Beztroskie dzieciństwo (Cz. 1) Rosa i Xin rozrabiają

Go down

Beztroskie dzieciństwo (Cz. 1) Rosa i Xin rozrabiają Empty Beztroskie dzieciństwo (Cz. 1) Rosa i Xin rozrabiają

Pisanie by Gość Pon Paź 19, 2015 5:22 pm

Przyczajona jak tygrys ukryta jak smok. Dookoła było cicho. A drzewa rzucały cienia na rozżarzaną przez słońce ziemię. W jednej z koron tych drzew siedziała drobniutka postać. Długie czarne włosy związała w warkocz. Buty zgubiła gdzieś po drodze a sukienkę podwinęła tak by nie krępowała jej ruchów. Chodziła po drzewach ja małpa, nie mówiąc już o wspinaniu sie po płotach czy innych tego rodzaju atrakcjach. Z tajemniczym uśmiechem na ustach czekała na kogoś. Oczywiście na Xina. Przyjaciela, którego poznała tydzień wcześniej. Kiedy to po niefortunnym rzucie rozbił sobie nos. Krew zwabiła wampiry, które nieźle poturbowały chłopaka, jednak Rosa zdołała ich przegonić śmiercionośną gaśnicą. Sama wylądowała w szpitalu. Xin ją odwiedził i został całą noc podczas której opychali się słodyczami i oglądali jakąś głupią bajkę.
Teraz te nieprzyjemne zdarzenia zostały pozostawione gdzieś daleko w niepamięci. Chociaż przyjaźń miedzy dzieciakami jest z dnia na dzień co raz silniejsza. Zdążyłi przez ten czas zbudować szkielet tak zwanej bazy. Kilka patyków, koc i materac, chociaż księżniczka ma o wiele ambitniejsze plany jeżeli chodzi o rozbudowę tego miejsca.
Dzisiejszy dzień jednak nie zaplanowali na budowanie tylko zabawę. Rosa urwała się z pałacu i obydwoje spotkali się w sadzie gdzie bawią się w chowanego berka. Zabawa polegała na tym, ze jedna osoba się chowa i próbuje wziąć z zaskoczenia tą która szuka. Oczywiście Rosa ciągle się chowała a Xin musiał szukać.
Rosa była cierpliwa, ale gdy tylko ujrzała sylwetkę kolegi naprężyła mięśnie do skoku. Bo co miała w planach? Oczywiście powalenie biednego dzieciaka na ziemię i w królewski sposób wygrać rozgrywkę. Taki przynajmniej był plan. Bo oczywiście jak przeniosła ciężar ciała na prawą nogę to gałąż się ułamała i dziewczyna runęła na ziemię z krzykiem.
-Aaaaaała-
Samo spadanie było całkiem fajne, ale spotkanie z ziemią już nie. Leżała bez ruchu przez kilka chwil, po których całe jej ciało zaczęło drżeć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Beztroskie dzieciństwo (Cz. 1) Rosa i Xin rozrabiają Empty Re: Beztroskie dzieciństwo (Cz. 1) Rosa i Xin rozrabiają

Pisanie by Gość Pon Paź 19, 2015 8:06 pm

Ich dzieciństwo, niewinne, radosne, z różnych sfer społeczeństwa, mogłoby trwać zawsze. To tutaj najwięcej śmiali się i dzielili troskami, które przychodziły co jakiś czas. Tak jak i dzisiaj, gdy w prostej zabawie w chowanego berka stało się to, czego dzieci obawiają się najbardziej. Jej końca poprzez uraz. Krzyk dziewczyny zdradził nie tylko prawdopodobne miejsce ukrycia, lecz jej ból.
-Rosa!
Krzyknął za Długowłosą i pobiegł w kierunku jej głosu. Sad był ogromny, jeszcze nie orientował się w nim dobrze, jednak jakoś udało mu się zlokalizować Rosę. Leżała na trawie i nie wstawała. Zmartwił się jeszcze bardziej i blady jak ściana pobiegł jeszcze szybciej. Zaraz też znalazł się nad koleżanką.
-Rosa? Czekaj, sprawdzę czy wszystko gra.
Jak miał to zrobić? Obszedł ją dookoła. Nigdzie nie widział krwi, lecz przecież mogła najzwyczajniej we świecie połamać się. Nie wyglądało to dobrze na pierwszy rzut oka. Serio niepokoił się, aż w końcu odważył się przysiąść i sprawdzić jej reakcje, jak ją dotykał palcem tu i ówdzie, najczęściej w ręce i nogi. I głowę, której oczy spoglądały na niego chyba ze zdenerwowaniem, że pozwolił sobie na takie głupie oględziny. Pokręcił głową z burzą włosów. Nie do wiary, niczego sobie nie złamała - miała więcej szczęścia niż rozumu. Przecież mogła sobie złamać kręgosłup! Jedynie pokazał palcem na największego siniaka widocznego pod wytartym ubraniem z dziurą.
-Kolejny siniak do kolekcji. Ale poczekaj, lekarz Xin zaraz zaradzi!
Jak mógłby powstrzymać ból koleżanki? Przecież nie znał się na tym fachu, jedynie w przyszłości marzył mu się zawód lekarza. Tak, jak tylko będzie wiele uczyć się biologii i chemii, dostanie się na upragnioną uczelnię i zdobędzie swój cel. Jednak dość pustych obietnic, pacjentka w potrzebie. Trzeba działać!
Kucnął bliżej nóżki, którą próbował ostrożnie wyprostować w zgięciu. Oby tylko nie naderwała więzadła, jego kolega z Domu Dziecka nabawił się tej paskudnej kontuzji i nie mógł grać w piłkę nożną. A był najlepszym zawodnikiem, jakiego widział! Oczywiście na żywo. Pomasował równomiernie boczne części kolana z obu stron i przyglądał się kolorowej plamie na nodze, i na honorze, Rosy. Jak temu zaradzić? Przygryzł język i grzebał coś w kieszeni swojej podniszczonej kurtki, aż wymacał coś, co ujrzało niebawem światło dzienne.
-To na znieczulenie -wręczył do rączek dziewczynki jej ulubionego batonika, na które wydał ze swoich kieszonkowych (ale jak widać przewidział, że przyda się!), a później kucnął nad siniakiem na kolanie Rosy i dotknął ostrożnie palcem- Hm... liść babkowy z wyciągiem mlecza będzie idealny!
Tak się złożyło, że akurat dookoła siebie miał całą aptekę, między innymi wspomniane rośliny. Zerwał zarówno żółciutki kwiat, jak i liść babki. Zgniótł w dłoniach i roztarł je tak, że pobrudził sobie zielonym sokiem palce, ale to nic. Przecież nauka wymaga poświęceń, zwłaszcza, żeby udobruchać skrzywdzoną przez lichą gałąź przyjaciółkę. Natarł delikatnie na kolano z siniakiem specyfik i dmuchnął parokroć, żeby po pierwsze lepiej zaschło, po drugie - żeby szybciej się goiło. Uśmiechnął się odrobinę spoglądając w fiołkowe oczy towarzyszki.
-Odrobinę lepiej?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach