Do mnie moje wieśći!

Go down

Do mnie moje wieśći! Empty Do mnie moje wieśći!

Pisanie by Gość Czw Kwi 05, 2018 4:54 pm

Nyuu napisał:HEJ! HEJ! HEJ!
Uwielbiam osoby, które tak entuzjastycznie się witają! Dlatego opowiem pokrótce, co zaszło!
Zajęcia miały dotyczyć Wychowania Do Życia W Rodzinie, a tematem zajęć były między innymi choroby przenoszone drogą płciową, jak przed nimi się bronić, jak ubierać prezerwatywę by nie doszło do narażenia się na chorobę lub uniknąć niechcianej ciąży.
W większości tak było, sporo uczniów wzięło udział, z obu Klas. Poznałem kilka osób, spotkałem też te, które wcześniej zdołałem już poznać. Dobraliśmy się w pary, miałem szczęście współpracować z piękną, ale bardzo nieśmiałą Yuliyą. Wiadomo, były pytania, to starałem się odpowiadać jako pierwszy! Pani Esmeralda Green, tak przedstawiła się nauczycielka, pochwaliła mnie za znajomość choroby kiły-mogiły, którą starałem się wyrapować, a wyszło wyrecytowanko... mimo wszystko spodobało się nie tylko jej, ale i moim koleżankom i kolegom. Najśmieszniejsza chwila to ta z nakładaniem banana na prezerwatywę... ZNACZY SIĘ ODWROTNIE! I w mojej parze to Yuliya miała okazję popróbować. Starałem się ją zmotywować, podać jakieś przykłady, bo strasznie się peszyła i wstydziła. A taka dobra dusza z niej, i tak ślicznie rysuje! Do rzeczy, po tym wyzwaniu dostaliśmy resztę bananów i niezużytych kondomów gratis, w tym także ulotki z innymi, nieomówionymi szczerzej sposobami na ochronę przed chorobami drogą płciową. Pani Esmeralda chciała jeszcze poruszyć inny temat, gdy nagle, jeden z uczniów, który spóźnił się kilkanaście minut na zajęcia, a który to biedaczysko wyglądało na zmęczonego i smutnego, przerwał lekcje! Był bardzo poruszony, zdesperowany, coś wspomniał o tym, że dla niego zabezpieczenia już są niepotrzebne, bowiem padł ofiarą zarażenia się... w sumie nie pamiętam o jaką dokładnie chorobę chodziło, ale był śmiertelnie poważny. Chciał zrobić krzywdę nam wszystkim. Wpierw zachowywał się agresywnie wobec nauczycielki, a gdy go ona uspokoiła na moment, WYDOBYŁ GRANAT! Najprawdziwszy! Ja... ja poczułem, że to wszystko robił z wielkiego smutku, że naprawdę nie zamierzał nikogo skrzywdzić, ale los okrutnie z niego zadrwił i chciał zemścić się na niewinnych, by choć trochę ulżyć sobie w cierpieniu. Dlatego podbiegłem do niego, chciałem go przytulić, by dodać mu otuchy, by mógł się wypłakać na ramieniu. Nie mniej jeden z uczniów imieniem Fergal odepchnął mnie od desperata. Chyba uważał, że niepotrzebnie się narażałem, lecz to było silniejsze ode mnie. Gdyby nie chwyt Mei, prawdopodobnie uderzyłbym się o kant stolika i zasłabł. Pomogła mi wstać, i w tym samym momencie z granatu zdesperowanego ucznia ulotnił się duszący, zielony dym! Dobiegłem do okna, pociągnąłem za sobą Mei, chciałem odnaleźć wzrokiem Yuliyę i Shiro, ale obraz rozmazał się i ...
... i właściwie nie wiem, co działo się przez jakiś czas. Straciłem przytomność, a jak się już ocknąłem, to nad sobą miałem widok pani Esmeraldy, która potrząsała mym ramieniem i pytała się czy wszystko gra. A ja z kolei pytałem się o chłopaka, bowiem... martwię się o niego. Nawet teraz, gdy sytuacja została opanowana. Nie wiem, kto to jest, ale jest mi go naprawdę szkoda. Gdybym był dobrym lekarzem, albo mógł wcześniej go spotkać i jakoś wesprzeć... Biedactwo...
Oh, ile się rozpisałem, mam nadzieję, że nie przysnąłeś w połowie wiadomości. Ale musiałem powiedzieć o wszystkim, by nie było to wyrwane z kontekstu. Tak czy siak mam nadzieję, że sam weźmiesz z tego wydarzenia lekcję i będziesz starał się pomóc innym osobom w potrzebie.
No to trzymaj się, do następnego SMSa!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach