Apartament Isao

Strona 9 z 17 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 17  Next

Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Pon Maj 20, 2013 12:31 am

- Mówisz? To chyba znaczy, że musisz częściej w nim spać, skoro jest takie wygodne. - odpowiedział, uśmiechając się do niej pogodnie. Miał na myśli coś konkretnego? Kryło się pod tym jakieś ukryte znaczenie? Kto wie. Kiedyś na pewno chciał aby Banshee z nim zamieszkała, aby dzieliła z nim mieszkanie, sypialnie, łóżko... Kusiło go aby zaproponować jej to już teraz. Powstrzymywał się jednak. W pieszczotach wskoczyli od razu na najgłębszą wodę. W innych sprawach zaś nie chciał się spieszyć i robić cokolwiek pochopnie.
Cieszył się, że nie poszła sobie. Nie sądził, że jest z tych kobiet, które po seksie wymykają się z mieszkań mężczyzn i już nie wracają. Jednak zawsze mogła uznać, że nie chce mu przeszkadzać i udać się do własnego mieszkania by tam zająć się swoimi sprawami. Odczuł wyraźną ulgę, kiedy obudził się, a ona była przy nim. Nie potrafił opisać tego uczucia słowami, ale w tamtym momencie poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa się po jego ciele. Jakieś łaskotanie w brzuchu i w sercu. To się chyba nazywało szczęściem, prawda? Największym szczęściem dla niego było mieć tak kochaną kobietę dla siebie, tak blisko. Zasypiać przy niej, budzić się przy niej, obsypywać ją czułościami, opiekować się nią, kochać i być kochanym. Wszystko to miało dla niego olbrzymią wartość. Choć był osobą, która wyżej ceniła dobro innych niż swoje, przy Banshee dostrzegał u siebie pewne przejawy zachłanności. Nie chciał na przykład aby wyjeżdżała, choć wiedział jak bardzo kocha ona podróże. Za bardzo by za nią tęsknił i się o nią martwił. Był osobą, która martwi się na zapas. Wszak za granicami Japonii mogło jej się stać wszystko! Mogła zostać porwana, pobita, okradziona a nawet zjedzona przez krokodyla!
Jeżeli to miał być kamuflaż, to Banshee wyszedł on niesamowicie. On dobrze ją znał, jednak potoczny obserwator, widząc ją w tym ubraniu, stwierdziłby, że jest to niezwykle urocza i piękna istota, o, zapewne, iście anielskim charakterze, niewinności i łagodności. Opis ten odbiegał jednak znacznie od prawdy. Zamiast do anioła, ta kobieta w pewnym sensie powinna być porównywana do diablicy. Kuszącej, zwodzącej. Choć i tu były sprzeczności, bo dla Isao Ban była także aniołem. Aniołem w jego koszuli, której rękawy były na nią znacznie za duże, a sama koszula sięgała połowy ud. Nie mógł się na nią napatrzeć, odlatując nieco i tracąc kontakt z rzeczywistością. Przyglądał się jej jak pod wpływem jakiegoś czaru czy uroku. Chwilę potrwało aż dotarło do niego wszystko co mówiła dziewczyna w czasie jego "nieobecności". Kiedy już leżała na jego nogach, oczywiście sięgnął dłonią do jej włosów, drugą natomiast zaczepiając jej biedny, wielokrotnie maltretowany już nosek. Rzeczywiście lubił go w nią tykać, ciągać za niego i sprzedawać jej prztyczki w nos.
- Możesz przychodzić tu kiedy tylko zechcesz. Już w tej chwili mogę Ci dać drugą parę kluczy do tego mieszkania. Ale warunkiem są pończochy i moje koszule! - zaśmiał się i nieco mocniej przyciskał jej nosek, powtarzając tę czynność parę razy. Przyciskał i odsuwał palec, przyciskał i odsuwał - tak w kółko. - Koszuli Ci nie dam. To wtedy traci swoją magię.
Pokazał jej język, zostawiając w spokoju ten biedny nosek. Pozwolił jej się podnieść, przyglądając jej się i uśmiechając w jej kierunku. Budyń... Na samą myśl o tym deserze jego ochota na niego znacznie wzrastała. Już niemal czuł, że ma go w ustach, że je powoli i smakuje tego waniliowego cuda. To było już jak uzależnienie, serio. Mógł bez przerwy zajadać się tą słodką przekąską.
Czekając aż Banshee wróci z kuchni, sam wstał z łóżka. Odnalazł tę kupkę ubrań, która leżała nieopodal łóżka i znalazł swoje bokserki. Założył na razie te, zamierzając iść zaraz wziąć prysznic i wtedy założyć całkiem nowy zestaw ubrań oraz bielizny. Póki co włożył tylko bokserki. Początkowo pomyślał także o koszuli, lecz i tu zdecydował się odczekać. Najpierw weźmie prysznic, dopiero wtedy założy koszule. Skoro Banshee widziała go już nago, nie przeszkadzało mu, że zobaczy go w tylko jednym elemencie stroju. Gdy więc dziewczyna przyszła, on siedział na brzegu łóżka, czekając na nią. Uśmiechnął się w jej kierunku, od razu wyciągając długie ręce po budyń, który mu niosła. Otworzył go, zlizał deser z nakrywki i odłożył ją na bok.
- Zaraz pójdę wziąć prysznic. Jak chcesz to możesz zostać, choć podejrzewam, że nie będę mógł Ci dostarczyć rozrywki ani nic. Muszę wziąć się za pisanie. - powiedział, wlepiając wzrok w pudełeczko z budyniem, w którym już wylądowała jego łyżeczka. Ze smakiem władował ją sobie do ust, kątem oka zerkając jak Banshee kroi jabłko, zajadając się nim w najlepsze. Miał zapytać czy nie woli budyniu, jednak powstrzymał się. Skoro wybrała owoc zamiast niego, oznaczało to, że aktualnie bardziej miała ochotę na jabłko. Kiedy zaś dziewczyna skaleczyła się, on był w trakcie wybierania budyniu z pudełeczka. Wpierw usłyszał syk, a gdy zaskoczony spojrzał w jej kierunku, zamarł. Doszedł do niego zapach krwi, który wydał mu się o wiele silniejszy i kuszący niż byłby normalnie. Jego wzrok mimowolnie skupił się na palcu, z którego spływała krew. Oczy blondyna mignęły czerwienią. Zakrył je dłonią, jednocześnie odstawiając kubek na szafkę z głośnym stuknięciem. Chciał wstać i odejść, ale wtedy Banshee przybliżyła dłoń w jego stronę. Nie rozumiał, czemu ona to robiła. Nie potrzebował krwi, jeszcze było z nim wszystko w porządku! A przynajmniej tak próbował sobie wmówić, jednocześnie czując ogromny ból. Zupełnie tak, jakby ktoś rozpalił ogień w jego gardle i płucach. Odsunął się od niej gwałtownie, zakrywając twarz dłonią. Spomiędzy jego palców, widać było czerwone jak krew tęczówki.
- Nie mogę. To złe, niebezpieczne. Zrobię Ci krzywdę. - jęknął żałośnie, tonem niemalże płaczliwym, lecz jednocześnie lekko ochrypłym. Isao skrywał bowiem w sercu pewną tajemnicę. Tajemnicę, o której nie wiedział nikt, a która ciążyła nad nim zawsze w podobnych momentach. Kiedyś bowiem, popychany przez olbrzymie pragnienie zaatakował dziewczynę. Biedną, niewinną dziewczynę, która po prostu wracała do domu zbyt późną porą. Zaatakował ją i wypił jej krew, nie umiejąc się powstrzymać. Pił i pił, całkowicie tracąc nad sobą panowanie. A gdy się ocknął, dziewczyna dawno nieprzytomnie tkwiła w jego ramionach. Wylądowała w szpitalu, gdzie tylko cudem przeżyła. Długie miesiące pozostawała w śpiączce. Isao często odwiedzał ją, palony przez wyrzuty sumienia. Od tego czasu starał się w ogóle nie pić krwi, choć dobrze wiedział, że to nie możliwe. Zawsze w takich chwilach towarzyszyło mu przerażenie, że może kogoś skrzywdzić równie mocno lub jeszcze bardziej. Nie darowałby sobie gdyby sytuacja powtórzyła się lub gdyby zabił kogokolwiek.
Nawet wstrzymywanie oddechu nic nie dawało. Pragnienie paliło go od środka. Przechylił się w jej stronę i opadł na nią lekko, opierając się czołem o jej ramię. Oddychał bardzo szybko, jakby nie do końca łapiąc pełne oddechy. Zamknął oczy i ścisnął dłoń na swojej szyi, boleśnie wbijając w nią palce. Czasem działało, ale nie tym razem. Drugą, drżącą dłonią złapał za jej rękę. Przyciągnął do siebie i zlizał krew z jej palca, przymykając oczy. Powoli opuszczały go hamulce. Tak jak wcześniej dał się opanować pożądaniu, teraz to pragnienie zaczynało przejmować nad nim kontrolę. Zlizywał krew z jej dłoni i ostatecznie pociągnął ją mocno za rękę, przez co dziewczyna wręcz poleciała na niego. Drżącą dłonią dotknął jej szyi, odsuwając włosy. Językiem przejechał po jej skórze, by następnie wbić w nią swoje kły. Mimo wszystko zrobił to dość delikatnie. Zamknął oczy i pił jej krew.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Wto Maj 21, 2013 6:00 am

Była to kusząca perspektywa dzielić z Isao, dom, łóżko i całe życie. Z drugiej jednak strony miał rację, w pewnych sprawach lepiej się jeszcze wstrzymać, co nie przeszkadza, aby od czasu do czasu u niego zostawała nieco dłużej.
-Nie ma problemu, będę często wpadać.
I jak się mylił, ale inaczej to wyglądało kiedy z kimś była i kiedy kochała. Chciała przy nim być jak najdłużej nawet jeżeli oznaczało to jedynie patrzenie na niego podczas snu czy pracy. I ona znajdzie coś sobie do roboty. W każdym bądź razie wiedział co znaczy budzić się w pustym łóżku po chwili uniesienia, bez jakiegokolwiek pożegnania. Różne myśli wówczas do głowy przychodzą, ale to nie było teraz ważne. Była przy nim i sama czuła miłe łaskotanie w jej ciele, które owszem zwą szczęściem. Według wampirzycy trzeba było być egoistą w niektórych sprawach i o dziwo w związku również, dobrze jest wiedzieć czego się chce i do tego dążyć, ale również zerkać na zadowolenie drugiej strony. On nie chciał aby wyjeżdżała, a ona tego po prostu nie robiła, nie czuła potrzeby, a wręcz przeciwnie dobrze było jej właśnie tu, wszelkie podróże stały się tak odległe jak jakiś mało realny sen.
Nie działało to kiedy ktoś znał jej charakter, a na innych nie ma co tego próbować bo już miała swojego kochanego faceta, dla którego będzie chodzić w za dużej koszuli, pończochach i roztrzepanych włosach. Ma już komu się prezentować na wszelkie możliwe sposoby, te delikatne jak i nieco mocniejsze i bardziej prowokujące, pasujące do jej charakteru, który łagodniał.
-Ale wiesz, że będę wpadać wówczas bez zapowiedzi? Jesteś gotów na taki krok?
Zajrzała mu w szare oczy ignorując w tej chwili ruch jego palca na jej nosku.
-To nie, sama sobie jakąś wezmę aby mieć się do czego przytulać kiedy nie będziesz mógł być obok.
Tak sobie postanowiła i szybciutko wstała aby wybrać się po przysmak dla Isao. Uwinęła się szybko, kilka sekund i znów przy nim była.
-Rozumiem, i tak mi sporo czasu poświęciłeś. Może spotkam się z przyjaciółką, albo rodzinką. Dawno ich nie widziałam, ale jeszcze nie wiem. Równie dobrze mogę się rozciągnąć na kanapie w samych pończochach i być Twoją muzą.
Zerknęła na niego ciekawa jak zapatruje się na ten pomysł. Był dość odważny, rozmyślała nad tym do chwili kiedy ostry kraniec noża zatopił się w jej skórze. Zagapiła się na Isao i wyszło, że jest ciapą, taką nieostrożną. Mimo to obserwowała go ze spokojem i podjudzała całą sytuację w jakiej się znaleźli. Kierowała nie wewnętrzna troska o niego, jak już się krew sączyła to szkoda było nie skorzystać, bo mimo iż Isao uważał jedno ona wiedziała swoje, a co ważniejsze widziała, że jest przemęczony, a nic lepiej nie działa na regeneracje wampira jak krew.
-Wiem, że mnie nie skrzywdzisz.
Wyszeptała spokojnie i czule, powoli się do niego zbliżając, nie denerwowała się, a przynajmniej nie dawała tego po sobie poznać, bo szczerze mówiąc pierwszy raz widziała taką reakcję wampira na krew. Paliło go to wspomnienie niesamowicie, jednak zapominał o tym, że niebyła bezbronną dziewczyną przemierzającą samotnie ciemne ulice. Była wampirem, dość silnym jak na swoją filigranową posturę, miała przydatne umiejętności z których umiała korzystać i w razie potrzeby zatrzyma jego nadmierny apetyt. W oczach Banshee malował się ból, trawiło ją od środka cierpienie Isao, tak bardzo chciała mu w tym wszystkim ulżyć, a nie umiała, jedyne co mogła dać mu nasycić się swoją krwią. Kiedy na nią opadł zanurzyła palce w przydługich kosmykach jego włosów, gładziła go czule po głowie, chciała by wiedział, że może ja ugryźć, że wręcz ma to zrobić. Chciała sięgnąć drugą dłonią do jego palców zaciskających się na jego szyi aby rozluźnić ten uścisk, ale nie dane było jej to zrobić. Chwycił jej dłoń i zlizał krew z jej palca. Teraz gdy już jej zasmakował wiedziała, że weźmie jeszcze więcej. Poleciała na niego swoim całym ciałem, jej szyja znalazła się tuż przy jego twarzy, przygotowywał ja chwile na chwilę w której ją ugryzie, dłonią odgarną dłonią, a językiem rozgrzał skórę. I nie spodziewała się, że zrobi to tak delikatnie. Pozwalała mu przez dłuższą chwilę pić swoją krew, gładziła go przy tym uspokajająco po głowie. Przeczesywała jasne kosmyki, ale i w końcu ona poczuła się nieco słabsza, jeszcze nikt z niej nie wypił aż tyle krwi, był zaledwie trzecim wampirem jaki ją ugryzł, a przy tym pochłaniaj najwięcej. Starała się od niego odsunąć, ale wolała sama nie wyrywać swojej szyi z objęć jego kłów.
-Wystarczy już Isao.
Szepnęła starając się ab głos jej nie zadrżał, ale bez szans, złamał jej się pokazując, że sytuacja jakby ją nieco zaniepokoiła, a może było to zwykłe zmęczenie jakie ją ogarnęło. Sama nie wiedziała, czy była tak zmęczona przez utratę krwi czy może podświadomie blondyn oddziaływał na niej swoją mocą. Powieki natomiast stawały się coraz cięższe i z wielkim trudem utrzymywała je otwarte. Walczyła ze sobą aby nie zasnąć, ale było jej tak błogo, ogarnęło ją całkiem miłe uczucie.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Wto Maj 21, 2013 9:58 pm

Owszem, perspektywa była bardzo kusząca. Isao jednak nie chciał się spieszyć. Mieli przed sobą dużo czasu. A czas był przyjacielem wszelkich związków. Musieli się do siebie przyzwyczaić, przyzwyczaić do statusu ,,zajętych", który w jakiś sposób wpływał na życie codzienne, towarzyskie i tak dalej. Musieli nauczyć się ze sobą żyć, dzielić chwile dobre i chwile złe. Po co mieli się spieszyć i chociażby od razu mieszkać razem? Zwłaszcza jeśli mieli do siebie tak blisko. Nikt ich nie gonił, Isao nie chciał tego pospieszać. Wolał by wszystko szło własnym torem i w swoim własnym czasie...
Przyjemnie było ją mieć przy sobie. Zaledwie jej obecność wystarczała aby czuł owe "łaskotanie" będące oznaką zadowolenia i szczęścia, oraz aby jego serce biło przyspieszonym rytmem kiedy tylko była bliżej. Sam się temu dziwił, ale przyzwyczaił się do jej obecności. Do tego, że była przy nim, kręciła się gdzieś nieopodal. Zaczął czuć się tak, jakby Banshee była przy nim zawsze i od zawsze, a także była stałym, nieodłącznym "elementem" jego mieszkania. Po prostu, przyzwyczaił się już do tego, że do niego przychodziła, że czuła się w jego mieszkaniu jak u siebie, że razem spędzali czas. Dziwnie czułby się gdyby to nagle ustało. To było coś dziwnego, czego on sam do końca nie rozumiał. Nigdy tak nie miał, nawet przy Madeline. Nie sądził nawet, że tak szybko będzie potrafił się zakochać. I do tego tak mocno ~
- Jestem gotów. Powiem więcej - w ogóle mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. - - uśmiechnął się, dalej zawzięcie maltretując jej nosek. To już było jak nieodłączna część ich znajomości. Ile razy bowiem jej biedny nosek był już dotykany, ciągany, przyciskany oraz obierany za cel do pstryczków. Zbyt dobrą zabawą było to dla Takeia. Podobał mu się ten mały sposób dokuczania Banshee. Dziewczyna mogła być więc pewna tego, że zbyt szybko mu się to nie znudzi. - Toż to kradzież! - skomentował jej pomysł zabrania jego koszulki i zaśmiał się, w tym samym czasie przyciskając mocniej jej nosek i zaraz go puszczając. Koniec męczenia. Zwłaszcza, że dziewczyna się podnosiła by pójść po ten budyń, na który Isao już tak bardzo nie mógł się doczekać. Wręcz czuł już jego smak w ustach. Gdy zaś dziewczyna go już przyniosła - od razu wyciągnął po niego swoje długie, chude ręce i natychmiast wziął się za zajadanie swoim ulubionym deserem.
- Ale chętnie poświęciłbym go jeszcze więcej, tylko nie bardzo mogę. - wytłumaczył się, nadal czując lekką skruchę i wyrzuty sumienia. Zaraz jednak parsknął nagłym śmiechem na jej kolejne słowa. Cudem tylko nie udusił się budyniem, bo w ostatniej chwili go połknął. Przy niej jego życie autentycznie było zagrożone. Nawet jeśli był wampirem. Kiedy już się uspokoił, pokręcił głową z rozbawieniem. - Ty mnie kiedyś zabijesz tymi swoimi pomysłami, zobaczysz! - zamachał jej przed nosem ostrzegawczo łyżeczką, próbując zrobić poważną minę, ale jakoś mu to nie wychodziło. - Aż do głowy przychodzi obraz jak Ty leżysz na kanapie a ja Cię maluje. Tylko w malowaniu jestem tak cholernie kiepski, że to już talent. Jedyne co potrafię narysować to chmurkę, domek, słonko, kwiatek i tak dalej. Wszystko z pojedynczych linii. Jak w przedszkolu! - zaśmiał się znów.
Wtedy właśnie zabrał się za skrobanie budyniu w pudełeczku i wtedy właśnie Banshee zraniła się. Powinna w jego obecności bardziej uważać. Racja, nie uczulił jej na to. Musieli jeszcze i na ten temat porozmawiać. Źle reagował na krew, bo na siłę starał się wyprzeć swojej natury. Wolał być człowiekiem by nie pić krwi, by nie być postrzegany jako krwiożercza bestia. Isao znacznie różnił się od większości wampirów. Nigdy nie spotkał nikogo kto miałby takie same poglądy jak on. Oprócz jednej jedynej osoby - jego kuzyna Akiry, który od lat już nie żył. Zresztą... to właśnie on go tego nauczył.
Długo walczył ze sobą, aż w końcu przegrał tę bitwę, poddając się. Zlizał krew z jej palca, nawet nie do końca czując, że Banshee głaszcze go czy wplata palce w jego włosy. Częściowo stracił nad sobą panowanie, jak zawsze kiedy był na takim głodzie. I tak było dobrze, w miarę zachowywał jeszcze świadomość i był całkiem delikatny. Zlizał krew z jej palca by ostatecznie przysunąć się do jej szyi. Zawsze przed ugryzieniem lizał po szyi, to było jego przyzwyczajenie i często robił to nieświadomie. Wtedy dopiero wbił się kłami w jej szyję, dalej delikatnie jak na wampira na takim głodzie. Nawet w tej chwili zachowywał swoją delikatność. I pił... Pił, regenerując siły, uzupełniając pustki po tak długim czasie bez picia krwi. Jej krew nie tylko niesamowicie pachniała, ale także wspaniale smakowała. Podejrzewał dlaczego może tak być. Gdzieś już słyszał, że krew ukochanej osoby jest w stanie jako jedyna całkowicie i na długo nasycić wampira. Taka smakuje najlepiej i jest najbardziej kusząca. O słuszności tego przekonywał się w tej chwili.
Rzeczywiście lekko przeholował. Nie mógł się od niej oderwać. Coś mówiło mu aby przestał, lecz jednocześnie coś innego przestać mu nie pozwalało. Tego się właśnie obawiał, że straci kontrolę, przegnie i zrobi jej krzywdę. Jednak jej słowa, wypowiedziane tym drżącym głosem ocuciły go. Drgnął lekko, wracając na ziemię. Na chwilę znieruchomiał, by ostatecznie wysunąć kły z jej skóry i odsunąć się lekko. Objął ją delikatnie, choć wtedy można było wyczuć, że lekko się trzęsie. Zaczął lizać jej skórę, zlizując resztki krwi i próbując jakoś ukoić ból w tym miejscu, sprawić żeby rana szybciej się zagoiła i jednocześnie przeprosić za tą małą krzywdę, jaką jej wyrządził. Nie ważne czy ktoś dobrowolnie oddawał mu krew, on zawsze miał wyrzuty sumienia i poczucie, że zrobił coś złego.
- Przepraszam Banshee... Przepraszam. W porządku? Nic Ci nie jest? - powtarzał nieco drżącym, cichym głosem, co jakiś czas całując ją w szyję, liżąc rany i nie wypuszczając jej z objęć ani na chwilę.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Sro Maj 22, 2013 10:13 pm

Zważywszy na to, że wszystko mogło się zdarzyć. Nie ma co pędzić, na spokojnie dotrą się, przyzwyczają, że są kimś więcej niż przyjaciółmi i kiedy przyjdzie czas na kolejny krok, zrobią go i już. Jak będą gotowi, a póki co różnica kilku pięter jest do przeżycia. Poza tym wpadała pozawracać mu głowę bardzo często, sama aż zaczęła się przyzwyczajać do jego mieszkanka, tak jakby właśnie tu było jej miejsce. W jej apartamencie natomiast kurz chyba już żył własnym życiem.
-To świetnie, będę wpadać i pichcić Ci obiadki.
Już się nawet przyzwyczaiła, że ugniatał jej nosek. Maltretowany na wszystkie sposoby, ciągnięty i gnieciony na milion sposobów, ale to było znacznie lepsze od łaskotek, których tak bardzo nienawidziła. A nawet śmiem twierdzić, że takie pstrykanie w zadarty nosek lubiła, ale się do tego nie przyzna.
Wcinali ze smakiem śniadanie, rozmawiali, śmiali się, taka słodka sielanka trwała w najlepsze.
-Przestań, przecież nie mam pretensji i nie każe Ci się mną zajmować.
Przewróciła oczami, nie złościła się, była dorosłą kobietą wiedziała, że jest czas na przyjemności, ale i pracy trzeba poświęcić nieco uwagi. Nie miała piętnastu lat by się fochnąć z przytupem i zanosić się płaczem, szlochać pod nosem,że już jej nie kocha bo nie ma czasu. Dziecinada. Wiedziała co to jest być obarczonym pracą, jak gonią terminy i jak niestety trzeba się zmobilizować. Sama też miała pewne swoje obowiązki, które musi i chce zrealizować. Na przykład trzeba odwiedzić rodzinkę, sytuacja była jaka była, ale wypadałoby od czasu do czasu wpaść do Enklawy i dowiedzieć się przynajmniej jak dorasta jej młodsze rodzeństwo – jej braciszek, który już sporo podrósł i poświęcać bliźniakom więcej czasu. Nie mogła również zapomnieć o przyjaciółce, której nie widziała wieki, ale to znacznie później.
-Pomysł jest genialny, no przecież, chciałabyś mnie tam taką roznegliżowaną na tej kanapie.
Śmiała się wesoło, dzieląc się z nim swoimi postrzelonymi pomysłami. Chciała wprawić go w dobry humor tuż przed pracą.
-To może być jakaś abstrakcja, takie artystyczne mazańce do mnie nie podobne, ale przestawiające mnie.
Pokiwała z przekonaniem głową, tak jakby brała na poważnie ten pomysł.
Booom! I cała beztroska chwila poszła.
Spoczywała w jego ramionach, bezwładnie, nie broniła się, bawiła się jego włosami, nawet jeżeli on tego nie czuł ją to uspokajało i przynosiło siły aby wytrzymać , wprawiona w rozdawaniu krwi to ona niebyła. W końcu zacisnęła palce w pięść na jego jasnych kosmykach, powoli traciła siły i ogarniała ją ogólna senność. Miała więc nadzieję, że Isao zregeneruje się na długi czas. Rozluźniła palce i przesunęła je na jego szyję, była gotowa w razie czego użyć swojej mocy i wyswobodzić się z uścisku. Jak się jednak okazało nie było potrzebne korzystanie z tak radykalnych środków. Dobrze, cieszyła się, że nie musi sprawiać mu bólu. Jej głos wystarczyła by przywrócić go do siebie. Kiedy się odsunął, uśmiechnęła się do niego ukazując białe równe zęby. Nie traciła pogody ducha i najchętniej aby mu pokazać, że nic jej nie jest zerwałaby się i zaczęła tańczyć, jednak niebyła jeszcze wstanie tak balować. Przytuliła się więc jedynie do niego mocniej, przymknęła oczy, musiała nieco odetchnąć.
-Sama chciałam, potrzebowałam tego Isao.
Uniosła się nieco aby przybliżyć się do jego twarzy i złożyć na jego ustach pocałunek. Był ubrudzony jej krwią, metaliczny zapach dostał się do jej nozdrzy, mruknęła jedynie cicho i mimo iż oczy zalśniły jej szkarłatem umiała się powstrzymać. Oparła głowę na jego ramieniu.
-Nie zadręczaj się Kochanie, też tego potrzebowałeś, ciężka praca przed Tobą.
Powoli znów zasypiała, musiała zregenerować siły i nie byłaby wcale zła jakby ją zostawił, albo przeniósł się ze swoją pracą tu i spokojnie pisał teksty piosenek.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Czw Maj 23, 2013 7:19 pm

- Obiadki? - powtórzył, całkiem nieświadomie przenosząc wzrok w górę, jakby zamyślając się. Ostatecznie po prostu spojrzał na nią z szerokim uśmiechem. Nie musiał nic mówić, wyraźnie widać było, że pomysł ten bardzo mu się podoba. - Jak dla mnie bomba! Uwielbiam ludzkie jedzenie. Czasem mam nawet wrażenie, że czuje głód. Taki wiesz... typowo ludzki!
Och, gdyby on tylko wiedział, że Banshee lubiła jak Isao maltretował jej nosek. Na pewno wieść ta bardzo by go ucieszyła. Chociaż... czy aby na pewno? Póki sądził, że nie koniecznie jej się to podoba, traktował to jako żart, małe dokuczanie jej z jego strony. Gdyby dowiedział się, że Ban rzeczywiście to lubi, straciłoby to całą magię. A więc chyba lepiej było aby nie wiedział ~
Pokiwał głową na jej słowa, nie dopowiadając już nic od siebie. Zrozumiał, dotarło do niego, że nie jest zła dlatego, że poświęca jej ostatnio dość mało czasu będąc ciągle czymś zajętym. Nadal jednak czuł pewne wyrzuty sumienia, spowodowane tym, że wszystko to kolidowało z jego szczerą chęcią spędzania z Banshee całych dni, ale również tym, iż miał świadomość, że taki stan rzeczy nie będzie trwał tydzień, miesiąc czy pół roku. W tym biznesie ciągle cierpiało się na brak czasu, przemęczenie i tak dalej. Nie miał czasu na przyjemności dla siebie samego, a tym bardziej na sprawianie przyjemności Ban. Rzadko będzie mógł z nią wyjść na spacer czy do kawiarni, a składał się na to brak czasu oraz możliwość, że zostaną wręcz zaatakowani przez paparazzi lub fanów. Miał jednak nadzieję, że jakoś uda mu sięznaleźć na to wszystko sposób. A co do rodziny... On swojej też bardzo dawno nie odwiedzał. Wstąpił do matki tylko na chwilę, kiedy postanowił wrócić do Japonii. Chyba będzie musiał to naprawić...
- Sądzę, że jakbyś leżała przede mną niemal nago na kanapie, nie byłbym w stanie nic napisać. - zaśmiał się. To było oczywiste. Nie mógłby się skupić, bo jego wzrok ciągle wędrowałby na tę piękną kobietę, która leżałaby przed nim odsłaniając swoje ciało. Kusiłaby go w ten sposób niemiłosiernie i raczej żaden dobry tekst by wtedy nie powstał. Choć pomysł sam w sobie mu się spodobał. - Teraz gonią mnie terminy, ale kiedyś, kiedy będę miał więcej czasu możemy spróbować. - dodał jeszcze i zaśmiał się kiedy powiedziała o abstrakcji. - Nie chciałabyś tego widzieć, really.
Prawdę mówiąc nie miał pojęcia jakie Banshee miała moce. Ona prawdopodobnie nie wiedziała także o tych, które posiadał sam Takei. W tej chwili bowiem Isao nie był w stanie myśleć o niczym. Wszystko mąciło mu się w głowie, zlewało tworząc jakąś paćkę i chaos - nic, na czym mógłby się skupić. Zawsze tak było gdy był głodny i tracił nad sobą panowanie. Choć teraz zachowywał jeszcze resztki świadomości. Chyba właśnie dzięki nim udało mu się opanować, kiedy tylko się odezwała. Ocknął się niemal natychmiast i wysunął kły, starając się zachować jak najdelikatniej. Potem zaś zaczął przepraszać ją na swój sposób, przytulając ją i liżąc ranę na szyi. Czuł ogromne wyrzuty sumienia. Zmrużył tylko oczy, które świeciły teraz poczuciem winy, patrząc na nią podejrzliwie, kiedy uśmiechała się tak pogodnie i zapewniała go, że wszystko jest w porządku. Czuł się źle, poczucie winy zjadało go od środka. Czuł również, że Banshee uśmiecha się na przymus, by nie robić mu przykrości. Powinno być na odwrót. To on powinien być na jej miejscu!
- Nigdy więcej tak nie rób. Ja sobie poradzę. To ja powinienem być na Twoim miejscu i oddawać Ci swoją krew. Bierz ją kiedy tylko będziesz chciała. Nawet całą, co do kropelki. - odezwał się cicho, starając się powiedzieć to jak najbardziej naturalnie, choć jego głos mimo wszystko drżał odrobinę. Przytulał ją, głaszcząc ją po głowie czule, ale nieco szybszymi ruchami niż zwykle. Przestał dopiero jak odsunęła się sama i pocałowała go. Przymknął oczy, wplatając palce w jej włosy, a następnie odsuwając dłoń aż jej kosmyki włosów wysunęły mu się spomiędzy palców. Oddał pocałunek, oczywiście dostrzegając fakt, że jej oczy zaiskrzyły się szkarłatem. Gdy więc zaprzestała pocałunków, on nie pozwolił jej się odsunąć za bardzo, patrząc jej prosto w oczy.
- Banshee, jeżeli chcesz to możesz się napić. Chociaż odrobinki. Ja przesadziłem i napiłem się za dużo. Nic się nie stanie jeżeli trochę krwi Ci w ten sposób oddam. - powiedział, mówiąc całkowicie poważnie. Chciał aby ona również napiła się jego krwi. Miał nawet zamiar ugryźć się w nadgarstek i podsunąć go jej, ale zobaczył jak dziewczyna zasypia. Poczuł jak jego serce przyspiesza. W pierwszej chwili bowiem wystraszył się niezwykle. ,,Umiera!" - pomyślał w pierwszej chwili, ale szybko pomysł ten wyparował mu z głowy. Zrozumiał bowiem, że dziewczyna po prostu zasypia. Ułożył ją więc na łóżku i przykrył dokładnie. Na koniec pocałował ją delikatnie w czółko.
- Śpij dobrze, ja idę popracować. - szepnął, nadal się nad nią pochylając. Zebrał swoje ubrania z ziemi i wziął świeże z szafki, po czym opuścił sypialnie, po cichu zamykając za sobą drzwi. W pierwszej kolejności wziął prysznic, po czym przebrał się w świeże ciuchy, poprzednie wrzucając do kosza z praniem. Nalał sobie do szklanki mleka i powędrował do salonu. Seks, sen oraz krew Banshee dodały mu siły ale także chęci i weny. Choć nadal było ciężko, pomysły jakoś łatwiej przychodziły mu do głowy. A więc siedział na ziemi i pisał, co jakiś czas pobrzdękując sobie także na gitarze, robiąc to najciszej jak umiał. To pomagało mu, bowiem wygrywał sobie rytm a słowa łatwiej przychodziły mu do głowy. Od czasu do czasu popalał sobie również papierosa , aż w końcu popielniczka stojąca na stole całkiem nieźle się zapełniła. Napisał jeden tekst, zaczął też tworzyć drugi.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Czw Maj 23, 2013 9:28 pm

Gotowałaby mu jakby miał na to ochotę, znalazła by jakieś przepyszne dania i karmiła go patrząc jak zajada się ze smakiem. Niewyobrażalnie przy nim miękła i łagodniała, była bardziej czuła i ludzka. Co z lekka było dla niej szokiem. Wiedziała jednak, że jedna wizyta w rodzinnym domu przywróci jej dawny charakterek i tak się miotała pomiędzy swoją prawdziwą naturą, a wyciszeniem się.
Rozumiała jaką ma pasję, a zarazem pracę. Nie urodziła się wczoraj, znała realia jakie panują w przemyśle muzycznym, nie jest to bajka tak jak się to niektórym wydaje. To ciężka praca dwadzieścia cztery na siedem, bez ustanku, terminy gonią i nie ma wolnego weekendu, każda chwila się liczy. Dlatego też była wyrozumiała i chciała mu to jakoś ułatwić, czy też po prostu być gdzieś niedaleko. Zaciśnie ząbki i przetrzyma to, w końcu również w padnie w ten rytm i będzie to dla niej coś normalnego. Nie musiała jakoś często wychodzić, pokazywać się na mieście, od czasu do czasu jakiś spacer jej wystarczy.
Kiedyś z pewnością rozciągnie się nago na jego kanapie aby mu nieco poprzeszkadzać w pracy, ale to jak się nie będzie tego w ogóle spodziewać. Z resztą ona już miała w swojej jasnej główce naprawdę dużo różnych pomysłów na urozmaicenie czasu, albo tych przerw między pracą.
Musieli się jeszcze o sobie sporo dowiedzieć, ale na to mieli czas, na spokojnie. Mocami się swoimi nie chwaliła, zawsze zostawiała to dla siebie z raczej wiadomych powodów.
-Nawet jeżeli tego chce?
Zerknęła na niego, ale już sama nie wiedziała czy to jeszcze zrobi. Widziała jak ukrywa swoje cierpienie kiedy ogarnia go głód, ale również widziała jeszcze większy ból teraz, kiedy był nasycony. Posmutniała wtulając się w niego, nie trwało to jednak zbyt długo gdyż zmorzył ją sen. Słowa o piciu jego krwi docierały do niej jak zza jakiejś mgły, raczej ich nie zapamięta po przebudzeniu. Zasnęła mocnym snem, opatulona kołdrą sprała dość długo, tak jej się przynajmniej zdawało kiedy nagle się przebudziła czując potworny głód. Drgnęła i aż usiadła ciężko oddychając, oblizała się łapczywie, a oczy zalśniły jej żywą, ognistą czerwienią. Zacisnęła mocno zęby na swoich wargach walcząc z pragnieniem. Podkuliła nogi pod siebie i przez chwile wciskała twarz w swoje kolana, pięści miała zaciśnięte i cała drżała. Nie obejdzie się bez polowania w najbliższym czasie. Po paru minutach atak głosu ustał, a ból jaki palił jej ciało zniknął równie szybko jak się pojawił. Wygrzebała się z pościeli i zwlekła z łóżka, dłońmi wygładziła materiał koszulki jaką miała na sobie, po czym przetarła delikatnie twarz i przeczesała włosy i wyszła z sypialni. Stanęła w progu i wlepiła wzrok w Isao.
-Cześć.
Odezwała się cicho z lekkim uśmiechem na twarzy, nie chciała mu przeszkadzać. Widziała, że jest pogrążony w pracy. Rozejrzała się dyskretnie po pokoju w poszukiwaniu swojej torebki. I znalazła, spoczywała sobie bezpiecznie na kanapie. Zbliżyła się nieco do blondyna, cichutko nie przeszkadzając mu, wcisnęła się między stolik i kanapę aby w końcu usiąść na niej koło swojej zguby. Oparła łokcie o swoje kolana i zerkała na muzyka z ciekawością.
-Jak idzie?
Powoli sięgała po torbę, rozpięła jej zameczek i zanurkowała w niej jedną z dłoni, aby wyczuć w niej palcami niedużą buteleczkę. Ścisnęła ją w dłoni z wyraźną ulgą. Wyjęła ją, odrzuciła niedbale torbę w kącik kanapy i trzymała mocno szkło w swojej pięści.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Czw Maj 23, 2013 10:53 pm

Jeżeli rzeczywiście tak zrobi i z zaskoczenia rozciągnie się nago na kanapie przed Isao, mogła być pewna, że osiągnie pożądany efekt. Nie tylko zaskoczy tym blondyna. Kompletnie go zbije z tropu, rozproszy i zamroczy takim posunięciem. Przecież takie coś było największą pokusą i rozpraszaczem dla faceta! Oj ta Banshee... Aż strach pomyśleć jakie jeszcze pomysły zaświtały w jej odważnej, szalonej główce. Isao mógł być pewien, że z nią nie będzie się nudził...
- Nawet jeżeli tego chcesz... - powtórzył, mówiąc bardziej do siebie niż do niej i spuszczając wzrok. Znieruchomiał na chwilę, zastanawiając się nad tym wszystkim. Docierało do niego, że Banshee rzeczywiście chciała aby pił jej krew, aby nie męczył się i był w pełni sił. Docierało do niego również jak bardzo różne poglądy mieli na ten temat. Dla niego było to niczym zbrodnia, a dla niej? Chcąc tego tak bardzo sprawiała, że Takei zastanawiał się czy dla Ban nie jest to kolejnym z etapów ich uczucia i związku, zupełnie jak pocałunek czy jakiekolwiek pieszczoty. - Może... Może przekonam się do tego, Ban. Może będę pił tylko Twoją krew. - mruknął cicho, starając się trochę uspokoić i zdusić ciągle obecne w nim wyrzuty sumienia. Nie było to łatwe. Nie umiał ot tak, nagle się przełamać. Z przerażeniem jednak odkrywał fakt, że picie krwi Banshee nie wydawało mu się aż tak złe. Jej krew była słodka, smaczna, sycąca. Sam nie wiedział czemu takie myśli zawitały w jego głowie. Zupełnie tak jakby miał prawo pić tylko jej krew, i na odwrót. Będzie musiał to sobie porządnie przemyśleć...
Potem Banshee zasnęła, a Takei zostawił ją w sypialni aby w spokoju odpoczęła i zregenerowała siły. Sam w tym czasie zajął się swoją pracą, która szła mu znacznie lepiej niż wcześniej, nim przyszła do niego Ban. Nie miał pojęcia o tym jak bardzo spragniona jest teraz dziewczyna. Może lepiej? To było oczywiste, że jeżeli palił ją głód to była to jego wina, bo on pozbawił ją zbyt dużej ilości krwi. Nieświadomy tego, pisał w spokoju teksty kolejnych piosenek. O jeden zamierzał poradzić się Banshee. Jej zdanie było dla niego ważne. Chciał aby przeczytała to, co napisał i wyraziła swoje zdanie, poradziła mu w jednej sprawie. I właśnie wtedy usłyszał jak drzwi od sypialni otwierają się. Niebawem w salonie zjawiła się właśnie ta jasnowłosa wampirzyca, która skradała się, jakby obawiając, że go obudzi, wystraszy lub bardzo przeszkodzi mu w pracy.
- Hej, jak się spało? Lepiej się już czujesz? - spytał, odchylając się mocno do tyłu. Odchylił też głowę i w ten oto sposób patrzył na Banshee do góry nogami. Wyszczerzył się wesoło i zaśmiał cicho, acz krótko. - Nie musisz się skradać. Właściwie skończyłem już dwa teksty a miałem napisać tylko jeden. Jestem więc porządnie do przodu!
Wyprostował się, bo teraz w ten sposób było mu lepiej na nią patrzeć. Siedział po turecku na ziemi, tuż przy niskim stoliczku salonowym, patrząc na Banshee z wesołym uśmiechem na ustach. Humor mu dopisywał. Był zadowolony z siebie i dumny z tego, że był w stanie napisać aż dwa teksty. Nawet gibał się lekko na boki oraz kiwał do przodu by następnie odchylić się do tyłu. Zupełnie jak dziecko z chorobą sierocą...
- Co sądzisz o tym aby jedna piosenka była całkowicie po angielsku, hm? Myślisz, że to dobry pomysł? - zapytał, patrząc prosto na nią z poważną miną. Jednak ta poważna mina miała w sobie coś zabawnego. Może to przez to, że cały czas się kołysał. A może przez to, że wyglądał teraz właśnie jak duży dzieciak, robiąc podświadomie lekki dzióbek? Kto wie...
Wtem zauważył jak Banshee wyjmuje coś z torebki. Z ciekawości zerknął na butelkę i zamarł, widząc co w niej jest. Zmrużył lekko oczy, nie bardzo wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Na czworaka podszedł nieco bliżej kanapy i popatrzył na butelkę bez słowa. Dotknął ją palcem w podobny sposób, w jaki dotykał noska lub czoła Banshee. Dopiero wtedy uniósł wzrok.
- Skąd takie rzeczy się bierze? Myślisz, że Ci ludzie oddali ją dobrowolnie czy zabrano im ją siłą?
Zmrużył oczy, spuszczając wzrok. Znów wyglądał jakby cierpiał, choć wcale tak nie było. Czemu miałby cierpieć z takiego powodu? On czuł po prostu smutek i żal... Żal spowodowany przez myśl, że dla czegoś takiego jakiś człowiek mógł przeżyć piekło. Opanował się jednak szybko i wstał, by usiąść obok Banshee na kanapie. Przysunął dłoń do swojej twarzy, wystawiając nadgarstek. Jego oczy zaświeciły szkarłatem i w tym samym momencie wbił kły w swój nadgarstek. Odsunął rękę od twarzy i spojrzał na dwie średnio głębokie rany, z których sączyła się krew.
- Proszę. Nic się nie stanie jeżeli napijesz się trochę. Poza tym ja chciałem już wcześniej poczęstować Cię swoją krwią tylko nie bardzo mogłem. - uśmiechnął się do niej łagodnie i spojrzał na swoją dłoń zachęcająco, potem znacząco przenosząc wzrok na Banshee. - Zabawne, prawda? Sprzeciwiam się piciu krwi, sam staram się tego nie robić, ale nie mam nic przeciwko temu aby ktoś gryzł mnie. Sam nie wiem czemu tak jest.
Niezależnie od tego co zrobiła Ban, ostatecznie w pewnym momencie odezwał się znów. Ton jego był łagodny, ale poważny. Miał w sobie nieco stanowczości, ale także prośby...
- Ban... Bo ja... Bo ja wiem, że nie powinienem Ci takiego czegoś narzucać ale... Co myślisz o tym aby tak jak ja przejść na dietę i jeść tylko tabletki krwi? Wiesz, to dla mnie ważne. Ciężkie ale ważne. One nie są takie złe, trzeba się tylko do nich przyzwyczaić i mieć do tego wszystkiego chęci, bo bez zapału jest trudno. Możesz też pić moją krew...
Nie bardzo wiedział czy powinien ją o to prosić, oczekiwać tego od niej...
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Pią Maj 24, 2013 7:06 am

Nuda im nie grozi, oboje byli postrzeleni i razem zawsze wpakują się w jakieś wariactwo.
Na pierwsze jego słowa już nie odpowiedziała, kiwnęła głową na znak, że rozumie niech i tak będzie. Zmuszać nie miała zamiaru, znaczy na początku miała, ale zrezygnowała z tego jeżeli on mimo jej chęci i tak będzie miał wyrzuty, w końcu i ona ich dostanie po takim postępowaniu, ale wtem znów się odezwał i wprawił Banshee w osłupienie. Totalnie już zgłupiała. Oj mieli dwa różna podejścia do sprawy i owszem w pewnym sensie było to dla niej coś oczywistego w związku. Choć wcześniej nie zastanawiała się nad tym czy jest to kolejny etap, wydawało jej się to dość naturalne mimo iż z żadnym poprzednim facetem na stałe, nie dotarła do picia swojej krwi wzajemnie. Dzieliła się służką, a dopiero później sobą. Więc jakaś nowość i dla niej to była, ale w końcu dzieli się z ukochanym swoją duszą, jest oddana, kochająca, ofiaruje ciało do patrzenia, dotykania i kochania więc czemu ma nie dać krwi? A było to połączenie obu tych rzeczy, nasycało, a z drugiej strony dawało wgląd we wszelkie uczucia i wspomnienia. Można nawet rzec, że w ten sposób całkiem się przed nim obnażyła, nawet jeżeli nie był wstanie nic wyczytać w tym amoku.
-Jeżeli tylko będziesz chciał.
Wystarczyło jej chociaż to, że przemyśli sprawę i zastanowi się nad piciem tylko jej krwi. Będzie uspokojona i pewna, że nie przeholuje z tymi tabletkami, które i tak mają słabe działanie.
Może i była to jego wina, ale sama się o to prosiła i brała za to pełną odpowiedzialność, nie winiła go i też nie zamierzała mu mówić wprost jak bardzo jest spragniona, nie miała zamiaru patrzeć na jego zranioną twarz wymalowaną poczuciem winny. Dobrze, że miał chwile aby popracować. Ogarnęła swój wygląd na tyle na ile mogła i wkroczyła do salonu.
-Pewnie, jak nowo narodzona.
Stwierdziła bardzo optymistycznie, ale nieco zakłamując swój obecny palący ją od środka stan. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że się skradała, próbowała zachować ciszę i spokój, przez myśl jej przeszło, że nie chciała rozjuszyć Isao, ale za wszelką cenę dostać do torebki, jak polujący wampir, który nie ma zamiaru zwracać na siebie uwagi tłumu. I było łatwiej to zrobić w mieści niż w mieszkaniu. Wiadomo.
-A tak masz rację.
Wyszczerzyła do niego ząbki, wyprostowała się jak struna i podrapała w tył głowy w lekkim zakłopotaniu. Jej zachowanie po przez głód zmieniło się na bardziej karykaturalne. Nie panowała do końca nad ciałem, starała się opanować pragnienie wwiercając się w nią.
Siedząc już na kanapie pokiwała głową dłonią grzebiąc w torebce.
-Tak, dobry pomysł i jakaś świeżość, myślę, że fanom się spodoba.
Chciała zachować powagę, ale patrząc na Isao i mierząc go wzrokiem z góry do dołu, na jej ustach kształtował się uśmieszek. Był przekomiczny w swoim jestestwie, nic takiego nie robił, a jednak patrząc na niego chciało się śmiać.
A jednak mogła się z całą torebką wymknąć do łazienki i tak to sobie w szamać zaspokajając najgorszy pierwszy głód i przetrzymać do jakiegoś wypadu na miasto. Ale nie, odebrało jej już chyba całkiem racjonalne myślenie i butelkę wyjęła przy nim. Widziała jego skoncentrowane spojrzenie, poczuła również jak w dłoni buteleczka się nieco przemieszcza pod naciskiem palca należącego do blondyna.
-Ta krew którą posiadam pochodzi z różnych części świata, są to swoiste pamiątki z tamtych miejsc. Niektóra oddana dobrowolnie, a niektóra nie…
Zacięła się na chwilę spoglądając na pełne żalu szare oczy, ale nie będzie ucinać odpowiedzi tu, przyzna mu się, chciała być z nim szczera.
-Każdą zebrałam osobiście.
Wiele osób wycierpiało przez nią piekło, to była prawda, wampirzyca niektórą krew pragnęła posiadać za wszelką cenę, ale właśnie te najsmaczniejsze zabutelkowane posoki trzymała na specjalne okazje, w końcu wiele z tych butelek było jedynymi egzemplarzami krwi , niepowtarzalnymi z powodu na przykład śmierci jej posiadacza.
-Są jeszcze banki krwi przecież, niektóre wampiry stamtąd biorą krew, w woreczku oddaną dobrowolnie, wiadomo w innym celu, ale chyba i tak lepiej w ten sposób niż poprzez atakowanie ludzi.
Zobaczyła co Isao wyrabia, chciał ją nakarmić, rozgryzł swoimi kłami nadgarstek i mimo iż Ban się powstrzymywała, bo w końcu nie po to oddawała mu swoją krew aby ten teraz ją karmił. Ledwo co zregenerował siły i uspokoił głód. Jego słowa jakby do niej bardziej przemówiły, kiwnęła głową i wiedziała, że nie wypije za dużo, tylko tak aby skosztować i uciszyć uczucie palenie i drapania w gardle, które chciała sobie rozdrapać. Czerwone oczy płonęły, kły i szczęka dziewczyny otworzyła się jak by sama zapraszając tę cudowną krew do siebie. Przyłożyła usta do jego nadgarstka i zaczęła pić. Powoli, spokojnie dość miarowo, był smaczny, ale kontrolowała aby się nie zagalopować, wszystkie myśli skupiła na tam aby znaleźć umiar. Do czasu aż usłyszała chcąc, nie chcąc o pomyśle wampira z tabletkami krwi i nią. Natychmiast oderwała się od jego ręki i spojrzała na niego zaskoczona, z tlącym się w jej oczach strachem. Przez chwile wlepiała wzrok w jego oczy, kompletnie nie wiedząc co ma powiedzieć. Krew cienką stróżką spływała z jej kącika ust po brodzi aż do szyi, nie zdążyła się nawet oblizać i wyczyścić dobrze językiem jego ranę.
-Ja… ja chyba nie potrafiłabym. Nie wiem, to trochę dziwne, nie naturalne.
Jej myśli gdzieś wyparowały, nie była wstanie ich zebrać jakoś porządnie. Ten pomysł ją nieco przerażał, byleby tylko w panikę nie wpadła. Nachyliła się nad jego dłonią i językiem sunęła po jego nadgarstku usuwając z niego resztki krwi. Zyskała dzięki temu nieco czasu.
-Sama nie wiem, może spróbuje.
Nie miała zbyt wiele zapału do tego, ale i tak lepiej to będzie wyglądać jak powie, że spróbuje, a później się podda niż jeżeli od razu się nie zgodzi na pomysł. Tyle, że nie umiała sobie wyobrazić świata bez ludzkiej, smacznej posoki. W końcu i obtarła wierzchem dłoni swoje usta, ale zamiast oczyścić się z krwi rozmazała ją po swojej twarzy jeszcze bardziej, dość nieświadomie rzecz jasna. Mignęło jej przed oczami wszystko to co robiła i puuf w jednej chwili z tego zrezygnować. Zacisnęła wargi w cienką linie i w końcu walcząc sama ze sobą kiwnęła głową.
-Niech i tak będzie, skoro to dla Ciebie takie ważne.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Pią Maj 24, 2013 9:33 pm

- Pomyślę o tym - obiecał, ucinając temat. Musiał go sobie przemyśleć. Potrzebował na to czasu, spokoju i samotności. W tej chwili nie umiał jej niczego obiecać, cokolwiek ustalić. Była to dla niego dość znacząca sprawa, choć im dłużej o tym myślał, tym bardziej przekonywał się do tego pomysłu. Czemu miałby nie pić jej krwi? Gdyby ograniczył się do tabletek i tej słodkiej, soczystej posoki, która płynęła w żyłach Banshee, byłoby mu znacznie łatwiej. Nie musiałby się martwić, że będąc na głodzie zaatakuje kogoś na ulicy. Zawsze się o to bał, kiedy tabletki przestały działać. O odczytywaniu jej myśli i wspomnień nawet nie pomyślał. Starał się tego nie robić kiedy pił czyjąś krew, ignorując obrazy które pojawiały się w jego umyśle. Teraz natomiast był w zbyt złym stanie aby cokolwiek odczytać.
Banshee spała, a gdy wstała, Isao właściwie kończył już swoją robotę. Mimo, że skupiał się na tekstach, jakaś część jego świadomości krążyła wokół tej śpiącej na jego łóżku dziewczynie. Martwił się o jej stan. O to czy bardzo przesadził, jak się czuje, czy nie odczuwa pragnienia i bólu z nim związanego... Jak widać trafił w dziesiątkę, choć ona uparcie zapewniała go, że wszystko z nią w porządku.
- Mhm, to dobrze. - przytaknął, patrząc na nią. Przyglądał się jej uważnie, choć nie dał tego po sobie poznać. Znał ją przecież dobrze. Na tyle dobrze by dostrzec, że w jej zachowaniu jest coś innego, coś... dziwnego. Z Isao tak już niestety było. Kiedy była taka potrzeba, nie dostrzegał najbardziej oczywistych znaków i sygnałów. Gdy jednak ktoś uparcie chciał coś ukryć, jego bystre oko najczęściej od razu to wyłapywało, a on zwiększał czujność. Tak było też tym razem. Od razu poznał, że coś jest nie tak. Jej ruchy były gwałtowne, głoś nieco inny niż zwykle, uśmiech również jakiś taki... krzywy, wymuszony. Oczywistym było, że w jego głowie zapaliła się czerwona lampka. Postanowił jednak nie działać od razu. Wolał upewnić się, poobserwować ją jeszcze trochę. W tym czasie zamierzał zachowywać się naturalnie. Poza tym nadal miał dobry humor i rozpierała go duma.
- Tak sądzisz? Ja też uważam, że to całkiem niezły pomysł. Nawet pisanie tego tekstu po japońsku po prostu mi nie wychodziło. - uśmiechnął się do niej szeroko. On nie był świadomy tego, że sam jego wygląd niekiedy rozśmieszał innych. Zupełnie jakby nieświadomie emanował czymś, co rozbawiało ludzi dookoła innych.
Wtedy jednak Banshee wyjęła z torebki buteleczkę z krwią. Rzeczywiście, być może był to zły pomysł. Z drugiej strony jednak chowanie się po kątach byłoby dość niefajnym zagraniem. Byli wszak parą i nie powinni się tak zachowywać. Miało to więc swoje dwie strony medalu. Sam widok krwi schowanej w szklanym naczyniu zasmucił Takeia. W oczach mimowolnie pojawił mu się obraz przetrzymywanych wbrew ich woli ludzi, którym siłą odbierano krew sprawiając im ból, cierpienie a czasem także zabijając ich. Był zbyt wrażliwy na krzywdy innych, a najbardziej właśnie na krzywdy ludzkie. Nie spodziewał się jednak, że krew ta zgromadzona została przez samą Ban. Zamarł, kiedy to usłyszał. Przez chwilę nie ruszał się i nie odzywał. Dopiero po jakimś czasie ścisnął usta w prostą linię i spuścił na chwilę wzrok. Coś go zabolało.
- Powiedz mi tylko, że nikt nie stracił życia. To mnie uspokoi. - odezwał się cicho, wbijając wzrok w buteleczkę z krwią i palcem jeżdżąc po jej powierzchni w górę i w dół.
Dalsze słowa Banshee skwitował kiwnięciem głowy i cichym ,,mhm". Zakończył on bowiem swoje obserwacje i już był pewien, co powinien zrobić. Ugryzł się w nadgarstek, nie krzywiąc się przy tym ani odrobinkę. W przeciwieństwie do Ban, on był przyzwyczajony do gryzienia. Niejednokrotnie oddawał swoją krew innym. Chciał w ten sposób poświęcić odrobinę siebie, aby uratować innych, zaspokajając głód wampirów. W ten sposób także mógł pomóc swoim bliskim, którzy owej krwi w danej chwili potrzebowali. Choć bywały i chwile gdy odbierano mu ją siłą. Ostatni taki raz był kiedy po raz pierwszy po latach spotkał Madeline... Omal nie zginął wtedy, o ile wampir jest w stanie zginąć od dużej utraty krwi. Gdyby nie Mad, albo by go już nie było, albo leżałby pogrążony w śpiączce przez nieokreśloną ilość czasu...
Pozwolił więc pić Banshee swoją krew, w pewien sposób czując ulgę, dumę i radość. Chciał aby piła jego krew, chciał jej pomóc i chronić ją. Był też ciekaw czy i co wyczyta sącząc tę czerwoną posokę. Jednak jednocześnie gnębiła go pewna sprawa, którą tak czy owak zamierzał kiedyś poruszyć. Było to dla niego ważne. Reakcja Ban zaskoczyła go. Dostrzegał zaskoczenie ale i strach w jej oczach. Zupełnie jakby zmuszał ją do tego wbrew jej woli, szantażując, grożąc i tak dalej. Poczuł nieprzyjemne ukłucie gdzieś w okolicach serca, ale nie dał tego po sobie poznać. Wpatrywał się w nią w ciszy, a jego wyraz twarzy pozostawał niezmienny. Pozwalał jej na przemyślenie tego, zrobienie wszystkiego co w międzyczasie robiła. Czuł bowiem, że wampirzyca nie skończyła jeszcze mówić na ten temat. I jak widać miał rację. Słuchał jej uważne, zaskoczony tym, że ostatecznie się zgodziła. Zaskoczony, ale nie usatysfakcjonowany. Przysunął się do niej i dotknął wierzchem dłoni jej twarzy, palcami przejeżdżając po kąciku jej ust. Kciukiem próbował wytrzeć to, co rozmazała sobie na twarzy, ale nie wyszło. Nachylił się więc w jej kierunku i pocałował to miejsce.
- Rozmazałaś sobie na twarzy krew. - wyjaśnił, szepcząc i językiem przejechał po jej skórze, zlizując swoją krew. Ta wydawała mu się kompletnie bez smaku. Tak to już było kiedy wampir pił swoją krew. Ostatecznie Isao ucałował też czółko Banshee. - Dziękuję, że się zgodziłaś, ale nie musisz się zmuszać. Nie mam prawa od Ciebie wymagać czegoś takiego, choćby nie wiadomo jak było to dla mnie ważne. Proszę Cię tylko o to abyś starała się jak najczęściej korzystać z mojej krwi. Jeżeli już musisz gryźć człowieka, rób to za jego zgodą... Są tacy, którzy nie mają nic przeciwko. - Dopiero wtedy odsunął się od niej. Przyjrzał jej się, sprawdzając czy była już czysta. Uśmiechnął się do niej i pogłaskał ja po głowie. Starał się jakoś rozluźnić atmosferę i wywołać uśmiech na jej twarzy. Uwielbiał kiedy się uśmiechała. Odsunął się. Pochylił się nad jedną z kartek i podał ją Banshee.
- To ten tekst, chcesz rzucić okiem? Umiesz angielski, prawda? O co ja pytam, na pewno umiesz skoro tyle podróżujesz. Jest jeszcze nie skończony.
Uśmiechnął się do niej podając jej tekst. Usiadł obok niej na kanapie i zerkał na nią, kiedy czytała. Starał się wyczytać z jej twarzy emocje, ocenić czy jej się podoba czy nie , co o tym sądzi.
- Mogę Ci to zagrać nawet. - dodał w międzyczasie.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Sob Maj 25, 2013 10:29 pm

I tak to z nimi było. Kiedy jedno usilnie starało się coś swoim zachowaniem pokazać nie było to zauważalne, a kiedy chciało coś ukryć jak na złość było to aż nad wyraz widoczne. Wampirzyca starała się zachowywać naturalnie, ale jak widać nic z tego nie wyszło. I zrobił się niezły sajgon. Mimo iż na początku Isao zdawał się nie zauważać jej zmiany po chwili już pojawiły się już trudne pytania. A że nie miała zamiaru kłamać to może się zrobić z lekka nieprzyjemnie. Ale była jego dziewczyną i chwiała być szczera, kłamstwo nie jest zdrowe, choć może się okazać czasem nawet koniecznie. Przez chwile milczała bo właśnie stanęła przed tym trudnym wyborem prawda czy kłamstwo. Brutalnie czy słodko. Przyznała mu się już kiedyś, że krzywdziła ludzi, tylko nie powiedziała w jakim stopniu, a potrafiła wywracać ich na drugą stronę. Wciągnęła mocno powietrze i w końcu zerknęła na Isao.
-Czasem bywałam niedelikatna, ale życia nikt nie stracił.
Kiwnęła z przekonaniem głową, mimo iż prawdą to nie było. Bolało to ją, że minęła się z prawdą, ale nie chciała już więcej widzieć w jego oczach żalu i cierpienia. Miała również szczerą nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz kiedy nie powiedziała mu prawdy.
Przyssała się do jego nadgarstka w końcu zaspokajając głód. Długo i tak to nie trwało, ale dobrze, nie chciała go zbytnio osłabić. Wwiercała w niego swoje spojrzenie nie wiedząc co ma odpowiedzieć. Była w kropce, kolejna trudność przed nią, decyzja niebyła taka hop siup. I chyba niedziwne było, że była zaskoczona i zbita z tropu. W końcu pochodziła z rodziny, która sławiła się w swojej niebywałej brutalności. Swoją ostateczną decyzją i sama siebie wprawiła w niezłe zaskoczenie.
Atmosfera powoli się rozluźniała, odetchnęła ze spokojem kiedy temat się zmienił. Oddała się w jego czułe usta, została wycałowana i oczyszczona z krwi, aby ostatecznie dostać całusa w czoło.
-Postaram się, choć wiem, że czasem to może być silniejsze ode mnie, mam to we krwi, z resztą… nieważne.
Uśmiechnęła się wesoło zapominając już o całej tej sytuacji. Wzięła kartkę do rąk i zaczęła czytać kiedy on zadał jej tak śmieszne pytanie, że zerknęła na niego tępym wzrokiem.
- No proszę Cię Is, wiesz na migi się dogaduje w tych moich podróżach, siedzę w hotelowym pokoju i zamulam.
Zaśmiała się wpadając w ramiona blondyna, wtuliła się w niego, ale i czytając tekst jego piosenki.
-Bardzo mi się podoba.
Oczy jej zabłyszczały i cała się wręcz rozpromieniła. Tekst był doby, podobał jej się.
-Zagraj, na co jeszcze czekasz?
Odsunęła się od niego, wygodnie usadowiła się na kanapie i czekała aż się pofatyguje po gitarę aby jej zagrać. Była już spokojna i uspokojona.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Nie Maj 26, 2013 9:37 pm

To najwidoczniej była już część ich związku. Z czasem coś mogło się zmienić, na przykład Isao nauczyłby się wreszcie dostrzegać te znaki i sygnały, które wysyłała mu Banshee. Jednak nie było to nic pewnego i równie dobrze wszystko mogło zostać tak jak było, nie ulegając żadnej zmianie. Teraz sytuacja rzeczywiście stała się kłopotliwa dla Banshee. Takei uważnie ją obserwował, widząc dokładnie, że coś jest nie tak. Trudne pytania zaś wynikły wcale nie dlatego, że zachowywała się dziwnie, a dlatego, że taka była już kolej rzeczy. Podobne pytanie na pewno kiedyś padłoby z jego ust. Wszak była to dla niego bardzo ważna kwestia. Ten wampir miał przecież niesamowicie dobre serce, zwłaszcza dla ludzi. Zbyt dobre, bo wielu z nich wcale na ową dobroć i współczucie nie zasługiwała...
- To dobrze. - powiedział cicho, z wyraźną ulgą. Na jego twarzy zaś pojawił się delikatny uśmiech. Nie wyczuł kłamstwa. Nawet nie sądził, że Ban mogła go okłamać. Drobnych kłamstw i kłamstewek nigdy nie dało się całkowicie unikać, jednak chłopak nie sądził, że dziewczyna oszuka go w tak ważnej kwestii. Prawda, było to dla jego dobra, a sama wampirzyca nie chciała aby był na nią zły. Z drugiej strony jednak gdyby szczerze powiedziała mu o wszystkim, na pewno na jego twarzy pojawiłby się ten smutny, cierpiący wyraz, ale nie byłby na nią zły. Był wampirem - najgroźniejszym drapieżnikiem na ziemi. Nie mógł się gniewać na nią za coś co zrobiła w przeszłości. Przeszłość to przeszłość. Liczyła się przyszłość i teraźniejszość. Cóż, na pewno blondyn będzie zawiedziony jak już się dowie prawdy.
Oddał jej swojej krwi wypływającej z ran na nadgarstku. Nie miał nic przeciwko temu aby wypiła więcej, nie poczuł bowiem żadnej różnicy, żadnego osłabienia spowodowanego utratą krwi. Był już do tego w pewnym stopniu przyzwyczajony, być może to właśnie dlatego. Jednak nie zamierzał nalegać. Być może by to zrobił gdyby nie to, że poruszyli kolejny ważny dla niego temat.
- W porządku, nie musisz się do niczego zmuszać. - kiwnął głową i posłał jej łagodny uśmiech. Cieszył się, że się zgodziła, że chociaż chciała spróbować pomimo tego, że czuł także wyrzuty sumienia za zmuszenie jej do tego w pewien sposób.
Zaraz jednak spróbował rozluźnić atmosferę i udało mu się to. Palnął małą gafę ale szybko poprawił się. Nie umknęło to jednak uwadze Banshee, która zaczęła się z niego śmiać. Patrząc na nią zmrużył oczy i nadął policzki, robiąc naburmuszoną minę.
- No wiesz... Tak się ze mnie naśmiewać. Każdemu może zdarzyć się błąd. - powiedział z niby to wyrzutem, odwracając wzrok. Ostatecznie jednak spojrzał na nią z rozbawieniem, puścił jej oczko, pokazał język i tyle by było z jego gniewania się, które zresztą od początku było udawane. Wręczył jej kartkę z tekstem i obserwował jak czyta. Uśmiechnął się wesoło kiedy pochwaliła go. Aż rozpromienił się cały i zdawał się wręcz emanować pozytywną energią. Gdy zachęciła go by jej zagrał, niemal od razu zerwał się z miejsca. Gitara stała oparta o ścianę w salonie, więc wziął ją i usiadł na podłodze po turecku. Sprawdził czy jest nastrojona. Zrobił poważną minę, robiąc także lekki dzióbek, przymknął oczy i uniósł lekko podbrudek do góry, tworząc nie tylko poważną ale dumną minę przemawiającego. Oczywiście były to tylko żarty i od czasu do czasu jeden z kącików jego ust unosił się nieznacznie w rozbawionym uśmieszku.
- Zapraszamy na koncert zespołu Blast! - powiedział, by zaraz przywrócić swojej twarzy normalny wyraz. Zaczął grać. Płynnymi ruchami wygrywał na gitarze melodię, dodając do niej także swój śpiew. Oczywiście wcześniej położył przed sobą kartkę z tekstem, bo pamiętał tylko jego część. Tekst piosenki już znała, ale teraz miała przedstawioną także mniej więcej melodie (wszak sama gitara to nie wszystko), a w dodatku jego wykonanie (klik). A gdy skończył grać, spojrzał na nią niepewnie z dołu, czekając na jakiś komentarz.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Pon Maj 27, 2013 7:42 am

Ban nie zastanawiała się nad tym co będzie kiedyś, jak zareaguje Isao jeżeli się dowie, że go w tej kwestii okłamała, choć nie sądziła, że miałoby to nastąpić, ale w życiu różnie to bywa. Podjęła decyzję i postanowiła wszelkie drastyczności pozostawić dla siebie. Odwzajemniła jego uśmiech czując wyraźną ulgę, że nie pojął jej kłamstwa. Czasem takie nieodczytywanie znaków było bardzo przydatne. Sądziła jednak, że wcale nie było to tak istotne, bowiem była to przeszłość.
Temat o piciu krwi tylko jego krwi już zostawiła w spokoju, zgodziła się, ale będzie musiała sobie to jeszcze przemyśleć i zastanowić się jak ma to wyglądać. Czy podoła i jak ma to zrobić, a może się okazać, że jej wewnętrzna frustracja tym każe jej się rzucić na pierwszą lepszą ludzką ofiarę. Sama nie wiedziała jak zachowa się kiedy przyjdzie jej okazja do zapolowania, to nie było wcale takie proste jak się wydaje. Tyle lat krwawych łowów, aż sama była ciekawa, co zrobi jak poczuje krew.
Tyknęła do placem w nadęty policzek szczerząc się do niego wesoło, śmiała się z niego i jego słów, ale i z własnego wyobrażenia swojej skromnej osoby. Widziała to jak na migi stara się dogadać, albo jak siedzi sama w hotelowym pokoju przeglądając przewodnika by mieć o czym opowiadać po powrocie.
-Aj tam, śmiech to zdrowie więc się śmieje kiedy mogę.
W szerokim uśmiechu ukazała mu szereg swoich ząbków.
Teraz mogła się zająć czytaniem, jej twarz była skupiona, inaczej bowiem zachowywała się jak czytała tekst po raz pierwszy, a inaczej jak go słuchała. Analizowała sama dla siebie każdą linijkę milcząc przez jakiś czas. Dopiero kiedy skończyła wszystko czytać pochwaliła go i przyznała mu swoje upodobanie.
Sporo ma teraz tej energii, aż miło się patrzy na Isao zadowolonego i takiego żywego. Usadowiła się wygodnie na kanapie czekając aż ten dorwie swoja gitarę usadowi się na podłodze wraz ze swoją muzyczną kochanką i zacznie na niej grać. Przez chwile pobrzękiwał strojąca ją.
-Prywatny koncert, to mi się podoba.
Zaklaskała wesoła i uradowana. Zaczął grać, a ona się rozpływała, jej w zupełności starczyła gitara i jego wokal. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała.
-Nie możesz tak więcej robić ciarki aż mam.
Zerknęła na niego cała rozpromieniona. Podobało jej się i było to widać. Zeszła w końcu z kanapy i na czworaka podreptała do blondyna. Twarz zatrzymała dopiero przed jego głową i skubnęła zadziornie jego usta.
-Masz talent. Dobrze, że go wykorzystujesz.
Klapnęła tyłkiem na swoje pięty i zerkała na niego zagryzając lekko dolną wargę.
-Czyli pracę udało Ci się skończyć?
Zaczęła się delikatnie kiwać na boki, sięgnęła w jego stronę dłonią, ale nie dotknęła chłopaka tylko palcem przesunęła po strunach gitary.
-Nauczysz mnie kiedyś?
Wryła swoje spojrzenie w instrument.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Pon Maj 27, 2013 5:44 pm

Różne sytuacje mogły mieć w przyszłości miejsce i Banshee nie mogla wykluczyć możliwości, że Isek kiedyś dowie się o jej kłamstwie. Trudno przewidzieć jak się wtedy zachowa blondyn - czy będzie miał jej to za złe czy zostawi tę sprawę w spokoju, nie chcąc już tego rozdrapywać. Zależało to od wielu czynników, których wymienianie nie miało teraz sensu. Cóż... ważne, że w tej chwili nie wyczuł tego, że dziewczyna go okłamywała. Oszczędziło to przykrości im obojgu. Czasem lepiej było być czegoś nieświadomym ~
Cóż, jeżeli Banshee nie podoła, Isao nie będzie miał jej tego za złe, o ile wampirzyca rzeczywiście będzie się starać. Jeżeli zaś kiedyś opanuje ją żądza zapolowania na kogoś, lepiej aby Iska nie było w pobliżu. Blondyn nie czułby się dobrze widząc takie sceny w wykonaniu swojej dziewczyny. Kwestia krzywdzenia ludzi była dla niego bardzo delikatną kwestią i Ban dobrze o tym wiedziała. Gdyby w jego obecności zaatakowała kogoś, mogła być pewna, że Isao by ją powstrzymał. Byłby też na nią bardzo zły, zawiedziony jej zachowaniem i mogłoby się to odbić w niezbyt przyjemny sposób na ich związku. Ale takie gdybanie lepiej zostawić w spokoju.
Jemu przed oczami nie stawały takie wizje. Nie tym razem, choć nie do końca wiadomo dlaczego. Jedak sama ta rozmowa bawiła go na tyle, że całkiem zapomniał już o poważnym temacie sprzed paru chwil, rozluźniając się. Śmiał się i żartował, nadymając te swoje blade poliki, które Ban wytykała palcem kilkukrotnie. Zaśmiał się i po jej słowach wyciągnął dłonie w jej stronę, by ułożyć wskazujące palce na dwóch kącikach jej ust i unieść je nieznacznie do góry tworząc na jej twarzy uśmiech. Sam wyszczerzył się wesoło.
- Śmiej i uśmiechaj się często bo Ci z tym do twarzy. - skomplementował, zostawiając w spokoju jej buzie.
Rzeczywiście rozpierała go energia. Była to zasługa snu, krwi Banshee, jej obecności a także dumy z siebie samego. Dobry humor aż zdawał się aż z niego emanować. Ochoczo chwycił za gitarę i usadowił się na ziemi w wygodnej dla siebie pozycji. Najpierw nastroił gitarę, lecz nie trwało to długo bo nie była aż tak bardzo rozstrojona, a on miał już w tym dużą wprawę i szybko stroił ten instrument na słuch. Zaśmiał się kiedy stwierdziła, że podobają jej się takie prywatne koncerty. Nie powiedział już nic, tylko zaczął grać. Ze skupieniem ale także uśmiechem na ustach wygrywał melodie, która miała być podkładem do jego nowej piosenki. Lubił grać, uspokajało go to, odprężało i uszczęśliwiało, co było zapewne widoczne na jego twarzy. Gdy natomiast skończył, popatrzył na nią badawczo, chcąc wiedzieć co o tym sądzi. Jej klaskanie oraz mina mówiły mu wszystko - podobało jej się. Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie zadowolony taką reakcją.
- Jak robić? - spytał, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi. Podświadomie przechylił lekko głowę i jego długawe kosmyki włosów zadyndały wesoło w powietrzu. Niektóre zaś wpadły mu w oczy i przesłoniły część twarzy. Długawe miał już te swoje blond kłaczki. Gdyby chciał, mógłby z nich zrobić już całkiem sporą kitkę.
Zamrugał kilkakrotnie, nieco zbity z tropu, kiedy dostrzegł jak Banshee wędruje na czworakach w jego stronę. Jego mina jednak zmieniła się tuż po tym jak dziewczyna skubnęła jego usta. Te zaraz wykrzywiły się w lekko zadziornym uśmieszku. Wtedy on także krótko musnął jej wargi, zaraz się odsuwając. Mała zemsta za takie droczenie się.
- Czy ja wiem czy talent... Powiedziałbym, że szczęście. Te kilka lat temu zostałem wokalistą LM.C przez przypadek. - wyjaśnił, uśmiechając się na samo wspomnienie. Tak, to zdecydowanie było szczęście. Gdyby nie to, być może do tej pory Isao nie wiedziałby co chce w życiu robić i skończyłby rzeczywiście jako urzędas, szef lub zastępca ojca w jego firmie. - Tak, właściwie tak. Zostało tylko dopracować kilka szczegółów, ale sądzę, że to już na próbie z chłopakami to zrobimy.
Zaśmiał się, widząc jak kiwa się na boki. Chyba przejęła to od niego, bo często to właśnie on, nie potrafiąc spokojnie usiedzieć w miejscu, kołysał się i kiwał na wszystkie strony. Rzeczywiście wyglądało to dość zabawnie. Sprzedał jej pstryczka w nos.
- Kiedy skończą się te wszystkie gorączkowe przygotowania do koncertu zabiorę Cię na próbę. Chłopaków poznasz na koncercie. Bo przyjdziesz, prawda? Oczywiście dostaniesz wejściówkę dla VIPów.
Popatrzył na nią, również podświadomie zaczynając się kiwać i kołysać we wszystkie strony. Na jego twarzy zaś widniał wesoły uśmiech. Ten znikł, ustępując lekkiemu zdziwieniu, kiedy zapytała czy nauczy ją grać. Uśmiechnął się do niej.
- Mogę nawet teraz. Choć to wcale nie takie proste i wymaga sporych ilości czasu. No i na początku jak się intensywnie ćwiczy to bolą palce.
Usiadł bliżej niej tak, aby siedząc obok mógł ułożyć gitarę na nogach ich obojga. Sięgnął po dłoń Banshee i ustawił ją na szyjce gitary, jej palce ustawiając w odpowiedni sposób na strunach. Drugą ręką objął ją, by sięgnąć jej drugą dłoń. Tą z kolej ułożył na pudle i płynnym ruchem jej oraz swoją dłonią przejechał po strunach. Instrument wydał z siebie czysty dźwięk, potem zmienił jej ustawienie palców w inny sposób i powtórzył tę czynność.
- To właściwie tylko umiejętność zapamiętania akordów, szybkiej zmiany położenia palców i grania w rytm, nic więcej.
Uśmiechnął się do niej i pocałował ją w policzek. Jakoś tak ... wesoło mu było.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Pon Maj 27, 2013 6:53 pm

Będzie się pilnować, nie zaatakuje nikogo w jego obecności, nie ma nawet takiej opcji, spaliłaby się ze wstydu, albo i sama by siebie ze złości zagryzła. Aż tak głupia nie była, aby takie rzeczy wyprawiać przy ucieleśnieniu dobra jakim był Isao. Postara się dotrzymać słowa, ale jak będzie to będzie.
Miała zamiar przy nim się często śmiać i uśmiechać. Skoro do twarzy jej z tym było to pewnie, że będzie to praktykować. Zgodnie z jego zaleceniem uśmiechnęła się, ale kiedy palce jego dłoni formowały ten uśmiech starała się pochwycić je między zęby. I się udało, jeden z palców blondasa został lekko podgryziony.
Teraz jak już jej zagrał czeka go granie na okrągło. Za bardzo jej się to spodobało, będzie go dręczyć jeżeli nie będzie jej grać. O i będzie zmuszony do brzdąkania.
Zbliżyła się do niego zerkając mu w oczy, podroczyli się ze sobą skubiąc swoje usta. Zbliżyła się do jego ucha na chwilkę aby objaśnić mu sytuację.
-Twój głos. Sprawiasz, że cała drżę.
Odsunęła się od niego przypominając sobie, że on nie pojmuje aluzji i dwuznaczności, jednym słowem nie umie flirtować. Do niego to trzeba samymi konkretami się zwracać. Porzuciła więc szybko tą małą zabawę, będzie musiała się jakoś przyzwyczaić do tego, że nie ma co nawet próbować.
-To, że miałeś szczęście trafić do zespołu nie znaczy, że nie masz talentu.
Pokręciła głową, bo jedno nie wyklucza drugiego. Szczęście czy też nie, odnalazł dzięki temu swoją drogę i to się liczy. Robi to co kocha i nie musi się męczyć w garniaku zarządzając jakąś firmą.
-Zgracie się, przegadacie słowa melodie i będzie wielki hit.
Udzieliło jej się, w końcu z kim przystajesz takim się stajesz. Kiwała się tak w najlepsze, a on się do niej dołączył i tak śmiesznie się razem kiwali.
-Ciekawa jestem jak wygląda wasza próba, a na koncercie będę stać w pierwszym rzędzie. Nie mogłabym tego opuścić, a w życiu.
Miała wyśmienity humorek, zapomniała już o tych mniej przyjemnych rzeczach i skupiała swoją całą uwagę i energię na tych pozytywach.
-Zdaję sobie z tego sprawę, że to nie takie hop i już. A paluszki najwyżej będziesz mi całować.
Nie miej jednak nauka nie będzie szła zbyt opornie, miała dość dużą wprawę w końcu skrzypce również potrzebowały od niej dość sporej uwagi i poświęcenia opuszków jak i nadgarstków. Ale chciała zobaczyć jakim będzie nauczycielem Isao, czy okaże cierpliwość kiedy ta będzie się nieco obijać i ociągać. Teraz jednak cieszyła się z jego bliskości i z tego, że robią coś razem, że spędzają wesoło czas i umieją znaleźć sobie zajęcie, a nie siedzieć i gapić się w sufit znudzeni. Poddała się jemu i mógł spokojnie ułożyć jej ciało, dłonie na gitarze, jedna dłoń na strunach, palcami przyciskała te właśnie wybrane przez niego, a druga wraz z jego powędrowała płynnie wydając dźwięk z instrumentu. Wtuliła się delikatnie w niego uważnie przyglądając się ułożeniu swoich rąk.
-Pewnie, dam radę.
Rozpromieniła się jeszcze bardziej kiedy dostała od niego buziaka i postanowiła, że kiedyś go zaskoczy i przywlecze ze sobą skrzypce aby mu na nich zagrać. Ciekawe jaką będzie miał minę jak się dowie, że nieobce są jej długie treningi i struny wpijające się w skórę. Może sama powinna wykorzystać swoją umiejętność i wcisnąć się dorywczo do jakiejś orkiestry, nawet nie koniecznie tu na miejscu, ale w Europie jak tak od czasu do czasu przebywa.
-Wydaje się to takie proste.
Zaczęła coś kombinować z ułożeniem palców na strunach, modziła coś swojego jednocześnie delikatnie szarpiąc struny zmuszając je do gry. A jaka była dumna z siebie.
-Planujecie jakąś trasę koncertową?
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Pon Maj 27, 2013 7:43 pm

Lubił jak się śmiała i uśmiechała. Zawsze sądził, że każdej kobiecie jest do twarzy w uśmiechu. Zwłaszcza jeśli się tę kobietę kochało i uważało za najpiękniejszą na świecie. Tymczasem jego kobieta oprócz tego, że była najpiękniejsza, była także zadziorna. Lubił się z nią droczyć, ze szczególnym umiłowaniem maltretując jej twarz, zwłaszcza nos. Jednak chyba po raz pierwszy udało jej się ugryźć go w palca. Taka mała zemsta za te dokuczanie? Isao wygiął ustaw podkówkę, prostując ten palec, łapiąc sięza niego i oglądając go uważnie.
- No wiesz co. Takie kuku mi zrobić, zobacz! - rzucił oskarżycielsko, przysuwając do jej twarzy palec. Z drobnej, maluteńkiej ranki wypłynęła krew, która uformowała się w okrągłą czerwoną kroplę na jego bladej skórze. Jeżeli chciała to zlizać - pozwolił jej, choć zapewne nawet nic nie poczuła...
Biedna Banshee. Tak, Isao znów nie zrozumiał aluzji, znów do jego blond łba nie dotarły rzeczy tak oczywiste dla większości. Szczerze nie wiedział o co jej mogło chodzić, dopiero gdy mu to wyjaśniła, wszystko stało się jasne. Teraz to on zadrżał, kiedy była tak blisko i szeptała mu to do ucha. Spojrzał na nią, lekko napinając mięśnie i uśmiechnął się nieco krzywo, co nie było zamierzone a wyglądało raczej dość zabawnie.
- Teraz to Ty sprawiasz, że ja drżę.
Na temat talentu już się nie wypowiadał. Jakoś nie umiał myśleć o sobie jako o osobie jakoś szczególnie utalentowanej. Był na to zbyt skromny. Jednocześnie był także pewien swoich umiejętności. Nie miał wszak oporów przed prezentowaniem ich, o czym Banshee przekonała się parę chwil wcześniej, kiedy grał jej na gitarze i śpiewał. Z muzyką miał do czynienia od maleńkiego. Matka często sadzała go koło siebie przy fortepianie i grała mu. Banshee o tym nie wiedziała, ale blondyn doskonale umiał grać na tym wielkim, pięknym instrumencie. Tu jednak nie miał jej na czym tego zaprezentował, a więc w ogóle o tym nie wspominał. Grę na gitarze opanował dość szybko ale nigdy nikomu nie śpiewał. Dołączenie do zespołu było czystym przypadkiem. Ot, miał zły okres, poszedł do baru, upił się i zaczął wyć (wyć, nie śpiewać) na karaoke. Tak się jakoś złożyło, że w tym samym barze był ich poprzedni manager a od LM.C po kłótni odszedł wokalista. Tak właśnie Isek dostał się do zespołu ~
- Nasze próby wypadają zazwyczaj dość zabawnie. Kyubi i Spadek lubią się droczyć, latają wazony i takie tam. Tylko ostatnio jesteśmy zbyt zajęci na wygłupy. Koncert sie zbliża, to dlatego. - wyjaśnił jej. - Załatwię Ci dobrą miejscówkę. - obiecał, kiwając się we wszystkie strony. Doprawdy... Zabawnie musiałoby to wyglądać ze strony przypadkowego obserwatora. Dwójka dorosłych ludzi siedząca na ziemi i kołysząca się we wszystkie strony jak niemowlęta.
- A co jeżeli odmówię i nie będę całować? - spytał, chcąc się z nią nieco podrażnić. Pokazał jej figlarnie język i zaśmiał się. Rzeczywiście nie miał pojęcia o tym, że Banshee umie grać na skrzypcach i gdy dziewczyna przyjdzie kiedyś i zacznie grać, on na pewno będzie niemało zaskoczony. Miło zaskoczony. Rzeczywiście oboje zawsze potrafili znaleźć temat do rozmowy i jakieś zajęcie. Nigdy nie nudzili się w swojej obecności. Może to dlatego tak zgraną parę tworzyli pomimo sporej ilości różnic...? Ostatecznie oboje siedzieli przy sobie, jedno stykało się z drugim. To było konieczne jeżeli Isao chciał w ten sposób nauczyć Ban gry. Nie wiedział przecież, że miała ona już do czynienia z instrumentem strunowym. Jednak cóż z tego skoro im obojgu sprawiało to radość?
- Wydaje się proste ale największym problemem jest szybka zmiana układu palców i zachowywanie rytmu. No i jest też coś takiego jak chwyty barowe, co każdemu na początku przysparza sporo trudności. To coś takiego, że całym palcem przyciskasz wszystkie struny na jednym progu, a pozostałymi naciskasz inne. - wyjaśnił jej, przykładowo pokazując jej jeden z takich chwytów. Wybuchł nagłym śmiechem kiedy zabrzdąkała coś na gitarze. Nie chodziło o to, że jej nie wyszło. Zabawna raczej wydała mu się jej mina.
- No proszę. Nowy wirtuoz gry na gitarze. - parsknął śmiechem, po czym pokręcił głową z rozbawieniem. - Chyba tak. Take-chan coś wspominał o miesięcznej trasie, póki co po Japonii. Ale to za kilka tygodni. - odpowiedział i teraz to on z kolei przejechał dłonią po strunach, wydobywając dźwięk z instrumentu. - Czemu pytasz?
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Pon Maj 27, 2013 9:49 pm

Pewnie uśmiech lepszy od posępnej, poważnej minki jaką zazwyczaj na swojej twarzy nosiła Ban. Było niewiele osób przy których szczerzyła się jak najęta. Ale nikt nie wywoływał na jej twarzy takiego wyszczerzu jak Isao. Naprawdę umiał sprawić, że cały czas była zadowolona. I dziabnęła go w akcie zemsty za maltretowanie jej twarzyczki, oczywiście śmiała się przy tym cicho.
-Ależ Ty delikatny.
Zerknęła na jego mikroskopijną rankę i znów uchwyciła jego palec w usta, lekko go possała, ale owszem smaku jego krwi nie poczuła nic, a nic. Następnie ucałowała jego zranione miejsce.
-Lepiej?
Mrużyła oczy wlepiając się w jego twarz z łagodnym uśmieszkiem.
Biedna Banshee musi zmienić swój tor myślenia i jestestwa przy nim, nauczyć się mówić jasno i wyraźnie, nie owijać w bawełnę choć nieraz uwielbiała to robić, ale cóż. Zaciśnie ząbki i postara się przezwyciężyć swoją wielką ochotę gierek i zagrać tego typu mimo iż sprawiało to jej przyjemność do potęgi entej. Całe życie taka była i to chyba nawet w stosunku do każdego, niezależnie od relacji jakie chciała z kimś zbudować, znajomy, przyjaciel czy facet. Aluzje, wszędzie te aluzje. Czas przystopować.
-I o to chodzi Kochanie.
Była jedną z tych kobiet które chciały nieustannie w jakimś stopniu kusić, miała to po mamusi w swojej krwi, swego czasu kiedy była małym wampirkiem ruda, piękność była jej największym autorytetem, a że później wyszło jak wyszło to inna sprawa, nie ważne w sumie. Wracając do tematu, to nie będzie się z nim wykłócać czy talent czy też nie, bo on wiedział swoje i ona swoje i chyba się nie dogadają w pewnych sprawach. Jego matka sadzała przy fortepianie, a ją przekonywano do skrzypiec, więc grała na nich pobierając nauki u swojej mamy, wiele jej szczerze mówiąc zawdzięczała. Kochała ten cudowny instrument, uważała nawet, że w dużym stopniu odzwierciedla jej wnętrze, wydaje się taki delikatny, ale ma naprawdę wielką siłę i potrafił wprowadzić w osłupienie niemal każdego.
Słysząc o Kyubim nieco ją zamurowało, nie znała go jakoś szczególnie dobrze, znaczy za młodu miała z nim większy kontakt niż teraz, ale nie umiała go sobie wyobrazić w takiej akcji, latające wazony i te sprawy, ale tak to jest jak się nie jest jego kumplem tylko… w sumie wiadomo jak to jest z nim i młodymi kobietami.
-O mam nadzieję, że ćwiczycie a nie odstawiacie szopki i pełen luzik. Wiadomo śmiech jest potrzebny, ale koncert wymaga poświęceń.
Nie dała po sobie poznać, że znała basistę, nie było to według niej jakieś szczególnie istotne.
Przestała się kiwać, a usteczka uformowała w smutny, udawany grymas.
-To ja też nie będę Cię całować, o i tyle z tego będziesz mieć, albo ktoś inny mi paluszki wycałuje, pewnie się znajdzie ktoś chętny.
Nadęła policzki udając obrażoną, usta wygięły się jej w dziubek i lekko odwróciła od niego głowę unosząc ją honorowo w górę. Stan tego udawanego naburmuszenia nie trwał jednak długo. Wolała się nieco pouczyć niż obrażać więc już po chwili w jego objęciach przesuwała palcami po strunach, udając całkiem zieloną w te klocki. I pewnie, że sprawiało to jej przyjemność, mieli zajęcie i jeszcze spoczywali w swoich ramionach zajmując się czymś co oboje lubili, muzyką.
-Trzeba mieć zwinne palce, ale poczekaj spróbuje to ogarnąć.
Jeden z palców rozciągnęła przez wszystkie struny, a pozostałe starała się ulokować każdy na innym miejscu, starała się aby jej to wyszło bardzo pierdołowato, śmiała się przy tym wesoło.
-Zobaczysz świat o mnie jeszcze usłyszy.
Rozluźniła w końcu swój chwyt i zerknęła na blondyna.
-Czysta ciekawość, zastanawiam się po porostu co menadżer planuje na promocję zespołu.
Przymknęła oczy opierając głowę o jego ramię.
-Teraz wiem jak długo będę tęsknić, bo nie wiem czy będę wstanie jechać z wami, albo za wami.
Ale na rozmyślanie o tym ma jeszcze czas więc raczej wypadnie jej to niedługo z główki.
-A teraz się przyznaj jakie jeszcze masz ukryte talenty.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Wto Maj 28, 2013 9:22 pm

- Jak niemowlę! - wykrzyknął, tylko cudem powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Na jego twarzy pojawił się jedynie uśmieszek rozbawienia, który w połączeniu z ciągłymi próbami zachowania powagi, nieco wykrzywiały ten uśmiech. Gdy jednak wampirzyca włożyła jego palec do ust, blondas wyszczerzył się wesoło. Pokiwał energicznie głową, szczerząc się jak głupi, choć sam nie wiedział dlaczego. - Better.- wypalił po angielsku robiąc poważną minę, a przynajmniej sądząc, że ją robi, bo rozbawienie dalej było widoczne na jego twarzy, tak samo jak dzióbek, który wziął się nie wiadomo skąd. Skojarzyło mu się to z reklamą Snickersa, dlatego parsknął ostatecznie cichym śmiechem.
Może nie koniecznie Banshee musiała zmieniać tok myślenia i postępowania... Isek jeszcze mógł się zmienić, nie wszystko było stracone. Wszak byli ze sobą nawet nie jeden dzień. Może Takei się przyzwyczai do jej flirtów i zacznie podłapywać tę zabawę oraz dostrzegać jej znaki. Nie powinna się tak od razu poddawać.
Na jej odpowiedź, jeden z kącików ust wampira powędrował w górę, tworząc nieco wrednawy uśmieszek.
- Mała diablica. - skomentował cicho, przysuwając się do niej i "za karę" ugryzł ją lekko w ucho. Ot, przyszło mu to nagle do głowy i to zrobił. Jak widać wcale nie zamierzał krępować się w całowaniu jej, dotykaniu oraz wykonywaniu innych tego typu rzeczy. Chociaż kto go tam wie. Isek był zmienny jak pogoda ostatnimi czasy. Ciężko było przewidzieć jak się w danej chwili zachowa. Zwłaszcza, że Ban jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiedziała. Jak na przykład nie miała pojęcia o tym, że gra on również na fortepianie. Niezły duet tworzyli. Muzyka okazała się ich wspólną miłością. Ona grała na skrzypcach, on na gitarze i fortepianie. Mogli zakładać zespół klasyczny! Żart. Isek o wiele bardziej kochał rock.
- Teraz oczywiście intensywnie ćwiczymy ale kiedy mamy nieco luzu to lubimy się wygłupiać. Jest zabawnie. Spad to taki masochista. Lubi drażnić Kyubiego i chyba cieszy się jak on się złości i się na nim odgrywa.
Wzruszył ramionami, uśmiechając się na same wspomnienie tych wygłupów. Pamiętał te latające wazony, to jak Spades wylądował w śniegu i Kyubi na nim usiadł aby przypadkiem nie dorwał się do jego nowego samochodu. Przyjemnie wspominał to wszystko. Jednak nie pora na wspominki. Spojrzał zaskoczony na Banshee słysząc jej słowa. Zamrugał kilkakrotnie, a zaraz jeden z kącików jego ust uniósł się nieco do góry. Przysunął się bliżej dziewczyny i znów nacisnął jej nosek.
- Groźby są karalne, wiesz? - pokazał jej język, marszcząc przy tym nos. W tym samym czasie, nie zmieniając wyrazu twarzy, uniósł dłonie, składając je w pięści i wystawiając jedynie palce wskazujące. Rozstawił je szeroko by powolnym ruchem obie ręce w tym samym czasie zbliżać do Banshee. Zrobił przy tym głupią minę, nadymając poliki, marszcząc nos i wydając z siebie ciągle ,,Puuuuuufffffff". Aż ostatecznie nacisnął nadęte poliki Banshee przyciskając jej aż chcąc nie chcąc musiała wypuścić powietrze. Wybuchł śmiechem, śmiejąc się z samego siebie. Doprawdy, jego pomysły czasem zadziwiały i jego samego.
Od dalszych wygłupów odciągnęła go nauka gry na gitarze. Trzeba przyznać, że dziewczyna dobrze udawała zieloną. Przyjemnie mu było kiedy byli tak blisko siebie. Był też dumny z siebie, że mógł ją czegoś nauczyć. Rozpierała go taka tam męska duma ~
- Wierzę w Ciebie. - zachęcił ją, przyglądając się jak niezdarnie próbuje ułożyć palce do chwytu barowego. Oczywiście nie miał pojęcia, że dziewczyna robi to specjalnie. Próbował nawet pomoc jej ułożyć palce odpowiednio. Ostatecznie zaśmiał się znów. - No proszę. Moja dziewczyna będzie moim rywalem na scenie muzycznej? Tak nie może być!
Spojrzał jej w oczy z wesołym uśmiechem, kiedy na niego zerkała. Ułożył wtedy dłoń na jej głowie i zmierzwił lekko jej włosy.
- Szykujemy się do wydania nowej płyty. To chyba będzie promocja naszego nowego albumu. - wyjaśnił. I dopiero wtedy zrozumiał, że prawdopodobnie przez miesiąc będzie jeździł po Japonii... bez Banshee! Mina od razu mu zrzedła. - Nie wiem czy zgodzą się abyś z nami jechała. Ale zapytam się jeśli chcesz.
I tyle z powagi. Znów wybuchnął śmiechem, kiedy wyskoczyła nagle o ukrytych talentach.
- Nie mam już żadnych, prze pani! - zawołał, przykładając dłoń do czoła jak salutujący żołnierz. Jakoś nie pomyślało mu się o tej grze na fortepianie. Za to nachylił się nieco w stronę Ban. - A Pani jakie ma talenty, hm?
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Czw Maj 30, 2013 10:51 pm

Lepiej się śmiać i wygłupiać, więc jak na dorosłych i dojrzałych przystało wydurniali się na każdym kroku. Ona natomiast się jeszcze zastanowi jak postąpi i czy nieco zmieni swoje zachowanie. Momentami jak zdarzyło jej się wypalić z jakąś aluzją, której blondyn nie złapał aż robiło jej się głupio i dziwnie, na szczęście szybko jakoś to ogarniała i nie pokazywała tego po sobie, że coś jest nie ten teges.
-Pewnie, jak się przyjrzysz to zobaczysz, że mam rogi.
Szeroko się wyszczerzyła w jego stronę nieco pochylając głowę tak jakby chciała aby sprawdził czy rzeczywiście są gdzieś w jej śnieżnych puklach diabelskie rogi.
Wszystko jeszcze przed nimi, muszą się jeszcze po docierać i poznać na całkiem innym poziomie niż poprzednio. Bycie przyjaciółmi, a parą to dwie różne rzeczy, ale na to mają czas i wszystko na spokojnie. Ale ciekawe jak ten zmienny niczym pogoda blondyn poradzi sobie wraz z Bananem. Póki co było miło i uroczo, jak to bywa na początku.
-Wesoło tam macie, aż jestem ciekawa jak to wygląda.
I znów kłapała zębaki kiedy dręczył jej biednego noska. Kiedyś mu te paluchy odgryzie i tyle z tego będzie.
-A pfff to się na mnie poskarż, o.
Nadymane poliki niestety zbyt długo niebyły pełne powietrza, już Isao zadbał o to aby z jej ust wydostało się ono świszcząc śmiesznie, przekształciła swoje usta więc w zadziorny dziubek i zmarszczyła nieco oczy.
Nauka gry okazała się strzałem w dziesiątkę, udawanie zielonej sprawiało jej wiele przyjemności, aż podśmiewała się cicho pod nosem, do tego byli bardzo blisko siebie i dobrze się bawili. Niezdarnie rozstawiała swoje palce na strunach dając przy tym możliwość chłopakowi do pokazania swoich możliwości i anielskiej cierpliwości. Ponieważ wykreowana przez Banshee rolka była oporną uczennicą . Wszystko robiła po swojemu.
-Dobrze, że chociaż Ty.
Pokiwała głową wykonując chwyt pseudo barowy.
-Jakim tam rywalem, do piet Ci nie dorastam, spokojna głowa Isowaty.
Zaśmiała się wciąż bawiąc się gitarą tak jakby pierwszy raz w życiu miała instrument strunowy w łapkach.
-O nowa płyta. To super, trasa koncertowa to dobra promocja. Dobrego macie menadżera.
Przyznała szczerze i mimo iż wiedziała, że czas nie pozwoli jej na bycie obok swojego faceta cieszyła się, że zespół idzie w dobrym kierunku.
-Zapytać zawsze można, ale wiesz sama mam trochę spraw na głowie i nie wiem czy miałabym aż miesiąc na taką wyprawę.
Posłała mu niepewny uśmiech i mocno wtuliła się w niego plecami przymykając przy tym oczy, ale jej było dobrze w jego ramionach. Żyć nie umierać.
-Jasne jasne Czarusiu.
Pstryknęła go w nosek nieco się zamyślając nad tym jakie to ona talenty posiada.
-Coś by się pewnie znalazło, o wiem bardzo ładnie śpiewam pod prysznicem.
Mówiąc to śmiała się wesoło, był to niewątpliwie duży talent, nie ma co. Celowo nie wspomniała mu o grze na skrzypcach, a niech kiedyś padnie z wrażenia, że jego dziewczyna jednak nie jest wcale taka zielona.
-Również umiem grać na nerwach, to opanowałam do perfekcji.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Pią Maj 31, 2013 6:51 pm

- Mówisz? Zobaczmy. - wyszczerzył się wesoło i dotknął jej głowy po obu stronach. Chwilę błądził po niej palcami, udając, że czegoś szuka a w rzeczywistości po prostu bawiąc się jej śnieżnymi kosmykami. Przez te blisko trzydzieści lat niewiele poznał osób o tak niecodziennym kolorze włosów. Na myśl właściwie przychodziły mu tylko dwie: właśnie Banshee i Marceille. Aż coś go ukuło na samo wspomnienie tej dziewczyny. Była mu bardzo bliska, ale patrzył na nią jak na przyjaciółkę lub młodszą siostrę. Miał wysoko rozwinięte poczucie, że musi ją chronić i się nią opiekować. A wszystko zaczęło się psuć, gdy dziewczyna się w nim zakochała. Mimo prób i szczerych chęci nie umiał się w niej zakochać. Ciekaw był co teraz porabiała i czy miała się dobrze... Wszak postanowiła zerwać z nim kontakt by nie cierpieć.
- No wesoło jest, to trzeba przyznać. Zresztą zobaczysz sama bo na pewno zabiorę Cię na kilka prób. - obiecał, zaraz na nowo zaczynając dręczyć jej nosek. Teraz jednak był przygotowany na to, że wampirzyca może znów próbować ugryźć go w palec. Cofnął rękę w odpowiednim momencie, przez co po pokoju rozległ się tylko głuchy dźwięk kłapnięcia zębami, które uderzyły o siebie. Nie, nie, nie. Nie tym razem. Koniec gryzienia Iska po palcach, nawet jak sobie na to zasługiwał. W takich sprawach umiał się uczyć na błędach ~
- Nie... Jak przyjedzie policja i Cię zamknie będzie mi samotno. - stwierdził, przenosząc wzrok gdzieś w bok, jakby się nieco zamyślając. Ostatecznie jednak i tak na nią spojrzał. Wyszczerzył się szeroko w ten charakterystyczny dla siebie sposób. Doprawdy, kiedy się tak dłużej na niego patrzyło, w oczy rzucało się, że ten wampir ciągle się uśmiechał! I to nie byle jak. Jego uśmiech zawsze był niezwykle szeroki, aż na myśl przychodziło, że muszą go boleć od niego policzki. Zaraz jednak Takei wystawił w jej stronę figlarnie język, po którym to urządził krótkie przedstawienia, na którego końcu wypchnął powietrze z policzków Banshee. Podczas gdy Ban marszczyła oczy patrząc się na niego, on niemal pokładał się na ziemi ze śmiechu, rozbawiony własną głupotą i durnymi pomysłami. Nie ma to jak śmiać się z samego siebie...
- Ja też nie urodziłem się mistrzem gry na gitarze. Do tego potrzeba czasu, cierpliwości i zapału. - odparł ciepłym tonem, od czasu do czasu również układając jedną dłoń na szyjce gitary, drugą zahaczając o struny przy pudle. Za każdym razem wydawał wtedy z siebie cichy dźwięk, jakby zaczynając coś nucić, ale przestając w momencie gdy dźwięk gitary także zanikał. Jemu również było dobrze kiedy tak siedzieli przy sobie i spędzali razem czas.
- Tak, managera mamy świetnego. Może to trochę niemiłe, ale uważam, że Take-chan jest do tego stworzony i jest o niebo lepszym managerem od tego, którego mieliśmy poprzednio. - wyznał jej, obejmując ją od tyłu i zaczynając się lekko kołysać. Brodą oparł się o jej ramię. Czuł na policzku jak jej długie, gładkie włosy miziają go. Przymknął oczy i zanucił coś, ograniczając się do samej melodii, bez słów. Urwał kiedy Ban zaczęła mówić. - Skoro musisz załatwić sprawy to nie będę się pytać. Zajmiesz się czym zając się musisz, nie ma sensu abyś jechała za nami czy z nami tylko na kilka dni. - powiedział. Zaraz jednak przytulił ja jeszcze mocniej. Czołem oparł się o jej ramie, wtulając się w nią jak dziecko. Jasne kosmyki jego włosów rozsypały się nieco po jej ramieniu. - Tylko... miesiąc to długo. Będę tęsknił. - odezwał się cicho, niemal niesłyszalnie, lecz ona jako wampirzyca spokojnie powinna dosłyszeć jego słowa. Zamknął oczy i tkwił przez chwilę w bezruchu. Podniósł głowę dopiero po jej słowach. Spojrzał na nią zdziwiony.
- Czarusiu? - powtórzył, po czym parsknął śmiechem, albo raczej czymś do niego podobnym i marszcząc nos kiedy sprzedała mu pstryczka. On zawsze często jej to robił, ale sam rzadko dostawał pstryczki w nos, czoło czy cokolwiek innego. Musiał przyznać, że śmieszne było to uczucie. Jednak wybuchł nagle śmiechem po jej słowach. Z rozbawieniem zmierzwił lekko jej włosy.
- A więc jeszcze nie pokazałaś mi tych jakże niezwykłych talentów! Co za strata, musimy to nadrobić! - zawołał wesoło, wyraźnie rozbawiony. Chwilę jeszcze siedział tak przytulony do niej, aż ostatecznie wstał, zostawiając ją siedzącą na podłodze. Podszedł do stolika i nachylił się nad nim. Zebrał zapisane kartki z tekstem i złożył je ze sobą odkładając w jedno miejsce. Te podarte, zamazane i pogniecione zaczął zbierać. A walały się one wszędzie.
- Chcesz coś do jedzenia lub picia? Znaczy jeśli chodzi o ludzkie jedzenie to umiem zrobić tylko płatki i kanapki. Resztę jem tylko gotowce, jak właśnie ten budyń w pojemniczkach lub chodzę jeść na mieście. Strasznie lubię to jedzenie, można nawet powiedzieć, że odczuwam często dwa rodzaje głodu. - mówił, zbierając kolejno kartki. Już wcześniej część zebrał i wyrzucił. Teraz nie było ich już tak wiele.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Pią Maj 31, 2013 9:19 pm

Łasiła się do niego kiedy na jej główce poszukiwał rogów. I rzeczywiście miała dość niespotykany naturalny kolor włosów, mało było osób które mogły nosić takowy kolor bez utleniania. Na początku była dość sceptycznie do tego nastawiona i chciała przefarbować sobie na jakiś ogniście czerwony, albo nawet i jakiś ciemny, ale odkładała to zawsze aż do czasu kiedy stwierdziła, że jest to jej atut i został przy swojej naturze. Teraz zaś jest dumną posiadaczką długich, białych i lśniących włosów. Osobiście nie przypomina sobie aby znała kogoś z takim samym odcieniem.
-Jeżeli nie będę wam przeszkadzać to z chęcią się wybiorę.
Nie chciała stwarzać dodatkowego zamętu, wygłupy wygłupami, ale w pewnych granicach. Chyba. I się nie udało, musi znaleźć na niego coś innego, bo jedyne na robi to zgrzyta i obija się zębami. Zacisnęła więc szczękę i pokręciła głową w geście rezygnacji.
-To mnie nie strasz, że zabiorą mnie. Przykro by mi było jakbyś mnie od tak oddał w ich łapska.
Zrobiła zmartwioną i smutną minkę zerkając na niego przez ramię. Serio ją to już poliki od tego szczerzenia bolały i będzie miała niezłe zakwasy następnego dnia. Przyda się wówczas jakiś masaż policzków.
Już go chciała złapać za ten jęzor, ale zrezygnowała jeszcze by się jej nie udało i trzasnęłaby go w tą śliczną twarz przez przypadek. Mrugała za to oczkami spoglądając na niego.
-Pewnie, ale jakiś talent też jest przydatny i pomocny.
Swoje dłonie zdjęła z gitary aby to on mógł nieco na niej pograć delikatnie sunąc palcami po strunach i nucąc coś pod noskiem.
-Przejmujesz się, że niemiłe. No słuchaj jak jest się menadżerem to ma się pewne obowiązki, jak się je źle wypełnia no to przepraszam bardzo trzeba z takiej osoby zrezygnować.
Wzruszyła ramionami, miała swoje bardzo surowe zdanie na ten temat, jak ktoś nie się nadaje i nie robi to co do niego należy to nie ma nawet o czym mówić. Ona sama zainwestowała trochę kasy w pewne rzeczy i ma pracowników paru którzy się tym zajmują, ale nie ma oporów aby zrezygnować z któregoś jak coś spieprzy. W końcu nazywają się profesjonalistami i specami to niech robią co do nich należy tak jak powinni. I tyle.
-Kilka dni to całkiem sporo, nie przesadzaj. Bo owszem miesiąc bez Ciebie to długo.
Przez chwilkę wydawała się zmartwiona tym faktem, usta ułożyła w podkówkę i siedziała tak kiwając się na boki dzierżąc na swoim ramieniu jego głowę.
-Ja też będę tęsknić i pewnie do Ciebie wydzwaniać.
Teraz to już zaśmiała się cicho, będzie wisieć na telefonie i czekać aż blondas odbierze telefon i zadręczy go rozmową kiedy on po koncernie będzie chciał spać i odpoczywać.
-Spokojnie wszystko nadrobimy i przekonasz się o każdym z moich talentów, aż będziesz miał ich dość.
Po tych słowach Isao wystrzelił jak rakieta w górę i zaczął ogarniać swoje papiery na stole, Ban z lekka się zdziwiła tą nagłą zmianą. Odłożyła ostrożnie gitarę i na czworakach podreptała do niego aby uczepić się jego nogi. Szerzyła się jak głupia, ale była zadowolona i szczęśliwa.
-To skoro już mi takie dania ludzkie proponujesz to moooooże pójdziemy do jakiejś knajpki, albo zamówimy coś.
Podniosła głowę aby na niego spojrzeć i złapać jego wzrok.
-I spokojnie, nie będę się do Ciebie przystawiać jak napalona nastolatka. Chyba, że chcesz.
Zagryzła dolną wargę czekając na jego odpowiedź, była ciekawa czy zechce gdzieś z nią wyjść.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Sob Cze 01, 2013 10:58 am

Zaśmiał się, widząc jak się łasi do jego ręki. W takim wypadku jej włosy same plątały mu się między palce, a jemu oczywiście się to podobało. Tyle razy już głaskał ją po głowie, że chyba mogła zorientować się o tym, iż lubi bawić się jej włosami. Ogólnie je lubił. Były piękne i rzeczywiście miały niespotykany kolor. Oprócz niej, znał tylko jedną osobę, która miała białe włosy - była nią Marceille. Ale dziewczyna ta była albinoską. Wszystko miała jasne i blade. ~
- Jak kot. Zamrucz jeszcze, co? Kiedyś chciałem kupić sobie zwierzaka ale widzę, że nie muszę. - zażartował kiedy tak łasiła się do jego dłoni i parsknął śmiechem. Ucałował ją w głowę, na chwilę zatrzymując się i przytykając usta do jej włosów. Są piękne, pomyślał, ale nie powiedział tego na głos.
- Nie będziesz nam przeszkadzać. Kyubi także przyprowadzał swoje dziewczyny na próby.- wyjaśnił, uśmiechając się. Prawda, on sam również kilka razy przyprowadzał na próbę Madeline. Postanowił jednak jej o tym nie mówić. Sam złapał się na tym, że zbyt często o niej mówił. Dopiero po jakimś czasie się o tym zorientował i zrozumiał, że nie powinien więcej o niej wspominać w obecności Banshee. Dziewczyna może i nic nie mówiła na ten temat, ale przecież sam nie chciałby aby zbyt często wspominała przy nim o swoich byłych mężczyznach. Postanowił więc sobie, że postara się unikać wspominania o Madeline. Jemu także wyjdzie to na dobre. Zbyt często o niej wspominał a więc zbyt często o niej myślał. A przecież zerwali ze sobą po dobroci, oboje się z tym zgodzili...
- To Ty mi nie gróź, mała diablico. - odpowiedział z rozbawieniem zerkając na jej smutną minkę i tykając palcem jej nadmuchanego polika. - Oczywiście, że bym Cię nie oddał. Nikomu. Nigdy. - wymruczał, tuląc się do niej. Nie kłamał. Nie oddałby jej nikomu, nie ważne co by od niej chcieli, jakie mieliby argumenty. Wolałby iść za nią i zostać zamkniętym, torturowanym lub coś w tym stylu niż pozwolić aby ją ktoś zabrał. Ale nie myślał teraz o tym ~
- Tamten manager nie był zły, ale Take-chan jest o wiele lepszy. Ma do tego niezwykłego nosa, wręcz instynktownie wie co ma w danej chwili zrobić, na co nas posłać, na co się zgodzić a do czego nie dopuścić. Przy tym wszyscy niesamowicie mu ufamy bo jest surowy, ale chce naszego dobra. Nie jest egoistą. - wyjaśnił. Poprzedni manager nie był zły, ale miał z muzykami zupełnie inne stosunki niż Take. Nie było aż takiego zaufania, poczucia, że zawsze mogą na niego liczyć. Obecny manager zespołu zdawał się być nieomylny, wręcz idealny, kiedy poprzedniemu zdarzały się zarówno wzloty jak i upadki. Ale nie był zły.
- Wiem, że długo. - mruknął cicho, wiedząc, że go usłyszy. W końcu opierał głowę na jej ramieniu a to całkiem blisko ucha, które, jak wiadomo, było narządem, który odbierał dźwięki. Ostatecznie oparł się czołem o jej ramię, wtulając się w nią jak dziecko w matkę lub starszą siostrę. Często mógł przywoływać takie skojarzenia, bo momentami wyglądał i zachowywał się dosłownie jak dziecko. - Dzwoń. Nie będę mógł zawsze odebrać, ale będę oddzwaniać. - mruknął cicho, nie odsuwając się. - Może... - krótko skomentował rozmowę na temat jej talentów nie zagłębiając już się w temat. Chwilę tkwił w milczeniu, pogrążony w rozmyślaniach. Było mu przyjemnie, czuł się bardzo dobrze tak przytulony do niej. Mógł jej w ogóle nie wypuszczać. Jednocześnie rozmyślał ciągle o tej trasie koncertowej, zastanawiał się co zrobić, jak to będzie wyglądać i tak dalej. Ale nagle natchnęło go na sprzątanie i wstał, puszczając Banshee. Zaczął zbierać papiery z podłogi i stoliczka, aby je wyrzucić. I właściwie zamierzał już udać się do kuchni, by wszystko wrzucić do kosza, kiedy poczuł jak coś, albo raczej ktoś, uczepia się jego nogi. Spojrzał w dół i parsknął śmiechem, po czym pokręcił głową z rozbawieniem. Ostatecznie znów wybuchnął śmiechem. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak zabawnie wyglądała gdy tkwiła tak uczepiona do jego nogi, szczerząc się jednocześnie.
- Jak rzep. - skomentował krótko, kręcąc głową z rozbawieniem. Patrzył na nią z góry i słuchał co ma do powiedzenia. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Ostatecznie ukucnął przy niej i sprzedał jej pstryczka w nos. - A jak według Ciebie przystawia się napalona nastolatka? - zapytał szczerze zaciekawiony odpowiedzią i patrzył na nią, nieświadomie lekko przekręcając głowę na jeden bok. Tradycyjnie długie kosmyki zadyndały w powietrzu. Chyba powinien iść je obciąć, były już stanowczo za długie. Ale nie chciało mu się...
Ostatecznie po prostu usiadł na ziemi, rozkładając ręce, które wysunął w jej stronę, zachęcając ją tym samym aby przyczłapała się do niego i przytuliła się.
- Możemy coś zamówić... - mruknął cicho, zapewne przytulając ją już, bo Banshee pewnie przyczłapała się do niego. Ostatecznie jednak zawiesił się, znieruchomiał na chwilę, spojrzał gdzieś w bok, lekko się zamyślając. - Chociaż... Dania zamówione najczęściej przychodzą już chłodne i przez to tracą swój urok. - spojrzał na nią i uśmiechnął się. - Możemy gdzieś wyjść, może nikt nas nie będzie męczył. - pogłaskał ją po głowie i krótko musnął jej usta. - Tylko gdzie wolisz? Jakiś deser w kawiarni, zwykłe jedzenie na mieście czy może masz ochotę iść do jakiejś eleganckiej restauracji, hm?
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Sob Cze 01, 2013 9:35 pm

-Mrrrrau!
Wedle jego życzenia zamruczała wciąż nastawiając do niego swoją głowę. Pewnie była ukrytym pieszczochem, nawet się nie spodziewała, że tak bardzo jej się to spodoba. Było to przyjemne i najlepiej jakby wampir bawił się jej włosami przez cały czas.
-No pewnie, jestem zwierzem myślę, że Ci wystarczę.
Zaśmiała się radośnie kręcąc głową na wszystkie strony co za skutkowało niezłą karuzelą i była zmuszona zaprzestać, wyprostowała się i szeroko wyszczerzyła.
-W takim razie mogę do was wpaść.
Zgodziła się już teraz bez wahania.
Ciężko czasem słuchać o byłych partnerach dlatego też Banshee nie wspominała o nich na głos przy Isao, a tym bardziej o nich nie myślała. Minęło zbyt wiele czasu aby miała ich jeszcze rozpamiętywać, wiadomo gdzieś tam się w jej głowie czasem obijali, ale bez większych rewelacji. Niekiedy coś jej o nich przypominało, naturalna to rzecz, ale nie zatrzymywała się przy tym na zbyt długo. Kwestia podejścia, ale wampirzyca już taka była, nie patrzyła za siebie, co było to było i tego nie zmieni. Pogodziła się ze swoimi wyborami, nie zawsze trafnymi i żyła, po prostu z dnia na dzień, nie planując jakoś specjalnie, choć czasem ciężko nie układać czegoś. Była wdzięczna mimo wszystko, że nie wspominał o Mad przy niej. A co myślał to już jego sprawa.
-Aaaa bo co?
Wystawiła do niego swoje kły i zrobiła diabelską minę, aby potwierdzić to, że jest diablicą i lepiej na nią uważać.
-Pewnie byś się mnie pozbył przy pierwszej lepszej okazji aby to ja za Tobą zatęskniła.
Palcem ugodziła go w bok, tak naprawdę wiedziała, żeby tego nie zrobił, ale podroczyć można się zawsze. Jednak spokojnie, nie było podstaw ku temu aby miał ja ktoś zabrać i zamknąć, a tym bardziej torturować. Była póki co grzecznym wampirem, a nawet jeżeli coś czasem przeskrobie to nikt tego jakby nie zauważać, co oczywiście działało na jej korzyść.
-Skoro tak mówisz. Wiesz lepiej ja się tam na tym w ogóle nie znam.
Zakończyła temat, nie miała bladego pojęcia jaki był poprzedni menadżer.
-Poradzimy sobie, bylebyś się nie oglądał za fankami za bardzo.
Sięgnęła ręka do tyłu i zanurzyła palce w jego jasnych kosmykach przeczesując je czule.
Szybko znalazła się obok niego kiedy wstał i zaczął swoje porządki, była taką przylepą małą.
-Już się ode mnie nie uwolnisz.
Puściła go jednak kiedy postanowił kucnąć przy niej i jak zawsze pstrykał ją w nos. Zmarszczyła brewki wlepiając w niego swoje niezadowolone spojrzenie.
-Ejjj!
Warknęła jak rozzłoszczona kotka prychając i furcząc na niego, szybko jednak jej to minęło.
-Nie wiedziałeś nigdy napalonej nastolatki? Pełno fanek się tak pewnie zachowuje.
Z przekonaniem pokiwała głową i przytuliła się do niego mocno. Oparła głowę o jego ramię zadowolona, że znów jest przy niej. Zacmokała usteczkami wniebowzięta wręcz. Zamyśliła się przez chwilę nad tym co by zjadła, co prawda nie czuła ludzkiego głodu, ale może tak dla samego smaku chapsnęłaby coś mięsnego i krwistego.
-Może być jakaś knajpka na mieście niezbyt rzucająca się w oczy.
Na słodkości ochoty nie miała, podobnie jak na siedzenie w drętwej eleganckiej restauracji. Wyszło na to, że oboje zgodzili się na ten pomysł. Na spokojnie się ogarnęli do końca wyszykowali i wyszli na miasto w poszukiwaniu czegoś smacznego.
[z/t x2]
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Sob Cze 15, 2013 7:01 pm

Nawet nie wiedział co się stało. Poczuł ból i potem ogarnęła go ciemność. Stracił przytomność i mimo dosłownego wywleczenia go z mieszkania Sophie i zaciągnięcia go pod jego apartament. Albo raczej (pozwolę sobie zmienić nieco wersję Sofy) do jego mieszkania. Dziewczyna najprawdopodobniej znalazła klucz do jego apartamentu w jednej z jego kieszeni, otworzyła nim drzwi i zawlokła do środka nieprzytomnego blondyna. Tak było lepiej, bowiem gdyby ktoś znalazł go nieprzytomnego na korytarzu mogłaby się z tego zrobić niezła afera.
Tymczasem Isao obudził się leżąc na podłodze w korytarzu własnego apartamentu. Gdy się obudził, chwilę zajęło nim wszystko zaczęło do niego docierać. A gdy już zaczęło, poczuł okropny ból głowy. Wszak dostał prosto w bańkę, przez co właśnie stracił przytomność. Wszystko zaczęło do niego powoli docierać, kiedy tak leżał na podłodze. No... prawie wszystko. Bowiem w jego wspomnieniach było sporo luk. Czekał aż te zapełnią się, jednak czas mijał, a w tamtych miejscach dalej pozostawała pustka. Nie wiedział najważniejszych informacji. Jak miała na imię jego oprawczyni, z jakiej rodziny się wywodziła, jak wyglądała, gdzie mieszkała... W głowie nie znalazł nic, co mogłoby go naprowadzić na ślad Sophie. Nic oprócz jej głosu. Wtedy też zorientował się, że w kieszeni ma telefon, mimo, iż dobrze pamiętał, że ten sam potłukł o ściany jakiegoś budynku. Wyjął z kieszeni coś, co telefonem było, ale zupełnie innym niż ten, który miał. Włączył go i od razu zajrzał do kontaktów. Pusto... Oprócz numerów do obsługi sieci miał tylko jeden numer. Od razu domyślił się do kogo on należy. W pierwszej chwili pomyślał aby zadzwonić, lecz zaraz pomysł ten wyparował z jego głowy. Po co? Co by mu to dało? Na pewno nie miał ochoty spotykać się z tą panną w tej chwili. Nie miał na to sił i wiedział, że źle by się to skończyło. Przymknął oczy, zakrywając je dłonią i tak leżał chwilę. Dopiero potem przekręcił się na brzuch by jakoś powoli zacząć podnosić się z ziemi. Po tym uderzeniu jego ciało z jakiegoś powodu jeszcze bardziej osłabło. Musiał przytrzymać się ścian by nie upaść, bowiem utrzymanie równowagi w tym stanie okazało się trudne. Tak doczłapał się do swojej sypialni. Padł na łóżko i sięgnął laptopa leżącego na szafce. Włączył go i od razu wyszukał potrzebny folder. Miał zwyczaj zapisywania kontaktów w pliku w laptopie. Były tam jego kontakty telefoniczne, e-maile, numery znajomych na wszelkich komunikatorach a także hasła do niektórych stron. Wszystko zabezpieczone hasłem, oczywiście. Potrzebował tylko jednego - numeru do Banshee. Martwił się, wpadał wręcz w panikę na myśl, że coś mogło jej się stać. Musiał natychmiast wiedzieć co robi, gdzie jest i z kim jest. Wykręcił jej numer, ponownie kładąc się plecami na materacu łóżka. Ręka mu drżała, serce waliło niczym oszalałe. Kiedy pojawił się już sygnał zorientował się, że może mieć niesamowicie ochrypnięty głos. Wszak gardło paliło go okropnie z pragnienia. Teraz było jednak za późno już żeby się rozłączyć.
I Banshee odebrała. Poczuł ulgę, acz dopóki nie miał pewności, że jest bezpieczna ciągle towarzyszyło mu napięcie. Jednak okazało się, że dziewczyna jest u rodziny. Tam musiała być bezpieczna... Odetchnął z ulgą, choć dłoń ciągle mu się trzęsła a głos dalej był ochrypły. Jednak rozmowa z Ban miała na niego zbawienny wpływ. Poczuł się znacznie lepiej, zdawać by się mogło nawet, że chwilowo zapomniał o wszystkim złym. Rozmowa ze swoją ukochaną perlistowłosą dziewczyną sprawiała mu niemałą przyjemność. Przez te wszystkie wydarzenia zdał sobie sprawę z tego jak bardzo ją kochał. Jednak nagle Banshee powiedziała coś, co kompletnie go zaskoczyło. Zamarł i zamilkł, kompletnie nie wiedząc co ma zrobić lub co powiedzieć. Ona tu jedzie! Nagle ogarnęła go okropna panika. Nie mogła tu przyjechać! Nie mogła go widzieć w takim stanie! Postanowił ukrywać przed nią wszystko jak najdłużej się da. Najlepiej aby nigdy się o tym nie dowiedziała. Robił to dla jej dobra, tak sobie tłumaczył. Jeżeli jednak Ban nagle się tu zjawi czy będzie w stanie udawać, że wszystko jest okej? Był niesamowicie głodny, do tego wręcz nie miał siły chodzić, ręce i nogi mu się trzęsły. Był w złym stanie fizycznym ale i psychicznym. Próbował się więc wymigać, ale nic to nie dało. Banshee rozłączyła się, oznajmiając mu, że będzie za 10 minut.
Co więc zrobił nasz biedny Takei? Zerwał się z łóżka jak szalony. Okazało się to fatalnym błędem bowiem od razu zakręciło mu się w głowie, aż musiał ponownie usiąść. Przymknął oczy, przytknął dłoń do skroni i masował ją sobie, łapiąc głębokie oddechy. Wtedy wstał, słabym krokiem podszedł do szafki i wyjął z niej ubrania na zmianę. Wyszedł z salonu i od razu poszedł do łazienki. Starał się robić wszystko szybko, ale średnio mu to wychodziło. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa i co chwila kręciło mu się w głowie do tego stopnia, że miał wrażenie, iż zaraz upadnie. Jakoś jednak mu się udało. Wziął szybki prysznic, zmywając z siebie krew i brud (wszak był wleczony po ziemi już dwukrotnie). Wyszedł, wytarł mokre ciało ręcznikiem, włosy szybko osuszył w ten sam sposób. Te brudne i poplamione krwią ubrania wrzucił do kosza na ciuchy do prania, chowając je na samym dnie. Zapach krwi nie był wyczuwalny całe szczęście. Szybko rozczesał włosy, założył świeże ubrania i wyszedł z łazienki. Od razu skierował się do kuchni i spojrzał na zegarek. Miał mało czasu. Z szuflady wyjął niewielkie pudełeczko pełne malutkich tabletek krwi. Wszystkie wysypał na dłoń, aż kilka wysypało się i upadło. Małe, okrągłe tabletki potoczyły się gdzieś, ale nie zwracał na nie uwagi. Wysypywał do buzi po kilka, łykając je. Połknął więc prawie całe pudełeczko tabletek, aż zrobiło mu się niedobrze. Skulił się nad umywalką, zaciskając mocno dłoń na brzegu blatu, drugą zaś przyciskając do swojej szyi. Sięgnął po szklankę i popił wszystko wodą. Nic z tego. Zaraz zemdliło go i zwymiotował prosto do umywalki. Spuścił wodę, opłukał usta, wyczyścił umywalkę. Jego organizm odrzucał tabletki, potrzebując krwi, nie żadnych zastępstw. Zawsze tak było gdy osiągał limit. Potrzebował krwi, nie tabletek. Cholera! Złapał kilka głębokich wdechów, przymykając oczy. Skoro Banshee jeszcze nie przyjechała, poszedł do sypialni i padł na łóżko, plecami na miękkim materacu. Zamknął oczy i próbował się uspokoić, bowiem z nerwów serce biło mu jak szalone. Musi tylko powstrzymać głód, zebrać w sobie wszelkie siły by nagle nie upaść i udawać, ze wszystko jest w porządku. Musiał więc zachowywać się tak jak zawsze. Jakie proste się to wydawało!
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Banshee Sob Cze 15, 2013 8:26 pm

Rozmowa z mężczyzną sprawiła, że Banshee była zaniepokojona, ale też zła i rozjuszona. Miała ochotę kogoś rozszarpać, ale nie miała na to czasu. Cały czas rozmawiając wyszła z Enklawy i dorwała kogoś jadącego samochodem nieopodal wioski. Musiała na moment przerwać rozmowę z Isao aby zahipnotyzować kierowcę samochodu, musiała szybko się znaleźć w centrum w apartamentowców. Wieziona więc z zawrotną prędkością poinformowała swojego rozmówcę o tym, że już do niego jedzie, co nie było mu na rękę, słyszała to w jego głosie, w jego głupiej wymówce. Naprawdę Banshee wydawała się naprawdę rozgarnięta kobietą, ale w tej chwili wmawiała sobie, oj i to naprawdę wiele od jakiś totalnych głupstw po naprawdę poważne rzeczy. Nie miała pojęcia czemu zaczęła tak świrować. Aż pieprzła się w ten jasny łeb.
Kiedy dojechała w końcu na miejsce rzuciła się pędem do windy wciskając mocno i impulsywnie guzik przywołania, była zniecierpliwiona. Łaskawie winda przyjechała, a ona weszła do środka powtarzając swoje zdenerwowanie i rozładowując je na guziku z numerkiem piętra na którym mieszka muzyk. Kiwała się na boki czekając aż dotrze na miejsce, tupała nogą, paznokciami o ścianę windy. Yhh... dojechała. Rzuciła się do drzwi, z początku zapukała, ale nie wytrzymała i nacisnęła klamkę, drzwi się otworzyły, a ona żwawo przemierzyła mieszkanie rozglądając się na boki i szukała czegoś podejrzanego. Teraz tylko została jej do sprawdzenia sypialnia. Jak burza wpadła do środka, na twarzy nieco rozgniewana. Zaskoczona była widokiem jaki ujrzała, ale szczerze mówiąc czego innego się niby spodziewała? Że przyłapie go na czymś co mogłoby się jej nie spodobać, wkurzyć, zawieść? Wyrzuciła to wszystko z głowy, ale wlepiła w niego swoje spojrzenie, założyła ręce na piersi i pokręciła głową.
-Właśnie widzę jak się na próbę śpieszysz.
Machnęła ręką i skierowała się do salonu, klepnęła na kanapę, oparła łokcie o swoje kolana, a twarz ukryła w dłoniach.
- Może rzeczywiście nie będę Ci przeszkadzać i sobie pójdę.
Szepnęła bardziej do siebie niż do niego, ale pewnie i tak to usłyszał, ale było jej to już bez różnicy, czuła jak rośnie w niej napięcie, źle się czuła w tej sytuacji. Rzuciła wszystko aby się tu znaleźć, ale może rzeczywiście powinna przyjąć jego i tak nieprawdziwą wymówkę do wiadomości i zostać z rodzeństwem, a nie na siłę wplątywać się w coś czego jak widać Isao nie chciał.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Isao Sob Cze 15, 2013 9:46 pm

Nie spodziewał się, że Banshee aż tak się o niego zmartwiła, że bała się, iż stało się coś poważnego a w głowie jej powstawały aż różnorakie, straszne wizje i pomysły. Wiedział, że może się czegoś domyślać. To było oczywiste biorąc pod uwagę fakt jak nagle postanowiła zmienić swoje plany i do niego przyjechać. Nie bardzo wiedział jednak czym się zdradził. Panika swoją drogą, bo panikować zaczął gdy już mu nagle oznajmiła, że właśnie do niego jedzie. Czym zdradził się wcześniej? Nie miał pojęcia. Miał jednak wyrzuty sumienia, bowiem dziewczyna chciała zostać ze swoją rodziną a przez niego od nich wyjechała by sprawdzić co się z nim dzieje.
Nie potrafił się jednak na tym skupić. Próbował się uspokoić, wymyślić jakiś plan działania. Musiał jakoś zatrzeć wszelkie ślady, usunąć wszystko co mogło być podejrzane. Korzystając więc z tej swojej niewielkiej ilości pozostałego czasu wziął prysznic aby zmyć z siebie krew, brud a także odprężyć się nieco. Może to pomoże mu nabrać odrobiny sił? Taką miał właśnie nadzieję. Gdy zaś wyszedł spod prysznica czuł się nieco pobudzony. Jednak co z tego? Dalej sił miał mało. Próbował więc wspomóc się tabletkami krwi, ale i te nie podziałały. Czego on się spodziewał? Tak wiele lat żył już na tych tabletkach i dobrze wiedział jak jego organizm je przyjmował. Zażywał jedną dwa razy dziennie o określonych porach. Jednak z biegiem czasu liczba ta zwiększała się. Z jednej robiły się dwie, potem trzy, cztery, pięć... Aż jego organizm był już tak osłabiony i spragniony krwi, że odrzucał tabletki. Wtedy Takei musiał napić się krwi. Teraz również był w takim stanie. Miał jednak nadzieję... Okazało się, że w tym przypadku nadzieja rzeczywiście okazała się matką głupich.
Padł na łóżko i najwyraźniej musiał na chwilę zasnąć, bowiem nie usłyszał pukania. Nie zastanawiał się już nad tym wszystkim. Gdyby bardziej nad tym pomyślał dotarłaby do niego rzecz oczywista. Przecież to mogło wyglądać jak zdrada! Sprowadził do mieszkania jakąś Pannę i wiedząc, że Banshee ma klucz do jego apartamentu, zadzwonił do niej by upewnić się gdzie jest i czy zbyt szybko nie zawita w apartamentowcu. Gdy zaś powiedziała mu, że już jedzie wpadł w panikę, bowiem nie mógł ot tak zatrzeć śladów. Tak mogło to wszystko wyglądać...
Drgnął, wybudzając się, gdy Ban wpadła do sypialni. Leniwie podniósł się do pozycji siedzącej, dopiero teraz orientując się, że najwyraźniej zasnął. Spojrzał na Banshee i ścisnął usta w prostą linię.
- Skoro powiedziałaś żebym na Ciebie poczekał to poczekałem. - odezwał się cicho, dalej brnąc w kłamstwa. Głos miał lekko ochrypły, ale udało mu się przybrać jak najbardziej normalny jego ton. Zdziwił się jednak gdy nagle wyszła. O co chodziło? Powoli wstał z łóżka i ostrożnym krokiem wyszedł z sypialni. Starał się chodzić jak najbardziej naturalnie, nie pokazując po sobie całkowitego braku sił. Nogi trzęsły mu się wcześniej ale teraz, jakimś cudem, udało mu się to ukryć. Przykucnął przed Ban i spojrzał na nią zmartwiony. Delikatnie złapał ją za nadgarstki i odsunął dłonie od jej twarzy. Przysunął je do siebie by ucałować jedną, potem drugą.
- Zostań. Przepraszam Cię, jakkolwiek sprawiłem Ci przykrość. Nie pójdę na żadną próbę. Nawet nie chcę. - odezwał się cicho, co chwila przytykając usta do jej dłoni. O ile ich nie zabrała albo nie zrobiła czegoś innego.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Apartament Isao  - Page 9 Empty Re: Apartament Isao

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 9 z 17 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 17  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach