Nawiedzony ogród

Go down

Nawiedzony ogród Empty Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Wto Paź 31, 2017 8:15 pm

Nawiedzony ogród Mud-Maid

Ogromny, zalesiony ogród skrywający w sobie wiele tajemnic. Powiadają, że nie tylko nocą można usłyszeć wiele niewyjaśnionych hałasów. Nie raz ktoś widział przezroczystą postać lub został popchnięty. A istniejąca w ogrodzie ogromna, leżąca rzeźba nie raz zamruga okiem. A może to tylko złudzenie? Poza tym w ogrodzie rosną też rośliny mięsożerne! Strzeż się ich!

Kolejne miejsce w którym rozgrywa się przyjęcie na cześć uczczenia święta Halloween.
Każdy uczestnik ma tutaj wstęp.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Lili Wto Paź 31, 2017 9:15 pm

W sumie od zawsze uwielbiała miejskie legendy. Z racji tego, że nie przepadała za tłocznymi miejscami przybyła w to mniej oblegane. Zawsze przebierała się na halloween. Kogo wybrała? Popularny ostatnio temat wampirów! Przebrała się za mroczną wampirzycę mając nadzieję wbić się nieco w klimat. Przybyła z zewnątrz. W końcu skąd miała wiedzieć o wampirach, a była to ponoć tutejsza bardzo popularna plotka, bajka... Jedni twierdzili prawda! Inni propaganda... Nie wiedziała komu już wierzyć!
Gdy doszła do ogrodu rozejrzała się uważnie. Miała ze sobą latarkę schowaną w małej torebce na przepasanej na skos. Poza tym trochę pieniędzy, dowód osobisty, telefon, gaz pieprzowy, nóż i pelerynkę przeciwdeszczową. Nie wiedziała na co musi być przygotowana, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Szła powoli jedną z dróżek rozglądając się za tymi rzekomymi duchami czy jakimiś strachami. Podejrzewała, że nie będzie tutaj jedyna... Może ktoś też chciał sprawdzić to miejsce?
Lili

Lili

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blada cera i platynowe długie włosy
Zawód : Kwiaciarka - na praktykach // Nie sławna jeszcze artystka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - ll -


https://vampireknight.forumpl.net/t3519-lili#76133

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pią Lis 03, 2017 5:54 pm

Rzeczywiście, ludzka kobieta w przebraniu mrocznej, zabójczo pięknej wampirzycy nie była jedyną osobą na przyjęciu. Nie wiadomo, czy Lili posiadała zaproszenie, lecz Taka na pewno nie. Wkradł się od strony ogrodzeń bez bram i z daleka nasłuchiwał odgłosów wydobywających się z sali balowej. Nie przepadał za tłokiem, a będąc w ogrodzie może zdoła zlokalizować pojedynczych osobników? Może ktoś zaczerpnie świeżego powietrza? Liczył na zjawienie się jego byłego Pana, którego dalszych losów od incydentu z baru nie znał. Mógł też podejrzewać, że jeden z braci, którzy przygarnęli Takę pod dach i nawet dali mu bardziej chwalebne imię Gin, również zabawi na imprezie.
Jaki nosił strój? Trzeba pochwalić, że wykonał go własnoręcznie. Czarne futro pantery, jej ogon i uszy zdarł z uśmierconego osobnika w górach, po którym nie zostało już nic innego. Jako, że normalnie Wampir miał białe jak śnieg włosy, zamaskował je futrem ze grzbietu kotowatego. Dodatki z łap zastosował jako rękawice i osłony na właściwe obuwie. Mały stelaż z czaszki zwierzęcia owleczony skórą z sierścią stanowiły trwałą i efektowną maskę.
Czaił się między drzewami, co jakiś czas zmieniał lokalizację. Chciał mieć pewność, że nikogo i niczego nie przeoczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pią Lis 03, 2017 10:47 pm

I w ogrodzie nie braknie dziwnych wydarzeń. Lili mogła odczuć, że ktoś ją obserwuje, nadchodzącego zdziczałego Take również. Czy widzicie tą wielką, leżącą postać co niby była pomnikiem ogrodu? Gdy spojrzycie w kierunku jej twarzy zdacie sobie sprawę, że to kamienne oko ożyło i właśnie się w Was wpatruje. Nic nie mówiła, nie poruszała się, tylko wpatrywała co już nie było niczym przyjemnym przez co zaczynaliście się czuć dziwnie.
Póki co nic więcej się nie działo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Lili Nie Lis 05, 2017 2:29 pm

W sumie czuła się obserwowana więc zaczęła się rozglądać. Nie wiedziała, że jest tu bowiem ktoś jeszcze albo coś. Nie zdecydowała się pójść na bal, bo uznała to za nudne. Nigdy nie interesowały ją tańce, picie alkoholu i spotkania towarzyskie, szczególnie, że nikogo tam nie znała. Wolała cisze i spokój.
Czy się bała? Nie, ale czuła ten dreszczyk emocji na karku. Przeszła wiele kursów samoobrony więc nie obawiała się, że ktoś ja nagle zaatakuje.
Oglądała więc ze spokojem ogród jednak nie chciała trwać w milczeniu. Może akurat ktoś tu był?
- Halo? Jest tu ktoś? Wbrew pozorom nie gryzę - mruknęła w miarę głośno z lekkim żartem na końcu wypowiedzi, by jakoś zachęcić obserwatora do wyjścia z ukrycia. Jej uwagę jednak po chwili przykuje przykuje pomnik. Przysięgła by bowiem, że miał oczy zamknięte.
- Co jest?... - odparła cicho czując to dziwne uczucie. Niezbyt jej się to podobało jednak nie zamierzała uciekać. Była zbyt ciekawską osobą, by odpuścić
Lili

Lili

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blada cera i platynowe długie włosy
Zawód : Kwiaciarka - na praktykach // Nie sławna jeszcze artystka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - ll -


https://vampireknight.forumpl.net/t3519-lili#76133

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Nie Lis 05, 2017 2:56 pm

Cip, cip, taś, taś? Do wampira? Po co kobieta o białych włosach chciała ściągnąć na siebie uwagę? Albo z nudów, albo myśląc, że zna stalkera. Cóż, skoro wiedziała o obecności Taki, dalsze skrywanie się za drzewami nie było sensu. Dość elegancko wyłonił się z cienia i powolnym krokiem dołączył do jedynej osoby, z którą dzielił się przygodą w nawiedzonym ogrodzie. Podszedł na tyle blisko, że wyczuwał krew pulsującą w żyłach ludzkiej kobiety, lecz póki co spojrzał w tym samym kierunku co towarzyszka.
Jak mijał przedtem ten posąg, wyglądał nieco inaczej. Zwrócił na niego uwagę, by mieć punkt orientacyjny w tych nieznanych mu włościach. Przez otwarte, puste spojrzenie, nabierał innego wizerunku. Dziwne to.
Ale nie po to wyszedł z ukrycia, by martwić się ożywioną rzeźbą. Stalowe spojrzenie spod maski skierował na nieznajomą.
-Czekasz na kogoś?
Zapytał krótko, bez emocji w głosie. Nie był mistrzem zawierania konwersacji, lecz w tej sytuacji mógł trochę podszlifować swoje marne umiejętności lektorskie. Ponadto jak będzie kiepsko iść, może zawsze pozbawić życia rozmówczyni, czyż nie? No, to taki plan na pewno nie weźmie w łeb!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Lili Nie Lis 05, 2017 5:52 pm

Nie wiedziała o istnieniu wampirów więc stawiała na ludzi. Poza tym nie była aż taka kompletnie bezbronna. Widziała jednak jak ktoś się do niej zbliża więc obserwowała. Nietypowy kostium jednak ja zainteresował. Wyglądał na dopracowany i raczej nie ten z łatwych do wykonania. Czy to była prawdziwa skóra pantery? Wyglądała realistycznie. Po chwili Lili jednak wróciła na ziemię i uśmiechnęła się delikatnie.
- W pewnym sensie, a ciebie co tutaj sprowadza? Czyżby przesądy i miejskie legendy? - spytała ciekawa odpowiadając ostrożnie na pytanie nieznajomego. Lepiej zawsze powiedzieć, ze się czeka... Jednak nie spuszczała oka z tego posągu, może rzeczywiście była to jej wyobraźnia, albo kolejna miejska atrakcja? Nie była w stanie określić.
- Nie skierowałeś się na bal? - mruknęła spokojnie, bo widziała wiele osób się tam udających. Była tylko ciekawa jego powodu bycia w samotności.
Lili

Lili

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blada cera i platynowe długie włosy
Zawód : Kwiaciarka - na praktykach // Nie sławna jeszcze artystka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - ll -


https://vampireknight.forumpl.net/t3519-lili#76133

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Wto Lis 07, 2017 11:57 pm

Przebranie na tegoroczny Halloween nie wymagało od N3X'a nadzwyczajnego wysiłku intelektualnego. W mieszkaniu (wynajętym) miał bardzo dużo bandaży (z wiadomych powodów), więc postanowił wykorzystać je do swojego stroju, a co za potwór nosi bandaże? Niemalże każdy odgadnie, że chodzi o mumię. Tak zaś się składało, iż wampir miał znacznie więcej doświadczenia w bandażowaniu ran niż chciałby przyznać. Strój więc był dość prosty i składał się z bandaży szczelnie pokrywających od dołu do góry, z niewielkimi przerwami na twarzy aby mógł jeść, oddychać i widzieć. Takie przebranie miało jednak też swoje wady. Nie miał kieszeni, więc nic nie przyniósł ze sobą, a co miał na sobie pod bandażami pozostawię waszej wyobraźni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pią Lis 10, 2017 8:37 pm

"W pewnym sensie"... ciekawe, czy chodziło jej o faktyczną osobę, czy o jakąkolwiek, która zechciałaby dotrzymać jej towarzystwa. Z dwojga złego lepiej, że nie była już sama, bo zyskała dodatkową parę oczu w razie niebezpieczeństwa. Tylko gorzej, jeśli to Taka stanie się zagrożeniem dla nieznajomej. Póki co chyba mu dopisywał humor, bo nawet odniósł się do pytań kobiety. A przecież zawsze mógł ją zaatakować, co nie?
-Nie, interesy.
Rzekł lakonicznie, bez zbędnych epitetów i szczegółów. Głos brzmiał jak papier ścierny, nieco nieprzyjemny dla ucha, a tym bardziej dla gardła wampira. Odwykł od długich konwersacji. Za to mógłby dłużej posłuchać głosu kobiety, która skupiła się bardziej na zadawaniu pytań niżeli na opowiastkach. A szkoda, mógłby wrócić do swojej pierwotnej roli słuchacza. Jego a jej głos różniły się diametralnie.
-Za głośno.
Mruknął znów nie siląc się na upiększanie zdania, chociaż i tak to, że podjął rozmowę, było już postępem dla milczka. Niekoniecznie dźwięk grającej tam muzyki mu przeszkadzała, ale przecież nie zdradzi swojej pięty Achillesowej. Czarna Pantera rozejrzała się dookoła, bowiem usłyszała szelest gdzieś w oddali. Biała sylwetka majaczyła w tle ponurego ogrodu dodając jeszcze więcej halloweenowego uroku.
-Kolejny gość.
Zauważył widząc w oddali ów postać mumii. Czy to rzeczywiście gość, czy pracownik pracujący w zamku i mający zabawiać zabłąkanych imprezowiczów? Zresztą, to dla niego akurat nie miało większego znaczenia. Póki trzyma się z daleka, nie musiał mieć na niego zawieszonego oka. Ale jak podejdzie... dla niego trzy osoby to już tłok. Nieprzyjemna fobia, jeśli o to chodzi.
A czy Lili jest nieustraszona w każdej kwestii?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Nie Lis 12, 2017 4:54 pm

Posąg wciąż wydawał się jakby ich obserwował, a na domiar złego mogło się wydawać, że nawet lekko rozchylił usta oraz poruszył jednym palcem u dłoni przez co rozległ się odgłos trzeszczących starych kości. W ogrodzie zapanowała nagła cisza - nie było słychać żadnych odgłosów ptaków czy grających owadów. Posąg zaś zamrugał, a kącik jego ust nieznacznie się poruszył jakby się właśnie... uśmiechał?

Zaczynacie nie czuć się dobrze w obecności dziwnego zjawiska.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Nie Lis 12, 2017 5:08 pm

Dopiero po chwili Nex dostrzegł nietypowe "zachowanie" posągu, ale... Ponieważ sam był wampirem i na porządku dziennym miał styczność z tym co ludzie uznawali w najlepszym przypadku za dziwne nie wzbudziło to w nim zaniepokojenia. Raczej już zainteresowanie... Kto to zrobił? Jak to zrobił? Po co to zrobił? Takie i podobne nim pytania krążyły w jego głowie gdy powoli zbliżał się do kamiennej postaci. Najmniej "ciekawą" opcją było to, iż był to najzwyczajniej robot przyozdobiony w odpowiedni sposób, który miał straszyć gości na imprezie. Nawet wówczas jednak zasługiwało to na pochwałę ze względu na same chęci. Gdy jednak porzucić granice tego co potrafili uczynić ludzie możliwości stawały się niemal nieograniczone. Może to była jakaś kukiełka, którą ktoś sterował z cienia. Może to był golem z zaklęciami strażniczymi aktywowany jego obecnością? Może wampir, którego dostrzegł nieopodal potrafił tchnąć życie w przedmioty martwe i chciał zrobić jemu psikusa? Bez względu na wszystko Nex nie odczuwał strachu, bo czego jak czego, ale wiedział, że w razie potrzeby da radę się bezpiecznie ewakuować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Nie Lis 12, 2017 9:06 pm

Nie było czasu na wyjaśnienia, a stan Xina uległ pogorszeniu. Dla otoczenia i dla niewtajemniczonych, oraz dla potencjalnych konkurentów do odbicia Fabia. Dynia z głowy Amiko potoczyła się gdzieś w krzaki przy którymś skoku przez kamienne mury, ujawniając groźne oblicze dawnego kochanka Syrenki. Mógł z łatwością rozpoznać rozświetlone oczyska w kolorze malin, które miał wlepione przed siebie, żeby nie zderzyć się z żadną przeszkodą przy porwaniu. Rozwiane, skosmacone i dawno nie strzyżone włosy smagał wiatr, bo poruszali się z naprawdę ogromną prędkością. Na którymś drzewie zahaczył się płaszcz (bo zdarzało się, że po nich też się przemieszczał), który zdarł się zupełnie i bestia latała z gołym torsem. Nie przeszkadzało to nic wściekłemu Wilkowi, wolał po prostu już zlokalizować miejsce, gdzie przypieczętuje całą akcję. Główną nagrodą był ten, którego skradł towarzystwu w zamku, a który mógł mieć opory przed otworzeniem się na zachłannego, nieobliczalnego Xina. Na pewno nie potrafił wyślizgnąć się spod masywnego, silnego chwytu ramienia Wilka, który za żadne skarby nie pozbędzie się tego najpiękniejszego Skarbka.
Wreszcie dostrzegł coś na kształt ich kwatery. Wielka kopa zgarniętych liści przez ekipę sprzątającą będzie na tyle miękkim posłaniem, aby zapewnić chociaż minimalny komfort Fabiowi. Zresztą... szczerze to nie do końca myślał racjonalnie. Właściwie w ogóle. Żadne słowa do niego nie docierały, a jakby było ich za wiele w eterze, to warknąłby ostrzegawczo i pokazał białe zębiska. Przerośnięte, nawet jak na standardy Amiko. Wylądowali twardo przy wspomnianym, naturalnym łożu. Nie będzie się silić na romantyzm, gdy w żyłach płynie dzika krew. Nawet wątpił, żeby Książę życzył sobie takiego odniesienia się do jego osoby. Ale Xin był w amoku, chciał osiągnąć swój cel. Skoro już nigdy nie będzie mógł być z Ukochanym, to sprawi, że nigdy nie zapomni o Wilkołaku.
Rzucił niedbale Czarownicą na kupę liści, jakby była jego ofiarą, a nie boską istotą, z którą spędzili wiele upojnych chwil. Nawet pstrokate barwy jesieni nie upiększą tej sceny, w której Stwór natychmiast wpadł na Fabia unieruchamiając jego ręce i nogi. Siadł na nim dość boleśnie, wszak swoje ważył, a jeszcze raz podkreślę - Czarnowłosy nie był delikatny. Zębiskami zdarł w priorytecie wierzchnią szatę Wampirka, aby czym prędzej przylgnąć twarzą do jego nagiego dekoltu. By równie gwałtownie przenieść się zakrwawionymi ustami (tak, ugryzł Syrenkę poniżej szyi) i zatopić je w wargach Najdroższego. Fabio mógł poczuć, że ten pocałunek różnił się od tych z przeszłości. Było za dużo podgryzania miękkiego języka, jakby bardziej korciło Bestię smak krwi niżeli osobą, która kryła się w cudownym worku na posokę. Ruchy Xina były chaotyczne, o wiele za mocne i przesiąknięte krwią tego, którego upolował.
Na tę chwilę zdążył jeszcze przekręcić tak Fabia, aby był twarzą do podłoża z liści i odsłonić mu śliczne dwa pośladeczki, które oblizał lubieżnie i pokąsał jak wściekły pies. Rzecz jasna wiadomo było, że inne części ciała Wynaturzenia uaktywniły się i chciały mieć swój wyraźny wkład w to jakże gorączkowe, zezwierzęcone przedsięwzięcie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pon Lis 13, 2017 7:10 pm

Teraz Fabio nie mógł narzekać na nudę skoro nagle został wyniesiony z sali balowej i to wbrew jego woli. Co najgorsze osobą, która tak niemiło go potraktowała był nikt inny niż sam Xin. Wampirek nawet nie zdążył odpowiedzieć Lucas'owi na słowa, gdyż wielki wampir skutecznie mu to uniemożliwił. Nie miał też pojęcia do teraz, że Wilkiem kierowała głównie zazdrość i żądza przywłaszczenia sobie ciała Fioletowego - Co Ty najlepszego wyrabiasz?! Zostaw mnie! - zapiszczał, gdy mężczyzna bez wyjaśnienia wyprowadził go z sali, a później z domu do ogrodu. Amiko poruszał się zbyt szybko, by jakoś wyrwać się, poza tym był w takiej złości, że Fabio zaczynał odczuwać do niego strach! Wiedział doskonale jak czarnowłosy jest silny, a niższy o wiele słabszy - Xiiin! - kolejny pisk, wierzganie nogami i rękoma. Do Amiko jednak nie dochodziły żadne prośby, słowa. Jak wyszli, tak wyszli i Wilk nie patyczkował się dalej ze swoją ofiarą.
Rzucony na stertę liści, chciał się szybko zebrać ale masywne ciało wampira nie pozwoliło na to. Przygnieciony przez byłego, zaś zapiszczał. I jeszcze zdarł jego strój! Szwy materiału puściły, oddzielając się od siebie przez co obnażył kawałek ciałka, które w dodatku boleśnie ugryzł - Zejdź ze mnie! To nie jest nawet zabawne, Xin! Inaczej będę musiał Cię... - przerwał, gdyż usta zostały przytkane wilczymi. Zero delikatności, zbyt brutalny był dla Nessuno. Bo nie dość, że dotkliwie kąsał, to jeszcze wymuszał pieszczotę. Ten oczywiście kręcił głową, chcąc też jakąś wyjść z pod ciała. Właściwie było to smutne, że w taki sposób chciał uzyskać przebaczenie?
Nie po czymś takim.
Czuł w ustach własną krew, w pewnym momencie chcąc wyszarpać usta sam zadał sobie ból poprzez zahaczeniem dolną warga o kły. Rozerwana ona została, a spływająca krew z krany przyozdobiła jasną skórę czerwonym szlakiem. W pewnym momencie Amiko może poczuć jak przez jego skórę przechodzi ostrzegawcza dawka prądu. Lekkie kopnięcie na przebudzenie, lecz w zamian za to, otrzymał przewrót na brzuch! Co teraz? Przez liczne napaście w przeszłości, sama myśl iż może to uczynić, napawała go strachem. Dosłownie zmroziło Fioletowego na tyle, że wstrzymał oddech, zgarniając do siebie chłodne, wilgne liście. Kilka łez zakręciło się w oczach niższego, a właściwie to już zaczął chlipać.
Tylko naprawdę warto jest poddać się? Nienawidził takiego stanu, w końcu czuł się bezbronny, przerażony do takiego stopnia że paraliż ogarnęło całe jego ciało - Opanuj się. Wiesz co mi zrobisz, jeśli... jeśli posuniesz się dalej? - nie chciał przemocy, ani tym bardziej gwałtu. Gdy poczuł jego zimny jęzor, te kły na swoich tyłach... skończyło się. Zechce się wyrwać ze szponów bestii, chociaż porównując swoją, a jego siłę - był Fioletowy bez najmniejszych szans.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Lili Pon Lis 13, 2017 7:33 pm

Zerknęła na Takę z uprzejmym uśmiechem.
- Jednak kostium masz wspaniały. To prawdziwe futro, prawda? Mogę dotknąć? - spytała wampira ostrożnie ale nie podchodziła do niego. Wolała nie ryzykować, bo w końcu mógł być kimś niebezpiecznym. Jej uwagę jednak przykuła kolejna postać. Mumia? Przyjrzała się uważnie, bo i ów białowłosy o nim wspomniał. Nie chciała jednak krzyczeć, ale gdy usłyszała dziwne odgłosy ze strony posągu to odwróciła się w jego stronę i zamarła.
- On tak nie wyglądała... Mechanizm? - spytała wampira cicho albo i samą siebie, nieco zlęknionym głosem, choć jeszcze nie był to jeszcze strach, a obawa przed nieznanym. Może to jakaś atrakcja? Do tego czuła się niezbyt dobrze. Miała nadzieję tylko, że nie okaże się, że ów posąg rzeczywiście jest zaczarowany. Nigdy nie wierzyła w magię i inne takie cuda. Twardo stąpała po ziemi, bo tak ją wychowało życie.


Ostatnio zmieniony przez Lili dnia Pon Lis 13, 2017 7:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
Lili

Lili

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blada cera i platynowe długie włosy
Zawód : Kwiaciarka - na praktykach // Nie sławna jeszcze artystka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - ll -


https://vampireknight.forumpl.net/t3519-lili#76133

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Joffrey Pon Lis 13, 2017 7:43 pm

Gdzie mój słodki skarabeuszek, pączuszek, misiulek, syreneł.. no gdzie. Joffrey utrzymywał się na bezpiecznej odległości, nie obawiając się tego iż straci ich trop. Dynia śmierdziała mokrym psem, toteż z dosyć zniesmaczoną miną przedzierał się przez haszcze, używając swojej wampirzej prędkości. Czy się martwił? No jasne kurwa, że tak.
Przecież na jego oczach jakiś typ uprowadził mu Fabio. Czy wiedział o tym, iż był on zajęty? Niczym toaleta? Co za żenada, zwłaszcza dla przyszłego widoku, który zaraz Hagen ujrzy.
Był zły, zaciskał zęby i już szykował się do ataku. Czerwone ślepia świeciły złowrogo, pragnąć ujrzeć Fioletowego całego i zdrów.
Nessuno nie był sam mimo iż mógł to odczuwać na balu. Joffrey nieco podpity zdołał szybko wytrzeźwieć, gdy w zagrożeniu znalazł się ktoś mu bliski, z kim właściwie dzielił dom. Obydwoje mogli wyczuć, usłyszeć, a po chwili nawet zobaczyć wprostowaną postać, wyłaniającą się z krzaków. Czerwone oczy były zmrużone, przepełnione nienawiścią. Co poczuł, gdy zobaczył ten widok?
- Co. Ty. Kurwa. Wyrabiasz. Pojebańcu. - Wysyczał w stronę wyższego faceta, idąc w ich stronę. Jeżeli myślał, że będzie mógł zgwałcić Fabio to się grubo mylił. Hagen nigdy na to nie pozwoli. Blada twarz odsłoniła kły, z użyciem wampirzej prędkości, znalazł się tuż obok dwójki. Jedna ręka powędrowała na ramię hybrydy, aby z użyciem całej swojej siły, zepchać go z biednego Nessuno. Żaden atak, zwykłe odepchnięcie. Jeżeli się nie powiedzie to wiadomo, że będzie robił wszystko aby ten zlazł z Fioletowego. Kończąc na kamieniach na łbie, które Joffrey z radością będzie w niego rzucał jeżeli nie poskutkuje pierwsza próba. Co prawda nie miał pojęcia z czym ma do czynienia, ale na pewno z jakimś chorym wampirem. O dziwo teraz Hagen był w miarę opanowany, ale przecież nikt nie mówił, że to koniec przedstawienia. Wyczuł krew, przez co mimowolnie spojrzał w kierunku niższego krwiopijcy.
- Jebnij go prądem.- Syknął. Wiadomo iż Hagen takich wyjątkowych umiejętności nie miał, a przecież wierzył iż Wiedźma ma w sobie te istne pokłady energii. Czy Joffrey czekał na jakieś usprawiedliwienie? Ciężko powiedzieć, zwłaszcza iż wszystko zależało od reakcji Xina. Uczyni wszystko aby go powstrzymać. Póki co myśli i emocje musiały iść na bok, taka chwila na to nie pozwala.
To jak się bawimy?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pon Lis 13, 2017 8:07 pm

Wilk był wielki, wilk był zły, wilk ma bardzo ostre kły. Kto się o tym najlepiej przekonał? Ten, którego kochał. Oszalały nie rozumiał, w jakim beznadziejnym jest położeniu. Nie dość, że wcześniej skrzywdził Lubego, teraz go rani jeszcze bardziej. Lecz na ten czas pozbawienia przyzwoitości i jakichkolwiek skrupułów nie zamierzał poprzestać. Nie teraz, gdy miał na własność Księcia. Przymusem i siłą, skoro inaczej nie mógł go mieć. Pewnie przy przelewaniu krwi Fabio zdołał zapomnieć o jego pierwszym spotkaniu po latach. Jak Xin nieśmiało poprosił do tańca. Przy kolejnych ugryzieniach, po których zostawały głębokie ślady na ciele Nessuno, Amiko zatracił się zupełnie w swoich chorych ambicjach na skosztowanie Bóstwa. Dosłownie i w przenośni. W miarę słabnięcia Syrenki, Wilk zyskiwał na sile i pewności siebie. Na pewno musiał zrobić to szybko, żeby w ogóle mieć szansę na nagrodę, tak bardzo wytęsknioną.
Będąc blisko, bardzo blisko fetyszowych pośladeczków do jego wilczych uszu dotarł po raz pierwszy lament Fabia. Wiedział, co będzie dalej. Będzie dużo czułości, nawet wbrew jego woli. Schylił łeb ku wciśniętej do gleby twarzy Fabia. Zbrukane krwią usta intensywnie pachniały posoką i gniewem. Zwłaszcza, gdy wśród nieludzkich warkotów wycisnął zlepek słów ostrych jak sztylety.
-Nie mam... już nic... do stracenia...
Życie zostało mu odebrane wraz z tym, że jego Ukochany ułożył sobie żywot bez niego. Jego zaborcza miłość doprowadziła Xina do podłego stanu, w którym nie szanował i nie respektował woli Lubego. Jednak na tyle go kochał, że nie pozwoli mu odejść z innym, tak jakby chciała większość istot przychylnych Fabiowi.
Niczym prawdziwy zwierz zszedł ustami przy karku Syrenki, za który mocno ugryzł. Miało to doprowadzić do rezygnacji z oporu. Wilk nie był cierpliwy, zwłaszcza, gdy nie miał czasu. Zabawę po krótkiej grze wstępnej uznał za rozpoczętą.
Spoiler:
...znaczy technicznie był do tego zdolny, ale nie przypuszczał, że odsiecz nadejdzie tak szybko. Pierwsze próby odłączenia pary nie przyniosły skutku. O tyle nie przyniosły, że Wilk dalej miał Zdobycz w szponach, lecz Joffrey uniemożliwił mu ostatecznego skosztowania Skarbka. Druga lub trzecia próba spowodowała, że Amiko oderwał się od Fabia, ale nie na długo. Wkurzony (ciekawe dlaczego...) przybysz nie oszczędzał ani słów, ani siły, by za wszelką cenę odzyskać swą Miłość. Nie przewidział jednak, że brutalność Xina może sięgnąć wyższych szczebli, nie mniej do tego musiał porzucić humanoidalną sylwetkę. To niestety wiązało się z tym, że nie będzie mógł od razu rozkoszować się Fabiem.
Wampir zniżył się do parteru przyjmując pozycję na czworakach. Jego ciało w towarzystwie złowrogiego wycia w ogromnym tempie rozrosło się i przybrało sylwetkę prawdziwego wilka. Tylko takiego na dziesięć metrów długości nie licząc ogona, który sam w sobie miał prawie cztery metry długości. Dzięki spożytej krwi od dawnego Kochanka zdołał uwolnić cały potencjał swojej mocy. Wolałby w inny sposób wykorzystać nabyte siły, lecz musiał rozprawić się z konkurencją. Ogromny pysk z prawie półmetrowymi kłami zasłonił dostęp do przebranego niegdyś za czarownicę Wampirka, a rozświetlone ślepia wpatrywały się z agresją na Joffreya. Nie na długo, szczękami próbował go złapać i zmiażdżyć mu kości. Jeśli nie zębiskami, to łapami lub ogonem miotać przeciwnika z dala od jego Przekąski. Nikt mu nie odbierze nabytej Własności!
W tej postaci Xin był jeszcze groźniejszy niż przedtem, a jako że oddał się zewowi natury całkowicie... był również nieobliczalny.

Ooc: przemiana w Wilka, post pierwszy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pon Lis 13, 2017 10:09 pm

Jedno było pewne. Uszaty stanowczo przesadził. Fabio nie jest zdobyczą, przedmiotem czy trofeum jakie sobie może zabrać, wygrać. Xin stanowczo zbyt mocno naruszył uczucia wampirka, jak i wzbudził w nim niepotrzebny strach. Od tańca głowa nikomu by nie odpadła, ale od gwałtu?
Cała duma ulega skruszeniu. Godność upada na kolana i kuli się przed okrucieństwem. Jednak już upokorzenie nie miało wielkiego znaczenia, chodziło bardziej o to, kto tego dokonywał!
Xin.
Były kochanek, dawna miłość. Zapewne byłby dalej kimś kto zasługuje na uwagę, lecz po dzisiejszym. Jak ocalić sympatię jeśli zadana jest krzywda?
Wilk nie słuchał pojękiwań wampirka, jego lamentów i próśb. Nawet nie powstrzymał się, gdy zadawał ból. Przecież nie musiał tego robić, nie musiał brać siłą i dokonywać gwałtu. Poza tym Fabio już raczej miał kogoś, więc tym bardziej nie powinien. Xin odszedł, zostawił na pastwę swoją połówkę, a teraz domaga się uwagi? - Czyli chcesz mnie skrzywdzić? - załkał po jego słowach, przełykając ślinę. Nic, a nic nie odczuwał przyjemności...
Chwyt za kark nie umilił wcale.
Już wiedział do czego się szykuje. Serce waliło jak młot, ciało drżało - Nie wolno Ci! - chciał się wyrwać, lecz silne szczęki zadawały co raz bardziej ból. Wilcza ślina stała się obleśna, sama jego osoba odpychała. Tak się nie robi...
Na szczęście ktoś nadszedł!
Joffrey! Fioletowy aż wzdychnął głośno, czując jak po twarzy spływają łzy. Wiedział, że Hagen nie pozwoli na krzywdy. Jednak Xin też nie pozwoli na odebranie swojej ofiary. Nie spodziewał się jednak, iż to zwierzę całkowicie straci nad sobą kontrolę. Zacznie przeistaczać się w wilka i to dosłownego! Nessuno doskonale wiedział co potrafi czynić, więc już wcale łatwo nie było. Kiedy Amiko stracił na krótką chwilę zainteresowanie wampirkiem, ten wstał ostrożnie. Mimo że ciało bolało, rany krwawiły... majtki oczywiście podciągnął, to nie stał i się nie gapił. Gdy Wilk atakował zapewne uciekającego Joffrey'a, Fabio zacznie bronić go próbując zbliżyć się do Wilkołaka i pochwycić się jego ciała. Wpuści w ten sposób solidną dawkę prądu, aby powalić bestię na glebę. Nie zabije go to, w końcu nie chciał niczyjej śmierci, tylko sparaliżować i przede wszystkim by ta przerażająca moc się wycofała. Jeśli się uda... Nessuno odczuje ogromny ubytek energii, więc bezsilnie opadnie na kolana obok nieruchomego ciała niedoszłego oprawcy. Zasłoni jeszcze potarganą sukienką ranę, krzywiąc się przez ból. Ran miał sporo, siły opadły i nerwy pozostały.
Co za wieczór...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Joffrey Wto Lis 14, 2017 5:50 pm

I kto by pomyślał, że z Xina taka bestia. Joffrey i tak był bardzo opanowany jak na sam fakt tego, iż prawie zgwałcono mu Fabio na jego oczach. Ciężko teraz stwierdzić o czym myślał, zwłaszcza iż jego szkarłatne oczy wlepione były w oblicze wilka. Wiadomo iż nie był człowiekiem, bo wtedy Nessuno by się nie dał. Jakiś zapuszczony wampir, który myśli, że zbrodnia uszłaby mu na sucho. No nie do końca, zwłaszcza iż Hagen przybył w samą porę. Nie spodziewał się jednak tego co zaraz dane mu będzie zobaczyć.
Nie był tak silny, gdyż stosunkowo młody z niego wampir. Ile to już miał na stażu.. dwa miesiące? Emilio jednak poczuł się zbyt pewnie, jednakże zwątpił gdy jego oczom zaczęła ukazywać się przerośnięte psisko. Niezłe sterydy, ale czy ma szanse walczyć z tym czymś? Joffrey jednak nie dał po sobie niczego poznać, a na jego kamiennej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Brakuje mi tylko czerwonej peleryny.. - Mruknął, wyobrażając sobie że zamiast wilka ma przed sobą byka. Nie, wcale nie widział tych półmetrowych kłów.
Nie sądził też, iż zostanie zaatakowany. To znaczy mógł się domyślić, ale żeby tak od razu? Coś sapnął pod nosem, gdy zwierzę ruszyło w jego stronę. A więc tak się bawimy? Hagen zbytnio nie mógł się pochwalić umiejętnościami, ale potrafił być bardzo szybki.
Zgarbił się, a następnie zaczął biec w przeciwną stronę. Przecież nie chciał się znaleźć w tej ogromnej paszczy, która najwidoczniej miała na niego ochotę. Mężczyzna zatoczył jednak koło, celowo przewijając się przez wszelkiego rodzaju drzewa i krzaki, które nieco utrudnią wilkowi pościg za ofiarą. Nie było to łatwe, gdyż niemal czuł oddech byłego kochanka Fioletowego na swoich plecach.
Liczył się jednak czas bo z pewnością ktoś usłyszy te dziwne wycie i przybędzie. A co jeśli nie? Joffrey zacisnął usta. Zdawał sobie sprawę, że żadnego ciosu nie będzie w stanie wykonać. Bestia była za silna, ale i ją można zmęczyć. W zasadzie wszystko zależało od Nessuno, który ostatkiem sił skierował pokaźną wiązkę prądu prosto w ciało Xina. Czy zdoła to położyć te przerośnięte zwierzę? Hagen nie mógł wiedzieć, jeżeli jednak wilk padnie na ziemię, szybko znajdzie się obok Fabia i odciągnie go na kilkanaście metrów od nieruchomego truchła. Nadgryzie swój nadgarstek i zacznie go poić swoją własną krwią. Mało romantyczne, ale zbyt bardzo się martwił. Oddychał głęboko, patrząc na czarną bestię w zastanowieniu.  Jeżeli wiązka nie powali go, Joffrey wciąż będzie zataczał męczące koła mając nadzieję, że wilk sam się nadzieje na jakąś przerośniętą gałąź.
Koniec złości? Oczywiście, że nie. Teraz jednak były sprawy ważniejsze, gdyż liczyło się ''ożywienie'' niższego wampira. Rzecz jasna Joffrey zacznie zaraz przeklinać, bo nie takiego wieczoru pragnął. Niech jeszcze pojawi się tutaj to brzydkie babsko z sali balowej. W dodatku nie miał pojęcia co łączyło go z tym sierściuchem, toteż jeżeli uda mu się pomóc Nessuno, zbliży się na bezpieczną odległość Xina i zmierzy go.
- Co to kurwa jest? - Syknie, patrząc na Nessuno z uniesioną brwią. Wielkiego psiska trzeba było się teraz pozbyć, a najlepiej uśmiercić zanim znowu wstanie. Wbica drewnianego kołka wystarczy? Hagen wziął do ręki jakieś drewienko i zaczął nim obracać.
Chyba teraz jest najlepszy moment na wyjaśnienia.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Wto Lis 14, 2017 6:32 pm

I jak zwykle jedynym nieobecnym podczas całej tej akcji był Lucas, który trochę zwolnił tempa, widząc co zaczyna się odwalać. Nie rozumiał zachowania wilka względem Fabia, jakoś nie chcąc dopuścić do siebie myśli, iż ten bezmyślnie atakujący, czy nawet próbujący dokonać gwałtu zwierz mógł być jakoś z długowłosym wampirem związany. Z drugiej zaś strony dosyć mocno grał na uczuciach Fioletka, tak też musiało mieć to jakieś głębsze dno, co do którego młody wampir chyba nie chciał wnikać. Gdy jednak zaczęło się robić groźniej, a Xin zajął się Joffreyem, chłopaczyna zaczął intensywniej myśleć nad jakimś sensownym planem dzięki któremu mógłby a)Uratować Fabia, b)Uratować Joffreya, c)Zneutralizować wilka. Na szczęście nasza ofiara pokonała swoje lęki i emocje, posyłając kolejną wiązkę energetyczną w stronę szalejącej bestii, dając Hagenowi szansę na zbliżenie się, co uczynił również młody indywidualista.
- Fabio, możesz mi wyjaśnić o co tu do cholery chodzi? Kto to jest?
Zapytał, zerkając na porażonego prądem krwiopijcę, widocznie rozjuszony całą tą sytuacją. Był zły, ale czy można mu się dziwić? Nie dość że jakieś bydlę rzuciło nim jak szmatą, to jeszcze niemalże dokonało gwałtu na przyjacielu kruczowłosego. Na nieszczęście dla niego, był sam na trzech... tak, trzech, bo Lucas był gotów do ataku, tak też jeżeli Xin będzie próbował dalszych sztuczek, chłopak nie będzie bierny i nawet kosztem zdrowia, czy życia, będzie bronić Fabia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Wto Lis 14, 2017 7:34 pm


Odwrotu nie było. Zaczepił się bestialskiej myśli i nie mógł pozbyć się jej z kudłatego łba. Bardziej słuchał się drapieżnych, dzikich instynktów niż słów Fabia lub kogokolwiek. Oblizał splamione krwią wargi mając chrapkę na więcej. Oczywiście, że miał. Kto już raz skosztuje krwi Landryneczki, nie zechce jej porzucić. Kto już raz powierzył jej swoje życie, nie da we władanie nikomu innemu. Kto wreszcie zaznał miłości z jego serca, będzie do niej tęsknić nawet minutę po rozstaniu. Jakże więc paradoksalnie potraktował tak brutalnie byłego Kochanka?
Wszędobylska złość przepełniała Wilka z góry na dół i to dało się wyczuć niemal namacalnie w powietrzu. Czy to upiór wstąpił w Amiko, czy on sam stał się potworem? Takim z baśni i legend dla postraszenia młodszych dzieci czy takim siejącym prawdziwą śmierć i bolesny strach?
Skoro o baśniach mowa, zjawił się nie jeden, a dwóch Rycerzy, którzy pragnęli odsunąć Ludojada od ich Księżniczki. Wpierw gonitwa za pierwszym o imieniu Joffrey gryzła się z dominującą posturą Xina i zazwyczaj zwycięskimi potyczkami na łonie natury z ofiarami. Ta przebiegła sztuka wodziła go za nos sprytnie mijając drzewa. Z początku sam Wilk je omijał, ale po którymś slalomie rozjuszyło to go bardziej, że niewiele patrząc zaczął taranować mniejsze okazy, nawet kosztem powbijanych gałęzi w futro, czy skórę. Był do tego stopnia zdeterminowany zabiciem Pierwszego Bohatera, iż prawie go szczęki sięgnęły. Zabrakło ledwie ułamka sekundy, by pysk zakleszczył się na tułowiu wampira. Jedno mocniejsze ściśnięcie mięśni szczęk i byłoby po wszystkim. Lecz Fabio w samą porę zainterweniował posyłając bolesne, wysokie napięcie na zwierza. Bydle zawyło donośnie, a pobliskie ptactwo z drzew poderwało się natychmiast do lotu. Cielsko Amiko złożyło się niemal od razu w pół, gdzie wpierw odmówiły posłuszeństwa tylne łapy, a później cały przód. To wystarczyło, by zakleszczyć pysk tuż obok sylwetki Hagena.
Powalony runął głucho na ziemię nerwowo oddychając. Łeb miał akurat tak skierowany, że wlepiał przekrwione ślepia na zakochaną parkę. I... i kogoś jeszcze. Drugi Rycerz zjawił się tuż obok Fabia. To ten sam, który zabawiał przy stole Fabia, rozpoznał go nawet bez przebrania. Zapachu się nie zmieni od tak. Widok całej trójki razem, solidarnej w niesieniu pomocy i chęci pozbycia się Wilka powinien zniechęcić do dalszych prób. Gdyby nie to, że scena ta przypominała mu z przeszłości sytuację, gdzie Książę miał dwóch adoratorów. Reda i Xina. Oczywiście nie znał dokładnych relacji tych tu obecnych, lecz ich bliskość przy Fiołkowi sprawiła, że na nowo wybuchnął gniewem. Musiał jednak ustąpić paraliż, który zalazł mocno za skórę sierściuchowi. Nie mógł podźwignąć się na przednich łapach, które jeszcze miały drgawki po kopnięciu prądem. Jeszcze jeden z Rycerzy trzymał jakiś szpikulec, który teraz wydawał się być drzazgą dla Amiko, lecz jak odmieni się w humanoidalną postać... Nie, musi trzymać się tej zwierzęcej formy. Tylko transformacja pożerała mnóstwo sił, a że był zdany tylko na siebie, trzeba było zebrać mocy, póki to możliwe.

Ooc: przemiana w Wilka, post drugi
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pią Lis 17, 2017 6:59 pm

Nie wiedział, czym sobie zasłużył na ujrzenie uśmiechu ludzkiej kobiety, lecz szczególnie na ten fakt nie będzie narzekać. Czy ktoś kiedykolwiek bezinteresownie uśmiechnął się w jego kierunku? A może i ta kobieta będzie mieć do niego jakąś sprawę? Wszak co by tu sama robiła w ogrodzie? Może szukała kogoś do czarnej roboty pod przykrywką imprezy halloweenowej?
-Jak chcesz.
Odezwał się bez większej werwy w głosie. Lili chyba nie mogła uwierzyć, że Taka zdobył swoje przebranie z prawdziwego surowca. Podobno czarne pantery są gatunkiem objętym ochroną, lecz dla wampira nie miało to żadnego znaczenia. Jeśli zechce podejść i zbadać sytuację i nie zrobi przy tym zbyt gwałtownych ruchów, nic jej nie uczyni. Póki co nie miał na nią chrapkę, choć musiała mieć w swoich żyłach dobrą krew. Jakby nie spojrzeć umilała mu pobyt w tymże miejscu, chociaż będzie musiał przełamać się i wejść do środka, aby znaleźć minimum trzy znane mu osobistości.
Coś było nie tak. Rzeźba robiła im figle? Co to za ustrojstwo? Posąg ożywiony? W dodatku... i jemu coś dolegało. Głowa zaczęła pobolewać, a granica cierpliwości - rozmazywać. Ale z początku nie cofnął się ani o krok. Nie, zdecydowanie to nie było nic mechanicznego, tylko przesiąknięte czymś dziwacznym. Magią? Daleko słychać było wycie wilka i ogólną krzątaninę większych gabarytów. Zdecydowanie robiło się gorąco. Taka wolał nie mieszać się i nie zapadać za bardzo w pamięć napotkanym osobom, nie bez kozery wszedł na imprezę zupełnie incognito i bez przepustki. Zatem powoli wycofał się wgłąb lasu i zniknął w nim, by udać się wolnym krokiem do budynku. Sprawdzi coś i potem da sobie spokój.

Z tematu - sala balowa
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Gość Pią Lis 17, 2017 7:54 pm

Narobiło się wiele. Fabio aż musiał kucnąć na ziemi, by wziąć oddech. Potargana sukienka, kilkanaście wciąż krwawiących ran. Ciężko było uwierzyć, że Xin jest zdolny do takich czynów i gdyby nie szybka akcja Joffrey'a oraz powstrzymanie za użyciem prądu, nie wiadomo jakby się skończyło... Ale na pewno niczym miłym.
Gdy wiązka powaliła Amiko, Fabio odetchnął. Wiedział jednak, że to nie pokona olbrzymiego wilka, a mogło bardziej rozzłościć. Chciał już przywołać Hagen'a, lecz ten go ubiegł i odciągnął od ciała wampira. Fioletowy nie zdążył cokolwiek powiedzieć ponieważ czarnowłosy już wepchnął swój krwawiący nadgarstek w usta niższego. Nie chciał pić krwi, jednakże sam jej smak, osłabienie... Musiał wziąć kilka łyków. Krew Joffey'a była dość... nietypowa. Niby był kiedyś człowiekiem, lecz miał w sobie... siłę? Fioletowy póki co nie zdradzał się z żadnym uczuciem, tylko przerwał picie krwi - Dziękuję Ci. - szepnął, łapiąc za zdrową dłoń wampira - Teraz musimy być uważny. Nie wiem czy dałem radę go powalić na długo, ale przydałoby się komuś zgłosić aby wyprowadzili stąd tego... wilka. - warto spróbować. Z całą pewnością były tutaj wampiry mające chronić bezpieczeństwo gości.
I kto jeszcze dołączył? Lucas. Fioletowy uśmiechnął się, widząc kolejną znajomą twarz - Mamy spory kłopot. - wskazał na leżącego wilka. Cóż... jest jak jest, Nessuno poczuł się źle, że Amiko byłby w stanie go skrzywdzić. Ale czy zemściłby się za taki czyn?
Nie.
Dlatego jak ujrzał co trzyma Emilio, aż zamarł. Zaś ułożył dłoń na jego dłoni - Nie, nie zabijaj go. Jest... zagubiony bardziej niż myślisz. Wiem, że chciał mnie skrzywdzić. - naprawdę nie oczekiwał pomsty.
Zostawi na moment Joff'a oraz Lucas'a aby podejść do sparaliżowanego zwierzaka. Nie bał się - Jeśli nie przestaniesz, nie będę w stanie Ci wybaczyć. Chyba nie chcesz bym zaczął Cię nienawidzić? - co zrobi Wilk? Fabio przykucnął przy nim, sięgnąwszy łapką do jego wilczego łba. Co zrobi Amiko, to już jego wola. W każdej chwili mogą wezwać pomoc i wyprowadzą wściekłego zwierza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Joffrey Czw Lis 23, 2017 4:49 pm

Dla Joffreya to była nowość. Wampir nie spodziewał się w końcu, że niedoszły gwałciciel zamieni się w ogromnego wilka, chcącego zakosztować Hagenowskiej krwi. Nie spodziewał się takich wydarzeń, więc wiadomo iż był w lekkim szoku. To nie przyćmiło jednak jego woli przeżycia, bo przecież jakoś musi się ratować. Gdy wilk rzucił się w jego stronę, wampirowi pozostało jedno. Ucieczka. Mało bohatersko, ale bądźmy realistami.
Ciężki oddech bydlęcia na karku był odczuwalny. Ciekawe jak bardzo chciał rozszarpać Joffreya od jeden do dziesięciu. Na szczęście tak się nie stało, gdyby nie pomoc Nessuno dzięki czemu bestia legła na ziemię. Mężczyzna spojrzał mu głęboko w oczy, lecz nic nie powiedział. W końcu wziął jakiś drewniany kołek, który o dziwo nie był na Xina. Zaskoczeni? Hagen znalazł się obok Nessuno, któremu dał krwi i gdy magicznie pojawił się Lucas, złapał go i już chciał wbić kołek w brzuch. Zatrzymał się w ostatnim momencie i sapnął zdenerwowany.
- Życie Ci nie miłe? - Mruknął, puszczając go. Wiedział jednak iż ciemnowłosy nie był zagrożeniem, a również zmartwił się tym iż Fioletowy został uprowadzony. W końcu Xin go wcześniej dosyć mocno odepchnął. Niestety nie wiadomo czy będzie to pomocne, gdyż na taką bestię potrzeba chyba jakiegoś Szlachetniaka, a najlepiej więcej niż jednego. Zerknął na Fioletowego nerwowo.
- Widziałeś kogoś na balu, kto mógłby nam pomóc? Masz numer? - Czas naglił, a Hagen nie chciał zostać przekąską potężnego wilka. Potem z wielkim zaskoczeniem patrzył jak jak Nessuno wstaje i podchodzi do zwierzęcia, głaszcząc go po łbie.
- Czy Ty kurwa oszalałeś? To coś chciało Cię żerżnąć, a Ty mi mówisz, że jest zagubiony? Nie no zajebiście. - Rzucił głośno, zaciskając ręce w pięści. Był tak wściekły. Nie rozumiał zachowania Fioletowego, który nagle wszystkim chciał pomóc. Joffrey podejdzie do niego i znowu go odsunie, a nawet jeżeli będzie to koniecznie to użyje siły.
- Zrozum w końcu, że nie każdemu można pomóc do cholery. - Syknął, patrząc na Xina chłodno. Póki co był nieszkodliwy, ale nie potrwa to zbyt długo. Rzecz jasna nie miał pojęcia iż to były Nessuno, więc traktował go jako obcego. Wampiryzm z wilkołactwem.. i tak oto powstał ten dzikus. Ivano Ty chory psycholu. Mężczyzna spojrzał na Lucasa, cofając się nieco.
- Obyś szybko biegał. - Mruknął, zaczynając czuć się jakoś tak nieswojo. Być może było to spowodowane szokiem widoku tak olbrzymiej bestii, a może czegoś innego. Ostatnio działo się wiele dziwnych rzeczy. Czy niebawem wszystko stanie się oczywiste?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Nawiedzony ogród Empty Re: Nawiedzony ogród

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach