Bar "Cold Fire"

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Samael Sob Sty 12, 2019 9:09 pm

Czyżby słyszał w jej słowach coś na kształt wdzięczności? Może nie była do końca tego świadoma, jednak w jego uszach tak to właśnie zabrzmiało. Cóż, pewnie gdyby wiedziała takie zdanie nigdy nie padłoby z jej ust. W każdym razie w odpowiedzi Smok kiwnął oszczędnie głową. Owszem, mógł tamtego dnia zrobić z nią cokolwiek. Zostawić na pastwę losu, zabić, zamęczyć, zgwałcić, cokolwiek. Postanowił jednak zabrać ze sobą i się nią zająć. Może nie do końca z altruistycznych pobudek ale jednak. Życie przecież nie jest czarnobiałe i każdy liczy na jakąś nagrodę za zrobienie czegoś dobrego. W jego przypadku było to posiadanie Melki na własność jako chodzącego zbiorniczka na tą słodką, uzależniającą krew. Czy byłoby jej źle? Pewnie nie aż tak jak mogłoby się wydawać. Samael na pewno zadbałby o to, by miała wszystkie możliwe wygody. Jej klatka byłaby ze złota, ale jednak nadal byłaby to klatka. I pewien rodzaj ubezwłasnowolnienia, na które raczej nie chciała się godzić. Gdyby było inaczej przecież nie uciekała by przez okno, prawda?
- Widzę, że robimy pewne postępy w tym temacie.
Skwitował krótko. Nie wiedząc czemu nie chciał by widziała w nim jedynie zwyrola, który planował ja uwięzić. Próbował wyeksponować fakt ratunku przysłaniając nim nieco to co działo się dalej. Nie zależało mu jakoś szczególnie na jej wdzięczności. Raczej na fakcie by była świadoma tego co zrobił. Dziwne, że w ogóle przejmował się tym jak wygląda w jej oczach, ale za nim ciężko nadążyć. I oczywiście nigdy się nie przyzna, że cokolwiek związane z Aimi w ogóle go obchodzi.
- I pewnie bym Cię nie wypuścił gdybyś sama nie zwiała. - dorzucił na koniec stawiając kropkę nad i.
- Nie zastanawiasz się czasem jakby było żyć w takiej złotej klatce? - z dala od wszystkiego, w luksusie i wygodzie. Z dala od tego czego się tak boisz. - pomyślał, jednak nie powiedział na głos.
- Nie mam zamiaru znowu Cię więzić. - zapewnił po chwili. Wolałby nie popadać w narkotyczne uzależnienie po raz kolejny. A jeżeli nie dla krwi to po co miałby trzymać ją w zamku na łańcuchu?
Skoro nie chciała odpowiedzieć na pytanie to nie będzie siłą ciągał jej za język. Równie niechętnie puścił jej dłonie kiedy nimi zamajtała. Rozmowa rozmową, ale nie oznaczało to, że jej w pełni ufał. Wola mieć wszystko pod kontrolą i być pewnym, że nie rzuci mu się do oczu z pazurami kiedy tylko opuści gardę. Cóż, poruszyła temat jego przemiany, ale i on nie miał ochoty dzielić się z nią wszystkim...
Fizycznie? Owszem, czuł sporą różnicę. Natomiast psychicznie był po prostu zmęczony i nieco przytłoczony wszystkimi zmianami jakie na niego spadły w tak krótkim czasie. Pewnie dlatego wydawał się nieco nieobecny i odległy. Za dużo jak na jeden tydzień. Czy nawet dwa. Zapomniał jak długo dochodził do siebie po przeprowadzeniu na nim rytuału pobudzenia krwi. Jeżeli ktoś zapytałby go czy było warto stanowczo odpowiedziałby, że nie, ani trochę. Ból jaki przeżył nie mógł być porównywalny z niczym innym. Niemal odszedł od zmysłów jednak kurczowo trzymał się resztek życia jakie jeszcze w nim zostały. Przeżył chyba wyłącznie dzięki wrodzonej odporności i upartości. Dlatego też niechętnie poruszy ten temat w rozmowie, mamy więc kolejną rzecz, której nie wolno tykać. Ani on ani Aimi nie chcieli ujawniać tego co przydarzyło im się ostatnio.
- Już wspomniałem, wiele się zmieniło. Nie chcę o tym mówić. - burknął z nietęgą miną. Korzystając z okazji, że miał wolne ręce otarł brudny od melkowej krwi podbródek rękawem. Plama pewnie się nie dopierze i będzie musiał kupić nową marynarkę. Trudno...
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Aimi Nie Sty 13, 2019 12:29 pm

Samael dobrze kombinował. Była mu wdzięczna, chociaż przyznawać się nie zamierzała. Pewnie wyszło to jakoś przypadkiem, chociaż lepiej tak jak wcale. Smok miał szczęście, że nie wspomniał o tym na głos, za pewne znów zaczęliby się kłócić. Normalnie Melka zrobiłaby wszystko, żeby zamaskować jakikolwiek ślad wdzięczności wobec kogokolwiek, jednak przy wampirze nie przejmowała się zbytnio. Widział ją w dużo gorszych okolicznościach i brunetka chciała po prostu cieszyć się tą chwilą. W jej życiu nic nie trwało długo, nic nie było pewne. Była zbyt zmienna, żeby utrzymać przyjaciół, zbyt samolubna, żeby żyć w zgodzie z rodziną. Chociaż było to od niej wymagane, wiedziała, że wkrótce będzie musiała odpowiadać za cały Ród. Na samą myśl przechodziły ją ciarki. Zawsze musiała robić wiele rzeczy, jednak nigdy przedtem nie musiała być odpowiedzialna. Najwyższy czas.
Melka nie oceniała go pochopnie, chociaż zdążyła wyrobić sobie o nim jakąś opinię. Był wybuchowy i samolubny, ale ona widziała w nim bardziej delikatną, może zranioną, stronę. Nie była jeszcze dokładnie pewna do końca, jednak jej zdaniem nie zrobiłby jej krzywdy. Oczywiście mogła bardzo się pomylić, zresztą nie pierwszy raz. Stąpała po cienkim lodzie, jak zwykle zresztą. Nie potrafiła inaczej, lubiła igrać z ogniem. Inaczej życie było zbyt nudne, Melka potrzebowała nowych wyzwań i niebezpieczeństw, chociaż jak każda kobieta szukała też dobra i ciepła. Ciężko było jej dogodzić, jeśli w ogóle było to możliwe.
- Kiedyś pomyślałabym, że to ubezwłasnowolnienie. Teraz? Jeśli klatka byłaby dobrze chroniona zamknęłabym się w niej z własnej woli.
Mówiła w zamyśleniu, które złapało ją na chwilkę. Rzadkie momenty, kiedy Mel dzieliła się swoimi przemyśleniami. 1, 2, 3 sekundy później otrząsnęła się i już pędziła myślami gdzieś indziej. W końcu nie należała do nostalgicznych osób. Ulotna chwila. Samael dobrze robił nie ufając jej całkowicie. W końcu nie raz wyprowadziła go w pole i tym razem nie miałaby skrupułów zrobić to po raz kolejny. Najmniejsza zachcianka, a wampirzyca mogłaby zrobić mu krzywdę. Może i była fizycznie słabsza, ale potrafiła nieźle kombinować, jeśli bardzo czegoś chciała. Przecież księżniczka zawsze musiała dostać to na co miała ochotę. Obojętnie jaka była cena.
Sammy miał gorzej. Ból przemiany na pewno był nieporównywalny do niczego innego, jednak był też widocznie twardszy i bardziej odporny. Jeśli przeżył tak wiele, radził sobie doskonale. Oczywiście Mel potrafiła poznać, że się zmienił, ale nie trząsł portkami na każdym kroku jak ona. Była aktorką we własnym życiu, jak gdyby poruszała się po planie filmowym. Była od niego psychicznie słabsza i zdecydowanie nie potrafiła poradzić sobie z traumą tak dobrze jak on. Delicate. Nie zamierzała naciskać na odpowiedź, w końcu i on jej odpuścił i nie nalegał. Pokiwała jedynie głową, że rozumie, po czym wytarła poharataną rękę w brzeg jego marynarki. Skoro i tak uświnił się niczym bobas no to co mu tam szkodziło! Melka chętnie wybrałaby mu nową marynarkę, YSL oczywiście. Zachichotała naturalnie, uwielbiała się śmiać, chociaż jej śmiech nie zawsze oznaczał coś dobrego. Tym razem? Nigdy nie wiadomo. Po chwili sięgnęła kościstą dłonią w stronę stolika podając mu jednego szota i biorąc drugiego dla siebie. No to toast! Jeśli nie chciał się z nią napić, wypiła oczywiście obydwa. Ostatnio nadużywała alko, ale każdy radził sobie z problemami na własny sposób.
- Zatańczysz ze mną, Panie?
Zapytała cicho patrząc na niego z figlarnym uśmiechem. Z jednej strony żartowała sobie z niego, w końcu Melka lubiła rządzić innymi, a nie oni nią. Z drugiej jednak chciała mieć blisko kogoś silnego, przy którym była bezpieczna. Chyba nie istniała bardziej niezdecydowana kobieta na tym świecie. Sama nie wiedziała czego chciała.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Samael Nie Sty 13, 2019 8:21 pm

Może się to wydać zabawne, jednak pomimo tak krótkiego czasu jaki się znali oraz niewielkiej styczności, Smok zaczynał uczyć się obsługi skomplikowanej osóbki jaką była Aimi. Instynktownie wyławiał z jej wypowiedzi i zachowań to co nie oczywiste i z premedytacją ukrywane. Jak widać, całkiem nieźle mu poszło skoro wychwycił fakt, że jest mu wdzięczna za ostatni ratunek i to, że finalnie nie zrobił jej dużej krzywdy chociaż mógł. Po za tym zdecydował się również nie wspominać o swojej udanej obserwacji, również będąc świadom tego jaki wpływ miałoby na dalszy przebieg ich spotkania. Szybko się jej uczył, nieprawdaż? Być może miał wrodzony talent do rozpracowywania trudnych kobiet. Kto wie?
- Nikt nigdy nie daje się dobrowolnie zamknąć bez powodu. - podzielił się swoją opinią, próbując lekko nadgryźć temat od tej strony. Osobiście nie miał zbyt miłych wspomnień z byciem więźniem. Do tego stopnia nadwerężyło to jego psychikę, że do dziś nie znosił być gdzieś zamknięty. Potrafił wpaść w napad niemal zwierzęcej furii tylko po to by odzyskać wolność. Ale przecież nie rozmawiali o byciu skutym łańcuchem lub uwięzionym w celi lub prawdziwej klatce.
- Chodzisz obstawiona tymi górami mięsa. - parsknął wskazując zakończonym ostrym pazurem palcem na ochroniarzy, którzy stali tuż obok jakby nigdy nic. Ciekawe dlaczego nie zareagowali na szamotaninę jaka odbyła się tu jeszcze chwilę temu? Wątpił by jej nie zauważyli chociaż nie wyglądali na zbyt rozgarniętych jegomościów.
- Chciałabyś jeszcze lepszej ochrony?
Rzadko miał okazję żeby widzieć Mel w stanie zamyślenia. Zwykle albo się z nim droczyła albo rzucała mu do twarzy z pazurami. W połączeniu ze słowami jakie padły z jej ust dało mu nieco do myślenia. Na pewno było coś nie tak, jednak nawet nie łudził się, że dane mu będzie dowiedzieć się co to takiego. Z resztą, gdyby on miał jakiś poważny kłopot czy zmartwienie pewnie też nie opowiadałby o nim komu popadnie. Znając jego to w ogóle nikomu by o nim nie wspomniał.
Kiwnął oszczędnie głową, dziękując za podanie mu drinka. Zabawne, ale niemal umknął mu fakt, że chwilę temu zjawił się tu kelner. Nie pamiętał by zamawiał przy tym stoliku cokolwiek, ten jednak wydawał się dobrze poinformowany czego panicz Asmodey zechciałby się napić. Przypadek, lub Melka złożyła zamówienie zanim zwabiła go do swojego boksu. Tak czy inaczej przyjął szota i wypił dość szybko. Bez toastu, bez zbędnych ceregieli. To tylko alkohol a okazja żeby wznosić jakieś górnolotne przemowy żadna.
- Takiej prośbie nie mógłbym odmówić. - odpowiedział jej lekkim uniesieniem kącika ust ku górze. Rzadko się śmiał lub szerzej uśmiechał. Z biegiem lat coraz bardziej przypomniał pod tym względem ojca i dziadka.
Bezczelnie, trochę zaczepnie klepnął kobietę w tyłek sygnalizując żeby opuściła już jego kolana. Jeżeli nie zareaguje jakimś nagłym wybuchem on również podniesie się z kanapy. Rozepnie uświnioną w melkowej krwi marynarkę i rzuci na oparcie tuż obok. Pozostając już tylko w szkarłatnej koszuli wyciągnie ku wampirzycy rękę.
- Uprzedzam, że nie za dobrze tańczę do elektronicznej łupaniny... - burknął pod nosem. Miał szczerą nadzieję, że choć przez chwilę muzyka nie będzie zwykłym napierdalaniem basem i zlepkiem wygenerowanych komputerowo dźwięków, jednak bądźmy szczerzy, w miejscu takim jak to raczej nie puszcza się niczego innego. Samael był uczony dworskiego życia na pewnym etapie swojej młodzieńczej edukacji, także całkiem nieźle radził sobie z tańcem klasycznym. Na coś nowoczesnego już nie wystarczyło czasu. Kiedy podrósł bywał w klubach i dyskotekach wszelkiej maści jednak zdecydowanie nie po to by potańczyć lecz wypatrzeć potencjalną ofiarę.
Jeżeli drobna dłoń zostanie mu podana to poprowadzi Mel do parkietu starając się ukryć swój całkowity brak entuzjazmu. Jeżeli to zauważy powinna docenić to jak bardzo w tej chwili się poświęcał!
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Aimi Nie Sty 13, 2019 10:57 pm

Jak dalej tak dobrze pójdzie Samael będzie mógł napisać podręcznik manualny do obsługi Aimi. Pierwsza reguła "lepiej uciekaj zanim będzie za późno. Z o ł z a prawdziwa". Zdecydowanie wampir miał doświadczenie co do fatalnych damskich przypadków, bo szło mu całkiem nieźle, w końcu wciąż miał wszystkie swoje zęby na miejscu a to już trzecie ich spotkanie. Mógł być z siebie dumny. Oczywiście jeszcze wszystko przed nim. Jeśli dalej będzie zadawał się z Melką może się to dla niego przykro skończyć, widać lubił podejmować ryzyko. Do czasu! Wampirzyca była pewna, że prędzej czy później zorientuje się w temacie i zwieje w trzy dupy. Nie zdziwiłaby się, chyba sama by tak zrobiła na jego miejscu.
Złoto-diamentowa klatka nie brzmiała aż tak źle. Przy wystarczającej ilości jedzenia, wygody i prezentów księżniczka przystałaby na taką propozycję. Przynajmniej dopóki nie potrafiłaby poradzić sobie ze strachem przed własnym cieniem. Oczywiście miała nadzieję, że kiedyś jej przejdzie i jako tako wróci do normalności. Wtedy podzielałaby zdanie Smoka i nie dałaby się zamknąć.
- Sammy, powód na pewno by się znalazł.
Wzruszyła ramionami i spojrzała na ochroniarzy. Tak na prawdę byli bezużyteczni. Melka sama by sobie lepiej poradziła niż ta dwójka niedorajdów życiowych. Służyli jej jednak jako straszaki na potencjalne kłopoty. Wyglądali groźnie, ale tylko tyle. Oczywiście gorylątka poczuli na sobie moc wampira i na pewno byli nieźle wkurzeni, jednak Mel płaciła im wystarczająco dużo, żeby zamknęli buzie na kłódkę i nie męczyli ją własnymi problemami. Wiedzieli na czym polegała ich praca i jakie ryzyko mogło ich spotkać. Widocznie było warto.
- Z tych dwóch to większa kolacja niż ochrona. Nigdy nie wiadomo kto czai się za rogiem.
Kto nie co. Miał jakąś tam małą podpowiedź. Machnęła lekceważąco ręką w stronę ochrony. Ludzkie pachoły były kiepskie. Oczywiście mogłaby stworzyć sobie lepsze, wampirze, ale ostatnio nie miała cierpliwości do użerania się ze świeżo zrobionymi, niedoświadczonymi wampirami.
Melka była tutaj stałą klientką. Jej agencja zbierała kasę, jeśli pojawiała się w barze, więc wszystko co zamówiła było na koszt właściciela. Powiedzmy, że obecność kogoś znanego działała jak reklama. Kelner znał jej gust dobrze i był odpowiednio przeszkolony. Miał zwracać uwagę co kto zamawia i przynosić następne, zanim ktoś wypił wszystko do dna.  
Melka poczuła triumf kiedy wywołała uśmiech na ustach Smoka. Było mu w nim całkiem do twarzy. Zdecydowanie częściej powinien się uśmiechać, przynajmniej nie wyglądałby tak ponuro. Była zdziwiona, że udało jej się trochę go rozruszać. Szczerze mówiąc była pewna, że wampir odmówi, a ona pójdzie na parkiet sama. Kiedyś było jej wszystko jedno czy balowała w ekipie czy samemu. Uwielbiała tańczyć do każdej muzyki. Teraz jednak wychodzenie na parkiet pełen ludzi stanowiło dla niej nie lada wyzwanie. Na klepnięcie w tyłek roześmiała się wesoło. Chyba Sammy trafił na jej dobry dzień. Przynajmniej na razie Aimi bawiła się przednio i nie traktowała wszystkiego zbyt poważnie. Niby niechętnie zeszła z jego kolan i podała mu swoją kościstą dłoń. Jej mała, blada rączka wyglądała komicznie w połączeniu z jego wielką i szponiastą.
- Nie przejmuj się ludzką muzyką. My zatańczymy do swojej własnej.
Dodała tajemniczo dając poprowadzić się na parkiet. Kiedy weszli w wir mnóstwa tańczących ciał, Melka odwróciła się do wampira przodem zarzucając mu ręce na szyję i przylegając do jego ciała. Był bardzo wysoki, całe szczęście, że ubrała wysokie szpilki, bo i tak przewyższał ją o głowę. Zaczęła poruszać się wolno, nie zważając na rytm czy piosenkę. Aimi nie stosowała ogólnie przyjętych reguł. W jej grze zasady w ogóle nie istniały. Wszystkie ruchy były dozwolone. Robiła to na co miała ochotę i jak chciała. Biedny Sam, nie dość że uwaliła u marynarkę to jeszcze kazała mu tańczyć. Chyba tej nocy nigdy nie zapomni. Wampirzyca wpatrywała się w jego oczka nie spoglądając nawet na tłum osób wokół. Gdyby zaczęła martwić się co działo się dookoła chyba padłaby na zawał. Kiedy ostatnio tak bardzo zbliżała się do innych?
Dworskie zasrane życie było najwyraźniej uczone w każdej lepiej postawionej rodzinie wampirzej. Melka przeszła przez to samo co wampir.
Po chwili zbliżyła się do niego jeszcze bardziej i przejechała nosem wzdłuż jego szyi. 1, 2, 3 płytkie oddechy później jej oczy znów zrobiły się czarne jak smoła. Tak bardzo miała ochotę go dziabnąć. Może by tak spróbować?
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Samael Pon Sty 14, 2019 6:06 pm

W zasadzie o Melce można by powiedzieć podobne rzeczy. Miała wyjątkowy talent do przyciągania nieodpowiednich facetów, tak zwanych fatalnych przypadków. Chociaż Samaelowi nieznane były losy wampirzycy, domyślał się, że wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi urocza Aimi gustuje właśnie w takich "złych chłopcach". Po czym wnioskował? A no po tym, że nie dała chodu kiedy tylko ponownie się zobaczyli i co więcej sama niejako zaczepiła. Mimo tego, ze wielokrotnie wykazywał się cechami, które skutecznie odstraszyłyby w miarę rozgarniętą pannę, ona jakby nigdy nic wchodziła z nim w interakcje jakby był świetnym materiałem na znajomka. Oboje tkwili w błędnym kole, będąc przyciąganymi do nieodpowiednich osób by potem przeżywać raz za razem to samo. Beznadziejne przypadki!
- Tym razem czaiłem się ja. I muszę przyznać, że nie miałem większych problemów żeby wywieść tych półgłówków w pole. Gdybym był kimś kto chciałby Cię dopaść pozbyłbym się ich jeszcze mniejszym wysiłkiem. Więc jeżeli ten "ktoś" naprawdę na Ciebie poluje, lepiej wynajmij kogoś lepszego albo zadbaj o inny rodzaj ochrony. - świeżo upieczony szlachetny wzruszył lekko ramionami. Oczywiście wyłapał w jej słowach to co najistotniejsze, mianowicie, że Melka obawia się konkretnej osoby a po prostu zabezpiecza się tak na wszelki wypadek. Nie jego sprawa, nie będzie więc naciskał. Jedyne co może zrobić w tej sytuacji to rzucić jedną czy dwoma luźniejszymi radami. Nie każdy był mentalnie tak skrzywiony jak on i większość osób woli unikać zagrożenia niż rzucać się na nie z nożem w zębach. Chociaż teraz, kiedy wyznaczono mu w rodzinie tak ważną rolę nie powinien tak lekceważyć potencjalnych niebezpieczeństw. Chodziło już nie tylko o jego własne dobro ale interes całego rodu. Głupio by było gdyby zaprzepaścił wysiłek i plany tylu wiekowych wampirów dostając sromotny wpierdol w pierwszej lepszej bójce o byle pierdołę.
= Skoro tak twierdzisz... - mówiąc szczerze nie do końca rozumiał co poeta miał na myśli. Nie przejmować się muzyką? A czy to ona nie była tym na czym w ogóle taniec polega? Oprócz rytmicznego poruszania częściami ciała, oczywiście. Tak czy inaczej, skoro już zwlekł swoje leniwe cztery litery z wygodnej kanapy, postanowił zdać się na towarzyszkę. Co prawda to on prowadził ją za rękę, jednak mówiąc szczerze kompletnie nie miał pojęcia co się właściwie zaraz wydarzy. Całe szczęście był to tylko zwykły przytulaniec potwornie kontrastujący z muzyką, która rozbrzmiewała z głośników. Ekstrawaganckie, ale do zaakceptowania. Instynktownie ujął kobietę w talii i spoglądając w dół, jako, że była od niego sporo niższa, utrzymywał kontakt wzrokowy. Miał ochotę zakląć pod nosem kiedy gdzieś obok błysnął flash aparatu. Liczył na to, że to typowe robienie zdjęć w klubie podczas imprezy, które wrzuca się potem na portale społecznościowe w celu promowania lokalu a nie jakiś jebnięty paparazzi, który puści ich zdjęcie do gazety z jakimś baitowym tytułem.
Jego ruchy były swobodne i doskonale wyuczone. Tego rodzaju tańce miał w małym palcu odkąd miał jakieś 8 lat. Choć nie chciał jak cholera, to zmuszano go by uczył się takich rzeczy. Wampiry, poczynając od po prostu bogatych aż do bardzo bogatych, zawsze roiły sobie, że są wyższymi sferami i czerpały wzorce garściami z dworów książęcych i tym podobnych. W przypadku jego rodziny, w której żyłach płynęła prawdziwa królewska krew, nacisk na dworskie wychowanie był jeszcze większy. Na szczęście dość szybko zdali sobie sprawę, że umiejętność prowadzenia samochodu czy obsługi urządzeń elektronicznych jest w dzisiejszych czasach ważniejsza od tego jak poprawnie się ukłonić lub które miejsce przy stole wypada zająć będąc zaproszonym na wytworną kolację. Jego starzy może i byli dość konserwatywni w wielu kwestiach to jednak nie na tyle by żyć w totalnym średniowieczu. Na szczęście.
Smok czując drobny nosek sunący po jego szyi domyślał się co chodzi Amelie po głowie. Dziwne byłoby gdyby tak po prostu zatańczyli i wrócili do stolika, bez choćby drobnej sprzeczki lub awantury, prawda? Będąc przekonanym o tym, że lada chwila kobieta zatopi ząbki w jego szyi oderwał jedną rękę od jej talii po to by sprawnie ująć jaj podbródek. Niezbyt mocno, jednak stanowczo odciągnął łakomą buźkę. A mógł szarpnąć za włosy!
- Nie kombinuj. - ze zmrużonymi ślepiami znów patrzył jej w oczy z karcącym wyrazem twarzy. Zabawne, podobnie wyglądał i mówił kiedy udaremniał jakąś dziecięcą psotę swojej młodszej siostrze. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale aktualnie ten bąbel był jego oczkiem w głowie. Nie wiedział nawet dlaczego, po prostu kiedy się pojawiła nagle coś mu się stało w głowę i okazało się, że w roli starszego brata jest wyjątkowo opiekuńczy i troskliwy. Ba, nawet całkiem czuły. Kto by się spodziewał?
- Jeśli chcesz się bawić to nie jest najodpowiedniejsze miejsce.
Co miał na myśli używając sformułowania "zabawa"? To już musi pozostać w domysłach kapryśnej księżniczki. Dla osobnika takiego jak on zabawą równie dobrze mogło być znęcanie się nad kimś albo jakieś inne zwyrodniałe fantazje.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Aimi Pon Sty 14, 2019 8:04 pm

Masochistka. Zapraszał do swojego życia najbardziej nieodpowiednie partie, a potem marudziła na problemy. Samael miał rację, lubowała w niegrzecznych chłopcach. Miała chore ambicje, jak każda zresztą kobieta, że sobie ich podporządkuje. Oczywiście wiedziała, że było to niemożliwe, jednak wciąż próbowała. Gdy facet był zbyt uprzejmy i wypełniał każdą jej zachciankę był zbyt nudny i przewidywalny. Nie stanowił dla niej odpowiedniego partnera, a jedynie zabawkę. A jak było wiadomo Melka szybko się nudziła i lubiła zmieniać zabawki na nowe, bardziej interesujące. I teraz nie było inaczej. Ledwo wyskoczyła i uratowała się ze spadającego samolotu, żeby wskoczyć do następnego, może i gorszego? Kto wie, za pewne wkrótce będzie miała okazję przekonać się na własnej skórze.
- Świetnie sama sobie poradzę.
Ucięła niezbyt przyjemnym tonem tym samym kończąc temat - przynajmniej taką miała nadzieję. Oczywiście były to jedynie puste słowa, bo pewnie nie potrafiłaby sobie poradzić w obecnym stanie. Już i tak zdradziła za wiele i nie chciała wyjawić jeszcze więcej. Ufała wampirowi na tyle, żeby spędzać z nim czas, ale nie wystarczająco, żeby dzielić się swoimi problemami. Zresztą nie chciała stracić w jego oczach, wyglądać na słabą i niedołężną, przecież mógł bez skrupułów wykorzystać te informacje przeciwko niej. Nie miała zamiaru tak ryzykować, Nie mogła być pewna, że Smok nie ma jakiś ukrytych motywów i zamiarów wobec niej. W dzisiejszych czasach niczego nie można było być w stu procentach pewnym. Im mniej o niej wiedział, tym lepiej dla ich obydwu. Aimi uważała, że gdyby poznał jej sekrety już dawno uciekłby gdzie pieprz rośnie. Przecież był mądrym chłopcem.
Jednym z ulubionych zajęć Melki było zaskakiwanie innych. Obojętnie w jaki sposób i jaka była tego cena. Oczywiście nikt nie twierdzi, że zaskoczenie miało być zawsze pozytywne. Liczył się sam efekt. Tak więc nic dziwnego, że na parkiecie obrali własny rytm i tempo. Mel miała w dupie wszystkich dookoła. Pomimo, że potrafiła tańczyć do każdej muzyki, przytulańce były inne, bardziej tajemnicze i prywatne. Sama pobierała nauki tańca i śpiewu, gdy była mniejsza. Rodzina Hiou miała długie i stare korzenie. Wywodziła się z Japonii, więc była znana z wieloletnich tradycji i oczywiście nienagannych manier. Jak było widać Melka nie była najlepszym przykładem dobrego zachowania, ale pracowała nad sobą. W końcu jej dni jako prywatnej osoby były policzone. W krótce stanie na szczycie drabiny swojego rodu, wolała jednak o tym nie myśleć.
Ród Hiou był dosyć znany wśród wampirzej społeczności, poprzez biznes jakim się zajmował. Hiou prowadzili największą fabrykę wyrobu pigułek krwi, które miały za zadanie zastąpić tą ludzką. Były one używane przez znaczną część społeczeństwa, mimo że sama Aimi w ogóle z nich nie korzystała. Wolała tą prawdziwą, ciepłą posokę, ale była niegrzeczną dziewczynką, więc można się było tego po niej spodziewać. Oczywiście fabryka był jedynie przykrywką. Hiou wytwarzali broń biologiczną i atomową, czysto dla zysku. W końcu był to jedynie biznes, nic więcej.
Kiedy Sammy przewidział jej samolubne pobudki i ujął jej podbródek, wampirzyca wydęła usta nieco niezadowolona, jednak nie sprzeciwiła mu się. Dopóki był grzeczny i ona potrafiła się zachowywać jak należało. Oblizała łakomie wargi patrząc mu w oczy. Miała po prostu na niego ochotę. Ktoś chyba walnął im fotę, więc wylądują w jutrzejszym wydaniu DailyMail na pewno. Dla Melki nie było to nic nowego, a Sammy miał przejebane.
- Za-ba-wa? Nie mogłabym odmówić.
Przeciągała sylaby niczym mała dziewczynka i ujęła go pod ramię gotowa do drogi. Nigdy nie odpuściłaby sobie dobrej zabawy. Oczywiście nie wiedziała jak zabawa wyglądała w mniemaniu Smoka, ale miała przeczucie, że będzie miała okazję się przekonać.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Samael Wto Sty 15, 2019 8:17 pm

Każda wampirza szlachta posiadała swoje mniejsze i większe brudne sekrety i ród Asmodeyów nie stanowił w tym wypadku żadnego wyjątku. Choć ich interesy od lat były całkowicie legalne i zgodne z prawem międzynarodowym to tylko głupiec wierzyłby, że rodzina z takim rodowodem nie ukrywa czegoś przed ciekawskimi oczyma. Wszak każdy lepiej zorientowany wiedział, że Asmodey to tylko fałszywe nazwisko, używane od dość niedawna, jak na wampirze standardy, bo od około stulecia. Dracula, bo tak nazywali się naprawdę, pilnie jednak strzegli swoich sekretów. Z zewnątrz wszystko wyglądało jak najbardziej w porządku, korporacja zajmująca się produkcją i dystrybucją broni oraz pojazdów o zastosowaniu militarnym. To, że ginęli przez to ludzie nie miało żadnego znaczenia, biznes to biznes a nie ma bardziej dochodowego interesu niż wojna. W tej kwestii rodziny Sama i Melki dogadałyby się świetnie.
- Owszem. Widzę, że aż Cię roznosi. - mruknął z niezmienną, kamienną twarzą. Mając pewność, że nie spróbuje ponownie dopaść do jego szyi puścił jej podbródek i ponownie położył łapsko na jej zgrabnej talii. Nie na długo jednak, bo Amcia, choć niepozorna, była prawdziwym wulkanem energii. Bardzo szybko znudził jej się ekscentryczny taniec wbrew muzyce dobiegającej z głośników choć możliwe, że sprawił to nieświadomie sam Asmodey, rzucając słowo klucz jakim była "zabawa".
Ujęty pod rękę skierował się w kierunku boksu jaki zajmowali chwilę temu. W głowie już rodził mu się pewien plan. Wyjątkowo wredny i paskudny, jeżeli ktoś pytałby mnie o zdanie. Przystanął kilka kroków przed kanapą i nachylił się do ucha Amelie aby wyszeptać jej kilka słów.
- Nic nie mów.
Zbliżył się do jednego z ochroniarzy i zwrócił się do niego władczym tonem.
- Ty, pilnujcie mojej marynarki. Idziemy zapalić.
Wampirzyca, jeżeli zostawiła coś w boksie miała chwilę aby to zabrać. Torebkę, płaszcz czy jakieś inne babskie bibeloty. Kiedy Samael uzna, że brunetka jest już gotowa do drogi ujmie ją pod rękę i wyprowadzi z klubu "na fajka". Czyli w rzeczywistości na parking gdzie zaparkowane było jego auto. Cóż, był po szklance whisky i jednym drinku, ale kompletnie nie odczuwał na sobie działania alkoholu. Mógłby złapać taksówkę albo zadzwonić po kogoś z zamku by po nich podjechał jednak to oznaczało by konieczność czekania. A oboje byli z natury bardzo niecierpliwi. Tak więc, otworzył kobiecie drzwi od strony pasażera, bo był przecież dobrze wychowany, po czym zasiadł za kierownicą.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz... - skierował te słowa do Melki uśmiechając się pod nosem. Nie wróżyło to nic dobrego. Lub przeciwnie, oznaczało coś bardzo ekscytującego.

[z/t + Aimi]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Blanche Pon Mar 30, 2020 11:03 pm

Czy to na pewno dobry dzień, żeby wynurzyć się ze swojej pieczary i pooddychać świeżym powietrzem? Blondwłosa była coraz mniej przekonana, co do swojej decyzji. W mieszkaniu, co prawda niespecjalnie dużym, acz przytulnym są dwa monitory, są głośniki, można zagłębić się w dźwiękach ulubionej muzyki i co nieco popracować. Na zewnątrz wietrznie i ponuro, w dodatku zapada wieczór. Czasami lepiej nie szwendać się samotnie w centrum miasta. Słyszała już parę razy historie o jakichś zaginięciach ludzi w Yokohamie, ale takie rzeczy zdarzają się przecież wszędzie. W dodatku ona świetnie umie dbać o siebie, jeżeli będzie potrzeba, to się najzwyczajniej w świecie obroni albo ucieknie! Tak, oczywiście, oczywiście nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wyobrażając sobie, zupełnie niepotrzebnie, sytuacje równie ponure jak obecna pogoda, przyśpieszyła kroku. Dziewczyna, niezwykle odpowiedzialnie, oczywiście nie wzięła z ani czapki, ani szalika. Przecież starczy długi, wełniany płaszcz, cieplutki, milutki. Nic nie szkodzi, że nie ma kaptura, że wieje centralnie w jasnowłosą główkę.
Blanche ponownie przyśpieszyła kroku. To miał być spacer bez celu, a właściwie w jednym celu, obserwacyjnym. Dziewczyna chciała zobaczyć jak wygląda życie nocne Yokohamy w środku tygodnia. W końcu jest tu dopiero niespełna miesiąc, jeszcze paru rzeczy nie widziała. A każdy, kto ją znał może być jednego pewien, wszędzie wtryni swój nosek. Niestety, ciekawość – tradycyjny, pierwszy stopień do piekła, jest jej piętą achillesową.  Przecież musi być na bieżąco, żeby mieć o czym potem rozmawiać. Poza tym obserwacja ludzkiego zachowania, kiedy jest się nowym, zawsze sprawia przyjemność.
Tym sposobem dzielne dziewczę dotarło do uliczek pośród których mieściło się pełno barów, kawiarenek i restauracji. Zatrzymała się na środku jednego ze skrzyżowań, wstępny plan uległ zmianie:
No dobra, gdzie iść, gdzie iść. Muszę się gdzieś rozgrzać, powrót do domku będzie przyjemniejszy. Środek tygodnia, wieczór, no nie wypada przecież do baru. Blanche skierowała się do jednej z restauracji. Co tam, że nie wypada, dlaczego ma ją obchodzić co wypada, a co nie? Wino przecież nigdy nie jest zabronione, wino można zawsze.
Tym sposobem wylądowała przed drzwiami baru "Cold Fire". Od razu weszła do środka, tam ku jej zaskoczeniu było dość dużo ludzi. Kilka stolików wolnych, ale jak na środek tygodnia, obłożenie spore. Ku jej uciesze miejsca przy barze były wolne, ach jak cudownie! Posiedzi sobie sama, wysączy winko, to będzie piękny wieczór.
Dziewczyna zwróciła uwagę na dość nietypowy wystrój wnętrza, wszystko było imitacją lodu, świetny sposób na dodanie sobie trochę animuszu, patrząc na pogodę.
Blanche usiadła na wysokim krześle, przy przeźroczystym barze, całkiem ciekawy koncept:
- Podejrzewam, że nie dostanę grzanego wina? – Kelnerka spojrzała się na nią delikatnie rozbawiona, zrozumiała – No dobrze, w takim razie poproszę po prostu kieliszek czerwonego wina. – Czekając aż kieliszek wyląduje w jej rękach, niebieskooka zdążyła pookręcać się na krześle i spojrzeć kilka razy na swoje odbicie w lustrzanej podłodze, ech czasami wychodzi z niej małe dziecko.
Kiedy dostała wino do ręki wzięła pierwszy łyk i westchnęła zachwycona. Powiesiła płaszcz na wieszaczku pod barowym blatem. No to jesteśmy w domu!
Blanche

Blanche

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie lisa na lewym boku przy żebrach, w prawym uchu trzy, a w lewym pięć kolczyków.
Zawód : Studentka, DJka, montażystka filmowa.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4347-blanche-clevenot

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Carmilla Czw Kwi 02, 2020 9:44 pm

Dzień był bardzo przeciętny, to fakt. Zdecydowanie warto było jednak choć na moment wyrwać się ze średniowiecznego zamczyska, w którym mieszkała wampirzyca. Przechadzka po centrum miasta wydawała się o wiele bardziej interesująca niż siedzenie w komnacie lub łażenie po zwiedzonych już milion razy ogrodach. A pogoda? W ogóle jej nie przeszkadzała. Skórzana, ogromna wręcz kurtka chroniła ją przed chłodem oraz wiatrem. Zresztą, brunetka lubiła zimno. Nie mogłoby być inaczej; przecież była smokiem władającym lodem.
Gdy tak chodziła bez specjalnie określonego celu, dostrzegła osóbkę, która wzbudziła jej szczere zainteresowanie. Nie do końca wiedziała dlaczego, ale nie mogła oderwać wzroku od drobnej blondynki, przechadzającej się beztrosko po okolicy. Do diabła! Nie miała też czapki ani szalika, co sprawiało, że było ją czuć z daleka. O cholera.
Zmarszczyła nos, bo dotarł do niej bardzo przyjemny, smakowity wręcz zapach. Niemalże tak apetyczny jak słodkie pianki czy mleczna czekolada. Przełknęła głośno ślinę i musiała się nieźle wysilić, by nie przyglądać się nieznajomej zbyt natarczywie; nie chciała przecież wyjść na jakiegoś stalkera. Nawet jeśli w istocie nim była, mhm.
To nie tak, że wpadła jej w oko. Tak przynajmniej starała się wmówić sobie Carmilla, która od dłuższej chwili podążała za dziewczyną niczym cień. Przystanęła niemalże równocześnie w okolicach restauracji, niby to rozważając odwiedzenie tego miejsca. Tak naprawdę skupiała się na obserwowaniu. Wampirzy wzrok pozwalał jej dostrzec każdy detal; zmarszczkę czy pieg na nieskazitelnej twarzy blondynki. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać, że była piękna. W sumie to bez problemu można było pomyśleć, że nie jest człowiekiem; a oddychała i rumieniła się z zimna. Uroczo.
Cały czas szła za nią, toteż trafiła do baru Cold Fire. Szczerze mówiąc, nie bardzo zwróciła uwagę dokąd wchodzi. Dopiero, gdy zauważyła ciekawe i nie ukrywając, piękne wnętrze, rozejrzała się dookoła. Czyżby trafiła do bajki pod tytułem Kraina Lodu? Uśmiechnęła się pod nosem, stwierdzając, że jej ofiara ma całkiem niezły gust.
Stanęła przy barze, na tyle blisko, by słyszeć co nieznajoma zamawia. Była ciekawa jej głosu i akcentu; od razu wywnioskowała, że nie pochodziła z Yokohamy. Chwileczkę... czy już jej gdzieś nie widziała? Chyba ją kojarzyła. Czyżby spotkały się gdzieś podczas podróży po świecie? A może to jakaś laska z instagrama?
Młoda wampirzyca powoli rozpięła kurtkę, by ukazać światu swoją kreację. Wyglądała dość osobliwie, wystrojona niczym zbuntowana księżniczka. Cała na czarno, odziana w obcisły gorset, krótką spódniczkę i zakolanówki; ale nie to robiło wrażenie. Parę osób rzuciło na nią niby ukradkowe spojrzenia, bo zdecydowanie przykuwała uwagę tym swoim lekko zadufanym, wyniosłym zachowaniem.
Zmrużyła oczy i wlepiła je w barmankę, która podchodziła do niej z szerokim uśmiechem na twarzy. Nikomu nawet nie przeszło przez myśl, że brunetka mogłaby być niepełnoletnia. Wyglądała przecież na taką dorosłą w mocnym makijażu i odważnej stylizacji.
- Poproszę czerwone, półwytrawne wino. Dla mnie i tej pięknej damy - powiedziała głośno i wskazała ruchem głowy Blanche. Czy blondynka już wypiła swój kieliszek? Możliwe. Nawet jeśli nie, to czekała ją miła niespodzianka.
Carmilla zawiesiła swoją kurtkę na wieszaku pod barem, tak samo jak i torebkę od Loui Vuitton. Przysiadła sobie na niezbyt wygodnym siedzonku, opierając nogę o zewnętrzną stronę baru. Wybrała miejsce oddalone o jedno od dziewczyny, pozostawiając jej odrobinę wolnej przestrzeni.
Gdy już dostała swoje zamówienie, wpatrzyła się w zawartość kieliszka. Szkoda, że to nie krew, ale tym płynem również się zadowoli. Przynajmniej na razie.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Blanche Pią Kwi 03, 2020 9:10 pm

Blanche, która szczyciła się tym, że jest świetną obserwatorką rzeczywistości dzisiaj się nie popisała. Nie zwróciła najmniejszej uwagi na to, że ktoś podąża jej śladem. Czy będąc na zewnątrz, czy siedząc już w barze w ogóle nie pomyślała, że ktoś mógł tutaj wejść z jej powodu. Fakt, chciała jak najszybciej znaleźć sobie jakiś ciepły kącik i trochę się rozgrzać, ale do tego stopnia? Może nie jest tak uważna, jak jej się wydaje.
Dziewczyna w istocie dla kogoś z wyostrzonymi zmysłami mogła pachnieć całkiem smakowicie. Bardzo lubiła wcierać w siebie wszelkie olejki czyniące cuda. Dodatkowo używała perfum, których główną nutą zapachową był jaśmin, co sprawiało, że były dość intensywne. Jedni kochają słodkie, ale wytrawne zapachy, inni nie cierpią, Blanche oczywiście była w pierwszej kategorii.
Rumieńce spowodowane zimnem powoli schodziły z jej twarzy, pewnie niedługo zastąpią je te, będące skutkiem picia czerwonego wina. Zawsze się pojawiają i zawsze stanowią osobliwy kontrast przy bladej cerze. Ręce dziewczyny również dochodziły już do siebie, a trzeba przyznać, że były dość mocno skostniałe. Ach, co te trunki robią z człowiekiem. Świat od razu staje się ciut piękniejszy i na pewno bardziej zabawny. Zobaczymy kiedy blondwłosej zaczną się świecić oczy, przy jej słabej głowie następuje to całkiem szybko.
Blanche od razu zwróciła kątem oka uwagę na to, że ktoś podchodzi do baru. Nie miała w końcu specjalnie na czym innym zawiesić wzroku. Telefon był schowany w torebce, starała się z niego korzystać jak najmniej. Uniosła kącik ust w geście zaciekawienia, ale oczywiście starając się, żeby towarzyszka przy barze tego nie widziała. Jej uwagę już na samym początku zwróciła nietypowa kreacja dziewczyny. A może typowa jak na Japonię? Tu ludzie mieli swój styl, wyrażali siebie poprzez ubiór. W każdym razie, chociaż zaczęło to już być coraz mniej możliwe, kątem oka (uwaga niedługo dostanie zeza) przeleciała po stylizacji dziewczyny od góry do dołu. Sama nie czułaby się w tym komfortowo, nie był to jej styl, ale musiała przyznać, że nowa towarzyszka przy barze prezentowała się w nim bardzo dobrze, wszystko ze sobą grało. Zresztą, zdaje się, że nie tylko ona skierowała na nią swoje oczy, inni przebywający tu również.
Jasnowłosa była już w połowie swojego kieliszka. Niemal zachłysnęła się kolejnym łykiem, kiedy usłyszała słowa Carmilli. Czy to przez jej nieuchwytną obserwację stroju właśnie zmierzało w jej stronę kolejne wino? Mimika twarzy nie kryła zaskoczenia, Blan zrobiło się wręcz trochę głupio. Nie powinna zawsze tak wściubiać swojego nosa we wszystko.
Wzięła głębszy wdech, na ustach pojawił się delikatny uśmiech. Odkręciła się w kierunku wampirzycy:
- Och, dziękuję. Przepraszam, niepotrzebnie kontem oka podziwiałam Twój strój. Widać nie jestem dość dyskretna. – rzeczywiście dla miejscowego akcent w głosie był od razu rozpoznawalny, chociaż Blanche bardzo dobrze mówiła po japońsku.
- To co, za dobry wieczór? – Wyciągnęła kieliszek w kierunku towarzyszki. Na jej twarzy widniał szczery, acz nieco niezręczny uśmiech z powodu tego, jak wyszło. Dopiero teraz mogła zwrócić uwagę na nieskazitelną twarz Carmilli i jej mocny makijaż. Ile ona może mieć lat? A kto to wie, teraz ciężko określić czyjkolwiek wiek bez pytania się o to. Coś wzbudzało bardzo dużą ciekawość Blan w dziewczynie, na tle innych osób siedzących w barze, to na niej chciało się zawiesić oko. Skąd mogła wiedzieć, że to ten wampirzy magnetyzm?
- Też weszłaś złapać trochę ciepła w środku? Co prawda nie miałam dzisiaj zamiaru pić, ale jak widzisz, wyszło jak zwykle. – Zażartowała. No i się zaczyna, gaduła znalazła rozmówcę. Pytanie tylko, czy chętnego do konwersacji.
Blanche

Blanche

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie lisa na lewym boku przy żebrach, w prawym uchu trzy, a w lewym pięć kolczyków.
Zawód : Studentka, DJka, montażystka filmowa.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4347-blanche-clevenot

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Carmilla Sob Kwi 04, 2020 12:52 pm

Jak na istotę nocy przystało, potrafiła poruszać się bezszelestnie, nawet na wysokich obcasach. O wiele szybciej niż zwykły śmiertelnik,była w stanie zauważyć wszelkie próby rozglądania się; a co za tym idzie ograniczyć potencjalne zagrożenie przyłapania na śledzeniu do minimum. Polowanie było przecież dla niej naturalne, niemalże jak oddychanie, i robiła to już nieraz. Nic więc dziwnego, że Blanche nie dostrzegła cienia, który za nią podążał. Nie umniejszając jej obserwatorskich umiejętności! Carmi po prostu lubiła zabawy w kotka i myszkę, a ta dziewczyna, jak już zostało wspomniane, wzbudziła jej zainteresowanie. Można było to potraktować jako komplement, ale także jako zapowiedź zbliżających się... kłopotów.
W barze było nad wyraz sympatycznie. Dekoracja bardzo przypadła brunetce do gustu. Poczuła się zainspirowana do stworzenia podobnego wystroju we własnym zakresie (może w swoim pokoju?); z tą różnicą, że ona użyłaby prawdziwego lodu. Uniosła głowę do góry, by podziwiać spadające z sufitu płatki śniegu. Nie mogła się powstrzymać przed użyciem mocy w obecności innych. Wyglądało to jednak na tyle niewinnie, że nikt nie powinien się zorientować, iż spadające z góry białe drobinki były prawdziwe. O ile w ogóle ktokolwiek je zauważył.
Carmilla utkwiła swe lodowe oczy w kieliszku i odliczała w głowie kolejne sekundy. Zastanawiała się jak blondynka odpowie na jej jawną zaczepkę. Przeanalizowała szybko wszystkie możliwe opcje i najgorszą było zignorowanie; co na szczęście się nie wydarzyło. Usłyszała słodki głosik o obcym akcencie, mimo to bardzo sprawnie władający językiem japońskim. Uśmiechnęła się delikatnie i całkiem uroczo na zawoalowane pochlebstwo. Doceniła to, ba, wręcz uwielbiała pochwały. Zwłaszcza, jeśli dotyczyły jej stylizacji. W końcu poświęcała masę czasu na zakupy i wybór ubioru, więc było jej bardzo miło, gdy ktoś zwrócił na to uwagę. Dziwny natomiast wydał się Carmi fakt, że została przeproszona za obserwowanie. Zmrużyła oczy i utkwiła je w drobnej, owalnej twarzy, przyglądając się dokładnie mimice i reakcjom blondynki. Wyglądała na zawstydzoną, ale jednak trzymała fason, starając się nie dać tego po sobie poznać. Odpowiedziała jej więc uśmiechem, a nawet cichym chichotem.
- Przestań, w ogóle mi to nie przeszkadza - zaśmiała się, zakrywając usta dłonią; tylko i wyłącznie po to, by jej towarzyszka nie dostrzegła perliście białych, ostrych kiełków.  - Pracuję jako modelka, więc jestem przyzwyczajona, że ktoś mnie obserwuje. Prawdę mówiąc, nawet bym tego nie zauważyła, gdybyś się nie zdradziła - dodała, ściszając głos i puszczając jej perskie oko.
Wstała powoli, by przesiąść się i zająć miejsce tuż obok blondynki. Westchnęła cichutko, bo teraz jej zapach był o wiele bardziej intensywny; a jakże kuszący! Przytknęła swój kieliszek do kieliszka dziewczyny, by wznieść wspólny toast.
- Niech będzie. Za dobry wieczór... - powtórzyła i obdarzyła ją kolejnym uśmiechem. Nieśpiesznie upiła wino, delektując się smakiem krwistoczerwonego trunku. Następnie odstawiła kieliszek na blat i rozpoczęła leniwą zabawę jego nóżką. Pomalowane na czarno paznokcie nagle zmieniły swój kierunek i dłoń wampirzycy wystrzeliła w kierunku nieznajomej.
Delikatnie dotknęła jej policzka, jakby bała się, że może ją uszkodzić. Przejechała palcami wzdłuż skroni kobiety, do ucha, by odgarnąć długie, platynowe włosy do tyłu.
Zbliżyła się powoli i pochyliła nad uchem blondynki.
- Ja również Cię obserwowałam - wyznała szeptem, bez krzty zażenowania. W końcu to, co powiedziała było oczywiste; nie zamówiłaby dziewczynie wina, gdyby nie zwróciła na nią uwagi. Miała ochotę podroczyć się z nią i ukąsić w delikatne, białe ucho; ale powstrzymała się przed tym. Odsunęła się bez pośpiechu, jeszcze przez chwilę delektując przyjemnym, słodkim zapachem i zmrużyła błękitne oczęta. Czy jej towarzyszka będzie zawstydzona? Na to liczyła; bardzo chciała ujrzeć rumieńce na jej ślicznej, alabastrowej buziulce.
- Chyba raczej przyciągnęły mnie tu mroźne dekoracje. Są całkiem urocze; można by rzec, że w moim stylu - odpowiedziała na pytanie Blanche, a następnie sięgnęła po wino. - Jeden czy dwa kieliszki to jeszcze nie picie - uśmiechnęła się i wytknęła swój różowy język.
- Opowiedz mi coś o sobie. Przede wszystkim chciałabym wiedzieć, jak masz na imię - tak, to zdecydowanie ułatwi sprawę. Nazywanie jej w myślach nieznajomą czy też nowo poznaną było już nieco męczące.
Natomiast na pytanie, czy była chętna do konwersacji, odpowiedź zdawała się oczywista. Mimo, że wampirzyca również piastowała niepochlebne miano gaduły, aktualnie była bardzo ciekawa, co blondynka jej powie. Potrafiła być doskonałym słuchaczem, co w społeczeństwie wypełnionym telefonami, multimediami i natłokiem informacji płynącym zewsząd, było już rzadką cechą. Carmilla patrzyła więc na Francuzkę z uprzejmym zainteresowaniem wymalowanym na twarzy. W miarę możliwości, starała się utrzymać z nią kontakt wzrokowy. Mroźne, lodowe spojrzenie było dzisiejszego wieczoru wyjątkowo cieplutkie; może nawet troszkę onieśmielające.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Blanche Nie Kwi 05, 2020 12:57 am

Kłopoty, kłopoty. Niektórzy ludzie są znani z tego, że przyciągają do siebie nietypowe historie albo zwyczajnie mają pecha. Blanche nigdy na to nie narzekała, w końcu im życie dziwniejsze, tym ciekawsze! Z każdego doświadczenia można wynieść coś dla siebie. Może i tym razem zamiast kłopotów dostanie dobrą opowieść od losu?
Oczywiście francuska nie zwróciła uwagi na to, że spod sufitu spadają drobinki śniegu. Nawet gdyby je ujrzała, pewnie uznałaby, że to kolejna ciekawostka techniczna tego miejsca. W końcu w środku ktoś ewidentnie się postarał i dopracował wszystko jak należy. Na imprezach puszczają w kierunku ludzi konfetti, to czemu w barze miałoby nie być śniegu. Teraz za odpowiednią sumę można wszystko.
Blondwłosa czekała na reakcję swojej towarzyszki. Czy się zaśmieje, czy z zadartym nosem powie, że lepiej nie gapić się tak na obcych. Wprawdzie druga opcja wydawała się być mało prawdopodobna, choć nigdy nie wiadomo. Przecież w sumie nie zrobiła nic takiego, to naturalne, że ludzie na siebie patrzą, mniej lub bardziej wnikliwie, ale jednak. Kiedy usłyszała cichy chichot mięśnie na jej twarzy od razu się rozluźniły, czyli trafiła dobrze, przynajmniej na razie mogła tak myśleć. Złapała się na chwilę za głowę w nieco przesadny, teatralny sposób:
- Och, cieszę się. Widzisz, taka przypadłość, zawsze lubię przyglądać się ludziom, zwłaszcza podczas wizyt w nowych miejscach. – Kiedy usłyszała drugą część wypowiedzi dziewczyny nieznacznie uniosła jedną brew do góry - No ładnie, czyli nie dość, że się ujawniłam, to jeszcze lawir… – Blanche zawiesiła głos w połowie zdania i to w cale nie dlatego, że zapomniała jakiegoś japońskiego słowa. Chwileczkę, chwileczkę skoro nie chodziło o jej wścibskość, to właściwie czemu ta przyjemna dla oczu osóbka zamówiła jej kieliszek wina? - W takim razie czemu zaszczyciłaś mnie swoją uwagą? – Odparła jak zwykle dość bezpośrednio. Blondwłosa przez parę lat spędzonych na studiach stała się mocnym ekstrawertykiem. Nie czuła potrzeby, żeby kryć się ze swoimi emocjami, czy też pytaniami, które akurat chodziły po jej głowie, tak jest prościej. Oczywiście zdarzały się momenty, w których powinna ugryźć się w język i powiedziała coś szybciej, niż zdążyła pomyśleć, ale w większości przypadków jej metody działały.
Podczas toastu miała okazję przyjrzeć się oczom dziewczyny. Ich odcień zdecydowanie pasował do wystroju tego miejsca. Czy to soczewki, czy wyjątkowy dar natury?
- Nie dziwię się, że zostałaś modelką... – Ledwo zdążyła przełknąć ostatni łyk wina ze swojego pierwszego kieliszka, kiedy poczuła dotyk na swoim policzku. Udało się, była mocno zdezorientowana. Po skórze Blanche przeszedł dreszcz, kiedy dziewczyna wyszeptała jej kilka słów do ucha. Czyżby testowała jej reakcję, czy może jest po prostu dużo bardziej bezpośrednia niż ona? Z powodu wypitej lampki wina i dość intrygującej wypowiedzi na policzkach blondwłosej oczywiście zagościł delikatny rumienieć. No dobrze, minę miała zdecydowanie zaskoczoną przez dłuższą chwilę. Widocznie trafiła na osobę, która szybko przełamuje pierwsze lody i taki ma już styl:
- Tego się nie spodziewałam. – Skwitowała krótko, delikatnie speszona, ale z życzliwością w głosie. Wyprostowała się na krześle i założyła nogę na nogę. Słuchała, co jeszcze jej nowa towarzyszka ma do powiedzenia.
- No tak, można rzec, że miejsce jest pod kolor Twoich oczu. Zaraz mi powiesz, że jesteś właścicielką. – Upiła łyk wina z nowego kieliszka – Może, ale nigdy nie wiesz jak się potoczy wieczór. – Zachichotała cicho przypominając sobie niektóre wyjścia na miasto.
- Blanche Clévenot, miło mi. Jak pewnie słyszysz nie jestem stąd, przyjechałam z Francji na rok, na wymianę studencką. Jestem w Yokohamie dopiero od miesiąca i tak wyszło, że poznaję dzisiaj okoliczne bary. – No i te mroźne acz ciepłe oczy utrzymujące z nią kontakt wzrokowy, dziewczyna przestała już czuć się specjalnie speszona. Może szybko zaadaptowała się do bezpośredniości swojej rozmówczyni, zobaczymy. – A Ty jak się nazywasz? Jak sądzę jesteś stąd? – Strzelała, ale prawdopodobnie był to dobry strzał. Świeżaczki nie są tak pewne siebie w nowym miejscu, tymczasem czarnowłosa właśnie taka była.
Blanche

Blanche

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie lisa na lewym boku przy żebrach, w prawym uchu trzy, a w lewym pięć kolczyków.
Zawód : Studentka, DJka, montażystka filmowa.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4347-blanche-clevenot

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Carmilla Nie Kwi 05, 2020 8:53 pm

Oj, nie tylko ludzie przyciągają kłopoty. Nie raz Carmilla była w centrum różnych, nawet bardzo niebezpiecznych wydarzeń. Ostatnio na przykład natrafiła na wampira, który rzucił w nią krzyżem od nagrobka; bo chciał się z nią zaprzyjaźnić. Niektóre (większość) z tych sytuacji wywołane były jej głupotą, to jest szlajaniem się po niebezpiecznych, ciemnych zaułkach. Inne powodowali dziwni, natrętni fani, a jeszcze inne (choć z tego akurat nie zdawała sobie do końca sprawy) brały się z powodu szemranych interesów jej rodzinki.
Oczywiście, ona się tym nie przejmowała. Gdyby tak było, w ogóle nie opuszczała by bezpiecznego zamczyska na skraju lasu. Chyba już przywykła. Może nawet lubiła adrenalinę, która towarzyszyła jej, gdy znajdowała się w środku ekstremalnych akcji? Zwykle też miała to szczęście, że wychodziła z opresji cała, bogatsza o nowe doświadczenia... nierzadko też wyjątkowe, chociaż specyficzne znajomości.
Okazywało się więc, że dwie młode panienki miały bardzo podobne podejście do świata. Starały się czerpać z życia ile mogą i nie bały się sparzyć, a wszelkie porażki czy trudne sytuacje traktowały jako świetną nauczkę na przyszłość. Takie to uroki bycia młodym, prawda?
Wracając jednak do baru, brunetka nie chciała być zagrożeniem, a tym bardziej źródłem kłopotów Blanche... intencjonalnie. Nic nie mogła jednak poradzić na fakt, że dziewczyna bardzo ją zainteresowała. Choć nie chciała jej traktować jak potencjalny obiadek, troszkę tak robiła; niestety była tylko dość prymitywnym w swym myśleniu drapieżnikiem. Lodowe oczy wpatrywały się w twarz Blaszki jak w obrazek, gdy przysłuchiwała się jej słowom.
Uśmiech ozdobił buźkę Carmillii, bo okazało się, że jej rozmówczyni poza ładnym opakowaniem, miała również ciekawy charakter; i była całkiem spostrzegawcza!
Niewątpliwą przyjemność sprawiało przysłuchiwanie się, jak Blanche analizuje zachowanie wampirzycy i zastanawia, czemu zwróciła uwagę właśnie na nią.
- Z kilku powodów - powiedziała tajemniczo i wyszczerzyła swe ząbki w nieco zuchwałym uśmiechu. To był taki brzydki nawyk, który mógł sugerować, że uważa się za lepszą od innych. Choć trzeba było przyznać, iż komponował się wręcz idealnie z zadartym, dumnym noskiem. - Przede wszystkim miałam wrażenie, że gdzieś Cię już wcześniej widziałam - rozwinęła myśl, chcąc zaspokoić choć odrobinę ciekawość swej rozmówczyni. Nie kłamała, w istocie tak właśnie było; ktoś upierdliwy mógłby jednak stwierdzić, że odkryła zaledwie wierzchołek góry lodowej. Może kiedyś podzieli się z blondynką całą historią, ale jeszcze nie teraz.
Carmi była taka nie japońska w swoim zachowaniu, że aż raziło to w oczy. Widać było, że czuje się komfortowo w miejscach publicznych; nie miała nic przeciwko spojrzeniom gapiów. Chętnie nawiązywała kontakty, nie miała problemu z przejściem na Ty czy mówieniu do kogoś po imieniu. Nie stroniła również od fizycznego kontaktu. Wszystko przez to, że mało czasu spędzała w Japonii. Ciągle podróżowała; służbowo, ale również prywatnie, po prostu to uwielbiała. Ba, siedzenie w jednym miasteczku dłużej niż miesiąc było dla niej niemalże bolesne i sprawiało, że czuła się zaszczuta; jakby była w klatce.
- Oh, dziękuję. Jesteś kochana - podziękowała za komplement, obdarzając Blanche uśmiechem numer 2; to ten przeuroczy, rozmrażający serce nawet najbardziej zimnych tyranów (patrz: ojciec Carmilli). - Jestem za niska na modelkę wybiegową, więc zajmuję się po prostu zdjęciami. Tak naprawdę to głównie prowadzę instagrama. Czasami biorę udział w sesjach - dodała. Wtem zrobiła poważną minę, jakby zdała sobie z czegoś ważnego sprawę. - Myślałam, że jesteś jedną z moich koleżanek z branży; jesteś taka śliczna... - rozmarzyła się na chwilę, podpierając brodę dłońmi i podziwiając urodę blondynki - ...i te włosy! To naturalny kolor? - zapytała, przypatrując się czuprynie dziewczyny.
Wampirzyca nie zastanawiała się długo nad swoim zachowaniem; po prostu zbliżyła się do Blanche. Zrobiła to niemalże instynktownie. Chciała wyszeptać jej coś do ucha, sprawdzić jak zareaguje na bliskość i dotyk zimnej jak lód łapki o czarnych pazurkach. Obserwowała czujnie jej reakcje, starając rozszyfrować, co mogła w tej chwili pomyśleć. Dostrzegła dreszcz, który przeszedł przez jej ciało, konsternację wymalowana na twarzy, a następnie rumieniec na policzkach. Carmilla przygryzła dolną wargę. Czyżby przesadziła?
- Wybacz. Mam nadzieję, że Cię nie wystraszyłam... - cofnęła swoją dłoń i ułożyła ją z powrotem na kieliszku. Spojrzała na barmankę, która obsługiwała kolejnych klientów; dwóch, młodzieńców, wyglądających trochę jak stereotypowi informatycy.
Upiła łyk wina, dając Blanche chwilę odpoczynku od jej bacznego, lodowego spojrzenia. Nie na długo, rzecz jasna.
- Jesteś bardzo spostrzegawcza... - Carmilla uśmiechnęła się i odrzuciła swe włosy do tyłu w nonszalanckim geście, postanowiwszy kontynuować żarcik o byciu właścicielką lokalu. Oczywistym było, że nie wyglądała na osobę, która nadawała się do prowadzenia własnego biznesu. Choć wiadomo, nie ma co oceniać książki po okładce. Wystarczyło spojrzeć na jej brata, który wyglądał jak ostatni zwyrol (<3), a całkiem nieźle szło mu prowadzenie własnego klubu. W sumie, dawno nie była w Black Unicorn; będzie musiała go wkrótce odwiedzić i sprawdzić jak sobie radzi.
Poruszyła zaczepnie brwiami, wyciągając przed siebie dłoń i zaciskając ją w pięść.
- Właśnie przeprowadzam ankietę wśród klientów. Jak się Pani podoba lokal? - Zaśmiała się, podtykając wyimaginowany mikrofon do twarzy Blanche. - Proszę nie zapomnieć o kilku ciepłych słowach do właścicielki - wyszczerzyła ząbki.
Po chwili przybrała jednak poważniejszą, choć nadal pogodną minę.
- Miło mi Cię poznać, Blanche - powiedziała. - Jak Ci się podoba w Yokohamie? - zapytała, spodziewając się raczej mało entuzjastycznej odpowiedzi. Miasteczko było niezbyt atrakcyjne; zwłaszcza jeśli porównać je do francuskich. Carmi miała okazję być we Francji niejednokrotnie. Uważała ją za jedno z najbardziej romantycznych miejsc na świecie.
- Nie przeszkadza Ci tutejsze jedzenie? - Zapytała, nie ukrywając, że ten temat bardzo ją ciekawił. Sama w ogóle nie jadła ludzkiego pożywienia, więc bardzo abstrakcyjną rzeczą była dla niej kuchnia. Dieta Carmilli składała się jedynie z płynów; krwi, kawy i alkoholu. Niezbyt zróżnicowanie, prawda? Miała więc nadzieję, że Blanche opowie jej coś na ten temat. A nuż widelec, dowie się czegoś nowego, o!
- Co studiujesz? - zapytała jeszcze, mrużąc oczęta. Nie orientowała się jakie są miejscowe uczelnie i kierunki, bo w ogóle się tym nie interesowała. Szkolne zajęcia niezmiernie ją nużyły i raczej omijała je szerokim łukiem.
- Carmilla Asmodey, możesz mi mówić Carmi - w końcu i ona się przedstawiła. - Urodziłam się w Holandii - powiedziała. To tłumaczyło jej europejskie rysy twarzy. - Tam też spędziłam pierwsze lata swojego życia. Następnie przeprowadziłam się tutaj; więc tak, można powiedzieć, że jestem stąd. Choć nie ukrywam, że bywam w tym miasteczku względnie rzadko. Praca, studia, podróże...  - ucieczka przed denerwującą rodzinką, dodała w myślach. Opróżniła swój kieliszek do dna i machnęła dłonią w stronę barmanki, szybko prosząc o to samo. Wraz z wypitym alkoholem stawała się coraz bardziej otwarta.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Blanche Czw Kwi 09, 2020 10:58 pm

Cóż począć, rodziny się nie wybiera, tylko kocha. Na szczęście w tym temacie Blanche nie miała specjalnie powodów żeby narzekać. Nie stanowiłaby dla nikogo interesującego celu, nie musiała nikogo kryć, mogła jedynie pomarudzić na wymagania, jakie całe życie były przed nią stawiane. Clévenotowie nie mieli jawnych wrogów, ich profesja była dość osobliwa. Niewiele firm produkujących wyroby z czekolady jest spółką prowadzoną z pokolenia na pokolenie. Nie zajmowali się również szemranymi interesami, nie ta branża. Może ewentualne jakieś porwanie dla okupu, ale na tym świecie chodzi wiele innych, bardziej znaczących perełek.
Młodym i nieodpowiedzialnym… dla jednej z nich było to naturalne ze względu na wiek, druga chyba powinna już wydorośleć, tylko nie chciała.
Dziewczyna z ciekawością czekała na odpowiedź swojej rozmówczyni. W końcu nieczęsto zdarzało się, żeby to kobiety obdarowywały ją winem. W barze była przygotowana na spotkanie z jakimś namolnym, nabzdryngolonym młodzieńcem. Tego mogła się spodziewać każda kobieta siedząca samotnie tuż obok lady. No, ewentualnie spektakularne wejście osoby w mocnym stadium delirium, niespecjalnie ładnie pachnącej i proszącej o parę groszy, chociaż to może w innego typu lokalach. Niespodzianki jednak czasami bywają przyjemne, miło kiedy człowiek może się pozytywnie zaskoczyć.
Ponownie podniosła prawą brew nieznacznie do góry, gest ten wykonywała już mimowolnie. Po pierwsze, spowodowały to słowa Carmilli, po drugie, jej perlisty uśmiech. Nie przyjrzała się dokładnie, bo nikt nie ma w naturze obserwowania zębów swojego rozmówcy, ale wydawało jej się, że widzi wyjątkowo ostre kły. Może taka uroda, może jak niektórzy wariaci spiłowała je na potrzeby wizerunku. W sumie coraz częściej na ulicach można było spotkać osoby mające złote/brylantowe zęby, tego typu też już kiedyś dostrzegła, co zrobisz, moda. Nie warto więc poświęcać temu uwagi. Lepiej zastanowić się czy dziewczyny rzeczywiście mogły się gdziekolwiek spotkać. Raczej nie, fakt, brała udział w kilku sesjach zdjęciowych w Paryżu jako asystent fotografa, może czarnowłosa akurat była jedną z modelek.
- Czuję, że nie uchylisz mi rąbka tajemnicy, gdzie nasze drogi mogły się przeciąć? Po Ziemi chodzi gdzieś moja bliźniaczka? – Blanche nie należała do świata wybiegów i najnowszych trendów, więc to pewnie nie ta droga. Chociaż kto wie, może montowała kiedyś reklamę, a w obsadzie występowała wampirzyca. Wolała zdecydowanie stać po drugiej stronie kamery i obserwować.
Blondwłosa odwzajemniła przeuroczy uśmiech nr 2 towarzyszki swoim delikatnym uśmiechem nr 1:
- Och, czyli muszę uważać na to, co mówię, bo liczba followersów pewnie jest znaczna. Jeżeli się pokłócimy mogę tam wylądować! – Zażartowała niezłośliwie. W istocie, internet, a już zwłaszcza instagram miały obecnie duży wpływ na ludzi i były najbardziej opiniotwórczym źródłem. Czasem lepiej się nie wkopać. - Haha, oj nie. Daleko mi do tego, nigdy nie lubiłam być na świeczniku. Modelki muszą być bardzo cierpliwe… i ta masa ludzi, która Cię potem rozpoznaje na ulicy, nie wyobrażam sobie. – No i oto proszę państwa pojawił się uśmiech nr 2, czyli ten pokazujący cały rząd białych ząbków. Blanche nie była łasa na komplementy, ale wiadomo, że każdemu robi się przyjemnie, jeżeli już takowy dostanie. - No co Ty, dziękuję, miło mi. Taaak, są naturalne, chociaż nie wygląda. Teraz dużo dziewczyn chodzi z platyną na głowie. – Róż na jej policzkach spowodowany wcześniejszą sytuacją i odrobiną wina jeszcze nie zszedł z twarzy francuski i chyba już nie zejdzie. Nie ma się co dziwić, naturalne zjawisko przy bladej cerze. Dodatkowo, jak jeszcze dłuższą chwilę będą wymieniać się tak miłymi słowami, może zmienić się na większy.
Zachichotała pod nosem myśląc sobie, że jej reakcja mogła być trochę przesadzona. W końcu to ona zazwyczaj przełamywała pierwsze lody, a tu proszę bardzo, ktoś szybko wszedł w jej strefę. Przynajmniej będzie wiedziała na przyszłość, że może podobnych sytuacji się spodziewać.
- Po prostu mnie zaskoczyłaś. Wiesz, jestem tu nowa, więc ostatnio co najwyżej podam komuś rękę, kiedy się witam. – Tak też było, blondwłosa jeszcze nie zdążyła zawrzeć w Yokohamie wielu przyjaźni. Chyba, że wliczamy panią ze sklepu położonego blisko jej mieszkania. Wszystko przyjdzie w swoim czasie, na studiach również. Z tego powodu, pomimo, że spędziła tu miesiąc, nie była jeszcze na prawdziwej imprezie. Większość życia pochłonęła organizacja pobytu, bo oczywiście musiała wszystko zostawić na ostatnią chwilę. Całe szczęście, że miała w ogóle gdzie mieszkać i z tym mogło być różnie. Cóż poradzisz, taki ot lekkoduch.
- Świetny, 10/10 punktów za pomysł. Właścicielka również przeurocza! Chciałabym pozdrowić całą swoją rodzinę, a także sąsiadkę… – Dziewczyna siedziała wyprostowana na krześle i mówiła z niezwykłym zaangażowaniem, żeby potem wybuchnąć śmiechem. Dwóch informatyków od których barmanka przyjmowała wcześniej zamówienie, zerknęło w ich kierunku z zaciekawieniem, co tu się może dziać.  
- Zupełnie inaczej niż w Lyonie, stamtąd pochodzę, ale podoba mi się. Wiadomo, Japonia, nowinki technologiczne i industrialna przestrzeń. Chociaż sama Yokohama też ma swój urok. – Bardzo prawdopodobne było, że Blanche nie zdążyła się jeszcze wszystkiemu dokładnie przyjrzeć. Mieszkała w dobrej okolicy, jak już było wspomniane nie wychodziła dużo, więc nie zwróciła uwagi, że miasto jest niespecjalne. - Żartujesz? Jedzenie kocham, ramen na śniadanie, obiad i kolację to byłaby bajka, no dobra, na kolację sushi. Dziwię się, że jeszcze trzymam formę. – Rzeczywiście pod względem kulinarnym trafiła w swoje smaki idealnie. Wypiła kolejny łyk wina. - Montaż filmowy, jeżeli czegoś potrzebujesz, zapraszam! Czasami grywam też jako Dj, ale w Yokohamie jeszcze nie miałam okazji. – Mała reklama nikomu nie zaszkodzi, zwłaszcza, że trafiła na osobę z branży w której jej umiejętności bywają przydatne.
Odgarnęła do tyłu dość zamaszyście swoje włosy, spadające na twarz przez znaczną gestykulację, którą zawsze stosowała opowiadając o czymś. W powietrzu ponownie uniósł się zapach jaśminu. Ucieszyła się słysząc, że ma do czynienia z osobą stąd i to studentką, pierwsze koty za płoty.
- A Ty, co studiujesz? No tak, pewnie pojawiałaś się na okładkach licznych magazynów, zwiedziłaś dużo świata, ale jednak finalnie zawsze ciągnie na trochę do domu? – Była ciekawa czy tak rezolutna osoba miała potrzebę, żeby pozostać chociaż przez chwilę wśród najbliższych, czy może liczyła się głównie przygoda i zdobywane doświadczenie. Sama Blanche aktualnie najbardziej tęskniła za bratem, od reszty odpoczywała.- Twoje nazwisko brzmi bardzo dumnie, jak jakiegoś starego rodu. – Dodała.
Blanche

Blanche

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie lisa na lewym boku przy żebrach, w prawym uchu trzy, a w lewym pięć kolczyków.
Zawód : Studentka, DJka, montażystka filmowa.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4347-blanche-clevenot

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Carmilla Sro Kwi 15, 2020 5:43 pm

Ze swoim wybuchowym temperamentem, Carmilla po prostu nie mogła wytrzymać długo w nudnym, choć wypełnionym przepychem zamczysku. Jakkolwiek ojciec czy brat nie starali by się spełnić każdej jej zachcianki, ona zawsze miała niedosyt. Pomimo ogromnej miłości do pieniędzy i dóbr materialnych (pozdrawiam mamę), nigdy nie odnajdywała w tym ukojenia. Może czuła, że jest stworzona do rzeczy innych, lepszych? Nie widziała siebie jako kury domowej, mieszkającej u boku bogatego mężczyzny. Chociaż doskonale znała wszystkie zasady etykiety i gdy zachodziła taka konieczność, potrafiła się zachować jak dobrze urodzona dama... nie sprawiało jej to frajdy. Wolała ucieczki pod pretekstem studiowania czy pracowania, które pozwalały jej się oderwać od rutynowej codzienności. To było jak uzależnienie, pozwalające jej na chociażby substytut poczucia, że ma nad własnym życiem kontrolę.
Wciągnęła głośno powietrze i uniosła kącik ust ku górze, bo przyszedł jej do głowy ciekawy pomysł. Utkwiła swe błękitne oczy w rozmówczyni i obdarzyła ją kolejnym, ciepłym uśmiechem. Tym razem pilnując, by wystające, ostre kiełki były grzecznie schowane. Nie chciała jej przecież wystraszyć ani zjeść. Tak przynajmniej cały czas starała się wmówić sobie Carmi; a w rzeczywistości najchętniej zaciągnęła blondynę do swojej komnaty w wysokiej wieży i zrobiła z nią wiele niegrzecznych rzeczy! ~
- Zbiłaś mnie z tropu - powiedziała cicho, patrząc przez chwilę na swoje paznokcie ułożone zgrabnie na blacie. Spojrzała na pusty kieliszek i przechyliła głowę na bok, czekając cierpliwie na następny. - Byłam wręcz przekonana, że spotkałam Cię w pracy - przytknęła długi palec do brody i zastanowiła się chwilę. - Na pewno Cię gdzieś widziałam - stwierdziła pewnie. - Nie zapomniałabym... - zacięła się na chwilę, przygryzając dolną wargę, po czym pokiwała głową na boki. Sekundę zajęło jej przemyślenie, czy powinna dokończyć swoją sentencję. Na szczęście z ratunkiem przybyła barmanka, która podeszła do brunetki i wpatrywała się w nią przez chwilę z uprzejmym, pytającym wyrazem na twarzy.
- To samo poproszę - powiedziała powoli wampirzyca, przesuwając leniwie kieliszek po blacie. Spojrzała na blondynkę, lustrując jej postać wzrokiem; sprawdzając przy okazji, czy i ona nie potrzebuje dolewki alkoholu. Blanche miała dziś open bar, wszystko na koszt firmy. W końcu samozwańcza właścicielka miała prawo obdarowywać wybranych przez siebie gości, hehe.
Carmi przejechała palcem po dolnej wardze i uśmiechnęła się w zagadkowy sposób. Czyżby zamierzała upić swoją śliczną koleżankę? A może po prostu sama chciała się napić, a że pojawiła się dogodna okazja, to szkoda było z niej nie skorzystać? To już chyba pozostanie jej słodką tajemnicą.
Spojrzała w śliczne, niebieskie oczy, które okolone były czarnymi rzęsami. Właśnie przez tą ciemną oprawę można było pomyśleć, że  platynowe włosy Blanche nie były naturalne; a tu proszę! Jej uroda była niestandardowa jak na Japonię i na pewno wzbudzała zainteresowanie nie tylko mężczyzn, ale również kobiet. Co zresztą widać było na załączonym obrazku.
Uśmiechnęła się na żart o followersach, po czym wzruszyła niedbale ramionami. Nie lubiła robić z siebie gwiazdeczki; może była taka skromna, a może po prostu już ją znudził ten temat. Swoją popularność traktowała jako często dość upierdliwy dodatek do pracy, której, nawiasem mówiąc, nie musiała wcale wykonywać. Skoro jednak jakiś tam sukces udało jej się odnieść, to starała się go utrzymać. Wrzucenie co jakiś czas zdjęcia nie było przecież tak pracochłonne, a zawsze był to dobry pretekst do wyjechania w ładne miejsce lub też wzięcia udziału w sesji. No i nie ukrywając, social media otwierały wiele drzwi poprzez znajomości, których ot tak w codziennym życiu, na pewno by nie zdobyła.
- Raczej nie promuję osób, za którymi nie przepadam. Zresztą, akurat Ty, Blanche, nie musisz się o to martwić - wyszczerzyła ząbki w cwanym uśmiechu.
Pokiwała głową ze zrozumieniem na następne słowa dziewczyny. No tak, nie każdy lubił przebywać w świetle reflektorów. Większość ludzi nie była zbyt odważna lub nie posiadała dostatecznej pewności siebie; co rzecz jasna nie było niczym złym. Każdy miał prawo wieść życie w taki sposób, by czuć się w nim komfortowo; a prawdą było, że popularność miała swe ogromne wady.
- Masz trochę racji... czasami to zmienia się w pewien rodzaj obsesji. Odwracasz się i masz wrażenie, że wszyscy Cię obserwują - parsknęła śmiechem. - Najgorsze jest chyba to, że ludzie zwracają uwagę na pierdoły, zamiast na te ważne rzeczy. Wystarczy raz się źle ubrać, wyjść bez makijażu... - przewróciła teatralnie oczami - a to, że dbasz o zwierzęta czy promujesz zdrowy tryb życia zostaje totalnie olane.
Uśmiechnęła się z przekąsem i napiła wina.
- Oczywiście nie wszyscy tacy są - sprostowała szybko. Nie chciała, żeby zabrzmiało to, jakby narzekała na swoich fanów. Bądź co bądź, to dzięki nim jej kariera się rozwijała.
Carmilla przyglądała się przez chwilę blondynce w milczeniu, obserwując jej zarumienione policzki. Była taka urocza i słodka w swoim zachowaniu, naturalna, energiczna... no cukiereczek! Tak różna od zimnych i wyrachowanych wampirów, wśród których zwykła żyć młoda Asmodey. Może dlatego właśnie tak niepozorna, ludzka kobieta przyciągnęła jej uwagę? Zdawała się działać na nią niczym magnes! Chciała poznawać ją bardziej i oglądać coraz to nowsze, żywe reakcje na jej rumianej buzi. Ah... trochę się rozmarzyła?
Delikatny uśmiech nie znikał z porcelanowej twarzy wampirzycy. Przejechała dłonią po swoim udzie, poprawiając podkolanówkę i wygładzając nieistniejącą zmarszczkę na spódniczce.
- To dobrze, że powstrzymałam się przed pocałowaniem Cię, Blanche. Byłoby bardzo przykro, gdybyś tu zeszła na zawał! - Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się szelmowsko. Blefowała? Ciężko było, bardzo ciężko to odgadnąć. Słowa wypowiedziała dokładnie w takiej samej intonacji jak poprzednie. Ot, jakby rozmawiały o pracy czy pogodzie. Odrzuciła niesforne, czarne kosmyki do tyłu i napiła się wina, kończąc drugi kieliszek i odstawiając go na blat.
Dobrze jej było w towarzystwie Francuzki, o czym mogły świadczyć coraz odważniejsze żarty i śmielsze tematy rozmowy. Dawno nie poczuła takiej sympatii do kogoś, praktycznie po paru chwilach od poznania. Śmiały się wspólnie i zdawało się, że bawią wyśmienicie. Wydawać by się mogło, że Carmilla poświęciła całą swą uwagę ślicznej blondynce, a jednak czujnie obserwowała otoczenie kątem oka. Od razu dostrzegła zainteresowanie dwóch kolesi, przypominających informatyków. Poczuła jakąś dziwną złość, zdecydowanie nie chciała, by im przeszkadzali.
- To ciekawe - powiedziała, gdy Blanche podzieliła się z nią odczuciami na temat miasta. - W takim razie życzę Ci, żebyś za szybko nie znudziła się tą industrialną przestrzenią. Wbrew pozorom, bywa tu dość monotonnie.
- Ah tak, więc jesteś z tych, którzy lubią azjatycką kuchnię - uśmiechnęła się szeroko. - Znam miejsce, gdzie serwują najlepszy ramen. Zabiorę Cię tam kiedyś - powiedziała pewnym siebie tonem.
- Ooh, cudownie! - Entuzjastycznie skomentowała małą autoreklamę dziewczyny - W takim razie musimy wymienić się numerami!
Sięgnęła szybko po małą, czarną torebeczką, którą wcześniej umiejscowiła pod blatem i zaczęła w niej grzebać w poszukiwaniu wizytówki.
- Cholera, oczywiście musiałam je zostawić w innej torebce... - bąknęła do siebie pod nosem i zmarszczyła brewki z niezadowoleniem. Z taką miną paradoksalnie wyglądała jeszcze bardziej uroczo.
- Bez obaw, zaraz coś ogarnę! - Oznajmiła i uśmiechnęła się, jednak szybko wyraz jej twarzy zmienił się na bardziej srogi.
- Nie tylko ja zwróciłam na Ciebie uwagę... - mruknęła, marszcząc nos w niezadowolonym grymasie i utkwiła wzrok w dwóch informatykach. Spoglądali na rozmawiające dziewczyny zdecydowanie zbyt często, łatwo było dostrzec ich zainteresowanie. Carmilla była pewna, że po paru drinkach na odwagę na pewno by do nich podeszli. Dlatego też postanowiła odegrać małą scenkę, przy okazji dostarczając Blanche kolejną niespodziankę. Zbliżyła się do blondynki raz jeszcze, tym razem szybciej i pewniej. Objęła jej ramię swoją białą jak ściana ręką i przyciągnęła do siebie. Trzeba była przyznać, że uścisk był zaskakująco silny jak na tak niską i drobną istotkę.
Zbliżyła się do niej niebezpiecznie blisko, a długie włosy zakryły ich twarze. Z daleka wyglądać to mogło tak, jakby właśnie postanowiły się pocałować. Tymczasem Carmi przytknęła swój zimny nosek do noska blondynki i uśmiechnęła się figlarnie, patrząc prosto w błękitne jak ocean oczy.
- Palisz? - Zapytała, odsuwając się od towarzyszki po dłuższej chwili. Uniosła się lekko na siedzonku, szybko łapiąc swoją skórzaną kurtkę i torebkę.
Nie znosiła sprzeciwu. Nawet jeśli Blan nie miała akurat ochoty na papierosa, wampirzyca chwyciła ją za dłoń i pomaszerowała przez cały lokal aż do wyjścia. Zadarła wysoko brodę, przechodząc tuż obok biednych informatyków. Dziś nie mieli szczęścia.
Odpaliła szluga i zaciągnęła się nim z nieukrywaną radością na twarzy. Nastąpiła krótka chwila ciszy, którą Carmi przerwała, po raz kolejny kontynuując ich rozmowę, jakby zupełnie nic się nie zdarzyło.
- Studiuję... eh, w sumie ciężko to nazwać studiowaniem - powiedziała ciężkim głosem. - No, ale rozwijam się w kierunku muzycznym. Gram na gitarze, trochę śpiewam - wzruszyła ramionami. - Raczej ciężkie, alternatywne klimaty. Nie w Twoim stylu - wytknęła na chwilę różowy język i uśmiechnęła się na komentarz o jej nazwisku.
Ciekawe jaka byłaby reakcja Blanche, gdyby dowiedziała się, że Asmodey to nowe nazwisko, które było przykrywką dla tego prawdziwego; mianowicie Dracula. To dopiero brzmiało dumnie, prawda?
- Taaak - zaśmiała się, przeciągając. - Uwierzyłabyś, gdybym Ci powiedziała, że mieszkam w starym zamczysku? Takim, otoczonym fosą i strzeżonym przez groźnego Smoka? - wyszczerzyła ząbki.
Czasami te prawdziwe historie wydają się najbardziej nieprawdopodobne.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Blanche Nie Kwi 19, 2020 9:51 pm

Blanche wypiła kolejny łyk czerwonego wina, zdążyła już nieznacznie poczuć, że alkohol płynie w jej żyłach. Pokręciła powoli parę razy kieliszkiem i przystawiła na chwilę do nosa. Była mile zaskoczona ładnym zapachem. Widać dziewczyny trafiły do lepszego lokalu, w którym dbano o jakość podawanych trunków. Kolejne przyjemne zaskoczenie! Będzie musiała zapamiętać nazwę tego miejsca. Nie była specjalnym znawcą win, wiedziała jakie są podstawowe szczepy i to wystarczyło, po prostu jedne jej smakowały, a inne zupełnie nie. Lubiła ciężkie, wytrawne wina z głębokim bukietem, ale ze względu na słabą głowę nie pozwalała sobie na nie często. Przy zbyt dużej dawce następnego dnia miała migrenę, jakiej świat nie widział, nie pomógłby nawet najlepszy ramen i aspiryna. Na szczęście dzisiejszego wieczoru wybrały półwytrawny alkohol, więc istnieje większe prawdopodobieństwo, że do domu wróci w dość dobrym stanie. Chyba, że wyciągnie z torebki papierosy… Zgubny nawyk, który w połączeniu z procentami potrafił przysporzyć Francuzce kłopotów. Na razie skórzana listonoszka pozostawała zawieszona na haczyk pod ladą, więc nie było powodów do zmartwień.
Blondwłosa zamieszała jeszcze raz swoim trunkiem. Skierowała wzrok na kieliszek i krótką chwilę obserwowała w nim swoje odbicie. Oczy się nie świeciły, to dobrze. Dotknęła zewnętrzną częścią dłoni swojego policzka. No tak, był już cieplejszy niż zazwyczaj. Potem podparła się jedną ręką o skroń, pokazując przy tym światu błękitne paznokcie zaokrąglone w migdały i słuchała dalej swojej rozmówczyni.
- Czasami tak jest, czyjaś twarz wydaje się być niezwykle znajoma, czyli na pewno mam sobowtóra gdzieś w świecie mody! – Dodała widząc, że wampirzyca nie skończy swojej wypowiedz. Sama była pewna, że nigdy wcześniej się nie spotkały. Miała dobrą pamięć do ludzkich twarzy, czego nie można było powiedzieć o imionach nowo poznanych osób. Carmilla dodatkowo była charakterystyczna.
Nie spodziewając się jakiego zaszczytu dostąpiła dzisiaj ze strony właścicielki lokalu, wypiła do końca zawartość kieliszka i uniosła palec do góry:
- Dla mnie również to samo. – Blanche aktualnie niespecjalnie przejmowała się w jakim stanie zawita dzisiaj w nocy do mieszkania. Nie miała jutro żadnych obowiązków, środek tygodnia jak widać też może opiewać w rozrywki, więc płynęła z prądem (aspiryna jest na posterunku!). Prawdopodobnie obydwie zrozumiały się w tym temacie bez słów, więc dziewczyna nie zwróciła nawet uwagi na zagadkowy uśmiech swojej towarzyszki. Widać plan wypicia większej ilości niespecjalnie jej przeszkadzał, ba, zdążyła nawet mrugnąć okiem w kierunku Carmilli. Dojrzała natomiast wzruszenie ramion wywołane żartem o followersach. No tak, dla niej ten temat wydawał się dość ciekawy, ale modelka mogła być nim znużona. Przytaknęła dziewczynie i kolejny raz zaśmiała się:
- W takim razie jestem bezpieczna. – Odwzajemniła uśmiech. Zauważyła, że od czasu do czasu rozmówczyni bacznie się jej przygląda. Rzeczywiście mogła stanowić novum w Yokohamie, ale czy to o to chodziło? Może po prostu była równie ciekawska jak ona sama. Nie wiedziała z jakimi środowiskami Carmilla styka się na co dzień, że na ich planecie występują inne niż ludzie istoty. Gdyby była tego świadoma, pewne zachowania wampirzycy byłyby dla niej oczywiste. Rzeczywiście w swej normalności mogła stanowić swego rodzaju ewenement. Z empatią wypisaną na twarzy słuchała dalej koleżanki - No tak, to prawda. Z drugiej strony, sama się na tym łapię, że jeżeli mam gorszy dzień i patrzę na te wszystkie piękne zdjęcia, to myślę, co jest nie tak? Dlatego ludzie wychwytują jakiekolwiek gorsze zdjęcie, ludzka zawiść, czują się lepiej, jeżeli u kogoś też jest źle. – Po raz kolejny poprawiła kosmyki włosów zakładając je za uszy. Odkryła przy tym znaczną ilość kolczyków, która w nich tkwiła. Mogłoby się wydawać, że nie pasowały do delikatnej urody blondynki. Właśnie dzięki nim, będąc nastolatką, chciała przestać wyglądać jak aniołek i w ten sposób zostały z nią na dłużej. W sumie dodawały choć krztynę charakteru, więc nie przeszkadzały.
Wyciągnęła język na wierzch w kierunku Carmilli, tym razem nie dała się zbić z pantałyku:
- Co najwyżej nabiłabym sobie kilka siniaków spadając z wrażenia z krzesła. Nieczęsto jestem całowana przez nieznajomych, przez dziewczyny tym bardziej. – Powiedziała pewnym siebie głosem. Szeroki uśmiech z nutą tajemniczość zagościł na jej twarzy, niech jej rozmówczyni zobaczy, że też potrafi się tak bawić, a przynajmniej tak jej się wydaje. Spojrzała więc prosto w oczy o barwie lodu już nieco odważniej niż wcześniej. - Jeżeli poznam więcej osób Twojego pokroju może monotonia nie zawita do mojego życia szybko. – Rzeczywiście rozmowa toczyła się bardzo gładko, Francuzka nie kryła swojej sympatii do nowopoznanej osoby. Oczywiście wszystko znacznie ułatwiały kolejne łyki wina, dzięki którym pozwoliła sobie na odważniejszy żart z pogranicza flirtu.
Ucieszyła się na wieść o poznaniu kolejnego miejsca, zwłaszcza z dobrą kuchnią:
- Super! Dobrego jedzenia nigdy za wiele, niespecjalnie przepadam za gotowaniem. – To prawda, nie nadawałaby się na perfekcyjną panią domu. Niejeden garnek zdążył się już o tym przekonać. Kiedyś podczas montażu rozgotowała nawet mrożone pierogi, bo zwyczajnie zapomniała ich zdjąć z kuchenki. Jakim cudem przy takim odżywianiu jest w dobrej kondycji? Trzeba podziękować sile wyższej za dobrą przemianę materii plus odrobinie ruchu. Na słowa Carmilii sama sięgnęła do swojej listonoszki i wyjęła telefon:- Może w takim razie zapiszę Twój numer i puszczę Ci strzałkę? – Zdążyła dokończyć zdanie i zauważyła, że wampirzyca była z czegoś wyraźnie niezadowolona. Chwilę jej zajęło, żeby zorientować się co mogło wywołać taki brzydki grymas na uroczej twarzy. Informatycy? Prychnęła cicho pod nosem, czyżby jej towarzyszka była zazdrosna? Trochę nie wiedziała jak ma się czuć w związku z tym faktem. Z konsternacją obserwowała co też wydarzyło się w następnych sekundach. Więc jednak ją pocałuje? Dopiero gdy ich nosy się spotkały zrozumiała, że chodzi o odstraszenie potencjalnych zainteresowanych. Może to i lepiej, sama nie miała ochoty na rozmowę z nimi. Poczekała chwilę w tej pozycji po czym odsunęła swoją głowę od Carmilli i z nonszalanckim uśmiechem dotknęła swoją ciepłą, ludzką dłonią jej policzka, pogładziła go:
- Mon chéri, tak odważnie, jeszcze będą na nas tutaj krzywo patrzeć. – Odparła przyciszonym głosem i z przejęciem rozejrzała się na boki, to powinno uświadomić pewnym osobom, że nie mają czego tutaj szukać. Zabrała swoją dłoń, skoro zdecydowała się na ten gest czerwone wino coraz mocniej zaczynało płynąć w jej żyłach.
Nie zdążyła złapać oddechu, a już była w połowie drogi do drzwi wyjściowych, nie miała szansy, żeby zaprotestować. Roztargniona założyła na siebie płaszcz i wzięła torebkę. Zaczęło się… papierosy. No przecież nie odmówi, jak mogłaby to zrobić będąc osobą uzależnioną. Po wyjściu na zewnątrz wyciągnęła paczkę ze swojej torebki, po wyborze jednego od razu zapaliła. Sanitariusz, jutro będzie problem. Wypuściła chmurę dymu ponad ich głowy, dopiero teraz zorientowała się jak niska jest Carmilla, mała Calineczka.
Żachnęła się słysząc kolejne zdanie. No jak to nie w jej stylu? Może i racja, ale to nie oznacza, że nie jest otwarta muzycznie! Wręcz przeciwnie, zawsze była zainteresowana, jeżeli usłyszała, że ktoś na czymś grał: - Możemy stworzyć niezły duet, ja nie umiem śpiewać, ale gram na skrzypcach, to byłaby nowa odsłona Twojego ciężkiego brzmienia. – Zażartowała.
- A Ty jesteś księżniczką zamkniętą w największej komnacie, w najwyższej wierzy, czekającą na swego wybawcę? – Oczywiście potraktowała pytanie kruczowłosej jako żart. Nawet gdyby zobaczyła zdjęcia powiedziałaby, że to fotomontaż, a wampirzyca robi jej kolejnego psikusa. Francuzka pomimo postawy lekkoducha twardo stąpała po ziemi. Póki nie zobaczy pierwszych kłów w tym mieście, zbliżających się do jej szyi i żądzy krwi w oczach, nie uwierzy w bajki. A może również wtedy stwierdzi, że ma do czynienia z osobą chorą psychicznie i zwyczajnie pójdzie na komisariat zgłosić całe zdarzenie, jeżeli oczywiście będzie w stanie.
Blanche

Blanche

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie lisa na lewym boku przy żebrach, w prawym uchu trzy, a w lewym pięć kolczyków.
Zawód : Studentka, DJka, montażystka filmowa.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4347-blanche-clevenot

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Carmilla Pią Kwi 24, 2020 8:17 pm

Jako wampirzyca powinna mieć o wiele większą naturalną odporność na alkohol, ale dziś chyba nie do końca tak było. Może to ze względu na wiek? Nie piła przecież tak dużo, nie miała okazji się zaprawić w boju. Z drugiej strony, przeżyła też i takie imprezy gdzie mocne trunki lały się hektolitrami i jak dama wracała w pozycji pionowej do domu. Także zależało to zapewne od dnia, ilości wypitej wcześniej krwi... a no właśnie! To temu tak na nią oddziaływało wino. Po prostu była głodna, a w tym stanie o wiele łatwiej o zawrót głowy.
Nie przeszkadzało jej to jednak (aż tak bardzo), bo blondynka przyciągnęła jej uwagę rozmową. Wcześniej traktowała ją głównie jako atrakcyjny posiłek, ale teraz zmieniła swe zdanie o 180 stopni. Chciała ją bliżej poznać i w imię tego była nawet w stanie poskromić swoje łaknienie; na troszkę dłużej. Wcale nie wykluczała, że dobierze się dziewczynie do słodkiej szyjki, o nie. Wręcz przeciwnie, wielką miała na to ochotę; ale nie za wszelką cenę. Tak zdecydowała. Tak też i zrobi. Zresztą droczenie się, przekomarzanie, a nawet flirtowanie było niesamowicie wciągające i Carmilla chciała coraz więcej. Uwielbiała zabawy, a w takim towarzystwie to już w ogóle!
Fakt, że Francuzka nie zamierzała się ograniczać z piciem wina, skwitowała kolejnym, cwanym uśmieszkiem. Numer... eee, 5? Ten był taki typowy dla jej rodu, stosowany w bardzo specyficznych sytuacjach. Ah, gdyby jej brat ją teraz zobaczył... byłby z siostrzyczki dumny. Był przecież wyśmienitym podrywaczem (chociaż pewnie większość kobiet nazwałaby go draniem) i na podobny grymas na twarzy wyrwał już nie jedną pannę. No tak... okej, powiedzmy to na głos. Carmilla ewidentnie podrywała blondwłosą istotkę. Słodka, ubrana w białą koszulę dziewczyna, po prostu wpadła jej w oko. Czemu więc nie miałaby z nią porozmawiać i zobaczyć jak się rozwinie ich relacja? Jak na razie było gorąco! Co mieli okazję zobaczyć na własne oczy informatycy. Ale to za chwilę...
Tymczasem panienka Asmodey wyszczerzyła ząbki na stwierdzenie, że dziewczyna jest przy niej bezpieczna. Oj, to było bardzo naciągane. Nieświadoma niczego blonydnka nawet nie wiedziała, jak swymi słowami rozbudziła wyobraźnię wampirzycy. Znowu trochę za bardzo ją ponosiło... Przyłapywała się bowiem na tym, że wpatrywała się na odkrytą szyję dziewczyny. Myśląc tylko o tym, by wbić w nią swe długie, ostre kły. Szkarłatna krew na pewno prezentowałaby się niezwykle kusząco na tle śnieżnej bluzki... Oh, Carmi! Opanuj się!
Potrząsnęła głową na boki i przygryzła mocno dolną wargę, wracając na ziemię. To wszystko było takie... nieodpowiednie. Czuła się trochę tak, jakby była małą dziewczynką, która ma przed sobą cukierka i chce go zjeść, ale jednocześnie doskonale wie, że mama kazała jej poczekać do obiadu.
- Chyba każdy tak robi, to... całkiem ludzkie zachowanie. Poza tym, wiesz jak to jest z tymi zdjęciami. Odpowiedni kadr, makijaż, wciągnięty brzuch, światło i... na dokładkę fotoszop. To tylko wyidealizowany obrazek, który ma być ładny, a najlepiej jeszcze kontrowersyjny - ciężko było jej wrócić do normalnej rozmowy, było to nawet przez chwilę widać. Nie chciała jednak okazać Blanche braku zainteresowania, toteż skupiła na jej twarzy wzrok. Oczęta o mroźnej barwie przypatrywały się więc wąskim (acz bardzo urokliwym w jej mniemaniu) ustom, rumianym policzkom, delikatnie uniesionej brwi. Wampirzy wzrok pozwalał jej wychwycić wszystkie detale, niektóre niewidoczne dla zwykłego śmiertelnika. - Ja zaczęłam po prostu wrzucać zdjęcia w różnych stylizacjach, takich trochę odważniejszych; i to się fajnie przyjęło. To dla mnie sposób na wyżycie się artystycznie, nie zależy mi na pieniądzach, które z tego otrzymuję. Dzięki temu mogę pozostać sobą i robić co chcę, nie patrząc na to co się dobrze sprzeda. - Podzieliła się z dziewczyną swoim poglądem, który w dzisiejszych czasach był niestety coraz mniej popularny. Liczył się tylko hajs! Rzecz jasna, Carmi bardzo lubiła wieść drogie i luksusowe życie. Jak na razie i tak większość z tego co wydała, zarobił jej tatuś. Dobrze mu szło, bo wymagania były wysokie! Utrzymać jedną różową żmiję to wyzwanie, a co dopiero gdy na dokładkę była jeszcze córa o podobnym zamiłowaniu do drogich torebek i jeszcze droższych butów!
- Naprawdę? - udała zdziwioną, gdy Blanche powiedziała, że jest rzadko całowana przez nieznajomych. Uśmiechnęła się delikatnie, popijając wino, które zdecydowanie zbyt szybko się kończyło. - Zabrzmiało to tak, jakbyś żałowała.
Chytry uśmieszek zawitał na porcelanowej twarzy. Poprawiła jakiś niesforny kosmyk włosów, obserwując blondynkę, która... coraz odważniej patrzyła jej w oczy. Ciekawa była, taka słodka panienka z pozoru. Z wyglądu bardzo elegancka, delikatna, ale coś Carmilli podpowiadało, że wcale nie należała do grzeczniutkich.
- Nie musisz już nikogo więcej poznawać, aby tak było. - odparła. Pewna siebie była, mhm.
Wymieniły się szybko numerami telefonu, dopełniając formalności. Carmi uśmiechnęła się jeszcze raz i podziękowała, stwierdzając, że na pewno przyda jej się znajomość kogoś o umiejętnościach filmowych. Nigdy nie brała udziału w tego typu produkcjach, więc chętnie mogłaby pomóc nawet w jakimś projekcie na studia. O ile w ogóle nadawała się na aktorkę, bo to zupełnie inna sprawa niż sesje zdjęciowe... Wychodziła jednak z założenia, że do odważnych świat należy i wszystkiego trzeba w życiu spróbować! Może akurat odkryje swój nowy talent.
Blanche może uznała za doskonałą zabawę, by igrać z wampirzycą. Prawdopodobnie chciała się jej odwdzięczyć za drugie, trzecie (?) zaskoczenie tego wieczoru. Skąd mogła wiedzieć, że było to bardzo, ale bardzo naiwne? Wampirzyca, gdy poczuła dłoń na swoim policzku wzdrygnęła się lekko. Była zdecydowanie zbyt... blisko. Czyżby w jej oczach, na dosłownie ułamek sekundy, pojawił się charakterystyczny, czerwony błysk?
Odsunęła się trochę szybciej, niż sobie tego życzyła i wyciągnęła blondynkę na zewnątrz. Powody ku temu były dwa, oba równie ważne. Pierwszym z nich, był jej zapach. Na podwórku zdawał się on o wiele mniej intensywny niż w ciepłym pomieszczeniu. Dzięki temu młoda Dracula mogła czuć się bardziej swobodnie. Drugą rzeczą, był upierdliwy nałóg i wręcz potrzeba zapalenia papierosa. To dobrze, że Blanche nie miała nic przeciwko i nie odebrała jej zachowania jako niegrzeczne; bo takie trochę było. Chociaż po poprzednich zachowaniach Carmilli, pewnie spodziewała się już dosłownie wszystkiego. Aż dziw, że  jeszcze nie uciekła. Odważna była!
Brunetka zaciągnęła się papierosem z przyjemnością i uniosła lekko głowę do góry, by spojrzeć na twarz swojej towarzyszki. Szybko zaczęły rozmawiać na temat muzyki. Okazało się, że i w tej kwestii dzielą zainteresowania. Wiele je łączyło, ale może to dobrze? Były istotami z dwóch różnych światów, wyglądały jak swoje przeciwieństwa. Wampirzyca cała w czerni, z mocnym, wyrazistym makijażem, emanująca pewnością siebie oraz pewnym rodzajem chłodu. Z drugiej strony była jasnowłosa anielica ubrana na biało, o delikatnej aparycji. Taka ciepła, wygadana i ekstrawertyczna. Na pewno było to nietypowe zestawienie, całkiem jak nazwa lokalu w którym były. Cold fire.
- O, grasz na skrzypcach? - podchwyciła temat i zmrużyła oczy. - Masz jakieś demo? Chętnie bym zobaczyła jak sobie radzisz - powiedziała i wypuściła dym z ust, tworząc nad nimi szary obłoczek.
- Mhhhm... może niekoniecznie czekającą na wybawcę - parsknęła śmiechem. - Ale reszta się zgadza... - zacięła się na chwilę. - Kurczę, nawet Ty jesteś ode mnie wyższa - zauważyła i zbliżyła się do Blanche. Szybko wspięła się na palce, by... uwaga!, skraść jej całusa. Delikatnie musnęła jej wargi swoimi.
- Faktycznie słodka - kolejny, cwany uśmieszek ozdobił twarz brunetki. W końcu dopieła swego, hehe.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Bar "Cold Fire" - Page 2 Empty Re: Bar "Cold Fire"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach