KULT BLADYCH

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

KULT BLADYCH Empty KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Pon Maj 27, 2019 8:22 pm

I po co było iść na imprezę?
Pierwsze zdanie, które przyszło do głów "wybranych", po tym jak przebudzili się w ciemnym pomieszczeniu. Nie byli w stanie określić gdzie dokładniej się znajdują, nawet zapachu tutaj bowiem nie było. Ani okien. Ani drzwi. Więc co? Zapewne gdzieś musi znajdować się ukryte przejście. Tylko niestety żadnego śladu, który wskazywałby na możliwość otwarcia. Więc już na pewno uświadomieni zostali, że tajemnicze wrota otwiera się od zewnątrz. Przerąbana sprawa. Nawet towarzyszący im ból głowy nie równał się z tym bagnem, w które wdepnęli.


Hera, Elias, Joffrey. Znajdujecie się w miejscu nieoświetlonym, nie jesteście w stanie ogarnąć gdzie się znajdujecie. Nie dociera do Was żaden dźwięk, jest Wam duszno i powoli robi się niedobrze. Męczące mdłości, zawroty głowy... To wszystko sprawka leków, które zostały podane. A co gorsza, nie możecie używać mocy. Nie dość, że Was osłabiono, to jeszcze nafaszerowano prochami blokującymi umiejętności oraz energię. W dodatku przebrano Was w jakieś szarawe stroje, nawet worek po ziemniakach wygląda przy nich jak ostatni krzyk mody.
Gorzej być nie mogło, co nie?


Wszelki ekwipunek został odebrany.
Czas odpisu - 31.05 (piątek) do godziny 22.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Pią Maj 31, 2019 9:13 pm

Pierwszy raz urwał mu się film na imprezie, a przecież nie wypił zbyt wiele. Słyszał od znajomych historie na temat pobudek w dziwnych miejscach, ale wątpił, żeby ktokolwiek wylądował gdzieś pomiędzy o-kurwa-gdzie-ja-jestem a jak-do-tego-doszło. Elias próbował przypomnieć sobie chociażby jakieś szczątkowe informacje mogącego nieco rozjaśnić sytuację, w jakiej się znalazł. Niestety, wszystkie wspomnienia z imprezy wydawały się mało pożyteczne. Picie, jedzenie, tańce, rozmowy, muzyka - nic co na początku wydawało się w najmniejszym stopniu podejrzane.
Tak niewiele wystarczyło, żeby wampir poczuł się za pewnie i stracił czujność.
Nie potrafił określić, ile czasu minęło odkąd świat zawirował mu przed oczami, a grunt usunął się spod nóg. Parę minut? Godzin? Dni? Tylko jednego mógł być całkowicie pewny - podpadł w poważne kłopoty wraz z całkowicie nieznajomymi osobami. Oparł się o ścianę, powoli siadając. Gwałtowniejszy ruch kończył się przeszywającym bólem głowy i chęcią zwrócenia wypitej krwi. Podkurczył nogi i oplótł je rękami.
Mógł tylko czekać na to, co miało się wydarzyć. Zaraz po obudzeniu się próbował znaleźć wyjście z pomieszczenia, ale szybko zorientował się, że porywacz dołożył wszelkich starań, by stało się to niemożliwe. Irytujące, ale świadczące o tym, że ten ktoś na pewno nie zalicza się do grona amatorów, raczkujących w spełnianiu swoich chory fantazji.
I ta myśl w ogóle nie podniosła na duchu wampira.
Ktoś ma jakiś pomysł, jak stąd zwiać? – zapytał, choć wcale nie oczekiwał satysfakcjonującej odpowiedzi.
Wiedział, że nikt nie mógł jej udzielić.
Oderwał mały pasek materiału ze swojego odzienia. Zebrał włosy w koński ogoń i związał na wysokości karku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Joffrey Sob Cze 01, 2019 7:13 pm

A trzeba było chociaż raz nie pić. Joffrey ocknął się z obolałą głową i wkurwem na twarzy. Ponuro rozejrzał się po pomieszczeniu i choć był prawie pewien, że wciąż jest najebany.. coś tutaj ewidentnie nie grało. Uderzyła go duchota i skręcało mu się całe wnętrze. Zerknął w stronę swojego ubrania.
- Ciuchy mi zajebali! - Krzyknął, przypominając sobie że ubrał dziś jeden ze swoich ulubionych krawatów. Wredne zwyrole zadarły z niewłaściwą osobą. Wampir bowiem spróbował wstać i wtedy zdał sobie sprawę, że nie jest sam w pomieszczeniu. Spojrzał na Eliasa, przechylając głowę na prawą stronę.
- Wiesz gdzie my w ogóle jesteśmy? - Odparł, choć nie spodziewał się nie wiadomo czego. Machnął ręką, szukając drzwi i zaczął próbować je wyważyć. Jak widać Joffrey nie zamierzał siedzieć na dupie, bowiem od razu zaczął się drzeć.
- Nie wiecie kogo porwaliście tępe kurwy! Otwierać te jebane drzwi zanim was wszystkich rozpierdole! - Ryknął, czując coraz to większego wkurwa. W końcu Kurosz nie należał do osób siedzących cicho, o czym dwójka wampirów będzie mogła się przekonać. Jeżeli nic nie wskóra, nie przestanie robić hałasu. Nieważne, że czuł się źle.
Wydostanie się stąd.
- W końcu ktoś się zjawi, a wtedy musimy zaatakować. - Emilio był nastawiony bojowo. Lustrował czerwonymi oczami drugiego wampira, od czasu do czasu zerkając na ich jeszcze nieprzytomną towarzyszkę. Chwycił się za głowę, gdy poczuł że znowu zaczęła go boleć.
- Niech tylko dorwę chuja, który za tym stoi.. - Głos szlachetnego brzmiał ponuro. Kurosz nie zamierzał się w nic bawić. Miał jedynie nadzieję, że obydwa wampiry będą podzielały jego zdanie. Każdy w końcu chciał się wydostać z tego pierdolnika.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Sob Cze 01, 2019 8:38 pm

Kurwa, myślała, że już dawno miała za sobą imprezowy okres życia i że teraz naprawdę jest dorosłą i odpowiedzialną wampirzycą.
He, myślała.
Znowu wylądowała na jakiejś dziwnej imprezie, jak to miała w zwyczaju, znowu Angelo musiał wyjść wcześniej, aby zadzwonić do mamusi, znowu musiała wypić za dużo i...
Chwila – sęk w tym, że poprzedniego wieczora nie piła alkoholu. Jedynie jakieś żałosne soczki. No i krew. Co się więc, do chuja, stało?
Obudziła się chyba najwcześniej z całej trójki, ale gdy tylko spróbowała podnieść głowę, poczuła się tak fatalnie, że ze zrezygnowaniem znowu ułożyła się na posadzce. Niby-spanie przynosiło jej lekką ulgę, więc postanowiła w spokoju (acz z ogromnym bólem rozrywającym czaszkę) poleżeć i przemyśleć sytuację.
Niestety, nie było jej to dane przez jej uroczych współtowarzyszy niedoli. Jednego, jak sądziła po głosie, nie znała, był jej obcy. Ale za to drugiego...
Ja pierdolę, Joff, zamknij ryj – wycharczała niczym umierający pies, nadal leżąc w tej samej pozycji, gdy już miała dość jego bulgotania. Zmieniła jedynie policzek, którym tuliła się do zimnej podłogi, dzięki czemu mogła jednocześnie zobaczyć, kim była trzecia ofiara tej sytuacji.
Nope, nie znała gościa.
Miło poznać. Hera – burknęła tylko, po czym wreszcie zaczęła podnosić się z ociąganiem.
Kiedy zobaczyła, w jakie szmaty ją ktoś ubrał, aż jęknęła głośno.
Joff – powiedziała, powoli wstając i jednocześnie podtrzymując się ściany. Pamiętała, że na imprezie się nawet ucieszyła, widząc krewniaka, w końcu nie widzieli się od wieków. Tylko że co, do cholery, miała wspólnego z nim i z.. z tym kimś trzecim, że postanowiono się nad nimi poznęcać? – Mam pustkę w głowie. Ostatnie, co pamiętam, to jak tańczyłeś belgijkę. Co działo się potem?
Rozejrzała się uważnie, ale pomieszczenie było dla niej jedną wielką zagadką.
Co to ma być? Piła. Edycja wampirza czy jak? – warknęła w eter, ni to do chłopaków, ni to do powietrza. Zaczęła kuśtykać wzdłuż pomieszczenia, próbując wymacać cokolwiek na ścianie.
O mamuniu, bolał ją każdy, nawet najmniejszy mięsień.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2019 11:27 am

Wciąż tyle pytań bez odpowiedzi. Wampiry powoli zaczynały się budzić i chwilę po wyrażały swoje niezadowolenie. Nic dziwnego, zostali porwani i zamknięci wbrew swojej woli. Nikt im nic nie wyjaśnił, tylko postawił przed faktem dokonanym. Jakie dranie za tym stali? Nawet obelgi, krzyki i groźby nie wskórały nic dobrego, właściwie nie uczyniły nic, bo na wszystko odpowiadała im jedynie cisza. Zaczynali tracić na cierpliwości, mimo doskwierając im trudnościami na skutek leków.

Wciąż czujecie dyskomfort, zawroty głowy i mdłości. Będą one trwać jeszcze: 2 posty.

Jednak w pewnej chwili, a dokładniej od momentu ostatniego słowa wypowiedzianego przez Herę, rozbrzmiał rosnący śpiew chóru. Docierał on powoli do waszych uszu, uświadamiając was, że możecie prawdopodobnie znajdować się w jakiejś kaplicy bo w końcu śpiew miał charakter kościelny. Niestety, nie wróżyło to nic dobrego, śpiew nie tylko brzmiał obco, był też agresywny, szybki, a melodia grana na organach i donośnych bębnach mogła przyprawić o dreszcze. Gdzie wy u licha się znaleźliście?

Wreszcie też ktoś się i wampirami zainteresował. Do środka wpadło nagłe, oślepiające światło, jak jedna ze ścian dosłownie wjechała w podłogę. Kiedy wasze oczy uzyskają ostrość widzenia i na nowo będziecie mogli widzieć, dostrzeżecie, że poza pomieszczeniem nie ma tak silnego światła. Ktoś ewidentnie was celowo oślepił. Jeśli skierujecie się ku wyjściu z małej, dusznej celi, znajdziecie się w długim korytarzu. Wilgoć, smród stęchlizny i śliskie, kamienne ściany. Czyżby piwnice?
Korytarz wydawał się dość długi, lecz po obu jego stronach nie znajdowały się żadne drzwi. Prawdopodobnie były one tak samo tajne, jak poprzednie.
Na końcu korytarza, znajdują się schodki. Za nimi, drewniane jednoskrzydłowe drzwi. A tuż przy nich stał garbaty, przerażony staruszek. Powykręcane palce kurczowo trzymały lampion, dający odrobinę więcej światła. Słyszycie jego przyspieszony oddech, czujecie smród potu i to, jak jego serce szybko bije. Możliwe, że to on jest sprawcą waszego oślepienia oraz wypuszczenia. Pytanie.
Co zrobicie dalej?

A śpiewy nie ucichły.



Kolejność dowolna.
Czekam na odpisy do 12 czerwca, do godziny 22:00
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Sro Cze 05, 2019 12:30 pm

Rozejrzał się po pomieszczeniu, nie dostrzegając niczego, co mogłoby choć trochę podpowiedzieć mu, w jakim miejscu się znalazł. Zmrużył oczy, kierując wzrok na drugiego wampira.
Nie wiem – odpowiedział.
Niestety porywacz nie zechciał zostawić informacji z adresem i nawet starannie zadbał o to, by nikt nie dowiedział się niczego na jego temat. Taka nieświadomość była cholernie uciążliwa, jednak Elias nie zamierzał zbytnio się tym przejmować. O ile nie zamierzono ich zagłodzić, to prędzej ktoś będzie musiał otworzyć tę tajemniczą komnatę, a wtedy być może nadarzy się okazja do ucieczki. Siedzenie i lamentowanie nad swoim losem nie wchodziło w grę.
Elias.
Przynajmniej zapoznanie się już mieli za sobą. Mogli teraz...
"Co to ma być? Piła. Edycja wampirza czy jak?"
... siedzieć.
A jednak coś zaczęło się dziać. Najwyraźniej nieme modlitwy do niewiadomych sił zostały wysłuchane, nawet jeżeli rezultat nie do końca odpowiadał Eliasowi.
Syknął, zamykając oczy i zakrywając je dłonią, kiedy oślepiające światło wpadło rozjaśniło pokój. Nieładnie, to zazwyczaj on był przyczyną ślepoty innych. Ostrożnie uchylił powieki, gdy zagrożenie minęło, i o dziwo nie ujrzał nikogo nowego. Porywacz nie pojawił się osobiście, ani też nie wysłał innej osoby. Co to miało znaczyć?
Wstał, zerkając na współwięźniów. Wyszedł na korytarz, ostrożnie stawiając kroki. Uruchomienie jakiejś pułapki w podłodze raczej nie polepszyłoby ich sytuacji.
Uważajcie. Pachnie tutaj tak, jakby zaraz trup miał się nam zwalić na głowy.
Już chyba wolał brak jakiegokolwiek zapachu i dźwięku niż smród stęchlizny i niepokojące śpiewy. Znajdowali się pod jakimś kościołem sekty? Albo łowcy zmienili miejsce przetrzymywania złapanych wampirów? Żadna z tych opcji nie brzmiała dobrze.
Szedł, w ogóle nie dotykając ścian. Wolałby już się przewrócić i zaliczyć glebę na pysk, niż mieć bliższy kontakt z czymś, co zostało wysmarowane czymś na zwór ohydnego śluzu.
Zatrzymał się, zobaczywszy staruszka. Dreszcz przeszedł mu po karku, jakby niewidzialna, zimna ręka dotknęła jego skóry.
Kim jesteś?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Joffrey Wto Cze 11, 2019 9:17 pm

Przez ten cały pierdolnik, Kurosz nie zarejestrował że w kącie leżała dobrze mu znana wampirzyca. Dopiero gdy nazwała go swoim imieniem, przechylił łaskawie łeb w jej stronę i prychnął. Cóż, rodzinka mogła sobie pozwolić na takie odzywki, ale gdyby był to ktokolwiek inny..
- O Hera. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja w rodzinie wyszedłem na pijaka. - Puścił jej oko. Wampir nie żałował sobie magicznego trunku więc się nie dziwił, że miał helikopter w głowie. Porwania jednak nie planował, a tym bardziej tego że ktoś go rozebrał i zajebał cichy.
- Jebany worek po ziemniakach. - Warknął i o ile nie zabrali mu gaci, to Joffrey ściągnie z siebie ciuch aby paradować w samych bokserkach. Jeżeli jednak nawet i majty mu zarąbali to zostanie w worku. Spojrzy raz jeszcze na wstającą wampirzycę.
- Mnie złotko nie pytaj, ja nawet nie pamiętam że tańczyłem. - Zaśmiał się nawet, czując ból w płucach. Był wampirem do cholery, skąd to uczucie słabości? Czyżby coś im podali? A może nafaszerowali jakimiś prochami? Aż mu się odbiło czymś nieprzyjemnym. Potem poznał imię obcego i przyjrzał mu się. Nie kojarzył wampira, ale los dał mu jakże wspaniałą okazję na zapoznanie się.
- Elias. Wierzyłem, że wiesz ciut więcej. - Mrugnął, po czym zerknął na Herę i... jasne światło sprawiło, że Joffrey zakrył oczy. Co do chuja? Milczał jednak bo nie trwało ono zbyt długo, jednak.. Miał złe przeczucia. Wycie ludzi go drażniło, ale przynajmniej widział wyjście z tego dusznego pomieszczenia. Odkaszlnął i zerknął na Eliasa.
- Obyś się mylił. - Rzekł, mrużąc oczy i przyglądając się staremu dziadowi. Na nowo obudziła się w nim wściekłość, wszakże jako jedyni nie wiedzieli o co tu chodzi. Przejdzie przez korytarz, obserwując uważnie podłogę i ściany, a gdy nic nie wyda się podejrzane.. podejdzie do staruchu i go chwyci za ramiona. Nie był delikatny.
- Gadaj co tu się do cholery dzieje! Gdzie jesteśmy? Co to za śpiewy? - Krzyczał. Był zdenerwowany i to bardzo, a wiadomo że Emilio nie potrafił się powstrzymać przed wybuchem. To miejsce śmierdziało, nie zamierzał tutaj dłużej stać.
- Co jest za tymi drzwiami? - Warknie, patrząc w ich stronę. Kolejne porypane miejsce zalatujące kościołem, Kurosz już miał dosyć takich miejsc.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Sro Cze 12, 2019 8:10 pm

Przez słowa Joffa myślała, że pęknie jej żyłka na czole. Cała ta sytuacja ją nieźle rozdrażniła i mimo że już od dawna ćwiczyła panowanie nad emocjami, to jednak w podobnych chwilach stare nawyki i dawna impulsywność robiły swoje – może gdyby nie czuła tych cholernych mdłości i zawrotów głowy i gdyby nie miała wrażenia, jakby została przeżuta przez kogoś na miazgę, wypluta, a następnie poskładana do kupy... może łatwiej byłoby jej trzymać nerwy na wodzy.
Stul dupę, alkusie, ja nic nie piłam – warknęła, czując, że wraz z tymi słowami prawie wyleciała z niej także cała zawartość żołądka. Zaczęła rozmasowywać kark, chociaż nie przyniosło to żadnej ulgi. – To nie wina procentów, słońce, nie mam tylko bladego pojęcia, kiedy mi ktoś czegoś dosypał... – westchnęła, po czym zwróciła się do Eliasa: – A ty... Elias? Co pamiętasz z wczoraj?
Nie zrobiła sobie nic z rozbierającego się Joffa, omiotła go tylko z góry na dół spojrzeniem, po czym w myślach próbowała jeszcze sobie przypomnieć, od jakiej strony, do kurwy nędzy, są oni właściwie ze sobą spokrewnieni i ile pokoleń ich dzieli – oczywiście, nie żeby w przypadku Kuroszy miało to jakiekolwiek znaczenie – ale kiedy stwierdziła, że z tego mętliku w głowie nic nie wyciągnie, przeszła tylko obok, nadal obstukując ścianę.
W momencie gdy była tuż obok krewniaka, usłyszała podejrzany śpiew, a zaraz potem oślepiło ją pieprzone światło. Pisnęła jednocześnie z bólu i zaskoczenia, po czym zasłoniła twarz uniesionym fragmentem pożal-się-boże-kiecki. Śmierdziała okrutnie, ale była na tyle gruba, że nie przepuszczała zbyt wiele światła, więc wytrzymała tak kilka sekund, po czym odważyła się spojrzeć w korytarz.
Pozostała w tyle, bo wolała poczekać, aż mężczyźni przejdą bezpiecznie przez tajemnicze miejsce, dzięki czemu upewni się, że ani w podłodze, ani w ścianach, ani na suficie nie czeka na nich jakaś mordercza pułapka – w końcu, cholera, może ktoś po prostu chciał mieć dobre show z wampirami w escape roomie i właśnie ich obserwował?
Ruszyła ostrożnie za nimi, nadal się nieco zataczając. Kurwa, gdyby przynajmniej poczuła się lepiej, byłoby łatwiej. Nie dawała rady nawet trzeźwo myśleć.
Joff! – upomniała z tyłu kuzyna/wujka/dziadka/pradziadka czy kim on tam dla niej był, po czym stanęła obok i schwyciła go za rękę, próbując odciągnąć go od nieznajomego. Spojrzała ponaglająco na Eliasa, aby jej w tym pomógł. Sama nie dałaby rady skubańcowi.  – Jak go zabijesz, to na pewno nam nic nie powie! Nie czujesz, że jest przerażony?
Zlustrowała faceta i choć nie miała zamiaru mu nic zrobić, wysunęła swoje kły. Czuła się tak fatalnie, że nie miała nawet ochoty go gryźć, zwłaszcza że i tak nie zachęcał do tego zapachem, ale wolała go postraszyć na wypadek, gdyby okazał się groźny.
Chociaż wątpiła, aby tak było.
Może pójdziesz przodem, starcze, za te drzwi, abyśmy mieli pewność, że anielskie – prawie parsknęła przy tym z sarkazmem – śpiewy nas nie zabiją? I powiedz, do cholery, czym nas nafaszerowaliście, bo już dłużej tego nie zniosę – wyrzęziła, podtrzymując się ręką ściany, gdy poczuła ponowne zawroty. Drugą dłonią nadal powstrzymywała Joffa przed, echem, potencjalnym i zbędnym wybuchem agresji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Nie Cze 16, 2019 10:11 am

Ostrożności nigdy za wiele. Elias i Hera woleli trzymać się tych zasad, jak tylko przyszło im stanąć oko w oko ze starcem pilnujących drzwi. Niestety nie można było powiedzieć tego o Joffie, który od razu zaatakował przerażonego człowieka. Ten wydał z siebie cichy okrzyk, kuląc się ze strachu. Starał się zasłonić lampionem, jakby ów przedmiot miał być jego ostatnią osłoną przed gniewem wampira.
- To, to nie ja!
Jęknął człowiek, nie mogąc spojrzeć na twarz Kurosza. Ewidentnie człowiek zaczynał już prawie robić w gacie, gdyby nie reakcja Hery. Chociaż i na nią starzec nie spoglądał. Może ma zakaz patrzenia na nocne stwory?
- Musicie tutaj być. Czekać na zgodę na wypuszczenie. Ja tylko miałem, miałem was wypuścić.
Z trudem starzec powstrzymywał drżący głos. Unikał też odpowiedzi dotyczącej narkotyków. Było widać po nim, że naprawdę nie chciał zajść im za skórę oraz to, że jest tylko słabym człowiekiem.

Podczas gdy wampiry starały się coś wycisnąć od człowieka albo wymusić na nim wyjście, tuż za Eliasem stanęła postać. Bordowa szata, biała maska bez otworu na oczy, noc czy usta. Uniesie dłoń aby spoczęła ona na ramieniu Schlechta.
- Anielskie śpiewy są na cześć naszych bladych przyjaciół, Hero Kuroiashita. Jesteście naszymi specjalnymi gośćmi.
Odezwie się dziwaczny przybysz, zapewne wzbudzając w porwanych mieszane odczucia; wszak porwani, nafaszerowani a teraz dowiadują się, że jednak są mile widziani. o co tutaj chodzi?

Starzec wykorzysta chwilę nie uwagi, aby uderzyć Joffreya lampionem. Wampir poczuje na sobie nieprzyjemne ciepło i po chwili jego ciało zaś zwiotczeje, doprowadzając do upadku.
I nie, nie masz na sobie bielizny, więc jesteś skazany na worek ziemniaków, Kartoflu.

Elias poczułeś się gorzej, bo jak widać typ miał coś w dłoni, a poklepanie Cię w ramię nie było gestem przyjaźni. Nie było to żadne ukłucie, a magia. Co znaczy, że macie do czynienia z kimś znacznie silniejszym, niż tylko ze zwykłymi ludźmi.
Czujesz zawroty głowy, a zawartość żołądka podchodzi Ci do gardła. Niestety, wszyscy zobaczą rozmemłaną marchewkę którą zjadłeś na obiad, he.

Hera, do Ciebie podchodzi zamaskowany typ. Nie ma wrogich intencji, chociaż ciężko odczytać cokolwiek skoro nie widać jego twarzy.
- Jesteś gotowa przewodzić swoim przyjaciołom?
Spyta chłodno, dość tajemniczo, bo w końcu nie wiadomo co autor pytania ma na myśli. Może jest naćpany czy coś?


Kolejność dowolna. Na odpisy czekam do 23 czerwca (niedziela) do godziny 22.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Czw Cze 20, 2019 8:11 am

Coś tam pamiętam, ale raczej nic, co mogłoby nam się teraz przydać – odpowiedział, krzywiąc się nieznacznie.
Obiecał sobie, że ostatni raz uczestniczył w podejrzanej imprezie. Niby z pozoru wydawała się zwykłym przyjęciem, ale nikt nie wspominał, że do atrakcji zalicza się stracenie przytomności, porwanie, zabranie wszystkich rzeczy oraz ubranie w coś przypominającego worek na ziemniaki.
Prychnął niezadowolony, gdy wampir rzucił się na staruszka. Gdyby teraz dokładnie nie widział współtowarzysza niedoli, pomyślałby, że został zamknięty z nieco bardziej rozumną małpą. Co niby chciał uzyskać poprzez szarpanie wystraszonym człowiekiem? Kto wie, czy ten ktoś nie był ich szansą na wyjście stąd? Więc jeżeli ciemnowłosy za bardzo uszkodziłby nieznajomego, mogliby wpaść w jeszcze większe kłopoty, a - jak wiadomo - ludzkie ciała, a tym bardziej takie stare - bywały kruche i podatne na urazy. Jeszcze tego brakowało, żeby starzec dostał zawału i zszedł na ich oczach!
Jednak nie ruszył się, gdy Hera na niego spojrzała i to nie dlatego, że nie chciał; pojawił się kolejny osobnik, który zwrócił na siebie uwagę Eliasa. Odruchowo cofnął się o parę kroków, mierząc dziwnego mężczyznę podejrzliwym wzrokiem. Wzdrygnął się, czując rękę na swoim ramieniu. Chciał jeszcze bardziej odsunąć się od dziwoląga, ale musiał przytrzymać się ściany, gdy nagle zawroty głowy powróciły z większą mocą.
Że niby te pseudo anielskie wycia były na, jak to dziwak określił, na cześć ich bladych przyjaciół? Nie no, pogrzało go czy jak?
Chyba nie tak traktuje się gości. Gdzie kawa, herbata i ciasto jako poczęstunek? Sami mamy sobie zrobić? – sarknął.
Szczególnie nie podobało mu się jedno słowo, wypowiedziane przez przybysza - naszym. Czyli ilu, do cholery, ich było? Nie miał już wątpliwości odnośnie tego, do kogo trafił razem z innymi (chyba) przypadkowymi uczestnikami zabawy; wychodziło na to, że zostali przywłaszczeni przez sektę, a w filmach coś takiego nigdy nie oznaczało przyjaznego powitania i godnego traktowania. Zapewne porywacze mieli własną wizję ugoszczenia wampirów i prawdopodobnie nie pokrywała się oka z wizją Eliasa.
Pochylił się nieco, kładąc dłoń na brzuchu. Jeszcze kilka minut temu wydawało mu się, że nie może być aż tak źle, a tymczasem czuł, jakby cały posiłek, jaki zjadł - a raczej wypił - podchodził mu do gardła.
Coś ty zrob-- – nie dokończył przez zwrócenie zawartości żołądka.
Wierzchem dłoni otarł usta, zerkając na Herę. Czemu tylko jej się od nikogo nie oberwało?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Joffrey Sob Cze 22, 2019 7:06 pm

Kurosz zawsze był wybuchowy i nie zamierzał się powstrzymywać, zwłaszcza że jakieś podłe chuje go porwały i domagały się chuj wie czego! Spojrzał na Herę spode łba i oparł się o ścianę.
- Uważaj na słownictwo słońce bo następny bełt poleci specjalnie w Twoją stronę. - Zawarczał, trzymając się za brzuch. Nawet przez to wszystko nie miał ochoty napić się krwi, a przecież ona z pewnością by go ozdrowiła. Mimo to wolał nie narażać kompanów niedoli, chyba że nie będzie wyboru. Milczał, przez dłuższą chwilę zbierając myśli. Co pił? Kiedy urwał mu się film, kto za tym stoi? Grymas niezadowolenia wyskoczył mu na twarzy dosyć szybko.
Oślepiono ich, ale przynajmniej nie musieli dłużej siedzieć w tym wstrętnym pomieszczeniu. Ciekawe jak głęboko pod ziemią byli.
Potem pojawił się jakiś przyjarany Gandalf, który omal nie poszczał się kiedy go chwycił. Cóż, musiał wybaczyć porywcze nastawienie wampira, nie miał dziś dobrego humoru. Hera jednak w porę zareagowała i pociągnęła obolałego Kurosza za rękę, który nawet się nie stawiał.
Spojrzał na nią na krótką chwilę.
- Równie dobrze może to być zasadzka. Nie każdy kto wygląda jak poszkodowany, w rzeczywistości nim jest. HORRORÓW NIE OGLĄDAŁAŚ? - Powiedział podniesionym głosem, łupiąc potem wzrokiem na Eliasa. Musiał się z nim zgodzić. Może i zareagował za agresywnie, ale chęci miał dobre.
Co swoją drogą i tak zostanie wykorzystane.
- Mów kurwa więcej człowieku. KTO ZA TYM STOI I CO TO ZA MIEJSCE. - Był wściekły, ale już go nie atakował. Oczywiście gdyby chciał, to rzuciłby Herą na koniec korytarza.
Ale tego nie zrobił.
Ktoś się pojawił za drugim wampirem, ale wtedy zaskoczony Emilio dostał z lampionu. Ryknął wściekle, padając na ziemię. Jego ciało nagle stało się jak galareta, a on nie potrafił wstać.
- Wyrżnę was wszystkich w pień! - Mówił z nienawiścią, patrząc na postaci w maskach. Nie wiedział jak to się stało, ale Elias zaczął rzygać, a do Hery podchodzić począł jakiś dziwny typ.
- Hera, uciekaj!- Ryknął i jeżeli mu się uda, ostatkiem sił spróbuje się chwycić napastnika za nogę i pociągnąć w swoją stronę, aby chwilę po tym zacząć go okładać. Staruchem się nie przejmował, wykończy go później. Jeżeli jednak jego ciało odmówi posłuszeństwa, Joffrey zacznie głośno wyzywać obce postaci. Ni chuja, spokojny nie będzie.[/color]
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Sob Cze 22, 2019 11:07 pm

Słońce – zaakcentowała z wyraźnym sarkazmem, zwracając się do Joffa – na razie bądź tak dobry i przestań wyrzygiwać z siebie losowe słowa, dobrze? Ucz się od kolegi, on przynajmniej sprawia wrażenie, jakby myślał – syknęła, masując kark. Cóż, rozmowy między Kuroszami nie należały do najłatwiejszych, bo każdy z członków tej przeklętej rodziny musiał zawsze postawić na swoim – ale Hera z Joffem i tak w przeszłości miewali już bardziej burzliwe spotkania, przynajmniej tak zapamiętała je wampirzyca. Dzisiaj przynajmniej stali po tej samej stronie barykady.
Albo przynajmniej Hera miała taką nadzieję, gdy próbowała odciągnąć swojego krewniaka od śmierdzącego staruszka. O dziwo – zamiast apetytu zapach człowieka tylko wzmagał w niej odruchy wymiotne. Wampirzyca zrzucała to na karb narkotyków, którymi pewnie została potraktowana… chociaż pieprzone, zasikane ciuchy starca też mogły mieć w tym swój udział.
Szczęśliwie Joff sam był na tyle zmięty, że odpuścił sobie dalszą przemoc na dziadku. Hera jednak na wszelki wypadek nie puszczała jego ręki – uczepiła się jej, aby w każdej chwili móc znowu działać, bo mimo wszystko wybuchowy charakter Emilia był legendą w całej rodzinie.
Oglądam horror właśnie w tej chwili. I czuję – prychnęła, zatykając ostentacyjnie nos przy staruszku. Przez moment miała nawet wrażenie, że zaraz puści pawia, przez co drugą ręką zakryła usta i zrobiła w stronę Joffa odruch wymiotny.
Fałszywy alarm.
Całe, kurwa, szczęście, bo gdyby obrzygała wampira, pewnie w ciągu pięciu minut rozniósłby ich wszystkich w cholerę – z sobą włącznie – nawet mimo faktu, że ledwo się ruszał.
Starcze – warknęła, przełykając parę razy ślinę. Mimo wszystko czuła w ustach gorzki, nieprzyjemny posmak. – Coś kręcisz. Kto ci niby ma dać tę zgodę, hę? Śpiewające aniołki? Służysz jakiemuś szkolnemu chórowi czy co?
Oczywiście, prawie niczego nie mogli się dowiedzieć od bezużytecznego człowieka. Hera była pewna tylko jednego – siedziała w tym pieprzonym korytarzu z przynajmniej jednym debilem. Co do Eliasa –nie miała jeszcze pojęcia, ale po jego jakże błyskotliwym i z pewnością wynikającym z wyjątkowego instynktu samozachowawczego tekście o ciasteczkach stawiała, że debilów było jednak dwóch – i Hera z pewnością do nich nie należała.
Chciała coś jeszcze powiedzieć do staruszka, ale nagłe wtargnięcie przybysza jej to uniemożliwiło. Hera nadal była zbyt osłabiona, aby usłyszeć, że ktoś ich podszedł od tyłu, zresztą – większą uwagę skupiała na walce z mdłościami.
Odskoczyła od razu do tyłu, gdy postać się odezwała. Kiedy facet w dodatku wymienił jej imię, przeszedł ja zimny dreszcz.
Czyli najpewniej nie byli randomowymi wampirami na imprezie. Ktoś to wszystko sumiennie zaplanował. Tylko, kurwa, kto?
Gdy Elias nagle wyrzygał z siebie zawartość żołądka, sama znowu prawie dostała torsji. Chcąc się odwrócić, wpadła na zimną ścianę. Kuźwa, kuźwa, kuźwa – dlaczego nadal nie mogła w pełni kontrolować swoich ruchów? Gdzie ta wampirza zwinność?
Wyrżnięcie w ścianę okazało się jednak dla niej szczęśliwe, ponieważ inaczej dostałaby lampionem, którym oberwał tylko Joff. Krewniak zdążył wybełkotać do niej ostrzeżenie, jakby kurde, nie widziała, że zamaskowany typ się zbliża, jednak Hera nie miała zamiaru tego posłuchać. Gdzie niby miała uciec? Do pomieszczenia, gdzie się obudzili? Dobre sobie.
Musiała działać – jako jedyna na razie nie oberwała, więc chwilowo mogła jeszcze coś ugrać. Nie wiedziała tylko, czy fakt, że wyłącznie Elias i Joff właśnie cierpieli katusze, na pewno działał na jej korzyść.
Co jeśli dla niej planują coś znacznie gorszego?
Przełknęła obawy i niepewnie odbiła się od ściany, gdy typ zaczął do niej podchodzić. Wycofała się w stronę leżącego Joffa, który oczywiście nie zawodził i dzielnie „bronił” całej trójki. Stanęła tak, że leżący i bluzgający Emilio oddzielał ją od tajemniczej postaci. Wyprostowała się na tyle, na ile dała radę, i spojrzała hardo na maskę.
Przewodzić? – powtórzyła za nim. Co to, do chuja, oznaczało? Pewnie, że ogółem umiała przewodzić, miała to we krwi jak wszyscy Kurosze, ale do diaska – skąd miała wiedzieć, o co teraz chodziło dziwakowi? Odpowiedziała więc: – Jestem gotowa zrobić wszystko, żeby moi… przyjaciele, i ja zresztą też, wyszli stąd cali i zdrowi. Więc tak – jeśli to oznacza przewodzenie, to jestem gotowa do zrobić – warknęła już nieco wyraźniej, bo czuła, że mdłości wreszcie ją opuszczały.
Nie znała Eliasa i nie miała pojęcia, czy faktycznie był jej przyjacielem – w końcu kto wie, dlaczego ten wampirzak znalazł się w towarzystwie dwójki Kuroszy? Co jeśli też był wrogiem? – ale nie mogła pozwolić, aby ktoś znęcał się nad jej krewniakiem. Ukucnęła więc obok Emilia, a do Eliasa machnęła ręką, aby do niej podszedł.
Skoro ma nimi  przewodzić, to niech się za nią wstawią, do cholery.
Przestań nas przynajmniej męczyć. A jemu każ spierdalać – mruknęła, wskazując na starca, po czym dodała już spokojniej: – Co to za miejsce? Czego chcesz… chcecie od swoich… bladych, hm, przyjaciół?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Nie Cze 30, 2019 7:21 pm

Kto zachowywał się w miarę normalnie wśród całej trojki? Hera? Elias? A może Joffrey? Na tą chwilę Elias zachował zimną krew, mimo przywołanych wymiotów. Wydarzenie nie zostało przyjęte przez jego nieśmiertelnych przyjaciół zbyt pozytywnie, ale o tyle dobrze, że mieli świadomość, że chłopak nie uczynił tego sam z siebie. Typ w masce prawdopodobnie chciał zaprezentować wam co potrafi i na drodze stanął Schlecht. Bywa.
Starzec stał z boku, wciąż czując strach. Póki zamaskowany osobnik nie rozkaże, nie ruszy się z miejsca. Obserwował jedynie wampiry, skazane na łaskę porywaczy.
- Krzyk was do niczego nie zaprowadzi.
Powie, patrząc po bladych twarzach. Głównie chodziło o Joffreya, bo kierunek twarzy był utrzymywany najdłużej na jego personie. Nawet jeśli nic nie było widać, Kurosz mógł odczuć na sobie pogardę.
- Ani groźby.
Dorzuci, po czym skieruje się do Hery. To jej przyszło rozmawiać o dziwnej sprawie. Ba, nie wiedziała co się kroi, to zrozumiałe. Lecz wypada zachować rozsądek i iść za głosem porywacza.
- Tak. Przewodzić. Jako matka wampirów, masz do tego prawo. Te oto dwa osobniki są oddane tobie. Acz jeden z nich wspomoże cię w przyszłości. Doceń starania, Królowo.
Na co to wszystko? Pieprzone zagadki? Trzeba zgadywać o co może chodzić dziwakowi i to dość groźnemu; Kiedy poczuł szarpnięcie, Joffrey oberwał tą samą magią co Elias.

Elias. Czujesz się paskudnie. Nadal masz mdłości, ale już nie wymiotujesz. Możesz się poruszać, wciąż jesteś osłabiony. Ale... Czemu masz wrażenie że w twoim żołądku się coś porusza? Tak czy siak możesz podejść do Hery, nikt tego nie broni.

Hera. W momencie kiedy uderzyłaś się mocno o ścianę, poczułaś jak ona drży. Czyżby ukryte przejście? Zamaskowany oraz starzec nic nie zauważyli, więc może wypada wybadać teren?

Joffrey. Niestety, ale twoje agresywne zachowania co raz mniej jest tolerowane. Czujesz silne mdłości, aż wreszcie wymiotujesz. Nic przyjemnego, bo znowu czujesz potworne osłabienie. Jak widać kolo nie musi dotknąć, żeby kogoś zatruć magią.

- Starzec nigdzie nie pójdzie. Zaprowadzi was do jadalni, o ile będziecie mniej nerwowi. Tam dowiecie się wszystkiego, bo nie czas na pytania i odpowiedzi. Nie ma tyle czasu.
Czyżby wreszcie pozytywna obietnica? Póki co Starzec milczał, obserwując wszystkich nadal, tak samo jak osobnik w masce. W dodatku można śmiało stwierdzić, że w piwnicy zaczęło robić się bardziej duszno, a muzyka była co raz mniej słyszalna. Czyżby szykowała się potężna burza?


Odpis do 14 lipca, do godziny 23.
Kolejność: Hera -> Elias -> Joffrey
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Pon Lip 01, 2019 12:10 pm

Hera starała się uspokoić i z sekundy na sekundę szło jej to coraz lepiej. Prawda, była mniej opanowana od Eliasa, ale przynajmniej nie darła niepotrzebnie ryja jak jej kochany krewniak – a kiedy dziwny typ w masce zwrócił się bezpośrednio do niej i jako jedyną oszczędził od przykrych dolegliwości… odetchnęła z ulgą i spróbowała chłodno przekalkulować całą sytuację.
Uległość nie należała do cech Kuroszy, dlatego nie w smak jej było ślepe podążanie za starcem czy słuchanie się rozkazów zamaskowanego osobnika, ale – cała trójka była na przegranej pozycji.
To musieli w końcu przyznać, nawet jeśli nie głośno. Nie mogli używać mocy, byli osłabieni, niemal nadzy, bez broni, w dodatku dopiero od paru minut zaczynali czuć się nieco lepiej. Mdłości i kręcenie głowy mijały, więc Hera mogła już skupić się bardziej na tajemniczym rozmówcy.
Matka wampirów. Jasne – mruknęła, niezbyt przekonana, bo choć na co dzień takie określenie pewnie by jej schlebiało, teraz brzmiało po prostu… podejrzanie.
Królowo? Cholera, gość ewidentnie starał się połechtać jej zawyżone ego. Musiała przyznać, że trochę mu to wychodziło, bo poczuła nagłą chęć przewodzenia tej dwójce, ale…
Czy to oznaczało, że przybysz znał ją już wcześniej? Czy wiedział, że Hera, jak niemal każdy Kurosz, miewała zapędy do rządzenia? Czy wybadał dokładnie ich charaktery?
Mimo podejrzeń postanowiła zagrać w tę głupią grę.
Docenię ich starania, ponieważ skoro obaj są mi oddani – obaj mnie wspomogą – powiedziała spokojnym tonem, ale na koniec zazgrzytała zębami. – Chociaż jeden dopiero wtedy, gdy się uspokoi i przeczeka atak szału. – Spojrzała wymownie na Joffa.
Chwilowo miała gdzieś, co wampiry sądziły o niej jako o swojej przywódczyni. Miała nadzieję, że po prostu podejmą to wyzwanie dla dobra całej trójki i się podporządkują.
Przewróciła oczami, kiedy Joff ponownie się zrzygał. Ale – o dziwo – przykucnęła przy nim, zaczęła go podnosić, po czym… mocno, bez krzty łagodności oparła jego ciało o najbliższą ścianę. Sama dotknęła jej przy tym ręką.
Cholera.
Nie, nie wydawało jej się wcześniej
Odniosła wtedy wrażenie, że coś było z nią nie tak – jakby… znajdowało się za nią jakieś pomieszczenie?
Powierzchnia wydawała się zbyt delikatna jak na solidną ścianę. Myślała jednak, że to nadal kręciołki w głowie robiły swoje, ale teraz przekonała się, że faktycznie coś było nie w porządku.
Dawaj tę obrzyganą gębę, słońce – warknęła i nachyliła się nad nim. Podniosła skrawek swojego łachmanu i zaczęła wycierać mu usta. – Ta ściana. Za nią coś jest. Zbadaj to, rozwal ją. Później do nas dołączysz – powiedziała bardzo cichy szeptem, tak aby tylko Joff to usłyszał, po czym się podniosła.
Zlustrowała chłodnym spojrzeniem człowieka w masce, a potem spojrzała na Eliasa.
Ja i on jesteśmy spokojny. Prowadź nas… proszę – to słowo ledwo przeszło jej przez usta, gdy zwracała się do starca.Jebał cię prąd.
Czy mężczyzna zgodzi się, aby poszła tylko ta dwójka, a Joff chwilowo, póki się nie uspokoi, został sam – i mógł wybadać, co kryje się za ścianą?
Czy może zamaskowany typ przejrzy jej plan?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Czw Lip 11, 2019 12:03 am

Dlaczego właśnie Hera miała im przewodzić? Czy to była zasługa krwi? Płci? Może jeszcze jakiegoś innego kryterium, które zostanie na zawsze zachowane w tajemnicy przed resztą wampirów? To nie tak, że Elias miał coś przeciwko temu, by to kobieta dostałą rolę przywódcy, ale byłoby miło, gdyby wszystkich traktowano tak samo, a tymczasem wampirzyca nie czuła się tak samo źle jak jej pobratymcy. I gdzie w tym wszystkim była jakaś sprawiedliwość?
"Te oto dwa osobniki są oddane tobie. Acz jeden z nich wspomoże cię w przyszłości."
Wydźwięk tych słów w ogóle nie podobał się Eliasowi. Wydawało mu się, że gdzieś w tych zdaniach brzmiała groźba - zakamuflowana, ledwo słyszalna, ale przyprawiająca o ciarki na plecach. Co do, do cholery, miało być? Cyrk z nimi w roli głównej? Jasełka w lecie, kurwa mać? Co zamierzali zrobić z tym drugiem, który miał przypisanego inne zadanie niż wspomaganie Hery w przyszłości? I - najważniejsze - jak bardzo odległa miała być ta przyszłość?
W bardziej sprzyjających okolicznościach wampir nie powstrzymywałby się przed zadaniem kilku gnębiących go pytań. Jednak nie chciał, by z jego ust wydostało się to, co jadł na fatalnej imprezie, zamiast słów. Przełknął kilka razy ślinę, czując gorzki i nieprzyjemny posmak.
Ma ktoś przy sobie szczoteczkę do zębów?
Absurdalnie nie pragnął teraz niczego innego niż odrobina czystej wody i pasy o miętowym zapachu. Może dlatego, że spełnienie tych zachcianek wydawała się bardziej prawdopodobne do spełnienia, niż bezproblemowe wyjście na zewnątrz i udanie się do swojego domu.
Oskarżycielskim wzrokiem spojrzał na tajemniczą postać. Przez niego czuł się jak dziecko postawione przed ścianą, przez co nie widział żadnej drogi ucieczki. Nie znosił tego, więc dostosowanie się do dziwnych warunków tym bardziej ziębiło go od środka.
Jeżeli miał oddać trochę dobrej woli i zacząć działać wedle oczekiwań nieznajomego, musiał...
Prowadź, my lady – zaśmiał się cicho, składając lekki pokłon Herze.
Nie postało nic innego, jak pójdzie za dziewczyną i mało przyjemnym typem. Nie obchodziło go to, co stanie się ze staruszkiem. Przed człowiekiem i tak nie rozpościerała się zbyt dobra perspektywa na dalsze życie. W tym wieku ludzki organizm zaczynał nawalać jak stary, niekonserwowany sprzęt. Elias nie potrafił zrozumieć dlaczego natura tak pokarała ludzi i zesłana na nich taki nieznośny los. Pod tym względem - i wieloma innymi - krwiopijcy zostali o wiele lepiej obdarowani przez niewiadome siły wyższe; starość nie nadchodziła wraz z upływającymi latami, a wręcz z każdym mijającym rokiem wampir mógł stać się jeszcze silniejszy.
Gwałtownie wciągnął powietrze, czując się coraz dziwniej. Jakby w żołądku wiło się coś, co zdecydowanie nie powinno było się tam znaleźć. Wampir odruchowo złapał się za brzuch.
Co mi zrobiłeś? – zapytał chłodno.
Jeżeli wcześniej wydawało mu się, że dziwniej być nie może, to właśnie teraz przekonywał się, że to dopiero początek jazdy bez trzymanki. Wymioty już były. Więc na co przyszła kolej?
Chyba ktoś zapomniał wcześniej zaznajomić ich z programem wycieczki...
Niespodzianki były fajne, jeżeli obdarowywany również czerpał z nich radość, a to, co zaserwował zamaskowany, wcale nie zapowiadało się ciekawie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Joffrey Nie Lip 14, 2019 1:48 pm

Joffrey nie cierpiał czuć się bezradny. Jego czerwone oczy wściekle wpatrywały się w obce osobniki, którzy śmieli porwać wampiry z przyjęcia. Skrzywił się tylko i coś burknął pod nosem, jeszcze zaczęli mu kazania prawić?
- Poczekajmy jeszcze trochę i zobaczymy czy wasz do czegoś zaprowadzi. - Sapnął, bo przecież Emilio zawsze miał dużo do gadania. Jadaczka mu się jak widać nie zamykała, w końcu był pewien, że ich zabije.
Bez względu na wszystko.
Potem jedynie się sztucznie uśmiechnął. Zamiast zachować spokój, jedynie chwycił obcego i.. zwymiotował. Specjalnie zrobił to na nogi zamaskowanego, w końcu sam się o to prosił. Pomimo tego, że czuł się fatalnie, na jego mordzie pojawił się podły uśmiech.
Dziwna rozmowa Hery z napastnikiem, jedynie go zdenerwowała. Wydał z siebie głośne prychnięcie i machnął łapą.
- Przewodzić? Mną? Wolne żarty. Nie zamierzam Cię słuchać Hero. - Warknął, widząc jak zamienia się w ich pacynkę. Nawet jeśli żartowała, Emilio tego nie wyczuł. Nie zamierzał bawić się w żadne gierki, chciał po prostu wrócić do domu.
Potem jednak bratanica czy kij wie kto, zaczęła go unosić. Patrzył na nią z mniejszą wrogością, ale wciąż nie był spokojny. Oparty o ścianę, czuł się jeszcze gorzej. Dalej go mdliło, dalej wszystko szło w złym kierunku.
Kiedy zaczęła mu wycierać usta, aż się zdziwił. Skąd w niej takie poczucia? Potem jednak usłyszał co ma robić, więc tylko spojrzał na nią z pogardą.. lecz wiadomo, że z chęcią zbada ścianę za sobą. Musiał grać obrażonego, a to mu przecież wychodziło świetnie.
Elias jak widać nie miał problemu z byciem służącym. Hagen zmrużył krwiste ślepia i pomachał mu pięścią.
- A tylko spróbuj ją podrywać rzygalcu jeden! - Potem jak szaleniec się roześmiał i zerknął na starucha. Jeżeli nie będą chcieli się ruszyć bez niego, za pewne spróbuje go zaatakować. Przecież jebnął mu lampionem po mordzie!
- Nie będę nigdzie za nimi łazić kurwa, zostaje! - Nawet uderzył pięścią o ziemię, mając nadzieję, że wszyscy machną na niego ręką i pozwolą zostać samemu. Jeżeli tak się stanie, Joffrey będzie próbował dobrać się do ściany. Wymaca ją, a potem postara się zniszczyć. Jeżeli ukryte przejście istniało, to mieli szansę się wydostać z tego wariatkowa.
Żądał odpowiedzi, ale musiał na nie poczekać. Zamaskowany typ prawdopodobnie mógł być jakimś wampirem, a może nawet łowcą. Magię posiadali również oni. Dlaczego jednak zostali porwani i traktuje się ich w tak dziwny sposób? W korytarzu zaczęło się robić duszno, a śpiewy stopniowo ucichały. Może te wyjce się jakoś przemieszczały? Kurosz zerknął na starca. Jeżeli by tak  go zahipnotyzować.. odpowiedziałby na wszystkie ich pytania. Musieliby tylko się pozbyć tego w masce, a z pewnością nie będzie to takie proste.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2019 11:21 am

Tylko Hera jak widać miała najwięcej oleju w głowie, a zaraz po niej Elias. Wampiry mimo swojej dumy wolały się podporządkować i brnąć w dziwną grę dziwnych ludzi. Punkt dla nich.
Zamaskowany uznał, że skoro obydwoje weszli głębiej, może przejść do dalszego planu. Szkoda tylko, że Joffrey nie był tak pomocny. Starzec potarł nerwowo twarz dłonią, zerkając na Zamaskowanego. Delikatne poruszenie ramion świadczyło, ze westchnął.
- Jedno z was wadzi na waszej drodze do chwały i uwielbienia. Chcesz znaleźć się w piekle dla niepokornych?
Skieruje się do wszystkich, a na końcu do Joffreya, który wciąż szarżował. Nawet ośmielił się zwymiotować blisko Zamaskowanego. Nie ruszyło to ani trochę typem. Po prostu załatwi sprawę inaczej.
- Tak, jeden zostaje. Dobrze wybrałaś, Moja Królowo. Twój druh jest tuż obok ciebie i ma za zadanie strzec twojej godności. Ale strzeż też i jego. Jego zadanie ma wielkie znaczenie.
Odpowie wampirzycy, dłonią wskazując na Eliasa. Co miał w brzuchu? Obydwaj wiedzieli - Starzec i Zamaskowany. Ale czy zdradzą?
- Nie pozwól sobie na suchość i zgnicie. Idźcie już do jadalni.
Pokazał teraz na wyjście, znajdujące się za plecami Starca. Człowiek posłusznie wykona rozkaz, otworzy przejście i pójdzie przodem. Wampiry wciąż jednak były pod obserwacją Zamaskowanego, a jak tylko przeszli przez próg, dotarli do już całkiem ładnie wyglądającego korytarza; ceglany, oświetlony pochodniami naściennymi. Uczucie duszności minęło, ale osłabienie znowu dało się im we znaki.

Hera i Elias dotarliście do jadalni, a raczej miejsca które mogło by nią być. Owszem, miejsce wielkie, przestronne tylko ten żelazny stół, żelazne krzesła i wiszące po ścianach łańcuchy. Wciąż przecież znajdowaliście się w podziemiach, nie wyszliście na wyższe kondygnacje. Ale tak czy siak zostaliście usadowieni po jednej ze stron stołu obok siebie. Starzec stał tuż za wami.
Wasz stan jest całkiem dobry, poza tym cholernym osłabieniem. Elias jednak zaczyna czuć powoli narastający dyskomfort z powodu szybkiego ruchu w żołądku, zaczyna cię on boleć i powodować mdłości lecz bez wymiotów.
- Chcecie się czegoś napić?
Padnie wreszcie głos, ale nie należący do starca, tylko do jednej z kobiet. Przybyła ona drugimi drzwiami, dość małymi aby zmieściła się w nich swobodnie dorosła osoba. Wszak sama kobietka była niska i nieco krzepka. Być może buła karłem.
- Niebawem będzie kolacja, ale chyba musicie napić się czegoś. Zwłaszcza ty, jesteś naszym słoneczkiem.
Do kogo kobieta się zwróciła? Chociaż i jej twarz była ukryta pod białą maską, to jednak dało się wyczuć, że mówi do Eliasa.
- A Królowa jak się czuje? Wiemy że jesteś dla nas zbawieniem. Wieś się raduje na wasze przybycie.
I o niej nie mogła zapomnieć. Przecież ważne jest jak czują się goście.

Joffrey byłeś w dupie. Został z tobą zamaskowany typ, który wybrał sobie ciebie za cel. Zamiast być posłuszny, poddać się woli pozostałych, wolałeś zgrywać odważnego. Może miałeś jakiś w tym cel, to jednak Zamaskowany ewidentnie nie znał się na twoich żartach. Zadaniem było ogarnięcie ściany. Ale jak?
- Królowa i Wybrany są bogami w tym domu, TY natomiast musisz być tym fałszywym. Skazanie cię na śmierć będzie wielkim grzechem, ale jednocześnie zbawieniem dla pozostałych, twoja krew nie pójdzie na marne. Nasze dzieci ją spożyją.
Nie zapowiadało się dobrze. Wyciągnął zza pazuchy długi, stalowy pręt zakończony drutami. Zabłysło iskrami.
- Umrzesz.
Obiecał. Ale kiedy Joffrey naciskał na ścianę, ta w pewnym momencie osunęła się w dół. Wpadł do środka ciemnego pomieszczenia. Typ nie szedł za nim, jak widać doskonale wiedział co kryje się za ukrytym wejściem. Stał ino w przejściu, żeby zagrodzić drogę ucieczki.
A co tak właściwie kryło się w środku? Kurosz usłyszy gardłowe sapanie. Głośne przełknięcie śliny, mlaśnięcie jęzorem. I co gorsza, w ciemności dało też się dostrzec dwa czerwone punkty. Ślepia potwora. Powoli kierował się w stronę wampira. I w pewnym momencie znowu pojawiło się światło; oślepiające lecz nie na tyle by nie zobaczyć co się czaiło; dwumetrowy człekokształtny stwór z łysą głową. Wielkie, nietoperze uszy i ramiona prawie tak samo szerokie jak ciało. Miały one błonę jak u skrzydeł. Wielka czarna jama ustna groziła długimi zębiskami przypominające szpilki. Zawył głośno, przez co Joff mógł nieźle ucierpieć na słuchu. Chciał uciec? Nie ma takiej opcji, bo jak tylko ruszy w stronę wyjścia ściana z powrotem wjedzie na miejsce.
Co zrobisz? Pomieszczenie jest małe, kwadratowe. 5 metrów kwadratowych i rażące światło. W środku stał potwór, który raczej nie wie co to mowa.


Kolejność: Elias -> Hera -> Joffrey
Zważywszy na to, że blokowałem nie daję czasu na odpisy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Wto Sie 13, 2019 2:47 pm

Elias spojrzał na kozaczącego wampira, chichocząc cicho.
Nagroda na osobnika z najgorszym instynktem samozachowawczym wędruje do...
Nie słyszałeś? To nasza matka. Nie poderwałbym własnej matki – odpowiedział, posyłając Joffrey'owi wymuszony uśmiech.
Hera była piękną wampirzycą i może w innych okolicznościach Schlecht pozwoliłby sobie na mały flirt, ale teraz tego typu zabawy całkiem wywietrzały mu z głowy. Nie grali w romantycznej komedii, w której mężczyzna przypominający księcia z bajki ratuje współczesną damę w opałach. Sceneria przypominała raczej horror z marnym zakończeniem.
Istniała jakakolwiek możliwość happy endu?
– Nie pozwól sobie na suchość i zgnicie. Idźcie już do jadalni.
Odkaszlnął.
Nie był pewien, czy chciał cokolwiek jeść. Na imprezie też bez oporów zajadał się smakołykami, co poskutkowało obudzeniem się w ciemnym, wygłuszonym pomieszczeniu. Jak miał zaufać i bez obaw poczęstować się tym, co przygotowali? I kto w ogóle wpadł na tak debilny pomysł, żeby kogoś zamykać, aby potem częstować jedzeniem?
Mimo rosnącego niepokoju, poszedł za Herą i nieznajomym. Uważnie przyglądał się ścianom, a także podłodze, zastanawiając się, w którym momencie zza rogu wyskoczy obślizgła bestia i zeżre ich wszystkich. Zapewne będąc w paszczy osobliwego czegoś, Elias usłyszałby, że to właśnie oni są przystawką. A przynajmniej filmy, które kiedyś widział wampir, krążyły wokół takie wątku. No cóż, fioletowowłosy niekoniecznie pragnął doświadczyć takiego parszywego losu bohaterów horrorów.
Jadalnia prezentowała się co najmniej dziwacznie. Łańcuchy w ścianach nie wzbudzały zaufania. Ktokolwiek dekorował te pomieszanie powinien wcześniej mocno się zastanowić nad wyborem dodatków do udekorowania. Jedynka coś mówiło Eliasowi, że te łańcuchy wcale nie mają pełnić funkcji dekoracyjnej.
Nie usiadł przy stole. Stanął przy krześle, czekając, aż wydarzy się coś więcej.
Zaskoczenie przemknęło przez twarz wampira, gdy na spotkanie wyszła niska kobieta. No co jest, może za chwilę spod stołu wyturla się dziecko w masce klauna i płaszczem skrywającym jego sylwetkę? Posłał Herze pytające spojrzenie, choć podejrzewał, że ona rozumie z tego tyle samo ile on, czyli prawie nic.
Słoneczkiem? Kiedy ostatnio ktoś tak do mnie mówił, nie więził mnie. Czy to tutejsze sposoby na okazanie gościnności i sympatii do drugiej osoby?
Gospodarze najwyższej mieli poważny problem z dostosowaniem się do obyczajów panujących w XXI wieku. Już dawno wyszły z mody nietypowe kolacje, których uczestnikami byli przypadkowi ludzie bądź wampiry. Stawiono raczej na wspólne zrozumienie i nierobienie niczego bez zgody innej osoby – a coś takiego tutaj w ogóle nie było brane pod uwagę.
Co, w ten cyrk jest zamieszana cała wieś? To się robi coraz dziwniejsze...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Czw Sie 15, 2019 9:57 pm

Tuż przed przejściem dalej Hera wymieniła jeszcze szybkie spojrzenie z Joffem. Cholera, miała nadzieję, że nie zostawi go tutaj na pewną śmierć. Chciała tylko, aby wujaszek wybadał ścianę i aby potem do nich dołączył, przekazał jakieś cenne informacje, które być może pomogą im stąd wyjść… ale bała się, że ten zamaskowany typ jeszcze będzie gotowy go tu zatłuc.
Zwróciła więc się spokojnie, ale sucho do nieznajomego:
Cieszę się z powodu mojego nowego druha. Niemniej stary również mnie interesuje. Jako królowa liczę na to, że będzie mógł podążyć razem z nami, gdy już uspokoi nerwy.
Strzec godności? Przewróciła oczami i zerknęła na Eliasa. Pewnie w normalnej sytuacji oboje wyśmialiby te słowa i dobrze się bawili z powodu żartu, ale teraz wampirzycy do śmiechu nie było.
Ruszyła w stronę, którą wskazał jej starzec, dumnie unosząc głowę. Czuła się już lepiej, nie chciało jej się wymiotować i szła nawet prosto, niemniej nadal było jej słabo. Zlustrowała uważnie nowe pomieszczenie, szukając dalej jakiegoś wyjścia. Martwił ją fakt, że nadal nie wyszli z podziemi i że nie było tu żadnych okien. Jak wiele brakowało im do powierzchni? Jak głęboko się znajdowali?
Kiedy już nacieszyła oczy wszystkimi łańcuchami, stanęła obok stołu. W przeciwieństwie do Eliasa posadziła jednak swój tyłek na krześle, tym po prawej stronie, chociaż nie bez oporu – było jej jednak słabo i bała się, że lada moment wykituje na blat i to ona będzie daniem głównym tej uczty. Wolała więc siedzieć
Wzdrygnęła się, kiedy weszła kobieta, i odruchowo wystawiła kły. Dłonie położyła na oparciach krzesła, założyła nogę na nogę i odchyliła głowę. Wzięła parę głębokich wdechów, aby nabrać zgniłego, nieprzyjemnego powietrza.
Nie tknęłaby niczego, co te dziwaki by jej podały.
Nie chcę jeść ani pić. Zależy mi jednak na tym, aby oprócz mojego Słońca – wskazała głową w stronę pustego krzesła po swojej lewej i Eliasa, który stał nad siedzeniem – pojawił się także mój księżyc – powiedziała z lekkim sarkazmem, przechylając głowę w prawo, gdzie nikogo nie było. – Czuję się źle, moja droga, jeśli pytasz. Ogromną przyjemność sprawiłoby mi jednak, gdyby mój najdroższy kochanek znalazł się obok. Mam nadzieję, że kiedy tylko się uspokoi, zadbacie o to, by do nas dołączył? Serce usycha mi z tęsknoty. – Zmarszczyła brwi, patrząc ostro na karlicę. – Myślę, że wieś chciałaby, aby obok ich królowej pojawił się także król, prawda? We trójkę, bo oczywiście wraz z naszym Słońcem, moglibyśmy więcej zdziałać dla… waszej… ten, no… wsi.
I cyk – proszę bardzo. Niech sobie myślą, że Joff to jej druga połówka. Skoro oni pogrywają w jakieś dziwne gierki, Hera też miała zamiar. Odwalają jakiś szajs z jej uwielbieniem, więc kłamstwo, że miała romans z Joffem, mogło jej pomóc. Chyba nie chcieliby zdenerwować niepotrzebnie królowej, czyż nie?
Zresztą przykucnęła wcześniej przy wujaszku, zadbała o jego zarzyganą twarz, on z kolei oburzył się, gdy miała iść sama z Eliasem, zabraniając mu podrywu… no nic tylko grać dalej tę komedię!
Odsunęła się trochę na krześle i ostrożnie położyła dłoń na swoim brzuchu, przygładzając w tym miejscu okropne ubranie – powoli i delikatnie. Z wyczekiwaniem patrzyła na kobietę i jej reakcję.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Joffrey Nie Sie 18, 2019 3:45 pm

Joffrey lubił mieć przejebane. Co z tego, że zdrowy rozsądek kazał mu się ogarnąć.. jego wampirzy charakter skutecznie blokował racjonalne myślenie. Robił to na co miał ochotę. Nie dość, że został uprowadzony, to jeszcze traktowano go jakby był jakimś idiotą. Był najsilniejszej klasy wampirem, nie bali się go?
Obrzygał spód szaty zamaskowanego, uśmiechając się do niego wesoło. Nie wiedział jednak, że jego super nowy przyjaciel szybko będzie chciał się z nim rozstać. Dlaczego jego ekipa go zostawiła? A może zamaskowany chciał z nim zostać sam na sam? Mrr.
Niestety nie tego się spodziewał Joffrey, kiedy obcy wyciągnął jakiś drut.
- Nie jestem tym fałszywym. Po prostu nie lubię jak robi się ze mnie kukiełkę w chorej grze. Porwaliście mnie i się dziwicie? - Warknął, poważniejąc. Jeżeli miał umrzeć.. cóż, przeszył go dreszcz. Nie chciał tego, a co z Fabio? Co z dziećmi? Co z wszystkimi innymi, na których mu zależało? Czy Hera i Elias mieli później podzielić jego los? Kurosz zacisnął zęby, a potem zaczął syczeć na zbliżającego się kata.
A potem dotknął ściany i wpadł do jakiegoś zadupia. Czemu nie mogła tam być jakaś piękna, naga wampirzyca zamiast człekokształtnej poczwary? Aż się wzdrygnął, patrząc w czerwone oczy. Co to do cholery jest? Obrócił się w stronę wyjścia, jakby sądząc że jednak wolał umrzeć za pomocą zamaskowanego. Typ jednak zamknął przejście, lecz Joffrey zdążył mu pokazać środkowy palec. Jeszcze się z tym kutasem policzy, obiecuje wam to.
Teraz jednak miał na głowie gorszy problem. Wielkie bydle zawyło, że aż uszy szlachetnego rozbolały. Skrzywił się niemiłosiernie, jednak w duchu ciesząc się że bestia nie zaatakowała od razu? Może jednak nie będzie musiał z nią walczyć?
Ostrożnie się odsunął, sprawdzając czy za maszkarą znajduje się jakieś wyjście. Rażące światło nie było aż takie złe, jednak czasami go drażniło.
Uniół lekko ręce, pokazując istocie że nie miał złych zamiarów.
- Też na pewno masz na pieńku z tamtym kolesiem, może razem pójdziemy go załatwić? - Powiedział cicho, patrząc potworowi głęboko w oczy. Czy wyczuwał siłę Emilio? Oby tak do cholery, bo inaczej Kurosz będzie w poważnej dupie.
Powinien się modlić jakby wiedział na co wpadła Hera. Kto wie, może to własnie ona uratuje życie Kurosza? Niech mówi co chce, byle go tylko stąd wydostać. Ale chyba czasu też zbytnio nie mieli? Hagen nie atakował stwora, licząc że tamten również tego nie zrobi. Może uda mu się go ładnie obejść i stąd wyjść? W przypadku jednak agresji będzie się bronił, a nawet postara się użyć swoich mocy. Czuł się lepiej, jednak otępienie dalej gdzieś w nim tkwiło. Wolał unikać walki, zostawiając siły na spotkanie z zamaskowanym. Typ na pewno będzie chciał się upewnić, że wampir nie żyje.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Nie Wrz 22, 2019 4:40 pm

Co raz dziwniej się robiło. Niby wampiry zaproszone na posiłek, a jeden z nich własnej głupoty wylądował w ciemnym pomieszczeniu z nowo poznanym przyjacielem. Wielka szkoda, że zamiast trzymać się rozumu, Joffrey wolał stawiać na swoją dumę, która nie raz może go zgubić. Nie bez powodu mówi się, ze czasami trzeba dumę wepchnąć do butów. Brak rozwagi może zgubić każdego, nawet największego śmiałka.

Pomimo maski noszonej przez kobietę, wampiry mogły wyczuć, że ciągle się im przygląda, a nawet to że usilnie próbowała podrapać się po policzku. Przez maskę ciężko.
- Proszę o wyrozumiałość. Innego sposobu nie było aby was tutaj ściągnąć, moje szkraby. Nie żałujcie decyzji Starszych I Wyższych. Oni przewidzieli wszystko - jesteście wybrańcami.
Znowu paplanina bez sensu. Jak widać i kobieta miała nieźle namącone w głowie.
Prośba o zwrócenie domniemanego kochanka sprowadziła ciszę. Kobieta stała nieruchomo, nawet jej złożone ręce na szacie ani na moment nie drgnęły.
Powoli zaczynało robić się naprawdę dziwnie.
- Jeśli Panicz Księżyc chociaż na chwilę przestanie zachowywać się jak rozkapryszone dziecko, może jeszcze przywita do waszego boskiego grona.
Wreszcie się odezwała; stanowczy, mocny głos. Karlica jak widać miała w sobie sporo siły, odwagi i nie bala się postawić gościom. Coś tutaj zaczynało robić się nie tak.
- Skoro państwo nie wie czego chce, zaoferuję sama. Proszę chwilę zaczekać, cierpliwości. Nasi cudowni, nieśmiertelni bogowie muszą na nas polegać.
Kompletnie wyłączona z rozmowy. Wreszcie znikła w drzwiach tak szybko, jak się pojawiła.

Na krótką chwilę zostaliście sami. Upiorna cisza, zakłócana czasami drapaniem pochodzącym z pod podłogi. Kiedy któreś z was zerknie w dół dostrzeże niewielką dziurę w dywanie. I jeżeli skupicie się bardziej, usłyszycie że z dziury wydobywa się dźwięk. A co po chwili? Zobaczycie coś w rodzaju białego, powyginanego pnącza; zaczął on wyłaniać się z dziury prosto na nogi Eliasa. Hery zupełnie jakby nie wyczuwał. Co może świadczyć poza faktem że pod podłogą coś się znajduje? To, że pod wami jest kolejne tajemnicze pomieszczenie i to co tam mieszka, chciałoby do was dołączyć.

Kobieta wróciła. Jak widać po szybkości jej działania, musieli być już wcześniej przygotowani do swojego zadania. Poza tym nie była sama, towarzyszyły jej dwie, młodziutkie kobiety. Nie mogły mieć więcej niż osiemnaście lat. Zielone sukienki, wianki na głowie i chętnie wspięły się na stół. Ułożyły się na wznak tuż przed nosami wampirów.
- Oto wasz posiłek. A ty słońce, perełko. Nie bój się Białego. On chce tylko wybadać czy nasz maleństwo się dobrze rozwija.
I palcem wskazała na brzuch Eliasa. Czy już wiedział co go spotkało? To co miał w żołądku, było żywym płodem. Co znaczyło, że głód wzmagał się co raz bardziej. Dwie złożone w ofierze dziewczyny mogły nie wystarczyć.
- Królowo. Przytrzymaj za rękę nasze słońce, potrzebuje twojego wsparcia oraz błogosławieństwa. A później zabijcie te dwie.
Nie przestała zamaskowana mówić. Pokazywała raz na Herę, raz na Eliasa. Dwie śnieżynki leżały, wpatrzone w sufit. Lecz w pewnej chwili jedna się zerwie i chwyci Herę za nadgarstek.
- Kochaj się ze mną!
Krzyknie, na co prowadząca kobieta klaśnie w dłonie na znak opanowania. Nie mogło dojść do ich zbezczeszczenia, a tym bardziej do tak nagannego zachowania.

Elias Jesteś w ciąży. Płód rozwija się dość szybko, ba, w końcu poczułeś jak twój brzuch nieco się powiększył. To male żyjątko daje o sobie znać; kopniaki, uderzenia, czasami wgryza się w skórę niczym pijawka. Boli Cię piekielnie. A nadmiar złego jakiś biały tentacl rodem z hentaia chce dorwać się do Twojej nogi i mocno zacisnąć. Normalnie jakby miało zamiar pozbyć Cię kończyny. Czujesz się słabo, aczkolwiek jest szansa na poprawę... Przecież te kobiety pachną smacznie, Hera również. Może wampirza krew coś zdziała?

Hera. Powoli i dla Ciebie Los stawał się wrogiem. Nie dość, że byłaś świadkiem niewyjaśnionej rozmowy, sytuacji, to jeszcze ofiara proponuje Ci swoją miłość. Tylko czemu widziałaś w jej oczach łzy? Bała się? Nie chciała umierać?
- Możesz być następna.
Szepnie, nim kobieta w masce wydrze się na nią.
- Macie je zjeść! Później idziecie się przywitać z dalszymi! I to od was zależne też będzie, czy Księżyc przeżyje! W tym momencie odbywa swoją zasłużoną karę!
Wydarła się wreszcie, uderzając ręką o ścianę. No masz babo placek, aż tynk odpadł. Czy na serio macie do czynienia z ludźmi?


Joffrey Gorzej być już nie mogło, prawda? Rozwścieczyłeś Zamaskowanego, a typek wcale nie okazywał Ci łaski. Właściwie już oskarżył o kłamstwo, skazując na śmierć bez wcześniejszego procesu. To co miało miejsce w środku pomieszczenia... Zapewne utkwi w Twojej głowie na długie lata*
Stworzenie do którego mówiłeś na początku przechyliło łeb w bok. Później postało przez moment i przechyliło w drugą stronę. Ach to niepewne spojrzenie... Zresztą, nieważne.
- Ja znać twoja twarz.
Potwor mówił? Co z tego? Jak za chwilę znowu dostał gong w umysł i rzucił się na Kurosza. Powalił na łopatki, wbijając głęboko pazury w ramiona.
- Oni sterować. Zrobić to samo z tobą, co ze mną.
Znowu ten popieprzony, nieprzyjemny dla ucha skrzeczący głos. Jak widać bestia jeszcze miała jakieś cząstki swojego dawnego ja, co też znaczyło że musiał być normalny. Ale jeśli Joffrey nic nie zdziała, zostanie pożarty, już bowiem szczęki potwora kierowały się na jego szyję z zamiarem oderwania głowy. Walka na gołe pięści? A może jednak spróbuje użyć mocy? Kto wie co się podziało, odkąd Hagen poczuł że siły wracają.


Kolejność dowolna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Wto Wrz 24, 2019 9:26 pm

Nie było innego sposobu?
Ta, jasne. A umówienie się oficjalnie na spotkanie w zamku albo wysłanie perfumowanego listu do Hery z zaproszeniem to nie są, kutwa, inne sposoby? Karlica leciała sobie z nimi kulki, ale najgorsze było to, że ani Kuroszka, ani Elias nie mogli się temu przeciwstawić. Nie mieli przecież pojęcia, co ich czeka. No i jeszcze gdzieś tam w oddali czekał na nich Joff – Hera nadal chciała go uratować, zwłaszcza że liczyła, że znalazł coś za tą przeklętą ścianą.
Szkoda tylko, że Hera nie wiedziała, że znalazł śmierć – wtedy przynajmniej martwienie o jego dupę mogłaby sobie odpuścić.
Patrzyła twardo na tę jebaną maskę, którą kobieta miała na twarzy, i ani mrugnęła. Te zawody w patrzeniu wygra ona, królowa Hera. Choćby jej miało wysuszyć oczy. Choćby jej miały pęknąć wszystkie żyłki.
I chuj z tym, że przez maskę nie mogła widzieć, czy karlica oszukiwała. Mogła mrugać, ale Hera grała uczciwie i nie zrobiła tego ani razu. Nie póki ta dziwaczka się w końcu nie odezwała.
Wampirzyca niemrawo, ale z ulgą, zamrugała powiekami, a następnie jej twarz wykrzywił nieprzyjemny grymas. Noż kurka wodna, dlaczego Joff musiał coś odwalić, no. Hera pamiętała, że zawsze taki był, jeszcze gdy mieli bliższe kontakty – ale ona też była bardziej zjebana, więc jej to grało.
No i nie znajdowali się wtedy w gównie po samą szyję.
Moja droga, obiecuję ci, że jeśli tylko go do nas przyprowadzicie – całego i zdrowego – to dopilnuję, aby zachowywał się… jak na Księżyc przystało. – Komedia, kurwa, tylko szkoda, że czarna. – Wcześniej po prostu był jeszcze odurzony i nie rozumiał, co się wokół dzieje, musicie mu wybaczyć. – Spróbowała się nawet słodko uśmiechnąć, pochylając się na krześle w stronę kobiety. Karlica brzmiała dość groźnie, więc Hera postanowiła raczej się do niej przymilić. – Ma małe problemy ze sobą, ale wierzę, że wszystko da się naprostować… dla dobra waszej wsi.
Pojęcia bladego nie miała, o jaką mieścinę chodziło, ale skoro jakaś tam wieś potrafiła działać na tyle prężnie, aby porwać trójkę (wcale nie słabych) wampirów, to coś musiało być na rzeczy.
Przewróciła oczami do Eliasa, gdy kobiecina znowu rzuciła frazesem o bogach i ich opuściła. Skoro wreszcie zostali sami, odezwała się cicho do partnera w niedoli:
Czy bogowie przypadkiem nie robią tego, co chcą, i nie rozkazują ludziom? Chyba im się coś pomyliło i to my powinniśmy stawiać warunki, nie?
Ciągnęłaby może dalej temat, aby sobie ponarzekać, ale jej wyczulone zmysły odebrały coś niepokojącego –najpierw usłyszała dziwny dźwięk, a potem wyczuła jakąś śmierdzącą roślinkę. Nim oboje zdążyli zareagować, dziwaczne pnącze wyłoniło się z podłogi i zaatakowało kostki Eliasa.
Co, do chuja!
Hera automatycznie się poderwała i podkuliła nogi, tak aby siedzieć stopami na krześle. Roślina jednak nie zwracała na nią uwagi.
No nie, czy ci porąbańcy chcą wyeliminować kolejnego gracza? Najpierw Joff, teraz Elias?!
Skąd w ogóle ta roślinka się wzięła? Czy jadalnia znajdowała się na jakimś potwornym ogrodzie botanicznym?
Gdy Hera upewniła się, że jej nogi są bezpieczne, wychyliła się z krzesła na tyle, aby zajrzeć do dziury. Czy uda jej się zobaczyć cokolwiek oprócz rośliny? Warto spróbować.
Jakie maleństwo? O czym ty mówisz? Czemu jemu też coś robicie? Przecież miał mi pomagać – jako pierwsza zaprotestowała zdezorientowana Hera, mimo że to nie ona odczuwała dziwaczne bóle brzucha i to nie jej kostki były trzymane przez zmutowane pnącza.
Siedziała skulona na krześle, patrząc niepewnie na dwie dziewoje, które karlica przyprowadziła. Smaczniutkie, młodziutkie, piękne… Nic, tylko brać, prawda?
Ale Hera, choć była osłabiona, nie czuła aż takiego głodu, żeby rzucić się na dzierlatki. Była w końcu krwi B, potrafiła się opanować – kto wie, czy te dziewczęta nie mają zatrutej krwi?
Zresztą ofiary nie były aż tak interesujące jak to, co działo się z brzuchem Eliasa. Hera wlepiła w niego wzrok, gdy karlica wysunęła swój paluch, i… o matulu przenajświętsza, czy jego ubranie w okolicach żołądka właśnie samo się delikatnie poruszyło?
Moment.
MALEŃSTWO?!
Nie mówiłeś, że jesteś trans – wydukała Hera z karpikiem na ryjku. To Elias to w końcu baba czy chłop?
Wyglądał na chłopa, ale w obecnych czasach to chuj wie. Równie dobrze mógł mieć macicę.
Brzydziła się go dotknąć, bo bała się, że pnącza na nią przejdą albo co gorsza – że Elias ją czymś zarazi. Ale pamiętała, że miała być twarda.
Miała być tą pieprzoną królową i dbać o swoje pieprzone Słoneczko i jeszcze bardziej pieprzony Księżyc, żeby cała trójka, olaboga, wyszła stąd przynajmniej w połowie żywa.
Zniosła rzygi Joffa tuż obok siebie, to jakoś przeboleje też dotknięcie ciężarnego Eliasa.
Ujęła go słabo dłonią, ale jej nie zacisnęła. Trzymała tylko swoją łapkę w jego ręce, patrząc z niepokojem to na jego wykrzywioną cierpieniem twarz, to na jego brzuchal.
Nie no, dłoń zdecydowanie miał męską. Czyli co w końcu? Co on tam miał w majtkach?
Zastanawianie się nad płcią Eliasa przerwała jedna z dzierlatek. Doskoczyła do wampirzycy i ujęła jej drugą dłoń. I krzyknęła najdurniejszą rzec, jaką mogła w tym momencie krzyknąć.
Co? – wybełkotała głupio Hera.
Co miała robić?
Aha, seks?
Bez jaj, kurwa. I to dosłownie – bez jaj.
Przecież tłumaczyłam. Mam kochanka – aż warknęła i wyrwała dłoń.
Naprawdę – nie wiedziała, czy bardziej poronione pomysły miała ludzka dziewoja, czy karlica.
Ale zaraz po tym usłyszała szept biedaczki i w końcu przyjrzała się jej twarzy – wystraszonej, załzawionej, stłamszonej.
Następna? Ale ona chyba nie miała na myśli…
Dzierlatka była śliczniutka. Nawet zbyt ładna jak na człowieka. Ale definitywnie pachniała ludzko.
Przemieniony wampir? Czy ta przeklęta wieś poluje na krwiopijców, aby eksperymentować z ich naturą, a jak coś nie wyjdzie, to niewypały serwowane są jako potrawka dla kolejnych kandydatów?
Z oddali dotarł do niej wściekły głos karlicy. Hera zacisnęła mocno szczękę, spojrzała jeszcze – nawet z lekkim współczuciem – na dziewczynę, po czym pchnęła ją na stół. Puściła Eliasa, niech sobie radzi sam, i dopadła swoją ofiarę.
Wczołgała się na nią na stole, przygwoździła jej nadgarstki do blatu, ale zamiast rzucić się jej do gardła wlepiła oczy w karlicę. Ludzka kobieta mogła też wyczuć, że Hera szybko zelżyła uścisk.
Pokrój ją dla mnie – poprosiła rozkosznie. – Albo zawieś ją na tych łańcuchach. Chcę ją całą we krwi i flakach. Dla mnie i dla mojego Słońca. Sama widzisz, że ledwo stoi, dam mu pod nos gotowy fragment ciała. No już. Zrób jej to, zrób to dla swojej królowej, a wynagrodzę całą wieś.
Hera brzmiała jak oszalała. Mizdrzyła się też do karlicy, uśmiechała się zalotnie, jakby chciała ją uwieść, ale chodziło jej tylko o jedno – żeby ta pieprzona suka tutaj podeszła i żeby Hera mogła ją lepiej powąchać, wyczuć jej aurę, może nawet dojrzeć coś zza tej maski.
Nie chciała mieć jako pierwsza do czynienia z krwią tej dziewczyny – ktoś inny musiał ją dopaść, aby Hera była pewna, że w środku nastolatki nie kryło się nic podejrzanego. Może i trochę współczuła dziewczynie, ale przede wszystkim chciała zadbać o własne zdrowie i życie.
Karlica bała się, że młoda nakłoni Herę do bezbożnego czynu, tak? Aby więc zachęcić kobietę jeszcze bardziej do podejścia, wampirzyca puściła jeden nadgarstek ofiary i przesunęła swoją dłonią po jej wewnętrznym udzie, mrucząc.
Nie pozwól, żeby tak kusiła. No dalej, rozpłataj ją, zanim mnie całkiem zaczaruje.
Hetero, nie hetero, jebać – mogłaby udawać bi, byleby tylko coś zdziałać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Joffrey Wto Lis 12, 2019 11:19 pm

Joffrey jako buc, musiał zrobić coś inaczej. Nieważne, że zafundował sobie randkę z potworem, wampir i tak nie zamierzał tutaj umierać. Wytępi tą całą sektę i spali to miejsce do cna. Musiał w końcu ocalić swoje dziecko w brzuchu Eliasa! Wszystko jest możliwe, a to by Kurosza nie zdziwiło. Kto wie co robili, jak był nieprzytomny?
Nikt jednak nie zamierzał zapraszać wampira, phi. Sam sobie utoruje drogę do wyjścia i odnajdzie dwójkę towarzyszy w niedoli. O ile jeszcze w ogóle żyli. Wampir nie mógł mieć pewności, czy nie spotkało ich coś gorszego. Szkoda, że nie mógł zamienić się miejscem z Herą. Joffrey z pewnością spełniłby prośbę kobiety, dwa razy nie trzeba by było mówić!
Ale nie, musiał trafić w jakąś inną dupe.
- Znasz mnie? - Zapytał zdziwiony, stojąc w lekkim rozkroku. Czy to mógł być.. mógł być Blyth? Nie, za duże to było i.. aż przeszyły go ciarki. Nie spodziewał się tak nagłego ataku. Powalony na ziemię, przeklął i zacisnął zębiska. To cholerstwo było naprawdę duże i ciężkie. Czy jednak chciał je zabijać?
Kto nim sterował? Czy ta moc mogła być silniejsza od mocy szlachetnego? Wampir wyjątkowo się skupił, chwytając swojego przeciwnika i głęboko patrząc mu w oczy. To będzie być może kosztowało go życie, ale naprawdę potrzebował informacji.
- Rozkazuję Ci być posłuszny. - Warknął, a jego oczy zabłyszczały czerwienią. Krew Kuroszy była silna i oby wystarczyła, aby przynajmniej na jakiś czas przejąć potwora. Jak tylko to się uda, Joffrey warknie i każe mu się odsunąć.
- Nie chcę Cię zabijać. Na pewno istnieje jakiś sposób aby.. Cię z tego wyciągnąć. - Powiedział, rozglądając się po pomieszczeniu. Klatka? Miała jakieś inne wyjście? Niekoniecznie chciał wracać do miejsca w którym znajdował się opętany typ, który za nim nie przepadał.
- Co to za ludzie i dlaczego nas uwięzili. Powiedź mi WSZYSTKO co wiesz, każdy szczegół się przyda. - Rzeknie, prostując się lekko. Jego ramiona krwawiły od wbitych pazurów, ale nie było to jakoś szczególnie bolesne. Chyba za sprawą adrenaliny.
- Kim byłeś wcześniej i co Ci się stało? - Doda, nie spuszczając z niego spojrzenia. Miał nadzieję, że moc okaże się skuteczna. Być może Joffrey za sprawą swojej głupoty dowie się jak walczyć z tą sektą, albo może zyska kolejnego sojusznika. Jak tylko kontrolować coś takiego, kiedy moc przestanie działać? Związać łapska i założyć kaganiec?
- Musimy się stąd wydostać. Wiesz jak ich zabić? Kiedy próbowałem, czułem się bezsilny i padałem na ziemię. - Mówił szybko, nie chcąc tracić czasu. Najgorsze jest to, że naprawdę było mu żal potwora i nie chciał go zabijać.
To nie jego wina.
Musiał przecież koniecznie zdążyć na przedstawienie Hery! Może dane mu będzie usiąść w pierwszym rzędzie? Niestety nie miał pojęcia, że został nazwany Księżycem i sam się o to wszystko prosił. Oby tylko nie umarł pierwszy jak to bywało w filmach, przecież nie jest czarny!

// użycie mocy-  Posłuszeństwo
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Nie Gru 15, 2019 8:05 pm

Miejsce osób chorych na głowę było w szpitalu psychiatrycznym. Więc dlaczego tutejsi dziwni nieznajomi nie byli teraz przywiązani pasami do łóżka, podczas gdy lekarz podawałby środki uspokajające, tylko pieprzyli coś o bogach, udając, że porwanie przypadkowych wampirów jest całkiem normalne? Elias spotkał już kilku świrów, ale żadnej z nich nie dorównywał porywaczom. No przynajmniej nie miał możliwości sprawdzenia całkowitego potencjału zjebania tamtych.
Najwyraźniej wymyślili sobie swoją własną religię, w której bogowie nie są w centrum. Czytałem kiedyś, że niektóre ludy wybierały sobie boga pośród swoich, składali mu hołdy i takie tam, żeby potem go zeżreć. Myśli, że tutaj chodzi o coś podobnego?
Wcale nie spodobałby mu się taki obrót spraw, ale wydawało mu się to wysoce prawdopodobne. W końcu tutaj wszystko było możliwe. Nawet jakieś pieprzone dziecko rozwijające się w żołądku faceta.
Ale chwila...
Co?! Co to ma znaczyć?! To przecież niemożliwe.
Momentalnie odskoczył od dziury, chwytając za pobliski nóż leżący na stole. Chyba naprawdę wolałby zjeść garść robaków i popić błotem rozcieńczonym olejem. Jeśli macki dalej zbliżały się do niego, Elias oddał się coraz bardziej.
Widział za dużo dziwnych filmów, żeby nie wiedzieć, jak coś takiego się kończy, a skoro już na starcie uraczyli go jakąś absurdalną ciążą...
Nie jestem transem — prychnął oburzony.
Jak w ogóle Hera mogła tak pomyśleć?! Owszem, dłuższe fioletowe włosy nie raz zwodziły osoby, które widziały wampira z daleka, nie mając okazji przyjrzeć się jego twarzy, ale jeszcze nikt nie powiedział mu czegoś tak głupiego.
Czemu nie ona?! To ona jest kobietą, nie ja! Macie poważne braki z biologi, czy jak?
Czy ta ich dziwna religia zamieniała miejscami kobietę z mężczyzną? Mogła też istnieć opcja, że gender weszło im zbyt mocno do głowy i postanowili kierować się tą ideologią wbrew opinii oraz zgody porwanego.
Hera nie miała okazji złapać wampira za dłoń - odskakując od dziury w podłodze, równocześnie oddalił się od niej.
Podczas gdy dziewczyna bawił się w jakąś chorą grę, Elias zastanawiał się, czy przypadkiem nie powinien pochwycić tych osobliwych pnączy, aby zaplątać je wokół własnej szyi, przy odrobinie szczęścia zmiażdżą ją, dzięki czemu ominie go wątpliwy zaszczyt uczestniczenia w tym wszystkim.
Już i tak dawno przestał rozumieć, co tu się tak właściwie odwala.
Brakowało tylko jeszcze jednej skrytki w podłodze, z której wystawałby jakiś człowiek i podpowiadał tekst, gdyby przypadkiem aktorzy zapomnieli swoich kwestii.
Szybkie spojrzenie na ostrze noża wystarczyło do podjęcia decyzji. Głupiej i nieodpowiedzialnej, ale za bardzo kusiła go chęć sprawdzenia tego, co zrobią porywacze, gdy ich Słoneczko wykona ruch, którego nie mogli przewidzieć.
Obrócił nóż w dłoni, nakierowując go na swój brzuch. Mocnym pchnięciem zatopił ostrze w swoim ciele, mimowolnie wydając z gardła chrapliwy odgłos.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Sro Lut 19, 2020 10:10 pm

Kolacja powoli zaczynała się zmieniać z grzecznej na chaotyczną i brudną. Wampiry nie spodziewały się, że porywacze okażą się fanatycznymi wyznawcami nieokreślonej religii, chociaż bardzo możliwe że dotyczyła ona wampirów. Może nikt wprost o tym nie mówił, to jednak szło się domyślić. Ale właściwie do czego zmierzali? Prędzej czy później się dowiedzą, ale na obecną chwile muszą przetrwać ponury wstęp.

- Księżyc przybędzie odmieniony. Jeszcze sami będziecie chcieli oddać mu hołd, obiecuję wam. Nie martwcie się o niego zbytnio.
Nagła zmiana co do Joffreya? Czyżby i Karlica wiedziała co takiego działo się z ich przyjacielem? Najwidoczniej. Ale póki  co powinni się martwić pierw o siebie, zwłaszcza Elias. Wszak to on był w najgorszym położeniu w jadalni. Pnącze z pod podłogi nie chciało dać mu spokoju.
Karlica ignorowała wszelkie niewygodne pytania. Może i miała się nimi opiekować, to jednak wciąż utrzymywała między nimi widoczny dystans. Czyżby nie do końca ufano bogom?
- Śmiało, posilcie się. Specjalnie dla was je wyhodowano.
Nie ukrywała, że owe dwie pannice były wybranymi na ofiar. Zapewne też były i dziewicami. Ach te chore rytuały.
Tylko czy dziewczyny na pewno chciały takiego losu? Sądząc po zachowaniu jednej z nich...
Nie sądzę.

Hera postanowiłaś zadziałać. Biedna dziewczyna najwidoczniej bardzo chciała abyś jej pomogła. Możliwe, że przez stosunek mogłaby zostać odsunięta od okrutnego przeznaczenia.
Prawie, że zachłysnęła się własnymi łzami, kiedy znalazłaś się na jej drobnym ciele.
- Dzię...
Nie zdążyła, gdyż wypowiedziane słowa przez jej wybawicielkę wcale nie brzmiały jak zesłanie kolorowych promieni, tylko jak koszmar. Druga z dziewcząt wpatrywała się ze strachem to na Ciebie, to na Karlicę. Obie nie chciały takiego losu...
Milcząca Karlica zawahała się. Zapewne gdyby nie miała maski, Kuroszka dostrzegłaby na jej twarzy podstępny uśmiech.
- Masz ją osuszyć do do ostatniej kropli krwi i nie dotykać. Nieczysta ofiara nie będzie was godna, a wy nie będziecie mogli brać udziału w dalszych uroczystościach.
Zabrzmiała groźnie. Nie ruszyła się z miejsca, co znaczyło, że nie zamierzała wykonać rozkazu Królowej.
Dziewczyna leżąca pod nią zaczęła głośniej lamentować.
- Błagam! Zrób coś! Oni... Oni coś ze mną zrobili! I z moją siostrą też!
Zaczęła krzyczeć, na co druga dziewczyna przedstawiona jako siostra, aż zasłoniła usta. Karlica z całą pewnością nie była zadowolona.
Stół niepokojąco się poruszył, a to dlatego że... Podłoga pod nim również zaczęła lekko falować.

Elias masz przejebane jak murzyn na zebraniu Białej Siły. Tentacl który chciał owinąć się w okół twojej nogi, tak jakby zaczął się powiększać a w raz z nim dziura w podłodze. Najwidoczniej cała ta sytuacja i na niego miała wpływ. Kiedy Hera walczyła z Karlicą na słowa, Ty próbowałeś się wytłumaczyć, zrozumieć swoją sytuację i przede wszystkim nie dać się pochłonąć przez To Coś z podłogi. Co gorsza nawet zaplanowałeś morderstwo swojego Maluszka. Karlica to widziała.
- Nie, nie wolno ci!
Krzyknęła, przez moment ignorując Herę. Wykrzyczała coś w niezrozumiałym dla was języku i stół nagle przewrócił się na skutek wydostania się większej ilości pnączy z większego otworu. Trojka dziewcząt upadła, jeśli wciąż znajdowały się na meblu.
Nóż wylądował w brzuchu, przez co zacząłeś czuć potworny ból. Ale... Dziecko żyło! Właściwie chwyciło swoją czerwoną rączką przedmiot i wciągnęła do środka. Czy aby na pewno w twoim środku siedziało coś normalnego?
- Unieszkodliwić go! Szybko! Słoneczko nie może umrzeć! Musi żyć i być dla nas przyszłością!
Wołała Karlica, po tym jak otworzyła drzwi. Do środka wszedł wysoki osobnik. Płeć nieokreślona z powodu workowatego płaszcza i czarnej maski z widocznymi otworami na oczy. Wyciągnął rękę w stronę pnączy, a te z błyskawiczną prędkością pochwyciły Eliasa i wciągnęły w stronę dziury w podłodze.
Nie wiedziałeś co się dzieje, a w dodatku Maleństwo zaczynało powoli wychodzić, rozrywając Cię od środka. Istny koszmar. Jednak co dalej? No właśnie! Zaczynałeś się czuć... Dobrze, jakby nic już nie bolało, jakby nic nie miało znaczenia. Po prostu jakbyś był naćpany.


Joffrey Wcale tez nie miał łatwo. Próba walki z dziwnym potworem miała okazać się trudna. Próba wymuszenia Posłuszeństwa? Owszem, udało się. Stwór jednak nie był chętny do rozmowy. Odsunął się w kąt, łypiąc złowrogo w Twoją stronę.
- Ja nie wiedzieć kto ja. Po prostu tu nagle być i stać się tym, kim o to jestem. Nie pamiętam.
Jego bełkot mógł wydawać się niezrozumiały, ale jednocześnie mógł być też i wskazówką.
- Ludzie? Ci ludzie, to nie ludzie. Nie wiem, nie pamiętać co to. Kto. Ktoś może? Może z rodziny? Nie wiem. Tylko piasek, piasek i wielki zamek.
Kolejne dziwne oraz bezsensowne zdania. Biedne stworzenie kuliło się w sobie na skutek działania mocy. A im bliżej podchodziłeś, tym gorzej dla stwora. W pewnym momencie jednaj wyskoczył na Ciebie i kolejny raz powalił; ale nie uczynił nic co mogłoby Cię skrzywdzić...
Poniekąd.
Poczułeś na swojej głowie jego wielkie szczęki. Nie zadawał wielkiego bólu, właściwie czułeś się dziwnie i tak, jakby Twoje ciało zaczęło się przekształcać. Więcej futra? A może wełna? Kopytka? Kręgosłup nabierał innego kształtu. Minęło kilka minut i wreszcie uwolniony, mogłeś stanąć na czterech nogach. Twoje ciało było ciałem lamy. Jedynie co pozostało z twojej wampirzej postaci, to głowa.
Dopiero po wielkiej przemianie, zamaskowany powrócił. Drzwi się otworzyły, a Ty zostałeś wyprowadzony.
- Nasz Księżyc wreszcie przemówi. Chodź, weźmiesz na swój grzbiet Królową i wykarmisz Słoneczne Maleństwo. Jego matka właśnie jest zapylana przez Boga roślinności.
O czym do licha pierdolił Zamaskowany? Mniejsza! Jesteś ciągnięty w stronę jadalni...
Tam zastaniesz Herę oraz Eliasa w opisanych powyżej sytuacjach.

Hera - jesteś bez obrażeń, ale zaczynasz się czuć źle. Najwidoczniej w skórze kobiet było coś... toksycznego. Co do licha kombinują?

Elias - Twoje ciało staje się co raz cięższe, a z brzucha wychodzi ci rogaty, czerwony bąbelek. 500+ za niego Ty nie dostaniesz. No i oczywiście wciągają cię pnącza w podłogę. Może masz się z nią scalić?

Joff - Stałeś się lamą i masz zajebiście miękką wełnę. 100% ekologiczne i zdrowe dla skóry. Tylko szkoda, że właśnie nie staniesz się sławnym zwierzakiem, a jedynie rumakiem dla Królowej Hery. Karlica odwróciła się w Twoją stronę i pogłaskała po włosach.
W dodatku nie możesz używać mocy. Lamy mocy nie mają.

Kolejność: Hera, Elias, Joffrey.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KULT BLADYCH Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach