Estrada

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Nadia Pią Wrz 23, 2016 1:09 pm

Nadia-mistrzyni doboru odpowiednich miejsce do spotkań, o tak. Brakowało jeszcze konkursów, w których można było ustrzelić puszkę w zamian za pluszowego miśka dla swojej ukochanej. Co jak co ale Kain na pewno nie strzelał lepiej od niej, mogła się nawet założyć. O ile słabo szło jej machanie czymkolwiek, tak celności nikt nie mógł jej odmówić. Wiadomo, w gadce każdy jest mocny, tyle, że dziś nie pokaże swych umiejętności. Nie chciałaby przecież zepsuć tak fajnego festynu. A i strój nie pasował do broni. Dziś nasza jasnowłosa wyglądała na uosobienie dobroci i spokoju. Niech tak pozostanie. Ocena książki po okładce dziś będzie dla niej plusem.
Punkt dla mnie.
Mina triumfatorki na chwilę zagościła na ślicznej buzi ciemnookiej. Kobieta znała wiele powiedzeń i większość z nich idealnie pasowała do sytuacji. Tak jak na przykład to „przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej”. W myśl tej zasady lepiej było mieć szlachetnego po swojej stronie. Zwłaszcza, że Nad naprawdę była sympatyczna i ułożona. Nie to co tamtym razem. Dzisiaj z pewnością nie narobi obory wyskakując z głupimi tekstami i jeszcze głupszym zachowaniem. Tak, dziś czas na damę przez wielkie D!
W nic. Jeśli zaskoczyłam Cię po raz kolejny jesteś stratny dwa punkty.
Mrugnęła dwa razy leniwie trzepocząc tymi długimi rzęsami. I weź tu skup się na rozmowie…
Alejka, którą szli oboje była jedną z odnóg tej głównej to też ruch był nieco mniejszy. Nadia szła tędy z premedytację. Pod samą sceną było bardzo głośno i nim dojdą tam oboje lub sama żeby pogratulować nowemu burmistrzowi, chciała trochę porozmawiać.
Masz już kogoś na oku?
Zapytała z zimną krwią i zdumiewająco uśmiechniętą buźką. Naturalnie chodziło o kogoś dla niej. Życie prywatne Kaina pozostawało poza jej zainteresowaniami a po drugie dziwne byłoby dopytywanie się o tak prywatne sprawy na drugim widzeniu. Dlaczego była taka spokojna? Słodka tajemnica… Zadzierając głowę na wysokiego rozmówcę kompletnie nie zauważyła biegnącego w jej kierunku dziecka. Maluch oglądał się za rodzicami mając kupę radochy z tego, że właśnie im ucieka. W tej całej euforii nie zauważył Nadii przez co niemal wpadł w jej łydkę. Niemal, bo ta w ostatniej chwili uniknęło zderzenia przysuwając się niebezpiecznie do wampirzyska. Może nawet lekko się o niego otarła.
Przepraszam, rzeczywiście tu tłoczno.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Pią Wrz 23, 2016 1:45 pm

Nyuu York. Od razu skojarzyło mu się imię z pewną nazwą miasta. Nyuu York i Sei Tan. Jego imię a Sei'a pseudonim były podobne do siebie pod względem gry z fonetyką nazw. Przekręcił więc głowę w zadumie, dochodząc do takiego wniosku, jakby olśniło go w co najmniej jakiejś dziedzinie naukowej. Potem pokręcił głową.
- Bardzo ładne imię, Nyuu. - powiedział i uśmiechnął się nieco sztucznie, ale zawsze robił to w dobry intencjach. Po prostu rzadko na jego twarzy witał ten prawdziwy, niewymuszany uśmiech i bynajmniej nie w kontaktach z przypadkowymi ludźmi. Taki był dobrotliwy, że podarował młodemu swojego balonika. W końcu i tak nie zamierzał cały czas z nim chodzić i w sumie w głębi duszy pragnął komuś go oddać, by okazać chociaż symboliczną dobroć, ale... Zielonowłosy zrobił taką minę, jakby właśnie mu została wyrządzona największa krzywda. Tak w pierwszym odruchu Sei wywnioskował. Otworzył nieco szerzej powieki, nie wiedząc czego oczekiwać po tym dziecinnym chłopaku, a potem usłyszał... Co?
- Nigdy wcześniej nie dostałeś prezentu? - powtórzył za nim pytająco. To już nawet taki uliczny szczur jak Seisou nawet za czasów ostrego ćpania dostawał prezenty. Wprawdzie były to torby za darmo, ale zawsze w jakiś sposób mógł to nazwać prezentem. Tutaj trochę sytuacja się różniła, bo Nyuu od jego prezentu żadnej fazy nie dostanie. Chyba że postanowi przebić balonik, nabrać helu do ust i dostać niezwykłego napadu śmiechu od swojego niekształconego głosu. Zastanawiało go jednak, jak bardzo przykre życie musiał mieć chłopak. I przy okazji jak bardzo przy tym nie był nienawistny, a wręcz zachowywał się jak nieskalana żadnym złem duszyczka. - To nic złego. Prezenty nie muszą być rzeczą materialną. I tak, owszem, możesz sobie to zatrzymać. Widzę, że tobie przyniesie więcej radości niż mi.- znów uśmiechnął się do niego pogodnie, kontynuując rozmowę chociażby z samej ciekawości do jego osoby. - Ale to i tak martwiące. Nikt nigdy nie dał ci prezentu? Nie poczęstował cukierkiem? Nie dał czegoś za darmo? Nic? - i tutaj włączył się typowy, dociekliwy i atakujący masą pytań Sei. Taki już był. Najpierw delikatnie podchodził do tematu, a potem zasypywał kogoś z każdej strony. Nie sądził jednak, że pod wpływem pytań chłopak poczuje jakąś presje. Różowowłosy był przekonany, że mimo wszystko ludzie nie mieli problemu z zaufaniem mu i odpowiadaniem na jego pytania. Często nawet niestosowne.
Obserwował chłopaka dalej, czekając na odpowiedź o znajomych. Ten się zmieszał, ale chwilę potem odpowiedział.
- Doprawdy... - mruknął i westchnął pod nosem. Cóż, może nie miał zbyt wielu znajomych przez swoją dziecinność, to by było nawet do zrozumienia, ale... On sam nie zamierzał odtrącić chłopaka od tak. Z samej zasady, że każdemu dziwakowi dawał szanse do wykazania się swoją osobą. W każdym chciał dostrzec coś pozytywnego. - Ano jestem sam, ale -- uciął, widząc jak zielonowłosa główka znika nagle, zupełnie niespodziewanie w tłumie. Skrzywił się, nie spodziewając się takiej nagłej ucieczki ze strony chłopaka, niemniej jednak czekał na niego, upijając kolejne łyki piwa. Wkrótce jego młodszy kolega wrócił z drugim balonikiem koloru zielonego. Spoglądał na niego w zdziwieniu i niemałym rozbawieniu, a gdy usłyszał te słowa, zaśmiał się na głos. Ten chłopiec... Był całkiem pocieszny. I cóż, przynajmniej wyłamywał się z tłumu szarych ludzi.
- Wiesz co, Nyuu, to będzie dla mnie przyjemność, jeśli spędzimy festyn razem. - odpowiedział, będąc ciągle rozbawionym i pochwycił zielony balonik. Dopił do końca swoje piwo i odstawił szklankę na straganie. Dziecinność chłopaka wzbudziła w nim skrytą cechę "wujka". - Chodźmy się przejść. Może po drodze spotkamy jeszcze coś ciekawego. - rzucił i zaczął kierować się alejką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Pią Wrz 23, 2016 5:37 pm

-Pana imię ładniejsze! Sei~, Sei~...
Nie tylko z grzeczności, lecz z najbardziej czystej szczerości podobało mu się imię towarzysza, więc nie omieszkał tego oznajmić. W dość śpiewający sposób, a przynajmniej za takie miało uchodzić powtórzenie miana jegomościa z tatuażem. Swoją drogą bardzo ciekawy, i musiał mieć jakieś znaczenie, skoro zdecydował się go wykonać na twarzy. To też świadczyło o odwadze, bo jednak tatuaż jest na całe życie, a poza tym musiało boleć! Nigdy co prawda nie miał wykonywanego znamienia, ale PODOBNO tak było! Także Różowooki w oczach Nyuu niemal natychmiast wyrósł na bohatera!
Bo jaka zwykła istota przejmowałaby się tym, że taki Elfik nie dostawał nigdy prezentów? Nawet jak wymieniał możliwe warianty, w tym także drobiazgi typu cukierki, Długowłosy jedynie utrzymywał uśmiech z lekkim zmrużeniem oczu i kręcił co jakiś czas przecząco głową.
-Może kiedyś rodzice... -zamyślił się odrobinkę smutniej, lecz otrzepał głowę niczym piesek z mokrej wody i dodał wpatrując się już centralnie na towarzysza- ...poza nimi to nikt. Czasami sam coś sprezentuję komuś z otoczenia, tylko mało kto chce przyjąć.
Powiedział nieco zagadkowo, ale chodziło Skrzatowi o swoją pogodę ducha, którą starał się wczepić w każdego, kto potrzebował tego rodzaju pomocy. Co więcej mógł od siebie dać taki rozweselony chłopak? Ani nie był mocno zbudowany, by kogoś nosić na rękach, ani zbyt inteligentny, aby poratować w zadaniach domowych. Mimo wszystko starał się dzielić wszystkim, co potrafił, nawet nie licząc na rewanż. A tu Sei go kompletnie zauroczył, w sensie postawą! Dzięki temu miał nie tylko balonik w ręce, lecz nowego, sympatycznego znajomego! Jak tylko usłyszał zgodę ze śmiechem, od razu otworzyło się cieplutkie serce Nyuu na wszelkie tego typu słodkości. Najwyraźniej Pan Tan też umiał dzielić się optymizmem z innymi, i chwała mu za to!
-Oww... jest Pan naprawdę miły! -aż nie mógł się powstrzymać i przytulił się do brzucha młodzieńca o różowej czuprynie- Dziękuję, postaram się nie zawieść Pańskich oczekiwań!
Ruszył więc niemal natychmiast za starszym kolegą, którego nie odstępował o krok, jakby znali się co najmniej od kilku lat. Może i był przylepą, ale niegroźną. Tak bardzo zaintrygowała go osoba Sei'a, że musiał skorzystać z propozycji spaceru i przemierzali razem przez alejkę. Działy się różne rzeczy, nawet niektórzy tańczyli w rytm skocznej muzyki. Aż Nyuu zaczął lekko kiwać się na boki.
-Umie Pan tańczyć?
Zapytał kompana spoglądając w kilka par, które w większym bądź mniejszym stopniu angażowali się w swawolach. Uśmiech nie znikał z buźki Malca, który stał tuż obok kolegi z tatuażem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Lucjusz Pią Wrz 23, 2016 8:14 pm

O proszę. Czyżby jakaś większa impreza? Oczywiście, że tak! No w końcu oficjalne przywitanie Emmanuela, już nie jako zwykłego obywatela miasta, ale jako burmistrza! Wohohoho... Co się w tym mieście dzieje... Nachodzą zmiany wielkimi krokami, jednakże czy na dobre? Lucjusz nie wnikał w to... Po chuj mu tam wiedzieć, kto jest burmistrzem... Ważne, że gdzie nie był zawsze potrafił sobie znaleść robotę!
No ale skoro jest jakiś festyn z tej okazji, to grzechem by było nie zobaczyć tego widowiska. No może akurat będzie jakaś bomba za przeproszeniem, no bo czemu nie? Poza tym! Jak będzie nudno, to jaki problem? Zmyje się stąd i tyle. Zobaczyć jednak nie zaszkodzi.
Oczywiście, ze nie...
Pojawił się na miejscu ubrany na luzie, typowe bardzo dla Lucjusz. Koszula rozpięta pod szyją, czarne spodnie, całe czarne adidasy, typowy cały on. No i do tego płaszczy, bowiem to w nim wampir skrywał skarby świata, a raczej swoje skarby, nie ważne! Poprawił swój płaszcz rozglądając się powoli lecz dokładnie, dookoła. Ciekawy atrakcji i w ogóle. Czuł się jak na targach, gdzie trwają kampanie reklamowe z czego ta cała uroczystość oczywiście była reklamą... Jaką? Dla Emmanuela by mógł się wykazać z jak najlepszej strony. Bonusy, jakieś koncerty... Tanie chwyty, ale najczęściej to one działają właśnie, a o to chyba chodzi, prawda?
Kiedy pojawił się tutaj, niemal od razu jego nos wyłapał wiele zapachów i to różnych osób, a szczególnie jednej, dlatego też zmarszczył nos pociągając nim, by móc zlokalizować skąd dobiega sapach. Skierował się ku niemu i było mu dane zobaczyć nikogo innego jak Kojiro. Ale zaraz!
Nie był sam! Wrrr!!!
uśmiechnął się krzywo do siebie, przyglądając się temu chwile, zastanawiając się czy podejść. Szybko podjął decyzje, bo skoro była okazja do pogadania z Psiakiem, to musiał z niej skorzystać, nawet jakby musiał zjeść tego co z nim był.
Podszedł powoli, może nawet niezauważony, bo skoro byli w takim tłumie, to czy zwracało sie wtedy uwagę na otoczenie, czy bardziej na rozmówce? Nieważne! niezależnie od tego i tak podszedł, a dokładnie zaszedł wampirka swojego i pochyli się ku niemu.
-Psiaczku, jak go będziesz tak trzymał, to mu ręka odpadnie.
Mruknał cicho do szlachetnego i jeśli będzie mu dane, nawet pocałuje go w policzek, obejmując władczo w tali. Spojrzał na kotka, który teraz będzie na przeciw niego. Znajoma mordka, już ją gdzieś widział, minęła jednak chwila, by mógł zatrąbić gdzie.
-Hymmm... Widziałem Cię już gdzieś...
Stwierdził a mówiąc "gdzieś" Niestety doskonale pamiętał gdzie. Jedak chyba dobrze Shiro to wspominał spotkanie, no chyba że nie tego macania uszu! No ale jednak, Luc pomógł mu. Widział jednak po ogonie kochanka, że coś chyba jest nie tak, dlatego wzrok po chwili padł na szlachetnego.
-Kojiro... Czy coś nie tak?
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Vivien Sob Wrz 24, 2016 4:13 pm

Wybory na burmistrza często, by nie powiedzieć zawsze, oznaczały jakąś niespodziankę dla mieszkańców od nowego włodarza miasta. Samuru przyzwyczaił ludzi do krwawych rozrywek, które przynosiły zabawę w większości tylko jemu lub jemu podobnym. Pewnego razu coś jednak drgnęło i gospodarzem Yokohamy został ktoś o zupełnie innych poglądach, choć z tym samym nazwiskiem. Czerwoną szczerze ciekawił tok myślenia mieszkańców, gdyż po tylu latach terroru zupełnie naturalnym byłoby wybranie kogokolwiek innego, byle nie z rodziny Kuro. Ludzka przezorność okazała się jednak ulotna i na najwyższym stołku zasiadł Emmanuel.
Vivien nie miała w zwyczaju uczestniczyć w eventach organizowanych przez jakiekolwiek władze, jednak dla tego festiwalu postanowiła zrobić wyjątek. Czemu? Przede wszystkim ze względu na Elyse, z którą chciała spędzić czas. Tak, ostatnimi czasy wyraźnie zaniedbała córkę i pragnęła się jej w jakiś sposób zrekompensować. Wspólny wypad na dużą imprezę był więc dobrym pretekstem do rozmów i zabawy. Z drugiej strony, wampirzyca była również ciekawa co przygotował Emman i jak na nowego włodarza oraz jego festyn, zareagują mieszkańcy. Nie przewidywała obrzucania wampira zgniłymi jajami... Ale gdyby tak się jednak zdarzyło, nie wybaczyłaby sobie, gdyby tego nie zobaczyła! Jej ciekawość (i wyobraźnia) była naprawdę nieograniczona.
Stosownie więc odziana w długą spódnicę, bluzkę z odkrytymi plecami i sandały na obcasie, przyjechała samochodem razem z Elyse do miasta, zostawiając auto na najbliższym parkingu. Odcinek do parku, w którym trwał już festyn, przemierzyły niespiesznie na piechotę. Vivien rozglądała się dookoła z zainteresowaniem, od czasu do czasu zerkając na Ely. Może będzie chciała sobie coś kupić? Przecież nie ma już siedmiu lat, Viv! - zganiła się w myślach. Tak, to nie była już mała dziewczynka, prosząca o kupno czekolady. Wampirzycy nadal trudno było przyjąć to do wiadomości, przecież... Przecież jeszcze nie tak dawno była małą dziewczynką!
- Balonik dla ciebie! - zawołał jakiś uśmiechnięty chłopak, wyciągając ku Elyse soczyście różowego balona na sznurku. Vivien parsknęła śmiechem.
- No dalej, weź balonika, Ely. I podziękuj ładnie panu! - zaśmiała się, nie kryjąc rozbawienia, gdy nagle...
- Dla pani też mam! - chłopaczek wcisnął jej do ręki sznureczek z przywiązanym czerwonym balonem, uśmiechnął się i poszedł dalej. Vivi gapiła się na prezent w milczeniu, aż w końcu wyrwało jej się krótkie, bezpłciowe "och...". Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku! Czy jakoś tak.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Kain Sob Wrz 24, 2016 5:56 pm

Tego brakowało by jeszcze został w ten czy inny sposób zmuszony do wzięcia udziału w jakiś durnych konkursach tupu strzelanie do puszek czy rzucanie babeczką w clowna. Wystarczająco wiele durnot musiał robić gdy był jeszcze żonaty, małżonka się uparła i nie dawała żyć dopóki nie spełniło się jej zachcianek. Trzeba było jej jednak przyznać, że w wielu przypadkach potrafiła postawić na swoim i nakłonić opornego faceta do czegoś czego z własnej woli nigdy by nie zrobił. On miał do niej za dużą słabość a ona wrodzony talent. I najgorsze w tym wszystkim, że był szczęśliwy nawet pomimo licznych zgrzytów i utarczek. Było minęło, teraz był sam i nieco się zmienił, pewnie na gorsze, ale kto by się tym przejmował. On na pewno nie. Jak zawsze, we własnych oczach pozostawał niezmiennie wspaniały i nieskazitelny. Taka już jego natura, z resztą życie niewiele robiło by zweryfikować jego poglądy na temat samego siebie. Miał wiele upadków jednak z każdego wychodził mocniejszy i mądrzejszy o nowe doświadczenia. Swoją siłą i determinacją osiągnął to co ma dzisiaj, nie zawdzięcza nic nikomu. Stąd w dużej mierze pochodzą okropny cynizm i arogancja jakimi bez wątpienia nacechowany jest złożony charakter Draculi.
- W takim razie masz dwa punkty. Zrób z nimi co chcesz, tylko nie wydawaj na głupoty. - o proszę, nawet jemu zdarzy się czasem zażartować. Kąciki ust wampira powędrowały nieznacznie ku górze czyniąc jego, posępną jak do tej pory, twarz, nieco bardziej ludzką. Miał w sobie jakieś emocje, nie był tylko śmiertelnie poważną, lodowatą figurą, na jaką kreował się w większości przypadków. Szczególnie rozmów z nieznajomymi, lub osobami pokroju Nadii, które znane były tylko szczątkowo. Tak czy inaczej, białowłosy nigdy nie był mistrzem robienia dobrego pierwszego wrażenia. A jak wiadomo, robi się je tylko raz.
- W zasadzie chciałem o tym z Tobą porozmawiać, choć jak dotąd nie było okazji. Nie wiem czy to odpowiednie miejsce, ale skoro już tu jesteśmy... - miał wielką ochotę prychnąć i wzruszyć ramionami jednak w ostatniej chwili powstrzymał ten niegrzeczny odruch. Z jednej strony nie chciał się za bardzo odsłaniać, z drugiej, mając wiedzę na temat jej dalszego losu, wcale nie musiał pozostawać dla niej tak oschły i oziębły. Skutecznie więc balansował na krawędzi bycia w miarę uprzejmym a jednocześnie konkretnym. Chociaż nie tego pewnie oczekiwała blondynka.
Jakieś dziecko, na które szlachetny nie zwrócił większej uwagi do momentu niewielkiego zachwiania nóg jego towarzyszki. Czysto odruchowo, chcąc uchronić kobietę przed upadkiem ujął ją w talii i przyciągnął zdecydowanie w swoją stronę. Jak się okazało, było to nie potrzebne gdyż dałaby sobie rade o własnych siłach. Odprowadził gówniarza spojrzeniem po czym puścił, z pewnością zaskoczoną wampirzycę.
- Bez pardonu porwałem Cię w ramiona. Punkt dla mnie? - skwitował tą dość żenującą sytuację krzywiąc blade usta w lekkim uśmiechu. Gdyby nagle z miną godną czarnego charakteru z kreskówek odepchnął ja od siebie i burknął coś złowrogiego to wpisałby się w jej wyobrażenia o jego osobie? Prawdopodobnie - Kontaktował się ze mną Twój ojciec. - zmienił temat chrząkając przedtem w zaciśniętą pięść - Dziwi mnie, że nie postanowił poinformować Cię o wszystkim osobiście. Z drugiej strony... Po tym co zrobił jakoś nie specjalnie szuka z Tobą kontaktu, hmm? - gestem wskazał stronę w jaką zmierzali i powrócił do powolnego spaceru w kierunku tego całego kolorowego i hałaśliwego majdanu.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Grigorij Sob Wrz 24, 2016 9:33 pm

Nowy burmistrz. Nowa władza. Nowe imprezy. Miastu długo zajęło pozbieranie się po tym co uczynił jego mieszkańcom Samuru. Dobitnie świadczył o tym fakt braku głowy miasta przez niespełna rok. Do tego czasu rządziła rada miasta, na która naciskali pośrednio zarówno łowcy jak i Rada Wampirów. Ostatecznie nastąpiły wyboru i w efekcie do pocztu burmistrzów Yokohamskich trafił kolejny Kuroiashita. Vladislau nie miał prawa do wyborów gdyż nie był obywatelem Japonii czy Yokohamy. W dodatku wynajmował tu jedynie mieszkanie, więc formalnie nic go nie łączyło z tym miejscem. Dlatego wybory obserwował, ale nie wtrącał się w nie ani nie oddał głosu.
Gdy ogłoszono festyn Vlad postanowił się na nim pojawić. Nie żeby szczególnie kręciły go podobne imprezy albo by miał z kim iść. Jednakże chciał zobaczyć jak wysławia się i zachowuje ten caly Emmanuel Kuroiashita. Białowłosy nie sądził też by nowy Burmistrz planował coś w podobie swojego kuzyna jednakże dodatkowa siła bojowa zawsze może się przydać. Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. Co więcej Vladislau zabrał ze sobą braci bliźniaków. Przyszli w strojach cywilnych. Artefakty były ukryte pod ubraniami bądź jako ich elementy, lecz nie wzięli broni. Z drugiej strony kilka przecznic od parku mieli skrytkę gdzie grzecznie czekały pistolety i granatnik. Nie to jednak było ważne bo sprzęt mógł się wcale nie przydać. Na razie zamierzali się bawić. Zarówno Vlad jak i Śruba ubrani byli w oliwkowe spodnie, ciężkie buty i swetry wojskowe. Runiarz natomiast ubrał się w jeans i czarną koszulę z koloratką. Iwanow chwycił trzy baloniki gdy tylko miał okazję i zaczął z nimi radośnie paradować ku dezaprobacie Vlada i Awgustina. Ostatecznie cała trójka skończyła przy stoisku z grillem i piwem. Cała trójka wlewała w siebie złocisty płyn obserwując estradę i jej okolice. Jak na razie wszystko wyglądało jak radosna impreza.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Nadia Sob Wrz 24, 2016 10:12 pm

Nie wydać na głupoty? Proszę Cię. Nadia nigdy nie rozrzucała pieniędzy na lewo i prawo. Jako młoda kobieta opuściła dom i zaczęła zarabiać sama na siebie. Znała wartość pieniądza i nigdy nie uważała ich za jeden z wyższych celów w życiu. Pragnęła czegoś zupełnie innego. A ostatnie wydarzenia jeszcze bardziej ją w tym utwierdziły.
Postaram się powstrzymać.
Och, temat został skutecznie podjęty więc trzeba zacisnąć zęby, zrobić dobrą minę do złej gry i kontynuować. Na twarzy blondynki wymalowało się skupienie przyćmione delikatnym uśmiechem. Takim niezobowiązującym. Była ciekawa? Chyba nad ciekawością dominował raczej strach. Ukryty, bardzo skrzętnie. O to przecież chodziło, ukryć się za udawaną maską. I nie chodziło tu o ilość makijażu, oj nie…
Odgarnęła do tyłu kilka kosmyków włosów i wszystko szłoby gładko jak do tej pory gdyby nie ten chcący ją stratować maluch. Schwycona w talii kobieta całkowicie poddała się dłonią jasnowłosego przekładając lewą stopę na prawą stronę. Nawet oparła na jego ramieniu rękę. To tak naturalnie w celu asekuracji. Ciekawe czy przez tak krótką chwilę fizycznego kontaktu Kain zauważył tą drobną zmianę w aurze szlachetnej. Cóż, może jeszcze ciut za wcześnie na takie zgadywanki.
Odstawiona w jednym kawałku na miejsce, jakoś tak odruchowo przetarła dłonią własne ramię. Tak, jakby było jej chłodno chociaż wcale nie było. Może poczuła się skrępowana, może nie.
Mały to tylko pretekst, prawda?
Uniosła do góry jedną brew ukazując przez chwilę jak duże mniemanie miała o sobie. Pomimo wiedzy, że wszystkie wampirzyce są piękne, ona sama dla siebie była wyjątkowa. Tak, wiem, to okropne.
O proszę. Ze mną nie raczył porozmawiać.
Przez ciało kobiety przeszedł delikatny dreszcz. Czuła, że nadchodząca chwila jest ważna, dlatego pozwoliła sobie dotknąć ramienia mężczyzny zatrzymując go na skraju alejki. Gdzieś w półmroku i dobiegającym hałasie. Krzyżując dłonie na piersiach zadarła do góry głowę przewiercając go wzrokiem. Takim oczekującym kontynuacji wypowiedzi.
Więc?
Była zniecierpliwiona ale trzeba jej to wybaczyć. W końcu ważą się jej przyszłe losy. Stojąc tak bardzo blisko czuła zapach dobrych perfum szlachetnego. Miała też doskonałą okazję aby przyjrzeć się jego surowym rysom twarzy. On miał w sobie coś chłodnego i tajemniczego. Coś co kazało trzymać się z daleka dla własnego bezpieczeństwa. Nadia wierzyła swemu przeczuciu i kobiecej intuicji, która mówiła "nie zbliżaj się" ale nie mogła słuchać, nie teraz...
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Nie Wrz 25, 2016 9:58 am

Raczej nie przejmował się większością towarzystwa, która także tutaj przybyła. Jego uwagę przykuwał wyłącznie Xin oraz Sophie. Biedna wampirzyca mimo bycia uśmiechniętej, posiadała w sobie coś smutnego. Najwidoczniej bycie partnerką kogoś takiego jak Samuru nie przynosiło żadnych korzyści poza ochroną czy bogactwa. Brakowało tutaj jednak najważniejszego - ciepła od drugiej osoby. Fioletowy współczuł blondynce mocno, mając chociaż krótką nadzieję iż zdoła ją jakoś rozweselić chociażby na festynie. Sam z doświadczenia wie jak samotność boli.
Uśmiechnął się szczerze do kobiety, odczuwając wielką ulgę co do jej ciąży. Nie chodziło tutaj o honor męża, tylko o spokój Sophie. Zdrada mogłaby sprowadzić na nią ogromne kłopoty, w końcu wampirek zna dawnego burmistrza aż za dobrze.
- Huh... wybacz za taki wyskok, Sophie. Ale Twoja krzywda jest ostatnią rzeczą z wielu jaką bym chciał. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze? - zagadnął przy okazji zdrowia. Jest lekarzem i wiedziałby jak zaradzić w razie czego, chociaż wampirzyca wyglądała na zdrową oraz promienną - Przybyłem troszkę odpocząć od obowiązków oraz ochłonąć od zacisza domowego. - ścisnął mocniej łapkę Wilka, ciągnąc go bardziej do siebie by nie stał tak za plecami. Przecież nic się złego nie działo, nie musiał aż tak chronić... Też powinien się rozluźnić - A to mój kochany Xin. Troszkę nieśmiały. - dodał by przedstawić swojego towarzysza. Odwrócił swoją buźkę w stronę Xin'a, posyłając i jemu przyjazny uśmieszek - Xin, to jest Sophie. Moja bardzo dobra znajoma i żona Samuru. - najważniejsze aby się poznali. Właściwie mogłoby też zająć się chociażby spacerem po miejscu, by doszukać się jakiś ciekawych zdarzeń. A może znajdą jakieś ciekawe gry?
- Zechcesz do Nas dołączyć, Sophie? We trójkę będzie Nam raźniej! - oczywiście pierw musiał zaproponować, a gdy kobieta się zgodzi, będą mogli ruszyć na małą przechadzkę po okolicy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Esmeralda Nie Wrz 25, 2016 12:48 pm

Bardzo żałowała, że nie mogła zabrać córeczki na festyn. Niestety obecność wielu wampirów na tak małej powierzchni nie była dobrym argumentem za tym, żeby ciągnąć ze sobą dziecko. Zwłaszcza, że sam burmistrz (nie ważne jak miły) był jednym z przedstawicieli nocnych stworzeń.
- Położyłam ją spać przed wyjściem. Nancy się nią zajmuje.– to miłe, że Leyasu interesował się Ally, a sądząc po tym, jak zachowywał się w Wenecji, był też świetnym materiałem na ojca. Alicja go lubiła i o dziwo prawie nie grymasiła w jego towarzystwie.
Leyasu nie był mistrzem kierownicy, a jazda jaką prezentował nie miała nic wspólnego z poprawnym prowadzeniem pojazdów. Niedzielny kierowca i te sprawy, ok! Ale kiedy jest się policjantem z drogówki, trochę wstyd jeździć jak żółw rodem wyjęty z jakiegoś hospicjum. Po marudzeniu w myślach na umiejętności ciemnowłosego, oboje wygramolili się z samochodu. Ten jeden raz liczyła, że spędzą miły czas bez żadnych atrakcji. Bez trującej mgły, bandy napalonych nastolatek, bądź kobiet, które za obiekt westchnień obiorą sobie ciemnowłosego. Niestety dobre scenariusze mają miejsce tylko w bajkach, dlatego nim zdążyła odliczyć do dziesięciu, pojawiła się przy nich jakaś… dziewoja.
Leyasu?
Czerwonowłosa wpatrywała się w tą krępującą scenę z niemałym zażenowaniem. Dziewczyna nie dość, że użyła prawdziwego imienia mężczyzny, to jeszcze na dodatek rzuciła się na niego z całowaniem. Tego było za wiele! Zdrada pełną parą czarno na białym, cholera jasna.
- Była narzeczona. – sprostowała, krzyżując ręce na piersiach. Ciężko było uwierzyć w tą bajeczkę o rodzeństwie, zwłaszcza, że sama posiadała brata i wierzcie mi lub nie, ale nie leciała do niego z ustami jak jakiś glonojad.
- Widziałam tam moich znajomych. Masz, daj to swojej Sorelli i bawcie się dobrze. – oddała mu pierścionek, starając się nie wykonywać pochopnych ruchów i tym samym nie ściągać uwagi innych. Niesamowita chęć przeciągnięcia tej rudej zołzy za kudły po całej estradzie świeciła w jej myślach jak gwiazda spełniająca dziecięce marzenia.
- I nie łaź za mną. – rzuciła na sam koniec.
Tym razem nie uwierzy w bajki sprzedawane przez ciemnowłosego. Jak gdyby nigdy nic odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku największych skupisk ludzkich. Tak by zniknąć im z oczu, bo gdzie jeszcze straci nad sobą panowanie i zamorduje niewiernego faceta przy wszystkich świadkach. I na co to komu?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Wrz 25, 2016 1:59 pm

Dawno nie był na imprezie tego typu, nic dziwnego skoro impreza na część nowego burmistrza zdarza się raczej BARDZO rzadko. No ale mniejsza o to. Wiedział że sporo łowców pojawi się tutaj dlatego też nie mógł i on się nie pojawić.
Pojawił się oczywiście nie sam, bo ze swoją podopieczną Katy, która ubrana w to, maszerowała spokojnie koło Corneliusa, który bacznie zaczął obserwować całe widowisko. Na pewno rzucała się w oczy, bowiem kto by nie zwrócił uwagi na osobę w takim stroju. Oczywiście mógł ją zostawić w domu, lecz po co. Skoro wybierał się na imprezę, gdzie powinno być bezpiecznie, gdzie mogą się wyluzować, to zabrał ją, by ta nie siedziała wiecznie pod kloszem, by mogła zobaczyć co nieco. Nie chciał jej odizolować od świata, wręcz przeciwnie. Oczywiście równało się to z ryzykiem, ale była koło niego, więc była bezpieczna. Zaś sam Cornelius był ubrany również w Kimono. Mało kiedy je nosił, jednak dziś na prośbę Katy, ubrał się podobnie do niej. Oczywiście nie miał tak ciasno wszystko pozawiązywane, bo było widać mu sporą część górnego torsu. Nie można zapomnieć tutaj dodać iż był uzbrojony.
Mniejsza o to jednak. Pojawił się mając przy swoim boku 13 letnią dziewczynkę. Zaczęli spokojnie spacerować, rozglądając się. Mała zadawała mu kilka pytań, na które otrzymywała odpowiedz. Zauważył Vlada i skinie mu głową na przywitanie, jednak co do Katy... ta zwyczajnie podniosła swoją łapkę i pomachała mu z łagodnym uśmiechem. Byli za daleko by móc się słowami przywitać, dlatego też zrobili to za pomocą gestów.  Oczywiście dziewczynka niezbyt zdawała sobie sprawy jeszcze z tego, że nie pacha się do osób z o wiele wyższą rangą, ale kiedyś się tego nauczy. Nie wszystko na raz.
Corneliusowi rzuciło się kilka znanych osobowości, nie tylko Vlad, a np Esmeralda, która wydawała się być podenerwowana. Odważył się i podszedł.
-Witaj Panienko Esmeraldo.
Nie wiedział czy dobrze robił podchodząc do poddenerwowanej kobiety, a co jeśli mu się oberwie za to? No cóż. Najwyżej się stanie i trudno. Skąd miał wiedzieć, że wybierze zły moment.
-Dzień dobry, Pani.
Mała stojąca koło łowcy, również się przywitała z łagodnym uśmiechem, patrząc na starszą kobietę. Nie zamierzała jednak już przeszkadzać starszym w rozmowie, zwłaszcza że nie za dobrze znała Esmeraldę wiec zamilkła.
-Ładnie wyglądasz Esme.
Odparł do kobiety oczywiście nie kłamiąc, bowiem musiał przyznać że kobieta byłą piękną, zapewne nawet tuż po przebudzeniu.
-Jesteś tutaj sama?
Zapytał dla pewności, bo mimo wszystko skoro była z kimś, to nie wypadało mu się tak wpieprzać, więc pytał z grzeczności.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Nie Wrz 25, 2016 2:10 pm

Niesamowite. Nie przypuszczał, że Wampiry mogą, jak ludzie, mieć potomstwo, ale trzeba zauważyć, że Amiko jako Krwiopijca był początkującym. Bardzo pilnie wyłapywał wszelkie nowinki dotyczące rasy, jakiej stał się przedstawicielem, chociaż wilcze uszy skryte pod chustą i ogon pod kimonem nie pasowały do znacznej większości Nieśmiertelnych. Te ich gładkie lica, przepiękne twarze, smukłe sylwetki, nienaganne maniery. Mógł spokojnie dodać do tej kategorii Sophie, która mimo stanu błogosławionego olśniewała wdziękiem, elegancją i przy tym wychowana, skoro zdecydowała się poznać bliżej Xin'a. Nie czekał na takie wyróżnienie, ale ośmielony ciepłym uchwytem i uśmiechem swego Skarbka, czym prędzej podszedł do kobiety o błękitnych, przenikliwych oczach.
-Miło Cię poznać, Sophie.
Skłonił się przed uroczą Wampirzycą i stanął tym razem obok Fabia, który najwyraźniej wolał go mieć przy sobie, a nie za sobą. Już wcześniej przyciągnął go do siebie, ale teraz nie odstępował na krok. Aż zaczął lekko machać ogonem, z czym musiał się pilnować, aby nie wzbudzać podejrzeń.
-Popieram plan Fabia.
Będzie okazja do porozmawiania, a przy tym zwiedzenia całego festynu i jego atrakcji. Zlokalizował nieopodal stoisko z jabłkami w karmelu, więc na krótką chwilę przeprosił towarzyszy i ruszył wykupić trzy sztuki słodkości. Sądził, że Sophie też nie powinna mieć przeciwwskazań, nawet jeśli jest w ciąży. Jabłko to zdrowy owoc, i chociaż maczany w przepysznej zalewie - nie powinien zaszkodzić koleżance Fabia. Zaraz więc wrócił z patykami z nabitymi owocami i wręczył dla każdego po jednym egzemplarzu. Sam jakoś nie przepadał za produktami pochodzenia roślinnego, ale czego nie robi się, by nie wzbudzać podejrzeń, plus zadowolić swą Kruszynkę? Ugryzł kęs smakołyku starając się nie pokazywać przerośniętych kłów zamiast zębów, zresztą i tak jabłko miał na dwa kęsy. Eh, Xin nie potrafił się rozluźnić, może dlatego, że chciał dobrze wypaść przed znajomą Włocha? Żeby nie narobić wstydu Pięknemu?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Emmanuel Nie Wrz 25, 2016 3:07 pm

Mijały sekundy i minuty, a park się zaludniał. Yokohama była ogromnym miastem toteż nietrudno było zebrać pokaźną ilość ludzi i wampirów na imprezie. Coraz więcej pomniejszych kramów otwierało swe podwoje dla przybywających. Rozmowę Emmanuela i jego świty przerwał wjazd niewielkiego samochodu towarowego z logo firmy zajmującej się eventami miejskimi.
-
Mówiłem Wam, że będą. Nadszedł czas by rozpocząć festyn na dobre zanim zamieni się w Jarmark. Zajmijcie się proszę proszę ludźmi z "Happy Day". - rzekł z uśmiechem Emmanuel. W końcu wszedł do podwyższenie, a neonowe światło skierowane zostało na niego. Wszystkie pozostałe lampy przygaszono.
Wampir uśmiechnął się radośnie do zebranej ludności Yokohamy. Nie używał soczewek toteż paradoksalnie wyglądał jakby to właśnie robił. Wszak gadzie oczy były charakterystyczne dla jego rodziny. Ubrany był w tradycyjną szatę wizytową w kolorze złota z zielonymi i czarnymi ornamentami. Prezentował się bogato i choć sam raczej zachowywał się skromnie to jednak sposób w jaki się nosił był zgoła odmienny. Gdy Emmanuel poszedł do stojącego na scenie mikrofonu spojrzał nań ciekawsko i stuknął delikatnie opuszkiem palca w urządzenie. Pojawił się dudniący dźwięk wskazujący na fakt, iż wszystko działa jak należy. Muzyka została ściszona.
-
Och... działa. - rzekł z radosnym uśmiechem jakby zaskoczony tym, że mikrofon jest już włączony. Jak duże dziecko radował się wszystkim. Raz jeszcze jego gadzie ślepia objęły spojrzeniem tłum po czym ujął lewą ręką mikrofon.
-
Mieszkańcy Yokohamy. Podejrzewam, ze mnie znacie, ale powinienem się przedstawić. Jestem Emmanuel Kuroiashita i dziękuję tym, którzy na mnie głosowali. Postaram się udowodnić zarówno Wam  jak i wszystkim pozostałym, że głos na mnie oddany nie był zmarnowany. - rzekł z nie znikającym z jego twarzy promiennym uśmiechem. Jak niektórzy zauważyli już zdążyć był on nieodłączną częścią jego persony. Na skwerze wokół estrady zaczynało robić się coraz tłumniej.
-
Miasto potrzebuje swoich mieszkańców tak samo jak mieszkańcy swojego miasta. Wypełniacie arterie tego miejsca dając mu życie dlatego też postanowiłem urządzić tę imprezę. Jest ona w równym stopniu na moją cześć jak i waszą yokohamczycy. Nie zapominam też o Was i waszych pieniądzach, które zostawiacie w naszym mieście drodzy turyści. Ten festyn jest także i dla Was. - niewinny żart nigdy nie jest szkodliwy, a pozwala okazać, iż nie jest się drętwym sztywniakiem. Na skwer przybyło kilkanaście osób zwabionych światłami i ciepłym głosem słyszalnym w całym parku. Kilka opuściło tę lokację. Tak to bywa w takich miejscach. Emmanuel jednak nadal miał coś więcej do powiedzenia prócz zwykłego "cześć".
-
Korzystając z okazji, że zebrało nam się już dużo osób, a zarazem nie chciałbym po oficjalnym rozpoczęciu festynu zanadto przedłużać przerywników dłuższymi monologami chciałbym ogłosić kilka rzeczy. Otóż moja nowa funkcja mogłaby kolidować z dotychczas prowadzonymi interesami. Dlatego postanowiłem, że Black Crown zmniejszy skalę działań do lokalnej. Będą wspierać oddziały Szarej Policji. Zarówno jedna jak i druga grupa będą pilnowały wzajem by nie przekroczyły swoich kompetencji. W tej chwili obie grupy prowadzą rekrutację. Wszyscy chętni od 19 roku życia wzwyż mogą znaleźć w ich szeregach swoją przyszłość. - mrugnął okiem do publiczności na zakończenie tej części wypowiedzi. Chciał zapewnić miastu ochronę niezależną od tej jaką nieoficjalnie świadczą Łowcy Wampirów. Chciał podjąć z nimi współpracę w przyszłosci jednakże nadal miał plan pozostawać niezależnym. Poza tym oni nie powinni się ujawniać, a Szara Policja i Black Crown mogą działać oficjalnie. Patrzenie sobie na ręce przez dwie odmienne grupy wydaje się być wystarczającym zabezpieczeniem zwiększającym poczucie bezpieczeństwa ludzi pomimo tego co działo się w przeszłości za rządów Samuru. Wszak organizacja Emmanuela miała dobre notowania pośród swoich klientów i każdy kto chciał mógł to sprawdzić. To jednak nie koniec nowości.
-
Pragnę też ogłosić, że doceniam siłę konkurencji do posady Burmistrza. Biorąc pod uwagę jak wielu z Was zaufało mojemu przeciwnikowi Rieconowi Dersarajevo Jezierzasztainer postanowiłem zaoferować mu stanowisko Wiceburmistrza. Byłby moim najbliższym doradcą oraz powiernikiem, który zastąpiłby mnie gdybym był niedysponowany. O ile oczywiście zechce... - powiedział obdarzając zebranych perlistym uśmiechem. Było to wyjście idealne zmniejszające tarcia polityczne i zapewniające swego rodzaju niezawisłość stanowisku Burmistrza. Nawet gdyby Kenero tego nie chciał mogłyby powstać ugrupowania dające go za przykład próbujące przeciwdziałać Emmanuelowi. Ponadto sam Riecon wydawał się być w podobie zaangażowany w rozwój miasta toteż marnotrawstwem i niesprawiedliwością byłoby aby ten wampir nie miał możliwości wykazania się w administracji miasta. Było to o tyle dobre wyjście, że nawet gdyby odmówił, nikt nie powie że Emmanuel nie wyciągnął dłoni. Gdyby jednak połączyli siły... Mogli by pomóc temu miastu bez większych trudności. Kuroiashita ponownie zaprezentował tłumowi swoje zęby wyszczerzone w radosnym uśmiechu i klasnął w dłonie. Światła zgasły.
Minęła niespełna minuta zanim ponownie światła zapaliły się, a za Emmanuelem pojawiły się sylwetki pięciu osób. Gdy oczy ponownie przyzwyczaiły się do scenicznego światła jasnym się stało, że byli to członkowie zespołu zaproszonego by uświetnić imprezę.
-
A teraz moi drodzy bawcie się i świętujcie! Mam nadzieję, że niczego nie będzie Wam brakowało. Śpiewajcie, tańczcie i poznawajcie się! Wszyscy jesteście sąsiadami i obywatelami tego pięknego miasta, nawet jeśli myślicie inaczej. Każdy kto jest tu na tym festynie może czuć się honorowym yokohamczykiem! Jeszcze się odezwę zanim minie ten wieczór, ale teraz zajmijcie się sobą. Towarzyszyć Wam będzie zespół "Krzyk Ikara"! Przywitajcie ich jak przystało. - gdy wampir zakończył swoją kwestię zszedł ze sceny cofając się, lecz wciąż pozostając frontem do widowni dopóki pozostawał widoczny. Jego miejsce zajęli muzycy, którzy korzystając z czasu jaki dał im Burmistrz zajęli się instrumentami.
-
Dajmy czadu! - zakrzyknął frontman grupy j-rockowej, która rozpoczęła koncert przerywając ciche pitu pitu sączące się dotąd nieśmiało z głośników jako tło. Festyn rozpoczął się. W programie są jeszcze dwa zespoły oraz pokaz fajerwerków, więc prawdopodobnie będzie się działo. Wciąż po całym parku kręciło się mnóstwo ludzi. Nigdy nie wiadomo kogo się spotka. Dawnego kochanka, wroga czy przyjaciela albo sąsiada. Nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Szczególnie gdy pewien fioletowowłosy mężczyzna imieniem Fabio dostrzegł kątem oka męską masywną sylwetkę, która była przerażająco znajoma. Było to jednak zanim zgasły główne źródła światła. Potem sylwetka zniknęła w tłumie czy też między drzewami... a może nigdy jej nie było. z kolei Czerwonowłosa wampirzyca zwana Elyse przyprowadzona przez swoją matkę mogłaby przysiąc, że w tłumie wyczuła zapach swojego kochanka. Być to może czy to figle jej umysłu? Wszak przy tak dużej ilości ludzi i wampirów niemożliwym byłoby podjąć jakikolwiek trop czy wyczuć konkretny zapach. Niebieskowłosy, muskularny mężczyzna podszedł do rudowłosej Kaho oferując jej balonik w zamian za uśmiech. Emmanuel natomiast tak patrzył po tłumie jakby dostrzegł w nim Riecona i Nadię, lecz czy była na to sposobność? Tak wiele się działo naraz... Słowem impreza!
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Elyse Nie Wrz 25, 2016 6:04 pm

No i masz babo placek. Vivien wyciągnęła swoją jedyną córkę na miejską imprezę z okazji wyboru nowego burmistrza. Młodej nie bardzo uśmiechało się iść na tą zabawę. Nie dlatego, że wstydziła się wyjść gdzieś z matką. A gdzieżby tam! Wyglądały z Vivien, jak siostry czy przyjaciółki. Nikt z rasy ludzkiej nie mógłby nawet przez chwilę pomyśleć, że tak młodo wyglądająca modelka mogłaby być matką Ely. W końcu szlachetna sporo urosła, nabrała kobiecych kształtów i wyglądała jakby miała niewiele lat mniej niż własna matka.
W każdym razie szlachetna bała się spotkać tutaj Gabriela. Wcześniejszym burmistrzem był jego brat, teraz inny o tym samym nazwisku. Jakoś nie chciało jej się wierzyć, aby Gab się tutaj nie pojawił czy to z zwykłej ciekawości, czy z obowiązku. Nazwisko zobowiązuje w końcu, a na ostatniej wampirzej imprezie doszło do jej uszu, że znów należy do rodziny Kurosów.
Idąc tak w zamyśleniu jakiś młody chłopczyk zaczepił ją, wręczając do ręki balonik. Dziewczyna zaniemówiła, po czym spojrzała na matkę spod zmrużonych powiek. Doprawdy to było aż takie zabawne? Jednak nim zdążyła jej coś odpowiedzieć, sama Viv dostała balona od tego samego osobnika. Od razu na twarzy czerwonej zagościł szeroki uśmiech.
- Oh, uznaj to za komplement mamo - zachichotała dźwięcznie i złapała dziennikarkę pod ramię kierując się w centrum całego festynu. Emmanuel zrobił wielkie przemówienie, a wszyscy zaczęli w koło szeptać coś na jego temat. Jedni zachwyceni tym co chce wprowadzić w mieście, inni nie. Nigdy się wszystkim nie dogodzi.
- Powiem Ci, że nawet przystojny ten nowy burmistrz... może zaproponowałabyś mu kawę - zagaiła młoda do ucha Vivien, aby nikt przypadkiem tego nie usłyszał. Chciała sprawdzić reakcję matki i dowiedzieć się jak w ogóle wyglądają jej relacje z ojcem. Wciąż nie była świadoma tego, że Eth się pojawił w mieście, więc chciała aby matka przestała sobie zawracać nim głowę. Nagle poczuła znajomy zapach i zesztywniała. Obejrzała się za siebie, ale nigdzie nie widziała znajomej twarzy.


Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Elliot Nie Wrz 25, 2016 6:35 pm

Elliot jak zwykle chlał wódę w jakimś podrzędnym barze w slumsach. Jest bogaty, ale straszna z niego sknera. Więc stwierdzając, że nie będzie przepłacał kupił sobie flaszkę w tanim barze i sam ją łoił, aż się najebał w trzy dupy. Odkąd stracił pamięć, nie miał lepszych zajęć. Ale przynajmniej rzucił palenie! Nie czuł już ciągoty do fajek, palił jedną na tydzień, jak ktoś go wkurwił. O dziwo, nie był często wkurwiony. A to cud w jego przypadku! Zapomniał, że ma żonę, miłość w postaci durnej córki byłego łowcy i niezłą chatę nad morzem. To czym się tu wkurwiać? Zobaczył w telewizji, jak puszczają na żywo festyn zorganizowany przez nowego burmistrza i zapytał się sam siebie, czemu kogoś tak zajebistego jak on tam nie ma?! Szczególnie, że jego super-dobra-dupa matka napisała esemesa, aby zjawił swoje szanowne cztery litery bo jej się nudzi. No dobra, to leci.
Podjechał taksówką pod samo miejsce i wysiadł lekko się zataczając. Wśród tłumu ciężko było znaleźć jego rodzicielkę, ale na szczęście stał koło niej Fabio, który dość wyraźnie rzucał się w oczy przez swoją "inność".
- No siema wszystkim - rzucił na przywitanie i spojrzał uważnie na Sophie, prawie dostając zawału. CZY ONA JEST W CIĄŻY? - Boże, powiedz że tylko się tak spasłaś - brzuch jeszcze nie był na tyle duży, by ewidentnie wskazywał ciąże, więc jeszcze była nadzieja!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Vivien Nie Wrz 25, 2016 8:00 pm

Można by powiedzieć więcej - każdy, kto zwrócił uwagę na Vivien i Elyse, zawiesił na nich oko na zdecydowanie dłużą chwilę, niż przyjmuje się za grzeczną. Oprócz widocznie różnego koloru tęczówek, nie różniły się od siebie prawie wcale. No, w porządku, można jeszcze nadmienić dojrzalszy wygląd i sposób ubierania się Czerwonej, ale na pierwszy rzut oka, Elyse stanowiła nieco mniejszą kopię matki. Przy jakichś większym i nudnych imprezach ten fakt może okazać się całkiem przydatny... Ely, bój się!
Vivien dostrzegła bez większego problemu, że coś gryzie albo niepokoi córkę. Nie było to nad wyraz trudne dla matki, która poświęciła swojemu dziecku praktycznie cały swój czas. Znała ją na wylot... A przynajmniej tak się Vivien zdawało. Brała również pod uwagę burzę hormonów, jaka buzowała w głowie nastolatki, i to, że nieciekawy humor Elyse mógł być, równie dobrze, błahostką. Gdy więc, po wystarczająco długim milczeniu i zerkaniu kątem oka na córkę, postanowiła zapytać co ją gryzie, drogę zagrodził im ten chłopaczek z balonami.
- Poczułam się sto lat młodsza. - dodała z rozbawieniem i dała się pociągnąć w stronę estrady, wokół której zaczęli zbierać się ludzie. Uśmiechnęła się pod nosem, widząc przemawiającego Emmanuela na środku sceny, przysłuchując się jego słowom z uwagą. Zmrużyła jednak delikatnie oczy, gdy nagle zaproponował objęcie stanowiska wiceburmistrza swojemu wyborczemu konkurentowi. Śmiały krok, a jednocześnie zapewniający bezpieczeństwo i poczucie zaufania wśród mieszkańców. No cóż, to on był teraz w mieście "panem i władcą", a więc musiał mieć jakiś konkretny plan, co do jego rozwoju.
Z kontemplacji wyrwał Vivien głos Elyse, mówiącej coś o... zaproszeniu na kawie? Spojrzała na nią z deka zaskoczona, uśmiechając jednak po chwili pobłażliwie.
- No wiesz, Ely? Co to za pomysły mi tu podsuwasz? - spytała niby niezobowiązująco, jednak ciekawość i tak była wyczuwalna w jej głosie. Przyjrzała się córce dokładniej, gdy ta zaczęła rozglądać się dookoła, jakby kogoś szukając.
- A może to ty masz kogoś na oku, że tak się rozglądasz? - zagaiła, jeszcze bardziej ciekawa niż przed chwilą, przechylając nieco głowę w bok. W międzyczasie zespół rozpoczął swój żywiołowy koncert, a rozentuzjazmowane fanki zaczęły gromadzić się pod sceną, piszcząc wniebogłosy. Vivien wcisnęła jednej z dziewczyn swój czerwony balonik, nie chcąc go już dłużej bezmyślnie trzymać, na co nieznajoma podziękowała uśmiechem i zniknęła w tłumie. Sama zaś odsunęła się od centrum zbiorowiska, aby tłumek nie staranował jej i córki, jednak wciąż miały dobry widok na wszystko. Gdzieś tam w oddali, Czerwona dostrzegła chyba blond czuprynę Sophie, ale równie dobrze mogła się mylić, prawda?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Nie Wrz 25, 2016 8:34 pm

Karin niedawno zawitała do tego miasta, jako nowa uczennica oraz mieszkaniec tego miasta, nie wiedziała zbytnio co się wcześniej działo. Spacerując po nieznajomych ulicach, lecz głównych zauważyła zbiorowisko ludzi, dużo, dużo ludzi. Niewiele myśląc ruszyła w tamtą stronę, akurat trafiła na końcówkę wypowiedzi nowego burmistrza a zaraz po nim pojawiła się jakaś kapela. Nie widziała zbytnio kto to i co to, bo za daleko była no i za niska. Nawet nie próbowała cokolwiek dojrzeć gdyż było to zwyczajnie w świecie bezsensowne. Westchnęła cichutko, popatrzyła się do około i dostrzegła ławkę na której mogła usiąść i które była wyjątkowo pusta. Nie myśląc wiele ruszyła do niej, jakby miał ją ktoś zaraz ukraść, a ryzyko było wielkie. Dużo ludzi, pewnie niewielu chciało się stać, a ta ławka taka kusząca. Pognała, zasiadła i uszczęśliwiona słuchała i obserwowała ludzi. Była sama, nikogo nie znała a do tego każdy przyszedł z kimś lub ktoś na kogoś czekał. Nie miała tyle odwagi by do kogoś zagadać, dlatego też siedziała sobie i obserwowała, co jakiś czas popijając cocacolę którą miała, no i oczywiście zerkając w telefon.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Nie Wrz 25, 2016 8:45 pm

Hę? Hę? A rudowłosa tkwiła w słodkiej nieświadomości! I nie, nadal po tylu latach do niej nie docierało, że nie powinno całować się kogoś na przywitanie... Zwłaszcza osobnika, który jest bratem... I robić to na dodatek przy wszystkich. Cóż, nikt nie powiedział, by ta rudowłosa kobieta musiała przemyśleć jakieś swoje działanie.
Więc skutkiem tego był fakt, że odczuwała zdezorientowanie, widząc zachowanie nieznajomej. Ale może od początku?
Odczepiona od brata, pozwoliła sobie na radosny uśmiech.
- Niedawno przyjechałam do tego miasta i chciałam ci zrobić niespodziankę! - rzuciła rudowłosa, nawet nie zdając sobie sprawy, że jej zachowanie spowodowało dużo zamieszania... I nieporozumień.
Naburmuszyła się nieco, słysząc jego kolejne słowa.
- To jak mam niby do ciebie mówić? - powiedziała natomiast. No co? Może nie znała jego imienia? W końcu wiele lat nie było jej w domu. Wiecie, była zajęta zawodami sportowymi, zdobywaniem mistrzostw i medali... Takie tam, nic ciekawego na teraz.
No, ale przydałoby się zainteresować nią, prawda? Znaczy się tą nieznajomą... No bo... Narzeczona?! Serio? I ona nic o tym nie wiedziała? Jak tak można, przepraszam bardzo? Nic nie powiedział jej? Nie napisał? Wredota, a nie brat!
I nawet nie było czasu, by ją poznać. No gdzie ona zaś poszła... I jakieś sceny? Przekrzywiła nieco głowę, zastanawiając się nad tym.
- Zdecydowanie nie rozumiem tego, co się stało - powiedziała po prostu. - To jakieś japońskie zwyczaje? - zupełnie nieświadoma własnego zachowania... Jak zwykle nie myśli, co inni sądzą o jej zachowaniu. Więc... Co teraz? - A co z tobą? Nie dawałeś mi znaku życia, ani nic.
No więc... Międzyczasie jej uwaga została zwrócona przez słowa i działania aktualnego burmistrza. W milczeniu wysłuchała to, co powiedział, by... Potem, właśnie, co dalej? Jak brat na to zareaguje...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Nie Wrz 25, 2016 9:14 pm

Kaho z poznanym męzczyzną stoją na festynie słysząc słowa nowego burmistrza. Spogladając błękitnymi oczami spojrzała się na niego. Pomyślała sobie, czy lepiej wypadnie niż tamten burmistrz, który niestety terroryzował miasto zamiast dać bezpieczeństwo mieszkańcom. Odetchnęła słysząc dalsze przemówienie na temat zespołu, który ma zacząć grać. uśmiechnęła się delikatnie do rozmówcy, z którym nadal rozmawiała wygłupiając z różnych rzeczy. Poprawiła rękoma sukienkę, która zawinęła się i uroczo pokazały rumieńce. Zauważyła rudowłosą, która była wkurzona, a przecież to nie ta od Leyasu? Brat narozrabiał mocno widać, jak zauważyła kątem oka, Samantha jej starsza siostra przywitała się niedorzecznie, nigdy w życiu by tak nie postąpiła. Gdy łowczyni lekko otarła się ramieniem jak przechodziła wydała lekki ból ramienia, które niedawno było zdjęła opatrunek. Medyka słowa pamiętała co ma robić więc nie było problemów raczej z dalszym zdrowiem. Potem wróciła do rozmowy z brunetem. Zauważyła z przeciwnej strony Vlada z towarzyszem przy grillu. Oderwała swój wzrok słuchając wszystkiego, ale tak, żeby nie zignorować bruneta, który nim był nowo poznany. Gdy została przerwana kolejna rozmowa zauważyła Niebieskowłosego, który idzie w jej stronę wręczając balonik i przyjęła go dając uroczy uśmiech z lekkimi rumieńcami na policzkach, które ujawniły się przed chwilą. Trzymając w ręku balonik dalej rozmawiała na różne tematy. Gdy spytał się ten nowy o jej imię podała oczywiście:
- Arina jestem - odparła spokojnym głosem. Za pewne mu się podobało, bo usłyszała komplement od męzczyzny. Ah dziwne, że jego nie poznała przecież to był jeden z łowców, który przyjechał z Włoch w odwiedziny do Kaho. Zaczęli śmiać się z posobności, w końcu nie jest sama dlatego zaczęli rozmawiać, ale trochę zaniepokoiła sytuacja właśnie najstarszego brata i owej rudowłosej, która niedaleko w tłumie poruszała się. Łowca wiedział doskonale kim ona jest więc nie zdziwił się ani trochę dlatego udawał, że nie znają, żeby nie robić zamieszania na festynie. Gdy popijała lemoniadę trzymając balonik w drugiej ręce uśmiechała się wciąż do swojego kumpla po fachu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Nie Wrz 25, 2016 11:38 pm

Nie przypuszczał, że Esmeralda od razu się obrazi, choć musiał przyznać, że cała sytuacja nie przemawiała na jego korzyść. Ale sumienie miał czyste! Nie całował innych kobiet, będąc w związku z Esmeraldą, a tym bardziej jej nie zdradził! Nie chciał nieporozumień na festynie. Zamierzał spędzić ten dzień, skupiając się na zabawie i rozmowach o niczym. Jak widać, jego prośby nie zostały wysłuchane i już na początku musiała się pojawić siostra czarnowłosego, która nie bardzo wiedziała, jak należy zachować się w towarzystwie.
"Była narzeczona."
Odruchowo odsunął się od Samanthy, przekręcając głowę w stronę łowczyni. Czy ona właśnie zamierzała zerwać zaręczyny, nie dając mu nawet czasu na wyjaśnienia? Kątem oka zerknął na siostrę, szukając u niej wsparcia. Skoro nabroiła, to powinna pomóc mu wyjaśnić!
- Nie żartuj - powiedział cicho, czując, jak dłonie zaczynają drżeć niespokojnie. Nie do końca wierząc w to, co powiedziała Esme. Wierzył, że nie zrobiłaby takiego ruchu, działając pod wpływem emocji. Przecież do niczego nie doszło, a łowca przedstawił farbowaną rudą jako swoją siostrę. Czyżby podejrzewała go o kazirodcze stosunki?
Dopiero oddanie pierścionka, uświadomiło mu, że lekarka mówiła poważnie. Jęknął w myślach, zastanawiając się, czy najpierw powinien opierdolić Samy z góry na dół, czy pobiec za Esmeraldą. Zbyt wiele czasu na rozmyślanie nie miał. Kobieta już straciła mu się z oczów, stopiona z tłumem gości.
- Coś ty, do jasnej cholery, zrobiła? - warknął, nieświadomie podnosząc głos. Zacisnął palce na pierścionku, wlepiając rozwścieczone spojrzenie w Samathę. Pojawia się nagle i od razu musi komplikować. Naprawdę nie rozumiała powagi sytuacji? - Pójdziesz teraz ze mną i to odkręcisz to, co nabroiłaś - gniewny ton przybrał na sile, gdy złapał dziewczynę za nadgarstek. Zaczął się przeciskać między gośćmi, szukając Esme. Znalazł ją, ale nie samą, tylko z jakimś typem. Przyśpieszył, puszczając siostrę.
Tak to my się bawić nie będziemy.
- Esme, pozwól na chwilę - mruknął, nie kryjąc swojego rozdrażnienia. Jeśli ruda sama nie odejdzie, wtedy złapie ją za rękę i lekko pociągnie do siebie. Nie chciał rozmawiać przy Cornie, a też nie miał zamiaru się czaić i czekać, aż jego (była) narzeczona będzie sama. Kto wie, co mogłaby odwalić. W końcu skoro tak podejrzewa go o zdrady, to może sama coś przeskrobała i bała się powiedzieć?
- Chyba nie mówiłaś poważnie wtedy, co? To naprawdę moja siostra. Jest trochę za bardzo bezpośrednia - opanowanie głosu przychodziło mu z trudem. Struny głosowe buntowały się, chcąc przemycić do jego słów lekkie drżenie. - Kocham cię, ale nie pozwolę ci robić czegoś takiego, tym bardziej że nigdy cię nie zdradziłem, a mam niejasne przeczucie, że nie do końca mi ufasz. - Stalowe tęczówki zabłysły gniewnie, odbijając blask różnokolorowych światełek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Pon Wrz 26, 2016 10:45 am

Jego tatuaż na policzku nie miał większego znaczenia, za to ze względu na to, w jakich czasach został stworzony i przez kogo, codziennie mu przypomina, skąd pochodzi i jakim człowiekiem nie być. Poza tym, co to za problem wykonać sobie tatuaż na ciele, które posiadało już pewne niepożądane "tatuaże". Fakt, można się kłócić, "że to przecież twarz", ale to Sei Tan; on może, jemu to pasuje i w ogóle wszystko.
Ze względu na przeszłość, starał się być miły, wiadome. W szczególności, że miał słabość do osób, które nie zostały docenione w swoim życiu. Taki właśnie wydawał się być Nyuu. Sei nieważne jakby okazywałby swoje uczucia i nieważne, jak bardzo odtrącające mówiłby rzeczy, nie byłby w stanie faktycznie kogoś odtrącić. Tylko gdy już tak prawie się rozczulał nad tym, jak bardzo również jego dzieciństwo było beznadziejne, usłyszał słowa Nyuu i od razu przekrzywił głowę. Na jego twarz zawitała refleksja, bo przecież... Jak to sprezentował coś kiedyś komuś, ale mało kto chce przyjąć?
- A co zazwyczaj sprezentujesz im, Nyuu? - spytał mimowolnie, bo był bardzo tego ciekawy. Nie chcieć przyjąć to można sobie ulotkę na ulicy. Może zielonowłosy robił na tyle dziwne prezenty, że po prostu reakcje ludzi bywały... Różne. - To normalne, że ludzie nie potrafią przyjąć czyjejś życzliwości, nie przejmuj się. - dodał zaraz wujek Sei, uśmiechając się znów w miarę niesztucznie. W sumie to chłopak powoli wzbudzał w nim szczere ciepło. Obawiał się tylko tego, że chłopak przylepi się do niego już na zawsze, a różowowłosy bardzo nie lubił, gdy ktokolwiek się do niego przywiązywał. Cóż, z zachowania był naprawdę dziwny i być może już tak życie go ukształtowało. W każdym razie nie chciałby kiedyś zrobić przykrości chłopakowi, ale nie chciał się kiedykolwiek przez niego męczyć.
- Nie mam wobec ciebie żadnych oczekiwań, młody. Żyj dzisiaj tak, jakbyś chciał. - rzucił szybko w odpowiedzi odruchowo dystansując. Każde słowa mógł odebrać naprawdę różnie, a że uznał, że tym razem one brzmiały w pewien sposób zobowiązująco, to od razu musiał odpowiedzieć. Zabrzmiał może tym razem nieco szorstko, ale nie takie były jego intencje.
Kierowali się już alejką. Gdzieś niedaleko usłyszał głos obecnego burmistrza, rozbrzmiewający z głośników. Przysłuchiwał się, ale jednocześnie wiedza, co osobistość mówiła, nie była mu do niczego potrzebna, ale... W sumie warto się czegoś dowiedzieć, a później łączyć z pewnymi plotkami. Potem na scenę wszedł zespół j-rockowy. Zerknął na swojego towarzysza, który się coś jego spytał, wlepiając w niego swoje zielone oczy. Jeszcze raz przy tym zwrócił uwagę, że jest on naprawdę uroczym szczeniakiem.
- Nie, nie umiem tańczyć. - nie licząc oczywiście dzikich tańców w klubach, kiedy srogie amfetamina wykręcała. No i właśnie, zamiast uczyć się tańczyć, wolał uczyć się jak przypierdolić porządnie w nos. - A bynajmniej nie żadne normalne tańce. - dodał nieco cisze, krzywiąc się na pewne wspomnienia. Potem jednak zerknął na Nyuu nieco podejrzliwie. Miał tylko nadzieję, że ten go nie wyciągnie gdzieś na tańce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Pon Wrz 26, 2016 11:42 am

Kobieta specjalnie na ten dzień postanowiła zrobić sobie pół dnia wolnego i wcześniej skończyć swoje obowiązki w kancelarii. Gdy tylko doszły ją słuchy o organizowanym festynie przez nowo wybranego burmistrza pomyślała, że to będzie dobra okazja do zbliżenia się do kogoś z jego otoczenia. Cóż jako prawnik lubiła szukać nowych kontaktów, które mogą jej pomóc w pracy. Nie obmyśliła tego wcześniej, a mogła. Zbyt wiele rzeczy na głowie, dlatego ruszyła na żywioł. Niestety w takich warunkach wątpiła by coś z tego w ogóle się udało, więc pozostanie jej korzystanie z tego dnia i wolnego czasu, który poświęci dla siebie. Oczywiście kręcąc się jak najbliżej estrady. Ostatnio nie myśli zbyt logicznie, za dużo na głowie i kilka innych rzeczy jej już w niej namieszało. Dobrze, że potrafi to oddzielić od swoich obowiązków i wszystko jest tak jak być powinno.
Jak zawsze z racji braku chęci prowadzenia własnym samochodem oraz wygody, przyjechała zamówioną taksówką. Zdecydowanie woli być pasażerem, przynajmniej to jej pozwala na wypicie czegoś mocniejszego. Nie mogło się obejść bez ubrania w jej stylu. Czy ktokolwiek by pomyślał, że jest ona prawnikiem? Chyba mało kto, raczej jako żona jakiegoś tutejszego przedsiębiorcy z kilkoma zerami na koncie. Za to małżeństwu nawet nie jest bliska.
Przy okazji liczyła na to, że ujrzy jakąś znajomą jej twarz. Chociażby zagadać z kimś na małą chwilę i nie nudzić się, bo w efekcie jednak długo tutaj nie zawita. Trafiła na sam koniec przemówienia burmistrza, ale od razu kierowała się jak najbliżej estrady. Za to nadchodzący koncert. No cóż, dawno nie była na koncercie, ostatnio w liceum, gdy była bardziej rozrywkowa. Wspomnienia szybko nadeszły. Niepozornie wyglądająca mogła w spokoju uczestniczyć w tym wydarzeniu, trzymając się jednak bardziej na uboczu.


Ostatnio zmieniony przez Yvonne dnia Pon Wrz 26, 2016 5:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Pon Wrz 26, 2016 3:26 pm

Zmiana rządów z pewnością była bardzo korzystna dla miasta, choć Shade nadal nie była przekonana co do tego, czy nowym burmistrzem powinien zostać wampir. Może było to spowodowane ostatnimi wyczynami Samura? Nie wiadomo. W każdym razie postanowiła, że na samym początku rządów Emmanuela, nie będzie się opierać w ocenie na podstawie czynów jego krewnego. W końcu rodziny się nie wybiera. Kto wie, może nowy burmistrz okaże się tym właściwym i zaprowadzi nareszcie w mieście porządek i równość rasową?
- Miła atmosfera- Stwierdziła cicho dziewczyna, spacerując z Ozyrysem po parku. Ten czas mogli spędzić w końcu, nie tylko na słuchaniu słów burmistrza, lecz również na dobrej zabawie we dwoje. Specjalnie dla niego, wampirzyca zdecydowała się nawet na założenie sukienki, choć zwykle wybierała wygodne spodnie i luźne bluzy. Chciała mu przez to pokazać, że jest dla niej kimś wyjątkowym. Co się natomiast tyczyło jego wyglądu, nie ważne, co by założył, dla niej we wszystkim wyglądał dobrze.
- Może zobaczymy, co sprzedają na stoiskach?- Zaproponowała, dostrzegając przy jednym ze straganów piękne, niebieskie, szklane dzwoneczki. Niestety, oprócz nich, dostrzegła w pobliżu również Corneliusa. Nie za bardzo miała ochotę w tej chwili na kontakt z nim. Na szczęście był zajęty rozmowa z jakimiś ludźmi i raczej nie powinni dzięki temu psuć sobie zabawy czymkolwiek.
- Zobacz, jakie śliczne- Pokazała Ozyrysowi dzwonki, gdy dotarli już do wskazanego przez wampirzyce, stoiska. Idealnie pasowały do jej pokoju. Po chwili jednak, wśród rzeczy zauważyła również czerwoną, szklaną figurkę smoka.
- Proszę, to dla ciebie- Podała mu figurkę, jednocześnie płacąc za nią sprzedawcy. Miała nadzieję, że spodoba się Ozowi. Niby taki zwykły bibelot, ale chciała mu zrobić przyjemność. Chwilę później, z estrady zaczęła rozbrzmiewać muzyka j-rockowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Gość Pon Wrz 26, 2016 3:56 pm

Atmosfera była nieco przyjemna gdy zbliżał się pod rękę z Chiyomi. Spojrzał się poważnym wzrokiem na estradę gdzie stał nowy burmistrz tego miasta. Miał nadzieję, że dobrze będzie sprawował się nad  rządami, bo nie chce znowu słyszeć jaki Emmanuel jest i w ogóle. Właściwie miała rację, że rodziny nie wybiera się dlatego trzeba dać szansę jemu, a nóż będzie dobrym kandydatem na rządy. W dodatku usłyszał, że ma być wiceburmistrz o imieniu Riecon. No można uznać, że robi się bardzo ciekawie. Muzyka była bardzo przyjemna dla jego uszu. Ozyrys był ubrany oczywiście w garnitur, żeby zarówno spodobać się dziewczynie. Spokojnie szli powoli idąc w tłum gdzie były stoiska i usłyszał:
- Tak to prawda, w końcu możemy oderwać od ciężkiego dnia - odparł patrząc na światełka i słuchając muzyki w tle. Uśmiechnął się wtedy jak tamte słowa wymówił okazując, że jest dla niego bardzo bardzo ważną osobą w jego życiu. Stoiska były ciekawe nawet więc usłyszał kolejne słowa:
- Dobrze, czemu by nie - odpowiedział. No właściwie dzwoneczki były przepiękne, pasują do jej pokoju. Po prosił sprzedawcę, żeby zakupić je i powiedział:
- Proszę to dla Ciebie Chiyomi - odparł dając prezent od niego. Obserwował cały czas ją, co dostrzegła i smok. Spodobało mu się dlatego zdziwiony był, że dostał w prezencie od niej.
- Dziękuję kochanie - odpowiedział. Spokojnie odetchnął patrząc na nią. Lekkie rumieńce pokazały mu się, jak powiedział tamte słowo i właściwie chciał jednak coś zainicjonować. Moment był dobry ,ponieważ w kieszeni miał pierścionek zaręczynowy dla Shade. Gdy spokojnym wzrokiem spojrzał się w oczy dziewczyny i trzymał jedną ręką, klęknął na jedne kolano odpowiedział z otwartym pudełeczkiem gdzie był pierścionek:
- Wyjdziesz za mnie Chiyomi? - spytał się patrząc w jej oczy, czekając na odpowiedz. Zdawał sobie, że ona może odmówić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Riecon Pon Wrz 26, 2016 4:01 pm

Czas mijał, a Riecon zauważał że plac na którym odbędzie się impreza, coraz bardziej się zapełnia. To dobry znak, pewnie i sam Emmanuel czuł się lepiej widząc jak wielu ludzi przybyło go przywitać. Przybył także jego przeciwnik - Riecon, jednak nie wykazywał żadnych wrogości do nowego burmistrza miasta. Był nawet zadowolony z jego sukcesu, bowiem grali w jednej drużynie. Nie planowali niczego złego dla miasta, jak i wiedział że z nim da się dogadać, dlatego też przypuszczał iż sprawowanie władzy przez wampira nie będzie terrorem, tak jak za czasu Samaru, a będzie demokracja. Póki co, trza czekać, na to co czas pokaże.
Stał i przyglądał się, jak i miał okazje usłyszeć trochę tu i trochę tam, lecz nie podsłuchiwał. Był wampirem, miał dobry słuch, więc nic dziwnego że niektóre dialogi wpadły mu w ucho, a jeszcze większość z nich, jeśli wpadło już mu do ucha, to drugim wyleciało i tyle jego.
Stał nadal, sam, nie rozmawiając z nikim, nie czuł do tego potrzeby zatem, tylko obserwował, bo co miałby robić innego? Prosić o rozmowę nie zamierzał, a wpychanie się komuś do konwersacji, to też nie było w jego stylu. Był jednak aktywny mimo samotności, bowiem nie rozmyślał o niebieskich migdałach.
Kiedy pojawiła się odpowiednia ilość gości, burmistrz miasta postanowił rozpocząć swoją przemowę. Zapewne nastała chwilowa cisza z tego powodu, a większość oczy została skierowana właśnie na niego. Sam Riecon skupił na nim swoje spojrzenie wysłuchując go. Przybył tu głównie z jego powodu. Chciał zobaczyć jego starania, występ, chciał pogratulować, by potem pozwolić mu cieszyć się stanowiskiem. Zasłużył na nie.
Jego przemowa była spójna i przyjemna dla ucha, no i przede wszystkim nie była nudna, w każdym bądź razie dla Riecona. Nie spodziewał się iż jego staranie zostanie jakoś docenione, jednak słysząc propozycje od burmistrza, skinął pokornie głową do Emmanuela, pozwalając mu kontynuować. Propozycja była kusząca i jeśli mieszkańcy poprą pomysł burmistrza, to szlachetny z dumą przyjmie to stanowisko. Prowadzący niebawem zakończył swoją przemowę, zapowiadając zespół jaki przygotował na tą okazje.
W chwili kiedy Emmanuel postanowił zejść ze sceny oddając ją muzykom, Riecon ruszył się z miejsca, oczywiście w kierunku burmistrza, by móc złożyć mu osobiście gratulacje. Był zbyt poważną osobą, by gratulować mu za pomocą listu, czy też innych osób.
-Witaj Burmistrzu, Emmanuelu. Odniesiony sukces jest nagrodą za Twoje zaangażowanie, pracowitość i uznaniem dla Twojego talentu. Mam nadzieję, że nawet na tym wysokim stanowisku będziesz miał chwile dla siebie. Zasłużyłeś na tą posadę, wypełniaj ją dumnie i sumiennie, a mieszkańcy Cię pokochają jeszcze szybciej. Póki co, świętuj swój triumf, a jeśli pozwolisz, potowarzyszę Ci przy tym.
Zaczął pierwszy, oczywiście podając mu ramie, by po chwili pogratulować. Był również lekko uśmiechnięty i zadowolony sukcesem rywala, niezależnie od tego że sam był tym przegranym. Jednak czy tak na prawdę przegrał? Był zbyt dumny by to okazać w jakikolwiek sposób. Po złożeniu gratulacji, puści jego ramie, pozwalając mu ewentualnie gdzieś iść, czy też pozwolił innym na gratulacje, jeśli tacy się pojawili. Póki co jednak nie odchodził, a stanął obok burmistrza, ponownie obserwując zachowanie mieszkańców.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Estrada - Page 2 Empty Re: Estrada

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach