once upon the time.

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

once upon the time.  Empty once upon the time.

Pisanie by Gość Pon Sty 11, 2016 10:21 pm

Cynthia, jak co wieczór, postanowiła pójść na nocny "patrol". Przynajmniej tak sobie to biedna tłumaczyła, że to niby jakieś patrole, związane z pracą, ta jasne. Po prostu czuła się już samotna. Sama w czterech ścianach, w akademiku, który wiecznie śmierdział potem niemyjących się wampirów, którzy myślą, że skoro żyją wiecznie, to też wiecznie będą cudownie pachnieć. Bzdura na kółkach. Prawie wzięło ją na wymioty, myśląc o tym, a przy okazji czuła znajomy jej zapach.. Właściwie jaki? Jaki zapach mógłby wprowadzać ją w taki stan organizmu? Oparła się ciężko o ścianę jakiegoś bloku i zajrzała w ciemny zaułek, który mieścił się pomiędzy dwoma wielkimi blokowiskami. Nieoświetlony ani nic w tym rodzaju. Zajrzała zza kąta. Niby nic nie było widać, ale odór ludzkiej krwi był nie do zniesienia. Cynthia była tym innym wampirem, wampirem, który pił tylko i wyłącznie wampirzą krew. Ludzka, miała dla niej gorzki metaliczny posmak. Wychyliła się bardziej. Teraz doszedł do niej prawdziwy odór starych skarpetek z któregoś mieszkania, śmieci i ludzkiej cieczy. Uderzyło to w nią jak ściana.
Przekrzywiła głowę i w tej samej sekundzie usłyszała dźwięk tryskającej wszędzie krwi, jakby ciało było przecięte nożem. I się nie myliła. Dopiero teraz nóż zabłysł kiedy spadło na niego swiatło księżyca. Cofnęła się o krok. Ona wiedziała kto to jest. Wiedziała, że kolejna to kolejny człowiek padł ofiarą "szybkiego chirurga". Westchnęła głęboko i weszła w głąb ciemnej uliczki. Zatkała nos palcem i podeszła bliżej całej sprawy, jak gdyby nigdy nic. Dopiero jak stanęła mniej więcej jakieś pół metra od leżącego na ziemi człowieka i faceta w kapturze schowała dłonie do kieszeni spodni.
-Śmierdzi. - Rzuciła słowem w jego stronę nie angażując w to żadnych uczuć. Nic nowego. Bo po co. Spojrzała na niego, telepotała rzęsami, jak mała dziewczynka. Mimo swoich 200 lat nadal była niewinna i beztroska. Czego miała się w tym momencie bać? Po prostu ucieknie, jeśli ten będzie miał zamiar ją zaatakować. Ale po co miałby. Wampira? Upiększać wampira? Niedorzeczne. Była już zbyt piękne na jakiekolwiek szybkie zabiegi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Pon Sty 11, 2016 11:07 pm

Psycheł, jak to Psycheł. Facet miał po prostu za dużo wolnego czasu, a jego skłonności były dosyć powierzchowne, cała filozofia, którą wyznawał była całkowicie pojebana i nie miała żadnego sensu, ale o tym nasza mała Cynthia miała się dopiero przekonać, kto wie? Może zostaną najlepszymi przyjaciółmi? BFF 4life? Ah, świeże trupy nie śmierdziały aż tak bardzo, no nie przesadzajmy, chociaż jak to wiadomo, wampirki to były wyczulone na jakiekolwiek zapachy, więc nie ma się co się dziwić białowłosej, że wyczuwała trupa! Zresztą, trupy były przecież zabawne. Psycheł nie przerywał swoich zajebistych czynności kosmetycznych, operując małym nożem motylkowym, jednak bardzo ostrym po skórze martwiaka! Jego ruchy były wykonywane z doświadczeniem, to nie pierwsza ofiara, którą spotkał na swej drodze, jednak co tutaj było naprawdę dziwne? To, że Psycheł rozmawiał z trupem, no tak! Był przecież jebnięty.
-Ah.. teraz będziesz piękny.. uderzyłeś się w głowę, ale to nie szkodzi..To nie szkodzi, a może my go uderzyliśmy Zeke? - rozglądnął się dookoła, jako wampir krwi B na pewno był na tyle zajebisty żeby wyczuć dziewczynę! Ale nie, żeby robił sobie z tego powodu jakieś problemy. On po prostu pogwizdywał sobie wesoło robiąc kolejne ślady na twarzy trupa, dopiero kiedy usłyszał głos za swoimi plecami, podniósł się z ziemi, otrzepał spodnie i odwrócił się w stronę dziewczyny.
-Oh? Co to znaczy? Odór, smród.. kompozycja! - Psycheł przekrzywił kark i zrobił krok w stronę białowłosej.
-Chodz, chodź! - powiedział podekscytowany. Jego policzki były również rozcięte jak i u ofiary, rany były świeże, jego twarz wyglądała dziwnie.. cały czas rany się bliźniły a on je rozcinał na nowo. Taki już był!
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Sro Sty 13, 2016 11:13 pm

Przeraził nieco dziewczynę fakt, że chłopak gada sam do siebie. Czy to normalne? Nie do końca, przynajmniej nie dla niej. Dużo w życiu widziała, dużo przeszła, ale gdy przyjrzała się mu dokładniej, trochę się zlękła i miała ochotę w jednej sekundzie uciec. Chłopak miał porozcinane policzki. Brr, przeszedł ją dość mocny dreszcz od stóp do głów, który tłumaczyła sobie zimnem.. Ta, zimnem. Właściwie to nie zrozumiała nic z czego on mówił. Kompozycja? Śmierdzenie miało być kompozycją? Za jakiego kija i kto to wymyślił. Właściwie teraz nie było już jak uciec, jeszcze ją potraktowałby tak samo. Aż złapała się za policzki, sprawdzając czy wszystko jest w porządku, na szczęście - było. Spojrzała na niego, również krzywiąc kark, tylko w drugą stronę, musiało to wyglądać nawet nieco uroczo. Zachichotała na tą myśl. Słysząc słowa "chodź, chodź" wykrzyczone jakby dziecko znalazło nową zabawę, podrapała się po głowie. Westchnęła ciężko i sama nie wiedziała dlaczego złapała się małą rączką jego zakrwawionej właściwie bluzy i podeszła. Schowała się za nim i spojrzała na ofiarę, która przed chwilą przeżyła niezły zabieg upiększający. Rozcięte policzki.. No na prawdę, piękny uśmiech! Próbowała sobie to jakoś wytłumaczyć, ale jedno pytanie rodziło się w jej główce. Po co to on w ogóle robi?
-Właściwie, to gdzie chcesz mnie zaprowadzić? - Spytała niewinnie, słodkim i zarówno cichym głosikiem, żeby przypadkiem nie odbił się echem od ścian bloku. No ale skoro powiedział, chodź, to znaczy, że gdzieś chciał zaprowadzić, przynajmniej tak myślała Cynthia. Nie do końca widziała ich razem na łączce z koszykiem z różnymi pysznościami, poznała go w dziwnych okolicznościach, więc normalne, że ma na jego temat dziwne myśli. Westchnęła cichutko.
-Jak masz w ogóle na imię? - Pociągnęła go lekko za rękaw, by ten zwrócił na nią uwagę i na jej pytanie. Jakoś trzeba zacząć. Więc uśmiechnęła się szczerze do niego, jak ten tylko na nią spojrzał. Jej uśmiech nie był tak ładny jak jego.. Przynajmniej chciała sobie tak wmówić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Sob Kwi 09, 2016 4:20 pm

Jak masz na imię? Proszę, imiona były takie nudne! Psycheł, to po prostu Psycheł i trzeba było się z tym liczyć, że nie dostanie satysfakcjonującej odpowiedzi. Wszystko zapowiadało się świetnie, do momentu kiedy dziewczyna postanowiła pociągnąć Psycha za rękaw, to chyba nie był odpowiedni krok do rozpoczęcia znajomości z kimś kto trzymał w rękach zakrwawiony nóż i wyglądał jak z ostatniego tandetnego koszmaru, prawda? Psycheł zwrócił uwagę na małą Cynthie szczerząc się od ucha do ucha, dziwne, żeby tego nie robił skoro, on po prostu -nie mógł- się nie uśmiechać. Wampir spojrzał na nią w swój zajebisty sposób, mówiący - zabiorę Cię do magicznej krainy gdzie możemy robić wszystko, a potem budzisz się w piwnicy, czując w powietrzu zapach chloroformu. Eh, tak to już bywało, życie to nie bajka, jednak może tym razem będzie inaczej? Złapał on za jej rękę i pociągnął do przodu w głąb alejki, pogwizdywał sobie wesoło do pewnego momentu w którym się zatrzymał, puścił dziewczynę i cofnął się o krok. Oho, chyba zaczął myśleć, to nigdy nie był dobry znak, skrzyżował on ramiona na klatce piersiowej i tak patrzył, przenikliwie, wręcz upiornie na małą dziewczynę, która była specjalna na swój sposób, no bo bądźmy szczerzy, kto normalny zamiast uciekać idzie z mordercą?
-Nie mam imienia. Mów mi Zel, lub Fenrir.. Czekam na Lokiego. - Ah ta jego miłość do mitologii, Loki jak go nazywał, Samuru wampir trzymający władzę w mieście, zwodniczy skurczybyk. Nieważne, jak popieprzone były słowa Psycha, on zawsze mówił prawdę na swój własny, zagadkowy sposób. Wampir zrobił krok w kierunku białowłosej, kucając przy niej, żeby zniżyć się do jej poziomu! Ha, no pun intended ofc) Pokręcił on głową rozchylając usta, łącznie z policzkami, żeby ujawnić swoje bielutkie zębiska, oczywiście, bielutkie.. brudne trochę były od zakrzepłej krwi, ale poza tym były po prostu cud, miód i malina.
-Tutaj.. śmierdziało kompozycją, tak mówiłaś.. Czemu ze mną rozmawiasz? Może jest szalona Zeke? - Wampir odchylił głowę, jakby prowadził jakiś wewnętrzny dialog z sobą samym.
-Zeke mówi, że to my jesteśmy szaleni i to moja wina, też tak uważasz? - potrząsnął swoją czupryną mrugając kilkakrotnie, utrzymując kontakt wzrokowy z kobietą.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Sro Sie 17, 2016 12:47 am

Tak jeeeest, chłopak zwrócił na nią uwagę,w  końcu. Odwrócił się i pokazał swój prześliczny (taa) uśmiech. Wygieła się i stanęła na palcach tak wysoko jak mogła by móc położyć dłoń na jego głowie. Wytarmosiła jego włosy, zanim jeszcze postanowił zaciągnąć ją w głąb czarnej dziury bez końca. Nie do końca bała się tego wampira, był przerażający, ale słodki na swój dziwaczny sposób. Cynthia tez wcale nie była normalna ale on nie musiał jeszcze o tym wiedzieć. Wsłuchała się w rytm, albo próbowała się go doszukać w tym jak pogwizdywał sobie pod nosem. Nie miała problemu z tym, że idą tam, gdzie czycha z kimś takim niebezpieczeństwo, ten pewnie już dawno zauważył, że z Cynthią też musi być coś nie tak, że sobie na to pozwala. Ba! Że podeszła pierwsza.
Przystanęła gdy ten ją puścił i złączyła razem małe stopy. Spojrzała mu prosto w oczy, byłoby niegrzeczne, gdyby nagle odwróciła wzrok! Nie ma imienia, ale jednak coś wypowiedział, chociażby na wzór imienia, na prawdę zachowuje się jak baba! Myśli dziwacznie, gada sam ze sobą, ma humorki, aaaaah.. Narzekała na niego, aczkolwiek nie dała tego po sobie poznać, maniery, maniery! -Kto to Loki, jak on może nam pomóc, po co tu idzie? - Spytała się, manewrując tak melodią głosu, by zabrzmiało to niewinnie i słodko. Stała w bezruchu oczekując na jakąś odpowiedź. Zel, czy tam Fenrir, kucnął przy niej, ani drgnęła. Znów zaczął sam do siebie mówić, zadawać pytania, wachlując łbem na prawo i lewo. Złapała go za policzki, a raczej kości policzkowe, by nie naruszyć ran. - Kręci mi się w głowie od tego machania głową. Geeeez..- Powiedziała mu opierając czoło o jego. -Tu śmierdziało, zgnilizną. Rozmawiam, bo mogę, bo nie pamiętam kiedy ostatnio otworzyłam gębę do kogokolwiek. A Zeke nie ma racji. To nie twoja wina. - Uśmiechnęła się do niego odklejając się nieco spoconym czołem od niego. Czy to strach wywoływał u niej taką reakcję ciała, że jej było ciepło? Sama nie mogła tego w żaden sposób rozszyfrować. -W takim razie, Zel. - Tu przytuliła się do jego głowy, mówiąc mu cicho do ucha, zupełnie innym głosem niż zwykle. Bardziej kobiecym, wolnym etc. - Po co nam tu towarzystwo? - Uśmiechnęła się pod nosem, ciuchutko chichocząc i jeżdżac pazurami po jego plecach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Sro Sie 17, 2016 9:21 am

Oczywiście, że zwrócił na nią uwage, a dlaczego? To dosyć proste. Wampir był empatyczny, wyczuwał, że kobieta potrzebowała akurat tego, ale coś w niej nie grało, coś było nie tak, ale co? Zaraz do tego dojdziemy, nie ma problemu. Zerknął na nią w dosyć dziwny, w całkiem wymowny sposób kiedy ta wspięła się na palce by dotknąć jego włosów, dziwne, przynajmniej dla niego jednak tylko fuknął niczym zirytowany zwierz, nie wykonał żadnej agresywnej akcji, o proszę, czyżby Psych też potrafił być w miarę cywilizowany? Możliwe. No proszę, zachowywał się jak baba? Ja bym powiedział, że to bardziej jest coś w stylu, patrz na mnie! Jaki jestem tajemniczy, o. Gdy tylko wypowiedziała imię Loki, jego czerwone ślepia zwróciły się na Cynthie, jego przebijający wzrok wbił się prosto w oczy dziewczyny, a na jego twarzy pojawił się prawdziwy uśmiech, nie tylko ten rozcięty.
-Loki? Loki wygra wojnę! - złapał dziewczynę za rękę nadal kucając i skierował ją w stronę księżyca. -To nasz przyjaciel, lecz po nim nadchodzi straszliwy wróg.. Loki zabije wroga. - wbrew wszelkiej logice i całemu światu, Psycheł głęboko wierzył, że jeden wampir jest w stanie "zabić" słońce. Następne słowa kobiety były jednak na swój sposób budujące, trafiła w samo sedno, a jak wiadomo z wiedzy powszechnej, kiedy potrafiło się gadać z tym wampirem, nie był groźny, chociaż cholera wie jak to z Psycholami jest, uśmiecha się, a zaraz jak się obejrzysz masz kosę pod żebrami, czy tak będzie i tutaj? Zobaczymy. Wampir widocznie był zachwycony tym w jaki sposób Cynthia się do niego odzywała, nie okazywała strachu, ani obrzydzenia z powodu jak wyglądał, bo tak na marginesie on uważał się za modela wszechczasów, taka ciekawostka. Puścił rękę kobiety kiedy przestał się bawić w pieprzonego pana kleksa i położył obie dłonie na swoich kolanach, typowy słowiański przykuc.
-Zeke jest kłamcą, masz rację. Sieć słów, nie masz kogo w nią opleść? Mały pajączku. - No i właśnie tak Coco została pajączkiem, jak sobie Psycheł już coś ujebie w głowie to tak zostaje i nieważne ile razy mu powie inaczej i tak ją będzie tak nazywał. Podzielę się z Tobą, jedną nitką.. wybierz mądrze. - Jedno pytanie.. nie więcej, jak mu się spodoba pytanie to pewnie będzie chciał z nią więcej porozmawiać, na razie był na etapie badania kobiety przed nim, każdy robił to na swój własny sposób. Oh tak, zdecydowanie. Pazury na plecach to coś pięknego,dlatego jak tylko pazury Cynthii dotknęły jego skóry na plecach westchnął głębiej, fuknął, podobnie jak w pierwszym przypadku, tylko tym razem to była oznaka zadowolenia.
-Tutaj? Nie, tutaj nie potrzeba nam armii, jesteś ciekawa mały pajączku, Ty mi wystarczysz. Twoje ruchy są mi znane, jednak te nadane wciąż trzymasz w tajemnicy, jak Cię zwą, z etykietką wiąże się jakaś historia, chce ją poznać. - też się uśmiechnął pod nosem, a bo czemu nie, życze powodzenia w rozszyfrowaniu jego pieprzenia, na pewno będzie ciekawie.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Sro Sie 17, 2016 11:19 am

Nie specjalnie się przejęła faktem, że on nie był zadowolony z jej trzepania jego włosów, były przyjemne w dotyku, nawet nie śmierdziały jak całe to otoczenie, a tym bardziej nie było żadnych pchłów i nie sypał się z niego łupież, wszystkie kryteria zaliczone. Wybacz, Zel, nie zawsze Twoje zasady będą tu panować. Uśmiechnęła się odpowiadając tym na jego niezadowolone westchnienie. Ahh, mężczyźni wielce niezadowoleni, a jak mamusia głaskała to było dobrze. Phi. Chłopak rozpromienił się gdy ta spytała się o jego przyjaciela, Lokiego. Spojrzała w jego czerwone ślepia, ba nigdy nie spusciła z nich jeszcze wzroku, i dokładnie wsłuchała się w to co on mówił. Ciężko było to czasem rozszyfrować, dlatego jej mózg był jednym wielkim słownikiem kiedy on zaczynał mówić, nawet zimno jej nie przeszkadzało. Hmm.. Wojna, Loki, wróg, przyjaciel. Dobrze, 99% zrozumiała, reszty nie musiała. Słonce wróg, księżyc przyjaciel, dobrze wiadomo. -Brzydkie słońce parzy, be! - Dodała, kiedy jeszcze jej palec sterczał w kierunku księżyca. Znów złapała go, a raczej położyła dłonie na jego kościach policzkowych i dotknęła czołem jego czoła. -Loki na pewno pokona wroga, wtedy świat będzie piękniejszy! - Dodała głosem nieco zwycięskim, nawet może nieco podekscytowanym. Zachichotała, uśmiechając się razem z nim. Zanim ten jeszcze wstał położyła zimnie i spierzchnięte usta na jego nosie. Nah, przynajmniej myślała, że ten wstanie, a on po prostu ją puścił, wypowiadając kilka słów. -Zeke po prostu się pomylił, każdemu się zdarza! - Domyśliła się już, że ma jakieś rozdwojenie jaźni, a niebezpieczne tutaj byłoby tego nie zaakceptowanie, nie wgłębiała się w to. -Pajączku..? Sieć? - Doskonały pomysł, w szczególności, że dziewczyna ma arachnofobie i na samą myśl o pająkach przeszedł ją niesamowity dreszcz. Ma wyczucie przeogromne. Jakby nie mógł jej nazwać motylek, albo, żabcia! Aghrr.. -Moja sieć została zniszczona, jestem słaba i bez sił. Myślisz, że Zeke zgodzi się mnie przyjąć? - Liczyła sie z jego drugą odmianą. Może to brzmi na prawdę dziecinnie, ale zdawała sobie sprawę, że z kimś takim nie ma żartów. Nah.. -Nie mam pytań, wszystko w swoim czasie, Zel. Moje pytanie za to chciałabym zmienić na małą prośbę. - Powiedziała cichym i załamanym głosem, przypomniałą sobie wszystko co dotychczas się działo w jej życiu, nie był to przyjemne odczucia, ale dziewczynka jest silna, albo była. Zwał jak zwał. Złapała go zimnymi, małymi dłonmi za jego i złączyła je, żeby nieco siebie i Jego ogrzać. Postanowiła poczekać jeszcze nieco z pytaniem, odwracając nieco zwrot akcji.
Dosłyszała jego nieśmiałe westchnięcie, zadowolenia, tak zadowolenia. Chcąc mu sprawić nieco więcej przyjemności, wjechała zimnymi dłońmi pod jego materiał i zaczęła przejeżdżać tam paznokciami, mocniej i mocniej, aż poczuła krew na palcach, ale to nie było ważne, przecież on codziennie robił sobie to samo z twarzą. Wystrugała mu na plecach coś na wzór anielskich skrzydeł, zakrwawionych anielskich skrzydeł. Zapewne zniknie za jakieś 5 dni, ale jej podobało się jej własne dzieło. -Ma osoba jest nieciekawa, a historia zbyt nudna, żebym miała Ci to wszystko opowiadać, Zel. Może być teraz nieco ciekawiej.. - Dodała tajemniczo, korzystając z bliskości, przejechała leciutko, prawie nie do poczucia, ustami po jego szyi. Od razu z buzi wyłoniły się jej małe ale drapieżne kły. Musiała znać jego reakcję, chociażby miałaby ledwo ujść z życiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Sro Sie 17, 2016 9:58 pm

Jak to się nie przejęła, toż to obraza majestatu i w ogóle, ale na jej szczęście czy też nie szczęście, zależy jak na to patrzeć Psycheł postanowił nic z tym faktem nie zrobić, czyżby tylko dużo warczał i mało robił? Kto wie. No cóż, jego włosy i zęby akurat były w zajebistym stanie, nie mówiąc o reszcie ciała, która była nieco zaniedbana, powiedzmy, że wampir miał umiłowanie do ostrego sprzętu, czy to masochizm? No właśnie nie, to było coś innego, on po prostu uważał, że w czerwieni mu najlepiej to też nie miał żadnego słowa sprzeciwu kiedy Cynthia wsunęła swoje małe łapy pod materiał jego ubrania i zaczeła ozdabiać mu plecy, bah, nawet całkiem mu się spodobało, więc tylko podniósł rękę i oparł dwa palce na jej podbródku podnosząc go delikatnie do góry z tym swoim wrednym, ale na swój sposób uroczym uśmiechem. Prośbe, o co chciała go prosić, jeśli poprosi go o żarcie nie odmówi, ale będzie się tu zupełnie inaczej objawiało niż by sobie to wyobrażała. PSYCHO JĄ NAKARMI, o tak.. tak właśnie zrobi, chyba, że prosiła o coś innego, to się zobaczy. Natomiast co go zirytowała? Zwróciła się do Zeke'a, jakby on miał cokolwiek do powiedzenia, ha! Tylko on rozmawia z Zeke'iem kiedy ten nie jest dostępny dla innych i tego się proszę trzymać, zawarczał cicho i przycisnął jej podbródek kciukiem, nie bardzo mocno, ale z pewnością bardzo znacząco, po czym wysyczał przez zaciśnięte kły.
-Zeke'a tu nie ma... Mały pajączku, nie żyje. - Pofuczał jeszcze chwilę i mu przeszło, nie stanowił dla niej zagrożenia, przynajmniej na razie, ponieważ dobrze z nim rozmawiała, każdemu zdarzy się pomyłka, ale to z wampirem jego pokroju to nigdy nie wiadomo. No dobra, wysłuchajmy jej prośby może to nawet będzie ciekawe. Wampir szybko zabrał palce z jej podbródka po tym jak jej odpuścił i następnie obwinął swoje łapy trupa w okół talii Cynthii i podniósł ją do góry i obrócił! Zrobił takie dwa obroty mając przy tym zajebisty humor jakby się najarał, jednak jego śmiech przypominał bardziej szaleńca pozbawionego sumienia i celu w życiu. Odstawił ją na równe nogi.
-Mów wysłanniczko z Północy, czego pragniesz? - zapytał po czym wyprostował plecy, a z pod jego brudnego od krwi ubrania spływała sobie powolutku cienka strużka krwi z pleców, fajna sprawa, a więc czego chciała Cynthia? No prosze, ciekawi mnie to! No, ale jak to tak mu nic nie powie, przecież zażądał odpowiedzi! Pokręcił głową i wystawił do niej dłoń imitując ruch taneczny, gdy partner prosi partnerkę do walca, z małym ukłonem.
-W tańcu ze śmiercią musisz prowadzić, jedna historia, za jedno życzenie. Sprawiedliwy układ. - włosy opadły mu na jego buźkę zasłaniając totalnie twarz, jedyne co było wiodoczne to jego szeroki, krwawy uśmiech. Co teraz? No, zobaczymy!
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Czw Sie 18, 2016 5:45 am

Zel zareagował całkiem miło na jej rzeźby na Jego plecach, jak przerażał ją na samym początku, to teraz dawał jej dużo ciepła. Do czasu.. Aż nie użył do tego znaczącej siły. Pomyliła się, Jego oczy nie wskazywały na nic dobrego. Poszła zbyt daleko z "rozumieniem" tego faceta. Naah, on sam rozmawia z Zeke, a sam Zeke nie żyje, dobrze zrozumiała, czy mógłyś już przestać na mnie tak patrzeć? Zapytała się go w myślach dość wymownie nie było to przyjemny widok, ale. Odpuścił, zwycięstwo, Pani Baba w ciąży, na prawdę jego humory zmieniają się jak w kalejdoskopie. Postanowiła, poczekać, aż on się odezwie, aktualnie jej było łyso. No i się doczekała, po tym jak została złapana i energicznie podniesiona do góry, przykleiła się dosłownie do niego całym ciałem ze strachu przed wysokością. Nie było to nie miłe, ale.. -Ostrzegaj następnym razem, wielkoludzie. - Powiedziała, chichocząc, kiedy postawił ją na ziemi, sprawdziła, klepiąc ją czy aby na pewno jest prawdziwa. Problemy małych ludzi. Świat jest zupełnie inny gdy ma się 150cm wzrostu, na prawdę!
Wysłonniczo z Północy.. Skąd Zel mógł wiedzieć, że jest z tamtych krajów. To było przedziwne ale bardziej zainteresował ją zapach krwi, której sama sobie naważyła, na Jego plecach. Mącił jej ten zapach w głowie, był pełen energii a ona nie pamięta kiedy ostatnio miała nieswoją krew w ustach. Ciężkie życie małego podróżnika. Przez chwile stała zmulona, trzymając się za głowę, nic złego zaraz przejdzie. Ona słaba, a on się niecierpliwił. Kiedy spojrzała na niego zza swojej czupryny włosów, które wylądowały jej na twarzy, zauważyła tylko trupią dłoń przed sobą i Czarnowłosego zapraszającego do tańca. Że ten facet nie ma lepszych pomysłów w głowie! Pomyślała i złapała się jego dłoni. Podniosła głowę nieco wyżej, był na prawdę.. Pociągający, nie przerażał ją, Jedo dziwaczny fetysz na poszerzanie sobie uśmiechu, niezły protip. -To nowa historia, Zel, która tworzy się na Twoich oczach. - Dodała, zyskując nieco energi, postanowiła mu pokazał, jak tańczy się z wampirem z Północy.
Dziewczyna nie raz uczyła się na dworze królewskim kroków tanecznych dla dwojga, nie będzie to łatwe prowadzić ją po tylu latach, setek latach.. Już po samych jej pierwszych krokach, było widać, że na kamiennej posadzce zostawia po sobie ślady swojej mocy. Sama zaczęła też nieco się świecić od naładowań. Pierwsze kroki nie były ani bolesne, aczkolwiek nieco sztywne. Złapała go nieco mocniej, podkręcając tempo. Był to najzwyklejszy i najprostszy nieco zmodyfikowany waltz. Jej sukienka tańczyła na witrze razem  z nią i razem z jej elektrycznością. Jej dotyk parzyył, a w jej oczach można było dostrzec chorą ambicję, chęć zrobienia czegoś złego. -Cynthia Patel. - Powiedziała zimno, jakby miało zaczynać się już przedstawienie. -Byłam normalną ksieżniczką dla swojego rodu, do czasu aż nie pojawił się ON- Była zła, była przepełniona nienawiścią dla tego człowieka, który ją przemienił. Zel'a który, był do niej przyklejony, mógł w tym momencie zostać poparzony prądem, Cynthia zdawałą sobie sprawę, że na początku niewiele poczuje. -Prowadziłam cudowne życie do czasu. - Same jej ciało zaczęło już strzelać niewielkimi cząsteczkami prądu. Była teraz chodzącym akumulatorem. -Moja historia jest... Długa. - zatrzymała się na ostatnie słowo, nieco przybliżając się do niego, dalej trzymając ręce i nogi w układze. -Trudna - Gwałtownie poruszyła sobą i nim, żeby być w jego objęciach, widziała powoli, że Jej ubranie zaczynało się przypalać, Jego też to na pewno nie ominie. Odkręciła się, żeby zrobić dwa piruety. -I przede wszystkim bolesna. - Skończyła niewielkim tupnięciem nóżki, wywołując tym sporą fale fali prądu która przeszłą wszystkie ściany zaułku w któym właśnie się znajdowali. Na kilka sekund oświetliła go, a po tym jak znów stało się ciemno dziewczyna opadła z sił na posadzkę. Dyszała nie dając spojrzeć sobie w twarz. Była jeszcze bardziej wykończona niż wcześniej.
-Chyba znasz moją prośbę, Zel. - Powiedziała ciężko, jakby każde słowo ważyło tonę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Czw Sie 18, 2016 9:28 pm

Serio, naprawdę Cię to dziwi? Facet jest popierdolony na każdy możliwy sposób, więc rozmawianie z wyimaginowanymi trupami jest całkiem okej, kiedyś nawet rozmawiał z odciętą głową martwej prostytutki, to były czasy! Jego humory wcale się nie zmieniają, on jest po prostu specyficzny i chcąc czy nie chcąc, będąc w jego pobliżu będzie musiała się nauczyć z tym żyć, handluj z tym, o. Co do tego, że była z północy, hm... nie miał o tym pojęcia, naprawdę on był po prostu powiedzmy, baaardzo empatyczny, czuł to co czuje rozmówca, to była jakaś nagroda za jego wewnętrzne szaleństwo, ale to byłaby sielanka gdyby nie pojawił się jego martwy kumpel prawda? Fizyczna zmiana rozdwojenia jaźni, ah naprawdę był bardzo dziwnym, wręcz mistycznym tworem, jednak do tego jeszcze dojdziemy, skupmy sie na razie na bardzo niedalekiej przeszłości. Dramatyczny taniec, Cynthia trzymała go w niepewności, a on to łykał jak mały narkoman prochy na woodstocku. Za każdym słowem które dobiegało z jej małych, malinowych usteczek on się szczerzył, a więc pajączek zwany był Cynthia hm.. Całkiem ładnie, chciałem tylko zaznaczyć. Wracając jednak do tańca, do słów przejdziemy niebawem. Psycho wbrew pozorom od razu podłapał tempo i nawet dobrze mu szło, kiedy on się do cholery tego nauczył? Kto wie, ale wywijał jak prawdziwy Lord na nudnym balu w posiadłości. Zacisnął swoją trupią dłoń wokół jej małej rączki, a następnie kiedy taniec dobiegł końcu, dopiero wtedy poczuł i przy okazji zobaczył co się tutaj dzieje! Prąd? Słodko.. Czy czuł to na ciele? Oczywiście, to tylko dodawało mu jakiejś boskiej energii, a co do ubrań, pierdolić je, komu to potrzebne. Jego brudna od krwi i lepiąca bluza się trochę nadpaliła, jego koszulka to samo, odsłaniając kawałki bladej skóry, nie miał on sylwetki adonisa, nie.. Ale też nie był typowym suchoklatesem, więc to można było zauważyć nie. Puścił ją dopiero przy ostatnim podwójnym piruecie kiedy ta opadła na podłogę, wystawił kły w głodnym uśmiechu, ten to miał dopiero co pokazać o. Prawdziwe, długie i ostre kły.
-Mały pajączek imieniem Cynthia.. Szuka czegoś, nie.. nie, szuka kogoś, prawda? - sięgnął do bluzy wyciągając nóż motylkowy, jego ulubioną zabawkę i zakręcił nim dwukrotnie nim cały rozłożony znalazł się w jego dłoni, ostry jak cholera.
-Chodź, Cynthio.. Zbliż się, poznaj mrok płynący niczym rwąca rzeka przez dolinę, w której to co było niegdyś marzeniem, zginie, bez powrotu. - Jeden szybki ruch noża, a ręka Psycha przy nadgarstku została rozcięta, głęboka rana, gdyby nie był wampirem, na pewno by się wykrwawił po jakimś czasie.
-Słowo niczym kontrakt, podpisz go, a Ty i ja Cynthio, Ja i Ty Księżniczko, znajdziemy tego złego... Wszak pomagać demonom Lokiego to moja praca. - Co on do chuja powiedział? Miłej zabawy! Gdy skosztuje tej krwi... Będzie czas na poznać Psycha, Zeke właśnie zbierał się do wyjścia, ale czy mu się uda? No, zobaczymy! Jedyne co mogła zobaczyć to przy tym jak rozciął sobie rękę uśmiech zszedł mu z pyska a jedno, świecące niegdyś czerwienią oko, zmieniało się powoli w gadzi kolor, oko jaszczurki, żółte, może to jego reakcja na ból? Wszak wiadomo, że wampiry cały czas czerwonych ślepi nie mają, kto wie?
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Czw Sie 18, 2016 9:58 pm

Leżąc wpatrywała się w Jego ciało, przez włosy,b o przez włosy, nie miała odwagi okazywać słabości, która właściwie.. Już okazała. Przypaliła mu ubrania, nie przejął się tym, może nawet nie będzie musiała odkupywać, byłoby cudownie. -Mały pajączek szuka sprawcy, a nie winowajcy, winowajcą jest ona sama. - Odpowiedziała chłodno nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego, aczkolwiek dokładnie poczuła swąd krwi, a wcześniej brzdęki noża motylkowego które były jej dobrze znane, sama takowe miała. Jej źrenice zmniejszyły się, gdy wiedziała, że wszystko co teraz tam płynie, jest dla niej. Piękna czerwona ciecz, nie mogła się zmarnować. Podpierając się ściany, ostatecznie stanęła i oparła się o jego ciało, przybliżając sobie jeog nadgarstek do swojej buzi. -Albowiem teraz zawrzę pakt z diabłem, a wszystko co On bowie będzie dla mnie najważniejsze. Piękna kobieta u Twego boku, wnet będzie Twoją zdobyczą. Sprzeciwiam się Bogu, dopuszczając się haniebnych czynów. - Pierdolenie za pierdolenie, za jej czasów mówiło się inaczej. Zamknęła oczy i wzięła na prawdę spory łyk Jego krwi, cudownej wampirzej krwi, na prawdę dobrego gatunku. Nie była to bowiem Ani krew D, ani tym bardziej E. Z szacunkiem do Jego krwi po posiłku ucałowała miejsce przecięcia, zimnym muśnieciem jej spierzchniałych od zimna ust.
Stanęła przed nim, i zobaczyła kilka zmian. Gdzie jego uśmiech, gdzie jego czerwone ślepia. Gdzie jest Zel. Opuściła głowę, znów przykrywajac twarz włosami. -Kontrakt niczym nieprzerwana więź, aczkolwiek Ty i Ja, Księżniczka i Potwór, nie mogą zemścić się na sprawcy, który sprawił, że poznałam Ciebie. -Ukłoniła się przed nim, teraz mając już wiecęj sił. Urwała kawałek swojej sukienki, która i tak już była zniszczona i zrobiła prowizoryczny bandaż na Jego przeciętym nadgarstku.  A więc co teraz? Stanęła prosto, nie wiedziała co faktycznie ma ze sobą zrobić, gdzie włożyć ręce, zmienił się. Podejść bliżej, czy odejść, czy on się po prostu uspokoił, czy ma dwa oblicza. Przełknęła głośno ślinę. Raz kozie śmierć, Cynthia. Podeszła, stanęła na paluszkach, objęła jego szyję i wplotła swoje drobne paluszki w Jego włosy, drapiąc nieco pazurkami. -Zel..
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Pią Sie 19, 2016 1:04 am

Psycho i przejmowanie się garderobą? Ludzie nosili to i on nosił, nie chciał się przecież wyróżniać, prawda? Co było dosyć dziwne, bo przecież wyróżniał się i tak całkiem, całkiem bardzo spośród ludzi i wampirów, ale ubrania to miał, bo miał. Gdyby to od niego zależało chodziłby nago, bo przecież nie było w tym nic dziwnego. Gdy po tym wszystkim stała tak i wpatrywała się w niego, w końcu podeszła bliżej, a więc lubiła ryzyko? Przecież nie wiedziała co się z nim działo w danej chwili, może wybuchnąć, może to co właśnie szykowało się do wyjścia było straszne? Kto wie. Włosy znów zakryły mu twarz, jedyne co było widoczne to jego rozcięta twarz, jednak chwilę później, pewnie ona już tego nie widziała.. Był znacznie wyższy od dziewczyny, a więc i drugie oko zmieniło swą barwę, uśmiech całkowicie zniknął mu z pyska,a ton głosu jakim odezwał się niebawem był znacznie chłodniejszy, był bardziej męski, mniej przypominał wariata, można by powiedzieć, że mówił to normalny facet. Ułamek sekundy a jego ręka błysnęła bladym zielonym światłem, które najpierw przesunął na twarz, rany na jego policzkach goiły się dosłownie w parę sekund, aż nie zostało nic, no.. poza blizną, bo pierwowzór był zrobiony bronią anty wampirzą. Następnie przeniósł rękę, która była bardzo ciepła w przeciwieństwie do wcześniej, w okolice prowizorycznego bandaża, nie wiadomo co się stało z raną, ale zapach krwi przestał się ulatniać, a materiał będzie miał na pamiątkę, to było całkiem urocze z jej strony. Położył dwa palce na czole Cynthii i wypuścił powietrze przez nos, jakby stłumiony śmiech, który nie trwał dłużej niż sekunde, było to takie bardziej kpiące "Hmpf" wyprostował palce na jej czole, co sprawiło, że z pewnością zechce popatrzeć na jego twarz. Wolną ręką odsłonił swoją zajebistą buźkę, rysy twarzy i w ogóle wygląd wskazywał na Kuroiaishite, co do tego nie było, żadnych wątpliwości. Czarne jak smoła włosy, gadzie oczy i w ogóle ten wredny pysk.
-Widzę, że dogadujesz się z Zelem i nawet nie potraktował Cię jak ostatniej kobiety, którą spotkaliśmy w tej alejce. Cynthio. - Zrobił krok do tyłu, a następnie wyciągnął trupią dłoń w jej stronę, oczekiwał aż mu poda swoją drobną dłoń, jeśli to zrobi, to przyglądnie się uważnie jej palcom, jeśli nie, to zrobi drugi krok w tył. Nie zmieniało to faktu, że obserwował ją całkiem uważnie.
-Zel nie rozumie pewnych zasad panujących na tym świecie, powiedz moja droga, kimże był ten który z ciepłej księżniczki, stworzył te chodzące zwłoki? Chce poznać imię Twego stwórcy, dlaczego? Bo.. - nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi, fuknął ze złości, co przeistoczyło się w kolejny ociekający sarkazmem tekst.
-Cśś... Zel, negocjuje w Twoim imieniu, nie przeszkadzaj dorosłym. - Spojrzał na dziewczynę, po czym, schylił się dosyć nisko, ponieważ no cóż, żeby złapać dziewczynę ramieniem pod kolanami taką małą dziewczynę, to wymagało dużo zwinności. Nie robił jej krzywdy, uniósł ją w górę i zrobił parę kroków w stronę wyjścia z alejki.
-Wytłumaczysz mi.. uciekłaś, czy zostałaś porzucona przez twórcę? Tak czy inaczej, grozi mu za to proces, a ja nie lubię sądów.. Nóż w plecach, to bardziej odpowiednia kara za idiotyzm w przypadku, gdyby Cię porzucił i za niekompetencje, z racji tego, że uciekłaś, więc.. jaka jest Twoja historia? Pajączku? - Zaśmiał się podobnie jak pierwszym razem, krótko i bardzo ironicznie - -Tak Azazelu, wiem, że nadajesz im zawsze ładne przydomki. - No i co teraz? Jaka będzie jej reakcja, a to jest ciekawe.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Pią Sie 19, 2016 5:36 am

Jego rana zaświeciła się nienaturalnie mocnym zielonym światłem, oglądała uważnie proces Jego "przemiany". Mniej więcej wszystko powoli rozumiała. Jego przepotężny uśmiech mniej więcej zmył się, mimo tego blizna została. Wypuściła bardzo wymownie powietrze z ust, bandaż się nie przydał, nawet już nie było czuć krwi. -Starałam się być miła. Psujesz. - Dopowiedziała jak obrażone dziecko, któremu poprawiało się na Jego idealny sposób rysunek. Dogaduję się z Zelem, no przy tym człowieku na prawdę Cynthia musiała włączyć niektóre szare komórki w głowie, on ma dwie jaźnie i dopiero teraz to do końca zrozumiała. Skoro to był Zel, to on był..-Zeke? -Spytała cicho, jakby to miało być do niej samej, a jednak puściła to słowo w obieg, patrząc mu prosto w twarz, którą tak wielce odsłaniał aktorskimi ruchami ręki. Jak mówił, wyciągnęła dłoń w jego kierunku i przejechała palcami po bliźnie, która i tak została na jego twarzy, wampiry nie mają blizn. Hej wcale nie wygląda tak wrednie, o co Ci chodzi! To co mówił w tle, słyszała jak przez mgłę, ignorując go sama się go spytała. - Kto Ci to zrobił? - Odsunęła w sekundę dłoń jak przestraszony mały kot, kiedy ten cofnął się do tyłu. -Huh.. W takim razie nie chcę chyba wiedzieć co stało się z tamtą kobietą. - Mówiła i w miedzy czasie położyła dłoń na Jego. Nie wiedziała co ma to na celu, ale tej formy nie znała, wydawała się bardziej zcywilizowana. Ćśś, Zel, Ćśś, Zeke.. Facet na prawdę miał dwie jaźnie. Rozmawiał sam ze sobą, tak samo jak wcześniej i tak samo jak wcześniej znów mu ktoś w tym przeszkadza. Coś tu na prawdę było nie tak, aczkolwiek na swój sposób było to całkiem urocze, Cynthia nie była w stanie powstrzymać się od niewielkiego chichotu, kiedy ten na prawdę sarkastycznie mówił do.. Neee.. Zela ale tamtego Zela? Jak właściwie miała na niego teraz mówić, boziu złoty tyle pytan, tak mało odpowiedzi, a jeszcze ten rząda tego samego od niej! Podrapała się po głowie i bez problemu dała się podnieść, nawet dla zniwelowania wagi oplotła nóżki wokół jego ciała tak samo z rączkami.
Dziewczyna była zakłopotana, ale nie okazywała wielce zdziwienia tą całą sytuacją, znaczy, nah, dziewczyna jest bardzo skryta z uczuciami, przecież nie będzie tutaj pajacerek odstawiać. "OH, CO TUTAJ SIĘ DZIEJE, NIECH KTOŚ MI POMOŻE!" Nie to zbyt dramatyczne, poza tym mógły mieć kłopoty, te zwłoki.. Dalej tam leżą, szczęśliwe, ale leżą. Wypuściła głęboko powietrze. -Pan, który starszy niż mapy.  Pan, którego nazwiska nie da się wypowiedzieć, bez lat ćwiczeń. Pan, który zaatakował i porzucił Księżniczkę Wielkiej Brytanii. - Proszę, dostał odpowiedzi. A no tak. - Cynthia nie życzy sobie wędrówek po sądach. - Przeklnęła kilka razy pod nosem, jakby ona teraz walczyła sama ze sobą. - Do cholery jasnej. Nie chciałam sprawiedliwości, jest jak jest. Wytłumaczył mi wszystko, Mój Ojciec, a Pan musiał mnie porzucić dla mojego dobra. Miałam wychowywać się sama, przez setki lat sama. Kiedy dzień wcześniej byłam dworną księżniczką, drugiego zostałam wygnana, z dnia na dzień musiałam sobie radzić. Nie wychodziło mi to, mam mnóstwo blizn. - Tutaj zaczęła chaotycznie rozpinać sukienkę, nie miała zamiaru pokazywać się nago, ale wiele była w stanie mu pokazać. Swoją "dechę" zakryła po prostu skrawkiem białego materiału, który był owinięty wokoł jej prowizorycznych piersi. Zel, czy Zeke, mógł dostrzec od pępka aż po same żebra i nawet wyżej dużą literę "A, był to tatuaż, przecięcie aż do miesni i wlanie na skórę czarnej farby, zaś na karku wielki krzyż. Nie potrafiła mu spojrzeć teraz w oczy. - Moje ciało nie jest tak perfekcyjne jak kiedyś. Byłam gnębiona, karana, a nikt nie wiedział, że po prostu jestem porzucona. Potrzeba mi było zrozumienia, czułości, której nigdy nie dostałam. - W trakcie mówienia, poleciało jej kilka łez z oczu, a sama może zaczęła nieco mówić wyżej, to na prawdę wzbudzało w niej mnóstwo emocji. Od dawna jest dobrze, ponieważ Stwórca ją znalazł i wytłumaczył, ale takiego błędu nie da się zapomnieć, takiej kary, właściwie za nic.
Po tym wszystkim co powiedziała, oparła się głową o jego ciało, była zawstydzona, było jej zimno, wszystko sprowadzało się do tego, że na ten moment, nie chciała go opuścić, zwariowany czy nie, dał jej więcej ciepła niż ktokolwiek przez tyle lat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Pon Sie 22, 2016 9:35 pm

No więc jak to tak, Zeke wpadł i od razu popsuła się impreza? Obnażył cząstke swojego charakteru, nie było to wiele, ale na pewno Cynthia będzie miała dużo, dużo więcej okazji, żeby poznac ich oboje. Na chwilę obecną musiała się teraz zmagać z Zekiem, czy był inny? Na pewno, Zel przy obnażeniu się przez kobietę pewnie by podszedł, pogłaskał palcem i powiedział, że jest piękna, a co zrobi Zeke? Zaraz się przekonamy! Wróćmy jednak do początku tego całego przedstawienia. Wampir dotknął się po twarzy przejeżdżając palcami po swojej ranie, swoim sławnym uśmieszku, zregenerowanym, ale blizna została. Uniósł brew w pytającym geście, no bo co ją to obchodzi, przecież to on był tutaj naczelnym hipokrytą i wampirem Krwi B. Właśnie no.. Zeke przywiązywał do tego wage, za to Zel miał to głęboko w chuju, że się tak wyrażę. Wysłuchał jej do końca kiedy wyślizgnęła się z jego rąk tuż przy wyjściu z alejki. Dopiero kiedy skończyła swoją historię wtedy dopiero podniósł łeb odsłaniając swój blady pysk, odgarniając włosy z twarzy, a na pysku malował mu się wredny, jednak nie był to kpiący uśmieszek, bardziej coś w stylu "Oho, zwęszyłem dobrą okazje" Zrobił krok do przodu, opierając ręce na swoich biodrach. Chwilę tak na nią popatrzył, po czym zatoczył kółko obserwując ją jak jakiś jebany krytyk, nową modelkę w agencji.
-Idealne.. Widzisz, razem z Azazelem mamy jedną wspólną ceche, oboje doceniamy sztukę. To coś.. jest piękne. - swoim długim pazurem przejechał wzdłuż litery A, ba nie przejmował się jeśli wchodziła na jakieś miejsca jak piersi, miał to gdzieś, seksualność stała u niego baaaardzo daleko w hierarchii. Odsunął się od niej kawałek, na krok dosłownie, bo taki już był, bliski kontakt był zawsze troszkę dziwny dla niego. Uśmiechał się przez cały czas.
-Blizny? Pamiątki po lepszych czasach, moje są zrobione bronią od której nie można uciec, broń stworzona przez ludzkie ręce by zabijać dzieci nocy. - faktycznie, jakby się przyjrzeć, to przez podpalone niektóre miejsca w garderobie Psycha było widać same zacięcia, same zniekształcenia zrobione definitywnie przez broń przeciwko wampirom. Na jedne z jej słow się po prostu zaśmiał dosyć głośno i wyraźnie, chyba po raz pierwszy w tej formie, krótko, ale na temat. Pokręcił łbem w dezaprobacie.
-Po sądach? Mała księżniczko, jest tylko jeden sędzia, a jego imię to śmierć. My nie chodzimy do sądów.. My jesteśmy samosądem. - Zagadkowo? Na pewno mniej niż pierdolenie Azazela, a właśnie.. Skoro o nim mowa. Zeke po wypowiedzianych słowach było widać, że słabnie, jego kolana się uginają, a wredny uśmieszek zastąpił grymas bólu. Popierdolona wersja była zbyt silna, dlatego tak rzadko można było go oglądać, ponieważ Zel miał tutaj więcej do gadania. Ostatnim tchem panowania nad sobą zdołał zrobić ukłon w jej stronę, dworski, o proszę, kim on do cholery był? Skąd on to wiedział? Nastepnie upadając na jedno kolano wbił szpony w zimny bruk alejki łamiąc parę z nich, ale chyba mu to nie przeszkadzało. HERE'S JOHNNY!
-Ha! Nie żyjesz, znowu! - zaśmiał sie bardziej znajomy głos, a przynajmniej ton był bardziej zbliżony do tego, który Cynthia poznała wcześniej. Jego ślepia zapłonęły czerwienią znów, a on sam wręcz odskoczył od ziemii w jej stronę. Położył dwa łapska na jej ramionach i wesoło łapiąc jej kosmyk zębów włożył sobie w zęby o.. Pogryzł jej włosy. Chyba się stęsknił!
-Głupi Zeke.. Pajączku! Jesteś śliczna, prawie jak ja! Chcesz wyglądać jak ja? - Psycheł chyba się pogubił bo wypuścił jej włosy z zębów, ale coś tu nie grało.. O nie! Wyleczył sobie ten swój piękny uśmiech tak nie będzie! Dotknął palcami swojej twarzy a następnie w jego oczach namalowało się przerażenie..
-O nie.. Moje usta.. są smutne. - szybko sięgnął do kieszeni po swój motylkowy nóz, a nastepnie uniósł go na wysokość twarzy Cynthii, ostrzem skierowanym w jej stronę, ale co teraz? Potnie siebie czy ją? Ciekawe!
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Wto Sie 23, 2016 7:08 am

Zeke nawet an początku wydawał się całkiem miły, normalny, zcywilizowany, ale jego podejście do Cynthii ogromnie różniło się od Zela. Dziewczyna już chyba wolała wariata, ale mniejsza z tym, w końcu gdzieś on tam w środku jest. Na jego uniesienie brwii kiedy spytała o bliznę, speszyła się i opuściła łeb. Była dość płochliwa.
Dopiero po całym przedstawieniu Zeke postanowił się nią zainteresować, co prawda, dopiero gdy zaczęła się rozbierać, F A C E C I. Stała tak sztywno, kiedy on zataczał wśród niej kółko. Patrzała pustym wzrokiem przed siebie, myśląc o niczym, wyłaczała mózg, tak też często jej się zdarzało. Dopiero kiedy ten przykucnął i zaczął coś mówić spojrzała na niego, ale nie starała się nawet utrzymać kontaktu wzrokowego, dalej była speszona jego egoizmem. Ani drgnęła kiedy ten zaczął jeździć palcem po jej niechcianym tatuażu, nic dla niej nowego, była dotykana przez wielu i to nie w akcie seksualności, tylko po to by ją skrzywdzić, więc na niej również nie zrobiło to większego wrażenia. -Nie podzielam Twojej opinii, że wylany atrament na ranę jest wielce piękny, ale myślcie sobie tam jak chcecie. - Machnęła na niego ręką kiedy ten odskoczył jak poparzony. Nieprzyjemne to było uczucie, odskakujący facet jakby śmierdziała, czy nie była na tyle ładna, a może taki po prostu był?
-Ludzie nie tacy straszni jak ich malują, zostałam kiedyś zaatakowana, nie miałam może pół brzucha, a to właśnie śmieretlna kobieta postanowiła mnie przyjąć i zszyć ranę po broni do zabijania dzieci nocy. Ale w sumie.. - Co go to obchodzi dodała sobie w głowie i odwróciła łeb w prawą stronę, wciąż poprawiając wdzianko. Zwróciła nagle znów uwagę na niego, kiedy ten zaczął się z niej śmiać, po prostu śmiać. Nie do końca jej odpowiadało to zagranie, dziewczyna jest dość wstydliwa, nie wiedziała też jak ma się zachować, była w tak niekomfortowej sytuacji, że praktycznie nie wiedziała co robić, dlatego tylko patrzała się na niego jak ubrudzony, głodny pies, ale nie odpowiedziała, po prostu już nie było sensu. Jak będzie chciała zabić Riecona, to to po prostu zrobi. Koniec tematu.
Na scenę jego "przemiany" w chłopaka sprzed kilku chwil, zareagowała dwoma krokami do tyłu. Przyglądała się uważnie, stojąc jak słup soli, może nie przeszkadzać, tak będzie lepiej, a na ukłon tylko skinęła głową, a nawet może nieco parsknęła pod nosem. Uśmiechnęła się kiedy ten do niej podskoczył i prawił jej komplementy, a na słowo Pajączku nie miała już nawet dreszczy związanych z fobią, jeju co tu się wyprawia! Co do jej gryzionych właśnie białych pięknych i zdbanych włosów.. Machnęła na to ręką w myślach, było to całkiem urocze, kiedy Zel wrócił, wróciło do niej też życie i można było to dojrzeć po oczach, które już nie były lekko przymknięte i znudzone. Ale na to, że przystawiał jej nóż do gęby, była nieco NIEzadowolona. Działała nieco w panice przed psycholem, zagoiłoby się, ale nie widzi jej się rozcięty ryj, z sobą niech robi co chce.
-Bierz ode mnie te ostrze, a jeśli spróbujesz posunąć się z nim dalej, zginiesz od własnej broni. - Spod białych włosów, można było dostrzec, ba było w ciul widać, jak jej oczy święcą się jak pojebane, jak naelektryzowane, chodzącego akumulatora się nie denerwuje! Ostatecznie i tak by mu nie zrobiła krzywdy, nawet po kilku chwilach się uspokoiła, nie trwało to długo. Wypij sobie piwa, co sobie naważyłaś, mała idiotko. Westchnęła i zgarnęła włosy z twarzy. No dawaj Psych, rusz te ostrze i pokaż kogo potniesz.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Wto Sie 23, 2016 10:36 am

To czy Cynthia była ładna czy nie, to była kwestia zupełnie zrzucona na drugi plan, owszem, była całkiem niezła, atrakcyjna. Zresztą niskie kobiety jakie by nie były zawsze były na swój sposób atrakcyjne, a na dodatek jeszcze nie wyglądała źle z twarzy, to kolejny plus! Takie małe wredne to zawsze było na swój sposób urocze. Nie robiła sobie nic z tego, że facet zaczął ją dotykać, nie był to zły dotyk, bo przecież ten boli całe życie nie? Wiesz co, to całkiem ciekawa sytuacja, czy ona właśnie próbowała mu zagrozić? No proszę was. Psycheł tak sobie stał i się na nią wpatrywał, przejechał swoim dlugim językiem po niedawno zaleczonych, rozszerzonych ustach, dalej gapiąc sie na kobiete. Patrząc tak na nią dłuższy czas jak próbowała używać swojej mocy i wyglądać groźnie on się tylko śmiał cicho pod nosem, to dopiero był uroczy widok. Skierował ostrze bliżej kobiety, dosłownie centymetr, ale podobno TO ROBI RÓŻNICE.
-Mały pajączek, a w środku czeka coś większego, prawda? - dziwny sposób, żeby opisać czyjś wybuchowy charakter, ale w końcu to Psycheł i już chyba zdążyła do tego przywyknąć, prawda? Już nawet Psycho zrozumiał, że nie zamierzała wykonywać żadnych agresywnych akcji w stronę swojego stwórcy, a może... a właśnie, a może by jednak coś tutaj namieszać jej w głowie? Cynthia po dłuższym czasie z wariatem może podłapie trochę jego zachowań? Cofnął nóż od niej kiedy już skończyło go to bawić, a następnie jednym szybkim ruchem wbił go sobie w policzek, bo czemu nie. Rozciął jedną stronę sprawnym ruchem,a krwią splunął na ziemie. Od razu lepiej.
-Trzymasz w sobie dużo cierni, popatrz na mnie... Mam ich więcej, ale nie pokazuje tego mały pajączku imieniem Cynthia. - proszę się tutaj domyślić o co mu mogło chodzić, bo w tym była cała zabawa, ale.. ale pasuje w końcu ruszyć do przodu. Schował nóż, na razie pół uśmiech będzie musiał wystarczyć, ale powiem, że nie wyglądało to bardzo zachęcające. Krwawy uśmiech ze zwisającymi kawałkami skóry, ale dla niego to było piękne, o. Wyciągnął w jej stronę dłoń brudną od swojej własnej krwi.
-Zeke'a już nie ma, Ty i ja pajączku.. Obudź w sobie tą część, która pozwala Ci świecić niczym jasne światło na jednej z baśniowych gór. = obudź w sobie potwora i chodź zatrząść tym miastem wraz ze mną. Nie proponował jej bycia robinem, czyli przydupasem, jego słowa tutaj oznajmiały, że potrzebował jej jako równej sobie, jak mówiłem. Krew jaka by nie była, nie miała znaczenia dla Zela, on cenił iskrę szaleństwa w swoich rozmówcach, nie ich status.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Wto Sie 23, 2016 2:37 pm

Najgorsze upokorzenie jakie mogło ją spotkać, śmiał się z jej złości, a tak się starała! Nie było to miłe z jego strony, halo, miałeś być tym lepszym Psychem! Cynthia często przeklinała swój wzrost, czy wygląd typowej dziewczynki, ale z tym się już nie da nic zrobić, taka już po prostu była, a to, że wyglądała jak rozwścieczona wiewiórka to nie był poowd do śmiechu Panie Pseudo Piękny! Ponarzekała sobie chwilę gdzieś tam w środku sama do siebie, jemu powie to kiedy indziej. Albo.. Zanim skierował nóż bliżej jej twarzy, pstryknęła mu palcami w nos, lekko używając do tego mocy, żeby przeszły go niewielkie dreszcze. -Ani mnie nie denerwuj. - Tak, zdenerwowana wiewiórka się postawiła! Wow. Kątem oka zauważyła, że nic sobie z tego nie robił, a zimne ostrze coraz bardziej przybliżało się do jej śnieżnobiałej skóry. Przełknęła głośniej ślinę i spojrzała na niego. -Sama nie wiem co kryje się w środku Zel, myślę, że ludzki umysł nie jest sobie nawet tego wyobrazić. Na zewnątrz mały pajączek, a w środku piękna, dojrzała, czarna wdowa. - I to była prawda a nie żadne chwalenie się. Jedną, najbardziej niezrozumianą dla niej rzeczą było właśnie to, że siedzi tu z tym psychicznym człowiekiem i jeszcze się do niego klei. Spróbuj spytać kogokolwiek czy to jest normalne, on nawet nie będzie umiał sobie tego wyobrazić. Ale chyba to właśnie charakteryzowało Cynthię, dostrzegała piękno tam, gdzie nikt inny nie dostrzegał. Kiedy tak zastanawiała się nad tym całym jej dziwacznym charakterem, zupełnie zapomniała, że przed nią stoi Zel, ocknęła sie kiedy poczuła krew. Zapach doskonale jej znany, a smak, tak pyszny, że aż nie do opisania. Podniosła łebka wyżej, żeby zobaczyć co się dzieje. Ten po prostu niezauważalnie wziął nóż, który przed chwilą prawie przylegał do jej twarzy i rozciął sobie nim pół ryja, idiota.
Ciernie? Czyżby mówił w tym momencie o bliznach? Zapewne, wspomniał o tym kiedy rozcinał sobie.. Ahh, nie mogła sobie tego wspominać, jej rekacja nie była jakaś ogromna, nie skakała z przerażenia, w środku ją to nieco obrzydzało, ale za pierwszym razem nic nie smakuje dobrze. Kiedy kazał spojrzała na niego, próbując nie wbijać wzroku w przeciętą skórę, mięsień, krew, zębiska. Oddychała spokojnie, byle tylko się nie przerazić, nie zrobić błędu, aczkolwiek jej obawy minęły w sekundę jak tylko schował nóż gdzieś do kieszeni. Właściwie czego się ona obawiała? Miała takich więcej pochowanych gdzieś w kieszeniach, a nawet jeśli by ją przeciął to tylko po to by ona była jeszcze piękniejsza! Powoli rozumiała tego człowieka.
Złapała się mocno za dłoń uwaloną od jego krwi i zacisnęła mocno palce, nieco wbijając paznokietki w jego dłonie. Pociągnęła go w dół, by zmusić go do przykucnięcia nad nią. Czy podołał jej sile czy nie, wyjęła szybkim ruchem nóż motylkowy z kieszeni i pomachała nim tak by się otworzył, z gracją przyłożyła go do swojego policzka. Nie miała zamiaru przekłuwać na wylot swojego ciała, poza tym i tak to się zagoi. -Bądźmy. - Tutaj dźgnęła swoją skórę zaczynając nacięcie. Ścisnęła mocniej jego dłoń w akcie bólu, ale nie uroniła łzy. - Razem. - Pociągnęła nóż w dół, ku kącika ust. Jej nacisk na jego dłoń zwiększał się a pazurami powoli dobijała się za jego skórę, po prostu ją przebiła. -Piękni. - Skończyła naruszając swoje usta zimnym metalem. Czuła językiem, że brakuje jej skóry, ale ogólnie to było w porządku, jeszcze na znak jakiegoś.. "Połączenia" przyłożyła płaską częścią noż do jego ust. -Wysuń język, wielkoludzie. - Powiedziała cicho, zmniejszając powoli ucisk jego dłoni. Stopniowo, nie chciała się go puszczać. Jeśli zliże całą jej krew, zachichocze pod nosem, jeśli nie wytrze go po prostu w skrawek swoich ciuchów i schowa do kieszeni, nie kłopocząc się jego reakcją. -Teraz już będziemy na zawsze razem! - Nie było to przypadkowe zdanie, zrobiła nacięcie na swoim policzku, również tylko jednym, jeśli on zrobił go na prawym, ona zrobiła go na lewym. Razem tworzą cudowną całość. Czyż nie tego chciał Zel? Czyż nie to właśnie nazywa sztuką?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Wto Sie 23, 2016 9:33 pm

Oczywiście, że śmiał się z jej złości, to był całkiem ciekawy widok jak mała myszka próbująca właśnie ugryźć wielkiego kocura, ale to już zostawmy. Uniósł znowu brew kiedy ta próbowała tutaj podnieść swój głos. Psycheł robił co mu się podoba i będzie musiała się z tym liczyć, ale znowuż panie Psuedo piękny? No wypraszam sobie! Psycheł był w katalogu modelek oceniany 10/10. Krew ściekała mu po pysku wprost na podłogę, ale nie wyglądał na takiego który by się tym faktem przejmował, prawda? Co do jej kolejnej wypowiedzi to już wprowadziło go w dłuższe zastanowienie. Ah, a więc zaczynała rozumieć, jak z nim rozmawiać, no brawo powinszuje. Nawet nie poczuł kiedy użyła mocy, więc oczywiście, że nic sobie z tego nie zrobił. Kolejnym punktem tej całej pogadnki było to, że Coco nie tylko zaczęła go rozumieć, a wręcz chciała się do niego upodobnić, czyżby tutaj się szykowało jakieś wakacyjne love? A może dłuższe? No kto wie! Wiadomo, kiedy tylko złapała go za rękę ten zaczął przywiązywać do niej wagę, fuknął tylko pod nosem kiedy zacisnęła paznokietki na jego ręce, jednakże nie ze złości, on po prostu był wyczulony na punkcie dotyku. Przykucnął, tak jak prosiła swoim gestem, czyli mniejwięcej znajdował się na jej poziomie, mógł sobie na nią patrzeć, a wierzcie mi.. Perfidnie wlepił w nią gały, nawet ignorował fakt pół nagości, po prostu gapił się jej na twarz. Jego rękę przykuł nóż motylkowy, o! Jego źrenice powiększyły się z zachwytu, już miał wybuchnąć jakimś tekstem kiedy ta przebiła sobie policzek nożem. No, no... Oblizał przecięte miejsce, swoje przecięte miejsce swoim długim językiem i w ciszy ją obserwował. dopiero w momencie kiedy poprosiła o wysunięcie jęzora to otrzeźwiał, słuchał jej jak stare babki radia maryja. Zawsze będziemy razem?! Ta to wiedziała jak przekonać Psycheła, w końcu znalazł przyjaciółkę, o. Friendzone? Na chwilę obecną, trzeba mu było wytłumaczyć jeśli tu miałoby coś być więcej, bo on za chuja tego tematu, akurat nie rozumiał. Złapał ją za ramiona i przycisnął mocno do ziemi, aby ta ukleknęła przed nim.. Hue! Ale nie, skoro on kucał to nie było tutaj nic dziwnego, dwuznacznego... chociaż trochę. Kiedy udało mu się ją sprowadzić do tej pozycji po prostu przyległ do niej, wysunął swój cierpki język i wcale nie zamierzał się tutaj skupiać na jej rękach, przesunął językiem po jej ranie, może nie było to bardzo higieniczne czy też sanitarne, ale na pewno na swój sposób było piękne! Miłość wariata była warta trzech normalnych.
-Po kres, po dzień kiedy łańcuch opadnie z mej szyi, a mój przyjaciel, mój twórca Loki, pogrąży świat w zapomnieniu. Cynthia, imiona są mało znaczące, jednakże Twoje mi się podoba, lubię je powtarzać, czemu? Sam nie wiem.. Brakuje Ci czegoś! - owinął sobie jej włosy, sporo ich w okół ręki, po czym sięgnął po nóż z kieszeni. Tak, zdecydowanie. Jednym płynnym ruchem odciął kawał jaki miał w ręce, teraz albo go za to opierdoli, albo jej się spodoba kto wie, z tego co widzę, oboje byli wariatami. Nieprzyjmne uczucie ciągniętych włosów trwało tylko chwilę, a teraz.. wszystko ustało, został z jej włosami w łapie, które powoli wypuścił na ziemię, kosmyk białych długich włosów opadł na ciemną brudną alejkę, na pewno było tutaj nieźle, nazajutrz ktoś je znajdzie, ciekawe co sobie pomyślą!
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Wto Sie 23, 2016 10:17 pm

Huh? To ona była jeszcze naga? Nawet nie zauważyła, może ona sama nie przywiązywała do tego większej uwagi, akty seksualności też były jej dalekie, po prostu tego nie robiła i nawet jej się nie spieszyło, ot co! Kogo pociągają małe dziewczynki, w sukieneczkach, toż to podobno nazywają "pedofilia". Zaśmiała się sama ze swojego żartu w myślach. Ale wróćmy do rzeczywistości, to jej Psycha! Przykucnął, tak jak prosiła swoim gestem, grzeczny chłopak, kiedyś dostanie nagrodę. Niemiłosiernie wlepił w nią swoje ślepia, aczkolwiek nie wydawał się na głodnego. Obserwuj bacznie, obserwuj dziewczynę, którą sobie stworzyłeś. Cieszyła się na widok jego reakcji, był zadowolony, oblizywał się po swojej ranie, dalej jej słuchał, oblizując nóż z jej krwii, cudownie. A na słowa o byciu razem zareagował jeszcze lepiej! Dobrze Ci Coco idzie, nie dość że dogadujesz się z jakimś psychicznym człowiekiem, to sama się taka robisz, boże, w którą stronę to biegnie.
Nie do końca zrozumiała, po co miała przed nim klękać, ale jak poczuła nacisk, od razu padła na podłogę, BYŁ SILNY, A ONA DELIKATNA,ot co. Nie czuła się wcale dwuznacznie, może gdyby nie miała jego krocza przed sobą byłoby łatwiej, ale to też nic nie zmieniało. Poczuła go nieco bliżej, zamknęła oczy, chyba wolała nie wiedzieć co się może stać, aczkolwiek zaskoczył ją.. Dość dziwacznym zachowaniem. Jeju, czuła jakby jakiś stary pies lizał ją po twarzy, a skoro już był tak blisko, położyła dłoń na jego głowie i smyrała go palcami po włosach aż do szyi. Tak po prostu. Kaprys dziecka ulicy. Było w tym coś dziwnego, niby na pierwszy rzut oka, nieco dziwne i ohydne, ale Coco powoli odbiegała od swoich zwyczajnych standartów, jego obecność, zachowania, wpływ całkowicie zmieniają Cynthię, a ona się temu poddawała, czy to aby na pewno dobrze?
Wsłuchała się w jego słowa, jakby były melodią dla jej uszu. Na początku był dla niej niezrozumiałym zagraniem, teraz jest piekną poezją, która mogła interpretować na milion tez i stwierdzeń. Zamknęła znów oczy i z uśmiechem na ustach i nie tylko.. Poza tym dobrze, że nie ma nigdzie lustra, sama nie chce wiedzieć jak wygląda pół nago z przyczepionym psychopatą do jej własnego ciała i z rozciętym ryjem, PRZECUDOWNY AKT. Tak właśnie pomyślała. Co, brakuje jej czegoś? W moment się ocknęła, a ten miał już dłoń splecioną w jej włosach. Z początku jęknęła, nie z bólu, raczej przyjemności, włosy był jej strasznym punktem erogennym, ale wracając do tego co on robił! Nawet nie zdażyła zareagować, a kosmyki jej włosów.. Opadły na jej ramiona i niechlujnie też na łopatki. Wbiła wzrok w ziemię, nie wiedziała co ma powiedzieć, widziała tylko jak jej białe włosy wylądowały gdzieś na czarnej posadzce. Miała ochotę płakać, krzyczeć, wrzeszczeć na niego. Złapała się za głowę, zachichotała psychicznie, przeczesała aktorsko włosy z jej twarzy i powiedziała dość.. Dziecięcym ale przerażającym głosem. - Jest cudownie, Zel! - Wykrzyknęła okrzykiem radości, na prawdę teraz pozbyła się dawnej Cynthii. I wcale to nie było takie głupie. Mimo, że czuła, że było krzywo, niedbale, szybko, wiedziała, że tak po prostu ma być, tak mu się podoba, więc niech tak będzie. Pociągnęła go mocno za szyję do siebie, przytulając go, zaczepiając palce w jego czarnych jak smoła włosach. -Zapłacisz mi za to. - Zachichotała. - W naturze, Zel. - Mówiła dalej przerażająco, dziewczęcym głosikiem do jego ucha. Tu go odsunęła od siebie, złapała za lice i powiedziała. -Ale póki co chce mi się spać, zabierz mnie do swego łoza, dyrygencie! - Porównanie trafione, w końcu to on dyktował tu warunki, do czasu.

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Wto Sie 23, 2016 10:58 pm

On też tego nie zauważał, właściwie to wcale mu to nie przeszkadzało, ani nic nie dodawało, było to obojętne, że tak się wyrażę. No cóż, są amatorzy małych dziewczynek w spódniczkach pod lokalnym przedszkolem, ale jeśli chodziło o Psycha to nie musiała się tego obawiać z jego strony, widzisz jak miała dobrze? Na co tu narzekać! Nagrodę? Lubił dostawać nagrodę, nawet jeśli miałby być to medal zrobiony z puszki. Dobrze, tutaj sobie mentalnie zanotować, aby przywiązywać większą wagę do jej włosów w przyszłości, chociaż, to dopiero jak się mu to pewnie wyjaśni, no, ale do notatki mentalnej zawsze się nada. Co do reszty, przejdźmy tu już do konkretów, a więc do momentu kiedy pierwszy raz przejechała dłonią po swoich świeżo ściętych włosach, spodobało się jej! Wiedział, że się jej spodoba, tak naprawde nie miała wyjścia, bo gdyby jej to nie pasowałoby, on by dalej nalegał, a mógłby się nawet zdenerwować, mimo, że teraz przynosiła mu dużo radości, to zawsze to mogło się zmienić, prawda? No, ale jej dziwny, wewnętrzny głosik wyszedł tutaj na światło dzienne. On wyglądał na mocno skupionego kiedy do niego mówiła, bah, wręcz mówiła mu to prosto do ucha, kiedy przyciągnęła go za szyję, ten wydawał się zadowolonego, zwłaszcza, że gładziła go paznokciami po włosach i karku, całkiem miłe uczucie. Uśmiechnął sie szeroko, kiedy usłyszał pierwsze słowa, aha, podobało się i o to chodziło! Następnych słów nie bardzo zrozumiał, ale postanowił zgrywać znawcę.
-Natura.. Natura jest piękna, tak Cynthio.. Tak! Oddam Ci, skarby natury, jakie sobie zapragniesz. Znam.. pewne miejsce, miejsce gdzie gdy dokopiesz się głęboko, wciąż znajdziesz krwawy piasek, cudowne znalezisko Cynthio! - chyba nie do końca o to chodziło, a jeśli chodziło o następne słowa, hmm.. No dobra, miał ją zabrać do łoża, całkiem niezła propozycja tylko KURWA, on przecież takiego nie miał.. Ale już mam pomysł.
-Łoża.. Zeke czuwa, ja nie potrzebuje.. ale znam miejsce tak.. Znam. - Było jedne miejsce w którym spędził swoje lata, 25 lat w zamknięciu w placówce dla umysłowo chorych, teraz to miejsce było opóźnione, ale wybuchły w nim zamieszki... jego cela jest piękna, wysmarowana krwią jego oprawców, na pewno spodoba się nowej pani Psycheł.
-Chodź pajączku, a wilk pokaże Ci swój stary łańcuch. - wystawił do niej ręcę z uśmiechem, jeśli go złapała, to w momencie użył jednej ze swoich mocy teleportacji, trwającą niedłużej niż jeden oddech, a oczom dziewczyny ukazało się paskudne, mroczne i krwawe miejsce, kości tych, którzy nie wyszli cało, nadal leżały w tym miejscu, całkiem uroczo. Na ścianach krwawe napisy, imiona, imiona przekreślone, widać, że kreski, którymi zostały skreślone były zrobione nożem. No.. Mi casa su casa - Mała.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Sro Sie 24, 2016 7:02 am

Skarby natury, ta.. Co on mógł jej zaoferować oprócz po prostu towarzystwa, spodziewała się, że to nie musi być willa czy jakiś bogaty dom, ale zobaczmy! Właściwie, krwawy piasek, jak głęboko się nie dokopiesz, zaczęła sobie rozmyślać w swojej łepetynie. Cmentarz, nie. Tak stawiała między wiezieniem, albo czymś tego pokroju. -Zabierz mnie tam. - Powiedziała krótko. Zapewne musi łączyć z tym miejscem dużo wspomnień, nie wiedziała jak to jest, w końcu nigdy, albo ostatnio nie miała swojego ciepłego, poutlnego domu. Uśmiechnęła się tylko, kiedy wysunął do niej ręce. Szybciutko się go złapała i pach! Już byli w innym miejscu.
-Huh.. Zel.. Mam nadzieję, że nie przyprowadzasz sobie tutaj potencjalnych ofiar. - Raczej to nie było pytanie, gdzieś w środku nie chciała w to wierzyć, więc jak już sama tak jakby sobie potwierdziła. Podrapała się po głowie i rozejrzała się wokół. Waliło jak z murzyńskiej chaty. (hehe, rasistka). Przejechała palcami po krwi na ścianie, zeschnięta, nawet już ne wydzielała zapachu, przynajmniej ona nie czuła. Chodziła sobie od ściany do ściany, ufała już jakoś temu gościowi więc nawet nie zwróciła na niego uwagi, jak się rzuci, to od razu odskoczy, tak działała jej moc, ale nie musiała się nim przejmować. Spojrzała zza ramienia na niego i się uśmiechnęła. BYŁ UROCZY, I NIKT MI NIE POWIE, ŻE NIE. Przerzuciła włosy na jedną stronę by te nie lepiły się do jej rany, usuwanie ich będzie jeszcze bardziej bolesne. Kości nogą przesunęła na kupkę gdzieś do kąta. O tak uwielbiała się rządzić w nieswoim mieszkaniu. Oj zły plan.
W sekundę obróciła się i rzuciła się na niego, co musiało spowodować jego upadek, gruchnięcie lekkie plecami o ścianę, nie ważne. Usiadła mu wygodnie na kolanach w rozkroku. Wyjęła nóż i przystawiła mu do brody. -Hej, kochanie.. Coś mi tu nie pasuje.. -Powiedziała to nadwyraz kobieco, płynnie i z uczuciem. Jeździła ostrzem noża po jego ciele. Było to powolne, ale zapewne ten się nie bał. Zachichotała głośno i wesoło, wyrzucając nóż gdzieś w tył. -Hej! Nazwałeś się wilkiem! Gdzie Twój ogon i uszy?! - Spytała się wesoło, mierzwiąc jego włosy w poszukiwaniu zwierzęcych organów. Nie doszukując się, obraziła się, tak! Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, wygodnie się usadowiła i zrobiła minę typowego focha. -Okłamałeś mnie, głupku. - Fuknęła pod nosem, obróciła łeb w prawo i podniosła wysoko bródkę w górę, halo! To księżniczka! Jej sie nie kłamie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Sro Sie 24, 2016 10:29 am

On nie rozumiał, co miała na myśli mówiąc w naturze, jej chodziło o towarzystwo, jemu o jakiś skarb matki ziemii, ale to wiesz wszystko zależało od perspektywy jaką patrzyło się na obecną sytuacje. No to cieszy mnie fakt, że nie miała tutaj nadziei na jakąś wille czy chociaż zwykły przytulny domek, to takie rzeczy nie z nim. Jeśli by tego chciała prawdopodobnie siedziałaby z jakimś nudnym facetem, który wieczorem siadałby na kanapie i oglądał komedie romantyczną wraz z Cynthią, nie.. zamiast tego jest w okropnym miejscu prosto z horroru z Psychełem, a co najlepsze całkiem jej się to podoba! Nie bardzo zrozumiał jej słowa o ofiarach, on swoje ofiary nazywał albo mięsem, albo nieporozumieniem, dlatego nie bardzo to wychwycił, ale!
-Ofiary? Nie nie nie nie... Nikogo, to moje! Kiedyś było tu dużo życia, teraz, nie ma, Zabiliśmy ich z Zekiem. - powiedział jak gdyby nigdy nic, przyznał się do masowego morderstwa, ale co z tego, w końcu chyba jej to nie będzie przeszkadzać, nie? Psycheł uroczy? Na swój chory sposób, na pewno. Nie minęło długo od pokazania jej tego zajebistego miejsca, a chwilę później był już na podłodze, może i normalnie by nie upadł gdyby użył chociaż jednego mięśnia w nodze, ale.. było to całkiem niespodziewane więc można powiedzieć, że była to mała niespodzianka. Jego czerwone ślepia wędrowały za nożem, dopiero w momencie kiedy wyrzuciła zabawkę za siebie spojrzał na nią, uśmiech nie schodził mu z pyska, ale wiadomo, nie mógł to raz, a po drugie on zawsze sie uśmiechał, nieważne co..
-Ja nie kłamie, nigdy. Nie mogę. - złapał za jej ręce kiedy je skrzyżowała i przesunął jedną z nich na swoją klatkę piersiową, ustawił jej palce w taki sposób, że naprawdę mocne pchnięcie wbiłoby mu sie w serce. Tu jest zapisana historia, historia wilka i historia zwodniczego władcy, a... - przesunął ręcę na jej klatkę piersiową, w miejsce gdzie powinna mieć serce.
-Tu jest zapisana historia pajączka, który się zmienił, właśnie.. zmienił się prawda? W co? Cierń siegnął już zbyt daleko, Hel. Córą Lokiego jak ja jego stworzeniem. Pasujesz. - Zamiłowanie Psycheła do mitologii zawsze dawało o sobie znać, Hel, popracuje nad nią troszkę i zobaczycie, jeszcze się nada, w tym momencie mało kto by się jej przestraszył, a już niedługo, jak obiecał, będzie razem z nim trzęsła normalnymi stworzeniami, tak zostało powiedziane, więc niech tak się stanie.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Sro Sie 24, 2016 5:16 pm

Oh, czyżby Zeke nie był na tyle normalny i zabijał z nim? A może po prostu Zel był zbyt silny i nie pozwalał Zeke'owi dojść do słowa, podejrzewała, że raczej to drugie, dało się zauważyć, po 1. Z nią był praktycznie cały czas Zel. Po 2. Tam przy alejce Zeke upadł, został pokonany, tak, zdecydowanie rzadko będzie się spotykać z jego znormalizowaną formą. Machnęła na to ręką gdzieś w myślach, sama powoli nie była normalna. A co do pokoju? Jeju, ma to swój urok! Masz rację, komedie romantyczne nie dla Coco, ma się dziać, ma być, ma być krew, ma być popiół! Mocno teraz nawiązywała w myślach do zabicia kogokolwiek, a na cel przychodzi pierwszy jej pseudo-ojciec. Pseudo, bo pseudo, zostawić dziewczynę na tyle lat, a potem powiedzieć, PRZECIEŻ NIE ZROBIŁEM NIC ZŁEGO. Oh, hipokryzja. Warknęła do siebie, jakby podenerwowana całą sytuacją. Ale halo, dziewczyno, jesteś koło swojego przyjaciela! Uspokój się! Boże, czy ona już mówiła sama do siebie? Zel ty ciulu, co ty z nią robisz. -Zrobiliście z Zekiem dobrą robotę, jest tu cudownie. - Pochwaliła go, nawet nie zaprzeczała sobie, jak to robiła wcześniej by nie dostać jakiegoś łomotu, po prostu jego styl życia, bycia i wszystko inne zaczęło jej się podobać.
Parsknęła tylko na zaprzeczenie że kłamał, miał być wilkiem, gdzie jego uszy, hę?! Kiedy dotknął jej ramion nawet nie opierała się, mimo, że jego dotyk był dość chaotyczny i mało delikatny, lubiła go. -Kłamiesz. - Burknęła pod nosem z niezadowolenia. Nie stawiała żadnych oporów, ba! Wyślizgnęła sobie jedną ręką i podniosła jego bluzę do góry, aż do mostka i wróciła rączkę spowrotem w jego objęcie. Dokładnie słuchała jego słów jak cudownej melodii, mówił tak niezrozumiale a tak pięknie, że na prawdę mu kiedyś powie, że powinien zostać poetą! Zacisnęła piąstki na swojej klatce i zamknęła oczy. -Mały pajączek, który został Czarną Wdową, nie Hel, a kto inny zmienia Cynthię. Nie córka Loki'ego, pół człowiek, pół szkielet. - Tu otworzyła oczy i spojrzała w jego ślepia, położyła małe dłonie na jego szyi i przybliżyła się do jego twarzy, a jej włosy zaczęły opadać na ich twarze. -Dziecko nocy, które płonie w blasku słońca, mężczyzna, który tworzy sztukę i jest sztuką, Zel. To on zajmie się Cocoro. - Powiedziała cicho, kiedy pomiędzy ich ustami było kilka milimetrów długości. Przybliżyła się ciałem jeszcze bliżej i po prostu wlepiła swoje usta w jego. Spójrz! Teraz tworzymy całość, nasz uśmiech jest piękny! Mówiła sama do siebie, nie oczekiwała, że on o tym pomyśli, nawet nie wiedziała, czy ten człowiek wie co to kontakt międzyludzki nie tylko do zabijania. Ten niby pocałunek trwał dłuższą chwilę, nie ruszała ustami po prostu je złączyła. Tak chciała, o.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Psycho Sro Sie 24, 2016 10:34 pm

Zeke nie był normalny, była to forma która mówiła w miare normalna, jednakże tylko jeśli chodziło o przeprowadzanie z nią dialogu, we wszystkich innych aspektach był to chory sadysta, więc nie ma tu o czym mówić. Dokładnie, jego drugiej formy nie będzie tutaj spotykać dosyć często, więc nie miała się czym przejmować, co do wystroju tego miejsca, naprawde sie jej podobało? Była dziwniejsza niż mu się mogło wydawać, ale to były tylko punkty plusowe w popieprzonym rankingu Psycha. Krew? Jest.. Popiół? Spalmy tą pierdoloną budę też będzie, wcale nie miał z tym miejscem emocjonalnych więzi, on po prostu nie znał i też nie posiadał innego miejsca, aby zmrużyć swoje oczy chociaż na chwilę. Wysłuchał jej komplementu i odpowiedział na to uśmiechem, szerokim, a na dodatek w ogóle cały czas trzymał sobie łapy na jej klatce piersiowej, ale widać wcale jej to nie przeszkadzało, chyba chciał się do końca upewnić, że go zrozumiała. Pół człowiek, pół szkielet co? Wedle życzenia, księżniczko.
-Morrigan.. Cynthia Morrigan! - zabrał w końcu z niej dłonie, żeby w nie klasnąć w samozachwycie. Nie zajął mu długo ten samozachwyt z racji tego, że dziewczyna przybliżyła się do jego twarzy, krótsze już niż oryginalnie włosy opadły na jego rozciętą twarz, a ona sama? Do czego dążyła, zaraz się miał o tym przekonać. Miała własne zagadki, tak jak on miał swoje, coraz bardziej mu się to podobało, nim się zbliżyła zdążył jej odpowiedzieć, również cichym głosem, jednak jego ton głosu przypominał właśnie moment kiedy to dziki zwierz zbiera się do ataku, spokojny, by nagle zrobić się głośniejszy, na jedno.. jedyne słowo.
-Śmierć i strach, szaleństwo i ta jedna iskra zapału w dwóch zaszklonych kulach, krew i ciemność, R A Z E M. - położył jej dłoń na podbródku gdy ta się zbliżała bardzo powoli, oczywiście, tworzyli całość, jeden wielki uśmiech, a więc gdy tylko była na tyle blisko by go pocałować, sam zaciskając palce na jej podbródku przyciągnął ją do siebie, obejmując wolną ręką na plecach. Jego pazury wbijały się w jej skóre dosyć mocno by przy każdej sekundzie pocałunku zrobić dodatkową sznitę, bah 50 twarzy psycheła. Zwykły podtrzymany pocałunek, wampir zwyczajnie trzymał rozwarte szeroko ślepia, ale jego usta również złączyły sie razem, zamykając jedną z jej warg w uścisku, całkiem niezła sprawa. No i co dalej prawda? Chociaż muszę przyznać, że uśmiech po drugiej stronie policzka wycięty nożem na dziewczynie dawał naprawdę ZAJEBISTY efekt, po co być pojedynczym wariatem jak można być dwoma połączonymi w jedno?
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Gość Czw Sie 25, 2016 7:29 am

-Morrigan.. - Powtorzyła to słowo zaraz po nim. Czyżby już nie było Cocoro? Czyżby teraz była właśnie Morrigan? Dla niego może być nawet nazywana stęchłą rurą, masochistka. Poczuła jego dotyk na swoim podbródku, cudnie, nie będzie się opierał, nawet przybliżał ją do siebie ręką na plecach, wbijał pazury, ale to nic takiego, plecy akurat miała nienaruszone, może to być jego płótno do wykorzystania, nie miała z tym żadnych problemów. Podczas jego wypowiedzi spojrzała się na niego, przeczuwała co powie. Jeśli by się nie udało, to już chuj z tym, na szczęście trafiła. Powiedziała "Razem" w tym samym momencie co on o chaotycznie się rzuciła w akty pocałunków z psychopatą. Całkiem jej się to udało! A on wcale nie był taki zły, pha, jakby Cynthia była jeszcze w tym taka dobra, to mogłaby narzekać, sama czuła się jak kamień. Rozluźnij się dziewczyno, nie robisz tego pierwszy raz a z nim to się na pewno powtórzy. Czuła już swoją krew, która gryzła ją w nos, nie lubiła jej, nie ważne. Odlepiła się od niego, dając na sam koniec zwycięskiego buziaka jeszcze, boże on zawsze ma takie wytrzeszczone oczy? Przezabawne. -Zamykaj następnym razem oczy i wyobraź sobie, jak poprawiasz czyiś wygląd. Będziesz wtedy w wniebowzięty. - Dopowiedziała mu na przyszłość, chodziło o to, żeby wyobrażać sobie jakąś przyjemną rzecz podczas przyjemnej rzeczy, daje to zajebiste efekty, ona np myślała sobie o wygodnym łóżku. Którego, heh, niestety tu nie było, wiec przykro mi, ale użyje do tego Psysia.
Po całej tej szopce z buziakiem, który był całkiem fajny.. ZAJEBISTY. Coco wygodnie usadowiła tyłek pomiędzy jego nogami, a głowę położyła na jego klatce, leżąc bokiem. Jedną dłonią póki co go objęła, a drugą zakryła pół swojego ciała, wykorzystując wcześniej zadartą do góry białą bluzę. Lol, przypomniała sobie nawet skąd miał te ubytki i dziury. Nie waaażne. Koszulkę zostawiła gdzieś tam u góry, nie dałaby dobrych efektów. Zanim zamknęła oczy wyskrobała mu na skórze, przy jego sercu literkę "M". Jak wstanie, już jej nie będzie, a będzie powtarzać tę samą czynność póki nie zrobi jemu takiej szramy na sercu. Mówiąc symbolicznie. Chciała być jego, chciała być jego oczkiem w głowie. Daleka droga do tego. Ale czy ona przypadkiem już mu nie przypadła do gustu? Z jego mini małej rany zaczęła wylewać się krew, chciała ją zlizać, ale halo, cyca mu lizać nie będzie, wiec po prostu nabrała to na paluszek i wtedy dopiero zaszczyciła się jego krwią. -Dziękuje, Zel. - Powiedziała cichutko jakby do siebie, zamykając już oczy i zagłębiając się w jej wymarzony już sen.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

once upon the time.  Empty Re: once upon the time.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach