Pracownia pod labiryntem

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Pon Gru 28, 2015 11:37 pm

Zaraz po opuszczeniu terenu przyjaciela jej ojca, Esmeralda udała się prosto do Oświaty. Nie liczyła na szczególną możliwość rozmowy z tamtejszym kwatermistrzem, jednak skoro stworzył te ciasne wdzianka, jako jedyny znał ich pełen potencjał. To nic, że na pierwszy rzut oka Śruba wydał się typowym psem na baby i ochlejmordą zarazem. Skoro Vladislau mu ufał, nie pozostało nic innego, jak tylko zgodzić się z opinią dowódcy, który de facto sprowadził do Yokohamy zarówno wspomnianego Ochlejmordę jak i Runiarza. Kiedy jej auto znalazło się na terenie oświaty, lekarka zatrzymała się na podjeździe i pełna energii wyskoczyła z samochodu. Udało się. Zadanie zostało wypełnione, a jedynym co należało teraz uczynić, to przekazać owoc pracy dalej. Kto wie co tak naprawdę siedzi u źródła tej całej mgły. Nie wykluczone, że bez odpowiedniego osprzętu i inwentarza specyfików, Vladislau i jego drużyna będą mieli związane ręce. Na ile wystarczą skromne butle z tlenem i jakie warunki panują u samego źródła, mogła się tylko domyślać. Bez wahania otworzyła bagażnik i wzdychając nad minusem posiadania tylko dwóch rąk, zaczęła wyjmować słoje i potrzebne narzędzia. Właśnie tak obładowana niczym rasowy wielbłąd, skierowała swoje kroki w stronę pracowni.
- Jezu, co za bajzel. Nie wiem jak możesz pracować w takich warunkach. Syfilis jak nic – przywitała uprzejmie rosjanina zaraz po tym, jak otworzyła sobie drzwi przy pomocy własnej nogi (a dokładniej rzecz ujmując lekkim kopniakiem). Ponieważ wszystkie słoje były zabezpieczone, lekarka podeszła do stolika chemicznego i jak gdyby nigdy nic rozpoczęła mieszanie specyfików.
- Jesteś w stanie określić ich aktualne położenie? Vladislau powiedział, że jak skończę, to mogę przynieść im antidotum.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Wto Gru 29, 2015 12:39 pm

Oczywiście, że Śruba jest w stanie określić ich położenie. W przybliżeniu. korzystał z tej możliwości obserwując przemieszczanie się Esmeraldy dzięki czemu był gotowy na jej wejście smoka. Gdy tylko drzwi się otworzyły usłyszała znajomy już głos kacapskiego łowcy.
- Nuże eta Esmeralda. - powiedział na jej powitanie z uśmiechem od ucha do ucha. Wyglądało na to, że miał fajrant. Wprawdzie całe laboratorium było teraz lepiej doświetlone niż uprzednio i widać było nowe elementy kombinezonów podobnych do noszonego przez Esmeraldę, a nawet kilka nowych niemal gotowych podwieszonych na ścianach. Jednakże sam zwykle zapracowany specjalista siedział z nogami wyciągniętymi na warsztatowy stół i przyglądał się uważnie Czerwonowłosej, szczególnie gdy do niego mówiła.
- Wot swołocz. Sifilis sifilis. Ja Ci nie mówię jak Ty leczyć masz Ty mi nie mów jak mam konstruować. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Brakowało mu jeszcze fajka, a najlepiej cygara w mordzie i butelki samogonu obok. Na szczęście dla niego nie palił. Na nieszczęście nie pił w pracy.
- Vlad tak powiedział, da? - zapytał z nieszczerym niedowierzaniem w głosie. Znał Białowłosego i wiedział co ten czuje do kobiety. Co więcej słuchał ich rozmowy i miał też wydane mu osobiście wytyczne.
- Możliwe możliwe... - skłamał zrozumienie - ... jest zmiana planu. Panimajesz? Mam informację, że do celi jest właśnie prowadzona wampirzyca zarażona Mgłą. Najbardziej potrzebna jesteś tu...  Ki diaboł? - nie zdążył dokończyć gdyż drzwi ponownie się otworzyły i wszedł nie kto inny jak Aster we własnej osobie. Na chwilę Śrubie zrzedła mina, lecz zaraz pokraśniał.
- Nu tagda! Foster jak żywy. Już myślałem, że się nikt więcej się nie zjawi. - powiedział na przywitanie człowieka, który właśnie wszedł. Człowiek ten był jednym z nowych łowców w Yokohamie przeniesionych przez Amerykańską Oświatę. Większość go raczej jeszcze nie znała, lecz Vlad widząc, że powinien być w mieście Asterowi także wysłał informację, że jest potrzebny. Nieco później, zatrzymany przez plan Burmistrza, jednak przybył. Śruba natomiast o nim wiedział bo i dla niego miał szykować kombinezon.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Gość Czw Gru 31, 2015 2:37 am

Aster wszedł do środka. Dość szybko zagnieździł swe budziory w pracowni, rozglądając się wokół. Oczywiście nie za długo, gdyż zaraz do jego uszysk dotarł czyiś głos. Mężczyzny. Od razu pokierował swe zielone oczyska wprost na wypowiadającą jego kryptonim istotkę. Wykonał gest główką w postaci przytaknięcia.
- Foster. Zgadza się. Mam nadzieje, że wszystko już jest gotowe. Trzeba szybko zająć się tą operacją. Liczy się czas. Więc, możecie mi w skrócie powiedzieć gdzie zmierzamy? Oraz... Jak mam się przydać? - obwieścił donośnie i nie czekając na odpowiedź, postanowił wgłębić się do pracowni, mijając jej poszczególne elementy dość szerokim łukiem. Tak, aby przypadkiem czegoś nie nadepnąć, przestawić czy uszkodzić. Ot co.
- Tak poza tym, samo więzienie jest nieźle ufortyfikowane. Dziesiątki postaci w szarych strojach. Wiele istnień zostanie pochłoniętych - dodał na sam koniec. Był nieco spięty. Ręce zaciśnięte. Oddech intensywny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Czw Gru 31, 2015 10:36 pm

Esmeralda nie przerywała swojej pracy i tylko spoglądała na Śrubę, gdy ten raczył jej odpowiedzieć. Nie trzeba było posiadać tytułu odkrywcy, by wiedzieć, że kobieta nie jest usatysfakcjonowana odpowiedzią rosjanina.
- Tak się składa, że tutaj jest też sprzęt laboratoryjny, a ja w syfilisie nie zamierzam pracować. Zabierz nogi ze stołu i ogarnij ten burdel na kółkach Ivanow – jeszcze raz ogarnęła spojrzeniem całe otoczenie, a na jej twarzy pojawił się lekki grymas. Dlaczego mężczyźni nie potrafili dbać o porządek i JAKIM cudem on był w stanie znaleźć cokolwiek w tym bałaganie.
- Dlaczego Vladislau sam nie powiadomił mnie o zmianie planu? I w jaki sposób przekazał Ci te światłe informacje – nie miała tutaj wykrywacza kłamstw, jednak podświadomie czuła, że mężczyzna po prostu stara się ją okłamać.  Lekarstwo było priorytetem, ale gdy już powstało, jaki był problem w dołączeniu do drużyny? Kto inny jak nie ona znał się na toksynach i był w stanie przeżyć w otoczeniu najbardziej ekstremalnych specyfików i trucizn.
- Od kiedy to wampiry są  dla nas ważniejsze od łowców? - zapytała – Słuchaj no, Iwanow. Tak się składa, że moja skromna osoba nie jest potrzebna do niańczenia wampirzycy. Mam od tego ludzi, którzy po wstępnym instruktażu są w stanie zająć się zakażoną, więc nie odwracaj kota ogonem i…- skierowała spojrzenie na drzwi, kiedy te się otwierały. Niewiele osób wiedziało o położeniu pracowni, dlatego widząc kompletnie obcą osobę, przez krótką chwilę nie kryła nawet zaskoczenia. W milczeniu obserwowała jak zapijaczona pałka wita się z obcym, dostrzegając gdzieś czerwoną lampkę ostrzegawczą. Założyła dłonie na piersiach i pytająco spojrzała na Śrubę.
Ivanow, Ivanow ty chuju.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Pią Sty 01, 2016 1:08 pm

Esmeralda rządziła się w laboratorium jakby była u siebie na co sam Śruba miał, rzecz ujmując delikatnie, wyjebane.
- A szkoda... - burknął na wzmiankę o fakcie, że jest tutaj także sprzęt laboratoryjny. Gdyby nie to nie musiałaby się tutaj rozkładać i tak rządzić. Niemniej spokojnie spokojnie. Ona i tak jest tu przelotem. Długo nie zabawi. Dlatego też na polecenie zdjęcia nóg Śruba ostentacyjnie uniósł jedną nogę w górę i przesunął o pięć centymetrów po czym to samo zrobił z drugą nogą. Wolnoć Tomku w swoim domku. Na pytanie o zmianę planów Ivanow uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Telepatycznie. Ty znajesz, to stare badania dziadka Stalina nad wojskiem. Wielu rosjan ma więź telepatyczną między sobą. - skłamał, a raczej zażartował bezczelnie teatralnie modulując głos jakby tłumaczył coś krowie na miedzy.
- Nie ważniejsi tylko niewiele niżej. Eto różniczka. - skwitował uznając, że Czerwonowłosa specjalnie próbuje go zbić z tropu dobierając argumenta oddalone od sprawy. Śruba jednak za stary na takie rzeczy jest. Za dużo przeżył, za wiele chleba zjadł oraz nazbyt wiele panien i mężatek obrócił. I tu na scenę wszedł Aster przerywając tę pożałowania godną wymianę zdań pomiędzy rosyjskim kwatermistrzem, a mieszanej krwi główną lekarką. Na marginesie mówiąc, przejście przez pomieszczenie raczej wiązało się z łukiem niż slalomem gdyż Śruba nie należał do tych szczególnie porządnych.
- Zmierzasz Drug do kanałów. Vlad szuka generatora mgły. Trzeba to ustrojstwo unieszkodliwić bo inaczej Bękart będzie mógł ponawiać zabawę ilekroć zechce. Co do więzień, przekażemy Vladowi. - odpowiedział  Asterowi. Nie był wtajemniczony w akcję więcej aniżeli było trzeba. Vlad nigdy nie mówił więcej niż wymagało zadanie danej osoby. Im mniej wiesz tym lepiej gdy coś ma być tajne. Więcej więc nie mógł powiedzieć.
- Esmeraldo, ten oto czieławiek idzie wesprzeć naszego dowódcę. Może zanieść Twoje antidotum, a Ty będziesz potrzebna tu, w Oświacie czy Ci się to podoba czy nie. Też lubię być na froncie, ale moje umiejętności są teraz potrzebne bardziej tutaj. Panimajesz? - rzekł już całkiem poważnie i spojrzał jej w oczy łagodnym wejrzeniem ciemnych oczu. Następnie wstał i podszedł do jednego z kombinezonów na ścianie.
- Ten jest dla Ciebie Foster. Palmtop w rękawie, niezgorsza ochrona przy zachowaniu maksimum mobilności. Komunikator wbudowany w hełm. Co ważne przewiskażeniowy. I co najpierwsze... Nie będziesz czuć smrodu kanałów. - rzekł rzucając do mężczyzny hełm z wbudowaną maską gazową po czym zaczął zdejmować pozostałe elementy z łańcuchów i haków na ścianie. Jeden z rękawów kombineznowu wyglądał jednak na niedokończony...
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Pią Sty 01, 2016 1:59 pm

Czy każdy rosjanin jest takim syfiarzem? W głowie Esmeraldy pojawiła się krótkie przelotne pytanie, które zręcznie rozwiała przywołana do pamięci postać Vlada. Jak dowódca mógł pozwolić na taki bajzel i to w miejscu, gdzie powinno się warzyć, mieszać i tworzyć? Artystyczny nieład – jasna sprawa, ale bez przesady. Jak poszukiwać narzędzi i śrubek w tym burdelu? No chyba, że kreatywny kwatermistrz wytrząchuje je sobie z… rękawa!
Na twarzy lekarki malowało się zdenerwowanie, które z każdym kolejnym słowem rosjanina tylko się pogłębiało. Z trudem utrzymywała w ryzach zaciśnięte pięści, tak ochoczo wyrywające się do strzelenia mu solidnego gonga. I ten szatański uśmiech. Jak on ją denerwował…
- Nie bądź cwańszy niż paskudniejszy, Ivanow. W żyć Ci zaraz wsadzę tę Twoją telepatię, to skończą się te irytujące żarty i żarciki – nie podeszła. Jeszcze nie. Wszak tylko Śruba zna pełne położenie Vlada i ekipy, a jeśli dobrze jej się zdawało… to kwatermistrz mógłby również pełnić rolę nawigatora. Jeśli coś by się stało, to Iwanov jest pierwszą osobą, która się tego dowie. Pierwszym, posyłającym ewentualną pomoc.
Pieprzony rusek…
Dlaczego więc wzgardzono chęcią pomocy Czerwonowłosej? Odpowiedź przyszła prędzej niż mogłaby przypuszczać. Zniewieściały, kompletnie nieznany łowca miał zabrać antidotum i ruszyć na pomoc zespołowi Vlada.
- Ach tak – hamując narastającą wewnątrz agresję, odwróciła się od niego i oparła o jeden ze stolików – Świetna decyzja, Vlad – powiedziała bardziej do siebie, niżeli w stronę mężczyzn. Skoro kombinezon był już gotowy, Śruba już dawno był świadomy tego pożal się boże planu. W końcu się odwróciła i nie patrząc na żadnego z mężczyzn, zaczęła wyciągać z torby zamknięte pojemniki.
- Przygotowany specyfik może zostać podany w różnych postaciach. Dodany do butli tlenowej jest dobrym antidotum na szkarłatną mgłę. Jest w pełni bezpieczny i w kontakcie z toksyną neutralizuje jej cząsteczki . Dobrze znosi każdy rodzaj temperatury – odstawiła ostatni ze słoików i zamknęła torbę, starając się powstrzymać drżenie dłoni.
- Miłej zabawy – pierwszy raz w życiu musiała się zmierzyć z parszywym poczuciem odrzucenia. Na dobrą sprawę oczywiście mogłaby zignorować rozkaz i samodzielnie udać się na miejsce, gdzie ostatni raz widziała całą grupę. Ale...po co? Zebrała wszystko co mogła i w milczeniu opuściła pomieszczenie modląc się, by drżenie dłoni ustało, a łzy pod powiekami cierpliwie poczekały, aż znajdzie się daleko od obecności jakichkolwiek świadków.
- Pieprz się Vlad. Pierdol się – powiedziała będąc już za drzwiami. Stukot obcasów jeszcze przez chwilę rozchodził się po korytarzach, aż w końcu całkowicie ucichł.

Esme zt
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Gość Pią Sty 01, 2016 5:25 pm

Aster, z racji na jego uważne używanie swych nóżek, kontynuował stawianie kroków ku istotce, która miała w zamiarze go wspomóc. Prawdopodobnie. Nie ingerując w rozmowy "prowadzącego" i Pani Medyk, czekał grzecznie na swoją kolej w darzeniu siebie zainteresowaniem. Aż w końcu przyszła upragniona atencja w postaci drobnych informacji ze specyfikami oraz nadlatującym hełmem. Ten ostatni szybko złapał w obie ręce i założył na łeb. Kolejne części ubierał oczywiście w takiej kolejności, jak zostały do niego "przetransportowane". Dlatego też, wyciągając oczywiście na wierzch nieco swojego sprzętu do niebezpiecznego użytku, po paru chwilach był w pełni ubrany w strój. No, może nie do końca. Powiódł oczyskami na jedną część, która wydawała się nie być do końca ukończona. Wzrok zawiesił na "gospodarzu" tegoż pomieszczenia i uniósł rękę, wskazując na to machnięciem głowy.
- Jak przez to mgła się nie przedostanie, to będę naprawdę wielkim farciarzem. Chyba, że mam coś do tego dołączyć, czego jeszcze nie otrzymałem. Wolałbym być zabezpieczony w pełni - zakomunikował, czekając na decyzje jegoż mościa, co by mógł dokonać ewentualnych poprawek lub wydać wreszcie jakieś rozkazy, dzięki którym mógłby ruszyć ku oddziale ratunkowemu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Sob Sty 02, 2016 2:28 pm

Esmeralda nie była wybitnie zadowolona, ale pozostawiła swoje osiągnięcia medyczne do dyspozycji Śruby oraz Astera.
- Spasiba. I wzajemnie. Jak znam Vlada coś dla Ciebie wymyślił. - Ivanow uśmiechnął się do niej paskudnie. Był to szczery uśmiech połączony z rozbawieniem. Lubił ją choć momentami była wrzutem na tyłku. Nie rozumiał jak Vlad wytrzymywał z takim charakterkiem, ale może ta góra lodowa potrzebowała odrobiny żywego płomienia. Gdy tylko Esme zatrzasnęła drzwi za sobą zwrócił się do Astera.
- Kobietki... Bez z nich źle, z nimi źle. A im więcej mają atrakcji do zaoferowania tym bardziej niebezpieczne. Na nią choćby pasmatrisz i masz problem... ale jest chociaż na co popatrzeć. stwierdził z iskrami w oczach. Było jej przykro? Nie jej jednej i nie ostatniej. Pomyślała jak przykro musiało być kiedyś chłopcom, którym z pewnością odmawiała? Możliwe, że to taka karma. Nie żeby Śruba w podobne bzdury jak karma wierzył. Gdy usłyszał wypowiedź łowcy na temat kombinezonu na chwilę oniemiał, a jego szczęka delikatnie opadła... i po chwili wybuchł gromkim śmiechem, który przyrównać można by było do gigantycznej żaby, która połknęła stary zajeżdżony silnik spalinowy.
- Ty tak poważnie?! Dobryj god. Słyszałem o Twojej broni, ale nie mam w głowie każdego schematu jaki zdiełano. - niemal wykrzyknął z rzewnym rozbawieniem po czym podszedł do niego i ppokazał mu jak korzystać z hełmu.
- Naciśnij tutaj, przedstaw się i zdaj raport bez dodatkowych pytań i zbędnych informacji. Są na akcji, ale Vlad Cię wysłucha. Powiedz o więzieniu, uciecze i Twojej gotowości. Wszystko co ważne nic co zbędne. On wyda nam rozkazy, a ja w międzyczasie spasuję Twoją rękawicę i kombinezon. Paniatno? - powiedział wyciągając rękę po jego broń antywampirzą by móc ją zamocować do kombinezonu. Uśmiech nie znikał z jego twarzy jakby powstrzymywał się od kolejnej salwy śmiechu. Nawet można było zauważyć, że po jego twarzy popłynęło kilka łez radości.

Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Gość Sob Sty 02, 2016 3:23 pm

Komentarzyk na temat dziewczyn postarał się zignorować. W mniejszym bądź większym stopniu. Jedynie wzruszył ramionami, ot co. Był zbyt podenerwowany, a rozmawianie o ewentualnych kochankach z jego historyjką było raczej kiepskim wyborem. Na szczęście wytrzymał podchodzącą mu złość mieszanką z rozpaczą do gardła. Przemilczał wzmiankę.
Na jego twarzy wkradła się odrobina zdziwienia. Szczypta. Nie był do końca pewny, czy ma się śmiać, czy dalej tkwić w niemałym zaskoczeniu. Dopiero wraz z kolejnymi słówkami dotyczącymi jego broni, zrozumiał. I sam uśmiechnął się, w miarę przyjaźnie. Wydał lekki śmiech, rozumiejąc swoją upośledzoną analizę przez aktualnie trwające wydarzenie.
- Zrozumiałem. Przepraszam, to wina stresu - dodał na ostatnie słówka wypowiedziane przez Śrubę i przysunął wolną dłoń do hełmu. Uruchomił mikrofon i rozpoczął zdawanie raportu podczas dopasowywania rękawicy do kombinezonu.
- Foster. Stopień: Nieustający. Ludzie i wampiry zarażone czerwonym dymem o wysokiej gęstości, przypominającej mgłę, tracą kontrolę nad ciałem wraz z usłyszeniem syren - podkreślił ostatni kawałek zdania. - Udają się prosto do więzienia, osłabieni i otumanieni. Więzienie jest strzeżone przez istoty ubrane w szare stroje. Posiadają broń palną i nie zawahają się zabić drugiej osoby. Uciekłem wraz wampirem, który posiadał umiejętność teleportacji, po czym uleczyłem się dzięki swemu artefaktowi. Jestem gotowy do przyjęcia rozkazów i natychmiastowego wyruszenia w postaci wsparcia - po tym, o ile Śruba skończył, oddalił od niego swoją rękę z rękawicą. Dość płochliwie, jakby czegoś obawiał się z jego strony. Cóż, natura odziedziczona wraz z nieprzyjemną przeszłością. Uniósł rączkę i spróbował użyć swej Nicianej Rękawicy. Jeśli wszystko było idealnie dopasowane, to wyszły z niej mordercze niteczki, którymi złapał za wynik testów Pani Medyk i delikatnie uniósł. Czekał przy tym na wydanie rozkazów przez Vlada.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Sro Sty 06, 2016 3:55 pm

Śruba raz jeszcze zarechotał i poklepał Astera po ramieniu.
- Za dużo stresu. - sparafrazował słowa Fostera po czym zabrał się za przymiarkowanie rękawicy łowcy do jego kombinezonu. Na swoje sprawozdanie Aster dostał jedno słowo: przyjąłem. Było wypowiedziane cicho, lecz pewnie. Potem nastąpiła cisza przerywana krótkim nuceniem Ivanowa. Minęło kilkanaście minut zanim w pełni spasował rękawicę do kombinezonu, lecz oto w końcu się udało.
- Nu tagda. - powiedział bardziej do siebie niż do sojusznika i wziął się pod boki. Spojrzał z uśmiechem na ustach na Astera zastanawiając się przez chwilę czy ten nie jest aby homo, ale szybko rozwiał te wątpliwości. Postury się nie wybiera, a zachowywał się w miarę normalnie. Nie miał też żadnych tęcz, jednorożców czy genderowych kolorów, więc prawdopodobnie jest w porządku. Gdyby tylko Śruba wiedział...
- Kombinezon gotowy. Teraz musimy zaczekać na rozkazy. Ten strój daje solidną ochronę przed obrażeniami w zwarciu, średnią przy ostrzale czy wybuchach. Będzie też chronił przed skażeniem, dopóki będzie szczelny. Naruszenie zewnętrznych warstw raczej nie umożliwi dostania się niepożądanych... rzeczów?... do środka. Masz tu też noktowizor, i w lewym rękawie otwierany palmtop. To najważniejsze co musisz wiedzieć. - rzekł doń gdy ten wysunął nici. Rękawica działała bez zarzutu. Rosjanin nie ingerował szczególnie w jej budowę toteż nie dziwota, że nici funkcjonowały prawidłowo. W końcu śruba znowu usiadł przy swoim stanowisku i spojrzał w ekran komputera.
- Wot swołocz! - zakrzyknął - Będziesz potrzebny bardziej niż myślałem. Jeden z naszych został wyeliminowany z rozgrywki. Prześlę Ci plik danych na Twój palmtop. Jest tam oznaczona ostatnia ich pozycja i kierunek,w którym się z niej udali. Masz też przekazać mi wszelkie szczegóły jakie mogą być pomocne przy ratowaniu uwięzionych i ruszać jako uzupełnienie do kanałów. Wygląda na to, że Ruda toże będzie mieć zajęcie. - powiedział, a po chwili wymagane dane były na palmtopie Astera. Śruba natomiast wrócił do pozycji wyjściowej. Położył nogi na stole, a na nich ułożył sobie klawiaturę. Prawdopodobnie miał więcej informacji gdyż śledził nadal coś na monitorze, ale nie uważał za potrzebne się nimi podzielić. Następnie zaczął stukać w klawiaturę oczekując na wypowiedź Astera.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Gość Czw Sty 07, 2016 12:13 pm

Dotyk jego ramienia to nie jedna z najlepszych rzeczy. Choć akurat ten zdołał jakoś przetrawić we swym bojaźliwym "ja", tłumiąc reakcje swego ciała. Na szczęście posiadał grubą warstwę pancerza, która jako-tako neutralizowała jego odczucia w demonach przeszłości. Słowo Vlada na szczęście wyrwało go wtedy z chwilowemu oddaniu się zadumy. Wyrazów padających z gęby żabowatej istotki pod znakiem śrubki wpadły do jego główki, a nawet wziął je i do serca. Odłożył medyczny wynalazek i schował nici do rękawicy. Podszedł do stoliku, na którym leżały i postanowił użyć pasa swych fikuśnych skrytek, kieszonek i innych, obstawionych na kombinezonie i zapewne w. Po tym odwrócił się w stronę Śruby, który użył swych ust do wydania wyższych dźwięków, wsłuchując się bacznie w to, co ma do powiedzenia. Przytaknął.
- Tak jest. Postaram się być jak najbardziej użyteczny - i tutaj uniósł lewą rękę przed siebie. Postarał się w miarę skutecznie rozpracować mechanizm z otwieraniem palmtopa. Nie zajęło mu to zbyt wiele czasu. Chwilkę, mając wreszcie ukazany ekranik. - Jak i trafić na pozycje jak najszybciej jest to możliwe. Liczy się czas. Wrogów jest więcej, lepiej uzbrojonych. Mam nadzieje że macie dobry plan. Patrząc na to, że będziemy przemieszczali się pod kanałami, dobrze by było otrzymać plany budowy więzienia. Muszą jakieś być. To ułatwiłoby sprawę i pozwoliło oszacować gdzie są zabierani ludzie, i wampiry. Mam nadzieje że to jest gdzieś jeszcze w plikach i wszystko gotowe - tu urwał. Wyciągnął swoją strzelbę z kabury. W końcu część ekwipunku usadowił na zewnątrz, takie jak bandolier z amunicją do chiappa 1887 12 gauge, dodatkowe wojskowe kieszonki czy nożyk przypasany do buta. Słychać było przeładowanie broni. Typowe dla broni westernowej typu lever-action. Po tym ruszył ku wyjściu.
- Dziękuje - dodał na pożegnanie i wylazł z tegoż jakże majestatycznego miejsca. - Rozerwę was na strzępy... krwiopijcy... - warknął jeszcze pod nosem, musząc się nieco wyładować ze stresu.

[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Sob Sty 09, 2016 11:44 am

Wiele więcej juz Śruba nie mówił gdyż był zajęty ekranem komputera i wprowadzaniem dodatkowych informacji. To co powiedział Aster już wiedzieli, więc Śruba uznał że na tę chwilę więcej pożytku z niego mieć nie będzie. Nie tutaj.
- Da da... Plany administracyjne mamy, ale Samuru z pewnością więzienie przerobił i do tych planów nie mamy dostępu. Najpierw jednak Ty musisz pomóc Vladowi generatorem mgły. No leć już. - rzekł do niego po czym znowu zajął się komputerem. Ma wiele do zrobienia. Tyle do przygotowania i to wszystko na jego biednej głowie. Jak wszystko się skończy będzie musiał się porządnie napić. Ciekawe czy znajdzie chętnych do kompanii. Jeszcze kilka minut po wyjściu Pana Fostera stukał w klawisze po czym wstał od sprzętu elektronicznego i spojrzał na swoje projekty. Tak wiele do roboty tak mało czasu. wziął więc maskę spawalniczą i przywołał do siebie narzędzia za pomocą magnetyzmu. Do dzieła!
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Nie Sty 10, 2016 9:41 pm

Nie za bardzo wiedziała o co chodzi mężczyźnie i jak tak naprawdę mogłaby mu pomóc. Ten dziwne wrażenie porównał do toczącej się w organiźmie choroby. Ale czy rzeczywiście było to dobre porównanie? Pierwszy raz spotkała się z podobnym wrażeniem, co było podwójnie niepokojące. Jej magia krwi nie tylko wypaczała w pełni krew, tworząc z posoki substancję niecodzienną w smaku, składzie i samym zapachu. Możliwości jakie przynosiła ze sobą magia miały swoją cenę, toteż jak na młody wiek, była osobą która w życiu widziała już wiele. Jednak nie to... Czym było to dziwne przeczucie i jak bardzo odbieranie bodźców potęgowała magiczna wrażliwość. Esmeralda nie miała innego wyboru jak tylko zaufać mężczyźnie.
- Dziwne masz preferencje, ale niech tak będzie – pan ZED? Co to miało być? Facet jak nic naoglądał się dziwnych progamów i filmów o... mrówkach. Tak! Zed jak nic kojarzyło się jej z jakąś mrówką, a jeśli mrówka to i...gacie. Kobieta ukryła złośliwy uśmieszek ratując się powagą sytuacji. Przyjdzie jednak moment, gdy wypomni sąsiadowi ten niecodzienny pseudonim, wyrażając tym samym żartobliwe skojarzenia.
- W takim razie zostaniesz doposażony – dla niej to była krótka piłka. Zdawała sobie sprawę, że Katashi jako typowy rabuś i damski bokser posiada jakiś łom oraz sprzęty temu podobne. Wciąż miała w pamięci uzbrojenie, którego jaśnie pan pokąsany przez Daisy nie dał rady samodzielnie ściągnąć. Niemniej... wytyczne to wytyczne. Nigdy nie wiadomo co znajdą w więzieniu i czy zwykła skórznia będzie w stanie zapewnić dostateczną ochronę przed toksynami.
- A to ciekawe – zna kryjówkę od znajomego? No Patrz Pan. Esmeralda szczerze wątpiła w wymijającą wersję, jaką przedstawił Yamato, ale samo umiejscowienie oświaty zgadzało się z opisem. Poziom podejrzliwości wskoczył na górne granice, ale przez nóż znajdujący się niemal przy gardle nie było już odwrotu. Wszystko zostało zaplanowane do włamu mającego uwolnić przetrzymywanych.
- Zdziwiłbyś się – kombinezonu który miała na sobie również sama nie szyła, a jednak leżał na ulał. Pokiwała głową mając nadzieję, że sąsiad nie jest lalusiem pierwszej kategorii i zdoła wrócić jeszcze przed zachodem słońca. Kiedy poszedl w stronę swojej posiadłości, Esmeralda wsiadła do auta i spojrzała na Reijiego.
- Musimy na niego poczekać, a potem udamy się do Oświaty. Tak jak mówiłam ta misja nie należy do bezpiecznych. Dziękuję, że zgodziłeś się przejść przez to razem ze mną, Reiji – mężczyzna nie musiał się zgadzać, a jednak w chwili kiedy najbardziej potrzebowała jego pomocy, on się zgodził. Położyła dłoń na kierownicy, postukując nią nerwowo w rytm rockowej ballady.
W końcu z daleka wyłoniła się sylwetka gospodarza, który po krótkiej chwili zajął miejsce na tylnym siedzeniu. Czerwonowłosa spojrzała w lusterko, obserwując go przez krótką chwilę.
-Panie Zed to jest Reiji. Reiji, to jest pan Zed. Mnie znacie – przekręciła kluczyk w stacyjce i rzucając ostatnie spojrzenie na posiadłość i jej mieszkańców, opuściła teren Katashiego.
Nie zastosowała żadnych dodatkowych środków ostrożności, ponieważ Reiji zgodził się na powrót do Oświaty, a Pan mrówka i tak znał jej lokalizację. Wystarczyło popytać i sprawdzić jego wersję wydarzeń, by wykluczyć bądź potwierdzić jego wszelkie powiązania z placówką. Po dłuższym czasie jazdy przez boczne uliczki i wyludnione części Yokohamy, Esmeralda wjechała na polną drogę nie przejmując się wybojami i nadal kontynuując swą szybką jazdę. Breloczek żaby kiwał się przy tym z niesamowitą prędkością, wyglądając jakby za chwilę miał się wyrwać i uciec przez lekko otwarte okno.
- Jesteśmy na miejscu – przy kolejnym skręcie na gdzieś na horyzoncie pojawiły się bramy, które otworzyły się na widok małego autka. Kobieta pomachała ręką w geście podziękowania i wjechała do środka, parkując swój samochód na jednym z wyznaczonych do tego miejsc. Oczywiście krzywo, bo kto by się przejmował zwykłym parkowaniem w chwili wojny!
- Lecimy – powiedziała i czekając aż panowie wygramolą się z samochodu, ruchem dłoni wskazała im drogę. To ona szła pierwsza, a gdy znalazła się pod drzwiami pracowni, otworzyła je bez wcześniejszego pukania.
- Jesteśmy. Wybacz Iwanov, ale nie miałam przy sobie centymetra – powiedziała z charakterystyczną dla siebie złośliwością – Ile czasu potrzebujesz, żeby wszystko przygotować? - zdjęła wierzchni płaszcz, odwieszając go na wieszak obok drzwi i jak gdyby nigdy nic usiadła na jednej z szafek.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Reiji Pon Sty 11, 2016 9:02 am

Białowłosy sam nie mógł lekko mówiąc, uwierzyć w to, co powiedział... Wrócić do Oświaty... Brzmiało prawie jak samobójstwo w jego toku myślenia, jednak co się stało, to się nie odstanie, prawda? Zgodził się. Ciekawe, czy coś właściwie będzie miał z tego... Obawiał się oczywiście, że będzie tego żałować. Trudno było mu zapomnieć o przeszłości, a ślady po niej nadal tkwiły na jego ciele. Jednakże, wyszło jak wyszło.
- Nie ma sprawy, Esmeraldo - odpowiedział jej. Nie wiedział co nim kierowało, że jej nie odmówił. Może dlatego, że zwróciła się bezpośrednio do niego? Nie, pewnie nie to. Jednak się pojawił, zgodził... I pomimo uprzedzeń, powrócił do Oświaty. Możliwe, że to również miało swój cel, gdy kilkoma słowami odebrała mu po części wybór, stawiając w niecodziennej sytuacji...
Westchnął głęboko, lekko kręcąc głową, by pozbyć się niepotrzebnych myśli. Nie było już sensu, by to rozważać. A na nowego "kolegę"... Jak nie łaska się przywitać, to i białowłosy milczał. Więc pozostawało mu przetrwać podróż i zobaczyć potem, jak bardzo przerąbane będzie miał.
- Miło mi - mruknął cicho jedynie, gdy rudowłosa ich przedstawiła sobie. Trochę kultury jednak zachował w sobie, a nawet jeśli tamten nie odpowie... Było mu to obojętne.
Po chwili już byli na miejscu. Przełknął ślinę na widok miejsca, które od lat omijał szerokim łukiem... Niechciane wspomnienia znów wróciły, a fakt, że minęło już tak dużo czasu, trochę przytłoczył go. Mało kiedy zastanawiał się nad własnym wiekiem. Po prostu żył i tyle.
Szkoda tylko, że po tej całej podróży czuł się obolały i z lekka skołowany. Esmeralda jakoś za spokojnie to nie jechała, więc wszelkie niedogodności były dla Ayato jeszcze bardziej odczuwalne. Mimo wszystko wygramolił się z pojazdu, by po chwili zmierzać ku miejscu, gdzie ich prowadziła. Pracownia. Dobra, wszedł i właściwie to gdzieś stanął z boku, by nie przeszkadzać i nie odzywać się, póki nie musiał. I zaczął zastanawiać się, z jakim właściwie wyposażeniem go puszczą do tego więzienia.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Pon Sty 11, 2016 2:13 pm

Ivanow zajęty był przez cały czas. Na łbie miał maskę spawalnicza mimo, że niczego akurat nie spawał. Wokół latały, dosłownie, narzędzia. on sam co chwilę przyglądał się poszczególnym elementom swojej pracy i co jakiś czas poprawiał coś ręcznie. Był w swoim żywiole, pracował ciężko w świętym spokoju. Nikt nie wysłał mu smsa co oznaczało, że jeszcze ma sporo czasu. No i chuj. Weszli w buciorach w jego życie. Ruda nawet nie uprzedziła, że nadchodzą. Posunęła się alej... nie zapukała! Weszła jak do siebie wpuszczając dwóch jegomościów, których Śruba pierwszy raz na oczy widział. Pokręcił tylko głową na pierwsze słowa kobiety.
- Wot swołocz. Centymetra nie miała. To chłopcy na tyle mali, że matuszki kupujom im ubrania? Nie znaju? - zaczął marudzić z daleko idącym niezadowoleniem i irytacją w głosie. Po chwili się uspokoił i spojrzał na nią z wyrzutem.
- Nawet krawiec potrzebuje czasu, a to nie tekstylia. To robota na trzy godziny najmniej. Może... podkreślam... może uda mi się zrobić to w godzinę. - westchnął patrząc bez większego skrępowania na jej niezgorzej wyglądające nogi z pozornie zatroskanym uśmiechem. Po chwili jednak przypomniał sobie o gościach. Wycofał wszystkie narzędzia na stoły by nie latały bezwiednie. gdy o nich nie myślał były jedynie zawieszone w powietrzu. Jeszcze kogoś by raniły czy coś.
- Nu... Widzę, że Esmeralda wzięła sobie bardzo do serca treść polecenie. Niech będzie, nie mój problem. Nie poznaję Was. Jestem Śruba, kwatermistrz. A teraz powiedzcie kim jesteście i jakie są wasze wymiary. Jakoś muszę dobrać i dopasować kombinezony. Muszę też wiedzieć jak walczycie, jakiej broni używacie. - rzekł wyciągając do każdego z nich dłoń serdecznie zamaszystym ruchem na powitanie. Szkoda, że nie zebrała koleżanek. Cóż to by był za widok jakby przyprowadziła mu całe lachonarium. Z drugiej strony z chłopami to po wszystkim może będzie można chociaż wypić.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Katashi Pon Sty 11, 2016 7:49 pm

W czasie jazdy zamknął oczy i oddał się swoim myślom.
- Ej, ten z białymi kudłami... Oprócz włamu mamy być nianią jakiegoś uczniaka? To zaczyna brzmieć coraz bardziej jak misja samobójcza - Marudził Cień - jak mam dobrze się bawić z takim czymś? Zaszalejemy i jeszcze jej się oberwie i tyle będzie z jej przydatności...
- W takim razie nie będziemy szaleć. Ma być cicho i szybko, a nie po twojemu.
- Nikt nigdy nie narzekał na hałasy...
- Bo nikt nie dożył, ale darli się w niebogłosy zanim stali się czasem przeszłym... - Nagle otworzył oczy i chwycił Esmeraldę za ramię. - Możesz tak nie szaleć? To co masz w bagażniku nie lubi gwałtownych ruchów i obijania się o siebie... - syknął i zaraz wrócił do poprzedniej pozycji kontynuując zajmującą i pełną zwrotów akcji polemikę z Kotaro.

Dojeżdżając do siedziby stawał się coraz bardziej zdenerwowany, ręce mu się pociły a oczy ciągle ruszały się patrząc na to co się tutaj działo. Był gotowy na to by kliknąć detonator i zamienić samochód w kulę ognia. Jeśli miał już umierać, wolał zabrać ze sobą wszystkich w ładnej eksplozji.
Nie było komitetu powitalnego, nawet samotnego gwardzisty. Całe miejsce zdawało się puste, jednak sam aż za dobrze wiedział, że nawet jeśli nie widać snajpera to wcale nie oznacza, że tam go nie ma.
Wyłażąc z auta wyciągnął wszystkie torby i pokrowce.
Katashi ciągle przypatrywał się łowcy i znalazł w nim coś z siebie - nie tylko białe włosy, ale i ten zdawał się nie pałać miłością do Oświaty.
- Patrząc na to gdzie się witamy to niespecjalnie, ale witam. Obyśmy przeżyli tą przygodę... - wyciągnął obleczoną w skórzaną rękawiczkę dłoń i ścisnął ją. Mógł nie być zbyt szczęśliwy, a obecność Reijiego uważać za balast, ale na razie był skazany na jego towarzystwo. - Prowadź, muszę się przebrać i spakować.
Wchodząc do budynku uśmiechnął się lekko. Kimkolwiek był mogli znaleźć wspólny język albo dwa. Rusek i do tego konstruktor. Od razu zaczął szukać miejsca, które wyglądało na najmniej zagracone, a jeśli takiego nie było odsuwając sprzęt - ten wrażliwy delikatniej, ten nie mniej - i zaczął wypakowywać swój ekwipunek.
- Nietutejszy. Jestem Pan Zed i powiedzmy, że robię w tym co ty. - Mruknął do Śruby w mowie Puszkina. - Kombinezon mam, równie ładny co jej sado-masochistyczne ciuszki. A co do broni mam własną. - Wydobył z jednej z toreb zbroję i zdjął bluzę wraz z koszulką chwilę mocując się z karwaszami. Klatę miał prawie nagą, tylko świeży i pachnący ziołami opatrunek na klatce piersiowej. Niestety potrzebował trochę czasu aby ubrać się w swoje ciuchy, a jeszcze więcej aby spakować wszystko tak, aby potem można było to łatwo i szybko wyjąć.
- Planujemy wchodzić w mgłę? - Spytał wszystkich już w normalnej mowie. - Jak tak, to potrzebuję gogli i małej maski, niczego wielkiego i ciężkiego. Przydałby się też nóż lub sztylet, pewnie masz coś takiego.
Katashi rozłożył swój ekwipunek, a był to solidny i ręcznej roboty arsenał.
- Za ile ruszamy? kto tam będzie? Mamy mapę? - Mogło się to zdawać niemożliwe, jednak był jeszcze bardziej suchy niż zwyczajnie.
Katashi

Katashi

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Białe włosy, czerwone oczy, wisior z małym shurikenem i krzyżyk, "tatuaż" czarnej pięści na mostku
Zawód : były gangster i rzezimieszek; Nauczyciel sztuk walki, rzemieślnik sprzętu dla łowców
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : .
Magia : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2306-katashi https://vampireknight.forumpl.net/t2373-katashi#49914

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Reiji Pon Sty 11, 2016 8:42 pm

Gdyby Reiji wiedział, że mógłby zostać wzięty za uczniaka... Raczej zacząłby się śmiać. Po prostu i tyle, bo gdy sam pomyślał o własnym wieku, nie uważał, że ktoś mógłby na coś takiego wpaść. Jednak nie było mu dane, by się o czymś takim dowiedzieć, więc... Mówi się trudno i żyje się dalej. Pozostawało mu się skupić na aktualnej kwestii do rozważenia.
Ach tak... Jeszcze została kwestia przedstawienia się.
- Ayato Reiji Hana - odpowiedział mu, wykorzystując oba imiona, które używał. Po jaką cholerę? Trudno powiedzieć. - Miło poznać - podał również własne wymiary, wykorzystując do tego własną pamięć. Krótko, na temat, bez wgłębiania się w szczegóły. Jeśli ktoś będzie chciał poznać szczegóły, to powie, ale aktualnie nie palił się do spowiadania z tego. Również uścisnął dłoń nowopoznanego mężczyzny.
A... I jeszcze broń. Zapomniałby. Co zaskakuje, bo jeszcze przed chwilą myślał nad tym właśnie.
- Najczęściej wręcz, ale również niekiedy z wykorzystaniem miecza i sztyletu - odparł mu. - Ja? Potrzebuję po prostu moją broń i artefakt, jak również to, o czym wcześniej wspomniałem - nic więcej nie było mu potrzebne do szczęścia. A chyba mógł się pobawić w "życzenia" i o to się zwrócić? Skoro i tak już tutaj był.
I znów schował się przy ścianie, odwracając od pozostałych wzrok. Nie wdawał się w dalsze rozmowy, czując w duchu niepewność. Pomimo zachowanego z pozorów spokoju, serce biło mu jak szalone, a przeczucie odpowiadało, że powinien stąd uciekać, a nie pisać się na niebezpieczną akcję. Ale to tak na boku.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Pon Sty 11, 2016 9:45 pm

Na wspomnienie o nieostrożności rzuciła mężczyźnie jedynie lekko urażone spojrzenie. Co on tam wiózł do cholery? Jajka na targ? A racja… pewnie jej mały zielony samochodzik miał teraz robić za przewóz toksyn i sprzętu delikatnej konstrukcji. Esmeralda nie miała ochoty wdawać się z Katashim w dyskusję, dlatego stanowczo i wymownie ruszyła ramieniem by zrzucić jego łapsko. Mogła również wysiąść i zaproponować Panu „Wiem wszystko”, ażeby sam posadził szanowne cztery za kółkiem i pokazał jak powinno się jeździć po wybojach. Nie dała mu jednak satysfakcji i niewzruszona kontynuowała małą piekielną jazdę. Z jedną różnicą – teraz jechała po wybojach z premedytacją.
Nie trzeba było być wybitnym specjalistą i psychologiem by zdawać sobie sprawę ze zdenerwowania towarzyszy. Zarówno jeden jak i drugi wyraźnie spochmurniał na widok Oświaty. Złe wspomnienia? Strach przed misją? Lekarka nie wchodziła w szczegóły koncentrując się teraz na osobie Śruby, którego spojrzenie zawędrowało nie tam gdzie powinno.
- Nie jęcz. Jesteś ponoć specjalistą – uśmiechnęła się od ucha do ucha zadowolona z chwilowego niezadowolenia Śruby. Było jasne, że mężczyzna sprosta wyzwaniu i po krótkiej ocenie sytuacji machnie ze dwa lub trzy nowe kombinezony. Kto jak nie on.
- Jak wyrobisz się w pół to przyniosę Ci następnym razem butelkę najlepszej polskiej wódki, która czeka w moim barku na specjalną okazję – nie potrafiła wyliczyć ile trunków zachomikowała od czasu ukończenia pełnoletności. Brak czasu i towarzystwa zrobił z jej szafek prawdziwą skarbnicę, której nie powstydziłby się niejeden pasjonat i koneser zarówno drogich jak nieco i tańszych procentów.
- Jeszcze jedno słowo a do Ciebie wstanę Zed – powiedziała po rosyjsku. Strój może i nie był ostatnim krzykiem mody, ale spełniał swoją rolę, a w dodatku był bardzo funkcjonalny. A to że był nieco opięty? Takie właśnie lubiła najbardziej. Kiedy wspomniana wyżej mrówka znalazła się w negliżu, Esmeralda nie podniosła na niego wzroku. Wystarczyło jeden wdech, by po zapachu poznać część (jeśli nie zupełną całość) jego wspaniałych okładów pod opatrunki.
I wstała.
Widząc, jak jeden z jasnowłosych mężczyzn zaczął podpierać ścianę, Esmeralda podeszła do niego, kładąc dłoń na prawym ramieniu towarzysza.
- Wszystko w porządku Reiji? - w jej słowach nie było ani krzty negatywnego wydźwięku, a jedynie troska i ciekawość co aktualnego stanu… fizycznego i psychicznego.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Grigorij Wto Sty 12, 2016 12:36 pm

W pewnym sensie Ivanowa połechtało określenie go specjalistą jednakże nijak nie chciał pozbyć się smutnej miny. Przecież rozweselenie go w ten sposób byłoby za proste. Podobnie jak z wódką. Pokręcił głową z grymasem na twarzy oznaczającym zmartwienie. W tym czasie Katashi znalazł niedużą przestrzeń nie zagraconą totalnie. W dodatku znajdowały się tam przede wszystkim metalowe elementy, nie wydawały się kruche. Śruba nawet nie zwrócił uwagi na zwalenie ich na ziemię.
- Obejdzie się. I tak godzina to minimum. - stwierdził dając za wygraną i żegnając się z gąską. Wszak dostosowanie sprzętu chwilę zajmie, nawet gdyby miał być to tylko jeden kombinezon.
- Jak sobie wolisz... - rzekł do postawniejszego z białowłosych używającego także pięknego języka, którym komuniści miękko wydawali rozkazy rozstrzelania. Skoro chce mieć swój strój, a jednocześnie nie należał do Oświaty Śrubie waliło szczerze mówiąc czy przyjmie kombinezon czy pójdzie w samych bokserkach. Mógł iść i nago. Natomiast gdy przywitał się z drugim przybyszem, a ten wymienił swoje miano na sekundę Śruba zamarł. Jego brat był artefaktorem, choć nie posiadał aż tak dużej wiedzy i doświadczenia jak ten tutaj. Dla Runiarza Ayato jest prawdziwą legendą. Nic więc dziwnego, że Vlad wspomniał mu o chęci nawiązania współpracy z Reijim. Ponadto ktoś dołączającemu na nowo łowcy musiał wydać broń.
- Ayato... Reiji... Hana... Ten Ayato? Czyli Esmeraldzie udało się z Tobą skontaktować. Mój brat będzie zachwycony. Vladislau także. - rzekł z uśmiechem na mordzie, lecz tyle było z jego serdeczności i dobrego zachowania.
- Dostaniecie czego Wam potrzeba. Najpierw jednak muszę zająć się kombinezonem dla Ayato i przerobić maskę dla Lorda Zet. Żeby tylko rangersów tam nie było... - powiedział  łamanym japońskim, angielskim i rosyjskim po czym skupił się na swojej robocie z nadzieją, że nie będą się mu w nią wpieprzać. Nic tak nie przeszkadza jak maruderzy przechodzący przez środek pomieszczenia.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Katashi Wto Sty 12, 2016 7:28 pm

Zioła, które mogła wyczuć były po prostu znieczulające i przeciwbólowe, żadnych leczniczych mieszanek po prostu takie, które upośledzają czucie w tym miejscu.
- I co? Uszkodzisz mnie? Wtedy całe zabieranie mnie tu byłoby niewarte zachodu. - Mruknął już w pełnym rynsztunku.
Nie przejmował się specjalnie kółkiem wzajemnej adoracji. Szybko rozpiął pasek i zdjął spodnie wraz z gaciami. Spokojnie zaczął się przebierać przysłuchując się ich rozmowie. Szybko założył wewnętrzną, opinającą się część, która miała ochraniać go przed gazem, a zaraz potem faktyczną czarną zbroję klanową. Cóż, jeśli ktoś miałby go zabić to już wcześniej więc nawet jak ktoś go o niej rozpozna miałby przynajmniej w czym walczyć. Godzina nie była problemem, samo siedzenie w zbroi nie robiło mu problemu, nie raz musiał chodzić w niej kilka dni z rzędu, późniejsze leczenie odparzeń to co innego, ale tym można się było martwić jak już przeżyje.
- Słyszałeś ich? Ten dzieciak jest jakimś celebrytą...
- Ta, no i?
- Myślisz czasem czy łeb masz tylko po to aby straszyć innych?
- Nie wkurwiaj tylko mów.
- Ten człowiek jest za młody aby być znanym. A to znaczy, że może mieć ten sam problem co my lub inny. Patrzysz czasem w lustro i co widzisz? Zasuszone zwłoki czy młodzika w sile wieku? Zainteresuj się.
- Mam wrażenie, że powinienem Cię znać i tego Vlada też. - zaczął ni z gruchy ni z pietruchy chcąc zabrzmieć jak ktoś zainteresowany, a wyszło jak zwykle, nieprzyjemnie jakby o pogodę na nieudanej randce. - Fajnie byłoby wiedzieć co które z was robi zanim gdzieś wyjdziemy.
Pozwolił na chwilę ciszy by pozwolić wygadać się grupie, a potem sam zaczyna. - Traktujcie mnie jako człowieka do cichego załatwiania spraw. Otworzę każde drzwi i ruszam się cicho i zabijam. Nie jestem dobry współpracy, ale nie mamy wyjścia. Wolałbym iść przodem, słuch mam dobry i oczy nawykłe do mroku. Muszę tez was zapoznać z tym co leży tam. - wskazał na stół, na którym leżały szare paczuszki i kilka min wielkości granatów. - Może być, że będziecie tego używać.
Wpierw wziął do ręki małe miny. - to kładziemy na ścianach albo ziemi i jak ktoś na to naciśnie albo kliknie się guzik zrobi może nie rozerwie ręki, ale powiedzmy że działa jak strzelba. Jak zrobi się gorąco można rzucać i detonować. Może spowolni pościg może go zlikwiduje, zobaczymy. - Odłożył je i podniósł dwa dziwne szare pudełka z plastiku. - A to jest do odpalenia jak chcemy aby zrobiło się gorąco i powód dla, którego kazałem ci jechać jak normalna istota. W środku jest biały fosfor i z natury lubi się on gwałtownie utleniać. Wrzucasz gdzieś tą paczkę i patrzysz jak świat płonie, nie mówiąc już o ludziach w środku. Stopi pancerze, ciało, a tych co przeżyją ogień zatruje i tak zdechną. Jeśli się okaże, że nikogo nie da się uratować, można ich szybko usmażyć, albo po prostu kogoś usmażyć. Ze swojej strony mam jeszcze do zaoferowania makibishi, noże, łuk i kilka granatów. - skończył i odwrócił się do nich plecami pakując wszystkie swoje bibeloty do kieszonek i pasa
- Jak dla mnie to wszystko, teraz się przygotuję. - Na końcu zajął się wkładaniem igieł, zalewaniem odpowiednich komór trucizną i pod dysze podpiął zbiornik z kwasem.
Katashi

Katashi

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Białe włosy, czerwone oczy, wisior z małym shurikenem i krzyżyk, "tatuaż" czarnej pięści na mostku
Zawód : były gangster i rzezimieszek; Nauczyciel sztuk walki, rzemieślnik sprzętu dla łowców
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : .
Magia : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2306-katashi https://vampireknight.forumpl.net/t2373-katashi#49914

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Reiji Wto Sty 12, 2016 8:18 pm

Białowłosy zamrugał oczami, słysząc słowa mężczyzny, ale nie odezwał się, jedynie uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. Tak... Trochę czasu minęło, wystarczająco, by zapomniało się to i owo, jeśli chodziło o to, że ktoś go znał lub nie. Długo go przecież nie było... Więc zdarza się! Miał nadal w duchu nadzieję, że nie będzie żałować tej decyzji, a współpraca z innymi będzie opłacalna dla niego.
Jednak aktualnie nie rwał się do pomocy. Dlaczego? Wolał po prostu nie przeszkadzać, jeśli jego pomoc nie była potrzebna. Nie do końca wiedział, z czym może przyjść mu się zmierzyć, więc też z uzbrojeniem nie było za łatwo.
Jasnowłosy skierował swoje złote oczy na rudowłosą kobietę i pokiwał lekko głową.
- T-tak... Nie martw się - odpowiedział jej. Miał własne lęki, ale starał się odkładać na bok, póki jeszcze mógł. Potem nie byłoby czasu na żadne wahanie się, więc musiał to znieść jak najlepiej. A co do stanu fizycznego... Uznał, że powinien jakoś dać radę bez szkieł. Nie potrzebował ich do walki, stanowiły dla niego zbędny balast. I dalej? Chyba dobrze...
- Dam sobie radę - dodał jeszcze.
Wziął głębszy wdech, no i wtedy do niego dotarły słowa Pana Zeda. Zerknął na niego, zastanawiając się, co też mógłby mieć na myśli.
- Tworzę broń i artefakty - odpowiedział mu, chociaż nie wiedział nawet po co. Raczej nie musiał, prawda? Entuzjazm w głosie mężczyzny go powalił, ale trudno. Nie dodał nic więcej, znów wracając do podpierania ścian. Tak było mu lepiej, chyba, że wciągnie się w jakąś rozmowę. Nudno tak czekać bez żadnego zajęcia.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Wto Sty 12, 2016 9:33 pm

Gęsta atmosfera spowodowana całą tą akcją ratunkową udzielała się już chyba każdemu. Nawet Śruba, który do tej pory wydawał się Esmeraldzie duszą towarzystwa i prawdziwym żonglerem żartów… teraz jakby stracił swój rezon. Z niepokojem spoglądała na Reijiego, nie do końca wierząc w zapewnienia, że wszystko jest w porządku. Zostawiła go w spokoju wmawiając sobie,że nie warto rozsiewać w nim jeszcze więcej niepewności. Zgodził się wrócić do Oświaty oraz pójść na niebezpieczną misję, w imię czego?
- Jasne że dasz. Nie jesteś z tym wszystkim sam, pamiętaj o tym– ciekawe o czym myślał? Esmeralda wróciła na swoje wcześniejsze miejsce, skupiając się na dalszych wydarzeniach.
Ale chwila? Czy on...?!?
Boże, wstydu nie ma…
Katashi najwyraźniej nie przejmował się obecnością kobiety i dwóch ledwie poznanych mężczyzn. Nie dla niego były obawy przed orientacją skierowaną na męskie tyłki, czy inne części ciała. Jak gdyby nigdy nic zdjął z siebie wszystko, pozostając w typowym stroju Adama. Z tym że bez listka.
Lekarka rzuciła mu rozbawione spojrzenie, by następnie z niewzruszoną miną powrócić do swoich zajęć. Nie skomentowała sytuacji, choć na usta wręcz cisnęły się złośliwe stwierdzenia, mające na celu choć trochę zawstydzić faceta. Czy by się udało? Pan mrówka nie wyglądał na osobę o wybitnie wysokim poziomie skromności i wstydu, więc każde strzępienie języka w tym przypadku to tylko zwykła strata czasu.
- Tak zręcznie myszkowałeś po moim domu, że chyba wiesz czym się zajmuję – stwierdziła na pytanie o profesję, w dalszym ciągu na niego nie patrząc. Nagle przytargany przez nią worek nabrał zupełnie nowego znaczenia, gdyż z materiałowego schowka stał się prawdziwą skarbnicą broni i medykamentów. Przesunęła suwak wyjmując ze środka oznaczone i zabezpieczone pojemniki. Esmeralda rozpięła klamry swojego stroju prawie do połowy brzucha i wyjęła jedną rękę z rękawa. W przeciwieństwie do Katashiego, nie paradowała z nagim ciałem, gdyż wszystko co ważne i ważniejsze zakrywał sportowy czarny stanik i nałożony na niego biały podkoszulek.
Nie zwracając uwagi na towarzyszy sięgnęła za strzykawkę i bez wahania zaaplikowała sobie przeźroczysty płyn. Strzykawka wraz z igłą spełniły swoją rolę i z czystym sumieniem zostały pożegnane w koszu na odpady medyczne, który Esmeralda przytargała tu jakiś czas temu.
- Nasz informator powiedział, że wszyscy poderwali się na sygnał dźwiękowy. To wina toksyny zawartej we mgle – szczerze chciała wierzyć, że ma rację, ale bez większych badań i próbek po prostu jeszcze błądziła.
- Opracowano antidotum, które rozpylono nad miastem. Śruba, czy mógłbyś zrobić mi bomby dymne na bazie tej substancji? Jeśli uwięzieni nie pokonają toksyny wystarczy dłuższy sygnał żeby nasze starania poszły się kochać – nawet jeśli uda się wyprowadzić więźniów, jaka jest gwarancja, że po gongu nie wrócą? A jeśli dźwięk może kierować zachowaniami ludzi tak rozlegle, że… mogliby stać się niebezpieczni nie tylko dla siebie, ale również i wybawicieli? Nie warto było podejmować takiego ryzyka. Lekarka dopięła klamry kombinezonu i wskazała rosjaninowi na próbki. Nie wszystkie oddała Asterowi, co to to nie!
- Powiedz mi na jakim etapie pracy jest Vladislau i czy przydzielił mi kogoś jeszcze do pomocy – warto było wiedzieć, jeśli w planie dowódcy znajdował się mały haczyk. On sam najlepiej znał łowców i ich ukryte umiejętności, tym samym wiedząc kto najbardziej przyda się przy całej akcji.
- Możemy wejść tam po cichu i się rozejrzeć, można spróbować zdobyć stroje szarych albo po prostu wbić tam na pełnej parze i zrobić wokół dużo szumu. W innych okolicznościach wybrałabym ostatnią opcję, ale chodzi nam o bezpieczeństwo ludzi. Jakieś propozycje? - spojrzała na każdego z osobna. Ciężko wyprowadzić ze strzeżonego więzienia połowę Yokohamy i to tak, żeby jeszcze nie rzucać się w oczy.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Katashi Sro Sty 13, 2016 1:19 am

Katashi zaśmiał się. To jednak nie był uprzejmy śmiech ani taki, który słychać po opowiedzeniu dobrego żartu. Oj nie, to był ten rodzaj śmiechu który pasowa do niego idealnie.
- Czy wy sobie kurwa ze mnie kpicie? - Trzasnął ręką w stół. - Pieprzony rzemieślnik i jego urocza pomocnica herbalistka? Wy chcecie co tam zrobić? Ja nas przeprowadzę, ty zrobisz nam pierdolone trumny z runami na niegnicie, a ty w tym czasie jebniesz nam ładny wianek i wystylizujesz kurhan na elegancki średniowieczny styl? Powiedzcie, że umiecie cokolwiek więcej niż nic.
Katashi lekko mówiąc był załamany i wściekły. Mówił na wstępie, że nie pisał się na śmierć tylko na sprawnie przeprowadzoną akcję, ale przynajmniej wiedział, że póki nie będzie OSTATECZNIE zmuszony do udostępnienia im bomb nie poda im nawet ręki, strach pomyśleć co by zrobiła ta banda przy zwykłym dotyku i jakim cudem jeszcze nie rozerwało ich na strzępy.
- Czy oni naprawdę są nam niezbędni? Ja podziękuję za taką zbieraninę. Starczy że przyjechałem TU, ale patrząc na to...
- Katashi, wytrzymaj. Damy radę, ile razy było źle i dawaliśmy radę? Pomyśl, że to kontrakt za pół melona i ustawi nas do końca życia. Nie razem, a osobno. Warto ryzykować- Kotaro nie brzmiał jednak na specjalnie zdecydowanego i gotowego. Obaj byli dokładnie świadomi konsekwencji i nie mieli najmniejszej ochoty ryzykować życia.
- Dobra, ja widzę, że wy jesteście superśmieszki i lubicie pośmiać, ale bądźmy poważni. Czy wy w ogóle wiedziecie co to znaczy bezdźwięcznie albo, no nie wiem przynajmniej cicho? Zacznijmy jeszcze raz ten fragment rozmowy ludzie, to nie jest trudne. Wady, zalety czy robicie hałas czy nie. Wszystko kurwa.
To wszytko nie byłoby jeszcze aż tak problematyczne, gdy by nie spojrzenie na Esmeradlę, która widać nie dość że lubiła skakać z motyką licząc na to, że kiedyś dotknie nią chmury to jeszcze przy wszystkich dawała sobie w żyłę. Ex-łowca chwycił się za skronie masując je sobie.
- To nie jest to co myślę, prawda? Jak chcesz się szprycować to naprawdę wolałbym aby to było po akcji a nie przed...
- Zajebałem kwiat łowieckiej młodzieży. Po prostu ja pierdolę do nogi każdego który miał trochę oleju w głowie. To wszystko byli psychole, ale może tylko tacy dają radę przebić się branży?
- Nie wiem... nie mam pojęcia ani co się dzieje ani czemu, ale co zrobimy? Pokazałeś się im wszystkim, przedstawiłeś i może jeszcze połóż łeb na pieńku i poproś aby zamiast siekiery użyli widelców? Brnij w to, najwyżej nasz biały przyjaciel wyczyści wszelkie ślady o naszej obecności i ich też...
Katashi odzyskał rezon dopiero po chwili milczenia i sprawdzania czy wszystko jest na swoi miejscu. Jeśli normalnie musiał mieć wszystko na błysk, w tej sytuacji to co błyszczało powinno być przezroczyste. Zwłaszcza jak Esmeralda podzieliła się bystrą myślą o wbiciu się tam z pieśnią na ustach.
- Zdobycie strojów szarych nie będzie problemem jak i chyba pierwszą dobrą rzeczą jaką usłyszałem przez ostatnie dwie godziny. Mogę zrobić zwiad, wyhaczyć jakieś jemioły i zdjąć. Fajnie jakby wasz facet od IT był gdzieś z nami. To nie są już te piękne czasy gdzie kamer na lekarstwo. Przy da się do zdalnego ustawienia jakichś obrazów czy tego typu cudo. Fajnie jakbym dostał szczepionkę na tą mgłę, nie wiem jak wasze złote dziecko, - spojrzał wymownie na Reijiego - ale ja nie czuję się odporny na bycie zombie. Może komuś uda się wydobyć też coś więcej o tym więzieniu? Nie żebym narzekał na relacje z pola bitwy, ale przeważnie są chujowe i im brak sensu. Tych szarych, co to weźmiemy ich kaftany można wziąć na spytki. Nawet największy kozak chwycony za jaja potulnieje. Jeśli bardzo chcecie można zacząć od podrzucenia im paczuszek z fosforem. Proponowałbym też jakieś przekaźniki. Nie wiem czy wy używacie radia, komórek czy kubków z linką, ale przydałoby się coś takiego.
Katashi skończył swój wywód z głośnym stęknięciem. Nie musiał nigdy ojcować nikomu wcześniej i już wiedział czemu tego unikał tego typu zobowiązań.
- Spoko, nie raz musiałeś ciągnąć za sobą amatorów i masz jeszcze ręce i nogi, teraz też nic nie stracimy. Pomogę. - Próba wsparcia Hikariego przez Kotaro była o tyle pocieszna co desperacka. po raz pierwszy od dawien dawna Katashi nie miał nic do dodania. Może pomysły Cienia były dobre tylko dla niego, teraz walczyli jednak we wspólnym interesie ratowania sobie dupy i rudej dziołchy, która najwyraźniej miała uczulenie na używanie mózgu i według pasożyta dużą użyteczność w ich prywacie.
Jeśli nikt nie ma lepszego pomysłu zbiera wszystkie swoje narzędzia mordu, łącznie z nożami od oświaty i zakłada na głowę swój hełm.
- Spieszcie się z tym, trzeba złapać wszystkich po kolei. Obudźcie mnie, jak będę potrzebny albo wpadniecie na coś.
Po czym siada na stole i wykładając się oddaje się spokojnie medytacji. Niech ciało i umysł odpoczną trochę od tego co im teraz zafundowano. Należy im się po tym czego właśnie doświadczyły.
Katashi

Katashi

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Białe włosy, czerwone oczy, wisior z małym shurikenem i krzyżyk, "tatuaż" czarnej pięści na mostku
Zawód : były gangster i rzezimieszek; Nauczyciel sztuk walki, rzemieślnik sprzętu dla łowców
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : .
Magia : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2306-katashi https://vampireknight.forumpl.net/t2373-katashi#49914

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Esmeralda Sro Sty 13, 2016 9:13 pm

Nie tego się spodziewała dwojąc się i trojąc, aby zebrać tą całą dziwną drużynę. Nigdy nie liczyła na wdzięczność, czy dobre słowo, ale to co zaprezentował jeden z mężczyzn przechodziło już ludzkie pojęcie. Lekarka spojrzała na wielką dłoń, której donośne uderzenie w stół mogło obudzić nawet zmarłego. Co on sobie myślał do cholery?
- Słucham? - zainteresowanie słowami białowłosego przyszło szybciej niż mogła się tego spodziewać. Nie chodziło już o początkowe zgrzyty, czy widoczny brak organizacji. On ją obraził. Nie znając dobrze charakteru, umiejętności oraz magii. Po prostu miał ją za nic i tak w tym momencie się poczuła.
- Wiedziałam że jesteś kutasem, ale teraz przeszedłeś nawet samego siebie – zacisnęła dłoń w pięść, starając się wyrównać oddech pełen zdenerwowania. Ledwie udało się namówić do powrotu legendę wśród łowiectwa i jak to się skończyło? Piękne przywitanie nie ma co! Esmeralda nie była pewna reakcji blondyna, lecz z każdą chwilą coraz ciężej było jej panować nad własnymi emocjami. Żałowała, że ściągnęła złodzieja do Oświaty. Pan mrówka jakkolwiek nie profesjonalny, tak lepiej działał w samotności. Bez świadków i towarzyszy, których mógłby na każdym kroku obrażać.
- Ja Cię tutaj sprowadziłam, więc jeśli musisz się na kimś wyżywać, rób to na mnie – nie tak widziała wspólną pracę, jednak było za późno na przemyślenia.
- Ten pieprzony rzemieślnik jest doskonałym łowcą i świetnym specjalistą w tworzeniu artefaktów. Mógłbyś się od niego wiele nauczyć, ale oczywiście w Twoim słowniku najwyraźniej nie stacjonuje takie słowo jak...”pokora”. Widzisz tylko czubek swojego pieprzonego nosa i zaślepia Cię wysokie mniemanie – podsumowała krótki pokaz zachowania mężczyzny, starając się najbardziej jak może panować nad słowami i własnym ciałem. Najchętniej skoczyłaby gościowi do gardła i własnymi zębami przegryzła tchawicę. Był niesprawiedliwy, lecz czy miał tego świadomość?
- Chcesz wiedzieć co to jest? - szprycować? Esmeralda wzięła do ręki szklany słoiczek z substancją, której użyła do wstrzyknięcia i z całej siły cisnęła pod nogi faceta. Dziesiątki szklanych kawałeczków rozbiło się po posadzce migrując na nawet kilka metrów od głównego celu. Uwolniona ciecz nie miała zapachu typowego narkotyku. Bez wątpienia było tam coś innego.
- Nietypowy dawca i nietypowy biorca. Bez tego szprycowania nawet wampir w połowie pozbawiony węchu i smaku rozpoznałby mnie z odległości kilkudziesięciu metrów. Chyba wiedziałeś, że łowcy używają czegoś do zniwelowania zapachu i zamaskowania swojej tożsamości? - prychnęła. Kolejny raz ją obraził i przychodziło mu to z olbrzymią łatwością. Prawda była taka, że krew łowczyni różniła się zarówno składem jak i smakiem...zapachem w porównaniu z naturalną ludzką posoką. Ale co on tam wiedział? Uprzedzenia, gdzie przy igle i strzykawce zawsze powstaje narkoman.
- Wybacz Reiji, że Cię w to wciągnęłam. Przepraszam za niego – spojrzała na blondyna ze szczerą miną wyrażającą tyle co przeprosiny. Następnie wzrok przeniosła na białowłosego.
- Pomyliłam się co do Ciebie. Rzeczywiście, masz rację. Jestem szalenie beznadziejna i rezygnuję z Twojej pomocy. Nie będę Cię narażała zmuszając do konieczności współpracy. Odejdź stąd... wracaj do swojej arcyważnej pracy. I nie bój się. Wynagrodzę Cię za fatygę – wystarczyło jedno słowo, żeby łowcy odwieźli księcia do jego posiadłości. Lekarka miała po dziurki w nosie agresywnego tonu i traktowania jak typową kretynkę. Vlad miał rację. Nawet Mrówka nie mógł się bardzo pomylić. Bo kim była? Marnym lekarzem i słabym łowcą. I pomyśleć, że nadal chciała iść do więzienia.
- Śruba – zwróciła się do rosjanina modląc się w duchu, by nie dobił kolejnego gwoździa do jej trumny – przygotuj mi to o co prosiłam i daj to Vladowi, ale tylko wtedy jeśli coś by się stało. I streszczaj się, bo zaraz wyruszam – przekazała mężczyźnie krwistoczerwoną kopertę z jasnym przekazem. Nie wrócę – oddaj mu ją. Nawet ktoś tak prymitywny jak Śruba na pewno zrozumie przekaz i przekaże list gdzie należy.
- Reiji, jeśli dalej chcesz iść ze mną weź od Śruby broń i idziemy – nie oczekiwała, że po tym wszystkim Reiji nadal będzie zainteresowany chęcią niesienia pomocy. W głowie szukała alternatyw… po tak słabym starcie lądowanie może okazać się prawdziwą katastrofą.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Reiji Sro Sty 13, 2016 9:33 pm

Możliwe, że gdyby nie szybka reakcja rudowłosej łowczyni, na słowa tego mężczyzny, Reiji'emu puściłyby nerwy. Normalnie był to spokojny człowiek, który mało kiedy robił o coś awanturę, ale taka chwila jak ta... On aż prosił się, by ktoś spuścił mu porządny wpierdol. Mimo wszystko nie doszło do tego z jego strony. Po prostu w milczeniu przysłuchiwał się tym słowom, również starając się, by samemu nie zrobić czegoś głupiego, co tylko potem by żałował.
- A ty sobie kpisz z nas? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie. - Zachowujesz się jak jakiś smarkacz, który wie niby wszystko o wszystkim.
Dobra. Chyba udało się mu ogarnąć na tyle, by nie ruszyć i nie trzasnąć mu. Tylko tego by brakowało, by sam zachowywał się jak dzieciak. Był na to stanowczo za stary, by użerać się z osobą, którą i tak kompletnie nie znał. Ale brawo, udało mu się jedno osiągnąć. Wkurzyć na tyle Ayato, by miał w sobie motywację do działania.
Zamknął na chwilę oczy, po czym spojrzał łagodnie na kobietę.
- Nie musisz mnie przepraszać. Niczego złego nie zrobiłaś - to nie wina jej przecież, że mieli tutaj kretyna. A takie coś to za mało, by jasnowłosy strzelił focha i stąd poszedł. Możliwe, że zbyt długo żył, co przyzwyczaiło go do takich rzeczy... Ale to już jedynie wgłębianie się w durne i niepotrzebne szczegóły.
Westchnął cicho i potarł czoło, już nie skupiając własnej uwagi na tym, co dalej się działo.
- Tak, Esmeraldo, idę z tobą. Nie zmieniłem zdania - zwrócił się do niej. Dobra, to jeszcze tylko broń i tyle...
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Pracownia pod labiryntem - Page 4 Empty Re: Pracownia pod labiryntem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach