Stara sala operacyjna - podziemia

Go down

Stara sala operacyjna - podziemia Empty Stara sala operacyjna - podziemia

Pisanie by Gość Sro Lis 07, 2012 5:23 pm

Wrota zatrzasnęły się sekundę temu, ale wciąż rozbrzmiewają głuchym łoskotem unoszącym się w powietrzu. Mięso nie zasłania całości powierzchni otoczenia. Ściany okute są metalowymi, pancerzami, w półmroku tylko odsłonięte nity wydają się być gwiazdami. Odbijają światło syczących lamp owadobójczych smażących blisko 5000 voltowym napięciem zwabione w pułapkę insekty. Tak, teraz wszystko zaczyna układać się w całość- to rodzaj bunkra, twoje połączenie ze światem na powierzchni nie istnieje, zasięg telefonów, sygnały satelitarne… wszystko tłumione przez grube mury zbrojone żelaznymi sztabami. Błyszczące nity są ostatnimi gwiazdami jakie zobaczysz. Jesteś na łasce losu, chcesz krzyczeć? Lepiej spójrz przed siebie Kolejne przejście. Tym razem odmiana. Łuk. Sala już na pierwszy rzut oka przypomina średniowieczne czasy. Mroczne Wieki… nie można było znaleźć lepszego określenia. Wnętrze wyłożone kamienistą posadzkę będącą brukiem, jaki spotka się często na rynkach starych, europejskich miast. Zimne mury, krople wody na ścianach, wilgoć i chłód. Niczym katakumby lub jaskinie. Strop jak zwykle podtrzymują kolumny. Pod sufitem żyrandole, pokryte odwieczną wręcz pajęczyną, wyłączone, martwe. Z ścian wystają rury i zawory, całe kłębowiska sprzętów i konsol z miernikami wyjętych żywcem z fabryki. Zupełne pomieszanie stylów, kontrast, niepokój. Lodowata temperatura jak na dawnych zamkach, zero światła i zapach stęchlizny. Miło, prawda? Oczywiście, że nie, nie ma być miło to zaledwie przedsionek piekieł. Jeśli zastanowić się jak to wszystko powstało, dojdzie się do wniosku, że w siedzibie utopiono ogromny majątek… to nie zwykłe fantazje, to prężna inwestycja, która pochłonęła grube dziesiątki milionów samych kosztów wzniesienia kompleksu. Jeśli podniesiesz głowę zobaczysz rury i przewody pnące się także pod sufitem, pokryte pajęczynami, brudne, zardzewiałe. Przed twoimi oczami parawany jak w szpitalu, tyle, że zamiast jasnych płacht, widzisz ledwo przepuszczające światło brudne zbrązowiałe błony. To cienkie skóry rozpięte niczym ceraty na stelażach. Za nimi prześwitują jakieś stelaże, przewody, rurki. Zaraz to chyba zarys kroplówki. Złowieszcza, opuszczona, kolejna szpitalna sala wyrwana z nocnego koszmaru. Za parawanami metalowy stół operacyjny, cały osprzęt wszystko pod baldachimem mającym zapewniać sterylność. Baldachim jest podwinięty, nie pomogą nawet antyseptyczne środki, z pewnością wszędzie roi się od bakterii. Stąd wszystko przypomina prowizoryczny szpital polowy. Lazaret otoczony jest z każdej strony niepozornymi błoniastymi barierkami, z sufitu zwisają obok rurek twory przypominające rozciągnięte jelita. Pod ścianami walają się kości i szkielety, widać je także wrzucone pomiędzy rury. W rogu stoi ginekologiczny samolot wyposażony dodatkowo w klamry krępujące ruchy, nieopodal stoi stara wanna wypełniona jakąś dziwną, ciemną breją, przez którą nie widać wiele więcej jak na głębokość 10 centymetrów. Nad stołem regulowana lampa o zapuszczonych, zaniedbanych reflektorach, nie świeci, kabel wlecze się po podłodze. Są też stojaki na całą dziwną aparaturę badającą pracę serca, dwa złowieszcze respiratory, na ziemi wala się cewnik. Jest też medyczna lodówka- pusta i odłączona od prądu. Upiorny widok, zupełnie jakby sala została opuszczona w pośpiechu i nie była odwiedzana od kilku lat. Stojaki na kroplówki stoją niezachwianie przy łóżkach. Na ścianach niczym trofea zwoje łańcuchów, klamry do krępowania. Łóżek szpitalnych jest równo siedem, razem z stołami operacyjnymi daje to liczbę miejsc równą dziesięciu. Po wyglądzie łóżek można podejrzewać, że na nich również odbywają się operacje, na jednym z nich leży pluszowy miś, ma zmierzwione, powycierane futro, jakby ktoś bawił się nim naprawdę długi czas, zaraz obok leży zużyta maska przeciwgazowa. Niedaleko 3 inkubatory, jeden z nich z rozbitą szybą, gumowe rękawice zamontowane w ścianie są przecięte, leżą w szkle, ostre okruchy wciąż lśnią na brukowej kostce. W starym, zagrzybiałym kartonie stos po pustych filtrach do masek, rury niczym macki wypadają na zewnątrz, doczepione do popularnych przeciwgazowych „słoników”. Epidemia? Takie myśli również mogą kłębić się w twojej głowie. Na przeciwległej stronie szpitalika widać kabinę prysznicową. Odrapana, pozbawiona kilku kafelek leżących w brudnym brodziku z wiszącą ledwo na kilku zaczepach osłonką- zakurzoną i brudną. Wąż zakończony dziurkowanym sitkiem wisi na niepozornym haku. W odpływie brodziku zamieszkały pająki, czasami widać je wędrujące i zaciągające do dziurek martwe owady. W kilku miejscach na skórzanych płachtach parawanach ślady krwi, na jednej z nich widać wyraźnie odciśniętą rękę. Nieco wyżej wymalowane palcem dwie litery „UC…” – dalej tylko krwawa smuga. To na co warto zwrócić uwagę to także dziwaczna aparatura z wieloma cieńszymi i grubszymi rurkami umieszczonymi na stojakach. Po bokach ścian znajdują się gotyckie łuki przechodzące w sklepienie. W łukach znajdują się kolejne ogromne wrota ze stali. Jeśli jeszcze żyjesz, najprawdopodobniej sprawdzisz co znajduje się po ich drugiej stronie... Dlaczego się nie cieszysz?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach