Pokój Gościnny (-) - Piętro
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 3 z 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
Przestać? Nie, nie ma nawet takiej opcji, przecież nie zacznie znowu uciekać od emocji, których gorzki, ale i słodki smak zdążył skosztować. Nektar uczuć stawał się powoli czymś akceptowalnym dla niego, ale wciąż odległym do tej dobrej produkcji go, nie mówiąc już o korzystaniu z niego. Był on póki co ledwo popitką, czymś dla zapchania wnętrza Czerwonego, bez zajmowania jakiegokolwiek ważnego miejsca. A czy bał się tego co robił Kochanek? W żadnym wypadku. Doznał już wielu rzeczy w życiu, a odrobina agresywniejszego zachowania nigdy nie zaszkodziła mu, a na pewno nie, gdy wykonywała ją tak ponętna i subtelna osóbka jak Fabio.
Jednak czy na pewno dobrze robił, zgadzając się na te wszystkie czynności Fioletowego? Czy to na pewno było wciąż bezpieczne? Przestał o tym kompletnie myśleć, jedynie oddając się fizycznym rozkoszom, wykonywanym przez te pozornie niewinne łapki. Ukochany zdawał się wiedzieć jeszcze lepiej co robi teraz, kompletnie przejął tym razem inicjatywę.
Jednak czy na pewno dobrze robił, zgadzając się na te wszystkie czynności Fioletowego? Czy to na pewno było wciąż bezpieczne? Przestał o tym kompletnie myśleć, jedynie oddając się fizycznym rozkoszom, wykonywanym przez te pozornie niewinne łapki. Ukochany zdawał się wiedzieć jeszcze lepiej co robi teraz, kompletnie przejął tym razem inicjatywę.
- Spoiler:
- Cała osóbka Fabio zdała się wyzbyć tym razem niewinności. Spijana krew ubywała z organizmu Czerwonego, znikała w tych słodkich, bladoróżowych usteczkach, które już przybrały barwę bladego szkarłatu, podobny do tej posoki, którą się upijały. Czuł się bezwładnie, jakby zaraz miał odlecieć niczym ćpun po kolejnej działce swojego narkotyku. Czy to przez ten ból, który sprawia spijanie krwi? A może podniecenie całą tą sytuacją? Przeszła go jakaś dziwna fala gorąca przez całe ciało, sam lekko naprężył swe ciało, gdy tak pieszczona była jego męskość, która już powoli sztywniała, podnosiła się pod materiałem bokserek na sam dotyk dłoni. Jeszcze nigdy nie czuł tak dokładnie ruchu każdego mięśnia, każdej kropli utraconej krwi, a także... Tego pobudzającego go, szkarłatnego narkotyku. Nawet jego krew tak działała na niego, mimowolnie rozchylił delikatnie usta, wytykając odrobinę różowy język, jakby był spragniony. A jednocześnie wzrok zdawał się odmawiać tej posoce, nie chciał jej znowu dopuścić do reszty zmysłów wampira. Niestety na próżno. Cichy stęk wyszedł z ust Himury, a wzrok sam powędrował na źródło głosu, usteczka Fabia. Usteczka ozdobione szkarłatem, szkarłatem krwi Red'a. Co tu mówić o odpowiedzi, nawet wzrok popadł w pragnienie, krwawe szaleństwo zdawało się znowu władać powoli umysłem wampira. Ten i tak był już dosyć zaćpany przez utratę pewnej ilości krwi.
Zapach krwi zdołał już go otoczyć podczas pocałunku, czuł go na ca ustach i dłoniach, a smak wypełniał powoli jego podniebienie. Dłonie już dawno spłynęły z ciała Kochanka, nie miały siły go obejmować, wszystko skupiło się na spijaniu narkotyku z ust Fioletowego. Pogłębiał go sam, coraz agresywniej, mocniej, nie chciał opuścić żadnej kropli! Co z tego, że po brodzie i tak spływała krew, gdyż pił ją tak łapczywie? Pragnienie nie mogło zostać już ugaszone! Zatracił się w nim, postradał zmysły.
Cóż za spragniony wzrok ukaże się, gdy tak pocałunek zostanie przerwany, ile to gorących wydechów wypluł na gorące ciało Włocha, ile razy oblizał spragnione usta? Kto byłby w stanie już to zliczyć?! Przecież to niemalże niemożliwe! Red popadł znowu w swoje niekontrolowane szaleństwo. Pobudzony i spragniony Himura? Czy to bezpieczne? Ciało już samo drgnęło na dotyk tyłów Doktorka, tych gorących, kształtnych tyłów, a przyrodzenie już stało sztywno, naciągając mocno materiał bielizny Czerwonego. Spojrzał się na niego pytająco, a jednocześnie pożądliwie.
- T-Tak! - odrzekł drżącym głosem. Już sam nie rozumiał co mówi, po ciele poczęły już spływać krople potu, dreszcze je przechodziły niemal co sekundę. A teraz? Patrzył rozgrzany na ten gorący taniec krwi na ciele ukochanego, patrzył jak rozsmarowuje się po jego ciałku, intymności, wchodzi w głąb niego. Ten zapach, on go napalał i pogrążał, odurzał jak silny narkotyk, chciał ten narkotyk tylko dla siebie, nie, nie może. Nie chce stracić resztki świadomości, ale ten zapach... Nie może! A mimo to już podniósł się ledwo do półsiedzącej pozycji, łapiąc mocno za bok Fioletowowłosego. - Ja... Daj... Potrzebuję... - zapomniał kompletnie języka, nie umiał złożyć żadnego zdania. Rzucił go na bok, był wycieńczony, a mimo to chciał już wszystkiego. Przywarł zdyszany twarzą do ubrudzonego krwią torsu, począł łapczywie zlizywać wszystko, gryząc mimowolnie gdzieniegdzie skórę. Nie umiał już nad sobą panować, a jednak nie chciał się wgryźć. Miał całe ciało dla siebie! Tylko dla niego... Zlizywał każdą stróżkę łapczywie, a ranki wylizywał co najmniej po dziesięć razy. Jego usta zacisnęły się zaś na mieczyku Kochanka. Ssały go dokładnie, zlizywały słodką krew, po prostu nie pozwolił sobie nawet na chwilę oddechu, nie umiał ich oderwać. Czasem może nawet zagryzł się trochę w skórę męskości? Możliwe. Sam się przy tym dotykał, wyciągnął swoją męskość z bokserek, złapał ją mocno w dłonie, zaczął agresywnie poruszać, ssąc wciąż przy tym mieczyk Ukochanego. Nie zdał sobie nawet sprawy z tego wybuchu w jego dłoni, z tego dojścia, wylaniu nasienia na siebie, na pościel, nawet dosięgło to skóry Włocha! A Red wciąż pieścił go, nawet zdecydował się zamiast dotykania siebie, na niego. Wpychanie od zaraz trzech palców w dziurkę, pachnącą jego krwią, rozgrzaną... Nie umiał się powstrzymać, był żądny tej krwi, tego ciała, tej duszy, całego go!
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
- Spoiler:
- Cała w łóżku była zbyt gorąca, zbyt namiętna i pochłonięta uczuciem żeby to opisać. Fabio oddawał całą swoją postać, kusząco się dotykając, mrucząc i przede wszystkim dotykać swojego kochanka. Chciał wzbudzić w nim jak najwięcej uczucia, pokazać że cielesne rozkosze mogą być czymś znacznie większym niż tylko zespoleniem i oddaniem się żądzy. Red uprawiał seks dla pieniędzy, nie z miłości czy pragnienia bycia kochanym. Teraz właśnie miało być inaczej. Fabio wprowadzi go w świat duchownego powiązania. Pozwoli na posmakowanie owocu miłości, które było poniekąd nawet zakazane - przynajmniej w oczach osób trzecich. Ale czy Fabio kiedykolwiek się tym przejmował? Jak widać nie! Brnął nawet dalej.
Widok napalonego Red'a zaczął należeć do ulubionych widoków wampirka. Chłopak nie tylko delektował się ciałem ale także i krwią, zapachem, zapewne też odczuciami. Fabio bez przerwy dotykał, głaskał czy też nadgryzał ciałko Ukochanego byleby doprowadzić go do skrajnych rozkoszy. Najważniejsza była zabawa z krwią. Doskonale zdawał sobie sprawę jak może działać na wampira, lecz teraz nie wchodziło nic w grę - żadne ataki, żadne groźby. Miało być, to co się miało stać.
Pochłaniające pocałunki, wypełnione po brzegi krwią Red'a oraz wymieszaną ich śliną. Pieścił ciało, drapał pazurkami naznaczając to co raz nowsze krwawe ślady. Nie mógł zaprzestać obdarowywania ukochanego pieszczotami. Musiał się do niego dobierać, pokazać jak go kocha, jak mocno pragnie. Zmrużył czerwone oczka, oblizując kolejny raz lubieżnie wargi z krwi. w nagrodę za tak doskonały pocałunek otarł się kolejny raz, by niebawem rozpocząć samodzielne dotykania ciała oraz przygotowywanie się na przyjęcie męskości partnera. Wił się dosłownie, unosząc odrobinę ciałko, odchylając głowę, by obnażyć się bardziej. Nie oszczędzał jęków. Druga kolejny raz dotknęła męskości wampira by potem oblizać ów paluszki z dokładnością. Druga dłoń nadal penetrowała dziurkę poszerzając ją dla Himura.
- Zaraz przejdziemy... dalej... - stęknął, by znowuż wylądować na ciałku Czerwonego. Otarł się udami, dotknął intymnością. Było widać po wampirku, że już niedługo sam dotrze. Ale nim jednak cokolwiek się wydarzy, przyjmie na siebie atak Red'a. Wampir wykazał się wielka siłą, powalając Fioletowego. Wampirze instynkty szalały. Głód krwi. Głód seksu. Wszystko miało wpływ. Fabio jęknął, unosząc rączki nad główkę. Pozwalał na wylizywanie ciałka, na gryzienie, na spijanie szkarłatnej posoki. Sam musiał też ułożył paluszki chociażby na plecach by głaskać, by wbijać się pazurkami.
- Tak, Red. Dobrze. Tak rób. - z jaką pasją mówił! Jak poganiał! Fabio aż odlatywał, aż krzyczał! Red kosztował jego wrażliwości! Dosadnie! Mocno! Boleśnie! Więc jak Red doszedł do finału, ten za chwilę po nim. Ale to nie miał być koniec. W żadnym wypadku!
- Red! Przestań się bawić tylko go włóż! Ale mocno! Chcę Cię poczuć! - obnażył te swoje kiełki, uderzając lekko bokiem nogi w ciało wampira. Penetrował teraz on trzema palcami, na co wampirek znowuż wydał z siebie cały koncert jęków, oddechów i ponaglań. Aż kipi z namiętności! Wił się! Uderzał nogami, zatapiał pazurki w skórze. Tak bardzo chciał! Już! Teraz! Nawet jeśli sam Red był na skraju wytrzymałości w utrzymaniu swoich potwornych oraz krwawych żądz. Ich sen o rozkoszy miał właśnie się ziszczać.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
- Spoiler:
- Gorąco. Całe pomieszczenie zdawało się płonąć niczym pustynia, nad którą unosiło się czerwone Słońce zwane pożądaniem. Pobudzało ono dzikie pragnienia w dwójce kochanków, piętnowało ich swą siłą, pogłębiało te pragnienia z każdą chwilą i to tylko, by mogli odkryć, że w tym momencie są dla siebie oazami. Obydwoje zaspokajali swą potrzebę fizyczności, potrzebę uczuć, czegoś, co brakowało obydwojgu. Popadli w szaleństwo nocy, zapominając kompletnie o bólu, jaki im doskwierał, a także jaki powinien teraz im doskwierać, gdy obydwoje zatopili się w tańcu krwi.
Tak, ta chwila będzie przepełniona dzikim szaleństwem. Red już przestawał nad sobą panować. Powierzchownie już wypuścił swą dzikość na zewnątrz, dał się uwieść tej słodkiej woni krwi, krwi ukochanego, własnej, nieważne, wszystkie działały na niego tak samo. Krew to po prostu silny narkotyk, miłość jedynie go nasilała, a pożądanie tylko przyćmiewało już zagubiony umysł. Tylko dlaczego z drugiej strony serce bolało jeszcze bardziej? Dlaczego ciało z zewnątrz było żądne doznań, czułości i wszystkiego, co mógł zaoferować Fabio, a wewnątrz to uczucie zdawało się tylko rozpruwać go na kawałki?
Jednakże nie mógł przestać, został już kompletnie pochłonięty, wpadł w swój nałóg, potrzebę zażycia swej dawki miłości oraz czułości, nawet jeżeli ta okazałaby się śmiertelna. A te wszystkie słodkie jęki, te rozgrzane do czerwoności poliki, wzrok pełen pożądania, odruchy całego ciałka Włocha, zażywał ich niemalże za dużo! I jeszcze to uczucie gorącego wybuchu, gdy wciąż zajmował się pieszczotami jego męskości. Nie mógł pozwolić na zmarnowanie czegokolwiek, zresztą teraz już wszystko pachniało mu jak krew. Spojrzał się ślepiami wpierw na buźkę Kochanka. Nawet nie zauważył, że ich oczy wyglądają teraz jak rozgrzane do czerwoności węgliki... Chociaż nie, oczy Doktora przypominały teraz błyszczące rubiny, były też równie drogie dla Czerwonego. Lecz zaraz liznął jeszcze czubek mieczyka wampira, zlizując powoli z niego resztki lepkiej substancji. Wciąż patrzył się przy tym intensywnie na twarz Ukochanego, pożerał go wzrokiem pożądania, wpatrywał się nieprzerwanie. Równie nieprzerwanie penetrował palcami rozgrzane tyły Fabio, równie gorące co jego całe ciało.
- Już nie mogę... - szepnął bardzo cicho, liżąc ostatni raz przyrodzenie wampirka, wysuwając przy tym powoli palce. Przez krótką chwilę zapomniał, co ma zrobić, po co on właściwie tu był, gdzie on był? Zaciągnął się łapczywie wonią szkarłatnej posoki, która biła intensywnie z każdej strony, z każdej części ciała, po prostu było to wszędzie! Jednak najgorsze było, że jeszcze niczego nie zrobił, a już był wykończony. Klęczał chwiejnie przed Fioletowym, po ciele już spływał pot, a on dyszał. Wtem złapał za drobne dłonie, splótł palce z tymi delikatnymi, drobnymi, a jednak zrobił to mocno. Równie mocno także wbił się we wręcz ociekające podnieceniem tyły, bez żadnego dodatkowe uprzedzenia, po prostu to zrobił. Nie zapanuje już nad ciałem, bynajmniej nie do opadnięcia z sił. On po prostu... Zdał się częściowo wrócić do dawnego siebie w tym momencie. Tak samo jak kiedyś, tak i teraz pragnął wyzbyć się tego dziwnego uczucia, kłującego gdzieś wewnątrz, rozrywającego pierś. Po prostu poruszał się w nim agresywnie, stękał mu prosto w twarz, dyszał prosto na usta, czuł że musi to robić, by tamten był zadowolony.
Tylko czy na pewno on wrócił do dawnego siebie w tym momencie? Częściowo na pewno, wpadł w ten dziki szał, dał się ponieść krwi, jednak czy na pewno czuł się jak podczas jednego z tych wielu razy? Nie, nie czuł tak się. Wtedy był to tylko sposób na pieniądze, głupie zarobienie na zboczeńcach, nie miał z tego żadnej przyjemności, a teraz było inaczej. Cieszył się z tego, że nie jest tylko chwilową zabawką, że faktycznie został pokonany, nawet jak Fabio wiedział o jego przeszłości, naprawdę się cieszył, chociaż twarz wciąż pozostawała kamienna, a jedyne co ją ożywiało, to ten intensywny rumieniec.
- Nie możesz... - wymamrotał zdyszany w stronę Fioletowowłosego, wbijając przy tym swe zagubione ślepia w rubinowe oczka. - Nie możesz poka... Pokazywać tego ciała w takim stanie nikomu innemu, rozumiesz? - uścisk jeszcze się wzmocnił, a ruchy biodrami na chwilę przystały. - Nie chcę by... By ktokolwiek oprócz mnie mógł widzieć... Dotykać... Kochać Ciebie jak... Ja. - dlaczego te słowa nie mogły tak łatwo wyjść przez usta, dlaczego przy ich mówieniu głos się tak załamywał i drżał? O co tutaj do cholery chodziło? I dlaczego po tym serce zdało się znowu pragnąć uciec z jego piersi. - Fabio... - szepnął cicho do niego. Już wypuścił jego drobne łapki z uścisku, teraz dłonie wędrowały powoli wzdłuż rąk, przejechały po smukłych ramionkach, by musnąć palcami szyję, układając się na polikach. - Chcę Cię kochać. - szepnął niemalże niezrozumiale, składając na ustach czuły, pełen pasji pocałunek. Czy te słowa naprawdę tak bolą i dlatego nie chcą normalnie przejść przez gardło?
Podczas pocałunku wrócił do poruszania się wewnątrz niego. Czy on od początku był taki pociągający? Może to dopiero teraz zauważył jak przystojnym mężczyzną był Fabio? Ta fizyczność, ona tylko go pociągała? Nie, na pewno nie. Fabio był silny, miał w sobie charakter, miłość, miejsce dla wszystkich, coś czego Red od zawsze potrzebował, a nie mógł znaleźć, lecz przynajmniej teraz mógł powiedzieć bez przeszkód – Kocham Cię. - nie musiał już tego mówić dla zarobienia, nie musiał tego mówić ze względu na zachciankę, mógł to powiedzieć szczerze i prawdziwie, tak jak mówiło jego serce.
Jednakże doznania nie w żadnym stopniu nie ustawały, a jeszcze się nasilały. Ruchy Himury były chaotyczne, nie dało się wyczuć, jak następnym razem się poruszy, czy będzie to silne, a może słabe? Czy wepchnie tylko do końca czy może nie? Sam nie znał na to odpowiedzi, robił to wszystko spontanicznie, a przed jego oczyma nawet ciemność zdawała się zamazywać. Tylko Red, to Red, on nic nie powie. Jedyne co zrobił, to przesunął drżącą dłoń wzdłuż tułowiu, zaciskając znowuż palce na przyrodzeniu Partnera. Atoli nie był on już tak silny i mocny jak poprzedni, na to także nie miał siły, ale wciąż chciał słyszeć te jęki, stęki, czuć oddech, chciał to wszystko. Zaczął więc powoli poruszać dłonią, skupiając się jeszcze bardziej na dawaniu mu dogłębnej przyjemności.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
- Spoiler:
- Cały pokój wypełniony nie tylko był ich namiętnością, ale także dzikimi odgłosami oraz przeogromnym pragnieniem wspólnej miłości. Fabio nie poddawał się. Prawie już płonął od ich wspólnych igraszek od całego uczucia, którymi teraz obrastali. Dosłownie jak w piórka!
Red także mocno się napalił, było widać po nim jak wciągnął się w całą akcję seksualną. Fabio jak narkotyk? Jego krew? Niech bierze. Fioletowy aż dotknął jego czarnych włosów, głaszcząc, na przemian też drapiąc. Wiedział, ze to lubi. Red jest mimo wszystko dużym pieszczochem i trzeba było zadbać o jego przyjemności nawet podczas aktu. Chociaż był widać jak nawet wicie wampirka wchodził w gust. Starał się, wypuszczając z siebie wszystkie namiętność. na szczęście smutek odszedł nieco na bok, ustępując lepszemu humorowi. W końcu ma wspaniałego mężczyznę! Pieścił wampirka, dodawał mu otuchy, a przede wszystkim doprowadzał do szaleństwa! Połączeni nie tylko silną miłością, ale także ich krwią.
- Do dzieła, Ogierze. - szepnął zmysłowo, patrząc prosto w oczy wampirowi. Oblizał się nawet, rozcierając paluszkiem przy kąciku ust krew. Kusił cały czas. Czekał z niecierpliwością aż partner wejdzie w niego, wypełniając po brzegi. I wiecie co? Doczekał się!
Pierw kilka pieszczot ciała, dotyków oraz pomruków. Fabio sam zatracał się w ich Raju Rozkoszy, a kiedy poczuł jego dłonie na swoich, już wiedział że dojdzie do finału niebawem.
Mocno.
Boleśnie.
Fabio aż jęknął na pierwsze wejście, wyginając ciało. Zaciskał drobne dłonie w piąstki. Po prostu doszło do najważniejszego zespolenia. Red nie odpuszczał - wciąż się poruszał. Cała agresja wychodziła!
- Tak, kocie. Jesteś niesamowity, gorący, kochany! Bardziej! Śmiało! Nie patrz, że jestem delikatny! - poganiał, kusił, prowokował. Sam tworzył głośne stęki, oddychał głośno, niemal zachłysnął się powietrzem! Red w szale podczas seksu... Czy mogło być coś bardziej wspanialszego?
Poruszał ciałem dając także więcej wrażeń im obu. Zaciskał mięśnie pośladków, by Red'owi sprawić jeszcze więcej przyjemności. Bardzo go pokochał. Naprawdę mocno, czule oraz szczerze. Rozpalony wampirek oczywiście musiał też dostać kilka ważnych słów. Red ochłonął od zwierzęcości, atoli nie przestawał.
Aż oczka wampira zabłysły żywiej. Słowa wypełniona silną szczerością, zdenerwowaniem ale także i miłością. Red postawił kawę na ławę - Fabio należał do niego.
- T-tak, Red. Wiesz, że jestem Twój. - przyznał cicho, uśmiechając się. Serce zabiło mocno. Xin nadal tam jest. Lecz póki co nie skupiał się na tym, w końcu ma przy sobie ukochanego Red'a. Wampira, który pomógł mu wyjść z dołka. Dół był wykopany przez odejdzie Wilka. Naprawdę bolesne przeżycie~
Akt wciąż trwał, Fabio jęczał, delektując się każdym sprawnym ruchem ciała. Było słychać już zmęczenie, mimo tego, nie przestawali. W między czasie było też wiele pocałunków lub pieszczot ciała. Fabio gdy tylko mógł dotykał i jego skóry, chociażby zaznaczyć czerwone krechy na jego bladym ciele.
- Kochaj mnie całym sobą. - jeszcze doda. Niech Red dalej brnie przez pola gorącej, wręcz ociekającej erotyzmem miłością.
Ileż siły włożą tej nocy? Nie tylko fizyczną, ale i psychiczną? Fabio naprawdę poczuł się na nowo szczęśliwy, że pustka w sercu została wypełniona. Red wyprowadził zagubionego ze ścieżki porzucenia oraz zapomnienia. Aż objął mocno Czerwonego, zamykając oczy. Może i nachodziły już łzy do kącików oczu. Radość była prawdziwa - Ja Ciebie też. - odpowiedział, tuląc się do wampira mocno. Niech dalej gna do finału. Fabio zacisnął mocniej ramionka, czując kolejną falę w brzuchu. Czyżby wielokrotny orgazm! Takie rzeczy tylko wśród wampirów!
Dotyk przyrodzenia, dotyk każdego elementu ciała. Fioletowy krzyknął wyrzucając z siebie falę białej słodkości prosto na Czarnego. Opadnie troszkę, dalej przyjmując. Już oddychaj głośniej, stękać sił nie miał.
- Mocno mnie pieprz. Bez końca. - nuta smutku? Może? W końcu nadal był tutaj Wilk.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
- Spoiler:
- Już trudno było odróżnić, czy wampira kierowała zwierzęce pragnienie, ludzkie pożądanie czy jeszcze coś innego, wszystko zdawało się mieć miejsce w ciele Red'a, ale jedno było pewne – zdrowego myślenia tam na pewno nie było. Zresztą jak mógłby myśleć logicznie, gdy każdy gest Fioletowego był taki zmysłowy, kuszący, niemalże zmuszający do zajęcia się jego ciałem? A co dopiero ma zrobić tak wygłodniały względem uczuć wampir jak Red? Dla niego to była czysta prowokacja do następnych ruchów.
Jednak słowa wampira przepełniły pierś Czarnowłosego dziwnym ciepłem, podobnym do tego, gdy w końcu odważył powiedzieć się co czuje. „Wiesz, że jestem Twój”, sam uśmiechnął się na te słodkie słowa, zbliżając zaś lekko wyschnięte usta do tych pachnących wciąż krwią, które należą do Ukochanego. Z początku tylko musnął je lekko, ledwo odczuwalnie, by zaraz już je ucałować, zlizując przy okazji resztki krwi, które pozostały na nich. Czy to dobrze, że tak bardzo lubił go całować? Ta czynność zdała mu się chyba najprzyjemniejszą, gdy może to robić z kimś, kto zajął ważne miejsce w jego sercu, nawet mimo tych wszystkich lat pustki. Całowanie naprawdę może być bardzo przyjemne i ciepłe. A zwłaszcza to z Fabio.
Ciepły, przyjemny dotyk Kochanka również był przyjemny. To prawda, Red jest strasznym pieszczochem, lecz teraz tylko na tak czuły dotyk, jak ten należący do Fabio. On był jakiś inny, był pełen miłości, ciepła, no i tej pasji rzecz jasna! Nie mógłby nie zacząć pomrukiwać, postękując naprzemiennie. Fabio naprawdę stał się kimś specjalnym dla niego. Sam nie umiał jeszcze tego nazwać, lecz był kimś więcej niż kimś kogo tylko kocha. Lecz teraz nie miał nawet czasu się nad czymś takim zastanawiać, wszystkie myśli były zaprzątnięte jedynie bladym, ociekającym od potu ciałem Nessuno. Nie mógł się uspokoić, jedynie poruszał się wciąż chaotycznie wewnątrz niego, pochłaniał słodkie jęki Włocha. - Jestem cały tyl-tylko dla Ciebie. - wyszeptał odrobinę zdyszany, atoli wciąż był szczęśliwy. W tym momencie mógł przestać się martwić jaki jest, bo czuł się zaakceptowany przez tę jedną, ukochaną osobę. Wolną dłonią poczochrał lekko fioletowe włosy Doktorka, wciąż były tak samo delikatne jak za pierwszym razem.
Lecz cóż to, już ton głosu wampira mówił jasno, że chce znowu dać mu swoją białą miłość. Wciąż czuł na sobie dotyk tych drobnych dłoni, sam masował delikatnie jego męskość. Skoro już ma dojść, to może zrobi to razem z nim? Palce zacisnęły się odrobinę mocniej, fakt, sił dużo już nie miał, acz wciąż chciał mu dać siebie. Biodra zwolniły, ruchy już nie były tak chaotyczne, a wolne i mocne, bardzo mocne. Wchodził już w niego po brzegi, pieszcząc przy tym jego mieczyk. Obydwa ciała zdawały się już rozgrzane, zapach potu wymieszał się wraz z wonią krwi, naprawdę było tu już gorąco.
Wtem poczuł jak Fioletowy obdarował go swą miłością, jak doszedł, brudząc skórę wampira swą białą słodyczą. Red był nie lepszy, kilka chwil po nim, zatrzymał się z ruchami, dysząc przy tym ciężko. Jedyną różnicą mogło być tylko jak jedynym dźwiękiem, który w tym czasie wyszedł z niego było to jedno, ciche westchnienie, gdy wypełniał jego wnętrze sobą, powoli się wysuwając z niego. Dyszał po tym jeszcze głośniej, łapczywie łapał powietrze. Był faktycznie słaby, mógłby zaraz paść na niego, ale...
- Jeszcze. - szepnął rozpalonym tonem, unosząc ciałko wampira. Objął go szybko w pasie, drżąca dłoń wbiła palce w skórę. Nie chciał jeszcze końca, to jeszcze nie był dla niego koniec. Zagryzł różowy punkcik na torsie wampira, ssąc go po chwili. - Chcę Ciebie więcej. - wyszeptał po oderwaniu się na chwile, by zaczerpnąć powietrza. Nie umiał się dziś przy nim powstrzymać, kompletnie zatracił się w tej miłości, chciał jeszcze!
Tak też zrobił, wsunął się nagle w niego, usadowił go sobie na kolanach, wciąż obejmując go w pasie, nie odrywając ust od jego ciała, jeszcze zacisnął drugą dłoń na pośladkach, gdy zaczął się znowu poruszać wewnątrz niego. Co prawda czuł jak część własnej miłości wylewa się z niego, jednakże... To go jeszcze bardziej nakręcało, by kochać się z nim. Chciał mu dać siebie do samego końca, bez oszczędzania sił. On po prostu miał w sobie to coś, coś co tak trzymało Red'a wciąż przytomnego.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
- Spoiler:
- Odnalezienie się w miłości jest czymś naprawdę niesamowitym. Wampirek wiedział oraz sam czuł, że potrzebował mocno swojego Ukochanego. Tak samo jak on zaczynał odróżniać ciepło od tego chłodu, który otrzymywał od klientów. To była zwykła praca, za jaką tak naprawdę ten wiele przecierpiał oraz utracił. A teraz miało być inaczej.
Kolejne przyjemne dla ucha jęki przyozdabiały całokształt ich wspólnej cielesnej miłości. Red wciąż niczym lew pochłaniał swoją ofiarę. Nadal się poruszał, nadal pragnął i chciał aby go pożądano. Czy Red tez tak czuł? Chociaż mówił, ze wampirek jest dla niego niczym narkotyk - uzależniający!
Kolejne ruchy, uderzenia. Fabio mimo już delikatnych boleśni pewnych miejsc, nadal chciał więcej. Słodko, mokro, namiętnie. Ile dzisiaj razy odleci? Czy może umrze w ramionach partnera szczęśliwy? Nie. Śmierć nie wchodziła w grę. Ten czas był zarezerwowany tylko dla nich.
- Zaniosłeś mnie w najprawdziwszą Krainę Rozkoszy. - pochwalił go, kolejny raz czochrając i jego czarną głowę. Zasługiwał na nagrodę, w końcu doprowadził wampirka aż dwa razy do orgazmu. Może będzie i trzeci? Wampiry mają to do siebie, że bywają całkiem rozwinięte pod kilkoma kwestiami od ludzi.
- Mocno, Red. - wyjęczał do ucha, zamykając oczy. Właśnie teraz poczuł jak chłopak chwilę się zatrzymuje gdy sam doszedł i wypełnił wnętrze, jednakże wciąż pieścił. Sama jego obecność była jak kojący dotyk~
Chwilę później został uniesiony na inną pozycję. Mocno oplótł go łapkami, zaczynając się też samemu poruszać. Kolejne uczucie na pośladkach, tym razem mocne. Fabio odchylił głowę w tył, wyginając zaś ciało. Te pieszczoty na klatce piersiowej... Jak? Jak Red tego dokonywał? Rozgrzany Fioletowy kolejny raz przyjmował do siebie kochanka. Oddychał już szybciej, było można usłyszeć, że i z wysiłku. Słodki oddech ze słodkimi stękami. Nawet nasienie Czerwonego wypływające z intymności podrażniało na plus.
- Red... - nie dokończył. Przez kolejne długie minuty kochali się ze sobą. Dosadnie, szczerze i przede wszystkim na dziko. Ale Wilk! Co z Xin'em? Wcześniej już dotarły do jego uszu pewne hałasy, lecz miłość oraz pragnienie ujarzmienia Red'a były mocniejsze.
- Kotek ja muszę ochłonąć, a potem sprawdzić co z Xin'em. - nie zezłości go? Red nie może czuć się źle czy coś, Fioletowy nie chciał tego. Ale martwił się o Wilka, naprawdę się martwił. Dlatego też spojrzał w oczka kochanka, przeczesując jego mokre włosy od potu paluszkami.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
- Spoiler:
- Mężczyzna już popadł w sidła rozkoszy, dawał z siebie wszystko i zabierał co chciał od Ukochanego. Pochłaniał dosłownie wszystko – słowa, gesty, uczucia, chciał teraz posmakować wszystkiego co okazywało się takie nowe, już powoli zasmakował w miłości, lecz jeszcze długa droga przed poznaniem tych licznych smaków. A teraz? Teraz smakował tego dzikiego pożądania fizycznego, jak i psychicznego. Wzdychał już głośno na każdy ruch jaki wykonał on czy Fabio, był pobudzony, osłabiony, rozgrzany i kto wie co jeszcze!
Dobrze czuł jak po jego czole spływają krople potu, jak ciało drży z przemęczenia, ale również odczuwał ten silny pociąg do ciała Fioletowego, sam gubił się w tym co robił. Dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej na pośladku, a głowa uniosła się odrobinę. Zmęczone, szkarłatne oczęta spoglądały na twarz Kochanka, ale już nie tak idealnie zauważalną, była rozmazana, zlewała się powoli z półmrokiem. A mimo to podjął się wyzwania, nawet je wykonując. Wbił się w usta, dosyć słabo co prawda, ale chciał jeszcze poczuć jego smak.
- Fabio... - wyszeptał do niego, dysząc prosto w usta. Z jednej strony już mógłby paść ze zmęczenia, a z drugiej chciał wszystko dokończyć. Przycisnął mniejsze ciałko do siebie, trzymając go w uścisku drugiej ręki przy sobie. Wzrok już wyraźnie się zgubił, wszystko zdawało się kompletnie rozmazane, jedyne co mógł zrobić to wtulić twarz w bladą skórę, muskając ją czasem ustami, gdy penetracja wciąż trwała.
Tak bardzo nie chciał przestawać, mógłby oddać duszę, byleby mógł zostać z nim tak na zawsze. Ruchy z czasem traciły na szybkości, atoli wciąż trzymały pewien poziom swej siły. Chyba cała energia przekazywana była jedynie dla tego dawania przyjemności. Przyjemność wciąż była ta sama, tak samo silna, pociągająca, pobudzająca, a może to po prostu osoba wampira? Tak, na pewno. W końcu on stał się już narkotykiem dla Czarnowłosego, może i go przedawkować, ale przynajmniej umarłby szczęśliwy. W tym momencie do śmierci chyba i tak było mu daleko, jedynie głośniejszy stęk wyszedł z jego ust, gdy kolejny raz wytrysnął do wnętrza partnera. Nie czuł nawet jak to się zbliżało, znowu wypełnił go sobą, ale na pewno w mniejszej ilości. Tylko nie miał już kompletnie sił na więcej. Wysunął się z jego tyłów, dysząc słyszalnie ze zmęczenia na jego tors.
- Dobrze. - wyszeptał bardzo cicho, układając się na łóżku. Czy on w ogóle przemyślał te słowa? Nie, absolutnie nie. Leżał w bezruchu na łóżku, starając się wciąż złapać oddech. Co prawda, to prawda, było zajebiście, namiętnie i gorąco, ale też strasznie męcząco. Biedny Red nawet nie pomyślał, że to może być przez utratę całej tej krwi. Leżał teraz bezwładnie na łóżku, mrużąc oczy, by chociaż odrobinę lepiej zobaczyć twarz Doktorka. Na próżno, więc jedyne co mógł zrobić, to przymknąć oczy, oddając się w drobne łapki, które zabawiały się jego włosami. Z początku pomrukiwał na tę pieszczotę, lecz z czasem pomruki ucichły. Mężczyzna popadł już wtedy w sen.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
Cały seks był po prostu przeboski. Fabio odleciał wraz z ukochanym, wcale się z tym też nie kryjąc. Obydwoje byli bardzo zmęczeni i było to widać. Oddychali głośno, przytulali się do siebie. Nie było końca ich zespolenia, ale przecież musieli kiedyś skończyć. Gdy Red doszedł, mógł samemu odpocząć. Wampirek dołączył niebawem, głaszcząc to teraz partnera po włosach, jakoby na uspokojenie.
- Naprawdę. Kocham Cię. - jeszcze raz! Szczerze oraz namiętnie. Ucałował go jeszcze w usta z pomrukiem. Wiedział, że jest zmęczony, było to po nim widać. Oraz na pewni po utracie krwi... Trzeba przynieść mu woreczek z krwią - Przyniosę Ci jedzonko. - dodał cicho, poklepawszy jeszcze go po torsie. No musiał wampirka usadowić obok. Boląca dupa bo boląca, ale szczęśliwa! Dali taki mega pokaz!
Uśmiechnął się, nie przestając głaskać Czerwonego. No usypiał już! Ostrożnie zatem ułożył go pod pościelą. Musi ją wymienić gdy tylko się wybudzi - Słodkich snów, Książę. - jeszcze sprzedał mu buziaka w usta by po chwili pozbierać się z łóżka. Szybki prysznic, po czym znalezienie koszuli Reda. Musiał założyć coś na siebie by nie paradować z gołym ciałkiem. Założył jeszcze gatki na dupkę, zerkając co chwilę na śpiącego wampira. Naprawdę się zmęczył! Fabio westchnął ciężko, by udać się prędko do kuchni. Przyniósł z niej dwa worki z krwią, które to pozostawił na szafce nocnej. Niech Red sobie ją wypije aby odbudować siły. Tymczasem wampirek pognał na basen, bo stamtąd dochodził znajomy za bardzo zapach.
z/t
- Naprawdę. Kocham Cię. - jeszcze raz! Szczerze oraz namiętnie. Ucałował go jeszcze w usta z pomrukiem. Wiedział, że jest zmęczony, było to po nim widać. Oraz na pewni po utracie krwi... Trzeba przynieść mu woreczek z krwią - Przyniosę Ci jedzonko. - dodał cicho, poklepawszy jeszcze go po torsie. No musiał wampirka usadowić obok. Boląca dupa bo boląca, ale szczęśliwa! Dali taki mega pokaz!
Uśmiechnął się, nie przestając głaskać Czerwonego. No usypiał już! Ostrożnie zatem ułożył go pod pościelą. Musi ją wymienić gdy tylko się wybudzi - Słodkich snów, Książę. - jeszcze sprzedał mu buziaka w usta by po chwili pozbierać się z łóżka. Szybki prysznic, po czym znalezienie koszuli Reda. Musiał założyć coś na siebie by nie paradować z gołym ciałkiem. Założył jeszcze gatki na dupkę, zerkając co chwilę na śpiącego wampira. Naprawdę się zmęczył! Fabio westchnął ciężko, by udać się prędko do kuchni. Przyniósł z niej dwa worki z krwią, które to pozostawił na szafce nocnej. Niech Red sobie ją wypije aby odbudować siły. Tymczasem wampirek pognał na basen, bo stamtąd dochodził znajomy za bardzo zapach.
z/t
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
Red spał cały czas. Spał w najlepsze, nawet nie miał siły na chociaż otwarcie oka! Był kompletnie osłabiony, wycieńczony, wygłodniały, wszystkie emocje w nim buzowały. Dopiero drugi raz w życiu był w takim stanie, niekoniecznie przez seks, w tym potrafił się długo trzymać, lecz przez bycie zjedzonym, ta utrata krwi to jednak dużo, bardzo dużo, a zwłaszcza dla niego. Więc tak za każdym razem czuł się Fabio?
Jednak co to się działo, gdy tak spał! Ileż to rzeczy miało miejsce w tym domu, gdy on nie miał energii nawet na głupie wybudzenie się, chociaż na chwilę! Chociaż może to było lepsze dla niego? W końcu nie musiał czuć tego dziwnego napięcia, które rozniosło się po domu z chwilą bliższego spotkania Fioletowego Kapturka z Wilkiem? Czy on byłby w stanie w ogóle przetrwać ten widok?
Ręka sama przesunęła się po pościeli w poszukiwaniu mniejszego, by go utulić przy sobie, by poczuć to serduszko, które biło tak szybko, nie było mu to teraz dane. Dłoń nigdzie nie mogła znaleźć śladu po ukochanym wampirze, jakoby był jedynie nocną fantazją. Umęczone oczy otwierały się powoli, okropnie ciężko. - Fabio? - mruknął bardzo cicho, jeszcze raz starając się namacać dłonią ciało mężczyzny. Nie, wciąż go nie było nigdzie!
Po dłuższej chwili zmusił ciało do uniesienia się, każdy ruch zdawał się być boleścią, a rany wciąż piekły, niektóre nawet lekko krwawiły. Wzrok powoli przyzwyczajał się do mroku, no tak, w końcu wciąż szukał swojego Kochanka w tej ciemności, a go wciąż tutaj nie było! Za to odnalazł coś innego – krew. Włoch o nim pomyślał, przynosząc ją tutaj. - Dzięki... - odpowiedział w ciemność, sięgając po woreczek. Szybko go otworzył, łapczywie spijając z niego posokę. W końcu mógł poczuć jak wracają mu siły! A przynajmniej na tyle, że mógł w końcu dźwignąć się z łóżka. Chwiejnie przeszedł do szafki, sięgnął w niej po jakąś bieliznę, zaś koszulkę do tego, no i jakieś spodenki. Miał jakieś dziwne przeczucia, które związane były z ukochanym.
Z/t
Jednak co to się działo, gdy tak spał! Ileż to rzeczy miało miejsce w tym domu, gdy on nie miał energii nawet na głupie wybudzenie się, chociaż na chwilę! Chociaż może to było lepsze dla niego? W końcu nie musiał czuć tego dziwnego napięcia, które rozniosło się po domu z chwilą bliższego spotkania Fioletowego Kapturka z Wilkiem? Czy on byłby w stanie w ogóle przetrwać ten widok?
Ręka sama przesunęła się po pościeli w poszukiwaniu mniejszego, by go utulić przy sobie, by poczuć to serduszko, które biło tak szybko, nie było mu to teraz dane. Dłoń nigdzie nie mogła znaleźć śladu po ukochanym wampirze, jakoby był jedynie nocną fantazją. Umęczone oczy otwierały się powoli, okropnie ciężko. - Fabio? - mruknął bardzo cicho, jeszcze raz starając się namacać dłonią ciało mężczyzny. Nie, wciąż go nie było nigdzie!
Po dłuższej chwili zmusił ciało do uniesienia się, każdy ruch zdawał się być boleścią, a rany wciąż piekły, niektóre nawet lekko krwawiły. Wzrok powoli przyzwyczajał się do mroku, no tak, w końcu wciąż szukał swojego Kochanka w tej ciemności, a go wciąż tutaj nie było! Za to odnalazł coś innego – krew. Włoch o nim pomyślał, przynosząc ją tutaj. - Dzięki... - odpowiedział w ciemność, sięgając po woreczek. Szybko go otworzył, łapczywie spijając z niego posokę. W końcu mógł poczuć jak wracają mu siły! A przynajmniej na tyle, że mógł w końcu dźwignąć się z łóżka. Chwiejnie przeszedł do szafki, sięgnął w niej po jakąś bieliznę, zaś koszulkę do tego, no i jakieś spodenki. Miał jakieś dziwne przeczucia, które związane były z ukochanym.
Z/t
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
To ten... tak?
Tetsuya niepewnie otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Miał nadzieję, że niczego nie pokręcił i dobrze zapamiętał wskazówki Fabio. Z drugiej strony potrafił być roztrzepany i zgubić się na prostej drodze. Upewniły go dopiero ubrania pozostawione na łóżku.
Zamknąwszy za sobą drzwi, dobrych kilka minut spędził na oglądaniu wszystkiego, a kolejnych kilkanaście na leżeniu plackiem i zachwycaniu się miękkością materaca. Bardzo niechętnie zszedł z łóżka. W końcu lepiej, żeby nie zasmrodził pościeli. Co prawda, chłopakowi nie przeszkadzało, że może niezbyt ładnie pachnieć, ale nie miał okazję czysty położyć się do równie czystego łóżka. Nie zamierzał z tego rezygnować.
Zanurzenie się w gorącej wannie było jak balsam nie tylko dla wymęczonego ciała, ale też duszy. Nie spieszył się z myciem. Robił to powoli, rozkoszując się wszystkim, do czego nagle miał dostęp. Pierwszy raz w życiu kąpał się w ciepłej wodzie. Niezwykłe uczucie! Mógłby tak zostać na zawsze!
Nie wiedział, ile tak siedział. Wyszedł dopiero wówczas, gdy woda zrobiła się nieprzyjemnie zimna. Wytarł ciało ręcznikiem. Podczas robienia tego samego z włosami, przeszedł z powrotem do pokoju. Wdrapał się na łóżko, usiadł na jego środku. Oczy same mu się zamykały. Zerknął w stronę ubrań, ale stwierdził, że nie ma siły się w nie wciskać. Sięgnął po porzuconą w nogach łóżka torbę. Ułożył ją przy poduszce, zakopał się w pościeli. Odleciał, nim głowa wylądowała na poduszce.
Obudził się wcześnie kolejnego dnia. Przez długi czas leżał w łóżku, rozmyślając. Doszedł do wniosku, że nie powinien tu zostawać. Ubrał swoje ubrania, naciągnął kaptur na głowę i z torbą na ramieniu opuścił posiadłość.
/zt
Tetsuya niepewnie otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Miał nadzieję, że niczego nie pokręcił i dobrze zapamiętał wskazówki Fabio. Z drugiej strony potrafił być roztrzepany i zgubić się na prostej drodze. Upewniły go dopiero ubrania pozostawione na łóżku.
Zamknąwszy za sobą drzwi, dobrych kilka minut spędził na oglądaniu wszystkiego, a kolejnych kilkanaście na leżeniu plackiem i zachwycaniu się miękkością materaca. Bardzo niechętnie zszedł z łóżka. W końcu lepiej, żeby nie zasmrodził pościeli. Co prawda, chłopakowi nie przeszkadzało, że może niezbyt ładnie pachnieć, ale nie miał okazję czysty położyć się do równie czystego łóżka. Nie zamierzał z tego rezygnować.
Zanurzenie się w gorącej wannie było jak balsam nie tylko dla wymęczonego ciała, ale też duszy. Nie spieszył się z myciem. Robił to powoli, rozkoszując się wszystkim, do czego nagle miał dostęp. Pierwszy raz w życiu kąpał się w ciepłej wodzie. Niezwykłe uczucie! Mógłby tak zostać na zawsze!
Nie wiedział, ile tak siedział. Wyszedł dopiero wówczas, gdy woda zrobiła się nieprzyjemnie zimna. Wytarł ciało ręcznikiem. Podczas robienia tego samego z włosami, przeszedł z powrotem do pokoju. Wdrapał się na łóżko, usiadł na jego środku. Oczy same mu się zamykały. Zerknął w stronę ubrań, ale stwierdził, że nie ma siły się w nie wciskać. Sięgnął po porzuconą w nogach łóżka torbę. Ułożył ją przy poduszce, zakopał się w pościeli. Odleciał, nim głowa wylądowała na poduszce.
Obudził się wcześnie kolejnego dnia. Przez długi czas leżał w łóżku, rozmyślając. Doszedł do wniosku, że nie powinien tu zostawać. Ubrał swoje ubrania, naciągnął kaptur na głowę i z torbą na ramieniu opuścił posiadłość.
/zt
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
– Wybacz... Jak właściwie powinnam mówić do ciebie...?
– Marco.
Bo tato byłoby raczej niezręczne. Przynajmniej blondyn czułby się dosyć dziwnie, gdyby ktoś, kogo nie znał przez kilkanaście lat, nagle zaczął do niego wołać w ten sposób. Nie był przyzwyczajony do roli ojca, a tym bardziej nie potrafił sobie wyobrazić tego słowa skierowanego w jego kierunku.
Zaprowadził dziewczynę do jednego z pokoi gościnnych. Zostawił jej rzeczy przy łóżku, aby mogła potem na spokojnie się rozpakować. Omiótł pomieszczenie wzrokiem, zatrzymując wzrok na łóżku. Od dawna nikt tutaj nie spał, więc Marco nawet nie wiedział, czy pościel została zmieniona po wcześniejszym gościu. Szybkim krokiem podszedł do szafy, skąd wyjął czyste poszewki w kolorowe kwiatki.
– Drzwi po lewej prowadzą do łazienki. Możesz tam rozłożyć swoje kosmetyki. Nikt raczej nie powinien tam zaglądać – powiedział, przemierzając pokój, by dotrzeć do łóżka.
– W tym domu mieszkają też dzieci mojego brata, więc nie dziw się, jak któreś zajrzy ci do pokoju – powiedział, zabierają się za zmienianie poszewek. – Będą ciebie ciekawe i pewnie zechcą zobaczyć, kim jesteś. W razie czego zamykaj się na klucz.
Co prawda już dawno nie widział młodych Fabia, ale dzieci miały to do siebie, że lubiły wyskakiwać ze swoich kryjówek w najmniej oczekiwanych momentach, gotowe zawsze coś nabroić lub podsłuchać rozmowę, która nie powinna pod żadnym pozorem dotrzeć do ich uszu.
– Możesz do woli korzystać z kuchni. W lodówce powinny być zapasy krwi. Właśnie... – Obrócił się do Sylvi, trzymając zwinięte stare poszewki. – Mam nadzieję, że nie polujesz na ludzi jak na zwierzynę. Pilnuję, żeby zawsze były jakieś woreczki z krwią i tabletki w szafce, więc nie będę tolerował ataków na innych.
Nie zawsze udawało mu się zdobywać ludzką posokę, zazwyczaj przynosił zwierzęcą. Dla kogoś pracującego w klinice weterynaryjnej załatwienie świeżego jedzenia nie stanowiło większego problemu.
– Pójdę się położyć do siebie. Potrzebujesz jeszcze czegoś?
– Marco.
Bo tato byłoby raczej niezręczne. Przynajmniej blondyn czułby się dosyć dziwnie, gdyby ktoś, kogo nie znał przez kilkanaście lat, nagle zaczął do niego wołać w ten sposób. Nie był przyzwyczajony do roli ojca, a tym bardziej nie potrafił sobie wyobrazić tego słowa skierowanego w jego kierunku.
Zaprowadził dziewczynę do jednego z pokoi gościnnych. Zostawił jej rzeczy przy łóżku, aby mogła potem na spokojnie się rozpakować. Omiótł pomieszczenie wzrokiem, zatrzymując wzrok na łóżku. Od dawna nikt tutaj nie spał, więc Marco nawet nie wiedział, czy pościel została zmieniona po wcześniejszym gościu. Szybkim krokiem podszedł do szafy, skąd wyjął czyste poszewki w kolorowe kwiatki.
– Drzwi po lewej prowadzą do łazienki. Możesz tam rozłożyć swoje kosmetyki. Nikt raczej nie powinien tam zaglądać – powiedział, przemierzając pokój, by dotrzeć do łóżka.
– W tym domu mieszkają też dzieci mojego brata, więc nie dziw się, jak któreś zajrzy ci do pokoju – powiedział, zabierają się za zmienianie poszewek. – Będą ciebie ciekawe i pewnie zechcą zobaczyć, kim jesteś. W razie czego zamykaj się na klucz.
Co prawda już dawno nie widział młodych Fabia, ale dzieci miały to do siebie, że lubiły wyskakiwać ze swoich kryjówek w najmniej oczekiwanych momentach, gotowe zawsze coś nabroić lub podsłuchać rozmowę, która nie powinna pod żadnym pozorem dotrzeć do ich uszu.
– Możesz do woli korzystać z kuchni. W lodówce powinny być zapasy krwi. Właśnie... – Obrócił się do Sylvi, trzymając zwinięte stare poszewki. – Mam nadzieję, że nie polujesz na ludzi jak na zwierzynę. Pilnuję, żeby zawsze były jakieś woreczki z krwią i tabletki w szafce, więc nie będę tolerował ataków na innych.
Nie zawsze udawało mu się zdobywać ludzką posokę, zazwyczaj przynosił zwierzęcą. Dla kogoś pracującego w klinice weterynaryjnej załatwienie świeżego jedzenia nie stanowiło większego problemu.
– Pójdę się położyć do siebie. Potrzebujesz jeszcze czegoś?
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
No tak. W końcu byli dla siebie dopiero co poznanymi osobami, więc mówienie per "tato" byłoby i dla niej nieswoje. Mimo że łączyły ich więzły krwi, nie można było mówić, że i rodzinne relacje. Te kilkanaście lat rozłąki zapewne już na stałe pozostawiły po sobie rysę na kształtującej się znajomości. Więc... Przynajmniej tyle dobrze, że nie zaistniał negatywny wydźwięk w tym wszystkim. Mieli szansę, by zbudować relację od zera. I tym razem bez wpływu rodziny od strony matki.
Wysłuchała go spokojnie, rozglądając się międzyczasie po pomieszczeniu. Jej nowe lokum... dom? Nie, nie mogła tego tak nazywać. Przynajmniej nie na dzień dzisiejszy. Samo pomieszczenie wydawało się być przytulne, lecz nie mogła się jednak powstrzymać od myśli, że była tutaj zwyczajnie obce. Zupełnie różniło się od pokoju, w którym spędzała większość swojego życia.
- To miejsce wygląda miło - wyrwało się jej mimochodem. - Dość... przytulnie? - chyba można było tak powiedzieć. Jasnowłosa poczuła lekkie speszenie wywołane przez własne słowa i odwróciła na moment wzrok. - W-wybacz. Zaczynam chyba pleść głupoty.
O dzieciach nie powiedziała niczego. Uznała w duchu, że lepiej nie zdradzać na głos tego, że niespecjalnie przepadała za tak młodymi istotami. Lepiej takie rzeczy zachować dla siebie, skoro aktualnie była tutaj obcą dziewczyną.
- Zrozumiałam - odpowiedziała, po czym na moment wyraźnie się zawahała, zanim pokręciła lekko głową. - Nie musi... musiałeś. Mogłam zmienić sama poszewki, a nie kłopotać ciebie - odezwała się, starając się brzmieć pewnie, ale nie mogła ręczyć za własny głos w tym momencie. Nie czuła się tutaj na tyle swobodnie - w końcu dopiero co się tu pojawiła - więc nie mogła zaufać do końca własnym reakcjom, pomimo starań.
- Nie, nie. Już i tak wystarczająco dużo pomogłeś mi, i tak dalej - rzekła w odpowiedzi, unosząc obie ręce na wysokości klatki piersiowej i nieco machając nimi. - Odświeżę się i sama odpocznę - przez gardło nie mogło się jej przecisnąć to, że nie chciała błąkać się gdziekolwiek po miejscu, które sama nie znała. - Więc nie musisz się martwić o mnie.
Wysłuchała go spokojnie, rozglądając się międzyczasie po pomieszczeniu. Jej nowe lokum... dom? Nie, nie mogła tego tak nazywać. Przynajmniej nie na dzień dzisiejszy. Samo pomieszczenie wydawało się być przytulne, lecz nie mogła się jednak powstrzymać od myśli, że była tutaj zwyczajnie obce. Zupełnie różniło się od pokoju, w którym spędzała większość swojego życia.
- To miejsce wygląda miło - wyrwało się jej mimochodem. - Dość... przytulnie? - chyba można było tak powiedzieć. Jasnowłosa poczuła lekkie speszenie wywołane przez własne słowa i odwróciła na moment wzrok. - W-wybacz. Zaczynam chyba pleść głupoty.
O dzieciach nie powiedziała niczego. Uznała w duchu, że lepiej nie zdradzać na głos tego, że niespecjalnie przepadała za tak młodymi istotami. Lepiej takie rzeczy zachować dla siebie, skoro aktualnie była tutaj obcą dziewczyną.
- Zrozumiałam - odpowiedziała, po czym na moment wyraźnie się zawahała, zanim pokręciła lekko głową. - Nie musi... musiałeś. Mogłam zmienić sama poszewki, a nie kłopotać ciebie - odezwała się, starając się brzmieć pewnie, ale nie mogła ręczyć za własny głos w tym momencie. Nie czuła się tutaj na tyle swobodnie - w końcu dopiero co się tu pojawiła - więc nie mogła zaufać do końca własnym reakcjom, pomimo starań.
- Nie, nie. Już i tak wystarczająco dużo pomogłeś mi, i tak dalej - rzekła w odpowiedzi, unosząc obie ręce na wysokości klatki piersiowej i nieco machając nimi. - Odświeżę się i sama odpocznę - przez gardło nie mogło się jej przecisnąć to, że nie chciała błąkać się gdziekolwiek po miejscu, które sama nie znała. - Więc nie musisz się martwić o mnie.
- Gość
- Gość
Re: Pokój Gościnny (-) - Piętro
Zmarszczył brwi, słysząc słowa dziewczyny. Nie bardzo wiedział o jakie głupoty jej chodziło, ale darował sobie wypytywanie. Zmęczenie kierowało teraz jego myśli przede wszystkim do jego sypialni, gdzie czekało zaścielone łóżko. Z chęcią spędziłby więcej czasu z córką, wypytując o dzieciństwo i zadając multum pytań, które już teraz zaczynały się kłębić w jego głowie. Jednak pogadanka musiała poczekać. Wampirzyca także zasługiwała na odpoczynek i przyzwyczajenie się do nowej sytuacji, a Marco zamierzał jej to jak najbardziej ułatwić, mimo że kompletnie nie wiedział, co powinien tak naprawdę zrobić. W swoim ponad dwustuletnim życiu nagłe pojawienie się dziecka przerabiał po raz pierwszy. Może faktycznie lepiej wypadłby w oczach blondynki, gdyby od razu zaproponował rozmowę przy kawie i cieście?
– Nie wiedziałabyś, gdzie zanieść poszewki – odpowiedział, uśmiechając się. – Dom jest duży. Potem pokażę Ci resztę, której nie widziałaś. I przedstawię cię domownikom, chociaż ostatnio coś mało osób się tutaj kręci.
Gdzie był teraz Fabio? Co robił? Vito także dawno nie dawał znaku życia, jakby po raz kolejny zapadł się pod ziemię, ignorując to, że do rodzinny powinien się odzywać więcej niż kilka razy w roku.
– Mój pokój jest na piętrze. Drugie drzwi po lewej. Przyjdź, jak będziesz czegoś potrzebowała.
Nie wiedział, kto pierwszy wypocznie na tyle, by wyjść ze swoich czterech ścian. Marco zazwyczaj potrzebował jedynie paru godzin snu, by móc na nowo funkcjonować i nie stanowić zagrożenia swoim rozkojarzeniem. Już nie raz kubki i inne łatwo tuczące się rzeczy cierpiały przez nieuwagę wampira.
– Miłych snów – powiedział, zanim wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Potarł skronie, biorąc głęboki wdech.
Kilkanaście kroków od niego, za ścianą, znajdowała się jego córka - świadomość tego faktu uderzyła jak rozpędzony samochód. Idąc z kuchni do pokoju gościnnego przez chwilę miał wrażenie, że prowadzi całkiem obcą osobą, w ogóle z nim nie związaną w jakikolwiek sposób.
Odetchnął, wolno wypuszczając powietrze z płuc.
Już chyba nie mogło się zrobić dziwniej.
z.t
– Nie wiedziałabyś, gdzie zanieść poszewki – odpowiedział, uśmiechając się. – Dom jest duży. Potem pokażę Ci resztę, której nie widziałaś. I przedstawię cię domownikom, chociaż ostatnio coś mało osób się tutaj kręci.
Gdzie był teraz Fabio? Co robił? Vito także dawno nie dawał znaku życia, jakby po raz kolejny zapadł się pod ziemię, ignorując to, że do rodzinny powinien się odzywać więcej niż kilka razy w roku.
– Mój pokój jest na piętrze. Drugie drzwi po lewej. Przyjdź, jak będziesz czegoś potrzebowała.
Nie wiedział, kto pierwszy wypocznie na tyle, by wyjść ze swoich czterech ścian. Marco zazwyczaj potrzebował jedynie paru godzin snu, by móc na nowo funkcjonować i nie stanowić zagrożenia swoim rozkojarzeniem. Już nie raz kubki i inne łatwo tuczące się rzeczy cierpiały przez nieuwagę wampira.
– Miłych snów – powiedział, zanim wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Potarł skronie, biorąc głęboki wdech.
Kilkanaście kroków od niego, za ścianą, znajdowała się jego córka - świadomość tego faktu uderzyła jak rozpędzony samochód. Idąc z kuchni do pokoju gościnnego przez chwilę miał wrażenie, że prowadzi całkiem obcą osobą, w ogóle z nim nie związaną w jakikolwiek sposób.
Odetchnął, wolno wypuszczając powietrze z płuc.
Już chyba nie mogło się zrobić dziwniej.
z.t
- Gość
- Gość
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Pokój Gościnny (Xin'a) - Piętro
» Pokój gościnny nr 3
» Pokój gościnny [Piętro]
» Pokój gościnny [Pierwsze piętro]
» Pokój gościnny nr 1
» Pokój gościnny nr 3
» Pokój gościnny [Piętro]
» Pokój gościnny [Pierwsze piętro]
» Pokój gościnny nr 1
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 3 z 3
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|