Z deszczu, pod rynnę.

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Wrz 04, 2017 10:20 am

Mrowisko miałaś już za sobą, lecz to nie był koniec problemów... Ciało cię bolało i czułaś jak drętwieje gdzieniegdzie. Musiałaś mieć jednak tą świadomość, że jeśli wpadłaś na jedno z mrowisk, to jest wielka szansa by wpaść na kolejne, dlatego też musisz uważać. Wiedziałaś jednak, że nie możesz też stać w miejscu, dlatego też ruszyłaś dalej, szukając mieszkańców. Tunele były coraz mniejsze, co wiązało się z tym iż niebawem musiałaś klęknąć, by zacząć iść na czworakach. Tak też dotrzesz do miasta, gdzie odnalazłaś złodziejaszka, który siedział nie wzruszony Twoim przybyciem. Jeśli uważałaś jednak na lekcjach biologi czy geografii, jak i interesowałaś się przyrodą, to w Twoim umyśle zapali się czerwona lampka, ostrzegająca przed niebezpieczeństwem, bowiem zwierzęta dzikie, które nie uciekają, a obserwują... To zwierzęta, które najprawdopodobniej zaatakują. Patrzyłaś na zwierzaczka, który patrzył na Ciebie. Próbowałaś skusić go jabłkiem, lecz nim się zorientowałaś, mogłaś zacząć odczuwać dziwny spokój, jak i wszelkie negatywne emocje uleciały z ciebie. Miałaś wrażenie, jakbyś została odurzona. Dopiero wtedy zwierzak się ruszył i podbiegnie do ciebie, by splądrować to co przyniosłaś. Owszem byłaś wiadoma tego co on robi, lecz twój umysł był spokojny i niewzruszony, przez co pozwalałaś zwierzaczkowi zajrzeć do plecaka, co też zacznie robić, zaczynając zjadać z niego smakołyki.

Ys: Zwierzaczek wydaje Ci się być łagodny i niewinny, przez co nie wiesz czemu, ale pozwalasz mu zajrzeć do swojego plecaczka, ba nawet mu pomożesz, pokazując co masz w plecaczku. Mogłaś go dotknąć czując pod rękami przyjemne futerko, mogłaś go wziąć na ręce, lecz nie miałaś ochoty go więzić.  

***************************************

Nawet w takich sytuacjach, miałeś chwile na mały żarcik, w postaci uświadomienia sobie iż Twoje ubranie na party się już nie nada. Trzeba sobie jednak jakoś radzić, a ty nie zamierzałeś się poddawać. W tak zasadzie, miałeś wrażenie że to jest dla Ciebie kolejna przygoda życia, z której możesz, ale nie musisz się czegoś nauczyć. Upadek nastał a po nim musiałeś się dość sprawnie ogarnąć, co próbowałeś robić. Myślenie o gorszych sytuacjach było pomocne, nawet jeśli na chwile. Zacząłeś szukać swojego ostrza, które dostrzegłeś dość niedaleko, lecz zaraz zaraz... Co tam jest... Musiałeś się chwile przyjrzeć, by się utwierdzić w przekonaniu iż nieco pod powierzchnią wody skrywa się coś krokodylopodobne. Zastanawiałeś się skąd to tutaj, lecz to nie było istotne... Nie teraz, gdy wiedziałeś jak wielkim zagrożeniem są krokodyle... Co jeśli to jest jakiś odłam z tego gatunku... Musiałeś uważać. Miałeś jednak plan z odstraszeniem, a raczej odwróceniem uwagi stworka, wyjmując żarło ze swojego ekwipunku. Postanowiłeś rzucić, szkoda że tak trafnie... Stwór skuszony zapachem lecącego obiektu, wyskoczy z impetem, nie mając żadnego problemu ze złapaniem zdobyczy, która przemknęła mu koło łba. Mogłeś wtedy próbować  odebrać swój przedmiot, co zrobiłeś, jednakże rzucając żarcie zwierzęciu, tylko go rozjuszyłeś, przez co po chwili mogłeś go ujrzeć, na kamieniu, tam gdzie jeszcze do niedawna leżała twoja broń. Musiałeś się jednak przyszykować do ewentualnej obrony, bowiem zwierze było głodne a skoro już tu byłeś, to czemu by cię nie spróbować zjeść... Obrałeś mały plan ataku, a raczej próby obrony, bowiem dostrzegłeś iż zwierze próbowało się zbliżyć. Byłeś sprytniejszy, bowiem szybszym ruchem swojego łańcucha, udało Ci się zarzucić go na pysk stworzenia. Te gdy tylko to odczuło, szarpnęło się, co doskonale odczujesz. Zacznie się cofać z powrotem do wody... Rozdrażnione i głodne. chciało do wody wciągnąć i Ciebie, zagryzając się tym samym na łańcuchu...

Kronos: Jesteś w tarapatach, ale korzystając z rzeczy jakie masz pod ręką udało Ci się odzyskać swoje ostrze. Pojawił się kolejny problem, więc postanowiłeś działać. Reptile złapana postanowiła się cofać, chcąc się ukryć ale i wciągnąć Ciebie.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Pon Wrz 04, 2017 12:22 pm

Wszystko przeszło wedle planu. Gad zwabiony kulką dał mu te cenne sekundy by odzyskać zgubę, ta szybko znalazła się zabezpieczona za pasem tak by nie wypadła, tylko koniec głowicy z kryształu wystawała aby dać światło. W rękach wolał tego nie trzymać bo znów mu mógł wypaść, a tego nie chciał skoro już udało mu się odzyskać. Innym kłopotem okazało się raczej to że parakrokodylek zechciał się z nim bliżej zapoznać z raczej mało przyjaznymi zamiarami. Głodny był, a kulki ryżowe były tylko niczym przystawka, co nie zmieniało faktu że on wcale nie miał ochoty być obiadem!
Ehhh...i co tu z takim zrobić? zarzucił mu łańcuch na pysk choć była to tylko sprawa raczej obrony niż bezpośredniego ataku. Mimo wszystko nigdy nie miał ochoty robić zwierzęciu zbędnej krzywdy. Jednak krokodyl nie podzielał przyjaznego stosunku łowcy próbując go najwyraźniej wciągnąć do wody. Kronos jednak pociągnął łańcuch w drugą stronę zapierając się porządnie
-Chyba cię pognało, że się będę z tobą kąpać... wracaj mi tu...
Nieco zirytowany zaczął się siłować z gadem w celu nie pozwolenia mu na powtórne zanurzenie. Gad był bardzo silny, ale nie po to Kronos wcześniej wybrał stabilne podłoże aby dać się teraz wciągnąć na śliskie skały. Jego plan przynajmniej częściowo przewidywał dwa działania, nie pozwolić gadowi uciec w głąb wody gdzie zwierzę miało przewagę, drugie to był faktyczny atak... a dokładnie zamierzał skoczyć na gada próbując mu przydzwonić nieco nad oczami... jakiekolwiek zwierze by nie świecie nie było to to miejsce było czułe. Przynajmniej taki był plan. aczkolwiek równie dobrze mogło się skończyć niepowodzeniem. Jednak gad jeśli będzie się rzucać za bardzo może zostać zraniony kosą łowcy, choć to nie było specjalne działanie. Póki co chciał go nieco ogłuszyć... ogłuszony krokodyl byłby łatwiejszym, a za razem twardy łeb może sprawi że głupiutkiego zwierza nie ubije od razu. Jakkolwiek ostatecznie jego celem było przynajmniej znalezienie się na gadzie... w wypadku kiedy uderzenie skończy się niepowodzeniem zaliczy krokodyle rodeo... dosyć oryginalnie się zapowiadał ten dzień.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Gość Wto Wrz 05, 2017 1:10 pm

Ysaverin po przejściu ciężkiej drogi czuła nadal drętwienie które towarzyszyło przez cały czas. Gdyby nie te mrowisko i brak uwagi gdy wdepnęła na nie byłoby wszystko dobrze. Westchnęła nie poddając się nadal chcąc dorwać tego futrzaka. Zaczynały się tunele, które były w różnych wielkościach. Po wybraniu prawidłowego tunelu zaczynała klnąc w myślach, dlaczego jest akurat mniejszy od pozostałych. Gdy wyczołgała się w końcu spojrzała na siebie i niestety musiała zapomnieć o byciu czystą. Po zrobieniu kilku kroków zobaczyła w końcu złodziejaszka smakołyków na którego spojrzała się. Niestety po spojrzeniu się na pyszczek zwierzęcia odczuła coś niebezpiecznego bo nie wyglądał na początku przyjaźnie, dlatego była przygotowana na obronę jeśli prawdopodobnie ją zaatakuje. W danym momencie poczuła że wszystkie uczucia negatywne odleciały jak po narkotyku. Na początku próbowała oprzeć się temu odurzeniu. Jedynym plusem było to że była świadoma co się dzieję w tym momencie. Gdy podszedł futrzaczek w jej kierunku poczuła jakby chciał wejść do środka plecaka chcąc pewnie zanurzyć swoim pyszczkiem o smakołyki ale w tym momencie dotknęła swobodnie futra zwierzaka i wzięła go na ręce oraz przysunęła plecak chcąc mu pomóc dostać do niego chcąc przekonać. że naprawdę nie jest taką złą osobą jak mu się wydaje. Jednakże zdaje sobie sprawę, że może uciec czy zaatakować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Wrz 05, 2017 1:54 pm

Kronos:

Opracowałeś swój plan działania, który póki co przebiegał zgodnie z twoimi myślami. Było jednak zbyt łatwo i prędzej czy później pojawiły by się problemy i kłody. Tak tez było i tym razem.  Odzyskałeś swoje ostrze, które ukryłeś sprytnie za pasem. Widziałeś z czum masz do czynienia i widziałeś że zwierze jeśli tkwi tu długo, to nie ma nic do stracenia. Nie zdziwił cię więc fakt, że skoro śmierdzisz krwią, żyjesz, jesteś pokryty mięsem, to w sam raz nadajesz się dla istoty. Co prawda ta zjada małe okazy, lecz w takich warunkach nie można wybrzydzać. Widziałeś jej głodne oczy, które po szybkim pochłodnieniu Twojego posiłku, skupiło się na tobie. Czym była dla niego taka mała kuleczka i to ryżu... Ruszył na Ciebie chwile później, lecz został skutecznie zatrzymany gdy tylko na jego pysk został zarzucony łańcuch. to rozwścieczyło zwierze, które postanowiło się wycofać tym samym chowając się do wody, ciągnąć i Ciebie za sobą. Nie spodobało Ci się to, dlatego też zaparłeś się nogami próbując zwierzaka wyciągnąć z powrotem na skały. Byłeś jednak obity i czułeś że siła z jaką walczysz powoduje iż mięśnie odmawiają ci posłuszeństwa, jak i z każdym kolejnym obciążeniem, zaparciem bolą coraz bardziej. Musiałeś myśleć co robić dalej, bowiem wiedziałeś że długo zwierzaka nie utrzymasz, a tym bardziej nie wyciągniesz go na skały. Do twojego umysłu przypłynął kolejny pomysł, nieco heroiczny, ale jednak. Postanowiłeś naskoczyć na zwierze w celu uderzenia go w łeb. Twoja ręka napotka się z twardymi łuskami, a zwierze jeszcze z większym impetem odskoczyło od skały, na którą próbowałeś go wyciągnąć. Uderzenie nie ogłuszyło jednak zwierzęcia, a jedynie zamroczyło, dając ci chwile na pomyślenie co dalej. Czujesz jak ciało zwierzaka zostaje podtopione, co oznaczało iż masz nie wiele czasu. Zwierze jednak gdy odzyska trzeźwość,  będzie miało zamiar się zanurzyć, w celu ucieczki, nie zapominając oczywiście o zaczynaniu się wierzgania w celu zawalenia balastu w postaci Ciebie.

Kronos: Wszystko idzie po twej myśli, zwierzak jest wygłodniały co daje Ci przewagę, ale i jest ostrzeżeniem dla Ciebie. Udało Ci się go dosiąść i chwilowo ogłuszyć, lecz tylko na tyle byś mógł dokonać jednego posunięcia. Gdy jednak wróci mu jasność umysłu, będziesz w tarapatach.

///Kronos zyskuje 10 punktów za pomysłowość, oby tak dalej.///


Ysaverin:
Nie wiedziałaś co może być gorszego od tej pułapki w której się znalazłaś. Niczym labirynt, pełno tuneli, jak i pułapek w postaci mrówek i nie tylko. Nie masz pojęcia jak stąd wyjść. Ponad to posiadasz świadomość iż nie jesteś tu sama. Mrówki masz chwilowo za sobą, skutki będziesz odczuwać jeszcze przez 2 POSTY, z każdym postem będzie słabsze. Skierowałaś się dalej, powoli dochodząc na czworakach do zwierzaka, które grzecznie czekało, jakby specjalnie dla Ciebie. Nim się zorientowałaś, twój umysł poddał się umiejętności zwierzaka, który gdy tylko cię wprowadzi w urok spokoju i harmonii, podejdzie do Ciebie w celu rabunku. Pomogłaś mu w tym, bowiem w tej chwili Twoje serce niemal miękło na widok tej uroczej istotki, którą chciałaś dokarmić.  Mogłaś pod dłonią poczuć miłe dla dłoni futerko, takie mięciutkie i w ogóle. Pozwoliłaś sobie zajrzeć do plecaka. Zwierze zwerbuje wszystkie owoce, jakie posiadałaś. Wyjdzie wtedy z plecaka, by po chwili jakby nic się nie stało odejść od ciebie, kierując się tunelem, który był wilgotny, jakby prowadził do wyjścia na powierzchnie.



Na posty czekam do piątku, 8 września. Kolejna: Dowolna.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Wto Wrz 05, 2017 4:02 pm

Plan nieco szalony, ale działał. Czuł zmęczenie, bo zwierzę wcale nie miało ochoty współpracować, ale trudno się mówi. Byli teraz lekko zanurzeni w wodzie i krokodyl osuwał się coraz bardziej. czasu na myślenie dużo nie miał, więc działał bazując na swojej pomysłowości nieco ryzykując. Wiedział doskonale, że zwierze może zacząć się zaraz wierzgać dlatego nie zamierzał tego gadowi ułatwiać. Najpierw w ruch poszła kosa ucinając drugi rękaw materiał ten był dostatecznie duży i gruby by zarzucony na łeb gada sprawić że ten nie będzie nic widzieć, osłabiony będzie też jego słuch i węch. Tym samym miał nadzieję że dobrze zawiązany materiał sprawi, że ten nie będzie nawet wiedział gdzie co jest, a w końcu nawet takie gadzisko chyba nie chciało sobie samo łba roztrzaskać o ostre skały. Sam za to mocniej zahaczył się na gadzie nogi wkładając mu pod coś co było podobnym do skrzydeł tworem piętami się opierając wygodnie o kolana stwora. Praktycznie gdyby nie wypustki na skórze gada mógłby być z niego nawet wygodny wierzchowiec. W związku z tym że gad część łańcucha wziął w paszczę to też nie mógł odzyskać, właściwie nawet nie próbował bo po co gad miałby odzyskać możliwość otwarcia paszczy? tak przynajmniej japę miał zamkniętą, a żeby przy jego rzucaniu łańcuch ten nie spadł Kronos specjalnie jeszcze raz owinął resztą łańcucha łeb bliżej karku zwierzęcia i zahaczył ostrzem łańcuch unieruchamiając na stałe. Ostatecznie jak tylko poczuł że gadziszcze odzyskuje przytomność przylgnął go grzbietu stwora i owinął mu ramiona wokół szyi. W przeciwieństwie do krokodyla ten stwór miał tu coś na podobieństwo innego zwierzęcia, dosyć popularnego jako zwierzątko domowe, alsolotl meksykański, choć ten był płazem, a te wypustki nie zdawały się mieć funkcji oddechowej, za to wkładając pod nie ręce dało się wyczuć bardziej miękką skórę, nie było tu tyle zgrubiałych łusek, pewnie ze względu na to, że byłoby to niewygodne, w każdym razie tak przylepiony do gada zamierzał czekać na to co ten zrobi, a w zasadzie miał nadzieję że gad się zmęczy szybciej niż on, on się musiał tylko utrzymać a kształt zwierzęcia pomagał mu się utrzymać, za to zwierze będzie musiało się mocno wysilić aby spróbować go zrzucić. Plusem było to, że gad był stworzeniem ziemno wodnym, jeśli nie chciał się udusić musiało czasem się wynurzyć. Druga sprawa, że człowiek trzymając gada za szyję z pewnością nie ułatwi mu oddychania, właściwie im bardziej będzie się szarpał gad tym bardziej odczuje na swym karku obecność intruza. Ryzyko było duże, ale jeśli się uda gad się zmęczy zbyt mocno by móc go kolejny raz skutecznie zaatakować.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Gość Pią Wrz 08, 2017 12:04 pm

Po dotknięciu zwierzaka nieświadoma gdy jest w pod pływie uroku wampirzyca dotykała cały czas go. Jednakże czuła dziwny zamęt w głowie jakby powoli zaczynała kontaktować z rzeczywistością ale nadal była pod pływem tego. Po chwili czuła jak plecak jej nachylił się wtedy próbowała walczyć z tą mocą żeby nie poddać dlatego zaczynała powoli przełamywać ją. Z drugiej strony nadal posiadała miękkie serce ale to nie pomoże w niczym, żeby zwierzaka złapać. Jednakże zauważyła malucha że jest w plecaku wtedy zareagowała najszybciej jak mogła dając lekki dostęp do powietrza żeby nie umarł zwierzaczek. Ysaverin musiała w końcu zareagować żeby nie zwiało po raz kolejny. Musiała w końcu ruszyć się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Wrz 08, 2017 5:23 pm

Kronos:
Myślałeś dobrze, choć nie prałeś pod uwagi jednego a zarazem ważnego faktu, że jeśli zwierze było tu cały czas, to musiał dobrze znać to miejsce. Choć w sumie... Nie wiedziałeś ile zwierze tu jest, czy tylko na chwile, czy utkwiło. Szybko jednak podjąłeś się kolejnych działań, wykorzystując wiedzę jaką posiadałeś. Zwierze wydawało się być oszołomione choć wracało powoli no normy, co jedynie zmotywowało cię do działania. Zarzuciłeś na oczy gada jakiś materiał, przez co w pierwszym odruchu nie odczułeś żadnej reakcji. Nieco się przemieściłeś, by ułożyć się według siebie najbardziej optymalnie. Wykonałeś wszystko co wydawało się być najlepsze. Umiejscowiłeś się, jak i oślepiłeś gada, który zakneblowany, wydawał się być bez szans. W pewnej chwili gdy zwierze odzyskało trzeźwość umysłu instynktownie zaczął się wierzgać, by cię zrzucić. Co prawda trzymałeś się go nieugięcie, lecz czułeś jak przez zawziętość zwierzaka powodowała iż poziom bólu twojego ciała wzrastał do ponad przeciętnego. Poczułeś także że w wodzie twój prowizoryczny bandaż zaczął ci spływać ze stopy, by po dłuższej chwili całkiem się zsunąć. Gdy do rany dotrze kolejna porcja wody, zaczniesz odczuwać pieczenie, co zarówno gilgotało jak i bolało. O ironio... Przytuliłeś się mocniej do zwierzaka, który łapami zacznie macać skaliste podłoże którego dotykał. Klapnie ogonem niezadowolony, jednak mimo pozornej agresji zwierze wydawało się być spokojniejsze niż na początku, bowiem nie za wiele mogło zdziałać, jednak i to miało granice. Zyskałeś tym samym czas. Woda była zimna co twoje ciało odczuje, doprowadzając je do dreszczy, jak i do gęsiej skórki. Co prawda gdy obejmowałeś ramionami zwierzaka, czułeś w miękkich miejscach pokład ciepła, jednak w miejscu gdzie były perfidnie łuski, jak na przykład grzbiet, był lodowaty. Ponadto woda która spływała także powodowały chłodny powiew, co z połączeniem z twoim mokrym ciałem nie zwiastowało nic dobrego...



Aktualizacja:

Na post czekam do 11 września.



Ysaverin:
/// Kwestionujesz decyzje MG. Ponadto twój post jest chaotyczny i napisany bez najmniejszego starania, przynajmniej ja mam takie wrażenie. Zyskujesz 24h, na poprawę posta. Jest to moje 3 i ostatnie ostrzeżenie. Kolejny taki błąd z Twej strony i zakończysz even z niepowodzeniem. Jeśli nie rozumiesz problemu zgłoś mi to. ///
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Gość Sob Wrz 09, 2017 1:11 pm

Wampirzyca cały czas tkwiła w pułapce chcąc w końcu wrócić na powierzchnię. Odczuwała jeszcze ból i swędzenie przez mrówki ale trochę czuła jakby ulgę w mniejszym stopniu. Niestety umysł w padł w kolejną pułapkę, która odczuła na własnej skórze czyli dziwny spokój i harmonię. Czuła Ys jak jej serce miękło na widok futrzanego zwierzaka, który faktycznie przyszedł do niej. Futerko było przyjemne i miękkie aż nie zdawała sobie niestety z prawy. Gdy pozwoliła mu wejść do plecaka to wtedy nie zdążyła zareagować na jego poczynania. Poczuła jak wychodził z plecaczka ale nie wiedział jednej rzeczy, że w kieszeni bluzki którą miała zapiętą na zamek, posiadała ostatnią deskę ratunku czyli smakołyk. Ysaverin spoglądała jak oddalał się w dalsze części tuneli tylko przez moment. Po Chwili Ysaverin na spokojnie wyciagnela po odpieciu z kieszeni smakołyk zeby przyciagnac małego zwierzaka do siebie jeszcze raz okazujac zainteresowanie nim kusząc i zaczynała robic delikatnie gesty do najedzonego zwierzaka mając usmiech na twarzy i okazywała spokój.


Ostatnio zmieniony przez Ysaverin dnia Pon Wrz 11, 2017 11:52 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Pon Wrz 11, 2017 11:11 am

Nie miał zbyt dużego wyboru, bolało czy nie, jeśli nie zmęczyłby zwierzaka ten by go nie zaakceptował na sobie. Kronos był człowiekiem dosyć upartym, chciał złamać wolę zwierzęcia. W końcu w naturze krokodyle też się pojedynkowały, siłowały, aż któryś się nie podda. Tak więc nie zważając na ból choćby i łzy cisnęły się do oczu musiał to przeżyć. Z niejaką więc ulgą przyjął fakt, że zwierze postanowiło się uspokoić, krokodyl mógł się rzucać, ale w ten sposób jaki łowca wybrał na ułożenie był bardzo skuteczny. Gdyby chciał mógłby zabić zwierze które bez sił do dalszej walki byłoby prostym przeciwnikiem teraz. Jednak zabić zwierze z tak błahego powodu nie było w kwestii młodego łowcy. Życie było cenne, nawet takiego gada. Musiał znaleźć inny sposób na rozwiązanie tej sytuacji. Do głowy wpadł mu nieco głupi z pozoru pomysł, jednak czego się nie próbowało w takich sytuacjach? Było mu cholernie zimno i był obolały, czuł jak zranione miejsca reagują na nieprzyjemne warunki puchnąc, wiedział, że dłuższy czas siedzenia w tym miejscu sprawi, że nastąpi odrętwienie, a wtedy będzie miał problem z poruszaniem się, pewnie jeśli zostałby zbyt długo po prostu by zamarzł. łowca wyciągnął więc pakunek z jedzeniem, było go już mniej ale zawsze coś. Sam wziął do ust trufle, cukier był przydatnym składnikiem odżywczym, po za tym, jakkolwiek krokodyl był głodny słodycze nie były dla niego najlepszym pożywieniem. Łowca rozejrzał się czy w zasięgu ręki jest cokolwiek nadającego się na "wędkę" jakiś patyk, korzeń czy coś podobnego, jeśli będzie złapie to szybko żeby zawiązać na końcu paczuszkę z pozostałymi kulkami. Jeśli nie... no cóż krokodyl długiej paszczy nie miał, tak czy inaczej trzymając dalej jedną rękę na jego karku a drugą sięgając tak ze smakołykiem by ten znalazł się przed nosem bestii sprawdził jego reakcję, jeśli jego plan się sprawdzi gad powinien ruszyć w stronę smakołyku, trochę jak osłowi marchewkę chciał nim pokierować przesuwając smakołyk w odpowiednią stronę.
-No krokodylku grzecznie zabierz nas stąd. jak nas stąd wyciągniesz obiecuję, że dam ci coś lepszego. Tu jest zimno i nie masz tu chyba zbyt wiele ryb, w wiosce jest staw tam się najesz do syta. Będziesz więc grzeczny?
Może zwierze było dzikim, ale co z tego? Wiele zwierząt i tak potrafiło rozpoznać nawet jeśli nie dosłowne znaczenie to intencje ludzi. Głos Kronosa był nieco schrypnięty przez panujące warunki i wcześniejsze wrzaski z bólu, jednak mimo to nadal była w nim ta nuta spokoju co zwykle, ciężko go było wyprowadzić z równowagi, nawet jeśli sytuacja była do dupy on już taki był, nie okazywał zdenerwowania, bo w końcu sam był sobie winien że wylądował w takiej a nie innej sytuacji. Jeśliby udało mu się namówić krokodylka do względnej współpracy chciał go skierować w stronę wylotu jaskini, tam gdzie w teorii powinna uchodzić rzeka, była szansa że gdzieś w pobliżu ujścia będzie wyjście, na tyle duże że będzie się dało wyjść, w końcu krokodyl jakoś tu wszedł, a patrząc na to że w jaskiniach źródła wychodziły w dziwnych miejscach lepiej było szukać "odpływu" niż źródła. Przynajmniej starał się jakoś trzymać i nie pozwolić sobie zasnąć z powodu zimna. Czuł jak jego zęby mają ochotę zamienić się w miniaturowy tartak, choć tu raczej nie było wybitnych drzew do tego by było co obierać z kory. Przynajmniej próbował, wielkiego wyjścia nie miał, albo będzie działać choćby głupio to robił, niż umrzeć tutaj nic nie robiąc.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Wrz 11, 2017 8:25 pm

Ysaverin:
Nie wiedziałaś zbytnio co robić, nic też nie mogłaś bowiem odniosłaś porażkę w starciu z pozornie niewinnym zwierzęciem, które nie dość że Cie owinęło wokół palca, to na dodatek okradło cię na do widzenia, po czym uciekło. Choć z mrówczym jadem miałaś już spokój ino czując resztki pozostałości, które nie drażniły tak bardzo. W którymś momencie, gdy zwierzaczek uciekł do jednego z tunelu, zaczęłaś odczuwać dziwne niezadowolenie związane z tym co przed chwilą się stało. Choć nie przypuszczałaś iż zwierze może mieć jakieś umiejętności, to byłaś zirytowana tym że mimo iż miałaś go jak na tacy, to od tak pozwoliłaś mu odebrać swoje dobra i uciec. Mogłaś się skierować za zwierzakiem co zrobiłaś, po czym dotarłaś do mniejszego otworu, który prowadził na powierzchnie. Aby się jednak się wydostać musiałaś się z niego przecisnąć, bowiem innej rady nie było. Podczas jednak wykonywania tej czynności poczułaś jak o coś zahaczyłaś, niestety z przykrym skutkiem dla ciebie, bowiem przy próbie wydostania, twoja bluzeczka potargała się na plecach, tworząc improwizacyjny dekolt, lecz na plecach. Wydostałaś się jednak , jednocześnie zauważając iż ta część lasu mimo intensywności burzy nie była tak wilgotna, tak mokra. Pełno krzewów , drzew, ostrężyn i jeszcze innego badziewia. Gdzieniegdzie patrząc po krzaczkach widziałaś jak coś się porusza, oddalając się od ciebie.

Aktualizacja :



Kronos:
Byłeś uparty, lecz musiałeś pamiętać że byłeś jedynie człowiekiem z ograniczeniami. Nawet jeśli byłeś na tyle zaparty by móc tłumić w sobie ból i znosić ponad przeciętne jego dawki, to z każdą kolejną minutą ból zdawał się pożerać cię, tym samym zmniejszając Twoją skuteczność. Zwierze natomiast było silne, lecz nie głupie. Oślepione uspokoiło się raczej dla swojego dobra, tym samym ładując swoje siły, czekając aż tobie się coś nie powiedzie. Co prawda mogłeś je zabić, lecz zwierze było zwierzęciem, w dodatku dzikim, ceniącym swoją strefę osobistą, zaś Ty bez wątpienia byleś za blisko, co tylko irytowało zwierzaka i nakręcało jego apetyt. Czułeś jak doskwiera ci chłód, co tylko utwierdzało cię iż nie jest to przygoda należąca do błahostek. Twój mózg działał na pełnych obrotach, podsyłając ci pomysły, choć głupie to jednak spisujące się jak należy. Zdecydowałeś się na mały posiłek, wiedząc ze cukier na pewno Ci nie zaszkodzi w takiej sytuacji. Po krótkim posiłku zacząłeś się rozglądać za czymś co mogło by ci posłużyć jako pilot do zwierzęcia. W zanadrzu miałeś odłam deski z mostu, co prawda nie był on najlepszej jakości i miał an sobie oznaki bytowania kornika, ale musiał ci wystarczyć. Zgarnąłeś go. Niczym z precyzją Makgajwera, udało ci się wykonać prowizoryczną wędkę. no zaciekawię ona nie wyglądała, jednak nie miała wyglądać a działać! pomachałeś żarłem przed nosem zwierzęcia, który czując zapach szarpnął się , unosząc swoje ciało, z chęcią dorwania smakołyku, który w odpowiedniej chwili został uniesiony. Utwierdziło cię to iż twój plan działa aż za dobrze bowiem wierze próbujące doskoczyć do żarcia, z dużym pluskiem upadało w wodę niczym kamień. Przemówiłeś do zwierzaka, które nie koniecznie musiało cię zrozumieć, w końcu było to dzikie. Nie otrzymałeś odpowiedzi co cię nie dziwiło, jednak skopiłeś się na próbie wydostania stąd poprzez kierowanie zwierzakiem. Te owszem będzie się kierowało za zapachem, jednocześnie w kierunku, gdzie uchodziła woda. Niebawem mogłeś ujrzeć jak z końca groty bije jasne światło, a zarazem to tam uchodzi woda. Kierowałeś nadal zwierzakiem, które co raz próbowało dostać się do jedzenia, gdy nagle coś mu się nie spodobało. Wyskoczył ponownie próbując dobrać się do pakunku, lecz wraz z ponownym zanurzeniem, wykonał obrót o 360 stopni. Niezbyt się tego spodziewałeś, jednak wraz z uderzeniem o tafle wody, zostałeś zrzucony ze zwierzęcia. Te jednak nie obrało cię na atak, ale mogłeś dostrzec jak woda jest wzburzona, co oznaczało iż zwierze najzwyczajniej się szarpie w wodzie, próbując się pozbyć zarówno opaski z oczu, jak i kagańca.



Na posty czekam do 14 września.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Pią Wrz 15, 2017 7:48 pm

Dziwna improwizowana wędka... za szczególnie nie wyglądało fakt, ale też dało jakiś efekt. Skoki zwierzaka nie należały do luksusów podróży, jednak nikt nie mówił, że będzie cudnie, było raczej męcząco. Ale przynajmniej dało się w końcu dostrzec to "światełko w tunelu". Niestety jak to zwykle bywa jak coś idzie za prosto to zaraz po tym jest w cholerę pod górkę. Tak i też było tym razem, po udanych próbach dziwnych pomysłów po prostu zaczęło się tornado i to dosłownie dla łowcy, choć miast wiatru składało się z wody w którą wskoczył krokodyl. Wręcz odruchowo się skulił próbując chronić łeb, ale za to został wyrzucony z grzbietu zwierzaka. Dopiero jak ogarnął po chwili gdzie właściwie jest góra a gdzie dół to spojrzał na to gdzie jest krokodyl. Krokodyl się kręcił jak szalony robiąc korbki, ale nic mu to raczej dać nie mogło, łowca aż za dobrze znał swoją broń i jej zastosowania, łańcuch dobrze zapleciony blokował ruchy wampirom, a co dopiero krokodylowi o słabej szczęce, do tego wypustki na głowie stwora też były dobrym zaczepem. Najwyżej uda mu się zrzucić rękaw zakrywający oczy, ale w sumie co wtedy zrobi? Choć w sumie na ile powinien się teraz martwic o zwierzaka skoro sam zaraz mógł tu paść od zimna? Choć woda była jego żywiołem to jednak temperatura tej tutaj do najdoskonalszych nie należała. Nie miał najmniejszej ochoty tu umierać, ale ruszanie się tutaj sprawiało problemy. Chciał się dostać chociaż do powierzchni nim braknie mu tlenu i czy gdzieś tu nie powinna płynąć deska z żarciem? tym razem nie chodziło o jedzenie a o samą deskę, bo łowca nie był pewny czy zdoła się utrzymać na powierzchni, za to parakrokodyl robiący młynki raczej nie był zbyt dobrą "deską ratunkową". W zasadzie jeśli ta odpłynęła i nie było niczego drewnopodobnego co by mogło go unieść po prostu pozwoli się ponieść wodzie ruchami rąk próbując nadać jednak nieco właściwy tor swemu spływaniu. w zasadzie póki co chciał się po prostu stąd wydostać, potem się będzie martwić zwierzakiem jak już opuści wodę w której kostniał jak woda w w zamrażalce czekając na zostanie częścią drinku.opuścić jaskinię, opuścić wodę to były teraz priorytety. Do zwierzęcia by nie dopłynął gdy było w tym stanie.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Wrz 17, 2017 11:16 am

Kronos:
Dziwne pomysły, jednak ważne że działają. Nawet jeśli nie na długo, to musiałeś być zadowolony ze swojej kreatywności, nie jeden mistrzu mógł Ci jej pozazdrościć. Dostrzegłeś jasne światło, najprawdopodobniej ujście tej rwącej, szalonej wody. Mogłeś się cieszyć, bowiem wiedziałeś już gdzie masz się kierować. Jednak przy próbie dostanie się tam, zaczęły się pojawiać komplikacje, w postaci brutalnego zrzucenia ze zwierzaka. Wylądowałeś w wodzie mogąc oglądać jak krokodyl wije się, próbując pozbyć się kagańca, wprawiając wodę jeszcze w większy szał. Szmatka z oczu spadła, przez co zwierze widziało co ma na mordzie, dla mimo wysiłków, ten był odpowiednio zaczepiony. Deski mogłeś szukać jednak znalazła się ona w dwóch kawałkach i raczej jako dobra deska ratunkowa to ona już nie posłuży. Musiałeś sobie radzić inaczej, jednak krokodyl z każdą sekundą zaczął się za tobą rozglądać, bowiem nie zapominał o tobie. Ten popłynie za sobą, niebawem dopływając do ciebie. Próbował cie chapnąć, ale kolejna próba skończyła się na niczym, przez co trzepnął cię pycholem, jakby wymownie dając Ci znak z oburzeniem, że masz go zdjąć. Płynęliście mimo wszystko w kierunku ujścia, które było coraz bliżej, ale jednak jeszcze trochę trza było. Krokodyl zechce cię ponownie bodnąć swoim pyskiem, by koniec końców wskoczyć na ciebie niezadowolony, tym samym cię podtapiając. Krokodyl różnił się od zwykłych Repityli, może jakiś mutant czy coś, jednak mimo to wiedział o tym, że możesz mu pomóc z łańcuchem, przez co próbował cię jakoś do tego nakłonić, nie do końca jednak rozumiejąc iż utopienie cię niezbyt pomoże mu, no ale było to tylko zwierze.

Na posta czekam do 20 września.

Ysaverin:
Nie podoba mi się Twoja postawa, w związku z tym masz dwa wyjścia, albo wytłumaczysz mi brak posta na gg (twoja zgłoszona nieobecność, nie przemawia do mnie), albo olej Even, tym samym nie zaliczając misji. Pamiętaj, że to ty masz się starać o zwierzaka, a nie ja.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Gość Nie Wrz 17, 2017 12:52 pm

Ysaverin nie była zadowolona na twarzy, że akcja którą zaplanowała nie udała się dlatego będzie musiała coś innego wymyślić. W danym momencie zaczęła iść za zwierzakiem mając nadzieję, że zna wyjście z tej nory. Niestety po wyjściu zauważyła podartą trochę bluzkę na plecach. Nie była zadowolona z tego ale cóż począć. W końcu stała ledwo na nogach oddychając i zastanawiała się przez chwilę gdzie maluch poległ. Na chwilę obecną musiała sprawdzić swój ekwipunek czy czegoś nie zgubiła ale jednak było wszystko na miejscu. Niestety tylko straciła jedzenie, ale posiada jeszcze wyjście z owej sytuacji. Gdy wzrok przykuła na krzaki poruszające się musiała iść za tym zwierzakiem mając założony plecak na swoich plecach. Nie szła spacerkiem, a musiała w końcu działać żeby nie pozwolić mu odejść. W danym momencie szybko wyciągnęła z plecaka linę i flakonik usypiający. Zaczynała bardziej zbliżać się do zwierzaka i zawiązuje supełek żeby mieć możliwość szybkiej reakcji chcąc złapać złodziejaszka wtedy w końcu wymyśliła pułapkę. Położyła linę tak, żeby była sam raz do złapania futrzaka, a potem zaczynała otwierać flakonik usypiający o zapachu jabłek wtedy zaczynała wabić zwierzaka w swoją stronę gdzie położyła pierwszą rzecz na ziemi.


/przepraszam za późny post/
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Sob Wrz 23, 2017 12:22 am

No ro wyglądało na tyle, że do celu wydawało się niedaleko, a jednak było bardzo daleko. Wieczny paradoks bycia czegoś prawie na wyciągnięcie ręki, jak ten jeden centymetr do ulubionej porannej kawy jak człowiek z rana niewyspany i z kanapy nie sięga... choć prawie sięga, ale dupy ruszyć siły nie ma by jej sięgnąć. Jedno z najbardziej irytujących odczuć na świecie. Teraz było podobnie, z tym, że do tego było zimno... choć w wodzie człowiek jak się przyzwyczai miał tendencję do przestawania odczuwania tego zjawiska tak dokuczliwie. Jednak czy to dobrze? niekoniecznie, nawet nie wiedział czy przemarzłe członki nie będą potem przez to w katastrofalnym stanie.Woda niosła w stronę wyjścia, jednak zwierzę które w końcu przestało młócić wodę jak zdziczały młyn dostało nagłego olśnienia i postanowiło... utopić łowcę który założył mu kaganiec...
Raz dostał pyskiem i zmarszczył brwi skupiając się teraz raczej na tym by nie wypuścić cennego powietrza. Gorzej, że po tym krokodylowaty postanowił się na nim... położyć... nosz kurde belka, w myślach łowcy pojawił się stek przekleństw których nie powstydziłby się najbardziej zajadły szewc. On ma mu pomóc? A już leci mu z pomocą i zdejmuje kaganiec, żeby zaraz potem dać się zjeść? A takiego wała, na powitanie poczęstował krokodyla bodnięciem kantem ręki prosto w czuły nochal zwierza, jak to nie pomoże to dosłownie pośle zwierzowi już całkiem zirytowane uderzenie w okolice gdzie można by uznać że była szyja ale nie było już łańcucha, tam na dole skóra była bardziej miękka więc gad to może odczuć nieprzyjemnie, a jak przypadkiem cios dobrze trafi to może nawet spowoduje to, że gad sobie łyknie wody i tak samo jak Kronos będzie musiał się wynurzyć po powietrze. poruszanie się w takich warunkach i odczuwając ból było zdecydowanie nieprzyjemne, ale ludzka natura Kronosa wcale nie chciała dać za wygraną. Chciał przeżyć dzisiejszy dzień więc znalezienie się na zewnątrz było teraz bardzo mocnym priorytetem. Nie da się utopić, jak nie zadziała jeden cios może da radę inny, coś na pewno da radę. Próbował więc doprowadzić do możliwości wypłynięcia w końcu z tej głębiny wodnej i z tej cholernej groty którą miał już powyżej dziurek w nosie. Deska była w drzazgach, a krokodyl pewnie nawet jeśli go chwilowo puści będzie mógł wrócić, szczególnie jeśli zdał sobie faktycznie sprawę z potrzasku w którym się znalazł. potrzebował się więc pośpieszyć i zwyczajnie próbować spieprzyć kumulując w sobie wolę przetrwania i chyba pomału kończące się pokłady wytrzymałości ciała. Tylko czy jeśli już ujrzy niebo za wylotem groty to ujrzy też upragniony brzeg... trzeba było się wydostać z tej wody, jednak to mogła się okazać bardzo ciężka próba dla skostniałego ciała, jeśli były tam tylko skały miał przesrane, jednak jeśli brzeg okazałby się bardziej przychylny to może uda mu się przykleić do jakiejś biednej bogu ducha winnej roślinności, czy to tylko byłby trawa czy lepiej dla niego jakieś drzewo, byleby nie cholerny oset albo coś w ten deseń... już nawet lepsza by była pokrzywa, może nawet najlepsza.. choć odczucie zdecydowanie nie należące do najwspanialszych. Tylko czy w ogóle dotrze do brzegu by móc myśleć o tym gdzie się ulokować. była duża szansa że po prostu w końcu straci świadomość, nie dlatego, że chciał, ciało miało swoje limity, a ilość bólu odczuwana razem z innymi sytuacjami na pewno nie należała do tych które by pomagały w spokojnym sobie życiu... masz ci los jak zwykle się wpakował w tarapaty oby tylko nie były to ostatnie w jego życiu. W myśli jeszcze pojawiła mu się rozbawiona myśl "jak tu zdechnę będę nawiedzał tego głupiego krokodyla który mnie tu chce utopić... " Mimo wszystko było to nieco zabawne pomyśleć, że duch mógłby nawiedzać zwierze, które z resztą bez pomocy człowieka najprawdopodobniej niedługo potem by się dołączyło do nieśmiertelnej kompanii duchów.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Wrz 24, 2017 12:06 pm

Ysaverin:
Byłaś niezadowolona, jednakże miałaś powody do radości, nawet jeśli tylko przez chwile. Wyszłaś z nory, na świeże wilgotne powietrze, które gdy twój nos wdech czuł przyjemne orzeźwienie, niczym łyk wody na pustyni w upalny dzień. Byłaś jednak już nieco zmęczona, jak i głodna, mimo to musiałaś coś działać. Stanęłaś prosto na nogi, po czym zorientowałaś się, gdzie jesteś, gdzie jest mały, jak i co miałaś w plecaczku. Doznałaś olśnienia nagle, gdy zorientowałaś się iż w plecaku masz jeszcze flakonik usypiający i line. postanowiłaś wykorzystać to do pułapki. Położyłaś line na ziemi, zawiązując supełek, po czym otwarłaś flakonik, mając nadzieje że nim skusisz zwierzaka, który sobie hasał pomiędzy krzakami. Czułaś wyraźny zapach jabłek, który niebawem dojdzie i do zwierzaka, który stał niedaleko. Czując jabłka może i został skuszony, jednak nim do czegokolwiek by doszło ty zaczęłaś niezbyt dobrze się czuć. Flakonik działał bez zarzutu, jednakże zapomniałaś o  jednej rzeczy, a mianowicie o tym iż odór którym kusiłaś również znalazł się w twoich nozdrzach. Co prawda mogłaś wstrzymać oddech, jednak byłaś przy tym nadal. Choć wstrzymałaś oddech twoje gruczoły znajdujące się na skórze "wdychały" środek nasenny który był w oparach flakonika. Twoje powieki zaczęły się robić przez to coraz cięższe, przez co niebawem padłaś na ziemie, oddając się w krainę snu.
Gdy się jednak obudzisz, nie będzie przy tobie zwierzaka, jak i będziesz miała wrażenie iż las był martwy, bowiem było w nim cicho, co Cie utwierdziło w przekonaniu iż dziwaczny zwierzaczek najzwyczajniej zwiał.

Ys: Poprzez nieumiejętne używanie swojego ekwipunku, zwierze Ci obecnie uciekło, powiadom mnie na GG czy podejmujesz się próby znalezienia zwierzaka, co niekoniecznie może się udać, czy kończymy even.



Kronos:
Miałeś kłopoty coraz większe, a twoja szansa na Happy End w tej historii zaczęła szybko spadać. Krokodyl wiedział ze to gówno co mu na paszcze założyłeś, możesz także zdjąć. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego iż martwy niebyt mu pomożesz. położył się na ciebie, tym samym powodując twoje podtopienie. Wiedząc że nie masz szans z taką bestią na sobie, zacząłeś go okładać, a raczej próbowałeś, bowiem twoje ruchy w wodzie, traciły na swoim impecie, przez gęstość wody, przez co twoje uderzenia w rzeczywistości nie były takie mocne. Niemniej jednak zwierze odczuwało twój opór, po czym mogłeś poczuć jak bydle obejmuje cię swoim ogonem, po czym zrobił to co krokodyle robią najlepiej, a mianowicie korkociąg, tym samym nawijając Ciebie na siebie, wynurzając na chwile z wody, by po chwili zaś cię zanurzyć. Owszem gdy będą u ujścia wody, było tu znaczniej płycej, jednak woda wyżłobiła dość gładki teren. Poprzez nieuwagę jednak nagle waśnie tak wylądowaliście, będąc jednak bez zmian, bowiem Krokodyl nadal był na tobie z tą różnicą jednak iż leżał na tobie swoim grzbietem, który niezbyt był przyjemny. Zostałeś po raz kolejny nieco obity, lecz leżycie na skale, na którą wtoczyliście się. Czujesz ciężar na swoim korpusie który nie pozwala ci swobodnie oddychać. To jednak nie było wszystko, bowiem mogłeś zaobserwować iż zwierze jakby zamarło, gdy w ten sposób leżał na tobie, jedynie tylko w małoznacznym ruchem machał łapami.

Czekam na posty do 28 września.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Nie Wrz 24, 2017 7:28 pm

No i to by było na tyle... jak to mówią z deszczu pod rynnę... tylko co z tym cholernym powiedzeniem było nie tak? Dużo miało wspólnego z obecną sytuacją, jak nie w wilgotnej jaskimi to głęboko w wodzie, jak nie w wodzie to... na skale z krokodylem na klacie.... piękne to życie... a może rzycie...
Po przerobieniu paru korbek w wodzie gdzie został potraktowany jak groch w pralce na pewno przyrobił to kolejnymi siniakami. Jednak ostatecznie paradoksalnie udało mu się złapać haust powietrza by zaraz potem wielkie cielsko krokodyla utrudniło mu wzięcie kolejnego... "czy to są jakieś cholerne żarty?" ... niestety nie były to żarty, doskonale czuł jak w tors wpijają mu się guzkowate tarczki szeregami idące w kierunku ogona stwora, jedyne czemu mógł teraz dziękować to chyba tylko temu że na szczęście jakimś cudem nie ma któregoś z kolców ogona między klejnotami, gad jednak był dosyć długi więc te na szczęście były nieco dalej chyba jeszcze w wodzie. Jedno dało się też zauważyć, ze zwierzak jakby zamarł niczym.. żółw? Czyżby faktycznie zwierzak miał ten sam syndrom co skorupkowy gad? Tak to przynajmniej wyglądało, ściślej się zastanawiając w przeciwieństwie do zwykłego krokodyla ten miał te swoje skrzydło podobne twory... może to było przyczyną zachowania gada? Logicznie rzecz biorąc te mogły mu skutecznie utrudniać obrócenie się z powrotem na brzuch. Człowiek chcąc nie chcąc jednak chciała złapać oddech więc jedynym wyjściem było wylezienie jakoś spod bestii... tylko jak? Czy miał na tyle siły by zebrać myśli w celu użycia magii? mógłby zmienić się w mgłę wtedy jako tam mógłby się sprawnie wydostać spod ciężkiego cielska, choć dla reptila z pewnością taki obrót spraw byłby nieco dziwny gdy nagle by te parę centymetrów spadł na skałę, zaś łowca znalazłby się po chwili obok niego dysząc ciężko by odzyskać brakujący tlen i przynajmniej jeśli nic by się innego mu na łeb nie zwaliło próbujący zebrać przez chwilę nieco sił. Jednak jeśli użycie magii nie udałoby się to złapałaby gada za skrzydła i "kołysząc się przewróciłby stwora obok siebie ostatecznie sprawiając że ten znów by był na nogach a sam musiałby uważać by nie zjechać z powrotem do wody, a najlepiej to uciekając ostrożnie dalej w "ląd" na dziś miał powyżej uszu kąpieli, szczególnie w lodowatej wodzie.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Wrz 24, 2017 8:24 pm

Kronos:
No miałeś szaloną przygodę. Nie dość że miałeś do czynienia z nie byle jakim zwierzakiem, to jeszcze nim go spotkałeś życie, a raczej pech wyruchał Cię w najlepsze. potraktowany jak śmieć przez opadający most. uderzenie, jedno drugie... Hymmm. Będziesz miał co wspominać, bez wątpienia. Teraz wylądowałeś na skale zaś, a na sobie miałeś krokodyla. Miałeś nacisk na klatkę piersiową, co znacznie utrudniało oddychanie. Odczuwałeś ciężar zwierzaka, który był rozłożony wzdłuż twojego. Zastanawiałeś się co by było gdyby ciężar skumulował się w jednym miejscu, na przykład na twoim mostku? Gdy zdałeś sobie z tego sprawę w twojej głowie pojawił się dźwięk pękających kości, żeber. To uczucie gdy twoje wnętrzności zostają rozgniecione, niczym jak na schabowe. Krew wydobywająca się każdym otworem, głównie ustami, jak i dołem... Hym... Jak dobrze że to tylko myśli, a nie rzeczywistość. Chciałeś w końcu wziąć głęboki oddech, ale zwierze skutecznie ci to odbierało. Postanowiłeś więc w końcu wykorzystać swoją umiejętność. Owszem udało Cię się to, jednak efekt nie był zadziwiający, bo gdy ponownie się scaliłeś nieco od krokodyla, upadłeś ze zmęczenia na kolana. Mogłeś wtedy jednak głęboko oddychać, bowiem takie zmęczenie było tego warte. Ponadto zwierze które było do niedawna na Tobie, położyło się na ziemi, poruszając się nadal tymi leniwymi ruchami, bowiem na więcej nie było go stać. Twój stan się pogarszał a Krokodylek który jeszcze do niedawna był dla ciebie zagrożeniem, teraz leży niczym na tacy, zdany na twoją laskę czy też nie.

Na odpis czekam do 28 września.


Ysaverin:
Starałaś się jak mogłaś się jak mogłaś, co nie zawsze ci wychodziło. Zapominałaś o szczegółach, o których wspominałem na samym początku. Sam niejednokrotnie dawałem Ci wskazówki, które nieumiejętnie wykorzystałaś. To inaczej nie mogło się więc skończyć. Brakuje Ci doświadczenia taktycznego. Twoja misja została nie zaliczona, zwierzak Ci uciekł, a ty musiałaś zrezygnować z próby jego poszukiwania przez co wróciłaś do domu.
Mimo to, za próbę, starania, nagradzam Cie 20 punktami.
Pozdrawiam Cię i polecam się na przyszłość
.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Nie Wrz 24, 2017 10:16 pm

Magia zadziałała. Nie był to wyczyn na skale rekordu Guinessa, ale w końcu nie o bicie rekordów tu chodziło. Tylko i wyłącznie o to by wydostać się spod zwierzęcia które zdecydowanie utrudniało normalne funkcjonowanie, a to się zdecydowanie udało. Co więcej gad pozostał na grzbiecie i teraz leżał spokojnie przebierając łapkami jak niewinny kociaczek. Jeśli gad faktycznie posiadał syndrom żółwia było możliwe, że by tak leżał póki woda by nie podpłynęła na tyle by zjechał z powrotem do wody. To zaś mogło trwać chwilę w innych okolicznościach lecz tutaj nie zanosiło się na to zbyt szybko. Dysząc ciężko łowca myślał nad tym co powinien teraz zrobić. Krokodyl był zdany na jego łaskę, ale jeśli sam go uratuje czy wtedy przypadkiem sam nie zginie? Nie wiedział na ile zwierze ma poczucie sprawiedliwości. Czy zdawało sobie sprawę, że człowiek założył mu kaganiec po to by go nie ugryzł? Skoro zdawał sobie sprawę z tego, że człowiek może ów kaganiec zdjąć, a może za dużo miał w sobie nadziei. Ostatecznie westchnął ciężko, jego stan nie był najlepszy. Po chwili odpoczynku kiedy odzyska nieco sił odważy się stanąć na nogi i podejdzie do reptila kuśtykając, noga spuchła więc utrudniała poruszanie się swobodne, jednak Kronos był nad wyraz upartym człowiekiem. Położył rękę na brzuchu zwierzęcia
-Może jestem zwykłym głupkiem, każdy inny by cię na moim miejscu zabił... byłbyś dobrym obiadem dla kogoś po takiej wycieczce. Masz szczęście, że mam za dobre serce dla zwierząt.
Po tych słowach i pogłaskaniu zwierzaka po czułym brzuchu zdejmie mu prowizoryczny kaganiec. Mimo wszystko nie chciał zostawiać tutaj swojej broni, a zwierze póki było w tym dziwnym letargu może mu nie przeszkodzi w poszukaniu jakiegoś ratunku. W każdym razie z bronią już przy sobie postanowił wyjść z groty której wyjście było praktycznie na wyciągnięcie ręki. Jaka była pogoda na zewnątrz? nadal padało? i czy w ogóle tutaj padało, w dużej mieże mógł wyjść przecież w miejscu gdzie wcale nie było deszczu, pokonali długi kawałek drogi, zarówno on sam jak i z reptilem którego na razie zostawił spokojnie majtającego nóżkami na brzegu skały. Jeśli w końcu dotrze do wyjścia z groty pierwsze co będzie go interesowało to to gdzie się znajduje. Czy rosły tu jakieś przydatne rośliny? czy okolica była zdatna do przejścia gdzieś gdzie mogli być ludzie? Potrzebował przynajmniej dwóch rzeczy teraz czegoś co by mu przywróciło siły, najlepiej ziół czy owoców które mogłyby zrobić za opatrunek i za strawę wzmacniającą organizm. Największym cudem jakim by mógł tu spotkać byłoby zwierze które mógłby złapać i zastosować jako swój obiad. A drugą i najważniejszą rzeczą byłby zbawienny sen przywracający siły. Co prawda kiedy by zasnął czy nie byłoby tak, że coś mogłoby się nim za bardzo zainteresować? Reptil równie dobrze mógłby w międzyczasie dać radę jakoś wpaść do wody i się obrócić, czy nadal by chciał go wtedy zjeść? Na razie nie miał innego wyboru jak w ogóle sprawdzić co jest w okolicy, czy w ogóle ma czym poratować wyniszczony teraz organizm. Z chęcią poznałby lepiej reptila bo zwierze było silne i mimo wszystko dosyć sprytne jak na zwierze, jednak obecnie nie bardzo mógł się zastanawiać nad przyjaźnią z gadem skoro był na skraju wyczerpania. Musiał zadbać najpierw o to czego mu brakowało, sił które wydawały się uchodzić jak z balonika który ktoś nakłuł cienką igiełką.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Wrz 24, 2017 10:54 pm

Padałeś na twarz ale wydostałeś się, przez co miałeś chwile by sobie pooddychać. Gdy to zbiłeś zerknąłeś dookoła by w sumie ogarnąć sytuacje i stan swojego niedoszłego zagrożenia. Wydawało się być wyłączone, a zarazem kompletnie bezbronne. Było na Twojej łasce i doskonale o tym wiedziałeś, co powodowało u Ciebie świadomość iż w tej walce to ty jesteś górą. Dałeś rade krokodylowi, a raczej jemu podgatunkowi. Co prawda fartem, ale jednak. Mogłeś teraz z łatwością odebrać mu życie, mimo to nie uczyniłeś tego. Miałeś dobre serce jak i przeczucie iż zwierze jest czymś więcej niż tylko organizmem kierującym się instynktami. Podszedłeś powoli do zwierzęcia gdy tylko nabrałeś trochę siły. Pogładziłeś go pod ręką czując jak gad reaguje na to niezbyt zadowolony, ale nie mógł nic więcej zrobić. Nawet gdy postanowiłeś zdjąć mu kaganiec ten, nie zareagował jakoś szczególnie a jedynie klapnął swoją mordą. Nie mogło się ruszyć a ty jednak mimo to postanowiłeś iść dalej szukając jakieś pomocy w naturze. Owszem znalazłeś, czy to różne zioła, skrzypy, krwawniki, babki, i inne dziadostwa rosnące w lesie, jak i owoce typu jagody, ba nawet grzyby były tutaj! Jaka była pogoda jednak? Nadal miałeś wrażenie że padało bowiem krople wody spadały ku ziemi, jednak nie padało, tylko pozostałości z ulewy spadały z listków na listki. W umyśle miałeś chęć poznania bardziej gada, jednak musiałeś zająć się sobą, a miałeś wrażenie iż jesteś w środku lasu, beż żadnych ludzi, jak widać w okolicy nikt nie odważył się by iść w ulewę na spacer. Musiałeś sobie działać więc sam.

Kronos: Daje Ci możliwość dogadania się z kimś na temat Evenu, głównie chodzi o pojawienie się tej osoby w lesie. Możesz dogadać się z kim chcesz, to Twoja decyzja. Chyba ze uważasz, ze jakoś sobie poradzisz, to działaj!

Na post czekam do 28 września.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Wrz 25, 2017 12:37 am

Zzz... Zzz... Zzz...
Rzeczywiście, to nie było miejsce, w którym można byłoby spotkać ludzi... Ale... Nikt nie powiedział, że i wampirów tutaj nie będzie. Chociaż... Raczej nikt nie spodziewałby się ujrzeć... Kociego wampira.
Zzz... Zzz... Zzz...
W momencie, gdy człowiek znalazłby się blisko krwawników, dostrzegłby najpierw kocie uszy... A potem i niedużą sylwetkę śpiącego chłopaka! Od takiego o czerwonych włosach i uszach, czy tego samego koloru wystającym... Ognie! Na dodatek był ubrany w szarą bluzę z kapturem, czarne spodnie, a na nogach dawało się dostrzec glany. Bieliznę miał ciemnozieloną, ale to teraz nieważne!
W sumie, pewnie zastanawia was, co właściwie tutaj robił Shiro... Ano...
Historia nie będzie zbyt fascynująca. Przyszedł, bo chciał zapolować na jakieś dobre jedzonko, by zaspokoić wampirzy głód, po czym natrafił akurat na te zioła... Które go tak wciągnęły, że z nadmiaru odczuwalnych rzeczy po prostu zasnął!
Niestety, ale zbyt duża ilość miała wpływ na kocią część tego chłopaka.
No, ale nie ma co się martwić! Jeśli będzie ktoś próbował go obudzić, zdoła i to z łatwością, sen nie był aż tak głęboki. Za to wyglądałby zdecydowanie na zdezorientowanego i kompletnie nieświadomego tego, co się dzieje. O, i zdecydowanie na zadowolonego.

Eq: Shiro ma przy sobie klucze od pokoju i komórkę.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Pon Wrz 25, 2017 1:16 am

Wydawało się jakby padało jednak krople były wielkie i koncentrowały się konkretnych miejscach przez liście z których to spadały. Kronos znużony dopiero przeżytymi atrakcjami krokodylego parku wodnego nie bardzo się już miał czym przejmować, bo niby czym, że zmoknie? on czuł, że jest mokry nawet w dziurce w tyłku... był mokry, a jego ubranie stanowiło duże wyzwanie dla lubiących odgadywać z jakiego kraju jest ciuch. Na kimono to juz nie wyglądało z rękawów zostały resztki, z pięknie zawiązanego wcześniej pasa pozostał przetarty przez most materiał który zebrał z niego zbiór kurzu z całych epok jego istnienia w samotności zmieniając kolor na brudnozielonkawy, przypominał nieco glona. reszta szaty też nie prezentowała wcześniejszego ubioru dół poszarpany rozdarty na udzie jak suknia prostytutki, tyle że ten przekrój nie ukazywał ślicznej gładkiej nóżki a pięknego krwistego sińca obecnie w kolorach bardziej niebieskich niż czerwonych z powodu wyziębienia. Do tego gdzieś po drodze też zdążył już zgubić wstążkę wiążącą mu zwykle włosy w kuc więc miał fryzurę jak Sadako wystylizowaną prze sama matkę naturę w postaci rzeki i pomocnika stylisty reptila. Żeby tylko sam się w lustrze zobaczył to by się pewnie sam siebie wystraszył, ale na jego szczęście nie widział siebie więc jego poczucie porządku nie zostało jeszcze zniszczone świadomością że wygląda jak typowy wodnik z japońskiego folklory tylko mu na głowie miseczki z wodą kapp brakuje. Na jego szczęście za wejściem do groty objawił mu się dosyć pocieszający obraz roślinności leśnej bogatej w zioła i nie tylko. Po drodze zebrał parę malin lub jeżyn, te na szczęście owoce znał doskonale i nie było mowy o pomyleniu ich z innymi owocami o trujących właściwościach, czarnych kuleczek choć mogły się okazać zbawiennymi borówkami wolał jednak unikać, bo te miały bliskiego krewniaka bardzo niebezpiecznego który po zjedzeniu w obecnym stanie pewnie skróciłby radykalnie jego życie. Za to skupił się na znalezieniu dwóch roślin leczniczych które szczególnie dobre były na rany, babka z której trzeba było wyłuskać białe nitki, oraz krwawnik... w którym znalazł niespodziewanego gościa... czerwone kocie uszy oraz ogon, łatwo było się domyśleć że nie ma się do czynienia z człowiekiem, ale też nie był do końca zwierzęciem, choć najwyraźniej na tyle dużo miał ze sobą zwierzęcia, ze krwawnik który był mu teraz potrzebny, a pospolicie zwany kocimiętą przyciągał właśnie te urocze stworzenia, tak i teraz przyciągnął uroczego wampirka. Kronos aż uśmiechnął się pierwszy raz od dłuższego czasu, że też biedaka tutaj przygnało. Choć może na szczęście dla Kronosa który już nieco opadał z sił i trząsł się przez dokuczliwe zimno. Łowca pogłaskał chłopaka po głowie i spróbował go obudzić
-Wstań bo cię moskity zjedzą kotku.
Wymamrotał choć szczękał nieco przy tym zębami. Jeśli uda mu się go obudzić pomacha mu na rozbudzenie ręką przed oczami
-Witaj śpiochu, pomożesz mi nieco? brrr... strasznie tu zimno. Nieźle cię musiała rozgrzać ta kocimiętka że zdołałeś tu zasnąć
Zapytał, z resztą jeśli kotowaty na niego spojrzy to zauważy zdecydowanie w jakim stanie jest ciemnowłosy mężczyzna przed nim.
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Wrz 25, 2017 10:32 am

Wydawało by się iż jesteś już jedną nogą w domu. Opuściłeś tą dziwną jaskinie, która przyprawiła cię o niejedno kołatanie serca, jak i o pełno siniaków. Wyszedłeś jednak na powierzchnie, ze świadomością iż przyjaciel z jaskini nie chce Cie już zjeść. Poniekąd byłeś bezpieczny, jednak niektóre zmartwienia nadal pozostawały. Jednym z nich był chłód, który Ci doskwierał i mogłeś mieć doskonałą świadomość tego, że ta cała przygoda przyniesie Ci nie tylko wspomnienia, ale i choróbsko. Byłeś wychłodzony, a twój organizm walczył z tym stanem. Odczucie zatkanego nosa, z którego zaczyna lecieć śluz, nie tylko na wierzch, ale spływał i do gardła. Tą walkę organizm definitywnie przegrywał, co odczuwałeś wyraźnie, zwłaszcza kiedy podczas poszukiwań dopadł Cię kaszel. Zachorowałeś przez to wszystko, a jeśli Twoja sytuacja nie ulegnie zmian, to twój stan się pogorszy. Wiedząc doskonale o tym, zacząłeś szukać ziół, by się opatrzyć, jak i owoców, których w tej puszczy było stosunkowo dużo. Podczas swojej podroży spotkałeś kogoś, kto mógł być Twoim wybawieniem. Nie dość że miałeś do czynienia z dziwnym krokodylem, to teraz z wampirem, który wyglądał jak kot. Co za dzień pełny wrażeń. Przykucnąłeś, po czym postanowiłeś go obudzić, w celu też poproszenia o pomoc. Kot owszem zbudzi się jednak czy Ci pomoże? To już jego decyzja, jednak musicie się spieszyć, bowiem czujesz się coraz bardziej schorowany, coraz słabszy, jak i coraz bardziej senny.  


Shiro: Gdy się zbudzisz zobaczysz przed sobą człowieka, który równie dobrze mógłby Ci posłużyć jako posiłek. Zauważysz jednak iż wygląda on, niczym z krzyża zdjęty. Potargany, brudny, jak i blady. Twoje oko nie będzie miało nawet problemu nawet z ujrzeniem, drżących rak, które były pokryte gęsią skórką. Prosił Cię o pomoc, bowiem w oddali nikogo nie było, a Ty mogłeś być jego ostatnią deską ratunku.

Na odpisy czekam do 29 września. Shiro pisze pierwszy, za nim Kronos.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Wrz 27, 2017 11:39 pm

Jak był wspomniane wcześniej, obudzenie Shiro nie należało do najtrudniejszych zadań. Czując na głowie dotyk, drgnął mimowolnie, po czym ostrożnie rozwarł ślepia. Huh? podniósł się i usiadł, przecierając oczy. Na jego twarzy pojawiło się lekkie zdezorientowanie wymieszane z zadowoleniem... Ale również z pewnego rodzaju zastanowieniem się. Koniec końców przekrzywił głowę raz w jedną, raz w drugą stronę.
- Wodnik - nie wydawał się być wystraszony, bardziej zaciekawiony tym, co ujrzał. Jednakże im dłużej się mu przyglądał, tym bardziej widział, że nieznajomy był w opłakanym stanie.
Co się mu stało?
- Um... Jasne. Jak mogę pomóc? - machnął ogonkiem dwa razy, zanim... Cóż, zaczął ściągać z siebie swoją bluzę, którą potem podał mu. - Trzymaj panie Wodniku. Za bardzo się trzęsiesz - poruszył uszkami po tych słowach. Wychodziło na to, że rudowłosy był skory do pomocy...
Lecz jednak nie wiedział nawet, co miał zrobić.
W sumie, strasznie wygląda ten Wodnik. Czy wszystkie tak wyglądają? - pomyślał jeszcze z zaciekawieniem. Co można więcej dodać? Po prostu czekał na słowa tamtego.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Kronos Czw Wrz 28, 2017 11:43 pm

No cóż łowca mógł się wiele spodziewać po obudzonym wampirze, za równo mógł być to strach, jak i złość za obudzenie, ale jednak nie, czerwone uszka zadrgały zabawnie, a nie do końca przytomny kociak spojrzał na niego złotymi ślepkami podbijając niechcący serce kociarza z miejsca, zdecydowanie się uśmiechnął choć zębami szczękał aż go szczęka bolała, nie spodziewał się też że kotowaty nazwie go wodnikiem, ale po chwili namysłu stwierdził, że skoro ten nie ucieka to nie będzie wyprowadzać go z błędu
-D-dziękuję...
Przyjął z wdzięcznością ciepłą nagrzaną przez chłopaka bluzę w zasadzie ściągając z wierzchu swojego ciała resztki szmat które w zasadzie go bardziej ziębiły niż okrywały i opatulił się w bluzę jakby mając nadzieję, że te ciepło zawarte w ubraniu nie wyparuje zbyt szybko
-W środku j-jaskini jest peww-wne zwierze podobne do krokodyla ze skrzydłamm-mmi. Stracciłem duż-żo siły... a chcę się z znim dostać d-do wioski, sam nie dam r-rady.
Próbował tłumaczyć co potrzeba zrobić choć jednak tworzenie dłuższych zdań kończyło się na tym że przez zimno jakie jeszcze z niego nie zeszło było to zadanie ciężkie. Jeśli koci chłopak da się zaprowadzić do środka jaskini zobaczy reptila, który mały co prawda nie był, ale jeśli się nie rzucał za bardzo to leżał dalej na pleckach machając łapkami jak kociak
-ttoo te zwierze... musi być do góry brzuchem, wtedy się nie rzuca tak mocno. bbrrrr.... zi-zimno... pośpieszmy się, w domu jest ciepło, jak mi pomożesz upiekę ci coś słodkiego. O ile dożyje w t-tych warunkach.
Zaproponował na zachętę, choć nie był pewien czy widok reptila nie wyglądającego zbyt przyjacielsko nie odstraszy kotowatego
Kronos

Kronos
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Czarne włosy, zielone oczy. Blizna na przegubie lewego kciuka
Zawód : Piekarz/Cukiernik
Zajęcia : Brak
Magia : Mglisty duch<?>


https://vampireknight.forumpl.net/t2268-kronos https://vampireknight.forumpl.net/t2383-kronos#49949

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Paź 01, 2017 11:13 am

Kronos osobę którą spotkałeś w lesie, postanowiłeś obudzić. Byłeś co prawda poniekąd nieco zaskoczony jej snem w takim miejscu, lecz mimo to wiedziałeś że może Ci pomóc. Poza tym ta bluza na nim była kuszącym ubrankiem. Osobnik był dziwny, jednak ty mimo wszystko miałeś podejrzenie o tym iż chłopak jest wampirem, jednak to nie było teraz istotne. Potrzebowałeś pomocy o czym wiedziałeś. Nie wiedziałeś dlaczego zostałeś nazwany wodnikiem, jednak gdy otrzymałeś bluzę, miałeś ochotę "całować" kotka po łapkach za ten gest. Bez żadnego namysłu, zdjąłeś resztę szmaty ze swojego korpusu, po czym narzuciłeś bluzę, niemalże od razu czując przyjemną błogość, nawet jeśli na chwile, to i tak póki co mając okryte najważniejsze partie ciała, miałeś chwile spokoju. Chwile, bowiem nadal było Ci zimno. Postanowiłeś zabrać chłopaka po chwili do jaskini, prosząc go o pomoc. Opisałeś nieco sprawę po drodze, czując jak nogi odmawiają Ci posłuszeństwa, a zraniona stopa emitowała z każdym krokiem coraz większym bólem. Gdy dotarliście do jaskini, zwierze było bez zmian, nadal komicznie machając łapkami.
Zaproponowałeś na zachętę mały układ, choć wiedziałeś że przez najbliższy czas to Ty się z łóżka nie wyjdziesz. Byłeś coraz słabszy, nawet jeśli sytuacja uległa chwilowej poprawie. Byłeś wycieńczony, wychłodzony, poraniony, to tylko kwestia czasu aż Twoje "bezpieczniki" zostaną wywalone, odcinając Ci tym samym dopływ prądu.


Shiro: Gość jaki Ci zaczął ględzić wyglądał strasznie, przez co postanowiłeś oddać mu swoją bluzę, wiedząc, że mu to się o wiele bardziej przyda. Jeśli chodziłeś kiedyś na EDB, to wiesz ze przebywanie za długo w takich warunkach, prowadzi do wyziębienia, co jest zagrożeniem dla życia ludzkiego. Człowiek który był przed tobą, był wychłodzony, obity, jak i bez wątpienia mogłeś stwierdzić, ze i ranny. No istne 7 nieszczęść. Mimo to postanowił poprosić Cię o pomoc, zaprowadzając do jaskini, gdzie ujrzysz stwora o którym mówił człowiek. Nie wyglądał on groźnie co prawda, jednak patrząc na stan Kronosa i jego obicia, można stwierdzić iż są to pozory.


Najpierw Shiro, potem Kronos.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Z deszczu, pod rynnę.  - Page 2 Empty Re: Z deszczu, pod rynnę.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach