Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Strona 4 z 5
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Na swoje szczęście lub też nie, Ichirou nie posiadał aktualnie żadnych obowiązków, które zmusiłyby go do wstania z łóżka. Jego "czas" zacznie się dopiero wieczorem, lecz tutaj nie chodziło o to akurat, że jest wampirem, a o fakt, że miał swoje zaległości w pracy przez to, co stało się wczoraj. Póki co, nie zamierzał się tym zadręczać.
Mruknął cicho, czując jego dotyk, jak i słysząc słowa. Tak, ocknął się na krótką chwilkę.
- Nie idź jeszcze - wymamrotał sennie. Dłonią chwycił go na chwilkę, gdy ten go pogłaskał, ale niedługo potem puścił go, wtulając się w pościel. Uśmiechnął się delikatnie, odczuwając, jak delikatne ciepło go wypełniało.
Wychodziło na to, że nie zamierzał się ruszać stąd, nawet w chwili, gdy został tak miło opatulony pościelą... Jak również i gdy został zupełnie sam tutaj. Po prostu spał dalej, jedynie podciągając kołdrę tak, by zasłaniała jego głowę. Dlaczego? Nie chciał mieć po prostu do czynienia z promieniami słonecznymi i tyle.
Mruknął cicho, czując jego dotyk, jak i słysząc słowa. Tak, ocknął się na krótką chwilkę.
- Nie idź jeszcze - wymamrotał sennie. Dłonią chwycił go na chwilkę, gdy ten go pogłaskał, ale niedługo potem puścił go, wtulając się w pościel. Uśmiechnął się delikatnie, odczuwając, jak delikatne ciepło go wypełniało.
Wychodziło na to, że nie zamierzał się ruszać stąd, nawet w chwili, gdy został tak miło opatulony pościelą... Jak również i gdy został zupełnie sam tutaj. Po prostu spał dalej, jedynie podciągając kołdrę tak, by zasłaniała jego głowę. Dlaczego? Nie chciał mieć po prostu do czynienia z promieniami słonecznymi i tyle.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
No cóż, Cornelius mógłby dłuższej sobie poleżeć i spędzić ten czas z Ichirou, bo mimo wszytko wiedział że Katy była już na tyle duża, by samej sobie naszykować śniadanie, czy też ubrać się do szkoły. Dlaczego jednak wstawał? Czy tak szybko chciał uciec z łóżka, od wampirka? Oczywiście że nie. Wolał wstać, by móc wszystkiego przypilnować, jak i chciał zobaczyć co z Katy, jaki ma humor, czy też po prostu poświecić jej trochę swojej uwagi. Dorastała dlatego też nie chciał przegapić w tym okresie niczego. Niby takie drobiazgi, o które na pewno by się nie posądziło łowcę, ale ten bez wątpienia wkładał wiele pracy w wychowanie dziewczynki, jak najlepiej potrafił.
Słysząc prośbę wampirka uśmiechnął się łagodnie i lekko, będąc tymi słowami rozczulony, przez co z przyjemnością pochylił się nad nim, wtulając się nieco w wampirka. Poleżał z nim w takiej pozycji chwileczkę, po czym jednak całując go w ramie, podniesie się, by skierować się do wyjścia.
Wrócił dość szybko bo po jakiś 2 godzinach i wszedł bezszelestnie do sypialni spoglądając na śpiącego wampirka, którego bezczelnie ale i ostrożnie nieco odkrył by móc mu zrobić zdjęcie. Nie było nic słychać jednak. Jeśli zostanie nie zdemaskowany schowa telefon i po chwili położy się na materacu spokojnie, wtulając się teraz już perfidnie w Ichirou, by odpocząć dalej. Zabierze go gdzieś tej nocy, nad czym myślał jednocześnie odpoczywając.
Słysząc prośbę wampirka uśmiechnął się łagodnie i lekko, będąc tymi słowami rozczulony, przez co z przyjemnością pochylił się nad nim, wtulając się nieco w wampirka. Poleżał z nim w takiej pozycji chwileczkę, po czym jednak całując go w ramie, podniesie się, by skierować się do wyjścia.
Wrócił dość szybko bo po jakiś 2 godzinach i wszedł bezszelestnie do sypialni spoglądając na śpiącego wampirka, którego bezczelnie ale i ostrożnie nieco odkrył by móc mu zrobić zdjęcie. Nie było nic słychać jednak. Jeśli zostanie nie zdemaskowany schowa telefon i po chwili położy się na materacu spokojnie, wtulając się teraz już perfidnie w Ichirou, by odpocząć dalej. Zabierze go gdzieś tej nocy, nad czym myślał jednocześnie odpoczywając.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Nic ciekawego. Dosłownie nic. Ichirou przez ten cały czas słodko spał i nie budził się, przez co ominęło go negatywne działanie słonecznego światła... Czyli jak również zły humor spowodowany z tego wszystkiego. To nic dziwnego, że nocna istota nie znosiła dnia z przyczyn fizycznych i psychicznych, ale tego, że stęskniło się za tym blaskiem... Nie dawało się od tak wytępić. Niestety.
I to właśnie sprawiło, że został ofiarą dla tego łowcy. Na jego nieszczęście, wykorzystano go i zrobiono mu zdjęcie! O którym jeszcze nie wiedział... Czy będzie mu dane poznać o tym prawdę?
Lecz póki co, musiał się najpierw obudzić. To też nastąpiło po pewnym czasie. Zamrugał sennie ślepiami, czując, jak ktoś w niego się wtula. Jego piwne oczy wlepił w... Pewnego leżącego obok niego mężczyznę. Mruknął cicho.
- O, już jestem - wymamrotał, tuląc go do siebie. Miła podusia. Ale ciekawe czy gotowa, by przespać cały dzień tutaj?
I to właśnie sprawiło, że został ofiarą dla tego łowcy. Na jego nieszczęście, wykorzystano go i zrobiono mu zdjęcie! O którym jeszcze nie wiedział... Czy będzie mu dane poznać o tym prawdę?
Lecz póki co, musiał się najpierw obudzić. To też nastąpiło po pewnym czasie. Zamrugał sennie ślepiami, czując, jak ktoś w niego się wtula. Jego piwne oczy wlepił w... Pewnego leżącego obok niego mężczyznę. Mruknął cicho.
- O, już jestem - wymamrotał, tuląc go do siebie. Miła podusia. Ale ciekawe czy gotowa, by przespać cały dzień tutaj?
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Wampirkowi nie skrzyczał dzień, dlatego też mógł sobie smacznie spać, kiedy to Cornelius zajął się rutynowymi czynnościami dnia. Wampirek nieświadomy niczego został ofiarą Corneliusa, który bez pytania zrobił mu zdjęcie, po czym skichał przedmiot zbrodni. Zrobione zdjęcie, może kiedyś wyjdzie na światło dzienne, jednak póki co, Cornelius zachował je głównie dla siebie, nie przyznając się kompletnie do niczego. Niewinny Cornelius.
Ułożył się na łóżko wygodnie, wpychając się w objęcia wampirka, którego sam też objął, by mieć go blisko siebie. Ten akt nieco przebudził wampirka, który mógł dostrzec iż Cornelius także patrzy na niego z lekki uśmiechem.
Uroczy... Taki zaspany...
Mruknął do siebie, w swoich myślach, podziwiając lico wampira, który go przytulił do siebie. Posłuży mu za poduchę? Nie szkodzi, dla Ichirou mógłby być poduchą każdego dnia.
-Yhym.
Burknął na słowa kochanka, okrywając ich szczelnie. Mimo iż był dzień, to łowca z przyjemnością wrócił do łóżka, chcąc w nim zostać tyle ile trzeba. Mieli czas dla siebie, choć nie dużo, to trza było z niego skorzystać.
-Jeśli chcesz, śpij jeszcze, masz czas. Wieczorem coś Ci zaproponuje.
Rzekł dość cicho, wiedząc że Ichirou i tak usłyszy, a drzeć się nie imał zamiaru, bo nie widział do tego powodu. Póki co patrząc na wampirka, zaczął go gładzić po plecach z cichym pomrukiem, patrząc na niego dalej.
Ułożył się na łóżko wygodnie, wpychając się w objęcia wampirka, którego sam też objął, by mieć go blisko siebie. Ten akt nieco przebudził wampirka, który mógł dostrzec iż Cornelius także patrzy na niego z lekki uśmiechem.
Uroczy... Taki zaspany...
Mruknął do siebie, w swoich myślach, podziwiając lico wampira, który go przytulił do siebie. Posłuży mu za poduchę? Nie szkodzi, dla Ichirou mógłby być poduchą każdego dnia.
-Yhym.
Burknął na słowa kochanka, okrywając ich szczelnie. Mimo iż był dzień, to łowca z przyjemnością wrócił do łóżka, chcąc w nim zostać tyle ile trzeba. Mieli czas dla siebie, choć nie dużo, to trza było z niego skorzystać.
-Jeśli chcesz, śpij jeszcze, masz czas. Wieczorem coś Ci zaproponuje.
Rzekł dość cicho, wiedząc że Ichirou i tak usłyszy, a drzeć się nie imał zamiaru, bo nie widział do tego powodu. Póki co patrząc na wampirka, zaczął go gładzić po plecach z cichym pomrukiem, patrząc na niego dalej.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Zdecydowanie sen to najlepsze rozwiązanie! Można by tak cały dzień przeleżeć i nic nie robić. Jednakże... Obowiązki na swój sposób wzywają.
Dlatego też w końcu pozostawało to, że trzeba było ruszyć tyłek z miejsca. Aż westchnął cicho.
- Nie mogę. Pracuję - mruknął w odpowiedzi. - A po pracy będzie dla ciebie zaś za późno.
Westchnął cicho, poruszając się i podciągając trochę, po części wyplątując się ze swojej pościeli.
- Niedobrze, że nie możemy się zgrać z czasem - rzekł jeszcze, odczuwając z tego powodu niepokój. Przez to, że mieli swoje życia, spędzali ze sobą mało czasu. A dorzucając fakt, że jeden funkcjonował w dzień, a drugi w nocy...
Przeciągnął się leniwie i mruknął cicho coś.
- Chyba, że chcesz coś teraz porobić? - dodał jeszcze, przecierając ślepia, które potem wbił w niego. Przekrzywił głowę, zastanawiając się jednocześnie, na co ten zaś mógłby wpaść. Może akurat się uda?
Dlatego też w końcu pozostawało to, że trzeba było ruszyć tyłek z miejsca. Aż westchnął cicho.
- Nie mogę. Pracuję - mruknął w odpowiedzi. - A po pracy będzie dla ciebie zaś za późno.
Westchnął cicho, poruszając się i podciągając trochę, po części wyplątując się ze swojej pościeli.
- Niedobrze, że nie możemy się zgrać z czasem - rzekł jeszcze, odczuwając z tego powodu niepokój. Przez to, że mieli swoje życia, spędzali ze sobą mało czasu. A dorzucając fakt, że jeden funkcjonował w dzień, a drugi w nocy...
Przeciągnął się leniwie i mruknął cicho coś.
- Chyba, że chcesz coś teraz porobić? - dodał jeszcze, przecierając ślepia, które potem wbił w niego. Przekrzywił głowę, zastanawiając się jednocześnie, na co ten zaś mógłby wpaść. Może akurat się uda?
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Ach te obowiązki... Brak ich powoduje szkody, posiadanie ich również nie pasuje, lecz mimo to każdy zazwyczaj wie, że obowiązki to nie tylko, wstać zjeść i iść spać. Dolicza się do tego praca by można za wynagrodzenie kupić sobie jedzenie, łóżko itp. Nie masz obowiązków, to kończysz na dnie... Oczywiście nie mowa tutaj o tych osobach, które mają wszystko dane pod nos... Oni to nie mają obowiązków, za to ich rodzice, opiekuni musza pracować jak woły... No niestety.
-Wiem, ja też pracuje. Jednak jak widzisz potrafimy znaleść czas dla siebie. Czasem nie jest to dużo, lecz mimo tej kłody, to tęsknie za tobą jeszcze bardziej. Wtedy nawet ten nie długi czas, pozwala mi załagodzić głód, jaki odczuwam przy Twojej nieobecności.
Mruknął do niego doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mieli dla siebie mało czasu, lecz mimo iż dominował Ichirou, to nie kazał mu porzucać pracy. Chciał by był aktywny, a nie zamknięty pod kloszem. Byli razem, lecz pozawalał żyć wampirkowi swobodnie, jak ten chciał. Miał go oczywiście na oku i był bez wątpienia zazdrosny, lecz nie chciał jego smutku, czy też krzywdy.
-Nie jeśli musisz iść, to Cię wyposzczę, jednakże wiedz że mam dla Ciebie niespodziankę, którą zrealizuje jak najszybciej.
Jeśli musiał iść, to mógł go puścić, jednakże i tak będzie na niego czekał, a pewnie dobrze wykorzysta czas, będąc samemu, by pozałatwiać jak najwięcej, by potem mieć więcej czasu dla Ichirou.
-Co powiesz o kolacji? Jutro, czy też w wolnym terminie?
Bez wątpienia coś kombinował, a ze ostatnio mu nie wyszło, to tym razem bardziej postara się zorganizować spotkanie, by móc sprawić niespodziankę Kochankowi, a jaka ona była? Nieważne! Póki co spoglądał na wampirka, czekając na jego reakcje.
-Wiem, ja też pracuje. Jednak jak widzisz potrafimy znaleść czas dla siebie. Czasem nie jest to dużo, lecz mimo tej kłody, to tęsknie za tobą jeszcze bardziej. Wtedy nawet ten nie długi czas, pozwala mi załagodzić głód, jaki odczuwam przy Twojej nieobecności.
Mruknął do niego doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mieli dla siebie mało czasu, lecz mimo iż dominował Ichirou, to nie kazał mu porzucać pracy. Chciał by był aktywny, a nie zamknięty pod kloszem. Byli razem, lecz pozawalał żyć wampirkowi swobodnie, jak ten chciał. Miał go oczywiście na oku i był bez wątpienia zazdrosny, lecz nie chciał jego smutku, czy też krzywdy.
-Nie jeśli musisz iść, to Cię wyposzczę, jednakże wiedz że mam dla Ciebie niespodziankę, którą zrealizuje jak najszybciej.
Jeśli musiał iść, to mógł go puścić, jednakże i tak będzie na niego czekał, a pewnie dobrze wykorzysta czas, będąc samemu, by pozałatwiać jak najwięcej, by potem mieć więcej czasu dla Ichirou.
-Co powiesz o kolacji? Jutro, czy też w wolnym terminie?
Bez wątpienia coś kombinował, a ze ostatnio mu nie wyszło, to tym razem bardziej postara się zorganizować spotkanie, by móc sprawić niespodziankę Kochankowi, a jaka ona była? Nieważne! Póki co spoglądał na wampirka, czekając na jego reakcje.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Niestety tak wypadło, że mieli dla siebie mało czasu... Chociaż było prawdą, że udawało im się znajdować owe chwile dla siebie. Odetchnąć, odpocząć, miło spędzić czas... Nawet jeśli to nie było dużo, Ichirou doceniał to. Może w przyszłości rzeczywiście znajdą coś dla siebie? Kto wie.
- Jeszcze nie muszę iść - przyznał się mu. - Ale chcesz przeleżeć tak cały dzień? - nie żeby mu to przeszkadzało czy coś! Ale z drugiej strony, czy to byłoby dobre dla nich? Ciemnowłosy nie wiedział.
Przekręcił się tak, by móc patrzeć na niego już uważniej.
- Jaką niespodziankę? - chwila, co on właściwie przed nim ukrywa, hę? Niech zaraz się przyznaje... Ichirou chce wiedzieć! Wystarczyło kilka słów, by rozbudzić w nim już ciekawość. Chociaż szanse na to, że dowie się teraz były bardzo niskie.
Westchnął cicho.
- Za dwa dni powinienem mieć dłuższe wolne - odpowiedział mu. - Więc wtedy, okey? - nie dodał, że... To będzie go sporo pracy kosztować. Nadrobienie zaległości i wyrobienie się z innymi obowiązkami wróżą jedynie zarwaną nocką... Czy w jego przypadkiem, dniówką. Mimo to, dla tego łowcy postanowił się na tyle poświęcić.
- Jeszcze nie muszę iść - przyznał się mu. - Ale chcesz przeleżeć tak cały dzień? - nie żeby mu to przeszkadzało czy coś! Ale z drugiej strony, czy to byłoby dobre dla nich? Ciemnowłosy nie wiedział.
Przekręcił się tak, by móc patrzeć na niego już uważniej.
- Jaką niespodziankę? - chwila, co on właściwie przed nim ukrywa, hę? Niech zaraz się przyznaje... Ichirou chce wiedzieć! Wystarczyło kilka słów, by rozbudzić w nim już ciekawość. Chociaż szanse na to, że dowie się teraz były bardzo niskie.
Westchnął cicho.
- Za dwa dni powinienem mieć dłuższe wolne - odpowiedział mu. - Więc wtedy, okey? - nie dodał, że... To będzie go sporo pracy kosztować. Nadrobienie zaległości i wyrobienie się z innymi obowiązkami wróżą jedynie zarwaną nocką... Czy w jego przypadkiem, dniówką. Mimo to, dla tego łowcy postanowił się na tyle poświęcić.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Na pewno jakoś dadzą rade to połączyć, musieli bo czy tego Ichirou chciał, czy też nie, to Cornelius nie zmierzał z niego rezygnować, a tym bardziej nie zamierzał pozwolić mu odejść. Starałby się o niego, a mimo wszystko Ichirou nie ma źle. Ma za partnera łowca o wysokim stopni, który gdyby chciał mógłby go w mniej niż 10 pozbawić życia. Zdawał sobie z tego sprawę, ze gdyby Ichirou był zagrożony, to Cornelius nawet może by wskoczył za nim w ogień? Musiał, bo własnie na tym polegała miłość.
-Nie chciałbym, ale skoro kochanie chcesz poleżeć, to przecież nie zmarnuje czasu na coś innego, skoro wole go spędzić z Tobą, nawet jeśli miałbym leżeć cały dzień w łóżku, mój leniuszku.
Uśmiechnął się łagodnie do niego, choć niestety wolałby coś ciekawszego robić niż leżenie w łóżku, jednak myśl, ze leży z Ichirou mazała wszelkie minusy.
-Powiem Ci na kolacji... Myślę, ze Ci się spodoba kochanie.
Nie zamierzał zdradzać póki co niespodzianki, bo już wtedy by nie była niespodzianką, jednak i tak chciał pobudzić ciekawość wampirka, a niech teraz duma, co wymyślał dla niego Cornelius, który potrafi być nieprzewidywalny w swoich działaniach, bo w sumie taki typ, no i co zrobisz?
-Dwa dni... Dobrze... Jestem cierpliwy Ichirou, poczekam ile trza.
Skinął głową wymownie, zgadzając się na taki układ, samemu wiedząc, że w dzień ich spotkania będzie musiał tak czas rozplanować, by mieć, jak najwięcej dla wampirka którego bez wątpienia pożądał w każdym znaczeniu tego słowa.
-Kochanie wiesz że wyglądasz pięknie teraz, a jak śpisz, to wręcz onieśmielasz?
Pytanie retoryczne jednocześnie zdradzające to iż Cornelius jeśli można to tak nazwać, podglądał wampirka jak ten śpi.
-Aż musiałem to upamiętnić...
Dodał uśmiechając się niewinnie do Ichirou.
-Nie chciałbym, ale skoro kochanie chcesz poleżeć, to przecież nie zmarnuje czasu na coś innego, skoro wole go spędzić z Tobą, nawet jeśli miałbym leżeć cały dzień w łóżku, mój leniuszku.
Uśmiechnął się łagodnie do niego, choć niestety wolałby coś ciekawszego robić niż leżenie w łóżku, jednak myśl, ze leży z Ichirou mazała wszelkie minusy.
-Powiem Ci na kolacji... Myślę, ze Ci się spodoba kochanie.
Nie zamierzał zdradzać póki co niespodzianki, bo już wtedy by nie była niespodzianką, jednak i tak chciał pobudzić ciekawość wampirka, a niech teraz duma, co wymyślał dla niego Cornelius, który potrafi być nieprzewidywalny w swoich działaniach, bo w sumie taki typ, no i co zrobisz?
-Dwa dni... Dobrze... Jestem cierpliwy Ichirou, poczekam ile trza.
Skinął głową wymownie, zgadzając się na taki układ, samemu wiedząc, że w dzień ich spotkania będzie musiał tak czas rozplanować, by mieć, jak najwięcej dla wampirka którego bez wątpienia pożądał w każdym znaczeniu tego słowa.
-Kochanie wiesz że wyglądasz pięknie teraz, a jak śpisz, to wręcz onieśmielasz?
Pytanie retoryczne jednocześnie zdradzające to iż Cornelius jeśli można to tak nazwać, podglądał wampirka jak ten śpi.
-Aż musiałem to upamiętnić...
Dodał uśmiechając się niewinnie do Ichirou.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Urocze to, ale może lepiej nie przypominać mu, że Cornelius miał bardzo łatwą możliwość pozbawienia go życia? Taka wiadomość raczej nie sprawi, że zdołałby się poczuć trochę lepiej. I tak, oczywiście, że nadal o tym wiedział, ale czy ciemnowłosy tak właściwie nie byłby w stanie go zabić? To jest bardzo dobre pytanie.
Chociaż kwestia poświęcenia była jeszcze czymś innym, niż można byłoby się na daną chwilę spodziewać.
- Nie przesadzaj, jak nie chcesz, nie musisz się tutaj ze mną męczyć - zauważył wampir, czując się teraz winny. No bo mu się zachciało leniuchować, no. - No i nie muszę przeleżeć tutaj całego dnia, naprawdę - zapewnił go. Miał przeczucie, że łowca się zaczynał przy nim męczyć, a przecież do tego nie mógł dopuścić, prawda?
- Hmm? - złośliwiec, tak łatwo nie zdradzi o co chodzi. Teraz tylko nasuwało się pytanie - nalegać czy nie? Ichirou zastanowił się przez chwilę w myślach nad tym. Wydaje mi się, że nie powie mi. Jest bardziej uparty niż jakiś inny człowiek, jakiego znam - pomyślał jednak i westchnął cicho. - Niech ci będzie - oby to było warte tego czekania. I by nic głupiego nagle nie wymyślił! Do tego też niestety, lecz był zdolny. Mimo to, i tak go kochał!
Uśmiechnął się łagodnie do niego. Miał nadzieję, że nie za późno z tym wyskoczył, ale naprawdę, praca, którą wykonywał, wymagała od niego sporego poświęcenia uwagi.
I chwila, o czym on właściwie mówił? Aż zerknął na niego z niepewnością, zastanawiając się nad tym, co właściwie miał na myśli. I... Co, co?
- Chwila, coś nabroił? - spytał się go natomiast. - Uwiecznić? - krótkie zastanowienie się. - Robiłeś mi zdjęcie? - zmarszczył nieco brwi. Nie zauważył tego... Więc, czy on właśnie wykorzystał to, że spał? Wychodziło teraz na to, że tak.
Chociaż kwestia poświęcenia była jeszcze czymś innym, niż można byłoby się na daną chwilę spodziewać.
- Nie przesadzaj, jak nie chcesz, nie musisz się tutaj ze mną męczyć - zauważył wampir, czując się teraz winny. No bo mu się zachciało leniuchować, no. - No i nie muszę przeleżeć tutaj całego dnia, naprawdę - zapewnił go. Miał przeczucie, że łowca się zaczynał przy nim męczyć, a przecież do tego nie mógł dopuścić, prawda?
- Hmm? - złośliwiec, tak łatwo nie zdradzi o co chodzi. Teraz tylko nasuwało się pytanie - nalegać czy nie? Ichirou zastanowił się przez chwilę w myślach nad tym. Wydaje mi się, że nie powie mi. Jest bardziej uparty niż jakiś inny człowiek, jakiego znam - pomyślał jednak i westchnął cicho. - Niech ci będzie - oby to było warte tego czekania. I by nic głupiego nagle nie wymyślił! Do tego też niestety, lecz był zdolny. Mimo to, i tak go kochał!
Uśmiechnął się łagodnie do niego. Miał nadzieję, że nie za późno z tym wyskoczył, ale naprawdę, praca, którą wykonywał, wymagała od niego sporego poświęcenia uwagi.
I chwila, o czym on właściwie mówił? Aż zerknął na niego z niepewnością, zastanawiając się nad tym, co właściwie miał na myśli. I... Co, co?
- Chwila, coś nabroił? - spytał się go natomiast. - Uwiecznić? - krótkie zastanowienie się. - Robiłeś mi zdjęcie? - zmarszczył nieco brwi. Nie zauważył tego... Więc, czy on właśnie wykorzystał to, że spał? Wychodziło teraz na to, że tak.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Lepiej nie, choć w sumie Cornelius nadal o tym wiedział, lecz nie mówił tego głośno, bo nie na tym mu zależało. Pokazał raz potęgę swojej osoby i wystarczy. ichirou nie znał wszystkich umiejętności łowcy, który rozwinął się ostatnimi czasami i to dość, ze teraz nie jeden wampir miałby z nim problem. Czy Ichirou byłby wstanie do zabicia Corneliusa. Bez wątpienia, jednak musiał by dobrze uderzyć w niego, lecz pytanie tylko czy na prawdę chciał mieć wroga w nim?
-Ej co to za postawa kochanie... Nie męczę się z Tobą, wybij sobie to głupku z głowy. Gdyby tak było to bym tego nie robił... Ichirou.
Mruknął i lekko przechylił głowę uśmiechając się lekko. Ten jak czasem coś palnie, to nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Nie męczył się z nim, a gdyby chciał wstać, to by zrobił wszystko by i wampirka wyciągnąć z łóżka, a mimo to leżał obok niego i tulił go.
Miał jakąś niespodziankę, jednak wampirek nie wiedział o co chodzi, no i tak ma być, bo co by to wtedy za niespodzianka była? Żadna, no właśnie... Był jednak uparty i Ichirou doskonale o tym wiedział, dlatego tez nie próbował namówić łowce do odkrycia niespodzianki.
-Dowiesz się wszystkiego za dwa dni kochanie... Mam nadzieje, ze Ci się spodoba.
Dwa dni, to mało jeśli chodzi o cierpliwość Corneliusa, ale cieszył się, że wampirek potrafił również się postarać by mieć wolne, doceniał to i nie wymagał zbyt wiele, bo wiedział, że życie potrafi być podłe.
-Hańbą było by gdybym tego nie zrobił
Uśmiechnął się niewinnie i pocałował go lekko w usta, by nie mógł już nic powiedzieć na ten temat, a na pewno chciał sobie coś poburczeć.
-Taki piękny, zaspany, niewinny Ichirou...
Mruknął do niego muskając ustami jego wargi, po czym nieco się odsunął patrząc na jego twarz.
-Kocham Cię kotku, tak mocno, ze mógłbym Ci oddać swoje serce na dłoni
-Ej co to za postawa kochanie... Nie męczę się z Tobą, wybij sobie to głupku z głowy. Gdyby tak było to bym tego nie robił... Ichirou.
Mruknął i lekko przechylił głowę uśmiechając się lekko. Ten jak czasem coś palnie, to nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Nie męczył się z nim, a gdyby chciał wstać, to by zrobił wszystko by i wampirka wyciągnąć z łóżka, a mimo to leżał obok niego i tulił go.
Miał jakąś niespodziankę, jednak wampirek nie wiedział o co chodzi, no i tak ma być, bo co by to wtedy za niespodzianka była? Żadna, no właśnie... Był jednak uparty i Ichirou doskonale o tym wiedział, dlatego tez nie próbował namówić łowce do odkrycia niespodzianki.
-Dowiesz się wszystkiego za dwa dni kochanie... Mam nadzieje, ze Ci się spodoba.
Dwa dni, to mało jeśli chodzi o cierpliwość Corneliusa, ale cieszył się, że wampirek potrafił również się postarać by mieć wolne, doceniał to i nie wymagał zbyt wiele, bo wiedział, że życie potrafi być podłe.
-Hańbą było by gdybym tego nie zrobił
Uśmiechnął się niewinnie i pocałował go lekko w usta, by nie mógł już nic powiedzieć na ten temat, a na pewno chciał sobie coś poburczeć.
-Taki piękny, zaspany, niewinny Ichirou...
Mruknął do niego muskając ustami jego wargi, po czym nieco się odsunął patrząc na jego twarz.
-Kocham Cię kotku, tak mocno, ze mógłbym Ci oddać swoje serce na dłoni
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Zmarszczył nieco brwi, zastanawiając się, dlaczego właściwie go natchnęło na zrobienie mu zdjęcia. I w dodatku... W jakiej dokładniej pozycji? To było nieco stresujące i zarazem zastanawiające, bo... Cóż, to naprawdę niepokojące, że teraz Cornelius posiada takie zdjęcie!
Westchnął cicho, czując zarazem się przyjemnie w chwili, gdy ten złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Chyba zostałem uciszony - poczuł rozbawienie przy tej myśli. Postanowił jak na razie odłożyć ten temat na bok.
Przekrzywił delikatnie głowę i uśmiechnął się do niego.
- Też cię kocham - odpowiedział mu. Sama ta deklaracja była dość niezwykła i nieco zaskoczyła Ichirou, sprawiając, że odczuł zakłopotanie.
I naprawdę, o jaką mu zaś niespodziankę chodziło? Z pewnością to będzie zamęczało wampira, lecz teraz nie myślał o tym, a o fakcie, że chętnie przespałby się jeszcze trochę. Aż uniósł dłoń, by stłumić ziewnięcie.
Jednak zamiast tego, delikatnie przeciągnął się w łóżku.
- Koniec lenistwa - mruknął. - Chodź, trzeba się jakoś ogarnąć - po tych słowach starał się podciągnąć i wstać do pozycji siedzącej. Przekierował swoje spojrzenie w stronę okna, po czym westchnął cicho i przetarł oczy. Jak dla niego było nadal za wczas, ale wieczność zaś nie mógł tkwić w łóżku... Niestety.
Westchnął cicho, czując zarazem się przyjemnie w chwili, gdy ten złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Chyba zostałem uciszony - poczuł rozbawienie przy tej myśli. Postanowił jak na razie odłożyć ten temat na bok.
Przekrzywił delikatnie głowę i uśmiechnął się do niego.
- Też cię kocham - odpowiedział mu. Sama ta deklaracja była dość niezwykła i nieco zaskoczyła Ichirou, sprawiając, że odczuł zakłopotanie.
I naprawdę, o jaką mu zaś niespodziankę chodziło? Z pewnością to będzie zamęczało wampira, lecz teraz nie myślał o tym, a o fakcie, że chętnie przespałby się jeszcze trochę. Aż uniósł dłoń, by stłumić ziewnięcie.
Jednak zamiast tego, delikatnie przeciągnął się w łóżku.
- Koniec lenistwa - mruknął. - Chodź, trzeba się jakoś ogarnąć - po tych słowach starał się podciągnąć i wstać do pozycji siedzącej. Przekierował swoje spojrzenie w stronę okna, po czym westchnął cicho i przetarł oczy. Jak dla niego było nadal za wczas, ale wieczność zaś nie mógł tkwić w łóżku... Niestety.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
o jejku jejku... Wampirek został bezczelnie wykorzystany i padł ofiarą amatora, który odważył mu się zrobić zdjęcie. Zdjęcie o dobrej jakości, przedstawiające wampirka w stanie w spoczynku, potarganego przez kołdrę, którą była naciągnięta na czarnowłosego. Ale spokojnie... Cornelius sobie go odkrył, przecież nie będzie cykał fotek kołdrze... Niech się cieszy że Cornel nie ma zdjęcia jak wampirek jest nagi... Choć w sumie mógł mieć, skoro potrafił wykorzystać światowego Ichirou, by zrobić mu zdjęcie.
Uciszył wampirka pocałunkiem, nie pozwalając na żadem komentarz, a zarazem miał okazje by ponownie zasmakować ust młodszego. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Choć nie był zbyt dobry w okazywaniu uczyć, bo słowa to nie wszystko, trochę zaczepek również, a mimo to wampir mógł być pewny, że Cornelius oddał by za niego życie, byle by ten był cały. Ichirou może nie zdawał sobie z tego sprawy, jednak dla łowcy był czymś więcej niż wampirem, niż kolejnym partnerem.
-Dobranoc
Mruknął do wampirka widząc jak ziewa, po czym sam ziewnął, bowiem nie wiedział czy jego partner wiedział, ale ziewanie było zaraźliwe!
-No w końcu... Księżniczko.
Nie był zły że wstają, a nawet zrobił to z chęcią i tak samo jak jego towarzysz podniósł się by usiąść. Nie mogło zabraknąć oczywiście złośliwego uśmiechu na twarzy łowcy.
-Dzisiaj będę musiał iść na patrol.
Mruknął do niego kiedy tylko tamten usiadł. Chciał by wiedział, co będzie robił, że lepiej w tedy go niego nie pisać, dzwonić i tak dalej.
-W wolnej chwili jednak będę planował porozmawiać z Dowódcą, by w przyszłości żaden łowca Cię nie tknął. Chyba że zasłużysz, ale wtedy zajmę się tym osobiście.
Nie chciał by sytuacja która niedawno miała miejsce, zaś się powtórzyła. Nie chciał widzieć Ichirou w oświacie, a na pewno nie jako wroga, skutego bezbronnego, bo nie zdzierży tego wyglądu... Tylko on mógł do takiego stanu doprowadzić Ichirou. Nikt więcej.
Uciszył wampirka pocałunkiem, nie pozwalając na żadem komentarz, a zarazem miał okazje by ponownie zasmakować ust młodszego. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Choć nie był zbyt dobry w okazywaniu uczyć, bo słowa to nie wszystko, trochę zaczepek również, a mimo to wampir mógł być pewny, że Cornelius oddał by za niego życie, byle by ten był cały. Ichirou może nie zdawał sobie z tego sprawy, jednak dla łowcy był czymś więcej niż wampirem, niż kolejnym partnerem.
-Dobranoc
Mruknął do wampirka widząc jak ziewa, po czym sam ziewnął, bowiem nie wiedział czy jego partner wiedział, ale ziewanie było zaraźliwe!
-No w końcu... Księżniczko.
Nie był zły że wstają, a nawet zrobił to z chęcią i tak samo jak jego towarzysz podniósł się by usiąść. Nie mogło zabraknąć oczywiście złośliwego uśmiechu na twarzy łowcy.
-Dzisiaj będę musiał iść na patrol.
Mruknął do niego kiedy tylko tamten usiadł. Chciał by wiedział, co będzie robił, że lepiej w tedy go niego nie pisać, dzwonić i tak dalej.
-W wolnej chwili jednak będę planował porozmawiać z Dowódcą, by w przyszłości żaden łowca Cię nie tknął. Chyba że zasłużysz, ale wtedy zajmę się tym osobiście.
Nie chciał by sytuacja która niedawno miała miejsce, zaś się powtórzyła. Nie chciał widzieć Ichirou w oświacie, a na pewno nie jako wroga, skutego bezbronnego, bo nie zdzierży tego wyglądu... Tylko on mógł do takiego stanu doprowadzić Ichirou. Nikt więcej.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
- Okeej... - mruknął, słysząc to o patrolu. O sms-ach i tak Cornelius mógłby zapomnieć, jeśli i Ichirou byłby wtedy w pracy. Niestety, lecz tam na takie rzeczy nie miał czasu, potrzebował skupić całą uwagę na zajęciu. Chociaż mogli kończyć w różnych porach... A dobra, zobaczymy co z tego wyjdzie!
I co go bierze, by znów nazywać mnie księżniczką?
- Taa... Śpiąca królewna ze mnie - mruknął, nawiązując do wcześniejszej kwestii. Westchnął cicho i ponownie ziewnął, wyłapując swoimi zmysłami, że... Powinien powrócić do łóżka. Zdecydowanie to nie byłby zły pomysł, by móc ponownie odpocząć.
Za to na jego kolejne słowa uniósł lekko brwi.
- Hmm? - mruknął, powoli zwlekając się z łóżka. - Rób jak chcesz z tymi całymi łowcami, Corneliusie - odparł na to.
Niewiele mógł właściwie na to powiedzieć. Ciemnowłosemu w ogóle nie odpowiadała opcja, w której tkwiłby skuty w kajdanki, jak i zostałby torturowany czy też zabity. Ba, pewnie jego psychika nie zdzierżyłaby tego, skoro takie rzeczy byłyby groźbą dla jego życia. Mimo to, miał cichą prośbę, mentalną, którą jednak nie wypowiedział na głos. Jaką? A taką, że jeśli miałby zostać zabity, to w miarę szybko i bezboleśnie. Nic więcej.
- Idziesz do łazienki czy mogę ja? - spytał się go, jednocześnie zastanawiając się, w co właściwie się ubrać... Chyba wykorzysta swoje wczorajsze ubrania i przemknie potem szybko do domu, by się przebrać... I takie tam.
I co go bierze, by znów nazywać mnie księżniczką?
- Taa... Śpiąca królewna ze mnie - mruknął, nawiązując do wcześniejszej kwestii. Westchnął cicho i ponownie ziewnął, wyłapując swoimi zmysłami, że... Powinien powrócić do łóżka. Zdecydowanie to nie byłby zły pomysł, by móc ponownie odpocząć.
Za to na jego kolejne słowa uniósł lekko brwi.
- Hmm? - mruknął, powoli zwlekając się z łóżka. - Rób jak chcesz z tymi całymi łowcami, Corneliusie - odparł na to.
Niewiele mógł właściwie na to powiedzieć. Ciemnowłosemu w ogóle nie odpowiadała opcja, w której tkwiłby skuty w kajdanki, jak i zostałby torturowany czy też zabity. Ba, pewnie jego psychika nie zdzierżyłaby tego, skoro takie rzeczy byłyby groźbą dla jego życia. Mimo to, miał cichą prośbę, mentalną, którą jednak nie wypowiedział na głos. Jaką? A taką, że jeśli miałby zostać zabity, to w miarę szybko i bezboleśnie. Nic więcej.
- Idziesz do łazienki czy mogę ja? - spytał się go, jednocześnie zastanawiając się, w co właściwie się ubrać... Chyba wykorzysta swoje wczorajsze ubrania i przemknie potem szybko do domu, by się przebrać... I takie tam.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Cóż... to jest w sumie absolutnie zrozumiałe, by podczas pracy nie mieć czasu na SMS... Większość obywateli wychodzi z założenia, że najpierw praca, potem przyjemności. Obaj z mężczyzn akurat mają niezbyt zaciekawię, bo nie mają ustalonych godzin pracy. I ten i ten robi do czasu aż skończy zamierzony na ten dzień plan. Potem dopiero myślą nad sobą, jednak z tą różnicą, że Cornelius ma jeszcze zajęcie się Katy. Mimo wszystko Cornelius, może był i zimnym draniem zdolnym do wszelkiej krzywdy, to chciał się postarać, bo zależało mu i nie chciał krzywdy Ichirou. Wampir był słaby, lecz na to nie patrzył Cornelius, który pragnął uśmiechu partnera.
-śpiąca i tylko moja królewna...
Przyglądał się nadal wampirkowi, który ponownie sobie ziewnął, sprawiając tym samym że i Cornelius nabrał chęci na ziewanie. Uśmiechnął się łagodnie, samemu powoli siadając na wyrko, na które spojrzał tęsknie. Dobrze było tak poleniuchować.
-Ichirou, chce ci dać poczucie bezpieczeństwa, niezależnie od ceny.
Tak poważnego tonu głosu wampirek dawno nie słyszał, a łowca użył go po to by utwierdzić Ichirou w tym, że Cornelius nie rzuca mu słów na wiatr. Nie chciał by coś mu się stało, a tym bardziej z rąk łowców.
-Zmykaj pierwszy naszykuje Ci ubrania.
Uśmiechnął się do partnera przeczesując włosy, by po chwili wstać, prawie że nagi mając szopą na głowie, podejdzie do szafek, szukając sobie i księżniczce ubrań.
-śpiąca i tylko moja królewna...
Przyglądał się nadal wampirkowi, który ponownie sobie ziewnął, sprawiając tym samym że i Cornelius nabrał chęci na ziewanie. Uśmiechnął się łagodnie, samemu powoli siadając na wyrko, na które spojrzał tęsknie. Dobrze było tak poleniuchować.
-Ichirou, chce ci dać poczucie bezpieczeństwa, niezależnie od ceny.
Tak poważnego tonu głosu wampirek dawno nie słyszał, a łowca użył go po to by utwierdzić Ichirou w tym, że Cornelius nie rzuca mu słów na wiatr. Nie chciał by coś mu się stało, a tym bardziej z rąk łowców.
-Zmykaj pierwszy naszykuje Ci ubrania.
Uśmiechnął się do partnera przeczesując włosy, by po chwili wstać, prawie że nagi mając szopą na głowie, podejdzie do szafek, szukając sobie i księżniczce ubrań.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Kiedy Ichirou naprawdę nie chciał, by tamten jakoś narażał się z jego powodu! Przecież to nie jest takie ciężkie do zrozumienia... Po prostu nie chciał, by ten narażał się z jego powodu. I tyle. Czy prosił o coś dużego?
Dlatego też nieco się naburmuszył, gdy usłyszał jego poważny ton, mimo to... Po prostu westchnął cicho.
- Nie narażaj się - powiedział jedynie tyle na ów temat.
No co? Czy to takie dziwne, że tak reagował, a nie inaczej? Raczej nie powinno, słowo, chociaż no... Pewnie to i tak nic nie da. A takie przynajmniej miał przeczucie na ów temat.
Pokiwał delikatnie głową na jego kolejne słowa.
- Okej - zgodził się na to. W jego oczach przez krótki okres czasu pojawiło się rozbawienie, zanim odwrócił się i opuścił łowcę. Udał się do łazienki, gdzie, bez dłuższych już opisów, po prostu wziął prysznic, w ten sposób odświeżając się nieco i starając się wybudzić.
Niedługo potem wrócił do pokoju, z wilgotnymi włosami i z ręcznikiem owiniętym wokół pasa.
- Możesz iść - żachnął, uśmiechając się nieco do niego. Jeśli będzie miał możliwość, to przebrałby się w przygotowane przez niego ubrania. A potem co? Może zjeść i rozstać się już?
Dlatego też nieco się naburmuszył, gdy usłyszał jego poważny ton, mimo to... Po prostu westchnął cicho.
- Nie narażaj się - powiedział jedynie tyle na ów temat.
No co? Czy to takie dziwne, że tak reagował, a nie inaczej? Raczej nie powinno, słowo, chociaż no... Pewnie to i tak nic nie da. A takie przynajmniej miał przeczucie na ów temat.
Pokiwał delikatnie głową na jego kolejne słowa.
- Okej - zgodził się na to. W jego oczach przez krótki okres czasu pojawiło się rozbawienie, zanim odwrócił się i opuścił łowcę. Udał się do łazienki, gdzie, bez dłuższych już opisów, po prostu wziął prysznic, w ten sposób odświeżając się nieco i starając się wybudzić.
Niedługo potem wrócił do pokoju, z wilgotnymi włosami i z ręcznikiem owiniętym wokół pasa.
- Możesz iść - żachnął, uśmiechając się nieco do niego. Jeśli będzie miał możliwość, to przebrałby się w przygotowane przez niego ubrania. A potem co? Może zjeść i rozstać się już?
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
-Ichirou, bądź spokojny...
Odparł cicho do wampira. Ten tak się obawiał że coś się stanie Corneliusowi? Nie wierzył w niego, czy po prostu był zbyt troskliwy? Bądź co bądź, było to urocze ze strony młodszego, co też wywołało łagodny uśmiech, jak i nieco go rozczuliło, co jednak nie koniecznie będzie widać, no ale zawsze coś nie?
Zajął się szukaniem ubrań dla nich. Dla Ichirou wyciągnie, nieco luźne, lecz ciemnego odcieniu ubrania. Czarna koszula, do tego spodnie, no i oczywiście bielizna. Resztę pewnie wciśnie mu potem. Dla siebie wybrał coś podobnego, lecz w większym rozmierzę, by nie czuć tego dziwnego uwierania tu i tam...
Wampirek po jakimś czasie wrócił, a Cornelius z uśmiechem wskazał na kupkę ubrać, naszykowaną dla wampirka z małą niespodzianką. Sam złapał za ubrania, które naszykował sobie i skieruje się do łazienki.
Zarówno tak jak Ichirou, Cornelius dość szybko i sprawnie odświeżył siebie, choć był nieco dłużej w łazience. Może przez sam akt mycia włosów, bo jednak były długie... Potem jeszcze ubieranie. Ostatecznie wyjdzie z łazienki, mając ręcznik na głowie. Nie jakoś zawinięty, po prostu narzucony na łeb.
Co jednak do ubrań Ichirou. Pod kupką materiału, wampirek znajdzie broń palną, a dokładniej Vis wz. 35. Przy nim leżał dodatkowy magazynek i jeśli Ichirou widział kiedyś pociski do pistoletów, to zauważy, że te tutaj są inne, dziwne, ewidentnie po jakieś obróbce. Nic mylnego... Taki mały podarunek od łowcy.
-Jak tam księżniczko, ubrana?
Zapytał podchodząc do mebli po czym wyjął dwie pary skarpet by rzucić jedną w wampirka, a jedna po chwili sam ubierze, zerkając na partnera.
Odparł cicho do wampira. Ten tak się obawiał że coś się stanie Corneliusowi? Nie wierzył w niego, czy po prostu był zbyt troskliwy? Bądź co bądź, było to urocze ze strony młodszego, co też wywołało łagodny uśmiech, jak i nieco go rozczuliło, co jednak nie koniecznie będzie widać, no ale zawsze coś nie?
Zajął się szukaniem ubrań dla nich. Dla Ichirou wyciągnie, nieco luźne, lecz ciemnego odcieniu ubrania. Czarna koszula, do tego spodnie, no i oczywiście bielizna. Resztę pewnie wciśnie mu potem. Dla siebie wybrał coś podobnego, lecz w większym rozmierzę, by nie czuć tego dziwnego uwierania tu i tam...
Wampirek po jakimś czasie wrócił, a Cornelius z uśmiechem wskazał na kupkę ubrać, naszykowaną dla wampirka z małą niespodzianką. Sam złapał za ubrania, które naszykował sobie i skieruje się do łazienki.
Zarówno tak jak Ichirou, Cornelius dość szybko i sprawnie odświeżył siebie, choć był nieco dłużej w łazience. Może przez sam akt mycia włosów, bo jednak były długie... Potem jeszcze ubieranie. Ostatecznie wyjdzie z łazienki, mając ręcznik na głowie. Nie jakoś zawinięty, po prostu narzucony na łeb.
Co jednak do ubrań Ichirou. Pod kupką materiału, wampirek znajdzie broń palną, a dokładniej Vis wz. 35. Przy nim leżał dodatkowy magazynek i jeśli Ichirou widział kiedyś pociski do pistoletów, to zauważy, że te tutaj są inne, dziwne, ewidentnie po jakieś obróbce. Nic mylnego... Taki mały podarunek od łowcy.
-Jak tam księżniczko, ubrana?
Zapytał podchodząc do mebli po czym wyjął dwie pary skarpet by rzucić jedną w wampirka, a jedna po chwili sam ubierze, zerkając na partnera.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
A mógł się o niego pomartwić, prawda? W końcu, jeśli nie on, to kto właściwie? No i oczywiście, świadomość o umiejętnościach Corneliusa nie sprawiła, że dzięki temu odczuwał wewnętrzny spokój. Co to, to nie, niestety.
Ale póki co, skoro poszedł się myć, to kwestia została zawieszona. Ba, nawet nie poruszył jej, gdy powrócił do mężczyzny. Może rzeczywiście będzie warto odpuścić na pewien czas to? Chociaż jedno było pewne - ta rozmowa znów powróci.
Pokiwał głową w podzięce za ubrania, po czym, gdy łowca zniknął w łazience, wziął się za przebranie w nie. Oczywiście... Nie przeoczył "dodatku", który znajdował się pod tymi ubraniami.
Wziął pistolet do rąk, po czym odłożył go na bok i wziął sie za ubieranie się. Dopiero po owej czynności, która nie zajęła mu tak wiele czasu, zabrał się za oględziny i broni, i pozostawionego magazynku. Nieco zmarszczył brwi, ewidentnie się zastanawiając nad czymś.
I niestety, nie miał okazji, by zaznajamiać się na tyle z bronią, by móc stwierdzić, że coś zdecydowanie jest nie tak z nabojami. Ale... O, Cornelius wrócił! W samą porę.
- Jak widać - odpowiedział mu z nutką rozbawienia w głosie, po czym odłożył pistolet, jak i magazynek z nabojami z powrotem na stół, by drugą złapać nadlatujące skarpetki. - Zostawiłeś to - wskazał głową na wcześniej trzymany przedmiot. Tak... Nie pomyślał, że to niekoniecznie o to mogło chodzić, ale... Przecież zawsze jasnowłosy mógł go wyprowadzić z błędu, prawda?
Czekając na odpowiedź, wziął się za ubieranie tych skarpetek.
Ale póki co, skoro poszedł się myć, to kwestia została zawieszona. Ba, nawet nie poruszył jej, gdy powrócił do mężczyzny. Może rzeczywiście będzie warto odpuścić na pewien czas to? Chociaż jedno było pewne - ta rozmowa znów powróci.
Pokiwał głową w podzięce za ubrania, po czym, gdy łowca zniknął w łazience, wziął się za przebranie w nie. Oczywiście... Nie przeoczył "dodatku", który znajdował się pod tymi ubraniami.
Wziął pistolet do rąk, po czym odłożył go na bok i wziął sie za ubieranie się. Dopiero po owej czynności, która nie zajęła mu tak wiele czasu, zabrał się za oględziny i broni, i pozostawionego magazynku. Nieco zmarszczył brwi, ewidentnie się zastanawiając nad czymś.
I niestety, nie miał okazji, by zaznajamiać się na tyle z bronią, by móc stwierdzić, że coś zdecydowanie jest nie tak z nabojami. Ale... O, Cornelius wrócił! W samą porę.
- Jak widać - odpowiedział mu z nutką rozbawienia w głosie, po czym odłożył pistolet, jak i magazynek z nabojami z powrotem na stół, by drugą złapać nadlatujące skarpetki. - Zostawiłeś to - wskazał głową na wcześniej trzymany przedmiot. Tak... Nie pomyślał, że to niekoniecznie o to mogło chodzić, ale... Przecież zawsze jasnowłosy mógł go wyprowadzić z błędu, prawda?
Czekając na odpowiedź, wziął się za ubieranie tych skarpetek.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Mógł się martwić, co powodowało iż wyglądał urocza i rozczulał łowce, który był obiektem tych zmartwień. Kiedy tak w sumie tego wszystkiego słuchał, po czym na nowo przemyślał, zdał sobie sprawę z tego, że tak dawno nikt się o niego nie martwił. Zawsze to on się o kogoś martwił, interesował się czyimś stanem, zaś jeśli chodziło o niego... Przez te lata pustki, braku zainteresowania od kogoś niego, nauczył się dbać o siebie i może też przez to, tak ciężko było mu przyjąć pomoc od kogoś. Ale słuchając Ichirou, aż się robiło ciepło, przyjemnie tam w środku. Co też po części budowało. No i jak tu nie kochać wampira? Nawet jeśli co chwile Cornelius nabierał na sile, to dla Ichirou i tak to nie wystarczało i ten się martwił i martwić będzie, co było po prostu urocze.
Wracając jednak do łazienki i mycia się. Najpierw poszedł młodszy, a potem dopiero gospodarz domu. Ichirou miał chwile dla siebie, przez co obrał się i zapoznał z prezentem od Corneliusa. ten niebawem jednak wrócił. Mając ręcznik na głowie zajął się szukaniem skarpet, póki co ignorując broń, którą się bawił niedawno Ichirou.
-Piękny widok zatem.
O czym mówił, nie tyle co o czym, jak o kim. O Ichirou oczywiście, któremu się chwile przyjrzał, bo mógł. Mimo iż niebawem go widział, to nadal się nie napatrzył na niego. Usiadł na łóżku, kiedy tylko przekazał jedną parę skarpetek chłopakowi. Obrał swoją parę i zerknął na broń. Sięgnął po chwili po nią i złapał za rękojeść. Spojrzał na Ichirou i sięgnął po jego dłoń, po czym na niej ułoży pistolet.
-Zachowaj go. Chce być go miał.
Odparł do niego poważniejszym tonem, co mogło oznaczać, że nie zamierza przyjmować odmowy. Po co chodził mu dać broń? Chyba nie trza było wiele nad tym myśleć. Dał mu broń, która sama może mu zaszkodzić, ale i obronić go. Chciał by mógł się bronić.
-Będę musiał załatwić kilka spraw, ale tymczasem
odparł do niego nie dokańczając, po czym go objął i przyciągnął do siebie, a dokładniej do swojej szyi.
-Pij
mruknął cicho do niego. przecież nie wypuści go, jeżeli jest głodny. Sam też by się czegoś napił, ale jeszcze przyjdzie na to czas. Eh... Ten Ichirou ma farta... łowca który dba by nie chodził on głodny...
Wracając jednak do łazienki i mycia się. Najpierw poszedł młodszy, a potem dopiero gospodarz domu. Ichirou miał chwile dla siebie, przez co obrał się i zapoznał z prezentem od Corneliusa. ten niebawem jednak wrócił. Mając ręcznik na głowie zajął się szukaniem skarpet, póki co ignorując broń, którą się bawił niedawno Ichirou.
-Piękny widok zatem.
O czym mówił, nie tyle co o czym, jak o kim. O Ichirou oczywiście, któremu się chwile przyjrzał, bo mógł. Mimo iż niebawem go widział, to nadal się nie napatrzył na niego. Usiadł na łóżku, kiedy tylko przekazał jedną parę skarpetek chłopakowi. Obrał swoją parę i zerknął na broń. Sięgnął po chwili po nią i złapał za rękojeść. Spojrzał na Ichirou i sięgnął po jego dłoń, po czym na niej ułoży pistolet.
-Zachowaj go. Chce być go miał.
Odparł do niego poważniejszym tonem, co mogło oznaczać, że nie zamierza przyjmować odmowy. Po co chodził mu dać broń? Chyba nie trza było wiele nad tym myśleć. Dał mu broń, która sama może mu zaszkodzić, ale i obronić go. Chciał by mógł się bronić.
-Będę musiał załatwić kilka spraw, ale tymczasem
odparł do niego nie dokańczając, po czym go objął i przyciągnął do siebie, a dokładniej do swojej szyi.
-Pij
mruknął cicho do niego. przecież nie wypuści go, jeżeli jest głodny. Sam też by się czegoś napił, ale jeszcze przyjdzie na to czas. Eh... Ten Ichirou ma farta... łowca który dba by nie chodził on głodny...
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Wyszczerzył ku niemu ząbki, słysząc jego słowa, po czym przeciągnął się lekko. Chciał w ten sposób ukryć swoje zmieszanie, jak i zawstydzenie wywołane przez tego oto łowcę. I weź się tutaj człowieku (a raczej wampirze) przyzwyczaj do tego, gdy ciągle wyskakiwał z takimi tekstami? Wrr... Chociaż, Ichirou musiał przyznać, że to było miłe i zarazem urocze.
Chociaż jeśli chodziło o samą broń...
- Szczerze mówiąc, nie wiem po co mi to - mruknął, a w jego głosie było słychać wątpliwości. Naprawdę nie umiał tego zrozumieć, dlaczego zdecydował się mu powierzyć broń? I tak zapewne z niej nie skorzysta, chociażby dlatego, że nie posiadał kompletnie doświadczenia w tym. I fakt, że nie wiedział o jej właściwościach... Ale może i dobrze?
No i co? Zero protestowania na temat tamtego przedmiotu, ponieważ nagle został przyciągnięty przez jasnowłosego. Chwila. Chciał się podzielić krwią? Znów? Aż jęknął cicho, próbując w ten sposób chociaż trochę zaprotestować.
- Nie musisz mi dawać znów swojej krwi.... - chciał protestować. Zrezygnować. Ale... To nie była osoba, która dobrze panowała nad sobą. Nie nad tą rządzą krwi. Dlatego też jego oczy zalśniły czerwienią, a kły wysunęły się i wbiły w jego ciało.
Nie pił dużo i nie gwałtownie. Kilka łyków, zanim wysunął kły i oblizał usta, jak i delikatnie przejechał językiem po jego ranie, by przestała już tak uciekać krew, po czym złożył na jego policzku delikatny pocałunek.
- Może weźmiesz trochę mojej krwi? - mruknął po tamtym geście, przysuwając się bardziej do jego ucha. - Może trochę ci pomoże...? - niska krew. Ale zawsze coś, prawda? A chciał chociaż ten sposób się odwdzięczyć. Chyba, że... Zrobi mu śniadanie! To też wyjście.
Chociaż jeśli chodziło o samą broń...
- Szczerze mówiąc, nie wiem po co mi to - mruknął, a w jego głosie było słychać wątpliwości. Naprawdę nie umiał tego zrozumieć, dlaczego zdecydował się mu powierzyć broń? I tak zapewne z niej nie skorzysta, chociażby dlatego, że nie posiadał kompletnie doświadczenia w tym. I fakt, że nie wiedział o jej właściwościach... Ale może i dobrze?
No i co? Zero protestowania na temat tamtego przedmiotu, ponieważ nagle został przyciągnięty przez jasnowłosego. Chwila. Chciał się podzielić krwią? Znów? Aż jęknął cicho, próbując w ten sposób chociaż trochę zaprotestować.
- Nie musisz mi dawać znów swojej krwi.... - chciał protestować. Zrezygnować. Ale... To nie była osoba, która dobrze panowała nad sobą. Nie nad tą rządzą krwi. Dlatego też jego oczy zalśniły czerwienią, a kły wysunęły się i wbiły w jego ciało.
Nie pił dużo i nie gwałtownie. Kilka łyków, zanim wysunął kły i oblizał usta, jak i delikatnie przejechał językiem po jego ranie, by przestała już tak uciekać krew, po czym złożył na jego policzku delikatny pocałunek.
- Może weźmiesz trochę mojej krwi? - mruknął po tamtym geście, przysuwając się bardziej do jego ucha. - Może trochę ci pomoże...? - niska krew. Ale zawsze coś, prawda? A chciał chociaż ten sposób się odwdzięczyć. Chyba, że... Zrobi mu śniadanie! To też wyjście.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Nie mógł zareagować inaczej, jak uśmiechnąć się do wampira, który samym swoim zachowaniem sprawiał słodszy urok, aż sam Łowca miał ochotę go schrupać. No ale na to przyjdzie czas, jak na razie obu panów wzywają obowiązki.
-Chce byś ją miał, na łóżku są jeszcze dodatkowe 2 magazynki. Strzelać chyba umiesz, a nawet nie to z bliska na pewno trafisz, no i pamiętaj o tym, żeby ktoś jej do dorwał, a co gorsza twój rywal. To broń anty wampirza... Chce jednak byś ją miał. Będę spokojniejszy dzięki temu.
Odparł do niego szczerze. Chciał by miał jakieś zabezpieczanie, a mało kto przewiduje iż nawet wampir, może mieć broń anty-wampirzą. Taki mały bonus zaskoczenia. Cornelius chciał po prostu dać mu coś od siebie.
-Ale chce, wole być pił ze mnie, niż z człowieka, za którego ci łowcy ujebią łeb.
Odparł do niego, kiedy tylko go przyciągnął do siebie i mocno przytulił zarazem. picie z łowcy, który na to pozwala, było o wiele bezpieczniejsze, prawda? Poza tym Cornelius potrafił przełknąć to, że będzie gryzł go jego partner. Czekał spokojnie na to aż ten się wgryzie i mruknął cicho, gładząc go po plecach.
-Spokojnie... Następnym razem... Teraz jak się napije z ciebie, to niewiele ci pomogę z głodem kochanie.
rzekł do wampira po całym akcie picia krwi i uśmiechnął się do niego całując go lekko w policzek. PO chwili jednak dało się słyszeć wibracje telefonu na szafce nocnej. Westchnął i sięgnął po niego po chwili przepraszając na chwile Ichirou.
-Eh... będę musiał iść do oświaty kotku.
Odparł skrobiąc coś w telefonie, który odłożył. Spojrzał na Ichirou jednak po chwili i westchnął ciężko. No tak obowiązki wzywają.
-Chodź kochanie, odwiozę Cię do domu i jakby co to dzwoń, i koniecznie pisz bo ci zrobię nalot na dom.
Odparł do niego poważnie i już po chwili z niechęcią zacznie ubierać buty, jak i zerkał na Ichirou, który pewnie tez zacznie się ubierać.
-Wynagrodzę Ci to kochanie jakoś.
Mruknął do niego, kiedy był blisko niego i wpije się w jego usta chcąc ich zasmakować jeszcze, choć wiedząc że będzie mu ich brakowało przez te dwa dni. Po pocałunku zechce zadbać o to by wampirek się ubrał, jak i zabrał podarunek, po czym schodząc do parkingu, wsiądą w samochód by najpierw odwieźć wampira do domu, którego i wtedy pożegna pocałunkiem. PO tym jednak obierze za cel oświatę.
z/t x2
-Chce byś ją miał, na łóżku są jeszcze dodatkowe 2 magazynki. Strzelać chyba umiesz, a nawet nie to z bliska na pewno trafisz, no i pamiętaj o tym, żeby ktoś jej do dorwał, a co gorsza twój rywal. To broń anty wampirza... Chce jednak byś ją miał. Będę spokojniejszy dzięki temu.
Odparł do niego szczerze. Chciał by miał jakieś zabezpieczanie, a mało kto przewiduje iż nawet wampir, może mieć broń anty-wampirzą. Taki mały bonus zaskoczenia. Cornelius chciał po prostu dać mu coś od siebie.
-Ale chce, wole być pił ze mnie, niż z człowieka, za którego ci łowcy ujebią łeb.
Odparł do niego, kiedy tylko go przyciągnął do siebie i mocno przytulił zarazem. picie z łowcy, który na to pozwala, było o wiele bezpieczniejsze, prawda? Poza tym Cornelius potrafił przełknąć to, że będzie gryzł go jego partner. Czekał spokojnie na to aż ten się wgryzie i mruknął cicho, gładząc go po plecach.
-Spokojnie... Następnym razem... Teraz jak się napije z ciebie, to niewiele ci pomogę z głodem kochanie.
rzekł do wampira po całym akcie picia krwi i uśmiechnął się do niego całując go lekko w policzek. PO chwili jednak dało się słyszeć wibracje telefonu na szafce nocnej. Westchnął i sięgnął po niego po chwili przepraszając na chwile Ichirou.
-Eh... będę musiał iść do oświaty kotku.
Odparł skrobiąc coś w telefonie, który odłożył. Spojrzał na Ichirou jednak po chwili i westchnął ciężko. No tak obowiązki wzywają.
-Chodź kochanie, odwiozę Cię do domu i jakby co to dzwoń, i koniecznie pisz bo ci zrobię nalot na dom.
Odparł do niego poważnie i już po chwili z niechęcią zacznie ubierać buty, jak i zerkał na Ichirou, który pewnie tez zacznie się ubierać.
-Wynagrodzę Ci to kochanie jakoś.
Mruknął do niego, kiedy był blisko niego i wpije się w jego usta chcąc ich zasmakować jeszcze, choć wiedząc że będzie mu ich brakowało przez te dwa dni. Po pocałunku zechce zadbać o to by wampirek się ubrał, jak i zabrał podarunek, po czym schodząc do parkingu, wsiądą w samochód by najpierw odwieźć wampira do domu, którego i wtedy pożegna pocałunkiem. PO tym jednak obierze za cel oświatę.
z/t x2
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Alison pojawiła się przed mieszkaniem Corneliusa w chwili gdy upewniła się, że ten szybko nie wróci.
- Dziwne spotkanie:
- Wycwaniła się na tyle iż zdołała sobie dorobić nawet klucze do mieszkania mężczyzny, przez co chwile później była już w środku. Choć doskonale wiedziała iż Cornelius nie był głupi i na pewno się zorientuje iż w jego domu ktoś był. Tak czi inaczej skierowała się do jego piwniczki, gdzie ogólnie rzecz biorąc miał małe laboratorium, połączone z salą tortur. Czuła się jak w domu, choć wiedziała że musi się streszczać, dlatego też chwile po tym jak zeszła na dół, podeszła do sprzętu laboratoryjnego, by następnie zacząć przy nim prace. Z torby wyjęła kilka próbek, jak i wodę święconą. Wyjęła sobie szkiełko, by na nie złożyć odrobinę siarki.
-Stój!
Kobieta usłyszała za sobą kobiecy, młody głos. W tej chwili uświadomiła sobie o tym iż przeoczyła jeden szczegół. Katy. Zapomniała o niej, a teraz została przyłapana. Co za pech. Tak czy inaczej odwróciła się do dziewczyny, która stała w wejściu, celując w nią z łuku.
-Kim jesteś? I co tu robisz?
Padły pytania, które Alison zignorowała, ale mimo wszystko widziała pewność w oczach młodej kobiety, która była gotowa do strzału. Strzała jednak niezbyt zachęcała do działania. Widziała złość młodej kobiety, która z każdą chwilą czekania naprężała coraz bardziej cięciwę łuku.
-Odpowiadaj bo tracę Cierpliwość...
Katy zdecydowanie wydała rozkaz, a gdy Alison postanowiła go zignorować, Katy puściła strzałę, która jedynie śmigła przy policzku starszej kobiety. Młoda łowczyni nie ufała kobiecie a tym bardziej z każdą chwilą czekania te malała w jej oczach.
-Jestem Twoja matką Katy.
Odparła spokojnie, patrząc jak Katy przygotowuje się do naciągnięcia kolejnej strzały. Katy była zaskoczona słowami, jak i wściekła słysząc te brednie. Pamiętała wszystko inaczej.
-Łżesz! Kim jesteś!
Katy uniosła głos, zniecierpliwiona i niezadowolona nawiedzinami kobity, która jedynie westchnęła z niemocy. Pokręciła głową niezadowolona ze sytuacji, w jakiej się znalazła.
- Jestem Alison Weidenhards. Przybyłam do Japonii w celu odnalezienia was.
-Znalazłaś i co? To powód do wkradania się do naszego domu?! Wynoś się nim zadzwonię po policje.
zagroziła Katy gdy tylko starsza z kobiet zaczęła podchodzić do drugiej, potęgując jej agresywne zachowanie. Kolejna strzała poszła w ruch. Cichy syk Alison, która została trafiona, a raczej drapnięta w ramie. Wykorzystując chwile gdy Katy szykowała się do naciągnięcia kolejnej strzały, wykonała wykop w ramie dziewczyny, które trzymało łuk, tym samym go wytrącając. Wyrwał się kolejny syk, tym razem z ust młodszej z kobiet, która spojrzała wściekła na niepowołanego gościa.
-Czego chcesz?
Zapytała po raz kolejny mrużąc ślepia niezadowolona, ale póki co nie sięgała po łuk, by nie prowokować do kolejnego ataku. Choć i tak była nieco wytrącona z rytmu widząc z jaką łatwością kobieta odebrała jej broń. Alison chwile zerknęła na ramie, widząc szramę na nim.
-Pogadamy spokojnie, czy będziemy sobie do ryja skakać?
- Wspólne zainteresowanie, pomoc.:
Nim sytuacja nieco opadła to minął kawał czasu. Katy nie ufała kobiecie o czym ta druga doskonale wiedziała, a to co opowiadała starsza było wręcz absurdalne. Katy nie wierzyła w te brednie, nic a nim, jednakże niektóre fakty przedstawione przez kobietę budziły wątpliwości, przez co Katy nie wiedziała co o tym myśleć. Koniec końców postanowiła poczekać na Corneliusa, bowiem chciała pogadać o tym z kimś komu ufa i z kimś kto ogarnia ten temat. Ten mimo czasu nie wracał, co tylko martwiło nastolatkę, która próbowała to mało skutecznie ukryć. Starsza z kobiet widziała zmartwienie dziewczyny. Rozmowa za nim im się nie kleiła, do czasu gdy zeszli na temat związany ze strzelectwem. Dopiero wtedy ich rozmowa nieco ożyła, a obie kobiety nieco się otworzyły, rozmawiając o swoich umiejętnościach. Starsza z kobiet owszem miała się czym pochwalić, za to młodsza dopiero uczyła się dlatego jej doświadczenie z łukiem było jeszcze niskie. Cornelius co prawda uczył ją tego, ale tez pilnował by czasem nie przesadzała. No i niezbyt bywał zadowolony gdy Katy robiła sobie plac zabaw w ich domu. No ale Corneliusa nie było i oby nie doszło do niego że jego podopieczny strzelał tutaj łukiem. Kobieta niebawem zaproponowała młodej kadetce małą propozycje. Chciała nieco ulepszyć jej łuk, a w większej mierze strzały, nadając im bonusowego skila. Katy choć miała złe przeczucia, to ostatecznie zgodziła się na to. Obserwowała jednak uważnie kobietę, która poprosiła ją o strzały., po czym obydwie skierowały się do piwnicy, gdzie się spotkały. Kadetka nie wiedziała co ta chce zrobić, jednak mimo wszystko obserwowała by widzieć jej ręce. A co robiły?
Alison podeszła do stolika, gdzie niedawno jeszcze miała pracować. Sięgnęła po małe ostrze by móc rozdzielić grot strzały od reszty i zaczęła mu się przyglądać. Grot Został rozłożony na jeszcze mniejsze części, by móc dostać się do ogniska grotu. Na chwile zostawiła wszystko by skupić się na „farszu” do strzałki. Podeszła do innych szafek, zaglądając do środka w celu znalezienia czegoś odpowiedniego. Wyjęła kilka buteleczek, wodę święconą, środek nasenny, jak i paraliżujący. Katy co jakiś czas się pytała co robi i do czego jej to potrzebne, dziecięca ciekawość i tyle. Wróciła po chwili do grotu strzały, by złapać za ognisko Grotu, oglądając go. Poprosiła od Katy by naszykowała jej resztę strzał, po czym rozpoczęła prace przy strzałach. Za pomocą małego wiertła wydrążyła w ognisku otwór, na samym szczycie robiąc otwór na małe igły. Wydrążyła w pozostałych grotach podobne otwory, po czym zajęła się ich wypełnianiem. Gdy groty strzały zostały powypełniane wodą święconą, środkiem nasennym jak i paraliżującym, kobieta zajęła się składaniem wszystkich elementów w jedność. Ostatecznie posprawdzała stabilność igieł na czubku grota, co utwierdziło ją w przekonaniu iż wszystko poszło tak jak należy. Lecz to nie był koniec pracy, bowiem kobieta ponownie zaczęła myszkować nad znalezieniem gazu pieprzowego, bowiem i nim miała zamiar wypełnić na próbę kilka grotów. Po dłuższym zastanowieniu, kobieta postanowiła zrobić małą bobę z grotu, która eksplodowała by po dostaniu się tlenu do środka. W tym celu Groty oślepiające jak i wybuchowe, mają zabezpieczenia, które zdjęte z igiełki aktywuje proces chemiczny. Daje to tylko chwile czasu, akurat na nastawienie strzały by nią strzelić ku celu. W chwili gdy tlen dostanie się do środka grotu, następuje jego eksplozja. Te z gazem pieprzowym uwalniają go, tworząc jedynie mglę roztworu, który po dostarczeniu się do oczu, skóry wroga sprawia zarówno ból jak i pieczenie. Wybuchowa zaś mimo iż nie ma mocnego rażenia to ma za zadanie zdezorientować cel, który przy eksplozji może ujrzeć dość obszerny błysk, który także może chwilowo oślepić. Przy nim towarzyszy drażniący huk. Na końcu kobieta skupiła się na dumnej, z nią miała nieco większy problem bowiem nie umiała znaleźć „wkładu” do grotu. Katy jednak pomogła kobiecie w tym przynosząc jej granat dymny. Alison po dłuższym zastanowieniu podjęła się rozebraniu granatu na poszczególne części, tak by go nie aktywować. Po uczynieniu tego, przy kilku nieudanych próbach przetransportowania białego fosforanu do wnętrza grotu, który był nieco większy od pozostałych. Poszczególne groty zostały oznakowane w oto ten sposób : Obrazek podglądowy
- Trening:
- Alison co prawda trochę zajęło majstrowanie w strzałach, jednakże może w ten sposób próbowała wykupić zaufanie dziewczynki, co poniekąd się udało. Kobieta uderzyła w to co interesowało młodszą, co chciała opanować do perfekcji. Czemu by więc nie posunąć się dalej? Strzały były gotowe i kolorystycznie się różniły nie tylko grotem, ale i resztą, przez co nie łatwo było je pomylić, chyba że zapomniało się czym są wypełnione. Tak czy inaczej Alison zaproponowała Katy by te wypróbowały strzały. Katy choć zmartwiona brakiem Corneliusa, napisała Sms'a do brata, po czym podpuszczona przez starszą łowczynie, zgodziła się na małą wycieczkę. Poszły do parku by tam właśnie wypróbować strzały. Młoda kadetka próbowała się pochwalić swoimi umiejętnościami, lecz Alison skutecznie podcinała jej skrzydła tym samym motywując do działania. Wypróbowały pierwsze strzały z które działały bez zarzutu, te jednak które służyły jako bomby, trza było poprawić bowiem większość z nich była niewypałami, czyli coś kobieta musiała przeoczyć. Powracając do apartamentu zajęła się tym, by każdą strzałę na nowo załadować, dokładając się do tego z większa precyzją, przez co ulepszone strzały miały większą silę, jak i większy zasięg. Przy kolejnej próbie strzelania, działy one bez zarzutu, choć Alison przestrzegała kadetkę by ta nie strzelała z nich kiedy tylko się da, bo mimo wszystko sama może sobie zrobić krzywdę. Także dała jej kilka lekcji, przez co Katy była bardziej przychylna do starszej z kobiet, która w którymś momencie musiała się ewakuować bowiem musiała coś załatwić, lecz zapewniła Katy że wróci z kompletem strzał dla niej.
- Podsumowanie:
- Zostało wykonanych 6 rodzai strzał, które zostały ulepszone i przeznaczone do użytku dla Katy. Alison nadała strzałą owe właściwości:
- Paraliżującą (Niebieska)
- Usypiającą (Zielona)
- Woda święcona (Czarna)
- Dymną (Złota)
- Wybuchową (Czerwona)
- Oślepiającą (Biała)
Każdy z powyżej wymieniony został przetestowany i udoskonalony, by nie zawodził. Jednak jak one działają:
Paraliżująca: Strzała o takim grocie, gdy tylko wbije się w ciało wroga wpuszcza do jego organizmu co prawda niewielką dawkę środka paraliżującego. Paraliż rozchodzi się od rany, po całe ciało. środek działa przez 2 posty. Niezależnie czy wampir czy człowiek, paraliż działa tak samo. 5 sztuk.
Usypiająca: Człowiek gdy zostanie zaatakowany tym rodzajem strzały, ma jeden post na reakcje, ewentualną ucieczkę, po czym w 2 odczuwa skutki środka, by za trzecim postem usnąć, na 2 posty. Wampiry mają tak samo z różnicą iż wampiry od krwi C niżej, zasypiają na 2 posty. Krew A i B zasypia na jeden post. 5 sztuk.
Woda święcona: Strzała jest neutralna dla człowieka, dostając nią zostanie tylko i wyłącznie zraniony, zaś w przypadku wampirów, po wprowadzeniu w organizm wody, ta zaczyna działać niczym kwas, działanie wody ma promień 5 cm, od ogniska rany. Utrudnia regeneracje i zadaje ból. 5 sztuk.
Dymną: Po zdjęciu osłonki z grotu, ma się 5 sekund, na wystrzelenie strzały, po czym następuje jego eksplozja, a wraz z nią poprzez Fosfor biały zaczyna formować się fioletowa chmura, która dochodzi do 2 metrów wysokości, grubości i 2,5 szerokości. W pełni uformuje się dopiero w 2 poście, jak i utrzymuje się przez 2 posty. 5 sztuk.
Wybuchową: Choć nie wyrządza wielu szkód, to jej zadaniem jest zdezorientowanie wroga, jak i lekkie jego oślepienie, przez błysk, przy czym towarzyszy także huk. Aktywuje się ją tak samo jak dymną. Błysk strzały oślepia na jeden post, dodatkowo ogłusza, też na jeden post. 5 sztuk.
Oślepiającą: Zastosowanie pozornie podobne do strzały wybuchowej, jednakże ten rodzaj strzały, ma za zadanie po eksplozji zaatakować aparat wzroku, jak i węchu, przełyku. Po dostaniu się do oczu, można odczuć się, jakby ktoś nam psiknął w twarz gazem pieprzowym. Pieczenie, swędzenie, jak i przede wszystkim ból który przy tym towarzyszy utrzymuje się max do 2 postów. 5 sztuk.
Strzały przeznaczone dla Kadetki: Katy Nętar.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Wierzchowiec łowcy, po upływie dość długiego czasu, pojawił się w domu, zamiast wrócić do Corneliusa, który w sumie i tak był w dupie. Po przybyciu do apartamentu zwierze zostało zgarnięte przez dziewczynkę o imieniu Katy, która zaprowadziła zwierze do stajni, miejsca przeznaczonego dla zwierzęcia. Zajęła się nim, choć fakt iż Cornelius nie wracał nadal niepokoił dziewczynkę która postanowiła zadzwonić na policje, zgłaszając jego zaginięcie. Zgłaszając o jego zaginięciu, powiadomi także iż próbowała się do niego niejednokrotnie dodzwonić, lecz jego telefon milczał, dlatego tez prosiła o pomoc. Po zgłoszeniu to na policje zajmie się zwierzakiem, ale nadal będzie się martwić. Koniec końców wyjmie ponownie telefon i postanowi napisać do Vlada.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Droga do apartamentu Corneliusa nie była długa, jednak zimno bez wątpienia irytowało. Pojawili się przed drzwiami, które zostały otworzone, za pomocą klucza. Zaprosił chłopaka do środka, gdzie niemal od razu z pokoju wyleciała młoda kobieta, wiekowo na 17 lat. Zdjął buty, jak i płaszcz wieszając go na odpowiednim miejscu.
-No w końcu. Już się martwiłam.
Zaczęła, nim Ci dobrze weszli do środka. Drzwi zostały zamknięte, a Cornelius zerkając na Katy, skierował się do salonu z gościem, stwierdzając jedynie że niepotrzebnie się martwiła. Za nimi i młoda kobieta przybyła.
- Dobra, skoro już jesteś, ja wychodzę. Mam trening.
Nie przedstawiła się nawet, a skierowała się od razu do pokoju, by ogarnąć się przed wyjściem. Cornelius odprowadził ją wzrokiem, po czym w polecił chłopakowi by się rozgościł. Sam usiadł na razie na jednym z foteli spoglądając na wampira.
- To Katy. Zalatana gorzej jak ja.
Przedstawił dziewczynę, po czym pokręcił głową, słysząc jak wychodzi z pokoju. Było widać iż miała dość duży pokrowiec, co w nim było? Jeżeli Camilio się orientował dostrzeże iż był to pokrowiec na łuk.
- Dobra ja lecę!
- Bądź pod telefonem.
- Rzecz jasna. Bądźcie grzeczni...
Zaśmiała się ubierając się spokojnie po czym wyjdzie z apartamentu zostawiając ich samych. Cornelius nie trzymał dziewczyny pod kloszem i sam ufał jej na tyle by nie podejrzewać ja o jakieś głupoty, choć ostatnio przeginała coraz bardziej.
- Więc co zdecydowałeś?
Zapytał, bo nie otrzymał odpowiedzi na temat który został poruszony jako ostatni.
-No w końcu. Już się martwiłam.
Zaczęła, nim Ci dobrze weszli do środka. Drzwi zostały zamknięte, a Cornelius zerkając na Katy, skierował się do salonu z gościem, stwierdzając jedynie że niepotrzebnie się martwiła. Za nimi i młoda kobieta przybyła.
- Dobra, skoro już jesteś, ja wychodzę. Mam trening.
Nie przedstawiła się nawet, a skierowała się od razu do pokoju, by ogarnąć się przed wyjściem. Cornelius odprowadził ją wzrokiem, po czym w polecił chłopakowi by się rozgościł. Sam usiadł na razie na jednym z foteli spoglądając na wampira.
- To Katy. Zalatana gorzej jak ja.
Przedstawił dziewczynę, po czym pokręcił głową, słysząc jak wychodzi z pokoju. Było widać iż miała dość duży pokrowiec, co w nim było? Jeżeli Camilio się orientował dostrzeże iż był to pokrowiec na łuk.
- Dobra ja lecę!
- Bądź pod telefonem.
- Rzecz jasna. Bądźcie grzeczni...
Zaśmiała się ubierając się spokojnie po czym wyjdzie z apartamentu zostawiając ich samych. Cornelius nie trzymał dziewczyny pod kloszem i sam ufał jej na tyle by nie podejrzewać ja o jakieś głupoty, choć ostatnio przeginała coraz bardziej.
- Więc co zdecydowałeś?
Zapytał, bo nie otrzymał odpowiedzi na temat który został poruszony jako ostatni.
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Ściągnął buty z nóg i położył je obok Cornowych, po czym zabrał się za ściąganie kurtki. Trochę było mu głupawo, że koniec końców przyszli tutaj, a nie do jego domku... Ale wyszło jak wyszło. Mimo wszystko miał okazję ponownie podziwiać owe miejsce i zarazem zastanawiać się, co podkusiło łowcę, by tu zamieszkać.
Skierował się za nim do salonu, oczywiście, mając nadal ze sobą swój uroczy szaliczek. Zaskoczył go widok nieznajomej kobiety, jednakże nie powiedział nic na to, jedynie kiwając głową na znak, że zrozumiał.
- Kim jest dla ciebie? - spytał się cicho. Nie potrafił sobie przypomnieć czy coś słyszał wcześniej na jej temat z jego strony. Z drugiej strony zaś... Czasem miał wrażenie, że ostatnio zbyt bardzo rozkojarzony się zrobił. Powód? Był pewny, że to wina powrotu koszmarów, zamęczających jego umysł.
Widząc, że wychodziła, uśmiechnął się do niej jedynie. Zauważył ów pokrowiec, ale... Nie, nie skomentował go. Przemyślenia zostawił dla siebie już, przekierowując się tym razem w stronę wolnego fotela i zanurzył się w nim...
By zostać nagle zapytam o dość nietypową kwestię.
Ciemnowłosy popatrzył na niego nieco z brakiem zrozumienia. Potrzebował parunastu sekund, by przypomnieć sobie ich rozmowę, po czym wydał z siebie pełne zrozumienia "aaaaa..."... By zamknąć oczy i oprzeć się wygodnie.
- Minęło trochę za mało czasu, by stwierdzić jednoznacznie, jak podchodzę do tej sprawy - przyznał się cicho. - Jednakże... Chyba warto spróbować, prawda? - uśmiechnął się krzywo. - Miałem zbyt dużo czasu by stwierdzić jak to jest być wampirem... - wzruszył ramionami. - Więc tym razem warto spróbować być człowiekiem, nie? - otworzył ślepia i spojrzał na jasnowłosego. - Dość pokrętna logika, prawda? - spytał się go.
Westchnął cicho.
- Chociaż nadal nie rozumiem, dlaczego mi to właściwie zaproponowałeś - wyznał.
Skierował się za nim do salonu, oczywiście, mając nadal ze sobą swój uroczy szaliczek. Zaskoczył go widok nieznajomej kobiety, jednakże nie powiedział nic na to, jedynie kiwając głową na znak, że zrozumiał.
- Kim jest dla ciebie? - spytał się cicho. Nie potrafił sobie przypomnieć czy coś słyszał wcześniej na jej temat z jego strony. Z drugiej strony zaś... Czasem miał wrażenie, że ostatnio zbyt bardzo rozkojarzony się zrobił. Powód? Był pewny, że to wina powrotu koszmarów, zamęczających jego umysł.
Widząc, że wychodziła, uśmiechnął się do niej jedynie. Zauważył ów pokrowiec, ale... Nie, nie skomentował go. Przemyślenia zostawił dla siebie już, przekierowując się tym razem w stronę wolnego fotela i zanurzył się w nim...
By zostać nagle zapytam o dość nietypową kwestię.
Ciemnowłosy popatrzył na niego nieco z brakiem zrozumienia. Potrzebował parunastu sekund, by przypomnieć sobie ich rozmowę, po czym wydał z siebie pełne zrozumienia "aaaaa..."... By zamknąć oczy i oprzeć się wygodnie.
- Minęło trochę za mało czasu, by stwierdzić jednoznacznie, jak podchodzę do tej sprawy - przyznał się cicho. - Jednakże... Chyba warto spróbować, prawda? - uśmiechnął się krzywo. - Miałem zbyt dużo czasu by stwierdzić jak to jest być wampirem... - wzruszył ramionami. - Więc tym razem warto spróbować być człowiekiem, nie? - otworzył ślepia i spojrzał na jasnowłosego. - Dość pokrętna logika, prawda? - spytał się go.
Westchnął cicho.
- Chociaż nadal nie rozumiem, dlaczego mi to właściwie zaproponowałeś - wyznał.
- Gość
- Gość
Re: Apartament Corneliusa Weidenhards Nętara
Przybyli do apartamentu Corneliusa, gdzie już Katy wyczekiwała ich. Niezbyt ładnie się z nimi przywitała, no ale nie było to istotne. Zgarnęła to co musiała, po czym opuściła apartament. Cornelius chciał by ta się uczyła i trenowała, nie bronił jej tego. Wiedział jednak że musi mieć tą dziewuchę na oku, no ale to temat nie na teraz. Usiedli w salonie, mając spokój i prywatność.
-To nie istotne kim jest dla mnie.
Nie udzielił informacji, unikając odpowiedzi na pytanie. Niezależnie co jednak Camilio miał w umyśle, nie powinien czasem się zapędzać. Bardzo prawdopodobne iż była to jego córka, siostra, czy nawet zwyczajny kadet którego obdarzył szczególną troską. Wolał skupić się na bardziej interesującym go tematem, a był nim Camilio i jego szkolenie (?).
- Pokręcona jest w chuj, jestem człowiekiem a mimo to wciąż uczę się, jak nim być.
Oj tak, spierał się z człowieczeństwa, co było niepokojące, lecz nie dla Corneliusa, który nie zdawał sobie z tego sprawy, albo odpowiadało mu. Łowiectwo wiele go kosztowało i ukształtowało go na takiego a nie innego osobnika. Nie ważne...
- Czemu Ci to proponuje, to proste... Patrząc na Ciebie widzę w Tobie gówno którym sam kiedyś byłem. Pomogę Ci przywrócić równowagę, podszkolę Cię, a potem sam zdecydujesz co zrobić z tym fantem.
Choć w jego głosie nie zabrakło chłodu, to jednak uważałby chłopaka za idiotę, gdyby nie chciał zmian, oczywiście na lepsze. Nie cackał się z chłopakiem nazywając rzeczy po imieniu. Po zapadnięciu słów, wstał z fotela, podchodząc do barku by nalać sobie czegoś mocniejszego, chłopakowi tez nalał. Nie był sknera. Wróci na miejsce podając chłopakowi naczynie.
- Mam wolny pokój, prześpisz się z tym, odpoczniesz, jak i zjesz coś. Od jutra zaczniemy.
Na sam początek tyle chłopakowi musi wystarczyć, nie zamierzał odwlekać tego, bo i po co?
-To nie istotne kim jest dla mnie.
Nie udzielił informacji, unikając odpowiedzi na pytanie. Niezależnie co jednak Camilio miał w umyśle, nie powinien czasem się zapędzać. Bardzo prawdopodobne iż była to jego córka, siostra, czy nawet zwyczajny kadet którego obdarzył szczególną troską. Wolał skupić się na bardziej interesującym go tematem, a był nim Camilio i jego szkolenie (?).
- Pokręcona jest w chuj, jestem człowiekiem a mimo to wciąż uczę się, jak nim być.
Oj tak, spierał się z człowieczeństwa, co było niepokojące, lecz nie dla Corneliusa, który nie zdawał sobie z tego sprawy, albo odpowiadało mu. Łowiectwo wiele go kosztowało i ukształtowało go na takiego a nie innego osobnika. Nie ważne...
- Czemu Ci to proponuje, to proste... Patrząc na Ciebie widzę w Tobie gówno którym sam kiedyś byłem. Pomogę Ci przywrócić równowagę, podszkolę Cię, a potem sam zdecydujesz co zrobić z tym fantem.
Choć w jego głosie nie zabrakło chłodu, to jednak uważałby chłopaka za idiotę, gdyby nie chciał zmian, oczywiście na lepsze. Nie cackał się z chłopakiem nazywając rzeczy po imieniu. Po zapadnięciu słów, wstał z fotela, podchodząc do barku by nalać sobie czegoś mocniejszego, chłopakowi tez nalał. Nie był sknera. Wróci na miejsce podając chłopakowi naczynie.
- Mam wolny pokój, prześpisz się z tym, odpoczniesz, jak i zjesz coś. Od jutra zaczniemy.
Na sam początek tyle chłopakowi musi wystarczyć, nie zamierzał odwlekać tego, bo i po co?
- Cornelius Weidenhards
- Łowca Z-ca
- Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Strona 4 z 5
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|