Jesień 2016

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Jesień 2016 Empty Jesień 2016

Pisanie by Molly Nie Kwi 07, 2019 9:42 pm

Pierwsze jesienne liście już dawno przyozdobiły rozgrzany plac za budynkiem oświaty. Chociaż dzień stawał się coraz krótszy, to nadal o 18 było widno i ciepło. Ta pora dnia była bardzo przyjemna zwłaszcza po tym co zafundowało nam lato. Takiego skwaru Molly nie pamiętała. Głównie z powodu dokuczliwych temperatur, zdecydowała się na stosunkowo późne treningi. Tym razem miała spotkać się z dziewczyną mniej więcej w swoim wieku i nieco potrenować. 45 minutowe zajęcia miały polegać głównie na ogólnorozwojowym treningu mającym zapewnić stale dobrą kondycję młodych pań. Żadna walka bronią białą czy strzelanie do celu, to już było. Tym razem miał być zwykły bieg, rozciąganie, czy co tam sobie zaplanują, hulaj dusza!
Molly jak zwykle zjawiła się przed czasem, ubrana w sportowy, nieco znoszony dres i czapkę z daszkiem. Nauczona doświadczeniem, już raz czy dwa zabrała na zajęcia do oświaty nowy komplet jeszcze z metką. Efekt tego był taki, że po zrobieniu koziołka na trawie, powstała plama nie do zwalczenia. Rzeczami prosto ze sklepu mogła szpanować na osiedlowej siłowni. Tutaj nie musiała się nikomu podobać, tyle.
Rzucając sportową torbę w okolicy pnia dużego drzewa, wyciągnęła z kieszeni telefon i szybko dokonała oceny elektronicznej sytuacji. Kto dzwonił, kto pisał, ile razy zaktualizowała się pogoda i nawet zdążyła przeprowadzić szybkie czyszczenie pamięci z niepotrzebnych śmieci. Ten drobny manewr utwierdzał ją w przekonaniu, że telefon będzie działał szybciej, sprawniej i w ogóle. Prawda to czy nie, mało istotne, ta tradycja była częścią jej zaplanowanego dnia jak poranny posiłek. Musiała to zrobić i już. Przynajmniej dla czystości własnego sumienia.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Nie Kwi 07, 2019 11:12 pm

Kayla nienawidziła się spóźniać.
Przez tryb życia, jaki prowadziła, nauczyła się wybitnej punktualności: tego samego wymagała od innych, bo zawsze starała się planować swój dzień niemal co do minuty. Nie znosiła, gdy coś szło nie tak i przesuwało wszystko w czasie, jednak czasami nawet ona nie była w stanie wygrać z niektórymi uporczywymi, nagłymi wydarzeniami – jak na przykład pocieszanie ryczącej od paru dni dziewięcioletniej siostry.
Mała niesamowicie przeżyła zeszłoroczną śmierć ich matki, przez co nadal miewała co kilkutygodniowe napady depresji, z których wyciągnąć ją mogła tylko Kayla (przy wsparciu lekarzy i psychotropów) – dwie pozostałe siostry były, jak zwykle, bezużyteczne.
Kayla właściwie nie miała czasu na własną żałobę, przez co żyła depresją każdej z sióstr osobna. Nigdy nie zdążyła porządnie pożegnać matki we własnej głowie, bo zawsze, gdy miała nadzieję, że wreszcie znajdzie pół godziny dla siebie, któraś z młodych przychodziła z własnym bezsensem życia i domagała się uwagi.
Dzisiaj, pocieszając małą, miała nawet przez moment ochotę rzucić wszystko w cholerę i zostać w domu, aby porządnie się wypłakać, ale poczucie obowiązku jednak wygrało, przez co teraz pędziła małą, odziedziczoną po rodzicach Toyotą przez Yokohamę, byleby tylko spóźnić się jak najmniej i jednocześnie nie skończyć treningu zbyt późno.
Nie zdążyła się nawet w całości przebrać w domu, dlatego jedną ręką naciągała jeszcze bluzę, a drugą trzymała na kierownicy. Gdzieś z boku usłyszała trąbienie, ale nie przejęła się tym zbytnio – pewnie jakiś matoł zajechał komuś drogę. Z piskiem opon i w ostatniej chwili skręciła w zakręt, którego prawie nie zauważyła, a który prowadził do budynku oświaty. Kiedy usłyszała kolejne trąbienie i jakieś wrzaski, odparła tylko:
Jeb się. Miałam pierwszeństwo.
A przynajmniej miałabym, gdyby światła nie działały, dodała w myślach, po czym zamaszyście zaparkowała na dwóch miejscach naraz. Wjechała oponami na krawężnik, wycofała, coś próbowała poprawić, kurwa, czemu to drzewo tu stoi, znowu podjechała do przodu, coś albo kogoś przejechała, ale że nie wiedziała co, to postanowiła się tym nie przejmować, aż w końcu, do diabła z tym!, po prostu się zatrzymała, wyjęła kluczyki i wysiadła. Sięgnęła po torbę i już biegła w stronę placu, ale w ostatniej chwili przypomniała sobie, że przecież nie wyłączyła świateł, więc musiała się wrócić, znowu otworzyć auto, przy okazji zauważyła, że nie zostawiła go ani na ręcznym, ani na żadnym biegu, więc zaciągnęła szybko hamulec, zamknęła drzwiczki, szybki rzut oka na auto i... chyba wreszcie była gotowa.
Cholera, czemu zawsze, ale to zawsze musiała żyć w pośpiechu.
Pobiegła w stronę jedynej postaci, jaką widziała. Molly – chyba tak miała na imię, o ile Kayla pamiętała. Obie były kadetkami, a Molly od niedawna mieszkała w Yokohamie, dlatego oświata postanowiła, że to Kayla wprowadzi ją we wszystko. Mariposie było wszystko jedno: właściwie nawet cieszyła się, że dzięki temu będzie mieć lżejszy trening.
Hej! Przepraszam za spóźnienie. Coś mi wypadło – rzuciła na powitanie, po czym zamaszyście rzuciła obok siebie torbę i uśmiechnęła się do dziewczyny. Urocza czarnulka o niewinnym uśmiechu – paradoksalnie, oświacie zawsze trafiały się najbardziej słodkie kruszynki, mimo że przecież miały iść walczyć ze złowrogimi wampirami. Sama Kayla do dojrzałych z wyglądu też nie należała. – Molly, tak? Jestem Kayla. Nowa w Yokohamie?
Uśmiechnęła się przyjaźnie i od razu, bez słowa, zaczęła rozgrzewać nadgarstki. Kultura, nie ma co – zamiast spokojnie stanąć i zapoznać się z dziewczyną, ta od razu chciała biegać. Aż zwolniła ruchy, gdy tylko o tym pomyślała, bo naszło ją poczucie winy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Sro Kwi 10, 2019 11:41 am

Czerwony blask zachodzącego tuż nad koronami drzew słońca sprawił, że nadchodząca postać stała się dość niewyraźna. Dopiero po zniżeniu głowy i przysłonięciu promieni przez daszek czapki, Molly dostrzegła szybko zbliżającą się postać młodej dziewczyny. Bijąca od niej energia i góra optymizm sprawiła, że na twarzy do tej pory nieśmiałej czarnulki pojawił się uśmiech. Wsuwając telefon do torby, poczekała aż partnerka do dzisiejszych ćwiczeń stanie tuż przy niej.
Cześć. Nic się nie stało, jestem tu dopiero od kilku minut.
Może kilkunastu ale w wypadku Molly, nawet gdyby czekała godzinę i tak twierdziłaby, że przed chwilą przyszła nie chcąc wprawić drugiej osoby w zakłopotanie. Taka już była, zbyt uprzejma. W tym wypadku nie rozminęła się zbytnio z prawdą i była zadowolona, że Kayla zjawiła się w ogóle. Przecież sprawa, która ją na chwilę zatrzymała mogła być tak poważna, że odwołałaby spotkanie. A tak? Będzie miała z kim ćwiczyć. Jest okej!
Tak, wszystko się zgadza. Miło mi poznać.
Podała dziewczynie dłoń w standardowym uścisku dorzucając do tego szeroki uśmiech. Jedne z pierwszych zajęć i trafienie na kogoś w swoim wieku to prawdziwe szczęście. Szczególnie dla kogoś nieśmiałego i małomównego. Żeby nie wypaść na sztywniarę i odludka, na siłę starała się zapomnieć o swoich wadach, które skłaniały ją do małomówności. Jeszcze nie wiedziała jaki będzie tego skutek ale to dobry moment na zawarcie nowej znajomości. A może nawet czegoś więcej? Jak to mówi dzisiejsza młodzież:  Molly, nie spierdol tego.
Gorzej gdyby przyszło jej pilnować się jakiegoś starszego łowcy płci przeciwnej. Wtedy już kompletnie spuściłaby głowę i potakiwała nią tylko wtedy, gdy padłoby pytanie. Ciężkie jest życie dla takich jak ona.
Szczerze mówiąc to nawet jeszcze nie wypakowałam wszystkich rzeczy w mieszkaniu.
Pomimo tego, że od czasu jej przyjazdu minęło już sporo dni, to zawsze było coś ważniejszego a życie na pudłach było nawet wygodne. Zwłaszcza, że wszystkie kartony były dobrze podpisane a rzeczy najważniejsze zostały wyjęte. To co było zbędne, zalegało w jednym z kątów salonu i czekało na swój moment. A ten kiedyś nadejdzie, z pewnością.
To od czego zaczniemy?
Zapytała zerkając na stojący przed nią wulkan energii. Nawet jak na dobry dzień, Molly nigdy nie była taka żywa. Widać było, że ma do czynienia z żywym srebrem, które za nic w świecie nie usiedzi w miejscu. Miejmy nadzieję, że taki stan rzeczy jest udzielający.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Pią Kwi 12, 2019 10:14 pm

Od kilku minut? Kayli udało spóźnić się tylko kilka minut? O niebiosa! Jakim cudem to zrobiła?
Kątem oka z wdzięcznością zerknęła w stronę swojego autka, które – na szczęście – nadal stało tam, gdzie je zostawiła. Przymrużyła oczy, aby się upewnić, że na pewno wyłączyła te cholerne światła, ale z tej odległości już nie było widać. A czy zamykałam drzwi kluczykiem? – przeraziła się nagle. Jasna cholera, dlaczego ona nadal, po tylu latach, nie potrafiła dogadać się z żadnym samochodem, echem, to znaczy nie, wolała jednak nie nazywać tego w ten sposób.
Dlaczego jeszcze nie spisała sobie instrukcji z punktami, co po kolei robić w aucie tuż po zaparkowaniu?
Z roztargnienia wyrwały ją następne słowa nowej koleżanki. Spojrzała na nią i uśmiechnęła się do niej szeroko.
Mnie również! Mogę cię nazywać Molka? Albo Mol? – zapytała, aby podtrzymać wątek.
Jednocześnie rozgrzewała już kostki i kolana, nadal jednak nie odrywając wzroku od dziewczyny – nie chciała w końcu być nieuprzejma. Co prawda jeszcze nie sądziła, że z łowczynią mogą ją łączyć jakieś zażyłe stosunki, w ogóle w tym momencie nie myślała, że znalazłaby czas na głębszą znajomość z kimkolwiek, dlatego na razie słowa Molly wlatywały jej jednym uchem, a drugim wylatywały – myślami Kayla zaczęła właśnie krążyć gdzieś wokół dyfrakcji cząsteczek światła i kwantowej teorii pola. Czasami sama się sobie dziwiła, jakim cudem jej mózg był w stanie za sobą nadążać i pracować na najwyższych obrotach niemal zawsze, gdy kobieta nie spała – no i kiedy tu znaleźć czas na przyjaźń czy miłość, no?
Niemal automatycznie podała więc Molly swoją dłoń i ścisnęła ją chyba zbyt niezgrabnie, aż sama poczuła, że coś jest nie tak. To ją przywołało do porządku i w końcu użyła całej siły woli, aby skupić się tylko na dziewczynie i na niczym innym.
Dobra, wyglądało na to, że Molly była spokojna, cichutka, życzliwa i miła. Kayla z kolei była tylko miła, i to w dość płytki sposób, przez co przegrywała już na starcie.
Chyba więc czas spróbować też być życzliwym, nie? Na spokój i ciszę nie miała co liczyć w swoim przypadku.
W sumie miała naprawdę szczęście: w oświacie było niewiele łowczyń zbliżonym jej wiekiem (Kayla zlustrowała całą sylwetkę Molly, aby oszacować, ile mogła mieć lat. Wyglądała na młodszą. Ale Kayla też uchodziła raczej za osiemnastkę, względnie dwudziestkę, więc stwierdziła, że doda Molly asekuracyjnie parę lat), a trafić jeszcze z taką na jeden trening – to był już rarytas!
Nie wypakowałaś? – Oho! To chyba okazja, aby pokazać swoją życzliwość, prawda? – Może potrzebujesz pomocy? Daleko mieszkasz? Mogę po treningu z tobą pojechać, we dwie pójdzie szybciej – zaoferowała się dobrodusznie.
Kurwa, zganiła się zaraz po tym w duchu, jednocześnie uśmiechając do Molly coraz szerzej.
Zajebiście, ciekawe, kiedy zrobisz raport z badań, zakupy, wywiesisz pranie i pogadasz z młodą. O zjedzeniu kolacji nie wspomnę. Świetnie, Kayla, świetnie.
Nie wycofała jednak propozycji, bo nie chciała zabrzmieć jak buc, zresztą jej standardowe wyjaśnienie, które od lat powtarzała niczym echo (nie mam czasu) było już tak przereklamowane i przerobione (bo Kayla nigdy nie znalazłaby chwili, w której ten czas by się jednocześnie znajdował), że wyjątkowo postanowiła go nie używać.
Może po prostu zrobią krótszy trening, wtedy zyskają parę minut...
Warknęła na samą siebie w duchu za bysie czasowym dusigroszem i zaczęła powolny trucht, delikatnie łapiąc Molly za łokieć i ciągnąc ją za sobą.
Pobiegajmy trochę, potem rozciąganie, jakieś ćwiczenia siłowe, szybki inter... – Nie. Interwał trwałby zbyt długo. – Albo bez niego. Potem już cardio. Będziemy się ścigać. Co ty na to?
Puściła jej oczko, spokojnie sunąc obok niej. Spojrzała w stronę nieba, mrużąc oczy i zasłaniając je dłonią. Widok był piękny, choć nie pomagał w treningu.
Dlaczego łowca? – zapytała nagle. – Dlaczego walka z wampirami? Co cię do tego skłoniło? Jesteś z rodziny łowieckiej?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Nie Kwi 14, 2019 8:35 pm

Zderzenie dwóch światów. Opanowana i harmonijna Molly z nadpobudliwą Kaylą. Czy wyjdzie z tego coś dobrego? Przeciwieństwa się przyciągają kiedy mowa o miłości a jak jest w stosunkach damsko -  damskich? W tej kwestii czarnulka niewiele miała do powiedzenia bo zazwyczaj stroniła od rówieśników. Z łatką kujonki  trudno o grono dobrych znajomych. Stąd też pogłębiająca się chęć nauki i ucieczka ze szkoły do domu zaraz po zajęciach. Z perspektywy czasu to wszystko wydaje się głupie ale trudność z nawiązywaniem kontaktów może nieźle wywrócić życie, szczególnie w tak fajnym okresie jakim jest młodość. A tą każdy z nas ma tylko jedną. Szkoda.
Jasne, byle nie Molka Rolka albo Mól, wszystko inne będzie ok.
Wzruszyła ramionami wyraźnie rozbawiona możliwością odnoszenia się do niej jak do robaka, który stołuje się w szafie. A bywali i tacy co się odważyli podobnie znieważyć Lori i wiecie co się im stało? Właściwie to nic poza tym, że przestała się do nich odzywać. Ba dum tss…
Wszystko okej?
Poprawiła daszek czapki widząc jak bardzo Kayla jest rozkojarzona. Chociaż była tu obecna ciałem, to jej umysł krążył zupełnie gdzie indziej a wzrok był mało przytomny. Wyglądała tak jak Molly, która siedząc w pracy zastanawia się ile razy przekręciła klucz w zamku. W sumie czy w ogóle to zrobiła. Tak było kiedyś, nim znajoma podsunęła jej szurnięty ale bardzo skuteczny sposób na zapamiętywanie niektórych rzeczy.
Otóż są czynności, które wykonujemy automatycznie, takie jak np. zamykanie drzwi na klucz. Idziemy do sklepu, na spacer, do pracy i nagle doznajemy olśnienia… czy ja to dziś zrobiłam? Może tak a może nie? Pewnie złodzieje już wszystko ukradli a bezdomni z mieszkania zrobili meline. I tutaj pojawia się trik, sekret, tajemnica, po której zdradzeniu, większość uzna nas za czubków ale kij z tym, ważne, że działa. Polega to na tym, że gdy już zamkniemy zamek, musimy zrobić coś dziwnego, co kompletnie nie pasuje do sytuacji np. klasnąć w dłonie. Dla obserwatora jesteśmy w tej chwili debilami ale taka pierdoła pozwoli nam skojarzyć moment przekręcania klucza. Voilà, gotowe.
Eeee kawałek stąd. Na jednym z osiedli.
Serio komuś się tak bardzo nudzi, że dobrowolnie, charytatywnie i niezobowiązująco chce pomóc rozkładać rzeczy po mieszkaniu? Molly nigdy się nie przeprowadzała, to jej pierwszy raz więc może tak już jest, że ludzie słysząc słowo „przeprowadzka” automatycznie chcą Ci pomóc.
Jeśli masz ochotę to czemu nie. Mam w domu butelkę wina jeśli lubisz . Chyba o smaku truskawki.
Zabrzmiała zachęcająco? Nigdy nie spożywała takich trunków w samotności a po dwa kieliszki na głowę przy porządkach to chyba nic złego. A może powinna zaproponować kawę i ciasteczka? W końcu nie chciała wyjść na jakąś wyposzczoną alkoholiczkę po odwyku. Nie każdy lub pić  i w sumie właśnie w głowie Molly rozpoczęła się akcja analizy każdego słowa i gestu. To jest naprawdę bardzo męczące. Chęć dobrego, pierwszego wrażenia będzie kosztowała ją więcej energii niż ten cały trening ale czego się nie robi dla nowych koleżanek.
Zacznijmy od truchtu bo dostanę zawału.
Poinformowała dając się pociągnąć i wprawiając swoje dolne kończyny w ruch. Już po chwili dreptała równo ramię w ramię z Kaylą.
Mama łowca, tata łowca, siostra też. Jakoś nie widziałam innej możliwości. Ale to nie tak, że robię to z przymusu. Uważam, że w jakiejś małej części naprawiam świat.
Zabrzmiała trochę jak bohater z kreskówki, który ma o sobie nie wiadomo jakie mniemanie więc bardzo szybko dodała.
Takiej malutkiej części
Na jej polikach pokazał się mały cień różu, zawstydziła się. Żeby to skutecznie zamaskować klepnęła Kayle w ramię i krzyknęła:
Kto pierwszy do tamtego drzewa!
Wzięła nogi za pas przyspieszając na maksa.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Wto Kwi 16, 2019 9:49 pm

Kayla, przeciwnie, nie miewała nigdy specjalnych trudności w nawiązywaniu kontaktów, nawet mimo tego, że właściwie również w ramy „kujonstwa” się wpisywała, ale... i tak rzadko z kimś się poznawała. Nie czuła, że potrzebowała wielu przyjaciół, dzięki siostrom i – niegdyś – rodzicom zawsze miała do kogo gębę otworzyć (nawet jeśli ten ktoś nie słuchał), zresztą ciągle żyła w biegu – gdzie tu niby jeszcze wcisnąć pielęgnowanie czegoś tak delikatnego i ulotnego jak relacja z drugą osobą?
Molka-Rolka, powtórzyła sobie w głowie i nawet prawie się zaśmiała. Nie miała zamiaru, oczywiście, się z nią drażnić, więc przemilczała to przezwisko, ale pod jakimś względem ją rozbawiło – może dlatego, że do jej imienia nikt nigdy nie wymyślił podobnego rymu, więc w sumie nie wiedziała, jak to jest, gdy ktoś ci dogryza?
Aby utwierdzić koleżankę, że tak, już powróciła ze świata cząstek elementarnych i atomów do rzeczywistości w nieco większej skali, uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wsparła rękami o biodra.
Pewnie! Wybacz. Czasami przypomni mi się nagle jakiś dylemat i próbuję go rozwiązać, bywa, że nad tym nie panuję, więc jak coś, przywołuj mnie do porządku, okej? – poprosiła, jednocześnie rozciągając nogi. Właściwie – faktycznie przydałby jej się ktoś, kto by ją wyrywał z nagłych zamyśleń, cholera.
Schyliła się do kostek, gdy Molly wspomniała o winie, i zatrzymała się w takiej pozycji, przez chwilę nie odpowiadając. Kurka wodna, czy na pewno powinna była mówić o pomocy przy rozpakunku? Czy Molly naprawdę zaproponowała jej...
Wino?
Kiedy ostatnio piła jakikolwiek alkohol?
Nie potrafiła sobie nawet przypomnieć.
Kiedy w ogóle ostatnio odwiedzała kogoś bez konkretnego celu – ot, aby w czymś pomóc lub dla towarzystwa?
Nigdy.
Chyba.
Wzięła głęboki wdech: przed oczami przeleciały jej wszystkie dzisiejsze obowiązki, jakie miała jeszcze do zrobienia, a zaraz obok nich pojawiła się słabo migocząca butelka pysznego trunku z uśmiechniętą, sympatyczną Molką obok oraz...
A pal licho!
Wyprostowała się gwałtownie.
Zgoda. Chętnie. Lubię każde wino. – Niewiele ich próbowała, ale stwierdziła, że to dobra odpowiedź. – Tylko że jestem autem. Będę musiała je zostawić na twoim osiedlu. Znajdzie się miejsce? Podjadę po samochód jutro. – O zgrozo, o tym wcześniej nie pomyślała. Jak wróci wieczorem do siebie? Czy komunikacja jeszcze będzie działać? O której w ogóle to będzie, skoro już zachodzi słońce?
Próbowała sobie przypomnieć, czy w pobliżu osiedla nie miała kogoś, u kogo mogłaby się zdrzemnąć, ale oczywiście, że odpowiedź była negatywna – kogo niby?
Ustawiła się tak, aby podczas truchtu dobrze widzieć Molkę, i zagwizdała cicho z podziwem.
No, no, to piękna rodzinka. Siostra starsza, młodsza? – zapytała z uznaniem, choć zaraz po tym musiała odchrząknąć parę razy, aby nie wspominać swoich rodziców. Po ich śmierci została ostatnią łowczynią w tym jakże krótkim rodzie bez historii – dwie z młodszych sióstr nie garnęły się do zawodu, a najmniejsza była jeszcze dzieciuchem. Przed oczami mimo wszystko stanęła jej twarz matki, przez co Kayla posmutniała, choć próbowała nie dać tego po sobie poznać. – Szlachetna jesteś. Ale właściwie to prawda – naprawiasz. Myślę, że chyba wcale nie w tak malutkiej. Wiesz, wampiry to mimo wszystko twarde sukinsyny.
Sama nie była łowcą z głębokich pobudek – poszła w ślady rodziców, bo chciała, bo ich podziwiała i bo ją to kręciło, bo chciała robić coś ciekawego. Kiedyś, gdy zaczynała, nie uważała jednak wampirów za nic złego – to byli po prostu odmieńcy. Teraz zmuszała się do takiego myślenia, aby było jej prościej. Łowca, który nienawidzi wampirów, ma nieco łatwiej w życiu.
Jej ostatnich słów jednak Molly już nie usłyszała, bo nagle postanowiła się ścigać i wypruła do przodu. Kayla syknęła pod nosem. Cholera!
Puściła się pędem za koleżanką, ale ta wybiegła zbyt wcześnie, przez co dotarła pierwsza do drzewa. Kayla dopadła jednak roślinę niedługo później. Biorąc głęboki wdech, uśmiechnęła się do zwyciężczyni.
Przegrałam – rozłożyła ręce. – W nagrodę wybierz, co chcesz ćwiczyć dalej. Ja się dostosuję. Właściwie mogłybyśmy zrobić dzisiaj krótszy trening, nikt się nie zorientuje. A potem jechać do ciebie. Co ty na to?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Czw Kwi 18, 2019 9:08 pm

Molly też  zdarzało się poszybować myślami gdzieś bardzo daleko. Jedną z jej mnóstwa wad było rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze. Analizowanie zdarzeń, tych przeszłych ale też tego co mogło nastąpić, konsekwencji. Nie rzadko też, to zna chyba każdy, w myślach przeprowadzała sprzeczki z innym osobami. To znaczy żałowała tego co powiedziała (lub nie) i układała inny scenariusz. Zawsze miała świetną ripostę dopiero po czasie. Szczególnie kiedy usiadła w swoim ulubionym fotelu z kubkiem gorącej herbaty. Tak, wtedy wygrywała wszystkie słowne potyczki. Szkoda, że z tak dużym opóźnieniem i szkoda, że nikt nigdy nie usłyszał jak błyska inteligencją, żartem i odpowiedzią szybką niczym karabin maszynowy. Nawet nie wicie co tracicie…
Nie przejmuj się. Też tak czasem mam.
Uspokoiła dziewczynę dokładnie wiedząc jak to jest błądzić gdzieś myślami daleko stąd.
Postaram się.
Uśmiechnęła się przelotnie mając w głębi duszy nadzieję, że takie odpływanie na daleki lądy wyobraźni nie zdarza się jej podczas patrolu albo co gorsza interwencji. Byłoby to nie tyle dziwne co niebezpieczne. Tam, w mieście, trzeba się mieć na baczności przez cały czas. Jeden zły ruch może nas kosztować nie tylko zdrowie ale także życie.
Super, to po treningu jedziemy do mnie.
Zakomunikowała niemniej zadowolona co przed chwilą. Może sama też dałaby radę rozpakować większość pudełek ale we dwójkę jakoś tak raźniej. I nadarzyła się do tego okazja na nową znajomość. Z tego koniecznie nie mogła rezygnować. Taka okazja mogła się więcej nie nadarzyć i to właśnie może los zsyła jej możliwość rozpoczęcia nowej, wspaniałej i długotrwałej znajomości.
Ach ta naiwna Molly.
O tej porze raczej już wszyscy wrócili z pracy ale pokrążymy po osiedlu. Jeśli nie pod moim, to może pod innym blokiem znajdzie się jakieś wolne miejsce.
Najgorzej było znaleźć lukę między autami po godzinie 15, niekiedy nawet wcześniej. Różnie bywało wieczorami gdy ktoś zdecydował się wyruszyć na zakupy. Wtedy upolowane miejsce było cenniejsze niż niejedno trofeum. Tak to już było na parkingach osiedli. Stosunkowo było ich zawsze mniej niż potrzebujących.
Starsza. Również pracuje dla Oświaty w Yokohamie. Pewnie prędzej czy później na nią trafisz. Jest medykiem.
Odpowiedziała dość obszernie,  jak na nią. Esme zajmowała się wszystkimi poszkodowanymi w akcjach i nie tylko. Mała szansa, że Kayli uda się przetrwać lata służby bez chociażby niezbędnych badań. Pokrewieństwo Greenów to żadna tajemnica więc Molly nie miała żadnych oporów żeby pokrótce streścić kto, gdzie i w jakim celu.
A Ty masz rodzeństwo?
Zapytała będąc naprawdę ciekawa. Jeśli już poznawała jakiś ludzi, a było to rzadko, to szczerze interesowała ją ich przeszłość, rodzina i zajęcia czy hobby jakim oddają się w wolnej chwili. Ludzie byli ciekawi i z reguły woleli mówić niż słuchać. U niej było odwrotnie, uważała się za dobrego i cierpliwego słuchacza.
Myślisz, że wszystkie są złe?
Wypaliła zupełnie bez namysłu wypowiadając słowa, które pierwsze przyszły jej na myśl. Nigdy nie spotkała dobrego wampira ale nigdy też nie miała do czynienia z kimś wyższym rangą niż poziom E. A to tak jakby miała styczność jedynie z człekokształtnym zwierzętami. Nie trudno się wiec domyślić, że nigdy nie przeprowadziła rozmowy z żadnym wampirem. Stąd jej przekonanie, że wszyscy chcą jednego, krwi. Jeśli miała jakieś wątpliwości to ciekawiło ją zdanie innych w tej kwestii. Na przykład nowo poznanej Kayli.
Trochę to było nie fair, sorry
Zwyczajowo przeprosiła chociaż  to tylko zabawa. Molly bardzo często zapominała, że słowa wypowiadane zbyt często tracą na wartości.
Okej.
Wsparła się plecami o drzewo podpierając dłonie na biodrach. Rozejrzała się w obie strony. Wszędzie cicho, pusto, co tu robić? Gdyby chciały poprowadzić prawdziwą rozgrzewkę i trening, np. z elementami toru przeszkód, wszystko zajęłoby bardzo dużo czasu. A miały przecież inne, lepsze rzeczy do roboty.
To może dzisiaj pobiegamy? Tylko nie tak szybko jak teraz. Zrobimy parę kółek, później się rozciągniemy i uciekniemy do mnie.
Przygryzła wargę zastanawiając się czy ktoś mógłby mieć jakieś „ale” do ich skróconej wersji treningu. Wyglądało na to, że nie miały żadnego nadzoru i to parę kółek powinno w zupełności wystarczyć. Tylko ten jedyny raz taka leserka, słowo honoru!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Pią Kwi 19, 2019 8:33 pm

To po treningu jedziemy do mnie – no i klamka zapadła, nawet gdyby Kaylę zżarły teraz wyrzuty sumienia, nie było już odwrotu.
Czasami miała wrażenie, że jej największą wadą (a przynajmniej taką, która wyniszczała ją samą) był fakt, że nie umiała się nie przejmować. Spóźnienie pięciominutowe? Bach, uruchamiamy nerwy! Siostra coś nabroiła? Pal licho, że dorosła, to Kayla bierze większość zmartwienia na siebie! Miły wieczór z nową koleżanką? Gdzie tam miły, uparty mózg Kayli nie pozwoli, aby ta się rozluźniła!
Może przynajmniej wino mnie odpręży, pomyślała, kiwając głową. Byleby tylko nie odleciała przy Molce, to były wstyd! Właściwie nie wiedziała, czy ma mocną głowę, tak dawno nie piła nic w większych ilościach. Właściwie: czy butelka wina na dwie osoby to dużo czy mało?
Świetnie. Oby mnie tylko nie odholowali – zaśmiała się. Parę razy jej się to zdarzyło, bo zaparkowała w niedozwolonym miejscu – jebać te wszystkie niewidoczne znaki – więc właściwie była już weteranem pod tym względem. – Bo to jedyne auto w rodzinie jak na razie. Bywa ciężko.
Zwłaszcza gdy młodsza siostra chce je pożyczyć, ale o tym Kayli nie chciało się opowiadać. A jeśli już mowa o siostrach...
Och, w takim razie nie chciałaś z nią mieszkać? Jak się nazywa? Może będę kojarzyć. – Co prawda nigdy nie potrzebowała (jak na razie) pomocy medyka z Oświaty – nawet artefakt wszczepiała sobie sama do ciała – ale była tu niemal od zawsze, więc przynajmniej z widzenia znała większość osób. – Och, ja mam aż trzy młodsze siostry! – machnęła ręką podczas biegu. – Jedna to uparta sucz, druga boi się odezwać nawet w sklepie, a trzecia jest dopiero dzieckiem. Ale normalnym, dzięki bogu. Przynajmniej jedyna. – Krótki i dość dosadny opis, ale idealnie trafiający w punkt: młodych nie dało się lepiej określić. – Opiekuję się nimi. Wszystkimi. Niestety. Chociaż powinnam już tylko jedną – dodała z westchnieniem.
Skręciła obok drzewo, robiąc kolejne kółko. Zwolniła nieco, zastanawiając się nad pytaniem Molki. Czy myślała, że wszystkie są złe? A czy w ogóle jakikolwiek był?
Jeśli nie (do czego w głębi duszy się skłaniała, ale od lat skrywała te myśli nawet przed sobą), to jaki miałaby cel w należeniu do łowców?
Trudno mi powiedzieć – odpowiedziała cicho po chwili. Nieco się bała otworzyć przed nową znajomą – w końcu skąd miała pewność, że nie doniesie komuś na górę, co naprawdę Kayla myśli o wampirach? – Wiesz, to niby krwiopijcy i tak dalej... Ale przecież też ludzie, jak my, jeśli chodzi o uczucia.
Cholera, byleby jej się język nie rozplątał podczas picia wina.
Również oparła się o drzewo i z uśmiechem spojrzała na Molkę. Wolała na razie zmienić temat wampirów. Rozejrzała się wokół, ale nikogo nie zauważyła.
Kurczę, krótszy trening naprawdę by się dzisiaj przydał… Skoro nikogo nie było, to raczej nikt by się nie przejmował wieczornym treningiem dwójki nowicjuszek?
Proponuję więc od razu rozciąganie – stwierdziła, puszczając jej oczko.
Zabrała się natychmiast do rzeczy i sięgnęła w stronę nóg.
Są jakieś korki o tej porze do ciebie? Czy dojedziemy szybko? – spytała, gdy już skończyła rozciąganie. Pocierając jeszcze dłońmi o kark, ruszyła powoli w stronę parkingu. – Ty jak tutaj przyjechałaś?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Nie Kwi 21, 2019 9:07 pm

Niee, raczej nie ma takiej możliwości. Miejsca nie są przypisane do właścicieli i konkretnych rejestracji. To znaczy kilka jest ale chyba to zauważysz.
Jej blok nie należał do najnowszych, najładniejszych i najbardziej prestiżowych na osiedlu. Owszem, pod innymi budynkami bywały całe rzędy małych tabliczek, na których wypisano kilka liter i cyfr mających związek z autami właściciela miejsca ale nie u niej. Sporadycznie przechodząc na parkingowym labiryncie zauważyła takie wynalazki. Osobiście nigdy nie zastanawiała się nad podobnym rozwiązaniem dla siebie bo jakimś cudem zawsze znalazła wolny skrawek betonu. Jeśli nie  z przodu to z boku bloku. Ewentualnie na chodniku wzdłuż ulicy ale tam nie lubiła parkować bo nie mogła zerknąć na pojazd z żadnego ze swoich okien. To nic, że osiedle było pod stałą obserwacją kamer. Czuła się pewniej mogąc samej od czasu do czasu sprawdzić czy wszystko jest ok.
Fajnie byłoby mieszkać z siostrą ale chciałam się usamodzielnić. Nie chciałabym jej też przeszkadzać. Ma swoje życie, znajomych… czasami mogłoby być krępująco. Poza tym rodzice kupili mi tą kawalerkę z własnej woli więc nie wypadało kręcić nosem i mieszać. Może to nie żaden apartament ale jak dla mnie wystarczy. Z resztą sama zobaczysz.
Uśmiechnęła się przelotnie zerkając co chwilkę na biegnącą obok dziewczynę. Naturalnie Molly z miłą chęcią wynajęłaby nawet pokój ze studentami ale mama i tata się uparli. Zamiast odmawiać i zasłaniać się troską o ich stan portfela, przyjęła prezent, podziękowała a do tego zapewniła o dozgonnej wdzięczności. Kupno kilkunastu metrów w tym mieście to naprawdę majątek więc od początku postanowiła dbać o swoje cztery kąty. Kiedyś, może za kilka lat, gdyby kogoś poznała i postanowiła kupić z tym kimś coś większego, to lokum sprzeda albo wynajmie. To fajna opcja dla kredytobiorców bo wtedy raty same się spłacają. Tak przynajmniej słyszała od osób, które zainwestowały w nieruchomości. Osobiście i samodzielnie nie miałaby odwagi na podobne rzeczy ale z kimś, czemu nie?
Esmeralda Green. Może skojarzysz ją z widzenia. Ma długie rude włosy. Chyba nie ma tutaj nikogo z tak charakterystyczną barwą włosów.
Coś tknęła dziewczynę i nagle przystanęła. W sumie dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała? Chyba Molly tak głęboko zakorzeniła się w jej postrzeganiu samej siebie, że kompletnie zapomniała o swoim prawdziwym imieniu.
Właściwie to mam na imię Lorraine. Molly używam na co dzień jako łowca.
O, teraz o wiele lepiej. Jeśli wszystko zostało sprostowane to można kontynuować podjęte wcześniej tematy czy bieganie. Ale zaraz… a, to już czas na rozciąganie!
Ja jestem najmłodsza i w sumie wychowałam się prawie jak jedynaczka. Rodzeństwo wcześnie opuściło dom więc zostałam sama.
Kwestie braku rodziców postanowiła porzucić bez zgłębiania przyczyn. Za mało znała Kayle i za bardzo się wstydziła pytać o tak intymne i delikatne rzeczy, może później.
Rozmawiałaś z jakimś?
Zapytała wyraźnie ożywiona choć dla dziewczyny mogło wydawać się to trochę dziwne. O wiele jaśniej ta sytuacja wyglądałaby, gdyby Molly jeszcze raz powtórzyła, że sama nigdy nie miała kontaktu ze, nazwijmy to, świadomym wampirem. Jej przypadki były zdziczałe i pełne cech zwierzęcych. Nic więc dziwnego, że tak entuzjastycznie zareagowała. Była ciekawa jakiś niesamowitych opowieści!
Już? Szybko ale okej.
Molly nawet się nie zdążyła zgrzać a wyglądało na to, że cały trening dobiegł do końca. W taki razie wykonała kilka skłonów, dotknęła kilka razy do czubków butów, wyciągnęła ramiona w górę, a na koniec przeprostowała palce w drugą stronę jak po ciężkiej pracy. Te jak zawsze nieprzyjemnie chrupnęły. Fuj, nie lubiła bardzo tego dźwięku ale była na niego przygotowana.
A która to godzina?
Zerknęła na tarczę zegarka i szybko przeanalizowała dni tygodnia. Po sekundzie wiedziała już wszystko.
Nie, o tej porze jedyne co nas może spowolnić to czerwona fala.
Wstrętne zjawisko, które przeklina chyba każdy kierowca. Co innego ta zielona, wtedy sunie się gładko, szybko i bez żadnych komplikacji.
Molly zebrała swoje rzeczy, które do tej pory leżały oparte o drzewo. Zrobiła dwa kroki i rzuciła wszystko pod nogi.
Poczekaj sekundkę.
Sięgnęła do czapki i zdjęła ją. Ściągnęła też gumkę z kucyka przez co wyglądała jakby ją krowa liznęła. Oklap włosów 10/10. Pochylając się, dość sprawnie związała mało estetycznego koka na czubku głowy, który i tak wyglądał o niebo lepiej niż to coś do tej pory. Czerwona na twarzy, wyprostowała się i oświadczyła, że tak jest lepiej.
Ok., idziemy. Pytałaś czym przyjechałam? Mam taki śmieszny samochodzik. Mini Cooper. Może chłopaki się z niego śmieją bo wygląda jak zabawka ale według mnie jest świetny do parkowania i jazdy po mieście. Wcisnę się tam gdzie inni nie wjadą.
kiwnęła głową na ów samochodzik stojący na parkingu. Przezornie postawiła go pod drzewem żeby zbytnio się nie nagrzał ale nie pomyślała o innych konsekwencjach, które mogło spowodować takie ulokowanie pojazdu.
O Njeeee….
Rozłożyła ręce w geście rezygnacji kiedy dotarłszy na miejsce, zauważyła ogromną kupę na samym środku dachu. Zrobił ją chyba orzeł ale wstręty spasiony gołąb. Ale wstyd.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Pon Kwi 22, 2019 10:58 pm

Fajnie byłoby mieszkać z siostrą, ale chciałam się usamodzielnić – och, ile Kayla by dała, żeby któraś z jej ukochanych już-nie-małolat tak właśnie pomyślała i wyniosła się z domu, zaczynając na siebie zarabiać! Odpadłby jej przynajmniej jeden obowiązek z życia, co byłoby dla niej istnym zbawieniem.
Siostra Molki nawet nie wiedziała, jak jej się poszczęściło, ot.
Ja nigdy nie mieszkałam sama – poskarżyła się, udając zasępienie, chociaż szybko przybrała radosny uśmiech. – Nawet nie wiem, czy bym umiała, zresztą nie wiem też, czy kiedykolwiek będę mieć okazję. – Pewnie dopiero za jakieś dziesięć lat, gdy najmłodsza dorośnie: o ile dwie starsze zdążą się w tym czasie wynieść. Pewnie nie, gówniary jedne. – Poszczęściło ci się. No i jesteś odpowiedzialna, jak na dobrego łowcę przystało! – stwierdziła ochoczo, klepiąc ją po ramieniu.
Zastanowiła się przez moment, czy takie wracanie do pustego mieszkania faktycznie mogło być przyjemne – cóż, nawet jeśli nie, to na pewno przynosiło niemałą ulgę po przepracowanym dniu. O, panie, ciekawe, jak to jest, gdy nikt ci nie jęczy nad głową z powodu zimnego obiadu, plamy na ulubionych jeansach czy zepsutej umywalki.
Gdy usłyszała imię drugiej Green, automatycznie zwolniła i kiwnęła z zapałem głową.
Pewnie, że kojarzę! W końcu kręcę się w okolicy Oświaty od kilkunastu lat. Co prawda nigdy nie miałyśmy ze sobą za wiele do czynienia, może jakieś przelotne rozmowy, nawet nie wiem, czy ona mnie zna, ale jej trudno nie zauważyć.
Esme, z tego, co Kayla wiedziała, była śliczną panią medyk, choć dla niej nieco tajemniczą. Brunetka nigdy jednak nie potrzebowała zaawansowanej pomocy lekarskiej, więc ich drogi się jeszcze ze sobą nie zeszły, ale teraz, kiedy została nowicjuszką i niedługo zacznie pierwsze misje – kto wie, jakich ran się nabawi?
Lepsze rany niż choróbsko czy spotkanie trzeciego stopnia z autem, pomyślała ponuro, na moment znowu odpływając myślami w stronę rodziców. Nagłe wyznanie Molly jednak natychmiast przywołało ją do żywych. Aż sama również się zatrzymała.
Co?
Imię?
Tak nagle? Podała je?
Chociaż… łowcy chyba mogli znać nawzajem swoje imiona, prawda?
Rozejrzała się niepewnie, mimo że doskonale wiedziała, że nikogo nie było wokół. Cholerka, jeszcze nigdy nie zdradziła nikomu swojego prawdziwego imienia. Znała je tylko rodzina. No i przyjaciele rodziców z Oświaty.
To było dla niej dziwne – zupełnie jakby miała się rozebrać i stanąć przed Mol… Lorraine całkiem naga. Ale raz kozie śmierć, prawda?
Bardzo ładnie – odpowiedziała powoli, kiwając głową. – Ja jestem Charlotte. Ale chyba bezpieczniej będzie, jeśli zostaniemy przy starych imionach, prawda? – dodała szybko, rozciągając akurat ręce.
Zawsze rodzice wpajali jej do głowy, że absolutnie nikomu nie może zdradzać imienia, przez co teraz miała paranoję na tym punkcie – nawet jeśli rozmawiała z innym łowcą.
Zastanowiła się nad kolejnym pytaniem, z jednej strony ciesząc się, że Molka zmieniła temat, z drugiej – Kayla nie do końca znała odpowiedź.
Walczyć nie walczyłam, ale czy rozmawiałam… Myślę, że parę razy, tylko nie z takim wyjętym spod prawa, ale z, hm, legalnym. – Za dzieciaka, gdy towarzyszyła rodzicom w wizytach do Oświaty, zdarzało im się spotykać jakieś wampiry, które matka z ojcem kojarzyły. Małą Kaylą, oczywiście, żaden się nie przejmował. – Być może nieświadomie też jakiegoś spotkałam. Pewnie nawet więcej niż jednego. Ty raczej też. W Yokohamie jest ich sporo – mruknęła, gdy kończyła rozgrzewkę i powoli kierowała się już w stronę auta.
Kayli nie zdarzyło się mieć bliskiego spotkania z wampirem poziomu E czy D. Z daleka, podczas wstępnych wypraw czy ćwiczeń ze starszymi łowcami, takie widziała, ale nie mogła wtedy brać udziału w walce.
Wyjęła komórkę i zerknęła na nią przelotem, mimo że Molka też spojrzała już na swój zegarek, po czym odpowiedziała:
Trochę po osiemnastej trzydzieści. Wszystko w porządku z plecami? – zmartwiła się, bo to nagłe CHRUP nie zabrzmiało najlepiej. – Starość nie radość, co? – Puściła jej oczko.
Sama miała niezłe problemy z kolanami, zwłaszcza prawe potrafiło nawalić, więc znała ból Molki. Ach, ci dzisiejsi młodzi dorośli – ledwo po dwudziestce, a już się sypali. Kayla zanotowało sobie w głowie, że właściwie to dawno nie była u ortopedy, więc przydałaby jej się jakaś mała wizyta.
Hipochondria to w końcu nie przelewki: trzeba karmić swoje odchyły, prawda?
Przystanęła, czekając, aż Molka się pozbiera, i sama spróbowała doprowadzić do porządku swoje włosy. Szło jej to chyba jeszcze gorzej niż Molce, zwłaszcza że miała ich mniej, więc estetyczny koczek nie wchodził w grę, ale jakoś się w końcu z nimi dogadała. Przejechała jeszcze dłonią po twarzy, aby zebrać niesforne kropelki potu.
Zerknęła w stronę auta Molki i machnęła dłonią, gdy ta wspomniała o śmianiu się.
Chrzanić ich. Byleby tobie się wygodnie jeździło. Ja miałam niewiele do powiedzenia, bo auto po rodzicach, ale gdybym miała, też pewnie kupiłabym jakiegoś malucha. Ważne, żeby szybkiego!
Miała zamiar jeszcze coś dodać, ale zauważyła, jak został potraktowany biedny mini cooper Molki, i aż rozdziawiła usta – w szoku, że jakieś ptaszysko potrafiło tyle nasrać – po czym zaczęła się głośno śmiać.
O kuźwa, nieźle! – skwitowała, obchodząc auto. Spojrzała na koleżankę. – Co robimy? Czyścimy? Czy jedziesz brudnym? – spytała, w duchu mając nadzieję, że jeśli jednak czyszczą, to zrobią to prędko. Nie ma czasu. Zerknęła na swoje auto (szczęśliwie czyściutkie) i zaproponowała: – Może lepiej będzie, jeśli pojedziemy jednym? Możemy twoim, ja swoje odbiorę jutro spod Oświaty. Nawet mi tak wygodniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Czw Kwi 25, 2019 8:22 pm

Nie jest do końca tak, że mieszkanie samemu jest takie łał i super. Jak wszystko ma swoje dobre i złe strony co też zależy od wielu czynników. Bo na przykład dzielenie z rodziną domu jest super gdy reszta jest na tyle odpowiedzialna, że np. możemy podzielić między siebie obowiązki. Sprzątanie, gotowanie, wyprowadzanie psa jeśli go mamy czy nawet opłacanie głupich rachunków. Rozdzielenie ról między domowników jest sporym ułatwieniem podczas gdy Molly musi robić to wszystko sama jedna jedyna.
Nie bądź taką pesymistką. Siostry wyfruną z gniazdka szybciej niż myślisz.
Sama po sobie wiedziała jak to jest. Naszykowane z rana śniadanko przez mamę, pełna lodówka czy comiesięczne kieszonkowe są super. Ale dla każdego przychodzi taki czas i pora, że mówi stop. Chęć zasmakowania dorosłego życia budzi się w każdym. Może czasami z opóźnieniem ale trzeba mieć nadzieję. Jest nawet coś takiego jak syndrom pustego gniazda. Doświadczają tego rodzice kiedy po wielu latach ich pociechy opuszczają dom i nagle robi się w nim cicho i jakoś tak pusto. Kayla też jeszcze kiedyś zatęskni za tym gwarem i stosem brudnych naczyń, do którego nikt nie chce się przyznać.
O widzisz, to wszystko jasne.
Proszę, bardzo, ludzie mawiają, że świat jest mały a co dopiero tak hermetyczna organizacja jaką jest Oświata. Tu pewnie każdy każdego kojarzy, przynajmniej z widzenia. Miejmy nadzieję, że i Molly w szybkim czasie zdoła poznać większość pracowników tej niezwykłej instytucji. Nawiązywanie nowych, tak cennych kontaktów jest niezwykle istotne i nawet jeśli ktoś boryka się z tak dużą nieśmiałością jak ona, to trzeba się przełamać. Dla dobra sprawy.
Dziękuję… o ! zapamiętam. W jednej z pierwszych klas szkoły chodziła ze mną dziewczyna o takim samym imieniu. Nigdy jej nie zapomnę bo pewnego razu na długiej przerwie wgniotła mi palcem gumę do życia we włosy.
Na samo bolesne wspomnienie skrzywiła się lekko. Nie trzeba chyba dodawać, że kosmyk należało tragicznie skrócić przez co Molly wyglądała jak po szybkim spotkaniu z praktykantką w salonie fryzjerskim. Może to i niezbyt dobre wspomnienie ale dzięki niemu imię Kayli zostanie z pewnością zapamiętane. O to chodziło bo nie ma nic gorszego od myślenia nad tym, jak się do kogoś zwrócić gdy nie pamiętamy jego imienia.
Tak będzie najbezpieczniej.
Co do tego nie było najmniejszej wątpliwości.
A ja nigdy. Utrzymujesz z jakimś stały kontakt?
O Boże, Bożeno jakie to było fascynujące! Ona też chciała poznać jakiegoś wampira, porozmawiać z nim i zadać mu tysiąc pięćset pytań odnośnie jego życia, pragnienia krwi, regeneracji i innych związanych z ich żywotem rzeczy. Teraz poczuła się podekscytowana tym, że dorwała prawdziwą kopalnię wiedzy w postaci Kayli. Ciekawe co jeszcze wie albo co robiła innego niż Molly jako łowca.
Wszystko okej. To jeszcze nic, żebyś słyszała jak reagują moje kości na kręgarza.
Wzdrygnęła się na samo wspomnienie jednej, jedynej wizyty, do której namówiła ją jedna z ciotek. Starsza kobieta była zafascynowana wyczynami doktora. Molly wprost przeciwnie. Już nie chodziło o sam fakt bólu w kilku okolicach ale symfonia chrupnięć, otarć? Kości, jeszcze długo została zapamiętana przez jej uszy. To był pierwszy i ostatni raz. Już nigdy nie da się namówić na złote rady cioteczki, która ma w rodzinie miano hipochondryczki.
Mina czarnulki po krótkich oględzinach tego co zostało wydalone przez chyba największego ptaka na świcie, była mieszanką obrzydzenia, smutku i strachu jak i czym to usunąć.
Gdyby to były liście albo śnieg to pojechałabym prosto do domu ale tata zawsze mówił, że takie kupska potrafią odbarwić lakier na aucie. Masz wodę do picia?
Zapytała grzebiąc w torbie za własną 0,5 litra niegazowanej. Co ona jeszcze miała w tej sportowej torbie? A no mały ręcznik do buzi, taki ładny, różowy z misiem na środku. Zrobiło jej się trochę bardziej przykro kiedy pomyślała jak skończy ten dziewczęcy motyw. Trudno, jak mus to mus..
Ja stanę na progu i spróbuje to jakoś zetrzeć. Chyba że prędzej zwymiotuję na dach i wtedy będzie komplet.
Otworzyła więc drzwi i stanęła na progu tak jak wcześniej wspominała. Rozlała trochę wody i zaczęła początkowo rozmazywać to wielkie gówno.
Fuuuu…
Odchylała głowę do tyłu chociaż to coś wcale nie śmierdziało. Z każdą kolejną chwilą plama robiła się coraz większa i bardziej rozmazana. Kiedy już Molly zaczęła tracić nadzieję a zyskiwać obawę, że kupsko ma cechę rozprzestrzeniania się, powoli, powoli ogarnęła temat.
Done.
Oświadczyła zeskakując z progu i wyrzucając ręcznik trzymany w dwóch placach do pobliskiego kosza.
Polejesz mi dłonie?
Tak będzie o wiele szybciej niż iść teraz do Oświaty i szukać toalety. Obmycie łap w mineralnej to dobre, obozowe wyjście.
Teraz możemy jechać bez obciachu, wsiadaj.
Wskazała miejsce pasażera, sama zajmując to od strony kierowcy. Torba uboższa o wodę i ręcznik, wylądowała na tylnym siedzeniu. Jakieś 10 minut później obie panny były w drodze do mieszkania czarnowłosej. Na szczęście tak jak przypuszczała, obyło się bez korków. Niewiele później mini zaparkował na jednym z niewielu pustych miejsc.
Jesteśmy.
Oświadczyła otwierając ostrożnie drzwi. Zgodnie z odczuciem gościnności stanęła tak, że Kayla mogła wysiąść swobodnie co i tak nie oznaczało, że drzwi otworzą się na całą szerokość. Miejsce było małe a obok stały dość pokaźne auta. Obie będą musiały się trochę nagimnastykować żeby opuścić pojazd.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Sob Kwi 27, 2019 8:11 pm

Cóż, Kayla naprawdę chciałaby być bardziej optymistyczna pod tym względem (jak również chciałaby podzielać opinię Molki, że niemieszkanie samemu ma więcej plusów niż minusów), ale... znała swoje siostry na tyle, żeby wiedzieć, że bez jej uprzejmej pomocy nie wyniosą się w przeciągu stu lat.
Najstarszą z nich miała w zasadzie zamiar wyrzucić niedługo na zbity pysk, bo ostatnio i tak tylko darł koty, ale o drugą zbyt się bała – ją zdecydowanie przerosłoby samodzielne życie.
Kayla westchnęła więc tylko cicho, w duchu karcąc samą siebie za to, że była tak mało asertywna wobec sióstr, po czym odpowiedziała Molce:
Trzymam cię za słowo. Jeśli faktycznie w końcu się usamodzielnią, kolejne wino stawiam ja.
A jeśli faktycznie po ich potencjalnym wyniesieniu się Kayla by za nimi zatęskniła, dorzuci do tego  wina jeszcze butelkę tequili – ale tego łowczyni wolała już nie obiecywać, bo obawiała się, że jej tęsknota akurat jest dość prawdopodobna.
Zaśmiała się krótko na wspomnienie Molly, a następnie poklepała ją ze współczuciem po plecach.
Przykro mi, że moja imienniczka była taką suką. Ale to kolejny powód, aby jednak zostać przy Kayli i Molly, a nie przy... – ucięła, kiwając porozumiewawczo głową. Prawdziwe imienia kobiet jakoś nie mogły jej przejść przez gardło – nadal miała w sobie blokadę, mimo że hej, były w końcu z jednej organizacji, ufały sobie (a przynajmniej powinny), zdradzenie sobie nawzajem swoich sekretnych imion nie powinno więc być problemem. Prawda?
Nie, nieprawda. Dla Kayli prawdziwe imiona były czymś tak intymnym jak nagie ciało. A je – przynajmniej w połowie – obecnie pokazywała tylko swojemu ginekologowi. Ale imienia skubańcowi przecież nie podała, nawet jeśli, echem, zaglądał tu i ówdzie.
Stały kontakt z wampirem? – zdziwiła się nieco, ale żeby odpowiedzieć potrzebowała czasu do namysłu. Czasami podejrzewała parę znajomych osób o wampiryzm, ale... To raczej była kwestia zboczenia zawodowego, a nie ich prawdziwie ukrytej tożsamości. Łowcy po prostu niemal wszędzie widzą krwiopijców. – Nie, nie wydaje mi się. Nigdy nie trzymałam się z żadnym blisko. A jeśli jednak jakiegoś znam, to o tym nie wiem. A co, chciałabyś poznać przystojniaka z ząbkami? – puściła do niej oczko, dając kuksańca w bok. Wampiry były w końcu przystojne, piękne, seksowne i tak dalej, wiadomo. Kayla sama podziwiała ich urodę, choć nigdy do żadnego nie wzdychała – ale prywatnie nie dziwiła się, jeśli ktoś inny to robił. Publicznie, rzecz jasna, jako łowca, powinna ganić takie zachowanie.
Ale z Molką nie rozmawiała teraz jako łowca, ale jako... znajoma? Koleżanka? Jak nazwać ich kilkunastominutową relację?
Właściwie dość dawno nie miała z nikim tak miłej pogawędki. Aż nawet przestała mieć wyrzuty sumienia, że zamiast jechać do domu zająć się obowiązkami jedzie do obcego mieszkania grzebać w pudłach i chlać wino.
Na wzmiankę o kręgarzu pokiwała ze zrozumieniem głową. Co jak co, ale na lekarzach to Kayla znała się perfekcyjnie – hipochondria pozwoliła jej poznać w życiu doktora niemal każdej specjalności. No, może z wyjątkiem urologa.
Też czasami chodzę. Trzeba dbać o kręgosłup. Zwłaszcza w naszej profesji. Właściwie to o wszystko trzeba dbać – mruknęła, przełączając się na tryb pogaduszek o zdrowiu, w którym nieraz potrafiła palnąć jakieś kazanie – zwłaszcza do sióstr.
Już miała nawet dodawać coś jeszcze, polecić Molce masażystę, okulistę, dietetyka, ginekologa czy kogo tam jeszcze znała, ale efekt ptasiej przemiany materii jej to uniemożliwił. Stanęła obok Molki, w bezpiecznej odległości od auta, jakby bojąc się, że kupa zarazi ją HIV-em, po czym posłusznie wygrzebała własną wodę. Nie kwapiła się jednak, żeby pomóc Molce ścierać jakże uroczą maź – zbyt bała się potencjalnych zarazków.
Pieprzone latające szczury – westchnęła, odkręcając butelkę. – Tylko nie dotykaj tego bezpośrednio. Jeszcze się czymś zarazisz. Zetrzyj i najwyżej pojedziesz na myjnię.
Stanęła za nią, asekurując ją od potencjalnego upadku do tyłu, i czekała w gotowości na podanie swojej wody. Krzywiła się na widok coraz bardziej rozmazywanej kupy, z sekundy na sekundę współczując Molce coraz bardziej. Gdy jednak czarnulka jakoś ogarnęła swoje autko, odetchnęła z ulgą i sowicie polała jej wodą dłonie, aż na ziemi zrobiła się mała kałuża.
Mam też płyn antybakteryjny – zaoferowała i od razu wygrzebała go z torby. Nie czekając nawet na opinię Molki, wycisnęła trochę na jej ręce. – Oraz chusteczki. Łap. No, to teraz jedziemy.
Uśmiechnęła się wesoło, dumna z siebie, że tak kompleksowo zadbała o higienę nowej koleżanki, po czym wpakowała się obok niej do auta. Zerknęła jeszcze tylko kątem oka na swoje, aby się upewnić, że nadal stało tam, gdzie je zostawiła, po czym zapięła pasy.
Gdy dojechały, jakoś wygramoliła się z samochodu i rozejrzała. Bloki, bloki, drzewa, auta, bloki, auta, bloki. Idealne miejsce, żeby się zgubić.
Prowadź, pani. – Wykonała ręką gest przepuszczający przodem Molkę. Sama natychmiast podążyła za nią, sprawdzając ukradkiem komórkę, czy żadna z sióstr nie dzwoniła.
Jeszcze nie. Ale Kayla wiedziała, że w końcu któraś się zniecierpliwi. Ach, chciałaby nie być tak uwiązana w domu.
Kiedy weszły do mieszkania, łowczyni zdjęła grzecznie buty, rzuciła okiem na każde z pomieszczeń, po czym wzięła się pod pachy i z uśmiechem spojrzała na Molkę.
To co najpierw? Wino czy pudła? – Ręką sięgnęła do jednego z kartonu, pełnego ubrań. – Czy może oba naraz?
Ukucnęła przy nim i zaczęła powoli wyjmować zawartość, pytając zawczasu Molkę o zgodę.
Opowiedz coś o sobie. Od kiedy jesteś nowicjuszką?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Pon Kwi 29, 2019 8:18 pm

W paru kwestiach Molly zgadzała się z Kaylą bez słowa. Odruchowo kiwała głową dając tym samym sygnał, że to co mówi, ona w pełni popiera. Kwestia imion została ustalona więc już nie trzeba się zastanawiać czy na niedzielnej kawce i ciachu w restauracji, jeśli kiedyś do tego dojdzie, będzie szeptać jej imię z chrztu. O, kwestia wyznania była dla czarnulki nieistotna, dla jasności, to tylko przypadkowe wtrącenie.
Uniesione dwukrotnie ramiona wyrażały niewiedzę i zakłopotanie. Kompletnie nie wiedziała jak ująć i opisać swoją dziecinną ciekawość. W głębi duszy miała nadzieję, że chęć poznania wroga nie jest tak do końca zła. Przecież to sprawiłoby, że lepiej stawi czoła niebezpieczeństwom. Pozna słabe strony dzieci nocy i w ogóle i w szczególe. Serio tak myślała!
Nie no co Ty. Jakiego przystojniaka… ja tak tylko z ciekawości.
Kwestie damsko męskie były dla naszej nieśmiałej ptaszyny czymś na wzrósł mitów i opowieści bardziej zaradnych i pewnych siebie koleżanek. Łowczyni nie miała zbyt wysokiej samooceny i nie przypuszczała, że ktokolwiek chciałby zawiesić na niej oko a w szczególności jakiś tam wampir. Ona przecież nie mogłaby się z kimś takim spotykać no i oni mają te wszystkie piękne wampirzyce. Gdzie jej do takich. Nie, nie… nie ma takiej opcji. Przed podobną wizją wzbraniała się nogami i rękami.
A ja nie lubię chodzić do lekarzy. Z resztą bardzo rzadko choruję i nie mam takiej potrzeby. W pracy czasem noszę okulary ale to bardziej przy jakiś zajęciach związanych z wprowadzaniem leków do komputera.
Molly miała je zawsze schowane w eleganckim, czarny etui na dnie torebki lub plecaka. Dziś wyjątkowo zostały w domu bo gdzie jak gdzie ale na treningu nikt jej nie każe wykonywać zajęcia związane z gapieniem się w ekran laptopa. Rzadko też, może bardziej przez przypadek i z roztargnienia, prowadziła w nich auto. W sporych czarnych oprawkach wyglądała poważnie ale nie najgorzej. Nawet kiedyś kolega z grupy zajęciowej powiedział, że przypomina mu sekretarkę z porno i to był ostatni raz kiedy wszyscy widzieli ją w tym dodatku. Zawstydzona postanowiła używać ich jedynie w pracy. Okulista, do niego chodziła i to rzadko. To tyle z listy jej specjalistów.
Ok, daj troszkę.
Przetarła dłonie do momentu aż zrobiły się jałowe i suche. Odruchowo powąchała skórę ale nie wyczuła na niej dosłownie nic. Czystość, sterylność, coś jak chirurg idący na zabieg.
Nie używaj tego przesadnie często. Prócz złych bakterii zabija też te dobre.
Rzuciła mimochodem wsiadając do auta. To takie małe zboczenie zawodowe, bardziej rodzinne niż jej. Jako najmłodsze z rodzeństwa spędzała bardzo dużo czasu z rodzicami więc słuchała pilnie ich wszystkich spostrzeżeń i rad. Była typem grzecznego i usłuchanego dziecka. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie tym trąci na starość, a ona nasiąkła wieloma rzeczami, które się jej przysłużą albo wręcz odwrotnie, okażą się zgubne. Czas pokaże.
Mieszkam na parterze. O, to mój balkon i okna.
Wskazała palcem rząd szyb stojąc już przy wejściu na klatkę schodową. Miły dla ucha dźwięk, poprzedzony wbiciem kilku cyfr, poinformował o możliwości otworzenia drzwi. Potem wystarczyło pokonać kilka niskich stopni i obie panie znalazły się w niewielkiej ale przytulnej kawalerce.
Łap papcie.
Krótki lot i głośny plask był niczym innym jak podaniem Kayli pary, uwaga, futrzanych ciapciów, rozmiar 38. Molly gira miała rozmiar 36/37 ale z założenia zawsze kupowała większy rozmiar dla gości bo mało czyja stopa zatrzymała się na etapie rozwoju w podstawówce. Ów papcie były istnym zjawiskiem i krzykiem mody ostatniego lata. Totalnie Karynowe, gumowe od spodu, z wielkim, różowym, sztucznym futrem. Z tego co Molly pamiętała to dostała je od znajomej z uczelni, z okazji przeprowadzki do miasta. Takich super lipnych ale i zabawnych niespodzianek było więcej ale większość czekała na swoją chwilę w jednej z szuflad. Kapcie chociaż obciachowe to przydatne i co ważne, cieplutkie.
Poczekaj, poczekaj, wrzucę do mikrofali lasagne z wczoraj. Jestem głodna jak wilk. Akurat wyjdą dwie spore porcje.
Molly była trochę kulinarnym leniem i jeśli już coś robiła to z dokładnego przepisu na opakowaniu i w większej ilości. Tak żeby starczyło na dwa, nawet na trzy dni. Co prawda ostatniego dnia już nie mogła patrzeć na monotonne danie ale lepsze to niż sterczenie przy garach. A jedzenie na mieść jest niezdrowe i czasem drogie. Raczej do rozrzutnych też nie należała.
W międzyczasie na stół wjechało obiecane wino i dwa kieliszki.
Jezu gdzie ja schowałam korkociąg.
Przygryzając paznokieć kilka razy wykonała obrót w miejscu przeczesując wzrokowo wszystkie blaty i uchylone szafki. Gdy to nic nie dało, otworzyła kilka szuflad aż wreszcie szeleszcząc zrywkami, wydobyła święty graal, który ukrył się wrednie w dużej reklamówce z marketu. W tym samym czasie mikrofala brzdęknęła informując, że posiłek jest gotowy do spożycia. Rozdzielona na dwie porcje kopa kluchów, sosu, mięcha i beszamelu, skąpana w serze, wylądowała na śnieżnobiałych, kwadratowych talerzach.
Chodź najpierw zjemy. Te pudła nie uciekną. Liczę na to codziennie a ona ani drgną.
Ułożyła sztućce, otworzyła wino, które rozlała i usiadła na jednym z 4 krzesełek.
Jak romantycznie. Tylko świeczki nam brakuje.
Tak, tak. Pamiętała o pytaniu koleżanki ale musiała wprowadzić w siebie przynajmniej pół tej porcji żeby mówić składnie i z sensem. W innym wypadku zejdzie tu na śmierć głodową. Po tym jak pierwszy, spory kawałek wylądował w jej ustach, oczy zrobiły się nieco większe a dłoń zaczęła wachlować histerycznie okolice ust.
Uważaj! Jakie to jest gorące! Poparzyłam się…
Normalne, oczywiste i do przewidzenia jest, że gorący ser zawsze robi nam identyczne kuku na podniebieniu więc już chwilę później Molly mogła wyczuć językiem wszystkie nabrzmiałe fałdki za górnymi zębami.
Mmmm w sumie to  lada chwila będę szeregowym.
Powodziła oczami po suficie szukając w odmętach pamięci odpowiednich i dokładnych dat. Nic takiego się do niej nie przyplątało więc wzruszyła ramionami.
Od zawsze wiedziałam, że tutaj trafię i od zawsze się do tego przygotowywałam. Wiadomo, że początkowo polegało to na teorii a dopiero później praktyce ale uwierz mi, że dokładnej daty nie pamiętam. Chyba zadzwonię później do mamy i porozmawiam z nią na ten temat bo mnie zaintrygowałaś.
To się nazywa skleroza zaawansowana.
A zostając przy temacie łowców. Masz już jakiś artefakt?
Zapytała zwinnie ładując kolejny kęs do buzi. Ale ta potrawa była dobra i wicie co? Znacznie korzystnej smakowała na drugi dzień, serio!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Pon Kwi 29, 2019 11:13 pm

Kayla zachichotała cicho, jak stara, typowa i irytująca ciocia przy rodzinnym stole, po czym głośno zacmokała.
Z ciekawooości – powtórzyła za Molką, przeciągając jedną sylabę. – Ja też bym jakiegoś poznała z ciekawości. Widzę, że coraz więcej nas łączy!
Trochę ją rozbawiła niewinna reakcja Molly, dlatego postanowiła odrobinę się z nią podroczyć, a co! Sama wielkiego doświadczenia w kwestiach damsko-męskich wcale nie miała (brak czasu!), coś tam kiedyś próbowała, ale niewiele, jednak nie chciała się do tego teraz przyznawać – dlatego raczej wolała udawać bezwstydną kokietkę.
Cóż, w rzeczywistości pewnie nie umiałaby nawet poderwać zwykłego faceta, a co dopiero mówić o wampirze, ale szczęśliwie miała na tyle silną osobowość, że nie było tego widać.
Zresztą – co za łowczyni mogłaby chcieć wampira?
Postanowiła jednak nie męczyć Molki zbyt długo tematem (w końcu znały się ledwo paręnaście minut – po co tak szybko zrażać do siebie nową znajomą?) i szybko skupiła się na kolejnym – chociaż raczej ugryzła się w język, aby nie wyrzucić z siebie potoku słów na temat zalet regularnego badania się u wszelkiej maści lekarzy. Jasna cholerka, co jest nie tak z tym społeczeństwem, że bezmyślnie zaniedbuje własne zdrowie?
Wiesz, tu nie chodzi o choroby, które widać na pierwszy rzut oka, jak przeziębienie – zaczęła łagodnie, niemal matczynym tonem – ale o jakieś paskudztwa, które... gdy wykryje się je za późno... – urwała, przygryzając wargę. Nie będzie przecież teraz wspominać ukochanej rodzicielki i niemal beczeć przed już-nie-nieznajomą. – Nieważne. Dobrze, że jesteś zdrowa. Ja na razie też – uśmiechnęła się, chcąc jak najszybciej skończyć wątek.
Pomogła jej w tym zresztą, olaboga, ptasia kupa, bo swoją dostojną maziowatością oderwała dziewczyny od rozmowy. Kiedy Molka wreszcie uporała się zawartością zwierzęcych jelit i rzuciła Kayli mimochodem uwagę odnośnie do płynu antybakteryjnego, ta aż się nastroszyła, zmarszczyła brwi i powąchała buteleczkę.
Jebało spirolem.
I ananasem, bo Kayla nie mogła się oprzeć smakowej wersji.
No kuźwa, pewnie, że tak śmierdziało, te specyfiki zawsze śmierdzą. Ale czy faktycznie było tak, jak Molka mówiła? Kayla niby już o tym wcześniej czytała, ale gdzieś w internecie na podejrzanym forum, kto by na to zwracał uwagę.
Ach, będzie mogła dopisać sobie tę zagadkę do listy pytań dla swojego rodzinnego lekarza!
Z Molką na temat specyfiku kłócić się jednak nie zamierzała, dlatego tylko wrzuciła go do torby i usiadła w aucie obok koleżanki. Droga zleciała jej w miarę szybko, a na miejscu, będąc już w mieszkaniu Molki, stwierdziła, że aż tak źle z czasem nie stoi – może dlatego żadna z młodych jeszcze nie pisała.
Z uśmiechem i cichym och! włożyła na stopy kapcie, również trochę na nią za duże, ale tylko trochę, po czym z zadowoleniem obejrzała swój nowy futrzany look.
Piękne. Aż ci je chyba ukradnę, zwłaszcza po tym winie. Zobaczysz, jeszcze będę w nich wracać do swojego mieszkania – zaśmiała się, po czym zaczęła cicho nucić, prezentując Molce swoje stopy z każdej strony. – I dzięki, sama chętnie też coś przegryzę.
Wolała zresztą nie pić na pusty żołądek, zwłaszcza że dość dawno nie miała alkoholu w ustach, dlatego z wdzięcznością przyjęła informację o lazanii. Porzuciła więc rozpakowywanie jednego z pudeł i podążyła za Molly do kuchni. Grzecznie usadowiła się na jednym z nowszych krzeseł.
Cierpliwie też czekała, aż dziewczyna znajdzie korkociąg, a gdy ta to w końcu zrobiła, od razu podała jej kieliszki, mimo że wino nie było jeszcze otwarte.
Im wcześniej zaczną, tym wcześniej skończą, a więc tym mniej biadolenia będzie miała Kayla po powrocie do domu. Szkoda tylko, że razem z winem nie ubędzie jej też roboty, którą chciała się dzisiaj zająć.
Westchnęła cicho pod nosem, zła na siebie, że nawet w tak miłej atmosferze nie potrafiła nie myśleć o obowiązkach.
Byleby się tylko nie skończyło tak, że nawet nie zaczniemy ich rozpakowywać, bo wino nas pokona – zażartowała, stukając kieliszkiem o kieliszek Molki, gdy obie miały już rozlany napój bogów.
Nie miała zamiaru czekać do spróbowania lazanii – upiła pierwszy, niewielki łyk.
Aha – zgodziła się w kwestii romantyczności. – Mamy swoją antywampirzą randkę. Dobre wino. Chociaż nie wiem, czy rozpoznałabym słabe, tak dawno nie piłam. – Upiła drugi łyk i zaczęła babrać sztućcami w talerzu, aby nabrać porcję.
Widząc jednak reakcję Molki na gorący makaron, pochuchała kilka razy na widelec i dopiero wtedy cokolwiek przełknęła.
Szeregowym? Łał, tak szybko? – Sama Kayla nie miała pojęcia, kiedy uda jej się osiągnąć ten stopień. Na razie była tylko bliska bycia nowicjuszem. – To jesteś wyżej ode mnie, gratuluję! Ciekawe, czy kiedyś będę przyjmować od ciebie rozkazy. – Zamyśliła się, jedząc i co jakiś czas przepijając kęsy łykami wina. Coraz większymi łykami.
Oj, czy te kieliszki nie są aby zbyt mało pojemne? Jakim cudem tak szybko się je opróżnia?
Odsunęła na bok pustą lampkę po winie i skupiła się na słowach Molki oraz na smakowitej lazanii.
Rozumiem. U mnie nieco podobnie. Właściwie trenowałam od dzieciństwa, ale za gówniaka nie chciałam być łowcą. Robiłam to, bo po prostu ćwiczenia mi się podobały. Ale wtedy nawet nie myślałam, że faktycznie będę polować. A jednak życie miało inne plany.
Uśmiechnęła się smutno do Molki, a gdy usłyszała kolejne pytanie, sięgnęła do swojego dekoltu, pod bluzkę, po czym powoli wyciągnęła spod niej niewielki szmaragd zawieszony na grubym łańcuszku.
Mocno go ściskała i czuła się trochę nieswojo, że znowu obnaża przed kimś prawie nieznajomym jedną ze swoich tajemnic – ale nie schowała artefaktu z powrotem, tylko postanowiła się przełamać i odpowiedzieć Molce:
To on. Jeszcze go nie kontroluję, bo nie jestem z nim kompatybilna. Ale... Mam plan, jak to zmienić. Tylko jest nieco za wcześnie. – Obróciła go w palcach, sama przyglądając mu się z zainteresowaniem, po czym nagle, mimo że przyrzekła sobie, że na razie nikomu o tym nie będzie mówić, dodała: – Mam zamiar zrobić z niego coś w rodzaju czipa i wszczepić pod skórę. Studiuję nanostruktury, więc trochę się na tym znam. Ale z artefaktem jest inaczej niż ze zwykłym implantem. Trudniej. Więc muszę poczekać.
Schowała szmaragd z powrotem pod bluzkę i powróciła do grzebania widelcem w jedzeniu. Spojrzała z ciekawością na Molkę.
A twój jaki jest? Skoro jesteś nowicjuszem, to pewnie od dawna go masz? Ja dopiero rok.


Ostatnio zmieniony przez Kayla dnia Pią Maj 03, 2019 10:36 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Czw Maj 02, 2019 9:20 pm

Molly pomruczała coś pod nosem bo zarówno do cioteczki przy stole jak i do Kayli nie miał odwagi wysnuwać tłumaczeń, że to tylko naprawdę ta młodzieńcza ciekawość poznania tego co tajemnicze, niespotykane i ciut, wiecie… zakazane. Takie owocki smakują najlepiej ale o tych sprawach lepiej głośno nie mówić i to gdzie? Na terenie Oświaty! Jeszcze całkowicie przypadkiem obok znajdą się osoby chętne do podsłuchu i klops gotowy. Tak więc urwijmy ten temat na takim etapie na jakim podsumowała go Kayla.
Molly na wzmiankę o chorobach tylko energicznie przytaknęła głową ale miała pewne spostrzeżenia, o których na razie nie chciała głośno wspominać. Chodzi mianowicie o to, że Kayla mieszka z rodzeństwem nie wspominając o rodzicach. Teraz upomina Molly, że są takie przypadłości, które nieleczone prowadzą do wiadomo czego. Może to i zwykły zbieg okoliczności, może Molly wybrała błędny trop ale na jej gust i oczywiste powiązanie jednego końca z drugim to to biedne dziewczę straciło któregoś z rodziców przez raka. Jeżeli jej podejrzenia są prawdziwe to za Chiny nie napomknie o tym przez cały wieczór. Co prawda będzie uważać na słowa ale lepiej nie przywoływać bolesnych wspomnień, tak na wszelki wypadek.
Naprawdę tak Ci się podobają czy tylko żartujesz?
Molly nigdy nie była dobra w odróżnianiu prawdy od sarkazmu dlatego wolała się upewnić co tak naprawdę chodzi po głowię koleżanki. Gdyby nie to, gotował była spakować jej na drogę bambosze w jakąś przezroczystą siateczkę z zapewnieniem, że jej się nie przydadzą a Kay naprawdę wygląda w nich obłędnie. Pomimo różnicy w wielkości.
Daleko stąd mieszkasz?
Chętnie obejrzała nowe buciki łowczyni stwierdzając finalnie, że ona sama wygląda w nich jakoś tak gorzej. Albo to wszystko, czyli ocena, zależą od perspektywy. Tak trochę z boku i na odległość były nawet ok. Gdyby dodać takie prawdziwe futerko i mniej klapowaty spód, może i by były fajne? Ale nie. Molly nie uznaje prawdziwych futer. Jest głęboko przeciwna zabijaniu zwierząt dla takich celów.
Jedno wino na dwie to dużo?
Czarnowłosa przyjęła na chwilę bardzo wyprostowaną postawę szczerze zastanawiając się jak to jest. Ona też bardzo rzadko piła ale po tym jak spojrzała na etykietkę z tyłu, hm, wzruszyła ramionami z nieświadomości.
12 %
Odczytała głośno oczekując na werdykt Kayli. Kieliszki jakie miała w mieszkaniu, a które dostała w komplecie od mamci, była naprawdę spore i gdyby się uparła, to mogłaby rozlać zawartość butelki do obu. Biedna żyła w nieświadomości, że te piękne, pękate naczynia przeznaczone są na wodę. Jako prawie abstynent, nie miała pojęcia o takich rzeczach. Miejmy nadzieję, że Kayla też nie bo wstyd jak cholera.
Rozkazy ode mnie? Proszę Cię. Nie jestem typem przywódcy. Wolę mieć kogoś nad sobą.
Popiła mały łyczek analizując to co przed chwilą powiedziała szybko sprostowała.
To znaczy wolę słuchać rozkazów.
Tak brzmiało lepiej i wszyscy wiedzą o co chodzi.
Kolejny łyk wina i kęs kolacji. Jak się jest głodnym, to człowiekowi smakują nawet kanapki z samym serem. A co dopiero tak pyszny makaron z mięsem i sosem. Molly naprawdę pochłaniała porcję w zastraszającym tempie. Zupełnie jakby obawiała się, że zaraz nadejdzie wróg i pozbawi jej tak dobrej przekąski. Albo co gorsza (i bardziej prawdopodobne) dostanie jakiś telefon z oświaty o natychmiastowej mobilizacji sił.
Naleje Ci jeszcze.
Szczęśliwie pierwsze kieliszki rozlała tak, że jeszcze sporo zostało dlatego teraz uzupełniła trunek dla Kayli a przy okazji upiła jeszcze troszkę od siebie.
Śliczny!
Jej zielone oczy zrobiły się jakby większe a cała uwaga została skupiona na delikatnie i rytmicznie poruszającym się przedmiocie. Z uwagą i w skupieniu słuchała słów koleżanki nie mogąc oderwać wzroku od jej pięknego wisiorka. Gdyby była złodziejem, to chyba pierwsza rzecz jaką by ukradła.
Dobry plan. Bo wiesz, w obecnym stanie bardzo łatwo go zerwać i ukraść albo najprościej wyrzucić gdzieś daleko. Skoro nie wiesz jak działa to może ma jakąś ograniczoną odległość po przekroczeniu której nie będzie już przydatny. Naprawdę jest piękny i przez to bardzo kuszący.
Pokiwała głową z aprobatą. To fajnie, że miała na niego ciekawy i bardzo oryginalny plan. Podobne zabiegi są nie tylko rzadkością ale także pozwalając na komfort podczas walki. Łowca nie musi obawiać się, że jego artefakt zostanie zniszczony, zgub go albo co gorsza, przeciwnik go sobie przywłaszczy. Kayla właśnie zyskała w oczach Molly kilka punktów za bardzo nowatorski pomysł i podejście do tematu. Przebywanie w towarzystwie tak zaradnych osób inspiruje.
Już, już,
Odsunęła krzesło i obróciła się bokiem do dziewczyny odgarniając przy okazji kilka kosmyków, które teraz opadały na jej ucho.
Ten górny kolczyk, taka wiesz, sztanga to się chyba nazywa. To on.
Postukała trzy razy paznokciem w owal biżuterii, który przechodził przez jej ucho w dwóch miejscach. Molka miała kilka kolczyków więc trudno było zgadnąć, który jest tym wyjątkowym.
Dzięki niemu wytwarza się taka bariera ochronna, która zatrzymuje intruza. Bardziej żyje własnym życiem ale nie przeszkadza mi to. Nie wiem do końca na czym to polega ale w momencie gdy rob się niebezpiecznie to on się uruchamia.
Nigdy nie mała parcia żeby za wszelką cenę dowiedzieć się jak to wszystko działa. Taki stan rzeczy jej odpowiadał. Artefakt ją nieco wyręczał ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu więc było ok. Nie miał co do niego żadnych zastrzeżeń.
Kayla może wypijemy toast?
Zaproponowała siadając po starem na swoim miejscu. Zabrawszy swój kieliszek ze stołu wyszła na spotkanie naczyniu koleżanki.
To za co?
Uśmiechnęła się będąc naprawdę szczęśliwa, że poznała tak przyjazną i miłą dziewczynę. Miała dzisiaj naprawdę ogromnego farta. Ten dzień był dla niej dobry!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Sob Maj 04, 2019 7:05 pm

Cóż, Kayla nie miała zamiaru kłamać i mówić, że kocha róż i cudaczne, oczojebne akcesoria – sama pewnie takich kapci by sobie nie sprawiła, bo niemal nigdy nie kupowała dla siebie nic dla żartu – ale podobny prezent chętnie by przygarnęła. Dlatego nie, wcale nie żartowała, mówiąc, że obuwie jest świetne, nie żartowała również z tym, że być może będzie nim wracać do domu, choć, o boże, byleby się jednak nie doprowadziła do takiego stanu, że dla zabawy wyjdzie w różowych papuciach na miasto w środku nocy!
Aha, podobają mi się – przytaknęła żywo Molce. – To znaczy, żeby nie było, to nie mój styl, ale do chodzenia po domu są idealne. I ciepłe. Pamiętaj, żebym je zdjęła, gdy będę wychodzić, bo jeszcze zapomnę.
Cóż, to mogłoby się źle skończyć dla kapci, ponieważ Kayla blisko stąd nie mieszkała, a przynajmniej na nogach miałaby daleko. Autem może dziesięć, piętnaście minut, chociaż właściwie to wiedziała, bo nigdy tutaj nie jechała.
Pieszo, po winie, pewnie zeszłaby jej z ponad godzina, zwłaszcza w tych kapciach, echem.
Mieszkam za parkiem, nadal w dzielnicy mieszkalnej, ale w domu. Moja okolica to same jednorodzinne chałupy. Trochę dalej do cywilizacji, ale jednocześnie więcej przestrzeni. – Przerwała na moment, zastanawiając się, czy powinna teraz zaprosić Molkę do siebie na przyszłość. Cóż, kultura chyba tego wymagała, ale… nikogo nigdy nie sprowadziła do domu, nie od czasu szkoły, gdy miała jeszcze jakieś koleżanki z ławki.
Mimo wszystko czuła, że wypadało jakoś odwzajemnić się Molce, przynajmniej słowami, rzuciła więc:
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy to dużo. Nie jestem znawczynią alkoholi. Ale jeśli okaże się, że za mało, to na następny raz zapraszam do siebie. Nie będziemy musiały nic wypakowywać, skupimy się tylko na winie i echem, znajomych wampirach płci męskiej – dodała z zadziornym uśmieszkiem, znowu wracając do poprzedniego tematu.
Właściwie sama nie wiedziała, dlaczego tak piłowała ten wątek – w końcu sama nigdy nie latała za żadnym z krwiopijców, nie była też typem osoby, która dla własnej rozrywki dręczyłaby Molkę i co chwilę wprawiałaby ją w zakłopotanie. Na razie temat uważała po prostu… za neutralny. Całkowicie. Może właśnie dlatego go poruszała – bo rzucanie takimi pustymi i nic nieznaczącymi słowami przychodziło jej z łatwością, zwłaszcza kiedy próbowała utrzymać konwersację. Z kolei gdyby próbowała porozmawiać o czymś poważnym, to… cóż, w zasadzie nie pamiętała, kiedy ostatni raz się komuś zwierzała.
Zresztą Molly sama się podkładała i mówiła dość dwuznacznie, więc Kayla stwierdziła, że takie rozmowy są idealne dla dwóch samotnych, dorosłych kobiety popijających wino. Wsparła policzek o jedną z dłoni, lustrując koleżankę.
Spokojnie, rozumiem. Ja też wolę mieć kogoś nad sobą. Tego chyba się nie da wybrać, nie? Albo się lubi górę, albo dół, i tyle. – Upiła łyk nowej porcji wina, dziękując Molce za dolewkę ruchem głowy. – Oczywiście, również mam na myśli tylko słuchanie rozkazów.
Tego ostatniego nie była pewna – właściwie to marzyła jej się w przyszłości jakaś wysoka posada twórcy artefaktów, inżyniera czy jakiego tam technika Oświata potrzebowała, ale… jeśli naprawdę chciałaby to osiągnąć, czekała ją naprawdę długa droga, dlatego wolała nie zwierzać się z tych planów i cierpliwie pracować. Małymi kroczkami do celu – a na razie lepiej faktycznie słuchać się rozkazów.
Kiedy Molka zgodziła się z jej planem odnośnie do szmaragdu, Kayla kiwnęła ze szczęściem głową. No proszę – to miłe usłyszeć wreszcie jakieś pozytywne słowa w tej kwestii. Dotychczas o wszczepieniu artefaktu mówiła głównie siostrom, które ją wyśmiały i stwierdziły, że łowczyni tylko się oszpeci.
Właściwie to wiem, jak działa, ale nie jestem jeszcze z nim zgrana. Myślę, że kiedy będzie w końcu w moim ciele i gdy… staniemy się jednością – odchrząknęła, bo dziwnie to dla niej zabrzmiało – to nauczę się w końcu korzystać z jego mocy. Dzięki niej mogłabym kontrolować wampira, który akurat by mnie ugryzł. To dość przydatne albo w walce – upiła kolejny łyk – albo w ucieczce. Żeby skurczybyk mnie nie gonił.
Z nieskrywaną i prawdziwą ciekawością przyjrzała się artefaktowi Molki. Cholerka, czarnulka miała dobry pomysł odnośnie do kolczyka – Kayla żałowała, że sama swojego szmaragdu nie zawiesiła w uchu, bo taki sposób wydawał się wygodniejszy. No, ale teraz już po ptakach, gdy niedługo, w ciągu miesięcy, planowała wykonać swój mały zabieg.
Sztanga albo industrial – przytaknęła jej, kiwając głową. – Jest świetny. Nie rzuca się w oczy. I raczej nie przeszkadza w walce, nie? – Prawie się skrzywiła, przypominając sobie, jak jej artefakt nieraz boleśnie obijał się o jej piersi i obojczyk podczas biegu. – Myślę, że one wszystkie żyją własnym życiem, to chyba natura artefaktów. Ja mojego też do końca nie rozumiem. Najważniejsze, że chronią i pomagają, prawda?
Kończyła właśnie swoją porcję lazanii, gdy Molka zaproponowała toast. Szybko przełknęła więc ostatni kęs, kiwnęła z zapałem głową, schwyciła własny kieliszek, wstała i…
I w sumie nie miała pojęcia, za co mogłyby wypić, dlatego palnęła pierwsze, co przyszło jej na myśl, nawet jeśli sama się tego nie spodziewała:
W takim razie za nas. Za naszą znajomość, oby rozwijającą się w przyszłości. I za przystojnych panów wampirów – puściła jej oczko chyba po raz enty tego dnia, mimo że siliła się na poważny ton – którzy miejmy nadzieję, nigdy żadnej z nas nie skrzywdzą. To co, zdrowie?
I nie czekając na odpowiedź, stuknęła kieliszkiem o jej i pociągnęła łyk w tym samym momencie, w którym zrobiła to Molka. Odstawiła zaraz po tym wino na stół, po czym dodała, już w żartach:
A jeśli któryś z nich ośmieli się jednej z nas coś zrobić, to druga pójdzie do niego się zmeścić. Tak zrobimy, co ty na to?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Wto Maj 07, 2019 11:23 am

Nie ma sprawy.
Rzuciła na jednym oddechu grzebiąc, brzydko mówiąc, w centralnym punkcie swojego mało estetycznego koka. Czasami tak bywa, że chcemy szybko, szybko związać na głowię jakąś palmę albo jak kto woli cebulę i wszystko jest ok a po pewnym czasie okazuje się, że jeden mały włosek wplątał się w gumkę. Dziad początkowo sprawia lekki dyskomfort ale po parunastu minutach doprowadza do szału. To tak jak z maleńkim kamyczkiem w bucie, którego początkowo wszyscy ignorują a przychodzi taki czas, że z szaleńczą prędkością zdejmujemy buta i szukamy winowajcy recytując przy okazji wiązankę bardzo nieprzyzwoitych słów. Wszystko ma swoje granice, a tym bardziej tolerancja.
Molly chwilę pomruczała coś do siebie robiąc skupioną minę i uwalniając winowajcę. Natychmiast poczuła ulgę i właściwie czemu nie zrobiła tego wcześniej???
Nie możesz wracać piechotą do domu po nocy. Masz pieniądze na taksówkę? Mogę Ci pożyczyć.
Zaoferowała się lokalizując swoją sportową torbę, w której leżał luzem portfel. Nawet przez myśl jej nie przeszło żeby proponować Kayli jazdę komunikacją miejską. Co prawda środek transportu jak każdy inny ale nie o później porze i nie pod wpływem alkoholu. Kto wie jaki zwyrol może się czaić na drugim końcu autobusu. Pewnie większość machnęłaby na to ręką bo łowca powinien dać sobie radę z każdym przestępcą czy osiedlowym rzezimieszkiem ale Molly była ostrożna. Lepiej nie kusić losu bo i po co?
O, chętnie. Poznam Twoje siostry jeśli akurat będą w domu. Chyba trochę brakuje mi własnego podwórka, psa i wiesz… takiego luzu. W bloku nie mogę sobie pozwolić na wszystko. Nade mną mieszka starsza pani i raz czy dwa zdarzyło mi się podkręcić radio bo akurat leciała fajna piosenka. Nie wiem czy minęła nawet minuta jak zaczęła walić laską w kaloryfer.
Rozgrzebała ostatek posiłku robiąc nim jakieś dziwne mazy na białym talerzu. Fajnie byłoby pojechać na wakacje do rodziców. Poleżeć na leżaku albo chociaż, szok… pograbić trawę. Tu ma co najwyżej kilka kwiatków na parapecie a i tak hodowla marnie jej idzie. Pewnie za rzadko je podlewa albo co.
Mam nadzieję, że w przyszłości wyślą nas na wspólne patrole. Słabo dogaduje się ze starszymi osobami. A jeśli są to faceci to już w ogóle kicha.
Dokończyła nareszcie to czym tak niekulturalnie się bawiła zerkając zaraz na talerz Kayli. Poczekała cierpliwie jak ta skończyła.
Mogę już zabrać?
Jeśli łowczynie nie będzie miała w zamiarach dokonania kradzieży jej jakże zwykłego talerza, a szanse na to wynosiły 99.99%, to Molly zwinie oba naczynia wraz ze sztućcami. Panie, dzięki Ci za cuda ówczesnej techniki a przede wszystkim za urządzenie zwane zmywarką. Istne błogosławieństwo dla takich paskudnych leniuchów jak Molly. Skrzętnie ułożone i gromadzone naczynia równo jak w zegarku brały kąpiel co drugi dzień o 19. Cieplutkie, suche i lśniące lądowały na swoich miejscach i tak w kółko.
Serio? A jeśli dziabnie Cię poziom A? Co wtedy zrobisz?
Dla czarnowłosej samo słowo „wgryzanie” powodował ciarki na całym ciele. Nie kojarzyło jej się to z niczym pozytywnym i pomimo tego, że nigdy nie została ugryziona to tej nowości nie chciała doświadczyć najdłużej jak można. Cała ta procedura wydawała jej się obrzydliwa, bolesna i co najmniej niehigieniczna. Cholera wie w kim on wcześniej te zębiska maczał. Fuj!
Dlatego już na tym etapie była szczęśliwa ze słabszej ale dla niej bardziej rozsądnej mocy swojego artefaktu. On wręcz bronił przed spotkaniem pierwszego stopnia no i przez to przed ugryzieniem.
Nie, coś Ty.
Pokręciła głową. Nie miała odstających uszu więc szansa na zahaczenie jakimś przedmiotem albo pazurem była wręcz znikoma. Tym bardziej, że najczęściej Molly chodziła w luźno rozpuszczonych włosach więc kolczyki były mało zauważalne. Ktoś musiałby się jej dobrze przyjrzeć i skupić żeby policzyć wszystkie sztuki a i tak nie szło odgadnąć, że jeden z nich jest wyjątkowy, tak to nazwijmy.
Nie przeszkadza mi nawet jak śpię. Przyzwyczaiłam się do niego.
Jedyną czynnością jaką wykonywała ostrożniej ze względu na biżuterię, było rozczesywanie włosów. Kilka razy zdarzyło jej się, że kilka kosmyków zaplątało się tu i tam a ona pociągnęła je dość gwałtownie grzebieniem. Bolało.
Pewnie, że tak. Bez tego człowiek miały o wiele mniejsze szanse. Z resztą nawet z nimi i tak bywa ciężko.
Westchnęła uświadamiając sobie ile jeszcze czasu i pracy musi włożyć w to, żeby być naprawdę dobrym łowcą.
Mmmm okej!
Wyszczerzyła się obijając swój kieliszek o jej. W atmosferze podniosłej chwili przechyliła całe naczynie a winko zniknęło w jej gardle. No to zaraz zrobi się ciepło. Szczególnie, że ani jedna ani druga nie należała do weteranów alkoholowych.
Zdrowie.
Odpowiedziała po fakcie odkładając szkło na blat stołu. Teraz, gdy stała na prostych nogach świat wydawał się taki bardziej mięciutki. Wszystko wydawało się super pozytywne i nawet rozpakowywanie pudeł mogło być bardzo fajnym, ciekawym i odkrywczym zajęciem. O dziwo nie chciało jej się spać ale to pewnie dlatego, że dzisiaj specjalnie się nie zmęczyła. W końcu przebiegły razem paręnaście metrów i na tym się skończyło.
Poczekaj, takie zobowiązania wymagają zawarcia braterstwa krwi. Gdzieś mam nowy nóż, bardzo ostry. Zrobimy to tak jak na filmach.
Ruszyła gwałtownie przed siebie udając, że szuka tego nowego noża. Ale, że Molly nigdy nie umiała być poważną gdy chciała sobie z kogoś robić jaja to szybko odpuściła obracając się na pięcie w stronę Kayli. Na jej twarzy widniał szeroki banan i wypieki (od wina).
Spokojnie, ja tylko żartowałam! Ale zgoda.
Dodała już całkiem poważnie zapraszając ruchem ręki do tych nieszczęsnych pudeł. Klęknęła przy jednym z nich i otworzyła jego zawartość. W środku znajdowały się ozdoby. W większości lekkie zrobione z plastiku i ramki ze zdjęciami. Rzeczy, które trzeba ułożyć na komodzie, ewentualnie może coś będzie pasowało do kuchni.
A wracając do krwi.
Zaczęła konspiracyjnie wykładając akurat jakiegoś srebrnego buldoga z szeroko rozwartym pyskiem, do którego zawsze wsypywała cukierki.
Piłaś już krew wampira?
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Sro Maj 08, 2019 9:59 pm

Nie miała, oczywiście, zamiaru wracać do domu pieszo – choć z doświadczeń jednej z sióstr wiedziała, że czasami po alkoholu mogą człowiekowi wpaść do głowy takie pomysły – mimo że wizja spacerku po nocnej Yokohamie w różowych kapciach kusiła niesamowicie.
Ale jednak – Kayla musiała obejść się ze smakiem.
Luz – uspokoiła Molkę, machając dłonią. – Mam pieniądze. Wrócę Uberem i po problemie. Nie mogłabym przecież pozwolić, żebyś się martwiła!
Kayla już od jakiegoś czasu przeczuwała, że dzisiaj albo w ogóle nie wróci i wyląduje u Molly na noc (co jednak było jej nie na rękę, bo wolała nie zostawiać domu bez porządnej opieki), albo będzie się tłukła z jakimś niemrawym kierowcą, chcącym sobie dorobić w nocy na pijanych pasażerach.
Na słowa Molki, że ta chętnie poznałaby jej siostry, prawie parsknęła winem. Udało jej się jednak przełknąć alkohol i dopiero wtedy się zaśmiała.
Och, nie ma kogo poznawać. Oprócz najmłodszej, ale to jeszcze dziecko. Druga na pewno będzie, bo nigdzie nie wychodzi, a trzecia pewnie poleci na jakąś imprezę – mruknęła z niezadowoleniem. Kayla już dawno zdała sobie sprawę, że tej zadufanej smarkuli, mimo że była już dorosła, nigdy nie przeminął nastoletni bunt. – Ale chętnie cię ugoszczę w ogrodzie. Mamy ciszę i spokój, to prawda. I nikt się nie czepia o muzykę. Nawet sobie nie wyobrażam, jak upierdliwe musi być mieszkanie z sąsiadem ściana w ścianę.
Sama od zawsze mieszkała w jednym i tym samym domu, ze spokojnymi i miłymi ludźmi dookoła, dlatego nie miała bladego pojęcia, jak to jest mieć przeciekający sufit przez nieszczelne rury sąsiada lub jak to jest nie móc zasnąć przez całą noc z powodu płaczu jakiegoś dziecka – nie chciała zresztą doświadczyć żadnego z powyższych, dlatego za żadne skarby nie zamieniłaby swojego domu na mieszkanie w bloku, choćby i najpiękniejsze.
O wilku mowa, pomyślała, gdy poczuła wibracje w kieszeni. Wyjęła pospiesznie komórkę i odczytała niespokojnego esemesa od jednej z sióstr, tej bojącej się ludzi, z pytaniem, gdzie Kayla ciągle się podziewa i kiedy wróci zrobić kolację.
Ja pierdolę.
Zero samodzielności.
Z lekką złością zaczęła odpisywać – początkowo miała zamiar zganić dziewczynę, ale jednak szybko się opanowała i zaczęła tworzyć uspokajającą wiadomość.
Jedna z młodych – wyjaśniła Molce. – Niepokoi się, bo nikt jej nie zrobi herbaty przed snem. Matko, ta dzisiejsza młodzież... – zaczęła narzekać, upijając duży łyk wina i chowając telefon.
Miała ochotę zrobić siostrom na złość i nie wrócić na noc oraz jednocześnie odczuwała wyrzuty sumienia, że zostawiła je na lodzie bez żadnej wiadomości – cholerka, przecież mogła napisać, może którakolwiek z nich, choćby i najmłodsza, jakoś zajęłaby się jedzeniem, praniem, myciem garów czy...
Dość, upomniała się Kayla, stanowczo sięgając po kieliszek. Dzisiejszy wieczór ma być miły i przyjemny. Koniec z narzekaniem.
Słabo z facetami? – powtórzyła za Molką. – Dlaczego? Co z nimi nie tak? Ci z Oświaty bywają nieco surowi, zwłaszcza starsi, fakt, ale... generalnie tu, w Yokohamie, są w porządku.
Wino już przynosiło efekty, dlatego Kayla nie czuła się zakłopotana, że zaczęła wypytywać koleżankę o problem z płcią męską. Są w końcu w małym, babskim gronie, hej, rozmowy o facetach są jak najbardziej w porządku!
Z wampirami poziomu A jest kłopot, bo są wyjątkowo odporne i musiałyby wypić naprawdę sporo krwi, przynajmniej tak myślę. No i pewnie gorzej się je kontroluje. Szczerze mówiąc, nie wiem. – Rozłożyła bezradnie ręce. Jej również żaden wampir jeszcze nie ugryzł. – Ja jeszcze... nie używałam artefaktu w ten sposób – powiedziała z lekkim zawstydzeniem. Była wdzięczna, że dzięki winu i tak miała już rumieńce. – A ty swój tak? Często z niego korzystasz?
Podczas toastu sama także poczuła, w jaki stan powoli wchodziło jej ciało, dlatego na wszelki wypadek opierała się dłonią o blat. Cholera tam wie te zdradliwe kolana, po procentach potrafią robić różne rzeczy – choćby nagle i niekontrolowanie się ugiąć.
Właściwie byłaby pewnie nawet skora do zawarcia paktu krwi z Molką – nigdy tego nie robiła, a teraz pomysł wydał jej się niezwykle zabawny i interesujący. Dwie początkujące łowczynie, które mają w przyszłości polować na krwiopijców, pieczętują swoją przyjaźń za pomocą własnej posoki. Kto by pomyślał!
Kayla zamrugała gwałtownie, uzmysławiając sobie, o czym właśnie pomyślała.
Przyjaźń?
Czy właśnie to słowo przeszło jej przez głowę?
Przecież znały się ledwo parę godzin, czemu jej móżdżek już robił takie figle i szufladkował Molly jako potencjalnie bliską osobę?
Aby się otrząsnąć i wrócić myślami do czegoś neutralnego, ukucnęła obok koleżanki i zaczęła jej pomagać w wypakowywaniu, mimo że nawet nie zwracała uwagi na to, co wyjmowała.
Na kolejne słowa o krwi niemal upuściła jedną szklaną ramkę. Spojrzała na czarnulkę ze zdziwieniem w oczach.
Pić krew wampira? Tak szybko? – wykrztusiła, potrząsając przecząco głową.
Nie, nigdy tego nie robiła, pewnie, że nie – to zazwyczaj była domena starszych i doświadczonych łowców, którzy niejedno już w życiu przeszli. Ale taka podlotka jak ona?
Z jednej strony fakt picia wampirzej krwi ją odrzucał i sprawiał, że czuła obrzydzenie, ale z drugiej...
Tacy łowcy podobno byli o wiele silniejsi i niemal dorównywali mocą czy umiejętnościami czystym wampirom, tym, które urodził się w wampirzej rodzinie, a nie zostały przemienione. Czyż to nie byłoby cudowne: posiadać taką wytrzymałość, taką odporność na choroby, taką niesamowitą regenerację ciała?...
Nachyliła się nad Molką, również decydując się na konspiracyjny szept. Przez wino pozbyła się już tematów tabu.
Nie, ale w sumie chciałabym. Nie wiem, czy pić regularnie, ale chociaż spróbować... Pomyśl, jak dzięki temu można się wzmocnić! – mruknęła z podziwem. – A ty co o tym sądzisz? A może – postanowiła iść jeszcze o krok dalej, skoro już zeszły na taki temat – może rozważałaś w ogóle samą przemianę w wampira w przyszłości? Myślisz, że to byłoby możliwe? Mieć wyostrzone zmysły, o wiele lepsze zdrowie, niesamowitą urodę, ale i spijać ludzką krew?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Wto Maj 28, 2019 2:02 pm

Dobrze tylko znajdziemy kogoś kto ma dobre opinie.
Takie wyjście z sytuacji wydawało się rozsądne. Oczywiście tylko wtedy jeśli faktycznie poszukają kogoś, kto ma dużo pozytywnych komentarzy. Molly nie właduje dziewczyny do auta faceta z podejrzanym uśmieszkiem i początkującym statusem. To mogłoby się wiązać z wieloma nieprzyjemnościami. Kto wie ile niebezpieczeństw może czyhać na młodą kobietę w środku nocy i to w dodatku pod wpływem alkoholu. Od podgadywania i wyciągania numeru telefonu po gwałt, nie daj Bóg, tfu, tfu!
Molly wzruszyła ramionami.
Jak to nie ma kogo. Pewnie za długo już z nimi przebywasz i nie możesz znieść ich towarzystwa. Ja na to spojrzę, że tak powiem, świeżym okiem. Jestem pewna, że to bardzo fajne dziewczyny.
Dziecko, dziecko, od jakiego wieku to określenie można było zastąpić „nastolatką”? Bo w przypadku rodziców prawdopodobnie nigdy a co miała na myśli Kayla? M dopyta później, jak tylko dręczące pytanie nie umknie jej gdzieś w dalsze rejony i odmęty mózgu. Ta, gdzieś tam na tył czaszki gdzie kumulowały się wszystkie pytania pozostawione bez odpowiedzi.
Taka z niej imprezowiczka?
Pewnie znała już wszystkie kluby w Yokohamie. Tylko Molly była tą biedaczką, która żadnego jeszcze nie znała i co gorsza, prawdopodobnie nigdy nie pozna. Gdzie ona nadawałaby się do zabawy, do ludzi. Chyba, że jako dodatkowy filar do podpierania ścian, o to, to tak.
O Jezu świetny pomysł. Ale mam ochotę na kiełbaski z grilla i takie piersi z kurczaka w sreberku. Mmmm…
Oblizała usta czując jak jej ślinianki rozpoczęły produkcję na dobre. Sezon grillowy już dawno za nami, a przynajmniej jego rozpoczęcie więc może takie spotkanie to dobry pretekst do zamknięcia sezonu hm? O ile uda im się spotkać przed nadejściem zimy. Jesienne wieczory robiły się coraz krótsze i chłodniejsze a to wcale nie sprzyjało długiemu przesiadywaniu na ławeczkach pod parasolem. A szkoda, nawet bardzo.
To to dziecko, tak?
Z jednej strony tylko maleństwo mogło prosić o takie rzeczy a z drugiej strony czy dzieci mają własne telefony i umieją pisać wiadomości? Chyba powoli Molly doszła do wniosku, że to pewnie chodzi o tą dziewczynę, która nigdy nie wychodzi z domu. To jakiś rodzaj fobii społecznej ale dokładnych informacji na ten temat teraz nie pamiętała aczkolwiek kiedyś zainteresowana tematyką czytała trochę w Internecie. To się leczy u specjalisty. Niezbędne są wizyty u terapeuty oraz środki farmakologiczne. Kilka z nich nawet nasunęło jej się na myśl ale brzydko tak wchodzić w cudze życie z buciorami więc siedziała cicho.
Plecy dziewczyny stały się jakoś bardziej prostsze a ona sama założyła niewielki kosmyk, który wypadł z koka, za ucho. To trudny temat, a sama czarnulka nigdy otwarcie z nikim o tym nie rozmawiała. Z resztą chyba nawet nie było o czym. Nie mogła się pochwalić żadnymi opowieściami, nawet o tej nieudanej, nieszczęśliwej miłości bo takowa jej nigdy nie spotkała. Żadna jej nie spotkała.
Nigdy nie miałam chłopaka. Łowcy czy nie. Po prostu nigdy z nikim nie byłam.
Bo chodzenie za rączkę w przedszkolu, zwłaszcza gdy wchodzi się grzecznie parami do klasy się nie liczy. W ten właśnie sposób Molly obnażyła swoją głęboko skrywaną tajemnicę, przez którą było jej trochę głupio. W tych czasach pewnie większość uważałaby (gdyby wiedziała) ją za trędowatą albo chorą na coś nieuleczalnego. A ona była tylko bardzo wstydliwa i nieśmiała.
Znaczy, to jest tak, że ja nie umiem mu kazać działać. Po prostu gdy znajduje się w niebezpieczeństwie bo np. jakaś pijawka dobiera mi się do skóry, powiedzmy, to on odpala się automatycznie tworząc taką barierę. Hm. Coś jak kopuła. I to daje mi szansę na obronę a w najgorszym wypadku na ucieczkę. Kilka razy samo zaczęło działać. Szczególnie kiedy poziom E jest zbyt blisko a ja zaczynam się bać.
Bo ta panna nigdy nie miała do czynienia z kimś wyżej ustawionym. Do tej pory jej spotkania z wampirami ograniczały się wyłącznie do poziomów E. takie zrządzenie losu, traf, można to nazywać jak tylko się chce.
Zdziwienie i strach Kayli szybko przeniósł się na łowczynię przez co jej ser duchu zabiło trochę szybciej. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła, że zadała takie pytanie. To źle? To nietaktowne? Nie wypada? Zamarła w bezruchu czekając co się stanie.
W taki układzie zróbmy to razem.
Zaproponowała skubiąc kant tekturowego pudła.
Zostać wampirem? Nigdy. Musiałabym patrzeć jak wszyscy których znam i kocham umierają a ja nadal żyję. To tortura.
Molly głośno przełknęła ślinę. W tym właśnie momencie w pokoju rozległ się głośny huk. Skupiona na koleżance czarnowłosa podskoczyła raptownie odwracając głowę w stronę dźwięku. Dochodził zza okna w salonie. Przestraszona zerknęła na Kaylę a później znów na szybę.
Powiedz, że to tylko ptak wpadł w okno.
Odpychając się dłońmi od podłogi wstała na równe nogi i powoli podeszła do wspomnianej wcześniej szyby. Z przerażaniem zidentyfikowała małe zwłoki gołębia na skraju parapetu. Z niewielkiego dzioba sączyła się krew.
O ja Cię. Co teraz?
Posłała smutne spojrzenie Kayli w nadziei, że ta coś wykombinuje. Ptak wyglądał na martwego a M bała się go dotknąć. Był pewnie cały połamany. Biedaczek.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2019 10:35 pm

Kayla miała gdzieś opinie w Uberze, pewnie by nawet na nie nie zerknęła – nie w takim stanie – ale potulnie kiwnęła głową, aby nie martwić koleżanki. Dobrze się bawią, więc hej – po co rozmyślać nad powrotem łowczyni?
No właśnie – łowczyni. Gdyby Kayli ktokolwiek chciał coś zrobić, to raz dwa by się z nim rozprawiła i po problemie.
Tak by było, prawda?
Nie miała zamiaru jednak nad tym teraz rozmyślać, dlatego dla rozluźnienia pociągnęła łyk wina. Skrzywiła się na pokaz, gdy rozmowa zeszła na jej siostry.
Pewnie masz rację – zgodziła się powoli – ale cóż, mogłyby być nieco bardziej dojrzałe. Przecież mają już tyle lat, najwyższy czas, żeby się usamodzielniły... – zaczęła się żalić, opierając czoło o dłoń i przeciągle wzdychając.
Oho, alkohol robił swoje i już całkiem rozplątał jej język. Zazwyczaj nie chciała męczyć swoimi problemami innych i narzekać na własne życie, ale... Molka wydawała się po prostu taka miła! I wreszcie okazała się kimś, kto faktycznie słuchał!
Oj, tak, nie ma weekendu, żeby czegoś nie zmalowała. Nie zliczę, ile razy wróciła z policją, póki nie stuknęła jej osiemnastka. Szczęście w nieszczęściu, mimo że zawsze była naje... – urwała, w ostatniej chwili powstrzymując się od przekleństwa – upita w trzy dupy, to jednak nigdy nie przyłapali jej podczas samego picia w niedozwolonym miejscu. Nie wiem, jak to robiła, ale ma dziewczyna talent – zakończyła, wychylając do końca kolejny kieliszek.
Pewnie, możemy rozpalić – powiedziała z błyskiem w oku, bo aż sama zajarała się na ten pomysł. Lata nie robiła grilla! Właściwie od... od... śmierci mamy. – Grill stoi nieużywany, bo we czwórkę nic nie robimy, chyba pora go odświeżyć.
Cała radość, jaką dała jej wizja grilla z Molly, szybko jednak znikła, gdy musiała odpisać siostrze na smsa i gdy znowu naszły ją wyrzuty sumienia.
No właśnie nie, nie ona – powiedziała z lekkim smutkiem i wstydem, że nie umiała zadbać, aby starsze przestały ją męczyć telefonicznie. – Druga z kolei, idąc od dołu. Ta nieśmiała. Prawie dorosła. Nie wiem, co z nią robić. Martwię się, że nie chce wychodzić, ale z drugiej strony... co jeśli naprawdę jej to odpowiada i woli samotność?
Obie zaczęły się sobie zwierzać, niczym stare dobre przyjaciółki – Kayla nawet się cieszyła, że Molly również się otworzyła. Wysłuchała ją z wyjątkową uwagą – co zdarzało się naprawdę rzadko – i nawet alkohol nie zmącił jej skupienia.
Ja tak na poważnie też nie – odpowiedziała, chociaż wiedziała, że raczej to Molki nie pocieszy. Cóż, Kayla pierwsze zbliżenia miała już za sobą, i to wszelkiego typu, nawet jeśli zazwyczaj były to maksymalnie kilkurazowe schadzki. Nigdy nie miała dłużej nikogo, do kogo mogłaby coś poczuć, ale czegoś już tam próbowała. – Jednak myślę, że nie ma sensu szukać nikogo na siłę. Po co? Tylko się sparzysz. Poczekaj na tego jedynego, pomyśl, jak wtedy będziesz się czuć cudownie. Może nawet będzie to jakiś wampir, jeśli twój artefakt pozwoli mu się do ciebie zbliżyć i dobrać! – zażartowała wesoło, puszczając do niej oczko. – Oczywiście, wykluczam poziom E, oni to prędzej przypominają zwierzęta – machnęła ręką, sama przypominając sobie niektórych E-krwiopijców, których widziała, głównie z daleka.
Obleśne stworzenia – nie to co wampiry wyższej klasy.
Razem? W sensie chcesz razem wypić wampirzą krew? – zapytała cicho, prawie trzeźwym tonem, mimo że w głowie nadal czuła przyjemne śmigiełko. Umilkła na chwilę, ale zaraz po tym powiedziała: – Dobrze, zróbmy tak. Ale nigdy nie zostawajmy wampirami! – od razu zaznaczyła gwałtownie. – Bo – tak jak mówisz – wszyscy bliscy by... Ja nie mogłabym tego znieść, gdyby... młode mnie... mnie przeżyły – dodała z gulą w gardle, prawie się rozklejając.
No proszę, wcześniej narzekała na siostry, a teraz ledwo mogła myśleć o tym, że by ich zabrakło – jaka ta psychika jest cholernie skomplikowana!
Stety niestety, nagły huk przerwał ten nieprzyjemny temat i paradoksalnie rozrzedził atmosferę – mimo że zaniepokoił obie łowczynie.
Kayla z początku się wystraszyła i podskoczyła w miejscu, ale tylko z powodu niespodziewanego dźwięku. Szybko się otrząsnęła i pobiegła za Molką, po drodze prawie wpadając w ścianę i tracąc na moment władzę nad nogami.
Cholerne wino.
Gdy zobaczyła martwego ptaka, zrobiła smutną minkę, ale nie próbowała zepchnąć zwłok gołymi rękami.
Chyba najlepiej będzie, jeśli zniosę go na dół, kiedy będę wychodzić, i położę gdzieś w krzakach. Lepiej nie zrzucać go z parapetu z tego piętra. Tylko... musimy go porządnie opakować. – Przełknęła ślinę. Już jej się robiło słabo na myśl, że będzie musiała dotknąć tego... czegoś. – W kilka siatek czy ręczników papierowych. Swoją drogą, czy on się aż tak połamał tylko przez szybę?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Sro Cze 12, 2019 10:02 pm

A ja to ze swoim rodzeństwem prawie wcale nie mam kontaktu. Są starsi i inni. To znaczy inni pod względem charakteru. Ja jestem cicha i spokojna a oni bardziej śmiali i tacy poważni. Brata widuje tak rzadko, że nawet się go wstydzę. Wiem, że to głupie ale tak jest.
Cóż tu poradzić na nieznośną różnicę wieku i dramat jaki rozegrał się pod dachem tej rodziny. O czym naturalnie najmłodsza nie miała pojęcia. W jej mniemaniu brat opuścił szybko rodzinne gniazdko bo tak chciał i koniec. Nigdy nie udało jej się podsłuchać żadnej rozmowy, która wskazywałaby na inny przebieg wydarzeń. Wtedy może zaczęłoby jej coś świtać. Czyż nie dziwne jest, że własny syn nie odwiedza swoich rodziców? To podejrzane ale w XXI wieku młodzi dorośli mieli tyle na głowie, że Molly połknęła haczyk o nadmiarze obowiązków itp. Była ufna i jednocześnie naiwna, nawet bardzo. Gdyby teraz wiedziała jak bardzo to będzie zgubne w przyszłości… ajć.
O proszę. To dlatego tak rzadko pijesz. Masz w domu kogoś kto za Ciebie z chęcią nadrabia.
Puściła jej oczko nie mając podobnego wytłumaczenia dla siebie. Ojciec pił od święta, mama wcale… Molly jakoś nigdy nie kusiła lampka wina czy wódka na przyjęciu. Raz na ruski rok skosztowała alkoholu ale nigdy nie upiła się do nieprzytomności dlatego też obce jej było uczucie kaca. Te wszystkie opowieści o samolocie, morderczym pragnieniu i odwodnieniu na poziomie 10/10 były jak legenda powtarzana z ust do ust. Co prawda łyczek wody w nocy po małym toaście to nic wielkiego ale stanu dnia kolejnego nigdy nie zaznała. Może to i dobrze?
Super, zrobię sałatkę i przygotuję szaszłyki. Przed chwilą zjadłam ale jak zaczęłyśmy rozmawiać o tym grillu, Boże, ślinka mi aż cieknie.
I na potwierdzenie swych słów przełknęła nagromadzoną w ustach wydzielinę, którą produkowały ślinianki w nadmiernych ilościach zawsze gdy pomyślała o czymś pysznym albo o cytrynie. To dziwne ale może Kayla też tak ma? Zapytać? Nie… to jeszcze nie ten poziom gadania o głupotach.
Powinnaś zaprowadzić ją do psychologa. Może ma jakąś fobię społeczną? Przecież to żaden wstyd. Miasto jest tak duże, że znajdziesz specjalistów w drugim końcu jeśli się boi, że nie wiem… natknie się na kogoś ze szkoły? Ja też jestem nieśmiała i nieraz nie mam ochoty wychodzić z domu ale są granice, za którymi problem narasta. Jak ona kiedyś znajdzie prace? Do tego trzeba kontaktu z drugim człowiekiem.
Nagły słowotok jaki dotknął Molly spowodował, że prawie się zapowietrzyła. Końcówkę wypowiedzi leciała już na oparach dlatego zaraz po tym jak skończyła, wzięła duży łyk powietrza. O wiele lepiej. Oddech jest bardzo ważny, należy o tym pamiętać, uf.
Nie licząc ostatniego zdania, czuje się jak w obecności mamy. Ja już chyba za stara jestem na takie gadki. W razie czego obiecaj mi, że jak do 30 będę nadal sama to kupisz mi kota. Tylko takiego rudego, okej?
Wizja starej panny z kotem na kolanach była nie tylko rozczulająca ale i przykra. Ktoś mógłby się oburzyć, że w tych czasach wiek 30 lat jest jeszcze nieodpowiednim momentem na zawieranie związków bo kariera itp. Ale ona swoją 30 uważała za magiczną granicę. Jeśli do tej pory nie zaliczy żadnego poważnego związku to koniec, kupi kota.
Yhym. To nic złego. Ponoć ma jakieś super właściwości tylko jest problem. Najpierw to trzeba zdobyć. Najlepiej byłoby taką najczystszą ale to chyba graniczy z cudem. Żaden dobrowolnie się nie potnie a nie wiem jak do tego podchodzi oświata. Nie będę z nikim poruszać tego tematu.
Wyjaśniła mając nadzieję, że Kayla uważa tak samo. Cholera wie jaka byłaby reakcja przełożonych na pomysł młodszych stażem.  To raczej sprawa prywatna i indywidualna bo z tego co było jej wiadomo nie ma żadnych popołudniowych spotkań przy kieliszeczku wampirze krwi.
Kayla ja go nie dotknę nawet patykiem. To parter, może w nocy zje go jakiś kot? Jest taka możliwość?
W myślach błagała żeby koleżanka jej przytaknęła. Co prawda pomysł był mniej absurdalny niż np. trzęsienie ziemi, które zrzuci zwłoki z parapetu ale i tak daleko mu do spełnienia.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Nie Cze 16, 2019 9:17 am

Więc masz kogoś oprócz siostry! – zachwyciła się Kayla. Sądziła, że tylko ona pochodzi z wielodzietnej rodziny, w końcu w Japonii więcej niż dwójka dzieci była naprawdę rzadkością, a tymczasem Molly znajdowała się w podobnej sytuacji. No, prawie podobnej. – Dlaczego się go wstydzisz? To kryminalista? Coś zrobił? Skumał się z wampirami? – zażartowała, nie do końca już czując, czy jej pytania mogą być na miejscu, czy nie. Wino robiło swoje, więc Kayla nie ukrywała już dłużej ciekawości.
Tak samo jak nie powstrzymywała się przed dalszym piciem. Procenty wchodziły w nią dzisiaj wyjątkowo gładko i bez problemów, podobnie szybko dawały zresztą o sobie znać. Cholera, pewnie będzie tego żałować kolejnego dnia – w końcu nigdy nie pozwoliła sobie na większą ilość alkoholu, wiedziała, że jako starsza i rozsądna siostra nie mogła. Nieraz widziała, jak młoda umierała z powodu kaca, ani trochę jej wtedy nie współczuła – być może wreszcie się to zmieni.
Zobaczyła, że druga siostra ponownie coś napisała, ale postanowiła teraz nie zwracać na to uwagi. Była zbyt zajęta rozmową, zresztą – hej! Molly miała rację, prawda? Trzeba dziewoję trochę zahartować, ot, przecież nie będzie do końca życia mieszkać z Kaylą!
Oby.
Kochana, będziesz mogła zrobić, co tylko chcesz, udostępnię ci całą kuchnię – zapewniła entuzjastycznie, z rozmachem wyciągając ręce i prawie rozlewając przy tym wino. Zachichotała z powodu tego niezręcznego gestu, po czym upomniała jeszcze samą siebie w myślach.
Przecież obie były łowczyniami, do cholery, powinny bardziej uważać i nie podchodzić do alkoholu tak lekko! Gdyby teraz się okazało, że w okolicy był jakiś wampir, to pewnie żadna z nich nie byłaby w stanie nawet wyjść z mieszkania.
Tylko że Kaylę szybko przestało to frasować na rzecz – dość dojrzałego jak na ten stan – monologu Molki.
Psycholog… – powtórzyła, przeciągając sylaby. Cholera, jej koleżanka miała rację. Kayla miała świra na punkcie lekarzy i własnego ciała, bez przerwy chodziła na najróżniejsze kontrole, ale…
Ale jeśli chodziło o zdrowy umysł, i to nie swój, tylko czyjś inny, to jakoś była mniej skora umówienia się na wizytę. Czy uważała chodzenie do psychologa czy psychiatry za wstyd? Nie, na pewno nie to. Czy bała się, że ktoś może zacząć uważać młodą za wariatkę? Chrzanić to, miała gdzieś czyjąś opinię. Czy odrzucały ją potencjalne psychotropy dla siostry? Nie, ufała lekom i lekarzom ponad wszystko w życiu.
Chyba po prostu… nie wyobrażała sobie, że nagle ich sytuacja, w której Kayla zapieprza na utrzymanie całej czwórki, a żadna z nich nie jej nie pomaga, mogłaby ulec zmianie. Mimo że tego chciała, to nie umiała zrobić kroku do przodu.
Po słowach Molki milczała przez moment, aż w końcu kiwnęła głową.
Może masz rację. Spróbuję… ją do tego namówić. Chociaż to może być trudne. Ale powinna posłuchać, kurczę, przynajmniej to jedno jest mi winna! – mruknęła z niezadowoleniem, rozkładając się wygodniej na krześle. Spojrzała na Molkę z błyskiem w oku. – Ale skoro ja ciebie usłuchałam, to ty też masz usłuchać mnie. I przestać się wydurniać, że nikogo sobie nie znajdziesz do trzydziestki! Jesteś urocza, słodka i inteligentna, ba, obie jesteśmy, nie masz więc prawa tak mówić! A kota kupię ci tak czy siak, i żaden lowelas mnie w tym nie powstrzyma – zakończyła głośno i teatralnie dokończyła kolejną lampkę wina.
Powiedziała coś jeszcze niewyraźnie znad kieliszka, gdy Molly mówiła o krwi. Dla Kayli ten temat również wydawał się niebezpieczny i zgadzała się z koleżanką – lepiej go nie poruszać przy nikim innym.
Martwy gołąb wzbudził w niej takie obrzydzenie, że na moment zapomniała o krwi. Ze zrezygnowaniem rozejrzała się po mieszkaniu, i kiedy zauważyła jakiegoś mopa, schwyciła go odważnie, bez pytania, po czym otworzyła szeroko okno.
Pomyśl, picie krwi może być równie obrzydliwe co to ptaszysko – wybełkotała, po czym raz dwa zepchnęła go końcem mopa na trawę. Myć parapetu już nie miała zamiaru – zbyt bała się jakichś zarazków.
Odstawiła mop pod ścianę obok okna, uważając, aby przypadkowo nie dotknąć końcówki, po czym od razu poczłapała do zlewu i zaczęła szorować ręce – mimo że nie było szans, aby ptaszysko ją czymś zaraziło.
Molka, mam obawy, że nie uda nam się tego wszystkiego rozpakować – mruknęła, opierając się o blat i próbując nie dać po sobie poznać, że miała właśnie kręciołka w głowie. – To zadanie nas przerośnie. Lepiej zostańmy przy winie. I przy rozmowie To idzie nam o wiele lepiej. To jak tam wygląda sprawa z tym twoim wymarzonym facetem-wampirem? – znowu powróciła do drażliwego tematu, siadając przy tym na podłodze. Nie chciało jej się iść do krzesła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Czw Cze 20, 2019 9:36 pm

Eeeeee, nie wstydzę się go. Nie jest w żadnym stopniu związany z Oświatą więc pomyślałam, że nie będziesz zainteresowana opowieścią o starszym bracie. Ale jak już trzeba, to tłumaczę.
Zaczęła karcąc się w myślach, że ominęła kwestie rodzeństwa w ujęciu całościowym. Właściwie dlaczego od razu nie wspomniała o Jamesie? Teraz wyszło na to, że chciała go ukryć, zataić jego żywot albo przemilczeć jakby nie istniał. Tak nie było. Chyba bardziej chodziło o to, że nie mogła wygłosić monologu jaki to on nie jest świetny, jak bardzo lubią spędzać ze sobą czas, jak często się widują i jakie lody lubi najbardziej. To bardzo smutne ale żadna z powyższych kwestii nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Brata nie widziała całe wieki, nie znała jego adresu a nawet numeru telefonu. Wiedziała tylko kilka bardzo podstawowych informacji i to byłoby na tyle.
Nathaniel jest lekarzem, ginekologiem ściśle mówiąc i mieszka tutaj, w mieście. To bliźniak Esme ale może to dziwnie zabrzmi, bo, no, hm… ja nie mam z nim kontaktu.
Wydukała wreszcie patrząc na Kaylę tak, jakby ta miała ją zaraz zasypać gradem pytań, na które Molly nie będzie umiała udzielić odpowiedzi. Nawet jeśli ona sama przywykła do tego stanu rzeczy i osobiście stało się to normą, to wypowiedziane głośno słowa brzmiały ciut niedorzecznie. Zupełnie jak w jakiejś bardzo skonfliktowanej rodzinie gdzie jedni nie odzywają się do drugich i już nikt nie pamięta o co poszło.
Dawno temu pokłócił się z rodzicami i musiał wynieść się z domu. Od tamtej pory jest chyba obrażony.
Wzruszyła ramionami nie bardzo wiedząc jaki może mieć to związek z nią i dlaczego kara spadła na nią rykoszetem. O, właściwie to jest odpowiedź na pytanie dlaczego kwestie brata przemilczała. Cała ta opowieść była dla niej niezręczna. Tak po prostu.
Kawałek blatu w zupełności mi wystarczy.
Nie daj Boże Kayla pomyśli, że Molly to takie Japońskie wcielenie Magdy Gessler i będzie spodziewać się czarów. Na grilla wystarczyło przygotować szaszłyki, piersi z kurczaka, kiełbaski i karkówkę jeśli ktoś lubi. Większość z tych produktów leżała zapakowana hermetycznie w sklepowych lodówkach ale to wersja dla leniuchów.
Zawał.
Asekuracyjnie objęła kieliszek Kayli widząc jak ten radośnie balansuje na krawędzi pionu a upadku. Uśmiechając się przy tym szeroko, wróciła do poprzedniej pozycji, szybko dochodząc do jednego wniosku. Skoro wino się już skończyło a ona nie ma drugiego, to może warto ruszyć coś, co zbierała od dłuższego czasu a czego bardzo się wstydziła. Podobne zapędy kolekcjonerskie kojarzyły jej się z żulami ale nie mogła się oprzeć widząc w sklepie słodkie małpki o różnych kolorach i smakach. Od jakiegoś czasu kupowała je namiętnie i układała w zamykanej na kluczyk szafce. Tak, dokładnie tak żeby mama nie widziała. Pewnie podejrzewałaby najmłodszą o alkoholizm. A to chodziło tylko o gromadzenie zasobów. Nigdy nie otworzyła nawet jednego maleństwa. Chyba dziś nadszedł ten czas, ten dzień…
O Jezu Kayla weź przestań
Molly zasłoniła usta czując jak jej policzki robią się bordowe. Częściowo ze śmiechu a częściowo z zawstydzenia. To był dokładnie ten moment kiedy alkohol sprawia, że jedna dziewczyna zaczyna pocieszać drugą a mało tego, dochodzą do wniosku, że super z nich dupy. Przypomnijmy, że one wypiły butelkę wina na pół więc co będzie później? Nie wykluczone, że Kayla zapisze się do konkursu wyborów Miss ziemi Yokohamskiej a Molly będzie jej menagerem. Wszystko przed nami.

Kwestia gołębia wydawała się równie beznadziejna co przypadek związku Molly z kimś. Do czasu aż spraw w swoje ręce nie wzięła druga łowczyni.
Moim mopem?!
Molly uniosła kącik ust w geście obrzydzenia ale zachowała przy tym prawidłową odległość od całego zajścia. Jeszcze nie daj Boże ptak ożyje i wleci w nią ostatkiem sił. Tak więc obserwując wszystko z głębi pokoju, powoli sunęła w stronę ów tajemniczej szafki ze skarbem nietkniętym. Hokus pokus ~
Wiesz co, też tak myślę.
Odparła prześwietlając mopa w poszukiwaniu piór, krwi a nawet wnętrzności. Na całe szczęście był czysty jak łza. Jeden punkt dla Kayli!
Mam coś. Tylko nie mów nikomu, że trzymam takie rzeczy bo trochę wstyd.
Upomniała koleżankę otwierając przy tym szafeczkę. Oczom obu pań ukazały się dwa rzędy małych, szklanych buteleczek z różnymi alkoholami. Do wyboru, do koloru. Wszystkie jednak miały to do siebie, że były słodkie.
Pigwa, orzechówka, wiśnia, cytrynówka. Na co masz ochotę?
Klęcząc obok zakazanej szafeczki Molly instynktownie odwlekała temat wymarzonego faceta. To jeszcze nie ten stan upojenia żeby mogła bezkarnie puścić wodze fantazji.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Gość Nie Cze 23, 2019 10:08 am

Skoro ja ciebie męczę, biedaku, opowieściami o moich trzech siostrach, to ty tym bardziej opowiadaj o jednym bracie! Swoją drogą, przystojniak z niego czy nie? – spytała już nieźle podchmielona.
Przez wcześniejszą rozmowę coraz częściej schodziła na tematy damsko-męskie, mimo że na co dzień się nimi zwykle nie zajmowała – w końcu kto by na to znalazł czas! Rozsiadła się więc wygodnie, wlepiła swoje wesołe oczy w Molkę i podparła podbródek rękami.
Ginekologiem! – zdziwiła się aż nazbyt głośno. Cóż, Kayla miała bzika na punkcie lekarzy, więc kiedy koleżanka powiedziała, że ma jednego w rodzinie, z trudem opanowała się przed poproszeniem o jego numer. – No proszę, proszę! Też ma takie piękne włosy jak Emse? Może go kiedyś odwiedzę, bo moja raszpla-ginekolog ostatnio daje mi nieźle w kość. Muszę zmienić tę starą rurę – rzuciła Kayla żartobliwie.
Gdyby tylko wiedziała, że w przyszłości faktycznie trafi pod skrzydła – a raczej dłonie – Natha… Jamesa, prawdziwego brata Molki, nawet nie mając pojęcia, że ci są ze sobą spokrewnieni, pewnie od razu poleciałaby do monopolowego, aby postawić przyjaciółce kolejną butelkę wina. Na razie jednak, widząc, że czarnulka nie czuje się pewnie, gdy mówiła o braciszku, poklepała ją z otuchą po ramieniu.
Oczywiście, żartuję sobie. Chociaż to byłoby coś, nie? Jakbym kiedyś wylądowała u niego na fotelu, skoro też jest w Yokohamie! Swoją drogą, cholernie dużo bym dała, aby ktoś u mnie w rodzinie wziął się za siebie i skończył medycynę – westchnęła, prawie kładąc głowę na stole. – Ba!... Żeby skończył jakiekolwiek studia!...
Kayla była – jak na razie – jedyną wykształconą osóbką w rodzinie. To znaczy – coś tam słyszała, że daleki i starszy kuzynek skończył studia wojskowe, ale nie widywała się z nim za często, więc w sumie kładła na to banan. Była jedyną po studiach i tyle.
Z wdzięcznością i lekkim zakłopotaniem spojrzała na Molly, gdy ta przejęła jej kieliszek. Nie bardzo wiedziała nawet, jak próbować udawać trzeźwą, dlatego stwierdziła, że nie będzie tego robić – dobrze się bawiła i tyle, nie miała zamiaru tego przerywać przez kręciołki w głowie.
Znowu poczuła wibracje w kieszeni, więc ze zdenerwowaniem sięgnęła po komórkę. Młoda przestała pisać – ale za to zaczęła dzwonić. Kayla rozłączyła się z nią przy trzeciej próbie naciśnięcia klawisza.
Rodzina zawsze będzie chciała zepsuć dobrą zabawę – mruknęła łowczyni, patrząc na Molkę. Schowała z powrotem telefon, jak gdyby nigdy nic, a kiedy zaraz po tym pojawiły się kolejne wibracje, już konsekwentnie zaczęła je ignorować i udawać, że wcale nikt nie próbował się z nią skontaktować.
Po akcji z mopem i truchłem gołębia spojrzała z błyskiem w oku na Molkę. O nie, nie, tak łatwo nie ma – Kayla dobrze pamiętała, że nie dokończyły pewnego miłosnego tematu. Porzuciła go tylko chwilowo – na rzecz pozbycia się niechcianego gościa z parapetu. Widziała też, że czarnulka jeszcze jest zbyt zawstydzona na taką rozmowę, ale… w końcu noc jeszcze młoda, prawda? Jak szaleć, to szaleć, obie na co dzień były ułożonymi panienkami z dobrego domu, więc przynajmniej raz w życiu mogły popuścić wszelkie hamulce!
Podeszła z zachwytem do barku, który skrywał same cudowności. Położyła swój palec wskazujący na ustach, na znak, że będzie milczeć jak nieboszczyk o tej tajemnicy.
Ojejku, Molka! – wyszeptała, przesuwając dłonią po pięknych buteleczkach. – Ile smaków! Sama nie wiem, co chcę!
Nie znała się na alkoholach – jeśli kiedyś piła którąś z tych smakowych wódek, to nawet o tym nie wiedziała. Sięgnęła po pierwszą z brzegu – trafiło na orzechówkę.
Może… może spróbujemy wszystkich po kolei? Oczywiście, po małym łyczku! – zapewniła, kładąc jedną rękę na sercu, a w drugiej trzymając buteleczkę.
Od razu otworzyła trunek i go powąchała – pachniał tak pysznie, że Kayla miała ochotę wypić to w całości.
Czy takie smakowe też się przepija, jak czystą? Molly, ja się zbyt na tym nie znam – przyznała się, oddając jej otwartą buteleczkę. – Ale nie wiedziałam, że lubisz takie rzeczy, no no! – Dała jej przyjacielskiego kuksańca. – Co jeszcze przede mną skrywasz, moja droga? Może w jednej z buteleczek jest wampirza krew?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Molly Wto Cze 25, 2019 11:11 pm

Teraz to Molly zamarła w całkowitym bezruchu. Co za trudne zadanie! Jak ma określić w skali od 1 do 10 przystojność własnego, rodzonego brata. Powiem, że jest całkiem spoko, jeszcze wyjdzie na to, że jej się podoba a to bardzo chore. Powie, że jest taki sobie, to skłamie bo przecież był fajnym facetem. O matko, matko, co robić, co powiedzieć, jak żyć?!
W końcu wyprostowała plecy drapiąc się wskazującym palcem po środku smolistej czupryny.
Jest zadbany, zawsze dobrze ubrany i ma dobre wykształcenie. Chyba jest przystojny.
Ostatnie słowa wypowiedziała znacznie ciszej patrząc na Kaylę tak, jakby ta miała przytaknąć i powiedzieć, że dobrze się spisała. W rzeczywistości Molly naprawdę wiedziała bardzo mało o bliźniaku Esme więc brodzenie w tym temacie było dla niej porównywalne z chodzeniem w ciemności po nieznanym terenie. Prędzej czy później na coś wpadnie albo wywinie orła. Tak czy siak nie skończy się to dobrze.
Nie, nie!
Pomachała zaprzeczająco rękoma mając w wyobraźni widok Nathaniela w rudych puklach niczym pudel. To dopiero byłby jaja. Na całe szczęście jego fryzura nie odbiegała od normy i nie miał nic wspólnego z burzą loków jak murzyn.
Ma ciemne włosy.
Dodała sama zerkając kątem oka na własne pasmo, które jakimś cudem wymknęło się z imitacji koka na środku czaszki. Pod względem umaszczenia, że to tak nazwijmy, Nat był bardziej podobny do Molly. Przynajmniej pod tym jednym aspektem.
A nie uważasz, że to trochę dziwne żeby mój brat był Twoim lekarzem? Znaczy ja nie mam nic przeciwko tylko to chodzi o Twój komfort.
Zaczęła mocno gestykulować gubiąc się w tym co chciała powiedzieć. W sumie chodziło jej o to, że jej byłoby dziwnie ale zaraz przypomniała sobie, że to trochę samolubne więc zaczęła się wycofywać kręcąc w każdą stronę. Nie, odpuści i machnie ręką bo to robiło się trochę bardzo skomplikowane. Takie manewry nie dla niej. Jest coś takiego jak tajemnica lekarska i wolność wyboru. Niech Kay korzysta z usług kogo tylko chce a Molly nie powinno być nic do tego.
Siostry nie biorą z Ciebie przykładu?
Molly zaczęła w mieście studia II stopnia i miała zamiar je dokończyć. Od zawsze wychodziła z przekonania, że współczesna kobieta powinna mieć jakieś wyjście a nauka i szkoła właśnie taką możliwość dawały. Gdyby kiedyś w oświacie podwinęła jej się noga to zawsze znajdzie prace w jednej z tysiąca aptek, które rosną jak grzyby po deszczu. Wiadomo, to już nie to samo ale za coś trzeba żyć.
Odkręcimy wszystkie?
Z Molly wyszedł teraz mały skąpiec, który siedząc na lewym ramieniu szeptał jej do ucha. Ta cała kolekcja gromadzona miesiącami, w tajemnicy przed mamą i tatą, kupowana gdy w sklepie nie było nikogo, miała to wszystko otwierać? Tak teraz i już? O Boże, Boże, co robić!
Może weźmiemy po jednej i jeśli wypijemy to wtedy wrócimy po drugą kolejkę, okej?
Zapytała nie chcąc w żadnym razie sprawić przykrości dziewczynie. Jeśli ta się zgodzi, to Molly sięgnie po drugą w rzędzie, wiśniówkę.
Nie wiem. Otwórz i spróbuj. Jak będzie trzeba to możemy to przepijać. W lodówce mam chyba cole.
Sama otworzyła swoją buteleczkę patrząc podejrzliwie na Kaylę.
Nie, krew wampirów trzymam w kartonie po mleku.
Puściła jej oczko.
To zdrowie.
Uderzyła tradycyjnie swoim szkłem w jej i upiła mały łyk. Taki wiecie, na wyczucie terenu. I wiecie co? Dobre to!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Jesień 2016 Empty Re: Jesień 2016

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach