Boksy

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Boksy Empty Boksy

Pisanie by Gość Sro Lis 07, 2012 7:47 pm

Boksy 23hnjlw

Teren boksów znajduje się na dworze. Oczywiście jest to ścieżka, gdzie po prawej stronie są umieszczone boksy i można przchodzić dalej wgłąb nich wyznaczoną między nimi ścieżką.
Każda klatka przeznaczona jest dla 2 dużych psów lub 4 małych i w zależności od tego psy są umieszczane w boksach. Czasem zdarza się, że agresywny pies w boksie musi przebywać sam, wtedy drugą budę przekłada się do innego boksu.
Ogólnie miejsca wystarcza dla ok 100psów i 50 kotów. Wszystko jest regularnie czyszczone, w każdym boksie jest ocieplana buda lub kilka bud i miska z wodą. Psy karmione są przez wolontariuszy lub pracowników schronisk. Wszystkie boksy są dobrze zamknięte i strzeżone. Zamki są uruchamiane elektryczne. W razie jakichś awarii drzwi od boksów nie otwierają się, a pozostają zamknięte. Jedyny sposób by je otworzyć, to posiadanie klucza, który działa tylko w razie awarii. Z tego miejsca można się dostać na Wybieg lub do Lecznicy. Temat ten traktuje jak wejście do schroniska.
Oczywiście jeśli zmierzasz do lecznicy, nie musisz najpierw przechodzić przez ten temat, jeśli jednak na wybieg - owszem, najpierw musisz trafić tu i dostać się tam.


Ostatnio zmieniony przez Ivy dnia Czw Gru 13, 2012 2:02 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 1:30 pm

Nastolatka ciepło i w miare wygodnie ubrana przyszła do schroniska, by trochę pomóc przy zwierzętach. Najwidoczniej na tym właśnie jej zależało, dlatego też w wolnej chwili zaglądała tutaj od czasu do czasu. Dziś właśnie był taki dzień, w którym mogła pomóc przy karmieniu zwierząt i sprzątaniu. Po drodze wstąpiła jeszcze do sklepu by kupić jeden, tani koc. Na taki było ją stać. Samantha otworzyła więc furtkę i weszłą do środka znajdując się na placu z wieloma boksami. Była już zapisana jako wolontariuszka, więc nie było problemu by tu przebywała. Nikt nie miał jej tego za złe, ani nie wypytywał o cel wizyty, bo dobrze wiedzieli, że przyszła z pomocą. Pierwsze co zrobiła, to rozejrzała się po boksach. Widziała wiele smutnych i przerażonych pyszczków małych i dużych psów. Te mniejsze bardzo się trzęsły z zimna... No tak, pora roku im nie sprzyja, będą marznąć jeszcze tyle miesięcy... Samantha standardowym kluczem otworzyła jeden z boksów, który nie był zabezpieczony elektrycznie, gdyż takie zabezpieczenie było jedynie nocą, w razie gdyby komuś się zebrało na żarciki i zechciał wypuścić psy.
Gdy weszła do klatki, zamknęła ją za sobą by psy nie uciekły. W klatce były 3 małe pieski, podobne do jamników bądź jack russellów. Nastolatka włożyła im do budy koc, nasypała karmy dla każdego z psów, przyniosła też letniej wody, by napiły się teraz. Nie ma co tej wody zostawiać, bo lepiej by psy nie piły lodowatej. Samantha ukucnęła przy psach i zaczęła je głaskać. Wszystkie na raz próbowały wgramolić się jej na kolana, pobrudziły jej spodnie błotem, jednak dziewczyna chyba się tym nie przyjmowała. Miała też trochę brudne od ziemi dłonie, ale to nic nie szkodzi, przecież nie musi wyglądać pięknie, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 1:47 pm

Cóż on tam ciepło ubierać się nie musiał, bo pogoda w niczym mu nie przeszkadzała, a po za tym był wampirem i nieszczególnie odczuwał chłód. A nawet jeśli miałby się ubrać ciepło, to byłoby to w tak samo jaskrawych kolorach jak obecne ubranie, ale nie o modzie tutaj trzeba gadać. A wracając do sedna. Szwendał się po mieście bez większego celu szukając zajęcia, ale nie mógł wybrać sobie idealnej ofiary na swoje żarty, a co więcej nie miał żadnych zamówień na słodycze, a więc na zakupy nie pójdzie, co znowu wykluczało możliwość robienia żartów. Szedł więc po prostu przed siebie nie zwracając uwagi na kierunek w którym idzie, aż w pewnym momencie stanął przed bramą do schroniska. Nie wiedział jakim cudem się tutaj znalazł, oraz nie widział powodu dla którego miałby tutaj przychodzić, ale kątem oka wychwycił rodziców z dziećmi, którzy najwidoczniej przychodzili po psy, a to było doskonałą okazją do kawałów. Może przez to nie zaadoptują zwierzaka, ale nie przejmował sie tym zbytnio. I tak większość tych zwierząt zostanie tutaj na zawsze, albo po paru miesiącach wrócą, bo właścicielowi znudzi się nowa zabaweczka. Widział wiele takich przypadków ale co tutaj poradzić, taka była ludzka natura, że co im się znudziło to wyrzucali, chociaż z wampirami też tak bywało. Mimo wszystko wszedł do środka by wyszukiwać swe ofiary, a jako cel przyjścia podał to, że szuka sobie zwierzaka. Przemierzając teren schroniska szukał idealnej ofiary oraz zaglądał do boksów, bo może coś go ruszy i weźmie obie psiaka? Ale to raczej niemożliwe, bo skoro z ciał martwych psiaków robi przyrządy do żartów, to lepiej nie brać takiego żywego bo źle skończy, ale zostanie wytresowany na takiego, który ma atakować ludzi. W sumie nie byłoby to złe, bo gdyby miał takiego pomocnika, miałby większe możliwości na żarty, albo mógłby wypuszczać go na zwabienie sobie ludzi do ciemnej uliczki, po czym posilałby się nimi. Na myśl o posiłku uśmiechnął się do siebie, ale to postanowił odłożyć na potem, ponieważ przyszedł tutaj po co innego. Wreszcie dostrzegł iż w jednym z boksów ktoś siedzi, a więc cel miał wybrany, teraz tylko metoda na żart. Chwycił lekko za drzwi od boksu po czym pociągnął lekko, a widząc iż nie są zamknięte na klucz(przynajmniej nie napisałaś, że na klucz zamykasz) otworzył je powoli po czym wślizgnął się do środka, a następnie zamknął drzwi za sobą. Powoli zaczął się skradać do dziewczyny, a kiedy znalazł się tuż za nią, nagle złapał ją za boki i zaczął udawać szczekanie psa, mając nadzieje, że tym ja wystraszy, bo nie każdy może się tego przestraszyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 2:00 pm

Nie, drzwi nie były zamknięte na klucz, nie było aż takiej potrzeby. W końcu byle kto tutaj zazwyczaj nie zagląda, bo jak już zostało wspomniane - niby po co? Ktoś bez celu tutaj nie przyjdzie, niektórych wręcz wkurzy ujadanie psów, czy też kundli, kto co wolał, nie każdy musiał być takim miłośnikiem zwierząt jak Samantha. Ona jednak naprawdę kochała te stworzenia i nie lubiła ludzi za to, co Ci im robią. Maltretują, katują, biją, wyrzucają z drugiego piętra budynku... Jak bardzo ich serca muszą być z kamienia bądź lodu, by postępować w ten sposób? Jak bardzo muszą nie mieć duszy? Rudowłosa nigdy nie polubiłaby osoby, która w pogardliwy sposób zwracałaby się do zwierząt. Owszem, można czasem nie lubić psów czy kotów, ale to nie jest powód by się nad nimi pastwić ! Nie one zawiniły temu, że ktoś ma swoje kaprysy czy też subiektywne opinie na dany temat. Sami, gdyby tylko mogła, wzięłaby i przytuliła wszystkie, przygarnęła, zabrała, dała dom... Ale gdzie ma im dać ten dom? W pokoju akademika? Nie ma szans, dobrze o tym wiedziała... I przez te myśli w pewnej chwili, mimo, iż dalej głaskała psy, poczuła smutek i żal. Za mało dobra widziała na świecie. Ach, te jej idealistyczne marzenia o niespełnionej Utopii.
Nagle i dość gwałtownie ktoś złapał ją za boki. Nastolatka nie dość, że miała łaskotki, to jeszcze tak się wystraszyła, że z krzykiem podskoczyła i upadła do tyłu tyłkiem lądując na ziemi. Teraz już było pewne, że nie tylko przód spodni ma w błocie, ale i cały tyłek.
- Nienormalny jesteś?! - wydarła się podnosząc głowę w tył by spojrzeć na sprawcę tego jakże zabawnego żarciku. Czy była zła? Nie, ona rzadko się złościła, po prostu była... zaskoczona. Tak, to chyba najlepsze określenie. Jednakże to, co zobaczyła, a raczej KOGO zobaczyła, już totalnie ją zaskoczyło. Ten człowiek, dzieciak, nastolatek, czy kimże on do cholery był, wyglądał jak... delikatnie mówiąc, pajac. Przez chwile pomyślała nawet, że to gej, bo ten róż był dość wymowny. Na wsi, gdzie się wychowywała, ludzie ubierali się bardziej stonowanie, toteż strój chłopaka sprawił iż uniosła brew do góry i skrzywiła lekko usta. Ale nie, nie w geście zniesmaczenia, tylko zdziwienia. Można by stwierdzić, że delikatnie się uśmiechnęła. Westchnęła głęboko chcąc się uspokoić i zaczęła unosić się na nogach, by wstać. W końcu ile można siedzieć tyłkiem w błocie? Jak dobrze, że nie była jedną z panienek, co to jej zależało na wyglądzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 2:23 pm

Cóż niby ktoś bez celu tutaj nie przyjdzie, ale są tacy co przyjdą tutaj tylko po to, żeby popatrzeć jak zwierzaki cierpią bo da im t frajdę, czy też satysfakcję. A on był inny, ponieważ przyszedł tutaj tylko po to, by móc wycinać ludziom numery, dzięki czemu będzie miał jakieś zajęcie, a przy okazji także się rozerwie. Bo patrzenie na reakcje na jego żarty, było czymś naprawdę bezcennym, zwłaszcza jeżeli ktoś był naprawdę strachliwy. Cóż ludzie robią takie rzeczy zwierzętom, ponieważ nie potrafią czegoś takiego robić innemu człowiekowi, ponieważ nie będą mieli na tyle siły czy odwagi, a skatowanie zwierzaka nie wymaga siły i odwagi, a po za tym taki zwierzak nie odda człowiekowi, a więc czują zapewne przy tym pewną władzę i siłę, ale tak naprawdę są zakompleksieni i malutcy wobec innych, a wiadomo jakoś sobie trzeba ego podnieść. On zapewne mógłby paru takim zwierzakom dać dom, ale jakoś nie palił się do tego, ponieważ trzeba się nimi opiekować i w ogóle, a on czasem nie umiał się nawet zająć własnym domem, a co dopiero na dodatek zwierzętami. No ale wróćmy do sedna. Widząc reakcję na jego żart uśmiechnął się zadowolony, bowiem trafił na strachliwą osobę, a nawet jeżeli nie to każdego przestraszy taki atak znienacka. Słysząc co powiedziała nawet nie odpowiedział, bowiem dla niego było to pytanie retoryczne, bo normalny nie był, a nawet jak coś, to kto normalny wchodzi do boksu z psami, tylko po to by kogoś przestraszyć? No cóż zapewne ktoś kto lubi straszyć innych a on taki był, lecz w jego przypadku stwierdzanie nienormalności będzie proste, a więc można uznać iż pytania nie było. Widząc jak dziewcyzna się w niego wpatruje zgadł iż musiał jej uwagę przykuć jego ubiór, ale to raczej normalne jeśli ubierasz się tak jak on. Lubił jaskrawe kolory i nie przeszkadzało mu to, że może być brany za pajaca. Dzięki temu wyróżniał się z tej szarej masy na ulicach, no i był jedyny i niepowtarzalny, bo wątpliwe by ktoś chciał się ubierać tak jak on. Przyglądnął się dziewczynie przez chwile ale jakoś nie mógł określić jej wieku, a więc darował sobie to. Jedyne co mógł stwierdzić to to, iż była nawet ładna, a na pewno apetyczna i z chęcią spróbowałby sobie jej krwi, ale nie może tego robić w takich miejscach, bo jak ktoś go na tym przyłapie to będzie mięć łowców na karku, a nie miał ochoty na zabawy z nimi. Zwłaszcza, że kiedy go złapią to już nie będzie aż tak zabawnie, a przynajmniej nie dla niego. Kucał jeszcze przez chwilę po czym wyprostował się, a widząc iż dziewczyna była niższa od niego, zdziwił się nieco bo rzadko kiedy spotykał niższych od siebie, no chyba, że było to małe dzieciaki.
-Owszem, nie jestem zbyt normalny. Ale jestem także znudzony. A po za tym, trzeba przykładać większą uwagę do otoczenia.
Nie powinien jej dawać takiej rady bo zmniejszy to okazję do wycinania jej numerów, ale mimo wszystko jakoś sobie poradzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 2:38 pm

Kiedy już dała radę dżwignąć się z ziemi, nawet nie próbowała otrzepać brudu z tyłka, bo wiedziała, że nic to nie da, jedynie wtarłaby brud mocniej w materiał spodni i potem by prała to przez pół dnia, trochę ręcznie a trochę w pralce, a na co jej zbędna, dodatkowa praca? Nie to, że oczywiście się od niej wymigiwała, po prostu nie miała ochoty by marnować dzień na spranie brudu z ubrań, a przecież nie było jej stać na nowe. Nie była bogata, ba! Nie była nawet średnio zamożna, można by więz rzec, że raczej biedna. Nie mogła sobie pozwolić na żadne dodatkowe wydatki, a jakby się stało coś niefortunnego, to by się chyba zapłakała. Była na to zbyt wrażliwa, może nawet aż nadto, ale cóż... w końcu była tylko człowiekiem.
- Dzięki za radę, jednakże są ważniejsze rzeczy niż rozglądanie się dookoła, czy ktoś nie zechce Cię nagle obmacywać.... tym bardziej, że wbrew pozorom, to publiczne miejsce. - odpowiedziała patrząc na niego. Był naprawdę, ale to naprawdę nietypowy. A te oczy? Matko, po co mu soczewka zmieniająca barwę tęczówki na fiolet? Samantha nie mogła oderwać od niego wzroku, jednak nie przyglądała się detalom od góry do dołu, nie chciała być nieuprzejma, patrzyła jedynie na twarz. Może nawet na zbyt długie przyglądanie sobie pozwoliła, w chwili ciszy. Nie chciała też by chłopak coś sobie pomyślał, że ona mu się będzie narzucać, albo nie wiadomo co... że się jej spodobał? Litości, jej się nikt nie podobał. Ktoś złośliwy powiedziałby, że jest zoofilką, bo tylko zwierzęta kochać potrafi... w sumie ciekawe, bo czy wampir, to nie zwierze? Na szczęście ona nie musiała kontemplować nad takimi rzeczami, stwór taki jak wampir dla niej nie istniał i nie miał racji bytu, a ludzie, którzy mówili inaczej, byli dla niej... albo głupi, albo żartobliwi.
Rudowłosa po chwili odwróciła wzrok spoglądając na psy. Wszystkie zajęły się jedzeniem ze swoich misek, toteż przez chwilę nie musiała się nimi zajmować. Z tego co się dowiedziała, nie musi ich też wyprowadzać, bo rano już ktoś z nimi był. Toteż Samantha przeniosła wzrok z powrotem na chłopaka.
- Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu? Mogę Ci w czymś pomóc? - spytała miło, bo już pomijając fakt głupiego nawiązania znajomości poprzez straszenie kogoś, to chyba musiał mieć też inny cel wizyty. No bo chyba to nie jest jakiś psychol co to ją śledzi, albo nienormalny typ który przyszedł, bo przechodził obok i mu się nudziło? Chociaż, kto wie.
Nastolatka otarła dłoń o dłoń by trochę zetrzeć z nich brud ziemi, starała się by było go mniej. Na razie jeszcze postanowiła zostać w boksie i wypytać o cel wizyty, a w zależności od odpowiedzi, może zaprowadzić chłopaka w inne miejsce, na przykłąd do innego boksu, czy pokoju dla wolontariuszy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 3:01 pm

No więc gdyby przykładała uwagę do tego co dzieje się w jej otoczeniu, to nie dałaby się zaskoczyć, a co za tym idzie nie upadła by na tyłek i nie pobrudziła spodni, ale to w sumie nie jego problem, bo przecież to nie on będzie musiał robić to pranie, a nawet gdyby się ubabrał to zaniesie ubranie do pralni i tyle. Szkoda mu było jego ubrań, bo nie wszędzie można znaleźć tak jaskrawe ubrania,b o teraz wszyscy wolą mieć stonowane kolory i robić z siebie poważnych na siłę. Słysząc co powiedziała tylko uśmiechnął się rozbawiony, bo gdyby chciał ją macać to złapałby ją za piersi, ale jak widać każdy miał swoją definicję obmacywania innych. Nawet jeżeli było to publiczne miejsce, to przecież zboczeniec ma gdzieś, czy obmacuje kogoś w miejscu publicznym czy też nie, byleby sobie pomacać, ale to temat na inne rozmowy. A owszem był bardzo nietypowy, a jeżeli chodzi o oczy to nie była to soczewka, tylko wybryk matki natury, która postanowiła sobie nieźle z niego zażartować, ale nie przeszkadzało mu to, ponieważ dodawało mu to oryginalności. Widząc jak się w niego wpatruje przekrzywił lekko głowę w bok, bo może miał coś na twarzy iż tak się wpatruje, albo po prostu nigdy nie widziała nikogo z dwukolorowymi oczami i zielonymi włosami, ale to tyczyło się praktycznie każdego na świecie. Ale zawsze musi być ten pierwszy raz i ona teraz go doświadczyła. Spodobał jej? Raczej nie liczył na coś takiego, bo ciężko by komuś spodobał się ktoś, kto wygląda na piętnaście lat w tych ciuchach, a na dodatek jest niższy niż niektóre dziewczyny. Może kiedyś się ktoś taki znajdzie, ale on nie zaprzątał sobie tym głowy bo i po co? O wypraszam sobie wampiry to nie są żadne zwierzęta, które można głaskać i sobie hodować, a więc bez takich mi tutaj. Gdyby tylko wiedział iż nie wierzy w wampiry, to w bardzo brutalny sposób zmieniłby jej podejście do tego, zwłaszcza iż mógłby mieć przy tym sporo zabawy, ale jak już było wielokrotnie wspominane, jest to miejsce publiczne, a więc nie wypada tego robić. Gdy odwróciła wzrok rozglądnął sie szybko dookoła czy nikt tędy nie przechodził by mu nie przeszkadzać, a widząc pustkę uśmiechnął się zadowolony, bowiem mógł sie jeszcze nieco pobawić. Sięgnął do kieszeni i wyjął parę cukierków które szybko wszamał, po czym znowu spojrzał na dziewczynę, a słysząc jej pytanie zastanowił się co powiedzieć. Jeśli powie, że przyszedł po psa, to zaprowadzi go do kogoś kto się tym zajmuje, a więc straci zabawę, a jak powie, że z nudy to może sobie pójść. A więc tak czy tak straci zabawkę, ale chyba lepiej być szczerym.
-Celu? Nie. Po prostu mi się nudziło i szukałem zajęcia. Jakoś nie nadaje się na właściciela zwierzaka. A co do obmacywania. To co zrobiłem to nie obmacywanie, ale to już na pewno.
Po tych słowach podszedł do dziewczyny...po czym bez krępacji złapał ją za piersi i ścisnął parę razy, po czym szybko odsunął się do tyłu by nie dostać po twarzy. Może i był wampirem, ale nie samobójcą a więc nie narazi się na cios od rozgniewanej dziewczyny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 3:22 pm

No i co, ta szczerość niby miała mu pomóc? No tak słabo. Nie to, że Samantha nie lubi szczerych osób, bo owszem lubi, ale nie hm... nachalnych? I nie takich, którzy naruszają jej nietykalność cielesną, o nie. Przecież nikt normalny, co trzeba podkreślić, nie dotykałby kogoś w takie miejsca, jakimi są na przykład piersi. Nie wiem jak szybka musiałaby być osoba, by nie dostać w twarz za takie przewinienie, ale skoro powiedzmy, że się uchyliła, to nic straconego. Samantha na pewno nie miała zamiaru mu tego darować, dla niej to naprawdę była chora sytuacja i zastanawiała się, czy to ten człowiek jest nienormalny, czy po prostu to miasto. Była zła? Owszem, tym razem była wściekła. Była tak zdenerwowana, że złość aż wymalowała się na jej twarzy, dodając jej jeszcze większego uroku. Niby jest powiedzienie "złość piękności szkodzi", ale zazwyczaj osoby wściekłe, wyglądały całkiem uroczo, z tymi swoimi nadymanymi ustami, zwężonymi oczami i wykrzywionymi w geście złości brwiami. Więc skoro nie mogła go trafić w twarz, bo się trochę odsunął to mogła wiele innych rzeczy, kilka możliwości zawsze miała, tak? Ach, jaka szkoda, że w pobliżu nikogo nie było, a psy tak głośno ujadały, że i tak nikt by nie słyszał jej złości. Dlatego też Samantha, mimo iż nie była super silną dziewczyną, można powiedzieć, że rzuciła się na chłopaka łapiąc go za materiał ubrania znajdujący się najbliżej szyi i naparła na niego swoim ciałem przygniatając go do ogrodzenia boksu, który bądź co bądź nie był specjalnie duży, więc manewrów nie dało się tam wykonać wielu. Z wściekłością i szalejących ognikach w swoich oczach spojrzała na niego. Byli prawie takiego samego wzrostu, a nawet nie zwróciła na to uwagi.
- Słuchaj gnojku - warknęła wyginając usta w szale złości tak, że górna waga wręcz unosiła się ukazując jej jakże ludzkie zęby - Nie pozwalaj sobie, bo nie jestem Twoją zabawką. Jestem dla Ciebie nikim, tak na dobrą sprawę więc proszę, odwal się lepiej. - zagrzmiała i szarpnęła go raz, by od razu puścić. Gdy była blisko dało się wyczuć słodki zapach perfum, przypominał jakieś dobre rzeczy... po prostu słodkie.
Samantha, mimo, iż nie miała na to ochoty, chwyciła chłopaka za nadgarstek, lub za dłoń, w zależności jak trafiła, i oglądając się za psami, by nie wyszły, wyciągnęła go z boksu. Lekko nim szarpnęła i puściła rękę. Nie miała zamiaru go dotykać wcale, bo naprawdę ją zezłościł. W sumie nie spodziewała się, że może trafić na kogokolwiek tak nieuprzejmego! Dla niej to było nie do pomyślenia. Nie potrafiła pojąc takiego zachowania.
Zamknęła za nimi drzwi na klucz, który to miała na smyczce przymocowany do szlufki spodni. Tak o, by nie zgubić a mieć pod ręką. Kiedy już zamknęła boks odwróciła się ponownie by na niego spojrzeć. Trzymała odległość.
- Jak dla mnie możesz już wyjść. Jeśli jesteś czubkiem, który szuka kobiety do obmacywania polecam wybrać się do parku i zaczaić w krzakach. Mało mnie interesuje, kogo sobie będziesz obmacywać, ale ja na pewno nie mam zamiaru czegoś takie tolerować, więc jeśli nic Cię nie interesuje... Po prostu stąd wyjdź, ok? - zakończyła pytaniem, choć nie liczyła na odpowiedź. Była naprawdę zła, straciła nad sobą panowanie. Ręce założyła krzyżem na piersiach, jej oczy lekko się zaszkliły. Chwila, czy ona będzie płakać? Ha, wydawało się jakby się powstrzymywała, ale zapewne jak się odwróci od niej, lub ona od niego, poleci jej kilka łez. Zapewne będą to zły strachu i bezsilności, bo co ona może mu zrobić? Była zlękniona, chciała odpocząć i chciała już na niego nie trafiać, jednakże jeśli pragnąłby pooglądać jakieś psy czy koty... Nie mogłaby mu przecież odmówić. Mogłaby? Nie, ale mogłą skierować do innego wolontariusza.
Stała tak nieruchomo i patrzyła co on powie bądź zrobi. Miała po prostu nadzieje, że odejdzie. Jej serce biło mocno, oczy nie były takie same jak na początku, pełne ciepła, nadziei i wrażliwości. Niektórzy mogliby wyczuć, że nie czuje się komfortowo i w sumie... jest się czemu dziwić?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 4:04 pm

Jak to nie dotykałby? To iż ją tam dotykał oznaczało iż był normalnym facetem, bowiem interesowało go kobiece ciało, a nie na przykład zwierzęta, a więc był to dowód na to, że w pewnym stopniu był normalny. Może z głową nie było w porządku, ale przynajmniej z gustem i orientacją tak, a więc jak widać w pewnych materiach był normalny. A no zapewne osoby które się złościły mogły wyglądać uroczo, ale jakoś nie miał teraz czasu na takie rozmyślania, bo mimo iż dobrze się bawił dokuczając dziewczynie, to musiał się liczyć z konsekwencjami, bo żadna dziewczyna nie daruje facetowi macania jej piersi, jeżeli ona nie wyrazi na coś takiego zgody, a nie często się to zdarza. No i teraz właśnie nastąpił moment w który ta oto niewiasta postanowiła wyrazić swoje niezadowolenie. Spodziewał sie raczej kolejnej próby uderzenia go w twarz, lecz zamiast tego dziewczyna postanowiła się na niego rzucić, co mocno go zaskoczyło, zwłaszcza iż nie spodziewał się, że zdoła go przygnieść do ogrodzenia boksu. Patrzył an to zdziwiony, ale jednocześnie zaciekawiony całym tym obrotem sprawy, a słuchając tego co mówiła uśmiecha się rozbawiony, bo naprawdę te wszystkie reakcje bardzo go bawiły. Gniew czy też strach po jego kawałach u każdego wyglądały inaczej, a tutaj jak widać miało to formę chyba zastraszenia, czy też jakiegoś ostrzeżenia, które oczywiście sobie zignoruje, bo jakoś nie przestraszył się słów dziewczyny, która mogłaby w gniewie groźnie wyglądać, ale jak przyszłoby co do czego, to w starciu z facetem nie miałaby przecież najmniejszych szans. Gdy skończyła swój pierwszy wykład ziewnął tylko znudzony, bo spodziewał się czegoś więcej, jakby chociaż wymierzenie policzka, czy próba wypchnięcia go po za boks, ale tutaj dostał tylko jedno nic nieznaczące szarpnięcie, po czym został złapany za dłoń i wyciągnięty z boksu, co skwitował cichym westchnieniem zawodu, bowiem mogła się bardziej postarać. Kiedy zamykała drzwi wygładził swoje ubranie które było lekko pomięte od tego szarpania, po czym sięgnął do kieszeni po kolejną parę cukierków. Słysząc jej kolejny mały wykładzik uśmiechnął się tylko rozbawiony, bo ona chyba naprawdę miała go za jakiegoś zboczeńca, który chodiz i obmacuje każdą dziewczynę którą napotka. Widząc jej pozę oraz to iż zbierało się jej na płacz, był bardzo usatysfakcjonowany z efektu swojego żartu, ale co teraz? Posłucha jej od tak i sobie pójdzie? Mógłby tak zrobić ale przez to straci odrobinę rozrywki i znowu będzie musiał włóczyć się bez celu po mieście, ale jeżeli postanowi zostać to mało prawdopodobne, że będzie chciała dotrzymać mu towarzystwa. Miał więc ciężki orzech do zgryzienia, a wszelkie przepraszania i inne takie raczej niewiele tutaj pomogą. A z resztą jeżeli by miała z nim zostać mimo tego co zrobił, to musiałby powstrzymywać się od jakichkolwiek żarcików, co byłoby ciężkie, ale chyba da jej na razie spokój, bo wyglądała tak jakby zaraz miała się załamać, a to niedobrze, gdy zabawki psują się już na samym początku zabawy. Myślał więc szybko co ma zrobić oraz co ma powiedzieć, no i jakoś doszedł do tego co i jak, ale zaczął powoli.
-Po pierwsze nie jestem gnojkiem, bo jestem starszy niż ty, a dwa jakoś nie mam zamiaru się odwalić. Zbyt dobrze się bawię.
Cóż zapewne dodanie tego o zabawie nie było najlepszym pomysłem, ale lepsze to niż powiedzenie, że jest jego zabawką i musi się z tym pogodzić, ale nie czas o tym myśleć b musi kontynuować to co już zaczął.
-No i nie jestem zbokiem który szuka kogoś do obmacywania. Ja tylko ci pokazałem jak wygląda obmacywanie. A może to obmacywanie, to mój sposób na okazanie tego, że ktoś mi się podoba? A co do interesowania. Może jednak przekonam się do tego, by wziąć jakiegoś psa, a więc możesz mi pokazać niektóre.
Specjalnie dał nacisk na to iż ona ma mu je pokazać, co oznaczało, że jeżeli sie nie zgodzi to będzie za nią łazić tak długo, póki w końcu nie postanowi przebywać jeszcze chwilę dłużej w jego obecności, co na pewno będzie dla niej trudne. Cóż może powinien to rozegrać nieco wolniej i ostrożniej, ale jakoś nie umiał tego robić, bo zawsze wolał działać szybciej i nieco mniej delikatniej w takich sytuacjach, lecz czasem się to opłacało.
-Ale jeżeli to co zrobiłem cię uraziło, to w takim razie przepraszam.
Nie było to zagranie najwyższych lotów ale chciał ją jakoś uspokoić, a więc musiał ją przeprosić, a do słownych przeprosin dołożył jeszcze niski ukłon.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 4:28 pm

No tak, tekst o dobrej zabawie faktycznie, nie był najlepszym pomysłem. Samantha naprawdę coraz mocniej zaczynała wierzyć w to, że trafiła na czubka. Trochę szkoda, że nie umiała się dobrze bronić, mimo iż kurs samoobrony skończyła, to była po prostu zwykłą dziewczyną. Miała co prawda w sobie trochę siły, nawet więcej niż przeciętna dziewczyna w jej wieku, ale to raczej by nie wystarczyło. Bez względu jak bardzo zniewieściały wydawał się być mężczyzna, to jednak wciąż mężczyzna i krzepę w sobie ma.
Tak więc na jego pierwsze słowa, po prostu bardziej się skrzywiła i szczerze? Miała wielką ochotę po prostu się odwrócić i sobie pójść, miała go na tyle dostyć, że nawet nie chciała na niego patrzeć, jednakże to nie był koniec jego przemowy, miał do powiedzienia coś jeszcze i mimo, iż zaczynała pomału mieć to gdzieś, to nie odeszła. Była zła, załamana, a jej wrażliwość zdecydowanie wzięła górę, bo mimo iż się uspokajała, jej oczy dalej były zaszklone.
- Jak widać w Twoim przypadku, wiek nie świadczy o dojrzałości jak i o inteligencji - burknęła wręcz bez głębszego zastanowienia, po prostu to jej przyszło na myśl i to powiedziała. Nie obchodziło ją to czy go urazi czy nie. Jeśli urazi, to bardzo dobrze, bo on też ją uraził. Nie była typem dziewczyny, która zmacana zacznie się bardziej przystawiać i ściągać spodnie, by było szybciej, bo szkoda czasu na zbędne "Cześć, ja mam na imię tak i siak, a Ty"? Nie no, pewnie, po co się przedstawiać, najlepiej od razu wszyscy się walmy i okażmy sobie miłość i zainteresowanie poprzez grzmocenie się po kątach. A jeśli seksik się spodoba, to się wtedy przedstawimy, nie? No raczej nie.
- Jeśli obmacywanie jest Twoim sposobem na okazywanie sympatii, to chyba jeśli kogoś nie lubisz od razu wbijasz mu nóż w brzuch. - skomentowała krótko, bo tłumaczenie naprawdę do niej nie trafiało, jednak pomału się uspokajała, jej oczy prawie już normalne. Przetarła tylko dłonią miejsce pod okiem, które zdążyło zmoczyć się łzą i dalej stała w miejscu. Nie ruszała się, jeszcze słuchała, choć nie wiedziała czy coś jeszcze powie, oczekiwała tego. Oczekiwała prostego, ludzkiego słowa żalu jaki mógłby w końcu z siebie wydobyć i co? I wow, o dziwo się doczekała! Była bardziej zadowolona, nie tyle dumna z siebie, co jej ulżyło. Kiedy chłopak się lekko skłonił, pokręciła lekko głową i skrzywiła usta w delikatnym, prawie niezauważalnym uśmiechu.
- Już nie pajacuj. - skwitowała jego przeprosinowy gest, bez którego by się obeszło i odwróciła się do niego tyłem.
- Pierwsze wrażenie wywarłeś fatalne, ale dam Ci szansę. Chodź. - dodała i westchnęła naprawdę ciężko. Wiele ją to kosztowało, dalej nie czuła się przy nim pewnie, ale stwierdziła, że dalej może być więcej wolontariuszy, chociaż jeden i może wtedy poczuje się lepiej gdy nie będzie sam na sam z zielonowłosym chłopcem?
Pewnie siebie ruszyła do przodu, by pokazać mężczyźnie psa, którego sama uważała za słuszne. Czy chciała być zgryźliwa? Owszem, chciała, choć to nie w jej stylu, to miała ochotę przetestować czy chłopakowi serio jest przykro, czy raczej ma to głęboko w tyłku i powiedział to tylko bo tak wypadało. Idąc między boksami nie oglądała się czy meżczyzna kroczy za nią, jednak sądziła, że tak właśnie jest.
Przystanęła przy jednym z boksów i poczekała na nastolatka. Uśmiechnęła się do niego słabo. Stali przy klatce z psem przypominającym ratlerka, jednak ociupinkę wyższym. Pies ten strasznie ujadał, w boksie był sam, nawet koc z własnego legowiska wytargał i pogryzł. Wszystko niszczył, ciągle szczekał.
- Idealny dla Ciebie! Myśli, że jest wielki i groźny, a tak naprawdę, wystarczy go złapać za kark i nic Ci nie zrobi. Pasujecie do siebie jak ulał. - skwitowała mówiąc nieco głośniej by chłopak ją usłyszał po czym odwróciła się do boksu obok, gdzie były 3 psy, z czego jeden, ciągle napastował inne, chcąc je chyba...zapłodnić? To samo robił ze swoją budą.
- Albo ten. Idealny okaz, nieprawdaż? Choć zostanie niedługo wykastrowany, by trochę ukrócić jego żądze. Widać, że on też okazuje uczucia w nieco inny sposób. - opisała po krótce i patrzyła na chłopaka. Była jeszcze trochę zła, choć jej przechodziło. Pomyślała, że kolorowooki i tak się na nią nie obrazi za te słowa. Był inny, więc chyba myślał inaczej niż przeciętny człowiek. Zastanawiała się, czy on nie udaje tylko głupiego, ale te myśli szybko się ulotniły. Patrzyła na chłopaka z lekkim uśmiechem, nie stała daleko od niego, mógł sięgnąć ją ręką. Ratlerek dalej ujadał, a drugi pies ruchał wszystko co napotkał. Ot, takie okazy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 4:57 pm

Och bo przecież ona trafiła na czubka, ale chyba nie chciała by ta informacja do niej dotarła, bo jakoś nikt nie chciałby przebywać z czubkiem sam na sam, ale ona miał tą jedyną i niepowtarzalną okazję na coś takiego, no i jak już sie mogła przekonać było to naprawdę niesamowite przeżycie. A biorąc pod uwagę to iż on dopiero co się rozkręcał, to nie było aż tak źle za co mogła dziękować Bogowi, czy komu tam tylko chciała. On osobiście w tego gościa nie wierzył i wierzyć nie zamierzał, bo dla niego było to tylko bajki dla dzieci i tyle. Z resztą po co wierzyć wa jakiegokolwiek Boga, skoro nie może on nagle pojawić się na twoją prośbę przed tobą i pomóc ci w jakikolwiek sposób? Było to tylko uciekanie od rzeczywistości. Słysząc co powiedziała zaśmiał się cicho rozbawiony, bo jak widać dalej była obrażona, a na dodatek kierowała się tylko pierwszym wrażeniem co nie było słuszne. Przecież wielu geniuszy było szalonych lub też przejawiali bardzo dziwne zachowania. Chociażby ten malarz co sobie ucho odciął. Niewątpliwe był geniuszem, ale miał przy tym nieźle poprzestawiane w głowie, skoro odciął sobie własne ucho.
-Ależ nie należy się kierować pierwszym wrażeniem w tych sprawach.
Cóż raczej nie urazi go czymś takim, bowiem nie przejmował się takimi drobnostkami i pierdółkami, którymi ludzie obrzucali sie nawzajem, by tylko poczuć się lepiej od drugiego, dzięki czemu dowartościuje się tak w jakiś sposób. Były to naprawdę bardzo niskie zagrania. Ależ nie liczył na to, że po tym jak ją pomaca nagle zacznie się rozbierać, po czym żuci się na niego pragnąc seksu. Gdyby tak było to byłoby to o wiele za proste, a na świecie byłoby zbyt wielu debili. Na uwagę o nożu w brzuch tylko lekko się uśmiechnął, ale szybko przekształcił to w usmiech rozbawienia, ale nie odbiegała za bardzo od prawdy. Jeśli znajdzie się ktoś kogo nie polubi, lub też ktoś kto mocno go zdenerwuje, to zakończy swój żywot w wielkich męczarniach, a jego falki ozdobią uliczne latarnie, ale lepiej jej o tym nie mówić, skoro chciał odzyskać jej zaufanie. A po za tym jeżeli dziewcyzna go będzie obrażać czy coś, to zapewne przekona się, że ten nóż w brzuch to nie są żarty. Mogła być zadowolona z siebie iż usłyszała te słowa, ale nie były one w ogóle szczere, bo jakoś przykro mu nie było, ale należało je powiedzieć by nie chciała uciekać jak najdalej od niego.
-Kto pajacuje?
Uśmiechnął się do niej lekko bo to nie było pajacowanie, a szczery gest w ramach przeprosin. Przynajmniej ona miała odnieść takie wrażenie, ale jak widać odebrała to inaczej. Słysząc co powiedziała pokiwał głową po czym ruszył za nią, a widząc iż nie ogląda się za nim, miał wielką ochotę znienacka znowu złapać ją za piersi czy tez zgrabny tyłeczek, ale wielkim wysiłkiem powstrzymał się od tego numeru, bo inaczej skończyłoby się to tak jak wcześniej, a być może nawet gorzej. A z resztą jeżeli jakoś odzyska jej zaufanie, a nawet wzmocni, to być może będzie mógł sobie pozwolić na takie coś. Ale nie liczył na to zbytnio, więc po prostu wpatrywał się przed siebie by zwalczyć tą pokusę. Gdy w końcu się zatrzymali spojrzał na psa o którym mówiła, a słysząc iż porównuje go do niego westchnał tylko cicho, bo ludzie naprawdę mieli słabe sposoby na zemstę na kimś, czy też na dokuczenie komuś. Takim czymś to nawet małe dziecko by się nie przejęło, a gdyby on to zrobił to dałby jej tylko satysfakcję, a tego nie chciał bo to było zbyt prymitywne. Po chwili spojrzał na drugiego psa, który faktycznie chciał wyruchać swoją budę, co wywołało u niego lekkie rozbawienie.
-Tylko żeby przy tym ruchaniu sobie drzazg nie wbił. Ale niestety cię rozczaruje, bowiem ja po złapaniu za kark, jestem w stanie wiele zrobić. A co do okazywania uczuć, to jeżeli mam uprawiać seks, to nie z meblami i robiłbym to bardziej delikatnie. Ale widać, że mimo tego jakie są to kochasz zwierzęta?
Cóż mogła go tutaj przyprowadzić tylko po to by mu podokuczać lub odgryźć się na nim, ale gdyby nie zależało jej na każdym, nawet najdziwniejszym psie, to nie przyprowadziłaby go tutaj. Ujadanie ratlerka nieco go denerwowało, więc spojrzał na niego przenikliwie, a ten po chwili się uspokoił.
-Jeśli można, to wolałbym coś większego. Mały facet z małym pieskiem nieco dziwnie wygląda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 5:17 pm

O proszę, jaki miły Pan był z niego nagle. No, takiego to mogłaby nawet polubić. Ale i tak nie zapomni mu długo tego macania. No, trochę za wcześnie zaczął, może gdyby się spotykali pół roku, rok lub 4 lata, to by sobie mógł macnąć raz na miesiąc, ale tak bez "Dzień Dobry" ? Nie ma tak łatwo, przynajmniej nie z nią. Poza tym, jakby chciał pomacać, to przecież znalazłby kogoś łatwiejszego, bo po co się męczyć dla dwóch kulek tłuszczu odstających od klatki piersiowej? Oj, Samantha chyba długo będzie to wspominać i to raczej negatywnie, choć naprawdę trzeba przyznać, że dopiero teraz zaczął wywierać na niej w miarę dobre wrażenie... Choć jego ubiór i tak był dziwny.
Po tekście o tym, że on sam po złapaniu za kark jest wiele w stanie zrobić, nie odpowiedziała. Dobrze o tym wiedziała, że tak naprawdę, jakby chciał, mółby zrobić jej wszystko, że nie wyszarpałaby się i nie uciekła. Musiałaby mieć naprawdę wielkie szczęście by jej się udało. Dlatego jego słowa skwitowała z lekkim uśmiechem. Nie była jeszcze na tyle głupia by go prowokować, bo przecież jakby się zaczęła z nim sprzeczać to w końcu by jej udowodnił, że się myli i wtedy już by tak nie kozaczyła, ho ho. Bo mocna to może być w gębie jak się postara, choć tego nie lubiła, ale by się obronić fizycznie, to by chyba paralizator musiała mieć przy sobie, a je jnie stać nawet by sobie nowe ubrania kupić, a co dopiero sprzęt. Tak, była biedna, choć nadrabiała inteligencją i wiedzą, jednakże taki wampir mógłby to zanegować. W końcu, skoro w nie nie wierzyła, a one istniały, to nikła była ta jej wiedza, prawda?
Samantha zdziwiła się, gdy ratlerek przestał szczekać. Nie zauwazyła, że chłopak uprzednio na niego spojrzał i dopiero wtedy ten się uspokoił, jednak coś czuła, że sam z siebie nie przestał. Zaciekawiło ją to, bo znała tego psa. Pysk mu się nigdy nie zamykał, nawet jak był chory.
- Kocham wszystkie zwierzęta, nawet pająki. - dodała z opóźnieniem odpowiadając na wcześniejsze pytanie. Jakoś dopiero teraz stwierdziła, że przynajmniej na tamtą część wypada coś odpowiedzieć by nie pomyślał, że chce być dla niego niemiła, bo mimo wszystko przecież nei chciała. Nie lubiła tego.
- Wiesz, prawdę mówiąc, powątpiewam, że jakikolwiek pies Cię interesuje. - Zaczęła nieco delikatnie i oblizała lekko wargi, zwilżając je w ten sposób. Otarła górną wargę o dolną, spojrzała gdzieś w ziemie, a potem w bok, jakby się nad czymś zastanawiała, na przykład nad doborem odpowiednich słów. Zamrugała kilka razy, zmrużyła oczy, przegryzła delikatnie dolną wargę i dopiero potem z powrotem na niego spojrzała.
- Nie przyszedłeś tutaj by adoptować, widać to po Tobie samym - ciągnęła dalej naprawdę delikatnym i melodyjnym głosem, zupełnie jakby nie chciała go urazić? - Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego tutaj przyszedłeś, pewnie po prostu przechodziłeś obok, byłęś znudzony, wszedłeś, zabawiłeś się, a teraz trochę Ci przykro, bo prawie się popłakałam - przyznała bez wstydu, bo to była czysta prawda. Przynajmniej to, co mówiła o sobie, nie wiedziała tylko czy dobrze o jego zamiarach.
- Jednakże mimo to, może po prostu chciałbyś zostać wolontariuszem w schronisku? - spytała, a była naprawdę idealistką. Wierzyła w to, że skoro się tu zjawił i po zabawie nie wyszedł, może to los go tutaj zesłał? Może to jego przeznaczenie? Dopiero potem zastanowiła się nad głupotą swoich słów. Po co mu to zaproponowała? By go spotykać tutaj, by znów coś próbował jej zrobić? Samantha przymknęła lekko oczy i nadymała poliki wypuszczając pomału powietrze i oczami wędrując gdzieś w bok. Durna propozycja.
Oby się nie zgodził, pomyślała, po czym sztucznie się do niego uśmiechnęła. Nie dało się tego ukryć. Znów patrzyła na niego czekając na odpowiedź i karciła w myślach swoją głupotę i naiwność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 5:44 pm

No miły Pan, bo przecież cały czas był taki miły i kochany, że po prostu do rany przyłóż, a więc dziwne, ze dopiero teraz to zauważyła. No więc może warto by się po spotykać dłużej, by mógł sobie potem macać bez problemu? Ale byłoby to dla niego zbyt łatwe, bo to co przychodzi łatwo wcale nie jest takie fajne, zwłaszcza jeżeli wcześniej to samo trzeba było zdobyć jakimś tam wysiłkiem. Dla tego wolał pomacać ją ponieważ się broniła przed tym, a wiadomo, że to co zakazane jest o wiele lepsze zin to co było ogólnie dostępne. Tutaj chcąc pomacać, musiał pokombinować i się natrudzić, a gdzie indziej sam dostałby propozycję macania, co już takie fajne nie było. Bo skoro jakaś dziewczyna sama proponuje, że da się pomacać to on odmów, bo kto wie ilu przed nim to robiło. Nie chciał jakiegoś przechodzonego towaru, a tutaj wyglądało na to, iż był pierwszym który pozwolił sobie na coś takiego. No ale co miał ubiór do wrażenia? Właśnie to jego dziwaczne ubranie powinno powodować, że zdobędzie łatwo jej zaufanie, ale po tym co zrobił wcześniej nawet to ubranie nie pomorze. A no z pewnością udowodniłby jej, że jedyne w czym może być mocna to tylko i wyłącznie w gębie, a nauczka jaką by dostała byłaby dla niej zbyt bolesna i zapewne upokarzająca, a więc lepiej by nie chciała go prowokować, ale mimo wszystko ciężko go wyprowadzić z równowagi aż do tego stopnia, lecz lepiej by nie była pierwszą której sie to uda. Słysząc odpowiedź na jego pytanie pokiwał tylko lekko głową, ale dziwnym było iż kocha pająki, bo większość dziewczyn na ich widok piszczy i panikuje, po czym ucieka jak najdalej się tylko da, szukając kogoś kto zabije tego pająka. No ale jak widać znalazł się tutaj jeden wyjątek który tego nie robił. Gdy po chwili się odezwała znieruchomiał na chwilę po czym uśmiechnął się lekko bo najwidoczniej już go przejrzała, ale jak na razie nie mówił nic tylko pozwolił jej kontynuować a sam wpatrzył sie w psa którego przed chwilą uciszył, a który pod wpływem jego spojrzenia stał się nagle przykładnym małym pieskiem. Jakoś zawsze działał tak na zwierzęta, że pod wpływem jego spojrzenia były grzeczniejsze, ale może to dla tego, że widziały w nim jego prawdziwe intencje oraz to, co zrobi jeżeli się nie uspokoją. W sumie zwierzęta umiały wyczuwać niebezpieczeństwo, a więc ten tutaj wolał być grzeczny i niebezpieczeństwa uniknąć. Słuchał dalej tego co mówiła dziewczyna a w międzyczasie dodał sobie kolejnej porcji cukru wcinając cukierki. Zdziwiło go to, ze praktycznie wszystko dobrze odgadła, zupełnie jakby umiała czytać w myślach. Jedyne co było nie prawdą to ta wzmianka o przykrości, ale nie chciał jej wyprowadzać z błędu.
-Cóż masz rację. Wszedłem tutaj, ponieważ się po prostu nudziłem. Owszem mogę nie chcieć psa, ale może się do tego przekonam. Nawet ktoś taki jak ja, może chcieć zwierzaka, który go powita po powrocie do domu.
Coś w tym było bo mimo iż sam postanowił, że będzie mieszkać sam i odetnie się od rodziny, to czasem jakieś towarzystwo w domu by się przydało, czy też podczas wypadu na miasto. A jak wyszkoli psa tak jak tego chce, to będzie to idealny kompan dla niego.
-Co do bycia wolontariuszem to nie. Ale planuje otworzyć własną cukiernię, a więc jeśli schronisko w jakiś sposób będzie mnie promowało, to mogę je wspomóc pieniężnie. A na razie mogę dać tyle.
Sięgnął do kieszeni po czym rzucił dziewczynie spory plik pieniędzy, który był spięty gumką. Mało go interesowało to, czy przyjmie go czy nie, bowiem on miał pieniędzy aż za dużo, a i tak nie miał co z nimi robić.
-Zrób z tym co chcesz. Weź dla siebie, daj schronisku co chcesz. A co do psów. Możesz pokazać mi jakieś większe?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 6:02 pm

Odmówił! Alleluja.
Samantha w pewien, niezauważalny sposób odetchnęła z ulgą. Można by rzec, że lżej na sercu jej się zrobiło. Normalnie pewnie rzuciłaby się na niego z wdzięcznością, ale dalej miała w sobie zadrę i jemu za złe za to, co jej zrobił. A zrobił źle i był niegrzeczny, o! Dalsze słowa ją trochę zaskoczyły. Zauważyła, że wpycha w siebie tyle słodyczy, że ta cukiernia to by chyba splajtowała, bo by całą wyżarł sam, zamiast sprzedawać, he. Tak czy siak, nastolatka dlaej miała nadzieje, że chłopakowi jednak jest przykro. Chociaż troszkę. Że nie chciał być taki, po prostu nie umie okazywać uczuć i tyle. Co prawda się to leczy u psychologa, ale może on się wstydził leczyć, albo wstydził przyznać, że jest w trakcie? Samantha poczuła dziwną potrzebę pomocy mu. Prawdopodobnie, nawet gdyby znowu chciał ją w jakikolwiek sposób skrzywdzić, to ta naiwnie by dalej chciała mu pomóc. Wyczuwała w nim dobro i to jeszcze pewnie błędnie! Oj, czemu ona musiała mieć te swoje idealistyczne poglądy, że każdy ma w sobie dobro, że nikt nie jest naprawdę zły, tylko trzeba pomóc, bla bla bla. Bzdury! A ona jednak wciąż właśnie w to wierzyła. Nie w jakiegoś Boga, choć zaprzeczyć jego istnieniu nie mogła, to potwierdzić też nie, bo niby jakie dowody? Marne. Pod tym względem była agnostyczką.
Kiedy ten rzucił jej plik pieniędzy odruchowo go złapała, by nie upadł. Wiele razy ktoś jej rzucał np klucze do klatek czy obroże dla psa, albo kaganiec, czy nawet opakowanie tabletek. Zawsze łapała to i teraz to zrobiła. Jednak gdy się zorientowała, co złapała, zrobiła się czerwona na twarzy. Nie przywykła do przyjmowania darowizn, nie ona od tego była, była tutaj tylko wolontariuszką! Tak jej wstyd się zrobiło i głupio, że spokorniała do reszty. Nie to, że miała jakiś szacunek do bogaczy i się im podlizywała, po prostu poczuła się... dziwnie. Bo przez swój subiektywizm, mogłaby wręcz zabrać sprzed nosa psom pieniądze, a przecież one tak tego potrzebowały! Musiała być obiektywna, przekazać dalej... głupio.
- Emm, no tak. Dzięki. Przekażę właścicielowi schroniska. - odpowiedziałą zgodnie z prawdą i schowała pieniądzę do kieszonki torby. Przy okazji odsunęła nieco rękaw od płaszcza by spojrzeć na zegarek. Było już późno, wokół ciemno. Trochę się ... bała?
- Wiesz, troszkę już późno, kończy się czas wizyt, a i ja muszę wracać do Akademika, więc jeśli nie miałbyś nic przeciwko, mogę Ci dać mój numer telefonu? Skontaktujesz się ze mną i się umówimy na inny dzień, wtedy pokażę Ci duże psy jakie tutaj są, ok? - spytała patrząc na niego z niecierpliwością po czym dała krok w przód, w jego stronę, bo przez słabe oświetlenie gorzej go widziała. Wyciągnęła też rękę by, w końcu, się przedstawić.
- Nazywam się Samantha. - dodała trzymając wyciągniętą rękę. Miała nadzieje, że na to "przywitanie" uściśnie jej dłoń, a nie ... cycka. Gdyby chłopak się zgodził, da mu karteczkę ze swoim numerem telefonu, a jeśli nie... cóż, może kiedyś ktoś inny pokaże mu jakiegoś psa, albo znów przypadkiem na nią tu trafi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 6:22 pm

Ale jak to zrobił jej źle? To w każdej chwili może się poprawić i zrobić jej dobrze, ale to zapewne nie teraz bo jakoś okazji do tego nie było. Lepiej poczekać aż będzie miała do niego znowu obojętne nastawienie, po czym będzie się mógł brać za robienie jej dobrze. Och gdyby otworzył własną cukiernię to raczej by nie splajtowała, bowiem jeśli chodzi o biznes to umiałby się powstrzymać, zwłaszcza, że sam może sobie zrobić niezły zapas słodyczy, czy też jej kupić, a więc o takie coś nie musiał się martwic. No może gdzieś tam bardzo głęboko było mu przykro z powodu w jaki ją potraktował, ale było to ukryte na tyle głęboko, że raczej na wierch to nie wyjdzie. Uczucia umiał okazywać ale robił to w swój sposób, a normalne ukazywanie uczuć było tylko dla tych osób, które poznał bardzo dobrze i które nie wydawały mu się nudne, a więc było to nieco skomplikowane. Nie musiał się więc leczyć bo takiej potrzeby nie miał, a jego zdaniem to wszyscy ci psychologowie nadawali się do leczenia i tyle. Bo raczej nie można być normalnym, jeżeli pyta się kogoś czy widzi w plamie atramentu rower czy coś, po czym stwierdzić iż ten rower, to jakiś uraz z dzieciństwa. Dobro w nim? Oj raczej nie było go tam w ogóle, ale po co zmieniać czyjeś naiwne nastawienie do niego? Dzięki temu może kogoś wykorzystać bardzo łatwo, albo wyciąć mu dzięki temu naprawdę niezły kawał. Widząc iż złapała pieniądze obserwował jaka będzie jej reakcja, a gdy zrobiła się czerwona na twarzy uśmiechnął się lekko, bo zapewne źle to odebrała. Mogła to wziąć jako przeprosiny za wszystko, czy też jakiś dar na ugłaskanie jej, ale jakoś mało go to obchodziło. Dał jej te pieniądze dla tego, by zobaczyć czy to gadanie o kochaniu zwierząt jest prawdą czy też nie. Jeśli dowie się, że nie dała tych pieniędzy schronisku, będzie wiedział iż jest kolejnym człowiekiem, który kłamie dla osiągnięcia celu. Obserwował więc dalej co takiego zrobi owa dziewczyna, a słysząc co powiedziała zmierzył ją krótkim przenikliwym spojrzeniem po czym lekko się uśmiechnął. Oczywiście nie omieszka sprawdzić tego co powiedziała, ale szybko o tym zapomniał słysząc co powiedziała. A więc była jeszcze uczennicą? No więc gdyby ją napadł to problem byłby o wiele większy niż przypuszczał, a więc dobrze iż darował sobie to w takim miejscu jak schronisko. Lepiej było to zrobić w jakiejś uliczce czy coś, bo będzie to o wiele bezpieczniejsze. Lecz propozycja o umówieniu się na inny dzień była całkiem kusząca, bo znowu będzie okazja do żartów, lub do zyskania jej zaufania, by potem pójść nieco dalej niż żarciki. Widząc jej dłoń wyciągnięta w jego stronę wyprostował się po czym uścisnął ją z uśmiechem.
-Ja jestem Nutty. Chętnie się jeszcze spotkam. może nawet dasz się zaciągnąć na kawę?
Cóż rzadko podawał swoje prawdziwe imię, ale tutaj musiał zmienić taktykę, bowiem wszystko to było częścią gry którą zaczął. Gdy tylko dostał od dziewczyny karteczkę z numerem telefonu podszedł do niej, po czym delikatnie pocałował ją w policzek a następnie zniknął zadowolony z tego jak wszystko się potoczyło.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2012 6:54 pm

- Może. - rzuciła krótko w odpowiedzi, ale zdecydowanie miło. Tak, jej głos był dość uroczy, uprzejmy. Spokorniała, jak już wspomniano wyżej. Naprawdę czuła się przy nim dziwnie, niepewnie, niekomfortowo. Jeszcze do końca mu nie ufała, nie potrafiła. Był nieobliczalny, mimo iż teraz trochę stonował, to dla niej wciąż był dziwny i trochę się go obawiała. Nie miała pojęcia czy następnym razem nie posunie się dalej. Dziś tylko ją pomacał, a później? Co może zrobić jak kiedyś zostaną sami, będzie ciemno i pusto wokół...
Nutty, bo w końcu poznała jego imię, przyjął od niej numer telefonu. Czyli on miał jej, a ona jego nie. Zapewne się odezwie, bo, jak przypuszczała Samantha, nie zależało mu na psie, a na niej... tylko, w jaki sposób? A może przez swoje zachowanie nie miał przyjaciół, znajomych? Może nikt go nie lubił, bo był ... inny? Ach, mogła jedynie się domyślać i rozmyślać. Cóż, odwzajemniła jego uśmiech, bo był pewnie szczery, jednak to, co zrobił później, znowu ją zaskoczyło. Nie wiedziała, czy to tutaj panują takie zwyczaje, czy chłopak się w niej może zadurzył? Albo po prostu już taki był i do wszystkich dziewczyn tak startował, sprawdzając na co może sobie pozwolić? Gdy musnął ustami jej policzek była taka... nieruchoma, odrętwiała. Zdecydowanie nie przywykłą do takich zachowań mężczyzn w stosunku do niej. W końcu nie była jakoś specjalnie szczupła jak modelka, miała większą pupę, większy rozmiar ubrań musiała nosić. Do rozmiaru 36 było jej daleko, najbliżej ku 40. Modelka z niej żadna, więc po co? Z tymi pytaniami została sama ze sobą, bo nie miała nikogo, komu mogłaby się zwierzyć. Żadnej przyjaciółki... nikogo.
Westchnęła jedynie ciężo, bo ten dzień naprawdę był dla niej trudny. Gdyby wiedziała, że spotka ją coś takiego, pewnie zostałaby w łóżku pod kołdrą i nigdzie nie wychodziła.
Kiedy była już sama, kroki swe skierowała do pokoju wolontariuszy. Każdy już się zbierał i szykował do wyjścia, wypijał ostatnią herbatę, zjadał kanapkę. Ona jednak podeszła do właściciela, którym była sama Pani weterynarz, Lori. Dała jej plik pieniędzy od chłopaka, nie zostawiając przy tym sobie ani drobniaka.
- Hej Lori, słuchaj. Mam tutaj plik pieniędzy, nie wiem ile ich jest. Dał mi je chłopak imieniem Nutty, kazał przekazać na schronisko, by kupić lepsze budy, karmę i na leczenie psów... Szczególnie kastracje naszego Reyqa, by mu drzazgi nie weszły od zapładniania budy - powiedziała uśmiechając się przy tym, a wolontariusze jak, którzy to usłyszeli, jak i Lori, zaśmiali się cicho.
- Rany, super. Podziękuj mu, jeśli jeszcze go spotkasz. To dla nas naprawdę cenny dar.
- Przekażę... Jeśli spotkam. - dodała szybko z lekkim uśmiechem po czym poczekała na kilku wolontariuszy. Chciała wyjść w grupie, bo się bała sama... Dalej czuła gdzieś wewnątrz dziwny niepokój.

[ZT]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 10:46 am

W drodze do schroniska trzymali się za rączki i szli w miare równomiernym krokiem. Zdecydowanie mężczyzna stawiał kroki większe niż niewysoka Samantha, jednakże dawała radę to nadrabiać. Można by rzec, że przyzwyczaiła się do tego, że po prostu jest niskiego wzrostu i często nawet koleżanki ją przewyższają. Nie miała na szczęście kompleksów na tym punkcie, podobał jej się ten wzrost. Co prawda czasami do czegoś nie dosięgała i to było nadwyraz frustrujące, jednak zawsze znalazł się ktoś miły, kto pomógł. Zazwyczaj był to mężczyzna i w sumie dopiero teraz do niej doszło, że może faktycznie ona podoba się płci przeciwnej, tylko po prostu była na to ślepa? Nie, to niemożliwe. Większość to zboki i durni podrywacze nic sobą niereprezyntujący! A o tym, by się bardziej starać pewnie nawet nigdy nie pomyśleli, bo po co? Kobieta ma być zawsze gotowa, aż przyjdzie kogut i nastroszy piórka niczym paw, a ona ma biec i się przyczepiać jak magnez. Taki właśnie obraz siedział w głowie rudowłosej, którą mężczyźni zdecydowanie drażnili. Tutaj jednak jak widać ten Pan jej nie drażnił. Nie puszył się przed nią, nie starał się pokazać jaki to on nie jest umięśniony czy też mądry. Nigdy nie startował do niej z łapami by podotykać wszędzie, bez wyjątku i bez najmniejszego oporu. Był dla niej taki miły, że mu ufała. Tak bardzo, że nawet jakby coś knuł przeciw niej, chciał wykorzystać czy nawet jedynie z niej zakpić, nie zorientowałaby się. Wierzyła, że naprawdę mu się podoba, że coś z tego może być jeśli tylko się postarają, jeśli wykrzesą z siebie więcej... Więcej słów, najlepiej!
Rozmowa, rozmowa.... Musisz z nim dużo rozmawiać, tak jak zawsze to robiłaś! Nie myśl o tym ciele, to tylko powłoka. Po śmierci będziecie dwoma duszami i co zrobicie nie widząc swych ciał? Odejdziecie w przeciwne strony? Słownie musi was też coś pociągać, musisz to odnaleźć huczało jej w myślach i musiała przyznać im racje! Gdy nastąpi niematerialny idealizm, okaże się, że nie jest on taki idealny jak się wydawało, trzeba pracować nad osiągnięciem perfekcji, nic nie przychodzi samo z siebie na pstryknięcie palcami.
Kiedy dotarli do bram schroniska, Samantha otworzyła furtkę i weszła na teren boksów. Za nią naturalnie ciągnięty za rączkę wszedł Marshall. Zamknęli za sobą furtkę, a paru wolontariuszy tu będących spojrzała na nich. Znali Samanthę bardzo dobrze, trudno nie znać kogoś, kto się z miejsca zgłasza jako przewodniczący kiedy w sali cisza i wszyscy inny odwracają wzrok by przypadkiem jego nie wybrać drogą losowania. Uśmiechnęli się więc jedynie na powotanie, kiwając głową lub machając krótko i wrócili do swoich zajęć. Było ich tu niewielu, więc w większości miejsc, gdzie Iv i Marsh by nie stanęli, zapewne będą sami.
- Nie wiem co za zbok wymyślił te szkolne spódniczki, tyłek mi już zmarzł. - zamarudziła wykrzywiając śmiesznie usta i marszcząc nosek. No cóż, miała prawo marudzić na zimno, komu by nie było? A Marsh jeszcze dziękował za te spódniczki, co było skandalem. Jak mógł dziękować za to szataństwo? Nie dość, że kobieta marźnie to jeszcze, co ważniejsze, inni mężczyźni mają uciechę na te widoki! No po prostu... Nie widzę radości. Z takim mundurkiem to co najwyżej do wyra można pójść, o ile jakiś ukochany tam czeka na małe harce z grzeczną uczennicą. Do tego się ten mundurek nadawał.
Samantha poczęła oprowadzać Marshalla między boksami. Widać było na nich nowe elementy, boksy zostały ocieplone, z każdej strony prócz frontowej byłu zabite deskami, a może i czymś więcej! Na pewno chroniły przed wiatrem. Były też nowe, ciepłe budy. No, ktoś tu chyba sypnął nieco kasą na schronisko. Jednakże, by nie było zbyt kolorowo, na wszystkie budy nie wystarczyło, więc niektóre wciąż były stare i poniszczone.
- To, co musisz wiedzieć przede wszystkim; wszystkie boksy są numerowane, tak samo jak zwierzęta. Każdy pies ma swój numer porządkowy zawieszony przy obroży. Oczywiście numery nigdy się nie powtarzają, tak więc nie znajdziesz tutaj już psa czy kota o numerze 3 czy 1. Prawdopodobnie tego psa już nie ma, ktoś go adoptował, lub może umarł ze starości czy z choroby, albo co gorsza z zimna. Krótkie notatki o każdym numerze są w notesie w pokoju wolontariuszy, nie ma jedynie przebiegu chorób, takową informacje można jedynie uzyskać u naszej weterynarz, Lori. Jest ona również właścicielem schroniska. - mówiła płynnie i nadwyraz wyraźnie, jej akcent był dość wyczuwalny, choć uroczy. Mowa jej stawała się przez to elegancka i dystyngowana. Tak też mówiła. Niespiesznie jak i starannie zaczęła od kwestii formalnych. Jeśli naprawdę chciał być tu wolontariuszem po prostu musiał wiedzieć o takich pierdółkach, a jak zapomni, to może jej spytać w każdej chwili... Naprawdę w każdej.
- Co do kwestii, co mu tu robimy. Karmimy zwierzęta, wyprowadzamy na wybieg te najbardziej żywiołowe, potrzebujące ruchu jak chociażby husky czy wilczury. Jeśli niepokoi nas zachowanie psa, o którym to zachowaniu nie ma nic napisanego w notesie, czyli na przykład, że gryzie, jest agresywny czy kuli się w kącie, nie ufa ludziom; trzeba to wtedy zgłosić do weterynarz podając numer boksu i psa. Ewentualnie samego psa, jeśli boksu się nie pamięta. To samo jest z kotami. Jeśli zaś trafią nam się innego typu zwierzęta, jak na przykład fretka, to raczej przekazujemy je odpowiednim fundacjom, nie mamy tutaj warunków dla takich stworzeń, nie przetrwałyby. - mówiła dalej wciąż przechadzając się między boksami i trzymając chłopaka za rękę. Zerkała co rusz na niego, ale większość czasu patrzyła po boksach na psy. Niektóre były smutne i leżały w budzie, inne rzucały się na kraty boksu, a jeszcze inne nawet bawiły między sobą! Psy były przeróżne tak samo jak ich zachowania.
- Skąd pochodzisz? - spytała zupełnie ignorując temat schorniska, bo co miała powiedzieć to powiedziała. Odwróciła się do niego przodem i przylgnęła do jego ciała opierając się jedną dłonią o jego klatkę piersiową, a drugą wciąż trzymając jego dłoń gładząc ją nieustannie swoimi paluszkami. Spojrzała w górę by móc widzieć jego buzię. Był wyższy, tak więc cóż... Trudno dorównać wzrostowi, nawet jakby wspięła się na swych paluszkach u stóp to dalej by jej trochę brakowało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Go?? Pią Gru 14, 2012 5:25 pm

Oczywiście skłamałby jeśli powiedziałby, że ich spacer był nieprzyjemny. Pomimo zimowego chłodu i sypiącego się leniwie z szarych chmur śniegu było bardzo miło i przyjemnie. Szli sobie grzecznie za rączkę, Marshall od czasu do czasu rzucił jakąś luźną uwagę na jakiś temat tak, by nie nudziło im się podczas tej wyprawy do schroniska. O samo miejsce jednak nie pytał wiedząc doskonale jak takowe wyglądają a mianowicie niezbyt przyjemnie. Zbite z desek, stare budy, siatki i cała masa porzuconych przez ludzi zwierzaków. Niektóre chore i wymęczone. Mało przyjemna atmosfera chociaż tylko z pozoru. Bo przecież schroniska takie jak to dawały tym futrzakom nadzieję na lepsze życie, zdrowie i trafienie w końcu do dobrego domu gdzie będą kochane i szanowane. Niestety ludzie rzadko decydowali się na adopcję psa czy kota ze schroniska. Woleli kupować szczeniaki u hodowców. Mimo wszystko schroniska był potrzebne.
- Na zmarznięty tyłek najlepsze są męskie dłonie, kocyk, kakao albo łóżeczko. Można połączyć wszystkie opcje by mieć full serwis i pewność, że zadziała - rzucił żartobliwie chociaż na wzmiankę o jej zmarzniętym tyłeczku nie omieszkał na niego zerknąć. Taki już samczy instynkt, którego ciężko się pozbyć. No co poradzi?
Hmm skoro tak to od teraz Marshall będzie co wieczór leżąc w łóżku czekał aż przyjdzie do niego grzeczna, ruda uczennica na gorące harce. Hah! Już sobie wyobrażał jakże musiałby się zdziwić gdyby nagle pod kołdrę wśliznęłaby mu się Ivy. Stanął mu całkiem zabawny obraz przed oczami ale nim zaśmiał się w głos opanował się i wydał z siebie tylko niepozorne chrząknięcie. W końcu miała go oprowadzić po schronisku, pokazać co i jak.
Słuchał uważnie tego co do niego mówiła nie przerywając ani słowem. Szarymi tęczówkami wodził po boksach, ich wyposażeniu jak i lokatorach. Kilka z psiaków naprawdę wydawały się potrzebować adopcji gdyż były smutne czy przybite. Pewnie niedawno znalezione. Jeszcze się nie pogodziły ze swym losem i z tym, że właściciele okazali się potworami. Jak można wyrzucić zwierzę?
- Myślę, że sobie poradzę. W razie gdybym czegoś zapomniał albo nie wiedział pewnie mi pomożesz prawda?
Kiedy przylgnęła do niego bez słowa zdjął z siebie swoją i tak rozpiętą wcześniej kurtkę i narzucił na jej ramiona. Jemu i tak było ciepło dzięki bluzie i szalikowi a dziś nie było szczególnie zimno. Ona natomiast marzła a szczególnie jej tyłek.
- Mężczyzna nie może pozwolić by tyłek kobiety marzł - zaśmiał się puszczając jej oczko i dopiero odpowiadając na pytanie - Urodziłem się w Nowym Yorku jednak większość życia spędziłem w Kalifornii. Ty chyba jesteś gdzieś z wysp brytyjskich prawda? Masz uroczy akcent
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 6:09 pm

- Męskie dłonie? No ale chyba na konkretny tyłek konkretne dłonie, a nie byle jakie, co? - rzuciła półżartem w chwilach, gdy jeszcze na niego zerkała przechadzając się między tymi boksami. Nie musiała się nadto wstydzić, ponieważ nie musiała też uciekać wzrokiem gdzie popadnie. Po prostu patrzyła na boksy tak jak wcześniej i nic nie wydawało się podejrzane. Zresztą i tak już miała rumieńce na policzkach, więc jakby się zafrasowała, to nie widać żadnej różnicy. Zimno dawało o sobie znać, nie rozumiała, jak inni mogli to znosić, im nie było zimno? Serio? Trudno uwierzyć, mimo wszystko, bo przecież Iv nie była jakimśtam zmarźluchem, po prostu taka pogoda, no ej!
Naturalnie Sami chodziły po głowie jedne dłonie, mimo wszystkich swoich starań Marshall skutecznie ją odwiódł od "nie myślenia o mizianiu się". Miała skupić myśli gdzie indziej, a ten o dłoniach na pośladkach. Niegrzeczny jak zawsze!
Iv chyba się przyzwyczaiła do schroniskowej atmosfery, może lekko się na nią znieczuliła. Oczywiście nie tak, by mieć to wszystko gdzieś, ale na tyle, by ten smutny widok nie przyprawiał ja o wieczne łzy w oczach, bo na początku swych młodych lat właśnie tak było, a potem jakoś przywykła. W końcu widziała takie obrazki na co dzień.
- A i owszem, pomogę. Zawsze i we wszystkim. - odpowiedziała rezolutnie i pogładziła go dłonią po policzku uśmiechając się subtelnie. Miał takie piękne i mądre oczy, że nic tylko się do nich uśmiechać. Mogłaby go miziać za to jaki jest cały czas. W końcu jak na razie nie było między nimi żadnych zgrzytów czy kłótni. W sumie to ciekawe, jak długo jeszcze nie będzie.
Kiedy okrył ją kurtką to miała ochotę owinąć ją sobie wokół tyłka, gdyż tylko tam czuła chłód. Spódniczka ledwo wystawała spod jej fioletowego płaszcza. Na szczęście ubiór Marshalla był zdecydowanie większy, więc spokojnie zakrył i pupę. W końcu czego się spodziewać, był wysokim mężczyzną, a ona tylko niziutką dziewczyną, w sumie wciąż nastolatką.
- O, dziękuję. Mimo, iż rzucasz inne propozycje, a dajesz coś czego nie wymieniłeś. Ale i tak miło. - mruknęła z zadowolenia naciągając kurtkę bardziej na ramiona, po czym dłonią pociągnęła mężczyznę za materiał bluzy tuż koło szyi i uniosła się na palcach u stóp wyciągając w górę szyję by móc dać mu buziaka w policzek. Lepiej tak, niż w usteczka, bo na zimnie to tak się nie powinno.
- Wow. Fajnie, miłe życie pewnie tam mieliście. Ja dokładnie jestem z Irlandii, z takiego niewielkiego miasteczka, czy tam wiochy, jak kto woli. Nie ma się czym szczycić. - odpowiedziała wygładzając mu materiał bluzy, który to nie tak dawno ściskała w dłoni. Na jej buzi wciąż widniał uroczy, lekki uśmiech, którego chyba nie chciała się pozbywać.
- Dobrze mi z Tobą, mimo iż dopiero teraz zaczynam się dowiadywać o Tobie nowych rzeczy.... Powinniśmy zrobić jakąś ankietę, bo chyba od złej strony zaczęliśmy się poznawać i zbliżać do siebie. - jej przyjemny ton głosu brzmiał tak niewinnie, że trudno było uwierzyć, że w ogóle udało się, by odwzajemniła pierwszy pocałunek od osoby, której nie znała. W dodatku zaśmiała się nawet pod nosem, a wzrok miała wbity w miejsce na bluzie, które dotychczas trzymała. Wciąż również gładziła ręką jego silny tors, zupełnie jakby widziała wzrokiem nagą klatkę piersiową, która tak bardzo przypadła jej do gustu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Go?? Sob Gru 15, 2012 11:10 am

- Oczywiście, że tak. Na Twój tyłek proponowałbym własne dłonie - kontynuował z szerokim uśmiechem na ustach i rozbawionym tonem. Zapewne gdyby poznali się dopiero teraz uznałby, że jej rumieńce są efektem chłodu i zimowej pogody jednak teraz doskonale już wiedział, że są to rumieńce jakie miewają ludzie, którzy są zawstydzeni.
Oj tam oj tam, że pociągnął temat dalej i mówił o swoich oczywiście dłoniach, na jej pośladkach to przecież nie czyni go już niegrzecznym! To ona z resztą zaczęła temat zmarzniętego tyłka więc trudno się dziwić, że uczepił się tego stwierdzenia.
Czy miał mądre oczy? Możliwe choć nigdy za wybitnie mądrego się nie uważał. Nie, nie chodzi o to, że miał niską samoocenę. Znał swoją wartość jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że są mądrzejsi od niego tak więc nie ma co szczycić się swoją wiedzą czy osiągnięciami. Ona za to miała urocze ślepka. Takie zielone i radosne. Cud, miód i orzeszki ♥
A, że nie było między nimi jeszcze żadnych spięć? No proszę! Znali się nawet nie całe 24 godziny! Jeszcze kilka godzin temu leżeli w jej łóżku i słodko spali. Trudno by zaczęły się kłótnie w ich relacji skoro w rzeczywistości dopiero się zaczęła.
- Wolisz bym złapał Cię za tyłek tak przy wszystkich? Publicznie? - ha! właśnie takich słów się spodziewał i bezczelnie to wykorzystał uśmiechając się szeroko i patrząc jej prosto w ślepka. No bo jak z tego nie skorzystać wiedząc jak Ivy może się słodko zmieszać.
Nachylił się na tyle by wygodnie mogła pocałować go w policzek po czym nadal obejmował patrząc na nią z góry.
- Tak może się tylko wydawać. Życie syna gwiazdy trash metalu wcale nie jest takie kolorowe. Wszyscy od ciebie czegoś oczekują, że będziesz młodszą wersją swojego ojca. Ciągle ktoś chciał robić mi zdjęcia gdy byłem mały. Później na szczęście się to uspokoiło kiedy tata skończył karierę. Mogę żyć już spokojnie - opowiedział jej pokrótce, że jego życie w USA w cale nie było tak kolorowe jak mogłaby sobie wyobrażać dziewczyna z małego, irlandzkiego miasteczka.
- Gdyby wszystko było łatwe nie byłoby już tak ciekawie prawda? - uniósł ją obejmując w udach, tuż pod pośladkami i trzymał tak sobie by mogła niemal usiąść na jego rękach niczym na ławce.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Sob Gru 15, 2012 12:10 pm

- Rozważę tę propozycję, jednakże na razie nie akceptuję. - odpowiedziała dumnie uśmiechając się jakby zadowolona ze swojej inteligencji. Tak, można by stwierdzić, że w niektórych kwestiach jest wręcz zadufana w sobie, ale to były naprawdę skrajne przypadki. Na przykład takie, w których mogła mieć niejaką władzę i możliwość pozwalania bądź niepozwalania na niektóre rzeczy, czy też po prostu decydowanie co komu wolno. Tak, wtedy była dumno ze swej asertywności, którą lubiła się szczycić. Słowo "nie" obcym jej nie było, toteż potrafiła się nim pięknie posługiwać odmawiając wszystkim tego, czego pragnęli z nią robić. Przynajmniej w kwestiach takich, by pozostało to wciąż przyzwoite, bo przecież przy dłuższej znajomości, nie będzie potrzeby by bronić swojego ciała, bo i przed czym, jeśli obiekt okaże się być pozytywny? Będzie wtedy akceptacja. Na to i na inne rzeczy, a na razie skoro zaczął od całowania, to tylko na tym się zatrzymajmy. Ach, no i Samantha może więcej, bo może jeszcze dotykać i patrzeć na jego tors, jak i kusić go stópką sunąć po wnętrzu uda... Och, jak ona sobie pozwala. Aż się można zacząć zastanawiać, czy to na pewno jest nieśmiała dziewczynka, czy po prostu mała diablica? No, ale doszukując się w niej zła, można by się pogubić, gdyż w niej na próżno go szukać.
Na jego słowa wyraźnie się oburzyła. Albo przynajmniej udawała oburzenie, bo po tym jak w niedowierzaniu rozwarła usta i spojrzała na niego wzrokiem mogącym zabić, po prostu wypełzł na jej twarzy uśmiech a oczka lekko się zmrużyły.
- Nie. - jedno, krótkie i stanowcze słowo wypłynęło z jej słodkich ust. Wciąż ukradkiej się uśmiechała unosząc kąciki ust i pokiwała przecząco głową jakby patrzyła i wykonywała ten gest w stronę bardzo niegrzecznego dziecka - A w ogóle jesteś okropny! - rzuciła znów z tym swoim niby-oburzeniem, no bo na niego nie umiała się złościć, i strzeliła go niemocno dłonią w obojczyk. Tak o, żeby przestał jej to robić. Co z tego, że to ona zaczęła temat zamarzniętego tyłka, powiedziała prawdę, bo serio jej zmarzł, no dziwisz się słońce?
Im głębiej w las tym więcej drzew no i właśnie się zaczęło. Gdy zaczął opowiadać, no to cóż, miło słyszeć coś więcej o nim i sam z siebie zaczął, nie trzeba ciągnąć za język, jednakże helloł~, nie musiał tak z grubej rury zawstydzać biedaczki pochodzącej z Oldcastle, które liczyło ok 2 tys. mieszkańców... Samantha jedynie zrobiła wielkie oczy, a jej usta ponownie się rozwarły. Coś w stylu jakby komuś miała opaść szczęka. Normalnie...
- WOW. - powiedziała dosłownie, krótko i jakby beznamiętnie. W ogóle nie tkwiły w tym emocje, choć tak naprawdę, no to cóż... Zszokował ją. Ona tak mysz pod miotłą, wiecznie miła i niosąca pomoc nawet, jeśli jej na to nie stać i ma się z jakąś byłą czy nie-byłą mini-gwiazdą spotykać? Serio? - Mówisz o tym jak o śniadaniu, to już dziwne. Twój ojciec był gwiazdą Ty zaś jesteś mini-popularny... Nie, chyba to do mnie nie dociera. - dokończyła z zastanowienia marszcząc brwi i nos, którym to poruszyła kilka razy. Będzie miała teraz rozkminy o tym, czy serio do siebie pasują, niby jak mogą pasować? Teraz to już dziwne. Gdy tak stała zmieszana w swych zamyśleniach, on podniósł ją do góry i wyrwał z tych myśli. Spojrzała na niego poważnie i przez chwile na jej twarzy nie było już tego uśmiechu, jednakże pojawił się lekki, po chwili. Wynikiem tego były jej rozmyślenia. Po prostu gdy spojrzała na jego buzię, no to nie mogła powiedzieć "to do siebie nie pasuje", wolała powiedzieć "mi to pasuje". Zaakceptowała to.
- Chyba trudne jest takie życie, gdzie każdy Cię śledzi, nie? - wynik jej rozmyśleń przeszedł przez jej usta, kiedy to objęła go za szyję i patrzyła na jego buzię z bliska. Cóż, dziwne sceny w tym schronisku odwalali, ale trudno. Niech zazdrosne oczy patrzą. Kiedy ją trzymał pod pośladkami, to i tak mógł czuć je same. W końcu oprócz majtek nic tam nie było, spódniczka była za krótka by to na niej ręce zatrzymać. W sumie i tak cud, że w ogóle coś zasłaniała. A pupa była arktyczna w dotyku~!
- Więc pociąga Cię fakt, że jest ciekawie? A jak przestanie być ciekawie, bo będziemy wiedzieć o sobie najmniejsze szczegóły? Wszystko o ulubionym kolorze, kwiatach, porach roku, zwierzętach, prezentach, rozmiarze ubrań, przyzwyczajeniach, sposobie bycia, umiejętnościach... - zaczęła wymieniać i znów nad tym myśleć. Takie bu, no bo jak się będą dobrze znać, to co? Znudzą się sobą? Samantha patrzyła gdzieś w bok opierając policzek o jego ramię i westchnęła sobie. Może ten miły Pan ją oświeci.
- Pokój jest tam. - dodała wskazując paluszkiem kierunek w którym trzeba iść by dojsc do pokoju wolontariuszy. Może tam ma ochotę teraz być, niż stać tu na zimnie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Go?? Sob Gru 15, 2012 2:31 pm

- Cóż mogę dodać? Tylko, że mam nadzieję na pozytywne rozpatrzenie mej propozycji - zaśmiał się pod nosem. No bo co miał niby innego zrobić? Przekonywać ją? Bez przesady. Nie jest jakimś zboczonym napaleńcem i choć nie ukrywał, że z wielką rozkoszą pomiętosiłby chwilę ten jej rozkoszny tyłeczek, którym urzekła go już na dyskotece w Galaktyce, nie będzie w żaden sposób nalegał czy naciskał.
Dobrze, że była asertywna bo to naprawdę się w życiu przydaje. Bez tej cechy ludzie zaczęliby wchodzić jej na głowę narzucając swoje zdanie i punkt widzenia i co gorsza wykorzystywali do pomocy na każdym kroku. Trzeba umieć mówić "nie" Przecież nasz kochany Goferek była bardzo pomocną i pracowitą osóbką tak więc stawała się tym samym świetną ofiarą do tego typu zagrywek. Po pewnym czasie nie miałaby czasu dla siebie a co również ważne, dla niego, tylko stale musiałaby robić za kogoś różne rzeczy. Zaczyna się od odrobienia za kogoś pracy domowej a kończy na robieniu zakupów, sprzątaniu mieszkania i innych pracach. Tak, tak. Musiała być asertywna. Choć Marsh nie pozwoliłby jej raczej zaharowywać się na śmierć.
- Ja okropny? Och, daj spokój Goferku! - odpowiedział z rozbawieniem na jej udawane czy tez nie oburzenie. Przecież doskonale wiedział, że nie chciałaby aby łapał ja za pupę tak publicznie i przy wszystkich - Po za tym właśnie dlatego mnie tak uwielbiasz - puścił jej oczko z szerokim uśmiechem zdobiącym jego pokrytą zarostem twarz.
No tak, rozgadał się zanim zdążył ugryźć się w język a przecież obiecał sobie, że skoro wyjeżdża z rodzinnego kraju do Japonii gdzie nikt nie będzie wiedział kim jest, nie będzie o tym mówił by mieć święty spokój. Nie ważne czy dziennikarze czy też paparazzi niszczyli mu życie w USA, nie chciał powtórki tutaj. W dodatku ludzie, którzy dowiedzieli się jakimś sposobem czyim jest synem zaczynali traktować go inaczej. Specjalnie. Jakby był wyjątkowy tylko z tego tytułu, że jego ojciec jest gwiazdą metalowej sceny muzycznej. On chciał żyć normalnie, jak każdy facet w jego wieku. Niestety często się nie dało. I mogłaby mu wierzyć lub nie ale chętnie zamieniłby się z nią i urodził w jakimś malutkim, spokojnym miasteczku w Irlandii.
- Nie potrzebnie Ci o tym wspomniałem. Teraz pewnie nie spojrzysz już na mnie jak na zwyczajnego Marshalla, którego poznałaś na imprezie tylko jak na syna gwiazdora - mina mu nieco zrzedła. Nie mógł powiedzieć, że lubił kiedy ktoś spoglądał na niego przez pryzmat jego ojca. Nie cierpiał tego. Chciał być po prostu Marshallem, zabawnym, trochę zwariowanym, dużo się śmiejącym i lubiącym dobrą zabawę a nie "jego synem".
- Nawet nie wiesz jak bardzo trudne. Nie mogłem swego czasu wyjść w spokoju spotkać się z przyjaciółmi by zaraz nie dopadło mnie stado fotografów. Później się to uspokoiło kiedy podrosłem. Mimo wszystko i tak Ci, którzy wiedzieli kto jest moim tatą traktowali mnie na specjalnych warunkach. Jakby ktoś i o to prosił cholera. Chciałem żyć jak każdy normalny facet w moim wieku...
Ot, na spowiadanie się mu zebrało. Jakoś tak otworzył się przed nią i bez oporu opowiedział co go w środku trapi przez całe niemal życie. Dlaczego to zrobił? Któż to wie? Pewnie tak na niego działała, że czuł iż może jej to wszystko bez oporu powiedzieć.
- Źle mnie zrozumiałaś kochana - odrzekł cmokając ją w miarę możliwości w policzek jednak nie ciągnął tego tematu dalej - Twoja pupa jest jak lodowiec! Chodźmy gdzieś gdzie będzie cieplej - powiedział zatroskanym głosem czując na rękach jej lodowate wręcz pośladki.
Kiedy wskazała mu pokój wolontariuszy skierował się w tamtą stroną nadal trzymając ją na rękach. Oczywiście przekraczając prób był niezwykle ostrożny by nie uderzyła główką w futrynę.

z/t + Ivy
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Pon Wrz 29, 2014 9:24 pm

Podróż nie trwała zbyt długo, nie była męcząca ani też nudna. Całą drogę rozmyślała co ją czeka tutaj, może szczęście lub kolejny ból? Nie mogła zapomnieć o nim... nie mogła chociaż próbowała. A to miejsce, które wybrała potrafiło sprawić iż z jej myśli uciekały te złe wspomnienia, a jej jedyni zwierzęcy przyjaciele byli obok niej. Ale czy taki potwór jak ona zasługuje na dobroć tych stworzeń? Oh sama nie wiedziała.
Szła powoli, a za nią ciągnęła się średniej wielkości torba na kółkach. Jeszcze nie była w akademiku w swoim nowym pokoju, najpierw chciała zobaczyć w jakich warunkach żyją te stworzenia. Kochała przebywać w takich miejscach chciała by znaleźć bratnią duszę, teraz tak mało ludzi nie interesuje się tymi zwierzętami. Schronisko nie wyglądało na takie co cieszyło się popularnością, gdy weszła bardziej do środka stwierdziła, że one są zaniedbane.
- Ludzie są tacy okrutni?
Zapytała sama siebie i ona żyła wśród nich. Na całe szczęście wzięła ze sobą torbę pełną jedzenia dla tych psiaków, cóż było ich tutaj masa i jeszcze były tu koty, ale miała nadzieje, że starszy dla nich. Boksy były dobrze zamknięte jednak mogła wsadzić tam dłoń i co nieco im podrzucić. Przez parę minut rzucała do misek mięso jednak zatrzymała się przy jednym z boksów. Była tam samica z jednym szczeniakiem, leżała tuż przy siatce od boksu więc Dasz kucnęła przy niej wkładając dłoń do środka i gładząc ją ostrożnie dotykając również jej na brzuchu. Była już zmęczona i ledwo oddychała. Ta samica nie przeżyje, a młode umrze bez jej opieki.
- Ty umierasz...
Dasz miała smutna twarz, czuła się okropnie. Wiedziała, że zdechnie. Głaskała ją czule cały czas klęcząc teraz przy siatce odstawiając torby. Martwiła się. Śmierć zwierzęcia na jej oczach zawsze prowadziło do łez.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Wto Wrz 30, 2014 9:57 am

Nogi w końcu zaniosły go w znane mu dosyć dobrze miejsce. W szkole nie miał na razie nic do roboty, mógł tylko czekać aż ta dziewczyna się do niego zgłosi, Atasuke najwyraźniej nie przepadał za osobami zbyt gadatliwymi, Teru to zauważył, no ale co? on lubi sobie pogadać, można tylu ciekawych rzeczy się czasem dowiedzieć, dla niego milczenie było kompletnym ograniczaniem się.
Ale wracając myślami do tego miejsca, zdziwił się lekko widząc przy jednym z boksów dziewczynę, bardzo pięknie ubraną, zupełnie nie pasowała do tego miejsca swoim wyglądem, schronisko było raczej zaniedbane przez brak funduszy, nie bała się, że się pobrudzi?
Podszedł do boksu przy którym stała i kiedy zobaczył co robi dziewczyna uśmiechnął się dosyć smutno
-hej, smutny widok prawda? wiesz miałem nikłą nadzieję, że uda mi się ją uratować, ale od jakiegoś czasu choruje i nic nie pomaga, a przynajmniej nic co mógłbym jej zapewnić.
Przywitał się w taki dosyć nietypowy sposób i wyciągnął z kieszeni zapasowe klucze, kiedyś dostał je od właściciela schroniska, w końcu był tutaj kimś w rodzaju dzieciaka od zabawiania psów, lubił je bardzo. otworzył klatkę więc dziewczyna nie będzie musiała się męczyć z głaskaniem suczki przez klatkę, sam wszedł i wziął na ręce malucha który go polizał po policzku na co Teru się zaśmiał wesoło
-Aki-chan spokojnie, też cię lubię mały... ehh... i co ja mam z tobą zrobić maluchu? będę musiał cię teraz zabrać ze sobą, tylko czy dyrektor mnie za ciebie nie przechrzci? wiesz w akademiku nie chcą zwierząt, wiem, pójdziemy do niego i musisz przed nim zrobić bardzo słodkie oczka.
Zaczął gadać z maluchem, mały się ułożył w jego rękach i siedział na razie spokojnie, za to Teru usiadł na ziemi obok suczki
-Dobrze się spisałaś kochana, zaśnij spokojnie ja się zajmę Aki-chan.
Powiedział bardzo delikatnie zasłaniając suczce oczy, a ona jakby zrozumiała przestała walczyć o kolejny oddech, zasnęła.
Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie
-Była naprawdę kochaną psiną, mam nadzieję, że tam gdzie jest teraz będzie jej lepiej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Gość Wto Wrz 30, 2014 6:31 pm

Właściwie nie dziwiła się iż ktoś mógłby pomyśleć co robi tu taka kobieta jak ona i to w takim stroju. Trochę wyglądała jak by szła na jakieś przyjęcie jednak w jej rodzinie kobiety nosiły takie piękne suknie. I miała w nosie to czy się pobrudzi czy nie i tak już klęcząc na nogach jej suknia u dołu zrobiła się brudna. Tak na prawdę teraz najważniejszy był dla niej ten psiak. Jej dłoń gładziła suczkę delikatnie, nie lubiła patrzeć jak zwierzęta cierpią ona zna to uczucie. Wie jakie to ciężkie. Usłyszała czyiś głos, chłopaka jednak nie przestraszyła się tego tylko spojrzała na niego wstając.
- Smutny. To wina ludzi, którzy nie dbają o te zwierzęta. Ta suczka...ona jest bardzo zaniedbana.
Jej czerwone oczy spojrzały na niego uważnie z zmartwioną miną, chyba bardzo lubiła zwierzęta zresztą chłopak też tu bywał często? Wyczuła, że jest dobry i troskliwy.
- Ona była bita. Jej oczy są smutne, a gdzie nie gdzie można dostrzec ślady.
Gdy otworzył jej wejście ona bez problemu weszła tuż za nim i spojrzała na niego jak się zaśmiał. Wyglądał jak by bardzo kochał te stworzenia i chyba lubił tego szczeniaka. Dasza zaśmiała się patrząc na niego.
- Wyglądacie razem na prawdę uroczo. Zaopiekuj się nim.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie. Gdy tylko zamknął jej oczy ona odeszła, a na twarzy Daszy pojawiło się kolejne zmartwienie. Uklęknęła przy niej i nachyliła całując zwierzę w czoło delikatnie. Bardzo kochała zwierzątka. Położyła dłoń na jej tułowiu.
- Żegnaj.
Mógł zobaczyć iż Dasza zamyka delikatnie oczy mówiąc cos pod nosem. Tak pomodliła się nad duszą tej istoty.
- Masz dobre serce. Wiem jak to jest gdy ktoś krzywdzi Cię... tak bardzo...
Te ostatnie słowa wypowiedziała do siebie dotykając śladów dawnego znęcania się nad tym psem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boksy Empty Re: Boksy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach