Stolik przy oknie

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Czw Lis 28, 2013 9:09 pm

Miało być pięknie, kolorowo, tłoczno i w ogóle wesoło. Lekcja już dawno się zaczęła, a na miejscu zjawiła się tylko jedna uczennica. Albo tak się bohaterowi wydawało. Musiał przyznać, że nieznajoma białogłowa wykazywała się serią dość specyficznych zachowań, których jednak nie miał zamiaru głośno komentować. W głowie już zrodziły mu się pewne domysły dotyczące takiego a nie innego postępowania nieznajomej, jednak nauczyciel postanowił zachować je dla siebie. Dla dobra wszystkich.
Rushiferu doskonale wiedział, że zamiast załamywać się z powodu widocznej porażki, winien się cieszyć nawet z małego sukcesu. Takowym było pojawienie się tej "kocicy", czyli ogólne zjawienie się kogokolwiek na zajęciach. Cóż jednak sprawiło, że młodzież była tak niechętna do poszerzania swych horyzontów? Czyżby uczniowie mieli złe doświadczenia z innymi nauczycielami? Może uznali informacje o pierwszych zajęciach z psychologii za jakiś dowcip, zważywszy na miejsce ich przeprowadzenia? Czyżby w Akademii Cross rzeczywiście działo się coś szczególnego, tak znacznie odciskającego piętno na młodych umysłach, że mieli pewne "problemy" z nauką? Wydawało się być to całkiem ciekawą kwestią do reflektowania, jednak tym czarnowłosy miał zamiar zająć się w późniejszym terminie. Był zbyt naładowany pozytywną energią, by się łatwo zniechęcić, biorąc pod uwagę frekwencję. Niechaj się młodzież spóźnia, byleby się w końcu pojawiła. Rushiferu wcale tak bardzo nie był skory do ruszenia swojego zacnego tyłka z ogrzanego już krzesła. Musiał tylko wyrzucić ogryzek do stojącego nieopodal kosza, bo bezproblemowo zdążył skonsumować jabłko przed przybyciem kogokolwiek.
Choć w tym czasie może się zająć czym innym.
- Posiłki zjada się przy stoliku, nie pod. - stwierdził głośno, poprawiając okulary na nosie palcem wskazującym prawej dłoni.
Nagle mu się zachciało przeprowadzić zajęcia z dobrego wychowania, bo uznał zachowanie nieznajomej za niestosowne? Ciężko było to stwierdzić, zważywszy na wciąż obecny na licu bohatera uśmiech, który w żaden sposób nie mówił o jego złym humorze. Ton głosu, jaki zastosował przy wypowiedzeniu poprzednich słów, również nie wydawał się być przesycony - chociażby w najmniejszym stopniu - złością czy inną, negatywną emocją. Najwidoczniej chciał jakkolwiek zacząć interakcję z nieznajomą, byleby jakoś nawiązać do obecnych warunków.
- Nie mogłaś przyprowadzić ze sobą jakichś koleżanek? - zapytał chwilę później, po czym dmuchnął sobie w grzywkę, chyba chcąc ją sobie w ten sposób poprawić.
Czyżby społeczeństwo uczniowskie było tak słabo ze sobą zżyte, że pojawianie się na zajęciach pojedynczych jednostek było tutaj naturalne? Chyba o wiele raźniej jest się przejść na zajęcia, jak już w ogóle trzeba, z osobą towarzyszącą, żeby mieć przynajmniej z kim gadać, jak będzie nudno. Rushiferu nie po to się uczył psychologii, żeby nie wiedzieć o takich sprawach, choć nie przewidywał nudy na swoich zajęciach. Dalej nie miał też zamiaru komentować - przynajmniej nie szczegółowo - zachowania obecnej kocicy, mimo prób rozpoczęcia z nią konwersacji.
I nie miał zamiaru też tłumaczyć się, dlaczego wspomniał wyłącznie o koleżankach, kolegów "jakimś cudem" pomijając. Czy jednak trudno jest się tego domyślić?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pią Lis 29, 2013 1:06 am

Nie jej wina, że nikt nie przyszedł na zajęcia. Dobrze, ze nauczyciel nie dowiedziała się, że jej tyłek zawitał na te zajęcia jednie z powodu jedzenia,którego zapach unosił się dookoła. Na szczęście Neko kiepsko rozumiała i mówiła, więc ta wiedza nie dotarła do mężczyzny. Nie miała pojęcia czemu nikt inny oprócz jej nie pojawił się na zajęciach. Nawet ona nie wiedziała, iż odbywają się one. Szybko jednak zarobiła pierwszą uwagę, a przynajmniej tak odebrała spostrzeżenie nauczyciela na temat jej zachowania. Nikt jej jednak nie nauczył jak ma się zachowywać, posiadała kocie maniery, a nie ludzkie, a te znacznie różniły się od siebie. Wpatrywała się więc w mężczyznę dłuższa chwilę jedząc owoc i nie wiedząc o co mu chodzi. Przekrzywiła nieco łepek, dzwoniąc dzwoneczkiem przy obroży. Po chwili jednak bardziej skupiła się na zapełnieniu własnego brzuszka. Jabłko, więc szybko zamieniło się w ogryzek, który wylądował na podłodze. Kotka zaraz, więc wskrobała się ponownie na stolik chwytając kolejny owoc i patrząc na mężczyznę. Ten mógł przyjrzeć się dokładnie w jakim stanie była dziewczyna. Zapewne widział jej uszy, ogon, brudna sukienkę i obrożę z dzwoneczkiem, który wydawał z siebie dźwięki przy każdym jej ruchu.
-Nya? - taka była jej odpowiedź na zadane pytanie. Nic więcej nic mniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sob Lis 30, 2013 12:22 pm

Samopoczucie Samanthy ostatnimi czasy było naprawdę na niskim poziomie, jednak po odpoczynku w rodzinnej Irlandii, jak i przespaniu całej nocy w swoim pokoju w akademiku, zrobiło jej się nieco lepiej, choć po prostu zdecydowanie było jej przykro. Do niedawna dzieliła pokój z Gwen, zawsze miała jakieś towarzystwo, z kim pogadać, powymieniać się doświadczenami z dnia czy może nawet podzielić problemami, żalami, czymkolwiek. Po prostu. Nie wiedząc, co mogłaby ze sobą robić przechadzała się korytarzami Akademika i takim oto sposobem znalazła na tablicy ogłoszenie dotyczące lekcji psychologii. Trzeba przyznać, że Samantha się zainteresowała i to nawet bardzo, Jak ona dawno nie była na żadnej lekcji, uwielbiała naukę, przyswajanie nowej wiedzy czytanie, słuchanie ciekawych treści od osób ściśle związanych z danym kierunkiem wiedzy, po prostu od A do Z!
Bez większego zastanowienia Samantha poleciała do pokoju by zebrać potrzebne zeszyty i książki, bo może po tej lekcji będzie inna? Musi mieć gdzie notować, otworzyć książkę na odpowiedniej stronie, musiała być też przygotowana na zajęcia praktyczne, w których będzie trzeba dużo opowiadać, może coś o sobie, a może wyrazić swoją opinię na temat jakiejś teorii?
Dziewczyna wylatując z pokoju potknęła się o próg, ale zachowała równowagę z profesjonalizmem i nie przejęła się tym drobnym peszkiem. Nie miała czasu by się zastanawiać nad takimi bzdurami, zamknęła na klucz drzwi od pokoju i w te pędu poleciała na zajęcia lekcyjne, w końcu była już sporo spóźniona, a spóźnianie się nie było w jej stylu. Zazwyczaj czekała przed salą dobrą godzinę wcześniej, a teraz? Tak sromotnie się spóźnić! Skandal.
Drzwi od stołówki otworzyły się z impetem, a w progu stanęła zdyszana i zamęczona rudowłosa dziewczyna, która dyszała głośno i szybko. Musiała aż zgiąć się lekko w przód, przyciskając książkę i dwa zeszyty  na linii końca piersi oraz brzucha. Chwilę tak stała po czym uniosła głowę by rozejrzeć się po stołówce.
- Przepraszam za... - zaczęła głośniej, co by dało się ją usłyszeć, jednakże nie potrafiła dokończyć równie głośno swojego zdania, bo ewidentnie ją zatkało! - ...spóźnienie. - dodała już ciszej, a jej oczy nieco się rozszerzyły, naturalnie ze zdziwienia. Zamrugała kilkakrotnie swoimi pięknymi, zielonymi oczami patrząc to raz na nauczyciela, a potem na tę dziwną dziewczynę. Nieśmiało już i mniej energicznie niż tutaj przyfrunęła, weszła do sali, stołówki dokładniej mówiąc, i zasiadła sobie przy wolnym stoliku jak najbliżej nauczyciela. Właśnie tak lubiła!
- Dzień Dobry, jestem Samantha - uśmiechnęła się szerzej, bo chciała chyba swoją sympatią pocieszyć nauczyciela, który będąc tutaj prawie sam, nie zebrawszy uczniów, musiał czuć się dość... Nielubiany, albo nudny, mało interesujący. Rudowłosa chciała zachęcić go i podnieść jego wartość poprzez bycie sobą, bo przecież z reguły była uprzejma - Dużo się spóźniłam, Panie Profesorze? - mruknęła odkładając książkę pod tytułem "Psychologia Lekarska" oraz otwierając przed sobą swój zeszyt i biorąc w rękę długopis. Dostrzegając na stoliku jakieś jabłka nie skomentowała tego, jedynie przechyliła słodko główkę na bok i wolną ręką zgarnęła swoje długie, gęste, miedziane włosy na jeden bok i spod grzywki lustrowała nauczyciela swoim spojrzeniem. Ponownie się do niego uśmiechnęła, choć tym razem nie było pewnym, czy to z zawstydzenia, czy ponownego gestu uprzejmości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Clau Sob Lis 30, 2013 5:16 pm

Generalnie Clau była poza akademią i powiadomiła dyrektora o swojej wcześniejszej nieobecności więc co tu robiła? Ano drogą smsową dowiedziała się o specjalnych zajęciach z nowym nauczycielem. Pojęcia za to nie miała czego dotyczyć miały. Zdecydowała się jednak na nie przyjść. Oczywiście gdyby wiadomość zawierała wszystkie potrzebne aspekty dowiedziałaby się również, że zajęcia miały powiązanie z psychologią, a wtedy na pewno by się nie zjawiła. W każdym razie wsiadła w autobus, dojechała pod akademię i spóźniwszy się specjalnie, aby nie natknąć na innych nauczycieli przemknęła korytarzami do stołówki. W drodze wyprzedziła ją ruda panna przy której uświadomiła sobie swój błąd. Nie ubrała mundurka. Trzeba zacząć od tego, że w ogóle go do nowego mieszkania nie wzięła przekonana, że obejdzie się bez niego do początku nowej klasy. No cóż teraz nic już na to nie poradzi. Niedługo później po rudowłosej do jadalni wkroczyła też Clau skinąwszy głową na przywitanie. Jednak dziewczyna przystanęła w pół kroku wcale nie zaskoczona dwójką uczniów, a przerażona czerwienią. Była przewrażliwiona i emocjonalnie rozchwiana i kilka sekund minęło zanim zrozumiała, że to zwykłe jabłka. Przestraszyła się owoców. Co za głupota. Zlustrowała wszystkich obecnych chwilę dłużej zatrzymując wzrok na białowłosej. Żadna z nich nie była jej znajomą czyli zwyczajnie wystawiono ją do wiatru. Świetnie. Przemaszerowała przez stołówkę i usiadła niedaleko rudowłosej.
- Przepraszam za spóźnienie.
Nie podnosząc nawet wzroku wygrzebała z torby zeszyt i długopis umieszczając je w rogu stoliku idealnie obok siebie. Proste, mechaniczne czynności ją uspokajały. To była Akdemia Cross. Zajęcia dzienne. Wampiry nie miały prawy się tutaj znaleźć o tej godzinie. Ciekawiło ją co też znów nowy nauczyciel wymyślił i jakim człowiekiem się okaże. No i przede wszystkim czego nauczał?
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Nie Gru 01, 2013 8:56 pm

Kotori zwykle się nie spóźniała, ale dzisiaj podpuściła się tego. Gdyby chociaż zajęcia odbywały się rano mogłaby zaspać. Ale że odbywały się one późnym popołudniem, więc nie ma mowy o zaspaniu. Po za tym Kotori zawsze pilnowała, żeby mieć naładowany smartfon.
Powodem spóźnienia dziewczyny było to, że oglądała film, który do reszty ją pochłonął. Kiedy spojrzała na zegarek było nieco po osiemnastej. Musiała w pędzie ubierać się w mundurek, jako że w akademiku chodziła w nico bardziej swobodnym stroju niż mundurek. Do tego koniecznie musiała ogarnąć swoje włosy, które jak nazłość się plątały i nie chciały się układać.
Nie lubiła się spóźniać, bo potem traciła początek zajęć i nie bardzo wiedziała, co się działo na zajęciach. W dodatku przerywała nauczycielowi i cała klasa przyglądała się spóźnialskiej. O ile w Tokio na pewno by tak było, o tyle w Akademii bywał z tym różnie. Już sama pora zajęć też odbiegała od tego, co znała zanim tu przybyła.
Kotori biegiem pokonała odległość pomiędzy swoim pokojem w akademiku, a stołówką. Bowiem dzisiejsze zajęcia właśnie tam się odbywały.
Przy drzwiach prowadzących do stołówki zatrzymała się na chwilę, żeby złapać oddech i nie wpaść zziajana do środka. Już pomijając, że grzywka irytująco przekrzywiała się na lewą stronę.
- Przepraszam za spóźnienie
Kotori weszła do środka i jak najszybciej mogła przemieściła się do jednego ze stolików. Nie kojarzyła nauczyciela, ale szybciutko usiadła, by nie przeszkadzać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pon Gru 02, 2013 7:31 pm

Przebadanie spojrzeniem jestestwa nieznajomej, gdy ta łaskawie postanowiła wyjść spod tego stołu, ograniczyło się do spostrzeżenia dwóch rzeczy: braku mundurka i faktu, że dalej była usadowiona nie tam, gdzie trzeba. Czarnowłosy westchnął. Chyba już na początku będzie musiał konfrontować się z trudną młodzieżą.
- Przynajmniej usiądź na krześle. - zaproponował, wskazując na wolne siedzisko, znajdujące się przy stole na którym była kocica, przy pomocy prawicy.
Białogłowa wybrała niezbyt dobry moment za zaprzątanie głowy nauczycielowi. Teraz miał ochotę skupić się na innych rzeczach, nie mogąc spokojnie i w pełni przebadać psychiki nieznajomej. Tym z rozkoszą zająłby się kiedy indziej, ale nie w trakcie zajeć.
Cierpliwość się opłaciła. Niebieskie oczęta, wcześniej skoncentrowane na kocicy, zostały przeniesione na drzwi wejściowe, które zdawały się zostać otwarte. Albo jakiś uczeń szukał strawy, albo ktoś poważniej przyjął ogłoszenie Rushiferu. W obu wypadkach ten był w sumie na plus, bo jak gość z własnej inicjatywy nie będzie chciał konwersować, to bohater postara się go do tego namówić.
Rude to było, zdyszane i jak najbardziej dziewczęce. Teraz by się jeszcze jakiś chłopczyna przydał. Dla równowagi i możliwości zarzucania zboczonymi, żartobliwymi podtekstami, żeby ktoś reagował w męski sposób. Damy mogą jeszcze zacząć uważać nauczyciela za niezbyt poważnego i - nie daj Bóg - pójdą ze skargą do dyrektora. Nawet gdyby coś niestosownego się Rushiferu wymknęło, to na pewno nie będzie miał niczego złego na myśli. Po prostu zamiast stwierdzić wprost, że jakaś niewiasta tutaj ładnie wygląda, powie coś z pokroju "pukałbym jak Jehowy do drzwi". Już nie będzie wina czarnowłosego, że ktoś to źle zinterpretuje!
Bo inny facet by zrozumiał przesłanie takiej wypowiedzi.
- Potius sero quam numquam. Tobie pozostawię rozmyślanie nad sensem tej maksymy. Możesz spokojnie użyć do tego celu Internetów. - nauczyciel, po zaszpanowaniu łaciną, śledził rudowłose dziewczę do czasu, aż to zasiadło.
Teraz miał tylko nadzieję, że przybycie jednej, prawdziwej uczennicy, miało skutkować niedługim czasem oczekiwania na kolejną, jeżeli już musiała to być dziewczyna. Tutaj płeć nie odgrywała roli. Bo teraz wrodzona sympatia do cycków Rushiferu musiała zejść na dalszy plan. Priorytetem było podzielenie się wiedzą z jak największą ilością uczniów.
Skoro o cyckach mowa, to niedługo po pierwszej niewieście wkroczyła kolejna. Czyżby bohater miał szczęście, mogąc przyglądać się tym uroczym twarzyczkom, mogąc nawet mieć zbereźne myśli, bo nikt mu przecież do głowy nie zajrzy? Jakby wiedział, że tyle dziewcząt przyjdzie, to przygotowałby przynajmniej jakieś kwiaty.
- Za brak mundurka też. - zripostował kolejną przybyłą, przymrużając oczy i uśmiechając się cwaniacko.
Do trzech razy sztuka, ale najwidoczniej ktoś tutaj chciał przytłoczyć Rushiferu ponadprzeciętnie wysokim stężeniem estrogenów w jego najbliższej okolicy. Do trójki niewiast dołączyła kolejna, do tego zdająca się być już gdzieś kiedyś przez bohatera zauważona.
- Zaraz się poczuję jak w "Seksmisji". - skomentował żartobliwie, przechylając nieznacznie głowę na lewy bok.
Wcześniej było dość pusto i ponuro, a teraz było zdecydowanie weselej. A na pewno ładniej. Idealne warunki i motywacja do nauczania dla Rushiferu.
- Ja już się nie mogę doczekać gadania, więc pozwolicie, że zacznę.
Nauczyciel powstał na równe nogi i ogarnął klasę spojrzeniem. Już na pierwszy rzut oka widział, że miał do czynienia z różnymi od siebie, młodymi kobietami. Teraz tylko musi się pilnować, żeby którejś niechcący nie zaproponować wymiany numerami telefonów.
- Jak się pewnie domyślacie, mam na imię Binbougami Rushiferu. Od niedawna jestem zatrudniony jako nauczyciel w waszej...naszej cudownej Akademii. Będę zajmował się nauczaniem tego, co jest moją pasją i czym zajmuję się od tak dawna, że ledwie już pamiętam czasy przed tym. Mowa tutaj o Psychologii. Zacznę od kilku pierdół organizacyjnych, jak każdy normalny belfer, żeby was za bardzo ze schematu pierwszej lekcji nie wybijać.
A bardzo chciał. Jeden z masy scenariuszy na te zajęcia, które sobie bohater zdążył w głowie wcześniej ułożyć, zakładał krótkie przedstawienie się i natychmiastową jazdę z lekcją. Chciał jednak jak najprędzej zminimalizować ilość ewentualnych pytań dotyczących sposobu prowadzenia zajęć, by uczniowie zadawali więcej pytań związanych z wykładanym tematem.
- Możecie notować na czymkolwiek chcecie. Doradzam też noszenie urządzeń pozwalających korzystać z Interentów, żebyście mogły pewne informacje zweryfikować. Ewentualnie użyć translatora, jak będę chciał robić z siebie wielkiego mądralę "szprechającego" po łacińsku. Co mi się zdarza. Notatki robicie dla siebie i ja mam je w głębokim poważaniu. Jestem przeciwny głupim, tekstowym regułkom. O wiele łatwiej powinno wychodzić wchłanianie przykładów z życia wziętych. Tym bardziej, kiedy same będziecie mogły czegoś takiego doświadczyć na własnej skórze. Bez podtekstów.
Była to oczywista zapowiedź tego, że czarnowłosy będzie zajmował się specyficznym trollowaniem młodzieży. Nie tyle, żeby zrobić komuś krzywdę ku własnej uciesze, tylko w celu wpojenia w młodzież wiedzy na bazie doświadczeń. Z książek można się wiele dowiedzieć. Ale co z tego?
- Temat egzaminu zostawiam na później, bo muszę go najpierw jakoś zaplanować. Przecież nie dam wam do napisania testu czy innego badziewia.
Jakby Rushiferu rozdał wszystkim kartki z pytaniami, to chwilę później popełniłby seppuku, żeby nie musieć tego dłużej znosić. Tak bardzo by biło z tej metody monotonią i mainstream'em. Pomijając fakt, że wszyscy zastosowaliby do tego typu egzaminu metodę "Trzech Z".
Czarnowłosy zasiadł na miejsce, wybierając z miski kolejne jabłko.
- Któraś z was już coś miała do czynienia z psychologią? Cokolwiek? Gdziekolwiek? Jakkolwiek?
Bo interakcja to klucz do udanej lekcji, żeby uczniowie przypadkiem nie zasnęli. A skazą na honorze mężczyzny jest, jeżeli nie potrafi zabawić kobiety, chociażby ciągnąć ją za język. Bo tylko facet, jak nie ma nic do powiedzenia, to nic nie mówi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Clau Czw Gru 05, 2013 10:22 pm

Skinęła głową w zupełności zgadzając się z kwestią braku mundurka. Zagapiła się! Każdemu się to przydarzyć może ot co! W sali zgromadziła się więc trójka uczennic i jeden nauczyciel. Chwilę później usłyszała komentarz, który wprawił ją w dobry humor. Nie ma powodu do strachu. To lekcja jak każda inna i dziwne białowłose stworzenie należało odsunąć na bok i się nim nie przejmować. Wampirem to to chyba nie było bo jak na razie to wbijało jedynie ząbki w jabłka. Podparła się wygodnie łokciem i słuchając nauczyciela równocześnie bazgrała w zeszycie szlaczki i drobne rysunki. Psychologia? W żadnej szkole nie uczęszczała jeszcze na takowe lekcje i miała szczerą nadzieje na takich nie przebywać. Najwidoczniej się rozliczyła. Trudno. Jakoś to przetrwa czasami biorąc udział w dyskusjach, a część zupełnie przemilczawszy. Nie może być, aż tak bardzo źle nie?
- Magazyny popularnonaukowe, jakieś książki i tym podobne rzeczy dostępne zwykłym uczniom bez specjalnego wysiłku. Głównie skupione wokół psychologii zbrodni czy oddziaływaniu strachu.
Mówiąc cały czas bazgrała spokojnie w zeszycie. Fakt paru konsultacji psychologicznych lepiej było przemilczeć. Podobnie jak źródła dotyczące strachu. Ileż to miała głupich warsztatów i rozmów indywidualnych w kwestii radzenia sobie z paniką. Tyle, że zawsze działały tylko w połowie bo strachu Clau normalni ludzie zdefiniować nie potrafili. A jak walczyć z nieznanym wrogiem? Psychologia zbrodni dotyczyła natomiast momentu w którym próbowała zrozumieć działania i motywy kierujące dwójką napastników z piekarni. Naczytała się trochę, ale specjalnie się w to nie wgłębiała stwierdzając w pewnym momencie, że zrobili to po prostu dla zabawy. Teraz zdarzało jej się od czasu do czasu coś poczytać, ale doprawdy nie było to nic wielkiego.
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pią Mar 13, 2015 1:58 pm

Lekcja umarła, nauczyciel się zawiesił.
-Przepraszam, muszę wyjść. - bąknęła w pośpiechu i wybiegła czym prędzej z pomieszczenia.

[zt]

PS: nie ma to jak 2 lata prowadzić zajęcia xD
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pią Wrz 25, 2015 7:51 pm

I w końcu dotarli tutaj! To znaczy do magicznego miejsca zwanego stołówką szkolną. To właśnie tutaj Ignis pragnął, by Nyuu posmakował jego potrawy. Dlatego też skierował go do jednego ze stolików i pozostawił.
- Poczekaj tutaj - zwrócił się do niego łagodnie. - Zaraz ci coś uszykuję - w danych warunkach oczywiście to nie będzie nic "pro", ale to nie będzie coś, na co miałby tamten narzekać, jeśli chodzi o smak!
Na szczęście tutaj nikogo nie było... A sam jasnowłosy przekradł się do kuchni! Nie pierwszy raz, ale miał złe przeczucie, że jeśli ktoś by go złapał od tak, dostałoby mu się. Nie wiedział niestety, czy uczniowie mogli się tutaj pojawiać. No, ale wracając do samej sprawy...
Spiął swoje włosy i zaczął pichcić! Bez rozpisywania się o szczegółach, po chwili wrócił do Nyuu z talerzem, na którym był... Omlet ryżowy! Oczywiście nie zapomniał o napisie, co akurat... Może nieco chwiejnie, ale napisał "Smacznego". I tyle. Więc uśmiechnął się do niego, jeszcze dając sztućce!
- Smacznego! - zwrócił się do niego. - Mam nadzieję, że ci się spodoba, niestety w szkole wiele nie mogę zdziałać... - pomimo tych słów wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Uśmiechał się radośnie do niego. Wiedział, że jego danie nie mogłoby być złe, ale gorzej będzie, jak nie trafił w gusta tamtego. Nie znał przecież na tyle elfa, by móc od tak stwierdzić, czy mu się to spodoba.
Przeciągnął się lekko i usiadł sobie na drugim z krzeseł. W porównaniu do bycia na zewnątrz, gotowanie wyraźnie go ożywiło, usuwając ślady zmęczenia, którymi cechował się wcześniej. No i też zaczął kiwać się na krześle.
- Jeśli będzie coś nie tak, to mów śmiało - dorzucił jeszcze. I pozostawało mu czekać na jego reakcję!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sob Wrz 26, 2015 4:29 pm

Widział swego rodzaju speszenie Ignisa, gdy przyjął do wiadomości, jak Nyuu spędzał czas z nim od godziny. Tak, prześladowanie i natręctwo elfa tyle już trwało, a mimo wszystko Wielkolud nie miał go dość. A jego rumieńce i zaskoczenie, a tym bardziej uśmiech Jasnowłosego usatysfakcjonował tego, który lubił tulić się do drzew. Tak, widać było, jak bardzo lubił, ba - może nawet kochał - gotowanie! Taka nagle energia się w nim wybudziła, że nawet lekkie szturchnięcie w plecy Nyuu prawie zakończyło się potknięciem. Nie mniej jednak zaraz za nim poszedł i w ciszy emanował wielkim uśmiechem. Ekscytował się tym, co przygotuje mu towarzysz o nietuzinkowym charakterze.
Ignis wziął go właśnie tu. Stołówka szkolna, w dodatku nikogo tutaj nie było. Został w pewien sposób zmuszony do pozostania przy stoliku, także grzecznie zajął miejsce i tylko wzrokiem odprowadził kucharza. Jak tak go nie było, w główce roiły mu się pytania na różne tematy, w tym związane z samym kolegą. Zapytałby się go o parę spraw, gdyby nie to, że zabrakło mu odwagi.
Zdawać się mogło, że jak wrócił Wielki Pichciciel Smakowitości, to świat znów zyskał barw i energii. Nabrał lekkich rumieńców widząc arcydzieło dostarczone na talerzu. Przeczytał po cichu napis i jeszcze bardziej się zaczerwienił. Oh, ale urocze! Nie czekając na oklaski wziął sztućce do rąk i tak jakby nagle... stał się wyjątkowo poważny. Miał złożyć przecież raport, jakby coś mu nie smakowało. Chciał być obiektywny, toteż bardzo ostrożnie nabrał kawałek omletu i ulokował w ustach. Prawie jak degustator najwyższej klasy odrobinę przeżuł i wydobył z kęsa wszystkie walory. Zamknął nawet oczy, by skupić się na każdym szczególe, każdym półprodukcie włożonym do stworzenia omletu. Aż wreszcie przełknął, mlasnął dwa razy wargami i otworzył oczka patrząc uważnie na towarzysza i powiedział z początku poważnie:
-To jest... to jest...PRZEPYSZNE!
Tak bardzo zasmakował mu omlet, że już w szalonym tempie wchłonął resztę. Nie ociągał się, i widać było, z jakim apetytem spałaszował resztę. Aż się uszy trzęsły! Dawno nie jadł nic tak pysznego, w dodatku od serca, jak omlet ryżowy wykonany przez kolegę. Może śmiało mówić na to danie Omlety Ignisa i nikt nie podważy opinii o tym specjale! Wylizał (dosłownie) talerz do czysta i odsunął od siebie puste naczynie spoglądając wesolutko na kucharza.
-Można jeszcze dokładkę? Prooooszęęęę...
Pokazał ząbki, jakby to miało w jakiś sposób zachęcić kompana do dalszych Kuchennych Rewolucji. Był w tym lepszy od Gesslerowej!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sob Wrz 26, 2015 8:19 pm

Nie ma to jak zdołać skołować całkowicie kolegę! Oczywiście tym razem w pozytywnym aspekcie. No, ale nie spodziewał się naprawdę aż tak gwałtownej reakcji. Dlatego też na jego twarzy ponownie zagościł lekki uśmiech i poprawił swój kucyk, lekko kiwając głową. Nawet jeśli nie dawał tego po sobie znać, cieszył na ten komplement. Było śmiało widać, że nawet w tak prostym daniu dawał z siebie jak najwięcej, aby zielonowłosemu zasmakowało. Chociaż w danych warunkach nie było to proste, więc naturalnym biegiem rzeczy jest fakt, że martwił się o smak owej prostej potrawy.
- Bardzo się cieszę - powiedział cicho. Chociaż również widział jego zachowanie. Nawet jeśli pod koniec wydało mu się niecodziennie, nie skomentował to, tylko obserwując raz po raz okolicę. Lepiej, by póki co nie pojawili się inni, zwłaszcza prefekci czy nauczyciele. Mogliby nagle dopytywać się, kim jest Nyuu i... Ignis nie bardzo by wiedział, co by zrobił, gdyby dowiedzieli się, że ten nie jest zapisany. Chyba nie można było tutaj przyprowadzać osób z poza szkoły... O ile dobrze kojarzył.
- Postaram się zrobić, ale możliwe, że to będzie już ostatnie danie. Niestety, ale składniki się kończą, z tego co widziałem - uprzedził go od razu. Również owe miejsce to nie jest jego własność, więc od tak nie mógłby zaszaleć i zrobić mu coś o wiele lepszego. Ale może kiedyś? Jak wróci do domu, lub będzie miał własne mieszkanko... To wtedy będzie coś bardzo pysznego! - Poczekaj chwilkę - zabrał talerz i sztućce, po czym umknął ponownie. Chwilkę czasu spędził w kuchni... Oczywiście wszystko umył, co trzeba i również uszykował mu kolejną porcję. Tym razem napisał "Nyuu". Od tak i już!
Wrócił z daniem, które położył przed kolegą.
- To miłe, że ktoś docenia moje dania - powiedział jeszcze białowłosy, zaczynając się bawić kosmykiem włosów. - Rzadko kiedy mam możliwość przetestować swoje umiejętności - przyznał mu się. Może mógłby zgłosić się do pomocy w kuchni? Aż potarł czoło, myśląc nad tym. W sumie... Może to byłoby możliwe? Ale chyba tutaj pozostawało zgłoszenie się z tym do dyrektora. Tak mu się wydawało.Bądź co bądź przeciągnął się lekko.
- Możemy potem iść ogarnąć sprawy papierkowe, te zapisy i takie tam dla ciebie - wymamrotał jeszcze. - No chyba, że chcesz chwilkę odetchnąć ode mnie i spotkać się z znajomymi - wydawał się być o wiele bardziej spokojniejszy... Tak, tutaj działał jego druga osobowość, ale czy Nyuu się zorientuje? Chyba nie... W końcu nic aktualnie mu nie groziło ze strony chłopaka. Ale kto wie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Nie Wrz 27, 2015 1:38 pm

-Dobrze, ostatnie dania są najlepsze. Ale, ale... przecież Ty nic nie zjadłeś! Zrób i dla siebie coś!
Powiedział z wyrzutem, że kucharz nic dla siebie nie przygotował. Nie można tak - przecież kolega też jest człowiekiem i też odczuwał głód. Na pewno! Kto mógłby się oprzeć pysznościom, jakie oferuje? Niiikt! Niech nawet nie udaje, że go nie korci spróbowanie, chociaż kęsa, swoich potraw!
A tym razem, jak wrócił Ignis z kuchni, przyniósł ze sobą talerz z takim samym omletem ryżowym, nie mniej jednak, jak tylko elf przeczytał napis... chwilkę nie mógł uwierzyć, a potem wzruszył się. Bardzo speszony, lecz radosny, zjadł ze smakiem pyszny omlecik. Jeszcze więcej energii pozytywnej przekazywał otoczeniu, w tym towarzyszu, u którego będzie chciał jeść te delicje! Ah, nie tylko Nyuu zrobiło się głupio - jego kolega też z trudem przyjął fakt, że komuś tak bardzo spodobało się na podniebieniu walory jego pracy. Podzielił się z tym Zielonowłosym, który nie dowierzał - rzadko ktoś doceniał Ignisa w przyrządzaniu posiłków? Nie, trzeba to zmienić! Taki talent nie może skrywać się po kątach!
-A powinieneś testować jak najwięcej! Wszyscy byliby zachwyceni, gdybyś tak im gotował jak mi! -uniósł nawet ręce do góry w geście radości i zaśmiał się wesoło gibiąc się lekko na boki oraz mówiąc dalej tak wesoło- Jakbyś przyrządzał codziennie śniadania, obiady i kolacje w tej stołówce, to zjadłbym wszystko, co dasz! No, oprócz mięsnych potraw, ale na pewno i je pichcisz smakowicie!
Wyszczerzył się i prawie że dokończył posiłek, kiedy pilny, a przynajmniej mniej gapowaty w tym momencie, Ignis zwrócił uwagę, że atrakcje dla podniebienia nie są priorytetowe dla Nyuu i że powinien iść zająć się biurokracją, ściślej - zapisać się w końcu do akademii! Papiery tylko czekały na karzełka.
-Oh, dziękuję znów za przypomnienie! -- N-nie, nie, chciałbym iść z Tobą, Ignis. Poza tym oprócz Ciebie znam tylko jedną koleżankę o imieniu Nae, ale nie wiem nawet, gdzie jej szukać. Nikogo więcej nie mogę poprosić o pomoc.
Podrapał się w tyle głowy i żeby nie było niezręcznej ciszy z jego strony, wylizał do końca talerz i oznajmił wesolutko:
-Ta-da! Umyję tylko talerze i możemy iść.
Pochwycił naczynia i sztućce, by udać się do zlewu z brudnymi garami. Powinien pozostawić po sobie porządek, a skoro Ignis przyrządził smakowitości, niech chwilę odpocznie.
Poszedł wolnym krokiem aż pod kran i wziąwszy gąbkę z płynem do naczyń zaczął szorować wybrudzone naczynia - tak, aby nie było śladu, że zarówno Nyuu, jak i kucharz tutaj byli. Taka tajemna akcja hihihih. Z całej wymyślonej historyjki dotyczącej zacierania śladów "zbrodni" nie zauważył, że chwycił nóż za ostrze, które dało o sobie znać najdotkliwiej jak potrafiło.
-Ała.
Cicho jęknął i skierował wzrok na palec. Przez chwilę nie rozumiał co go zabolało, lecz im bardziej przyglądał się czubkowi palca, tym wyraźniej dostrzegał cienką kreskę, która w końcu zaczęła krwawić. Nyuu zamarł w bezruchu, stał w milczeniu i z przerażeniem w oczach gapił się na posokę. Spływała ciurkiem po palcu, i zamiast coś z tym zrobić - nie mógł. Oddech przyspieszył, a nogi zrobiły się jak z waty, że plasnął tyłkiem o płytki na ziemi. Tak nagle stał się pozbawiony wszelkiej energii, pojawiło się ogromne zmęczenie i strach. Mimo dość niewielkiego nacięcia nie mógł zmusić się do poruszenia całą ręką - taka to wielka trauma go dopadła.
-I... I... Ig... Ign...
Nie potrafił wykrztusić z siebie imienia kolegi, żeby go tu zawołać. Zbladł tak bardzo, jakby zobaczył Śmierć. W pewnym sensie widział - śmierć swoich rodziców w kolorach krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pon Wrz 28, 2015 6:53 pm

- Mną się nie przejmuj - zwrócił się do niego jasnowłosy. - Nie specjalnie jestem głodny, wystarczy mi, jak ty coś zjesz. Nie specjalnie jestem głodny... Może zrobię sobie później - dodał jeszcze, by go uspokoić. Przybył tutaj, by zrobić dla niego jedzenie, a nie dla siebie i jeszcze o tym pamiętał. W dodatku nie chciał na tyle ryzykować, by ktoś go przyłapał, gdyby i dla siebie zrobił. Trochę ryzykował aktualnie, ale nie tego już nie wspomniał mu. Nie widział sensu, bo w wyobraźni już widział, jak Nyuu zamartwia się o coś takiego. Zresztą, nawet teraz coś takiego robił, skoro zauważył, że jasnowłosy nic nie zrobił dla siebie. Więc właśnie jemu pozostawało to, by wybić z głowy owe zamartwianie się. Oby się udało.
- Nie zapomnij, że ja również się uczę - zwrócił się do niego natomiast. - Więc nie mógłbym od tak siedzieć i gotować tutaj... Ale może kiedyś w przyszłości - przynajmniej dowiedział się, że chłopak nie je mięsa. A może tofu? Warto by trochę poeksperymentować z danymi rzeczami. Mógłby dzięki temu potworzyć nowe rzeczy, które zasmakowałyby innym też.
Potarł jeszcze czoło, myśląc nad tym. Ciągle był w tym "poważniejszym" nastroju, ale póki co nie znikał z niego. Możliwe, że efekt pozostawał po gotowaniu, ale jeśli tak... To zaraz miał okazję znów zniknąć i "ofiara losu" mogła powrócić. Bądź co bądź... Uśmiechnął się do niego lekko.
- Nie ma sprawy - zapewnił go chłopak. - I jeśli chcesz... No dobrze, postaram się ci chociaż jakoś pomóc, mimo to nic nie obiecuję... Tylko nie zapomnij sobie o tej sprawie, bo możesz się nie wyrobić na zapisy - kto wie, czy czasem tutaj nie było limitu na liczbę osób. Ale to są sprawy, w których kompletnie się nie orientował, więc nawet nie raczył się w to zbytnio wgłębiać.
- Ej, czekaj! - chciał go powstrzymać. No cóż, ale nie zdążył i skończyło się na tym, że on sam poszedł posprzątać. Za to jasnowłosy westchnął głęboko. Sama ta cisza, która była jeszcze chwilkę temu (nawet jeśli trwała tak krótko, że nikt inny mógłby nie zauważyć) sprawiła, że "zwiesił się", przez co jego czas reakcji się obniżył. I koniec końców został sam. Dlatego też na początku wbił swoje niebieskawe oczka w ścianę, oczekując na powrót Nyuu. A co mógł więcej zrobić?
Ale mijały minuty, a jego nie było... Cóż, Joshua zaniepokoił się. Nie słyszał niczego złego... Właściwie niczego.
- Co z nim jest? - mruknął do siebie, po czym ruszył swój tyłek. Tak, postanowił iść, i zobaczyć co się z tamtym stało. Rozpuścił międzyczasie włosy, po czym gumkę założył na nadgarstek.
Dlatego więc... był nieco zaskoczony, gdy zobaczył, w jakim stanie jest kolega. Zamrugał oczami, po czym podszedł do niego i przyjrzał się mu.
- Co ci jest? - kompletnie nie rozumiał tego. Jednakże w tej chwili ujrzał krew i zakrwawiony nóż. Podszedł do niego i niepewnie dotknął. Co się tutaj stało? Oczywiście nie słyszał tego, że próbował go wcześniej zawołać - jakby mógł? Bądź co bądź czerwień zaczęła go pobudzać... I nawet uśmiechnął się złowrogo. Dlatego też przykucnął przy nim i chwycił go za podbródek, zmuszając, by też patrzył mu prosto w oczy, zamiast na krew.
- Nie mów, że popłaczesz się z powodu odrobinki krwi... - wymruczał cicho Ignis. - Gdyby było jej nieco więcej... Co ty na to? - uśmiechnął się do niego, ale w tym uśmiechu brakowało owej życzliwości... I co na to Nyuu?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Wto Wrz 29, 2015 4:34 pm

Bardzo cieszyła go poprawa nastroju kumpla. mimo powagi nie był smutny, a to już coś. Tak, właściwie może mógłby nazwać Ignisa swoim przyjacielem? Na głos o tym nie wspomni, aczkolwiek rzeczywiście Jasnowłosy sprawiał, że aż chciałoby się nie kryć się z tym odkryciem. Chłonął wszystko co mówił jak gąbka, chociaż miał kilka zastrzeżeń. Nie wypadało jeść, kiedy kucharz nie skosztował swoich dań - takie jedzenie w pojedynkę jest smutne. Nie będzie naciskać, chociaż już miał odezwać się na temat tego, że samemu sobie w końcu nie przyrządził. Zresztą jak gniewać się na kogoś, kto włożył tyle serca w wykonaniu omleta z napisem "Nyuu"?
Szkoda, że nie miał aż tyle czasu, by gotować w stołówce. Przynajmniej miałby solidny punkt zaczepienia na przyszłość - talent kulinarny posiadał w pełnej okazałości! Być może nawet powinien z kuchnią wyjść poza ramy szkoły? Ah... nie jemu o tym decydować, co będzie robić Wielkolud po szkole.
A propo akademii... miło mieć wsparcie w papierkowej robocie. Wystarczyły same chęci Dużego Wariata, by elf się uśmiechnął z ulgą. Nie będzie musiał sam szukać gabinetu i błądzić po omacku w tonie dokumentów.
-Postaram się nie zapomnieć, i wziąć także Ciebie ze sobą, hihihi.
Humor miał wyśmienity, do czasu aż nie przeciął się w palec. Reszta potoczyła się dość błyskawicznie z perspektywy Zielonowłosego. Roztrzęsiony nad widokiem krwi nie zorientował się jak prędko dopadł go znajomy "nieznajomy". Jego osobowość zmieniła się diametralnie. Najpierw skierował oblicze skrzata na siebie, a potem... a potem... grymas zadowolenia kolegi wcale nie poprawiał sytuacji, ba - obawiał się najgorszego. Nyuu oddychał niespokojnie.
-N-nie... p-p-proszę...
Zająknął się cicho i przywarł mocniej plecami do szafki kuchennej za sobą. Nie miał drogi ucieczki. Ale im dłużej brakowało mu kontaktu wzrokowego z posoką, tym więcej nabierał sił. Na tyle, że kopniakiem wybił Ignisowi zakrwawiony nóż z ręki, który poślizgiem wjechał pod szafki. Został tylko mały, krwisty ślad na kafelkach i oczywiście na palcu. Uff, dobrze, że kolega nie dziabnął się ostrzem, a było blisko! Tylko ten jego uśmiech... i wciąż trzymał go za podbródek, co znacznie zmniejszało komfort fizyczny i psychiczny.
-Ignis... proszę, p-p-puść mnie...
Ewidentnie bał się towarzysza, lecz nie miał odwagi wyrwać mu się. Zresztą chciał, by sam go puścił. Mimo, że w oczach Nyuu miał łzy, nie uronił ich, tylko wpatrywał się przerażonymi patrzałkami na Wielkoluda. Na tamtego też wpływał źle widok krwi... co tu zrobić, by przestał pokazywać tego diabolicznego uśmiechu, i żeby nie wbijał tak palców w twarz? Był tak spanikowany, że zaczął... śpiewać, cicho i odrobinę drżącym głosem. Tak zawsze próbował odreagowywać stres.
-"Rzucamy tyle słów... że nie uniesie wiatr... by echem o nich grać... pal sześć..."
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sro Wrz 30, 2015 9:09 am

Czy i Ignis mógłby nazwać Nyuu swoim przyjacielem? Aktualnie... Chyba nie. Dlaczego też? To proste - dopiero co się poznali, a w dodatku każda z osobowości jasnowłosego, pomimo wspólnie dzielonych wspomnień, mogła mieć inne zdanie na temat tego zielonowłosego elfa. A aktualnie, nawet jeśli myślał dobrze o nim, również był... Zbyt nieśmiały. Owszem, rozgadał się trochę chwilkę temu, ale to wystarczyło by się zaciął i nie wydobył z siebie głosu. Ale nawet jeśli nie słowa... To zawsze były te gesty, nieważne czy duże, czy małe, ale kolega mógł widzieć, że starał się. Aktualnie w danym przypadku to zrobieniem posiłku (nawet jeśli to było coś zupełnie prostego), czy też chęć pomocy. A co do jedzenia... Może innym razem. Ta nieśmiałość też nie pozwalała mu na to. Jeden z tych kilku czynników, o których zielonowłosy mógł się nieprędko, jeśli nie nigdy, dowiedzieć.
- Mhm... - wydobył z siebie jedynie tyle, jeśli chodzi już o temat administracji i dokumentacji. Idealny dowód na to, że zaciął się. I "zwiesił". Normalnie by tak nie było, nawet pod działaniem tego charakteru, ale obecność innej osoby... Po prostu wystarczyła.
Ale i tutaj sytuacja bardzo się zmieniła. Nyuu miał albo wyjątkowe szczęście... Albo gigantycznego pecha, skoro w tak krótkim czasie spotkał wszystkie trzy osobowości Joshui... I w dodatku już drugi raz w tak krótkim czasie tą najbardziej niebezpieczną. Zielonowłosy chciał pozostać magnesem na kłopoty, czy to też zwyczajny zbieg okoliczności? Albo boska wola? Tutaj pozostaje zgadywanie, co sprawiło, że doszło do takiej, a nie innej sytuacji.
Zaśmiał się chłodno, gdy usłyszał jego prośby. Ile już się ich nasłuchał... Czemu za każdym razem ktoś prosi... Jakby się łudził, że to zadziała? Czy uważał, że wystarczyło to jedno słowo, aby jego intencje nagle wyparowały?
-  A jeśli tak? - wyszeptał cicho. -  To co zrobisz? - to było dość ciekawe. Czy elf miał coś w zanadrzu?
Oprócz tego, że jednak COŚ zdziałał. Nie zdążył wystarczająco szybko zareagować. Założył, że jego ofiara jest zupełnie bezbronna i przez to utrafił nóż. Chwilowy ból i protest przeciwko swojemu losowi? Oj, zielonowłosy chyba naprawdę nie chciał mieć dobrze w życiu. To jedynie mogło poirytować tamtego. Ale... Po prostu uśmiechnął się złośliwie.
-   A więc walczymy? - czyżby pragnął się postawić Ignisowi? Nie za dobry pomysł!
Więc, gdyby doszło do czegoś innego, pewnie wsłuchałby się w jego śpiew i uspokoił. Ale... Tak nie było. Dlaczego? Bo zasłonił mu swoją dłonią usta. Dość brutalnie, ale... Co go to interesowało? Chciał aktualnie, by tamten jak najbardziej cierpiał. I też również... Coś odwaliło mu do reszty. Nawet jeśli Nyuu by protestował... Jasnowłosy by nie zareagował. A co zrobił? A mianowicie wywalił go z kuchni! Dosłownie. Wziął go pod pachę (jeśli chciał zwiać, i tak go by dogonił, co to za problem?), jakby nic nie ważył (nawet jeśli, to nie okazywał tego po sobie) i wyszli razem z tamtego pomieszczenia, zostawiając je w takim stanie... Że pewnie będzie źle, jak ktoś to ujrzy.
Gdy już pojawili się z powrotem w opustoszałej stołówce, a dokładnie przy owym stoliku, gdzie jeszcze chwilę temu chłopak próbował dania... Ignis po prostu go rzucił na podłogę. Od tak wypuścił, jak gdyby był jedynie workiem kartofli. Po czym przykucnął przy nim i jeśli nie zdążył nic zrobić, to dźgnął go bardzo mocno w brzuch.
-  Nadal chcesz walczyć, czy posłużyć jako moja... zabawka? - w danej chwili jego oczy wydawały się być wręcz turkusowe, gdy intensywnie wpatrywał się w elfa. Nie nosił soczewek, więc sam efekt mógłby być lekko mówiąc przerażający. Ale na szczęście Nyuu... Jeszcze go nie uderzył. Nie zaatakował. Tylko brutalnie wyciągnął z kuchni. W jakim celu? To było tylko jemu znane, a nie dzielił się swoimi przemyśleniami.
-  Jakieś ostatnie słowa? - ucieknie? Walczy? Chciał widzieć ten strach, przerażenie, desperacką próbę działania... Chyba, że nagle pojawi się cudowny bohater, który uratuje małego elfa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sro Wrz 30, 2015 5:42 pm

O nie, zatkał mu usta! Zachłysnął się powietrzem, które ledwie zdążył pochłonąć przed zakneblowaniem. Wybałuszył jeszcze bardziej oczy i nie mógł oderwać bojaźliwych patrzałek z przeszczęśliwego oblicza Kucharza. Właściwie teraz... nie wiedział jak nazywać Ignisa, ale czy to ważne, kiedy zostajesz zastraszony, niesiony jak worek kartofli i sponiewierany po podłodze? Strach ma wiele imion, i może nawet na trzecie Ignis. Albo na odwrót. Dlaczego to tak musiało się dziać? Jeszcze przed momentem delektował się i wielbił omlety Jasnowłosego, a teraz nie może ukryć lęku przed jego postępkami.
Dręczony zarówno siłą jak i mową kolegi był cały sparaliżowany, drżący, bardzo bardzo nieszczęśliwy. Jak kolega wwiercał palcem w jego brzuch i chciał wydusić z niego zeznania, czy zechciałby być jego zabawką, Nyuu nie mógł znieść widoku takiego towarzysza i zamknął oczy. To wszystko przez diaboliczne ślepia! Czaiło się w nich zło! Ale jak to możliwe?! Skąd to zło w jego ciele?! Dlaczego znęcał się nad nim? Elf nie skrzywdziłby muchy, a tym bardziej Wielkoluda! Może miał dość widoku jego radosnej buźki? Nie... to wina krwi... ten impuls działał na obu wariatów.
Ale to skrzat był w krytycznym położeniu. Wiedział, że lada moment, a będzie bity, umiał wyczytać z mimiki kolegi te gesty. Rzeczywiście, był w potrzasku i w desperacji szukał sposobu, aby przepędzić złego czorta z ciała Długowłosego. Słysząc wezwanie i możliwość ostatniego słowa... postawił wszystko na jedną kartę. Tylko czy aby nie na nieodpowiednią?
-PRZEPRASZAM CIĘ, IGNIIIŚ!!!
Nagle oderwał się od podłogi i wskoczył na agresora. Objął go przy tym krzyku tak mocno, jakby przytulał się do swojego rodzica. Rękami obwiązał jego własne, a nogi oplótł wokół jego ud. Twarz skrył w torsie oprawcy i rozpłakał się na dobre. Nawet płacz elfa był donośny, strasznie łamliwy od roztrzęsienia i strachu. Ale to przez Nyuu koledze popsuł się nastrój, mógł go nie wołać do kuchni - nie zobaczyłby tej krwi, która jak widać obu mąciła zmysły. O ile Zielonowłosy nie pokazywał po sobie ani cienia agresji, o tyle Trzem Twarzom - bardzo wyraźnie. Mimo wszystko chłopak w czapce nie miał tylu sił, by trwale skrępować swoim przytulasem Wielkoluda, jednak nie odrywał się od niego. Gorąca kaskada łez moczyła koszulkę towarzysza, a rozpalona od gorączki twarz elfa rozgrzewała jeszcze bardziej tors w tym miejscu. Naprawdę był bezsilny, nie wiedział jak pomóc sobie, a tym bardziej... pomóc zagubionemu w gniewnym charakterze koledze. Nie mógł go tak zostawić, musiał go uratować i wyciągnąć z tego oblicza! Za bardzo go polubił, żeby padł ofiarą prześladowania ze strony innych!
Nie przestawał płakać, czuł się podle w tej całej sytuacji. Obolały fizycznie, a najbardziej psychicznie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Czw Paź 01, 2015 4:24 am

Zadanie bólu tamtemu było bardzo zabawne i przynosiło Ignisowi dużo frajdy. Nawet jeśli to był zaledwie początek, to i tak czuł się lepiej niż wcześniej. Brakowało mu tego! Porządnej zabawy... Jak dawno tego nie robił? Tak na serio? Chyba jeszcze przed tym, jak mu się dostało... A raczej o mały włos nie wylądował w więzieniu. Gdyby tylko Nyuu znał jego przeszłość, z pewnością trzymałby się z dala, a nie próbował się z nim zaprzyjaźnić. On był zbyt niebezpieczny na owe rzeczy, więc... Lekko mówiąc, nie miał za dobrze teraz zielonowłosy, bo Joshua nie zamierzał odpuścić.
Ale... Krzyk go podrażnił. Skrzywił się nieco i odsunął się od niego trochę. Przez to zaczęło mu piszczeć w uszach, co tylko wywołało w nim złość. I za co przepraszał? Też tego nie wiedział. Tutaj jedynie pozostawało zastanawianie się nad tym wszystkim i tyle.
Bądź co bądź nie był zachwycony, gdy został nagle przytulony. Warknął głośno.
- Puszczaj mnie, mały - syknął jeszcze, chcąc wyrwać się z tego i wykorzystując przy tym swoją siłę. I w dodatku czuł gorąc, i wilgoć na koszulce. - Co ty odwalasz?
Nawet wstał z nim, chcąc odczepić tą niespodziewaną przylepę. No, nie za dobry pomysł. Bo wiercąc się... Prawa fizyki upomniały się o swoje i przez nagły ciężar runął na plecy. Tutaj nie był koniec problemów. Uderzył mocno głową o podłogę, aż mu zamroczyło w oczach, a z płuc uleciało całe powietrze, gdy na niego opadł ciężar Nyuu. Z pewnością, gdyby chciał, uwolniłby się, ale czynnik wywołujący w nim ową agresję już zaniknął więc psychopatyczna część chłopaka też odchodziła jedynie w wspomnienie. Przez co też stał się taki błąd, a nie inny, ale działający tym razem na korzyść Nyuu. Chociaż następnym razem już niekoniecznie musiałoby być tak samo...
Bądź co bądź Ignis miał czarne mroczki w oczach, obolałe plecy i możliwe, że rozbitą głowę przez gwałtowny upadek. Czuł również coś mokrego na włosach, ale nie miał jak sprawdzić co to, będąc uwięziony.
- Boli... - wyszeptał cicho. - Czuję coś gorącego na sobie... - nawet w jego oczach owe zło jakby zaniknęło i stały się z powrotem jasnoniebieskie. Przymrużył oczy, próbując coś ujrzeć. Jego wzrok powoli się poprawiał, więc najgorzej nie było.
- Nie rób tego więcej - wymamrotał cicho, a w jego głosie czaiła się prosząca nutka. - Następnym razem... Mogę cię nawet zabić... Trzymaj się z dala ode mnie... - zamknął oczy. Pozostawało mu jedynie poczekać na to, co zrobi kolega. - Będziesz bezpieczniejszy - dodał jeszcze. Pozostawało mu poczekać na reakcję tamtego, jak też decyzję na temat działania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Czw Paź 01, 2015 5:12 pm

Jakie to szczęście, gdy ktoś, kogo się lubi, zaraz sam wyrządza sobie krzywdę? Jakby nie wyrywał się z przytulenia malca, to nie zrobiłby sobie poważne kuku na głowie! Aż poczuł woń posoki, jaka wyniknęła z upadku. I ta wilgoć mieszała się wzajemnie ze łzami Nyuu.
-O nie...
Był głęboko wstrząśnięty i przerażony. I wobec Ignisa i wobec jego krzywdy. Najbardziej jednak poruszyły go słowa. Jasnowłosy uspokoił się, lecz nie chciał, by Nyuu był przy nim. Podobno dla swojego bezpieczeństwa... może i miał rację... może gdyby nie Zielonowłosy, dwukrotnie nie wpadłby w szał? Tylko że tak bardzo polubił Długowłosego, iż nie mógł od tak go opuścić. Wybuchnął ponownie płaczem i mówiąc przez łkanie powiedział poważnym głosem:
-Nie mogę Cię zostawić w takim stanie.
Rzekł stanowczo ze łzami w oczach, które to łzy zaraz i tak spływały mu ciurkiem po policzkach. Był na skraju załamania nerwowego, właściwie już nie mógł się zdobyć na dodanie otuch uśmiechem. Drżał jak osika, kiedy pospiesznie przegrzebał swój plecak. Szukał czegoś przydatnego, lecz zestresowany widział jak przez mgłę. Nie, on nie da rady pomóc Ignisowi. Musi to zrobić ktoś za niego. Położył ostrożnie dłoń na jego czole i przeczesał mu włosy ku tyłowi, by nawiązać z kim kontakt wzrokowy.
-Znajdę pomoc, tylko nie ruszaj się... proszę, nie ruszaj się.
Przyłożył po omacku garść chusteczek do nosa ze swojego plecaka do głowy Ignisa i przyłożył jego rękę, by trzymał sobie i zatamował chociaż odrobinę krwawienie. Nyuu nie mógł spojrzeć wprost na ranę, mógłby nie pozbierać się, a tak to musi być przydatny i kogoś zwołać do nich. Poderwał się na chwiejne nóżki i dopadł jak najszybciej mógł framugę drzwi. Wychylił się zza nich i począł robić to, co mu ostatnimi czasy wychodziło najlepiej.
Krzyczał.
-RATUNKU! POMOCY! W STOŁÓWCE JEST RANNY! RATUNKU!
Zaczął kaszleć, już nie miał sił na wołanie. Czym prędzej wrócił do kolegi, bo bał się o niego, iż straci na tyle krwi, że umrze! A jak zobaczył refleksy odbijające się w kałuży krwi, to nogi się mu ugięły i runął jak długi na koledze. Oddech miał niespokojny, jednak resztkami sił zdjął z siebie podkoszulek i to nim zatamował krwawienie na głowie kolegi. A sam... zasłabł straciwszy przytomność. Za dużo negatywnych wrażeń jak na jedną chwilę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Czw Paź 01, 2015 9:03 pm

Swoje kroki skierowała do szkolnej stołówki, było to dość odważne posunięcie biorąc pod uwagę regulamin szkoły. Nie wiedziała dlaczego wpadła na tak głupi pomysł, że swojego przyjaciela znajdzie akurat tutaj. Może przez jego zamiłowanie do słodkości? Ponure myśli kłębiące się w głowie wampirzycy zostały brutalnie przerwane przez pełne przerażenia krzyki, które z całą pewnością nie były udawane. Nie tylko głos wołającego pozwolił do tego dojść, ale także słodkawy zapach ludzkiej krwi, działający jak narkotyk dla większości nieśmiertelnych. Szczęście siedemnastolatce dopisywało, najwyraźniej klasa dzienna nie miała w tej chwili zajęć, więc śmiało mogła kręcić się po szkole bez ryzyka poniesienia jakiejkolwiek kary.
Choć mogła zawrócić, postanowiła udać się w kierunku potrzebujących. Już nie pierwszy raz zaczęła bawić się w bohatera, pomagając tym, którzy tego potrzebowali. Natsuki, miękniesz. Skarciła się w myślach, potępiając własną głupotę. Co jeśli krzyki przykuły uwagę prefekta lub nauczyciela? W końcu istniało ryzyko, że będzie miała nie małe problemy i to tylko dlatego, że przebywała w szkole za dnia. Już przez sam kolor szkolnego mundurka, wyróżniała się z tłumu.
Co się stało? – zapytała od progu, rozglądając się dookoła, aby ocenić sytuacje.
Nie wyglądało to zbyt ciekawie. Jeden z przebywających w stołówce uczniów miał rozbitą głowę, a drugi, najwyraźniej nie przepadający za widokiem krwi, runął nieprzytomny na swojego kolegę. Jakby jednego poszkodowanego było mało. Cóż, sama tutaj niewiele by zdziałała, w końcu nie jest lekarzem. Na jej szczęście jasnowłosy chłopak kontaktował. Rana głowy z całą pewnością była poważna, na co świadczyła duża ilość krwi. Był twardy, dość świetnie się trzymał jak na zaistniałą sytuację.
Dobrze się czujesz? Dasz radę chodzić o własnych siłach? – zadała kolejne pytanie.
Ta dwójka w trybie natychmiastowym powinna udać się do gabinetu pielęgniarki, chociaż dla jednego z nich bardziej odpowiednim miejscem byłby szpital, gdzie z całą pewnością wyląduje. W końcu w takim przypadku trzeba było wykluczyć wstrząs mózgu.
Ostrożnie ściągnęła nieprzytomnego z Ignisa i spróbowała ocucić. Cóż, ten przynajmniej miał miękkie lądowanie, szkoda tylko, że dobił leżącego. Wampirzyca nie należała do ekspertów w dziedzinie medycyny, dlatego nie miała pewności, czy jej starania przyniosą zamierzony efekt. Przecież więcej życiowego doświadczenia miała w „usypianiu” ludzi nich ich wybudzaniu. Jedno jednak było pewne, gorzej już być nie mogło. Nawet gdyby nie zdołał otworzyć oczu, zabrałaby go wraz z jego znajomym do pielęgniarki.
Twój znajomy nie przepada za widokiem krwi czy nadmiarem emocji? – spytała po chwili przytomnego ucznia, nie przerywając swoich działań.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pią Paź 02, 2015 2:11 pm

Krzyki przywoływały także i nauczyciela. Victor akurat przybył na stołówkę chcąc podgrzać sobie swój gotowy obiad, kiedy właśnie dotarł do niego metaliczny zapach krwi oraz hałasy. Jako nauczyciel musiał zainterweniować, tym bardziej gdy dotyczy tego uczniów placówki.
Wszedł do pomieszczenia i doznał niezłego szoku, widząc całe zdarzenie. Dwoje ludzi i wampirzyca! Jak mogło się to zakończyć?
- Co się tutaj dzieje?
Spytał dawny łowca, podchodząc do trójki. Sami mogli ujrzeć wysokiego mężczyznę o długich włosach upiętych w kucyk. Biała koszula, szare materiałowe spodnie. Mogli odgadnąć, że mają do czynienia jednym z nauczycieli. Chyba, ze go znają jeśli zaglądali na jego lekcje.
- I trzeba iść do gabinetu lekarskiego. Pozbierajcie się.
Dodał poważnie, mrużąc oczy. Wyglądał dość surowo lecz w głębi siebie nie traktował uczniów jako gorszych od siebie. Potrafi dotrzeć do młodzieży i to nie koniecznie rozmawiając. Skrzyżował ręce, czekając na wyjaśnienia, a później przejście do odpowiedniego miejsca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pią Paź 02, 2015 7:04 pm

Same krzyki i słowa, które słyszał powodowały jedynie ból w głowie. Musiał mrużyć oczy, by zobaczyć cokolwiek, a ból wcale mu nie pomagał w tym. Na dodatek wyczuł metaliczny zapach krwi, co pozwoliło mu zrozumieć, że musiał się przez upadek rozciąć. Czerwona ciecz również barwiła jego włosy na ten sam kolor. Sam upadek sprawił, jakby utracił wszystkie swoje siły, jakimi dysponował do tej pory. Przynajmniej takie odniósł wrażenie. Bądź co bądź przynajmniej dzięki Nyuu więcej krwi nie wypłynęło na podłogę, ale sama koszulka wchłaniała też ją. Tylko szkoda, że uznał, iż Ignis był całkiem wygodny, skoro opadł na niego, pozbawiając możliwości ruchu. Ale przynajmniej mógł spełnić jego wcześniejsze polecenie, dotyczące oczywiście "nie ruszania się". Więc wpatrywał się w sufit... A raczej próbował się pozbyć tych czarnych kropek, przez co po chwili przymknął powieki, by chociaż na chwilkę próbować, by móc się ogarnąć.
Ale jednak cisza nie była mu dana. Nagle pojawiła się nieznajoma dziewczyna. Nie widział jej dopóki nie podeszła do nich, ale jej towarzystwo... Mimo wszystko pomogła, ale zadawała dziwne trochę pytania. Przynajmniej jak dla jasnowłosego.
- Nie mam pojęcia - wyszeptał cicho, odpowiadając jej na drugie z pytań. Nie wiedział, co sprawiło, że Nyuu zemdlał. Możliwe, że przez krew. Albo i też nadmiar emocji. Albo i to, i to. W końcu nie miał teraz łatwo z Ignisem. Za dużo nerwów przez zachowanie chłopaka. I jeszcze trochę, a mogłoby się to źle skończyć, ale dla elfa, a nie dla tego oto chłopaka.
I świetnie. Wrzaski Nyuu zdały się - nie tylko ściągnęły wampirzycę, ale również i nauczyciela. Skrzywił się lekko.
- Nic specjalnego - odpowiedział nauczycielowi. A tam, co to byłoby? Tylko sam fakt, że jeden z uczniów (a raczej nie do końca) był nieprzytomny, a ten, który ośmielił się odpowiedzieć, nadal jeszcze leżał na podłodze i stanowił źródło owej krwi. A no i do towarzystwa wampirzyca - bohaterka!
Ale przynajmniej Joshua postanowił sprówać się podnieść. Z cichym jękiem, jeszcze przykładając do siebie koszulkę kolegi (jak dał, to nie rezygnował z tego), udało mu się usiąść. Skrzywił się mocno. Głowa go bolała, ale przynajmniej coś widział. No i też wpadł na jakże genialny pomysł - by wstać! Tak, po takim upadku. No, nie najlepiej. Bo ledwo co ustał na dwie nogi, to te ugięły się pod nim i musiał chwycić się najbliższego krzesła, by nie zaliczyć kolejne spotkanie z podłogą.
- Łatwo powiedzieć, by dojść - wymamrotał jeszcze, krzywiąc się. Zakręciło mu się w głowie i jeszcze mocniej zacisnął dłonie na oparciu mebla. Mimo wszystko na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. Skoro do gry wchodził pierwszy charakterek... Przynajmniej jak na razie... To raczej nic złego się nie wydarzy! No, oprócz tego, że najprawdopodobniej nie zdoła sam dojść. Już teraz ledwo co udawało mu się zachować równowagę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Pią Paź 02, 2015 7:24 pm

Całe szczęście, że ktoś ruszył na pomoc koledze! Widział jak przez mgłę jedną osobę, chyba dziewczynę, nim zupełnie odpłynął. Nie kontaktował się już z nikim więcej, także nie wiedział, iż przez swoje krzyki ściągnął także pedagoga. Uh, Nyuu nie był jeszcze uczniem, więc nie miał odpowiednich przywilejów. Jak go odeślą do normalnego szpitala, a nie tego do Akademii, znów mu zajmie kilka dni, nim tutaj przyjdzie na zapis. A był już tak blisko - zaprzyjaźnił się już z Ignisem, ten także chciał wskazać mu gdzie jest dziekanat. Yhm, już zgubił torbę, w której miał większość swojego dorobku, kolejna wyprawa po tytuł ucznia może się po prostu nie udać.
Co jakiś czas miewał momenty, że słyszał otoczenie, jednak to moment, w którym Jasnowłosy zdjął go z siebie przeważył nad tym, iż otworzył niepewnie oczy, tak odrobinkę. Blady jak śmierć utkwił oczy w suficie, tak jak przedtem poszkodowany, jednak był wciąż nieobecny. Wyraz twarzy niczego nie wyrażał, ciało sflaczałe, włosy rozwichrzone we wszystkie strony świata. Głosy się nasilały, chociaż nie były same w sobie donośne. Chyba chciał coś im odpowiedzieć, ale zdarł sobie na amen gardło i tylko niemrawo ruszał ustami. Ale dawno się nie czuł tak paskudnie... zaraz, moment. Gdzie był Wielkolud? Skrajnie wycieńczony, leżący na podłodze nie mógł nawet kiwnąć palcem u ręki, na której zastygła rana po przecięciu się nożem. Wywracał rozbiegane, mało obecne spojrzenie nad nim, jednak kontakt z nim był utrudniony. Aż tak źle zniósł widok i zapach krwi, paskudną zmianę osobowości kolegi i jego ból, oraz swoją nieporadność - zwłaszcza w niesieniu pomocy. Teraz to jego przydałoby się ocucić do końca, a najlepiej wywlec do gabinetu, by doszedł do siebie, lecz sam milczał i bardzo nierówno, ale cicho, oddychał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sob Paź 03, 2015 10:02 am

Na całe szczęście chłopak z rozbitą głową funkcjonował prawidłowo, nie miał problemu ze słuchem, ani koncentracją. Doskonale potrafił skupić się na rozmowie, nie oznaczało to jednak, że nic mu nie jest. Potrzebował kontaktu z lekarzem, aby wykluczyć wszelkie uszkodzenia mózgu. W końcu objawy mogły pojawić się później. Na tę jednak chwilę wydawał się być zdrów jak ryba. Gorzej niestety prezentował się jego blady kolega, którego nogi trzymała ku górze, aby zapewnić lepsze dotlenienie mózgu. Cóż, na tę chwilę tylko tyle mogła zrobić. Znała jedynie podstawy pierwszej pomocy jakich nauczyła się na lekcjach EDB. Niestety praktyki było zdecydowanie za mało.
Jak masz na imię? – zapytała jasnowłosego chłopaka, chcąc utrzymać z nim rozmowę.
Nie chciał, nie musiał mówić. Wampirzycy zależało jedynie na usłyszeniu szybkiej odpowiedzi. Czy ładnie się przedstawi, czy w dość nieprzyjemny sposób odpowie jej, że nie ma się tym tak interesować zależało już tylko od niego samego.
Nie tylko ją przyciągnął krzyk chłopaka. Krótką chwilę po jej przybyciu w stołówce pojawił się jeden z nauczycieli, co z całą pewnością wyjdzie na dobre dla wszystkich tam obecnych. Natsuki nie będzie musiała sama zaciągać dwóch uczniów do gabinetu pielęgniarki. Z całą pewnością chłopak z rozbitą głową ledwo potrafił ustać na nogach, a ten drugi? Cóż, zielonowłosy wciąż jeszcze nie doszedł do siebie.
Swoje szkarłatne oczęta skupiła na przybyłym nauczycielu. Nie miała jeszcze tej przyjemności, by mieć z nim zajęcia, nie wiedziała nawet czego uczy. W chwili obecnej to i tak było bez znaczenia, mógłby nawet uczyć matematyki, byleby tylko pomógł z poszkodowanymi.
Jeden ma rozbitą głowę, ten drugi nieprzytomny – zakomunikowała przybyłemu.
Nie trzeba było być geniuszem, aby wiedzieć, że odpowiedź Ignisa nie usatysfakcjonowała mężczyzny. Sama też nie wnikała w to, jak do tego doszło. Zwykła przepychanka? Nieszczęśliwy wypadek? Do jej obowiązków nie należało dociekanie prawdy. Tym powinno zająć się ciało pedagogicznego, nie uczennica klasy nocnej.
Na jej szczęście nieprzytomny chłopak również zaczął dochodzić do siebie i o ile znów nie zemdleje na widok krwi, przetransportowanie go do gabinetu pielęgniarki nie będzie już takie uciążliwe, jak mogło być dotychczas.
Słyszysz mnie? – zapytała zielonowłosego.
Musiała sprawdzić jak kontaktuje, co należało do podstaw i tak jak w przypadku jego towarzysza, miała zamiar zapytać go o imię. W końcu nad tą informacją nie trzeba było zbyt długo główkować. Albo się wie i jest dobrze, albo ma się problemy z pamięcią, co nie wróżyłoby nic dobrego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sob Paź 03, 2015 7:14 pm

Alex idąc niedaleko usłyszała krzyki, dochodzące ze szkolnej stołówki. Do tego wyczuła zapach krwi. Na szczęście sama nie była głodna, a ta, raczej ludzka, nie pachniała aż tak kusząco. Wystawiła głowę za drzwi, patrząc czy coś się nie stało, czy ktoś nie potrzebuje jej pomocy. Jej przypuszczenia były słuszne. Zobaczyła i dokładniej wywęszyła sporo krwi, troje ludzi i wampirzycę. Dopiero potem zaczęło do niej dochodzić co się dzieje. Jeden chłopak z dziennych zajęć miał rozbitą głowę, drugi bez mundurka, ale także człowiek, leżał nieprzytomny. I o ile ten jeden, cały zalany krwią, wykazywał jakąkolwiek chęć i możliwość współpracy, o tyle ten drugi - wyglądał jak warzywko. Poszkodowanymi zajmowała się jakaś wampirzyca, obok stał mężczyzna-człowiek, wyglądający na nauczyciela. Robiło się zamieszanie, jednak wiedziała, że należy im chociaż spróbować pomóc, ponieważ wszyscy są dosyć zdenerwowani. Mogli myśleć szybko i nie zatroszczyć się przez stres o najważniejsze rzeczy. Alex była z natury osobą nerwową, jednak jeśli chodziło o jej cele, uczucia czy zadania. W momentach awaryjnych, krytycznych nie była aż tak zestresowana, jak przed wszelkiego rodzaju egzaminami, zaliczeniami, konkursami. Tak, w momentach typowo niebezpiecznych, jak okoliczności pierwszej pomocy czy ogólne zamieszanie, ona nie czuła się przerażona czy nawet zestresowana. Wiedziała że trzeba działać szybko. Podeszła zdecydowanym, szybkim krokiem do grupy.

- Czy dzwoniliście już po pogotowie? Jeśli nie, to zrobię to teraz. - Wyjęła telefon, gotowa wykręcić awaryjny numer. Czekając na szybką odpowiedź reszty, uklękła przy zielonowłosym chłopaku, który stał się w tym momencie cały bladozielony i przysunęła spód dłoni do jego nosa i ust, próbując zbadać oddech. Był płytki, nierówny i nieco słaby. Do tego miał błędne, rozbiegane spojrzenie.

- Ma słaby oddech i nie jest z nim chyba najlepiej. - powiedziała, patrząc na dziewczynę z nocnych zajęć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Gość Sob Paź 03, 2015 7:31 pm

Znalazła się kolejna osoba. Po co? Przybyła ratować świat? Victor spojrzał na nią krytycznie i powrócił do obu chłopaków. Faktycznie obydwaj nie wyglądali najlepiej, co oznacza że bez gadania trzeba się ruszyć do gabinetu.
- Cóż... wydaje mi się, że sprawy pedagogiczne załatwimy po odwiedzeniu gabinetu medycznego. Nie ma na co czekać.
Zakomunikował, mijając dziewczynę która to chciała dzwonić na pogotowie. Bez przesady, po co robić chaos. Victor po prostu podszedł do jednego otępionego szokiem, biorąc go na ręce i przerzucając przez ramię. Ten drugi co stał i to z ledwością, musiał użyć swoich sił.
- Przytrzymaj się mnie, pomogę Ci dotrzeć.
Poczekał aż chłopak go posłucha. I właściwie przydał by się jakiś opatrunek na głowę. Spojrzał na Natsuki.
- Weź kilka ręczników papierowych i przyłóż mu do rany. Niech się tak nie wykrwawia. A Ty tutaj ogarnij.
Skoro była krew, to także i na podłodze. Alex miała uprzątnąć i jak chce mogła iść z nimi, w każdym razie Victor nie zamierzał czekać. Kiedy Natsuki przyłoży do jego głowy ręcznik, Ignis mógłby go przytrzymać swoją wolną łapka. No i oczywiście udał się do wyjścia razem z poszkodowanymi.

zt dla Victora, Ignisa i Nyuu. Dziewczyny jak chcecie, to też.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stolik przy oknie - Page 2 Empty Re: Stolik przy oknie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach