Senne Marzenia

Go down

Senne Marzenia Empty Senne Marzenia

Pisanie by Gość Sob Gru 26, 2015 2:05 pm

Kto by pomyślał, że sen o jednakowej treści przyśni się Fabio'wi jak i Xin'owi? Podobno takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko i zwykle osobom bardzo ze sobą zżytym. W sumie tak się działo między wampirem, a człowiekiem. Ich więź była po prostu nadzwyczaj oraz niebywała.  A co dzieje się w ów śnie? Zwykle kierują się one bez zasad. Czy i tym razem tak będzie?



Senne Marzenia 640x369_10010_The_summer_hut_2d_illustration_landscape_fantasy_forest_picture_image_digital_art


Gdzieś w głębokim, zaczarowanym lesie wypełnionego świetlistymi, latającymi stworzonkami i potężnymi drzewami.  Mieściła się chatka. Niewielka, drewniana chatka osadzona tuż przy głębokim jeziorze. Po przeciwnej stronie jeziora znajdowały się ponure bagniska, a w nich z cała pewnością przeróżne stworzenia. Rechoczące żaby, świerszcze i inne stwory wydające przeróżne odgłosy. Typowe mokradła leśne.
Z chaty wyszła garbata staruszka, opatulona kwiecistą chustą dzierżącą w dłoniach długą, zakrzywioną drewnianą laskę. Jej pomarszczona, wiekowa twarz zdradzała gniew i zażenowanie. Wpatrywała się w ciemne jezioro, a później przeniosła wzrok na bagna.
- Przeklęte stwory wodne. Następnym razem nie wybijesz moich kur! Sama Cię dorwę i zatłukę! - zawołała staruszka ochrypniętym głosem i splunęła obok. Czy byłaby w stanie zabić Morskiego Potwora? Będąc leśną czarownicą owszem. Znała kilka sztuczek, zwłaszcza na tak psotne stworzenia. Przez nie padały jej kolejne kurki! Ileż ich już zostało w kurniku? Pięć sztuk? Co gorsza padł też kogut, a do najbliższego targu jest kilkanaście kilometrów stąd. A chodzenie już takie łatwe nie bywało. Odwróciła się od bagna, chcąc dotrzeć do swojej chatki i właśnie w tym momencie do jej starych, ale nie głuchych uszu doszedł świergoczący, perlisty i dźwięczny jak dzwoneczki śmiech. To ten Parszywiec!
- Poczekaj do następnej nocy, psotniku. Odechce Ci się zaczepek. - kolejne splunięcie i tym razem weszła do środka, zatrzasnąwszy za sobą drzwi. Zmierzch tuż tuż, a nocny, wodny stworek już śmigał przy brzegu. Mając tak potężne czary, potrafił nie tylko i kurkę oczarować.
Więc kolejnej nocy, przyczai się i wypłynie na płyciznę. Kurnik mieścił się blisko, więc cichy śpiew wyprowadzi ptaki z ich domku prosto w ramiona Psotnika. Wreszcie dotrze dotrze do brzegu, ostrożnie wyciągając swoje smukłe, długie ciało. Ludzki korpus, dłonie głowa, tylko dół - rybi. Istna syrena, a gwoli ścisłości tryton. Długie fioletowe włosy opadały luźno na nagie, białe ramiona. Twarz niebywale piękna, aż nawet i bardzo kobieca. Kim był Stworek? Oczywiście, że Fabiem! Tym razem sen stworzył z niego mitycznego stwora, o pięknym, nadnaturalnym śpiewem i zabójczym usposobieniu. Jak to bywa na morskiego upiora.
Uśmiechnie się ciepło, rozpoczynając delikatny, kojący uszy śpiew. Nawet i stworzenia wsłuchiwały się w pieść przekonującą do opuszczenia domu i udania się w świat. Wedle planu Nicponia kurki wychodziły, przechodząc przez dziurę w płotku. Lecz i Fabio nie spodziewał się także Babki. Kobieta wyszła z domu, mając w dłoniach swoją laskę i buteleczkę z dziwaczną, jarzącą się na zielono substancją. Krzyknęła zaklęcie w nieznanym nam języku i rzuciła w pobliże stworzenia szklane naczynie. Pękło ono, a substancja sięgnęła ciała syreny. Ten z sykiem odskoczył, wpadając z powrotem do głębokiego jeziora. Czy ktoś usłyszy tą maleńką wojnę leśnej wiedźmy i napadającego jej kurki syrena? Fabio czuł się okropnie po tym jak substancja wżerała się w jego delikatną aczkolwiek śliską skórę. Coś było nie tak, a triumfująca babka doskonale fo tym wiedziała, bo już dawno na starej twarzy nie widniał tak paskudny uśmiech.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Sob Gru 26, 2015 8:46 pm

Równowaga w naturze, zwłaszcza w tak odległym zakątku jak mityczny las, to priorytet dla zamieszkujących ich istot. Mogło wydawać się, że łakomstwo kuszącego śpiewem i walorami Trytona zostało rozwiązane przez babkę-czarownicę w jak najlepszy sposób. Lecz Matka Natura zawsze dbała o swoje dzieci bardziej niż o te, które jako obce dziobały zasobność lasów i tuczyły się dla intruzki w kwiecistej chuście. Miała oko na poczynania każdej istoty mniej związanej z przyrodą niż żyjątka zależne wyłącznie od przepychu leśnych zakątków. Jej duch napełniał tajemniczą puszczę i wprowadzał w stan niepokoju. To w ten sposób o wojence stało się na tyle głośno, że rechoczące żaby poinformowały przelatujące ptaszki. Pierzaści przyjaciele nieśli wieść dalej, najdonośniejszy świergot trafiał do uszu roślinożerców i drapieżników, oraz do jednego z trzech Strażników Lasu. Długo na reakcję nie trzeba było czekać, ażeby ruszyć z odsieczą wprost w wir bitwy.
Z ciemności wyskoczyła bestia, długa na trzy metry bez ogona, z łbem wielkim jak bizon, cała owłosiona niczym w smole. Na tle czerni wyróżniały się długie na siedem centymetrów bielutkie kły i świdrujące grozą wściekło malinowo-czerwone ślepia. Stąpał łapami tak mocno, iż grunt pod nogami dudniał, gdyż łapy wielkości ludzkiej dłoni dźwigać musiały cielsko ważące z dobre trzysta kilogramów. Mnóstwo futra na umięśnionym karku nadawało potworowi krzepy, i mimo zarysów wilczej postury - o wiele bardziej przerastał ich wzrostem i grozą. Cztery szramy na pysku były symbolem waleczności i wytrwałości, a który to pysk właśnie szczerzył zębiska w stronę babki, odgradzając ją od poddanego klątwie Syrena. Wciągnął jego zapach nozdrzami lokalizując go w toni wodnej, do której wskoczył z chlupnięciem i wyłowiwszy w pół przytomnego poszkodowanego. Na ludzką istotę gniewnie łypnął ślepiami i warknął ostrzegawczo. Jeśli Fioletowłosy tego nie przeżyje, skróci i jej żywot. Czarownica musiała doskonale zdawać sobie sprawę z mowy ciała Strażnika, o co mu biega, lecz niezwykle zawzięta, pełna zemsty za zabijane kurki rzuciła i na przerośniętego wilka zaklęcie:
Niechaj przeklęty będzie na mój znak!
Niechaj nigdy spokoju nie zazna,
niech wrogów ma zawsze i wszędzie,
i w samotności dogorywać będzie!
Zdołały dopaść go słowa, chociaż już biegł z Syrenem na grzbiecie jakiś kilometr od chatki. Doczepiły się do jego futra, przywarły do jego łap i wyjść z uszu nie chciały. Biegł jak opętany, przed siebie, z prędkością wiatru, do innej sadzawki, zdrowej i spokojnej. Daleko jednak takowa znajdowała się od przeklętego miejsca, toteż musiał biec co tchu, aby młodzieniec z rybim ogonem nie pomarł po drodze. Minął brzozy, dęby, buki pradawne, między wierzby i wielkie sekwoje, znaleźli się na zapomnianym przez ludzi zakątku, nieskażonym ich obecnością. Zziajany, z kipiącą pianą z pyska, ostrożnie zanurzył swe łapy i grzbiet w krystalicznie zimnej wodzie, która miała właściwości lecznicze, ale czy nie było za późno? Położywszy Morskie Stworzenie przy brzegu zanurzonym po szyję, sam brodził w wodzie tuż obok i przylgnął do nieprzytomnego ciała swym masywnym cielskiem, aby oddać mu trochę swoje ciepło. Te same wściekłe ślepia, które raziły niczym pioruny zawziętą czarownicę, teraz tkwiły z troską w Matki Naturę dziecię i niczym wierny psiak nie odstępował od poszkodowanego przez kaprys Losu istoty z ogonem. Mimo zmęczenia, zadyszki czy zmartwień nad usłyszaną klątwą, trwał wciąż przy Trytonie i co jakiś czas trącał go w ramię wilgotnym nosem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Sob Gru 26, 2015 10:01 pm

Staruszka wiedziała, że Las buntuje się przeciwko ludziom i ich egoistycznym zachciankom dla własnych zysków. Ale właśnie są takie Prawa Świata. Wszyscy walczą o byt, nawet i stara wiedźma która miała już po uszy mordowania jej zwierząt hodowlanych. Chciała powstrzymać i przegonić raz na zawsze wodnego opryszka. Nie wiedziała jednak, że Natura zacznie reagować na tak brutalny atak względem delikatnej istoty.
Morskie stworzenie płynęło, uciekało w głąb jeziora. Substancja wżerała się, osłabiając bardzo szybko zwinne ciało. Stawał się ociężały, senny i powolny. Wiedział, że nie jest w porządku. Czyżby kobieta miała w planach coś gorszego niż tylko przegonienie? Spojrzał ku górze, widząc odbijający się blask księżyca o powierzchnię. Widział też liczne gwiazdy. Wreszcie coś wskoczyło do wody, coś czarnego i potężnego zasłaniające niemal całą powierzchnię. Fabio myślał, że właśnie tak wygląda śmierć. Przyszła po niego, zabierając z własnego domu. Z Głębokiego Jeziora. Zamknął wreszcie oczy pozwalając opaść jeszcze niżej, lecz i Śmierć go pochwyciła. Wielkie łapska wyciągnęły go z niechybnego zatracenia w ciemnościach. Czuł to, czuł jak wychodzi na wierzch. Jak lekki wiatr chłodzi jego ciało, jak powoli je wysusza. Syren złapał się słabo miękkiego lecz nieco zmoczonego futra Wybawiciela. A może i drapieżnika? Nie chciał umierać w paszczy bestii. Bał się, lecz osłabienie powodowało brak wygodnego myślenia. Uchylił jeno oczy, zerkając na teren. Poruszał się z szybkością, nie słyszał nawet i przeklinającej Babki. Zacisnął nieco mocniej paluszki uzbrojone w drobne pazurki na sierści Bestii. Gdzie tak gnali?
Wreszcie się zatrzymali i Tryton wylądował o dziwo w wodzie. Czysta, pachnąca woda. Bestia okazała się łagodna, wręcz troskliwa o wodnego mieszkańca. Ciepło, miękkość futra i budzący go wilgotny nos. W sumie i woda w jakiej się znalazł dodawała wiele siły, rany były leczone, ciało dochodziło do siebie. Wreszcie Syren otworzył oczy o kolorze młodego wrzosu. Błyszczące na wpół przymknięte oczy utkwiły w czarnym zwierzęciu. Jedna smukła, delikatna dłoń dotknęła go wplotła swe palce w miękkie futro.
- Dziękuję, że mnie ocaliłeś. - powiedział cicho, zamykając zaś oczy. Czuł się zmęczony. Wiedźma potraktowała go trucizną, wysechł też nieco na powietrzu i musiał dojść powoli do siebie. Lecz dłoni z umięśnionego ciała nie zabierał. Czuł się wyjątkowo bezpiecznie przy nim.
- Nie zdołałem nigdy Cię wcześniej dostrzec. K-kim jesteś? - odpowie mu? Czy Bestia zna mowę? Mimo przerażającego usposobienia, Czarnego Stwora otaczała wyjątkowo przyciągająca oraz ciepła aura. A może tak Trytonowi się wydawało?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Nie Gru 27, 2015 2:36 pm

Jako Strażnik nie mógł pozwolić, aby Natura zubożała przez utratę najpiękniejszej perły w Głębokim Jeziorze, jak nie w jakiejkolwiek innej sadzawce na świecie. Tryton to uosobienie nie tylko piękna i delikatności, ale także melodyjności i harmonii między światami. Wszak jako pół-człowiek, pół-ryba godził oba światy dzięki swojej osobie. Wiedźma widziała zagrożenie dla swoich zwierząt hodowlanych. Bardzo powierzchowne myślenie. Ile na świecie żyje kur, a ile Syren? Na całym globie strasznie niewiele, i trudno wytypować piękniejszego i zdrowszego osobnika od Fioletowowłosego mężczyzny o łagodnym, śniącym licu. Jędza oszpeciła go czarami, na szczęście nie na tyle, by zdewastować szlachetne, niebiańskie oblicze dziecięcia Matki. Najczystsze jeziorko zdołało oczyścić rany i ocucić Księcia Wód na tyle, by mógł otworzyć oczy.
Akurat Bestia spoglądała wprost na oblicze Syrena, jakby wiedziała, że zaraz ocknie się z wymuszonego zmęczeniem i ranami snu. Mogła widzieć w całej okazałości wrzosowe patrzałki lśniące od gwiazd, a które nie brzydził się zatopić na pysku Wilka, tak jak zatopić palce w jego gęstym futrze. Skrzyżowały się ich spojrzenia, tylko na moment, gdyż Tryton jeszcze nie zyskał tylu sił, ile powinien. Podsunął się tak, aby Poszkodowany mógł oprzeć się głową o mięsisty i włochaty bok Stwora oraz skorzystać z niego jak z poduszki. Całe szczęście, że Syren dochodził do siebie. Rozszarpałby na strzępy wiedźmę, gdyby nie zdołał ocalić nieszczęśnika, a i tak nie odczyniłby krzywdy.
Do jego uszu dotarł melodyjny, łagodny głos Towarzysza, który podziękował mu za ratunek. Nie musiał mu dziękować, to jego obowiązek, ale skinął ciężkim łbem i utkwił ślepia w zmrużone powieki Trytona. Jego rosnące w siłę ciało będzie odpowiednim wynagrodzeniem dla skromnej Czarnej Bestii. A skoro opiekował się wciąż, bez żadnego przymusu (zawsze mógłby tylko zostawić go przy brzegu i czekać w ukryciu, czy doszedł do siebie), Księciem Wód - postanowił wysłuchać go pilnie i w miarę możliwości pomóc. Tymczasem okazało się, że Syren nie tylko nie lękał się dotykać i patrzeć na Włochatego Brzydala, ale chciał z nim porozmawiać. Nie przywykł do roli rozmówcy, zazwyczaj uratowane przez niego zwierzęta uciekały w popłochu na sam jego widok. Wszak wydawał się być największym żyjącym drapieżnikiem, ale tak nie było w rzeczywistości. Ale do najmniejszych osobników także nie dało się go zaliczyć.
-Jestem jednym z trzech Strażników Lasu... -odezwał się Stwór wyjątkowo łagodnym, niskim głosem, od którego bił spokój- ...ale mów mi po prostu Xin. Cieszę się, że zdołałem Ci pomóc, drogi Syrenie.
Aż zaczął lekko merdać sporym pióropuszem będącym jego ogonem z radości. Z drugiej jednak strony głos wcale nie odzwierciedlał tego, jak bardzo raduje go widok Ocalonego. Owszem, nie przejawiał agresji, lecz brakowało w słowach emocji. Mimo wszystko wiernie chciał odpowiedzieć na wszelkie wątpliwości Pacjenta, który mógł tylko szukać sposobu, by nie zostać zjedzonym i zagadywał Bestię, by nie zdążyła go pochwycić. Ale tak nie było.
-Dostrzegałeś mnie, tylko nie wiedziałeś, że to ja. Najczęściej przybieram postać pospolitego wilka, aby nie płoszyć zwierząt i innych istot. Jednakże w obliczu zagrożenia nie można lekceważyć wroga.
Tu obnażył kły i zawarczał groźnie na myśl o czarownicy, która jest wielkim wrzodem na tyłku całego ekosystemu, jeśli chodzi o spokój w naturze. Siłą nie da się jej przegonić, zresztą nie warto. Kilku Strażników pomarło z jej ręki, nie mówiąc o pozostałych stworach. A to zabijała smoki dla sproszkowania rogów, a to wybijała potomstwo gryfa dla skorupek na garnki... na syreny także była łakoma, a to z powodu ich cudnych głosów i boskich obliczy. Prawdopodobnie spijała ich krew, aby żyć wiecznie i wyglądać jak najmłodziej, lecz to tylko plotki. Ale dość o staruszce.
-Jak się czujesz, drogi Syrenie?
Nie miał śmiałości pytać się o miano tak urodziwej istoty, która zapewne miała rzeszę wielbicieli, i mogła wybierać i przebierać w nich jak tylko zechce. Powinien znać miano Trytona mieszkającego w Głębokim Jeziorze, lecz będąc Stróżem nie ma się wytężonego słuchu na plotki, a na rzeczywiste niebezpieczeństwa. Zresztą... jeszcze zostałby wyśmiany, że Czarna Bestia podkochuje się w najpiękniejszym dziecięciu Matki Natury, albo coś w tym stylu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Pon Gru 28, 2015 1:46 am

Większość ludu nie rozumie stworzeń Natury i ich roli w przyrodzie. Ludzie boją się nieznanych im stworzeń, mają je za coś złego i okrutnego, sami nie widząc jak bardzo zatracają się w okrucieństwie, niszcząc dobrobyt Ziemi. Osiedlali się blisko lasów, zabierając miejsce stworzeń. Tak jak ta Staruszka, która zamieszkała w domku blisko Głębokiego Jeziora, wiedząc co się w nim kryje. Ludzie naprawdę nie rozumieją nic.
Syren wypoczywał, regenerując poparzone ciało. Rany znikały, siła powoli powracała. Ale że jest stworzeniem delikatnym, wszystko przychodziło stopniowo. Bez zbędnego rozmachu, bo i to mogłoby zaszkodzić. Pomagało także wpatrywanie się w ciemny pysk bestii. Mimo przerażającego usposobienia, Fabio nie mógł oderwać od niego oczu. Wiedział też, że spodobało się dotykanie miękkiego futra Strażnika. Ciepły, żyjący i miękki. Może też nawet trochę się bał? Nie. Nie można bać się kogoś kto właśnie ocalił życie. Wtulił też i twarz. Słyszał bijące serce potwora. Pod tym masywnym kryło się ogromnie poczciwe serce? Możliwe, że Bestia miała swój instynkty drapieżnika ale nie było w tej chwili to ważne.
Na usłyszenie imienia Strażnika mógł się jedynie uśmiechnąć. Czarny stwór przypominający bestię rodem z koszmarów cieszył się ocaleniem drobnego życia. To było naprawdę warte zapisania w historii Lasu. Przejechał dłonią wzdłuż wielkiego karku aż dotknął pyska.
- Ryzykowałeś utratę swojego życia, Xin. - powiedział jeszcze krótko, zanim Xin zdenerwował się mówiąc o obliczu zagrożenia. Syren cofnął dłoń spłoszony, ale wiedział że nie złość nie była skierowana w jego kierunku, a słów, sytuacji. Dlatego nie umknął w głąb wody, a pozostał uśmiechnięty.
- Tak, to prawda. Skoro ludzie zabijają istoty nam podobne, nie można przebierać w środkach. Bardzo przykre, że rasa ludzka zapomniała o najważniejszych wartościach. O przyrodzie jaka ich otacza. Kiedyś byli naszymi przyjaciółmi, a teraz... - tak jak określił Strażnik. Wrogowie. Tryton westchnął, opierając się tyłem głowy o bok Bestii. Uniósł nieco swój rybi ogon, aby wynurzyć płetwę ogonową. Tak samo przepiękny, fioletowy kolor bardziej lśniący w blasku księżyca i kolorach wydobywających się z Leczniczego Jeziora. Z zamyślenia wyrwało go pytanie.
- Znacznie lepiej i to dzięki Twojej trosce. - przerwał, by odwrócić się i przesunąć w stronę pyska Strażnika. Nie obawiał się spojrzeć w jego błyszczące ślepia które wyrażały spokój.
-Wiem, że wstydzisz się zapytać o me imię, Strażniku. Syreny nie tylko potrafią pięknie śpiewać, ale też czytają w myślach. W końcu trzeba skądś znać najskrytsze marzenia oraz fantazje ofiar. - przybliżył swoje jasno różowe usteczka do ucha Xin'a - Powinienem nie zdradzać swojego imienia lądowym stworzeniom, ale skoro mnie ocaliłeś masz prawo wiedzieć. Moje imię brzmi Fabio. Nie zdradź go nikomu. Nie wolno. - musnął ustami kudłate ucho po czym odsunął się bardziej na środek jeziora. Posłał też Strażnikowi ciepły uśmiech, szczery a nie żaden fałszywy, uwodzący. No, może trochę uwodził. Ale nie żeby wyrządzić krzywdę. Nie swojemu wybawcy.
- Perfekcyjnie wykonujesz swoje zadanie. - bardzo chciał rozmawiać z Bestią, poznać. Strażnicy zwykle trzymają się na uboczu, pilnując ładu oraz porządku. Unikają innych stworzeń. A ten odważył się rozmawiać z wodnym nicponiem i nawet morski stworek nie zwrócił uwagi na odlatujące stworzenie z drzewa. Czarnego kruka z jednym okiem. Stworzenie kierowało się na ciemniejszą stronę lasu. Tą część jakie większość stworzeń unikała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Pon Gru 28, 2015 4:40 pm

Skinął łbem na słowa Syrena, któremu było przykro z powodu rozłąki ludzi od świata Przyrody. Woleli zawłaszczyć sobie i panować samodzielnie nad połacią ziemi, nie dbając o zdanie innych stworzeń. Tak zagrabiali coraz więcej ostój i oaz spokoju, i wpadli w poważny konflikt z resztą świata. Niestety, pazerność ludzka opustoszyła wiele wspaniałych dżungli, zakątków świata na własny pożytek. Coraz ciaśniej było dla zwierząt, które zdołały uciec od zagrabianych terenów do ostatnich, malutkich przestrzeni wolności, stąd coraz częściej granice między światem ludzi a zwierząt i istot nadludzkich stawały się frontami wojen. Zupełnie niepotrzebnych i bezsensownych wojen.
Odetchnął z ulgą, że Fabio powracał do zdrowia. Takie dźwięczne i piękne miano zostało przypisane Syrenowi, który zdradził pod pieczęcią tajemnicy swoje imię istocie lądowej. Aż Xin oniemiał na kilka chwil, że dostał taki zaszczyt, że dane mu było poznać najpiękniejsze miano jakie usłyszał kiedykolwiek. Fabio. Fabio... szkoda, że na głos wstydził się wyrzec, ale skoro dotrzymać tajemnicy musiał - lepiej, by niepowołane ucho nie wyłapało ich rozmowy.
-Nikomu nie zdradzę.
Zapewnił przystojnego Syrena odrobinę pesząc się, że taka urocza osóbka zdecydowała się zajrzeć w myśli Bestii, które nie zawsze są tak spokojne jak przy Towarzyszu. Jego aparycja i usposobienie łagodziły całe zdarzenie, które mogło zakończyć się naprawdę tragicznie. Zdołał bardzo zżyć się ze swoim Podopiecznym, a dopiero kilkadziesiąt minut przebywali obok siebie. Spoglądał żywo ślepiami na lśniące w świetle gwiazd płetwy Fabia i jego radosną twarz. Mógłby zanurzyć się bardziej myślami nad Syrenem, gdyby nie fakt, że znów mógłby zostać podglądnięty.
Mijał prędko czas, jak to zawsze w chwili przyjemności, na tyle, że nie dostrzegł Kruka z jednym okiem, który łypał na ich dwójkę, a który odleciał w kierunku Mrocznej Krainy. Tak bardzo zapatrzył się w swojego kompana, że nie liczył czasu, chociaż uszy miał w pogotowiu do wychwycenia kolejnych zagrożeń.
-Jak całkiem wrócisz do zdrowia, zabiorę Cię z powrotem do domu. Tylko osobniki ranne lub słabe mogą korzystać z dobrodziejstw tego miejsca. Gdy istoty zdrowe mają dłuższy kontakt z wodami Leczniczego Jeziora - umierają.
Mówił spokojnym, ale ostrzegawczym tonem w stronę urokliwego Trytona. To dlaczego Xin nie wychodził z wody, mimo wspaniałej kondycji, jaką prezentowała jego olbrzymia sylwetka? Nie, nie dlatego, że był Strażnikiem - prawa dotyczą wszystkich po równo w Przyrodzie. Czarna Bestia chorowała na duszy, i żadne dotąd lekarstwo nie zdołało jej pomóc. Mówi się, że takie istoty mają Mrok Utajony. Wystarczyła jedna iskra Zła, aby z przyjaciela stać się wrogiem. Jak rozpoznać kogoś, kto choruje na tą przypadłość? Objawy są różne w zależności od gatunku zwierzęcia. Przerośnięty wilk był tak pochłonięty swoją pracą, że zaniedbał się i egzystuje tak naprawdę życiem innych. Nie koncentrował się na swoich problemach, nie przejmował się wręcz sobą.
Razu pewnego przygarnął pod swoją łapę małego misia. Ale na tyle dużego, iż mógł już jeść mięso. Panował wtedy wielki głód, i żeby nie uszczuplać darów Matki Natury - rozdarł kawał swego ciała, aby nakarmić osieroconego niedźwiedzia. Tak dzień w dzień, przez kilka tygodni. Niestety, to nie wystarczyło i miś padł nieżywy. Z ogromnego żalu udał się w samotną wędrówkę do Ciemnego Lasu, aby uczcić pamięć podopiecznego. Prawdopodobnie w tym samym momencie Xin zapadł na chorobę duszy, gdyż mimo ogromnego poświęcenia, dalej uważał, że działał za mało, że przez niego niedźwiedź stracił życie. Od tamtej pory dwoił się i troił, aby wszystkim służyć jak najlepiej, bardzo często ponad swoje siły.
Dlatego nie uważał, iż wiele pomógł Syrenowi, który dziękował mu wielokrotnie za uratowanie życia. I ciągle pragnął dać z siebie wszystko. Stąd takie zaangażowanie w swoim zadaniu, jakie wypełniał. I dlatego też niechętnie chciał coś powiedzieć o sobie. Tak dawno nie dumał nad swoim istnieniem, że zapomniał wielu ważnych spraw. Jak chociażby takiej, dlaczego został wybranym na Strażnika.
-Słyszysz? -nadstawił nagle wyżej uszy na świergot ptaków- Twoi znajomi martwią się o Ciebie. Pozwól, że odpowiem im za Ciebie, drogi Trytonie.
Podźwignął się z pozycji leżące do siadu i zadarł łeb ku pełni Księżyca. Wtedy rozniosło się potężne wycie z gardła Stwora, że aż okoliczne ptaki poderwały się do lotu. Przeciągłe wycie oznajmiało, iż Książę Wód jest bezpieczny - nic więcej nie zdradził. Wszak musiał wrócić do pełni sił, aby powrócić do swojego Królestwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Pon Gru 28, 2015 9:57 pm

Nie zdradzi, bardzo dobrze. Nie chciał aby obydwoje mieli kłopoty. Władca Wodnych stworzeń bywa bardzo nerwowy i nie lubi kiedy łamie się jego wszelkie zasady, a nie zdradzanie imion Syren było jednym z nich. Surowe, bardzo szczegółowe zasady, a kto je złamie wyląduje w lochach samego Władcy. Fabio czasami już tam bywał za swoje wybryki i nie chciał znowu tam trafiać, bo już zagrożone zostało jego życie. Ale nie chciał zadręczać tym Strażnika, jaki miał już swoje odwieczne problemy. Wystarczało iż wiedział o nie wypowiadaniu imienia.
Kiedy całkowicie wyzdrowieje, zabierze go z powrotem. Do tej starej baby? Mimo, że Jezioro było jego domem bał się trochę wracać. Znowu zacznie polować na kury, a wtedy Czarownica może zgładzić Syrena. Rozejrzał się po otoczeniu, ciężko byłoby opuścić to miejsce, lecz wiedział o jego przerażającym dnie. Zdrowego śmierć pochłonie. Lecz póki co ciało Fabio odzyskiwało siły, trucizna Babki była wystarczająco silna. Co jeśli nadal pływa w Jeziorze? Na samą myśl zadrżał, a minka zrobiła się odrobinę przerażona. Ileż stworzeń poginie przez zwykłą nienawiść człowieka. Ścisnął mocniej paluszki na sierści Bestii, zamykając oczka. Twarz znowuż wtulił w miękkie cielsko.
- Tak, wiem. Ale sama myśl o powrocie do Głębokiego Jeziora wcale mnie nie raduje. Mimo, że przez wiele czasu było moim domem, stało się ono niebezpieczne przez Starowinkę. Boję się też, że zabiła wiele stworzeń swoją trucizną, bo skoro kilka kropel doprowadziły mnie do tak silnego osłabienia iż niemal sięgnąłem ramion śmierci, co zrobią słabsze istoty. - z jakim bólem mówił każde słowo. Jego mali przyjaciele. Ludzie nie umieją żyć w zgodzie, nie chcą pomagać Przyrodzie, a niszczą ją. Strażnik doskonale o tym wiedział, dlatego musiał mieć wiele pracy, poświęceń i ogromny balast dzierżyć na tak masywnych łapach. I czemuż właściwie Bestii nic się nie działo mimo kontaktu z wodą? Czyżby coś biedne stworzenie dręczyło? Drobna dłoń Syrena sięgnęła teraz za ucho, drapnąwszy je z wyczuciem aby zadać odrobinę przyjemności. Chciałby poznać przeszłość Strażnika Xin'a. Posłuchać o jego życiu, o tym jak musi cierpieć. Nawet jeziorko nie było w stanie pomóc zwalczyć rany.
- Coś Cię dręczy, Strażniku? - spytał niepewnie, nie bardzo wiedząc czy może czekać na odpowiedź. I także on nie widział Kruka. Kruka który był sługusem Władcy Morskich Stworzeń. Potężne jeziora tamtejszych terenów skrywały w sobie wyjątkowo wiele niecnych istot, a jednym z nich był sam Władca. Kruk opowie o spotkaniu Strażnika z Trytonem. Złamano kolejny zakaz w tym zdradzenie imienia. Póki co toczyła się rozmowa. Fabio słyszał także śpiew ptaków, a Strażnik musiał je uspokoić. Uśmiechnął się jedynie, odsuwając. Obserwował jak Strażnik wstaje i potężnym wyciem daje znać o życiu Syrena. Ptaki z wrzaskiem uciekły, a Fabio nie powstrzymał cichego chichotu.
- Nawet i lotne ptactwo bywa niesłychanie ciekawe. - zaśmieje się i dopłynie w swoje miejsce. Oprze się jedynie o wystający kamień, a główkę ułoży na złożonych ze sobą dłoniach.
- Może gdybym cały czas się ranił, Lecznicze Jezioro nie odebrało by mi życia? - zastanawiał się głośno, zamykając przy tym swoje oczka. Strażnikowi zapewne nie spodoba się jakże okrutny pomysł, lecz co zrobić jak Nicpoń czuł się tutaj wspaniale? Tylko szkoda, że ich spotkanie niebawem zostanie przerwane. Bo gdzieś już w oddali, przy Mrocznych Terenach wzniósł się jakże przeraźliwy ryk gniewu. Władca Wód o wszystkim już wiedział. Wielkie cielsko morskiego Stwora zdolne do poruszania się na lądzie opuściło właśnie Jadowite wody i wypuściło z grzbietu ogromne, błoniaste skrzydła. Natura prawdopodobnie musiała popełnić błąd przy tworzeniu rak szkaradnego stwora, jaki już wzbił się w powietrze i właśnie leciał wolno. Zbyt ciężki aby poruszać się szybko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Sro Gru 30, 2015 5:25 pm

Spoglądał opiekuńczo na wtulonego towarzysza, którego dręczyły myśli, z którymi podzielił się z Wilkiem. Wiedział, że Tryton jest bardzo wrażliwą istotą, ale nie pomyśłał, że do tego bardzo altruistyczną i myślącą o innych. Ta cecha łączyła oba stworzenia, które teraz zlepiły się ze sobą.
-Bardzo mi przykro z powodu cierpienia Twoich podopiecznych, drogi Syrenie.
Jakby na to tak spojrzeć... pomógł tylko Syrenowi. A co z pozostałymi? Fabio otworzył mu szerzej oczy na tą sprawę, na co spuścił łeb skruszony. Był Strażnikiem, a nie uratował wszystkich od bólu, a być może nawet od śmierci. Tylko gdyby rozszarpał Starowinkę na strzępy (o ile w ogóle dałoby się), to popadłby w Mrok. Straciłby nie tylko tytuł Strażnika, lecz stałby się prawdziwym potworem.
Póki co w oczach Trytona był oparciem i mógł z niego korzystać do woli. Xinowi bardzo przypadło do gustu gesty wykonywane przez Fabio. Nadstawił bliżej ucho do pieszczot, które spowodowały, że wywalił język na wierzch i sapał weselej. Entuzjazm zelżał dopiero po usłyszeniu pytania Pięknego, który troszczył się równie mocno o Stwora, co Stwór o Pięknego.
-Każdą istotę coś dręczy. Tak rodzą się marzenia, nieprawdaż?
Odpowiedział wymijająco, nie chciał obciążać niepotrzebnym balastem delikatne barki towarzysza, do którego zdołał się bardzo przywiązać. Niczym przygarnięty z ulicy brudny kundel, któremu ktoś podał pomocną dłoń i stara się zapewnić mu bezpieczny dom. Tak rzadko miał możliwość złapania oddechu, tym bardziej porozmawiania z kimkolwiek, iż był bardzo skromny we swoich słowach. Także w wypowiadaniu swoich obaw czy niepokojów. Poniekąd dręczyła Xina klątwa wypowiedziana ustami Wiedźmy. Ale bardziej to, że znów mógłby zawieść kogoś, do kogo przywiązał się niewidzialnymi nićmi.
Dlatego nie mógł dopuścić do powtórzenia się scenariusza, oraz zapobiec wszelkiej możliwości, która mogła doprowadzić do śmierci.
-Absolutnie wykluczone -zaraz zaprzeczył wilk, który utkwił uważnie w Fabio ślepia- Nie możesz tutaj żyć takim kosztem. Jakby padał intensywny deszcz, moglibyśmy spróbować poszukać w innych rejonach lasu Twojego nowego domu.
Bardzo martwił się tokiem myślenia Trytona, który chciał zapłacić swoim zdrowiem przepustkę do tego miejsca. Nie wyobrażał sobie ziszczenie się takiego scenariusza, gdyby musiał okaleczać boskie ciało tylko dlatego, aby móc gdzie mieszkać. Nie, kiedy od momentu interwencji przy Głębokim Jeziorze Fioletowłosy otrzymał stróża w postaci Bestii.
Nadstawił uszy ku niebu nie mogąc zrozumieć, dlaczego na dalekich krańcach krainy podniósł się alarm. Czyżby kolejne sztuczki Czarownicy? Zmarszczył gniewnie pysk obnażając bielutkie kły.
-Podpłyń bliżej mnie.
Zwrócił się zupełnie innym tonem niż jeszcze przed chwilą do towarzysza, a sam przybrał pozycję lekko przygarbioną i grzmiał jakby miał zaraz rozpętać burzę. Nie wiedział do końca z której strony oczekiwać natarcia, ale zjeżona sierść i nerwowe okrążanie Syrena wskazywało, iż bardzo bojowo przygotowywał się do obrony swego Podopiecznego. Nie może stracić kolejną bliską mu istotę!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Pią Sty 01, 2016 7:17 pm

Strażnik nie był w stanie ocalić wszystkich. To Fabio powinien pomyśleć nad ocaleniem oraz na swoimi występkami przez co wszyscy morscy przyjaciele ucierpieli. Teraz nie był w stanie niczego cofnąć, w dodatku swoim zachowaniem na pewno rozzłości Króla Wód, jaki właśnie do nich zmierzał.
Głaskał nadal ciało Strażnika, a widząc że mu się podoba, uśmiechnął się delikatnie. Tak gęste futro powinno być pieszczone często, aby wzbudzać w Xin'nie radość oraz przyjemność. Czy kiedyś zyskał na przyjemności? Tym bardziej trzeba rozpieścić biednego Strażnika który na pewno miał smutne życie. Ale czy w porządku było tak mieszać w życiu Stworzenia, który urodził się z zadaniem ochroniarza? Fabio pomyślał o tym, lecz dobro Xin'a całkowicie go pochłonęło.
- Niby tak, ale marzenia faktycznie potrafią zadawać ból. Wybacz mi Strażniku, wiem, że coś głębokiego Cię gnębi. Mam nadzieję, że uporasz się z tym cierpieniem. Bardzo chciałbym Ci e tym pomóc. - zaś wtuli swoją drobną buzię w ciało Bestii, wdychając jej zapach. Biła od niego siła, potęga oraz tajemniczość jaką bardzo chciał odsłonić. Jednak ów fakt aż za nadto wydawał się egoistyczny.
Nie chciał wracać do Głębokiego Jeziora, a raczej Martwego. Czekałby na śmierć zadanej od wiedźmy, więc nie miał nawet ochoty na pokazanie się tam.
- Na pewno musi być jakieś inne jezioro, albo chociaż rzeka tyle, że ona skieruje mnie w stronę morza, a wtedy się już nie zobaczymy. - szkoda, że Xin nie zechce mu pomóc tutaj pozostać. Ale cóż to? Nagle bestia zerwała się. Czyżby coś się działo? Syren spojrzał pytająco, nic jednak nie mówiąc. Zrobił też tak jak chciał Strażnik, podpłynął bliżej i właśnie wtedy wyczuł ponurą aurę. Znał ją. Aż za bardzo dobrze.
- Xin, t-to... To Władca. Musi być bardzo wściekły skoro opuścił swój Dom... - cicho wypowiedział słowa, tulnąszy się mocniej do ciała. Bał się, okropnie się bał tego co może nadejść. A On się zbliżał. Z wielkiego pyska właśnie wypłynęła toksyczna ślina, potężne skrzydła machnęły potężnie, wbijając się wyżej. Wielki łeb rozglądał się po okolicach, szukając jednego mieszkańca Mórz. Tego, co zdradził swoje imię, prowokował wiedźmę i odważył się opuścić jego Zamczysko. Zazdrość w Potworze była nader silna, tak silna że aż z nozdrzy buchał dym. Ogniste wnętrze Bestii aż wrzało. Zaryczał głośno, tak że stworzenia lądowe, powietrzne i morskie zadrżały. Bały się gniewu Króla. A on już był co raz bliżej.
- Ucieknijmy, Xin! Weź mnie na grzbiet i oddalmy się. - zapiszczał Tryton, zamykając mocno oczki. Był gotowy do poświęceń, byleby nie stracić swojego Strażnika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Sob Sty 02, 2016 1:06 pm

-Pomagasz, drogi Syrenie. Twoje słowa są naprawdę krzepiące, a obecność - niezastąpiona.
Ośmielił się zniżyć pysk i połasić się do uroczego Trytona, który w sercu miał krystalicznie czyste dobro. Który martwił się o swoich pomniejszych braci i o kogoś, kogo dopiero poznał. Tylko ktoś z tak piękną, wrażliwą duszą jak Fabio przynosił nadzieję na wspaniałe czasy - bez wojen, bólu. Tak wiele mógłby nauczyć się od zdawało się kruchej istoty. Mógłby być przy nim dzień i w nocy, nawet jakby miał stracić tytuł Strażnika. Tak bardzo chciał, aby Syren był szczęśliwy, aby nigdy więcej nie zaznał krzywdy - czy to z ręki wroga, czy z własnego poświęcenia. Długowłosy nie bał się zarażać swoją dobrocią Czarną Bestię, która trwała przy nim i stanowił fizyczne oparcie dla umęczonego i podtrutego ciała. Zaś Piękny był kimś bezcennym dla rannego serca Wilka. Czy to możliwe, iż poczuł coś więcej do Syrena? Nie zdziwiłby się, gdyby tak właśnie się stało, aczkolwiek obecnie traktował go jak swojego podopiecznego, do którego przywiązał się jak wierny pies do właściciela. I dlatego chciał dla niego jak najlepiej. I dlatego nie mógł mu pozwolić na powolną śmierć w tajemniczym jeziorze.
-Jest pewne piękne jezioro, ale znajduje się bardzo daleko -powiedział z nutą zastanowienia w głosie, po chwili milczenia- kilka godzin drogi, przy czym nie jestem w stanie ocenić, czy i ono nie ma swoich prześladowców. Z kolei w rzekach zbyt ostry nurt mógłby porwać Cię i roztrzaskać o napotkane skały. Chyba, że przy ujściu... nie wiem, czego dokładnie potrzebują Syreny do godnego życia.
Nie znał egzystencji morskich stworzeń, jedynie same podstawy. Że potrzebują wody do przetrwania, sporo miejsca na rozciągnięcie kości i pływania oraz zasobności w pokarm. Być może Syren wskaże inne szczegóły, które należy uwzględnić w wyborze nowego miejsca.
Ale niestety, Wróg odezwał się szybciej niż ułożyli plan. Jego ryk zwiastował najgorsze. Strach Syrena potwierdzał obawy, iż ten przeciwnik należy do wagi ciężkiej. Nawet Czarownica nie mogła równać się z kimś, kto władał wszystkimi oceanami. Jednakże Strażnik nie cofnął się, zdecydował się uniemożliwić Morskiemu Potworowi terroryzowanie swoich podwładnych.
-Nie pozwolę, abyś ciągle uciekał przed innymi Stworzeniami, nawet jeśli jeden z wrogów jest samym Władcą!
Warczał groźnie unosząc łeb ku niebu, na którym zrobiło się burzowo. Zawył intensywnie. Ale wycie nie miało takiej mocy jak ryk Władcy, który przepłoszył wszystkie zwierzęta lądowe i lotne, a wodne skryły się w najgłębszych zakamarkach. Toksyczna ślina niszczyła drzewostan lasu oraz skażała napotkane zbiorniki wodne. Jednak Strażnik nie dawał za wygraną, ostrzegał intruza wodnego, aby zawrócił. Jego ostrzeżenia zostały zignorowane, więc przystąpił do ataku.
Xin władał żywiołem wiatru, który nasłał na wielkie cielsko Neptuna i którym chciał odepchnąć go z powrotem w stronę, z której przybył. To tylko dolało oliwy do ognia, gdyż Król dostrzegł Wilka i swoim ogonem sięgnął z niebios aż do miejsca, w którym przebywała Bestia. Atak był tak silny i szybki, że nie uniknął ciosu, który rozerwał kawał organizmu Xina. Niedobrze, źle postąpił. Aż warknął z bólu.
-Wraaa!
Mógł od początku posłuchać Syrena i nie rozdrażniać jeszcze bardziej Władcy Mórz. Ale tak bardzo zaślepiła go wola pomocy, że zupełnie zapomniał, iż ich moce są z różnej ligi. Nie do porównania. Jak mógł mierzyć się z kimś bliskim dla Matki Natury, chociaż był jej wręcz przeciwieństwem w swoich zamiarach? Jak można niewolić tak piękne istoty i ograniczyć ich wolność psychiczną, zabraniając nawet najprostszych czynności? Imię było własnością nazwanej istoty, i to od jej woli powinno zależeć, czy chce podzielić się mianem z innymi czy nie.
Pewnych spraw nie da się rozwiązać siłą, jak próbował Xin.
Z rannego boku Wilka skapywała krew do jeziora, ale nie było czasu. Musieli uciekać, i to czym prędzej, zanim jeszcze bardziej rozgniewają Króla Wód. Dziecię morskie pochwyciło się sierści na grzbiecie Bestii, która jeszcze raz zawyła i przywołała żywioł wiatru, który pchał uciekinierów przed siebie. Tryton musiał trzymać się mocno, w dodatku starając się wytrzymać osuszenie ciała. Fabio wraz z Xinem zniknęli poza zasięgiem agresji Władcy, lecz jeśli będzie zawzięty - może kontynuować pościg. Czarny Wilk zostawiał wszak ślady swojej krwi, którą starał się wylizywać z ran, gdy znaleźli chociaż małe oczko wodne, żeby Syren mógł nasiąknąć wodą. I tak kilka razy, aż będąc w przedostatniej bazie do Pięknego Jeziora, Bestia runęła bokiem do sadzawki z Trytonem. Sapała strasznie, wykończona. Nie mogła skurczyć swojej sylwetki, to także pobierało z niego moc. Wywalił jęzor na wierzch prawie że podtapiając łeb w wodzie. Z rany sączyła się krew do wody i brudziła ją na czerwono.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Gość Pon Sty 04, 2016 4:32 pm

Uśmiechnął się jedynie na jakże miłe słowa. Dobry tryton. Ale zapomniał jak wybawiał niewinne kurki i zabijał je? Jak denerwował starowinkę? Nie jest aż tak czystym dobrem, każde stworzenie zawiera w sobie głębokie dno, więc Strażnik musiał o tym wiedzieć ale wierzyć oraz odkryć nie chciał. Czy aby tak właśnie wyglądała miłość? A może zauroczenie?
Czyli była jeszcze jedna opcja domu. Kolejne jezioro o wdzięcznej nazwie Piękne. Jak ono mogło wyglądać? Czy było również cudowne jak te, w którym obecnie pływał? Lecz był minus - Długa droga. Wysuszenie ciała mogło być bardzo groźne dla morskiego Syrena, ale przecież warto było zaryzykować. Lepiej umrzeć na grzbiecie uroczego Strażnika, niżeli w samotni.
- Na pewno będzie lepsze niż poprzednie. Mieszkanie obok starowinki... Zaryzykujmy. - o rzekach jednak mowy już nie było. Fabio był gotowy na długą wędrówkę, lecz wiedział jak ona może przebiegać. Niestety kolejną przeszkodą był też Władca. Był blisko, bo i tryton już go wyczuwał. Potwór był wyjątkowo wściekły, a potwierdzały to jego rozgniewane ryki, przedzierające niebo jak nóż ciało
- Trzeba uciekać, Xin! Król jest zbyt silny i nie waha się zabić nawet Strażnika! - krzyknął, starając się jakoś nakłonić Xin'a do powrotu. Nie chciał aby bardziej prowokował Władcy. Wiedział, że to go bardziej rozzłości bo nie dość, że zostanie spowolniony, to ktoś odważy się postawić. Xin naprawdę nie powinien prowokować, lecz naprawdę postawił przeszkodę w postaci uderzenia wiatrem. Ale ten ogon... Fabio aż zapiszczał, zasłaniając oczka ramionami. Wyczuł krew, usłyszał ryk bólu. Strażnik został ranny! Władca cofnął się, ale nie do ucieczki, po prostu został pchnięty siłą wiatru. Wtedy Strażnik wyciągnął trytona z jeziora, a ten złapał się mocno jego gęstej sierści. Dziki galop, rana... Czy Xin przeżyje całą ucieczkę? Fabio z każdą suchą sekundą słabł, lecz trzymał się mocno na tyle ile mógł.
- N-nie dam rady... - jednak wstyd było to mówić, wiedząc, że Xin jest poważnie ranny. Że krwawi, że ciało pochłania ból oraz cierpienie. Dlatego na tyle ile mógł, zacisnął zaś palce. Wtedy już widział z pod przymrużonych powiek kształt jeziora. Cudowne, kolorowe miejsce. Pełno kwiatów, żyjątek. Ryk Potwora nawet już tutaj nie sięgał. Może odpuścił? A może już obydwoje zmarli? Wpadli razem do wody, a Fabio niemal już zleciał przy lądowaniu. Wpadł do wody, łapiąc się jej niczym lądowy osobnik powietrza. O mały włos, a nie umarł... lecz co było ze strażnikiem? Fabio podpłynął ostatkiem sił, aby wynurzyć łeb Strażnika.
Rozejrzał się, widząc jak krew zabarwia jezioro. Jak bardzo był ranny? Gdyby mógł... Gdyby mógł ileczyłby go! Czuł jak oczy wypełniają drobne łzy.
- Strażniku, ocaliłeś mnie, ale o sobie zapomniałeś. Gdybym Ci umiał pomóc... Ale nie, nie mam takiej mocy. - przytulił się do łba Xin'a, głaszcząc jego pysk. Pochylił się nawet, aby musnąć ustami jego pysk - Chcę abyś żył. - dodał ciszej, mając wtuloną twarz, starając się chociaż ciepłem swoich uczuć powołać go do zdrowia. Ale co to da? Chociaż wiara we własne siły czasami czyni cuda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Senne Marzenia Empty Re: Senne Marzenia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach