Japońska knajpa

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Sob Wrz 07, 2019 2:49 am

Ta rozmowa nie zapowiadała się zbyt kolorowo. Z pewnością Isaac nie mógł liczyć na radosne powitanie ze strony swojego ojca i morze łez oraz potok słów. Zamiast tego spotkał się z czymś na kształt chłodnej ciekawości, która w każdej chwili mogła się zmienić w obojętność, a wtedy straciłby szansę na wyciągnięcie informacji i dotarcie do tropiciela oświaty.
Takie osoby jak Carlos stanowiły wyzwanie. Nie dało się ich łatwo omamić i opleść wokół palca, by tańczyły w takt czyjejś muzyki. Przy kimś takim każdy następnych krok i ruch musiał być sto razy przemyślany, by nie doprowadzić do katastrofy i zbyt szybkiego wyłożenia kart na stół. To jak chodzenie po grząskim i nieprzyjaznym terenie, mając za przewodnika tylko własną intuicję. Od wielu lat zbierał dane na temat tego człowieka, a mimo to ciekawość nie została w pełni zaspokojona. Jeszcze być dużo niewiadomych nie dawało ciemnowłosemu spokoju, pchając go do wchodzenia na nowy grunt.
Wolno wypuścił powietrze przez chwilę przetrzymywane w płucach.
A jednak Carlos był ślepcem. Przynajmniej Isaac dowiedział się, po kim odziedziczył wadę wzroku...
Z jednej strony spodziewał wyparcia i wręcz wyśmiania przez Louisa, ale z drugiej... ich podobieństwo było niepodważalne. Tylko wyjątkowo nieogarnięta osoba mogłabym nie zauważyć czegoś tak oczywistego.
Sięgnął do kieszenie i po chwili wyjął z niej medalion. Położył go na stole, podsuwając w stronę łowcy. Pamiątka po matce zakołysała się lekko, odbijając światło lampy wiszącej centralnie nad stołem.
Pamiętasz to?
Prawie nikomu nie pozwalał oglądać medalionu, nie wspominając już nawet o jego dotykaniu. Ta niezbyt duża błyskotka stanowiła jedną z dwóch cennych rzeczy przypominających mu o matce, której nie mógł nawet pamiętać. Od dziecka wpajano mu, że to ojciec ponosił całą winę za rozbicie rodziny i odebranie dziecku matki...
Jeśli mi nie wierzysz, można zrobić badania – zasugerował.
... a teraz ta sama osoba próbowała wyprzeć się swojego syna, tłumacząc to jako żart.
Pana woda.
Kelnerka z cichym brzdękiem położyła szklankę przed wampirem, zanim pośpiesznie oddaliła się w stronę kolejnego klienta, niecierpliwie machającego do niej ręką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Carlos Wto Wrz 17, 2019 1:27 pm

Był za stary na dalsze igranie z losem i pozwolenie na popełnianie kolejnych błędów, których przez wszystkie lata miał na swoim koncie bardzo wiele. To prawda, że jednym co skusiło go do przyjęcia podejrzanego zaproszenia była zwykła, o zgrozo, ludzka ciekawość. Mało kto dopuszczał się morderstw w zwykłych lokalach, korzystając z naręcza świadków i mając na uwadze szybkie wkroczenie mundurowych. Tym bardziej dziwił się wampirowi, że zadał sobie tak wiele trudu dla tego spotkania. Jak się potem okazało, mającego charakter niezbyt udanego żartu.
Nawet nie mrugnął widząc biżuterię tuż w zasięgu swojej dłoni. Lazur jego oczu momentalnie stał się jeszcze chłodniejszy i pełen czegoś, co śmiertelnicy zwykli nazywać obojętnością. Ale była to tylko jedna z wielu masek jakie musiał nosić podczas pełnienia swoich funkcji. Mało kiedy okazywał wyraźną troskę, współczucie czy lęk. Widok medalionu obudził w nim dawne wspomnienia, których wyparł się już bardzo dawno.
- Skąd to masz?
Ukradł? Kupił? Nawet by się nie zdziwił jeśli wszystko to było dziełem kiepskiej zemsty, a wynajęty aktorzyna tym, który w końcu miał go złamać. Tylko w jakim celu? Już dawno porzucił dawne życie. Nie był już członkiem rady ani tym bardziej istotą żyrującą na ludziach.
- Czego ode mnie oczekujesz?
Skoro wampir tak ochoczo prosił o badania, Carlos mógł mu je zapewnić. Dowódcy nie zadowoli ujęcie hycla rady, ale przy odrobinie szczęścia będzie miał na to klasycznie wyrąbane.
- Powiedz wszystko co wiesz.
Szansa. Ostatnia. Jeśli chłopak zacznie kombinować, wtedy dobra atmosfera tego spotkania zniknie niczym bańka mydlana. To zdecydowanie nie był dobry dzień dla żadnego z nich.
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Czw Paź 10, 2019 10:06 pm

Ciężko rozmawiało się z kamieniem - nie mógł on w ogóle odpowiedzieć i wyrazić swojego zdania. Dyskusja z czymś takim już na samym początku nie miała racji bytu, a na dodatek ktoś postronny mógłby mieć małe wątpliwości co do stanu psychicznego osoby próbującej nawiązać jakikolwiek kontakt z rzeczą nieożywioną.
I właśnie tak czuł się Isaac. Jak ktoś próbujący mówić do niewzruszonej rzeczy, niezdolnej do prawidłowej reakcji. Gdyby nie plany ustalone już dawno temu, porzuciłby zamysł dotarcia do biologicznego ojca, który nie wydawał się zainteresowany tym, że zostawił po sobie coś więcej niż tylko odcisk buta na twarzach swoich wrogów.
Beznamiętnym wzrokiem patrzył na łowcę, próbując ocenić swoje szanse na pociągnięcie tego spotkania. W takiej chwili zaczynał wątpić, czy metoda zbliżenia się do niego da przyniesie pożądany efekt. Być może powinien nie bawić się w podchody i zdobywanie zaufania, a od razu wyłożyć karty na stół wraz z odciętą głową Carlosa.
Był ze mną od zawsze. Jedna z niewielu rzeczy pozostawionych przez matkę – wyjaśnił, zabierając medalion ze stołu i zawieszając go na szyi.
Jak matka mogła wybrać kogoś takiego na swojego partnera? Czy ktoś taki w ogóle potrafił o kogokolwiek zadbać? Isaac nie potrafił na niego spojrzeć inaczej niż na kogoś, kto w potrzebie opuścił bliską dla siebie osobę, odrzucając wszystko co z nią związane.
Emocjonalne dno.
Chciałem spotkać swojego ojca i przy odrobienie szczęścia dowiedzieć się jaki jest. Myślę, że matka chciałaby, żebym cię odnalazł, a przynajmniej tak wynikało z jej listu do ciebie. Oczywiście nigdy go nie dostałeś jest u mnie. Nie mam pojęcia, czemu go nie wysłała, być może po prostu nie zdążyła tego zrobić.
Hycel nie narzekał na brak prawdziwego rodzinnego ciepła, nawet jeśli nigdy go nie zaznał. Po prostu nie potrafił tęsknić za czymś co było dla niego równie odległe co posiadanie pełnej rodziny. Co prawda Hiro wraz z niektórymi Kuroiashita dołożyli wszelkich starań, żeby już od małego nie czuł się jak odmieniec wśród innych, ale Isaac nigdy do końca nie potrafił ich określić mianem bliskich osób. Czegoś w tym wszystkim brakowało.
Co wiem? – Uniósł brwi, wzdychając cicho. – Zadaj konkretne pytania, to dostaniesz odpowiedzi. Nie wiem, co chcesz usłyszeć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Carlos Wto Paź 15, 2019 9:20 am

Zawód widoczny w oczach młodego wampira był całkiem zrozumiały ale Carlos nie mógł postąpić inaczej. Uwierzenie na słowo zupełnie nie wchodziło w grę. Łowca nauczony wcześniejszym doświadczeniem bardzo ostrożnie podchodził do kwestii prywatnych. Szczególnie tych związanych z dawną ukochaną. Jeśli się przyjrzeć między nim a Isaakiem były widoczne podobieństwa, ale i to w dobie współczesnych możliwości dało się spreparować. Amulet okazany przez chłopaka na pewno był prawdziwy i łowca poznałby go wszędzie. Nie widział go od lat ale wspomnienia jego dobierania a później podarowania ukochanej były wciąż żywe. Aż trudno uwierzyć, że cała ta otoczka szczęścia pękła jak bańka mydlana. Kobiety nie było już wśród żywych, za to pozostał on, ich syn. Myśl, że to wszystko jest prawdą napawała jeszcze większą nienawiścią do tych, którzy zburzyli obraz szczęścia mażąc go czarną farbą, rozlewaną w dużych ilościach po kruchym płótnie.
- Mogę zobaczyć ten list?
Co mogła napisać? Chociaż sama treść nie była tak ważna jak możliwość ponownego przywołania wspomnień. Jej pisma, zapachu kartki na której być może mimo lat utrwalił się zapach delikatnych perfum. Sam Carlos nie miał dokładnego obrazu jak wyglądały ostatnie chwile życia matki Isaaca. Gdyby tylko mógł cofnąć czas, może wówczas nie byłby tym kim jest teraz. Zdrajcą krwi, człowiekiem którego gniew musi być trzymana na postronku magi bo inaczej wybuchnie.
- Wszystko. Nie mogę zadać konkretnych pytań nie mając pojęcia jakie posiadasz informacje. Chyba że mam działać na chybił trafił.
Mierzył go spokojnym spojrzeniem chociaż wewnątrz wrzało. Miał mu tak wiele dopowiedzenia a jednocześnie nie potrafił wydobyć z siebie słowa by nie wyjść na osobę chłodną i pozbawioną wszystkich emocji. Poza tym wciąż pozostawała kwestia wątpliwości czy oby na pewno wampir mówił prawdę. Mimo wszystko postanowił wykrzesać z siebie choć trochę uprzejmości. Rozmowa to trochę coś innego jak przesłuchanie, a łowca miał naprawdę kiepskie statystyki w międzyludzkich/wampirzych skillach.
- Co wiesz o swojej matce i jej życiu, jak dobrze zdążyłeś ją poznać, gdzie byłeś kiedy odeszła, ile miałeś lat, co wiesz o mnie, kto Cię wychował, mam wymieniać dalej?
Lista była dużo dłuższa i pierwszy raz od pewnego czasu łowca był rzeczywiście zainteresowany rozmówcą.
Carlos

Carlos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Lazurowe oczy, blizna przechodząca przez lewe oko.
Zawód : Lekarz
Magia : Klatka Faradaya, Wyzwolenie i Zmysły bestii


https://vampireknight.forumpl.net/t3623-carlos#78609 https://vampireknight.forumpl.net/t3652-carlos#79158

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Pią Paź 25, 2019 9:06 pm

Dotychczas nikomu nie pozwalał dotykać listu od matki. Stanowił on małą pamiątkę, którą ukrywał nawet przed wzrokiem innych. Jednak tym razem mógł robić wyjątek. W stosownym czasie wyciągnął szkatułkę, w której trzymał kopertę, by przekazać ją w ręce ojca, nie krzywiąc się przy tym na samą myśl, że to właśnie on będzie zapoznawał się z treścią kartki zapisaną odręcznym pismem matki. W końcu list tak naprawdę docelowo nie miał trafić w ręce Isaaca, tylko jego dużo starszej wersji.
Nie mam go przy sobie, ale mogę przynieść na następne spotkanie. – Sięgnął szklanką do ust i wypił parę łyków. – Oczywiście o ile będziesz chciał się znowu spotkać.
Równie dobrze łowca mógł powiedzieć, że przez tyle lat żyło mu się dobrze bez świadomości tego, że gdzieś po świecie kroczy jego dziecko i nie czuje potrzeby zmieniania tego oraz interesowania się swoim synem. Tak z pewnością byłoby o wiele prościej. Przecież wampir nie był już małym podlotkiem potrzebującym ojcowskiej ręki i poprowadzenia we właściwym kierunku. Nie dało się już go ukształtować, a więc obecność biologicznego rodzica nie była już tak potrzebna.
Wszystko... Hmh, obawiam się, że przeceniasz moją wiedzę – odparł, postukując palcami w szkoło.
Nawet jeśli chciałby powiedzieć cokolwiek o matce, to i tak nie mógł tego zrobić z jednej prostej przyczyny - nie znał jej. Słyszał jedynie krótkie, nic niewnoszące historie o jej życiu, które prawdopodobnie i tak były zniekształcane dla wygody opiekunów, którzy pragnęli uniknąć niewygodnego wypytywania przez Isaaca. Zresztą on sam nie za bardzo nie wierzył w ich słowa - po pewnym czasie zaczął nawet dostrzegać, że niektóre przedstawiane szczegóły nie łączą się ze sobą, ale nie wyrzucał spostrzeżeń na światło dzienne, udając, że wszystko jest w porządku.
O niej wiem tyle co nic. Odeszła, gdy byłem niemowlakiem, a niestety nie zdążyła mi za wiele zostawić – westchnął. – Nie wiem, gdzie byłem. Nigdy mi tego nie powiedziano. A wychowali mnie opiekunowie. Sami nie mogli mieć dzieci, więc postanowili mnie przygarnąć. Podobno znaleziono przy mnie ten amulet i list, przekazano mi te rzeczy, gdy skończyłem dziesięć lat, choć od zawsze wiedziałem, że jestem adoptowany.
Ręką sięgnął do kieszeni, kiedy poczuł wibracje telefonu. Kilkoma ruchami palców odblokował ekran, by móc przeczytać wiadomość. Momentalnie spochmurniał, widząc sms.
A trzeba było wyłączyć komórkę i udawać, że mnie nie nie ma.
Wybacz, praca wzywa. Jeśli zechcesz się jeszcze spotkać, to zadzwoń albo napisz – powiedział, wyjmując wizytówkę i kładąc ją na stół. Zanim wstał i wyszedł z lokalu, zostawił pieniądze za wodę.

z.t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Nie Lis 24, 2019 1:45 pm

Jak dobrze, że nie musieli długo iść. Japońska restauracja znajdowała się jakieś piętnaście minut drogi od ich miejsca spotkania. Lokal otwierany wieczorem stanowił doskonały punkt do rozwinięcia przypadkowego spotkania. Weszli do środka, chociaż kiedy Rekin pchnął drzwi, przepuścił pierw Mei. Była o wiele mniejsza więc bez trudu mogła go wyminąć.
Po wskazaniu przez pracownicę miejsca, mogli swobodnie zasiąść.
- Proszę, o to karty menu. Polecam dzisiaj specjalną ucztę dla dwojga. Idealne na randkę.
Zaproponowała, jak tylko wręczyła do rąk wampirów dwie, duże karty. Rekinowi od razu przyszło do głowy spotkanie z Mei podczas którego też wzięto ich za parę. Kiedy pracownica odeszła, Niemiec wypuścił nagromadzone przez irytację powietrze z płuc.
- Czy mamy na naszych czołach napisane PARA ZAKOCHANA?! Do Diabła. W tych czasach nie można swobodnie się spotykać.
Warknie wściekły i wreszcie zerknie na rozpiskę dań. Trochę głupio było naciągać Mei na posiłek. Ale z drugiej strony... Powinna zrekompensować głupie zachowanie nim doszło do kłótni pomiędzy nimi. Nawet nie miała pojęcia jak zraniła Rekina.
- O, spójrz! Mają nawet tutaj tsukudani!
Nieświadoma zmiana tematu i wskazanie Mei pozycji. Pazurem postukał o śliską strukturę karty. Na samą myśl o małych, dobrze doprawionych rybkach wzbudzało apetyt. I już Mei wiedziała co chce jej towarzysz. Jeśli i wampirzyca coś już wybrała, kelnerka odbierze od nich zamówienia. Trochę potrwa nim otrzymają swoje zamówione potrawy, co znaczyło że są już na siebie skazani. Fergal siedział w ciszy, bawiąc się nerwowo pojemniczkiem na pieprz. Nie bardzo wiedział o czym ma mówić, jak zacząć rozmowę. Mimo nie tak dawno zażegnanej nienawiści, jakoś nie umiał się w sobie zebrać. Poza tym ostatnie wydarzenia mocno się na nim odbiły, niemniej poznać po sobie tego nie dał, ale Mei dość dobrze zna Schlechta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Mei Sro Lis 27, 2019 2:44 am

No i dotarli. Niedalekie miejsce, będące najwyraźniej jednym z przeznaczeniem dla nocnych mieszkańców miasta. Późna pora otwarcia wskazywała na to, że o tej porze raczej nie było co liczyć na tłumy ludzi. Do tego, niekoniecznie każdy długowieczny gustował w takie miejsca... Więc brzmiało to jako dobre miejsce na przeprowadzenie prywatnej rozmowy.
Wymamrotała podziękowania, gdy tamten zdecydował się ją przepuścić. Pozostawało teraz przejście do wskazanego miejsca i przyjęcie menu. A, no i uwaga Fergala... Myślami na moment powróciła do tamtych wspomnień.
- Witamy w dwudziestym pierwszym wieku - odparła, lekko wzruszając ramionami. - Zresztą, pewnie muszą tutaj często przychodzić, skoro i nas tak nazwano - dodała jeszcze, dzieląc się z nim swoim spostrzeżeniem. Zaraz potem wzruszyła ramionami. Niespecjalnie przywiązywała wagi do tego, jak spostrzegali ich inni. I tak byli jednymi z wielu klientów, którzy pewnie odwiedzili to miejsce w ostatnim czasie.
Wzięła menu do rąk i na spokojnie przestudiowała ofertę knajpy. Osobiście uważała, że oferta nie wybijała się nad inne, podobne temu miejsca... ale chyba zależało to już od osoby i jej doświadczenia, nie? Dlatego też uśmiechnęła się lekko, słysząc zwrócenie uwagi na jedną z pozycji.
- Rzeczywiście - przyznała mu rację. - Miła niespodzianka.
Zielonooka niedługo potem złożyła swoje zamówienie - hosomaki. Odprowadziła kobietę wzrokiem, po czym przekierowała swój wzrok na towarzysza. Więc... - czyżby jej przypadło zacząć tą rozmowę? Przechyliła lekko głowę na lewo, zastanawiając się, jak dobrać słowa. Wypuściła powietrze z płuc.
Nie ma co przeciągać.
- Widzę, że życie nie oszczędzało cię przez ostatnie dni - zaczęła, kładąc dłonie na swoich kolanach. - Aż tak bardzo źle? - spytała się go. Nie zdecydowała się na zabawę w zgadywanki, uznając, że to nie miałoby większego sensu. Dawała mu też w ten sposób możliwość wybrania tego, co chciałby jej ewentualnie ujawnić.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Nie Gru 01, 2019 10:10 pm

No tak. Przecież teraz gdy przychodzi para do baru, to większość od razu myśli że są razem. Fergal miał ochotę złapać się za głowę, ale zważywszy na obecność Mei, nie zrobił tego. Poza tym odkrył, że był cholernie głodny, co też mogło być przyczyną jego złego humoru. Tylko czy on kiedykolwiek miał dobry humor?
- Możliwe.
Odpowie. Nie zamierzał zagłębiać się w szczegóły, skoro przed nosem miał ogromny wybór w rybnych daniach. Japonia miała wielki plus jeśli chodzi o dietę. Zawsze znalazł coś dla siebie, nawet jeśli nie znał zbyt dobrze nazw.
- No tak! To takie małe rybki z ryżem. Mam nadzieję, że dostanę ich dużo.
Warknie pod nosem, po czym zamilknie. Nie umiał zaczynać rozmów, poza tym całkiem niedawno pokłócili się. Mimo że najgorszy gniew został zażegnany, to jednak minimalny uraz pozostał. Mei nie zdawała sobie sprawy, cóż... Zdarza sie. Niemniej postanowiła przełamać niezręczne milczenie i odezwała się od razu przechodząc na kruchy grunt. Pierw spojrzał na nią jakby nie rozumiał pytań. Bo jak niby odpowiedzieć? Od razu się otworzyć? Ale czy tak właściwie potrzebował się wygadać? Owszem. Potrzebował.
- Naprawdę aż tak to widać?
Prychnie, odstawiając pojemniczek na swoje miejsce. Dopiero teraz nieco się rozluźni. Postanowił z nią porozmawiać.
- Pokłóciłem się z braćmi, znaczy z Eliasem, Arashiego dość mocno zraniłem słowami. Jak zwykle, Mei, jak zwykle wszystko schrzaniłem.
Co prawda nie powiedział wszystkiego do końca. Czyli co? Znowu będzie okłamywać bliskie sobie osoby? Spojrzał na wampirzycę, która zapewne już zaczęła rozmyślać. Kolejny raz głośno westchnął. Trochę zniżył głos, co w przypadku Fergala było bardzo rzadkie.
- Zataiłem przed nimi bardzo poważny fakt. Wyszło coś, czego nie chciałem i dodatkowo, mogą mieć kłopoty. Bo jak widzisz... Mei... Nie mówiłem wam do końca kim jestem, a raczej byłem.
Aż musiał przeczesać dłonią włosy. Z nerwów, bo jak zareaguje Czarnulka? Oti jakoś to przełknął, Elias niezbyt. Co zrobi wampirzyca?
- Doskonale wiesz skąd pochodzę, prawda? Niemcy... Dawne Niemcy nie były czymś pozytywnym. Do tej pory wiele narodów patrzy na nie mniej przychylnie z powodu przeszłości i pomyśl, że jestem właśnie z tych krwawych czasów. Byłem katem obozowym.
Starał się dobierać słowa jak tylko potrafił, aby jej nie zrazić. Postukał pazurami o blat stolika. Już się niecierpliwił, już chciał aby kelnerka przyniosła jego porcje. Byleby uciec myślami od Aryu.
Miała prawo się wkurzyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Mei Czw Gru 05, 2019 1:54 am

Uniosła kącik ust w odpowiedzi, nie potwierdzając, ani nie zaprzeczając. Nie chciała narzucać na niego jeszcze większej presji... niż ta, która powstała już teraz. Próbowała zacząć delikatnie, nie naciskając na niego, by czuł zmuszenie do natychmiastowego spowiadania się tu i teraz. Pomimo niedawnego spięcia, które nadszarpnęło ich znajomość, wiedziała - przeważnie - na co reagował i w jaki sposób. Nie potrzebowała nowego powodu do awantury i kolejnych krzyków, które mogłyby zmienić tutejszy spokój w całkowity chaos.
Tylko ciężko przewidzieć i tak, jak to się wszystko potoczy.
- Żałujesz tego? - powiedziała w momencie, gdy Fergal skończył mówić. Te informacje, które dostała... Dość w łagodnym opakowaniu, ale coś istotnego. Tylko, że... niespecjalnie wyglądała, by cieszyła się, smuciła albo złościła. Jej wyraz twarzy całkowicie maskował emocje, jakie odczuwała w tym momencie.
- Musiało się stać coś istotnego, że zdecydowałeś się wyznać informację komukolwiek o tym - stwierdziła spokojnie, mówiąc cicho. - Ale... Czy ty oczekujesz jakiegokolwiek osądu ode mnie? - przekrzywiła lekko głowę, spoglądając na niego z niewinnością. - Każdy ma jakieś demony przeszłości i nie każdy chce ujawniać je. Na swój sposób to odważne, jeśli się już zdecyduje na to - uśmiechnęła się delikatnie.
- Myślę, że twoi bracia poczuli się zranieni przez fakt, że nie zaufałeś im - powiedziała, zarazem przypominając sobie i Eliasa, i Arashiego. - Kwestia ochrony jest zrozumiała, ale tak samo jak zaufania. Mimo wszystko chodzi tu o rodzinę, nie? - czego nie mogła powiedzieć o sobie. I w tym aspekcie, i w związku z własną rodziną. Nie zamierzała jednak wypowiadać tego na głos.
No bo przecież, to nie ona miała się spowiadać.
- Jeśli cię to obchodzi, to nie odrzuca mnie ten fakt. Nie znam Fergala z przeszłości, znam z obecnych czasów. Więc ocenianie z przyczyn, na które nie masz wpływu, a należą do odległej przeszłości, wydaje mi się nielogiczne - lekko wzruszyła przy tym ramionami. - O ile zmieniłeś się od tamtego czasu.
Położyła dlonie na stoliku, po czym rozejrzała się, sprawdzając, czy kelnerka już nadchodziła z zamówieniem.
- Zamierzasz spróbować z nimi na nowo porozmawiać? - spytała się czarnowłosa, ponownie skupiając wzrok na mężczyźnie.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Nie Gru 15, 2019 11:39 am

Wystarczająco długo znał Mei, więc uznał że nie powinien mieć problemów z wyznaniem prawdy. Jeśli go wytknie - nie będzie mieć jej tego za złe. Bowiem nie codziennie można spotkać dawnego wampirzego esesmana. Tylko jak poczuje się z tym Czarnulka? Fergal miał krew na rękach i to nie jednej osoby. Ma też czelność udawać, że nic dawno temu nie miało miejsca; przykładny obywatel Japonii. Aż do momentu powrotu demonów z przeszłości.
Był przekonany, że kiedy skończy mówić, Mei zacznie milczeć. Ale po wypowiedzeniu ostatniego słowa, wampirzyca zadała pytanie. Czy żałował?
Żałował czego? Tym kim był? Czy tego co stało się z jego braćmi? Wpierw wpatrywał się w jej twarz, później wziął głębszy wdech. Czy żałował...
- Jeśli miałbym decydować o swoim życiu w młodości, z całą pewnością nie pomyślałbym aby być katem.
Odpowiedział szczerze. Nie może powiedzieć że żałuje, że mordował. Tak czy siak jego droga byłaby splamiona krwią zważywszy na bycie wampirem o dość ostrym usposobieniu. Poza tym do czego mogłoby doprowadzić go ciężkie sumienie?
- Odczuwam swego rodzaju dyskomfort psychiczny, którego nie umiem nazwać żalem. Ciężkie do zrozumienia, wiem. Zrobisz z tą wiedzą co zechcesz.
Wzruszył lekko ramionami. Teraz kwestia braci. To ich żałował - nie powiedział im prawdy, ukrywał istotny fakt bycia tym kim był i kiedy sytuacja stała się gorąca, dopiero wtedy otworzył się.
- Tak, powinni się dowiedzieć. Ale... Jakby później na mnie patrzyli? To naprawdę trudne, skomplikowane i nie wiem jak reagować.
Uniósł kącik ust, zerknął też na Mei. Z jednej strony dziwne, że nie wstała od stolika lub też nie wytknęła go. Nie musiała siedzieć przy stoliku z sadystą.
- Sam też nie wiem czego od nich oczekuję - z jednej strony chcę akceptacji, a z drugiej nie zdziwię się jeśli zerwą ze mną wszelkie kontakty.
Doda, nim Mei powie swoje odczucia. I dziwne... Powinien się przecież spodziewać takiej reakcji. Mei od zawsze brnęła do przodu, miała za plecami przeszłość albo też udawała. Podobnie jak Fergal.
- Staram się być kimś innym.
Powiedział cicho, co w przypadku Schlechta zdarzało się bardzo rzadko.
- Tak, zamierzam. Nie zostawię swoich braci, nawet jeśli ci nie zechcą mnie znać.
Uparcie będzie dążyć, chociażby do ochrony ich z ukrycia. Nie dość, że jest najstarszy, powinni na nim polegać, a on troszczyć się o nich... A nie odwrotnie.
- Dziękuję.
Aż musiał znowu łeb spuścić. Aryu tolerowała swojego nieokrzesanego kolegę z ponurą przeszłością. I właśnie smutną chwile przerwała kelnerka, która postawiła zamówienia przed nimi na stoliku, życzyła uprzejmie smacznego po czym odeszła. Rekin z mniejszym już apetytem spojrzał na rybki. Niemniej i tak zabrał się do jedzenia.
- Co... Co robiłaś kiedy wiesz... Nie odzywaliśmy się do siebie?
Zagadał, nabierając w między czasie trochę ryżu na widelec - nadal nie umie w pałeczki - z rybką. Leniwie pałaszował posiłek, nie zamierzając w razie czego przerywać wampirzycy. Zapewne coś podziało się ciekawego w jej życiu. No i oczywiście zaszła taktyczna zmiana tematu... Już za dużo otwartości padło od strony Schlechta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Nie Gru 15, 2019 10:56 pm

Spotkanie z Hirem zdołowało i zszokowało ją na tyle, że trwała w odrętwieniu przez parę dni, nie troszcząc się o pożywienie, wodę czy sen. Ciągle nie dowierzała w to, co Hiro jej powiedział i kazał zrobić – a przecież jako marny wampir klasy D, jako jego sługa, nie mogła odmówić.
Rozmowa z przewodniczącym dała jednak jeden pozytyw – szlachetny powiedział jej, gdzie za darmo, tymczasowo na koszt Rady, może zaopatrzyć się w tabletki ze sztuczną krwią. Manuela była wdzięczna za tę informację, bo polowanie, choćby i w lesie na zwierzęta, uważała za niewłaściwe. Na szczęście Hiro rozumiał, że nie chciała krzywdzić ludzi i zamiast podejrzanych worków z krwią zaoferował jej dostęp do tabletek.
Kelner, a jednocześnie właściciel kawiarni, był nie tylko wampirem, ale i zaopatrywał pobliską wampirzą społeczność w tabletki. Działał na polecenie Rady i z pewnością został już powiadomiony, że miał wydzielać Manueli darmowe porcje. Na koszt firmy, he.
Po wielodniowym marazmie doprowadziła się wreszcie do stanu używalności, założyła nawet jakieś ładne ciuchy, które jeszcze pamiętały pobyt w Rosji, bo myślenie o ubraniach i wyglądzie pomagało jej przynajmniej na parę sekund, i w końcu udała się do knajpy.
Nie sądziła, że spotka tam więcej niż jednego wampira. I to jeszcze jakiego wampira, na Boga!
Początkowo, zbyt osowiała i niezwracająca uwagi na otoczenie, nie wyczuła, kto siedział przy stoliku w głębi knajpy. Podeszła po prostu od razu do lady i zwróciła się cichutko do kelnera, od którego wampiryzm bił pełną gębą:
Hiro mnie przysłał. Podobno masz dla mnie tabletki. Manuela Sojka.
Facet jedynie uśmiechnął się szeroko, puścił jej oczko i zaczął grzebać pod ladą. Ona tymczasem sięgnęła dłonią po jakąś filiżankę, która ozdabiała ladę, i zaczęła ją oglądać. W ostatnich dniach nieraz przyłapywała się na tym, że w nerwach sięgała po cokolwiek, aby zająć ręce i myśli.
W tym momencie do jej uszu doszedł ten głos, przez co od razu wciągnęła głośno powietrze, aby zebrać jak najwięcej zapachów z całej knajpy. Nie słyszała dokładnie wypowiedzianych słów, ale to, co poczuła, jednoznacznie oznaczało, że…
Jasny gwint.
Filiżanka wypadła z jej ręki i głośno stłukła się na podłodze w momencie, gdy kelner położył na ladzie zawiniętą paczuszkę i gdy sama Manuela odwróciła się w stronę stolika, przy którym siedzieli Rekin i jakaś dziewczyna.
Chyba cała knajpa wlepiała teraz spojrzenia w Sojkę. Ale ona patrzyła tylko na tę jedną osobę – z którą według Hira miała spędzić resztę życia.
Schlecht? – wydukała w końcu. Czuła, jak całe jej ciało zaczęło drżeć. Ze złości, smutku i bezsilności.
A on – czy poznał już może radosną nowinę, którą przyniósł Hiro?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Mei Wto Gru 17, 2019 2:27 am

Zdecydowanie poruszona tematyka nie należała do najłatwiejszych. Słowa, które pojawiały się w ich wypowiedziach, zawierały swojego rodzaju ostrożność. Byleby jedno nie nacisnęło nieostrożnie na drugą osobę... nie natrafiło na tą jedną minę, która zniszczy tą delikatną równowagę.
- Myślę... że powinieneś obarczyć ich nieco większym zaufaniem - odpowiedziała. - Mimo wszystko, jesteście rodziną. Łączą was silne więzi, więc... niekoniecznie muszą zareagować tak, jakbyś sądził na teraz - dodała jeszcze, kładąc dłonie na kolanach. - Trochę więcej wiary w to, Fergal. Oni też mają swój rozum - nie znała ich aż tak dobrze, by mieć stuprocentową pewność, ale można powiedzieć, że to kwestia kobieciej intuicji. I swego rodzaju wiary - głównie w Arashiego, bo drugiego z braci nie miała przyjemności poznać.
No, nie licząc tamtego wydarzenia w domu... lepiej nie powracać do tego, dobrze?
Uśmiechnęła się do niego.
- Czujesz się chociaż trochę lepiej? - spytała się go. Podziękowania, hm... Jedno słowo, które można było tak rzadko usłyszeć od drugiej osoby. Jednakże nie zamierzała w to dalej brnąć. W tematykę, dotyczącą przeszłości i będącą zarazem bardzo trudnym tematem. Mimo wszystko, byli przyjaciółmi, nie? A przynajmniej dwójką wampirów, którą łączyły pozytywne relacje przez dłuższy czas. Więc na swój sposób mogli zrozumieć się bez słów.
Międzyczasie przyszło zamówienie. Skinęła lekko głową w stronę kelnerki, po czym przyciągnęła ku sobie swoje danie. Z pewnością wzięła do dłoni pałeczki. Nim jednak wzięła i skosztowała zamówione danie, usłyszała pytanie.
- Um... Szkoła... Znajomi... Obowiązki - odparła, z lekką nutą niepewności. - Normalne sprawy - spojrzała na moment w bok, wahając się na moment. Dodać cos czy nie? - I chyba u mnie też są delikatnie mówiąc kwestie z rodziną - koniec końców zdecydowała się przekazać to, spoglądając ponownie na mężczyznę. - Chociaż nie ma co zagłębiać się - dodała szybko. - To nie jest nowa tematyka... - teraz nie potrafiła sobie przypomnieć, ile właściwie wiedział o jej rodzinie. Czarnowłosa pod tym względem nie bardzo była wylewna i chętna do opowiadania, mając za sobą własne powody. Ale czy i teraz była na to pora? Chyba raczej nie... Kto wie?
- To mi przypomina, że będzie trzeba wziąć się za organizowanie czegoś wspólnego dla obu klas - rzuciła, biorąc już między pałeczki sushi i delikatnie zjadając je. - Chociaż martwi mnie trochę kwestia Akademii - przyznała, gdy już nie miała w buzi jedzenia. - Albowiem...
Urwała momentalnie, gdy trzask zbitego naczynia przeszył powietrze i zaburzył spokojną do tej pory atmosferę. Zamrugała oczami, przekierowując na moment wzrok w stronę źródła owego hałasu.
- Ktoś naprawdę jest niezdarny - skomentowała niewinnie. - Huh...? - Czy mi się wydaje, czy... Nie, nie. Nie mogę tak myśleć - wzruszyła ramionami, odwracając wzrok od obcej jej kobiety, nie poświęcając jej więcej uwagi. Miała wrażenie, że patrzyła w ich kierunku, ale może za bardzo ponosiła ją wyobraźnia? A może nie...
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Wto Gru 17, 2019 8:35 pm

Bracia sami zdecydują co zrobią z relacją. Fergal nie mógł ich zmusić aby go szanowali i akceptowali. Może z Arashim będzie prościej, właściwie on już powiedział, że najstarszy zawsze będzie dla niego ważny. Natomiast Elias - z nim będzie o wiele trudniej.  Wszak od momentu opuszczenia mieszkania Rekina, zachowywali się jak wrogowie.
- Nie mówię, że nie mają. Cóż, zobaczymy jak się to rozwinie. Nie zmuszę ich do niczego.
Odpowie, wzruszając ramionami. Już dość. Za dużo powiedział i miał po uszy rozmowy o swoich odczuciach, przeżyciach. Lecz jedno trzeba przyznać: Poczuł się znacznie lepiej.
- Można tak powiedzieć.
Odburknął na jej pytanie. Chociaż kącik ust się uniósł, nie mógł powstrzymać tej wdzięczności.
A gdy mogli już spokojnie zjeść, wypadałoby zapytać również o Mei. Schlecht niezbyt lubił mówić o sobie, wolał słuchać.
Powoli zaczynał się irytować. Otworzył się przed Czarnulką, powiedział wiele, a ona jak zwykle omija temat. Zaczyna, nie kończy. Aż musiał zmarszczyć brwi i zgromić ją spojrzeniem.
- Mei, jak nie masz ochoty rozmawiać o rodzinie, to nie zaczynaj tematu!
Warknie zły, chociaż tonu jeszcze nie podniósł. Nabrał za to widelcem sporą ilość ryżu, którą od razu połknął.
- Jeśli czujesz potrzebę - możesz mówić. Wiesz, że cię nie skrytykuję... Chyba, że mnie do tego sprowokujesz.
Dorzuci i nerwowo nabierze kolejną porcję. Co do szkoły; Niemiec westchnął głośno.
- Przykro mi to mówić, ale nie zamierzam więcej brać udziału w życiu szkoły. Planuję opuścić Crossa.
Powiedział, nim do środka weszła Ona. Sojka. Schlecht przez moment jej nie wyczuwał. Ale gdy weszła głębiej, przerwał od razu swój posiłek. Nie mówił nic, jeśli Mei coś mówiła - zignorował. Ciśnienie uderzyło gwałtownie, a trybiki odpowiadające za niechciane żądze zostały od nowa połączone. Z początku niedowierzanie, później... Wstał. Nagle. Przyjaciółka go wołała? Nieważne. Liczyła się teraz ta ciemnowłosa piękności. Dawna miłość o której Schlecht nie był w stanie zapomnieć, nawet jeśli w jego wspomnieniach też nie działo się dobrze. Zapewne i ona go wyczuła, wszak była wampirzycą. Nie mogła uciec bo był już zbyt blisko. Poza tym nie mogła też przemienić się w gołębia na oczach wszystkich klientów. Silna dłoń chwyciła łokieć Manueli. Pochylił się nad nią, aby zaczerpnąć słodki, kuszący chociaż już nieludzki zapach. Całkowicie w rekiniej głowie się poprzestawiało - zupełnie jakby zapomniał co niedawno sobie obiecywał.
- Jednak wciąż tu jesteś. Nie uciekłaś z miasta.
Szepnął, wpatrując się w duże i zapewne przerażone oczy kobiety. Mocniej zacisnął palce na jej ręku.
- Nie możesz beze mnie żyć?
Dodał, mrużąc ślepia. Uniósł górną wargę, odsłaniając dobrze znane jej zębiska. Teraz była zupełnie bezbronna - nie miała jak się bronić. Pracownik lady zerknął na parę wampirów, chociaż nie zamierzał ich wypytywać. Wyglądali na znajomych.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Wto Gru 17, 2019 9:44 pm

Wampirzy kelner zaczął marudzić i jęczeć pod nosem przekleństwa, ale Manuela nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Teraz w ogóle się nie liczył: ani on, ani siedzący wokół ludzie. Mogli się na nią gapić bez końca, rzucać komentarze czy cicho się śmiać – nawet by tego nie dostrzegła.
Jak tylko w zauważyła Fergala, przypadkowo, w najmniej spodziewanym momencie, rzeczywistość wokół przestała się liczyć.
Wyglądał na całkowicie zdrowego, choć strzeliła mu niedawno prosto w twarz. Ale Fergal w końcu od zawsze taki był – wyliże się z każdej, nawet najbardziej potwornej rany. Dlatego Manuela nie dziwiła się jego stanem, ale raczej tym, że siedział sobie spokojnie w zwykłej knajpie, przy ludzkim jedzeniu, otoczony ludźmi, z jakąś uroczą wampirzycą, i prowadził najnormalniejszą w świecie rozmowę.
Gdzie się podział ten krwiożerczy sadysta, dla którego Manuela przebyła pół świata? Dlaczego teraz wyglądał tak… zwyczajnie?
Nie umknęła jej oczywiście jakże urocza koszula w kotki. Co on, na Boga, na siebie włożył?
Nie potrafiła zrobić kroku, kiedy zaczął iść w jej stronę. Przez wzgląd na ich przeszłość była pewna, że zaraz na nią ryknie albo ją uderzy, karząc za niedawne strzały. Skuliła się i plecami uderzyła o ladę, odruchowo szykując się na ból. Pomimo terapii Andrego i dziesięcioleci spokoju jej psychika najwyraźniej nadal nie potrafiła zwalczyć traumy.
I pomyśleć, że to Manuela sama odnalazła Rekina, aby się zemścić. Na co jej była ta nienawiść?...
Dopiero po paru sekundach zarejestrowała, że wcale jej nie uderzył. Znalazł się niebezpiecznie blisko, pochwycił w swoje szpony jej rękę – ale ponad to nie zrobił nic strasznego. Po prostu znowu miał ją przy sobie i kontrolował jej każdy ruch.
Gwałtownie wciągnęła powietrze. Również czuła jego przytłaczający, onieśmielający ją zapach, który doskonale znała i którego nie potrafiła zapomnieć.
Była jak dziecko we mgle. Andre ją przed laty ostrzegał, że jej reakcja na ponownie zetknięcie się z Fergalem może być kompletnie nie do przewidzenia, że może ją sparaliżować całkowita niemoc albo zawładnąć nią nieopanowana złość. Ale Manuela sądziła, że po spotkaniu w porcie, które teraz wydawało jej się niczym sen, kolejne spotkanie zniesie bez problemy.
Najwyraźniej nie – wtedy kierowała nią adrenalina, której teraz jej brakowało. Fergal mógł za to wyczuć, jak momentalnie przyspieszyło jej serce. Biło niemal tak szybko jak ludzkie.
W końcu udało jej się wydusić pierwsze słowa, po polsku:
Puść mnie. Puszczaj natychmiast. Nie dotykaj mnie. Nie ter…az, chciała dokończyć, ale w porę ugryzła się w język. Nie teraz? Jak mogłaby coś takiego powiedzieć mężczyźnie, którego nienawidziła ze wszystkich sił i którego śmierci pragnęła?
Czy wola Hiro aż tak na nią zadziałała?
Pomimo własnych słów nie wyrywała się. Stała nieruchomo niczym posąg i nie odrywała swoich oczu od oczu Fergala.
To ja jestem zaskoczona, że ciągle tu krążysz. Jakby nic się nie stało, jakby nic nie miało dla ciebie znaczenia. Jak zwykle wszystko uszło ci na sucho, co? – ostatnie słowa wypowiedziała rozpaczliwym, podniesionym tonem, aż kelner na nich zerknął spod byka. Nie rozumiał jednak, co mówili.
Manuela za to przeniosła na moment spojrzenie na ubranie Fergala, a zaraz po tym zerknęła ponad jego ramię na kobietę, która mu towarzyszyła. Nieważne, czy nadal była przy stoliku, czy już do nich podeszła, Sojka szepnęła:
Prezent od niej? Od kiedy potulnie nosisz takie rzeczy?
Przez moment Manueli przeszło przez myśl, że Czarnulka była ukochaną Fergala, w końcu Zaren mówił coś o rodzinie… ale nie. To było niemożliwe. Hiro by wiedział.
Moment – czemu poświęciła uwagę takiej kwestii? Miała znowu Fergala tuż przed sobą – czy nie powinna raczej myśleć o tym, jak go zakatrupić i dopaść jego rodzinę?
Jego kolejne słowa były jak gwóźdź do trumny. Cholera jasna. Jakby doskonale wiedział, o czym niedawno rozmawiała z Hiro. Jakby dobrze znał jej wewnętrzne rozdarcie.
Bo to właśnie próbował wmówić (a może uświadomić?) jej niedawno przewodniczący – że Manuela nieodwracalnie przywiązała się do mordercy swojej rodziny, do własnego oprawcy, że podświadomie go szukała nie po to, aby go zabić, ale aby po prostu… mieć go obok siebie. Że nie umiała bez niego żyć, tak jak właśnie powiedział, choć niegdyś odebrał jej wszystko.
Musiała przejść do sedna. Musiała się dowiedzieć, czy Fergal poznał plany jej… stwórcy.
Wiesz, kim jest Hiro Sanguinoso? – spytała wolno, przełykając ślinę na widok jego zębów. Bezwiednie złapała się wolną dłonią za swoją szyję. – Wiesz, czego… czego od nas chce? Wiesz, że mamy być…
Urwała, bo nie potrafiła dokończyć. W dodatku kelner w końcu zainterweniował. Wcisnął nerwowo Manueli paczuszkę z tabletkami do ręki i warknął tak cicho, aby tylko wampiry usłyszały.
Nie wiem, o co chodzi, ale straszycie ludzi. Przecież wiecie, że nie można! Płaćcie szybko za tę filiżankę i się wynoście, przynajmniej dopóty, dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnicie.
I zaczął krzątać się wokół nich, zbierając rozbite naczynie i przepraszająco uśmiechając się do ludzi wokół. Cóż – chyba faktycznie dwójka Europejczyków na środku kawiarni gadająca w dziwnym języku nie była tu mile widziana. Klienci i tak mieli szczęście, że Manuela nie dostała ataku szału i nie rzuciła się na Fergala z żądzą mordu, a jedynie stała sparaliżowana strachem.
Ale z nią nigdy nie wiadomo.
Chcąc nie chcąc, musieli więc opuścić lokal, i to razem, nawet jeśli Manueli nie do końca było to na rękę. Zanim wyszła, rzuciła jeszcze kelnerowi parę drobniaków, które pewnie i tak nie pokryły wartości filiżanki, i zerknęła ukradkiem na znajomą Fergala.
Chyba jeszcze będzie okazja, aby ją poznać, prawda?

Zt. dla Manueli i Fergala.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Gość Sro Gru 18, 2019 10:05 pm

Wyruszyła natychmiast, jak tylko otrzymała SMS od Mei. Postanowiła nawet sama zgarnąć jedno z zamkowych aut, aby jak najszybciej dotrzeć do przyjaciółki. Znały się od niedawna i były jak ogień i woda, ale o dziwo – Mei potrafiła wytrzymać z nadpobudliwą Herą jak mało kto, a Hera rozumiała rozterki Mei jak nikt inny. Kuroszka i tak długo zwlekała, zanim poprosiła ją o rozmowę. Dopiero kiedy jej związek z Angelim spotkał definitywny koniec, odważyła się napisać do Czarnulki i wyżalić jej ze wszystkiego.
Nie była tym typem osoby, który opowiada o swoich głęboko skrytych emocjach wielu osobom. Choć głośna i wszędobylska, tak naprawdę rzadko kiedy żaliła się komuś z tego, co naprawdę czuje.
Przyjechała na wskazany adres po parunastu minutach. Jeszcze będąc w aucie, zaczęła rzucać przekleństwami. No kurwa, przecież w tym miejscu aż roiło się od ludzi. Jak niby miały spokojnie porozmawiać?
Z impetem weszła do środka, od razu roztaczając dominującą aurę. Wampirzy kelner spojrzał na nią z lekkim strachem, bo natychmiast wyczuł, że była wysoko postawiona, ale Hera nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. Jebać plebs.
Gdzie ta Mei? Czemu musiała siedzieć w takim miejscu?
W końcu dojrzała Czarnulkę. Podeszła do niej szybkim krokiem i przysiadła obok.
Co ty robisz w takiej spelunie? – zapytała na powitanie i dopiero po tym musnęła dłonią jej ramię w ramach przywitania. – Chodźmy stąd, przecież nie będziemy siedzieć wśród jedzenia – dodała zniżonym tonem. – Może wrócimy do Zamku, co? Wiem, że kiedyś nie byłaś pewna, ale nikt nie będzie o nic pytał. W końcu jesteś ze mną.
Dumnie założyła nogę na nogę i zgromiła spojrzeniem jakichś chłopaczków, którzy wpatrywali się w obie wampirzyce z oczarowaniem. Niech spierdalają. Hera nie potrzebowała teraz czyjejś atencji – potrzebowała rozmowy i spokoju.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Mei Pon Gru 23, 2019 2:44 am

- Sam dobrze wiesz, że takie tematy nie należą do najprostszych - odpowiedziała czarnowłosa, nieco naburmuszając się. - Na dodatek, nie dzisiaj jest mój dzień na spowiadanie się. Ale... Kiedyś skorzystam z twojej propozycji - niemalże obiecała mu. Niemalże. Tak czy siak, nie zamierzała wnikać dalej w tematykę czegoś, co dotyczyło bezpośrednio jej samej. Dzisiejszy czas był poświęcony na wysłuchanie i przyniesienie ewentualnego wsparcia dla wampira. Nie dla niej. Na swój sposób też czuła, że niechęć do tego, brała się z konieczności sięgnięcia do własnej przeszłości.
I przypominania sobie wszystkiego na nowo. To naprawdę bolało i to w wielu miejscach.
- No już, już, nie ma co się złościć. Nie będę napominała więcej o tym - dodała łagodnie, próbując nieco go rozchmurzyć.
Westchnęła mimowolnie, słysząc deklarację Fergala.
- Rozumiem - odparła krótko. Czy zamierzała nagle mówić, by pozostał? By nie rezygnował? Nie. Po prostu nie. Zmuszenie do czegoś, czego nie chciał, nie miało większego sensu, Akademia nie była centrum świata. Co ona też znaczyła dla długowiecznych... Cóż, można było chyba zgadywać. Tak czy siak, pozostawała kwestia powiązana z przyszłością. Co, gdzie i jak.
Tyle, że co do samej przyszłości...
Zielonkawe ślepia skupiły się na wampirze, po czym odprowadzały go aż do źródła wcześniejszego hałasu. Ostrożnie odłożyła pałeczki, analizując to, na co właściwie patrzyła. Mogła polegać głównie na obserwacji ze wzgląd na to, że wychwytywane słowa należały do obcego jej języka. Skrzywiła się w myślach. Nie podoba mi się to. Jednakże na zewnątrz była całkowicie spokojna.
Huh... Ciekawe.
Koniec końców, niewiele mogła zrobić. Nie wiedziała, o co chodzi, ale zawsze pozostawały domysły, nieprawdaż? Tyle, że ta sytuacja sprawiła, że mimowolnie pokręciła głową. Rany, rany. Mógł mnie chociaż przedstawić - pomyślała, rejestrując zarazem fakt, że oboje gwałtownie zmyli się z tego miejsca. No i ona została sama. Nie ma co, zdecydowanie urocza sytuacja.
Nie zapowiadało się jednak na to, by miała się nudzić. Wibracja telefonu, zwiastująca wiadomość, wyrwała ją z przemyśleń. Dość szybko zapoznała się z zawartością wiadomości i odpisała. Czas oczekiwania umiliła sobie przeglądaniem internetu. Dopiero, gdy zjawiła się czarnowłosa, schowała telefon.
- Cicho bądź - burknęła w odpowiedzi. - Spotkanie przyjacielskie - skomentowała lakonicznie, po czym wzruszyła ramionami. - Jasne. Czemu nie - zgodziła się. - Tylko nie rób tego, co ostatnio - uśmiechnęła się złośliwie i wstała z miejsca. Wygrzebała parę banknotów, po czym położyła je na stoliku - za rachunek i na napiwek. Ile wyniosło? Jednakże pozostawiona - z łatwością - kwota, nie powinna sprawiać, by ktoś poczuł się pokrzywdzony. Zaraz potem wzięła dziewczynę za ramię i bezceremonialnie pociągnęła ją w stronę wyjścia.
I tak nie było tutaj co robić, nie?

z/t x2
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Japońska knajpa - Page 2 Empty Re: Japońska knajpa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach