Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Pon Cze 25, 2018 5:12 pm

Strzelnica na terenie zamczyska składa się z dwóch miejsc. Pierwszym i najważniejszym jest długi budynek, w którym znajdują się tory strzeleckie dla broni krótkiej oraz sprzęt taki jak słuchawki tłumiące, amunicja oraz różne modele broni zamknięte w szafach pancernych. Można więc dobrać sobie odpowiednie rzeczy i pozostać by strzelać do papierowych tarcz z wymalowanymi ludzkimi kształtami, wiszącymi na suwnicach do regulacji odległości.
Z budynku można również wyjść na tor na świeżym powietrzu, dostosowany do strzelania z broni długiej i automatycznej. Odległości do celów są tutaj naprawdę duże dzięki czemu można podszkolić swoje umiejętności strzeleckie konkretną bronią.


Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Pią Wrz 06, 2019 3:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Sro Cze 27, 2018 7:47 am

Jej sam przyjazd pod zamek Asmodeyów nie mógł być niezauważony. Pisk opon na zakrętach tworzyszył dziewczynie od samego wyjazdu z miasta, aż tutaj. Panowała nad pojazdem, ale nie panowała nad nerwami. Może i nie miała oczywistych dowodów, że Samael ją zdradzał, czy borń boże miał swoje służki, ale musiał jej to wytłumaczyć. CZEMU. JAKAŚ. LUDZKA. BABA. To chyba najbardziej bolało w serduszko Coco, bo zamiast napisać do niebieskowłosej, chodź na małe randewu, to wolał babe przytaszczyć do domu. I to jeszcze ludzką! No jak nisko upadł Samael. Tymbardziej, że Coco wie, że Sumire ma zamiar zacząć szkolenie w oświacie, później zapewne zemścić się na czarnowłosym, za "złamane serduszko", ojej.
Jako, że w zamku była już znana, a Samael wcześniej zajął się sprawą wpuszczania Coco do zamku, bez jego obecności w aucie, bez problemu wjechała czterokołowcem na teren zamczyska. Zostawiła samochód na miejscowym parkingu i zaczęła szukać sprawcy. Sprawa była jasna, że przed przyjazdem tutaj musiała się nieco odświeżyć. Szybki prysznic w domu, nieco popawiony makijaż, włosy wyczesane, niepotargane na wietrze. Jednak sam ubiór był dość nowy dla niebieskowłosej, przestała nosić śmiesznie luźne ciuchy, czas zalubować się w czymś bardziej "kobiecym", chociaż ciężko mówić o kobiecości kiedy masz czuprynę niebieskich włosów na głowie. Ale tego nie miała zamiaru zmieniać, to jej się podobało. W dużym skrócie, wyglądała tak.
Cocoro z bomby wystrzeliła na budynek przypominający nieco swoją długością salę gimnastyczną. Aczkolwiek skoro na zewnątrz było słychać strzały wydobywające się akurat stamtąd, to sala gimnastyczna Asmodeyów zapadła w niepamięć. Niebieskowłosa szybkim krokiem poszłą w tamtą stronę by końcowo wejść do budynku. W sumie, mieli kiedyś postrzelać, przynajmniej on miał jej nauczyć. Wparowała przez drzwi i od razu jej wzrok wylądował na Samaelu który samotnie JAK GDYBY NIGDY NIC, strzelał w tarczę ze słuchawkami ogłuszającymi na uszach. No teraz to napewno nie zauważy, że Cynthia jest w środku, dlatego, bez pierdolenia się podejdzie bliżej i szybkim ruchem ściągnie mu słuchawki z uszu. Stanie z skrzyżowanmi rączkami pod piersią i zacznie tupać nerwowo nóżką, oczekując jego reakcji, stojąc właściwie kilka centrymetrów od niego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Omitsu Sro Cze 27, 2018 10:03 am

Po tym jak Omlet wyparował z salonu a później z zamczyska, zatrzymał się na chwilę na schodach z zamku. Nawet tutaj widziała jak długie ślady na podjeździe zostawiły opony tego paskudnego dziewczęcia.
O nie.
Fuknęła pod nosem zaciskając dłonie w pięści. Tego było stanowczo za wiele. Chyba jasno wyraziła się ostatnim razem prawda? Kto pozwolił wjeżdżać tej modliszce na teren JEJ domu? No pytam kto? Proszę mi go w tej chwili wskazać palcem a kara zostanie wymierzona. Porzucając już nawet temat paskudnych śladów na podjeździe i tego, że w żaden sposób nie zaakceptuje związku z tym podwampirem, Omi ruszyła raźno w kierunku strzelnicy. Nie tracąc ani chwili nawet nie nasłuchiwała czy z salonu nie dobiega  płacz. W końcu zostawiła swoje dziecko z obcym dla niego facetem. Mogło być różnie ale jasnooka w nerwach działała bardzo intuicyjnie. Nic więc dziwnego, że wszelkie zemsty planowała na zimno. Wtedy była o wiele bardziej przebiegła i zorganizowana.
Wracając jednak do aktualnych wydarzeń. Motywowana niesamowitą złością wpadła na strzelnicę niczym chmura gradowa. Skoro Sam chciał się spotykać z tą tutaj to proszę bardzo. Jeszcze nie wpadła na pomysł jak mu tego zabronić ale niech to robi wszędzie indziej tylko nie pod nosem Omi! Czego się spodziewał? Bo przecież przyjechała tu na jego zaproszenie, prawda? Nie była chyba na tyle bezczelna żeby samej się wpraszać.  
Gdzie zgubiłaś dres?
Krzyknęła PANI DOMU (xD) chcąc w ten sposób zagłuszyć strzały jeśli ciągle będą oddawane.
Nie jesteś tu mile widziana. Aż tak trudno na to wpaść po ostatnim razie?
Uniosła jedną brew podpierając dłonie na bokach. Dopiero teraz przyjrzała się o wiele dokładniej ubraniu Coco na co uśmiechnęła się kpiąco.
Do takich krzywych nóg ubrać spódniczkę…
Pokręciła głową z wyraźną dezaprobatą.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sro Cze 27, 2018 3:28 pm

Popołudnie było strasznie nudne. W zamku panował dziwny harmider, każdy latał ze ścierą czy innym mopem, jakby spodziewano się wizyty królowej angielskiej. Nawet Zakon latał w tę i na zad zajmując się najróżniejszymi sprawami. Z braku lepszych rzeczy do roboty, Samael chciał zagadać Vincenta i zapytać co się dzieje, namówić może na jakiś wyskok na miasto, ten jednak wyjechał z zamczyska z prędkością błyskawicy w sobie znanym tylko celu. Cóż...
Jak można spędzić cholernie nudne popołudnie? Udać się na strzelnicę. Wampir ogarnął się więc, wyjątkowo leniwie, po czym skierował swoje kroki w stronę podłużnego budynku znajdującego się w niemałej odległości od samej posiadłości. Kiedy dobierał amunicję i resztę osprzętu dobiegł go sygnał telefonu. Odczytał wiadomość z nietęgą miną po czym odpisał kilka słów i wrzucił urządzenie do kieszeni. Przygotował tarcze, odsunął je na suwnicy i nałożył słuchawki tłumiące. Nie słyszał kompletnie nic z wyjątkiem przytłumionych wystrzałów pistoletu jakie nadeszły po krótkiej chwili.
Przyjemne z pożytecznym, może i był świetnym strzelcem jednak należało cały czas ćwiczyć żeby nie wyjść z wprawy. Zabawa trwała w najlepsze. Właśnie przysuwał za pomocą przycisku tarczę żeby przyjrzeć się punktacji kiedy ktoś w mało delikatny sposób zerwał mu słuchawki.
- Nigdy nie byłaś zbyt subtelna... - skwitował domyślając się któż taki stoi za nim. Trudno było wyczuć zapach bo w powietrzu unosił się ostry swąd prochu. Domysły go jednak nie zawiodły. Kto inny mógłby być na tyle bezczelny by zaczepiać go w taki sposób? Cóż, znalazłaby się w tym zamku jedna taka osoba, ale spodziewał się, że będzie go ona unikała przez dłuższy czas. Odwrócił się i obejrzał Coco od stóp do głów.
- No no, dobrze wyglądasz. - nie zważając na pozycję typu "masz przejebane" przyciągnął do siebie dziewuchę i skradł jej szybkiego całusa na powitanie czy tego chciała czy nie. Rzadko miał okazję widywać niebieskowłosą w takim wydaniu i musiał przyznać, że mu się podobało. Spódniczka, buty, ładna bluzka. Prawie jak nie ona. Ciekawe dlaczego zmieniła stylówę? A może byli umówieni na jakieś rendez-vous przy świecach w eleganckiej restauracji a on całkowicie zapomniał? Oprócz stroju wyjaśniałoby to też minę jaką obdarowała go Coco.
- Co to za mina? Ustawiłem się z Tobą na randkę i zapomniałem przyjść? - zagadnął odwracając się od niej i sięgając po pistolet, z którego chwilę wcześniej strzelał. Odpiął pusty magazynek, sprawdził czy nie ma pocisku w zamku po czym zabezpieczył broń i odłożył na blat. Oparł się plecami o ściankę oddzielająca jedno stanowisko strzeleckie od drugiego i skrzyżował ręce na piersi. Nie miał ochoty na zabawę w podchody więc liczył na szybkie wyjaśnienie sytuacji i o co niebieska ma na niego focha.
Wtem drzwi otworzyły się i jak huragan wpadł do środka różowy terror. Ciemna brew młodego Asmodeya powędrowała ku górze. Wydawało mu się, że po ostatniej akcji matka nie zdecyduje się na szybkie spotkanie z nim twarzą w twarz, jednak jak widać trudno przewidzieć co się kłębi pod tą kolorową czupryną. Wysłuchał tego co nieproszony gość miał do powiedzenia z niekrytym zażenowaniem. Wpada tutaj jakby nigdy nic, obraża jego dziołchę a kilka dni wcześniej bawiła się w porywacza służek przerywając mu popijawę na plaży.
- Czy Ty jesteś normalna? Pytam teraz całkowicie poważnie. - warknął w stronę rodzicielki
- Odpierdalasz cyrk żeby mnie zwabić po czym nie pojawiasz się w wyznaczonym miejscu bo boisz się obskoczyć wpierdol. Teraz przerywasz mi spotkanie jakby nigdy nic i przypierdalasz się do mojego gościa obrażając w niewybredny sposób. Jeśli ktoś tu jest niemile widziany to nie ona tylko Ty. Kurwa mać... - głupota tej kobiety była dla młodego tak absurdalna, ze nie był w stanie w ogóle objąć jej umysłem. Nie miał pojęcia co stary w niej widział, ale powinien się jej pozbyć dawno temu. Na pewno wszystkim tutaj żyłoby się wtedy o wiele lepiej. Na pewno jemu.
- Teraz grzecznie obróć się na pięcie i odpełznij tam skąd przypełzłaś zanim postanowię dokończyć coś co rozpoczęłaś tym idiotycznym porwaniem służki. - wycedził i widać było, że mówi całkowicie poważnie. Miał już serdecznie dość tego wszystkiego i naprawdę niewiele brakowało żeby doszło do użycia radykalnych metod by pozbyć się Omitsu raz na zawsze.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Czw Cze 28, 2018 6:57 am

Samael nie zwrócił tak od razu na nią uwagi. Pff, a tak się ubrała! A on zajmował się czym? BRONIĄ. No szczyt chamstwa! A ten będzie jeszcze jej subtelność, albo jego brak wyzywał! No tutaj była potrzebna kontrolna zjebka i chwila wychowania, bo co to to nie! - Nie zachowuj się tak, jakbyś był delikatny jak piórko. - Skwitowała, kiedy ten zaczął oglądać ją od stóp do głów. Jej mina? Na chuj się głupi cymbale tak patrzysz, przecież wyglądam normalnie. Nie zdążyła nawet odpowiedzieć na komplement, gdyż została przyciągnięta w miłym pocałunku. Daaawno się nie widzieli, przez to przez ciało niebieskowłosej przeszedł delikatny, przyjemny dreszczyk. Ale hola hola! Drama najpierw, kilka pytań! Przywitanie było krótkie, ale on wiedział, jak szybko zawrócić w jej głowie, by przestałą myśleć o nieprzyjemnościach, ale nie dzisiaj. Właściwie, nie spodziewała się, że inne czynniki wpłyną na to spotkanie, przecież miało być tak pięknie, najpierw drama, później kilka godzin razem... Oczywistym było to, że ktoś to musiał zepsuć. - Zawsze dobrze wyglądam. - Odpowiedziała tylko szybko, zanim ten zadał kolejne głupie pytanie. Czy naprawdę musi dojść do randki, żeby ona się miała tak ubierać? O nie, nie! Wkroczyliśmy w nową erę! Coco ma teraz tylko takie ubrania. Może w końcu Samael będzie się za nią oglądać, a nie za innymi babami. - Nie zagaduj, tylko lepiej mi powiedz, ile panienek było po drodze, kiedy nie było mnie w Japonii. - Zagadała tym razem ona złośliwie, kiedy ten bawił się w zabezpieczane broni. Koniec końców, żeby i tak dowiedzieć się prawdy, po prostu wbije kły w jego szyję, ale nie tutaj i nie teraz. - I tak wiem, że nie powiesz całej prawdy, więc zdobędę ją sa... - Trzask drzwi. No jak zwykle! Tylko kto tym razem? W sumie można się było spodziewać. Różowy terror. Cały czas była odwrócona do matki Samaela tyłem, na żadne słowo nie obróciła się w jej kierunku. Na zadne słowo nie odpowiedziała. Kiedy tylko skończyła podeszła bliżej swojego chłopaka i opierając się pierw o jego tors, powiedziała cicho kilka słów. - Nie mam siły dzisiaj na żadne kłótnie z Twoją matką. - Po czym objęła go lekko w pasie. Jej głos był po prostu zmęczony tą babą. Ileż można słuchać o niewychowanej dresiarze i krzywych nogach, mimo iż wcale takich nie miała. I stała tak po prostu, nieco wystraszona daną sytuacją, nieco zniechęcona i po prostu zmęczona. Nie komentowała dodatkowo słów wypowiedzianych przez czarnowłosego, bronił jej, jak wtedy w swojej sypialni. To było słodkie, ale czy warte tej całej kłótni rodzinnej? Dopiero po jego ostatnich słowach odczepiła się od niego, by w sumie przykleić się do jego lewej ręki, obejmując ją, tym razem przodem do niechcianego gościa. Wbiła zmęczone ślepia w Omitsu i po prostu czekała na kolejne obelgi w stronę niebieskowłosej, bo to było nieuniknione.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Omitsu Czw Cze 28, 2018 10:55 am

Istotnie to co działo się w głowie pani o różowych włosach było jedną wielką zagadką. Cóż mówić o obcych osobach, które chciałyby przewidzieć jej następny ruch albo nawet odgadnąć o czym myśli skoro ona sama nie była do końca tego pewna. Aż trudno uwierzyć w to, że do tej pory nikt z członków rodziny nie wysłał jej jeszcze na badania psychiatryczne. Od radości i euforii po smutek i agresje. Zupełnie jak przy epizodach maniakalnych choroby dwubiegunowej. A może ona zawsze taka była dla wybiórczych osób? To już należy zostawić do oceny otoczeniu bo ona sama nie byłaby obiektywna.
Tak.
Z całą pewnością siebie odpowiedziała unosząc znacznie wyżej głowę. Niemal w geście urazy a tym razem to ona była agresorem w całej sytuacji. Najniższa i najstarsza z otoczenia robiła więcej dymu niż to wszystko było warte. Życie z matką wariatką wcale nie było śmieszne i radosne. Gdy już się na coś uwzięła to drążyła dziurę do samej wątroby. Nic dziwnego, że otoczenie było lekko poirytowane. Omi to chodzący wulkan i cholera wie kiedy i na kogo zacznie rzucać obelgami. Chociaż idąc tutaj była bardzo pewna swoich racji.
Jak Ty do mnie mówisz smarkaczu. Hannibal powinien zaszyć Ci ten pyskaty dziób.
Stale rosnąca agresja nie była objawem niczego normalnego. Ale czy to powód zmartwień dla tej dwójki? Raczej nie. Kłopoty dopiero się zaczną i wszyscy mogli być tego pewni bowiem Omi miała nowy cel. Uszczęśliwić na siłę syna, którego w jakimś stopniu kochała i nienawidziła. Trudny przypadek co nie? I to cholernie!
Służki? Mówisz o tej rudej uczennicy? Dobra była ale na krótko.
Po co kłamać skoro prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw. Powoli na poważne oblicze Omi wypełz uśmiech, który był mieszanką triumfu i lekkiego zakłopotania. Czym było ono spowodowane? A no postawą niebieskowłosej. Idąc tutaj liczyła na drame a zamiast tego zastała co? W miarę normalnie ubraną dziewczynę a do tego nawet nie pyskowała. Czyżby jakieś zmiany? Zaplatając palce dłoni na wysokości miednicy Omi rozejrzała się i dodała niespiesznie kilka słów w wyraźnie innym tonie.
Nie chcę żebyście się spotykali na terenie zamku. Przynajmniej na razie. A po drugie Ty Sam masz wracać do domu bo przyjechała Twoja siostra.
No chory człowiek! Od skrajności w skrajność. Z tematu do tematu i jeszcze ten dziwny spokój nie wiadomo skąd. Przecież to oszaleć można. A gdyby Omi jeszcze widziała z czym przyjechała tu Coco to niewykluczone, że zaczęłaby ją lubić chociaż w 1%.
Synu ja tylko dbam żebyś nie dotykał tego co nie jest dla Ciebie.
Żeby nie używać już brzydkich słów. Przecież ludzka służka ze szkoły = kłopoty. Omi wbrew pozorom pomogła mu się od nich uwolnić. A ten taki niewdzięczny!
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Czw Cze 28, 2018 4:07 pm

Oczywiście, że jego dziołcha zawsze dobrze wyglądała, inaczej by się z nią nie umawiał. Zaskoczył go raczej fakt tak radykalnej zmiany stylu. Zwykle chadzała w młodzieżowych, luźnych ciuchach, z przetarciem czy dziurką tu i tam reprezentując styl buntowniczej nastolatki. Dzisiaj prócz koloru włosów nic nie wskazywało na to by była szczególnie rebel. Ani dawny ani obecny styl nie przeszkadzał Asmodeyowi, oba mu się podobały, kto wie czy teraźniejszy nawet nie bardziej. Świetnie kontrastował z charakterkiem Coco, która w istocie była małym diablęciem a nie grzeczną i ułożoną dziewczyną. Chętnie skomplementował by jeszcze to i owo, ale dość szybko przeszła do rzeczy, ucinając temat wyglądu.
- Kilka, ale o dziwo do niczego nie doszło. Poprawi Ci to nastrój? - myślała, że zacznie kręcić i opowiadać bajki jak to grzecznie siedział w zamku i czekał cierpliwie aż niebieska raczy wrócić i się z nim spotkać? Gdyby tak było to przecież nie byłby on. Szlajał się po mieście, trafiał do najróżniejszych okolic, odwiedził trochę nowych miejsc, poznał sporo nowych osób, w tym także, o zgrozo! kobiety. Tak jak mówił, z żadną jednak nie wylądował w łóżku. No, z jedną było całkiem blisko, ale finalnie skończyło się to taką katastrofą, że z zażenowania na samo wspomnienie postanowił o tym nie wspominać. Ze zniesmaczenia i irytacji a nie wstydu czy lęku przed przyznaniem się do chęci popełnienia zbrodni. Dziewczyna powinna znać go już na tyle dobrze by wiedzieć, że jest bezczelny w szczerości nawet w takich sytuacjach.
- To nie moja wina. Miała być zajęta, do tego byłem pewien, że będzie mnie unikać... - mruknął w odpowiedzi do opierającej się o niego wampirzycy. Ostentacyjnie objął ją ramieniem w pasie, pokazując tym samym, że nie miał zamiaru przysłuchiwać się kolejnym atakom matki w jej kierunku oraz zareaguje jeżeli uzna to za konieczne. Taki z niego opiekuńczy facet, ot co.
Całkowicie zignorował uwagę różowego terroru na temat wyrażania się i zaszycia mu ust przez Hannibala. Powinna przywyknąć do tego, że syn mówi raczej dość wulgarnie, zwłaszcza pod wpływem silnych, negatywnych emocji, które przecież tak świetnie potrafiła w nim wzbudzać. Nie żeby nie umiał się zachować. Przeciwnie! Po prostu jego uczucia względem rodzicielki były tak skrajne i sprzeczne, że przestawał panować nad słownictwem. A ona wcale mu nie pomagała, bo jej humorki i nastrój zmieniały się jak w kalejdoskopie. Młody zwyczajnie już nie nadążał. Raz się wydziera i obraża jego gościa, za chwilę mówi rzeczy jakby była najtroskliwszą i najbardziej kochającą matką pod słońcem. Głowa zaczynała go boleć i miał ochotę zacząć rozmasować sobie skronie.
- Nie, nie jesteś normalna. - burknął pod nosem i wzdychając z niedowierzaniem, może irytacją. Chyba zaczynał rozumieć co niektóre osoby miały na myśli mówiąc, ze jego towarzystwo jest nie do wytrzymania. Przecież on zachowywał się w identyczny sposób! "No chory człowiek! Od skrajności w skrajność. Z tematu do tematu! Przecież to oszaleć można..." Potrafił być wściekły i agresywny by po chwili się uspokoić i być całkiem opanowanym. Świadomość tego podobieństwa do matki podziałała na niego dziwnie przytłaczająco. Zupełnie jakby ktoś wrzucił mu na plecy ciężarówkę.
- Owszem, była dobra ale na krótko. Już dawno o niej zapomniałem a jej los był mi całkowicie obojętny, ale Ty musiałaś ją wywlec z jakiejś szafy i przypomnieć mi o jej istnieniu. - prychnął dmuchając przy okazji w smoliście czarną grzywę, która jak na złość, właśnie w tej chwili postanowiła włazić mu do oka.
- Pojechałem w wyznaczone miejsce nie po nią, tylko żeby spotkać Ciebie i wreszcie załatwić tę wojnę raz na zawsze. Stchórzyłaś.
To nic, że wybrał się tam w asyście nowo poznanej kobiety, która była równie uzbrojona co on a po drodze zahaczył o podejrzany sklepik gdzie dokupił amunicji i dwa granaty. Przecież wcale nie musiało dojść do walki, mogli tylko spokojnie porozmawiać. Prawda?
- Czy ja mówię Ci gdzie masz sie spotykać ze swoimi psiapsiółkami? - tego było już za wiele. Co to niby było? Szlaban na zapraszanie znajomych do domu? Ile myślała, że on ma lat do cholery? Będzie zapraszał kogo chciał i o ile jego goście nie zaczną sprawiać problemów to nie powinno jej to interesować. A Coco była wyjątkowo grzecznym gościem, jak na siebie i swój charakterek.
- Siostra? - zamrugał kilkukrotnie. On miał jakąś siostrę? Coś mu świtało, słyszał, że jest jakiś dzieciak, ale był w Holandii u dziadka. Wreszcie go przywieźli? Świetnie, może gówniak odwróci uwagę starych na tyle, że on będzie mógł złapać trochę oddechu.
- Może niech najpierw oswoi się z ojcem i nowym miejscem. Nie uważasz, że to byłoby bardziej rozsądne? - opowiedział pytaniem, nie siląc się nawet by ukryć złośliwość. Ta rodzina była tak chora, że dzieci albo nienawidziły swoich rodziców, albo ich nie znały. Witamy w rodzinie Asmodeyów!
Brakowałoby jeszcze tego, żeby smarkacz na widok Samaela się rozwrzeszczał i zalał łzami. Głowa by mu chyba dzisiaj pękła. Za dużo dram, wrzasków i nagłych zwrotów akcji. Spotkanie z jakimś dzieciorem było ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę. Z resztą była u niego Coco, nie miał czasu na zabawę w kochającą rodzinkę.
- No idź, zanim mała się rozbeczy bo zostawiłaś ją z obcym facetem. - skrzywił się i ponaglił rodzicielkę. Nie żeby jakoś szczególnie obchodziła go owa istotka, istotne było raczej to żeby różowy terror zostawił w końcu parkę w spokoju. Mieli trochę do pogadania no i nie wypada obmacywać dziewczyny w towarzystwie swojej matki, nie?
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Sob Cze 30, 2018 8:37 am

Ni chuj nie poprawiało to jej nastroju, znała go na tyle, że podejrzewała, że może kręcić. Ale właściwie co chciała usłyszeć? Tak, księżniczko, czekałem spokojnie nago w łóżku, aż mnie dowiedzisz? Faktycznie, nie byłby sobą. Prychnęła więc tylko w odpowiedzi na jego... Podrywanie innych kobiet, o tym przekonają się później, choćby siłą miałaby mu wyrwać żyłę i spojrzeć w przeszłość, zazdrość, pierwszy stopień, ogromny stopień do piekła. Ale dziewczyna nie dała po sobie poznać co knuje, dalej miała ten sam, niezadowolony grymas na twarzy, były ważniejsze rzeczy do załatwienia w tym momencie, przeszkadzała im mała, słodka, różowa istotka, która wpadła w NAJLEPSZYM momencie. - Może Ciebie chciałaby unikać, ale z mojego życia, chyba za cel obrała, robić totalny rozpierdziel. - Burknęła tylko cicho i zamruczała pod nosem, kiedy poczuła jego ciężką dłoń na pasie. Tego jej brakowało, jego zapachu, skóry, ciała, ciężkiego oddechu, czy zajebiście męskiego głosu. Miło było przytulać się do mężczyzny, który nie ma gdzieś tego, co matka mówi w stronę jego lubej, że nie boi się okropnego ojca czy rozwydrzonej matki. Która chyba żyła w swoim świecie.
Ale hola hola! Wróćmy do tematu. Służka. - Jeśli chodzi o Sumire, to możesz mieć przez nią kłopoty. - Dodała cicho do Samaela, kiedy zaczęli o niej rozmowę, może i nie była cholernie zła o to, że zrobił sobie z niej worek na krew, tylko raczej o to, że ma zamiar szkolić się na łowcę, a w późniejszym okresie, zemścić się za złamane serce i kark. Hurr durr. - Znalazłam ją poturbowaną przed Akademikiem. - Spojrzała tu wymownie na Omitsu, dając Samaelowi do zrozumienia, że to tototoo zrobiła ona, ale przecież nie pokaże palcem! - Przytargałam ją do dyrektora, próbowałam wciskać bajki i bujdy, że izolatka, bo może się zamienić w poziom E, bla bla bla. Ale ta zaczęła mówić o łowcach, że chce wstąpić... - Martwię się o Ciebie. Ale tego już nie powiedziała na głos. Po pierwsze, bo stała tu Omitsu i to nie czas na mizdrzenie się, a po drugie duma jeszcze za wysoko, na takie słowa. Doda tylko informację o tej ludzkiej szmaciurze i wróci do przytulania się do Samaelowego ramienia, wsłuchując się w dalsze losy kłótni.
Nie spotykajcie się na terenie zamku, pierwsze zdziwienie, siostra? No prawie kopara opadła na widok małego brzdąca! Ale ona chciała ją poznać! Ale tylko na chwilę, przecież to smarkacz mały. Nie umiała sobie wyobrazić małego tuptusia o Samael'owych oczkach! Przecież musiała mieć coś po bracie! Ile miała lat? Jakie włosy miała?! Niebieskowłosa zaczęła nawet dreptać w miejscu na tą wiadomość. I zdecydowanie bardziej się tym ucieszyła niż jej chłopak. Jak mógł być tak nieczuły?! A no tak. Najpierw trzeba się powadzić o miejsce spotkań! Przecież nie mieli po 13 lat, żeby mamusia mówiła, że nie wchodzić tu, tu czy tam. Ale to był też jej zamek, Cynthia po prostu wpatrywała się w tą całą rozmową, bez słowa. Głupio jej było się wtrącać, przecież... Ostatnio zrobiła taki rozpierdol, że starczy Asmodey'om na pół roku tych zniszczeń. Psychicznych, fizycznych i rzeczowych, to jasne.
Mina Coco naprawdę nie mówiła nic, ani aprobaty w stosunku tego co mówi Samael, ani dezaprobaty. Po prostu stała i słuchała, musieli to w końcu załatwić między sobą, a ona nie wtrącała się do rodzinnych kłótni, bo wyjdzie przez to jeszcze większe gówno niż jest i to jeszcze na miękko. Miała tylko cichutką nadzieję, że różowowłosa wampirzyca po prostu już wyjdzie i da Coco zrobić dramę o setki kobiet, o które napatoczył się Samuś po drodze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Omitsu Nie Lip 01, 2018 1:04 pm

Do czego jak do czego ale do chamstwa nie przywyknie nigdy. W głowie od zawsze miała ułożony plan na idealną rodzinę i właśnie w nim nie było miejsca na wulgaryzmu używane przez dzieci. Za to był uroczy obrazek, w którym stary trzymał na rękach to najmłodsze a obok stała Omi, Samael i jego żona trzymająca na rękach noworodka. (Nie, to nie była Coco). Tyle, że do samej wizji były całe lata świetle i czy Omi sama była chodzącym ideałem? Oj do tego było jej bardzo daleko. Była pazerna, kłamała, nadużywała alkoholu i nie bardzo wiedziała jak wychowywać własne potomstwo. Z tego wszystkiego trzeba jednak przyznać, że zawsze chciała dobrze. To, że wychodziło inaczej, to już inna bajka.
Szkoda. Nie taki był zamysł.
Odrobinę zmartwiło ją, że Sam miał głęboko w poważaniu ludzką dziewkę. Miała raczej nadzieję, że chociażby odrobinę zainteresowania jej losem ale cóż. Rozpieszczony dzieciak traktował podobne tamtej jak zabawki, które po krótkim użyciu lądowały w koszu. Do takich historii doprowadza życie w dobrobycie. Wszelkie pretensje należy kierować do ojca.
Tak, siostra. Masz… jedną, tak?
Z przyczyny znanej jedynie sobie zawahała się przed dodaniem ostatniego słowa ale podsumowując wyszło dość naturalnie. W końcu od kiedy wróciła do Japonii mówiła o spotkaniu, które miało nastąpić, a że wypadło dość niespodziewanie to cóż… nie jej wina.
Może wstąpić gdzie chce. Nawet jeśli ją przyjmą to zanim się wyszkoli miną wieki.
Omi wzruszyła ramionami przyjmując i zapamiętując informację. Tak naprawdę była cenna ale nie będzie tego okazywała. Co do małej Carmi… też racja ale honor nie pozwala przytaknąć. Okropny i uciążliwy charakter ma ta Omi. Nic dziwnego, że niekiedy ma się ochotę ją pobić z tym, że na pewno by oddała!
A pamięć jej usunęłam więc…
Machnęła ręką jakby odganiając uporczywą muchę po czym faktycznie odwróciła się w kierunku zamku nasłuchując płaczu, wycia i rozpaczy. Nic podobnego nie udało jej się usłyszeć ale zapobiegawczo postanowiła wrócić do chałupy.
Nie chcę Was tu razem widzieć.
Bąknęła na odchodne zamykając za sobą drzwi. Podsumowując wpadła, narobiła krzyku i wyszła. Tyle.

zt
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Nie Lip 01, 2018 7:56 pm

Jeżeli Cocoro znałaby go wystarczająco dobrze to byłaby pewna, że nie kłamie ani nie kręci. Samael był osobą do bólu szczerą, kiedy coś mu się nie podobało komentował to otwarcie, nie zważając na to czy urazi druga osobę czy też nie. Gdyby zdradził niebieską pod jej nieobecność to by się do tego przyznał a gdyby się upierała, opowiedziałby jej nawet w jakich pozycjach posuwał tamtą laskę i czy było dobrze. Skoro jednak podejrzewa go o jakieś matactwo, znaczy to nie mniej nie więcej tylko fakt, że jeszcze nie poznała do końca, obiektu swoich westchnień i mokrych snów.
I kimże byłby pozwalając na to by w jego obecności ktoś obrażał mu dziołchę? Cóż, jego relacje z matką były wyjątkowo trudne i pokręcone i z jakichś niewyjaśnionych przyczyn, całe zajście nie zakończyło się rozlewem krwi, ale jeżeli na miejscu różowego terroru byłby ktoś obcy, bez wpierdolu pewnie by się nie obeszło.
- Co z tego? Chce zostać łowcą, niech zostanie, co mnie to obchodzi? - wampir prychnął z rozdrażnieniem i poirytowany przewrócił oczami. Nigdy nie oduczył się tego niegrzecznego odruchu.
- Możemy zmienić temat? - burknął tak do jednej jak i drugiej rozmówczyni. Jakimś niewytłumaczalnym cudem, kiedy chodziło o suszenie mu głowy o jakąś kompletną bzdurę, to skrzeczały mu nad uchem jednogłośnie. Za chwilę się o tym zorientują, zaprzyjaźnią, zaczną chodzić razem na zakupy a finalnie udekorują mu pokój falbankami i różem. Ughh...
Słów matki nie skomentował, nie chcąc dalej ciągnąć wątku i przedłużać jej niepożądanej obecności w tym miejscu. Im szybciej stąd pójdzie tym lepiej. Miała co robić, nie? Dzieciaka jej przywieźli, pewnie mała umiera teraz ze strachu i paniki, bo jej odpowiedzialna matka zostawiła ją samą w towarzystwie obcego faceta. Chyba nawet Samael nie byłby bezmyślny do takiego stopnia.
- Poszła... - rzucił z nieukrywaną ulgą kiedy różowowłosa zamknęła drzwi od drugiej strony a jej kroki oddaliły się w kierunku zamku. Mimo wszystko jego łapa nadal obejmowała Cynhtię. Spojrzał na nią z góry z wyraźnym wyczekiwaniem. Przecież ona też przyszła tu odjebać jakąś dramę a kiedy miał być lepszy moment?
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Pon Lip 02, 2018 7:07 am

A chuj z Tobą, tylko takim spojrzeniem go obdarowała, kiedy musiał sobie dodać trochę ego, że go to nie obchodzi. Dziewczyna zakochana, odrzucona, chwilę pomiziana, i co? Wróci ze złamanym sercem jak one wszystkie. Tylko przy okazji uzbrojona po same pachy. ALE CO GO TO OBCHODZI. Jeszcze niech dopowie, "spuszcze jej wpierdol". Tak, Samael bijący dziewczynki i kobiety, no no, póki nie jest naga, wykluczone. Chociaż nie wie o sytuacji z baru i, że pierdolnął jakiejś lasce z kufla w łeb. To mogło być ciekawe i co najważniejsze, ŚMIESZNE. Ale nie o tym teraz, o jego zabawach w trakcie jej nieobecności później. I zaś, wielki pan ja Samael Dracula! No klękajcie narody! Poza tym wcale nie suszyła mu głowy, tylko opowiadała co tam u niej, ot co! Westchnęła ciężko, wiedząc, że jej CUDOWNIE WAŻNA WIADOMOŚĆ wleciała im jednym uchem a drugim wyleciała. To było przybijające, ale nie na długo. Gorsze było kolejne, I KOLEJNE! Omitsu napierdzielała ploteczkami jak z karabinka maszynowego, siostra, usunięta pamięć, choć Sumire i tak pamiętała swojego ukochanego, przystojnego wampira, który uratował ją z opresji życiowej, no i.. Nie chcę was tu razem widzieć. Znając Samaela, jeszcze pójdą do jego pokoju, przez salon, żeby pomachać mamusi, do tego był zdolny. Ostatecznie ze strony młodzieży nastąpiła cisza. Omitsu się poddała i wyszła. Coco mogła spuścić to powietrze z płuc, którego tak bardzo nie chciała wypuścić. Wszystkie emocje, słowa trzymała mocno pod zamknięciem i nie dała wyjść. Nie chciała nakręcać jednej dramy, żeby zaraz robić drugą! No bez sensu!
Cocoro odtrąciła jego rękę, uderzeniem i odsunęła się od niego, powracając do swojej pierwotnej pozycji. Wkurwiona, ze skrzyżowanymi rękoma pod biustem. Para dosłownie leciała z jej uszu, ale nie wiedziała co ma powiedzieć! Pierwszy raz w życiu.. Może od początku! - To ja najpierw spotykam jakąś pierdoloną małolatę w akademiku, która śmierdzi tobą ino huczy, później się dowiaduję że to twoja służka, O DZIWO NIE JEBNIĘTA KUTASEM W CZOŁO. Później przychodzę, dowiaduję się, że ona nie była jedyna, ale to reszta to już nie worki na krew. Omitsu przerywa cudowne spotkania co? Taki byłeś z tego niezadowolony, że Twoja mamusia nie obskoczyła wpierdolu, czy taki niezadowolony, że jakaś panienka już w pół rozebrana leżała na kanapie w jakimś tanim hotelu? Zapewne jeszcze o wielu nie wiem, BO PO CHUJ BYĆ WIERNYM. Nie chciało się czekać? A POMYŚLAŁEŚ chociaż na chwilę jak JA mogę się z tym wszystkim czuć? KIEDY NAWET SMSA nie wyślesz? NIE ZADZWONISZ? Ej kochanie, jak się czujesz? CZY TO TAKIE TRUDNE? Wymagam jakiś pierdolonych cudów?! - No i wypuścił pociąg parę i się rozpędził. Jednak o la boga! Nie płakała, była tak cholernie wkurwiona, ale nie uroniła ani łzy! Stała tak dalej jak stała, co jakiś czas gestykulując coś rękoma, bo to akurat miała w zwyczaju. - To ja powinnam być dla Ciebie najpiękniejsza, najseksowniejsza i powinnam byc jedyną kobietą na którą patrzysz. - A nie jakieś dziwki i inne po barach, czy plaży. To ona znała go przecudownie dobrze i to ona przegadała z nim tysiąc tematów przy wódce czy piwie. To ona wyciągnęła go z wkurwiania się na Yvelin i dała mu o niej zapomnieć, zajmując dobrze jej miejsce. Ale o tym nie pomyślał? Lepiej było obskoczyć dwie czy trzy pizdy. Oj nie umiem sobie nawet wyobrazić tej miny! A on musi na nią patrzeć! Niech lepiej ma jakąś dobrą wymówkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Sro Lip 11, 2018 2:59 pm

Zdaje się, że to chwilowe rozstanie nieco zamazało małej Coco obraz Samaela. Tak bardzo dziwił ją fakt, że coś mogło go nie obchodzić i nie przykładał większej wagi do do jakiś osób i wydarzeń? Litości. Każdy kto zna go chociaż odrobinę doskonale zdaje sobie sprawę z tego jakim jest facetem i jaki ma stosunek do życia i większości spraw. To samo tyczyło się kwestii bicia "dziewczynki". Jakiś czas temu sama towarzyszyła mu w napadzie i zamordowaniu łowczyni. Kobiety. Najwyraźniej rozłąka źle wpłynęła także na pamięć niebieskowłosej.
Pomijając już fakt całkowicie nietrafnych przemyśleń na temat jego osoby, najważniejszą rzeczą w tej chwili było opuszczenie terenu przez rozhisteryzowaną matkę. Jak ta kobieta potrafiła działać mu na nerwy... Nikt inny nie miał takiego talentu do wkurwiania go samą swoją osobą. Na szczęście tym razem jej obecność nie była na tyle długa by całkowicie wyprowadzić go z równowagi. Co wcale nie oznacza, że sytuacja nie może się jeszcze zmienić. Wszak uprzedził Cynthię w swojej wiadomości, że nie ma najmniejszej ochoty na dramy a mimo to ta i tak postanowiła zacząć awanturę o jakieś kompletne bzdury albo wydumane w nagłym przypływie zazdrości zarzuty. W pewnym sensie było to nawet urocze, jednak Samaelowi daleko było do faceta doceniającego takie rzeczy. Zwykle raczej działały mu na nerwy. Powinna przemyśleć rzecz sto razy zanim w ogóle zachciała bawić się w związek z kimś takim jak on. Znała go ponoć bardzo dobrze, skąd więc zdziwienie, że obracał się w towarzystwie innych kobiet?
- Była służka. - sprostował przewracając oczami po raz kolejny. To jak matka i Coco piłowały go o jakąś małolatę, o której dawno już zapomniał było dla niego czystym absurdem. Same ją wywlekły na wierzch i przypomniały mu o jej istnieniu a teraz robią o to aferę.
- Gdybym miał gdzieś zabrać panienkę to na pewno nie do taniego hotelu. - parsknął czepiając się słówek, a jakże. Co to w ogóle było? Przesłuchanie? Rozprawa sądowa? Cała ta sytuacja z naskoczeniem na niego była dla niego niepojęta. O co w zasadzie ten szum? O to, że rok czy dwa lata temu miał służkę? Czy może o to, że gdy jego dziewzyna zniknęła bez śladu nie racząc go nawet poinformować gdzie i po co się wybiera to nie umierał z tęsknoty i żalu tylko żył normalnie?
- Po pierwsze, równie dobrze Ty mogłaś się odezwać. Nie raczyłaś mnie nawet poinformować, że gdzieś wyjeżdżasz. Ba, do tej pory kurwa nie mam pojęcia gdzie i po chuj byłaś. - dobra, oficjalnie się wkurwił. Jego diaboliczne oczy wyglądały jakby zaraz dosłownie miały zapłonąć. Złapał i w żelaznym uścisku zamknął nadgarstek dziewczyny przerywając jej irytującą go w tej chwili gestykulację. Jeżeli myślała, że będzie mogła się na niego wydzierać i robić mu wyrzuty a on biernie będzie wszystkiego słuchał i na koniec grzecznie przeprosi to bardzo się pomyliła.
- Po drugie... - chwycił również jej drugą rękę i patrząc jej prosto w oczy kontynuował - Uprzedzałem. Nie mam nastroju na dramy i Twoje wrzaski. Jesteśmy kurwa po ślubie? Bo jakoś nie pamiętam. - puścił i odwrócił się do dziewczyny plecami. Zaczął sprzątać stanowisko strzeleckie zbierając się do opuszczenia strzelnicy. Na tego wkurwa nie pomoże nawet robienie dziur w tarczy.
-Zanim zaczniesz przypierdalać się do mnie, pomyśl chwile o tym co sama odjebałaś. - powiesił słuchawki na haczyku, wziął pistolet i pusty magazynek w celu odniesienia go do schowka. Za pomocą przycisku przywołał też suwnicę z podziurawioną tarczą. Ewidentnie zbierał się do wyjścia.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Czw Sie 09, 2018 7:47 am

Do momentu jak złapał ją za nadgarstki tylko wsłuchiwała się w jego przeczące słowa. Oczywiście, pan Samael zawsze musiał mieć świetne wymówki, bo on nigdy nie jest winny. Służka zakochana po uszy w czarnowłosym, a Cynthia miała to tolerować tak? No ileż można patrzeć na te sucze, które kręcą się wokół jej własnego chłopa, liżąc mu przy okazji szyję! Coco bądź co bądź odczuwała zazdrość mimo iż była niemiłosierną suką wobec niego... I innych. Spojrzała na niego jedynie gniewnie kiedy zswoimi slinymi dłońmi złapał ją za obie ręce. No, to było słodkie i nawet brakowało jej tej siły, którą miał w swoim wampirzym ciele. Uwielbiała jak nad nią dominował, ale nigdy nie przyzna mu tego w twarz. Wcale nie obraziłaby się, gdyby teraz zepchnął ją na ścianę i za karę zaczął ją pieprzyć na sucho, WCALE. Chociaż na sucho tego nazwać by się nie dało, czym jest gwałt, kiedy gwałt cieszy.
Aczkolwiek Asmodeyowi nie było do śmiechu ani do romantycznych zbliżeń, a jej huśtawka nastrojów powoli przechylała się w stronę była milusiej i niewinnej dziewczynki. Ot co, łatwo z nią nie było. - Ślub.. - Powtórzyła cichutko za nim te słowa i spojrzała na swoje dłonie, na których nigdy nie widniały pierścionki, wyobraziła sobie ten zaręczynowy od Samaela i w momencie zrobiło jej się gorąco. Co ona sobie nie wyobraża... Ile akcji Samael był w stanie zrobić, ile zazdrości w niej zbudzić, a o ilu rzeczach i spotkaniach niebieskowłosa pewnie nie wie! Spytała tylko cicho opuszczając głowę i zasłaniając smutną twarzyczkę włosami. - Przez ten czas jak mnie nie było.. Kochałeś się z jakąś inną kobietą, jakaś inna kobieta całowała Cię, dotykała..? - Jej głos był naprawdę załamany, cichy i zmęczony całą tą sytuacją chociaż wcale nie była długa. Mogłoby się wydawać, że wyszła z wprawy, bowiem kłótnie mogła ciągnąć kiedyś godzinami, coś było z Coco nie tak, widocznie posmutniała.
Na kolejne pytanie nawet nie odpowiedziała, jeśli można by to nazwać pytaniem. Właściwie to nic takiego się nie stało podczas jej wyjazdu, jej wyjazd też nie miał większego celu, ona sama nawet nie wiedziała po co i jak. Po prostu zapadła się pod ziemię! A pod ziemią nie ma zasięgu, hehe, taki.. żart. Uniosła głowę, słysząc jak zaczął odkładać wszelkie swoje rzeczy na wybrane miejsca. Przetrzepała ręką włosy, by ponownie je jakoś ułożyć, minę miała smutną, ale nie płakała, o dziwo w takich sytuacjach mogła się rozbeczeć i tonąć w kałuży własnych łez. Czekała właściwie teraz na odpowiedź i miała nadzieję, że ten nie przejdzie obojętnie obok niej i nie wyjdzie w strzelnicy. Jej mroźne serce stłukłoby się wtedy jak szklanka, upuszczona na podłogę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Pią Sie 10, 2018 12:54 pm

Oczywiście, że Samael zawsze był niewinny. To cały świat po prostu się na niego uwziął usiłując wcisnąć w szablon tego złego. A jego wymówki wcale nimi nie były, to po prostu rozsądne argumenty. Bo jaki mógł mieć wpływ na to, że służka się w nim zabujała? Czy jakakolwiek inna dziewczyna? Praktycznie żaden. Jego wina, że tak a nie inaczej oddziaływał na płeć przeciwną? Skoro Cynthia była tak zazdrosna, dlaczego pojechała sobie w cholerę nie racząc poinformować go słowem? Gdyby znalazł sobie w tym czasie jakąś inną, to pewnie miałaby pretensje, że zdrada i tak dalej, a on znowu wyszedł by na skurwiela. Przez chwilę nawet nie zastanowiłaby się jak on się poczuł będąc całkowicie zignorowanym kiedy zniknęła z sobie tylko wiadomych powodów. To miała na myśli mówiąc o ich rzekomym związku? Ona robi co jej się podoba nie bacząc na niego a on miał tylko być wierny i porządnie ją wyruchać od czasu do czasu?
Nie, nie było mu do śmiechu ani trochę. W momencie kiedy wypowiedziała o to jedno, przeklęte słowo za wiele, omal nie odgryzł jej głowy. Musiał wysilić cała swoją siłę woli by tego nie zrobić. Udało się i tylko prychnął w odpowiedzi. Ślub, tego by jeszcze brakowało.
- Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz zadając mi takie pytanie? - warknął cicho, będąc coraz bardziej wyprowadzanym z równowagi. Obrócił się ponownie w kierunku niebieskowłosej i wlepił w nią swoje ogniste oczy. Wyraźnie posmutniała i zmieniło się jej nastawienie. A podobno to on miał wieczną huśtawkę nastrojów... Przyglądał się jej dłuższą chwilę. Był wobec niej okrutny, może aż za bardzo. Nigdy tak naprawdę nie chciał jej ranić, była jedną z niewielu osób, które wyciągnęły ku niemu rękę, kiedy był na dnie. Może nawet jedyną. Pozwolił jej się do siebie zbliżyć, aż za bardzo. Teraz skazywał na to co każdego innego, kto przekraczał pewną granicę. Powolne wyniszczanie jego trucizną.
- Była jedna, którą pocałowałem. Nagroda za wygrany zakład. - w końcu zdecydował się na odpowiedź. Jego głos był już dużo bardziej spokojny i opanowany. Nie odrywał wzroku od niebieskowłosej, a jego mina wyrażała dosłownie nic. Myślał nad czymś? Był obojętny?
- Nie jestem tym za kogo mnie bierzesz. Nie jestem taki jakim chciałabyś mnie widzieć.
Samael był osobą wyjątkowo toksyczną. Rujnował wszystko i wszystkich, którzy tylko przecięli z nim swoje ścieżki. Nie umiał inaczej. Po prostu tak już było. Wiedział, że w oczach Cynthii jawi się jego wyidealizowany obraz, nie był on jednak zgodny z prawdą. Im szybciej dziewczyna to sobie uświadomi tym lepiej, zaoszczędzi sobie cierpień. Czuła się zawiedziona? Rozczarowana relacją, w którą z nim zabrnęła? Miała pełne prawo. Skoro i tak już zabrnęli w rozmowie na tak niedogodne tory to może powinni pozwolić sobie na chwilę szczerości. Podszedł powolnym krokiem do dziewczyny, ujął jej podbródek i uniósł tak by spojrzała mu prosto w oczy.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Sob Sie 11, 2018 7:37 am

Jak to co może sobie wyobrażać? Nie chciała zostać zraniona i odpowiedź, którą zaraz dostanie w ogóle jej nie cieszyła. Nie zwróciła na niego większej uwagi, kiedy ten zaczął wpajać jego ogniste ślepia, które czuła, jak przeszywały ją na wylot, każdą malutką część ciała. Nawet jeszcze obróciła łebek trochę w bok, żeby jej twarz przykryła jeszcze większa kopuła włosów. Nie chciała, żeby widział jak roni łzy po tym jak dowiedziała się, że całował inną kobietę. Była cicho, nie pociągała nosem a gorzkie łzy spływały powoli po policzku. Dawno nie płakała, praktycznie zapomniała o takich emocjach, które towarzyszą przy takim uderzeniu w serduszko. Coco jednak była nieco delikatna, tym bardziej jeśli chodziło o sprawy z Samaelem. Nie wyruchał żadnej, ale wygrany zakład... Ta wzmianka miała ją uspokoić? Że niby on tego nie chciał, że to tylko głupia gra? Siedem światów.
Nie opierała się, kiedy ten chciał złapać ją za podbródek i unieść tak by zobaczyć całą jej twarz. Smutną, rozpłakaną twarz. Spojrzała zmartwiona na niego. On sam nie wiedział, jak Coco sobie go wyobraża, ona sama o tym nie wiedziała. Ilość jego twarzy ją przerastała, a myśl, że wciąż może myśleć o swojej byłej wiecznie ją dobijała. Nie niszczył jej. Tak właściwie to można powiedzieć, że to ona niszczyła powoli ten związek, zaczynając od jej nagłego zniknięcia. Jednak nie chciała tego mówić na głos, żadna kobieta by nie chciała. Uśmiechnęła się nagle i zaczęła przecierać twarz, śmieszkując sobie. - Kocham Cię, Samael, ale nie graj juz więcej w gry, w które można wygrać buzi buzi z jakąś grubą lochą. - Można było usłyszeć lekko zasmucony głos, jednak próbowała przebić te pozytywne emocje, pozytywne relacje, które wciąż w nich tkwiły. Jak się już cała rozmazała (oby nie), przytuliła się do jego torsu i zaciągnęła się jego zapachem, który zawsze dawał jej siły do życia przy nim. - Nienawidzę Cię. - Powiedziała w jego ubranie i zaśmiała się. Słowo przeciwko słowu, Coco nie ogarniesz. Ale nie mogła pokazać jak bardzo ją to zabolało, nie mogła ronić więcej łez, musiała być tą roześmianą dziewuchą, którą zawsze była. Odlepiając się od niego, zaczepiła pazury na jego koszulce i chcąc jego twarz bliżej swojej, pociągnęła lekko za jego materiał. Rozchyliła nieco usta. - Teraz moja nagroda, za ciężką rozgrywkę. - Uśmiechnęła się i czekała na jego krok. Chyba, że był całkowicie zaskoczony jej nagłą zamianą nastroju. Tylko niech nie ucieka. Potrzebowała go jak nigdy. Cóż, kochała tego śmiecia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Samael Pon Sie 13, 2018 2:40 pm

Stało się coś czego szczerze mówiąc wolałby uniknąć. Nie chodziło nawet o trudne rozmowy czy kłótnie. Po prostu nie chciał po raz kolejny widzieć płaczu, łez i smutku, wywołanych, a jakże, przez jego działania. Istniała swego rodzaju bariera, której nijak nie potrafił przeskoczyć. Doskonale wiedział co powinien zrobić a czego nie powinien, mimo wszystko zawsze kończyło się tak samo, czyli krzywdzeniem osoby, której na nim zależało. A czy jemu zależało? Oczywiście, choć ich emocje i uczucia były nie do porównania. On był w tym zakresie mocno ograniczony, samolubny i zachłanny. Gdyby mogła choć na chwilę przejrzeć jego myśli, spojrzeć na to wszystko jego oczami...
- Nie płacz głupia... - mruknął, ocierając wierzchem dłoni łzę cieknącą po delikatnym policzku dziewczyny. Chociaż próbowała zamaskować smutek nagłym żartem, on nie uśmiechał się i wciąż uważnie się jej przyglądał.
Objął mocno kiedy tego potrzebowała, pogłaskał niebieskie włosy przeczesując je palcami. A kiedy odsunęła się od niego ciągnąc go za koszulkę nachylił się i bez słowa złożył na jej ustach pocałunek, jeszcze słony od jej własnych łez.
- Kocham Cię, obawiam się jednak, że to nie jest to czego byś oczekiwała. - wypowiadając te słowa wciąż trzymał ją w zasięgu swoich ramion. Nie chciał żeby mu uciekła, nie w momencie kiedy rozmawiali na taki temat. Będzie chciała mu przyjebać, nie ma problemu. Niech tylko nie ucieka.
- Kocham jak kogoś bardzo bliskiego. Kogoś na kim mi zależy. To jednak nie jest to samo co Ty czujesz do mnie. Teraz wiem to na pewno. - pogłaskał niebieskowłosą po policzku wierzchem dłoni. Jego mina była śmiertelnie poważna, może trochę zatroskana.
- Chciałabyś się ze mną związać, tak naprawdę. A ja czuję, że to zrujnowałoby wszystko, całą tą szaloną więź jaka się między nami wytworzyła. Nie chcę też Cię ranić, być wobec Ciebie nieszczery, zwłaszcza w takich kwestiach. Nie chcę więcej widzieć Twoich łez bo znowu zrobiłem coś nie tak jak powinienem. A tak by było. Ciągle. Wiem, że już przekroczyliśmy pewną granicę i powrót do tego co było wcześniej może być trudny. Może też nie będziesz chciała mieć ze mną nic do czynienia. Zrozumiem.
Stał tak, trzymając ją luźno w talii i spoglądając z góry na jej twarz z lekko rozmazanym łzami makijażem. Była dla niego jedną z ważniejszych osób, nie mógł jednak pozwolić by cierpiała dalej i brnąć w ten nierówny związek, w którym jedna osoba jest zaangażowania nieporównywalnie mocniej od drugiej. Nie mógł jej tego robić, właśnie ze względu na uczucia jakie wobec niej żywił.
- Jesteś dla mnie zbyt ważna by rujnować wszystko co nas łączy toksycznym związkiem, rozumiesz? - miał szczerą nadzieję, że tak, bo się naprodukował, a może skończyć się po prostu dostaniem w ryj i wyjściem z dozgonnym fochem. To byłoby przykre, choć znając impulsywność Coco, wcale nie tak mało prawdopodobne.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Gość Pon Sie 13, 2018 5:34 pm

Uśmiechnęła się szczerze, przez łzy, kiedy zaczął wycierać jej policzek dłonią. W ogóle nie spodziewała się tego co zaraz będzie mówić. Jej mina nie mówiła nic. Była zaskoczona tym wszystkim, a z każdym jego słowem przychodził wyraz twarzy "I dont kurwa care". Ta mina mogła mu przypominać Coco, którą kiedyś poznał, tą Coco, która nie znała typa o imieniu Samael i chodziła z wiecznym niesmakiem na twarzy. Tak właśnie wyglądała. Nie powtrzymały ją nawet dłonie, które trzymał na jej talii a ten pocałunek był ich ostatnim. Zaraz po tym jak wypowiedział tą dłuższą kwestią odsunęła się od niego, nawet jeśli użyłaby do tego siły. Nie rozpłakała się po raz kolejny. Poprawiła palcami rozmazany makijaż a jej brwi nie wskazywały na to, by było ciekawie. Miała ochotę go zamordować, własnymi rękoma na oczach wszystkich, upokorzyć i wyjść, po prostu. Choć to na ten moment nie możliwe, nie szykowała kolejnego spotkania z nim, mimo iż ją kocha, nie czuje, żeby był powód do większych spotkań. Cocoro po prostu się odwidziało, w sekundę zapomniała o wszystkim co ich łączyło. Po prostu zniknął z jej pamięci. Patrzała teraz na typa, który się do niej przylepił, nie było nic ciekawego w jej pozie, twarzy, w niczym. Boże, jaka ona była wkurwiona, i lepiej, żeby nie kazał jej teraz odpowiadać, ani nie wciągał w rozmowę, na nic to wszystko, w sekundę go znienawidziła, bardziej niż ktokolwiek inny mógłby to zrobić. Odsuwając się od niego na metr, może trochę więcej, ułożyła w obu dłoniach palce tak, by stworzył kółeczka, mam na myśli palec wskazujący i kciuka i na chwilę zamknęła oczy, udając, że medytuje. Pomruczała chwilę, by na jej twarzy pojawił się zły, szyderczy uśmiech, unosząc jeden kącik ust. Otworzyła oczy i czerwonymi ślepiami spojrzała na swojego byłego już chłopaka. - Już zapomniałam. - Jej głos był przeszywający jak igła, wcale nie wzruszony sytuacją, przebijał serca raz po raz, niczym strzała z łuku. Wszystkie jego miłe słówka poszły w zapomnienie chociaż tak bardzo się starał. Po chwili wyjęła telefon, usunęła wszelkie możliwe konwersacje z nim, jego numer, i tapetę na której byli razem. Po prostu usunęła go ze swojego życia, a jej życiem był ten mały sprzęcior. Po całej tej szopce, nawet jak próbował coś powiedzieć, ta unosząc otwartą dłoń, z uśmieszkiem na twarzy i wyrazem typu "zamknij mordę" dała znak, że w ogóle go nie chciała słuchać. Mógł robić co chce, z kim chce i jak chce. Jej to już nie obchodziło. Najlepiej jakby znów zapadł w dołek nazwany Yvelin i zgnił tam na dole, obżarty przez myszy. Miała tego serdecznie dość. Odwróciła się na pięcie i z seksownym krokiem, nic nie zmartwionej nagłym zerwaniem kobiety, wyszła ze strzelnicy i z piskiem opon wyjechała z zamku. Reszte jej rzeczy jakie miał, mógł sobie zostawić na pamiątkę. Na szczęscie nie wiedział gdzie ta mieszka.

I choć jej zachowanie było karygodne i nie wskazujące tym, że się przejęła, pierwsze co zrobiła w aucie to uroniła te łzy, które trzymała w sobie i w pierwszym lepszym sklepie kupiła kilka win i wódkę. Zatopi smutki.



z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA] Empty Re: Strzelnica [TERENY ZAMCZYSKA]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach