We live like we dream - alone

Go down

We live like we dream - alone Empty We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Sro Cze 10, 2015 3:15 pm

Światła padające z okiennic oświetlały brukową uliczkę. Zazwyczaj miasto zaczynało ożywać właśnie w tych godzinach. Ale nie dzisiaj. Ulice świeciły pustaki a zachmurzone niebo groziło rychłym deszczem. Julia podniosła twarz do nieba rzucając wezwanie obłokom. Lubiła deszcz. Niegdyś wszelaki zbiorniki wody były jej przyjazne. Zadrżała pod wpływem wspomnień oraz pierwszej zimnej kropli deszczu, która zmoczyła jej policzek. Nie myśląc zbyt wiele rozpuściła włosy. Opadły męką falą na odsłonięte przez cukierkową sukienkę plecy.
Uśmiechnęła się smutno do samej siebie. Przystanęła. Ścisnęła pięści i przygryzła wargę. Deszcz w tym czasie już całkowicie się rozszalał i krople wody mieszały się ze łzami na policzkach dziewczyny. Czuła jak jej ciało płonie. Jak zżera ją głód. Skrzywiła się. Nie będzie pić krwi, chociażby miała umrzeć. Minął tydzień a ona cały czas tylko uciekała przed ludźmi. Trzymała się od nich z daleka a pomimo to słodki zapach krwi wypełniał jej nozdrza dzień w dzień. Wydawało jej się, że pragnienie nasila się z każdą chwilą.
Jej ciało zadrżało a mięśnie nóg się spięły. Wyczuła trop. Zaczęła biec. Chciała z całej siły stać w miejscu. Odwrócić się i odejść w drugą stronę jednak ta siła była silniejsza od jej rozumu. Biegła ulicami unikając światła. W końcu skręciła w ślepy zaułek. Siedział tam mężczyzna. Miał zranioną szkłem rękę. Nie wyglądał ani na ćpuna ani na alkoholika. W powietrzu unosił się zapach kolejnych dwoje ludzi. Najprawdopodobniej to oni zmaltretowali tego biedaka.
Poczuła jak zalewa ja fala współczucia i w pierwszym odruchu podeszła do nieznajomego. Ale wtedy zapach krwi stał się silniejszy. Poczuła jak jej kły się wydłużają i traci kontrolę nad sobą. Staje się potworem. Jej oczy zaczęły nabierać szkarłatnego odcienia. Mężczyzna w tej chwili podniósł pełen nadziei wzrok. Julia skrzywiła się i spojrzała smutnymi oczami na swoją ofiarę. jej głos brzmiał płaczliwie
-Przepraszam...ja nie chce, ale nie potrafię inaczej-
nieznajomy najwyraźniej wiedział kim są wampiry bo jak Julia rzuciła się na niego wiedział się jak bronić. Wymierzył dziewczynie kopniaka w brzuch. Wampirzycy zabrakło tchu. Otworzyła usta ukazując długie i ostre kły. Warknęła i rzuciła się na niego ze wściekłością wgryzając się w jego rękę. Mężczyzna jęknął i Julia na chwilę odsunęła się w napływie wyrzutów sumienia. Nieznajomy to wykorzystał i przygwoździł ją do ziemi z zamiarem zmiażdżenia jej twarzy pięścią. Wampirzyca krzyknęła i nagle jakiś kamień uderzył w jej przeciwnika. Poluźnił nieznacznie uścisk, ale wystarczająco by Julia dała radę odwrócić sytuację i go przygwoździć do ziemi. Warczała i mlaskała jak zdołała zapanować nad ofiarą a jej kły znalazły się przy jego gardle. Wgryzła się brutalnie nie zważając na to że w ten sposób zbiję swoją ofiarę. W końcu potworna część jej osobowości wygrała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Dorian Sro Cze 10, 2015 7:16 pm

Ubrany, typowo dla siebie, w krwistoczerwoną koszulę, skórzane rękawiczki, garniturowe spodnie i stylowy płaszcz wampir sunął przez miasto szukając jakiegoś zajęcia. Ach, Rzym! Miasto zawsze przypominało mu pleśniowy ser – stare i zepsute do swoich fundamentów. Wampira bawiła dodatkowo obecność największej enklawy świętości  w jego środku. Przyjechał tu, co prawda, tylko na chwilę by załatwić kilka interesów, jednak nie mógł oprzeć się pokusie by znowu napluć lub nasikać na bramy stolicy apostolskiej.  Przysparzali jemu i jego rodzinie kłopotów odkąd tylko pamiętał.
Jak postanowił tak zrobił. W deszczu nikt nie zauważył pewnie tego małego gestu. Wiedział, że może mu nie przystoi, ale to była tradycja, którą pielęgnował od setek lat. Gdy zakończył swój mały rytuał udał się w ciemniejsze uliczki. Miał ochotę „zabawić się” dzisiaj w jakimś zacienionym miejscu z nieostrożnym przechodniem. Wyssanie krwi, może zmasakrowanie go lub po prostu uwiedzenie jakiejś niewiasty. Układając sobie w głowie plan wszystkich wspaniałych rzeczy jakie sobie umyślił i nucąc wesołą i skoczną melodię, która oddawała jego szampański nastrój.
Nagle, mimo szumu deszczu i unoszącej się wszędzie wilgoci do jego nosa i uszu doszły drażniące zmysły impulsy. Krew, niewyraźne słowa, jakaś szamotanina – dokładnie to na co dzisiaj liczył.
Wszedł do zaułka jakby nigdy nic i podniósł leżący na rogu otoczak, wątpił by ktokolwiek zauważył go, zwłaszcza że śmierdzący krwią mężczyzna był zajęty próbą zatłuczenia dziewczynki, która pod nim leżała.
Dżeki podrzucił kamień w ręce celując w jego głowę. Liczył na małe co nieco w hotelu, w ramach podzięki za jego bohaterską postawę, oczywiście. Poza tym nigdy nie przepadał za łowcami i zabicie jednego w takiej odległości od ich siedzib wydało m się zbyt kuszące.
-Bang, śmieciu.
Kamień zaświszczał złowrogo i trzasnął prosto w szyję faceta. Zul syknął niepocieszony, chciał trafić prosto w skroń i załatwić typka na miejscu, jednak zwalił brak celności duży wiatr i krople deszczu, które na pewno jakoś zniekształciły tor pocisku.
Tutaj jednak zawiódł się znacznie, spodziewał się że dziewczyna rzuci się na niego, a nie na jego obiad. Szybszym krokiem podszedł do niej i przykucnął osłaniając trochę parasolką.
- Widzę, że nowa w interesie, zarzuciłaś się na niego prawie na środku ulicy, następnym razem zrób takie rzeczy gdzieś w bramie albo coś. - zaczął koślawo po włosku i uśmiechając się i chwytając ją za ramię – Opanuj się, nigdzie ci już nie ucieknie, a ty się pobrudzisz, nie dość, że tym błockiem to i krwią. – spojrzał na nią wymownie.
Może była słodko ubrana, ale teraz mokra, brudna wyglądała jak mały bezdomny kotek. A Jackie uwielbiał małe bezdomne kotki.
- Jak ci na imię dziewczyno?
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Czw Cze 11, 2015 8:59 pm


Jak poczuła zapach obcego wampira warknęła jak pies broniący miski. Nie słuchała jego słów. Jej mięśnie się spięły jak poczuła dotyk wampira na swoim ramieniu. Z jej gardła wydobył się zduszony niski i przeciągły warkot.
Ciało łowcy poruszyło się w ostatnich agonalnych podrygach i było po nim. A jak już nie było krwi, którą by mogła pić, z jękiem odsunęła się od swojej ofiary. Zamrugała kilka razy i wróciła do siebie. Była cała ubrudzona błotem. Zadrżała, deszcz nie ustawał. W sumie to już nie ważne i tak była cała mokra. Krople deszczy powoli zmywały krew z jej brody i policzków.
Spojrzała na oczy mężczyzny zastygłe w wyrazie przerażenia i bólu. Jego szyja oszpecona była wielką raną. Z niedowierzaniem dotknęła językiem swoich kłów. Już się chowały. Zachłysnęła się własną śliną. Poczuła mdłości i zrobiła się dosłownie zielona na twarzy. Zaczęła charkać i wypluwać krew. Chciała z całych sił pozbyć się tego smaku. Nie zwróciła nawet uwagi na pytanie nieznajomego. Odsunęła się jak najdalej od zwłok. Jej ciałem wstrząsnął odruch wymiotny. Jedyna rzecz co powstrzymywała ją przed puszczeniem pawia była obecność drugiego wampira.
Wyglądała jeszcze gorzej niż przed tym jak dorwała się do mężczyzny. Przełknęła ślinę i zwinęła dłoń w pięść jak metaliczny aromat wypełnił jej kubki smakowe. Nabrała głęboko powietrza. Wypuściła je ze świstem i spróbowała się uśmiechnąć. Wyszedł jej jednak koślawy grymas. Zamknęła oczy i postarała się bardziej. I oto on. Piękny uśmiech, który co prawda nie należał do jej najlepszych ale zawsze.
-Przykro mi, że musiałeś na to patrzeć...- westchnęła i spojrzała na siebie -wyglądam jak pół dupy zza krzaka...no nic wrócę do hotelu i wezmę dłuuuugi prysznic. A tak w ogóle Julia jestem. Jak zgaduję nie jesteś stąd zgubiłeś się czy może romantyczny wieczorny spacer?-
Mówiła szybko, ale jak najbardziej zrozumiale. W jej głosie nie było już słychać ani śladu napięcia. Jak nawijała było jej łatwiej nie myśleć, ze właśnie odebrała komuś życie. Przez chwilę jej żołądek przestał się zwijać w supeł i uparcie podchodzić jej do gardła. Skłamała w sprawie hotelu. Nie miała gdzie spać a wysiadła tylko dlatego, że przebywanie w towarzystwie ludzi w tak małym pomieszczeniu był nie do zniesienia.
W końcu wstała i opanowała drżenie nóg. Miała wrażenie, ze jest szmacianą lalką, której odcięli sznurki. Spojrzała się na nieznajomego obwarowując go swoim najwspanialszym z uśmiechów.
-To ja już pójdę. Miło się rozmawiało-
Opierając się jedną ręką o ścianę budynku postawiła kilka kroków. Krew jest ponoć życiodajna, to więc dlaczego czuła się tak źle? Czy nie powinna ją wypełniać energia? Zamyśliła się i potknęła. Poleciała do przodu z piskiem godnym myszy śpiewającej sopranem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Dorian Sob Cze 13, 2015 1:42 pm

Przyglądał się jej, gdy wypijała nieszczęśnika. Robiła to tak niewprawnie, że Jackie przez chwilę poczuł wyrzuty sumienia. Łowcę musiało cholernie boleć jej niewprawne wysysanie krwi, z resztą ciężko można było mówić o wysysaniu skoro połowa tego co ma trafić to ust pobrudziła ją lub spłynęła na ziemię mieszając się z brudem ulic.
- Mi też jest przykro, że to widziałem. Musisz się trochę nauczyć o nowej sobie bo póki co to czeka cię śmierć przeciągu tygodnia. - Rzucił podając jej parasolkę i chusteczki z kieszeni.
Wygląd dziewczyny rozbawił go, co dało się poznać po jego lekkim uśmiechu - jak dorosły który uśmiecha się na widok dziecka w wózku. Zbliżając się do łowcy wyciągnął nóż i pistolet z tłumikiem.
- Słuchaj, chcesz na chwilę odwrócić wzrok. - rzucił pogodnie i spojrzał jej w oczy. - Jack, Jackie Estacado miło mi. - nóż zagłębił się w szyję robiąc głęboką ranę, która ukryła ranki po kłach. - Nie możesz iść w takim stanie do żadnego hotelu. A na pewno nie sama. - pistoletem zrobił kilka ładnych dziur w ciele denata, a arab zaczął dźgać i ciąć resztę ciała z taką precyzją i zapałem jakby malował właśnie obraz. - Można powiedzieć, że rzadko tu przyjeżdżam owszem. - Dodał przyglądając się swojemu dziełu - wyglądało dokładnie tak, jakby była to sprawa mafii lub jakiś wariat chcieli zrobić pokazówkę. Podejrzane? Bardzo, ale nie miał czasu i ochoty na dalszą zabawę. - Byłem na spacerku teraz. Wiesz, świeże nocne powietrze, miły deszczyk, ratowanie z kłopotów młodych wampirków. - Uśmiechnął się i chwycił za ramię, gdy zaczęła odchodzić.
- Jesteś mi coś winna więc w ramach dziękczynienia chcę abyś poszła ze mną. - Ton wampira nie znosił sprzeciwu, był wręcz bezczelny, ale przy tym zupełnie naturalny. - No i nawet się nie podzieliłaś, a to ja go upolowałem... - Dodał krzywiąc się lekko.
Wyglądało to jakby domagał się swojej nagrody, tak naprawdę chciał jej pomóc. Łamała wszystkie prawa jakie znał i za to wypadałoby ją zabić, jednak wyglądała jakby urodziła się wczoraj więc postanowił, że spróbuje ją czegoś nauczyć o życiu, o jej obowiązkach. Zdjął płaszcz i podał go jej.
- Ubierz go bo cię zamordują jak tylko wyjdziesz z tego zaułka i pospiesz się bo musimy iść! - Przyciągnął ją do siebie i zabrał z ręki parasol prowadząc do siebie do hotelu.
Znajdował się nie opodal. Typowy pięciogwiazdkowy przybytek dla bogaczy. Nie zadali pytań, gdy wchodził ani o to czemu tak późno ani kogo przeprowadził.
Pokój był ładny, duży i przestronny. Gdy tylko wszedł rzucił swoje rzeczy na łóżko i skoczył na kanapę rozwalając się na niej.
- To teraz możesz mi powiedzieć co cię ugryzło. Czemu jak się napiłaś zaczęłaś rzygać jak kot? Masz pana?
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Sob Cze 13, 2015 3:19 pm

Patrzyła na całą scenę niemym wzrokiem. Jak już było po wszystkim odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia jak najdalej od tego przeklętego zaułka. Powstrzymała warknięcie jak chwycił ją za ramię. Zaklęła w duchu i odwróciła się ukazując szeroki uśmiech. Nie miała najmniejszego zamiaru przebywać z wampirem dłużej niż to konieczne. Została przemieniona siłą przeszło rok temu i już od pierwszej chwili nienawidziła tych potworów. Dotknęła dłonią opaski na nadgarstku. Rany najprawdopodobniej już się zagoiły zostawiając po sobie tylko cienkie kreski.
-Postawmy sprawę jasno Jack. Po pierwsze nie jestem ci nic winna, po drugie idź sobie upoluj coś innego bo ten facet był mój- musiała zamilknąć i przełknąć ślinę ponieważ znów zrobiło jej się niedobrze -I po trzecie nie mam w zwyczaju szlajać się po hotelach z nieznajomymi wampirami-
Ostatnie słowo wypowiedziała jakby było najgorszą z obelg. Skrzywiła się nieznacznie. Jej policzki nabrały rumieńców, co jak co ale nie czuła się pewnie rozmawiając z mężczyzną, który jakby nie patrząc jest nawet przystojny. Zaczerwieniła się lekko pod wpływem swoich myśli i głupkowaty uśmiech wstąpił na jej twarz.
Nie miała zamiaru iść za nim, ale koniec końców nie miała wyborów. Nienawidziła siebie, ale nie potrafiła się zabić. Za bardzo się bała śmierci. Do tej pory żyje nadzieją, że wszystko kiedyś wróci do normy. Chciała się wyrwać z uścisku Jacka, bezskutecznie. Był o niebo silniejszy i najprawdopodobniej zabiłby ją z palcem w dupie. Nie wiedziała do końca jakie zasady panowały w świecie wampirów. Uciekła niespełna dziesięć dni temu i to był jej pierwszy posiłek. Niezupełnie panowała nad sobą. Szła obok Jack potykając się cały czas. Płaszcz mężczyzny był nasiąknięty jego zapachem. Wciągnęła woń i natychmiast ją zapamiętała. Była bardzo charakterystyczna. Nie jak ta ludzi, która jest cały czas jedna i ta sama.
W końcu dotarli do hotelu. Julia spuściła wzrok i zaczęła patrzeć na swoje buty. Na szczęście wszyscy mieli gdzieś kim jest oraz co tutaj robi. Jak Jack zamknął za nią drzwi uśmiechnęła się z ulgą i ściągnęła płaszcz. Złożyła go w kostkę i położyła na ziemi. Spojrzała na siebie. Cała mokra. Co prawda deszcz zmył część krwi, ale czerwona ciecz jeszcze tam była.
Zachichotała jak wampir wywalił się na kanapie. Ona wybrała oparcie się o ścianę. Nie chciała niczego brudzić tym bardziej, ze kapało z niej. Chciała spytać czy może skorzystać z prysznica, ale Jack ubiegł ją. Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.
-No bo ja...jakby to ująć nie lubię pić ludzkiej krwi. Zazwyczaj jestem bardziej kulturalna, po prostu dawno nie jadłam- powiedziała pozornie lekkim tonem -Nie nie mam-
Przy drugiej wypowiedzi jej ton co prawda nie uległ zmianie, ale Julia zesztywniała. Najwyraźniej temat się dziewczynie nie podobał. Westchnęła i uśmiechnęła się przepraszająco do Jacka. Na jej policzkach pojawił się rumieniec. Była w pokoju hotelowym nieznajomego mężczyzny. Przygryzła policzek aby rozwijać myśli.
-Mogę skorzystać z łazienki? Umyję się, przetrę trochę sukienkę i nie będę cię niepokoić-
Opuściła wzrok i zaczęła się przyglądać fakturze podłogi. Czuła się trochę niezręcznie. Teraz wyglądała na jeszcze młodszą. Poprawiła opaskę na nadgarstku i przyjrzała się swojemu tatuażowi na drugiej ręce. Co za ironia, kiedyś jej się bardzo podobał. Wtedy kiedy jej czas był skończony. Teraz jak stała się nieśmiertelna najchętniej zdarłaby tatuaż wraz ze skórą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Dorian Nie Cze 21, 2015 7:13 pm

- Nie masz właściciela i nie pijasz krwi inaczej jak w szale głodowym… - powtórzył za nią unosząc brwi, jednak reszta jego twarzy nie zmieniła wyrazu. Wyglądał jakby założył maskę obojętności i tak też było.
Żałował, że leży bo po jej słowach miał ochotę wyszarpnąć jej krtań. Uśmiechnął się jednak i wskazał stopą na kilka walizek koło łóżka.
- Czuj się jak u siebie. Jak chcesz poszukaj czegoś w torbie, powinny być tam jakieś czyste damskie fatałaszki, więc możesz się przebrać. – Powiedział taksując ją ciągle wzrokiem jak kot, który przymierza się do zaatakowania gołębia.
Zastanawiał się poważnie nad tym co zrobić dalej. Wpierw wziął swój pistolet i zamknął drzwi oraz okna, by przypadkiem nie udało jej się uciec. Przyciemnił też światło, by w razie zagrożenia mógł swobodnie używać swoich umiejętności. Usiadł na fotelu tuż obok wejścia do łazienki i rozmyślał przyglądając się grawerunkom na pistolecie.
Z jednej strony uratował jej życie więc był za nią odpowiedzialny, jednak stanowiła zagrożenie i to bezpośrednie dla wszystkich – wampirów, ludzi i całego prawa maskarady.
Zabicie jej byłoby proste. Pociągnąć za spust, gdy wyjdzie spod prysznica, a potem tylko kilka chwil z odkurzaczem i po robocie. Jednak nie był pewien czy chce to robić takiemu pisklakowi – dopiero się narodziła. Nie było jej winą to, że właściciel miał ją w dupie czy też sobie umarł nie dając jej żadnych wskazówek, ale nie było też jego zajęciem interesować się takimi sprawami. W końcu zawsze przyjdzie czas ją zabić. Jak zacznie dziczeć i rzucać po prostu da jej miłosierdzia.
W końcu zdecydował co chce zrobić. Wstał z fotela i trzymając broń za nogą czekał przy drzwiach. Spust był lekki jak piórko więc jeśli tylko spróbowałaby rzucić się na niego może wypalić w nią cały magazynek.
- Słuchaj, musimy pogadać, szczeniaku. – zaczął wzdychając głośno i celując prosto w jej serce – Prawo starsze niż ktokolwiek z nas nakazuje mi cię zabić. To nic osobistego. – tutaj na chwilę zatrzymał się – Ja jednak chcę dać ci szansę. Nauczyć żyć w tym świecie i pomóc.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Nie Cze 21, 2015 8:09 pm

Puściła mimo uszu uwagę o ciuchach i weszła pośpiesznie do łazienki. Zamknęła drzwi i westchnęła ciężko opierając się o nie. Gówniana sprawa. Odczekała chwilę i puściła wodę w prysznicu, po czym przyłożyła ucho do drzwi słyszała trzaskające zamki i przeładowanie pistoletu. Gówniana sprawa razy dwa. W końcu jednak postanowiła się umyć, no bo jaki miała wybór? Rozebrała się i weszła pod prysznic. Jak już czuła się czysta wzięła się za szorowanie sukienki. Z grubsza zdołała ją doszorować. Ale ślady po błocie i krwi zostały. A szkoda. Tak bardzo ją lubiła. Przewiesiła ją przez grzejnik i poszukała wzrokiem jakiegoś ręcznika, którym mogłaby się okryć. Trochę potarła włosy aby nie kapała z nich woda i wyszła z łazienki.
-Tak wiem nabroiłam…poświęcone kule? Jestem problemem…no dawaj strzelaj- westchnęła.
Jej oczy były puste bez wyrazu. Nie bała się, przepełniała ją gorycz. Ale z drugiej strony w końcu jakiś pocisk, który zatrzymał się rok dotrze do celu i ją zabije. Tylko, że wtedy była niewinna i miała białe sumienie. Dzisiaj jest morderczynią.
-Dlaczego chcesz mnie oszczędzić?-
Zaczęła chichotać pod nosem słysząc jego słowa. To samo jej powiedział ten sukinsyn, który zrobił sobie z niej niewolnice przez przeszło rok. Nagle jej chichot stał się gardłowy i w końcu zamilkła, tak nagle. Podniosła wzrok na mężczyznę, tylko że tym razem kipiał on nienawiścią, która nie była skierowana na Jacka. Przeniosła wzrok na broń. Nagle pistolet wydał z siebie szczęknięcie i magazynek upadł na ziemię. W tej samej chwili Julia zrobiła krok w tył i zakryła usta dłonią. Nie panowała nad mocą, chciała tylko unieszkodliwić ten pistolet. Pokręciła głową.
-Przepraszam…ja…ja nie chciałam- wyszeptała.
Nie wypiła zbyt wiele dlatego głód się odezwał a jej oczy zaczęły nabierać szkarłatnego koloru. Julia spuściła wzrok, aby Jack nie mógł tego zobaczyć.
-Po prostu mnie zabij…jestem pieprzonym E, nie potrafię panować nad głodem. Wystarczyło dwadzieścia dni abym straciła kontrolę…-
Mówiąc te słowa pokręciła głową i przygryzła wargę, łzy cisnęły jej się do oczu jednak nie chciała płakać. Nie lubiła jak ktoś się nad nią użalał. A jakie ma to znaczenie teraz? Po prostu umrze. Wreszcie będzie wolna od tego pragnienia krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Dorian Nie Cze 28, 2015 6:53 pm

- Od kiedy potrzeba poświęconych? Te które mam kładą panów w kewlarowych opakowaniach to i nagą dziewczynę też położą. – Wytłumaczył spokojnym tonem i jakby zupełnie od niechcenia.
Co prawda planował strzelać, ale nie teraz. Na razie zobaczył w jej życiu pierwiastek użyteczności i chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Skoro mógłby ją wykorzystać i wycisnąć z niej tyle ile fabryka dała, a przy okazji miałby nauczyć ją żyć i sprawić, że nie byłaby tylko bezużytecznym śmieciem do sprzątnięcia to czemu nie spróbować?
- Nie chcę tego zrobić bo żyję za długo aby nie docenić wartości nieśmiertelności. Dużo przed tobą możliwości, a ja jestem surowym acz dobrym nauczycielem, który chętnie przyjmie cię na szkolenie.
Mruczał kręcąc nadgarstkiem i mrużąc jedno oko. Bawiło go to jak bardzo zdana jest na jego łaskę. Nawet łowcy nie byliby w stanie się do niego przyczepić, no nie za nią przynajmniej. Jest bezpańskim małym kotkiem, którego po prostu związał w torbie i wrzuciło rzeki.
Nagle jego broń szwankowała, coś było z nią nie tak. Sam o nią dbał bardziej niż o życie swoich podwładnych i nie mogła po prostu się popsuć. Oczy zaświeciły mu jadowicie, a kły wysunęły się gdy syknął przeraźliwie głośno.
Głupia dziewucha nie potrafiła panować na sobą, robiła głupoty nie dość, że ze swoim własnymi umiejętnościami to i jej umysł odmawiał jej posłuszeństwa. Podszedł do niej szybkim krokiem, gdy zaczęła walczyć z samą sobą.
- Słuchaj głupi szczeniaku. Mój Ifryt jest wart więcej niż twoje życie! – warknął kładąc jej dłoń na szyi – Wypiłaś tyle i jeszcze ci nie dość? Patrz na mnie jak do ciebie mówię.
Jego głos był zimny i suchy jak piaski pustyni w trakcie długiej nocy.
- Nie potrafisz bo na razie jesteś nikim ponad marnym zwierzęciem, które może mówić. – zluzował chwyt i położył jej dłoń na głowie – Trzeba cię oszlifować, pokazać jak jeść i kogo. Jak atakować i co najważniejsze panować nad tym telekinetycznym badziewiem bo jeśli następnym razem zniszczysz komuś jego ukochaną zabawkę, mnie też, to rozerwę cię gołymi rękoma.
Przekręcił jej głowę w stronę lodówki.
- Tam są torebki z krwią, bierz jakąś i pij bo na Allaha jedna kula jest już w komorze i trafię prosto w twój spragniony krwi mózg tak, że nawet jajecznicy nie uda mi się z tego zrobić…
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Pon Cze 29, 2015 11:15 am

Nie podniosła na niego wzroku jej kły również się wysunęły i warknęła jak poczuła jego dotyk. Była od niego o niebo słabsza, ale nie pozwoli się traktować jak śmieć nie tym razem i nie przez niego. Była wściekła, że wszyscy wykorzystują jej słabość i bawią się jej osobą jak słodkim pluszowym misiem. Nie była żadnym bezpańskim szczeniakiem a tym bardziej nie była słaba. Wszystkie emocje w niej kipiały i powoli wychodziły na powierzchnię jak lawa z wulkanu. W końcu wybuchła.
-To weź sobie swoją pukawkę a mnie daj spokój...nie będę twoim sługą- wycedziła z nienawiścią.
Jej oczy zabłysły a powietrze w pomieszczeniu stało się ciężkie. Potem nagle fala energii odepchnęła Jacka od dziewczyny. Julia poczuła zawroty głowy i niesamowity ból. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że krew cieknie jej z nosa i to dosyć poważnym strumieniem. Nigdy nie ruszyła osoby. Było to zbyt wiele dla jej ciała, które teraz buntowało się. Jej oczy miały szkarłatny odcień. Osunęła się na ziemię i pokręciła głową.
-Nie chcę ludzkiej krwi...- zacharczała.
Była pewna, że mężczyzna ją zabije. Zamknęła oczy i zakryła twarz w dłońmi. A miła okazję wyjść z tego syfu. Ktoś mógł ją nauczyć jak nie krzywdzić. Ale za jaką cenę...nie. Wszystkie wampiry są złe. I jeżeli nie zdoła wygrać z samą sobą, również stanie się zła. A może już jest zła? Wystarczyła jedna kula aby ją zabić, zakończyć te męki. Przyłożyła dłoń do nosa. Krwotok nieznacznie zmalał, ale głód tak się nasilił, że była bliska utraty kontroli nad sobą.
-Zostaw mnie na pastwę łowców, albo mnie zabij-
Jęknęła, ale w końcu udało jej się wstać. Zawroty głowy utrudniały jej utrzymanie się na nogach. Sięgnęła dłonią do klamki od łazienki. Otworzyła drzwi i szybko schowała się w pomieszczeniu. Wątpiła czy to zdoła go zatrzymać, ale dziękowała włoskim architektom za okna w łazienkach. Nie myśląc wiele otworzyła je. Uderzył w nią zabójczy miks zapachów ludzi, krwi, jedzenia. Złapała sukienkę i wystawiła jedną nogę za parapet.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Dorian Wto Lip 14, 2015 1:45 pm

Gdy odrzuciła go od siebie zasyczał i przyklęknął. Szybkim ruchem wsadził znowu magazynek do swojej ukochanej pukawki. Od razu podniósł się patrząc na Julę, która o wiele gorzej zniosła to co mu zrobiła.
Nadal odbezpieczoną broń opuścił jednak. Cholera wie co w takiej stresowej sytuacji przyjdzie jej zrobić. Nie daj bóg popsuje mu ją zupełnie i jej pęknie żyłka. Wtedy nie mógłby jej nawet torturować.
- Zostawić cię nie mogę nigdzie bo narobisz kłopotów. Zabijać nie chcę bo to bez sensu skoro mogę pomóc. To, że na razie spotkałaś swojego pana tylko i był chujem to ja nie poradzę, ale musisz nauczyć się chwytać wyciągnięta dłoń. - podrapał się pistoletem po włosach i spojrzał na nią z góry. - To, że piję krew i jestem zły jak ktoś psuje mi zabawki, o które dbam od 50 lat to nic złego tylko normalnego. Ludzie są tacy sami, a nawet gorsi bo mordują dla zabawy, a nie po to by przeżyć.
Głupia miała życzenie śmierci, ale Zul nie chciał jej dać tego luksusu. Nadal chciał ją dla siebie, a gdyby tak nauczyć ją kontrolować moc to może nawet przydałaby mu się. Postanowił zmienić podejście i postąpił kilka kroków w jej stronę z uśmiechem ukazującym piękny rząd białych zębów i powoli chowającymi się kłami.
- Nie chcesz ludzkiej powiadasz? Nie stać cię raczej na porządną hodowlę zwierząt... zresztą ich się nie da ssać, śmierdzi potem z ust. - rzucił żartobliwie i podciągnął jeden rękaw koszuli i szybkim ruchem kła rozciął sobie nadgarstek i pozwolił by krew ściekała mu po dłoni.
- Pij w takim razie moją. - Mruknął patrząc jej prosto w oczy i machając dłonią koło jej twarzy sprawiając, że posoka zaczęła kapać na podłogę intensywniej. - Tylko nie za wiele, musisz nauczyć się jeść tak by posiłek dał radę przeżyć. To lekcja pierwsza i dodatkowy plus do oceny jak się nie pobrudzisz. - Dowcipkował, jednak martwe oczy niespecjalnie współgrały z jego żartobliwym tonem i lekkim uśmiechem.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Nie Lip 26, 2015 3:41 pm

Niewiele tu można powiedzieć. Dziewczyna przedawkowała moc. Jej organizm stwierdził dość. Dobrze, że jeszcze nie wymiotuje krwią. Przełknęła ślinę i zamrugała kilka razy by wrócić do żywych. Gdy jej wzrok spoczął na mężczyźnie mruknęła cicho. Nie wyglądała teraz już na młodą niewinną dziewczynkę. Oczy młodej zapłonęły czerwonym światłem a kły się wydłużyły. Zgarbiła się lekko i syknęła przeciągle. Wierzchem dłoni wytarła krew a ta część osocza, która skąpała jej na usta -zlizała. Wyglądała teraz jak mały potworek. To była ta wampirza część jej osobowości. Wyglądała jak typ E. Dzika, wściekła i głodna. Zbyła jego słowa wzruszeniem ramion i kolejnym syknięciem. Nie pozwalała mu podejść bliżej sama odsuwała się za każdym krokiem. Perlustrowała go czujnymi oczami. Gotowa do ucieczki. Czuła, ze jest wyżej od niej w tej całej hierarchii, więc wolała nie ryzykować atakiem.
Słysząc jego propozycje wyprostowała się zdziwiona. Daje jej pić? Jego krew? Poczuła zapach posoki. Niewiele myśląc wystrzeliła do przodu i zaczęła pić. Rozcięcie było dla niej zbyt mało więc wbiła i kły. Postarała się. Ani jedna kropla nie wylądowała na ziemi. Po chwili odsunęła się od wampira z podejrzliwym wzrokiem. Jej oczy wróciły do normalnego koloru jednak nie schowała kłów. Złapała się na tym, że zaczęła nasłuchiwać dźwięków dookoła siebie i wychwytywać zapachy. Musiała się powstrzymywać by nie zacząć tropić.
W jednecj chwili jednak zdała sobie sprawę z tego jak się zachowuje. Momentalnie schowała kły i się wyprostowała. Wściekły wyraz twarzy ustąpił miejsca nieśmiałemu wzrokowi. Ponownie zaczęła unikać oczu wampira. Przerażały ją. Były martwe, jak oczy trupów, które zostawiała za sobą nie jeden raz. Odchrząknęła nieśmiało.
-Dz...dziękuje-
Szepnęła i przełknęła ślinę. Chciała uciec od tego mężczyzny. Budził w niej potwora, którego z całych sił chciała w sobie stłumić. Poprawiła opaskę na nadgarstku. Był to jej nerwowy tik. Nigdy nie zdejmowała tej szmatki z ręki, zakrywała ona dosyć paskudne blizny po samookaleczeniu się. Postanowiła jakoś udobruchać wampira, bo przeczuwała, ze tak łatwo jej nie pójdzie.
-Co mogę zrobić by się odwdzięczyć za krew?-
Pusta formułka wypowiedziała również pustym głosem i przy wymuszonym uśmiechu. Dziewczyna najchętniej puściłaby wodzę swojej osobowości i rozniosła wszystko w pył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Dorian Nie Lip 26, 2015 5:39 pm

- Ech te dzieci...
Stęknął pozwalając jej na odrobinę szaleństwa. Dzisiaj najadł się już, a i w lodówce czekał go najlepszy drink jaki udało mu się kiedykolwiek stworzyć czyli czysta z krwią do zapicia. Jej kły rozdrażniły go trochę i warknął karcąco, jednak nie uderzył jej ani tym bardziej nie kazał przestać. W końcu, gdy przestała go wysysać przybliżył nadgarstek do ust i końcówką języka zlizał trochę. Z zadowoleniem stwierdził, że alkohol i narkotyki nadały jej przyjemny i dziwny smak.
Odwrócił się do niej plecami, nie stanowiła dla niego zagrożenia. Co najwyżej znowu odepchnęłaby go znowu i musiałby skończyć tę zabawę. Znalazł szybko jakiś krawat którym obwiązał sobie rękę. Już chciał coś powiedzieć, jednak uprzedziła go. Z radością przyklasnął w dłonie i znowu zerknął na nią jarzącymi się fioletem oczami.
- Widzisz jak szybko się uczysz? Nie jesteś brudna, nawet udało ci sie wyczuć kiedy masz przestać ssać. - brzmiał wyjątkowo pociesznie jak ojciec, który cieszył się z pierwszej wyciągniętej przez syna ryby - A teraz nawet pokazałaś, że wiesz że nie ma nic za darmo.
Uśmiech z radosnego zmienił sie w bardziej drapieżny i złowieszczy. Ręką wskazał jej fotel, a sam usiadł naprzeciw i wygrzebał z lodówki torebkę którą wypił w przeciągu chwili.
- Zbyt słodka jesteś abym mógł prosić o wszystko co mam na myśli, - rzucił rozbawiony kładąc nogi na stole i wzdychając głośno po smacznym posiłku - ale chcę dokładnie tego samego. Bądź moja i słuchaj się mnie, krew już wypiłaś teraz musisz tylko przysięgnąć mi posłuszeństwo. Nie żądam wiele i nie jestem zły dla swych poddanych, nauki dziadka pokazały, że imperia buduje się na zaufaniu i dobrym bycie swoich ludzi.
Przez cały przydługi wstęp zajmował się rozlewaniem alkoholu do dwóch szklaneczek jedną podstawiając dziewczynie.
- Pij. - zakomenderował i wrócił do tematu jakby nigdy nic - Jeśli kiedyś się jeszcze spotkamy i uwierz mi zadbam o to by tak się stało będziesz grzecznie słuchać się tego co mówię. Nauczę cię kontrolować mroczny dar, który dostałaś przy narodzinach, a za to wszystko po prostu raz za czas będziesz się musiała usłuchać jak cię wuja Jackie poprosi.
Oczy błyszczały mu cały czas i nie odrywał ich od dziewczęcia, popijał tylko alkohol pozwalając jej dojrzeć do tej decyzji.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Gość Czw Lip 30, 2015 12:07 pm

Widząc jego wyszczerzoną gębę przewróciła oczami jednak nie skomentowała tego. Nie piła po raz pierwszy. Tym bardziej z wampira. Jej Pan karmił ją wyłącznie swoją krwią. Oblizała usta i skupiła się na tym by uśmiechnąć się delikatnie. Przecież obiecała sobie, ze będzie miła dla każdego niezależnie od sytuacji. Przełknęła ślinę i wsłuchała się odpowiedź mężczyzny.
Nie musiała się niczego uczyć ona to wszystko wiedziała. Już otwierała usta by mu to wypomnieć kiedy zaproponował jej fotel. Podeszła polnym nieufnym krokiem i usiadła również powoli. Jednak kolejne słowa mężczyzny wprawiły ją w osłupieniu. Przez głowę przeszły jej różne scenariusze, każdy kolejny gorszy od pierwszego. Przygryzła policzek by rozwijać myśli i skupić się na tym co mówił do niej Jack.
Skrzywiła się nieznacznie. Jednak po chwili na jej twarzy zagościł niewinny uśmiech.
-Dziękuję nie piję...alkoholu-
Lekko szumiało jej w uszach a w ustach miała dziwni posmak. Spojrzała zdziwionym wzrokiem na mężczyznę. Zamrugała kilka razy aby się ogarnąć. Jak tak dej pójdzie to się upije samą krwią wampira.
Poczekała aż skończył mówić po czym odchrząknęła i uśmiechnęła się przepraszająco. Westchnęła ciężko.
-Jestem ci winna przysługę i uwierz dotrzymam słowa. Jednak wybacz...może i jestem wampirem niższej krwi jednak nie pragnę mieć pana...Przysięga nie wchodzi w grę...-
Powiedziała te słowa spokojnym głosem jednak dalej unikała wzroku mężczyzny. Chociaż nie były już martwe to i tak ją przerażały. Poprawiła opaskę na nadgarstku i przymknęła oczy. Tak te kilkanaście łyków krwi lekko zaburzyły jej postrzeganie świata. A mówiła mama nie mieszaj alkoholu z narkotykami.
-Nie chcę się uczyć kontroli nad darem. Wolałabym się go pozbyć prawdę mówiąc...-
Dodała jeszcze poważniejszym głosem. Kolejny raz zaczęła majstrować przy opasce na nadgarstku. Musi się tego oduczyć. Ten tik zdradza jej zdenerwowanie pomimo doskonałej grze aktorskiej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

We live like we dream - alone Empty Re: We live like we dream - alone

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach