SALA NARAD - PARTER

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Naizen Shiroyama Wto Maj 31, 2016 12:31 pm

Dyskusja trwała dalej. A dzięki temu, dowiedzieli się kilku istotnych rzeczy. Choćby to, że głową rodu Kuroiaishita, będzie jeden z poprzedników. Pytanie tylko który? Barabal? Jego ostatnio tam widział. Pewny jednak nie mógł być tego, póki Hiro go nie przedstawi. A dobrze jest, żeby każdy ród wampirzy znał przedstawiciela innej rodziny.
Sprawa medialna została niejako omówiona. Naizen w tym przypadku nie zabierał głosu, bo nie jest to jego dziedzina. Jedynie mógłby zadbać o to, aby w klubie i lunaparku, nie dochodziło do nieprzyjemnych incydentów. Ale wiadomo, że nie nad wszystkim idzie zapanować.
Kolejna rzecz - przemiana wampira w człowieka. To akurat było zaskakujące. Tutaj by zabrał głos, a raczej zadał pytanie, gdyby nie Marius, który go uprzedził. Może nawet i dobrze, że to on zapytał. Nie bardzo Naizen chciał się udzielać. Chyba, że będzie to konieczne. Zatem nadal pozostawał słuchaczem i obserwatorem.
Naizen Shiroyama

Naizen Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właściciel klubu nocnego Night Crow oraz LunaParku.
Moce : Władza nad ogniem. Telepatia. Czytanie w myślach. Blokada/ochrona umysłu, Psychokineza (artefakt).


https://vampireknight.forumpl.net/t173-naizen-shiroyama#197 https://vampireknight.forumpl.net/t174-naizen-shiroyama#198 https://vampireknight.forumpl.net/f86-zamek-w-gorach

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Emmanuel Nie Cze 05, 2016 7:23 pm

Niezależnie od pobudek Hiro blond włosy uśmiechnięty wampir zgadzał się z nim w całej rozciągłości w kwestii ataków na ludzi czy tuszowania. Wprawdzie ciekawie byłoby żyć w świecie gdzie ludzie wiedzą o istnieniu wampirów jednakże mało który był na to gotowy.
- Zaiste. - stwierdził jedynie na słowa skierowane ku niemu. Skoro rzecz, której pragnął miała być usankcjonowana przez Radę z przyjemnością pomoże w jej wdrożeniu. I tu zaczęli zabierać głos pozostali członkowie.
- Mimo przekonań niektórych ród Kuroiashita nie prowadzi żadnej szeroko zakrojonej działalności w tej sferze.. Są wśród nas zwyrodnialcy i tacy są najbardziej zauważalni, jak zawsze. Cóż zrobić. - wzruszył ramionami. Kyuubi zachowywał się jakby Kuroiashita odpowiadali nawet za gradobicia i tyfus. Największym zagrożeniem byli testament i Samuru, taka jest prawda. No i Psycho. Przynajmniej jeśli mówić o krwi z krwi Kuroiashita. Pozostali, niezależnie od swoich poglądów i poziomu zezwierzęcenia potrafili chociaż imitować jednostki przystosowane do życia w społeczeństwie. Niefrasobliwym było oskarżanie całego rodu za winy jednostek. Jakby zresztą inne wampiry święte były. Szczęściem Charles też zwrócił na to uwagę.
- Samuru może i nie zrezygnował z własnej woli, lecz nadal nie został ukarany przez Radę i do tego trzeba doprowadzić. Nie może czuć się bezkarny wobec Rady. - stwierdził wprost z radosnym uśmiechem jakby opowiadał o przepisie na wyborne muffinki. Nie przejmował się specjalnie losem Bratanka. Był zwyrodnialcem gorszym niż jego ojciec i zasługiwał na karę. Poza tym Rada nie ośmieliłaby się zabić szlachetnego. Ich śmieszna tradycja zabrania im podobnego czynu. I w końcu Hiro doszedł do drugiego punktu programu. I jak podejrzewał Emmanuel ostatniego. Zostawił najlepsze na koniec. Na chwilę Emmanuel wstrzymał powietrze gdy usłyszał o odwampirzeniu urodzonego wampira. Gadzie ślepia się aż zwęziły. Nie był to jednak gniew jak niektórzy mogliby rzecz odczytać.
- Mnie także ciekawi jak łowcy zdołali uczynić coś takiego. Ileż taki fakt zmienia i daje możliwości. Są ludzie, którzy chcieliby stać się wampirami. Iluż znalazłoby się wampirów, którzy chcieli by stać się istotami dziennymi? Można jedynie zgadywać. - rzekł spokojnie gdy już większość, jak nie wszyscy, zabrała głos w palącej sprawie. Rozejrzał się po sali i dodał z przyjaznym uśmiechem.
- Niemniej trzeba podjąć dialog z łowcami. Musimy się dowiedzieć o co chodzi. Snując domysły będziemy jedynie błądzić w labiryncie niepewności i nienawiści jak pozbawione słuchu desmodontinae. Zakładając zarówno złą jak i dobrą wolę z góry moglibyśmy popełnić błąd, którego możemy pożałować. To sprawa delikatna i jako taka powinna być potraktowana. - wyraził swoje zdanie, które liczył iż zostanie wzięte pod uwagę. Wielu wstrzymało się od głosu, pozostali byli przeciwni, niemal zagniewani. Emmanuel trzymał dystans wobec tej kwestii. Główne dlatego, iż dostrzegał w tym szansę dla takich, którzy z jakiegoś powodu nienawidzą się za to kim są. Skoro są ludzie chcący być wampirami skąd ta pewność, że żaden urodzony wampir nie chciałby zasmakować życia człowieka.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Nie Cze 19, 2016 9:38 am

Hiro uznał, że sprawę z tajemnicą najlepiej jest wcisnąć w media. Teraz większość społeczeństwa ludzi, jak i zarówno wampirów kieruje się właśnie nimi. Dlatego trzeba na nie uderzyć i wprowadzić z powrotem rzekomy spokój od wampirzej rasy. Sam także zajmie się doprowadzeniem sprawy do zamknięcia uderzając na odpowiednie stacje. Nie wątpił jednak w to, że pozostaną jednostki któe i tak nie zmienią zdania co do swojej wiary w nocne stwory. Ale tego już się nie zmieni, zatem nie ma sensu bawić się też w Kata i mordować ludzi którzy mają być według Charlesa niewygodni. Poza tym takie zachowanie będzie wydawało się jeszcze bardziej podejrzane.
Co do samego rodu Kuroiashita. Hiro też musi przyznać, że nie ma jednak sensu karać ich wszystkich. Wampirzy ród mimo złej sławy potrafi się jednak zachować, chociażby patrząc na starsze osobistości.
- Jak w każdym rodzie znajdują się wampiry mniej potrafiące się kontrolować.
Pokiwał głową, skubiąc ogoloną brodę. Siedzące wampiry powołane przez Włocha także zgadzały się z jego zdaniem.
- Wciąż uważam, że Samuru i tak dostał należytą mu karę. Wygnanie ze stołka burmistrza jest potężnym ciosem dla tego młodzieńca. Lecz jeśli mamy być w porządku w stosunku do innych skazańców, myślę że najlepszą karą będzie zakaz zbliżania się do każdej możliwej władzy, nawet i w rodzie. To bolesny atak na osobę żądną panowania nad innymi.
I on się uśmiechnie. Hiro nie chciał by Samuru został w jakiś sposób skrzywdzony fizycznie czy zamknięty. Chłopak powinien uczyć się życia wśród innych, poza tym także wiedział, że dawny burmistrz nie zrezygnował ze swojego stanowiska sam. Ktoś nim dyrygował i są nawet przypuszczenia kto. Wszak Cross także został zwrócony. Sprawa wciąż jest badana.
Kolejna ważna rzecz. Odwampirzenie. Jak widać nie wszyscy zabrali głos, ale ci co się odważyli także byli nieco oburzeni.
- Oczywiście, że łowcy są najbardziej podejrzani. Skoro działają z reguły na naszą niekorzyść, to będą chętni do usunięcia naszej rasy. Może wydaje się im, że odwampirzenie jest humanitarnym podejściem do sprawy istnienia, lecz dla NAS jest to gwałt na wampirzej naturze. Nie dzieje się to naturalnie, a zapewne za pomocą magii.
Dodał jeszcze kilka uwag, a potem zastanowił się nad kwestią rozmowy z Oświatą. Zgodził się z Vivien. Wiadomo, że łowcy nie powiedzą wprost o całej sprawie. W dodatku nadal snuł myśli o starej magii krwi. Dotarł do kilku ksiąg, poczytał o nich i popytał wielu ludzi oraz starszego pokolenia wampiry.
- Łowcy mogą nam nic nie powiedzieć albo wciągną nas w swoją gierkę w której sami możemy stać się ofiarami. Oczywiście zająłem się też sprawą sam... I doszedłem do kilku ważnych rzeczy. Kaien Cross miał magię odwampirzania, istnieją też egzorcyzmy mające na celu odebrania wampirowi jego krwawego jestestwa. Ale też jest magia krwi - bardzo stara oraz ryzykowna dla jej posiadacza.
Może kogoś zainteresują informacje otrzymane od Hiro? I jeden z powołanych wampirów także coś dodał od siebie. Czarnowłosy nocny stwór skierował wzrok w stronę Przewodniczącego.
- W mieście znajdują się osoby władające magią i jest ich niewiele. Otrzymałem też informacje odnośnie odwampirzenia jednej z ludzkiej kobiety... Została przemieniona przez jednego z Kuroiashita i jakimś cudem po czasie stała się znów człowiekiem. To samo tyczy się jednego z członków Rodu, Przewodniczący.
Skończył, po czym zaś rozsiadł się wygodniej na krześle. Ivano zmarszczył brwi, biorąc głęboki wdech. Czyli Kagetsu naprawdę stał się ludzką istotą, a ta kobieta... Jak dobrze, że była znana wampirzej rodzinie. Naprawdę mają więcej poszlak. A może ktoś coś doda od siebie?
- Mimo wszystko nadal nie wiemy KTO włada magią. Tak czy inaczej trzeba znaleźć przemienione osoby i wyciągnąć z nich wszystko co się da. Dotrzemy do zbrodniarzy i wymierzymy karę.
Na koniec wypowiedzi obnażył kły we wściekłości, lecz za chwilę szybko ją usuną. Zaś na bladym licu pojawił się łagodny uśmiech.
- Ma ktoś ochotę na ugaszenie pragnienia?
Zapytał w między czasie. Jeśli tak, wezwie służbę która ta z kolei doniesie na salę krew w kielichach. Wampiry wszak mogą szybko zgłodnieć, tak jak na przykład zirytowany Przewodniczący.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Riecon Nie Cze 26, 2016 1:25 pm

Wysłuchiwał co większość wampirów ma do powiedzenia. Ci który milczeli, również mogli poczuć na sobie wzrok wampira. Nie na długo, ale jednak. Riecon nawet jeśli nie interweniował w życie Japonii, bowiem był tutaj nowym wampirem. Ileż to kilka lat spędzonych tutaj... Miał pod sobą ród o ogromnej liczebności. Choć również dobrze można było go podzielić na dwa, bowiem Ród Dersasztainer, to zjednoczone dwa rody no ale mniejsza o to. Istotne jest to iż Riecon i jego familia rozprzestrzeniła się na cały świat, aż doszło do tego iż szlachetny ulokował się właśnie w Japonii. Skoro już tutaj był to mógł pomóc, bo był wpływowy, jeśli chodzi np o Norwegię. Pojawił się problem, rada została zwołana, dlatego nic dziwnego że przybył tutaj z chęcią pomocy. Wysłuchał więc co miał do powiedzenia Hiro i słowa na temat Samaru go nieco zaniepokoiły, dlatego postanowił się wypowiedzieć na ten temat.
-Hiro masz racje jeśli chodzi o surowość kary dla Samaru, jednak jest to zbyt łapczywe zagubione może też, dziecko. Z tego co zauważyłem będąc tu dość czasu, to ów mężczyzna wymusza czyjeś posłuszeństwo siłą. Brutalny i agresywny. Odsuniecie go od władzy jakiekolwiek wydaje się być znakomitym posunięciem, ale patrząc na to z innej strony, to skoro nie będzie miał co robić, to zacznie coś planować za plecami Rady, zapewne oświaty, by móc ponownie dostać się do władzy. Kiedy sprawy z Samaru ucichną, a zastąpi go ktoś nowy. Jestem święcie przekonany, ze po zapoznaniu z następcą byłego burmistrza, opracuje plan, będzie miał na to czas, po czym uderzy, może nawet mocniej niż przy jego zejściu ze stanowiska burmistrz. Według mnie Samaru Kuroiaishita, nie powinien zostać na wolności, dla bezpieczeństwa miasta. Czym jest jednak więzienie dla wampira...
Oznajmił przewodniczącemu rady co myśli na temat Samaru i tego co powinni z nim zrobić. Wiedział jednak że miał racje. Samaru był zbyt egoistyczny, pazerny by mógł odpuścić. Zabicie jednak Samaru też nie rozwiąże problemu, bo tylko wzniesie bunty tych co byli za mężczyzną.
Kolejną sprawą było odwampirzenie. Było to barbarzyństwo... Może i łowcy myśleli iż postępują słusznie, bo przecież pomagają wampira zaś stać się ludźmi, albo stać na ogół nimi, ale jednak bez przesady. Mówi się, ze każdy powinien dostać szanse, dla nie w tym przypadku. Jeszcze dojdzie do tego, ze człowiek zostanie wampirem nie raz, jak i na odwrót... Choć można się pogubić w tym... Wysłuchał co ma do powiedzenia Przewodniczący i zamyślił się chwile.
-Skoro mówisz iż to magia niebezpieczna, to może poczekajmy z działaniami... Całe działanie może ich samo wykończyć, a jeżeli osoba władająca ów magia zniknie z powierzchni ziemi, to czy problem nie zniknie? Innym sposobem na dotarcie do tego kto włada taką umiejętnością, może by znalezienie łowcy, który chętnie nas wspomoże w rozwiązaniu tej zagadki. Zapewne mają jakieś spoty pomiędzy sobą, czy coś podobnego, bowiem jak u nas są, to i u nich. Tylko powstaje problem, kto by mógł nam pomóc przy tym...
Rzekł spokojnie, przeczesując swoje włosy. Sam współpracował z oświatą, jednak nie wiedział kto z łowców, byłby na tyle fałszywy, by sprzedać jednego ze swoich... Trza było by nad tym dobrze pomyśleć, bo jednak może to zadziałaś w dwie strony, by czasem żaden wampir nie wpadł w pułapkę zastawioną przez łowców. W porównaniu do przewodniczącego, po twarzy Riecona nie było widać irytacji, gniew, lecz nie był zadowolony tym co robili łowcy.
Kiedy Dowódca rady zaproponował im poczęstunek,  Riecon skorzystał z niego, zarówno dla załagodzenia swojego głodu, choć nie miał z nim problemu, ale i z grzeczności. Jak na razie już nic nie mówił, a będzie słuchał tego co mija do powiedzenia inni.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Nadia Nie Cze 26, 2016 5:37 pm

Karać, nie karać, oto jest pytanie! Obsmarowanie go w prasie, zrobienie niepoczytalnego i chorego na umyśle plus odebranie władzy tu i w rodzie dla samej blondi wydawało się całkiem spoko karą. Z punktu widzenia prawdziwej sprawiedliwości zapewne zasługiwał na potężnego klapsa w postaci dotkliwszych sankcji niż wyżej wymienione ale to tylko dzieciak. Narozrabiał, dostał nauczkę i miejmy nadzieję, że się nauczył czegoś. Jeśli jednak nie, to nic nie stało na przeszkodzie, żeby następnym razem (jeśli taki będzie miał miejsce) zaserwować młodemu prawdziwą karę w postaci więzienia lub czegoś gorszego. A tak, niech się cieszy z drugiej szansy niczym Małgorzata Kożuchowska.
Tym oto sposobem Nadia popadła w całkowite zamyślenie. Wbijając wzrok tępo przed siebie w jakiś mało sprecyzowany punkt, odpłynęła na głębokie wody swych myśli  o wszystkim i o niczym. Gdzieś (chyba przypadkiem) z zawiechy wyrwała ją noga Emmana, która otarła się o jej łydkę. Kobieta rozejrzała się trzeźwo po sali i nie pytana o nic wtrąciła nagle:
A nie możemy wybrać nowego burmistrza spośród nas?
Kompletnie nie miała pojęcia czy ten temat był już poruszany, czy ktoś coś takiego już zaproponował. Będąc na autopilocie nie słuchała też przedmówców więc jeśli bredzi to można ją zignorować. Nie obrazi się przecież. Ale jeśli jej niezamierzone wtrącenie było nowością to może warto rozgrzebać tą kwestię i poważnie zastanowić się czy nie lepiej obsadzić stołek jakimś „pewnym” wampirem. W końcu swój „człowiek” to lepszy kandydat niż ktoś obcy z zewnątrz. A na to stanowisko będą walić tłumy. I znowu podstawowy temat „sława, prestiż, kasa itp.” Wiadomo.  Kto by nie chciał w dzisiejszych czasach zajmować kierowniczego stanowiska.
Na wspomnienie o gaszeniu pragnienia, szlachetna rozbudziła się totalnie. Już była w pełni skupiona na wszystkich zebranych.
Krew i nie tylko? Tak rzadko się spotykamy.
Podsumowała dając do zrozumienia, że nie samym żarciem wampir żyje. Trzeba się czasem rozluźnić. Nawet ludzie po naradach, szkoleniach itp. Mają jakieś bankiety. Dlaczego oni mają być gorsi? No?!
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Naizen Shiroyama Wto Lip 12, 2016 11:38 am

Dyskusja wciąż od samego początku, kręciła się wokół Samuru. Chcąc nie chcąc, trzeba było się tego nasłuchać. Naizen jako że miał zakaz jakiegokolwiek działania wobec Kuroiaishitom, wolał się nawet nie wypowiadać na ich temat. Szczególnie o dyskutowanym tutaj Samuru. Siedział w milczeniu, obserwując i słuchając. Poczęstunku odmówił. Nie są na bankiecie.
Kwestia z odwampirzaniem, też mu się nie podobała. Zwłaszcza opcja odwrotna, że z rodzonego wampira zrobiono człowieka. Jeżeli to są fakty, a są, będzie musiał swój ród przed tym ostrzec. Łowcy widocznie porządnie się wzięli do pracy, nawet po kilku zmianach dowódców w ich szeregach. Co inny, to inne zasady. Interesujące jest to, jak dużo magików zdążyło się namnożyć? Jak wielu osobom udostępniono księgi magii? To wnioskowało o tym, że wampiry nie są już tymi najsilniejszymi istotami na ziemi. Widocznie nadchodzi czas, aby dosłownie zeszły z tego świata.
Milczenie jednak jest złotem. Naizen nadal nie udzielał się w debacie. Nie był oficjalnym członkiem, ale kimś, kogo Hiro wolał mieć oku jak i jego rodzinę.
Naizen Shiroyama

Naizen Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właściciel klubu nocnego Night Crow oraz LunaParku.
Moce : Władza nad ogniem. Telepatia. Czytanie w myślach. Blokada/ochrona umysłu, Psychokineza (artefakt).


https://vampireknight.forumpl.net/t173-naizen-shiroyama#197 https://vampireknight.forumpl.net/t174-naizen-shiroyama#198 https://vampireknight.forumpl.net/f86-zamek-w-gorach

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Emmanuel Pią Lip 15, 2016 9:30 am

Debata posuwała się naprzód choć powoli i ociężale. Coraz mniej osób wypowiadało swoje zdanie, być może dlatego, iż zauważyli jak Hiro forsuje własne przekonania starając się zbyć argumentację nieodpowiadającą jemu. Jak posłuszne pieski większość zarzuciła jeden temat i poszła za drugim unosząc się świętym oburzeniem. Oburzeniem nie mającym sensu dla Emmanuela. Gdy choć jedna osoba podjęła dalej kwestię Samuru nasz Kuroiashita czuł się wręcz w obowiązku wesprzeć ją.
- Riecon Dersarajevo Jezierzasztainer ma absolutną rację. Samuru jest moim bratankiem, ale uważam, iż powinien być odizolowany albo chociaż mieć przydzielonego... kuratora. Udowodnił nie raz, że jest niebezpieczną istotą. - powiedział spokojnie, lecz wyraźnie patrząc z delikatnym uśmiechem w twarz Hiro. Tylko Marius zgadzał się do pokojowego dialogu z Emmanuelem, ale zamilkł. Wypowiedział swoją rację i nie uważał by trzeba było coś dodawać. Kuroiashita jednakże są uparci. W tym względzie akurat Emmanuel absolutnie nie był wyjątkiem. Słysząc ciszę na wzmiankę Nadii o wybrach wstał i obdarzył ją przyjaznym uśmiechem po czym uśmiech ten zamienił się w uśmiech iście jadowity skierowany do wszystkich po kolei. Był czas na lekkie słowa był i na ciężkie. Skoro lekkie zostały zupełnie zignorowane może w czyjejkolwiek świadomości pozostaną te mniej odpowiednie do podniosłej rozmowy.
- Ciekawi mnie koncepcja nienaturalności magii. Jest nienaturalna ponieważ my nie możemy się nią posługiwać czy dlatego, że jest dla nas niewygodna? Czy błyskawica jest nienaturalna? Może ogień? Cóż powiedzieliby jaskiniowcy widząc wielopiętrowe bloki. Czy byłoby to dla nich naturalne? Co może powiedzieć człowiek o przemianach na ludziach dokonywanych przez wampiry szlachetne? Czy dla niego są naturalne czy też nie? Jeśli nie... czy powinni zacząć polować przede wszystkim na wampiry szlachetne niezależnie od ich intencji? Jednak nie słyszałem o masowych atakach na szlachetnych jeśli jakiś nie nastąpił ludzkości na odcisk. Upraszam, więc o rozsądek. Inaczej możemy wywołać wojnę gdzie obie strony będą na równi poszkodowane. Kto wie... może my nawet bardziej. - rzekł z nieudawaną odrazą w głosie. Na chwilę jego mimika była gładka, bez zmarszczki, uśmiechu czy grymasu. Westchnął. Pojawił się delikatny, nikły wręcz uśmiech.
- Ponownie przywołuję rozsądek Mariusa Sharp. Powinniśmy zacząć od dialogu. Zrozumieć motywację i przedstawić stanowisko Rady. - podsumował nawiązując do słów jednego z członków rady. Niech mają świadomość, że nie jest jedyny. Nawet jeśli ich zdanie odrobinę się różniło i tak stanowiły opozycję względem słów nienawiści i planów natychmiastowej ingerencji. Dopiero teraz Emmanuel wrócił do propozycji Nadii, choć dość sceptycznie.
- Niech lud wybierze. Wampirzy i ludzki. Skoro mamy czyścić akta i zapisy niebezpiecznym byłoby manipulować wyborami. Za dużo srok trzymanych na raz może się uwolnić. - określił swoje zdanie bez ogródek, ale też i grzecznie. Spojrzał na nią przepraszająco, lecz nie mógł się z nią zgodzić mimo sympatii do wampirzycy.
- Mój żołądek jest bez treści.  - rzekł z uśmiechem na propozycję krwi. Przydałaby się szklaneczka lub dwie. Wszak Emmanuel cierpiał na podobną przypadłość do jego brata, a to oznaczało że im dłużej pozostawał bez pożywienia tym większe szanse, iż te bezsensowne akty agresji wywołają agresję u niego. Wprawdzie nikt nie krzyczał. Nie rzucał się. Jednakże oni już tu planowali czy zamordować. Czy porwać. Czy przesłuchać. Nie biorąc pod uwagę zwyczajnego podejścia dyplomatycznego. Wampiry to spiskowcy od urodzenia najwyraźniej.
- Podobnie jak to zebranie. - dodał szeptem do swojej wypowiedzi. Raczej sam do siebie, lecz Nadia siedząca tuż obok zapewne mogła go usłyszeć. Wszak wampiry mają czuły słuch.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Nie Sie 07, 2016 11:41 am

Zebrania nadszedł koniec. Hiro już dowiedział się konkretnie wszystkiego na dany temat oraz spotkał się z niewielką krytyką oraz znudzeniem. Zatem nie ma sensu dłużej ciągnąć zebrania skoro nie wszyscy się wypowiedzieli. Zatem koniec, końców. Niedługo wybory burmistrza, więc Emmanuel lub Riecon mają być wybranymi. Kto wygra? Czas pokaże. Póki co owe spotkanie uznane jest za zakończone.

Wybaczcie za tak kijowy post ale z powodu długiego postoju po prostu wyszedłem z wątku.

Ci co milczeli będą wydaleni z Rady..

Koniec zebrania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2019 8:06 pm

Spotkanie


Sala narad odpowiednio przygotowana dla zaproszonych gości. Potrawy były przygotowywane, krew dla wampirów sprowadzona. Znalazło się nawet mięsiwo dla drapieżnych hybryd. Hiro postarał się, żeby nikomu nic nie brakło. Wszak nawet jeśli się jest stwórcą, należy wejść w łaski swoich podopiecznych, żeby sami chętnie przychodzili o zdradzali swoje skryte tajemnice. Hiro wiedział co czyni.
Nie zasiadał jeszcze na krześle, stał przy wielkim oknie, wyglądając zza ciężkimi, bordowej kotary. Nie wpuszczano tu światła, pomieszczeni było już wystarczająco oświetlane ciepłymi kolorami lamp. Zerknął tylko raz na zegarek, po czym skierował się ku stołowi. Szkarłatne ślepia skierowały się na główne wejście do sali, oczekując na swoich gości. Pierwszego już powita łagodnym uśmiechem i wskaże miejsce, tuż po prawej stronie swojego krzesła. Hybrydy powinny się czuć bezpiecznie, a najlepiej tak, jakby Hiro był ich ostatnią ochroną życia. Pełne oddanie, bezgraniczne zaufanie. W razie czego był też gotowy na powstrzymanie nieposłusznych hybryd, przecież nie mogą się rządzić.
A kara może być bardzo bolesna.

Czekam na odpisy do 18.01 (piątek) do godziny 21.

Prosze podać co postać ma przy sobie oraz ubiór.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2019 8:40 pm

Nieco nerwowo miętosił zaproszenie, gdy jechał taksówką na miejsce spotkania. Pamiętał ostatnią wizytę w zamku aż za dobrze, nie mniej oficjalnie miał zapewnienie, że tym razem będzie mieć styczność ze Stwórcą. Oby tylko nie napatoczył się po drodze Barabal, albo Ringo, albo jeszcze ktoś groźniejszy, choć Ivano nie należał do świętych.
Ubrał się dość elegancko, ale nie pod muszkę. Midori nie mogła dowiedzieć się o takim wyjeździe, więc musiał na własną rękę skołować garnitur, materiałowe spodnie i koszulę. Szkoda, ona to umiała szyć pod wymiar, w dodatku szła za modą. A jako, że Zyuu miał mało zaskórniaków, zaopatrzył się w second-hand'owym sklepie. Jedynie bieliznę i skarpetki miał świeże od nowości, ale na używanych ciuchach nie było widać śladów użytkowania. Rurkowate spodnie w kolorze węgla pasowały do reszty, w tym lakierkowych butów i czarnego garnituru ze zamszu. Wewnątrz długich uszów wetknięte miał pchełki, aby stłumić jak najwięcej dźwięków z otoczenia. Musiał zachować spokój, żeby nie podpaść, i żeby wyjść cało z meetingu. Ciemnoszara koszula wystawała w okolicy kołnierza, wykrochmalona i schludna. Przy sobie trzymał jakieś drobne, klucze do mieszkania i komórkę, nie miał nawet co więcej brać.
Został grzecznie poprowadzony przez korytarze aż do sali, która tonęła w blasku klimatycznych lamp. Powonienie wyczuło posiłek w powietrzu, jak i obecność kogoś jeszcze. Tak, bez bicia mógł przyznać sobie rację, że widział Stwórcę we własnej osobie. Tej twarzy się nie zapomina. Powolutku kroczył ku Szlachetnemu uciekając odrobinę wzrokiem na bok. Mógł domyślać się, że Volt nie czuł się komfortowo po ostatnich przeżyciach w zamku. O ile ktoś o tym wspominał Białowłosemu Aniołowi Życia i Śmierci. Właśnie był o cztery kroki od Niego, na którego wreszcie odważył się spojrzeć prosto w łagodnie uśmiechnięte oblicze.
-Dobry wieczór, Hiro-sama.
Skłonił się nisko, po czym został przywitany i skierowany na pierwsze miejsce z prawej strony krzesła, które dzisiejszego dnia będzie należeć do samego Przewodniczącego. Teraz to dopiero krępował się. Nie dość, że blisko Stwórcy, to jeszcze czuł psychiczny dyskomfort, że jednak mógł ubrać się mniej oficjalnie, ale za to kupić nowe ciuchy. Nie chciał nijak okazywać braku szacunku, lecz zależało mu na utrzymaniu eleganckiego wyglądu.
Siedział więc w milczeniu i z lekko strapioną miną, nie mniej bardziej obawiał się tematyki spotkania. Według zaproszenia będzie sporo gości. Może akurat na meetingu spotka również Shiro i Laurie?

Strój:
Przy sobie:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2019 9:31 pm

Gdy dotarł do niego list od Pana Hiro nieco był zaskoczony. Nie żeby było to coś niemożliwego, wszak były opiekun Akumu miał prawo do kontaktu z swym podopiecznym. Jednak nie spodziewał się tego typu treści. Zaproszenie na imprezę przez Stwórcę Hiro? Patrzył przez chwilę na treść z zamyśleniem jakby było możliwym wywnioskować przez to coś więcej. W sumie Akumu mówił mu, że Hiro mógł maczać palce w tym jak obecnie wyglądał Loki. Jednak to jakoś go nie martwiło. Bardziej go martwiło jak zareaguje sam Akumu na wieść o tym spotkaniu? I jeśli faktycznie Hiro miał coś wspólnego z tą nietypowa zmianą to jak? Czemu? I w sumie ile osób było zaproszonych? meeting brzmiał tak jakby było to więcej osób więc raczej nie tylko on z Aku-chan. To rodziło w sobie ciekawość i niepewność za razem. Jednak skoro miał być transport i to z pod samego domu to raczej by kiepsko było nie pójść prawda? Szczególnie, że chyba mieli dobrą relację ze starym wampirem, prawda? Akumu mógł być innego zdania, choć co dokładnie wpływało na zdanie lisowatego towarzysza tego nie wiedział. W sumie czy przyjdzie mu się przekonać o tym jaka jest ta mroczniejsza strona szlachetnego której można się było obawiać? Dowie się z czasem.
Tymczasem jednak poszedł poinformować swojego ukochanego białowłosego o spotkaniu i trzeba było się przygotować!
Czyściutkie i ubrane w śliczne kimona liski były gotowe na spotkanie... no przynajmniej w teorii. Ubranie trochę zajęło i nie obeszło się bez narzekania, ale w końcu po mozolnych trudach udało się. Loki dumnie spoglądał na Akumu ubranego w jedno z tych ładniejszych kimonek z włosami spiętymi z tyłu w luźny warkocz aby nie przeszkadzał uszkom ale trzymał długie białe włoski w ładny sposób. Jeszcze nim wyszli poprawił mu niesforny kosmyk i się uśmiechnął wesoło kołysząc swoją rudą kitą.
Sam Loki ubrany był w kimono grafitowe z pomarańczowymi wykończeniami, pas obi miał wzór łusek karpia Koi, a przy pasie tobołek z przydatnymi rzeczami. Telefonem, kluczami do domu, a nawet grzebyk, bo co jeśli się warkocz rozleci? nie może wszak pozwolić by się jego towarzysz źle prezentował w towarzystwie, nawet jeśli był bardziej nieufny niż on!
Transport nadjechał i pewnie gdyby nie to, że widział już rezydencję wampirów to by stwierdził że bogactwo było porażające. Nawet auto które podjechało było luksusem którego Loki nie był zwolennikiem na co dzień. ostali razem zawiezieni do odpowiedniego budynku, a tam zaprowadzeni do samej sali. Loki rozglądał się po otoczeniu wielkimi oczami. Nigdy nie miał okazji biesiadować w tak bogatym miejscu, chociaż sala wykończona drewnem sprawiała miłe wrażenie. Jednak nadmiar złoceń trochę przytłaczał. Widząc samego Hiro uśmiechnął się lekki i skłonił jak tego wymagał japoński zwyczaj powitania. Na szybko sprawdził też reakcję Akumu by w razie czego powstrzymać przez nadmierną paniką. Sam nie był zbyt pewny co ich tutaj spotka, jednak starał się podejść do tego w miarę odpowiedzialnie. Pójdzie na wskazane przez Szlachetnego miejsce, staromodne krzesła przynajmniej nie wydawały się twarde, aczkolwiek do najwygodniejszych tez nieszczególnie kiedy miało się ogon... Jednak starał się jakoś usadowić i nie wiercić przy tym zbyt nerwowo, byłoby to nietaktowne...
Spojrzał na jedyną osobę która już tutaj była, również przywitał się skinieniem, nie wiedział czy powinien zaczepiać, nie znał go jeszcze, jeśli tamten jednak nic nie powie po prostu będzie na razie siedzieć obserwując dalej.
Nadszedł czas oczekiwania na pozostałych... ale w sumie kogo? Poza swoim lisim towarzyszem chyba nie znał nikogo więcej kto miałby przybyć. Po rozejrzeniu się po stole zastawionym różnymi pysznościami albo i też niekoniecznie, wszak różnorodność była spora skupił się na zerkaniu na drzwi skąd mogły nadejść kolejne osoby.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Shiro Fuyuki Wto Sty 15, 2019 9:52 pm

Na początku myślał, że to zwykły żart. No bo... czemu miałby dostawać zaproszenie na jakiekolwiek spotkanie? Nie był nikim znaczący, nie miał wpływów... Od to uczniak, wampir niezbyt powiązany z rodziną, tak samo jak i będący małoletni... Więc dlaczego? Jednakże... Im dłużej myślał, tym bardziej... ogarniały go wątpliwości.
Wiadomość, którą raz po raz czytał, nie potrafił zdefiniować jako coś bardziej realnego. Jej widok powodował, że czuł uścisk w żołądku, jak i zarazem niepewność. Brzmiała całkiem spokojnie i niewinnie, wskazując jedynie na chęć spotkania, ale... to właśnie przerażało czerwonowłosego. Ponieważ nie potrafił odczytać, czy coś więcej się za tym kryło, czy nie. Równie dobrze mogła być to jakaś pułapka, a on wpakowałby się w nią jedynie bezmyślnie. Dodatkowo miejsce spotkania... Próbował znaleźć w internecie, gdzie wskazywałby adres na mapie.
Z drugiej strony, czuł, że musiał  temu zaufać. Powód był całkiem prosty - podpis. To imię. Nazewnictwo. To budziło w nim wspomnienia. I dobre, i nie. Nie dało się zapomnieć tej jednej osoby od tak. Dlatego też postanowił zaryzykować.
A nuż pozna jakąkolwiek prawdę kryjącą się za tym, czym i kim właściwie się stał?

...

Pomimo tego, że transport rzeczywiście się pojawił, nie umiał nie być zaskoczony. Gdzieś chyba w głębi siebie miał ciągle to wrażenie, że zostanie wystawiony. Mimo to... Najwyraźniej tak nie miało być. Więc dał się grzecznie zawieść na miejsce, jak i odstawić na miejsce. Strój mógł nieco zadziwić, bo postawił... na codzienny. Ten, w którym poruszał się po szkole. Trochę było mu wstyd przyznać, że niespecjalnie posiadał coś bardziej odpowiedniego.
Otoczenie zarazem go przerażało i fascynowało. Przerażało przez ostatnie wydarzenia w pewnym budynku, ale... nie mógł zaprzeczyć, że zwiedzanie (pośrednie, bo tylko mijał poszczególne korytarze), wzbudzało w nim pozytywne odczucia. Nie miał okazji specjalnie być w takich miejscach, co tylko zachęcało go bardziej do poznawania takich miejsc... niedostępnych dla niego.
Koniec końców dotarł pod same drzwi. Chwila prawdy, co? - wziął głębszy wdech, czując zarazem dwa znajome zapachy. - Nie będę sam - zmusił się do pchnięcia drzwi i wejścia do środka.
Dostrzegł parę osób. Jego ogon zaczął zdradzać nerwowość, która ogarniała jego ciało. Uszy zaś były niemalże przylepione do głowy.
- Dobry wieczór  - odezwał się, gdy już wszedł do środka i przeszedł parę kroków. Zachowuj się spokojnie. Zachowuj. Nic ci nie grozi tutaj - próbował sobie wmówić. Ile w tym prawdy, a ile kłamstwa? Nie wiedział. Chciał ufać. Po prostu chciał. - Hiro-sama - dodał jeszcze, po nieco pochylając się do przodu w ukłonie. Mimo wszystko starał się zachować grzecznie. Nawet jeśli już parę razy mógł podpaść...
Na widok Zyuu nieco rozświetliły mu się oczy. Momentalnie podreptał do niego i posłał mu radosny uśmiech.
- Hejo! - przywitał się z nim. Z czerwonowłosego zaczęły schodzić negatywne emocje, zastąpione ulgą związaną z tym, że już na starcie ujrzał kogoś, kogo znał. - Miło cię widzieć - zaraz potem spojrzał w stronę Lokiego, a jeśli ten odwzajemnił mu wzrok, pomachał mu przyjaźnie. Nie zajął jednak miejsca od razu, nie bardzo wiedząc, gdzie mógłby się usadowić. Dopiero gdy uzna, że to bezpieczne (i nikt nie będzie zły na niego), usiądzie obok jasnowłosego (po drugiej stronie, nie tam, gdzie ma miejsce Hiro).



Strój:
Ekwipunek:
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2019 6:13 pm

Dzień starego wampira jak co dzień pełen był dziwnych zdarzeń. Nie dosyć, że cudem w ogóle było to, że dotarł w końcu do swojego domu... co już było sukcesem zważając na to, że ostatnio raczej miał same problemy. W końcu nie udało mu się ani pogadać z pracodawcą, ani ostatecznie dokończyć innych spraw które miał zamiar załatwić. Do tego dochodziły wydarzenia po spotkaniu tego dziwnego kolesia który zrobił mu najwyraźniej pranie z mózgu, do tej pory nie miał pojęcia jak doskonałymi żyjątkami są rozwielitki dostosowujące się niemal do wszystkich warunków środowiskowych w zbiornikach wodnych. Tak samo jak nadal nie miał pojęcia co oznaczał wierszyk po którego powiedzeniu dostał ostatnio solidny wpierdol... chyba o ile go nie najdzie znów masochistyczna chcica to raczej daruje sobie powtarzanie ów wiersza. Ostatecznie jednak po przygodach trafił do swojego ciepłego lokum, gdzie od razu został poinformowany o liście...
Kiedy odebrał kopertę stwierdził że nie ma pojęcia o co chodzi. Patrzył na adresata Hiro.. Czy kojarzył jakiegoś Hiro? A owszem coś tam o jakowymś słyszał chyba nawet kiedyś mógł z nim prowadzić interesy. Jakieś mafijne powiązania, do tego o ile go pamięć nie myliła tutaj robił też za bossa wampirzej kompanii. Jednak poza tym nie bardzo przychodziło mu do łba czego ten wampir w sumie chce. Spotkanie z żarciem? W sumie nie miałby nic przeciw zjedzeniu i dobrym napitku. Jednak z jakiej okazji? Do tego Stwórca? Jakaś mania wielkości? Miał się za boga czy jak? Nic nie pamiętał by ktokolwiek go tworzył. Wszak był wampirem który narodził się dawno i to jeszcze na tyle by nawet nie pamiętać swojego prawdziwego imienia. Ostatecznie jednak można było zbadać sprawę...

... Ubrał się w miarę elegancko, koszula w kolorze ciemnego srebra i dobrana do tego marynarkę. wszystko musiał dostosować do swojego ciała które raczej nie było dostosowane do takiego typu stroju, nieco wiec zajęło projektantowi przerobienie garderoby Zero aby się dla niego nadawały do noszenia... efekt był taki że z powodzeniem mógłby robić za bajkową "Bestię". całości dopełniały czarne spodnie. Butów nie ubrał z oczywistych względów... znalezienie butów na lwie łapy, do tego w rozmiarze 46+ było niemal niemożliwe, a projekty które dostał nie bardzo przypadały mu do gustu... ostatecznie więc poszedł po prostu bez nich.
Pod wejściem do apartamentów faktycznie ktoś przyszedł by go odebrać. Zawiózł w odpowiednie miejsce, a i na szczęście nawet odprowadził pod odpowiednia salę... całe szczęście, bo gdyby nie to byłby się jeszcze wpakował przypadkiem w zupełnie nie to pomieszczenie. Z resztą poszło aż nazbyt łatwo... Zdecydowanie jak na jego pecha to zbyt łatwo.
Ostatecznie kiedy już miał wejść na salę narad wziął głęboki wdech by się nieco uspokoić przed przywitaniem i z pewnością chciał stanowczo wkroczyć do środka... jednak...
*ŁUP! BUM!*
Łoskot który się rozległ w tym momencie mógłby obudzić nawet nieboszczyka. A winowajca całego tego łoskotu leżał na ziemi z rozciągniętymi po całej długości skrzydłami... nie ma to jak próba wejścia elegancko która skończyła się wywinięciem orła przed samym Przewodniczącym Hiro.
Przez chwilę tak leżał nie bardzo pewien co w sumie się stało, ale kiedy to do niego dotarło spojrzał w górę z głupim uśmiechem i polikami koloru bardzo dojrzałego pomidora. Spróbował się pozbierać i poprawił ubranie po czym skłonił się cały czas z tą samą głupią miną
-Bardzo przepraszam!!! Emm... to... nie tak miało wyglądać.
Powiedział wyraźnie zdenerwowany, czy zostanie za to bardzo skarcony? Nie byłoby to wszak dziwne. A żeby to był koniec jego kłopotów w tej sali! Nawet jeśli Hiro dobrodusznie wybaczyłby niezdarnemu podopiecznemu, to ten chcąc się ulokować na jakimś miejscu z lekką konsternacją spojrzy na krzesła będące wyposażeniem pomieszczenia. Sam fotel był ładny, staromodny antyk.. jednak...
-Ymm... gomene... są tu może jakieś... tyć większe?
Wskazał niepewnie na krzesło przy którym stał, a które choć dla większości były w sam raz dla niego było niczym krzesełko dziecięce przy rosłym dorosłym, Wszak nie dosyć że sam był rosły to jeszcze lwie geny dawało dodatkowo się we znaki, a skrzydła dodawały jeszcze więcej szerokości, nijak było się zmieścić na standardowym siedzeniu.No cóż najwyżej ostatecznie albo będzie stać albo... w sumie co? usiądzie na stole? Choć na stole było trochę rzeczy, jedzenie, ciężko by było posadzić gdzieś cztery litery. Za to na ziemi miałby blat stołu pod brodą... Nie miał pojęcia co począć. Rozglądając się zauważył wśród gości pewnego rudzielca o kocich cechach, znal go więc pomachał mu dyskretnie, choć czy po tym jakie wejście miał olbrzym ten w ogóle zechce odwzajemnić ten gest? Wszak to było trochę obciachowe... czy jak to tam mówiła teraz młodzież.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Pią Sty 18, 2019 2:36 pm

Lukasowi jak zwykle niezbyt się śpieszyło z tym, by gdziekolwiek ruszyć swoje cztery litery, choć nie można powiedzieć że olał wezwanie Hiro, w końcu gdyby to nie było coś ważnego, zapewne nie wzywałby go listownie, no nie? Zresztą, pewnie nie tylko jego, bo widać że zaproszenie miało formę skierowaną do wielu osób, także był wręcz pewny, że chodziło o wszystkich przemieńców szlachetnego. No cóż, jak mus to mus... chłopak wskoczył w swoje ubrania wyjściowe, uczesał nierozrgarnięte włosy, przypiłował pazury i oblał perfumami, by ostatecznie wyjść z akademika o ustalonej godzinie. Na ulicy przed akademią, czekał już samochód, który miał go zabrać na miejsce spotkania, więc w milczeniu wsiadł do środka, a kierowca ruszył w bliżej nieokreśloną podróż.

Kilka godzin później...

Gdy wreszcie długa, męcząca podróż dobiegła końca, stanęli pod siedzibą wampirzej rady, czego oczywiście młody wampir nie wiedział, ale w sumie nawet nie wiedział że coś takiego jak rada rzeczywiście istnieje. Jaszczur powoli wyszedł z samochodu, dziękując i żegnając kierowcę który zaraz po zamknięciu drzwi, odjechał. Chłopak wszedł do budynku, malując na twarzy swój obojętny wyraz, by zostać przywitanym przez nieznajomego mężczyznę, który pokierował go w stronę sali, w której to miało się odbyć całe spotkanie. Drzwi ponownie rozwarły się i chłopak wszedł do środka, zauważając obecność kilku osób, z których kojarzył tylko dwie - Hiro i Shiro, wzdychając cicho, bo liczył że zobaczy jeszcze Fabia, z którym i tak  miał się rozmówić, no ale jak skoro go nie było, trudno. Wolnym krokiem wszedł w głąb sali, by skinąć delikatnie wszystkim obecnym, na dłużej przetrzymując wzrok na inicjatorze całej akcji, na przewodniczącym.
- Jak zwykle w humorze, ojcze.
Mruknął, wyraźnie zaznaczając jego pozycję, nie dlatego bo chciał, a dlatego że byli w towarzystwie, a jednak wolał by wszyscy żyli w przekonaniu, że Hiro był dobrym tatusiem. Na prywatne rozmowy przyjdzie czas, ale póki co, zająć jakieś tam miejsce które było przypisane do niego.

Ubrany:
- Biała koszula z podwiniętymi rękawami
- Czarne jeansy
- czarne, wygodne lakierki
- Jakaś tam bielizna, hue

Posiada:
- Telefon komórkowy
- Dokumenty
- Swój sentymentalny sztylecik


Ostatnio zmieniony przez Lukas dnia Sob Sty 19, 2019 2:51 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Laurie Pią Sty 18, 2019 3:02 pm

Sama nie wiedziała, dlaczego zaproszenie od Hiro potraktowała tak poważnie. Gdy tylko dostała w swoje ręce kopertę z jej imieniem, niemal od razu ją otworzyła, a następnie zajrzała do środka. Przeczytała na spokojnie treść, co jakiś czas zatrzymując się na konkretnych słowach. Nie sądziła, że kiedykolwiek stawi się osobiście na takim zebraniu, jednakże podpis Stwórcy wymagał, żeby tym razem pokazać się w większym gronie. Miała szczerą nadzieję, że poza nimi, nie będzie świrniętego Barabala, czy Ringo czyhającego na jej futerko. W końcu, nikt by nie chciał, żeby młódka rzucała nożami na sam ich widok, prawda?


Gdy owy dzień nadszedł ubrała na siebie białą koszulę z czarnymi guzikami oraz do tego dobrała hebanowe szelki, jak i spódnicę sięgającą linii żeber. Przed samym wyjściem na zewnątrz spojrzała jeszcze w lustro, co by poprawić zrobione przez siebie loki oraz żeby zawiązać wstążkę przy kołnierzyku. Dwadzieścia pięć minut przed spotkaniem wsiadła do auta, które to zabrało ją na umówione miejsce. Będąc jeszcze w środku pojazdu, spojrzała na wyświetlacz komórki, czekając na jakąś niespodziewaną wiadomość. Niestety, gdy żadna nie nadeszła, schowała telefon, tam, gdzie tabletki z krwią Rose, klucze, czy mały sztylecik - w torebce.
Na miejscu była dziesięć minut przed rozpoczęciem spotkania. Zaś w sali pojawiła się pięć minut później. A wszystko przez to, że musiała podwinąć czarne podkolanówki ze śnieżnymi kokardami oraz raz jeszcze zawiązać sznurowadła   białych conversów. W każdym razie dotarła, no właśnie, w sam środek dziwnej sytuacji. Można by było zacząć od podziwiania sali, nakrycia stołu, czy wyglądu gospodarza, jednakże wzrok króliczki padł na rozłożonego na podłodze Zero. Stała tak w miejscu, nie wiedząc za bardzo jak ma zareagować, ani co zrobić. Chłopak zaczął się zbierać z podłogi, a ta dalej stała w przejściu, prawdopodobnie skutecznie tamując ruch do środka.
- Zero... - powiedziała cichym głosem, nie wiedząc, co po tylu miesiącach mu powiedzieć. Czuła się odpowiedzialna za to, że w drodze do Oświaty go zgubiła. Ba, nawet jeśli się tak stało, nie miała odwagi go poszukać. A teraz, bez naprawienia swojego błędu widziała go tutaj przy wszystkich. Z opuszczoną główką przemknęła obok niego, a następnie zwróciła się do samego Najwyższego.
- Hiro-sama to zaszczyt móc być tutaj przy wszystkich. Dziękuję za zaproszenie - rzekła z lekkim uśmiechem, a następnie no właśnie, co dalej? Chyba należało zająć jakieś miejsce, jednakże za nim podeszła do wolnego krzesła, zdążyła ucałować Zyuu w policzek. Później przechodząc na drugą stronę, spojrzała z lekkim rumieńcem na braciszka i... dosłownie rzuciła się w jego ramiona. Po takim czułym uścisku wiadomym było, iż panienka usiądzie obok niego. Co z resztą zrobiła chwilę później.
- Yo Lukas - przywitała się jeszcze z byłym członkiem Samorządu, po czym mrugnęła do obcego jej Lokiego, jak i zdezorientowanego Tatsuyi. Postanowiła, że w czasie prywatnych rozmów zamieni z nim słówko, czy dwa, żeby raz na zawsze zamknąć tamtą sprawę i przede wszystkim ruszyć do przodu.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Elijah Pią Sty 18, 2019 5:33 pm

Będąc ciągle w swoim pokoju, przed tym "wielkim" wydarzeniem ciągle siedział na swoim łóżku trzymając się za głowę i rozmyślając o tym, co wydarzyło się w jego życiu ostatnimi czasy. Wszystko kręciło się za szybko, a on nawet nie ma chwili oddechu by samotnie zdecydować o swoim losie, był w tym wszystkim zagubiony i bezradny. Kilka błędów i przypadków zmieniły całkowicie światopogląd młodego Elijaha, chciał mieć wspaniałą przyszłość gdzie będzie spełniony robiąc to co kocha, ale jednak to wszystko w tym momencie wydawało się stracone.
Czas mijał, do spotkania coraz bliżej, a on nawet nie wiedział jeszcze w co ma zamiar się ubrać. Otrząsnął się więc, klepnął się lekko po twarzy i wstał z wyrka.
- No nic, wszystko przecież będzie dobrze! - Powiedział sam do siebie, wiedział, że się troszkę oszukuje, ale teraz było mu to potrzebne. Skoczył szybko do łazienki przygotować się na założenie czegoś świeżego i bardziej wyjątkowego. Nie trwało to długo, musiał się troszkę spieszyć w tym wszystkim, ostatnim czym by teraz chciał było spóźnienie się na wydarzenie które traktował bardzo poważnie. Miał nadzieje, że to wszystko wyjaśni się tego wieczora, a przynajmniej zostanie nakreślona jakaś idea dzięki której poradzi sobie w życiu. Podskoczył szybciutko do szafy, wyjął z niej swój ulubiony płaszcz, czarne spodnie, szalik pasujący do reszty wystroju i na samiutkim końcu złapał jeszcze czarną koszulkę i szary sweter. Wszystko zarzucił w dobrym czasie na siebie, poprawił jeszcze swoje "nowe" włosy, schował telefon, słuchawki i portfel w spodnie po czym założył buty i wyszedł z pokoju zamykając go za sobą. Na dworze tak jak było w liście czekał na niego już transport, lekko przerażony wsiadł bez słowa i pozostawił resztę losowi.



Sam nie wiedział ile trwała ta podróż, nie patrzył przez ten czas w ogóle na telefon, a jego poczucie czasu odpłynęło chyba razem z dawnym Elijahem. Wytrwawszy całą te podróż chłopak wyszedł z samochodu i od razu szybkim krokiem z podniesionym już ciśnieniem z nerwów udał się do umówionej sali. Wszedł jak gdyby nigdy nic ze spuszczonym wzrokiem na ziemie. Znalazł szybko swoje miejsce wśród tych wszystkich ludzi, nie miał nawet przez chwilę odwagi się do kogoś odezwać, a tym bardziej do gospodarza całego tego przedsięwzięcia. Delikatnie odsunął krzesło po czym usadowił tam swoje cztery litery i ciągle patrząc się pod siebie czekał w ciszy na rozwój wydarzeń. Miał jedynie w swojej główce nadzieje, że najgorsze już dawno za nim i teraz będzie już tylko lepiej, a dzisiejszy dzień jest swego rodzaju nowym startem w jego życiu.
Elijah

Elijah

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Szmaragdowe oczy, zadbane dłonie, śnieżnobiałe włosy.
Zawód : Uczeń
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : To skomplikowane.


https://vampireknight.forumpl.net/t3827-elijah https://vampireknight.forumpl.net/t3839-elijah

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Pią Sty 18, 2019 5:53 pm

Zarówno on, jak i jego garderoba nie byli przygotowani do takiego momentu, jak zaproszenie przez Hiro… I co on miał niby zrobić? Szukanie ubrań wcale mu się nie widziało, ale jak mus, to mus… Woli odbębnić co ma się stać i wrócić do swoich kudłatych przyjaciół…
Toteż zaopatrzył się w spodnie w czarnym kolorze, niestety nie garniturowe, tym bardziej niedopasowane do wampira – nie dość, że ogon nie miał dziury dla siebie, to jeszcze spodnie były przyciasne na tyłku pantery… Zapowiadało się świetnie, ale chociaż białą koszulę mógł dobrze dobrać, bo nawet pasowała na niego, może z wyjątkiem kilku guzików u góry, ale to już da się przeżyć. Nawet czarny krawat gdzieś dorwał, ale biedak zawisł luźno na szyi wampira. Buty na szczęście miał i mimo problemów, by włożyć w nie stopy (jak się biega boso po lesie, to tak się ma), pasowały całkiem nieźle. Również były czarne, dosyć ciężkie i sięgające gdzieś połowy łydki wampira.
Stresował się? O dziwo nie… No może trochę, w końcu w swoim krótkim życiu był zaproszony oficjalnie całe zero razy. No nic, będzie miał okazje przetestować, jak dobrze mu idzie bycie w towarzystwie, w razie co… Pomyśli jeszcze nad planem B. Co prawda nie spodziewał się, że dojazd go znajdzie, lecz skoro nawet list do niego dotarł, to elegancki pojazd również zajechał jego zniszczone progi.
- Trzymajcie za mnie kciuki. - pożegnał się jeszcze ze swoimi przyjaciółmi, ruszając dosyć żwawo jak na siebie w stronę pojazdu, wskakując do niego niczym dziecko za cukierkiem. Cóż, podróż w sumie spędził wgapiony w okno, obserwując ciągle zmieniające się widoki.

***


Będąc na miejscu, pozwolił zaprowadzić się na miejsce całego spotkania. No dobra, chyba nie miał już nic do stracenia – pewnym ruchem otworzyłem drzwi i wstąpił, widząc, że pierwszym na pewno nie jest. Szybko rozejrzał się po całym miejscu, by znaleźć Hiro, a gdy tylko go zobaczył, cóż, no podszedł.
- Dobry wieczór panie Hiro. - powiedział z lekkim uśmiechem w kierunku wampira. - Umm… Dziękuję za zaproszenie. - dodał szybko, drapiąc się po rozwalonej czuprynie. Chyba właśnie tutaj skończył się jego plan, który tak misternie rozmyślał od momentu otrzymania zaproszenie, heh…
Nie zostało mu chyba nic, jak usiąść na wskazane przez Hiro miejsce, a jak ten da mu wolną rękę… Zdecydowanie ruszy do tego najbardziej oddalonego miejsca, które będzie mógł zająć. Musi dobrze zaplanować co zrobić w razie nagłego kontaktu z innym wampirem, a trochę już ich się tutaj zebrało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2019 10:03 am

Sprawdzenie czy każdy dokument został zabrany. Uszykowanie się do wyjścia i ostateczne zerknięcie na elektroniczny zegarek ułożony tuż obok łóżka.
Wszystko jest!
Fioletowy chwycił do rączki zaproszenie, czytając po raz kolejny jego treść. Nie spodziewał się, że Hiro kiedykolwiek zorganizuje spotkanie hybryd. Musiało być coś na rzeczy, skoro nagle żąda spotkania.
Coś złego?
Coś knuł?
Nie, Fabio nie wierzy w zło swojego przyjaciela, a zarazem dawnego pracodawcy. Przecież nigdy Cię nie oszukał, zawsze przy Tobie był. Kilka wdechów, zamknięcie oczu i doprowadzenie myśli do porządku. Tak.
Pora działać.

Podstawiony samochód pod dom okazał się dobrym pomysłem. Nessuno nie musiał fatygować się i zabierać samochodu domowego, poza tym ciężko byłoby samodzielnie trafić do posiadłości. Hiro chyba celowo nie podawał dokładnego adresu - Tylko nikogo nie krzywdź, Przewodniczący. - szepnie pod noskiem, wlepiając go w szybę samochodu. Przyglądał się widokom zza szyby, podziwiając je. Zimowe krajobrazy - chłodne i magiczne.
Dobrze, że kierowca nie był za bardzo rozmowny.
Podróż dobiegła końca, więc nie pozostało nic innego, jak udać się do miejsca wskazanego przez pracowników posiadłości. Ogromny dom mający zapewne wiele tajemnic i to takich, o których lepiej nie wiedzieć. Wsunął łapki do śliskiej, poliestrowej kurtki i przyspieszył kroku za służbą. Ostatnią rzeczą jaką chciał, to zgubić się w tym domu.
Otworzono wampirkowi drzwi do sali, ale nim wszedł odebrano od niego kurtkę.
Czemu dopiero teraz? Bali się, że zrezygnuje?
- Dobry wieczór, Panie Hiro. - z uśmiechem wejdzie i przywita się ze szlachetnym wampirem. Dopiero jego fioletowe oczy przeleciały po pozostałych, skinąwszy im główką na przywitanie. Zdał sobie sprawę, że znał tylko Shiro oraz Lukasa, reszta była całkiem obca. Aczkolwiek wyłapał jeszcze Red'a, Fabio zmieszał się, udając na jedno z wolnych miejsc, znajdujących się jak najbliżej Przewodniczącego.

Strój:

Przedmioty:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2019 10:28 am

W przeciwieństwie do Loki'ego, Akumu nie wyglądał na szczęśliwego. Otrzymany list pogryzł i udawał grzecznie przy partnerze, że nic się nie stało. Gorzej, bo nie spodziewał się że i Loki otrzymał zaproszenie. Wtedy Liskowy już stracił całkowicie humor.
Piski, krzyki i ucieczki! Nie było im końca! Rudy musiał się nieźle natrudzić żeby złapać oraz uporządkować Liska, nie wspominając już o zmuszeniu do ubrania się w kimono. Krzyczał kiedy był czesany, gryzł przy dotykaniu kosmyków znajdujących się blisko twarzy.
Aż tak był Loki zapatrzony w Hiro?
Ani na moment się Biały nie uśmiechnął, tylko wściekał oraz płakał cicho nad swoją niedolą. Męczarnią będzie siedzieć przy potworze na spotkaniu.
Zmuszony do posadzenia tyłka w fotelu, zapięcia pasami które też oczywiście stały się wrogiem numer jeden. Akumu znowu lamentował, protestując i szarpiąc się z pasami. Niech Loki sobie nie myśli, że będzie łatwo skoro mają spotkać się z NIM - Loki oszust! Pan Loki nie umie w prawdę! - krzyczał zanim wyruszyli Ryczącą maszyną. Trochę się uspokoił podczas śledzenia zimowych widoków. Zasnął kiedy połowa drogi była już za nimi.

Rudy zmuszony pozostał do wybudzenia Liska ze snu. Niechętnie otworzył oczy, które szybko przetarł. Wyciągnął łapki dopiero po tym jak opuścił męczący samochód. Kita prosta, uszy postawione na baczność. Tylko te ubrania ciążyły! Ze złością spojrzał na Loki'ego, a jeśli ten chciał coś powiedzieć, Lisek obrażony szybko się odwróci.
Nie musieli przecież jechać.
Wejście do sali dopiero okazało się koszmarem. Widok Hiro zmroził krew w żyłach Akumu, że aż nie był w stanie wymusić na sobie żadne słowo na przywitanie. Ukrył się za Loki'm, nie mając również ochoty patrzenia na innych. Nie spodziewał się, że te wszystkie hybrydy są młodszym stażem od niego! I co to? Kto to?
Wyczuł innego liska?
Przechylił łebek, poniuchał i dwa uszka poruszyły się szybko. Nim Loki zdążył zareagować, Lisek podejdzie cicho do Elijah'a, przykucnie aby oprzeć się łapkami brzegu stołu - Cześć. - przywita się, a co! Nowy lisek z białymi uszkami mógł oznaczać, iż Przewodniczący zrobił sobie nowego liska! Ale nowego nie ma co winić, to Szlachetnemu, Aku posyłał najbardziej ponure spojrzenia.

Strój:

Przedmioty::
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Levy Sob Sty 19, 2019 1:20 pm

Kiedy dostała zaproszenie od swojego stwórcy na spotkanie była zaskoczona.Nie spodziewała się, że mężczyzna który dorobił jej zwierzęce atrybuty kiedykolwiek się znów odezwie a tu proszę, taka miła niespodzianka! Chociaż ciężko stwierdzić czy miła bowiem Levy miała bardzo mieszane uczucia dotyczące owego wydarzenia, na które chcąc niechcąc się spóźniła.
Kiedy ocknęła się będąc na drugim końcu miasta, że to właśnie dziś i za dokładnie parę minut zaczyna się spotkanie hybryd ze stwórcą prawie sobie nóg nie połamała pędząc do swojego mieszania żeby się jakoś na to przygotować. Szybki prysznic, narzucenie na siebie czegoś z czym nie musiała się męczyć, żeby uprasować i z jeszcze wilgotnymi włosami ruszyła w stronę siedziby rady.
Jak to typowa Leander zaczęła się troszkę gubić w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, kiedy w końcu ogarnęła, że przecież może ich odnaleźć po węchu. Znaczy nie konkretnie wszystkich uczestników, ale stwórce na pewno. Podeszła więc do odpowiednich drzwi i wzięła głęboki wdech przeczesując swoje długie, w tym momencie blond włosy i zapukała do pomieszczenia. Wchodząc do środka poczuła jak przeróżne zapachy przewijają się przez jej niesamowicie wrażliwe nozdrza. Przygryzła dolną wargę i zapukała do drzwi, po czym weszła do środka. Rozejrzała się po zebranych, wbijając w każdą istotę złote ślepia na dłużej... Było takich jak ona całkiem sporo... nawet się nie spodziewała. Zdjęła swoją kurtkę którą zaraz powiesiła na wieszaku przy wejściu.
- Przepraszam za spóźnienie....
Odewała się, drapiąc się delikatnie swoimi długimi pazurami po głowie, po czym zajęła ostatnie, wolne miejsce, nie bardzo wiedząc czy powinna się do kogoś odzywać czy nie. Wbiła więc złote ślepia w twarz przewodniczącego który nawet teraz budził w niej... grozę.

Ekwipunek i ubiór:
Dziewczę ma na sobie szary, jedwabny i nieco za duży sweterek który odkrywa jej jedno ramię. Do tego ubrała legginsy i sznurowane buty na obcasie, sięgające ledwo kostek. Czarna kurtka z białym futerkiem na kapturze. Bielizna oczywiście.
- Poza portfelem i telefonem nie miała przy sobie niczego innego.
Levy

Levy

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kremowe lisie uszy, brązowy, puszysty, długi ogon o szopich barwach; dłuższe pazury, niezidentyfikowane znamię na lewym ramieniu.
Zawód : Postrach lasów.
Zajęcia : Brak
Moce : Kontrola nad żywiołem powietrza; Teleportacja


https://vampireknight.forumpl.net/t1771-levy-leander#37331

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2019 10:35 am

Zbierali się i zbierali. Ivano cierpliwie czekał, witając każdego, kto tylko się zjawił. Przy okazji zapamiętywał kto postanowił się zjawić. Godziny były już mniej ważne, wiadomo jak z tym bywa. Korki tam, wypadki i inne utrudnienia. Dlatego przymknie oko na spóźnionych. Trzeba być wyrozumiałym.
Nie zmieniał też miejsca. Wciąż stał w jednym miejscu i dopiero jak wszyscy przyszli, Hiro ożywił się znacznie. Póki co nie rozmawiał z nikim, nawet jeśli ktoś go zaczepił. Obdarzył istotę jedynie uśmiechem, wskazując stanowczo miejsce na którym miała usiąść.
- Jak widać, moje zwierzaczki postanowiły przybyć wszystkie. Bardzo dobrze.
Rozpoczął, jak wszyscy zajęli miejsca. Ruszył się, żeby wolno krążyć dookoła stołu. Ręce założone za plecy, wyprostowana sylwetka i uśmiech godny ojca. W sumie tak się dla nich wszystkich czuł.
- Jak się czujecie ogólnie? Spotkały was może jakieś zmiany? Dziwne napady? Złość? A może któreś z was przyczyniło się do cudzej śmierci? I nie, bez obaw, nie jesteśmy tutaj aby was osądzać.
Lepiej wyjaśnić. Hiro po prostu był ciekawy czy hybrydy miały więcej ze zwierzęcia niż z istoty rozumnej. Poza tym musiał jeszcze dopracować systemy namierzające oraz informujące o stanie psychicznym każdego z nich.
Wiadomo, że Hiro wysłucha każdego i nawet krzywo nie spojrzy, jeśli wyniknie coś naprawdę złego oraz łamiącego prawo.

Czas do 25.01 do godziny 22. Kolejność dowolna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2019 11:47 am

Drugim gościem, a właściwie gośćmi, były dwa lisopodobne osobniki. Loki i Akumu. Jeden chował się za drugim, Rudowłosym. Skinął im głową na przywitanie, ale jakoś nie miał odwagi zagadać do nich. Wyglądali na zgrany duet, i tu po dyskretnym wyniuchaniu poświat okazało się, że wyższy osobnik też jest człowiekiem. Jak Zyuu. A kumplował się z wampirem. Czyli... czyli jednak to możliwe? Był mocno uprzedzony do Długowiecznych, może niesłusznie? Na razie nie mógł przełamać się, by zmienić narzucony w głowie osąd.
O, jak miło, że w końcu widział znajome twarze! Shiro nie wstydził się zagadać do Blondyna, któremu skinął głową na przywitanie i przyglądał się, jak siada obok niego. Co prawda dalej miał obawy, że Koteł jako po części wampir mógłby mieć kiedyś chętkę na jego krew, lecz póki co był to najłagodniejszy i najsympatyczniejszy krwiopijca, z jakim miał do czynienia. Ivano choć troskliwy to przez swoją Starą Duszę wywierał na młodym presję samą aurą. Zresztą Shiro wydawał się być równolatkiem, przynajmniej z zachowania czy wyglądu. Nie znał się tak na naturze wampirów jak ci najbardziej uświadomieni ludzie. Zresztą jak tu nie polubić Czerwonowłosego, który na widok Volta rozpromienił się i serdecznie pozdrowił?
-Hej, Shiro -pozdrowił z lekkim uśmiechem na dotąd poważnej twarzy- Wzajemnie, kolego. Wszystko w porządku?
Zapytał z odrobiną troski w głosie, bowiem od tamtego ich pierwszego spotkania jeszcze nie zdecydował się odwiedzić Kotołaka. Praca, dom, i jednak wątpliwości, że mógłby narazić się na kolejne niemiłe historie. Midori byłaby co najmniej zmartwiona, ledwo wytłumaczył się z ostatniej nieobecności.
Następną, rosłą sylwetką malującą się w sali był osobnik przypominający lwa. Tylko ten miał małą wpadkę na starcie, wywrotka aż zatrząsnęła ścianami pokoju, odruchowo Zyuu poderwał się z krzesła i rzucił pytające spojrzenie w stronę Wielkoluda.
-Nic się nie stało?
Dodał po chwili, lecz mężczyzna wykaraskał się sam i po małej wpadce dopytywał się o inne krzesła. No tak, wysokim niekiedy trudniej wpasować się w normy dzisiejszego świata. Ale raczej nie powinno być problemu z meblem.
Pojawienie się kolejnego osobnika sprawiło, że aż usiadł z powrotem na krześle. Podskórnie wyczuwał zagrożenie, aż źrenice zmniejszyły się do punkcików. Jego królicze geny alarmowały go o przybyciu potencjalnego zagrożenia (choć w zasadzie to dopiero teraz pojął, że i lisy pożywiały się królikami, co pogarszało samopoczucie), jakiegoś gada. Po wyglądzie Lukasa nie mógł wywnioskować dokładnie jakiego, nie mniej wolał nawet nie dopytywać się. I jeszcze fakt, że usiadł dokładnie na przeciwko Zyuu, tuż obok Hiro. Eh, czy tylko on miał problem z koncentracją?
Nie wiedzieć kiedy podeszła do niego Laurie. Oczywiście, że pamiętał Króliczka! Wyrwała go z zamurowania bardzo nietypowo. Jak mu dała na przywitanie buziak w policzek, to odrobinę zarumienił się i ledwie wykrztusił z siebie jedynie:
-Hej... d-dobrze Cię widzieć.
Speszony musiał na moment pomilczeć, choć czujne oczy wypatrzyły jeszcze nowe twarze, nowe zwierzęce geny. Mocniej i słabiej ukryte. Biały lisek, mężczyzna z cechami pantery czy dziewczyna-szop mogły pochwalić się widocznymi atrybutami, choć u na przykład Fabia były one niewidoczne. I to właśnie było całe grono. Jak dobrze policzył było ich jedenastu. Czy to byli wszyscy?
Nadszedł czas na otwarcie posiedzenia, czy tak zwanego meetingu. Głos zabrał gospodarz, który z wolna obchodził stół i jak tata postanowił dopytać się o dzieje swoich pociech. Blondyn wahał się, mogła to być jedna z ostatnich szans na rehabilitację. Czuł się winny, że nie mógł do końca zapanować nad zwierzęcymi nawykami. Były dni, w których nawet czujna opieka Midori nie wystarczyła. Zresztą i tak miała swoje kłopoty, chciał ją odciążyć pracą nad sobą. Nie wiedział jednak, jak za to zabrać się i czy to w ogóle możliwe. Dlatego to on prawdopodobnie jako pierwszy zabrał głos.
-Tak, Hiro-sama... -nie mógł podźwignąć się z krzesła na baczność, choć wyprostował się w kręgosłupie i utkwił Złoto-czarne oczy w Przewodniczącego- ... znaczy nie wszystko, co Pan wymienił... ale... eh.
Westchnął głęboko, nie za bardzo mógł skupić się na własnej wypowiedzi, ale skoro zaczął, to powinien dokończyć. Może znajdzie się sposób, by wyjść w końcu z błędnego koła, które go dręczy? Póki nic nie mówił, skąd Przewodniczący miał wiedzieć, co dolegało Blondynowi? Zebrał na nowo siły, by przełamać się i już spokojniej zaczął rozwijać myśl.
-Miewam bardzo często takie dni, w których nie mogę odnaleźć się. Przykład: obiad. Wiem, że to dla większości z Was zabrzmi głupio, czy wręcz śmiesznie, ale często kłócę się sam ze sobą, co mogę zjeść. Jedna część mnie pragnie mięsa, druga tylko mleka i ryb, a trzecia wpakowywałaby kilogramami sałatę. Najczęściej kończy się na tym, że piję dużo wody, byleby zgasić uczucie głodu. Albo... albo to spotkanie. Wobec niektórych odczuwam spokój. Z kolei instynktownie obawiam się pewnych osób, tylko dlatego, że mają geny drapieżnika... Czy to normalne?
Zakończył wreszcie monolog i spuścił wzrok na blat. Może za bardzo otworzył się, lecz chciałby pasować do tej społeczności Hybryd. Wydawali się w porządku, mógłby być członkiem tego pokręconego stada, gdyby tylko umiał się w nim zachować. Już nie mówił o tym, że raz poniosły go tak nerwy, że wręcz gonił na wszystkich czterech kończynach jak wściekły pies, już i tak mocno skompromitował się przy wszystkich. Przynajmniej dał znak, że zależało mu na poprawie jakości życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Czw Sty 24, 2019 9:07 pm

Wielkolud w końcu dostał jakieś większe krzesło i zasiadł koło reszty zwierzęcej rodzinki. Spojrzał na Zyuu z uśmiechem
-Dziękuję, nic mi nie jest... chyba chciałem zbyt dobrze wypaść i wpadłem.
Podsumował z uśmiechem. Zdecydowanie nie taki był plan wejścia, no ale tak już miał, jak była szansa na wpadkę to zapewne lwisko je miało szansę zaliczyć szybciej niż ktokolwiek inny. Pech, a może zwykła wrodzona niezdarność, kto tam wie? W każdym razie pojawiło się jeszcze więcej osób i wśród nich pojawił się kolejny znajomy pyszczek, Laurie. Dobrze pamiętał jak się poznali, swoją droga też raczej w dziwnych okolicznościach.
Do tego chyba swym niezwykłym przywitaniem nieco zakłopotała kolegę który to tak zmartwił się o lwa. Zachichotał cicho widząc owe zakłopotanie
-Bardzo urocza z niej dziewczyna. Po takim przywitaniu wnioskuję, że też się już znacie. Swoja drogą, mów mi Rei.
Przedstawił się swoim obecnym mianem z chłopakiem. Swoją drogą miał mały kłopot z określeniem rasy Zyuu, większość była głównie hybryda jednego zwierzęcia. Chyba nieliczni posiadali geny większej ilości zwierząt.
No i pojawił się też Red. Jakim zaskoczeniem był dla wielkoluda ów osobnik, wszak pamiętał go jeszcze jako wampira, nie hybrydę, na dodatek też stał się hybrydą dużego kota, że też jego niegdysiejszy wybawiciel akurat stał się panterą. Uśmiechnął się przyjaźnie i przywitał tamtego skinieniem jeśli spojrzy w jego kierunku.
No i wreszcie jak większość zajęła swoje miejsca Hiro zaczął wypytywać o ich przygody i nastroje. Podrapał się po kudłatej łepetynie. Zyuu odezwał się pierwszy wskazując ciekawy problem. Czyli jego też się bał?
-Bardzo skomplikowany dylemat, a dieta mieszana nie pomaga? Fakt faktem mnie nachodzi na mięcho i owoce, ale staram się po prostu mieszać te dwie rzeczy. Chociaż ty faktycznie masz niezły mętlik daniowy, byłbyś dobrym wyzwaniem dla jakiegoś doskonalącego się szefa kuchni.
Starał się dodać coś od siebie jednocześnie nieco rozluźnić zdenerwowanie. Zapewne mieszanka większej ilości genów dodawała problemów życiowych, on też sie łapał na dziwnych nastrojach na smaki, jednak jako ekscentryczny jegomość pozwalał sobie na eksperymenty by zaspokoić swój głód. Chociaż po chwili namysłu wspomniało mu się coś jeszcze, czy to mogło mieć coś wspólnego z tym całym zebraniem?
-Co do napadów... nie wiem czy można by to nazwać złością, ale zdarzały się dni kiedy zwyczajnie coś rozwaliłem w przypływie energii. Nie była to złość, raczej coś podobnego do euforii. Po a tym zdarzało mi się obudzić w dziwnych miejscach nie pamiętając dnia wcześniejszego mimo że nie zażywałem niczego co mogłoby to powodować. Nie mam pojęcia co się wtedy działo, wiem jedynie tyle że stan po pobudce przypominał barbarzyńcę po polowaniu...
Dodał od siebie nieco poważniej. Nie pamiętał niektórych dni, od zwyczajnie wypadły z jego pamięci, zaś swój stan po pobudce starał się określić w miarę łagodnie, nie był pewien jak reszta by zareagowała na opis wielkoluda w obdartych ciuchach pokrytego krwią i zapewne czymś więcej. Nie wiedział jakim sposobem do tego dochodziło, zabił kogoś? prawdopodobne, ale czemu, jak? Nie miał pojęcia. Może faktycznie Zyuu miał powód by się go obawiać? Nawet jeśli teraz siedział tutaj wydawałoby się spokojnie, z dobrym humorem i nawet schludnie jak na bestię ubrany, może tu była tylko jedna strona monety? Może jedna z natur, ta strachliwa, wyczuwała niestabilność w psychice zwierzęcej drugiego wampira?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Shiro Fuyuki Pią Sty 25, 2019 12:53 am

Wyszczerzył ząbki w radosnym uśmiechu.
- Hai. Nie ma czym się martwić - rany zaleczone, a on nie był niepokojony przez ostatni czas... Przynajmniej nie było tak strasznie co wtedy. Z drugiej strony, może to też znak, że nie powinien tak często wychodzić z terenu szkoły? - Wszystko w jak najlepszym porządku. Ale zdecydowanie musimy kiedyś się znów spotkać! - tym razem bez ponurego towarzystwa, które nie da nawet dokończyć jedzenia. No i śmiało zajął miejsce.
Prawie podskoczył, gdy usłyszał straszny łomot. Momentalnie odwrócił się w tamtym kierunku i zmrużył ślepia. Wpadnięcie kolejnego z osobników nie było łatwo zignorować... A nawet do czerwonowłosego całkiem szybko dotarł fakt, na kogo się patrzył. To sprawiło, że gdy dostrzegł owe dyskretne machanie, uniósł prawą rękę i pokazał dwa palce, jako znak pokoju i uśmiechnął się. Czasy, gdy nietypowy wampir go przerażał najwyraźniej minęły.
Na dodatek przybyła jego siostrzyczka! Odwzajemnił uścisk, wyraźnie ciesząc się na jej widok. Zarazem też delikatnie się zarumienił, co było prawie niewidoczne na wampirzej cerze.
Co dalej... Szczerze mówiąc, ilość osób, która przybyła, była zaskakująca i zarazem niepokojąca. Z drugiej strony, też widział osoby, które znał, nie znał... I niekiedy nie spodziewał się w ogóle zobaczyć. To wszystko jest całkiem pomieszane - podsumował to koniec końców. Wampir westchnął w myślach. - Shiro. Zachowuj spokój i słuchaj tego wszystkiego. Po upomnieniu się w myślach, spojrzał w stronę szlachetnego. W jego opinii wyglądał na przyjaznego i takiego, który rzeczywiście się interesował o ich stan. No i nie widział, by miał jakieś negatywne zamiary.
Chociaż mówienie o sobie... Przy wszystkich... Spuścił wzrok, czując nieprzyjemne dreszcze na plecach. Uścisk w gardle nie pomagał mu w działaniu. Zupełnie jakby czyjaś szyja zaciskała się, próbując go uciszyć... Wyobraźnia działała zbyt dobrze. Mimo wszystko, skoro przyszła na niego kolej...
- Aaa... Eee... No niezbyt potrafię - żachnął niemrawo. - Ale... Nie zawsze kontroluję siebie. To nie tylko zmiany fizyczne czy żywieniowe. Coś wpłynęło niezmiennie na psychikę, a ja nie wiem jak to do końca określić. Zupełnie jakby odzywało się we mnie coś innego... I zarazem coś, z czym nie chciałbym mieć do czynienia na co dzień... Miało wpływ na moją inną część charakteru - westchnął odruchowo. - Wiem, że to brzmi głupio. Ale nie wiem jak lepiej to określić. Niekiedy gubię się sam w tym wszystkim - wbił wzrok w stół, krzywiąc się nieznacznie. - Dlatego przeraża mnie to. Jakby to wszystko chciało wywołać we mnie mroczniejsze zachowanie. Wykorzystywało luki w charakterze - uniósł wzrok i uśmiechnął się smutno. - Muszę to w końcu pogodzić ze sobą. Nawet jeśli nie wiem jak - ciężko było mu mówić o tym. I na swój sposób, czy powinien? Czy nie zostanie potępiony?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Gość Pią Sty 25, 2019 8:21 pm

Większość osób wydawała się już znać, a przynajmniej kojarzyć… Ciekawe jak to jest tworzyć takie relacje z ludźmi, do tej pory nie miał takiej okazji… Nie, miał. Przecież poznał wtedy Fabio, nawet z nim żył przez pewien czas, ale nie należał do tamtego świata. Nie czuje się przynależny do świata, w którym żył od zawsze, dlatego wybrał zwierzęta, one go rozumieją.
Dopiero znajomy widok wzdrygnął go na tyle, że musiał aż złapać oddech. Co Fabio tutaj robił? Nie miało to być spotkanie jedynie dla hybryd? Tyle czasu nie było go w okolicy… Wszystko mogło się wydarzyć, ale Fabio nawet nie rzucał cienia zmian związanych z pozostaniem złączonym ze zwierzęciem… Sam zresztą też się nie zmienił, wygląda zupełnie tak samo, jak go zapamiętał… Może powinien się wycofać, póki ma czas? A przynajmniej pozostać jak najbardziej wycofanym, by nie robić mu znowu problemów. Delikatnie obrócił się od niego, przysłaniając delikatnie twarz dłonią. Gdyby wiedział, to w ogóle by się tutaj nie pojawiał. Nie ma mu nic za złe, to Fabio może najwyżej mieć mu za złe, ale… Red jest po prostu tchórzem, który nie potrafi sobie poradzić z własnymi wyborami w życiu.
Na szczęście Hiro w końcu wziął się za gospodarowanie, przez co skupił na swej osobie ciekawość większości hybryd, a przynajmniej tak sobie wmawiał. Dziwnie się czuł, wysłuchując innych, a co dopiero mając się wypowiadać na tle zbiorowiska… Zresztą czy cokolwiek u niego się działo? Jak o tym trzeźwo pomyśli, to nie za wiele… Westchnął pod nosem, słysząc dotychczasowe problemy hybryd. Skąd on to znał? Żył tak nawet bez bycia hybrydą, ale teraz jest inaczej. Więc może zmienił się? Chociaż w małym stopniu?
- Nie musi się pan o mnie martwić. - wypowiedział się w końcu w kierunku szlachetnego, kierując wzrok w stół. - Dopiero niedawno wróciłem do miasta i znalazłem schronienie wśród zwierząt, więc jestem szczęśliwy. - akurat nie kłamał, bo był faktycznie szczęśliwy… Tylko on i jego ukochane zwierzęta, rozumiejąc się bez słów, kochając pełnym sercem. To było jego happy sugar life.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

SALA NARAD - PARTER - Page 2 Empty Re: SALA NARAD - PARTER

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach