Bagno w lesie

Go down

Bagno w lesie Empty Bagno w lesie

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 11:26 am

W ciemnym, bagiennym lesie, w okół jednego z bajor poustawiane były pochodnie. Dawały one słabe pomarańczowe światło i wyznaczały granicę areny. Teren walki nie był duży sięgał góra 15 metrów średnicy. Błoto znajdujące się na arenie było zimne, ciemnie i bardzo śliskie w dodatku sięgało do kostek.


Oto zasady walki:
- Uczestnicy nie mogą używać żadnych nadprzyrodzonych umiejętności i przedmiotów. Czyli moce, magia, artefakty oraz bronie anty-wampirze są niedozwolone.
- Do końca walki nikt nie może opuścić wydzielonej pochodniami strefy.
- Do wyboru są tylko bronie białe jak i pancerze - nic futurystycznego. Można wybrać ekwipunek z każdej epoki i każdej kultury.
- Wygrywa ten, który uniemożliwi dalszą walkę przeciwnikowi lub zmusi swojego oponenta do poddania się.

Do wyboru są Brak Pancerza, Pancerze lekkie, średnie, ciężkie i płytowe. Oraz jakakolwiek broń biała, drzewcowa i tarcze.

Oto wyczekiwana walka gdzie V'icious zmierzy się z tajemniczym przeciwnikiem! Wiele osób pewnie zastanawiało się z Kim może mieć do czynienia Nieświadomy niczego Łowca! Otóż Zmierzy się z postacią bardzo znaną na forum VK. Gościnnie na specjalnych warunkach zgodził się wystąpić w walce. Teraz łowca wampirów V'icious będzie miał szansę upolowania jednego z dumnych przedstawicieli krwi Szlachetnej poziomu A. Oto Nasz tajemniczy przeciwnik...!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 4:00 pm

Las, bagno, błoto. Prawie jak w jego rodzinnym kraju, brakuje jeszcze tylko pizgawicy, wichury i gór na horyzoncie. Wtedy czułby się wręcz jak u siebie w domu! Nie straszne mu błocko ani żaden przeciwnik! Rawrrrrrr! Zmiecie każdego kto przed nim stanie! Nie może przegrać!
Kroczył powoli, lecz pewnie przez błotniste zarośla będąc przepełniony wolą walki i rządzą krwi. Już dawno nie miał okazji na tak klasyczny bój. Broń biała, żadnych unieruchamiających mocy dla cieniasów, którymi większość wampirów strzela teraz z rękawa jak z karabinu. Żadnych iluzji czy innego cholerstwa. W końcu miał szansę powalczyć tak jak za dawnych lat. Siejąc strach i panikę w sercach wrogów skutecznością ich likwidowania a nie ich paraliżowania. Ach! On już chce siać śmierć i zamęt!
Wkroczył wreszcie w krąg tworzony przez rozpalone żagwie. Lodowate ślepia, przez chwilę zmrużone by przyzwyczaić się do ognistego blasku rozejrzały się w koło w poszukiwaniu przeciwnika.
Wampir odziany był w średni acz wytrzymały pancerz łuskowy. Jak widać nieźle trafił z wyborem biorąc pod uwagę teren na jakim przyszło im walczyć. Na nogach miał wysokie, skórzane, wojskowe buciory i szerokiej, zapobiegającej zbędnemu zapadaniu się i ślizganiu podeszwie. Full serwis. W takim wyposażeniu walczył swego czasu na wielu bitwach przeciw Turkom, Bułgarom, Niemcom, Mołdawianom i wielu innym stając w obronie swojej dziedziny, w tamtym okresie ziem Vlada Palownika. Nic więc dziwnego, że wybrał taki a nie inny zestaw. Najlepiej postawić na sprawdzone sposoby a nie eksperymentować.
Ach! Jego broń! W jego prawej ręce widniał słusznych rozmiarów młot bojowy zwany pieszczotliwie "Rozgniataczem czaszek". Pokaźny obuch służył właśnie do tego. Do rogniatania i łamania kości. Długi i ostry szpikulec z drugiej strony potrafił przebić ciało odziane nawet w ciężki pancerz o ile potrafiło się nim odpowiednio posłużyć. W lewej ręce dzierżył stalową, dużą tarczę przyozdobioną oczywiście herbem rodu Dracula. Srebrny smok na czarnym tle stojący na tylnych łapach.
Miast bojowego okrzyku czy wyzwania przeciwnika uderzył kilkakrotnie rękawicą, w której zaciśnięty był młot w swą osłonę wywołując niemały huk.
Czas zacząć tę rzeź!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 7:29 pm

To jest ta noc – powiedziałby pewien specjalista od analizy krwi z departamentu zabójstw policji Miami. Był on, oraz jego przeciwnik. Nieznany, niepewny, nieodgadniony byt czekający gdzieś tam w oddali na swe przeznaczenie. Przybył tu zbaczając ze szlaku nieomylnej drogi, zagłębiając się chłodnym uścisku ciemnego, przesiąkniętego cieniem lasu. Mrok panujący dookoła nie był czysto naukowym zjawiskiem, z każdym metrem przybliżającym rudowłosego do areny stawał się on gęstszy, cięższy, zniecierpliwiony. W podobie zwierząt i mar przyglądał się mu zaciekawiony, ale i zdegustowany pychą śmiertelnika odważającego się zakłócić bezmiar nie-dziennych działań ponad półmroku.
- Oto jestem. – Rzekł do pochodni, pewnym krokiem zanurzając się w okalany przez niemą widownię obszar jego przyszłych zmagań. Jak przygotował się na to spotkanie? Otóż idąc za radą pewnego Szwajcara w swym ręku dzierżył halabardę. Długą, wykonaną z należytą starannością drewnianą część zakończoną z jednej strony typowym połączeniem szpikulca, imitującej topór strony, oraz drugiej – upodobnionej do mającego zderzać się z tarczami młota. Przeciwległy kraniec prezentował się skromniej, posiadał bowiem jedynie niewielki buzdygan, służący raczej jako przeciwwaga, jednak pomocny przy okazji wyprowadzania uderzenia. Poza bronią główną trzymał przy boku, zakończony metalowym obciążnikiem o diamentowym kształcie pejcz. Wzdłuż nietypowego oręża rozlokowane były haczyki, których pierwotnym zastosowaniem było wyrywanie kawałków ciała wraz z każdorazowym przeciągnięciem pieszczoty przez czyjeś plecy. Była to broń lekka, mająca w zamyśle sprawować zadanie ekwipunku ostatniej szansy. Dlatego też pozwolił sobie na posiadanie czarnej szabli. Waga husarskiego oręża w smolistym opakowaniu nie przekraczała dużo ponad kilogram, co też nie powinno przekładać się znacząco na mobilność, czy wytrzymałość kondycyjną.
W kwestii odzienia, prezentowało się ono praktycznie, oraz mobilnie. Odpowiednie, wysokie obuwie o dobrej podeszwie i kirys. Otóż tak, kirys miał być jego wyborem dnia co do ochrony ważniejszych członków. Metal połączony był oczywiście z odpowiednimi karwaszami mającymi służyć obronie w razie starcia z pewnymi rodzajami broni. Lekkie, wykorzystywane w późniejszych wiekach, zahartowane i odporne. Chociaż przy wyborze broni jego oponenta równie dobrze mógłby wystąpić nago.
Widząc postać Kaina uśmiechnął się blado. Młot bojowy nie był czymś czego się spodziewał, albowiem spośród większości oręża wykorzystywanego przez blade twarze w trakcie wieków zmagań w imię Boga i króla to właśnie on był typowym ‘one kill K.O.’ przy którym miecze, topory i – o nieszczęście – halabardy wyglądały jak zabawki.
Uniósł rękę na znak przywitania, a następnie podjął swój oręż oburącz, mniej więcej w połowie, dłuższą część zostawiając z przodu. Stanął w nieznacznym rozkroku, ostrze zostawiając uniesione pod kątem, gotowe do ataku, gotowe do obrony.
W kwestii ogólnych należy przy tym wspomnieć, iż włosy jego były spięte i chronione wraz z całą twarzą przez maskę, którą zakładał zawsze na wszystkie misje, czy pojedynki. MASKA. Przepaski na oku nie posiadał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 7:54 pm

A więc doszło do Spotkania, kurtyna została podniesiona i tożsamość tajemniczego oponenta została odkryta. Kain Vlad IV Dracula - dumny przedstawiciel kasty wampirów szlachetnych, głowa jednego z najsławniejszych rodów wampirzych w historii. Ten, który stoczył niezliczoną ilość bitew, przewyższający potęgą własnego ojca i wciąż wspinający się po stopniach sławy Kain. Ubrany był w wytrzymały pancerz łuskowy w jednej ręce trzymając tarczę a w drugiej Młot bojowy zakończony szpikulcem. V'icious nie wiedział z kim walczyć będzie, aż do rozpoczęcia, przyznać mu trzeba było odwagę, gdyż nie ma nic straszniejszego jak walka z nieznanym wrogiem. Ubrany był w kirys oraz karwasze, z całym arsenałem broni. Walka Miała się zacząć w każdej chwili, oboje stali na krańcach areny. Już Brodząc w błocie. Ten pojedynek będzie bardzo wymagający dla obu wojowników. Nie mają już odwrotu, będą walczyć tym co posiadają przy sobie. Teraz tylko pozostaje im rozpocząć walkę...


START!

Od teraz będzie sędziował Testement
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Sob Gru 15, 2012 11:34 am

Stare wampirzysko stało ziejąc wprost żądzą zabijania i pragnieniem krwi. Ciemność i odgłosy otaczającego ich lasu dodawały mu pewności siebie i działały jeszcze bardziej pobudzająco. Cóż się dziwić, niemal jego środowisko naturalne. Jakże miło będzie stoczyć walkę na śmierć i życie w takim bałkańskim krajobrazie.
Ale dość pierdół! Białowłosy zmierzył swojego przeciwnika wzrokiem lodowatych ślepi. Wziął na siebie cały arsenał broni co tylko powinno ułatwić mu zadanie powalenie go w śliskie bagno i odebranie mu życia. Szybko też rozpoznał broń jaką przy sobie miał jego oponent. Halabarda, szabla i jakiś pejcz. Nic co mogłoby mu zagrozić w większym stopniu. A przynajmniej nie tak jak rudemu jego młot, który kruszył kości i powalał jednym trafieniem.
Na przywitanie odpowiedział kolejnym walnięciem opancerzonej rękawicy w tarczę po czym ruszył do ataku!
Kain ruszył na przód szybkim i miarowym krokiem uważnie i szeroko stawiając stopy aby mimo odpowiednich butów nie ryzykować pośliźnięcia się czy zapadnięcia w bagnie. Przypominało to szarżę a biorąc pod uwagę niewielki obszar na jakim przyszło im się mierzyć tym właśnie to było. Nisko i szeroko na nogach, zasłona tarczą i prawa ręka gotowa do zadania pierwszego i jednocześnie ostatecznego uderzenia młotem.
Próbując skrócić jak najbardziej dystans zbliża się nieuchronnie do Viciousa.
Jeśli dotrze do niego bez żadnych niespodzianek będzie próbował zastosować jedną ze swoich ulubionych sztuczek. Zamarkuje cios młotem lecz tak naprawdę będzie chciał przydzwonić mu na odlew potężną tarczą. Ha! To byłoby by trafienie! Do tego świetnie zamaskowane gdyż udając atak ręką dzierżącą młotek zupełnie zmusiłby przeciwnika do bagatelizowania tarczy. Kto myśli, że tarcza służy tylko to obrony ten jest wielkim głupcem. Kain nie miał jednej, a dwie bronie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Sob Gru 15, 2012 1:14 pm

A więc Kain jako pierwszy pochwycił inicjatywę w walce. Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze, jednak biorąc pod uwagę dopasowanie przeciwnika nie mógł spodziewać się żadnej taryfy ulgowej od losu. Nie poświęcał jednak czasu na żałowanie swego wyboru, albowiem posiadany oręż przygotował na możliwe spotkanie z każdym rodzajem broni, czy też zbroi. Zbytecznych elementów pozbędzie się gdy tylko będzie miał ku temu okazję. Jeśli jednak wampir liczył, iż nie będzie miał problemów z powaleniem łowcy powinien pierw spojrzeć na siebie, albowiem dobrze rozłożony na ramionach i biodrach kirys był lekki, zaś poza halabardą miał na sobie niespełna dwa funty osprzętowania. Zadaniem Viciousa było więc zachowanie dystansu, możliwe wymęczenie, a przede wszystkim nabicie białowłosego na szpikulec. Idealna śmierć dla palownika.
Szarża, nie mógł dać zapędzić się na krańce areny, musiał krążyć wzdłuż okręgu, ale i przechodzić do jego centrum, spychając oponenta w mniej dogodną pozycję.
Stanie w miejscu nie było opcją, dlatego też kiedy tylko ten ruszył, V przesunął swe cielsko w prawo (po promieniu okręgu, by czasem nie pomyślano że kierował się do krańca kręgu), wymuszając na szlachetnym korektę trajektorii, w zamyśle dopuszczając do potknięcia się na śliskim podłożu. Przesunął ułożenie rąk na drzewcu nieznacznie ku tyłowi, wyczekując z każdym kolejnym krokiem przybycia Kaina. Kiedy palownik znalazłby się orientacyjnie na pięć metrów od łowcy, ten zatrzyma się w odpowiednim rozstawieniu nóg (muszę zaznaczać to za każdym razem, czy można to omijać skoro wiadomo, że żaden debil w walce nie będzie stał z nogami blisko siebie, albo na baczność?). Nie mógł pchnąć w tarczę szpikulcem, nawet jeśli przebiłby stal to halabarda utkwiłaby w jej wnętrzu, wystarczyłoby odrzucić ją na bok, a następnie zdzielić młotem. Na samym orężu też nie mógł skupiać całej swej uwagi. Wychowany podłóg wymogów oświaty zbyt dobrze znał zastosowania ofensywne każdej części jego uzbrojenia. Rycerz miał dwie ręce i obie służyły do zabijania. Oczywiście nie przewidywał niczym jakiś natchniony prorok co było zamysłem wampira. Tylko przyjmował do ogólnego założenia, iż nie walczy przeciwko samemu młotowi i kiedy tylko nadarzy się okazja jego osoba zostanie potraktowana tarczą. W końcu nie chodziło o to by zabić, ale przewrócić, co w tych warunkach równało się jednemu.
Nie chcąc aby wróg zbliżył się aż nadto miał zamiar wykonać dwa kroki w przód, już w ich trakcie wprawiając halabardę w ruch. Długi drzewiec pozwalał mu rozpocząć akcję nim Kain stał się realnym zagrożeniem – chyba, że chciałby rzucać swym młotem – unikając tym samym bezpośredniego zagrożenia otrzymania ciosu obuchem, bądź tarczą. Wymachiwanie długim orężem nie było proste, nie było też szybkie, albowiem ostrze musiało pokonać dłuższą trasę. Miał więc zamiar zawczasu obrócić halabardę buzdyganem ku przeciwnikowi i pchnąć go gdy ten będzie w zasięgu oręża. Myśl była prosta – uderzenie czy to w ciało, czy w tarczę doprowadzi do nagłego zatrzymania się. Miał większy zasięg, więc wróg nie powinien móc go wtedy uderzyć. Rozpędzony Kain musiałby więc przyjąć cios na siebie, albo uskoczyć/wykonać inną bardzo trudną w śliskim terenie czynność, która najpewniej doprowadziłaby do jego wywrócenia się. Ale to są tylko założenia. Tępa część broni nie wbije się też w tarczę, a będący w stabilniejszym położeniu, wiedzący o swym zamiarze V mógł przygotować się na impet. Zresztą markując cios wykrzywiał swe ciało, zmieniał środek ciężkości. W razie komplikacji jak zbicie buzdygana tarczą, czy chybienie miał w zamyśle wykorzystać maksymę ‘długość ma znaczenie’ i możliwie jak najszybciej zdzielić wroga z zamachu. Nie zrobiłby zbytniej krzywdy, ale jeśli alternatywą było stanie i patrzenie jak oberwie młotem, wolał uderzyć licząc ponownie na wytrącenie wroga z równowagi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Go?? Sob Gru 15, 2012 10:10 pm

Co za piękny teren! Bagno, drzewa, ciemność. A wiecie, że w bagnach są takie rybki, które mogą wejść w... Nie, to nie ten temat. Przed nami rozgrywa się walka szlachetnego i zwykłego człeka. Jako pierwszy rozpoczął białowłosy Kain, zaczynając szarżę tarczą na przeciwnika. Wiadomo jakie bagna są i trzeba nóżki podnosić wysoko, starać się iść szybko bo przecież bagniste łapy lubią wciągać, a ich opór jest wręcz dobijający. Dlatego Kain dzięki wampirzym zręcznościom, choć nie można zapomnieć o jego doświadczeniach, przedzierał się przez mokradła, jednakże musiał uważać aby nie wpaść w jakąś dziurę! A ich jest tutaj cała masa i wtedy ta rybka może... Nie. Bądźmy poważni!
V widząc swojego wroga z wymierzoną w jego stronę tarczą, musiał być gotowy na wszelaki kontratak. Ale przecież wampir ma tarczę! Nie atakuje, dlatego też wymierzeniem halabardą wcale takie proste nie jest. Bo skoro szlachetny widzi swojego wroga i jak to się przesuwa, ma szansę odbić atak Łowcy. Poza tym są w bagnie, no narodzie. Dlatego też wygibasy V są nieco utrudnione. Bagno waszym wrogiem!
Wracając... Kain miał przed sobą potężną halabardę, a że jego tarcza jest w ruchu, zdołał uchronić się przed ciosem drzewca. Choć niestety nie wykona on atakiem młota. Czemu? Odległość panowie, Halabarda ma swoją długość, a młot jest krótszą bronią. I V nieco się odbił od uderzenia w tarczę, co przez to się zachwiał lekko.
Starać się, starać panowie!
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Sob Gru 15, 2012 10:45 pm

Oj tak bagno, drzewa, ciemność jakie to zajebiaszcze! A tak w ogóle to Kain słyszał kiedyś o tych rybkach z Ameryki Południowej. Toż to normalne chamstwo i niesprawiedliwość, że taki przebrzydły stwór w ogóle żył na tej planecie! Ale, ale! Nie rozpraszajmy się!
Mamy tu walkę a nie lekcję zoologii. Jedyna lekcja jaka ma teraz miejsce to lekcja fechtunku i tego, że wielowiekowe doświadczenie ma ogromne znaczenie.
Tak więc odnosząc się do tego co zawyrokował nasz Miś Gry. Szarżujący Kain spodziewał się ataku ze strony swojego przeciwnika. No bo dlaczego miałby postąpić inaczej? Nie miał widocznie na tyle wprawy w walce bronią, którą sam sobie wybrał by wykorzystać ją w bardziej sensowny sposób. Pchnięcie jakie wykonał tępą stroną swego oręża zostało bez trudu zbite przez tarczę wampira a sam oponent odepchnięty nieco dalej niż miał zamiar. Cóż, nie wykona swojego zabójczego combo tak jak miał w zamiarze. Smutek...
Orientując się błyskawicznie w sytuacji doskonale wymierzył odległość wiedząc iż nie dosięgnie swym młotem ciała wroga. To było najważniejsze oprócz doświadczenia i gabarytów fizycznych! Umiejętność szybkiego orientowania się na polu walki i układania planu działania błyskawicznie. Postanowił więc pokazać człowiekowi jak się to robi.
Trwało to może ułamek sekundy. V'icious odrzucony w tył musiał z pewnością zrobić co najmniej dwa kroki w tył by się nie przewrócić. Palownik postanowił wykorzystać ten fakt i błyskawicznie zmniejszyć i tak już małą odległość od rudego.
Na szeroko rozstawionych nogach, będąc nieco pochylonym i osłoniętym tarczą z jednej strony rzuci się na swego wroga próbując zdzielić go swą przerażającą bronią w nogi. Nie siląc się na celowanie w jakiś konkretny punkt odnosił się tylko z przymiarką w okolice kolana. W końcu jedno trafienie wystarczyło by zmiażdżyć ludzkie kości.
Wspomagając się z drugiej strony tarczą walnie nią na 'płask' byleby tylko trafić i powalić obwieszonego bronią ludzika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Sob Gru 15, 2012 11:16 pm

Musiał zrobić dwa kroki w tył? Lekkie zachwianie, pomijając to iż impet uderzenia, choćby i zbitego tarczą, musiał rozejść się na obydwoje nie powinno oddziaływać aż tak na chłopaka. Zwłaszcza, iż mimo bycia ‘obwieszonym bronią’ była ona – podobnie jak kirys – lżejsza i nie miała prawa wpływać negatywnie na jego ruchy. Nie bardziej jak ciężka zbroja, młot i metalowa tarcza. Pozostawało pytanie dlaczego tylko V odbił się od uderzenia, skoro Kain nie walnął w statyczny obiekt, ale pędzącą na niego halabardę.
Błyskawiczne ocenianie sytuacji nie było jedynie domeną wampira, albowiem pomimo różnicy wieku Vicious przyswajał wiedzę z ogromną prędkością, zaś ponad osiem dekad szkoleń i treningów wykształciło w nim wiele przydatnych umiejętności. Chociaż trzeba było przyznać, przeciwnik który jest w stanie bez trudu zbić pchnięcie może wzbudzać przerażenie.
A – Vic dostał kopniak od fizyki, która w swym osądzie wymusiła na nim coś dziwnego i musiał się cofnąć po ‘lekkim zachwianiu’. B – nie musiał tego robić. No dobra, w jednej sytuacji zyskał nieco dystansu, Kain pcha się na niego, a on ma obok palownika (halabarda zbita na jedną ze stron, niech i do góry będzie, pizdnie w głowę) swój buzdygan na kiju. Ułamek sekundy kontra ułamek sekundy i mamy poderwanie oręża w stronę oponenta. Nawet jakby tamten się zapierał, oberwał w tarczę to powinno go to zachwiać. Widział ktoś kiedyś jak jedne coś idzie/jedzie, a drugie coś uderza to coś prostopadle? Z całej posiadanej siły? Tego nie można od tak sobie odbić/zbić, zwłaszcza że wszystko działo się jednocześnie, a jak nadmieniłem w poprzednim poście V planował tego dokonać i tak i tak, więc czynność zaczęła działać jako przemyślana uprzednio kontynuacja. Skrótem, łopatą – uderza z boku, nie musi nawet celować chyba, bo ślepcem bijącym osę nie jest. A co zrobić z pędzącym na niego cielskiem? Które w dodatku może się od tego obronić? Oczywiście wraz z wykonywaniem ruchu po okręgu halabardą jego nogi podążą w przeciwną stronę możliwie najszybciej uciekając przed rozpędzonym. Oręż z prawego w lewo, on z lewa na prawo. To fizyka, szybkie, szerokie kroki stawiały się niemal same i miały pozwolić mu uniknąć ewentualnego ciosu Kaina, który po uderzeniu z buzdygana powinien nieco się zachwiać, odbić w przeciwnym kierunku jeśli Bóg da. A co z nagłym zatrzymaniem oręża i konsekwencjami tego? Otóż gdyby po zderzeniu swojej broni z tarczą/ciałem wroga znów miał się zachwiać. Miał długi kij, którego drugi koniec mógł posłużyć jako podpora. Stal nie powinna ugrzęznąć w błocie, nie powinno też być trudniej wydobyć jej z niego niż nogi przy kroku. Ale to wszystko wersja tego, że udaje mu się zdzielić. Jeśli wampir jest za szybki i kij nie jest w stanie go uderzyć? W tej sytuacji pozostanie mu tylko jedno. Uskok w bok. Wampir ‘błyskawicznie zmniejszający dystans’ po nienapotkaniu żadnego oporu powinien mieć trudności z wyhamowaniem na śliskim co zniweluje ewentualne upadnięcie do błota Vincenta. A uskok taki uratuje jego nogi. I mógł liczyć na to, że patyk na kiju z rurki wspomoże go przed upadkiem. Powinien uratować, taką miał nadzieje. Po wszystkim znaleźć się jak najszybciej na stabilnych nogach i czekać kolejnego zderzenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Go?? Nie Gru 16, 2012 9:16 am

Eh, V. Gdybyś pisał treściwiej i konkretniej, nie było by problemów. Ale że jest, jak jest i trzeba się domyślać, co chce Twa postać uczynić, licz się ze wszystkim. Do rzeczy jednak.
Combo V nie wyszło, a tak w ogóle to halabarda należy do długich broni, więc zwykle trzymana jest oburącz. Dlatego walka nią trzymana w jednej łapie, utrudnia nie tylko samą walkę, ale także ruchy i równowagę, bo przecież ostrze swoją wagę ma! A V barbarzyńcą nie jest. Taka moja seksi uwaga, która niestety ma wpływ na walkę. Ale spokojnie. Kain poruszał się w rozkroku, zatem obrona tarczą nie poruszyła nim za bardzo, natomiast tego pana człeka tak. Siła odepchnęła go niebo. Takie wyjaśnienie do poprzedniego postu, cóż... Szlachetny wykorzystał zachwianie przeciwnika, wykonując kolejny atak. Nieco wolniejszy niż się spodziewał, bowiem błoto robi swoje. Zaatakował nogi wroga, lecz ten tak szybko nie zorientował się, dlatego też atak stalową maczugą nie był tak mocny.
Kain oberwał w ramię którym trzymał młot, ale że ma ciężką zbroję nieco zamortyzowało cios i ten upadł jedynie na kolano, choć niespodziewany cios tarczą wbił się w dolną partię Łowcy, popychając go. Ten jednak na histeryka wbił się halabardą w bagno i jak wiemy to ciecz toporna i niestety nie utrzymało chłopaka prosto. Drzewiec przechylił się, a razem z nim V na brudną, ziemistą i gęstą wodną breję.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Nie Gru 16, 2012 11:13 am

Damn! Nie wyszło tak jak wampir to sobie planował! Za bardzo macha tym swoim cienkim kijaszkiem ten człowieczek i tylko przedłuża tym samym walkę odwlekając to co nieuniknione czyli swoją brutalną śmierć.
Sięgnął przeciwnika swą bronią jednak cios nie wyrządził takiej szkody jaką powinien. Jakimś sposobem rudy trafił go obuchowym końcem swej broni w opancerzone ramię. Nie wyrządziło mu to większej krzywdy ale wystarczyło by osłabić atak, który miał za zadanie zmiażdżenie kolana. Jak pech to pech, akcja udałaby się świetnie gdyby nie śliskie błocko w jakim przyszło im walczyć.
Viciouse padł na kolano jednak trafiony tarczą Palownika runął w bagno pomimo, że próbował podeprzeć się halabardą. Nie na takim terenie koleżko!
Trzeba wykorzystać zyskaną przewagę i jak najszybciej zatłuc przeciwnika na śmierć.
Tak więc kiedy tylko zaczął się dopiero osuwać w błoto Kain starał się kopniakiem w jego rękę wytrącić mu broń. Nie powinno być z tym większych problemów gdyż jak miałby się obronić tracąc równowagę i lecąc na ryj?
Tuż po kopniaku na rękę człowieka Kain będzie chciał usiąść na brzuchu swego oponenta przygważdżając go swą masą do ziemi i uniemożliwiając wyjęcie jakiejkolwiek innej broni. Nie przysiądzie sobie jednak ot tak sobie. Będąc już na nim zacznie okładać go bez litości młotem jak i tarczą. Ręce rudego? A co mu po niezbrojonych rękach? Jeśli się zasłoni będzie miał je zaraz zmiażdżone. A jeśli złapie kainową prawicę gdzie dzierży młot? Palownik połamie mu witki za pomocą tarczy! Muahaha niech poleje się jucha!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Nie Gru 16, 2012 3:54 pm

Może po prostu poddać się, leżeć bezczynnie skoro i tak każda podjęta inicjatywa kończy się ingerencją losu, dziwami fizyki, albo amnezją odnośnie tego jak trzymać broń. Na litość boską, w końcu po siedemdziesięciu latach nie wypada zapominać o tym, że halabardę oraz inne drzewce trzyma się oburącz. Zły, zły Vincent. Więcej herbatki ziołowej na pamięć, czy tam sraczkę. No ale dobra, los nie stał po jego stronie i czuł się tak, jakby ktoś ustawił mu poziom ‘Dante must die’. Jednak jakie by to nie były wyroki, są to wyroki siły wyższej i nie należy z nimi polemizować. A poddanie się byłoby dziecinne i głupie, a więc tak. Oberwał w nogi, poleciał w tył, halabarda przekrzywiła się, upadł. Kain chce go zabić. Liczył tylko, że wampir nie zdoła go jednak kopnąć swym wyczynem akrobatycznym, który najpewniej doprowadziłby do wywalenia się Kaina. Kopać kogoś gdy upadasz na kolano? ‘Gdy dopiero osuwa się w błoto’ czyli kiedy? Jak już leży kolanem i uderza drugą nogą? Upadając? Było to mało prawdopodobne i gdyby się nie udało, V postąpi następująco:
- chwyci obiema rękoma drzewiec gdy Kain będzie chciał się zbliżyć, zdzielając go na odlew, po prostu machnie. Kain nie zaznaczył co będzie robił gdyby nie udało mu się wytrącić broni z rąk łowcy więc nie powinno być to problemem.
- Oczywiście wstać jak najszybciej jeśli Bóg uzna, że uda mu się to zrobić nim dopadnie go Kain i kontynuować opór z parą zaciśniętych rąk na orężu.
- Gdyby nie mógł wstać, podchodzącego wampira chciał kopnąć w jaja gdy ten będzie podchodził, a przed ewentualnym ciosem obronić się drzewcem (jeśli ma broń), a jeśli nie to po nogach, po czymkolwiek walić, jeśli opór cieczy pozwala – przeturlać się na bok, cokolwiek by nie czekać jak debil.
Jeśli jednak ‘lecąc na ryj’ magiczny kop Kaina wytrąci mu halabardę i będzie bezbronny, to znowu:
- próbować wstać, chwycić broń i się bronić/wyjąć szablę i trzema machnięciami trzymywać dystans gdy będzie się wycofywał
- jeśli nie ma jak wstać to kopnąć nogą zbliżającego się
- jeśli Kain na nim usiądzie to dupa, starać się go zrzucić z siebie, przekręcić i leżeć na nim, wyrwać młot bez trzymania go za ręce, cokolwiek, walić ile sił bozia nadała
- umrzeć z fajnym wyrazem twarzy, bo to i tak nie będzie miało sensu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Go?? Nie Gru 16, 2012 10:18 pm

Pora na walkę w błocie! Panowie zawzięcie starają się pokonać siebie nawzajem, ale to na razie V się przeturlał z halabardą, a Kain jak skoczek, rzucił się na biednego człowieczka.
Brud, smród i księża. Łowca zdołał zauważyć wroga i cudacznym kopniakiem, odepchnął go. Kain stoczył się na bok, lądując bokiem w błotku.
Nie zdołał zaatakować biedaczka swoją serią śmiertelnych ciosów. Ale grunt to się nie poddawać. Obydwaj brudni, ziemiści i mokrzy. V zanim pozbiera się z wciągającego się błota, to minie kilka sekund i kto wie co w ciągu tych kilku sekund się stanie, a nie mogę zapomnieć o szlachetnym, który także musi pozbierać się z ziemistej brei. Fu! Muszą po tym panowie zażyć porządnej kąpieli, o!
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Pon Gru 17, 2012 1:35 pm

No to nadszedł czas na taplanie się w błotku moi niemili państwo! Nie można powiedzieć by się tego nie spodziewał w końcu walczyli w śliskim, grząskim bagnie tak więc wywrotki i walka w parterze była dość oczywista. Dziwnym jednak był fakt, że nie udał mu się banalny wręcz manewr w postaci naskoczenia na powalonego wroga i dojebania go młotkiem. Ale co zrobić? Jakoś udało mu się wybronić przez co Kain pośliznął się i wylądował na boku. Całe szczęście nie byli od siebie oddaleni więc nie trzeba będzie rozpoczynać wszystkiego od początku.
Skoro Vicious nie miał swej halabardy (co jest raczej oczywiste bo Kain został kopnięty podczas próby wskoczenia na niego, która to miała nastąpić po rozbrojeniu przeciwnika) i leżał na plecach (a jak inaczej mógłby leżeć skoro go kopnął?) nie pozostało mu nic więcej oprócz kolejnej próby zakończenia tego w brutalny sposób.
Leżąc na boku wampir miał o wiele lepszą pozycję do tego by ułożyć się na tyle dogodnie by wykonać jakąś akcję nie tracąc czasu na podniesienie się. Tak więc uniósł się, wspierając się na swej tarczy i nadal leżąc próbuje potężnym ciosem kolca, znajdującego się po drugiej stronie młota trafić swego rudego oponenta w tors, na stałe przytwierdzając go do podłoża. Akcja powinna się z łatwością udać gdyż łowca nie miał jak sięgnąć po swą szablę. No proszę was, lądując na plecach musiałby upaść na jej pokrowiec dupą. A jeśli sięgnie po pejcz to nie da mu to zbyt wiele gdyż ni się tym obronić, ni zaatakować z takiej pozycji i odległości.
Tak więc wszystko starając się przewidzieć przywali człowiekowi wkładając w cios odpowiednią dawkę siły. Tak by trafieniem unieszkodliwić przeciwnika. Kirys nie stanowi żadnej przeszkody dla młota tak więc równie dobrze V mógłby mieć na sobie ubranie z papieru.
Jeżeli jakimś cudem nie uda mu się to co zamierzał a młot trafi w bagno? Podeprze się na swej prawicy, podciągając się w przód i będzie chciał przyjebać rudemu tarczą. Ot, wszystko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Gość Wto Gru 18, 2012 3:28 pm

Mruh, za zwłokę przepraszam ja. Wykorzystam fragment wiadomości do Kaina. Lekko modyfikowanej.

Z racji na tyle niedociągnięć, nieścisłości i pominięć wynikających z nieczytelności moich postów w obecnej walce, chciałbym oddać tę rundę pijawce. Zwyczajnie nie chce mi się jej ciągnąć jej, jeśli ma z tego wyniknąć więcej niedomówień, czy takich słownych licytacji 'jak jest naprawdę', a ostateczny wynik każdej kolejki powstaje niejako z przypadku. Na przyszłość postaram się pisać zwięźlej i dokładniej, jednak ta walka jest jak dla mnie już nazbyt nadgryziona i toczenie jej byłoby męczące.
Zresztą, patrząc trzeźwo z tego jak rozwija się sytuacja do teraz, jakieś 2-3 kolejki i najpewniej V by przegrał. Dobór broni to raz, błędy moje to dwa i najpewniej z pięć razy byłoby pisanie między sobą o co mi chodziło. I jeszcze Tess by się wkurzał musząc ogarniać moje wypociny.
Nie jest to żaden ukryty hejt, obrażenie na świat, czy dziecinne cokolwiek, proszę tego tak nie traktować.

A więc w skrócie odnośnie tego jak chciałbym aby potoczyła się akcja: V upadając nadział się na ukrytą w bagnie, zamarzniętą czapkę mikołaja, która przebiła pomponem jego kirys i płuco. Żeby tego było mało, zainteresowana wydarzeniami penisowa ryba wdarła się do jego organizmu z wiadomym zamiarem, na co rudowłosy zareagował brakiem miłości do dalszej egzystencji, przyzwalając Kainowi poczynić ze swym ciałem wszystko co tylko chciał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Go?? Wto Gru 18, 2012 9:14 pm

Więc V został zwykłą gapą i nabił się na własną broń. Kain dobił go po swojemu, mianowicie rozwalił łeb młotem. Posypały się kawałki kości, mózgu i wyskoczyły gałki oczne. Innymi słowy Kain wygrał walkę!


A teraz punktacja. Jako, że Kain zgodził się wystąpić gościnnie otrzymuje dodatkowe 3 punkty. Co do reszty (sposób pisania, treść, częstotliwość odpisów i za samą wygraną) dostaje 5 punktów - nie miałem do czego się przyczepić.

Co do V... Poddał się i powinien dostać - 5 punktów do tego nie zbyt czytelne posty mimo iż się starał. Choć stawił się na walkę szybko, więc podniosę mu o jeden punkt otrzymuje - 4 punktów. Staraj się chłopie.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Bagno w lesie Empty Re: Bagno w lesie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach