Ciemny Loch

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Sob Sie 03, 2013 7:32 pm

Tym lepiej, że nie obudził się w czasie drogi, w bagażniku samochodu. Łowca miał z nim spokój. Nie musiał słuchać jęków albo krzyków. Tak mu się spieszyło, że zapomniał o zakneblowaniu jego ust, żeby nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
Czy Gerard się nad nim ulituje? Tego nikt nie wie, nawet on sam nie wie jak ukarać wampira, jak zadać mu ból, na który zasłużył, jednak wiadomo, łowca miał do niego pewną słabość i nie czerpał żadnej przyjemności w torturowaniu słabego wampira.
Znaleźli się wreszcie sam na sam w celi. Ręką machnął na pozostałą dwójkę łowców, którzy go tutaj przyprowadzili, chcąc w ten sposób ich odprawić. Z chłodem przyglądał się jak wampir wraca do życia. Nie poruszył się. Wyglądał jak cień albo anioł śmierci. Nie niecierpliwił się w czasie powracania do rzeczywiści przez Testamenta, nawet podszedł trochę bliżej, jednak wciąż zachowywał pewien dystans. Łowca zmarszczył brwi, nie podobało mu się, że wampir odwrócił wzrok. Bał się? Wstydził się swoich występków? Nie było tego po nim widać. Wszak zero skruchy, którą powinie w tej chwili przeżyć.
Łowca udał się w kąt pomieszczenia. Dało się słyszeć ciche chrobotanie, szczęk łańcuchów, aż wreszcie w zasięgu wzroku wampira, z ciemności wyłoniło się krzesło. Gerard postawił je przed wampirem i na nim zasiadł. Jeszcze nic nie mówił, spoglądał na niego bez wyrazu, nie reagując na jego słowa.
– Nie widzę żadnego pożytku w torturowaniu wampirzego wraka.
Lodowaty ton głosu, nie zdradzał niczego. Słowa miały go boleć bardziej niż fizyczny ból. Położył przed wampirem miseczkę, jednak w takiej odległości, żeby nie mógł dosięgnąć jej ryjem. Wyciągnął woreczek z krwią, rozdarł go delikatnie i wlał jego zawartość do miseczki.
– Powiedz mi coś o Hiro. Tym z Twojego rodu, Testamencie.
Przechylił głowę na bok, wciąż świdrując go na wylot arktycznym spojrzeniem. Zapewne zapach krwi zaraz rozpali wampira do takiego stanu, że zacznie się wściekać i konsumować samego siebie. To miała być kara, zniszczenie samego siebie. Zjadanie się kawałek po kawałku przez soki trawienne. Najgorsza tortura, łowca się już o tym przekonał.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2013 8:13 pm

Czy się bał? Trochę, bo przecież nie wiedział co go tak właściwie czeka przy Gerardzie, mimo iż raz już ten łowca strasznie ukarał kanibala, lecz zakładał że to jeszcze nie było wszystko. Ten mężczyzna naprawdę jest... straszny i bestia to czuje, może właśnie i dlatego poczuł się źle, kiedy złamał swój zakaz. Normalnie nie mógł patrzeć na niego, taki wstyd.
Dopiero jak usłyszał stawiane krzesło, popatrzył na łowcę, no i oczywiście pokazał się odwagą, mówiąc te słowa. O dziwio nie oberwał, za to łowca powiedział coś, co naprawdę dotknęło potwora. Mina ponura, brwi zmarszczone. Nie no, mógł sobie darować tych... prawdziwych słów, na którym nie miał nic do powiedzenia.
I co dalej? Miska... worek z krwią. Ach, no proszę. Zaś zamierza szczuć krwią potwora. Ten wstrzymał aż oddech, odwracając wzork. Nie mógł patrzeć nawet na tą miskę z krwią, głód się już budził, a wnętrzności wołały o krew, o posiłek. Wreszcie nie wytrzymał i szarpnął się w stronę miski. Nie ma bata, za daleko, no i jest skuty. Próbował parę razy, nic z tego. Przeklął głośno, rzucając szkarłatne spojrzenie łowcy. Hiro? Na co mu ta Histeryczyka?
- Co, cierpisz na prostatę, że lekarz jest Ci potrzebny?! Chce tej krwi!
Ach, nie kontrolował nawet języka! Ponownie się szarpnął i zaczął warczeć groźnie na Gerarda. Niech się boi! Bestia nie raz wyrwała się z kajdan, kiedy to wpadł we wściekłość, no ale w tej chwili... odezwała się obroża. Poraziła raz potwora, który oczywiście po czymś takim nie uspokoił się. Zaczął się gorzej denerwować.
- Daj mi tej krwi, słyszysz? Daj!
I mimo że mówił do Gera, jego wzork zawisł na misce. Aż się śliniła bestia. Jak widać, nie pojadł wystarczająco, no i oczywiście większość zwrócił co zjadł. Cholera...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Nie Sie 04, 2013 10:34 am

To prawidłowo, że bał się łowcy. Obecnie Gerard nie był ani zbyt rozmowny ani zbyt przychylny jeśli chodzi o towarzystwo Testamenta w celi. Za szybko to go znowuż nie wypuści, nie po tym co zrobił i nie po złamanej obietnicy. Ostrzegł go bardzo wyraźnie, teraz było już za późno na cofnięcie czegokolwiek. Nawet wówczas wampir przypominał już wrak krwiopijcy i to sprawiło, że Gerard się zlitował i chciał pomóc, mając w tym oczywiście swój cel. Dobrać się do Hiro z jego rodu, a także sprawić, by wampir zaczął polować na swoją rasę, a nie ludzi. Czyż to nie chytry plan? A jakże, nie od parady ma się głowę. Mógłby uczynić z wielkoluda swojego sługę, pieska, informatora i zdrajcę własnej nacji, któ®ą Testament tak przecież nienawidzi. I właśnie ku temu, łowca będzie zmierzał.
Słowa bolą bardziej niż największa kara fizyczna, łowca o tym wiedział, temu posłużył się taką, a nie inną bronią. Wątpił, aby cokolwiek dotarło do tego stwora, był przecież zamknięty i ograniczony. Tak, to dobre określenie. Ograniczony na wszystko, co go otacza.
Aby było jasne, miska przypominała taką psią, stalową i nawet miała wygrawerowane imię: Testament. Wystarczy spojrzeć jak łowca się postarał, żeby wampir miał tutaj dobrze. Własna micha opatrzona własnym imieniem. Nic tylko wielbić za to Gerarda. Z chłodem obserwował szarpaninę wampira. Wiedział, że się nie zerwie i nie dotrze do miski. Zacmokał wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi jaką uzyskał od wampira. Doprawdy, powinien się wstydzić takiej odpowiedzi. Łowca stopą odsunął o pięć centymetrów miskę z krwią od wampira.
– Zapytam jeszcze raz. Co wiesz o Hiro?
Nie przejął się w ogóle jego durnymi uwagami. Na prostatę jakoś nie cierpiał i to dzięki wampirze krwi, więc niech wampir nie podskakuje. A skoro mowa o prostacie… to chyba jemu doskwiera, skoro tak rzadko odwiedza żonę.
– Wiem, że jest głową tej Waszej popierdolonej mafii. Macie siedzibę na Sycylii i całkiem pokaźną władzę w łapie, czyż nie?
Posłał mu wstrętny uśmiech. Skąd wiedział o mafii? Och, był łowcą, od ponad stu lat interesował się rodem Kuroiaishita, dokładnie ich śledził, miał swoich szpiegów, a od jakichś piętnastu porządnie zbadał swoją wiedzę na temat mafii, której przewodzi Hiro. Jednak problem tkwił w tym, że o nim samym nie wiedział zbyt wiele. Chciał poznać jego moce i słabości, by wykorzystać to w walce przeciwko niemu.
– Jakie ma moce, słabości, co robi. Wiemy już, dzięki Tobie mój miły, że jest lekarzem. Czym jeszcze?
Wyciągał z niego powoli informacje. Jeśli wampir znów źle odpowie, miska z krwią ponownie zostanie od niego odsunięta.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2013 11:35 am

Ach... Więc tak naprawdę chodzi tutaj o Hiro, nie o całkowitą pomoc dla odmieńca wampirów. Szkoda, że kanibal o tym nie wiedział i jest za głupi, żeby się zorientować o co chodzi. Gerard zamierza chwycić na łańcuch olbrzyma i kierować nim wedle jego łowieckiej woli. Biedny Stwór, nawet nie wie co go czeka... I dlaczego zaś on musi działać na niekorzyść rodziny, a głównie na Białowłosego? Wszak to chodzący anioł, czego Gerard od niego chce. Lecz u licha głód męczył strasznie, a ostatnio wampirek naprawdę cierpi na niego i ataki, co raz częściej się powtarzają, co przez to nie może się kontrolować. No i oczywiście, przemiana często daje o sobie znać. Co będzie jeśli zamieni się w gada na wieki? Nie tylko zamęczy się, ale i łowcy będą mieli doskonały pretekst by go zabić.
O tak, bić pokłony dla łowcy. Miska z własnym imieniem! A gdzie legowisko? Przecież nie będzie ciągle skuty skoro ma robić za zwierza, prawda?
Na odsunięcie miski zareagował głośnym westchnięciem pełnym bólu. Jak on może tak robić? Miska coraz dalej, a kanibala bolały już ramiona od wychylania się po krew. Nawet nie usłyszał pytania! Dopiero później, jak zaczął mówić o mafii, olbrzym uniósł się gniewem.
- Tak do Diabła, tak!
Ryknął, rzucając ostre spojrzenie łowcy. Ten brał go pod włos, gnębił krwią i bawił się głodem. Wampir aż się skulił w pewnym momencie, czując jak kiszki wykręcają się we wszystkie strony.
Moce Hiro? Mało o nich wiedział, jedynie chyba to, że włada roślinami. Co do słabości... była to rodzina, przyjaciele... wszyscy bliscy białowłosego. Również krzywda niewinnych, głównie najmłodszych.
- On nie lubi krzywd słabszych. W ogóle co chcesz od Hiro, on nic... nic nikomu nie zrobił.
Mówił słabym głosem i chwilowo spokojnie. Jakby dotarło do niego, że właśnie zdradza przyjaciela. Dlatego też zamilkł, walcząc z rosnącym głodem i bólem. Ile tak wytrzyma? Niewiele...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Nie Sie 04, 2013 6:54 pm

Gerard sam wiedział o co dokładnie chodziło. Chciał mu pomóc, bezinteresownie, dopóki ten nie stracił nad sobą panowania. Kiedy zabił, a potem dopuścił się „kanibalizmu” na dzieciach (tak to opisują gazety, wszak nie wiedzą, że to wampir), łowca postanowił mu pomóc, ale mając z tego własny pożytek. Pożytek dla siebie i Oświaty, której zamierzał pomóc. Tutaj nie działo się za dobrze. Wampir chcą dojść do władzy, więc Marcusowi przyda się na pewno każda pomoc.
Gerarda już nie interesowało dlaczego będzie mówił przeciwko rodzinie. Widać za nic ich miał. Ciekawe czy wyśpiewa też kilka przydatnych informacji o własnym synu, żonie, matce, wujkowi i kogo tam jeszcze miał w rodzinie. Mógł się czuć przy Gerardzie jak na spowiedzi, przy czym łowca był raczej w roli krzyżowców albo inkwizycji.
Nie dostanie żadnego legosiwka. Jak poczuje się senny będą go budzić silnymi solami trzeźwiącymi albo będzie spał na zimny, cuchnącym i wilgotnym betonie, na którym póki co tylko siedział. Testament miał nawet obrożę, brakowało mu jedynie smyczy i wszystko byłoby na swoim miejscu.
– Nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie co wiesz o Hiro?
To, że potwierdził o mafii i władzy nie znaczy, że dostanie już miskę. Musiał odpowiedzieć grzecznie na pytanie łowcy. Treściwie, przekonywująco, tak żeby przekupić łowcę swoją piękną przemową. Zresztą Gerard w tej chwili ćwiczył silną wolę na wampirze. Może kiedyś mu się to przyda, kto wie. Miska tkwiła w sowim miejscu, ani się nie odsunęła ani nie przybliżyła. Niech odpowiada, póki łowca ma jeszcze cierpliwość.
– Jego słabością to krzywda niewinnych? Kłamiesz!
Łowca się wkurwił i to porządnie. Przed jego twarzą pojawił się obraz umierającej w męczarni żonie, którą torturował, a potem zamordował właśnie Hiro. Łowca posłał wampirowi podły uśmiech i wstał. Złapał go mocno i boleśnie za kudły i pociągnął, zmuszając by ten uniósł łeb ku górze. Łowca się ku niemu nachylił.
– Zamordował mi żonę.
Wysyczał złowieszczo i puścił włosy biedaka, podsuwając miskę nieco bliżej wampira.
– Moce! Gadaj jakie ma moce!
Warczał na niego. Łowca krzyczał na wampira, ukazując swoją sadystyczną stronę. Jak wampir nie odpowie, przywita się ładnie z ogniem.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Pon Sie 05, 2013 6:59 am

A guzik kanibala obchodzi po co przybył do Oświaty. Jeśli przestał traktować lepiej wampira, to on myśli że od tak będzie z nim współpracował? I mimo iż go zniewoli? Wolne żarty, serio. Gerard nie rozumiał kanibala, nie wiedział jaki on jest, kompletne zero. A po tej akcji, to już tym bardziej wampir zamknie się w sobie i nawet najgorsze tortury nie pomogą, ba, one wręcz pogorszą. Wiadomo, jak w tym olbrzymie potrafiła być krucha psychika, zwłaszcza gdy dana osoba zacznie przypominać mu z zachowania matkę. Mimo swojego bestialstwa, demoniczności i zła, obawiał się własnej matki, zważywszy na to, iż okrutnie go skrzywdziła. I co taki łowca może o tym wiedzieć? Nic!
Niestety, kanibal jest w stanie wydać kogoś, ale to już naprawdę jak będzie okrutnie cierpiał. Wtedy sam jakoś jego język się rozwiązuje, no i masz klops. Chyba, że właśnie dostanie swój napad milczenia, wtedy nawet nie powie ostatniego życzenia przed śmiercią. A Gerard jest na TEJ właśnie drodze. Ale czy jego to obchodziło? Wątpię.
- Odwal się! Daj mi tej krwi!
Ach te klapy na oczy. Stwór za bardzo był upojony zapachem i widokiem krwi. I na pewno Gerardowi się taka odpowiedź nie spodoba. No ale co zrobić... Ćwiczenie silnej woli? Chyba pod własne cele.
Ocho, wkurzył łowcę. Jak widać, ten wątpił w dobroć Białowłosego. Kanibal był przekonany, że Włoch jest za dobry aby kogoś skrzywdzić. Dlatego z wielkim zdziwieniem wpatrywał się we wściekłego mężczyznę. Który w dodatku zaś uczynił ból wampirów, mianowicie złapał go za włosy. I czemu mówił takie słowa? Normalnie zatkało olbrzyma, słysząc że Hiro mógł kogoś zabić, zabić żonę łowcy. Aż się rozzłościł.
- Nie wierzę Ci.
Odezwał się nagle, patrząc bez cienia strachu na łowcę. Po prostu dla niego zły Hiro nie istniał.
- Hiro nie jest zły, on nigdy nikogo by nie skrzywdził, wręcz odwrotnie... pomógł.
Bardziej to siebie mówił te słowa, niż do Gerarda, jaki już pewnie ze złości zgrzytał zębami. Ale co poradzić, Kanibal widział zwykle dobrą stronę Włocha, nic nie poradzi na to. I na pewno nic o nim nie powie, choć dosłownie czuł jak zaś żołądek podchodzi mu do gardła i to z głodu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Pon Sie 05, 2013 10:57 am

Wampir wcale nie był lepszy. Gerard traktował go dobrze, w miarę dobrze jak na łowcę i wampira, wszak to związek zakazany, ale wampir złamał swą część obietnicy, więc czemu łowca miałby być dobry i wspaniałomyślny względem potwora? No właśnie nie wiedział czemu. Wiedział, że ten miał swoje potrzeby, musiał zapchać się mięsem i krwią, ale czy nie wystarczyłoby mu zwierzęce mięso, póki był pod opieką łowcy? Czyż nie pozwalał mu wychodzić od czasu do czasu na polowanie, pod warunkiem, że nikomu nie spadnie włos z głowy? No więc właśnie. Ale teraz wszystko się skończyło. Gerard wiedział, że torturami niczego nie wyciągnie z wampira. Zamknie się w sobie i taki będzie miał z niego pożytek. Zamierzał go głodzić i w ten sposób ćwiczyć jego słabą wolę.
– Nie takim tonem. Póki co, jesteś na mojej łasce, więc zachowuj się.
Delikatnie go upomniał, uspokajając się ponownie. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, a z niej jednego peta. Wcisnął go do ust i zapalił, zaciągając się. Wypuścił dym z warg, spoglądając obcesowo na postać wampira.
Widać nie znał za dobrze Włocha. W każdym wampirze kryje się zło, więc od czasu do czasu, raz na kilka setek swojej egzystencji, musi wyładować gniew i złość. I tak oto wyładował to na żonie Gerarda. Testament najwyraźniej mało wiedział o swoim opiekunie, które zapewne zajmie za jakiś czas miejsce Testametna w tym lochu. Już łowca się o to postara.
– To się go spytaj, kiedy opuścisz lochy.
Cóż, wampir miał przynajmniej pewność, że opuści lochy. Ale w jakim stanie? Jako proch? Jako wampir? Czy może jak wrak wampira? Wszystko zależy od tego, jak bardzo będzie denerwował łowcę.
– Jest wampirem. W każdym z was budzi się potwór prędzej czy później.
Gerard podsunął michę z krwią pod mordę Testamenta. Wstał i poluzował łańcuchy tak, żeby mógł się schylić i wychłeptać krew, w nagrodę. Kiedy skończył pić, łowca ponownie skuł go do poprzedniej pozycji.
– Nażarłeś się. Teraz mi wyśpiewaj jakie ma moce Twój kolega.
Usiadł przed wampirem, zaciągnął się ponownie petem i wpatrywał w postać więźnia. Założył po męsku nogę na nogę, stukając nogą o beton. Zaczynał się niecierpliwić albo zabijał czas.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Pon Sie 05, 2013 1:21 pm

No trudno! Taki jest kanibal. Musi, po prostu musi zjeść małego człowieka, najlepiej dzieciaka, aby żyć w zgodzie z własną wewnętrzną bestią. I będzie to robił, mimo wszystkie kary jakie będą mu dane. Testament się nie zmieni, choć on sam by tego chciał. I dlaczego robi wielkie halo jak kogoś zabije? Ludzie też zabijają zwierzęta, co niby rzecz prosta i nieważna, ale człowiek także nie ma prawa odebrać cudzego życia i nie ważne do kogo ono należy. On tego życia nie ofiarował, żeby je odbierać. Więc pierdolenie o Szopenie. Kanibalowi nie było żal tych bachorów jakie pożarł. Takie ma menu, co poradzić. Zwierzęce mięso nie wystarczy, no i nie ma takich wartości odżywczych co ludzkie mięso. Ale Gerard tego nie rozumie. Czemu? Bo to człowiek. Proste i logiczne. Ach i nie zapominać. Kanibal w większości myśli jak zwierzę, nie jak człowiek, jeśli chodzi o to łowcy.
Zachowywać się? Wampir jest głodny, zatem nie będzie skakał z radości i chętnie opowiadał o wszystkim. Z nerwami spojrzał na łowcę, a później na JEGO miskę.
Nie wiedział, Hiro zwykle nie ma czasu i chęci na opowieści ze swojego życia. Zwykle jest zajęty i całymi nocami oraz dniami siedzi w laboratorium. Więc co tam Kanibal może wiedzieć?
- Nie zamierzam o nic pytać. To nie moja sprawa, tylko Twoja i Hiro.
Odparł chłodno, mając wszystko gdzieś. On jest głodny i czekał tęsknie za miską. Ach, no i się jej doczekał. Jak tylko uzyskał możliwość, od razu zaczął zawzięcie chłeptać językiem krew. Jego wampirzy język na szczęście był przygotowany na taki sposób odżywiania, wszak bliżej mu zwierzęciu niż człekowi. Kiedy skończył, zaś go przymocowano do niewygodnej pozycji. I czy pojadł? Śmiechy chichy, za mało... no ale szał zamknął. Teraz powrócił taki Tesław. Zaś z tymi mocami. Wampir uśmiechnął się szeroko, mając tą głupią radochę, że napił się krwi i taki mały plus u Chudego inaczej dostał.
- Bawi się roślinkami. Reszty nie znam.
No i masz. Powiedział! Choć to żadna tajemnica. Teraz co? Może Gerard go wypuści?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Pon Sie 05, 2013 5:40 pm

Musi to na Rusi. Łowca nie zamierzał mu pobłażać tylko dlatego, że musi. Ludzie, którzy dopuścili się morderstwa zawsze otrzymują karę i gniją w więzieniach. A ludzie zabijają na zwierzęta, bo muszą coś jeść. Oni także polują i zabijają słabsze jednostki, które mają prawo do obrony. Ile razy ofiara rozprawiła się ze swoim oprawcą? Tak samo ludzie, mają prawo bronić się przed krwiopijcami i wymierzać im kary. Jeśli chcą żyć w ludzkiej społeczności, to muszą przestrzegać pewnych praw. Co z tego, że takie miał zmysły? Ludzie zamiłowani w morderstwach kończą w zakładach psychiatrycznych albo więzieniach i siedzą tam do końca życia. Z Testamentem najwyraźniej trzeba zrobić tak samo. Wywieźć go gdzieś na wyspę, zbudować jakiś wielki, strzeżony bunkier i chować tam, aż zdechnie wreszcie. Albo nauczy się przestrzegać ludzkich praw.
– Twoja sprawa. To Ty jęczysz, że nie wierzysz.
Westchnął głośno, zmęczony, bo przecież nie mógł się wyspać i zgasił peta o oparcie krzesła, po czym rzucił gdzieś w kąt. Niech się cieszy, że pet nie wylądował w misce z krwią. Choć pewnie nie przeszkodziłoby wielkoludowi w wypiciu krwi, a papierosa potraktowałby jako deser i go zjadł.
Długo nie zajęło mu wypicie krwi z miski, jaką podstawił mu łowca. Gdy skończył, ponownie ją odsunął. Jak będzie grzeczny, dostanie drugą porcję. Zresztą Gerard dostał kolejny worek z krwią od łowcy, który zaraz zniknął za kratkami. Przerzucał go spokojnie z ręki do ręki, jakby się bawił i patrzył w oczy wampira. Rośliny? Ciekawa umiejętność.
– Ile ma lat? Tak mniej więcej. Na pewno więcej niż Ty.
Stwierdził zamyślony, starając się przypomnieć sobie jakieś zapiski z ksiąg jakie posiadł. Tam było sporo interesujących rzeczy o Hiro, ale podanego wieku nie było. Wszystko zaczęło się około XIII wieku, ale szlachetny mógł dychać o wiele dłużej.
– A co mi powiesz o tym swoim towarzyszu. Ten z fioletowymi włosami, który z Tobą siedział. Jak ma imię?
Och, łowca zdołał sobie dokładnie wyryć jego wygląd w pamięci, co by można było sporządzić dobry rysopis i ścignąć wampira za morderstwo dziecka. I jego konsumpcję. Kolejny popierdolony. Oczywiście jeśli wampir odpowie poprawnie czeka go nagroda. Krew.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Wto Sie 06, 2013 8:42 am

A tam, nie zna się. Kanibala nie wolno karać za coś, co musi robić i nie ma bata o przestaniu. Chyba, że Ger okaże się tak kreatywny i coś wymyśli dla olbrzyma, żeby nie musiał usuwać ludzkiej populacji, prawda? No ale na razie się na to nie zapowiada, skoro bestyjka jest tutaj w celu przesłuchania o skromną osobę Hiro. I serio, mimo swoich poprzednich słów, kanibala ciekawiło co takiego nabroił szlachetny, a przede wszystkim jak to uczynił. Zamordował żonę łowcy, ach... musiał mieć jakiś pretekst! Od tak szlachetny nie zabija, a przynajmniej myślał tak wampirek. Zmarszczył brwi, patrząc spode łba na łowcę. Później to już zeszło... picie krwi i takie tam.
Dostrzegł kolejny worek z krwią. Więc, dostanie nowy? Oblizał usta, mrużąc i gapiąc się intensywnie w folie pełną krwi. Normalnie jakby był zahipnotyzowany.
- Ponad półtora tysiąca, a nawet, nawet więcej! To nijaka tajemnica. Sam pewnie by Ci o tym powiedział.
Zawołał dumny ze swojej wiedzy o staruchu, choć nie zamierzał mówić wszystkiego. No, przepraszam... kapusiem on nie jest. I kolejne pytanie zaskoczyło wampira. Czego chce od Mochi'ego?!
- Nie wiem. Porwałem go i pastwiłem się, wiesz... taka zabawa ofiarą. Jak kot myszą.
Ryzykował, ale co zrobić. Nie chciał aby młodemu się coś stało i nadstawiał własną skórę. No ale co się nie robi dla nowego i jedynego znajomego?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Wto Sie 06, 2013 10:37 am

Przecież Testament był kanibalem. W swej własnej, wampirze kreatywności mógłby zajrzeć do słownika i sprawdzić co znaczy to słowo. Mógłby się wówczas przerzucić na zjadanie wampirzych niemowląt, swej własnej rasy, a od ludzkiej by się odpierdolił. Wówczas miały z głowy łowców po wsze czasy. Najwyraźniej Testament musiał przejść porządną naukę, żeby zdać sobie z tego sprawę. A że akurat był w lochach, to nigdzie mu się nie spieszyło. Gerardowi też nie, póki co, choć umówił się już z Marcusem, że go odwiedzi w Oświacie. No cóż, stary druh będzie musiał poczekać, bo pierw trzeba nauczyć paru rzeczy tego wampira.
Najwyraźniej ten cały lekarz z powołania nie był tak święty, jak sądził Testament. Ale czy wielkolud się zawiódł? Zapewne nie. Wszak cały ród Kuroiaishita ma nieźle poukładane w tych wszawych łbach. Łowcy mieli naprawdę co z nimi robić. Zaś Gerard nie miał pojęcia dlaczego zabił akurat jego żonę. Wiedział, że między rodem Trizgane, a Kuroiahita od jakichś ośmiu wieków dzieje się źle. Ściganie, polowanie, mordy, wieczne walki. Możliwe, że Hiro postanowił wreszcie się zemścić. Nie dość, że zabił mu żonę, to jeszcze wcześniej pozbawił życia drugiego dziecka, które nie zdążyło przyjść nawet na świat. Nie pojęcia o długu, jaki zrobiła Michiru u Hiro. Niczego jej nie brakowało, więc na pewno spłacała powoli pieniądze, jakie od niego zaciągnęła.
Gerard w zamyśleniu skinął głową, zapamiętując każde zdanie, jakie Testament wypowiedział. Był dość rozmowny, to trzeba przyznać, ale czy dostatecznie? Póki co szło mu bardzo ładnie.
– A więc jest stary, silny i ma władzę. W dodatku morderca nienarodzonych dzieci.
Uśmiechnął się szpetnie do wampira i wyrzucił nogi przed siebie, stykając niemalże swoje z nogami więźnia. Przeciągnął się bardzo niegrzecznie i zawołał że chce kawy. Tak, to przesiadywanie w zimnym lochu sprawiło, że trochę zmarzł i zrobił się zmęczony.
Brwi łowcy uniosły się do góry na słowa wampira. Porwał go? Nie był w stanie powstrzymać swego śmiechu. Aż otarł łezkę, kręcącą się w jego oku.
– Porwałeś wampira, podpisałeś się na jego mordzie i zabrałeś do najdroższej restauracji, która przez przypadek należy do Ciebie, i poczęstowałeś niemowlakiem? Jasne. A ja jestem Michael Jackson.
Klasnął dłońmi o kolana i rzucił workiem z krwią w ciemny kąt. Dało się słyszeć charakterystyczne klapnięcie pękającej foli, krew się rozlała i tyle z obiadu Kanibala, za kłamstwa.
– Powiedzmy, że to było ostrzeżenie za kłamstwo. Zostawmy na razie tego wampira. Co mi powiesz o żonie, hm? O jej słabościach, nie licząc gwałtów. To byłoby przyjemne, torturować ją w taki sposób nie sądzisz? Więc, gdzie możemy ją znaleźć?
Dostał wreszcie upragnioną kawę, przyjął ją z chęcią i upił kilka łyków, nie odrywając wzroku od wampira.
- Albo jeszcze lepiej! Pomożesz nam ją złapać, co? Chyba nie jest Ci droga, skoro wolałeś siedzieć ze mną, a nie z nią.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Wto Sie 06, 2013 3:46 pm

No to na co czeka! Niech zabierze kanibala do miejsca, gdzie są wampirze dzieci! Wiadomo, że on wampirze mięso ubóstwiał i niestety, przez swoje lenistwo (bo trzeba walczyć) nie poluje na nie. Człowiek. To słaba istota, jaką bestia jest w stanie pożreć bez problemów. No ale jak odzyska swoją pewność siebie, zacznie trenować na nowo i walczyć, wszystko zaś się zmieni i bestyjka będzie się bujać po osiedlu, jako najgorszy Stwór. I Gerard jeżeli chce, takiego psa na wampiry, niech mu pomoże! Bo ten ma zbyt wielkiego lenia oraz niechęci, aby cokolwiek zrobić.
Kuroiaishita mają ostro nasre w głowie. Takie czubki i wykolejeńcy, lecz jeden z najstarszych rodów wampirzych. Ich obecność mogła już zatruwać czasy z przed naszej ery. No ale mniejsza o to, kanibal teraz nie w sosie aby zastanowiać się nad takimi rzeczami, naprawdę.
- Ja tam nie wiem.
Odparł chłodno, patrząc na bok. Ręce mu już ścierpły, no i nie było za wygodnie. Skrzywił się zły, raz jeszcze zerkając na łowcę. Czego on od niego chce? Kanibal powinien być na wolności!
- Dobrze, wiesz że i tak na ten temat nic nie powiem.
Stwierdził ze zmrużeniem ślep. To co później zrobił, rozzłościło potwora. Tyle krwi zmarnować!
- Coś Ty u licha narobił?! Jesteś szalony!
Krzyknął wściekły i gdyby nie uwięzienie przy ścianie, bestia rzuciłaby się na mężczyznę i dosłownie rozszarpała! To nie do przyjęcia co uczynił! Ach, no i temat na Hachiko. Stwór prychnął głośno, nie mając ochoty nic mówić. Czemu? Phew, wkurzył się, ot co. Poza tym nie zamierza nic mówić o żonie, jeszcze czego. Kanibal żony mu nie zabił... i co ona ma wielce z tym wspólnego?
- Spadaj.
Rzucił pod nosem, kuląc się w sobie. Był zmęczony i chętnie poszedłby spać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Wto Sie 06, 2013 5:04 pm

Łowca nie zamierzał wskazywać paluchem wampirowi jedzenia. Niech sam o siebie zadba, Gerard był łowcą, niezależno mu na tym, aby Testament był w dobrej formie. A przynajmniej zależeć nie powinno, bo coś go skusiło by polubić tego wampira. Właśnie dlatego nie stosował na nim kar fizycznych. Zresztą one były i tak bezskuteczne w jego przypadku, więc szkoda męczyć samego siebie jak i wampira. Łowca właśnie zamierzał mu pomóc, ale Testament złamał dane słowo, więc Gerard nie widział już żadnego sensu w pomocy. Testament znów złamie przecież prawo, obietnicę i na tym się skończy. Lepiej nie ryzykować. Tutaj już chyba nic nie pomoże, oprócz chęci i dobrej woli wampira. Ale przecież tych było brak.
– Skoro zamierzasz milczeć, nic nie powiedzieć i stroić fochy, to troszkę poćwiczymy. Masz już swoją miskę, teraz nauczymy Cię ogłady.
Najwyraźniej wampir nie zamierzał także nic powiedzieć o swojej żonie. A co by było, gdyby już nie żyła? Warto zaryzykować, ale tę przyjemną informację zostawi na później. Teraz potrenują troszkę.
– Jeśli będziesz grzeczny, dostaniesz porcję krwi.
Wstał z krzesła i podszedł do wampira. Poluzowawszy mu trochę łańcuchy, żeby mógł wykonywać komendy łowcy. Pobawią się w psa i pana. Wiadomo, jeśli wampir nie będzie grzecznie spełniał rozkazów, będzie strofowany, a za prawidłowo wykonane polecenie, dostanie nagrodę. Ciekawe czy się tego domyślał, jeśli nie, to przekona się niebawem na własnej skórze.
– Siad!
Krzyknął nagle łowca i po chwili upił łyk ciepłej jeszcze kawy. Udał się w kąt lochów i wziął ze sobą szpicrózgę. Pomachał nią przed oczami Testamenta, oczekując, że ten pięknie usiądzie, jak rasowy, wytrenowany pies.
– Co byś powiedział, gdybyśmy mieli Twoją żonę? Mówię to jako Twój dobry kumpel.
Zaczął swoją grę. Jeśli wampir nie usiadł, Gerard trzepnął batem po jego plecach, z umiarkowaną siłą. Póki co, było to jedynie ostrzeżenie. Jeśli usiadł krzywo, czyli byle jak, bił go po nogach i łapach. Miał być w pozycji siedzącego psa. A więc wyprostowane nogi i łapy przed nogami, plecy wyprostowane. Męczył go tak długo, póki ten nie usiadł właściwie.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Sro Sie 07, 2013 7:03 am

Dokładnie. Wampir ma w nosie życie ludzkie (ofiar), musi się najeść i nie płakać nad losem niewiniątek, chociaż miło by było, gdyby Ger naprawdę mu pomógł odzyskać wiarę w siebie, wtedy na pewno przeżuciłby się na wampiry. Wiedział, że jest o wiele silniejszy! No ale... po co... lepiej zgnoić oraz pogorszyć sprawę. Choć tyle dobrego, iż nasz łowca nie torturował potwora.
Co będą robić? Wampir spojrzał lekko zaskoczony na oprawcę, marszcząc brwi. O czym mówił? Zaś się oblizał, wzruszając ramionami, a przynajmniej starał się wyruszyć. W końcu był w niewygodnej pozycji.
I śmierć Rudej? Co on się tak na nią uparł, hm? Kanibal i tak był pewny jej życia, wszak jego zajebista obrączka miała spaść z palca, jeśli tej się coś stanie. Takie bajery!
Grzeczny przecież jest ciągle. Siedzi, słucha i się buldoczy, w końcu wylał krew! Nie wybaczy mu tego nigdy, oj nie. I... po grzyba poluzował mu łańcuchy? Zapewne pociągnął go, żeby też wstał. Idą na spacer? A gdzie tam! Padł rozkaz siadu..Stwór pełen wyburzenia, nie miał ochoty siadać. Co on jest... Jakiś pies?!
- Chyba Cię matka nie kochała!
Rzucił ostro. Nie będzie mu jakiś łowca mówił co ma robić! No ale... co dalej... po co mu ten przedmiot. Ach, przecież zaraz oberwie. Aż fuknał pełen złości. Nie siadał!
- Nie zamierzam z Tobą o tym rozmawiać.
Rzekł wyniośle, mając już chęć stąd wyjść. Ale nie ma sposobu... Za chwilę oberwał po plecach, na co zareagował warkotem. Zanim usiadł tak jak chciał, musiał się namachać na cielsku potwora... co oznacza iż Gerard osiągnął sukces. Siedział posłusznie, jak piesek... z miną tak morderczą, że gdyby mógł... zabiłby łowcę na miejscu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Sro Sie 07, 2013 11:56 am

Skoro on miał w nosie ludzkie życie, to Gerard miał w nosie jego życie. Proste równanie liniowe. Łowca nie wiedział żadnego sensu w pomaganiu wampirowi, który i olewa wszelkie słowa, nie stara się, jest leniwy, ma to w nosie i przede wszystkim morduje ludzi. Gerard nadstawił za niego własną głową, ale najwyraźniej wampir nie przejmował się tym i poszedł zapolować. Jego sprawa, łowca już w to nie ingerował. Szybko się sparzył, więc do ognia znów nie podejdzie.
Och, nikt tutaj przecież nie mówił o śmierci. Wampir został postraszony jedynie, że przetrzymywana jest jego śliczna żonka, co było wierutnym kłamstwem. Ale najwyraźniej wampir nie zamierzał już współpracować, więc teraz trochę się go potrenuje i pozmusza do ruchu. Zaraz zacznie robić przysiady, całkowicie nieświadomy, bo inaczej zacząłby się zapewne pluć.
Kiedy padł pierwszy rozkaz wampir go nie posłuchał, warczał, denerwował się, zupełnie niepotrzebnie, przez co otrzymał chłostę. Nie raz, nie dwa, a tyle razy, aż wreszcie do wampira dotarło, że powinien stać się bardziej potulny. Łowca nie zadawał mocnych ciosów batem, chciał jedynie sprawić, aby wampir bardziej posłuszny.
– To Ciebie Twoja nie kochała.
Słowa te wypowiedział powoli, ciepło, jakby starał się opowiedzieć jakąś bajkę dziecku. Wiedział, że słowa te były nieznośnie bolesne, ale cóż, sam zaczął tę jakże inspirującą rozmowę.
Skoro nie zamierzał rozmawiać, łowca stanął przed wampirem w lekkim rozkroku. Spoglądał na niego z góry i miał minę, jakby się nad czymś zastanawiał. Dłonie splótł z tyłu, na plecach, wciąż trzymając bat.
– Wstań i usiądź. Zrób tak z pięć razy.
Pomachał mu przed oczami paczką krwi, jakby chcąc go w ten sposób zachęcić do wykonania rozkazu. Ćwiczenia czas zacząć, doprawdy, było to bardzo podłe zagranie ze strony łowcy, ale krok po kroku może uda mu się jakoś przywrócić formę wampirowi, chęci, a przede wszystkim wiarę w samego siebie, by znów mógł polować na swoje ukochane, wampirze mięso. Wiadomo, niesubordynacja w wykonywaniu rozkazów łowcy będzie karana smaganiem batem.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Sro Sie 07, 2013 8:31 pm

Ale z niego gad! Gorszy niż z samego Kanibala! Dlaczego tak szybko się zraził? Przecież nie żyją w związku, żeby od tak już się rzucać i mieć wyjebane. Gerard może raz jeszcze pokochać Teska i dać mu szansę stanie się aniołem. Czy naprawdę tego nie chciał? Wtedy wampirek pokochałby całym swoim sercem łowcę i byłby posłuszny jak taki mały ratlerek. Awrrrr... żartuje.
A jakby mieli Rudą, to co? Wampir nie mógłby jej ocalić, wszak sam jest skuty do ściany i szczuty czym popadnie. Totalna tresura wampira, ot co. Taki perwers... Gdyby Ger był jego kochankiem, siódme niebo byłoby za słabym określeniem na tą rozkosz.
I... I jak mógł zmuszać Kanibala do nieświadomego ruchu! Tuż to łamanie praw człowieka/wampira! Lipa, nigdy. Nie ma bata. Achh... ale kolejne słowa mógł sobie darować. Mina mu zmarkotniała i jakoś nie miał ochoty na nic. Ten łowca nie ma pojęcia co takiego przeżył i jak bardzo się to na jego psychice odbiło. I już bat go nie straszył... poza tym czego ten chciał? Już usiadł.
Pokręcił przecząco głową na jego rozkaz. Pięć razy wstawać i siadać? Dobre sobie, nie ma mocy. I mógł sobie bić olbrzyma do krwi. Matka gorzej go traktowała, więc takie okaleczenie batem to pryszcz. A na krew... odwrócił wzrok, przestają oddychać. Niech da już spokój...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Czw Sie 08, 2013 10:07 am

Dlaczego od razu skreślił potwora, nie dając mu szansy? A czy to nie była prosta odpowiedź? Łowca mając już na karku sto dwadzieścia lat nie raz się przekonał, że wampirom wierzyć nie można. Nie ważne, co będą mówić, ile się naobiecują, zawsze łamią dane słowo. Tak samo było przecież z Testamentem. Zawali umowę, wampir ją zerwał, więc łowca już nie wiedział jak ma dotrzeć do tego wampira. Teraz nie pozostawało im nic więcej jak wypuścić wielkoluda. Nie chciało mu się nawet poćwiczyć. Łowca pokręcił głową i westchnął.
– Już naprawdę nie wiem, jak do Ciebie dotrzeć. Nawet w tej chwili nie masz w sobie żadnych chęci. Nie pozostaje mi nic innego jak Cię wypuścić, przynajmniej do następnego razu.
Skoro nie wykonał rozkazu łowcy, Gerard nie zamierzał się męczyć poprzez wymachiwaniem batem i bicie pleców Testamenta. Czy on wiedział, że to wymaga nie lada siły, a łowca stracił wszelkie chęci na postawienie wampira na nogi?
– Nie przychodź więcej do Katakumb, jeśli sam z własnej woli, nie zapragniesz czegoś zmienić.
Łowca wrócił w ciemny kąt i zniknął na chwilę z lochu. Nie było go może z jakąś godzinę. Dogadał się ze swoimi podwładnymi, aby przynieśli trumnę i postawili ją na środku lochu, w którym znajdował się wampir. Gdy ustawili już ją na środku stęchłego pomieszczenia, zajęli miejsca przy wyjściu z lochu, obserwując uważnie tę scenę. W trumnie nie było żadnej osoby. Była wyściełana drapiącym, nieprzyjemnym, czerwonym dywanem. Nie miała żadnych większych wygód ani udogodnień.
– Wejdziesz tu sam bez szarpaniny czy mam Cię siłą w to zapakować?
Spytał, przyglądając mu się chłodno. Wpatrywał się w wampira jak te stare nauczycielki, co lały niegrzecznych uczniów po łapach, bo nie miały odrobionej pracy domowej. Gerard znów przyjął swoją ulubioną pozycję kata, w lekkim rozkroku i ze złączonymi rękoma za plecami. Czekał na decyzję wampira. Jeśli wejdzie posłusznie, łowcy uwolni go z łańcuchów, ale nie z kajdanek blokujących moce. Jeśli zaś będzie stawiał opór, czeka go nieprzyjemne lanie. No, ale przynajmniej miał wspaniały wybór. Czyż Gerard nie był wspaniałomyślny?
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Pią Sie 09, 2013 12:45 pm

A tam guzik. Wampir nie ma ochoty na jakieś zmiany, przynajmniej na razie. Teraz najchętniej walnąłby się spać, a wcześniej coś dobrego zeżarł. Taki już z niego leniwy staruszek, myślący wyłącznie o sobie i własnych kulinarnych potrzebach. Jemu już tam sława nie potrzeba i tak stał się legendą wśród potworów, phew. Może mu co najwyżej cmoknąć.
Nie odpowiadał na słowa, patrząc chłodno przed siebie. Bicie naprawdę nie robiło na nim wielkiego wrażenia, takie cielsko jest naprawdę odporne na ból, w dodatku zahartowane poprzez zabawy sadomasochistycze.
I po co do Katakumb? Na chwilę obecną musi pokazać się w zamku, służki pewnie już zamartwiają się dostatecznie i jak go nie zobaczą, padną z tęsknoty. O tak, tylko one tak naprawdę były za gadem. Reszta to... szkoda gadać.
Kiedyś został sam, westchnął cicho, spuszczając łeb. Już niedługo stąd wyjdzie, Gerard wypuści potwora, co oczywiście było dobre dla kanibala. W jego głowie już coś się rodziło i na pewnie niedobrego. Nie ma zamiaru się o tym z nikim dzielić.
Po powrocie łowcy, dostrzegł tą trumnę, jaką przynieśli. Skrzywił się na nia, bo jakoś nie miał ochoty się do niej pakować. Obejrzał się z nad ramienia na postać mężczyzny.
- Zmuś mnie.
Odezwał się wreszcie i to tonem naprawdę niełagodnym. Stwór stracił humor oraz przekonał się, że nie powinien mówić mu o matce. Bedzie teraz wszystko wykorzystał przeciw niemu, to naprawdę nie jest miłe, bo Gerard nigdy sam czegoś takiego nie doświadczył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gerard Sob Sie 10, 2013 10:53 am

Właśnie o tym mowa, wampie nie miał w sobie w ogóle życia. Najchętniej by tylko spał i jadł, jeszcze gdyby ktoś za niego polował to byłby w siódmym niebie. Przecież to był leń nad lenie, mógłby spokojnie startować w jakimś konkursie lenistwa. Stary to jeszcze nie był. Było bardzo wiele wampirów o wiele od niego starszych, byli silniejsi i mieli w sobie więcej życia niż każda komórka w ciele Testamenta. Musiał po prostu poczuć zagrożenie, żeby wreszcie się otrząsnąć. Gerard o tym wiedział, ale nie znał na tyle wampira, by wiedzieć co nim może wstrząsnąć. Najwyraźniej śmierć matki by go radowała, śmierć żony przyjąłby z obojętnością, dzieci były dobre jako przekąska, więc nie miał żadnych słabych stron, oprócz igieł, ale one raczej nie sprawią, że wampir zapragnie coś zmienić. Owszem, był legendą, ale o legendach się zapomina, kiedy pojawia się nowy osobnik, o wiele groźniejszy od Testamenta. Trzeba przecież dbać o swoją reputację, a nie siadać na laurach i czekać na cud. Tak, tutaj już potrzeba cudu, niezależnie czy wierzy się w boga, buddę, Allacha czy innego cudotwórcę.
Skoro knuł coś niedobrego z zamiarem mordowania kolejnych niewinnych ludzi, będzie miał pościg. Tym razem żaden łowca nie wypuści go tak szybko, a Gerard nie zamierzał przed nikim świecić oczami. Testament wyląduje w głównie, które sam skonturował. Był dorosły, wiedział doskonale na ile może sobie pozwolić.
– Skoro tego chcesz.
Odpowiedział lodowato łowca i ponownie zniknął. Tym razem jednak na kilka minut. Musiał udać się do innej Sali po parę rzeczy. Kiedy wrócił, wampir mógł dostrzec w jego łapach kaganiec ze srebra, smycz, także ze srebra oraz linę, pokrytą srebrną, delikatną warstwą srebra. Podszedł do stwora, nakazując jednemu z łowcy, aby przetrzymał łeb stwora. Łańcuchy zostały ściągnięte tak, żeby nie mógł nikogo zaatakować. Gerard założył mu na paszczę kaganiec, zapiął z tyłu, na karku i ściągnął tak, żeby było mu ciasno i niewygodnie. Do jego obroży na szyi została dopięta także smycz i wampir zaraz został za nią pociągnięty. Gerard omal na nim nie stanął, aby zmusić go do przyjęła pozycji na czworaka. Lewy nadgarstek został związany do prawej kostki u nogi. Zaś prawy nadgarstek u ręki, został przywiązany do lewej kostki u nogi. W taki oto sposób, łowcy zmusili zaganianiem batem wampira, by wszedł do trumny.
- Mogliśmy po dobroci, ale najwyraźniej Ciebie to rajcuje, Testamencie.
I posłał mu obleśny uśmiech. Testament został pchnięty w stronę trumny i siłą do niej wciśnięty przy pomocy trójki łowcy. Został ułożony na brzuchu, w pozycji kołyski, po czym zamknięto wieko. Trumna została przewiązana łańcuchem, żeby wampir nie mógł się uwolnić. Po czym została wciągnięta po schodach i wniesiona do samochodu. Musieli położyć oparcie z tyłu samochodu, żeby trumna się zmieściła. Kiedy to się udało, pojechali w stronę miasta, na cmentarz.

[zt wszyscy]
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by OP Garruch Nie Lut 04, 2018 11:51 am

Stara sala tortur była najlepszym miejscem na modyfikowane egzorcyzmy. Tutaj wampirzyca będzie mogła drzeć się do woli, a i tak nic nie wyjdzie poza grube ściany zamku i stalowe drzwi wejściowe, które Gabriel zamknął zaraz po wejściu do ciemnicy (to oczywiste, że nikogo tutaj akurat nie było i wszystkie światła powygaszano). Oczywiście dojazd i dojście do zamku było pewną tajemnicą i Gabriel nakazał dziewczynie wejść do bagażnika swojego auta. Chcąc czy nie... i tak tam trafiła.
Rozmowę podjęli dopiero po znalezieniu się na dziedzińcu. Cocoro nieźle się poobijała zanim wysiadła- w końcu byli w górach, a dróg górskich nikt nie równa.
-Cenę zabiegu poznasz później. Na razie musisz w ogóle przeżyć go.
Złowrogie słowa nie były niczym nowym wobec wampirzycy... Ale tym razem chyba czuła, iż może mieć ku temu bardzo dobry powód- to nie były przelewki.
Przeszli przez cały dziedziniec, zamek, klatkę schodową... I znaleźli się w podziemiach. Co było po drodze? Oczywiście ciekawe widoki skupiska ludzi pracujących, rozmawiających, obijających się w scenerii starego, wilgotnego zamczyska. Gabriel miał tak długie kroki, że Cocoro musiała nieźle grzać do przodu, żeby ten nie deptał jej po nogach w pewnym momencie nawet położył jej rękę na ramieniu i utrzymywał cały czas taki sam dystans, zarazem popychając ją do przodu- nic dziwnego, iż nie miała czasu za bardzo się przyglądać całemu otoczeniu. Gabriel wszystko załatwił w biegu wydając odpowiednie polecenia grupom, które mijał. Tutaj nakazał zawołać jakąś Dory, tam przynieść sól egzorcyzmowaną...
Wracając jednak do samej komnaty- standardowa sala tortur z krzesłem najeżonym igłami, ze szczurami, piecem, kołem, liną podwieszoną pod sufit na kołowrotu, z żelazną damą, drewnianym łóżkiem i tak dalej- no po prostu standard.
Co ciekawe w pomieszczeniu śmierdziało dymem, krwią i spalenizną. Ktoś tutaj ostatnio był torturowany.
Pierwsze co Gabriel zrobił to przede wszystkim odsunięcie inkwizytorskiego krzesła na bok, ażeby środek sali był pusty. Zanim dojechał do samego brzegu w pomieszczeniu zjawiła się niska, białowłosa dziewczyna z woreczkiem w którym zapewne była sól.
Potem wszystko poszło z górki. Dory wiedziała mniej więcej co ma robić- Zaczęła coś nucić i wysypywać sól na środku pomieszczenia, formując dwa kręgi- jeden o średnicy 70cm, a drugi dwumetrowy. Gabriel w tym czasie wziął od Dory czerwony mazak i zaczął coś nakreślać na podłoże. To zabawne, że inkwizytorzy potrafili tak samo przywoływać jak i odsyłać demony- przecież za to wieszano tysiące kobiet! Cały świat był zwykłą hipokryzją.
-Gotowe!
-Właź do środkowego kręgu i za żadne skarby nie ruszaj soli.- Polecił inkwizytor i rozpiął swój płaszcz, ukazując gołą klatkę piersiową. Usiadł na kolanach zaraz za drugim kręgiem. Zaczął wyciągać oraz układać wszystkie rzeczy, które na tą chwilę nie były mu potrzebne. Dory w tym czasie przyniosła bat- prostą broń, którą Gabriel potrafił używać mniej więcej na tym samym poziomie co swoją własną broń ( w końcu budową nieco były podobne ).
Teraz pozostało czekać.
Cocoro na pewno przechodząc przez kręgi będzie czuła rosnący niepokój w zastraszająco szybkim tempie- szczególnie kiedy wejdzie do drugiego kręgu. Wtedy demonica na pewno zacznie się wpychać w jej podświadomość.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Pon Lut 05, 2018 9:18 am

Droga do zamku wcale nie była najmilsza. Górzyste drogi dawały w kość, a bagażnik nie był najlepszym miejscem podróżowania, tym bardziej, że Coco już wcale nie jest taka niska i chudziutka jak wcześniej, nieźle trza było się nagimnastykować by znaleźć pozycję, gdzie obicia się o kamienie, czy dziury na drodze najmniej bolą. Było to wybierane między złym a jeszcze gorszym, ale co zrobić. Gabriel strzegł swojego, nie ufał jej, bo właściwie, nie miał do tego żadnej podstawy. Trudno, miała wrażenie, że gorsze dopiero się zacznie.
Cała poskładana, wyszła z bagażnika jak tylko jej otworzył. O księżycu taki słodki, jak miło Cię znowu widzieć! Nie trwało to długo, a poczuła się jakby siedziała setki lat w trumnie. To jakiś może znak? Parsknęła na jego stwierdzenie i pewnym siebie głosem powiedziała. - Już tyle spotkań z Tobą przeżyłam, że wypędzenie jej to będzie bułka z masłem! - I odwróciła się plecami do niego, by iść już w stronę wielkiego zamku, prawda byłą taka, że chciała ukryć przestraszoną twarz, oczy, minę. Egzorcyzmy widziało się tylko na filmach, a dobre był tylko te z bliskiego wschodu. Najstraszniejsze. Ale filmu o egzorcyzmie wampira jeszcze nie wiedziała, może dlatego ten strach? Czemu w ogóle wszystko opierasz na filmach, Coco?! Krzyczała właściwie sama do siebie w głowie, a i Ishtar zaczęła czuć lekki niepokój. Jej palce od czasu do czasu zaczęły się dziwnie poruszać, jakby miała tiki nerwowe. To jeszcze nie czas.
Gabriel dzisiaj wyjątkowo był tkliwy. Położył jej rękę na ramieniu! Jak kochanie! Szkoda tylko, że popychał ją wiecznie do przodu. Coco się nie potykała, ale tak szybko nie była zwykła chodzić. Aż tak mu się śpieszyło do wypędzenia złego ducha? Dobre wspomnienia ze starych przygód z inkwizycji? Coco może nieźle oberwać w starciu z demonem, była tylko zamkniętym, zasznurowanym cienkim workiem, z którego Gabriel siłą musiał wyciągnąć kota. To wszystko z kroku na krok było coraz bardziej przerażające.
Pierwsze wrażenie po wejściu do sali tortur? "No chyba go pojebało". Krzesło wydawało się być zabójcze, szybko przyglądała się wszystkiemu dookoła, a dziwny głos w głowie mówił "Uciekaj, to nie nasze miejsce.". Coco wykorzystując okazję, kiedy Ishtar jeszcze nie działała, powie mu to, że już się obudziła i najwyraźniej nie jest zadowolona. - Powiedziała, żebym stąd uciekała. - Mówiła cichym, ale stonowanym głosem, nie tylko demonowi się to nie podobało, jej też! Emocje lekko opadły dopiero gdy krzesło zostało przesunięte, znak że nie będzie używane! Ale zapach wcale też nie wróżył niczego dobrego, obawy, obawy, obawy! Objęła się rękoma i dziwnie zaczęła jeździć po swoich ramionach, bardzo pulsującymi ruchami, nienaturalnymi, tymi które nie zalicza się do człowieczych, a działo się tak kiedy oni rysowali kręgi solą. - Ona już się boi, nie mogę się ruszyć. - Powiedziała kilka słów, naprawdę nogi jej skostniały, NA SAM WIDOK! To coś w jej środku musiało być silne. Jednakże, ku ich zdziwieniom ta poszła na przód. Wyglądało to jakby rehabilitacja człowieka, który przez długie lata nie umiał chodzić. Ruchy były koślawe i ciężkie, walka ze samym sobą wcale nie jest taka łatwa. Zanim jeszcze weszła do pierwszego kręgu, wzięła ciężki oddech, głos w głowie nie dawał spokoju, od czasu do czasu dając upust w rzeczywistości. - Jak śmieliście mnie znieważyć i bykołaka ubić?! - Ten nienaturalny głos, zdecydowanie to było coś z historii bogini Ishtar, Coco tego nie rozumiała, ale nie musiała, weszła w pierwszy krąg. W drugi już nie było tak łatwo. Demon postarał się, żeby Coco poczuła niewidzialną ścianę, przez którą zdecydowanie NIE da się przejść. "To nie jest miejsce dla nas, uciekaj, UCIEKAJ." Ishtar zaczynała z niej wychodzić. Ale nie jako biała przemiana. Wydawało się, że jest zdenerwowana~ Ponieważ jej dłonie, dłonie Coco wyglądały już Tak. To nie znaczyło chyba nic miłego, prawda? Dziewczyna zacisnęła mimo to ręce, pazury przebiły jej skórę, a ona korzystając z nieuwagi demona weszła do drugiego kręgu i zachwiała się. Upadła na kolana, zaczęła dziwnie dyszeć. Jej gałki były czarne, tęczówka zniknęła. Demon się bronił, na swój sposób, przemianą, ale tą mroczniejszą, której Coco nigdy nie widziała na oczy. - Wyprowadzę umarłych do świata żywych, aż umarli przewyższą liczbą żyjących. - Krzyczała Ishtar, która, zagroziła, widząc krąg jako bramę do Świata Umarłych. Jednak tutaj nie wystarczy tylko zostawić na każdej z siedmu bram biżuterii i odzieży żeby wyjść. Ona miała uciec z ciała Coco raz na zawsze. Póki co krzyczała pod nosem dalej coś w swoim języku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by OP Garruch Pon Lut 05, 2018 4:21 pm

Gabriel kompletne nie przejmował sie stanem dziewczyny. Sama sobie zafundowała taki los!
Wystarczyło zobaczyć jak ciężko jest jej wejść w okręgi, mogla cierpieć, mogła też odczuwać psychiczny ból- tak właśnie powinno być.
Usłyszał nieziemski głos za pierwszym kregiem, zobaczył fizyczne zmiany...
-Walcz z nią. To Ty jesteś panią swojego ciała...
Ten spokojny i basowy głos był jak widoczna z daleka latarnia na morzu w nocy. Gabriel zawsze miał w sobie coś z klechy i teraz to udowadniał. Plugawe pomioty byly tylko nędznym krzykiem wobec spokojnego i twardego glosu, który docierał do uszu wampirzycy. Cale szczęście dla Cocoro- była niegdyś człowiekiem i chcąc czy nie zawsze byla dla Stwórcy jego dzieckiem, chociaż zagubionym. Czy zamierzała wyjść z ciała Cocoro? Tym lepiej. Demona łatwiej odesłać kiedy nie trzyma się kurczowo swojego 'naczynia', które pozwala jej tutaj przebywać.
-Próbuj powtarzać moje słowa...- nieco uniósł głos, ale nadal był spokojny. Wstał z posadzki z batem w ręku. Demonica nie zniesie glosu modlitwy, a co dopiero atakującego ją z obu stron?
-Christus vivit. Christus regnat.
Christus ab omni male te defendat.
Maledicti et Excommunicati daemonis...
Invirtute istorum factorum Dei nominum.
Mesias, Emmanuel, Sohter, Sabahot, Agios, Inchiros, Athanatos, Jehova, Adonai

Gabriel powoli recytował modlitwę i przyłączyła się do tego również młoda Dory. Stała jednak daleko od kręgu i czasami zgubiła słowa- pierwszy raz w końcu była świadkiem wygnania demona. Inkwizytor był jednak niestrudzony i mówił powoli i spokojnie. Czy coś się działo spektakularnego? Ani trochę. Co najwyżej światła świec zaczęły gwałtownie sie poruszać w rytm samej modlitwy...
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Wto Lut 06, 2018 8:56 am

Jego słowa obijały się jeszcze o uszy dobre kilka minut, ciężki i stonowany głos nie usłyszała tylko Cocoro. Wampirzyca, nie wychodząc z kręgu, gwałtownie obróciła się, a nieziemski głos wykrzyczał prosto w stronę Gabriela. - Zamknij się, ludzka wywłoko. - Dłonie niebieskowłosej były już całkowicie przemienione, jakby pokryte smołą, czarne, całkowicie czarne gałki i krucze, nienaturalnie unoszące się włosy. Ciało Coco ustawiło się na kucka, opierając się dłońmi o posadzkę. Demonica bardzo doszczętnie przyglądała się inkwizytorowi, przekrzywiając łeb, to na lewo, czy na prawo. - Żadna modlitwa jej nie pomoże, dziewka za słaba, dziewka za naiwna, chciała dosiąść mocy, to ją ma! - Dość. Ale jej słowa nie wyszły na światło dzienne. Ishtar mówiła zdecydowanie za dużo. Coco zaczęła pluć krwią, jej oczy zaczęły szaleć między splugawionymi gałkami, a normalnymi tęczówkami, wydawałoby się, że z każdym mrugnięciem było inaczej. To była jej wewnętrzna walka. Modlitwa Gabriela denerwowała demona, ale Ishtar atakowała wzamian jej psychikę. Do czasu. Do czasu kiedy nie przemówił jej zmęczony a zarazem zdenerwowany głos, ziemski głos. - Christus vivit. Christus reg... - Ishtar nie dała jej dokończyć, można było usłyszeć ciężki ryk, ciężki zmęczony oddech, sapał a z jej buzi się sliniło. Ohyda. - Jak możesz mnie atakować, dziewka chciała, dziewka dostała! Zaakceptuj swoją cenę! - Co za idiotyczne przekomarzanie się, jak małe dziewczynki o dostęp do mikrofonu na gali przedszkolaków. Ishtar szalała jej ciałem, chodziła wokół pierwszego, ciasniejszego kręgu, jednak nie umiąc wyjść z niego, niewidzialna ściana, która zdecydowanie nie dawała szansy demonowi na rozruszanie emocji. Ale to nie było teraz ważne. Od tego momentu recytowała wszystkie cztery wersy dzielnie, Ishtar póki co siedziała cicho, ale między wersami, można było usłyszeć jej jęk i rozpacz. Warto wspomnieć, że za każdym razem jak Coco była panią swojego ciała, siedziała na klęczkach tyłem do ich dwójki. Nie chciała żeby ktoś na nią patrzał, co robiła Ishtar... Na to nie miała wpływu. Wstała, aczkolwiek cały czas tyłem do Gabriela i zaczęła wymieniać imiona. Chyba imiona. - Mesias. - Cofnęła się ręką, jak gdyby dostała postrzał. - Emmanuel. - Głowa gwałtownie obróciła się w lewą stronę, jak gdyby dostała z liścia. - Sohter. - Ugięło jej się lewe kolano, jak gdyby dostał a z patyka, gałęzi, pręta, ale szybko je spowrotem wyprostowała. Ishtar chciała ją zmęczyć fizycznie? - Sabahot. - Jej kary cielesne zaczęły pokazywać się na jej ciele, teraz, wokół nadgarstków owijał się jakby niewidzialny drut kolczasty, wiele nie zdziałał, po opuszczonych dłoniach Coco zaczęła lekko spływać krew, kropla po kropli. To jeszcze aż tak nie bolało. - Agios, Inchiros, Athanatos, Jehova. - Wszystkie te imiona wyrecytowała bez żadnej skazy. Jednak kiedy wymawiała już kolejne, coś złapało ją za gardło i uniosło ku górze. Śmieszna sprawa, Coco lewitowała, dławiąc się i krztusząc przy okazji. Przez jej mocno ściskane gardło jednak przeszło dane imię, nie było ono wyraźne i głośne, aczkolwiek kto miał usłyszeć ten usłyszał. Coco została uderzona w brzuch i puszczona z objęć na szyi. Przez siłę mocnego uderzenia zgięło ją w pół i upadła, upadła na sól pierwszego kręgu, plugawiąc go jeszcze wyplutą krwią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by OP Garruch Wto Lut 06, 2018 8:49 pm

Gabriel uważnie obserwował zachowanie Cocoro i demonicy, która była uwięziona w pierwszym kręgu. Nie zamierzał kompletnie nic zrobić dopóki siła nieczysta nie wyjdzie z Cocoro i nie stanie obok. Dosłownie.
Czy powinna być niewidzialna? Raczej powinna się trzymać dwóch wymiarów jako nierealna do końca postać. Kraina duchów nie leżała wcale tak daleko od prawdziwego życia, bo istniała praktycznie w tym samym miejscu. Skoro Cocoro się wydawało, że ducha nie ma to dla Gabriela będzie widoczna.
Nic szczególnego. Nawet przy modlitwie nieco obnażył kły z zadowoleniem. Ta suka bała się coraz bardziej... A teraz wypuściła ze swoich objęć jedyną istotę, która mogła ją tutaj uratować.
Gabriel sięgnął telekinezą w krąg po dziewczynę, która chwilę później znalazła się poza obiema obręczami, zaraz obok Dory, która recytowała wraz z inkwizytorem.
Pierwsza bariera padła, ale mimo wszystko wszystko szło zgodnie z planem. Modlitwa trwała nadal. Garruch odrzucił bat, który tak na prawdę był na Cocoro, ale ta już przestała być pod wpływem demona(ale pewnie jeszcze jej szepty będzie słyszeć przez jakiś czas), który próbował ją udusić (mogła w końcu przekonać dziewczynę, aby sama starła okręgi- wychodziło na to, że albo gniew zaślepiał demona, albo nieczęsto był powodem opętania). Łowca kontynuował modlitwę wyraźnie bardziej rozluźniony niż wcześniej. W głosie pojawiło się nawet rozbawienie.
-Et Tetragammaton
vos constringuimus et separamus a creatura, vita,
et ab omni loco et domo...

Powoli zaczął chodzić dookoła okręgu, który pomimo swojej przeciętności był potężną barierą dla demona, który teraz już nie mógł sięgnąć po sól bo nie miał nawet kim się wysłużyć.
-Ubi, fuerint haec nomina, et digna Dei,
et praecipimus vobis,
atque ligamus vos, ut non habeatis potestaem,
per pestem nec per aliquod,
quodcumque maleficium nocere ei,
incantationem neque,
in anima, nec in corpore!

Z kolejnymi słowami zaczynało narastać napięcie, Gabriel coraz szybciej kroczył i wręcz atakował demona bluźnierczymi dla niego słowami. Zmusi ją psychicznie do wycofania się w swoje sfery, albo użyje jeszcze groźniejszej broni, niż tylko modlitwa, która i tak była czymś paskudnym dla takiej istoty.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Gość Pią Lut 09, 2018 8:25 am

Demon zdecydowanie chyba nie wiedział co robi. Atak na właścicielkę, podduszania, rzucanie o sól, albo to było głupie albo wkurwione. Stawiam, że po prostu było głupie. Coco jednak nie długo leżała odrzucona przez demona, coś zaczęło ją podnosić i całkowicie odsunęło od całej akcji która toczyła się w kręgach. Coco dalej była atakowana prze zIshtar, a może te głosy to już było przyzwyczajenie? Zdecydowanie nie, klnęły i bluźniły imię Cynthii za to, że razem z Gabrielem wypędziła demonicę z dość.. Wygodnego naczynia. Mając przemianę tylko dla siebie mogła siać terror, a Coco nawet by o tym nie wiedziała, a demonica zostawała bez rysy na imieniu, bo po prostu znikała, będąc na jakiś czas zaspokojona. Czasy dobrodziejstwa się jednak dla tej Pani skończyły. Niebieskowłosa wróciła całkowicie do swojej człowieczej wersji, dłonie ją bolały, bowiem dalej leciała z nich krew, oczy ludzkie, nieco przestraszone widokiem nie do końca zmaterializowanego ducha. Mimo bólu głowy czy ciała wstała na równe nogi lekko kuśtykając. W głowie powtarzała słowa Gabriela, przez co przez jakiś czas słyszała śmiechy czy chichoty, na jej twarzy również pojawił się ten zbyt pewny siebie uśmieszek, gdy czuła coraz większą ulgę, powtarzając słowa Garrucha, przy tym pewnie myląc się z tysiąc razy i pewnie z tysiąc razy zmieniając ich znaczenie. To wszystko było nie ważne, demona paliła modlitwa, ale chyba jego gniew nie pozwolił tak szybko odpuścić. Przynajmniej tak by się wydawało, razem z końcem jego modlitwy, Coco padła na ziemię a demon zniknął. Jakby ktoś wyciągnął jej baterie. Czy była aż tak przywiązana do demona, że jego brak wywołał takie a nie inne skutki uboczne?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ciemny Loch - Page 2 Empty Re: Ciemny Loch

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach