Rynek

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Rynek - Page 2 Empty Re: Rynek

Pisanie by Gość Nie Gru 02, 2018 8:30 pm

Było coś w tym grubociosanym, męskim facecie. Niby wędrowiec, z niewiadomych stron, wyglądający jak przybłęda i wcześniej muszącym sobie radzić z głodem kolesiem, ale rozmawiało się z nim nad wyraz normalnie. Swobodnie. Jakby rzeczywiście znali się z dawnych lat. Dawno nie czuła się tak lekko. Poza tym wydawało się, że nieznajomy rozumiał jej tok myślenia. W rodzinie byli do Zoe bardzo krytycznie nastawieni i żadna jej inicjatywa nie została zaakceptowana w rodzinie Dersarajevo. Jak na wyjątkowo rodzinną osobę, której rodzina nie tolerowała, było to przykre zderzenie ambicji z rzeczywistością.
Jegomość zdradził swoje prawdziwe imię, a przynajmniej podał inne niż wampirzyca. Nie mogła mieć pewności czy kłamał, nie mniej nietypowe nazewnictwo, i to jeszcze z francuskim akcentem, nadawało sporo realizmu.
-Oh wybacz. Raël... o wiele barwniejsze miano niż Dymitr.
Udała skrępowanie, ale to prawdziwe przyszło naprawdę prędko, gdy facet zachował się jak dżentelmen i ucałował dłoń kobiety. Nawet zgodnie ze sztuką savoir vivre zdjął jej rękawiczkę. Lekko zamrugała długimi, gęstymi rzęsami jak zawstydzona panienka.
-D...Drobiazg.
Oznajmiła i odrobinę skrępowana schowała z powrotem dłoń w rękawiczce. Kto by pomyślał? Może był kimś ważnym w ludzkim rodzie, ale został zesłany na banicję? Tą tezę mogłyby potwierdzać słowa o nieprzychylnych odwiedzinach w miejscach publicznych. Być może aby go nie zdemaskować? Ah, tyle tajemnic, które korcą do odkrycia, lecz mogłyby być zbyt niebezpieczne.
-Aż tak źle? -zmartwiła się słysząc o możliwych gwałtach na jej prywatności, jak i być może tych faktycznych...- ...cóż, pewnie masz rację, choć nie ukrywam... przydałoby się odrobinę ognia do rozgrzania. Winko to za mało.
Wreszcie powiedziała wprost, że jej zimno. Niby chodzący trup, lecz młodo wygladająca kobieta naprawdę nie mogła przebywać zbyt długo na zimnie. I jakoś tak znów stało się, że temat przeszedł na Francuza. Trochę zakłopotany próbował rozjaśnić Czarnowłosej swoje położenie. Stalowe spojrzenie odrobinę zabłysnęło, ale nie magią. Zetka po prostu próbowała rozwikłać zagadkę.
-Hm, chyba tu nie chodzi tylko o... twarz. Pewnie wpadłeś w kłopoty. Jak większość zdrowo żyjących ludzi.
Upiła jeszcze dwa łyki wina i oddała już definitywnie flaszkę do rąk właściciela. Dobry rocznik. Ciekawe ile to Raël miał lat? Bruzdy na twarzy mogły dodać mu niepotrzebnie lat. Zresztą... czemu o tym pomyślała?
Dobrze, że syczenie kota przerwało krępujące myśli i mogła ochłonąć. Nawet odrobinę zażartować, choć nie w takim stylu jak czynił to jej kompan.
-Urocze stworzenie.
Uśmiechnęła się półgębkiem, jak zwykle ofukana przez koty, czy oszczekana przez psy. Taki urok bycia wampirem, albo bycie wyjątkowo wredną istotą. Gdyby bardzo chciała pozbyć się nieproszonego gościa, mogłaby go zahipnotyzować i odesłać w okolicy śmietnika, ale nie ujawniała swojej tożsamości. Zresztą na głowie miała coś innego. Tenże mężczyzna, który prawdopodobnie nie miał gdzie się zatrzymać na nocleg, nie zamierzał zmienić lokalizacji tak łatwo. Cóż, musiała więc spróbować czegoś innego. Trochę ryzykownie, aczkolwiek nie miała wobec niego złych zamiarów.
-Nie miałbyś nic przeciwko, gdybyś odprowadził mnie kawałek do domu? Mogłabym zaprosić Cię do siebie, ale tak jak wspomniałam... nie jestem właścicielką i być może krzywo patrzyliby się na nasze przybycie. Chyba rozumiesz... jesteśmy sobie obcy, ale też dziwnie znajomi, czyż nie?
Powoli wstała z jego plecaka i wręczyła mu przy okazji połowę bajgla. Marne przekupstwo na dalsze towarzyszenie, lecz nie miała żadnego asa w rękawie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach