Japońska knajpa

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Japońska knajpa Empty Japońska knajpa

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 12:49 pm

Jak sama nazwa wskazuje knajpa nie wyróżnia się zupełnie niczym. Jest niewielkiej wielkości, tradycyjnie urządzona (tak po japońsku). Są kanapy i stoliki, zwykłe krzesełka etc. No i sprzedawca! Który jest wampirem.
Otwierana zwykle wieczorem.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Marcus Namikaze Czw Cze 20, 2013 11:33 pm

Po skończeniu przekazywania informacji swojemu uczniowi jak i towarzyszy przybyłych z Włoch, Marcus pozostając samemu w gabinecie, przeglądał nadesłane mu raporty. Tym samym kontaktował się ze swoim zastępcą przekazując między sobą informacje o danej sytuacji. Chwilę później dostał niespodziewany telefon od wampira. Zdziwił się a zarazem zmarszczył brwi widząc na ekranie komórki imię "Isao". Mimo to odebrał połączenie i przeprowadził krótką z wampirem rozmowę. Z niej wynikło iż Takei chce się pilnie spotkać i porozmawiać. Sam jego ton głosu na to wskazywał. Jako że teraz miał chwilę czasu, umówili się w japońskiej knajpie od zaraz.
Namikaze zajechał na miejsce widocznie jako pierwszy. Samochód pozostawił na parkingu i wszedł do budynku knajpy. Zarezerwował najdalszy kącik w pomieszczeniu, przesłaniany wysokimi roślinami doniczkowymi. Zamówił sobie coś do picia i jedzenia. Trochę przekąsi, żeby nie było iż o siebie nie dba.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Isao Pią Cze 21, 2013 6:56 pm

Tak jest, Isao miał sprawę do Marcusa. Właściwie tylko on mógł mu w tym pomóc. Po tym wszystkim co się stało powoli wracał do siebie. Gdy z Banshee pokłócili się i rozstali (jak on to odebrał), najpierw lekko się załamał. Niestety, nie mógł zaniedbywać swoich obowiązków a więc chodził na próby (choć nieco rzadziej niż zwykle) a także pojechał na 4-tygodniową trasę po Japonii. W tym czasie przeżywał mały, wewnętrzny kryzys. Chodził więc przybity, nie odzywał się, nie chodził z chłopakami na popijawy, na scenie udawał tylko dawnego siebie, choć momentami kiepsko mu to wychodziło. Przed Kyubim jednak uparcie ukrywał wszelkie myśli, które mogłyby zdradzić co mu jest. Ale kolejne tygodnie pomogły mu dojść do siebie. Dostał kopa, który pomógł mu się podnieść. Właściwie to żal i rozpacz przerodziły się w wściekłość. Zrozumiał, że musi coś zrobić. Przez ten czas być może Sophie wezwała go, znów bawiąc się nim jak marionetką w swoich dłoniach. Isao szczerze jej nienawidził, zaczynał nienawidzić wszystkie wampiry krwi szlachetnej. Zaczynał rozumieć, że jego idee pozostawały tylko mrzonkami i siedząc na dupie nikomu nie pomaga, nie robi nic co mogłoby poprawić życie ludzi, oraz polepszyć koegzystencje wampirów. Wpadł na pewien plan, ale do tego potrzebny mu był Marcus... Ufał temu człowiekowi, miał tez nadzieję, że ten mu pomoże. Dlatego do niego zadzwonił i umówił się w tej niewielkiej, japońskiej knajpce.
Zajechał na miejsce samochodem niedługo po tym jak Marcus zajął miejsce w knajpie. Nigdy tu nie był, lecz wiedział, że dowódca wybrał miejsce, które pozwoli im spokojnie porozmawiać. Skinął głową właścicielowi (czy tam sprzedawcy) i udał się wgłąb pomieszczenia, po zapachu poznając gdzie Marcus jest. Usiadł naprzeciwko niego, odzywając się:
- Hej Marcus, wybacz, że Ci zabieram czas. Dzięki, że zgodziłeś się na spotkanie.
Zamówił sobie coś do jedzenia, decydując się na sushi. Uwielbiał Japonię, czuł się dumny z Japońskiej części swojego pochodzenia. Uwielbiał także sushi, choć jadał je dość rzadko. Zamówił także coś do picia, najprawdopodobniej jakąś ziołową herbatę i ostatecznie spojrzał na Marcusa poważnym wzrokiem. W jego oczach błyszczało coś... Coś jakby zawziętość, zdecydowanie. Coś się zmieniło.
- Szczerze mówiąc mam do Ciebie sprawę, ale zapewne się tego domyślasz. - zaczął, po czym popił łykiem herbaty. Zastanowił się jak to powiedzieć dalej. - Wiem, że dalej możesz mi nie ufać, ale powinieneś wiedzieć, a przynajmniej mam nadzieję, że wiesz i wierzysz w to, że nieco się różnię od innych wampirów. No ale przejdę do rzeczy. To jest coś, co możesz załatwić mi chyba tylko Ty. Potrzebuję broni antywampirzej. Najlepiej pistoletu z jakimś antywampirzym nabojem, najlepiej najmocniejszym jaki macie. Możesz mi coś takiego załatwić?
Mówiąc o tym, nieco przyciszył głos, aby przypadkiem nikt ich nie usłyszał. Patrzył też Marcusowi prosto w oczy. Nie wiedział jak zareaguje Marcus, jednak miał nadzieję, że się zgodzi. Jak bowiem mógł w ten sposób zagrozić ludziom? Nie mógł, no właśnie. Z tego co się orientował ta broń szkodziła tylko wampirom. Nie widział tego na własne oczy, ale słyszał, że przez ludzi te naboje po prostu przelatywały, nie czyniąc im żadnej krzywdy. Nie wiedział na ile jest to prawdą...
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Marcus Namikaze Sob Cze 22, 2013 5:36 pm

Skoro Isao nie wiedział, to raczej zapomniał jaki to ból oberwać od broni antywampirzej. Podobno w ataku na jeden sklep, którego był świadkiem, od łowcy dostał chyba jeden taki. Ewentualnie wampiry takie rzeczy szybko zapominają nie przejmując się różnego rodzaju dawką bólu.
Marcus skinął głową na powitanie Isao, przyglądając mu się jak to usiadł i coś zamawiał.
- Musisz mieć coś ważnego, skoro na to nalegałeś. - Dodał i tym razem słuchał Isao dalej, wcinając swoją porcję ryżu z warzywami. Słysząc jednak jego prośbę, odłożył widelec, westchnął i spojrzał mu w oczy.
- Kogo chcesz sprzątnąć? - Zapytał, by wiedzieć po co wampirowi owa broń. Przecież może również siebie nią zabić. Planował to? W oczach wampira tego nie wyczytał. Jego zdecydowanie i ta chęć zdobycia broni musi mieć z kimś powiązanie. Wiedział jakim krwiopijcą jest Isao, ale pewny nie był czy może mu jakąkolwiek łowiecką broń powierzyć. To nieco ryzykowna sprawa. Mimo to, czekał na odpowiedź.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Isao Sob Cze 22, 2013 7:19 pm

On bardzo dobrze pamiętał jak to jest dostać z broni antywampirzej. Pamiętał tamto wydarzenie bardzo dokładnie. Na długi czas wyryło mu się ono w pamięci. Wiele mu też uświadomiło. Zrozumiał jak jest bezsilny, jak niewiele może działając sam. Zawsze bowiem łudził się, że może uratować ludzi, doprowadzić do spokojnej koegzystencji ludzi z wampirami. Wtedy jednak dotarło do niego jak słaby jest i jaki głupi był myśląc, że może coś zdziałać, jednocześnie niewiele robiąc. Nigdy jednak na oczy nie widział jak ktoś strzelał z takiej broni do ludzi. I z tego co słyszał, naboje takie po prostu przelatywały przez nich nie czyniąc im żadnej krzywdy. O to mi właśnie chodziło.
Na potwierdzenie słów Marcusa, Isao jedynie skinął głową, siadając na swoim miejscu. Zamówił sobie porcję różnorakich sushi, do tego jakąś herbatkę ziołową przyrządzaną w tradycyjny, starojapoński sposób. Dopiero wtedy wyjaśnił łowcy dlaczego chciał się spotkać. Z poważną, zdecydowaną miną patrzył na niego. Nie uciekał wzrokiem, patrzył mu w oczy. Chciał aby Marcus dostrzegł, że jest zdecydowany i może mu ufać. Ale czy to drugie dało się wyczytać z jego oczu?
- Pewną wampirzycę krwi szlachetnej. - przyznał. Racja, mało był konkretny ale sam więcej nie wiedział. Wszak Sophie bardzo dokładnie usuwała z jego pamięci wszystko co mogło naprowadzić go na jakiś jej ślad, dzięki czemu Isao przy pomocy czyjejś (choćby i łowców) mógłby ją dorwać. Dobrze się zabezpieczała. - Być może, jeśli wyjdę z tego cało postaram się dorwać Testamenta. Słyszałem, że przejął szpital. Nie mogę na to pozwolić. Mi już po tym szpital może nie być potrzebny, ale jestem pewien, że ludzie którzy tam trafiają nie dostają odpowiedniej opieki medycznej.
Tak, rozważał możliwość swojej własnej śmierci. Nie zamierzał jednak popełnić samobójstwa. Nie był aż tak zdesperowany. Jednak nie bał się tego, że realizując swoje plany mógł zostać poważnie zraniony lub właśnie pozbawiony życia. Jakoś nie obchodziło go to. Nie miał już nic do stracenia.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Cze 23, 2013 7:38 pm

Najwyraźniej wychodziło na to, że Isao w coś się wpakował, albo owa wampirzyca zaczynała go denerwować i zamierzał ją usunąć. Mieszać się w jego sprawy prywatne nie zamierzał. Skoro ma porachunki z wampirami to juz jego sprawa. Sprawa z Testamentem także Marcusowi się nie podobała.
- Tak wiem. Zleciłem to zadanie drugiemu przełożonemu. Nie będzie źle, jeżeli Tobie szybko uda się dorwać Testamenta.
Na razie odpowiedział w sprawie tego szpitala. Im szybciej tę sprawę rozwiążą i wampira porządnie ukażą, będą mogli zająć się pozostałymi sprawami. Ciekaw był czy plan Frika jest nadal realizowany i go nie zawiedzie, w przeciwnym wypadku straci Marcus do niego zaufanie i będzie na własną rękę ścigał Samuru.
Podczas ich rozmowy dostał wiadomość SMS. Wyjmując telefon dorzucił dodał:
- Jeżeli sprawa jest bardzo poważna, spróbuję Ci coś znaleźć.  W razie czego zaopatrz się w dobre rękawice, najlepiej skórzane. Wiele takich broni bardzo jest dla Was szkodliwa.
Uprzedził go, bowiem w gołe ręce nie dotknie żadnej broni antywampirzej. Dlatego jakieś zabezpieczenie przed porażeniem się przyda młodemu wampirowi. Innym słowy, Marcus nie powiedział nie i jeżeli coś takiego znajdzie, się z nim skontaktuje.
Wiadomość jaką Marcus przeczytał, zamurowała go w miejscu i nie dowierzał tego co widzi w ekranie. Córka zniknęła, a syn jest w Japonii? Coś mu tutaj nie grało. Po jego wyrazie na twarzy można było dostrzec, że coś nie dzieje się dobrze.
- Cholera...- Podparł łokieć o stół a o dłoń głowę i zaczął odpisywać młodemu by wskazał mu swoje miejsce przebywania i ma tam na niego czekać.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Isao Nie Cze 23, 2013 8:21 pm

Owszem, wpakował się. Marcus powinien znać Isao na tyle, żeby wiedzieć, iż wampir ten na pewno nie usunąłby kogoś tylko dlatego, że ten zacząłby go denerwować. Musiał mieć ku temu poważny powód. Być może jednak dowódca dalej nie ufał temu blondynowi i sądził, że ten jedynie udaje takiego niewinnego, dobrego wampira. Cóż, Iskowi zrobiłoby się przykro, ale na swój sposób zrozumiałby to.
- Wiesz, ja mam o tyle przewagę, że jestem wampirem. Gdy przed Testamentem pojawi się łowca, od razu będzie wiedział, że coś jest nie tak. Z mojej strony mam tę chwilę zaskoczenia. - wyjaśnił.
On też chciał się pozbyć Testamenta. Szczerze nienawidził go, ten wampir był niebezpieczny. Jeszcze dobrze pamiętał jak skrzywdził Madeline i jak potem zaatakował jego. To była bestia, bezmyślna bestia według niego. Nie potrafił zaakceptować faktu jego istnienia. Nie znosił także Samuru i jego także chętnie by się pozbył, ale była to sprawa znacznie trudniejsza. Nie sądził aby mu się to udało. Nie w pojedynkę. Póki co jednak priorytetem była likwidacja dwóch osób: Testamenta i tej wampirzycy krwi szlachetnej, która zrobiła sobie z niego zabawkę.
Na słowa Marcusa skinął głową.
- W porządku, zaopatrzę się, dziękuję za wskazówkę. - uśmiechnął się do niego z wdzięcznością. - Powiedz mi tylko... Tą bronią nie mogę zrobić krzywdy żadnemu człowiekowi, prawda? Słyszałem, że naboje przelatują przez ludzi jak przez powietrze.
Spojrzał na niego ze zmartwieniem. Była to dla niego ważna kwestia, bowiem stać się mogło wszystko. Widząc jak Marcus odbiera smsa, jak krzywi się i odpisuje, domyślił się, że chyba ten musi się zbierać. Zjadł sushi, wypił herbatę i wstał.
- W razie czego masz mój numer. Przyznam się, że zależałoby mi na czasie. Ty zdaje się masz jakąś ważną sprawę, nie będę Ci więc zabierał więcej czasu. Dzięki Marcus, za wszystko.
Posłał mu ciepły uśmiech, zapłacił rachunek za ich oboje (wszak to on nalegał na spotkanie) i wyszedł, machając dowódcy z uśmiechem na twarzy. Opuścił lokal. Przyjdzie tu jeszcze. Za bardzo mu się tu podobało.

zt
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Cze 23, 2013 9:47 pm

Po tych słowach Marcus przyjrzawszy się Isao zastanawiał nad jednym. Czy on jest typem tych co potrafią walczyć? W czym chłopak ma przewagę nad bestią? Może posiada dość pożyteczniejsze moce powstrzymujące przeciwnika? Zastanawiające. Jednakże teraz nie było czasu tego rozważać. Udzielił zatem odpowiedzi na drugie pytanie, po przeczytaniu wiadomości od syna.
- Nie przelatują. Trafisz w człowieka to zranisz go tak samo jak ze zwykłej broni. Nic więcej mu nie będzie groziło jak tylko zrobienie dziury w ciele. Ból jest normalny w zależności od miejsca trafienia. Wy byście odczuwali go podwójnie, nawet potrójnie niż ludzie.
Wyjaśnił mu jak działają pociski antywampirze. Widocznie ktoś musiał mieć inny rodzaj broni albo wcisnął Isao jakiś kicz, bowiem nie ma pocisków przelatujących przez ciało ludzkie.
Na następne słowa skinął mu głową i wstał ze swojego miejsca odbierając kolejną wiadomość od Ekiguchiego. Skoro Isao zapłacił za wszystko, niech tak będzie. Wyszedł z lokalu trochę później i wsiadł do swojego samochodu. Po drodze skontaktował się z Ryoujim aby coś dla niego sprawdził i przygotował.


[z/t]
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Sro Lip 03, 2013 9:05 pm

Niesamowita sprawa! Gerard zabrał kanibala do wybranej knajpy. Oczywiście bestyjka skorzysta z takiej nagrody i grzecznie uda się za łowcą. Po drodze skonsumował batonika (nie w papierku), bo przecież taki smakołyk zmarnować się nie może. Oblizał ubrudzone czekoladą pazury, idąc dalej za mężczyzną. Jeśli o coś pytał, Stwór odpowie mu jak zwykle jednym zdaniem i niby zajmie się oglądaniem wystaw sklepowych, byleby dać mu spokój.
Gdzie dotarli? Do japońskiej knajpy! O tak, wampir uwielbia to miejsce. Zawsze dostaje gratisową miskę ramenu, bowiem to dzięki niemu ta knajpa wyszła z długów! Przecież wydawał tu mnóstwo pieniędzy! Jak tylko weszli do środka, właściciel sklepu skinął głową na przywitanie.
- To co zwykle. Mocno przyprawiony ramen.
Zawołał wesoło by za chwilę zerknąć nie pewnie na mężczyznę. A jak mu zabroni jeść ramen? Normalnie się zasmuci, w końcu on to tak lubi! Ach... Usiadł sobie na kanapie, następnie swoje wielkie łapy położył na blacie stolika. Nie patrzył si na łowcę... siedząc blisko okna, wampir wyglądał przez nie z wyraźnym zmęczeniem i znudzeniem. Zaś ziewnął oraz mlasnął jęzorem. Jak wróci pójdzie spać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 10:19 am

To była niesamowita sprawa. Wystarczyło nakarmić go batonikiem i jak dziecko powędrował za łowcą, ufając mu całkowicie.A przecież był łowcą, w każdej chwili mógłby go zdradzić i wezwać swoich kolegów po fachu. Czy Testament zdawał sobie sprawę z tego, że dowódca kazał złapać każdego członka jego rodu? Gerard zapewne zaraz go o tym uświadomi i zapewne wampir poczuje się jak w potrzasku. Ciekawe czy taka informacja byłaby w stanie go do czegoś zmotywować. Czy też był na tyle leniwy, żeby olać "swoich" i po prostu zająć się swoimi sprawami.
W połowie drogi łowca wreszcie postanowił się odezwać. Przystanął i spojrzał na wampira. Żaden uśmiech nie rozjaśnił jego twarzy, był całkowicie poważny.
- Zdajesz sobie sprawę, że za Twoim rodem gonią łowcy? Każdy członek rodu ma być schwytany.
Ot i ruszył dalej w stronę knajpy japońskiej, w której mieli razem zjeść obiad. Nie marudził, kiedy wampir zamówił sobie ramen. Sam zresztą zamówił to samo.
- Nie mogę Cię wypuścić. Będziemy dalej nad Tobą pracować, a tym samym możesz być pewny, że nie wydam Cię Marcusowi. Chyba, że siądziesz na laurach, olewając moją pomoc.
Przyjął ze skinięciem głowy swoje zamówienie i pałeczkami zaczął wciągać kluchy. Robił to powoli, jakby od niechcenia. Cóż, wampir nie będzie mógł ostrzec swojej rodziny, przykre, prawda? Jego jedynym towarzyszem w tej chwili był Gerard.
- Kiedy już zjemy poćwiczymy Twoją samokontrolę. Będę Cię szczuł krwią. Skarcę Cię za każdym razem, gdy dotkniesz krwi albo zezłości się. Tak z góry uprzedzam.
Wolał uprzedzić wielkoluda. Oczywiście nie będzie go napierdalał czy torturował, tylko po prostu go skarci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 11:44 am

Bo Kanibal jest dziecinny! Jest tak piekielnie naiwny, zwłaszcza gdy chodzi o jedzenie. W końcu najważniejsze dla niego jest przetrwanie! Takie o to zwierzę...
Nie miał pojęcia, że łowcy mają za zadanie ścigać jego rodzinę, choć w sumie jaka to nowość. Kuroiaishita od początków istnienia łowców był ścigany i przeganiany, zatem nic strasznego. Na pewno sobie poradzą, wszak całym rodem steruje Samuru. A tatuś układa w nim największe nadzieje na dobre życie!
- Samuru nie pozwoli na naszą krzywdę.
Stwierdził spokojnie, idąc sobie do knajpy. Na miejscu zamówił sobie jedzenie, które po chwili dostał. Z uśmiechem rozpoczął konsumować ramen, nawet nie przejmując się, że jest gorące. Parzy w mordę, co poradzić.
Nie może go wypuścić? Wampir spojrzał na niego krzywo, nie będąc z tego faktu zadowolony. Chciał iść do siebie, do zamku! Gdzie on będzie spać? W ogrodzie Gerarda? Ma robić za psa i siedzieć przy budzie?
- Ale ja muszę wrócić do domu, tam mam wszystko co mo potrzebne. I w ogóle gdzie miałbyś mnie trzymać?
Już robił problemy, choć w tym wypadku było to normalne. Gerard na miejscu wampira mógłby zachować się nawet podobnie. Ach i tak się zdenerwował, że aż zjadł swoją porcję ramenu! Nie miał pojęcia kiedy to się stało. Zerknął na pustką miskę i po prostu zaczął ją wylizywać do czysta. Z nerwami odsunął na bok naczynie.
Nie no, rozzłościł się jeszcze bardziej, słysząc jakie ma plany łowca. Bestia aż obnażyła zębiska. Wcale mu się to nie podobało, a głównie iż nie miał już ramenu.
- Czemu chcesz mi pomagać, łowco?!
Warknął nerwowo, marszcząc brwi. Serio, co knuł facet na serio, ciężko odgadnąć.
- Chcę jeszcze.
Dodał już nieco ciszej, kładąc się rękoma na blacie stolika. Oczy same mu sie zamknęły i wpadł w drzemkę. Co poradzić, to już było silniejsze od niego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 4:21 pm

Już wszyscy zdążyli się przekonać o lenistwie wampira. Na dobrą sprawę każdy poniekąd był leniwy, więc nie oczekujmy cudów ze strony Testamenta, acz naprawdę czasami mógłby się polepszyć. Takie przynajmniej zdanie wyhodował sobie już Gerard. Wiedział, że będzie ciężko, ale że aż tak? Gdyby ten został zmuszony do zrobienia chociaż jednej pompki, padłby z wyczerpania na samą myśl, więc nie było żadnej mowy o jakichkolwiek ćwiczeniach.
- Więc sam nic nie będziesz robił, a całą odpowiedzialność zwalisz na kogoś innego? To się nazywa odwaga. Pogratulować.
Został całkowicie zaskoczony taką odpowiedzialnością. Widać nie miał żadnych więzi z rodziną, skoro od niechcenia pozostawiał wszystko w rękach innych, a sam zaś w najlepsze będzie się dalej lenił. Nie tego spodziewał się po wampirze, o którym słyszał tak wiele i makabrycznych rzeczy. A w obecnej chwili... to nawet w ułamku nie przypominał tego gościa.
- Czyli co? Telewizor i kanapa? Zapomnij. Spodziewałem się po Tobie czegoś lepszego.
Skarcił go łowca, wyraźniej marszcząc brwi z niezadowolenia? Czyżby tracił cierpliwość? Nie, po prostu zdenerwował się na niego i tyle. Na początku mu powiedział, że nigdzie go nie wypuści, prawda? Ale Gerard nie był na miejscu wampira, bo umiał zachowywać się tak, by chociaż obronić własną rodzinę.
Czemu? Ha! To było dobre pytanie. Gerard odsunął od siebie pustą już miseczkę po ramenie i wrzucił do niej pałeczki. Kij, że w Japonii uznawane to było za nie takt, nie był Japończykiem, miał prawo do błędów, które popełniał świadomie.
- Kiedy tutaj przyjechałem naprawdę miałem nadzieje, na ujrzenie tego wielkiego, niebezpiecznego wampira, o którym tyle się naczytałem w raportach Marcusa. A w tej chwili, patrząc na Ciebie, nie jesteś nawet cieniem własnej legendy. Żal mi Ciebie i z mej dobroci serca, postanowiłem Ci pomóc. Zajebiście, nie?
Ostatnie zdanie wypowiedział takim tonem, jakby był już znudzony cała tą szkopką. Naprawdę chciał ujrzeć tego potwora!
- Jasne. Na porę kolacji. Na razie wystarczy.
Teraz trzeba znów poćwiczyć, a nie się obżerać. Dostał już obiad, niech czeka teraz do swojej kolacji. Wstał od stołu, zapłacił za ich rachunek i poczekał aż wampir do niego dołączy, by opuścić lokal. Udał się w ciemną alejkę, gdzie zamierzał poćwiczyć z wampirem samokontrolę. Wyjął woreczek z krwią, ze swojego bistego plecaka z ekwipunkiem dla łowcy i pomachał nim przed nosem wampira.
- Zapewne jej chcesz. Wyobraź sobie, że nie masz na nią ochoty albo że jest zakażona.
Łowca sobie usiadł i zrobił w foli małą dziurkę. Wampir na pewno zaraz poczuje zapach krwi...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 10:23 am

Dokładnie tak! Kanibal nawet palcem nie kiwnie aby zaatakować jakiegoś łowcę w obronie rodziny zamkowej... Phew, kłamstwo. Jak przyjdzie co do czego, Stwór stanie w obronie bliskich i wszystko zrobi co w jego mocy, aby nie stała się im krzywdza. W końcu krew Kuroiaishita! Oni dbają zwykle o swoich... Dlatego na słowa Gerarda roześmiał się leniwie, nie komentując. Machnął tylko swoją wielką łapą. Naprawdę, chyba zacznie żądać nagród za każde głupie zachowanie.
No niestety, ten Groźny Kanibal przychodził bardzo rzadko, ostatni raz można było go spotkać w szpitalu jak zabił ordynatora i przejął szpital. A później? Zaś złapał go ogromny leń. Co poradzić, tak się już "postarzał" olbrzym i woli poleniuchować na kanapie przed telewizorem... Choć z drugiej strony nieco dotknęły wampira słowa łowcy. Prychnął jedynie, marszcząc brwi. On naprawdę chciał zobaczyć tego złego potwora? Spoko, niech prowokuje go bardziej.
- Moje imię i tak już mocno zostało wykryte w umysłach ludzi, więc na samo jego brzmienie, uciekają. Nie muszę robić nic.
Odburczał wyraźnie zirytowany, odwracając wzork od człowieka. Jak on mógł tak mówić, nie znając nawet wampira? Spędził z nim zaledwie kilka chwil i już robi z niego ofiarę? Takie gadanie na pewno mu nie pomoże. Nie ma co dalej ciągnąć tego tematu.
Taaa, już nic nie dostanie. Nie no... Chyba zmówił się z Hachiko! Zakaz jedzenia, zakaz spania i zakaz wszystkiego. Kanibal już jako ten kłębek nerwów reagował i niechętnie wstał od stołu, kiedy tak stało mu się spać. Ze spuszczoną głową opuścił knajpę, idąc za Gerardem. W ogóle czemu miał słuchać tego co on mówi? Zmarszczył brwi, widząc co takiego ma zamiar zrobić. Wyciągnął worek z krwią i co? Że ma niby wyobrazić sobie, że ta krew jest zatruta? Dobre sobie.
- Ale ta krew nie jest zatruta, a na picie zawsze mam ochotę. Pragnienia męczy bez przerwy.
Już obalił pomysł łowcy, a na dodatek uśmiechnął się głupkowato. No ale wszystko się zmieniło, jak poczuł krew... Gadzie źrenice zwęziły się do niewielkich szparek. Wargi odsłoniły arsenał zębisk... I w mgnieniu oka zaatakował łowcę, kierując się szczękami na jego rękę, jeśli szybko jej nie cofnie, chwyci jego dłoni w swoją paszczę i zapewne boleśnie ugryzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 11:22 am

Łowca już zwątpił to, żeby wampir pokonał swojego lenia i pomógł stoczyć bój z łowcami. Przecież zwalił już całą odpowiedzialność na Samuru, więc w czym rzecz? Uważał zapewne, że szlachetny sobie poradzi z każdym brzemieniem. A co jeśli biedaczek się przepracuje i nie będzie miał już sił, aby jeszcze wspierać i bronić ród? A Testament leniem i obibokiem takim, że nawet paluchem nie kiwnie! Tak, właśnie w to zaczął teraz łowca wierzyć. I tak szybko zdania nie zmieni, chyba że wampir w jakiś sposób mu udowodni, że jest inaczej. Aż niesamowite, że te wampiry wychodziły z założenia, że rodzina najważniejsza!
Łowca nic sobie nie zrobił z tego gniewnego prychnięcia. Olał je, zbył. Nie takich wampirów się obawiał. Był wręcz spokojny, bo przecież Testament jest tak leniwy, że nawet nie zaatakuje łowcy.
– Do czasu. Powoli schodzisz ze swojego piedestału, ludzie przestali się Ciebie bać, bo jesteś zbyt leniwy. Nawet nie dajesz rady ich dogonić, jak uciekają, co?
Kolejna zgryźliwość? A gdzieżby tam! Podkreślał jedynie fakty, z których wampir na pewno nie zdawał sobie sprawy. Taki to pech, naprawdę. Już zdążył poznać wampira. Był leniem, leniem, leniem i może jeszcze leniem. Cały jego życiorys był wypełniony słowem „leń”. Wielkimi, wytłuszczonymi i drukowanymi literami. Naprawdę, powinien wreszcie się ogarnąć, nim całkowicie się w sobie zapadnie.
Gerard nie znał jego żony, choć czytał i o niej raporty. Dość ciekawa wampirzyca, może powinien skupić się na niej? Może nie jest tak leniwa jak jej zacny mąż, aż kto ich tam wie. Cały ród jest popierdolony.
Trafili zatem na tyły knajpy. Czyżby wampir nie ufał łowcy? Cóż… to już była jego sprawa, najwyżej się zatruje, ale będzie miał nauczkę, prawda? Krew była naprawdę zatruta. Miała śladowe ilości arsenu. Paskudna sprawa, nie? Kiedy wampir rzucił się w stronę łowcy, ten zgrabnie uniknął ciosu, a wampir mógł zdobyć krew, o którą tak zawarcie walczył.
– Ostrzegałem. Jest zatruta.
Tak się składało, że Garard nie należał do kłamliwych istot. Nawet jeśli wampiry to jego wrogowie, gra w otwarte karty. Zabawa jest wówczas o wiele lepsza!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 12:41 pm

Dupa, nie zna Kanibala i chusteczka. I na pewno nie zechce poznać, przecież już z góry skreślono wampira i pomiatano nim na lewo i prawo.... Oczywiście nie przez samo lenistwo, ale i właśnie bycie potworem! Przykre, że w ogóle tak powiedział, temu też pozostawimy tą sprawę w tym właśnie momencie. Jedynie co mogę dodać, to że brzydko spojrzał na łowcę. Powaga, nie musiał się bać. W końcu to łowca, polują i zwykle swoich wrogów bać się nie mogą. A jeśli wytknie mu kiedykolwiek, że przegrywa z łowcami, to bestyjka się odgryzie, ba, nawet wytłumaczy - łowcy znaleźli na niego sposób, mianowicie usypiają. I jak walczyć? Bo właściwie żaden z nich nie startował z wampirem tak oko w oko. Awrrr...
Zaatakował Gerarda. Kanibal dostaje świra jak tylko wyczuje krew, no i dodatkowo jest bardzo głodny. Bez namysłu odebrał mu worek, niezwracając nawet uwagi iż była zatruta. Osuszuł wzorek co do kropli, a pustą folie wyrzucił. Co jak co, jak jest wściekły, ciężko się kontrolować.
Warknął na łowcę, mrużąc gadzie ślepiska. Nadal miał chęć na krew, a ten typek wygląda naprawdę smakowicie. Serio, aż mógł dostrzec jak bestia uśmiecha się diabolicznie. Lecz ten stan podniecenia nie trwał długo. Trucizna zawarta we krwi została już wprowadzona do krwiobiegu... Stwór poczuł się nagle źle i musiał wrzucić na luz. Ale jak? Głód rozrywa, trucizna działa. Skulił się w sobie i siadł cichutko pod ścianą. Nie dość, że i tak już ma pecha w życiu, to jeszcze zatrucie. Splunął sporą dawką krwi... wszak zaczynał ją zwracać. Morderczo, a zarazem z wyrzutem spojrzał na łowcę. Po cholere bierze go pod skrzydła! Kanibalowi wcale się to nie podobało. On chciał iść do domu!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 1:09 pm

Łowca nie wnikał, jaki był wampir. Zamierzał popracować nad tymi wadami. Nie zarzucał mu przegranych walk z łowcami. Ci młodzi byli porywczy i tchórzliwi, korzystali z nieczystych zagrań. Starsi natomiast posiadali o wiele więcej samodyscypliny i nie uciekali się do niecnych sztuczek. Choć i tutaj bywało różnie. Sam Gerard jednak nie znosił żadnych gierek i wykorzystywanie słabości w charakterze. Temu chciał odbudować wmapira, by móc stanąć oko w oko z prawdziwym, legendarnym potworem. Może i podchodził to pod masochizm. Jeśli uda mu się go przywrócić do dawnej formy, spuści wielkiego i groźnego potwora prosto na serca miasta, gdzie ten rozpocznie swoją krwawą rzeź na ludziach. Wolałby go już posłać w stronę leżysk wampirów. Niech nimi się zajmie i spija ich krew. W końcu nie na darmo nazwany został "kanibalem".
Łowca dostrzegł, że wampir stracił nad sobą całkowitą kontrolę, gdy tylko wyczuł krew. Nie myślał, atakował, kierując się swoim zwierzęcym instynktem, by zaspokoić głód. A więc tutaj leżał pies pogrzebany! Trzeba nauczyć go zamykać owy instynkt w klatce, cały czas będzie miał go pod kontrolą.
Trucizna niedługo powinna zacząć działaś, jednak była to taka ilość, że nie zaszkodzi, nie uszkodzi i nie zabije wampira. Jedynie osłabi i da mu nauczkę, żeby panować nad swoim gniewem. Wampir obnażył niebezpiecznie zęby, a łowca jedynie wykonał kilka kroków w tył, trzymając w razie zagrożenia, dłoń na broni. Wampir wreszcie się zatoczył i poczuł działanie trucizny. Człowiek pewnie już by padł. Gerard podszedł do niego i kucnął naprzeciwko niego.
- Zapamiętaj sobie tę lekcje. Skup się teraz na swoim gniewie. Na głodzie, jaki szarpie Twoje ciało. Spróbuj to zlokalizować je w jednym miejscu i zamknąć. Spróbuj nad tym zawładnąć. Nie pozwól, aby to Cię ograniczało.
To tak, jakby się poniekąd ćwiczyło nad okiełznaniem magii.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 9:12 pm

Bardziej wolał wampirze mięso niż ludzkie. Dlatego bez skrupułów mógłby zapolować sobie na gniazdka wampirów i pożerać je jedno po drugim, wszak potężnego apetytu nigdy się nie pozbędzie. Choć nie wiadomo, jakby tego chciał. Żarłoczny stwor i tyle. A co do walk, owszem, jak wróci do swojej pewności siebie, z dziką przyjemnością zawalczy z łowcą.
O tak. Kanibal nie potrafił zapanować nad żądzami. Kierowały nim, instynkt brał w górę, odrzucając na bok normalne myślenie. No ale co poradzić, nie umiał dawać sobie z tym rady. Nawet jako dziecko, często wpadał w szał i cierpiał okrutnie, bo nie raz Gabriela zamykała go w jego pokoju, nie dając dostępu do krwi. Możliwe, że właśnie przez to instynkty wampirze nie są do opanowania. Przykra sprawa.
Taaa, na szczęście nic mu nie bedzie. Ale osłabienie się pojawiło. Siedział tak pod ścianą, mając lekko zgarbioną postawę. Ktoś kto by przeszedł obok, stwierdziłby że wampir jest pijany albo naćpany. Jedynie Gerard znał prawdę.
No i masz, kolejna lekcja. Wampir uniósł łeb patrząc na jego oblicze. Jak niby ma opanować gniew? Przeszedł mu już, teraz był zmęczony.
- Chcę już wracać.
Odezwał się szybko i oczywiście, wziął do siebie słowa łowcy. Jeszcze nie raz poćwiczą jego nerwy, teraz naprawdę musi odsapnąć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 11:34 am

Testament byłby świetnym psem gończym i łowcą na wampiry! Oświata powinna go zatrudnić, a ten by ich eliminował, wpychając sobie do ryja, by zmiażdżyć kości i powoli wciągać wnętrzności jak sos spaghetti. Mógłby nawet dostać wypłatę za coś takiego. Taka pierwsza robota w leniwym życiu wampira. Mógłby kupić za to więcej batoników, którymi mogły się opychać do woli.
Zatem będą musieli powoli, małymi kroczkami opanować jego pragnienie i szał. Gerard wątpił, aby wampir opanował to do perfekcji, było już za późno. Po prostu jego organizm zdążył się przyzwyczaić i zapewne funkcjonowałby prawidłowo, gdyby zmuszać wampira do takich rzeczy. Oczywiście nie będzie się go zamykać w pokoju. To nie miało największego sensu, a jedynie spowoduje, że wampir będzie miał jeszcze gorsze napady.
Gerard obserwował już w milczeniu wielkoluda, który wyraźnie osłabł. Nic dziwnego, nawet dla tak potężnie zbudowanego taka dawka trucizny była sporym wyzwaniem.
- A zatem wracamy. Odpoczniesz i wrócimy do nauki samokontroli.
Zgodził się łowca i wyciągnął w stronę wampira dłoń, by pomóc mu wstać. Oczywiście wrócili na piechotę, spacerem. Wampir musiał się ruszać, więc taksówki czy autobusy odpadały.


[zt x2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Sob Wrz 16, 2017 9:24 am

Patrzcie jaka kulturwa! Lars zaprosił Ely do knajpy! Nie wpadłby na to, gdyby nie zadzwonił wcześniej do Elliot'a. No bo biały nie wie jak dobrze obsłużyć się laską i jak jej zrobić dobrze poza łóżkiem. I gdyby nie poprosiłby swojego kuzyna o pomoc, to zatargałby czerwoną do jakiejś totalnej meliny. Lars nie jest bystry, nie wie co lubią dziewczyny i poza czubkiem własnego nosa nie obchodzi go za wiele, a już napewno nie to czy 'kobiecie' podoba sie jego lokal i towarzystwo.
- Patrz jaki Cię zaszczyt pierdolnął. - rzucił, otwierając wampirzycy drzwi samochodu od strony pasażera. Tak, przyjechał po nią! Wszystko, co powiedział mu Ell zanotował na kartce i skrupulatnie wykreślał, kiedy wykonał jakąś pozycję. I nie będzie nic dziwnego w tym, że młoda uzna go za jakiegoś debila. Nikt teraz nie chodzi przecież na spotkania z karteczką od kumpla! Ale to nieważne, przynajmniej obecnie, bo Wisienka powinna napawać się widokiem jego pięknego Camaro ss z 69 roku, które kupiła mu mamusia parę lat temu.
- Mała nie wiem czy lubisz skośne żarcie. - rzucił luźno, szybko wpadając do auta. Uruchomił silnik i pośpiesznie ruszył w stronę centrum.
- ALE JA LUBIE, TO ZJEMY, NIE ? - zabłysną jak zawsze. Nie ma sobie równych. Nie wiem jakim cudem Ely zgodziła się na spotkanie z kimś taki jak on. Ale skoro już przystała na jego propozycję, to teraz nie ma wyjścia i musi spędzić z nim najbliższe parę godzin. Ciekawe, co na to wszystko jej chłopak? Z pewnością się ucieszy, kiedy dowie się z kim szlaja się jego 'grzeczna' dziewczyna. Ciekawe czy słodka Elysa przyzna się do ich 'małego' wypadu.
- Dobra wysiadaj. Szybko, szybko - Kamcia nie lubi, kiedy obce dziewczyny siedzą w niej zbyt długo. - burknął, gestem ręki wyganiając swoją towarzyszkę. Tak, to jego małe spierdolenie na punkcie auta. Kocha je nad życie, jest jego świętością ma nawet imię i Ely nie powinna tego lekceważyć. Nie żeby był jakoś kurewsko bezczelny, bo wyrzucił laskę centralnie pod wejściem do knajpy. Sam szybko zaparkował i w paru krokach dołączył do wampirzycy. Objął ją ręką w talii i weszli do środka. Lars już wcześniej wybrał stolik. Skitrany gdzieś w rogu sali, przy dużych oknach z widokiem na miasto.
Nie odsunął krzesła szlachetnej żeby mogła usiąść. Nie miał pojęcia, że tak się robi, więc sam usadowił swoje dupsko na swoim miejscu i porwał kartę do ręki.
- Na co masz ochotę? - podryw pierwsza klasa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Elyse Sob Wrz 16, 2017 10:31 pm

Wtf? Czemu ona w ogóle zgodziła się z nim na wyjście? Oto jest pytanie! Może z czystej sympatii? Nie trzeba zaraz traktować wyjścia, jako randki! I wcale nie chodzi tu o Gabriela. Gościu to jedna wielka zagadka dla Elyse. Nie będzie mu się z niczego tłumaczyć! Bo i po co? Miała się spotkać z Kurosem, aby obgadać kim teraz właściwie dla siebie będą, ale jak widać nie doszło do rozmowy. Ba, nie doszło nawet do spojrzenia sobie w cztery oczy. Czystokrwisty jak nic będzie obwiniał o to Ely. Ale to nie jej wina, że się spóźniła głupie piętnaście minut! A jeszcze mu mówiła, że będzie miała sesję i sam powiedział, że poczeka. Nie poczekał - nie zadzwonił - nie zostawił do siebie numeru. Jebać go! Jak zwykle poczuła się oszukana przez niego. Chyba taki ich los, że choćby chcieli to nie mogą się dotrzeć. Więc póki co czerwona nie uważała go za swojego faceta. Musiała najpierw całkowicie mu zaufać. A na to się póki co nie zanosiło...
Także nie chcąc siedzieć cały dzień w hotelu pozwoliła dawnemu koledze zabrać się na miasto. Poznali się lata temu, kiedy jeszcze za dzieciaka dorabiali w klinice weterynaryjnej. Co prawda Lars jest sporo starszy i tylko wygląda tak niepozornie (i tak się zachowuje), ale Moreau polubiła go na swój sposób. Więc wyobraźcie sobie jej zdziwienie, jak zaproponował że po nią przyjedzie! No tego się po tym obiboku nie spodziewała. Może jednak nie zabierze jej do jakiś slumsów na walki uliczne psów, albo na pobujanie się do hip-hopu i pogaduchy z Sebkami?
Kto wie. Laska zaryzykowała i ubrała się w elegancką granatową kieckę do kolan i zeszła z wynajętego apartamentu na ulicę, gdzie stał już Lars ze swoją ulubioną furą. Nie wiedziała, że gustował w klasykach!
- Piękny samochód - mruknęła w tym samym momencie, co ten walnął swój tekst na powitanie. Zaśmiała się tylko kręcąc głową. Nic, a nic się nie zmienił! Zadufany w sobie facet. Tak samo jak Gabriel i cała reszta. Ale przynajmniej był szczery.
- Doprawdy? Dziękuję - wywróciła oczami, gdy jej pośladki zatopiły się w skórzanym obiciu fotela, a kiecka podjechała tak wysoko, że prawie całe nogi było widać. Widziała go z ołówkiem oraz wygniecioną karteczką, na której coś kreślił ale grzecznie tego nie komentowała. Może to lista lasek, które musi wyrwać w tę noc? Po Larsie można się wszystkiego spodziewać. Ale szczerze mówiąc... nigdy go z żadną laską nie widziała. A może jest gejem?! I tak tylko ją zaprosił, aby rodzina się nie martwiła o zdrowie psychiczne? Wszakże mógł odziedziczyć po Ag jakieś skrzywienie.
- Może być - ostatnio chińszczyznę jadła, gdy miała siedem lat i zabrał ją do restauracji Ethan. To było, gdy dopiero się przeprowadzili do Yokahomy. Nie wspomina tego dobrze. Ale nie będziemy wybrzydzać! Doceniamy starania Larsa, tak. Jeszcze by się obraził i wypierdzielił ją zza zakrętem. A tego nie chcemy!
Zamyśliła się na moment, więc gdy kazał jej nagle wyskakiwać z tego auta zastanowiła się czy czegoś głupiego nie powiedziała na głos. Spojrzała na niego z niedowierzaniem i posłusznie wstała ledwo wysiadając z auta, nim ten odjechał zaparkować. Ludzie na ulicy spojrzeli na nią rozbawieni. Już myśleli, że jakaś tępa lala została wystawiona przez jakiegoś Sebixa. No pięknie.
Spojrzała na zegarek, ale w końcu się zjawił. Jednak randka spotkanie dalej aktualne. Dała się objąć i weszli do środka. Wyglądało całkiem przytulnie!
Złapała do rąk menu i prawdę mówiąc nie wiedziała, co może zamówić. Totalnie nie wie co jest dobre, co nie. Jednak widok ośmiornicy nie wyglądał apetycznie. Odłożyła książkę na bok i wzruszyła ramionami.
- Zdam się na Ciebie. Co polecasz? Może na początek jakieś wino? - jak jedną lampkę wypije to raczej będzie mógł znów prowadzić samochód. A przyda się to na odstresowanie wywołane pracą i życiowymi porażkami.
- Gdzie teraz pracujesz? - zarzuciła nogę na nogą i oparła się wygodnie, bacznie obserwując białowłosego. Wyglądał groźnie i seksownie. Wszystkie kobiety w pomieszczeniu zerkały na niego. Gdyby wiedziały jaką ciapcią potrafi być! Na samo wspomnienie jego latania z mopem parsknęła śmiechem - Dalej w usługach?
Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Czw Wrz 21, 2017 10:34 am

Ona nie musi tego traktować jako randki, ważne że Lars myśli, że tak jest. Jej zdanie się tutaj nie liczy. On ją zabrał na randewu i jest w chuj dumny z siebie. Nigdy nie szarpnął się na takie wyjście, więc liczy na jakiś miły finał. Bo przecież tak się postarał. Nawet po nią przyjechał, a on przecież nie jeździ po nikogo, chyba że sam po siebie. Albo po mamę ofc, bo z niego to totalny przydupas Agnes.
Poza tym czekał na nią dzielnie, wkurwiając ludzi pod hotelem. Wiecie, a to jarał fajka za fajkiem, a to zerkał ciągle na zegarek i psioczył pod nosem. Nie omieszkał też zaczepić kilku młodych dziewcząt, ale kiedy tylko zjawiła się Elyse w swojej krótkiej sukience i wysokich obcasach, to zamilkł. Nie powiem, gdyby nie lata praktyk, to by mu bezceremonialnie stanął.  
- Spóźniłaś się kurwa pięć sekund. - burknął, podstawiając jej pod nos zegarek. Taki z niego gbur! Jak on się spóźnia, to wszystko jest spoko, a jak już ktoś inny? DRAMAT. Dostaje wtedy białej gorączki i nie wie, co ma ze sobą zrobić, bo ma wrażenie, że ludzie na niego patrzą jak na debila dwa razy bardziej niż zwykle. A on przecież nie jest debilem, tylko jest nieco spierdolony społecznie, o! A teraz uwaga, mistrz komplementów i podrywu wkracza do akcji.
- Masz ładną sukienkę Ely, chętnie bym ją z Ciebie zdjął. - to miał być taki turbo miły tekścik. Żeby wiedziała, że jest seksowna. No, a przynajmniej dla niego jest i totalnie nie kumam czemu ten Gabriel, to jej jeszcze nie puknął. I gdyby nie siedzieli teraz w samochodzie, to do kompletu skomentowałby jeszcze jej opiętą materiałem pupę. Ale musiał sobie odpuścić, więc przez pół drogi zerkał jedynie na jej zgrabne nóżki i dekolt. Pewnie nieco się przy tym śliniąc. Nie to, że chciał być nachalny i wystraszyć czerwoną. Ale on już taki po prostu jest. Bezpośredni, totalnie nie ogarnięty w byciu miłym i trochę durny.
Może być? Czyli jej się nie podoba? Trudno, przecież nie dogodzi się wszystkim. Poza tym Lars jest zdania, że z nim ona polubi wszystko. Nawet chińszczyznę. On się już o to postara jak nikt inny. ON W OGÓLE SIĘ TAK STARA ZABŁYSNĄĆ PRZY ELY, ŻE SZOK.
Ludzie zerkali na nią rozbawieni, kiedy wyrzucił ją z samochodu? Lars warknął pod nosem, kiedy dopadł już do swojej towarzyszki i objął ją w talii. Zerknął zwycięsko przez ramię, gromiąc wzrokiem tych, którzy chodź trochę byli rozbawieni sytuacją. Oni tutaj cisną bekę, a on sie stara zrobić sobie dobry grunt pod sami wiecie co ~ Nie da zepsuć sobie okazji! Poza tym całkiem lubi Elyse, więc też nie da się z niej nabijać obcym. Tylko on może, badum tass.
- Czy Ty w ogóle pijesz coś innego niż wino? - rzucił, zerkając na Ely znad menu. Co prawda Lars zawdzięcza 'winiaczowi' pierwszą rozmowę z wampirzycą, ale serio? Przecież on nie może latać w takich leciutkich procentach tylko dlatego, że wiśnia nie pija nic innego.
- Napijemy sie sake, o! Zadzwonię po Uber'a najwyżej albo po kogoś ze służby. - bo takowa napewno była w zamczysku jego mamuśki.
Wampir pośpiesznie zawołał kelnerkę. Zamówił u niej wyżej wspomniany napój, ramen dla niego i dla swojej towarzyszki. Z czego jeden był na ostro, specjalnie dla białasa. Nie szarpnął się jeszcze na drugie danie. Wywar, który zaproponował Ely jest dość zapychający i możliwe, że dziewczyna nie będzie miała siły na zjedzenie czegoś więcej, poza Larsem ofc!
- Jestem modelem. - palną bez chwili namysłu. Nie była to wymagająca praca. Przynajmniej dla niego. Ot, wpadał na plan od czasu do czasu, pstryknął parę zdjęć i wracał do domu. Nie szarpał się na wybiegi, bo mu się po prostu nie chce, chociaż niejedna agencja czy też dom mody o to zabiegał.
- A poza tym jeżdzę na desce w team'ie vansa. - to lubił zdecydowanie bardziej!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Elyse Pon Wrz 25, 2017 8:26 pm

To urocze, że Lars jest przydupasem mamusi! Ely też uwielbiała swoją matkę i zrobiłaby dla niej wszystko. Kontakty z rodziną są dla niej ważne, więc jakby usłyszała że chłopak jest blisko ze swoją rodzicielką, jak nic dostałby kolejne tysiąc lajków do statusu na fejsie! Gabriel nigdy nie rozwodził się na temat swojej rodziny, więc ruda uważała że nie jest z nimi blisko. Także tego... dodając fakt, że Lars z ojcem też nie utrzymuje kontaktów, może dać mu kolejne profity. No bo to kolejna wspólna cecha między ich dwójką!
Rozszerzyła oczy, gdy ją zbeształ. Serio? Będzie się czepiał o głupie sekundy?!
- Żartujesz, prawda? - mimo, że facet był wybuchowy nie sądziła, że będzie jej wytykał taką pierdołę. Skąd miała wiedzieć, że ten wieczny leń się nie spóźni? Do pracy notorycznie się spóźniał, bo wolał dłużej pospać albo podrapać się po dupie!
Zarumieniła się na jego dziwny komplement. Nie wiedziała co odpowiedzieć, bo kompletnie nie przypuszczała że ich spotkanie potoczy się w tym kierunku. I TO NA SAMYM KUŹWA POCZĄTKU! Na prawdę chciała gdzieś wyskoczyć, rozerwać się. Wiedziała, że z tym żyjącym z dnia na dzień facetem jej się uda. Ale jak mu teraz powie, że nie jest zainteresowana dzikim seksem w toi toi to może ją wyrzucić za drzwi jeszcze w trakcie drogi, kaszl.
- Ty też dobrze wyglądasz - dźgnęła go łokciem w żebra i uśmiechnęła się delikatnie. Niech no też zostanie doceniony. Zbreźne teksty na podryw nie leżą w naturze czerwonej, ale musiała przyznać że ubierać to on się umiał. Że jeździ dobrymi samochodami i chodzi do restauracji to już wiemy! Czy Gab kiedykolwiek ją gdzieś zabrał? Pomyślmy... nie?
Oj Ely, czemu ciągle o nim myślisz?
Ludzie słysząc syk ze strony obcego faceta cofnęli się automatycznie. Jak widać mają instynkt zachowawczy i nawet jeśli zapomnieli, że po tym świecie chodzą wampiry i mogą zrobić sobie z nich barszcz czerwony z pływającymi oczkami, to mają do nich dystans. Każdy w stadzie musi znać swe miejsce!
- Piję, ale nie kończy się to dobrze. Kiedyś zasnęłam na ławce w parku, a innym razem wywróciłam się na środku parkietu - wzdrygnęła się na samą myśl tych upokorzeń! Ale przy Larsie nie czuła się zawstydzona swoimi pomyłkami. Uważała, że on to akurat jedna z nielicznych osób która nie będzie jej tego wytykać tylko sama zacznie opowiadać żenujące historie ze swojego życia. Tyle, że chłopak może uważać je za coś czym warto się chwalić, a nie wstydzić.
- Co to? - palnęła zupełnie nie kojarząc potrawy o której wspomniał. Wyobraziła sobie jakiegoś oślizgłego robaka, ale przed nią pojawiło się coś w rodzaju zupy. Pochyliła niepewnie łeb nad miska i powąchała zapach.
- No pachnie przyzwoicie - zagryzła wewnętrzną stronę polika, bojąc się czy nie zwymiotuje jak okaże się to okropne. Złapała łyżkę i zastygła przed nałożeniem wywaru - Czy to się pije bezpośrednio z miski rękoma, czy normalnie? - tego też nie wiedziała. Ale skoro Skośni jedzą wszystko tymi pałkami to warto było zapytać!
Nie spodziewała się, że jasnowłosy będzie modelem. Uniosła wzrok znad stołu i spojrzała prosto w jego czerwone oczy - To jakim cudem jeszcze się nie spotkaliśmy w branży?! Też jestem modelką. Nie długo mam pokaz dla Victoria Secret w Tajlandii, wpadniesz? - zapytała w końcu próbując zamówionego dania i się zachłysnęła, a co za tym idzie... zaczęła się dusić!


zt x2
Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Carlos Pon Sie 12, 2019 1:48 pm

List wsunięty przez szparę pod drzwiami. Niby nic nadzwyczajnego jednak jeśli odbiorcą jest łowca wampirów sprawy lubiły się komplikować. Szybki rachunek sumienia pozwolił mężczyźnie na przypomnienie z kim, kiedy i w ostatnim czasie mógł mieć zatargi. Nie było to raczej subtelne zaproszenie na kolację przy świecach ani tym bardziej miła niespodzianka z okazji jakiegoś pomniejszego święta. Czuł w starych kościach, że sprawa mogła być poważną. I kim do cholery był dzieciak z fotografii. Nie znał tej twarzy a pamiętał zwykle większość swoich ofiar jak i tych których tropił zwyczajnie z obowiązku. Nie mógł być zamieszany w tą sprawę. Pamiętałby o tym. Ludzki rozsądek podpowiadał żeby przyjrzeć się sprawie i nie pakować w nieznane uznając to jako zwykłą zaczepkę w próbie postawienia nieudolnej zasadzki. Z drugiej strony co szkodzi przyjść i sprawdzić? Ciekawość zwyciężyła dlatego zebrał swoje rzeczy, nałożył najbardziej  uniwersalny i nierzucający się w oczy. Zabrał swoją skórzaną kurtkę z oparcia fotela i udał się pod adres z tajemniczej kartki, uprzednio oczywiście kilkukrotnie wąchając tajemniczy list.
Po przyjeździe na miejsce rozejrzał się po knajpie i zajął miejsce znajdujące się w samym rogu tego przybytku niedoli.
~Ktoś zaprasza i nie przychodzi? Nie ładnie. ~
Carlos spojrzał na zegarek i skinieniem palców przywołał do siebie kelnerkę. Po chwili popijał coś w czarnej przyciemnianej szklance cierpliwie czekając na żartownisia, który miejmy nadzieję, miał poważny powód by wyrwać łowcę z domu.
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Sro Sie 21, 2019 5:32 pm

Przez wiele lat zbierał informacje o Carlosie. Nawet najmniejszy szczegół, jaki zdołała zdobyć, został zapisany w kartotece. Chciał wiedzieć, jak najwięcej na temat byłego wampira, by w odpowiednim momencie móc posłużyć się tym, co przyniesie korzyści. Już od dawna wiedział, że łowca przebywa w Yokohamie, dlatego prędzej czy późnej Isaac musiał doprowadzić do spotkania. Przez prawie trzydzieści lat ojciec nie wiedział o swoim synu. Najwyższy czas nieco namieszać.
Obowiązki zatrzymały go w pracy, dlatego nie mógł się pojawić punktualnie. Niestety nie mógł uprzedzić drugiej osoby o spóźnieniu, dlatego przebrał się jedynie, nim wyruszył do knajpy, darując posilanie się. To może zaczekać, tym bardziej że wcześniejszy posiłek był dosyć obfity.
Wszedł do lokalu, rozglądając się za zaproszonym. Przez moment wydawało mu się, że przyszedł na daremno, jednak lazurowe ślepia natrafiły na postać mężczyzny, którego tyle razy widział na zdjęciach. Dopiero teraz uderzyło w niego to, jak bardzo są do siebie podobni. Już wcześniej nie zdołał pominąć tego faktu, ale czym innym było oglądanie wizerunku ojca na kartce papieru lub ekranie telefonu bądź komputera, a patrzenie na niego z kilku metrów. Pewnym krokiem podszedł do stolika, przy którym siedział Carlos. Wyciągnął rękę na powitanie, lekko się uśmiechając.
Miło cię poznać. Jestem Isaac Arguello.
Usiadł na przeciwko rozmówcy, nie spoglądając nawet na kartę z menu, leżąc przed nim. Zapachy roznoszące się po knajpce zachęcały do spróbowania tutejszych specjałów, jednak Isaac pamiętał po co się tu zjawił i na pewno nie było to nic związanego z napchaniem w siebie japońskiego żarcia.
Przyznam szczerze, że długo zastanawiałem się nad tym, czy wysłać tobie list – skłamał, patrząc prosto twarz Carlosa. – Najpierw nie chciałem niczego ujawniać, ale chyba oboje zasługujemy na poznanie prawdy. I wydaje mi się, że matka by tego chciała.
Czy mogę przyjąć pana zamówienie? – przerwała młoda kelnerka, posyłając mężczyznom sztuczny uśmiech numer sześć, prawdopodobnie zarezerwowany tylko dla klientów.
Na razie poproszę samą wodę – odpowiedział.
Kobieta skinęła głową i odeszła od nich, kierując się do następnych gości.
Isaac przesunął wzrokiem po lokalu, by chwilę później na nowo skierować spojrzenie na łowcę.
Dziecko z fotografii to twój syn, a ten dzieciak to ja, gdy miałem około dziesięciu lat.
Isaac poczuł, jak uchodzi z niego napięcie. Przez wiele lat zastanawiał się, jak dobrać słowa, żeby brzmiały naprawdę wiarygodnie, ale gdy wreszcie nadszedł dzień ich wypowiedzenia, wiedział, że nie wcale nie musi się silić na układanie pięknych przemów. Im dłużej patrzył na Carlosa, tym bardziej odkrywał, że przypomina z wyglądu przypomina go o wiele bardziej niż by tego sobie życzył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Carlos Czw Sie 22, 2019 7:59 pm

W ciągu swego całego życia nawet nie przypuszczał, że ktokolwiek kiedyś zada sobie tyle trudu by zdobyć o nim informacje. Sam tropił dla Oświaty, jednak prywatnie był osobą na tyle spokojną i można powiedzieć nudną, że mało kto interesował się jego poczynaniami. Czas spędzony w szpitalu każdego dnia dłużył się na tyle, że łowca bardzo rzadko korzystał z profitów życia, szczególnie towarzyskiego. Jeśli nie szpital to Oświata, patrole i akcje. Życie kręciło się ruchem jednostajnym, bez niespodzianek i niezaplanowanych ruchów. A tutaj proszę. Nieoczekiwany list wystarczył na wzbudzenie ciekawości i ruszenie czterech liter we wskazane miejsce. Już od wejścia obserwował wszystkich gości lokalu, wodził za nimi wzrokiem dedukując który z nich jest przyszłym rozmówcą. Świadomość, że mógł być obserwowany nie opuszczała łowcy ani na chwilę, ale i na taką ewentualność był przygotowany. Prawie zamarł ze zdumienia widząc młodego wampira, łudząco podobnego do osoby z przeszłości którą było mu dane bardzo dobrze poznać. Jeśli umiałby się modlić zapewne prosiłby Boga aby ten ciemnowłosy chłopak minął jego stolik i poszedł dalej, jednak jak można było się domyśleć los chciał inaczej.
Zawahał się czy podać dłoń, ale nawet taki mruk jak on miał w sobie krztę dobrego wychowania. Lata spędzone w wampirzej skórze zobowiązywały.
- Chciałbym powiedzieć, że jest mi miło, ale najpierw wypada poznać powód naszego spotkania.
 Szczerość w jego wykonaniu była tak subtelna jak skradający się nosorożec. Łowca nie był przyzwyczajony do uprzejmości. Był raczej neutralny lub chłodny z natury, szczególnie w sytuacjach gdzie nieznane były motywy. Cóż rzec, zalety tropicieli.
- Louis. Choć chyba nie powinienem się przedstawiać. W końcu tyle o mnie wiesz.
Uścisk tropiciela był mocny, przypominający coś w rodzaju imadła. Ten facet nie należał do osób delikatnych. Był jasno i konkretnie nastawiony na cel, daleki od kompromisów co prezentował swoją postawą.
Napięcie rosło ujawniając kolejne fakty i przybliżając ich do sedna sprawy. List, matka. Przez moment w głowie ciemnowłosego pojawił się ostrzegawczy alert, gdzie ukryta kamera była jedynie przekąską a nie daniem głównym. Podświadomie czuł, że za chwilę jego życie zmieni się o co najmniej 180 stopni i nie zabije wampira który przed nim stoi, nawet jeśli ten zasłuży na śmierć w męczarniach.
Lazurowe spojrzenie zatrzymało się na chwilę na kelnerce przyjmującej zamówienie. Młoda dziewczyna o zwykłej pospolitej urodzie. Pełno takich w Yokohamie. Jako dawny wampir wciąż miał wyostrzone zmysły czując delikatną woń jej tanich perfum zmieszanych z potem po kilkunastogodzinnej zmianie. Ponownie spojrzał na swego rozmówcę oczekując, że wydusi z siebie wreszcie to czego chciał i po co przyszedł.
Na razie poproszę samą wodę.
Czyżby zamierzał zabawić dłużej? Carlos nie miał aż tyle czasu.
- Nie mam syna. To jakiś głupi żart.
Mężczyzna nie musiał zastanawiać się nad odpowiedzią. Jedyna kobieta którą kochał i z którą faktycznie mógł mieć potomstwo od dawna była martwa. Wiedziałby że nosi pod sercem jego dziecko i z pewnością nie pozwolił by jego syn przez tyle lat wychowywał się bez ojca. Ale żart był   miał potencjał.
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach