Przedstawienie dobiegło końca.

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 22, 2015 5:53 pm

Setny post.



Były to czasy, kiedy Coco była już po przeżyciach z masochistą. Cudem wyszła z tego gładko. Jej włosy, które wcześniej sięgały pośladków, teraz przejeżdżały jej tylko delikatnie po łopatkach. Mając na sobie standardowy strój, czyli czerwoną sukienkę ozdobioną falbankami, płaszczyk z małą ilością futerka, białe rajstopy i lakierowane czerwone buciki przemierzała miasto. Chodząc tak po chodnikach miasta Jokohamy dojrzała dość sporą grupę ludzi. Postanowiła ruszyć w tamtą stronę, sprawdzić co się dzieje, zwykle późnymi wieczorami w tej części miasta było.. Cicho, a można nawet powiedzieć, że było tutaj pustkowie. W takim razie co się zmieniło? Coco ceniła sobie spacery w ciszy, dlaczego też miała akceptować nagły tłum. Parsknęła.
Wykorzystała to, że jest niska i przebiła się z łatwością przez tłum gapiów. Spojrzała spode łba na wygłupiającego się mężczyznę. Był to wampir, bawił się ogniem. Marna praca. Ale było widać, że wie co robi. Nie pomylił się ani razu. Coco uśmiechnęła się pod nosem. Był przystojny. Ale nie miała zamiaru mu tego pokazywać, jak bardzo jej się podoba, w końcu naruszył spokój w jej ulubionej dzielnicy, gdzie zawsze były pustki. I tak miało zostać. Schowała się w tłumie. Posłała w jego stronę błyskawicę, która wampirowi nic nie zrobi. Błyskawica otuliła jego ciało, przez co naruszyła jego równowagę. Wkradła się również do jego ognia. Uśmiechnęła się, kiedy ten stracił równowagę i się przewrócił. Śmiech tłumu był dla niej tak cudownie słodki i piękny jak miód. Czerwono włosy leżał na ziemi i patrzał się jak rozbawiony tłum od pomyłki odchodzi.  Została tylko ona, patrząca się na niego z uśmiechem na twarzy. Z jej rąk wypłynęło jeszcze kilka rozładowań elektrycznych, ale szybko schowała ręce za siebie, żeby ten nie zauważył. Zachichotała i słodko rzuciła kilkoma słowami w jego stronę.
-Przedstawienie dobiegło końca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 22, 2015 6:48 pm

Poszczęściło mu się, że konkurencja zabawiała publiczność w innej części miasta, tak więc miał swoje pięć minut na odkucie się z kryzysu. Wyciskał z siebie siódme poty, aby przykuć jak największą uwagę zbiegowiska, które pojawiało się stopniowo. Dawno nie gościł na swoim występie tylu gapiów, i to takich, którzy po ubiorze wydawali się być średnio zamożni, a najbardziej ucieszył go widok dzieci, które chciały od dorosłych wyłudzić pieniądze, by nagrodzić wampira. Dlatego z perfekcyjną gracją przerzucał z ręki do ręki kij nasączony po obu stronach naftą i z zawrotną prędkością przekazywał go z ręki do ręki, odbijał o kolana, albo okręcał go w taki sposób, że przetaczał się od jego jednej ręki, przez bark do drugiej dłoni. Płomienie buchały, zwłaszcza jak upijał trochę benzyny do ust i plując w żywe ognie rozniecał je jeszcze większe. Dzieciaki piszczały z zachwytu, a rodzice pociech już sięgały do portfeli, gdy nagle coś poszło nie tak. Zdecydowanie nie tak.
Nagle dostał skurczu mięśni, jakby chwilowy paraliż, a to spowodowało, że kij, który trzymał, opadł na kamienny bruk. Niestety jeden z końców kija podpalił mu t-shirt, gdy już leżał nieruchomo na kilka sekund na podłożu. Jak szybko mógł, ugasił z siebie płomień w akompaniamencie śmiejącego się, rozchodzącego się tłumu. Ostatecznie nikt nie wrzucił niczego do puszki po energetyku, a mężczyzna musiał podźwignąć się nie tylko z z ziemi, ale i z powodu odniesionej porażki. Otrzepał podpaloną w jednym miejscu koszulkę i już miał zacząć od nowa zabawę z ogniem, gdy dostrzegł złotymi oczyma niewinnie wyglądającą dziewczynkę, w eleganckim ubiorze, z uśmiechem na twarzy. Tak jakby była zadowolona z takiego finału, a nie innego. I rzeczywiście, potwierdziły jego przypuszczenia jej słowa. Zmarszczył odrobinę brwi.
-Mylisz się, Dziecinko.
Odezwała się w nim wojownicza dusza, która uparcie chciała wskrzesić na nowo przedstawienie, wbrew mrocznej wizji uśmiechniętej, przez co nieco upiornej, wampirzycy o białych jak rozlane mleko włosach. Poderwał kij z wilgotnej ziemi i jeszcze raz podpalił końce, żeby udowodnić, iż jedno potknięcie nie wyklucza go z gry. Ponownie zaczął wirować płomieniami, na rozgrzewkę trochę wolniej niż pod koniec poprzedniego przedstawienia. Zupełnie nie wiedział, iż to ta mała nieznajoma przyczyniła się do jego upadku, chociaż nie wątpił, iż nie spodoba jej się upartość osła ulicznika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 22, 2015 7:19 pm

Kiedy widziała, jak ten ugasza ogień ze swojego podkoszulka, zaśmiała się, a nawet zaczęła lekko podskakiwać. To było naprawdę dla niej zabawne. Patrzała się na niego, z ironicznym uśmieszkiem, który zdobił jej twarz od początku ich spotkania. Była podekscytowana, bo on się nie poddawał. Rozejrzała się wokoło, nikogo już nie było. Czyżby tak długo zbierał się z ziemi? Zachichotała, kiedy ten nazwał ją dziecinką. Nie wiedział, że żyje ponad 200 lat, no ale kto by się tego spodziewał. Uśmiechnęła się i najsłodszym głosem na świecie zaczęła do niego mówić.
-Już nie taka dziecinko.. Te kości mają ponad 200 lat. Poza tym, zobacz, nikogo nie ma, porażka. Chyba, że robisz to dla mnie. – Zaczęła podskakiwać i klaszczeć w dłonie, kiedy wpadła na ten pomysł. Uśmiechnęła się ironicznie, nienawidziła takiego typu ludzi. Uparte osły. Po raz kolejny chciał naruszyć spokój w tej części miasta. Nie podobało jej się to. Westchnęła i rzuciła nic wartą błyskawicą w patyk. Na podpalonych końcach nie był już tylko sam ogień, działo się coś niemożliwego. Nie miała zamiaru niszczyć jego narzędzia do zarobku tylko nieco go urozmaicić. Kij był teraz zelektryzowany. Co jakiś czas można było dostrzec przepływający prąd przez całą jego konstrukcję oraz piękny widok połączenia ognia z elektrycznością. Parsknęła i obróciła się na pięcie. Przełknęła ślinę.
-Hej! Pozbierał się już! To co teraz robi jest jeszcze lepsze! – Zwróciła na siebie uwagę przechodniów, którzy powoli już odchodzili i znikali w czarnych uliczkach. Plan się udał, dzieciaki ciągnęli za sobą rodziców widząc jego nową atrakcję. Spojrzała się jeszcze kątem oka na zdziwionego czerwono włosego. Miał piękne oczy, ale zdziwiona mina mu nie pasowała. Kiedy zebrało się znów kilkanaście osób, wrzuciła niezauważalnie do jego puszki kilkanaście monet. Sama nie wiedziała dlaczego to robi. Kiedyś ona też musiała w ten sposób zarabiać, znała to uczucie. Zwykle Coco nie pomaga przypadkowym ludziom, ale czuła, że coś ją z nim łączy. Spojrzała się na niego ukradkiem i się uśmiechnęła. Odchodząc rzuciła jeszcze jedną błyskawicą w kij, żeby tak szybko nie pozbył się naładowania. Szła uliczką z myślą, czy zorientuje się, że na jego kiju widnieje teraz wypalony napis „Cocoro”. Uśmiechnięta poszła w poszukiwaniu pięknej ciszy i spokoju. Czyżby widziała go po raz ostatni? Głęboko w sercu miała nadzieję, że nie. Wypuściła głośno powietrze, wsłuchując się stuk obcasów o chodnik.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 22, 2015 8:14 pm

Musiał być uparty, by przetrwać. Może dla kogoś takiego jak ona, która nie tylko wydawała się być małą dziewczynką, ale i kimś z zamożniejszej strefy, to tylko zabawa. Dla Lyuu to jedyny z niewielu możliwości sposób na czysty zarobek, bez plugawienia siebie i innych istot dookoła. Potrzebował pieniędzy na zakup tabletek, na nic innego nie było go stać. Stąd koniecznością było kontynuowanie występu, nawet jakby miał ośmieszyć się do reszty. W tej chwili walczył nie tylko o zarobek, ale o przetrwanie. Dlatego nie podzielał poglądu Białowłosej, która w myślach określiła ten zakątek za spokojny. Że taki powinien być. Dla niego był areną do walki, którą podjął.
Tak naprawdę to ktoś inny próbował robić z niego pośmiewisko.
Zrozumiał to po kolejnych słowach - jeśli wierzyć obserwatorowi - dwustuletniej wampirzycy. Usłyszał jej sarkazm i ironię w głosie, połączoną z uśmiechem, lecz nie odezwał się. Tylko utkwił na moment swoje złote ślepia w jej roześmianą, drobną twarzyczkę. Nie wyrażały niczego konkretnego, ani nie gniew, ale na pewno nie tryskały wigorem. Może odrobinę przerażała wyrysowana powaga, która przenikliwie przeszyła na wylot patrzałki nieznajomej wraz ze spojrzeniem. Ale ostatecznie zdjął z niej brzemię wzroku wampira będącego prawdopodobnie na marginesie społeczeństwa, i podjął sprzęt do pokazu. Na nowo próbował przykuć uwagę rozpraszających się ludzi, lecz dopiero dwie rzeczy sprawiły, iż udała się ta sztuka. Pierwsze - dziwne wyładowania, które otoczyły kij i oplatały buchające ognie. Drugie - wołanie dziewczyny, które nakłoniło najmłodszą widownię, a tym samym ich rodziców do powrotu. Nie mógł tego zepsuć, skoncentrowany maksymalnie wirował swoim orężem i przecinał ognistymi smugami powietrze. Aż zrobiło się cieplej. Nawet nie patrzył się na to, kto wrzuca do puszki drobne, poza jednym wyjątkiem. Kiedy brzęk puszki rozlegał się stosunkowo za długo jak na jedną monetę. Kątem oka ujrzał ofiarodawczynię. To ta sama dziewczyna, o której nie wiedział już co myśleć. Dość prędko ulotniła się z tłumu z ostatnią pamiątką wyrytą na jego sprzęcie, także jeśli miałby ją gonić, to jak najprędzej. Tylko zarobki... tyle ludzi... mógłby przez tydzień zrobić sobie wolne!
Jednak wybrał inną opcję. Szybko zakończył pokaz imponującym podrzutem na dziesięć metrów w górę i chwytem, gdzie skłonił się w pasie i wygasił sprzęt. Wtedy przeczytał uważnie napis. Cocoro. Musiał przyznać, że forma przedstawienia się była nietuzinkowa. Porwał do połowy zapełnioną puszkę po napoju i ruszył na poszukiwania tajemniczej dziewczyny. Zdawało mu się, że uciekła w o wiele bardziej spokojne rejony. Przewiesił sprzęt przez ramię i udał się za przeczuciem. Wtedy usłyszał stukot obcasów pasujących do szybkiego kroku z powodu krótkich nóżek. Już wiedział, że jest na dobrym tropie. Zdecydował, że przetnie jej drogę prostopadłą ścieżką, żeby nie czuła się skrępowana, gdyby szedł tuż za nią. Jak jakiś pedofil czy coś. Dlatego za kilka minut ich drogi skrzyżowały się, a on czekał na nią oparty plecami o słabo świecącą latarnię. Miał dłuższe nogi, toteż był pierwszy na skrzyżowaniu.
-Poczekaj, Cocoro.
Jeśli udało mu się zatrzymać słownie, to podszedł do niej skracając dystans do półtora metra. A jak nie zwolniła, poszedł krok w krok z nią, dopóki nie zatrzyma się. Gdy to wreszcie zrobiła, odezwał się ponownie przyglądając się jej drobnej posturze z rękami w kieszeni od spodni.
-Niezła sztuka z piorunami. Tylko następnym razem nie graweruj swego imienia na przedmiotach. Ten nie należy do mnie.
Także będzie musiał odkupić ten sprzęt, ale o tym nie wspomniał. Nawet, jak mogło tak się wydawać, to poszedł za nią z innego powodu niżeli w celu wyłudzenia kasy. Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. A miał wrażenie, że nie bez przyczyny zdecydowała mu się pomóc. Tylko...
-Dlaczego zdecydowałaś się jednak pomóc?
Utkwił ponownie wzrok na jej twarzyczkę, jakby oczekując wyjaśnień, a przecież nie musiała tego robić. Wszak kim był dla niej? Jakimś epizodem, nic nie znaczącym wampirem, który nie powinien zaczepiać przechodniów, zwłaszcza takich o piorunującej sile rażenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 22, 2015 9:02 pm

Dziewczyna szła spokojnie uliczkami. Słyszała jeszcze ciche oklaski i krzyki dzieci spowodowane lepszym, bardziej urozmaiconym występem chłopaka, któremu pomogła. Szybko zapomniała o całym tym incydencie i zajęła się swoimi sprawami, takimi jak.. Szperanie w komórce, tak jak zwykle. Idąc spokojnie ciemnymi ulicami i grając w ulubioną grę, usłyszała swoje imię. Zatrzymała się i spojrzała w stronę, z której wydobył się dźwięk. Zza cienia wydobył się ten sam chłopak, któremu kilka minut temu pomogła. Mógł zarobić krocie, a ten po prostu.. To olał? Westchnęła, kiedy zorientowała sie jak bardzo jest on wysoki. Znów powrócą bóle karku. Pomachała głową na boki i spojrzała mu w oczy, chowając telefon do któryś z kieszeni w sukience. Dopiero teraz mogła mu się przyjrzeć. Wysoki, wysportowany, ładna postura, kamienny wyraz twarzy i złociste oczy. Ten kolor właśnie przykuł jej uwagę. Mogła się w nich zatracić, ale wyrwał ją z zamyśleń, jego męski głos. Podrapała się po głowie, myśląc co zrobić z tym, że zepsuła czyjąjś rzecz. Westchnęła i cichym i bezuczuciowym głosem, zupełnie innym niż ten, którym mówiła wcześniej, powiedziała,
-Zapłacę za to, nie martw się. - Czyżby czytała mu w myślach? Nic bardziej mylnego, po jego zrzędliwej minie, było widać, że nie do końca mu się to widzi. W sumie, jak mogłoby mu się to podobać, chłopak zarabiał na ulicy, jako piroman. Był biedny. Żal jej było mu nie pomagać. Właściwie, to ona sama nadal tego nie wiedziała, dlaczego postanowiła mu pomóc. Bo co, bo zakłócił ciszę w dzielnicy, nad którą NIE panowała? Czy może dlatego, że miała takie widzimisie? Coco skaraciła w myślach swoje dziwne pomysły. Opuściła wzrok na swoje czerwone buciki i pogrzebała nimi w chodniku. Nie wiedziała do końca co powiedzieć. Głośno wypuściła powietrze i zamknęła oczy.
-Może tego po mnie nie widać, ale kiedyś byłam dokładnie taka sama jak ty. Musiałam robić z siebie debila, żeby zarobić na tabletki z krwią, bo po pewnym czasie zabrakło dzikich zwierząt w pobliskich lasach.. Wtedy, kiedy było o tym tak głośno w gazetach, może pamiętasz. Widząc co robisz ze swoimi ogniami, przypomniałam sobie czasy, kiedy to ja roznosiłam ulotki czy pomagałam babciom przejść przez ulicę. - Mówiła cicho, żeby tylko on usłyszał. Wzbudził jej zaufanie, mało osób jest w stanie zrobić takie wrażenie na Coco. Coś miał w sobie, czego nie miał nikt inny, ale po co mu to wiedzieć.
Aczkolwiek, nie miała zamiaru wchodzić mu z butami w życie. Pomogła, ale nie miała zamiaru więcej go widywać. Dlaczego? Chciała zaznać spokoju po nieciekawych przeżyciach z jednym z wampirów. Jej spokój trwał już tyle setek lat, a ona wciąż miała mało. Chłopak wzbudził w niej pewne zainteresowanie, ale bała się to pokazać. Bała się jeszcze bardziej zaufać. Dlatego też, ominęła go łukiem i postanowiła pójść dalej. Czy on podąży za nią? Szczerze, miała taką nadzieję. Ten chłopak emanował takim cudownym ciepłem, a nie wiedziała nawet jak on ma na imię. Mimo tego, że odeszła już na parę metrów, biła się z myślami. Zwykle szybko zapominała o mało znaczących faktach. Złapała się za głowę i myślała, myślała co ma zrobić. Jakkolwiek dziwnie to wygladało, Coco tupała, stała, obracała się, nie wiedziała co robi. Była zdezorientowana, czyżby przez niego?
Postanowiła, obróciła się na pięcie, zamykając oczy z uśmiechem na twarzy miała do niego podbiec. Jak szybko wyruszyła, tak szybko stanęła. A raczej padła. Co stanęło jej na drodze? Brzuch. Leżąc na ziemi, pogłaskała swoją głowę i spojrzała w górę. To był on. Spojrzała się na niego zła i zaczerwieniona. Złapała się jego nogawki i zaczynała się podnosić. Kiedy stała już kilka centymetrów od niego i przetrzepała sukieneczkę z kurzu podniosła głowę i uśmiechnęła się.
-Mam nadzieję, że nie widziałeś tego co tutaj wyprawiałam, nie? Nie? Nie? No błagam powiedz, że nie! - Dziewczyna była zażenowana, nigdy nie miała takiego buraka na twarz, jak w tym momencie. Jego ciężki wzrok nie pozwalał się jej ruszyć, więc przełknęła głośno ślinę, próbując przerwać dziwną ciszę.
-To.. Jak masz na imię?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Pon Lis 23, 2015 6:20 pm

-Sam zapłacę.
Uciął krótko debatę na temat "uszkodzonego" sprzętu do pokazu. Fakt, był biedny, lecz nie pozwoli, by płaciła za niego osoba, która mogłaby zostać skrzywdzona przez osobnika, od którego wypożyczył specjalistyczny kij. Zwłaszcza, że typ ten był spod ciemnej gwiazdy, ale przy forsie. Oficjalnie prowadził lombard, jednak wiadomo, że na czym innym można najwięcej zarobić.
Zadziwiające, że ta oto niepozorna wampirzyca kiedyś miała podobne szczęście do chłopaka. Do tego stopnia, iż wyniszczyła faunę w pobliskich lasach, o czym nie słyszał, gdyż jego pamięć sięgała zaledwie do dwóch miesięcy wstecz. Ktoś tam co prawda przebąkiwał, że jakiś czas temu tabletki z krwią kosztowały krocie, bo nie miały alternatywy. Te sprawy mogły się zbiegać bardziej niż przypuszczał.
-Dobrze, że nie musisz już tego robić.
Spuentował zwięźle wypowiedź Cocoro, nie wiedział co rzec więcej. Jeszcze dodatkowo zamyślił się nad tym, że jak jedna mała wampirzyca mogła zachwiać równowagę w przyrodzie. Być może w tamtejszych czasach było więcej takich osób, jak ona? Mimo zamyślenia ukradkiem spoglądał na zachowanie dziewczyny. Stał w miejscu, a ona go tak po prostu wyminęła jakby był znakiem drogowym postawionym na chodniku niżeli chwilowym rozmówcą. Wyprostował się odrobinę w kręgosłupie i skręcił głową w stronę odchodzącej Lolitki. Hm, czyżby aż tak obawiała się kogoś z plebsu, by nie zarazić się na nowo biedą? Nie, na pewno nie. Dziwne, odważyła mu się coś o sobie powiedzieć, a teraz odchodzi jakby nigdy nic. Poprawił kij przewieszony przez plecy i udał się cicho za Długowłosą. Która stanęła nagle, a on dwa metry za nią. Nawet nie zdążyła się porządnie odwrócić, a już wpadła na ulicznika. Jej uderzenie przypominało cios zadany niezwykle miękką poduszką, przez kogoś o niewielkiej sile. Zmieszała się tak bardzo, iż zaczęła trajkotać jak potłuczona. W sumie zderzyła się ze sporym impetem w mocno stąpającego po ziemi kolesia, musiało boleć. Milczał obdarzając ją przenikliwym spojrzeniem, ale nawet nie odezwał się. Szczerze to nie wiedział co powinien robić w takich sytuacjach. Wzruszyć rękoma nie warto, bo to oznaczałoby zbagatelizowanie sprawy, ale jakby odniósł się prześmiewczym komentarzem - popełniłby jeszcze większy błąd.
Dlatego to dziewczyna odezwała się pierwsza. Niemrawo, ale pierwsza. Chciała rzeczywiście poznać jego imię, czy szukała tematu zastępczego po małej gafie? Cóż, nie będzie jej trzymać w poczuciu wstydu, nie zasługuje na to. Jako jedyna wampirzyca zwróciła na niego większą uwagę, i to nie tylko w negatywnym sensie, także był jej coś winien.
-Lyuu -powiedział utkwiwszy złote ślepia uważnie w oczka towarzyszki- O nic się nie martw, Cocoro. Niczego nie widziałem.
Uśmiechnął się pogodnie, chociaż bardzo subtelnie i na krótko. Wszak mógł jeszcze być o coś posądzony. Że lubi małe, słodkie z aparycji i charakterne dziewczynki na przykład. Nie, nie był typem zboczeńca, ani nie uganiał się za towarzystwem. Tylko ta niewielkiego wzrostu Białowłosa zdawała się go przyciągać niewidzialnym magnesem, i właściwie nawet nie wiedział dlaczego. Takich jak on jest setki tysięcy, jednakże miał przeczucie, że tylko on przykuł uwagę Cocoro. Ze wzajemnością. Przecież gdyby nie to "coś", to zabawiałby dalej przechodniów i wyciskałby z nich kasę.
Skierował wzrok i kroki w drogę, w którą miała zamiar początkowo wybrać się Białowłosa, ale na tyle wolno przemieszczał się, żeby jego chwilowa towarzyszka mogła dorównać mu chodu. Jakby nie to, że miał osmolony t-shirt, wziąłby na ręce dziewczynę, by nie musiała co chwilę zadzierać głowy do góry. Albo on patrzeć się na nią z góry. Zdecydował się jednak ulokować ręce w kieszeni i patrząc przed siebie mówił spokojnie, lecz stosunkowo cicho. Nie wszyscy muszą wiedzieć o czym rozmawiają.
-Jak udało Ci się wyjść z biedy? Ktoś Ci pomógł, czy sama zdołałaś wyrwać się z marginalnej egzystencji?
Poniekąd gratulował jej sukcesu, nie musiała dalej przeprowadzać starsze osoby przez ulicę czy rozdawać ulotek, które i tak nie miały wzięcia. Może sprzedałaby mu receptę na to, co zrobić, by nie musieć w przypadkach najgorszych plądrować dzikie zwierzęta, tak jak to czyniła Szkarłatnooka. Albo coś gorszego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Pon Lis 23, 2015 9:39 pm

-Ta, jasne.. Ślepy by zauważył. - Kiedy wstała, patrzała się na niego z burakiem na twarzy. Była skołowana całą tą sytuacją, co najgorsze, on na to w ogóle nie zareagował. Sama nie wiedziała, czy to dobrze.. Czy może źle. To ona zwykła do bezinteresowności, aczkolwiek oboje się starali o jakiś kontakt, ten za nią szedł, a Coco nie mogła o nim zapomnieć, tak po prostu. Nadal się zastanawiała co tak na prawdę ją z nim łączy. Może jakieś wydarzenie z przeszłości, zaprzeczyła sama sobie, widziała go po raz pierwszy. Wtedy wpadł jej jeden pomysł do głowy. Może oni oboje chcą, żeby coś ich łączyło? Pokręciła przecząco głową. Na pewno ten nie zainteresował się taką wampirzycą jak ona. Nie mógł. Ona miała być sama. Takie fatum nad nią krążyło, bała się drugiej osoby, ale dlaczego jego nie? Zadawała sobie sama pytania, nie znając odpowiedzi. Niewiedza jest jednak najgorsza.
Spojrzała na niego. Uginały się pod nia kolana, kiedy ten tak na nią spoglądał. Takich oczu nigdy nie widziała. Może dlatego były dla niej tak piękne. Miała trochę opóźniony zapłon, więc jak ten odeszdł już na kilka metrów, wtedy dopiero się zorientowała, że czas iśc, brawo Coco! Dogoniła go, tupiąc obcasami o ciemny chodnik. Nie wiedziała dokąd zmierzają, ale wprowadzał ją w bardzo ciemne uliczki, dlatego też ze strachu przed ciemnością załapała się jego rękawa czarnej kurtki. Nie musiał wiedzieć dlaczego, miała ochotę, i już. Wsłuchiwała się w jego słowa, jakby miało to zaważyć nad jej losem. Chwilę się zamyśliła. W sumie, nie wiedziała czy odpowiadać, niby to tajna organizacja.. Ale z niewiadomych przyczyn ufała temu człowiekowi, więc westchnęła i zaczęła mówić, caly czas patrząc się przed siebie.
-Pewnego dnia znalazłam list na moim łóżku. Zawieral propozycję spotkania w dotyczące nowej pracy. Oczywiste było to, że poszłam. No i wyszło na to, że pracuje w jednej z większych organizacji ochronnych w Yokohamie.. Ale czy to jest takie ważne.. Nie wiem. - Na myśl o tym jakby dalej żyła jeszcze bardziej zrzędła jej mina. Nie lubiła tych czasów, kiedy źle się uczyła i jeszcze musiała popylać z każdą ulotką do każdego bloku danej dzielnicy.. W jeden dzień. Ciekawiła ją jedna rzecz. Właściwie, nie miała czego żałować, więc zanim ten zdążył odpowiedzieć na jej poprzednia wypowiedź, zakłóciła ciszę.
-Właściwie.. Dlaczego zignorowałeś tłum, który dla Ciebie przyzwałam? Mogłeś zarobić owiele więcej niż te marne pare monet co ja Ci wrzuciłam. - Była okropnie ciekawa, czy ten też czuje to samo co ona. Zamknęła oczy i stanęła chwilę, powodując u niego to samo. Spojrzała do góry. Zacząły powolo spadać nieliczne płatki śniegu. Czyżby nadchodziła zima? Uśmiechnęła się i wyciągnęła twarz, żeby kilka płatków mogło spaść na jej biała twarz. Uwielbiała to uczucie. To był jedyny dotyk, który tolerowała po niemiłych przeżyciach.
-Wiesz dlaczego śnieg jest biały? Bo zapomniał jaki ma kolor. Tak jak ja zapomniałam jak to jest poczuć ciepło drugiej osoby. - Mówiła wciąż przyjmując pojedyńcze płatki na twarz. Jej zachowanie było dziwne, ale zawsze tłumaczyła to sobie za dużym odizolowaniem od ludzkości. Była ciekawa jego reakcji. Zamknęła oczy i oparła się o niego. Czuła nawet jego ciepło, którym na prawdę mocno emanował. Czyżby to tylko przez to, że jego żywiołem był ogień.. Czy może faktycznie tak było. Chciała tak zostać. Nie tylko na kilka sekund.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Wto Lis 24, 2015 5:58 pm

-Zarobiłem więcej idąc za Tobą.
Powiedział trochę tajemniczo, chociaż uwagę dziewczyny przykuł śnieg, który chciała pochwycić, nawet na swoją twarz. Była przy tym bardzo radosna, wręcz szczęśliwa, jak kolejne płatki śniegu zdobiły jej policzki. Przyglądał się jej igraszkom, jej entuzjazmowi, który bił od niej mocniej niż od niego żar. Teraz bardziej przypominała dziewczynkę, albo osobę, której w życiu wszystko powiodło się.
Zmrużył odrobinę powieki i sam spróbował tej zabawy. Skierował podbródek wysoko ku niebu, by móc spoglądać na spadające płatki śniegu, lecz te roztapiały się w locie, zanim ulokowały się na jego twarzy. Z ust wypuścił smużkę mgły przypominającą dym z papierosa. Szczerze, gdyby nie Szkarłatnooka towarzyszka, nie wiedziałby jak nazywa się to zjawisko atmosferyczne. Złote oczy zbyt ciekawie oglądały śnieg, tak więc dało się wywnioskować, że widzi go po raz pierwszy. Dwa miesiące temu, gdy nagle znalazł się sam w ciemnym zaułku z okropnym bólem głowy, jeszcze pogoda zbliżona była do lata niżeli zimy. A niczego, co działo się przedtem, nie pamiętał.
Ocknął się z zadumy, kiedy właśnie po raz pierwszy Cocoro nazwała to białe coś po imieniu. Bardzo poetyckie stwierdzenie Białowłosej o barwie śniegu świadczyło o jej dojrzałości, jednocześnie wskazując ukrywaną słodycz. Poza tym wyobraźnia to najlepszy kompan podczas samotnych dni. Pochwalał takie podejście, trzeba mieć w życiu chociaż odrobinę fantazji, i marzenia. Nawet te najmniej osiągalne, aby nie stać się tylko cieniem samego siebie. Pionkiem w tłumie. Lecz coś innego przykuło jego uwagę. Wspomniała o tym, iż zapomniała jak to jest odczuwać ciepło drugiej istoty. Czyżby wtulając się do jego boku chciała pokazać, że to dzięki niemu przypomniała sobie o dobrych cechach innych osób? Lyuu posiadał ich niewiele, mimo to Cocoro dostrzegła w nim kogoś, do kogo przywarła fizycznie. Bardzo możliwe, iż także psychicznie, wszak nie o cieple cielesnym miała na myśli. Mówiła o tym, że jej przeszłość była nieprzyjemna, bardzo możliwe więc, że przecierpiała niejedno. Ile mogło dziać się przez dwieście lat? Bardzo wiele.
Wtedy też sięgnął dłonią do wtulającej się w niego Wampirzycy i wplótł palce w jej kosmyki włosów. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił, lecz nie wycofał ręki. Tylko głaszcząc główkę i spoglądając w oczka Cocoro powiedział:
-A ja sądzę, że śnieg zazdrościł koloru Twoich włosów i zapragnął mieć taką samą barwę.
Przeczesał delikatnie fryzurkę towarzyszki i później podał jej swoją dłoń do pochwycenia. Pachniała benzyną, ale tak jak reszta ciała, emanowała ciepłem. Jak tylko poczuł, jak jej drobne palce zacisnęły się na jego dłoni, odwzajemnił uścisk. A drugą ręką poprawił sprzęt na plecach i zapytał:
-Dokąd zmierzałaś? Odprowadzę Cię, o ile mogę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Sro Lis 25, 2015 8:32 am

Nie do końca wiedziała o co mu chodzi więc przymknęła oczy. Jak można zarobić idąc za kimś? Więcej pieniędzy mu nie da, nie ma takiej mowy! Uśmiechnęła się, wiedząc, że i tak podarowałaby kilka monet z wielkim uśmiechem na twarzy. Aczkolwiek chyba nie chodziło mu o to.
Otworzyła ciężkie powieki i spojrzała na Lyuu. Cieszył się jak małe dziecko z zimy. Ciekawość? Który normalny wampir, który mógł widzeć śnieg tysiące razy tak reaguje na białe płatki? Wyglądał jakby urodził się wczoraj. Ten fakt jeszcze bardziej przyciągał Coco do tego chłopaka. A raczej mężczyzny, wyglądał dojrzale, co jeszcze bardziej podobało się dziewczynie z każdą sekundą kiedy mogła podziwiać jego posturę, włosy i te oczy. Ocknęła się z dziwnych przemyśleń, kiedy ten przemówił. Spuściła wzrok. Było to miłe, nigdy wcześniej nie usłyszała tak pięknego zdania na temat jej wyglądu. A jak słyszała, to zapewne zapomniała, jak o większości ludzi, którzy mieli z nią do czynienia. Te kilka sekund, w których zmieścił się Lyuu z wypowiedzią wiedziała, że szybko nie zapomni. Bo dlaczego? Wypowiedziała swój cytat już niejednej osobie, ale nie usłyszała wcześniej równie dobrej i ruszającej nawet kamienne serce dziewczyny odpowiedzi. Zaczerwieniła się, kiedy ten zaczął przeczesywać jej włosy, było to niezwykle przyjemne uczucie. Obróciła się z niezadowoleniem na twarzy i zobaczyła jego dłoń, która zapraszała jej rączke do pochwycenia. Po raz kolejny wbiła wzrok w czerwone buciki i mocno zacisnęła palce. Małą dłonią, zdołała tylko pochwycić trzy palce czerwono włosego. Dreptała nieco szybciej od niego, jego jeden krok to dla Coco dwa, ale nie było źle. Gdyby mieli iść jej tempem Lyuu musiałby co krok się zatrzymywać. Westchnęła tylko, karcąc w głowie swój wzrost.
-Byłeś kiedyś w Akademii Cross? Aktualnie tam mieszkam. I ty w tym momencie też. Bez żadnych ale. - Mówiła cicho i bez uczuć. Nie pozwoli mu więcej mieszkać pod mostem czy w schronisku dla bezdomnych. Nie przypominał w żadnym calu takiej osoby, więc dlaczego ma się porównywać do nich, śpiąc razem z tymi śmierdzacymi istotami i bezrobami w jednym mieszkaniu? Nie ma takiej mowy.
-Bez żadnych dyskusji wykąpiesz się u mnie, a ja wypiorę Ci rzeczy. - Jeśli ten próbował się odezwać, poraziła go lekko prądem, powodując nieco przyjemne dreszcze, jeśli nie, nie zareagowała. Dziewczyna mimo swojego wrodzonego chłodu i nienawiści do drugiej osoby, postanowiła się nim zająć. Dlaczego? Bo sama kiedyś była niżej niż on. Poza tym, wzbudzał u niej Coco za dawnych lat, dziewczynę z gołębim sercem. Czy uda mu się przebić kamienną powłokę jej serca? Niby ogień nigdy nie spali kamienia.. Aczkolwiek miała nadzieję, że takie coś się stanie. Po zmianie jej charakteru, nikt wcześniej nie zdołał na tyle zainteresować Coco swoją osobą. Czyżby los w końcu zesłał na osobę Coco człowieka, który mógł wiele zmienić w jej dotychczasowym życiu? Nie wiadomo, ale wiadomo, że dziewczyna tego pragnęła. Spojrzała jeszcze na niego i uśmiechnęła się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Pią Lis 27, 2015 8:22 pm

Aż tak nie przywykła do przyjmowania komplementów? Zadziwiające. Być może musiał z przykrością stwierdzić, że nie miała z kim dzielić czasu. Mimo, iż pracowała w firmie ochroniarskiej, gdzie pewnie otaczali ją w większości mężczyźni, najwyraźniej nie było czasu na spoufalanie się. Jej speszony wzrok, rumiana cera, odrobinę nerwowa postawa zdradzały ją. A powiedział tylko trochę błahych słów. Szczerze to chciał, by było jej miło, lecz nie przypuszczał, że osiągnie swój cel. Nie, żeby uważał Cocoro za osobę naiwną, tylko miał wrażenie, że otwarła się na jego osobę. I on dla niej też, chociaż nie powinien, bo świat to jedno wielkie bagno, które ściąga na dno. Ale... od każdego dna można odbić się, tylko trzeba mieć dla kogo.
Widząc radość towarzyszki już wiedział, na kogo można liczyć w tej kwestii.
Jak tylko wyciągnął dłoń w jej stronę, pochwyciła trzy jego najbliższe palce i ścisnęła je swoją drobną piąstką. Strasznie zimne rączki, powinna była ubrać się cieplej, albo... albo wtulić się mocniej w Lyuu, którego gorąc mógł roztopić śnieg. Właściwie tam, gdzie stanął stopą, pozostawała kałuża. Urocze dziewczę obok musiało uważać, aby nie ubrudzić sobie czerwonych bucików na obcasiku. O czymś myślała, świadczyło o tym jej lekko zmarszczone brwi i nieobecny wzrok. A jak przemówiła, to aż stanął w miejscu z towarzyszką włącznie. Mówiła beznamiętnie o czymś, co dla niego oznaczało wielkie zmiany. Chciała go zabrać ze sobą do jakiejś Akademii. Jego, faceta z ulicy, z amnezją i poważnymi zaburzeniami w diecie. Porwała się z motyką na słońce. Nie wierzył, iż miałaby wobec niego złe intencje, lecz...
...aua. Kopnęła go prądem za samą myśl! To nie fair! Hm, samo zetknięcie z prądem nie było czymś rewelacyjnym, lecz późniejsze mrowienie - już tak. Westchnął tylko głośno odrobinę kręcąc głową na boki, lecz spod odrobinę zmrużonych powiek wyłoniły się dwie szczęśliwe, złote monety obdarzające drobną w posturze Wampirzycę.
-Będziesz potrzebowała sporo proszku do prania.
Poprawił chwyt jej dłoni na swojej, lecz za chwilę pochwycił jej drugą rękę i porwał ją ku górze, to jest koło barku. Oby tylko nie czuła się urażona, że podciągnął ją do góry jak dziecko, jednak zdawał sobie sprawę, że męczyła się zadzieraniem główki ku niemu. No i mógł rzucić szybsze tempo, by nie zamarzli w parku. Póki miał w sobie dość sił witalnych, będzie grzać za dwoje. Niestety, je kilka tabletek z krwią dziennie, a przy sobie miał dwie sztuki. Albo będzie musiał ograniczyć spożywanie, albo będzie zmuszony... nie... nie może narażać Cocoro na nieprzyjemności.
Wracając, towarzyszka kierowała nim, dokąd ma się udać, a im bardziej oddalali się od miejsca ich pierwsze spotkania, tym jego krok stawał się mniej pewny. Nie znał tych okolic, toteż był bardzo ostrożny. Najgorzej, że jak mijał ludzi, to ich zapach już podkręcał kubki smakowe wampira. Aż zęby swędziały. Może stąd był taki milczący, iż rozpraszał się otoczeniem, i nie mógł znaleźć niczego pewnego w drodze do Akademii.
-Daleko jeszcze?
Jego ciepłota ciała spadała łeb na szyję. Poprawił uchwyt na partnerce, by przypadkiem i ona nie spadła łeb na szyję. Kiedy minęli już większe zbiorowisko ludzi i znaleźli się w odosobnieniu, mógł wreszcie odezwać się.
-Co robisz w tej... Akademii?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Pią Lis 27, 2015 9:00 pm

Westchnęła tylko kiedy wspomniał o proszku do prania. O to się nie musiał martwić, a dlaczego?
-Tego akurat mam sporo. Wypranie takiej sukienki, trochę.. Kosztuje tej chemii. - Zachichotała, wiedząc ile już pieniędzy na to wydała. Poczuła nagle, jak wzbija się ku górze. Nie było to normalne, ponieważ nie do końca zdawała sobie sprawę, z tego.. Że ma skrzydła? Nie, to musiało być co innego. Coco poczuła jego dość twarde dłonie na swoim ciele. Wytrzeszczała oczy. Nigdy wcześniej nie była tak wysoko. Mogła teraz patrzeć na wszystkich z góry, tak jak całe 200 lat wszyscy na nią. Było to dla niej coś nowego. Wydała z siebie też kilka dźwięków zadowolenia i.. Zdziwienia! Zakryła dłonią buźkę, kiedy chichotała. Bo co mała dziewczynka, 1,50 m wzrostu moga wiedzieć jak jest na wysokości ponad 2 metrów! Dla każdego takiego człowieka byłoby to coś nowego. Lekko też bujała się lewo i prawo, podskakiwała, wymachiwała rękami. Nie zwracała większej uwagi na to, że ludzie ją obgadują. Dziecięca radość zapanowała nad nią.
Dziewczyna widziała, że ten coraz bardziej zwalnia. Najwyraźniej już nie znał tej okolicy. Cóż się dziwić, na teren akademii nie wchodzą takie osoby. Czas być pierwszym, panie ładne oczy! Dlatego też, zeskoczyła z niego, lądując na miękkich nogach. Widać, że to miała opanowane, no bo co, łóżka są czasami nieco za wysokie, przez co Coco nie raz musiała z nich zeskakiwać. Stanęła po jego prawej stronie i ponownie złapała za kilka jego palców, mocno zaciskając łapki. Widziała, że się boi, aczkolwiek nie miał czego. Spojrzała w górę i ruszyła w stronę głownej bramy.
-Nie, nie jest daleko, właściwie, już widzisz bramę. - Pokazała mu palcem. Na ziemi nie była już tak radosna i nie tryskała już tak energią. Kiedy przekroczyli bramę, dziewczyna skierowała go w stronę nocnego akademika, żeby zajść do jej pokoju. Chodząc korytarzami, mijali dużo wampirów, które niegrzecznie, bo chamsko i z góry patrzyli się na Lyuu. Coco za każdym razem, kiedy to widziała, przytłaczała ich swoim własnym wzrokiem. Nie lubiała takich zachowań, a w szczególności na osobie, która jest bardzo do niej podobna, pod pewnymi wzgledami. To tak jakby byli niezbyt fair dla niej. Ale kto mógł wiedzieć o jej przeszłości? Zaledwie nikt.
Dziewczyna stanęła przy drzwiach numer 768. Były one bardzo daleko położone, także trochę im droga zleciała. W ciszy. Dziewczyna nie lubi rozmawiać, kiedy ktoś może to usłyszeć. A tutaj ściany mają uszy. Szukając kluczyków, grzebając po kieszeniach, zaczęła mu odpowiadać na wcześniejsze pytanie.
-Co się tu robi. Uczęszczamy tutaj na zajęcia, które odbywają się w nocy. A Ci, którzy nie mają domu, albo nie mieszkają w pobliżu.. Znajdują się w akademiku. Typowa szkoła. - Kończąc wypowiedź przekręciła kluczyk w drzwiach i otworzyła je. Weszła pierwsza i zaprosiła chłopaka do środka skinienem ręki. Kiedy ten wszedł zamknęła drzwi. Na klucz. Głupie przyzwyczajenia. Coco mieszkała sama, przeszła przedpokój i weszla do swojej sypialni. Można było poczuć delikatny zapach róży. A w całym pokoju kilka drobiazgów, który zmienił szary zwyczajny pokój w miare kobiecy. Białe dodatki, kwiatki, zegar, półka na książki, biurko.. Wszystko nie było już takie szare. Dziewczyna poprawiła kołdrę i usiadła po turecku na łóżku. Pokazała palcem pewne drzwi.
-To jest łazienka, w której jest odrębna kabina. Jak będziesz już się kąpał, to mnie zawołaj, wtedy wejdę i puszczę pranie z twoimi rzeczami.. Myślę, że nie będzie Ci przeszkadzało chodzenie w samych bokserkach, co? - Spytała niemalże prawie z emocjami, patrząc prosto w jego oczy. No na co czekał? Już, już! Wyganiała go z pokoju, charakterystycznymi ruchami rąk.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 29, 2015 10:57 am

Cóż, taka kreacja musiała mieć odpowiednie specyfiki, by materiał nie wyprał się od zazwyczaj podłej jakości składników zwyczajnego proszku do prania. Zatem wybierając droższy proszek wydawała sporo pieniędzy. Tylko czy ciuchy Lyuu przetrwają próbę pralki? Były solidnie podniszczone, i może jedynie kurtka wyglądała na solidną. Może dlatego, że dostał ją w ramach zapłaty za drobne zlecenie?
Nieważne. Cocoro najwyraźniej wiedziała co mówi, chociaż jej reakcja na posadowienie jej na baranach trochę bawiła go. Odrobina przeczucia, iż Białowłosa ma w sobie głęboko skrywane dziecko, okazała się prawdziwa. I bardzo dobrze, swobodniej było wśród jej wołań zadowolenia przemierzać długi dystans w nieznane. Podbił także tempo chodu, aż dotarli do bramy Akademii, a później przemierzali korytarze. Nieprzyjemne dodam dla Lyuu, gdy mijał współrasowców, którzy drwiąco, kpiąco lub z chichotem żenady odnosili się na sam widok Czerwonowłosego mężczyzny. Nie prezentował się schludnie jak na wampiry przystało, z jakimś kijem na plecach i idąc za rękę z drobną Lolitką, która karciła spojrzeniem jej kolegów lub koleżanki z klasy. Starał się nie rozglądać na boki, lecz czuł na sobie ich jadowity wzrok. Taki, że nie jest mile widziany, że co robi tu ten śmieć, że najlepiej pasowałby mu kubeł na śmieci. Na szczęście oboje zniknęli zaraz za drzwiami pokoju numer 768, i mógł uwolnić się od ów uczucia. I skupić się tylko na gospodyni czterech kątów, do którego go zaprowadziła.
Przy okazji opowiedziała, co robi się w Akademii, gdy mocowała się z zamkiem u drzwi. To całkiem ciekawe - nauka nocą, a resztę czasu można było spędzać w ciszy w pokoju. Nie wiedział jak zarabiają na posiłek, czy są wydzielane jakieś racje żywnościowe czy musieli załatwić to we własnym zakresie. Delikatnie zsunął z siebie sprzęt do pokazu żywych ogni i oparł w kącie przedpokoju, gdy już weszli do środka. Przytulny kąt. Widać, że mieszkała w nim kobieta, lecz znów nie raziło go nic różowego. Nic, prócz zapachu róż, lecz to akurat miły akcent dla powonienia. Zaraz pokazała mu Lolitka drzwi do łazienki i przedstawiła swój plan. Przechylił trochę głowę na bok i podrapał się za uchem, gdy chciała, by mogła uprać mu rzeczy, by sobie chodził później w gaciach.
-Robiłem gorsze rzeczy niż chodzenie w samych bokserkach, także spokojnie.
Odparł bez większych oporów i skierował swe kroki od razu do łazienki. Jej dom - jej zasady. Jako, iż jego głównym żywiołem był ogień, naturalnie unikał wody jak mógł. Niestety nie znał innego sposobu na pozbycie się brudu, toteż musiał poddać się bezbarwnej cieczy i wziąć jak najszybszy prysznic. Rozebrał się do rosołu, a ubranie pozostawił na koszu na brudne ciuchy. Wyjął tylko z kieszeni małą fiolkę z dwoma tabletkami krwi, którą postawił gdzieś przy umywalce wraz z naszyjnikami, by udać się wreszcie do kabiny. Zawołał zaraz Cocoro niezbyt donośnym głosem, bo nie wiedział jak grube są ściany do sąsiedniego mieszkania:
-Możesz już wejść.
Wnet zamknął za sobą drzwiczki do kabiny i poluźnił baterię, by z dyszla wyciekły pierwsze strumienie wody. Prędko przygotował sobie mydło, szampon do włosów i pożyczył sobie gąbkę jaką znalazł, by doszorować się z brudu i kurzu. Nie słyszał, czy Cocoro już weszła do łazienki, bo skupił się na jak najszybszym, a zarazem na jak najdokładniejszym wymyciu się. Im więcej czasu nadstawiał ciało na działanie wody, tym odpływały mu szybciej siły, tak że jak skończył (a było to zaledwie trzy minuty kąpieli), to po otwarciu drzwiczek chwiejnym krokiem wyszedł z kabiny i oparł się plecami o kafelki na pustej ściance z głośniejszym oddechem. Wzrok miał za mgłą, ale intuicyjnie sięgnął po najbliższy ręcznik i zaczął dość chaotycznie wycierać się z nadmiaru wody. Zrobił się pieruńsko głodny, zmęczony, wyciśnięty z życia, także nie zważając na nic zjechał tyłkiem owiniętym w ręcznik na posadzkę i oparty plecami o ściankę z kafelek zmrużył oczy. Nie spał, lecz odpoczywał. Na tyle odciął się od rzeczywistości, iż nie wiedział czy siedzi sam w łazience czy w towarzystwie Białowłosej, która mogła jeszcze kombinować coś z pralką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Lis 29, 2015 11:56 am

Zachichotała mimowolnie na jego słowa, na temat chodzenia w samych bokserkach po mieszkaniu. Zero wstydu, no no no.. Uśmiechnęła się w myślach, widząc już jego cudownie wyrzeźbione ciało. Usiadła przy biurku, kiedy ten wszedł do łazienki. Wyjęła fiolkę ze swoją krwią, którą wypiła. Nie lubiła pić czyjejś krwi. Było to dla niej niezbyt przyjemne. Za dużo bliskości, za dużo emocji. Zamknęła oczy, czując ohydny smak jej krwi. Nie lubiła jej, ale na zwierzętach z lasu nie miała zamiaru już żerować. Położyła czoło na biurko i zamknęła oczy. Wsłuchiwała się w dźwięk rzuconej kurtki na blat i innych ciuchów. Wstała i rozebrała się z czerwonej sukienki do samej bielizny. Wyjęła krótki top i spodnie z wysokim stanem. Usłyszała jego głos. Idealnie, bo w tym samym momencie skończyła się przebierać. Powiesiła sukienkę w szafie i skierowała się do łazienki. Otworzyła niepewnie drzwi, sprawdzając, czy tego już nie ma. Było pusto. Zamknęła za sobą drzwi i szybkim ruchem wrzuciła jego rzezy do pralki. Wiedziała co robić, ustawiła tryb na bawełnę, żeby nie poniszczyć jego ciuchów i puściła. Dość długo będzie się prać, około dwóch godzin, machnęła na to ręką. Spojrzała na fiolkę z tabletkami i naszyjnik, który leżał koło umywalki. Parsknęła. Dawno nimi się nie pożywiała. Powiesiła mu czysty ręcznik na wieszaku i już miała wychodzić. Stojąc tyłem do kabiny, usłyszała jak ten wychodzi. Stała tak jeszcze chwilę w bezruchu, sprawdzając czy ten zwróci na nią uwagę. Nic, cisza. Odwróciła się i spojrzała na niego, z troską. Widząc jaki ten jest słaby uklękła przed nim, siadając na nogach. Przeczesała jego wilgotne włosy.
-Następnym razem puść bardzo gorącą wodę, nie osłabi Cię to aż tak. – Chłopak nie dawał sobie rady ze znoszeniem kontaktu z wodą. Spojrzała na fiolkę z tabletkami, od razu skarciła swoje myśli, w jej pokoju nikt nie będzie pożywiał się tym gównem. Dlatego też, ugryzła się w nadgarstek i wypełniła swoją buzię krwią, nachyliła się nad nim i złączyła ich usta w pocałunku. Od razu wlała mu całą krew do ust. Odsunęła się od niego i spojrzała, tym razem bez uczuć. Westchnęła i zamknęła oczy.
-To Ci powinno pomóc, Lyuu. – Powiedziała, przejechała palcami po jego policzkach, szyi, karku i torsie, po czym podniosła się. Przemyła nadgarstek pod strumieniem wody, spojrzała jeszcze na butelkę. Wzięła ją do ręki i odwróciła się do niego, opierając się o blat. Pomachała fiolką w powietrzu.
-W tym mieszkaniu tego nie stosujemy. Od dzisiaj nie będziesz tego spożywać. – Otworzyła fiolkę i spuściła tabletki w zlewie. Uśmiechnęła się i położyła buteleczkę na wcześniejsze miejsce. Chciała dać mu trochę prywatności, więc kiedy ten znów zaczął normalnie funkcjonować, a było to widać, po tym jak wypił nieco krwi. Widząc jego rzucone bokserki na podłogę schyliła się po nie i rzuciła nimi w jego twarz. Zachichotała i wybiegła z łazienki, zamykając za sobą drzwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Wto Gru 01, 2015 7:41 pm

Mogła powiedzieć wcześniej, że jest tutaj ciepła woda. Skąd miał o tym wiedzieć? Eh, takie oczywiste dla każdego, ale nie dla niego, iż w Akademikach ciepła woda to podstawowe wyposażenie. Nie ma co jej winić, powinien domyślić się po czerwonej kropce na baterii. A tak, to teraz wzbudził współczucie u kogoś, kto raczej nie kreował wizerunku altruistki. W sumie poza wyjątkiem takim, iż wiele dobrego okazywała Lyuu. Nie powinna, a robiła to. Łącznie ze swoją krwią wpompowaną w usta chłopaka poprzez całus. Hm, czy to nie było celowe? Taki miły, gorący pocałunek... czyżby krew była pretekstem do złączenia warg? Nawet jeśli, nie żałował. Zdążył nawet delikatnie objąć odważną dziewczynę w okolicach pleców, żeby nie zasłabła czy coś w trakcie ofiarowania posoki. Pił ją ostrożnie, aby nie uronić ani kropli.
I dowiedział się, iż Szkarłatnooka ślicznotka nie toleruje tabletek. Trochę dosadnie to zademonstrowała, aż Lyuu zmarszczył brwi. Dla niego to było czyste marnotrawstwo. Może i nie smakowały najlepiej, ale żeby pozbywać się ich od tak?
-Nieroztropne.
Mruknął cicho, chociaż i tak nie mógł już ocalić utraconych tabletek. Zaraz też oberwał własnymi bokserkami, które rzuciła mu chichocząca się Cocoro. Eh, nie zrozumie kobiet. W gruncie rzeczy od kiedy poznał jej smak krwi, tym bardziej nie może zrozumieć, jak dziewczyna o tak słodkiej posoce mogła mieć ciężko w życiu. Niby skrywała swoją osobowość pod płaszczykiem obojętności, lecz krwi nie da się oszukać. Aż był ciekaw, czy jak dobrze się postara, to czy zechce pokazać swoje prawdziwe oblicze.
Zaczynało mu na niej zależeć, odkąd pozwoliła się dotknąć i ujrzał jej uśmiech z rumieńcami po komplemencie. Do tego stopnia, iż miał wyrzuty, iż przyjął krew Białowłosej do swych ust.
Powoli wygramolił się z podłogi i ubrawszy bokserki wyszedł z łazienki, oraz pokazał się bądź co bądź Długowłosej. Rzeczywiście było co oglądać. Długie i żmudne ćwiczenia kuglarskie wyrzeźbiły większość mięśni, ale nie do takich rozmiarów, by dostać przezwisko Pudzian. Prędzej Usain Bolt, czy inny sportowiec. W dodatku po posoce dziewczyny odzyskał koloryt i ciepłotę ciała, którą tym razem oszczędzał, lecz i tak dało się wyczuć różnicę między zwykłym wampirzym ciałem, a tym z ogniem w środku.
Być może niedługo i tym na zewnątrz.
Póki co przeszedł wgłąb salonu i stanął naprzeciw Lolitki z rękoma trzymającymi się za kości miednicy. Nie, nie robi jej prywatnego pokazu striptizera, nie zwracał uwagi na to, iż jest bez ubrań.
-Skoro mamy mieszkać ze sobą, może... -zrobił krótką pauzę, by skrzyżować spojrzenie z gospodynią- ...opowiesz coś więcej o sobie?
Odwdzięczy się później tym samym, aczkolwiek kobiety mają pierwszeństwo, prawda? Poza tym nie miał wiele do mówienia. Inna rzecz to taka, iż ze względu na swoje położenie powinien znać swoje miejsce i nie wychylać się przed szereg, nawet jeśli niektóre decyzje nie należały do rozsądnych. A rozsądne było chodzenie w samych bokserkach w towarzystwie dopiero co poznanej wampirzycy? Chyba nie, jednak nie zawaha się użyć cięższych dział do wymierzenia, aby nie z litości, tylko z przyjemności chciała dzielić z nim swoje cztery kąty. Nie znał nikogo, kto by zdobył się na taki gest wobec nieznajomego wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Gru 06, 2015 10:05 am

Skomentowała tylko jego słowo, na temat marnotractwa tabletek zwykłym parsknięciem. Nie tolerowała ich, miała przez nie bóle głowy, brzucha, mięśni, ogólnie było to dla niej niedobre, mogła sobie nawet zmyślać co powodowały u niej spożycie tych tabletek, żeby tylko ich nie jeść. Bo, dlaczego nie, prawda? Odchodząc, rzuciła bokserkami w jego stronę, chichocząc. Wyszla z łazienki i zamknęła drzwi. Oparła się o nie ciężko i osunęła się na nich, zakrywając twarz. Zastanawiała się właściwie co dalej. Zamieszka u niej, zacznie chodzić na zajęcia? Na myśl o zamieszkaniu, serce samo się radowało i zaczęło szybciej bić, na jej twarzy pojawił się nawet lekki uśmiech. Aczkolwiek, próbowała wyobrazić sobie go na zajęciach, od razu pokręciła głową, nie wiedziała dlaczego, ale nie pasował on do tego rodzaju młodzieży. Poza tym, do końca roku pozostało nie wiele, nie ma w tym większego sensu, żeby teraz zaczął chodzić. Czując, że zaczyna boleć ją tyłek, od siedzenia na twardej podłodze wstała i weszła do swojego małego salonu. Nie było to wielkie mieszkanie, aczkolwiek, jedno z większych w akademiku. Masz Ci los, tak trafiła. Stanęła przed szafą, opierając dłonie na swoich pośladkach. Zastanawiała się, czy ma coś co ten mógłby założyć. Pacnęła się w głowę na tą myśl, skąd miałaby mieć męskie rzeczy. Usłyszała charakterystyczny dźwięk klamki i otwierających się drzwi, dopiero po chwili obróciła się na pięcie. No i po raz kolejny ją zaskoczył. Lyuu stał dokładnie przed nią w samych bokserkach. Jej serce zaczęło szybciej bić, a ta zaczęła lekko drżeć. Nie codziennie stoi przed dziewczyną taki wampir. Było dużo przystojnych wampirów w akademii, ale Lyuu był inny. Do tego chłopaka ją ciągneło a nie do innego. Przypadek? Podniosła wzrok, cala czerwona, z jego klatki piersiowej, kiedy ten zaczął mówić. A raczej zadał pytanie. Coco nie mogła się skupić. Każdy jego ruch wydawał się być doskonały. Nawet głupie skrzyżowanie rąk. Sama też zrobiła to samo, robiąc przy okazji dość śmieszną minę, udając wielce obrażoną. No nic, nie wytrzymała i po kilku sekundach zaśmiała się, dość delikatnie. Zamknęła nogą szafę. Włożyła palec wkazujący tak, by objąć palcem jego gumkę od bielizny i zaczęła go ciągnąc w stronę łóżka. Tak, to było dziwne, nawet wyglądało to dziwnie, aczkolwiek w jej zachowaniu nie było ani nutki erotyzmu. Coco wszystko robiła tak dziecinnie, tak beztrosko, że nawet nie mogła myśleć o tej sytuacji w erotycznych kolorach. Usiadła na łóżku, które stało przy ścianie. Oparła się o nią plecami. Położyła na swoich kolanach poduszkę i zaczęła w niej skubać paznokciami. Westchnęła ciężko.
-Tak na prawdę nie wiem co mam Ci o sobie powiedzieć. Ile mam lat, jakie jest moje prawdziwe imię i nazwisko, skąd pochodzę? To błache rzeczy według mnie. Pewnie, ciekawi Cię to, dlaczego jestem dla Ciebie taka miła i postanowiłam przyjąć Cię w dom. - Tu spojrzała na niego i machnęła głową, żeby ten usiadł koło niej, nie na darmo położyła poduszkę na swoich kolanach, ale czy ten się w ogóle zorientuje, nie zważała na to. Cokolwiek by ten nie zrobił, oparła głowę o ścianę i znów zaczęła bardzo cicho mówić.
-Dla mnie samej pozostanie to zagadką. Nie wiem co mnie do Ciebie pociągnęło. Może sam fakt, że pobiegłeś za mną, olewając całkowicie resztę świata? To było słodkie. Ale.. Widząc Ciebie, jak starasz się o widownie, widziałam siebie kilka lat temu, zanim zostałam zatrudniona w pewnej firmie. Tak na prawdę, jako pierwsza osoba od lat, wywołałeś u mnie dziecięcą radość. Nie wiem jak przebiłeś się przez kamienną powłokę mojego serca. Zazdroszczę Ci. Prawdziwy dar. - Jeśli ten leżał z głową na poduszce pogłaskała jego włosy, przeczesując je palcami, jeśli zaś siedział obok, poklepała go tylko po ramieniu, lekko się uśmiechając.
-Poza tym, jestem Cynthia Patel. Aczkolwiek.. Wolę Cocoro. No i, jestem nieco stara, 247 lat. - Dodała jeszcze szybko, zupełnie o tym zapominając. Coco powoli dopadało zmęczenie, powieki dla niej stawały się coraz cięższe, a siedzenie wydawało się największą męką na świecie. Opadała z sił, przecież dużo się dzisiaj działo. Jej marzeniem było się wtulić do poduszki i zasnąć u boku Lyuu. Ale przecież mu tego nie powie, nie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Gru 06, 2015 7:16 pm

Zabawne, sama zasugerowała, że będzie musiał obyć się bez ubrań, a jak tylko po krótkiej przerwie znów mieli okazję się widzieć - Cocoro oblała się rumieńcem. Myślała, że żartował z paradowaniem w gaciach? Ha, dobre sobie. Najwyraźniej musi dopiero poznać Lyuu, żeby wiedzieć co wypada mówić, a co nie, by nie wziął tego dosłownie. Zero skrępowania, zero wstydu, jakby robił rzeczywiście gorszące sceny w życiu. Nie, najzwyczajniej w świecie nie przejmował się, bo też nie miał czego ukrywać. I tak w pewnym sensie był goły, to i cieleśnie już mu nie zaszkodzi.
Zabrany z salonu do sypialni rozglądał się pobieżnie po kątach. I tak w centrum uwagi była drobna dzieweczka ze szkarłatnymi oczyma i jej spowiedź na temat tego, dlaczego zainteresowała się żebrakiem. Cóż, nie chciał naciskać na sprawy personalne, ale to najmniejsze zmartwienie. Był zaciekawiony, iż zdecydowała się powiedzieć, iż tylko on zdołał rozkruszyć jej kamienne serce. W międzyczasie utkwił wzrok na poduszce i na znak, położył się tak, by twarz mieć ku górze, a potylicę na poduszce. Przyjemna ulga. Łóżko było odrobinę za krótkie, toteż podkulił nogi w kolanach, i zdecydował się skomentować ów niecodzienne zdarzenie między nimi.
-To nie dar. Najwyraźniej mam jedyny klucz pasujący do Twojej, i tylko Twojej kłódki.
Powiedział spokojnie nie odrywając złotych ślepi na tą, która darzyła go różnymi gestami. To przeczesywała mu włosy, to patrzyła się na niego z takim jakby wyrozumiałością, a przecież nie znała do końca jego historii. Być może domyślała się, iż młodzieniec nie bez powodu znalazł się na bruku.
-Oficjalnie nazywam się Lyuu Honoke. Więcej szczegółów nie znam - nie pamiętam niczego, co działo się dwa miesiące temu. Do tej pory mieszkałem pod mostem. Zjadałem trzy tabletki z krwią dziennie, także nie wiem, ile to będzie w przeliczeniu na litr posoki... Chce Ci się spać.
Dodał to ostatnie zdanie takim samym obojętnym tonem, co poprzednie sentencje, aczkolwiek podźwignął się z kolan gospodyni i zerknął na nią z troską. Czyżby aż tak przynudzał? E nie, mieli oboje sporo wrażeń, w dodatku skoro od dawien dawna Wampirzyca nie okazywała takiej radości jak jemu, to organizm wytężył bardziej swoje siły. Zatem czas na sen. Nie miał nic przeciwko.
Pochwycił Cocoro za boczki i najpierw posadowił na swoich udach jak laleczkę (głaszcząc przy tym jej śnieżne włosy), a później podsunął się tak, że tyłek miał na środku łóżka, nogi na materacu, a towarzyszkę nadal miał na sobie. Aż wreszcie flegmatycznie rozciągnął się na nieswoim łóżku i objął Długowłosą tak, by mogła jej głowa spocząć na nagim torsie. Żeby tylko było jej wygodnie. No i przy okazji będzie jej pilnować podczas snu, przynajmniej tak zakładał optymistycznie. Jeszcze nie wiedział, że panna Cocoro zamknęła drzwi na klucz. I nie miał pojęcia, że nikt niepowołany nie może się tu dostać. Jego twarz zdawała się być kamienna*, ale nie odrywał spojrzenia od Lolitki, którą zdecydował się uśpić lekkim kołysaniem na boki.

* czy tam brzydka...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Wto Gru 08, 2015 6:54 pm

No bo skąd miała wiedzieć, że obleje się rumieńcem?! Coco rzadko kiedy widywała mężczyznę pół nago i to jeszcze z jej własnej niewymuszonej woli. Nikt ją przecież do tego nie zmusił. Oblewając się całkowicie rumieńcem zaprowadziła go do swojego mini saloniku. Usiadła a ten idealnie zrozumiał gest położenia poduszki na jej kolanach. Próbowała nie zatracać się w jego złotych oczach, aczkolwiek, każdy wie, że to nie było możliwe. Czerwona jak burak, patrzała i nie umiała oderwać wzroku. Co jakiś czas poprawiała mu włosy, na którą zwracała większą uwagę, bo też były śliczne. A dlaczego? Bo miały najpiękniejszy kolor na świecie, taki sam jak jej tęczówki. A raczej soczewki, ale po co mu to wiedzieć.
Znów oblała się rumieńcem. Znów bawił się słowami. Jego słowa, za każdym razem ją zaskakują. Dziewczyna tylko obróciła głowę w prawą stronę i zamknęła oczy, ciężej oddychając. Musiała się uspokoić, on nie mógł słyszeć tego przyspieszonego bicia serca, przez głupie kilka słów. Jej kamienna powłoka serca, zaczynała powoli znikać. Bez jej zgody. Ale czy jej to przeszkadzało? Nie. Mogła sama sobie zaprzeczać, póki co tak będzie robić, aczkolwiek po pewnym czasie, w końcu się podda. Ale jak długo ten bedzie musiał czekać? W końcu, kiedy się już uspokoiła, obróciła spowrotem głowę, wbijając w niego ślepia. Wsłuchała się uważnie w to, co ten mówi i z każdym jego słowem coraz bardziej niedowierzała całej tej historii. Nic nie pamiętał, uderzył się w głowe, czy jak? Coco całkowicie tego nie rozumiała, ale cóż, nie bywa chamska, żeby się dopytywać o czyjąś przeszłość, skoro nie chce o niej mówić, to niech nie mówi.. A może nie mówi bo nie pamięta? Jest wiele koncepcji, tylko która jest prawdziwa? Coco w tym momencie przyuwazyła, że pomogła dobremu chłopaki. Potrzebuje jej, czy do tego się przyzna czy nie.
Aha, zgadł, że chce jej się spać. Czyżby Coco miała wory pod oczami? Nie było to teraz ważne, nie starała się nawet wyglądać dobrze. Bo po co? Czuła, jakby tego chłopaka znała lata, a nie godziny, mimo tego, że całkiem przyjemnie się rozmawiało, ten przeszedł do działań i zaczął targać ciałem Coco na wszystkie możliwe strony. Nie było to złe, wręcz przyjemnie, nawet nieco przyjemne. Kiedy ją w końcu połozył na swoim ciele, czuła jego niesamowite ciepło, postukała nawet palcem o jego rękę, w rytm bbicia jego serca. Zamknęła oczy i całkowicie pozbawiona jakichkolwiek ruchów zasnęła.
Rano, kiedy biały blask słońca, który odbijał się od sterty śniegu na zewnątrz, zaczął palić ją w oczy, cięzko je otworzyła. Prawie odskoczyła, kiedy zobaczyła leżącego razem z nią chłopaka. Całkowicie o nim zapomniała. Był tak wygodny, że myślała, że śpi na jakiejś królewskiej poduszcze rodem Patel. Powolutku uciekła spod jego objęć i spojrzała przez okno. Oparła dłonię o zimną szybę i znów uradowała się jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę. Cynthia na prawdę uwielbiała śnieg oraz zimowe klimaty. Obróciła się w stronę chłopaka z promiennym uśmiechem i ruszyła w jego stronę, żeby zadać mu kilka ciosów z gilgotek! Usiadła na łóżku i zaczęła atakować jego ciało, krzycząc, żeby ten się obudził. No oczywiste było to, ze pozbyła go jakiejkolwiek kołdry czy poduszki. Robiła to wszystko z czystą dziecęcą frajdą. Czy go to obudziło czy nie. Była na prawdę szczęsliwa. A taki poranek, na pewno sobie zapamięta. Nawet do końca długiego życia jako wampir.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Czw Gru 10, 2015 5:43 pm

Bardzo polubił widok jej rumianej twarzyczki. Białowłosa z wypiekami na twarzy robiła się jeszcze słodsza niż chciała ukrywać. Rozumiał, że jej dość dziecięca aparycja (zwłaszcza jeśli chodzi o wzrost) mógł powodować, iż nie czuła się respektowana. Ale Lyuu poważnie brał sobie do serca jej słowa, nakazy i opowiadania, jakby stała się jego Przewodniczką. Bardzo możliwe, że nią stała się, tylko męska duma nie pozwalała przyznawać się na głos. Prędzej czy później wyjdzie na jaw, że chłopak coraz cieplej odnosił się do swojej nowej współlokatorki. Przekąsem uśmiechnął się, gdy Cocoro wtulona w niego odpływała w krainę snu, niczym nie zmącona. Na polepszenie jej wygody i komfortu snu, objął ją pewniej ramieniem i jeszcze przez kilka minut nacieszył się jej widokiem.
Urocza dziewczyna.
Rankiem spał jak zabity. Nawet lekko chrapnął raz czy dwa, odsypiał wszystkie możliwe nieprzespane noce, a było ich sporo. Dlatego z początku zupełnie ignorował jakiekolwiek gesty ze strony rozbudzonej Diablicy, która nawet zaczęła krzyczeć i wołać radośnie na widok ogromu śniegu za oknem. Krótko mówiąc nie podzielał jej entuzjazmu.
-Oho... trzeba kogoś okiełznać...
Mruczał pod nosem sennym głosem, wciąż z zamkniętymi oczyma. Taka ni to groźba, ni to zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Lyuu nie powinno budzić się ze snu, zwłaszcza w takich dogodnych warunkach! Nigdy w życiu nie wyspał się tak dobrze, jak u boku Cocoro w jej mieszkaniu, w jej łóżeczku. Aż ziewnął wyraźnie ukazując kły, po czym mlasnął dwukrotnie i powoli podnosił ociężałe powieki. Dziewczyna nadal próbowała znaleźć wrażliwe miejsce na łaskotki, aczkolwiek sądząc po minie mężczyzny... bardziej dziwił się jej zachowaniem niżeli śmiał z jej poczynań heroicznych. Oby tylko nie była przygnębiona, nie chciał psuć jej nastroju. Podniósł się do siadu i siedząc po turecku na łóżku przyglądał się swojej słodkiej Lolitce. No... w pewnym sensie "Swojej". Na pewno jedynej, która zapadła mu głęboko w pamięci, i nie tylko. Jak tak nie mógł oderwać od niej złotych ślepi, coraz większe miał przekonanie, że wybrał najlepszą opcję. Jedyna dobra opcja, jaką podjął w ciągu dwóch miesięcy. W dodatku taka ta opcja roześmiana, zadowolona, żywa jak ogień. Chyba że pokopała się prądem, który sama potrafi stworzyć - bardzo możliwe. Albo musiała wyspać się po wsze czasy. Jakby nie spojrzeć - Lyuu także był zadowolony ze snu.
-Jak tak witasz każdy ranek, to wstyd spać długo.
Przeciągnął się w kręgosłupie i rozciągając górne kończyny nadal nie odrywał spojrzenia od Cynthi. Nie wiedzieć czemu mógłby przysiąc, że znał tę dziewczynę dobrych parę lat. Bardzo możliwe, iż pierwszy raz spotkali się we śnie, tym najwspanialszym.
Zerknął na zegarek na szafce nocnej i zdał sobie sprawę, że gdyby dalej musiał mieszkać na ulicy, to już od kilku godzin musiałby być na nogach, by na siebie zarobić. A jak to z tą krwią teraz będzie? Przecież... nie mógł ogałacać tej Ślicznotki ze wszystkiej posoki. Może tam, gdzie uczęszcza, znajdą się "ofiarodawcy"? Powinien się rozejrzeć po ów instytucji. Zamiast zdradzać swoich intencji przeciągnął się raz jeszcze i powiedział:
-Yare, yare. Powinnaś mnie była dawno wygonić z wyrka w poszukiwaniu roboty. A Ty mnie... właściwie co chciałaś zrobić?
Mrugnął oczyma i przybrał minę myśliciela, z lekkim zmarszczeniem brwi czerwonych jak wino. Przebierała tak śmiesznie po nim palcami, jakby chciała grać na fortepianie. Szczerze nie rozumiał jej intencji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Sob Gru 12, 2015 8:48 pm

Zauważyła że chłopak w ogólnie nie reagował na jej poczynania, mimo tego, że już dawno się obudził. Było to dla niej nieco nowe i nieco.. Zadziwiające? Mało kto nie reaguje cielesnie na jej małe i drobne dłonie, czy palce. Zastanowiła się chwilę nad tym faktem, całkowicie zapadając w krainę swoich myśli, ignorując go. Skrzyżowała ręce na piersi, jedną dłonią podpierając swoją głowę za bródkę. Łączyła fakty. Jego niewiedza na temat głośnej sprawy w mieście, potem niewiedział co to płatki śniegu, niczego się nie wstydził, teraz to.. Chłopak stracił pamięć? Dla dziewczyny to było zupełnie nowe. Ona, za takie zdarzenie zapłaciłaby trzykrotną stawkę, niżeli to, co by jej proponowali. Lyuu zaczynał życie zupełnie od nowa, zyjąc tak jakby od dwóch miesięcy. Wszystko zaczynało powoli się układać w jej głowie. Wszystkie dotychczasowe wydarzenia, co były zadziwiające, były teraz dla niej całkowicie zrozumiałe. Spojrzała na chłopaka, który siedzial nieco zdezorientowany calą sytuacją. Podrapała się po policzku i ignorując jego kolejne pytanie usiadła na podłodze, opierając się o łóżko plecami. Przytuliła się do kolan i skryła w nich swoją twarz. Czuła się nijak. Miała koło siebie chłopaka, który w środku był zwykłym dzieckiem nieznający większości rzeczy, zachowań. Nie było to do końca satysfakcjonujące dla Coco. Spojrzała na niego, wymuszając uśmiech. Żal jej było tej całej sytuacji, aczkolwiek, było to coś zupełnie.. Innego. W tym momencie, jej życie nie było już takie nudne. To dobrze. Zamknęła oczy i dość głęboko westchnęła. Wstanęła i poszła do łazienki, rozwiesić jego ubrania, który na ten moment byly całkowicie mokre. Oczywiście, musiała o nich zapomnieć, idąc spać. Pacnęła się tylko w głowę. Przyłożyła jego koszulkę do nosa i zaczęła wąchać jego zapach. Nie do końca sie mógł wyprać, specjalnie nie wsypała za dużo proszku. Jego zapach byl na tyle charakterystyczny, że mogłaby go wąchać całymi dniami i nocami. Odrywając się w końcu od tej czynności przewiesiła ubrania na suszarce i wyszła z łazienki, nieco zaczerwieniona. Spojrzała na niego i zaczęła spokojnie mówić.
-To były łaskotki. A teraz.. - Rzuciła się z rękoma na niego i przytuliła mocno za szyję, przewracając go na łóżko. Chciała mu pokazać wszelką czułość. Wszelkie zainteresowanie, którego było mu brak. Przywiązała się do niego, na tyle mocno, że nie była dla niej ważna jego reakcja. Objęła go dość mocno rękoma, jak i nóżkami w pasie. Nie miała zamiaru go na ten moment puszczać. Z dzieciecym uśmiechem na twarzy, spojrzała na niego.
-Panie Lyuu, a to jest wielki napad przytulasowy Coco. Sama wymyśliłam tą nazwę! - Usiadła rozkrakiem na jego biodrach, wskazując na niego palcem wskazującym. Sama nie wiedziała, skąd nagle u niej tyle energii. Przeczesała białe włosy dłonią, caly czas siedząc na jego biodrach. Opadła bezsilnie na jego ciało, znów się przytulając, był jej na prawdę bliski. Dręczyła ją myśl, że niedługo zapewne ich kontakt nagle zniknie. Miała pewne obawy, przed tym, że chłopak wykorzystuje ją w celu ciepłego posiłku i łóżka. Nie była w stanie wyrzucić z siebie tych złych myśli. Dobry humor w moment ją opuścił, razem z energią, którą wcześniej tryskała po całym pokoju.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Gru 13, 2015 1:52 pm

Jedno pytanie z jego ust, a dziewczę zapadło w stan zadumy. Westchnął cicho i przyglądał się jej z zaciekawieniem. Nie powinna tyle myśleć, zmarszczki od długiego myślenia zniszczą jej gładką cerę. Ale nie przeszkadzał jej, tylko patrzył jak na relikwię. Była urocza, nawet jak zupełnie ignorowała łakomy wzrok Czerwonowłosego. Ale jego łakomstwo przerodziło się dość szybko w dezorientację, gdy od tak Czerwonooka zjechała z łóżka na podłogę i skuliła się. Wychylił się zza łóżka i z coraz większym zmieszaniem zdecydował się dać jej chwilę prywatności. Może przytłoczyła ją obecność mężczyzny, którego zna od wczoraj? Nie pozostawało mu nic innego jak jeszcze rozłożyć się na chwilę na łóżku i samemu zamyślić się spoglądając bezwiednie w sufit.
Głębokie westchnięcie i zniknięcie dziewczyny wybudziło go z letargu i odprowadził ją wzrokiem. Coś knuła? Wolał jej nie pytać, mogła nie chcieć wszystkiego mówić przybłędzie. Uszanował to i zmrużył na chwilę złote powieki. Ale ile można spać? Trzeba by działać. Podźwignął się do siadu po turecku i został perfidnie zaatakowany drobną posturą, która wtuliła się szczelnie do niego i wyjaśniła, że poprzednia zabawa nazywała się łaskotkami. Ba, wymyśliła nową rozrywkę i dała jej nietypową nazwę. Zgodził się, że musiała być autorką takiego mega przytulenia. Uśmiechnął się lekko pod nosem, aż do momentu, gdy znów Białowłosej spadł poziom cukru. Teraz to on przeczesywał jej włosy palcami i drugą ręką objął Agresorkę Przytulaskową, żeby nie zjechała z niego. I zastanawiał się, jak jej poprawić nastrój. To, że on był osowiały, wcale nie oznaczało, że i ona musi.
-To w takim razie, skoro Panna Cocoro poczęstowała mnie "wielkim napadem przytulasowym Coco"... -przeczesał ostatni raz palcami jej długie włosy- ...niech zasmakuje tego.
Nagle przewrócił się z Białowłosą na bok i później to on stał nad nią jak wilk nad osaczoną owieczką. Ręce miał obok jej główki, a na jego poważnym obliczu zatańczyły iskry ognia w źrenicach. W pierwszej chwili wyglądał, jakby chciał zaatakować Wampirzycę i wyssać z niej wszelką krew, lecz zmieniła się ta wizja, gdy zgarnął jej drobne ciałko jedną ręką i wtulił w swój tors. Drugą ręką nadal podtrzymywał się łóżka, z którego w końcu wstał z Dobrodziejką i okręcił się z nią dwukrotnie dookoła osi. Uwielbiał jej śmiech, niech nie będzie więc smutna. Przypomniał sobie, że jej bose stópki tuptały już dzisiejszego ranka do okna, przez które zajrzał na zewnątrz na białe połacie. Musiał być mróz, skoro białe śnieżynki nie roztopiły się od wczoraj i stworzyły widoczną warstwę na trawie. Ostrożnie posadowił Ślicznotkę na parapecie i
-Jeśli chcesz, pójdziemy na zewnątrz. Tylko ubierz się ciepło.
Polecił tak, jakby był jej dobrym przyjacielem, ale kolejny gest odrobinę temu zaprzeczył. Bowiem nachylił się lekko nad swoją gospodynią na parapecie i cmoknął ją w czubek głowy, by jakby nigdy nic zawrócić się na pięcie i udać się do innego pomieszczenia. Tam, gdzie ostatnio były jego ciuchy. Nie powinien "świecić przykładem" przypadkowym osobom, jakie mogą spotkać po drodze. Chwilę ciszy przerwał Lyuu, który chwilę krzątał się wokół suszarki.
-Cooocooo...
Dało się usłyszeć przytłumiony, odrobinę zirytowany głos młodzieńca z łazienki, z której w końcu wyszedł. Był już kompletnie ubrany, ale... ciuchy skurczyły się w praniu, także wyglądał tak, jakby pożyczył się ubrań młodszego o co najmniej dziesięć lat brata. Jakość materiału z dawnych łaszków miała wiele do życzenia, stąd nie wytrzymał konkretnego potraktowania suszeniem. Z lekko naburmuszoną miną ubrał na siebie kurtkę, która to jedyna nie poszła do prania i nie zmieniła rozmiaru. Ale jak obiecał jej, że pójdą na zewnątrz, to nie zmieni zdania z tego powodu. Wszak chciała dobrze, prawda? Skąd mogła wiedzieć, że chińskie podróby były wyjątkowo licho wykonane.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Nie Gru 13, 2015 5:17 pm

Tylko zdołała wydać z siebie dźwięk zdziwienia zanim ta została bys rzucana delikatnie o łóżko. Dopiero otwierając powoli oczka, widziała jego ciało nad sobą, które miało całkowitą władzę nad jej samym. Przecierała z nerwów swoje nóżki o siebie. Nie była do końca pewna co ten ma zamiar zrobić. Patrzała na niego nieco zdezorientowana. Nie obeszło się bez oblania się całkowicie rumieńcem. Wszystkie uczucia, które jej towarzyszyły u jego boku były dla Coco zupełnie czymś nowym, czymś innym. W pewnym sensie, było to dla niej niebiezpieczne, mało brakuje, żeby uzależnić się od Lyuu, ale patrząc na to z drugiej strony.. Dziewczyna była samotna, mimo iż odpychała od siebie wszystkie te myśli, nadal była samotna, od tylu lat siedziała sama w swoich mało przytulnych czterech ścianach żyjąc, bo żyjąc, bo tak się robi. Pokręciłą tylko głową, zanim ten podniósł jej ciało i przytulił do siebie. Zamknęła oczy i zupełnie nie zwracając uwagi na to, co on sobie pomyśli powąchała jego skórę. Na tyle się zapędziła, że nieco ją liznęła. Ale raz się żyje, on na to większej uwagi nie zwrócił, więc może i nawet lepiej.
Złapała się mocno jego ciałka, przytulając go za szyję, kiedy ten ją podnosił. Nieco zdziwiona, że ten daje rade podnieść się, razem z jej ciężarem, popatrzała na niego pytająco. Ni z gruchy, ni z pietruchy, nagle Lyuu zaczął kręcić się razem z nią, wokół własnej osi. Mocnej przytuliła się do niego, przyklejając swój policzek do jego. Chichocząc, przebierała nogami. Kiedy wreszcie ten postanowił skończyć się wygłupiać, dziewczyna wzięła parę normalnych wdechów. Siedząc na parapecie, machała słodko nóżkami, wpatrując się w niego, z uśmiechem na twarzycce. Słysząc jego słowa, od razu pomachała śmiesznie głową, w gest potwierdzenia informacji. Chciała iść, powygłupiać się jak za dawnych, dobrych czasów. Zanim ten poszedł złożył na jej czole delikatny pocałunek nieco suchymi ustami. Dziewczyna w moment się speszyła, wpatrując się w jego tors. W sumie, od tamtego momentu, cały czas siedziała speszona, zdezorientowana. Właściwie, co poczuła? Ogromne ciepło. Przyspieszone bicie serca. Nieco nawet zakręciło się jej w głowie.
Z przemyśleń i zadumy wyrwał ją dopiero widok.. Właściwie, jaki to był widok? Mężczyzny, który ubrał na siebie za małe ubrania. Widząc go, najpierw siedziała, w bezruchu. Dopiero po kilku sekundach wybuchnęła śmiechem. Padła na podłogę i turlała się po dywanie, co kilka chwil spoglądając na Lyuu. Wyglądał komicznie. Nie obyło się bez łez Coco. Dopiero po dobrych kilku minutach podniosła się, podpierając się ściany. Trzymając się za nieco bolący brzuch ze śmiechu, wytarła twarz z pojedyńczych łez i stanęła przed chłopakiem. Zanim zdołała się uspokoić, minęło dobre kilkanaście sekund, co chwilę, wpatrując się jak bardzo koszulka nawet mu nie sięga pępka.. To było dla niej zbyt komiczne. Poklepała go po brzuchu.
-Zamówimy coś przez internet, Lyuu.. Tak nie wyjdziesz.. - Mówiła nieco rozbawiona. Obróciła się na pięcie i usiadła na krześle, który stał przy biurku, załączyła internet i stronę, przez którą sama zamawia. Wstała i skinęła ręką, żeby ten mógł usiąść i zamówić to co mu się podoba. Dodała nieco żartobliwie,
-Tylko nie zamów nic za małego! - Pokazała mu język i schowała się w łazience. Zamknęła siebie na kluczyk. Teraz ona musiała się wykąpać.
Wychodząc z kabiny, rozejrzała się po łazience. Żadnego suchego ręcznika, żadnej suchej bielizny, nic. Pacnęła się tylko w głowę. Co miała zrobić? No przecież nie wyjdzie tak nagle cala naga! Normalnie by mogła, ale ma kogoś w salonie. Westchnęła ciężko. Oparła się o drzwi łazienki.
-Lyuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.. - Specjalnie wydłużyła końcówkę jego imienia, żeby zabrzmiało to dramatycznie. - W prawej szufladzie na dole, w tej wielkiej szafie jest moja bielizna! - Zalała się rumieńcem, zaraz zobaczy te wszystkie majtki i staniki dość małych rozmiarów. - Weź coś mi przynieś bo zapomniałam! - Wykrzyczała ostatnie słowa, zanim jej gardło całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Oparła się plecami o kafelkowaną ściane i zjechała po niej. Całkowicie się upokorzyła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Sro Gru 16, 2015 8:12 pm

Hm, zaiste ciekawe. Nie wybuchnęła paniką przy przytulaniu, tylko... degustowała go jak ciastko. Uśmiechnął się odrobinę w myślach, ale nie dał jej długo bawić się w ten sposób, żeby nie skrępowała się, gdy już ocknie się z zamyśleń. Bo dlaczegóż by to zrobiła, jak nie z przypadku? Aż tak bardzo chciała skosztować przybłędę?
Zatem postanowione, pójdą na zewnątrz tam rozładować wszelkie zasoby energii. Nauczy się przy niej nowych zabaw, tego był pewien. Cóż, później będzie musiał rzeczywiście poszukać pracy, żeby zapewnić im trochę kasy na różne wydatki. Planowane i niespodziewane, jak na przykład kupno ubioru dla Lyuu, które skurczyło się podczas suszenia. Eh, o tyle dobrze, że rozbawił Szkarłatnooką, która zdecydowanie uwielbiała się śmiać. I śmiała się, chichotała... aż powoli entuzjazm młodzieńca zelżał do minimum.
-Bardzo śmieszne, Coco.
Okazało się, że nabijała się z niego, mała Jędza. Gdyby nie tykała jego rzeczy, byłyby w porządku! A teraz śmieje się z niego, jak z ofermy. Przełknął gorzką pigułkę upokorzenia i za namową Długowłosej zaczął przeczesywać internet z jakimiś tanimi ciuchami. Mimo, iż nie posiadał wiedzy na temat komputerów, najwyraźniej coś sobie przypomniał z czasów zapomnianych. A propo zapominania...
Chwilę od wyjścia Cwaniary z salonu do łazienki, i dało się słyszeć rozpaczliwe wołanie. Nadstawił ucha wpierw nieco zdenerwowany, że mogło coś się złego stać Coco, lecz wnet troska przeszła na dalszy plan, jak usłyszał powód lamentu. No proszę, sposób na rewanż znalazł się sam. Aż pojaśniały mu tęczówki. Zawołał na tyle głośno, by współlokatorka mogła usłyszeć:
-Dobrze, panno Zapominalska. "Coś" przyniosę.
Uśmiechnął się wrednie pokazując samemu sobie szereg kłów. Lecz wnet spoważniał, jakby nigdy nic, i przeciągając się zaczął iść wolno w kierunki sypialni. Dziewczyna mogła usłyszeć jego niezbyt pośpieszne kroki, niczym mordercy z horroru. Dotarł do pokoju i we wskazanej szafie, ściślej szufladzie w szafie, zajrzał za bielizną. Aż kucnął z wrażenia, ile dziewczyny potrafią mieć niepotrzebnych rzeczy. Po co tyle biustonoszy... i majteczek... hm... te są całkiem ładne: w koroneczki, ale takiej wielkości, że ledwie rękę mógł tam włożyć. Dokompletował górną część bielizny i szedł niespiesznie do łazienki z lamentującą damą w opałach. Bohater nadjeżdża! Aż rumak zadarł do góry kopyta. I to na jego szyi zawisły majteczki i biustonosz Coco. Musi tylko je zdjąć... tylko, czy się odważy?
-Jak otworzysz drzwi, to stoję tuż obok z rzeczami.
Schował ręce do kieszeni i napiął się lekko ku przodowi z niezbędnymi częściami ubioru Białowłosej. Niewinnie stał i czekał na jej reakcję.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Czw Gru 17, 2015 6:15 pm

Słyszała z łazienki jego niezbyt entuzjastyczny głos. Czyżby był nieco zły za jej wyśmiewanie się z niego? Nie powinien, przynajmniej tak myślała Coco. Dziewczyna bardzo cieszyła się z jego towarzystwa u siebie w domu, więc postanowiła nieco spędzić ten czas z nim na spokojnie. Może nie spokojnie, co zabawnie. Oboje potrzebowali rozrywki. Zawarczała tylko, wsłuchując się w jego powolne kroki i wcześniejsze slowa o pannie zapominalskiej. Parsknęła, nieco unosząc jeden kącik ust. Pomyślała tylko, że nie będzie nudno, kiedy oboje będą tak sobie dogryzać. Czy to było dogryzanie? Nie do końca, było to nawet nieco miłe jak i urocze.
Usłyszała w końcu charakterystyczny dźwięk otwieranej szuflady. Te cale czekanie trwało wieki, a jej powoli było zimno. Kto normalny siedzi nago w łazience po bardzo gorącej kąpieli? Tylko Coco. Irytowały ją jego powolne kroki i smolenie się po całym mieszkaniu. Co on sobie wyobraża?! - Pomyślała Coco. Wstała z ziemi i oparła się o drzwi łapki, wsłuchując w to co mówi. Nie odzywała się, zamarła. Nie wiedziała jak ma to zrobić, by ten nie widział jej nago. To było awykonalne, nie miała przecież trzech rąk! Zaczerwieniła się i spojrzała w lustro, które było na lewo od niej. Widząc swoje długie włosy, rozdzieliła je na dwie strony i opuściła je tak, by zakryły nieco ciała, dokładniej piersi. Kroczem zajmie się inaczej. Zdawało jej się, że jedną dłonią, da rade wziąć to co trzeba z jego rąk. Przecież w tym nie było nic trudnego, prawda? Wzięła głęboki oddech kilka razy i powoli otwierała drzwi, trzymając zaciśniętą pięści pomiędzy nogami, a raczej na nogach, które i tak wyjątkowo do siebie przywierały. Widząc jego posturę, jego tajemniczy wzrok i charakterystycznie dla niego włożone ręce w spodnie - zamarła. Nie umiała się poruszyć. Stała jak kilkunastotonowy kamień i nie zdołała nawet drgnąć. Co ją wyjątkowo tak zamroziło? Widok jej dośc niecodziennych majtek, których poza tym nie ubierała od wieków, wraz z biustonoszem zawieszonych na jego szyi. Zrobiła się całkowicie czerwona, jak gdyby ktoś wylał na nią litr farby koloru jego włosów. Chociaż tak do niego pasowała. Warknęła i zaczęła ciągnąć za swoją bieliznę do siebie. Na tyle była zdezorientowana, że ciągnęła dość.. Mocno. Więc nie obyło się od tego, że ta pociągła go w swoją stronę. Gdy czuła go nieco bliżej siebie, przywarła do niego całym ciałem, żeby ten nie mógł niczego zobaczyć. Praktycznie wtapiając się w jego ciało, podniosła ręce i powoli zdjęła bieliznę z jego szyi.
-Debil. - Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić. Wrzuciła bieliznę, gdzieś do łazienki, nawet nie odwracając głowy, żeby sprawdzić gdzie ta mogła spaść. Każdy ruch był dla niej zbyt zawstydzający. Mimo tego, że miała co chciała, nadal się od niego nie oderwała się od chłopaka. Był ciepły. Cieplejszy niż jakakolwiek woda. Jedyne na co on mógł zwrócić uwagę i co było odkryte to jej płaski tyłek, aczkolwiek w tym momencie, nie było to na tyle ważne dla dziewczyny. Po prostu stała, z opuszczonymi rękoma, głową wbitą dosłownie w jego brzuch.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Sob Gru 19, 2015 4:58 pm

I okazało się, że Białowłosa nie do końca przemyślała sprawę z przyniesieniem bielizny. Już mogła nic nie mówić i sama niespostrzeżenie czmychnąć do sypialni, i tam ubrać się od stóp do głowy. Zdecydowała się na dość odważną decyzję, jednakże bardzo dla niej krępującą. Lyuu nie pomógł jej w tym zadaniu, tylko tyle, co przyniósł z innego pokoju wybraną bieliznę. Mógł jej podsunąć pod rękę, a nie zawieszać ich na sobie. Tylko wtedy nie widziałby tych słodkich rumieńców i jej bezsilności w pochwyceniu biustonosza. To było poniekąd wredne zagranie, lecz nie przejął się tym tak bardzo. Zwłaszcza jak miał okazję zostać przyciągnięty i w konsekwencji ściśnięty przez zdezorientowaną Długowłosą. Aż go przezwała. Może dopiero wtedy zreflektował się, że żart bawił tylko jego, a Cocoro zmieszał z błotem. Nie chciał tego. Najwyraźniej miał kiepskie poczucie humoru.
-Yare, yare. Jak Ty zaczniesz coś kombinować, to aż głowa mała -skomentował ze stoickim spokojem mężczyzna, który odrobinę nachylił się do wtulonej do niego towarzyszki- Wystarczyło powiedzieć, żebym nie patrzył się przez chwilę. Nie musiałabyś się wstydzić, chociaż nie masz powodu do peszenia się...
Nachylił się jeszcze bardziej, by jedną dłonią pogłaskać jej nagie (włosy są wciąż na biuście, tak?) plecki i zjechać niżej aż do okolic lędźwi. Kuszących i białych jak porcelana. Zaraz jednak cofnął rękę i wyprostował się wedle swego pomysłu mrużąc powieki. Czy podglądał? Chyba nie, a przynajmniej nie pojawiał się nawet chytry uśmiech mogący zdradzić jego zamiary. Jednak ciągle czuł na sobie wtuloną Ślicznotkę, dlatego zdecydował się na radykalniejszy ruch. Przecież zaziębi się i tyle z wyjścia na zewnątrz.
-No już, czmychaj do łazienki, długo nie wytrzymam.
Właściwie to ją tam niemal wepchnął na siłę, i otworzył oczy. Akurat wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Kurier już przyszedł? Szybko. Zahaczył po drodze po swój futerał, z którego wyciągnął wszystkie swoje oszczędności, żeby nimi zapłacić. Nie znał konta bankowego Cocoro, by przelać pieniądze wprost na konto sklepu odzieżowego, także wybrał opcję "płatność przy odbiorze". Wymienił kilka słów z kurierem, który w dość dziwny sposób spoglądał na jego przykurczone ciuchy, lecz nie kręcił nosem, gdy dostał kasę za ubrania. Sporo wydał, wszak miał wybrać lepsze gatunkowo spodnie, t-shirt i bluzę, więc wypłukał się z całych swych oszczędności. Inna sprawa, że jeszcze zamówił coś dla swojej współlokatorki, ale o tym za moment.
Odprawiwszy gońca zaczął rozpakowywać paczki z pośpiechem, żeby zdjąć z siebie te małe fatałaszki. Niebawem już kompletnie ubrany czekał na wyjście Białowłosej, ze średniej wielkości paczuszką w dłoniach. Może powinien wpierw sprawdzić, w jakim stanie dotarł pakunek i czy nie zniszczyła się zawartość? A nie, przydałoby się odkleić cenę, żeby nie musiała mu oddawać kasy. Jak prezent to prezent. Tak więc czekał w salonie ubrany, gdy przyszła już odziana Lolitka i wręczył jej paczkę do rąk. Oby tylko przypadł jej do gustu podarek. Jak tylko otworzyła wieko, mogła ujrzeć parę zimowych butów. Nie wiedział, czy trafił w jej upodobania, ale na pewno będą w sam raz na pogodę za oknem.
-Przymierz, czy pasują.
O ile w ogóle zechce je przywdziać. Może mimo oderwanej ceny dałoby się je zwrócić w razie czego? Oby nie było tak jak w przypadku poczucia humoru...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Gość Pon Gru 21, 2015 10:06 pm

Jego słowa skomentowała tylko zarumienieniem się. Co mogła więcej? Nic nie chciało przejść przez jej gardło. A zwykle miała taki niewyparzony język, a tu nagle takie coś, no proszę, proszę.. Ogólnie, wszystko byłoby dobrze, gdyby ta źle nie odebrała odpechnięcia swojego ciała od jego. W jednej sekundzie jej nie było. Zamknęła się w łazience na klucz, opierając się o jej drzwi i schodząc powoli na podłogę. Wczesała palce w swoje białe nieco mokre włosy. Tępo wbiła wzrok w rozlaną wodę w kilku miejscach po łazience. Kilka łez poleciało z jej oczek, kiedy ta myślała, że ten ją odepchnął. Nie wiedziała jak do końca ma to odebrać. Czy gdzieś coś jej odstawało? Może gdzieś jest nie tak? Może ostatnio zgrubła? Zadawała sobie przede wszystkim pytanie dlaczego aż tak się tym wszystkim przejmuje. Czyżby dziewczyna aż tak przejmowała się swoim teraz współlokatorem? Zapewne. Dziewczyna zdążyła w ciągu tego jednego dnia, przywiązać się do niego. Westchnęła tylko na tą myśl, jak ona sama potrafi być naiwna. Nasuwało się wiele pytań.. Ale przede wszystkim, jak Lyuu mógł tak szybko zdjąć z niej szatę braku jakichkolwiek uczuć i to już od pierwszych chwil ich wspólnego spotkania.
Słysząc stuki w swoje drzwi zewnętrzne a później jakieś rozmowy, w końcu wstała i zaczęła się powoli ubierać, ciągle spoglądając w lustro. Teraz zaczęła zwracać uwagę na swój wygląd. Spojrzała kilka razy na swoje ciało z niesmakiem. Nie była tak cudowna, jak mogłaby być dla niego. Dla niego.. Dlaczego pomyślała o tym w takich kolorach? Sama nie wiedziała. Kiedy ogarnęła nieco łazienkę, wyszła i nieco flegmatycznym krokiem ruszyła ku swojej szafie w sypialni, ciężko zamykając za sobą drzwi. Nawet na niego nie spoglądając, olewając zupełnie fakt, że coś dla niej ma, stanęła przed szafą. Nie będzie przecież świecić pustkami w swoim ciele. Ubrała na szybko jakąś przydużą na nią koszulkę i krótkie spodenki. Ubrała również zakolanówki, których nie zaciągnęła aż po same uda, tylko zatrzymała je przy kolanach. W końcu odwróciła się do niego i usiadła na łóżku spoglądając na paczkę, którą wsunął w jej dłonie. Otworzyła i zobaczyła zimowe buciki, które już od dawna obserwowała na internecie. Czyżby przeglądał historię przeglądarki? Coco była w stanie załączyć stronę z nimi 10 razy w ciągu dnia. Westchnęła tylko, przypominając sobie ile one kosztowały. Nie spojrzawszy na niego, ubrała, sprawdzając czy jej rozmiar. Bingo, trafił. Zdjęła je raz dwa i odniosła do przedpokoju, żeby tylko były nowiutkie na wyjście na zewnątrz. Wracając spojrzała na niego spode łba, jakby chciala go zabić i rzuciła tylko chłodnym.
-Nie musiałeś. - Wcisnęła mu do ręki pieniądze, które liczyły wartość jej butów, które ten kupił. Usiadła na łożku po turecku i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nadal była nieco zła przez jego wcześniejsze zachowanie. Nadal nie wiedziała jak miała to odebrać. Zrobiła dobrze czy źle? Westchnęła głęboko. Nie umiała być na niego zła, dlatego też, przebujała się na jedną stronę, żeby wylądować ciężko głową na jego ramieniu. Zamknęła oczy, aczkolwiek nie odezwała się do niego, była smutna. Ale, czy ten wiedział dlaczego?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przedstawienie dobiegło końca. Empty Re: Przedstawienie dobiegło końca.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach