Apartament Isao
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum :: Pokoje / Apartamenty
Strona 8 z 17
Strona 8 z 17 • 1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17
Re: Apartament Isao
Zabawa i wygłupy są fajne, ale prawda w ich sytuacji trzeba było postawić na nieco powagi, są sprawy które trzeba omówić bez wątpienia, co wyjdzie w praniu to wyjdzie. Tak więc po uroczych droczeniach się, groźbach, za które Isao może ją ukarać i urywaniach języka, którego byłoby szkoda rozpoczęła się ta trudniejsza część ich spotkania.
Może sobie blondyn nie wierzyć w słowa swojej dziewczyny, ale jej naprawdę wystarczyło to, że mogła przy nim być i go wspierać. W końcu była wyrozumiała i wiedziała, że bycie muzykiem to ciężki kawał chleba. Nauczyła się też czerpać przyjemność z samej jego obecności i mimo tego, że teraz sytuacja wygląda inaczej bo w końcu są razem nie zacznie nagle odczuwać jakieś braki. Taka już była jak sam stwierdził ` Banshee była cudowną kobietą. Piękną, dobrą, tolerancyjną. Mógł wymieniać jej zalety jeszcze długo, długo i długo. I ta wspaniała kobieta była z nim i właśnie jego kochała. ` I pomijając już, że początek tematu był trudny ona nie należała do osób obrażających się o byle co, więc z chęcią się do niego przytuliła, było jej znacznie łatwiej mając go przy sobie.
-Nie ma żadnego `ale`.
Powiedziała to jasno i wyraźnie, nie chciała szukać dodatkowych problemów, wiedziała czego i kogo chce.
-Nie po to tyle na Ciebie czekałam, aby tego żałować. Jestem zdecydowana... kocham Cię.
Zdecydowała się to mu wyznać, tak konkretnie, skręcało już ją i musiała, na prawdę musiała nazwać to po imieniu. Może i ostatnie słowa wyszeptała, ale brzmiały pewnie i konkretnie, wiedziała co mówi, dokładnie to czuła i nawet przez myśl jej nie przeszło, że mogłoby się to kiedyś zmienić. Wiadomo nigdy nie mówi nigdy, wampirzyca jednak w tej chwili wyszła z założenia, że lepiej zaryzykować niż wiecznie się chronić przed upadkiem. Rozkoszowała się tym, że był obok i trzymał ją w mocno w ramionach jak istny skarb, był czuły i kochający, chciał ją chronić, ale nie zawsze się tak da.
-Wiadomo zrobią wszystko dla kasy. Najważniejsze jednak jest to abyśmy my byli wobec siebie szczerzy i ufali sobie. Plotki prędzej czy później się pojawią taka jest cena sławy. Pojawiłby się pewnie nawet jakbyśmy dalej byli przyjaciółmi. Może się jednak okazać, że będę dla nich nudnym celem, jestem dość spokojna i ustatkowana.
Owszem zdawała sobie sprawę jak taki gest działa na zakochanego faceta, co nie zmienia faktu, że zrobiła to podświadomie. Już wcześniej zdarzało jej się położyć dłoń na jego nodze, czasem w skrajnych emocjach ścisnąć jego kolano, czując jego dłoń na swojej ręce uśmiechnęła się pod nieco zadartym noskiem i splotła z nim palce.
-Porozmawiaj z menadżerem, może on wpadnie na jakiś pomysł, albo wygłosi oświadczenie na temat chronionej prywatności członków zespołu. Bo ja nie mam zamiaru się ukrywać, zbyt długo musiałam się powstrzymywać ze wszystkim co do Ciebie czuje.
Uniosła nieco głowę aby na niego zerknąć, ceniła to, że umieją ze sobą rozmawiać i nie unikają poważnych tematów nawet jeżeli są one trudne i kłopotliwe dla obojga.
-O tak z chęcią go poznam, w końcu muszę obejrzeć sobie gościa, który nie pozwala mojemu mężczyźnie odpocząć.
Szeroki uśmiech pojawił się na jej obliczu, już była znacznie spokojniejsza i zapomniała o napięciu jakie towarzyszyło jej na samym początku rozmowy, była zrelaksowana i zadowolona.
-Pewnie, że damy radę, poradzimy sobie ze wszystkim.
Ochoczo odpowiedziała na jego słowa, pełna optymizmu. Musi się im udać ten cały czas jaki poświęcili i nieświadoma zabawa w kotka i myszkę musi przynieść im jakiś pozytywny efekt. Zajrzała mu w oczy, bez problemu Is mógł z nich wyczytać, pewność, szczęście i wielkie nadzieje, bo wierzyła, że im się ułoży i będą szczęśliwi właśnie tak jak zamierzali, koniec kropka. Taki błogi stan trwał chwilkę, jasnowłosa skubnęła zadziornie usta muzyka.
-Mmm, a jak tam terminy? Przypadkiem nie musisz nad czymś pracować?
Niechętnie mu o tym przypomniała bo było jej tak wspaniale, ale nie chciała aby przez nią zaniedbywał swoje obowiązki. Mimo to nie drgnęła i nie odsunęła się od niego nawet na minimetr.
Może sobie blondyn nie wierzyć w słowa swojej dziewczyny, ale jej naprawdę wystarczyło to, że mogła przy nim być i go wspierać. W końcu była wyrozumiała i wiedziała, że bycie muzykiem to ciężki kawał chleba. Nauczyła się też czerpać przyjemność z samej jego obecności i mimo tego, że teraz sytuacja wygląda inaczej bo w końcu są razem nie zacznie nagle odczuwać jakieś braki. Taka już była jak sam stwierdził ` Banshee była cudowną kobietą. Piękną, dobrą, tolerancyjną. Mógł wymieniać jej zalety jeszcze długo, długo i długo. I ta wspaniała kobieta była z nim i właśnie jego kochała. ` I pomijając już, że początek tematu był trudny ona nie należała do osób obrażających się o byle co, więc z chęcią się do niego przytuliła, było jej znacznie łatwiej mając go przy sobie.
-Nie ma żadnego `ale`.
Powiedziała to jasno i wyraźnie, nie chciała szukać dodatkowych problemów, wiedziała czego i kogo chce.
-Nie po to tyle na Ciebie czekałam, aby tego żałować. Jestem zdecydowana... kocham Cię.
Zdecydowała się to mu wyznać, tak konkretnie, skręcało już ją i musiała, na prawdę musiała nazwać to po imieniu. Może i ostatnie słowa wyszeptała, ale brzmiały pewnie i konkretnie, wiedziała co mówi, dokładnie to czuła i nawet przez myśl jej nie przeszło, że mogłoby się to kiedyś zmienić. Wiadomo nigdy nie mówi nigdy, wampirzyca jednak w tej chwili wyszła z założenia, że lepiej zaryzykować niż wiecznie się chronić przed upadkiem. Rozkoszowała się tym, że był obok i trzymał ją w mocno w ramionach jak istny skarb, był czuły i kochający, chciał ją chronić, ale nie zawsze się tak da.
-Wiadomo zrobią wszystko dla kasy. Najważniejsze jednak jest to abyśmy my byli wobec siebie szczerzy i ufali sobie. Plotki prędzej czy później się pojawią taka jest cena sławy. Pojawiłby się pewnie nawet jakbyśmy dalej byli przyjaciółmi. Może się jednak okazać, że będę dla nich nudnym celem, jestem dość spokojna i ustatkowana.
Owszem zdawała sobie sprawę jak taki gest działa na zakochanego faceta, co nie zmienia faktu, że zrobiła to podświadomie. Już wcześniej zdarzało jej się położyć dłoń na jego nodze, czasem w skrajnych emocjach ścisnąć jego kolano, czując jego dłoń na swojej ręce uśmiechnęła się pod nieco zadartym noskiem i splotła z nim palce.
-Porozmawiaj z menadżerem, może on wpadnie na jakiś pomysł, albo wygłosi oświadczenie na temat chronionej prywatności członków zespołu. Bo ja nie mam zamiaru się ukrywać, zbyt długo musiałam się powstrzymywać ze wszystkim co do Ciebie czuje.
Uniosła nieco głowę aby na niego zerknąć, ceniła to, że umieją ze sobą rozmawiać i nie unikają poważnych tematów nawet jeżeli są one trudne i kłopotliwe dla obojga.
-O tak z chęcią go poznam, w końcu muszę obejrzeć sobie gościa, który nie pozwala mojemu mężczyźnie odpocząć.
Szeroki uśmiech pojawił się na jej obliczu, już była znacznie spokojniejsza i zapomniała o napięciu jakie towarzyszyło jej na samym początku rozmowy, była zrelaksowana i zadowolona.
-Pewnie, że damy radę, poradzimy sobie ze wszystkim.
Ochoczo odpowiedziała na jego słowa, pełna optymizmu. Musi się im udać ten cały czas jaki poświęcili i nieświadoma zabawa w kotka i myszkę musi przynieść im jakiś pozytywny efekt. Zajrzała mu w oczy, bez problemu Is mógł z nich wyczytać, pewność, szczęście i wielkie nadzieje, bo wierzyła, że im się ułoży i będą szczęśliwi właśnie tak jak zamierzali, koniec kropka. Taki błogi stan trwał chwilkę, jasnowłosa skubnęła zadziornie usta muzyka.
-Mmm, a jak tam terminy? Przypadkiem nie musisz nad czymś pracować?
Niechętnie mu o tym przypomniała bo było jej tak wspaniale, ale nie chciała aby przez nią zaniedbywał swoje obowiązki. Mimo to nie drgnęła i nie odsunęła się od niego nawet na minimetr.
Re: Apartament Isao
Jednak ciężko mu było w to uwierzyć, bowiem widział po samym sobie jak to wszystko wygląda. Obecność Banshee, którą tak bardzo cenił, oczywiście była dla niego ważna. Ale jako, że sama dziewczyna była obiektem jego najmocniejszych uczuć, momentami aż wszystko wrzeszczało w nim aby ją przytulił, pocałował czy w inny sposób jej to okazał. Dlatego wydawało mu się to mało wiarygodne. Choć jej słowa przekonały go. Spojrzał na nią lekko zaskoczony bezpośredniością. Jego oczy nieznacznie powiększyły się i wpatrywał się w nią, czując oraz słysząc jak jego serce przyspiesza tempo bicia.
- Ja Ciebie też kocham. - mruknął, uśmiechając się do niej z czułością i uczuciem. Jakoś do tej pory ciężko było mu to uczucie nazwać po imieniu i wyznać to jej. Banshee chyba dobrze to wiedziała, pamiętając jego dość nieporadne wyznanie miłości. Teraz jednak te dwa słowa przeszły mu przez gardło dość łatwo. Od tej pory chyba będzie mu je łatwiej wypowiadać. A więc Ban prawdopodobnie usłyszy je częściej. Nadal lekko pobudzony i uszczęśliwiony jej słowami, zamruczał cicho i pogłaskał ją po szyi. Ucałował ją w czubek głowy, potem w bok i znów w czubek. Ta kobieta była jego małym skarbem.
- Tak, masz racje. Nie ważne czy jesteśmy parą, rodzeństwem czy przyjaciółmi. Jeśli zobaczyliby nas razem więcej niż raz, zapewne od razu staraliby się dokopać do informacji o Tobie i snuć swoje teorie spisku.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i lekkim zamyśleniem. Właściwie nie było sposobu aby uniknąć rozgłosu. Nawet jeżeli odszedłby z zespołu, ciągle gdzieś tam mogłyby się pojawiać informacje o nim jako o przeszłym muzyku, włączając w tym także sprawy prywatne. Wychodziło więc chyba na to, że mogli jedynie zacisnąć zęby, przymknąć oko i starać się poradzić sobie z tym wszystkim w miarę jak najlepszy dla nich sposób.
- Musiałaś się ukrywać... - powtórzył jej słowa, lekko zamyślony. Chwilę bez słowa wpatrywał się w jakąś przestrzeń. A kiedy go oświeciło, spojrzał na nią z wesołym uśmiechem. - Pamiętasz naszą rozmowę jakoś na początku od naszego spotkania, kiedy piliśmy i opowiadaliśmy sobie o tym, że oboje mamy osoby, które lubimy? - pokręcił głową z rozbawieniem po czym zaśmiał się, nieznacznie odchylając ją do tyłu i zaliczając małego facepalma. - Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że mówimy o sobie nawzajem... Tymczasem dość długo bawiliśmy się w kotka i myszkę.
Pokręcił głową z rozbawieniem i zaraz splótł jej palce ze swoimi palcami. Nawet jej dłoń wydawała mu się jakaś mała... krucha... Nie wiedział czy tak było na prawdę czy po prostu on miał takie spojrzenie na jej osobę. Nie było to ważne. Po pomieszczeniu już po chwili rozszedł się dźwięk jego śmiechu. Popatrzył na nią z rozbawieniem i poklepał ją lekko po ramieniu.
- Mam uprzedzić Take żeby się Ciebie bał? Kto wie co zrobisz, niebezpieczna kobieta z Ciebie i nieprzewidywalna.
Zaśmiał się ponownie, po czym pokręcił z rozbawieniem głową. Głośno westchnął, nie mogąc pozbyć się uśmiechu, który wprost nie chciał zejść z jego twarzy. Miał zbyt dobry humor. Ten odrobinkę zmniejszył się, kiedy swoją uwagę skupił na tych dużych, zielonych oczach, które przyglądały mu się i w których mieszało się tak wiele uczuć. Drgnął lekko, kiedy musnęła jego usta. Podświadomie przymknął oczy, chcąc pogłębić pocałunek, jednak jej słowa sprawiły, że zastygł na chwilę w bezruchu. Podświadomie zrobił lekki dzióbek i kątem oczu popatrzył gdzieś w bok, jakby w lekkim zamyśleniu.
- Niby mam... Ale to zaraz.
Wyszczerzył się szeroko, by zaraz musnąć jej wargi swoimi. O ile się nie opierała, owe muskanie przemienił po prostu w pocałunek. Całował powoli, czule, starając się w ten sposób okazać jej co do niej czuje. Zamknął oczy, dłonie wplątał w jej włosy i poruszał nieznacznie dłonią, bawiąc się jej kosmykami. Z chwili na chwilę starał się dać temu pocałunkowi więcej namiętności. Nie mógł wiecznie być tym nieśmiałym, niepewnym Iskiem. Był facetem.
- Ja Ciebie też kocham. - mruknął, uśmiechając się do niej z czułością i uczuciem. Jakoś do tej pory ciężko było mu to uczucie nazwać po imieniu i wyznać to jej. Banshee chyba dobrze to wiedziała, pamiętając jego dość nieporadne wyznanie miłości. Teraz jednak te dwa słowa przeszły mu przez gardło dość łatwo. Od tej pory chyba będzie mu je łatwiej wypowiadać. A więc Ban prawdopodobnie usłyszy je częściej. Nadal lekko pobudzony i uszczęśliwiony jej słowami, zamruczał cicho i pogłaskał ją po szyi. Ucałował ją w czubek głowy, potem w bok i znów w czubek. Ta kobieta była jego małym skarbem.
- Tak, masz racje. Nie ważne czy jesteśmy parą, rodzeństwem czy przyjaciółmi. Jeśli zobaczyliby nas razem więcej niż raz, zapewne od razu staraliby się dokopać do informacji o Tobie i snuć swoje teorie spisku.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i lekkim zamyśleniem. Właściwie nie było sposobu aby uniknąć rozgłosu. Nawet jeżeli odszedłby z zespołu, ciągle gdzieś tam mogłyby się pojawiać informacje o nim jako o przeszłym muzyku, włączając w tym także sprawy prywatne. Wychodziło więc chyba na to, że mogli jedynie zacisnąć zęby, przymknąć oko i starać się poradzić sobie z tym wszystkim w miarę jak najlepszy dla nich sposób.
- Musiałaś się ukrywać... - powtórzył jej słowa, lekko zamyślony. Chwilę bez słowa wpatrywał się w jakąś przestrzeń. A kiedy go oświeciło, spojrzał na nią z wesołym uśmiechem. - Pamiętasz naszą rozmowę jakoś na początku od naszego spotkania, kiedy piliśmy i opowiadaliśmy sobie o tym, że oboje mamy osoby, które lubimy? - pokręcił głową z rozbawieniem po czym zaśmiał się, nieznacznie odchylając ją do tyłu i zaliczając małego facepalma. - Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że mówimy o sobie nawzajem... Tymczasem dość długo bawiliśmy się w kotka i myszkę.
Pokręcił głową z rozbawieniem i zaraz splótł jej palce ze swoimi palcami. Nawet jej dłoń wydawała mu się jakaś mała... krucha... Nie wiedział czy tak było na prawdę czy po prostu on miał takie spojrzenie na jej osobę. Nie było to ważne. Po pomieszczeniu już po chwili rozszedł się dźwięk jego śmiechu. Popatrzył na nią z rozbawieniem i poklepał ją lekko po ramieniu.
- Mam uprzedzić Take żeby się Ciebie bał? Kto wie co zrobisz, niebezpieczna kobieta z Ciebie i nieprzewidywalna.
Zaśmiał się ponownie, po czym pokręcił z rozbawieniem głową. Głośno westchnął, nie mogąc pozbyć się uśmiechu, który wprost nie chciał zejść z jego twarzy. Miał zbyt dobry humor. Ten odrobinkę zmniejszył się, kiedy swoją uwagę skupił na tych dużych, zielonych oczach, które przyglądały mu się i w których mieszało się tak wiele uczuć. Drgnął lekko, kiedy musnęła jego usta. Podświadomie przymknął oczy, chcąc pogłębić pocałunek, jednak jej słowa sprawiły, że zastygł na chwilę w bezruchu. Podświadomie zrobił lekki dzióbek i kątem oczu popatrzył gdzieś w bok, jakby w lekkim zamyśleniu.
- Niby mam... Ale to zaraz.
Wyszczerzył się szeroko, by zaraz musnąć jej wargi swoimi. O ile się nie opierała, owe muskanie przemienił po prostu w pocałunek. Całował powoli, czule, starając się w ten sposób okazać jej co do niej czuje. Zamknął oczy, dłonie wplątał w jej włosy i poruszał nieznacznie dłonią, bawiąc się jej kosmykami. Z chwili na chwilę starał się dać temu pocałunkowi więcej namiętności. Nie mógł wiecznie być tym nieśmiałym, niepewnym Iskiem. Był facetem.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Oczywiście znacznie lepiej jak był przy niej i się nią zajmował, ale nie można mieć wszystkiego. Lubiła przebywać w jego towarzystwie więc cieszyła się z tego, ale mniejsza z tym.
Wyznała mu swoje niezwykle silne uczucia, wiedziała jak je nazwać i, że zasłużył na nie. Postanowiła nie czekać tylko wziąć sprawy w swoje ręce, co jak się okazało nieco go odblokowało i przekonało do tych i innych działań. Na dźwięk słów wypowiedzianych przez niego uśmiechnęła się wesoło i wtuliła jeszcze mocniej w niego. Zadowolona przymknęła oczy i dała się obcałowywać i czule pieścić po szyi, z wielką przyjemnością była jego skarbem.
-Ja mam zamiar być po prostu z Tobą szczęśliwa niezależnie od tego co będą mówić inni i już.
Plotki się pojawią tak czy siak, pomęczą ich chwile, a później pewnie przejdzie, bo jeżeli nie jest się skandalistą to nie mas siły aby coś na siłę wymyślali, w razie potrzeby o wszystkie wymysły można ich zaskarżyć i będą musieli opublikować sprostowanie, ale o to się wampirzyca nie martwiła. `Nawet jakby odszedł z zespołu...` Jakby Ban usłyszała takie coś z jego ust to by go chyba jebła, tak zdrowo prosto w blond łepetynę. W życiu nie pozwoliłaby aby zrezygnowała z muzyki dla związku z nią i co by to dało? Nic, ona chciała aby się spełniał był szczęśliwy, a tak by tylko tęsknił i może żałował, że się z nią związał. Była gotowa przecierpieć nieco wzmożone zainteresowanie ją osobą ile będzie trzeba, tak szczerze to nieduża cena za bycie z Isao.
Zamyśliła się, podświadomie nadymała lekko policzki, tak pamiętała to doskonale. Kiwnęła głową z niedowierzaniem i szerokim uśmiechem na ustach, śmiała się cicho pod nosem.
-Jakie to życie jest pokręcone, niezłe mieliśmy podchody, ale lepiej się zorientować późno niż wcale.
Chyba naprawdę była mała i krucha, tak się przy nim nawet czuła, był jej obrońcą, jej mężczyzną, który się nią opiekuje i sprawia, że czuje się bezpieczna i taka drobna.
-Oj nie, lepiej nie bo będzie się trzymać na dystans, albo będzie mnie unikać jak ognia. Wiesz lepiej tak z zaskoczenia pokazać pazurki.
Taki miała mały pan na jego menadżera, ale czy uda się go wcielić w życie, kto wie. Było tak miło i przyjemnie, ale wolała zapytać się czy przypadkiem do pracy nie chce wrócić. Jak się okazało i to mogło poczekać. Najpierw trzeba nabrać nowych sił witalnych i nieco weny, może ją znajdzie całując jej miękkie wargi. Nie opierała się, co za głupie pomysły, chciała aby ją całował, więc kiedy zbliżył się do niej, musnąć delikatnie, ona jak na zawołanie rozchyliła swoje usteczka pozwalając na bardziej zdecydowane pocałunki. Dłoń ulokowała na jego torsie, a palce zacisnęła mocno na materiale jego koszulki. Oddała się w jego ręce, cieszyła się, że się przemógł, w końcu nie miał się czego wstydzić, była jego kobitką, mógł ją całować kiedy chce i gdzie chce. Rozgrzane usta przycisnęła do niego mocniej, pewniej, była spragniona takiej bliskości. Odwzajemniała każdy pocałunek, nie miała zamiaru pozostawać dłużna, ale pozwalała mu rządzić i prowadzić, musiał poczuć, że wiele również od niego zależy, niech dyktuje warunki. Ona natomiast przycisnęła się do niego całym swoim ciałem, jakby mogła zatopiłaby się w nim.
Wyznała mu swoje niezwykle silne uczucia, wiedziała jak je nazwać i, że zasłużył na nie. Postanowiła nie czekać tylko wziąć sprawy w swoje ręce, co jak się okazało nieco go odblokowało i przekonało do tych i innych działań. Na dźwięk słów wypowiedzianych przez niego uśmiechnęła się wesoło i wtuliła jeszcze mocniej w niego. Zadowolona przymknęła oczy i dała się obcałowywać i czule pieścić po szyi, z wielką przyjemnością była jego skarbem.
-Ja mam zamiar być po prostu z Tobą szczęśliwa niezależnie od tego co będą mówić inni i już.
Plotki się pojawią tak czy siak, pomęczą ich chwile, a później pewnie przejdzie, bo jeżeli nie jest się skandalistą to nie mas siły aby coś na siłę wymyślali, w razie potrzeby o wszystkie wymysły można ich zaskarżyć i będą musieli opublikować sprostowanie, ale o to się wampirzyca nie martwiła. `Nawet jakby odszedł z zespołu...` Jakby Ban usłyszała takie coś z jego ust to by go chyba jebła, tak zdrowo prosto w blond łepetynę. W życiu nie pozwoliłaby aby zrezygnowała z muzyki dla związku z nią i co by to dało? Nic, ona chciała aby się spełniał był szczęśliwy, a tak by tylko tęsknił i może żałował, że się z nią związał. Była gotowa przecierpieć nieco wzmożone zainteresowanie ją osobą ile będzie trzeba, tak szczerze to nieduża cena za bycie z Isao.
Zamyśliła się, podświadomie nadymała lekko policzki, tak pamiętała to doskonale. Kiwnęła głową z niedowierzaniem i szerokim uśmiechem na ustach, śmiała się cicho pod nosem.
-Jakie to życie jest pokręcone, niezłe mieliśmy podchody, ale lepiej się zorientować późno niż wcale.
Chyba naprawdę była mała i krucha, tak się przy nim nawet czuła, był jej obrońcą, jej mężczyzną, który się nią opiekuje i sprawia, że czuje się bezpieczna i taka drobna.
-Oj nie, lepiej nie bo będzie się trzymać na dystans, albo będzie mnie unikać jak ognia. Wiesz lepiej tak z zaskoczenia pokazać pazurki.
Taki miała mały pan na jego menadżera, ale czy uda się go wcielić w życie, kto wie. Było tak miło i przyjemnie, ale wolała zapytać się czy przypadkiem do pracy nie chce wrócić. Jak się okazało i to mogło poczekać. Najpierw trzeba nabrać nowych sił witalnych i nieco weny, może ją znajdzie całując jej miękkie wargi. Nie opierała się, co za głupie pomysły, chciała aby ją całował, więc kiedy zbliżył się do niej, musnąć delikatnie, ona jak na zawołanie rozchyliła swoje usteczka pozwalając na bardziej zdecydowane pocałunki. Dłoń ulokowała na jego torsie, a palce zacisnęła mocno na materiale jego koszulki. Oddała się w jego ręce, cieszyła się, że się przemógł, w końcu nie miał się czego wstydzić, była jego kobitką, mógł ją całować kiedy chce i gdzie chce. Rozgrzane usta przycisnęła do niego mocniej, pewniej, była spragniona takiej bliskości. Odwzajemniała każdy pocałunek, nie miała zamiaru pozostawać dłużna, ale pozwalała mu rządzić i prowadzić, musiał poczuć, że wiele również od niego zależy, niech dyktuje warunki. Ona natomiast przycisnęła się do niego całym swoim ciałem, jakby mogła zatopiłaby się w nim.
Re: Apartament Isao
Tak, powoli pozwalał sobie na coraz bardziej śmiałe słowa oraz czyny. Jej śmiałość oraz fakt, że niemal nieustannie w jakiś sposób sprawiała mu radość, bardzo mu w tym pomagał. Dlatego pozwalał sobie na te wyznania, mruczenia, głaskanie jej po szyi. Był facetem. To oczywiste, że go kusiło. Zwłaszcza, że ona sama zachowywała się tak, jakby właśnie kusić go chciała. Miał jednak mocną siłę woli, dzięki której jeszcze nie zwariował chociażby przez te tabletki krwi. Nie chciał być facetem, który od razu zaciąga kobietę do łóżka.
- Mhm. A więc mam nadzieję, że dobrze spełnię się w tej roli. - przyznał, patrząc na nią z szerokim uśmiechem. Banshee miała sporo racji. Nie powinien przejmować się plotkami, których w tym zawodzie niemal nie dało się uniknąć. Te będą powstawać bez względu na to czy będzie biegać wokół apartamentowca nago, czy zamknie się w swoim mieszkaniu i nie wyjdzie z niego przez rok. Sprawę tę jednak musieli przedyskutować, mimo wszystko. Była to bowiem ważna kwestia, która nie mogła być pozostawiona sama sobie. Mogła ona wiele zmienić i namieszać w ich związku, więc oboje powinni wymienić się swoim zdaniem na ten temat, pomysłami, spostrzeżeniami, rozwiązaniami. I tak właśnie uczynili. Postanowili być ze sobą, starając się ignorować świat show biznesu, który zapewne będzie z buciorami wchodzić w ich życie. Sprawa odejścia z zespołu, choć przez krótką chwilę zaświtała w blond czuprynie Iska, oczywiście odpadała. I tak nic by to nie dało. Nie wspominając o tym, że byłoby to czyste tchórzostwo. Miał nadzieję, że uda im się w miarę bezboleśnie przejść przez początek, który zawsze był najtrudniejszy. Chciał bowiem aby była szczęśliwa.
Pokręcił głową z rozbawieniem i wolną dłonią podrapał się po tyle swojej czupryny, śmiejąc się pod nosem z rozbawienia. Nadprzyrodzone cholerstwo już długi czas się nimi bawiło, a oni długo, długo w ogóle nie mieli o tym pojęcia.
- Powiem Ci coś jeszcze ciekawszego. - szepnął tajemniczo, nachylając się nieco nad jej uchem. Zaśmiał się cicho i bardzo krótko, by w końcu powiedzieć o co chodziło. - Te wiele lat temu na Osace, zanim nasze drogi się rozeszły... Jesteś pierwszą kobietą w jakiej się zakochałem. Tylko wtedy zorientowałem się zbyt późno.
Sprawę managera już zostawił w spokoju. Pokiwał tylko głową, śmiejąc się pod nosem i puścił jej oczko, mrucząc jakieś ciche ,,mhm, rozumiem, okej.". Był ciekaw czy Ban rzeczywiście przypuści jakiś atak na Take. Był też ciekaw co ten silny, muskularny mężczyzna z tym faktem zrobi. Jakoś do tej pory Isao nie wiele razy widział aby jego opiekun wchodził w jakieś kontakty z kobietami. Jeżeli już to były to raczej sprawy czysto zawodowe. Był ciekaw jak "Take-chan" radzi sobie z kobietami tak normalnie. Aż uśmiechnął się do tej myśli.
Ale wtedy zajął się czymś innym. Czymś przyjemniejszym. Smakowanie ust Banshee skutecznie odciągało go od wszystkiego innego. Nie myślał już o goniących go terminach, o sprawie Take-chana, o paparazzi. Był zbyt zajęty powolnym, acz czułym muskaniem jej miękkich warg. Kiedy ta je rozchyliła, na chwilę jakby zamarł, nie wiedząc co ma zrobić. To tylko pozory, oczywiście. Nie był aż taką, nazwijmy rzeczy po imieniu, ciotą. Nie wiedział jednak na ile może sobie pozwolić, chciał być wobec niej w porządku, nie spieszyć się zbytnio. A jednak wiadomo. Działała na niego jak kobieta na faceta. Postanowił więc zaryzykować i ostrożnie wsunął do jej ust język, jakby chcąc zobaczyć jak zareaguje. Jeżeli zacznie się opierać, przestanie. Bez względu na to co się stało, Isao na chwilę zamarł, odsunął się od niej dosłownie o milimetry. Dłoń na jej głowie przesunął bardziej na bok, zahaczając także o jej policzek, ale palce ciągle mając wplątane w jej włosy.
- Nawet wyobrażasz sobie jak ciągle kusisz mnie swoim zachowaniem. Chociaż nie jestem pewien czy robisz to nieświadomie czy z premedytacją. - wyszeptał do jej ust, które zaraz znów musnął, przeradzając je w pocałunek pełen namiętności i, o ile mu na to pozwoliła, ponownie wsuwając język do jej ust i zapraszając jej język do wspólnego tańca. Jedna z jego dłoni zaś, o ile wcześniej Ban w niczym mu nie przerwała, powędrowała na jej plecy. Zaczął ją po nich głaskać, delikatnie zahaczając o kraniec jej bluzki.
- Mhm. A więc mam nadzieję, że dobrze spełnię się w tej roli. - przyznał, patrząc na nią z szerokim uśmiechem. Banshee miała sporo racji. Nie powinien przejmować się plotkami, których w tym zawodzie niemal nie dało się uniknąć. Te będą powstawać bez względu na to czy będzie biegać wokół apartamentowca nago, czy zamknie się w swoim mieszkaniu i nie wyjdzie z niego przez rok. Sprawę tę jednak musieli przedyskutować, mimo wszystko. Była to bowiem ważna kwestia, która nie mogła być pozostawiona sama sobie. Mogła ona wiele zmienić i namieszać w ich związku, więc oboje powinni wymienić się swoim zdaniem na ten temat, pomysłami, spostrzeżeniami, rozwiązaniami. I tak właśnie uczynili. Postanowili być ze sobą, starając się ignorować świat show biznesu, który zapewne będzie z buciorami wchodzić w ich życie. Sprawa odejścia z zespołu, choć przez krótką chwilę zaświtała w blond czuprynie Iska, oczywiście odpadała. I tak nic by to nie dało. Nie wspominając o tym, że byłoby to czyste tchórzostwo. Miał nadzieję, że uda im się w miarę bezboleśnie przejść przez początek, który zawsze był najtrudniejszy. Chciał bowiem aby była szczęśliwa.
Pokręcił głową z rozbawieniem i wolną dłonią podrapał się po tyle swojej czupryny, śmiejąc się pod nosem z rozbawienia. Nadprzyrodzone cholerstwo już długi czas się nimi bawiło, a oni długo, długo w ogóle nie mieli o tym pojęcia.
- Powiem Ci coś jeszcze ciekawszego. - szepnął tajemniczo, nachylając się nieco nad jej uchem. Zaśmiał się cicho i bardzo krótko, by w końcu powiedzieć o co chodziło. - Te wiele lat temu na Osace, zanim nasze drogi się rozeszły... Jesteś pierwszą kobietą w jakiej się zakochałem. Tylko wtedy zorientowałem się zbyt późno.
Sprawę managera już zostawił w spokoju. Pokiwał tylko głową, śmiejąc się pod nosem i puścił jej oczko, mrucząc jakieś ciche ,,mhm, rozumiem, okej.". Był ciekaw czy Ban rzeczywiście przypuści jakiś atak na Take. Był też ciekaw co ten silny, muskularny mężczyzna z tym faktem zrobi. Jakoś do tej pory Isao nie wiele razy widział aby jego opiekun wchodził w jakieś kontakty z kobietami. Jeżeli już to były to raczej sprawy czysto zawodowe. Był ciekaw jak "Take-chan" radzi sobie z kobietami tak normalnie. Aż uśmiechnął się do tej myśli.
Ale wtedy zajął się czymś innym. Czymś przyjemniejszym. Smakowanie ust Banshee skutecznie odciągało go od wszystkiego innego. Nie myślał już o goniących go terminach, o sprawie Take-chana, o paparazzi. Był zbyt zajęty powolnym, acz czułym muskaniem jej miękkich warg. Kiedy ta je rozchyliła, na chwilę jakby zamarł, nie wiedząc co ma zrobić. To tylko pozory, oczywiście. Nie był aż taką, nazwijmy rzeczy po imieniu, ciotą. Nie wiedział jednak na ile może sobie pozwolić, chciał być wobec niej w porządku, nie spieszyć się zbytnio. A jednak wiadomo. Działała na niego jak kobieta na faceta. Postanowił więc zaryzykować i ostrożnie wsunął do jej ust język, jakby chcąc zobaczyć jak zareaguje. Jeżeli zacznie się opierać, przestanie. Bez względu na to co się stało, Isao na chwilę zamarł, odsunął się od niej dosłownie o milimetry. Dłoń na jej głowie przesunął bardziej na bok, zahaczając także o jej policzek, ale palce ciągle mając wplątane w jej włosy.
- Nawet wyobrażasz sobie jak ciągle kusisz mnie swoim zachowaniem. Chociaż nie jestem pewien czy robisz to nieświadomie czy z premedytacją. - wyszeptał do jej ust, które zaraz znów musnął, przeradzając je w pocałunek pełen namiętności i, o ile mu na to pozwoliła, ponownie wsuwając język do jej ust i zapraszając jej język do wspólnego tańca. Jedna z jego dłoni zaś, o ile wcześniej Ban w niczym mu nie przerwała, powędrowała na jej plecy. Zaczął ją po nich głaskać, delikatnie zahaczając o kraniec jej bluzki.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Ktoś tu musiał przełamać pierwsze lody, jakby oboje czekali na `dobry` moment do śmielszych gestów to by się prędzej zestarzeli nawet jeżeli są wampirami. Więc starała się go ośmielić i pokusić, pokazać, że nie musi trzymać się na dystans. Jednak wybrała taktykę kuszenia i prowokowania niż rzucania się na niego. Stwierdziła, że lepiej będzie jak sam wyjdzie z inicjatywą.
Ta rozmowa była bardzo ważna, początki są trudne, a jeszcze trudniejsze gdy jedna z osóbek jest osobą publiczną. Powiedźmy, że mają nieco utrudnione zadanie, ale co tam, trzeba żyć. Nie będą sobie wszystkiego odmawiać bo ktoś coś może powiedzieć. Wymienili się opiniami na ten temat, podyskutowali, pomyśleli i doszli do dobrych wniosków. Udało się, przetrwali pomimo burzliwego początku. Ban była zadowolona z przebiegu rozmowy, przebiegła spokojnie bez zgrzytów, zmartwień i obwiniań się.
Oczy jej zalśniły kiedy chciał jej coś zdradzić, uważnie nasłuchiwała i zamarła. Przez chwile sama nie wierzyła w to co słyszy, zmarszczyła brwi zastanawiając się nad tym bardzo intensywnie. Odsunęła się od niego nieznacznie aby spojrzeć na jego twarz, przekrzywiła głowę lekko w bok i zaśmiała się w końcu, wesoło i perliście.
-To ja też Ci coś zdradzę… Wtedy i Ty nie byłeś mi obojętny, ale obawy przed utratą Ciebie powstrzymywały mnie.
Już mniejsza z tym, że go tak czy siak na lata utraciła, ale potoczyło się tak jak sobie tego nadprzyrodzone cholerstwo życzyło i nie było co się nad tym specjalnie rozwodzić, pośmiać owszem bo gra w kotka i myszkę trwa i trwa, jedna wielka dobra komedia.
To jak wyjdzie z Take to zależy od tego jak on sam będzie się zachowywać i jaką postawę przybierze, nie znała faceta, ale była go ciekawa. Zastanawiała się jaki jest i czy umiałby ją onieśmielić do tego stopnia, że by się zamknęła i nie dała mu do zrozumienia, że zamęcza jej chłopaka.
No to już Banshee miała na niego sposób. Wystarczy, że muśnie go czule w usta, z pewnością to zapamięta i będzie wykorzystywać. To taki przyjemny sposób na okazanie uczuć. I ona nie chciała aby odczuł, że go pospiesza. Tak długo czekała na takie rzeczy, była ich spragniona i nie wiedziała jak daleko Isao będzie wstanie się posunąć. Więc kiedy zamarł poczuła jak z niepokoju zaczęło dudnić jej serce, nie chciała na nim niczego wymuszać. W chwili pogłębienia pocałunku uspokoiła się, mocniej zacisnęła oczy i przyjęła go. Bo chciała waśnie na niego działać jak kobieta na faceta w każdym znaczeniu tych słów. Zahaczyła na sam koniec swoimi wargami o jego, kiedy trwali tak odsunięci od siebie, przesunęła językiem po malinowych usteczkach, powoli, kusząco podkreślając smakowitość tego pocałunku.
-Z premedytacją.
Tylko tyle zdołała z siebie wydusić, bo już połączeni byli w pocałunku, pozwoliła mu na to jak i na sunięcie dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, zaczepne zahaczanie o kraniec bluzki. Z chęcią przyłączyła się do wspólnej zabawy, namiętnego tańca ich języków, nie było to już lekkie muskanie, tylko namiętny i mocny pocałunek, płomienny i tylko ich. Dłoń zsunęła z jego torsu, zgrabne palce sunęły w dół aż znów zalały się na jego nodze, zataczały koła i przeróżne bliżej nieokreślone kształty na jego udzie. Dłoń raz znajdowała się na kolanie gdzie zaciskała się, a raz biegła nieco wyżej aby pogładzić go czule i niewinne, błądziła to tu, to tam. Usta sumiennie z wielką lubością całowały go, zdawała sobie sprawę z tego, że w każdej chwili Isao może ją zatrzymać jak już zrobił to kilka razy w życiu, ale chciała zaryzykować.
Ta rozmowa była bardzo ważna, początki są trudne, a jeszcze trudniejsze gdy jedna z osóbek jest osobą publiczną. Powiedźmy, że mają nieco utrudnione zadanie, ale co tam, trzeba żyć. Nie będą sobie wszystkiego odmawiać bo ktoś coś może powiedzieć. Wymienili się opiniami na ten temat, podyskutowali, pomyśleli i doszli do dobrych wniosków. Udało się, przetrwali pomimo burzliwego początku. Ban była zadowolona z przebiegu rozmowy, przebiegła spokojnie bez zgrzytów, zmartwień i obwiniań się.
Oczy jej zalśniły kiedy chciał jej coś zdradzić, uważnie nasłuchiwała i zamarła. Przez chwile sama nie wierzyła w to co słyszy, zmarszczyła brwi zastanawiając się nad tym bardzo intensywnie. Odsunęła się od niego nieznacznie aby spojrzeć na jego twarz, przekrzywiła głowę lekko w bok i zaśmiała się w końcu, wesoło i perliście.
-To ja też Ci coś zdradzę… Wtedy i Ty nie byłeś mi obojętny, ale obawy przed utratą Ciebie powstrzymywały mnie.
Już mniejsza z tym, że go tak czy siak na lata utraciła, ale potoczyło się tak jak sobie tego nadprzyrodzone cholerstwo życzyło i nie było co się nad tym specjalnie rozwodzić, pośmiać owszem bo gra w kotka i myszkę trwa i trwa, jedna wielka dobra komedia.
To jak wyjdzie z Take to zależy od tego jak on sam będzie się zachowywać i jaką postawę przybierze, nie znała faceta, ale była go ciekawa. Zastanawiała się jaki jest i czy umiałby ją onieśmielić do tego stopnia, że by się zamknęła i nie dała mu do zrozumienia, że zamęcza jej chłopaka.
No to już Banshee miała na niego sposób. Wystarczy, że muśnie go czule w usta, z pewnością to zapamięta i będzie wykorzystywać. To taki przyjemny sposób na okazanie uczuć. I ona nie chciała aby odczuł, że go pospiesza. Tak długo czekała na takie rzeczy, była ich spragniona i nie wiedziała jak daleko Isao będzie wstanie się posunąć. Więc kiedy zamarł poczuła jak z niepokoju zaczęło dudnić jej serce, nie chciała na nim niczego wymuszać. W chwili pogłębienia pocałunku uspokoiła się, mocniej zacisnęła oczy i przyjęła go. Bo chciała waśnie na niego działać jak kobieta na faceta w każdym znaczeniu tych słów. Zahaczyła na sam koniec swoimi wargami o jego, kiedy trwali tak odsunięci od siebie, przesunęła językiem po malinowych usteczkach, powoli, kusząco podkreślając smakowitość tego pocałunku.
-Z premedytacją.
Tylko tyle zdołała z siebie wydusić, bo już połączeni byli w pocałunku, pozwoliła mu na to jak i na sunięcie dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, zaczepne zahaczanie o kraniec bluzki. Z chęcią przyłączyła się do wspólnej zabawy, namiętnego tańca ich języków, nie było to już lekkie muskanie, tylko namiętny i mocny pocałunek, płomienny i tylko ich. Dłoń zsunęła z jego torsu, zgrabne palce sunęły w dół aż znów zalały się na jego nodze, zataczały koła i przeróżne bliżej nieokreślone kształty na jego udzie. Dłoń raz znajdowała się na kolanie gdzie zaciskała się, a raz biegła nieco wyżej aby pogładzić go czule i niewinne, błądziła to tu, to tam. Usta sumiennie z wielką lubością całowały go, zdawała sobie sprawę z tego, że w każdej chwili Isao może ją zatrzymać jak już zrobił to kilka razy w życiu, ale chciała zaryzykować.
Re: Apartament Isao
A więc specjalnie go kusiła i starała się jakoś nakłonić go do dalszych działań, dać mu znać, że jest gotowa i chętna do dalszego działania, dalszych pieszczot, śmielszych gestów. Takie taktyki jednak kiepsko działały na Isao. Albo przynajmniej on w ogóle tego nie rozumiał, nie widział, że najwyraźniej Banshee robi to naumyślnie, mając w tym swoje cele. Owszem, wszystkie te gesty działały na niego w wiadomy sposób. Miał jednak swoje własne zasady i dość naiwne spojrzenie na to wszystko. W jego oczach Banshee była kruchą, niewinną istotką, której nie mógł od tak zaciągnąć od razu do łóżka. Bał się, że zbyt szybko prąc do przodu w jej oczach wypadnie na faceta, któremu tylko jedno w głowie.
- Nie wierzę. - mruknął, szczerze zszokowany jej wyznaniem. Wpatrywał się w nią wielkimi niczym pięciozłotówki oczami, nie mogąc jakoś przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. Los szczerze z nich zakpił, bawiąc się nimi niczym kotkiem i myszką, którzy mieli wiecznie ganiać się i krążyć bezsensownie w kółko. Zaraz jednak zaśmiał się, aż zaliczając małego facepalma. Pokręcił głową z rozbawieniem, nadal cicho śmiejąc się pod nosem. - Tyle lat czekaliśmy, kiedy od początku czuliśmy do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń.
Jeszcze raz pokręcił głową, w tym samym czasie wolną dłonią mierzwiąc swoje jasne włosy. I zaczęło się. Niby niewinnie, od zwykłego, drobnego pocałunku. Jednak oboje zbyt długo na to czekali. Zbyt wiele czasu zajęło im dorośnięcie do wspólnego związku. Oboje działali na siebie w wiadomy sposób. Z tą różnicą, że Banshee robiła to specjalnie, Isao zaś nie był świadom tego, że Ban pragnie go tak samo, jak on pragnął jej. Jakiż niewinny i nierozgarnięty był to wampir. Taki nieświadomy rzeczy, które dla innych były oczywiste. Prześlepiały go chyba własne zasady, głupi sposób myślenia. Choć czy rzeczywiście był głupi? Był uczciwy aż do przesady. Miał zbyt dobre serce i zbyt wysoko stawiał dobro innych, znacznie wyżej od swojego. Dlatego najczęściej to on był tym, który najmniej miał i najmniej korzystał.
Zawahał się, jednak zaryzykował. I jak się okazało - bardzo słusznie. Banshee oddała jego pocałunki, dołączając do tej "zabawy". Aż trudno uwierzyć, że dopiero teraz dotarło do niego, że wszystko to prawdopodobnie było zamierzone, że Banshee cały czas podświadomie go kusiła. Mimo to, odpowiedzią był zaskoczony. Z początku jego mina zdradzała jego zaskoczenie, zaraz jednak uśmiechnął się prosto do jej ust.
- Kto by pomyślał. A niby taka niewinna i grzeczna. - parsknął cichym i krótkim śmiechem, zaraz powracając do przerwanej czynności. Ponownie złączył ich w namiętnym pocałunku. Czuł jak po całym jego ciele przechodzi coś dziwnego, jakby prąd, który kusił i wręcz nawoływał, aby Takei posunął się dalej. Spletli więc swoje języki w namiętnym tańcu. Jedną dłoń wplatał w jej włosy, drugą wędrował po jej plecach. Lekko przycisnął ją do siebie, zaraz przekręcając się odrobinkę, bo w poprzedniej pozycji było mu nieco niewygodnie. Nie zaprzestając ognistych wręcz pocałunków, wędrował po jej plecach, niby niechcący zahaczając o kraniec jej bluzki. Był ciekaw reakcji. I ta go zaskoczyła, ale również zadowoliła, bowiem potraktował ją jak zaproszenie do dalszych zabaw. Przyjął je więc. Dłoń wsunął pod jej bluzkę, palcami wodząc po jej plecach. Powoli badał różne zakątki jej gładkiej skóry, wędrując coraz wyżej. Zahaczył o zapięcie od stanika, ale ominął je. Robił kółka, szlaczki i wszystko inne, co właściwie wychodziło samo.
- Kocham Cię. - wyszeptał jej do ust, przerywając pocałunek. Krótko ucałował jej wargi, potem musnął kącik jej ust, następnie brodę. A następnie zjechał na jej szyję, muskając ją delikatnie, czule i niepospiesznie. Krążył od jej żuchwy do obojczyka, przy którym zatrzymał się na dłużej. Jego serce wariowało, bijąc głośno. Tak samo jak całe jego ciało. Ale Ban sama była sobie winna, kusząc go w ten sposób. Umiała wykorzystać swoją kobiecość i słabości faceta.
- Nie wierzę. - mruknął, szczerze zszokowany jej wyznaniem. Wpatrywał się w nią wielkimi niczym pięciozłotówki oczami, nie mogąc jakoś przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. Los szczerze z nich zakpił, bawiąc się nimi niczym kotkiem i myszką, którzy mieli wiecznie ganiać się i krążyć bezsensownie w kółko. Zaraz jednak zaśmiał się, aż zaliczając małego facepalma. Pokręcił głową z rozbawieniem, nadal cicho śmiejąc się pod nosem. - Tyle lat czekaliśmy, kiedy od początku czuliśmy do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń.
Jeszcze raz pokręcił głową, w tym samym czasie wolną dłonią mierzwiąc swoje jasne włosy. I zaczęło się. Niby niewinnie, od zwykłego, drobnego pocałunku. Jednak oboje zbyt długo na to czekali. Zbyt wiele czasu zajęło im dorośnięcie do wspólnego związku. Oboje działali na siebie w wiadomy sposób. Z tą różnicą, że Banshee robiła to specjalnie, Isao zaś nie był świadom tego, że Ban pragnie go tak samo, jak on pragnął jej. Jakiż niewinny i nierozgarnięty był to wampir. Taki nieświadomy rzeczy, które dla innych były oczywiste. Prześlepiały go chyba własne zasady, głupi sposób myślenia. Choć czy rzeczywiście był głupi? Był uczciwy aż do przesady. Miał zbyt dobre serce i zbyt wysoko stawiał dobro innych, znacznie wyżej od swojego. Dlatego najczęściej to on był tym, który najmniej miał i najmniej korzystał.
Zawahał się, jednak zaryzykował. I jak się okazało - bardzo słusznie. Banshee oddała jego pocałunki, dołączając do tej "zabawy". Aż trudno uwierzyć, że dopiero teraz dotarło do niego, że wszystko to prawdopodobnie było zamierzone, że Banshee cały czas podświadomie go kusiła. Mimo to, odpowiedzią był zaskoczony. Z początku jego mina zdradzała jego zaskoczenie, zaraz jednak uśmiechnął się prosto do jej ust.
- Kto by pomyślał. A niby taka niewinna i grzeczna. - parsknął cichym i krótkim śmiechem, zaraz powracając do przerwanej czynności. Ponownie złączył ich w namiętnym pocałunku. Czuł jak po całym jego ciele przechodzi coś dziwnego, jakby prąd, który kusił i wręcz nawoływał, aby Takei posunął się dalej. Spletli więc swoje języki w namiętnym tańcu. Jedną dłoń wplatał w jej włosy, drugą wędrował po jej plecach. Lekko przycisnął ją do siebie, zaraz przekręcając się odrobinkę, bo w poprzedniej pozycji było mu nieco niewygodnie. Nie zaprzestając ognistych wręcz pocałunków, wędrował po jej plecach, niby niechcący zahaczając o kraniec jej bluzki. Był ciekaw reakcji. I ta go zaskoczyła, ale również zadowoliła, bowiem potraktował ją jak zaproszenie do dalszych zabaw. Przyjął je więc. Dłoń wsunął pod jej bluzkę, palcami wodząc po jej plecach. Powoli badał różne zakątki jej gładkiej skóry, wędrując coraz wyżej. Zahaczył o zapięcie od stanika, ale ominął je. Robił kółka, szlaczki i wszystko inne, co właściwie wychodziło samo.
- Kocham Cię. - wyszeptał jej do ust, przerywając pocałunek. Krótko ucałował jej wargi, potem musnął kącik jej ust, następnie brodę. A następnie zjechał na jej szyję, muskając ją delikatnie, czule i niepospiesznie. Krążył od jej żuchwy do obojczyka, przy którym zatrzymał się na dłużej. Jego serce wariowało, bijąc głośno. Tak samo jak całe jego ciało. Ale Ban sama była sobie winna, kusząc go w ten sposób. Umiała wykorzystać swoją kobiecość i słabości faceta.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Tak coś w tym było, z resztą zauważyła nieco wcześniej, że Isao nie patrzył na jej mowę ciała, na te drobne niby błahe gesty, ale taka była jej natura, subtelnie wodziła na pokuszenie, a nie w tym przypadku do jeszcze niedawna dość kulawo jej to szło. Patrząc jednak na zaistniała sytuację wychodziło jej to coraz lepiej. To, że Isao miał swoje zasady chwaliło mu się, ale do pewnego stopnia, bowiem w życiu trzeba być egoistą i patrzeć na swoje dobro oczywiście nie kosztem innych, ale to jak już każdy woli
Była to dziwna, śmieszna bardzo pokręcona sytuacja, Ban niezmiernie się cieszyła, że blondyn powiedział jej w końcu co czuje do jej skromnej osóbki, bo jakby mieli się kolejne dziesięć lat tak w około siebie krążyć nie wróżyło by to najlepiej.
Jakoś trzeba wyładować swoje miłosne napięcie, do czegoś w końcu służą pocałunku, przytulania i obściskiwania, które jakoś tak się złożyło, że się pojawiły. Niewinny pocałunek to można dać w policzek, ale i wówczas nie ma gwarancji, że nie dojdzie do czegoś więcej. Jak dwie osoby się kochają i tak długo na siebie czekają to i najzwyklejsze w świecie powitanie może skończyć się namiętnością. To, że Isao uważał, że kobiety nie odczuwają pożądania znaczy wnioskuje, że tak jest, to jakieś takie dziwne, ale może z taką panną się wcześniej spotykał. Wampirzyca nie miała bladego pojęcia jak to w sumie wyglądało u Isa, nie pytała się o takie rzeczy, ona natomiast cnoty dla męża nie trzyma. Czas zmienić choć trochę to co mężczyzna dostaje od losu i życia. Postara się mu dać wszystko co najlepsze i dużo szczęścia i zadowolenia, miała nadzieję, że to wszystko od niej przyjmie i trochę od czasu do czasu ponagina co niektóre swoje złote zasady. Czasem warto. Ewentualnie w ostateczności będzie mu mówić prosto z mostu na co ma ochotę i czego pragnie, byle się tylko chłopak nie speszył. Była z niej taka mała kokietka z tego nie wyrośnie i nie zmieni tak do końca, ale chyba zaprzestanie takich małych gierek nie będzie potrzebne, zawsze to jakieś urozmaicenie.
-Lubię zaskakiwać.
Zadarła nieco nosek do góry, nie na długo, po paru sekundach znów się z nim złączyła. Nie było to już nieśmiałe, nabrało to wszystko pewności i mocy, blondyn się przemógł i (chyba) przekonał, że jego gorące usta były pożądane przez dobrną kobitkę. Była mała, ale drzemały w niej pokłady niespożytkowanej energii. Czuła jak się odwraca jak szuka pozycji wygodnej i komfortowej, więc nie odrywając ust od ukochanego dłońmi popchnęła go prosto na oparcie kanapy i wskoczyła mu na kolana. Było wygodniej i lepiej się teraz tak całowało, siedziała do niego przodem, mając nóżki po dwóch stronach jego ciała. Pieszczoty ich warg znacznie się uintensywniły, jeszcze trochę i się pożrą jak wygłodniałe zwierza. Może i zaskakiwała tym, że była skłonna do czegoś więcej niż buzi z Isao, ale to trzeba na wstępie powiedzieć cnotliwą i zamkniętą w sobie i swojej seksualności kobietą nie była. Miała dużą świadomość swojego ciała i tego czego chce, teraz kiedy największa bariera jaką była nieświadomość została pokonana nie ma co stawiać sobie kolejne mury. Związek był świeży, ale był więc co im tam. Dotyk jego palców na nagiej skórze wywołał u niej dreszcz, ciało jej zadrżało, a usta mruknęły rozkosznie.
-Ja Ciebie też, do szaleństwa.
Wyszeptała odpowiedź, odchyliła nieco głowę do tyłu pozwalając mu na zwiedzenie kawałka jej ciała i na ułatwienie tego zadania, palce wplątała w jego włosy mierzwiąc je, gładząc, a czasem i lekko ciągnąc. Jasne kosmyki był teraz obiektem pieszczot, następnie policzek, który został potraktowany muśnięciem i ramiona. Drobne dłonie masowały jego barki, chcąc rozluźnić go jeszcze bardziej. Ban nawet przez głowę nie przeszło aby czuć się winną, wręcz przeciwnie była bardzo zadowolona. Ręce je pomknęły w dół, zadarły jego koszulkę nieco i nie czekając na pozwolenie wślizgnęły się pod nią. Opuszki muskały jego skórę, badały każdy jego fragment zwiedzały to co blondas ukrywał po kawałkiem czarnego materiału. Najchętniej zdarła by to z niego, ale się powstrzymała, mimo śmiałych kroków chłopaka nie wiedziała gdzie leży granica o ile w ogóle była.
Była to dziwna, śmieszna bardzo pokręcona sytuacja, Ban niezmiernie się cieszyła, że blondyn powiedział jej w końcu co czuje do jej skromnej osóbki, bo jakby mieli się kolejne dziesięć lat tak w około siebie krążyć nie wróżyło by to najlepiej.
Jakoś trzeba wyładować swoje miłosne napięcie, do czegoś w końcu służą pocałunku, przytulania i obściskiwania, które jakoś tak się złożyło, że się pojawiły. Niewinny pocałunek to można dać w policzek, ale i wówczas nie ma gwarancji, że nie dojdzie do czegoś więcej. Jak dwie osoby się kochają i tak długo na siebie czekają to i najzwyklejsze w świecie powitanie może skończyć się namiętnością. To, że Isao uważał, że kobiety nie odczuwają pożądania znaczy wnioskuje, że tak jest, to jakieś takie dziwne, ale może z taką panną się wcześniej spotykał. Wampirzyca nie miała bladego pojęcia jak to w sumie wyglądało u Isa, nie pytała się o takie rzeczy, ona natomiast cnoty dla męża nie trzyma. Czas zmienić choć trochę to co mężczyzna dostaje od losu i życia. Postara się mu dać wszystko co najlepsze i dużo szczęścia i zadowolenia, miała nadzieję, że to wszystko od niej przyjmie i trochę od czasu do czasu ponagina co niektóre swoje złote zasady. Czasem warto. Ewentualnie w ostateczności będzie mu mówić prosto z mostu na co ma ochotę i czego pragnie, byle się tylko chłopak nie speszył. Była z niej taka mała kokietka z tego nie wyrośnie i nie zmieni tak do końca, ale chyba zaprzestanie takich małych gierek nie będzie potrzebne, zawsze to jakieś urozmaicenie.
-Lubię zaskakiwać.
Zadarła nieco nosek do góry, nie na długo, po paru sekundach znów się z nim złączyła. Nie było to już nieśmiałe, nabrało to wszystko pewności i mocy, blondyn się przemógł i (chyba) przekonał, że jego gorące usta były pożądane przez dobrną kobitkę. Była mała, ale drzemały w niej pokłady niespożytkowanej energii. Czuła jak się odwraca jak szuka pozycji wygodnej i komfortowej, więc nie odrywając ust od ukochanego dłońmi popchnęła go prosto na oparcie kanapy i wskoczyła mu na kolana. Było wygodniej i lepiej się teraz tak całowało, siedziała do niego przodem, mając nóżki po dwóch stronach jego ciała. Pieszczoty ich warg znacznie się uintensywniły, jeszcze trochę i się pożrą jak wygłodniałe zwierza. Może i zaskakiwała tym, że była skłonna do czegoś więcej niż buzi z Isao, ale to trzeba na wstępie powiedzieć cnotliwą i zamkniętą w sobie i swojej seksualności kobietą nie była. Miała dużą świadomość swojego ciała i tego czego chce, teraz kiedy największa bariera jaką była nieświadomość została pokonana nie ma co stawiać sobie kolejne mury. Związek był świeży, ale był więc co im tam. Dotyk jego palców na nagiej skórze wywołał u niej dreszcz, ciało jej zadrżało, a usta mruknęły rozkosznie.
-Ja Ciebie też, do szaleństwa.
Wyszeptała odpowiedź, odchyliła nieco głowę do tyłu pozwalając mu na zwiedzenie kawałka jej ciała i na ułatwienie tego zadania, palce wplątała w jego włosy mierzwiąc je, gładząc, a czasem i lekko ciągnąc. Jasne kosmyki był teraz obiektem pieszczot, następnie policzek, który został potraktowany muśnięciem i ramiona. Drobne dłonie masowały jego barki, chcąc rozluźnić go jeszcze bardziej. Ban nawet przez głowę nie przeszło aby czuć się winną, wręcz przeciwnie była bardzo zadowolona. Ręce je pomknęły w dół, zadarły jego koszulkę nieco i nie czekając na pozwolenie wślizgnęły się pod nią. Opuszki muskały jego skórę, badały każdy jego fragment zwiedzały to co blondas ukrywał po kawałkiem czarnego materiału. Najchętniej zdarła by to z niego, ale się powstrzymała, mimo śmiałych kroków chłopaka nie wiedziała gdzie leży granica o ile w ogóle była.
Re: Apartament Isao
Zbyt długo na siebie czekali. Zbyt długo powstrzymywali się przed wyznaniem sobie uczuć, przed śmielszymi, czułymi gestami i wszelkimi pieszczotami, które mogą sobie zaoferować ludzie kochający się i których tak brakuje osobie, która kocha ale nic nie może zrobić. To wszystko powoli rośnie i rośnie, by w pewnym momencie wybuchnąć znienacka niczym wulkan. Racja. Wtedy najdrobniejszy gest może się zmienić w coś większego. Każdy pocałunek, dotyk, drobne muśnięcie palcami skrawka skóry pobudza i sprawia, że całe ciało niemal elektryzuje. Być może oni byli właśnie w tym stanie. Normalnie przecież Isek nie pozwoliłby sobie na tak wiele, trzymając się tych swoich zasad. Nie był egoistą, zawsze stawiał swoje dobro dużo niżej od dobra innych. Miał dobre serce, można by powiedzieć, że zbyt dobre. Wyglądało więc na to, że Banshee pod tym względem była dla niego bardzo odpowiednią partnerką. Ona bowiem cały czas dbała o niego, jednocześnie też kusząc i wystawiając go na pokuszenie. Oczywistym było, że pożądanie było. Nie byłby facetem gdyby nie odczuwał tego w obecności tak pięknej kobiety, do tego swojej kobiety. Do tej pory jednak się wstrzymywał. Do tej pory ~
Banshee nie musiała bawić się w to wszystko. Jeżeli miała na coś ochotę, mogła śmiało o tym mówić. Choć o niektórych rzeczach mówić było ciężko i dziwnie. Może jednak Isek wreszcie zacznie dostrzegać mowę jej ciała i te subtelne sygnały, które wysyłała w jego stronę. Może wreszcie przestanie być tym nierozgarniętym Iskiem i zacznie być mężczyzną, który ją obroni, sprawi, że będzie szczęśliwa, ale jednocześnie przytuli ją, pocałuje i da wszystko, co najlepsze.
- Właśnie widzę - skomentował, po czym parsknął cichym i krótkim śmiechem. Zaraz po nim zaczepnie skubnął jej usta, ale znów odsunął się na moment by odrobinkę się uspokoić i powstrzymać rozbawienie.
Ale dość tego gadania. Trzeba było przejść do rzeczy. No i przeszli. Drobne, nieśmiałe pocałunki zmieniły się w pełne namiętności i pożądania. Niemal nie mógł się od niej oderwać, dlatego właśnie próbował przyjąć wygodniejszą pozycję, bez zaprzestawania pocałunków. Tu jednak znów zadziałała Banshee. Zdziwił się gdy poczuł jak popycha go na oparcie. Jego oczy nieznacznie powiększyły się i wpatrywał się w nią, nie bardzo wiedząc co się dzieje. Zaraz jednak wszystko wyjaśniło się, a na jego twarzy wykwitł uśmiech. Jeżeli tego potrzebowała, pomógł jej wejść na swoje kolana. Odsunął się też nieco od oparcia, aby mogła opleść go nogami. Teraz właśnie obraz tej grzecznej, niewinnej Ban zniknął, być może bezpowrotnie. Być może właśnie jej zachowanie sprawiało, że pozwalał sobie na to wszystko, tracąc hamulce i pokonując bariery. Już dawno nie czuł pod swoimi palcami tej miękkiej, gładkiej kobiecej skóry. Nie pamiętał już kiedy ostatnio pieszczotliwie muskał wargami szyję kobiety, kiedy dotykał jej brzucha, pleców. Teraz powoli smakował jej ust, jednocześnie błądząc po jej plecach, skupiając się w dużej mierze na kręgosłupie. Pozwolił sobie na jeszcze więcej, wyznając jej miłość i obsypując pocałunkami jej szyję. Wędrował ustami po całej jej długości, czując także przyjemność z tego, co robiła ona. Niby nic takiego: niewinne muskanie jego policzka, masowanie barku, bawienie się włosami. Niby nic takiego, ale w tej sytuacji miało to podwójne znaczenie i podwójny efekt. Nie protestował kiedy wsunęła dłonie pod jego koszulkę. Wręcz przeciwnie, odczuł to bardzo pozytywnie. W tamtym momencie jego dłonie powędrowały wyżej, nieco nad zapięcie od stanika. Bluzka, automatycznie podwijająca się w górę, odsłoniła mu jej płaski brzuch. Zszedł pocałunkami nieco niżej, skupiając się na obojczyku i próbując muskać także jej skórę niżej. Tam jednak pojawiał się problem w postaci dekoltu, który był granicą. Chwilę zadowalał się tym, co całować mógł, ale w końcu złapał za końce materiału jej ubrania i pociągnął go nieco w górę. Spojrzał jej jeszcze w oczy, z lekkim wahaniem i niepewnością.
- Mogę? - spytał cicho. Zaraz musnął jej usta swoimi, czekając na odpowiedź. Jeżeli zaś mu pozwoliła, zdjął z niej bluzkę i odrzucił ją gdzieś na bok. Zaczął znów całować jej szyję, obojczyki ale schodził także niżej. Powoli zbliżał się do jej piersi, ale tu znowuż przeszkadzał mu jej stanik. Wtedy znów wędrował wyżej. Dłonie ciągle pieściły jej plecy, ale jedna powędrowała na bok, by ostatecznie musnąć także jej brzuch. Ostatecznie zaczął głaskać ją po brzuchu, wędrując coraz wyżej. W pewnym momencie znów zaczął obsypywać pocałunkami jej słodkie usta. Wtedy też jego dłoń spoczęła na piersi Banshee. Zaczął ją lekko masować i ściskać. Druga dłoń znów powędrowała na jej głowę i zacisnęła się lekko na włosach.
Banshee nie musiała bawić się w to wszystko. Jeżeli miała na coś ochotę, mogła śmiało o tym mówić. Choć o niektórych rzeczach mówić było ciężko i dziwnie. Może jednak Isek wreszcie zacznie dostrzegać mowę jej ciała i te subtelne sygnały, które wysyłała w jego stronę. Może wreszcie przestanie być tym nierozgarniętym Iskiem i zacznie być mężczyzną, który ją obroni, sprawi, że będzie szczęśliwa, ale jednocześnie przytuli ją, pocałuje i da wszystko, co najlepsze.
- Właśnie widzę - skomentował, po czym parsknął cichym i krótkim śmiechem. Zaraz po nim zaczepnie skubnął jej usta, ale znów odsunął się na moment by odrobinkę się uspokoić i powstrzymać rozbawienie.
Ale dość tego gadania. Trzeba było przejść do rzeczy. No i przeszli. Drobne, nieśmiałe pocałunki zmieniły się w pełne namiętności i pożądania. Niemal nie mógł się od niej oderwać, dlatego właśnie próbował przyjąć wygodniejszą pozycję, bez zaprzestawania pocałunków. Tu jednak znów zadziałała Banshee. Zdziwił się gdy poczuł jak popycha go na oparcie. Jego oczy nieznacznie powiększyły się i wpatrywał się w nią, nie bardzo wiedząc co się dzieje. Zaraz jednak wszystko wyjaśniło się, a na jego twarzy wykwitł uśmiech. Jeżeli tego potrzebowała, pomógł jej wejść na swoje kolana. Odsunął się też nieco od oparcia, aby mogła opleść go nogami. Teraz właśnie obraz tej grzecznej, niewinnej Ban zniknął, być może bezpowrotnie. Być może właśnie jej zachowanie sprawiało, że pozwalał sobie na to wszystko, tracąc hamulce i pokonując bariery. Już dawno nie czuł pod swoimi palcami tej miękkiej, gładkiej kobiecej skóry. Nie pamiętał już kiedy ostatnio pieszczotliwie muskał wargami szyję kobiety, kiedy dotykał jej brzucha, pleców. Teraz powoli smakował jej ust, jednocześnie błądząc po jej plecach, skupiając się w dużej mierze na kręgosłupie. Pozwolił sobie na jeszcze więcej, wyznając jej miłość i obsypując pocałunkami jej szyję. Wędrował ustami po całej jej długości, czując także przyjemność z tego, co robiła ona. Niby nic takiego: niewinne muskanie jego policzka, masowanie barku, bawienie się włosami. Niby nic takiego, ale w tej sytuacji miało to podwójne znaczenie i podwójny efekt. Nie protestował kiedy wsunęła dłonie pod jego koszulkę. Wręcz przeciwnie, odczuł to bardzo pozytywnie. W tamtym momencie jego dłonie powędrowały wyżej, nieco nad zapięcie od stanika. Bluzka, automatycznie podwijająca się w górę, odsłoniła mu jej płaski brzuch. Zszedł pocałunkami nieco niżej, skupiając się na obojczyku i próbując muskać także jej skórę niżej. Tam jednak pojawiał się problem w postaci dekoltu, który był granicą. Chwilę zadowalał się tym, co całować mógł, ale w końcu złapał za końce materiału jej ubrania i pociągnął go nieco w górę. Spojrzał jej jeszcze w oczy, z lekkim wahaniem i niepewnością.
- Mogę? - spytał cicho. Zaraz musnął jej usta swoimi, czekając na odpowiedź. Jeżeli zaś mu pozwoliła, zdjął z niej bluzkę i odrzucił ją gdzieś na bok. Zaczął znów całować jej szyję, obojczyki ale schodził także niżej. Powoli zbliżał się do jej piersi, ale tu znowuż przeszkadzał mu jej stanik. Wtedy znów wędrował wyżej. Dłonie ciągle pieściły jej plecy, ale jedna powędrowała na bok, by ostatecznie musnąć także jej brzuch. Ostatecznie zaczął głaskać ją po brzuchu, wędrując coraz wyżej. W pewnym momencie znów zaczął obsypywać pocałunkami jej słodkie usta. Wtedy też jego dłoń spoczęła na piersi Banshee. Zaczął ją lekko masować i ściskać. Druga dłoń znów powędrowała na jej głowę i zacisnęła się lekko na włosach.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Niewinne przytulenie, pocałunek, nic z początku nie wskazywało, że tak potoczy się już cała reszta ich czułości. Wampirzyca była zadowolona z tego, że Isao naginał właśnie nieco swoje zasady. Wiedziała doskonale, że jest to facet o złotym sercu, zbyt dobry i zbyt wspaniały. Musiała się nim zająć, zaopiekować, dbać o niego bo sam może tego nie zrobić właśnie przez swoją przesadną dobroć, ale taki był już jego urok. Miała nareszcie osobę którą może się opiekować.
Kiedy ona lubiła się bawić w uwodzenie, lubiła zostawiać niedopowiedzenia, była kobietą i z godnie z naturą atrakcyjnej osoby wykorzystywała mowę ciała, spojrzenia, delikatne gesty. Mówienie wszystkiego wprost nie dawało jej tyle radości, co taka mała zabawa w uwodzenie. Nawet jeżeli jedna strona jeszcze tego nie dostrzegała, z czasem pewnie oboje nauczą się swojego własnego języka.
Sprytna kobietka wygodnie usadowiła się na jego kolanach, nogami oplotła go i mocno do siebie przycisnęła. Nie żeby bała się, że jej ucieknie, na to się nie zapowiadało zważywszy na sposób w jaki ją całował, namiętnie i zachłannie. Grzeczna Ban rozpłynęła się gdzieś, na jego nogach siedziała całkiem inna kobieta, nie musiała się powstrzymywać już dłużej więc działała, przekonując i jego, że może pozwolić sobie na śmiałe pieszczoty. Jakby mu pokazała, że się wstydzi to i on trzymałby się na większy dystans, jej odwaga niewątpliwie w jakiś sposób mu pomogła.
Jego dotyk był bardzo delikatny, muskał jej skórą jakby bał się, że może ją zadrapać. Czuła to w jego dłoniach, wszystko to sprawiało, że ciało jej drżało i lekko pulsowało. Była jak instrument, jak struny, lekko poruszona wydawała z siebie dźwięk. Pomrukiwała pod noskiem od czasu do czasu głębiej westchnęła. Dawno jej nikt nie dotykał z takim uczuciem, było to coś niesamowitego. Jakby odkrywała swoją cielesność na nowo. Do tego dotykała jego z wielkim umiłowaniem, pieściła jego skórę sumiennie. Sunęła niepowstrzymana palcami poznając jego ciało, brzuch tors, koszulka zadzierała się do góry, a ona kontynuowała podróż, dotarł już całkiem wysoko, muska jego obojczyki i drapała nieco jego skórę aby nadać temu nieco intensywności.
Zagryzła lekko swoją wargę i kiwnęła nieznacznie głową, wysunęła dłonie spod ciemnego materiału jego koszuli pomagając mu pozbyć się zbędnej części swojej garderoby, ale korzystając z tej okazji kiedy ich usta niebyły złączone pozbawiła i części jego ubrania. Znów zaczęli się całować i dotykać. Kobieta pozwoliła mu na ugniatanie jeszcze uwiezionej w staniku piersi. Zamruczała mu wprost do ust i przygryzła jego dolną wargę ciągnąc ją nieco w swoją stronę. Aby ostatecznie odsunąć się od jego ust i przenieść pieszczoty na szyję, smakowała jego skóry sunąc językiem po staranie wybranym odcinku jego szyi, wciągała również jego zapach i była oczarowana. Jedną z dłoni sięgnęła do zapięcia stanika i rozpięła go. Zsunęła z ramion ramiączka koronkowej, zbędnej bielizny. Miała nadzieję, że również przez to da mu ostateczny znak, że jest zdecydowana i, że godzi się na jego dotyk oraz wszystko co wiąże się z zaistniała sytuacją. Wysuwając spod jego palców miseczkę stanika odkryła przed nim, jasne, nieduże acz jędrne piersi. Zbędny ciuszek rzuciła gdzieś w bok, pozostawiając mu wolną drogę. Rozgrzana obsypywała go krótkimi gorącymi pocałunkami by w końcu ostrym kłem zahaczyć o jego skórę, poczuła ogromną potrzebę skosztowania jego, nie chciała się nim żywić, a jedynie spróbować, miała nadzieję, że zrozumie. Z mikroskopijnego nakłucia uroniła się kropla kuszącej posoki, nie czekając na jego reakcję zlizała czerwoną kropkę gorącym językiem, przymknęła oczy, dłonie wsunęła w blond włosy i tarmosiła je zaciskając na nich palce.
Kiedy ona lubiła się bawić w uwodzenie, lubiła zostawiać niedopowiedzenia, była kobietą i z godnie z naturą atrakcyjnej osoby wykorzystywała mowę ciała, spojrzenia, delikatne gesty. Mówienie wszystkiego wprost nie dawało jej tyle radości, co taka mała zabawa w uwodzenie. Nawet jeżeli jedna strona jeszcze tego nie dostrzegała, z czasem pewnie oboje nauczą się swojego własnego języka.
Sprytna kobietka wygodnie usadowiła się na jego kolanach, nogami oplotła go i mocno do siebie przycisnęła. Nie żeby bała się, że jej ucieknie, na to się nie zapowiadało zważywszy na sposób w jaki ją całował, namiętnie i zachłannie. Grzeczna Ban rozpłynęła się gdzieś, na jego nogach siedziała całkiem inna kobieta, nie musiała się powstrzymywać już dłużej więc działała, przekonując i jego, że może pozwolić sobie na śmiałe pieszczoty. Jakby mu pokazała, że się wstydzi to i on trzymałby się na większy dystans, jej odwaga niewątpliwie w jakiś sposób mu pomogła.
Jego dotyk był bardzo delikatny, muskał jej skórą jakby bał się, że może ją zadrapać. Czuła to w jego dłoniach, wszystko to sprawiało, że ciało jej drżało i lekko pulsowało. Była jak instrument, jak struny, lekko poruszona wydawała z siebie dźwięk. Pomrukiwała pod noskiem od czasu do czasu głębiej westchnęła. Dawno jej nikt nie dotykał z takim uczuciem, było to coś niesamowitego. Jakby odkrywała swoją cielesność na nowo. Do tego dotykała jego z wielkim umiłowaniem, pieściła jego skórę sumiennie. Sunęła niepowstrzymana palcami poznając jego ciało, brzuch tors, koszulka zadzierała się do góry, a ona kontynuowała podróż, dotarł już całkiem wysoko, muska jego obojczyki i drapała nieco jego skórę aby nadać temu nieco intensywności.
Zagryzła lekko swoją wargę i kiwnęła nieznacznie głową, wysunęła dłonie spod ciemnego materiału jego koszuli pomagając mu pozbyć się zbędnej części swojej garderoby, ale korzystając z tej okazji kiedy ich usta niebyły złączone pozbawiła i części jego ubrania. Znów zaczęli się całować i dotykać. Kobieta pozwoliła mu na ugniatanie jeszcze uwiezionej w staniku piersi. Zamruczała mu wprost do ust i przygryzła jego dolną wargę ciągnąc ją nieco w swoją stronę. Aby ostatecznie odsunąć się od jego ust i przenieść pieszczoty na szyję, smakowała jego skóry sunąc językiem po staranie wybranym odcinku jego szyi, wciągała również jego zapach i była oczarowana. Jedną z dłoni sięgnęła do zapięcia stanika i rozpięła go. Zsunęła z ramion ramiączka koronkowej, zbędnej bielizny. Miała nadzieję, że również przez to da mu ostateczny znak, że jest zdecydowana i, że godzi się na jego dotyk oraz wszystko co wiąże się z zaistniała sytuacją. Wysuwając spod jego palców miseczkę stanika odkryła przed nim, jasne, nieduże acz jędrne piersi. Zbędny ciuszek rzuciła gdzieś w bok, pozostawiając mu wolną drogę. Rozgrzana obsypywała go krótkimi gorącymi pocałunkami by w końcu ostrym kłem zahaczyć o jego skórę, poczuła ogromną potrzebę skosztowania jego, nie chciała się nim żywić, a jedynie spróbować, miała nadzieję, że zrozumie. Z mikroskopijnego nakłucia uroniła się kropla kuszącej posoki, nie czekając na jego reakcję zlizała czerwoną kropkę gorącym językiem, przymknęła oczy, dłonie wsunęła w blond włosy i tarmosiła je zaciskając na nich palce.
Re: Apartament Isao
Tak, on również nie spodziewał się, że tak to wszystko się potoczy i będzie tak wyglądać. Dla niego czymś nienormalnym było robienie czegoś takiego tak szybko. Byli przecież na samym początku związku. Na samym, samiuteńkim początku, wszak dopiero tego dnia stali się parą. Teraz jednak przez chwilę zastanawiał się czy tak powinien na to patrzeć. Znali się przecież od dawna, od dawna również byli sobie niesamowicie bliscy. Od dawna się kochali i od dawna pożądali. Czy złym było poddanie się pożądaniu i pieszczenie siebie jeżeli było się parą i wzajemnie się tego chciało? Nie, chyba nie...
Isao chyba już powoli zaczął łapać, że Banshee specjalnie go zwodziła i kusiła, że to była mowa jej ciała, subtelne znaki. Prawdopodobnie Takei z czasem nauczy się je dostrzegać, rozumieć je i na nie reagować. W końcu wreszcie zorientował się, że jego kobieta nie była wcale taka grzeczna i niewinna jak sądził. Była niezwykle seksowna, kusząca i pewna siebie, co tylko dodawało mu odwagi. Nie był tylko pewien czy dziewczyna jest świadoma wszystkich męskich słabości i tego jak facet reaguje na niektóre gesty, słowa i czyny. Do niektórych rzeczy Isao nie był kompletnie przyzwyczajony, bowiem Madeline należała raczej do tych spokojnych i grzecznych kobiet. Na przykład siadanie na kolanach w ten sposób. Nie przypominał sobie aby Mad kiedykolwiek usiadła na nim w ten sposób.
Rzeczywiście, blondyn naumyślnie obdarowywał jej skórę tak delikatnymi pieszczotami. Chciał być delikatny. Nie w jego stylu było robienie czegoś takiego zbyt gwałtownie czy mocno. On znacznie różnił się od tych wszystkich, szorstkich facetów. On już po prostu taki był i delikatność leżała w jego naturze. Przelewał w ten sposób swój charakter i swoje uczucia do czynów. I Ban zapewne mogła to wszystko odczuć kiedy gładził delikatnie jej plecy oraz obdarowywał jej szyję pocałunkami. Jej mruczenie tylko zachęcało go do tego aby robił tak dalej. Było oznaką, że jej się podoba i nagrodą dla niego. Nie ma bowiem niczego przyjemniejszego niż uśmiech kobiety, jej pomruki i jęki zadowolenia. Zwłaszcza kiedy dodawała do ich także pieszczoty od siebie. Chyba nie miała pojęcia o tym jak to wszystko na niego działa. On odczuwał to wszystko z podwójną siłą. Jak na swoje blisko 30 lat życia, doświadczył dość mało takich pieszczot. Od ostatniego czasu miał długą przerwę. Do tego dochodził także fakt, że od dawna kochał i pragnął Banshee. Podobało mu się to więc bardzo. Nawet na chwilę zaprzestał swoich czynności, znieruchomiał, uśmiechnął się i również zamruczał z przyjemności. Dla zabawy starał się brzmieć jak tygrysek lub kotek z bajek.
Uzyskawszy pozwolenie, naturalnie zdjął z niej górną część ubrania, odkrywając większą część jej ciała od pasa w górę. Spojrzał na nią, starając się ogarnąć wzrokiem wszystkie odkryte fragmenty jej skóry. Ostatecznie jednak i tak powrócił do przerwanej czynności. Zaczął ją całować, jedną ręką ugniatając i masując jej jędrne piersi, raz jedną, raz drugą. On również został pozbawiony ubrania, a więc Banshee mogła podziwiać jego bladą skórę, płaski brzuch i lekko wyrzeźbione mięśnie, których nie było widać gdy nosił ubrania. Na pomruki i zaczepne przygryzienie oraz pociągnięcie jego wargi, zareagował cichym śmiechem. Zaraz on także skubnął jej usta. Był jednak zmuszony przerwać, bowiem dziewczyna odsunęła się i zaczęła całować jego szyję. Nieświadomie odchylił nieco głowę, ułatwiając jej zadanie. Podobały mu się takie pieszczoty i czerpał z nich dużą przyjemność. Jednak zaraz Ban zrobiła coś, czego on zupełnie się nie spodziewał. Sama zdjęła stanik, ukazując mu swoje, teraz nie skrępowane niczym, piersi. Popatrzył na nie i poczuł, że prawdopodobnie robi się czerwony na twarzy. Jeżeli stało się tak rzeczywiście, to i tak nie trwało długo, bo zaraz spojrzał w jej oczy z czułością. Uśmiechnął się.
- Jesteś piękna. - skomplementował ją, uśmiechając się. Wampirzyca osiągnęła pożądany efekt. Teraz Isao zapomniał już o wszelkich barierach, zahamowaniach i wątpliwościach. Wiedział, że także ona tego chciała.
Wtedy Ban znów wróciła do jego szyi, natomiast Isao ponownie zajął się jej piersiami. Miękkie, jędrne i wprost niesamowite. Czuł jak po jego ciele coś elektryzuje. Podniecenie i pożądanie rosło w nim z chwili na chwilę. Zdziwił się jednak i chwilowo zamarł, gdy poczuł ukłucie na szyi. Nie spodziewał się tego, ale już po chwili rozluźnił się. Jedną z dłoni przeniósł na głowę dziewczyny. Pogłaskał ją po niej.
- Ban, jeżeli chcesz to napij się. Nie musisz się niczym martwić. - powiedział ciepłym tonem i wrócił do bawienia się jej piersiami. Wszystko zależało od tego co dalej zrobiła dziewczyna. Wszystko powoli. Nie mieli się po co i gdzie spieszyć. ~
Isao chyba już powoli zaczął łapać, że Banshee specjalnie go zwodziła i kusiła, że to była mowa jej ciała, subtelne znaki. Prawdopodobnie Takei z czasem nauczy się je dostrzegać, rozumieć je i na nie reagować. W końcu wreszcie zorientował się, że jego kobieta nie była wcale taka grzeczna i niewinna jak sądził. Była niezwykle seksowna, kusząca i pewna siebie, co tylko dodawało mu odwagi. Nie był tylko pewien czy dziewczyna jest świadoma wszystkich męskich słabości i tego jak facet reaguje na niektóre gesty, słowa i czyny. Do niektórych rzeczy Isao nie był kompletnie przyzwyczajony, bowiem Madeline należała raczej do tych spokojnych i grzecznych kobiet. Na przykład siadanie na kolanach w ten sposób. Nie przypominał sobie aby Mad kiedykolwiek usiadła na nim w ten sposób.
Rzeczywiście, blondyn naumyślnie obdarowywał jej skórę tak delikatnymi pieszczotami. Chciał być delikatny. Nie w jego stylu było robienie czegoś takiego zbyt gwałtownie czy mocno. On znacznie różnił się od tych wszystkich, szorstkich facetów. On już po prostu taki był i delikatność leżała w jego naturze. Przelewał w ten sposób swój charakter i swoje uczucia do czynów. I Ban zapewne mogła to wszystko odczuć kiedy gładził delikatnie jej plecy oraz obdarowywał jej szyję pocałunkami. Jej mruczenie tylko zachęcało go do tego aby robił tak dalej. Było oznaką, że jej się podoba i nagrodą dla niego. Nie ma bowiem niczego przyjemniejszego niż uśmiech kobiety, jej pomruki i jęki zadowolenia. Zwłaszcza kiedy dodawała do ich także pieszczoty od siebie. Chyba nie miała pojęcia o tym jak to wszystko na niego działa. On odczuwał to wszystko z podwójną siłą. Jak na swoje blisko 30 lat życia, doświadczył dość mało takich pieszczot. Od ostatniego czasu miał długą przerwę. Do tego dochodził także fakt, że od dawna kochał i pragnął Banshee. Podobało mu się to więc bardzo. Nawet na chwilę zaprzestał swoich czynności, znieruchomiał, uśmiechnął się i również zamruczał z przyjemności. Dla zabawy starał się brzmieć jak tygrysek lub kotek z bajek.
Uzyskawszy pozwolenie, naturalnie zdjął z niej górną część ubrania, odkrywając większą część jej ciała od pasa w górę. Spojrzał na nią, starając się ogarnąć wzrokiem wszystkie odkryte fragmenty jej skóry. Ostatecznie jednak i tak powrócił do przerwanej czynności. Zaczął ją całować, jedną ręką ugniatając i masując jej jędrne piersi, raz jedną, raz drugą. On również został pozbawiony ubrania, a więc Banshee mogła podziwiać jego bladą skórę, płaski brzuch i lekko wyrzeźbione mięśnie, których nie było widać gdy nosił ubrania. Na pomruki i zaczepne przygryzienie oraz pociągnięcie jego wargi, zareagował cichym śmiechem. Zaraz on także skubnął jej usta. Był jednak zmuszony przerwać, bowiem dziewczyna odsunęła się i zaczęła całować jego szyję. Nieświadomie odchylił nieco głowę, ułatwiając jej zadanie. Podobały mu się takie pieszczoty i czerpał z nich dużą przyjemność. Jednak zaraz Ban zrobiła coś, czego on zupełnie się nie spodziewał. Sama zdjęła stanik, ukazując mu swoje, teraz nie skrępowane niczym, piersi. Popatrzył na nie i poczuł, że prawdopodobnie robi się czerwony na twarzy. Jeżeli stało się tak rzeczywiście, to i tak nie trwało długo, bo zaraz spojrzał w jej oczy z czułością. Uśmiechnął się.
- Jesteś piękna. - skomplementował ją, uśmiechając się. Wampirzyca osiągnęła pożądany efekt. Teraz Isao zapomniał już o wszelkich barierach, zahamowaniach i wątpliwościach. Wiedział, że także ona tego chciała.
Wtedy Ban znów wróciła do jego szyi, natomiast Isao ponownie zajął się jej piersiami. Miękkie, jędrne i wprost niesamowite. Czuł jak po jego ciele coś elektryzuje. Podniecenie i pożądanie rosło w nim z chwili na chwilę. Zdziwił się jednak i chwilowo zamarł, gdy poczuł ukłucie na szyi. Nie spodziewał się tego, ale już po chwili rozluźnił się. Jedną z dłoni przeniósł na głowę dziewczyny. Pogłaskał ją po niej.
- Ban, jeżeli chcesz to napij się. Nie musisz się niczym martwić. - powiedział ciepłym tonem i wrócił do bawienia się jej piersiami. Wszystko zależało od tego co dalej zrobiła dziewczyna. Wszystko powoli. Nie mieli się po co i gdzie spieszyć. ~
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Nie robili nic złego, znali się i pożądali od jakiegoś już czasu. Może i to początek związku, ale jaki przyjemny, nie ma co się powstrzymywać już i tak długo na siebie czekali. Zresztą i tak już za późno na zastanawianie się czy dobrze robią. Banshee teraz nic nie powstrzyma. I owszem była świadoma męskich reakcji, wiedziała jak jej zachowanie wpływa na facetów i wykorzystywała to z premedytacją odkąd miała pierwszy bliski kontakt z płcią przeciwną. Śmiało można powiedzieć, że wampirzyca nie należała do tych grzecznych i ułożonych dziewczyn, była taka przez pewien czas tylko dlatego, że Isao znajdował się poza jej zasięgiem, a teraz wszystko się zmieniło. Siedziała na nim oplatając go nogami, nagim biustem przyciskając się do jego torsu i czuła jego ciało bardzo wyraźnie. Jego czułe dłonie muskały jej skórę, przyzwyczajona do intensywnych i mocnych pieszczot w dotyku blondyna odnajdywała ukojenie. Było to dla niej coś całkiem innego niż znała. Jednak to prawda, że dotyk ukochanej osoby działa zupełnie inaczej, lepiej. Zatracała się w tym.
Kąciki ust kobiety uniosły się jeszcze wyżej kiedy blondas zamruczał jak kotek.
-Mmm, tygrysek.
Jasna dłoń przysunęła się do jego twarzy i podrapała po brodzie tak jakby pieściła prawdziwego kota. Nachyliła się nad nim i złożyła kilka krótkich pocałunków na jego policzkach i nosie, żeby w końcu zaczepnie skubnąć jego wargę, nie zatrzymała się na niej na byt długo, kilka sekund i znów była na jego szyi. Poczuła, że jest w lekkim szoku jej szybką i odważną decyzją, odsunęła się od niego więc aby mógł na nią zerknąć w całej okazałości. Zerknął na chwile, a jego poliki przybrały na sekundy odcień szkarłatu, kiedy zaś uniósł swój wzrok wszystko wróciło do normalności.
-Dobrze, że Ci się podobam.
Na jej ustach pojawił się tajemniczy, kuszący uśmieszek. Powróciła do pieszczenia i całowania jego szyi, robiła to starannie i dokładnie, zaspokoiła nawet swoją ciekawość. Zatraciła się w jego smaku i dopiero dłoń którą położył jej na głowie wybudziła ją z tego. Pokręciła przecząco głową.
-Nie, jeszcze nie teraz.
Wyszeptała mu wprost do ucha przygryzając jego płatek. Wolała aby to on się jej napił, zdawała sobie jednak sprawę z tego, że z własnej woli tego nie zrobi. Pozwalała więc mu na zabawię swoimi piersiami, jego dotyk na nich sprawiał, że z usteczek wampirzycy wydobywały się ciche, głębokie westchnięcia. Natomiast jej dłonie zaczęły znów swoją wędrówkę po jego ciele, gładziły jego skórę, palce badały każdy zarysowany mięsień i tak coraz niżej i niżej. Plątały się, malowały niewidzialne szlaczki, zataczały koła, od czasu do czasu delikatnemu opuszkowi zawtórował paznokieć drapiąc i rysując jego skórę. Zwinne paluszki trafiły w końcu na przeszkodę i to nie byle jaką, pasek jak i same spodnie.
-Hmm co my tu mamy...
Wymruczała zabierając się za rozpinanie klamry od paska jak i zamka spodni. Poradziła sobie z tym nawet całkiem nieźle, choć chwile musiała się namocować i powalczyć. Ban okazała się silniejsza i zapięcia ustąpiły, utorowała sobie drogę, a palce musiały już tylko pokonać gumkę od bokserek. Zajrzała mu w oczy jakby się upewniała w tym co robi, ale nie czekała na jego odpowiedź. Ujęła w palce skrajny materiał jego bielizny i nieco odchyliła, a później już poszło z górki, powolutku wsuwała do środka swoją dłoń w poszukiwaniu skarbu. Robiła to powoli i ostrożnie aby nie wystraszyć swojego mężczyzny nagłym i mocnym dotykiem. Była czuła choć bardzo niegrzeczna. Trafiło się Isao niezłe ziółko do kochania.
Kąciki ust kobiety uniosły się jeszcze wyżej kiedy blondas zamruczał jak kotek.
-Mmm, tygrysek.
Jasna dłoń przysunęła się do jego twarzy i podrapała po brodzie tak jakby pieściła prawdziwego kota. Nachyliła się nad nim i złożyła kilka krótkich pocałunków na jego policzkach i nosie, żeby w końcu zaczepnie skubnąć jego wargę, nie zatrzymała się na niej na byt długo, kilka sekund i znów była na jego szyi. Poczuła, że jest w lekkim szoku jej szybką i odważną decyzją, odsunęła się od niego więc aby mógł na nią zerknąć w całej okazałości. Zerknął na chwile, a jego poliki przybrały na sekundy odcień szkarłatu, kiedy zaś uniósł swój wzrok wszystko wróciło do normalności.
-Dobrze, że Ci się podobam.
Na jej ustach pojawił się tajemniczy, kuszący uśmieszek. Powróciła do pieszczenia i całowania jego szyi, robiła to starannie i dokładnie, zaspokoiła nawet swoją ciekawość. Zatraciła się w jego smaku i dopiero dłoń którą położył jej na głowie wybudziła ją z tego. Pokręciła przecząco głową.
-Nie, jeszcze nie teraz.
Wyszeptała mu wprost do ucha przygryzając jego płatek. Wolała aby to on się jej napił, zdawała sobie jednak sprawę z tego, że z własnej woli tego nie zrobi. Pozwalała więc mu na zabawię swoimi piersiami, jego dotyk na nich sprawiał, że z usteczek wampirzycy wydobywały się ciche, głębokie westchnięcia. Natomiast jej dłonie zaczęły znów swoją wędrówkę po jego ciele, gładziły jego skórę, palce badały każdy zarysowany mięsień i tak coraz niżej i niżej. Plątały się, malowały niewidzialne szlaczki, zataczały koła, od czasu do czasu delikatnemu opuszkowi zawtórował paznokieć drapiąc i rysując jego skórę. Zwinne paluszki trafiły w końcu na przeszkodę i to nie byle jaką, pasek jak i same spodnie.
-Hmm co my tu mamy...
Wymruczała zabierając się za rozpinanie klamry od paska jak i zamka spodni. Poradziła sobie z tym nawet całkiem nieźle, choć chwile musiała się namocować i powalczyć. Ban okazała się silniejsza i zapięcia ustąpiły, utorowała sobie drogę, a palce musiały już tylko pokonać gumkę od bokserek. Zajrzała mu w oczy jakby się upewniała w tym co robi, ale nie czekała na jego odpowiedź. Ujęła w palce skrajny materiał jego bielizny i nieco odchyliła, a później już poszło z górki, powolutku wsuwała do środka swoją dłoń w poszukiwaniu skarbu. Robiła to powoli i ostrożnie aby nie wystraszyć swojego mężczyzny nagłym i mocnym dotykiem. Była czuła choć bardzo niegrzeczna. Trafiło się Isao niezłe ziółko do kochania.
Re: Apartament Isao
Cóż, na tę sprawę można było spojrzeć z naprawdę wielu perspektyw. Jedni powiedzieliby, że nie robili nic złego, drudzy, że tak się dziać nie powinno. Sam Isao uważał, że to się dzieje zbyt szybko. A przynajmniej tak wołał rozum, który kierował się tymi surowymi zasadami, które sam sobie wyznaczył już dawno temu. Ciało mówiło zupełnie co innego. Jego organizm kompletnie wariował, miał wrażenie, jakby wszystko wewnątrz niego elektryzowało. Banshee rzeczywiście znała swoje ciało dobrze, oraz wszelkie jego zalety. Doskonale wiedziała jak to wykorzystać aby namącić w głowie faceta i doprowadzić go do takiego stanu. Isao był delikatny zawsze, taki już był w stosunku do kobiet w każdej dziedzinie. Dla niej było to coś nowego, a dla niego... cóż, dla niego nowością było zachowanie Ban. W swoim trzydziestoletnim życiu Isao miał niewiele kobiet. Mało się zakochiwał, a jak już pokochał jakąś kobietę, była to raczej mocna, długoletnia miłość, czego przykładem może być chociażby fakt, że Madeline kochał tak wiele lat. Należał także do niewielkiego grona mężczyzn, którzy byli tak cholernie wierni i uczciwi w stosunku do kobiet. Nie miał do tej pory do czynienia z tak pewną siebie kobietą, która zachowywała się w tak śmiały sposób. Był tym faktem nieco zmieszany, zawstydzony ale i zafascynowany jednocześnie. ~
Zaśmiał się gdy nazwała go tygryskiem. Musi chyba częściej zacząć mruczeć, skoro tak jej się to podobało. Zaśmiał się jeszcze głośniej, kiedy zaczęła go drapać pod brodą. Z rozbawieniem wymalowanym na twarzy złapał jej dłoń i przysunął do ust by ucałować ją lekko w paluszek, a potem w wierzch dłoni. Puścił ją i pozwolił jej robić swoje, w tym czasie zajmując się też tym, czym zajmował się wcześniej. Owszem, był w szoku jej szybką i odważną decyzją. Tego dnia ta kobieta nieustannie go zaskakiwała. Jej śmiałość tworzyła mocny i wyraźny kontrast ze spokojną i nieśmiałą Madeline. Niemal nie mógł w to uwierzyć. Długo jeszcze będzie się dziwił wielu jej czynom. Tak jak właśnie tym, że tak szybko i bez większych oporów się przed nim rozebrała. Był zmieszany, ale szybko ogarnął się. Spojrzał na nią, podziwiając jej piękne piersi. W końcu odsłoniła je po to, aby mógł na nie patrzeć i odpowiednio się nimi zająć, prawda? Była piękna.
- Cała, caluteńka. - zapewnił ją, choć nieco zbyt szybko. Wszak nie widział jeszcze jej całej bez ubrania. Nie chodziło mu jednak o to. Miał na myśli, że podobała mu się zarówno z wyglądu, jak i charakteru. Ale wracając...
Skoro na nowo zajęła się jego szyją, pozwolił jej na to, nieco odchylając głowę, aby ułatwić jej dostęp. Nawet jeśli był facetem, był równie czuły na pieszczoty w tym miejscu co kobieta. Jednak gryzienia się nie spodziewał, nawet jeżeli było to tak niewinne. Nie miał jednak nic przeciwko żeby go gryzła i piła jego krew. Powinna wiedzieć, że zawsze może "korzystać z niego" w ten sposób. Jeżeli jednak nie chciała, nie zamierzał jej zmuszać. W odpowiedzi więc wymruczał jedynie ciche ,,mhm", zostawiając już tę sprawę w spokoju. Nie była to na to odpowiednia chwila. Drgnął tylko z przyjemności, kiedy przygryzła płatek jego ucha. Zaśmiał się cicho i krótko. No wyrwało mu się, on przecież lubił się śmiać z wielu, często nawet niezabawnych, rzeczy. Skupił się na jej dłoniach, które w dość "ostry" sposób gładziły go po brzuchu i torsie. Lubiła ostre zabawy. Taki właśnie wniosek wyciągnął Isek z tego, co zdążył poczuć i zaobserwować. Nie przeszkadzało mu to drapanie. Wręcz przeciwnie, dawało mu to wiele ciekawych, nieznanych mu wcześniej doznań. Bał się jedynie, że może ją zawieść. On nie potrafił być tak niedelikatny w stosunku do kobiety. A przynajmniej nie teraz, bo może z czasem kiedyś się wyrobi...
On w tym czasie ujął jej piersi w dłonie. Przeszkadzając jej nieco w tym głaskaniu, bowiem zapewne ciężej było jej się dostać do niego, schylił się nieco, by zacząć całować i lizać jej szyję, schodząc coraz niżej. Wyznaczał sobie ścieżkę od jej szyi, przez obojczyk aż do piersi. Na nich skupił się na dłużej, całując je i licząc. Przygryzł lekko jej sutki, sądząc, że może jej się to spodobać, ale szybko zrezygnował bo czuł się dziwnie. Zaczął więc jedną pierś pieścić ustami, drugą natomiast dłonią, kiedy wolna dłoń jeździła po jej plecach. Nie trwało to jednak długo. ~
Z początku nie zwrócił uwagi na jej słowa, będąc zbyt pochłonięty czynnościami, jakie właśnie wykonywał. O zamiarach Banshee zorientował się w momencie, gdy ta zaczęła dobierać się do niego spodni. Z początku nie zareagował, jednak gdy kobieta palcem zahaczyła o gumkę od jego bokserek. Momentalnie znieruchomiał i spiął się, choć wcale tego nie chciał. Wyprostował się i spojrzał jej w oczy z obawą, niepewnością i ... lekkim zawstydzeniem. Ah ten Isek. Nie był po prostu do tego przyzwyczajony, Madeline była kobietą, która bardzo różniła się od Banshee, a z innymi nie miał doświadczeń. Poczuł się dziwnie, jakby robili coś złego, a jego serce waliło teraz w znacznie przyspieszonym tempie.
- Ban... N-Nie musisz. - mruknął niewyraźnie, czując, że prawdopodobnie robi się czerwony na twarzy. Nim jednak zdążył dopowiedzieć cokolwiek poczuł w tamtym miejscu dłoń swojej ukochanej. Wstrzymał oddech i nie umiejąc patrzeć jej w oczy, ponownie zaczął lizać ją po szyi, dłońmi pieszcząc jej piersi. To co robiła działało na niego jak na każdego faceta działać powinno, toteż niczym dziwnym raczej nie było, że mogła poczuć jego ciepły oddech na swojej skórze i słyszeć głośne westchnięcia, które w pewnym momencie nawet przerodziły się w cichy jęk.
Jednak ku jej zaskoczeniu, Isao nagle wyprostował się. Złapał ją za pośladki, nieco przycisnął do siebie i w końcu wstał, trzymając ją. Nie pozwoli jej upaść. Wbrew pozorom był silny, a ona wydawała mu się leciutka niczym piórko. Musiał jednak uważać, bo rozpięte spodnie zsunęły mu się nieco i przeszkadzały mu, gdy szedł.
- Przenosimy się, moja księżniczko. - zakomunikował. Szedł z nią do sypialni, rzecz jasna. Po drodze znalazł także czas by ją parę razy pocałować, nie zatrzymując się. I gdy tylko tam dotarł, położył ją na miękkim materacu. Spojrzał na nią z góry, podziwiając jej częściowo nagie ciało i wiedział, że coś tu dalej jest nie tak. Zdjął spodnie, które teraz tylko mu przeszkadzały. Bokserek nie zdejmował. Jakoś było mu głupio, choć dobrze wiedział, że teraz nie było już szans na odwrót. To co się pod nimi kryło już od dłuższego czasu próbowało wyrwać się i ruszyć do akcji, ale on nie chciał się tak spieszyć. Wszedł na łóżko, lokując się nad Banshee i pocałował ją namiętnie. Przerwał to jednak dość szybko. Wrócił na jej piersi, które zaczął pieścić ustami i jedną ręką. Druga zjechała do zapięcia od spodni. Udało mu się je rozpiąć jedną ręką. Wtedy odsunął się od biustu Ban i spojrzał na nią. Uśmiechnął się lekko.
- To nam już nie będzie potrzebne. - powiedział cicho, po czym zsunął z niej spodnie i odrzucił gdzieś na bok. Ustami i jedną dłonią powrócił do jej piersi, drugą zaś masował i gładził jej odkryte uda, czaczasami zahaczając także o jej bieliznę.
Zaśmiał się gdy nazwała go tygryskiem. Musi chyba częściej zacząć mruczeć, skoro tak jej się to podobało. Zaśmiał się jeszcze głośniej, kiedy zaczęła go drapać pod brodą. Z rozbawieniem wymalowanym na twarzy złapał jej dłoń i przysunął do ust by ucałować ją lekko w paluszek, a potem w wierzch dłoni. Puścił ją i pozwolił jej robić swoje, w tym czasie zajmując się też tym, czym zajmował się wcześniej. Owszem, był w szoku jej szybką i odważną decyzją. Tego dnia ta kobieta nieustannie go zaskakiwała. Jej śmiałość tworzyła mocny i wyraźny kontrast ze spokojną i nieśmiałą Madeline. Niemal nie mógł w to uwierzyć. Długo jeszcze będzie się dziwił wielu jej czynom. Tak jak właśnie tym, że tak szybko i bez większych oporów się przed nim rozebrała. Był zmieszany, ale szybko ogarnął się. Spojrzał na nią, podziwiając jej piękne piersi. W końcu odsłoniła je po to, aby mógł na nie patrzeć i odpowiednio się nimi zająć, prawda? Była piękna.
- Cała, caluteńka. - zapewnił ją, choć nieco zbyt szybko. Wszak nie widział jeszcze jej całej bez ubrania. Nie chodziło mu jednak o to. Miał na myśli, że podobała mu się zarówno z wyglądu, jak i charakteru. Ale wracając...
Skoro na nowo zajęła się jego szyją, pozwolił jej na to, nieco odchylając głowę, aby ułatwić jej dostęp. Nawet jeśli był facetem, był równie czuły na pieszczoty w tym miejscu co kobieta. Jednak gryzienia się nie spodziewał, nawet jeżeli było to tak niewinne. Nie miał jednak nic przeciwko żeby go gryzła i piła jego krew. Powinna wiedzieć, że zawsze może "korzystać z niego" w ten sposób. Jeżeli jednak nie chciała, nie zamierzał jej zmuszać. W odpowiedzi więc wymruczał jedynie ciche ,,mhm", zostawiając już tę sprawę w spokoju. Nie była to na to odpowiednia chwila. Drgnął tylko z przyjemności, kiedy przygryzła płatek jego ucha. Zaśmiał się cicho i krótko. No wyrwało mu się, on przecież lubił się śmiać z wielu, często nawet niezabawnych, rzeczy. Skupił się na jej dłoniach, które w dość "ostry" sposób gładziły go po brzuchu i torsie. Lubiła ostre zabawy. Taki właśnie wniosek wyciągnął Isek z tego, co zdążył poczuć i zaobserwować. Nie przeszkadzało mu to drapanie. Wręcz przeciwnie, dawało mu to wiele ciekawych, nieznanych mu wcześniej doznań. Bał się jedynie, że może ją zawieść. On nie potrafił być tak niedelikatny w stosunku do kobiety. A przynajmniej nie teraz, bo może z czasem kiedyś się wyrobi...
On w tym czasie ujął jej piersi w dłonie. Przeszkadzając jej nieco w tym głaskaniu, bowiem zapewne ciężej było jej się dostać do niego, schylił się nieco, by zacząć całować i lizać jej szyję, schodząc coraz niżej. Wyznaczał sobie ścieżkę od jej szyi, przez obojczyk aż do piersi. Na nich skupił się na dłużej, całując je i licząc. Przygryzł lekko jej sutki, sądząc, że może jej się to spodobać, ale szybko zrezygnował bo czuł się dziwnie. Zaczął więc jedną pierś pieścić ustami, drugą natomiast dłonią, kiedy wolna dłoń jeździła po jej plecach. Nie trwało to jednak długo. ~
Z początku nie zwrócił uwagi na jej słowa, będąc zbyt pochłonięty czynnościami, jakie właśnie wykonywał. O zamiarach Banshee zorientował się w momencie, gdy ta zaczęła dobierać się do niego spodni. Z początku nie zareagował, jednak gdy kobieta palcem zahaczyła o gumkę od jego bokserek. Momentalnie znieruchomiał i spiął się, choć wcale tego nie chciał. Wyprostował się i spojrzał jej w oczy z obawą, niepewnością i ... lekkim zawstydzeniem. Ah ten Isek. Nie był po prostu do tego przyzwyczajony, Madeline była kobietą, która bardzo różniła się od Banshee, a z innymi nie miał doświadczeń. Poczuł się dziwnie, jakby robili coś złego, a jego serce waliło teraz w znacznie przyspieszonym tempie.
- Ban... N-Nie musisz. - mruknął niewyraźnie, czując, że prawdopodobnie robi się czerwony na twarzy. Nim jednak zdążył dopowiedzieć cokolwiek poczuł w tamtym miejscu dłoń swojej ukochanej. Wstrzymał oddech i nie umiejąc patrzeć jej w oczy, ponownie zaczął lizać ją po szyi, dłońmi pieszcząc jej piersi. To co robiła działało na niego jak na każdego faceta działać powinno, toteż niczym dziwnym raczej nie było, że mogła poczuć jego ciepły oddech na swojej skórze i słyszeć głośne westchnięcia, które w pewnym momencie nawet przerodziły się w cichy jęk.
Jednak ku jej zaskoczeniu, Isao nagle wyprostował się. Złapał ją za pośladki, nieco przycisnął do siebie i w końcu wstał, trzymając ją. Nie pozwoli jej upaść. Wbrew pozorom był silny, a ona wydawała mu się leciutka niczym piórko. Musiał jednak uważać, bo rozpięte spodnie zsunęły mu się nieco i przeszkadzały mu, gdy szedł.
- Przenosimy się, moja księżniczko. - zakomunikował. Szedł z nią do sypialni, rzecz jasna. Po drodze znalazł także czas by ją parę razy pocałować, nie zatrzymując się. I gdy tylko tam dotarł, położył ją na miękkim materacu. Spojrzał na nią z góry, podziwiając jej częściowo nagie ciało i wiedział, że coś tu dalej jest nie tak. Zdjął spodnie, które teraz tylko mu przeszkadzały. Bokserek nie zdejmował. Jakoś było mu głupio, choć dobrze wiedział, że teraz nie było już szans na odwrót. To co się pod nimi kryło już od dłuższego czasu próbowało wyrwać się i ruszyć do akcji, ale on nie chciał się tak spieszyć. Wszedł na łóżko, lokując się nad Banshee i pocałował ją namiętnie. Przerwał to jednak dość szybko. Wrócił na jej piersi, które zaczął pieścić ustami i jedną ręką. Druga zjechała do zapięcia od spodni. Udało mu się je rozpiąć jedną ręką. Wtedy odsunął się od biustu Ban i spojrzał na nią. Uśmiechnął się lekko.
- To nam już nie będzie potrzebne. - powiedział cicho, po czym zsunął z niej spodnie i odrzucił gdzieś na bok. Ustami i jedną dłonią powrócił do jej piersi, drugą zaś masował i gładził jej odkryte uda, czaczasami zahaczając także o jej bieliznę.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Więc… skoro dzieje się to według Isa zbyt szybko to po co to robią? Ciało reaguje wiadomo na swój sposób, ale umysł powinien się z nim zgrać bo tak to jaki jest w tym sens, aby robić coś wbrew sobie. W każdym bądź razie Banshee nie wiedziała o takich wewnętrznych rozterkach blondyna, a skoro jej o tym nie poinformował to robiła co robiła. W myślach nie czytała, a czasami szkoda. W każdym bądź razie faktem było, że różniła się od Mad i to całkiem sporo była innego rodzaju dziewczyną, odziedziczyła to w swojej krwi. Jeżeli była w związku trwała wiernie i uczciwie, ale będąc jeszcze do niedawna wolną kobietą bawiła się życiem, tak już była, energiczna, pewna siebie, niewątpliwie zaskakująca. Była szybka możliwe, że znacznie za szybka, ale nie umiała się oprzeć. Tak już na nią działał ten mężczyzna, Jednak jak już doszło do takiej sytuacji to doszła do wniosku, że co będzie się krępować, nie leżało to w jej naturze. Nie wstydziła się bo zdawała sobie sprawę z tego jakie jest jej ciało, jakie ma wady i zalety, oczywiście akceptowała to wszystko. Więc czując się dobrze w swojej skórze miała do nagości całkiem inne podejście. Nie wstydziła się tego zresztą jak widać. Chociaż może rzeczywiście nieco przystopować.
Uśmiechnęła się wesoło, chciała mu się podobać, a skoro on to potwierdził to tak musiało być. Wygląd to nie wszystko więc dobrze, że pomimo jej niepokornego charakteru dalej przypadała mu do gustu, choć to nieco dziwne, ale narzekać nie będzie. Jest uszczęśliwiona z tego powodu, bardzo, bardzo.
Kobieta nie miała zamiaru go gryźć, zdążyła się zorientować, ze bardziej pasują mu subtelne namiętności, więc ograniczyła się jedynie do paru mocniejszych drapnięć pazurkami to tu, to tam. I ani trochę nie przeszkadzało jej to, że on nie postąpi podobnie, każdy facet był inny i kochała to w Isao, że był taki czuły i łagodny jak i trzymał się tego. Nie zawiedzie jej.
Oddała się w jego ręce z wielką ochotą, jego dotyk sprawiał, że przez ciało przebiegało miliard iskierek, elektryzujących bodźców. Może i nieco sobie utrudniali momentami dostęp do swoich ciał, ale w końcu jakoś sobie poradzili, kobieta uparcie dobierała się do niego wzdychając pod noskiem z przyjemności. Jednak zamarła na chwile kiedy on spojrzał na nią z niepewnością i obawą, przez chwile naprawdę nie miała pojęcia co ma dalej zrobić, nawet jej przez zaświtało w głowie, aby zostawić go w spokoju bo nie jest jeszcze gotowy, albo nie chce od tak najzwyczajniej w świecie. Ścisnęły się w niej wszystkie wnętrzności, ale spróbowała swoich sił.
-Ale chcę.
Mruknęła cicho w odpowiedzi i nie widząc już jego twarzy kontynuowała, ale jakby już nieco mniej pewnie. Mimo iż jego ciało reagowało pozytywnie na jej dotyk, ta krótka sytuacja dała jej nieco do myślenia. Nie miej jednak pieściła go sumiennie dalej, starając się sprawić mu jak najwięcej przyjemności i przekonać go do siebie, swojego ciała i dotyku. Ciepły oddech na jej szyi świadczył sam za siebie, dźwięki jak wydawał z siebie również potwierdzały to, że jej praca przynosi dobre efekty.
O to prawda, nie spodziewała się tego, zaskoczenie wyraźnie malowało się na jej twarzy, ale w oczach odbijały się zadziorne ogniki, pozytywnie zaskoczona został i nie protestowała jak podniósł ją. Jedyne co to mocniej objęła go nogami w pasie i dłońmi podtrzymała się o jego ramiona.
-Dobra tygrysie.
Wymruczała i już była niesiona w stronę jego sypialni, do miejsca w których witała pierwszy raz na nieco dłużej niż tylko obejrzenie tego pokoju. Całowała się z nim w czasie tej krótkiej podróży kilka razy, aż w końcu wylądowała na miękkim materacu. Tu będzie im znacznie wygodniej. Leżała więc wyciągnięta na jego łóżku i prężyła się nieco podkreślając swoje wdzięki, spoglądała na niego spod wachlarza czarnych rzęs. Obserwowała jak ściąga z siebie jeansy, a bokserki na jego tyłku w pewien sposób rozumiała i nie miała mu tego za złe, na nie przyjdzie odpowiedni czas. I zawsze jest jakieś inne wyjście i możliwość odwrotu wystarczy słowo, ale czy Isao o tym wiedział? Jeżeli nie to cóż, może to i lepiej. Już myślała, że się wczuje w długi i namiętny pocałunek, a tu co, szybciej się skończył niż zaczął. Bowiem usta ukochanego zsunęły się niżej i poczęły pieścić jej piersi, dłonie również się do tego przyłączyły, co sprawiło, że jasnowłosa przymknęła oczy i oddała się temu w pełni. Mój z nią tak na dobrą sprawę zrobić co chciał. Czuła jak rozpina jej spodnie, nie czując jego dotyku otworzyła oczy i uśmiechnęła się wesoło. Oczywiście pomogła mu przy zdejmowaniu swoich spodni i mruczała jak kotek kiedy gładził jej nóżki. Tym razem pozbycie się bielizny pozostawi dla niego, będzie musiał się sam do tego przemóc i zmotywować, ale i na to mieli sporo czasu więc nie pospieszała go. Jedynie uniosła się nieco i jedną dłonią chwyciła Isao za kark i przyciągnęła do siebie łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Zaczepnym i chyba długim. Kiedy już go miała przy sobie powolutku znów się położyła na miękkim materacu ciągnąc go za sobą. Dłonie już swobodnie gładziły jego skórę, tym razem bez drapania, opuszki palców zajmowały się jego ciałem czule i delikatnie. Ręce sunęły to w dół to w górę, raz haczyły o jego bokserki, a raz wysoko o ramiona, czasem nawet wędrowała nim na jego plecy. Powolutku bez pośpiechu, subtelnie, ale namiętnie.
Uśmiechnęła się wesoło, chciała mu się podobać, a skoro on to potwierdził to tak musiało być. Wygląd to nie wszystko więc dobrze, że pomimo jej niepokornego charakteru dalej przypadała mu do gustu, choć to nieco dziwne, ale narzekać nie będzie. Jest uszczęśliwiona z tego powodu, bardzo, bardzo.
Kobieta nie miała zamiaru go gryźć, zdążyła się zorientować, ze bardziej pasują mu subtelne namiętności, więc ograniczyła się jedynie do paru mocniejszych drapnięć pazurkami to tu, to tam. I ani trochę nie przeszkadzało jej to, że on nie postąpi podobnie, każdy facet był inny i kochała to w Isao, że był taki czuły i łagodny jak i trzymał się tego. Nie zawiedzie jej.
Oddała się w jego ręce z wielką ochotą, jego dotyk sprawiał, że przez ciało przebiegało miliard iskierek, elektryzujących bodźców. Może i nieco sobie utrudniali momentami dostęp do swoich ciał, ale w końcu jakoś sobie poradzili, kobieta uparcie dobierała się do niego wzdychając pod noskiem z przyjemności. Jednak zamarła na chwile kiedy on spojrzał na nią z niepewnością i obawą, przez chwile naprawdę nie miała pojęcia co ma dalej zrobić, nawet jej przez zaświtało w głowie, aby zostawić go w spokoju bo nie jest jeszcze gotowy, albo nie chce od tak najzwyczajniej w świecie. Ścisnęły się w niej wszystkie wnętrzności, ale spróbowała swoich sił.
-Ale chcę.
Mruknęła cicho w odpowiedzi i nie widząc już jego twarzy kontynuowała, ale jakby już nieco mniej pewnie. Mimo iż jego ciało reagowało pozytywnie na jej dotyk, ta krótka sytuacja dała jej nieco do myślenia. Nie miej jednak pieściła go sumiennie dalej, starając się sprawić mu jak najwięcej przyjemności i przekonać go do siebie, swojego ciała i dotyku. Ciepły oddech na jej szyi świadczył sam za siebie, dźwięki jak wydawał z siebie również potwierdzały to, że jej praca przynosi dobre efekty.
O to prawda, nie spodziewała się tego, zaskoczenie wyraźnie malowało się na jej twarzy, ale w oczach odbijały się zadziorne ogniki, pozytywnie zaskoczona został i nie protestowała jak podniósł ją. Jedyne co to mocniej objęła go nogami w pasie i dłońmi podtrzymała się o jego ramiona.
-Dobra tygrysie.
Wymruczała i już była niesiona w stronę jego sypialni, do miejsca w których witała pierwszy raz na nieco dłużej niż tylko obejrzenie tego pokoju. Całowała się z nim w czasie tej krótkiej podróży kilka razy, aż w końcu wylądowała na miękkim materacu. Tu będzie im znacznie wygodniej. Leżała więc wyciągnięta na jego łóżku i prężyła się nieco podkreślając swoje wdzięki, spoglądała na niego spod wachlarza czarnych rzęs. Obserwowała jak ściąga z siebie jeansy, a bokserki na jego tyłku w pewien sposób rozumiała i nie miała mu tego za złe, na nie przyjdzie odpowiedni czas. I zawsze jest jakieś inne wyjście i możliwość odwrotu wystarczy słowo, ale czy Isao o tym wiedział? Jeżeli nie to cóż, może to i lepiej. Już myślała, że się wczuje w długi i namiętny pocałunek, a tu co, szybciej się skończył niż zaczął. Bowiem usta ukochanego zsunęły się niżej i poczęły pieścić jej piersi, dłonie również się do tego przyłączyły, co sprawiło, że jasnowłosa przymknęła oczy i oddała się temu w pełni. Mój z nią tak na dobrą sprawę zrobić co chciał. Czuła jak rozpina jej spodnie, nie czując jego dotyku otworzyła oczy i uśmiechnęła się wesoło. Oczywiście pomogła mu przy zdejmowaniu swoich spodni i mruczała jak kotek kiedy gładził jej nóżki. Tym razem pozbycie się bielizny pozostawi dla niego, będzie musiał się sam do tego przemóc i zmotywować, ale i na to mieli sporo czasu więc nie pospieszała go. Jedynie uniosła się nieco i jedną dłonią chwyciła Isao za kark i przyciągnęła do siebie łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Zaczepnym i chyba długim. Kiedy już go miała przy sobie powolutku znów się położyła na miękkim materacu ciągnąc go za sobą. Dłonie już swobodnie gładziły jego skórę, tym razem bez drapania, opuszki palców zajmowały się jego ciałem czule i delikatnie. Ręce sunęły to w dół to w górę, raz haczyły o jego bokserki, a raz wysoko o ramiona, czasem nawet wędrowała nim na jego plecy. Powolutku bez pośpiechu, subtelnie, ale namiętnie.
Re: Apartament Isao
Uwaga! Post nie przeznaczony dla osób, które nie ukończyły 18 lat
To nie tak, że tego nie chciał. Oczywistym było, że skoro kochał tą dziewczynę, z całych sił pragnął być przy niej, dotykać ją, całować i robić to, co teraz robili. Tu chodziło o dwa sprzeczające się ze sobą głosiki wewnątrz niego. Jeden mówił mu, że to przecież nic złego, że nie krzywdzi jej i nie robi nic niepoprawnego, skoro ona sama również tego chce. Drugi zaś wołał, że jest na to za wcześnie, że powinien odwlekać to jak najdłużej a wtedy wszyscy będą szczęśliwi. Bardziej rozsądny jednak wydawał się ten pierwszy głos. A popierało go całe ciało blondyna, które teraz całe wręcz elektryzowało z pożądania. Miał przed sobą kobietę, z jaką jeszcze nie miał do czynienia. Śmiała, pewna siebie, szybka, znająca swe ciało i umiejąca wykorzystać wszelkie swe atuty. Sam jeszcze nie był pewien czy postrzegać to jako niewątpliwą zaletę. Musiał się z tym oswoić, bo póki co non stop go zaskakiwała. ~
Być może źle zrobił, spinając się w ten sposób, lecz był to odruch częściowo nie zależy od niego. To nie tak, że nie chciał. Byłby totalną ciotą a nie facetem gdyby stwierdził, że tego typu pieszczoty na niego nie działają i nie są mu potrzebne. On po prostu czuł się z tym dziwnie, był tym ruchem ze strony Banshee ogromnie zaskoczony i bał się, że Ban robi coś, czego potem może żałować. Dlatego spojrzał na nią z taką niepewnością i obawą w oczach. Jednak poczuł się znacznie gorzej kiedy zobaczył jej wzrok. Zupełnie tak jakby ją za coś skarcił. A ona przecież nie robiła nic złego, a chciała dla niego dobrze. Poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu, zwane poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Na jej słowa pokiwał głową lekko, ale nie powiedział jej nic. Pozwolił aby robiła to co zrobić chciała, samemu również nie pozostając biernym. Pieścił jej skórę, powoli się rozluźniając i zaczynając czerpać przyjemność. Ta z chwili na chwilę robiła się coraz większa. Dlatego najpierw niewzruszony całował i lizał jej szyję, potem rozchylił usta i wzdychał cicho, drażniąc jej skórę ciepłym oddechem, by na koniec jęknąć cicho parę razy.
Ostatecznie, ku zaskoczeniu Ban, wszystko zostało przerwane. To nie tak, że mu się nie podobało. Wręcz przeciwnie. Uznał jednak, że kanapa to niezbyt wygodne miejsce na tego typu zabawy, a teraz była najbardziej odpowiednia pora na przeniesienie się. Wszak gdy się jeszcze bardziej rozkręcą, nikomu już nie będzie chciało się iść do sypialni. A więc całując ją kilkakrotnie po drodze, zaniósł ją do swojej sypialni i ułożył na miękkim materacu.
- Spoiler:
- Pozbył się swoich spodni i zajął się nią odpowiednio, pozbywając się także dolnej części jej garderoby. Choć miała na sobie jeszcze bieliznę, on najpierw zajął się jej udami, które masował i głaskał, jednocześnie pieszcząc jej piersi. W pewnym momencie jednak odsunął się i przesunął się nieco do tyłu. Przyjął wygodną pozycję i złapał jej prawą nogę, unosząc ją lekko. Najpierw pocałował ją w wierzch jej stopy, skrytej za pończochami. Wędrował ustami coraz wyżej, raz po razie składając kolejne pocałunki. Tym sposobem doszedł do jej uda, ale nie zatrzymał się. Zrobił to dopiero po dotarciu do jej kobiecości. Wtedy to wyprostował się nieco i spojrzał jej w oczy pytająco, jednocześnie sięgając dłońmi do gumki od jej fig. Jeżeli nie protestowała, powoli zsunął z niej bieliznę, rzucając ją w tą samą stronę, w którą odrzucił spodnie. Ostatecznie Ban była już prawie calutka naga. Zostały jej tylko pończochy, których Isao naumyślnie nie zdejmował. Podobały mu się i nijak nie przeszkadzały. Wrócił więc do całowania jej piersi. Całował, lizał i przygryzał jedną, jednocześnie masując i głaszcząc drugą. Wolną dłonią wędrował po jej brzuchu, potem podbrzuszu. Zaczął masować jej uda, zataczając kółka, ściskając je lekko. Dopiero po jakimś czasie dotknął jej skarbu, by powoli przesunąć po nim ręką. On sam poczuł w tym momencie jakiś impuls, prąd, który przemknął po jego ciele. Wyobrażał więc sobie, co mogła czuć Banshee.
Powoli zaczął masować jej muszelkę, wolnymi ruchami zaczepiał palcami o płatki jej różyczki. Czasem dłonią wracał na uda, ostatecznie znów powracając do jej kobiecości. Jeżeli Banshee nie protestowała, ostatecznie wsunął jeden palec do jej wnętrza. Przesuwał nim powoli, zagłębiając go coraz bardziej i wycofując. Stopniowo przyspieszał ruch dłoni, zaczynając owym palcem kręcić i lekko go zginać. Po jakimś czasie zaś dołączył do zabawy drugi palec. Chciał sprawić jej jak najwięcej przyjemności, rozpalając ją niemal do czerwoności i przygotowując na ten najważniejszy moment. Wiedział jak ważna dla kobiety jest gra wstępna. Sam również czerpał przyjemność z tego, co robił. Widok zadowolonej kobiety oraz nowy bagaż doświadczeń był dla faceta największą dumą. Pieścił ją więc, dopóki mu na to pozwalała i nie była gotowa na to aby przejść do dalszego etapu. Chyba, że Ban po drodze postanowiła zrobić coś innego, wtedy wszystko potoczy się zupełnie inaczej.
Choć Isao wiedział, że nie był to dla Banshee pierwszy raz, chciał być delikatny właśnie tak, jakby przeżywała coś takiego po raz pierwszy. Nie musiał pytać, choć z początku bardzo go to ciekawiło. Domyślił się jednak, obserwując jej zachowanie. Kobieta, która robiła coś takiego po raz pierwszy, nigdy nie byłaby tak śmiała w czynach i pewna siebie. Czy mu to przeszkadzało? Nie. Nie miał prawa oceniać ją po tym co robiła w przeszłości. Choć oczywiście jak każdy facet, czułby się niezwykle miło gdyby okazało się, że to z nim przeżywa swój pierwszy raz.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Uwaga! Post nie przeznaczony dla osób, które nie ukończyły 18 lat
To zależy, czasem owszem takie zachowanie kobiety jest zaletą, czasem ogromną wadą. Cóż, ale już taka była, i raczej ciężko będzie to jej zmienić, w każdym bądź razie postara się w przyszłości zgrać z Isao, aby żyło im się lepiej. Widziała, że ma do kobiet całkiem inne podejście niż poprzedni faceci jacy stawali jej na drodze, więc i będzie małe wyzwanie aby się zgrać, ale uwielbiała wyzwania.
Banshee wyznawała prostą zasadę, która polegała na nieżałowaniu swoich decyzji. Jak coś robiła to z całego serca. Zdecydowała się żeby być z Isao to z całym pakietem, chwile dobre i złe, radości i smutki, uniesienia, rozkosze. Jak wszystko to wszystko, chciała dać mu całą siebie i jeszcze więcej. Więc nic dziwnego, że poczuła się skarcona za swoje zachowanie, jednak sytuacja wróciła szybko do normy, a Isao wziął sprawy w swoje ręce. Dosłownie.
To zależy, czasem owszem takie zachowanie kobiety jest zaletą, czasem ogromną wadą. Cóż, ale już taka była, i raczej ciężko będzie to jej zmienić, w każdym bądź razie postara się w przyszłości zgrać z Isao, aby żyło im się lepiej. Widziała, że ma do kobiet całkiem inne podejście niż poprzedni faceci jacy stawali jej na drodze, więc i będzie małe wyzwanie aby się zgrać, ale uwielbiała wyzwania.
Banshee wyznawała prostą zasadę, która polegała na nieżałowaniu swoich decyzji. Jak coś robiła to z całego serca. Zdecydowała się żeby być z Isao to z całym pakietem, chwile dobre i złe, radości i smutki, uniesienia, rozkosze. Jak wszystko to wszystko, chciała dać mu całą siebie i jeszcze więcej. Więc nic dziwnego, że poczuła się skarcona za swoje zachowanie, jednak sytuacja wróciła szybko do normy, a Isao wziął sprawy w swoje ręce. Dosłownie.
- Spoiler:
- Z wielką ochotą pozwoliła mu na przejęcie inicjatywy . Radził sobie świetnie, zajmował się jej ciałem bardzo dokładnie, pieścił i masował czule i namiętnie. Jej usta wydawały z siebie pomruki i pojękiwania co mogło jedynie dodatkowo motywować blondyna. Zamknęła oczy i oddała się jego dłonią, ale on zrobił coś całkiem innego, ujął jej stopę i zaczął czule się z nią obchodzić, złożył pocałunek na jej stópce i był pierwszym mężczyzną który dotykał ją w tym miejscu ustami. Piął się do góry ustami, na każdy jego pocałunek kobieta odpowiadała mruknięciem. Kiedy posunął się dość wysoko zanurzyła palce w jego jasnych włosach przeczesując je, mierzwiąc i od czasu do czasu delikatnie ciągnąc. Jego pytające spojrzenie było całkiem zbędne, były jeszcze jakieś wątpliwości do tego czy chce się z nim kochać? Uniosła nawet swoje biodra aby ułatwić mu zadanie pozbywania się z niej ostatniej zbędnej rzeczy. Leżała cała naga przed nim i tylko jego. Dbał o jej ciałko i nie pozwolił aby długo leżała tak bez pieszczot, wycałował jej piersi, ona zaś w tym czasie dłonią sięgała do jego bokserek, wsuwając ponownie w nie swoją dłoń. Tym razem Isao chyba był przygotowany na taki ruch ze strony kobiety. Uchwyciła jego męskość i powoli, lekko masowała, opuszkami palców dotykała go i gładziła. Jego dotyk na jej udach sprawił, że poczuła falę gorąca jaka zaczęła ogarniać jej ciało, cała wrzała, a kiedy natrafił na jej kobiecość zadrżała, przez jej ciało przebiegły dreszcze podniecenia. Była w tym miejscy niezwykle wrażliwa na dotyk. Swoją niezwykła delikatnością rozgrzewał ją do czerwoności, policzki kobiety przybrały kolor wiśni, ale nie ze wstydu tylko z pożądania. Jego zabawa jej skarbem trwała dalej, do tego wszystkiego doszedł jego palec, który zanurzył się w nią i sprawił, że miała jeszcze większy apetyt na to co się między nimi działo. Jęknęła w odpowiedzi na trwające pieszczoty. Palce zacisnęła mocniej na jego przyjacielu i poczęła masować znacznie intensywniej, była rozpalona do tego stopnia, że spokojnie mogli przejść do kolejnego etapu. Jednak da jemu pokierować sytuacją. Ważne było aby się przemógł i robił wszystkie te rzeczy sam z siebie, a kiedy już w pełni zazna jej ciała i ona przejmie inicjatywę.
I właśnie przez to, że był tak delikatny i się bardzo starał czuła jakby miała z tym do czynienia po raz pierwszy, bowiem nigdy nie zaznała takiej namiętności. Jej poprzednie razy zawsze były jak to ująć mocne. Ona podążała całkiem inną ścieżką niż Isao, jej przeszłość była szalona, brała co jej życie dawało. Jednak dla niej przede wszystkim liczyło się tu i teraz. To co było, to minęło nie zmieni tego, może się jedynie z tym pogodzić i żyć patrząc w przyszłość. Wolną dłonią ujęła jego brodę i przyciągnęła do siebie. Zajrzała mu w oczy z uśmiechem na ustach, aby ostatecznie pocałować go gorąco. Może i nie trwało to długo, ale przesycone było pożądaniem, pragnieniem spełnienia, jeżeli wciąż trzymał dłoń w okolicach jej kwiatu wyraźnie czuł, że może przystąpić do działa no chyba, że miał ochotę jeszcze popoznawać jej ciało. Odsunęła wargi od niego aby wyszeptać mu do ucha, że jest gotowa na przyjęcie go. Przygryzła kolejny już raz tej nocy jego ucho, a nieco zniecierpliwione dłonie starały się zsunąć jego bokserki jeszcze niżej, w końcu nie może tak być, że ona jest naga, a on jeszcze się ukrywa. Zsunęła je na tyle ile sytuacja pozwalała czyli niewiele, ale to co miały odsłonić odsłoniły. Kuszący uśmieszek pojawił się na ustach Ban, dodatkowo objęła go nogami w pasie, luźno aby miał swobodne pole do popisu, ale chciała tym dodatkowo zaznaczyć, że jest gotowa, pytanie jak na to zareagował Isao.
Re: Apartament Isao
Nawet jeżeli często zachowywał się jak dziecko był facetem. Jako facet czuł potrzebę chronienia swojej kobiety, uszczęśliwiania jej, sprawiania przyjemności i, oczywiście, dominowania w związku oraz podczas seksu. Choć nie miał zbytniego doświadczenia w tej dziedzinie, instynktownie wiedział co ma robić. Taki już był. Nie potrzebował podręczników czy wykładów aby wiedzieć jak zadowolić kobietę zarówno psychicznie, jak i fizycznie. On po prostu to wiedział. Jego dłonie same instynktownie przesuwały się po jej ciele, pieszcząc najczulsze miejsca i badając niemal każdy zakątek. Jej jęki i westchnienia były dla niego nagrodą i informowały go o tym, że jest jej przyjemnie. Czuł dzięki temu ogromną satysfakcję, co tylko podsycało i powiększało jego pewność siebie. On również po raz pierwszy dotykał i całował kobietę w takim miejscu , tj. na wierzchu stopy. Czemu tak zrobił? Sam nie wiedział. Pod wpływem chwili, bo coś mu podpowiedziało aby tak właśnie postąpił. Nie protestowała a więc uznał, że jej się podobało. Piął się coraz wyżej, powoli zbliżając się do jej skarbu. Z początku znieruchomiał, gdy poczuł jak wplata palce w jego włosy. Sądził, że może chce to przerwać, jednak bardzo szybko przekonał sie, że się mylił. Podobało jej się a ten gest miał być zachętą. No i spełnił swoją rolę, bowiem Isao dotarł wreszcie do jej skarbu. Spojrzał, chcąc się upewnić, choć całą sobą dawała mu znać, że tego chce. To jednak było przyzwyczajenie i robił tak zawsze. Nawet jeśli powtórzą to jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze, on ciągle będzie tak robić. Taki już był ~
- Spoiler:
Zsunął więc z niej koronkowe figi, odsłaniając skarb. Te wylądowały gdzieś na podłodze, tak jak większość ich ubrań, które walały się teraz po całym mieszkaniu. Nie był to jednak czas aby nad tym myśleć. Co go obchodziły porozrzucane ubrania skoro miał przed sobą ukochaną, a w dodatku nagą, kobietę, z którą mógł zrobić właściwie co chciał? Nie mógł pozwolić jej na ochłonięcie, a więc szybko zadbał o jej ciało, na nowo pieszcząc te najbardziej czułe miejsca. W momencie gdy sięgał dłonią do jej kobiecości i zaczął ją tam pieścić, poczuł jak ona również sięga rączką do jego bokserek. Tym razem rzeczywiście był na to przygotowany. Utwierdził się już w przekonaniu, że Banshee nie robi niczego wbrew swojej woli i najwyraźniej wcale nie przeszkadzają jej takie rzeczy. Wtedy dopiero zorientował się, że jako typowy facet pragnął tego. Bądźmy ze sobą szczerzy... takie gesty to przecież niebo dla każdego faceta a on nie był wyjątkiem. Był w trakcie całowania jej piersi, kiedy przesunęła palcami po jego przyjacielu. Z jego ust mimowolnie wydało się westchnięcie, któremu zaraz potowarzyszył cichy jęk. Było mu przyjemnie. Pozwolił więc sobie na więcej, wsuwając do jej wnętrza palec i pieszcząc ją w tamtym miejscu najlepiej jak potrafił. Wkładał w to całe serce, przy okazji dodając także drugi paluszek. Jej jęki były dla niego najpiękniejszą muzyką. Mógłby słuchać tego w nieskończoność. Jemu również zdarzyło się od czasu do czasu jęknąć lub westchnąć cicho. Zwłaszcza kiedy Banshee wzmocniła pieszczoty jego męskości.
Być może kiedyś pozwoli sobie na więcej. Szukając nowych doznań i doświadczeń, opuści swoją delikatność i postara się spróbować czegoś nowego? Kto wie jak to wszystko się potoczy. Teraz nie myślał o przyszłości, skupiając się na teraźniejszości. A w tamtej chwili poczuł jak Banshee przyciąga go do siebie. Poddał się temu, i wkrótce złączył się z nią w pełnym namiętności pocałunku. Podczas gdy wargami pieścił jej usta, poczuł, że Ban jest już gotowa. Nie trzeba było tego wyjaśniać. To się czuło i już. Tradycyjnie zamierzał spojrzeć jej w oczy, zapytać się czy jest tego pewna, czy na pewno tego chce, ale ubiegła go. Przygryzła płatek jego ucha, dając mu znać, że jest gotowa. Nie musiał pytać... Poczuł tylko jak jakaś iskra przechodzi przez jego ciało. Dawno już zniknęły hamulce, zawstydzenie i niepewność. Wyjął z jej wnętrza palce, po czym pomógł jej zsunąć z siebie bokserki, ostatecznie po prostu je zdejmując i tak jak całą resztę rzucając gdzieś na ziemię. Teraz to on był przed nią cały nagi. Mogła podziwiać go w całej okazałości. I choć bogiem seksu nie był, nie miał też czego się wstydzić. Szczupła, lekko umięśniona, męska sylwetka, wysoki wzrost, długie palce... Cóż, jego przyjaciel również nie należał do tych najgorszych, ale nie będziemy się nad tym rozwodzić.
Choć chętnie "pobawiłby" się jej ciałem jeszcze, czuł, że po prostu już nie wytrzyma. Pożądanie i podniecenie nie pozwalało mu zwlekać. Pocałował ją namiętnie, ale krótko. Sięgnął dłonią do szuflady, z której wyjął paczkę prezerwatyw. Skąd je miał? Kij go wie, nie czas aby się nad tym zastanawiać. Wyjął jedną i założył na swojego przyjaciela. Wiedział, że w ten sposób będzie mniej wygodnie i mniej przyjemnie, ale nie mógł sobie pozwolić na seks bez zabezpieczenia. Kochał Banshee i chciał z nią być, jednak pamiętając o tym co się stało z jego związkiem z Madeline, nie chciał ryzykować. Chciał być ojcem, od lat marzył o ślicznej córeczce, jednak nie był na to teraz gotowy. Tym bardziej zaś nie był gotowy na sprawowanie funkcji ojca dziecka z rozbitej rodziny, jeżeli coś poszłoby nie tak. Choć był świadom tego, że nawet z zabezpieczeniem zdarzają się wpadki. Ale to nie czas by teraz o tym myśleć ~
Przygotowany już wrócił do niej. Pocałował ją, dłonią jeszcze raz wędrując po jej kobiecości, jakby chciał upewnić się czy na pewno jest gotowa. Opuszkami palców wędrował następnie po jej udzie. Złapał ją nieco niżej, podnosząc jej nogę tak, aby dać jej znać, że chce aby oplotła go nogami gdy już zaczną. Nie odrywając się od jej ust ustawił się odpowiednio i... wszedł w nią powoli i najbardziej delikatnie jak umiał. Rzeczywiście obchodził się z nią jak z osobą, która robiła to po raz pierwszy. Przerwał pocałunek, ale nie odsuwał się od niej. Ich wargi dzieliły jedynie milimetry. Odczekał chwilę i... zaczął poruszać biodrami. Spokojnie, miarowo, nigdzie się nie spiesząc. Z przyjemności westchnął prosto do jej ust. Powoli przyspieszał.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Chyba ogólnie mężczyźni mieli to we krwi aby mimo wszystko dominować, nawet jeżeli są uosobieniem niesamowitej dobroci i delikatności. Banshee utwierdziła się przekonaniu, że facet to facet. Z tym, że jej był wyjątkowy. Zabawny, czuły i uroczy, kiedy trzeba i poważny. Jednak to nie miejsce na takie cudne wychwalania. Okazywała mu to przecież po przez swoje ciało i chyba wiedział dzięki temu, że jest na właściwej drodze.
- Spoiler:
Ciuszki fruwały w powietrzu, ale to nic dziwnego w tej sytuacji. W końcu o to w tym chodziło, aby dobrać się do nagich spragnionych ciał. Pieścili się sumiennie i sprawiali naprawdę wiele przyjemności. Dotyk ich dłoni był lekki i przyjemny, miły taki delikatny. Nakręcało to Ban mimo iż nie spodziewała się, że waniliowa klasyka może być tak zachwycająca, może tak jej się podobało , robił to Isao. A czy kiedyś będzie coś innego, odważniejszego to już czas pokaże i jak sytuacja się miedzy nimi rozwinie w przyszłości. Brnęli w tym razem do przodu, poznając swoje ciała i swoje możliwości, nie było już skrepowania i hamulców, boje tego chcieli. Byli gotowi, kiedy objawił się przed nim z nagim ciałem omiotła go spojrzeniem, była ciekawa jak się prezentuje i oczywiście była bardzo zadowolona. Przystojny blondyn z mega ciałem. Takie właśnie jakie lubiła, nie był zbyt chudym szczypiorkiem i nie był też stertą przerośniętych mięśni. Wyglądał bardzo naturalnie, zadbany, z zarysowanymi mięśniami, taki ciastek. Na zabawy swoimi ciałami mają dużo czasu w przyszłości, całe życie przed nimi, że tak śmiało powiem. Z ochotą go pocałowała, krótko acz namiętnie i mocno, aby wyrazić po przez pocałunek swoją miłość. Zerknęła jak sięga do szuflady po mały pakunek. O kurczę to nawet ona nie trzyma w szafce nocnej prezerwatyw. Przygotowany jest, ale to dobrze. Lepiej nie ryzykować, na ewentualne wpadki było zdecydowanie za wcześnie. Jednak jak tak patrzyła na przyjaciela Isao uwięzionego w lateksie to doszła do wniosku, że trzeba będzie się w inny sposób zabezpieczać, ale tym się w przyszłości ona zajmie. Nie o tym jednak tu teraz mowa.
Leżała przed nim gotowa i czekała aż mężczyzna zdecyduje się spełnić swoją powinność. Powędrował jeszcze dłonią do jej skarbu, pogładził, popieścił sprawił, że Banshee westchnęła głęboko z rozkoszy i tak jak chciał oplotła go nogami wokół pasa. Całowali się w chwili kiedy powoli w nią wchodził, jej ciało od razu zareagowało, drgnęło, nogi zacisnęła na nim jeszcze bardziej, wyprężyła się aby swoje ciało do niego docisnąć najmocniej jak tylko mogła. Pragnęła czuć go całą sobą, było to dla niej dotąd nieznane uczucie, tak jakby rzeczywiście robiła to po raz pierwszy. Mieli twarze przy sobie bardzo blisko, wystarczyło lekko przybliżyć twarz aby móc tak jak jasnowłosa uchwycić Isao ząbkami za wargę. Nie przygryzała jej mocno, ledwie muskała swoimi kłami, zadziornie w odpowiedni na jego pierwszy ruch. Czuła go w sobie tak wyraźnie, zakręciło jej się z tego podniecenia w głowie. W takiej pozycji kochali się dłużą chwilę. Mężczyzna spełniał swoje zadanie, dominował i kontrolował wszystko, sprawiał swojej kobiecie przyjemność nie z tej ziemi, ona zaś oplatała go nogami i wynagradzała go swoimi jękami i pocałunkami. Jednak nie wszystko może trwać wiecznie, pomimo tego, że rola uległej, namiętnej dziewczyny spodobała się wampirzycy i tak chciała dać coś od siebie. Przeturlali się jakimś cudem na łóżku tak, że teraz ona górowała nad nim. Co prawda kontrolowała sytuację, ale za to jakie on miał widoki. Nagie ciało Ban w pełnej okazałości przed nim. Krągłe podskakujące zadziornie piersi w rytm nadanym przez pracowite bioderka były zaledwie na wyciągniecie dłoni blondasa. Mógł dotykać ich do woli jeżeli miał na to ochotę, z resztą jak całego ciała, była jego i tylko on mógł oglądać ją w takim negliżu. Nie rozdrabniając się jednak zbytnio, namiętne przesycone pożądaniem zbliżenie dawało obojgu wiele przyjemności i myślę, że satysfakcji, oboje mieli coś do powiedzenia w tym temacie, uzupełniali się, dopełniali w tej miłosnej zabawie. W niejednej pozycji jeszcze, ale nie przesadnej, do mistrzowskiej pary kamasutry to im jeszcze daleko. Całowali się od czasu do czasu, wymieniali spojrzenia, gładzili się po skórze, ale wszystko wciąż kręciło się wokół celebrowania ich kontaktu. Wszystko jednak ma swój koniec, i oni teraz powoli zbliżali się do przyjemnego finału. Z ust pary wydobywały się westchnięcia i jęki czasem i pomruki, cała ta muzyka wydobywająca się z nich świadczyła o przyjemności jaką ze sobą przeżywali.
Re: Apartament Isao
Kogo teraz obchodziły ciuchy. Niech sobie grzecznie leżą na ziemi i czekają aż ich właściciele skończą te jakże niegrzeczne zabawy by po nie wrócić. Teraz oboje pozbyli się niemal wszystkiego co okrywało ich ciała. Niemal, bo na nogach Banshee ciągle znajdowały się pończochy, które miały już tam pozostać. Musi jej powiedzieć, że wyglądała w nich niezwykle seksownie. Widok jej nóg skrytych pod materiałem tej zmysłowej bielizny niesamowicie mu się podobał. Będzie musiał potem powiedzieć jej o tym, aby jak najczęściej w jego obecności nosiła pończochy i odpowiednio eksponowała swoje piękne nogi. Zabawny był fakt, że wystarczyła tylko chwila bycia w związku z tą kobietą, by odkrył coś, o czym do tej pory nie wiedział - swój mały pończochowy fetysz, bo chyba tak możemy to nazwać?
- Było niesamowicie. - mruknął cicho, wypuszczając dym z ust i obserwując jak ten się rozpływa w powietrzu. Więcej się nie odzywał. W milczeniu chciał wypalić papierosa i zrobił to dość szybko. A gdy skończył (i ewentualnie skończyła też Ban), zabrał popielniczkę i odłożył ją na szafkę. Przekręcił się na bok i przysunął do wampirzycy, obejmując ją i przyciągając do siebie. Jeżeli wszystko poszło po jego myśli, to wampirzyca opierała głowę na jego wyciągniętej ręce. Drugą ułożył na jej talii. Pocałował ją w czubek głowy i zamknął oczy.
- Powtórzmy to jeszcze. Tylko tym razem zabezpieczmy się w inny sposób. Mogłabyś brać tabletki czy niezbyt podoba Ci się ten pomysł? - mruknął cicho, lecz słowa te i tak, jak na niego, były niesamowicie odważne. Ostatecznie przytknął usta do jej włosów i pozostał już tak, odsuwając się zaledwie o kilka milimetrów. Zamknął oczy. Facet po seksie często bywał niesamowicie zmęczony. A on i przed nim był wyczerpany.
- Spoiler:
Nie miał pojęcia o tym, że Banshee właśnie ocenia jego wygląd. Czuł na sobie jej spojrzenie lecz, ku jego zdziwieniu, nie przeszkadzało mu ono. Prawda, czuł się odrobinę nieswojo, odczuwając też lekkie skrępowanie, zawstydzenie. Nie byłby sobą gdyby nie odczuwał tego będąc po raz pierwszy nago przed Ban. Nie uwydatniło się to jednak w postaci zaczerwienienia, które często w takich momentach pojawiało się na jego twarzy. Nie miał czasu na czerwienienie się! Musiał się zająć swoją kobietą, która czekała na kolejne pieszczoty, które zbliżały ich do punktu kulminacyjnego. Wszystkie te gesty: każdy ich dotyk, pocałunek i wszystko inne było wyrazem uczucia, jakim nawzajem siebie darzyli. Ale oprócz miłości i pożądania, powinni zachować także zdrowy rozsądek. Wielu w takich momentach zapominało o nim. Ale nie Isao, który w porę zatrzymał się, by sięgnąć po gumki. Co one tam robiły? Sam zastanawiał się przez chwilę. Nie był pewien, ale leżały tam chyba od czasu rozstania z Madeline. Miał nadzieję, że takie rzeczy nie miały czegoś takiego jak termin przydatności. Byłoby kiepsko gdyby okazało się, że tym już się skończył... Było za wcześnie na zostawanie rodzicem, choć gdyby jednak coś się stało, naturalnie zaopiekowałby się i Banshee, i dzieckiem. W takich chwilach jednak rzadko się o tym myślało.
Banshee wiedziała co robić. Nie tylko zwiększyła jego pewność siebie i sprawiła, że pozbył się hamulców, poddając się pożądaniu. Przy niej instynktownie wiedział jak ma się zachować. Ale nie o to tu chodziło. Gdy wszedł w nią, ona jeszcze mu pomogła, dociskając się do niego dzięki nogom, którymi go obejmowała. To tylko zwiększało ilość ich doznań. Jęknął cicho, czując jak przyjemnie jest mu będąc w jej środku. Przymknął oczy, łapiąc głośno oddech przez otwarte usta. Jego uwaga jednak szybko została odciągnięta przez Banshee, która ząbkami złapała jego dolną wargę i pociągnęła go za nią. Jego usta mimowolnie wygięły się w uśmieszku, który miał w sobie coś zadziornego. On również, w taki sam sposób skubnął jej usta, w tym samym momencie cofając biodra i na nowo dociskając je do niej. Czynność tę przyspieszał, bawiąc się także jej ustami, które zamiennie lekko przygryzał i całował. Jednak w miarę upływu czasu, nie był w stanie już tego robić. Z jego gardła raz po raz wydawały się jęki, które starał się tłumić, uważając, że facet nie powinien robić tego tak głośno. Znacznie przyjemniej było słuchać westchnień i jęków kobiety. Toteż na tych dźwiękach wydawanych przez Banshee się skupił. ~
Jednak i to dobiegło końca. Po chwili, sam nie wiedząc jakim cudem, to on leżał na plecach, a Banshee znajdowała się nad nim. Posłał jej zdziwione, lekko zdezorientowane spojrzenie, które zniknęło w jednej chwili, gdy tylko dziewczyna zaczęła poruszać biodrami. Coś niesamowitego. Miał wrażenie, że próbuje sięgać nieba, dostać się do raju. Oczywiście tak właśnie było. Rajem, czy też niebem było właśnie spełnienie, do którego oboje dążyli. Wszystko to potęgował także fakt, że miał przed oczami nagą Banshee, poruszającą się rytmicznie na nim. Widział jej unoszącą się w przyspieszonym oddechu klatkę piersiową, piersi podskakujące w rytm poruszania bioder, włosy rozlewające się po jej bladej skórze. Nigdy nie widział czegoś takiego na własne oczy. Widok kobiety w tej pozycji zupełnie różnił się od widoku kobiety, którą miało się pod sobą. Ten wręcz zapierał dech w piersiach. Nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnął się lekko, dotykając jej brzucha. Ostatecznie obie dłonie położył na jej biodrach, zaraz przenosząc je na krągłe pośladki dziewczyny. Przez chwilę pomagał jej, gdy unosiła się na nim, jednak szybko zrezygnował. Wolał zająć się jej piersiami, które przez chwilę masował i pieścił dłońmi. Jednak i to szybko mu się znudziło. Pragnął jej ust, toteż złapał ją za włosy i pociągnął ją za nie, zmuszając do tego aby wygięła się, przybliżając do niego. Wtedy pocałował ją, wsuwając w jej słodkie wargi język. Jedną dłoń ciągle wplatał w jej włosy, drugą trzymał pośladek, pomagając jej nie wypaść z rytmu. I tak ciągle. Zmieniali jeszcze parę razy pozycję, kombinując, bawiąc się i próbując rzeczy, które dla Iska były całkowitą nowością. Nowością, którą tak przyjemnie było mu poznawać.
Ostatecznie chłopak doszedł, sięgając upragnionego nieba. Zazwyczaj kobieta dochodziła później niż mężczyzna, lecz bywało to różnie. W każdym razie czekał aż ona również posmakuje raju, a gdy tak się stało, wyszedł z niej i padł na łóżko zmęczony. Zdjął prezerwatywę i rzucił ją na razie pod łóżko, jakoś nie mając sił i ochoty na to aby teraz to wyrzucać.
- Było niesamowicie. - mruknął cicho, wypuszczając dym z ust i obserwując jak ten się rozpływa w powietrzu. Więcej się nie odzywał. W milczeniu chciał wypalić papierosa i zrobił to dość szybko. A gdy skończył (i ewentualnie skończyła też Ban), zabrał popielniczkę i odłożył ją na szafkę. Przekręcił się na bok i przysunął do wampirzycy, obejmując ją i przyciągając do siebie. Jeżeli wszystko poszło po jego myśli, to wampirzyca opierała głowę na jego wyciągniętej ręce. Drugą ułożył na jej talii. Pocałował ją w czubek głowy i zamknął oczy.
- Powtórzmy to jeszcze. Tylko tym razem zabezpieczmy się w inny sposób. Mogłabyś brać tabletki czy niezbyt podoba Ci się ten pomysł? - mruknął cicho, lecz słowa te i tak, jak na niego, były niesamowicie odważne. Ostatecznie przytknął usta do jej włosów i pozostał już tak, odsuwając się zaledwie o kilka milimetrów. Zamknął oczy. Facet po seksie często bywał niesamowicie zmęczony. A on i przed nim był wyczerpany.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
Więc Banshee porzuci spodnie na rzecz spódniczek i sukienek, aby móc dla Isao eksponować swoje nóżki uwięzione w pończoszkach. Była z niej kobieta przebojowa i odważna, cała sytuacja zadziała się dość szybko więc nie dziwota, że blondyn już odkrył w sobie pończochowy fetysz. Dobrze, każdy musi mieć bzika na jakimś punkcie. I ona ma swoje małe słabości.
-Pewnie, też mi przeszło to przez myśl.
Odparła zgadzając się na ten pomysł z chęcią, będzie tak znacznie wygodniej i przyjemniej. Jednak nie spodziewała się, że blondyn sam wysunie taki pomysł. Było to dość odważne, to jednak jest dobry znak, otwiera się na niektóre rzeczy, których i tak nie byłby wstanie przeskoczyć, a powiedźmy nie miał z nim zbytnio do czynienia. Jego obecna dziewczyna znacznie różniła się od ludzkiej istoty z którą niegdyś był i pewne rzeczy w związku były dla niej normą.
-Załatwię wszystko.
Mruknęła przymykając oczy i wtulając swoją twarz w jego klatkę piersiową.
-Dobrze mi z Tobą.
Nie tylko on był tu zmęczony i jej ubyło nieco energii, ale nie tak jak jemu. Nie zdziwiłaby się jakby Isao jej tu zaraz padł i zasnął. W końcu miał za sobą ciężki dzień. A i jej się zrobiło tak przyjemnie i nieco sennie.
- Spoiler:
Na każdą jego pieszczotę opowiadała jęknięciem czy też westchnięciem, jej całe ciało pracowało starając się jak najlepiej zgrać w tym płomiennym uniesieniu. Wytrwale pracowała kiedy przychodziła jej kolej i z ochotą oddawała się w jego sprawne dłonie kiedy przychodził czas na dominację Isao. Poznawali swoje ciała i pozycję w których było im najprzyjemniej. Długo nie zajęło jak i ona dosięgnęła swojego kawałka nieba. Całe jej ciało zadrżało, plecy wygięły się w łuk, a usta wydały z siebie pełen zadowolenie jęk. Czuła jak ekstaza zalewa całe jej ciało.
-Pewnie, też mi przeszło to przez myśl.
Odparła zgadzając się na ten pomysł z chęcią, będzie tak znacznie wygodniej i przyjemniej. Jednak nie spodziewała się, że blondyn sam wysunie taki pomysł. Było to dość odważne, to jednak jest dobry znak, otwiera się na niektóre rzeczy, których i tak nie byłby wstanie przeskoczyć, a powiedźmy nie miał z nim zbytnio do czynienia. Jego obecna dziewczyna znacznie różniła się od ludzkiej istoty z którą niegdyś był i pewne rzeczy w związku były dla niej normą.
-Załatwię wszystko.
Mruknęła przymykając oczy i wtulając swoją twarz w jego klatkę piersiową.
-Dobrze mi z Tobą.
Nie tylko on był tu zmęczony i jej ubyło nieco energii, ale nie tak jak jemu. Nie zdziwiłaby się jakby Isao jej tu zaraz padł i zasnął. W końcu miał za sobą ciężki dzień. A i jej się zrobiło tak przyjemnie i nieco sennie.
Re: Apartament Isao
Oj, Isao na pewno byłby bardzo zadowolony gdyby Banshee rzeczywiście porzuciła spodnie, by zamienić je na sukienki i spódniczki, dodatkowo swoje piękne nóżki zdobiąc pończochami. Patrzyłby na nią ciągle, gdyby tak robiła, nie mogąc przestać się zachwycać. Miała piękne, zgrabne nogi, które w tym dodatku prezentowały się jeszcze bardziej rewelacyjnie. Oczywiście, Isao wolałby aby eksponowała je jemu i tylko jemu. Nie należał do zazdrosnych facetów, jednak na pewno nie byłby zadowolony gdyby jakiś obcy facet wgapiał się bezczelnie w nogi jego dziewczyny. Zapewne wtedy czułby się dość zmieszany, bowiem z jednej strony byłby dumny, że ta piękna kobieta jest właśnie z nim, z drugiej strony czułby to ukłucie zazdrości. ~
Dobrze jednak, że mieszkał tu sam. Czułby się dziwnie gdyby wiedział, że jego współlokator lub współlokatorka, może słyszeć dźwięki dochodzące z sypialni. Jakby tego było mało po całym mieszkaniu walały się ich ubrania, które byłyby tylko potwierdzeniem tego, że ta dwójka urządza sobie niegrzeczne zabawy. Po całym mieszkaniu bowiem rozchodziły się ich westchnienia i jęki rozkoszy. Spleceni w miłosnym tańcu ich ciał, poddawali się pożądaniu, które rosło w nich od dawna. Banshee dała mu odwagę oraz pokazała rzeczy, z którymi wcześniej nie miał do czynienia. Nie było to chyba po nim aż tak widoczne. Sam nie wiedział czemu, ale przy niej instynktownie wiedział co ma robić. Nie był zawstydzonym fajtłapą, który boi się dotknąć kobiety czy pozwolić sobie na bardziej odważne wyczyny w łóżku. Choć początkowo tak właśnie było, można powiedzieć, że Banshee obudziła w nim demona. Owy demon padł wyczerpany, kiedy skończyli swoje zabawy, razem sięgając nieba.
Papieros miał wszystkiego dopełnić. Był przyjemnym dodatkiem, przedłużającym tę chwilę przyjemności i odprężenia. Leżąc na plecach i wgapiając się w sufit, palił powoli, czując jak dookoła unosi się zapach wiśni, przeplatający się z zapachem tytoniu. Przyglądał się wypuszczanym z ust obłoczkom, które znikały nagle, jakby chciały mu uprzytomnić, że wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Tak jak ich zabawy przed chwilą. Nie był masochistą. Był zbyt wymęczony by kontynuować to jeszcze, nawet jeżeli oboje by tego chcieli. Leżąc tak i paląc w ciszy, powoli czuł jak ogarnia go coraz większe zmęczenie i senność. Co jakiś czas zerkał na Banshee, która patrzyła na niego. Uśmiechnął się do niej i wyciągnął w jej stronę dłoń, łapiąc ją delikatnie za czubek noska. Pokręcił nim minimalnie na boki, a jego twarz przybrała wyraz rozbawienia. A gdy cofnął rękę, zaraz dokończył papierosa, którego ugasił na popielniczce. Ban również skończyła więc odstawił ją na bok. Przeszkadzała... I mogli niechcący z niej wszystko wysypać na pościel.
Był zadowolony z faktu, że Banshee zrozumiała jego zamiary i ułożyła się tak jak się spodziewał. Tak było mu wygodnie, a przy okazji mógł czuć, że ma ją u siebie w ramionach, czuć jej obecność i zapach. Jak się okazało, czuł także jej dłonie, które ułożyła mu na torsie, drapiąc go lekko. Mimowolnie na jego usta wdarł się uśmiech. Nigdy nie pomyślałby, że takie drapanie może być tak przyjemne. Ta dziewczyna była niesamowita. W tak krótkim czasie potrafiła go odmienić, dodać mu olbrzymie pokłady pewności siebie i odwagi. Niestety, prawdopodobnie Isao wróci do normalnego siebie już niedługo. Bo wszystko co dobre szybko się kończy...
- W porządku. - mruknął cicho na jej słowa, zamykając oczy i walcząc z rosnącą sennością. Czuł, że zasypia. Przed oczami pojawiały mu się różne obrazy, a on sam powoli odlatywał, oddając się w objęcia Morfeusza. Jednak na ziemię sprowadziły go jej słowa. Otworzył lekko oczy, widząc nieco rozmazany obraz przed sobą. Dłoń z jej talii przeniósł na jej głowę. Wplótł palce w jej włosy i przycisnął ją do siebie odrobinkę mocniej, jakby chcąc w ten sposób pokazać, że jemu również jest z nią dobrze, że chce aby przy nim była i nigdzie nie odchodziła.
- Mi z Tobą też. - szepnął wiedząc, że go usłyszy, wszak jego usta znajdowały się wcale nie daleko jej ucha. Wdychał jej słodki zapach i zamknął oczy. Na chwilę tylko zaśmiał się stłumionym śmiechem. - A To dopiero początek. Mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz mówiła tak samo.
Poruszał dłonią wplecioną w jej włosy, bawiąc się nimi. Lubił długie włosy kobiet i to uczucie, kiedy pojedyncze kosmyki przesuwały się i wymykały spomiędzy jego palców. W ciszy poruszał dłonią, głaszcząc ją w ten sposób i bawiąc się jej włosami. Powoli jednak zwalniał, aż gest ten całkowicie ustał. Isao po prostu zasypiał... A co zrobi Banshee? Obudzi go? Zaśnie razem z nim? A może pójdzie sobie? Kto wie...
Dobrze jednak, że mieszkał tu sam. Czułby się dziwnie gdyby wiedział, że jego współlokator lub współlokatorka, może słyszeć dźwięki dochodzące z sypialni. Jakby tego było mało po całym mieszkaniu walały się ich ubrania, które byłyby tylko potwierdzeniem tego, że ta dwójka urządza sobie niegrzeczne zabawy. Po całym mieszkaniu bowiem rozchodziły się ich westchnienia i jęki rozkoszy. Spleceni w miłosnym tańcu ich ciał, poddawali się pożądaniu, które rosło w nich od dawna. Banshee dała mu odwagę oraz pokazała rzeczy, z którymi wcześniej nie miał do czynienia. Nie było to chyba po nim aż tak widoczne. Sam nie wiedział czemu, ale przy niej instynktownie wiedział co ma robić. Nie był zawstydzonym fajtłapą, który boi się dotknąć kobiety czy pozwolić sobie na bardziej odważne wyczyny w łóżku. Choć początkowo tak właśnie było, można powiedzieć, że Banshee obudziła w nim demona. Owy demon padł wyczerpany, kiedy skończyli swoje zabawy, razem sięgając nieba.
Papieros miał wszystkiego dopełnić. Był przyjemnym dodatkiem, przedłużającym tę chwilę przyjemności i odprężenia. Leżąc na plecach i wgapiając się w sufit, palił powoli, czując jak dookoła unosi się zapach wiśni, przeplatający się z zapachem tytoniu. Przyglądał się wypuszczanym z ust obłoczkom, które znikały nagle, jakby chciały mu uprzytomnić, że wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Tak jak ich zabawy przed chwilą. Nie był masochistą. Był zbyt wymęczony by kontynuować to jeszcze, nawet jeżeli oboje by tego chcieli. Leżąc tak i paląc w ciszy, powoli czuł jak ogarnia go coraz większe zmęczenie i senność. Co jakiś czas zerkał na Banshee, która patrzyła na niego. Uśmiechnął się do niej i wyciągnął w jej stronę dłoń, łapiąc ją delikatnie za czubek noska. Pokręcił nim minimalnie na boki, a jego twarz przybrała wyraz rozbawienia. A gdy cofnął rękę, zaraz dokończył papierosa, którego ugasił na popielniczce. Ban również skończyła więc odstawił ją na bok. Przeszkadzała... I mogli niechcący z niej wszystko wysypać na pościel.
Był zadowolony z faktu, że Banshee zrozumiała jego zamiary i ułożyła się tak jak się spodziewał. Tak było mu wygodnie, a przy okazji mógł czuć, że ma ją u siebie w ramionach, czuć jej obecność i zapach. Jak się okazało, czuł także jej dłonie, które ułożyła mu na torsie, drapiąc go lekko. Mimowolnie na jego usta wdarł się uśmiech. Nigdy nie pomyślałby, że takie drapanie może być tak przyjemne. Ta dziewczyna była niesamowita. W tak krótkim czasie potrafiła go odmienić, dodać mu olbrzymie pokłady pewności siebie i odwagi. Niestety, prawdopodobnie Isao wróci do normalnego siebie już niedługo. Bo wszystko co dobre szybko się kończy...
- W porządku. - mruknął cicho na jej słowa, zamykając oczy i walcząc z rosnącą sennością. Czuł, że zasypia. Przed oczami pojawiały mu się różne obrazy, a on sam powoli odlatywał, oddając się w objęcia Morfeusza. Jednak na ziemię sprowadziły go jej słowa. Otworzył lekko oczy, widząc nieco rozmazany obraz przed sobą. Dłoń z jej talii przeniósł na jej głowę. Wplótł palce w jej włosy i przycisnął ją do siebie odrobinkę mocniej, jakby chcąc w ten sposób pokazać, że jemu również jest z nią dobrze, że chce aby przy nim była i nigdzie nie odchodziła.
- Mi z Tobą też. - szepnął wiedząc, że go usłyszy, wszak jego usta znajdowały się wcale nie daleko jej ucha. Wdychał jej słodki zapach i zamknął oczy. Na chwilę tylko zaśmiał się stłumionym śmiechem. - A To dopiero początek. Mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz mówiła tak samo.
Poruszał dłonią wplecioną w jej włosy, bawiąc się nimi. Lubił długie włosy kobiet i to uczucie, kiedy pojedyncze kosmyki przesuwały się i wymykały spomiędzy jego palców. W ciszy poruszał dłonią, głaszcząc ją w ten sposób i bawiąc się jej włosami. Powoli jednak zwalniał, aż gest ten całkowicie ustał. Isao po prostu zasypiał... A co zrobi Banshee? Obudzi go? Zaśnie razem z nim? A może pójdzie sobie? Kto wie...
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
I tak to właśnie bywa z facetami, z jednej strony czegoś chcą, a z drugiej zawsze znajdą jakiś minus. Spojrzenia innych mężczyzn i już im żyłka na skroni pęka z zazdrości, ale trochę zazdrości nie zaszkodzi.
Mieszkanie samemu okazało się nawet bardzo wygodne, pewnie jakby się ktoś pałętał po domu byłoby to bardzo stresujące dla blondyna, Ban bowiem nie przejęła by się, że ktoś by ich usłyszał. Przynajmniej im nikt nie przeszkadzał, nie zazdrościł, nie dobijał się do zajętej przez nich sypiali i co ważniejsze nie musiał się oburzać na rozrzucone wszędzie ciuchy jak i częste odwiedziny.
Tak już podświadomie ta kobietka działała, może bardziej polegało to na tym, że nie miał innego wyjścia niż wyzbyć się hamulców i przystosować do sytuacji z taką odważną kobietą. Pewnie i wróci do swojego jestestwa, ale może choć odrobinę zmieni się w stosunku do niej, bo przecież po takim dotyku jaki jej zafundował nie bardzo umiała by sobie wyobrazić to, że znów będzie się zawstydzać jak jej dotnie, ale wszystko jest możliwe.
Kiedy tak zabawiał się zabawnie z jej nosem usiłowała złapać jego niesforne palce między ząbki aby nie zostać mu dłużą, jednak się nie udało. Wtuliła się w niego, bardzo to lubiła i korzystała z każdej możliwej sytuacji aby pobyć jeszcze bliżej niego. Obudził się w niej taki niespełniony pieszczoch. W drapanie go wkładała naprawdę dużo czułości i miłości, chciała aby było mu miło i przyjemnie. Uśmiechnęła się lekko. Dobrze, że poruszył ten temat, było to ważne i bardzo odpowiedzialne, wiedziała, że przy nim może być spokojna, bo nie jest jednym z tych facetów co robią, a później myślą. Czując jego dłoń na swojej głowie odetchnęła lekko, czując ogarniający ją spokój przywarła do niego swoim ciałem jeszcze bardziej, chowając się przed światem. Zatapiała się w jego ramionach zapominając o całym świecie.
-Postaramy się o to.
Mruknęła cicho, ale czy było to słuchać sama już nie wiedziała, wtulona była w jego ciało, a słowa i tak przez nią wypowiedziane były ulotne jak szept, a skierowane do jego torsu. Czuła jego miarowy dotyk na głowie, który i ją powoli wprowadzał w błogi sen…
Sama nie wiedziała ile czasu minęło kiedy spała, a teraz przebudziła się, nagle otworzyła oczy i wciągnęła mocno powietrze do płuc, przez chwile była dość zdezorientowana, może dlatego, że śniły jej się jakieś dziwactwa. Ku jej wielkiej uldze zdała sobie sprawę z tego, że wciąż znajduje się w ramionach Isao. Odetchnęła i wysunęła się z jego objęcia. Nie miała zamiaru go budzić, wiedziała jak bardzo był zmęczony, a sen może okazać się bardzo zbawienny w tej sytuacji. Wstała powoli z łóżka przeciągnęła się i przeczesała palcami długie jasne włosy. Zerknęła na śpiącego jeszcze mężczyznę i okryła go kołdrą. Po czym zebrała z ziemi ich ciuchy i położyła na brzegu łóżka, ażeby się nie walały wszędzie gdzie popadnie. Wkroczyła do salonu właśnie tak jak stała, naga i ogarnęła resztę ich garderoby. Ubrania walały się dosłownie wszędzie, jednak nie sprawiły większego wrażenia, na tle wszędzie rozrzuconych kartek były niczym. Zerknęła przelotnie na stolik i strasznie ją korciło aby podejrzeć teksty które już naskrobał blondyn. Szybko jednak doszła do wniosku, że jak będzie chciał jej coś pokazać to sam to zrobi. Minęła więc jedynie drewniany mebel i skierowała się do łazienki, aby wziąć prysznic. Związała włosy w wysokiego koka i weszła pod chłodną orzeźwiającą wodę, oczywiście uprzednio pozbywając się z nóg pończoch. Dodało jej to energii, a przy okazji mogła na spokojnie poukładać sobie wszystko w głowie to co się ostatnio wydarzyło, a trochę tego było. Po niedługim czasie zakręciła wodę i owinęła się ręcznikiem, który znalazła w jednej z szafek zakrywając tym samym swoje ciało. Wróciła do sypialni i wygrzebała z szafki koszulkę należącą do Isao, naciągnęła ją na siebie, to znaczniej wygodniejsze niż pilnowanie aby ręcznik się z niej nie zsunął. Po tym wróciła na łóżko, ulokowała się blisko śpiącego wampira i pogładziła go czule po włosach. Nachyliła się i ucałowała go w czoło starając się go nie obudzić.
Mieszkanie samemu okazało się nawet bardzo wygodne, pewnie jakby się ktoś pałętał po domu byłoby to bardzo stresujące dla blondyna, Ban bowiem nie przejęła by się, że ktoś by ich usłyszał. Przynajmniej im nikt nie przeszkadzał, nie zazdrościł, nie dobijał się do zajętej przez nich sypiali i co ważniejsze nie musiał się oburzać na rozrzucone wszędzie ciuchy jak i częste odwiedziny.
Tak już podświadomie ta kobietka działała, może bardziej polegało to na tym, że nie miał innego wyjścia niż wyzbyć się hamulców i przystosować do sytuacji z taką odważną kobietą. Pewnie i wróci do swojego jestestwa, ale może choć odrobinę zmieni się w stosunku do niej, bo przecież po takim dotyku jaki jej zafundował nie bardzo umiała by sobie wyobrazić to, że znów będzie się zawstydzać jak jej dotnie, ale wszystko jest możliwe.
Kiedy tak zabawiał się zabawnie z jej nosem usiłowała złapać jego niesforne palce między ząbki aby nie zostać mu dłużą, jednak się nie udało. Wtuliła się w niego, bardzo to lubiła i korzystała z każdej możliwej sytuacji aby pobyć jeszcze bliżej niego. Obudził się w niej taki niespełniony pieszczoch. W drapanie go wkładała naprawdę dużo czułości i miłości, chciała aby było mu miło i przyjemnie. Uśmiechnęła się lekko. Dobrze, że poruszył ten temat, było to ważne i bardzo odpowiedzialne, wiedziała, że przy nim może być spokojna, bo nie jest jednym z tych facetów co robią, a później myślą. Czując jego dłoń na swojej głowie odetchnęła lekko, czując ogarniający ją spokój przywarła do niego swoim ciałem jeszcze bardziej, chowając się przed światem. Zatapiała się w jego ramionach zapominając o całym świecie.
-Postaramy się o to.
Mruknęła cicho, ale czy było to słuchać sama już nie wiedziała, wtulona była w jego ciało, a słowa i tak przez nią wypowiedziane były ulotne jak szept, a skierowane do jego torsu. Czuła jego miarowy dotyk na głowie, który i ją powoli wprowadzał w błogi sen…
Sama nie wiedziała ile czasu minęło kiedy spała, a teraz przebudziła się, nagle otworzyła oczy i wciągnęła mocno powietrze do płuc, przez chwile była dość zdezorientowana, może dlatego, że śniły jej się jakieś dziwactwa. Ku jej wielkiej uldze zdała sobie sprawę z tego, że wciąż znajduje się w ramionach Isao. Odetchnęła i wysunęła się z jego objęcia. Nie miała zamiaru go budzić, wiedziała jak bardzo był zmęczony, a sen może okazać się bardzo zbawienny w tej sytuacji. Wstała powoli z łóżka przeciągnęła się i przeczesała palcami długie jasne włosy. Zerknęła na śpiącego jeszcze mężczyznę i okryła go kołdrą. Po czym zebrała z ziemi ich ciuchy i położyła na brzegu łóżka, ażeby się nie walały wszędzie gdzie popadnie. Wkroczyła do salonu właśnie tak jak stała, naga i ogarnęła resztę ich garderoby. Ubrania walały się dosłownie wszędzie, jednak nie sprawiły większego wrażenia, na tle wszędzie rozrzuconych kartek były niczym. Zerknęła przelotnie na stolik i strasznie ją korciło aby podejrzeć teksty które już naskrobał blondyn. Szybko jednak doszła do wniosku, że jak będzie chciał jej coś pokazać to sam to zrobi. Minęła więc jedynie drewniany mebel i skierowała się do łazienki, aby wziąć prysznic. Związała włosy w wysokiego koka i weszła pod chłodną orzeźwiającą wodę, oczywiście uprzednio pozbywając się z nóg pończoch. Dodało jej to energii, a przy okazji mogła na spokojnie poukładać sobie wszystko w głowie to co się ostatnio wydarzyło, a trochę tego było. Po niedługim czasie zakręciła wodę i owinęła się ręcznikiem, który znalazła w jednej z szafek zakrywając tym samym swoje ciało. Wróciła do sypialni i wygrzebała z szafki koszulkę należącą do Isao, naciągnęła ją na siebie, to znaczniej wygodniejsze niż pilnowanie aby ręcznik się z niej nie zsunął. Po tym wróciła na łóżko, ulokowała się blisko śpiącego wampira i pogładziła go czule po włosach. Nachyliła się i ucałowała go w czoło starając się go nie obudzić.
Re: Apartament Isao
Tak to już z facetami bywało. Oni odnajdywali zawsze dwie strony medalu: tą dobrą i tą złą. Banshee jednak i tak miała szczęście. Isao bowiem nie był facetem tak chorobliwie zazdrosnym, jak wielu. On nie zrobi jej awantury gdy tylko zobaczy ją jak rozmawia z obcym facetem. Nie ruszy go też zbytnio jakieś przytulenie się na powitanie, bo sam też tak często robił. Wszelkie awantury i pretensje mogą wystąpić ewentualnie tylko w wypadku, gdy miałby ku temu prawdziwy powód. Choć to tylko gdybanie. Wiadomo, różnie to bywa i w przyszłości może to wyglądać zupełnie inaczej.
O to Banshee nie musiała się już martwić. Prawda, po tym wszystkim Isao na pewno stanie się starym Iskiem, którego tak łatwo jest zawstydzić, który tak często wpada w zakłopotanie. Jednak na pewno nie będzie bał się jej dotknąć czy pozwolić sobie na więcej. Teraz, gdy już na samym początku sięgnęli tego najdalszego etapu we wspólnych pieszczotach, wszystkie bramki po drodze były już pootwierane. Czemu więc miałby się cofać i na nowo je zamykać? To byłoby całkowicie bezsensowne. Ban mogła więc się spodziewać nieco śmielszych pieszczot i gestów ze strony blondyna. To ją pocałuje, to dotknie, pogłaska, pogładzi. Akurat tak się składało, że zawsze lubił serwować kobietom czułości. Robił to chętnie, choć zazwyczaj także nieco niepewnie. Banshee była zupełnie inna od tych kobiet (niewielu) które spotkał na swojej drodze. Tu wszystko będzie wyglądać inaczej ~
Zaśmiał się, widząc jak próbuje ugryźć go w dłoń. Wtedy zawsze unosił ją, aby ciągle trzymać palcami jej nosek i nie dać dosięgnąć się jej ząbkom. Takie niewinne, wręcz dziecinne zabawy, ale bardzo przyjemne i poprawiające humor. Isao nie lubił zachowywać się jak dorosły facet. Te trzydzieści lat, które dla ludzi były już oznaką wręcz średniego wieku, dla niego były jedynie niewiele znaczącą liczbą. On dalej czuł się jak nastolatek. Nastolatek, który jednak w razie potrzeby potrafił być niezwykle odpowiedzialny i rozważny. Przykład tego mieliśmy właśnie przed paroma chwilami... Nie zachował się przecież jak smarkacz, który uprawia seks bez zabezpieczenia, a potem płacze gdy niespodziewanie zostaje ojcem. Momentami Isek był pełen sprzeczności. Niby dziecinny, a jednak dorosły. Niby mający pstro w głowie, a gdy trzeba niezwykle poważny...
- Mhm. Postaramy się. - mruknął sennie, dalej bawiąc się jej włosami i nie otwierając oczu. Wsłuchiwał się w ich miarowe, uspokojone już oddechy. Skupiał się na zapachu Banshee, który czuł tak wyraźnie mając ją w ramionach. Czuł wyraźnie jej bliskość, każdy fragment jej ciała, który przylegał do niego. Starał się na tym wszystkim skupić, by odgonić te obrazy, które podsyłał mu morfeusz, próbując go uśpić. Jak się okazało - zmęczenie było silniejsze. Nie wiedział kiedy zasnął.
Cały czas spał w tej samej pozycji. Zazwyczaj kręcił się po całym łóżku, lecz tym razem nie poruszył się jakoś bardziej. Może dlatego, że miał w ramionach Banshee i było mu tak bardzo przyjemnie? Prawdopodobnie właśnie to było przyczyną. Sen miał niezwykle twardy. Gdy spał wyglądał niewinnie i spokojnie, ale także niezwykle dziecinnie. Jego twarz nabierała wtedy jeszcze łagodniejszego wyrazu niż zazwyczaj. Z jakiegoś powodu przypominał wtedy chłopca, a nie mężczyznę, który liczył sobie już blisko trzydzieści lat. Spał mocnym snem, regenerując siły. Nie słyszał jak Banshee wstawała i opuszczała pokój, uprzednio zbierając ich ubrania i kładąc je w jednym miejscu. Nie przebudził się także kiedy wróciła by ubrać jego koszulę, ani gdy na powrót kładła się obok niego. Mruknął jedynie coś przez sen, kiedy pogładziła go po włosach, a potem jeszcze raz, gdy ucałowała go w czoło. Zupełnie jakby przez sen wyczuwał jej bliskość i prosił o jeszcze więcej. Wtedy po raz pierwszy poruszył się, otwierając lekko oczy i nieprzytomnie spoglądając na nią. Wypowiedział coś kompletnie niezrozumiałego i przybliżył się do niej, łapiąc ją w objęcia i na nowo zasypiając, prawdopodobnie głowę kładąc na jej kolanach. Minęło dobrych paręnaście minut, zanim zaczął się przebudzać. Wtedy to mruknął coś ponownie, po czym puścił ją by przetrzeć zaspane oczy. Z jakiś powodów jego włosy zaczęły sterczeć na wszystkie strony, tak jakby przez sen co najmniej parę razy przeturlał się po całym łóżku. Otworzył oczy i zamrugał kilkakrotnie, aby obraz przed nim stał się bardziej wyraźny. Wtedy też przekręcił się na plecy i przeciągnął się lekko, ziewając i zakrywając usta dłonią. Przez chwilę patrzył na sufit, aż w końcu, przebudzając się nieco bardziej, dotarło do niego co się właściwie działo i co dzieje się teraz. Spojrzał na Banshee i uśmiechnął się do niej, wyciągając w jej stronę ręce. Ujął ją za szyję, dłonie lokując na jej karku i pociągnął ją do siebie. Sam podniósł się nieco, aby nie musiała się aż tak wyginać. Przymknał oczy po czym pocałował ją krótko, ale czule. Kiedy ją puścił, uśmiechnął się do niej ponownie.
- A więc mi nie uciekłaś... Długo spałem? Wybacz, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
O to Banshee nie musiała się już martwić. Prawda, po tym wszystkim Isao na pewno stanie się starym Iskiem, którego tak łatwo jest zawstydzić, który tak często wpada w zakłopotanie. Jednak na pewno nie będzie bał się jej dotknąć czy pozwolić sobie na więcej. Teraz, gdy już na samym początku sięgnęli tego najdalszego etapu we wspólnych pieszczotach, wszystkie bramki po drodze były już pootwierane. Czemu więc miałby się cofać i na nowo je zamykać? To byłoby całkowicie bezsensowne. Ban mogła więc się spodziewać nieco śmielszych pieszczot i gestów ze strony blondyna. To ją pocałuje, to dotknie, pogłaska, pogładzi. Akurat tak się składało, że zawsze lubił serwować kobietom czułości. Robił to chętnie, choć zazwyczaj także nieco niepewnie. Banshee była zupełnie inna od tych kobiet (niewielu) które spotkał na swojej drodze. Tu wszystko będzie wyglądać inaczej ~
Zaśmiał się, widząc jak próbuje ugryźć go w dłoń. Wtedy zawsze unosił ją, aby ciągle trzymać palcami jej nosek i nie dać dosięgnąć się jej ząbkom. Takie niewinne, wręcz dziecinne zabawy, ale bardzo przyjemne i poprawiające humor. Isao nie lubił zachowywać się jak dorosły facet. Te trzydzieści lat, które dla ludzi były już oznaką wręcz średniego wieku, dla niego były jedynie niewiele znaczącą liczbą. On dalej czuł się jak nastolatek. Nastolatek, który jednak w razie potrzeby potrafił być niezwykle odpowiedzialny i rozważny. Przykład tego mieliśmy właśnie przed paroma chwilami... Nie zachował się przecież jak smarkacz, który uprawia seks bez zabezpieczenia, a potem płacze gdy niespodziewanie zostaje ojcem. Momentami Isek był pełen sprzeczności. Niby dziecinny, a jednak dorosły. Niby mający pstro w głowie, a gdy trzeba niezwykle poważny...
- Mhm. Postaramy się. - mruknął sennie, dalej bawiąc się jej włosami i nie otwierając oczu. Wsłuchiwał się w ich miarowe, uspokojone już oddechy. Skupiał się na zapachu Banshee, który czuł tak wyraźnie mając ją w ramionach. Czuł wyraźnie jej bliskość, każdy fragment jej ciała, który przylegał do niego. Starał się na tym wszystkim skupić, by odgonić te obrazy, które podsyłał mu morfeusz, próbując go uśpić. Jak się okazało - zmęczenie było silniejsze. Nie wiedział kiedy zasnął.
Cały czas spał w tej samej pozycji. Zazwyczaj kręcił się po całym łóżku, lecz tym razem nie poruszył się jakoś bardziej. Może dlatego, że miał w ramionach Banshee i było mu tak bardzo przyjemnie? Prawdopodobnie właśnie to było przyczyną. Sen miał niezwykle twardy. Gdy spał wyglądał niewinnie i spokojnie, ale także niezwykle dziecinnie. Jego twarz nabierała wtedy jeszcze łagodniejszego wyrazu niż zazwyczaj. Z jakiegoś powodu przypominał wtedy chłopca, a nie mężczyznę, który liczył sobie już blisko trzydzieści lat. Spał mocnym snem, regenerując siły. Nie słyszał jak Banshee wstawała i opuszczała pokój, uprzednio zbierając ich ubrania i kładąc je w jednym miejscu. Nie przebudził się także kiedy wróciła by ubrać jego koszulę, ani gdy na powrót kładła się obok niego. Mruknął jedynie coś przez sen, kiedy pogładziła go po włosach, a potem jeszcze raz, gdy ucałowała go w czoło. Zupełnie jakby przez sen wyczuwał jej bliskość i prosił o jeszcze więcej. Wtedy po raz pierwszy poruszył się, otwierając lekko oczy i nieprzytomnie spoglądając na nią. Wypowiedział coś kompletnie niezrozumiałego i przybliżył się do niej, łapiąc ją w objęcia i na nowo zasypiając, prawdopodobnie głowę kładąc na jej kolanach. Minęło dobrych paręnaście minut, zanim zaczął się przebudzać. Wtedy to mruknął coś ponownie, po czym puścił ją by przetrzeć zaspane oczy. Z jakiś powodów jego włosy zaczęły sterczeć na wszystkie strony, tak jakby przez sen co najmniej parę razy przeturlał się po całym łóżku. Otworzył oczy i zamrugał kilkakrotnie, aby obraz przed nim stał się bardziej wyraźny. Wtedy też przekręcił się na plecy i przeciągnął się lekko, ziewając i zakrywając usta dłonią. Przez chwilę patrzył na sufit, aż w końcu, przebudzając się nieco bardziej, dotarło do niego co się właściwie działo i co dzieje się teraz. Spojrzał na Banshee i uśmiechnął się do niej, wyciągając w jej stronę ręce. Ujął ją za szyję, dłonie lokując na jej karku i pociągnął ją do siebie. Sam podniósł się nieco, aby nie musiała się aż tak wyginać. Przymknał oczy po czym pocałował ją krótko, ale czule. Kiedy ją puścił, uśmiechnął się do niej ponownie.
- A więc mi nie uciekłaś... Długo spałem? Wybacz, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
I całe szczęście, że nie należał do tych chorobliwie zazdrosnych facetów, którzy o byle co robili sceny bo byłoby im ciężko. Jednak czas pokaże jak się wszystko ułoży i ukształtuje między nimi. Jasnowłosa postara się nie dawać mu wyraźnych powodów do zazdrości , nie chciała tego.
Różnie z facetami bywa, a jak już mowa o Isao to też czasem ciężko coś przewidzieć, więc jeżeli nie pozamyka bramek na nią to najważniejsze, tak to niech będzie starym uroczym blondasem, pasuje to do niego. Jego zawstydzanie się, odwracanie wzroku, a czasem i rumieńce na polikach. Tak się to wryło w umysł Banshee, że nie umiała sobie go na co dzień wyobrazić takiego pewnego, zdecydowanego i otwartego na wszystko i wszystkich. Z resztą cały jego urok polegał na jego sposobie bycia, jego nastoletnim, wesołym usposobieniu. Jakby się tak nad tym dłużej zastanowić to dużo łączyło Ban i Isa, ale równie dużo różniło. Dzięki temu jednak mogli się uzupełniać i nudno im nie będzie.
Zasnęli tak nagle, chyba nawet w tej samej chwili wampirzyca nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że i on śpi, dopiero jak się obudziła wszystko stało się jasne. A że należała do osób, którym starczy krótki sen obudziła się dużo wcześniej od niego. Nawet nie miała pojęcia która godzina i jaka pora dnia czy też noc panuje. Zasłony były zasłonięte, a jej jakby za daleko aby za nie zajrzeć. Ogarnęła nieco najbliższe otoczenia i odświeżyła się, tak było jej znacznie wygodniej i przyjemniej. Teraz mogła wrócić do ukochanego, aby popatrzeć na jego spokojną łagodną twarz. Pobawić się jego sterczącymi we wszystkie strony włosami. Już sądziła, że się obudzi, ale on mruknął tylko coś niezrozumiałego i poszedł dalej w kimę, tym razem z głową na jej kolanach i obejmując ją mocno jakby miała mu gdzieś uciec. Objęła go również pieszczotliwie drapiąc go po karu, o dziwno sama zaczęła znów zasypiać przez te paręnaście minut, aż Isao postanowił obudzić się na dobre. Przeturlał się z jej kolan na łóżko i przeciągnął. Drgnęła i otworzyła oczy zaskoczona tym, że znów na chwile przysnęła. Dała mu się pociągnąć w dół nieco rozkojarzona aż wylądowała ustami na jego wargach, krótki czuły pocałunek na dzień dobry.
-Nie mam w zwyczaju wymykać się bez pożegnania.
Wyprostowała się zerkając na niego dość poważnie, ale z szerokim uśmiechem.
-Nie wiem nawet ile ja spałam, ale było mi bardzo błogo .
Przeciągnęła się raz jeszcze i zaczęła wygrzebywać się z pościeli. Wyskoczyła z łóżka choć bardzo niechętnie i sięgnęła po swoje majtki, z nagimi odsłoniętymi nogami może latać, ale z gołym tyłkiem to już chyba lepiej nie nawet jeżeli koszulka którą nosiła była długa i zasłaniała wszystko aż do połowy ud wampirzycy.
-Wyspałeś się?
Zerknęła na niego przysiadając ponownie na łóżku.
-A może zjadł byś coś, aby jeszcze nieco nabrać sił?
Może miała na myśli budyń czy inne smakołyki, a może swoją krew to zależy od tego w jakim był stanie. W końcu kilka godzin snu nie działa tak zbawiennie jak solidny posiłek. Niestety, ale w salonie czekała na niego praca. I Banshee była tego niestety bardzo świadoma, a przypominała sobie o tym kiedy zmierzała i wracała spod prysznica.
Różnie z facetami bywa, a jak już mowa o Isao to też czasem ciężko coś przewidzieć, więc jeżeli nie pozamyka bramek na nią to najważniejsze, tak to niech będzie starym uroczym blondasem, pasuje to do niego. Jego zawstydzanie się, odwracanie wzroku, a czasem i rumieńce na polikach. Tak się to wryło w umysł Banshee, że nie umiała sobie go na co dzień wyobrazić takiego pewnego, zdecydowanego i otwartego na wszystko i wszystkich. Z resztą cały jego urok polegał na jego sposobie bycia, jego nastoletnim, wesołym usposobieniu. Jakby się tak nad tym dłużej zastanowić to dużo łączyło Ban i Isa, ale równie dużo różniło. Dzięki temu jednak mogli się uzupełniać i nudno im nie będzie.
Zasnęli tak nagle, chyba nawet w tej samej chwili wampirzyca nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że i on śpi, dopiero jak się obudziła wszystko stało się jasne. A że należała do osób, którym starczy krótki sen obudziła się dużo wcześniej od niego. Nawet nie miała pojęcia która godzina i jaka pora dnia czy też noc panuje. Zasłony były zasłonięte, a jej jakby za daleko aby za nie zajrzeć. Ogarnęła nieco najbliższe otoczenia i odświeżyła się, tak było jej znacznie wygodniej i przyjemniej. Teraz mogła wrócić do ukochanego, aby popatrzeć na jego spokojną łagodną twarz. Pobawić się jego sterczącymi we wszystkie strony włosami. Już sądziła, że się obudzi, ale on mruknął tylko coś niezrozumiałego i poszedł dalej w kimę, tym razem z głową na jej kolanach i obejmując ją mocno jakby miała mu gdzieś uciec. Objęła go również pieszczotliwie drapiąc go po karu, o dziwno sama zaczęła znów zasypiać przez te paręnaście minut, aż Isao postanowił obudzić się na dobre. Przeturlał się z jej kolan na łóżko i przeciągnął. Drgnęła i otworzyła oczy zaskoczona tym, że znów na chwile przysnęła. Dała mu się pociągnąć w dół nieco rozkojarzona aż wylądowała ustami na jego wargach, krótki czuły pocałunek na dzień dobry.
-Nie mam w zwyczaju wymykać się bez pożegnania.
Wyprostowała się zerkając na niego dość poważnie, ale z szerokim uśmiechem.
-Nie wiem nawet ile ja spałam, ale było mi bardzo błogo .
Przeciągnęła się raz jeszcze i zaczęła wygrzebywać się z pościeli. Wyskoczyła z łóżka choć bardzo niechętnie i sięgnęła po swoje majtki, z nagimi odsłoniętymi nogami może latać, ale z gołym tyłkiem to już chyba lepiej nie nawet jeżeli koszulka którą nosiła była długa i zasłaniała wszystko aż do połowy ud wampirzycy.
-Wyspałeś się?
Zerknęła na niego przysiadając ponownie na łóżku.
-A może zjadł byś coś, aby jeszcze nieco nabrać sił?
Może miała na myśli budyń czy inne smakołyki, a może swoją krew to zależy od tego w jakim był stanie. W końcu kilka godzin snu nie działa tak zbawiennie jak solidny posiłek. Niestety, ale w salonie czekała na niego praca. I Banshee była tego niestety bardzo świadoma, a przypominała sobie o tym kiedy zmierzała i wracała spod prysznica.
Re: Apartament Isao
Racja, gdybanie nie miało teraz sensu. Tylko czas mógł pokazać jak będzie wyglądała ich przyszłość. Czy im się ułoży, czy jednak ich drogi rozejdą się... To było pod znakiem zapytania, wszak nikt nie umiał przewidzieć przyszłości. Nie wiedzieli co stanie się za rok, za miesiąc, a nawet jutro czy za pół godziny. To była ta nieprzewidywalność, która jednocześnie ubarwiała świat. Bo gdyby tak każdy wiedział, co czeka go za te pięć minut, dzień, miesiąc czy dwadzieścia lat... Czy wtedy nie byłoby nudno? Ale ups, odchodzimy od tematu ~
Banshee nie musiała się martwić. Isao nie byłby sobą gdyby w każdej dziedzinie, w każdym aspekcie życia był tak pewny siebie, stanowczy i dominujący. To były cechy jego ojca, których on niestety (albo i stety) nie odziedziczył. Prawdziwy Isek był trzydziestoletnim facetem o zachowaniu nastoletniego chłopaka, lub nawet kilkuletniego chłopca. Prawdziwy Isao czerwienił się przy każdej zawstydzającej go sytuacji, chodził głodny aż do utraty panowania nad sobą, przedkładał dobro innych nad swoje. Nie był twardym, zdecydowanym i rządzącym silną ręką biznesmenem, którego wszyscy szanowali, bojąc się go i czując do niego respekt. Jemu znacznie bardziej pasowała łatka tego wesołego, roześmianego blondyna, który śpiewał i skakał po scenie aż do końca koncertów. On był tym facetem pełnym sprzeczności, a przy tym dość nieprzewidywalnym. Choć prawdopodobnie, gdy spędziło się z nim trochę więcej czasu, nawet jeżeli potrafił się zachować w tak skrajnie kontrastujący sposób, można było przewidzieć co w danej chwili powie, jak się zachowa i tak dalej. Ale znowu odbiegam od tematu, uh!
Spał, spał i to mocno. Nieraz, zwłaszcza gdy był bardziej zmęczony, potrafił zasnąć snem iście kamiennym. Po jego mieszkaniu biegałby słoń, ktoś waliłby nad nim perkusją lub przywalił w budynek tirem - on i tak by się nie obudził. No dobra, trochę przesadziłem. W każdym razie sen miał całkiem mocny, toteż Banshee nie musiała obawiać się, że go zbudzi. Racja, zdarzały mu się momenty gdy lekko się przebudzał, bardziej w śnie niż w jawie kręcąc się, mówiąc coś niezrozumiałego i robiąc takie rzeczy jak teraz - czyli na przykład obejmując Banshee za nogi i zasypiając z głową na jej kolanach. Biedna dziewczyna, najprawdopodobniej było jej niewygodnie, a zmuszona była przebywać w takiej pozycji dłuższy czas. Isek bowiem nie reagował już na żadne głaskanie, bawienie się jego włosami, mizianie czy cokolwiek innego, co normalną osobę zapewne by zbudziło. Bardzo często zdarzało mu się spać tak mocno. Być może miało to jakiś związek z jego mocą... Potrafił on wszak uśpić kogoś w sekundę, jedynie po spojrzeniu tej osobie w oczy lub dotknięciu jej.
W końcu jednak i nasz śpioch obudził się. Trochę też potrwało zanim się rozbudził i zaczął kojarzyć fakty. Minęła chwila nim przypomniał sobie co się działo wczoraj, gdzie jest, z kim jest i co się działo nim zasnął. Nie rozbudził się jednak do końca a jego oczy były ciągle lekko zaspane, kiedy przyciągał do siebie Banshee. Może dlatego nie zorientował się, że wampirzyca tak właściwie sobie drzemała, a on właśnie jej w tym przeszkodził.
- To dobrze, choć najprawdopodobniej od razu po obudzeniu się, dzwoniłbym lub po prostu do Ciebie poszedł. - mruknął cicho. Ziewnął, zasłaniając usta dłonią i zamlaskał ciągle zaspany, zamykając jedno oko. - A więc też spałaś... To dobrze.- uśmiechnął się do niej. Wędrował za nią wzrokiem, kiedy wstawała i w końcu sam usiadł, przeciągając się mocno i ziewając. Pościel zsunęła się z niego, odkrywając jego blady tors i brzuch. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, że jest nagi. Spojrzał na Banshee i aż zaniemówił, widząc ją w swojej koszuli. Była pewną siebie, zdecydowaną i ciągle prowokującą go kobietą, a w jego koszuli, która na nią była o wiele za duża, wyglądała na tak niewinną i uroczą, że aż kontrast ten wydawał się śmieszny. Nie o to jednak chodziło. Widok ten aż zapierał dech w płucach Iska. Odkryliśmy dzisiaj pończochową słabość Isao, tak? No właśnie, a to była słabość numer dwa. UWIELBIAŁ jak kobieta chodziła w jego ubraniu. Był to widok napawający go niezwykłą dumą. Widok, od którego wprost nie mógł oderwać oczu. Tak więc oniemiały wpatrywał się w Banshee wielkimi oczami. Nie usłyszał pierwszego pytania, nie usłyszał drugiego. Te dotarły do niego ze znacznym opóźnieniem. Drgnął, wracając na ziemie i zamrugał kilkakrotnie, będąc nieco zdezorientowanym.
- A, tak, wyspałem się. - mruknął, patrząc prosto na nią. Przechylił się lekko i sięgnął do niej swoją długą, chudą ręką. Złapał ją za ramię i pociągnął w tył, sprawiając że opadła na plecy i na jego nogi skryte pod pościelą. - Zjadłbym budyń, ale najpierw muszę sobie na Ciebie popatrzeć. Mogłabyś częściej chodzić w moich koszulach? Bardzo Ci w nich do twarzy. - nachylił się nad nią, a jego jasne, przydługawe kosmyki zadyndały wesoło w powietrzu. Wyszczerzył się szeroko. Ułożył palec wskazujący na czubku jej noska. - I poproszę pończochy do tego.
Zaśmiał się, odsuwając dłoń od jej biednego noska. Celowo nie wspominał nic o piciu krwi. Był głodny i głód ten z chwili na chwilę się zmagał. Jednak dawał radę. Zamierzał połknąć kolejną porcję tabletek krwi jak tylko wstanie. To nic, że te przestawały mu smakować i działały coraz bardziej słabo. Dopóki jego organizm automatycznie ich nie zwracał i w pobliżu nikt się nie zranił, dawał radę.
Banshee nie musiała się martwić. Isao nie byłby sobą gdyby w każdej dziedzinie, w każdym aspekcie życia był tak pewny siebie, stanowczy i dominujący. To były cechy jego ojca, których on niestety (albo i stety) nie odziedziczył. Prawdziwy Isek był trzydziestoletnim facetem o zachowaniu nastoletniego chłopaka, lub nawet kilkuletniego chłopca. Prawdziwy Isao czerwienił się przy każdej zawstydzającej go sytuacji, chodził głodny aż do utraty panowania nad sobą, przedkładał dobro innych nad swoje. Nie był twardym, zdecydowanym i rządzącym silną ręką biznesmenem, którego wszyscy szanowali, bojąc się go i czując do niego respekt. Jemu znacznie bardziej pasowała łatka tego wesołego, roześmianego blondyna, który śpiewał i skakał po scenie aż do końca koncertów. On był tym facetem pełnym sprzeczności, a przy tym dość nieprzewidywalnym. Choć prawdopodobnie, gdy spędziło się z nim trochę więcej czasu, nawet jeżeli potrafił się zachować w tak skrajnie kontrastujący sposób, można było przewidzieć co w danej chwili powie, jak się zachowa i tak dalej. Ale znowu odbiegam od tematu, uh!
Spał, spał i to mocno. Nieraz, zwłaszcza gdy był bardziej zmęczony, potrafił zasnąć snem iście kamiennym. Po jego mieszkaniu biegałby słoń, ktoś waliłby nad nim perkusją lub przywalił w budynek tirem - on i tak by się nie obudził. No dobra, trochę przesadziłem. W każdym razie sen miał całkiem mocny, toteż Banshee nie musiała obawiać się, że go zbudzi. Racja, zdarzały mu się momenty gdy lekko się przebudzał, bardziej w śnie niż w jawie kręcąc się, mówiąc coś niezrozumiałego i robiąc takie rzeczy jak teraz - czyli na przykład obejmując Banshee za nogi i zasypiając z głową na jej kolanach. Biedna dziewczyna, najprawdopodobniej było jej niewygodnie, a zmuszona była przebywać w takiej pozycji dłuższy czas. Isek bowiem nie reagował już na żadne głaskanie, bawienie się jego włosami, mizianie czy cokolwiek innego, co normalną osobę zapewne by zbudziło. Bardzo często zdarzało mu się spać tak mocno. Być może miało to jakiś związek z jego mocą... Potrafił on wszak uśpić kogoś w sekundę, jedynie po spojrzeniu tej osobie w oczy lub dotknięciu jej.
W końcu jednak i nasz śpioch obudził się. Trochę też potrwało zanim się rozbudził i zaczął kojarzyć fakty. Minęła chwila nim przypomniał sobie co się działo wczoraj, gdzie jest, z kim jest i co się działo nim zasnął. Nie rozbudził się jednak do końca a jego oczy były ciągle lekko zaspane, kiedy przyciągał do siebie Banshee. Może dlatego nie zorientował się, że wampirzyca tak właściwie sobie drzemała, a on właśnie jej w tym przeszkodził.
- To dobrze, choć najprawdopodobniej od razu po obudzeniu się, dzwoniłbym lub po prostu do Ciebie poszedł. - mruknął cicho. Ziewnął, zasłaniając usta dłonią i zamlaskał ciągle zaspany, zamykając jedno oko. - A więc też spałaś... To dobrze.- uśmiechnął się do niej. Wędrował za nią wzrokiem, kiedy wstawała i w końcu sam usiadł, przeciągając się mocno i ziewając. Pościel zsunęła się z niego, odkrywając jego blady tors i brzuch. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, że jest nagi. Spojrzał na Banshee i aż zaniemówił, widząc ją w swojej koszuli. Była pewną siebie, zdecydowaną i ciągle prowokującą go kobietą, a w jego koszuli, która na nią była o wiele za duża, wyglądała na tak niewinną i uroczą, że aż kontrast ten wydawał się śmieszny. Nie o to jednak chodziło. Widok ten aż zapierał dech w płucach Iska. Odkryliśmy dzisiaj pończochową słabość Isao, tak? No właśnie, a to była słabość numer dwa. UWIELBIAŁ jak kobieta chodziła w jego ubraniu. Był to widok napawający go niezwykłą dumą. Widok, od którego wprost nie mógł oderwać oczu. Tak więc oniemiały wpatrywał się w Banshee wielkimi oczami. Nie usłyszał pierwszego pytania, nie usłyszał drugiego. Te dotarły do niego ze znacznym opóźnieniem. Drgnął, wracając na ziemie i zamrugał kilkakrotnie, będąc nieco zdezorientowanym.
- A, tak, wyspałem się. - mruknął, patrząc prosto na nią. Przechylił się lekko i sięgnął do niej swoją długą, chudą ręką. Złapał ją za ramię i pociągnął w tył, sprawiając że opadła na plecy i na jego nogi skryte pod pościelą. - Zjadłbym budyń, ale najpierw muszę sobie na Ciebie popatrzeć. Mogłabyś częściej chodzić w moich koszulach? Bardzo Ci w nich do twarzy. - nachylił się nad nią, a jego jasne, przydługawe kosmyki zadyndały wesoło w powietrzu. Wyszczerzył się szeroko. Ułożył palec wskazujący na czubku jej noska. - I poproszę pończochy do tego.
Zaśmiał się, odsuwając dłoń od jej biednego noska. Celowo nie wspominał nic o piciu krwi. Był głodny i głód ten z chwili na chwilę się zmagał. Jednak dawał radę. Zamierzał połknąć kolejną porcję tabletek krwi jak tylko wstanie. To nic, że te przestawały mu smakować i działały coraz bardziej słabo. Dopóki jego organizm automatycznie ich nie zwracał i w pobliżu nikt się nie zranił, dawał radę.
- Isao
- Nauczyciel
- Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP
Re: Apartament Isao
I taki kontrast w postaci Banshee, bardzo często odważnej i pewnej siebie kobiety, przebojowej, momentami bezwstydnej i może przesadnie pewnej siebie. Umiała w sobie odnaleźć oczywiście duszę dziecka i bawić się beztrosko, śmiać i wygłupiać, ale równie często na jej twarzy pojawiała się powaga. Umiała by pewnie kierować grupą pracowników jeżeli zaszłaby taka potrzeba, ale to raczej nie było zajęcie dla niej, nie spełniłaby się w tym. Wolała inwestować w nieruchomości w różnych krajach i nie bawić się w wielkie korporacje z prezesem na czele. Jest podróżnikiem i nie umie usiedzieć w jednym miejscu zbyt dług, a może raczej nie umiała. Bo ostatnio nie miała ochoty nigdzie wyjeżdżać, odnalazła spokój i swoje miejsce właśnie tu obok pogrążonego we śnie blondyna. Może i trochę pozycja w jakiej musiała siedzieć doskwierała jej, ale jak widać niedługo, a świadczyć może o tym, że znów na chwilę pogrążyła się w lekkim śnie. I nie przeszkadzało jej zbudzenie, wręcz przeciwnie. Nie miała pojęcia jak to się stało, że znów Morfeusz chciał ją porwać. Naprawdę wystarczało jej niewiele snu, więc była w lekkim szoku otwierając oczy po drzemce.
Jego słowa sprawiły, że uśmiechnęła się czule spoglądając na niego. Będąc jeszcze tak blisko uchwyciła między palce jasny kosmyk jego włosów.
-Masz zbyt wygodne łóżko abym miała z niego uciekać.
Wyszczerzyła swoje białe ząbki. Prawda była taka, że nie chciała zgarniać swoich ciuchów i wymykać się po upojnych chwilach z nim i siedzieć samej w apartamencie, albo szwendać się gdzieś po mieście o ile pora by jej odpowiadała, jak to miała w zwyczaju po spotkaniu z kochankami. Byli ze sobą, ich związek opierał się na wielu innych rzeczach niż tylko seks, który był dodatkiem, relacja wyglądała inaczej. Chciałaby nie czuł się zawiedziony i zmartwiony tym, że się ulotniła bez słowa, mimo wszystko jest to na pewien sposób przykre kiedy ukochana osoba po wylądowaniu w łóżku znika nagle. Znacznie przyjemniej jest się budzić obok swej miłości.
Niski wzrost, delikatne rysy twarzy, młody wygląd i za duża koszulka owszem sprawiały, że wyglądem całkiem odbiegała od swojego zadziornego charakterku. Kobiety były mistrzyniami kamuflażu jak było im wygodnie wyglądały właśnie tak jak Ban teraz, niewinnie, a jak trzeba było nabierały temperamentu. Kobietka spojrzała na niego i zmarszczyła nieco brwi nie bardzo wiedząc na co dokładnie się tak patrzy Isao, wyglądał jakby był w jakimś transie i do końca odgadnąć nie umiała czy to wina jej wyglądy czy głodu jaki z pewnością Isao odczuwa. Szybko jednak wyrwał się z hipnotycznego stanu odpowiadając jej na pytania. Nagle pociągnięta w tył runęła plecami na jego nogi, odchyliła głowę jeszcze bardziej do tyłu aby mieć przed oczami jego twarz wielce z czegoś ucieszoną.
- Pewnie tylko musisz często mnie do siebie zapraszać, albo wpadać do mnie z zapasową koszulką, albo jeszcze lepiej sprezentować mi kilka.
Zaśmiała się wesoło i zrobiła niewielkiego zeza kiedy jego palec spoczął na czubku jej nieco zadartego nosa. To chyba był jego kolejny fetysz, dotykanie, łapanie, ciąganie ją za nos, maltretował go ciągle z wielką premedytacją, ale było w tym coś urzekającego co Bananince wprawiało w dobry humor.
-Pończochy też będą, ale najpierw wybiorę się po budyń dla pana.
Ona sama również nic nie wspominała o krwi, nie chciał jej to nie, choć zdawała sobie sprawę, że w tym przypadku jest zbyt dumny i uparty aby prosić o nią Ban. Podniosła się więc z łóżka przy okazji dając mu przelotnego buziaka w kącik ust i już jej w pokoju nie było, zaszła do kuchni po budyń i łyżeczkę, a dla siebie znalazła jabłuszko. Trzeba coś przekąsić, a te śliczne czerwono zielone owoce mają przepyszny smak. Więc postanowiła mu jedno zabrać. Wzięła również nożyk, bo jakoś nie bardzo lubiła się wgryzać w nie, kiedyś nauczyła się odkrajać kawałeczki jabłka i tak już jej zostało, sięgnęła do szuflady po nieduży nożyk i wróciła do sypialni. Wampirowi podała jego ulubiony przysmak, a sama zabrała się za jabłko. Usiadła rzecz jasna obok niego na łóżku i w najlepsze wcinała nieco kwaśno owoc wcześniej życząc smakoszowi budyniów smacznego. Już była przy końcówce swojego śniadania kiedy niezdarnie przekrajała ostatni kawałek jabłka i udziabała się nożem w kciuk. Syknęła cicho, może nie tyle z bólu co z zaskoczenia. Nożyk był na tyle ostry że przeciął głęboko jej skórę, a na jej wierzchu już pojawiła się pierwsza krew. Wampirzyca uśmiechnęła się mimowolnie i kątem oka zerknęła na chłopaka. Nieznacznie przybliżyła swoją dłoń do niego ciekawa jego reakcji. Średnio wierzyła w to, że tabletki jeszcze na niego działają, a krew powolutku sączyła się z przecięcia spływając naprawdę bardzo wąskim strumyczkiem wzdłuż palca.
Jego słowa sprawiły, że uśmiechnęła się czule spoglądając na niego. Będąc jeszcze tak blisko uchwyciła między palce jasny kosmyk jego włosów.
-Masz zbyt wygodne łóżko abym miała z niego uciekać.
Wyszczerzyła swoje białe ząbki. Prawda była taka, że nie chciała zgarniać swoich ciuchów i wymykać się po upojnych chwilach z nim i siedzieć samej w apartamencie, albo szwendać się gdzieś po mieście o ile pora by jej odpowiadała, jak to miała w zwyczaju po spotkaniu z kochankami. Byli ze sobą, ich związek opierał się na wielu innych rzeczach niż tylko seks, który był dodatkiem, relacja wyglądała inaczej. Chciałaby nie czuł się zawiedziony i zmartwiony tym, że się ulotniła bez słowa, mimo wszystko jest to na pewien sposób przykre kiedy ukochana osoba po wylądowaniu w łóżku znika nagle. Znacznie przyjemniej jest się budzić obok swej miłości.
Niski wzrost, delikatne rysy twarzy, młody wygląd i za duża koszulka owszem sprawiały, że wyglądem całkiem odbiegała od swojego zadziornego charakterku. Kobiety były mistrzyniami kamuflażu jak było im wygodnie wyglądały właśnie tak jak Ban teraz, niewinnie, a jak trzeba było nabierały temperamentu. Kobietka spojrzała na niego i zmarszczyła nieco brwi nie bardzo wiedząc na co dokładnie się tak patrzy Isao, wyglądał jakby był w jakimś transie i do końca odgadnąć nie umiała czy to wina jej wyglądy czy głodu jaki z pewnością Isao odczuwa. Szybko jednak wyrwał się z hipnotycznego stanu odpowiadając jej na pytania. Nagle pociągnięta w tył runęła plecami na jego nogi, odchyliła głowę jeszcze bardziej do tyłu aby mieć przed oczami jego twarz wielce z czegoś ucieszoną.
- Pewnie tylko musisz często mnie do siebie zapraszać, albo wpadać do mnie z zapasową koszulką, albo jeszcze lepiej sprezentować mi kilka.
Zaśmiała się wesoło i zrobiła niewielkiego zeza kiedy jego palec spoczął na czubku jej nieco zadartego nosa. To chyba był jego kolejny fetysz, dotykanie, łapanie, ciąganie ją za nos, maltretował go ciągle z wielką premedytacją, ale było w tym coś urzekającego co Bananince wprawiało w dobry humor.
-Pończochy też będą, ale najpierw wybiorę się po budyń dla pana.
Ona sama również nic nie wspominała o krwi, nie chciał jej to nie, choć zdawała sobie sprawę, że w tym przypadku jest zbyt dumny i uparty aby prosić o nią Ban. Podniosła się więc z łóżka przy okazji dając mu przelotnego buziaka w kącik ust i już jej w pokoju nie było, zaszła do kuchni po budyń i łyżeczkę, a dla siebie znalazła jabłuszko. Trzeba coś przekąsić, a te śliczne czerwono zielone owoce mają przepyszny smak. Więc postanowiła mu jedno zabrać. Wzięła również nożyk, bo jakoś nie bardzo lubiła się wgryzać w nie, kiedyś nauczyła się odkrajać kawałeczki jabłka i tak już jej zostało, sięgnęła do szuflady po nieduży nożyk i wróciła do sypialni. Wampirowi podała jego ulubiony przysmak, a sama zabrała się za jabłko. Usiadła rzecz jasna obok niego na łóżku i w najlepsze wcinała nieco kwaśno owoc wcześniej życząc smakoszowi budyniów smacznego. Już była przy końcówce swojego śniadania kiedy niezdarnie przekrajała ostatni kawałek jabłka i udziabała się nożem w kciuk. Syknęła cicho, może nie tyle z bólu co z zaskoczenia. Nożyk był na tyle ostry że przeciął głęboko jej skórę, a na jej wierzchu już pojawiła się pierwsza krew. Wampirzyca uśmiechnęła się mimowolnie i kątem oka zerknęła na chłopaka. Nieznacznie przybliżyła swoją dłoń do niego ciekawa jego reakcji. Średnio wierzyła w to, że tabletki jeszcze na niego działają, a krew powolutku sączyła się z przecięcia spływając naprawdę bardzo wąskim strumyczkiem wzdłuż palca.
Ostatnio zmieniony przez Banshee dnia Pon Maj 20, 2013 6:25 am, w całości zmieniany 1 raz
Strona 8 z 17 • 1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 17
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum :: Pokoje / Apartamenty
Strona 8 z 17
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|