KULT BLADYCH

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

KULT BLADYCH - Page 2 Empty Re: KULT BLADYCH

Pisanie by Gość Czw Mar 12, 2020 9:49 pm

Beznadziejna ta religia, skoro bóstwa służą w niej jako pożywka albo ofiara. Co to niby miało być? Przecież to ludzie powinni poddać się swoim panom, a nie ich więzić i katować! Hera zdecydowanie nie kupowała tej religii – karlica coś ukrywała i udawała, tylko co?
Kuroszce było wstyd, że trójka silnych wampirów tak łatwo przegrała z jakimiś ludzkimi oszołomami, zwłaszcza że żadne z nich nie pamiętało, jakim cudem znalazło się w tym dziwnym miejscu. Co jednak mogli począć, skoro nie mieli jak użyć swoich mocy?
To jakim, kurwa, cudem, zaciążyłeś, hę? – zapytała niemal oburzona, gdy Elias zdecydowanie odrzucił identyfikowanie się ze społecznością LGBT. – I JAKIE CZEMU NIE ONA?! CO – TO, ŻE JESTEM KOBIETĄ, MUSI OD RAZU OZNACZAĆ, ŻE MAM RODZIĆ JAKIEŚ ZMUTOWANE DZIECI?! – zdenerwowała się nie na żart, choć jej wybuch był bardziej spowodowany całą tą stresującą sytuacją i niepewnością, w jakiej wszystkie wampiry się znajdowały. – Mamy równouprawnienie, moje ty słoneczko! Widocznie dzisiaj faceci też mogą rodzić, choć sama o tym nie wiedziałam.
Jakim cudem coś lub ktoś zapłodnił Eliasa oraz kiedy to zrobił? Hera nie miała bladego pojęcia i właściwie, gdy patrzyła na jego brzuch, wolała się nie dowiadywać. Oby tylko te świry nie zrobiły jej tego samego.
Kobieto, jakbyście mogli chociaż raz posłuchać swoich bogów i wyjaśnić im, co tu się właściwie dzieje – bylibyśmy dozgonnie wdzięczni – warknęła do karlicy, podejmując jeszcze jedną próbę poznania zamiarów tej sekty.
Dziwaczka pewnie i tak nie odpowie, ale Hera nie chciała teraz zamykać ryja i niemo poddawać się woli tej kobiety. Wolała pokazać, że nadal ma siłę walki. Nie była przy tym tak nierozsądna jak Joff i nie atakowała przeciwnika, niemniej już nie zwracała się przyjemnie do karlicy.
Zresztą dostała właśnie pod nos ten cudny, smaczny posiłek, któremu ani trochę nie ufała. Przez ton karlicy, nieznoszący sprzeciwu, nie miała zamiaru jako pierwsza zatapiać kłów w tej dziewicy. Skoro kobiecie aż tak zależało, żeby Hera się posiliła, krew ofiary mogła być zatruta.
Zmrużyła wściekle oczy, gdy karlica nie ruszyła się ani o krok, ale po kolejnym błaganiu tej biedaczki przeniosła wzrok właśnie na nią.
Zrobię wszystko, czego będziesz chciała, jak mi klarownie i szczegółowo wyjaśnisz, o co tu chodzi, oraz powiesz, jak możemy się stąd wydostać – wysyczała tuż przy ustach kobiety, nachylając się na jej twarzą i świdrując ją wzrokiem.
Nie dotknęła jej warg, niemniej z punktu widzenia karlicy tak to mogło wyglądać. Hera chciała ją tym sprowokować do podejścia, ale… nagłe trzęsienie oraz próba pokracznej aborcji dokonana przez Eliasa pokrzyżowały ten plan.
Kuroszka niespecjalnie przejęła się raną Eliasa, bo w końcu znała to słoneczko ledwo od kilkudziesięciu minut. Wykorzystała za to moment nieuwagi karlicy – kiedy razem z dziewczynami runęła ze stołu na podłogę, schwyciła każdą z nich za szmaty i przysunęła do siebie.
Natychmiast mówcie mi, co tu się odpierdala. I pomóżcie nam uciec. Obiecuję, że wtedy ja pomogę wam i wydostaniemy się stąd wszyscy razem – syknęła cicho, lustrując wzrokiem to jedną, to drugą.
Czekała na ich odpowiedzi, ignorując dzikie odgłosy z tyłu. Zerknęła tylko kątem oka na plącze i cały ten szajs, w jaki właśnie wpakował się Elias. Nie mogła lecieć i go ratować, zresztą i tak by nic nie zdziałała. Może przynajmniej te dziewczyny dadzą jakieś cenne informacje?
Do pomieszczenia wszedł kolejny popapraniec, a Hera w tym samym momencie poczuła zawroty głowy i duszności. Zrobiło jej się słabo i niczym jakiś nędzy człowiek musiała nabrać kilka głębokich wdechów. Nadal kontaktowała i nie miała problemów z poruszaniem się, ale jeśli ten stan będzie się pogarszał… to w końcu straci świadomość.
Co mi zrobiłyście, wy cholery? – warknęła w stronę sióstr, ściskając jedną z nich boleśnie za podbródek. Mało brakowało, a wbiłaby pazury w jej policzki, ale szybko się opanowała – nie chciała przecież dotykać ich krwi.
Bez względu na to, co odpowiedziały, odepchnęła je w końcu od siebie i odczołgała się do tyłu. Wstała, podpierając się o stół – akurat żeby zobaczyć, jak kolejne drzwi otwierają się z hukiem i wchodzi przez nie…
Joff…! CO DO CHUJA?! – Jej z początku radosny ton szybko przerodził się w rozpaczliwy wrzask, gdy tylko dojrzała całe ciało swojego Księżyca.
Na rozdziawionej buźce wykwitł jej niezły karpik, a sama Hera stała przez parę sekund jak skamieniała, wpatrując się w… lamę? Joffa? Alpakę?
Jak miała, kurwa, nazwać to coś?
Co ty odwaliłeś? Dlaczego masz futro?! I CZEMU ZOSTAŁA CI TYLKO GŁOWA?! Wiesz, jak debilnie wyglądasz? – zarzuciła go gradem pytań z wyczuwalną pretensją i wreszcie podeszła parę kroków w jego stronę. Stanęła w bezpiecznej odległości, bo może i miał miękkie, ekologiczne futro, ale chuj wie, ile pcheł się w nim znajdowało.
Zmierzyła go wzrokiem – od kopyt aż po łeb. Szczególnie uważnie przyjrzała się zębom, aby się upewnić, że nadal miał wampirze kły, a nie wielką lamową szczękę.
Nie mogła też opanować nieprzyjemnego grymasu na twarzy. Po pierwsze, przez tę absurdalną przemianę Joffa, po drugie – przez własny organizm. Czuła się coraz gorzej i aż musiała ukucnąć, bo inaczej niechybnie runęłaby na pseudolamę.
Przy okazji, jak już była tak blisko podłogi, zajrzała Joffowi między zwierzęce nogi. Ot, tak z ciekawości, aby zobaczyć, co teraz tam miał. Tam też go zezwierzęciło?
Czy on ci wygląda na księżyc? – żachnęła się w stronę karlicy. – Czy w waszej religii słońce to lama, a księżyc to trup w pnączach? – Machnęła ręką w stronę dołu, w którym zniknął Elias z boskim dzieciątkiem. Żył jeszcze w ogóle? – Same świry, same świry… – wymruczała, drapiąc się jedną ręką po policzku, a drugą po oku.
W końcu ze zrezygnowaniem schowała głowę w ramionach. Na razie jako jedyna z tej trójki pozostała normalna. Czyli co, to od niej zależało, czy uda im się stąd wyjść? Cudownie.
Po paru sekundach uniosła twarz i znowu popatrzyła na Joffa – z dość dużą dozą niepewności.
Mógłbyś przestać być lamą? Nie mogę się skupić, a próbuję wymyślić, co zrobić, żebyśmy stąd zwiali – szepnęła cicho, głównie po to, aby sobie ponarzekać.
Może jakby dosiadła tego wspaniałego rumaka tej wspaniałej lamy, to udałoby im się stratować karlicę na śmierć i wreszcie stąd uciec galopem?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach