(Stary) Pokój Gabriela

Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Sob Cze 29, 2019 6:38 pm

Tu kiedyś będzie opis pokoju. Hmh.
_______________

Dziwnie się czuł, otwierając drzwi do swojego dawnego pokoju. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek przekroczy próg tego miejsca, nie zastając w nim nikogo. Spodziewał się raczej tego, że pomieszczenie już dawno zostało przywłaszczone przez kogoś innego, a tymczasem każda rzecz wydawała się być na swoim miejscu. Nawet okna było szczelnie zasłonięte, by do środka nie wpadały promienie słoneczne. Tylko światło z migoczącej żarówki rozświetlało pokój.
Gabriel przetarł czoło, odgarniając lepiące się do skóry włosy. Miał wrażenie, że wkroczył na wrogi teren. Zabawki, stare obrazy przedstawiające niezgrabne próby nauki malarstwa, łóżko, meble - nie potrafił się w tym odnaleźć, zupełnie jakby to wszystko nie należał kiedyś do niego. Zaskakujące było to, że Samuru, po wyrzuceniu go z rodu, nie pozbył się przedmiotów brata.
Przejechał palcem po powierzchni komody. Służące musiały co jakiś czas tutaj sprzątać. Warstwa kurzu była niewielka, a już na pewno nie świadczyła o tym, że ktoś przez wiele lat w ogóle nie wchodził do pokoju.
Wszedł do łazienki i położył na półce czyste ubrania, jakie dostał od nieznajomej wampirzycy. Rozebrał się i wrzucił brudne ciuchy do kosza na pranie, zanim wpakował się pod prysznic. Zamknął oczy, pozwalając ciepłej wodzie swobodnie spłukać krew. Większość obrażeń już się zagoiła. Tylko złamana ręka przypominała o tym, co stało się przed mieszkaniem Samuru.
____
Pojedyncze krople wody spływały po twarzy wampira, gdy położył się na łóżku. Spojrzał na wyświetlacz telefonu. Kilka smsów od Hery i...
Chwila, wróciła?
Prychnął pod nosem. No pięknie, a jeszcze niedawno rozmawiał ze swoim ojcem na temat siostry. Ironia losu? Przewrócił oczami, widząc treść wiadomości. Bliźniaczka od zawsze miała źle poukładane w głowie i najwyraźniej nic w tym temacie się nie zmieniło. Zerknął na godzinę, uświadamiając sobie, że jest zdecydowanie za wcześnie na próbę ulotnienia się z zamku.
To nie tak, że nie chciał zobaczyć Hery, ale miał już serdecznie dosyć tego dnia i najchętniej wróciłby do swojego domu, by móc na spokojnie położyć się spać.
Tylko szkoda, że do zachodu słońca pozostało kilka godzin.
Niby przebywał tutaj z własnej woli, a jednak nie czuł się dobrze wśród zimnych murów zamczyska.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Nie Cze 30, 2019 12:03 pm

Od zawsze wiedziała, że weganizm ukochanego nie był niczym zdrowym dla wampira – wbrew temu, co sądziła jego idiotyczna matka – ale nie spodziewała się, że może być aż tak źle.
Czy Angelo naprawdę mógłby w końcu umrzeć z niedożywienia? Zamęczyć się tą swoją dietą na śmierć?
Był bardzo chudy, odkąd pamiętała, i mimo że miał krzepę, to jego figura ją martwiła. Zawsze chciała, aby nabrał trochę ciała i odżył, ale jednocześnie nie mogła nadużywać jego zaufania i ukradkiem karmić go krwią.
Naprawdę poważnie podchodziła do tego związku, nawet jeżeli Samur czy inni w rodzinie ją z tego powodu wyśmiewali, i nie chciałaby zdradzić Angela w ten sposób – bez względu na to, jak jego weganizm działał jej na nerwy.
Ale... teraz, gdy dowiedziała się, że w grę wchodzi nie tylko jego siła czy sprawność... ale i życie...
Naprawdę będzie musiała coś z tym zrobić – w końcu jest Kuroszką, dziedziczką ogromnego rodu, która... może kiedyś nawet rządzić całym zamkiem.
Nie ma więc opcji, aby pozwalała Angelowi na utratę zdrowia. Nie ma opcji, aby pozwalała jego matce na sprzeciwianie się wampirzej naturze.
Najwyższy czas zrobić coś z tą kobietą, i to na zawsze.
Tak rozmyślając, wodziła jeszcze wzrokiem za Jisaiem i tym, jak zajmował się wysuszonym ciałem, choć nie skupiała w ogóle swojej uwagi na dilerze. Zaszamotał swoim płaszczem, ale nawet jeśli Hera coś pod nim dostrzegła – na razie nie była tego świadoma.
Po (szybkim i niepełnym) skorzystaniu z łazienki, patrzyła jeszcze tylko co chwilę na telefon, czy aby Gab nie pisał jakiegoś kolejnego SMS-a, które z jednej strony działały jej na nerwy, a z drugiej cieszyły ją niczym małe dziecko.
Tak strasznie chciała w końcu zobaczyć bliźniaka!
Czekając na posiłek, który miał przyprowadzić Jisai, przebierała w miejscu nogami z niecierpliwości. Cholerka, diler mógłby się pospieszyć – chciała sprawić bratu niespodziankę i przyjść najszybciej, jak tylko się dało. Zwłaszcza że ten idiota pisał coś o tym, że chce się stąd zmyć.
Niedoczekanie!
Gdy Jisai w końcu pojawił się z ludzką istotką, Hera aż klasnęła w dłonie.
Bardzo dobrze, skarbie! Jest śliczna, świetnie! Jaka to krew? Będzie robić problemy? Nie chcę, żeby zdenerwowała Gaba, ma robić wszystko, co jej rozkaże.
Podeszła do dziewczyny i złapała jej słodki podbródek w dwa palce. Uważnie zlustrowała twarz, zajrzała głęboko w oczy i nabrała dużo powietrza, wdychając jej zapach.
Zaraz po tym przesunęła dłonią po całym jej ciele, sprawdzając, czy na pewno jest zaokrąglona w odpowiednich miejscach, ale i chuda na brzuchu czy udach.
Robiła to niczym wieloletni, doświadczony fachowiec, który rygorystycznie sprawdza przydatność danego produktu.
Idealna. Można na ciebie polegać, Jisai. Przypomnij mi się kiedyś o nagrodę – mruknęła jeszcze, zanim rozpostarła ręce i zażądała ubioru.
Lekko się skrzywiła, gdy Jisai nie ubrał jej samodzielnie, tylko podał sukienkę. Nie o to chodziło – miał coś na nią zarzucić. Czy powiedziała niewyraźnie?
Odebrała garderobę i zaczęła sama ją wkładać, ale nie omieszkała się zauważyć:
Następnym razem ubierz mnie sam. Własnoręcznie. Słuchaj dokładnej rozkazów, Jisai. A teraz chodź. Za mną. Razem z tą panienką.
Nie był to może groźny ton, ale dość suchy i władczy – Hera musiała się upewnić, że każdy w zamku bezkrytycznie będzie słuchał i wykonywał polecenia jej, jej rodzeństwa, rodziców i dziadków. To oni stanowili rdzeń rodu i żadne z ich słów nie powinno być ignorowane.
Od razu ruszyła w stronę windy, kręcąc uroczo bioderkami, ale i nie oglądając się za siebie. Wyczuła, że diler podążył niedługo za nią.
Perfekcyjnie. Tak ma być.
Gdy wreszcie znaleźli się pod pokojem Gaba, Hera przystanęła przed drzwiami, nabrała dużo powietrza i zawisła z ręką w górze. Spojrzała jeszcze przelotem na Jisaia i uśmiechnęła się do niego – szczerze, szeroko, z prawdziwą radością w oczach.
Tak dawno go nie widziałam. Zostań tutaj, proszę, póki cię nie zawołam.
I zapukała do drzwi, po czym nie czekając na odpowiedź, wparowała do środka.
Jej ukochany braciszek leżał na łóżku i ze znudzeniem wpatrywał się w okno.
Był poturbowany, z pewnością zmęczony, ale tak samo cudny jak dawniej – Hera zawsze uważała, że oboje byli najpiękniejszymi z Kuroszów i nikt, ale to nikt nie mógł się z nimi równać. Gaki miał pozszywaną całą mordę, Samur to Samur, nie warto strzępić ryja, a Banshee może i była urocza, ale definitywnie nie wyglądała na Kuroszkę.
Za to Gab! I Hera! Dwa ideały!
Gabriel! – krzyknęła od razu i tanecznym krokiem podążyła do niego.
Od razu legła na łóżku, zarzuciła mu ramiona na siłę i z radosnym śmiechem się do niego przytuliła.
Kiedyś byli blisko ze sobą, tak blisko, że Hera nie mogła się teraz powstrzymać przed czułym powitaniem, nawet jeśli już nieco spoważniała. Mimo że pod sukienką nadal miała gdzieniegdzie plamy krwi, a więc mogła pobrudzić brata, i tak go mocno objęła, a następnie zaczęła badać rękami jego włosy i twarz. Nie przejmowała się też, że jej ubranie odsłaniało sporo śladów po upojnych chwilach z Angelem – co prawda chyba jeszcze nie zdążyła powiedzieć Gabowi, że ma narzeczonego, ale... chrzanić to
Rety, rety, Gab, tyle czasu! Co porabiałeś, gdzie byłeś, gdzie? Mam ci tyle do opowiedzenia! Zwiedziłam caaały świat! – mówiła, żywiołowo gestykulując i klękając obok na łóżku.
Zauważyła jego leżącą obok komórkę, przez co uniosła brwi. Przypomniała sobie wredne SMS-y.
Bądź trochę milszy dla najważniejszej siostrzyczki, dobra? Bo następnym razem ci wleję! – powiedziała niby ostrym tonem, ale z oczu biła tylko radość.
Zmieniła znowu pozycję, przez co zahaczyła nogą o jego złamaną rękę i nieco ją przygniotła.
Ups.
Zdawało się jednak, że nawet tego nie zauważyła.
Jesteś głodny, prawda? Przyniosłam ci coś fe-no-me-nal-ne-go! Mówię ci, jaka laleczka! Może nie zjadaj od razu całej, tylko zostaw sobie na później, aby – wiesz! – puściła mu oczko, śmiejąc się łobuzersko. Niech wie, że już dawno wyrosła z fazy zazdrości o brata, a co! – Jisai! Jisai, kochanie, pozwól tu z tą maleńką! – Spojrzała na drzwi, a potem znowu na brata i powiedziała, zniżając ton: – Wyczaiłam, że mamy w lochach kogoś niezwykle ciekawego, Gab. Mówię ci, dzięki niemu to najlepiej prosperująca część zamku!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Nie Cze 30, 2019 5:27 pm

Kaprysy niektórych wampirów bywają naprawdę dziwne. Już rozumiał przywlekanie kostek lodu z Antarktydy, mieszanie krwistego ponczu rogiem nosorożca, wykupowanie całej kolekcji najsłynniejszych projektantów mody, ale ubieranie kogoś obcego? Tu nie było mowy, aby tknął ciało Hery, nawet jakby osobiście tego pragnął. Niewinne ubieranie mogłoby później zostać wykorzystane przeciwko niemu, gdyby tylko chciano znaleźć dla niego haka w wywaleniu z roboty, albo pozbawienie śmierci. Z takich powodów słyszał, że wielu służących traciło części ciała, dom nad głową, rodziny i własny żywot.
Poniekąd nie był służącym, tylko zaopatrzeniowcem, a to dwie różne sprawy.
I tak dla Kuroszów nie miało to większego znaczenia. Pracował dla nich? To miał w zasadzie zrobić wszystko, czego sobie zapragnęli. W tym dziwaczne polecenia. Całe szczęście, iż Piękna potraktowała pohamowanie się Jisaia jako niezrozumienie przekazu. Na dobrą sprawę ile osób mogło dotykać ciało córki Testamenta? Eh, ich rodzinka była pokręcona, ale to bardzo prywatne spostrzeżenie. Zresztą myślał o tym ktoś, kto zjada sproszkowane kości ludzi. Sami siebie warci.
Idąc już z Herą i ofiarą o czystym (we wszystkich aspektach) ciele i krwi odniósł się do wcześniejszych pytań. Dlaczego nie od razu? Kurde, jak ktoś żywcem nie widział nagiego anioła, to nie wie, jak bardzo można pogubić się we własnych myślach! A ten aniołek miał do tego urocze różki na główce.
Robił się coraz bardziej głodny na samą myśl, jak smaczna mogła być posoka Kuroszki, skoro tak szybko zregenerowała się po truciźnie.
- Krew ABRh+, brak wirusów i grzybów, odżywiała się zdrowo i pełnowartościowo. Była wzorową więźniarką, postępowała zgodnie ze standardem A-192. Nie będzie stawiać oporów dopóty, dopóki znajduje się pod moim wpływem. Wystarczająco długo, aby Pan Gabriel mógł nacieszyć się posiłkiem.
Mówił z pamięci ostatnie wyniki badań, które przeprowadził krótko przed wydaniem dziewczyny w ręce Hery dla jej brata. Ponadto znał tę więźniarkę, bowiem osobiście upolował ją w jednej z dyskotek wrzucając do jej drinka pigułkę środek nasenny i uprowadzajac do zamku. Doglądał jej zdrowia również dlatego, że chciał ją przyoszczędzić dla siebie, gdy będzie bardzo głodny. Cóż, są priorytety, odstąpił Urszulę komuś, kto bardziej potrzebuje dojść do siebie, i jest wysoko w hierarchii.
Zabawne, że wspomniała Hera o nagrodzie, jakby rzeczywiście traktowała go jak sługę. Nie rajcowały go ani premię pieniężne, ani gadżety, skoro całe swoje życie poświęcał poprawnemu prosperowaniu towarem w lochach. Stąd ze skromności (albo ostrej samooceny, że nie zasługuje) powiedział krótko:
- Nie oczekuję żadnej nagrody, Hera-san.
"Już nagrodą samą w sobie jest możliwość bezkarnego zwiedzania zamku... i nie byle jakie towarzystwo" - pomyślał starając się nie skrzywić na bolesny strzyk w kręgosłupie. Miał obawę, że towarzyszka zauważy niezdolność do pracy Jisai'a i zechce z niego zrobić inny pożytek niż stróżowanie w lochach. Powinien był sproszkować chociaż kość udową nieboszczyka, miałby ulgę na kilka minut dłużej. Ale czas naglił go z każdej strony. Już jak wychodził z podziemi zasypano go dziesięcioma mailami. Między innymi o przeterminowanych partiach środków higienicznych dla prawego skrzydła zamku; o jednym z więźniów, u którego pojawił się świerzb; o przecieku w baku ciężarówki dostawczej; o nieuregulowaniu rachunków za towar z Norwegii i inne. Wszystko to musiało poczekać, gdyż nikt nie odważył się podjąć tych obowiązków za Jisai'a.
A chciałby chociaż na kilka minut w ciszy rozmarzyć się we wspomnieniach o cudnym ciele Hery.
Jak zwykle musiał odpisywać na SMSy, jednocześnie kontrolując dziewkę na pożarcie. Ale dotarli do celu, kobieta kazała mu poczekać, na co skinął głową i spełnił prośbę czekając za drzwiami. Poczęstowała go naprawdę miłym uśmiechem, na co aż spuścił wzrok. Nie jest godny takich prezentów od takiej Piękności. W każdym razie było kilka sekund dla siebie, dlatego szybko przywarł się plecami do ściany i próbował jakoś nastawić sobie kręgosłup. Chrupnęło coś w dwóch miejscach, lecz nic z tego, to nie to. Błękitnowłosy ostatni raz spojrzał na ludzką dziewczynę jak na swoją ofiarę, nie mniej trzeba było pogodzić się i oddać ją Gabrielowi.
Czego się nie zrobi za jeszcze jeden uśmiech Hery?
Wtedy właśnie usłyszał głos wspomnianej wampirzycy i musiał oderwać się od oparcia. Poprawił pelerynę, marszczenie na sukience Urszuli i wprowadził posiłek do środka. Sam wampir jedynie skłonił się na przywitanie z właścicielem lokum, po czym cofnął się o krok dając więcej prywatnej przestrzeni trójce: Gabrielowi, Herze i ofierze dla Gabriela. Rudowłosa wyglądała naprawdę apetycznie. Oby przypadła do gustu bliźniakowi Anioło-Diabełka. W każdym razie nie wiedząc co powinien zrobić jeszcze, spuścił wzrok i czekał na dalsze polecenia.
Dzieweczka zaś stała sobie grzecznie przy rodzeństwie zupełnie nieświadoma, bo pod wpływem uroku Jisai'a, który w jej podświadomości stworzył zerowe poczucie niebezpieczeństwa. Nie obawiała się nikogo i niczego, jednocześnie nie była zbyt sztucznie uśmiechnięta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2019 5:23 pm

Zerknął w stronę drzwi, gdy rozległo się pukanie. Nim zdążył rozchylić usta i zaprosić gościa do środka, ujrzał jakąś kobietę. Chwilę potrwało, zanim szare komórki w mózgu na nowo zaczęły sprawnie działać, przypisując twarz wampirzycy do jego dawno niewidzianej siostry. Ile to mieli lat, gdy widzieli się po raz ostatni? Gabriel miał wrażenie, że minęło zdecydowanie zbyt długo, skoro nawet nie potrafił na pierwszy rzut oka zidentyfikować bliźniaczki. Cóż, Hera nie wyglądała już jak dziecko z DNA pulpeta. Teraz nikt nie pomyliłby jej z jakimś czerwonym dziwnie wyglądającym stworzeniem, które próbuje naśladować dorosłych.
"Gabriel!"
Gdyby mógł, zasłoniłby sobie uszy. Do diaska, siostra zawsze była taka głośna i od progu krzyczała imię osoby, do której przyszła? Wampir zaczął się naprawdę niepokoić tym, że dziewczyna mogła się czymś zaradzić w jakichś dalekich krajach i teraz przyniosła zarazę do zamku.
Herę od zawsze rozpierała energia, a jej pokłady wydawały się nieograniczone. No bo jak można ciągle biegać, gadać, robić milion różnych rzeczy i w ogóle się przy tym nie męcząc? Oby tylko nie chciała go w nic angażować. W przeciwieństwie do brunetki on nie miał w ogóle ochoty na żadne radosne przywitanie po latach. Co prawda widok tak dawno nie widzianej krewnej nie był dla niego całkowicie obojętny, ale nie potrafił wykrzesać z siebie takiego entuzjazmu. Za dużo się dzisiaj wydarzyło, by teraz z radością rzucił się w ramiona wampirzycy.
Syknął cicho, gdy dziewczyna koniecznie musiała okazać to, jak bardzo tęskniła.
Nic takiego nie robiłem, cały czas byłem w Yokohamie... – odparł, kładąc zdrową dłoń na barku siostry i próbując ją trochę od siebie odsunąć.
Czarnowłosa zabrała za dużo przestrzeni osobistej. Przydałoby jej się trochę więcej umiaru i opanowania... Podobno podróże kształcą. Czy nie nauczyli jej, że przytulanie kogoś bez pytania nie jest mile widziane? Tym bardziej że Gabriel ciągle odczuwał ból w złamanej ręce i mocniejszy dotyk mógłby tylko zaszkodzić.
Ej, odsuń się troc-- – zaczął, wzmacniając uściska.
Skrzywił się, gdy Hera przypadkowo zahaczyła noga o uszkodzoną rękę.
No szlag by to.
Cholera, uważaj – warknął, tym razem nie oszczędzając na sile, gdy mocnym ruchem odsunął od siebie siostrę.
Wybrała zły moment na wesołe pogadanki. Gabriel nigdy nie był najlepszym kompanem do rozmowy, kiedy dobry humor go opuszczał. W takich chwilach myślał tylko zostaniu samemu, więc niespecjalnie ucieszył się, gdy do pokoju wszedł nie tylko posiłek w postaci ludzkiej dziewki, a i nieznajomy wampir. Wyciągnął szyję, chcąc spojrzeć w stronę drzwi, upewniając się, że nikt jeszcze za nimi nie czeka.
Ponury wzrok spoczął na nieznajomej. Wyglądała o wiele apetycznie niż nastolatka poznana w centrum miasta, a na dodatek swoją postawą nie dawała znać o tym, że chciałaby znaleźć się gdzieś indziej - najlepiej jak najdalej od zamku.
Czy widziała po co przyprowadzono ją tutaj? I czy zdawała sobie sprawę w jakiej postaci zostanie wyniesiona?
Bo sama stąd nie wyjdziesz.
Wstał, kątem oka zerkając na Herę.
Głodna?
Podszedł do posiłku i paznokciem podniósł jej podbródek, zmuszając do spojrzenia wprost w gadzie ślepia. Zjechał palcem w okolice lewej piersi, naznaczając po drodze podłużny, cienki, czerwony ślad na szyi.
Plask.
Ciało dziewczyny upadło na podłogę zaraz po tym, jak Gabriel topił w niej palce, wydobywając serce. Odrobina krwi trysnęła na twarz i bluzkę wampira.
Zabierz ją i poślij po kogoś, by posprzątał ślady – polecił Jisai’owi nawet na niego patrząc.
Mokra plama powoli roztaczała się na podłodze.
Wgryzł się w serce, odrywając spory kawałek. Oczywiście uprzednio oderwał połowę i podał Herze, jeżeli wcześniej odpowiedziała twierdząco. Czerwona ciecz spłynęła po brodzie. Brunet otarł twarz wierzchem dłoni.
Posilenie się Neą wystarczyło, by rany zaczęły się goić, a ból głowy ustąpił na dobre, jednak potrzebował czegoś więcej, żeby siły w pełni powróciły. Dlatego zjadł cały mięsień, nie zostawiając niczego na później.
Pochylił się i oderwał kawałek sukni zmarłej. Otarł się z resztek krwi.
Może być, ale jadłem lepsze – skwitował.
Usiadł na łóżku, ręka wodząc po gładkiej pościeli. Ciągle czuł smak dziewki na języku.
Przyjechałaś na dłużej czy niedługo znowu się ulatniasz? – zapytał, krytycznie patrząc na siostrę. Co jej się stało? Skąd te ślady? – Biłaś się z kimś?
Co jest, w lesie się chowała razem z dzikimi zwierzętami i walczyła z nimi o dominację i przewodnictwo nad stadem?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2019 12:54 am

Gdy Jisai jeszcze na korytarzu zdawał jej szczegółową relację z tego, jakie zdrowie ma słodka dziewoja, Hera tylko kiwała głową. Wystarczyła jej informacja o grupie krwi oraz fakt, że dziewczyna była zdrowa (Hera nie miała nawet bladego pojęcia, czym jest formularz A-192), ale w głębi ducha bardzo pochwalała skrupulatność Jisaia i jego wiedzę o ofiarach.
Tak powinno być – każdy kawałek mięsa, który przybywa do zamku, musi być przebadany i zdrowy.
Pewnie, że oczekujesz, Jisai. Każdy w życiu oczekuje nagrody. Tylko dla każdego jest czymś innym – rzuciła jeszcze przez bark, niby niedbale i od niechcenia, gdy diler udał skromnego.
Nie mówiła w końcu, że ma zamiar mu płacić mamoną – sama gardziłaby taką nagrodą.
Ale jeśli Jisai będzie się dobrze sprawował i jej nie zawiedzie… cóż, niech wie, że Kuroszka w pełni to doceni i postara się spełnić jego życzenia.
Jednak jeszcze nie teraz. Najpierw musi zasłużyć. Choćby odprowadzając dziewkę w nienagannym stanie do Gaba.
W środku, gdy już witała bliźniaka, nie martwiła się tym, że ten zareagował nieco, echem, mniej entuzjastycznie – była skupiona na własnej radości, zresztą w głębi serca uważała, że Gab naprawdę za nią tęsknił, tylko po prostu jego draniowatość i upór nie pozwalały się do tego przyznać.
W końcu byli bliźniakami – Hera wiedziała, że w kryzysowej sytuacji Gabriel zrobiłby dla niej wszystko, nawet jeśli na to nie wyglądało.
Ale kiedy ją odepchnął, naprawdę się zdenerwowała. Prawie zleciała przez to z łóżka!
Na moment, bo na moment, ale to wystarczyło – dawna impulsywność dała o sobie znać.
Stopą kopnęła go zadziornie w kolano. Tylko że mocniej, niż planowała.
Nie łam mi serca, Gab! – próbowała silić się na wesoły ton, chociaż widać po niej było naburmuszenie. – Przecież wiesz, że tęskniłam! Jak możesz mnie odrzucać? No i w dodatku przyniosłam ci taką niespodziankę!
Aż klasnęła z wrażenia, a na myśl o tym, że za drzwiami czekają Jisai z dziewoją, szybko poprawił jej się humor.
Postanowiła wspaniałomyślnie wybaczyć bratu jego karygodne zachowanie. Niech najpierw zje, posili się, wydobrzeje – z pewnością jest głodny.
A potem będą musieli pogadać.
Kiedy Jisai wszedł z kobietą, Hera szeroko się uśmiechnęła. Dziewczyna chyba przypadła Gabowi do gustu.
Ja już jadłam. Korzystaj do woli. Albo… daj tylko spróbować – odpowiedziała Hera, wzruszając ramionami i nie ruszając się z miejsca.
Ze stoickim spokojem wpatrywała się, jak Gab wyrywa małej serce. Ułożyła jedynie usta w kształt dzióbka i zacmokała.
Ej, miałam nadzieję, że ci trochę posłuży. Co ty, Gabuś, chyba nie kastrat? Samur ci niczego nie uciął prawda? – zapytała ze zgryźliwym uśmieszkiem, chwilowo rozkładając się na łóżku i machając nogami.
Kiedy Jisai miał jednak odejść, głośno zaprotestowała, nie zmieniając pozycji:
Zostań, mój drogi. Ktoś posprząta to później.
Patrzyła w sufit, jak gdyby nigdy nic.
To miał być jej sposób na droczenie się z bliźniakiem. W końcu Hera zadbała o to, by przynieść mu jedzenie. Wdzięczności trochę!
Po chwili spojrzała kątem oka na Jisaia.
Kogo posłucha?
Hery czy Gaba?
Któremu Kuroszowi woli mniej się narazić?
Wampirzyca wiedziała, że postawiła właśnie dilera pod ścianą i że facet nie ma z tej sytuacji dobrego wyjścia. Od teraz u jednego z bliźniaków będzie mieć zawsze przegwizdane.
Hera nie chciała jednak, aby to ją zdradził. Polubiła go. Dlatego gdy Gab nagle ofiarował jej wspaniałomyślnie serce, Hera tylko je polizała, pokiwała głową z aprobatą… po czym wstała i z mniejszej odległości rzuciła do Jisaia.
Nagroda – powiedziała tylko.
Nie miała zamiaru nic wyjaśniać Gabowi.
Z wyczekiwaniem patrzyła, czy Jisai zdecyduje się zjeść serce na ich oczach, teraz, czy nie. Jeśli wszamie ciałko Urszulki, kiwnie głową z aprobatą i uśmiechnie się szerzej. Zapyta też, czy nie chciałby jeszcze fragmentu tego truchła.
Ale jeśli nie…
Cóż, lepiej niech zje, bo w przeciwnym razie Hera zadba o to, aby jego rządy w lochach już nie były takie przyjemne.
Obojętnie jednak, co zrobił, Hera potem odwróciła się do Gaba, a do Jisaia stanęła tyłem.
Nie smakowała ci? – spytała zdziwiona bliźniaka. – AbRH+. Tak? Mój drogi, może następnym razem 0Rh-? – zastanowiła się, patrząc przez ramię w zamyśleniu na dilera, po czym przeniosła wzrok na Gaba. – Mów, jaką byś chciał, Jisai na pewno załatwi. Prawda, Jisai? A co do mnie… – Znowu wróciła na łóżko obok Gaba, nie przejmując się tym, że Jisai nadal tu był. Na razie nie mówiła nic poufnego, więc mógł słuchać. – Zostaję. Na długo. Na stałe. Mam pewien plan – mruknęła tajemniczo, po czym nagle przetarła koszulę Gaba, na której znajdowały się plamy krwi po uczcie. Spojrzała też z lekkim grymasem na swoje ciało. – Ach, to… Mam narzeczonego, Gab – odparła normalnym, wręcz znudzonym tonem, jakby mówiła o pogodzie. – To nasz kuzyn, więc co w rodzinie, to nie zginie. Ale chwilowo… nieważne. Poznasz go kiedy indziej.
Nie miała zamiaru na przywitanie opowiadać bliźniakowi, że Angelo podczas seksu odebrał telefon od matki.
Litości.
Zamiast tego zmieniła temat:
No, ale co ważniejsze! Opowiadaj, co się działo z Samurem – powiedziała, wyraźnie zaniepokojona. – Co on ci zrobił? Byłam u niego i widziałam całe to pobojowisko. Sam nie jest w lepszym stanie. O co wam poszło?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Los Sro Lip 10, 2019 9:44 pm

Interwencja Losu


Przez czas trwania rozmowy pogoda na zewnątrz zaczęła się zmieniać w zastraszającym tempie. Bezchmurne niebo musiało ustąpić nadchodzącym chmurom, które niosły ze sobą nie tylko deszcz. Znajome odgłosy burzy z każdym kolejnym uderzeniem były coraz to bliżej zamku, aż w końcu dawało się ujrzeć za oknem jak niebo rozświetlały kolejne błyskawice. Wszystko wskazywało na to, że znajdowała się już nad samym zamkiem.
Burza zaniknie po czterech kolejkach.
Los

Los
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Sro Lip 10, 2019 11:05 pm

Jakość krwi ofiar musiała być poddawana badaniom, tak samo jak organizmy nieszczęśników, aby nie nabyć jakiegoś cholerstwa. Co prawda wampiry są odporne na większość ludzkich chorób, lecz mogą wywołać osłabienie, nudności czy inne skutki uboczne. Nie po to więc ktoś miałby spić trochę krwi, by zamiast czuć się lepiej nabawić się czegoś paskudnego. W każdym razie ludzka kobieta idealnie nadawała się na posiłek dla kogoś zmożonego bólem, ranami czy z paskudnym humorem. Będzie musiał na przyszłość uzupełnić taki ubytek w ludzkiej spiżarni.
Zwłaszcza, że przyprowadzając dziewoję do Gabriela, który nie skakał tak z radości na spotkanie z siostrą jak Hera na jego widok, musiał wykreślić kobietę z listy żywych lodówek. Jedno celne przebicie ręką przez klatkę piersiową wystarczyło, by wydobyć pulsujące serce rudowłosej ofiary. Cóż, niespecjalnie poruszył go ten widok, co bardziej wprawiło w rozmyślenie, gdzie rozejrzeć się za kimś podobnym i równie usłuchanym jak nieboszczka. Nie to, że jego moc rzucania uroku była słaba, po prostu posiłki miały różną wolę i od jej intensywności łatwiej bądź trudniej było nimi manipulować. Machinalnie skierował błękitne oczy na ścielącego się we krwi trupa, już nawet zrobił jeden krok, by zgodnie z życzeniem Gabriela pozbyć się z pokoju resztek w bardzo ładnym opakowaniu.
Szkoda, że nie zdołał spróbować krwi Urszuli, wyglądała na naprawdę apetyczną.
I tu nagle Hera musiała czytać w myślach Jisaia, skoro odgadła jego niewypowiedziane życzenie. Z początku rzeczywiście postawiła go pod ścianą z nakazem pozostania w pokoju, by ktoś inny zabrał truchło ślicznotki. Nie wahał się jednak zbyt długo, bowiem znalazł uzasadnienie podjęcia decyzji, która nie była związana z savoir-vivre, a własnym rozumowaniem. Skoro przyszedł jako gość wampirzycy, to ona rozdawała karty. Jeśli postąpił sprzecznie z żądaniem Gabriela, rodzeństwo niech załatwia to między sobą, ale on i tak tutaj robił za tło dla rodzinnego spotkania. Wątpił, żeby taki szczegół jak wyniesienie ciała przez niego lub kogoś innego robiło wielką różnicę. Gorzej jednak z samym sercem, które chwycił lewą ręką (prawą już pisał SMSa do swoich sług, by pofatygował się i robił za tragarza) jako rzekomą nagrodę. Ludzka pompka jeszcze lekko drgała od mięśnia sercowego (w połowie nadgryzionego poważnie przez kły Gabriela, a drugie pół w jego ręce). Stoicki spokój malował się na obliczu Błękitnowłosego, gdy zdecydował się po prostu zjeść nagrodę, aczkolwiek wpakował całość do ust tak, by nie pociekła ani kropla. Nienawidził marnotrawienia pokarmu, chociażby dlatego, że starczało na krócej energii z połowicznie zjedzonej lodówki. Ale co wampir to inny gust, Kurosze czy znakomita większość wampirów w tym zamku niespecjalnie zajmowała sobie głowę podobnymi dylematami co diler.
Na słowa o możliwości przyniesienia kogoś jeszcze, kto spasowałby kubkom smakowym Gabriela, skinął głową w gotowości na spełnienie takiej zachcianki. Pod kątem swojej pracy przy takim tempie ludzie skończą się szybciej niż chusteczki do nosa w alergogennym dniu, lecz przywykł do nagłych wahań zasobów w lochach. Będzie zmuszony po prostu szybciej rzucić się w wir pracy niż zwykle. Drugą rzeczą, jaką nie tolerował po marnotrawstwie to braki. Nie mniej to nie te dwie drobnostki wpłynęły na silne pogorszenie stanu zdrowia dilera. W trakcie rozmów siostry z bratem nie umknęło jego uwadze załamanie pogody za oknem. Już podczas spożywania mięśnia sercowego miał złe przeczucia, iż ściągnął na sobie nie tylko gniew Gabriela. Taka burza z piorunami był wyraźnym znakiem, żeby na następny raz nie mieszał się do takich spraw. Żeby został w lochach, gdzie jego miejsce, a wpływ wahań aury pogodowej był znikomy.
- Pozwolę się pożegnać -wtrącił nagle Jisai przez nikogo nieproszony do rozmowy, którą coś tam podsłuchiwał, lecz przy wzmożonym bólu kręgosłupa nie umiał skupić się jak należy- W razie potrzeby ...proszę dzwonić.
Nie mogąc doczekać się swojego sługi, którego wezwał SMSem, i przy rosnącej nerwowości sam zdecydował się usprzątnąć bałagan. Ile można było czekać na Filipa?! Popełnił kolejny błąd, to jest pochylił się nad ciałem i podźwignął go przerzucając przez ramię. Tak nawalał go kręgosłup, że myślał, że zaraz zjedzie na parkiet z opróżnionym towarem, ale jakoś przełknął gorzką pigułę cierpienia, byleby wyjść z tego pokoju. Dotąd spokojne oblicze wampira bruździły rysy od skrzywionej miny, ściągniętych brwi i wyraźnego zdenerwowania swojej rosnącej nieporadności. Z hukiem zamknął za sobą drzwi, a długie pazury ręki, która trzymała ofiarę wżynały się mocno we zwłoki. Dało się też usłyszeć dziwne chrupnięcia wydobywające się z ciała Urszuli. Na nic jednak zdawało się łamanie kości truchłu, nie przynosiło to jego poprawy zdrowia. Dosłownie zrobił może z pięć kroków od drzwi, gdy zgiął się w pół z bólu, a ofiara ze całkowicie zgniecionym układem kostnym spłynęła jak worek ziemniaków na posadzkę z ramienia wampira. Diler zaś zjechał przy ścianie na parkiet z dużą zadyszką i rozświetlonymi we szkarłacie oczyma. Nie wiedzieć kiedy przygarnął szponiastą łapą powykręcane ciało Urszuli i wbił kły chłepcząc jeszcze ciepłą krew. Byleby jakoś ulżyć bólowi własnych kości. Skoro łamanie cudzych szkieletów spełzło na manowce, musiał improwizować. Gdyby myślał logicznie przypomniałby sobie, że nawet ciepła dostawa krwi nie mogła poprawić sytuacji, instynktownie ratował się z patowej sytuacji, a wiadomo, że wampiry to drapieżniki. No, za wyjątkiem weganów, ale to inna historia. W każdym razie ściekała posoka po jego szyi i ciemnym ubraniu, tworząc kolejne plamy bliźniaczo podobne do tych w pokoju z przebywającym w nim Gabrielem i jego siostrą bliźniaczką.
A co było najbardziej nie do uwierzenia w tejże sytuacji dla tych, co choć trochę znali zwyczaje Błękitnowłosego - telefon Jisaia leżał zgnieciony w drzazgi na podłodze tuż obok wampira.
To nie było dobre zwieńczenie spotkania z VIPami.

1/4
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2019 6:01 pm

Odruchowo złapał się za kolano, gdy poczuł przeszywający ból. Cholera jasna, Hera ledwo co przekroczyła próg pokoju, nie zdążyło jeszcze upłynąć nawet pięć minut, a Gabriel już zaczął żałować tego, że wyjawił swoją obecność w zamku. Mógł wcześniej w wiadomości podać jakiekolwiek inne miejsce, do którego bliźniaczka nie mogłaby się dostać samochodem, np. Karaiby albo Madagaskar. Dyskretnie ulotniłby się stąd o zachodzie słońca. Przynajmniej miałby teraz spokój, o ile któraś ze zamkowych służących nie wypaplałaby zbyt wiele, rujnując prawie perfekcyjny plan.
Powoli wypuścił powietrze przez nos, przymykając na chwilę oczy.
Chciał spokoju, a obecność Hery zdecydowanie nie mieściła się w tym pojęciu. Wampirzyca była za głośna i wymagała wiele uwagi. Nawet małe dzieci potrafiły siedzieć cicho i zając się same sobą, dlaczego więc coś takiego wykraczało poza umiejętności brunetki?
Przez lata rozłąki zapomniał o tym, że siostra nie raz potrafiła doprowadzać do irytacji, a nawet na granice agresji, gdy nie wyczuwała momentu, w którym powinna odpuścić. Nie musiała mu tak szybko o tym przypominać.
Spojrzał na martwy posiłek. Gdyby chciał się z kimś przespać, znalazłby do tego odpowiednią kobietę, a nie angażował w to własną siostrę. Przyprowadzona dziewczyna bardziej nadawała się na dobry posiłek niż kochankę.
Westchnął jedynie, nie komentując słów Hery. Odliczył w myślach od dziesięciu, kończąc na pięciu, gdy kolejny raz usłyszał głos Hery. Nie, tej sytuacji nie mógł uratować nawet dobry posiłek. Bliźniaczka panoszyła się, jakby była panią w swoim zamku i każde pomieszczenie należałoby do niej. Chyba zapomniała, że posiadłością i ludźmi pracującymi tutaj rządził ktoś inny.
Z gardła wydobyło się ostrzegawcze warknięcie, przypominające odgłos rozdrażnionego zwierzęcia.
Wypad, mój drogi – gdyby młody Kuro był kobietą, wtedy parodia głosu wampirzycy zaliczyłaby się do tych nawet całkiem udanych. – Nie zapraszałem ciebie. Spierdalaj segregować trupy, czy co tam robisz. Nie płacą ci za opierdalanie!
Czuł się jak w klatce. Nie mógł wyjść na zewnątrz, dopóki słońce ciągle dawało o sobie znać. Przebywanie w pokoju w towarzystwie siostry i jej przydupasa też męczyło z każdą chwilą. Podejrzewał, że nawet wyjście stąd niewiele zmieni, bo Hera od razu podąży za nim, mówiąc jak bardzo się stęskniła.
Nie mogła tęsknić trochę mniej i ciszej, a przede wszystkim znośniej?
Była okej – odpowiedział bez większego entuzjazmu. Naprawdę doceniał starania siostry w kwestii wyboru posiłku dla niego, nawet jeżeli sama nie musiała się w ogóle w tej sprawie trudzić, tylko zdała się w tej sprawie na kogoś innego. – Nie musi mi nic załatwiać – przewrócił oczami – sam sobie poradzę.
Chciała zostać tu na stałe?
Gabriel sam nie wiedział, czy ta wiadomość go bardziej niepokoi czy prawie cieszy. Jasne, chciał odnowić kontakt z wampirzycą, ale z drugiej strony już teraz czuł się jej towarzystwem zmęczony.
Słysząc kolejną wiadomość, cicho parsknął. No, przynajmniej ten jeden raz Herze udało się szczerze na chwilę rozbawić czarnowłosego.
Który z naszych kuzynów ma skłonności samobójcze?
Nie znał za dobrze dalszej rodziny. Piąta woda po kisielu i jeszcze dalsze powiązania krwi były dla niego niemal jedną wielką niewiadomą. Słyszał o niektórych osobnikach, ale prawdopodobnie jednym z nich nie był partner brunetki. Grunt, że nie wybrała żadnego z braci, Gabriel jakoś nie potrafił sobie wyobrazić Hery u boku Samuru albo Gakiego. Ani jednego, a ani drugiego nie raczej potrafiłaby trzymać za pysk, by poczuć się, że to ona sprawuje kontrolę, jednak gdyby wampir zobaczył coś takiego, nie wyszedłby z szoku przez przynajmniej tydzień.
Położył się na łóżku, kładąc małą poduszkę pod głowę.
Nic. Jeny, Hera, jeżeli byłaś o niego, to trzeba było go zapytać – burknął. Już prawie udało mu się rozluźnić, ale oczywiście bliźniaczka musiała wyciągnąć na wierzch niewygodny temat. – Chciałem kogoś odwiedzić, ale pomyliłem drzwi i na nieszczęście musiałem oglądać parszywą mordę Samuru – westchnął. – Jakby tego było mało, na własnym przykładzie dowiedziałem się, jak paskudna jest rodzinna choroba. Też cię dopadła? – Ziewnął, zasłaniając usta dłonią. – No i ten gnojek zrzucił mnie ze schodów. Ale za to stracił dłoń. Jego syn, czy cholera wie, kto to był, wyciągnął mnie na ulicę i tam zostawił. Gdyby nie nas ojciec, mógłbym mieć problem.
Zerknął w kierunku okien, które były szczelnie zakrywały ciężkie zasłony nieprzepuszczające światła. Nie mógł zobaczyć deszczu i drzew poruszanych gwałtownym wiatrem, ale za to świetnie słyszał trzaski piorunów.
Wziął kilka głębszych oddechów, gdy wróciło do niego wspomnienie o pewnym mało przyjemnym incydencie. Od tamtej pory szczerze nienawidził wszelkich wyładowań elektrycznych. Nawet świadomość tego, że ten lęk nie do końca był racjonalny, nie pomagała w odegnaniu złych myśli.
Obrócił się na prawy bok, zakrywając się kołdrą.
Jestem zmęczony. Przyjdź kiedy indziej.
Dreszcz przeszedł po jego ciele, gdy kolejny grzmot zabrzmiał głośniej niż poprzedni.
Przynajmniej mury zamku dawały jakieś poczucie bezpieczeństwa...


Ostatnio zmieniony przez Gabriel dnia Pią Lis 01, 2019 4:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Pon Lip 22, 2019 1:15 pm

Hera odnotowała sobie w głowie wygraną, gdy Jisai na jej oczach pięknie zeżarł serce Urszulki, a w dodatku nie wybiegł z pokoju na rozkaz Gabriela. To oznaczało, że miała w tym zamku coś do powiedzenia i że jej brat wcale nie był uprzywilejowany ze względu na płeć – dawniej zdarzało się, że ona i Banshee były traktowane po macoszemu, podczas gdy Gab, Samur i Gaki mogli sobie pozwolić na więcej.
Ale teraz, gdy całe cudowne rodzeństwo Kuroszy się rozpierzchło i niemal nikt z całej piątki nie przesiadywał w zamku na stałe, Hera miała szansę, aby wkupić się w łaski dziadka i ojca oraz stać się tą, która rozdaje karty. Wybornie.
Puściła jeszcze Jisaiowi oczko, kiedy ten zlizywał swoje palce z krwi Urszulki, wyraźnie zadowolona, po czym skupiła całą swoją uwagę na ukochanym braciszku. Z premedytacją ignorowała jego zły humorek oraz coraz bardziej rosnące wkurwienie. Nie próbowała też zmienić swojego zachowania – uważała, że należy jej się odpowiednie powitanie od brata, koniec kropka. Już Samur dobitnie jej pokazał, że widok siostry go nie cieszył, Gaki był nieosiągalny (a nawet gdyby udało się go znaleźć – pewnie wcale nie byłoby czułego powitania), więc przynajmniej przy swoim bliźniaku chciała czuć, że jest kochana i potrzebna.
Jeszcze na domiar złego narzeczony wolał własną matkę od niej – to oczywiste, że Hera miała teraz złamane serce, ale mimo tego próbowała tryskać pozytywną energią i radośnie odnosić się do Gaba. Czy jej brat naprawdę nie mógł chociaż się do niej uśmiechnąć? Czy Hera wymagała aż tak wiele? Przyniosła mu smaczny posiłek, natychmiast przydreptała na powitanie, skakała wokół niego, gotowa zatroszczyć się o jego zachcianki, a ten nie potrafił nawet jej przytulić – czy przez te lata nie zmienił się nic a nic?
Westchnęła przeciągle i przewróciła oczami, gdy Gab nakazał po raz drugi, aby Jisai opuścił pokój. Jasny gwint, połączenie całej rodziny Kuroszy w jednym zamku będzie naprawdę cholernie trudnym zadaniem. Dlaczego każdy z osobna musi mieć tak trudny charakterek?
Czuła, że jej dalsza rozmowa z bratem jest spisana na straty, jeżeli Jisai pozostanie w pomieszczeniu, dlatego zwróciła w jego stronę głowę, gdy ten się pożegnał, i powiedziała spokojnie:
No dobra, możesz wracać. Gabryś dziękuje ci pięknie za posiłek, bardzo mu smakował – dodała przez zaciśnięte zęby, piorunując wzrokiem brata. Kultury trochę, wampirze! – Ale być może odezwę się do ciebie jeszcze w jednej sprawie, więc miej telefon w pogotowiu. I chwila! Podyktuj mi swój numer.
Wyjęła szybko komórkę i raz-dwa zapisała cyfry dyktowane przez Jisaia, po czym już machnęła do niego ręką na pożegnanie. W tym samym momencie w oddali gdzieś zagrzmiało, ale Hera jeszcze nie zwracała na to uwagi – wypadło jej z głowy, że ukochany brat nie znosił podobnej pogody zbyt dobrze.
Zastanawiała się przez chwilę, czy powiedzieć Gabowi o Angelim, ale uznała, że to nie jest dobry moment. Nie miała ochoty wysłuchiwać jakichś niemiłych komentarzy, nie w momencie, gdy wszyscy bliscy traktowali ją jak piąte koło u wozu. Dobrze wiedziała, że bliźniak nie przepuści sobie okazji do tego, aby ponabijać się z Hery i jej narzeczonego weganina. Cóż, Gab ewidentnie nie rozumiał poświęceń w imię miłości.
Nawet jeżeli nie kojarzył Angela, pewnie dość szybko dowie się o jego niechlubnej diecie, a wtedy Hera będzie mieć przejebane. Dlatego na razie wolała milczeć.
A, nie powiem ci! – Wystawiła język w jego stronę. – Traktuj mnie nieco lepiej, to chętnie zacznę zwierzenia, ot! Zresztą teraz naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać.
W głowie ciągle miała nachalny głos przyszłej teściowej i ostatnie, czego chciała, to dalsze przypominanie sobie o tym wstrętnym babsku. Ucięła więc wątek, zwłaszcza że Gab jakimś cudem rozgadał się na temat jakże ukochanego Samura.
Czekaj, czekaj – powiedziała zdezorientowana. – Choroba? Dopadło cię to cholerstwo? – Autentycznie się wystraszyła i zaczęła mu się uważniej przyglądać. – Co na to ojciec i dziadek? Jak cię wyleczyć?
Hera miała to szczęście, że – przynajmniej na razie – choroba rodu postanowiła ją oszczędzić i pozwoliła jej na zwiedzanie świata w zdrowiu i pięknie. Przez podróże Kuroszka całkowicie zapomniała o tym, że choróbsko istniało, i gdyby Gab jej teraz o tym nie przypomniał, pewnie żyłaby nadal w błogiej nieświadomości.
Bliźniak nieźle zasmucił ją tą wiadomością. Hera zanotowała sobie w głowie, aby poprosić Jisaia już nie tylko o pomoc w ogarnięciu Angela, ale i w uleczeniu Gabriela – Kuroszka zaczęła go traktować jako jakiegoś zamkowego lekarza, który w swojej piwnicy znajdzie lek na każdą wampirzą przypadłość.
Bo może tak faktycznie było?
Ojciec jest w ogóle w zamku? Dlaczego to on cię ratował? Nie wiedziałam, że odnowiliście kontakty. – To była druga kwestia, która ją mocno zdziwiła. Od kiedy Testament był taki troskliwy wobec swoim pociech? Przecież ten pokopany ojciec zjadał dzieci na śniadanie. – Ale skoro z nim się udało, to czemu tak bardzo upierasz się przy nienawidzeniu Samura? Już dalibyście sobie z Gakim spokój – mruknęła z niezadowoleniem.
Co to za rodzina, w której rodzeństwo nie może się ze sobą dogadać? Czy naprawdę nikt z nich nie dojrzał na tyle, aby zasiąść do spokojnej rozmowy i się pogodzić? Czy nikomu z nich nie przyszło do głowy, że łatwiej byłoby żyć w zgodzie?
I jeszcze Gab odsunął się od niej i skulił w kącie łóżka, ewidentnie sugerując, że Hera ma stąd wy… grzecznie wyjść. No do cholery, czy w rodzinie nie było nikogo, kto chciałby jej wysłuchać?
Sama nie zwracała uwagi na pioruny i deszcz, który z sekundy na sekundę szalał coraz bardziej. Położyła ostrożnie dłoń na ramieniu brata, siadając obok niego.
Gab, zmartwiłeś mnie tą chorobą, jeżeli czegoś potrzebujesz… Ja… chciałabym ci pomóc. Przecież wie… Kurwa mać! Co się tam dzieje, dlaczego nie dadzą w spokoju porozmawiać – krzyknęła niezadowolona, gdy z korytarza co chwilę dobiegały do nich dziwne dźwięki mlaskania, chrupania, gniecenia i uderzania w ścianę.
W akompaniamencie z burzą, piorunami i deszczem tworzyły istną kakofonię, aż nawet Hera się skrzywiła..
Z niezadowoleniem poderwała się z łóżka.
Idę zobaczyć. Leż tu i odpoczywaj – mruknęła do Gaba, po czym kilkoma susami dotarła do drzwi.
Gwałtownie je otworzyła, gotowa wrzasnąć na sprawcę lub sprawców hałasów, jednak zamarła, kiedy zobaczyła, z kim miała do czynienia.
Jisai?
Dlaczego. Wszystko. Dzisiaj. Szło. Nie po jej. Myśli.
Noż kurwa mać!
Nie dość, że Gab marudził i Hera musiała główkować, jak tu do niego dotrzeć, to teraz jeszcze przed drzwiami diler krwi dostał jakiegoś dziwnego ataku – litości, przecież wampirzyca się nie rozdwoi!
Rozdziawiła usta, przyglądając się początkowemu stadium przemiany Jisaia. Jedną rękę zacisnęła na klamce, a drugą od razu wystawiła przed siebie w geście obronnym.
Jisai, do diaska, co się dzieje? Co… – Dopiero teraz zauważyła, w jakim stanie znajdowało się ciało Urszulki. Powykręcane, ściśnięte, połamane, zostało przerobione ma mięsistą miazgę, która ani trochę nie przypominała pięknej, delikatnej kobietki – gdyby nie ubrania, Hera pewnie nawet by się nie domyśliła, że to ta sama osóbka. – Czy ty w ogóle kontaktujesz? Hej! Jak mam ci pomóc?
Wolała na razie do niego nie podchodzić, dlatego trzymała się blisko drzwi. Patrzyła z niemałym zdziwieniem na dilera, który w jej oczach zaspokajał właśnie swój ogromny głód, dosłownie pożerając ludzkie ciało. Nie miała pojęcia, że Jisai cierpiał na nieco inną przypadłość – i że lada chwila w korytarzu mogło zrobić się naprawdę nieprzyjemnie.
Rozejrzała się nerwowo, ale nikogo ze sługusów nie było w pobliżu. Cholera, kogo wołać?
Gab! Mamy problem! – Zajrzała w głąb pokoju. – Wstań i tu chodź! Z Jisaiem coś nie tak!
Zwróciła znowu twarz w stronę dilera i przełknęła ślinę, kiedy zobaczyła, że ten wychłeptał już całą krew z pogniecionego ciała. Wystarczy mu? Czy trzeba przynieść coś więcej?
W oddali zagrzmiały z rzędu trzy głośne błyskawice. Herę przeszedł dreszcz.
Co, do diaska, się tu w ogóle odwalało?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Wto Lip 23, 2019 9:54 pm

Zatem zyskał w oczach Hery, a stracił w oczach Gabriela. W takiej sytuacji nie mogło być inaczej. Jedyne co łączyło w pewnym momencie całe trio to poddenerwowanie, z różnych powodów ale jednak. Hera nie mogła znaleźć porozumienia i pokrzepienia zranionego serca u brata, Gabriel był potwornie przemęczony i bombardowany emocjami siostry, zaś Jisai paskudnie reagował na gwałtowną zmianę pogody. A, i jeszcze jedno - Urszulka. Każdy z nich inaczej potraktował kobietę. Nie ma co oceniać pokarmu z perspektywy wampira, ale trzeba było przyznać, że ofiara smakowała o wiele lepiej niż niejeden więzień w lochach. Miała być tą ofiarą, która dobrowolnie oddawała krew świetnej jakości, pod szczególnym nadzorem Błękitnowłosego. Ten ostatni dbał o jej komfort, bowiem nie sprawiała kłopotów, a w przyszłości nawet mógłby zrobić z niej swoją służącą. Podobała się mu jej uległość, ale i uroda, delikatność oraz skromność. Nie mniej nie żałował, że zostało jej wyrwane serce i rozdzielone na pół, tylko tego, jak skończyła później.
Najbardziej jednak tego, jak skończył sam diler.
Błyskawice i szalejąca burza za oknami dawały dosłownie w kość Jisai'owi. Kręgosłup odrywał się od reszty ciała wraz z żebrami, mężczyzna stracił kontakt z rzeczywistością. Pożerał wszystko co było przesiąknięte posoką, wysysał mięśnie z krwi. Cały szkielet kobiety poszedł na drzazgi i tak nie znalazł ukojenia. Deformował się coraz bardziej układ kostny dilera, on sam przeistaczał się w pełzającą bestię. Gdy tylko Hera wyszła z pokoju bliźniaka i zamarła na widok wampira, ten nie od razu oderwał łeb od ciała. Dopiero jak skończyła się krew, czyli gdzie w okolicy kolejnych słów opamiętających Jisai'a, ten wypuścił ze szponów truchło, a oczom dziedziczki zamku ujawniło się zniekształcone oblicze Segregatora Trupów. Paszcza nie zawierała jedynie kłów, z niej wyłaniały się także szczęki podobne kształtem do mrówczych, ale znacznie większe. Ślepia wpatrywały się zupełnie przeszywająco na wskroś w dziewczynę, które będąc rozświetlone na całej powierzchni połyskiwały złowrogo. Zupełnie nie rozpoznawał jej, jakby była dla niego kimś obcym. Z czarnego kręgosłupa wyłoniły się metrowe odnóża insekta, który w zasadzie rozrywał kokon ze skóry wampira i wypełzał na wierzch w zaskakującym tempie. Błyśnięcie błyskawicy za oknem, tyle wystarczyło, aby Jisai zmienił się nie do poznania. Długie segmentowe czułka namierzyły z łatwością kolejną ofiarę, którą miała być Hera. Odnóża wiły się i stukały o podłoże i ściany (nie mieścił się cały w przejściu korytarza) przy każdym kroku. Z Urszulki została sama sukienka i kości z niestrawną papką, ale teraz miał żywy cel.
Czarnowłosa rzeczywiście mogła zechcieć wzywać pomocy widząc przed sobą wściekniętą, olbrzymią skolopendrę.

2/4
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Pon Sie 12, 2019 9:33 pm

Jisai na szczęście wyszedł, oszczędzając Gabrielowi ponownego wkurwiania się. Hera mogła siebie uważać za kogoś, kogo służba w zamku musi się słuchać za każdym razem, ale wampir nie miał zamiaru tego tolerować. Na zbyt dużo sobie pozwalała. Ledwie co wróciła i już chciała pokazywać bliźniakowi swoją wyższość nad nim.
Przewrócił oczami, słysząc słowa siostry. Miał ja traktować lepiej? Czyli jak? Przecież nie wyrzucił jej przez okno mimo rosnącej chęci, żeby tak uczynić. Brunetka nie potrafiła latać, dlatego taka atrakcja prawdopodobnie skończyłaby się niezbyt przyjemnie. Już samo to, że Gabriel wziął pod uwagę wszystkie za i przeciw takiego rozwiązania i zdecydował się zostawić Herę u siebie, świadczyło o o nim dobrze! Szkoda tylko, że bliźniaczka nie wiedziała o tym... Może wtedy doceniłaby opanowanie Gabriela.
Wzruszył jedynie ramionami. Skoro nie chciała nic powiedzieć, to wyduszenie czegokolwiek z niej nie miałoby najmniejszego sensu. Prędzej czy później i tak plotki rozprzestrzenią się po zamku i wszystko dojdzie do uszu czarnowłosego. W końcu niewielu z rodzinny potrafiłoby wytrzymać psychicznie z Herą. Gabriel już czuł, że zaczyna opadać z sił, a minęło dopiero parę chwil... Dlatego podejrzewał, że już niedługo sprawa narzeczeństwa Hery i tego nieszczęśnika znajdzie się na językach znudzonych służek.
Dopadło – odpowiedział, wzdychając. Choroba przez bardzo długi czas nie dawała o sobie znać i nic nie wskazywało na to, że uaktywni się nieproszona. Mogłoby się wydawać, że rodzinne przekleństwo nie dopadnie jednego z bliźniaków. Tymczasem wampir ciągle pamiętał zapach własnej krwi i jej widok na klatce schodowej, kiedy niespodziewanie wypluł ją przed drzwiami znienawidzonego brata. – Oni sami nie wiedzą, jak to leczyć. Gdyby znali na to lekarstwo, już dawno by je ujawnili.
Gabriel nie był pierwszym przypadkiem chorego w rodzinie. Zapewne już wcześniej próbowano jakoś uśpić chorobę albo przynajmniej częściowo ją osłabić. Niestety młody Kurosz nie słyszał o tym, żeby ktokolwiek chwalił się wynalezieniem antydotum. Ojciec na pewno nie ukryłby przed czegoś tak ważnego. Może i brunet nie znajdował oparcia w Testamencie, który mógłby z powodzeniem konkurować o tytuł złego ojca, to wizja pozostawienia swoich dzieci na pastwę rodzinnego przekleństwa przez Tessa, nie mogła znaleźć miejsca w myślach Gabriela. Przecież to właśnie nie kto inny jak ojczulek pomógł bez żadnego marudzenia.
Wcale nie odnowiliśmy kontaktów. Przechodził, kiedy leżałem na ulicy. Nie wiem, gdzie jest teraz. Pewnie wybył i znowu nie zobaczę go przez kilka dobrych lat. – I wcale nie tęsknił do ponownego spotkania. Relacje rodzinne raczej nie były mocną stroną czarnowłosego. Jasne, przyjemnie jest mieć przy sobie kogoś z tej samej krwi, ale brak takiej osoby nie był jakoś szczególnie odczuwalny. Wampir nauczył się nie zwracać uwagi na coś w jego mniemaniu tak mało istotnego. – Samuru to chuj. To nie tak, że się upieram przy jego nienawidzeniu, jego po prostu nie da się lubić nawet w najmniejszym stopniu – prychnął.
Prędzej świat się zawali, niż czarnowłosy zdecyduje się na pojednanie z byłym burmistrzem.
Niczego nie potrzebuję.
Dla swojego zdrowia i komfortu psychicznego nie zamierzał już o nic prosić Hery. Jeszcze biedna ubzdurałaby sobie, że braciszek koniecznie potrzebuje w niej oparcia. Co byłoby oczywiście wielką pomyłką.
– Idę zobaczyć. Leż tu i odpoczywaj.
Wreszcie.
Gabriel czekał na te słowa. Odpoczynek i święty spokój znowu wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Odetchnął, czując, jak uchodzi z jego umysłu napięcie. Jednak ulga była tylko chwilowa. Grzmot przetoczył się po niebie, przyprawiając Czystokrwistego o ciarki. Zacisnął pięści, próbując skupić się na czymś przyjemniejszym niż burza szalejąca na zewnątrz.
Na dodatek wołanie Hery było na tyle głośne, że brunet nie mógł udawać, iż jej nie słyszał. Warknął, odrzucając kołdrę na bok. Postawił stopy na ziemi, ale nie ruszył od razu w kierunku siostry. Przez kilka sekund wpatrywał się w zasłonę, zasłaniającą okno. Wiedział, że jeśli odsunąłby ją, ujrzałby drzewa uginające się pod wpływem wiatru, ścianę deszczu i rozbłyski daleko nad sobą.
Zacisnął palce na prześcieradle, biorąc kilka głębszym wdechów.
Taka głupota nie mogła go sparaliżować.
Jeśli czegoś nie widział, to mógł chociaż udawać, że tego nie ma. Przynajmniej do kolejnego huku spowodowanego przez wyładowanie elektryczne.
Wstał, nieśpiesznie idąc do Hery. Przez otwarte drzwi ujrzał coś, czego zdecydowanie nie spodziewał się dzisiaj zobaczyć. Jisai, ten przydupas bliźniaczki, zmieniał się w jakieś cholerne monstrum rodem z kreskówek o potworach - z tą różnicą, że animowane postacie nie mogły wyrządzić realnej krzywdy w przeciwieństwie do kreatury znajdującej się na korytarzu.
Gabriel doskoczył do czarnowłosej, zdrową rękę wyciągając w stronę przemienionego Jisai'a. Ogień buchnął między nimi, odgradzając wielkiego robaka od rodzeństwa.
Hera, to nie my mamy problem – syknął. – Tylko on. Spadam stąd. Nie będę zabawiał przerośniętej i obleśnej skolopendry. Tobie radzę to samo.
Jeśli Hera liczyła na to, że Gabriel niezwłocznie zechce pomóc jej nowemu przyjacielowi, to srogo się przeliczyła. Dla niego ten wampir nie znaczył więcej niż kurz leżący na meblach w jego dawnym pokoju.
Odwrócił się, żeby opuścić siostrę i opiekuna lochów.

z.t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Gość Czw Sie 15, 2019 9:08 pm

Naprawdę zmartwiła się wiadomością o chorobie bliźniaka, ale w tej jednej kwestii nie miała jak mu pomóc – nie teraz. Wiedziała jeszcze mniej niż on, a skoro nawet ojciec i reszta zamku nie znaleźli ostatecznego antidotum… Hera była bezradna.
Ale wierzyła, że jakoś uda się z tego wyciągnąć brata. Musi się udać. Inaczej tatulek i inni Kurosze już dawno leżeliby martwi pod ziemią. Hera pomyślała, że mogłaby się nawet spotkać z Testamentem, w końcu ojca też dawno nie widziała, i obgadać z nim ten temat, ale… ale chwilowo był inny problem – który jakże pięknie wykwitł na korytarzu.
Musiała przerwać rozmowę z Gabrielem, aby wyjrzeć za drzwi i zobaczyć, w jakie monstrum przemieniał się właśnie Jisai. Od razu zawołała brata, jednak transformacja przebiegała zbyt gwałtownie – twarz dilera w zastraszającym tempie zmieniała się w potworną, robaczą szczękę, z jego kręgosłupa wyrwały się na wolność żwawe, opancerzone odnogi, a samo ciało wampira zdawało się teraz być jedynie jakimś niepotrzebnym kokonem, z którego wygrzebywał się potwór.
Jisai, a raczej coś, co kiedyś było Jisaiem, zwróciło w jej stronę swoją szczękę. Na szczęście w tym samym momencie, po naprawdę długim jak na tę sytuację oczekiwaniu, z pokoju wyłonił się Gab. Doskoczył i ochronił ją przed pierwszym atakiem, ale…
Jak to nie my mamy problem! – krzyknęła rozpaczliwie, kuląc się za bratem i ogniem. – Przecież to nasz dom, Gab! Dom! Nie możemy pozwolić, aby on go zni… Hej! – krzyczała jeszcze za bratem, ale ten pieprzony egoista po prostu ją opuścił.
Własną siostrę. W takim momencie. Gdy ogromny, kilkumetrowy robal zachowywał się, jakby mógł zniszczyć cały zamek.
A Gabriel miał to gdzieś.
Hera zacisnęła mocno szczęki. Ona nie miała – ona troszczyła się o dziedzictwo tego rodu.
I na pewno nie mogła pozwolić, aby potwór dopadł dwójkę Przyszłości Kuroszy i ją zeżarł. Na razie dzielił ją jeszcze od skolopendry ogień, ale… żywioł lada moment zniknie, więc Hera miała tylko moment, aby podjąć decyzję.
Z bólem serca ruszyła więc w przeciwną stronę niż Gab, w stronę ogrodów na pierwszym piętrze. Jeśli potwór zrani któregoś z Kuroszy, to niech tylko jednego, nie dwójkę.
I nie jej ukochanego bliźniaka – mimo że zachował się okropnie, Hera nie przeżyłaby, gdyby coś mu się stało.
Chciała wyprowadzić monstur na ogrody, bo w takiej przestrzeni może doprowadzi do mniejszych zniszczeń, ale żeby tam dotrzeć, musiała pokonać cały korytarz.
Zgrabnie (ale i ledwo przez horrendalne rozmiary Jisaia w tej formie) wyminęła więc poddenerwowaną i odgrodzoną już bladym, gasnącym płomieniem, skolopendrę, i pognała przed siebie.

Zt. dla Hery i dla Jisaia, jeśli ten za nią pogna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

(Stary) Pokój Gabriela Empty Re: (Stary) Pokój Gabriela

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach