Ogród - Za domem

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Pon Lip 25, 2016 10:46 am

Fiołeczek bardzo subtelnie zachowywał się przy Wilku. Być może nie chciał sprowokować ani gościa, ani swojego nowego partnera do niepokojących zdarzeń. Najważniejsze jednak, że nie uciekał wzrokiem, że pozwolił Ogoniastemu na baczne obserwacje swego Skarbka. Niewiele zmienił się z aparycji, chociaż nie tryskał radością, wręcz zdawał się bać Xina. Odrobinkę, nie mniej zwierzęta są czułe na takie zmiany w aurze istot. Może bał się na nowo polubić, pokochać Czarnowłosego, aby znów nie przechodzić gehenny? Albo... towarzysz Fabia był kimś więcej niż przyjacielem i pomocną dłonią? Red, bo tak później zwrócił się do niego Ukochany, na tyle uszanował prywatność dwojga niegdyś największych kochanków, iż Wilk mógł skupić się jedynie na Syrence. I tak nie było lekko - komunikacja ograniczała się jedynie do wymiany spojrzeń, gestów i wytężonego słuchu, żeby zbierać słówka Fabia jak cenną rosę na pustyni. Z początku subtelne sygnały wysyłane z obu stron miały za zadanie przyzwyczaić ich do swojej obecności. Kruszynka przecież mogła mieć głęboki uraz do Xina, a mimo wszystko nie pokazywała tego po sobie, wręcz nadal czule ostrzegał, żeby nie wysilał się Wilk na coś, na co jeszcze nie był gotów. Ale tak bardzo młodzieniec ze zwierzęcymi atrybutami pragnął dobrze wypaść przed Fabiem, że próbował. Aż wreszcie moment z oddaniem szalika i wtulenie się do jego nóg chyba za bardzo speszył Wampirka. Włoch szukał wzrokiem innego Czarnowłosego wampira, który stał nieopodal i miał na nich oko. No tak... przez chwilę zapomniał o jego obecności. Nie to, że ignorował go, po prostu skoncentrował się jedynie na Arielce, aby móc przekazać to, jak bardzo żałuje za wszelkie krzywdy. Tylko co jeden taki gest mógł zdziałać, kiedy wiele gorzkich, ciężkich dni i nocy minęło, zanim Fabio znalazł ukojenie i wsparcie. Ale... Xin znał tylko Fabia, tylko w nim widział cały świat zupełnie inaczej niż przez krew, flaki, padliny. To był nie tylko jego Ukochany, lecz prawdziwy przyjaciel i podpora w życiu. W dawnym, jak jeszcze moc Wilkołaka uśpiona została w ludzkim ciele, jak i później, kiedy pan Hiro przemienił go w Wampira, żeby odciągnąć go od szpon Śmierci. To nie wina Szlachetnego, iż Xin zdziczał - za szybko młodzieniec dał się pochłonąć zewowi natury, który przepełnił go doszczętnie. Sam był sobie winny, nie wiedział jednak jak wrócić samotnie na tor człowieczeństwa, a przynajmniej jego namiastki.
Stąd jedynym ratunkiem był powrót do domostwa Nessuno. Do Drobinki, którą kochał.
Musiał ochłonąć, co nie było takie proste, kiedy Fabio zaproponował mu pozostanie na terenie rezydencji, zapewnił opiekę, lecz... do jego uszu dotarł także głos Reda. Zbliżył się do nich, kiedy Xin jeszcze kucał przy Fabio. Malinowe ślepia utkwił w jego szkarłatnych tęczówkach i znieruchomiał prężąc mięśnie. Odrobinę szybciej oddychał ustami, pokazując wtedy białe kły, nie robił jednak specjalnie po to, aby zastraszyć wampira. Musiał oswoić się z istotą, której Fabio zaufał i była przy nim. I która także okazywała sporo chęci do udzielenia pomocy, skoro krótko lecz definitywnie zaprosił do środka. A nawet chciał wspomóc w chodzeniu Wilka, który usłyszawszy te słowa w pierwszej chwili cicho warknął pod nosem (odezwała się zraniona męska duma) i skrył spojrzenie pod grzywką. Powoli zwolnił uścisk na nogach Fabia, aby podeprzeć się rękoma i oderwać się jeszcze wolniej od podłoża mostka. Dopomógł sobie balustradą, żeby podnieść się na koślawe nogi, lecz na tym skończyły się jego możliwości. Sam nie wiedział, jakim cudem wcześniej przygnał do ogrodu w ludzkiej postaci - chyba musiał biec na czworakach - ale teraz jak spróbował zrobić dwa kroki, to zachwiał się i mocno pochwycił się dłońmi barierki. Pazury wbiły się ponownie w drewno, na szczęście bez uszkodzeń materiału, chociaż Xin spuścił uszy po sobie i nadal na nikogo nie chciał spojrzeć przez swoją nieporadność. Prawie jakby upił się po uszy alkoholem.
Wtedy krok bliżej wykonał Red, żeby w ten sposób dać do zrozumienia, że nie wycofał się z pomocy w chodzeniu. Wilk widział ten gest kątem oka, a że była wciąż przy nich Landryneczka i za pewne nie chciałaby problemów między dawną a nową miłością - przystał na propozycję. Ostrożnie zawiesił jedną rękę przez bark Reda, jednocześnie musząc schować męską dumę. Musieli dostosować swoje kroki do siebie - pewny i naturalny partnera Fabio, oraz nierówny i koślawy Wilka - żeby wreszcie udać się do środka domu. Xin nie odezwał się już ani jednym słowem, jednak też na nikogo nie był w stanie spojrzeć. Skupiał się na w miarę sprawnym chodzie.
Albo myślał o milusim głaskaniu go po głowie przez Fabia, gdy wtulał się do jego nóg.

z tematu x3 - gdzie Fabio wskaże
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Sob Wrz 10, 2016 5:39 pm

Po wielkich pieszczotach nad basenem - który koniecznie trzeba sprzątnąć, gdy tylko wrócą - udali się na spacer po ogrodzie. Nie zapomniał wampirek zamknąć od środka basenu! Lepiej aby nikt nie widział tej okrutnej masakry, bo nie wiadomo kto jakby mógł zareagować! A lepiej mieć wszystko pod kontrolą, zwłaszcza sytuację z Wilkiem.
Trzymał się mocno grzbietu Xin'a, wtulając się oczywiście. Taka miękka, lśniąca sierść. Nie przestawał go głaskać, a buzia nadal tuliła się do twardych pleców. Taki spacerek na wierzchowcu był czymś wspaniałym! Poza tym wierzchowiec jak najlepszy bo był nim sam Wilk.
- Trzeba korzystać z ostatnich tchnień dobrej pogody. Niebawem zacznie się jesień i koniec ciepłych dni! - zawołał wampirek, mrużąc oczka z zadowolenia - Poza tym świeże powietrze dobrze robi. - dodał poważniej, zerknąwszy na główkę Xin'a. Czy słuchał? Na pewno! A jeśli nie, to nie szkodzi, o nic się gniewać nie będzie. Było zbyt pięknie by szukać w sobie złości, poza tym wampirek strasznie tych emocji nie lubił. Złość bywa okrutna.
- Może spoczniemy pod drzewkiem? - wskazał palcem rosłe drzewo. Nie było ono wielkie bardzo, ale akurat by pod nim odpocząć. Jeśli Wilk się zgodził, to Fabio zeskoczy ostrożnie ze zwierzęcych pleców, by odwrócić się szybko do niego i zacząć od nowa głaskanie po pysku. Tak uwielbiał zwierzaki, a zwłaszcza gdy jednym z nim był Ukochany.
- Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. - troska w głosie. Nie przestawał też go drapać po karku, po głowie. Najchętniej wyściskałby go za wszystkie utracone chwile! Cóż... pamiętał nawet dzień w którym Xin znikł, to bolesne wspomnienie. Mimo powrotu wspomnienia z buzi uśmiech nie uciekał, tylko pogłębił się aczkolwiek z nutą smutku. Wiele się działo gdy Wilk odszedł. Naprawdę wiele... Ale cóż, teraz wrócił. Jak ma być dalej? Czas zapewne pokaże. Spojrzał w stronę domu, odszukując okno do swojego pokoju. Było ono puste naprawdę długi czas, co najgorsze podczas nieobecności Wilka, nadal były jego ubrania. Fabio wiele przeżył.
- Możesz już być... sobą? No wiesz... Taki ludzki. - spyta niepewnie. Nie, że nie kochał wilczej postaci, tylko chciał rozmowy z lubym. Naprawdę chciał z nim rozmawiać, tak jak dawniej, nim się rozstali.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Sob Wrz 10, 2016 6:32 pm

Woził dumnie na grzbiecie Jaśnie Oświeconego Miłością Księcia Fabio Nessuno, którego miłował wilczym sercem. Uwielbiał go rozpieszczać, a i sam wielbił otrzymywane gesty, jak mizianie za uchem czy wtulenie się w futro. To tak, jakby otrzymał najwyższe wyróżnienia i ordery, ale takie, z którymi nie chciałby się dzielić. Także nie ustąpił go na krok, nie wybrzydzał, odpowiadał weselszym szczeknięciem czy skinieniem łba. Ah, jak on mógł zostawić na rok taką wspaniałą osobę?! Za bardzo się bał swoich morderczych zapędów, ale przecież przy Ukochanym czuł się tak lekko... tak dobrze.
Nie może dojść do powtórki, a przynajmniej nie z jego powodu.
Jak usiedli pod wskazanym drzewem, na nowo pojawiły się karesy, które Xin odwzajemniał lizaniem po buzi, albo mruczeniem i radosnym wywaleniem języka na wierzch. Chociaż... kiedy tak Maleństwo wtuliło się w masywne ciało Wilka, usłyszał jego prośbę. Nieśmiałą, jakby prosił o coś niemożliwego albo wstydliwego. Utkwił przez chwilę wąskie źrenice w towarzyszu, o którego otarł się bokiem pyska, zgadzając się. Nie minęło więcej niż dziesięć sekund, a już pojawiły się ludzkie nogi, dłonie, tors, także oblicze. Zostały tylko uszy, ogon, pazury i futro miejscami, ale nie powstrzymywało go to od czułego objęcia Fabia i posłużenia mu za poduszkę pod plecy. Nogami także odgradzał stópki Najdroższego, a ogonem opatulił uda towarzysza. Ciało Wilka drżało, oddech świszczący i ciężki wskazywał, że jeszcze nie wszystko poukładało się w środku jak należy. Ale mimo to wydusił z siebie:
-Twoje... życzenie... jest dla mnie... rozkazem.
Troszkę wysapał ów słowa, lecz czego nie robi się dla Ukochanego? Dał mu tyle pieszczot, tyle miłości, że nie było sposób odmówić. Przez chwilę musiał jeszcze mieć głowę przewieszoną przez ramię Fabia, którego ściskał do siebie, aby nie musiał patrzeć na jego skręcone bólem oblicze. A dokładnie grymas ust i wściekłe ogniki w oczach wyryły się tylko na poważnym licu Wilka. Trwało to uczucie może z minutę, kiedy wszystko wróciło do normy. I wciąż nie puszczał Wampirka, na którego spojrzał po tym czasie i delikatnie pochwycił dłońmi za jego owal twarzy nachylając się ku niemu. Utkwił malinowe tęczówki w jego fiołkowe patrzałki i zanurzył się w ich pięknie.
-Lepiej... a u Ciebie... Skarbie?
Ups, powiedział to słowo nacechowane uczuciem, że to coś więcej niż przyjaźń. Lekko zmrużył oczy, gdy zdał sobie sprawę, iż nie powinien jeszcze bardziej mącić w główce Długowłosego. Westchnął cicho, ale jak zdjął dłonie z jego twarzy - jedną głaskał Uroczego po główce, a drugą obejmował mocno do siebie. Pod drzewem mogli sobie nie tylko wypocząć, ale i powiedzieć coś więcej. Bo nie po to Fabio rezygnowałby z wierzchowca-wilka, gdyby chodziło tylko o dotrzymanie towarzystwa.
Czarnowłosy musiał zamknąć na moment powieki, aby zmobilizować się i przekuć całą siłę w mięśniach na wysilenie się mentalne i dotarcie do języka. Do komunikacji. Do słów, które chociaż trochę nakreślałyby burzliwe myśli Xin'a. Burzliwe, bo nasączone tęsknotą za uczuciem, które nie może wziąć na własność od Wampirka. Docenił to, co otrzymał, a to co dostanie w przyszłości - również. Był łakomy na Drobinkę, ale rozsądek mówił coś innego.
-Cokolwiek się zdarzy... cokolwiek powiesz i zadecydujesz... będziesz dla mnie wszystkim. Bo jesteś całym moim światem.
Robiąc ciągle za oparcie dla cudnych plecków i całego ciałka Ukochanego jeszcze mocniej zaplótł na nim swoje ręce i opatulił go nimi, żeby był bardzo blisko Wilka. O taką bezcenną osóbkę trzeba dbać najlepiej jak może. Są w jednym stadzie, prawda? Lodowatość w organizmie Xin'a ustępowała psychicznej więzi, jaką miał z Księciem. Najdroższym Księciem. Czy aby na pewno nie krępował go Amiko? Wszak był przyczyną rozterek wewnętrznych Maleństwa. Bardzo dzielnego i kochanego Maleństwa, którego za wszelką cenę chciał uszczęśliwić.
-Mein klein Prinz...
Zamruczał mu do uszka, które później lekko polizał, lecz w porę zorientował się, że tak nie może. Musiał wycofać usta z tamtych rejonów, lecz nie puszczał. Nie chciał go oddać... nie mógł... Fabio to jedyna istota, która traktuje Xin'a z taką dobrocią i delikatnością. I jedyna, która widziała w nim od samego początku kogoś więcej niż kuriera, zagłodzonego chłopaka czy zagubionego Wilkołaka. Tak bardzo pragnął odwdzięczyć się, ale jak?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Nie Wrz 11, 2016 3:23 pm

Wygłaskany wilk zgodził się aby usiąść pod drzewkiem. Wampirek ucieszył się, że Xin był taki ugodowy. Kocha go w każdej postaci, ale bardzo chciał przytulić się co jego ludzkiej postaci, posłuchać choć jednego słowa i spojrzeć w jego oczy. Mimo dzikości, nada, pozostawały one ludzkie.
- Jesteś cudowny. - westchnął wampirek, przymykając oczka gdy tak opierał się już o wampirzą postać Amiko. Przeczuwał, że ten może się denerwować,  że wszystko sprawia trudności, dlatego wyciągnął rączkę w stronę jego główki aby zacząć go uspokajająco głaskać. Wilk powinien wiedzieć, że z każdym bólem lub problemem zawsze może przybyć, a wampirek mu pomoże za wszelką cenę. Poza tym tak wygodnie się na nim siedziało!
- Mówienie wciąż Ci sprawia trudności, kochanie. - zauważył, nie przestając go głaskać. Słyszał charczenie, zdenerwowanie w głosie mimo iż nie chciał tego ukazywać. Nie spoglądał na niego, skoro nie chciał. Poczekał aż Xin ogarnie się, nie stresując go niepotrzebnie. Ale nadal go głaskał lun na przemian drapał delikatnie. Niech wie, że ma oparcie.
- U mnie jak najbardziej, dziękuję, że pytasz. - uśmiechnął się, kiedy ten ujął jego twarz. Także spoglądał w oczy Amiko, w których była utkwiona moc - nie tylko siła wilcza, ale i miłości. Kochany Wilk... Kochany Red... Fabio zaś westchnął, czując wielką miłość do obu mężczyzn.
- Spokojnie, skarbie. Nikt Cię nie goni. - oj dało się zauważyć jego trud by coś powiedzieć. Fabio nie przestawał głaskać, przyglądać się. Czekał aż Wilk przygotuje się odpowiednio do mówienia, niech nabierze do tego sił. Gdy dał radę, wampirek wynagrodził go szczerym uśmiechem - Mój Skarb. Ty także we mnie masz pomoc i miłość, Xin. Wiesz, że się od Ciebie nigdy nie odwrócę. - teraz głaskał dłonie Wilka, dotykając też jego twardych pazurów. Ileż zabił osób? Nieważne. Liczył się Xin - ukochany Wilk. Wrócił, chce żyć, tylko niestety za późno. I nie, nie krępował go w żaden sposób. Co jak co, nie wstydził się Lubego.
Aż ciarki przeszły ciałko, gdy usłyszał słowa. Uwielbiał gdy Xin używał niemieckiego języka, działał tak jak doskonała hipnoza. Westchnął cicho, na polizania ucha. Zwykła pieszczota... Niby zwykła, lecz wielka dla Fioletowego. Kolejny raz wyciągnął dłoń, by pogłaskać jego twarz - Nie bój się, Xin. - ciche słowa, kuszące. Serce zaś zabiło mocniej dla zagubionego, kolejny raz poczuł mrowienie w ciele. Odwrócił się w stronę Amiko, dotknąwszy paluszkami jego torsu - Przybyło Ci trochę ciała, drapieżniku. - zachichotał, dokładając drugą łapkę, która oparła się o drugą wilczą pierś. Pochylił się nad nim , by ucałować pierw jego czoło, nos, a na końcu usta. Niech ma od życia, od dawnego Ukochanego. Wiedział, że źle, że Red by się wściekł - miał do tego prawo. Jednak tak to bywa, gdy serce bije dla obu panów. Atoli wiadomo, że Nessuno zrobiłby wszystko dla swoich miłości życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Nie Wrz 11, 2016 5:42 pm

On cudowny? Nie, to jakaś pomyłka. Przecież najbardziej cudowną osobę właśnie trzymał w objęciach i nie pozwalał jej zejść z siebie ani na moment. Aż ogon z wolna kołysał się w tyle wielce zadowolony, że jest świadkiem niezgaszonej miłości tych dwóch mężczyzn. Lekko pokręcił głową, że nie zgadza się na takie określenie, lecz również wyszły mu wypieki na twarzy. Że też nie może wydobyć się na komplement równie świetny jak ten usłyszany.
-Wy-bacz...
Speszył się odrobinę po uwadze z trudnością w mowie. Wiele by dał, żeby móc normalnie komunikować się, a nie z przerwami na oddech czy oblizanie językiem nadmiaru śliny, czy z pogłosem wilka. Głaskanie robiło jednak sporo dobrego i uspokajał się z minuty na minutę. Zwłaszcza kiedy gościł na sobie najcudowniejszą osóbkę. Tak się cieszył, iż Ukochany był weselszy, i lepiej się czuł. Może nie tylko dzięki Wilkowi, ale najważniejsze, że już mu lepiej. Oto, do czego dążył Xin.
Nie mniej uczucia Kruszynki wobec Wilka wcale nie zostały schowane, wręcz przeciwnie - rosły z każdą wspólnie spędzoną chwilą, o czym przekonał się przy drapanku i czułym głaskanku. Nawet słowa nie były nacechowane ostrożnością, tylko wprost zaoferował Fabio swoją pomoc, swoją możliwość wysłuchania rozterek Wampira i zapewnił o czymś więcej. Otworzył szerzej ślepia i spoglądając na towarzysza nie mógł oderwać się od jego spojrzenia.
-Hai... nigdy nie... nie odwrócisz się... meine... Praline...
Powtórzył za Malenstwem, bo z mózgu miał dobrą papkę, jak tak Fabio bombardował go miłością. Nawet pojawiły się lekkie rumieńce, gdy tak Syrenka spoglądała uważnie na jego dłonie, pazury, a później wtuliła w tors. Jednak całkowicie zaniemówił, kiedy Najdroższy wbrew moralnym zasadom obdarował Xin'a czymś więcej niż przyjacielskimi pieszczotami. Miał się nie bać, według kuszących słówek Flirciarza, i nie okazywał strachu. No, może odrobinę, ponieważ gesty Malca były odważne i zbyt cenne, by mógł je przyjąć bez konsekwencji. To było nie w porządku wobec Red'a, który tolerował jego obecność, a mógł wyrzucić Xin'a na zbity pysk po tym, co tutaj się działo. I nad basenem.
Czuł bicie jego serca, słyszał je i mruczał cichutko. Nie mógł długo oponować, sam zatopił usta w słodkich wargach Pieszczocha, którego miłował nad swoje życie. Masował mu jedną ręką tył głowy, a drugą odcinek lędźwiowy. Trochę poślinił się, lecz tak smakowitego kąsku dawno nie miał w ustach.
-Fabio... kocham Cię.
Zgarnął dłonią grzywkę z czółka Syrenki i przywarł do niej policzkiem. Od Amiko już nie biło chłodem, tylko czymś więcej niż ciepłem. Zaufaniem. Tak, wierzył Długowłosemu, że znajdzie odpowiednie rozwiązanie, a to, co wyczyniał z Wilkiem - wyniesie na piedestały. Tylko był jeden szkopuł.
Red. To on stał na drodze do ich wspólnego szczęścia.
Nawet Fabio nie mógł znaleźć sposobu na pogodzenie dwóch zakochanych samców alfa. Ta niewiadoma mogła przekuć się w coś gorszego niż strach. Bowiem Xin'owi znów przeszło mu przez myśl, że mógłby pozbyć się przeszkody... ino Wampir okazał mu zbyt wiele dobroci, żeby zrobił to na trzeźwo. Nie mniej - jedno potknięcie, a mu poderżnie gardło bez wahania.
Nie... o czym on myśli?!
Spuścił uszaty łeb i skrył na moment głowę w objęciach Najmilszego. Zamilkł, a wszelkie karesy, jakimi obdarzył w podzięce Najdroższemu - ustały w jednej sekundzie. Syrenka pewnie coś przeczuwała. Dawny kurier mógł mu się wyspowiadać, skoro nie musiał mieć przed nim tajemnic. Tylko to będzie bolesne doznanie dla Fabia. Musiał jednak być szczery w stosunku do swojej miłości. Bycie drapieżnikiem nie zawsze jest dobre.
-Jestem zły... -odezwał się nagle z lekko charczącym głosem, gdy przestał okazywać czułości wobec Malca i tylko go obejmował ściśle do siebie- ...muszę udać się... do Hiro... Skarbie... nie chcę zabić... Red'a.
Na te słowa rozpaliły mu się tęczówki na intensywny malinowy blask, ale i podkulił uszy po sobie oraz ogon, zapanowała grobowa cisza, a ręce Wilka nie zwalniały uścisku z Włocha. Nawet nogami oplótł zgrabne nóżki Ukochanego, aby jakby mieć pewność, że nie ucieknie w trakcie, ani po wyznaniu grzechu. Himura dla drapieżnej części młodzieńca to ewidentny rywal, którego albo trzeba zdominować, albo pokonać. Najbardziej drażniło jego zwierzęcą część to, że Fabio przesiąknął jego zapachem. Można byłoby to naprawić, lecz zmuszając do tego Długowłosego byłoby gwałtem. To wcale nie uszczęśliwi Fioletowookiego. Sam zakaz ze strony Lubego raczej nie wystarczy, by porywczość Amiko co do oznakowania terytorium nie odbiła się na zdrowiu Drugiej Połówki Fabia. Ale jeśli miałoby to przeważyć na rozstaniu się z Miłością Swojego Życia - najwyżej wybije sobie wszystkie zęby, albo powyrywa szpony, żeby nawet nie mieć czym zranić Red'a.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Nie Wrz 11, 2016 7:05 pm

Jest cudowny! Dla wampirka jest niesamowitą osobą! Ciekawą, a zarazem mocno tajemniczą. Chociaż zna Xin'a doskonale, to i tak pozostaje zagadką. Piękna istota!
- Słońce, ale za co? Przecież nic nie zrobiłeś. Właściwie jestem z Ciebie bardzo dumny. - niech nie myśli, że Fabio jest zły czy coś, że mu wytyka. Absolutnie! Kocha Wilka i każdy jego dobry krok, chociaż mało widoczny, będzie chwalił oraz wynagradzał. Musi słuchać dobrych słów, by się nie załamać by znowu nie popaść w gniew. Dlatego też był głaskany, by wiedział iż nie jest sam i że zawsze znajdzie podporę u wampirka.
Gdy Xin wpatrywał się w mniejszego, ten obdarował go czułym uśmiechem - Zapamiętaj, Xin. Nie będziesz sam. - jak miał niby porzucić tak potrzebującą osobę? Poza tym wielką miłość? Musiał też go dotknąć, bo uczucia są silniejsze. Red'a kocha, ale kocha też i Xin'a. to tak jakby wampirze serduszko zostało podzielone na dwie części i każdy z wampirów otrzymał swoją połówkę. I jak widać nie umiał panować nad własnymi emocjami, skoro zaczynał pieścić ciało, twarz Wilka. Kolejny raz wpadli w głęboką wodę, a Fioletowy nie umiał z niej wyjść. Sam oddał pocałunek, przyjmując do siebie jak największą ilość śliny. Gładził tors Wilka, wówczas gdy on pieścił główkę oraz lędźwie. Zadrżał kolejny raz. Siła wampira po prostu uderzała w niego pełną parą. Xin jest doskonałym kochankiem.
Jednakże wiedział jaką wyczynia krzywdę im wszystkim. Kiedy spał z Red'em - cierpiał Xin. Kiedy teraz przytula Wilka - cierpi Red. Okrutne, naprawdę okrutne i zdawał sobie sprawę, że mogą wyjść z tego przerażające skutki. Nie chciał nikogo tracić, bo wtedy traci cząstkę siebie, a to boli. Nie chciał też aby kogoś bolało - i to chyba było najgorsze.
- Wiem, Xin. Też Cię kocham. - patrzył prosto w oczy Wilka. Czemu wyczuwał w nim pewną zmianę? Gniew? Możliwe. W końcu ma nałożony kaganiec, którym jest nowy związek wampirka. Głaskał go teraz po głowie, przytulając do siebie, kiedy ten sam zaczynał się wtulać. Coś się działo złego i pytać właściwie nie musiał, bo domyślał się. Przymknął oczka, a wesoła minka posmutniała na nowo.
Bał się słów , które wypowiedział Wilk, ale w końcu miały mieć one kiedyś... prędzej czy później któryś z nich nie wytrzyma. Xin jest bardziej wybuchowy, więc właśnie padło pierw na niego.
- Tak bardzo Was przepraszam. - szepnął cicho, obejmując głowę uszatego. Skoro chciał się schować w ramionach, pozwolił na to. Ciężko żyć z takim ciężarem - że ktoś komuś może wyrządzić krzywdę - Nie powinienem nikomu mącić w głowie, zachowuję się samolubnie, pragnąc mieć Was obu przy sobie. Ale nie mogę nikogo stracić, naprawdę. Nie chcę nikogo ranić, ani tym bardziej nie chcę by Wam obu coś się stało. - wiedział, że wszystko z jego winy. Xin szalał z miłości, Red pewnie też się wścieknie gdy tylko wszystko wyjdzie na jaw. Może Fabio powinien zniknąć? Wtedy byłoby lepiej... Ale co wtedy z Red'em oraz Xin'em? Poza tym Wilk chciał iść do Hiro. Było aż tak źle?
Czuł mocniejsze uściski od Wilka, wiedział, że ten nie chce aby wampirek odchodził. Nie odejdzie. Wciąż go przytulał do siebie, milcząc. Chociaż nic nie powiedziałby, bo gardło ściskała gula, a jak wiadomo, przy guli zawsze występuje płacz. Tak, Fabio rozpłakał się szybko, pociągając nosem i chlipiąc cicho pod noskiem. Zaczynał bać się o Red'a - Nie krzywdź Red'a, on nie jest niczemu winny. Jak już, to powinieneś zrobić coś ze mną. - poprosił tylko tyle, ale głos się zaciskał. Schował buźkę, tuląc się do Wilkołaka. Los nigdy nikogo nie oszczędzał, zwłaszcza tych najmilszych.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Nie Wrz 11, 2016 8:12 pm

Oww... Fabio był dumny z Wilka, nawet jak nieskładnie wyrażał swoje myśli i zdanie wobec byłego Lubego? Skinął głową coraz bardziej zmieszany komplementami, ale i jakoś lżejszy, że nie został wyśmiany. Jego męska duma, chociaż bardzo zapuszczona w buszu, ucierpiałaby. Ale nie tak bardzo jak podzielone serce Fioletowowłosego, który nadal miał problemy co do wyboru. Bo nie chciał wybierać jednej z dwóch bliskich mu osób. Zadeklarował wręcz, że nie zostawi samego Xin'a, ale też nic nie mówił, że zostawi Red'a. Na pewno chciał jakoś pogodzić dwa Wampiry, lecz to było jedno z najtrudniejszych zadań, jakie mogło pojawić się dla kogoś tak wrażliwego na krzywdy i smutki innej osoby. Jak na złość.
Tonąc w pieszczotach, w całusach odwzajemnionych i tych od siebie ofiarowanych, przez ten moment czuł się jak dawniej. Jak przed ucieczką. Tęsknota mocno dała się parze we znaki, i dodała swoje w przelewające się namiętności. Ani on, ani Fabio nie mogli przestać, a przecież nie mogli tego kontynuować! Stąd wyrwało się Wilkowi stwierdzenie, że kocha Maleństwo. Bo to prawda, ale z chwilą, gdy je wypowiedział... czar prysnął. Nie dlatego, że skłamał, tylko że to aż nadto prawdziwe i silne uczucie, ale które nie jest w stanie zasłonić nowej (dla Xin'a) relacji między Fabio a Red'em. To ukucie bezradności przerodziło się w coś złego, że dotychczasowe karesy bladły. Bo co z tych rozkoszy, skoro nie mogą kochać się bez pohamowań? Rzeczywiście, zrobili sobie obaj zbyt wielkie nadzieje, ale cóż zrobić, jak tak działał na nich magnetyzm?
Stąd ta zmiana, stąd skrycie twarzy i kombinowanie po najmniejszej linii oporu, jak najskuteczniej mieć przy sobie na własność Długowłosego. I stąd ta spowiedź, która poruszyła głęboko delikatną duszę Wampirka. Wsłuchał się w słowa Fabio, ponieważ - tak jak wcześniej mówił - był dla niego wszystkim. Nikogo więcej nie posiadał, nawet znajomego, stąd słowa Fioletowego traktował bardzo poważnie i niestety... potwierdziły się obawy. Przeprosiny były szczere, aż do bólu. Fabia i jego. To by znaczyło, iż musiałby zrezygnować z diabolicznego, szalonego pomysłu. Oczywiście to zrozumiałe, sam młodzieniec brzydził się tych myśli. Ale ten plan był tak wygodny dla bestii, która nie spała w Xin'ie, że nie mógł zapomnieć o tej dogodnej opcji.
Przygryzł dolną wargę mrużąc dolne powieki. Aura kompana wpływała także na niego, a to wcale nie należało do najmilszych odczuć wraz z wypowiedzianymi słowami. Sam sobie był winien - powiedział o jedno zdanie za dużo. Mógł tylko skończyć na tym, że musiał iść do swego Wybawiciela Hiro, chociaż zapewne Uroczy dopytywałby się o szczegóły decyzji. Teraz wiedział, iż nie wszystko może mówić na głos. Mądry Wilk po szkodzie. Wyjął jedną dłoń z objęć wokół Jagódki, a jednocześnie trawił ostatnią kwestię wypowiedzianą przez Ukochanego. To nie było stwierdzenie, tylko prośba. Bardzo przykra prośba dla uszu Xin'a, lecz rozumiał jej motywy.
-Nie mogę Cię skrzywdzić...
Odezwał się szeptem kładąc dłoń z pazurami na główce Maleństwa, a palce wplątał we fryzurkę Długowłosego. Czuł jak drżał, jak jego łzy moczyły mu tors. Wilk stał się groźny dla Malca, którego dalej nie puszczał, a zagrażał także Himurze. Do czego to doszło? W dodatku Kruszynka bała się nie tylko o Red'a, ale... bała się samego Amiko, skoro martwił się o los Drugiej Połówki. Nie musiał mówić o tym na głos, już same jego słowa wiele wyjaśniły. Zmarszczył lekko brwi i uniósł podbródek z Ukochanego gdzieś wyżej, patrząc się rozpalonymi ślepiami w niebo. Dziwne napięcie nie uciekało z ciała dawnego kuriera, wręcz przeciwnie - rosło w siłę. Tak jakby uciekała mu szansa, i musiał być bardziej stanowczy, by mieć pewność, że Fabio nie zmieni zdania. Gdzie ta ufność jeszcze sprzed chwili?
Natchnienie z nieba nie przybyło, więc ponownie spuścił łeb na dół, tym razem z zadyszką i czymś większym, nieprzyjemnym dla uszu wrażliwego towarzysza.
-...ale nie mogę obiecać... khrrr... że nie skrzywdzę Red'a... khrrr...
Ten głos... bez emocji, bez skrupułów, z wyraźnym warczeniem z gardła. Skąd taki chłodny gniew w głosie oraz na obliczu Xin'a? Czyżby za bardzo uwierał go kaganiec? A może jego dziką cząstkę, która nienawidziła być na samym dole łańcucha pokarmowego? Na palcach rozrosły się szpony, które zakleszczyły na dobre ciało Syrenki. Jeśli ten nadal się do niego tulił, mógł czuć drżenie ciała Wilka od pomruków. Krople potu spływały mu po skroniach, lecz siedział nadal pod drzewem i nie wypuszczał swej ofiary z rąk. Miłosnej ofiary? Kładł płasko uszy po sobie, a wyżynające się kły starał się zmieścić w ustach, aby nie wyszły na zewnątrz i nie wystraszyły bardziej rozpłakanej Drobinki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Pon Wrz 12, 2016 6:56 pm

Niczym zjawa w jakimś nawiedzonym domu wędrował chwiejnie po korytarzach, z pokoju do pokoju. Szukał Fabio, chciał się upewnić, czy aby na pewno nic mu nie jest, nie grozi. Sprawdzał wszystkie drzwi, nawet te, które prowadziły do sypialni Xin'a, lecz ku jego przerażeniu... Wilka także nie było. Czy bał się, że ten mógł coś zrobić Doktorowi? Nie, to nie to. Nie bał się o Włocha, wiedział jak ten potrafi sobie poradzić z niemal wszystkim. Tutaj chodziło o inny strach, strach przed... Bólem. Starał się przyspieszyć, jakoś ponaglić swoje ciało, by znalazło chociaż resztki energii, ale na próżno. Po kilku szybszych krokach łapał zadyszkę, musiał przystanąć, by odpocząć. Ale później i tak znowu to robił, znowu chciał iść szybciej! Dlaczego tak bardzo bał się?
Na dole chciał znowu przeszukiwać pokoje, ale... Coś go pokierowało na zewnątrz, na taras. Wydostał się na nocny krajobraz ogrodu, który spowity został w chłodnym blasku Księżyca. Powietrze było gorące, atoli orzeźwiające. Stał tak oparty o framugę w drzwi, dysząc ciężko przy tym. Uniósł powoli głowę w stronę księżycowej tarczy na niebie, spowitej gwiazdami. Nawet nie pomyślałby, że ta dwójka jest tak blisko niego.
Osunął się powoli na ziemię, naprawdę musiał odpocząć. Czuł jak serce dziwnie mu biło, tak szybko, pośpiesznie, jakby chciało samo popędzać go. Ułożył dłoń w miejscu bicia. Dobrze, że tak czuł? Czy te obawy nie były po prostu wymysłem zepsutych wyobrażeń? Dla bezpieczeństwa rozejrzy się jeszcze po ogrodzie, ale z tego miejsca wszystko wyglądało normalnie... Chyba. Widać już było po nim to późne lato, kwiaty już nie cieszyły oczu tak żywymi kolorami, niektóre nawet zdążyły powiędnąć. Ta pora nie oszczędziła nawet drzew.
- Co? - starał się wytężyć nagle wzrok, coś jakby mu mignęła przed oczami, jakiś ruch? A może to tylko przemęczenie? Znowu musiał się podźwignąć na równe nogi, znowu tak chwiejnie. Wyobrażenie czy nie, musi to sprawdzić, dla własnego spokoju. Skierował powoli kroki przez ogród. Odgłos bosych stóp powoli roznosił się w poniekąd uśpionym ogrodzie. Cicha była wręcz przytłaczająca, nic nie było w stanie jej przebić, nawet wiatr ustał, nie poruszył żadnym listkiem, chociażby odrobinkę. Natura zdała się wyczuć coraz większe napięcie, usunęła się toru. Szkarłatne oczy zdawały się nie nadążać za otaczającym światem. Krok był strasznie powolny, one wciąż nie mogły pojąć tego wszystkiego. Znów złapał zadyszki, spacery po domu w takim stanie wyraźnie nie były dobrym pomysłem. Przystanął na chwilę przy drzewie, w jego cieniu. Naprawdę musiał złapać oddech, lecz wtem...
- Fa-Fabio? - wydyszał nagle cicho, sam do siebie. Znalazł go w końcu, tylko czemu... Czemu nie czuł szczęścia? Dlaczego tak coś go zabolało w środku, jakby w każdy kawałek ciała wbito po tysiąc igieł? Czy to ten widok... Widok Wilka z Włochem? On tak bolał, prawda? Tylko... Dlaczego? Dlaczego musiał wstać akurat teraz? Nie widziałby tego wszystkiego, nie musiał na nich patrzeć, a teraz? Powoli wysuwał się z cienia drzewa, ukazując swą słabą postawę, ciągnąc umęczenie nogi, wpatrując się w scenę jak z obrazka z tym pustym wyrazem twarzy.
- Heh... Chyba przyszedłem w złym momencie... - mruknął niezrozumiale w ich kierunku, starając wymusić chociaż uśmiech. Udało mu się nawet, tylko był to ten smutny uśmiech. Mógł wrócić do pokoju, przecież nie widzieli go, chyba... A nawet jeśli, to mógł udawać, że niczego nie widział, lecz... Nie umiałby kłamać w tej kwestii. Wyraz twarzy zdał się być jeszcze bardziej posępnieć, wzrok zszedł z parki na trawę. W jednej chwili poczuł jakby coś znowu w nim pękało. Nie, to nie agresja wypływała, nie złość, nie zazdrość... Po prostu rozczarowanie. - Przepraszam... - wydukał nagle drżącym głosem. Dlaczego serce zdało się rwać na kawałki w tym momencie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Pon Wrz 12, 2016 7:49 pm

Istna katorga dla Fioletowego. Kochać dwóch, mieć jednego. Nie mógł więc porzucić od tak Wilka, którego wciąż darzył szczerym uczuciem, dlatego tak go głaskał oraz przytulał. Wiedział, że ciężko byłoby to zrozumieć osobom trzecim, ale Fabio nigdy nie przestał kochać swojego zwierzaka. Po prostu nie umiał się oduczyć, zapomnieć. Red'a kocha również mocno. Naprawdę ciężka sytuacja... Ogromnie ciężka oraz możliwe, że niezrozumiała.
Zatracony w czułości do Wilka, kompletnie oderwał się od rzeczywistości. Musiał go dotknąć, posmakować... Chociaż odrobinkę. Bo kto wie kiedy znowu nadejdzie taki moment? Ta chwila zapomnienia? Ale w pewnym momencie wszystko się skruszyło, a dokładniej ze słowami o skrzywdzeniu Red'a. Nie był w stanie dopuścić do siebie myśli, że mógłby stracić Himura. Nie i już. Dlatego wpadł w rozpacz, rozumiejąc niestety całą sytuację. Wtulał się w Wilkołaka tak mocno, jakby właśnie nie chciał go wypuścić, stracić, a jednocześnie by ten odnalazł Red'a i go skrzywdził. Tak nie może być. Czuł też gniew Xin'a. Jak ogarnia go znowu mrok, jak pragnie krzywdy.
- Xin, uspokój się proszę. - pisnął nim ten oświadczył iż Fioletowego skrzywdzić nie może, Oczywiście! A kto jest wszystkiemu winien? Bycie dobrym nie zawsze wychodzi na dobre jak widać... Fabio kocha dwóch, ale ta dwójka nie jest raczej w stanie tego zrozumieć.
- Nie wolno Ci, rozumiesz? - lekko stanąwszy głos, lecz żaden straszny! Skoro Fabio płakał głosik stał się mało wyraźny, otarł łapką oczy by wytrzeć nadchodzące kolejne łzy. Było tak mu ciężko. Nie chciał nikogo tracić, już za dużo, naprawdę.
Wbił lekko paznokcie w ramię Wilka, nie chcąc dalej go wypuścić. Ale cóż za głos doszedł do uszu wampirka? Czemuż też Wilk drżał? Wściekłość? Smutek? Rozejrzał się po okolicy niespokojny. I co? Aż oniemiał! Red! Ileż on tak stać musiał? Co sobie pomyślał? A co jeśli usłyszał całą rozmowę? Fabio spojrzał na Amiko, potem na Himura! Nie... To po prostu istny koszmar!
- Nie, nie przyszedłeś w złym momencie! Nawet tak nie myśl! - zawołał, mając tą hardą minkę. Co ma zrobić? Musi wstać! Jednakże czy zostawić tak Wilka? - Dość! Muszę i z Tobą porozmawiać, Red. - pogładził czule po głowie Xin'a, wstając ostrożnie, nie wyrywając się broń boże! Niech nie myśli, że jest odtrącony. Lecz gdy ustał już na wiotkich nogach, miał wrażenie że cały świat wirował. Ogromny ból głowy uderzył mocno. Od płaczu? Z nerwów? Możliwe. Póki co musi powiedzieć.
Skierował się do skołowanego Czerwonego. Wyglądał naprawdę... smutnie, tak jakby pierwszy raz go spotkał w slamsach - Red, skarbie. Tak, siedziałem z Xin'em pod drzewem. Przytulałem go. Nie zamierzam Ci kłamać. Bo jak widzisz... Kocham go tak mocno jak Ciebie. Wiem, że brzmi to okrutnie, ale nie mogę wyzbyć się uczuć tak nagle. Ja wiem... wiem że jest to skomplikowane i postępuję paskudnie. Sam siebie za to nienawidzę, Red. Ale Ty... Ty jesteś dla mnie również mocno ważny! I wszystko zrobię byś nie patrzył tak zimnym wzrokiem. - przerwał, by zaczerpnąć powietrza. Opatulił się swoimi ramionami, czując przeszywający chłód. Ból głowy rósł zbyt szybko, zbyt wiele się działo. Umysł nie był w stanie już znieść - Naprawdę nie wiem co mam zrobić! Najlepiej jakbym znikł, bo wszystkim mącę w głowach! To nie jest normalne... nie pomagam, tylko kręcę. Red. Błagam Cię więc... Nie myśl źle o Xin'nie. To nie Wasza wina, tylko moja. Jestem beznadziejny! - no i koniec. Fabio rozkleił się na dobre, bo już nie wytrzymał. Już nic nie powie, bo nie był w stanie. Kolejny raz ciężar spadł na niego, dając do zrozumienia iż nie nadaje się nawet do rozdawania dobra. Więc kim być? Może w ogóle zniknąć? Musiał aż przykucnąć, bo nogi odmawiały posłuszeństwa. Jak można się szybko samemu znienawidzić? Fabio właśnie tego dokonał. Ileż można mieć szczęście? Bo wampirkowi nigdy ono dane nie było.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Pon Wrz 12, 2016 9:00 pm

Fabio wyraźnie przejął się słowami Wilka. Nic dziwnego, kiedy tak szykuje dla niego przykrą niespodziankę. Zwłoki Red'a nie będą pocieszać, a teraz one przychodziły mu do głowy. Paskudnej głowy. Nie wiedział, dlaczego tak bardzo uczepił się tej myśli, ba - chciał ją wdrążyć przy najbliższej okazji. Nie mniej jako dobry słuchacz wyłapał uszyskami prośbę, wręcz polecenie, a nawet rozkaz. Pomruk z gardła raczej nie powodował, że przystał na jego słowa... Nawet zrobił zniesmaczoną minę, a ogniki w jego ślepiach nie chciały zgasnąć. Mimo wszystko trzymał w łapach Marudera, bo nie chciał go stracić.
Oho, czujne uszy wyłapały kroki, a nos wyniuchał w powietrzu bardzo charakterystyczny zapach. Ten sam, z którym dzieliło ciałko Fabia. Utkwił spojrzenie w niepewnie wychylającej się sylwetce. Czuły słuch wyłapał każde jego słowo.
-Rrrred...
Warknął słysząc zdyszanego Wampira. Ten nie miał najlepszej kondycji. Właściwie było to na rękę potworowi, któremu zabłysnęły kły od odbitego blasku Księżyca. Taki łatwym celem się wydawał, że jedno szarpnięcie za szyję i już pozbawiłby go głowy. Rzeczywiście, wielce dogodna chwila. Malinowe ślepia wbiły się intensywnie w możliwą potencjalną ofiarę. Nawet językiem delikatnie oblizał zębiska, lecz z tego transu wybudził go nie kto inny, jak Włoch. Delikatnie pogłaskał po głowie Wilka chcąc udać się do Red'a. Wahał się, czy rozluźnić ramiona, które go opatulały ostatnimi minutami za mocno, ale widząc jego łzy - uczynił to. Niechętnie, ale wypuścił Malca do Himury, a Amiko poderwał się z wolna z ziemi, spod drzewa, na proste nogi. Nadstawił uszy i wsłuchał się w apel tego, który miłował obu panów. Po tych wszystkich przykrościach, które mieszały się z momentami uniesienia... Fabio nadal twierdził, że kocha Xin'a na równi z Red'em? Uciekł wzrokiem gdzieś na bok, chociaż znów skierował ślepia, kiedy Najmilszy zaczął obwiniać siebie. Do tego stopnia, że rozpłakał się i nie mógł ustać na pięknych nóżkach.
Wilk pierwszy (a przynajmniej tak mu się wydawało) ruszył w stronę kucającego, co w jego wykonaniu wystarczyło zrobić jeden, atletyczny skok. Pochylił się nieco i wziął pod pachy Drobinkę, który nie mógł już powiedzieć ani jednego słowa, nawet zapiszczeć. Ale... nie wziął Xin Malizny na własność. Bowiem wykonał kolejny krok, w pół doskoku, i starał się postawić przed Red'em jego Słodką Zgubę. Co Wilk kombinował? Jeśli się chwiał Aniołek, to lekko pchnął w ramiona Czarnowłosego, by go złapał. Chyba nie będzie aż takim kretynem, by odrzucić taki bezcenny dar, nawet po tym, co tu zaszło. Amiko też nie było łatwo rozstawać się z największym dobrodziejstwem, z jakim miał do czynienia. I nic tego nie zmieni, nawet słowa samego Fabio!
Stłamsił w sobie warczenie i przebijając się po raz kolejny przez barierę komunikacyjną, wydukał:
-Zabierz go... ze sobą... Musi odpocząć.
Z trudem oderwał dłoń od plecków Fabia, którego jeszcze przez tą chwilę dotykał. Biedny, cały we łzach, w smutnych i przygnębiających myślach. Na pewno Długowłosy przedtem taki nie był, nim przybył Wilk do Krainy Miłości tych dwojga. Zabrał im oazę, zdeptał kudłatymi łapami. Amiko jednak bardzo pragnął... zbliżyć się na moment, ogrzać się w promieniach dobroci Fabio, a jak podszedł za blisko... po prostu chciał go mieć na własność. To niemożliwe, kiedy miał zakazane krzywdzenie Himury, w którego ramiona oddał swój najcenniejszy skarb. Swój jak swój... nawet nie jest jego. Blady na twarzy Wilk wyprostował się w kręgosłupie i nim odszedł od nich - jeszcze miał coś do powiedzenia. Nie było łatwo, lecz postarał się jak mógł na tę chwilę. Heh... chęciami piekło murowane.
-Nawet nie wiesz... jak bardzo... Fabio Cię kocha.
Dodał spoglądając prosto w szkarłatne oczy Wampira swoimi dzikimi. Niech Czerwony zrozumie, że to, co stało się w ogrodzie, to była chwila zapomnienia, tęsknoty. Zarazem Kruszynka ciągle myślała o dobru Himury, ba - nawet śmiał postawić się bestii w kwestii obrony jego życia, nadstawiając własny, boski kark. Może mu Długowłosy o tym opowie, ale znając jego skromność przemilczy. Zresztą Ukochany był załamany, rozdarty na pół. Potrzebuje naprawdę silnego wsparcia. Wsparcia, którego Xin nie może dostarczyć. Może potrafiłby, lecz po prostu nie leżało to w jego kompetencji, a już na pewno kiedy nie jest w stanie okiełznać drapieżnych instynktów.
Cofnął się najpierw o krok od Wampirów, później o kolejne. Warkoty pod nosem zdradzały, iż bestii taki układ się nie podoba, ale pozwoli jej się wyżyć na czymś innym. Udał się ciężkim krokiem na chwilę do domu i wyturgał pod pachą korpus jednego z rozczłonkowanych mężczyzn. Wziął sobie największy kawał, aby mógł jak najdłużej jeść i przestać myśleć o tym, jak mogłoby wyglądać pocieszanie Red'a względem Fabio. Udał się na inny skrawek ogrodu, za altanką w krzaki, i tam zajął się posiłkiem, żeby nie przeszkadzać parce. A on z kolei... żeby nie skrzywdzić nikogo z dwóch Dobrodziejów, którzy dali mu schron i dłoń. Dłoń, którą starał się nie odrzucać, lecz ciężko było, naprawdę.
Wbił kły w jeszcze ciepłe ciało i rozrywał je na kawałki posilając się bez pośpiechu. Dlaczego miałby się spieszyć? Nikt inny niż Kruszynka na niego nie mógłby czekać, a teraz i tak musi Maleństwo odpocząć od Złego. Najlepiej w ramionach kogoś, kto nie zechciałby jej grozić, ani jej najbliższemu otoczeniu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Sro Wrz 14, 2016 8:26 pm

Co to miało być za dziwne uczucie? Umysł nie potrafił go nawet dokładnie określić, było zbyt skomplikowane dla skołowanej głowy Himura. Czemu wciąż stał tutaj jak kołek? Nie miał co się patrzeć... Przecież nie dotyczyło to jego osoby, a mimo wszystko stał, był tutaj wciąż. Nie umiał nawet drgnąć z miejsca, coś go po prostu tutaj trzymało! Trzymało i rozrywało przy okazji pierś oraz serce, od środka, kawałek po kawałku serce było obrywane ze szkarłatnej powłoki, niektóre miejsca znowu poplamiła smutna czerń... Bolało go, pierwszy raz czuł ból tak wyraźnie.
Nawet warki Xin'a, ta bezpośrednia niechęć spowodowana zapewne samą obecnością wampira tutaj, przerywając ich chwile uniesienia, nie zdołały go spłoszyć, ni to wybudzić, przywrócić do zdrowego rozsądku, patrzył się teraz pusto przed siebie. Nawet zatroskany obraz Fabio nie zdołał go ruszyć, a słowa wychodzące z jego bladych ust zdawały się być jak strzały z ostrymi grotami, które wbijały się w pozornie silne ciało Czerwonego. Przebijały go coraz bardziej i bardziej, każde słowo zdawało się boleć coraz bardziej. Po prostu nie potrafił tego pojąć, jak może kochać dwie osoby tak samo mocno? Czy ta sprawa miała nigdy nie wyjść na jaw, na oczy Red'a? Miała być sekretem, który skrywałby jedynie płaszcz cienia?
Sam drżał coraz bardziej na każde słowo, jednak nie z gniewu. Nie umiał się gniewać na kogoś kto mu pomógł on po prostu się... Rozczarował, zasmucił. Pojęcie kochania dwóch osób równie mocno, coś takiego nie istniało w jego umyśle. Dopiero niedawno przecież dowiedział się jak to jest kochać kogoś szczerym uczuciem! Takim zgodnym z... Tym co mamrotało mu niezrozumiale serce.
Tylko czy Fabio miał przez to wszystko zniknąć? Czy obwiniał Wilka za cokolwiek co tu się działo? Nie przeszło mu coś takiego nawet przez myśl! Po prostu poczuł się źle przez to wszystko. - T-To przecież nic wielkiego... - wymamrotał chwilę po tym jak po bladych polikach Włocha poczęły spływać łezki, błyszczące w promieniach Księżyca. To przecież nic wielkiego, prawda? Przeszedł w końcu dużo gorsze rzeczy, o wiele gorsze. Tylko dlaczego one wtedy tak bardzo nie bolały?! Dlaczego one go nie zniszczyły do końca? Ból czekał tylko na taki moment? Tak by się mogło zdawać.
Wciąż nic nie odpowiedział, stał cicho, bez nawet porozumiewawczego mruknięcia, acz wciąż dało się usłyszeć jego drżący, nierówny oddech. Nadal nie umiał dopuścić do siebie całej tej sytuacji, była już zbyt skomplikowana! Jego ciało miało opóźnione ruchy, bo gdy zobaczył jak tym wszystkim przejął się Fabio, Xin już zdołał pomóc mu się podnieść. Przynajmniej zdążył złapać złapać drobne ciałko, gdy Fioletowy został pchnięty w jego stronę. - Tak... Musi odpocząć... - powtórzył cicho za Wilkiem. Na pewno przyda mu się, te wszystkie emocje zdały się go strasznie osłabić, tylko był jeszcze jeden problem. W końcu sam Red nie był pełni sił, więc nie zaprowadzi go na pewno tak szybko, jakby chciał to zrobić. Szkarłatne ślepia wlepiały się bezwładnie przez kilka chwil na tę zapłakaną buźkę, tę samą która go uratowała, acz zapłakaną. Patrzyłby się pewnie wciąż, lecz głos Xin'a zmusił go do uniesienia wzroku na Wilka.
- Przynajmniej ty rozumiesz jak bardzo kocha Ciebie. - odpowiedział mu z posępną miną. Xin może i był zezwierzęcony, atoli rozumiał to uczucie, a Red? Był tylko sobą. Dopiero teraz zrozumiał ile jeszcze nie wie o tej całej miłości. Przerzucił wtem rękę Fabio przez swoje ramie, ruszając z nim powoli wzdłuż dróżki. Z początku wszystko wciąż trwało w ciszy, wiatr nie chciał ciągle musnąć liścia, żadne nocne zwierze nie śmiało się odezwać, jedynie ich kroki mogły jakoś tę ciszę urozmaicić. Jak ta cisza zdawała się jeszcze bardziej przygnębiać.
Za szybko nie szli, więc i za dużo nie przeszli, atoli ten kawałek i tak skąpany wciąż był w ciszy. Himura w końcu odważył się ją jakoś przerwać. - Hej. - zaczął cicho, drżenie głosu było spokojnie słyszalne, w końcu ten go nawet nie krył. - Jak się czujesz? - zapytał się w końcu, przystając na chwilę. Starał się jakoś wyrzucić ten obraz z głowy, chociaż wmówić sobie, iż był to jedynie dziwny sen. Serce mu mimo wszystko nie pozwalało na zrobienie tego. - Zmarzniesz. - zauważył, spoglądając na ubiór Doktora. - Noc już nie jest taka ciepła. - starał się unikać tego jednego tematu jak ognia, przynajmniej sprawić pozory, że nic takiego się nie stało, tak dla własnego, egoistycznego zaspokojenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Czw Wrz 15, 2016 4:38 pm

A Fabio już nie mógł niczego zrobić. Najchętniej zapadłby się pod ziemię, aby nikomu nie mącić już w życiu. Same z nim problemy! Pierw zranił Red'a, potem Xin'a. Rani wszystkich! Tylko kogo spotka, to ta osoba musi cierpieć! Fabio nigdy nikomu źle nie życzy, nawet najgorszemu z wrogów. Zawsze starał się pomagać, być dobrym, ale jak widać nie potrafi nawet tego! Więc co zrobić? Najlepiej zniknąć. Wampirek zbyt mocno zdołował się, że wszystko legło w gruzach i to przez jego głupie zachowanie. Właściwie nawet niedojrzałe! Jak, jak można dopuścić do takiej sytuacji? Wilk odchodził od zmysłów, Red powoli pękał w środku, zamiast uczyć się dobrych emocji, poznawać świat iż może być lepszy - to był raniony! Zaś się zamknie w sobie? A Xin? Ponownie odchodził! Zapominał jak być sobą, tylko zwierzę nim zawładnęło. I to miało być pomocne? Nie! Nic z tych rzeczy! Fabio sam teraz doznawał istnego obłędu, cała sytuacja przerosła go, a chęć zniknięcia rosła i rosła. Wylewał z siebie kolejne łzy, szlochał głośno, wycierał dłońmi oczy. Już nic nie mówił, nie był w stanie. Dławił słowa w gardle, głowa bolała. Naprawdę nie chciał nikogo rozczarować, a wyszło jak wyszło. Nic Fabio nie potrafił zrobić. Kompletne zero.
Nie zorientował się kiedy Xin podniósł go, by potem pchnąć w stronę Czerwonego. Właściwie nic by się nie stało, jakby Red odepchnął go, a Fioletowy padłby gdzieś tam obok. Nikogo by za taki akt nie winił, tylko siebie. W sumie dobrze by się stało, jakby o nim zapomnieli i zaczęli żyć normalnie. Mogli mieszkać w tym domu! Bo toć także ich dom.
Nie mówił nic nadal, tylko stał ze spuszczoną głową, czując wciąż napływające łzy, ale z czasem i one ustały. Pozostała tylko spuchnięta od płaczu czerwona buzia, rozgorączkowanie ciałko od smutku i pulsujący ból głowy. Ale w umyśle panował mrok.
Nieprzydatny, zero pożytku. Fabio był raczej ciągnięty przez Himura, czasem przewlókł nogami, chociaż i ona odmawiały posłuszeństwa. Wilka nie wyczuwał w pobliżu. Nie zaatakuje nikogo? Nie czaił się? Lepiej aby Fabio poległ niżeli Bogi winnemu Red.
- Postaw mnie. Zostaw, puść. - nagle odezwał się zmęczonym głosem. Wyrwał się z uścisku Red'a, nie chcąc by ktokolwiek teraz z nim był. Nie zasługiwał Włoch na czułe serce Czerwonego, ani na wilcze. Opatulił się swoimi ramionkami, czując przeszywający chłód, atoli był on wewnętrzny niżeli pochodzący z zimnego wieczora.
- Klęski mają to do siebie, że ustępują. Tak, to dobre rozwiązanie. - skinął głową na własne słowa, cofając się. Red podchodził? Mniejsza o to, Fabio nie da się załapać. Czmychnie daleko od nich, zna bowiem tyle wyjść sekretnych z ogrodu. Ucieknie, z dala od osób które tak nieświadomie niszczył. Może Los nieszczęścia wysłał go aby w taki ów okrutny sposób kruszył potrzebujących? Jakim demonem trzeba być?
Musiał zniknąć, skoro kocha.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Czw Wrz 15, 2016 7:30 pm

Ile mogła trwać uczta? Przy zezwierzęceniu, jak to ujął Himura, mogło minąć wiele czasu, zanim oderwie pysk od mięsiwa. Oddał się innego w rodzaju pożądaniu, aby nie myśleć o parze Wampirów. Nie, nie potrafił przestać o nich myśleć, ale złagodzić objawy wielkiej zazdrości. Siedząc w krzakach, z dala od zakochanych, niewiele słyszał prócz swego mlaskania i rozrywania kęsów z torsu nieboszczyka. Niestety wcześniej już opróżnił włamywacza z posoki, i zostały wysuszone organy. Nie pogardził, zwłaszcza że znów zgłodniał. Może tak reaguje na stres lub złość? Że wolał wbić kły i żreć? A potem się dziwi, że oponka rośnie.
Nie był jednak tak głuchy na to, co działo się dookoła. Słyszał czyjeś szybkie kroki, jakby uciekał. Poderwał głowę z twarzą całkowicie umazaną od krwi. Śmignął mu zapach boskiego ciałka, i to ten aromat sprowadził Xin'a na ziemię. Oczy zrobiły się obecne, a sam Wilk wyszedł z krzaków rozglądając się. Tak, to Fabio uciekał. Czyżby ręce Red'a były dziurawe, czy doszło do czegoś większego? Widział go kątem oka. Wyglądał jakby ktoś go wyciągnął dopiero z pralki - po pełnym wirowaniu. Trzeba działać i to szybko, zanim zgubi trop Maleństwa.
Zawył do Księżyca już w postaci wielkiego, bo prawie na pięć metrów długiego, Wilka. Czarna Bestia o rozżarzonym spojrzeniu prędko dobiegła do Himury i stanęła przed nim, by wskazać łbem na kark. A potem wzrok, który mówił, aby nie zastanawiał się, czy Amiko jest po jego stronie, tylko wskoczył na grzbiet Sierściucha. Sam nie da rady uspokoić Kruszynki, ale tym razem dopilnuje, by ponownie nie czmychnęła im Syrenka, gdy ją już odnajdą.
Jak Czarnowłosy skorzystał z podwózki, porwał go szybkim pędem w stronę lasu i tropił niezawodnym nosem. Okazało się, że w powietrzu unosiło się sporo krwi Fabio, a to znaczyło, że był ranny. Już przedtem w rozmowie z Red'em czy podczas ucieczki? W najgorszym razie obroni Długowłosego przed towarzyszem o szkarłatnych oczach, lecz nie może go oceniać po samych pozornych i marnych poszlakach. Musi dowiedzieć się czy wszystko w porządku z Maleństwem, porozmawiać jak będzie w stanie, albo z nim pomilczeć, byleby Fioletowooki nie był sam. W samotności dzieją się dziwne rzeczy.
Musieli podążyć za nim, skoro go kochają.

z/t x2, bo z Red'em - pisz jako pierwszy u Fabio
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Nie Paź 22, 2017 8:58 pm

Wilczy umysł wił się w odmętach krwistej mgły, która przesłaniała mu nawet ślepia. Resztki dzisiejszej uczty spływały z pyska i brudziły przednie łapy. Cielsko blisko ośmiometrowej bestii rozrosło się od ostatniego wspólnego momentu z Ukochanym. Z Ukochanym, którego zostawił na pastwę losu, już po raz drugi. Równie boleśnie i bez słowa jak za pierwszym zniknięciem.
Od wielu miesięcy krążyły plotki o czarnym potworze, który wałęsał się po lasach, ale znikał tak szybko jak się pojawiał. Wiecznie pędził za ofiarami, bo wielki żołądek wilka trawił za szybko uzyskany pokarm i domagał się kolejnych posiłków. Najwięcej czasu spędzał w zupełnie niezbadanym, starym jak świat lesie, którego nie widziały ludzkie oczy. Tam zwierzyny było pod dostatkiem, lecz wytrwałe osobniki uciekając od przeznaczenia próbowały przedostać się do rzadszego lasu, gdzie Bestia mogłaby napotkać opór w postaci wampirów lub łowców. Na próżno, zawsze kończyły w kłach i pazurach stwora. Góra mięsa nie miała naturalnych wrogów, lecz instynktownie zabijał nie tylko jelenie, ale również drapieżniki. W tym niedźwiedzie a nawet jego krewnych, żeby zachować równowagę w ekosystemie prastarego lasu. Niczym Strażnik Lasu.
Ale tego dnia jedna z ofiar była niezwykle zwinna i trudna do pochwycenia. Zmutowany jeleń o szczupłych, trzy metrowych kończynach i porożem szerszym niż niejedna korona drzew została obrana za cel polowań. Przyczyn mogło być wiele, dlaczego Bestia wybrała aż tak trudnego przeciwnika. Z każdym rozrostem masy i mięśni Wilka potrzebował więcej i więcej energii, czyli żeby mieć z głowy posiłek na kilka godzin musiał powalić największą górę mięsa do spożycia. Jeleń doskonale wyczuł zagrożenie i za w czasu ruszył z kopyta przed kłami zdeterminowanego potwora. Racice zostawiały głębokie ślady w ściółce leśnej, woń apetycznego posiłku rozprzestrzeniała się równie szybko. Ofiara z porożem próbowała jak najdalej odsunąć Bestię od pradawnego lasu, żeby bronić swoje stado i inne żyjące tam stworzenia. Roślinożerca szukał domostwa najbliżej głuszy i kniei, bo przeczuwał w kościach, że nie obroni się przed kreaturą o czarnej sierści i malinowych, upiornych ślepiach. Czterokopytny gnał przed siebie, aż dostrzegł przerzedzony las, jeszcze dalej - światła w oknach domostwa otoczony solidnym murem jako ogrodzenie. Lecz dla tak wielkiego zwierzęcia przeskoczenie bariery nie stanowiło wyzwania. Dla Czarnego Wilka również, który dał nura za jeleniem i dopadł go. Ostatni ryk jelenia przy agonii rozszedł się echem po ogrodzie, wraz z nim odgłos rozszarpanego mięsa i pierwszych pogruchotanych kości. Właśnie tu, w ogrodzie przy domu, Bestia urządziła sobie kolację.
Była jednak zupełnie nieświadoma, do kogo należą te włości. Zupełnie pochłonięty zwierzęcymi zmysłami i głodem nie zwracał uwagi na otoczenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Wto Paź 24, 2017 1:12 pm

Nikt się nie spodziewał, że spokój domu zostanie naruszony przez niezapowiedzianego gościa, a dokładniej to byłego mieszkańca. Wszyscy myśleli, że Xin już odszedł.
Zostawił, zapomniał i już nie miał zamiaru wrócić. Przynajmniej tak Fabio sądził, a tutaj całkiem co innego. Akurat prawowitego właściciela domu nie było, tylko jego kuzyni. Nie byli raczej przygotowań na przybycie monstrualnego potwora do ich ogrodu, zwłaszcza z ofiarą. Potężne zwierzę z łatwością przekroczyło przez mur, dobierając się do ściganego biedaka. Powalony jeleń wydał z siebie ryk, przez co wampiry od razu zerwały się z miękkich kanap.
- Czy Ty także to słyszałeś? - zaczął Lorenzo, który aż wstał by spojrzeć w stronę wielkiego okna prowadzącego na taras. Faust uniósł również głowę, przyglądając się.
Tak... Widok jaki ujrzeli nawet i im zmroził krew w żyłach.
- Myślisz, że to jest...- skrzywił się jasnowłosy, patrząc na Lorenzo. Wampir skinął głową, wzdychając. Nie mogą pozwolić by Wilk dobrowolnie poruszał się po terenie, zwłaszcza pod nieobecność Fioletowego - Weź strzelbę. - Faust po słowach kuzyna od razu skierował się po broń, natomiast ciemnowłosy Lorenzo skierował się do wyjścia na taras. Nie chciał wielkiej bójki, co mogłoby sprowadzić niezły bałagan - Hej Ty! - zawołał, podchodząc nie za blisko. Ręce miał luźno wzdłuż boków. Nie trzymał ich w kieszeni bluzy, ani spodni by Xin widział iż był on bezbronny - Jeśli jesteś tym Xin'em, to lepiej się wycofaj poza dom. - może rozmowa pomoże? Się okaże. Nie spuszczał z niego wzroku, czekał oczywiście cierpliwie aż Faust zjawi się z bronią. Oczywiście ten nie pokaże się od razu... nie ma sensu bardziej stresować Wilka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Wto Paź 24, 2017 5:10 pm

Nawet nie zdołał dobrze rozpocząć uczty nad jeleniem, gdy do jego uszu dobiegł głos. Może i zignorowałby ten fakt i pasł swój brzuch dalej kolejnymi kęsami mięsa, gdyby nie wyczucie obecności tego, który ośmielił się przeszkodzić w posiłku. Ogromny łeb bestii umoczony we krwi uniósł się z wolna nad zwierzyną, a upiorne ślepia utkwił w Lorenzo. Posoka spływała z futra i z kłów, które prezentował wampirowi pokazując tym samym, że nie spodobała mu się interwencja mieszkańca włości Nessuno. Wielkie bydle łypało groźnie mocząc łapy we krwi jelenia i odgradzając nimi dostęp do jedzenia. To jego żarcie, nie wampira. Najeżona sierść na karku dodawała mu kolejnych centymetrów sprawiając wrażenie jeszcze większego niż był w rzeczywistości. Czarna bestia nie odrywała wzroku od przybysza wciąż demonstrując pokaźne, zakrwawione zębiska i dziąsła. Ten ciągle trwał na miejscu. Mimo, że nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, to jego obecność nie mogła uspokoić kreatury.
Nie docierały do niego słowa wypowiadane przez Lorenzo, chociaż jak padło imię wilkołaka, to ten nie wiedzieć czemu zrobił się jeszcze bardziej nerwowy. Parskał, prychał i warczał jak najęty, jakby chciał coś z siebie wyrzucić. Po jakiejś chwili schylił łeb pod swoje przednie łapy i wgryzając się zębiskami w szyję jelenia próbował zaciągnąć do tyłu swój posiłek. Musiał być głodny, skoro wrócił do jedzenia, nawet w obecności wampira. Nie mniej gapił się na niego spode łba i w gotowości do ataku, gdy ten zrobi coś nie po jego myśli. Ciamkał szybko kawały mięśni i pogruchotane kości, żeby najeść się czym prędzej. Sam nie wiedział, jak trafił do tego zakątka, lecz do tej pory, kiedy buszował w lasach pod tą postacią, unikał jakichkolwiek wampirów. Lorenzo nie był wyjątkiem. Nawet jeśli Blondyn zachowywał się spokojnie, Xin mu nie ufał. Znał jego imię, którego nie słyszał od wielu miesięcy. Zdziczał na tyle, że obcowanie na jednym terenie z potencjalnym konkurentem równało się rywalizacji. Chyba tylko chęć jak najszybszego wchłonięcia jelenia powstrzymywało Czarnosierstnego przed zademonstrowaniem swoich sił Krwiopijcy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Wto Paź 24, 2017 7:10 pm

Wilk chyba nie miał ochoty przebywać z wampirem na miejscu posiłku. W sumie co się dziwić, nie kojarzył osoby i nie pamiętał zapewne nikogo. Xin miał na tyle szczęścia, że Lorenzo mimo wszystko był z zawodu weterynarzem i nie chciał jakoś mocno krzywdzić zwierzaka. Właściwie, to nawet go tak zaczął traktować - O rety, spokojnie! - uniósł dłonie coby Xin nie myślał iż wampir chce go zaatakować - Nic Ci nie zabiorę - podrapał się po głowie, przyglądając się upolowanej zwierzynie - Fabio nie byłby zadowolony, że tak napaskudziłeś w ogrodzie. - burknął mrużąc oczy. Obejrzał się ukradkiem w stronę domu, chcąc wyłapać postać Faust'a.
Gdzie on był?
- Hej, Xin. Może zamiast tak się denerwować... Postarałbyś wrzucić na luz? Nie chcę Ci robić krzywdy - może chociaż tak? Postąpił krok do przodu, będąc gotowym na wszelki atak od strony Wilka. Zapewne zechce uniknąć, aczkolwiek liczył iż zwierzę nie zrobi niczego złego - Zmieniłeś się, heh... - dodał, tonem łagodnym na tyle ile był w stanie. Chociaż ciężko trochę być przyjaznym po tym co się wydarzyło.
No i wreszcie zjawił się Faust. Wampir stanął przy drzwiach na taras, odbezpieczając broń. Nie musieli z niej korzystać, lecz dobrze mieć coś w pogotowiu... No, zawsze pozostają moce, jednakże robią one większą krzywdę - Więc jak? Ogarniesz się? - odezwał się po raz kolejny Lorenzo, podchodząc jeszcze bliżej. Spodziewał się reakcji obronnej, toć Xin jak dzikie zwierzę. Nie kontrolowało swojej agresji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Wto Paź 24, 2017 8:08 pm

Wyraźnie było widać, że bestia nie rozumiała słów skierowanych do niej. Wciąż obnażała kły i przebijała na wylot wnikliwymi ślepiami pełnymi złości. Lorenzo dzięki wyuczonemu zawodowi miał sposobność podejść wilka, ale ten był zbyt napięty i przepełniony gniewem, aby zrozumieć intencje wampira. Inaczej interpretował jego chęć zbliżenia się do czarnego kudłacza. W dodatku gdzieś na linii między ogrodem a budynkiem pojawił się drugi pretendent do kradzieży posiłku. Próbował znów wycofać się z jeleniem w zakrwawionym pysku, ale natrafił na opór w postaci muru. Z tego pułapu nie mógłby go przeskoczyć, poza tym musiałby zostawić pokarm, którego potrzebował. Kalorie spalały się w zastraszającym tempie. Wielka czarna sylwetka dzikusa nasrożyła się ponad miarę. A gdy Blondyn ośmielił się jeszcze bardziej skrócić dystans, ujrzał błysk szału w malinowych tęczówkach. Amok i agresja zawładnęły Xinem do reszty.
W obronie siebie i zdobytego pokarmu warknął gardłowo na Lorenzo, w stronę którego zaczął biec. Stąpanie tak rosłego zwierzęcia przypominało dudnienie słonia, bo możliwe, że nawet wagowo Wilczur dorównywał afrykańskiemu trębaczowi. Przy czym tu na wagę składały się przede wszystkim doskonale wyrzeźbione mięśnie, choć mogłyby być jeszcze większe, gdyby nie kleszcze wysysające witalność z Strażnika. Na takim cielsku mogło być ich z dwie setki. Tak czy inaczej, jak ruszył na najbliżej stojącego go Krwiopijcę, nie obyło się bez kłapania zębiskami, żeby tylko ugryźć i zneutralizować zagrożenie. Przy tych rozmiarach jego łeb miał prawie dwa metry długości, a co za tym szło - pysk ogromny, kły także. Siła zacisku paszczy musiała więc być ogromna i bolesna, jak nie śmiercionośna dla zwykłych śmiertelników.
Nici z ogarnięcia się. Za długo trwał w tej przemianie, by pamiętać cokolwiek ludzkiego, albo opamiętać się i zaufać Lorenzo. Bez pohamowań, bez zastanowienia się starał się go odpędzić od siebie, najlepiej taranując go lub spychając łbem na ileś metrów. Chyba że wpakuje mu się przez przypadek do pyska, to nie powstrzyma się przed wepchaniem go do gardła. Z tym drugim wampirem będzie gorzej. Trzymał jakiś dziwny kij. Pachniał z daleka nie jak patyk, a drażniąco. Nie mniej niech nie zaprząta sobie nim łba, póki nie pozbędzie się pierwszego konkurenta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Sro Paź 25, 2017 6:47 pm

Zaczynał się dopiero teraz poważny problem.
Xin nie zamierzał ulegać ani poczuć się swobodniej, skoro wciąż stroszył sierść i gardłowo powarkiwał. Lorenzo przecież nie chciał zabierać mu pokarmu, chciał jedynie by ten opanował swoją wewnętrzną bestię ale jak widać bez sukcesów - Cóż, przyjacielu. Trzeba sięgnąć po ostrzejsze środki. - postanowione. Machnął ręką do Faust'a, a ten skinął głową na znak zrozumienia.
Zaczęło się.
Wampir przybrał pozycję obronną, kiedy Wilk ruszył w bieg chcąc zaatakować. Lorenzo odskoczy w tył by po chwili uciec w bok. Ogród jest spory, więc mając spore miejsce do manewru - Xin, chyba nie chcesz zdemolować swojego dawnego domu - rzucił poważnie, nie mając wielkiej ochoty na walkę.
Chociaż nie będzie to nieuniknione.
- Faust celuj w łapy jakby co! - krzyknął do kuzyna, który to już mierzył do wielkiego Wilka. Naprawdę nie chcieli rozlewu krwi, jedynie powstrzymania wampira przed czynami, które zapewne będzie żałować. Wciąż musiał uciekać, lecz w końcu napotka mur. Ale wtedy padną dwa strzały. Pierw miał trafić w tylną łapę pod jej zgięciem, a druga w przednią w podobnym miejscu. Aczkolwiek nawet gdy Xin zbliży się zbyt niebezpiecznie, napotka kolejny akt obrony, mianowicie ciało Lorenzo zostanie przyozdobione licznymi kolcami niczym u jeżozwierza. Nieprzyjemnie jest zostać ukłutym, zwłaszcza w pysk, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Sro Paź 25, 2017 7:55 pm

Niestety bestia robiła co chciała. Za długo panoszyła się po swojemu, żeby stawiać jej warunki czy wymagania. Całe szczęście, że mieszkańcy domu na uboczu mieli pomysł na okiełznanie krnąbrnej natury wilka.
Kilka komend wystarczyło, aby wyborowy strzelec Faust interweniował na szarżę potwora. Miał celne oko - ani za pierwszym, ani za drugim razem nie chybił. O ile pierwszy wystrzał był dla Xina zaskoczeniem, to drugi próbował uniknąć, ale tutaj rozmiar zwierza działał na jego niekorzyść. Oberwał podwójnie, a nawet potrójnie. Tak łapczywie chciał pogryźć Lorenzo, że mimo doskonałej widoczności kolce wbiły się głęboko w pysk bestii. Jaki powstał ryk! Aż zdawać się mogło, że ziemia się trzęsie od basowego, potężnego nawoływania kudłacza. Wypuścił rzecz jasna Blondyna, nim na dobre zacisnął szczęki na jego ciele, a sam wycofał się ile mógł powarkując i nie mogąc z bólu domknąć krwawiącego pyska.
Efektem obrony wampirów przed wilkołakiem było zniwelowanie przemiany Xina. Jego ciało zaczęło drżeć, kurczyć się, w akompaniamencie skomlenia i gniewnych warkotów. Ośmiometrowa postura Wilka zmala i upakowała się do sylwetki rosłego mężczyzny mierzącego prawie dwa metry wzrostu. Częściowo sierść zanikła, lecz pozostawała na rękach, nogach, w dolnej i górnej partii pleców, zaś w tyle wlókł się długi, czarny ogon. Właściciel niesamowicie wyrzeźbionych mięśni ciała nie mógł równie dobrze wyrzeźbić swej psychiki, która wariowała i przepełniała agresją. Owszem, był ranny od postrzałów Fausta na zgięciu kolana i w przedramię, ale najgorsze rany dotyczyły podniebienia i przeszpilonej żuchwy z językiem. Stąd krew gęsto przelewała się przez spieczone wargi i drażniła właściciela ubytku. Otumaniony amokiem, głodem, utratą witalności i po prostu dzikimi instynktami w dalszym ciągu nie rozpoznawał otoczenia. Za to jakby lepiej kojarzył wampiry, zwłaszcza Lorenzo, w którego wlepił rozbiegane, nerwowe ślepia. Xin stał pod murem, chociaż nie przylegał do niego szczelnie plecami. Wreszcie jedną łapą przesłonił częściowo łeb, który bolał niemiłosiernie od sprzecznych sygnałów, i który wcale nie pomagał w podejmowaniu decyzji. Walczyć, uciec, czy jeszcze zrobić coś innego. Co jakiś czas słychać było, jak zdziczały wampir łykał własną krew ze śliną, tą z ran w ustach. Nerwy na wierzchu, rany od postrzału i kolców, a przede wszystkim dezorientacja. Wilcze uszy były położone na płask, kły zaciśnięte potęgowały ból podniebienia, lecz nie mógł pozbyć się tego nawyku. Klatka piersiowa w szybkim tempie unosiła się i opadała od niespokojnego oddechu, chociaż jako wampir wcale nie musiał czerpać powietrza. To kolejne przyzwyczajenie po wilczej skórze i dawnym byciu człowiekiem. Ile to już lat minęło? Nie potrafił określić, ani faktu upływających miesięcy, ani tym bardziej osób, którym zaufał albo ofiarował swoje posłuszeństwo. I na odwrót - osób, które mogły na niego polegać. Zbyt duży mętlik. Może teraz słowa Lorenzo dotarłyby do Xina? Trudno stwierdzić, tymi kolcami mocno pokiereszował Wilka. Nawet kilka sztuk utkwiło w gardle, bowiem próbował je wycharkać i spluwał nimi wraz z mieszanką krwi i śliny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Czw Paź 26, 2017 5:08 pm

Cóż...
Mało kto wychodzi bez szwanku z wampirami o wyćwiczonych działaniach bojowych. W końcu Lorenzo wraz z Faust'em pochodzą z wyjątkowej rodziny Nessuno - nie tylko wybitni lekarze, prawnicy ale też i okrutna mafia. Właściwie mało kto ma pojęcia z kim ma do czynienia wchodząc na włości tego domostwa.
Kiedy Xin padł, Lorenzo też odczuł ból na skutek ataku lecz nie aż tak mocny jak ranny wilk - No i po co Ci to było? - zaczął Lor, podchodząc do rannego wampira - Jak zwykle niezły cel, Faust. - pochwalił kuzyna, który to wyszedł z bezpiecznego miejsca. Przeładował na wszelki wypadek strzelbę, coby mieć jeszcze coś do ochrony - Naprawdę nie chciałem używać mocy. - teraz Lorenzo zwrócił się ponownie do Amiko. Było widać jak przemienia się z powrotem do naturalnej, wampirzej postaci. No, nie tak całkiem bo jeszcze wilcze cechy, masa pozostały. Westchnął Lor rozmasowując sobie obolałe ramiona, w końcu i Wilk go zaatakował - Nie szamocz się tak bo pogorszysz sprawę. - dodał wampir, mrużąc oczy. Nie był lekarzem od ludzi oraz wampirów ale znał się na pierwszej pomocy. Faust zatem nie zamierzał się wtrącać w zadanie kuzyna.
Jeśli Xin pozwolił, Lorenzo podejdzie i położy dłoń na jego zdrowym ramieniu - Nic takiego Ci się nie stało. Rany postrzałowe po wyjęciu kul, zaczną się goić. Ale jeśli chcesz pozbyć się kolców z gardła... Musimy współpracować. Z moją pomocą dotrzemy do domu, a tam się już Tobą zaopiekuję. - nie mówił, że Fabio, bo jego nie ma.
Poza tym nie chciał rozdrażnić bardziej rozszalałego, aczkolwiek poranionego dzikusa. Jeśli się zgodzi, to wtedy zmienią miejsce, a wejdą do domu i już tam zacznie pomoc.
Wilka wybór.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 4:10 pm

Nigdy nie wgłębiał się w działalność mafijną rodziny Nessuno, chociaż wiedział, że ów rodzina mogła mieć takie powiązania. Nie było mu potrzebne do szczęścia, gdy miał u boku swego Lubego. Całą swoją uwagę kierował na Fioletowowłosego, co nie znaczy, że ignorował pozostałych członków rodziny. Poznał chyba wszystkich kuzynów, pomagierów i najbliższą służbę. Niekiedy także kochanków Skarbka, jak chociażby Red czy Lucyfer.
Niestety teraz miał problemy z uspokojeniem się, a co za tym idzie - poukładaniem sobie w głowie spraw typowo humanoidalnych. Musiał nieźle pogrzebać w pamięci, aby odszukać i opisać na nowo Lorenzo. Jak wszyscy z włoskiej rodziny posiadał nienaganną urodę nasączoną szlachetnością. Wysoki, dobrze zbudowany. Najwyraźniej miał smykałkę do zwierząt, bo gdy zbliżył się i położyć dłoń na ramieniu Xina... o dziwo nie zależało mu na odgryzieniu kończyny. Wlepił uważne spojrzenie w tego, który jeszcze przed chwilą bawił się w jeżozwierza, i nadstawił czarnych uszu na to co mówił. Tempo opadania klatki piersiowej nieco zelżało, chociaż długa mowa wampira jeszcze niezupełnie w całości została przetrawiona. Najważniejsze zrozumiał, Lorenzo był gotów na wyjęcie z kolców, gdy Wilk pozwoli mu na to. Uciekł na moment wzrokiem na rękę, która miała styczność z ramieniem. Jako, że zniósł dobrze taki minimalistyczny kontakt fizyczny z Krwiopijcą, zdecydował się współpracować pewnym kiwnięciem łba na zgodę. Rzecz jasna odzywać się nie mógł, bowiem po pierwsze miał pokiereszowane gardło, a po drugie zbyt długo siedział w wilczej skórze i nie ćwiczył mowy.
Zrobił krok naprzód, wtedy też został mocniej pochwycony przez weterynarza, który wyczuł brak stabilności w chodzeniu Xina. Czarnowłosy patrzył to pod nogi, które mu się plątały, to przed siebie. Dało się jeszcze słyszeć ciche pomruki, gdy ból głowy bardziej się natężał, albo gdy coś go rozproszyło. Ran na nodze i ramieniu nie odczuwał tak dosadnie jak nieszczęsne kolce, zatem stąd pójście na układ. Rozglądał się ukradkiem tu i ówdzie, gdyż pamięć nakreślała jakieś lekkie szkice miejscówki, lecz nic konkretnego. Zresztą trzeba się cieszyć, że Wilk poszedł na współpracę, przy tym nie utrudniał specjalnie zadania.

z tematu - tam gdzie Lorenzo wskaże
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Sob Lis 03, 2018 4:58 pm

Jesień.
Dookoła mnóstwo barw, a to za sprawką więdnących liści na drzewach. Już wiele z nich ścieliło podłoże zamiast bujnej trawy, ale dzięki tym kolorom nie tęskniło się aż tak bardzo za kwiatami. Teraz były suchymi badylami, albo całkiem zniknęły z powierzchni ziemi. Pogoda sprzyjała wampirom, nie było ostrego słońca, ale i nie padał deszcz. To dobry argument, by wyściubić nos poza dom i pobawić się w ogrodzie.
Blanka podreptała boso przez taras na nowy ląd otoczony liśćmi. Na sobie miała jak zwykle zwiewną sukienkę do kolan, a we włosach - wplecione przez mamę Fabio wstążeczki. Przez chwilę rozglądała się po posesji za braćmi, lecz pewnie musieli znów czmychnąć i bawić się po swojemu. Trochę zaniepokoiła się ich brakiem, ale znała ich zwyczaje. Lubili balansować na skraju szlabanu a wyśmienitej zabawy, a że siostra często... była powodem skrócenia rozrywki, tym razem wymknęli się niespostrzeżenie.
No nic pomyślała dziewczynka, która miała ledwie ponad metr wzrostu Tacy są bracia.
Mając ze sobą malutkie grabki i wiaderko postanowiła zgrabić wszystkie liście z drzew, które leżały na ziemi, a należały do ich posesji. Starannie zbierała kolorowe wachlarzyki i składała, lecz wiatr nieco przeszkadzał. Nic to, Blanka nie zniechęcała się i pieczołowicie pozbywała się liści, które może później przeglądnie i może ususzy? Niektóre okazy były naprawdę piękne!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Gość Nie Lis 11, 2018 1:32 pm

Jak ten czas szybko leci.
Dzieci już podrosły, wampiry nadal bez ślubu bo przecież czas goni jak szalony. Fabio jednak nie przejmował się tym szczegółem, związek jego i Joffrey'a miewał wzloty oraz upadki, ale nadal jeden przy drugim wytrwale był.
Więc o co się martwić?
Prawda?
Cudowna jesień zawitała, tworząc w ogrodzie przepiękne, bajeczne kolory. Fabio nie mógł się już doczekać powrotu do domu, aby wreszcie wypełnić wolne chwile na zabawie z dziećmi. Nie wiedział jednak, że dwójka łobuzów - Malcolm oraz Blyth zostawili samą siostrę, a oni sami wybrali się poza tereny domu. Gdzie był Pi?
Oj zdenerwuje się wampirek.
Pozostawił kremowy płaszczyk na wieszaku, włosy zgarnął i związał w koka. Nim wyszedł na ogród, przyjrzał się w lustrze. Ciało otrzymało swoje ponętne kształty, buzia nieco pulchności nabrała ale na sam plus dla Fioletowego. Wciąż delikatnie zaróżowione, jakby właśnie dopiero co używał na nich różu. Starannie wygładził żółty golfik i wreszcie skierował się tam, gdzie znajdowała się Blanka.
Niemal rozpuściło się jego serce, jak ujrzał Małą zbierającą listki do małego wiaderka.
Ale czemu jej stópki były bose?
Nim zdradził swoją obecność, pognał po małe buciki należące do dziewczynki - Słonko, dlaczego chodzisz boso? Jest zimno i możesz odmrozić sobie nóżki. - nadopiekuńczości nigdy za mało. Fabio nie raz przyłapywał się na nadmiernej troskliwości.
Co się dziwić?
Martwił się!
- Poza tym gdzie są Twoi bracia? Nie wyczuwam ich obecności. - przykucnął przy małej, pomagając prędko nałożyć obuwie. Oczywiście nie odczuwał urazy do malutkiej, broń Boże - I czemu jesteś sama? Pi powinien być z Wami. - co jeśli coś się stało? Fabio prawie już płakał, lecz przy małej nie uroni ani jednej łzy. Te smyki znowu zrobiły sobie wycieczkę bez ich wiedzy, tak nie może być!
Niech się tylko ten bardziej męski ojciec o tym dowie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Joffrey Nie Lis 11, 2018 2:12 pm

Joffrey razem z Fabio jechali do jego domu, jednak wampir po drodze wysiadł. Dlaczego? Głód krwi wydawał się być silniejszy, więc musiał znaleźć jakieś źródło. Ostatecznie wybrał jakiegoś pijaka, zostawiając go nieprzytomnego pod szpitalem. Niczego więc złego nie zrobił, a nawet nie splamił się krwią jak to miał w zwyczaju. Nie znajdował się daleko, więc doszedł na pieszo.
Czerwone oczy rozejrzały się po okolicy, a kroki stały się powolniejsze. Kurosz stał się bardziej ostrożny i czujny, bowiem nie należał do przyjaznych dla ludzi wampirów, a łowcy już o tym wiedzieli. Zdając sobie sprawę, że nikogo nie ma w posiadłości, skierował swoje kroki ku ogrodowi, tam gdzie niósł go słodki zapach Nessuno. Standardowo ubrany w niebieską koszulę i czarną marynarkę wraz z spodniami, przejechał łapskiem po szaro czarnych włosach.
Uśmiechnął się na nich widok.
Troskliwy Fabio zasypujący słowami przeuroczą Blankę i.. gdzie pozostała dwójka? Gdzie jest Pi? Hagen zatrzymał się, czując narastające zdenerwowanie. Pospiesznie napisał jakąś wiadomość, ale nie potrafił się opanować. W głowie miał już przeróżne, czarne scenariusze. Wiedział jednak, że w przypadku jakichkolwiek kłopotów sługa by go powiadomił. Może poszedł z chłopakami się przejść? Tylko dlaczego zostawił jego córkę samą? Zaciskając zębiska, zaczął iść w stronę dwójki nieco szybciej po czym pochylił się i ucałował Nessuno w policzek.
- Mówiłem, że załatwię to szybko. - Wiadomo, że chodziło wampirowi o zaspokojenie głodu. Nessuno chyba zawsze się obawiał, co takiego Kurosz mógłby zrobić. Czerwone oczy skierowały się córkę, a długie ręce wyciągnęły ku niej i uniosły, podpierając wampirze dziecko na swojej klatce.
- Co tam Słoneczko? Widzę, że uzbierałaś małą kolekcję. - Ucałował ją w czoło i zerknął na koszyk ze śmieciami. Tym właśnie były liście dla Hagena, ale nie zamierzał besztać dziecko za zbieranie rupieci. O dziwo zachowywał się jak wzorowy ojciec, chowając swoją ciemną stronę gdzieś głęboko w sobie.
Fabio zapytał o Pi, a ciemne oczy przeniosły się na niego. Czy Joffrey powinien ich poszukać? W sumie cała rodzina Kuroszów wiedziała już o dzieciach, a że długo takowych nie było, być może niektórzy zaangażowali się w ich pilnowanie. Byli specyficzni, ale zawsze trzymali się razem.
- Właśnie Blanko, czy Pi mówił gdzie idzie? - Przyjrzał się dziecku i pogładził ją po włosach. Uderzająco podobna do Fabio, nawet Malcolm miał podobny kolor włosów, a Blyth? Chyba najbardziej wdał się w ojca.
Ale Joffreya niestety nie za bardzo to cieszyło.
Raz jeszcze obrócił się i podszedł do średniej wielkości drzewa, pokazując na czerwonego jak krew liścia, znajdującego się na najniższej z gałęzi.
- Zerwiesz go dla mnie? - Zapytał, wypuszczając ją i kiedy tylko zabierze się za polecenie, Emilio znajdzie się bliżej Nessuno.
- Denerwuje się. Wysłałem do Pi wiadomość, ale i tak nie daje mi to spokoju. Jak są w niebezpieczeństwie? - Mówił półszeptem, więc raczej córka nie powinna usłyszeć jego słów. Chyba, że miała bardzo, ale to bardzo dobry słuch.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Ogród - Za domem - Page 2 Empty Re: Ogród - Za domem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach