Apartament.

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Apartament. Empty Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 8:56 am

Jedna części Ratusza, dokładnie to dach, jest przeznaczony całkowicie dla samego burmistrza, bowiem tam właśnie został zbudowany apartament. Czasami bywają takie sytuacje, że głową miasta nie bardzo może opuścić Ratusz, więc musi gdzieś spać, prawda? I to wszystko za pieniądze mieszkańców. Normalnie Polska krew!

Wygląd:

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 9:39 am

Z gabinetu do apartamentu. Szlachetnemu nie chciało się wyjeżdżać z Ratusza, dlatego postanowił pomieszkać trochę w tym jakże pięknym miejscu. Wszak specjalnie go sobie zbudował, właśnie na takie okazje jak ta! Kacyk w dupie i nie ma jak ruszyć z miejsca pracy. No i oczywiście szczypta lenistwa.
Po wejściu do mieszkania, od razu ściągnął koszulę i rzucił na szafkę. Ach, przecież przedpokój i resztę pokoju sprząta sprzątaczka, co nie? Poza tym był zbyt zmęczony aby pomyśleć o wyrzuceniu koszuli do prania. Udał się do łazienki, gdzie wziął szybki prysznic i w samych bokserkach udać się na spoczynek. Oczywiście okna miały być przyciemnione bo tak jakoś nie chciał aby promienie dostały się do jakże jego seksownego ciałka.
Walnął się na łóżku i nawet nie wiedział kiedy dopadł go sen. Wampirek cały boży dzień przespał i kilka godzin nocy. Nie żeby mu to coś zaszkodziło, po prostu za dużo wypił, a zmęczenie nazbyt wielkie. I niestety po przebudzeniu taki rześki to on nie był. Kac morderca nadal trzyma! I jak tu wstać do pracy? Kto mu wstawi na kawę? Normalnie powinien brać zawsze ze sobą Fabio! No ale ten gdzieś jak zwykle uciekł i pojawić się przy szlachetnym nie chciał. No trudno...
Z wiekiem wysiłkiem pozbierał się z łóżka, wędrując do zbawiennej kuchni. No i właśnie! Nawet nie wiedział gdzie ma szukać kawy! Samuru ocipieje jak jej nie wypije! Z hukiem zamknął drzwiczki od szafki, puszczając wiązkę przekleństw pod nosem. Chyba zaraz zadzwoni do Morgany i nakaże... Nie.. Gdzieżby kazać! Prośba to większe zło i dlatego poprosi ją o zrobienie mu kawy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 10:28 am

Cornelia już jakiś czas temu rozstała się z Fabio. Wampir na nic jej się nie przyda, skoro nie wiedział nic o żadnych koncertach. Nie pogardziłaby nawet rockowym! Byle tylko pójść na jakiś i wpierdolić komuś z glana w łeb, udając, że to tylko przypadek, wszak na własną odpowiedzialność pchał się w pogo. A tak mogła jedynie pomarzyć i poszła do miasta szukać czegoś ciekawego na własną odpowiedzialność. I wiecie co? To miasto siało nudą! Nic się nie działo, zero koncertów, zero jakichś wycieczek, nawet muzeum wiało nudą, wszak było jakieś tam o historii II Wojny Światowej, a na co wampirzycy takie pierdoły? Nie brała w niej udziału, więc wpieprzać się nie zamierza. Zresztą historia była w cholerę nuda, a ona zaś ledwo podstawówkę skończyła. Naprawdę, nie wymagajmy od niej zbytnich cudów.
A zatem postanowiła znaleźć ojca i nakopać mu do dupska, żeby ogarnął tę wieś porządnie i zorganizował dla swojej kochanej i jedynej (resztę miała w dupie) córki jakieś wydarzenie. Może sam wziął pałeczki w łapę i napierdalał po garach? Mogą być nawet te kuchenne, różnicy zapewne robić nie będzie. Oburzona wiejską nudną wyruszyła na przygodę swojego życia, czyli na poszukiwanie marnotrawnego ojca, który kurwił się z sekretareczką. Szefowie zatrudniali je w jednym celu. By móc je pierdolić za plecami swoich żonek, które jak się okazuje nie umie spłodzić nawet syna! Cornelia wstydziła się za swojego brata! Rety, jak można być takim niedorozwojem?!
Szukała Samuru w Zamku. Glizda jednak gdzieś przepadła, więc wzięła Fabio za ucho i siłą wyciągnęła wieść, gdzie znajduje się jej sexy tatuś. I się wkurzyła! Znów musi zakurzać z buta do centrum miasta, gdzie to właśnie z niego wróciła! Wreszcie dotarła, grzecznie zapukała do drzwi Ratusza (blond mode) i wlazła do środka. Takiej ładnej pani z okienka spytała się, gdzie znajduje się jakiś tam Samuru Kuroiaishita. Biedulka zbladła na samą myśl o swoim szefie! Wreszcie wielka gwiazda dotarła do apartamentu i zapukała. Czekała na odpowiedź? Gdzieżby dam! Wepchnęła się dupskiem do środka, gwiżdżąc pod nosem z zachwytu.
- I ja mieszkałam na bagnach, jak jakiś Ogr! - normalnie szczęka jej opadła aż do podłogi na widok tego przepychu. Usadowiło dupsko na wygodnej leżance w salonie, by zaraz nań się uwalić. Spojrzała na sufit. Czy on był pokryty złotem?!
- Stary, wyskakuj z kasy, bo nie mam już na waciki! - niech nie będzie taki skąpy i nieśmiały, skoro sufit ma pokryty czystym złotem! A może Corn powinna przyjść ze szpachelką i zacząć skrobankę sufitu?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 10:57 am

No co poradzić, że Samuru nie ma ochoty i czasu na imprezy! Tym zajmują się odpowiednie osoby, a nie wiecznie zajęty burmistrza, który w dodatku nosi nazwisko Kuroiaishita! Więc zejść z niego i dać święty spokój, ot co... bo w ogóle czeka go jeszcze wieść o zarazie. No ale jak na razie...
Wciąż szukał swojej kawy i kiedy już pełen rezygnacji miał. zadzwonić po Morgane, doznał olśnienia i zajrzał to innej, wiszacej szafki. Była! O tak! Uśmiech od razu pojawił się na wrednej twarzy Sama. Zaparzył sobie wodę w czajniku i z wielką ulgą zalał kubek z kawą! Normalnie jak w raju, jak tylko upił kilka łyków! Od razu też nabrał gotowości do pracy! A kacyk jakby się ulatniał powoli i oddalał zostawiając burmistrza w spokoju. Serio, poczuł się lepiej.
Zawędrował sobie do salonu, nie spodziewając się żadnego wejścia gościa... I nawet nie zdążył się ubrać, kiedy bezczelnie wparowała mu córka do pokoju. Szlachetny aż zagryzł wargę, uciekając do salonu. Tam w szafkach gdzieś ma spodnie. No powaga, ta to ma wyczucie czasu i plus dla niej że mogła sobie popatrzeć na tatuśka w samych gatkach i kawą w łapie.
- Dostawałaś kasę, którą mogłaś dzielić się z matką i kupić sobie lepszy dom!
Ryknął z sypialni, walcząc ze spodniami. Po ich założeniu, znalazł jakąś czarną koszulkę z krótkim rękawem. Butów nie zakładał, podłoga czysta.
- Nie mam pieniędzy na darmozjadów.
Stwierdził chłodno, nie patrząc nawet na córkę. Jeszcze czego, może ma chodzić na czworakach i robić jej za konia? Spoczął sobie w fotelu, popijając swoją zajebistą kawę. Odnalazł pilota pod stolikiem i oczywiście włączył swoje drugie okno na świat. Od razu na jakiś bajkach dla dzieci.
- No, Corn. Idealne baje dla Ciebie. Tańczące mutanty w sukienkach.
Ach ten wredny Sam. I cham nie przyłączył, usiadł sobie na pilocie, a w łapę chwycił gazetę. Kij z tym że stara, rozwiązywał sobie krzyżówki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 11:57 am

To powinien wytrzasnąć chęć, czas i ochotę na takie imprezy! Dla córki mógłby się chyba poświęcić? Zresztą Cornelia wparadowała gwałtownie do życia swojego ojca i zamierzała mu troszkę podokuczać. Wszak wrodziła się w niego, prawda? I oczywiście musiała się poskarżyć na brata! Nie postarał się. Nie udał mu się synalek. Stać go przecież na coś o wiele lepszego, niż takie mymło, a nie chłop. Corn nie da tak łatwo o sobie zapomnieć, bije się w umysł Samuru i ten będzie już zdany wyłącznie na łaskę własnej córki! Poza tym, knuła już jak doprowadzić do rozwodu tej brzyduli z jej seksi tatą! Powinien znaleźć sobie o wiele lepszą kobietę. Gdyby żyła jeszcze jej matka, zeswatałaby ich razem. Tak zajebiście do siebie pasują, że nawet nie mają o tym pojęcia. Ale teraz, nie było o czym mówić. Cornelia wpadła na jeszcze bardziej genialny pomysł. Skoro była córeczką tatusia, to sama wepchnie się na miejsce królowej dla niego, a potem zajmie miejsce żony dla niego! Bardzo sprytny plan. Tak sprytny, że dziewczyna aż musiała się uśmiechnąć pod nosem.
I pierwszy raz ujrzała tatuśka w galotach!
- Gustowny namiocik! - na pewno podniecił się na samą myśl o pięknej, blondwłosej córce, więc gdzie tam dopiero móc podziwiać jej piękno na własne oczy. Skromność zdecydowanie odziedziczyła po ojcu.
- Dzieliłam! Nie jestem sknerą, jak co poniektórzy... - ową aluzję wypowiedziała tak cicho, że niemalże nie dało się jej usłyszeć. I bardzo dobrze. Napuszyła się jak kocica i wypuściła głośno powietrze. Swoimi długimi i czarnymi pazurami zaczęła stukać w stoliczek przed leżanką, na którą księżniczka się ułożyła. Ona naprawdę była księżniczką! Przecież jej superaśny Papcio - Srapcio był głową rodu, nie?
Jak to nie miał pieniędzy? Już dziewczyna z niego coś wyciśnie! Choćby to były jego ostatnie pieniądze! Zresztą spodziewała się takiej odpowiedzi i wzięła coś ze sobą!
Kiedy Samuru tylko usiadł na zadzie i włączył telewizor, Cornelia zapiszczała i władowała się na kolana do ojca. Objęła go mocno w szyi, czoło opierając o jego twardą jak... głaz klatkę piersiową/
- Obejrzysz ze mną bajkę? - a po chwili zaraz odkleiła się od jego szyi, uniosła lekko bioderka (całkiem przypadkowo piersiami muskając policzek szlachetnego) i z kieszeni wyjęła KOPIĘ dokumentu z alimentami. Wiedziała, że Samuru może się  wkurwić i podrzeć dokument, temu wzięła kopię. Zresztą ostrożność miała po ojcu, umiała załatwiać swoje interesy i zadbać o swoją przyszłość. Była władcza i musiała dostać to, co chciała. Pomachała papierem przed gadzimi oczami wampira.
- Jak umiesz czytać to czytaj, pod czymś się podpisał. - rozłożyła papier na jakieś dwie sekundy, po czym znów go zwinęła, uniosła lekko biodra (znów przypadkiem muskając piersiami jego policzek), schowała papier do kieszeni i oklapła na kolana ojca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 1:50 pm

Nie jego wina, że jej brat taki jest. Zajmowała się nim matka, bo on czasu nie miał. No i w ogóle nie nadawał
się wtedy na opiekunkę, choć w sumie teraz też nie. Zapatrzony w swoją mordę, często zapominał umyślnie o innych. Ot, taki cham.
Rozwód z Sophie? Powodzenia. Szlachetny na razie nie miał w planach rzucenia żony, przecież wyznał jej, że jest jego starą, parą butów... Choć owe wyznanie miałem swoje mroczne dno, huehue. I że niby co? Ma stanąć przy boku ojca jako żona? Z czego spadła i rozbiła swoją małą pacynkę iż wymyśla takie głupoty? Awrrr...
Warknął na jej słownictwo odnośnie namiocika. Nie podniecił się na jej widok... Po pierwsze - to Samuru. Po drugie - to Samuru Skurwiel. On się nie podnieca (na trzeźwo). No i, no i toć to jego córka! Zbokiem to on nie jest.... Prawda?
- Ja wszystko słyszę!
Odezwał się gniewnie na jej słowa, nic więcej nie robiąc w tej sprawie. Bo po co? Tak jakoś czuł, że ta małolata jest tak pazerna i łasa na bogactwo co on. Krew tatusia normalnie.
Jak tylko wcisnęła na niego swój mały tyłek, szlachetny głośno westchnął. Starając się skupić na krzyżowce. Szło mu nawet dobrze, bo rozwiązał już prawie całą i to bez rozpraszania Corneli.
- W żadnych wypadku.
Oznajmił, już wcale nie zwracając na nią uwagi. Byleby mu nie przeszkadzała aż nadto. Bo na takie siedzenie na jego kolanach miał już przerobione z Sofą i taka odporność została. Dlatego Corn niech sobie siedzi, dopóki oczywiście ten nie straci cierpliwości.
Przechylił łeb na bok, jak wampirzyca podniosła się na jego kolanach i wyciągnęła coś z kieszeni. Jakoś nie chciał aby muskano go cyckiem i to przez własną córkę. To takie nie ba miejscu oraz dziwne.
Nie zwrócił uwagi na wyciągnięty papier, bo przecież wiedział doskonale co ta nosi. Głupia nie jest, ot co. Jedynie zerknął kątem oka, wzdychając ciężko.
- Masz tu siedzieć.
Rzucił zmęczonym głosem, zganiajac ją ze swoich kolan. Rzucił gazetą w jej stronę. Poszedł sobie do sypialni, biorąc z szafki nocnej portfel. Może wystarczy czek? Albo da jej jakąś kartę i szybko przedzwoni do banku aby nałożyli odpowiedni limit przekroczenia wydatków. Samuru mógłby się pochorować jakby dużo wydała.
Wrócił do salonu, gdzie powinna siedzieć Cornelia.
- Dostanesz kartę kredytową. Mając moje nazwisko i powiązanie możesz korzystać z niej dowoli.
Po tych słowach, sięgnął jeszcze po telefon i przy niej zajął się rozmową z pracownikiem banku. Niech wie, że Sam już z góry skrócił jej wydatków do minimum. A mru. ♥


Ostatnio zmieniony przez Samuru dnia Sob Lip 06, 2013 5:44 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 7:35 pm

Czyjaś wina musiała to być! I Cornalia wiedziała, że to wina tej paskudnej i brzydkiej macochy! Nie podpadła do gustu dziewczyny, więc całkowicie nie wiedziała, co jej ojciec widział w tej dziewuszki. Corn miała większe cycki od niej! Więc w ogóle nie rozumiała swojego ojca. Zmarszczyła nosek z niezadowolenia. W nosie miała kto go wychowywał. Cornelią także zajmowała się matka, nie miały nawet takiego dostatku, ponieważ matka pielęgnowała pieniądze po to, aby dziewczyna miała lepszą przyszłość. A jednak była o wiele lepsza niż Elliot, o wiele bardziej męska i drapieżna!
- To dobrze! Nie masz problemów ze słuchem. - jakby nie patrzeć słuch był bardzo ważny dla każdego wampira, więc skoro usłyszał słowa wampirzycy, nie musiała mu podawać numeru do laryngologa!
Cornelia nie miała nic przeciwko temu, że tatcio sobie rozwiązywał krzyżówki, jednak mógłby z nią obejrzeć tę bajkę, skoro już nastawił odpowiedni program. Wampirzyca w życiu nie oglądała telewizji! Była to dla niej nowość, kiedy przestąpiła próg Zamku.
- Nie bądź taaaki! Córcia tęskniła! Mógłbyś spędzić trochę czasu ze mną na oglądaniu bajki!
Napuszyła się i zacisnęła piąstki na jego koszuli. Nie szarpała go, po prostu usiłowała zwrócić na siebie jego uwagę. A szło jej to o wiele lepiej niż Elliotowi! Była z siebie dumna, naprawdę.
CORNELIA BYŁA LEPSZA OD SOPHIE. Szlachetny powinien wreszcie sobie wbić ten fakt do główki i zapamiętać do końca długowiecznego życia.
I normalnie zawiodła się, kiedy Samuru odsunął łeb, żeby ta nie tknęła go piersiami. Nie dała niczego po sobie poznać, a potem znów siedziała na jego kolanach. Samuru szybko ją zrzucił i kazała siedzieć na miejscu. Wzruszyła jedynie ramionami i przewiesiła się przez fotel tak, że głowa zwiała z jednego oparnia, a nogi z drugiej, zaś tyłek spoczywał normalnie na miejscu do siedzenia na fotelu. Sięgnęła po gazetkę tatcia i zaczęła kończyć krzyżówkę, którą ten zaczął rozwiązywać. Była inteligentna, mimo że skończyła jedynie podstawówkę. Szkoła miała się nijak do wiedzy czy inteligencji, a Cornelia uważała, że szkoła i wykształcenie nie jest jej póki co potrzebne i nie będzie marnować na to życia. Wreszcie tatcio wróciła, wampirzyca spojrzała na niego złotymi tęczówkami i wyszczerzyła się, ukazując rząd ostrych kłów. Wysunęła jaszczurzy język i zasyczała.
- Jaaa Cię! Ale Ty szczodry! - zerwała się na równe nogi, rzucając gdzieś tam na bok gazetę. Pobiegła w jego stronę i uwiesiła mu się na szyi, skacząc wokół niego. No masz babo placek, Corn uwielbiała tatuśka. Nie przejęła się tym, że wampir ustanowił limit wydatków. Znając Cornelię, to i tak będzie oszczędna i nie weźmie ani jena z konta ojca, a będzie jeszcze pomnażać jego pieniądze! Więc spokojna główka burmistrza, córcia nie uszczupli jego konta, nie była marnotrawna. Wreszcie przestała skakać i spojrzała na niego całkiem poważnie.
- Myślisz, że jako Twoja córka muszę mieć wyższe wykształcenie? - nooo, dla ojca mogłaby się poświęcić, aleee taaak jej się nieee chciało, że szok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 7:01 am

Kto wie czy Cornelia nie nadawała się bardziej na następcę Głowy rodu niż Elliot i mimo tak wielkiej różnicy krwi, chodziło tutaj o twardość charakteru, podejmowania decyzji i przede wszystkim podejścia. Ell latał za swoją narzeczoną, mając gdzieś rodzinę, Samuru nie pochwalał tego. W dodatku był za delikatny... Bo co by zrobił gdyby przyszła mu rozmowa z wściekłym Ringo? Albo zwykłe spotkanie rodzinne. Ktoś zawsze musiał trzymać pieczę nad bestiami rodu Kuroiaishita. Syn burmistrza mógłby sobie nie poradzić, bo jak wiadomo, tu nie chodzi tylko o siłę szlachetnego, ale umiejętności dyplomacji z naciskiem na chłód i stanowczość. Zero emocji.
Oczywiście, że ma dobry słuch. Czasem aż za dobre, bowiem głośne dźwięki mogą ranić jego uszy i powodować okropne bóle migrenowe.
- Patrzenie na tańczących błaznów w przebraniach dinozaurów, nie robi na mnie wielkiego wrażenia i nie przyciąga mojej uwagi. Zatem przestań mnie zmuszać do czegoś, co mnie wyraźnie i-r-y-t-u-j-e.
Może i zmuszanie go do oglądania bajki z nią było z jej strony złośliwe, lecz Samcio skorzystał z okazji i doradził aby na przyszłość nie starała się go prowokować. Samur to groźny potwór, może wyrządzić krzywdę. Co już matka Corn powinna ją uprzedzić, wszak ile razy usuwał jej adoratorów i w sposób nazbyt brutalne.
Kwestia która lepsza pozostawi na którymś tam plan. Samuru zajmował się najpierw praca, później przyjemności i na końcu mniej ważne sprawy jak porównywanie piersi córki do jego żony. To naprawdę... obrzydliwe.
Wrócił z portfelem, patrząc na leżąca sobie córkę. Kończyła krzyżówkę? Te ostatnie hasła? Ach, na pewno szło jej to bez problemu skoro bystrość odziedziczyła po tacie. No ale po kim miała ten gadzi język? Jak widać Testamenta geny są tak mocne, że i w przyszłym pokoleniu musi namieszać.
- Co miesiąc będę Ci dokładać i śmiało możesz uznać, że to Twoje kieszonkowe. Oszczędzaj.
Dopowiedział te słowa, zanim wręczył jej kartę. Była taka ładna, cała czarna z malunkiem czerwonego, chińskiego smoka. A wygrawerowane imię i nazwisko burmistrza rzucało się w oczy kolorem krwi. Totalny szpan. Co do jej podskoków, wystarczy iż się odsunął na bezpieczną odległość.
- Musisz!
Niemal od razu odpowiedział zanim ta zamknęła buzię. Przecież jeśli miałaby zostać głową rodu, musi mieć jakąś wizytówkę, chociażby szkoły lub inne ważne i szokujące umiejętności. O tak, tradycja nader głupia, ale Sam zmieniać jej nie chciał.
Jak się ucieszyła, zadzwonił jeszcze w jedno miejsce. W końcu ma kolejną potrzebę jaką trzeba szybko załatwić, mianowicie zaspokoić głód. I do kogo zadzwonił, achh... do Lorenzo. On zajmuje się dokarmianiem burmistrza.
- Jak będziesz grzeczna, pozwolę Ci zostać na śniadaniu.
Wypalił nagle, wciskając telefon z powrotem do kieszeni. Skierował się teraz sam na leżankę i najzwyczajniej w świecie, uwalnił się na niej, dając upust leniowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 12:37 pm

Oczywiście, że nadawała się o wiele bardziej na następce głowy rodu Kuroiaishita, niż jej nieszczęsny brat! Choć wątpiła szczerze, by ojciec mianował ją na takie stanowisko. Już nie chodziło o płeć (wszak nawet w Japonii jest już równouprawnienie, które nie weszło w życie Japończyków), jak i niższy status krwi, to głównym powodem będzie fakt, że Cornelia była z "nieprawego" łoża. Nie miała zatem prawa w ogóle wtrącać się do spraw związanych z rodem. Był bękartem.
Cornelia wiedziała, kiedy można sobie pożartować, choćby z ojcem, ewentualnie z niego, a kiedy należy przestać i przybrać poważną postawę, żeby nie przynieść Samuru wstydu albo co gorsza całemu rodowi. Kiedy przyjął ją pod dach Zamku, musiała wreszcie zacząć się zachowywać się odpowiedzialnie, bo jeszcze własny ojciec zacznie się i za nią wstydzić. Wystarczy, że miał na głowie problemy z Elliotem, nie zamierzała dokładać mu kolejnych na barki.
- Wydajesz się spięty, wiesz? Ta głupia bajka mogłaby Ci pomóc. Wyluzowałbyś się. Poza tym ostatnio nie byłeś w najlepszej kondycji, pamiętasz? - czyżby zaczęła martwić się o ojca? A gdzie tam! Przecież ktoś musiał dawać jej pieniądze, nie? No właśnie! Więc jeśli z Samuru coś się stanie, nikt już nie zajmie się jego bękartem. Choć prawdę mówiąc, może faktycznie się o niego martwiła. Posiadała jakieś uczucia, co zdecydowanie miała po matce.
Był groźny, ale swoim krzywdy nie zrobi. Huehue. Miał przejebane, bo Corn doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Najwyżej później obudzi się z rękoma w nocniku.
Jakie znowu obrzydliwe! Była taką małą kopią swojej matki, więc naprawdę szlachetny mógłby się ogarnąć. Przecież u wampirów kazirodztwo to nic zdrożnego!
Tak! Wampirzyca ze swoją wspaniałomyślnością ukończyła za ojca tą krzyrzóweczkę, szczerząc się pod nosem. Położyła ją na stoliku, gdy wrócił z portfelem w łapie.
- Nie lubię wydawać pieniędzy na pierdoły. Wolę je w coś zainwestować. No wiesz, mam smykałkę do interesów i biznesów. Tamte pieniądze od Ciebie też oszczędzałam, pomnażałam je. - wzruszyła ramionami. A niech wie, że Corn nie jest marnotrawna i nie wydaje pieniędzy ani na mężczyzn do towarzystwa, ani na drogie ubrania czy biżuterię, której nie znosiła.
- Mógłbyś mi coś powierzyć pod "opiekę". - nieśmiało zaproponowała, chowając kartę kredytową. Zapewne sama uda się do banku i dowie jak najlepiej zadbać o te środki pieniężne, jakie wręczył jej ojciec.
Westchnęła głośno i ceremonialnie, na samą myśl, że musiałaby się udać do gimnazjum, szkoły średniej, a wreszcie na studia. Czy ojciec wiedział, że córcia jest tylko po podstawówce? Zapewne nie, ale zaraz się o tym dowie.
- Bo wiesz... skończyłam tylko podstawówkę, ekhym.
Odchrząknęła w taki sposób, jakby właśnie się czymś udławiła. W sumie i tak się dziwiła, że w tak spokojny sposób jest w stanie rozmawiać z ojcem. Lecz nagle zmieniła temat! Wiadomo, szkoła to wstydliwa rzecz.
- W ogóle, mój brat to ciota. Jest głupszy od sera, naprawdę!
Ha! Musiała się poskarżyć. Oczywiście to nie była wina Samuru. Wszak wystarczy spojrzeć na Cornelię! Wykapana córeczka tatusia. Ostry charakterek.
Śniadaniu? Że co? Zmarszczyła nosek, nie wiedząc, że tym śniadaniem będą żywi ludzie.
- Z chęcią, tyle że ja nie trawię ludzkiego pożywienia. Jest obrzydliwe.
No, ale krwi to ona nie odmówi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 6:30 pm

Samuru też był bękartem! Kanibal miał skok w bok z seksowną szlachetną i poważnie. Taki chudy inaczej zabawiał się z kochanką... Cóż najwidoczniej ojciec ma w sobie To coś, co przyciąga kobiety. Zazdrość, serio. No ale do rzeczy... Corn mogła zostać Głową rodu i nieważne czy z prawego czy lewego łoża. Nawet może być z pod! To decyzja Sama i chuj do tego wszystkim!
Dokładnie. Musi umieć żyć w zamku, wszak tam mieszkają sami psychopaci. Także i szczury tam żyjące przejawiają skłonności do sadyzmów i wyrzucania petów na chodniki. Takie o to wredne, nie... GANGSTERSKIE gryzonie!
- Żadne głupie bajki mnie nie odstresują. Wolę przegryźć komuś tętnice... To mnie dopiero uspokaja!
Stwierdził poważanie, pomijając słowa odnośnie złego stanu. Marcus już dostał na pewno za swoje i musi zacząć uważać z kim zadziera, bo przecież doskonale wie, że Samuru to mściwe bydle.
A jej troska? Wielkie mi rzeczy, on sam by się o nią nie martwił. Teoretycznie była jego córka, bo w praktyce, mógł ją porzucić... I co?! Na szczęście się na to jeszcze nie zapowiadało.
Może i u wampirów związki między rodzinne są normalne, ale Samuru to nie inne wampiry! Ma swoją dumę, swoje zdanie i tego nie zmieni, za Chiny! Chyba, że zostanie zmuszony zabrać ją za żonę.
- No co Ty nie powiesz.
Skomentował jej skromność, bez cienia uśmiechu. Ach, mógłby dostać gdzie jeszcze zakwasów na twarzy.
- Zapomnij.
Koniec tematu. Szlachetny już nie ma ochoty o tym rozmawiać, w końcu boli go gdy ktoś zabiera mi jego ciężko zarobione pieniądze.
Edukacja najważniejsza! Więc jak tylko usłyszał, że skończyła tylko podstawówkę, spojrzał na nią z niedowierzaniem. Kpiła z niego? Co robiła zatem przez ponad cztery lata? Matka jej nie upilnowała?!
- To co robiłaś przez ten czas?
Spytał poważnie, wciąż na nią patrząc. Ta dziewczyna go zadziwia! Westchnął aż, przeczesując włosy dłonią. Jednak szybko zmieniła temat. Elliot ciota? Uniósł brew, choć mimo wszystko nie wyglądał na kogoś kto się przejął ubliżeniem dziecku. Tak to bywa w rodzeństwie.
- Jest delikatny jak na Kuroiaishite i właściwie czemu tak sadzisz?
Nie no i tak go ciekawiło skąd wnioskuje takie przypuszczenie, nie znając Ella. Awrrr... Miał niezłego lenia.
No to niech się cmoknie. Samuru sam się zabawi z dostarczonymi ofiarami. I właśnie teraz one nadeszły. Rozległ się dzwonek do drzwi. Szlachetny wstał z leżanki, kierując się do drzwi. Po otworzeniu ich ujrzał Lorenzo z ludzką, młodą parą. Kobieta i mężczyzna... Ubrani w łachmany i skuci kajdanami. Oczy zaszyte wraz z ustami. Wepchnięto ich do środka, po czym szlachetny zamknął drzwi.
- Skoro nie trawisz ludzkiego jedzenia, ta para będzie moja.
Zawołał pełen jadu, łapiąc pod ręce swoje ofiary. Corn nie chciała, więc będzie więcej dla niego, ot co! Wprowadził ich sobie do salonu, rzucając blisko leżanki. Z szafki wydobył nóż sprężynowy, a kuchni dwie stalowe miski i taką długą, z gumowego plastiku rurkę. Co kombinował? Ha! Dobrał jeszcze sznury i łańcuchy!
- Masz tego nie tykać skoro nie chcesz.
Oświadczył z kocią mordką, kładąc swoje przedmioty obok. Pierw chwycił kobietę - jasne włosy, zgrabna. Związał jej ręce jednym końcem sznura, a drugi rzucił w stronę sufitu... Były tam wmontowane haczyki... i to w solidny sposób. Przerzucił przez hak sznur związując go w śmiały sposób. Lecz pierw podciągnął trochę dziewczynę aby zawisła tuż przy suficie. Jedna miska wylądowała pod jej nogami, później nóż poszedł w ruch! Rozpruł jej bluzkę, a następnie brzuch. Wnętrzności z głośnym pluskiem wpadły do miski, zachlapując trochę podłogę krwią. Nie szkodzi, wyczyści się. Dla kogo te bebechy? Zagwizdał i po chwili zza drzwi tarasu wybiegły dwa duże psiury. Dostojny Burzum i Mięśniak Thorn. Oba dwa potężne zwierzęta karmione wampirzą krwią i szczególnie zadbne. Samuru kochał te psy, a one oczywiście odwajemniały mu to jedyne uczucie ze szczerością.
- Moje kochane psiaki. Brakowało wam pana, prawda? Bo mi was bardzo.
I po tych czułych słowach, podsunął im wielką miskę z flakami człowieka. Te zaczęły łapczywie pochłaniać prezent od pana. Co do samego pana, hmmm... wbił rurkę w rozwalony brzuch ofiary i uwalił się z nią na leżance. Drugi koniec rurki wepchnął sobie do ust, by pociągnąć z człeka krew... Teraz już wiadomo na co mu to wszystko. Miski dla psów, rurka - słomka dla leniwego Sama. A co do Corn? Figa z makiem! Ma sobie patrzeć jak jej tatuś zaspokaja swój krwawy głód w dość nietypowy sposób.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 7:42 pm

Cornelia nie miała pojęcia, że jej ojciec także był bękartem. Zresztą nie startowała do zajęcia tak ważnego miejsca w rodzie. Uważała, że to nie dla niej. Nie to, że była nieodpowiedzialna, ale to powinien być ktoś o wiele lepszy od niej. Mimo wszystko miała zaledwie krew niższą czystą, kto by jej się podporządkował? Każdy by ją wyśmiał, bo przecież liczy się status krwi. Nie załamywałaby się, co to to nie. Miała silny charakter i była silna psychicznie, jednak nie miałaby żadnego przebicia wśród rodu, gdzie są niemalże sami szlachetnokrwiści. Poza tym szczerze wątpiła, aby ojciec złożył jej taką propozycję, niemalże nie do odrzucenia. Nie wiedziałaby co uczynić, naprawdę.
Nie skomentowała już jego słów odnośnie bajek. Wiedział lepiej, co go uspokaja. Sama zaś wzruszyła ramionami, nie będzie go przecież na siłę zadowalać.
Martwiłby się! Cornelia to wiedziała i koniec kropka! Inaczej być nie mogło. Nawet jeśli jego zamartwianie podchodziło pod zwykły obowiązek, dziewczynie nie będzie to przeszkadzało tak długo, jak długo wampir po prostu będzie przebywał w jej towarzystwie. Nawet jakby miał ją obrazić. Panienką delikatną nie była, zniesie obrazę z jego strony z dumną miną i nawet się odwdzięczy, a co! Była mściwa, niemalże jak ojciec. Odziedziczyła po nim tylko te najlepsze, skurwielskie cechy.
Napuszyła się teatralnie. Skoro nie chciał powierzyć dziewczynie żadnego interesu, sama sobie jakiś wynajdzie! Mało to było banków, które mogłaby okraść? Albo włamać się do jakiegoś przedsiębiorstwa, wykraść papiery własności, podrobić kilka podpisów i zanieść "legalny" papierek do ratusza. Tatuś na pewno z chęcią podpisze akt własności i nawet nie opodatkuje, prawda? No właśnie!
- Ćwiczyłam się w podrabianiu podpisów. Przydatna umiejętność. Czytałam wiele książek, głównie ekonomicznych... - urwała gwałtownie, bo to zapewne było pytanie retoryczne. Co ojca obchodziło, co robiła dziewczyna przez cały ten czas? No na dobrą sprawę to nic. Wielkie zero, jak to moje na moim koncie.
- Weź, jak on się ubiera! Jak pipa na studiach! A to jak wygląda i się odzywa jest po prostu śmieszne. Daleko mu do Ciebie. - stwierdziła, spoglądając na swoje czarne jak noc pazury. Niech wie, że syn mu się nie udał. Lepiej niech to naprawi nim ucierpi na tym caaaaały ród!
Corneli nie o to chodziło. Sądziła, że burmistrz zamówi jakieś lamerskie tosty z jajkami sadzonymi na boczku. Nie znosiła właśnie takiego żarcia. Nie mogła tego strawić i żyła jak pies po zjedzeniu opony. Nie miała nic przeciwko piciu przesłodkiej krwi prosto z tętnicy szyjnej. Takiej nigdy nie umiała odmówić! I oczywiście miała problem z samokontrolą, aż wstyd, wiadomo. Cóż poradzić? Może miała to w genach? Bo mimo, że się starała, sama nie dawała sobie rady. A prosić się nikogo nie zamierzała.
- Nie o to mi chodziło... - stwierdziła, spoglądając z apetytem na parkę, która właśnie weszła. Aż załaskotały ją dziąsła! Wbiłaby swoje kły w pachwinę tej suki i spijała krew, zaśmiewując się jak psychopatka. Nie patrzyła na ojca, obserwowała zwierzynę, niczym przyczajony lampart. Dało się także dostrzec drapieżność w źrenicach, które zmieniły swoją barwę na zieloną i zaraz na czerwoną. Zasyczała, wysuwając język. Parząca ślina była bardzo bolesna...
Patrzyła jak wampir przewiesza swoją niemą ofiarę na haku. Następnie rozcina bluzkę, ukazując bladą, zdrową, ludzką skórę i zatopił w niej ostry jak brzytwa nóż. Wnętrzności wpadły z pluskiem do michy, a cudowny zapach krwi rozszedł się po całym pomieszczeniu, trafiając wreszcie do wyczulonych, wampirzych nozdrzy Corneli. Oblizała się zachłannie i wstała. Jednak nie zaatakowała. Miała na to wielką ochotę. Pierwsze łuski wyrżnęły się na dłoniach wampirzycy, więc wycofała się. Trafiła na taras, mijając się z psami. Piękne, groźne i zadbane. Nie mogła ich zaatakować, skoro Samuru sobie ich zaklepał. Złapała dłońmi za barierkę, chcąc się uspokoić. Miała wielką ochotę zaatakować tego mężczyznę. Miał wypisane na czole "SMACZNY TOWAR", ale musiała obejść się ze smakiem.
- Szlag by to... - naprawdę, powinna się wstydzić. Nie umieć panować nad głodem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lip 07, 2013 6:27 am

Bez przesady. W rodzinie Kuroiaishita rzadko dochodziło do upokarzania niżej krwi, jak pisałem, że tutaj chodzi o osobowość Głowy rodu, a nie jego status krwi (no oczywiście nie może być nią wampir, który był kiedyś człowiekiem, takiego mogliby zjeść na miejscu). Zatem, sranie w banie. Koniec tematu.
Ależ nie martwił. Samuru nie ma w zwyczaju zamartwiać się o innych, zwykle wolał od razu zadziałać, niżeli siedzieć. Chyba, że musiał. No ale nie ma o czym gadać, szlachetny to typ skurwiela i lodowatego gada. Jego chłód nie przełamie nawet widok chorych dzieci. I skąd ta pewność, że utrzyma się twardo, kiedy Samuru zacznie jej ubliżać? Ostatnie ich spotkanie w zamku, nie wyglądało najlepiej i ta nie wytrzymała. Więc jak bardzo ma twardy charakter przy ojcu? Przy nim nie raz Sofa wymiękała, Ringo czy nawet i Hiro. O ojcu już nie wspominając - bał się własnego syna.
Mogła się puszyć. Wampir wzruszył ramionami, nie ciągnąc dalej tematu. Ach... dobra w podrabianiu podpisów? Wielkie mi rzeczy, Samuru także umiał to robić. Uśmiechnął się sztucznie do córki, nie komentując. Już nie będzie jej szkodził, lenistwo nie pozwala.
- Nie podlizuj się.
Skwitował temat, odwracając od niej swoją uwagę. Co poradzi, Elliot już się nie zmieni. Choć Sam by go kołem łamał... Już jest na to za późno.
Za późno! Odmówiła. Samur już nie odda swojej parki, Corn musi obejść się smakiem. I co? Ma dowód na to, że ma gdzieś swoje dzieci! Krwiożerczość, pazerność... cechy po Kanibalu, ot co. Biedna Corn.
Po odpowiednim zajęciu się dziewczyną, szlachetny dorwał się do jej krwi, pijąc poprzez rurkę. Ciagnął zachłannie, pijąc dużymi łykami. Długo się głodził... Aż dwa dni! Więc... Jak ma się z nią podzielić?! Nie ma bata. No i nie miała tego co Samuru i Kanibal. Nie ma tak silnych kwasów by trawić pokarm stały, choć i to za przyjemne nie jest. Nie mają dokładnie rozwiniętego układu pokarmowego, więc co nie strawi - zwracają. Ale i tak są wyjątkami!
Dziewczyna udała się na taras. Najwidoczniej nie mogła sobie poradzić z zapachem krwi i najprawdopodobniej z głodem. No normalnie, aż nie mógł przejmować. Odmówiła, więc musi cierpieć. A jak wiadomo, szlachetny jeszcze bardziej będzie ją denerwować. Zaczął się zachwycać smakiem krwi! Mruczał, oblizywał i chwalił głośno, niech słyszy Corn jak bardzo dobre są jego ofiary!
Jak skończył z kobietą, zajął się mężczyzną. Jemu nie robił nic strasznego, jedynie nożem rozciął mu szyję, do której natychmiast się przyssał. Tak go wkręciło, że aż pazury jakie miał na jego ramionach, zatopił głęboko. Biedak żył, lecz nafaszerowany prochami za bardzo nie miał, jak się bronić. Po tak skromnym posiłku, oderwał się od męskie ofiary. Już nie żył, Samuru wypił do ostatniej kropli krwi. Wyciągnął pazury z ramienia, które szybko oblizał. Nic nie może się zmarnować
- Cornelio, czy wszystko w porządku?
Zapytał na tyle głośno, aby mogła go usłyszeć. Ach, normalnie aż się roześmiał perfidnie. Leżał sobie głową na ciele Burzum, jaki właśnie skończył jeść, a wierny Thorn położył łeb na klatce piersiowej wampira, więc ten mógł go poskrobać na psim uchem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lip 07, 2013 8:04 am

Cornelia była pewna swego. Da radę wytrzymać słowa ojca. Pierwsze spotkanie było przełamaniem lodów, zbadaniem gruntu, na który ma się wejść. Musiała wiedzieć na ile może sobie pozwolić w towarzystwie ojca. Do którego miejsca może być na tyle uszczypliwa, by nie oberwać. Wiadomo, nie chciała się przekonać na własnej skórze o sile ojca, jak i nie chciała poznać na sobie jego zabójczych mocy. A zatem zachowywała umiar, nie przekraczając tej cienkiej linii. Dodatkowo zdawała sobie sprawę, że nie była twarda jak głaz, jak szlachetny. Miała uczucia, o czym wspominałam, jednak nie brała do siebie wszystkiego. Samuru był jaki był, ale można powiedzieć, że już zaistniała między nimi specyficzna więź. Ha! Była lepsza od Elliota, bo Cornelii się to udało już przy drugim spotkaniu, a ta ciota ma z osiemnaście lat i ojciec nadal się go wstydzi.
- Troszkę wazeliny każdego dnia nie zaszkodzi.
Odpowiedziała, szczerząc się do Samuru jak głupi do sera. Nie musiała martwić się o żadne zmarszczki, przecież urodę miała po ojcu, więc żadna skaza jej nie zbruka, wiadoma sprawa. W dodatku wyglądali jak rówieśnicy czy para, a nie jak córka z ojcem.
Cornelia musiała obejść się ze smakiem na sam widok krwi. To jeszcze nic, naprawdę. Musiała to przecież wytrzymać, inaczej wstyd przed ojcem! Ten to miał fajnie, umiał panować nad głodem. Ciekawe czy kiedy był w jej wieku miał także z tym problemy. I jak sobie poradził?
Wampirzyca wbiła pazury w balustradę, która zaraz pękła pod siłą nacisku. Miała w nosie czy ojciec się wścieknie. Musiała sobie jakoś poradzić i wyładować swoją energię, więc uznała, że będzie to najlepszy pomysł. Nawet nie wiecie jak bardzo chciała znaleźć się na miejscu jednego z psów, żeby wylizać michę z krwi. A kiedy zaczął zachwalać tę pyszną krew, zapragnęła stąd uciec! Jak najdalej, a jedynym wyjściem był taras i skok w dół. Wychyliła się, sprawdziła jak daleko jest do ziemi i doszła do wniosku, że pewnie się nie zabije. No ale, po cóż posuwać się do tak drastycznych metod i dać satysfakcję ojcu? Oj nie! Nie z nią takie numery! Nie da mu się. Pokaże, że jest godna noszenia tego nazwiska i chuj ją cała reszta obchodzi. Kilka głębszych oddechów na uspokojenie, policzenie do dziesięciu i z powrotem zanurzyła się do salonu. Nie oddychała, unosiła jedynie dla niepoznaki klatkę piersiową. Powaga, skupienie i szalony uśmieszek błądzący na wargach wampirzycy. Normalnie jakby nic przed chwilą nie miało miejsca!
- Och, prawie uwierzyłam, że się martwisz! Naturalnie wszystko w porządku. Czuję się świetnie, wręczy wybornie, niesamowicie kurwa zajebiście się czuję! Dziękuję, że pytasz?
Ostatnie słowa już ironizowała. Rzuciła okiem na wiszące zwłoki i przycupnęła sobie na fotelu. Było świetnie! Świetnie! Wybornie i cudownie! Ciągle to sobie powtarzała, jakby chciała wierzyć we własne słowa.
- Widzę, że preferujesz francuskie śniadania.
Stwierdziła po uważniejszym przyjrzeniu się parki. Mieli taką francuską urodę. Żabojady, ślimakojady i serojady.
- Jak poznałeś moją matkę?
Wypaliła ni z gruchy ni z pietruchy, oblizując się zachłannie rozwidlonym jęzorem. Pazury wbiła głębiej w oparcie fotela, jakby to miało ją powstrzymać przed wylizaniem truposzy z krwi. Przecież mieli ją jeszcze na skórze, na rozpłatanym gardle wciąż napływały śladowe ilości posoki. Ach, miała taką wielką ochotę się przyssać. Odwróciła wzrok, spoglądając w drugą stronę. Opanowanie...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lip 07, 2013 9:14 am

Wazelina... Nie dla niego, choć czasem śmiesznie posłuchać, jak wszyscy liżą mu dupę, byleby się przypodobać i zyskać na uwadzę szlachetnego, co oczywiste nigdy do tego nie dochodziło. Więc starania zwykle szły na marno.
Och, także i Sam ma chwile słabości, nie mogąc powstrzymać swojego głodu. Lecz kiedy czuje, że tak się stanie, musi się odizolować od innych i jakoś sobie poradzić. Zwykle poluje, wszak to urodzony drapieżnik. Niczym kobra hipnotyzuje swoje ofiary i je atakuje. Corn zapewne miała swój sposób, który oczywiście nie leżał w interesach szlachetnego. Miał wyjebane.
Nie no, skakać przez balustradę? Litości... To taki dramat! Samuru by nawet palcem nie kiwnął, aby jej pomóc. Jak głupia to niech skacze, ach. Mógłby ją nawet wesprzeć i pomóc wyskoczyć, na przykład... popchnąć ją. To byłby melodramat, wrau! A zniszczenie balustrady po prostu obciąży kosztami dziewczynę, prosta sprawa.
Uzyskał odpowiedź na którą wybuchł jeszcze głośniejszym śmiechem. Co za dziewucha. Aż taka naiwna? Tatuś się nad nią nie ulituje, przecież sama odmówiła, a on się grzecznie tego trzyma.
- Czy ja wiem? Francuzi mają to do tego, że ich krew zawsze czuć tchórzostwem.
Stwierdził sucho, patrząc na dziewczynę wchodzącą do salonu. Ale miała minę! Na bank przymierała głodem i niech zapomni, że dotknie psią miskę. To są naczynia jego psów i wara od nich. Burzum podniósł łeb, wlepiajac swoje głębokie spojrzenie na Corneli. Mogła w sumie ona dostrzec, że ślepia tego psa mają także szkarłatną barwę. Piekielne psisko, brane często za czarnego psa śmierci. Choć może i nim było? Wszak Burzum jest nadzwyczaj straszny i bije od niego upiorna aura. Co do Thorn'a, typowy pies obronny i do szczucia wrogów, oczywiście także karmiony krwią Samuru. Może i dlatego są tak bardzo zżyte ze swoim panem? Kto wie...
- Na jednym z bankietów we Włoszech. Rozlała mi wino na garnitur, no i tak jakoś się zgadaliśmy, kiedy próbowała sprać plamę wodą.
Odpowiedział o dziwo szczerze i jakoś zaczęła mu się przypominać ta wampirzyca. Czemu musiała umrzeć?
- Twoja matka naprawdę miała ciekawą osobowość oraz oszałamiającą urodę, ciężko było się oprzeć.
Dodał po chwili, wzdychając. Zmrużył ślepia, patrząc się na sufit. Zapach zwłok mu wcale nie przeszkadzał. No ale przydałoby się coś z nimi zrobić, heh.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lip 07, 2013 9:43 am

A Cornelia uważała, że szlachetny jest tak zadufany w sobie, zakochany, miłujący jedynie własne odbicie w lustrze, że z chęcią wysłuchuje tego, jak ktoś mu się podlizuje, by po wszystkim skreślić czyjeś nadzieje. Najwyraźniej przeceniła ojca, ale przecież się nie odezwała. A to stare motto przypominał jej co jakiś czas nauczyciel od nudnej, japońskiej historii, którą przecież rzygała. Powinni wprowadzić tam trochę krwi, akcji i rozszarpywanych ciał, a od razu lekcje stałyby się przyjemniejsze.
Nawet w swojej naiwności nie wierzyła, żeby mógłby kiwnąć chociażby rzęsą, aby pomóc dziewczynie w samokontroli. Nie potrzebowała jego łaski. Prawie była dorosła, więc o takie rzeczy umiała i powinna sama zadbać. Tak samo nie wierzyła w dobroduszność ojca i kiwaniem palcem u ręki czy nogi, żeby chociażby sprawdził czy tam na dole nie rozpierdoliła sobie łba o chodnik. Przecież nikt nie ośmieliłby się oskarżyć burmistrza o morderstwo, chociażby nagrania z kamer wskazywałby ewidentnie na jego winę.
- Najsmaczniejsi są Niemcy. Mają w krwi zło, którego się wypaczają. - wtrąciła od tak, skoro rozmawiali już o jedzenie. Ich rozmowa wyglądała zupełnie tak, jakby rozmawiali o smaku kiwi, a nie ludzi.
Pff, co go obchodziło czy głód ją trawił. Niech się zajmie sobą i swoimi potrzebami, skoro był już tak samolubny jak GANGSTER z filmu o mafiozach. Zdecydowanie powinien wyrzucić peta przez taras, na pewno posadziliby go za kraty i to na dożywocie.
- Musiała mieć coś, co sprawiło, że ją dopuściłeś do siebie. - stwierdziła zgodnie z prawdą. Wampir nie posiadał uczuć, a więc jej matka musiała mu czymś zaimponować.
- Szkoda, że już jej nie ma. W każdym razie będę się chyba zbierać. Też mam swoją robotę. - oczywiście blefowała. Nie chciało jej się pracować! Po co, miała bogatego ojca, sporo środków pieniężnych na koncie. Na pracę przyjdzie czas. I jeszcze musiała się zapisać do gimnazjum... dla dorosłych! Normalnie... obciach pełną gębą. A zwłoki zawsze można wyrzucić przez taras i wcisnąć kit o samobójstwie. Burmistrz może wszystko! Poza tym głód ją ssał i aż się gotowała w środku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lip 07, 2013 10:37 am

Nic by mu się nie stało, gdyby pozbawił życia córkę. To on jest burmistrzem, głową rodu no i oczywiście miał pod sobą policję! Takie twarde plery, ot co. Cóż...
No sama niech sobie radzi, ewentualnie niech idzie do Hiro. Da jej jakieś leki zmniejszające wampirzy głód, ot. Od Samcia należy się odkleić... no chyba że jakieś święto się stanie, to może łaska tam jakaś spadnie! Taka minimalna...
- Ale spróbuj ugryźć niemkę... są tak paskudne, że aż nie da się gryźć na trzeźwo.
Burknął pod nosem, przypominając jak ciężko mu szło ugryźć wstrętną niemiecką kobietę... Nie różniła się swoją mordę od niemieckich buraków.
O tak, matka Corn miała w sobie coś, co przyciągało szlachetnego, jak osę do słodkiego. Szkoda iż to nie z nią nie wrócił do Japonii, tylko z Sophie.
Musi iść? Burmistrz zmarszczył brwi, obserwując kątem oka dziewczynę. Nie wyglądała dobrzy... Głód ją pożerał. Ach, westchnął ciężko, wyciągając ku niej swoją rękę. Niech ma dzień dobroci dla dzieci.
- Wypiłem za dużo krwi i czuję się napęczniały jak kleszcz. Chodź jak chcesz...
Kusił, kusił! I niech lepiej się cieszy, niech korzysta póki dają. Oczywiście Thorn wstał i powędrował na taras, Burzum nadal leżał pod głową Samuru.
- Mam też dla Ciebie małą propozycje. Chcę wyjechać na parę dni do Włoch. Pojechałabyś ze mną? Fabio zostaje, Lorenzo też.
Zgodzi się? W końcu wyjazd z ojcem! A Ellowi tego nie zaproponował. No i oczywiście dostał wiadomości na telefon. Wyciągnął z kieszeni, odczytując ją... zaraza? Więc Hiro stracił panowanie nad swoim tworem. Po prostu było to do przewidzenia. Z całą pewnością wykona jeszcze telefon do Białowłosego i dowie się co i jak. Co do jej nauki.... Samuru wszystko załatwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lip 07, 2013 11:07 am

Nie znała żadnego Hiro. Zapewne Fabio coś o nim wspominał, kiedy dotarła do Zamku, ale nie skupiała się zanadto nad tym. Wolała dowiedzieć się czegoś o ojcu, a nie Hiro. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, kto jest właścicielem zamczyska, ale w życiu go jeszcze na oczy nie ujrzała. Normalnie miała dziadka!
- Na samą myśl ciary mnie przechodzą... - co prawda to prawda. Niemki nie były urodziwymi kobietami. Nie to co Polki! Te to miały w sobie naturalne piękno, choć odkąd moda przyszła z zachodu, niektóre wyglądają jak spalone tosty.
Hedwiga nigdy nie opowiadała dziewczynie o tym, jak poznała się z jej ojcem. Zapewne były to bolesne wspomnienia, bo przecież nie mogła z nim być. Musiałą usunąć się w cień dla dobra ogółu. Normalnie poświęcenie godne Matki Teresy Częstochowskiej!
Samuru przecież wiedział jakie to uczucie, gdy zżera Cię głód. Przecież nie raz i nie dwa to przeżywał. Należy do rodu Kuroiaishita, to mówi samo przez siebie.
Chwila czy szlachetny właśnie zaproponował dziewczynie napicia się krwi? Niemożliwe! Niepewnie zbliżyła się do niego, uważając żeby nie wleźć na psy. Nóg stracić nie chciała, przydadzą jej się jeszcze.
Ze zdecydowaniem chwyciła w swe chłodne szpony rękę Samuru. Nachyliła się ku niej i bez chwili zastanowienia wbiła w skórę swoje kły. Zaczęła spijać słodką, szlachetną krew ojca, upajając się tą chwilą. Wiadomo, był skurwielem, a to była szansa jedna na milion. Ile osób miało na to szansę? Ha, nikt. Oderwała się w momencie, kiedy szlachetny sam zadecydował, że już koniec. Nie protestowała, Zlizała jedynie resztki krwi, czując.... przyjemne ukojenie jak nigdy. Jego posoka była niczym narkotyk.
- Jasne. Japonia mi się znudziła... - no ba, że pojedzie! Miałaby odrzucić taką propozycję? Zresztą, Elliot ssie, może pomarzyć o takim zaszczycie, buahaha!
Zatem opuścili apartament, zapewne udając się do prywatnego samolotu na prywatnym lotnisku...

Z.T wszyscy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 12, 2013 11:04 am

Corneli bardzo spodobało się we Włoszech. Korzystała z każdego, wolnego wieczora, aby zapuszczać w ciemne zakamarki, by poznać całkowicie wyspę. Cornelia była pod niemałym szokiem i zaskoczeniem, całkowicie zauroczona walorami i wdziękami Sycylii. Oczywiście przy ojcu zachowywała kamienną powagę, musiała się pilnować i nie dopuścić do tego, by zbytnio się przy nim podniecać i egzaltować swoją pierwszą, zagraniczną podróżą. Nie miała pojęcia, że posiadłość w której się oboje zatrzymali należała do "wujka" Hiro. Musiała przyznać, że gust to on miał wyborny i bardzo jej się podobało. W dodatku przez ten tydzień zbliżyła się jakoś tak do ojca. Poznała go trochę lepiej i nie czuła już tego niesfornego napięcia w jego towarzystwie. Mogła czuć bardziej zrelaksowana, ale wciąż pozostawała czujna, niczym drapieżne zwierzę. Czasami lubiła dokuczać Samuru, oczywiście nie przekraczając granic bezwzględnych, które mimo wszystko wciąż ich obowiązywały. Wampirzyca nie przeszkadzała wampirowi w jego pracy, oddając się swoim własnym przyjemnością w zwiedzaniu miasta. W dodatku zrobiła po raz pierwszy użytek z pieniędzy, jakie dostała od ojca i postanowiła troszkę zmniejszyć owy budżet, tym samym powiększając swoją kolekcję gotyckich sukien o kilka cudnych, fiszbinowych i koronkowych kreacji. Normalnie mogłaby tutaj zamieszkać! Raj koronkowy.
Jednak i ten czas raju i przyjemności musiał się wreszcie zakończyć, a oni wrócić do nudnej Japonii.
Z lotniska udali się zatem do apartamentowca w Ratuszu, gdzie to dziewczyna od razu rozłożyła swoje kreacje na łóżku szlachetnego. Wścieknie się? Trudno! Nie mogła pozwolić, żeby się pogniotły!
- Przyznaj, to są cuda sztuki! - wciąż się zachłystuje podnieceniem na widok piękna koronek i fatałaszków. Zaraz, bez pozwolenie ojca, zawędrowała do kuchni.
- Chcesz też krwi?! Pewnie, że chcesz! - krzyknęła do niego pytanie, od razu odpowiadając za niego samej sobie. Znała jego głód i łaknienie, a przez ten czas na Sycylii, zdążyła się o tym nie raz przekonać. W dodatku Corn uzależniła się od krwi ojca! Az wstyd, ale była tak słodka, tak energiczna i dodawała jej tyle życia i siły, że normalnie nie mogła oderwać się od szyi Samuru.
Wlała do dwóch kielichów schłodzą, świeżą krew i udała się do salonu wręczając Samuru pucharek z posoką. Zajęła miejsce na fotelu, oczywiście przewieszając się przez oparcia jak małpa, głową zwisając w dół. Długie włosy legły na podłodze, a ona w najlepsze popiła krew, spragniona jak jasna cholera. Co rusz wysuwała jaszczurzy języczek, sycząc i zlizując krew z warg.
- Ten sufit serio jest ze złota? Normalnie masz tu kopalnie! - tak, Cornelia i jej podejście do życia. Zawsze zabiera to, co najlepsze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 12, 2013 12:36 pm

Oczywiście, że wyspa Sycylijska jest przepięknym miejscem i leżąca blisko Włoch. To dokładniej tutaj Samuru zaczerpnął po raz pierwszy gangsterskiego życia i poznał Hiro. Wychowany pod jego skrzydłami, nauczył się jak ma żyć w tych rejonach i jak nie dać wejść na głowę policji, a ci strasznie interesują się Rodziną Ivano. No ale należy też dodać iż najważniejsze głowy policyjne zostały wykupione przez Białowłosego diabła, przecież podstawą jest aby dobrze wyścielić swoje gniazdo zanim położy się w nim spać. Samuru starał się tego trzymać i nic nie popsuć, wszak czasem i jego młody umysł może za bardzo zagalopować z pod wodzy rozsądku.
Czasami opowiadał Cornelii o swoim bycie na tej wyspie, a także starał się i ją pouczyć, tego czego sam wie. Kto wie, jaki szlachetny poukładał plany co do jej osoby. Naprawdę widział w niej ogromny potencjał na jedną z pierwszych kobiet siedzących u boku szefów mafii. A taka kobieca ręką bywa przydatna, wiadomo... Zwłaszcza przy takich charakterach jak Samuru i Hiro. Może sama się domyśliła? W każdym bądź razie stanowiła poważne zagrożenie dla kariery Elliot, na którą burmistrz wcale nie zwracał uwagi.
Poza tym syn Sama za bardzo szedł w stronę matki: kariera aktora. Też coś... tyle szumu w okół jednej osoby, na pewno nie raz wszelkie paparazzi wciśnie nosa w życie prywatne szlachetnego i zechce poznać dalszą rodzinę. No i oczywiście aktorstwo nie pochodzi pod gust burmistrza. Lepiej jakby został politykiem albo chociażby sławnym lekarzem sadystą. To są zawody! A nie jakiś tam aktor...
No i oczywiście pora na powrót do Japonii. Wrócili dosyć szybko, bo w końcu prywatne samoloty mają to do siebie, że nie zatrzymują się na żadnych innych lotniskach, tylko od razu na prywatnym terenie. Po udaniu się do Ratusza i ponownego rozpoczęcia pracy, razem z córką dotarli do apartamentu. Dziewczynę zdążył dokładnie poznać i zacząć ją tolerować, jak resztę rodziny. Innymi słowy stoi na naprawdę dobrej drodze... przynależy do rodziny i Samuru obdarzy ją szczególną opieką jako Głową rodu. Oczywiste jest jednak to, iż nadal będzie tym samym skurwielem co zawsze. W końcu ten typ tak ma!
Po oswojeniu się z powrotem, rozejrzał się po mieszkaniu. Czystość tego miejsca sugerowała, że panie sprzątaczki spisywały się na medal, choć niech nie liczą na podwyżkę, szlachetny to wyjątkowo pazerny pracodawca. Co zresztą Corn nie raz mogła się przekonać, jak tylko razem wybywali na zakupy. Wszystko ze swoich musiała kupować, bo Sam nie uraczył jej ani jednym małym grosikiem. Aach, to samo tyczyło się krwi. Burmistrz to łakome zwierzę, nie podzieli się ofiarą, no chyba że mu nie posmakuje, no ale to też rzadkość. Pies ogrodnika, drugiemu nie da, mimo że sam nie chce, ot co!
- Raczej szmaty kosztujące fortunę.- Stwierdził szorstko, nie patrząc nawet na jej nowe ubrania. Oczywiście miał w nosie na co wydaje, nie jego kasa. Lecz skoro go zagadnęła to i musiał odpowiedzieć. I czy ją to jakoś uraziło? Jeśli tak, to jeszcze nie jest przygotowana do mieszkania z tym gadem pod jednym dachem.
Usiadł sobie na leżance, odnajdując pilota pod poduszką. Pierwsze co zrobił, to włączył telewizor na wiadomościach. Wątpił aby się zmieniło coś przez ten krótki czas jego nie obecności. Może nawet i lepiej... Nie musi niczego naprawiać.
Na pytanie o krew nie musiał wcale odpowiadać. Cornelia poznała apetyt ojca. I jeśli wyszedł by z pod kontroli szlachetnego, z całą pewnością byłby taki jak u Kanibala. Może nawet i groszy? Wszak to szlachetny... bezwzględny potwór. Po otrzymaniu kielicha z krwią, opróżnił go od razu, stawiając naczynie na podłodze obok leżanki. Wypił go szybciej niż wampirzyca zdołał się do jego zacnej osoby odezwać. A co do jej uzależnienia od krwi ojca, już zdążył się do tego przyzwyczaić i stwierdził w sumie, że takie regularne oddawanie krwi wpływa na jego zdrowie! Oczyszcza się wewnętrznie, no i Corn da mu spokój na jakieś czas, bo w końcu idzie szaleć po takiej dawce szlachetnej krwi Kuroiaishita.
Po usłyszeniu głosy córki, spojrzał na nią obojętnie, po czym przeniósł swój gadzi wzork na sufit. Ze złota? Gdzie ona go ujrzała, sam nie wiedział.
- Nie mam sufitu ze złota. To Hiro ma u siebie w gabinecie, co zresztą sama zdążyłaś zobaczyć. Mi tam złoty dom nie pachnie. - Wzruszył ramionami, kładąc się na poduszkach. O tak, dom Hiro to wielka willa posadzona na klifie, jak to zwykle bogate bambry mają... Co jak co, białowłosy ma skłonności do podkreślenia swojego bogactwa i położenia. Samuru oczywiście nie miał chęci tego krytykować, choć nie raz rzucał wredna uwagą na jego rozrzutność.
- Chciałabyś być w Rodzinie? Jako jedna z niewielu kobiet i to na tak wielkim stanowisku, jak mój kobiecy zastępca. - No to zaszczyt kopnie, co? Szlachetny wydobył z kieszeni paczkę fajek i zapalił sobie w spokoju. Jakoś nie specjalnie wyglądał na zaciekawionego dalszym rozwojem wydarzeń.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lip 12, 2013 4:37 pm

Wampirzyca z zainteresowanie słuchała historii ojca, opowiadającego o tym jak uczył się pilnie pod okiem Hiro. Mogła go sobie wtedy wyobrazić, jako młodego, energicznego wampira. Może uśmiechał się wtedy częściej? Chwila. Tak właściwie Cornelia jeszcze ani razu nie widziała uśmiech na twarzy ojca. To do niego pasowało. Taka posępna, ponura mino, wyglądał wtedy na mrocznego władze całego piekła. Tak, Cornelia i jej dziwne zamiłowania do demonów i innych nadprzyrodzonych stworzeń. Zawsze chciała upolować jakiegoś ducha i wiedziała, że kiedyś na pewno jej się uda. Miała w nosie, że duchy mogły się okazać jedynie książkową fikcją. Miała we krwi ryzyko i świetną zabawę.
Tym chętniej chłonęła każde słowo ojca z uwagą. Mógł dostrzec w niej inteligencję, potencjał, ale brak doświadczenia w tej dziedzinie. Nic dziwnego, w życiu nie zajmowała się takimi rzeczami. Dopiero Samueu to pokazał i zaczął ją uczyć. Dziewczyna nie miała pojęcia jak poważnie myślał o niej ojciec. Zapewne poczułaby zaszczyt po złożeniu jakiejkolwiek propozycji ze strony ojca, zdając sobie doskonale z jego pazerności i chęci kontrolowania wszystkiego i wszystkich. W tamtej chwili podchodziła do tego z profesjonalizmem, a nie myślą wygryzienia brata. Choć to było bardzo miłe uczucie. Po ojcu odziedziczyła chęć sięgnięcia po władzę, nawet za cenę kariery jej brata. Zresztą wiedziała, że szefem mafii jest Hiro, zastępcą Samuru, więc bycie jego prawą ręką to naprawdę spory zaszczyt.
Cięte riposty śmieszyły już wampirzycę. Wiedziała, że on po prostu tak był. Wolała go takiego, niż milczącego. Ma przynajmniej pewność, że zaistniała w jego myślach. Zresztą nie zamierzała być dłużny.
- Taaaak? Mam lepszy gust od Twojego. - uśmiechnęła się kąśliwie, oczywiście pijąc do jego żonki.
Wampirzyca nie zdążyła nawet mrugnąć powiekami, a ten już zdążył opróżnić swój kielich. Ach, jak miło. Cornelia jakoś nie wnikała w to, czemu szlachetny tak "chętnie" oddaje krew córce. Ważne, że to robi, a ona może się nią delektować i korzysta z tego za każdym razem.
- Pieprzysz. To na pewno jest złoto! Nie znasz się na tym. A gabinet Hiro jest dość... drogocenny, ale jak dla mnie zmarnował jedynie finanse. - stwierdziła rzeczowo, niczym rasowa księgowa, zajmująca się swoim zawodem od jakichś stu lat. W sumie ojciec mógłby swojego czasu zawyrokować, na co powinna udać się na studia. Nie uśmiechało jej się to, ale jak mus to mus.
Zastępca? Jego? W Rodzinie? Chodzi mu na pewno o mafię. Wampirzyca wypiła do dna calutką krew, zastanawiając się poważnie nad propozycją ojca.
- Będę miała pensję? - oczywiście pazerność jak ta lala! I jakby nie patrzeć po tatku. Krew z krwi, jabłuko nie upada daleko od jabłoni.
- Z przyjemnością przyjmuję Twoją propozycję, choć jeszcze wiele muszę się nauczyć. A co z... Elliotem?
Czyżby zabrała właśnie posadę braciszkowi? Och, jakby się czuł, gdyby się dowiedział, że jest "bliższa sercu" ojcu niż on sam? Zna Samumu całe życie i nie ten nie spojrzał na niego ani razy. A Cornelię zna od miesiąca i oddał jej swoją krew, wprowadzając do swojego świata. Naprawdę, czuła się jak pani wszechświata, u boku ojca. Podniecające uczucie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Lip 13, 2013 8:50 am

Samuru i uśmiechy? Dobre sobie. Szlachetny pozwalał sobie na krzywe grymasy kiedy miał ku temu powody, na przykład bankructwo wroga albo płacz ofiary tortur, wtedy podły umieśmieszek sam z nikąd pojawiał się na wiecznie kamiennej twarzy gada. Ciekawe czy Cornelia miała tak samo. Choć... wiele cech odziedziczyła po matce... chociażby uczucia. Dla Sama one były wciąż obce i nie zamierzał nigdy się w nie zagłębić.
Jeszcze zdąży się wszystkiego nauczyć, w końcu cała wieczność przed nią no i oczywiście za nauczycieli ma naprawdę bystry oraz stare wampiry, głównie Hiro i Ringo. Ba! Nawet ten drugi mimo swojego bestialstwa ma sporą wiedzę w głowie. Zatem jeszcze wszystko przed nią.
Ma lepszy gust? Zarechotał złowieszczo, choć bez cienia uśmiechu. Jeśli chodzi o kobietę, to możliwe. Lecz czy ona zna jego ideał kobiecości? Raczej nie, bowiem jeszcze jej tego nie zdradził.
Corn chyba sobie kpiła, sądząc że jego apartament jest ze złota, a co do Hiro... to prawda.
- To staruch, Corn. I jak każdy staruszek ma zmiany w myśleniu.
Wrednie słowa, nie ma co. No ale serio, im starszy Hiro, tym bardziej staje się rozrzutny. Może szykuje się na śmierć? Raczej nie, po prostu od kasy przewraca się także wampirowi w głowie. Choć dosyć o nim... Białowłosy to jedny wampir do którego Sam jeszcze odczuwa respekt.
Studia? Niech ona pierw gimnazjum oraz szkolenia średnią skończy. Oczywiście załatwi prywatne lekcje, do żadnej szkoły przecież jej nie wyśle.
Na pytanie wampirzycy, burmistrz westchnął. Co jak co, spodziewał się takiego pytania, wszak jego krew.
- Oczywiście, że nie. Musisz zasłużyć, bo życie w Rodzinie, to nie jest zwykła praca.
Dobra odpowiedź? Jeśli nie, trudno. Niech zrozumie, że życie w mafii to nie tylko pieniądze.
Na jej zgodę, skinął głową. Tak czuł, serio... w końcu bliżej ojca.
- O Ella się nie martw.
Dodał, ucinając temat. Zaciągnął się mocno papierosem, by zaraz ugasić go w popielniczce. No i oczywiście przypomniało mu się drobne wydarzenie z Sycylii. Aż oblizał usta. Coś ostatnio częściej męczy burmistrza apetyt na świeżą krew, a ta z worków staje się wręcz obrzydliwa.
- Plastikowa krew z worków już mi nie smakuje, więc nie wiem ile pociągnę bez wbijania kłów w ciepłe szyjki.
Odezwał się nagle, patrząc pustym wzrokiem na sufit. Ostatnia ofiara aż za bardzo mu posmakowała, by przerzucić się na obrzydliwą zimną krew.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Lip 13, 2013 12:39 pm

Właśnie tym bardziej Cornelia byłaby w szoku, gdyby ujrzała uśmiech na jego twarzy. To było niespotykane, nigdy nie wystąpiło. A gdyby do tego doszło, uśmiech Samuru zostałby uznany za ósmy cud świata. Ludzie zjeżdżaliby się z całego świata, płaciliby, by oglądać coś, co można nigdy Nie ujrzeć. Ach, zarabiałby jakieś miliony na dzień. Miliony za jeden, drętwy, sztuczny uśmiech. Cóż za pycha. Z drugiej strony Corneli nie przeszkadzało brak jakichkolwiek uczuć Samuru. Dzięki temu mogła mieć pewność, że ten nigdy jej nie znienawidzi. Skoro ich nie miał, to nienawiść także była mu całkowicie obca. Kij ma dwa końce. Zaś sama wampirzyca cieszyła się ze swoich uczuć, zawdzięczając to zapewne matce. Przecież uczucia nie były takie złe, skoro wybrał ją szlachetny, prawda? Tego trzymała się ta blond włosa piękność.
Wiedziała, że ma naprawdę mądrych nauczycieli, którzy przeleją w nią tyle wiedzy, ile tylko zdoła unieść na swych wampirzych nogach. Potrzebowała jedynie tego, aby dali jej odpowiednio dużo czasu i cierpliwości. Nie chciała popełnić żadnego błędu, chciała przyswajać wiedzę powoli, niespiesznie, krok po kroku. Wręcz tego pragnęła. Zapewne i tę cechę miała po ojcu. Nie chciała trwonić czasu, wolała go jakoś wykorzystać i wiedziała już w jaki sposób. Była z siebie naprawdę piekielnie dumna.
Wampirzyca zaśmiała się wrednie na słowa Samuru. Wiedziała ile Hiro dla niego znaczył, więc uznała to za komplement pod adresem białowłosego. Samuru naprawdę miał specyficzny sposób prawienia komplementów, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Im bardziej jest wredny, tym więcej wie na temat danej osoby i tym bardziej toleruję tę osobę. Pokręcone, ale na swój skurwielski sposób bardzo miłe.
– Wiedzy i inteligencji nie można mu zarzucić, mimo jego zmiany myślenia. – stwierdziła całkiem poważnie, kładąc szczupły, wskazujący palec na wardze.
Gimanzjum i szkoła średnia? To dla frajerów! Ona chciała czegoś znacznie więcej! Poznawać tę wiedzę w sposób empiryczny, namacalny, stworzyć coś własnego, a nie opierać się tylko na książkach napisanych w nudny sposób, przez nudnych naukowców XXI wieku. Naukowcem był teraz każdy debil posiadający doktorat. Nie sprzeciwi się jednak woli ojca. Zresztą nie mogła się już doczekać prywatnych lekcji. Zamierzała prowadzić bitwę wiedzy ze swoimi nauczycielami, udowadniając im, że szkoła to tylko strata czasu.
– Będziesz jeszcze ze mnie dumny. – stwierdza obcesowo. Nie pyta. To fakt. Nie ważne, co teraz sobie o niej myśli. Ważne, do czego ona dążyła. Uda jej się, choćby nie wiadomo co. Choćby miała iść po trupach ku swemu sukcesowi i dumnie ojca.
– Nie martwię, to było pytanie z czystej przyzwoitości. – odparowała, mając głęboko w poważaniu, co się stanie z Elliotem. Może nawet wylecieć z zamku na zbity pysk.
Krew? Był spragniony? Wampirzyca odstawiła swój pusty, kryształowy kielich na stoliczek i wstała leniwie z fotela. Przeciągnęła się niczym kotka i doskoczyła do ojca. Usiadła sobie na nim okrakiem, nie dotykając go w żaden intymny sposób. Jeśli siedział, pchnęła go tak, żeby leżał. Miał się podporządkować i koniec tematu. Przychyliła swoją główkę, posyłając mu tajemniczy zdawkowy uśmiech. Pazurem zrobiła sobie nacięcie na szyi, po lewej stronie. Krew zaraz wypłynęła na bladą skórę.
– Pij ze mnie. – cóż, może jej krew nie była aż tak pyszna, ale na pewno miła odmiana od tego z plastikowego „pudełeczka”. Soczysta, pyszna, świeża i kusząca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2013 7:04 am

O tak, nienawiść także była daleka szlachetnemu. Nigdy jakoś nie zdarzyło mu się kogoś obdarzyć wielką nienawiścią, jak i miłością. Jeśli toleruje daną osobę, będzie miała ona zapewniony spokój, jeśli nie... Biada, wszak Samuru potrafi być naprawdę niebezpieczny. Na szczęście Cornelia znalazła się w gronie toletowanych i nie musi martwić się o własne zdrowie, szlachetny jej nie skrzywdzi. Chyba że zasłuży.
W sumie to ona ma czas na naukę, w końcu przed nią cała wieczność i jak człowiek spieszyć się nie musi. Jedynie Samuru miał dziwny zapęd do nauki i jakoś nie chciał się z tym ociągać, co jak widać wyszło mu na dobre. No i uczył go Hiro, lepszego nauczyciela to już raczej nie ma na tym świecie.
- Tak, to prawda. Nie spotkałem jeszcze tak ogarniętego w wiedzy wampira, jak Hiro. I to on także będzie Cię uczyć.
Kolejny zaszczyt? Na pewno! No i fakt, szlachetny mówiąc wredne komentarze pod tolerowanych, zwykle znaczą one tyle samo, co porządny komplement. Tylko po co to komu wiedzieć? Wystarczy, że ci co znają Sama, doskonale o tym wiedzą, awrrrr.
- Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz. Ciężko wzbudza się we mnie dumę.
Odparł chłodno, możliwe gasząc zapał córki w dążeniu do celu. No ale to Samuru, facet lubi wyciągać ostatnie poty z bliskich mu jednostek zwanych członkami rodziny, aby sprawdzić co potrafią. Słów o Ellu już nie skomentował.
Po przyznaniu się do pragnienia, Corn ruszyła zadek i usiadła już na leżącym Samie. Chłopak uniósł brew na wyczyn dziewczyny... No proszę was, chce go nakarmić? Szlachetny obrócił lekko głowę na bok, patrząc łakomie kątem oka na krwawiącą ranę. Czy się zdecyduje? Narodzie, no pewnie! Jedna łapa wylądowała na plecach wampirzycy, zmuszając aby bardziej się pochyliła, wtedy Samuru zwinnym ruchem dopadł do jej szyi, przyczepiając się do rany ustami. Mało tego, wgryzł się w jej szyję kłami, zabierając w ten sposób więcej krwi. Zmrużył swoje szkarłatne ślepia, nie zamierzając tak szybko wypuścić córki ze swoich ojcowskich objęć... Ach, ręką z pleców zjechała niżej, prawie na jej pośladki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2013 1:43 pm

Może Corneli udałoby się jakoś obudzić uczucia w ojcu? A może ich nie znał, nie był świadomy tego, że gdzieś w głębi siebie takowe posiada, bo po prostu nikt go do tej pory nie nauczył i nie uświadomił, że to właśnie to? Nie chciała ryzykować, a teraz, na takim poziomie ich znajomości, było jeszcze za wsześnie na takie rzeczy. Nawet nie zamierzała teraz poruszać tego tematu, ale możliwe, że kiedyś to uczyni. Zaczęłaby od najtrudniejszego uczucia. Nienawiści. Nienawiść bardzo trudno kiełkuje, ale jest intensywna i bogata, na swój własny sposób. Ciekawe czy Samuru był szczęśliwy z takich myśli córki?
Cornelia nadal była zwolenniczką posiadania wiedzy poprzez doświadczenie i sposób namacalny, a nie z książek. To za szybko ją nudziło. Nie umiała usiedzieć w miejscu, z jedną, nudną książką dotyczącej jakiejś ekonomii albo co gorsza, prawa. Owszem, lubiła czytać, ale jedynie o tym, co ją interesowało, zero książek naukowych. I zapewne temu skończyła swoją naukę na podstawówce. Musiała to szybko nadrobić, jeśli nie chciała wylecieć na zbity pysk, choć nie bardzo podobała jej się taka myśl.
- Byle nie wiedza książkowa. Jest nudna jak flaki z olejem i ma się nijak do wiedzy praktycznej. - stwierdziła rzeczowo, zastanawiając się czy Samuru także podziela jej zdanie. Ciekawe jak on się uczył? Ciekawe z czego ma dyplomy? Prawo? Medycyna? A może coś z kierunków politycznych? Nie miała pojęcia, ale źle by nie było, gdyby poszła w jego ślady.
- Zachowujesz się jak stary zgred!
Och, mina całkiem poważna, ton głosu lekko sarkastyczny, ale po oczach można poznać, że po prostu żartowała, chcąc dopiec "staruszkowi".
A potem to już siedziała mu na kolanach, jak gdyby nigdy nic, oferując swoją krew. Widać, że podjęcie decyzji nie zajęło mu dużo czasu. Pchnął ją lekko w swoją stronę, poprzez położenie ręki na plecach. Wampirzyca musiała oprzeć się o ramiona ojca i pochylić. Jasne, długie włosy opadły wokół nich, niczym woalka albo kotara, zasłaniając, jakby przed oczami wścibskich gapiów. Poczuła ostre kły na szyi, więc wbiła jedynie mocniej pazury w jego ramiona. Czuła z każdym jego łykiem sama traci siły, więc zaczęła go od siebie odpychać.
- Wystarczy już. - wydała z siebie cichy, zdławiony pisk, kiedy dłonie ojca zjechały prawie na jej pośladki. Oczywiście nie była przyzwyczajona do takiego dotykania, całkowita nowość. Nie wpadła także na to, że ojciec zaczął ją macać. Hoh, do momentu póki nie zobaczy jego COSIA między nogami, będzie dobrze. Jak zobaczy, spanikuje i spierdoli. Po prostu bała się tego CZEGOŚ i już. A niby taka odważna. Musi zatem tatko uważać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Wto Lip 16, 2013 10:05 am

Czy ma uczucia? Tego żaden filozof nie odganie. Szlachetny po prostu zamykał się na wszystkich i wszystko, nie dając nikomu podejść do siebie ani za blisko ani za daleko. Najlepiej jak zostawiają go wszyscy samego, z jego zajebistymi myślami i spokojem duszy. Co zresztą Corn sama powinna wiedzieć, awrrr.
Książki są dobrą rzeczą, przecież nie każe jej czytać jakiś durnych tekstów durnych autorów, którym przestawia się w głowach i piszą co im ślina na palce przyniesie. Ale do starych autorów, naukowców mogłaby się doczepić... no chyba że ma jakiś inny koncepct. Wtedy Samuru wzruszy ramionami.
Nie skomentował żadnych już słów. W sumie to jej decyzja, jak będzie zbierała wiedzę, wszak wampiry szybciej się uczą niż zwykli ludzie. Szybciej wszystko przyswajają... Choć zdarzają się wyjątki, dla przykładu ojciec burmistrza. A co on studiował... Sam nie mogę sobie przypomnieć, więc o tym kiedyś tam napiszę.
Stary zgred? Po pysku chciała dostać? Oczywiście przemilczał i to, jeśli się powtórzy, oberwie od ojca. Co jak co, ale trzeba mieć umiar w rozmowie z Samem. Lecz nieco ją ukarał, kiedy to podsunęła mu swoją nagą szyję. Wgryzł się dosyć mocno i wypił sporo krwi, dopiero się oderwał, jak ta zaczęła słabnąć. Jakoś nie miał ochoty się nią zajmować.
Po upojeniu, zrzucił ją z siebie i wstał. Od razu poczuł się lepiej, kiedy wampirza krew rozlała się po jego żyłach
- Krąży zaraza po mieście, wiesz o tym? Sprawcą jej jest Hiro. Ten staruch prowadził eksperymenty na poziomie E i ten mu uciekł.
Zaczął jakby wczesnej się nic nie wydarzyło, no w sumie według Sama, oddanie mu krwi to norma społeczna. Każdy powinien to robić, aby utrzymać burmistrza w dobrym humorze... O! Już miał jakiś podły plan! Ale to później. Teraz sobie zapalił i wyszedł na taras.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. Empty Re: Apartament.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach