Salon

Go down

Salon Empty Salon

Pisanie by Gość Pią Lip 15, 2016 8:45 am

Salon 3ebfcdbc30e33fcee70d90d742e473f5

Przestronny, duży salon, wypełniony umeblowaniem w stylu elżbietańsko - jakobińskim. Pełno starych szaf i stojących na nich porcelanowych wazonów, w większości pustych. Na końcu salonu, w małym wycięciu, znajduje się sześć krzeseł w razie wizyty gości. Kuchnia umieszczona jest w kolejnym wycięciu z największym oknem w domu. Przy wejściu znajdują się schody prowadzące na piętro oraz te drugie, prowadzące do piwnicy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Pią Lip 15, 2016 11:52 am

Całe szczęście praca skończona, nie miała umówionych żadnych kolejnych wizyt klientów. Miała czas wolny i to dużo. Częściej powinna robić sobie takie luki, nie umawiać klientów na dwie godziny przed oficjalnym zamknięciem kancelarii. Oczywiście dla ludzi, w nocy często się poświęca dla osób specjalnych, że tak to sobie ujmie. W sumie dla niej nawet i najważniejszych. Z jakiegoś powodu taka ścieżkę kariery sobie wybrała. Nic dziwnego, że decyduje się na kończenie szybciej jeśli ma zarwać noc. Musi sobie troszkę pospać i odpocząć, czasem nie ma tego czasu w ogóle, a innym razem nie wie co ze sobą zrobić i się kręci po centrum miasta, zwykle odwiedzając ulubione sklepy i zapełniając szafę ubraniami. Chyba powinna zainwestować w nową, tylko czy właściciel willi, u którego sobie pomieszkuje by się na to zgodził?
Był już wieczór i wróciła do domu, po zjedzonym obiedzie na mieście i wyposażeniu się w nową parę butów. Miała je już właściwie na sobie, a te w których wyszła schowała do torby. Wiele do szczęście jej nie potrzeba, nie ma wielkich wymogów. O ile ktoś potrafi je spełnić. O tyle dobrze, że jej praca pozwala na spotkania z takimi jednostkami, bo jakżeby inaczej. Nie wiele osób w końcu stać na porządnego adwokata z szanowanej kancelarii i to jeszcze z przykładnym wyglądem i skromnym charakterkiem. Nie ma to jak pewność siebie.
Wróciła do rezydencji Wulf’a taksówką, sama nie lubiła prowadzić. Mogłaby, no ale nie przepada za tą czynnością. Wkroczyła do salony, który naprawdę lubiła za wystrój. Zawsze chciała wiedzieć, skąd u niego taka willa. W każdym razie. Rzuciła zakupy koło stołu, zdjęła marynarkę i powiesiła ją na oparciu krzesła, a na koniec zdjęła buty. Przyjemnie było poczuć chłodną podłogę na nagich stopach. Położyła się na sofie i mogła oddać się błogim lenistwem na jakiś czas. Przynajmniej do powrotu właściciela, wzięła głęboki oddech. Przydałby się jeszcze kieliszek wina.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Pią Lip 15, 2016 12:36 pm

Dzień był spokojny. Rano wstał, umył się, zjadł na śniadanie sufleta i wyszedł do pracy. Dnia nie spędził na łapaniu wampirów - o dziwo było ostatnio całkiem spokojnie - ale na sprzątaniu podłogi w klubie nocnym. Co prawda Wulfryk przyzwyczaił się do pochylania się i ciągłego męczenia kręgosłupa przez kilka godzin, ale za każdym razem, gdy wracał do domu, plecy bolały go jak diabli. Szczególnie gdy nosił na nich swoją broń. Nie mógł się z nią rozstać nawet w kiblu - gdyby dostał nagłe wezwanie na służbę, nie zasuwał by do willi żeby wziąć broń, a miałby ją przy sobie. Na szczęście jego płaszcz był specjalnie uszyty na tyle, że z zewnątrz mężczyzna nie wyglądał jakby w ogóle posiadał przy sobie jakieś niebezpieczne narzędzie.
Oczywiście, posiadał samochód. Stał on jednak wiecznie w garażu, nieużywany Bentley. Kupił go... I w sumie nawet nie wiedział po co. Może kiedyś mu się przyda? Auto było prawie tak drogie jak posiadłość w której mieszkał, a jeszcze ani razu nim nie jechał. Chociaż prawo jazdy zdał dawno temu.
Stanął przed drzwiami do domostwa. Otarł buty o wycieraczkę po czym wkroczył do środka, zamykając za sobą drzwi. Zsunął półbuty ze stóp, kładąc je na dywaniku pod drzwiami, po czym po przejściu przedpokoju znalazł się w salonie. Zobaczył tam kobietę, której wynajmował pokój i w sumie pozwalał korzystać z dobrodziejstw posiadłości - niejaką pannę Horan - która najwyraźniej zażyła sobie odpoczynku na sofie. Zakładając, że śpi i nie chcąc jej przeszkadzać, Wulf przeszedł w głąb salonu, otwierając kluczem jedną z szaf. Upewniając się że drzwiczki szafy go zasłaniają, zdjął z siebie płaszcz oraz uprząż z bronią i powiesił je w szafie. Następnie zamknął drzwiczki, zakluczając je.
Przeszedł do kuchennej części salonu, aby zrobić sobie suflet, który jadł prawie codziennie na śniadanie, obiad i kolację. Rzadko kiedy zabawiał się w kucharza, robiąc wykwintne dania. Musiał utrzymywać zdrowie i stały tryb życia, a to oznaczało, że rzadko mógł sobie pozwolić na odskocznię.
Zgarnął przyrządy i składniki, po czym zaczął robić "posiłek mistrzów".
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Pią Lip 15, 2016 12:59 pm

Leżała tak błogo, obracając się co chwilę lub wpatrując w sufit. Nie chciała zasypiać, wypicie dwóch kaw jej na to nie pozwalało. Musiało z niej to wszystko zejść by móc się przespać, kofeina płynęła jej w żyła i dodawała energii. Za nie długo zacznie wypisywać w badaniach lekarskich uzależnienie od kawy we wszelkich postaciach, potrafiąc ją pić nawet o 3 w nocy co dla lekarza byłoby informacją szokując i godna reprymendy. Jednak lepsza chyba jest taka kawusia od popularnych energetyków, które sieją tylko większe spustoszenie w organizmie. Jednak kiedy tu dostarczać sobie energię w postaci normalnego posiłku jak nie ma się na to czasu. Szybka przekąska w ciągu kilku godzin pracy, a prawdziwe gotowanie zaczyna kiedy wraca do posiadłości i może chwilę posiedzieć w kuchni. Przy okazji czasem kiedy ma dobry dzień zrobienie czegoś w większej ilości w ramach podziękowania za wynajmowanie tutaj pokoju i łazienki. Bo jednak są dwie, to wiadomo, że nie chciałaby się natknąć na nagie pośladki właściciela bądź odwrotnie. Położyła rękę na oczach z myślą, że ją może trochę szybciej znuży do snu, ale nie.
Odgłosy wchodzącej do środka osoby nie dały jej tej szansy, bo bardziej skupiła się na owych dźwiękach. Gdzie pójdzie, co będzie robił, może prosto do kuchni lub pod prysznic. Nie odzywała się kiedy mężczyzna wszedł do salonu, on też nie. Pewnie pomyślał sobie, że panna Yvvone(tak jest panną na wydaniu) śpi w najlepsze. Ciekawość jej nie pozwoliła i musiała podglądnąć co robi. Tajemnicza szafa na klucz. Nie żeby była ciekawska, ale czasem pod nieobecność lubiła pozaglądać tu czy tam. Oczywiście wszystko zostawiając na swoim miejscu! Dobrze zna konsekwencje, ale nie dowiedziała się niczego ciekawego poza tym, gdzie można znaleźć jakiś alkohol lub przyprawy do obiadu. Za to zawsze interesowała ją ta szafa, którą zamykał na kluczyk. Coś tam chował, nie wiedziała co, poza płaszczem i oczywiście musiała zostać zamknięta. Mogła jedynie usłyszeć dźwięk obijanego żelastwa czy czegoś podobnego. Poszedł do kuchni.
Może jednak dotrzyma mu trochę towarzystwa. Wstała i skierowała kroczki do kuchni, po cichutku bezszelestnie wręcz.
-Może w czymś pomóc? – rzuciła od tak widząc jak przygotowuje danie, a dokładniej suflet. Obserwując czynności oraz składniki z jakich korzystał oraz znając nawyki Arturo wiedziała co robi.  Z chęcią bym pomogła,  kocha gotować ale czasem nawet i patrzenie jak ktoś coś przygotowuje ją zadowala.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Pią Lip 15, 2016 9:21 pm

Co prawda suflet był traktowany jako deser, fakt, ale nie w jego przypadku. Zależy, co się dodało jako składniki i jaką miało konsystencję. Zazwyczaj robiono suflety czekoladowe bądź bananowo - cytrusowe. On zaś robił suflet z wanilią i kardamonem, ale nie w pełni słodki. Zawsze odczuwało się jakiś smak stanowiący o słodkości, ale w połowie suflet ten był gorzki. Do tego polewał go alkoholem, najczęściej wybór padał na cydr jabłkowy. Być może było to i specyficzne, szalone połączenie, ale odświeżało go i pozwalało mu zebrać siły.
Usłyszał, że Yvonne już wstała. Cóż, zapewne cały czas była czujna i nie spała, a jedynie odpoczywała z przymkniętymi oczyma. Jego słuch przez lata został na tyle wyczulony, by potrafił usłyszeć ciche kroki na drewnianej podłodze. Nie zaskoczyło go toteż jej pytanie, a przynajmniej nie dał po sobie tego pokazać.
- Nie trzeba, panno Horan. - mruknął, kończąc suflet. Nie było to jakieś trudne dla niego, kilka minut roboty. Wsadzając go do piekarnika przytrzasnął sobie palec, ale nawet nie wydał z siebie dźwięku. Oczywiście, był człowiekiem, więc zapewne odczuwał ból po uderzeniu drzwiczkami piekarnika w palec u dłoni, ale bynajmniej nie był to powód do rozpaczy. Dlatego mężczyzna całkowicie olał to, że z jego palca popłynęła strużka krwi, zapewne od zacięcia się przy okazji drzwiczkami. Pochował wanilię i kardamon, pozostawiając cydr na wierzchu. Otworzył flaszkę, biorąc z niej łyka i z zadowoleniem stwierdzając, że wciąż jest świeży. Odstawił go na blat.
- Czy coś się stało, panno Horan? - nie nawykł do bycia pytanym o pomoc, dlatego nie wiedział, czy było to pytanie zadane z dobroci serca, czy też miało swój ukryty cel.
Coś go tknęło. Może dziś na kolację zrobi sobie łososia? Albo inną rybę? Ryba była jednym z niewielu zdrowych mięs, które Wulfryk był w stanie zdzierżyć. Ostatni raz zaś spożywał ją kilka miesięcy temu, przez cały czas żywiąc się sufletem na obiad, śniadanie, kolację. Aż dziw, że jego organizm przyjął codzienne zażywanie czegoś, co powinno być przeznaczone jako uciecha dla podniebienia po porządnym posiłku. Do tego nie chudł i nie był anorektykiem. Jego organizm po prostu się dostosował.
W pracy nie jadł. Raz że nie miał co, dwa, że wolał ciężką pracę od jedzenia. Przyjął tok myślenia systemu - kto nie pracuje, ten nie je. A kto nie je, ten umiera. Kto umiera, ten nie pracuje. Błędne koło. Postanowił w nie nigdy nie wpaść. Co prawda dostawał swoją należność jako łowca wampirów i wciąż miał schowaną część majątku rodziny, ale musiał dbać o pozory. Poza tym sprzątanie nie było dla niego jakieś bardzo złe. Ot, zwykła praca. Męcząca, ale mniej niż próba zabicia bądź pochwycenia krwiopijcy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Sob Lip 16, 2016 12:09 pm

No cóż, jednak się nie przyda, ale nie czuła złości. W sumie to nic nie czuła, po prostu oferowała pomoc.  Nie czuła też zaskoczenia, bo jeszcze nigdy się nie spotkała z odpowiedzią twierdzącą jeśli chodzi i gotowanie. Każdy sobie rzepkę skrobie. Przyznaje się sama, że nie zawsze chce by jej ktoś pomagał w kuchni bo wszystko robi po swojemu i nie znosi jak za jej plecami lub zaraz przy ramieniu czuje obecność innej osoby. Oczywiście to tylko w kuchni, więc to taka lekka ulga.
Usiadła sobie na blacie i założyła nogę na nogę. No tak lubiła, było jej bardzo wygodnie. W swoim biurze gdy nie musi się użerać z klientami siada na biurku i sprawdza nowości ze świata na telefonie, popijając kawę i przegryzając ciasteczkiem. Jakoś nigdy nie przejmowała się opiniami o sobie jako prawniku, bo jednak jak tutaj zaufać kobiecie, która prezentuje swoje nogi i dekolty? No lubi, a liczy się to jak wykonuje swoja pracę w końcu czyż nie?
Obserwowała poczynania Arturo i to jak przytrzasnął sobie palec wkładając suflet do piekarnika. Zamrugała dwa razy widząc jego brak reakcji. No takie coś musiała na pewno zaboleć, chociaż jakieś brzydkie słowo w takiej sytuacji się wymsknie. Za to jak gdyby nigdy nic, zabrał się za cydr oraz spytanie jej samej czy wszystko w porządku.
-Czy coś się stało? Oczywiście! Krwawisz, za chwilę wszystko zabrudzisz – zeskoczyła z blatu żeby poszukać apteczki w jednej z szafek – Przepraszam, że tak bezpośrednio się zwracam – tak jakoś ją tknęło, kiedy on zawsze.. od samego początku mówił do niej po nazwisko i jeszcze z tym rzeczownikiem. Panna. Na każdym kroku jej to uświadamia, że robi się coraz starsza, no w pewnym momencie zaczęła się czuć dziwnie. Oczywiście, kipi młodością, wigorem, ale czasem bywa zbyt poważna.
Wciągnęła z szafki mała apteczkę i wydobyła z niej wodę utlenioną, wacik oraz plastry. Co prawda nie wiedziała czy mogła przekroczyć granicę przestrzeni osobistej, ale nie miała wyjścia.
-Suflet z dodatkiem krwi może nie być tak smaczny, ale co kto lubi – dodała w swoim typowym humorze oraz uśmiechem. Zna takich co by nie narzekali na taki dodatek, ale teraz naprawdę nie polecała – Czy mogę? – spytała trzymając buteleczkę z wodą. Nie chciała niczego robić bez pozwolenia, nie mieli na tyle bliskich kontaktów by sobie na to pozwolić. Cały czas obowiązywała ich relacja właściciel-najemca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Sob Lip 16, 2016 6:07 pm

Suflet skończył się piec w piekarniku. Urządzenie zapiszczało głośno pięć razy pod rząd, a potem lampka, sygnalizująca, iż przyrząd jest w trakcie użycia, zgasła. Czyli suflet był gotów. To dobrze, bo brzuch mężczyzny zaczynał się już lekko domagać pożywienia, tak niezbędnego do dalszego funkcjonowania.
Kobieta, której wynajmował jeden z pokojów gościnnych zwróciła się do niego bezpośrednio. Dawno nie słyszał, by ktoś rozmawiał z nim na "ty". Prawda, miał trzydzieści lat, ale jego nadmiar powagi czynił go z charakteru czterdziestolatkiem. Zawsze wszyscy zwracali się do niego po nazwisku, z przedrostkiem "pan". A teraz ktoś powiedział do niego na "ty".
W tamtym momencie na zawołanie pękła mu chyba żyłka w oku, bo gwałtownie się zmrużyło i otworzyło ponownie. Wyjął jednak ze spokojem suflet z piekarnika, tym razem uważniej zatrzaskując piekarnik, i postawił go na blacie. W międzyczasie podeszła do niego Yvonne z wodą utlenioną, wacikiem i plastrem. On jednak na razie kompletnie ją olewał, skupiając się na suflecie. Otworzył cydr i polał nim po suflecie, dając mu wsiąknąć. Reszta wylała się na talerz, tworząc lekko zielonkawą plamę. Suflet, jako że był większy niż przeciętny, wsiąknął również więcej alkoholu. Dopiero wtedy Stainwager odwrócił się twarzą ku współlokatorce.
- Nic mi nie jest. - powiedział z tą samą beznamiętną miną, jaką miał zawsze. Po chwili jednak podłożył jej palec do opatrzenia, bo chociaż rana nie była jakaś straszna - zaledwie przecięcie i to małe - to jednak za każdym razem, jak czegoś dotknęła, piekła. Dekoncentrowało go to i denerwowało.
- Proszę robić, co pani chce. - mruknął. Pomyślał, że mógłby być w sumie chociażby odrobinę bardziej uprzejmy dla niej. Być może za każdym razem, gdy coś mówił, wypadał na zepsutego człowieczka. I starego dziada. Ale przecież nawet on potrafił czasem się uśmiechnąć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Sob Lip 16, 2016 8:18 pm

Praktycznie zwracanie się do ludzi z szacunkiem nie było dla niej niczym nowym. W końcu na co dzień musi się posługiwać bardziej oficjalnym językiem używając najróżniejszych form grzecznościowych. Tak jest, ale za to po godzinach pracy już nie jest taka sztywna i odstawia na bok te wszystkie formalności. Nie chce, żeby ludzie postrzegali ją jako typową damę z czubkiem nosa uniesionym wyżej niż Mount Everest. Ona też jest człowiekiem i ma swoje potrzeby, między innymi zdobywania znajomości czy przyzwoitych relacji z ludźmi. Bo ciężką to jest sztuką kiedy nie wiadomo czy ktoś Cię lubi za osobowość czy pieniądze na koncie i w portfelu. Dlatego no, nie ma nikogo kogo mogłaby nazwać przyjacielem/przyjaciółką, w sumie to nawet nigdy nie miała. Od dziecka wykazywała się zdrowym rozsądkiem i szybko poznała się na tym co rządzi tym okrutnym światem. Tyle szczęścia, że ona już nie musi się martwić niektórymi sprawami. A podobno pieniądze szczęścia nie dają.  
No dobrze, pół na pół. Yvonne nie potrafi powiedzieć, że jest osobą szczęśliwą, ale niczego jej nie brakuje.
Pozwoliła Arturo zrobić to co chciał, czyli postawienie sufletu na pierwszym miejscu. Skoro tak wolał. Nie zdziwiła się, pachniał naprawdę apetycznie, a dodatek cydru. Kubki smakowe jej samej zaczęły grać i chyba też sobie coś przygotuje.
-Yvonne. Może odpuścimy sobie te formalności? – spytała z delikatnym uśmiechem biorąc dłoń Arturo i zaczęła oczyszczać ranę na palcu. Pojawiła się odrobinka charakterystycznej piany, potem mogła delikatnie przetrzeć wacikiem i zakleić plastrem. Robiła to niemal jak profesjonalna pielęgniarka, albo chociaż ktoś z doświadczeniem w opatrywaniu. W rzeczywistości miała po prostu delikatne dłonie i starała się robić wszystko powoli, z gracją.  Już taka była, jakby zawsze ćwiczyła idealne wykonywanie niektórych czynności. Jak trzymanie dłoni, pióra w palcach kiedy składa podpis. Liczne podpisy. Wyrobione, wyćwiczone i doprowadzone do wyglądu idealnego, nawet artystycznego.
-Gotowe – dodała po czym mogła schować apteczkę z powrotem do szafki – Powinieneś częściej się uśmiechać, może znalazłoby się więcej chętnych lokatorów – jakoś tak rzuciła. Nie miała pojęcia czemu, dostrzegła ten mały uśmiech, który ją zaskoczył. Jednak nie wiedziała, w jaki sposób dobrze to skomplementować. Chyba jej nie wyszło. Jakoś nigdy nie potrafiła komuś schlebiać, bo zwykle to ona musiała słuchać i dziękować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Nie Lip 17, 2016 8:59 am

Opatrywała jego "ranę" ze spokojem, czyli musiała już to kiedyś robić. Cóż, każdy człowiek kiedyś opatrywał własne bądź czyjeś rany. Pieczenie nieco ustało, gdy jego palec został przez nią przetarty wacikiem, a następnie zaklejony plastrem.
Chciała, by nie zwracali się do siebie formalnie. Dla Wulfryka, który był panem i władcą tego domu, wciąż byli w relacjach właściciel - najemca, toteż nieodpowiednie byłoby zwracanie się do siebie tak osobiście. Chociaż może był jej coś winien. Była jedyną osobą, z którą spędzał czas, nawet jeśli nie w sytuacjach osobistych to przynajmniej była przy nim, gdzieś w tym domu. Łaskawie postanowił się zgodzić na takie zasady. Być może karma kiedyś do niego wróci.
- Jak sobie pani życzy, panno Hor... Yvonne. - poprawił się, przygryzając delikatnie wargę. Dawno nie zwracał się do nikogo po imieniu. Nawet do własnej matki i ojca zwracał się per "matko" i "ojcze", nigdy "mamo" czy "tato".
Jego rodzina od zawsze była oficjalna, a większość zawartych w niej małżeństw była z pobudek materialnych. Majątek, powiększenie rodzinnej potęgi bądź potrzeba dziedzica lub dziedziczki. Od niego również tego wymagano - co miesiąc dostawał list z pytaniami, czy już się ożenił i czy ma syna bądź córkę. Chociaż w jego rodzinie dziedziczono głównie z ojca na syna, to czasem z braku męskiego potomka uznawano córkę jako pierwszą w kolejności do odziedziczenia po rodzicach.
W momencie, gdy wspomniała o uśmiechaniu się, Wulf wygiął delikatnie usta w uśmiechopodobne coś, co bardziej wyglądało jakby się krzywił. Nie potrafił się uśmiechać na zawołanie. Jemu musiało to przyjść naturalnie. W tym momencie powodów do uśmiechu nie miał, dlatego też jedynie wymusił pseudo - uśmiech, który po chwili i tak zamienił się w idealnie prostą kreskę.
Wrócił zaraz do blatu, zaniósł suflet do niewielkiego stolika, po czym wrócił i wyjął dwa kieliszki. Nalał trunek do obu, podając jeden Yvonne.
- Nie mogę pozostać dłużny za pomoc. W mojej rodzinie panuje tradycja, że należy odwdzięczyć się komuś, kto podał pomocną dłoń, inaczej na zawsze pozostanie się przeklętym. - mruknął jednym tonem. - Dlatego też mam obowiązek zaprosić panią, panno H... mam obowiązek zaprosić Ciebie, Yvonne, na wspólną kolację tutaj, w moim domu. Dokładniej na łososia w sosie kurkowo - śmietanowym oraz wino. Czy przyjmiesz moją propozycję, Yvonne? - jeśli nie chciała, nie musiała. On jednak zostałby wtedy, według tradycji, przeklęty, a nieszczęścia kładłyby się przed nim w reszcie jego życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Nie Lip 17, 2016 9:50 am

Mogła się z łatwością domyślić, że nie przyszło mu to z łatwością. Jednak nie warto mieć własnie kogoś, kogo można by traktować w pewnym sensie normalnie? Yvonne stara się oddzielać życie zawodowe od prywatnego, chociaż nie wiele się różni w jej zachowaniu, nawykach. Bo jednak nie ma okazji tak zwanego "zaszalenia" i korzystania z życia. Wybawiła się wystarczająco, jak zaczęła pracę stała się tylko bardziej formalna. Tylko wzmocniły jej się niektóre cechy jakie nabyła w domu. Niby nowoczesna, ale wiele tradycji zostało zachowanych. Od manier, zadawanie się ludzi jedynie ze swojego poziomu łącznie z zawieraniem związków i małżeństw. Jeszcze się nie doczekała, ale wkrótce zapewne ojciec bądź matka zadadzą jej to pytanie. "Kochana córko, czy zawitał ktoś u Twego boku?" Czy inne podobne. Przegryza wargę za każdym razem jak o tym pomyśli, czyli właśnie teraz.
Poza tym szok jakiego doznała w życiu odbił się na niej i jest kobietą ostrożną, rozsądnie podejmującą decyzje. Bo nie chciałaby skończyć tak jak jeden z członków jej rodziny, którego kochała bardziej niż jakiegokolwiek mężczyznę jaki pojawił się w jej życiu. Pytanie czy kiedykolwiek pojawi się ktoś godzien takiego samego uczucia.
Dłużny? Taka pomoc jest niewiele warta, praktycznie nic. Gdyby to była darmowa porada prawna i to z dobrym skutkiem to byłoby coś warte. Za swoją wiedzę trochę wdzięczności czasem wymaga. Tak, jeśli chodzi o takie sprawy bywa dość zachłanna. Nie wiele jednostek stać na jej usługi. Wzięła jeden kieliszek dziękując z delikatnym uśmiechem.
-Och proszę, naprawdę nie trzeba. Chociaż łosoś w sosie brzmi bardzo apetycznie. Z wielką chęcią - odpowiedziała próbując trunek lekko zamaczając w nim usta. Naprawdę wyśmienity, zresztą nie spodziewała się niczego taniego, a z najwyższej półki.
-Z chęcią bym się dowiedziała co to za rodzina, skoro rzuca klątwy na jej członków w powodu takich błahostek. Oczywiście jeśli mogę - to brzmiało naprawdę intrygująco. Wiedziała, że jej rodzina w dawnych czas paliła ostatnie czarownice, ale nie skazywała osób o tym nazwisku na niepowodzenia. Wręcz odwrotnie i zwalali to na czarownice lub inne osoby głoszące herezje. Całe szczęście nie żyje w tych biednych czasach, bo sama by spłonęła jako pierwsza gdyby wyszło na jaw jakimi sprawami się zajmuje w pracy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Nie Lip 17, 2016 6:05 pm

Wypił swój kieliszek cydru jabłkowego, po chwili odkładając go na blat. Wziął do dłoni butelkę, po czym przeszedł obok współlokatorki i usiadł przy stoliku. Chwycił za sztućce i zaczął jeść swój suflet polany alkoholem. Niby powinien mu smakować, ale tak naprawdę był dla niego kompletnie bez smaku. Jadł już go tyle razy, że jego kubki smakowe najpewniej już przestały odczuwać jego smak jako coś wyjątkowego i niespotykanego. Teraz raczej smakował jak lepka kasza z wodą. I tyle.
Spróbował się uśmiechnąć, gdy Yvonne zaakceptowała jego propozycję, ale niezbyt mu to wyszło. Jego poparzona połówka twarzy zamieniła ten uśmiech w lekko rozciągnięte skrzywienie. Zdał sobie sprawę, gdy poczuł ukłucie na twarzy, że jego współlokatorka jeszcze ani razu nie skomentowała jego wyglądu bądź się nie skrzywiła, widząc jego twarz. Co prawda lewa część twarzy nie była jakoś strasznie zła i rozciągnięta, ale jednak odejmowała mu trochę uroku i czyniła bardziej przerażającym.
Potem zapytała o jego rodzinę. Cóż, nie było to jakąś wielką tajemnicą, poza tym, że nie mógł wspomnieć o fakcie, iż każdy męski członek rodziny był łowcą. No i parę żeńskich.
- Cóż, moja rodzina od zawsze wierzyła w przesądy. Co prawda mało kto w nie wierzy, ale trzymamy się tradycji. - to wszystko, co jej powiedział. Następnie zaczął jeść dalej swój posiłek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Nie Lip 17, 2016 6:53 pm

-Rozumiem. Niektóre tradycje są cechą charakterystyczną rodzin, zwłaszcza tych dużych. W sumie to się ceni, tradycje zanikają lub mieszają się i na tym świecie nie wiele rzeczy zostaje oryginalne, a skopiowane - doceniała takie postępowanie. Warto pamiętać o zwyczajach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, wtedy wiadomo, że komuś zależy na oryginalności oraz historii. Yvonne chyba nie miałaby problemu ze wskazaniem jednej i właściwie najważniejszej cechy rodziny Horan. Polityka, prawo, rządy to coś czym się zajmują od pokoleń, dosłownie kilka jednostek obierało inną drogę. Między innymi jej brat, za co przypłacił życiem - Smacznego - powiedziała krótko kiedy mężczyzna wziął się za swój posiłek. Dopiła cydr i skierowała się do wyjścia z kuchni
-To do wieczora - wyszła. Najpierw żeby pozbierać rzeczy w salonie, a potem po prostu odpocząć trochę w pokoju. Posprawdzać niektóre dokumenty co chwilkę potrwa, wziąć kąpiel. Nim się obejrzy już będzie czas na kolację.
Już się ściemniło, nie wiedziała kiedy dokładnie miała zejść na dół, ale nie śpieszyła się jakoś specjalnie. W końcu to nie była randka, spóźnienie chyba będzie wybaczalne? Poza tym jak zawsze nie wiedziała co na siebie włożyć. Typowa kobieta. Zdecydowała się na coś prostego. W końcu to nic oficjalnego, ale za to naszyjnik był wart więcej niż meble w jej gabinecie. Nie mogło się obejść bez ozdoby na jej szyi, zwykle coś skromnego lub tak pokaźnego, że przyćmiewa pozostałą część ubioru. Czy to dobry moment na poproszenie o wstawienie kolejnej szafy albo raczej czy mogłaby sobie takową zakupić? Arturo zresztą sam chyba się domyśla ile rzeczy musi posiadać, skoro co drugi dzień wraca z jakąś reklamóweczką z markowego sklepu.
Zeszła na dól prosto do salonu i towarzyszył jej oczywiście charakterystyczny stukot obcasów, który odbijał się echem. Dlaczego tak właściwie Arturo mieszkał sam w takiej willi? Tak pusto, bez życia. W jej rodzinnym domu chociaż służba się pałętała i zagajała rozmowę jako mała dziewczynka. Chyba nigdy nie potrafiłaby mieszkać całkiem sama. Nawet na studiach potrzebowała współlokatorów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Pon Lip 18, 2016 8:53 am

Racja. Większość dużych rodów, szczególnie arystokratycznych, posiada swoje własne i surowe tradycje, których każdy członek rodziny musi obowiązkowo przestrzegać. Nie można sobie w takich rodzinach pozwolić na żadne odstępstwa od ich obyczajów. Tak samo było w przypadku Wulfryka Stainwagera, który, na nieszczęście, wciąż nie miał ani żony, ani potomka. W jego rodzinie posiadanie rodziny było jakby wyznacznikiem statusu społecznego. Jeśli ktoś nie miał rodziny - był najzwyklej w świecie olewany i dyskryminowany przez całą resztę.
- Do wieczora. - mruknął pod nosem, kończąc posiłek. Dopił cydr z flaszki, odstawiając ją na pobliską szafkę. Będzie się ładnie prezentować jako jedna z wielu podobnych na tej szafce. Nasłuchiwał, aż kobieta pójdzie na piętro. Dopiero wtedy wyjął papierosa i zapalił ze spokojem. Odłożył talerz do zmywarki razem z resztą brudnych rzeczy kuchennych i usiadł znów przy stole, czytając jedną z książek, których nie odłożył do biblioteki.
Na kolację usmażył łososia razem z ziemniakami i sosem kurkowo - śmietanowym. Do tego przygotował biały, czysty obrus, oraz dwa kieliszki i wino pierwszej jakości. Zapewne większość ludzi, oglądając jak codziennie wychodzi z domu, myślała, że jest samolubnym burżujem. Cóż, on tak o sobie nie myślał. Pieniądze nic dla niego nie znaczyły, ale nie mógł przynieść wstydu swojej rodzinie.
Ubrał się w zwykły, czarny garnitur z czerwonym krawatem. Nic specjalnego. Potem czekał.
Siedział przy stole czekając na współlokatorkę. Spędził przy nim jedną godzinę, a czas leciał. Ściemniało się już coraz bardziej. Wulf zdążył wypalić pięć papierosów i zabrudzić popielniczkę. Gdy w końcu usłyszał stukot obcasów, wysypał zawartość do kosza na śmieci pod kuchennym zlewem, a popielniczkę odłożył na blat. Wrócił i czekał aż Yvonne zejdzie na dół.
W końcu zeszła. Nie odezwał się nawet słowem. Czekał jedynie, aż kobieta podejdzie do stolika, a on odsunął krzesło, aby mogła usiąść, następnie podał uprzednio jeszcze podgrzanego łososia i zasiadł do stołu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Gość Pon Lip 18, 2016 2:25 pm

-Przepraszam, że musiałeś czekać. Jakoś nie ustaliliśmy godziny, poczekałam na moment kiedy zrobi się ciemno za oknem. Może nie będę pytać ile czasu – od razu zaczęła od tłumaczenia się. Nie wiedziała, że może ledwo usiadł czy już się wylegiwał nie wiadomo ile czasu. Niestety zapach gotowanych potraw nigdy nie dotarł do jej pokoju na piętrze, dlatego nie miała pojęcia czy coś już jest szykowane czy nie.
Podeszła do stolika i tak jak się spodziewała, została potraktowana z szacunkiem. Odsunięte krzesło, podanie potrawy pod nos. Byłaby bardziej zaskoczona gdyby właśnie nic takiego nie miała miejsca! Od zawsze krzesło przed nią było odsuwane, nawet gdy miała 5 lat i siadała przy stole na śniadanie w piżamie i rozczapierzonymi włosami. Od czasu do czasu lubi zapomnieć o tych wszystkich manierach, wyprostowanej sylwetce czy nie trzymaniu łokci na stole. Między innymi dzięki wieczornym wypadom na miasto na delikatnego drinka, może w większej ilości niż jeden. Co chyba zresztą świadczyła nie raz zajeżdżająca pod willę taksówka o późnych godzinach nocnych, a następnie ślady pozostawione na schodach w postaci pozostawionych butów lub odzienia wierzchniego. Ta myśl, kiedy ich poszukuje i żeby nie zostały przez nikogo zauważone. Po prostu wstyd!
Gdyby tak jej najważniejszy klient ujrzał ją w takiej sytuacji na pewno nie brałby jej więcej na poważnie, co gorsza zwolnił z obowiązków. Załamałaby się, bo aktualnie dla niej jest jej największym priorytetem pięcia po szczeblach kariery.
Spojrzała na podanego łososia i wciągnęła parujący od niego zapach.
-Pachnie i wygląda wyśmienicie,  oby tak samo smakowało – nie mogło się obejść bez komplementu. Chyba w jakiś sposób się dobrali, skoro oboje lubią gotować. Zawsze to jakiś haczyk by czasem w ogóle zacząć jakąkolwiek rozmowę, czyli od kuchni. Gdyby jednak się trafiało tak, żeby częściej na siebie wpadali. Bo jednak za dnia praca, często do późnych godzin lub w ogóle bez powrotu na noc.
Kolacja minęła bardzo przyjemnie i tak jak myślała, posiłek spełnił jej wymogi oraz idealnie dopasowane do niego wino. Właśnie wino, chyba spożyli go więcej niż było to przewidziane, ale nie na tyle by niczego nie pamiętać. Jednakże to pozwoliło Yvonne oraz Wulf'owi na rozluźnienie trochę ich relacji, teraz może będą czuć się bardziej swobodnie w swoim towarzystwie. Trzeba było zrobić taką kolację jak tylko kobieta się tu wprowadziła.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach