Underground - japońska resturacja

Go down

Underground - japońska resturacja Empty Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Sob Sie 04, 2018 9:05 pm

Underground - japońska resturacja Kisso-Japanese-Restaurant---Close-up-High

Swoją nazwę zawdzięcza klimatowi. Jest ono ciemne, a szyby w oknach przyciemnione. Gwarantuje to lepsza prywatność oraz odgrodzenie od świata zewnętrznego. Dzieli się na dwie sale; stoliki stojące obok siebie oraz stoliki odgrodzone wysokim parawanem.
Ceny wygórowane, ale warto.
Restauracja ma wysokie standardy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Sob Sie 04, 2018 9:21 pm

Najgłupszy pomysł na świecie.
Suiren'owi nie odpowiadało bawienie się w niby agenta/sponsora. Brat nagle wymyślił aby zacząć żyć jak inni, wkleić się w ludzki tłum i udawać, że jest się normalnym obywatelem. Sui wolał swoje samotne życie z dala od nowinek technologicznych, ludzkiego bytu i ich odwiecznego plotkowania. Nie mógł znieść ludzkiego głosu z którego przeważnie sączył się jad. Nie był lepszy, owszem.
Ale przynajmniej się z niczym nie ukrywał.
Mimo wszystko przyjął pomysł brata. Pomagał ludziom oraz wampirom w organizowaniu imprez. Istny paradoks! Wampir nie cierpiący zabaw, zajmował się rozrywką! Wielkie zdziwienie, kiedy okazało się, iż jest w tym całkiem dobry. Nie zajmował się jedynie urodzinami dzieci, czy innymi zabawami związanymi z udziałem najmłodszych. Widok ludzkich dzieci wzbudzał wampirzy głód, a Suiren dziećmi się odżywia.
Podła strzyga nocna.
Zero litości.
Jak widać determinacja sprawdzała się w biznesie perfekcyjnie. Dlatego teraz siedział przy stoliku o numerze 15, oczekując cierpliwie swojego gościa. Kawa stojąca obok była nieruszona, musiał przecież coś zamówić aby nie wydać się czasami. Od czasu do czasu przemieszał ją łyżeczką aby nie wzbudzić podejrzeń. U boku jego dłoni, na stoliku leżał zamknięty notebook. Gromadził tam wszystkie spotkania, kontrolował wydatki i zyski. Tworzył powoli małą, ale dobrze rozwijającą się firmę. I właśnie teraz naprowadzony przez jednego wampirka, miał mieć rozmowę z muzykiem.
Gitarzysta?
Playboy?
Z takimi Suiren rozmawiać nie umiał. Może osobnik nie zdenerwuje go na tyle, że zostanie zmuszony podnieść rękę. Bo mimo uroczystego białego kimona w granatowe, kwieciste wzory, rozpuszczone włosy i lekkiego makijażu, w Suiren kryła się wyjątkowo wulgarna pod kątem okrucieństwa kreatura.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Sob Sie 04, 2018 9:48 pm

Najgorsza restauracja do wyboru.
Nie tylko najdroższa, ale mająca własne standardy, w tym tradycyjny japoński strój na wejściu. Lyuu nie cierpiał przebieranek w takie ludowe kostiumy, bo choć miały swój urok były diabelnie niewygodne dla muzyka. Wolał zdecydowanie na luźno: biały t-shirt, obcisłe spodnie, glany i wynoszoną skórę na grzbiecie. Nie mniej musiał zrezygnować z dwóch ostatnich pozycji, bo na pewno nie wpuszczono by go w ciężkich buciorach, a skóra - było za gorąco na długi rękaw. Jedynym elementem przypominającym rękaw była zabandażowana lewa ręka od palców po łokieć. Miał ją w miarę sprawną (kupił sporo tabletek krwi, aby przyspieszyć proces regeneracji), lecz dalej paskudnie wyglądała, wolał nie pokazywać jej potencjalnemu klientowi, czy jego agentowi. Cóż, nie przejmował się opinią klientów tejże placówki, a reakcją tego, który zaproponował ów miejsce spotkania.
Okazało się, że nie był jedynym hasającym w stylu ulicznym... byli jeszcze zabiegani kelnerzy. Na wejściu poproszono go o nazwisko i numer stolika, jaki był zamówiony, po czym wszedł z gitarą w futerale przewieszonym przez bark. Poinstruowano go krótko, gdzie miał się udać, i w ten sposób natknął się na klienta-pośrednika.
Ten to całkowicie wbił się w klimat. Kimono we kwieciste wzory, starojapońskie i schludne uczesanie, normalnie jakby cofnął się o ponad trzysta lat. Nie wnikał dłużej w wygląd przyszłego (miał nadzieję) rozmówcy o pracę, tylko zabrał się za formalności. Jako-takie.
-Dobry wieczór -skinął głową w kierunku Długowłosego- Lyuu Honoke. Byłem z Panem umówiony.
Wolał upewnić towarzysza stolika numer piętnaście, iż nie był kelnerem ani nikim z obsługi restauracji. Niby wystawał zza ramienia gryf gitary w futerale, lecz warto od razu naprowadzić na właściwy tor.
Teraz mógł uważniej przyjrzeć się agentowi. Jak wspomniano schludnie prezentował się w odzieniu dawnej orientalnej mody, a jego rubinowe spojrzenie miało w sobie sporą dawkę chłodu. Zapewne to sprawka ciuchów lub braku savoir-vivre, lecz Lyuu nie po to przyszedł, aby dokształcać się z etyki, a przyjąć i zrealizować jak najlepiej zamówienie.
Czekał przy stoliku na baczność, na pozwolenie na zajęcie miejsca naprzeciwko. Nie umknęła mu uwadze filiżanka z nietkniętą kawą, choć chyba nie miała ona żadnego znaczenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 10:45 am

W restauracji nie tylko byli klienci odziani w kimona, ale też eleganckie garnitury czy wieczorowe suknie. Drogi lokal ma swoje wymogi skoro nadal chce należeć do kategorii luksusowych. Dlatego gdy Lyuu znalazł się w restauracji, pracownicy niezbyt przychylnie na niego spoglądali. Zapewne zostałby wyproszony, gdyby nie umówione spotkanie z Suiren'em.
Kiedy nadchodził, Sui nie spoglądał w jego kierunku, wyczuwał jego obecność, a gdy znalazł się bliżej dopiero wtedy skierował wzrok w jego stronę.
Rockowy wampir.
Łamiący zasady, nie dbający o etykietę i kierujący się wyłącznie wolnością.
Zazdrościć? Może i tak, w końcu muzyk robił co chciał w przeciwieństwie do wampira.
- Jestem Suiren. I jak widzę Pan jest tym muzykiem. Stosowny ubiór. - zerknął na wystający futerał zza pleców Lyuu, skomentowawszy również jego nienaganną stylizację. Dłonią wskazał krzesło stojące na przeciw. Kelner gdy tylko zauważył kolejną osobę, podszedł chcąc odebrać zamówienie od nowego klienta. Japoński wampir czekał cierpliwie, a w między czasie uruchomił notebook'a - Od razu przejdę do rzeczy. Świeżo upieczona para wymarzyła sobie rockow'ego gitarzystę na swoim ślubie. Po ceremonii, grałby Pan także na ich poślubnej uroczystości. Zacytuję najważniejsze wymogi: Wykonanie kilku kawałków, nieco mocniejszych i bardziej skocznych... Zdajemy się na zatrudnionego muzyka - co za wyszukane słowa. Dla Sui sam pomysł z wykorzystaniem rockmena było czymś zupełnie abstrakcyjnym. Przeglądał zapisane dokumenty, termin przygotowania - Jak Pan to widzi? Czy granie na imprezach jest odpowiednie? Dla zachęty dodam,  że przyszła panna młoda jest właścicielką jednego z bardziej popularnych klubów nocnych w Yokohamie. - prezentacja, namówienie. Wiele Sui musi powiedzieć aby zachęcić muzyka do gry. W końcu opłacali, oferują sporą sumę pieniędzy. Kolejny raz przemieszał wystudzona już kawę - I dużo płacą. - teraz tylko pozostaje kwestia zgody.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 12:01 pm

Dobrze jednak, że obsługa na tyle była powściągnięta, by nie wywalać na bruk mocno odznaczającą się jednostkę z lokalu. Dzięki temu miał chociaż szansę poznać ofertę pracy. Sądząc już po samej miejscówce, klient był nadziany.
I to do tego stopnia, że zatrudnił nawet agenta, by mieć z głowy przygotowania! Co za wygoda!
A co do samej osoby pośrednika, był doświadczonym graczem. Wiedział, jak przedstawić w korzystnym świetle ofertę, bez owijania w bawełnę zbędnymi epitetami. Konkrety to Lyuu uwielbiał. Choć jak przypuszczał, na wstępie ktoś prędzej czy później zwróci uwagę na ubiór.
-Branżowy.
Odpowiedział krótko, ni to żartobliwie, ni to poważnie. Przyszedł w międzyczasie kelner, który jak z większości obsługi myślał o nim jak o kwiatku do kożucha. No ale zgodnie z etykietą zapytał o zamówienie. Na szczęście dla agenta nie wykosztuje się zbytnio. Wszak nie przyszedł tu Czerwonowłosy na wyżerkę (choć pachniało tu niesamowicie apetycznie), a na interesy. Padły więc dwa słowa, w sumie trzy sylaby, czyli rzecz jasna bez kulturalnych zwrotów.
-Raz sake.
Nawet nie spojrzał w menu, ale wiedział, że w każdej restauracji jest miejsce na monopol. Nie zajmując się więc dłużej kelnerem, skupił się na ofercie. Brzmiała bardzo kusząco, i gdyby nie odrobina zdrowego rozsądku i samozaparcia, które nieraz ratowało mu skórę, poszedłby w ślepo. Nie mniej nie stać go na porażki, więc musiał teraz on przedstawić swoją propozycję tak, aby nakłonić Suirena do jego kandydatury.
-Kameralna impreza czy speluna - liczy się publika i kasa -czyli nie miał obiekcji co do okoliczności, i też nie udawał, że jest artystą niezwykle uduchowionym, że grałby wszystko za friko- Proponuję dwanaście znanych kawałków plus jeden autorski, pięć na cztery na cztery. Potrzeba także wokalistę, kogoś na blachy, drugiego pomocniczego rzeźbiarza oraz klawiszowca. Mogę uzupełnić wokal i dostarczyć sprzęt muzyczny za dodatkową opłatą. Granie kawałka na życzenie kogoś z gości za kasę zamawiającego lub ekstra płatne z góry.
Wbrew pozorom bycie wolnym w dzisiejszym świecie nie jest takie proste, gdy zewsząd konkurencja depcze po piętach. Musiał więc postarać się zaskarbić klientów, by mieć perspektywy na kolejne zarobki. Nie twierdził, że zostanie na amen w jednym miejscu, ale oddech od ciągłych poszukiwań z wywalonym jęzorem należy mu się jak psu buda.
Akurat przyszło to, co zamawiał, w grubym szkle. Specyfika jego organizmu nie tolerowała wody, toteż nawet piwo odpadało. Czyste sake stało niemal na przeciwko agenta, któremu mogło się nie podobać zamówienie, ale nie przejął się tym zbytnio. Wypije i tak tuż po uzgodnieniach, czy tych pozytywnych czy negatywnych. Chyba na jednym spotkaniu się nie skończy, agent mógł mieć setkę takich spotkań i ktoś inny mógł przypaść mu bardziej do gustu. Wszak trzeba przejść do najważniejszego z punktu widzenia Lyuu. Nawet nie chodziło tylko o swoją dolę, co o termin. Musiał przygotować się, solo i z ekipą, jaką mu zmontują, aby nie było zgrzytów na żywo. Playbacku i innych sztucznych chórków z magnetowidu nie uznawał. Jeśli termin okaże się za krótki, nie będzie mógł liczyć na zarobek. Chociaż przysłuchując się tajemniczemu jegomościowi, który tak skrupulatnie przedstawił ofertę, wątpił aby ustalał wszystko na ostatnią minutę.
-Kiedy para młoda ma mieć ślub? Potrzebuję minimum miesiąca na dogranie kapeli i kawałków. No i rzecz oczywista - jaka stawka wchodzi w grę?
Podjarał się fuchą, ale nie dawał po sobie tego poznać. Tak pouporządkowana impreza na pewno nie będzie doskwierać we skąpstwo, nieproszonych gości, awarie sprzętu (jeśli zaś będzie to po stronie Honoke dopilnuje, aby wypożyczalnia dała jak najlepsze partie, a sam nawet dojrzy ich kondycje i poprawi w razie czego) czy braku zainteresowania. Ile to razy łapał się na festyny, gdzie głównie goście bawili się w ogrodach z piwkiem w ręku, a nie szaleli pod sceną. Zawsze to swego rodzaju satysfakcja, gdy ma się aktywnych, a nie tylko biernych słuchaczy.
Zostawał więc do dyspozycji, cóż innego mógł zrobić? Od Suirena zależeć będzie, czy na to przystanie. Czy zbyt amatorsko i pewnie podszedł do tematu. Czy w ogóle osoba rockmena, a być może nawet frontmena przypadnie do gustu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 2:50 pm

Obsługa obsługą, mimo wszystko Lyuu jest klientem i to dość ważnym bo nie przybył tutaj z własnej zachcianki a w celu ubicia interesu. Suiren zapewne wstawiłby się za nim, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Najważniejsze jednak, że obyło się bez zbędnych komplikacji.
Branżowy.
Żart a może na poważnie? Sui czasami nie wiedział jak ma się zachować, co odpowiedzieć na zwykłą zaczepną docinkę w odpowiedzi. Wpatrywał się w długim milczeniu w wampira aż do momentu przybycia kelnera.
Też nie chciał nic zjeść? Dla Sui'a żaden kłopot postawić - Na pewno nie chce pan nic zjeść? - może i nie powinien zmuszać ale lepiej polecić i dać do zrozumienia, aby się nie wahał. Lecz nawet jeśli nie zdecyduje, to i tak przejdą do interesów.
Po to tutaj są.
- Nie ma co ukrywać, ale w biznesie najważniejsze są pieniądze. Dla Pana i dla mnie. - przyzna rację. Speluna jak to nazwał Lyuu jeśli byłaby dobrze opłacona, musiałby się zgodzić. Bynajmniej nie zapominając o bezpieczeństwie zatrudnionych gwiazdorów - Dodatkowych muzyków da się załatwić tylko czy będą pasować. Chciałby Pan ich pierw przesłuchać? - wiadomo, że Lyuu nie będą wciskać beztalencia aby niszczyło jego dobrą muzykę - Wszystkie informacje od Pana zapisuję, a później prześle klientom. Gdy potwierdzą, że chcą Pana w stu procentach, dam znać. - to nie było na zasadzie Oddzwonimy na niby Sui zawsze dotrzymuje słowa - Wie Pan jak bywa z klientami. Wolę wszystko ustalić co do szczegółu i mieć całkowitą pewność co do wyboru. - dla wyjaśnienia. Lyuu musi liczyć się, że praca muzyka bywa jak pogoda; zmienna, chaotyczna a czasami upiornie słoneczna. Chociaż sądząc po samym obecnym muzyku, był świadomy swojego zawodu, a przynajmniej wyglądał na takiego co wie czego chce.
Sui zaczynał czuć znacznie większe zaciekawienie, nie wspominając o chęci posłuchania jego gry. W końcu  sam kocha muzykę.
I oczywiście wypadałoby więcej szczegółów, za darmo Honoke pracować nie będzie. Suiren szybko sprawdził w komputerze najważniejsze dane aby udzielić odpowiedzi - Ślub odbędzie się pierwszego dnia jesiennego według kalendarza. Cena początkowa to 150000 jenów. Oczywiście, sprowadzenie sprzętu, wszelkie pomoce będą opłacane przez Nas. - nie ma nic do ukrycia. I dodałby coś jeszcze odnośnie miejsca samego ślubu, gdyby nie zawieszony system. Sui pomimo chłodnego oblicza, czuł irytację.
Technologia.
Systemy.
Był za stary na zabawę w informatyka, lecz i tak nie dał po sobie poznać, że coś jest nie tak. Za to tylko nerwowo przemieszał kawę - Tak właściwie jak długo Pan gra? I nie wiem czy jest Pan świadomy, ale też muszę sprawdzić pański talent. - delikatne kłamstwo w celu spełnienia własnych pragnień. Rubinowe oczy nie przestawały przyglądać się twarzy drugiego wampira, jakby już teraz starał się wyczytać każdy element jego charakteru.
Buntownik. Łobuz.
Czuł dziwną pokusę bliższego poznania. Byleby tylko w niczym się nie zdradzić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 4:46 pm

Tyle wystarczyło, nawet nie musiał kłopotać się Suiren, że mógł zasugerować coś, by nie obżerał go z kasy. W ogóle i tak to miło, że dostał propozycję poczęstunku lub wybrania czegoś więcej z menu. Luksus jakiego dawno nie zażył. I z własnej woli nawet nie podjął się próby.
Co do zagadnienia zespołu...
-Jeśli zostanę wybrany, pomogę w doborze ekipy. Na razie nie widzę takiej potrzeby.
Ufał w gust menedżera pary weselnej. Przykładał się do swojej pracy jak mało kto, to na pewno nie będzie aż tak źle, żeby robić raz jeszcze castingi tylko pod wymysł Honoke. Może i miał swoje wymogi, lecz sam był w miarę elastyczny. Każde zlecenie traktował indywidualnie, więc jakie będzie mieć narzędzia, albo dostęp do wyboru narzędzi, takimi zagra. Oczywiście tak jak powiedział na głos postara się wybrać takich osobników, z którymi da prawdziwego rocka.
-Rozumiem i doceniam profesjonalne podejście.
Liczył się z przegraną w przedbiegach. Po to są takie spotkania, żeby wyłonić tego jedynego, odpowiadającego muzyka czy grupę. Nikt nie brałby nikogo w ciemno, gdy nie jest popularny.
Trzeba przyznać, że zatkało go dość mocno, gdy usłyszał kwotę. Rety, za taką kasę kupiłby sobie już sportowy wózek dobrej marki, a to za góra dwa dni imprezy, jeśli będą poprawiny. Wchodził w to.
-Termin i kasa odpowiada, ale przy ewentualnym wyborze zastrzegam sobie prawo do zaliczki przed weselem. Tutaj też różnie bywa.
Miał już okazję nie zagrać na weselu, bowiem panna młoda wydukała z siebie NIE zamiast TAK. I cała impreza została anulowana, a wysiłek i zajęty termin przepadł jak krew w piach. Niemal była to krew ów tej panny młodej, bynajmniej z ręki Lyuu. Nie był damskim bokserem, choć rzeczywiście i on był wkurzony.
No tak, nie wspomniał stażu i całego doświadczenia, które w jego przypadku mogłoby wydawać się zbyt krótkie, aby brzmieć wiarygodnie. Co to jest rok? Wszystko zależy od talentu, intensywności zajęć, a u Honoke grafik był niezwykle napięty. Niekiedy nie spał dwa miesiące z rzędu, by nadgonić czołówkę w jego branży. Ale bez znajomości, wybicia się czy poważnego CV nie miał jak konkurować.
Dlatego może zbyt lakonicznie, jednak zgodnie z prawdą rzekł:
-Odkąd pamiętam.
Tu też wkradł się mały żart, niechcący zresztą. U jemu podobnym wampirom często po bójkach jeden drugiemu czyścił pamięć, czasami o wiele więcej niż samą walkę. Całe szczęście nikt nie tknął jego zamiłowania do muzyki i gorrrąca, toteż spędzał większość swojego aktywnego czasu na szkoleniu się, wysyłaniu utworów do reklam, chodzenie na przesłuchania i castingi. Byleby zapomnieć, że prócz gry nie posiadał nikogo ani niczego.
Sięgnął wreszcie po futerał ze sprzętem, którym była czarna gitara akustyczna z czerwoną obramówką. Można powiedzieć, że odzwierciedlała część duszy Honoke już z samego wyglądu, lecz prawdziwy charakter nadawał jej właściciel, który dbał o nią. Widać było ślady użytkowania, lecz także staranne uzupełnianie o ubytki w lakierze, na gryfie, w naoliwionych śrubach i strunach. Oparł pudło gitary o swoje udo i nawet nie pytając o zgodę właściciela lokalu naprawdę z marszu zamierzał dać próbkę swoich możliwości Długowłosemu. Przed wyjściem z mieszkania wszystko uregulował, więc nie musiał teraz tego robić przy Zainteresowanym. Mimo surowego dość oblicza sam zasugerował wstawki, toteż pewnie miał wykształcenie muzyczne i będzie dokładnie lustrować grę Ognistego.
I dobrze, mężczyźnie również zależało na jakości swojej usługi.
-Zezwalam na nagrywanie, aby pokazać klientom, których Pan reprezentuje.
Żeby rzeczywiście urealnić wiarygodność Suirena, gdy ten wyda swoją opinię. Każdy miał swoje gusty, dlatego wolał powiększyć sobie szansę. Zawsze to lepiej, gdy aż trzy osoby: agent, pan młody i pani młoda mogą zadecydować i zaakceptować kandydata. Choć miał wiele szans na wykazanie się, te najlepsze oferty umykały mu sprzed nosa.
Krótka analiza repertuaru i po pięciu sekundach rzekł krótko i na poważnie:
-Wariant solo.
Oto chwila prawdy.
Wybrał utwory Metallica, bo uznał je za dość znane, ale trudne do oddania w nich ducha, jeśli chodzi o grę na gitarze akustycznej. Iii jedziem! Szybki kawałek już na sam wstęp, by pokazać, jak sprawnie manewruje wiosłem i nie bał się szybko-zmiennych chwytów. Nie trzeba dodawać, iż wszedł cały w to granie i nawet jakby ktoś zaczął go szarpać za włosy, nie przestałby oczarowywać. Grał z taką precyzją, że samemu wkładały się w usta słowa wokalisty, którego przecież nie było. Zmiana utworów i kolejne zawirowanie między rytmiką a melodią ze strun. Postukiwania wręcz idealne. Wszystko było wymierzone co do milisekundy oryginału, aż miało się wrażenie, że Lyuu grał w tymże znakomitym zespole. Pojawiło się jedno potknięcie, gdy kawałek bandażu na ręce trzymającej gryf oderwał się od palca i nieco inaczej zabrzmiała nuta. Co prawda nie wybiło go to z rytmu, lecz na moment pojawił się grymas niezadowolenia. Wiosłował dalej, aż zrobił przekrój przez dwanaście utworów, choć to nie będą te, o których wspominał. Weźmie jeden utwór z Metallica, aby nie zanudzać jednym stylem.
Tak dobiegło końca pierwsze przedstawienie. Zupełnie wyłączony na otoczenie, miał za słuchacza jedynie Suirena, któremu to wręcz dedykował utwory, albo takie odnosiło się wrażenie. Udało się stworzyć taki zupełnie prywatny klimat. A na tym nie koniec. Kolejna kilkusekundowa cisza miała natchnąć na kolejny kawałek, ale tym razem z kolejnym ładunkiem energii.
-Wariant gitara plus wokal.
Nie dał dojść do słowa agentowi, tylko zabrał się za kawałek. Nie było to oczywiście jego autorska piosenka, na taki krok żaden nowicjusz nie powinien się posuwać, skoro nie znał preferencji słuchacza. Wybrał najbliższy mu na ten moment utwór Aerosmithu, znów mając gdzieś zasady tego miejsca. I tak nigdy nie byłby proszonym gościem w takich miejscówkach. Ponownie dało się nie tylko usłyszeć, ale i poczuć, iż piosenka nie była przypadkowa. Miała swój osobisty ładunek, którym ubrał we znane słowa Długowłosego aż po uszy. Trudno określić jak on to robił, lecz nie bazował ani trochę na jakiś zdolnościach wampirów, tylko na swoim talencie, który ciężko trenował, aby nie zatracić jedynej nadziei we swej egzystencji.
Resztę zawsze mógł "Dream On".
Ostatnie chwyty i utwór przeszedł do historii. Już nie jeden, a wszystkie palce Lyuu wystawały z bandaża. Tak intensywnie wczuł się w granie, że nawet nie zauważył tego faktu w trakcie minikoncertu. Ani później.
-Z grubsza tyle.
Rzekł tak, jakby przed chwilą jedynie rozmawiali, a nie że dawał z siebie to, na co go stać. Jednak wolnostojące sake za bardzo kusiło, toteż sięgnął po nie ów nie do końca zabandażowaną ręką i przechylił szkliwo odsuwając je od wargi dopiero w momencie spicia całego trunku do dna. Najwyraźniej muzyk miał wyćwiczoną wytrzymałość, skoro po dwóch - może nie najdłuższych ale - utworach nie było po nim znać ani jednej kropli potu.
-Ma Pan jeszcze pytania na tym etapie negocjacji?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 6:10 pm

Honoke także wykazywał się wzorową inicjatywą. Dało się zauważyć, że wampir stara się wziąć udział w imprezie, zagrać i porządnie zarobić. Suiren już się postara aby dostał tą posadę, nie można marnować talentów.
- W porządku. - interes zmierzał powoli do końca. Sui wiedział, że Lyuu zechce pracować dla niego bo szykowała się całkiem niezła sumka. Jak widać nowa para młoda bardzo chciała aby ich impreza była jak najbardziej kosztowna.
Ta dzisiejsza młodzież.
- Zrobię co w mojej mocy aby dostał Pan tą fuchę. - jak najlepiej się wykazać aby Lyuu skorzystał ponownie z usług wampira.
Dobrze też, że kwota okazała się kusząca. Sui już odczuł wygraną i wiedział, że niebawem zasili konto swojej kwitnącej firmy - Oczywiście, wspomnę o tym. - Honoke jako nowa gwiazda rocka także miał swoje małe wymagania, a trzeba spełniać je aby dobrze się  współpracowało. Poza tym nie dziwił się wampirowi, że chce się zabezpieczyć. Zapewne sam by tak postąpił albo jeszcze zagroził młodej parze, że jeśli go odrzucą zje ich pierwsze dziecko.
Tego już jednak na głos nie powie.
Skoro gra długi czas, bo tak mogło być, niech się wykaże. Suiren chociaż nieco się zmartwił, że Lyuu chciał zagrać w lokalu. Mogli wyjść, a jednak gwiazda sobie zażyczyła inaczej. Kelner już podchodził, widząc co się kroi, ale Sui powstrzymał go gestem; wyprostowana dłoń skierowana w stronę młodego człowieka - Zaczynaj. - padło słowo i już Ognisty rozpoczął grę. Pasująca gitara do właściciela, mimo braku wiedzy na temat jego osobowości mógł już wywnioskować. Lyuu urodził się do bycia wolnym muzykiem.
Ludzie będący w restauracji skierowali swoją uwagę na rozpoczynającego grę wampira. Nie mieli za złe, wsłuchiwali się w czysta grę gitary akustycznej, a nawet ktoś pochwalił talent młodzieńca. Nawet upierdliwy kelner skinął głową i uśmiechnął się, jak widać Lyuu grał w klimatach jego gustu.
A co z Suiren?
Siedział w milczeniu, obserwując jak ranna ręka sunie po strunach. Dopiero teraz zauważył, że musiał być ranny. Cóż, praca to praca. Krwi nie raz wymaga, a muzyk musi pokonać każdą przeszkodę aby wspiąć się jeszcze wyżej.
Poza tym naprawdę ma talent. Młody wampir sięgający szczytu sławy, miał rozkwitać dzięki koncertom. Każda publika się liczy, aż może wreszcie jakiś bogatszy łowca talentów weźmie go na jeszcze wyższe szczyty?
Byłoby cudownie.
Trochę przeraził się własnych myśli. Zimny wampir Suiren wierzący w innego wampira o ognistym usposobieniu.
Grał nadal, a Japoński demon rozkoszował się dźwiękami gitary. Sam często tworzył muzykę, śpiewał. Nie wiedzieć czemu chciał zagrać i jemu, ale prywatnie, bez publiczności. Tylko on i Honoke.
- Solo plus wokal? - czyli śpiew? Tak. Nie mylił się, Lyuu zaczął grać i śpiewać. Teraz na wpół przymknięte oczy Sui otworzyły się znacznie szerzej.
Muzyka.
Muzyka miała ich połączyć.
Nikt nie śmiał przerwać koncertu, nawet ktoś zaczął nagrywać a Sui... Sui zapomniał aż ustawić nagrywania. Dorwie się Ktosia później i wymusi otrzymanie nagrania, już wampira w tym głowa.
Kiedy przerwał, dając do zrozumienia że koniec koncertu. Na sali rozbrzmiały oklaski. Sui wciąż siedział, atoli po minie można wywnioskować że był pozytywnie zszokowany.
Negocjacje? Ach tak, zupełnie o nich zapomniał.
Notebook wreszcie odwiesi się, a wszystkie ustalenia zapisał na nowo - To już wszystko na ten moment. - przygasł chłodny wampir, a nieposłuszna grzywka opadła na oczy wampira. Dziwne odczucie takie niespotykane. Osiemsetletni wampir otrzymał cios od Kupidyna.
Oczywiście nie zamierzał się przyznać. Poza tym muzycy musieli być w jego typie.
- Nie mówiłem tego nigdy nikomu poza moim bratem. Ale czy kiedyś chciałby Pan posłuchać i mojej gry? - nie był pewny co do własnych słów. Do tej pory skrywał się kopułą lodu, właściwie nadal biło od niego oziębłością ale nie tak wielką jak na początku ich spotkania.
Los bywa naprawdę skoczny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 7:13 pm

Praca z takim agentem to czysta przyjemność. Nie był tak upierdliwy, by doczepić się tego, że nie zdradził ostatecznie od jak dawna uprawiał grę na gitarze. Ba, nawet impulsywna decyzja o wykonaniu prób w środku restauracji została poparta przez Długowłosego, który stanął po stronie muzyka. Zawsze mógł wybuchnąć z tego skandal, dać takiego newsa do gazety, zgarnąłby jakąś kasę z tego tytułu, lecz Suiren chyba podłapał, iż czysta improwizacja była bardzo naturalna i nie powinno się ją obarczać zakazem.
Wolny muzyk tak podobno ma.
To naprawdę niesłychane, że świat zawęził się do tego jednego stolika, gdzie miał wreszcie swojego pierwszego, aktywnego słuchacza. Przesiąkł wraz z Lyuu w muzyce, analizował ją i napawał klimatem. Choć obaj mieli na sobie poważne oblicza, melodie ukazały to, co w nich najprawdziwsze. Dlatego tak bardzo ucieszyły go słowa Suirena, że nie krył się z tym w żaden sposób.
-Z miłą chęcią. Choć "kiedyś" może być dla mnie nawet "teraz".
Uśmiechnął się nawet ośmielony nietypową pochwałą. Bo kto odważyłby się ujawnić prywatne talenty tylko pod wpływem castingowych utworów Lyuu? Tylko prawdziwy muzyk. Musiał nawdychać się czy nasiąknąć aurą, żeby wyznać coś tak osobistego.
Rzeczywistość jednak ściągnęła go z kameralnej rozmowy i ponownie słyszał resztę dookoła. Miało to swój urok, lecz po niebanalnej propozycji spontaniczna widownia strasznie zblakła. Wolał jednego, uczciwego i szczerego słuchacza niż tłumu szukającego jednorazowej rozrywki czy przerywacza monotonii.
Czy inni postąpiliby tak samo jak Honoke, czy udaliby się do wiwatujących i rozdawali zewsząd autografy? Czy to takie ważne? Niech robią jak chcą swój biznes, Czerwonowłosy postawił na inną kartę.
-Tylko w jakimś innym miejscu.
Dodał ciszej, by nie usłyszała go klienteria restauracji. Poniekąd zasugerował, że będzie wychodzić, ale powinien jeszcze zrobić jedno. Wreszcie wstał z miejsca, gdzie towarzyszyły dalej oklaski, anonimowej publiczności z przypadku spodobał się najwyraźniej występ. Skłonił się w pasie i powoli odchodził z przewieszonym futerałem i gitarą w dłoni, na której zagrał bis jednego kawałka. A to wszystko w ruchu, niespiesznym, lecz pewnym swego. Nie był celebrytą, aby sztucznie doszukiwać się sposobności na autografy czy pozowanie do selfie. Wolał zostawiać muzyczne wizytówki niżeli maźnięty podpis na kartce. Papierek można zgubić, sprzedać, handlować, a tego co zostało w głowie nie sposób odsprzedać.
Kiedy znalazł się na świeżym powietrzu, od razu wysunął z kieszeni paczkę papierosów i jedną sztukę wetknął do warg. Momentalnie zapaliła się końcówka, gdy z czcią wkładał gitarę do futerału. W tej chwili dostrzegł, że spod bandaży wystawały czarne jak węgle palce. Szybko zajął się i tą sprawą, choć na tyłach budynku. Nie przyjechał dzisiaj motorem, pociągnął z buta. Ręka mimo wszystko doskwierała, jeśli chodziło o mocny chwyt za pedały gazu i hamulców przy kierownicy.
Poprawił opatrunek i czekał na tego, z którym wytworzyła się niezwykła harmonia na tle zawodowym. Coś nie pozwalało Honoke tracić nadziei, że znów zostanie oszukany. Niby dlaczego? Jakieś takie... przeczucie. Ono też podpowiadało, aby poczekał jeszcze kilka minut na tyłach, na Suirena. Że zjawi się. Nastroił się tak bardzo na wysłuchanie jego twórczości, iż nie mógł się doczekać kolejnego doświadczenia. Nie, nie będzie to plagiat, co nowe spojrzenie i być może natchnienie do kolejnego autorskiego utworu. Oparty plecami o mur puszczał z wolna dymek, który otaczał go fizycznie, lecz w głowie próbował poukładać sobie tak, aby być jak najbardziej otwartym na nowe bodźce.
Przynajmniej nie wróci od razu do swoich pustych, czterech ścian zwanej samotnią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Gość Nie Sie 05, 2018 8:58 pm

Może tego nie widać, ale zgoda ożywiła Suiren. Opłacało się nawiązać kontakt z kimś tak utalentowanym aby posłuchał jego gry. Delikatne zdenerwowanie wdarło się w wampira, jednak nie ujawnił tego. Skinął jedynie głową w podziękowaniu i przywołał kelnera aby zapłacić rachunek - W takim razie zapraszam Pana do mnie. - tylko tyle powie. Odprawiony pracownik już nie męczył klientów, więc mogli wstać i wyjść - Podróż Nam trochę zajmie. Mieszkam w lesie, poza miastem. - nawet i w tym pozostawał tradycjonalistą. Suiren bardzo dba o swoje pochodzenie, kocha Japonię i wszystko z nią związane. Honorowy, subtelny, tajemniczy - Tylko jakby Pan zaczekał na mnie minutkę, góra dwie. - odejdzie na moment od muzyka, aby skierować się do chłopaka który nagrywał mini koncert gitarowy. Kilka słów, surowe spojrzenie i błysk kłów, a już po chwili miał udostępniony filmik na swoim telefonie. Niewielki telefon wylądował znowu w kieszeni kimona, a notebook'a trzymał w rękach. Dopiero teraz dołączył do wampira, czekającego nieopodal lokalu.
Palił.
A szkodliwy dym unosił się w stronę ciemnego nieba. Idealna pora aby zaprosić mężczyznę do siebie w celu zaprezentowania swojego talentu - Jest Pan gotowy? Zamówię dla Nas taksówkę. - jak tylko Lyuu potwierdził, zadzwonił po transport. Sui nie mówił za wiele, ino przyglądał się ukradkiem muzykowi.
Co on w sobie takiego ma, że zaprasza go do swojego domu? To wina urzekającej melodii? Głosu?
Wziął głęboki oddech, zerknąwszy w ciemne, bezchmurne niebo. I noc była duszna dla wampirów, zwłaszcza tych wyjątkowo zimnych.
Jak tylko taksówka podjechała, wsiedli i ruszyli poza miasto.

z/t Sui i Lyuu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Underground - japońska resturacja Empty Re: Underground - japońska resturacja

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach