Ukryta Chata

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ukryta Chata - Page 3 Empty Re: Ukryta Chata

Pisanie by Gość Nie Paź 04, 2015 10:06 pm

Marco nawet nie drgnął w stronę palca, którego kopnął w jego stronę porywacz. Jedynie kolejne spazmy szlochu nachodziły po sobie. Nie potrafił opanować łez, które ciągle napływały mu do oczów i spływały ciurkiem po policzkach. Strach, że nie zdoła uratować Fabia, próbował zdominować myśli jak i ciało. Wbił paznokcie w lewy nadgarstek. Syknął, czując ból i krew przepływającą między palcami. Nie pomogło. Wzrokiem błądził po piwnicy, bojąc się spojrzeć na Fabia. Przecież to przez niego młodszy stracił palec. Użalanie się nad sobą brata, było prawie jak tortura.
Odpowiedź jaką udzielił nieznajomy , nie była tą, co chciał usłyszeć. Jednak to zawsze lepsze niż słowa, które odebrałyby blondynowi całkowicie nadzieję. Może jeszcze uda mu się udobruchać wampira i ten puści Landrynę, tak samo jak uczennicę? Wyciągnął paznokcie, zaciskając dłoń w pięść. Miał zatańczyć? Gdyby nie to, że życie Fabia zależało między innymi od jego decyzji, pewnie nigdy by się na to nie zgodził. Przecież to absurdalne! Kto normalny każe robić komuś coś takie! Odchylił głowę do tyłu, wpatrując się w sufit. Cholerne kajdanki. Jeśli pozbyłby się ich, wtedy szanse na wydostanie się, znacznie by wzrosły. Próbował wstać, opierając się o ścianę. Lecz nogi skutecznie odmawiały posłuszeństwa swojemu właścicielowi, buntując się. W efekcie Marco padł na kolana. Jak miał wykonać zadanie, skoro nawet wstanie okazało się ponad jego zdolnościami?
- N-nie mogę – szepnął, spuszczając łeb. - Puść Fabia – załkał.
I tym razem jego prośba prawdopodobnie zostanie puszczona mimo uszów.
Zapomniałam, że wyznaczyłaś datę. D|
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ukryta Chata - Page 3 Empty Re: Ukryta Chata

Pisanie by Esmeralda Nie Paź 11, 2015 11:09 pm

Marco

Mężczyzna nie mógł w sobie znaleźć siły na większy ruch, a takim okazał się taniec, którego wręcz zażądał porywacz. Mięśnie drgnęły, przynosząc ból i poczucie zesztywnienia – efekt wiszenia na haku, oraz próby ucieczki, bądź co bądź zakończonej fiaskiem. Nie takiego widoku spodziewał się oprawca. Mężczyzna mierzył Marco wzrokiem, przez chwilę uśmiechając się złośliwie pod swoją maską. Uśmiech szybko przerodził się jednak w zdenerwowanie, gdy wycieńczony wampir poddał się i padł na kolana. Zbolałe kości głośno uderzyły o kamienną posadzkę, lecz było już mu wszystko jedno. Ból fizyczny był niczym wobec tego, co zręcznie atakowało zszarganą już wystarczająco psychikę.
- Puść Fabia? Dlaczego miałbym to zrobić? - drwił. Krótki uśmiech przeciął powietrze, jak nieuchronny zwiastun wojny – To zły ruch. Nie tego oczekiwałem, Marco. Boli Cię? To zaprawdę straszliwa historia. Pozwól, że pomogę – nie spuszczał z tonu, w dalszym ciągu bawiąc się strachem i bólem swoich więźniów. To on był tutaj Panem i Władcą. Do niego… tylko do niego należały zasady, będące niczym innym jak chorym wytworem wyobraźni. Bez zbędnych tłumaczeń ponownie chwycił za swój sekator i teatralnym gestem przeciął powietrze – zapowiedź. Tak. Zrobił dokładnie tak samo, jak uciął palec młodszemu. Porywacz nie żartował, dlatego już po chwili pozbawiony godności Fabio, stracił jedyną rzecz utożsamiającą go jeszcze z mężczyzną. Mimo, że psychicznie nim nie był… fizycznie nadal posiadał cechy męskie. Krzyk i krew. Fabio krzyczał, a jego oczy były ślepe od łez nieprzestających płynąć. Ochrypł zmęczony głośnym wyrażeniem bólu, a męskość smutno leżała gdzieś na brudnej posadzce. Mężczyzna oczywiście nie przejął się stratą. Jak gdyby nigdy nic podniósł leżący kawał „mięsa” i kilkoma krokami zbliżył się do nieszczęsnego Marco.
-  Jestem pewien, że to przez głód jesteś do niczego. Skoro wzgardziłeś pierwszym posiłkiem, może spodoba Ci się deser? - chwycił Marco za włosy i na siłę odchylił głowę, otwierając również jego usta. Wprost wepchnął wątpliwy posiłek, dając tym samym świadectwo… że coś właśnie dobiegło już końca. Godność… nadzieja. Nie, to już nie istniało. Metaliczny smak w ustach, połączony z czymś...co nie do końca było przez Marco rozpoznane – były to ostatnie wspomnienia przed utratą przytomności.

Fabio i Lucjusz

Kości zostały rzucone. Mieszkaniec chaty idealnie wyczuł Fabia i ruch, jaki zrozpaczony wampir jest w stanie wykonać na widok traumatycznych zdarzeń. Silny uścisk nie rozluźniał się, przez co mężczyzna dał do zrozumienia Lucjuszowi, że nie odpuści. Skoro nie mógł dostać fioletowego dla siebie, nie obchodziło go życie wrażliwej landryny. Dostał to na co zasłużył, a przynajmniej tak sytuację tłumaczył sobie przeciwnik.  Lucjusz miał czas na podjęcie reakcji, jednak szok skutecznie wykluczył wampira z działania. Czy...to się dzieje naprawdę? Fabio z każdym momentem gasł w oczach, a jego błagalny wzrok, szybko nabiegł drobnymi żyłkami pęknięć. Umierał, a mężczyzna nie miał zamiaru poluźnić uścisku. Gardził towarzyszem fioletowego, dlatego gdy ten zawiódł oczekiwania, porywacz nie wypowiedział już ani jednego słowa.

Fabio – ból był nie do zniesienia. Czułeś przytłaczającą siłę swojego przeciwnika, któremu zależało  już tylko na Twojej śmierci. Byłeś już sam… skazany na powolną agonię ze świadomością, że są to właściwie ostatnie podrygi. Koniec. Straciłeś przytomność.
Wszechogarniająca ciemność, w końcu zaczęła się rozjaśniać. Rozmazane obrazy i kształty… te światło… bynajmniej nie katolicka papka o życiu po śmierci. Leżałeś w pomieszczeniu przy drzwiach wejściowych – dokładnie tam, gdzie wcześniej Lucjusz rozstrzelał niczemu winne dzieci. Czułeś olbrzymi ból wszystkich kości oraz pulsujący, nienaturalny ból głowy. Wybudziłeś się widząc tuż obok siebie leżącego Lucjusza…

Lucjusz – szok nie pozwolił na reakcję, dlatego byłeś świadkiem morderstwa bliskiej Ci osoby. Widziałeś jak przeciwnik odrzucił Fabia na bok, a następnie zbliżał się do Ciebie! Nie mogłeś się ruszyć. Nogi  jakby z waty i ten… strach? Słyszałeś w swojej głowie szepty, a obraz ostrza przecinającego powietrze był ostatnim co miałeś okazję zobaczyć. W końcu wybudziłeś się, leżąc w  pomieszczeniu obok drzwi wejściowych. Fabio leżał tuż obok – żywy… choć zapewne bardzo przerażony.


W pomieszczeniu nadal znajduje się stół, który widzieliście przy wejściu, lecz zamiast zwłok Marco widoczne są jakieś zwierzęce i ludzkie skóry oraz flaki. Proch na podłodze sugeruje, że naprawdę popełniono morderstwo na dzieciach, ale… kto wie czy było to prawdą...i znów wiele pytań pozostanie bez odpowiedzi. Drugi pokój wyposażony jest w stare meble, lecz w żadnym wypadku nie ma tam klatek. Jest za to przejście do piwnicy, gdzie prawdopodobnie znajduje się poszukiwana zguba.

Marco – podczas wspinania się po schodach opadłeś z sił i tracąc przytomność uderzyłeś się w głowę. Twój sen dobiegł końca, budzisz się więc z bólem głowy oraz obrażeniami nabytymi podczas wątpliwie przyjemnego wiszenia na haku. Regeneracja nie działa tak jak powinna, więc krwawiąca głowa powoli doprowadza Cię do furii. Jesteś na samej górze schodów, gdyż Twoja droga przez mękę miała tylko jakieś 7 stopni. Masz siłę by cicho krzyknąć i ba… niech stracę… zrobić kilka kroków na przód wiedziony słynną adrenaliną.

Mieszkanie nie jest duże, więc możecie się już spotkać. Zaznaczam, że stan Marco jest krytyczny i niezbędna jest fachowa pomoc, a także porządny posiłek.



Event dobiega końca. Coś dziwnego stało się w tym domu, a przeciwnik… rozpłynął się w powietrzu. Uciekł, zostawiając dla Fabia tylko wetknięty w dłoń liścik „ To jeszcze nie koniec”.
Dziękuję za udział. Do kwestii nagród powrócimy, gdy zostaną w pełni zaakceptowane przez Testamenta i Grigorija. Po odnalezieniu, pozbieraniu i wstępnej pomocy możecie opuścić temat.

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Ukryta Chata - Page 3 Empty Re: Ukryta Chata

Pisanie by Gość Wto Paź 13, 2015 11:18 am

Lucjusz wpadł w szok i nie był w stanie ocalić biednego Fabia. Wampirek walczył jeszcze trochę, wbijając pazurki w rękę oprawcy ale uścisk okazał się na tyle silny, że biedak nie był w stanie zdziałać niczego więcej. Przegrywał, a pojawiające się mroczki przed oczami wzmacniały się. Odlatywał, tracił przytomność, aż wreszcie zgasł. Opadł bezwładnie trzymany nadal przez oprawcę... a przynajmniej tak się wydawało.
Chwilę później Fabio powoli wracał do świata żywych. Wybudzał się z męczącego koszmaru, łapiąc się od razu za bolącą mocno głowę. Był w silnym szoku. Pisnął cicho, kuląc się na zimnej posadce i zaciskał oczy. Bał się otworzyć oczy. Co ujrzy? Piekło? A może niebo dla dobrych wampirów? Nie, nie był dobry! Doprowadził do śmierci swojego brata! Nie należało się nic, nawet kawałek łona Abrahama! Zaś załkał, ściskając teraz oburącz zgięte kolana. Zaczynał wyczuwać wonie. Mięso? Krew? Zmusił się na otwarcie oczu. I aż doznał kolejnego zszokowania! Nadal był przy drzwiach wejściowych! Co trzymał w dłoni? Niedawno upuścił jakieś zawiniątko. Nie czas jednak na to. Powoli podniósł się, starając jakoś dojść do ładu i składu. Lucjusz tutaj nadal był. Też leżał. Czy żył? Na klęczkach dotarł do niego, dotykając dłońmi jego zimnej twarzy. Nie był umierający. Spał. Rozejrzał się po pomieszczeniu, dostrzegając... zwłoki zwierzęcia i ludzkie? Głowa Marco? Nie! Kolejny zawrót głowy! Co się działo? Wampirek nie był jeszcze w stanie logicznie myśleć. Na czworakach poruszał się, szukając jakiś znaków, prochu jaki miał pozostać po bracie! Ale nic... Nic nie znalazł.
- Marco... - jęknął pod nosem, czując kolejną chęć płaczu. Jednak oczy były już tak wyschnięte oraz napuchnięte, że nie był w stanie uronić już ani jednej łzy. Kierował się do schodów prowadzących do piwnicy i właśnie stamtąd dobiegł go lekko słyszalny dźwięk. Krzyk? Jęk? Fabio zaś zmusił swoje ciało do wstania i tym razem na nogi. Chwiejnie bo chwiejnie, ale dotarł. Nadal odczuwał strach. Miał w głowie obraz, a raczej jego szczątki duszenia przez porywacza. Jednak chęć ocalenia brata okazała się na tyle silniejsza, że nie był w stanie teraz schować się i czekać na jakikolwiek cud. Marco także przedostał się na kilka stopni wyżej, dzięki czemu Fabio go dostrzegł. Czy się cieszyć? Wampirek gdyby mógł zapiszczałby z radości, ale zbyt osłabiony oraz podłamany nie był w stanie. Jedynie podszedł do umęczonego blondyna, chcąc pomóc wydostać się z piekła.
- Z-zaraz będziemy... w domu. - rzekł cichutko i złapał cięższego oraz większego brata w swoje ramiona, zamierzając dopomóc w wydostaniu się ze schodów. Wywalił się przez niego, lądując boleśnie pośladkami na podłodze lecz nie było to teraz najważniejsze. Ważne, że Marco był cały i zdrowy. Dobrze, że telefon nadal istniał w kieszeni. Fabio szybko go wydobył, dzwoniąc po kuzyna. Udało się po kilku próbach gdyż zasięg był tutaj kijowy.
Zerknął także na leżącego Lucjusza. Wampirem też trzeba się zająć, w końcu chciał pomóc... lecz czy sama świadomość, że byłby poświęcić życie Marco dla sprawy? Wampirek westchnął drżąco, głaszcząc jasną czuprynę brata. Trochę minęło zanim kuzyn Lorenzo dojechał na miejsce. Zabrał też dwóch innych członków rodziny w ramach bezpieczeństwa. Samo dotarcie na bagna graniczyło z cudem, atoli zdołali pomóc. Marco wraz z Lucjuszem zostali zabrani, a wampirek który okryty kocem szedł pod opieką kuzyna, zgarnął po drodze zawiniątko które wypadło mu z ręki. Ostrzeżenie po prostu zmroziło wampirka do takiego stopnia, że zaś urwał się jego kontakt ze światem.

Odjechali.

zt wszyscy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ukryta Chata - Page 3 Empty Re: Ukryta Chata

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach