Wielka moc to wielka odpowiedzialność...

Go down

Wielka moc to wielka odpowiedzialność... Empty Wielka moc to wielka odpowiedzialność...

Pisanie by Emmanuel Nie Wrz 04, 2016 2:02 pm

Pewnego wakacyjnego dnia Emmanuel uznał, iż należy skorzystać z czasu jaki jego podopieczna zyskała wobec braku zajęć. Wystosował do niej stosowne pismo, które zwyczajowo znalazła pod swoją poduszką. Była tam prośba o spotkanie i instrukcja gdzie powinna się udać. Sam wampir od dłuższego czasu siedział sobie na ławce cmentarza. Była to naprawdę stara część miasta wypełniona po brzegi zmarłymi, a górował nad nią stary, z pozoru nieco zaniedbany zamek. Siedziba rodu Emmanuela, lecz Cocoro nie musiała tego wiedzieć. Najważniejszym było, iż po nocy nikt niepowołany się tu nie zapuszczał. Było tu niebezpiecznie za sprawą właśnie krewnych Emmana oraz ich sług. Wampirom zazwyczaj nic tu nie groziło, ale ludzie... To zupełnie inna historia. Od kilku miesięcy nie było znaku życia od Testamenta. Dokładniej od czasu upadku Samuru. Kuroiashita pogrążony był we własnych myślach. Jego ludzie nie znaleźli śladu Kanibala. Czyżby sam postanowił się gdzieś zaszyć? Może ktoś stał za jego zniknięciem? Samuru? Ktoś kto samozwańca zmusił do odejścia zajął się też jego ojcem? Łowcy? Było wiele prawdopodobieństw. Emmanuel jednak mógł jedynie czekać na rozwój sytuacji by w odpowiedniej chwili wyciągnąć dłoń po potrzebną mu wiedzę. Nie zamierzał działać na oślep. Rady też nie zamierzał angażować. Większości z nich mało obchodził jego brat. Siedział tak na ławeczce rozmyślając i czekając na swoją podopieczną.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Wielka moc to wielka odpowiedzialność... Empty Re: Wielka moc to wielka odpowiedzialność...

Pisanie by Gość Pon Wrz 05, 2016 8:11 pm

Czytając w pokoju liścik od Emmana, przypomniało jej się to dawne spotkanie. Kiedy jeszcze miała brązowe włosy, słodką, nieruszoną twarzyczkę. A teraz? Tylko wyszła, trzaskając drzwiami zarazem zakładając metalową maskę na twarz. Po prostu nie musiał wiedzieć o tym, że ktoś przestrzelił jego pupilkowi ryj, chociaż tak dawno się z nim widziała, że nie pamiętała do końca, jak zachowywał się w stosunku do niej, a jak zmieni się przez jej wygląd? Tak wyglądały jej rozmyślenia kiedy szła w stronę wielkiego zamku. Z tego co było wypisane w liście, miała trafić do jakiegoś cmentarza, żaden problem. Cocoro jak Cocoro nie lubiła przechodzić normalnie, jak zcywilizowany człowiek, więc przedostała się przez mury, jakkolwiek to zrobiła i z czegokolwiek były zrobione, mała się trochę już sama podszkoliła w takich sprawach. Była cały czas ciekawa, czegóż on mógł od niej chcieć w wakacje, kiedy nie było lekcji. Sama przechodząc między nagrobkami, powoli zaczynała widzieć jego złociste włosy, a potem te nie do zapomnienia gadzie oczy. Podeszła właściwie od przodu z dłońmi w kieszeniach, jej niebieskie włosy zaklepotały na niewielkim wietrze, jak się przywitać, co zrobić. Wyciągnęła dłonie z kieszeń i z opuszczoną głową powiedziała. - Witaj, Emmanuelu. - Chwilę jeszcze tak postała, po czym podniosła głowę. Czekała na jego znak, czy pozna, czy zaakceptuję. Urosła, zmieniła się, sam głos już nie był ten sam. Co się z Tobą stało, Cynthia. Sama zadawała sobie te pytanie. Czekała, nie drgnęła, bała się tak bardzo odrzucenia. Zaciskała nerwowo piąstki za plecami, by jakoś dać emocjom ujście, dalej, Emm, odezwij się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wielka moc to wielka odpowiedzialność... Empty Re: Wielka moc to wielka odpowiedzialność...

Pisanie by Emmanuel Czw Lis 10, 2016 4:19 pm

Gdy tylko zobaczył Cocoro wstał. Uśmiechnął się szeroko obserwując dziewczynę z żywym zainteresowaniem. Nie minęło aż tak wiele czasu. Ot pyłek. Kilka milimetrów na linii życia wiekowego wampira. Krótki okres jednak okazał się kamieniem milowym dla istnienia Panny Pamel.
- Miło mi Cię widzieć Cythio. - powiedział z wyczuwalnym zadowoleniem mrużąc oczy w uśmiechu. Ciekawość jaką się wykazywał u niego była naturalna i wyglądała naturalnie. Nie gapił się na nią jak na jakiegoś zwykłego odmieńca i nie zamierzał komentować zmian. Wyglądała jak chciała niezależnie od tego jak chcieliby ją widzieć inni. Dopóki jako pracownik spełnia pewne standardy i jako uczennica będzie lojalna reszta jest dla Emmanuela absolutnie bez znaczenia.
- Chciałaś abym nauczył Cię kontroli Twojej mocy. Czy od naszego ostatniego spotkania czegoś się nauczyłaś w tej materii? - zapytał ją wskazując gestem ławeczkę, na której wcześniej siedział. Sugerował by usiadła. Jeśli skorzysta usiądzie wraz z nią. Jeśli nie... stać będzie jak i ona. Był rzeczowy. Nie zapytał jak jej się wiodło. Co się działo. Jak się czuje. Najważniejsze było to po co się spotkali. Reszty dowie się się w międzyczasie. Zresztą o niektórych faktach już wiedział. Takie było jego zadanie by wiedzieć. Gadzie ślepia spoglądające na dziewczę nie były jedynymi oczami posiadanymi przez niego w tym mieście czy kraju.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Wielka moc to wielka odpowiedzialność... Empty Re: Wielka moc to wielka odpowiedzialność...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach