Cela Nr. 4 [lochy]

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Sob Lip 18, 2015 8:19 pm

Cela jak cela...nic nadzwyczajnego. To właśnie tutaj się wybudzi dwoje wampirów. Rzuceni jak pod ściany jak dwa worki kartofli. Poobijani i z kajdankami na rękach. Jednak co ciekawe łowcy wydają się łaskawi postawili na środku celi dwa pudełka z tabletkami krwi. Najbardziej ich potrzebuje Kajl, którego szyja obojczyk o ręka zostały, ze tak powiem, smyrgnięte przez katanę łowcy. Jednak rany pozostawią po sobie tylko delikatne blizny, więc nie ma się o co martwić. Widać łowcy nie polubili tego wampira bo skuli mu ręce za plecami utrudniając podstawowe czynności.
Sei z kolei jest bardziej poobijana chyba trafiła na lewy transport. Dziewczyna ma siniaki na całym ciele do tego cholernie spuchnięta kostka. Chyba skręcona. Trzeba przyznać bez bicia, ze łowca, który ją niósł, nie do końca podołał zadaniu no i upuścił dziewczynę kilka razy. Jednak i jej rany się zagoją po zażywaniu tabletek. Ręce wampirzycy zostały skrępowane z przodu. Widać ładna buźka ułatwia życie nawet w takich chwilach jak te.
Nie trudno się domyśleć, ze oprawcą wampirów nie chodzi o to by ich więźniowie czuli się dobrze. Łowcy chcą postawić wampiry na nogi bi ich przesłuchać i przy okazji wyżyć się trochę. Oczywiście nasi więźniowie nie mają przy sobie nic prócz ubrań i to dosłownie nic nawet głupiej spinki do włosów, wampiry zostały również pozbawione butów.

Sei i Kajl :
Budzicie się. Kajl z okropnym bólem głowy a Sei, no tak jakby boli cię wszystko a w szczególności kostka. Piszecie po dwa posty każdy. W pierwszym jesteście jeszcze trochę nieprzytomni a w kolejnym już w pełni rozumiecie co się z wami działo. Po spożyciu tabletek nie będziecie mieć siły by rozerwać kraty ani się wydostać.


:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Sob Lip 18, 2015 9:10 pm

Nie wiedział zbytnio co się z nim działo, ale cóż żyje, a to chyba najważniejsze, prawda? Choć jak by nie patrzył miejsce w jakim się pojawili niezbyt jest zadowalające, ale zawsze mogło być gorzej. Nawet kiedy został rzucony pod ścianę, jak jakaś szmata, nie obudził się. Dopiero po jakimś czasie.
Kiedy zaczął się budzić, a właściwie to ból go zbudził, to zaczął powoli otwierać oczy. Wziął głęboki wdech, czując że jego pragnienie nadal nie zostało zaspokojone. w tym celu zaczął się rozglądać z chęcią wstania. Wtedy zorientował się, że ma ręce skute. Spodziewał się tego, ale skute ręce z przodu stanowią lekki problem, ale nie na długo.
Zauważył po chwili Sei obok przez co się zaśmiał cicho. Czyżby coś knuł? Najprawdopodobniej. Tabletki nie zostały zauważone przez niego, niestety. Zmusił się by usiąść, a dopiero po chwili po małej męczarni i naciągając nieco swoje łapki przełożył je go przodu. Jak? Normalnie... Przecisnął nogi przez okrąg, który tworzyły ręce.
NIzbyt był jeszcze świadom tego co się dzieje, ale w porównaniu do Sei nie był pod wpływem środków usypiających.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Seiyushi Nie Lip 19, 2015 5:30 pm

Cichuteńki pomruk i ciało kobiety poruszyło się lekko. Niestety poprzez bezwzględne traktowanie łowców jakikolwiek ruch sprawił ból, nie mówiąc o skręconej kostce. Syknęła cicho otwierając powoli oczka i rozglądając się po pomieszczeniu. Pierwsze co zauważyła to fakt że leży na zimnej posadzce i to bez swoich butów. Poczuła jak ręce miała skute z przodu kajdankami, poruszyła się obracając się na plecy, nie musiała się rozglądać aby wiedzieć że Kajl jest tam z nią. W końcu czuła jego zapach, skrzywiła się wściekła. Poderwała się gwałtownie do siadu z sykiem ale na twarzy malował się wyraz rozkoszy. Oparła się o ścianę plecami próbując poruszyć bolącą kostką. Obracała stópkę we wszystkie strony, delikatnie i gwałtownie na przemian. Syczała z uśmiechem na ustach. Jej spojrzenie omiotło jej własne ciało, zauważając liczne siniaki. Więc łowcy lubili się zabawić i nawet umyślnie jej skręcili kostkę. Bo upuszczając ją na ziemię nieprzytomną to małe szanse na powodzenie. W oczy rzuciły jej się tabletki, bo siedząc oparta omiotła pomieszczenie bystrym wzrokiem. Jako że chodzenie sprawi jej trudność, zmieniła pozycję na kolana i powoli zaczęła się zbliżać do tabletek sięgając po kilka wsunęła je sobie do ust. Kiedy połknęła odwróciła się przodem do Kajla żeby nie miał tej frajdy gapienia się na jej tyłek którym była przed chwilą wypięta w jego stronę. Oparła się o kraty i wlepiając wściekłe spojrzenie w jego twarz w końcu się odezwała.
- co ty tu do cholery robisz ?! - warknęła już nie taka milusia jak wcześniej była. Nie czuła się aż tak bardzo otumaniona, ból szybko zniwelował ospały stan dziewczyny a gniew potęgował jej trzeźwość umysłu.
- to jakaś kpina.. pierwszy i ostatni raz z kimś poluję.. nie potrafisz się nażreć bez robienia afery w koło siebie ?! Nikt ci nie mówił że zabicie człowieka ściąga łowców na kark ?! - syczała rozjuszona nie pozwalając się mu wtrącić w słowa.
- no ale cóż.. taki chyba urok tych z niższą krwią.. że im bliżej do bydła niż do pasterza.. - dodała paskudnie się uśmiechając dając do zrozumienia iż jest nieco wyżej w wampirzej arystokracji niż okaleczony wampir. Jak by nie patrzeć była zaraz po szlachetnych i chodź nigdy tym się nie wywyższała to teraz miała ochotę kopać leżącego, okaleczonego 'szczeniaka'.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Nie Lip 19, 2015 5:57 pm

Zaczął nieco kręcić głową rozglądając sie po pomieszczeniu, jak i na to co Robi Sai, jednak nic nie mówił, a lekko się uśmiechał. Kiedy się zorientował, że z jego dłoni, a dokładniej palca zniknęła obrączka, syknął wściekły i spojrzał w stronę krat.
-Co za skurwysyny- Warknął z namacalnym gniewem i wstał. Widząc gdzie idzie wampirzyca spojrzał na nią i wtedy ujrzał tabletki, do których podszedł i wziął resztę pudełka i zażył wszystkie, jakie zostały, nie zostawiając Sai już nic. Był głodny, ale to nie wszystko. Teraz większym problemem był jego gniew. O co o obrączkę, która zniknęła.
-To samo co ty wariatko... Co ty myślisz że nie wiem co robiłem... Gdyby nie fakt, ze i Ciebie gówniara wykiwała, to bo też było dobrze... Myślisz, ze skoro napoiłaś mnie krwią, którą tylko spotęgowałaś moje pragnienie, to zrobiłaś dobrze... Starałem się, a tytanem nie jestem... I w porównaniu do Ciebie nie pozwoliłem się postrzelić, a mimo to wywyższasz się panienko...- Warknął i spojrzał na kajdanki myśląc i ignorując wampirzyce. westchnął po chwili podchodząc powoli do wampirzycy.
-Chyba mówisz o sobie kochana, bo skąd pewność, że jestem niżej... Rusz głową smarkulo, a najlepiej zamknij mordę i nie sap do mnie bo źle na tym skończysz - Zaśmiał się kpiąco i kucnął koło niej patrząc na kraty i przejechał ręką po kracie. Miał racje skąd wampirzyca ma pewność kogo przed sobą ma?no skąd? Nie powiedział jej przecież, tylko może gdybać TYLKO.
-Jak mogli to przeoczyć....- Mruknął cicho i wstał idąc do kąta celi w którym się ukrył nic nie mówiąc. Nie poddał się, ale na jego twarzy widniał tajemniczy uśmiech, co upewniało, ze coś knuł.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Seiyushi Nie Lip 19, 2015 6:21 pm

Widać było że miała kurwiki w oczach kiedy ten się tylko odezwał.
- po zachowaniu widać żeś plebs.. - syknęła odwracając od niego twarz. Och jak on jej działał na nerwy samą egzystencja a nie wspominając o tym że musiała dzielić z nim celę. Uniosła się na kolana i odwróciła przodem do krat łapiąc za nie.
- zabierzcie mnie stąd.. nie będę siedzieć w jednym pomieszczeniu z tym szmaciarzem.. nie zdzierżę ani chwili dłużej w jego towarzystwie.. - krzyknęła mając nadzieję że ktoś ja usłyszy i przyjdzie.
- już wole tortury od oglądania jego paskudnej mordy.. - syknęła na cały głos. No taka prawda, już wolała żeby się pastwili nad nią w innej sali. Ale tego aroganckiego wampira nie chciała na oczy oglądać, w sumie to jego wina że tu się znaleźli. Ona przynajmniej zatuszowała wszystkie ślady nadużycia siły wobec swojej ofiary. Ten typ musiał przesadzić i przez niego tu teraz była. Nie miała zamiaru przebywać z prostakiem ani chwili dłużej, już wolała być zgwałcona przez swojego wroga niż spoufalać się z tym o to mości cwaniaczkiem. Miała szczerze głęboko w poważaniu jego mamrotanie pod nosem, a jak polazł w kąt no jedynie się ucieszyła że nie musi czuć jego zapachu. Na chwilę obecną irytowało ją nawet to że typ jej zdaniem za głośno oddychał. No i chodź nie miała zamiaru się przyznać to głód ją męczył od polowania już. A dostała tylko jakieś nędzne prochy.
- wstyd i hańba że się podzieliłam moją cenna krwią z takim ścierwem.. i co ? Nic to nie dało i tak.. teraz muszę siedzieć tu z tym wszarzem.. - burknęła wściekła sama na siebie, mamrocząc pod nosem ale na tyle aby Kajl usłyszał.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Pon Lip 20, 2015 9:29 pm

Wampiry zostały przeniesione do celi i już się obudziły. Kajl nawet zdołał ułożyć kajdany w przodu ułatwiając sobie poruszanie. Sei obudziła się również szybko jednak ciut później od swojego towarzysza. Miała szczęście ponieważ ten pewnie planował ją zjeść. Łowcy nie okazali się tak okrutni i postanowili dokarmić swoich więźniów. Tabletki krwi teoretycznie miały być podzielone po połowie. Jednak widać kobieta trafiła na prawdziwego dżentelmena. Doszło również do pyskówki między wampirami, która skończyła się tak, ze Kajl siedział w kącie a Sei jęczała o przeniesienie. No i jej prośby zostały wysłuchane jednak zanim to nastąpiło dziewczyna poczuła lekką "banie" zaczęło jej szumieć w uszach, tak jak po jednym piwie...nic poza tym. Natomiast Kajl, który połknął połowę pudełka zaczyna odczuwać poważniejsze skutki. Tak łowcy zatruli tabletki krwi. Zrobili to po to by wampiry przestały odczuwać głód jednak nie pozwolili im nabrać pełni sił. Skutkami ubocznymi zażycia całego pudełka tej pół-trucizny to mdłości, zawroty głowi, migrena i problemy z koncentracją oraz drętwienie kończyn, tak więc nic dobrego. W końcu można było usłyszeć kroki na korytarzu. Oczywiście był to zamaskowany łowca. Ten co wcześniej załatwił wampira. Podszedł do celi i zastukał w kraty kluczem. Widząc w jakim stanie jest Kajl cmoknął z dezaprobatą. Jednak nie skomentował tego. Odezwał się natomiast do Sei, która łapki wystawiała niczym dziecinka z Oświęcimia.
-Co tak się drzesz jak poranny bawół? Przyszedłem cię wziąć na przesłuchanie...Musimy ustalić kilka faktów po czym was wypuścimy wolno zgoda? Bez żadnych numerów nie mam ochoty was ganiać po całej Oświacie-
Po tych słowach otworzył cele pozwalając wampirzycy wyjść jednak katana była gotowa do użytku, jeżeli Sei spróbuje jakichkolwiek numerów łowca momentalnie zatrzaśnie drzwi lub przygwoździ ją do ziemi. Kiedy już znalazł się poza celą odezwał się do Kajla.
-Ty będziesz następny...przyślę ci kogoś do towarzystwa-
Kiedy skończył mówić szarpnął wampirzyce w stronę sali przesłuchań.

Sei: Z.T.
Jesteś cała obolała rany się zagoiły jednak ogólne zmęczenie nie miało w planach odchodzić. Do tego nie możesz używać mocy. Łowca wydaje się miły, jednak przedstawienie jakie wyrządził wcześniej dawało do myślenia. Jesteś na tyle trzeźwa, że czujesz że już słońce jest na niebie. A ty biedna bez żadnych zabezpieczeń skóry. Łowcy mogą cię zrobić na kotleta schabowego. Jednak prowadzi cię do sali przesłuchań. I to tam napiszesz swojego posta.

Kajl:
Pazerność i obżarstwo do dwa grzechy powszednie i tak oto wlazłeś jedną nogą do piekła. Ba piekło masz od góry do dołu. Twój organizm zatruł się świństwem, które łowcy wpakowali do tabletek. Jednak bez obaw nie zabije cie to. Po prosto odchorujesz. Pierwsze pojawi się szumienie w głowie po czym migrena. Mdłości nastąpią szybko potem. Możesz to rozłożyć na kilka postów w każdym bądź razie ból w głowie się nasilił a ty czujesz się jak psu z mordy wyjęty. Przyniosę ci towarzystwo żeby nie było ci nudno.


:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Sro Lip 22, 2015 3:42 pm

Kajl już nic nie mówił, nie miał na to ochoty. Dodatku kłócić się z dziewczyną, która większość przespała, no ale cóż... Jej sprawa. Ach te kobiety, zawsze się wymądrzają, a tak na prawde gówno wiedzą...
Jednak wracając do lochów... Wampir był na granicy ataku, więc tabletki były jedynym ratunkiem, aby powstrzymać go, przed rzuceniem się na Sei, choć teraz to by nawet Kajl tego nie żałował. Coś podejrzewał, ze coś z tymi tabletkami jest nie tak, bo nie wierzył w to, że łowcy są tacy mili, by odkarmiać swoich więźniów.
Kiedy tylko usiadł w kasie, pod ścianą, zaczęło mu szumieć w głowie, na co tylko potrząsnął głową. Jednak to było błędem. Dlaczego? Bo po szumieniu w głowie, pojawił się ból w niej, a przez potrząsanie głową, Kajl nasilił ból, przez co przestał.
Słysząc ledwie kroki spojrzał w stronę krat po czym westchnął widząc łowce, ale na jego gębie widniał uśmiech, zimny i tajemniczy, choć ledwo widoczny. Czyżby wszystko szło po jego myśli, w końcu zostanie sam. Skoro jednak ktoś miał mu dotrzymać towarzystwa, warknął.
-Jeśli nie przyniesiecie mojej błyskotki.- Pokazał swoje dłonie, które były skute. O co mu chodziło? Oczywiście o obrączkę, która nie była żadnym artefaktem, czy coś. -to w ogóle nie musicie, nie będę z wami pracował, dopóki jej nie odzyskam.- Odparł z chłodem, jednak powoli bo czuł jak dopadają go mdłości, a po chwili drętwienie ciała. PO swoich słowach ułożył się wygodnie pod ścianą i co robił? Myślał...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Wto Sie 04, 2015 3:43 pm

Łowca trzymający Sai tylko uśmiechnął się z politowaniem w stronę Kajla. W sumie to miał głęboko w dupie to co wampir ma mu do powiedzenia tym bardziej, ze uważał te rasę za śmieci i wyrzutki społeczeństwa. Plugawe stworzenia, które nie są godne nawet tego by na nie splunąć.
Zabrał kobietę nie szczycąc Kajla ani jednym słowem. Jednak dotrzymał obietnicy. Chociaż nie osobiście, ale dotrzymał. Przed celą pojawiła się łowczyni w kociej masce. Pociągnęła chłopaka do celi gdzie siedział Kajl.
-Poznajcie się...tylko bez rękoczynów albo kłoczynów...-
Po tych słowach odpięła wampirowi kajdanki i wepchnęła go do celi. Zatrzasnęła kraty i już jej nie było.
Dźwięki wydawane przez nią tylko pogłębiały ból jaki siał spustoszenie w czaszce Kajla. Wampir był rozdrażniony, jednak zawroty głowy i nudności nie pozwalały mu dać upust złym uczuciom. Zdołał jednak zauważyć, że jego nowy współlokator został potraktowany ulgowo. A mianowicie zdjęto mu kajdanki. Kolejna rzecz, która jeszcze bardziej rozjuszy poszkodowanego wampira.


Kolejność: dowolna

Info:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Sro Sie 05, 2015 10:53 pm

Zapowiadało się na to od dłuższego czasu. Naiwnie było, wierzyć, że stanie się inaczej. Dziewczyna poszła, zostawiając go całkiem samego, skazanego na towarzystwo zimnych, surowych ścian. Wymuszona samotność potrafiła przytłoczyć. Zamykał oczy w zamiarze ucięcia sobie drzemki, jednak im bardziej się starał stracić kontakt z rzeczywistością, tym bardziej dawało o sobie znać palące uczucie pragnienia. Słysząc kroki przez chwilę wyobrażał sobie, że Chizuru wróciła, zmieniając zdanie. Widząc nieznajomą kobietę, westchnął, zdając sobie sprawę, że posiedzi jeszcze długo w tym zakichanym miejscu. Nie robił problemów, kiedy łowczyni zapięła kajdanki na jego nadgarstkach. W ogóle na nią nie patrzył, kierując wzrok przed siebie, nie chcąc stracić nad sobą panowania i tym samym zmniejszyć swoje szanse na wolność. Bez słowa ruszył w wyznaczonym kierunku.


Kolejna cela. Szlag by to trafił. Blondyn uważał, że wystarczająco długo siedział i zasłużył na wyjście. Potarł dłonie o siebie, kiedy w końcu kobieta oswobodziła go z kajdanek. Przynajmniej tyle. Czyli limit szczęścia został wyczerpany? Przejechał palcami po włosach, ilustrując wzrokiem towarzysza. Cholera, do pełni euforii brakowało mu tylko pijawki. Syknął pod nosem, wciągając gwałtownie powietrze, czując skręt w żołądku. Cholerna prowokacja, aby rzucił się na nieznajomego i dostał wpierdol? To na pewno dałoby powód łowcom, żeby zatrzymać go jeszcze trochę i wykończyć. Oparł się o ścianę i osunął się po niej. Zgiął nogi i otoczył je rękoma.
- Masz tabletki?
Krwi raczej nikt mu nie da, więc może uda się zdobyć te okropne tabletki krwi? To zawsze jakieś wyjście.
Chwilowe.
Mógł się chociaż zapytać łowczyni, kiedy jeszcze miał szanse.
Wampir usycha czy od razu umiera?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Sro Sie 12, 2015 9:18 pm

Siedząc tak zaczął zaś myśleć, patrząc na swoje uwięzione ręce. NIe tak miało być. Wszystko się potoczyło nie jego planem, ale cóż bywa i tak. Jak to się mówi. Raz pod wozem raz na wozie. Z jego rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych krat. Spojrzał na to krótko i westchnął z kpiną. Widząc jednak, ze chłopak ma wolne rękę, warknął niezadowolony, ale nic nie mówił. Miał wyjebane na to co będą robić łowcy, ale skoro jego warunek został nie spełniony, to mogą zapomnieć o współpracy z Kajlem. Nie to nie... Łaski bez...
Spojrzał na chłopaka dopiero wtedy, kiedy ten zapytał o tabletki.
-Nawet jak znajdziesz, to są zatrute. Chodź tu.- Odparł z głosem wypłukanym z emocji. podniósł ręce nieco, przez co kajdanki zadzwoniły i przyłożył swoje pazury do szyi i wbił jednego, robiąc dość głęboką rane.
-Pośpiesz się, bo się zagoi i się nie najesz...- Pogonił go czekając. Podczas gdy czekał zmrużył oczy i położył zaś ręce na swoich nogi, opierając się wygodniej o ścianę. - A przesadź a pożałujesz...- Dodał zimno po chwili.
Był ciekawy czy chłopak chętnie przyczepi się do Kajla, a dokładniej do jego krwi. Na jego twarzy po chwili pojawi sie zimny uśmiech wróżący nic dobrego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Pią Sie 14, 2015 11:53 pm

Zatrute? Czy ci łowczy całkowicie zgłupieli? Chcieli zagłodzić swoich więźniów? Przecież on nic nie zrobił, co zasługiwałoby na śmierć głodową. Zaatakowanie pielęgniarki pod wpływem nieprzemyślanego impulsu, chyba nie należało do tej części przewinień, za które gnije się między kratkami? Westchnął zrezygnowany. Gorzej już nie mógł trafić. Wolał siedzieć sam w celi, przynajmniej wtedy miałby pewność, że nikogo nie zaatakuje. Ludzie, zarządzający tą placówką, chcieli przekonać się, ile zdoła wytrzymać?
Spojrzał na wampira. Czyżby zwariował? Pokręcił głową w przeczącym geście. Nie chciał nic zawdzięczać pijawce. Nie ufał nieznajomemu. Już raz dokonał kilka błędnych decyzji, które negatywnie wpłynęły na jego życie. Mimowolnie wpatrywał się w wampira, czując jego krew. Cholera. Czy tutaj wszyscy muszą robić na przekór? Potarł dłońmi o siebie, napinając mięśnie, aby wstać.
Nie idź. Przyjrzyj mu się. On coś na pewno kombinuje.
Ta myśl prawie od razu przywróciła go na ziemię, sprowadzając do parteru chęć skorzystania z propozycji. Spuścił głowę. Pusty wzrok utkwił podłodze. Wysunięte kły, przypominały o tym, że organizm domaga się pożywienia. Frustrujące uczucie. Przejechał prawą dłonią po gardle, mając nadzieję, ugasić te irytujące pragnienie. Zapach pożądanej cieczy, drażnił jego nozdrza, a myśli krążyły tylko przy jednym temacie.
Czerwone oczy błądziły po pomieszczeniu, aż wreszcie odnalazły Kajla. Jonathan nieświadomie oblizał dolną wargę. Bez namysłu wstał. Pierwszy krok był dość niepewny i chwiejny, jakby nie był do końca przekonany co do podjętej decyzji. W kolejnych krokach nie było nawet krzty niezdecydowania. Wampira strona blondyna całkowicie przejęła nad nim kontrole, oddalając tą ludzką, która picie krwi, odbierała jako coś złego.
Kucnął przy nieznajomym, myśląc już tylko o smaku krwi. Dotknął kciukiem rany, którą tamten sam sobie zadał. Ślepia zabłysnęły, zdradzając zamiary chłopaka. Obnażył kły i zbliżył się do szyi wampira.
Nie rób...
Jeśli nic nie stanęło mu na przeszkodzie, wbił kły, przebijając skórę Kajla, tym samym dostając się do upragnionej krwi.
… tego.
Zdrowy rozsądek poszedł w pizdu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Pon Sie 17, 2015 11:52 am

Nie tylko głupieli, ale też wykorzystali słabość wampirów, zwłaszcza Kajla który zażył je w ostateczności, bo cóż bym na granicy niekontrolowanego mordu. Miał do wyboru, albo zaatakować wampirzyce, albo załagodzić głód tabletkami, które okazały się zatrute... Biedny Kajl... Że też tak dał się zrobić w konia... Teraz cierpiał za swoje... A później mu jeszcze przyprowadzili innego wampira? Co oni oczekiwali, ze Kajl go zaatakuje, że będą się bili? Może być wiele tez, które mogą być trafne, a także jedna nie musi wykluczać drugiej. Jednak wracając do lochów...
Kajl oczywiście miał plan, co do wampira, który tu został wrzucony... Niczym śmieć... Łowcy, już w ogóle nie mieli szacunku dla wampirów, nawet tych, które nienawidziły swojego istnienia, ale mimo wszystko nie chciały umierać. A niech wampiry niszczą tą jebaną, całą oświatę... Nikt za nimi płakać nie będzie, a już na pewno nie Kajl.
Spoglądał na chłopaka uważniej i widząc jego pierwszą odpowiedz odmowy, westchnął ciężko i zaś pokiwał przecząco głową. Nic nie mówił, tylko czekał aż instynkty łowcy przejmą nad wampirem władze, by też samemu dotrzeć do upragnionego celu. Widział u chłopaka niezdecydowanie, ale jednak skoro zaczął podchodzić, to chyba podjął decyzje, która w innej sytuacji może była by właściwa... Ale nie tu... Nie tu, gdzie trzeba walczyć o pożywienie, jak i nie zna się swoich towarzyszy i ich planów.
Czując jego palce na swojej szyi, odchylił nieco głowę, ale mimo wszystko patrzył na niego obojętnym wzrokiem, ukrywając swój zimny wzrok, nie chcąc go zniechęcić. Pozwoli mu się zbliżyć, jak i wgryźć. Przy tym, będzie Kajlowi towarzyszyło ciche sykniecie, ale nic nie mówił. Odczekał może z jakieś 3-5 sekund po czym  złapie powoli Jon'a za koszule, czy bluzkę i lekko szarpnie chcąc go przeciągnąć do siebie.  Wtedy z zimnym uśmiechem spojrzy na jego szyje i ukazując swoje kły zechce się w niego wgryźć. Trzeba zaznaczyć, ze nie zrobi tego tak spokojnie jak Jon, a o wiele mocniej, chcąc rozerwać jego szyje jak najmocniej, przez co dostanie większą porcje krwi. Trzeba dodać, że towarzyszyły mu nadal lekkie objawy zatrucia, ból głowy itp., przez co był bardziej agresywniejszy niż gdyby był zdrowy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Wto Sie 18, 2015 3:53 pm

To było do przewidzenia. Tak cholernie przewidywalne. I równie szokujące co fakt, że w zimę pada śnieg. Ale nie dla Jonathana. Ten zaślepiony wampirzym głodem i kuszony przez nieznajomego, miał klapki na oczach, niczym koń wyścigowy, który ma skupić się tylko na jednym, obranym przez kogoś, celu. Tym celem dla wampira było zdobycie odrobiny krwi, aby choć na chwilę ugasić pragnie. Gdyby teraz na środku celi zjawił się pingwin skalny i zatańczył kankana, blondyn pa pewno ominąłby go, nawet na chwilę nie zerkając na zwierze. Przecież to całkiem normalny widok dla kogoś, kto właśnie próbuje jakoś przetrwać.
Pierwsze krople życiodajnej cieczy były dla niego jak zbawienie. Zamruczał cicho, zadowolony, że wreszcie ma okazję się napić. Cząstka jego wciąż buntowała się, wzniecając małą, ledwo zauważalną iskierkę, którą próbowała pobudzić resztki zdrowego rozsądku. Jednak Cohen skutecznie zagłuszył ją w swoim umyśle. Kajl nie dał mu długo nacieszyć się tak wyczekiwaną chwilą. Szarpnięcie za T-shirt w ogóle nie wydało się chłopakowi dziwne. Nie, to źle powiedziane. On po prostu nie zwrócił na ten ruch uwagi.
Uciekaj.
Zanim zdążył zrozumieć sens i znaczenie tego słowa, został przyciągnięty. Oderwał kły od dawcy, chcąc za wszelką cenę uciec. Szarpnął głową, mając na celu, utrudnienie działania Kajlowi. Czując, przebijające się kły, jęknął cicho, zamykając oczy. Sam stał się obiadem. Kolejny raz został wykorzystany przez swoją naiwność i brak opanowania nad instynktem wampira. Oblizał wargi, zlizując z nich ostatnie kropelki krwi. Otworzył ślepia, kładąc dłonie na klatce piersiowej nieznajomego.
- Zostaw mnie – syknął.
Oczy odzyskały swój czarny kolor.
Mówiłem, uciekaj. Trzeba było mnie posłuchać.
Jeśli Kajl nadal będzie pił, Jonathan spróbuje go odepchnąć od siebie. Czy mu się uda? Może „współlokator” miał już inny plan, ułożony w głowie? Skoro trzymał młodszego tylko za koszulę, to przecież istnieje szansa na wyswobodzenie się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Pon Sie 24, 2015 11:42 am

Sorki, że tak krótko i długo...
był głody i zatruty, a skoro miał okazje do zaczerpnięcia chociaż trochę krwi, to musiał z tego skorzystać, zwłaszcza, że nie wiedział ile tu spędzi czasu i to go wkurwiało. No niestety, szkoda tylko, że jego ofiarą stał się Jonathan. Może gdy będą razem współpracować, to uda im się wyjść, ale nic nie jest pewne zwłaszcza teraz kiedy obaj się pogryźli... Ale cóż dla wolności niekiedy można zrobić wszystko.
Kiedy udało mu się zatopić kły w chłopaku, nie wydał z siebie żadnego pomruku, tak jak zrobił to Jonathan. Starał się jak najszybciej i jak najwięcej odebrać krwi z chłopaka ciała, który przez szarpnięcie, tylko pogorszył swoje rany, przez co Kajl dostał większą porcje krwi.
Zignorował słowa chłopaka zaciskając mocniej ręce w chłopaka bluzce. Jeśli John chce odepchnął Kajla od siebie to gdzie? Przecież Kajl na za sobą tylko ścianę, a tej chyba nie będzie miał siły przepchać. Najwyżej Jon może sam siebie odsunąć od Kajla, który już po chwili wyjął kły ze swojej ofiary i oblizał usta, opierając głowę o ścianę. Spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się lekko...
-Jak sobie życzysz...- Odparł i puścił jego koszulkę pozwalając mu się odsunąć. Skoro się nieco najadł, to mógł go puścić... No nie?
-Znasz te lochy trochę?- Zapytał dopiero po jakiś chwili patrząc na swoje kajdanki, a potem na kraty... - Już wiem ja je zdjąć. nie wytrzymają mocnego nacisku, oczko będzie musiało pęknąć...- tą cześć zdania odparł bardzo cicho i tylko dla siebie. Ale jak na razie tylko siedział i patrzył na swoje skute ręce, a po chwili na swojego towarzysza, bo nic mu się nie chciało, czekał aż mu ból głowy minie... Wtedy zacznie dopiero działać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Esmeralda Sob Wrz 19, 2015 12:42 pm

Przesłuchanie Sai dobiegło końca, a sama zainteresowana została odprowadzona poza tereny Oświaty. Nie pozostało już nic innego, jak ugościć drugiego wampira. Tego, który (zdaniem samej wampirzycy, jak również osób biorących udział w całej akcji ) mógł być bezpośrednio odpowiedzialny za ten cały napad.
- Ptaszki świergolą, że coś tutaj kombinujecie – zamaskowany łowca zwrócił się do wampirów. Uśmiechał się, lecz szara maska ukrywała wszelkie oznaki mimiki – Zbieraj się. Idziesz na przesłuchanie – Dwóch mężczyzn weszło do celi i chwyciło Kajla, by w spokoju mógł zostać odeskortowany. Zachowano wszystkie pozory ostrożności, a sam Kajl, został jeszcze związany dodatkowym łańcuchem. Zasłoniono mu oczy, a jakże. Łowcy nie chcieli, by wampir poznał rozkład pomieszczeń, dlatego prowadzili go na około ze znacznymi zmianami drogi.

Kajl zt
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Gość Sob Lut 13, 2016 5:34 pm

Szybka interwencja MG.
Jonathan został w końcu wypuszczony. Uprzednio dano jemu wodę z rozpuszczonymi tabletkami krwi, trochę samej krwi, żeby się dziecko nie rzucało. Zakryto mu oczy i wywieziono z oświaty do lasu. Tratata, tyle pasjonującej historii.

z.t Jonathan
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by OP Garruch Sro Sie 10, 2016 4:23 pm

Prędzej czy później Kaidan zaciągnął Aoiego do celi w której miał czekać, aż zainteresuje się nim dowódca. Człowiek Garrucha założył mu na szyi kaganiec blokujący jego moce, a następnie rzucił na niewielką pryczę. Nie związał go, aby mógł swobodnie chodzić po celi kiedy się ocknie- nie uznano go za zbyt niebezpiecznego, poza tym nadal był jedynie uczniem. Dostał również niewielki worek krwi ludzkiej, aby pomóc mu się zregenerować- 100 ml to niewiele jak na napój, ale to i tak sporo jak na cenną ludzką krew.
Kaidan oczywiście zamknął za sobą celę i po prostu odszedł w swoją stronę... W sumie wcale nie chciałby być na miejscu chłopaka kiedy się ocknie.... Porwane i zakrwawione ubranie będzie się lepiło do ciała, a schnąca krew to nic przyjemnego.
zt Kaidan

Obrażenia:
-Liczne rany po kolcach, oparzenia pierwszego i drugiego stopnia( ręce[w dużym stopniu], uda, tylna część głowy)
-Połamane palce prawej ręki, złamany nos
-Trucizna w ciele
-Opuchnięte usta od ugryzień węża
-Uszkodzony przełyk[problemy z połykaniem]
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Aoi Czw Sie 11, 2016 3:14 pm

Aoi ocknął się w zupełnych ciemnościach. Zapachy, które zarejestrował, nie pasowały do tych, jakie wyczuwał wcześniej, dlatego uznał, że znajduje się w innym miejscu. Za pomocą pozostałych zmysłów zrozumiał, że znalazł się gdzieś w podziemiach. Chyba rzeczywiście teraz jestem w oświacie... Ittaj - wraz z pobudką, pojawił się ból, nie należący do najprzyjemniejszych. Czuł się osłabiony, jak i obolały. Jedynie co zdołał się zmusić, to zdjąć opaskę, by przynajmniej na zdrowe oko widzieć. Jednak nawet i ten ruch zaowocował sporą karą w postaci zalania go mocnym bólem. Mimowolnie wypuścił opaskę z ręki, którą ostrożnie położył obok siebie.
Mam dość. Czego chcą jeszcze ode mnie? Nie dotknął nawet torebki z krwią. Nie zauważył jej. Nawet jeśli to zrobiłby, nie dałby rady jej wykorzystać. A z kolejnej strony, ludzka krew była dla niego bezużyteczna.
Przymknął nieco oko. Łowcy to potwory. Nic się nie zmienili przez te lata. Pozostawało mu poczekać jedynie na kogoś... O ile ktoś tutaj do niego przyjdzie.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Esmeralda Sob Sie 13, 2016 6:47 pm

Informacja o zakończonym przesłuchaniu wkrótce dotarła również do medycznej części oświaty. Żaden z lekarzy nie przeszkadzał Inkwizytorowi podczas działań, a same dźwięki wydobywające się z sali tortur nie zachęcały do wycieczek. Rola lekarzy zaczęła się w momencie otrzymania wytycznych, dlatego chwilę po przeniesieniu Aoiego, w sali pojawiła się sama Melody Darkawk – siostra szefuncia. Lekarka miała na sobie jasny fartuch i materiałowe spodnie. Jej twarz natomiast była odkryta, z racji faktu, że i tak planowano wymazać wampirowi pamięć.
- Zostawcie nas i poślijcie po jakiegoś wampira – zwróciła się do towarzyszących jej strażników, którzy wnieśli sprzęt pierwszej pomocy. Mężczyźni pokiwali głowami na znak zrozumienia i zostawili ciemnowłosą, zamykając za sobą drzwi celi.
- Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy. Pomogę Ci – uniosła delikatnie ręce w górę, pokazując że nie przyniosła ze sobą nic co mogłoby z miejsca dodatkowo skrzywdzić wampira. Melody nie była do końca bezbronna, jednak wszelkie posiadane środki ostrożności ukryła przed wejściem, tak aby dodatkowo nie wystraszyć swojego pacjenta. Stan w jakim go zastała wołał o pomstę do nieba, dlatego przy wyciąganiu niezbędnych materiałów od razu wysłała krytycznego sms-a do brata, który jej zdaniem był głównym winowajcą tego całego cyrku.
Porozmawiamy sobie, braciszku. Oj porozmawiamy.
Nie wykonując nagłych ruchów zbliżyła się do chłopaka.
- Chciałabym Cię opatrzyć. Użyję do tego specjalnych środków antyseptycznych, a ich kontakt z naruszoną skórą może powodować dyskomfort. Pozwolisz? - jeśli wampir nie miał nic przeciwko, Melody od razu zabrała się do roboty odkażając rany i zakładając opatrunki oraz bandaże w miejscach gdzie uszkodzenia skóry były rozleglejsze. Doskonale wiedziała, że prędzej czy później wampir się zregeneruje, ale przy stanie w jakim go zostawiono, lepiej było go wspomóc.
- Powiedz mi gdzie boli. Co Ci zrobiono – widziała, że prawdopodobnie ma złamany nos i widocznie połamane palce. Nim jednak przystąpi do pełnych działań, musiała zyskać jego zaufanie. Wszak nie była pozbawiona emocji, a widok skatowanego ciała, nawet wampirzego, zawsze powodował poczucie chęci pomocy.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Aoi Nie Sie 14, 2016 6:28 am

Wkrótce jego spokój został zakłócony przez przybycie kolejnych osób. Mimowolnie drgnął, czując ludzki zapach. Co... Co jest? Nie... Ignorując ból, uniósł głowę, by skupić oko na przybyłym... A raczej przybyłej kobiecie. Celę wypełnił jej zapach, jak również dało się wyczuwać woń kilku innych osób. Ze złamanym nosem nie mógł zarejestrować nic więcej, ale to wystarczyło, by wzbudzić w nim uczucie niepokoju.
Ona tutaj weszła? Aoi'emu nie przypadło to do gustu. Dlatego podniósł się do pozycji siedzącej, mocno krzywiąc się z bólu, lecz nie wydając z siebie dźwięku. Spoglądał na nią z ostrożnością i niepewnością. Kim jest? Czemu tu jest? Pomoże? W czym?
Nie wiedział. Nie rozumiał. Kim ona była i co tutaj chciała. Dobre zamiary? Złe? Nie był pewny właściwie. Jednak nawet on nie przeoczył tego, że zaczęła coś pisać na telefonie. Jakiś rok temu wytłumaczono mu działanie takiej zabawki, a wystarczyło kilka sekund, by uświadomić sobie, że wcale nie sprawdzała czasu. Wsparcie. Nie. Nie chcę. Wiem czym się to skończy.
Lekko rozchylił usta, po czym widząc, jak ona się przybliżała, sam zaczął się wycofywać, póki nie dotknął plecami ściany celi. Chciał zachować jak największy dystans. Próbował jej powiedzieć, by nie podchodziła, ale z jego gardła nie wydobył się żaden głos. Nawet to sprawiało ból, przez uszkodzony przełyk i opuchnięte usta od ugryzień. Trucizna, płynąca w jego ciele, nie zabijała go (przynajmniej na teraz), ale osłabiała zupełnie. Jedynie adrenalina sprawiała, że jeszcze poruszał się, pogarszając swój stan. Z śladów po kolcach powoli wypływała krew.
Potwór. Nie podchodź. Kolejny potwór. Gdyby to jeszcze była inna sytuacja, to wydobyłby się na zaufanie i pozwolenie na opatrunek. Jednak, jak na życzenie, w jego umyśle pojawiło się wspomnienie ze szkoły. Tam też mówiła kobieta, że mu pomoże. Zapomniała tylko dodać, że dotyczyło to posłania go na tamten świat w bolesny sposób. Aoi nie zdawał sobie sprawę, że rudowłosa lekarka go opatrzyła i dlatego mógł teraz patrzeć tylko jednym okiem. Tak jakoś takie myśli wyleciały mu z głowy, gdyż po tym nastąpiło dla niego zło.
Więc, na pozwolenie pokręcił głową, wyraźnie wskazując, że nie chce. Próbował przekazać jej, by nie podchodziła. A może odczyta to z jego mowy ciała? Całe trzęsło się od wymuszonego wysiłku pod takim stanem.
Pomimo niewypowiadanych słów, jego usta układały się ciągle w jedne słowa: "Potwór. Nie podchodź." W jego przeświadczeniu, tutaj nie było już nikogo, kto miałby w sobie chociaż odrobinę dobroci. Uważał, że podchodzi do niego, by znów go ogłuszyć i zabrać w miejsce, gdzie zaserwują mu kolejną dawkę cierpienia. Dla zaspokojenia własnej żądzy.
Na kolejne słowa nie odpowiedział już z wiadomych przyczyn. Jeśli jednak podeszła do niego jeszcze bliżej, próbowałby się skulić i zasłonić rękami, aż w końcu strach przejąłby nad nim kontrolę, co skończyłoby się gwałtownym porażeniem całego ciała i chwilowym paraliżem zaserwowanym czarnowłosemu.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 15, 2016 8:24 am

Melody zaniepokoiło zachowanie wampira. Spojrzała na chłopaka z naturalnym wyrazem współczucia.
Co to bydle Ci zrobiło, biedaku.
Uniosła delikatnie ręce pokazując, że nie posiada nic, co mogłoby skrzywdzić Aoiego. Kulił się i odsuwał, jakby w obawie, że za chwilę koszmar minionych zdarzeń powoli przybierze barwy rzeczywistości. Bez wątpienia musi porozmawiać z bratem o metodach przesłuchań, bo to co zobaczyła przechodziło już granice ludzkiego pojęcia!
- Jeśli Ci nie pomogę, wykrwawisz się. Z jakiegoś powodu Twoja regeneracja nie działa jak należy – powiedziała spokojnie, nie zbliżając się, ani nie wykonując gwałtownych ruchów.
- Spójrz, nie mam nic czym mogłabym Cię skrzywdzić. Nie jestem tym bydlakiem – otworzyła medyczną torbę, pokazując zawartość Aoiemu. W środku przewagę stanowiły bandaże, opatrunki i środki odkażające. Zestaw do szycia był zamknięty w pudełku opatrzonym czerwonym krzyżem.
- Widzisz? Chcę tylko pomóc. Pozwól sobie pomóc – najłatwiej byłoby ogłuszyć chłopaka, ale nie stosowała słynnych metod Esmeraldy i Carlosa, mając nadzieję, że uda się skłonić wampira do współpracy.
- Mam dla Ciebie syntetyczną krew. Potrzebujesz jej, żeby rozpocząć regenerację – wyciągnęła z torby butelkę posoki i po odkręceniu podała wampirowi.
W najgorszym wypadku zawsze pozostaje pomoc kogoś, kto w pierwszej kolejności wymaże Aoiemu pamięć. Nim jednak ta osoba przybędzie do celi numer 4, Melody musiała radzić sobie sama. Uwadze lekarki nie uszło chwilowe porażenie ciała.
Co się dzieje?
Zmierzyła spojrzeniem wampira, nabierając pewności, że warto przeskanować jego ciało w poszukiwaniu chipów i nadajników namierzających.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Aoi Wto Sie 16, 2016 8:19 pm

Kłamca - pomyślał Aoi, zerkając na nieznajomą, by upewnić się, że nie zbliża się do niego, czy też nie wyjmuje jakiś rzeczy, które mogłyby zapoczątkować kolejną "serię". Nie udawaj, że cię to o-obchodzi... - czemu miałby ją interesować wampir? Chyba jedynie po to by powtórzyć to, co było nie tak dawno. Łowcy to zło. Udają, że chcą dobrze, by wykorzystywać to jedynie na własną korzyść. Nie zawahają się przed niczym.
Czarnowłosy już wiele razy przekonał się, jacy byli ci, którzy polowali na wampiry.
Czerwone oko nie odwracało się od jej postaci, jakby oczekiwał, że nagle rzuci się na niego. Brak gwałtownych ruchów jednak robił swoje. Gdyby zrobiła coś znienacka, krwiopijca, pomimo własnego stanu, w próbie desperacji, rzuciłby się na kobietę. Strach robił wiele danym człowiekiem... A tuteż i wampirem.
- Nie udawaj... - próbował się odezwać, ale czy to właściwie coś da? Czy usłyszy go pomimo uszkodzonego przełyku i spuchniętych warg? Nie znał się zupełnie na tym, nie wiedział, jak różne obrażenia mogły wpłynąć na niego. Nie udawaj, że cię to obchodzi. Pewnie chcesz widzieć mnie martwego. Albo przygotować na kolejną serię. Daj mi spokój. Dowiedzieliście się tego, co chcecie. Brakowało mu nawet sił, by wypowiedzieć wszystko... Sił i odwagi. Na pierwszy rzut oka wydawała się być o wiele lepsza od Nieznajomego. Ale... Czy tak wcześniej nie było już? Z Tori i rudowłosą lekarką? Nie mógł jej od tak zaufać i te kilka minut, gdzie byli sami, nie zmieni jego nastawienia. To wszystko, co się działo, utwierdzało go w jednym - łowcy to prawdziwe potwory, gorsze niż krwiopijcy.
I właściwie, to wampir może umrzeć z wykrwawienia? Przez to wszystko nie potrafił sobie przypomnieć, czy ktoś kiedyś próbował na nim tą metodę. Chociaż jedno było pewne - w wyniku utraty krwi, straci również kontrolę nad sobą.
Spojrzał na jej torbę. Bandaże? Opatrunki? Środki? I ona jeszcze twierdzi, że to nic niebezpiecznego?! Rozchylił nieco usta, czując, jak cały drży. Bandaże i opatrunki mogła wykorzystać, by związać osłabionego wampirka i zadać mu większy ból. Przywiązać go gdzieś. Cieszyć się z jego cierpienia. A środki odkażające? Aoi nie wiedział jak coś takiego wyglądało, więc widok czegoś takiego nie wzbudził w nim radości, a myśli krążyły wokół najczarniejszych scenariuszy. Usypianie. Trucizna. Osłabienie. Może nawet i woda święcona. Tak, to możliwe. Wykorzystałaby ją, by przyłożyć do świeżych ran, polałaby go... Albo nawet i zmusiła do wypicia. I ta skrzynka... Dobrze widział? Pewnie przenośny zestaw tortur, wyprawiany dla każdego łowcy!
Nie trzeba chyba wspominać, że pomimo tych ponad dwudziestu lat, wiedza czerwonookiego na temat świata była bardzo niska, a obawy i czarne myśli nie pomagały mu w dobrej ocenie sytuacji.
- Nie... Nie chcesz... - usta poruszyły się, a dźwięk był ledwo słyszalny. Wszyscy jesteście tacy sami... Robił się coraz to bledszy. Trucizna nie dawała mu chwili spokoju, jak i czuł, że z niektórych ran powoli płynęła krew. Nie odważył się nawet spojrzeć w dół, by sprawdzić, czy tworzyła się kałuża. Ból nie pozwalał mu na dobre czucie.
Krew. Nie, to nie krew. Chemia. Kolejna trucizna. Ale słodkawego zapachu nie dało się od tak zignorować. Oczywiście - wątpił, by coś takiego zastąpiło prawdziwą krew, ale zignorować się tego nie dało. Mimowolnie wyciągnął lewą rękę, by sięgnąć po napój, który wzbudzał najwięcej niepokoju. Mogło znajdować się w nim wszystko. Chociażby środek uspokajający. Usypiający. Nawet ludzka krew, której nie mógł już pić.
Jeśli przekazała mu to do ręki... To był błąd. Aoi uchwyciłby butelkę lewą dłonią, która niebezpiecznie zadrżała. Nowa fala bólu przetoczyła się przez nią, a z jego ust wyrwało się jęknięcie. Mimowolnie upuścił ją i przyciągnął rękę do klatki piersiowej, nawet nie ośmielając się wziąć najmniejszego wdechu. Zabije mnie za to. Zabije. Jego niezasłonięte oko wpatrywało się w nieznajomą, a całe ciało czekało w napięciu na nadchodzącą karę. Zapach syntetycznej krwi wypełnił celę, a wampir mógł pożegnać się z ewentualnym posiłkiem, który pewnie teraz rozlewał się na podłodze.
Działanie chłopaka nie było celowe. W chwili chwycenia i unoszenia butelki, jego ręka przypomniała o sobie, jak i o obrażeniach, nie tylko w postaci śladach po kolcach, ale również i poparzeniach. Innymi słowami - chwilowa dawka bólu, potężna, przez co ją upuścił. Aż pisnął cicho, starając się jeszcze bardziej skulić.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Esmeralda Nie Wrz 04, 2016 11:05 am

Cel Melody był prosty. Pomóc. Nie miała zamiaru dręczyć wampira i kontynuować szaleńczego dzieła łowcy, który złamał warunki przesłuchań. Z tego co wiedziała, chłopiec nie był na listach gończych, a jego obecność w oświacie była tylko chwilowa. Przesłuchanie i… do domu. Dlaczego więc postąpiono inaczej?
Melody westchnęła, zatrzymując się w pół kroku. Nie uderzy go przecież. Nie uśpi, nie zrobi nic na siłę. Chłopiec był wystarczająco przerażony, a ona – lekarka i zarazem łowczyni, miała obowiązek mu pomóc. Chciała to zrobić, choć prawdopodobnie nic już nie zatrze złego wrażenia po poprzednim potraktowaniu.
- Osoba która Ci to zrobiła poniesie konsekwencje swoich działań. Obiecuję – osobiście rozmówi się z bratem przedstawiając swoje stanowisko w całej sprawie. Nie taka była umowa.
- Musisz mi zaufać – powiedziała spokojnie. W głębi ducha wiedział, że jego stan z minuty na minutę się pogarszał i nie pomagała już nawet wampirza regeneracja. Coś było nie tak. Trucizna? Inkwizytorzy stosowali różne środki do przesłuchań, a zachowanie wampira jasno wskazywało na obecność jakiś środków w jego organizmie.
Krew się rozlała. Niedobrze. Melody sięgnęła po butelkę, w której zostało jeszcze trochę syntetycznego płynu. Nie wszystko się rozlało, lecz czy wampir miał wystarczająco sił, żeby się posilić?
- Spokojnie – położyła dłoń na jego ręce, przez co mógł odczuć ciepło jej ciała. Kobieta naprawdę nie miała złych zamiarów, skupiając się głównie na pomocy dla poszkodowanego.
- Wstrzyknął Ci coś? Jakąś truciznę? - zapytała – Jak to wyglądało? Jak się wtedy czułeś? - miała ze sobą dwa antidota, ale bez dodatkowych informacji nie chciała ryzykować z ich użyciem. Wyprodukowanie każdego z nich było procesem długim i kosztownym, stąd działanie na ślepo było całkowicie nie wskazane.
- Pozwól sobie pomóc. Nie zrobię Ci krzywdy – oczy dziewczyny zdradzały troskę, ale i czujność. Była ostrożna w stosunku do wampira, co na swój sposób było nawet zrozumiałe.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Aoi Pon Wrz 05, 2016 8:04 am

Nie chciał. Naprawdę nie chciał, by nieznajoma znajdowała się tak blisko. Obawiał się jej i tego, co mogła mu zrobić tymi wszystkimi niebezpiecznymi przedmiotami, jakie posiadała. Chciała pomóc? On tego nie rozumiał. To dla niego coś zupełnie obcego. Pomijając fakt, że zrobili mu tutaj istne piekło, to i w przeszłości mało kiedy doświadczył czegoś takiego. Smutne, ale zarazem i prawdziwe. Niestety.
Nie potrafił jej ani uwierzyć, ani zaufać. Mogła być równie dobrze takim samym potworem co tamci, ale miała własne, unikalne metody działania. Wydawało mu się wręcz, że tylko czekała, aż się uspokoi i wtedy zaatakowałaby go z pełną mocą, dobijając go do końca i niszcząc.
Czerwone oko nadal ją obserwowało w oczekiwaniu, a sam wzdrygnął w chwili, gdy dotknęła jego dłoni. Zamknął na chwilę powieki, czekając na cios z jej strony... Ale... Nie, nic nie nadeszło. Jeszcze nie. Otworzył ślepie, spoglądając z niepewnością na Melody. Czuję ciepło. Nie rozumiem. Dlaczego nie krzyczy po mnie? Nie bije? Nie karze mnie za to? Nie docierało do niego, że chciała go uspokoić i ukazać, że nie jest kimś złym. Jednakże... Może coś te działania dawały? W końcu nie uciekł, jedynie kulił się... Czuł się jak osaczone zwierzę, które trzeba byłoby oswoić.
Zapach syntetycznej krwi drażnił jego nos i powodował, że miał ochotę się napić. Gdyby kobieta nie byłaby tak blisko, a ból i trucizna nie dokuczały, nachyliłby się i zacząłby zlizywać krew z podłogi. Ale jednak teraz to nie było możliwe, więc musiał cierpieć.
Na jej pytanie... Cóż, najpierw wpatrywał się w nią, po czym pokręcił przecząco głową, wykonując ruch bardzo powoli. Nie wiedział. Nie miał pojęcia. Jeśli coś mu podano, mogło sie stać to po utracie przytomności. Albo trucizna pochodziła od węża, który go pokąsał i uszkodził przełyk.
Patrzył na nią z lekką pustką w oku.
- Dlaczego... - wykrztusił z siebie. - Dlaczego... To... Robisz...? - ciężko było mówić, gdy miało się opuchnięte usta, a każde wypowiedziane słowo powodowało dodatkowy ból. Ale... Już zaczynało mu się to powoli robić wszystko obojętne. Jakby lęk przeradzał się coś w stylu "Mam już dość, weź mnie po prostu zabij." Miał do kogo wracać... Nie.... Nie, jednak. Kira. Jedynie Kira.... - By... Potem... Znów to robić? - zamknął oko. Zaczął się już "wyłączać". Zginę. Zginę... Nie mogę przestać myśleć o tym. Opanować drżenia. Ah... Wszystko mnie boli. Mam dość. Nie potrafię się ani uspokoić, ani uwierzyć w jej słowa. Wiem jak to będzie... Wszystko oleją i uznają, że jest okej... Oni wszyscy... Są tacy sami...
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Esmeralda Nie Wrz 11, 2016 5:50 pm

Z oczu wampira wciąż biła niepewność, jaką oddawała również cała jego sylwetka. Melody próbowała dotrzeć do wampira na wszystkie możliwe sposoby, lecz to co się wydarzyło w sali przesłuchań złamało ciemnowłosego. Od dawna nie stosowano w oświacie ostrych tortur, a młody chłopak miał to nieszczęście, by na nie natrafić.
- Dlaczego? - powtórzyła za nim pytanie. Przez krótką sekundę mógł dostrzec w jej oczach zaskoczenie, które szybko zastąpiła charakterystycznym dla siebie wyrazem troski – Jestem lekarzem. Składałam przysięgę – domyślała się, że tak prozaiczne wytłumaczenie nie zadowoli wampira. Wszystkie te słowa były jednak zgodne z prawdą, a mimo to Melody kontynuowała – Osoba która to Ci zrobiła zostanie ukarana. A ty… nie pozwól na to, żeby zapędy tego drania doprowadziły Cię do śmierci. Źle wyglądasz… pozwól sobie pomóc. Pozwól mi, żebym Cię opatrzyła i podała leki. Wiem, że cierpisz. Wiem, że to boli, dlatego nie odrzucaj mojej pomocy – nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, odwołując się do rozsądku wampira. Jego zły stan nie tylko przedkładał się na wygląd, lecz również i samopoczucie. Czy nie budziła się w nim wola przetrwania?
- Nie przyszłam po to żeby zrobić Ci krzywdę. Spójrz… nie mam broni. Przyniosłam ze sobą tylko krew byś mógł mógł się pożywić, oraz opatrunki i leki którymi przywrócę Cię do zdrowia – jeszcze raz pokazała mu wszystko co ze sobą zabrała. Butelka z krwią mimo że wypuszczona przez wampira, wciąż miała przynajmniej jedną trzecią płynu. Poza nią Melody pokazała wampirowi apteczkę, w której po otworzeniu mógł dostrzec środki odkażające, bandaże, gazy i leki. Nic więcej. Żadnej broni palnej czy białej. Żadnych zwierząt, czy elementów budzących podejrzenia.
- Muszę wiedzieć co Cię boli. Jakie odczuwasz objawy. Powiedz wszystko co wiesz… co on Ci zrobił? - ostatnia próba, po niej zostanie już tylko wezwanie pomocy i szybkie wymazanie wampirowi pamięci.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela Nr. 4 [lochy] Empty Re: Cela Nr. 4 [lochy]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach