[2 piętro] Komnata Gadriela

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Gość Pią Mar 30, 2018 4:05 pm

Dobrze rozumiała się z Lucjuszem nawet bez słów co dało się od razu zauważyć. Zapewne gdyby był trzeźwy rozmowa z nim była by jeszcze bardziej ciekawa. Kobieta dobrze wiedziała kiedy mężczyzna zaczyna z nią flirtować, a Rahimia często była zauważana przez mężczyzn. Zwracała ich uwagę poprzez wygląd, ale również inteligencje, która posiadała. Nie oczekiwała, że padnie jej do stóp ani, że będzie rzucał komplementami w nieskończoność. Znała swą godność i wartość nie zamierzała zmuszać nikogo by całował ją po rękach.
- Piekne spojrzenie potrafi zabić panie Lucyferze. Piękno może skrywać samego diabła...
Odpowiedziała mu gdy skomentował jej oczy. Kobieta była odważna nie czuła strachu ani lęku przed nim. Wiedziała, że spokój i opanowanie może wiele zdziałać. Nigdy nie robiła nic bez przemyślenia tego. Kiedy była blisko niego zapach perfum był intensywniejszy. Wiedziała jakie dobierać by nie były zbyt mocne, ani za delikatne. Musiały mieć odpowiedni zapach by czuć samą przyjemność z wdychania ich. I nagle usłyszała pęknięcie szkła i poczuła krew. Jej oczy zrobiły się krwisto czerwone, a zęby same wysunęły się gotowe to wbicia się w jakąś niewinną owieczkę. Wciągnęła zapach krwi, ale spojrzała na Gadriela dopiero gdy odezwał się wręcz tak wulgarnie. Po chwili została sama na kanapie lecz wstała.
- Drogi Gadrielu co to za słownictwo?
Uniosła głos w jego stronę. Następne słowa lucjusza jednak bardzo przykuły jej uwagę. Ucieczka, matka, siostra. Kobieta analizowała. Czy to znaczy... Spojrzała na Gadriela potem na Lucjusza.
- Jesteś Ojcem Gadriela?
Zadała pytanie. Nie była pewna do końca, ale wszystko na to wskazywało. Dopiero teraz zauważyła podobieństwo na twarzy. Po chwili krzyki, rzut butelką. Rahimia wiedziała, ze jeśli nie zahamuje zapędów tych dwóch osobników dojdzie do bójki.
- WYSTARCZY!
Nagle kobiecy głos donośny rozległ się po całej komnacie tym razem jednak zniżyła nieco głos. Jeśli zamierzali się bić to niech wyjdą na zewnątrz i tam robią sceny. Jako jedyna zachowywała spokój nawet podnosząc głos. Podeszła do nich.
- To nie jest moja sprawa, ale rękoczyny nic tu nie zdziałają. Jeśli zamierzacie tak dalej rozmawiać to zamierzam wyjść.
Powiedziała stanowczo. Spojrzała na Lucjusza. Potem spojrzała na Gadriela. Również jej wzrok w jego stronę prosił o całkowity spokój nawet jeśli sytuacja jest trudna. Po chwili bez słowa odeszła od nich. Zapach krwi sprawiał, że robiła się głodna. Usiadła znów na kanapie tym razem już milcząc. Teraz od nich zależy czy spróbują ze sobą pogadać. Niech krzyczą, ale z rękoczynami na zewnątrz. Kobieta teraz patrzyła co będzie dalej. Jeśli będzie trzeba wyrzuci ich oboje. Nie była bezbronna również umiała dominować i być bezwzględna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Gość Czw Kwi 05, 2018 7:44 pm

Gadriel w tym dniu był podpity, a nawet nie. Niestety nie kontrolował swoich emocji które nimi szarpały w tej chwili. Cały rozdział jego życia został zamknięty jednakże nie do końca bo okazuje się, że ojciec biologiczny powrócił do żywych. Młodzieniec sądził, nawet że on zginął z rąk łowców jak jego matka dowiadując się teraz prawdy. Nie mógł opanować swojego języka aż ugryzł się w wargę aż poczuł krew wtedy zlizał ją. Po chwili opuścił odłamki pustej szklanki z której pił brendy, a krew jedynie kapała na dywan który miał dawno być wyprany przez służbę. Nie zważał na nic jedynie chaos w jego życiu pojawił się niczym burza w słoneczny dzień. Uczucia cały czas biły się o siebie, zapomnienie z tęsknotą za ciepłem rodzinnym.
- Ojcze Ty nawet nie wiesz co ja czułem, przez tamte lata nie widząc Ciebie, sądząc że nie żyjesz... - warknął łamiącym się głosem. Rahimia pewnie zauważy zachowanie wampira, że wychodzą jego uczucia na wierzch które wylewały się niczym woda z rzeki. Nadal myślał co powiedzieć, żeby w końcu zrozumiał ojciec jak on naprawdę się czuje w tym momencie. Zdawał sobie sprawę, że spotkanie po tylu latach może być zarazem szczęśliwym zakończeniem, a nawet bolesnym bo syn pierworodny przypominał po części jego matkę i żonę Lucjusza. Oczy zmieniły barwę w szkarłatne nie panując nad emocjami czując ból i gorycz jak mały chłopczyk z tamtych dni. Po usłyszeniu wtedy słów ojca o śmierci matki poczuł jego rękę na swoim ramieniu co było uderzające bo naprawdę tęsknił za dotykiem rodzica. Podniósł nie skaleczoną rękę choć niepewnie kierując ją na rękę ojca dotykając.
- Cieszę się, że żyjesz Ojcze... i w końcu odnaleźliśmy się. Twój brat i jak mój wuj Edward uratował mnie przed Łowcami wrzucając do czarnego samochodu i odjechaliśmy. Łowcy zarówno gonili nas ale zostali zepchnięci z drogi i zginęli - odparł krótko nie mówiąc tego głośno, bo to była tajemnica rodu Vi Reichs. Wampir nie wiedział o tym, że łowcy którzy próbowali dorwać ostatnie dziecko zostali zamordowani. Najwyraźniej ród do końca chroni swoich dziedziców. Młodzieniec w danym momencie usłyszał słowa ojca na temat zachowania ale nie będzie tłumaczył się z tego, bo miał prawo tak powiedzieć ze względu że nie widział go dawno i zaczyna winić jedynego syna? No chyba nie. Po chwili usłyszał słowa przyjaciółki i przyszłej narzeczonej o ile to nadejdzie w jego życiu. Wampir uspokoił się spoglądając na Rahimię.
- Ja nie mam zamiaru się bić z moim Ojcem, tym bardziej przepraszam Rahimio że nie powiedziałem Ci o niektórych sprawach dotyczącej o mojej rodzinie - odparł krótko dając do zrozumienia jej, że nie chciał obciążać sprawami które uważał za nieistotne aż do teraz jak zobaczył swojego jedynego rodzica który żyje i może go zobaczyć oraz dotknąć. W danym momencie poczuł spokój w sobie, jakby agresja i inne odeszły od niego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Lucjusz Pon Sie 13, 2018 6:15 pm

Cała sytuacja nabrała tępa, od patrzenia w kobiece piersi, aż po krzyki między wampirami. Lucjusz dawno się tak nie uruchomił, a alkohol ino potęgował jego gniew i żądze destrukcji która była teraz sporo ponad poziomem normy. Myśli o roztrzaskaniu gęby gówniarza była na tyle kusząca iż u starszego z mężczyzn nad głową zaczęła się pojawiać nienaturalna chmura zwiastująca kłopoty. Gadriel uderzył w jego słabość i choć dobrze, że prawda wyszła na jaw, to została ona źle przedstawiona w sposób który uruchomił Lucjusza. Reagowało się różnie na słabości a w tym przypadku były to bardzo negatywne emocje.
Pomiędzy nimi stanęła wampirzyca, która mogła zauważyć że łapa na oczach Lucjusza zaciska się na twarzy właściciela, wyrażając złość. Zaczęła próbować go pouczać, uspokoić, a on zdejmując rękę z lica spojrzał na nią wrogo.
- Odsuń się.
To nie ulegało dyskusji, był takim stanie że byłby ją nawet uderzyć, więc lepiej będzie jak mu zejdzie z drogi. Był zły, rozwścieczony, mimo iż miał powód do radości. Znalazł syna w końcu.
Skąd ten gniew...
Burknął sam do siebie, już po chwili widząc Gadriela koło siebie, nie chciał być dotykany, ale czując jego rękę na swojej, zmierzył go wzrokiem, by zareagować agresją. Nie wytrzymał, przez co zaciskając dłoń w pięść w wolnej ręce zechce zwyczajnie przywalić mu w mordę. To pewnie zmusi Gadrela do puszczenia mężczyzny, który zechce złapać go za fraki, by przyciągnąć do siebie.
-Jeszcze raz kurwa zacznij ten temat w ten sposób... A zadbam byś już na zawsze zamknął ryj.
Groźba wycedzona poprzez obnażone kły. Puści chłopaka ostatecznie po czym wykona kilka kroków w tył, patrząc na leżące szkło. Nie zamierzał się bić z nikim, ale nie wytrzymał no i musiał...
Kolejna kurwa wypadła...
Punkt kulminacyjny najprawdopodobniej minął, a Lucjusz wiedząc gdzie jest alkohol, zechce się skierować by wydobyć kolejną butelkę, z chęcią utopienia gniewu. Gdy ją wydobędzie, skieruje się do drzwi, oczywiście bez słów pożegnać, chcąc wódę w spokoju spożyć i wrócić do oazy spokoju. Będzie słychać trzask drzwi wyjściowych.

z/t
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Gość Sro Wrz 05, 2018 10:16 pm

Zrobiło się bardzo nie ciekawie. Sytuacja była bardzo napięta i wystarczył jeden fałszywy ruch by bomba zegarowa odpaliła. Ta bomba to Ojciec Gadriela Lucjusz, który chyba niezbyt ucieszył się na widok syna. Doszło do kłótni, która doprowadziła do rękoczynów w pewnym sensie. Widziała, ze Lucjusz był gotów nawet sprać Gadriela. Jego złość i rozgoryczenie były tak silne, że aż miała wrażenie, że w pokoju panuje atmosfera gniewu i nienawiści. Nie wtrącała się jednak nie mogła pozwolić by w tym domu dochodziło do takich scen jak ta. Zareagowała. Jednak Lucjusz ostrzegł ją przed dalszymi krokami. To jej się bardzo nie spodobało. Mężczyzna był pijany i nie panował nad sobą.
- Nie mów mi co mam robić.
Zniżyła niebezpiecznie głos, a jej twarz przybrała wyraz gniewu. Lodowate spojrzenie było skierowane w Lucjusza. Jeśli będzie musiała to wkroczy i najwyżej oberwie za to. Ale nagle wszystko samo się rozwiązało gdy mężczyzna zgarnął butelkę alkoholu i po prostu wyszedł. Rahimia spojrzała uważnie na swego przyjaciela jakby zmartwiona? Jej wyraz twarzy znacznie złagodniał. Podeszła do niego znacznie bliżej.
- Gadrielu...
Wyszeptała jego imię kładąc mu swą dłoń na plecach. Chciała by wiedział, ze nie jest sam i może na nią liczyć. W końcu znali się już jakiś czas więc była dla niego jedynym oparciem. Kobieta przyjrzała mu się uważnie. Gadriel mógł poczuć jak Rahimia obejmuje go czule od tyłu kładąc mu dłonie na klatce piersiowej.
- Możesz na mnie liczyć. Zawsze.
Dodała po chwili przymykając oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Gość Sro Wrz 05, 2018 10:47 pm

Gadriel po spotkaniu z ojcem w takich okolicznościach było naprawdę nieprzyjemne powinni spokojnie porozmawiać, a nie wrzucać wzajemnie gniewem tym bardziej przy Rahimii, która za pewne stanie się jego narzeczoną o ile nie będzie chciała wybrać kuzyna Ozyrysa. Spokojnie oddychał, żeby ojcu nie przyłożyć w twarz ale musiał też obandażować rękę żeby bardziej nieucierpiała. Obserwował zachowanie ojca według Rahimii.
- Ojcze.... - warknął na niego, ale było za pózno bo wyszedł pijany ze swoją flaszką. Niech go szlak powiedział w myślach niezadowolony.
- Nic Ci nie jest Rahimio? Wybacz za ojca ale najwyrazniej nie potrafi przyzwyczaić się że posiada syna żyjącego. Niestety byłem wychowany przez jego brata Edwarda ojca Ozyrysa. Ehh pamiętam za dzieciaka, że łowcy wampirów polowali na moją rodzinę bo wracałem do szkoły to widziałem dom otoczony przez nich. Pamiętam jedynie że oszklony na czarno samochód mnie porwał do środka wtedy ruszyli tylko tyle pamiętam ze swojej młodości. Spotkanie z tatą powinno inaczej wyglądać niż kłótnia czy gniew jak widziałaś to przed chwilą. Za pewne moja mama nie żyje, a mojej siostry dawno nie widziałem - wypowiedział spokojnym głosem opowiadając historię swojego życia o ojcu i dalszych ich losach. Gdy zobaczył zmartwienie wampirzycy poczuł jak pocieszała go co było miłe z jej strony.
- Dziękuję Rahimio. Ty też zawsze możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji jaka będzie nawet ta ciężka - rzekł dotykając jej dłonie, które dotykały jego torsu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Gość Sro Wrz 05, 2018 11:04 pm

Faktycznie nie powinna być może widzieć tej kłótni,a le widziała więc stało się. To dobrze, że ojciec opuścił Gadriela gdyż sytuacja mogła wyglądać znacznie gorzej. Oboje potrzebowali czasu by wszystko sobie na spokojnie poukładać. Lucjusz musiał zrozumieć i wytrzeźwieć za nim postanowi tutaj wrócić. Kolejne spotkanie nie powinno przebiegać gniewem i agresją. Pamiętała też o tym, ze zostanie czyjąś narzeczoną za jakiś czas. Ale kto to będzie? Tego jeszcze sama nie wiedziała. Nie była pewna jeszcze swych uczuć do któregoś z kandydatów. Musieli dać jej czas.
- Rozumiem, że jest to dla ciebie ciężkie i trudne dlatego masz we mnie przyjaciółkę, która zawsze będzie cię wspierać. Masz też Ozyrysa.
Dodawała mu sił i otuchy. Była niczym matka i siostra, która opiekowała się bratem lub synem. Dlatego czule go objęła by dać mu nie tylko słowną obietnicę, że jest przy nim lecz również i czynami chciała okazać znacznie więcej.
- Wiem o tym, ze zawsze mi pomożesz gdy będę tego potrzebować.
Poczuła jak dotyka jej dłoni, ale pozwoliła mu na to. nadal stała przytulając go od tyłu. Wiedziała, ze powinna zostać przy nim by poczuł się lepiej.
- Jeśli chcesz połóż się obok mnie. Bedę czuwać przy tobie.
To nie było niemoralne zaproszenie. Po prostu chciała dać mu do zrozumienia, że może przy nim być jeśli tego potrzebuje. Oferowała mu swoje serce. Był jej bliską osobą. Po za tym łóżko było znacznie większe niż się wydawało więc spokojnie zmieszczą się tu dwie osoby.
Gadriel zdecydował się odpocząć i położył się w łóżku. Jednak Rahimia usłyszała jak ktoś chodzi po domu. Cóż jeśli to intruz będzie miał dość spore kłopoty. Nie martwiąc przyjaciela sama udała się na zwiady.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

[2 piętro] Komnata Gadriela - Page 2 Empty Re: [2 piętro] Komnata Gadriela

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach