Boczna Głównej

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Anais Pią Cze 20, 2014 7:33 am

Jakie będzie jej zaskoczenie, gdy już dowie się z kim ma do czynienia! Póki co jedyne zdziwienie jakie zaliczyła, to fakt, że została zapytana o zamek, który przecież od lat cieszy się złą sławą w tym mieście, o czym chyba wiedzą absolutnie wszyscy, a przynajmniej ci, którzy tu mieszkają, albo przynajmniej przebywają od jakiegoś określonego czasu. A ona właśnie szła pod rękę z byłym łowca, obecnym członkiem stanu duchownego. Ona, wampir. Coś niepojętego, ale nie zdawała sobie z tego sprawy i póki co Asmita nie chciał jej uświadamiać w tych kwestiach.
- Rozumiem. Dobrze jest czasem odwiedzić rodzinę. - odparła, z delikatną, ledwo zauważalną nutką żalu.
Jej rodzina myśli, że nie żyje, dla nich Anais już nie ma, a ona sama od chwili przemiany nie widziała się z rodzicami ani razu. Nie miała już rodziny, a jej nowa rodzina to wampiry. Nowa-stara, gdyż zdążyła się już wdrożyć i przyzwyczaić.
Po chwili na horyzoncie pojawiła się nowa postać, jak się okazało, był to przyjaciel Asmity. Skinęła mu lekko głową, uśmiechając się delikatnie. Anais przyjrzała mu się uważniej dostrzegając różaniec, a potem spojrzała na Asmitę. Jej oczy zrobiły się nagle wielkie.
- Jesteście duchownymi? - wypaliła skołowana.
No to nieźle trafiła. Uratowała życie księdzu po cywilnemu! Kwestia stanu duchownego została jeszcze dobitniej potwierdzona przez fakt zapytania o kościół, a raczej jego odbudowy. Kto chciałby odbudowywać kościół, jak nie księża czy inni duchowni? Młoda dziewczyna idąca z księdzem/mnichem pod ramię! To dopiero komedia, ale ani Asmita, ani jego przyjaciel w żaden sposób nie dawali jej odczuć pewnej niewłaściwości tej całej sytuacji. Spoglądała to na jednego, to na drugiego i przy okazji puściła już Asmitę.
- Nie, przykro mi, ale nie jestem w stanie pomóc w tej sprawie.
Teraz już wiedziała o jaką pracę mu chodziło. Chyba powinna powoli zacząć się wycofywać. Wampir, plus księża, to dziwne połączenie, a choć starała się zachowywać jak normalny człowiek, to mimo wszystko zaczęła czuć się niekomfortowo.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Pią Cze 20, 2014 2:23 pm

Asmita i Eizio poinformowani byli tym, że w Japonii nie dzieje się dobrze i są wampiry, które "panoszą" się i rządzą miastem. Padło także ich nazwisko, ale Watykan nie miał chyba zapisanego adresu, gdzie mieszkają. A tak się złożyło, że panowie szybko rozszyfrowali miejsce zamieszkania emanującego złą sławą rodu wampirzego. Wiadoome było przecież, że mogą zamieszkiwać odludną i opuszczoną dzielnice w mieście. Teren jaki przyszło im zobaczyć, nie wyglądał za ciekawie a już sama aura mówiła o tym, kto zamieszkuje dane tereny. Dzięki informacją Anais, wiedzieli już jakich mogą mieć sąsiadów.
Praca była jednym czynnikiem, powodu przybycia do Japonii, zaś rodzina drugą opcją. Miło byłoby odwiedzić brata, ale pierw Asmita chciał skupić się na powierzonym im zadaniu. Sprawić, by ciemna dzielnica zaświeciła znów światłem. Ale czy im się to uda? Póki co, mają jeden problem z chętnymi ludźmi do pomocy przy odbudowie kościoła. Gdyby nie ślepota Asmity, we dwójkę może by dali sobie radę. A tak? Sam Eizo sobie nie poradzi.
Zgodził się z Anais na temat rodziny. Później dołączył do nich Eizo i wymienili parę zdań, przy tym zdradzając Anais swój status społeczny. Eizo spojrzał na jej zdziwioną minę, zaś Asmita, nie poruszył głową. I tak by nie zobaczył jej twarzy, ale pytanie samo mówiło o jej zaskoczeniu.
- Tak. Chyba się nas nie boisz? - Potwierdził Asmita, po czym Eizo zmarszczył brwi, widząc, jak dziewczyna się odsuwa, wcześniej puszczając rękę jego przyjaciela. Nie lubiła księży? Asmita jej krzywdy nie zrobił. A ona udzieliła mu pomocy. Nie ma w tym nic złego, nawet dla ateisty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Anais Pią Cze 20, 2014 5:44 pm

Anais nie mieszkała w mieście i bywała tu tylko przelotnie, gdy musiała coś załatwić, ostatnio jednak się zastanawiała czy się nie przeprowadzić o ile jej Pan nie będzie miał nic przeciwko, zresztą teraz miał ważniejsze sprawy na głowie, a An zawsze była na jego zawołanie, gdyby zaistniała taka potrzeba. Z innymi wampirami i nie miała zbytniego kontaktu, bo nie czuła takiej potrzeby, w ogóle trzymała się z boku i nie wtrącała w nic. Chyba, że zaistniały takie, a nie inne okoliczności, jak wcześniejszy atak na Asmitę, którego była świadkiem, a potem i uczestniczką.
Nie spodziewała się tego, że akurat trafi na księdza. Nie obawiała się ich, ani nic z tych rzeczy, po prostu raczej nie miewała z nimi do czynienia, wiedząc, że są oni raczej kiepsko znieśliby świadomość istnienia wampira, a już z pewnością nie chcieliby z takim rozmawiać, uznając go za złego demona, czy coś podobnego. Z ludźmi świeckimi bywało to już różnie, duchowni natomiast to zupełnie inna sprawa. A poza tym bardziej poczuła się zakłopotana, niż przestraszona.
- Nie, nie, nic z tych rzeczy. Po prostu się nie spodziewałam... przepraszam! - zwróciła się do Asmity.
Odsunięcie się było bardziej podyktowane zakłopotaniem i gdyby była do tego zdolna, to by się zaczerwieniła ze wstydu. Nie mogła jednak tego zrobić, po części dlatego, że była wampirem, a po części dlatego, że od jakiegoś czasu nie piła krwi i ta nie krążyła w jej żyłach, nie mogła więc być odpowiedzialna za wykwit rumieńców. Była po prost blada jak trup, ale że żyła i chodziła, przez ludzi mogła być uznawana za anemiczkę.
Złożyła dłonie i lekko się skłoniła.
- Przepraszam jeszcze raz! - wyprostowała się. - Jeżeli myślą księża o odbudowie kościoła niedaleko zamku, to radziłabym raz jeszcze dokładnie to przemyśleć. Nie lepiej znaleźć co innego? Miasto może nie jest ogromne, ale z pewnością znajdzie się wiele innych, znacznie lepszych lokalizacji.
Proponowała to też przez wzgląd na dobro tych ludzi, którzy mając za sąsiadów wampiry i to jeszcze te konkretne wampiry raczej nie żyliby oni w spokoju, poza tym, jak na wampira przystało, chciała chronić swoich i wolała by księża trzymali się z dala od tego rodu, by to nie doprowadziło do jakiś nieprzewidzianych skutków.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Pią Cze 20, 2014 8:54 pm

Zakłopotanie... Tak, w tej sytuacji bardziej u niej było widoczne, niżeli strach. Wampiry zaś różnie to interpretują. Anais nie miała się jednak czego obawiać. Egzorcystami oni na pewno nie byli. Eizo i Asmita się uśmiechnęli na jej słowa, kiedy zaczęła przepraszać. Sytuacja w tej chwili wydawała się być zabawna, ale zrozumieli to zakłopotanie u niej.
- W porządku.
Uspokoił ją Asmita, by tak ciągle nie przepraszała, ale z tego co się dowiedział, Japończycy słynęli z nadmiaru grzeczności, dziękowania i przepraszania. Miłe to z ich strony.
Nawet wampirom zdarzy się zarumienić, lecz mają o tyle gorzej, że te rumieńce są zbyt widoczne na ich bladej skórze. Eizo widząc właśnie w Anais tę bladość, łatwo mógł się domyślić o jej rasie. W końcu aż tak blady człowiek nie byłby w świetnej kondycji.
Wampirzyca raz jeszcze ich zaczęła przepraszać a na dodatek, chciała odsunąć ich od pomysłu z odbudowywaniem kościoła w slumsach. Oboje ją wysłuchali z uwagą a Eizo zwrócił się zaraz do Asmity.
- Mówi o tym zamku w południowej części miasta?
- Tak. Podobno mieszkają tam Kuroiaishita.
Eizo westchnął po otrzymaniu odpowiedzi. Wiedzieli już kto tam mieszka, ale odsunięcie się od odbudowy kościoła, nie spodoba się ich przełożonemu.
- Nie my wybieraliśmy teren i kościół. Zostaliśmy do niego przydzieleni z zamiarem odbudowy.
Wyjaśnił dziewczynie francuz, zerknąwszy także na Asmitę. Ten z kolei skierował spojrzenie zamkniętych oczu w jej kierunku. Słysząc  głos Anais, wiedział z której strony stoi. Posiadał bardzo dobry słuch.
- Anais, wiesz może gdzie znajdziemy inne kościoły, klasztory czy świątynie?
Coś widocznie planował, skoro pytał o te miejsca. Eizo jednak nie skomentował tego, więc również czekał na odpowiedź młodej, wampirzej damy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Anais Sob Cze 21, 2014 9:05 am

Czuła się zakłopotana tą sytuacją, że miała do czynienia z księżmi i nawet tego nie zauważyła, co zresztą było całkiem normalne, skoro ubierali się po świecku, a jedynie co mogło ich zdradzać, to elementy kultu religijnego jak właśnie różaniec czy krzyż, choć i to nie zawsze. Jej zakłopotanie wynikało również z tego, że szła pod rękę właśnie z księdzem, choć traktowała to jako odprowadzanie osoby niewidomej w celu, by się nie zgubiła. Naprzepraszała się juć chyba jednak wystarczająco.
Jeszcze dziwniejsza sytuacja by się wywiązała, gdyby zdradzili przed nią, że wiedzą kim ona jest, ale póki tego nie robili, może uznawali, że nie ma takiej potrzeby, a ona sama przecież nie chciała się zdradzić, tylko uchodzić za zwykłą ludzką młodą dziewczynę. Tak więc teraz nieco się rozluźniła
- Rozumiem, ale no naprawdę nie najlepszy pomysł, by właśnie tam lokować swoje miejsce.
Nie miała nic przeciwko księżom, ani zakładaniu nowej, czy odbudowy starej parafii, zwyczajnie chciała im oszczędzić kłopotów. Byli w prawdzie w Japonii, gdzie chrześcijaństwo nie była tak rozpowszechnione jak w choćby w Europie, ale z pewnością da się znaleźć kilka kościołów nawet tu, w tym mieście.
-Z pewnością takie informacje łatwo znaleźć choćby w urzędzie miasta, oni z pewnością mają rozpiskę wszystkich budynków sakralnych w okolicy. Dobrze byłoby też skontaktować sie z waszymi przełożonymi i wyjaśnić im sytuację. Sprawa niestety nie jest taka prosta, a przynajmniej nie w tym przypadku.
Uśmiechnęła się lekko. Pomocna była z niej wampirzyca, nie ma co. Spojrzała to na jednego z księży, to na drugiego. Jej ciemne oczy... ciemne? Naturalnie miała niebieskie, teraz jednak przybrały ciemniejszą barwę, choć w obecnym świetle nie można było stwierdzić ich obecnego koloru. Jak wspominałam, Anais dawno nie piła krwi, jednakże księża nie musieli się niczego obawiać.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Sob Cze 21, 2014 2:40 pm

Dlatego też przybyli z mieszanymi wyznaniami. Asmita był buddystą, zaś Eizo chrześcijaninem. Niezależnie od tego, której religii by tutaj przewodzili, misję mieli do wykonania, powierzoną przez Watykan. Szczegółów jednak nie mogli zdradzać, ale też nie mogli usilnie trwać przy jednym miejscu. Dlatego też Asmita stwierdził, że dobrze będzie porozmawiać z innymi duchownymi tego kraju. Stąd pytanie o inne parafie.
Eizo spojrzał na Asmitę, ale wątpił przecież, by ten mu teraz odwzajemnił spojrzenie. Powrócił więc spokojnym wzrokiem na Anais. Jednak rozmowę, pozostawił już Asmicie.
- Zaprowadziłabyś nas do Urzędu?
Niech się czuje pomocna, że udzielała im nie tylko rad, ale też pomoże poruszać się po mieście. Nie stracą przynajmniej całego dnia na wędrowaniu ulicami i szukaniu odpowiednich budynków. Skoro nie udało im się załatwić ekipy budowlanej, pójdą na prywatne układy z tutejszymi klasztorami czy świątyniami. Cokolwiek tutaj znajdą. O ile, religia w tym mieście była praktykowana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Anais Sob Cze 21, 2014 6:00 pm

Trochę dziwna byłaby taka współpraca dwóch różnych wyznań, póki co jednak Anais jeszcze nie do końca orientowała się w sytuacji, więc nawet nie zadawała żadnych pytań, biorąc ich po prostu za dwójkę księży oddelegowanych przez władze kościelne do tego miasta. Może nie było tu zbyt licznych kościołów, a z drugiej strony nie można też było tego zaliczyć to aż nazbyt dziwnego i niecodziennego. Obaj nadal byli nieco zagubieni i nie bardzo się orientowali w mieście, co również można było w pełni zrozumieć.
Na zadane pytanie nie odpowiedziała od razu, rozważając przez chwile sytuację. Właściwie nie miała nic do roboty, a i pilnie wracać też nie musiała. Kain był zajęty swoimi sprawami i więcej go nie było niż była, a że nie potrzebował pilnie swej wiernej służki, więc Anais rządziła się sama sobą i nie miała nad głową nikogo. Nie ma to jak cieszyć się względami swego pana.
- Oczywiście, nie ma żadnego problemu i tak nie mam nic innego do zrobienia, a i żadne obowiązki nade mną nie wiszą. - odpowiedziała w końcu z lekkim uśmiechem.
W urzędzie miasta powinna być jakaś sekcja odpowiedzialna właśnie na rozmieszczenie miasta i wszystkiego co się w nim znajduje. W prawdzie nie znała się na tym zbytnio, ale przynajmniej mieli jakiś punkt zaczepienia i jeżeli tam niczego nie znajdą, to przynajmniej powinni ich odesłać do miejsca, gdzie właśnie takie informacje uzyskają.
- Jesteście misjonarzami? W Japonii nie ma zbyt wielu chrześcijan, główną religią, o ile w cokolwiek się wierzy jest shinto. Świątyń shinto można znaleźć całe mnóstwo. Poza tym tutaj nie ma przymusu religijnego, każdy wierzy w co chce, może nawet nie wierzyć, państwo w ogóle nie wtrąca się w te sprawy.
Nie wiedziała czy oni to wiedzą, czy nie, ale zawsze mogła im to przypomnieć. Japonia była dość specyficzna, religia jaka tu panowała również. Właściwie to nie było żadnej jednej religii, w szkołach religii również nie uczono, a same instytucje sakralne nie miały żadnego udziału w życiu społecznym i rządziły się same sobą, nie mając nawet wsparcia ze strony państwa.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Cze 22, 2014 11:29 am

Niekoniecznie dziwna, ale wspierająca się. Przebywając w Japonii, oboje wiedzą jaka religia tu najbardziej praktykowana. Shinto i również buddyzm. Anais wykazała się sporą wiedzą na ten temat, co mogło zaskoczyć Asmitę jak i Eizo. Rzadko się zdarza, by jakikolwiek wampir posiadał tego typu wiedzę, Ale ona? Czy była kiedyś człowiekiem?
Mimo wszystko, zgodziła się ich zaprowadzić.
- W takim razie ruszajmy.
Zaproponował Eizo, naprowadziwszy Asmicie kierunek, trzymając go pod ramię. Już teraz on podejmie się oprowadzenia przyjaciela, więc dziewczyna mogła czuć się znacznie swobodniej, nie muszą znów podejmować się tego zadania. Mogła ich zaprowadzić w wyznaczone miejsce. A po drodze, mogli sobie porozmawiać.
- Widzę że posiadasz dobrą wiedzę na temat religii tutaj.
Rzekł Asmita w odpowiedzi na jej słowa. Nie ukrywając zadowolenia tym faktem.
- Mój przyjaciel Eizo jest chrześcijaninem. Ja jestem buddystą. Jest on tu ze mną by mi pomagać. Sam wiele bym tutaj nie mógł zdziałać. Rozumiesz pewnie dlaczego.
Być może Anais domyśli się, wiedząc już który z jakiej religii się wywodzi. Również różnicę można zauważyć poprzez ich "wisiorki". Asmita miał na szyi buddyjską male, składającą się z 108 koralików. Zaś Eizo miał normalny krzyżyk na łańcuszku. To jedyne co mogło ich wyróżniać jako duchownych i z łatwością przydzielić im religię.
- Biskup otrzymał pismo, że w tym mieście podobno nie ma żadnych duchownych, więc przydzielił Asmicie zadanie rozwinięcia religii tutaj. Tylko dziwne, że dostaliśmy ruinę...
Tym akurat ubolewał Eizo. Ruina, tego przeżyć nie mógł. Ale na szczęście jakiś nocleg udało mu się załatwić. Juz po minie zdradzał to niezadowolenie. Ale co zrobi?
Jak na pierwsze spotkanie, Anais chyba wiedziała dużo o ich przybyciu. Ale nic nie zdradzało o ich prawdziwej misji. Potrafili mówić część prawdy, nie zdradzając wszystkiego. A jej pomoc, na pewno będzie przez nich doceniona.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Anais Nie Cze 22, 2014 1:21 pm

Anais nie znała się tak bardzo na sprawach religijnych, ona sama żadnego kultu nie uprawiała, nie należała do żadnego kościoła i wiedziała tylko tyle, ile mieściło się w granicach jej zainteresowań i podstawowej wiedzy, jaką chyba powinien posiadać każdy. Dlatego też nigdy nikogo nie oceniała pod względem jego wierzeń i przekonań, gdyż całkowicie mijało się to z celem. I nawet wampir może posiadać taką wiedzę, w końcu żyjąc w pewnym środowisku, wie się o tym, co go otacza.
Ruszyli więc z miejsca, An nie musiała już trzymać Asmitę pod ramię, ten wsparł się na swym przyjacielu. Dla niej mimo wszystko było dziwne, że dwa tak odległe wierzenia współpracują ze sobą.
- A dlaczego nie? Urodziłam się i wychowałam w Japonii, choć mój dziadek przykładowo jest europejczykiem, więc taka wiedza jest mi całkowicie naturalna, tak jak dla chyba wszystkich mieszkańców tego kraju, o ile nie pochodzą spoza wysp.
Uśmiechnęła się lekko, nie do końca rozumiejąc skąd u nich to zdziwienie. Wampir czy człowiek nie ma to większego znaczenia, a choć większość wampirów pewnie ni obchodziły żadne wierzenia, to jednak pewne elementarne informacje posiadał każdy. W dodatku An był niegdyś człowiekiem i jako dziecko nie raz była zabierana przez rodziców do świątyni shinto, potem się wszystko pozmieniało i obecnie ona sama dawno przestała się przejmować jakąkolwiek wiarą i religią, choć pewne kulty i zwyczaje nadal w niej tkwiły.
- Nigdy jeszcze nie widziała chrześcijanina i buddysty razem, raczej niecodzienny widok. Współpraca dwóch całkiem odmiennych religii jest rzadkością.
Tym bardziej, że jak wspomniał Eizo, biskup ich tu przydzielił i jeszcze dał zadanie do wykonania... buddyście! To nie bardzo jej się mieściło w głowie i mocno kłóciło w wszelką wiedzą jaką posiadała na temat religii. Nie była jednak jakoś wybitnie zaznajomiona z tymi sprawami i mogła po prostu czegoś nie wiedzieć.
- Chrześcijaństwo nie jest tu rozwinięte, w ogóle sprawy religii i wiary nie są są w Japonii jakoś ściśle określone. Rząd odcina się od tej kwestii pozostawiając te sprawy do osobistych upodobań. Jednak z pewnością najsilniejsze korzenie ma właśnie Shinto, jako ta stara, tradycyjna religia. Mimo wszystko pewnie jakieś kościół się tu znajdzie, albo coś podobnego. Na wiele jednak nie powinni księża liczyć.
Jak się jakiś kościół znajdzie, to pewnie będzie mały i niezbyt przypominający kościół w tradycyjny, europejskim znaczeniu. Tu w Japonii wszystko wyglądało nieco inaczej. Kościół przy cmentarzu był ruiną, widać się nie utrzymał, za to mniejsze i skromniejsze budynki mogły być porozmieszczane w różnych częściach miasta i skupiać niewielkie liczby wiernych. Niestety Anais nie orientowała się w tych sprawach, więc mogła jedynie wskazać im miejsce, gdzie będą mogli dowiedzieć się więcej na ten temat.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Czw Cze 26, 2014 9:35 am

Rozgadana dziewczyna. To przyznał Eizo. Rzuci się jakiś temat, coś jej wyjaśni, to już przedstawia swoje spojrzenie na sprawę a nawet doradzi. Niespotykane, że młoda wampirzyca będzie wstanie aż tak dobrze rozmawiać z duchownymi. Inne wampiry zapewne by uciekły, albo wymijały się od rozmowy z nimi, gdyby dowiedziały z kim maja do czynienia. Jednak Asmita i Eizo na sam początek nie mieli w planie tego ujawniać. Wyjątek Asmita zrobił w przypadku Anais, która mu pomogła. Ciekaw był tego, jak zareaguje i się o tym przekonał.
Z rozmowy dowiedzieli się nawet cząstki z jej życia, ale nie mogli oczekiwać tego, że powie im o swoim wampiryzmie. Na to było jeszcze za wcześnie. A dodatkowo, to nie było miejsce na takie rozmowy.
- Bylibyśmy wdzięczni, gdybyś zachowała to dla siebie.
Rzekł z powagą Asmita, kierując spojrzenie na Anais, uchylając powieki by ukazać jej swoje szare oczy, bez źrenic. Czyste niczym srebro.
- Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.
Po tej chwili powagi, uśmiechnął się do niej lekko. Być może zdziwieniem było, że dwóch księży o różnym poglądzie religijnym, ze sobą współpracuje, ale Anais nie musiała znać dosłownej prawdy. Być może Asmita miał w sobie coś, co mogłoby pomóc tutejszej Religi w jakimś rozkwicie. Jednak oni mieli inne tutaj zadanie.
Dalej dziewczyna wyjaśniała ciągle sprawę z chrześcijaństwem, na co Asmita się już nie odzywał. Eizo także wiele już na ten temat nie mówił. Tak jednak spacerowali ulicami, aż wampirzyca, doprowadziła ich pod urząd.


[z/t wszyscy]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Czw Paź 02, 2014 12:39 pm

Zapadła noc, a niedoszły zbrodniarz wyruszył na swoje pierwsze łowy. Musiał zdobyć tej nocy pieniądze w szczególności, jeśli chciałby odwlekać spotkanie z rodzicami. Wbrew pozorom nawet ktoś tak doświadczony , jak on może mieć trudności z odnalezieniem się w obcym mieście. Nic zatem dziwnego, że tyle czasu zajmowało mu odnalezienie celu...
- Głupia mapa... - Marudził sam do siebie obracając mapą jak jakąś kierownicą. Był sfrustrowany kompletnie nie potrafił się tutaj odnaleźć.
- Tu nie ma ciemnych uliczek! Gdzie jest plac zabaw dla psycholi? - Nie przestawał zrzędzić aż w końcu zamienił świstek w kulkę i wyrzucił go za siebie. Będę kierował się instynktem ooo tak! Stwierdził z dumą decydując się po prostu iść przed siebie w poszukiwaniu upragnionego celu. Minęła blisko godzina krążenia po centrum, a odpowiedniej ofiary oraz miejsca ani widu ani słychu. Nawet nie zauważył jak przygarbiony zszedł do bocznej uliczki, która oferowała wszystko czego potrzebował. Było tu ciemno a na dodatek nie było ludzi - w szczególności o tej porze. Bardziej jednak przejmował się burczącym brzuchem, z którym prowadził dość specyficzną konwersacje.
- Dobrze wiesz jak kończy się żarcie na mieście... - Gadał jak do żywej istoty, na co ta odpowiadała mu tylko coraz głośniejszym burczeniem.
- Nie spędzę reszty nocy w pozycji siedzącej tylko dlatego , że nie możesz wytrzymać kilka minut dłużej! Najpierw robota, a potem jedzenie. - Stwierdził stanowczo nawet nie zauważając jak w jego stronę zbliża się biegiem jakiś urzędas z teczką w garniturze. Przystanął kilka metrów od niego pod latarnią rozglądając się jakby kogoś szukał. Nieco zdyszany nie zwrócił większej uwagi na Blondyna co dawało mu niepowtarzalną szansę. Oto mój wybawiciel. Pomyślał zadowolony z wolna zbliżając się w jego stronę. Skrycie wyjął nóż bacznie przyglądając się ruchom nieznajomego, który jak go ignorował tak go ignorował. Gdy zdał sobie sprawę z jego obecności było już za późno... Rave pochwycił jego ramię kopiąc z całej siły w zgięcie kolana tym samym zwalając go z nóg. Facet zawył czując zerwane ścięgno jednak nie miał zbyt wiele czasu na reakcję, ponieważ kolejny zamaszysty cios pięści runął z impetem w jego szczękę pozbawiając go już jakiejkolwiek równowagi. Dźwięk kruszonej kości dobiegł do uszu obydwojga jednak mężczyzna poza jęczeniem oraz chwytaniem bolesnych miejsc nie mógł już zrobić absolutnie nic. Dan natychmiast usiadł na, nim w rozkroku przyciskając nóż do grdyki i uśmiechając się od ucha do ucha.
- Taki duży, a nie wie, że po nocach nie powinno się pałętać po mieście. - Zadrwił nie przestając się uśmiechać. Nieznajomy próbował coś powiedzieć jednak przyciśnięty do grdyki nóż szybko wybił mu ten pomysł z głowy.
- Grzecznie leż... To może nie poszerzę Ci uśmiechu. - Lewa ręka natychmiast zaczęła przeszukiwać mu kieszenie garnituru znajdując stosunkowo szybko gruby zwitek banknotów oraz dwie zapalniczki. Zaskoczony ilością pieniędzy zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie napadł na kogoś, kto, by swawolił po mieście z taką gotówką. Wystarczy na pokrycie kosztów za ten miesiąc. Pomyślał uradowany nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
- Skoroś taki szczodry to chyba nawet daruje Ci życie. - Rzekł uwalniając szyję z zamiarem wstania i ruszenia w drogę jednak, wtedy mężczyzna powiedział coś czego nie powinien.
- Nie wiem, kto Cię urodził, ale powinien, za to się smażyć w piekle! - Splunął krwistą wydzieliną wstającemu Danielowi w twarz. Szybko jednak zorientował się, że trafił w czuły punkt swojego oprawcy; zaciskane pięści, drgające wargi oraz zniknięcie uśmiechu świadczyło o zbliżających się kłopotach. Blondyn poczuł jakby zdrowa część umysłu, całe człowieczeństwo zostało z niego brutalnie wyprute obnażając wszystko , co najgorsze w, nim - zupełnie jak u kogoś z rozdwojeniem jaźni. Twarz zdradzała wściekłość i rozgoryczenie, a rysujący się grymas niezadowolenia na ustach mógł oznaczać tylko jedno. Dan natychmiast z powrotem usiadł na, nim brutalnie dusząc szyje prawą dłonią. Dwoma palcami miażdżył mu krtań co wywołało oczekiwany zduszony wrzask. Lewą ręką, natomiast złamał na pół jedną z zapalniczek zostawiając tę część, w której była benzyna. Uwolnioną krtań zastąpiły ściskane policzki z ust, których utworzył się swoisty lejek. Mężczyzna zaczął się nagle ostatkiem sił rzucać najwyraźniej zdając sobie sprawę co zamierza napastnik jednak mocniejsze przydeptanie dłoni najwidoczniej wystarczało, by go uspokoić. Beznamiętnie zaczął wlewać do gardła zawartość zapalniczki nieco także rozlewając na ustach - łykaj. Gulgotanie świadczyło o próbie wyplucia benzyny jednak odchylona do tyłu głowa otworzyła mimowolnie przełyk. Gdy połknął zawartość Daniel pochylił się nad, nim odpalając ogień w drugiej zapalniczce.
- Przeproś... Moją... Matkę. - Wycedził złowieszczo zbliżając ogień do ust czekając na jego odpowiedź. Facet był tak przerażony, że bardziej zbierało mu się na płacz niż na przeprosiny i wtem ni stąd ni zowąd za plecami Daniela rozniósł się donośnie krzyk przerażonego dziecka.
- Tato! - Krzyk był tak nieoczekiwany, że aż wspomniany napastnik podskoczył wypuszczając jarzącą zapalniczkę z ręki. Cały świat jakby na moment zwolnił w oczach Daniela, który zaczął powracać do stanu pierwotnego swego umysłu. Oprzytomniały wzrok dostrzegł tylko jak z gardła mężczyzny wydobywają się trawiące ciało płomienie. Podskoczył przerażony zrywając się na równe nogi, lecz kolejne wrzaski oraz krzyki biegnącego dziecka zmusiły go do działania. Odruchowo odrzucił dzieciaka na chodnik, by nie zajął się ogniem a sam rzucił się na mężczyznę, by jednym zwinnym ruchem odchylić głowę i przebić gardło nożem. Chlust tryskającej krwi zabarwił Daniela czerwienią; jego twarz, dłonie oraz korpus. Sam nie do końca wiedział co się dzieje, ale wstawszy dostrzegł jak dziecko pada na kolana przy ciele swego ojca. Czuł jedynie spływającą po sobie krew oraz drżące ciało. Wyciszony świat dopiero teraz do niego zaczął docierać - płacz zrozpaczonego dziecka, które szarpało zwłoki było tylko częścią śmiechów oraz wrzasków, które szalały w jego głowie. Kątem oka zwrócił uwagę na zakrwawiony nóż, którego widok zaskoczył go równie bardzo co widok łkającego dziecka. Drżący wzrok powędrował wprost na niego dostrzegając jedynie telepiącego się chłopczyka.
- Tato! Tato! Co się dzieje, nie umieraj! Nie zostawiaj mnie! - Wrzeszczał zrozpaczony odskakując dopiero wówczas, gdy o mało sam nie zajął się ogniem. Płacząc szarpał włosy dopiero po jakimś czasie dostrzegając osłupiałego oprawcę na, którego bez namysłu rzucił się uderzając małymi piąstkami każdą część jego ciała którą mógł dosięgnąć.
- Morderca! Aaagh! Dlaczego go zabiłeś? Tato! Zabiłeś go potworze! - Lejące się łzy tylko czasem przerywały trafne oskarżenia oraz bezsilne ataki. Daniel z rozdziawionymi ustami spoglądał na niego nie próbując się nawet bronić. Źrenice rozszerzyły mu się , jak kotu tylko po, by ocucić go z szoku. Zakrwawioną dłonią po, której spływała krew chciał dosięgnąć chłopczyka nie do końca chyba wiedząc poco jednak on odskoczył zwinnie z przerażeniem w oczach. Ten wzrok był tak pełny goryczy, gniewu, rozpaczy, nienawiści, strachu, żalu... Takiego spojrzenia nie da się zapomnieć.
- Przepraszam... - Wyszeptał, acz zrozpaczone dziecko już uciekało błagając o pomoc. Daniel padł na kolana czując jak w jego własnych oczach zbierają łzy. Co ja zrobiłem? Powtarzał w myślach popuszczając łezki, które mieszały się z krwią na policzkach. Dygoczącymi oczami wodził wzrokiem po zwłokach, krwi kończąc na własnych dłoniach, które zacisnęły się w pięści.
- Zamordowałem... Odebrałem ojca temu... - Urwał wyobrażając samego siebie, gdy widział wypadek swoich rodziców. Ta rozpacz... Wiedział jak się czuło to dziecko. Chwycił swoje włosy szarpiąc z całej siły nie mogąc już dłużej dusić wzbierających łez. Rozpłakał się wrzeszcząc i sapiąc na myśl, że zniszczył życie niewinnemu dziecku... Takim samym dzieckiem był niegdyś on sam. Ta myśl wywołała u niego kolejną falę wrzasków którą przerwał dopiero dźwięk policyjnych syren, na które instynktownie zareagował ucieczką. Zerwał się na równe nogi uciekając podobnie jak chłopiec - w przerażeniu.
z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Sob Paź 04, 2014 5:51 am

Nie tylko policja miała znaleźć się na miejscy zbrodniu. Dziecko będące świadkiem morderstwa wpadło na patrol dwóch Szarych policjantów. Piski i wrzaski malucha nie za bardzo pomogły przedstawiać wydarzenia, ale nakierowanie na miejsce zbrodni już bardziej. Oprócz tego zbliżała się policja. Szarzy oczywiście jako pierwsi dotarli do zwłok. Wezwali swoją ekipę techniczną, mimo iż policja także chciała wziąć udział w zadaniu. Zostali odprawieni. Szara policja przejmuje dochodzenie, a zwykła władza może tylko ich wspomóc.
Po dotarciu ekipy, miejsce zostało ogrodzone taśmami, gapie przegonieni. Wyszło na morderstwo na tle rabunkowym. Naprawdę można potraktować tak niewinnego człowieka dla kilku banknotów? Z całą pewnością trzeba będzie ostrzec ludzi poprzez media, żeby bardziej uważali i nie starali się wychodzić wieczorami. Co do zbrodni... zwłoki zostały zabrane, ślady zabezpieczone, no i najbliżsi świadkowie przesłuchani. Mają mniej więcej zarys mordercy, zatem trzeba się w końcu wziąć do roboty.

Niebawem w gazecie pojawi się artykuł o popełnionym morderstwie.


zt dla szarych ze zwłokami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Dastan Czw Gru 11, 2014 8:31 pm

Dastan postanowił udać się na małą wycieczkę do miasta. Rzadko odwiedzał takie wielkie aglomerację. Chyba, że chodziło o pracę. A jak wiadomo nie można ignorować Samuru. Zresztą dążył do tego, aby zjednać oba rody. Coraz częściej rozmyślał nad tym, że ślub byłby idealnym rozwiązaniem. Gdy samodzielnie studiował wiedzę o starych rodach dowiedział się, że wszystkie wampirze małżeństwa zostały zawarte dla paktu, który miał przynieść jakieś korzyści. Sam zresztą pochodził ze szlacheckiego rodu, w dodatku miał zostać następcą swojego ojca, zatem jego obowiązkiem i tak było małżeństwo z rozsądku z jakąś szlachetnie urodzą wampirzycą. Była Yvelin, później Aimi, która także wyjechała jakiś czas temu. Wampir już znał te „wyjazdy” za poszukiwaniem siebie samego. Doskonale wiedział, czym to się skończy, szczególnie, że jego narzeczona nie dawała o sobie znaku życia. Może to i lepiej?
Do miasta dojechał samochodem, ale nie wjechał nim do centrum. Stanął w dzielnicy portowej, tuż przy zejściu na plażę, ale nie wybrał się w tamtejszą stronę. Plaża wydawała mu się zbyt trywialna, poza tym szczerze wątpił, aby w taką zachmurzoną noc jakikolwiek człowiek odważył się spacerować. Był to czas dla samego Diabła, który okazał się na tyle wygłodniały i spragniony ludzkiej krwi, że wybrał bardziej zaludnione miejsce. Swoje zacne kroki skierował zatem do centrum. Dłonie wepchnął głęboko w kieszenie ciemnych spodni, a oczy skrył pod niebieskimi okularami przeciwsłonecznymi. Cóż, nie dość że pora roku nie ta, to jeszcze noc… Po prostu jego oczy płonęły szkarłatem, zdradzając jego chuć do krwi. Tym bardziej odczuwał potrzebę ukrycia swojego wampiryzmu przed światem. W mrocznej ciszy odszuka swą ofiarę i dopełni jej życie. Kroczył oświetlonymi sztucznym światłem ulicami, ukradkiem rozglądając się za jakąś ofiarą. Nie ważne, któż to będzie, ważne, by zaspokoić swoje pragnienie i zniknąć w odmętach nocy. Co jakiś czas księżyc w pełni wychylał się spomiędzy chmur, jakby zainteresowany poczynaniami szlachetnego wampira. Tyle że, cóż, wampir nie był w ogóle zainteresowany samym księżycem.
Z głównej ulicy skręcił w jakąś boczną z nadzieją, że chociaż tutaj znajdzie przypadkowego przechodnia. Nie preferował jednak byle czego. Jego ciało było świątynią i zamierzał zjeść coś wybornego, jak na kuglarza przystało. Po drugiej stronie bocznej uliczki, tuż przy jej wyjściu, napotkał młodą damę. Szybko ją namierzył, kierując się raczej węchem, niźli wzrokiem. Potrzeba okazała się znacznie większa, niż początkowo przypuszczał. Szybko czmychnął w cień, chcąc stać się niewidzialnym dla ludzkiego oka. Stąpał niemalże bezszelestnie. Zresztą słuch śmiertelnika nie usłyszałby nawet jego oddechu na własnym karku – wampiry nie oddychały.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Nadia Pią Gru 12, 2014 8:02 pm

Miasto tętniło życiem szczególnie w centrum. Wokół wejść do barów i dyskotek kłębiły się niewielkie grupki palących osób, które swymi głośnymi rozmowami zdradzały czego dotyczy temat dyskusji. Im dalej od skupisk ludzkich tym mniej pojedynczych postaci przemykało się w półmroku starych latarni. Po wyjściu z dyskoteki Nadia odczuła znaczną ulgę. Chyba nie przepadała za takiego typu zabawami. Doskonale pamiętała czasy wytwornych przyjęć i z miła chęcią powróciłaby do nich. Teraz takie szopki odstawiane były jedynie w karnawale jako bal przebierańców. Mając wrażenie, że nikt poza nią nie tęskni za przeszłością czuła pewnego rodzaju odrzucenie. I to nie dlatego, że ktoś wprost wygarnął jej dziwne upodobania i sentyment. Problem tkwił znacznie głębiej. Rzadko spotykany wstręt nie przejawiał się w żadnym wypadku bojkotem elektryczności, telefonów komórkowych i internetu, absolutnie. Po prostu gdyby ktoś zapytał ją co na ten temat sądzi bez wahania odparłaby, że kiedyś było lepiej.
Idąc przed siebie, nie wiedząc dokładnie gdzie ów droga prowadzi nagle wampirzyca zorientowała się, że przez swoje zamyślenie znalazła się w kompletnie obcym miejscu. Zgiełk ścisłego centrum sprawił, że skręciła w boczną drogę a z niej jeszcze raz w prawo, chyba na drugim skrzyżowaniu. A może to było trzecie skrzyżowanie? Nieważne. W każdym bądź razie na prawo znajdował się zaułek. Na jego końcu stało kilka dużych, czarnych śmietników. Aby do nich dojść wampirzyca pokonała jakieś sześć metrów. Skąpana w całkowitej ciemności wycelowała do otwartego pojemnika i pchnęła mocno przed siebie sporą, papierową kulkę, która bezbłędnie wylądowała w swym miejscu przeznaczenia. Dzięki temu kobieta pozbyła się niewielkiej książeczki promocyjnej z butami. Wolna od zbędnego nadbagażu odwróciła się i już miała wychodzić na boczną drogę kiedy nagle przez światło kamienic zaczęła kroczyć młoda kobieta ubrana w ciemny płaszcz. Blondynka odruchowo przyciągnęła ku sobie ofiarę używając ulubionej umiejętności. Panna tracąc równowagę upadła na ziemię po czym została zawleczona w mrok. Jej głośny krzyk został bardzo szybko przerwany przez zaciskającą się na krtani dłoń. O ile kilka sekund temu szorowała plecami po asfalcie tak teraz stała przyparta do muru. Pijawka położyła palec wskazujący na ustach ofiary szepcząc cicho: Ciiii, nie możesz być tak głośno. Po czym jednym zgrabnych ruchem ogłuszyła dzisiejszą kolację. Przez cały ten czas nie miała pojęcia, że właśnie zagarnęła czyjś posiłek i być może jest obserwowana. Całkowicie rozluźniona i pewna każdego kolejnego kroku poluzowała szalik na szyi nieprzytomnej i tym samym czyniła ostatnie przygotowania do tego aby wyssać z niej życie.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Dastan Czw Gru 18, 2014 7:01 pm

Dastan dlatego rzadko zaglądał do miasta. Było tutaj zbyt tłoczno i głośno. Został wychowany w taki sposób, że zaczął unikać szerokim łukiem ludzkie splendory. Chyba, że doskwierał mu głód tak, jak w tej chwili. Nie udałoby się na spacer do cetrum miasta, gdyby nie przyszpilił go głód. Każdy wampir wie, jakie to uczucie, gdy cię porządnie suszy i pragniesz wbić w miękką skórę kły, zadać komuś ból i ze spokojem obserwować jak umiera, zupełnie jakby oglądało się jakiś film. Możliwe, że myślenie Dastana było staromodne, ale bardziej prawdopodne było to, że urodził się w niewłaściwych czas. O wiele za późno, jak na jego gust. Ostatnio nawet jego szacowna, nieobecna narzeczona zaczęła źle się prowadzać. Chodziło oczywiście o te wszystkie niestosowne imprezy, gdzie piła na umór. Mogła sobie robić, co chce, ale nie wówczas, gdy może ośmieszyć i jego ród. Dastan nie mógł sobie na to pozwolić i zdecydowanie nie pochwalał takiego zachowania, szczególnie, że Aimi zawsze uważała się za wielce dorosłą wampirzycę.
Dastan, w porównaniu do Nadii, wiedział doskonale, gdzie się znajduje. Dzięki temu miał przewagę zarówno nad swoją upatrzoną ofirą, jak i nad samą wampirzycą, która niedługo i niefortunnie postanowi zgarnąć nieswoją ofiarę. To bardzo nieroztropne z jej strony, bo Dastan nie zamierzał popuszczać nikomu, a już na pewno nie wampirzycy niższej krwi. To szlachetnokriści mieli pierwszeństwo we wszystkim. Dzięki nim istniały pozostałe wampiry. Te zaś najwyraźniej zapomniały, że innym należy oddawać szacunek. Świat wraz z postępem zaczął spadać na psy! Było to wręcz niedopuszczalne, przynajmniej dla tak młodego wampira jak blondas.
Szlachetny wyczuł obecność drugiego wampira, ale nie bardzo zwracał na niego uwagę, dopóki nie zgarnął jego ofiary. Obnażył wściekle kły i kucnął nieco, odnajdując szkarłatnymi ślepiami delikwentkę, która pragnęła sprzątnąć mu sprzed nosa ofiarę. Nie odda jej tak łatwo.
Kiedy Nadia przyciągnęła do siebie damę w ciemnym płaszczy, Dastan "przytulił" się do ściany, jakby chciał się w nią wtopić, w ten sposób ukrywając się nieco bardziej w ciemności, jaka panowała w alejce. Chciał po prostu zaskoczyć wampirzycę, wykorzystać pierwszy moment nieuwagi. Wiadome, że z czasem zgadnie lokalizację wampira.
- Ona jest moja.
Warknął na tyle głośno, żeby mogła usłyszeć. Niezależnie od tego, co zamierzała uczynić (nie licząc ataku), przyciągnął w swoją stronę ogłuszoną, ludzką istotę, przy pomocy tej samej sztuczki, co wampirzyca. Z premedytacją przyciągnął kobietę zbyt mocno, by pchnięta na przeciwległą ścianę, straciła przytomność.
- Powinna być pani bardziej uważna, kiedy poluje nie na swoim terytorium i wchodzi w pole innego drapieżnika.
Nie zamierzał zajmować się jakąś tam wampirzycą. Chciał skonsumować swoją upatrzoną ofiarę i poszukać szybko następnej, by zaspokoić swój krwiożerczy głód.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Nadia Czw Gru 18, 2014 10:42 pm

Zwykły przypadek, zbieg okoliczności sprawił, że Nadia zainteresowała się tą samą kobietą, którą upatrzył kilka sekund wcześniej inny drapieżnik. Pod wpływem chwili i nagłej chęci zatopienia kłów w ludzkim ciele do głosu doszedł pierwotny instynkt mordercy. Nie tyle z głodu co z chęci zaspokojenia nikłej potrzeby, zmysły zaczęły robić swoje. Od podjęcia decyzji do czynu minęły ułamki sekund więc nic dziwnego, że wampirzyca nie zainteresowała się tym czy jest sama. Minus dla rozproszonej uwagi zwłaszcza, że nie jest na swoim terenie a co gorsza brakuje jej wiedzy kogo może spotkać na przypadkowej drodze. "Już był w ogródku, już witał się z gąską..." kiedy rozległ się mocny, męski głos. Istotnie obracając głowę w kierunku, z którego dobiegł dźwięk, Nadia rozluźniła uścisk na kurtce ofiary. Doskonały moment na to aby wyrwać nieprzytomną, młodą istotę. Żywe zwłoki przylgnęły w jednej chwili do (jak się okazało) blondyna niczym śrubka do magnesu. Nawet główna zainteresowana musiała zrobić krok w tył aby również nie zostać pociągniętą.
Skłoniłabym się raczej do stwierdzenia, że wpadła nam obojgu w oko. Odpowiedziała spokojnie i bez cienia agresji w głosie. Po pierwsze nie miała bladego pojęcia kto stoi na przeciwko niej a po drugie kolejne słowa uświadomiły jej po raz kolejny, że tak naprawdę nie wie gdzie jest. Jej sytuacja była na swój sposób nieco dramatyczna. Nie dość, że zgubiła się w drugim co do wielkości mieście to jeszcze nieświadomie jakieś pół godziny temu wypiła coś co nie pozwala jej skupić się na obecności drugiego wampira. Tak dużego faux pas na wejściu nie popełniła jeszcze nigdy. Nic dziwnego, że była odrobinę zmieszana i zażenowana zaistniałą sytuacją. Nie wyobrażała sobie nigdy w swym życiu chwili, w której miałaby z kimś szarpać się o ludzką istotę niczym dwie hieny o kawałek padliny. Ten incydent to niefortunny przypadek, nic więcej. Z racji swego charakteru i ogólnego podejścia do otaczającego świata nawet nie przyszło jej do głowy żeby chociażby wykłócać się o tą tu niewiastę.
Proszę mi wybaczyć. To tylko chwilowe roztargnienie a poza tym istotnie, zgubiłam się.
Wyjaśniła pokrótce czemu wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. Jej słowa brzmiały jak wypowiedź jednej z kobiet stojącej w długiej kolejce do kasy. Ona zaś przez przypadek weszła w środek i musiała się szybko wycofać w obawie przez rozeźloną resztą.
Gdy tylko dziewczyna w ciemnym płaszczu uderzyła mocno o mur widocznie rozbiła głowę. Z jej jasnej skroni spływała krew roznosząc w powietrzu aromatyczny zapach. Przy tym wszystkim nawet nie jęknęła. Najwyraźniej ten drobny incydent sprawił, że było z nią już bardzo źle. W każdym bądź razie oczy wampirzycy z ciemnobrązowych przybrały barwę głębokiego szkarłatu. Tylko to mogło zdradzić jej zaciekawienie kapiącą na ziemię substancją.
Ciszę przeciął świst przejeżdżającego z dużą prędkością auta. Chwilę później nastąpił ogromny hałas a zza budynku wyłoniła się łuna dymu. Nagle kilka metrów stąd, w świetle latarni zaczęli gromadzić się ludzie. Do tej pory nie było nikogo a teraz gapie wyłaniali się jakby spod ziemi. Rozległy się krzyki nawołujące do wezwania wszystkich niezbędnych służb. Nadia wiedziała, że tłum+policja to nic dobrego. Tym bardziej, że za jej plecami stoi morderca z ofiarą w ramionach. Nie pozostało nic innego jak szybko opuścić tą pechową alejkę. Jedynym wyjściem był skok przez bramę, która czyniła z tej ulicy ślepą. Odwracając się przodem do przeszkody zaczęła iść szybkim krokiem.
Proszę ją zostawić. Zaraz ktoś was zauważy.
Z niewyjaśnionych przyczyn zwróciła uwagę pobratymcowi spoglądając jeszcze raz za siebie. Jednym sprawnym susem wskoczyła na czarny śmietnik robiąc przy tym nieco hałasu gdyż plastikowa klapa ugięła się charakterystycznie skrzypiąc. Wspinając się na siatkę przeskoczyła bramę pozostawiając za sobą wszelkie podejrzenia i niebezpieczeństwo.

Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Dastan Wto Gru 23, 2014 9:28 pm

Dastana nie interesowały zbiegi okoliczności czy nagłe chwile słabości tej wampirzycy. Dlaczego niby miałby się tym interesować? Nie był cholernym Samarytaninem, a drapieżnikiem i to wygłodniałym. Miał za to idealną okazję, aby dokładniej przyjrzeć się kobiecie, która o mały włos nie sprzątnęła mu sprzed nosa ofiary, jaką sobie upatrzył. Nie zamierzał jej oddawać nikomu. Nie chciał także walczyć z tą wampirzycą, chyba że nie pozostawi mu wyboru. Szlachetny był naprawdę mściwy i potrafił się odwdzięczyć trzykrotnie gorzej.
Nie był zainteresowany wampirzycą, nie zamierzał marnować swojej cennej energii na przyciąganie jej do siebie. Nie widział w tym żadnego pożytku.
- Może się pani skłaniać, do czego tylko chce. Ale ta istota ludzka jest moja.
Dastan również nie zachowywał się agresywnie, jeszcze, oprócz tego, że obnażył kły. Ale to było także z powodu ludzkiej kobiety, do której zamierzał się zaraz dobrać. Nie interesowała go w ogóle obecność wampirzycy, dopóki trzymała swoje kły z dala od niego i upatrzonej przez niego ofiary.
Po starciu ze ścianą, skóra na głowie dziewczyny rozcięła się i z płytkiej ranki pociekła śladowa ilość krwi. Ale dla szlachetnego to wystarczyło, by go zachęcić do śmielszego postępowania. Chwycił kobietę za jasne włosy i pociągnął ją ku górze. Wysunął język spomiędzy chłodnych warg i szybko zlizał te kropelki soczystej krwi.
Nie wiadomo, jak Nadia, ale Dastan nie uważał się za hienę. Miał o sobie o wiele lepsze mniemanie, ale także nie uważał się za króla wszechświata. Po prostu hiena nie dorastała mu do pięt. Wampiry są najgroźniejszymi drapieżnikami na kuli ziemskiej, zatem nic dziwnego, że czasem wdawały się w "walki" między sobą o lepszy kąsek. Mógłby sobie poszukać innego ofiary, ale po co, skoro upatrzył sobie już tę i miał po prostu taki kaprys?
Zgubiła się? Po co mu to mówiła? Czy Dastan wyglądał, jakby był zainteresowany czyimiś problemami? Naprawdę? Omiótł ją chłodnym spojrzeniem.
- Proponuję, żeby kupiła sobie pani mapę.
Stwierdził ironicznie, nieco z przekąsem. Zachowywała się jak typowa kobieta, która za wszystko wokół przeprasza.
Zresztą uwaga Dastana skupiona była na ofierze, a nie wampirzycy. Dopiero, kiedy jej źrenice błysnęły szkarłatem, warknął ostrzegawczo. Chwycił dziewczynę za gardło, zaciskając na nim swoje szpony. Na pewno pozostaną siniaki, o ile w ogóle przeżyje ten magiczny wieczór.
Nawet blondyn zainteresował się nagłym zainteresowaniem, gdy doszło do wypadku. To prawda, że zaraz zrobi się tutaj zamieszanie. Ale, co najciekawsze, w ogóle się tym nie martwił. Uśmiechnął się nawet zachęcająco.
- Nie. Nie uważasz, że to podniecające?
Każdego kręciło coś innego, a blondas lubił uciekać przed pościgiem. W równym stopniu podniecały go wyścigi samochodowe.
Dastan przerzucił sobie kobietę przez ramię i udał się w ślad za wampirzycą. Był szybki, nie poruszał się przecież jak człowiek. Nie skorzystał z klapy od śmietnika. Nie byłby przecież sobą, gdyby się nie popisał... Jedną rękę co prawda miał zajętą, ponieważ podtrzymywał ofiarę, ale drugą uchwycił się ściany. A raczej wbił w nią pazury, by utrzymać równowagę, odbić się od muru i przeskoczyć przez bramę.
- Nie rozumiem tylko, skąd ta panika. Jesteśmy wampirami, drapieżnikami. To nie my powinniśmy ukrywać się przed światem, ale ludzie przed nami.
Stwierdził zirytowany, gdy bezszelestnie wylądował po drugiej stronie, tuż obok wampirzycy. Sięgnął sobie po dłoń ofiary i wbił w nadgarstek kły. Pociągnął pierwsze łyki krwi, ruszając przed siebie. Tak, w tej chwili blond lala robiła za napój.
- Dokądś konkretnie zmierzałaś?
Spytał od niechcenia, nie zerkając nawet na wampirzycę. Może będzie miał na tyle "dobre serce", że wskaże jej drogę albo ją podwiezie. Normalnie kopnąłby ją zaszczyt...
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Nadia Czw Gru 25, 2014 11:28 am

Świat po drugiej stronie bramy wyglądał odrobinę inaczej. Chociaż po prawo nadal ciągnął się ten sam budynek z czerwonej cegły to po lewej, niemal do samego winkla rozciągała się siatka. Wysoka na jakieś trzy metry, zielona, zwieńczona drutem kolczastym. Gdy obok Nadii miękko wylądował Dastan z przewieszoną niczym worek ziemniaków kobietą, do ogrodzenia podbiegły dwa psy. O ile nie mogły przyciągnąć ich wampiry, tak najwidoczniej skuszone zapachem owej kobiety szybko zjawiły się na miejscu strzegąc terytorium. Blondynka bez zastanowienia wyciągnęła dłoń przez niewielki, druciany kwadrat, dając polizać wierzchnią stronę czworonogowi. Dobermany zachowywały się neutralnie nie okazując żadnej radości z wizyty intruzów. Z pewnością instynktownie odczuwały respekt i uległość czego wyrazem było chociażby podkulanie ogonów, które z niewyjaśnionych przyczyn nie zostały ucięte za szczeniaka.
Przegapiłam moment, w którym przeszliśmy na Ty. Albo nie, po prostu takiego nie było. Spojrzała z odrobiną politowania w oczy wampira, który właśnie zajadał się w najlepsze. Szczerze miała po dziurki w nosie zadufanych w sobie smarkaczy. Ułatwię Ci sprawę skoro nie wiesz jak się do tego zabrać. Nadia. Urwała przechodząc dwa kroki dalej aby pogłaskać w ograniczony sposób łeb drugiego sierściucha. Ten był nieco większy więc dla przeciętnego znawcy, który nigdy nie poświęcił tej rasie nawet sekundy swego życia, wydaawał się być samcem. Tak samo pokorny, kuląc łeb raz na jakiś czas podnosił ciemne oczy. Zwierzęta wyczuwają z kim mogą się równać a z kim nie. Szkoda, że ludziom i wampirom brakuje tego rodzaju wyczucia sytuacji.
Jesteś bardzo młody i pewny siebie. W dodatku zarozumiały co może być związane z pochodzeniem. Zgadnę, że w Twych żyłach płynie błękitna krew. Widzisz, rasa powinna pełzać za Wami na kolanach. Kiedyś szacunek do starszych i szlachetnych był czymś oczywistym. Ty pewnie nawet tego nie pamiętasz. Teraz żeby zyskać szacunek kogokolwiek musisz na niego zasłużyć a Ty jesteś na dobrej drodze żeby spalić za sobą wszystkie mosty. Jeżeli sądzisz, że jesteś dorosły to przemyśl coś dwa razy zanim powiesz. Tak jak czystokrwiści i wampiry z przemiany nie istnieją bez Was tak Wy nie istniejecie bez nas. Kim byłby król bez swych poddanych?
Przerwała opuszczając dwie czarne, włochate kule, które powędrowały niespiesznym krokiem w kierunku jakiejś szopy lub magazynu, mniejsza. Odwracając się znów w stronę wampira, pozwoliła się przyjrzeć mu dokładnie od góry do dołu. Standardowo wysoki, dobrze zbudowany, rysy twarzy nienaganne, blond czupryna-jedyny minus całości. Wypisz, wymaluj krwiopijca jak z obrazka. Do tego dobrze ubrany. Trzymając młodą dziewczynę nadawał się z tą pozą na pierwszą stronę gazety. A może napisać artykuł o siewcy śmierci z bocznej ulicy? Prawie tak chwytające jak tytuł starego horroru "koszmar z ulicy Wiązów".
Co widzisz podniecającego w ucieczce przed nagonką ludzi, ukrywaniem się lub skakaniem po dachach? Jeśli lubisz wyzwania zagryź staruszkę w środku centrum handlowego przed świętami. Najlepiej o 15 gdy ruch jest największy. Wtedy będziesz mógł popisać się szybkością, zwinnością i ogólną gracją z jaką lądujesz pokonując przy tym różne przeszkody. Oczywiście, że uwadze kobiety nie umknęło jak ładnie i bezszelestnie przeskoczył przez bramę. Gdyby był pawiem roztoczyłby ogon i strzelił rundkę dookoła. "Patrzcie jaki jestem gibki i wysportowany" Laski w wieku gimnazjalnym to kochają, ta.... Zapach krwi stał się mniej intensywny albo to Nadia przestała na niego tak ochoczo reagować. Nutka słodyczy rozpłynęła się w powietrzu mieszając się z drażniącym smrodem palonych plastików. To wszystko przez zdarzenie mające miejsce kilkanaście metrów stąd.Przyjemność sprawiają mi inne czynności ale nie wyglądasz na takiego co lubi sobie brudzić ręce. Jej początkowy dystans i sposób w jaki mówiła do nieznajomego uległ diametralnej zmianie. Nie ma co mówić, zraziła się do gówniarza, któremu przydałby się pas na dupę. Nigdzie, szłam przed siebie. Musiałam wyjść z otwarcia klubu w centrum. Taki spęd to nie mój klimat. A teraz najlepiej byłoby znaleźć się w domu. Gdzieś w lesie. Wzruszyła ramieniem schylając się równocześnie do buta, w którym maszynka od suwaka powędrowała nieco niżej niż powinna. Nikły ucisk przypomniał jej, że między prawą piersią a koronką biustonosza znajduje się karta kredytowa. Z przelotnym grymasem wydobyła kawałek plastiku i schowała go w tylnej kieszeni spodni. Miłościwy (nie)samarytanin raczył się zainteresować gdzie podążał ktoś poza nim? Doprawdy spokój i opanowanie przy większości szlachetnych to złote cechy. Łatwiej byłoby dogadać się z dzieckiem, które jest w swych słowach i zachowaniu jest zupełnie szczere.
A Ty wszechwiedzący, panie i władco tej dzielnicy chcesz mi towarzyszyć aż pod drzwi domku w samym sercu lasu? Czy masz wyższe plany, jak mord wszystkich dziewic w promieniu kilometra. Teraz pierwsza złość przeszła a cała sytuacja stała się dla niej bardziej komiczna niż denerwująca. Blondyn na swój sposób był pocieszny chociaż gdyby tylko to usłyszał znów zacząłby pokazywać zęby. Może dopiero wczoraj mu wyrosły i się chwali? Każdy kiedyś dorastał i uczył się na własnych błędach. Niechaj winy będą mu przebaczone.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Dastan Nie Sty 04, 2015 10:06 am

Dastana nie bardzo interesował "świat" po drugiej stronie siatki. Nie zawracał sobie głowy tak nieistotnymi sprawami. Nie zwracał uwagi na takie szczegóły, jak to miewały w zwyczaju kobiety. Choć jeszcze do niedawna sądził, że zna płeć piękną, tak w tej chwili zaczynał w to wątpić. Kobiet nie da się zrozumieć, nawet jeśli zna się te stworzenia od jakiegoś czasu. Nie da się ich pojąć nawet wampirzym umysłem.
Psy nie podeszłyby do wampirów, wyczuwaj od nich zagrożenie, gdyby nie kobieta, która nieco już krwawiła, a na pewno pachniała krwią. Nie zbliżał się jednak do psów. Nie znosił, gdy ktokolwiek go dotykał, więc nie zamierzał w tak otwarty sposób, jak Nadia, traktować sierściuchów. Sam miał swojego psa, którego dostał od ciotki Nadiry. Osobiście uważał, że jest zbyt przyjazny i pokojowy. Mimo treningów nie bardzo dało się go wychować tak, aby nikt obcy nie mógł go dotknąć. Na psa bojowego, to się nie nadawał. Acz może to zależy od ręki tresera? Dastan nie miał czasu, by samodzielnie się tym zajmować. Zauważył jednak, że ta wampirzyca potrafiła obchodzić się z psami. A może to była tylko jakaś sztuczka? Wpływ jakichś jej mocy na te zwierzęta? Wolał zachować ostrożność, póki nie znał mocy nieznajomej.
- Nie przegapiłaś. Sama nie zwracałaś się do mnie na per pan, nie wykazałaś się odpowiednią kulturą, jak to powinno być u starszych wampirów. No wiesz, nie chciałem, żebyś poczuła się gorsza ode mnie za brak kultury.
Zbył jej imię. Nie pytał się o nie, nie był go ciekawy, nie interesowało go to. W zamian nie zamierzał zdradzać jej swojego imienia. Nie pytała przecież, to po co miałby się na to wysilać. Spojrzał tylko na nią. Jej jasne włosy kojarzyły mu się z Yvelin, ale nic poza tym. Zresztą to miłe milczenie między nimi zostało szybko przerwane przez dość długi, zaskakujący wywód wampirzycy! Dastan nie patrzył na mówiącą, choć słuchał jej uważnie - wpuszczał jej słowa jednym uchem, a drugim wypuszczał. A jak chciało mu się śmiać! Ale przecież nie wypada śmiać się z "mądrych mądrości" kobiety, prawda?
Oparł swoją ofiarę o swoje ciało i objął ją mocniej po to, by wbić w szyję swoje kły. Dopiero przy tym pierwotnym akcie spojrzał na wampirzycę. Nie przerywał jej wywodu. Nie obchodziło go nawet, co sobie myślała o jego wyglądzie. Nie jego winą jest to, że odziedziczył jasne włosy po rodzicach. Sama miała jasne kudły, ale innych było łatwiej oceniać, czyż nie?
Wypuścił kobietę ze swoich objęć i zewnętrzną stroną dłoni otarł wargi.
- Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na tak ostre słowa od Ciebie, pani. Nie znasz mnie, a masz czelność oceniać moją osobę. Nie masz pojęcia o czym mówisz. Co z tego, że jestem młody? Młodość rządzi się swoimi prawami. Jesteś już tak stara, że nie pamiętasz własnej młodości, więc wypominasz ją innym? Pochodzenia ani rodziny się nie wybiera, a jestem z tego dumny. Radzę Ci nie wtykać nosa w nie swoje sprawy, pani. Masz dziwny obraz świata i nie prezentujesz sobą tych wartości, o jakich mówisz. Skoro jesteś taka mądra i doświadczona, to świeć dla mnie przykładem, bez oceniania mnie na wyrost. A skoro Wy, słabsza rasa, powinniście padać przed nami, szlachetnymi, na kolana, zrób to. Tylko się pospiesz, bo zaraz mi się znudzisz.
Nie miał zamiaru pozwolić sobie, aby jakaś obca wampirzyca oceniała z taką prostotą jego młodość oraz ród, z jakiego pochodził. Nie miała pojęcia, co jego ojciec przeżył w młodości i ile musiał się na cierpić, żeby móc wrócić wreszcie po dekadach do własnego domu. Nie miała także pojęcia, jak ciężkie miał dzieciństwo Dastan. A właściwie to go nie miał. Ale ocenianie innych jest przecież prostsze.
- Nie bardzo interesują mnie Twoje przyjemności.
Wzruszył ramionami. No co, przecież nie będzie ją okłamywał. Może liczyła, że Dastan, jako ten szlachetny, będzie płaszczył się u jej stóp wychwalając urodę? Cóż, pomyliła się. Nie wyróżniała się niczym szczególnym od wielu tysięcy innych wampirzyc. Niby idealna pod każdym calem z wyglądu, potrafiąca kogoś na siłę skrytykować, by pokazać jaką się jest wspaniałą, wygadaną i mądrą wampirzycą. Cóż z tego, że pozjadała wszystkie rozumy świata, jak nie ma własnego? Ba! Miała zaledwie dwie setki na karku, a już uważała, że doświadczeniem i własną wiedzą dorównuje najstarszym wampirom! Cóż, Dastan już więcej nauczyłby się od Samuru niż od tej panny, która nie widzi nic innego poza czubkiem własnego nosa.
- Zawsze tyle gadasz? Gadulstwo Cię kiedyś zgubi, pani. Masz ból dupy jak emerytki, którym nikt nie chce miejsca w autobusie ustąpić.
Nachylił się nad pogryzioną przez niego kobietą. Zauważył znajome cechy rozprzestrzeniania się jadu wampirzego. Musiał ją albo zabić albo pozwolić jej na przemianę. Doszedł jednak do wniosku, że akurat ta dama nie zasłużyła na dar "nieśmiertelności", dlatego kucnął przy niej i skręcił jej kark. W ten sposób zakończył jej żywot, skracając męki. Ludzkie życie było przecież nudne i monotonne.
- Mój podziw dla Ciebie nie ma granic. Zaczynasz teraz najzwyklejszą w świecie rozmowę, jakbyś przed chwilą w ogóle o niczym nie mówiła. Masz rozdwojenie jaźni?
Dastan nie przepadał za centrami, imprezami, barami czy klubami. Nie szukał nowoczesnych rozrywek, które po prostu do niego nie pasowały. Wolał zaszyć się w swojej starej, opuszczonej chacie w górach, niż tutaj przebywać. Ale co poradzić, kiedy czasami i jego głód przyszpili? Na zadupiu nie znajdzie się żadnej ofiary, dlatego musiał pojawić się aż w mieści, żeby coś upolować.
- Możesz sobie darować tę ironię, pani Najmądrzejsza na świecie. Mam swój dom, nie muszę więc żebrać u podwładnych. A dziewice są przereklamowane, gwoli ścisłości.
Machnął ręką. Jeśli chciała zrobić na nim wrażenie, tą denną odzywką, to się przeliczyła. A kły, to już nie jej sprawa, lepiej żeby zajęła się swoimi, bo to niegrzeczne wtrącać się w nie swoje sprawy. Albo może mu ich zazdrości?
W każdym razie wampir skłonił na pożegnanie wampirzycy i udał się w stronę samochodu, który zostawił w pobliżu slumsów. Stamtąd może pojedzie do Zamku, aby odwiedzić swoją siostrę lub zaszyje się znów w górach.

zt
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Nadia Wto Sty 06, 2015 8:50 pm

Czarna marynarka, która była jedynym okryciem wierzchnim kobiety została przyprószona na ramionach przez liczne płatki śniegu. Słuchając odpowiedzi rozmówcy, którego imienia nie znała nie przerywała mu żadnego z wypowiadanych zdań. Zamiast tego szła wolno w stronę głównej ulicy wpatrując się w to co pod nogami. Skrzyżowane na piersiach dłonie wskazywały na jakąś zadumę bądź szereg przemyśleń. Na koniec odwróciła się do mężczyzny, który jednym sprawnym ruchem skręcił kark swej ofierze. Po plecach wampirzycy przeszły ciarki. Zawsze reagowała tak na chrupnięcia łamanych kości. Sama nie widziała dlaczego tak się działo. Gdy blondyn skończył ostatnie słowo i kiwnął głową w jej kierunku uczyniła to samo. Rozstali się na skrzyżowaniu. On poszedł do swego auta a ona do centrum, skąd przyszła. Teraz musiała odnaleźć porzucony środek transportu i zawlec tyłek do domu aby odpocząć po tej dziwnej nocy. Tym bardziej, że nadchodził świt a ona nie była na niego przygotowana. Wplatając od czasu do czasu palce w nieco zmierzwione włosy oddaliła się a z czasem całkowicie zniknęła z tej okolicy pozostawiając po sobie jedynie ślady butów, które i tak szybko zasypał śnieg.

zt
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Grigorij Nie Mar 29, 2015 10:35 pm

Szczęściem chłopaka choć nie był zbyt zadowolony to jednakże niczego więcej nie powiedział. Vladislau nie za dobrze znosi sprzeciw, zwłaszcza gdy jest to w jego mniemaniu okazanie niewdzięczności. W końcu mógł chłopaka pozostawić w celi, a wtedy ten skończyłby z ćwierćkilogramowym ładunkiem wybuchowym w dupsku by mógł go dostarczyć do Samuru. W końcu dotarli do miasta i weszli w jego głąb. Yokohama to specyficzne miejsce, ludzie tak się tu śpieszą, że mało kto zwróci uwagę na chłopaka z przepaską na oczach i człowieka w masce. W końcu zeszli z głównej ulicy skręcając w pomniejszą nieoznakowaną uliczkę. Minęli jednego bezdomnego, którego przedwczorajszy zapach nie był nazbyt zachęcający po czy Vlad zatrzymał się oraz Johnatana niemalże na środku tej uliczki.
- Dość już zaszliśmy. - zdjął mu płynnym ruchem opaskę, którą od razu schował do jednej z kieszeni. gdy tylko weszli do miasta pies gdzieś się ulotnił, lecz tak naprawdę wciąż był w zasięgu głosu swego przyjaciela kręcąc się po okolicy.
- Teraz już możemy iść bezpośrednio do Akademii. Puściłbym Cię już teraz, lecz obiecałem, iż odstawię Cię bezpośrednio do placówki. Gdy będziesz na miejscu zrób coś dla mnie i dla siebie. Pójdź do pielęgniarki akademika nocnego i powiedz jej, że nie piłeś krwi od długiego czasu i tabletki nie starczają. Krew to życie. Poczujesz się lepiej i może będziesz mniej agresywny. I nie głódź się. Następnym razem gdy wpadniesz w szał ktoś może Cię zabić. - stwierdził. Nawet jeśli chłopaka ciągłe powtarzanie tego denerwuje jest to rzecz, którą powinien sobie wbić do głowy. Inaczej skrzywdzi zarówno innych jak i siebie.
- Swoją drogą, znam Twoje imię, a nie przedstawiłem się. Nazywają mnie Wampir. A teraz chodźmy, chyba że masz coś przeciwko bądź coś kołacze Ci się w głowie? - rzekł, a ostatnie pytanie było raczej zdawkowe. Nie zamierzał nazbyt długo rozwodzić się nad tym wampirem, lecz ewidentnie Samuru mało się nim interesuje. Jeśli chłopak chciałby o coś zapytać Vlad nie odmawia mu wiedzy... do pewnego stopnia oczywiście.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Pon Mar 30, 2015 6:02 pm

Dał się prowadzić. Co prawda w drodze rozważał, jak uciec temu facetowi. Jednak większe szanse były na to, że się potknie o własne nogi, niż ze zdoła zwiać. Jeśli ten koleś był podobny do tego, spotkanego w wiosce, to szanse na wygraną były blisko zera jak nie na minusie. Cieszył się, że nie siedział już w Oświacie. Może kiedyś podłoży pod nią ogień? Kuszące... Przebywał tam niedługo, a już nie znosił tego miejsca. Pozbycie się jego, byłoby wspaniałym posunięciem. Nie, stop. O czym ty myślisz? Przecież nie chcesz nikomu zrobić krzywdy, prawda? Odetchnął z ulgą, kiedy chusta została ściągnięta. Wreszcie mógł znowu zobaczyć i przekonać się, że łowca nie zabrał go w podejrzane miejsce. Ulica wyglądała nawet znajomo. Przemilczał gadaninę nieznajomego. Znowu. Znowu to samo.
Tak, tato, on już to zapamięta, co nie znaczy, że posłucha.
Na co strzępić język? To tylko irytuje! Dorośli chyba już tak mieli, że musieli dodać swoje trzy grosze, choćby już wcześniej mówili o tym samym. Agresywny to on się zaraz zrobi, jak łowca cały czas będzie nawijał o jednym. Jak chciał wygłaszać kazania, to mógł zostać księdzem! Chyba minął się z powołaniem!
- Wampir, serio? Ktoś panu przystawił lufę do głowy i kazał się tak nazywać? - z własnego wyboru chyba tego nie zrobił... Chociaż, kto wie... Teraz już chyba nie było rzeczy niemożliwych... Wolał o nic nie pytać. Im szybciej dojdą do Akademii, tym będzie lepiej! I to nie dla niego! Grijgorij będzie w końcu wolny!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Grigorij Pon Mar 30, 2015 7:59 pm

Zmilczał choć zgromił młodzieńca wzrokiem. Będzie musiał się jeszcze dużo nauczyć o życiu, lecz widać to taki wiek... Trzeba się wszystkiego nauczyć się na własnej skórze bo uważa się lepiej. Dziwne tylko, że Vlad takiego etapu nie przechodził. Cholera wie czy to przez specyfikę swojego charakteru czy też klimat syberyjski i wychowanie Darkhawków skutecznie utrudniające gówniarskie zachowania.
- Tak, Wampir. - stwierdził lodowato.
- Lepiej żebyś nie musiał nigdy doświadczyć dlaczego. Prawdziwego imienia nie podaję Jonathanie, nie gdy mam maskę. Byłoby to nieprofesjonalne w przypadku łowcy wampirów. - stwierdził zwięźle po czym kiwnął głową wskazując kierunek. Droga jaką obrał ewidentnie wskazywała, iż przemieszczają się w kierunku Akademii choć lekkim zygzakiem. Johnatan nie musi wiedzieć, że Vlad jeszcze nie zna nazbyt dobrze miasta i zna jedynie przybliżony kierunek w jakim powinien się przemieszczać. Niemniej chłopak zapewne automatycznie ich naprostuje w razie problemu. I tak... Dobrze, że nie próbował uciekać. Przynajmniej w tej kwestii wzajem się nie drażnią.

[zt x2]
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Pią Maj 01, 2015 9:39 pm

Idąc z rynku Leslie jak zwykle w swoim wypadku włóczyła się jakąś mniejszą ulicą, tu była większa szansa spotkania jakiegoś wampira niższego rzędu z którym dałaby sobie radę, była może łowczynią, ale nie tak doświadczoną jak jej brat, była jeszcze młodziutka, więc polowała na razie na płotki.
Tylko czy będzie miała szczęście by nie wpaść od razu na kogoś cięższego kalibru? Jakkolwiek jeśli to ktoś nie rzuci się na nią to będzie ok, gorzej jak tak się stanie. Leslie będzie się starała walczyć, choć wolała tego na razie uniknąć. Na dodatek było tu trochę chłodniej niż przewidziała, będzie musiała ubrać Gadowi jego derkę, żeby było mu ciepło.
Rozmyślając część uwagi nadal skupiała na otoczeniu, głupio by było wpaść na kogoś i tego nie zauważyć, musiała być czujna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Nadia Pią Maj 01, 2015 10:05 pm

O tak, ciemne i wąskie uliczki-to było to. Pozostawiając za plecami ruchliwy ryneczek Nadia upewniła się, że nikt nie patrzy. Sama straciła z pola widzenia cel, tym się teraz nie przejmowała. Korzystając z prywatności użyła swej bardzo przydatnej i nieszkodliwej mocy. Mianowicie w mgnieniu oka z kobiety stała się czarnym jak noc krukiem. Ptak chwilę podreptał po ziemi po czym mocno odbił się od podłoża i wzbił w powietrze. Wystarczyła krótka chwila aby odnaleźć sporą zgubę. Dla wzmocnienia efektu ptak zaczął krążyć nad dziwaczną parą. To była podejrzana dwójka. Kto przy zdrowych zmysłach prowadza takie coś przy nodze. Każdy ma jakieś zainteresowania, jedni czytają książki, inni rozbierają zwłoki na części pierwsze ale spacerki z tak dużym gadem to wybryk. Mamy tutaj do czynienia z kimś bardzo dziwnym. Warto sprawdzić wszystko z bliska, prawda? Kruk wylądował ostentacyjnie przed wędrowcami. Dzieliła ich odległość około dziesięciu metrów. Jeśli czarnulka się zatrzyma to jej niezwykły przyjaciel pewnie też. Właśnie wtedy ptak kojarzony zazwyczaj z nocą przemieni się w kobietę. Tą samą, która kilka minut temu siedziała na ławeczce z mężczyzną.
Dobry wieczór.
Przywita się z nieukrytym uśmiechem na bladej buźce. Kły widać na pierwszy rzut oka. Nie trzeba się specjalnie wpatrywać. Przecież dziesięć metrów to nie ogromna odległość.
Masz intrygującego czworonoga.
Smok z Komodo! Tak, właśnie przypomniało się Nadii, że kiedyś z czystych nudów obejrzała cały program telewizyjny poświęcony temu gatunkowi. Najbardziej w pamięci zapadł jej widok zaduszonego gada. A stało się to przez jego własną zachłanność. Niepotrzebnie wlazł do dołka z padliną gdzie zatruł się wytwarzanymi przez zwłoki gazami. Ten tutaj wyglądał dość żywo a co za tym idzie ciekawie. Bez porównania z grubym kotem wampirzycy, który na widok tego zwierza pewnie czmychnąłby na sam czubek drzewa.
Zabawimy się?
Zapytała z czystej grzeczności robiąc dwa kroki do przodu.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 2 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach