KLUB

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Czw Lut 21, 2019 7:12 pm

Kim był dla niej Samael? Chyba nikt nie znał takiej odpowiedzi. Z jednej strony stanowił niezłego kompana do zabawy, z innej był za pewne dla niej niebezpieczny. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy coś mu odbije i dobierze się do jej krwi. Nie mogła mu w tej sprawie zaufać, jeśli on sam nie ufał sobie. Obecnie Melka trzymała się swojego życia rękami i nogami, więc nie zamierzała nic ryzykować. Zwłaszcza, gdyby miała umrzeć przez bycie wysączoną do ostatniej kropli krwi. Przecież to taka głupia śmierć. Jeśli już miała pożegnać się z tym światem, chciała coś epickiego jak przystało na prawdziwą królewnę, a co.
Well, wielka szkoda. Melka miała już tysiące pomysłów jak mógł jej się odwdzięczyć. Zaczynając od sukienek, torebek czy butów. Oczywiście mogła sama sobie na to wszystko pozwolić, jednak prezent to prezent, prawda? Dawał na pewno więcej radości. Nie zapomniała też o obietnicy jaką mu złożyła przy ich ostatnim spotkaniu. Wciąż zamierzała napić się jego krwi, prędzej czy później. Był to jednak wielofazowy plan i wymagał dłuższej ilości czasu. Jak sam trafnie zauważył, oczywiście postanowiła zwalić na niego winę. Miał rację, że celowo zwróciła na siebie jego uwagę, bo była zwyczajnie znudzona. Samael + kłopoty wydawały jej się bardzo interesujące. Tak czy tak była to jego wina, bo to ona miała biust i jajniki  i tyle. Pozamiatane, przegrał na starcie. Nie warto było się nawet o to kłócić. Tak więc zignorowała jego uwagę, bo przecież i tak miała rację.
Chwilę później barman doniósł także jej drinka, z którego upiła większy łyk. Od kiedy stała się taka zależna od alkoholu? Ah tak, od w t e d y. Zresztą nic dziwnego. Słysząc jego pytanie spojrzała na niego unosząc idealne brwi.
- A co? Zazdrosny?
Of course musiała spytać. Jak przystało na Melkę. Wiedziała, że na pewno zaprzeczy. Blondas nie był nikim ważnym, ale czy Smok musiał o tym wiedzieć? Podobała jej się obecna gierka, w której to ona rozdawała karty i informacje. Nie miała na dłoni pierścionka, więc była to jedynie przejściowa znajomość. Jej rodzina nie pozwoliłaby na stały, poważny związek bez własnej akceptacji. Szlachetne wampiry to miały jednak przesrane.
- Zawsze możesz spróbować zgadnąć.
Dodała tylko, trochę sprawdzając czy rzeczywiście był tak niezainteresowany na jakiego wyglądał.
1, 2, 3 łyki później  była już w połowie swojego drinka. Klub robił się coraz pełniejszy, muzyka głośniejsza. Godzina była odpowiednia na tańce, zabawę i imprezkę. Melka niby ukradkiem rozejrzała się po sali i już zaczynała żałować, że nie zamówiła sobie na dzisiaj loży. W końcu nie planowała zostać tutaj tak długo, straciła poczucie czasu. Objęła szklankę dwoma rękami, żeby w staranny sposób ukryć drżenie rąk. Miała straszną ochotę sięgnąć po tabletki na uspokojenie, które nosiła w mini torebce, jednak nie mogła sobie na to pozwolić. Przed Smokiem zamierzała grać twardą i nieustraszoną. Typowe.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Czw Lut 21, 2019 9:31 pm

Oboje powinni się poważnie zastanowić nad tym czym jest ich znajomość i czy chcą ją kontynuować w takiej lub innej formie. Jeżeli tak dalej pójdzie obie rodziny bardzo szybko dowiedzą się o ich znajomości i przypadkowych spotkaniach i z pewnością uknują coś aby jeszcze bardziej namieszać w ich życiu. Opcje były dwie. Dostaną zakaz spotykania się, albo wręcz przeciwnie, starzy będą się starali zaaranżować ślub dwóch młodych szlachetnych. Jedna opcja była gorsza od drugiej i żadna nie uśmiechała się Smokowi, ani zakaz ani ożenek. Włosy jeżyły mu się na samą myśl o jakimkolwiek przymusie a już zbyt wiele musiał ich ścierpieć z woli starszyzny. Kiedyś im się za to wszystko odpłaci... Kiedyś. Nie za rok, nie za dziesięć. Ale przyjdzie czas, że wszyscy starsi rodu zmuszeni będą paść u jego stóp lub staną się pokarmem dla sępów.
- Zapomnij... - szczeknął w krótkiej odpowiedzi. On zazdrosny? Nigdy. O Melkę? Niby dlaczego miałby być o nią zazdrosny? Przecież zupełnie nic ich nie łączyło z wyjątkiem jakiejś pokracznej karykatury znajomości. Ot, co jakiś czas na siebie wpadali i zabawiali się w jakieś głupkowate przepychanki słowne. Czasem nieco bardziej się do siebie zbliżali jednak nigdy nie doszło do żadnego seksu ani większej zażyłości. Po za tym nawet jeżeli wylądowali by w łóżku to czy cokolwiek by się zmieniło? Nie musiałoby to wszak oznaczać, że automatycznie się w sobie zakochają i będą żyli długo i szczęśliwie. Po za tym... Melka choć niewątpliwie atrakcyjna jakoś nie pasowała mu do szablonu kochanki. Nie wiedzieć czemu nie potrafił połączyć ze sobą tych dwóch rzeczy, zupełnie jakby coś mu to uniemożliwiało. Może to podświadomość próbowała zapobiec ewentualnemu napiciu się jej krwi? Nie od dziś wiadomo, że łóżkowe zabawy z Samaelem zawsze wiązały się z większą lub mniejszą utratą krwi. A może to przez fakt, że w stosunku do niego była zawsze bardziej figlarna niż uwodzicielska. Gdy się rozluźniała wyglądała jakby miała ochotę się droczyć a nie na seks. Tak czy inaczej wyrósł już z brania kobiet siłą oraz widzenia w nich tylko obiektów do przelecenia. Zdecydowanie nie to było głównym czynnikiem jego domniemanej zazdrości. Może frustracja? Siedziała z jakimś typem i nawet jeżeli tylko udawała zainteresowanie to uraziło to męskie ego Smoka? A należało pamiętać, ze było ono baaardzo duże... Kto wie?
- Jakiś pajac, który chciał Cię poderwać, postawić kilka drinków i finalnie zaciągnąć do łóżka w pokoju hotelowym. Mylę się? - pochwalił się swoją szybką i błyskotliwą analizą biorąc kolejny łyk alkoholu. Opróżnioną do połowy szklankę odstawił ze stukiem na blat. Zmrużył nieco ślepia pod swoją maską i wlepiał je w brunetkę. Niemal wyczuł sztuczność jaką próbowała się w tej chwili okryć. Czuł, że Melka robi się coraz mniejsza, coraz słabsza i coraz bardziej zdesperowana. Mógłby to jakoś wykorzystać, ale jeszcze nic ciekawego nie przyszło mu do głowy.
- Poszłabyś z nim? - spytał nagle i dość bezczelnie. Nie chodziło mu o to czy udałaby się z facetem w ustronne miejsce po to by wgryźć się w jego szyję. Pytał czy poszłaby się pieprzyć z tamtym gościem.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Pon Lut 25, 2019 9:02 pm

Melka w ogóle by się nie zdziwiła, gdyby ich rodziny już wiedziały o tej znajomości. W końcu tak bardzo lubili wszystko kontrolować, że czemu tym razem mieliby sobie odpuścić? Za pewne miała nieco lepiej niż sam Smok. Jej kontakt z ojcem był dobry, jedynym rodzicem. Wiele od niej wymagano, jednak miała też czas dla siebie. Jak np teraz. Modeling nie był idealną ścieżką dla przyszłej głowy rodu, a mimo to tata pozwalał jej się bawić w takie rzeczy. Za pewne nie traktował tego zbyt poważnie, raczej jako jej hobby. Oczywiście, kiedy jeszcze była młodsza, musiała skończyć szkołę wyższą i to nie jedną. Całe szczęście, że wampiry starzały się bardzo powoli, jeśli w ogóle. Inaczej zabrakłoby jej młodości. Aimi uważała, że nie poradziłaby sobie z drugim stałym związkiem. Przecież wciąż uciekała przed cieniem swojego ex. Chociaż podobno nie ma to jak nowa miłość na pogrzebanie starej, prawda? Póki co jednak to co ją łączyło z Samaelem na pewno nie było miłością. Bardziej coś na znak wzajemnego przyciągania z nutką zazdrości i zwady. Czyli jak zwykle wybuchowa mikstura. Z drugiej strony czego innego można się było spodziewać po tych nicponiach? Jak zawsze szukali kłopotów.
Well, Melka uważała Smoka za atrakcyjnego, jednak ofc nie zamierzała prawić mu komplementów. Wolała udawać, że nie był w jej typie. Takie typowe babskie gierki i te pe. I to nie tak, że nie chciała się z nim przespać, po prostu miała co do tego lekką traumę, o czym jeszcze nie wiedział. Kiedy się zapominała i przestawała udawać wredną i niedostępną, czuła się dobrze w jego towarzystwie. Momentami mogła być po prostu sobą. Odrobinę złośliwą, ale jednak słodką. Chyba sprzeczności chodziły tutaj parami. Może było im pisane bycie razem, a może była to jedynie przelotna znajomość, coś mi mówi, że będziemy mogli się o tym wkrótce przekonać. Na jego 'zapomnij' zachichotała niczym nastolatka. Nie spodziewała się po nim niczego innego. Ah, faceci.
Fakt robiła się coraz mniejsza. Tłum źle na nią wpływał, więc utkwiła wzrok w swoim drinku. Wolała się nie odwracać, w końcu on mógł czaić się gdzieś za nią. Wyraźnie się zamyśliła, nie zdążyła nawet odpowiedzieć na pierwsze pytanie Sammiego, kiedy jednak usłyszała to drugie, zwróciła na niego całą swoją uwagę. Znowu. Za pewne nie zdawał sobie z tego sprawy, ale trafił na nie lada czuły punkt. Wampirzyca wstała z impetem, chwyciła jego koszulę i pociągnęła ku górze. Oczywiście była od niego mniejsza i słabsza, jednak miała po swojej stronie punkt zaskoczenia i fakt, że siedział wygodnie na barowym hokerze. Pewnie bez problemu mógł się uwolnić, jednak nie myślała o tym za wiele.
- Nie wiem za kogo mnie uważasz, ale nie pieprzę się z byle kim. Przede wszystkim nie ze swoją kolacją.
Tak jak szybko go chwyciła tak samo szybko go puściła. Nie zamierzała przecież robić tutaj sceny. Była mile widzianym gościem klubu i nie chciała, żeby to się zmieniło. Zresztą Smokowi pewnie szamotanina w hotelu mamusi również nie pasowała. Tak więc 1, 2, 3 sekundy później, tak żeby nikt nie widział, kopnęła go prosto w kostkę. Żeby sobie zapamiętał, a co.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Wto Lut 26, 2019 6:38 pm

Stałe związki nie były mocną stroną Samaela. Kiedyś był zaręczony, źle się to skończyło, co zaskakujące zupełnie nie z jego winy. Być może miało to zły wpływ na jego postrzeganie rzeczy takich jak wiązanie się na poważnie. Po rozstaniu długo nie mógł się pozbierać do kupy, a kiedy to nastąpiło rzucił się w wir przelotnych miłostek i romansów, które wypełniały spory odcinek z jego wolnego czasu. Posiadanie dziewczyny nie było jeszcze tak tragiczne. Można było się rozstać w każdej chwili kiedy coś zaczynało być nie tak, lub po prostu zaczęła wkradać się nuda. Bycie przywiązanym do kogoś na zawsze to jednak zupełnie inna para kaloszy. Jeśli próbowano by go przymusić do ślubu z pewnością zapierałby się rękami i nogami. Z jego perspektywy zbyt wiele już poświęcił dla Rodu by godzić się jeszcze na takie aranżacje. Z drugiej strony, jeżeli starszyzna uparłaby się bardzo mocno... Nie wiadomo czy starczyłoby mu sił by im się przeciwstawić. Im dłużej o tym wszystkim myślał tym bardziej zdawał sobie sprawę z dramatyczności swojej sytuacji. Po tym jak przebudzono jego uśpione smocze geny, pewnie dadzą mu nieco czasu na oswojenie się z nowym stanem rzeczy, jednak prędzej czy później będą wymagać coraz więcej. A co lepiej ugruntowałoby jego pozycję jako następcę głowy rodu jak nie dobre małżeństwo? Aż ciarki przechodzą po kręgosłupie. Co gorsza, dla nich Amelie byłaby idealną kandydatką do spełnienia tego celu. Młoda, atrakcyjna, z dobrego domu, odpowiednio wykształcona. I przede wszystkim szlachetnokrwista co dawało gwarancję silnego potomstwa, które godnie mogłoby przedłużyć linie.
Pod wpływem alkoholu jaki krążył już od jakiegoś czasu w jego organizmie, oraz szumiał w głowie wzięło go na tak durne przemyślenia. Przez krótki moment spojrzał na Melkę w zupełnie innych kategoriach, nie jak zwykle, na ładną choć wredną istotę, z którą czasem zabawnie było się podroczyć. Gdyby musiał wybierać... Zaakceptować kandydatkę wybraną przez Mirczę i resztę tych skurwysynów ze starszyzny albo... Nie chciał jednak dłużej podążać tym torem, ukrył więc minimalną zmianę jaka w nim zaszła uniesieniem szklanki do ust. Spory łyk zimnego, palącego płynu i głupoty już ulatniały się w niepamięć.
Tym bardziej nie spodziewał ataku. Chwycony nagle za koszulę warknął nisko i złowrogo, jak dziki zwierz, którego ktoś głupi właśnie budził dźgając w głowę patykiem. Nie dał się unieść nawet o centymetr nad krzesło, zareagował natomiast wyjątkowo szybko. Błyskawicznym ruchem złapał wampirzycę za pośladek i ścisnął go mocno, przyciągając ją tym samym do siebie krótkim szarpnięciem. Drugą rękę wplótł w jej ciemne włosy i zbliżył się. Ich czoła lekko się zetknęły, dzieliły ich więc naprawdę maleńkie odległości. Mogła z bliska spojrzeć w jego złowrogie ślepia, które w tej chwili błyskały realną groźbą.
- Nie rób scen, Mel. - warknął tak, że tylko ona była w stanie go usłyszeć. Dla postronnych obserwatorów wyglądali teraz pewnie jakby mieli zamiar się całować tak więc raczej nikt nie posądzi ich o wszczynanie burd w lokalu. Na to właśnie liczył Smok. Tego by mu jeszcze brakowało, kolejnego kazania od matki. Kopnięcie w kostkę skwitował tylko zmrużeniem oczu w niemym ostrzeżeniu.
- Jeśli chcesz się szarpać to nie tutaj. Z resztą pewnie nie chciałabyś zniszczyć sukienki. - dorzucił po krótkiej chwili. Ugryzł ją w dolną wargę, nie do krwi, jednak dość odczuwalnie, po czym dopiero wypuścił z uścisku. Wszystko wróciło do naturalnego porządku, nikt nie zwrócił na nich uwagi. Jak na razie.
Wtedy jak spod ziemi wyrósł przy nich jakiś facet w masce. Średni wzrost, brunet, dobrze ubrany. Odchrząknął w znaczący sposób i z nonszalanckim uśmiechem zamierzał coś powiedzieć kiedy nagle...
- Wypierdalaj. Pani jest zajęta, ślepy jesteś? - Asmodey posłał mu spojrzenie z gatunku tych mówiących, że brakuje dosłownie sekund aby stracić głowę. Nieco zmieszany gościu spojrzał jeszcze na Aimi chyba z jej strony szukając jakiegokolwiek ratunku z tej napiętej sytuacji.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Wto Lut 26, 2019 11:10 pm

Melka miała podobne przeżycia jak Sammy co do związków. Jeden stały, była zaręczona, no i się popsuło. Tylko w porównaniu do Smoka była to jej wina w 100%. Spanikowała, poroniła i uciekła. Było jej za bardzo wstyd. Jak zawsze przegrała z własnym charakterem niszcząc przy tym coś pięknego. Nie potrafiła przyznać się do porażki i stawić czoła własnym błędom. Za to wybrała drogę prostszą i łatwiejszą. Podkuliła ogon i uciekła. Nie była z tego zadowolona, jednak nie potrafiła cofnąć czasu. Ten płynął nieubłaganie do przodu, a wampirzyca w końcu również musiała ruszyć z miejsca. Na szczęście Ród wywierał na niej presję, przez co mogła się na kogoś wkurzać. Złość pchała ją do działania. Aimi była bardzo dobra w złoszczeniu się. Dodawało jej to siły i samozaparcia. Oczywiście nie była gotowa na następny, stały związek, jednak czy jest się kiedykolwiek na coś takiego gotowym? Zazwyczaj wychodziło to w praniu, wtedy kiedy się tego najmniej spodziewało. Rodzina na pewno byłaby zadowolona z jej zamążpójścia. W końcu poprzednie zaręczyny sami zainicjowali, a Melka dała się ponieść ich woli. Tym razem nikt jej nie naciskał, przynajmniej chwilowo. Dobrze urodzony kawaler był bardzo mile widziany, jednak dawali jej trochę czasu po ostatnich przejściach. Udawali wyrozumiałych, jednak była to tylko kwestia czasu. Wszystko co dobre kiedyś się skończy. Prędzej czy później kogoś jej znajdą, jeśli sama tego nie zrobi. Młoda samotna kobieta jako Głowa Rodu mogła wydawać się za słaba. Lepiej, żeby miała ze sobą mocnego towarzysza. Chodziło tutaj o odstraszenie każdego członka rodziny przed próbą przejęcia rodu. Niby wszyscy byli lojalni, ale nigdy nie wiadomo. Po co ryzykować? Póki co jednak żyła tak jak chciała, na pożyczonym czasie, który powoli dobiegał końca. Niestety.
Melka przemyślała różne scenariusze, jakie mogły się wydarzyć. Od odepchnięcia, przez uderzenie czy chwycenie za dłonie. Jednak w każdym z nich Smok miał zwiększyć dystans między nimi, żeby pozbyć się jej łapek ze swojej koszuli. Oczywiście nie spodziewała się, że zrobi kompletnie odwrotnie. Pisnęła po dziewczyńsku zaskoczona, kiedy złapał ją za tyłek i przyciągnął do siebie. Jej złość ulotniła się w sekundę. Była zmienna niczym ocean. Przez chwilę myślała, że go zamorduje tu i teraz, a potem znów wróciła do bycia figlarną i wesołą. Hamowała wybuch śmiechu, jednak uśmiechnęła się do niego szczerze. Oparła czoło o jego czoło, trącając go nosem. Potem, jak zwykle zresztą, wszystko się znów skomplikowało. Mel, odbiło się w jej uszach i sparaliżowało na kilka sekund. Była tylko jedna osoba, która tak do niej mówiła. Samael był obecnie drugą. Znów miała zacząć drżeć, jednak Smok przygryzł jej dolną wargę, tym samym otrząsając ją z zamyślenia. Na całe szczęście! Syknęła na niego niczym urażona kotka i skrzyżowała ręce na piersi. Udawała, że jej się nie podobało, jednak oblizała dolną wargę, na której wciąż czuła dotyk jego ust.
- Chcę nową sukienkę i sam prosisz się o szarpanie.
Zmrużyła powieki, specjalnie robiąc to samo co on i znów kopnęła go w kostkę. Sama nie wiedziała dlaczego, ale miała nieopanowaną ochotę prowokacji. Za wszelką cenę chciała sprawdzić jak daleko zamierzał się posunąć no i przecież sobie zasłużył!
Po chwili zwróciła uwagę na osobnika, który zmierzał w ich stronę. Już miała zamiar coś powiedzieć, kiedy Smok ją uprzedził. Zamurowało ją w taki sam sposób jak tego gościa. Na szczęście odzyskała mowę po sekundzie. Przecież musiała trzymać fason.
- I głuchy też? Przecież Pan powiedział, że masz wypierdalać.
No nie mogła się powstrzymać. Jak zwykle miała niewyparzoną gębę. Przeszkadzał jej, była zajęta. Planowała w jaki sposób kopnąć tu Sammiego w kostkę  po raz trzeci. Póki co jednak odruchowo chwyciła Smoka za dłoń, jak gdyby spodziewała się, że nieznajomy się wkurwi i zacznie robić sceny.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Sro Lut 27, 2019 5:25 pm

Całe szczęście nie mieli zielonego pojęcia kim byli ich byli partnerzy. Dziwnie się złożyło, że było to rodzeństwo, a oba związki źle się skończyły. Choć Samael nie miał sobie kompletnie nic do zarzucenia w przeciwieństwie do Aimi. Była narzeczona go zdradziła i to nie z byle kim a bardzo bliską mu osobą. Po latach nieco się jej odpłacił jednak Smok był mściwym gadem i nie odpuści tak łatwo. Pewnie jeszcze nie raz i nie dwa przypomni pewnej blondynce o swoim istnieniu w bardzo wyrafinowany i nieprzyjemny sposób. A wraz ze wzrostem statusu rosły też jego możliwości. Jeden z niewielu plusów jakie niosły za sobą ostatnie zmiany.
Nagła zmiana nastroju Melki, nijak nie wpłynęła na groźny wyraz twarzy Asmodeya, który mimo jej figlarnego uśmieszku i trącania nosem trwał wytrwale przy swoim. Nie umiał ot tak całkowicie się rozpogodzić zaraz po tym jak ktoś wyprowadził go z równowagi. Mimo to nic jej nie zrobił, prawda? No, może oprócz ugryzienia w wargę, ale można było to podpiąć w kategorię zaczepek, a nawet pieszczot, zależy co kto lubił. A brunetka najwyraźniej lubiła, gdyż nie umknął jego uwadze fakt, ze mimo skrzyżowania łapek na piersiach i kociego fuknięcia oblizała się nieznacznie. Był świetnym obserwatorem i właśnie to czyniło z niego tak dobrego myśliwego.
- Obecnie mogę co najwyżej postawić Ci drinka. - prychnął. Też coś. Miała wymagania jakby co najmniej nosiła na palcu pierścionek zaręczynowy. Nowa sukienka ot tak, w prezencie? Z jakiej niby okazji? Na taki luksus trzeba sobie zasłużyć a jak na razie tylko go drażniła. I kopała w kostkę.
Tymczasem sytuacja z obcym facetem, który nie zdążył nawet wyjaśnić po co właściwie zbliżył się do pary młodych wampirów robiła się bardzo niezręczna. Został zbesztany i jeszcze mu grożono. Nie wprost, jednak spojrzenie ponurych czarno-czerwonych ślepiów mówiły same za siebie. Na dodatek z drugiej strony przyłożyła mu kobieta. Stał więc tak chwilę po czym z głupią miną odchrząknął raz jeszcze i poszedł gdzieś dalej. Mogły z tego wyniknąć jakieś większe kłopoty jednak kto by się tym teraz przejmował. Na pewno nie Samael, który zachęcony złapaniem za rękę oraz obolałą kostką, chwycił Melkę i uniósł lekko jakby ważyła nie więcej niż kocię. Bez pardonu posadził ją sobie na kolanach, skutecznie uniemożliwiając jej dalsze zamachy na jego stopy.
- Nie posądzałem Cię o takie słownictwo. Taka ładna buzia a tak paskudny język... - pokręcił lekko głową jednak na jego wrednej gębie zawitał delikatny, cwaniacki uśmiech. Oczywiście się zgrywał, dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że wbrew swojej wrodzonej kobiecości i ponadprzeciętnej uroczości, Aimi skrywa w sobie małą bestyjkę. Ważne by nie wyrywała się jej zbyt często. To przecież nieeleganckie!
- Co tu właściwie robisz? I to sama? - postanowił wrócić do tego od czego właściwie powinni zacząć rozmowę. Jak to jednak w ich przypadku bywa, wszystko robili na opak. A pytał z dość prostej przyczyny, ostatnio również wpadli na siebie w klubie, tamtym razem Mel towarzyszyło jednak dwóch karków wyglądających jak krzyżówki goryli z hipopotamem.
- Kto Cię teraz obroni przede mną? - ostre zębiska błysnęły na moment w drapieżnym uśmiechu.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Sro Lut 27, 2019 7:45 pm

Jezu, prawie jak jedna wielka rodzina. Gdyby wszystko się ułożyło spotkaliby się na własnych weselach, a Samael byłby wujkiem jej dziecka. Koniec świata. Co gorsza, o czym może Smok nie wiedział, jego była i były Melki byli też raz ze sobą. W   i n n y sposób niż rodzeństwo. Popaprane środowisko, jednak Szlachetni chyba tak już mieli. Stanowili zaledwie garstkę społeczeństwa, a nikt nie chciał zniżać się do swatania z plebsem. Lepiej było trzymać się swoich. W taki sposób każdy ród był zadowolony. Wszyscy na tym zyskiwali, w sposób materialny jak i statusem. Melka wciąż próbowała rozgryźć co się w Smoku zmieniło. Oczywiście miała swoje teorie, jednak nie mogła być w stu procentach pewna. Coś jej podpowiadało, za pewne babska intuicja, że spróbowanie jego krwi na pewno pomogłoby w rozwiązaniu tej niecodziennej zagadki. Tak! Nie Zapomniała o tym, nic się nie martwcie. Wszystko w swoim czasie. Wampirzyca uwielbiała wiedzieć wszystko i wtykać swój długi nosek do każdej sprawy. Nic jej nie umykało, a każdy szczegół był ważny.
Na jego uwagę o drinku jedynie przewróciła oczami i pokazała mu język niczym pięciolatka. Czasami właśnie zachowywała się jak mała dziewczynka. Humorzasta to mało powiedziane. I do tego jaka kapryśna i rozpieszczona. Samael nie miał prawa wiedzieć, że zaręczyny nie wiązały się z kupnem nowych sukienek czy butów. Stawka była o wiele, wiele, wieeeleee większa. Miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie musiał się o tym przekonać, w końcu ucierpiałby na tym jego portfel. Bardzo znacznie. Melka lubiła prezenty i uważała, że samym towarzystwem sobie na nie zasłużyła. Wymagała bardzo dużo, zwłaszcza od osób, na których jej poniekąd zależało. Po prostu nie chciała się nigdy na nich zawieźć. Była typem osoby, która potrafiła dać komuś 100%, ale oczekiwała tego samego w zamian. Jeśli, chociaż raz, się zawiodła był to koniec. Działała na zasadzie wszystko, albo nic.
Tak więc biedaczek, który do nich podszedł całkowicie się już zmieszał i postanowił ich opuścić. Nic w tym dziwnego. Oczywiście Aimi była nieco zaintrygowana, czego mógł chcieć. Może chodziło o coś bardziej poważnego niż stwierdził Sammy. Tak czy tak za pewne będzie im dane się o tym dowiedzieć, jeśli rzeczywiście spieprzyli sprawę i będą tego jakieś konsekwencje. Póki co nie zamierzała zaprzątać tym sobie swojej małej główki. Uniesiona i posadzona na kolanach w ogóle nie protestowała. Objęła jego szyję łapkami, jak gdyby wszystko było zaplanowane. Jej długie nogi dyndały w powietrzu i nie dosięgały jego kostek. Szkoda.
- Uczę się od samego mistrza.
Skwitowała, drapiąc go delikatnie po karku. Kocię to kocię. Zaczepne, ale kochane. Posłała mu jeden z tych uśmiechów, w których mógł dostrzec jej białe wampirze kły. Melka potrafiła zachowywać się w towarzystwie. Przecież przygotowywano ją do tego całe życie, jednak od czasu do czasu lubiła sobie odpuścić. Impulsywnie postanowiła poprzeć Samaela, w taki niecodzienny sposób. Powinien być z niej dumny, rzadko się z kimś zgadzała.
- Wpadłam tylko na dwa drinki. Nie zamierzałam zostać tutaj na dłużej, ale znalazło się dobre towarzystwo. A ty? Where is your date, love?
Odparła nonszalancko, jak gdyby opowiadała mu co zjadła dzisiaj na śniadanie. Oczywiście nie wyjaśniła czy to właśnie Smok był d o b r y m towarzystwem, czy może ten blondas? Musiał sam się domyślić, Melka nie należała do tych co wszystko wyjaśniały. Lubiła bawić się w niedopowiedzenia. Zadając mu pytanie rozejrzała się po sali, jak gdyby szukała jakiejś zguby. Nic jednak nie znalazła - co za niespodzianka. Tak się składało, że poprzedni ochroniarze na nic się jej nie zdali, w końcu Samael bez większego problemu sobie z nimi poradził. Doszła więc do wniosku, że byli jedynie zawadą i zbytnio rzucali się w oczy. Tutaj pozostawała poniekąd anonimowa, więc nie bała się fanów czy paparazzi. Zresztą gdyby Dastan chciał ją zaatakować, za pewne nikt nie potrafiłby jej uratować.
- To nie przed Tobą potrzebuję ochrony.
Szepnęła, chociaż miała nadzieję, że jej nie usłyszy. Muzyka była przecież dosyć głośna. Nie chciała, żeby zadawał jej niezręczne pytania. Aimi przekrzywiła głowę na jedną stronę, jak gdyby coś jej nie pasowało. Po chwili odgarnęła jeden z niesfornych, czarnych kosmyków włosów Smoka i odgarnęła go do tyłu. Chyba trochę mu matkowała. Oczywiście chwilowo. Następnie sięgnęła po jego drinka - cokolwiek tam sobie pił - z zamiarem przywłaszczenia go dla siebie. Kelner już przygotowywał im dwa shoty. Melka czuła, że będzie to długa noc. A może skończy się dosyć szybko?[/color]
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Nie Mar 03, 2019 1:10 pm

Młody Smok spotkał się w życiu z pewnym poglądem, że nie warto wchodzić w towarzystwo wampirów szlachetnej krwi i ich rodzin. Za fasadą dobrego wychowania i wyższych sfer kryło się cuchnące bagno intryg, kazirodztwa i bezwzględnej polityki, którego każdy zdrowy na umyśle starałby się unikać. Cóż, on sam również wyznawał podobny pogląd pomimo faktu pochodzenia z jednego z najbardziej wpływowych rodów. Nie interesowały go żadne machlojki, wielka polityka a tym bardziej związki z przymusu. A kiedy tylko pomyślał o tym, że miałby związać się z jakąś kuzynką, ciotką lub co gorsza, siostrą, włosy jeżyły mu się na karku. Niestety chcąc nie chcąc, wcale nie tak dawno temu, niemal siłą został wciągnięty w trybiki tej bezwzględnej machiny stając się jednym z pierdyliarda jej trybików. Łudził się jednak, że sobie z tym poradzi, z pozoru pokornie przyjmując narzuconą mu rolę, w rzeczywistości planując wielkie zmiany. Zmiany jakich Asmodeyowie jeszcze nie widzieli. Jeżeli Mircza i reszta starszyzny liczyli na to, że łatwo będą mogli manipulować młodym następcą tronu to byli w dużym błędzie. Dołączył do gry na ich zasadach, udając zwykły pionek. Kiedyś jednak osiągnie drugi koniec starannie przygotowanej przez starszyznę planszy stając się najważniejszą figurą. A wtedy ją opuści i zostanie graczem. To on będzie dyktował im warunki. Ale to odległa przyszłość i nie czas teraz na takie przemyślenia.
- Pewnych rzeczy nie powinnaś się ode mnie uczyć. - mruknął w odpowiedzi jednak dość szybko jego ponura twarz zmieniła wyraz. Czując jej pazurki drapiące go po karku nieco złagodniał. Może i był wybitnie trudny jeżeli chodziło o charakter to mimo wszystko dość prosty w obsłudze. Oczywiście był nieco zdziwiony faktem, że automatycznie stanęła po jego stronie. Zdziwiła go bo spodziewał się czegoś zupełnie odwrotnego. Rozmowy czy czego tamten typ chciał, choćby z czystej złośliwości i zrobienia Samaelowi na złość. Nie stało się tak jednak, co było dość mile i łechtające jego męskie ego, które i tak było już bardzo rozrośnięte.
- Nudziło mi się. - tylko odrobinę minął się z prawdą - Właśnie nią zostałaś. Gratulacje.
Z bezczelnym wyszczerzem odpowiedział na żartobliwe pytanie o jego randkę. W tej chwili Melka nie miała chyba innego wyjścia jak zaakceptować fakt, że spędzą kolejny wieczór razem. No chyba, że postanowi mu uciec albo wkurwi go na tyle by sam poszedł sobie w diabły. Nie było chyba jednak tak źle? Jak do tej pory nie nudzili się w swoim towarzystwie choć momentami niewiele też brakowało do tego by się naprawdę pogryźć. Dosłownie i w przenośni.
Na słowa szlachetnej o potrzebie posiadania ochrony, Smok pokiwał lekko głową. Nie wnikał, jeszcze nie. Ostatnim razem gdy się widzieli, Amimi towarzyszyło dwóch łysych karków. Była wyraźnie niespokojna i choć całkiem niezła z niej aktorka nie do końca udało jej się ukryć przed czujnym wzorkiem Samaela swoje poddenerwowanie. Dzisiaj zaś na wzmiankę o ochronie wyraźnie spoważniała i przeszedł jej nastrój na figle.
- Jeśli mogę Ci jakoś pomóc... - burknął nie do końca będąc pewnym jak ubrać swoje myśli w słowa. Rozmowy między nimi były jak spacer po polu minowym, wystarczyło jedno nieodpowiednio dobrane słowo i następował wybuch.
Obserwował jej dłoń, która odgarnęła mu niesforny kosmyk włosów a następnie złapał ją swoją. Splótł swoje szponiaste palce z jej kruchutkimi paluszkami, niemal zamykając jej łapkę w całości. Prosty gest, ale myślał, że zostanie dobrze odczytany. Wyraźnie chciał w jakiś sposób pomóc Mel z dręczącymi ją problemami, choć nie wiedział czym one do końca są. Wyczuwał, że w jego towarzystwie Amelie nieco się rozluźnia i na chwilę zapomina o tym co ją prześladuje. Nie wiedział z czego to wynika jednak skoro już tak było może powinna zastanowić się nad wykorzystaniem tego by problem rozwiązać?
- Jeśli się schlejesz zostawię Cię tu na pastwę losu... - skomentował skubnięcie mu drinka. Czy naprawdę by to zrobił i zostawił półprzytomną szlachetną samą sobie w klubie gdzie mogło się stać bardzo wiele złych rzeczy? To musiała ocenić już sama.
Czując jędrne pośladki na swoich kolanach, zapach perfum zmieszany z alkoholem i naturalnym zapachem jej zgrabnego ciałka, Smok nie umiał się powstrzymać i gdy kobieta odstawiała opróżnioną szklankę na bar, nachylił się nieco by przejechać swoim rozdwojonym gadzim jęzorem po jej smakowitej szyi. Nie gryzł, jedynie skosztował.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Nie Mar 03, 2019 6:08 pm

Aimi również nie miała zbyt dużo do czynienia z innymi Szlachetnymi. Całe dzieciństwo była wychowywana pod 'kloszem', nie wychodząc prawie w ogóle z więzienia rezydencji rodu Hiou. Od urodzenia była bardzo chorowita. Każdy kaszel zamieniał się w poważną infekcję, a najmniejszy katar w ciężką chorobę. Przez pierwsze lata swojego życia była otoczona lekarzami i pielęgniarkami. Coś było nie tak z jej odpornością, układ autoimmunologiczny był za słaby. Nikt nie wiedział na co dokładnie chorowała, jednak wszyscy byli pewni, że nie pożyje zbyt długo. Każda choroba kończyła się coraz gorzej, aż w końcu nie było już dla niej lekarstwa. Wtedy jej mama, Hanae, używając swojej magicznej krwi uratowała córcię, tym samym oddając swoje życie. Była to jedyna moc, jaką odziedziczyła po niej Melka. Tak więc jej znajomości z innymi wampirami zaczęły się dosyć późno i nie było ich zbyt wiele.
Wampirzyca instynktownie stanęła po stronie Smoka. Mimo, że lubiła mu dokuczać i bycie złośliwą sprawiało jej dużo radości, ceniła sobie jego towarzystwo. Na pewno był dla niej ważniejszy niż jakiś tam obcy typ. Oczywiście niech lepiej nie obrośnie w piórka, bo Melka jeszcze nie raz będzie chciała go wkurzyć i rozzłościć - tak dla sportu i zabawy. Przecież nie mogło być zbyt kolorowo, byłoby nudno.
- Całkiem niezłe z Ciebie towarzystwo. Jakoś przeżyję.
Odparła na jego komentarz w sprawie randki. Przecież nie mogła przyznać się, że czuła się dobrze, kiedy był w pobliżu. Bezpiecznie, co było dla niej w tym momencie bardzo, bardzo ważne. Lubiła spędzać czas ze Smokiem. Dorównywał jej wrednością, ale także potrafił był całkiem uroczy. Byli pod wieloma względami podobni i pewnie gdyby poznali się w innych okolicznościach zostaliby najlepszymi przyjaciółmi. Tak przynajmniej mogła sobie wyobrazić ich znajomość. Mieli podobne doświadczenia życiowe, podobne poglądy i wcale nie takie różne charaktery. Niestety lub stety spotkali się w dziwnych okolicznościach, pełnych emocji i złości. Chociaż z każdym następnym spotkaniem radzili sobie coraz lepiej, może nie byli jeszcze na straconej pozycji?
Samael słusznie porównał ich do pola minowego. Słowo p o m o c źle wpływało na ego i dumę Melki, więc gdy tylko je usłyszała szybko wpiła się ustami w jego dolną wargę, prawie ją przegryzając. Brakowało dosłownie pół milimetra, żeby przegryźć ją do krwi. Po czym odsunęła się nieznacznie. Tak sobie od niego odgapiła troszkę. Przecież nie mógł się gniewać, jeśli użyła na nim tej samej techniki, którą on używał na niej, prawda? Oczywiście mogła jak zawsze zacząć się z nim kłócić i wyzywać, jednak tym razem sobie odpuściła.
Jego obecność dodawała jej wystarczająco otuchy. Tak na prawdę już jej pomagał, nawet jeśli nie był tego całkiem świadomy. Nie protestowała, kiedy chwycił jej łapkę. Posłała mu jedynie niewielki uśmiech, wciąż trzymając go za rękę. Szybko uporała się też z jego drinkiem. Była już lekko wstawiona, jednak jeszcze nie pijana. Za nic nie uwierzyła mu, że by ją tak zostawił. Mógł sobie gadać co chciał.
- Nie zabierzesz mnie znowu do tej swojej ładnej komnaty w zamku?
Nawiązywała do ich przedostatniego spotkania. Kiedy zemdlała, a on zabrał ją jako swój personalny bank krwi. Żartowała. Kiedy poczuła jego język na swojej szyi przeszedł ją przyjemny dreszcz. Zacisnęła uda mocniej na bokach wampira tym samym przesuwając swój tyłek z jego kolan n i e c o wyżej, bliżej Samaela. Tak jakoś odruchowo.
- Stąpasz po cienkim lodzie, Sammy.
Szepnęła, chociaż się nie wyrywała. Wiedziała, że ten przyjemny moment mógł szybko zamienić się w katastrofę, jednak nie potrafiła protestować. Nie chciała. Wystarczył jeden nieostrożny ruch, a znów mógł uzależnić się od jej krwi, zobaczyć jej wspomnienia czy po prostu osuszyć do dna. Lubiła niebezpieczeństwo, więc zarzuciła mu rękę na szyję, przyciągając go bliżej.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Pon Mar 04, 2019 6:54 pm

W jego przypadku zdecydowanie chodziło o tą dorosłą część życia. Odkąd przestał być totalnym szczeniakiem starał się trzymać jak najdalej od szlachetnych, nie ważne czy obcych czy tych, z którymi był spokrewniony. Powodów było wiele, kilka z nich wymienionych było nieco wcześniej. Jeżeli zaś już o dzieciństwie mowa... Cóż, Samael był istnym diabłem wcielonym. Dorośli zwykli mawiać, że był nieznośny i nie dało się go upilnować. Zawsze coś broił, to wybił szybę, to męczył jakieś zwierzę, innym razem pobił jakieś inne dziecko. straszny był z niego nicpoń i chyba jedynie jego niania potrafiła skutecznie do niego dotrzeć. Ba, dostrzegała w nim dużo więcej niż pozostali, nawet rodzice. Zawsze mówiła, że pod tą umorusaną, wykrzywioną złośliwym grymasem buzią kryje się kochane dziecko. Trzeba było tylko wiedzieć w jakie tony uderzyć aby to z niego wydobyć. Zabawne, dziś było z nim nieco podobnie. Na ogół dość szorstki i nieprzyjemny ale w głębi duszy wcale nie taki zły na jakiego mógł wyglądać. Wystarczyło tylko odpowiednie podejście.
- Chyba umrę ze szczęścia... - prychnął zdmuchując tym samym kilka uporczywie pchających mu się do oczu kosmyków smoliście czarnych włosów. Też coś, jakoś przeżyje jego towarzystwo. Zdawał sobie sprawę, że to jak zwykle droczenie się, jednak i tak nie mógł się powstrzymać od równie złośliwego skomentowania. Z resztą tego się chyba spodziewała w ogóle wdając się z nim w tego typu wymianę uprzejmości
Oboje już chyba przywykli do tego, że kiedy tylko mają okazję to się podszczypują, podgryzają i starają się sobie dopiec. Wychodziło im to całkiem nieźle i naprawdę mogliby to robić całymi godzinami. Faktycznie gdyby poznali się w innych okolicznościach... Pierwsze spotkanie, które niemal całkowicie uleciało z pamięci było dawno temu, kiedy oboje byli niemal zupełnie innymi osobami. Omal nie skończyło się źle, ale im przerwano w niewybredny sposób. Pewnie pobiłby się wtedy z ówczesnym chłopakiem Aimi gdyby nie przyszedł jakiś starszy wampir i nie rozdzielił młodzików. Kolejne to odnalezienie jej prawie martwej gdzieś na odludziu w górach... Ostatnie to dziwne zbiegi okoliczności i Mel ciągle oglądająca się przez ramię. Jak widać nie było im chyba pisane żeby chociaż raz wpaść na siebie ot tak, i po prostu móc chwilę pobyć w swoim towarzystwie.
Smok skrzywił się wyraźnie czując jak wampirzyca wbija swoje ząbki w jego wargę. Nie kazał jej jednak długo czekać i odgryzł się, dosłownie, tym samym, również dziabiąc ją dość boleśnie. Też coś, żeby stosowała jego własne metody przeciw niemu! Ale dobrze, niech jej będzie... Przynajmniej nie będzie ciągnął tematu dalej skoro tak się przed tym broniła. Po za tym i tak to co najważniejsze przekazała mu bez słów. Wystarczył lekki uścisk łapki na jego dłoni i krótki uśmiech. Odczytał jej intencję a przynajmniej tak mu się wydawało. Czuł narastającą gdzieś w jego wnętrzu złość, jednak nie był jeszcze w stanie jej sprawnie zidentyfikować. Co tak bardzo działało mu na nerwy? Tajemniczość Amelie czy fakt, że ktoś wyraźnie stanowił dla niej zagrożenie? Może jedno i drugie po trochu. Skoro czuła się przy nim swobodnie i bezpiecznie to jako samiec czuł się w obowiązku aby w razie potrzeby ją obronić. Nie wiedział tylko przed czym lub przed kim. Irytujące. Może powinien zacząć bić każdego kto do nich podejdzie? Tak profilaktycznie.
- Mam za dużo okien, które mogłabyś wybić. - jeśli myślała, ze zapomniał o tym w jaki podstępny sposób uciekła z jego komnaty to bardzo się myliła. Zaopiekował się nią wtedy a ona bezczelnie wybiła mu okno i zwiała. Podła!
- Po za tym po co byłabyś mi pijana w trupa w komnacie? Żebyś zalegała mi nieprzytomna na łóżku? - wyszczerzył się krótko błyskając bielą kłów. Już widział to oczami wyobraźni. Nie, nie miał ochoty dzielić łóżka z zalaną w sztok laską. A spanie na kanapie czy fotelu również mu się nie uśmiechało. Także Mimi powinna wybić sobie z głowy opcję upicia się i przebudzania następnego dnia w jego ładnej komnacie.
Potężne zębiska z wielkim wyczuciem chwyciły za płatek ucha brunetki i balansując na granicy bólu lekko za niego pociągnęły.
- Zawsze pociągało mnie ryzyko. - mruknął cicho i nie odsuwając się sunął czubkiem nosa po aksamitnej kobiecej szyi. Chłonął jej zapach, szum rozkosznej krwi szemrzącej tuż pod powierzchnią jasnej skóry. Ucałował ją raz, drugi, trzeci. Nawet nie zorientował się kiedy odruchowo chwycił jedną ręką za tyłek, który poruszył się w górę jego kolan.
Nagle zmrużone ślepia otwarły się szeroko a on zamarł jakby porażony. Odsunął się powoli opierając ponownie na oparciu krzesła. Odchrząknął. Przerwał w bardzo gorącym momencie jednak czuł, że tak właśnie powinien. Prawie posunąłby się za daleko i wcale nie chodziło o uzależniającą krew Melki.
- Dlaczego mnie nie powstrzymałaś? - burknął machinalnie sięgając po drinka żeby na chwilę ukryć wzrok w jego zawartości gdy przechylał szkło przy ustach.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Pon Mar 04, 2019 10:41 pm

Podszczypywanie nie było takie złe. Przynajmniej nigdy im się nie nudziło, a każde spotkanie było bardziej interesujące od poprzedniego. Dreszczyk emocji był dla nich dobry. Zwłaszcza, że obydwoje szybko się wszystkim nudzili. Dokuczanie innym było na prawdę relaksujące, przynajmniej według Aimi. Lubiła pokazywać kto tutaj rządzi oraz sprawiać, by inni tańczyli jak im zagra. Była w tym całkiem niezła, chociaż nie wychodziło jej idealnie ze Smokiem. Był do niej zbyt podobny. Pasował bardziej na gracza niż pionka. Stanowił dla niej nie lada wyzwanie, dlatego był taki intrygujący. Swoją drogą nie było chyba niczego bardziej niebezpiecznego niż zaintrygowana Melka. Przecież zawsze dostawała to co chciała. Bez wyjątków.
Wampirzyca również starała się wyrzucić ich pierwsze spotkanie ze swojej małej główki. W końcu byli teraz innymi osobami. Nie utożsamiali się z tym co było kiedyś. Tak czy tak dobrze, że się zmienili. Inaczej nigdy nie znaleźliby się w tym miejscu, gdzie byli teraz. Ciesząc się swoim towarzystwem. Za pewne skończyłoby się wtedy czystą nienawiścią i niczym więcej. A tak? Zobaczcie jak zabawnie! Ironicznie Melka czuła się bezpiecznie w towarzystwie Samaela, który prawie wykorzystał ją w sposób, jak osoba której bała się najbardziej. Życie było takie zaskakujące. Nikt nigdy nie mógł spodziewać się w jaki sposób dalej się potoczy.
Kiedy przygryzł jej wargę, odrobinę za mocno według jej gustu, skrzywiła się delikatnie, jednak nie protestowała. W końcu liczył się efekt jaki na nim wywarła. Cel jej niecnego planu. Przestał ją wypytywać, a tylko to się liczyło. Była zadowolona z efektu końcowego. Fakt, że chciał ją bronić na pewno ucieszyłby Melkę, nawet jeśli nie dałaby tego po sobie poznać. Każda kobieta szukała uwagi i bezpieczeństwa. Była podobna do Samaela, niby skomplikowana, chociaż prosta w obsłudze. Oczywiście nie musiał bić każdego napotkanego osobnika, jednak nie miałaby nic przeciwko. Lubiła jak dużo się działo. Zwłaszcza w jej imieniu. Taki chory rodzaj komplementu.
- Nasze spotkanie było warte Twojego okna, nie uważasz? Zresztą ja w Twoim łóżku to bardziej ozdoba niż zwada.
Stwierdziła słodkim tonem. Duże ego i te sprawy. Miała już przed oczami inne rzeczy, na jakie mogliby wykorzystać jego łóżko. Nie konieczne związane z byciem najebanym jak szpak. Nic dziwnego, że nie potrafiła myśleć o niczym innym, kiedy rozpalał jej bladą skórę. Reagowała na każdy jego ruch, czekając z niecierpliwością co będzie dalej. Kiedy przygryzł jej ucho, westchnęła cicho. Błądziła palcami po jego karku drapiąc delikatnie. Zostawiając po sobie czerwone pręgi, jednak nie trwoniąc ani jednej kropli krwi. Miała ochotę dotykać i drapać jego nagie plecy, nie tylko kark.
- Więc jest nas dwoje.
Szepnęła. Również pociągało ją ryzyko. Lubiła stąpać po cienkiej granicy. Niebezpieczeństwo było przecież takie przyciągające. Nic więc dziwnego, że nie chciała żeby przestawał. Zresztą kiedy ostatnio ktoś traktował ją w taki sposób? I to nie byle kto. Po części była przerażona, z drugiej strony miała na niego nieziemską ochotę. Walczyła z własnymi emocjami. Chciała, żeby zamazał wszystkie złe wspomnienia nowymi, dobrymi. Kiedy się odsunął warknęła niezadowolona.
- Ty to wszystko umiesz spieprzyć.
Skwitowała mrużąc szkarłatne ślepia. Nie patrzyła na niego. Nie wiedziała jak miała się zachować. W końcu była w takiej sytuacji pierwszy raz. Zazwyczaj bawiła się troszkę kolacją i tyle. Nic poważnego. Nie dawała 'bawić' się swoim ciałem nikomu. Oprócz jej byłego no i teraz Samaela. Był dzięki temu wyjątkowy, jeśli o tym nie wiedział. Szybkim ruchem sięgnęła po te dwa shoty, które przygotował dla nich szybciej kelner i wypiła jeden za drugim. No trudno. Nie rozumiała dlaczego przestał. Był taki czas, kiedy nigdy by jej nie odmówił. Nie wiedziała co nim kierowało, jednak jej urażona duma miała to głęboko w poważaniu. Melka nie potrafiła poradzić sobie z czym? Odrzuceniem? Wstała szybko i ruszyła przez tłum tańczących ludzi, manewrując między nimi. Ani jej do głowy nie przyszło się odwrócić.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Sro Mar 06, 2019 4:52 pm

Od pierwszego krzyku tuż po wyłonieniu się na ten parszywy świat, zbyt wiele osób miało co do niego jakieś plany aby teraz łatwo poddawał się manipulacji, nawet tak sprawnej żmijki jak Amelie. Całe jego życie napiętnowane było tym, że czegoś od niego oczekiwano, pokłosie tego zbierał nawet dzisiaj choć przez te wszystkie lata skutecznie stawiał odpór narzucaniu mu cudzej woli. Był nieszablonowy, chaotyczny, wyrywał się schematom, trudno zapanować nad taką jednostką i jeszcze ciężej przewidzieć jej zachowanie. Przynajmniej osobom normalnym, bo napotkał kilka osób, które dość dobrze odczytywały jego intencje i zamiary, potrafiły nawet do pewnego stopnia przewidzieć jego kolejny krok. Jedną z nich była właśnie Melka, a działo się tak w dużej mierze przez to, że ich charaktery były bardzo podobne. Nie byli identyczni, jednak było między nimi na tyle dużo podobieństw, że całkiem nieźle szło im odgadywanie siebie. Mogło to stanowić ogromną zaletę, jeżeli ich losy splotłyby się ze sobą na dłużej. Jednocześnie jednak każdy medal ma dwie strony i zawsze istnieje możliwość paskudnych zgrzytów między tą dwójką. Póki co czuli się w swoim towarzystwie świetnie, no przynajmniej do pewnego, felernego momentu kiedy Smok przerwał swoje niewybredne pieszczoty i wydawał się lekko skonsternowany zaistniałą sytuacją. Wiele myśli krążyło mu w tamtej chwili po głowie jednak żadna z nich nie przygotowała go na to co nastąpiło za chwilę. Zeźlona kobieta wypiła oba drinki a następnie strzeliła focha z przytupem i zeszła z jego kolan. Mało tego, wyglądało na to, że miała zamiar po prostu sobie pójść, bo przemierzała salę mijając tłumy gości. Nie obejrzała się ani razu co wyraźnie sugerowało jak odrzucenie ją zabolało. Lub też ugodziło w ego. Młody szlachetny podejrzewał, że jedno i drugie. Dlaczego? Bo pewnie na jej miejscu zachowałby się podobnie, może tylko nieco bardziej wulgarnie. Zraniona duma i ból odrzucenia to coś z czym ciężko się zmierzyć, zwłaszcza osobom o tak pokręconym charakterze.
Nie odeszła zbyt daleko kiedy za jej drobną rękę chwyciło wielkie, smocze łapsko. Stanowczym ruchem, wampir przyciągnął drobniejszą od siebie kobietę, wymuszając na niej jednocześnie obrót w jego kierunku. Ktoś postronny mógłby wziąć ich teraz za parę szykującą się do tańca-przytulańca.
- Najpierw się zastanów, później ewentualnie strój fochy... - warknął jednak niewielka odległość w jakiej się od siebie znajdowali sprawiła, że jego słowa były bardzo wyraźne. Tak naprawdę przecież nie chciał nic złego a jej interpretacja jakoby odrzucił jej wdzięki była cholernie daleka od prawdy. Przecież gdyby nie miał na nią ochoty w ogóle nie zaczynałby całej tej szopki. Byli w klubie, konkretniej przy barze, całkowicie na widoku, stale ich ktoś mijał, przysiadał się na krzesłach obok... To niezbyt dobre miejsce na to aby dać się ponieść fantazji i narastającego pożądania. Pewnie gdyby byli w bardziej zacisznym miejscu w tej chwili byłby na etapie dobierania się do jej bielizny. A teraz musiał zatrzymać wściekłą i urażoną kobietę i tłumaczyć jej dlaczego tak a nie inaczej. Ehh, ten wieczór mógł potoczyć się tak przyjemnie...
- Źle mnie zro... - jego myśli usilnie krążyły w okół przeświadczenia, że nie ważne co powie i tak będzie to brzmiało cholernie głupio. Jego intencje i tak nie zostaną zrozumiane lub co gorsza uznane za tandetną wymówkę. Po za tym dlaczego właściwie chciał jej cokolwiek tłumaczyć? Co nim kierowało, jaka była przyczyna tego, że aż tak zależało mu na tym by Mel nie miała go za skończonego dupka? Jednakże to nie te rozważania przerwały Smokowi w połowie zdania.
- Wychodzimy. Teraz. - Rzucił nagle tonem nie znoszącym żadnego sprzeciwu i z którym po prostu się nie dyskutuje. Patrzył gdzieś ponad głową Aimi, a jego mina spoważniała i nabrała dziwnego wyrazu. Był spięty, jakby gotował się do zbliżającego się ataku.
Nie wyjaśniając o co chodzi pociągnął, wciąż trzymaną za rękę szlachetną, przeprowadzając przez parkiet i kierując się o dziwo nie w kierunku wyjścia z klubu. Zmierzał w stronę drzwi dla personelu.
Jeden rzut okiem przez ramię, pozwoli zorientować się Amelce co się takiego dzieje. Z drugiego końca sali, z wyraźnie nieprzyjaznymi zamiarami, powoli zbliżał się do nich ich znajomy. Ten dziwny typ, który zaczepił ich wcześniej. Z cwaniackim uśmieszkiem i założonymi rękoma szedł pewnym krokiem a tuż za nim podążało trzech jego koleżków.

[z/t + Aimi]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 4 Empty Re: KLUB

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach