Lada

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Czw Cze 20, 2019 4:39 pm

Oczywiście, że tak. Zdrowie i słodkości górą! Już i tak Nyuu został tak osłodzony, że teraz wystarczy mu zdrowie. Oj, może być ciężko u boku głodnego na jego wolę wampira.
Nie uprzedzajmy jednak wydarzeń, a zajmijmy się sprawami doczesnymi. Skrzat krzątał się po kuchni, aby przynieść różne składniki, pozbierać do kubła obierki i tak dalej. Jednocześnie mocno wsiąknął w dialog z panem Loganem. Kto powiedział, że kucharz zna się tylko na gotowaniu? Też jest osobą, bardziej lub mniej wrażliwą, która ma swoje zdanie i poglądy, a czasem po prostu chce pogadać na równi z równi z innymi. U mistrzów kulinariów to rzadkość, jednak Nyuu mając okazję i sposobność na zaspokojenie ciekawości rozmówcy powiedział to i owo.
Może za bardzo otworzył się przed Wiekowym, nie mniej słowo się rzekło. Powinien lepiej pilnować swoich dotąd mocno skrywanych przemyśleń, wszak chciał włożyć w altruizm wszystkie siły i uwagę, a nie rozpraszać się nad swoim, ostatnio zubożałym, życiem prywatnym. Uległ pokusie i teraz jest szansa, że ubytki w duszy chłopca wypełnią uczynki Białowłosego. Nie mógł uwierzyć, że tak wytrwale i z zapałem wsłuchiwał się w Elfa, ani w to, że to teraz Nyuu jest w pozycji osoby, którą ktoś inny pociesza. Krępowała Yorka ta myśl, tak jak i dotyk kucharza. Znaczy się, lubił przytulać, lecz nie sądził, że ktoś wyprzedzi go w tej inicjatywie. Najważniejsze, że wiedział krwiopijca, kiedy spuścić odrobinę ze skrępowania, aczkolwiek naiwny młodzieniec nie postrzegał zachowania kuchmistrza w złych kategoriach. Kurosz upewnił się w swoim przekonaniu, gdy na szept komentujący pobłażliwość Prefekta na osoby, którym wybaczał grzechy, mały odpowiedział tak:
-Tak, każdy zasługuje na szansę poprawy. Jeśli są gotowi zrehabilitować się za zło, jakie uczynili, nie mogę stanąć im na drodze. Są też i tacy, którzy nie chcą albo boją się podjąć starań do oczyszczenia swojego imienia, ale to nie znaczy, że trzeba ich potępiać. Warto pomagać takim osobom odnaleźć sposób na uwolnienie się od brzemienia, które zwykle dźwigają samotnie.
Czuć było szczerość w słowach młodego, który rzeczywiście bardzo ale to bardzo pragnął pomagać wszystkim, bez wyjątku. To nadawało mu treści życia, sensu życia. Żyć tylko dla samego siebie? Po wielu latach swojego życia, po traumie z dzieciństwa, chciał ocalić innych od zła, grzechu i śmierci. Chciał, ale na przykładzie jego przyjaciela... nie był w stanie. Po raz pierwszy od dawna stracił wiarę, że byłby w stanie ocalić każdego. Ignisa i jego brata bliźniaka nie ocalił od straszliwej śmierci. I właśnie wtedy Milky uderzył tym pytaniem, którym sprawił, że chłopięcą buźkę zdobił teraz smutek, nawet zdawało się, że osłabł blask w jego oczach.
-Niestety tak... -zawahał się po raz pierwszy od dalszego komentarza, jednocześnie coś w nim pękło, jakaś blokada; jednak nie umiał mówić o śmierci tak dobrze jak o życiu- ...tatę... mamę... i przyjaciela.
Najlepszego, jakiego kiedykolwiek miał. Uciekł wzrokiem od Logana i aż cicho westchnął. Było mu teraz ciężko, dlatego spróbował zmienić temat.
-A czy Pan ma dla kogo żyć?
Przy krojeniu kolejnych owoców drżały Skrzatowi ręce, krwiopijca chcący lub niechcący podburzył w miarę dobry humor Prefekta. Nie mniej skąd kucharz mógł wiedzieć, że takim pytaniem otworzył wrota przygnębieniu duszący Nyuu od środka? Nie obwiniał go o nic, bardziej siebie, że pozwolił wypłynąć cząstce smutku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Nie Cze 23, 2019 9:50 am

Prawie się śliną udławił na jego odpowiedź. Nie chodziło o treść, ale o to, że Nyuu stanowił jednostkę, która w tych czasach była tak rzadka. Delikatny, pobłażliwy i naiwny. Niemalże jak wieczne dziecko, pragnące aby ten świat był wiecznie kolorowy, wesoły i pozbawiony nienawiści. Gdzie się elfie podziewałeś przez ten czas?
Wampir zaśmiał się cicho, szczerząc ostre zębiska. Żądza stała się silniejsza, a bezpieczeństwo prefekta co raz mniejsze.
- A jeśli te osoby tylko wykorzystają twoją dobroć i chęć niesienia im pomocy? Niszcząc przy okazji twoje życie, otoczenie, bliskich. Wybaczyłbyś?
Spyta, patrząc na rozmówcę. Może i powinien był przestać, ale podniecenie rozmową oraz "przyprawianiem" emocjami woli, było silniejsze niż opanowanie.
- Jesteś taki niewinny.
Dorzuci, nie przerywając już jednak swojej pracy. Co gorsza ruchy wampira stawały się gwałtowniejsze; a to głośniej coś przekroił, trzasnął szufladą. A to wszystko przez tego malucha, który był jego pomocnikiem. Utrata bliskich bowiem dorzuciła całkiem innego smaku; gorycz. Tak, czasami jest dobra przy bezbronnej, nieświadomej woli. Obejrzał się aż za młodym, łapiąc z nim niechcący kontakt wzrokowy.
- Świat jest taki podły. Nie oszczędza żadnej duszyczki; dobra lub zła. Każdy może dostać w kość.
Westchnął, czując samemu że zrobiło się zbyt poważnie dla chłopaka. Więc wypadałoby trochę wrzucić na luz. Uniósł kąciki ust, przez co wampir wydawał się jeszcze bardziej upiorny; obrzydliwie zadowolony uśmieszek, wcale nie zwiastował niczego dobrego. Kto by pomyślał, że pytanie tak go podniesie na duchu;
- Od zawsze miałem! Mogę też żyć i dla ciebie.
Znowu zaczął swoje. Ale widok smutnej buzi chłopaka może i radował w pewny sposób, to trzeba trż jakoś go pocieszyć. Rzadko kiedy robi wampir coś na raty jeśli chodzi o gotowanie, tym razem jednak pozwolił sobie na wyjątek. Zaś podszedł do smutnego człowieczka; stanął tuż za nim, kładąc obydwie dłonie na jego ramionach. Pochylił się z jednej strony, żeby przylgnąć policzkiem do boku jego głowy.
- Mogę zrobić torcik, tylko dla ciebie. Twój, mały prywatny torcik. Przyozdobię go tak, jak sobie tego zażyczysz.
Mówił powoli, jakby chciał właśnie młodego oczarować. Z trudem powstrzymał się przed polizaniem jego policzka, ale za to kolejny raz zaciągnął się jego zapachem.
- Pachniesz jak maślana bułeczka. Schrupałbym cię ze smakiem. Już czuję jak twoje drobne kosteczki pękają w moich kłach. Ale nie bierz tego do siebie; kręci mnie słodycz.
Drżał kiedy mówił, dłonie zaciskały się co raz mocniej na ramionach Elfa. Jedna dłoń jednak zmieniła położenie i usadowiła się na jego brodzie. Teraz palec wskazujący oraz kciuk unosiły smutne kąciki ust Nyuu.
- Co za piękny uśmiech.
Zaśmieje się, nie puszczając swojego pomocnika. Cóż, nie obędzie się bez kasacji wspomnień. O ile Mleczny na to wpadnie, wszak był zbyt podekscytowany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Nie Cze 23, 2019 12:14 pm

Wiele osób traktowało Nyuu z przymrużeniem oka, a jego słowa o niesieniu pomocy innym jako wydumane czy przejaskrawione. Aż do udławienia dobre. Właściwie nikt nie znał powodu, dla którego chłopak zachowywał się tak a nie inaczej. Być może sam nie jest w stanie tego wyjaśnić, ale na pewno każdego osobnika kształtuje dzieciństwo, nawet to brutalnie skrócone. Dlatego nie zdziwił go z lekka drwiący (tak przypuszczał) chichot kucharza, który rozpuścił się nad jego naiwnością. Starał się nie przejmować tego typu opiniami i czynić to, co uważał za dobre. Jednak York był młodym osobnikiem, skąd mógł wiedzieć, kiedy postępuje słusznie?
Właśnie jedną z tych niedoskonałości w przebaczaniu łotrom dostrzegł rozmówca, który nie krył się ze znaleziskiem w toku rozumowania młodego. Skrzat cenił opinię innych, starał się wyjaśniać tak długo, aż będzie na tyle jasno dla obu. Teraz to Długowłosy był w kropce.
-Jak to...?
Próbował rozgryźć lukę, jaka pojawiła się w jego świętym postrzeganiu świata. Coś przeoczył? Drobne rączki położył na płask na blacie, a cały ciężar ciała przechylił tak, by oprzeć się o mebel z wyprostowanymi łokciami. Słuchał dalej słów Mlecznego wampira, który mącił umysł wątpliwościami. Młodzieniec powoli podniósł wzrok na Karmelowego mówiąc cicho z lekkim drżeniem głosu:
-...Jak przez czynienie dobra można przyczynić się do złego? Nie rozumiem. Ale... ale jeśli szczęście innych wymagałoby pozbycia się jakiejś cząstki siebie... z początku byłoby na pewno ciężko, ale wybaczyłbym.
Krwiopijca chyba zasłodziłby się na śmierć, gdyby już nie był żywym truposzem. Nawet ośmielił się powiedzieć wprost, że Elf jest naiwny. Tak bardzo przywykł do tej łatki, że tylko smutno się uśmiechnął. Ostrożnie pochwycił swoje narzędzia pracy i starał się już upchnąć z powrotem smutki, jakie z niego wylazły, ale działo się z nim na odwrót niż z Kuroszem. Tamten rozkręcał się, pichcił szybciej, mocniej, intensywniej, a pomocnik jakby zwalniał, aż zadrżała mu ręka i wypadł mu nóż z ręki na podłogę. Nie mógł przestać myśleć swoim ograniczonym rozumkiem pełnego miodu i karmelu, jak można dobrem uczynić coś złego.
Wtedy też na moment spotkały się spojrzenia Kuchmistrza i jego pomocnika, który przepraszająco spojrzał na wampira, bo przecież upuścił na ziemię jego narzędzie pracy. Ostrożnie przykucnął i podniósł ostrze kładąc go do zlewu. Wystarczyła chwila, by poczuł na ramionach zimne dłonie Białowłosego.
-P-Panie Loganie...
Wydukał cicho, po czym zamienił się w słuch. Zaraz, zaraz, co on powiedział? Jak żyć dla Nyuu? Jaki torcik? Od takiej bliskości przyspieszyło mu bicie serduszka, a Elf znieruchomiał. Przylgnął do jego twarzy, rumianej i smutnej, a teraz coraz bardziej zmieszanej. Słyszał wdech powietrza, później porównanie do wypieków. I żeby nie brać tego do siebie. Czy... czy to możliwe?
Czy on zauroczył się w młodzieńcu?
Czy tylko chciał wypić jego krew?
Czy coś więcej?
Dwa palce Milky'ego na siłę uniosły miękkie fałdki skóry, by ukształtować w grymas zadowolenia. Niby niewinny gest, lecz nie mogąc się ruszyć czy odsunąć się od kucharza nie czuł się swobodnie. Wręcz dotąd uśpiona czujność wreszcie dała o sobie znać. Ale co on mógł uczynić w takiej sytuacji?
Musiał pozostać sobą.
Najlepiej tym sobą, którym zawsze chciał być. Wiecznie rozweselony, troskliwy, delikatny na krzywdy innych... ostatnio brakowało mu kilku z tych cech. Czyli już nie był sobą? Źle było mu myśleć w takiej ciasnej sytuacji.
-Uśmiech...
Wyszeptał cicho za wampirem, z bojaźnią w głosiku. Naprawdę chciałby być uśmiechnięty sam z siebie, ale tak ograniczona przestrzeń osobista, te niezrozumiałe słowa... chwileczkę... przecież sam mówił, że jeśli miałby pozbyć się swojej cząsteczki siebie dla dobra innej osoby, to byłby w stanie to zrobić. Czy chociażby gram swego egoizmu przyczynił się do śmierci wszystkich jego bliskich osób? Jeśli tak, to lepiej, żeby wyzbył się tego samolubstwa, inaczej ktoś inny ucierpi czując opór czy niechęć.
Ta myśl wystarczyła, by młodzieniec sam z siebie uśmiechnął się tak jak na początku spotkania. Nie umniejszając uśmiechu zmrużył jednak powieki. To nie mogło być jedyne lekarstwo dla Potrzebującego.
-... ale Pan potrzebuje czegoś więcej niż uśmiechu, prawda? -zapyta bezpośrednio, rzeczywiście upodabniając się jeszcze bardziej do dziecka- Coś Pana dręczy...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2019 9:30 pm

Czyli chłopak nie miał pojęcia o tym, jak świat jest bardzo zepsuty i tylko chłopaka ratuje ucieczka w marzenia. Cudowne podejście do życia, w pełni niewinne oraz czyste. Nie jeden powinien się uczyć od tak dobrej istoty jaką jest Nyuu. Jego szczerość można śmiało porównać do tej zwierzęcej.
- Są różni manipulatorzy, cwaniaki i łgarze. W końcu nie wszystko nazwiesz złotem co się świeci.
Sprowadzenie na ziemię Nyuu, będzie zniszczeniem części nieskalanego  charakteru, ale jednocześnie doda gorycz do smaku. I jak żyć? Milky pragnął niemiłosiernie dorwać się do życia chłopaczka, ale jednocześnie chciał go utrzymać przy życiu. Czyżby znalazł kolejne źródło woli?
I do tego źródła właśnie podszedł, ponownie odbierając młodemu uczucie wolności. Logan przygotowywał się do pożarcia woli. Lecz nim przejdzie do działań, trzeba jeszcze doprawić.
- Możesz się mnie bać odrobinę, nie zdenerwuję się. Wręcz przeciwnie...
Przerwie, by kolejny raz zaciągnąć się zapachem. Słodki, kuszący ludzki zapach. Dziąsła aż swędziały, ślinianki pracowały. Przylegał do jego ciała co raz bardziej nachalnie. York nie ucieknie.
- Tak. Uśmiech leczy i dodaje lepszego smaku naszemu życiu. Nie możesz więc psuć swojego żywota, Nyuu. Jesteś wyjątkowy.
Dorzuci, aby chłopaczyna szybko odchodził od smutków. Chociaż szło wampirowi to niezbyt dobrze, nie przestawał. Prawie już muskał ustami jego szyję, już obnażył zębiska, a ręce zjechały na płaski tors.
- Mnie? A skąd. Przecież mam ciebie.
Szepnie, po czym bez cienia wahania zatopi kły w szyi młodzika. Zechce uciec? Nie ma szans. Pochwyci w żelaznym uścisku ofiarę, przygniatając go jeszcze o brzeg szafki. Powoli spijał z niego krew, żeby jak najwięcej się delektować. Ale kiedy przyszła pora zakończenia, wyciągnie kły i obliże usta.
- Nie odbieraj tego negatywnie. To wszystko ma ci pomóc.
Powie cicho, a następnie uniesie jedną rękę, żeby pogłaskać jego policzek i dotknąć zdrowej strony szyi. Dopiero teraz zacznie się ból. Zechce krzyczeć? Druga ręka pochwyci za usta, zacznie też go uciszać szepcząc do ucha, że wszystko będzie dobrze. Wampir zaczął odbierać jego wolę, zatem mocy towarzyszył ból; York czuł się tak, jakby jego kości były wyrywane, jakby ktoś pozbawiał go na żywca zębów. A Kurosz zaczynał żarłocznie pochłaniać wolę. Tak, to był kolejny odkryty smak. Nawiny, czysty i najbardziej słodki ze wszystkich do tej pory odkryty. Jakże on mocno kochał słodycze.
A Nyuu? Był jak laleczka. Oddany chwilowo kucharzowi.

Użycie mocy: Pożarcie woli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Pon Lip 29, 2019 7:13 pm

Wiedział, że świat jest zły, ale wolał we wszystkim widzieć jak najwięcej pozytywnych akcentów. Do tego stopnia, że powiększał je aż zanadto. Do rozmiarów fantazji. Słowa Milky'ego ściągały Elfa coraz mocniej ku ziemi, której nie chciał zetknąć się stopami. Nie chciał rozdrapywać ran po utracie bliskich. Już kiedyś był w zakładzie psychiatrycznym, nie zamierzał tam wracać. Manipulacja i szarość ludzka towarzyszyła mu wszędzie, a on na przekór działał inaczej. Uważał, iż czynił dobrze. O nie. Nyuu pomylił się nieraz w życiu, tak jak teraz za bardzo zaufał Kucharzowi zwierzając się odrobinę i spuszczając gardę.
Logan to bardzo niebezpieczny Krwiopijca.
Kurosz opatulił łapskami Prefekta i nie pozwalał się uwolnić. Nawet jakby szarpnął się miał wrażenie, że ramiona Białowłosego ścisnęłyby go mocniej niż duszenie anakondy. Jego słowa o lęku wywołały mocne zakłopotanie Yorka, którego uśmiech drżał. Bał się, naprawdę. Sparaliżowany strachem już czuł na szyi zimny oddech wampira, jego ostre kły. Chyba w tym momencie przestał słuchać Logana, który bardzo szybko dopiął swego. Zacisnął oczy i pięści, przecież wiedział, że o to chodziło Karmelowemu. Zwabił do kuchni młodzika pod pretekstem pomocy, a chciał pożywić się. Łudził się bardzo długo, że Kurosz miał ambitniejsze plany wobec Nyuu. Że rzeczywiście zechce nauczyć go piec i gotować, ale jedyne co to gotowała się w wampirze chętka na więcej słodkiej krwi. Połakomił się na krew ucznia, co tym bardziej było niezgodne z jakimikolwiek przepisami w Akademii. Elf jeszcze nie wiedział, że nie skończy się na samym wbijaniu zębisk i chłeptaniu posoki. Ten akt zniósł w ciszy pozbawionej mocniejszego wiercenia się. I tak nie był w stanie drgnąć bardziej niż mając ciarki na skórce.
Najgorsze dopiero nadeszło.
Przeszył go taki ból, że dotąd zamknięte oczy otworzyły się szeroko, a źrenice skurczyły się do malutkich kropek. Gdyby nie dłoń Kurosza mógłby krzyknąć w pierwszym odruchu, ale ten gest wskazywał, że miał siedzieć cicho dalej. Zresztą tłumaczył mu do ucha, że im obu przyda się to zajście. Obaj wyjdą na plus. Źrenice skrzata robiły się coraz większe, powieki lekko przymykały się, ale napięte ciało zdradzało, że nie wszystko było na plus. Popłynęły nawet łzy, ostatni świadomy czynnik przed odebraniem woli. Kiedy Logan zdecydował się odsłonić spierzchnięte usta ofiary, widział osobnika o bledziutkiej skórce pozbawionego uśmiechu i radosnych iskier w oczach. W dodatku pozbawiony hamulców i woli zaczął bezwiednie i cichutko śpiewać pod noskiem:
-Był sobie król... był sobie paź... była też królewna...
Żyli wśród róż, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna...

Jeśli Mleczny nie powstrzyma laleczki o zielonych włosach, będzie dalej śpiewać jak stara pozytywka:
-Tragiczny los... okrutna śmierć, w udziale im przypadła.
Króla zjadł kot, pazia zjadł pies,... królewnę myszka zjadła...

Resztka łez, które produkowały się od bólu, spływały po rumianych policzkach ginąc gdzieś za kołnierzem. Jedna słona struga wody pociągnęła za sobą krew z rozgryzionej rany na szyi, a druga przyprawiła o drgawkę. Tak jak nakręcana zabawka, której sprężynka kazała kończyć pokaz. W tym przypadku śpiewu.
-Lecz żeby Ci... nie było żal... dziecino ukochana...
Z cukru był król... z piernika paź, królewna... z marcepana.

Tą kołysankę śpiewała mu mama, kiedy był mały i czegoś się bał. Pomagała podźwignąć się z kłopotów nawet w dzisiejszych czasach. Najwyraźniej tak często ją śpiewał chociażby w myślach, że pozwolił jej bezwiednie wypłynąć z drżących usteczek. Później znieruchomiały mu wargi, oczy patrzyły gdzieś przed siebie. Całe szczęście, że nie widział krwi, nie wiadomo jakby zareagował nawet będąc w takim stanie.
Niech się działa wola Logana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Legion Nie Sie 04, 2019 12:24 pm

Drzwi na stołówkę otworzyły się z hukiem uderzając o framugi a tuż za nimi pojawiła się dziwna pokraka. Legion trzymając w pazurzastych, patykowatych palcach jakiś sporych rozmiarów papier, naprzemiennie gapił się na niego i nerwowo rozglądał po pomieszczeniu. Jakby próbował się upewnić, że trafił w odpowiednie miejsce.
- Dlaczego nie używają liter... - zasyczał zrozpaczonym głosem i złapał się za jeden z dziwnych rogów wyrastających mu z czaszki, ciągnąc w akcie jakiejś desperacji czy też wyjątkowej bezsilności.
- Znaczki! Nie lubimy znaczków! Znaczki niedobre! Nie umiemy ich czytać! - zaskamlał by nagle wypuścić mapę budynku szkoły z rąk i zatkać sobie usta nerwowo się przy tym rozglądając by upewnić się czy aby na pewno w pobliżu nikogo nie ma.
- Głupi! - uderzył z rozmachem czołem o najbliższą ścianę - Chcesz żeby nas usłyszeli? Cicho! Wyrzucą nas! Szef będzie zły! Bardzo zły! - głośna, bezsensowna gadanina przerodziła się w cichutkie posykiwanie tuż na granicy słyszalności.
Wtedy do szpiczastych uszu dotarły słowa piosenki, dobiegające z głębi stołówki. Zastrzygł nimi jak zwierzę i zmrużył nieco jasne brwi. Głos wydawał mu się znajomy ale radość z przypadkowego spotkania kolorowego przyjaciela szybko ustąpiła... czemuś innemu. Bo Legion poczuł krew. Ludzką, słodką, wyjątkowo pachnącą. Jego oko rozszerzyło się a górna warga podniosła się ukazując długie kły. Ruszył biegiem w kierunku gdzie Nyuu miał kłopoty zmuszając swoje kończyny do wysiłku.
- Puszczaj Nyuu...! - głośny, chropowaty skrzek wydobył się z gardła potwora kiedy skoczył w kierunku nieznanego sobie wampira pastwiącego się nad zielonowłosym. Cóż, Legion myślał prosto - prefekt nie wyglądał na szczęśliwego, był ranny w szyję, trzymał go jakiś wysoki wampir. Czerwona lampka zapaliła mu się od razu.
Patykowate, szponiaste łapska zmierzały ku szyi Mleka a w odsłoniętym oku rogacza widać było  szaleństwo i niezmierzoną agresję. Stwór chciał zatopić szpony w szyi oprawcy i wbijać je mocno, aż ten nie puści swojej laleczki. Czysta, zwierzęca furia, kły, pazury, wymachiwanie kończynami w celu poranienia napastnika. Żadnej przewidywalności czy planu działania.
Legion

Legion

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tylko na niego popatrz...
Zawód : Nie ma.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Nie posiada.
Moce : Brzydkie.


https://vampireknight.forumpl.net/t3797-legion#83682 https://vampireknight.forumpl.net/t3808-pokoj-legiona#83923

Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Sob Sie 10, 2019 11:19 am

Nyuu wpadł niczym mucha w pajęczą sieć. Nie miał dokąd uciec ani tym bardziej jak wezwać pomoc. Milky od początku ujrzenia chłopaka, kiedy przechodził korytarzami albo przychodził czasami pomóc lub coś upiec, uznał że musi go spróbować. Wygórowane podniebienie wampira domagało się wręcz  utopienia we krwi niewinnego aczkolwiek niezwykłego człowieka, wszak to on ma tysiące kreatywnych myśli na minutę. Logan też takich lubił smakować.
Dlatego teraz przygniatał go cielskiem, pierw pozbawiając krwi, a później pożerając wolę. Ze smakiem, z podnieceniem i pragnieniem otrzymania więcej. Aż pazury oblizywał kiedy przełknął ostatni kęs. Czemu też do licha śpiewał tak smutną pieśń? Wampir chwycił go za zielone włosy, unosząc głowę. Ugryzł lekko jego policzek.
- Co ty wyprawiasz, Nyuu? Chcesz mnie jeszcze bardziej nakręcić? Przez twój dziecięcy, słodki smak nie potrafię się do końca nasycić, a ty jeszcze mnie kusisz.
Zarechocze prosto do jego ucha. Wyciągnąłby więcej woli, gdyby nie ten głos, gdyby nie postać tego dziwnego ucznia. Jego parę  razy też widział i niespecjalnie nakręcił na smak. Z obrzydzeniem skierował ślepia w jego stronę. Legion zareagował właściwie, wszak chciał pomóc Nyuu, jednak zaatakował bezmyślnie. Co się dziwić, ten młodzieniec chyba nie miał czegoś takiego jak piąta klepka.
Odsunie się o krok, w momencie szybkiego ataku. Nie mieli obydwaj wielkiego pola do manewru, gdyż stołówka nie była aż tak wielkim pomieszczaniem. Kiedy Rogaty skoczył do ataku, Logan kontratakował: Za machnięciem ręki utworzyło się Pięć noży z karmelu. Długie na metr, ostre na samych końcach. Miały się one wbić w ramiona, w nogi i w sam środek brzucha. Celował tak, aby też wbił się w ścianę.
- Pomagałem temu malcowi! Wypił truciznę!
Wrzaśnie, patrząc na młodego wampira. Może i Milky kłamał, to jednak chciał wykorzystać szalone myślenie nocnego uczniaka.
- Chcesz pomóc? Ogarnij siebie i jego!
Dorzuci, niezależnie od sytuacji. Kurosz był wściekły, że ktoś ośmielił się mu przerwać posiłek, a tym małym krwiożerczym skubańcem nie chciał się dopychać. Poza tym w kieszeni Wampira zabrzmiała melodyjka, ustawiona specjalnie na przychodzące połączenie od Sorna. A toć nowość. Czego on mógł chcieć? Aczkolwiek w obecnej chwili odebrać nie mógł.

Użyta moc: Karmel
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Wto Sie 13, 2019 5:45 pm

Że też nigdy nie odbierał przenikliwego spojrzenia Logana za tak łakome i łase na jego wolę. Wreszcie zapędził młodzieńca w pułapkę i mógł delektować się jego myślami, duszą, sercem, ale i łzami, strachem pomieszanym z paniką, słabością ciała. Tak kruchej, przesłodzonej woli wampir mógł już nigdy więcej nie znaleźć, chyba że zaatakowałby drugi raz Nyuu, albo jakieś małe dziecko. Skrzat był duchowo i emocjonalnie o wiele młodszy niż cieleśnie, co sprawiało często mnóstwo problemów. Z drugiej zaś strony mógł naiwnie wierzyć, że wszyscy są dobrzy i zasługują na drugą szansę.
Nie mógł przestać żałośnie śpiewać ani płakać bez łkania. Krople spływały po palcach Mlecznego, który nie mógł opanować się i chciał więcej. Niestety sam sprowokował do dalszej konsumpcji, toteż nie dane mu było odpocząć.
-Przepraszam...
Powiedział szeptem na słowa Karmelowego. Zupełnie nie wiedział, jak odnaleźć się w tej chwili, zwłaszcza że ciało odmawiało posłuszeństwa. Jeszcze widział to i owo, ale...
...ale wreszcie dostrzegł kogoś jeszcze w stołówce. Biała czupryna, wykręcone rogi, koślawa i chuda jak patyk sylwetka kojarzyła mu się jedynie z jednym wampirem, którego poznał jakiś czas temu. I którego polubił, w przeciwieństwie do Kucharza.
-Legion...? -zapytał cichutko i bezbarwnym głosikiem, który zazwyczaj nigdy mu nie towarzyszył- ...to Wy?
Słychać, że cierpiał, lecz nie uskarżał się na nic. Nawet cień wesołości przemknął w tym kolejnym pytaniu na myśl, iż rzeczywiście spotkał znajomego! Lecz Prefekt był tak słaby, że musiał usiąść na ziemi (jeśli Logan puścił go z objęć). W zasadzie ześlizgnąłby się z lekkim plaskiem, ale to byłoby nic w porównaniu z upiciem jego krwi i zjedzeniem woli. Wszystko go bolało, piekło i swędziało jednocześnie, jakby została ta wola wyrwana z płuc przez wąskie gardło i w jakimś sposób ciągnęło za sobą nerwy w kręgosłupie. Oczy bez blasku zdołały uchwycić dwójkę wampirów, którzy zaczynali sobie dotkliwie dokuczać. Tak delikatnie mówiąc.
-Proszę... nie bijcie się...
Wyszeptał jeszcze ciszej, powieki robiły się coraz cięższe, lecz nie zasypiał. Nie mógł podnieść się, ruszyć się, zostało mu patrzenie na walczącą zaciekle dwójkę. Sprawy wymykały się spod kontroli, jeśli nie uspokoją się, będzie musiał wezwać innych prefektów lub nauczycieli, a tego chciał uniknąć. Oba wampiry mogłyby ucierpieć za sprawą nieporadnego Yorka. Oddychał z trudnością, lekkie słodkie krople potu zrosiły rumiane policzki na bladej skórze człowieka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Legion Wto Sie 13, 2019 6:46 pm

Jakiś wyjątkowy kaprys losu sprawił, że Legion akurat dzisiaj postanowił przespacerować się po szkole z mapą w ręku i jednym z pierwszych miejsc jakie odwiedził to stołówka. Mogłoby się wydawać, że wręcz coś z tyłu głowy szeptało mu do szpiczastego ucha, kierując krokami pokraki w ten sposób aby jak najszybciej znalazł się tam gdzie był potrzebny. Z drugiej jednak strony... Będącemu w potrzebie Nyuu z pewnością przydałaby się teraz pomoc jakiegoś prefekta czy nauczyciela niż nieobliczalnego rogacza, który uniesiony gniewem po prostu rzucił się z pazurami na domniemanego napastnika. Cóż, z perspektywy czarno-białego diabła sytuacja była prosta. Skoro Nyuu płakał i nie wyglądał na szczęśliwego znajdując się w uścisku większego wampira, to znaczyło, że ten robi mu krzywdę. Może i był szalony i brakowało mu piątej klepki, nigdy jednak nie pozwoli żeby ktoś krzywdził na jego oczach jedną z niewielu osób, którą mógłby nazwać przyjacielem. Bo to zielonowłosy jako pierwsza osoba w nowym miejscu wyciągnął do niego pomocną dłoń i zaakceptował inność. Pomógł mu znaleźć pokój i się zaaklimatyzować. A teraz potrzebował pomocy!
Atak na większego i silniejszego wampira był naprawdę szaleńczy jednak kto spodziewałby się racjonalnych działań po Legionie? Pokraka z głośnym wrzaskiem wystrzeliła w kierunku Mleka chcąc jak najszybciej dopaść do jego gardła. Ze względu na chudość jego kończyn i fakt, że wymachiwał nimi we wszystkie strony, na pewno nie było łatwo precyzyjnie w nie trafić. Wariat skrzeknął kiedy jeden z noży ugodził go w sam środek lewego uda a inny zagłębił się tuż pod obojczykiem. Pozostałe otarły się o niego powodując tylko rozcięcia. Nie to go jednak zatrzymało. Dopiero cios w brzuch spowodował wyhamowanie gdyż pod wpływem rany, diabeł zgiął się w pół wypluwając z siebie krew wymieszaną z ohydną, smoliście czarną mazią.
- Kłamiesz! Wyprujemy z Ciebie flaki! Skrzywdziłeś naszego przyjaciela! - zabulgotał wypluwając z każdym słowem coraz więcej wstrętnej cieczy. Było jej znacznie więcej niż krwi a kałuża pod jego stopami rosła z każdą chwilą. Pokraka zakaszlała próbując pozbyć się karmelowych noży wbijających mu się w ciało.
Z jego pleców wyrosły ciemne macki, wyposażone w mnóstwo ostrych kolców i haczykowatych wypustek a na dodatek zakończone były czymś przypominającym długie sztylety. Podczas gdy rogacz próbował wyszarpać z brzucha i uda kaleczące go przedmioty, jego macki zaatakowały Mlecznego i to z obu stron. Nie wyglądało jakby miały zamiar go pochwycić a raczej jak najbardziej zranić. Ciąć, szarpać i rwać żywą tkankę. Niestety, słowa Nyuu na tym etapie w ogóle nie docierały do szalonego umysłu Legiona. Kiedy polała się pierwsza krew, jego wściekłość i chęć rozerwania przeciwnika na strzępy przysłoniła wszystko inne.

Użyta moc: Czarne macki
Legion

Legion

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tylko na niego popatrz...
Zawód : Nie ma.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Nie posiada.
Moce : Brzydkie.


https://vampireknight.forumpl.net/t3797-legion#83682 https://vampireknight.forumpl.net/t3808-pokoj-legiona#83923

Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Sob Sie 17, 2019 8:27 am

Błagania dziennego uczniaka na nic się nie przydadzą. Padł ofiarą kuchennego szaleńca, lecz dobry los postanowił dać jeszcze jedną szanse na przeżycie dzieciakowi. Jak widać urodził się pod dobrą gwiazdą.
Ewidentnie Logan się wkurzył, że jakiś niewydarzony młokos postanowił przerwać mu wyborną zabawę. Kto wie czy po całym incydencie nie straci posadki, cóż. Trzeba czekać aż Hiro przejmie ten cały bałagan zwany Akademią i ponownie starać się o miejsce jako szkolnego kucharza.
Kiedy noże wbiły się w ciało Legiona, Logan sięgnął od razu po telefon ruszając się też przy okazji z miejsca. Nie zamierzał tutaj zostać, nie żeby tracić cenne siły na walkę z uczniakiem. Wszak dzwonił do niego łysy.
- Oj zamknij się już! Skoro go tak kochasz, to go ulecz. Może nie umrze!
Warknie, kierując się w stronę wyjścia. Kto by przypuszczał, że rogaty zechce użyć mocy i zaatakować Kurosza. Wampir miał o tyle farta, że nie czekał na zbawienie tylko od razu po przyszpileniu intruza, skierował się do wyjścia. Owszem, jedna z macek przeorała plecy stwora, lecz nie powstrzymało go przed porzuceniem planu pożarcia oraz całkowitego zniewolenia Nyuu.
Jak widać musi obejść się smakiem. Innym razem go dopadnie, pierw musiał załatwić jedną sprawę. Skoro Sorn dzwonił od tak, musiało się naprawdę coś wydarzyć. Poza tym co nieco usłyszał. Wściekłość wampira rosła jeszcze bardziej, ale już nie z winy Legiona i jego wtargnięcia, tylko z powodu że jakieś inne plugawe cholerstwo położyło łapy na łysym.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Gość Wto Sie 20, 2019 5:03 pm

Raz zasmakowana wola pewnie będzie przyciągać Kucharza do ponownych degustacji, czy nie straciła na jakości z biegiem czasu. Na tę chwilę Legion uwolnił go od nienamacalnego ciężaru, który opanował jego umysł i ciało, odsysało siły i chęci do opierania się krwiożerczym zapędom Mlecznego. Wampir osiągnął swój cel, choć pewnie wolałby móc dłużej delektować się niewinnym chłopcem. Białowłosy sprzymierzeniec Elfa okazał się kluczem do odgonienia wroga, w dodatku naraził się w imię Prefekta na krzywdę! Rogacz był naprawdę odważnym, że zdołał powstrzymać Logana od zjedzenia Nyuu.
Kiedy Karmelowy zrezygnował ze swego posiłku i w pośpiechu opuścił stołówkę w pogoni za lepszym przysmakiem, Długowłosy człowieczek zwinął się w pozycji embrionalnej na posadzce. Nie czuł się dobrze, miał wrażenie, że zaraz albo zwymiotuje albo straci przytomność. Całe szczęście Legion ocalił go od zgubnego losu, stąd robił wszystko, aby nie zaprzepaścić otrzymanej szansy.
-Dziękuję za ratunek... Legion...
Wysapał z siebie unosząc mętny wzrok na Czarno-Białego Diabła. Swego Wybawiciela. Uśmiechnął się naprawdę bladziutko i bezsilnie. Nie mógł jeszcze ruszać się, co jakiś czas przebiegały po nim ciarki. Organizm odreagowywał spazmy, jakich dostawał przy wyrywaniu woli. Obolały prędko nie wróci do swoich obowiązków, chyba że ktoś zna coś dobrego na takie niewidoczne gołym okiem rany.
-Jak się czujecie...? Nie zrobił Wam krzywdy...?
Jak na ironię wolał upewnić się, że z uczniem było wszystko w porządku. Jego ataki na Mlecznego wydawały się dość drastyczne i bolesne, ale nie znał się na mocach. W zasadzie po raz pierwszy był bezpośrednim świadkiem użycia widzialnych zdolności przez wampiry. Już wiedział, dlaczego ludzie nie mogą dowiedzieć się o krwiopijcach. Ci pierwsi wpadliby w panikę, tak przypuszczał.
Próbował przyjąć pozycję siedzącą, albo chociaż rozprostować sylwetkę, a już miał problem na poziomie kontroli kończyn, które drżały i nie były posłuszne. Przestraszył się swego stanu, choć wolał nie mówić o sobie, a skupić się na Legionie.
-Macie... macie siły, aby zabrać mnie... do...
O nie, przypomniał sobie, że Diabeł nienawidził lekarzy! Nie zechce wezwać pomocy, nawet jakby od tego zależało jego życie! Westchnął cicho i dokończył:
-...do swojego pokoju?
Nic innego nie pozostało, jak przystać na takie a nie inne warunki. O ile zgodzi się, i tak uczynił bardzo dużo. Uratował człowieka z łap swego pobratymca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Legion Sro Sie 21, 2019 12:05 pm

Niestety, starszy i bardziej doświadczony wampir bez większych problemów poradził sobie z powstrzymaniem szaleńczej szarży Legiona zdając mu przy tym kilka ran, z czego jedną dość poważną. Jedynym plusem tego, że rogacz rzucił się nań z pazurami było to, że kucharz postanowił się wycofać co oznaczało, że Nyuu został ocalony z jego chciwych łapsk. Żądza krwi tego, który skrzywdził jego przyjaciela była ogromna, jednakże czarno-biały nie był w stanie zrobić nic ponad smagnięcie potworną macką pleców czmychającego ze stołówki mężczyzny. Po chwili było już po wszystkim a napastnik zniknął za drzwiami. Czarne macki najeżone ostrymi wypustkami wiły się w powietrzu jakby posiadały własną wolę i poszukiwały ofiary jaką mogłyby rozszarpać, adrenalina i szał bojowy jaki tętnił w żyłach Legiona ustępowały bardzo powoli, bardziej przez utratę krwi niż cokolwiek innego. Obecnie był już w stanie takiego podniecenia, że jedyne o czym myślał to by podążyć za Mlecznym i raz jeszcze rzucić się na niego w celu rozdarcia na strzępy. Uniemożliwiały mu to jednak karmelowe noże zatopione w chudych kończynach.
- Nyuu... - sapnęło dziwadło słysząc ciche słowa zielonowłosego. Macki powoli zaczęły chować się do jego ciała a jego twarz, wykrzywiona do tej pory w maskę wściekłości, złagodniała. Może nie był najbystrzejszą i najrozsądniejszą osobą na świecie, jednak teraz udało mu się odrzucić gniew i żądzę zemsty na bok, w celu skupienia się na pomocy poszkodowanemu.
Szponiaste palce zaciskały się na nożach i jeden po drugim ostrza były wyrywane z jego ciała. Towarzyszyły temu krótkie, pełne bólu skrzeknięcia, jednak gdy było już po wszystkim, potwór przyczołgał się na czworaka do skulonego człowieka.
- Przepraszamy! Przybyliśmy za późno! Jakbyśmy zgubili się tu wcześniej to kucharz nie skrzywdziłby Nyuu! - mamrotał przeprosiny jednocześnie panicznie oglądając ciało prefekta w poszukiwaniu ran. Widać było, że jest naprawdę przejęty i całkowicie ignoruje swoje własne obrażenia, skupiając całą uwagę nim.
- Tak, zabierzemy Nyuu i będzie bezpieczny! Nikt już nie skrzywdzi... - chuda łapa pogłaskała zielone włosy niepewnym, drżącym ruchem po czym patykowate kończyny pochwyciły leżącego i uniosły. Trzymając go niczym dziecko, kuśtykając na zranioną nogę i zostawiając za sobą ślady krwi i czarnej mazi, diabeł wyniósł przyjaciela i skierował się w kierunku akademików. Nawet przez myśl mu nie przeszło aby poszukać pomocy lekarza, wszak jak wiadomo byli oni źli i niedobrzy i na pewno skrzywdziliby Nyuu jeszcze bardziej.

[z/t + Nyuu, KLIK]
Legion

Legion

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tylko na niego popatrz...
Zawód : Nie ma.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Nie posiada.
Moce : Brzydkie.


https://vampireknight.forumpl.net/t3797-legion#83682 https://vampireknight.forumpl.net/t3808-pokoj-legiona#83923

Powrót do góry Go down

Lada - Page 2 Empty Re: Lada

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach