Apartament.

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Gru 28, 2013 8:26 pm

Gdy jeszcze razem tak leżeli na łóżku, a Samuru nie zdążył się zerwać i opuścić nieszczęsnej sypialni, wampirzyca wsunęła mu w kieszeń telefon, skąd chwilę temu ją wzięła. Nie był już potrzebny, napisała już to, co chciała, pozbywając się śladów wszelkiej wymiany wiadomości. Miała nadzieję, że chociaż to jej się uda. Nie miała pojęcia jak bardzo źle było między tą dwójką młodych ludzi. Przez chwilę leżała jeszcze na łóżku, rozkładając się na nim swobodnie. Wyczuwała tutaj zapach swojego syna, którym chciała się rozkoszować. Tęskniła za Samuru i nie miała pojęcia, że przez tyle lat zdążył się tak znieczulić. Jakby w ogóle nie miał uczuć. Nawet nie odpowiedziała na jego chamskie słowa, tylko westchnęła. A potem, nie pozostawało jej nic innego, jak wpatrywanie się w zamknięte drzwi.
Gdy tak leżała, usłyszała, że ktoś wszedł do apartamentu. W dodatku wyczuła obcy zapach i to nie bardzo spodobało się wampirzycy. Niczym duch uniosła się do góry i sunąć po panelach, weszła do dalszej części mieszkania. Spojrzała na dwa wampiry lodowatym, mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Prychnęła niczym kocica, wzruszając ramionami, gdy się przed nią ukłonili. Przyglądała im się uważnie, jakby chciała wiedzieć, do czego zmierzają. Jej uwagę przykuła nawet walizka.
– A co tam trzymasz?
Spytała, niczym wiedźma wytykając palca w stronę tego cudeńka. Zmarszczyła nos, krążąc wokół mężczyzn, którzy stanęli w kupie. Zabawiali się z otwieraniem walizki, wciąż wpatrując się uważnie w każdy ruch. A wiadomo, może będą chcieli zaatakować jej synka? Musiałaby wtedy mu pomóc. Miała w dupie, że był dorosły i był w stanie poradzić sobie samodzielnie w walce.
Stęknęła, gdy ujrzała dłoń.
– Sam, co to jest?!
Krzyknęła, wskazując na nią, aż teatralnie zakryła dłonie. Normalnie nie mogła powstrzymać się od takiej reakcji. Nie mogła wyjść z podziwu, że można urąbać sobie dłoń, by nałożyć jakąś protezę.
– I na co Ci to, Sam? Robisz z siebie pieprzonego Robocopa?
Spytała, krzywiąc się. Przysiadła na blacie stolika, stukając pazurem w protezę. Bardzo się to nie podobało Mamusi. Spojrzała wreszcie ma obecnych mężczyzn, najwyraźniej służba jej synusia.
– A panowie? Pochwalacie jego czyny? Skoro mu służycie, powinniście przemówić mu do rozumu! Phew, fiutami myślicie, czy co?!
Warknęła, aż oczy zalśniły jej na karmazynowo. Patafiany złamane.
– No, to skoro formy grzecznościowe mam za sobą… napiją się czegoś panowie? Mój syneczek jest takim gburem, że nawet nie ugości miłych panów!
Posłała im przesłodki uśmiech, niewinnej kocicy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Gru 30, 2013 8:59 am

Nie, nie przybyli tutaj w celu atakowania Samuru. Skoro ten ich wpuścił dobrowolnie, powinna się domyśleć, że młody szlachetny wie co czyni. W każdym bądź razie na pytanie Beatrix, nie udzielił nikt odpowiedzi, wszak Samuru sobie mógł tego nie życzyć. Zresztą niebawem uzyskała odpowiedź na pytanie Co takiego przywlekli ze sobą.
- Nie widać? Proteza.
Wyburczał burmistrza, kątem oka zerkając na ciekawską i zaniepokojoną matkę. Nie ma co się dziwić, jej synalek mógł zbzikować, o ile już to się nie stało. Wszak w jej go głowie istniał kolejny złowieszczy plan.
- Przestaniesz zadawać głupie pytania?
Nieco się zdenerwował i było to oczywiście widać. Fabio oraz Lorenzo spojrzeli po sobie, ale nie odzywali się na wymianę zdań między matką, a jej synem. Choć Fabio miał ogromną ochotę, w końcu Burmistrz za bardzo pyskował, nie mając pomysłu co chciał przez to zaprezentować. Tak czy inaczej Szlachetny założył swoją nową dłoń, którą od razu testował. Miecz działał - palce ułożyły się w taki sposób, że uformowały się w niewielkie ostrze. Idealne na wykończenie ofiary. I o dziwo Beatrix przyczepiła się także do sługusów burmistrza. Fabio chrząknął i kiedy chciał rzec swoją uwagę, spotkał się ze wzorkiem ponurego Samuru. Mimo wszystko obawiali się pana, toć psychol. Karać potrafi za nieposłuszeństwo.
- Nie możemy lekceważyć poleceń, pana Kuroiaishita. To akt przeciwko subordynacji.
Odrzekł stanowczy głosem, patrząc uważnie na matkę szlachetnego. Możliwe, że jej sie nie spodoba taka odpowiedź, ale powinna ich zrozumieć. Poza tym proponuje im picie? Fabio pokręcił przecząco głową, choć Lorenzo chętnie bym się napił, gdyby nie to, że za chwilę został skarcony przez kolegę lekkim trzepnięciem w głowę.
- Ale ja się chętnie napije.
Wyrwał się nagle Samuru, wbijając lodowaty wzork w matkę. Usłuży mu?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sro Sty 01, 2014 3:34 pm

A skąd Mamuśka mogła wiedzieć w jakim celu przyszli? Nie czytała w ich myślach, a równie dobrze Samuru mógł nie sprawdzić kogo to wpuszcza do mieszkaniu. No, ale dla tego wampira przecież wszystko było takie oczywiste i proste! Najwyraźniej w życiu nie doświadczył uczucia zamartwiania się o kogoś. Pan Wielki Skurwiel to się pewnie z tego faktu cieszy, ale Beatrix uważała, że to złe doświadczenia kształtują wampira. Samuru miał na wszystko wyjebane i był rozpieszczany, nikt nie potrafił nad nim zapanować i temu pyskował. Mamuśka to zmieni!
- Nie, nie widać. I nie pyskuj, Samuru. To, że jesteś dużym chłopcem, nie znaczy, że masz się zachowywać jak gówniarz.[/b]
Skarciła go, wyraźnie niezadowolona z jego zachowania. Szlachetny wampir miał naprawdę wysokie mniemanie o sobie i należało je ukrócić i to jak najszybciej, nim zacznie krzywdzić samego siebie. Nie wspominając o żonie i dzieciach, które zaniedbywał. Nie ważne, jakim był ojcem, powinien czasami odwiedzać swoje dzieci.
– Bo co? Uderzysz mnie? Naślesz na mnie swoich sługusów z mafii? Poćwiartują mnie, zamkną w trumnie i wrzucą na dno oceanu? Ta, znam już tę śpiewkę.
Prychnęła, marszcząc brwi. Aż pokiwała palcem w stronę syna, dając mu wyraźnie znać, że znów zachowuje się niczym gówniarz. Już małe dzieci mają więcej szacunku dla rodziciela. Wpatrywała się z obojętnością na twarz syna, gdy ten zakładał protezę i zaczął ją testować. Bajery rowery, dobre dla małych chłopców, którzy chcą się popisać przed kolegami, ewentualnie przed dziewczynami. Beatrix była wyraźnie zniesmaczona takim postępowaniem.
– I na co Ci to było, Samuru?
Westchnęła załamana, omal nie opadając teatralnie na podłogę. Właśnie dlatego, podtrzymała się ramienia biednego Lorenza. Nawet posłała mu przepraszający uśmiech, jakby w imieniu syna, który był na tyle głupi, by pomiatać wampirami, którzy stali za nim niczym mur.
– Ha! Podpisaliście cyrografy. Tak się nie traktuje swoich przyjaciół, Samuru. Nie można kogoś zmuszać do wierności!
Kolejna nagana. Ale szybko podeszła do syna i go mocno objęła, przytulając jego głowę do swoich obfitych i miękkich piersi. Pogłaskała go po głowie i ucałowała w czoło.
– Chłopcy, chłopcy! Nie bądźcie tacy skromni! Zaraz Wam zrobię drinki. Jesteście moimi gośćmi i pod moją opieką.
I szybko zniknęła w saloniku, unikając niechętnej miny Samuru, która na pewno pojawiła się na jego twarzy. Wzięła cztery szklanki przeznaczone na drinki, wlała burbonu i wrzuciła kilka kostek lodu. Sobie dolała jeszcze ananasowego soku, żeby zmniejszyć ostrość smaku alkoholu. I wróciła do kuchni, wręczając każdemu panu po jednej porcji.
– A zatem zdrowie za Samuru! Oby wrócił do niego zdrowy rozsądek!
Nie mogło przecież zabraknąć małego toastu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Czw Sty 02, 2014 7:54 pm

Oczywiście Beatrix nie mogła przestać rzucać swoi komentarzami na którym Samuru wreszcie zaprzestał reagować. Najwidoczniej nie miał jeszcze chęci krzywdzić matki, zwłaszcza przy Fabio oraz Lorenzo, zresztą, oni nawet by się nie wtrącali w cudzą śmierć, zadaną przez ich pana.
W każdym bądź razie Samuru nie dał się uścisnąc matce, nie miał chęci się tłumaczyć, a słudzy szlachetnego westchnęli cicho, widząc matkę burmistrza z alkoholem. No i cóż... Musieli owy toast wypić, po czym wszyscy opuścili Ratusz, udając się tylko w swojej strony.

zt wszyscy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Czw Sty 16, 2014 4:46 pm

Morgana mogła się nacieszyć obecnością swojego syna. Nie bardzo jednak podobało jej się to, że Samuru uczył go już takich rzeczy. Wciąż był dzieckiem i na dobrą sprawę zniszczył mu życie, najpiękniejsze i najbardziej rozkoszne lata dla każdego dziecka. Miała tylko nadzieję, że nie zabroni dziecku spotykania się z rówieśnikami, a szczególnie z tym małym Sahalem. Najwyraźniej obecność tego dziecka dobrze wpływała na jej dziecko. Nie mogła się jednak sprzeciwić woli Samuru. Był zbyt silny. Musiała więc otoczyć swoją opieką biednego Luciena, który z każdym ich spotkaniem stawał się coraz bardziej odległy, zimny i bezuczuciowy. Morgana niemalże nie mogła na to patrzeć i dzisiejszego wieczoru zamierzała to przedyskutować z Samuru. Owszem, mógł go sobie wychować jak chcesz. Mógł z niego zrobić swego następce. Mógł go nauczyć zamiłowania do mordów i innych szaleństw, ale niech tego nie robi kosztem jego dzieciństwa! Wystarczy, że zniszczył już ich najstarszego syna, teraz zamierzał uczynić to z drugim synem? Morgana nie mogła stać i przyglądać się temu z obojętnością.
Chwyciła swoją torebkę i zadzwoniła do któregoś z ochrony Samuru, aby po nią przyjechali i zabrali do Ratusza. Powiadomiła oczywiście Samuru, który jakimś dziwnym, szalonym, nienormalnym trafem stał się jej partnerem, o tym, że chce się z nim spotkać. Najlepiej w ratuszu, w apartamencie. To tam odbywały się ich "schadzki", jeśli można to tak nazwać. Wsiadła do samochodu, jaki po nią przyjechał, by wysiąść w centrum miasta, tuż pod ratuszem. Udała się do windy, by zajechać na odpowiednie, najwyższe piętro. Stamtąd od razu udała się do apartamentu, otwierając drzwi. Podeszła do barku, by wlać sobie czegoś mocniejszego i zasiadła w fotelu, by poczekać na szlachetnego. Włączyła nawet telewizor, by zabić czas oczekiwania na kochanka.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Czw Sty 16, 2014 9:14 pm

Nie ma to jak bytowanie w Ratuszu kilka dni z rzędu. Samuru praktycznie miał tak silny mętlik w głowie przez te wszystkie sprawy miasta, a nawet i państwowe, dochodziło jeszcze do tego interes Katedry, czarne interesy i... łowcy. Dosłownie łapał się za głowę, siedząc przy tych wszystkich teczkach i innych dupereli, na które nie miał ochoty już dłużej patrzeć, więc telefon od Morgany okazał się naprawdę zbawienny. Wstając od biurka, pozbierał wszystkie kubki po kawie i wyrzucił je do koszy, nawet nie licząc ile ich było. Gdyby był człowiekiem, już dawno by padł przez ciśnienie.
Zmierzwił lekko włosy, poprawił kołnierz koszuli i przygładzil klapy marynarki, żeby jakoś wyglądać porządnie. Wszak w nieładzie nikt nie może go ujrzeć. Gotowy do wyjścia, skierował się w stronę odpowiedniej windy i udał się ku mieszkaniu. Tam czekała na niego Morgana. Kochanka i matka jego dwójki dzieci. Więcej łączy go z tą kobietą, niżeli z Sophie. Zresztą ślad po niej zaginął, a Samuru bynajmniej nie miał ochoty jej szukać. Jedno utrapienie z głowy.
Podszedł do drzwi, jakie natychmiast otworzył. Wszedł do środka, zamykając je za sobą i westchnął cicho, ściągając marynarkę. Zawiesił ją ostrożnie na wieszaku, po czym udał się w stronę salonu, gdzie przed telewizorem oczekiwała na niego wampirzyca.
- Jakaś poważna sprawa czy po prostu sie stęskniłaś?
Odezwał się niezbyt przynajmnie, wchodząc głębiej. Zerknął na odbiornik, nie bardzo interesującąc się treścią programu. Tam po prostu był jakiś ruch, który nieco rozbudził umysł wampira. Wreszcie ruszył się z miejsca, udając się do barku po coś mocnego. Szklanka szkockiej z wódką powinna nieco postawić go na nogi, albo i kilka szklanek. Potrzebował tego jak dziecko matki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Pią Sty 17, 2014 2:08 pm

Morgana wiedziała, jak Samuru ciężko pracuje. Wręcz popadł w jakiś pracoholizm, zadręczając się coraz większą ilością pracy. Papierkową robotę wykonywała na ogół ona sama, jednak na barkach szlachetnego wciąż spoczywała niemała odpowiedzialność. A miasto ostatnimi czasy pogrążało się w jeszcze większym chaosie, przez co cała wina znów spoczęła na biednym burmistrzu. Nie miał nawet czasu, by się porządnie wyspać. Z drugiej strony, był to jednak plus. Trzymał się z dala od Luciena, nie wpajając mu żadnych mordów, przemocy, brak uczuć, do głowy. Biedny chłopiec, Morgana nie mogła pozwolić na to, by ich syn tak cierpiał. Niech da mu chociaż jeszcze z dziesięć lat! Dla wampira to było nic. Zaledwie kropla w wielkim morzu.
Wampirzyca długo nie musiała czekać na przybycie swego kochanka. Nie przejmowała się, że oprócz niej miał jeszcze żonę oraz inne kobiety. Nie obchodziło ją to, była jedynie jego utrzymanką i matką ich dwóch synów. Nie miała pojęcia, że Sophie zaginęła i nie bardzo ją to interesowało. Zresztą Morgana w ogóle nie ingerowała w życie rodzinne Samuru. Była jego sekretarką, prawą ręką i kochanką. Niczym więcej. Uczucia musiały zejść na bok. Oczywiście jej uczucia, bo on nie miał uczuć, był ich pozbawiony.
Wyczuwała już jego zapach i obecność na długo przed tym, nim nacisnął klamkę i przekroczył próg swojego apartamentu. Wreszcie pojawił się i w salonie. W tym momencie Morgana wyłączyła telewizor. Ich rozmowa była o wiele ważniejsza, niż zabiojczas jakim było to elektryczne pudełko.
Tęskniła? Spojrzała na niego nieco zaskoczona owym pytaniem, choć nie dała się wyprowadzić z równowagi. Pogrywał sobie ze swoją kochanką.
– Nawet gdybym tęskniła, nie interesowałbyś się tym.
Stwierdziła sucho, wstając z fotela. Bez słowa podeszła do barku i nalała czegoś mocnego do drugiej szklaneczki, którą wręczyła Samuru. Widziała po jego minie, że był zmęczony, więc trochę alkoholu mogłoby mu pomóc.
– Chciałam porozmawiać o Lucienie. Wiesz, że on ma dopiero osiem lat?
Spytała, jeszcze mu niczego nie zarzucając.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Sob Sty 18, 2014 1:21 pm

Nie, według Samuru ich synowi nie działo się nic złego. Przemoc jest czymś naturalnym dla świata, a tym bardziej dla wampira. Dlatego tak uporczywie pilnował chłopca żeby osiągnął brutalności jak w najmłodszym wieku. Zresztą on sam chciał tego, Lucien mimo swoich wszystkich słabych wad, miał w sobie pazur Kuroiaishita. Stanie się kolejnym potworem, kto wie jak gorszym od samego jego ojca. I Samuru uznał, że musi pielęgnować taki dar od Złego Pana. Morgana z całą pewnością była przeciwna takiemu wychowaniu, lecz burmistrz jakoś w to nie ingerował. Liczył się tylko jego pomysł oraz chora zachcianka, która istniała dzięki synowi. Nawet szpetotę twardy można skutecznie wykorzystać.
Sophie już nie istniała w świecie szlachetnego. Skończyła się, już jej nie ma. Nie istnieje Chyba, że nagle wróci i pokaże się zupełnie inną osobą, taką że nie będzie przynosiła mu wstydu. Ale czy tak się stanie? Wątpił. W sumie chętnie posłałby jej kule w głowę, a później wytarł buty o truchło. Teraz na inne sprawy na głowie. Wzorowe małżeństwo w ogóle nie istnieje w słowniku Samuru. I zakładał, że Morgana także o tym wie i nie zamierza gnębić go o śluby. Chyba, że sam zechce.
No proszę, nie musiał mówić nic, a alkohol sam się podał. Czyżby działał tutaj jakiś samosterujący pilot do wampirzycy?
- Prawda.
Odrzekł na jej słowo dosyć chłodno, nie mając nawet zamiaru przejąć się odczuciami Morgany. No i oczywiście dowiedział się po co został tutaj sprowadzony. Nie, nie żeby nie miał za złe. Przynajmniej odciągnął się od pracy.
- Wiem, Morgana. I co związku z tym?
Jasne, udał głupa i nie interesował się tym, że zna dalszą wypowiedź, a przynajmniej się domyślał. Zrobił łyk trunku, mrużąc lekko oczu. I ta mina bez wyrazu... Naprawdę chciała go przekonać o zmiany w wychowaniu?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Nie Sty 19, 2014 1:01 pm

Najwyraźniej Samuru miał już poprzestawiane w głowie, skoro nie dostrzegał, że dziecku dzieje się krzywda. Lucien nie znał innego życia, więc się nie skarżył. Szlachetny powinien dać chłopcu trochę odsapnąć od tych głupot, jakie mu wpaja. Powinien dać mu spędzić czas z rówieśnikiem, chociażby z Sahalem, Cornelią czy też z Lotte. Poza tym powinien wreszcie poznać starszego brata, nie wspominając o Elliocie. To była rodzina chłopca, a Samuru nie miał prawa ograniczać Luciena i trzymać go w zamknięciu. Był jeszcze tak młody, że Morgana musiała zawalczyć o tego wampira. Skoro nie miała okazji dbać o swego pierworodnego, to chociaż Lucien na tym nie straci. Chłopiec był szpetny z głupoty rodziców, wina spadała także na Samuru, więc niech lepiej pójdzie po rozum do głowy.
Morgana nie chciała żadnego ślubu z burmistrzem. Nie chciała takiego związku, gdzie to własny niedoszły mąż traktowałby żoną jak przedmiot czy znoszoną parę butów. Poza tym formalnie wciąż miał żonę, a w tym kraju nie da rady posiadać dwóch żon. A w tej chwili miała nieco inne problemy niż nieodwzajemnione uczucia, złamane ambicje czy jakieś śluby. Musiała zadbać o przyszłość ich syna.
Stwierdzenia Samuru puściła mimo uszu. Nie zwracała już na to większej uwagi, szczególnie, że znała tę nagą prawdę. Nie potrzebowała jego uczuć. Wystarczyło, że miała w nim towarzysza od czasu do czasu.
– Nie udawaj głupka, Sam. Ja nie jestem Sophie i mnie nie wystarczy zbyt byle słówkiem, do cholery. On jest za mały na takie brednie! Daj mu chociaż dziesięć lat normalnego życia. Jeszcze zdąży zgłupieć, namordować się i pójść w Twoje ślady.
Stała naprzeciwko wampira, bez strachu spoglądając mu oczy. W końcu sprawa tyczyła się Luciena.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Wto Sty 21, 2014 1:14 pm

Może Samuru nie chciał wiedzieć, że krzywdzi syna. Chciał żeby chłopak od początków swojego istnienia wiedział kim jest i żeby czasem nie poszedł jakąś inną ścieżką, w końcu to ma ojca słuchać. Dwóch synów już skreślił, jeśli chodzi o następstwo Głowy Rodu. Elliot całkowicie zapomniał o ojcu, a Satyr... szkoda gadać. Lucien jest ostatnim bytem, który może okazać się tym wybranym i Samuru gotowy jest zrobić wiele, żeby chłopak wyrósł na porządnego członka Kuroiaishita. Morgana nawet mu nie zabroni i będzie lepiej żeby się nie wtrącała. Nie, nie ma co grozić. Po prostu zabroni widywać się Morganie oraz Lucienowi. Chciała tego? Wątpił. Poza tym nie musi sie martwić o przyszłości syna. Ona już została z góry ustalona.
Wysłuchał wampirzycę, pijąc w tym samym czasie swój alkohol. Kiedy skończyła, westchnął, przystawiając sobie dłoń do czoła. Jakby słowa Morgany przytłoczyły szlachetnego.
- Czy Ty nie rozumiesz w jakim żyjemy świecie? Lucien musi wiedzieć o wszystkim, musi znać odpowiednie zachowania w razie jakiś komplikacji, na przykład kiedy zostanie porwany, w końcu nie wiemy jaki los może przyjść. Ten chłopak ma w sobie ostre pazury, inteligencję przewyższającą inne dzieci. I chcesz to zmarnować durnym dzieciństwem? Pustymi zabawami?
Rzekł na razie spokojnie i nie, nie czuł żadnego gniewu. W pełni opanowany szlachetny.
- Z każdym dniem wyciągam od niego więcej, on się chętnie uczy. Czy Ty wiesz, że on już umie władać mocą? Co prawda ciężkie miał treningi, ale za to mam potężne rezultaty. Z zimną krwią odbierze życie.
Zaś ten spokój. Może nawet z delikatnym tonem szaleństwa? Szlachetny odstawił pustą szklankę, wyciągnął telefon z kieszeni i powiadomił Fabio żeby ściągnął tutaj chłopca. Niech spotka się z matką i zobaczy, jak mu jest dobrze.
- Niebawem tutaj będzie.
Oświadczył sucho, rzucając wampirzycy dostać zimne spojrzenie. Zapewne rzuciła już swoim kazaniem, które i tak okaże się mocno niepotrzebne oraz zlekceważone.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Sob Sty 25, 2014 8:24 pm

Samuru najwyraźniej był zaślepiony, jeśli nie widział że wyrządza krzywdę Lucienowi. Młody wampir mógł wiedzieć kim jest, mógł być szykowany do tego, co go czeka w niedalekiej przyszłości. Lucien nie był jego marionetką czy zabawką, którą mógł wykorzystywać jak mu się spodoba. Chłopiec miał uczucia, przynajmniej jeszcze nie został ich pozbawiony. Morgana nie mogła tego zrozumieć. Chora ambicja ojca, który najwyraźniej w swoim życiu nie potrafił zdobyć wszystkiego, więc zmusi do tego syna. Nawet nie wiedziała wiedzieć, jak go potraktuje gdy Lucien będzie chciał obrać sobie inną drogę. Owszem, będzie się wtrącała. Lucien to także jej syn. Kochała go i nie pozwoli by działa mu się krzywda, przez ślepotę ojca. Nie bała się Samuru. Jeśli zabroni chłopcu widywania się z matką, Morgana będzie docierała do dziecka innymi drogami. Nie była już taka głupia jak przy pierwszym dziecku.
– Nie obchodzi mnie świat, Samuru. Mam go w nosie. Interesuje mnie mój syn. Nasz syn. Nie spełniłeś swoich ambicji, więc będziesz wykorzystywał Luciena? Wątpię, żeby znalazł się jakiś kretyn na tym świecie, który porwie siedmioletniego syna burmistrza. Zdążysz nauczyć go zabijać, torturować i walczyć. Doskonale wiesz, że moce powinny aktywować się same, a nie z przymusu, bo życzy sobie tego tatuś. Daj mu spokój na dziesięć lat. Za trzy czy cztery możesz go uczyć się bronić i pomóc mu kontrolować swoje moce.
Zażądała od Samuru, nie zważając na konsekwencje swych słów. Ona także nie unosiła się gniewem. Póki rozmawiali spokojnie i nie doszło do rozwiązań siłowych, wampirzyca nie unosiła się złością.
– Jesteś szalony! To dziecko! Zrobisz z niego maszynę. Maszynę bez uczuć i szacunku.
Aż opadła na najbliższy fotel, wpatrując się w postać kochanka. Nie mogła w to uwierzyć. Nie mogła zrozumieć jego postępowania. Nie odpowiedziała nic na jego słowa. Przeniosła wzrok na drzwi, jakby w wyczekiwaniu swojego syna. W tej chwili nikt się już nie liczył. Nawet Samuru. Nie dopuści, żeby pozbawił Luciena uczuć.
- Pozwól mu chociaż spędzać czas z tym Sahalem. Zobaczysz, że się ucieszy.
Rzekła nagle, wpatrując się wciąż w drzwi. Wyczekiwała i wyczekiwała.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Wto Sty 28, 2014 7:47 am

Morgana chyba nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi. Szlachetny wlepiał w nią swój wzrok, słuchając uważnie. Czy aby na pewno pamiętała, że przy Samuru nie należy mieć innego zdania? I tak zrobi co zechce, w końcu jego racja jest najświętrzą racją.
- Są miejsca gdzie dzieci od najmłodszych lat uczą się walki o przetrwanie i nikt halo o to nie robi. Jesteś zbyt przewrażliwiona, Morgano i zapominasz, jaki świat jest skomplikowany. Chłopak ma umieć wszystko, czego go nauczę w jak najwcześniejszym czasie, czy tego chcesz czy nie.
Odrzekł bez cienia emocji, nie zamierzając dyskutować. Ona wie, że Samuru ma twarde klapy na oczach i uszach. Nie słucha innych, robi zawsze to co uważa sam za najlepsze.
- Wyobraź sobie, że znalazł się kretyn, który porwał dzieciaka Ringo. A jaki zdurniały masochista porywa się na TEGO szlachetnego? Więc Lucien też żyje w ciągłym niebezpieczństwie.
Dodał jakże uroczą ciekawostkę. Może taka informacja otworzy jej oczy? Liczył na to, inaczej zaś będzie musiał odizolować kolejnego dzieciaka od matki. Wyciągnął papierosa z paczki, ktorego natychmiast podpalił. Pusta szklanka oczywiście wylądowała na stoliku. Zaciągnął się mocno, spalając papierosa aż do połowy.
- Teraz najlepiej nie okazywać uczuć. One nas niszczą i piorą mózgi. Zagłada dla wampirów, Morgano.
Rzucił smętnie, wbiając wypalony papieros w ściankę popielniczki leżącej na stoliku. I co z tego, że jest szalony? Morgana nie lepsza, skoro widzi wszytko w kolorach. Samuru już dawno przestał widzieć tak rzeczywistość i zamierza tą wieścią podzielić się z kolejnym potomnym. Co do zabawy.... Nie skomentował tego. Dla niego zabawa i tak pozostaje pożeraczem cennego czasu oraz niszczenia szarych, wampirzych komórek.
Minęła dłuższa chwila, kiedy do apartamentu zawitał chłopiec z Fabio. Mężczyzna wprowadził Luciena do środka, nakazując mu żeby rozebrał się z kurtki i butów. Samuru oczywiście znalazł się już blisko nich, pozwalając czystokrwistemu na opuszczenie mieszkania. Zaś zostali sami.
- Cześć mamo.
Przywitał się cichym głosem, zerkając co chwilę na ojca. Jego zimme, surowe oblicze było niemal codziennością. Zresztą on sam był jak mały sopelek lodu, do tego okrutnie nieśmiały. Burmistrz chwycił go mocno za rączkę i wprowadził do salonu, żeby Morgana nie musiała fatygować się ze wstaniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Sob Lut 01, 2014 5:56 pm

Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co mówi. Nie bała się wampira. Wiedziała jaką siłę posiadał, znała jego umiejętności i w pamięci wyrył jej się jego atak, jakiego dopuścił się pewnego wieczora na Morganę. Wampirzyca także miała swoją rację i gdy w grę wchodził Lucien, tak szybko z niego nie zrezygnuje.
– To prawda. Dziecko w młodym wieku uczy się najszybciej. Ale nie uczą go mordować! Możesz go uczyć bronić się, władać bronią, ale na litość boską, nie jak się zabija! Nie rób z niego wariata wypranego z uczuć.
Oburzyła się, wpatrując się w te jego gadzie źrenice. Nawet nie wiedział jak seksowny był, gdy się tak złościł. Gdyby nie fakt, że kłócili się o dobro syna, wampirzyca rzuciłaby się na niego i dosłownie go tutaj… wiadomo, co by z nim zrobiła. Nie mogła tego zrobić i nie zrobi.
– Zacznij słuchać starszych, Samuru. Władza za bardzo Ci odbija. Hiro ma rację. Powinieneś go posłuchać.
Samuru powinien się wreszcie przebudzić. Powinien zostać wysłany do jakiegoś psychiatry albo zamknięty w odosobnieniu. Stwarzał zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale także dla wampirów.
– Jeśli dalej będziesz tak wychowywał Luciena, nie będzie się nadawał na Twojego następcę. Nie liczy się tylko zdolność mordowania wszystkiego, co się rusza.
Stwierdziła z niesmakiem, odsuwając się od wampira. Było jej przykro z powodu tego małego chłopca. Biedny pewnie sporo przeżył i to tylko dlatego, że Ringo zwracał na siebie uwagę i miał na pieńku z łowcami. W innym przypadku chłopiec były bezpieczniejszy. Nie chciała tego jednak komentować. Widziała, że Ringo kochał swojego syna i nie chciał go unieszczęśliwiać. Samuru robił coś innego.
– Szkoda, że nie zająłeś się swoim synalkiem, którego dała Ci Sophie. Od moich synów mógłbyś się wreszcie odczepić!
Warknęła na niego, gdy pieprznął coś o braku okazywania uczuć. To on jest zagładą dla wampirów. Sam ją na siebie sprowadzi~, ale i tak tego nie dostrzeże. Był zaślepiony.
Wampirzyca nie odezwała się nijak do wampira przez cały ten czas, dopóki nie pojawił się Lucien. Kiedy tylko poczuła syna, wystartowała do przedpokoju, wyprzedzając Samuru. Poczekała, aż chłopiec się rozbierze i kucnęła przed nim. Chwyciła w dłonie jego twarz i zachęciła do tego, by spojrzał na nią, a nie na ojca.
– Czy podoba Ci się to, co każe Ci robić ojciec? Możesz odpowiedzieć w myślach, skarbie.
Spytała go wprost, nie pozwalając synowi na to, by spojrzał w twarz Samuru. Jego surowość może sprawić, że Lucien nie będzie szczery. A tym samym zachęciła do tego Luciena, prosząc by pomyślał o odpowiedzi, której Samuru nie pozna. Gdy tylko chłopiec odpowiedział, Morgana wzięła go za rękę i bez słowa udała się z nim do kuchni, wymijając Samuru. Tam, jeśli chciał, podała mu szklankę i wypełniła ją krwią.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lut 02, 2014 11:55 am

Czyżby Morgana zapominała kim jest? Samuru zmierzył ją dosyć ostrym spojrzeniem, nie mając zamiaru tego darować. Musiał coś jej wytknąć.
- Wampir musi być zły, nie mogę pozwolić, żeby chłopak zszedł na drogę bliższą człowiekowi. A Ty tego nie zrujnujesz.
Rzekł tonem w miarę spokojnym. Rujnowanie wampirzej natury to grzech wbrew ich rasie, a przynajmniej dla burmistrza.
- I dlaczego oczekujesz boskiej litości? Jak dla mnie temat Luciena powinien być zakończony.
Już dosyć. Morgana nie wybroni chłopca, szlachetny i tak zrobi co chce, nie patrząc na niczyje protesty. Zresztą ona powinna dobrze o tym wiedzieć. W każdym razie Samuru miał dosyć kłótni, nie ma mowy żeby Lucien wyrósł na ciotę przez matkę, tak jak było z Elliotem. Sophie zepsuła im dziecko, a teraz razem dali dupe w troki. Nie żeby szlachetny za nimi tęsknił, o nie nie.
- Na co mi słuchać starców? Mają całkiem odmienne poglądy od moich, takie które nie przynoszą nic przydatnego. I Tobie raczej odbija, za bardzo próbujesz być ludzką matką.
Oznajmił w ogóle nie poruszony jej uwagami. Władza udedza mu do głowy? Dobre sobie. On jest doskonały, wszyscy się przed nim płaszczą i muszą znosić. Czuł się dosłownie jak bóg.
- Dlaczego tak krytycznie ocenianiasz naszego syna? To bardzo bystry chłopiec, nie kieruje się jedynie żądzą krwi.
Uniósł jedną brew, udając zdziwienie. Taka podła z niej matka? Nie da szansy własnemu dziecku na wejście na piedestał? Wykrzywił usta na kształt ironicznego uśmiechu. Co do Ringo? Wampir nie da skrzywdzić Sahala mimo tym kim jest, zatem nie powinna nawet pisnąć słówka, choć znając życie Samuru miałby na to wyjebane, a nawet swoje nikczemne zdanie odnośnie wychowania potomka czarnego plemienia.
Następnych słów nie skomentował. Może sobie mówić, nie zdoła pokonać burmistrza. Poza tym czemu chce prowadzić z nim wojnę? Lucien z martwą matką także może się odpowiednio wychować...
Wreszcie nadszedł wampirek. Nie miał pojęcia, że jego rodzice kłócą się właśnie o niego, a gdyby mogli rozszarpali by go na dwie części, żeby mogli się w końcu pogodzić. Spojrzał na matkę, to na ojca. Zresztą jego cały świat został zasłonięty twarzą mamy, jego lekko zaniepokojony wzrok spoczął właśnie w jej oczach. Burmistrz natomiast stał obok i przyglądał się uważnie Morganie oraz dziecku. Nie podobało mi się, że chłopak miałby coś przed nim ukrywać.
- Nie rób z niego mazgaja! Masz mówić otwarcie, Lucien. Mów co Ci się nie podoba!
Syknął złowieszczo, wyłaniając się bliżej nich. Mały wampir zapomniał języka w ustach i w głowie. Zwyczajnie w świcie wywierali na nim presję! Jak nie ojciec, to matka zaczyna go przesłuchiwać. Machną drobnymi dłońmi, uwalniając się od matki. Co jeśli powie, że mu się podona? Znienawidzi go? Albo jak postawi się ojcu... Ten mógłby skrzywdzić malca. Wszak wielokrotnie oberwał, jeśli zrobił coś źle i nie tak, jak chciał tego ojciec. Z matką mogło być tak samo. Pokręcił wolno głową, nie dając się zaprowadzić do kuchni. Stał przy ścianie, jakby chciał się w niej ukryć.
- Zaraz się rozbeczy i to przez Ciebie.
Warknął pełen pogardy, łapiąc wampirzycę mocno za ramię. Lucien już stawał się miękki przy niej. Morgana ma stanowczy zły wpływ na ich dzieci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Sro Lut 05, 2014 1:37 pm

Nie, Morgana nie zapomniała kim jest i była dla Samuru. Doskonale znała swoje miejsce. Ten wampir potrafił je wskazać i dać do zrozumienia, czego nie powinna robić. Ale gdy w grę wchodzi ich syn, nie mogła po prostu odpuścić. Wiedziała, że Samuru nie wychowuje Luciena odpowiednio, niszczy jego psychikę, chcąc stworzyć z niego nieczułą maszynę do mordowania, którą będzie mógł wykorzystywać według własnego mniemania.
– Ten wampir ma dopiero siedem lat i jest dzieckiem. Nie pozwolę Ci zrobić z niego pieprzoną maszynę bez uczuć do mordowania, którą będziesz wykorzystywał jak Ci się żywnie podoba.
Jak widać kobieta tak szybko nie odpuści. Chyba nie znał zbyt dobrze Morgany, swojej kobiety. Kolejnej kobiety. Kochanki? Cóż, zwał jak zwał, wiadomo o co chodzi.
– Nie jest skończony.
Warknęła przez zęby, ale wciąż pozostawała spokojna. Niczym morze w czasie sztormu. Oczywiście na zewnętrz wyglądała na spokojną i opanowaną, ale wewnątrz dosłownie w niej kipiało. Czasami naprawdę nie mogła znieść obecność burmistrza, któremu poprzestawiało się w głowie. Ktoś powinien mu porządnie wpierdolić, żeby się nauczył.
– Doprawdy? A co Twoja poglądy przyniosły? Chaos? Wojnę? No, genialne poglądy! Tylko tak dalej, a wymordujesz całą swoją rodzinę. Gratuluje, panie burmistrzu.
Ile jadu włożyła w swoje słowa. Wcale się nie dziwiła dlaczego Sophie odseparowała swojego syna od Samuru. Zrobiła to dla jego dobra. Może Morgana powinna wziąć z niej przykład? Jeszcze lepiej, ucieknie razem z Lucienem! O ile chłopiec będzie chciał. Nie chciała go zmuszać do czegoś, czego nie chciał. Może to, co robił z nim ojciec mu się podobało? Aż się wzdrygnęła na samą myśl o tym.
– Jeszcze się nie kieruje. Ty to zmienisz.
Wytknęła mu, pusząc się. Naprawdę, miała dość tego typa. Zapragnęła spakować swoje rzeczy i zniknąć z tego pieprzonego miasta. Ale nie mogła, przez wzgląd na Luciena.
– Przestań, do cholery, wywierać na nim presje. Zastraszaniem czy używaniem siły…
Spojrzała nagle na Luciena i dostrzegła strach w jego oczach. On bał się własnego ojca! Wyprostowała się gwałtownie i dosłownie zdzieliła Samuru po twarzy.
– Jak śmiesz bić naszego syna? Sprawia Ci to przyjemność? Czujesz się wtedy super silny i mocarny, bo podniesiesz rękę na dziecko, zasrańcu?
Nie przebierała w słowach i dosłownie zasłoniła Luciena swoim ciałem.
– Bo on, w porównaniu do Ciebie, nie jest potworem i ma uczucia.
Wypowiedziała te słowa lodowatym tonem. Nie bała się gniewu Samuru. Już raz go zaznała, więc co za różnica, poczuć go jeszcze raz na sobie? Żadna. Jednak rodzinnych rozterek nie był to koniec. Do ratusza zbliżał się ktoś jeszcze. Ktoś, kogo Morgana nie wyczuła, bo go nie znała zbyt dobrze. Ostatnim razem widziała go kilka dekad temu…
Drzwi otworzyły się nagle, a do pomieszczenia zawitał łagodny, kwiatowy zapach.
- Ojcze, przyleciałem najwcześniejszym samolotem, jaki…
Urwał, dostrzegając ojca, a przed nim jakąś kobietę, dziwnie do niego podobną oraz małą kopię siebie samego. Satyr nie bardzo wiedział w czym rzecz.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Lut 09, 2014 10:07 am

Szlachetny już miał po czubek głowy rozmowę na temat ich syna. Morgana nie jest w stanie ocalić chłopca przed potwornym ojcem, no chyba, że zaryzykuje ucieczkę, która prędzej czy później okaże się zgubna, niżeli pomocą, wszak znajdzie ją i Luciena, a wtedy oboje będą mieć poważne kłopoty. Tego chciała?
- Daj spokój i tak nie wygrasz.
Wypalił szlachetny, który dosłownie będzie mieć gdzieś kolejne jej próby walki, no chyba, że czymś jednak go mocno rozzłości. Co do wpierdolu, jak na razie nie ma nikogo takiego, który powstrzyma Samuru, nawet sam Hiro mimo walki z szalonym burmistrzem jest bez silny i nie chodzi tutaj o wampirzą siłę. Po prostu nie ma możliwość pokonania szaleństwa, panującego w potwornym umyśle wampira, który nie ma cienia litości dla własnych dzieci.
- Ciągle panikujesz.
Ile można słuchać biadoleń wampirzycy? Do broni nie miał daleko, zawsze może po nią sięgnąć i wypalić dziurę w jamie ustnej, tak żeby było przez postrzelony otwór wszytko widać. Naprawdę, zacny widok. I jaki spokój by wtedy był, o jeny!
Lucien wciąż milczał, patrząc na swoich rodziców z przerażeniem. Matka także na niego przywołała stres, a ojcu nie wspominając. Przysiadł sobie pod ścianą, przyciągając do siebie nóżki. Schował w nich swoją twarz, usiłując wyłączyć się na otoczenie i kłótnie. Szkoda, że nie mogą się powstrzymać, aż on wyjdzie. Wtedy usłyszał ten odgłos uderzenia. Z początku myślał, że to on oberwał, ale nie czuł bólu. Zerknąl ukradkiem na rodziców... więc oberwał ojciec. Ze słów wynikało iż mama zorientowała się co do karań cielecnych synka. A Samuru nie wyglądał na zadowolonego, choć się uśmiechał. Co chciał zrobić. Na pewno nic dobrego skoro sięgał po broń. Ale wszystkie zamiary przerwało wejście kogoś innego, burmistrz zostawił broń w spokoju, wbijając ostre spojrzenie w...
- I rodzina w komplecie.
Warknął szlachetny, dotykając dłonią policzka. Musiał przyznać, że jej cios był naprawdę mocny. Ostatni raz spojrzał na najmłodszego. Chłopiec błyszczącymi oczyma, z mała widoczną łzą patrzył na nowego. To wina matki... cokolwiek robiła, pchnął ją w stronę Luciena, żeby się nim zajęła, natomiast on sam podszedł do Satyra.
- Widzisz, Satyr. To Twoja zohisteryzowana mama Morgana i łajza Lucien, brat. Przywitaj się z nimi.
Wyrzucił, zostawiając ich. Musiał wyjść na taras, zapalić. Wkurzył się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Hachiko Pią Lut 14, 2014 2:20 pm

Morgana ani przez chwilę nie wahałaby się przed ucieczką z synem. Nie martwiła się tym, jakby się to dla niej skończyło. Bardziej przejmowała się tym, że Samuru może obwiniać ich syna, a co za tym idzie, znów podniósłby na niego rękę. Morgana nie mogła tak na to spokojnie patrzeć. Była gotowa zaryzykować wszystkim, ale nie kosztem Luciena.
– A chcesz się przekonać? Nie pójdzie Ci ze mną tak łatwo, jak z Sophie.
Uśmiechnęła się jadowicie. W tej chwili nie dziwiła się szlachetnej wampirzycy, że postawiła opuścić męża, uciekając od niego chociaż na jakiś czas. Ciężko z nim wytrzymać, ale równie ciężko odejść. Wiadomo, nikt nie miał prawa opuścić burmistrza bez jego wiedzy, a przede wszystkim zasranej zgody. Inaczej skończy się to śmiercią – proste.
– Już przestań robić z siebie ofiarę, Samuru.
Warknęła pod nosem. Sama była już zmęczona tą zuchwałością, jaką wampir prezentował. I była tym zmęczona. Nie mogła zrozumieć, jak można traktować w taki sposób własne dziecko. Nie pomyślał, że to on zniszczył Satyra? Dziecko powinno się samo rozwijać, a obowiązkiem Samuru była pomoc przy tym.
Wampirzyca nie przeraziła się, gdy zobaczyła broń. Była wampirzycą, może zdołałaby uniknąć postrzału dzięki swojej szybkości oraz zwinności. Nie powinna mieć z tym problemu. I to oczywiste, że jej cios był silny! Myślał, że ma do czynienia z jakąś pierwszą, lepszą pipą? Ha, niedoczekanie jego.
Spojrzała na mężczyznę, który właśnie wszedł. Rodzina w komplecie? Spojrzała na Samuru, żeby się czegoś więcej od niego dowiedzieć. A gdy chciał ją pchnąć, wyrwała się z jego uścisku, warcząc wściekle pod nosem coś na kształt „nie dotykaj mnie”. Morgana sama podeszła do Luciena i kucnęła naprzeciwko niego. Ostrożnie dotknęła jego czarnej czuprynki i pogłaskała go.
Satryr spojrzał obojętnie to na ojca, to na matkę, kucającą przy małym chłopcu. To był chyba jego brat, tyle zdążył wywnioskować. Na słowa ojca wzruszył ramionami. Było mu to obojętne. Wyminął ojca, rzucając gdzieś swój bagaż.
- Więc? Po co mnie wezwałeś, Sam?
Spytał, nie kryjąc lekkiego zirytowania. Musiał opuszczać swoją posiadłość w lesie, w otoczeniu matki natury oraz swoich pasji, by ujrzeć ohydną mordę ojca. Matki nawet nie pamiętał, więc tym bardziej się nią nie przejmował. Zerknął na nią znowu i dostrzegł, że swoje jedno oko zawdzięcza Morganie – to fioletowe.
Morgana wstała i wyciągnęła rękę do Luciena, by zachęcić go do wstania. Wówczas z chęcią zaprowadzi go do kuchni i da krwi.
– Też chcesz krwi?
Spytała Satyra, którego widziała po raz pierwszy od… kilkudziesięciu lat. Był podobny do ojca, równie chłodny i obojętny, ale przynajmniej nie był szalony.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pią Lut 21, 2014 12:24 pm

Rzuca mu wyzwanie? Czy wie co takiego chce uczynić? Samuru nie miał w planach krzywdzenia Luciena, ale jeśli będzie ku temu zmuszony... i to przez głupstwo Morgany... nie, lepiej nie myśleć co wtedy uczyni burmistrz. I jeśli wampirzyca chce ucieczki, niech ucieka ale bez ich syna. W końcu młody musi rozwijać się pod czujnym okiem ojca, a nie przewrażliwionej matki. Co z niego wyrośnie? Zresztą już teraz jego szkliste oczy wiele mówiły. Będzie beksą, którą niestety zawsze był i tego Samuru za wszelką cenę próbuje się wyzbyć.
Zagryzł dolną wargę na takowy widok matki oraz syna. Lucien zostanie ciotą.
- Nie możesz spłodzić sobie dzieciaka z kimś innym i wychowywać go na ciotę, a od Lucien zabrać łapy?
Burknął wampir, unosząc jedną brew. Broń nie pójdzie w użycie i nie chodzi tutaj o małego, wszak Samuru mógłby bezwzględnie pozbawić życia matki tuż na jego oczach i zostałby zmuszony do potraktowania tego jako karę oraz lekcję, że nie należy podejmować pochopnych decyzji, jeżeli nie chce mieć kulki w głowie.
Satyr pojawił się dosłownie w idealnym momencie. Cała rodzina - ojciec, matka i ich synowie. Tylko im do ideału amerykańskiej rodziny z kolorowych reklam, gdzie rodzice są kochający, a dzieci szczęśliwe. I te psy. Labladory? Samuru woli kanaryjskie! Ich szczęki zaciskają się z siłą pięciuset kilo. Ale do rzeczy... Szlachetny prychnął na Morgane, kiedy ta podeszła do malca. Chłopiec odruchowo się cofnął, jakby chcąc uniknąć dotyku, wszak patrzył na niego ojciec. Dopiero jak zajął się tym starszym, Lucien złapał matkę za dłoń, ściskając mocno.
- Dawno nie widziałem Twojej buzi noo i pora żebyś poznał swoją matkę. Doprawi Cię odrobiną mamusińskiej troski i będziesz całkowitym nieudacznikiem. Z przyjemnością będę patrzył jak upadasz.
To chciał usłyszeć? Samuru bez żadnych emocji, udał się na taras, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza no i oczywiście zanieczyszcić je swoim dymem tytoniowym. Tymczasem w wewnątrz mieszkania Lucien udał się z mamą do kuchni. Usadowił się na dużym krześle, łapiąc się kurcziwow jego brzegu. Czuł gniew ojca strasznie i wiedział, że mu nie odpuści w nauce.
- Ja nie mogę pić takiej z woreczka. Tata przyprowadza do mnie inne, ludzkie dzieci i dopiero wtedy się pożywiam. Innej absolutnie.
Powiedział chłopiec, patrząc bezradnie na matkę. Samuru zakazywał chłopca karmienia krwią z worka, musiał dostawać taką prosto z żył... ale jeśli złamał zakaz wszak jego głód się rozwija, kazał chłopcu zwracać krew i przez kilka godzin nie pożywiać się. Dyscyplina to podstawa - według ojca.
No ale po jakimś tam czasie wszyscy się nagle zmyli w swoje strony.

zt wszyscy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Kwi 27, 2014 9:54 am

Spotkanie w fastfoodzie z przypadkową wampirzycą, która więcej pyskowała niż coś robiła, przyprawiła Samuru o zajebisty humor! Aż musiał się opić! I nie, to nie żadna ironia. Zdobył silną chęć na zalanie się w trupy wszak tak dawno nie doznał wewnętrznego zadowolenia, od momentu zwolnienia go ze stanowiska burmistrza. Kiedy ma przybyć ta zimna kobieta? Nawet nie zdążył zapamiętać!
Wreszcie udał się na swoje włości do Ratusza, choć nie do biura, a do oddziału z jego mieszkaniem. Tam ma święty spokój. On i alkohol, nikt poza tym. Lecz jak mógł się spodziewać, że przed owym apartamentem odnalazł się już Fabio? Szybko odwrócił się od drzwi do których miał zamiar zapukać.
- O, panie Kuroiashitam. Myślałem, że jest Pan tam... tam w środku. I chciałem...
Przerwał, widząc tą uniesioną brew szlachetnego. Samuru w mgnieniu oka przestał cieszyć się wewnętrznie, wiedząc iż ktoś zniwelował jego plany ostatnimi momentami pracy jako burmistrz. Fabio doskonale o tym wiedział, acz trzeba wszystko przygotować na przyjazd ciotki Hiro.
- No i... i ja już pójdę. Przepraszam, nie będę przeszkadzać.
Niemal pisnął czystokrwisty, chcąc jak najszybciej udać się w stronę windy. Naprawdę nie chciał przeszkadzać Samuru w jego spędzania wolnego czasu. Niestety burmistrz szybko zagrodzil mi drogę.
- Fabio, wyluzuj! Chodź, napijemy się razem.
Oświadczył, otwierając drzwi od mieszkania i na siłę wepchnął sługę do środka. Kurczowo trzymał wszystkie dokumenty jakby miały oznaczać jego tarczę przed nieobliczalnym szlachetnym.
- Wolałbym nie.
Nieco ogarnął drżący głos. Samuru obdarzył go znudzonym spojrzeniem i po prostu wzruszył ramionami. Choć biedaka nie wypuścił, tak czy siak musiał spędzić czas z burmistrzem, który to szykował sobie pierwszą szklankę burbonu. Zerknął na niedbale powieszony płaszcz Samura na oparciu fotela, później na niego samego. Pierwsza szklanka poszła w ruch... aż wreszcie wlał do siebie kolejne. Ile mogło minąć dwie godziny? Fabio siedział na fotelu, patrząc na rozbawionego od ucha do ucha wampira.
- Faabio, Faabioo... dlaczego jesteś Fabio?
Zarechotał pijackim bełkotem, sięgając po telefon. Nie widział do kogo wysłał sms' a pełnego erotycznych treść... i ciężko się zdziwi, kiedy zamiast jakiejś laski, wpadnie do mieszkania Cornelia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Nie Kwi 27, 2014 8:31 pm

Wampirzyca, jak zwykle spędzała czas w zaciszu własnego, gościnnego pokoju albo bibliotece. Jeśli w pobliżu wyczuwała zapach Denshy, omijała bibliotekę. Nauczyła się już, że ten wampir lubi przebywać w tym miejscu. I wcale się nie dziwiła. Sama przecież uwielbiała ten klimat, jaki był w bibliotece. Lubiła do niej zaglądać i się uczyć. Niedługo miała mieć egzamin, który umożliwi jej wejście do liceum. Skończyła przecież swoją edukację na podstawówce, to ojciec zachęcił ją do dalszej nauki.
Gdy właśnie spędzała czas na nauce w swojej komnacie, gdy zawibrował telefon. Sięgnęła po niego niechętnie, odrywając się od książek. Włączyła go i odczytała wiadomość. Pierwszy raz to za mało, musiała zrobić to ponownie, a i tak nie mogła zbytnio tego zrozumieć. Dopiero za trzecim razem dotarło do niej, że ojciec jest pijany i pewnie chciał zadzwonić po jakieś dziwki. Zrobiło jej się smutno. Chciała, żeby poświęcił trochę uwagi córki. Zamiast tego, wolał prostytutki, które szybko zajmą się jego interesem.
Nie ruszyła się. Nie zamierzała lecieć na jego wyzwanie, jak jakaś suczka do swojego pana. Posiedziała tak jeszcze z godzinę, ale nie mogła się w ogóle skupić na nauce. Trzasnęła książki i udała się do wyjścia z biblioteki, by w końcu opuścić zamek. Znów "pożyczyła" sportowy samochód swojego ojca. Jazda nie szła zbyt płynnie, ale za to szybko. Każdy umykał jej z drogi, jeśli tylko mógł.
Dojechała wreszcie na miejsce, pod ratusz. Wiedziała, gdzie tutaj znaleźć ojca. W apartamentowcu. Skierowała się w stronę windy, nie zerkając w stronę recepcji. Kobieta zza lady skinęła głowę pospiesznie, nie przerywając swoich czynności.
Wsiadła do windy i wcisnęła guzik na ostatnie piętro. Wysiadła i ruszyła w stronę apartamentu. Minę miała zaciętą, twardą, wręcz wściekło. Nie podobało jej się to, że ojciec znów był pijany.
- Ojcze? Gdzie jesteś?
Rozejrzała się po przedpokoju i weszła głębiej do mieszkania. Wyczuwała jeszcze jakiś zapach, zapewne Fabio. Zaszła do salonu i ujrzała pijanego ojca, rozpartego na fotelu ze szklanką alkoholu. Skinęła głową w Fabio, który nie uległ alkoholowi.
- Twoja kurwa przybyła.
Stwierdziła lodowato, przeszywając wzrokiem ojca na wylot.
- Jak miło, że wreszcie przypomniałeś sobie o córce.
Żachnęła się, rzucając w ojca swoim płaszczykiem. Zniszczy go? Trudno, kupi sobie nowy, za jego pieniądze. Miała ochotę zwinąć się w troki, by dłużej nie musieć patrzeć na tę pijaną twarz.
- Rozumiem, że mogę już iść?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Kwi 28, 2014 6:34 am

Sługa szlachetnego pilnował go, żeby nie uczynił nic durnego, a później na trzeźwo będzie łapał się za głowę i wyzywał Fabio o niedopilnowanie. Niemal jak z rozkapryszonym dzieciem.
Choć jak na razie nie zapowiadało się na nic, Samur z fotela przeniósł się na leżankę, na której uwalił się całym ciałem. Ba, zbudował sobie nawet podwyższenie ze wszystkich poduszek leżanki. Czuł się dosłownie jak król!
Wtem rozległ się hałas otwieranych drzwi. Fabio os razu wstał kierując się ku wyjściu z salonu. Widok Cornelii nieco go zaskoczył. Spojrzał na Samuru, który nawet nie zorientował się, że ktoś wszedł. Czyżby do niej wysłał wiadomość? Sługa także się z nim przywitał i odsunął od wejścia, niech śmiało dziewczyna wchodzi. Widok pijanego ojca nie powinien być niczym dla niej nowym. Samuru często zagląda do kieliszka, a zwłaszcza po tym ktoś go rozzłości.
- Cornelio...
Jęknął Fabio, słysząc jej tekst o kurwie. Wtedy właśnie na sto procent był pewien, że ją Samuru przypadkowo ściągnął, poza tym niech lepiej ojca nie prowokuje. Burmistrz w tym stanie, bywa naprawdę... nieprzewidywalny. I co do niego samego... Złapał płaszcz córki, otulając się nim szczelnie. Acz to nie wystarczyło przed powstrzymaniem go do wstanie. Chwiejnym krokiem podszedł do córki, którą objął ramieniem, z Fabio też tak uczynił. Miał ich obu pod ręką.
- Kim... Ty...
Burknął, przyglądając się z podprzymrużonych powiek Cornelli. Nie rozpoznał dziewczyny - aż tak pijany. Fabio już miał coś rzec, kiedy nagle Samuru zaś się odezwał, jakby nagle go olśniło.
- Jesteś Bridget! Tak słodka Briidgeeeet... Tatuś się za Tobą tak mocnoo stęstknił... i widzę, że przyprawadziłaś ze sobą koleżanką. Tylko jakaś ona płaska jest. Gdzie masz cycki?
I tu zerknął na klatkę piersiową Fabio. Zrzucił rękę z Cornelli, żeby zajrzeć pod kołnierzyk słudze. Płasko...
- Nie ma cycek.
Przytaknął głową i jeśli Corn się odsunęła, ten się sam przystawił i pociągnął ją w stronę leżanki, aby powalić córkę na łopatki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Kwi 28, 2014 10:03 am

Samuru nie ma co pilnować. I tak zawsze będzie robił to, co mu się żywnie podoba, nie zwracając uwagi na nic dookoła. Później i tak zrzuci winę na drugą osobę, bo sam był przecież niewinny. To jego należało pilnować, a jeszcze lepiej, jakby ktoś zapobiegł kolejnemu upiciu. Najwyraźniej Fabio nie miał jaj, by odebrać burmistrzowi jego alkohol.
Tak, mokry i jakże lubieżny sms dotarł właśnie do jego ukochanej córeczki. Pech chciał, że Cornelia nie miała ochoty na pogaduszki. Jakże w tej chwili przypominała swojego ojca. Oczywiście tę trzeźwą wersję, bo pijany... to szkoda gadać. Zachowywał się jak głupi szczeniak, którym najwyraźniej był. Władza mu za bardzo strzeliła do głowy i uważał się za Boga. A teraz Cornalia musiała oglądać ten obraz nędzy i rozpaczy w wykonaniu własnego ojca.
Miała nie prowokować ojca? On ledwo chodził! Cóż takiego mógłby jej zrobić? Chyba tylko obrzygać glany. Spojrzała na leżącego ojca karcącym wzrokiem. W tej chwili zaś przypominała matkę! O tak, Samuru powinien dobrze znać to spojrzenie, jeśli pozwalał sobie na taki stan upojenia w towarzystwie zmarłej kochanki. Kto wie, może Hedwiga była jego jedyną miłością? Ha, niezły żart. Samuru pasował do miłości w równym stopniu, co ksiądz do przestrzegania siedmiu głównych grzechów.
Prychnęła, gdy ten owinął się szczelnie płaszczem blondynki. Cofnęła się automatycznie, gdy ten podszedł. Nie dała się objąć czy przytulić. Wyminęła go zręcznie. Niech sobie stoi o własnych siłach, a nie będzie szukał w niej podparcia. Mógł nie chlać!
- Twoją córką. Najwyraźniej alkohol przepalił Ci wszystkie szare komórki, ojczulku.
Patrzyła natomiast, jak Samuru obejmuje Fabio. Wyglądali dość... niesmacznie. Powinna zrobić ojcu zdjęcie i może przestałby się wreszcie zachowywać w tak karygodny sposób. Może to przez to, że stracił swoją władzę, którą tak kochał? Można powiedzieć, że stołek burmistrza nieźle zruchał Samuru.
- Nie jestem jedną z Twoich kurew. Jestem Twoją córką. C Ó R K Ą.
Krzyczała, a ostatnie słowo wręcz mu powoli przeliterowała, by dotarło do niego owo znaczenie. Westchnęła i pokręciła z niedowierzaniem głową, gdy ten zaczął macać Fabio w poszukiwaniu piersi. Przecież to mężczyzna! Jakim cudem miałby mieć piersi?
- To Fabio. Mężczyzna. On nie ma piersi.
Wytłumaczyła mu spokojnie, acz zaczynało jej już brakować cierpliwości. I po co tutaj przychodziła? By użerać się z pijanym ojcem? Właśnie miała odwrócić się na pięcie i opuścić apartament, gdy Samuru ją pochwycił, powalając na łopatki. Dziewczyna spojrzała na ojca, marszcząc brwi. Oparła swoje dłonie na jego barkach, odpychając go od siebie.
- Skończ. To nie jest śmieszne.
Czyżby zapomniał, że Cornelia miała lęk przed mężczyznami. Nawet przed ojcem, a już na pewno w takiej chwili!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Kwi 28, 2014 11:50 am

Kto miałby chęć rozmawiać z pijanym Samuru? Raczej nikt i niestety Fabio nie mógł powstrzymać przed sięgnięciem po butelkę. Nie kiedy jest u licha trzeźwy, poza tym burmistrz nie jest sobą i ma strasznie durne pomysłu. Raz miał rozkaz przebrać się za kurczaka i uciekać przed pijanym Samuru, który do niego strzelał z broni! Ile wtedy wyjęto z niego kul? Od groma... Więc nie chciał paść ofiarą kolejnego okrutnego pomysłu, został jedynie po to, żeby Samur sam sobie nie wyrządził krzywdy. A mógł. Cornelia jeśli zna dobrze ojca, powinna o tym wiedzieć.
Tak czy siak, szlachetny patrzył otępiałym przez alkohol wzrokiem na zdenerwowaną wampirzycę. Wielka szkoda, że nie zajrzył po kim ma ten wzrok. I owszem, zmarła kochanka nie raz widziała Samuru w tak krytycznym stanie. I nadal nic go nie nauczyło... Wciąż szalał, robiąc na co ma ochotę, nie bacząc na konsekwencje. Zresztą, po co przychodziła, kiedy już wcześniej domyśliła się o nietrzeźwości ojca? Fabio też spróbował się wyrwać, lecz bez sukcesów. Poza tym nie chciał prowokować, nie potrzebował kłopotów. A nuż może uda mu się ululać pijanego Pana?
- Ha! Nie wiedziałem, że moja słodka blondyneczka chce pobawić się w dom. Dobrze... CÓRECZKO! Tatuś da Ci buziaaaka w Twoje podwójne czoło. Aaale zaraz...
Powstrzymał się przed pocałunkiem, kiedy to właśnie wymacał Fabio i dostrzegł brak przedniego uzbrojenia. Czystokrwisty odsunął się nieco od burmistrza. Może wreszcie zajrzyj. Samur pokiwał głową, coś mrucząc pod nosem.
- A więc Fabiana. Nie masz cycek?
Tak dla pewności zapytał i właściwie nie czekał na odpowiedź. Włoski sługa zaś dał krok w bok ku wyjściu, skoro burmistrz zainteresował się bardziej córką niż nim. Jednak czy zachowa się w porządku, jak zostanie sama z pijanym ojcem? Co będzie jak ją skrzywdzi. Odwrócił się w stronę wampirów, znajdujących się na leżance. Samuru w tym czasie, zajął się jak zwierz swoim potomstwem, biorąc ją za dziwkę. Mocno trzymał córkę, która starała się powstrzymać przed jego czynem. Wampir warknął i po prostu zrzucił z siebie jej ręce. Nie ma szans z wampirem krwi szlachetnej, w dodatku wpakował się językiem w te gadzie usta małolaty. Fabio nie czekał. Szybko znalazł się przy szalejącym wampirze. Chwycił go za ramiona, chcąc odciągnąć. Na darmo. Mimo upojenia, Samur wykazał się niezwykłym sprytem. Wyrwał się ze szponów sługi, żeby i jego zgrabnym ruchem powalić. Gadzi, szkarłatny wzrok wydawał się być odległy, a śmiech burmistrza bardziej przypominał śmiech szaleńca.
- Fabiana zostanie matką.
Wypalił nagle, no i oczywiście nie mogło obyć się bez użycia mocy. Biedny sługa padł ofiarą hipnozy. Cóż miał uczynić? Na pewno miał złapać Cornelie i przytrzymać dla Samuru, kiedy on przygotuje się do... no... wiesz czego!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Pon Kwi 28, 2014 2:02 pm

U wampirzycy oprócz zdenerwowanie na zachowanie wampira, pojawiła się także obawa. Była zaniepokojona i zaczęła się bać tego, co teraz zrobi Samuru. Na dobrą sprawę niewiele mogła uczynić. Była młodsza od niego i do tego słabszej krwi. Nie panowała nad własnymi mocami. Teraz, gdy ich najbardziej potrzebowała, mógłby jej odmówić posłuszeństwa. I wcale by się nie zdziwiła, gdyby faktycznie tak było.
- Przestań. Nie zachowuj się jak dziecko. Reeety, burmistrz! Kto Ci dał to stanowisko.
Ostatnie zdanie wyburczała pod nosem, spoglądając na szlachetnego spode łba. Spojrzała na Fabio, który także usiłował ratować się przed niedźwiedzim uściskiem wampira. I wcale się nie dziwiła. Nie sądziła, że ojciec jej nie pozna i że zamierzał ją... w każdym razie planował coś zrobić. Co? Nie miała pojęcia.
Wampirzyca zaczęła się wiercić pod ciałem ojca. Było jej już niewygodnie i nie była zadowolona z żartów ojca. Zerknęła na Fabio, który właśnie udał się w stronę wyjścia do przedpokoju. Posłała mu błagające spojrzenie. Nie chciała zostać sama z pijanym, silnym wampirem!
- Fabio...!
Pisnęła, przesuwając głowę w lewo, by uniknąć pocałunku. Ponownie pisnęła, gdy chwycił ją mocniej i niemalże wcisnął w leżankę. Zabrał jej ręce siłą i jeśli jakoś ich nie unieruchomił, ponownie oparła je mocno na jego barkach, odpychając go od siebie.
- Przestań! Nie jestem kurwą!
Warknęła mu prosto w twarz. Zgięła nogę i kolanem usiłowała zdzielić mu cios w genitalia. Jeśli to się powiedzie, to Samuru powinien wreszcie się otrząsnąć i może rozpozna swoją córkę? A co jeśli to pogorszy sprawę?
Z tego wszystkiego przestała kontrolować to czy ojciec ją pocałuje czy nie. Dosłownie ją sparaliżowało, gdy poczuła jego język na swoim. Ugryzła go, dotkliwie. Może nawet do krwi. Nie wiedziała, nie przejmowała się tym.
- Fabio!
Odwróciła się w stronę czystokrwistego, błagając go o jakąś pomoc, jednak zamiast tego chwycił ją za ręce i unieruchomił. Zaczęła się szarpać. Łuski pojawiły się na ciele młodej wampirzycy. Wysunęła jaszczurzy język i zasyczała. Jeśli Samuru pocałuje ją jeszcze raz, poczuje gorącą, wręcz parzącą ślinę. Cornelia to chodząca truciza!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Gość Wto Kwi 29, 2014 7:18 am

Jakie miała mieć niby szansę na obronę przed siłą ojca, który na domiar złego był pijany! Szlachetny mógłby poważnie ją skrzywdzić, zresztą... będąc i trzeźwym mógł także coś uczynić. Poza tym nie panowała nad mocami, tym bardziej bez szans.
- Już nic nie mów...
Wybełkotał, machnąwszy ręką. Jednym uchem słowa wchodziły, a drugim wylatywały. Burmistrz chciał się już zabawić, a nie na darmo mielić ozorem. Nie po to zamawiał dziwkę! Tak, nadal uważał, że jego Corn jest zamówioną ladacznicą, a Fabio jej płaską znajomą.
Wszelkie bunty, czy szarpaniny nie pomogą wampirzycy. Samuru trzymał ją bardzo mocno, nie pozwalając na żadne gwałtowne ruchu. Fabio mimo chęci ucieczki, jednak został. Tylko na co się przyda? Na nic! Przecież i jego powalono!
- Proszę wziąć się w garść, panie Kuroiashota! Inaczej będę musiał użyć mocy!
Warknął, widząc jak to Corn stara mu się wymierzyć kopniaka. Bez sukcesu. Wszakże umieścił się okrakiem na jej nogach, blokując. Warto też wspomnieć, że nie zareagował na ostrzeżenia sługi, które i tak okazały się nietrafne. W końcu padł ofiarą hipnozy i musiał trzymać Cornelie. Leżała na jego kolanach, trzymana za ręce, a Samuru dobierał się nadal. Ugryzienie w żaden sposób nie powstrzymało go przed dalszymi czynami, wręcz przeciwnie... rozbudziło. Oblizał drażniącą krew. Zaś chciał się dobrać do ust? Wolne żarty.
Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament. - Page 3 Empty Re: Apartament.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach