Sklep Warzywny

Go down

Sklep Warzywny Empty Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Wto Kwi 08, 2014 6:41 am

Potrzeba ci paru kilo ziemniaków? A może chcesz zrobić surówke z marchewki ale okazuje się, że jej nie masz? Spokojnie! Sklep na rogu u Starszej Pani oferuje ci najróżniejsze warzywa oraz owoce różnego gatunku! Miła atmosfera, przyjemna obsługa i niewielki budynek. Zamykany dopiero po dziesiątej wieczorem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Wto Kwi 08, 2014 7:11 am

Po wielu trudach i zajebaniu rowerów spod jakiś nocnych sklepów, chwiejną jazdą Sam oraz Will podjechali pod warzywny sklep! To tutaj ma się rozegrać jedna z najważniejszych bitew. Szlachetny burmistrz zszedł ze swojego super pojazdu i za użyciem gorącej mocy, rozwalił blokujące zabezpieczenia. Tak, Sam się na tym zna jak nikt inny!
- Przybierzeli do Betlejem pasterze!
Zaśpiewał, żeby za chwilę kopniakiem dobić wejście do sklepu. I właśnie w takowy sposób otworzył im bramę do Małpiego Raju... Warzywniak i owoce! Samuru stanął prosto, oparł ręce o dłonie i wypiął klatę jak jakiś jebany Piotruś Pan! Dodam, że nadal miał swojego pachoła na głowie. Przecież król koronę mieć musi!
Wreszcie sięgnął po marchewkę i wepchnął sobie je do nosa, a pora do uszu.
- Jestem Naizen. Mam chuje w nosie i w uchach.
Skierował się do kumpla, mówiąc oczywiście niewyraźnie. Mało tego, zaś wyciągnął swój telefon i zrobił sobie zdjęcie. Zresztą, pod Akademią także porobił kilka zdjęć. Przecież takie chwile trzeba upamiętnić! Ciekawe co uczyni nasz przezabawny Will? Zaś obnaży swoją męskości i zmolestuje panny rzodkiewki? Bo Sam akurat rozpiął koszulę i wysmarował się cały pomidorami. Teraz zacznie się wyrywanie lasek na pomidorowego Axe!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Hachiko Sro Kwi 09, 2014 4:32 pm

William i jazda na rowerze? Początkowo zaczęły mu się dwoić, później mu się potroiły, a na koniec, gdy właśnie miał dosiąść taką bestię spadł z siedzenia i obił swoje klejnoty o ramę. Wydał z siebie dźwięk bliski dźwiękom, jakie wydają zarzynane świnie. Zsunął się z roweru i opadł na ziemię, łapiąc się za krocze.
- O kurwa! To jakaś bestia!
I kopnął niewinny rower, który się przewrócił, przez co kierownica nieco się skrzywiła. Szlachetny wstał, otrzepał zadek i podniósł nieszczęsny rower.
- Zobacz, Samuruuu, jak oni robią, kurwa, te rowery.
Oczywiście to nie była wina Williama! To rower był krzywy, źle zrobiony, wykonany, skonstruowany itp. Wreszcie dosiadł bestię i przez kolejne pięć minut siłował się z własnymi nogami, które usiłował włożyć na pedały. Gdy mu się to udało dogonił szybko kumpla i zaczął się z nim ścigać, Po drodze wjechał w kilka rowów, przewrócił się podjeżdżając pod "wysoki" krawężnik. Raz nawet przejechał biedną lampę uliczną, którą skrzyczał, że lezie nie po tej stronie jezdni, co trzeba...
Po burzliwiej podróży, dotarli wreszcie do celu. William z impetem wziął drzwi z główki.
- Wpieeeeeeeeeerdoliiiiiić Ci?!
Powtórzył tak jeszcze kilka razy, aż wreszcie drzwi ustąpiły przed zajebistą siłą atomówki Williama (oczywiście zadziałała tutaj moc Samuru, ale szlachetny nie dopuszczał do siebie takiej myśli).
- Grali dzieciąteeeeeczku na liiiirzeee. CHWAŁA DLA SAMUUURUUU, CHWAŁA DLA SAMUUURUUU, A WOJNA NA ZIEMIIII!
Wydarł się na całe gardo, wpadając do sklepu jak do jakiegoś burdelu. Kapelusz mu się nieco przekrzywił na głowie i by się przewrócił, gdyby nie fakt, że zdążył złapać się dłońmi za framugi.
- Sto lat to za maaało, sto lat to za maaało, sto pięęęęćdziesiąt by się, kurwa, chciało!
I zaśpiewał jeszcze kilka innych hitów ze swojego repertuaru. Naprawdę, gdy bywał pijany, puszczały mu wszelkie hamulce.
- Saaamuuuruu, kurwa, ile tu chętnych kobiet!
I sięgnął po pierwszego, lepszego pomidora, do którego zaczął puszczać perskie oczka. Zatoczył się i legł na wystawie z malinami, truskawkami , jagodami i jeszcze innymi owocami. Przyssał się wargami do pomidora, który niestety uległ zniszczeniu.
- Tooo, która nastęęęępna?!
Krzyknął w głąb pustego sklepu, sięgając po kartonik z truskawkami, które opróżnił poprzez wrzucenie ich do gardła. Zakrztusił się owocami, ale wcinał je dalej.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Czw Kwi 10, 2014 5:36 pm

Pierdolenie o Szopenie! Samuru miał tak już ostro schlany helikopter, że zaczął mylić sen z jawą! A jak wiadomo Samuru śni o sobie o swojej zajebistości, dlatego połowa zdań którą wypowiadał do niego Will była odbierana całkiem inaczej. Po prostu alkohol za mocno uderzył mu do głowy
- Niee! Morgano, ja ci już mówiłem. Żadnych gości na moim, przyjęciu.
Warknął, grożąc palcem bakłażanowi. Wreszcie udało mu się jakoś usiąść na skrzyni pełnej pomarańczy. Chwycił dwie w dłonie. Skierował je w stronę również pijanego kumpla, któremu aż za bardzo biło w głowę.
- Ja nie... wiedziałem, że moja żona na takie pomarańcze zamiast cycek. Spójrz! Sophie.. gdzie jesteś?
I wtem pełen zmartwień, zaczął szukać swojej ukochanej małżonki, schodząc ze skrzyń krzywo i wpadł niestety na stoisko z arbuzami. Oczywiście wiele sztuk wyjebało się na podłogę. Samuru przyległ do niej, głaszcząc płaski wierzch.
- Wiiilll.. kurwy są płaskie, zostaaww je. Szukaj wódy!
Ponaglił kumpla, samemu jednak wstać nie mogąc. Film powoli się urwał, zatem i jego pomruki stały się jednym, wielkim pijackim bełkotem. Dosłownie jak wstanie... nie, lepiej nie myśleć co będzie, gdy umysł wampira otrzeźwieje.

I niestety panowie musieli się w końcu nie ogarnąć. Patrol szarej policji ich dostrzegł w zniszczonym sklepie. Oczywiście wezwali taksówkę dla Willa, a Sama pozbierali do Ratusza. Wampiry się nieźle zdziwią gdy wstaną.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Pon Lip 24, 2017 7:20 pm

Nie wyglądała najlepiej. Powinna udać się jak najszybciej do akademika, aby pozałatwiać kilka spraw. Przy okazji jednak miała ochotę zrobić małe zakupy, a mianowicie kupić kilka warzywek. Jej drążące dłonie spoczęły na koszyku. Myśli krążyły wokół czegoś kompletnie nierealnego, a jednak prawdziwego. Vermillion był wampirem, a w dodatku.. pocałował ją. Gab poruszyła niespokojnie głową, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego to zrobił. Była zwykłą uczennicą, która wiedziała o świecie naprawdę niewiele.
A jednak dostrzegł w niej coś, co nakazało mu to zrobić.
Stanęła na moment, czując silniejszy zawrót głowy. Tyle emocji i wrażeń.. powinna się położyć i pozwolić ciału odetchnąć. Zastanawiała się też, jak przebiegło spotkanie Lucasa i Beatrice, którzy raczej za sobą nie przepadali. Dziewczynka prawdopodobnie należała do krwiopijców, ale Yuna pewności mieć nie mogła.
Powolnie włożyła kilka warzyw do kosza, a następnie skierowała się do kasy.
Telefon zawibrował w torebce. Zaśmiała się pod nosem, widząc sms'a od Vermilliona. Białowłosy nie znał znaczenia emotek. Ciężko było uwierzyć, że liczył sobie 800 lat i.. pozostawał wciąż taki staroświecki? Obróciła się za siebie, patrząc na przypadkowych ludzi ze strachem.
Wśród nich na pewno znajdowały się te potwory.. i nie wszystkie były takie miłe jak Black czy Ver. Niektóre pragnęły krwi z jej żył.. jak ma się przed nimi bronić? Akademia Cross znajdowała się w niebezpieczeństwie, trzeba było kogoś poinformować.. może dyrektora?
Ciekawe jakby zareagował, gdyby uczennica opowiedziała mu o wampirach. Albo kazałby puknąć się w jej głowę, albo.. z resztą nieważne. Póki co Yuna musiała martwić się o siebie i o tęskniącego krwiopijcę.
Chciał ją jeszcze raz zobaczyć, czarnowłosa również była chętna na spotkanie. Jednak czy starczy jej sił aby spojrzeć mu w oczy? Jednak do czegoś doszło, coś między nimi się wydarzyło.. Gabriella wzdrygnęła się.
Nie tak powinno wyglądać ich pierwsze spotkanie.
Jednakże świat jest zakręcony i nie zawsze zagra nam tak, jakbyśmy chcieli. Czasami rzuci nas w wir wydarzeń, których nie będziemy potrafili kontrolować. W końcu trzeba się przystosować i z tym żyć.
Potwory. Usłyszała w myślach, przypominając sobie czerwień jego oczu. Dziewiętnastolatka poczuła się cholernie bezbronna i nie do końca się jej to spodobało. Może powinna zapisać się na jakiś kurs walki? Ale co mogłaby zrobić nieśmiertelnemu? Ver nie będzie jej chronił, trzeba poradzić sobie jakoś samemu.
Yuna spakowała zakupy do reklamówki, a następnie wyszła ze sklepu i rozejrzała się uważnie. Teraz uda się do szkoły, pójdzie na zajęcia i postara się dowiedzieć nieco więcej o nocnych bestiach. Przecież nie była jedyną osobą, która o nich wiedziała.
Może istniała jakaś tajna organizacja, zwalczająca to potężne zagrożenie? Nie.. co taki zwykły człowiek mógłby zrobić?
Uczennica rozejrzała się po niezbyt tłocznej uliczce, jakby czegoś szukała.
Coś sprawiało, że czuła się obserwowana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Wto Lip 25, 2017 8:15 pm

V


Powiedzieć można, że to istny cud, intencja boska, że akurat udało się V namierzyć uciekinierkę ze szkolnego placu. Na całe szczęście nie będzie musiała przeszukiwać każdej zapyziałej dziury w poszukiwaniu młodej dziewczyny. Przez pewien czas obserwowała ją poruszając się po dachach niższych budynków, jednak gdy nadszedł odpowiedni moment i w otoczeniu było na tyle tłoczno, że mogła spokojnie zmieszać się z tłumem mimo swojego czarnego ubioru. Kroczyła powoli za nią obserwując jak ta oddaje się „uciechą” zakupów. Nie planowała jej jeszcze przeszkadzać, musiała się upewnić, że nie obserwują ich jeszcze czyjeś oczy. Nadal miała dziwne wrażenie, że nauczyciel nie całkiem był grzecznym człowieczkiem, a może tylko jej się tak zdawało? Obecnie jednak musiała zająć się sprawą jaką zleciła jej panienka B. Nie miała jednak pojęcia, dlaczego panienka tak uparła się na tą szkołę? Po co jej to było, no i dlaczego wpadła w szał? A może zrobiła to specjalnie? Nikt tak naprawdę nie wie co chodziło jej po głowie. Dodatkowo wysłała gdzieś Q, która to nigdy nie chodziła samotnie bez V. A jak już się trafiło to zawsze powodowało to większe problemy niż korzyści jakie miało to przynieść.
Oby rozdzielenie ich przyniosło jakieś korzyści i Eu bezpiecznie dotarła do posiadłości panienki, nie chce słuchać później tego, że Q nawaliła, skoro sama może to zrobić. Nadal nie miała ani grama pomysłu jak mogła przekonać dziewczynę do racji panienki nie używając na niej przemocy. Krocząc tak za nią w pewnym momencie dostrzegła, ze tłum się przerzedził i możliwość wykrycia tego, że ją śledzi wzrosła do niebezpiecznych granic. Nie ma więc na co więcej czekać. Zbliżyła się cicho do dziewczyny, tak iż była dosłownie za nią.
- nie odwracaj się. Po prostu idź do przodu i słuchaj tego co mam ci do przekazania.
Nie miała zamiaru jednak przebierać w tanich historyjkach i bajeczkach, jak to od niej zależy to czy panienka będzie miała przechlapane za atak, czy też cała wina spadnie na Lucasa. Przyłożyła dłoń do pleców dziewczyny, która mogła poczuć ostre pazury na swoich plecach.
- powinnaś wiedzieć, że nie ładnie tak uciekać, gdy robi się nieciekawie. Zwłaszcza, gdy przez taką ucieczkę pewna osoba ma teraz nie lada problem. Czyż nie panienko Gabriello?
Szła z nią tak jeszcze drobny kawałek drogi, gdy nagle pociągnęła ją za ubrania wprowadzając w zaułek gdzie zdawało się nie być ani żywej duszy. No nie licząc tych dwóch pijaczków, którzy zechcieli się nawet do nich zbliżyć. V spojrzała na nich, po czym na dziewczynę.
- zmiatać mi na inne śmieci...
Chciała coś powiedzieć, jednak jednemu z pijanych gości nie spodobał się widocznie ton dziewczyny, gdyż chwiejnie lecz „bojowo” chciał pokazać jej, gdzie jest miejsce takich gówniar. W następnej chwili poleciał w stronę najbliższego kosza. Zapewne padł nieprzytomny albo wyczołgał się z tego miejsca, nie mniej on i jego kumpel zniknęli szybciej, niż one się tu pojawiły.
- skoro jesteśmy już same...przez twój płaczliwy sposób ucieczki panienka Black i ten męski gnojek wpadli w tarapaty. Oboje jednak wiemy, kto jest winien i kto zaatakował. Nie koniecznie jednak zgadzamy się z taką sytuacją...
Poprawiła swoje włosy, które nadmiernie przysłoniły jej widok dziewczyny. Po czym pchnęła na tyle mocno dziewczynę, że przywarła do ściany. Następnie chwyciła ją za ręce i uniosła je do góry. Miała nie być brutalna, jednak nigdy tak naprawdę Black nie określiła co oznacza dla niej „brutalność”. Nie zapowiada się na jakieś tortury, a jedynie na pokazanie dziewczynie, że powinna traktować to poważnie.
- więc ku łaskawej naturze mej pani, dam ci dwie opcje. Opcja „a”, jeśli zostaniesz poproszona przez dyrektora o przedstawienie swojej wersji zgonisz wszystko na Lucasa. Nie interesuje mnie jaką bajeczkę sprzedasz, czy chciał cie pobić, zgwałcić czy co innego. Po prostu musisz pokazać, że panienka jedynie cie broniła.
Następnie przycisnęła ją mocniej do ściany i przybliżyła usta do jej ucha by szepnąć jej coś tak, aby nikt tego nie słuchał.
- drugiej opcji w sumie nie ma. Jeśli panienka zostanie ukarana i osądzona jako winna ataku, no cóż... powiem, że w tym wypadku śmierć byłaby najłaskawsza. Wiedz jedynie, że są na świecie takie miejsca, gdzie byś nie chciała trafić. A rodzina panienki ma dość spore wpływy w takich miejscach.
Po tych słowach uśmiechnęła się i polizała ją od szyi do ucha, lekko gryząc ją w nie. A przecież obie nie chciały tak naprawdę skrzywdzić Gabi. Jednak z dwojga złego kara od niej jest czymś lepszym niż kara od tego starucha.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Wto Lip 25, 2017 9:04 pm

Gabriella raz jeszcze zerknęła na telefon, po czym zaczęła iść przed siebie. Wciąż zastanawiała się jak zakończyło się spotkanie Black i Lucasa, w końcu powinna ich spotkać w szkole. Nieświadoma zbliżającego się zagrożenia, co rusz obracała się na boki. W pewnym momencie poczuła coś ostrego przy swoich plecach oraz czyjś kobiecy głos tuż przy swojej głowie. Wzdrygnęła się, czując narastające przerażenie.
Zgodnie z poleceniem, nie obracała się. Mimowolnie przyspieszyła, jakby starała się zgubić napastnika. O co chodziło? Ostre szpony natychmiast przywołały jej widok potworów, o których dowiedziała się wczorajszej nocy. Czyżby była śledzona? To niemożliwe, aby ktoś podsłuchiwał jej rozmowę z Vermillionem. Yuna sapnęła, zdając sobie sprawę, że była kompletnie bezbronna.
Dalsze słowa obcej nieco rozświetliły jej umysł. Skądś znała ten głos.. w dodatku chodziło o wydarzenie przed szkołą. Dziewczyna nawet nie pomyślała, że na spotkaniu mogłoby do czegoś dojść. Kto znajdował się w tarapatach? Beatrice? Lucas? A może ona?
Mocne szarpnięcie sprawiło, że niemal się wywróciła. Miała ochotę krzyknąć, jednak obawiała się zbyt szybkiej reakcji V. Zlękniona spojrzała na pijaczków, nieświadomi nadprzyrodzonej siły kobiety, a raczej wampirzycy.
Nie minęła chwila, a jeden z nich leżał przy koszach. Uciekli, chwiejąc się i pozostawiając Gab sam na sam z czerwonooką. Uczennica zacisnęła wargę, patrząc na nią uważnie. Krótkie, czarne włosy przysłaniały jej twarz. Prawie jak Beatrice. Lecz to nie była ona.
- Czekaj.. nie rozumiem. Jakie kłopoty? - Zapytała dostatecznie głośno. Zostawiała ich samych.. co mogło się wydarzyć pod jej nieobecność? Kobieta była jakby strażniczką młodej wampirzycy, lecz czego chciała od Gabrielli? Przecież ona nic nie wiedziała.
- Chyba zaszła jakaś pomyłka.. - Wyjąkała, mając ochotę jak najszybciej się stąd wydostać. Białowłosy jej nie pomoże. Szkoda, że nie powiedział Yunie, jak ma walczyć z tymi bestiami.
Nie zdążyła zareagować, gdy otrzymała uderzenie. Przywarła do ściany, stękając. To nie było przyjemne, zwłaszcza kiedy jej ręce powędrowały ku górze, podtrzymywane przez ciemnowłosą. Błękitnooka poczuła kompletną bezradność. Beatrice kazała to zrobić? Przecież dla niej była taka miła.. skąd więc ta wrogość V?
Z otwartą buzią słuchała jej dalszych słów. A więc ktoś jeszcze musiał widzieć to całe zajście, przez co młoda wampirzyca ma kłopoty. Ona zaatakowała Lucasa, poza tym.. jest cholernym krwiopijcą, prawda? Nie może sama sobie dać rady? Co takiego może uczynić jej szkoła? Jako nadnaturalna istota nie powinna się o to martwić.
- Dlaczego mam bronić Beatrice? Co takiego może jej zrobić akademia? - Zapytała ostrożnie, wpatrując się w nieprzyjemne oczy kobiety. Kiedy przybliżyła swoje usta do ucha uczennicy, wzdrygnęła się. Dlaczego jej zeznania były takie ważne? Jeżeli powie prawdę, stanie jej się krzywda. Co jak co, ale Yuna nie zamierzała narażać swojego życia.
Wolała nie denerwować wampirzycy, która jednym ruchem mogłaby ją zabić. Ta myśl wprawiała ją w osłupienie.
- Nie chcę nikogo narażać, ale.. co może się stać Lucasowi, jeżeli powiem, że to on jest winny całego zajścia? - Mruknęła, po czym z zaskoczeniem poczuła chłodny język wampirzycy przy swoim uchu i szyi, a następnie lekkie ugryzienie. Zadrżała, zaczynając się wiercić na boki.
- Nie, proszę! - Krzyknęła, obawiając się, że zaraz kły V skosztują jej krwi.
Czerwonooka była zbyt silna, aby Gab mogła się jej wyrwać. Czy powinna jej ulec? Czarnowłosa sapnęła, nie potrafiąc powstrzymać drgawek. Bała się i to mocno.
Jeżeli ma siebie ocalić, była gotowa zwalić całą winę na Lucasa. Co jak co, ale krzywda zbytnia mu się nie stanie. Poza tym nie był uczniem akademii, więc chyba raczej nic mu nie zrobią.
Black zaś była bestią, świadoma swej potęgi. Mogłaby roznieść każdego człowieka, a tym bardziej samego dyrektora. W dodatku miała swoje pomocnice..
Gabriella oczami pełnymi przerażenia wpatrywała się w V, licząc, że nie zrobi jej żądnej krzywdy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Wto Lip 25, 2017 9:29 pm

Gabriella nie miała chyba pojęcia, że wampiry nie są tak nieśmiertelne jak przedstawiają ich media, czy fanowskie fora. Beatrice, V czy jakikolwiek inny wampir mógł spokojnie zginąć jeśli ktoś go odpowiednio mocno zrani. Niby regeneracja na ich poziomie dawała jakieś fory na tle ludzkich osobników, jednak nie chroniło to przed śmiercią. A jak wiadomo poza wampirami byli jeszcze ci co na nich polują. V we swojej młodej karierze spotkała kliku, ba! Nawet udało się posłać dwoje do piachu, ale tylko dlatego, że miała do pomocy Q i musiała bronić panienkę. Były to złe czasy dla ich małego rodu, jednak one już minęły, tak jak ich obecne zatargi z łowcami. A przynajmniej jak na chwilę obecną, nigdy nie wiadomo co może ich spotkać za atak na człowieka. Dlatego V musi pamiętać o kontroli by nie skrzywdzić zanadto ludzkiej dziewczyny.
- myślę, że powinnaś raczej zapytać „co tak naprawdę stanie się tobie, jeśli odmówisz”. Nie chyba bardziej dbać o swoje kruche życie, niż o to co się stanie z tym przybłęda? Jeśli jednak to cie tak bardzo ciekawi, cóż..nie interesuje mnie co zrobi z nim szkoła, a to co zrobi z nim panienka. Jednak do tego wrócimy później...
Po tych słowach puściła dziewczynę by mogła odetchnąć i przestać się chociaż na chwilę trząść jak galareta ze strachu. Ciekawiła ja jeszcze jedna rzecz, jednak o tym później. Chwilowo chciała się dowiedzieć co planuje Gabi i jak postąpi. A raczej jaką decyzję podejmie, czy zechce być po ich stronie, czy tego ludzkiego ścierwa.
- pytasz co może jej zrobić akademia? Poza wydaleniem panienki, może sprawić jej wiele kłopotów. Nie tylko w mieście ale tak samo w jej rodzinie. Jednak możesz być pewna, że jej problemy sprawią, że i ty popadniesz w problemy. Więc jesteś karta, którą panienka musi użyć. Niechętnie jednak koniecznie, czy ci się to podoba czy też nie. I tylko od ciebie zależy, czy to co zyskasz za pomoc będzie dla ciebie dobre, czy też odwrotnie
Rozglądnęła się i po miejscu gdzie się znaleźli. Musiała w razie czego mieć przygotowaną drogę ucieczki, gdyby jakaś wałęsająca się po okolicy łowiecka szuja chciała sprawić, by przestałą dyszeć. Również dla swojej wygody postanowiła zdjąć kaptur ukazując tym samym dziewczynie już nie skrytą twarz. Wróciła po chwili wzrokiem na nią i przyglądała się jej jeszcze przez chwilę w milczeniu.
Gabi mogła dosłyszeć lekki wydech uchodzący z jej ust, a następnie kolejne słowa skierowane ku niej.
- o co prosisz? Boisz się, że coś ci zrobię? Jak myślisz kim jestem? Nie musisz się jednak aż tak bardzo bać. Chwilowo panienka zakazała mi robić ci cokolwiek co mogłoby cie skrzywdzić. Jednak, jeśli uznam iż chcesz nas zdradzić..cóż....wtedy nie będzie cie już chronić słowo mojej pani. Nie pozwolę by ktokolwiek sprawiał jej kłopoty.
Wystarczająco musiała już stopować siebie i Q przy nauczycielu, czy osobie dyrektora, którą chętnie by przekonała do tego, że nie powinien się wtrącać w sprawy panienki a tego ludzkiego worka na krew.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Pią Lip 28, 2017 3:06 pm

Niestety nie miała. Dziewczyna była święcie przekonana, że wampiry były wręcz niezniszczalne. Jaki człowiek zdołałby skrzywdzić krwiopijcę, skoro odznaczają się taką szybkością oraz siłą? Gab zadrżała. Nie cierpiała tego uczucia, gdy była całkowicie bezbronna. Nawet gaz pieprzowy nie powstrzyma napastniczki przed atakiem.
Dziewczyna była przerażona, ponieważ.. Lucas mógł znajdować się w poważnym niebezpieczeństwie. Trzeba byłoby go ostrzec.. najlepiej, żeby wyjechał z miasta i nigdy nie wracał. Być może wtedy zemsta Beatrice go nie dosięgnie.
- Nie chcę sprawiać żadnych problemów, zrobię to co każesz. - Wydusiła z siebie uczennica, zaciskając wargę. Nie chciała kłamać, jednakże.. tak było dobrze dla wszystkich. Przecież nie powie dyrektorowi o wampirach, zbyt bardzo bała się reakcji wszystkich.
Kiedy V ją puściła, odetchnęła z ulgą. Czerwone oczy były takie przerażające, bezduszne i agresywne. Dlaczego takie istoty normalnie mogły chodzić po ziemi? W filmach często widziała, jak te istoty brzydzą się światła.. a tu proszę. Nic a nic się nie dzieje.
Gabriella słuchała słów kobiety z uwagą, zastanawiając się głęboko. Nie zamierzała stwarzać żadnych zatargów z rodziną Black, która na pewno nie była taka miła jak ona. Skoro uczennica musi skłamać, to to zrobi.
- Czy mogę prosić o to, aby Beatrice zostawiła Lucasa? Nie robiła mu żadnej krzywdy? - Zagaiła drążącym głosem obawiając się reakcji strażniczki. Co jak co, ale trzeba było uważać. Żadnej człowiek nie ruszy jej z pomocą.
Wszyscy byli bezsilni.
Kiedy wampirzyca zdjęła kaptur, Gab mogła jeszcze bardziej przyjrzeć się jej twarzy. Ostra, poważna i nieskazitelna. Krwiopijcy byli piękni, ale równocześnie bardzo niebezpieczni. Yuna wolała nie skończyć jako przekąska któregoś z nich.
Teraz żałowała, że nigdzie blisko nie było Vermilliona.. na pewno by ją uratował. Zdawała sobie jednak sprawę tego, że wampir może nie chcieć się z nią spotkać. Prędzej czy później uświadomi sobie że jest zwykłym człowiekiem i umrze.
Tego powstrzymać się po prostu nie da.
Zadrżała, czując nieprzyjemny chłód w okolicach karku. Raz jeszcze spojrzała na V.
- Jesteś wampirem. - Odparła zimno, zaciskając dłonie w pięść. Nie sądziła, że tak ciężko będzie jej wypowiedzieć te słowa. Wciąż to brzmiało trochę niedorzecznie, ale powoli czarnowłosa zaczęła się oswajać. Bestie istniały, a przed sobą miała jedną z nich.
- Nie zdradzę, polubiłam Beatrice i również nie chce, aby coś się jej stało. Jednakże musi odpuścić Lucasowi.. chłopak może i zachował się nieładnie, ale.. - Urwała, jakby bała się kolejnego uderzenia od kobiety.
Nie powinna o nic prosić, przecież gdy strażniczka Black uzna, iż jej zagraża.. zabije ją lub zrobi jakąś krzywdę. Gab póki co wolała się nie narażać.. nie miała żadnej broni przeciw wampirom, musiała być uległa i dostosować się do nowych warunków narzuconych przez bladą.
Pomimo usiłowania zachowania zimnej krwi, wciąż czuła się dosyć źle. Ciało jej drżało, a oczy panicznie wypatrywały kogoś, kto ją uratuje z sideł V. Jeżeli będzie musiała się udać teraz do szkoły i skłamać, to zrobi to. Jak już wcześniej stwierdziła, nie zamierzała się narażać.
Lucas nie musiał być taki nieprzyjemny, Beatrice taka porywcza..
Decyzje, decyzje. Szkoda, że nie ma żadnego innego wyjścia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Sob Lip 29, 2017 9:15 pm

Skoro udało się jej w dość prosty sposób przekonać dziewczynę do tego, że powinna odpowiednio przemyśleć wybór, którą stronę chce poprzeć w tym małym nieistotnym konflikcie w który wplątała się panna B. Oczywiście to nie tak, że V jej uwierzy z automatu i od tak sobie pójdzie. Będzie miała dość sporo pracy by upewnić się, że Gab wcale nie zmieni zdania, gdy tylko zostawi ją w spokoju. No i jest jeszcze parę innych spraw, które musi dobrze poznać, a do tego konieczne jest ponowne przesłuchanie i przymuszenie ludzkiej dziewczyny do mówienia prawdy.
- wiesz, że nie powinnaś się martwić o tego człowieka. Przez niego panienka Black ma kłopoty, to oczywiste iż nie możemy tego tak zostawić. Całe szczęście, że Eve nie jest w to zamieszana, pewnie chłopak...
Powstrzymała się na chwilę, bo w sumie nie tylko on ale i ona wąchaliby kawiatki od spodu. Eve nie lubiła problemów w jej otoczeniu. A Gab i Lucek nimi byli, bo przez nich oboje w sumie było to całe zamieszanie. No i oczywiście Black oberwałaby również od niej, jednak skończyłoby się zapewne na słowach.. Co do reszty kar to Q i V również zostałby ukarane. Tyle problemów przez tak małe nieporozumienie.
- nie w mojej mocy leży decydowanie o losach tej osoby. To czy panienka zostawi go w spokoju, czy też nie to jej decyzja. Nawet jeśli to sama bym go ukarała za próbę podniesienia ręki na moją panią. Jeśli jednak interesuje cie jego los, to czemu nie spytasz o to panienki później? Jeśli zechcesz mogę zabrać cię do jej domu. Jednak nie dziś i nie teraz. Mamy sporo innych problemów, by niańczyć jeszcze ciebie tam.
Kolejne wypowiedziane słowa lekko zdziwiły ją. Czy przyjęła taki stan rzeczy, bo widziała Black, czy też spotkała innego wampira. Jeśli to wina Black, to mogą wyłonić się później problemy z radą. Jednak jeśli spotkała wampira, który jej to przekazał to powinna jakoś zareagować na ten fakt.
- wyglądasz na starszą dziewczynkę, czy nie powinnaś przestać wierzyć w takie brednie?
Przyłożyła ręce do ust by zasłonić udawany śmiech, jednak Gab mogła usłyszeć mimo wszystko jej lekko stłumiony chichot. Po chwili jednak znowu postarała się przybrać normalną postawę i z udawanym politowaniem spojrzała na dziewczynę ponownie.
- kto ci takich głupot nagadał? Ten ktoś musiał naoglądać się sporo filmów. Pewnie to ten jeden z bardziej popularniejszych...jak mu tam było … „zbrzech”?...nie...”zmierzch”, pewnie naoglądał się zbyt dużo razy tego filmu i stwierdził, że to dobry pomysł na podryw takich dziewczyn jak ty...
Miała nadzieję, ze Gabi chwyci przynętę i poda jej imię wampira, który rozpowiada wszystkim o tym, ze dzieci nocy istnieją naprawdę. Jeśli jednak nie, to cóż.. wyciągnie tą informację później, jednak już w mnie grzeczny sposób i z pomocą jej siostry Q i jej metod.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Czw Sie 03, 2017 1:27 am

Gabriella nie spuszczała wzroku z wampirzycy. Czuła, jak całe jej ciało drży i namawia ją do ucieczki. Niestety nie miała nawet najmniejszych szans aby pobiec do sklepu, a co dopiero ją pokonać. Wiedziała też, że tak łatwo nie odpuści. Skoro miała chronić Beatrice, to z pewnością będzie musiała dopilnować tego, aby Yuna powiedziała to co chciała. Lucas był ofiarą, a uczennica nie chciała aby coś mu się stało.
- Nie wpadła w duże kłopoty. To tylko akademia. - Mruknęła, wciąż nie rozumiejąc tego, jak coś takiego można traktować poważnie. Mała sprzeczka, pogawędką u dyrektora i koniec, prawda?
- Eve? Kim jest Eve? - Zapytała, unosząc lekko głowę. Czyżby była jakąś szefową? A może matką Black? Kto go tam wie, z resztą od nadmiaru myśli, Gab rozbolała głowa. Skrzywiła się. Słuchając kolejnych słów V, z zaciekawieniem uniosła brwi. Czyżby właśnie otrzymała zaproszenie do domu Beatrice? Nie było to zbyt ryzykowne? Dziewczyna jednak nie dała po sobie niczego poznać i pokiwała powoli głową.
- Mam nadzieję, że po wszystkim będę mogła z nią swobodnie porozmawiać. - Sapnęła, pragnąc poznać parę odpowiedzi od czarnowłosej. Miała tyle pytań.. jednak czy powinna się do niej udawać sama? Przynajmniej poinformuje Vermilliona o nadchodzących planach, aby się nie martwił. Słowa V były kłamstwem i Gabriella świetnie zdawała sobie z tego sprawę. Zmrużyła jeszcze bardziej oczy i zacisnęła usta, wwiercając wzrok w rozmówczynię. Przez chwilę milczały, wpatrując się w siebie intensywnie.
- Skoro nie wampirem to czymś innym. Zbyt dużo zobaczyłam. Nie oszukasz mnie. - Mówiła oschle, czasami spoglądając na ulicę. Naprawdę nikt nie był w stanie ją z tego wyrwać? Trochę się zapędziła i powinna trzymać język za zębami, aby nie tkwić w takiej sytuacji. V pomimo zaskoczenia, wiedziała, iż Yuna jej nie uwierzy. Swoje widziała, a słowa pozostają tylko słowami.
- Jesteś przeraźliwie szybka oraz silna, masz czerwone oczy i to nie są soczewki, w dodatku dłonie miałaś zakończone szponami, które wbijały mi się w plecy, jesteś okropnie blada. Naprawdę myślisz, że nie umiem połączyć tego wszystkiego w całość? - Zakończyła, zakładając ręce na piersi i wzdrygnęła się. Powinna brać pod uwagę to, że wciąż znajdowała się w niebezpieczeństwie.
Może Black kazała jej nie krzywdzić, ale kto wie czy jej posłucha?
Uczennica odetchnęła głęboko, czując ból w brzuchu.
- Nikt mi tego nie powiedział. - Zacisnęła zęby, unosząc lekko głowę. Następnie spojrzała na dłonie wampirzycy, które z pewnością rozszarpałyby jej szyję. Szkoła powinna dowiedzieć się o tych potworach, zwłaszcza, że zagrażały wszystkim.
Niebieskooka nie miała pojęcia jak bardzo się teraz wkopała.
- Co jak co, ale chyba powinnam udać się do szkoły. Chyba, że chcesz mnie tu zatrzymać na wieki. - Mruknęła, sprawdzając czy przyjmując taką postawę, uratuje siebie.
Im dłużej tutaj była, tym bardziej rozumiała że jej szanse maleją. V wydawała się być znacznie sprytniejsza niż wyglądała, a Gab wolała aby niczego się więcej nie dowiedziała. Dziewczyna przystąpiła z nogi na nogę, czując nieprzyjemny dreszcz.
Zrobiłaby niemal wszystko, aby wrócić do akademika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Sob Sie 05, 2017 11:48 pm

Informacje jakie przekazała jej dziewczyna rozbudziły ciekawość V. Chciała wiedzieć, kto zdradził, kto postanowił poinformować ludzką dziewczynę o fakcie, ze istoty nocy istnieją poza filmem i nigdy nie wiadomo kto jest jedną z nich. Fakt mogła to sama sklecić, jednak ta teza jak nie patrząc była prawdziwa, aczkolwiek V nie wierzyła w to, że Gabi doszła do tego samodzielnie. Dlaczego więc nie wyciągnąć od niej informacji w celu późniejszego wykorzystania. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie mogła tego użyć jako karty przetargowej lub obronnej jeśli panience groziłoby niebezpieczeństwo a nikt z ich domostwa nie mógłby jej ochronić w tym czasie. Więc jeśli owa ludzka dziewczynka myślała, że czymś takim zmyli wampirzycę i sprawi, że ta zaprzestanie być tym zainteresowana to się grubo myliła. Dodatkowo ośmieliła się podnosić na nią głos? Musiała wiedzieć, że panienki tutaj nie ma. A ona zawsze może się nią posilić i zmodyfikować jej pamięć, tak by nie pamiętała tego ataku. Dodatkowo sama chwilę temu stwierdziła, że wie czym ona jest, a więc powinna samoistnie wiedzieć jak niebezpieczna może ona być. Więc dlaczego tak ryzykuje i pyskuje do niej jakby była nikim?
- pozwól, że to ja stwierdzę kiedy będziesz mogła iść do akademika. I to ja zadecyduje, czy dojdziesz tam o własnych siłach. Nie przypominam sobie bym powiedziała, że skończyliśmy rozmawiać. Jeśli będziesz grzecznie słuchać, to i ja nie będę musiała wykorzystywać elementu agresji. Nie chcemy przecież ciebie skrzywdzić, czyż nie?
Przejechała palcem po jej policzku po czym odwróciła się do niej plecami i przez chwilę przymknęła oczy. Fakt, powinna jednak niedługo to kończyć. Robiła się coraz bardziej głodna, a nie mogła zaatakować dziewczyny. Tego panienka by jej nie wybaczyła, a na takie coś nie mogła sobie pozwolić. Podniosła się lekko na palcach i odwróciła się do niej spoglądając jej w oczy. Skrzyżowała ponownie ręce na klatce piersiowej i przez chwilę jeszcze milczała przyglądając się ludzkiej dziewczynie. Nie miała pojęcia co panienka w niej widzi, jednak skoro nie jest kimś obojętnym dla niej, to i dla V nie jest wrogiem.
- zagramy w grę, ok? Ta gra nazywa się mówienie prawdy. Jeśli uznam, że kłamiesz lub próbujesz się wymigać to spotka cie kara, jeśli powiesz prawdę będziesz mogła ty zapytać o co zechcesz. A więc zapytam jeszcze raz, kto ci opowiedział brednie o wampirach, lub kto cię na takie coś namówił?
Z każdą sekundą ciszy powoli podchodziła do niej. Miała nadzieję, że Gabi nie będzie głupia i nie będzie broniła tego kogoś za cenę swojego życia.
Czy jednak V złamałaby polecenie Black? Jak sama mówiła gdy będzie tego wymagać sytuacja nie będzie robiła tego co panienka jej karze tylko to co uzna za właściwe dla dobra panienki..
- tik-tak..tik-tak..czas mija moja droga...
Po kilku sekundach była już dosłownie twarzą w twarz z dziewczyną. Dzieliły ich od siebie może milimetry lub centymetry. Z uśmiechem na twarzy przyglądała się jej czekając na odpowiedź dziewczyny.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Wto Sie 08, 2017 9:43 pm

Co aktualnie znajdowało się w jej głowie? Cóż, z pewnością jakiś kolejny plan ucieczki. Wampirzyca wyglądała na nieustępliwą, przez co Yuna czuła się jeszcze bardziej zagrożona. Takie rzeczy nie powinny się dziać, zwłaszcza iż nie można było niczego powstrzymać. Krwiste oczy napastniczki były chłodne i nieprzyjemne, a biedna dziewczyna zaczęła odczuwać zawroty głowy i ogólne osłabienie.
Kaszlnęła, jakby starając się wydłużyć każdą chwilę.
Igrała z ogniem, jednakże co miała do stracenia? Ta przeklęta istota i tak zrobi to na co ma ochotę. A trzeba zaznaczyć, że w najlepszym nastroju nie była. Uczennica poczuła jak uginają jej się kolana. Ta cholerna bezradność dawała o sobie coraz mocniej znać.
- Czemu taka jesteś? Nic Ci nie zrobiłam, nie jestem Twoim wrogiem. - Szepnęła ze łzami w oczach. Nie była odważna, bała się jak każdy normalny człowiek, nie potrafiący się pogodzić z nadchodzącą porażką. Okropne uczucie.
Gdy przejechała zimnym palcem po policzku ciemnowłosej, ta zadrżała. Stając jednak tyłem, Gabriella miała ochotę ją czymś uderzyć i stąd uciec, drąc się w niebo głosy. Szybko jednak przypomniała sobie przerażającą szybkość Vermilliona, oraz nieczułość na ból. Dziewczyna po raz kolejny odniosła klęskę, bezradnie wpatrując się w plecy wampirzycy.
Po chwili stojąc przodem, uczennica wpatrywała się w nią ze smutkiem. Nie wiedziała o czym mogła myśleć, ale na pewno zastanawiała się nad tym, co jej zrobi aby to zapamiętała. Yunę przerażał fakt, iż dobra Beatrice mogłaby przystanąć na taki rozwój wydarzeń i nic z tym nie zrobić. Przecież była dla niej miła.. dlaczego miałaby kłamać? Gabriella będzie musiała koniecznie z nią porozmawiać, zagrożenia z jej strony nie powinna się spodziewać.
Z rozmyślań wyrwał ją głos kobiety, która wymyśliła sobie jakąś chorą grę. Yuna przełknęła głośno ślinę, rozumiejąc, że teraz naprawdę jest w tarapatach. To co jej się stanie, będzie wyłącznie tylko przez jej głupotę.
Wydać przyjaciela, czy przyjąć cios?
Zmroziło ją, gdy V zaczęła się przybliżać. Cholera, cholera, cholera! Uczennica rozpłakała się, zsuwając się na ziemię. Zadarła nogi, obejmując je rękoma i schowała głowę. Jakby tak pozycja miała ją ochronić przed wszelaką agresją.
- Pewien białowłosy mężczyzna.. nie przedstawił się. - Wrzasnęła, zaciskając ręce w pięść. Czy teraz mogła zwać się zdrajcą? Znowu zrobiła to co dla siebie wygodne, a jednak wciąż obawiała się niezadowolenia z odpowiedzi. V była jednym z najbardziej przerażających wampirów, które nie cofną się przed niczym. Jeśli będzie chciała ją skrzywdzić to i tak to zrobi, bez względu na wszystko.
Black nie musiała przecież o tym wiedzieć, a nawet mogłaby się nie przejąć. Czy naprawdę miała gdzieś życie Yuny? Wampiry potrafiły być aż tak kłamliwe?
Po policzku spływały jej łzy.
Kolejny cios na pewno będzie znacznie bardziej bolesny niż poprzednie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Pią Sie 11, 2017 7:16 pm

Ona nigdy nie powiedziała, że Gabi jest jej wrogiem. Nie chodziło tutaj przecież o nią. Jeśli byłaby wrogiem akurat V, to pewnie już byłaby martwa. W tej chwili jest tak jakby znajomą panienki, dlatego tylko i wyłącznie dlatego dziewczyna była jeszcze w jednym kawałku, tak jak i nadal nie straciła ani grama krwi. Spojrzała  na z dziwnym uśmiechem na nią i nawet można było odczytać w nim, że nie całkiem takiej odpowiedzi oczekiwała. Była ona strasznie wymijająca, a miała jakieś dziwne wrażenie, że dziewczyna nadal coś ukrywa. Nie miała pojęcia dlaczego akurat broni tego kogoś kosztem swojego dobra. Wampir pewnie naopowiadał jej jakiś głupot i głupia się nim zauroczyła. Nie wiedziała jednak o tym, że wampiry lubią manipulować ludźmi dla swoich własnych chorych celów. Niebawem jednak przekona się o tym na sobie jeśli nadal będzie usilnie broniła każdego poznanego wampira, który szepnie jej parę ciepłych słówek lub opowie jej jakaś ckliwą bajeczkę jak to mu źle, że jest tym kim jest. Na sam fakt wspominania o czymś takim mdliło ją i zbierało się jej na wymioty. Na całe szczęście jak i ona tak i panienka Black nie ukrywały tego kim są, jak się zachowują pod opowieściami na temat tego jakie złe życie miały.
- wrogiem? Nigdy nie powiedziałam, że jesteś moim wrogiem. Zazwyczaj moim wrogowie kończą wiele gorzej niż ty teraz.
Zaczęła kroczyć powoli w jedną stronę i drugą stronę, ciągle czekając na to, czy aby dziewczyna może nie zmieni zdania i nie zechce uzupełnić swoją odpowiedź. Niestety nie zapowiadało się na to, gdyż zwyczajnie się popłakała. Tego jeszcze było jej tu teraz trzeba. Chwyciła się lekko za głowę i zaczęła kiwać przecząco na całe to zajście. Czy aby na pewno dobrze postąpiła pozwalając jej na wolną wolę i zadecydowanie samej, czy przyzna się do tego kto jej to powiedział? Było jednak na takie gdybanie stanowczo zbyt późno. Skoro ktoś znał sekret wampirów jak i potrafił bez jakiegokolwiek zastanowienia powiedzieć komuś, że ktoś jest wampirem to oznaczało, że nie jest godny zaufania jak i nie umie trzymać języka za zębami.
- jak już skończysz się mazać, to może powinnaś przemyśleć pewne priorytety życiowe. Woli bronić sobą, kogoś kto zapewne się tobą zabawi? Czy może wolisz zadbać o swoje życie? Nie mniej uznajmy, że ci wierzę i nie znasz imienia. Powiedz mi gdzie znajdę tego głupca...
Stanęła nad nią i kucnęła by być bliżej niej. Uniosła swoją dłonią jej głowę do takiej pozycji by mogła dostrzec wyraz jej twarzy. Powoli przetarła jej łzy i z uśmiechem spoglądnęła w jej oczy. Powoli nie raniąc jej twarzy przejechała po niej swoim palcem, który zatrzymał się oczywiście na linii jej ust.
- powiedz mi co obiecał ci ten głupiec? A może boisz się, że zrobi ci krzywdę jak tylko go wydasz lub komuś coś powiesz? Jeśli tak to pamiętaj, że panienka nie jest twoim wrogiem i nie pozwoli innemu wampirowi cie skrzywdzić. Oczywiście nie mogę ci obiecać tego, że jeśli będziesz kłamać ja tego nie zrobię. Dobro panienki liczy się ponad jej rozkazy. Tego jednak pewnie jesteś pewna w stu procentach, prawda?
Podniosła się i podała jej dłoń, by ta mogła się podnieść z tej brudnej ziemi. Przecież nie chciała by się pobrudziła.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Esmeralda Nie Sie 13, 2017 1:46 pm

Sklep warzywny i znajdujące się obok ślepe uliczki nie były idealnym miejscem do rozwiązywania sporów. Wielu ludzi przechadzało się tamtędy niosąc siatki wypełnione zakupami, inni po prostu pełnili role zwykłych obserwatorów namiętnie śledzących najnowsze promocje pomidorów u konkurencji. Ale czy na pewno? Gdy „przyjaciółka” wampirzycy Black rozmawiała z Gabrielą, żadna z nich nie zauważyła, że ktoś je obserwuje. Mężczyzna. Nie rzucający się w oczy, ubrany w ciężkie buty, ciemne spodnie i płaszcz typowego podróżnika. Jasne blond włosy wypadały mu spod kapelusza upominając się o wizytę u fryzjera. Był przystojny, ale zupełnie niezainteresowany wrzawą jaka panowała przy targowisku.
- Tu jesteś! Wszędzie Cię szukałem, Gabriello. - skąd wiedział jak dziewczyna ma na imię? Już dłuższy czas trzymał się blisko i był świadkiem rozmowy między nimi. Nie reagował chcąc zobaczyć jak wszystko się rozwinie i czy ktoś tutaj będzie potrzebował specjalnej eskorty przez rzucanie groźbami w kierunku cywila.
- Chodź. - podszedł kilka kroków i wyciągnął dłoń w kierunku ciemnowłosej. Jego spojrzenie skupiło się jednak na wampirzycy, która w błękitnych oczach mężczyzny mogła dostrzec siłę i zdecydowanie. Nie był zwykłym facetem przemierzającym nieznane tereny z plecakiem podróżnika. Biła od niego postawa świadcząca, że jeśli nawet V spróbuje się rzucić w wir walki, ten nie pozostanie obojętny. Łowca? Takie sprawiał wrażenie.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytał wampirzycę. Cóż, brzmiało to na pewno lepiej niż „Czy masz jakiś problem?”, niemniej sens był ten sam.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Nie Sie 13, 2017 6:21 pm

Była przerażona. Może i V nie uważała jej za wroga, lecz dziewczyna wcale nie czuła się bezpiecznie. Przełknęła głośno ślinę, starając się wymyślić jakiekolwiek realne rozwiązanie. Niestety ucieczka nie wchodziła w grę.
Spojrzała ze strachem na strażniczkę Black.
- Więc dlaczego to robisz? - Zapytała ze smutkiem, obserwując jak ta przechodziła z lewa na prawo. Z pewnością zastanawiała się co ma począć z biedną dziewczyną. Pomimo łez Yuna pragnęła jak najszybciej odpłacić jej za zrobioną krzywdę. Zacisnęła delikatne dłonie w pięść. Nie wyda Vermilliona, który po prostu na to nie zasługiwał. Uczennica zdawała sobie sprawę, jak bardzo ryzykuje. Ale jak będzie mogła spojrzeć potem w lustro, kiedy wypowie jego imię?
Wzdrygnęła się.
- On nie jest stąd.. - Mruknęła w zamyśleniu, licząc iż coś odwróci uwagę wampirzycy, dzięki czemu Gabi będzie mogła od niej szybko uciec. Nawet jeżeli ta nie chciała już jej krzywdzić, Yuna nie zamierzała dalej nadstawiać karku.. a może szyi? Zaskoczona poczuła jej chłodną dłoń na swojej twarzy, którą uniosła. Przez chwilę V wydawała się być bardzo ludzka zwłaszcza, że otarła łzy i uśmiechała się. Czarnowłosa jednak zdawała sobie sprawę, iż to było zwyczajne przedstawienie.
Krwistooka pragnęła jedynie informacji.
- Ja.. zamierzam o tym porozmawiać z Beatrice, nie z Tobą! - Niemal wykrzyczała, odrzucając jej rękę. Pochopny czyn, którego nie do końca była świadom. Być może zachowała się głupio i nieodpowiedzialnie, ale była gotowa na wszystko. Nie zdradzi imienia przyjaciela. Zamknęła oczy, kładąc ręce na głowie. Po policzku spłynęło kilka łez, jakby była gotowa na kolejny ból.
Coś jednak się stało.
Gdy usłyszała swoje imię, zaskoczona, podniosła głowę. Ujrzała mężczyznę w blond włosach z kapeluszem na głowie. Wyglądał na jakiegoś podróznika, który zgubił drogę. Ale skąd znał jej imię?
Już chciała coś powiedzieć, aby stąd uciekał. Przecież nie wiadomo co mogłaby zrobić V temu biednemu człowiekowi. Nie zasługiwał na śmierć w jakimś zaułku, zwłaszcza, iż Gabriella nie mogła mu pomóc.
Ze zdziwioną miną chwyciła się jego dłoni, powoli wstając.
- Dziękuję.. - Rzekła, niepewnie spoglądając na wampirzycę, na którym to nieznajomy zawiesił wzrok. Przecież nie obroni się przed szybkimi ruchami V, zwłaszcza iż mówił do niej.. dosyć dziwnym głosem. Yuna otarła łzy z policzka, skupiając uwagę na obcym.
- Szukał mnie Pan? - Zapytała miękkim głosem, mając nadzieję, iż nie będzie świadkiem masakry. Gdyby tylko potrafiła walczyć z wampirami.. czy to w ogóle jest możliwe?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Nie Sie 20, 2017 7:11 pm

Przeczuwała fakt, że ktoś może ich obserwować. Dlatego często się rozglądała ukrywając ten fakt pod pretekstem kręcenia się po tej uliczce. Wcale się nie myliła, aczkolwiek nie spodziewała się, że wtrąci się tak nie umyślnie w ich rozmowę. Przez to jeszcze będzie musiała użerać się z nim, co tylko wydłuży oczekiwania panienki na jej powrót. Mniejsza jednak o to, gdy mężczyzna się odezwał spojrzała na Gabrielle. Czy się znali? Jeśli tak to był to bardzo dziwny zbieg okoliczności, że akurat w tak pełnym mieście postanowił przejść się uliczką, akurat tą uliczką gdzie byli. Wyglądało to tak nieprawdziwie, że aż wampirzyca nie uwierzyła. Nie żyła 10 lat na tym świecie, by wiedzieć, że takie zbiegi okoliczności nie trafiają się codziennie.
Skoro przybyły chciał jednak zagrać w taką gierkę, to czemu miała jej nie podjąć. Nawet jeśli chciała to mogła ją teraz puścić i dorwać kiedy indziej. Tylko czy spodobałoby się to panience, że pozostawiła ją w rękach jakiegoś gościa, który nie wyglądał na normalnego. Kto normalny w taki upał chodziłby w płaszczu. Dodatkowo pierwsza reakcja dziewczyny nie dawała poczucia, że znała tego człowieka. Więc był to ktoś obcy dla niej? Przynajmniej tak wywnioskowała V i tego będzie się chwilowo trzymać. Podeszła więc i odtrącić rękę człowieka, który starał się chyba przywołać Gab do siebie.
- nie wydaje mi się, że pozwolę jej z tobą odejść. Tak jak i nie wydaje mi się, że ją szukałeś z faktu, że ją znasz.
Stanęła tuż przed dziewczyną cały czas wpatrując się w człowieka. Znowu jej coś w nim nie pasował, tak jakby już czuła kiedyś to uczucie, jednak całkowicie o nim zapomniała. Nic nie wskazywało, że miała przed sobą łowcę, tak więc może to okazać się przez chwilę zgubne dla niej jeśli zbytnio pozwoli sobie na złe ocenienie człowieka.
- co więcej sama Gabriella wygląda jakbyś był kimś dla niej obcym. Więc kim jesteś „Panie” i czego chcesz? Jeśli planujesz coś głupiego to odejdź..
Ostatnie słowa przybyłego utwierdziły ją w przekonaniu, że nie jest on kimś normalny. Ich ton i wydźwięk mógł sugerować, że była to bardziej ukryta groźba, niż zapytanie z troską.
Jeśli dojdzie do jakieś walki będzie musiała bronić siebie i jeszcze dziewczynę. Oczywiście jeśli okaże się on na tyle walnięty by je zaatakować wprost, a może było to coś całkiem innego. Czy to V była celem dla niego? Być może raz kolejny się myliła co do niego. Niestety wariantów było wiele, a ona nie miała możliwości ich sprawdzić inaczej niż czekając na rozwój całej sytuacji. Postawiła więc wszystko na to, że jednak nie odejdzie od nich dobrowolnie, tylko czy bez Q była gotowa postawić taki sam opór jak zawsze? Przelotnie spojrzała na Gabrielle, która zdawała się lekko uspokoić, gdy tylko pojawił się ten gościu. Nie mogła pozwolić na skrzywdzenie jej, dodatkowo sama nie mogła pozwolić siebie zranić. Byłoby to coś co zapewne wkurzyłoby panienkę, tylko czy ktoś tak naprawdę przejął się faktem, że coś się jej stało? I czy ktokolwiek zechciałby ryzykować by ją uratować... tyle niewiadomych, a odpowiedzi jeszcze mniej.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Esmeralda Wto Sie 22, 2017 6:06 pm

V najwidoczniej nie żyła na tym świecie dziesięć lat by wierzyć w coś tak absurdalnego jak zbiegi okoliczności. Jej punkt widzenia skreślał jednak możliwość, iż w zwykłym sklepie z warzywami ktoś przypadkiem mógłby usłyszeć to zastraszanie, em.. przepraszam – rozmowę. Wampirzyca chyba zapomniała o zmianach jakie nastały w mieście i jednym drobniutkim fakcie… Mianowicie wampirom nie wolno było zastraszać bezkarnie cywili. Już nie przez sam wzgląd na łowców, ale co na to wszystko powiedziałaby rada i jej przewodniczący? Prawo maskarady ostatnimi czasy miało dość sporą wagę. Czy zwykła zachcianka Black była warta narażenia wampiry na kolejny konflikt z ludźmi?
- Właśnie że pozwolisz. - skoro ona nie wysiliła się początkowo na tytułowanie per Pan, mężczyzna nie zamierzał być gorszy.
- Chyba, że uparcie szukasz kłopotów, Panienko. - nie uśmiechał się i tym razem nie żartował. Nie wyglądał też na pasjonata walki, ani ulicznego terrorystę. Z jego punktu widzenia to V była zagrożeniem i jej właśnie należało się drobne przytemperowanie. Nie był głupi, a zwracając uwagę na tak nietypową parę był świadom, że prawdopodobnie wyjdą z tego same problemy.
Gdy Gabriela podała mu rękę, złapał ją mocno i przyciągnął do siebie.
- Nie może być nic głupszego niż groźby w miejscu publicznym. Chyba się ze mną zgodzisz, prawda? - mężczyzna zrobił krok w przód tak by nastolatka w razie nagłego niebezpieczeństwa znalazła się za nim.
- Kilka osób zwróciło już na Ciebie uwagę i… z przyjemnością zechcą się zaznajomić bliżej. Chętnie przyłączą się do gry w mówienie prawdy. To jak będzie, zagramy? Czy może jesteś taka odważna tylko w stosunku do kogoś słabszego.- uśmiechnął się mierząc spojrzeniem nieszczęsną służącą Black.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Gość Czw Sie 24, 2017 11:23 am

Gabriella nie sądziła, że ktokolwiek zapuści się w odmęty ślepej uliczki. Obawiała się, że będzie musiała powiedzieć wampirzycy wszystko co wie i dopiero wtedy zostanie wypuszczona. Nie miała jednak pewności, czy aby na pewno wróci o własnych siłach. Spoważniała, czując na swoich plecach nieprzyjemny dreszcz strachu i wątpliwości. Co niby miała zrobić w tej sytuacji?
Na szczęście ktoś się pojawił, a dziewczyna od razu skierowała swoje spojrzenie na przybysza, przyglądając mu się. Potem spotkała się z wzrokiem V, sama nie będąc pewna co ma zrobić. Nie otaczała go ta dziwna aura jak jej napastniczkę. Zaskoczona jej reakcją, milczała.
Czy V w ogóle zamierzała ją puścić?
- Ależ nic się nie dzieje.. - Powiedziała słabym głosem, wbijając wzrok w ziemię. Obawiała się, że strażniczka Black zabije tego mężczyznę. Skąd w końcu Gab mogła wiedzieć, że jest łowcą kiedy to nie miała o nich w ogóle pojęcia? Zanim jednak mogła cokolwiek dopowiedzieć, poczuła mocniejszy uścisk na swej ręce i raptowne przyciągniecie, przez co uczennica oparła się na blondynie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
Zachowywał się, jakby wiedział iż jest w niebezpieczeństwie i pomimo kłopotów, wciąż był skory jej pomóc. Jego głos był pewny siebie, nie okazywał żadnego strachu przed wamprzycą. Czyżby wiedział kim ona jest?
- Myślę, że to nieporozumienie.. - Palnęła niepewnie, kierując wzrok na V. Co zrobi? Czyż wymalowana pewność siebie zniknie z jej twarzy? A może po prostu zaatakuje nieznajomego, nie bacząc na konsekwencje.
Yuna wciąż zadawała sobie pytanie, skąd mógł znać jej imię. Przyjrzała mu się uważnej. Nie rozpoznawała jego twarzy przez co kompletnie nie wiedziała czy powinna była mu zaufać. Przecież kłamstwo nie jest takie trudne.. a co jeśli on też należy do tych bestii? Nie.. jego dłoń była ciepła, w przeciwieństwie do ręki V. Wyglądał i zachowywał się jak człowiek, nie mógłby być kimś innym.
Dziewczynie brakowało jednakże informacji, przecież nie mogła podążyć za nim bez niczego.
- Ma to jakiś związek ze szkołą? - Zapytała nieco pewniej, choć wygląd przybysza temu zaprzeczał. W końcu wyglądał jak podróżnik, nie jak nauczyciel z akademii. Było tam tyle uczniów, że ciężko było stwierdzić kto gdzie jest w obecnej chwili. Ciemnowłosa odetchnęła głęboko, krzywiąc się. Trochę plecy ją bolały przez wcześniejsze uderzenie o ścianę.
Dawno tak się nie bała.
Teraz jednak zauważyła cień nadziei, który pojawił się wraz z przybyciem blondyna. Słyszał ich rozmowę? Cóż, Gab była trochę zmartwiona tym, iż wypowiedziała na głos, że V jest wampirem. Złożyła ręce, zaciskając lekko usta. Nie powinna być taka podejrzliwa, nieznajomy wydawał sie mieć dobre intencje, więc czego tak się obawiała?
Spojrzała uważnie na służącą Black.
Co zrobi?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Black Wto Sie 29, 2017 4:51 pm

Dlaczego wszyscy chcą coś zabierać na siłę? Łowca nawet nie poprosił Gabi by z nim poszła. Nie podobał się jej jego ton i to, że chyba zbytnio łatwo ocenił, że może wygrać. Czy V planowała go zaatakować? Jeśli łowca nie będzie na tyle głupi by prowokować ją jakimś dziwnymi akcjami to być może wszystko rozejdzie się po kościach, aczkolwiek mogła spokojnie stwierdzić, że był on dość zabawny. Śmiał twierdzić, że ona potrafi grozić tylko komuś słabszemu, gdy sam ogłasza, że ma kumpli, którzy chętnie się dołączy. Czy to nie jest czasami chowanie się za czyimiś plecami? Przypomina jej to lekko zachowanie tych anonimowych hejterów z internetu. Wyzywają! Zawsze wszystko wiedzą lepiej, ba! Są nawet pierwsi do bójki, a jak dochodzi co do czego to … no właśnie to siedzą grzecznie i nic nie robią. Pokiwała przecząco głową po czym spojrzała na Gabrielle, czy przesadziła z groźbami? Być może i tak, jednak teraz wszystko było już dokonane, a więc nie mogła już tego zmienić.
- mówisz o groźbach tak? Skoro twierdzisz, ze grożenie komuś w takim miejscu, to czy trzymanie dwóch nastolatek tutaj i nagadywanie ich, nie jest czymś głupim? Ach no i oczywiście te ukryte groźby.
Odeszła kawałek od Gabrielli by ta mogła spokojnie odetchnąć. Nie miała zbytnio już więcej interesu do niej, jakoby została jedynie zatrzymana przez tego przybyłego gościa. Cała ta farsa powoli zaczynała i tak już męczyć. Musiała dorwać Q, dodatkowo dowiedzieć się gdzie przebywa teraz Black, no i czy aby nie wpakowała się w coś nowego.
Biedna V nie przepuszczała nawet tego, że Black wpadła tym razem w problemy związane z radą, dodatkowo zaczęła wcielać swój chory plan przy pomocy kontraktu z kimś takim jak Zaren. No pogratulować temu, kto zostawił ją na chwilę samą. Nie krytykowała działań swojej pani, jednak bała się o to, że może się to odwrócić przeciw niej. Nie tylko ona miała swoich szpiegów w posiadłości tego starucha, on zapewne nie pozostawał bierny.
- prawisz morały o dręczeniu słabszych, a chwilę później proponujesz wtrącenie się twoich przydupasów? Czy to nie jest czasami hipokryzja z twojej strony? Oboje jednak jesteśmy świadomi, że nie powinniśmy doprowadzić do tego w miejscu pełnym ludzi.
Jeśli miał chociaż trochę rozumu więcej niż przepuszcza to musiał przyjąć do wiadomości fakt, że jeśli ją zaatakuje to ona nie będzie bierna. Jedyny mankament jest taki, że ona nie zawaha się użyć ludzi jako tarcz, czy w jakiś inny konkretny sposób.
- jak widzisz, sama Gabriella mówi, że to było jakieś nieporozumienie. A może i uznasz, że i do tego ją zmusiłam jakoś telepatycznie, czy coś?
Chciała jeszcze coś powiedzieć jednak poczuła wibracje telefonu w swojej kieszeni, wiadomość? Tylko od kogo? Bez jakichkolwiek zahamowań wyjęła go z kieszeni i spojrzała na wiadomość. A więc Q odnalazła Eu i za jakiś czas wrócą do posiadłości.
Wiadomość ją uspokoiła jak i poirytowała z faktu, że jej siostra zdołała szybciej zakończyć swoje zadanie niż ona. Odłożyła więc ponownie telefon do kieszeni i znowu zwróciła się do przybysza.
- a więc, którą opcję chcesz sprawdzić? Jak bardzo jesteś zdeterminowany i pewny tego, że jesteś na zwycięskiej pozycji? A może jednak wolisz nadal grać..
Czy ona zachęcała go do walki? Ciężko było w sumie określić, to wszystko tak naprawdę zależało od niego i od tego co zrobi.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Esmeralda Czw Sie 31, 2017 8:10 pm

Nieporozumienie? Czy aż tak bardzo bała się wampirzycy, że nie mogła przyznać prawdy? Jeśli ktoś rzeczywiście obserwował Gabrielę i jej towarzyszkę, doskonale wiedział, że coś w tej relacji było nie tak. Mężczyzna pokręcił lekko głową, ale jego oczy zdradzały, że od samego początku ta historia nie była czymś co tak łatwo dało się podchwycić.
- Spokojnie, nie po to łaziłem za Tobą pół miasta, aby teraz nie odprowadzić Cię do domu. - stwierdził spokojnie, obdarzając dziewczynę zadziornym uśmiechem. Jego upór i pewność siebie mogły być nawet zaraźliwe, ale nie taki był zamysł działania. Wciąż pozostawała kwestia wampirzycy, która w dodatku (ku wielkiej uciesze mężczyzny) podchwyciła niewinną grę słów i co więcej… nie zamierzała odpuścić! V trafnie odgadła przynależność gościa – wszak zwykły uliczny szarak nie pakowałby się w nie swoje sprawy ryzykując przy tym swoje bezpieczeństwo. Musiał być głupi, ślepy, bądź po prostu parać się trudną sztuką wprowadzania równowagi na scenie międzygatunkowej zgody.
- Przydupasów? Cóż to za paskudne słowo w ustach dziewczyny. - jasnowłosy nie znał jeszcze motywów wampirzycy, ale nawet najbardziej wytrwali wojownicy łamali się podczas specjalnych rozmów. Tytułowanie kogoś przydupasem nie należało do najmilszych określeń, zwłaszcza jeśli tego typu nazwę stosował ktoś kto sam… należał do wspaniałej grupy tychże „pomocników”. Bo kim innym była V jak nie zwykłą służką? Wampirzą marionetką w rękach osoby dla której wykonywała rozkazy.
- Nie mnie to teraz oceniać i nie tutaj. - szczerze mówiąc nie pomyślał o telepatii, bo dziewczyna prędzej wyglądała na przestraszoną niż poddaną działaniu jakiejś dziwnej mocy. Gdy więc wampirzyca jeszcze bardziej odsunęła się od mężczyzny i Gabrieli, jasnowłosy już wiedział, że nie skończy się to zwykłym pouczeniem.
- Zagram z przyjemnością. - szepnął, ale wampirze czułe zmysły bez problemu wychwyciło dźwięk. Czy on się bawił, zachęcał?
- JAK TO DOBRZE, ŻE CIĘ ZNALAZŁEM. JUŻ NIE MUSISZ SIĘ NICZEGO BAĆ. WEŹMIESZ LEKI I TE GŁOSY ZNIKNĄ, ZOBACZYSZ. TYLKO SPOKOJNIE. - podniósł obie dłonie do góry odstawiając przed wampirzycą istny pokaz. Część robiących zakupy ludzi przystanęło i z żywym zainteresowaniem z daleka obserwowali to małe przedstawienie. Pojawiły się szepty przechodniów, jak również z tłumu wyłonili się ludzie komentujący więcej i chętniej w stronę zainteresowanych zajściem zakupowiczów.
„Wariatka”,”Uciekła z psychiatryka”, „Znam tego gościa – to lekarz. Zaraz ją zabiorą!”.


Wszystko rozegrało się w dosłownie sekundach. Jakaś siatka z góry wystrzeliła na V i tym samym skrępowała ruchy wampirzycy. Materiał antywampirzy o dziwnej giętkości   oplatał całe ciało ofiary i dopiero po tym wyłonili się sprawcy zdarzenia – łowcy ubrani w fartuchy lekarskie obsługi zakładu dla obłąkanych.
Tłum się rozstąpił kiedy na uliczkę główną podjechało auto zakładu, a z niego wysiadło dwóch masywnych pielęgniarzy.
- Dobrze, że ją złapaliście. Coś komuś zrobiła? - rzucił jeden z nich i jak gdyby nigdy nic podszedł do swojej przyszłej ofiary.

V – zostałaś złapana przez łowców wampirów, którzy na przywitanie wstrzyknęli Ci jakiś środek. Odpłynęłaś i obudziłaś się w zupełnie obcym miejscu. Znajdujesz się na krześle przykuta łowieckimi kajdankami.

Piszesz tutaj. W pomieszczeniu oprócz Ciebie znajduje się dwóch łowców – tych samych, którzy w strojach obsługi psychiatrkowa zabrali Cię z miejsca publicznego.


Gabi – W tej całej szopce nie zapomniano również o Tobie. Mężczyzna odczekał aż V zostanie zabrana, po czym delikatnie się od Ciebie odsunął.  
- Chyba musimy sobie coś wyjaśnić. Choć ze mną. -  nie wysilił się na tłumaczenie po co, dlaczego oraz kim tak naprawdę jest.
Zostałaś poprowadzona do starego auta terenowego i przewieziona na teren którego wówczas nie znałaś.

Piszeszz Tutaj
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sklep Warzywny Empty Re: Sklep Warzywny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach