Dzika plaża

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Gru 21, 2017 1:07 am

Nigdy nie stawiałem na to, że jestem doskonały w interpretowaniu innych osób, ale zwyczajnie lubiłem tą zabawę. Nawet jeśli nietrafnie kogoś oceniłem, to będzie to dla mnie w jakiś sposób zaskoczenie, a to szerzy tą zabawną zabawę, którą sobie obieram. Nieznany kapturnik jest tym bardziej dla mnie intrygujący, choć szkoda że nie mogę w pełni zdrowia poświęcić się nowej znajomości, a muszę pozostawać dość bierny. Choć staram się jak mogę swoją wymową wprowadzić jak najwięcej się da! Takie już moje zboczenie, więc póki nie ucieka to tak łatwo od moich wypowiedzi nie umknie.
- Gdybyś na miejscu zaczął herbatę parzyć, byłbym nie lada zaskoczony. Jednak znam miejsc wiele gdzie przeróżne aromatyczne spróbować można.
Jest w tym pewna ukryta propozycja, nikt nie mówi że teraz do wykorzystania, ale być może na przyszłość do wzięcia pod uwagę. Obserwowałem jego zamyślone reakcje i liczyłem, że rozważa na różne sposoby moje słowa, tak bardzo nie lubię ignorowania, choć jak ktoś tak robi to co mogę z tym takiego zrobić? On jednak tego nie robi, brnie ze mną i to mnie cieszy, pewnie też dlatego mój ogon wytężył ruchy, a Ja nagrodziłem mojego rozmówce szerszym uśmiechem, na tyle sympatycznym na ile mogę sobie pozwolić.
- Brzmi to nadzwyczajnie... Altruistycznie. Jesteś pewien, że taka władza nad czarnopiórymi, których wiele wszędzie, nie byłaby bardziej przez Ciebie wykorzystywana?
Cóż, ciekawe czy rzeczywiście jest tak jak mówi. Nie czuje potrzeby oskarżania go o kłamstwa, bo po co? Będę wierzył w to co mówi, niczym dziecko słuchające bajarza, do póki te się do niego nie sparzy. Machnąłem ręką by odmachnąć jego słowa, nie będzie przecież tak w nicość moje komplementy dawał.
- Moja regeneracja jest niesamowicie ułomna, długo bym zakrywał nawet tak niewielkie, ale liczne rany. Dlatego pozwól przyjąć sobie moje słowa, które z dumą jak i wdzięcznością chwalą twoje zdolności.
Cóż, nie jest moim zadaniem nabijać mu na wyższy poziom ego, nie chce też w jakiś sposób mu się podlizywać. Ja zwyczajnie wyrażam to co odczuwam, jeśli uważam, że coś domaga się wyraźnie należytych słów, to chce ich używać. Oczywiście jakbym miał powody w drugą stronę, również bym się nie wycofał. Inna kwestia jakby zrodziło to jakiś konflikt, tego bym nie chciał i wtedy dopiero bym musiał obniżyć ogon, oraz oklapnąć swoje uszy.
Gdy zapytał czy ktoś się tutaj znajduje, skinąłem wyraźnie głową i łypnąłem wzrokiem w jej kierunku. Po chwili jednak wycedziłem zaskoczony wyraz twarzy, a po chwili mój wielgachny ogon wzdrygnął się. Zdążyłem tylko szerzej otworzyć usta i odruchowo pogłaskać Ją po głowie.

- Zaprawdę nie wiedziałem, że ktoś może okazać tak silne emocje i przywiązanie już po ledwie kilkudziesięciu minutach znajomości. Czy coś się uroczej panience stało?
Gładziłem Ją dalej po całej długości jej bielistych włosów. Jakby miała zwierzęce cechy jak Ja, wyglądałoby to jak wtulająca się młodsza siostra czy kuzynka. Nie omieszkałem jednak zerknąć na blondyna i głupio się w jego kierunku uśmiechnąć. Okazałem mu w ten sposób nieco bezradności w jakiej się znajdowałem.

Moje zmysły były tak bardzo przytępione, te ciągłe wyczerpanie tak bardzo daje mi się w we znaki. Poczułem oczywiście to całe zagrożenie, ale wcale nie wcześniej od innych. Ten widok nie był dla mnie zbyt przyjemny, chciałem całej trójcę zaproponować wybór innego miejsca, które bardziej sprzyjałoby rozmowom. Niestety, nie było na to żadnego czasu, a Ja byłem tutaj w najgorszej pozycji. W tym momencie byłem słabszy od przeciętnego człowieka, zwłaszcza że nie mam możliwości używania swoich wampirzych zdolności. Widząc jak blondyn uciekł do góry, odetchnąłem z ulgą. Poklepałem białowłosą panienkę po ramieniu.

- Schowaj się. Wszystko powinno być dobrze.
Nie będę w stanie tak szybko wbiegnąć na drzewo przy swojej kondycji. Chwyciłem pobliski kij, który w planach miał zostać wykorzystany do potykania się, teraz będzie idealny by osłonić się przed psią szczęką. Jednak za nim to wszystko nastąpi, oddam niemrawe kroki do przodu. W moich planach jest przypomnieć im kto jest wyżej, gorzej jak nie posłuchają. Jako, że jestem hybrydą wilczą, złapałem należytą ilość zimnego powietrza do swoich nieumarłych płuc i wydałem z siebie należyte złowrogie wycie w kierunku psisk. Nie było one raczej wysokiej klasy, ale postarałem się na ile tylko mogłem.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Clarie Czw Gru 21, 2017 7:09 am

Spojrzałam zmartwiona na niego.
- Nie Nourh... Nie tym razem
Powiedziałam cicho z sprzeciwem i złapałam go delikatnie za rękę by go odsunąć.
- Zabierz go stąd
Powiedziałam cicho kierując wzrok na blondyna. Wiem że to co chce zrobić jest nieodpowiednie ale trudno. Zignorowałam wszelki ból kostki i pobiegłam w strone wściekłych psów, a moje oczy przybrały intensywny szkarłatny kolor.
Wiem że moje zachowanie może źle się skończyć ale trudno, muszę dać radę, nie mogę stchórzyć jak jakiś nędzny człowiek, muszę dać radę i wierzę w to że dam radę lecz wiem że jest to ryzykowne.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Los Czw Gru 21, 2017 10:45 am

Grupa psów, agresywnych, zapewne i wygłodzonych zbliżyła się do grupki wampirów, dojadając w najlepsze. Byliście na dzikiej plaży, dlatego nic dziwnego, że koniec końców coś wyleciało z terenu zalesionego. Mało to się porzuca psów w lesie czy też wyrzuca się je na ulice? Przez takie a nie inne zachowania tworzą się takie grupki jak te. Wampiry nawet jeśli mając magiczne zdolności, to musiały być ostrożne bowiem takie psy, są agresywne do tego stopnia, że atakują na zabój, swój bądź ofiary. Nourh wiedział iż ucieczka przed psami była najgorszym wyborem, zważywszy na to iż  te zostały by rozjuszone jeszcze bardziej przez to. Pochwycił kij, jednak w chwili gdy chciał uderzyć został złapany przez Koleżankę, która postanowiła zgrywać bohatera, tym samym wylatując naprzeciw psom. Te nie były daleko, więc dużo nie musiała biegnąć, jednak to przesądziło o wszystkim. Jeden z psów rzucił się na kobietę, która będąc niską, jak i lekką jak piórko została skutecznie powalona na ziemie. Zwierze zaatakowało w szyje, wgryzając się w nią. W porę jednak zareagował Nourh uderzając w łeb psa, wywołując u niego głośny przepełniony bólem skowyt. Zrezygnował z ataku po czym odsunął na bezpieczną odległość, koślawo ale jednak.
Pozostałe dwa psy, wykorzystując ten moment rzuciły się na wilka. Jeden zaatakował w łapę, która dzierżyła kił, skutecznie zatapiając w nadgarstku ręce, po czym zaczął szarpać. Podobnie uczynił drugi łapiąc wilka za prawą kostkę, po czym zaczął ciągnąc, zapierając się łapami, wydając z siebie groźne warkoty. Zależało im na powaleniu Nourh'a, dlatego też zaatakowały jedną stronę ciała.
Jyuu w tej całej sytuacji także nie był zapomniany... Zwierze które zaczęło patroszyć zająca, czując zapach krwi innej i równie kuszącej, porzucił truchło po czym spojrzał na całe zamieszanie. Ruszył, stosunkowo szybko nabierając pęd. Dystans jaki dzielił do wampirów i psów została pokonana szybko. Zwierze wykorzystując swój pęd naskoczy na pień drzewa, zaskakująco wysoko, chcąc dostać się do wampira. Jeśli nie wyszedł za wysoko, niech nie zdziwi się, że zwierze złapie go za kostkę!
Los

Los
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Czw Gru 21, 2017 8:03 pm

Ha! No, to byłoby mistrzowskie - rozłożyć cały serwis herbaciany tuż pod nosem Nourha. Padłby chyba na zawał z niespodzianki. A nie, wampiry nie mogą dostać zawału. Tak czy inaczej byłby zdumiony. Teraz poniekąd też okazywał zdumienie, że rany goiły się szybko, albo że gdyby Jyuu mógł dowodzić krukami, nie wykorzystałby ich do bardziej niecnych planów.
Nie mniej po kolei. Herbata. Ot trunek, który akurat młodzieńcowi jakoś niespecjalnie smakował, choć może dlatego, że zaparzał taką z torebek, a nie z prawdziwych liści. W dodatku taką herbatę można dostać przede wszystkim w miastach, od których Zakapturzony stronił. Zastanawiały go więc słowa Uszatego, który stwierdził, iż obył się z kilkoma miejscówkami, gdzie serwują aromatyczną herbatę. Czy... czy Ogoniasty proponował mu wspólne picie szlacheckiego trunku? Nie do końca wiedząc, co odpowiedzieć na aluzję (którą nie wiadomo czy dobrze odczytał), zapytał tylko:
-Jedno z tych miejsc to Twój dom?
Próbował rozgryźć Wilka, czy dobrze zinterpretował. A może... chodziło mu tylko o restauracje w miastach? Jak tak, to nieźle przeholował ubzdurając sobie, że Białowłosy mógłby chcieć zaprosić do swojej świątyni kogoś takiego jak Jyuu. Eh. Czasem miał zbyt bujną wyobraźnię i to obracało się przeciwko niemu.
Kruki. Rzeczywiście ich ogólne występowanie mogłoby pomóc w szerzeniu jakiejś ideologii, jakiegoś sposobu na życie. Nie mniej Wilk drążył temat chcąc od Jyuu wydobyć więcej informacji, i tu mógłby popisać się fantazją. Tylko czy to miało sens? Może jedynie po to, by usatysfakcjonować rozmówcę łaknącego dialogu i wymiany poglądów?
-Hm... -zamyślił się trochę, bowiem nigdy przedtem nie zastanawiał się nad tą kwestią, żeby kimkolwiek lub czymkolwiek władać- ...gdyby pod moją komendą było mnóstwo tych ptaków, to mógłbym rozkazywać im tak gęsto latać po niebie, żeby zasłaniały Słońce w dzień. Z umiarem, żeby nie obumarły rośliny. Albo nakazałbym też każdemu z kruków obserwować dokładnie jedną istotę, niczym Stróż. Mogąc zrozumieć ich mowę - nauczyć się więcej o życiu innych. A Ty? Jakbyś je wykorzystał?
Nieco rozluźnił się mówiąc na głos o czymś, co powierzchownie dalej trzymało się tematyki kruków, lecz pewnie Długowłosy znajdzie coś więcej w tym wywodzie. Chłopak siedząc tuż obok, tak gdzieś w odległości metra od Ogoniastego, próbował zregenerować siły odpoczywając. Jednocześnie słuchał uważnie towarzysza, który tyle pozytywnych wibracji wysyłał, że wstyd byłoby tego nie docenić. Ale młodzieniec w kapturze jest nieśmiały i dość zamknięty na komplementy. W końcu przygryzł odrobinę dolną wargę i wydusił z siebie cicho:
-Cieszę się zatem, że mogłem pomóc.
No a potem było ich trzech, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel. To jest być na plaży. Dzikiej, spokojnej, z cieniem. Z czasem zrobiło się tłoczniej.

Psy były zajadłe i agresywne, to dobrze, że zdecydował się na ewakuację na drzewo. Na nieszczęście pozostali zostali na piasku, wręcz szli na przeciw niebezpieczeństwu. Chyba najdotkliwiej odczuła to dziewczyna, która chcąc bronić swego Białowłosego znajomego postanowiła osłonić go. Nawet zawołała, by Zakapturzony wziął go ze sobą na drzewo. Na nic to, Nourh również podjął decyzję o pozostaniu na ziemi. Być może czuł, że nie byłby w stanie wspiąć się na koronę drzewa, lecz mógł spróbować. Jyuu wyciągnąłby ręce i podciągnął do góry, ale w tej sytuacji nie ruszał się z miejsca. Za bardzo się bał tych zdziczałych psów. Było ich aż cztery, i wyglądały agresywnie. Ba, rzucił się jeden psiak na biedną nieznajomą i ściągnął do parteru, a Uszaty mimo wycia nie podporządkował psowatych pod swoje rządy i również dotkliwie oberwał. Co robić, co robić...?
Jeden z tych psów, które zajmowały się zającem, dostrzegł zapewne lęk u Zakapturzonego, bowiem nie zważając na swoją naturę, próbował się wspiąć na konar drzewa z wampirem. Ten w porę uciekł jeszcze wyżej, jak najwyżej się dało. Nie zamierzał się dać ugryźć, ale jak on teraz mógł pomóc towarzyszom? Ułamał jedną, sąsiednią gałąź i rzucał tymi ułamanymi patykami w kierunku psów, które w tym momencie szarpały Nourha. Żeby przestały! Gdyby to był jeden, zagubiony czy nawet zły pies, to jeszcze próbowałby załagodzić sytuację miłą pogawędką i delikatnymi gestami. Ale widząc co się działo - wolał nie bawić się w takie rzeczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Pią Gru 22, 2017 12:12 am

Cóż, bardzo bym chciał móc dalej prowadzić spokojne wywody z moim nowym znajomym, ale nie dość że dotarła do nas kolejna nowa osóbka, to jeszcze sporo bardzo niezadowolonych zwierzątek. Niedobrze jest tak przerywać miłe pogawędki. Ale jak mogłem się niby sprzeciwić w takiej sytuacji? Zostaje mi mieć tylko nadzieje, że nasze rozmowy zostaną dokończone i to w stanowczo lepszej atmosferze. Clarie musiała radzić sobie sama z jednym psem, niestety Ja sam miałem na głowie aż dwa. Niech to, nie będę w stanie pomóc ani jednej ani drugiej osobie. Zresztą, jak Ja mam pomóc samemu sobie?
Zasyczałem wyraźnie z bólu, bo tylu mijających wiekach można się do niego przyzwyczaić, ale jednak jest to zawsze nieprzyjemne uczucie. Wiedziałem, że obalenie się jest już tylko kwestą czasu na którą nie potrafię nic inteligentnego zaradzić. Skoro już wiedziałem co jest nieuniknione, specjalnie obaliłem się na psa który obrał za cel mój nadgarstek. Zamierzałem owinąć drugą rękę wokół jego szyi. Na całe szczęście nie są to wygłodniałe wilki, mają znacznie solidniejsza budowę karku i byłoby to mniej możliwe. W takim uchwycie staram się w miarę możliwości udusić psa, ale tylko i wyłącznie do nieprzytomności. W drugiego tylko nieudolnie kopałem drugą wolną nogą, w nadziei tylko, że nie prócz wywoływania mi dużego bólu w odgryzanej nodze, nie przeszkodzi mi bardziej. Nie myślałem w jakim stanie mogę skończyć, po prostu musiałem się jakąś bronić.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Clarie Pią Gru 22, 2017 12:20 am

Złapałam się delikatnie za miejsce ugryzienia na szyi. Bolało ... Bardzo. Spojrzałam na Nourh'a, walczył z dwoma naraz... Podniosłam się bardzo słabo z ziemi i zamknęłam oczy.
Mimo iż jestem bardzo osłabiona to muszę dać radę.
Po chwili zamroziłam łapy wilków i ich pyszczki. Miałam nadzieję że to da nam trochę czasu na ucieczkę. Otworzyłam delikatnie a w moich oczach zbierały się łzy.
Ten ból w szyi był szczerze nie do wytrzymania. Zacisknęłam mocniej rękę na ranie przez co krew spływała nie tylko po mojej szyi ale także po mojej ręce.
Starałam się to ignorować by nie pokazać jak boli dlatego też zarzuciłam grzywkę na oczy. Nie chciałam ich martwić, i tak mieliśmy wystarczająco problemów, przecież Nourh był także ranny. Najpierw przecież trzeba zająć się nim, on jest bardziej ranny...
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Los Pią Gru 22, 2017 11:55 am

Nourh:
Odczułeś ból, który wywołał u ciebie syk. Byleś osłabiony, a zwierzęta jeśli wybrały się na polowanie, to wybrały moment wręcz idealny. Miałeś na głowie dwa psy, musiałeś się nimi zając i mimo problemów Clarie, musiałeś skupić się na sobie. Nic dziwnego, patrząc iż jesteś już osłabiony. Dzikie psy były na tyle krnąbrne, iż nie reagowały na obecność między nimi wilka... Czyżby brakowało im instynktu przetrwania? A może był on przytłumiony głodem, zapachem krwi? Tak czy inaczej zaatakowały.
Obaliłeś się na psa, który zaatakował twój nadgarstek. Skutecznie udało Ci się go położyć na ziemie z czego niemal od razu chciał wstać, co już wydało się być trudniejsze. Już po chwili owinąłeś zdrowe ramie wokół jego szyi, po czym począłeś duszenie zwierzaka. Ten puścił cię, jednak nie szczekał, a zaczął się wierzgać, próbując przecisnąć głowę przez twoją pętle z ramienia. Kilka skomleń zamieniło się na stłumione burczenie. Jak mogłeś zauważyć pysk zwierzaka pokrył się warstwom lodu, która znacznie ułatwiła duszenie go. Zwierze nie długo po tym, opadnie z sił, zaprzestając jakiejkolwiek walki. Drugie zwierze gdy tylko znalazłeś się na parterze, zacisnęło szczęki pewniej na twojej kostce. Zacząłeś kopać nogą, tym samym raniąc się jeszcze bardziej, jak i rozdrażniałeś zwierze, które wydawało z pyska co rusz warkot. Sporadycznie z nieba, z drzewa, zaczęły spadać gałęzie. Dopiero po chwili pojawił się mały problem u wilka, gdy wampirzyca postanowiła pozamrażać im pyski i łapy. Pojawił się lód na pysku zwierzaka, co wiązało się także z tym, że w miejscach gdzie miał zęby w Twoim Ciebie poczułeś znacznie powiększenie ran, gdzie towarzyszył przy tym chłód. Zwierze zaś nie miało wielkiego manewru ruchu, przez lód. Chaotyczna próba oderwania się, zrobiła się i dla zwierzęcia nieprzyjemna, zwłaszcza gdy nie mógł się ruszyć, ani otworzyć, ani zacisnąć szczek... Kopnąłeś ponownie nieudolnie chcąc go oderwać, co Ci się uda. Pies zaś nadal tkwił z zamrożonym pyskiem, mając problem z oddechem, jak i ustaniem. Z pyska wydobywała mu się krew zarówno Twoja, jak i jego własna, bowiem jeśli zerkniesz na swoją kostkę, ujrzysz tam ułamany kieł, pokryty lodem... Można było jedynie się domyślać jak go bolało, jednak lód równie dobrze działał jak knebel.

Clarie: Byłaś poraniona, po dotknięciu rany czułaś jak twoje płyny ustrojowe opuszczają twoje ciało. Czułaś się osłabiona, jak i ogarniał cię strach, na myśl o wykrwawieniu. Musiałaś jednak działać, przez co postanowiłaś zamrozić zwierzaki. To udało Ci się, jednak wraz z aktywacją mocy, czujesz jak ta pochłania z Ciebie energie, tym samym osłabiając Cię jeszcze bardziej, przez co będziesz miała problem z ustaniem.
Pies który Cię ugryzł jest niedaleko, jednak i go Twoja moc dosięgnęła.
Zamrożenie utrzyma się przez jeden post, zważywszy na twój stan.


Jyuu:
Psiak który zainteresował Tobą, próbował Cię dosięgnąć. Jak zauważyłeś tylko pierwszy jego skok był tak efektowny. Kolejne były już niższe i w żadnym stopniu nie pozwalały mu się dostać do Ciebie. W którymś jednak momencie zauważyłeś iż ten nie potrafi wykonać kolejnego skoku. Z zaskoczeniem mogłeś stwierdzić iż jego łapy i pysk pokrył lód, komplikując atak psa. Ten obali się na bok, nie utrzymał równowagi na łapach i tak leżał, wierzgając się jednak, bo nie wiedział co się z nim dzieje...
Los

Los
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Pią Gru 22, 2017 2:13 pm

Z całej trójki Jyuu był w najlepszym położeniu. Co prawda bez drogi ucieczki, ale w jednym kawałku. Dziki pies skakał dalej i próbował wdrapać się za wampirem, na szczęście nie sięgał kłami, choć było blisko i mocno wystraszył młodzieńca w pelerynie. Na tyle, że przez kilka minut był sparaliżowany strachem, a jego kompani przygody... porządnie się wykrwawiali w walce z napastnikami. Uderzenie posoki wybudziło w zamaskowanym Blondynie pokłady głodu, które tuszował lub tłumił w inny sposób niż powinny wampiry. Większej pewności siebie dodał mu widok psa, który zaczynał zamarzać. Jego łapy i pysk okute lodem ściągnęły wreszcie agresora na piach, gdzie oszalał na wskutek zamrożenia. Inne psy też odczuwały podobne zjawiska, nie mniej nie im powinien się przyjrzeć, a pozostałej dwójce Krwiopijców.
Zszedł z drzewa i porwał torbę, którą zostawił pod drzewem-obrońcą, by pobiec w stronę towarzyszy. Musiał działać szybko, bowiem miał wrażenie, że lód topniał ze szczęk i łap oprawców. Poświęcił w tym celu swoją pelerynę z kapturem, którą zdjął z siebie po raz pierwszy ujawniając swoje oblicze. Blond włosy sięgające do łopatek i związane w kucyk spływały po ramieniu, gdy kucał przy nodze Nourha i zdzierając pasy materiałów z płaszcza tworzył prowizoryczne bandaże. Przed nałożeniem opatrunku walczył ze sobą, aby nie uszkodzić bardziej nogi Wilka. Kły wysunęły się bardziej z dziąseł, lecz ostatecznie tylko raz przejechał językiem po okaleczeniu i prędko przykrył materiałem. Nie wyjmował wbitego, ułamanego kła psa, bowiem jego wyjęcie mogło spowodować krwotok wewnętrzny, a więcej krwi mogłoby już całkiem otumanić Jyuu przed podjęciem próby ratowania.
Po założeniu opatrunku Białowłosemu, podbiegł również do dziewczyny, która mogła mieć obawy przed pomocą ze strony Blondyna (zważywszy, że twarz miał ubabraną posoką jej znajomego), lecz była mocno osłabiona, aby stawiać opór. Tu też młodzieniec przed nałożeniem prowizorycznych bandaży na szyi... zlizał kilka razy zimnym językiem życiodajny trunek powstrzymując się jednak od wbicia kłów. Oboje mieli więc na jakiś czas spokój ze zbyt obfitym krwawieniem, nie mniej nie posiadali tyle sił, ile powinni. Za to Blondyn o niemal białych, przez co nieco upiornych tęczówkach był bardziej witalny niż gdy spotkał Wilcze Dziecię i jego znajomą Białowłosą. Mógł więc nawet porzucić towarzystwo i martwić się tylko o siebie.
Ale nie zrobił tego. Trzeba wykorzystać uzyskaną energię, póki psy nie odzyskały władzy nad łapami i szczękami. Problem w tym, że nie wiedział, co robić. Nigdy przedtem nie znalazł się w takiej sytuacji, zatem musiał poradzić się kogoś bardziej doświadczonego.
-Mógłbym wziąć Was na tamto drzewo, na którym siedziałem, ale nie wiem, jaki ciężar uniosą gałęzie. Mogę też spróbować wziąć Was w inne miejsce, lecz też nie wiem... czy polecę daleko aż z dwoma osobami naraz. Nourh, co mam robić?
Dziewczyna odwaliła kawał dobrej roboty mrożąc zwierzęta, Nourh odciągając ich uwagę na siebie, więc teraz przyszła jego kolej. Tylko jak wyjść z tej sytuacji?

*Daję Nourhowi możliwość kontrolowania Jyuu w swoim poście, w kwestii pytania i jego realizacji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Pią Gru 22, 2017 5:56 pm

Można wrócić trochę do mojej spore przeszłości, która odbyła się sporą ilość lat temu. Tam był nie jeden wampir, który posiadał umiejętność władania lodu. Do teraz pamiętam jak moje plecy były przymarźnięte do podłoża, a przód powoli rozszarpywany przez zwierzęce wyrośnięte pazury. To tylko jeden z wielu przykładów jakie przeżywałem w Yokohamie przygody, a moje życie jest znacznie szersze w doświadczenia. Czym więc były ugryzienia psów przy tym wszystkim? Oraz zamarzanie po same trzewia? Nie lubiłem tego i wyraźnie krzywiłem minę na te odczucia, jednak ból mnie nie paraliżował, zwyczajnie wróciło coś znajomego. Skoro jednego psa już dodusiłem do nieprzytomności, mogłem go zwyczajnie puścić, jest już raczej wyrzucony z bieżącej rozgrywki. Ledwie odepchnąłem nogą psa, który z zmarźniętym pyskiem dogryzał się do mojej nogi, a już po chwili wyskoczyła do mnie dziwna persona w długich włosach. Mój szok trwał z jakieś niepełne dwie sekundy, by ogarnąć że to ten sam kapturnik który mi pomógł. Mojej krwi jest dość mało i choć jaką bym hybrydą wilczą nie był, ma smak najwyższej klasy szlacheckiej. Widząc jego poczynania domyśliłem się, że zaczął pomagać w gojeniu moich ran. Czyja miałem problem z tym, że czułem innych krew a mój głód ma parę lat? Nie, bo poza szlachetną krwią u wampirów, te niższego rzędu nie są w stanie mnie zaspokoić, więc nie toczyłem żadnej wewnętrznej wojny.
Urodziwy blondyn rzucił hasłem. Zostawiał to wszystko mi? Jego teoretyczna sugestia nie mówiła mi aż tak dobrze. Nie jestem w stanie ocenić sam z siebie, jakie ma możliwości. A drzewo do którego uciekł rzeczywiście może być problematyczne. Jako, że jestem specjalistą od spania na drzewach wszelakich, szybkim ruchem oka popatrzyłem za siebie jakie mamy możliwości. Przecież niedawno spałem na wielkim drzewie, tam gdzie zaatakowały mnie kruki!

- Na wschodzie, skąd mnie napadły kruki jest znacznie wytrzymalsze i wyższe drzewo. Będę niezmiernie wdzięczny jak zabierzesz stąd panienkę, pomimo jej możliwych protestów. Została zbyt dotkliwie pogryziona. Zostawiam potem twojej dalszej dedukcji, czy będziesz chciał po mnie wrócić.
Zabawne, że użył mojego imienia. Czy on mnie jednak zna pomimo wszystkiego? Jakby to podejrzane nie było, nie miałem czasu nad tym myśleć. Zapewne w tym czasie lód powoli zaczął topnieć. Jej moce są dość niestabilne i nie muszę szukać powodów. Jeśli tylko blondyn wykona moją prośbę, Ja sam rzucę się na kolejnego psa który jest przy dziewczynie. Spróbuje jak zwykle wykorzystać sztuczkę z podduszaniem, za nim tylko odzyska władze. Domyśliłem się, że w trakcie tego mogą mnie zaatakować kolejne psy, jednak gdy tylko wyeliminuje dwójkę, zacznę kombinować co zrobić dalej. Może uciekną? Nie wiem, ale zamierzałem nie rezygnować z przebijania się do ich zwierzęcych instynktów, dalej swoim wilczym gardłem wyłem i warczałem. Co przyniesie dalej los?
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Clarie Pią Gru 22, 2017 6:06 pm

Podniosłam się słabo z ziemi. Rozejrzałam się lecz mój wzrok był za bardzo zamazany przez tą utratę krwi. Wiedziałam że moja moc nie powstrzyma wilków na długo lecz musiałam je czymś zająć.
Zamknęłam ponownie oczy lecz kiedy próbowałam użyć mocy zrobiło mi się bardzo słabo,a przed oczami miałam mroczki.
Czułam jak moje ciało opada z sił. Chciałam im pomóc lecz nie mogłam, nie miałam sił.
Wiedziałam że mogę umrzeć lecz nie powinnam się poddawać.
- Prze..praszam
Szepnęłam do nich i już po chwili straciłam przytomność.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Los Sob Gru 23, 2017 10:10 pm

Jyuu:
Miałeś farta i wiedziałeś o tym doskonale. Czy wyobrażałbyś siebie na miejscu Wilka, bądź nieznajomej? Nie jest to teraz istotne. Mogłeś się tylko przyglądać z nadzieją na dobre zakończenie tego dnia. Dzięki interwencji nieznajomej psy zostały chwilowo załatwione. Nie zamierzałeś czekać na cud i wykorzystując moment zamrożenia psów, zszedłeś z drzewa. Zgarnąłeś torbę pojawiając się najpierw przy mężczyźnie. Nie zamierzałeś czekać aż psy ponownie będą miały możliwość ataku, przez co przystąpiłeś do prowizorycznego zakładania opatrunków. Spieszyłeś się, tym samym czując presje czasu. Nie wyjmowałeś kła, co było optymalnym działaniem w tym przypadku. Opatrunek był niedokładny, ale był i to teraz było najważniejsze. Gdy tylko tego dokonałeś, skupiłeś się na kobiecie. Nim zacząłeś zakładać opatrunku zasmakowałeś posoki, która pozwoliła Ci na chwile uśpić wampirzą naturę, lecz łaknienie krwi zostało wzmocnione. Póki co wiedziałeś jednak iż musi ci to starczyć. W chwili gdy zacząłeś i jej zakładać opatrunek, zauważyłeś iż ta Ci odpłynęła, co komplikowała nieco sprawę. Starałeś się jednak za wszelką cenę dokończyć swoje dzieło, co ci się uda. Nie wiedziałeś zbytnio co robić dalej by było dobrze, dlatego poprosiłeś o pomoc Wilka. Otrzymałeś informacje od mężczyzny i choć nie będzie ci po nosie zostawienie go tu, to nie mogłeś ryzykować, zwłaszcza iż masz już jedną nieprzytomną osobę. Tak jak Ci Nourh poleci, tak też postanowiłeś uczynić. Wziąłeś Clarie  wygodnie na ręce, po czym używając mocy latania, wzniosłeś się w powietrze, by udać się do drzewa o którym wspominał szlachetny. Pokierował Cię odpowiednio, dlatego niebawem ujrzysz wspominane drzewo.



Nourh:
Sytuacja zdała się być opanowana, zyskaliście cenny czas, który Jyuu potrafił odpowiednio spożytkować. W chwili gdy psy zostały zamrożone, pojawił się przy Tobie chłopak. Starał się jak mógł, by założyć ci opatrunek. Presja czasu była na wysokim poziomie. Wszystko tylko by zdążyć, przed roztopieniem psów. Gdy chłopak się zajął tobą, widziałeś jak pomaga i koleżance. Ta odpłynęła, a Ty mogłeś zaobserwować iż lód ustępuje ze zwierząt. Krótka wymiana zdań, zdecydowała o dalszym działaniu. Chłopak postanowił bez żadnego sprzeciwu zrobić, to co mu poleciłeś. Widziałeś po chwili jak odlatuje. Postanowiłeś ponownie wykorzystać swoją sztuczkę na psie, który jeszcze miał problem z poruszaniem, dlatego też nie miał jak uciec. Mogłeś zatem go złapać i zacząć przyduszać, z czego zadowolony nie był. Kilka szarpnięć, które sprawiły iż lód zaczął pękać, lecz nim zwierze odzyskało możliwość poruszania, było już dla niego za późno. Będziesz czuł jak ten słabnie, a samo życie uchodzi z niego, wraz z kolejnym sapnięciem. Pozostałe dwa psy gdy tylko mogły się poruszać, to oba niemal od razu zaliczyły orła, ponownie, mając problem ze wstaniem na łapy, które zmarznięte, ewidentnie odmawiały posłuszeństwa. Dodatkowo ten który stracił na Tobie kła, zaczął skomleć z bólu, czując nagły przypływ swojej krwi w pysku, która ściekała obficie po zgryzie zwierzęcia. Nie atakowały, a postanowiły odwrót w kierunku który przybyły, ze znacznie utrudnionym chodem z czego ten ranny, tuż koło lasu, padł z osłabienia, kładąc. Póki co żył, jednak raczej wątpliwe byś chciał sprawdzać co z nim. Drugi porzucił kompana idąc w las.
Los

Los
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Nie Gru 24, 2017 8:17 pm

Nie było łatwo oprzeć się pokusie i uniknąć wbicia kłów w rany. Zarówno w przypadku Szlachetnego, jak i jego znajomej, której miana jeszcze nie poznał. W sumie nawet słowo "Nourh" mogło być jakimś pseudonimem, a nie imieniem. Jak się wszystko uspokoi, może uda mu się dowiedzieć czegoś więcej.
Białowłosa trzymała się ledwo co na nogach, w zasadzie krótko po pojawieniu się i założeniu prymitywnego bandażu niewiasta zasłabła. W porę złapał ją, by nie upadła na piasek. Wilczy Wampir zasugerował, aby Jyuu zajął się wpierw dziewczyną zabierając na drzewo, którego kierunek wskazał na nie aż tak odległy, ale na tyle ryzykowny, że musiałby zostawić Długowłosego samego na minutę lub dwie. Skinął głową, podjął się więc tej próby zabierając kruche i nieprzytomne ciało dziewczyny lecąc na drzewo o silnej strukturze gałęzi. Przynajmniej według Ogoniastego. Niestety Śnieżnowłosa nie odzyskała przytomności, więc będzie musiał... udrzeć kawałek jej sukienki na dole jako ala lina i w ten sposób związać ją do pnia, żeby przypadkiem nie spadła. Zabiegany Blondyn starał się mimo wszystko silnie i pewnie nanosić supły, oraz upewnił się lekkim potrząśnięciem, że dziewczyna była w miarę bezpieczna. Musiała zostać osamotniona na dosłownie kilkadziesiąt sekund, by Blondyn wystrzelił ku Uszastemu i także jego sprowadzić do nowej bazy.
Kiedy i Hybrydę ulokował na gałęzi (nie tej samej co nieznajoma, ale tuż obok), musiał oddalić się od niego na dwie gałęzie ku górze. Za bardzo mu pachniał krwią, przez co Jyuu nie za bardzo mógł skupić się na myślach. Ah, to była przygoda. Trochę szkoda było mu psów, lecz dobrze, że już po wszystkim. Albo tak tylko uważał.
-Trzymasz się jakoś...? Właściwie... Nourh to Twoje imię?
Zapytał z małą zadyszką siedząc piętro wyżej. Nawet tu zapach krwi kusił do gorszych rzeczy niż zlizanie ran. Naprawdę pogłębił się w nim głód, lecz musiał skosztować posoki. Nie był pewny, czy gdyby tego nie zrobił, uniósłby kogoś z obecnych podczas lotu. Coś za coś, powiecie. W przypadku Blondyna sprawa była nieco inna. Zmrużył powieki i oparł się mocniej plecami o pień za sobą. Miał wrażenie, że zaraz się rzuci na towarzystwo, czy tego chciał czy nie. Tak dawno nie kosztował posoki...
-N-narazie nie mogę zejść do Was. P-później pomogę z leczeniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Yami Nie Gru 24, 2017 9:46 pm

Po dłuższej ucieczce i rozglądnięciu się zrozumiałam że znalazłam się na środku opustoszałej plaży.
Tym razem jednak ogarnął mnie strach, byłam sama a mogli tu być łowcy, mimo iż chciałam ich zabić to się bałam, bardzo.
Rozejrzałam się jeszcze raz czy aby napewno nie ma w moim otoczeniu żadnego łowcy. Moje oczy znowu przybrały szkarłatny kolor, lecz tym razem już ze strachu. W myślach modliłam się żeby nikogo nie spotkać.
- Bezpieczna
Powiedziałam z ulgą wzdychając lekko. Było tutaj dosyć spokojnie więc mogłam liczyć na to że na nikogo nie wpadnę. Tym bardziej że nie było tu żadnych zwierząt więc na moją moc nie miałam co liczyć. No ptakami im nic nie zrobię, więc właściwie byłam w tym momencie bezbronna. W pewnym momencie dojrzałam trójkę osób na drzewie. Zastanawiało mnie po co tam siedzieli.
Yami

Yami

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na nogach oraz na szyi
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Narazie Brak
Moce : Kontrolowanie umysłów zwierząt


https://vampireknight.forumpl.net/t3599-yami https://vampireknight.forumpl.net/t3628-yami

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Pon Gru 25, 2017 2:34 am

Moją nadzieją było, że tak jak według planu, poddusiłem je wyłącznie do nieprzytomności. Jednak tak łatwo tym sposobem zabić, a Ja byłem osłabiony a stres pomimo wszystkiego był narastający. Gdzie pomimo wszystkiego, czułem pewne rutynowe działania. Ile razy robiłem coś podobnego? To tak jakbym zwyczajnie działał z przyzwyczajeń, tak jak wszystko co robiłem, już miało swoje miejsce. Dlatego gdy już wstałem i popatrzyłem na zwierzęta, ogarnęła mnie chwilowa pustka. Dylematy długowiecznego to problem znacznie głębszy niż może się komuś wydawać. Chwyciłem wcześniejszy kij, chwyciłem go i zacząłem kuśtykać w kierunku napomnianego drzewa, nie chciałem zostawiać tamtej dziewczyny samej. Ciężko mi się chodzi gdy po takim osłabieniu, musiałem mieć nieco wysiłku fizycznego połączonymi z wzmożonymi emocjami.
- Tak...
Odparłem nie patrząc na niego. Nawet jeśli psy padły do nieprzytomności, to szybko obudzić się nie powinny, jednak nie zamierzam ryzykować. Zresztą dziewczyna wydaje się bezradnym przypadkiem, więc kto wie co zrobi jak się obudzi ranna na drzewie? Ough... Tak bardzo czuje się zmęczony, chęć odpoczynku i oddania się snu była dość mocna.
- Zrobiłeś więcej niż oczekiwałem. Dziękuje.
Nie planuje nadużywać jego dobroci, sytuacja bez jego wtrącenia byłaby znacznie gorsza. Ogon miałem opadnięty w bezładzie, tylko mogąc bardziej zatwierdzić w moim wymęczeniu. Z tego wszystkiego nie zwróciłem uwagi na dodatkową nieznajomą osobę, która gdzieś się tam kręciła.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Clarie Pon Gru 25, 2017 10:31 am

Otworzyłam delikatnie i słabo oczy. Już po chwili mogłam zrozumieć że znajduję się na drzewie.
- C...Co się stało ?
Zapytałam cicho siadając. Po tym wszystkim strasznie bolał mnie kark, ale mogłam mieć pretensje tylko dla siebie.
Chwyciłam się delikatnie za szyję. Poczułam że mam na sobie opatrunek dlatego też uspokoiłam się bo wiedziałam że nic mi się więcej nie stanie. Miałam uczucie że ktoś tu jeszcze jest.
- Zaraz... Wrócę
Powiedziałam cicho i zaskoczyłam na ziemie.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Wto Gru 26, 2017 10:03 am

Ciężko było patrzeć na cierpienie innych osób, gdy znajdowało się tuż obok. Gdy zwykle obserwował inne istoty, to trzymał dystans, a zdarzały się różne sytuacje. Na niektóre reagował, a na niektóre nie. Być może zależało to od jego samopoczucia czy poglądów, lecz tym razem nie mógł pozostawić na pastwę losu nowo poznane wampiry. Co prawda jeszcze nie znał imienia dziewczyny, jednak może przedstawi się, jak tylko ocknie się? Kto wie.
Słowa Nourha potwierdziły, że ... no właśnie, albo że wszystko w porządku, albo że tak miał na imię. Jedno "tak" na dwa pytania to o jedną odpowiedź za mało. Dla komfortu więc będzie unikać stosowania bezpośrednich mian. Zresztą, czy to ważne w tychże okolicznościach? Wilcze Dziecię wnet też wyraziło podziękowanie i deklarację, że młodzieniec i tak zrobił więcej niż powinien. Na to jednak Jyuu pokręcił przecząco głową, choć i tak nie było to widoczne dla Hybrydy siedzącą piętro niżej.
-I tak za mało...
Rzekł tajemniczo, po czym cicho westchnął. Być może chciał wziąć na swoje barki za dużo, lecz taki był, zaczęło się od pewnego dnia, które zmieniło jego życie.
Wnet ocknęła się druga ofiara napaści dzikich zwierząt. Wydawała się być zdezorientowana, ale chyba czuła się lepiej. Najwyraźniej kilkanaście minut wymuszonej drzemki dobrze wpłynęło na jej organizm. Na jej pytanie zdecydował się odpowiedzieć przed jej Ogoniastym znajomym.
-Jesteś na drzewie, z dala od psów... Ej, ej, ej! Co Ty robisz?!
Wychylił się głębiej z gałęzi i zobaczył jak Białowłosa schodzi z drzewa. Nawet próbował chwycić ją ręką za ubranie, by tego nie robiła, ale gdy ujrzał Czarnowłosą niewiastę na dole... nieco się zachwiał i spadł z gałęzi na piętro z Nourhem. Dobrze, że nie na niego, i tak był już Wilk dość obolały. Zdecydowanie źle reagował na tłumy, a trzy w zasadzie obce osoby już zaliczały się do zgromadzenia. Przywarł mocniej do pnia drzewa i nieśmiało spojrzał na Złotookiego. Był naprawdę zmęczony i wycięty z życiorysu. Jakby był zmarnowany całą swoją egzystencją. Ogoniasty nie ruszał się za bardzo z tego miejsca, na którym go posadowił. Ślepia młodego naprzemiennie czerwieniły się i bladły do niemal bieli. Przez chwilę mocował się z sobą, żeby nie zrobić czegoś głupiego, ale opamiętał się, że Szlachetny potrzebował wsparcia.
Żeby nie było za późno.
Żeby nie było tak jak dawniej.
Ostrożnie zbliżył się do Uszatego i pochwycił go za rękę. Mógł Wilk wyczuć, że młodzieniec o Blondwłosach drżał. Lecz wnet ogarnęło go to znajome ciepło, które najbardziej gromadziło się w nodze. Jyuu włożył w ten proces nie tylko swoje moce, ale i emocje, które rzadko okazywał komukolwiek.
-Musisz żyć... musisz żyć...
Mówił cicho, ale z przejęciem, a w oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo przypominało mu to sytuację z przeszłości, że miał ją przed oczami. Tylko tamto zdarzenie miało tragiczne i traumatyczne dla niego zakończenie, nie mógł dopuścić do powtórki. I choć Nourh nie był na krańcu śmierci, pragnął w jakiś sposób czuć spełnienie, że dobrze wykonał swoje zadanie. Młodziak opadał z sił, lekko zamykały mu się powieki, ale nie przerywał. Determinacja i adrenalina robiła swoje. Aż wreszcie dłonie za bardzo trzęsły się, a chłopakowi ujawniły się o wiele za długie kły niż te do szczerzenia zębów. Musiał się wycofać, natychmiast. Jednak tak wypompowany z mocy nie miał sił przejść na gałąź sąsiednią. Młody wampir zmrużył całkiem powieki i odchylił głowę ku tyłowi próbując zahamować drżenie ciała i chęć na krew Szlachetnego. Niebawem powinny zasklepić mu się rany, więc to tylko kwestia czasu, choć dla kogoś, kto od roku nie pił krwi a zasmakował tak przepysznej... nawet sekundy przedłużały się do minut. Musiał zająć czymś myśli, najlepiej rozmową. Ze względu jednak na przerośnięte kły wadziły za wargi i z trudem mówił.
-Opowiedz mi coś o sobie... albo o tym, jak... poznałeś tamtą dziewczynę... cokolwiek... proszę...
Jego głos urywany był przez sapnięcia lub westchnięcia, nie przywykł do posiadania tak długich zębisk i mówienia jednocześnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Yami Wto Gru 26, 2017 10:32 am

Zauważyłam że białowłosa szła w moim kierunku, nie miałam pojęcia kim ona jest, nie pamiętałam jej.
W środku jednak czułam że jest ona kimś bliskim mi, nie wiedziałam kim lecz wiedziałam że kimś ważnym napewno.
Podbiegłam do dziewczyny i przytuliłam ją mocno, tak jakby... Moje serce mi to kazało, jakby chciało mi coś przekazać. Tuliłam ją najmocniej jak mogłam, i w tym momencie coś mi się przypomniało.. ta blizna... Moja siostra też taką miała zanim zginęła.. tylko czy ona aby napewno zginęła?
Yami

Yami

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na nogach oraz na szyi
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Narazie Brak
Moce : Kontrolowanie umysłów zwierząt


https://vampireknight.forumpl.net/t3599-yami https://vampireknight.forumpl.net/t3628-yami

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Sro Gru 27, 2017 1:20 am

Jak się okazało, białowłosą chyba ostatecznie nie musiałem się przejmować. Czyżby tak szybka akcja ratunkowa okazała się niepotrzebna? Nawet jeśli tak by było, to jednak wolałem trzymać się wysokiego solidnego drzewa, na wypadek gdyby jednak jakieś zwierzęta zachciały mieć wielki powrót. Zresztą, najpierw napadły mnie kruki a teraz zdziczałe wygłodniałe psy. Czy ten fakt ma jakieś ze sobą powiązanie? Jeśli tak, to powinien zacząć się coraz bardziej obawiać. Co by jednak nie było, białowłosa wampirzyca była zajęta inną panną o dość... Przesadnie długich włosach. Wziąłbym większą na to uwagę, gdybym tylko miał szersze pokłady siły i wytrzymałości. Gdy tylko udało mi się dotrzeć do drzewa, oparłem o się korę swoimi plecami i zjechałem nimi do pozycji siedzącej. Po chwili mogłem się niemalże zlęknąć, ponieważ spadł obok mnie kapturkowaty blondyn.
Wcześniej mówił pewne słowa na które nie do końca brałem pod uwagę. W końcu uśmiechnąłem się do niego nieco nieudolnie, ale w miarę uprzejmie na tyle ile potrafiłem.

- Jesteś cały?
Odparłem oszczędnym dość pytaniem. Nie chciałem za bardzo pogłębiać pytanie o jego stan, bo jeszcze by uznał, że lekceważę jego wytrzymałość, a tego bym nie chciał. Nie żeby wydawał się osobą, która by się o takie rzeczy czepiała. Zamrugałem jak i zastrzygłem wilczymi uszami, a ogon nieznacznie mi się poruszył, by po chwili wykonywać dość wolne ruchy po ziemi. Drugą wolną beztrosko pogłaskałem go pogłowie, ponieważ pierwszą mi objął. Mógłby to uznać za bezczelność, jednak mam taki już dziwny nawyk, bo póki ktoś mi nie zabroni. Nie znałem jego wewnętrznych konfliktów, więc nie czułem co do niego żadnych obaw, póki co w każdym calu był dla mnie przyjazny i bardzo pomocny.
- Nie przemęczaj się, już wszystko jest w porządku. Oszczędzaj własne siły.
Może takie słowa dodadzą mu otuchy? Choć nie tylko o to chodzi, rzeczywiście nie chce mi robił coś ponad swoje możliwości. Każde używanie wampirzych mocy ma swoje wyczerpujące skutki. Jednak gdy nakierował swoje dziwne słowa, które wypowiadał dość dziwne z trudem, podniosłem wyraźnie brwi i powoli cofnąłem głaskającą rękę, o ile wcześniej sam jej nie strącił, bądź się nie uchował. Uznałem, że spełnię jego prośbę bez zbędnych pytań, bo choć prośba wydaje się błaha, to jednak daje wrażenie bardzo poważnej.
- Parę dni temu widziałem Ją w dziedzińcu akademika. Szukałem tam wcześniej pewnych znajomości, jednak ostatecznie natrafiłem na nią, jako nową zabłąkaną istotkę. Jako iż nie byłem w wcale lepszej kondycji niż teraz, zainteresowała się udzieleniem pomocy. Ostatecznie jednak Ja jej pomogłem, bo wskazałem jej drogę stołówki, gdzie też mogła nabyć tabletki niwelujące przypadłość głodu, jak również drogę do biblioteki. Nasza znajomość trwała może dłużej niż godzinę, po której musiałem ruszyć dalej, by nabyć należyty odpoczynek.
Cóż, zabawiłem go dość długim precyzyjnym raportem. Poczułem, że chyba chodziło o coś takiego, ale nie dowiem się do póki po zakończeniu nie powie coś więcej, lub nie zrobi czegoś co podsumuje to wszystko. Co więc się stanie? I co z tamtą dwójką dziewczyn, którą póki co straciłem z oczu, ponieważ cała moja uwaga skupiła się na młodo wyglądającym chłopaku.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Pią Gru 29, 2017 4:08 pm

-Czyli trafiłem na miłą osobę... i to na bank.
Westchnął ciężko zmuszając siebie do odprężenia, by ostre zębiska schowały się w dziąsła i nie straszyły. Powolne i spokojne wyjaśnienia sprawiły, że Blondyn wsłuchiwał się i zapominał o trawiącym go głodzie. Przecież taką miał funkcję - słuchacza. Zawsze nim był, tym bardziej dla najbliższej mu osoby, z którą skojarzył to wszystko i zbzikował na moment. Nerwy zrobiły swoje. Dobrze, że miał przy sobie opanowanego Szlachetnego, który już pomógł dziewczynie, która przez chwilę z nimi biesiadowała na drzewie. Wcześniej również umilał czas rozmową, która działała na młodzieńca rozluźniająco.
Z tych i innych powodów zdecydował się przełamać wewnętrzny zakaz zwierzania się komukolwiek o czymkolwiek ze sobą związanym i powiedział cicho wyjaśnienie:
-Twoja krew... przypomniała mi o matce, którą straciłem rok temu. Przed śmiercią kazała mi się napić jej krwi. Chciałem ją uleczyć, ale zabroniła mi. Spełniłem więc jej prośbę...
...i żałował, choć nie wiedział, jak nazywają się tego typu uczucia. Ani tego, że w oczach ów wilgoć nazywała się łzami. Lady Ann Erees nie nauczyła go okazywać emocji, od kiedy ona go przygarnęła do siebie. Była wyrachowana, do szpiku kości. Choć traumatyczne zdarzenie miało miejsce zaledwie rok temu, miał wrażenie, że minął może góra tydzień. Jyuu pod jej pieczą przejął bardzo wiele jej cech, a jej posoka wzmocniła je. Ale nie wszystkie nawyki zostały w nim wpojone. Różnili się, jak chociażby tym, że młodzieniec okazał się być bardzo skrytym wampirem. Do tego stopnia, że żałobę po matce trzymał w sobie przez ten rok i nikomu o tym nie wspomniał, nawet znajomemu Shiro. Jakby nie spojrzeć Nourh był więc pierwszym słuchaczem, choć to mizerne wyróżnienie z punktu widzenia Ogoniastego.
-Nie chciałem Cię przestraszyć, ani zrobić nic złego. Przysięgam.
Powiedział szczerze, po czym spuścił na moment bladobłękitne oczy. Tak, zdecydowanie smakowała mu krew mutanta, ale nie może napić się jej więcej. Już i tak było mu wstyd, że naraził na niebezpieczeństwo Wilka, choć tylko zlizał nadmiar posoki z pogryzionej nogi.
Uniósł ponownie oczy, już mniej wilgotne niż przedtem. Chyba... chyba mu ulżyło, gdy wreszcie powiedział komuś na głos tragiczny fragment z jego krótkiej historii. Najważniejszym jednak dla Wilka był fakt, że kły młodzieńca już całkiem wróciły do normy i nie zamierzał zrobić sobie z niego bufetu.
-Co to był za gest? Ręka na głowie... coś znaczy?
Przypomniał sobie, że podczas uleczania Wilcze Dziecię odważyło się na coś takiego. Nigdy przedtem nie spotkał się z czymś podobnym, lecz to było... miłe?


Ostatnio zmieniony przez Jyuu dnia Pią Gru 29, 2017 10:21 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Clarie Pią Gru 29, 2017 10:11 pm

Poczułam ukłucie na szyi, znowu to samo ukłucie lecz tym razem było ono spowodowane czymś innym.
Spuściłam wzrok na czarnowłosą i jak się ukazało to ona była powodem tego dziwnego uczucia. Widziałam jak wgryza się w moją szyję. Mimo że byłam słaba to nie odepchnęłam jej. Wiedziałam że teraz tego potrzebowała.
W końcu teraz była pora karmienia, przynajmniej tak było w naszej rodzinie zanim się rozdzieliłyśmy.
Pogłaskałam delikatnie młodszą po głowię pozwalając jej pić swoją krew.
Może to był sposób byśmy znowu były razem ? Razem poradzimy sobie świetnie.
Moje i jej moce razem mogą być silne, wiem to nawet ja. Może dzięki temu będziemy mogły się razem zemścić na łowcach.
Przytuliłam ją delikatnie po chwili tak by łatwiej było jej się pożywić. Wzięłam młodszą na ręce.
- Zmywajmy się stąd.
Powiedziałam cicho i dosyć szybkim tempem odeszłam jak najdalej plaży iż nie ryzykowałam że znowu zaatakują nas wilki.

(z.t x2 (wraz z Yami))
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Sty 02, 2018 4:53 am

(Wybacz, że nie pisałem. Nie zauważyłem kiedy edytowała Clarie, że wychodzi z Yami i niepotrzebnie czekałem na jakiś jeszcze odpis)

Obserwowałem jeszcze przez chwilę dwójkę dziewczyn i ich dziwną relacje. Niewiele mogłem powiedzieć o co w tym wszystkim chodziło. W końcu wszystkich tutaj nie znam za bardzo w jakimkolwiek sensownym stopniu. Gdy blondyn wypowiedział się w moim kierunku, zamrugałem, zastrzygłem swoimi zwierzęcymi uszami i popatrzyłem na niego uważniej, nieco przechylając głowę na bok. Nie wiem co miał na myśli, zaznaczając moje cechy z jego perspektywy tak bym wyraźnie o tym słyszał. Czy powinienem w jakiś sposób na to zareagować? Oczekiwał czegoś ode mnie? Nie mogłem zbytnio wpaść na to i ostatecznie tylko w odpowiedzi się pytająco przyglądałem. Nie przejmowałem się jego chowanymi kłami, od co przecież jest wampirem. Dopiero po chwili jakieś rozbite układanki, zaczęły na nowo wpasowywać się na układanej planszy.
- Jeśli przysporzyłem traumatycznych wspomnień, o których niekoniecznie chciało się wracać, proszę mi wybaczyć. Nie jest to wtedy zbyt dobre podziękowanie z mojej strony za udzieloną pomoc.
Nie czuje by kłamał, a nawet jeśli, nie zamierzam gryźć póki co pozytywnych relacji, przynajmniej tak mi się wydaje, że właśnie takie są. Ja nic o swoich rodzicach nie wiem i nie posiadam z nimi jakiś głębszych relacji. Jednak po tylu wiekach mogę doskonale zrozumieć jaki to może być ból, jednak jaki dokładniej jest dla mojego rozmówcy, tego nie mogę być pewnym. Gdy spuszczał głowę, dodając kolejne swoje wypowiedzi, ponownie zamrugałem i zastrzygłem uszami.
- Przestraszyć? Robić coś złego? Dlaczego mógłbym mieć taki odbiór?
Czyżby obwiniał się za coś czego nie zauważyłem? Jak mógłbym odbierać go źle, po tym jak bardzo był mi pomocny i po tym jak idzie pozytywnie nasza rozmowa? Być może ma o sobie jakieś złe opinie, które czym prędzej powinien od siebie odpędzić? Jakby było tego mało, zadał pytanie na które nie łatwo jest odpowiedzieć, a wydaje się zarazem tak bardzo oczywiste.
- Gest odbierany różnie przez odbiorców. Z mojej strony jednak to coś w rodzaju... Opiekuńczego? Zarazem też zwyczajnie lubię to robić dla osób sympatycznych.
Czy wyjaśnienie jest dla niego wystarczająco dobre? Powinno, choć nie wiem czy w tych słowach nie było coś więcej co powinienem wyłapać. Zostaje oczekiwać, że zostanie to przedstawione. Dopiero po rozejrzałem się, że zostałem z blondynem sam na sam. Ewentualnie z chowającymi się gdzieniegdzie zwierzętami.
- Masz gdzieś swoje miejsce? Takie w którym czujesz się najbardziej swojo i możesz odpocząć?
W skrócie chodziło jednak o dom. Jednak nie dla każdego jest nim to co opisałem, tym bardziej odpowiedź może być dość ciekawa, o ile będzie chciał Ją przedstawić.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Sro Sty 03, 2018 6:32 pm

(Nie przejmuj się, jest dobrze.)

Clarie wraz z nieznajomą oddaliły się ostatecznie starając uniknąć kolejnych, potencjalnych ataków dzikiej sfory. Gdyby wróciła oczywiście. Całe szczęście pozostała dwójka mogła odetchnąć na trochę i zregenerować siły. Wilk obwiniał się za stan Bladookiego, który cicho westchnął próbując już w ogóle nie ronić łez. A te, co pociekły - przetrzeć nadgarstkiem. Białowłosy niepotrzebnie starał się wziąć brzemię traumy chłopaka na siebie. W sensie stwierdzić, że pobudził go swoim zachowaniem. Chuderlaczek pokręcił głową przecząco. Nie miał czego mu wybaczać.
-Skąd mogłeś wiedzieć? Nie wiń się, naprawdę.
W tym miejscu musiał zaczerpnąć kilka łyków gęstego soku, który dopił do końca. Będzie musiał zapracować sobie na kolejny zapas, ten wyjątkowo się dzisiaj szybko wyczerpał. Babuleńka, u której nabywał syropy, miała złote serce, ale i zasady. Nic za darmo.
Czemu Wilk mógłby się przestraszyć? Niecodziennie ma się styczność z osobą, która zabiła swoją matkę, nawet jeśli tak brzmiało polecenie. Ktoś normalny o zdrowych zmysłach nie przystąpiłby do tego czynu. Jyuu jednak był dozgonnie posłuszny lady Annie, dosłownie. No, ale o tym nie wspomni, Wilk głupi nie był.
-Nie wszyscy lubią, gdy zlizuje się ich rany. Tym bardziej ludzie nie tolerują czegoś takiego.
Ujął to w taki sposób, jakby już miał z tego tytułu doświadczenie. Akurat to zjawisko zaobserwował u innych wampirów, którzy polowali na śmiertelnych. Rzadko interweniował w obronie słabszych, ci krwiopijcy byli o wiele za silni, i gdy dostrzegali nieproszonego gościa, skutecznie przepędzali go na cztery wiatry. Może brakowało mu też pewności siebie?
Czyli przejeżdżanie ręką po głowie było jednak dobrym gestem. Skądś to kojarzył, lecz nie mógł sobie przypomnieć... na pewno mama go tak nie rozpieszczała. W ogóle unikała tego typu zabiegów wychowawczych, rządziła dość twardą ręką. Ale nie żałował ani trochę, wszak to dzięki niej mógł pojawić się w Yokohamie. Wilk w dodatku powiedział, że głaskanie stosuje wtedy, gdy chce objąć kogoś opieką i tylko wobec sympatycznych osób. Oczy młodzieńca rozrosły się ze zdumienia. Potem mrugnął dwukrotnie nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał.
-Uhm... -zarumienił się mocno, bo nie wiedział, co mogłoby być w nim sympatycznego, by zasłużyć na taki gest- ...w-w takim razie... dziękuję. Jednak to Tobie jest bliższe miano sympatycznego.
Spuścił zmieszany wzrok na kolana. Zetknął ostrożnie palce z miejscem, po którym był głaskany, jakby próbując zapamiętać na przyszłość tego typu zachowanie. W sumie to przypominało odrobinę uspokajanie zwierząt, na przykład koty i psy też... "pata się" po łebkach.
Przeszli do innego tematu, nad którym musiał się dłużej zastanowić. Czy powiedzieć Nourhowi, gdzie żył z matką, dopóki jej nie dobił? Czy powiedzieć mu także, gdzie było jego miejsce narodzin? Miał wystrzegać się rozpowiadania komukolwiek o tym drugim, lecz Ogoniasty wkupił się mocno w ufność Jyuu. Oczywiście jak na nieprzystępnego młodzieńca. Po minucie ciszy rzekł tak:
-Dawniej miałem dwa takie miejsca. Ale do żadnego z nich nie wrócę. Do pierwszego nawet nie mam możliwości... Może... może po śmierci znów tam trafię?
W tym miejscu zadarł głowę wysoko na niebo, które zaczynało się ściemniać i ujawniać pierwsze gwiazdy. Wyglądał tak, jakby zamyślił się, ale jego wzrok uparcie tkwił w jednej gwieździe, która była najjaśniejszą. Nazywano ją Jutrzenką. Młodzieniec nieco speszył się, nie powinien był mówić takich rzeczy. Przybrana matka mu to mówiła nieraz i starała się wpoić do głowy, aby gadał do rzeczy. Jego dyrdymały mogły być różnie odbierane przez otoczenie, choć Blondyn rzadko kiedy kłamał. W zasadzie w ogóle. Mógł jedynie zatajać. Tak jak swoje miano, którego nie zdradził do tej pory.
Ocknął się z rozmyślań, by wrócić do rozmówcy, który może nie bez powodu zapytał o bezpieczną przystań chłopaka. Widział jego zmęczenie? Starał się to tuszować, najwyraźniej niezbyt mu to wychodziło.
-A Ty Nourh? Gdzie mieszkasz? We świątyni? Bo wiesz... bardzo przypominasz Bóstwo.
Uśmiechnął się odrobinkę, po czym sięgnął po notes i starał się coś w nim zapisać, póki nie wyleciało mu to z głowy. Przepasły zeszyt miał w sobie już sporo pozajmowanych przez druk stronic, wypełnione po brzegi kartki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Nourh Noutiatir Pią Sty 05, 2018 3:17 am

- Może to brzmieć bardzo słabo z mojej strony, ale rzadko trzymam przy sobie winę. Tak samo słabością jest moja raniąca szczerość. Choć tak jak każdy lubię wracać do czasów zaległych, to jednak odczuciami staram się zawsze być na czas aktualny.
I tutaj ruszyła otwarta furtka z moim zaufaniem. Bardzo dosadnie wytłumaczyłem moje rozumowanie. Cóż, w sumie inaczej można powiedzieć, że na swój sposób jestem nieco nieczuły jak i zarazem mało pamiętliwy w wielu sprawach. Jednak nie zmienia to faktu, że chce się dzielić możliwą sympatią i zarażać sposobem myślenia takim jak mój. Będę starał się ile to tylko możliwe, rozdmuchać melancholijne myśli, które zawsze lubią mnie w snach.
- Ludzie choć tego nie tolerują, mają największą tendencje do takich rzeczy.
Po tych słowach uśmiechnąłem się łagodnie. Oczywiście zwróciłem uwagi na jego mokre poliki i niechlujne wycieranie. Nie zamierzałem jednak poruszać niepotrzebnych rzeczy, sam mówi mi aż nadto bym jeszcze czegoś dociekał. Zaczął się rumienić, co oznacza że rozmowa idzie w ciekawym kierunku, jego emocje wahają się i w sumie to jest najlepsze. Przecież to jest najlepsze, gdy wpływają w nas przeróżne odczucia. Z chęcią dobrnę by poczuł barw znacznie więcej, o ile to u niego dość możliwe.
- Ach! Staram się jak tylko mogę, liczę wtedy że być może będzie to odwzajemniane u moich rozmówców. Choć czasami wychodzi mi strzał w kolano, wszak każdy ma odmienny odbiór.
Pogładziłem się dumnie po własnej bródce. Tak, właśnie połechtał moje ego tak jak należy. Zamachał mi się ogon za mną, trochę brudząc się ziemią i piaskiem pozostałym na korze. Tak od tego wszystkiego nie tyle co moje ubranie, co też moje futro z włosami jest solidnie ubrudzone. Aż się prosi by dobrać się do jakiegoś zimnego źródła wody i to wszystko wymyć, a potem przeleżeć do ususzenia. Choć od tej pogody, suszenie się na powietrzu może nie być takie szybkie.
- To co będzie w momencie śmierci w i tak naszym życiu w nieżyciu, jest niewiele istotne.
Machnąłem przy tym swoim palcem na wznak, by ten tok myślenia jednak za długo nie pozostawał. Nie chce nakręcać tego tematu, sądzę że właśnie trafiłem w jakieś sedno i lepiej się bardziej nie przebijać, przynajmniej póki co. Gdy się zamyślał, przybliżyłem swój wzrok i popatrzyłem na niego dziwnie, a gdy się ocknął, szybko się odsunąłem. Od co ciekawski wilk. A na jego pytanie machnąłem rękoma z głupim nieudolnym uśmiechem, od co nie do końca jest tak jak mówił.
- Mieszkanie nazywam każdym miejscem, w którym mogę się swobodnie położyć, od co domena włóczykijów. Jednak bez skromności stwierdzę, że potrafię dziwnym sposobem zagościć niemal u każdego, a świątynie wcale nie są wyjątkiem, a wręcz przeciwnie. Można więc powiedzieć, że po części masz racje, miałem okres gdzie praktycznie cały jeden wiek spędziłem w świątyniach. To był dość przyjemnie spokojny moment.
Tutaj aż poleciałem trochę w swoich wspomnieniach, jednak wracałem szybko do mojego rozmówcy swoimi zmysłami. Czas jednak trochę też zboczyć na temat sytuacji aktualnej.
- Warto chyba byłoby się gdzieś uchować pomimo wszystkiego, to miejsce dobre na rozmowy nie jest a jeszcze zostaje sprawa, bym się wyzbył niechcianego elementu. Zgaduje, że jak zabieg wykonam szybko przy tobie, to nie będzie to łatwe dla twoich zmysłów.
Gdy to mówiłem, wskazałem palcem zimny niewielki ułamany psi kieł w okolicach mojej nogi. W końcu pomimo wyleczenia, nadal się tam gnieździł. Oczywiście jestem na swój sposób domyślny i wiem, że mógłbym go niepotrzebnie znowu wystawiać na próbę dziwnych chęci, choć wierzyłbym że i tak by sobie poradził. Co nie zmienia faktu, że jednak nie chce mu tego robić.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Gość Nie Sty 07, 2018 12:10 pm

Przysłuchiwał się i uważnie przyglądał rozmówcy, który nie poczuwał się do winy? Musiał mieć niesamowicie wielką pewność siebie i mocny charakter, który nie ulega opinii innej osoby. Pozytywna zazdrość wzbudziła się w Jyuu, który może sobie wziąć Nourha za wzór w tej kwestii. Przechylił głowę na bok i stwierdził:
-To chyba nie jest złe być twardym, mówić prawdę i... i kierować się aktualnymi uczuciami?
Wyliczył na palcach trzy cechy charakteru, które wyciągnął z kilku zdań wciąż patrząc się na kolegę. Starał się już nie myśleć o śmierci matki, a całkowicie nastawić się na odbiór informacji ze strony Białowłosego. Musiał być wiekowy, skoro z taką łatwością i przyjemnością wręcz wyjaśniał wszystko bardzo młodemu bytowi. Blondyni nie próżnował, starał się zapamiętać wszystko, co możliwe. No i pohamować wodę z oczu, bo jeszcze był roztrzęsiony. Zresztą tak jak Wilk zauważył, chłopaka targały różne emocje, choć wydawały się takie... bezradne? Wyblakłe? Niewyćwiczone? Szczere jak u małego dziecka, który nie wie, co się z nim dzieje?
Tak czy inaczej nie odnosił się do wszystkich słów kolegi. Naprawdę dawno z nikim nie rozmawiał i powoli wychodziło to na jaw. Po prostu zmęczyła go dyskusja, ale będąc grzecznym aktywnie brał udział i albo przytakiwał, albo intensywnie wpatrywał się, albo wzdychał czy tego typu. Na przykład jak przeszli do bycia miłym, dowiedział się, że "odbijanie piłeczki" w komplementowaniu nie wyszło mu źle. Ba, Uszaty wydawał się być rozpogodzonym i łasym na więcej.
-Uhm, dobrze Ci wychodzi bycie sympatycznym.
Chudzik uśmiechnie się lekko zastanawiając się, czy aby dobrych słów i zwrotów używa. Co innego podglądać życie innych, a co innego samemu coś przeżywać. Nie chciał skrzywdzić w żaden sposób rozmówcy, który przerastał go we wszystkim, nawet w długości włosów. Ciekawski Wilk pewnie miał już pierwsze przemyślenia na jego temat, choć młodzieniec skupiał się na rzeczy odwrotnej - wyciągnięciu jak najwięcej informacji o jego bardzo nietypowym towarzyszu. Bardzo nieporadnie, skoro to sam rozgadany Szlachetny więcej zdradzał o sobie niż Jyuu podpytywał. Najwyraźniej nie był w tym ani trochę dobry.
Jednak od badań ważniejsza była kondycja zdrowotna kolegi i po jego rozwiniętej myśli o miejscu zamieszkania zrozumiał, że nie chodziło o zmęczenie Blondyna, a o jego ranę na nodze. I o tym kle, który tkwił głęboko i nietknięty. Potrząsnął głową z niedowierzaniem, że przeoczył coś tak ważnego! Trzeba zatem działać!
-Ah no tak...
Dodał tylko dość przejęty. Zapomniał o kle, który nie mógł przecież tkwić w nieskończoność w nodze Ogoniastego. Utkwił w tym miejscu wzrok, ale opamiętał się wnet i powoli podźwignął się z siedziska na gałęzi. W zasadzie to lewitował tuż obok Wilka. Przez chwilę zastanawiał się, gdzie mógłby go zabrać. Znał kilka kryjówek, najchętniej to wziąłby go do babuleńki, ale chyba nie byłaby zachwycona widokiem rannego kolegi. Zwłaszcza takiego ze zwierzęcymi atrybutami. Mogłaby go zwyzywać od demonów i innych diabłów, a niekoniecznie chciał kłopotać ani kolegi, ani miłej starszej pani. Wreszcie zadecydował wziąć go do swojego malutkiego sacrum. W tym celu ujął go tak, że wyglądało to tak jakby Pan Młody chciał przeprowadzić Pannę Młodą przez próg domu, i uniósł się z nim ku niebu. Zaczynało być coraz więcej gwiazd, i ten widok motywował Jyuu do podjęcia jeszcze jednego z dwóch wysiłków na ten dzień. Zmyli się stąd dość szybko i niespostrzeżenie, bo bezszelestnie.

z tematu - > Tutaj
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Clarie Czw Sie 08, 2019 11:25 am

Białowłosa szła powolnym krokiem po kamieniach, ignorując ból stóp w miejscu bandaży. Po wszystkim, co przeszła, taki ból już jej nie ruszał. Było jej gorąco, więc postanowiła ściągnąć płaszcz, po chwili poprawiając koszulkę. Kontynuowała powolny i cichy spacer po kamienistej plaży, a chłodna woda co jakiś czas chłodziła jej nogi. Usiadła na jednej z kłód, wyciągając z torby szkicownik i ołówek. Wzdychnęła cichutko i zaczęła szkicować swoje otoczenie, jednak jej umysł zajmowały wszelkie zmartwienia. Była całkiem sama, bez duszy do odezwania się, bez miejsca do spania, ze świadomością, że w każdej chwili ktoś może ją zabić. Jednak o tym ostatnim nie chciała za bardzo myśleć. Dzika plaża to było jej ulubione miejsce, zawsze tu przychodziła, jak była samotna, tylko tutaj umiała się wyciszyć. Po chwili potrząsnęła lekko głową, starając się skupić na rysowaniu. Wiedziała w końcu, że myślenie o tym wszystkim w niczym jej nie pomoże. Delikatny powiew wiatru unosił jej włosy, których grzywka zakrywała niedawno powstałą bliznę na policzku. Tyle zdążyło się zdarzyć w tak krótkim czasie. Kiedy skończyła rysować, odłożyła szkicownik na bok. Podeszła delikatnie do morza, po chwili ściągając bandaże ze stóp, co skutkowało, że trochę krwi wlało się do wody. Westchnęła cicho, kiedy woda dotknęła jej odkrytych ran. Dziewczyna Usiadła delikatnie na kamieniach. Zamykając oczy, odpłynęła do krainy swoich myśli.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Dzika plaża - Page 5 Empty Re: Dzika plaża

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach