"W pogoni za prawdą."

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 10:05 pm

Dziewczyna siedziała jak wryta kiedy odpowiadał jej na pierwsze pytania. Patrzała się tępo w jego koszulę. Nie wiedziała co ma myśleć. Cały czas była obserowana? Jej życie do tego momentu to była tylko jedna wielka.. Próba? Poniekąd rozumiała jego postępowanie, ale czy to było warte? Tyle problemów, które pokonała, to były tylko błachostki? Gdyby nie on mogłoby ją spotkać owiele więcej? Dziewczyna próbowała pozbierać myśli. Wszystko w jej głowie rozpadło się jak szyba bądź lustro o które rzuciło się kamieniem. W tej chwili nawet nie poczuła tych przyjemnych dreszczy na ciele, kiedy głaskał ją po plecach. Pustka. Nic. Ból czy strach? Metoda, którą się posłużył, może była skuteczna, ale nie do końca.. Przyjemna. Musiała skryć emocje i odpowiedzieć mu na kolejne pytanie. Cicho i pogrążona w smutku słuchała jego odpowiedzi. Z każdym kolejnym jego słowem, jej oczy coraz bardziej płakały. Coraz bardziej zaciskała zęby, kiedy była mowa o tym, że prawdopodnie nigdy nie będzie dla niego choć w połowie ważna jak jego biologiczny syn. Bolało ją to, bo poczuła, że jest bezwartościowa w tym momencie. Opadła całkowicie z sił, ten dzień, mimo, że zaczęła go w ramionach swojego ojca ciągnął się dla niej niekorzystnie. Dziewczyna pomyślała też, że nie jest jego pierwszym dzieckiem. A tym bardziej nie najważniejszym. Skuliła się jeszcze bardziej na jego kolanach. Sama nie wiedziała co ma zrobić. Poleciało jej kilka łez na koszulę nocną. Dziewczyna musiała to przemyśleć, musiała odpocząć od tej sytuacji. Przyswojenie tak dużej ilości w tak krótkim czasie nie było możliwe. Drgnęła, to był znak dla niej, że jej mięsnie chcą z nią jeszcze współpracować. Powoli kładła stopy na podłogę. Po kilku próbach wstała odlepiając się od Riecona. Chodziła podenerwowana po pokoju ze spuszczoną głową. Nie chciała łapać z nim kontaktu wzrokowego, nie teraz. Chodziła i szukała po szafkach jakikolwiek ubrań. Nie było nic, dziwne by było, jakby coś się znalazło. Pokój był jakby wczoraj wstawiono meble, od jakiegoś drogiego dostawcy. Kolana uginały się pod jej ciężarem. A raczej ciężarem smutku jaki nosiła teraz w sercu. Cały czas płakała, zostawiała na podłodzę ślady łez. Nadal nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, co mu powiedzieć. Chodząc tylko pogarszała swój stan psychiczny. Przebieranie nerwowo nogami tylko skłaniało ją do głębszych przemyśleń. Słyszała, że Riecon coś do niej mówi, ale jego głos był tłumiony przez ciągłe pytania w głowie Cocoro. Nigdy. Nie. Będziesz. Tak. Ważna. Jak. Jego. Syn. Te kilka słów odbijały się w jej myślach dźwięcznym i głośnym echem. Zrobiła jeszcze kilka kółek w pokoju wokół łóżka. W końcu stanęła jakieś 2 metry od niego i podniosła głowę. Przetarła oczy z łez i powiedziała :
-Nigdy. Nie. Będę. Tak. Ważna. Jak. Twój. Syn. - Wycedziła każde słowo z czystym smutkiem i żalem. Zacisnęła pięści i twardo patrzała się w jego zimne i nic nie mówiące oczy. Znów nie okazywał emocji. Zrezygnowana dziewczyna po raz kolejny opuściła znowu głowę i skierowała się wolnym krokiem ku drzwiom jej pokoju. Ta podłoga, jest na prawdę interesująca, zaśmiała się w myślach Coco, pomimo tego, że ten żart był na prawdę kiepski. Ale chciała zapomnieć o tym myśleć jednak na darmo. Chwiała się na lewo i prawo. Nie widziała od dwóch dni świata poza tym pokojem. Ale musiała. Musiała się odciąć. Chciała znów wypłakać się w poduszkę. Chciała wypłakać się w poduszkę, jak za czasów, kiedy jeszcze nie wiedziała, że ktoś taki jak Riecon istnieje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Pią Lis 13, 2015 5:51 pm

Riecon nigdy nie nazwał się dobrym ojcem, ale i nie złym. Może jego metody wychowawcze, nie były normalne, ale szlachetny nie mógł czuwać przy dziewczynie jak lwica przy młodych. Życie nie składała się tylko z beztroskiego życia przy ojcu, czy tez matki, a na tym by liczyć na siebie. Radzić samemu. Człowiek zrozumie to postępowanie, bo każdy człowiek kiedyś traci swoich rodziców i jest skazany sam na siebie. Z wampirami jest podobnie. Może i są nieśmiertelne, długo wieczne, ale przez to większość chce ich śmierci i ich tępi.  Riecon nie chciał rozpieścić dziewczyny, ale robił źle, ukrywając się. Wiedział to, ale mimo to co go zatrzymywało, przed pokazaniem prawdy? Może obawa, przed racja dziewczyny, a może coś innego. Był szlachetnym, mógł mieć wyjebane na dziewczynę, a mimo to czuwał i był blisko, a jak nie on to ktoś powołany do tego. Dlatego też mając teraz dziewczynę blisko siebie, starał się ją rozumieć i nie unosić się bez potrzebnie. Cocoroko, nie była jego pierwszym przemienionym człowiekiem i miał na ten temat wiedzę, wiedział jak łowcy zachowują się wobec takich, co było podłe. Nie raz wykorzystują młode by znaleźć jego stwórce i unicestwić. To że nie pokazał się prędzej może tez było zabezpieczeniem, przed tym, żeby dziewczyna go nie wyda łowcą, kiedy by ją złapali. Riecon mógł mieć na prawdę wiele motywów, by się ukrywać.
Siedząc tak i odpowiadając dziewczynie na jej pytania, obserwował ją także. Widział jak mięśnie jej twarzy zapinają się, jednocześnie zdradzając to, że zaciska zęby. Nawet bez patrzenia, czuł w samym sobie, że informacje, jakie dostaje dziewczyna, kroją jej serce niczym nóż. Ale co miał zrobić innego? Kłamać?  Nie, nie przepadał za kłamstwem zwłaszcza jeśli są kierowane do przemienionych. Choć i zdarzało się, że kłamał jak z nut, ale nie teraz, mając na rękach, kolanach taką kruszynkę jak Coco. NIe chciał jej ranić, ale mimo to robił to i to całkiem świadomie. Co za...
Pozwolił jej zejść z kolan, choć niezbyt zadowolony, to jednak. Oczekiwał jakieś odpowiedzi od swojej córki? W sumie to tak, jednak jeśli się by nad tym zastanowić, to co by chciał usłyszeć? Jedno pytanie, tworzy następne, czasem trudniejsze, jak i łatwiejsze. To tylko kwestia losu...
Spoglądał na dziewczynę i podparł swoją głowę, dłonią, której łokieć spoczął, na oparciu fotela. Sam w miedzy czasie, kiedy ta sobie myślała, to szlachetny i myślał, co teraz będzie. Czy dziewczyna mimo swoich słów, zechce odejść, czy może zacznie się starać, by być kimś ważnym dla szlachetnego? Nie podobało mu się to jednak to, że dziewczyna patrzy w ziemie, ale nie komentował tego, a grzecznie czekał, na coś więcej niż tylko na widok jej chodu. Widząc jak ta w końcu staje i spogląda na niego usiadł prosto i zaczął słuchać jej słów. Westchnął widząc, że dziewczyna myśli egoistycznie i tylko o sobie. Riecon miał zonę dzieci i stracił ich, stracił to co miało dla niego najwyższą ważność. Mimo lat, dokucza mu samotność i ból serca. Mimo iż zabił tych kto zabił jego rodzinę, to i tak nie czuł się spełniony.  
Mimo to stwierdził, że trzeba na to jakoś zareagować. Prośba dziewczynki była nie do spełnienia, bynajmniej nie teraz. Może gdy Riecon się bardziej przywiąże do niej, to szlachetny pokocha ją jeszcze mocniej, a może nawet jak prawdziwe dziecko. Jednak teraz nie ma co skakać w dal...
Widząc jak dziewczyna kieruje się do drzwi założył nogę na nogę i spojrzał zimno na nią.
-Nie możesz być tego pewna Cynthio. Nie chce dać ci nadziei, ale kiedy traci się fundament na którym się stoi, to wszystko wydaje się nie mieć znaczenia. Myślisz pewnie, że zmieniłem cie tylko tak o bo miałem taki kaprys, otóż nie. Chciałem Cię mieć blisko, chciałem cię też ratować, jednak to jak bardzo będziesz dla mnie ważna zależy od naszego działania.- Rzekł do dziewczyny, ale uwaga! Przekazał jej to umysłem, więc dziewczyna usłyszy, to jak by myśl, co oczywiście nie jest prawdą. Riecon powoli wstanie i nim dziewczynka zdoła otworzyć drzwi, zostaną objęta od tyłu. Oczywiście objęły ją ramiona, nikogo innego jak Riecona.
-Ostatni raz próbowałaś wyjść prędzej niż skończyliśmy rozmowę. Nie każda rozmowa jest przyjemną, ale wkurwia mnie to, jak zamiast mnie słuchać planujesz sobie wyjść, albo spać...- Dodał tez w jej umyśle i jeśli ta pozwoli obróci ją po czym zrobi to czego dziewczyna by się nie spodziewała. Klęknie przed nią i obejmie ja mocniej wtulając w siebie. Teraz byli mniej więcej równi sobie, jeśli chodzi o wzrost. Nic już jej nie przekazał, ani nie powiedział, po prostu ją tulił do siebie.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Pią Lis 13, 2015 9:59 pm

Tak, postępowania Coco można było uznać za egoistyczne. Ale dlaczego się tak zachowywała? Odpowiedź jest prosta. Nigdy przez całe życie nie miała kogoś z czym mogła się czymś podzielić. Zawsze wszystko co zdobyła miała dla siebie. A o rodzinnych stosunkach i rodzinnej miłości już zapomniała. Czy Riecon uznałby to za dobre wytłumaczenie? Dziewczyna była zaskoczona jego zachowaniem. Była prawie pewna, że jej Pan albo ją zleje jak worek z pszenicą, albo ją zostawi i pozwoli odejść. Coco bała się nawet myśleć, po tym jak przemówił jej.. W środku głowy. Było to coś nowego dla dziewczyny. W sumie, nic dziwnego. Ale dlaczego tak się działo? Dlatego, że miała jego krew w ciele? Czy dlatego, że szlachetny ze swoim odmieńcem byli jakoś dziwnie połączeni? Coco miała tysiące pytań, aczkolwiek, bała się zmieniać temat. Ba, nie chciała zmieniać tematu. Riecon w końcu pokazał stronę, która ona chciała odkryć, w końcu pokazał, że może mu zależeć. Oczywiście, pokazywał jej to przez te 200 lat jej życia, żyjąc w ukryciu i załatwiając jednostki, które mogłyby zaważyć nad jej życiem, lecz Coco dopiero teraz zaczęła to sobie przyswajać. To, że Riecon przez cały czas, może wiekszość czasu był przy niej. A teraz, swoimi gestami i słowami tym bardziej się w tym przekonaniu utwierdzała.
Kiedy przemówił do niej po raz pierwszy, stanęła jak wryta patrząc pusto w drzwi. Była zaskoczona, jednak, nie wiedziała jak odpowiedzieć w ten sam sposób. Przełknęła więc ślinę i zacisnęła pięść, mówiąc.
-Od czego chciałeś mnie uratować? Riecon, zmieniłeś mnie w wampira, wtedy, ja wiedziałam tylko, że to istnieje w książkach. Odciąłeś mnie od rodziny, przyswajając sobie mnie. Tak, jakbyś nigdy nie miał córki. Odebrałeś mnie jednej rodzinie, żeby mieć dla siebie. Dlaczego więc myślisz, że to ja w tym momencie zachowuję się jak egoistka? - Mówiła, patrząc się ze smutkiem na Riecona. Miała ochotę znów go dotknąć, znów poczuć jego zapach. Zawsze jak była daleko od niego wracały jej bóle głowy czy słabe samopoczucie. Dziewczyna, żyła tak 200 lat, w przekonaniu, że to problem nie do rozwiązania. Co się okazało? Jej rozwiązaniem był ten człowiek. Ten, który siedział i patrzał na nią innym wzrokiem niż zwykle. Przerwała niezręczną dla niej ciszę.
-Chcę.. Znaczy, chciałabym zostać najważniejszą. Nawet nie wiesz, jaki boli fakt, że nie jestem ani pierwszą przemienioną, ani ostatnią. Chciałabym się wyróżniać na ich tle. Boli mnie to, że jak pomyślę o tym, że każde pierwsze dwa dni spędzasz z nimi tak samo jak ze mną, bierze mnie na płacz. Nawet nie na płacz, czuję, jak moje serce po prostu jest krojone. Ale czy ty znów nie uznasz tego za egoistyczne myślenie? Uważam, że tak nie jest. Znasz mnie, oglądałeś przez tyle lat. Wiesz, że walczę zawsze o swoje, nie ważne jakim kosztem. Mogłabym to nazwać rywalizacją, ale czy wzbudzisz we mnie tyle zazdrości, żebym musiała dosłownie z innymi rywalizować.. O ojca? - Skończyła swoją wypowiedź pytaniem. Zobaczyła, że mężczyzna do niej podchodzi i znów usłyszała jego głos w głowie. Poczuła jego ciężar ciała na swoich ramionach. Bóle ustąpiły. Strach zniknął, znowu był przy niej. Nie chciała go w tym momencie opuszczać. Te przyjemne ciepło otulało ją jak najdelikatniejszy kocyk. Położyła dłonie na jego ramionach i wtuliła się w nie. Pomyślała sobie, jak zabawnie musi wyglądać Riecon, schylony, żeby być mniej wiecej na jej poziomie wzrostu. Uśmiechnęła się w myślach, po czym została obrócona. Przytuliła go za szyję. Ściągnęła jego gumkę od włosów i wplątała w nie palce, rozkoszując się ich świeżym i czystym zapachem. Coco nie płakała, co było w tym momencie dziwne.
-Przepraszam, Rieconie. - Tylko to zdołała z siebie wyrzucić. Była usmiechnięta. Tym razem nie płakała, była szczęsliwa, że Riecon pokazał po raz kolejny tą lepszą stronę. Wpadł jej do głowy pomysł, który jej Pan mógł odebrać bardzo źle, bądź bardzo dobrze. Wiedziała, że i tak już ma u niego mocno na napieńku, więc postanowiła zaryzykować. Przerzuciła swoje włosy na jedną stronę i znów przełamała ciszę.
-Wiem, że jesteś głodny, ale czy dasz mi ten zaszczyt i mnie po raz drugi w życiu ugryziesz? - Dziewczyna była pewna i nie jąkała się. Stała twardo na nogach. Była nieco przerażona, jak zareaguje, ale zaryzykowała. Oparła jeszcze usta na jego czole i pocałowała je w geście troski.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Sob Lis 14, 2015 9:07 pm

W sumie nie ma co się dziwić. Sam wystawił dziewczynkę, na taki sposób życia, więc niech teraz ponosi tego konsekwencje. Tutaj pokazuje nam to, że nie ważne kim jesteśmy, czy szlachetnymi, a może nawet Bogami, mimo rangi i tak popełniamy błędy. Nawet nieświadomie, przez które nic złego się nie dzieje, ale popełniamy. Bez wyjątku... Nie ma idealnej osoby, która wie co chce, jak robić. Aby to wiedzieć trzeba zdobyć doświadczenie, bo pieniądze nie zawsze wystarczą. Podrobisz jakieś tam papierek, który da Ci więcej możliwości, jednak po czasie i tak cię czeka sprawdzian z tego i wpadasz jak śliwka w kompot... Jednak wracając co pomieszczenia w którym znajduje się Riecon, ze swoim dzieckiem... Zachowanie dziewczyny było do przewidzenia, a mimo to i tak kuło. Może teraz kiedy Cocoro wie że jej stwórca nie porzucił jej, a był blisko, czuwając nad nią, to może otworzy się przed nim, zmieniając się trochę. Oczywiście tutaj chodzi o sam egoizm, bo szlachetny nie chciał by wampirzyca była taką, jaką on chce. Wiedział, że to jest istota żywa, że ma uczuci i swój umysł, dlatego nie żądał od niej zmian, a trochę kultury. Czy to dużo?
Nie zamierzał jej też porzucać, pozwalać odejść, jednak jeśli ta poczuje potrzebę opuszczenia Riecona, nie będzie jej zatrzymywał na siłę. Gdyby tak było, to by po przyniesieniu ją tutaj, zamknął ją w pokoju, przedstawił swoje warunki i zwyczajnie olał. A jeśli ta by się stawiała, to by dostawała takie kary, że odechciało by się jej nawet żyć. Riecon wiedział gdzie doskonale zaatakować, by jego cel padł na kolana. Nie był to żaden wyczyn.
Wiedział, że ta rozmowa nie jest łatwa, ale kiedy jeszcze jakiś czas temu siedział, sam w swojej sypialni i myślał o tym, jak powiedzieć prawdę dziewczynie, to w jego myślach wyglądało to o wiele prostsze. Powie i będzie stanowczy wobec dziewczyny. I albo przyjmie wiadomości do zrozumienia, albo będzie mogła jednym słowem spierdalać. Jednak teraz jego trop myślenia się zmienił. Widząc i odczuwając tule emocji, chciał dziecko zatrzymać przy sobie.
-Chciałem Cię uratować od śmierci. Będąc takim starym wiem kiedy człowiek umiera z powodu braku krwi. Tamtej nocy straciłaś jej wiele, za wiele by przeżyć, nawet z pomocą medyka. Zmieniłem Cie, choć w tamtej chwili nie wiedziałem, dlaczego zmieniam nic nie znaczącego dla mnie człowieka. Jednak z każdym dniem wiedziałem, że to co zrobiłem było dobre. Żyjesz, uczysz się i do tego prędko nie umrzesz. Możesz kwitnąć i rozwijać się. Odbieranie Cię rodzinę nie było przyjemnym widokiem, ale wiedząc, że będziesz w mojej jako moje dziecko, sprawia, że me serce, zimne i puste,się raduje.- Odparł Na jej słowa, mówiąc powoli i spokojnie. Zaczął ponownie ją słuchać, tuląc do siebie dziewczynkę i zaczął myśleć na tym co jej odpowiedzieć. Westchnął ciężko.
-Jesteś pierwszą z którą tak rozmawiam. Nikogo nie ściągałem do mojej posiadłości w taki sposób. Czasu nie cofnę, jednak pragnę poznać coś więcej niż kolejny marny dzień, który wolałby nie pamiętać, zwłaszcza ze niemal każdego dnia mam czarne sny. Widok jak kwitniesz i radzisz sobie na przestrzeni lat, sprawiał że czułem się lepiej. Ze mimo iż jesteś tylko przemieniona to potrafisz sobie radzić sama nie musząc się chować pod skrzydłami swojego stwórcy. Jest to przyjemny widok, w każdym bądź razie dla mnie. Nie wiem, czy zdołam u ciebie wzbudzić tak wielką zazdrość byś realizowała z innymi, ale jedno wiem. Prędzej wolał bym umrzeć, niż patrzeć na Twoją śmierć. Nigdy bym nie pozwolił by coś Ci się poważnego stało. Wieść o tym, że odebrałem Ci rodzinę, rani bo nikt na to nie zasługuje, a na pewno nie ty.- Odparł nim klęknął przed swoim dzieckiem. Gdyby ktoś teraz to zobaczył, to pewnie na celowniku pojawiła by się Cocoro i myśl o tym, że ta ma jakąś umiejętność do władania szlachetnymi. Riecon mało kiedy okazywał się takimi gestami wobec innych.
Objął ją czule, wtulając ją w swoje zimne ramiona. Czując jak zdejmuje mu gumkę z włosów, pokręcił głową, rozsypując swoje włosy po obu stronach, tworząc czarną fale z nich, która jak by chciała zalać pokój, swoją czernią. Na jej uśmiech, sam też się uśmiechnął, łagodnie.
-NIe przepraszaj. Po prostu tego nie rób. - Rzekł jednak tego już nie przekazywał dziewczynie umysłem, a słowem, słyszalnym przez każdego, kto by był w pokoju. Słysząc jej kolejne słowa, spojrzał na Cocoro z rozczuleniem i pogłaskał ją po policzku, po czym spojrzał na jej szyje.
-Nie jestem głodny, ale z przyjemnością zaś skosztuje Twojej krwi. - Mruknął i mimo to przybliżył się do szyi dziewczyny i szybkim ruchem wkuł się w nią, jednak zrobił to ostrożnie. Objął ją mocniej, głaskając po plecach, jednak nie wgryzł się w nią głęboko. Zacznie lekko ssać, mucząc cicho...
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 10:06 am

Dziewczyna w ogóle nie chciała przyjąć takiej wiadomości, jaką jest opuszczenie jej własnego ojca. Jak kiedyś żywiła do niego czystą nienawiść teraz po prostu go potrzebuje. To chyba normalne, mówiła sobie Coco w myślach. Dawno nigdy nikogo nie darzyła takim uczuciem jak tego krwiopijca, a tym bardziej nikt nie wywołał u niej tyle emocji dwa dni. Westchnęła z ulgą, kiedy uświadomiła sobie już na 100%, że to on. Miała tylko nadzieję, że Riecon będzie taki już zawsze. Że przebiła się przez tą skalną powłokę jego serca. Postanowiła, że zaakceptuje zasady jakie panują w jego domu. Nie miała zamiaru się zmieniać, w końcu mężczyzna musiał zaakceptować też jej zasady. Wiedziała, że to nie będzie możliwe, ale pomarzyć zawsze można. Coco była specyficzną dziewczyną, doskonale o tym wiedziała. Wiedziała też, że zmieniła się nie do poznania. Cynthia Patel już nie istniała. Czar prysłby gdyby zmieniła się dla Riecona, przez te 200 lat ukształtowała sobie taki charakter poprzez samotność i on o tym dobrze wiedział. W tym momencie miała tylko nadzieję, że ten mężczyzna pokocha ją taką jaką jest. Riecon zaczął odpowiadać jej na pytania. Coco wytrzeszczała oczy z każdym jego słowem. W jej oczach pojawiły się łzy. Patrzała się głupio i tępo w jego włosy, zaciskając zęby. Jakie uczucia były teraz w jej sercu? Smutek, żal, rozpacz? Nie. Nie tym razem. Coco była zaskoczona jego słowami. Uratować, krew, śmierć, przemiana, te słowa obijały się o ściany jej myśli głuchym echem. Odebranie rodzinie, było najlepszym Twoim pomysłem, głupku, pomyślała Coco. Przez chwilę się zastanawiała, czy nie powiedziała tego na głos. Odetchnęła z ulgą. Tak naprawdę dziewczyna cieszyła się, że odebrał ją tamtej rodzinie, już od dawna miała temu człowiekowi za to podziękować. Zamknęła oczy i powiedziała w jego włosy.
-Dziękuję za te miłe słowa. Ale chyba nie wiesz tego, że uratowałeś mnie przed tamtą rodziną. Żyłam pod kloszem, na początku mi to nie przeszkadzało, ale z czasem robiło się to męczące. Chciałabym Ci za to podziękować. – Pogłaskała go po włosach. Wiedziała, że on o tym nie ma pojęcia i że może go to zszokować. Niecodzienne jest to, że ktoś Ci dziękuje za to, że odebrał go z biologicznej rodziny, w tym przypadku Coco się cieszyła. Przeczesywała palcami jego włosy, słuchając jego kolejnej wypowiedzi. Była naprawdę zdziwiona jego zachowaniem. Pierwszy raz Riecon w ten sposób do niej mówił. Pierwszy raz tyle jej powiedział, a dowiadując się, że jest pierwszą osobą, przed którą na tyle się otworzył uśmiechnęła się. Nigdy nie pomyślałaby, że ktoś w jednej wypowiedzi może wypowiedzieć tyle słów, które wzbudzą w Coco mieszane uczucia. Zrobiło się jej gorąco, bicie serca jej przyspieszyło i pojawiła się gęsia skórka na plecach. Przytuliła go jeszcze mocniej. Nie wiedziała co ma już robić. Chciała mu pokazać jak najwięcej uczuć, ale po prostu nie potrafiła. A może nie mogła? Nie była w stanie odpowiedzieć na jego słowa. Poleciało jej kilka łez na jego kruczoczarne włosy. Miała zaciśnięte gardło. Próbując coś wypowiedzieć, z jej ust wydobył się tylko cichy jęk. Widząc jego uśmiech, ucieszyła się jak małe dziecko, zaciskając koszulę w jej małych dłoniach. Już, nie będę, obiecuję! Wykrzyczała w myślach, odpowiadając sobie na jego słowa. Wiedziała, że nie usłyszy, ale Riecon się jeszcze o tym przekona. Zdawała sobie sprawę, że popełni jeszcze mnóstwo błędów, ale co najważniejsze, będzie się starać.
Coco przechyliła lekko szyję, żeby miał lepszy dostęp. Zamknęła oczy. Było to nowe uczucie dla dziewczyny. Wtedy, ponad 200 lat temu czuła nienawiść podczas tej czynności, teraz było zupełnie inaczej. Coco wplątała po raz kolejny palce w jego włosy. Czuła jak jej krew przelewa się do jego ust. Słyszała jego ciche mruknięcia. Przyspieszył się jej oddech. Coco była tak oddana, że mógł ją nawet doprowadzić do omdlenia. Nie było to trudne, była mała i osłabiona przez ostatnie dni, aczkolwiek jak na taki stan dziwne było to, że jeszcze stała na nogach. Po raz kolejny poleciało jej kilka łez szczęścia, które wylądowały na jego karku, które od razu wytarła ręką.
-Skoro jesteś teraz zajęty, mam pytanie.. Jak to będzie dalej? – Zadała dość ogólne pytanie, ale chciała wiedzieć, jak będzie wyglądała jej przyszłość. Nie wiedziała, czy cokolwiek się zmieni, czy może zmieni się jej życie nie do poznania. Chciała dowiedzieć się trochę więcej o Rieconie. Skoro on wiedział o niej wszystko, dlaczego ona miała wiedzieć tylko garstkę informacji. Denerwowała ją niewiedza. Pierwszy raz ktoś postawił ją w takiej sytuacji. Czy teraz Coco nie będzie żyła sama? Czy może jednak Riecon ma tyle pracy, że nie będzie jej poświęcał tyle uwagi ile ona by chciała? Widać było, że jest już zmęczony swoim długim życiem. Chciała mu pomóc. Jeszcze nie wiedziała w jaki sposób, ale postanowiła, że zrobi wszystko, żeby tylko zachciało mu się żyć, żeby zobaczyć iskrę radości w jego oku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Nie Lis 15, 2015 11:25 am

W sumie Riecon mimo iż znał prawdę, to ciężko mu było uwierzyć, że dziewczyna mimo przestrzeni lat, zdołała szlachetnemu wybaczyć jego nieobecność, jego cisze i pozorne porzucenie. Przyjęła wszystko co mówił do niej stwórca, bez krzyku, bez żadnych wyrzutów do niego, albo je dobrze kryła. Pewnie gdyby był na miejscu dziewczyny, to byłby wkurwiony, chcąc się trzy mać od szlachetnego jak najdalej. Skoro Cocoro radziła sobie sama przez tyle lat, nawet z pomocą Riecona, to pewnie poradziła by sobie bez niego, tylko po prostu szlachetny nie ryzykował by czasem nie stało się jej coś poważnego, albo żeby żaden łowca nie zdołał jej zabić. Dziwne że Cocoro zdołała wybaczyć szlachetnemu te lata samotności, bólu, cierpienia. Zostawił ja na lodzie, a w każdym bądź razie tak myślała dziewczyna. Riecona cieszyło to, ale mimo to i tak to go nieco zaspokoiło. Wiedział, że będzie nad tym trza było popracować, jednak nie teraz. Może i szlachetny miał dobre intencje wobec dziewczyny, to co by było gdyby Riecon był całkiem inny, a sprowadził dziewczynę tylko po to, aby ta służyła mu jako kolejna tarcza, która ma go chronić np. przed łowcami. Niestety trzeba to powiedzieć... Cocoro zaufała szybko wampirowi, którego nawet nie zna, z jednej strony to dobrze, bo Riecon nie zamierzał jej nic zrobić i nie był dla niej zagrożenie, tylko zaoszczędzili sobie niepotrzebne kłótnie, a z drugiej, to złe bo dziewczyna albo jest naiwna i łatwowierna, albo wyczuła, że z rąk Riecona nic jej się nie stanie. Widział jej postępowania i to jak próbowała, żyć by było jej lepiej, dobrze. Przez te 200 lat kształtowała się. Charakter, jej wygląd, jej wiedza, wszystko się kształtowało, a teraz jeśli coś kuło go w oczy, to i tak nie chciał tego zmieniać. Najwyżej może nakłonić dziewczynę do zmian, ale nie zmieni jej siłą. No chyba że zmusi ją do zmian, jeśli chodzi o jej bezczelne zachowanie. Tego powinno się pilnować, ale czasem miło posłuchać, jak inni walczą stawiają się, pilnując swojego. Ale na razie Riecon zostawił tą naukę na inna rozmowę.
Tulił do siebie dziewczynę, chcąc pokazać jej też, ze jest już blisko. Nawet jeśli klęczał przed nią, to nie było tu źle, a jeśli ktoś by to zauważył, to mnie Riecon nie wstał, jak poparzony, a wyprosił nieproszonego. Chciał mieć dzieciaczyn blisko siebie. Mając ją tak blisko, czuł się w końcu jak ojciec, mając dziecko przy sobie, nie musiał się kryć, choć po co się krył? Nie wiedział w sumie sam. Czy nauka była to jedynym powodem? Też w sumie nie wiedział, jakie dziewczyna miała relacje z rodziną, przed jej zmianą, bo jej nie znał, więc jej podziękowanie nieco go zaskoczyło. Przymknął oczy, kiedy został pogłaskany. Było to przyjemne uczucie, zwłaszcza, że dawno, nie czuł takich pieszczot wobec siebie.
-Nie wiem, jak żyłaś prędzej, jednak nie obrażaj mnie. Nie jestem głupkiem, a nie jestem bogiem i nie mogę wszystkiego wiedzieć. Nie lubię być obrzucany błotem, nawet jeśli to tylko zwykłe słowo. Pilnuj wymawianych słów, jak i swoich myśli, zwłaszcza w moim towarzystwie, czy też o mnie. Jestem na to uczulony, nie chcesz chyba bym się wkurwił- Odparł spokojnie, jednak w jego głosie dało się słyszeć powagę. Starał się ukryć to, że mimo iż dziewczyna ma prawo popełniać błędy, jak i jest wolność słowa, to i tak Riecona wkurwia to jak ktoś go obraża, nawet określeniem "głupek". Potrafił nie raz zrobić wojnę o to, bo wiedział jak żyje i nie pozwoli by ktoś go obrażał nie mając na to odpowiedniego argumentu.
Tuląc ją tak i mówiąc dalej, słyszał, jak jej serce przyspiesza, przez bo jednym palcem, zaczął lekko stukać, po łopatce dziewczynki w rytmie uderzeń jej serca.
-Tak szybko Serce Ci bije...- Mruknął rokoszując się tym dźwiękiem. Jednak po chwili pogłaskał ją po głowie i złapał za kołnierzyk koszuli nocnej i odsłonił dziewczyny szyi bardziej, zabezpieczając ubranie przed ubrudzeniem.
Wgryzając się w nią, nie zamierzał jej mocno osłabić, może tylko troszeczkę, bo kiedy poczuł smak jej krwi, chciał jej troszeczkę więcej, jednak piło powoli, nie chcąc by przez szybki ubytek krwi, Cocoro padła z niedotlenienia, mózgu. Mruczał cicho, głaskając ją po plecach. Wyjął w jej szyi swoje kły, jednak nie odrywał się od szyi, a składał na niej małe pocałunki, czekając aż raki się zaklepią. Nie pozwolił by żadną kropla jej krwi się zmarnowała. Spojrzał na jej twarzyczkę i widząc jak kilka łez uciekło jej z oczy, mocząc policzki, złapał twarz dziewczynki w swoje dłonie i zaczął scałowywać z policzków jej łzy. Lekko muskał zarówno prawy, jak i lewy policzek. Kiedy skończył spojrzał na jej twarz i złożył na jej ustach pocałunek. Był on lekki i nie pogłębiał go, wiedząc jakie łączą ich relacje.
-Nie płacz już.- Mruknął czule i pogłaskał ją po policzku i uśmiechnął się zaś do niej. Nie interesował się już zbytnio ubraniem, które pewnie było już wymiętolone przez łapki dziewczyny. Słysząc jej pytanie, wstał, biorąc ja na ręce i tuląc do siebie, podtrzymując by nie spadła. Nie wiedział zbytnio jak na to odpowiedzieć, dlatego też stał w ciszy.
-Nie wiem. Będąc głową rodziny, mam zapracowane, ręce ale znajdę zawsze czas dla siebie. A raczej postaram się go mieć. Nie zawsze będzie pomiędzy nami pięknie, ale tak zazwyczaj jest w rodzinie. Nie wiem co pokaże nam nowe jutro, więc nie znał odpowiedzi na Twoje pytanie. Będziemy mieli marne dni, których nie będziemy chcieli pamiętać, ale to tylko nas zbliży.- Odparł i wrócił na swój fotel, siadając na nim, a dziewczynkę ułożył na swoim torsie tuląc do siebie.
-Obiecuje Ci...- Dodał po chwili i zaczął głaskać Cocoro po głowie, przeczesując zadowolony jej włosy. Zasiadając zaczął myśleć jeszcze nad tym co teraz będzie i westchnął cicho, zmęczony nieco, ale starał się tego nie okazywać. Mało kiedy okazywał to, jak się czuje i jak mu źle. Nie lubił widzieć czyjegoś współczucia, nie było mu potrzebne na nic, a czasem nawet raniło mocno. No ale tak są zaprojektowani ludzie i jeśli komuś współczują, czy tez litują się, to oznacza, że mają uczucia. Oczywiście są i tacy, których ich nie mają, dlatego też kij im w oko! Co nie Cocoro?
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 12:21 pm

Tak, Coco jest w tym momencie naiwna. Była sama przez tyle lat. Pragnąc kogoś obok, można naprawdę szybko pierwszej lepszej osobie zaufać. Dziewczyna nie miała nikogo przez tyle lat. Nic dziwnego, że tak szybko oddała się Rieconowi w ręce. Od razu odnalazł ją, jak była w okropnym stanie. Ich drugie spotkanie było nietypowe. Na pewno tak tego sobie nie wyobrażała. Coco zaczęła wspominać tamten wieczór, jakby to było miliony lat temu. Czy aby naiwność i ufność była jej winą? Nie. A może jednak? Dziewczyna przez tyle lat nie była w stanie oddać się ani jednej osobie, a wiadomo, że adoratorów nie brakowało. Tym bardziej napalonych wampirów na dziewczynę wyglądającą na lolitkę. Zdziwiła się. Wiedziała, że Riecon ją obserwował, a nie wiedział tego, że nie oddała się nikomu innemu? Czyżby mu to umkło? Coco nadal miała mieszane uczucia co do jego metod wychowania, aczkolwiek teraz nie do końca się to liczyło. Dziewczyna będzie musiała uświadomić go w tym temacie.
Słysząc jego oburzenie na słowo „głupek” pomyślała jeszcze kilka razy czy aby na pewno nie wypowiedziała tego na głos. Mogłaby dać uciąć sobie rękę, że nie wypowiedziała tego na głos. Czyżby jej stwórca umiał czytać jej w myślach? Coco zaczerwieniła się. Nie raz myślała o dziwnych rzeczach przy nim. Speszyła się w tym momencie. Próbowała wyrzucić dziwne myśli z głowy. Oczywiste było to, że nie było to możliwe. Dziewczyna zrobiła tylko z siebie idiotkę, machając głową na boki w geście zaprzeczenia, mając całą czerwoną twarz. Przez te całe zamieszanie musiała przypomnieć sobie co mówić Riecon. Rodzina? Czy naprawdę on chce o tym wiedzieć? Mogłaby mu opowiadać, ale czy to jest konieczne? Jeśli on tego chciał..
-Jeśli chcesz wiedzieć cokolwiek o mojej byłej rodzinie to dobrze. Cieszę się, że interesuje Cię moja przeszłość. Żyjąc w rodzinie Patel, żyłam jako grzeczna dziewczynka. Miałam same dobre oceny, same dobre maniery i nie odzywałam się bez słowa. Żyjąc w XIX wieku, żyłam w książęcej rodzinie. Wiesz, jak mogło to wyglądać. Piękne duże suknie, porcelanowa twarz i tym podobne. To tłumaczy dlaczego paliłam tamte sukienki tamtego wieczoru. To był jedyny szczegół, który został mi jeszcze po starej rodzinie Patel. Teraz oni nie żyją, a ja ciągnę to nazwisko jak najgorszy ciężar na sercu. Dlatego wcześniej tak bardzo oburzyłam się, jak nazwałeś mnie moim rodowitym imieniem. Co do głupka.. Mógłbyś nie czytać mi w myślach, to zawstydzające, głupku. – Uśmiechnęła się szeroko, przytulając jego głowę do swojej klatki piersiowej, żeby przypadkiem nie mógł zareagować. Wiedziała, że to nic nie da, wiedziała, że jak będzie chciał to rozwali ją we dwie sekundy, aczkolwiek teraz wydawało się jej to śmieszne przez co śmiała się jak małe dziecko. Poczuła jak Riecon stuka po jej łopatce, próbując odtworzyć rytm jej własnego serca. Wtedy poczuła jak odkrywa jej szyję, odsuwając kołnierz koszuli nocnej. Wiedziała, że zaraz zauważy tatuaż kołowej piersi, jeśli posunie się dalej, ale teraz to nie miało znaczenia.
Dziewczyna poczuła jak całuje ją po szyi, przez co drgnęła. Było to dla niej zupełnie nowe uczucie. Zamknęła oczy. W tym momencie poczuła zaś jego usta na swoich policzkach. Czuła jak palą się jej lice z zawstydzenia. Otworzyła oczy, ich spojrzenia się spotkały. W jednej sekundzie Riecon przywarł do jej ust. Dziewczyna myślała, że serce zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej. Dlaczego pierwszy pocałunek musiała przeżyć z własnym stwórcą? Skarciła to pytanie, można powiedzieć, że nawet jej się to podobało, aczkolwiek zaskoczenie i wstyd totalnie stłumiły to uczucie. Kiedy ten oderwał się od niej zamknęła oczy i westchnęła z niezadowolenia. Nie myśl o tym, idiotko, karciła siebie w myślach.
Kiedy poczuła jak Riecon ją podnosi przytuliła go zaszyję i objęła nogami w pasie. Słuchała go z uwagą, opierając się czołem o jego mostek. W stu procentach zgadzała się z nim. Co najgorsze, wiedziała, że Riecon musi mieć dla niej ogromne zapasy cierpliwości. Znała siebie i wiedziała, że tak szybko nie uda jej się wyrzucić z charakteru jej chamskie i bezczelne zachowanie. Jego kończące słowa „Obiecuję Ci” złamały totalnie serce dziewczyny. Znowu zaczęła płakać. Pierw przepraszała go milion razy w myślach. Skuliła się i przytuliła się do niego, znów zaciskając jego koszulę w dłoniach. Jej łzy leciały na jego koszulę bez opamiętania.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.. Przepraszam, że jestem taka słaba. Wykrzyczała dziewczyna, nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Nie Lis 15, 2015 2:18 pm

Dziewczyna nie miała łatwego życia i mimo iż wygląda jak dziecko, to już nim nie jest. Ma już ponad 200 lat. Wiek nie osiągalny dla zwykłego człowieka. Mimo to Riecon tez tak ma. Wyglądał na dorosłego i nim był. Nie jeden wampir jest dla niego szczylem, ale tutaj nie wiek ma wiele do powiedzenia, a doświadczenie. Nawet stary wampir może zostać wykiwany przez młodego osobnika. Liczy sie spryt i dobra taktyka. Jednak Riecon był silny, nawet większość nie wie jak bardzo. Każdego dnia walczył z zżerającą go zarazą. Ludzie sobie nie radzą, ludzie lubią narzekać. Ludzie potrafią płakać, nad szklanką rozlanego mleka. Gdzie boska ręka, kiedy każdy dzień to męka? Choć dla wampira Bóg to jak dla ludzi Diabeł, więc może Bóg powoduje życie wielu takie trudne? Nie wiadomo, choć czy on na prawdę istnieje? Riecon nie wierzył w Boga, był ateistą.
Widział że dziewczyna unikała bliższych kontaktów z rówieśnikami, ale to, że się tak szybko przełamała oddając w ręce Riecona, było dziwne i każdy się z tym zgodzi. Ale Riecon nie narzekał, bo tylko zaoszczędzili sobie sprzeczek, a tak jest dobrze, jak na razie. Starał się do niej mówić, tak by dziewczyna powoli mogła sobie przyswajać mówione do niej informacje.
-NIe przeginaj...- Mruknął z chłodem, a może nawet warknął, słysząc jak ta w myślach postarza słowo "głupek" irytowała wampira, który mógł ją zabić tak łatwo i zrobić z nią jeszcze wiele innych rzeczy. Widząc jej reakcje na to, ze Riecon zagląda jej do głowy, mruknął kręcąc głową, jak by nie zadowolony.
-Co nieco wiem o tobie, ale nie znałem Twoich relacji z rodziną. Jednak jeśli tak nienawidzisz swojej rodziny, imienia i nazwiska, pozwolę Ci nawet na to być była nosicielką mego nazwiska. A imię możesz sobie zmienić, to żaden problem. - Odparł spokojnie i nawet dość poważnie, ale słysząc jak zaś nazwała go głupkiem, jego oczy zapłonęły niebezpiecznie. - Jeszcze raz powiedz tak do mnie, a strzele Cię w pysk.- Odparł z chłodem, ale nic nie robił poza tym, bo został przytulony. Chciał coś jednak jeszcze powiedzieć, ale tylko pokręcił głową i zajął się szyją dziewczyny.
Czuł jak ta drgnęła, za co została nagrodzona lekkim uśmiechem. Wiedział że skoro do dziewczyny nikt się nie zbliżał, a raczej Cocoro nie zbliżała się do nikogo, to wiele rzeczy będzie dla niej czym nowym, obcym.
Dlatego też pocałunek który skradł dziewczynce, przyjął z dumą, że mógł to zrobić jako pierwszy. Choć było to dziwne, ale szlachetny był zadowolony z tego. Nie raz było, że szlachetni zmieniali ludzi w wampiry, by zatrzymać ich dłużej przy sobie. no proszę proszę... Pomyślał sobie, nie będąc pewnym czy dziewczyna to służy, to zależy dziewczyna mocno się wzbraniała przed mocą szlachetnego. Po czym wstał tuląc malucha do siebie i zasiadając na fotelu. Wiedział, że dziewczyna jest osobą buntowniczą, pyskata, w każdym bądź razie takie miał wrażenie po obserwacji jej. Widząc jak ta zaczęła płakać westchnął ciężko i pozwalał się wypłakać, głaskając ją po głowie.
-Nie przepraszaj. Nie jesteś słaba, po prostu nie korzystasz z danych Ci umiejętności. Poćwiczysz nieco i będzie lepiej. - Odparł poważnie i pocałował ją w czoło. Skoro dziewczyna krzyczała, to po chwili do pokoju wlazł bez pytania OnQuel i warknął. Mężczyzna był niemal kopią Riecona, jeśli chodzi o wygląd.
-Przestań drzeć mordę w całym domu Cię słychać... - Warknął i spojrzał na brata, który siedział z dziewczynką na kolanach. Ten widok zdziwił go. Riecon natomiast podniósł dłoń, dając znak by się uspokoił.
-Riecon nie mieszkasz tu sam, więc szanuj to i pilnuj tego u swoich gości. Choć widzę, że pokazałeś się jej w końcu. - Dodał i zaczął przyglądać się dziewczynce.
-Nie krzycz.- Odparł Riecon do brata, który westchnął opanowując się. -To nie łatwa rozmowa więc ma prawo do krzyku.- Rzekł do OnQuela, który machnął ręką. -Chętnie sobie tego posłucham...
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 2:56 pm

Dziewczyna westchnęła kiedy ten warknął na nią. Powinien się trochę rozluźnić, aczkolwiek nie miała zamiaru przeginać. Nikomu nie polecała takiej kary jaką on jej zadał. Riecon może był dla niej na początku zimny, ale jedna noc, pomiędzy pierwszym a drugim dniem zmieniła go o 180 stopni. To samo stało się z Cocoro. Dziewczyna nigdy nie była tak łagodna, czy uczuciowa. Nigdy też tyle nie płakała, dlaczego obrzuciła samą siebie obelgami, że jest słaba. Westchnęła.
-Nie przeginam, nie będę więcej Ci tak mówić, ale powinieneś przemyśleć opcję rozluźnienia się, jesteś strasznie.. Spięty. - Dotknęła go palcem w policzek. Ten mężczyzna nie był łatwy do rozgryzienia, ale dziewczyna miała nadzieję, że pewnego dnia, usmiechnie się do niej po nazwaniu go "głupkiem". Zachichotała, wiedziała, że to usłyszał. Od razu zaprzeczyła w myślach, mówiąc, że cytowała. Poza tym, uważała, że "głupek" to słodkie przezwisko, ale skoro nie miał zamiaru tego akceptować, nie chciała w to ingerować. Kiedy usłyszała o propozycji noszenia jego nazwiska, próbowała sobie je przypomnieć. Wypowiedzenie jego jezyka, równało się z poplątanym bądź złamanym językiem. Riecon.. Dese.. Jezie.. Cooo.. Coco zastanawiała się kto wymyślił tak trudne nazwisko. Miłoby było nosić je w papierach, ale wypowiedzenie go musiałaby ćwiczyć miesiącami.
-Byłoby mi na prawdę miło, ale musiałbyś mi dać specyficzne lekcje wymowy Twojego naziwska Rie. - Powiedziała dziewczyna. Chwilę później oburzyła się, słysząc, że dostanie z jakiegoś pierwszego lepszego pistoletu "w pysk". Co jak co, ale to on był teraz pyskaty i chamski. Pokręciła tylko głową, myśląc, że uratowała sobie zycie tym, że przytuliła go do klatki piersiowej. Riecon chciał coś powiedzieć, ale najzwyczajniej mu się nie udało. Odetchnęła z ulgą dziewczyna.
Kiedy płakała tak w jego koszulę, ktoś wszedł do pokoju. Cała ich prywatność została przerwana przez człowieka.. Który był identyczny do Riecona. Dziewczyna natychmiast przestała płakać, odskoczyła od Riecona jak poparzona stojąc teraz pomiędzy nimi. Nie dość, że naruszył ich prywatność to jeszcze miał czelność w ten sposób odezwać się do dziewczyny. Popatrzała się kilka razy zdezorientowana na nich, zmieniając cały czas wzrok, raz to na OnQuela, raz na Riecona. Od odwracania głowy, zaczął boleć ją kark. Nie było praktycznie różnicy pomiędzy nimi, obaj wysocy, czarne długie włosy. Doszukiwała się chociaż jednego szczegółu. Oczy! Tak, oczy. Riecon ma kruczoczarne a ta jego kopia niebieskie. Podeszła oburzona do OnQuela totalnie olewając co obaj mówią. Podsunęła sobie pierwsze lepsze krzesło i stanęła na nim. Była teraz na wysokości jego twarz, zbliżyła się bardzo blisko i powiedziała cicho, tak cicho, żeby tylko on usłyszał.
-Nie Twój interes co tutaj się dzieje, zajmij się swoimi sprawami i nie dopierdalaj się do tego jaką prowadzimy rozmowę. - Prawdziwa Coco! Właśnie tak zachowywała się przez te setki lat. Była chamska i pyskata, a wzrost nie miał teraz znaczenia. Poraziła go jeszcze lekko prądem, żeby mężczyzna cofnął się bardziej do drzwi. Czyżby Coco miała dostać kolejną karę tylko tym razem od jego brata? Nie bała się teraz, stanowczo stała na krześle, co mogło wyglądać śmiesznie, ale nie miała zamiaru dawać mu patrzeć na siebie z góry. Prawdopodobnie był to brat Riecona, mógł być od niego gorszy, ale nic tak nie denerwuje Coco jak naruszanie własnej prywatności. Jest to jedna z rzeczy, której nienawidzi i wręcz tępi. Najgorsze było to, że właśnie w tym momencie patrzał się na to wszystko Riecon, jeśli dobrze pójdzie, dostanie po pysku tylko od jednego, jeśli źle.. To od dwóch, a tego dziewczyna może nie wytrzymać. Czyżby niepotrzebnie wybuchła złością? Bała się popatrzeć w tył na swojego stwórcę. Po której stronie stanie Riecon?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Nie Lis 15, 2015 6:11 pm

Moze i powinien, ale nie zamierzał i nikt go do tego nie zmusi. Nie lubiła być obrażany więc tego pilnował. Nie zasłużył sobie na nazwanie głupkiem, więc nie pozwoli by nawet jego "dzieci" tak go nazywały. A skoro powiedział, że strzeli ją w pysk, to niech ta lepiej to weźmie do serca, bo nikt jej tu nie obroni. JEst sama i największym zagrożeniem, jak i najlepszym obrońcom jest własnie Riecon. Dziewczyna nie zmieniła go w ogóle. To, że był dla niej chłodny, a potem Ciepły to była kwestia zachowania dziewczyny. JEśli by zachowywała się skandalicznie, to Riecon z jej życia zrobił piekło.
-Widocznie tak ma być i nie życzę, byś rzucała we mnie żadnymi wyzwiskami, nawet w pieszczotliwym znaczeniu. Jeśli nie znasz przyjemnych określeń, to przeanalizuje z tobą cały słownik, byś poznała. NIe sprzeciwiaj mi się, bo to jaki będe dla Ciebie w większości zależy od Ciebie. - Odparł jej z powagą, jak i z grozą w głowie. NIe zamierzał się powtarzać, a jeśli będzie trza było, to dla wychowania, strzeli Cocoro w pysk. Niech zna, że Riecon jest nie tylko szlachetnym i to starym, ale i jest uczulony na to, jak ktoś się wyraża. Jednak słysząc jej słowa o jego nazwisko zaśmiał się cicho i przeczesał swoje włosy.
-Przeanalizujemy to potem. Dersarajevo to moje nazwisko i zapamiętaj tylko je. To drugie, jest przyjęte przez małżonkę, nie dotyczy Ciebie. - Odparł z uśmiechem, jednak mówiąc o swojej westchnął ciężko, a jego uśmiech od razu znikł mu z twarzy. Mimo iż lata mijały, on cierpł po stracie żony i dziecka. Nie zakochał się po jej śmierci w nikim i nikogo nie odpuścił do siebie. Jego serce było niewolnikiem w ciele Riecona, który nie pozwalał nikomu się dostać do niego.
Kiedy w jego pokoju pojawił się brat, spojrzał na Cocoro która odskoczyła od niego, jak poparzona. Brat szlachetnego również na to spojrzał unosząc brew. OnQuel patrzył na co to ona wyprawia i jak na razie nic nie mówił, a zerknął na Riecona, który warknął, ale zimny wzrok starszego opanował Riecona, który siedział nadal.  Kiedy ta stanęła na krześle patrząc na starszego, ten również spojrzał na nią. Słowa które mówiła niestety były słyszalne przez Riecona, nawet jeśli ta myślała że ten nie usłyszy. W pokoju panowała cisza, więc nie było innej możliwości. Mimo to nie zdążył skomentował jej słów bo jego brat tylko zimno się uśmiechnął i porażony mruknął raczej z przyjemności, po czym złapał mocno za szyje dziewczyny i poniósł ją, a nogą odsunął krzesło na którym stała.
-Mój interes, bo gadasz z mym bratem gówniaro... - Syknął zimno i zacisnął dłoń na jej szyi i zrobił coś czego Riecon się nie spodziewał nawet, przejął dziewczyny moc i zaczął ją razić. Był od niej silniejszy i miał doświadczenia sporo, jeśli chodzi o kradzież mocy. Dziewczyna była młoda, zapewne zdoła nieco przejąć mocy z natężenia prądu, ale i tak ja porządnie popieści.
Riecon w końcu wstał i podszedł łapiąc za rękę, która trzymała dziewczynkę w powietrzu. Jednak to spowodowało, że skradziona moc brata, została skierowana i na niego. Mimo to szarpnął ręką brata, który został zmuszony puścić dziewczynę, bo Riecon przyłożył rękę brata do siebie. Poczuł te mocne wiązki prądu, przez co gdyby nie ręka brata, aż by sobie kraknął.
-Uspokój się...- Syknął cicho Riecon do brata, który spojrzał na dziewczynę z chęcią mordu. Riecon mimo wszystko oparł się o brata, który już nie raził. Niech się teraz zastanowi Cocoro, czy dobrze zrobiła... Riecon wstając w jej obronie naraził siebie, a do tego stała się wrogiem OnQuela, który nie specjalnie poraził brata.
-Nie żyjesz już...- Syknął OnQuel do dziewczyny i wstał biorąc Riecona na ręce. Niby szlachetny, taki silny, ale jeśli ma do czynienia z wampirem tej samej krwi, do tego wściekły, to ucierpiał przez jego moc.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 6:58 pm

Coco poczuła dłoń na swojej szyi, która mocno ją ścisnęła. Przestała czuć grunt pod nogami. Traciła powoli tlen, nie umiała oddychać. Złapała go dłońmi za rękę i mocno ścisnęła. W tej samej chwili poczuła swoją własną moc, która zaczęła ją razić. Coco uświadomiła sobie, że ma moc przejmowania umiejętności innych wampirów i wykorzystywania tego przeciwko nim. Przeklnęła w myślach. Mimo iż trochę napięcia przyjęła do siebie, reszta tylko raniła jej ciało. Skóra dziewczyny zaczęła skierwczeć, na jej ciele pojawiły się liczne rany, a koszula zaczęła się lekko przypalać. Dziewczyna zapewne by się spaliła, gdyby nie fakt, że Riecon podszedł do niego i złapał za dłoń, którą jego brat ją trzymał. OnQuel puścił ją, przez co ta upadła na ziemię. Mimo bólu spojrzała do góry, co robią bracia. Przeraziła się, kiedy zobaczyła widok Riecona, który przyjmował całą jej moc do siebie. Zdawało jej się, że przez to, że jest szlachetny, nie zrobi na nim wielkiego wrażenia. Jednakże to, że nie umiał stanąć na własnych nogach zmieniło bieg całego tego wydarzenia. Coco przeklnęła pod nosem. Oparła się o framugę drzwi i powoli wstawała, pomimo bólu lekko podpalonej skóry. Jej koszula nocna była teraz podziurawiona, odkrywała jej tatuaże, które niespecjalnie chciałaby pokazywać światu, aczkolwiek w tym momencie było to nie ważne. Rieconowi coś się stało i to z jej winy. Patrzała ze smutkiem w oczach, jak ten go bierze na ręce.
-Gdyby nie Twoja wścibskość nic by się nie stało. - Zawarczała Coco. Wbiła wzrok w jego niebieskie oczy. OnQuel wyszedł z jej pokoju. Przełknęła ślinę, zacisnęła zęby i opierając się o ściane ruszyła za nimi. Zostawiała na ścianie małe plamy krwi, jej ubranie również zaczęło robić się czerwone. Dziewczyna nie opanowała umiejętności przyjmowania napięcia do siebie na tyle, żeby wszystko co jej dał wykorzystać dla siebie, nawet nie wiedziała czy aż tyle mocy da się przyjąć. Mocno ją "kopnął" prąd. Nie mogła się równać, jeśli chodzi o to z wampirem krwi szlachetnej. Miała tylko nadzieję, że nie wyrządzi większych szkód na ścianach czy podłodze. Właśnie, spojrzała się za siebie. Zostawiała również plamy na zimnych kafelkach. Przeklnęła w myślach.
Całą drogę szli w ciszy, nie miała zamiaru wdawać się w dyskusję z tym człowiekiem. Wciąż bolały ją rany, które jej zadał. Na prawdę już nienawidziła tego człowieka, bardziej niż Riecona w dniu przemiany. OnQuel otworzył drzwi, które na pozór nie różniły się od innych. Dziewczyna miała wrażenie, że dostanie w twarz drzwiami, jednak uchroniła się przed tym, blokując je plecami. Już sobie przejebałeś, powiedziała w myślach kiedy pisknęła z bólu, po uderzeniu drzwami. OnQuel nie zwrócił na to zbytnio uwagi i położył Riecona na łóżku. Coco zaś widząc szafę otworzyła ją i wzięła jedną z koszul Riecona. Przynajmniej taką miała nadzieje, że to jego. Zdjęła jedną z białych koszul z wieszaka. Zrzuciła z siebie wcześniejsze zniszczone ubranie i z bólem ubrała nowe. Zapieła tylko kilka guzików, tylko na tyle pozwoliło jej podpieczone ciało. Usiadła na fotelu, które stało niedaleko jego łoża. Porwała swoją koszulę nocną na mniejsze kawałki i zaczęła siebie nimi owijać. Mimo iż już nieco zakrwawiła jego rzecz, przynajmniej nie zrobi tego bardziej. Westchnęła kiedy poczuła ciężki wzrok jego brata na sobie.
-Mówiłam już, że gdyby nie ty, nic takiego by się nie stało. Powiedz mi lepiej kiedy on się z tego wywinie, w tym momencie to jest ważne a nie to, jak bardzo już siebie nienawidzimy. - Przetarła ręką swoją szyję, która nadal ją bolała. Znowu wszystko ją bolało. Przeklnęła jeszcze kilka razy pod nosem i patrząc się w podłogę czekała na odpowiedź znienawidzonego przez nią brata Riecona - OnQuela.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Nie Lis 15, 2015 8:15 pm

Dziewczyna nie miała żadnych szans, gdyby może nie reakcja Riecona, jak i świadomość OnQuela, jak Riecon postępuje ze zmienionymi, to dziewczyna leżała by już martwa. Wkurwiła zarówno starszego, jak i młodszego z braci, nawet jak Riecon tego nie okazywał, to niebawem dziewczyna zostanie skarcona za atak na bliską osobę szlachetnego.
-Wybacz bracie mą nieuwagę. - Mruknął cicho OnQuel do brata, nie będąc zadowolonym z tego, jak sprowadził brata do poziomu. Oczywiście to nie była tylko jego wina, bo gdyby dziewczyna nie skoczyła do szlachetnego, to Riecon byłby cały. Mimo to starszy szlachetny z zadowoleniem patrzył an krzywdę dziewczyny, żałując ino, ze gorzej nie ucierpiała. Zasłużyła na o wiele więcej niż tylko takie pieszczenie...
-Zamknij mordę gówniaro, to ze Riecon jest spokojny wobec Ciebie i pozwala sobie pluć w twarz, nie oznacza że ja na to pozwolę i pilnuj się bo stąpasz po kruchym lodzie. Nawet Riecon Ci nie pomoże jeśli zechce Ci zabić. - Dodał nie niej i spojrzał na brata, który powoli wracał do normalnego stanu. Może było to dziwne, ze tak szybko poległ, ale brat był od niego silniejszy a wkurwiony nie bardzo panował chyba nad mocą co odbiło się na Rieconie. Bez żadnego słowa skierował się do sypialni swojego brata zostawiając dziewczynę samej sobie. Idąc korytarzami, czuł krew dziewczyny, przez co warknął, zerkając na nią, a potem na ślady które zostawiała po sobie.
-Malowałem te ściany ręcznie, będziesz lizała tą krew ze ścian jeśli trzeba. Mają być czyste, żaden szczeniak, nie będzie mi niszczył mej pracy. - Syknął do niej cicho, ale jego głos był uważnie słyszalny. Riecon nic nie mówił, a nawet zamknął swoje oczy, pozwalając się nieść, bo czuł się bezpiecznie tak gdzie był. Wiedział, że brat nigdy by go specjalnie nie skrzywdził. Idąc korytarzem, można było zauważyć, ze budynek nie był wysypany złotem, ale był elegancki, zaprojektowany ze smakiem. Wysoki korytarz był z ogółu, a także na przedziałach korytarzu były łuki, co mogło świadczyć o wyniosłości budynku.
Stanęli przed  dużymi czarnymi drzwiami, z dwoma skrzydłami, otworzył drzwi za pomocą nogi, niestety bo miał ręce zajęte i wszedł do środka. Pomieszczenie było ciemne, nie było w nim żadnego jasnego przedmioty, tylko koło łóżka paliła się świeca.
Szlachetny położył brata na łóżku i okrył go kołdrą, patrząc na niego. Riecon westchnął i ułożył się wygodnie na łóżku. Był zmęczony bo dawno nie spał, a rażenie prądem go wymęczyło, wiec był zmęczony.
-Kto Ci pozwolił grzebać w jego prywatnej szafie szczylu... Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że wpierdalasz się z buciorami na jego strefę prywatną?  - Syknął zimno i spojrzał na Riecona. -Spij. - Odparł do niego, mimo to Riecon chciał coś powiedzieć ale starszy brat zakrył mu ręką usta. - Spij bracie...- Powtórzył spokojnie i cicho, ale mimo to pochylił się nad bratem  i odchylił swoją głowę, by dać Rieconowi, dostęp do swojej szyi. OnQuel spojrzał z chłodem na dziewczynę widząc, do czego go zmusiła i na jego twarzy pojawił się grymas bólu, kiedy Riecon wgryzł się w niego, po czym zaczął pic, a starszy zacisnął rękę na ramieniu brata, który już po chwili się oderwał, patrząc w sufit. Czemu akurat tam? Na całym suficie był witraż. Ten był karminowo czerwony i  przedstawiał jakaś krwawą scenę. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się dało się stwierdzić, że przedstawia ona czarnowłosego mężczyznę, pochylającego się nad zalanym krwią aniołem. Twarz mężczyzny była identyczna z twarzą wampira, a twarz anioła była kobiecą, z długimi jasnymi włosami. Scena ta była symboliczna, gdyż przedstawiała Riecona i jego żonę. Patrzył tak do czasu, aż nie zasnął.
-Cicho...- Szepnął OnQuel i pogłaskał brata po głowie i wstał. -Wychodzimy- Powiedział stanowczo idąc do drzwi. Chciał zostawić brata samego by się wyspał.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 9:03 pm

-Zamknij jadaczkę, szczylu. To, że Twój brat mnie zmienił, nie znaczy, że będę jeszcze dla Ciebie aniołkiem. - Wysyczała Coco. Przeraziła ją myśl, że Riecon mógłby jej nie obronić, nawet by się nie zdziwiła, ta cała sytuacja była też spowodowana z jej czynów. Przeklinała siebie w myślach, ale ten idiotyczny brat mógł się nie wtrącać z łapskami do JEJ pokoju. Niby taki stary i poważny ród, a pukać do drzwi nie potrafią, prasknęła, mówiąc sobie w myślach. Zdjęła ręke ze ściany, kiedy ten zwrócił na to uwagę. Zacisnęła pięść, syknęła z bólu. Krew teraz wylewała się na podłogę.
-Nie będę robić tego, co mi każesz. Nie jestem Twoją własnością, poza tym, ty mi to zrobiłeś. - Odpowiedziała zła Coco. Wybuchnęłaby jak zwykle gniewem i złością, ale przeszkadzał jej ciągly ból. Zaciskała rany, przez palce przelewała się krew. Jeśli będzie miała mieć z tym facetem do czynienia przez cały czas, jak będzie przebywać z Rieconem.. Prędzej sama sobie odbierze życie, już wiedziała, że to nie będzie łatwa przygoda z ich rodziną. Wchodząc do pokoju po raz kolejny odpysknął do niej.
-Wiem, co robię. Wiem również co mogę. On wjebał się w moją strefę prywatną, czyli życie, a ja nie mogę mu koszuli wziąć? Jebnij się w łeb, idioto. Wszystko się stało przez Ciebie. - Po raz kolejny powiedziała mu, patrząc mu prosto w oczy. Kiedy owijała swoje rany koszulą, również czuła na sobie jego wzrok, a kiedy spojrzała na niego zobaczyła jego zadowoloną minę. Uderzyłaby jeszcze raz,ale bała się wyrządonych szkód. Kiedy poraziła go lekko, nie wykorzystując praktycznie przy tym energii, uderzyła słabo, a on odpowiedział ze zmnożoną siłą. Co by się stało, gdyby Coco użyła całej swojej energii? Nawet nie chciała o tym myśleć. Prawdopodobnie zostałby po niej proch na ziemi, który posprzątałyby służki tejże rodziny.
Widziała, jak uspokaja Riecona. W tym momencie to ona powinna dać się ugryźć a nie on. Oczywiste było to, że jest zazdrosna. Na jego polecenie postanowila wyjść, aczkolwiek tylko i wyłącznie dlatego, żeby jej ojciec miał spokój. Podeszła jeszcze do jego biurka. Znalazła pierwszy lepszy długopis i skorzystała z chwili, kiedy nie ma OnQuela w pokoju i wypisała na skrawku podpalonego lekko materiału kilka słów. "Przepraszam, ale nie powinno mnie tu w ogóle być. Jak wstaniesz, pewnie mnie tu już nie będzie. Zraniłam Cię, a tego nie chciałam najbardziej na świecie. Zapewne szybko mnie znajdziesz, mając swoich ludzi. Aczkolwiek będzie lepiej jak jeden dzień odpoczniesz od moich słów, od mojego płaczu, od moich nerwów. Cynthia Dersarajevo. " Podpisała nowym nazwiskiem, żeby pokazać, że już się go nauczyła. Odłożyła zakrwiawiony kawałek materiału na jego stoliku nocnym i wyszła za jego bratem. Czuła się juz nieco lepiej. Z ran przestała wylewać się krew. Zamknęła delikatnie za sobą drzwi. Na korytarzu stał jego brat. Dziewczyna od razu zaczęła mówić, nie chciała więcej nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego, ani nie chciała zaczynać dłuższej konwersacji.
-Zamknij się i nic nie mów. Za 5 minut mnie tu nie będzie, przyjdę pomalować ścianę, jeśli tylko wyleczę się ze swoich ran. Oczywiście, jedyne czego będę chciała to twojej nieobecności. Teraz się możesz uśmiechnąć tym swoim szpetnym ryjem. - Powiedziała szybko, na jednym oddechu i poczłapała do swojego pokoju. Wzieła list od Riecona, który leżał na podłodze po ostatniej kłotni. Posprzątała jeszcze wcześniej pościel, żeby nie wyjść na wścibską dziewczynę, na którą i tak już wyszła, nie oszukuj się Coco.
Idąc korytarzami, pytała się przypadkowych osób, gdzie jest wyjście, gdyby nie one, dawno by się zgubiła. Poprosiła również o jakieś spodnie. Mówiąc kim jest, w niemniej niż kilka minut dostała oczywiście, za duże na nią spodnie. Podwinęła nogawki i wyszła z rezydencji, zatrzaskując głośno za sobą drzwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Nie Lis 15, 2015 9:32 pm

Słysząc jej słowa już ich nie komentował, co mogło oznaczać, że Riecon ma na niego wpływ i siedzi mu w głowie, albo i coś innego. Kto wie co dokładnie, zaczęło opanowywać wściekłego szlachetnego.
Dziewczyna nie miała dokładnie przydzielonego pokoju, bo skąd mogła wiedzieć. Riecon mógł ją tu położyć, by ogólnie gdzieś ją położyć, a nie np na korytarzu. Bracia byli właścicielami domu, mogli wchodzić gdzie chcieli i kiedy chcieli, a innym domownikom było chuj do tego.
-Będziesz malować te ściany. Nie rozkaże Ci to ja, ale Riecon... Mam na niego taki wpływ, że jeśli pociągnę za dobre sznurki, to sam Cię zabije. Nie walcz ze mną gówniaro, bo to samobójstwo. Jesteśmy tak blisko siebie, że nikt nas nie poróżni, a wiem, ze Riecon aby nie widzieć mego gniewu, zrobi co mu każe, bo wie, że niemal zawsze mam racje.-Odparł już spokojniej do niej i zajął się bratem, jak na razie ignorując dziewczynę. Słysząc jej słowa o koszuli westchnął z irytacją.
-Kto Ci pozwolił ubrać moją koszule? Wszędzie je poznam, mają mój zapach i są w kompletnym innym kroju, niż mojego brata. Wiec nie mów do mnie idioto, dziewczynko, skoro nie wiesz co masz na sobie.- Westchnął spokojnie nadal i pozwolił się gryźć, nieco przymykając oczy, bo nie lubił tego, ale dla braciszka mógł nieco się poświęcić... Kiedy brat zasnął, mógł wyjść zostawiając go, by się wyspał.
Nie czekając na dziewczynę, poprosił jedną ze służek by umyła krew z podłogi, jednak ostatecznie skończyło się na tym, że służka przyniosła sprzęt a szlachetny posprzątał za nią. Spoglądał nieco chwile na ściany i stojąc koło służki, westchnął.
-Myślisz, że się zmyje?- Zapytał służki i spojrzał na drzwi kiedy dziewczyna wyszła z sypialni brata. - Umyj ta ścianę, zapewne i tak plamy zostaną, ale umyj tylko tyle ile dasz racy, resztą sam się zajmę. - Dodał do służki, która od razu się zabrała do roboty, a on sam podszedł do dziewczyny, zagradzając jej drogę i nim ta skończyła mówić została spoliczkowana przez szlachetnego, który nie żałował swojej siły.
-Mówiłem Ciszej... - Syknął do niej i niezależnie czy ta upadła czy nie, złapie ją za włosy i zacznie ciągnąć za sobą, wiedząc, że ta nie pójdzie po dobroci.  Zaprowadzi ja do innego pokoju wystrojonego podobnie co do pokoju gdzie obudziła się Cocoro. Rzucił ją na ziemie i zamknął drzwi na klucz, siadając sobie przy foteli i zwyczajnie olał dziewczynę, patrząc przez okno, ale raz do czasu i na szczeniaka.
Siedział tak i już nic nie mówił, a raczej myślał.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 10:09 pm

Wielce pan brat dzieli szafę ze swoim braciszkiem. Szkoda, że nie pokazujecie całemu światu, jak bardzo się kochacie, skarciła w myślach te rodzeństwo. Spojrzała na swoją koszulę. Faktycznie, nie pachniała jak Riecon, ale nie miała zamiaru na jego oczach się przebierać i tak już wystarczająco wnerwiła go. Olała całkowicie jego wypowiedzi, miała go serdecznie gdzieś. Wykorzystywał tylko swoje położenie i to, że jest u siebie wobec dziewczyny. Skarciła siebie samą Coco. Nie miałaby nigdy z nim szans. W tym momencie żalowała, że już nie leży spokojnie w grobie pod naziwskiem Patel. Wyszła na korytarz. Kiedy zaczęła do niego mówić, nagle poczuła na swoim policzku jego dłoń. Uderzył ją, na oczach służki. Dziewczyna upadła na podłogę z wzrokiem wbitym w krew na jej podłodze.. -Czyli to jeszcze nie koniec, powiedziała na głos, do siebie, jednak tak cicho, że cięzko byłoby to usłyszeć, aczkolwiek w tym domu nic nie było możliwe. OnQuel podniósł ją za włosy. Dziewczyna zawyła z bólu. Przytrzymała za swoje włosy u nasady, co oczywiście nic nie dało. Rzucona o podłogę poczuła się jak typowa szmata. Upadając na podłogę, poczuła otwierające się rany na jej ciele, po ostatnim incydencie. Syknęła z bólu, zwiając się na podłodze. Piekł ją policzek. Pogłaskała się po nim, siła tego uderzenia mogłaby ją odepchnąć na kilka metrów, a dodatkowo dowaliła jeszcze do ściany bokiem.
-Patologiczny dom z patologiczną rodziną w środku. - Wysyczała Coco, mimo bólu. Kilka łez poleciało z jej oczu. Nie miała nawet siły płakać, dlatego też, od razu przestała. Nie wiedziała już co ma robić, dlatego tak leżała. Zakrwiawiona w koszuli OnQuela na podłodze. Bóle głowy powróciły. Nic nowego. Karciła kolejny dzień w tym domu. Chciała już z niego wyjść i nigdy tu nie wracać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Nie Lis 15, 2015 10:31 pm

Często nowa służba, myliła garderoby braci, bo byli tacy sami. Mimo to bracia nie mieli im tego za złe, bo bardzo ciężko było ich rozróżnić, a oczy nie zawsze ich zdradzały, zwłaszcza, kiedy jarzyły się krwistą czerwienią. Bracia byli mimo wszystko w miarę dobrzy wobec innych wampirów, choć OnQuel nie umiał tak dobrze panować nad swoimi nerwami. Mimo to każdy ma jakieś słabości, no i co można zrobić nic...
Mimo to zwracając do korytarza, szlachetny spojrzał na dziewczynę z chęcią mordu, widząc kolejną krew. Zerknął na służkę która była zajęta, ale mimo to widziała wszystko i z kpiną spojrzała na młodą dziewczynę.  
-To też posprzątaj.- Mruknął cicho na co kobieta skinęła głową. Nie była człowiekiem, a wampirem, ale mimo to słuchała się braci, bo wiedziała że  nie warto zadzierać z braćmi. A zwłaszcza nie z narwanym OnQuelem...
Pojawiając się w pokoju, zaczął spokojnie oddychać myśląc o tym co się działo w pokoju dziewczyny. Spojrzał na nią po chwili i spoglądał tak dłuższą chwile, nic nie mówiąc. Nawet jak ta coś powiedziała, to OnQuel tylko na to westchnął.
-Twoja wcale nie lepsza była. Nie oceniaj mojej, na podstawie poznanych jej tylko 2 członków, bo nic nie wiesz. Nie wiem po co Riecon cię tu ściągnął, ale jak widać, Ma nieco więcej uczuć niż na przykład ja. Jest mi obojętne, jaką drogę wybierzesz, czy pokojową, czy nie, ale radze Ci byś spuściła z tonu. Wlazłem do pomieszczenia gdzie byliście tylko dlatego, że krzyczałaś tak głośno, jak byś coś mu zrobiła. Jeśli nie miałaś rodzeństwa nie wiesz czym jest martwienie się o rodzeństwo. - Odparł do niej bez uczuciowo i przeczesał swoje włosy.
-Zaraz przyjedzie tu medyk, opatrzy Cię i będziesz mogła iść do siebie, czekając aż się Riecon obudzi. Ale nie oczekuj wiele. Atakując mnie, zapaliłaś u niego czerwoną lampkę. - Dodał i zakrył swoją twarz na chwili i oparł się wygodniej o fotel. Jednak po chwili wstał i westchnął ciężko.
-Dużo straciłaś krwi?- Zapytał mimo wszystko chcąc znać ogólny stan dziewczyny.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Nie Lis 15, 2015 10:55 pm

-Nie odzywaj się do mnie. Nie interesuj się również moim stanem. - Odpowiedziała cicho dziewczyna. -Jeśli będzie Ci dane poznać prawdę, dowiesz się po co krzyczałam. - Dziewczyna nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Był dla niej okropny, to dlaczego miała w ogóle z nim zamieniać słowa? Dostałaby znowu po mordzie za milczenie? Wiedziała, że Riecon nie będzie zadowolony z tej całej sytuacji, ale czy doleje oliwy do ognia i jeszcze bardziej ją dobije, tym razem karą od niego samego? Takie miały być zasady? Ma być jedną z tych służek? Marzyła teraz tylko o świętym spokoju, który miała przez tyle lat. Coco znów miała mieszane uczucia co do tej całej rodzinki. Ale czy przesiadywanie u Riecona zawsze miało kończyć się jego wścibskością i takim bólem? Nie miała już jak się sprzeciwić. Chciała odejść. Zawiodła się całkowicie, mimo tego, że Riecona teraz tu nie ma. Jak dobrze było rano, tak źle jest teraz. Dziewczyna leżała tak, pusto patrząc się w łóżko, które stało koło niej. Męczące dla niej było nawet poruszanie powiekami. Leżała tak, oddychając płytko. Od nadmiernego płaczu, całkowicie wyschły jej oczy. Wolno wyciągnęła soczewki z oczu i ścisnęła pięść trzymając je w środku. Pierwszy raz od setek lat, przy kimś sciągnęła swoje soczewki, ale to nie było takie znowu ważne. Nic nowego, gdyby jeszcze zamiast niego siedział Riecon, to może. Ale ten człowiek.. Nie, człowiekiem nie dało się go nazwać. Ten zwyrodnialec zupełnie się dla niej nie liczył. Najgorsza była świadomość, że Riecon obudzi się jeszcze bardziej zdenerwowany. Przygotowywała się już psychicznie do kolejnego tarzania w błocie. Obaj już ją okropnie upokorzyli. Jeden z nich nawet przy innej wampirzycy, która miała z tego niezłą radochę. Westchnęła. Sama nie wiedziała ile już tak leżała, czy temu całemu OnQuelowi chciałoby się przy niej siedzieć kilka godzin? Coco nie uwierzyłaby w to. Musiało minąć pare minut. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyna zamknęła oczy. Modliła się w myślach, żeby to był medyk.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Pon Lis 16, 2015 3:49 pm

-W takim razie uciesz się...- Odparł obojętnie i westchnął ciężko myśląc o czymś. Nie odzywał się już do dziewczyny, nie chciał jej nawet prosić o rozmowę, niech ta sobie leży na ziemi i jęczy z bólu... Cała sytuacja która powstania, wynikła z zachowania wampirzycy. Bracie byli u siebie i jeśli jeden martwił się o drugiego, to zachowanie OnQuela było normalne, nawet jak nie zachował się kulturalnie. Zresztą co można było sobie pomyśleć, jak wampirzyca będąc sam na sam, krzyczała tak jak by coś zrobiła...
Stał sobie dość długo, aż też usłyszał pukanie do drzwi, a po chwili dało się słyszeć jak zamek zostaje otwarty kluczek, który miał i OnQuel. Nieznajomą osobą, nie okazał się medyk a Riecon niezbyt zadowolony, bo nie mógł spać, ale trochę poleżał, mogąc jednocześnie odpocząć. Wszedł i zamknął drzwi, jednak nie na klucz, widząc małą na ziemi zmrużył oczy patrząc na brata, niezbyt zadowolony.
-Coś jej zrobił...- Odparł spokojnie, ale z widocznym niezadowoleniem i podszedł do Cocoro, jednak powoli mając na uwadze że może różnie zareagować. Kucnie koło niej i spojrzy na nią, jednak nieco sennie, bo chciał spać.
-Nie moja wina bracie, że nie ma nie wyparzony język, do tego zniszczyła moją prace. Żądam szacunku w moim domu i nie pozwolę by wampiry, które zmieniłeś mnie obrażały, a co gorsza raziły prądem. Albo wbijesz jej to do głowy, albo nie widzę dla niej tu przyszłości,- Odparł starszy szlachetny i westchnął pogłaskał brata po głowie, po czym zabrał rękę. Wrócił po chwili powoli na swój fotel, patrząc na to co będzie się działo. Riecon westchnął ciężko i usiadł koło Cocoro i jeśli ta pozwoli przyciągnie ją do siebie.
[-Cocoro wiem ze nienawidzisz bliźniaka, ale masz go darzyć szacunkiem, nie tak jak mnie ale choć trochę, chyba nie chcesz następnym razem mocniej ucierpieć, albo ja. - Odparł do niej pouczająco i spojrzał na brata, który nie był ani zadowolony, ani zły. -Tknij ją raz jeszcze a oberwiesz. Jest moja i jeśli ktoś może jej coś zrobić to ta osobą, będę ja, Tylko ja. A jeśli chodzi o Twoją prace, to zawsze można ją odtworzyć. Teraz jeśli mogę Cię prosić bracie, wyjdź.-Odparł stanowczo do brata i z chłodem. OnQuel westchnął ciężko i wstał z fotela kierując się do wyjścia.
-Jak Skończysz rozmawiać z dziewczyną, masz przyjść do mnie.- Odparł stanowczo i wyszedł. Riecon tylko westchnął wiedząc, że pewnie OnQuel da mu kazanie... Tak to z braćmi jest.
-Cocoro nie powinnaś tak reagować, zwłaszcza na szlachetnego.-Westchnął ciężko i pogłaskał ją po policzku. -Bardzo boli?- Zapytał
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 4:19 pm

Nie obchodziło Coco to jak już wyglądała, jak przezabawny musiał być widok szlachetnego, konającej z bólu dziewczyny. Dziewczyny, która znaczyła jednak wiele dla jego brata, ale czy OnQuel ma to na uwadze? Mimo swojej ogromnej przewagi fizycznej, nie był szczodry, trzepał wcześniej Coco na prawo czy lewo, ale czy ta ma się do tego przyznać? Dziewczyna leżąc tak usłyszała dźwięk obracającego się klucza w zamku. Zaciskała zęby, prosząc los, żeby był to medyk. Nie otworzyła oczu. Nie chciała wiedzieć kto to. Lecz kiedy usłyszała głos Riecona nawet lekko się uśmiechnęła. Mimo, iż podniosła delikatnie kąciki ust i tak wywołało to u niej mocne pieczenie policzka, bo zadanym ciosie. Przypominając sobie tą sytuację mina jej zrzędła, tak po prostu. Słyszała jego niezadowolony ton głosu. Czy było w nim słychać nutę współczucia? Tak. Aczkolwiek Coco nie wiedziała dlaczego. Z minuty na minutę, zwalała całą winę na siebie, mimo, iż tak do końca nie było. Wiedziała, że czeka ją nieprzyjemna rozmowa z twórcą, ale na pewno nie chciała jej przeprowadzać teraz, leżąc na ziemi jak trup. Coco nie drgnęła od momentu jak OnQuel ją powalił, doprowadził ją do stanu krytycznego i jeszcze się z tego cieszył. Jeśli dziewczyna, nadal by mu coś mówiła, na pewno nie żałowałby siły na jej drobne ciało.
Czując dłonie Riecona na swoim ciele, ani drgnęła. Mięśnie jej na to nie pozwalały. Przez koszulę jego brata przeciekała po raz kolejny krew, ruszenie jej ciało, tylko pogłębiło efekt otwierających się ran. Coco była osłabiona, gorzej niż po pierwszym ataku na jej osobę Riecona. Nigdy nie była wcześniej tak protaktowana. Nigdy wcześniej aż tak nie cierpiała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogła na to wszystko zareagować. Jej własna słabość tylko pogarszała jej stan. Kiedy usłyszała słowa Riecona, na temat szacunku do jego brata westchnęła w myślach. Wiedziała, że to będzie ciężkie, aczkolwiek nie chcąć poczuć tego bólu po raz drugi, wolała już zastosować się do kolejnych zasad. Chcąc powiedzieć, że zrozumiała jego słowa, z jej ust wydobył się cichy jęk bólu. Zamiast tego, w miarę zdrową ręką, wyrysowała mu palcem na udzie słowo "Tak". Warto wspomnieć, że cały czas miała zamknięte oczy.
Odetchnęła z ulgą, kiedy jego brat wyszedł. Przeniosła ciężar ciała, na mostek Riecona. Kiedy ten zaś pogłaskał ją po policzku, syknęła z bólu, kładąc dłoń na jego dłoni i zdejmując ją z twarzy. Coco otwierając ciężkie powieki patrzała się na zmęczonego Riecona, niebieskimi oczami. Otworzyła pięść, w której leżały zgniecione czerwone soczewki. Będę musiała kupić następne, pomyślała Coco, wrzucając je do jednej z kieszeń koszuli, zostanie coś jego bratu na pamiątkę po niej. Spojrzała na Riecona przez białe włosy, które okryły jej twarz. Nie miała siły ich nawet odrzucić gdzieś do tyłu. Najchętniej w tej chwili po prostu pozbyłaby się ich.
-Nie musiałeś tego dla mnie robić. Zmieniłabym się w proch, czyżby nie odszedłby kolejny Twój kłopot? - Powiedziała cicho, wręcz szeptem Coco. Bała się, że ten brat zaś ją usłyszy i wparuje do pokoju z pretensjami. Sama rozmowa sprawiła jej duży ból. Ile to razy podczas tej całej kłótni ugryzła się w język upadając na ziemię, nie mówiąc już o spieczonym policzku. Położyła dłoń na jego policzku i podniosła się. Dotknęła delikatnie swoimi ustami jego ust. Tak lekko, że można by było tego nie poczuć, niestety, dziewczyna nie miała siły na nic więcej. Po kilku sekundach przestała i znów usiadła przy nim.
-Chciałabym poprosić o czas na zregenerowanie się. Jeśli przeczytałeś list, który dla Ciebie zostwiłam.. Powinieneś się zorientować o co mi chodzi. - Odparła ze smutkiem. Czy Riecon pozwoli jej odejść?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Sro Lis 18, 2015 10:00 am

OnQuel miał wiele zalet, jednak nie tak wiele jak wad... Był porywczy i nienawidził kiedy się do niego pyskowało. NIe był taki jak jego brat bliźniak, lecz mimo iż uważano Riecona za lepszego, to starszy z braci kochał go i to mocno, oczywiście ze wzajemnością. NIe miał wątpliwości, że gdyby Riecon miał wybierać albo OnQuela, albo Cocoro, to wybrał by brata. Byli strasznie zżyci i mało kiedy się sprzeczali. Taka relacja rzadko była spotykana, zwłaszcza kiedy jedno jest lepsze od drugiego. Jedno, poradziło by sobie bez drugiego, natomiast razem sa niemal nie do zatrzymania. Umieją doskonale współpracować.
mimo to niezbyt cieszył go fakt, że dziewczyna skończyła w takim stanie, ale sama jest sobie winna. Od lat szanuje się szlachetnych, nie zależnie czy są ich stwórcami, wrogami, znajomymi. Zawiniła dziewczyna odpowiadając atakiem, bo wampir jako współwłaściciel domu mógł sprawdzić, czemu w jego posiadłości jest tak głośno. Mógł i to zrobił.
Jednak wracając do sytuacji, gdzie starszy z wampirów wyszedł... Riecon wtedy dopiero jeszcze bardziej zbliżył się do dziewczyny, siadając obok niej. Czuł jej krew, przez co westchnął kręcąc głową. NIe musiał w sumie pytać, jak bardzo ja boli policzek, skoro znał brata i jego siłę. Nie raz poczuł ją na sobie, kiedy coś zmajstrował...
Słysząc syknięcie dziewczyny, chętnie zabrał dłoń, z jej twarzy, nie chcąc jej drażnić dalej. I spojrzał w jej słabe oczy. Widząc, że włosy przysłaniają jej twarz, zaczesał je do tyłu, po czym zaczął głaskać ją po głowie. Spojrzał też na soczewki, które nie zrobiły na nim wrażenia.
-Kogo nazywasz problemem? Jeśli siebie, to zorganizuje Ci taką lekcje, że już nigdy nie nazwiesz siebie jako problem. Nie musiałem tego robić, ale zrobiłem bo w przeciwieństwie do większości szlachetnych, ja nie mam wyjebane na to kogo zmienię, jak i czy będą żyli czy nie. - Odparł spokojnie i przymknął oczy, czując jej dłoń w którą się lekko wtulił. Wiedział co dziewczyna chciała zrobić, kiedy się podniosła w jego stronę, albo raczej przypuszczał, dlatego też jego kły wysunęły się, a po chyli Riecon ugryzł się w język, przeszywając go na wylot swoim kłem. Wplątał dłoń we włosy dziewczyny i kiedy ta lekko go pocałowała, ten postanowił pogłębić pocałunek, by przekazać jej swoją krew, którą na gromadził w ustach. Nie było to dużo, ale na razie musiało jej tyle starczyć. Zależnie od tego czy dziewczyna zechce przyjąć krew szlachetnego, wyląduje ona, albo w ustach dziewczyny, albo znajdzie ujście pomiędzy ich ustami. Oderwie się od ust dziewczyny i obliże swoje usta, czekając aż jego język się zregeneruje.
-Jak już mówiłem, mój dom nie ma być dla Ciebie klatką, jeśli zechcesz odejść odejdziesz, a jak będę Cię potrzebował to znajdę Cię. Moje drzwi od domu będą zawsze otwarte dla Ciebie. Tylko to jak będą zachowywać się wobec Ciebie, zależy od Twojego zachowania.- Odparł i przyciągnął ja do swojego torsu. By wstać, jednocześnie i jej pomagając. Powoli skieruje się do wyjścia idąc do pokoju w którym dziewczyna się obudziła. Idąc korytarzem, który prowadził w trzy różne strony, można było zauważyć szlachetnego, który z kimś rozmawiał na temat farby. Jak widać wszystko musiało być tutaj dokładne, a szkody zostawały szybko naprawiane.
Kiedy dojdą do pokoju, Riecon poprowadzi dziewczynę do łóżka, po czym pomoże jej sie położyć.
-Odpoczywaj. Jak wstaniesz pójdziesz się jeszcze raz umyć.- Odparł spokojnie i pogłaskał ją po głowie, a sam usiadł na fotelu obok. -śpij, jak się obudzisz, ja nadal tu będę. - Dodał kiedy ułożył się wygodnie na fotelu i zamknął oczy.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Sro Lis 18, 2015 3:52 pm

Tak, siebie nazwała problemem. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Sporządziła w tym domu już tyle szkód i tyle kłótni, że można byłoby ją nazwać problemem. Już drugi dzień skończył się w tym domu tak samo jak pierwszy. Kłótnią czy innym uszczerbkiem na zdrowiu. Ile jeszcze trzeba podać argumentów, że jej pobyt w tym domu jest zły? Pomimo tego, nie chciała stąd wychodzić. Tym bardziej nie widziała w dobrych kolorach fakt, że musiałaby również opuścić Riecona. Mimo krótkiego czasu, zdążyła się do niego przywiązać. Gdyby mogła na pewno by się do niego po prostu przylutowała. Coco dobijały również jego słowa "A jak będę Cię potrzebował to znajdę Cię". Samo opuszczenie go bolałoby Cynthię, ale nie tak bardzo jak późniejsze spotkania. Powracanie do miłych, czasem niemiłych wspomnień. Dziewczyna za każdym razem stara zapomnieć, bądź zaakceptować jego ponure nastawienie Riecona wobec niej. Wtedy przymyślała fakt, że to od niej zależy jak jej bliski się zachowuje. Przypominając sobie wszystkie dotychczasowe sytuację, jego teza potwierdziła się. Coco wiedziała, że nie ma łatwego charakteru i że nie zawsze jest taka - jaką on by chciał.
Wstając do niego, czuła okropny ból, ale uczucie, które miała za chwilę poczuć dodawało jej siły i działały jak znieczulenie na rany. Całując go dziewczyna zapominała o smutkach, złości, bólu i cierpieniu. Przy Rieconie czuła się dobrze, jeśli ten zachowywał się wobec niej czule. Aczkolwiek takiej relacji, która już nie podchodzi pod miłość ojca z córką w ogóle nie powinno być. Coco bała się nawet czy nie nadużywa tego. Który normalny tata całuje córkę. Obaliła tą tezę z momentem kiedy ten pogłębił pocałunek. Dziewczyna była zaskoczona takim obrotem spraw. Poczuła ciepłą przyjemną ciecz, którą wlewał jej do ust. Bez problemu ją przełknęła. Wtedy, kiedy skończył zadała sobie pytanie, czy dodał trochę uczucia w to zbliżenie ze względu na to, żeby przyjęła krew, czy też nie. Miała nadzieję, że nie zrobił tego z powodu nakarmienia jej, ale wścibskim byłoby dopytywanie się o to.
-Nie chcę opuszczać Twojego domu, ale czy nie uważasz, że razem z moim przybyciem, przyciągnęłam ze sobą problemy? - Odparła cicho dziewczyna, kiedy ten zaś ją podnosił. Mówiąc wcześniej, że działał na nią jak lek przeciwbólowy, to się sprawdzało. Nie czuła już większego bólu podczas poruszania się. To dobrze, jakoś mogła funkcjonować. Trzymając się mocno ubrań szlachetnego, spojrzała ostatni raz na pokój w którym leżała w towarzystwie z OnQuelem. Na podłodze była rozlana mała plama krwi. Parsknęła, kiedy pomyślała, że zamiast myć, sprzataczki zlizują ją z podłogi.
Przechodząc korytarzem nawet nie spojrzała na jego brata. Czuła jego ciężki widok na sobie, ale ani drgnęła, bała się. Mimo, że czuje do niego pełną nienawiść musiała go zaakceptować. Niestety. Coco mogła się chociaż w małym stopniu poświęcić dla Riecona. Tylko czy on wie ile to ją kosztuje? Mniejszym, ale równie ciekawym pytaniem było, czy OnQuel tego żałuje. Pokręciła lekko głową, myśląc, że to absurd.
Kiedy ten ją połozył i przemówił, machnęła głową w geście zaakceptowania wiadomości. W znanym jej już łóżku, ułożyła się i spojrzała ukradkiem na Riecona, który umiejscowił się na fotelu. Dziewczyna pomyślała sobie, dlaczego ten nie położy się w swoim pokoju, bądź chociażby obok niej. Skoro to był jego dom, mógł spać w każdym łóżku, przecież wszystko było jego. Nie wiedziała, jak na to zareaguje, ale postanowiła spróbować.
-Rie, nie powinieneś tam siedzieć, wiem, że to nie do końca wygodne. To łóżko jest dość duże.. Może chciałbyś? - Pytając się odkryła od kołdry miejsce, gdzie ten mógł się położyć. Martwiła się o niego, dostał też jej prądem ze wzmocnioną siłą. Nie powinien odpoczywać na czymś co służy tylko i wyłącznie do siedzenia. Patrzała się w ciemność, gdzie stał fotel, oczekując na odpowiedź.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Sro Lis 18, 2015 8:35 pm

Riecon nie był głupi, wiedział, że nie wszystko zawsze idzie tak jak byśmy chcieli, ale nasze upadki, tylko kształtują nasze charaktery i pchają nas do zmian. Nawet jeśli ich zbytnio nie chcemy, to po czasie nawet nie zauważymy, ze się zmieniliśmy. Riecon wiedział, że nie zmieni wszystkiego w dziewczynie, ale chciał by, by ta chociaż w jego domu, zachowała kulturę do jego domowników.
Nie była to tylko sprawa rodzinna, bo OnQuel to brat, więc nie można go obrażać, ale szlachetny wiedział, jaki jest jego bliźniak, dlatego chciał ostrzec dziewczynę. Pewnie gdyby dziewczyna odeszła z jego domu, to Riecon i tak będzie miał na nią oko. Może zaś będzie się ukrywał, ale nie porzuci jej... A co już dziewczyna zamierza zrobić, to jej decyzja. Szlachetny miał swoją dumę i nie będzie namawiał dziewczyny, by została k jego dobrowolnie. Choć nawet nie musi... Może ją do tego zmusić i nie zależnie od tego, czy dziewczyna chce, czy nie...
Sam ucierpiał, przez atak brata, ale już był nieco wyhartowany, na niektóre rzeczy, w czym na prąd jest nieco wytrzymały, ale mimo to skosiło go. A skoro on ucierpiał mimo iż jest wytrzymały, to dziewczynę dopiero. Co do relacji Ojca z córką, to Riecon poza pocałunkiem, na pewno dalej się nie posunie. Znał granice których, nie mógł przekroczyć. Mimo iż nie miał swojej partnerki, to był jej nadal wierny. Jednak czy całował dziewczynę z uczuciem? Tak, jednak wszystko ma swoje granice. Zadowolony iż przyjęła jego krew, mruknął cicho. Nie lubił marnować swojej krwi, była zbyt drogocenna.
-Wyolbrzymiasz. Jedna kłótnia, do tego starcie i już nazywasz siebie problemem. Poczekaj aż się zadomowisz, wtedy OnQuel nie będzie traktował Cię jak wroga. Zaatakował, bo tyś to zrobiła. - Odparł i westchnął, zastanawiając się, czy między dziewczyną, a Cocoro będzie spokój. Znał swojego brata i wiedział, że da się z nim iść na kompromis. Zignorował plamę krwi.
OnQuel spojrzał na dziewczynę już spokojnie, ale nadal wrogo nastawiony, mimo to nic nie mówił. Dlatego też, Riecon nie zatrzymał się idąc z dziewczyną do pokoju. Pomógł jej się położyć, a sam znalazł się na fotelu, na którym było mu dobrze. Mógł przebywać w takiej pozycji, na prawdę długo, a nawet nie poruszając się. Dlatego też słysząc słowa dziewczynki, zerknął na nią i uśmiechnął się.
-NIe martw się, nie mam na co narzekać.- Mruknął z godnie z prawdą. Nie lubił z kimś przebywać w jednym łóżku, mogło się wtedy wiele dziać. Wiedział, że ludzie podczas snu, szukają lepszej pozycji, a jeśli z kimś śpią, to sie z nią wtulają. Riecon nie chciał się obudzić w takiej pozycji. Oczywiście nie był żadną cnotką, ale szanował swoją strefę osobista.  Może to taki szczegół, ale Riecon miał swoje zasady, nawet jeśli były one dziwne.
-Dobranoc.- Mruknął cicho i założył nogę na nogę, splatając swoje palce, po czym zaś zamknął oczy.Mimo to po chwili wstał i podszedł do łóżka, kładąc się na zrobionym dla niego miejscu. Położył się na plecach, twarz mając skierowaną w stronę dziewczyny. Po czym ją okrył szczelnie, zakładając swoje ręce za głowę, patrząc w sufit. Nie chciał się przykrywać. Raz chyba mógł sobie pozwolić z kimś poleżeć, pospać w jednym łóżku.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Sro Lis 18, 2015 10:37 pm

Zaakceptowała to co powiedział na temat jego brata. Może to była jej wina, ale podobnie jak Riecon, nie lubiła jak ktoś naruszal jej strefe osobistą, a tym bardziej w momencie kiedy przeprowadza najwazniejszą w jej życiu rozmowę. Ona była tylko gościem, ale oczekiwała trochę wyrozumiałości, w szczególności od człowieka, który żyje tysiące lat. Pokręciła głową z niedowierzaniem, jak niecierpliwi mogą być ludzie.
Słysząc odpowiedź na temat spania razem, nie do końca była zadowolona. Aczkolwiek nie miała nic do gadania, nie chciał, to nie mogła go zmuszać. Mimo tego, zostawiła odkryte miejsce i obróciła się na drugi bok. Marzyła teraz o spokoju i czystej kąpieli. W tym momencie mogła także trochę pomyśleć. Jeśli ten spał, dlaczego by nie. Nie mógł tego czytać jak z książki, więc miała chwilę dla siebie. Zacisnęła pięść, trzymając poduszkę. Skuliła się nieco, zawsze w tej pozycji zasypiała, czy była podpita, czy smutna czy radosna, zawsze w takiej. Pierwsze nad czym się zastanawiała, to dlaczego on nie chcę się dołączyć, przecież to nic takiego, przynajmniej tak się jej zdawało. Jej zamyślenia przerwał dźwięk stąpania po ziemi. Uśmiechnęła się. Przekonał się jednak do wspólnego snu. Co mogło się stać? Nic. Dziewczyna nigdy nie z nikim tak blisko jak z Rieconem. Mógł jeszcze rozpamiętywać swoją żonę, Coco nie miała nawet zamiaru jej zastępować, ich relacja była trudna. Mimo iż dziewczyna czasem chciałaby więcej, to wie, że nie może. Oczywiste jest to, że to boli. On też doskonale o tym wiedział. Aczkolwiek zdawało jej się, że jest dobrze tak jak jest. Kiedy już nie słyszała, żeby się wiercił okryła go kołdrą. Wiedziała, że ceni sobie przestrzeń, więc od razu odsunęła się na drugi koniec łóżka. Nie chciała przeginać. Przez krótką chwilę myślała, co zrobić z OnQuelem. Jest kilka opcji, albo mogłaby go przeprosić, ale wiedziała, że on oleje ją, w dodatku śmiejąc się z niej z jedną z sprzątaczek. Mogłaby go olewać, wydawało się to najlepszą opcją, ale czy długo można siedzieć i patrzeć się tylko w ziemię? A trzecia to wieczna wojna, ale co jej z tego, skoro po dwóch dniach, a nawet nie moglaby sobie po prostu umrzeć, po przekroczyłaby pewną granice. Postanowiła o to spytać się Riecona przy najbliższej okazji. Zmęczenie zamykało jej powoli powieki. Potrzebowała snu. Tak bardzo jak on.
-Dobranoc, Rie. - Wyszeptała cicho i wtuliła się w delikatny materiał łóżka. Czego najbardziej bała się Coco? Jeśli będzie szła z tym wszystkim za daleko, w końcu Riecon stworzy uczuciową barierę wokół siebie. Tego najbardziej nie chciała. Tego najbardziej się obawiała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Riecon Czw Lis 19, 2015 4:54 pm

Szlachetnemu z każdą chwilą było coraz dziwniej. Zazwyczaj jeśli ktoś tyknął jego brata, to dostawał nie tylko pouczenie, jak i kare! Bronił brata, jak lwica młodych, nawet wiedząc, że on sobie poradzi to stawał, murem. Kochał go mocno i zapewne nikt nie zrozumie jego miłości i to jak ona jest wielka. Ale to właśnie OnQuel nauczył wszystkiego Riecona. Był przy nim, kiedy go potrzebował i ufał mu bezgranicznie, bo wiedział ze ręce brata nigdy nie zrobią mu krzywdy. A jeśli przez przypadek go zrani, to tak bywa.
Kładąc się na łóżku do jego umysłu zaczęły napływać  do niego myśli, nie wiedział czemu, ale było one o jego żonie. nie odtrącał tych myśli, wręcz przeciwnie. Pozwalał by mu zalały głowę. Mimo iż wspomnienia o rodzinie, bolały to był szczęśliwy z tych wspomnień. Jeśli chodziło o jego uczucia, to żył przeszłością, jednak poza nimi, było znacznie odwrotnie.
Zerknął na dziewczynę, która pewnie już zasnęła i pogłaskał ją po głowie. Niech odpoczywa, natomiast sam szlachetny, nie mógł spać. Wspomnienia go rozbudziły, zrzucając jego odpoczynek na inny plan. Do Riecona, po jakimś czasie przyszedł OnQuel. Był cicho i podszedł do łóżka, klepiąc brata po ramieniu.
Młodszy wampir usiadł i spojrzał ba bliźniaka.  Zaczęli rozmawiać po koreańsku i to cicho, nie chcąc zbudzić dziewczyny. Po zachowaniu braci było widać, że jest to luźna rozmowa, przez którą nawet pojawił się uśmiech na twarzy Riecona.
-Teraz już wiesz, dlaczego wszedłem do pokoju. Pewnie jak się zbudzi, a ja nadal tu będę, to będzie zaś szał...- Westchnął starszy, na co Riecon pokręcił głową i machnął ręką, by OnQuel się obrócił. Kiedy to zrobił, zaczął mu pleść warkocza.
-Daj jej czas. Ma do przyswojenia wiele wiedzy. Nie reaguj tak agresywnie.- Odparł Riecon kontynuując warkocza, który jak widać sprawiał mu wiele przyjemności, zwłaszcza dotyk tych włosów. Riecon tez raz do czasu zerkał na dziewczynę, uśmiechając się lekko.
-Macie podobne charaktery. Jesteście ulegli, ale i porywczy. Może jakoś sie dogadacie. - Rzekł Riecon bawiąc się warkoczem, który skończył.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Gość Czw Lis 19, 2015 10:19 pm

Zanim zasnęła poczuła jeszcze jego ręke na swojej głowie i uśmiechnęła się. Z taką radością wtuliła się w poduszkę i zasnęła. Była tak zmęczona, że nie usłyszała, że ten wszedł do pokoju. Kiedy ta wstała po wymarzonym, przede wszystkim spokojnym śnie, była odwrócona do Riecona plecami. Otworzyła wolno oczy i przetarła je. Nie czuła się komfortowo, ponieważ ubranie przywarło do jej skóry, ale machnęła na to ręką w myślach. Obróciła sie do Riecona i przeżyła szok. Od razu zszedł jej uśmiech. Cocoro postanowiła być spokojna i powitać ich powolnym machnięciem ręki. Nie przyznawała się nawet, że usłyszała zdanie na temat jak bardzo ona i OnQuel są do siebie podobni. Ona nie urządziłaby tak człowieka! Przedewszystkim nie tak słabego. Westchnęła i zeskoczyła z łóżka. Czuła się już owiele lepiej. Podeszła spokojnie do braci, obchodząc całe łóżko. Ukłoniła się przed jego bratem, totalnie ignorując Riecona. Zalokowała swoje dłonie na swoich udach i ze spuszczoną głową zaczęła mówić na jednym oddechu.
-Chciałabym Cię przeprosić za swoje zachowanie. Chcę zostać w tym domu ze względu na mojego twórcę, przez co muszę mieć z tobą znośne stosunki. Koszulę wypiorę i oddam, chociaż nie sądze, że do czegoś się jeszcze przyda. - Mówiła cały czas z zamkniętymi oczami. Kiedy skończyła zaskakującą wypowiedzieć i popatrzyła na Riecona wzrokiem, który mógł mówić tylko i wyłącznie jedno. Robię to dla Ciebie, powiedziała w myślach, mając nadzieję, że ten usłyszał. Ich miny były takie jak zawsze, zimne i nic nie mówiące. Aczkolwiek dało wyczuć się lekkie napięcie pomiędzy ich trójką. Pod dziewczyną uginały się kolana. Ich wzrok i oczekiwanie na odpowiedź były zabójcze. Czekając tylko przenosiła wzrok z jednego na drugiego. Była totalnie zdezorientowana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"W pogoni za prawdą." - Page 2 Empty Re: "W pogoni za prawdą."

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach