Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Sro Paź 28, 2015 3:46 am

Soundtrack
Cmentarz. Gdzieś w dalszej, zapomnianej przez świat części.
Jakiś czas temu, przed krwawym księżycem.


Godzina nocna, około wpół do pierwszej. Księżyc srebrny we swej pełni z garstką czarnych chmur na gwieździstym niebie. Atakował leniwie swymi lichymi promieniami mrok, który człapał w ucieczce prosto do katakumb. Wicher, który wydawał groźny wydźwięk przy poruszaniu się. Włosy aż stawały dęba, a gęsia skórka ukazywała swe piętno na ciałach niektórych. Zwłaszcza, gdy gałązka martwego, długiego drzewa postanowiła tknąć odważniejszego w plecy. Jeden zły krok w ciemności, a strach w tym miejscu na wieki. Potworne wyglądające, drewniane monstra, były kiepawo oświetlone przez lampy, które swój czas świetności straciły już jakiś czas temu. Dźwięk dzwonu od czasu do czasu rozchodził się po ogromnej przestrzeni, zwiastując śmierć, depresje i ogólnie pojęte zło. Czasem tworzone przez samych ludzi, a czasem będące zabawą tutejszego wiatru. W tym miejscu wszystko wydawało się być ponure, ciemne. Wyssane z życia. Niczym wampirza spuścizna i ich zbrodnie.
W te piękne miejsce postanowiła zawitać pewna, emitująca podobnym mrokiem co cmentarz, istotka. Przyjechała swoim motorem. Harleyem Davidsonem z prawdziwego zdarzenia. Miał w nim dopakowane dwa duże, motorowe, czarne torby po bokach z tyłu. Zresztą, samo charyzmatyczne monstrum było w matowych kolorach. Nie miało żadnego kolorowego elementu. Nawet srebrnego. Pasował idealnie do mrocznego rycerza, który był ubrany dość… codziennie. W ten sposób wychodził na łowy. Hełm balistyczny, czarny. Chronił nie tylko przed uderzeniami, ale poradziłby sobie nawet z kulą karabinu snajperskiego. Ochraniał on całą głowę. Dodatkowo maska przeciw-gazowa, też czarna. Charakterystyczna dla niego. Płaszcz, wodoodporny i ognioodporny. Bardzo gruby i ciepły w zimne dni lub pełne niewdzięcznego wiatru. Bojówki z elementami metalowego pancerza. Oczywiście, rękawice i glany. Choć jedna rękawiczka była nietypowa. Z dziwnymi, metalowymi elementami na zewnątrz, nie stanowiącymi raczej elementów pancerza. Nie mówiąc już o tym, co miał pod sobą. Kamizelka kuloodporna. Granaty różnorakiego rodzaju. Bandoliera i jego ulubione pistoleciki, z serii chippa 1887 ze skróconą lufą i Taurusem Raging Judge .454 Casull.
Przygotowany w pełni, na każdą ewentualność. No, może nie każdą. Właśnie ten brak przygotowania zawiódł go w takie miejsce. I to w dodatku po misji, w której musiał się nabiegać i nastrzelać, stąd pewnie i jego aktualny ubiór.
Otrzymał misję od samej Oświaty Łowieckiej, której nie mógł odrzucić. Poza zabiciem pewnego wampira w tamtych rejonach, co oczywiście zrobił bez zarzutów, miała do niego trafić pewna parka. Jako, że Oświata chciała spoufalać się z kłowatymi i jakoś zaprzyjaźnić ich z łowcami, walnęła interesującą kampanie. O  tak. Bardzo interesującą.
Celem misji Pana Fostera było nauczenie młodziaków walczyć. Dostał informacje o tym, że nie potrafią, a wychowali się częściowo bardziej, lub mniej, w ludzkim otoczeniu. Z czego wynika ich brak wiedzy i umiejętności, a niebezpieczne jest to w świecie kiełkowatych. Iście irytująca zagrywka i gdyby nie fakt, że odrzucenie jej byłoby równoznaczne z wydaleniem z Oświaty, Łowca nie postawiłby tutaj nogi i nie czekałby teraz na jednym z nagrobków. Właściwie leżał na jednym z nich, odpoczywał i wyczekiwał dwójki uczniów. Był jednak kruczek mały w piśmie. Musiał co prawda przybyć na trening, lecz jeżeli stwierdziłby, że nie nadają się do nauki, mógłby zakończyć kurs "samoobrony". Miał wyjście, asa w rękawie, z którego chciał skorzystać.
Wyciągnął dla swej rozkoszy Mountain Dew, ściągnął filtr z maski i popijał. Powoli ciumciał. Miał dużo czasu. Przyjechał w końcu za wcześnie o pół godziny.


Ostatnio zmieniony przez Aster dnia Pią Paź 30, 2015 6:47 pm, w całości zmieniany 2 razy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Paź 28, 2015 8:10 pm

Dla człowieka owa pora była późna... Czas, gdzie powinien wygodnie wylegiwać się w ciepłym łóżku. Mieć senne marzenia. Albo koszmary. Bądź co bądź, ten czas spędzali w swoich domach i tak dalej. No, najczęściej.
Jednakże on nie był człowiekiem. Był wampirem, przez co noc była dla niego odpowiednią chwilą na działanie. Ale koniec tych tematów! Skupmy się na obecnej sytuacji.
Pobudka, prysznic, przebranie się, zażycie tabletki - tak w skrócie wyglądał czas Shiro. Ten rudowłosy wampir nie miał fascynującego początku dnia... A raczej już nocy. Zwyczajna rutyna, w którą nie tak warto się wgłębiać. Inaczej groziło to jedynie nudą.
Więc zgarniając jeszcze kilka rzeczy, wyszedł z pokoju. Potem wędrówka, aż w końcu wyjście z terenów szkoły. Samotna wędrówka - postanowił wraz z przyjaciółką, że przyjdą sami. Na wszelki wypadek. Tak naprawdę to nie wiedzieli, co ich miało czekać, więc niepewność tylko narastała. Niby jakaś idea wpadła, by to właśnie ich dwójka została wybrana... Pewnie przez to, że są dość łagodnymi istotami. No i też ich wychowanie... Mogło mieć na to wpływ. Ale był jedynie uczniem, więc co on tam wiedział o tym?
Ubrał się dość zwykle, mając na sobie po prostu strój, który by nie przeszkadzał mu. Długa bluza, pod nim koszulka, spodnie, wygodne buty... Wszystko w granatowo-czarnych barwach, sprawiających, że zlewał się z otoczeniem. Pewnie byłby całkowicie niewidoczny, gdyby nie jego ruda czupryna. W tym jeszcze czasie nie zyskał... Kocich cech. Póki co.
Sam cmentarz o tej porze wykazywał swoją upiorność. Wampirek widział cienie czające się z każdej strony. Nie był aż tak strachliwy, ale to miejsce miało w sobie coś bardzo upiornego - co sprawiało, że wzdrygał w duchu. Nie musiał wierzyć w przesądy, by móc się czegoś tutaj wystraszyć. Wystarczyło trochę pomyśleć. A te myśli nie były wcale miłe.
W końcu dotarł. I jego żółte oczy skupiły się oczywiście na przebywającym już tutaj osobniku. Po zapachu wyczuł, że miał do czynienia z człowiekiem. Więc, czy to właśnie ta osoba, z którą mieli trenować?
- Dobry wieczór - przywitał się młody wampirek. Był bardzo łagodny... Cóż, taki właśnie miał charakterek. Nie rzucał się na nikogo. Taki milusi i takie tam...
Rozejrzał się, poszukując znajomej czuprynki. Cóż... Był sam przed czasem, więc nie spodziewał się, że napotka tutaj kogoś jeszcze. Życie zaskakuje.

Eq:
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Sro Paź 28, 2015 8:56 pm

Sama noc wydawała się dziewczynie niezwykle piękna, jednak miejsce do którego przyszło jej się udać, sprawiło że po plecach zielonowłosej przemknął lodowaty dreszcz. Perspektywa samotnego spaceru w środku nocy po zapomnianej przez miasto części cmentarza, nie zachęcała siedemnastolatki do opuszczenia przyjaznego pokoju. Osobiście preferowałaby bardziej przyjazne miejsce spotkania niż pole zaniedbanych krzyży. Wiatr szalejący pomiędzy nadgryzionymi przez ząb czasu nagrobkami dodawał całemu miejscu ponurego nastroju. Choć krocząca wśród ciemności dziewczyna była wampirem, nie przepadała za takimi klimatami, co z całą pewnością zauważył Shiro. W końcu nie jednokrotnie spotykał ją za dnia, siedzącą w cieniu i szkicującą otoczenie. Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej, w tym przypadku też tak było. Bardziej ciągnęło ją do światła niż mroku, co z całą pewnością może zawdzięczać swoim ludzkim rodzicom. Niestety osiągnięcie pełnego szczęścia nie było możliwe. Gdyby postanowiła w pełni wykorzystać dar jaki daje słońce, również trafiłaby w to miejsce. Niestety już pod zupełnie inną postacią. Trafiłaby na cmentarz jako rozwiany przez wiatr pył.
Czujnym wzrokiem omiatała okolicę, starając się wychwycić sylwetkę dobrze jej znanego młodzieńca. Nie była pewna, czy pojawienie się na miejscu spotkania przed czasem było najlepszym pomysłem. Z całą pewnością gdyby nie fakt, że ma przybyć tu z Shiro, nigdy nie pokazałaby się na treningu. Nie do końca nawet wiedziała o co chodzi. Ubrana w zwykłą, szarą bluzę z kapturem, luźne, nie krępujące ruchów spodnie i idealne do biegania buty sportowe, samotnie przemierzała te wrogie tereny w poszukiwaniu celu. Powoli zaczęła żałować, że zgodziła się na samotną podróż. W tej chwili potrzebowała obecności rudowłosego wampira. W końcu do jej nozdrzy doleciał znajomy zapach sprawiając, że na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Choć jej wiedza na temat bycia nieśmiertelnym nie wkraczała nawet na standardowe normy przemienionych, to doskonale potrafiła skorzystać ze swojego węchu. Pokierowana jednym ze standardowych zmysłów, w końcu odnalazła swojego przyjaciela w towarzystwie nowego nauczyciela.
Dobry wieczór – przywitała się z nieznajomym, po czym podeszła do Shiro.
Cała postać mężczyzny owiana była tajemniczą aurą. Dziewczyna nie miała pojęcia, że przed nią stoi łowca, jednak nie potrafiła pozbyć się uczucia, że ma przed sobą prawdziwego weterana, który brał udział w wielu bitwach. Nawet jego młody wygląd nie potrafił przepędzić ponurych myśli. Natsuki była święcie przekonana, że gdyby nieznajomy chciałby ich zabić, nie mieliby najmniejszych szans wyjść ze starcia zwycięsko. Dlatego też ostrożnie pochwyciła rękaw Shiro, aby w razie potrzeby, móc przenieś się z nim w bezpieczniejsze miejsce. To na tej umiejętności najbardziej polegała, uważała ją za niezwykle przydatną w wielu momentach.
Przepraszam, jeśli długo na mnie czekaliście – dodała jeszcze. Choć w rzeczywistości dotarła przed czasem.

Wyposażenie:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 4:56 pm

Cóż za niemiła niespodzianka.
Pan Foster jednak nie otrzymał zbyt wiele czasu dla samego siebie. Nie dokończył nawet popijania swojego napoju bogów, a już zauważył pierwszy cel z ukosa. Do tego rudowłosa bestia powoli się do niego zbliżała. Otworzyła nawet usta i przywitała się. Toż to było przerażająco irytujące. Musiał aż zaprzestać żłopania płynnego cukru w cukrze. Niewybaczalne.
Zmuszony, oddalił od siebie butelkę, zakręcił i odłożył na nagrobku. Wtem nawet pofatygował się, aby przyjąć lepszą pozycje. Usiadł. Powiódł głową w stronę wampira i na powrót dołączył filtr maski przeciwgazowej, którą nosił by zyskać na anonimowości. Zlustrował on niefortunny wygląd przybyłego i wydał tylko z siebie niezadowolone westchnięcie. Choć w rzeczywistości był to odgłos wewnętrznej ulgi. Już wiedział jak traktują te zajęcia. Nie musiał się martwić o akceptacje. Mógł wykluczyć ich za sam wygląd. A nie wróżyło to nic dobrego dla nich.
Przysunął on dwa palce do swej głowy, hełmu, i leniwie zasalutował. Można było to odebrać jako gest przywitania się. Pozostawił swój głos na drugą ofiarę, jeszcze nie szargając swoimi strunami głosowymi.
Czekał. Znów za krótko…
Przybyła i druga istota. Znów jakiś wydźwięk niezadowolenia wyszedł z łowcy. Pokierował on swoją głowę w kierunku nowo-przybyłej. Tak jak w przypadku Shiro, zlustrował ją od ogółu, do szczegółu i pokiwał głową na boki.
- Dobry wieczór - w końcu uraczył ich swym głosem. A był on czysty, przeszywający i tajemniczy. Mimo, że nie podniósł tonu, przechodził on przez powietrze niczym rozgrzany nóż przez masło. Nie musiałby się powtarzać. Był zresztą pewny, że jego przywitanie było słyszalne. Prawdopodobnie przez to, że jeżeli ktoś chciał się w tym pięknie doszukać szczypty emocji, mógł się przeliczyć. Wyzbyty z uczuć ton, mimo, że miły dla ucha, to jednak równocześnie mogący wywołać gęsią skórkę na plecach. Aster podniósł się z nagrobka i skrócił dystans wobec swego motoru.
- Shiro i Natsuki, tak? Po co tutaj przyszliście? - zagaił, ściągając ze swego łba hełm. Otworzył torbę i wrzucił kawałek metalu do środka. Po tym rozpiął swój płaszcz, zdjął i odłożył na motorze, ukazując swoje przerażające uzbrojenie. Te jednakże zaczął chować do wnętrza motorowych toreb, zapełniające je po brzegi. Tym samym został jedynie z ochraniaczami na kolanach, rękawicy, bojówkach, glanach, koszuli i masce przeciwgazowej, dalej kryjąc część swej tożsamości. Choć rude włosy, bardzo jasne, opadły kaskadą fal na jego plecy, będąc wcześniej utrzymywane przez ciężar metalu na łbie. Przetransportował jeszcze na szybko płaszczyk na ramię i był gotów. Nieco to co prawda trwało, ale raczej dzięki temu zobrazowaniu swego uzbrojenia jawnie pokazał, że stanowi dla nich zagrożenie.
Teraz czekał na ich odpowiedzi, od których zależało, czy będzie trenować dwie poczwary, czy też nie. Dźwięk kruków i innych stworzeń dodawały klimatu do podjęcia ostatecznej decyzji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Czw Paź 29, 2015 7:11 pm

Biedny Shiro oczywiście nie miał pojęcia, co chodziło po głowie będącego tutaj łowcy. Można by powiedzieć, że jego naiwność nieco ukazywała się w danym przypadku. Nie, do tego nic nie miał jego skromny strój. Chciał, by było mu wygodnie. I w dodatku ktoś mógłby się przyczepić go. A tak? Jest dobrze. W dodatku, czy on wyglądał na kogoś, kto by bez duszy zacząłby krzywdzić? W jego przypadku, najczęściej wygląd ukazywał to, kim jest.
Poczuł, jak Natsuki chwyciła jego rękaw. O dziwo, nieco zrozumiał. Wolała nie ryzykować własnego życia, gdyby nieznajomemu nagle zepsuł się humor. Łowcy byli nieprzewidywalni, a owe wydarzenie można by wziąć za coś w rodzaju negocjacji. Tak przynajmniej mu się wydawało, ale kto wie, jak było naprawdę?
Lekko drgnął. Jego głos... Czy to wystarczyło, by wzbudzić w nim niepokój? Chyba tak. Pomimo tego, że fizycznie go przewyższał, nie miał doświadczenia. A na dodatek... Obserwowanie tego całego arsenału wcale nie podnosiło morali. Chciał coś tym udowodnić? Że mógł łatwo ich pokonać? Napędzić strachu? Mógł jedynie się domyślać, a jednakże to wcale nie był najlepszy pomysł.
Zerknął na przyjaciółkę, zastanawiając się, co ona o tym myślała. Miała podobne obawy? A może coś innego? Mógł jedynie zgadywać.
W końcu skupił się na łowcy. Pytanie, które usłyszał był zarazem proste i trudne. I wychodziło na to, że jemu przyszło pierwszemu udzielić własnej odpowiedzi. Tylko nasuwa się pytanie... Czy ona będzie prawidłowa?
- Nie wiem, czym mam prawo odpowiadać w imieniu Natsuki, ale na pewno za siebie powiem. Przybyłem tutaj, by się od Pana uczyć - zwrócił się do niego. Proste słowa, ale nie było w nich ani nuty kłamstwa. Nie zamierzał się posuwać do czegoś takiego. I w dodatku nadal nie był pewien, czy dobrze zrobił, odzywając się. Mógł pozostawić to zielonowłosej... Ale kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 8:04 pm

Dziewczyna również nie wiedziała o czym tak naprawdę myśli łowca. Cała jego postawa, jak i otoczenie nie wpłynęły jednak pozytywnie na samopoczucie wampirzycy, która obawiała się najgorszego. Choć mężczyzna wydawał się niezwykle spokojny to zawsze mógł zmienić swoje nastawienie do tej dwójki, a tytułowanie go łowcą wampirów, nie zachęcało jej do zbytniej współpracy. Wiedziała już, że nie należy do świata ludzi, dlatego najzwyczajniej w świecie obawiała się przebywać w jego obecności. Śmiało można by rzec, że była równie uprzedzona, co do niego, jak on do nieśmiertelnych. Nie miała jeszcze okazji, aby w swoim krótkim życiu spotkać jakiegoś łowcę, dlatego nie traciła czujności. Nie chciała go jednak krzywdzić, dziewczyna walczyła jedynie w obronie własnej lub innych. I nie obchodziło ją czy ofiara bandytów należała do rasy nieśmiertelnych, czy też była zwykłym człowiekiem. W końcu wiele zawdzięczała ludziom. Gdyby nie oni z całą pewnością już dawno skończyłaby martwa. Kochała ich jak własnych rodziców i nic nie wskazywało na to, że to uczucie kiedykolwiek miałoby się zmienić.
Głos rudowłosego sprawił, że Natsuki drgnęła. Choć ton był niezwykle spokojny, tak jak i cała postać miał w sobie coś, co nie potrafiło uspokoić nieśmiertelnej. Ponura, cmentarna atmosfera jedynie pogłębiała uczucie niepokoju, które rosło z każdą spędzoną w tym miejscu sekundą. W końcu nieprzyjemną, mrożącą krew w żyłach ciszę przerwało pytanie nauczyciela, które z całą pewnością było dość istotne. Siedemnastolatka podniosła głowę, by spojrzeć na młodo wyglądającą postać w masce. Odnosiła bardzo nieprzyjemne uczucie, że to pytanie było jednym z tych, które nie posiadało zbyt prostej odpowiedzi. Dlatego też zamilkła.
Wpatrywała się w ziemię zastanawiając się nad odpowiedzią. Po co tu tak właściwie przybyła? Sama nie była do końca tego pewna. Gdyby nie Shiro, nawet nie pomyślałaby o przybyciu w to miejsce. Ale jednak to zrobiła, stała teraz przed łowcą zastanawiając się nad odpowiedzią. Z całą pewnością przyszła tu, by się od niego uczyć walczyć. W końcu nie prowadzono tu zajęć dziergania na drutach czy szkicowania. Zadała sobie za to inne pytanie. Skoro tu była, dlaczego chciała posiąść tą wiedzę? Dlaczego akurat to on miałby ją uczyć, a nie ktoś inny? W końcu ten świat jest niezwykle duży i z całą pewnością nie zabrakłoby dla niej nauczyciela. Czy to człowiek czy wampir, na pewno ktoś by się znalazł. Wzięła głęboki wdech starając sobie poukładać to wszystko w głowie. Dlaczego chciała stać się silniejsza? Dla egoistycznej zemsty, która i tak nie przyniesie nic innego prócz większej ilości bólu? Czasu nie da się cofnąć, a śmierć sprawcy spowoduje jedynie ból jego bliskim. W końcu nawet największy zwyrodnialec miał kogoś, kto go kochał. Nienawiść do niego była jednak zbyt silna, to uczucie trawiło ją od środka, a ciemność coraz bardziej ogarniała jej serce. Uparte słowa „nie wybaczę” ciskały jej się na usta za każdym razem, gdy widziała zmasakrowane ciała swych ludzkich rodziców na podłodze. Wampir? Człowiek? Nie miało to znaczenia, chciała dorwać skubańca i zatłuc go własnymi rękoma, wpadając w jeszcze większą, mroczną otchłań. Była gotowa brnąć dalej wśród ciemności jaką przygotowało dla niej życie, osiągnąć swój cel bez względu na koszty. A co jeśli dotychczasowe myślenie młódki było błędne? Co jeśli cel jej podróży był znacznie inny od tego, który sobie obrała? Co jeśli nie urodziła się po to, aby pustka pochłonęła jej serce, a po to, by odnaleźć swoje światło? Dość długo zmagała się ze swoimi myślami, rozważając każdą możliwość. Może sam łowca nie zrobił zbyt wiele, ale to spotkanie wystarczyło, albo roztopić chłód nienawiści i dać dziewczynie nowy cel do życia. Przemoc rodzi jedynie przemoc, zemsta zadałaby ból niewinnym. Ktoś inny cierpiałby tak samo jak ona. Zielonowłosa nie chciała, aby ktoś jeszcze odczuwał cierpienie, jakim jest utrata najbliższych. Serce wampirzycy zabiło szybciej, już wiedziała co chce zrobić ze swoim życiem. Nawet jeśli Aster nie przeszkoli jej w zakresie samoobrony, zrobi wszystko by osiągnąć swój nowy cel.
Ja też jestem tu po to, by nauczyć się walczyć. Chcę stać się silniejsza, aby móc chronić słabszych, nie chcę aby ktoś jeszcze cierpiał z powodu utraty bliskich. Mam moc, która dobrze wykorzystana może przynieść wiele dobrego, dlatego pragnę ją opanować do perfekcji. Wiem, że ten świat jest niebezpieczny zarówno dla ludzi jak i wampirów, dlatego chcę zrobić wszystko, aby móc im pomóc w razie potrzeby. Nie chcę uciekać jak tchórz, chcę być ich tarczą – odparła, wpatrując się w zakryte oczy łowcy. – Właśnie po to przybyłam w to miejsce. Pragnę pomagać potrzebującym, dlatego proszę cię z całego serca. Przekaż mi choć ułamek swej wiedzy.
Już i tak była mu wdzięczna, choć rudowłosy nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Kiedy odkryła w sobie moc, czuła się niczym bohaterka rodem z komiksu, ale życie sprawiło, że zaczęła kroczyć w kierunku zostania czarnym charakterem. Spotkanie z Asterem nie było jednak przypadkowe, mężczyzna nieświadomie przywrócił jej prawdziwy cel w życiu, a wystarczyło jedno niewielkie pytanie, by uruchomić całą lawinę zapytań.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 9:08 pm

Stał naprzeciwko zgrai. Spokojny, nie zmieniając swojego miejsca położenia. Głowa skierowana wpierw na Shiro. Odpowiedź wysłuchana, lecz z ust łowcy nie wyszedł żaden komentarz. Milczał, budząc raczej uczucie niepewności. Mogło też się wydawać, że Aster po prostu po wysłuchaniu odpowiedzi odjedzie. Bez przeszkolenia czy czegokolwiek innego, co pozwoliłoby im ostać się dłużej przy życiu. Miał nawet taki plan. Już robił krok w tył. Łapał za kierownice swego motoru. Wtem do jego uszów doszedł głos Natsuki.
Skierował głowę w jej stronę, zaprzestając działania ucieczki. Zlustrował ją wzrokiem i puścił kierownice. Stał, wpatrując się. Nie robił przez pewien czas nic, jakby coś szacował wzrokiem. Oceniał wartość jednostki. Przekręcił aż głowę w bok jak zaciekawiony pies. Założył ręce na siebie, wyceniając. Z jego ust dobiegł po tym krótkim procesie dźwięk zadowolenia. Głową powiódł w dół.
- Dzierżysz te samo pragnienie, które dzierżyłem ja w dniu śmierci mego ojca, jak i matki. Znasz cierpienie utraty Tobie bliskich. Masz zapewne potężną moc, tak jak Twój przyjaciel… - w tym miejscu zrobił przerwę by spojrzeć na drugiego rudzicela. Zaraz powrócił jednak wzrokiem z powrotem na wampirzyce. - …ale czy nauczenie się z niej korzystać  na pewno będzie pomocne dla innych? Chcesz być tarczą, ale przychodzisz do mnie, osoby, która ma za zadanie was nauczyć używania swej mocy. Raczej nie jest to coś związanego z leczeniem, a sprawianiem bólu, cierpienia i śmierci. Powiedzcie mi, czy nie lepiej jest was oduczyć posługiwania się mocą? Abyście zapomnieli o tym, kim jesteście? - powiódł wzrokiem na swój motor, po czym odwrócił się do nich tyłem, zaczynając iść przed siebie. Prosto w stronę dość dużej, otwartej przestrzeni, która była udekorowana tylko w nagrobki i martwe drzewa. - Tyle tutaj grobów… Z pochowanymi ludźmi… zapomnianymi przez świat, opuszczonymi - cały czas szedł, niszcząc małe gałązki dzięki ciężarowi swych buciorów. Ptaki w wyniku tego, przestraszone, uciekały. Kracząc i wydając inne mało przyjemne dźwięki.
Łowca stanął na centralnym środku, oświetlonym przez przepiękny księżyc. Odwrócił się on na pięcie, prosto do swych uczniów.
- Ciekawe ilu z nich umarło przez wampirzą zabawę…  - zamilkł. Czekał znów na odpowiedź. Weryfikował wampirki na swój sposób. Chciał sprawdzić wpierw ich charaktery. Jego głos ponadto to cały czas był wyzbyty z najmniejszych emocji. Przeszywającym się bez najmniejszego problemu przez odgłos wichru. Przerażający.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Pią Paź 30, 2015 4:47 pm

Nie minęło dużo czasu by Shiro mógł śmiało stwierdzić, że nie nadawał się kompletnie do rozmawiania z łowcą. Jego odczucia nie pozwalały mu na myślenie inaczej niż w taki oto sposób. Ba, widząc zachowanie dorosłego, obstawiał śmiało, że gdyby nie jego przyjaciółka, nie zdołałby nic więcej zrobić. Jeszcze chwilka i zacznie się zastanawiać, po co właściwie tutaj przyszedł. Być zbędnym dodatkiem? Istotą, która mogłaby to wszystko zniszczyć, zamiast pomóc? Nie tego teraz było trzeba, lecz Shiro nie umiał powiedzieć sobie, czy potrafiłby przekonywać. Nie znał bólu po utracie rodziców. Nie pamiętał ich, będąc pozostawionym na wychowanie u swojej ciotki. Jego życie jednakże nie było usłane różami, lecz różniło się. Więc mógł nie zrozumieć tego, co tkwiło w duszy pozostałych.
Skoro ich "nauczyciel" - w końcu jeszcze nie wiadomo, czy miał ten kaprys, by nauczać tą dwójkę - skupił się aktualnie w tej rozmowie na zielonowłosej, to ten wampirek wiele nie miał do powiedzenia. Do chwili, gdy nie usłyszał pytania. Liczba mnoga. Czyli też ma odpowiedzieć?
Jego żółte oczy skupiły się na chwilkę na przyjaciółce, zanim z powrotem na mężczyźnie.
- To nie moc opisuje to, kim się jest - odezwał się wampir, postanawiając wreszcie wypowiedzieć jakiekolwiek słowa. - Jednakże czy oduczenie nas byłoby najlepszym pomysłem? - mimo że mówił cicho, był dobrze słyszalny. - Moc nie jest ani dobra, ani zła. Wszystko zależy od użytkownika... Więc, oduczenie się jej nie zmieniłoby nic... Lub mogłoby wpłynąć negatywnie... - to tylko rozważania małego Shira. Nie był pewien tego i mimo że starał się, czuł niepewność przy wypowiadanych słowach. Wiedział, że moc mogła zmieniać innych. Ale również ci bez niej wcale nie należeli do dobrych istot.
Nie chcąc zwiększać dystansu między nimi, ruszył również. Nie chciał się poddawać, pomimo faktu, że czuł się na przegranej pozycji. To jedno uczucie wwiercało się w jego duszę głęboko, utrudniając tym samym, żeby mówić coś, co by zachęciło łowcę do działania pozytywnego dla dwójki uczniów. Nie chciał zepsuć niczego. A tym bardziej, by coś wyszło nie tak przez jego osobę.
Przygryzł dolną wargę, słysząc kolejne słowa. Znów ta narastająca niepewność.
- Uważam, że nie jest ważne, ilu umarło, ale... Ile jeszcze może zginąć, jeśli nie dojdzie do zmiany - powiedział, nie podnosząc głosu nadal.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 5:59 pm

Więc mężczyzna doskonale ją zrozumiał? Nigdy nie przypuszczała, że natrafi na kogoś, kto też przeżył tą samą tragedię. Spotkała już wiele osób z różnymi problemami, jednak Aster był pierwszym, który również stracił rodziców. Z całą pewnością wiedział, co czuła i dlaczego podjęła taką, a nie inną decyzję. Oboje chcieli chronić innych przed tym bólem. Dzięki jego wyznaniu, wampirzyca poczuła się nieco pewniej w obecności łowcy. W końcu ktoś o takich poglądach nie mógł być zły. Może to jej głupia naiwność, albo zasługa podobnej historii, ale tytuł łowcy przestał robić na niej wrażenie, przypominając o wcześniejszej rozmowie z rudowłosym wampirem. Nie powinno oceniać się innych z góry, czy na podstawie rasy. W rzeczywistości każdy rodzi się z równymi szansami. To którą drogą podąży zależy już tylko i wyłącznie od niego.
Tak, znam to potworne uczucie, które niejednego potrafiło skłonić do grzechu. Wiem jaki to niewyobrażalny ból, wiem co w takim wypadku myśli sobie osoba, która to przeżyła. Wiem też, jak ciężko się po tym pozbierać. To właśnie przez to chcę pomagać innym, uchronić pozostałych przed tym cierpieniem. Nikt więcej nie powinien tego odczuwać. Gdybym tylko mogła, najchętniej stworzyłabym świat bez przemocy i nienawiści. Niestety nie jest to możliwe, nie jestem bogiem. Jedyne co w tej chwili mogę zrobić to starać się ich chronić. Dać z siebie wszystko, by ocalić ich istnienie – wyznała.
Już chciała ciągnąć temat dalej, gdy przerwał jej Shiro. Uśmiechnęła się do rudowłosego. W tej kwestii mieli to samo zdanie.
Shiro ma rację – odparła. – Nie ma złej czy dobrej mocy. To jak zostanie wykorzystana zależy już tylko i wyłącznie od nas. Nawet niszczycielski ogień nie musi być zabójczy. W końcu daje ciepło i światło, a więc także poczucie bezpieczeństwa. To czy zostanie wykorzystany by pochłonąć czyjś dobytek, czy aby ogrzać zmarzniętego człowieka zależy już tylko od użytkownika. Moc zawsze będzie taka jak jego serce.
Spojrzała na tarczę księżyca i uśmiechnęła się. W tej chwili wydawała się naprawdę spokojna, to przez myśli, które krzątały się po głowie siedemnastolatki, jej wspomnienia niedawnych dni.
Gdy dowiedziałam się, że nie jestem człowiekiem byłam przerażona – zaczęła, będąc niezwykle szczerą. – Choć nikogo wcześniej nie skrzywdziłam, bałam się, że skończę jako potwór. Miałam głupie odczucie, że świadomość bycia wampirem negatywnie na mnie wpłynie i stanę się jedną z tych horrorowych bestii. Dziś jednak wiem, że nie potrzebnie starałam się przed tym uciec. Samo bycie tym, kim jestem nie czyni ze mnie mordercy. Nie ważne jest to jakiej jesteś rasy, a to, co tak naprawdę masz w sercu – wyznała, spoglądając na łowcę. – Wyrzekanie się siebie nie jest konieczne, nie wstydzę się tego kim jestem, bo nie mam powodu do wstydu. Może i w moich żyłach płynie wampirza krew, jednak serce należy do człowieka, nie potwora. Wiem co to radość, gniew, smutek, a nawet miłość. Jak każdy potrafię kochać i pomimo tego, że nie należę do świata ludzi, chcę ich chronić ze wszystkich swoich sił. To właśnie dla nich chcę stać się silniejsza. Chcę wykorzystać swe moce dla ich dobra, nie własnych pobudek.
Widząc jak łowca odchodzi, posłała krótkie spojrzenie przyjacielowi i nie czekając zbyt długo, ruszyła za nauczycielem. Gdy mężczyzna zwrócił uwagę na nagrobki, wampirzyca zaczęła ogarniać swym wzrokiem ponury cmentarz, obserwując nadgryzione przez czas nagrobki. Słowa przewodnika po tym ponurym miejscu, wzbudzały w dziewczynie dość nieprzyjemne uczucia. Nie był to jednak strach, a smutek, który odmalował się na jej twarzy. W końcu nikt już o nich nie pamiętał, a kiedyś byli tacy sami. Śmiali się, płakali i cieszyli życiem. Zatrzymała się jednak, słysząc słowa Shiro, nie wierząc własnym uszom. Owszem miał rację, że wiele osób może zginąć, ale sposób w jaki to powiedział.
Jak możesz tak mówić? – zapytała swojego przyjaciela wprost. – Jak możesz mówić to w taki sposób, jak gdyby ich życie nie było nic warte?
Zacisnęła swoje piąstki i przegryzła dolną wargę. Nie potrafiła pojąć zachowania wampira. Nie sądziła, że może być taki nieczuły. A może tylko ona przesadzała? Stała się zbyt wrażliwa po stracie bliskich?
Więc co? Mam teraz zapomnieć o swoich rodzicach, którzy tyle dla mnie zrobili, bo nie żyją? Potraktować ich jak zwykłe przedmioty? Mam tak po prostu przestać o nich myśleć? Oni wciąż są żywi, bo pozostali w moim sercu. Masz rację, że ofiar może być więcej i trzeba naprawić ten świat, ale ci co umarli nie są już nic niewarci. Pozostawili za sobą rodziny, mają kogoś kto opłakuje ich stratę, kogoś kto cierpi. Może i dla ciebie są nikim, ale na świecie zawsze jest ktoś, kto nie przestanie o nich myśleć. Oni wciąż są dla kogoś ważni, tak samo jak moi rodzice dla mnie. A co ze mną Shiro? Gdybym kiedyś zginęła też byś się tym nie przejął? Od tak byś o mnie zapomniał i potraktował jak przeszłość, jak coś co już było? Jak zapomniane dzieje spisane na kartach historii?
Odwróciła wzrok od swojego przyjaciela i przyśpieszyła tempo, by kroczyć blisko łowcy. Nie sądziła, że Shiro mógłby kiedykolwiek wyskoczyć z kimś takim. W tej sprawie zabrzmiał jak prawdziwy egoista, niepotrafiący zrozumieć, co znaczy stracić kogoś ważnego. Patrzył jedynie na trupy, a nie potrafił dostrzec, że ktoś żywy nadal cierpi po odejściu ukochanej osoby. Czyżby przez samo życie stała się taka delikatna i wrażliwa?
Dużo wampirów krzywdzi ludzi? – zapytała łowcę, chcąc odgonić swoje myśli od tego, co przed chwilą się wydarzyło.
Możliwe, że zadziałała zbyt emocjonalnie, jednak nie potrafiła inaczej. Nie w takiej chwili. Nie byli zerem, nie oni. Każda ofiara wampira pozostawiła coś za sobą. Idąc dalej, musnęła swoją bladą ręką jeden z nagrobków.
Nie chcę, aby ktoś jeszcze zginął – wyszeptała niezwykle cicho.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 7:42 pm

Stał, obserwował i nasłuchiwał. Jedyne czynności w sumie, które teraz były wymagane. Nic ponad to. Do czasu, aż usłyszał satysfakcjonującą go odpowiedź, jak i pytanie, na które raczej z chęcią odpowie. Lecz nie od razu. Najpierw musiał się podroczyć na swój sposób. Dlatego też, w milczeniu, założył płaszcz który miał przerzucony wcześniej przez ramię. Powoli, specjalnie się ociągając jak mucha w smole, założył go na ciało. Poprawił z pedantyczną dokładnością. Zasunął zamek błyskawiczny aż pod gardło i wbił w nich wzrok.
- Przejdźmy najpierw do tego, że zapisane dzieje nie są już zapomniane. Są gdzieś ich informacja już jest, prawda? - założył ręce na siebie, spoglądając na obu osobników. Głos tym razem miał dodaną szczyptę uczuć. Był… nieco roześmiany. Mimo, że wokół panowała grobowa atmosfera, dosłownie. On nie zdawał się być szczególnie tym przesycony. Cała nutka mroku, którą jeszcze chwilę miał w sobie, teraz niestety, ale mogła zniknąć. Pokiwał głową na boki i westchnął głęboko, przeciągle.
- I mówiąc jeszcze o innej rzeczy…  moc faktycznie, możecie to tak traktować, że to zależne od człowieka którą ją ma. Tak samo jest z pistoletem. Bronią palną. Też niby mógłbym używać jej do obrony własnej, tak? Czyli rzekomo - dla czynienia dobra. Ale broń taka służy tylko do zabijania - tutaj jego głos stał się dość mroczny. Znów wyzbyty z emocji. Przeszywający. Na szczęście tylko na chwilę, gdyż powrócił znów do swojego dziwnie rozbawionego tonu. - Tylko do zabijania. Jest stworzona po to, by odbierać życie. Możecie ładnie do obierać w słowa, że do obrony, że może być używana jako tarcza dla innych. Prawda jest jednak taka, że używać jej będziecie do sprawiania bólu. Bo jeśli wystarczyłoby to, co teraz posiadacie, nie doszłoby do tego spotkania - wtedy wypuścił z ust powietrze i odwrócił się do nich bokiem. - Idąc tematem mocy… Tak Natsuki. Dużo wampirów krzywdzi ludzi. Nie wszyscy mają poglądy by pomagać ludziom. Lecz to jest logiczne. Tak jak człowiek mający broń kuszącą do zabijania, tak i wampiry dają się temu uczuciu. Moc, potęga jaką dzierżą i z jaką łatwością mogą odebrać życie człowiekowi. To, jak krucha jest ludzka egzystencja w porównaniu do wampirzego sprawia, że często kiełkowate istoty są zdolne do zrobienia krzywdy. To w akcie zabawy sądząc, że są ponad prawem, lub po prostu by pokazać swoją dominacje. A jeszcze jedne… po prostu z żądzy krwi lub chęci spróbowania czegoś o wiele smaczniejszego. Jako wampiry, pijąc ludzką krew, jesteście nieco silniejsze. Teoria teorią… ale widzę, że jest ona wymagana… - pokiwał głową na boki, unosząc głowę ku górze. Wbił wzrok w księżyc. Tkwił chwilę w milczeniu. Zbierał myśli. Na szczęście spędził na tym dość krótki czas, po chwili powracając wzrokiem w kierunku uczniów. Odwrócił się do nich przodem.
- Mogłem odejść tak szczerze. Nie muszę was uczyć jeśli uznam, że do tego się nie nadajecie. Shiro ma wyraz twarzy taki, jakby sam nie był do końca pewny co do tego, co tu robi. A… właśnie. Nazywajcie mnie Foster… W każdym razie, jeżeli chcecie nauczyć się korzystać z waszej mocy, musicie użyć jej w pełni. Zrozumieć ją. Podobnie jest z magią, jednak wam przychodzi to o wiele łatwiej… - uniósł dłoń przed siebie. Jego oczyska, nawet mimo maski, zaświeciły się różem. Z palców wyszły małe, różowiutkie istotki. Przezroczyste, piękne, świetliste motylki, które kierowały się z gracją w stronę uczniów. - Dlatego gdy będziecie mnie atakować, róbcie to z zamiarem zabicia. Jednak nie celujcie w głowę i w serce… Spokojnie. Nic mi nie będzie. Jeżeli jednak wycofacie swój atak, ja kontratakuje. Nie znam waszych mocy, więc pokażcie mi wszystko na co was stać. No i… ostatnie pytanie przez walką… piliście kiedykolwiek ludzką krew?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Pią Paź 30, 2015 11:15 pm

- Nie dziwi mnie to, że mnie nie zrozumiałaś, Natsuki - odezwał się chłopak, idąc sobie spokojnie za nimi. - Jednakże, w twoich słowach wyczuwam, że myślisz o sobie, jednocześnie nazywając mnie egoistą. Trochę okrutne, nie uważasz? - mruknął jeszcze, trochę urażony faktem, że tak o nim myślała. Byli przyjaciółmi, prawda? A ona tak okrutnie teraz myślała o nim... - Nie powiedziałem, że nie są ważni w tym względzie co zrozumiałaś i posądzasz mnie. Nie będę tłumaczyć ci mojego rozumowania, ponieważ wyszłaby dyskusja na ten temat zbyt długa na tę jedną noc, ale co ważniejsze... Natsuki, nie żałuj umarłych. Żałuj tych, co żyją, albowiem oni tego bardziej potrzebują. Zmarłym już nie pomożesz.
Westchnął cicho.
- Głupia. Oczywiście, że bym o tobie pamiętał i tym bardziej się przejął. Ale pomiędzy pamięcią, a tym, co miałem na myśli, jest różnica - pokręcił lekko głową. Nie potrafił jej przekazać wprost, co miał na myśli, a prościej byłoby, gdyby mogła wejść w jego głowę i zobaczyć to. Ale to niemożliwe. Więc dochodziło do małych nieporozumień. Jednakże, dzięki temu, że tak długo się znali, powinna wiedzieć, że Shiro nic złego nie miał na myśli.
Również wysłuchał mini wykładu łowcy. Nie znał się specjalnie na broni, ale samo porównanie jej do mocy wampirów było dość... Trafne. Obstawił, że odnosiło się to idealnie do niektórych krwiopijców. Czy sam sie do nich zaliczał? Miał cichą nadzieję, że nie.
- Różnice pomiędzy wampirami, a ludźmi są naprawdę mniejsze, niż większość sądzi - mruknął cicho, ale bardziej do siebie niż do pozostałej dwójki. Takie wyszły mu refleksje z słów starszego. Mogło się wielu nie zgodzić z tym, co właśnie wypowiedział, ale czy ktoś zabroni siedemnastolatkowi mieć własne zdanie na temat czegoś?
Skrzywił się lekko, słysząc jego słowa.
- Dziwisz mi się? - wyszeptał. Nie czuł się pewnie. Obawiał się, że się nie nadaje. Wiedział, co z jego mocami było "nie tak". Ale to nie jest jedyny problem. Lęk obejmował fakt, że nie zdołałby dogadać się z tym mężczyzną.
Jego żółte oczy z niepewnością oglądały nadlatujące motyle. Były... Piękne... Jednakże, czy to jest mieć złe przeczucie wobec tego? Zwłaszcza, gdy połączy się z usłyszanymi słowami... No i też zerknął na przyjaciółkę. Czas na atak, tak? I wychodziło na to, że zaczynał. Ale zanim to nastąpi...
- Ja... Ja piłem - przyznał się po sekundzie wahania. Nie wiedział, na co była mu potrzebna wiadomość o tym... Ale znów się ta niepewność. Czy dało się jej pozbyć tak łatwo z duszy?
Jednakże pokręcił głową i ruszył na Astera. Wykorzystał przy tym wampirzą prędkość i również skierował się na początku w miejsce, gdzie nie było motyli. Jeśli by się pojawiły - starałby się je uniknąć, również stosując na samym przeciwniku jednej ze swoich mocy - szafirowy ogień. Miał zamiar po prostu go podpalić. Może nic oryginalnego, ale czas od czegoś zacząć.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 11:52 am

Shiro uważał, że ją rozumie? W rzeczywistości niczego nie zrozumiał. Właśnie zachował się tak samo jak ona przed chwilą, źle zinterpretował słowa dziewczyny. Owszem, posłużyła się swoimi rodzicami za przykład. Zrobiła to jednak dlatego, że rudowłosy wampir to właśnie ją znał najlepiej, co mogłoby pomóc mu utożsamić się z całą sprawą. Rezultat tego niestety był odwrotny do zamierzonego.
Nie rozumiesz, prawda? – zapytała wprost swojego przyjaciela. – Nie myślę o sobie, po prostu wiem, co ich bliscy czują. Doskonale ich rozumiem, wiem czym jest rozpacz po stracie ukochanych. Ja po prostu jestem świadoma tego, że za każdą z tych osób ktoś płakał. Nie potrafisz tego dostrzec Shiro? Może i zginęła jedna osoba, jednak jej brak odczuło ich więcej.
Dziewczyna spojrzała na swojego przyjaciela, jednak dość szybko spuściła wzrok.
Przecież cały czas to robię. Wciąż powtarzam, że ci którzy noszą ich w sercu cierpią po ich stracie. Dlatego właśnie nie można mówić o zmarłych, że są nikim. Dla tych co żyją, nadal pozostają najważniejsi. Współczuję żywym, bo wiem jaki noszą w sobie ból.
Niestety, ale tego cierpienia może być znacznie więcej. W końcu dość często dochodzi do morderstw. Na nieszczęście również z udziałem wampirów, które szargają nieśmiertelnym reputacje. To właśnie przez nich siedemnastolatka musiała znosić dość krytyczne spojrzenie młodego chłopaka, któremu trudno było uwierzyć w to, że jedyne co chciała to mu pomóc. Z dość ponurego obrazu rzeczywistości wytrącił ją głos kroczącego przed nimi łowcy. Mężczyzna sprawił, że wampirzyca się uśmiechnęła. Najwyraźniej i ona powoli przestawała przejmować się ponurą atmosferą. Czyżby po prostu do niej przywykła?
Prawda, ale cała sprawa wygląda nieco inaczej z księgą, która została wrzucona w morskie głębiny. Może i tekst pozostanie, jednak nie znajdzie się nikt, kto mógłby go później odczytać – odparła.
Przyjemnie było jej słuchać tego roześmianego głosu nauczyciela. Dzięki niemu czuła się znacznie bezpieczniej i tylko z utęsknieniem mogła wyczekiwać jego powrotu, bo kolejne słowa należały do równie ponurych, co sam cmentarz. Dobry humor również ją opuścił. Z każdą następną wypowiedzią coraz bardziej traciła ochotę na uśmiech. Szczególnie gdy w końcu uświadomiła sobie w czyje łapska wpadła jako małe dzieciątko i jak niezwykle łatwo ulegała jego wpływom. Czyżby śmierć rodziców uratowała ją przed mrokiem? W końcu w życiu siedemnastolatki były momenty, w których zbliżała się do upadku. Może podczas walk ulicznych nie zrobiła nikomu większej krzywdy, ale co jeśli któregoś dnia przekroczyłaby tą granicę i jeden z jej przeciwników padłby martwy na ziemię? Keiko miała rację mówiąc, że Natsuki wpadła w naprawdę złe towarzystwo. Nic dziwnego, że wraz z Akihiro chciała ograniczyć swojej córce kontakty z tym opryszkiem do zera. Może i dziewczyna nie uważała, że jest ponad prawem, ale co tak naprawdę skrywało się w sercu jej towarzysza? Dlaczego tak bardzo lubił walczyć na ulicy i wciągał małe dziecko do swojego świata? Głupiutka, nieświadoma niczego Natsi dała się w to wplątać. A w końcu jedyne co chciała to przypodobać się swojemu starszemu braciszkowi. Szkoda, że musiało dojść do tragedii, by w końcu przejrzała na oczy. Jednak wciąż miała sporo życia przed sobą i z całą pewnością wiele okazji, które pozwolą jej odpokutować przeszłość.
Skoro ludzie są tacy krusi to chyba tym bardziej powinniśmy im pomagać, a nie szkodzić, prawda?
Nawet nie sądziła, że pomiędzy ludźmi, a wampirami mogłaby być spora różnica siły. W sumie to nigdy nawet się nad tym nie zastanawiała. Żyła jak najzwyklejszy człowiek, ciesząc się każdym dniem, jednak z przykrością unikając słońca.
Swoją drogą to ludzie nie są chyba tacy słabi jak mówisz. W końcu to ty jesteś naszym nauczycielem, a nie na odwrót – dodała już wesolutko, uśmiechając się w stronę łowcy.
Dziewczyna przystanęła, kiedy Aster postanowił się zatrzymać, by spojrzeć na księżyc. Oczy siedemnastolatki również powędrowały w tamtym kierunku, ale nie na długo. Oderwała swój wzrok zaraz po tym jak nauczyciel się do nich odwrócił. Słuchała jego słów i nie potrafiła odwrócić spojrzenia od lecących w ich stronę motyli. Były niezwykle piękne, zupełnie wyróżniały się z tego ponurego otoczenia. Zrozumieć swoją moc? Natsuki dość często polegała na swojej teleportacji, ale czy starała się ją zrozumieć? Zwykle działało to na zasadzie „przenoszę się gdzie chcę”, bez zbędnego myślenia. Czyżby mogła osiągnąć znacznie więcej, gdyby spojrzała na nią tak, jak Foster postrzegał magię? Mimo wszystko wystraszyła się nieco, kiedy usłyszała w jaki sposób ma go zaatakować. Z zamiarem zabicia? Nie wiedziała, czy będzie w stanie to zrobić. Nigdy wcześniej nie miała takiej chęci, nie z ludźmi z którymi stawała do walki. Na całe szczęście łowca zapewnił, że wszystko z nim będzie dobrze. Tyle jej wystarczyło, aby móc spróbować. W końcu nie należał do słabych osób, to było wyczuwalne. Samej wampirzycy pozostawało zastanawiać się nad tym, jak ona mocno oberwie. Wiedziała, że ta walka nie będzie łatwa. Zupełnie jak pytanie, które zadał. Nie zamierzała kłamać. Tak jak wcześniej chciała po prostu być z nim szczera.
Ja również – wyznała. – Dawno temu, kiedy jeszcze nie wiedziałam o istnieniu tabletek krwi. Nie czułam się jednak dzięki temu silniejsza. Tylko to nieprzyjemne uczucie znikało, nic poza tym.
Czyżby piła zdecydowanie za małą ilość, aby móc odczuć pozytywne skutki na własnej skórze? Być może. W końcu pod tym względem była niezwykle delikatną osobą. Piła tyle krwi, że poszkodowany nie miał po tym nawet zawrotów głowy. Choć równie dobrze dziewczyna mogła być inna od większości krwiopijców. W końcu nie każdy jest taki sam, prawda?
Widząc jak Shiro ruszył w kierunku nauczyciela, postanowiła nie stać z boku i włączyć się do treningu. Zaatakować z zamiarem zabicia, tak? Skorzystawszy z tego, że szarża rudowłosego wampira z całą pewnością odwróciła uwagę Astera, pojawiła się za plecami łowcy, by silnym uderzeniem powalić go na ziemię. Ale czy trafi? W końcu miała do czynienia z zawodowcem, który doskonale znał liczbę swych przeciwników.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 6:10 pm

Może by coś dodał do konwersacji. Powiedział cennego. Sprzedał swe choć trochę cenne informacje. Jednakże pierwszy atak nadleciał szybciej, niż ten mógł wypowiedzieć "stół z powyłamywanymi nogami". Musiał się obudzić. Swoją cząsteczkę łowcy. Na szczęście, nie było to problematyczne. Mimo wszystko, od początku obcowania z dwoma potworkami, Pan Foster był w szczególności ostrożny. Nie mówiąc już, że musiał być przygotowany na każdą ewentualność ze względu na swoją pracę.
Przyszedł czas na obronę.
Aster miał jednego asa w rękawie. Może i nie znał umiejętności tutejszych, ale noc nie była zbyt ciepła. Miał na sobie swój płaszcz. I to nie byle jaki. Specjalny. Wodo i ognioodporny. Idealny do aktualnego problemu. Do tego był bardzo długi, co zapewniało mu ochronę nie tylko karku i części głowy, ale także części nóg, aż do glanów. Shiro nie mógł trafić na gorszy ekwipunek przeciwnika. Dlatego też, nie mając wiele czasu, Łowca postanowił wykorzystać swojego asa. Obrócił się szybko tyłem do rudawego przeciwnika, aby ochronić się jak najskuteczniej płaszczem. Co prawda poczuł żar na włoskach, których stracił szczyptę. Jednakże sam ogień nie wyrządził mu dzięki temu większych szkód.
Na szczęście nie zapomniał o drugim przeciwniku, którego starał się mieć w swoim polu widzenia. Zniknął. Właściwie ona. Szybka analiza. Błyskawiczna. Nie było jej z przodu. Więc zmuszony był do użycia swego nabytego odruchu. Walczył wiele razy, to było niezaprzeczalne. Przyszedł czas na obronienie się przed drugim atakiem.
Doświadczenie zapisało mu w głowię parę gam zachowania w danym wypadku. W tym przypadku szybką reakcję na fakt, że wroga nie widzi przed sobą, a on znika z zasięgu jego wzroku. Zaczął się przechylać na bok, zarówno obracając swym ciałem w podobną stronę. Dzięki wręcz natychmiastowej reakcji mimo, że mogła wydawać się w jego cudotwórczym procesie myślenia długą, uniknął ataku. Zapobiegł dostania piguły w plecy. Był odchylony w bok jak i przechylony całym tułowiem. Zobaczył jedynie z ukosa co mogłoby go czekać, gdyby piąstka osiągnęła cel. Nie to, że był szybszy od wampira. Natsuki mogła śmiało zauważyć, że łowca nie jest szybki jak wampir. Ale dzięki swemu doświadczeniu, zdołał z ledwością ominąć uderzenia. Był teraz po prawej stronie dziewczyny. Odwracający się łowca, za którego plecami leciała piąstka, i atakujący ją wampir. Skóra zaciśniętej dłoni kłowatej otarła się jedynie o rude, długie włosy Pana Fostera.
W końcu odwrócił się na tyle, by móc wbić w niej swoje spojrzenie. Tyknął ją szybko, przyjacielsko w ramię, choć nie wróżyło to nic dobrego dla niej. Nie można zapomnieć, że była w trakcie ataku, a dodanie nieco siły mogło pociągać za sobą fatalne skutki. Jak kopnięcie biegającego w plecy.
Aż nareszcie był odwrócony w pełni. Wtedy odbił się mocno nogami w tył, aby nie dosięgnęły go kolejne ewentualne ataki ze strony bliskiej wampirzycy.
Ślizgał się po ziemi, powodując nieco dymu. Wreszcie stanął i wyprostował się.
Dwa motyle zaczęły lecieć w stronę Shiro, a kolejne dwa w stronę Natsuki. Małe, dość szybkie. Może nie na tyle by dogonić wampira, ale zatrzymywanie się w miejscu mogło sprawić, że różowe piękności dosięgnęłyby swych celów.
- Teleportacja… Granatowy ogień… Zwinność… Wydajecie się nawet pasować do słabych wampirów. Nie będę jednak robić kontrataków, ani używać póki co swojej broni antywampirzej - powiódł dłońmi na swój kark, kładąc tam dłonie. Nieco przeczesał swe włosy, wytrzepując odrobinę tych sfajczonych.
- Jeżeli Natsuki… wszystkie wampiry myślałyby tak, jak Ty, może teraz byłoby naprawdę wspaniale. Ale… radzę nie być tak naiwnym. A ludzie są słabi. W każdym razie… weźcie do serca swój trening… Shiro… Natsuki… Walczcie jak wampiry. Walczcie jak bestie. Zrozumcie siebie i to, co możecie zrobić. Musicie uświadomić się swej potęgi. Gdy to uczynicie, zapanujcie nad tym. Bo inaczej więcej przyjdzie wam oglądać grobów. Waszych przyjaciół… rodziców… znajomych… Bo w najgorszym wypadku, będziecie tylko balastem dla tych, których tak kochaliście, na których stawialiście. Nie to, że kategoryzuje was jako potwory… Ale macie w sobie bestie, nad którą musicie zapanować i wiedzieć do czego jest zdolna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Sob Paź 31, 2015 10:34 pm

Pomijając już całą kwestię rozmowy o sprawach, które w praktyce były dość trudnym tematem dla wampira o dziecięcym charakterku, to przyszedł czas na walkę... Nawet jeśli to był trening, wychodziło na to, że Shiro musiał dać z siebie naprawdę wiele. Jednakże, znał o wiele lepiej swoje moce, niż łowca mógł sądzić. Wiedział również, że to obosieczny miecz. Przynajmniej w jego przypadku.
Obrona samym płaszczem go bardzo zaskoczyła. Nie spodziewał się, że ten ubiór posiadał akurat takie, a nie inne właściwości. I to właśnie uratowało rudowłosego od ataku tego wampira i bycia całkiem nieźle poparzonym. Shiro z lekka się skrzywił, lecz nie zamierzał się poddawać. Zwłaszcza, że jakieś podejrzane motyle leciały w jego stronę. I były w cholerę szybkie! Oczywiście, nie szybsze niż on, ale wychodziło na to, że był zmuszony pozostać aktualnie w ruchu. Nie posiadał teleportacji Natsuki... Ale właśnie! Mógł spróbować je spalić.
Więc skierował łapki ku motylkom i posłał ku nim sam "podmuch" szafirowego ognia. Oby to zadziałało... Bądź co bądź udało mi się międzyczasie wysłuchać słów Pana Fostera... Walczyć jak wampiry? Ta... Łatwo powiedziane.
- Walczyć jak wampiry? Jak bestie? - powiedział chłopak, nie zatrzymując się nadal. Nie wiedział, czy udało mu się te podejrzane motyle pozbyć. - Łatwo ci powiedzieć... Nawet jeśli mówisz takie słowa... - może zwykła prowokacja by zadziałała? Ale Aster nie znał charakterku Shira, więc nie mógłby wiedzieć, jak on patrzy na świat.
Mimo wszystko postanowił zaryzykować. Nie pojedynczy atak... A seria! Wykorzystując wampirzą prędkość i siłę, zaatakował mężczyznę. Jeśli motyle istniały, starał się tak "skakać" wokół niego, by one go nie dosięgły. No i też w ataki wkładał swój ogień... A nuż, jeśli go trafi, uda się rozedrzeć materiał i moc będzie skuteczniejsza? Teraz używał naprawdę minimum jej, by nie tracić energii.
Również wykorzystał tutaj drugą z mocy - usypianie. Zamierzał się trzymać wystarczająco blisko Astera, by zdołać go uśpić. A skoro nie wiedział, jaki zasięg ma ta umiejętność... Był blisko niego, atakując pięściami... Może nie walczył wręcz jak amator, lecz do mistrza nieco mu brakowało.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 11:11 am

Natsuki mocno zaskoczył fakt, że Shiro postanowił podpalić mężczyznę. Może i sam Aster oznajmił, że mają walczyć z zamiarem zabicia, jednak dla samej siedemnastolatki wydawało się to zbyt okrutne. Na całe szczęście uchronił się przed tym atakiem, a co jeśli by tego nie zrobił? Nawet nie chciała o tym myśleć. Z całą pewnością za bardzo się oszczędzała w tej sprawie. Dość szybko poniosła tego skutki, gdyż jej atak był niecelny. Pomimo przewagi w szybkości jaką posiadała, łowca doskonale przewidział posunięcie nieśmiertelnej, uniemożliwiając jej zadanie ciosu. Jedyne co zdołała poczuć to jego długie, rude włosy. Obserwowała postać odchylającego się mężczyzny, ale w tej chwili niewiele mogła zrobić. Niestety on owszem. Poczuła delikatne puknięcie w ramię, jednak wystarczające, aby straciła swą równowagę. Miała jednak pomysł, jak skutecznie uchronić się przed niechybnym upadkiem. Zrobiła prosty, lecz niezwykle skuteczny jak na tą chwilę, przewrót w przód. Po raz pierwszy dostrzegła zastosowanie gimnastyki w prawdziwym życiu. Tym ruchem nie dość, że wyratowała się z dość nieciekawej opresji, to jeszcze zachowała swoją twarz. W końcu nie leżała teraz jak długa. Podrywając się błyskawicznie, obserwowała swój cel, myśląc nad kolejnym sposobem ataku. Oczywiście nadal nie bardzo była przekonana do robienia mu jakiejkolwiek krzywdy. Miała dość błędne podejście do sprawy, bo takie oszczędzanie się podczas walki nie przyniosło jeszcze niczego dobrego. Pozostawało się jedynie zastanawiać za którym nieudanym atakiem w końcu to zrozumie.
Nauczyciel najwyraźniej postanowił użyć swoich zdolności, wykorzystując poznane już wcześniej przez nich motyle. Niestety całe ich działanie było przez wampiry nieznane. Natsuki nie wiedziała, co one robią, dlatego nie mogła pozwolić na to, aby ją dosięgły. Ponadto dokładnie w tym samym czasie Aster rozpoczął swą przemowę, jak gdyby chciał sprawdzić podzielność uwagi młodych krwiopijców. Jeżeli skupiliby się oni jedynie na jego radach, najprawdopodobniej zostaliby trafieni przez jego magię, a gdyby zadziałali odwrotnie, straciliby cenne informacje. Mieli zdecydować, co będzie dla nich lepsze, czy starać się wychwycić wszystko?
Wiem, że nie wszystkie wampiry są dobre – odparła szarżując na jedno z drzew. – Miałam nieprzyjemność spotkać kogoś takiego.
Już dwukrotnie w swoim krótkim życiu. Pierwszą taką osobą był jej starszy przyjaciel, który namówił ją do udziału w walkach. Będąc dzieckiem dość łatwo ulegała jego złemu wpływowi i atakowała śmiertelników, dla odrobiny ich krwi, którą swego czasu postrzegała jako nagrodę za zwycięstwo. Drugi raz nadarzył się nie tak dawno temu w lesie, kiedy to razem z nauczycielem udali się na małe polowanie. Wtedy miała nieprzyjemność natrafić na przedstawicielkę najniższej grupy nieśmiertelnych. Nigdy nie zapomni tego obłędu malującego się w oczach poziomu E, który był gotów zrobić wszystko, by tylko dostać się do świeżej krwi upatrzonej przez siebie ofiary. Czyżby to miał na myśli Foster, wspominając o ich wewnętrznej bestii? Ich ciało miało należeć do takiej dzikiej bestii, a umysł wciąż być ludzki? Przestać walczyć jak człowiek, tylko stanąć przed nim jako wampir? Łatwo mu było powiedzieć, zwłaszcza że ta oto dziewczyna praktycznie nic nie wiedziała o wampirach. Nawet nie miała pojęcia jakiej jest krwi! Cały czas walczyła jak człowiek, co najprawdopodobniej było błędem, ale jak ten błąd niby naprawić? Tak nagle przecież jej nie oświeci i nie nauczy się nowych ciosów. A może jednak coś wykombinuje?
Rozpędzona wampirzyca wbiegła po korze drzewa i odbiwszy się od niej, pochwyciła jedną z gałęzi, aby po solidnym półobrocie na niej wylądować. Niewiele to jednak dało, bo motyle wciąż ją goniły. Zgrabnie przeskoczyła na drugie drzewo, wyraźnie nie przejmując się możliwością upadku. Jej myśli skupiały się na dwóch rzeczach – motylach i słowach łowcy. W końcu wpadła na pomysł. Zeskoczywszy z drzewa zaczęła biec w przeciwną stronę do swojego celu, chwilami zwalniając, aby odległość pomiędzy nią a magią nauczyciela, nie była zbyt duża. Ponadto zyskała trochę czasu, który postanowiła wykorzystać na dość szybką naukę. Shiro pewnie wyśmiałby ją, gdyby dowiedział się, że nadal nie umiała zrobić czegoś, co dla wampirów było niezwykle proste. Cóż, wychowywanie się wśród ludzi miało swoje wady. Teraz nie potrafiła od tak stać się przykładną nieśmiertelną.
Dalej… – mruknęła niezadowolona po kolejnej nieudanej próbie, znów zwalniając tempo dla goniących ją motyli.
To powinno być dla niej równie proste, co oddychanie. No właśnie, powinno. Miała z tym więcej problemów niż przypuszczała. Nie potrafiła pojąć, dlaczego udawało jej się to zrobić jedynie podczas ziewania i to wbrew własnej woli. Najwyraźniej były niezwykle uparte i lubiły drażnić swoją właścicielkę. Dopiero po czwartej próbie dziewczynie udało się wymusić na nich posłuszeństwo. Spróbowała powtórzyć ten wyczyn raz jeszcze. Udał się! Kolejna próba i znów sukces. Chciała mieć pewność, że nic nie zawiedzie podczas ataku. W końcu miała tylko jedną szansę. Na całe szczęście była teraz gotowa spróbować. Pozostawiła motyle w tym odległym miejscu, a sama wróciła na plac treningowy.
Przeniosła się jednak nad walczącymi osobnikami. Postanowiła w tym ataku wykorzystać coś, czego na pewno nie posiada żaden człowiek, swojego uzębienia. Wysunęła swe ostre i zabójcze kły, nad którymi tak ciężko pracowała. Tym razem miała zamiar wykorzystać broń otrzymaną od samej matki natury. Skoro miała walczyć jak wampir – spróbuje. Nie wiedziała jednak czy ten atak coś przyniesie, teraz jednak była nieco bardziej ostrożna. Wstrzymała nawet oddech, by bezszelestnie spaść na przeciwnika i wgryźć się w jego szyję. Oczywiście nie zamierzała zrobić tego dla krwi, a zadania obrażenia. Była świadoma tego co robi, dlatego jeżeli atak by się powiódł i sam Aster kazałby jej przerwać, posłusznie wykonałaby jego polecenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 4:58 pm

Los różowych motyli, goniących Shiro, był właściwie przesądzony. Szafirowy ogień tknął pięknych stworzonek, które niestety, ale rozprysnęły się na setki miniaturowych kawałeczków, znikając z powierzchni ziemi. Dlatego też rudzielec mógł cieszyć się likwidacją ogona pościgowego. Przynajmniej na ten czas.
Łowca cały czas obserwował swoich przeciwników. Jak to on. Zachowywał czujność. Mogło się wydawać, że zdaje się lekceważyć swych przeciwników. Jednakże prawda była inna. Doceniał ich. Już sam fakt, że były to wampiry dość wysokiego poziomu, nie mógł ich traktować jak bandę dzieciaków czy płotek. Nie dałyby się zabić w prosty sposób. Choć był troszkę rozbawiony. Zwłaszcza tym, że jego magia nie była aktualnie ofensywna, a kiełkowaci uciekali jakby od tego zależało ich życie. Dobry trening.
W końcu jedna osoba odebrała trening bardziej poważnie. Rudowłosy wampir. Atakował Fostera na tyle intensywnie, by ten musiał się skupić. O wiele bardziej niż robił to w poprzedniej obronie swych czterech liter. Dlatego też kilka ataków omalże nie trafiło łowcy. Kilka milimetrów bliżej, a wampir trafiłby go. Dobrze, że nie zlekceważył zagrożenia, bo mogłoby to skończyć się i wiele gorzej.
Kolejne ataki omijał z coraz większą gracją. Przyzwyczajał się. Wyczuwał timing swego przeciwnika, a to pozwalało mu na odpowiedni czas reakcji. Nawet mimo, że był wolniejszy, dzięki przewidywaniu uderzeń mógł dorównać samej bestii. Wykonywał odskoki, przechylał odpowiednio swe ciało, a nawet robił przewroty do tyłu. Lecz coś było nie tak…
Przymknął aż oko. Miał ochotę paść spać, tak tu i teraz.  Znów ominął ciosu wampira z ledwością. Nie zapowiadało się też, by mógł na powrót przyzwyczaić się do przeciwnika. Był wypoczęty przed przyjściem tutaj. Znał swoje ciało. I wiedział teraz, że ktoś z nich wpływa na niego. Musiał działać, bo w tej chwili wampiry miały nad nim przewagę. Przynajmniej jej iluzję.
- Zwiększam poziom… - powiedział pod nosem. To był koniec zabawy z nimi jak z płotkami. Docenił ich, a przynajmniej walczącego frontalnie rudzielca. Nie mógł walczyć jak zwyczajny człowiek. Gdyby kontynuował taką walkę, przegrałby. Teraz przyszedł czas, by zaczął walczyć nieco bardziej na poważnie. No, może nie aż tak, bo mogłoby to źle się skończyć.
Z rękawicy, którą miał założoną na prawej ręce, wydobyły się nici. Pięć bardzo chudych, wręcz niedostrzegalnych nici. Niczym wędkarska żyłka, nieco grubsza, lecz dalej ciężka do dostrzeżenia. W szczególności, gdy nie była dobrze oświetlona.
Ich szybkość była porównywalna z szybkością wampira, jeśli nie lepsza. Właśnie po to została zrobiona ta broń. By być konkurentem dla potworności. Konkretnym konkurentem. Nie trzeba było być ekspertem by wiedzieć, że skoro Łowca posiada już tyle lat, rękawica odebrała nie jedno życie.
Nici były specjalnie posrebrzane, choć wytrzymałe jak tytan. Oznaczało to, że nawet i ogień Shira nie mógłby nadwerężyć broni tego kalibru. Czegoś o wiele silniejszego niż broń biała, graniczącego z bronią palną.
A im bliżej była ofiara, tym bardziej efektywnie działała niciana rękawica. Nie musiała pokonywać wielkiej odległości by dojść do swej ofiary. Opleść się. Właśnie teraz Shiro mógł poznać jej potęgę.
Nici szybko leciały w jego stronę, akurat wtedy, gdy atakował. Aster nie do końca uniknął uderzenia. Zminimalizował je, gdyż był w trakcie wykonywania uniku. Lecz nie na tyle, by całkowicie wykonać pełnie swej obrony. Dlatego pięść doleciała. Trafił w klatkę piersiową, dokładniej prawą pierś. Uderzenie to było przez to dość słabe, a ogień na nie wiele się zdał. Płaszcz odgraniczał ciepło szkarłatu od wrażliwego na to ciała łowcy.
Tytanowe nitki miały zamiar opleść się wokół nadgarstków Shiro jak i kostek i jedną nicią wokół pasa. Mało prawdopodobne, by mógł wyjść z tej opresji. Nici dorównywały mu szybkością, a na dodatek był to bliski dystans. Jeżeli chciał kontynuować ataki lub uciec z aktualną prędkością, raczej mógł się liczyć z tym, że kontra Fostera uda się. Zostanie obwiązany nićmi. Nie będzie mógł się ruszyć, a po chwili Łowca ciśnie nim niczym szmacianą lalką w odległe drzewo. Cholernie mocną siłą. Taką, która zabiłaby człowieka na miejscu, albo chociaż sparaliżowałaby go przez złamanie kręgosłupa. To był dowód na to, że nie traktował go już jak istoty ludzkiej, a jak potwora.
Aster co prawda zgubił jeden z celi. Uciekł. Lecz wiedział że Natsuki coś knuje. Nie wiedział tylko co, a jej zdolność teleportacji była dla niego mocno niekomfortowa. Na szczęście, odpowiedź przyszła mu z nieba. Jednak na nieszczęście, nie przewidział nalotu dywanowego. I do takiego, który miał zaatakować jego szyję. Nie był przygotowany akurat w ten sposób. Dlatego też atak powiódł się. Wampirzyca mogła skosztować jego krwi. Lecz przez to odkrywała się. Mocno, a samo szybkie wbicie i próba wypicia jak największej ilości posoki, nie przekładała się na szybkie osłabienie przeciwnika. Choć z tej strony mogłaby wyszarpać aortę. Pan Foster postanowił dać pewnego rodzaju lekcje.
Akurat nici były wolne, dlatego mógł użyć ich teraz do kolejnego kontrataku. Jeżeli ona nie postanowiła uciec w tej chwili teleportacją lub czymś podobnym, niestety, nici dorwałyby ją.
Obwiązałyby się wokół szyi, zaciskając na tyle boleśnie, by ta nie mogła dalej połykać jego krwi. Nie tylko tam, wokół nadgarstków i nóg również. Uniemożliwiłoby to jej ruch. A wtedy Pan Foster zrobiłby drugą rzecz. Wyciągnął centralnie z dłoni kościaną laskę, która byłaby zakończona ostro z dwóch stron. Trzymając ją, przesunąłby ostrą kostkę za siebie, a po tym wbiłby cząsteczkę swego ciała prosto pod pachę Natsuki, kierując się w stronę serca. Oczywiście, zatrzymałby się przed nim, o ile wampirzyca by nie uciekła.
Po tym wyciągnąłby ostrą rzecz i cisnął ją w podobnym kierunku gdzie dał sobie za cel rzut Shiro.
Przyłożył dłoń do szyi by rozpocząć leczenie. Zielona energia zaczęła wydobywać się z jego dłoni.
- Muszę powiedzieć… że wasze ataki były bardziej przemyślane… Choć nie chodziło mi akurat o to… Natsuki… Nie używaj swoich kłów w ten sposób. Stajesz się łatwym celem. A jakbyś biła się z wampirem podobnego poziomu do Twojego… picie szkarłątu by wam nie pomogło…  Nie macie zachowywać się jak poziom E, rozszalałe wampiry atakujące bezmyślnie… to ohydztwa, potwory… ale nie bestie… Bestie używają głowy do swych ataków… Nie przez swą głupotę i pożądanie, lecz przez skoordynowane działania i pewność swych ruchów stają się bestiami… To odróżnia was, potężne wampiry od tego, czym tak bardzo gardzicie i przez co tak cierpicie na opinii - dał wykład, kończąc leczenie. Odwrócił się przodem do swych przeciwników. Po ranie na szyi została jedynie krew, która zdążyła się wydostać z jego ciała. - Jeżeli nie staniecie się dobrymi bestiami, nie uratujecie nikogo, zawsze krocząc w cieniu swego przerażenia i niezdecydowania. Bestia jest perfekcyjna i idealna. Dlatego nie jest ludzka…  I właściwie… - powiódł wolną ręką na swoją maskę. Obluzował ją i nieco podniósł do góry, ukazując tym samym swoje usta. Uśmiechnął się przyjaźnie. - Smakowała moja krew? Zastanawiam się jaki ma smak.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Lis 01, 2015 6:39 pm

Poczuł satysfakcję, gdy udało mu się pozbyć tego pościgu. Nie musiał już odczuwać nieznanego mu działania tych motyli, jeśli by dotknęły jego ciała. No i też nie przejmować się na daną chwilę nieznaną cechą różowych ścigających, które mogły wpłynąć na jego ciało. Lepiej być ostrożnym niż potem przejechać się przez ignorancję. W dodatku, nawet jeśli to był jedynie trening... Nigdy nie wiadomo, czy coś złego by się nie stało. Ten ufny chłopak po raz pierwszy od dawna był tak ostrożny w stosunku do działania.
Co do treningu... Rzeczywiście, traktował go poważnie. Mogło to zdziwić jego przyjaciółkę, ale on osobiście miał zamiar się nauczyć czegoś. A walka na niby nic by nie dała, musiał tutaj wyłożyć się porządnie, by cokolwiek z tego zyskać. W dodatku wyznaczył sobie osobisty cel - by zmusić Astera do większego działania, do tego, by potraktował ich poważniej, a nie jak jedynie dzieciaki, którymi tak naprawdę byli.
Jego strategią wymyśloną na szybko było to, że w czasie zadawanych mu ciosów, jednocześnie uśpić. Senność powinna wystarczyć, by osłabić tamtego porządnie, a skoro był tak blisko - sen naszedłby bardzo szybko. I zostałby pokonany przez oto wampirka. Póki co, przyzwyczajenie się do ataków Shira byłoby zbędne, skoro sam oddziaływał na niego... Oczywiście do czasu.
Poziom wyżej... Wcale to tak pięknie nie brzmiało. Nie dla biednego chłopaka, który w chwili wyprowadzania ciosu został złapany przez nieznanego mu pochodzenia nici. Co z tego, że go udało mu się w końcu dosięgnąć, jak to zadziałało przeciw niemu? Bądź wcześniej było tak blisko... Jakby jednak szybkość wampira nie robiła wrażenia na tamtym.
- Cholera... - syknął cicho. Próbował wyszarpnąć rękę z tego i nawet skupił szafirowy ogień, aby to zniszczyć, jednocześnie przestając używania na nim swojej mocy dotyczącej usypiania. Potem utracił możliwość poruszenia się i skończyło się na tym, że został bardzo brutalnie rzucony w stronę drzewa. Jęknął. Co teraz?! Nie panował nad trzecią z mocy, więc nie mógł od tak jej odpalić. W dodatku, czy by zdążył? Nie wiedział nawet. Ale wpadł na inny pomysł...
- NATSUKI!!! - wrzasnął. - Złap mnie! - pokładał wiarę w swoją przyjaciółkę i jej umiejętność teleportacji. Czy zdążyłaby przenieść się na tyle szybko, by nie pozwolić mu uderzyć w cel? Jeśli tak, to super, ale jeśli nie... Oberwałby bardzo mocno. I co do reszty wydarzeń... Trochę posłuchał słów tamtego, ale jednocześnie by też zastanawiał się, co może jeszcze zrobić.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 8:55 pm

Dziewczynie udało się pomyślnie przeprowadzić atak na szyję przeciwnika, jednak walka dalej trwała. Nieświadoma swego położenia, dała się nieźle zaskoczyć. Nić łowcy oplotła jej szyję uniemożliwiając siedemnastolatce dalsze działanie. Ręce wampirzycy ruszyły, by zerwać tą śmiertelną pułapkę, jednak nie zdołały. Broń rudowłosego skrępowała całe ciało siedemnastolatki. Właśnie w tej chwili do uszu młódki doleciał głos Shiro, który również miał małe kłopoty. Niewiele myśląc przeniosła się w stronę przyjaciela, aby go złapać. Siła z jaką został rzucony była olbrzymia, z ledwością zdołała opanować sytuacje, pozostawiając za sobą na ziemi długi ślad od obuwia.
W porządku? – zapytała wampira.
Spojrzała na łowcę, wysłuchując jego słów. Miała być bestią? Właśnie tamtą dziewczynę za nią uważała. Najwyraźniej się myliła, nie o takie działanie chodziło Asterowi. Działać jak potwór jest źle, walczenie jak człowiek nie pomaga, a dziewczyna nie wiedziała jak pojedynkuje się bestia. Była w kropce. Choć nie szło wyczytać tego z jej twarzy to powoli zaczynała wątpić w swoje umiejętności, w to czy kiedykolwiek zdoła komuś pomóc. Była zdecydowanie za słaba, jeśli chodzi o walkę nie dorównywała Shiro, który radził sobie świetnie. To właśnie to nieprzyjemne uczucie pozbawiło ją chęci do dalszego działania. Ta niepewność, która czaiła się w jej sercu w końcu ujrzała światło dzienne. Przykucnęła zastanawiając się czy warto było tutaj przychodzić, czy rzeczywiście nadawała się do roli obrońcy. Spojrzała jednak na nauczyciela, słysząc pytanie i widząc… jego uśmiech.
Jest dobra, ma dość przyjemny, słodkawy smak. Świetnie nadawałaby się na polewę do lodów śmietankowych – zaśmiała się.
To pozwoliło zapomnieć nieśmiertelnej o tych wszystkich ponurych myślach, które tak niedawno zaprzątały jej głowę. Poczuła się dzięki temu lepiej. Serce siedemnastolatki dzięki temu znalazło swego rodzaju ukojenie po trujących słowach wewnętrznego „ja” dziewczyny.
Swoją drogą może przejdziemy się kiedyś na lody? Spokojnie, bez polewy. No dobra… może z małą – zażartowała.
Oczywiście nie chciała pić krwi mężczyzny. Może i smakowała nastolatce, jednak nie potrzebowała jej do życia. Miała swoje tabletki, które doskonale gasiły pragnienie. Nic więcej do szczęścia nie było jje trzeba. Ciepła posoka nie kusiła młódki, nie miała zamiaru doskoczyć do zregenerowanego już łowcy, by dokończyć to, co zaczęła. Stała niezwykle spokojnie jak na wampira, który zdołał skosztować ludzkiej krwi. Jedyne , co robiła to uśmiechała się wesoło już z poprawionym humorem.
Jej wzrok znów powędrował do srebrnej tarczy księżyca. Ponure myśli jednak nie wróciły, tym razem skarciła siebie w duchu za tak niską samoocenę. Przecież to był trening, oczywistością jest że przybyła tu, by czegoś się nauczyć. Gdyby już wszystko umiała nie musiałaby tu siedzieć. Człowiek uczy się na własnych błędach. I wampir również. Potknęła się przy tamtym ataku, ale walka dalej trwała. Nadal miała szansę się odkuć. No i wymyślić jak atakuje bestia. Szybko, dziko i nieprzewidywalnie, jednocześnie dostrzegając w swym umyśle wszystkie możliwości przeciwnika, by skutecznie uniemożliwić mu kontratak? Tym właśnie była ta bestia? Sama już nie wiedziała. Wzięła głęboki wdech, aby zamordować resztę tej niepewności. Oczywiście, że się do tego nadawała. Jedyne czego było jej trzeba to większej wiary w siebie i swoje umiejętności. Z takim podejściem do sprawy, jaki pokazała teraz daleko by nie zaszła. Nie mogła od tak się poddać. Nie tylko dla własnego pragnienia niesienia innym pomocy, ale także dla tych, którym będzie ona potrzebna. Jeżeli teraz by się wycofała zawiodłaby nie tylko siebie, ale pewnie i pozostałych. Dla tych wszystkich którzy cierpią, dla tych wszystkich, co mogą odczuć ból jaki niesie ze sobą strata bliskiej osoby… dla całej ludzkości jak i wampirze społeczności musiała w końcu przyłożyć się do treningu, przestać się oszczędzać i działać jak nigdy wcześniej. Powstała, chowając swoje uzębienie i spojrzała na nauczyciela. Trening wciąż trwał, więc najwyższy czas zacząć go kontynuować, bo po co tracić cenny czas, który pędził nieubłaganie? Z całą pewnością nim zdążą zauważyć, zacznie świtać. Tak zawsze się dzieje, gdy ktoś jest czymś niezwykle zajęty. Traci się wtedy poczucie czasu, zwykła minuta staje się godziną w rzeczywistości. Smutne, ale prawdziwe.
Shiro jesteś gotowy? – zapytała swojego rudowłosego przyjaciela.
Ona była. Chciała postarać się raz jeszcze, naprawić swój poprzedni błąd. Miała na to szansę. Wątpiła jednak w to, że pokonają Fostera. Wiedziała, że miała za mało doświadczenia i przydałoby jej się więcej treningów, a Shiro? Cóż, Shiro był w tej sprawie znacznie lepszy od niej. Mimo wszystko łowca nie był przeciwnikiem, z którym w chwili obecnej poradziliby sobie w pojedynkę. Miał znacznie częściej do czynienia z nieśmiertelnymi niż oni. Ponadto Natsuki po raz pierwszy walczyła z łowcą, nigdy wcześniej nie miała kogoś takiego za przeciwnika. Była to niesłychana odmiana. Czuła się tak, jakby dopiero uczyła się pływać i ktoś wyrzuciłby ją na środek oceanu, by poćwiczyć. Dość emocjonujące uczucie, którego z całą pewnością nie zapomni. Najwyższy czas działać. Wiedziała, że jest w dość nieciekawej sytuacji. Wszystkie jej teleportacje zakończyły się jedynie na jednym ciosie. A raczej ugryzieniu, które w rzeczywistości nic nie dało. Nauczyciel stał praktycznie niewzruszony i nawet nie wysilił się podczas treningu. Ich umiejętności bojowe dzieliła przepaść. Jeżeli rzeczywiście ludzie byli słabsi od nieśmiertelnych, to z obecnymi zdolnościami zielonowłosa nie miała szans wygrać jakiejkolwiek walki. Ale od czego był trening, prawda? Przyszła tu po to, aby nauczyć się tej trudnej sztuki. Aster już i tak zdołał przekazać coś swej uczennicy. Oczywiście przy akcji z jej udziałem. Ta lekcja na pewno przyda się w przyszłości.
Aby już dłużej nie zwlekać, Natsuki zaszarżowała na Fostera, nie robiła tego jednak wprost. Biegła lekkim slalomem, aby w razie czego móc lepiej uniknąć jego nici. Nie wiedziała jaką mają zwrotność, a utrudnienie przeciwnikowi zadania celnego ciosu, mogło być przydatne. Pędziła tak szybko, jak tylko potrafiła. Zacisnęła dłoń w pięść, szykując się do zadania solidnego uderzenia w brzuch. Zamierzała zaatakować frontalnie, ale czy na pewno? Będąc w połowie ataku, zmierzająca w ciało łowcy pięść zniknęła, tak samo jak cała postać napastniczki. Wampirzyca pojawiła się tuż za swym celem, aby go podciąć. Nie ważne czy mężczyzna dał się złapać czy odskoczył, kolejny atak dziewczyny był ten sam. Stojąc na rękach, zamierzała obiema nogami kopnąć nauczyciela tak, by posłać go prosto w łapki Shiro.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 10:19 pm

Kościana ostrza rzecz przeszyła powietrze. Niestety, minęła się z celem. Jeszcze chwila, a ktoś otrzymałby solidny atak, po którym raczej nie mógłby się tak szybko pozbierać. Aster teraz mógł jedynie stać na środku polany o obserwować swych uczniów, rozmawiając z nimi. A że ściągnął nieco maskę, co by móc ukazać uśmiech, przez krótki czas wampiry mogły widzieć jego zmiany w mimice.
- Nie wiem jak to oceniać z wampirzych ust… Dla mnie ma metaliczny smak… - jego dłoń nieco zabrudziła się krwią w wyniku leczenia. Teraz przysunął ją do ust i oblizał. - Okropna do lodów. Bleh… Macie spaczone receptory smaku.  Ale… Na lody… Może kiedyś… Choć nie wiem jaką siłą musielibyście mnie na nie zaciągnąć... - odpowiedział rozbawiony, zakładając z powrotem maskę na usta. Po chwili zaczął klaskać, przyglądając się jeszcze spacyfikowanej parce po swym ataku.
- Tak przy okazji, dobra praca zespołowa. Jeżeli będziecie walczyli tak dalej… - nagle jego ton nieco się zmienił. Stał się bardziej enigmatyczny. Nieco cichszy. - Zobaczycie moją bestie… - zachichotał krótko, o podobnej głośności. Na szczęście walczył z wampirami. Nie musiał przejmować się, że te go nie dosłyszą.
Po tym do jego uszów dobiegł głos. Zapytanie o gotowość. Mógł się szykować do obrony. Przez jego ciało przeszedł aż impuls. Przerzucił zaostrzoną, kościaną laskę z jednej ręki do drugiej. Podrzucił ją ku górze i szybko złapał swoimi nićmi w powietrzu.
- Mam nadzieje, że macie więcej do zaprezentowania… - mruknął bardziej pod nosem. Nie do samych przeciwników. Do siebie. Głos ten był wyzbyty z emocji. Po odrobinie humoru, wchodził już do nastroju walki. Na powrót do swego naturalnego otoczenia. Mając w sobie tylko te uczucia, które zapewniają mu największą skuteczność w bitwie. Umysł czysty, pozbawiony zmartwień i problemów. Wypełniony tylko nienawiścią do tego, z czym właśnie się bił. Wielką nienawiścią, której ilość zmieniła go z człowieka w broń. Ludzką bestię. Prawdziwego potwora. Na szczęście nie był to czas na to.
Wtem ruszyła. Biegnąc wprost w stronę łowcy. Aster zrobił zamaszysty zamach ręką, na której miał nicianą rękawice. Kościana, ostra z obu stron laska, poleciała z cholernym impetem. I to nie konkretnie w stronę dziewczyny. Kościany pocisk nie miał rzeczywistego celu na zaatakowanie jej. Mógł uszkodzić jej ramię, lecz prawdziwym zamiarem był atak na Shiro. Z potężną prędkością szybszą od jego nici, w klatkę rudego wampira zmierzała laska. Nawet mimo tego, że wypuszczona ze sporej odległości, człowiek nie zdążyłby jej uniknąć. Problem pewnie i by też miał wampir poziomu E.
Nie był to jednak jedyny problem. Zaraz po tym Aster postanowił na przekór wszystkim, złapać za jeden nagrobek. Zdewastować go i wyrwać kamienny krzyż z czyimś imieniem i nazwiskiem. Mógł igrać z czyimiś poglądami. W końcu pamięć o tej osobie mogła zniknąć teraz raz na zawsze. Wraz z chwilą, gdy grawerunki popękają w wyniku uderzenia o ziemie. Nikt już nie będzie znał tej osoby, a fakt że umarła, przeminie. Była to część przeklętego cmentarza, nietykanego przez świat.
Krzyżem cisnął, po szerokości. Może nie z tak potężną szybkością, ale dostanie czymś tak ciężkim byłoby niebezpieczne. Nawet bardziej niż dostanie kolcem. Wycelowany oczywiście w Shiro, lecz w taki sposób, by przeleciał również przez nadchodzącą dziewczynę.
O ile ta dalej na niego szarżowała.
Aster przysunął swe nici do siebie. Jak w przypadku rudego wampira mógłby sobie pozwolić na ataku z dystansu, tak ona była dość niekomfortowym przeciwnikiem. Nie z powodu siły, zwinności czy szybkości, lecz z powodu jej kłopotliwej umiejętności. Wysyłanie nici na dalszą podróż byłoby tylko stratą czasu. Wszystko to przez teleportacje, która naprawdę była niewygodna. Dlatego też, łowca nie atakował jej z daleka, a czekał. Nici zaczęły okrążać ciało Pana Fostera, robiąc coś w rodzaju tarczy w postaci kokonu. Obejmowały one górę, jak i wszystkie strony wokół. Co prawda pocisk czy pięść mogłaby śmiało prześliznąć się przez nie, lecz rzucanie w niego większymi przedmiotami spełzłoby na panewce.
W końcu przeciwnik był blisko i wykonywał atak. Już pięść na niego szła. Przeszła między nici bez problemu. Te zresztą zrobiły jej nawet miejsce, aby przypadkiem ich nie tknęła. Jeszcze chwila, czekał. Sądząc, że atak już na pewno nadleci, nieco poruszył palcami. Chciał złapać jej rękę przed samym brzuchem. Lecz niestety, cała postać zniknęła. Irytująca zdolność wampira uaktywniła się po raz kolejny, sprawiając łowcy problem. Rzadko miał przyjemność walki z takimi upierdliwcami. Niezwykle kłopotliwe.
Na jego szczęście, miał wokół siebie wcześniej przyszykowaną zasadzkę. Mimo, że nie wiedział skąd nadlatuje atak, poinformowały go o tym nitki. Wystarczyło lekkie drgnięcie chudego tytaniku, by łowca otrzymał informacje do ręki, z której strony został on naruszony. Dzięki temu wiedział, że przeciwnik atakuje go za plecami. Nie mógł odskoczyć. Oj nie. Ciało mu na to nie pozwalało i ludzkie limity. Nie dałby rady. Reakcje miałby już za wolną. Podskok nie wchodził w grę. Jako człowiek, zostałby w tym momencie podcięty. Lecz na szczęście zabawka, która odebrała życiu wielu innym wampirom, pozwalała mu na zmianę przeznaczenia. Nici, akurat w tamtym miejscu, stały się o wiele mocniejsze. Napiął je i wysłał kilka dodatkowych, co by wzmocniły cel, tworząc coś w rodzaju siatki. Jak tej w płocie drucianym. Lecąca noga Natsuki była zatem zmuszona do zatrzymania się. Człowiek dzięki temu zyskał czas na to, by odskoczyć, nie dając dosięgnąć się kolejnemu atakowi jej nóg. Zrobił mocny skok przed siebie, uciekając ledwo uderzeniu. Ślizgał się przez chwile po ziemi, aż w końcu stanął bokiem. Tak, by mieć dwa cele w zasięgu wzroku. Wokół dalej miał tarczę. Można było też zaobserwować jedną ciekawą rzecz. Mimo, że Aster miał możliwość ataku, nie wyrządził krzywdy Natsuki. Być może w defensywnej części nie mógł ich wykorzystywać jako ofensywy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Lis 02, 2015 6:53 pm

Shiro uśmiechnął się do swojej przyjaciółki, gdy już się zatrzymali. Zaufał jej... I nie przeliczył się. Nawet jeśli samo zatrzymanie się nie należało do prostych. Siła, z którym go rzucono była duża. Aż zaczął się zastanawiać, dlaczego zdołał zyskać tak sporą moc, jeśli chodzi o rzut. Ta broń była dość niezwykła... A przynajmniej tak teraz uważał. Nici... Nie spotkał się jeszcze z czymś takim. No i też nie dało się je od tak spalić. Z czego były? Jak mógł nimi tak swobodnie manipulować? To były pewnie pytania, na które nie uzyskałby odpowiedzi. Nie od samego właściciela.
- Tak. Dziękuję - zwrócił się do niej. Odwrócił się w stronę nauczyciela w tej samej chwili, by ujrzeć uśmiech na jego twarzy. Ciekawe... Pochwalał ich działania? Czy może drwił sobie? Nie był pewien. Mógł robić wszystko tym jednym uśmiechem.
Widział jego umiejętność leczenia. Niezwykła moc... Ale i naprawdę kłopotliwa. Gdyby byli wrogami, pewnie by starał się dopilnować, aby z niej nie skorzystał. To znaczy Shiro. O ile oczywiście wcześniej by o niej wiedział. Mimo wszystko aktualnie posiadał tą wiedzę. I zaczął się zastanawiać, skąd ludzie mieli takie zdolności. Dziwne... Ale na swój sposób interesujące.
W końcu stał na własnych nogach i przeciągnął się lekko.
- Nie mamy. Po prostu... Nasza dieta się nieco różni - powiedział natomiast Shiro. W dodatku wampirek uwielbiał czekoladowe ciastka! Więc aż tak źle z nim to nie było, prawda?
- Masz ciekawą zdolność... I ta broń... Niespotykana - odezwał się chłopak. W jego głosie czaił się podziw. Wychwyci go tamten? Być może. Nie wnikał w to. Bo jego uwagę zaintrygowało wspomnienie o "Bestii". No i sobie młody postawił cel - wywołanie jej. Nawet jeśli to nie jest dobry pomysł, chciał, by móc walczyć na tyle dobrze, aby Aster wykorzystał wszystkie swoje Asy.
- Hai -odpowiedział jej jedynie.
No i nadleciała ku niemu laska. Jednakże Shiro to wampir krwi B, a nie człowiek, więc uniknięcie tego powiodło się sukcesem. Również i krzyża, jeśli nadal leciał w jego kierunku. Nawet jeśli to nie było łatwe zadanie...
- Cholera... - warknął cicho. I świetnie, a jemu się obrywało, że miał gdzieś pamięć innych. Czyżby rudowłosy łowca się nakręcił? Jeśli tak, ta dwójka miała coraz to większe kłopoty.
No, ale... Wydawało mu się, że jeśli we dwójkę razem zaatakują, łowca nie zdołałby się obronić przed dwoma ataki jednocześnie. A może mu się zdawało? No, ale czas postawić na jeszcze jedną zdolność... Która nawiasem mówiąc, uaktywniła się przy robieniu drugiego uniku. Błyskawice skakały po całym jego ciele, wskazując na aktywność tej umiejętności. Co oczywiście wywołało niezadowolenie Shira - teraz miał wrażenie, że jego czas się kończył.
Dlatego też pobiegł do Astera. Widział to? Pewnie tak, ale w postaci żółtej smugi. Mógł się zdziwić, gdy nagle chłopak zamiast tracić, to przybrał mocno na prędkości.
- Ciekawe, czy dotrzymasz mi kroku? - wymruczał, atakując rudowłosego gradem ciosów. Używając również tym razem nóg do wyprowadzania ciosów. Czy zdołałby się obronić przed wszystkimi? A jeśli jakimś cudem tak, to przecież Natsuki mogła dołożyć coś do tego!
Również skupił ponownie swoją zdolnośc usypiania. Dokładnie na samym przeciwniku. Nie zamierzał odpuszczać tak łatwo, nawet jeśli wcześniej mu nie szło tak dobrze. Może robił źle... Ale... Czasem warto zaryzykować.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Wto Lis 03, 2015 12:57 am

Trening bitewny na moment przerodził się w zwykłą pogadankę, co dało ćwiczącym trochę czasu na złapanie oddechu. Nie było to jednak złe. Wprawdzie niewiele pomogło dziewczynie, jednak luźniejsza atmosfera pozwoliła jej się nieco odprężyć i zapomnieć o laniu, które otrzymała od swojego nauczyciela. Siedemnastolatce coraz bardziej kończyły się pomysły, co do walki, a taka krótka przerwa mogłaby okazać się dla niej zbawienna. Ponadto sam łowca przestał wydawać się tak straszny jak na początku. Hah, możliwe że zdołała go nawet polubić, choć pewnie on nie odwzajemniał tych uczuć. Bo i niby po co? W końcu była zwyczajnym wampirem, potworem niebędącym w stanie przerodzić się w bestię. Nie miała tego w sobie, w chwili obecnej była nikim. Nie należała do świata ludzi, nie czuła się wampirem, a już tym bardziej nie miała szans narodzić się jako bestia. To nie było jej dane.
Niezła motywacja. Teraz będziemy trenować jeszcze ciężej, aby cię znokautować i wziąć na lody – dodała roześmiana.
Do niej również dotarły słowa pochwały, które dodały dziewczynie skrzydeł. Miło było usłyszeć coś takiego, zwłaszcza że nie często miała do czynienia z wyróżnieniem. Dźwięk tego zdania zapamiętała bardzo dobrze. Nie umknęła jej uwadze również wzmianka o bestii. Nie brzmiało to zbyt zachęcająco, w każdym bądź razie dla zielonowłosej. Nie wiedziała jednak jak to odebrać, w końcu się zaśmiał. Mimo wszystko i ona się uśmiechnęła. Walka powinna trwać dalej, prawda?
Cały zapał wampirzycy gdzieś sobie uleciał, gdy tylko do jej wyczulonego słuchu doleciał komentarz tamtego. Żartował sobie z nich, prawda? Przez cały czas dawała z siebie sto procent, a mimo wszystko on oczekiwał więcej. Na co liczył? Przecież niczego nie wyczaruje mu na zawołanie. To zdecydowanie wystarczyło, aby zniechęcić ją do działania i pozbawić pewności siebie. Przez chwilę myślała nawet, czy nie lepiej się poddać i po prostu stąd odejść. Teraz to ona nie wiedziała, co tutaj tak właściwie robi.
Słysząc gotowość swojego towarzysza – ruszyła. Bez zastanowienia ruszyła w stronę celu, szykując się do uniknięcia ataków. Nic takiego nie miało jednak miejsca, wszystkie ciosy skierowane zostały w kierunku Shiro, który z całą pewnością wyszedłby z nich cało, jednak gdy tylko Aster zniszczył pomnik i postanowił użyć go jako broni, siedemnastolatka zareagowała. Nie potrafiła ominąć go obojętnie. Może i przerwała swoją szarżę, jednak ocaliła coś znacznie ważniejszego – pamięć o zmarłym. Zachowanie łowcy w tej chwili było dla niej zagadką, jednak nie zamierzała dłużej się nad tym zastanawiać i już z mniejszą prędkością pędziła na przeciwnika. Z początku wszystko szło zgodnie z planem, niestety po przeniesieniu sprawa zaczęła się komplikować. Nieśmiertelna z niemałym szokiem spoglądała na zaporę z nici. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Na jej nieszczęście kolejny atak również się nie powiódł, teraz była w beznadziejnej sytuacji. Osiągnęła swój limit, jeśli chodzi o teleportację. Zacisnęła mocniej pięści i powstrzymała się przed warknięciem. To było bez sensu. Dalsza walka nie miała znaczenia. Nawet go nie drasną, chyba że sam by na to pozwolił. Jej młodzieńcza werwa po prostu z niej uleciała, a tańcujący w oczach nieśmiertelnej ognik, oznajmiający chęć dalszej nauki – zgasł. Wstała z ziemi obserwując biegnącego na Fostera Shiro. Ona jednak nie reagowała, nie wierzyła, że mogłaby mu cokolwiek zrobić. Była za słaba i nic nie wskazywało na to, że wkrótce miałoby się to zmienić.
Przepraszam, ale… nie potrafię być bestią – zwróciła się do swojego nauczyciela, który najprawdopodobniej też to zauważył. – Nie dam rady nikomu pomóc, będę tylko ciężarem. Najwyraźniej ochrona innych nie jest mi pisana. Przepraszam, że zmarnowałeś na mnie jedynie swój czas.
Przykucnęła nie mieszając się do dalszej walki. Nie widziała w tym sensu, była już skończona. Ten nieprzyjemny głos podpowiadający jej, że jest nikim, nic nie wartym śmieciem, nieznającym nawet własnej przeszłości wygrał. Zniszczył ją doszczętnie, pozostawiając za sobą jedynie wrak osoby, którą była nie tak dawno temu. Postanowiła zrezygnować ze swoich marzeń, w końcu na co one komu? I tak się nie spełniają. Ona właśnie doświadczyła tego na własnej skórze. Ani Shiro, ani nawet Aster nie musieli jej mówić, że się do tego nie nadaje, sama to widziała. Zaskakiwał ją jednak fakt, dlaczego łowca nie kazał jej jeszcze spadać, choć z całą pewnością powinien już to dawno zrobić. Przecież jej rudowłosy przyjaciel nadawał się lepiej na jego ucznia niż ona. W końcu to przez niego zmuszony był zwiększyć swój poziom. Gdyby walczył z nią sam na sam, pewnie nawet nie pomyślałby o użyciu tych nitek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Wto Lis 03, 2015 1:39 pm

Nie mógł powiedzieć czegoś Natsuki. Chciał. Naprawdę bardzo był skory do wypowiedzenia się o jej decyzji. Jednakże teraz miał wielki problem. O wiele większy, niż sądził. Takiej prędkości po chłopaku nie spodziewał się. Prawdziwej błyskawicy. Jego oczy nie potrafiły poradzić sobie z śledzeniem celu. Tutaj dzieliła ich przepaść pod względem ciałami. Cholernie duża. Nie byłby w stanie uniknąć z ludzką szybkością jakiejkolwiek ofensywy ze strony Shiro. Jednakże miał na szczęście swoją rękawice.
Uderzenie ręką, zablokowane przez siatkę z nici. Uderzenie było tak szybkie, że nim łowca zdążył odwrócić głowę w odpowiednią stronę, nadchodziło z innej. Zaraz jednak przyszło kolejne i kolejne. Jeszcze blokował, lecz znów coś było nie tak. Senność. Już wiedział kto ma taką moc. W końcu dziewczyna się wycofała. Dzięki temu znał już wszystkie zdolności wampirzego rudzielca. Było pomocne. Aczkolwiek brakowało mu czasu na ukazanie swej radości. W szczególności, że jego nici spowolniły.
Bardzo wiele zależało od jego skupienia. Im bardziej był senny, tym wolniej reagował na ich poruszenie. Gorzej władał swoją rękawicą, a to nie wpływało przychylnie na wynik tejże bitwy. Aż w końcu nie nadążył.
Ręka Shiro przeszła przez mocną obronę, kierując się w stronę klatki piersiowej. Na szczęście łowcy, potrafił jeszcze dzięki niciom zlokalizować atak. Powoli kucał, lecz i tak pięść kłowatego sięgnęła nieco jego głowy na tyle, by tknąć jego maskę. Kolejne uderzenie…
Krach. Odgłos rozpadającego się szkła na kawałki. Dźwięk zderzenia ciała z ciałem. Po chwili można było dostrzec uchem szuranie po ziemi i odbijanie się po niej. Jeżeli Shiro wcześniej nie zdawał sobie z tego, jak wielką siłę posiada, wystarczyło zobaczyć jak daleko od niego wylądował Foster. W powietrzu uniósł się zapach krwi.
Łowca był kilkanaście metrów oddalony od rudowatego, na kuckach. Za nim ciągnęła się dość długa linia ślizgu. Z lewego miejsca na oko w masce, kapała mu krew. Nie trzeba było być specem by stwierdzić, że atak zakończył się oślepieniem Astera.
Ten powoli podniósł się do pozycji stojącej. Przysunął lewą rękę do maski i wyciągnął kilka kawałków szkła. Były pokrwawione. A fakt, że wydawał syknięcia bólu z ust świadczył o tym, że raczej wbiły się w niekorzystnym miejscu. Było pewne, że Foster już nie posiadał oka w tamtym miejscu.
- Trening jeszcze się nie skończył. Przeciwnik dalej stoi, Natsuki. Jeżeli sądzisz, że podczas prawdziwej bitwy będziesz mogła sobie pójść gdzieś dalej i odpuścić, to skończysz martwa. Obarczysz brzemieniem innych. Dopiero wtedy staniesz się ciężarem. A teraz zademonstruje jak ogromnym gdy nie walczysz… - uniósł swoją nicianą rękawice przed siebie. Zacisnął pięść. Nici zaczęły wydłużać się. Coraz bardziej, osiągając swoje maksimum, czyli piętnaście metrów. Przysunął szybko dłoń do siebie i wykonał zamaszyste machnięcie ręką. Nici zaczęły szarżować od boku, niszcząc wszystko na swej całej długości, co postanowiło z nimi stanąć. Nagrobki w ułamku sekundy były przecinane. Drzewa, które weszły w zasięg tak strasznej maszynerii, po prostu zostawały przeszyte. A nici kontynuowały swoją bardzo szybką wędrówkę. Prosto w stronę Natsuki. Mogłyby ją przeciąć bez najmniejszego problemu, na pięć wampirzych plasterków.
Shiro miał teraz czas do ataku. Mógł zaatakować łowcę. Nie miał w końcu swej obrony, a był przyszykowany na ofensywę. Jednakże jeżeli by to zrobił, życie Natsuki mogłoby być zagrożone. Ponieważ nawet mimo jego szybkości, nie zdążyłby powstrzymać łowcy przed dokończeniem swojego ataku. Musiał wybierać, a to było nie łatwe. Foster postawił wszystko na jedną kartę. W końcu dziewczyna nie poddałaby się od tak, gdyby mogła jeszcze teleportować się. Bo teraz miałaby szanse na kontratak. Oczywiście, Łowca nie miał zamiaru jej zabić. Jeżeli atak miałby już zaraz dojść do skutku, zatrzymałby się, dając ewentualnie szarżującemu na niego Shiro zostać trafionym. To był test. Moralny. Sprawdzenie, czy słowa, które wypowiedzieli na samym początku mają podstawę w działaniach. Nie wierzył już że Natsuki może jakoś uniknąć ataku. Zwłaszcza, że straciła chęć do walki. Jeżeli nie miała ukrytej mocy, wszystko było teraz w rękach napompowanego mocą rudzielca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Shiro Fuyuki Wto Lis 03, 2015 7:51 pm

Shiro nie od razu zauważył nietypowe rozterki swojej przyjaciółki. Był zbyt bardzo skupiony na walce z Panem Fosterem. Możliwe, że to jedynie początek całej tej walki, ale Shiro został zmuszony do wykorzystania wszystkich swoich asów. Co pewnie niedługo łowca zrozumie. Bądź co bądź udało mu się go zaskoczyć nietypową prędkością... I móc go zasypać go gradem ciosów, niemożliwych wręcz do uniknięcia... Dla zwykłych ludzi.
W jego oczach Aster zrobił się powolny. Jednakże dzięki nietypowej zabawce (tak sobie to nazwał w myślach), udawało mu się bronić przed ciosami. Dlatego też zastosował usypianie. Zamierzał wpłynąć bardzo mocno tak, że go uśpi. A przynajmniej osłabi, jeśli nie zdecyduje się na jakiś drastyczny krok, który byłby niewygodny dla czerwonowłosego. Zamierzał zrobić jak najwięcej.
Może dlatego miał nieco inne spojrzenie na ów trening niż Natsuki. Nie był dobrym mówcą i pewnie nie umiał przekonywać... Ale przynajmniej teraz czuł, że mógł coś zrobić. I jeśli zdoła go zranić, to czy to nie sprawi, że jednak jest warty trenowania? Plus do tego naprawdę intrygowała go wcześniej wspomniana bestia. O co z tym chodziło? Oczywiście, że jego dziecięcy charakterek chciał poznać prawdę.
Jego strategia wymyślona na poczekaniu zdała się po pewnym czasie. Ale nie do końca tak, jakby sam chciał. Nie spodziewał się jednak, że zrobi unik. Zamiast przyjąć cios na klatkę piersiową, poczuł, że jego pięść przebija szkło i trafia go mocno głowę... A mianowicie w oko. Nawet odrzut był spory.
Nie tego chciał. Mieli przecież tak nie celować! A teraz przez niego Aster stracił oko.
- Prze-przepraszam! - wymamrotał. Wyczuł zapach krwi. W sumie sam nieco ucierpiał, musiał na chwilę zatrzymać się, by powyjmować kawałki szkła, które zaległy się w dłoni. Było to nietrudne, szybko się pozbył niechcianych elementów. Ale... Co z Asterem? Nie był lekarzem, nie wiedział, jaką szkodę to wyrządziło. Ale czy to nie oznaczało, że Shirek wygrał? Normalny człowiek nie byłby zdolny do dalszej walki. Trzeba pogotowie!
Ale jaki odczuł szok, gdy jednak walczył dalej. Jak gdyby nic! Woń jego krwi wypełniła całkowicie powietrze... Ale nie na tym się skupiał. Nie było mu dane się dziwić, ponieważ słowa łowcy dotarły do niego. Jego żółte oczy przekierowały się szybko na przyjaciółkę, rozszerzając się w strachu i zaskoczenia. Poddała się? Że co, do jasnej cholery?! Aż zaprzestał usypiać łowcę.
No, ale widząc atak, nie miał wiele czasu do namysłu. Wygrana czy Natsuki. Wybór był zarazem prosty, jak i trudny.
Wykorzystał swoją prędkość, by w ostatniej sekundzie odepchnąć dziewczynę. Pewnie się przewróciła przez niego, skoro kucała (chociaż mogła wcześniej wstać, kto ją tam wie?), więc mimo wszystko udało mu się tyle. Ale... Samemu nie zdążył.
Poczuł ból, gdy nici go przeszyły. Mimo że stanął dokładnie naprzeciw nim, działanie antywampirzej broni było odczuwalne. Wydał z siebie zduszony okrzyk. Jego oczy zmieniły barwę z żółtej na czerwoną. Mimo wszystko wampirek nie zamierzał się poddać.
Chwycił obiema dłońmi najbliższe nici - dało się, skoro odczuwał je w swoim ciele - i wykorzystując je jako "przekaźnik", przepuścił przez nie swój ogień. Bardzo szybko, co kosztowało go dodatkową energię. Miał zamiar tak trafić go szafirowym ogniem. Dość ciekawie to wyglądało, jak rozświetlił się dzięki temu pobliski krajobraz. Nadawał mu ponurości.
- Aua... - jęknął. - Natsuki, do jasnej cholery, nie poddawaj się... - wymamrotał jeszcze. Próbować niechcianą rzecz wyjąć z ciała? Zawsze można. Chociaż wydawało mu się to zbyt ryzykowne.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Czw Lis 05, 2015 6:15 pm

Dziewczyna coraz bardziej traciła wiarę w to, że jest komukolwiek potrzebna. Pomimo swojego wysiłku, jaki wkładała w ataki, nie przyniosły one żadnego rezultatu. Ponadto nie była już w stanie się przenosić, a to właśnie na tej umiejętności najbardziej polegała. Gorycz zazdrości rosła z każdą sekundą obserwowania poczynań Shiro. Natsuki widziała jak chłopak świetnie sobie radził, a ona? Nie zdołała nic zdziałać. Jedyne co zrobiła to ugryzła łowcę w szyję, co i tak nic nie dało. Dość szybko zregenerował otrzymaną ranę, nie tracąc przy tym energii. Była beznadziejnym przypadkiem. Rudowłosy wampir nie potrzebował jej pomocy w walce, świetnie radził sobie sam, a obecność zielonowłosej na placu boju mogła mu jedynie zaszkodzić. Przecież jedyne co by robiła to zawadzała. Oczywiście, siedemnastolatka nie zwróciła nawet najmniejszej uwagi na to, że gdyby nie ona, Shiro mógłby zostać znokautowany. Nie zauważyła też faktu, że jego umiejętności są typowo ofensywne, podczas gdy jej defensywne. Choć cały czas mówiła o byciu tarczą, w obecnej bitwie miała zamiar zagrać rolę ostrza, co nie bardzo jej wychodziło. Tak bardzo chciała się wykazać, że zapomniała o tym, w czym ona jest najlepsza. Gdyby nie egoistyczne dążenie dziewczyny do osiągnięcia celu z całą pewnością ta bitwa wyglądałaby znacznie inaczej. Natsuki powinna być wsparciem dla Shiro i stanąć do walki tylko i wyłącznie wtedy, aby zyskać czas dla rudowłosego wampirka na przeprowadzenie ataku. Razem dopełniali swoje słabostki, chociaż nastolatka nie potrafiła tego dostrzec. Gdyby nieco mądrzej wykorzystała swoją umiejętność teleportacji, być może stan Fostera byłby znacznie gorszy, a oni mieliby choć małą cząstkę szansy na wygraną. No i stało się! Shiro trafił w łowcę, wyrządzając mu sporą krzywdę. Jak można się domyślić zamiast radości, Natsuki czuła się zazdrosna. Dla niej ta walka już była skończona, jej przyjaciel wygrał i to bez żadnej pomocy. Znów dokonał czegoś, co nieśmiertelnej by się nie udało. Powstrzymała się przed prychnięciem, zachowując swój codzienny spokój. Ciężko było ocenić jakie emocje nią targały. Nie wyglądała ani na wściekłą, ani na szczęśliwą. Jedyne co odmalowało się na jej twarzy to szok i niedowierzanie, kiedy człowiek podniósł się z ziemi. Chciał dalej walczyć pomimo tego w jakim był stanie? To wzbudziło w niej spory podziw, nie brakowało mu ducha walki, który szczerze mówiąc gdzieś uleciał z tej istotki. Tym właśnie się różnili. Dziewczyna za szybko rezygnowała przez co jej ataki traciły na skuteczności. W końcu co z tego, że machnie ręką, jak zabraknie najważniejszego elementu, wiary w powodzenie ataku. Niestety, ale i tego w tej chwili nie potrafiła zrozumieć. Była w tym wieku, gdzie ciężko myśli się prawidłowo, hormony i emocje ogłupiają, przyćmiewają trzeźwość umysłu. Zwłaszcza po tym, co nie tak dawno przeżyła. Dla niej znacznie trudniej było skupić się na walce. Miała też zbyt wiele przyzwyczajeń, których powinna się oduczyć, bo podczas prawdziwych walk daleko z nimi nie zajdzie. To, co miała przyjemność właśnie doświadczyć różniło się od potyczek, do jakich zdołała już przywyknąć. Był to zupełnie inny poziom. Facet, z którym przyszło jej się mierzyć, jednym machnięciem ręki zdmuchnąłby tuzin wojowników z ulicy. Wychowywany w wampirzej rodzinie Shiro z całą pewnością przywykł do takiej dynamiki ciosów, podczas gdy dla przebywającej wśród ludzi Natsi, ta walka wyglądała jak rodem z komiksu.
W końcu ich nauczyciel przemówił, dzieląc się swoją zdobytą wiedzą z uczennicą. Możliwe, że tak to by się skończyło, jednak to nie była prawdziwa walka. Natsuki nie zamierzała już dłużej walczyć. Ani teraz, ani nigdy. Ludzie nie potrzebowali jej pomocy, bo byli od niej lepsi. Nikt jej nie potrzebował, dlatego nie rozumiała o co tyle zamieszania. Miała ochotę po prostu odejść i dać im ćwiczyć w spokoju, jednak nie zdołała nawet powstać, gdy Aster zaatakował.
To był żart? Bo dość nie śmieszny. Wszystko, co stanęło na drodze nici zostało po prostu pokrojone. Drzewa, a nawet twarde, kamienne nagrobki ulegały niszczycielskiej sile jego antywampirzej broni. Więc co dopiero stałoby się z miękkim ciałkiem takiej delikatnej osóbki. Źrenice wampirzycy zwęziły się z przerażenia, obserwując nadchodzący atak. Jej przerażone ciało odmówiło posłuszeństwa, a mózg jakby na chwilę przestał pracować. Dziewczyna straciła kontakt z rzeczywistością w momencie, gdy zdała sobie sprawę, że nie uniknie tego ciosu. Szykowała się na niechybną śmierć. Jedyne czego pragnęła to tego, aby nie przyszło jej długo cierpieć. Chciała po prostu mieć to za sobą, raz na zawsze pozbyć się tego piekielnego strachu.
Z otępienia wyrwała ją reakcja Shiro. Gdy tylko do niej dotarło, co tak naprawdę się dzieje, wyciągnęła rękę w kierunku przyjaciela, aby pociągnąć go za sobą. Niestety nie zdążyła, opuszkiem swoich palców musnęła jedynie granatową bluzę chłopaka i z przerażeniem w oczach patrzyła na to, co za chwilę miało nastąpić. Poświęcił się. Ten rudowłosy głupek postanowił się poświęcić, choć mógł to wygrać. Chciała krzyknąć ile sił w płucach, jednak głos utknął w jej gardle. Z ust siedemnastolatki nie wydobył się żaden dźwięk, tylko serce pędziło jak szalone zdradzając silny strach, jaki w tej chwili odczuwała. Nawet towarzysząca jej zazdrość zniknęła, zabierając ze sobą gniew na rudowłosego. Dopiero w obliczu takiego zagrożenia do niej dotarło, jak bardzo był dla niej cenny. Przez chwilę patrzyła na tą scenę jak otępiała. W końcu do jej egoistycznej mózgownicy dotarło, jak bardzo tępa była. Przez cały ten czas mówiła tylko o tym, że chce ochronić innych przed bólem po stracie najbliższych, a o mały włos nie skazała na to swojego przyjaciela. Zapomniała, że na tym świecie jest ktoś, dla którego jej życie nie jest obojętne. Poddać się to najgorsze co mogła zrobić. Takie działanie nie przynosi ze sobą żadnych korzyści. Jeżeli podjęłaby się walki bez względu na to jaka przepaść dzieliłaby ją z przeciwnikiem, zawsze miałaby choć ułamek szansy na zwycięstwo, podczas gdy odwrót kończył się jedynie porażką.
Prze… przepraszam – wyjąkała jedynie w stronę Shiro.
Poczuła jednak lekką złość na niego. Łatwo było mu mówić „nie poddawaj się”. To nie on knocił wszystkie akcje, to nie on podejmował błędne decyzje i to nie on nie miał szans na zwycięstwo. W porównaniu do swojego przyjaciela Natsuki była niczym. Nie nadawała się do walki, co zdążyła zauważyć. To właśnie przez to cały jej zapał gdzieś uleciał. W końcu powstała z ziemi, aby dalej kontynuować swój trening, jednak nic nie wskazywało na to, że będzie działać pełnią swych sił. Duch walki uleciał gdzieś z tego dziewczęcia. Pytanie tylko czy zdoła wrócić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Gość Czw Lis 05, 2015 7:56 pm

Spodziewał się takiego wyniku. Przewidział, że rudzielec nie będzie miał zamiaru porzucić swego kompana dla wygranej. Łowca dobrze odczytywał emocje. Poza znajdywaniem słabości, jeszcze lepiej szło mu zaglądanie w duszę przeciwników, znajdując ich najczulsze punkty za które mógł ciągnąć. Dlatego pozwolił się odkryć. Rezultat jego działania był perfekcyjny.
Choć kontrataku się nie spodziewał. Łapanie za nici to była ostatnia rzecz, jaką zrobiły wampir, który znałby jego wynalazek. Naprawdę nie pomyślałby o łapaniu ich gołą ręką. Była to prawdziwa maszyna destrukcji do rozpłatywania przeciwników. Mógłby teraz rozciąć rękę Shiro bez najmniejszego problemu. Zostawić trwały ślad. Lecz ze względu na trening i to, że nie byli to wrogowie, musiał wymyślić coś innego. Oczywiście, rudzielcowi udało się je wyjąć ze swego ciała. Majestatyczny atak leciał prosto we wroga, lecz Aster postanowił zadziałać nieco kontrowersyjnie. Odczepił od ręki swoją broń i odskoczył w tył. Mimo tego, że mogło się wydawać to jego jedyną szansą na obronę. Rękawice zresztą niektórzy często mylnie zaliczali do kategorii artefaktu. Na ich nieszczęście, nie była to niezbędna rzecz do eksterminacji wampirów. A to zamierzał zaraz im pokazać.
Teraz jednak wymierzył obie ręce i zrobił gest pauzy, przerwy.
- Na przeprosiny będzie czas później. Shiro, nie przejmuj się moim zdrowiem. A Ty Natsuki… widzisz czym się kończy bycie ciężarem. Przez to, że nie śledziłaś wroga, nie byłaś w stanie zrobić uniku. Do tego przez to dowiedziałem się o Twoim limicie mocy - łowca zaczął się rozbierać. Dokładniej to przykucnął, otwierając klamry na butach. Wyciągnął przy tym ukryte ostrze z święconego srebra, które odłożył gdzieś za siebie, na nagrobku. Usiadł sobie z boku, kontynuując ściąganie obuwia.
- Każda moc ma jakiś limit. To są słabości wampirów. Pokazując jawnie ile razy możesz się teleportować, wiem kiedy mogę atakować. Dobrze wyszkolone w walce wampiry starają się ich nie pokazywać. Asy trzyma się na samym końcu. Do tego, wasz typ krwi, poziom B, pozwala na posiadanie maksymalnie trzech mocy. Shiro pokazał już je wszystkie. Przyspieszenie, uśpienie i ogień. Wiem dzięki temu jak kontrować jego ataki. To też jest złe. Podczas gdy wy nie wiecie czym były moje motyle, ja wiedziałem że jedna osoba potrafi teleportacje, a druga usypiać i ziać ogniem - ściągnął podczas przemówienia drugiego buta i odwiązał pasek, mogąc wreszcie pozbyć się spodni. Wstał, ściągając swój płaszcz i koszule, które również odłożył na nagrobku. Aż z wrażenia podskoczył kilka razy po ziemi, gdyż była ona arktycznie zimna. Objął się rękoma, rozgrzewając. Z jego ust wydobyło się śmieszne "brr". Był teraz praktycznie nagi. Jedynymi rzeczami, które trzymały się jego ciała, były bokserki, skórzane rękawiczki i maska. Wampiry mogły dzięki temu zobaczyć jego przerażające doskonałe ciało. Młode, aż dziw brał, że taka osoba może mieć tak bogate doświadczenie. Zero blizn i niedoskonałości. Blade, męskie, choć mocno zadbane. Mimo, że wyglądał jak chłopak, nie posiadał włosów w miejscach tam, gdzie je powinien mieć.
Wytworzył jednego średniego motyla, który podleciał do rękawicy i ją uniósł, zaczynając nieść do swego pana. Foster dotknął sobie znanej kombinacji, mając jeszcze czarne rękawice, które negowały nagrzany metal. Nici zaczęły się wciągać z powrotem do broni.  Wreszcie mógł ściągnąć z dłoni rękawiczki, które odłożył do sterty. Odwrócił się do nich przodem.
- Normalnie zniszczyłbym nieco swojego ekwipunku podczas tego, ale teraz, skoro mogę tego uniknąć… - złapał za maskę i delikatnie zdjął. Nie pokazywał swej twarzy.
Nagle…
Jego ciało zaczęło się zmieniać. Skóra czarniała, a po tym pokrywała się mocną warstwą kości. Aż wydał z siebie syk bólu, bardziej przeciągły. Z jego łokci wyrosły kolce niczym ostrza. Stopy były pazurami. Palce zaostrzone. Włosy skróciły się, przyjmując bardziej kremowy kolor. Średniej wielkości rogi wyrosły zamiast uszów. Kręgosłup pokryty był ostrymi kawałkami. Kości ramion również wyrosły. Był prawdziwą, kościaną zbroją. W niektórych miejscach były przyozdobione czerwienią. Wtem łowca odrzucił swoją maskę na bok, odkrywając całą twarz.
Czarne białka z czerwonymi, przerażającymi, świecącymi oczyskami. W sumie jednym, gdyż drugie, te, które stracił, było zamknięte, aczkolwiek już nie krwawiące. Za nim był do tego długi ogon, który postanowił dopiero teraz zamachnąć się i przypomnieć o swym istnieniu. Kościsty, ostry z obu stron, wyglądający niczym piła.
Uniósł rękę w bok, a z jego dłoni wyszła długa, ostra kosa.
Żniwiarz przybył na pole walki. Jedynie z bokserkami, choć notabene nie musiałby ich posiadać. Jednak inne formy ich wymagały.
- Dam wam małe ułatwienie… - głos teraz miał bezpłciowy. Jakby nie należał do jego ciała. Ani wysoki, ani niski. Najlepiej określić je mianem "dziwnego". Niezbyt ludzki. Żniwiarz podszedł do swojego ekwipunku i z pomocą kościstych pazurów, wyciągnął opaskę. Obwiązał ją wokół oczu, po czym zaczął iść w stronę przeciwników. O dziwo, radził sobie bez problemu z omijaniem przeszkód. Na pewno nie było to ułatwieniem dla nich.
- Koniec przerwy…  "Ciekawe, czy dotrzymasz mi kroku?" - nagle powiedział, odwracając głowę w stronę Shiro.
Szedł… Chód zmienił na trucht, a trucht w bieg. Może wyglądało to na poczatku wolno, lecz wtem dał gazu. Oj, cholernie mocno. Aż nieprawdopodobne było, jak bardzo mocno potrafił rozpędzić swe cielsko. To był wyższy poziom. O wiele. Mógł teraz dorównać szybkością do wyższych wampirów. Zmienił się wręcz przez swoją szybkość w białą sługę. Nie tak szybką jak Shiro, nieco wolną, ale… teraz mógł dotrzymać mu kroku.
Dlatego też zmierzał w ich stronę z nieprawdopodobną prędkością. Obok siebie miał kosę, a po drugiej ogon. Nie kierował się jednak perfekcyjnie, a nieco na bok. Chciał ich przeciąć, gnając cholernie szybko. Jeżeli wampiry nie odskoczą mocno w bok, zostaną najzwyczajniej przecięte w pół. Choć oczywiście, gdyby tylko kosa zanurzyła się w kimś zbyt mocno, Foster przerwałby atak. Jednakże jego uczniowie nie musieli o tym wiedzieć, że wycofałby atak w przypadku jego trafienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Smęciarz i jego nowi przyjaciele Empty Re: Smęciarz i jego nowi przyjaciele

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach