Stary Opuszczony Dom

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Paź 26, 2015 9:12 am

Przed treningiem miała obawy, lekko stresowała się i nieco nie była zbyt spokojna lecz Kyuu również nieco się denerwował? Właściwie mogła wtedy odmówić treningu lecz nie zrobiła tego w końcu powinni potrenować ale miała za złe, że zgodziła się no i to była wina Daszy, gdyby wtedy nie uderzyła go tak brutalnie doszło by do tego co teraz ma przed swymi oczami? Teraz to nie był jej Kyuu lecz wiedziała, że gdzieś tam w środku musi ją słyszeć jeśli tylko dotrze do niego w jakiś sposób...tylko jak?
Sytuacja wyglądała na prawdę fatalnie, chłopak dokonał już większej przemiany co wróżyło czymś na prawdę złym najbardziej dla niej. Nie zamierzała jednak zostawiać go w tej formie czy nawet uciekać oj nie...nie chciała. Sytuacja przypominała jej ostatnie dwie gdzie zawiodła i nic nie zrobiła, zupełnie nie dała rady ale nie tym razem. Udało mu się ją odepchnąć i nie mając wyjścia nie mogła dłużej go przytrzymywać był zbyt silny teraz wobec niej, zmarszczyła nieco brwi.
- Gkh....
Wydała z siebie dźwięk świadczący o tym, że żebra właśnie upominają o nieco delikatniejsze traktowanie lecz niestety prośba ta nie może być spełniona. Jej oddech nieco przyspieszył, chłopak zupełnie się nie kontrolował uderzał na oślep, dobrze, że odsunęła się od niego inaczej by ja przeciął na pół.
- To ja Dasza!
Próbowała, na prawdę próbowała. Drzewo runęło na ziemię robiąc huk, oczywiście uniknęła tego musiała uważać na to co się teraz wokół niej dzieje. Patrzyła na niego i bolało ją to, czuła się winna...znowu zawodzi najbliższa osobę. Powinna była odsunąć się od niego jak najdalej i niestety jego ostrze przebiło jej udo, dosłownie na wylot. Krzyknęła z bólu, lecz za chwilę zacisnęła zęby. Było to nie przyjemne uczucie na prawdę nie do opisania i natychmiast Dasza cofnęła się najbardziej bezpieczną odległość kulejąc. Krew z rany zaczęła spływać po jej nodze, jakby noga miała zamiar zabarwić się od koloru tej posoki.
- Poznajesz ten zapach? Wczuj się dobrze...
Nie podchodziła do niego lecz chwilowo nie atakowała, widziała, że ta krew poruszyła go po za tym zapach krwi z jej nogi również za pewne unosił się w powietrzu. Była czujna lecz obserwowała go, wiedziała, że powalenie go może skończyć się dla niej boleśnie po za tym był w takiej fazie, że nie miała szans. Czy rozpozna do kogo należy ta posoka?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Czw Paź 29, 2015 6:09 pm

Zdawało się, że prośby i groźby dziewczyny na nic nie zdawały się, bowiem potwór szalał jak chciał, i robił co chciał z Dziewiątką. Może to była ta sama Dziewiątka bez jakichkolwiek hamulców? Nie dało się tego dostrzec, gdy zamieniał w pył okolicę i niszczył otoczenie. Najgorszym momentem było zranienie Daszy. Udo krwawiło intensywnie, woń mogła przyciągnąć inne wampiry czające się w lesie. Zamiast chronić, coraz bardziej narażał Wampirzycę, ale nie był sobą. Dopiero w tym momencie usłyszał głos partnerki, która kazała mu wczuć się w zapach i rozpoznać do kogo należy posoka. Krew spływała nie tylko z nogi Niebieskowłosej, lecz także z ostrza monstrum. Chwila groźnej ciszy została przerwana, gdy dało się usłyszeć:
-Daaa... szaaa...
Wysapał potwór ze swego pyska dwie przeciągnięte, mocno zniekształcone czarną skorupą słowa. Nawet ślepia w czarnych oczodołach zalśniły mocniejszym błękitem, lecz nie na tyle, by właściciel okiełznał bestię. Wykrzywiał się i wyrywał, ale stopy twardo przylegały do ziemi i nie odrywał ich, jakby zatopiły się w betonie. Nie może atakować wampirzycy! Zbyt wiele dla niego znaczyła, i przecież nie była jego wrogiem! Była częścią jego nowego życia, które powoli mogło zgasnąć, jeśli będzie wciąż taki agresywny. Głos dziewczyny i jej słowa był jego motywacją do walki z samym sobą, lecz im dłużej przebywał w tym wcieleniu, tym bardziej zatracał się w furii. Dlatego nie miał innego wyjścia, musiał działać zdecydowanie, żeby tylko więcej nie krzywdzić towarzyszki! Niestety stopy oderwały się mimo oporu Kyuu i potwór szarżował wprost na Niebieskowłosą. Już w locie przygotował na nią dwa ostrza, lecz ostatkiem sił i swojej woli wbił jedno z ostrzy.
Tym razem nie w Ślicznotkę.
Przebił swój pancerz dokładnie na środku, a miecz przebił się na wylot, szabla aż wystawała z pleców cała w posoce. Dopiero teraz znieruchomiała bestia na dobre. Dopiero teraz zbroja z czarnej jak smoła warstwy rozkruszyła się i powoli odsłaniała młodzieńca. Wyglądał okropnie, zwłaszcza, że wciąż tkwiła jego zmieniona ręka w torsie. Półprzytomny wzrok zawiesił na partnerce. Żyła, słyszał jej oddech. To najważniejsze. Coraz szybciej pozbywał się pancerza, ale rosła pod nim kałuża krwi. Zwłaszcza jak wyciągnął z siebie ostrze, które popękało i przywróciło wampirowi normalną dłoń. Druga połowa ciała nie drgnęła, nadal była uzbrojona w brzytwę i połowiczną maskę.
Zrobili to, powstrzymali bestię.
Przecież miał chronić dziewczynę, a nie narażać ją na kolejne niebezpieczeństwa. Stąd takie działanie. Całe szczęście, że Dasza dała radę wreszcie przedrzeć się przez jego oszalały mózg. Była naprawdę odważna, że wciąż była przy młodzieńcu, nie zostawiła go na pastwę losu.
Nagle chłopakowi ugięły się nogi w kolanach i osunął się na ziemię straciwszy przytomność. Jednej ręki nadal nie odzyskał, a druga tonęła we krwi dziewczyny, którą przedtem zranił w udo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pią Paź 30, 2015 6:12 am

Nie, niemozliwe aby dziewiatka i ta bestia mialy by sie niczym od siebie roznic, to tak nie dziala. W tym ciele nie bylo soba cos zupelnie innego zabieralo jego cialo i chcialo niszzyc, zadawac bol ale ona poznala troche Kyuu i wiedziala, ze nie jest zly tylko potrzebuje kogos kto sie nim zaopiekuje. Wlasciwie miala gdzies czy krwawi czy ma zlamane zebra, chciala zeby Kyuu wrocil znow do niej po za tym wiedziala sama na co sie naraza i nie zamierzala sie wycofywac nawet jesli narazona byla na takie sytuacje. Udo krwawilo rzeczywiscie intesywnie chociaz regeneracja zrobi swoje to jednak musi na ten moment wytrzymac to wszystko.
- Tak, brawo Kyuu...
Gdy uslyszala tylko swoje imie wiedziala, ze gdzies tam slucha jej glosu. Usmiechnela sie delikatnie mowiac do niego lagodnym glosem, nie wszystko dalo sie rozwiazac przemoca wystarczylo troche serca. Jednak widac bylo, ze walczyl sam ze soba halas i krew mogly przyciagnac nie proszonych gosci lecz jesli bedzie trzeba bedzie bronila go do ostatniego oddechu. Liczyla jednak, ze nie znajdzie ich tutaj nikt. Patrzyla na niego i nie wiele mogla zrobic w swoim stanie, po za tym kulala i zebra jej dokuczaly ale czekala. Nie miala mu za zle nawet jesli zrobil jej krzywde bo nie byl soba, byl dla niej wazny jak ona dla niego i wierzyla w niego, ze uda mu sie opamietac. W koncu kochala go takim jakim byl. Ruszyl na nia lecz ona nie da rady uciec mu wiec tylko zamknela oczy czekajac na to co ma nadejsc, z ta noga chwilowo ucieczka bylba by watpliwa. I nic sie nie stalo? Gdy otworzyla oczy nie spodziewala sie tego co zobaczy ale jednak widziala na wlasne oczy, ostatkiem sil wykonal ruch, jeog wola wygrala.
- Kyuu!
Krzyknela do niego. Przebil siebie, widziala jak krew splywa z jego ostrza a skorupa rozpada sie lecz jakim kosztem? Natychmiast znalazla sie tuz przy nim nawet jesli byla sama ranna. Jedna polowa byla normalna lecz druga jeszcze ukazywala to cos co chcialo nim wladac. Nie mogla go zostawic, nie chciala zadna sila nie ruszyla by jej stad po za tym kochala go. Nie odwroci sie od niego, nie zdradzi. Co najwazniejsze nie bala sie go tylko akceptowala i obdarowywala czulymi gestami.
- Jestem przy tobie, bedzie dobrze. Zabiore cie do chaty, Kyuu nie waz sie nawet zasypiac na dluzej...
Podeszla do niego probujac go podniesc z ziemi co bylo trudne, przez polowe tej zbroi byl nieco ciezszy i chociaz noga ja bolala i zebra dala rade go podniesc. Teraz i ona byla ubrudzona od jego krwi na torsie. Z trudnem lecz zbierajac sily zaczela isc powoli z nim do chaty, powinni sie schowac szybko.
Gdy tylko weszla z nim do srodka zamknela szczelnie drzwi od srodka i natychmiast skierowala sie z nim do pokoju kladac go na lozku, ktore pobrudzilo sie teraz od krwi. Natychmiast musiala wytrzec rane i cholera, potrzebowal krwi aby rana zagoila sie jak najszybciej. Wziela szmate i zaczela wycierac krew z niego samego jak i rowniez z ostrza po jej krwi, ktora dobrze czula. Przez te zapachy nie mogla sie skupic ale musiala dac rade. W koncu udalo jej sie wytrzec co nieco ale skad mu przyniesie krew, nie jest wstanie polowac....chyba ze... To moze niezbyt madre ale nie miala wyjscia. Poszla do kuchni szukajac jakiegos pojemnika malego a gdy znalazla wystarczylo, ze naleje do niej troche krwi. Wziela cos ostrego i zamknela oczy robiac zamach i wbijajac noz w rane z ktorej natychmiast poplynelo wiecej krwi. Zrobila tak jeszcze pare razy az pojemnik byl pelny. Byl nie przytomny ale zapach takiej ilosic krwi powinien podzialac. Rzucila gdzie zakrwawiony noz i wrocila do niego calkowicie kulejac, cala niga byla we krwi lecz robila to dla niego. Usiadla obok niego z pojemnikiem z krwi i przysunela mu pod nos.
- Kyuu, moj kochany. Prosze obudz sie, musisz wypic krew. Prosze.
Slyszal?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 2:02 pm

Dziewczyna spisała się na medal. Ale tylko ona zdolna byłaby powstrzymać się od zadania ostatecznego ciosu bestii, naprzeciwko której stała z poważnymi obrażeniami. Jej dobre serce i wrażliwość na cierpienie młodzieńca zwyciężyły w nierównej walce, pozwoliły Białowłosemu powrócić do jej łask jako humanoidalna istota, nie jako potwór. Pomagała mu co krok, teraz także, gdy przebił tors ostrzem i wykrwawiał się. A przecież mogła go dobić i uratować siebie od zguby. Zaufała sercu i swojej intuicji na tyle, że nie przestawała do niego czule mówić i opiekować, wbrew swojemu cierpieniu.
Zabrała go do chaty i ulokowała go w łóżku. Krwawili oboje dość obficie, lecz to Dasza była w stanie gotowości, a chłopak stracił przytomność. Nie na długo. Wiedziała jak dostarczyć energii Błękitnookiemu, chociaż naprawdę wiele ryzykowała. Usiadła z dawką swojej krwi ze świeżo wykonanych ran i podsunęła pod jego nos. Mruknął niewyraźnie, a później otworzył z trudem powieki. Wpierw spojrzał na towarzyszkę, lecz prędko zrozumiał jej intencje... niepokojące intencje.
-Khh…
Jęknął i podniósł odrobinę głowę. Oczy zarówno po tej normalnej, jak i skażonej czernią twarzy zaświeciły intensywnym blaskiem. Nie mógł oprzeć się zapachowi posoki, nawet jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że należała do Daszy. Mimo świecących groźnie ślepi dało się wyczytać z jego wyrazu oblicza zagubienie i odrazę do samego siebie. Jak mogła Wampirzyca przebywać wciąż w jego pobliżu? Nie rozumiał… co prawda utwierdzała go nieraz, nawet tuż przed chwilową nieprzytomnością, że nie zostawi go, że obdarza go miłością. To było takie trudne dla kogoś, kto dopiero uczył się prawdziwego życia.
Wreszcie dziewczyna pomogła mu się napoić, bo opadł z sił na tyle, że nawet nie mógł podnieść ludzkiej ręki, a tej z ostrzem tym bardziej. Wysunął kły jak szable i prawie że przegryzł brzeg szklanki, tak łapczywie i bez opamiętania pił młodzieniec. Nie uronił ani kropli, ta krew była wyjątkowa. Okupiona bólem i cierpieniem Daszy nie mogła zostać zmarnowana. W głowie coraz mniej huczało i powoli odzyskiwał nad sobą pełnię władzy. Rozkruszyło się drugie ostrze, a połowiczna maska okalała jedynie lewe oko Kyuu, ale uparcie trzymała się zlepiona do skóry. Opadł na poduszkę i trochę nerwowo oddychał. Musiał odpocząć, ale największej pomocy potrzebowała Niebieskowłosa ratowniczka, która poświęciła własne zdrowie i krew dla jego ratowania. Próbował podźwignąć się na rękach, lecz tylko lekko zadrżały kończyny. Klatka piersiowa piekła niemiłosiernie, nie pamiętał wszystkiego, co się z nim działo, ale widok swojej krwi na jednej ręce, a także widok krwi Daszy na drugiej przywoływały skrawki bolących wspomnień. Nie, on nie chciał jej skrzywdzić! Naprawdę nie miał takiego zamiaru! Był na siebie wściekły, ale zmęczenie nie pozwoliło na jakąkolwiek reakcję. A chciałby przeprosić Wampirzycę, na którą bardzo skrępowany rzucał pojedyncze spojrzenie. Aż wreszcie nie mógł dłużej utrzymywać przytomnego umysłu i zapadł w twardy sen. Szkarłanooka Ślicznotka też powinna zażyć odrobinę snu, chociaż w jej przypadku nie miała jak napoić się i szybciej dojść do siebie. Ale jak zjechała wzrokiem na dłoń młodzieńca, to mogła zobaczyć, że w garści trzymał fiolkę z tabletkami sztucznej krwi, które podwędził jej na początku znajomości, a które zdołał wydobyć z kieszeni nim odpłynął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Sob Paź 31, 2015 2:47 pm

Nie mogła by, nie potrafiła by wykorzystać chwili w której na chwilkę odwrócił swoją uwagę w innym kierunku i po prostu zaatakować go. Nie w taki sposób to trzeba było rozwiązać. Serce wygrało z rozumem chociaż rozum krzyczał nie podchodź, nie wolno ci lecz serce mówiło Dasza...ty go kochasz, nie możesz po prostu go zostawić. Wiedziała, że tylko ona potrafi go uspokoić, miał teraz tylko ją gdyby go zostawiła zrobiła by mu większą krzywdę niż teraz w walce. Była odważna, czasem nie rozsądna ale kto nie zrobi dla drugiej osoby takiego czynu?
Straciła dużo krwi na dodatek poszarpała swoją ranę w udzie aby zapewnić mu teraz jak najlepsze pożywienie na regenerację. Chociaż brak było jej sił nieco i czuła ból, najpierw chciała zająć się Kyuu, który teraz bardziej potrzebował opieki. Obudził się, podziałało!
- Pij Kyuu.
Powiedziała łagodnie z delikatnym uśmiechem i czule pogłaskała go po czole, musiał odpocząć jego rana musiała się zasklepić. Była przy nim nawet w takiej chwili, mógł ufać jej i mieć oparcie nie uciekła od niego, ucieczka nic nie da a ona chciała mu pomóc kontrolować złość i bestię. Kontrolować bestię a nie samego Kyuu bo nawet nie przyjęła do wiadomości i nie chciała, że Kyuu i bestia to jedna osoba. Uniosła mu nieco głowę aby mógł napić się ile tylko chciał.
- Bardzo dobrze, Kyuu. Już dobrze.
Mówiła do niego czule, starała się aby zapewnić mu spokój i bezpieczeństwo i wiedziała, ze nie był sobą. Nie skrzywdził by jej chociaż widziała po nim, że zadręcza się tym co się wydarzyło jednak gdy już dojdzie do siebie wtedy o tym porozmawiają lecz nie teraz. Było już znacznie lepiej, powłoka zaczęła się kruszyć. dasza ostrożnie zdejmowała rozkruszone kawałki nawet z lewego oka, starała się nie zrobić mu krzywdy ale pociągnęła na tyle stanowczo aby zerwać z mu z lewego oka tą powłokę. Odstawiła naczynie pobrudzone od krwi obok.
- Odpoczywaj nie podnoś się, twoja klatka piersiowa nie jest w dobrym stanie.
Tym razem powiedziała to stanowczo i bez żadnego ale, musiał niestety posłuchać się jej bo miała rację. W końcu odpłynął i mogła odetchnąć, zapach krwi strasznie uderzał do jej nozdrzy musiała coś zjeść i zobaczyła co ma w dłoni. Zaraz skąd on...? Czy to jej tabletki? Zresztą nie ważne. Wzięła je z dłoni i wyjęła kilka tabletek lecz kilka zostawiła i postawiła na półce obok łóżka. Wstała i podpierając się o ściany po drodze szła kulejąc do saloniku i usiadła na kanapie biorąc po drodze nóż do ręki.
- Cholera,tylko spokojnie, spokojnie.
Musiała rozciągnąć jedna stronę spodni trochę aby skrawki materiału nie dotykały rany i tak zrobiła wycięła trochę i spojrzała na ranę. Natychmiast połknęła kilka tabletek ze sztuczną krwią. Była zmęczona i po chwili odleciała na kanapie na siedząco z wyprostowaną nogą i z ciężkim oddechem przez swoje żebra. Rana przez czas snu powinna zacząć się goić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 2:43 pm

Jak tylko dziewczyna otworzyła oczy, mogła dostrzec, że zamiast leżeć na kanapie w salonie - spała na łóżku, ale nie w towarzystwie Kyuu. Ten urwis znajdował się pod drzwiami do sypialni oparty o jego framugę i siedząc pod nią obejmował rękoma swoje kolana, a między ramionami opierał ciężką głowę. Jego oddech był spokojny, spał w takiej śmiesznej pozycji warując pod drzwiami jak pies. Odkryty tors uwidocznił bliznę, która zasklepiła się cienką strukturą ze skóry. Najwyraźniej dzięki krwi dziewczyny i jej prędkiej interwencji szybko wylizał się ze swoich ran. Gorsze będą do wyleczenia te w jego psychice. O czym mogła się przekonać już za chwilę.
Zaraz bowiem uniósł niemrawo czoło i wzrok do góry, znad kamuflażu swoich ramion. Otworzył nieśmiało jedno oko spoglądając na Niebieskowłosą czy aby smacznie śpi. Jak tylko skrzyżowały się ich spojrzenia, to młodzieniec ocknął się zupełnie i stanął na baczność. Nasłuchiwał, czy nie ma podejrzanych głosów, a później zrobił jeden krok ku łóżka z Wampirzycą. Bał się podejść do niej bliżej, żeby znów jej nie skrzywdzić. Nerwowo pochwycił się jedną dłonią o nadgarstek drugiej i pocierał palcami naskórek. Przyglądał się z ogromną dozą ostrożności partnerce, ledwie było widać jego wzrok spod długiej grzywki. Oczy biegały od jednego miejsca do drugiego i kolejnego na ciele dziewczyny. Wydawało się, że już jest jej lepiej, nie mniej nie miał powodu do dumy, bowiem to przez niego cierpiała. Mimo tego, że Ślicznotka go kochała, a on pragnął jej szczęścia, Dziewiątka nie odważyła się odezwać pierwsza. Dopadł tylko ramę łóżka w stopach dziewczyny i opierał się o nią, ponieważ zakręciło mu się odrobinę w głowie. Żałosne, że nawet nie potrafił czuwać przy niej jak powinien.
Nie zapomniał, co mówiła przy nim Niebieskowłosa. Że go kochała, nie zostawi go, będą razem. Jak ktoś taki dobry zechciał być z brutalnym wampirem? Ona widziała w nim więcej niż on w sobie samym. Całą sobą dawała znać, że zależy jej na dobru Kyuu. Białowłosy też powinien dbać o jak najlepsze, najgodniejsze życie Daszy, lecz to gryzło się z tym, że przebywa w towarzystwie agresora. Musiałby z dystansu pilnować, aby nikt nie chciał jej grozić śmiercią czy torturami. Już za wiele przecierpiała, wciągnął ją w kolejne bagno, z którego ledwo wyszła cała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Nie Lis 01, 2015 6:57 pm

Nie miała pojęcia ile spała i jak długo ale na pewno trochę snu było jej potrzeba bo takim wysiłku jakiego musiała dokonać. Powoli zaczęła budzić się ze snu i otworzyła leniwie oczy jakby nie miała ochoty wstawać lecz gdy nieco bardziej je otworzyła zdziwiła się gdzie się znajduje. Nieco podniosła się i była w sypialni? Ale jak się tu znalazła skoro zasnęła na kanapie...zaraz, czyżby Kyuu ją przyniósł tutaj? Zaczęła się rozglądać jakby szukając go wzrokiem gdzie on był, jej rany powoli również się goiły lecz ona szukała jego, tego, którego potrzebowała. Usiadła teraz na łóżku dalej rozglądając się i dostrzegła go, czyli było z nim lepiej już tak?
- Kyuu?
Szepnęła cicho i delikatnie jakby pragnąc aby znalazł się jak najbliżej niej, spotkała się z jego spojrzeniem, tak bardzo martwiła się o niego chciała go dotknąć, przytulić. Martwiła się o niego. Patrzyła na niego, jak podszedł lecz chyba bal sie zblizyc do niej. Wyciagnela dlon w jego strone. Usmiechnela sie delikatnie, mogl byc spokojny, ona byla spokojna i chciala aby sie zblizyl jednak do niej. Jesli tylko podszedl to Kyuu mógł poczuć jak złapała go i pociągnęła w swą stronę i jak przytuliła do siebie. Jesli jednak nie podszedl do niej ona ostroznie uniosla sie aby usiasc na lozko by po chwili sama podejsc do Kyuu i lapiac go w swoje ramiona. Nie stanowil dla niej zagrozenia, on nie jest bestia.
- Wszystko dobrze? Martwilam sie ale jestes caly...tak sie ciesze...
Mogło by to być dla niego zaskakujące w  końcu obawiał się zbliżyć do niej lecz ona pociągnęła go mocno do siebie przytulając go i mówiąc te czuła słowa, tak bardzo bała się o niego. Nie pozwoliła mu odejść od siebie, uniosła mu głowę nieco wyżej i złożyła na jego ustach pocałunek, czuły i delikatny a gdy oderwała się od jego ust spojrzała mu w oczy.
- Nie jestem zla, wiem ze nie chciales. Jak sie czujesz?
Tym razem wtuliła się w niego i wplotła dłoń w jego dłoń uparcie nie puszczając go i nie chcąc aby odszedł o niej. Nie zważała na to, że bał się iż ją skrzywdzi bo jak było widać pragnęła jego bliskości, jego samego. Mógł słyszeć jak jej serce bije mocno gdy był blisko niej. Gdyby odsunął się od niej dla jej bezpieczeństwa zranił by ją a problemy rozwiązuje się razem, wspólnie. Pomoże mu. Czuła się znacznie lepiej, rany zagoją się bardzo szybko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Sro Lis 04, 2015 6:42 pm

Wciąż trzymał dystans, nawet jak Dasza zawołała go czule szeptem do siebie. Ba, nawet wyciągnęła ku niemu swoją dłoń z pogodnym uśmiechem, jakby to co zdarzyło się przed chatką nie wyrządziło jej żadnej krzywdy. Ale przecież pamiętał jej grymas bólu, jej krew na udzie, chrzęst od łamanych żeber... jak mogła być taka spokojna i łagodna wobec niego?
Kochana Dasza, dlaczego zakochałaś się w potworze? Może dlatego, że wiesz jak odkryć w nim prawdziwą istotę?
On nie podszedł mimo wszystko, obawiał się, że zrobi coś gorszego niż do tej pory. Niepotrzebnie, oszczędziłby sojuszniczce energii, gdyż sama usiadła na łóżku, by wstać i przytulić go mocno do siebie. Urocza, aż do tego stopnia, iż jeszcze bardziej speszył się Białowłosy, lecz za chwilę usiadł z nią na skraju łóżka, by mogli tulić się bez obciążania chwiejnych nóg. Usiedli w ten sposób, że Kyuu posadowił dziewczynę między swoje uda, a jego tors przysłużył za oparcie. Rękoma objął niepewnie jej sylwetkę, jednakże nie odpowiadał. Zapomniał chyba mowy w gębie, z wrażenia, z reakcji Ślicznotki, która nie opuszczała go. Aż wreszcie posunęła się do czegoś takie, iż pękło coś w błękitnookim wampirze.
Ten pocałunek był wybawieniem, a jednocześnie wyzwolicielem drżenia całego ciała Dziewiątki z przejęcia i zgryzoty. Najsłodszy, ale i gorzki z powodu tego, że nie powinna była tego czynić. Nie powinna kochać Kyuu po tym co zrobił! Czym się różnił od poprzedniego dręczyciela?! Że był słabszy w katuszach?! Wreszcie przełamał milczenie spoglądając w słodkie oblicze swojej wiernej towarzyszki życiowej, która nie jedno piekło na Ziemi już przeszła. Odniósł się do swojego stanu zdrowia, chociaż co innego miał w głowie. Bo dobro partnerki.
-Lepiej, ale... ale...
Skulił się bardziej trzymając mocno dziewczynę niczym dziecko tulące ulubionego pluszowego misia. Nie cierpiał fizycznie, lecz psychicznie. Mimo, że Wampirzyca od razu mu przebaczyła przewinienia, on sobie nie mógł darować tak łatwo tego, do czego dopuścił się. W dodatku nie potrafił wyrazić swych emocji na zewnątrz, tłamsił je w środku, chociaż... na czubku swojej głowy, Dasza mogła poczuć coś wilgotnego. Pierwszą i jedyną łzę Kyuu, która mogła przekazać ze sobą mnóstwo informacji. Że przeprasza, że żałuje, że nie chciał skrzywdzić Niebieskowłosej (chociaż to sama doskonale wiedziała), że się siebie brzydzi, a mimo to nie odszedł od niej. Jej determinacja do tego, by przełamać młodzieńca i go przytulić sprawiła, iż nie poczuł się odrzucony, wręcz przeciwnie. Chciałby tak umieć... jedynie mógł nie puszczać z objęć Krótkowłosej.
-...a u Daszy... lepiej?
Trzęsła mu się jeszcze dłoń, jak palcem u jednej ręki głaskał ostrożnie jej owal twarzy. Już nie odwracał wzroku, chociaż czuł się wciąż niegodny takiej uwagi i troski ze strony dziewczyny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Sro Lis 04, 2015 10:21 pm

Domyślała się, że może nie podejść do niej gdy wyciągnie dłoń dlatego postanowiła sama to zrobić. Widziała w jego oczach ten ból smutek, czuł się winny lecz nie mógł nic poradzić no i Dasza żyła, dzielnie zniosła wszystko a wobec niego nie miała żalu, zachowywała spokój. Nie kierowała się gniewem tylko zrozumieniem wobec kogoś bliskiego, w tym przypadku Kyuu. Od samego początku wyczuła w nim podobną duszę i za nim się obejrzała pokochała go bo dostrzegła jego wnętrze, widziała w nim chłopaka, którego pokochała a nie bestie. Widziała w nim nawet dużo, dużo więcej.
- Ciii....
Próbowała go uspokoić chciał coś powiedzieć ale nie musiał, to co się wydarzyło nie poróżni ich wobec siebie a tym bardziej nie zmieni jej uczuć względem tego urwisa. Oparła się o jego tors czule gładząc jego dłonie, czuła się trochę lepiej regeneracja robiła swoje. Wtuliła się w niego, nie musiał się niczego obawiać bo była przy nim i wierzyła w niego mocno.
- Usłyszałeś mnie Kyuu, usłyszałeś podczas przemiany... Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna, walczyłeś i wygrałeś.
Widziała jak udało mu się odzyskać na moment świadomość i przeciwstawił się bestii wałcząc z nią, dzięki temu wykonał pierwszy krok do zapanowania nad nią. Chciała aby nauczył się kontroli na bestią. Nie krzyczała na niego, nie uciekała i nie zostawiła go tylko pochwaliła za to jak dzielnie udało mu się zrobić ten krok. Obejmował ją a ona milczała uśmiechając się delikatnie, nawet jeśli był dla niej zagrożeniem była szczęśliwa, że go ma.
Miała go skreślić bo co, bo zmieniał się w to coś? W coś co chciało jego ciała, umysłu? Nie, nie zrobiła by tego. Wierzyła, ze dzielnie pokona wszystko...pokonają razem to co jest. Racja, inna by uciekła lecz nie ona, twardo udowodniła mu jak bardzo jej na nim zależy po za tym różnił się od jej oprawców tym, że była dla niego ważna. Krzywda, która się stała była wypadkiem, nie jego winą. Poczuła jak mocniej ja obejmuje, cierpiał ona to czuła w sercu wiedziała o tym ale nie obwiniała go za to dała mu serce i zrozumienie.
- Czuje się dobrze i Kyuu...ty płaczesz. To są emocję...
Poczuła coś mokrego na czole więc musiała odwrócić się nieco w jego objęciach aby móc na niego spojrzeć. Wiedziała. Wiedziała, że potrafi czuć tylko odebrano mu możliwość ujawniania tych emocji. Złapała go delikatnie za podbródek i zmusiła aby spojrzał w jej oczy. Patrzyła na nie przez chwilkę po czym puściła jego podbródek ocierając mu palcem delikatnie łzę, a raczej pozostałość mokrej cieczy z jego polika. Położyła dłoń na jego policzku.
- Nie zadręczaj się, wiem, że cierpisz bo mnie zaatakowałeś ale che żebyś wiedział iż jest dobrze a moje serce bije dla ciebie dalej.
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Czujesz, prawda? Razem poradzimy sobie, nie bój się zbliżyć do mnie bo kocham cię Kyuu. Po prostu zaufaj mi.
Patrzyła na niego przez moment i chciała aby poczuł się bezpieczniej, nie ranił jej chcąc nie zbliżać się do niej tylko pozwolił aby go nauczyła wszystkiego. Odgarnęła mu delikatnie włosy aby ujrzeć jego oczy a jego twarz ujęła w swoje dłonie muskając jego usta swoimi aby po chwili pocałować go delikatnie i czule, zamknęła oczy przy pocałunku, który tym razem był dłuższy.
- Nie skrzywdzisz mnie, wiem o tym dobrze.
Oderwala sie od jego ust aby powiedziec te slowa i usmiechnela sie delikatnie, niech nie czuje sie winny to dopiero poczatki nowego zycia. Nie jest ono latwe ale poradzi sobie, byla pewna. Delikatnie poruszyla noga, bylo znacznie lepiej to dobry znak jeszcze troche i rana zniknie jakby nigdy nie miala ona miejca.
- Przepaszam za uderzenie z glowy.
Pomasowala mu palcem nosek, zaczelo sie od tego, ze Dasza przesadzila i dlatego tak sie stalo jednak najdrobniejsze szczegoly byly dla niej wazne.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 6:38 pm

Niesamowite. Tyle, co przeszli razem, tyle ile było upartości w miłości dziewczyny, można by napisać książkę! Była naprawdę wierną, oddaną i kochaną towarzyszką życiową. Pocieszała go, głaskała, uspokajała. Nie odchodziła ani na krok, chwaliła zamiast karciła Kyuu. Zupełnie nie mógł pojąć jej ogromnego serca, które biło jak za dwie osoby, a także z tego, ile miłości kryło się w jej drobnej osóbce. Nie chciała, by chłopak zadręczał się, ale jak tu być spokojnym, gdy zna się swoje winy? I to wobec takiego Aniołka, który jeszcze ma śmiałość przepraszać. Niedorzeczne, jednocześnie urocze.
-Dasza, nie przepraszaj...
Zrobił lekkiego zeza, gdy dziewczyna pomasowała jego nos. Jej troski nigdy nie było dość. Aż musiał się zrewanżować, chociaż powinien był to zrobić dawno.
Bowiem za moment nachylił się ku twarzyczce Wampirzycy i utkwił wargi w jej ustach, wreszcie odwdzięczył się pocałunkiem. Tym razem nie był on aż tak sztywny, być może w końcu Dasza zaszczepiła w Kyuu bakcyla, gdyż bardzo spodobał mu się ten czuły gest. I jej bliskość, jej miękkie wargi, jej bijące serce - ona cała. Przy pocałunku także odważył się pogłaskać ją w tyle głowy, chociaż robił to bardzo delikatnie. Jeszcze lęk go nie opuścił, albo po prostu był wciąż czujny. I tak nie przestawał całować, dopóki nie stracił tchu. Krótkowłosa ślicznotka powinna być częściej obsypywana takimi "komplementami". Ale koniec na chwilę czułości, trzeba ogrzać nieco dom, bo zrobiło się zimno.
-Rozpalę ogień.
Oznajmił spokojnym głosem i udał się na kilka minut do salonu, gdzie starał się wznieść płomienie w kominku. Ale oczywiście wpierw naniósł drewna i poukładał w pojemniku na nadmiar. I gdy tak miał zamiar zrąbać siekierą kolejne kłody, dostrzegł plakat. Zaciekawiony podszedł do konara starej sosny, ale już w połowie drogi mógł doskonale zobaczyć co reprezentował.
Plakat:
Zbladł na twarzy i czym prędzej zerwał ogłoszenie. Jeszcze kto mógłby ich odnaleźć, a przecież wydawało się, że znaleźli się na skraju świata. Najwyraźniej siatka łowców głów była o wiele bardziej skomplikowana niż przypuszczał. Wniósł ze sobą ostatnie kłody i pospiesznie udał się do Niebieskowłosej. Musi wiedzieć na co się przygotować. Kiedy tylko wrócił do sypialni podszedł bliżej partnerki i z nutą zmartwienia rzekł:
-Dasza, spójrz.
Podsunął jej świstek papieru z wizerunkiem młodzieńca i sporą nagrodą do zgarnięcia. Mógł ściągnąć na nich wielkie niebezpieczeństwo, skoro aż tyle chcieli za jego głowę. Chyba za bardzo dał się we znaki mafijnej szajce, której wiceszefa pozbawił życia. Niedobrze.
-Co teraz?
Zapytał patrząc się przenikliwie w rubinowe oczy towarzyszki. Nie mogą wiecznie się chować. Dziewczyna zmarnowałaby życie, gdyby nie mogła rozwinąć skrzydeł i działać swobodnie. Wiedział, że nie opuści go, lecz czy na dłuższą metę nie zniechęci się do przestępcy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 7:16 pm

Dasza bywała uparta, czasem przesadnie ale za dużo w życiu straciła już aby kolejny raz stracić kolejną szansę, w postaci miłości. To co się wydarzyło nie miało wpływu na jej uczucia co do niego, mógł być pewien, że nie opuści go choćby świat się walił może liczyć na pomoc z jej strony. Przemoc czasem jest potrzebna jednak jeśli by reagowała agresywnie w jego kierunku nie uspokoił by się, wiedziała, że tutaj potrzebne jest zrozumienie i bliskość drugiej osoby, której Kyuu wcześniej nie dostał. Dbała o niego lecz nie więziła go tylko dawała własne wybory to podejmowania decyzji, nie dostanie od niej żadnej kary ona rozumie jak kary są bolesne.
Uśmiechnęła się delikatnie, więcej słów nie trzeba było już wszystko było dobrze i w porządku po za tym czuła się odrobinę lepiej. Chłopak pocałował ją nagle, to było dla niej zaskoczeniem gdyż zrobił ten gest sam a jego całus był inny od tych poprzednich miał w sobie coś co sprawiło, że jej twarz pokryła się rumieńcami lecz mógł poczuć jak odwzajemnia go. Nie musiał to być jakiś namiętny czy z pożądaniem, wystarczył taki delikatny. Pocałunek trwał dotąd aż i ona też nabrała trochę powietrza i patrzyła na niego.
- Kyuu...
Szepnęła patrząc na niego.
- Dobrze, poczekam.
Uśmiechnęła się i rzeczywiście było już nieco bardziej chłodno więc poczeka aż chłopak rozpali ogień w kominku. Gdy wyszedł ona siedziała na łóżku rozmyślając co dalej powinni zrobić, miała nadzieje, że potrafi go ochronić jednak zastanawiała się czy również nie znaleźć osobę silniejszą od niej aby za pieniądze mogła również dać ochronę jednak musiała by znaleźć kogoś zaufanego. Nagle Kyuu wpadł do pokoju dając jej świstek, który wzięła w dłoń i spojrzała. Był na nim Kyuu i cena za niego. Cholera, nie dobrze nie mogą przez to pokazywać się publicznie. Zmarszczyła brwi i wstała ostrożnie, była wściekła.
- Sukinsyny...
Ścisnęła świstek i trochę kulejąc wyszła z pokoju idąc w stronę kominka, w który już rozpalił chłopak po czym zatrzymała się. Zaczęła rwać plakat w złości, jak oni mogli traktować go jak zwierzynę do polowania? Pieprzone dranie.
- Nie mają serca, bezduszne istoty, nie jesteś żadną zwierzyną do polowania. Nie zgadzam się! Jeśli myślą, że się przestraszymy i położą na tobie swoje łapy to mylą się.
Dasza nie żartowała, była zła widząc ten świstek, nie mieli cholernego prawa! Nie odda im go, prędzej urwie im głowy. Porwała go i wrzuciła do ognia, patrząc jak płonie w ognisku.
- Jeśli tylko cię tkną przysięgam, że zabije ich...po kolei każdemu urwę głowę i wrzucę do ognia. Nie dam cie im tknąć, wgniotę w ziemie.
Jej oczy świeciły mocno na czerwono i ukazała swoje kły, była wściekła jednak po chwili opamiętała się nieco, jej druga strona lubiła wykorzystywać jej gniew. Usiadła na kanapie przeczesując dłonią włosy.
- Nie wiem Kyuu ale chwilowo jesteśmy bezpieczni, nie możemy pokazać się publicznie... Jeśli ktoś cie rozpozna będzie źle. Musze pomyśleć co zrobić.
Gdyby tylko miała jakiś plan lub wskazówkę, powinna przespać się z tym na spokojnie. Spojrzała na Kyuu jeśli za nią przyszedł z uśmiechem na ustach. Patrzyła na niego, nie był przestępcą to oni chcą jego krzywdy po za tym nie było możliwości aby zniechęciła się do niego.
- Nie jesteś zły ani też przestępcą. Jesteś kimś wyjątkowym a oni nie mają prawa tak pokazywać cię w świetle.
Uśmiechnęła się delikatnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 6:08 pm

Chciał naprawdę odwdzięczyć się za wsparcie, jakie otrzymał i otrzymuje na każdym kroku od Daszy. Potrzebował jej, chociaż ona niekoniecznie potrzebowała takiego typu pomocy ze strony Kyuu. Była odważna, zdawało się, iż przystosowała się do samodzielnego życia. Niby młodzieniec też, ale będąc razem... chyba nic lepszego nie mogło im się przytrafić. No, gdyby nie fakt, że Białowłosy był ścigany.
Po najczulszym pocałunku jaki mógł z siebie dać dziewczynie, nastała kolejna próba. Fakt, już od samego początku ich znajomości poszukiwał sojusznika, lecz do tej pory nikt nie wyznaczał pieniędzy za jego głowę. Dziewczyna nie mogła być spokojna, aż musiała wyjść z sypialni i z podartym plakatem wkurzać się przed kominkiem. Nieśmiało podążał za towarzyszką życiową i przyglądał się jej w milczeniu. Miała prawo być sfrustrowana, wściekła. Jeszcze kuśtykała na nogę, a powinna była odpoczywać. Zaraz posłużył jej za kulę, by mogła swobodniej przemieszczać się po salonie. Chyba i tak z tego zdenerwowania dopiero później zdała sobie sprawę z jego obecności, którego za wszelką cenę chciała bronić. Zmrużył połowicznie oczy, naprawdę tyle dla niego robi, że aż wstyd, iż sam nie może poradzić sobie z tym problemem, a zadręcza nim kogoś, kogo powinien ustrzegać przed przemocą. Dasza i tak wiele przeżyła w swoim życiu, w połowie ludzkim, w połowie wampirzym. Pragnął ją pocieszyć, lecz nie mógł potwierdzić jej słów, że nie jest przestępcą. Zabijał z rozkazu byłego Pana, inaczej za nieposłuszeństwo był katowany. Kilka razy otarł się o śmierć, teraz wiedział, że przez niego wiele osób nie żyło. Wtedy, będąc w amoku, na głodzie, nafaszerowany prochami... zabijał z zimną krwią. Był tylko morderczą marionetką w rękach gangsterskiego wampira. Nie mógł więc też powiedzieć, iż ta cena za jego głowę i tak jest mała w stosunku do odebranych żywot, bo każde życie jest bezcenne. Usiadł tylko obok Wampirzycy i widząc jej uśmiech objął ją ramieniem ku sobie. Zapewne gdzieś tam w głębi siebie wiedziała, iż nic nie dzieje się bez przyczyny, że od tak nie zaczęli polować na Kyuu. Mimo wszystko nadal była w jego oczach kimś wyjątkowym, jak to pięknie określiła.
Zmrużył na chwilę powieki, a lekko zmarszczone brwi świadczyły o tym, że szukał odpowiednich słów. Chyba jeszcze długo nie pozbędzie się tego ubytku w komunikatywności.
-Cokolwiek się stanie... wiedz, że dla mnie jesteś kimś więcej niż wyjątkową osobą. Jesteś całym moim światem, Dasza.
Podparł podbródek o jej ramię i wtulił się głową w jej smukła szyję. Zbyt wiele miał do stracenia, aby narażać ich na śmierć. Musiałby złożyć jednak propozycję wartą więcej niż sto tysięcy dolarów. Tak bardzo chciał, by mogli wspólnie cieszyć się wolnością... nawet jakby musiał poniekąd poświęcić częściowo swoją wolność na rzecz służenia komuś silniejszemu. Tak, to chyba jedyna opcja, jaka wchodziła w grę. Ale jak to powiedzieć? Przecież nie chciał rozstawać się z Daszą na zawsze! A co, jeśli trafiłby znów w nieodpowiednie ręce? Tym bardziej nie pozwoli, aby dziewczyna poświęciła swoją wolność w jego imieniu. Trudny orzech do zgryzienia. Objął jeszcze mocniej ciało partnerki i wpatrując się w płomienie milczał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 6:09 am

Juz od samego poczatku ich znajomosci to wsparcie bylo tylko teraz jest znacznie widoczniejsze, mogl na nia liczyc jak i ona na niego w kazdej kwesti. Nie potrzebowala za to nic, Kyuu odwdziecza sie jej juz teraz, jest obok niej. Odwazna ale czasem podejmowane decyzje byly trudniejsze nic mozna sadzic jednak starala sie byc niezalezna jednak chyba teraz moze nieco odpusci bo juz nie jest sama.
Znalazl ja przypadkiem, pomogl jej chociaz za pewne na poczatku byl bardzo nieufny to Dasza chociaz go nie znala zgodzila sie pomoc. Wiedzieli oboje jak to jest byc przesladowanym. Wsciekala? Byla cholernie wsciekla gdy zobaczyla ten plakat, nie mogla sobie darowac, ze traktuja go jak jakas zabawke, ktora mozna zlapac jak dzikie zwierze. Nawet jesli nie ma wystarczajaco duzo sily to i tak bedzie chciala go bronic, nie zamierza uciekac i co by pomyslal Kyuu gdyby go zostawila? Nie mogla by tego zrobic. Nawet jej noga nie byla wazna w tym momencie, po prostu nie chciala go stracic...kochala go i chociaz mogl byc niebezpieczny to nie mialo dla niej znaczenia, pomoze mu kontrolowac to cos.
- Wybacz, ze tak sie uniosla ale widzac ten plakat z nagroda za twoja glowe cos we mnie peklo.
Musiala wziac kilka glebszych oddechow i faktycznie ze zlosci na moment nie skupila sie na nim nawet jesli pomagal jej aby ta nie kustykala w noge. Rowniez robil dla niej wiele. Dasza nie lubila przemocy ale jesli byla ona konieczna w ramach dobra mogla udzielic sie w niej tylko nie wiedziala na ile ja stac. Chciala by wiedziec co mu robili, jak wczesniej zyl w zamknieciu jednak uznala, ze nie powinna na razie o to zapytac. Uznala, ze sam opowie jej o ty, gdy uzna, ze da rade gdyz wspomnienia z przeszlosci moga byc bolesne. Poczula jak znow ja obejmuje, uczyl sie bardzo szybko i coraz bardziej robil krok do przodu, wtulila sie w niego aby przymknac na moment oczy.
- To prawie jak oswiadczyny Kyuu.
Zasmiala sie otwierajac oczy, mogl poczuc jak lapie za jego dlon. Opuszkami palcow gladzila ja od wewnetrznej strony, jego slowa trafily w jej serce. Juz dawno nie slyszala takich slow, tesknila za tym.
- A ty jestes calym moim swiatem. Gdy to razem zakonczymy bedziemy mogli, bedziesz mogl w koncu odetchnac i w pelni korzystac z zycia. I na wieki masz moja dozgodna milosc.
Wtulil sie w jej szyje, jej dlon wplotla sie w jego wlosy gladzac je delikatnie a druga dlon nadal trzymala go za reke. To jest chyba prawdziwa milosc prawda? Potrzebowali sojusznika ale Dasza nie zgodzi sie aby z jednego pana wpadl w kolejne rece chyba, ze byla by to silna osoba o sercu nie splamionym zlem.
- Znajdziemy sojusznika, to jest wyjscie zawsze jakies...z drugim ochroniarzem bylo by znacznie latwiej.
Patrzyla w plomienie ognia rowniez jak Kyuu. Rowniez nie chciala byc zniewolona jednak warunki zawarcia umowy musieli by przedyskutowac wspolnie z nowym sojusznikiem. Musieli by wiedziec czego rzada w zamian. Chyba to bylo jak na razie najlepsze wyjście. Zamknela oczy nucac cicho piosenke, jakby kolysnake aby ten wieczor przebiegal juz nieco spokojniej. Nucila gladzac jego wlosy i dlon.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Nie Lis 22, 2015 12:42 pm

Wiele przecierpiała w ludzkim wcieleniu, jak i teraz. Z powodu mężczyzn. Czyżby faceci ściągali na sobie kłopoty jak magnes? Bardzo możliwe. Teraz także objawiała gniew za ten plakat, który zwiastował kłopoty i możliwość uprowadzenia czy zabicia wampira, który stał się jej bliższy. Tak jak ona jemu. Zjednoczeni przywiązaniem do swoich połówek okazywali sobie tyle czułości, ile mogli. Tak więc Kyuu na tle Daszy wypadał blado w tej kwestii, nie mniej dziewczyna doceniła każdy jego gest. Naprawdę podnosi na duchu fakt, iż dostrzegała w nim zmianę na lepsze. Może być z siebie dumna.
-Co to są oświadczyny?
Zapytał nieco onieśmielony. Nadal nie posiadał bogatego zasobu słownictwa, lecz z czasem dowiadywał się coraz więcej i więcej. Miał doskonałą nauczycielkę, bo cierpliwą, wszechstronną i... kochaną. Miała też swego rodzaju podejście do niesfornego ucznia. Zaatakowała go podobną, jednak ciut większą falą komplementów, od których zdezorientował się na tyle, że wydukał z siebie:
-Uhm...
Spalił rumieńce, nie od gorąca kominka, co właśnie od jej słów. Nawet nie potrafił podziękować, tylko objął mocno dziewczynę sadowiąc ją wygodniej na swoich udach i robiąc z siebie fotel dla niej. Mogła się spokojnie oprzeć o jego tors, gdyż jej posoka zregenerowała ciało Kyuu. Została tylko blizna w kształcie gwiazdy wielkości zaciśniętej pięści. To miłe, że nawet teraz mógł mieć przy sobie dziewczynę, która dla własnego zdrowia powinna jeszcze wypoczywać, a nie nadwyrężać nogi będąc skulona przy Białowłosym. I miłe, że myślała o nim, o tym jak zaprzestać kłusownictwa za jego głowę. Nie wiedziała jednak wszystkiego, i była zbyt mądra, aby nie mogła domyśleć się skąd taka kwota. Jedynie szczegóły określające jego pozycje w poprzednim niewolniczym życiu mogły nakreślić odrobinę łaskawszy obraz zdarzeń. Odrobinę, gdyż nie mogła zapewne pochwalać przemocy i mordu, o którym jeszcze nie miał odwagi powiedzieć na głos. Tak jak myślała partnerka - to jeszcze za świeża sprawa, by ją ogłosić nawet najbliższej osobie, która obiecała trwać przy nim w miłości już na zawsze.
-Dasza... pomożesz mi... z wodą?
Zapytał nieśmiało pokazując brudną dłoń, którą czule głaskała. Wiedział, że nie wygląda najatrakcyjniej z poplamioną od swojej i towarzyszki krwi ręką, poza tym przypomniał sobie o tajemniczych bąbelkach. Zawsze to jakiś sposób na odgonienie smętnych myśli. Mogą się jakoś rozluźnić po tylu nieprzyjemnościach i trudach. Dobrze, ze dla równowagi wypełniali się po brzegi oddaniem, czułością, miłością. Młodzieniec próbował okazywać pozytywne emocje na swojej twarzy, lecz jeszcze za wcześnie na takie rewolucje. Był zbyt długo niewolnikiem i bestią, żeby szybko wrócić do normalności - o ile to możliwe. Z Daszą u boku jednak wszystko jest możliwe. Zaufał jej całym sobą, tak jak i ona może polegać na nim.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Lis 23, 2015 6:23 am

Jako czlowiek byla kiedys szczesliwa, miala rodzine i stracila wszystko. Teraz jako wampir nie mogla a nawet nie chciala wracac do postaci czlowieka gdyz nie miala do czego wracac, a po za tym miala kogos blizszego swemu sercu. W koncu ktos kto nie zlamie jej serca. Kyuu nie musial robic dla niej wielkich czynow, wystarczyl najdrobniejszy jego gest a to sprawialo jej radosc za kazdym razem. Od pierwszego ich spotkania obserwowala go, widziala jak zmiana stopniowo sie w nim tworzy. Nawet teraz potrafil juz okazac jej najdrobniejszy gest czulosci. Byla cholernie dumna.
- To troche skomplikowane.
Zamyslila sie na chwilke, musiala jakos odpowiedziec na to pytanie w japrostrzy sposob bo na prawde to bylo nieco skaplikowane. Byla zareczona a raczej zmuszona do zareczyn wiec dobrze tego nie wspomina.
- To taki jakby symbol dwojga kochajacych sie ludzi... Mezczyzna oswiadcza sie kobiecie chcac zwiazac sie z nia na stale. Dla niektorych to wazne dla innych symbole nie maja znaczenia.
Wiedziala co mowi w koncu z doswiadczenia zawsze wyniesie sie jakies wlasne wnioski i poglady. Mogl pytac ja o co tylko chcial, byla wyrozumiala i cierpliwa. Do Kyuu miala szczegolne podejscie, umiala z nim rozmawiac i wiedziala jak dotrzec do niego. Starala sie po prostu. Gdy przytulil ja mocniej mogla oprzec glowe o jego tors po czym spojrzala w gore i dostrzegla troche koloru na jego bldaje cerze.
- Twoja twarz ma nieco rozowy kolor.
Usmiechnela sie delikatnie, uniosla dlon i opuszkami palcow dotknela jego rumianej twarzy. Wiedziala, wierzyla w niego iz mial serce i potrafil czuc. Nawet nie musial jej dziekowac, byl przy niej nie chciala by aby bylo inaczej...nie chciala znow zostac sama, bala sie tego. Nie zamierzala ciagle odpoczywac chociaz wiedziala, ze czasem trzeba to czula sie znacznie lepiej za nim wstala. Od niej zalezalo jego bezpieczenstwo, obiecala, ze zabije tych, ktorzy zbliza sie do niego i dotrzyma obietnicy. Tym razem nie chciala zawiesc. Raz zawiodla i zostala odtracona. A co do kwoty to rzeczywiscie byla dosc wysoka jednak nie wazne ci bylo wczesniej a wazne co jest teraz. Nie ma co ogladac sie wstecz i zyc przeszloscia chociaz nie latwo o niej zapomniec to nie musial jej mowic o tym co robil dla nich. Nawet jesli mordowal i zabijal...to przeciez nie skresli go ze swego serca. Nie mial wyboru, prawda?
- Woda? Przeraza cie, co? Ja tez kiedys panicznie balam sie wody gdy bylam dzieckiem. Plakalam ale moj brat powiedzial, ze nie mozna bac sie cale zycie. Wiec sprobowalam i udalo mi sie. Nauczyl mnie wiele, zawdzieczam mu duzo.
Spojrzala na jego dlon, rzeczywiscie byla brudna ale nie brzydzila sie tym w zaden sposob, musial zyc w strasznych warunkach. Jak zwierze w klatce. Dalej glaskala ja czule, chociaz byla na niej tez krew ale to nic.
- Pomoge, mozesz na mnie polegac.
Niestety chyba tutaj nie znajdzie sie czysta woda z babelkami, musieli by zmienic miejsce lokum ale nie mogli udac sie do miasta...chociaz ona mogla sie pokazac. Nie widzieli jej z nim nigdy, nie znali jej dla nich byla obca, mogla by spokojnie w nocy wsrod innych przemiscic sie. Kyuu tutaj nic nie grozi, nikt nie wiedzial o ich polozeniu. No ale o tym sie pomysli chociaz na pewno chciala mu pokazac tez, ze woda moze byc sprzymierzencem i swietna zabawa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Nie Lis 29, 2015 9:11 pm

Kiedy zrozumiał czym są oświadczyny, to oniemiał na moment z wrażenia. On coś takiego powiedział? Niby chciał, by wiedziała, ile dla niego znaczy, ale nie przypuszczał, że potrafił coś takiego. Symbol dwojga kochających się istot. Speszył się niewątpliwie, chociaż Szkarłatnooka widziała w tym jego zachowaniu coś miłego, skoro uśmiechała się i głaskała czule. To dzięki niej doznawał pozytywnej energii i przekazywał, w o wiele uboższej formie, także swojej nauczycielce. Bardzo pragnął jej dorównać w okazywaniu uczuć, lecz musiał być cierpliwy. A to nie jest jego mocna strona.
Kiedy poprosił o wsparcie w związku z fobią, dowiedział się, że i towarzyszka miała wcześniej lęk przed wodą. Dopiero jej rodzeństwo pomogło uporać się z bojaźnią i może teraz brać tyle kąpieli, ile chce. Cóż, była wtedy mała, także szybko nauczyła się przyjaźnić z tym żywiołem w postaci cieczy. Z Kyuu może być inaczej, chociaż miewał w sobie odrobinę z dziecka. Chociażby ciekawość.
-Miałaś dobrego brata.
Powiedział patrząc się w jej oczy. Przykre, że już nie mogła go spotkać, podziękować za wszystko. Że została sama, no prawie. Kyuu nie stanowił jej rodziny, ale w przyszłości kto wie... zresztą, to dość dalekobieżne plany, lecz dość realne patrząc na te dwa gołąbeczki. Niemalże gruchali sobie do uszu przyjemne zapewnienia, rady, troski. Jakby byli zakochanymi po uszy nastolatkami. Urocze, ale niebezpieczne w czasach niepewności jutra.
-Dobrze, Dasza. Ty na mnie też.
Nie przestawał ją tulić do siebie i pieścić subtelnymi ruchami palców jej policzków czy rączek. Wpatrywał się w ogień szukając pomysłu, jak mógłby przyczynić się do pomocy swojej bliskiej osobie. Nie tylko fizycznie, lecz w sferze mentalnej. Uzależnił się od jej obecności jakby wpadł w nałóg. Ale taki nałóg to przyjemność, nie to co amfetamina i inne narkotyki, jakimi go faszerowano. Jak tak głaskał jej ciałko, to zjechał ręką na płaski brzuszek dziewczyny i go tknęło.
Wampirzyca powinna coś zjeść.
Zjechał dłonią jeszcze niżej i pogłaskał ręką jej udo, które mimo zagojenia się rany nie było w pełni sprawne. Tabletki nie są dobre. Musi mieć pełne zdrowie, by móc działać wedle upodobań, bez ograniczeń. Póki co Kyuu był jej kulą u nogi, skoro nie mogła pokazywać się z nim publicznie. Mogłaby jedynie sama, ale i tak martwiłby się o nią, nawet jeśli jest bardzo zaradna. Zdołał bardzo przywiązać się do Niebieskowłosej Anielicy, jaką miał przy sobie, dlatego też musi dbać o jej kondycję. Mimo, że niedawno odbył batalię z samym sobą z wielką pomocą Daszy, zdecydował się już teraz ofiarować dziewczynie sporą dawkę sił. Ponieważ na zewnątrz było widno, nie miałby większych szans na polowanie. Postanowił ofiarować jej własną posokę, skoro i tak był uziemiony całkowicie w chatce. Sięgnął palcem z paznokciem, by rozdrapać do krwi szyję i przytknął od razu głowę towarzyszki do siebie.
-Pij.
Niemal rozkazał, chociaż czułe głaskanie po plecach zdradzało, iż miał dobre intencje. Najważniejsza była ona: jej zdrowie, jej pogoda ducha, jej uśmiech, jej dobre serce. Jemu nie było potrzeba aż tyle sił. Partnerka będzie mogła na chwilę odetchnąć od niego, gdyby chciała wybrać się do miasta, a nie tylko żyć w dziczy z Kyuu. Nie mógł trzymać jej jak złotego kanarka w klatce. To nie jest wolność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Lis 30, 2015 12:44 pm

Dasza wiedziała, że Kyuu potrafił już o wiele więcej niż na początku nawet powoli to zauważa ale wiadomo, wszystko musi przyjść w swoim czasie. Właściwie dzięki niemu odżyła bardziej niż przedtem, sama potrzebowała trochę zrozumienia i wsparcia a on zapewniał jej to. Musiał być cierpliwy ale nawet jeśli czasem nie był to było coś w tym czarującego.
Spojrzała na niego uważnie, kiwnęła głową zgadzając się na to co powiedział o jej bracie...był najwspanialszą osobą jaka kiedy kolwiek znała. Zawsze był przy niej, stawiał ją na pierwszym miejscu ponad wszystko, tęskniła za nim. Bardzo tęskniła. Nie mówiła Kyuu ale to właśnie z jej rąk zginął. Zabiła własnego brata, jej mąż, oprawca zmienił ją w wampira a Dasza pod wpływem instynktu zabiła najbliższą osobę. Cierpiała, cierpieć będzie do końca swych dnia za to co uczyniła.
- Brakuje mi go. Zmarł dawno temu.
Uśmiechnęła się delikatnie i pogładziła go po policzku, nie chciała aby się martwiła a jeśli kiedyś zapyta o jej przeszłość opowie mu o tym. Spojrzała mu w oczy uważnie, miała teraz tylko Kyuu tak na prawdę. Nie chciała zostać po raz kolejny sama, Kyuu mógł kiedyś zastępować jej rodzinę. Po części już to robił.
- Teraz to ja będę dla ciebie rodzina jak i ty dla mnie.
Uśmiechała się dając mu całusa w nosek, kiedyś w przyszłości mogą stworzyć szerokie plany na przyszłość. Nie wiedzieli co przyniesie jutro ale czasem trzeba żyć tym co jest teraz i pokonywać wszelkie przeciwności losu.
Gdy zjechał na jej brzuch odczuła delikatne łaskotanie nawet, zachichotała cicho. Darzyła go szczerym i dużym uczuciem z całego serca. Mieli prawo aby się zakochać i być kochanym, Kyuu nie musiał już podlegać nikomu innemu chciała aby korzystał i decydował sam za siebie. Nie pozwoli aby stała mu się krzywda. Przymknęła delikatnie oczy, czuła jego dotyk na swoim udzie i nieco jej twarz zrobiła się rumiana ale nie z powodu czegoś intymnego lecz z powodu tak miłego dotyku.
- Już mnie nie boli, Zagoiło się .
Chciała go zapewnić, ze jest okej. Musi odpocząć zapewne jeszcze kilka godzin i będzie mogła biegać, skakać. Chociaż krew znacznie by przyspieszyła ta możliwość lecz nie prosiła Kyuu czy może go ugryźć. Wstydziła się?
- Kyuu...
Spojrzała na niego zaskoczona, chciał ofiarować swa krew tak jak ona wcześniej ofiarowała mu własną posuwając się do dość drastycznego kroku. Przez chwilkę wahała się jakby nie chcąc gryźć ukochanej osoby. Wahała się. Poczuła czułe głaskania na plecach, nie miała czego się bać i dzięki niemu uspokoiła się nieco. Uśmiechnęła się delikatnie. Picie krwi z szyi partnera czy partnerki było czymś niezwykle ważnym i osobistym.
- Dziękuję.
Jej oczy zalśniły na widok krwi a zęby wysunęły się do przodu, przysunęła się bliżej aby zatopić kły w jego szyi. Starała się zrobić to delikatnie. Wtuliła się w niego pijąc krew, była dość głodna lecz panowała nad tym co robi. Nie trwało do długo i gdy tylko poczuła, że starczy wyjęła kły z jego szyi i z anim się odsunęła Kyuu mógł poczuć jak Dasza językiem zlizuje resztki krwi z jego szyi i oblizuje ranę. Na koniec ucałowała ustami miejsce skąd piła po czym spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
Do miasta jeszcze zdąży się wybrać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Nie Gru 06, 2015 1:20 pm

Właściwie to zdradziła mu sekret o swoim bracie, i mimo to jej nie skreślił. Było to jeszcze w tej starej kamienicy, gdzie dopiero co poznali się. Jak pokazał jej po raz pierwszy agresję, na szczęście tylko na krześle a nie na niej. Pamiętał do dzisiaj jej słowa i gesty, które już wtedy były przesucone dobrocią, a nie miała takiego obowiązku.
Dasza, 30.09.2015 napisał:- Kiedyś byłam zwykłym człowiekiem, miała rodzinę i ukochanego brata...
Zaczęła i zachowując spokój jej głos tonu był łagodny, 9 mógł poczuć jak Dasz okrywa go kocem.
- Pewien wampir zabił mi rodzinę, a mnie zmienił w wampira przez co zabiłam własnego brata. Zmarł w moich rękach, tego bólu nie da się nigdy pozbyć.
Kucnęła obok niego.
- Potem porwał mnie i zmusił do małżeństwa po czym zostałam jego żoną jednak tak jak ty nienawidzisz Pana tak ja nienawidzę go również i swego oprawcę. Wiem co to znaczy poniżenie, złość, bycie nikim...zabrał mi godność, życie. Codziennie mnie bił w kółko, i w kółko i w kółko. Robił mi również inne straszne rzeczy...
Wstała po chwili.
- Ale zbuntowałam się i uciekłam. Nauczyłam się, że trzeba walczyć o wolność i nigdy nie pozwolić jej odebrać. Wiem, że spotkało cię coś złego a to co się wydarzyło przed chwilą nie zmienia tego, że pomogę ci.
Uśmiechnęła się po czym skierowała do poprzedniego pokoju siadając na parapecie okna i patrząc znów w księżyc.
Wtedy po raz pierwszy zaufał dziewczynie, której odrobinę pomógł. Po prostu dał dach nad głową i zmusił do spożycia własnych, rozcieńczonych w wodzie tabletek z krwią. Na tym mogła skończyć się ich znajomość, lecz jej chęć pomocy zdecydowała o tym, że ich ścieżki splotły się ciasno. Bardzo ciasno wręcz, gdyż uczyła go nie tylko poprawnej wymowy, trwała przy nim wiernie nawet podczas przemiany uspokajając go, ale przede wszystkim ofiarując siebie i swoje serce Białowłosemu.
Dlatego, jak wspomniała o tęsknocie za bratem zrozumiał jej ból. Sama pozbawiła życia osobę, którą kochała ponad siebie, ze wzajemnością. Mogła wtedy poczuć silniejszy uścisk i wtulenie w klatkę piersiową Kyuu. Mimo, że chłopak nie miał prawdziwego rodzeństwa (tylko przybrane, i właściwie ciężko nazwać rodzeństwo, które łączyło go z nim tylko wspólny fach dla macochy - kradzieże), zresztą nawet o tym nie pamiętał, to i tak wyczuwał podły nastrój Daszy. Chociaż nie chciał tego po sobie pokazywać, i dodatkowo utwierdziła Kyuu, że pragnęłaby z nim stworzyć rodzinę. Nie dbała o to, co działo się burzliwego z ich ciałami - czy to przemiana w potwora Dziewiątki, czy stracenie panowania nad sobą Ślicznotki podczas Czerwonego Księżyca - naprawdę dążyła do ich bliższego zjednania. Młodzieniec doceniał każdy jej gest, a było ich okropnie dużo, i chociaż swoją krwią mógł odwdzięczyć się za dobrodziejstwa z jej rąk, ust, w tym głaskanie po głowie. Dlatego był dla niej oparciem i miziając jej plecki zachęcał, by napiła się jego posoki. Wahała się... naprawdę wahała się tylko dlatego, że to posoka Kyuu? Tego, który doprowadził do połamania żeber i przebicia uda? Wiedział, że mu przebaczyła, ale jak... skąd miała tyle serca? Zmotywował Daszę jeszcze większą dawką pieszczot, które miały ją uspokoić. I rzeczywiście, jeszcze przed spróbowaniem podziękowała mu. N-nie musiała... nie zasługiwał... zmrużył tylko lekko powieki czekając, aż wgryzie się w jego szyję.
W pierwszym kontakcie jej kłów z jego szyją odrobinę wzdrygnął się. Nie przywykł do ofiarowywania krwi w ten sposób, jednak czego nie robi się dla kogoś, kto jest całym jego światem? Nie przestając głaskać po plecach dziewczyny zmrużył całkiem powieki i koncentrował się na niej. Piła spokojnie, bez większego nadszarpania zdrowia, tak jakby wiedziała, jak najdelikatniej spijać krew. Gdy skończyła, otworzył powieki, które skrywały rozświetlone błękitem oczy. Cóż, czuł w powietrzu posokę, także trochę pobudziły się jego wampirze instynkty, lecz grzecznie siedział i czekał, aż Dasza dokończy dzieła. W nagrodę dostał buziaka i miły uśmiech do oglądania. Trochę mu szumiało w głowie, ale nic mu nie będzie.
-Wystarczy?
Chciał upewnić się, czy taka dawka posoki na pewno jej pomoże. Jemu i tak nigdzie się nie spieszyło. Zresztą ufał jej bezgranicznie, nawet gdy miała szansę wzbogacić się o sto tysięcy dolarów. I nawet, jak uśmierciła własnego brata. Cóż, wiedział, że to bardzo przygnębiające przeżycie będzie powracać, lecz tak naprawdę nie chciała tego. Po przemianie w wampira jest się tak głodnym, iż nie baczy się na nic. Może więc poniekąd na pocieszenie, że to nie ona jest wśród nich największą morderczynią, zmrużył jeszcze raz powieki i skoncentrował się na doborze słów, jakie mógł użyć, by zwierzyć się wreszcie Daszy z tego, z kim ma do czynienia. Pochwycił jej dłoń, tak jakby chcąc mieć wsparcie nawet w tej chwili.
-Dasza... chcę być przy Tobie - zawsze i wszędzie, ale... ale musisz coś wiedzieć -zaczął niepewnie, trochę bał się spowiedzi- Ta nagroda za mnie... to dlatego, że... że... n-na zlecenie byłego Pana... że mnóstwo osób... zabiłem. Agresja... złość... prochy... głodówka... tortury... strach sprzeciwienia się... zdziczałem... zapomniałem, jak to jest być normalnym... być sobą... bestię stworzył były Pan... on... on już nie żyje... też go zabiłem... a teraz jego ludzie chcą mnie zabić... nie chcę umierać, poznałem Ciebie, nie chcę Cię zostawić...
Obecnie to on popadł w przygnębienie, lecz zasługiwał za to, do czego dopuścił się w przeszłości. Ścisnął mocniej dłoń Daszy, lecz wzrok spuścił na podłogę i skrył pod gęstą grzywką. Nie był w stanie podać więcej szczegółów, na przykład jak nazywał się ów Pan, ile osób zabił, jak długo to wszystko trwało... chyba nawet nie wiedział o tych sprawach. Świadom był mniej więcej tysiąca morderstw, lecz czasem był tak faszerowany narkotykami, iż nie pamiętał zdarzenia. Stąd jego bestia była naprawdę silna, i do tej pory nikomu nie udało się jej okiełznać. Nikomu prócz byłemu Panu (i nawet nie do końca, gdyż Kyuu go zabił) i Daszy. Nie wiedział czy powinien ją zadręczać takimi sprawami, jednak poczuł potrzebę wyrzucenia tego z siebie. Tak myślał, że mu to ulży, lecz nic z tego. Bolało, zwłaszcza, gdy powoli, dzięki rehabilitacji po stronie Partnerki, zaczynał rozumieć ogrom zniszczeń.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Gru 07, 2015 6:18 am

Tamtej nocy Kyuu wydal sie jej nieco samotny, przynajmniej miala takie wrazenie i w jakis sposob nie wydal sie jej grozny chociaz wiele ryzykowala. Tamtymi slowami mogla wyrazic jak bardzo cierpiala, chciala aby to wiedzial i wiedziala, ze zdradza swoj mroczny sekret ale to byla jej decyzja. Potem zaufala mu calkowicie i Kyuu mial prawo znac prawde jak rowniez i ona. Nie miala pojecia, ze ta znajomosc skonczy sie w taki sposob. Ich drogi skrzyzowaly sie bardziej niz moglo by sie wydawac, polaczyla ich silna wiez Dasza odczuwala, ze jest na prawde mocna. Potrzebowal pomocy, wsparcia a ona chciala mu pomoc z wlasnej woli. Byla dokladnie taka sama jak jej brat, nie orzeszla by obijetnie obok nikogo i on rowniez postapil by tak samo na jej miejscu. Zawsze powtarzal jej, ze trzeba walczyc o wolnosc nie mozna dac sobie jej idebrac.
- Mam nadzieje, ze patrzy na mnie z gory...heh, czasem sni mi sie i widze jak sie usmiecha.
Dzieki tym snom byla oewna, ze jest szczesliwy chciala wierzyc, ze tak jest. Cierpiala mocno, Kyuu rozumial ja a ona i jego. Poczula jak mocniej ja sciska, mogla w niego wtulic sie i juz wiedziala, ze troszczyl sie o nia. Zmienil sie, otwieral sie. Nie mieli nikogo juz w swoim zyciu tylko siebie, mogli byc dla siebie rodzina. Rozumieli sie bez slow, kazdy najmniejszy gest byl jak tysiace slow.
Na poczatku miala watpliwosci co do picia jego krwi i nie z powodu tego, ze nie chciala jej bo chciala ale, milosc do niego byla mocna. Nie chciala go skrzywdzic ale dzieki jego czulosci poczula o wiele lepiej i zrobila to. Ugryzla go. Starala sie byc delikatna, kontrolowala sie. Jej oczy patrzyly na niego a dlonia przejechala po jego dloni.
Tak Kyuu, wystarczy. Picie krwi z ukochanej osoby jest dla mnie czyms cennym i bardzo waznym.
Zwlaszcza kiedy wampiry lacza sie w pary i taka wymiana krwi miedzy partnerami jest czyms intymnym i waznym, dla niej szczegolnie. Zdziwila sie gdy zlapal za jej dlon, miala wrazenie, ze chce jej o czym powiedziec. Spojrzala na niego uwaznie chcac wysluchac tego co ma do powiedzenia. Scisnela nieco jego dlon aby poczul sie pewnie przy tej rozmowie, nie musial sie bac w koncu kazdy ma cos na sumieniu. Prawda, ktora uslyszala byla straszna ale byl z nia szczery a to podstawa w budowaniu relacji.
Patrzyla na niego sluchajac go i milczala, nawet gdy skonczyl mowic nadal nie odpowiadala chociaz czula rowniez jak sciska jej dlon. Zaskoczylo ja to co uslyszala i oewnie Kyuu mogl poczuc obawe w koncu przez chwilke milczala tylko patrzyla na niego. Mogl poczuc jak uwalnia dlon z jego uscisku aby po chwili wstac z miejsca rowniez uwalaniajac sie z jego uscisku jednak nie odwrocila sie do niego. Ona lepiej rozumiala od innych jego bil, cierpienie i odraze do siebie po swoich zbrodniach...
- Agresja...strach...przemoc... Przemoc rodzaca przemoc...
Powiedziala powaznie. Mogl poczuc jak kladzie dlonie na jego ramionach aby powalic go na kanapie jednak zrobila to delikatnie. Znalazla sie po chwili nad nim opierajac dlon z jednej strony jego glowy i druga z drugiej strony tak aby spojrzal na nia.
- Nie miales wyjscia Kyuu, nie dawal ci wyboru i traktowal jak zabawke nie wiedziales co robisz. Zadawanie bolu i strachu potrafi kazdego zlamac i zmuszac do czynow ktorych nie chce...wiem, ze nie robiles dobrze ale wiem tez, ze zalujesz...
Zlapala w palce kilka jego kosmykow wlosow bawic sie nimi.
- Jest ci przykro ja to wiem, szczerze wyznales mi to co dla mnie wiele znaczy ale teraz nie musisz juz krzywdzic, odkupisz swoje czyny robiac najdrobniejsze rzeczy ale dobre wzgledem innych. Kazdegod nia robisz postepy, bede cie wspierac. Zaufaj sobie, ufaj mi.
Nie odepchnela go nawet po tym co wyznal, poniewaz zalujac juz odkupiamy winy za zbrodnie i kazdego dnia robiac blahe sprawy wchodzi na zupelnie niwa drogę
- Przeszlosc zostawmy w tyle, zyjmy tym co jest teraz...i...zbudujmy razem nowa przyszlosc, wspolnie...
Nachylila sie calujac go delikatnie w usta po czym odsunela sie aby spojrzec na niego i dogarniajac z twarzy jego wlosy aby spojrzec w jego oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pią Gru 11, 2015 8:44 pm

Dobre wtedy miała przeczucia, aczkolwiek mało kto odważyłby narażać swoje życie, byle pocieszyć kogoś nieznajomego. Może Dasza od początku widziała w nim część siebie? Może sama potrzebowała pomocy ze strony kogoś, kto po części mógł ją zrozumieć? Tak czy inaczej, stanowili bardzo zgraną parę, gdyż samym dotykiem czy gestem byli w stanie porozumieć się. Lecz wiadomo, że cudnie brzmiących z ust dziewczyny słów nie wolno puścić mimo uszu, a wziąć głęboko do siebie. Tęskniła za bratem, tak bardzo, że nawet łamliwy głos nie oddawał pełni bólu, lecz nie musiała się torturować. Zdawał sobie sprawę z jej ogromnej straty.
-Patrzyłbym na jego miejscu.
Uniósł wzrok ku górze, jakby naprawdę wierzył, że mierzy się z bratem Wampirzycy na porozumiewawcze spojrzenia. Rzeczywiście, szkoda, że go nie poznał, jednak nie chciał wspominać i drążyć w tym delikatnym dla Niebieskowłosej Ślicznotki temacie. Swoje przecierpiała, i nadal cierpi, nie warto rozdrapywać ran. Nie zapomną o nim oboje, gdyż dowiedziawszy się o osobie, która pomagała jego Połówce w życiu - szanował i polubił z miejsca.
Ale przyszła pora na niego. Nie było wszak uczciwe, by skrywać w sobie tyle zła wbrew wiedzy kogoś, z kim chciał spędzić życie, i vice versa. Nie należało to do przyjemności, lecz musiał wyznać grzechy. I niestety obawiał się, iż ta sielanka między nimi skończy się tak szybko jak rozpoczęła. Stąd w niepewności i w ciszy oczekiwał na wyrok niewiasty, która najwyraźniej mocno zamyśliła się. Na jej pierwsze słowa odpowiedział bardzo nieśmiało:
-Mogłem dać się zabić... uratować w ten sposób wielu...
Mimo czarnego scenariusza dla siebie pokazał, że naprawdę żałował. Teraz jednak nie poświęciłby życia wiedząc, że po tych katuszach spotka Daszę. Jakby miał egzystować z dnia na dzień, sam dla siebie, bez żadnej radości - prędzej pragnąłby odebrać sobie życie. Wszak mógł popaść w depresję, tak jak poniekąd przy wyznawaniu swoich grzechów Ukochanej, i bez ratunku popełnić samobójstwo. Tak się nie stało, słuchał uważnie dziewczyny, która zdecydowała się po długim milczeniu położyć go na kanapie, a sama wejść nad Kyuu i zmusić w ten sposób, by nie uciekał od niej wzrokiem, ani resztą ciała. Nie zamierzał, jednak rzeczywiście trudno słuchać rad, które dotykają wrażliwej części wspomnień, o których chciałoby się zapomnieć. Mimo wszystko zrozumiał przekaz, będzie starać się wykonywać dobre uczynki względem innych, a przede wszystkim - względem swej Damy.
-Wspólnie...
Powtórzył za Partnerką nim ich usta złączyły się w jedno. Bardzo piękne zwieńczenie pouczającej lekcji, tak bardzo piękne, że jeszcze chciał skosztować jej słodkich ust. W jego błękitnych oczach tańcowały weselsze iskierki, a to, że zaraz przyciągnął ku sobie Daszę i trzymając delikatnie jej owal twarzy pocałował wprost w jej miękkie, ciepłe wargi. Pragnął czuć ich moc, ich smak, ich bliskość, a także obecność Pocieszycielki Strapionego. Jeszcze chwilkę, jeszcze nie puszczał. Wreszcie dał sobie i jej oddech na świeże powietrze i patrząc się idealnie na jej rubinowe patrzałki oznajmił cichym, ciepłym głosem:
-Kocham Cię.
Może to takie banalne słowa, może nasłyszała się ich dziewczyna multum w swoim ludzkim i wampirzym wcieleniu, ale Kyuu starał się, by wyróżniały się na tle innych słów, jakie dotąd adresował do dzielnej i wiernej towarzyszki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Sob Gru 12, 2015 11:07 pm

Jako wampir nie zmieniła się całkowicie, miało w sobie więcej człowieczeństwa niż każdy łowca, który chciałby jej śmierci tylko dlatego, że jest wampirem. Była jego dłużniczką po części za to, że wtedy zabrał ją z ławki po tym jak Teru ją tam zostawił. Nie wiedziała czemu ale miała wrażenie, że byli zgrani o wiele lepiej niż kto kolwiek inny. Byli zgrana parą co dało się zauważyć ale również i w boju mogli być skuteczni, w końcu co dwie głowy to nie jedna. Miała sojusznika, we dwoje poradzą sobie z przeciwnikami no i również jeśli popracują nad samokontrolą mocy Kyuu może być to bardzo skuteczne w walkach.
Uśmiechnęła się do niego i również spojrzała w górę, bardzo za nim tęskniła lecz nie cofnie czasu za to może patrzeć co jest teraz i co będzie. Nie chciała o tym już mówić jednak jeśli Kyuu zechce to Dasza opowie mu o swoim życiu, o dzieciństwie, jak się chowała, o bracie. Wyznając najcięższe czyny zrobił dobrze, powinni budować wszystko na zaufaniu i szczerości. Nie miał komu o tym powiedzieć a ona stała mu się najbliższa, mogli rozumieć się bez słów, wystarczyło jedno spojrzenie i dotyk... Ona również się bała ale dała radę i chociaż to co usłyszała było okropne to nie mogła skreślić go za to do czego był zmuszany. Widziała dobrze, że czuł się jak zwierze spuszczone ze smyczy...był w złych rekach ale zbuntował się i zawalczył o wolność a to jest odważny krok.
- I co by to dało? Gdybyś ty wtedy pierwszy nie zareagował ten oprawca wykorzystywał by kogoś innego i dalej krzywdził. Uważam, że zrobiłeś słusznie walcząc o swoje.
Pogłaskała go czule po policzku. Dobrze, że powiedział jej o tym wszystkim to wielka ulga dla niego, dla nich. Żałował, wiedziała o tym doskonale po za tym pokochała go.
Musiał spojrzeć na nią, nie chciała aby spuścił głowę tylko spojrzał na swa ukochaną, nie musiał się obawiać. Patrzyła w jego oczęta. Powtórzył jej słowa, chyba zrozumiał to co chciała mu przekazać więc miała na niego duży wpływ. Jednak jego gest całkowicie ją zaskoczył, przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta. Coraz bardziej czuł i otwierał się po tym pocałunku wiedziała. Nieco się zarumieniła i odwzajemniła pocałunek, zależało jej na nim. Gdy oderwała się od jego ust wzięła głęboki wdech i wypuściła powietrze z ust.
- To było...heh...
Dotknęła palcami swoich ust i uśmiechnęła się, podobało jej się i aż nie wiedziała co powiedzieć lecz z jej twarzy mógł wyczytać tylko same dobre rzeczy. Usłyszała nagle dwa piękne słowa, spojrzała na niego.
- Ja ciebie też...kocham.
Zeszła z niego siadając już normalnie na kanapie, twarz była nieco rumiana a palcami bawiła się kawałkiem materiału swojej bluzki. Uśmiechnęła się sama do siebie i to był znak, że jego słowa sprawiły jej radość.
- Jestem szczęśliwa.
Zaśmiała się i spojrzała na niego, jeśli siedział już obok niej spojrzała na niego i przeczesała mu dłonią włosy. Wstała, podeszła do okna nieco je odsłaniając aby spojrzeć, była już prawie zima, zimno na dworzu i dzień zanikał powoli stawał się coraz to krótszy. Nagle zobaczyła za oknem kilka płatek śniegu, rzeczywiście śnieg mógł prószyć.
- Kyuu, śnieg.
Odsłaniała zasłony delikatnie nie wiedziała czy Kyuu widział takie zjawisko ale jeśli tak to może być w końcu jakaś miła odmiana. Zamiast złych wspomnień może patrzeć przez okno z kimś ukochanym. Niedługo zacznie się okres świąteczny, ludzie zaczną szykować się do tego święta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Wto Gru 22, 2015 6:58 pm

Nie miał śmiałości, by zadawać pytania na tak intymne tematy, być może już owiewane mianem tabu prywatnego. Dasza też powinna mieć swoją strefę prywatności, aczkolwiek jeśli będzie chciała podzielić się z Kyuu ów światem - nie będzie odmawiać. Miał po prostu wrażenie, że to tak jak z jego przeszłością - może zaboleć samo wspominanie. Najlepiej, gdyby druga osoba, która dowiaduje się o czymś przykrym, potrafiła pocieszyć. Szkarłatnooka miała dar pogody ducha, z którym dzieliła się z młodzieńcem całymi garściami. Pocieszyła go, że jego śmierć niczego nie zmieniłaby, ba - oprawca mógłby dalej żyć i gnębić kolejnych. Jej słowa były niczym miód na sercu. Sercu, które... które dalej milczało. Nawet czuły pocałunek w usta Dobrodziejki nie zmienił niczego w tej kwestii, lecz oczarował nim partnerkę życiową, której gest przypadł jak najbardziej do gustu. Aż speszyła się z rumieńcami, właściwie i on miał lekkie rumieńce, gdy usłyszał, że Dasza także go kocha. Jej śmiech i radość przegonił na dobre przykry epizod, i zastąpił ociekającym łaskami najlepszymi. Czuł jej ciepło i szczęście, jej szczerość i radosne oczka także i Kyuu uspokajało do tego stopnia, że zamruczał jak kotek, gdy głaskała go po głowie bawiąc się jego białymi włosami. Zaraz jednak odkryła, że na zewnątrz dzieje się coś innego. Dasza podeszła do okna i oznajmiła o pierwszym zwiastunie zimy. Aż sam poderwał się z kanapy i podszedł do towarzyszki. Bardzo blisko.
-Ładnie.
Potwierdził obejmując Daszę i stojąc przy niej przy oknie. Odsłoniła Wampirzyca zasłony, żeby mogli bardziej napawać się pięknym widokiem ośnieżonej polanki przed domem, drzew, zimowej aury. Uroczy zakątek. Dziewczyna miała genialny pomysł na tak atrakcyjną kryjówkę przed resztą świata. Lecz nie można zawsze uciekać, to niczego nie zmieni. Trzeba walczyć o swoje prawa, tak jak to oboje robili dotychczas w swoich życiorysach.
-Dasza? -zapytał spoglądając w oczy uroczej partnerki, po czym zniżył usta do jej uszka i powiedział ciszej- Chcesz iść na zewnątrz? Przyjrzeć się bliżej śniegowi?
Ucałował jej policzek na zachętę, nawet jak zdawał sobie sprawę, że mogą dookoła czyhać niebezpieczeństwa. Ale ile można siedzieć bezczynnie w domu? Wiadomo, że z Ukochaną można w nieskończoność, lecz trzeba znaleźć sposób na zabicie czasu, żeby to nie on ich zabił. I przy okazji mogliby zacieśnić jeszcze bardziej więzy, albo Niebieskowłosa mogłaby mu coś pokazać, co można robić w zimową aurę. Nie miał złych skojarzeń ze śniegiem, wtedy kiedy był w niewoli - nie obchodziła go pogoda. I nie wiedział, że śnieg jest zmrożoną wodą. Brakowało mu edukacji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Pon Gru 28, 2015 7:04 am

Szczerość to podstawa tworzenia związku ale tak samo jak on i ona mieli dla siebie pewną sferę prywatności, która zawsze powinna być zachowana dla siebie. Wspomnienia również są częścią prywatności jednak z czasem można się nimi podzielić chociaż są bolesne. Wpływała na niego znacznie, w dobrym znaczeniu gdyż w złych rękach był sprowadzany na złą drogę jednak spotykając na swojej drodze kogoś o ciepłym sercu zmieniło się wszystko. Zwłaszcza, że była to kobieta, która nie patrzyła na niego jak na wyrzutka a na ukochana osobę.
Potrafiła się obok niego odnaleźć on również przy niej chyba czuł się dobrze, jego serce jednak jeszcze nie było gotowe na uczucia lecz Dasza nie narzekała, nie była zła tylko wolała cierpliwie poczekać. Uśmiechała się do niego, śmiała się i poczuła szczęście...nie oddała by Kyuu nikomu, będzie go chronić za cenę najwyższą.
Zaczyna coraz mocniej padać. Zima już daje o sobie znać, lubię śnieg. To tak jakby na ziemie spadały puchowe kule...jest pięknie.
Najpierw spadło kilka płatków śniegu lecz po chwili nieco bardziej więcej zaczęło ich spadać w znacznie szybszym tempie. Jeśli pogoda się tak utrzyma no i mroźne noce jutro będzie na dworze już śnieg. Podobał się jej widok padającego śniegu, lubiła każda porę roku jednak zima była z nich najpiękniejsza. Poczuła jak Kyuu obejmuje ja na co tylko się uśmiechnęła. Byli daleko od miasta, gdzieś pośrodku lasu zupełnie sami ale mieli spokój i ciszę...tylko dla siebie. Tutaj czuli się bezpiecznie, nic im nie zagrażało po za tym mieli siebie. Tak na prawdę Daszy zaczynało podobać się mieszkanie z dala od ludzi gdyby wzięła spora ilość pieniędzy można było by wyremontować, postawić piękną chatę.
- Gdy już wszystko się skończy, może mogli byśmy postawić tu piękna chatę...podoba mi się to miejsce.
Nie zapominała o swoim zdaniu i nie zamierzała uciekać ale każdy ruch musiał być rozważny, na razie czekali bo jeśli wróg pierwszy spróbuje zaatakować popełni błąd, fatalny błąd...zawsze złe typki popełniają błędy a wtedy nie ma litości.
- Tak, chodźmy na zewnątrz.
Spojrzała w jego oczy z delikatnym uśmiechem, poczuła jego usta na swoim policzku na co pocałowała go czule w czoło. Przynajmniej mogli wykorzystać chwile spokoju od przeszłości. Złapała go za dłoń i poprowadziła za sobą do wyjścia i po chwili weszli oboje na taras. Dasza puściła jego dłoń by po chwili zejść z tarasu i stać przed chatą. Śnieg padał i padał, Dasza zaśmiała się i zakręciła.
- Kyuu, jest na prawdę przyjemnie spróbuj.
Uśmiechnęła się do niego po czym wystawiła język a płatki śniegu spadały na niego, był chłodny, stojąc nawet na chwilkę jej włosy zostały pokryte mnóstwem płatków, jeszcze trochę a Dasza będzie robiła za bałwanka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Nie Sty 03, 2016 4:39 pm

Rozważał jej każde słowa, i gdyby umiał czytać myśli - także krążące przekonania. Byłby o wiele bogatszym i lepiej rozwiniętym wampirem niż do tej pory. Na szczęście nie zapowiadało się, aby mieli się rozstać z własnej woli. Kyuu chciał podążać ścieżką, jaką tyczyli wspólnie, a która nie kończyła się na ślepym zaułku. Pragnął jak najlepiej sprawować się przy osobie, którą pokochał, i której nie chciałby stracić. Będzie bronić jej dobrego imienia, godnego życia i oszczędzi jej bólu. Heh, myśli o tym ktoś, kto jeszcze niedawno poturbował Daszę i przebił na wylot jej udo.
Rozmyślania dziewczyny na temat miejsca zamieszkania z dala od ludzi przypadły do gustu zdziczałemu wampirowi, który niczego złego nie widział w odizolowaniu się od społeczeństwa, do którego prawdopodobnie nie będzie zdolny wrócić. Bo i po co, skoro ma u boku cały świat w postaci Daszy?
-Sami?
Zapytał odrobinę zdziwiony, rozumiejąc zbyt dosłownie słowa Niebieskowłosej. Jak można samemu zbudować taki wielki dom? W ogóle nie miał pojęcia o życiu, iż można zatrudnić fachowców za pieniądze, którzy dokonaliby tego przedsięwzięcia w trymiga. Może o tym mu też opowie? Ale jeśli tylko zechce.
Odwzajemniła jego pocałunek, na co odrobinę speszył się i wtulił rumianą twarz w jej włosy. Nie na długo - już wyruszyli w kierunku drzwi. Pewna siebie Wampirzyca pochwyciła jego rękę i prowadziła na zewnątrz. Przystanął dopiero na tarasie, na którym puściła dziewczyna jego dłoń i zaczęła wirować wśród płatków śniegu. Chwilę przyglądał się bawiącej się towarzyszce, aż ta zawołała Kyuu, by i on dołączył do wspólnej rozrywki.
-Uhm...
Nie był pewny co do wejścia w padający wciąż śnieg. Zadarł głowę do góry i przyglądał się niezwykłemu zjawisku. Bardzo magicznie. Może nie stanie mu się krzywda, skoro Dasza bawiła się świetnie? Zdecydował się zejść ze schodów i zanurzyć buty w pokrywie śnieżnej. Śmiesznie zaskrzypiały od mrozu. Postawił drugą nogę i tak powoli brodził po białej pokrywie, aż znalazł się obok Wampirzycy. Była przykryta od stóp do głowy śniegiem, na co chłopak próbował z niej zdjąć ów narzutkę, chociaż zaraz sam był pokryty puchem. Objął partnerkę życiową i przewieszony przez jej ramię zapytał nieśmiało:
-Co można robić, gdy pada śnieg?
Polować na pewno nie, ciągłe opady śniegu ograniczały widoczność. Może Dasza nakieruje Białowłosego pod kątem rozrywek? Sam nie znał żadnych form zabaw, nawet i bez udziału śniegu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Gość Czw Sty 07, 2016 4:17 pm

Dasza również chciała by czasem wiedzieć co kryje się w głowach innych, było by to przydatne do poznania tego jakie są prawdziwe myśli. Jednak gdyby tak potrafiła nie musiała by sprawdzać co kryje się w głowie jej ukochanego, wierzyła i ufała mu bez głupich sztuczek. Teraz będą szli wspólną drogą, z własnej woli nie chcą osobnych ścieżek i każda przeszkoda na ich drodze nie rozdzieli ich. Ona będzie chroniła jego a on będzie chronił ją co sprawia, że razem są bardzo silni.
Tak na prawdę nawet trochę rozmyślała co było by w przyszłości, poznała dość dobrze Kyuu i wiedziała, że nie był gotowy na spotkanie z tak wielkim miastem. Nie chodziło tu o to, że chciała go tylko dla siebie czy bała się puścić do ludzi ale to, że długie lata spędzone w zamknięciu i życiu w samotności nie pozwala na wrócenie do normalnego życia. Dasza była zmęczona już całym światem, miastem...chciała zmiany trochę ciszy i spokoju gdzie nikt nie będzie nazywał ich rasy potworami...to bolesne... Chciała zacząć w miejscu gdzie będzie mogła cieszyć się wolnością, słuchać otaczającej przyrody... a to miejsce podobało jej się. Chciała zacząć z Kyuu, kochała go.
- Podoba mi się tutaj heh...moglibyśmy kiedyś zacząć tutaj wszystko od nowa, tylko ty i ja Kyuu.
Spojrzała na niego z uśmiechem stojąc już oczywiście na zewnątrz i odpowiadając mu na wcześniejsze pytanie, które padło w środku. Nie musiał martwić się o pieniądze czy inne bzdury, Dasza nie była głupia i miała na swoim koncie sporo oszczędności, które zabrała mężu. Należało jej się za to wszystko... Jeśli będzie trzeba sami wszystko zbudują.
Zauważyła, że na początku się wahał trochę lecz cierpliwie czekała wiedziała, że da radę i nie musiała go zmuszać do wyjścia. Chciała aby sam również robił kroki na przód z odrobiną jej pomocy. Pokochała go mocno, bardzo mocno. Teru oczywiście wcześniej również kochała mocno lecz różniło ich zbyt wiele...no i on poddał się tak po prostu. Lecz teraz dzięki Kyuu jej serce odżyło na nowo i kochała jego, Teru to już dla niej wspomnienie chociaż nie miała pojęcia co się z nim dzieje.
- I jak podoba ci się to zjawisko? Do jutro pewnie spadnie trochę sporo śniegu, nocą śnieg lśni jakby leżały na nim małe kryształki.
Zaśmiała się gdy, próbował zdjąć z niej śnieg jednak na ziemię spadały grube płaty śniegu i za chwilkę on sam był nim pokryty. Poczuła jego dotyk na sobie, jak obejmuje ją, lubiła gdy był niej blisko czuła się na prawdę dobrze w jego towarzystwie. Stali razem a śnieg spadał na ich głowy.
- Można wiele rzeczy robić.
Mógł poczuć jak zaczęła się delikatnie kołysać razem z nim i na chwilkę przymknęła oczy, przypomniały jej się zabawy na dworze z bratem. Jednak tym razem nie była smutna a uśmiechała się pod nosem, było to miłe wspomnienie.
-Można budować iglo, lepić bałwana, rzucać się śnieżkami, robić aniołki na śniegu. Można robić tak wiele.
Mógł poczuć jak dotyka jego dłoni.
- Gdy była dzieckiem często z bratem wychodziliśmy na podwórko, gdy była zima, uwielbialiśmy rzucać się śnieżkami. Godzinami przebywaliśmy na zewnątrz a gdy mama wolała nas do domu to zawsze błagaliśmy ją o jeszcze godzinę zabawy, heh. Świetna była zabawa.
Lubiła wspomnienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Opuszczony Dom - Page 2 Empty Re: Stary Opuszczony Dom

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach