Dzień Duchów

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Sty 11, 2017 10:38 pm

Ittaj... - pomyślał Shiro w chwili, gdy okazało się, że jednak znajdowała się tam woda święcona. Ciężko było porównać ów ból do czegokolwiek innego i sprawiło to, że mimowolnie się skrzywił, po czym nieco machnął dłonią, by chociaż na trochę zniwelować to paskudne uczucie. Okropne.
Ból nie zniechęcił go do działania. Po prostu wziął się za to, co było już wcześniej opisane, chociaż fakt, że nie mógł zerwać kajdan spowodował, że lekko się zirytował. No co jest? Co to był niby za materiał, że opierał się sile wampira? Na dodatek czy mu się wydawało, czy rzeczywiście był problem z mocą? Ale dlaczego? Co jest? No co?
Nie wiedział również, co właściwie się tutaj działo. Chociażby ten mężczyzna. Co mu właściwie zrobili, dlaczego wylądował akurat tutaj? Co to miało wszystko na celu?
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
Nagle jego czułe zmysły wychwyciły pytanie. Mimowolnie się nastroszył i rozejrzał się w poszukiwaniu... Cóż, zadającego.
- Nie - odpowiedział mu. - Kim jesteś? - takie padło teraz pytanie. Jednocześnie był w stanie gotowości, by móc zareagować w odpowiedni sposób, gdy przyjdzie na to czas.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Sty 15, 2017 5:37 pm

Jeśli do 48h nie pojawi się odpis kolejnego z uczestników, zamykam Even ustalając kary dla całej trójki. Następnym razem zamykam Even bez uprzedzenia. Dziękuje.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Gość Pon Sty 16, 2017 3:17 am

Westchnął na widok czerwonych oczów. Nie chciał polować na wampiry, jeśli sytuacja tego nie wymagała. Zdecydowanie wolał ludzką krew. Czasami zdarzało się, że niższych krwią traktował tak samo jak ludzi, widząc w nich smaczny kąsek. Los chyba nie był tak miły, skoro spośród wielu dzieciaków musiał natrafić akurat na pobratymca.
Nie będzie tak łatwo.
- Mam tylko jednego cukierka - mruknął, wsuwając dłoń do kieszeni. Równie dobrze mógł olać nieznajomego i jego informacje, których nie potrzebował, ale zamiast posłuchać tego mądrzejszego siebie, który kazał mu wracać do wygodnego łóżka i darować sobie chodzenie po mieście, wyciągnął rękę, podając wampirowi tabletkę.
- Dużo nazbierałeś? - zapytał, wskazując na koszyk. W prawdzie jakoś szczególnie go to nie interesowało, ale skoro postanowił przekreślić swoje plany, to równie dobrze mógł zmarnować nieco czasu na zamienienie paru zdań.
"Dzieciaku."
Uniósł brwi, badawczo patrząc na nieznajomego. Co to, pan dorosły zawinął Kapturkowi koszyczek i teraz puka od drzwi do drzwi, prosząc o jałmużnę w postaci słodyczy?
- Nie uważasz, że krew byłaby lepsza od tego słodkiego badziewia? - odparł, przeszukując wzrokiem okolicę.
Wcześniejsza nadzieja, że miasto w Halloween pokaże coś ciekawego, już dawno została rozwiana, ale może następca Czerwonego Kapturka okaże się kimś interesującym?
Tsa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by OP Garruch Sro Sty 25, 2017 9:29 pm

Co niby miał inkwizytor do stracenia? Szedł przed siebie z bronią wyciągniętą przed siebie i rozglądał się wraz z pomrukami powtarzanej modlitwy. Skończył jednak mówić w momencie kiedy zobaczył zawieszoną rzeźbę.
Taki kawał szedł tylko po to, aby napotkać jakąś dziwną rzeźbę? I owszem- wiedział kogo przedstawia. Upadły anioł w podziemiach? I te wszystkie rzeźby, które mijał? Powinien wrócić do kobiety i upewnić się wręcz, że nie przeżyje. Te rzeźby z góry nie wzięły się z przypadku. Kobieta zarazem nie była raczej w stanie sama wywalić tego wszystkiego... To po pierwsze, po drugie... Jakim kurwa cudem policja przeszukująca dom nie dotarła do tego miejsca?
To chyba nieistotne w tej chwili, niemniej ciekawe. Kolejny dowód na to, że cały dom powinien spłonąć, a katakumby się zawalić.
-Prawie jak ja. Upadły anioł, uroczo...
Warknął obchodząc rzeźbę dookoła, a następnie udał się do drugiej części pomieszczenia, aby tam wszystko dokładnie sprawdzić przy odpowiedniej dawce światła.
Czy wierzył w magię? I owszem, bo takową posiadał. Czy wierzył jednak w demony? Jedynymi demonami na świecie były wampiry, czyż nie? Lucyfer i te rzeźby na ścianach były z pewnością mroczne i przypisywano im zalety złe, demoniczne. Było w nich jednak coś dość... jakby to określić- pięknego. Nawet jeśli kryła się w nich jakakolwiek magia przez szczególną noc to trzeźwe myślenie nie pozwalało na zwyczajne zniszczenie ich w tej chwili. Bardziej od rzeźb martwił go dźwięk, który słyszał. Może był to zabłąkany wiatr wpadający przez nieszczelne okno? Ciekawe zresztą gdzie się znajdował dokładnie... Może na górze czekał cmentarz. I to byłoby zwyczajowe dla takiego miejsca.
Niemniej jednak jeśli nie znajdzie w pomieszczeniu niczego ciekawego to z pewnością po prostu się wróci i ponowi drogę do domu kobiety przez dziwne katakumby.
Warto być jednak ostrożnym i co jakiś czas w tym pomieszczeniu się rozejrzeć za plecy, zarazem tak, aby się nie oślepić własnym światłem.
-Jeśli coś tu jest, nakazuję Ci się pokazać. Udowodnij mi, że nie powinienem pogrzebać tego miejsca w cholerę jak podpowiada mi rozsądek...
Może to przez niepokój? Mimo wszystko zdawał sobie sprawę z tego, że był poza miastem i to do tego pod ziemią. Idealne miejsce na atak z jakiejkolwiek strony, prawda? Przez chwilę nawet myślał o tym, czy przypadkiem nie powinien spróbować się dostać do okna na górze. Niestety, albo i stety... nie mógł się po prostu teleportować za okno, nie wiedząc co tam go może spotkać. Zamierzał jednak liczyć kroki jeśli zostanie zmuszony do powrotu tym korytarzem. W końcu wyjdzie na górę i będzie mógł mniej więcej określić, gdzie powinien się udać, aby znaleźć to małe okienko.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Lut 12, 2017 6:08 pm

"Ciężar myśli mnie przygniata, wolno zapadam się w łóżko
Ledwo widzę na oczy, choć nadal nie mogę usnąć"
Kotka łapki zabolały co też doskonale odczuł. Co jednak więźniowie mieli powiedzieć? Oni nie wiadomo co tutaj nie mieli przyjemnego odpoczynku. Dłonią wampirka co prawda wielka krzywda się nie stała, jednak ból będzie mu towarzyszył jeszcze przez jakiś czas. Może nie był on Bóg wie jaki, lecz sprawiał dyskomfort. Shiro wyraźnie się irytował, jednak mimo małych problemów zaczął męczyć się z kajdankami. Próbował je zerwać, lecz poległ, co sprawiło, że jego poziom niezadowolenia wzrósł. Ktoś kto złapał sobie więźniów widocznie dobrze zadbał, by ci czasem mu nie zwiali, bądź aby ich szybko nie uwolnili. Z użyciem mocy także miał problem, czyżby pomieszczenie w którym się znajdowali miało dodatkowe zastosowania? Tyle pytań, a jeszcze niej odpowiedzi, jak sobie kotek poradzi z tą sytuacją? Niebawem się okaże. Mężczyzna, który leżał na ziemi nie wykazywał żadnych chęci ucieczki. Nie ma co się dziwić, skoro był w takim stanie, wypompowany z sił. Po chwili jednak do uszu wampira doszedł pytanie wypowiedziane w dziwnym głosie.  Nastroszył swoje uszka, a postać powoli zaczęła się zbliżać i stanęła nieopodal okręgu, który płonął, dając tym samym jedyne światło w tym dziwnym miejscu bez końca. Co jednak było najciekawsze. Mimo iż mężczyzna wystarczająco blisko, by ogień nieco go oświetlił, to ujrzenie jego twarzy było niemożliwe, nawet jeśli stał przodem do Kotka. Tak właściwie wyglądał i mierzył możliwe że nawet z 2 metry, bowiem nie posiadał metra w oczach.
-Twoim koszmarem.
Zapewne nie takiej odpowiedzi się spodziewał, jednakże to lepsze nić nic. Jednak co się zaczęło dziać... Shiro po chwili mógł poczuć dziwny przypływ niepokoju, a nawet panikę, zwłaszcza kiedy po przypatrzeniu się w "twarz" ukrytą pod kapturem, mógł dostrzec parę zielonych, rażących punkcików.
-Przywiąż z powrotem tego śmiecia... Chyba że ja mam przypiąć ciebie....
Nie była to prośba do Shira, a rozkaz, mężczyzna jednak nadal stał i patrzył przez ogień co będzie robił kotołak. Tak tak... nie można zapominać o ogniu, który biegał wzdłuż  największego okręgu, odbierając tym samym drogę ucieczki.  

Shiro: Co tu więcej opowiadać... Chciałeś się dowiedzieć kim jest osoba która najprawdopodobniej cię tu sprowadziła, to się dowiedziałeś... Jeśli to tak można nazwać... postać ma wyrazistą mroczną, jak i niepokojącą aurę przez którą czujesz niepokój, lęk. Jak się zachowasz? Zwłaszcza gdy postać kazała ci naprawić coś zepsuł?

***********************************

Mężczyzna którego spotkał nie wydawał się być dzieckiem, choć tak się zachowywał, bowiem dorośli raczej nie bawili się w takie zabawy, a może jednak? Poza tym, prawie w każdej sytuacji zdążają się wyjątki. Gabriel szukał jedzenia drogi... A tu się pojawił wampir, czyżby wybawiciel? Niebawem się przekonamy, teraz jednak warto się skupić na tym co się działo pomiędzy ów dwójka. Wampir w masce widząc chłopaka dał swoje żądanie, widząc ile chłopak ma mu do przekazania uniósł brew.
-No chłopie co ja z tym cukierkiem mam niby zrobić?
Zapytał z nutą politowania jak i z kpiną, jednak po krótkim namyśle, westchnął i pokręcił głową, jakby się zdecydował na taką wymianę. Choć jego spojrzenie, jak i zmarszczone czoło potwierdzało jego niezadowolenie.
-Wrzucaj do środka.
Wyciągnął koszyk w jego kierunku, w chwili gdy Gabriel wyciągnął do niego dłoń z cukierkiem. Gabriel mógł spokojnie wrzucić do środka plecionego koszyczka dłoń, tuż pod chustką, jednak zaraz zaraz, co jest?! Czyżby nie mógł wyjąć ręki? Wszystko na to wskazywało zwłaszcza wtedy gdy coś zaciśnie się na jego  nadgarstku.
-Właśnie tak uważam dzieciaku.
Odparł mężczyzna na Gabriela, który w chwili gdy mocniej szarpnie koszykiem, mógł poczuć jak coś mu się wbija w nadgarstek. Jakaś igła może coś podobnego... Co więc będzie dalej?

Gabriel: Zastałeś sprytnie przechytrzony przez nieznajomego wampira, który polecił ci osobiście wrzucić słodycz do koszyczka. Nie przypuszczałeś jednak że to była pułapka, no bo niby skąd przecież to zwykły korzysz, prawda? Tak czy inaczej zostałeś schwytany przez przedmiot. Mogłeś oczywiście próbować wyjąć rękę, jednak poczujesz po chwili że coś się w nią wbija, w żyle dokładniej. Mogłeś zerwać chustkę, jednak zobaczysz wtedy otwór w którym obecnie była twoja ręka, zaciśnięta przez jakiś kajdan. Nie mogłeś zobaczyć co jest w koszyczku, bowiem cała aparatura zasłaniała wnętrze, lecz ręką wyczujesz że jest pusty... Przypadek? Tal czy inaczej poczułeś ukłucie, po czym miałeś wrażenie że coś zostało ci wstrzyknięte do środka, więc co robisz?

************************************

Mężczyzna nie był wzruszony tymi widokami, a nawet śmiało można rzec, że był zawiedziony. Tyle tu szedł tylko po to? Irytujące i to nawet bardzo... A co on nie widział takich rzeźby już... rzeźba jak każda inna... Nic interesującego... Garruch zaczął składać części historyjki. Rzeźba tam, rzeźba tu. Miał racje, to nie mógł być przypadek. Jednak kolejne pytanie również były ciekawe... Dom był przeszukiwany i to niejednokrotnie, dlaczego tego nie znaleźli? Możliwe że o coś jeszcze chodziło... Może jakieś ukryte przejście. A kto to wie... Można się tylko zastanawiać, jakim cudem...
Gabriel zaczął się zapoznawać pomieszczenie, jak i rzeźbę, gdy do jego uszy dotrze kolejny trzask, jakby odgłos czegoś otwierania, bądź zamykania. Dziek dochodził ze strony którą mężczyzna przybył. Mógł się zastanawiać co to było, bądź iść nawet to sprawdzić, lecz teraz był zajęty. Rozglądał się po pomieszczeniu, w którym było słychać świsty, szepty. Mrok czaił się na każdym kroku. Niejednokrotnie dawał też wrażenie, jakby coś pełzało po ścianach, w chwili gdy te zostawały oświetlane przez światło pochodzące od łowcy.  Krok za krokiem, a potem jeszcze kolejny... mimo dziwnych odgłosów, nic tutaj się nie działo, dlatego też Gabriel postanowił zawrócić. Jedak czyżby wpadł w pułapkę? idąc drogą jaką przybył przez korytarzyk dotarł do ściany, która była jakby nie do ruszenia, jakby na miejscu. Choć umysł Gabriela dokładnie pamiętał że szedł tę dych. i ściany tej nie było. Po drodze minął rzeźby które już mijał, jak i luki w ścianach. Człowiek stanął przed ścianą, gdzie z prawej strony miał rzeźbę w ścianie, a po lewej miał wyrwę. To to dziwło dawało dziwne wrażenie jakby obecności, jakby patrzyło na niego. Jakby żyło. Co nie daleko odbiegało od prawdy. Wystarczyła chwila nieuwagi, zapatrzenia, a do ucho Gabriela mogło wyłapać jakby pękającą ścianę... Mógł się obejrzeć przez co ujrzy jak rzeźba ożywa, po czym sięga kamiennymi łapami do niego, by pchnąć go z impetem do wyrwy w ścianie, która okazała się o wiele głębsza niż mogło by się wydawać. W wyniku uderzenia Garrucha ciałem o ścianę, ten mógł wyczuć że ściana jakby się załamała, pękła, pozwalając człowiekowi wpaść dalej, jakby do kolejnego przejścia, które tym razem było ziemnym korytarzem.
Kolejne szmery, jak i dziwne odgłosy pękania ścian i już było za późno... Rzeźba która ożyła zastygła w miejscu gdzie do niedawno  była wyrwa, tym samym zabraniając łowcy na powrót...

Garruch: Nie wiedziałeś co tutaj się odpierdala, jednakże jak mogłeś zaważyć twoje wołania pomogły bowiem ktoś "żywy" Ci się tutaj pojawił, jednakże raczej nie miał dobrych planów, skoro wrzucił cię do kolejnego korytarza, który zaślepił sobą, zabraniając Ci wrócić. Warto tutaj dodać, ze jesteś prawie na kucach, a powstanie jest zwyczajnie niemożliwe, a to dlaczego? Korytarz jest za niski. Jesteś nieco obolały, bowiem jakby nie było miałeś zderzenie z kamieniem, który pchnął Cię na kolejny, ale spokojnie do wesela się zagoi. Jedynym pocieszaniem dla Ciebie jest światło które wiernie podąża za tobą i przyda ci się, jeśli chcesz wędrować dalej, a tak czy inaczej nie masz wyboru. Korytarz biegł przez z dobre 25 metrów, jak i z każdym metrem miał wyżej sufit. Był także krętym.


Kolejność: Oby Garruch na kocu.
Czekam do : 19 lutego
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Czw Lut 16, 2017 11:57 pm

Shiro nie wiedział co powinien zrobić dalej. Nie mogąc ani zerwać kajdan, ani używać dobrze mocy, zaczynał powoli odczuwać niepewność połączoną z niemałą obawą o nadchodzącą przyszłość. Jednocześnie się wahał - w końcu... Kto wie, co się dzieje? Na dodatek to naprawdę bolało!
Skrzywił się mimowolnie. Nie mogę nic z nimi zrobić. Drażni mnie to - nieco się nastroszył, mimo to... Zamiast coś dalej robić, utkwił w kropce... I żadnej perspektywy na ucieczkę.
Okazało się również, że nie był tutaj sam.
Rudowłosy obserwował nieznajomego w tym nikłym świetle... A w jego duszy ponownie pojawiła się niepewność wymieszana z lękiem.
- Odmawiam - powiedział kotowaty, skupiając się na nim zupełnie. - Nie mam zamiaru się ciebie słuchać.
Musiał stanąć do walki? Tak? Nie? Bądź co bądź, stanął już na dwie nogi, by przyjąć pozycję obronną. Kotołak umiał się bić, nawet jeśli nie wyglądał na takiego! A przeciwnik wyglądał na jednego z "złych". Członek jakieś sekty? Kto wie?
- Skoro nie chcesz mi niczego wyjaśnić, to nie ma o czym mówić - dodał jeszcze od siebie.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by OP Garruch Nie Lut 19, 2017 6:27 pm

To normalne, że z zaskoczenia człowiek nie był zbytnio w stanie uchronić się przed zagrożeniem. Wpadł w niewielki otwór i wstał z klęczek, ręką sprawdzając sufit. Teraz to już nie warto nawet wierzyć ścianom.
Obrócił się nawet na chwilę, aby popukać w lity mur. Skurwysyństwo. Jakaś pierdolona moc nakazywała mu iść dalej, a ten chcąc czy nie musiał iść dalej jeśli w ogóle chciał stąd wyjść... Oczywiście mógłby spróbować teleportu chociażby do pomieszczenia w którym już był. Nie mógł być jednak pewny tego czy aby na pewno to pomieszczenie pozostało bez szwanku.
Zebrał więc swoją broń, którą przez dość gwałtowne zdarzenia, upuścił i powoli ruszył przez wąski korytarz, pomagając sobie najpierw ręką, aby posunąć się do przodu, a następnie jak się zwiększyło miejsce to i szedł w lekkim pochyleniu, aż się kompletnie wyprostował. Co poza tym robił? Oczywiście doglądał na ścianach kolejnych posągów, które pierw rozpierdoli, a dopiero później pójdzie dalej. Co jakieś pięć metrów nawet oglądał się w tył i nasłuchiwał czy w jego obecności nic się nie porusza...
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Gość Wto Lut 21, 2017 1:26 am

Człowiek człowiekowi wilkiem, a wampir wampirowi skurwysynem.
Bo jak można inaczej nazwać to, co zrobił nieznajomy? To niemal skandaliczne, że dobre intencje Gabriela zostały tak wykorzystane. Po raz kolejny przekonał się, że bycie miłym nawet dla swojej rasy, nie zawsze jest opłacalne. No shit, od samego początku powinien przeczuwać, że coś się stanie.
Wrzucił cukierek do koszyka, nieświadomy zagrożenia. Nie zdążył zabrać dłoni. Została ona pochłonięta przez dziwny koszyk. Odruchowo szarpnął ręką, próbując się wyswobodzić.
- Co to ma być, do kurwy nędzy - warknął.
Syknął, czując, jak coś przebija się przez skórę.
Ups, coś poszło nie tak.
To on miał znaleźć cel dzisiejszej nocy, a nie sam zostać ofiarą.
Zerwał chustę, licząc na to, że zobaczy w czym zakleszczyła się jego dłoń, ale poza otworem nie mógł niczego więcej dostrzec. Przypominało mu to jakiś wymiar, który pochłania różne rzeczy. Jednak nie mógł skupiać się na wyobrażaniu tego. Lada moment mógł stracić ręką, a - o dziwno - był do niej przywiązany. Przez te kilkadziesiąt wspólnych lat zdążył się z nią zżyć w pewien sposób.
- Szlag - Zacisnął zęby, próbując powstrzymać się przed mocnym szarpnięciem. Nie wiedział, czy to coś nie urwie mu wtedy dłoni. Nogą spróbuje kopnąć dziwnego typa, jednocześnie posługując się mocą wybuchu, uważając przy tym, aby nie uszkodzić siebie, a tylko krwiożerczy koszyk pana Czerwonego Kapturka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Mar 03, 2017 4:09 pm

"Za każdym razem kiedy zabijasz, umiera część ciebie."
Shiro czuł obawy i słusznie, bowiem coś ograniczały jego moce. Dziwne... Bardzo dziwne, lecz co powoduje iż Kotka moce zaczynając się psuć?? Może samo pomieszczenia ma jakąś pieczęć, która blokuje moce. Cholera wie nie? tak czy inaczej, jego obawy wzrosną w chwili gdy ujrzał jednak kogoś. Jego głos nie był krzepiący, obcy...
Nieznajomy wydawał polecenie... Shiro odmówił wykonania go, lecz co na to nieznajomy? Jego racja była nikła, jednak Kot nie wiadomo czemu ale mógł śmiało pomyśleć, że mężczyzna tylko uśmiechnął się widząc opór Kotka. Co na pewno nie dobrze wróży...
-W takim razie umrzesz. A miałem wobec Ciebie o wiele lepsze plany... Wobec Ciebie i tych reszty co przybyli tutaj z tobą.
O kim mówił, o tych na belkach, czy o jeszcze innych... Może też mówił o samym Garruchu, którego spotkał przed domem. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Co za cholerny dzień... Shiro mógł śmiało żałować że jednak odważył się zawitać do domu mimo plotek.
-Jak Cię zwą?
Głos nie zmieniał się, nadal był tym chłodnym, i przekształcony. Może faktycznie miał jakąś aparaturę na ustach  która zmieniała barwę głosu... Eh kolejne pytania.
-Twój opór mnie bawi... Ale chętnie zobaczę jak działasz...
Oczywiście, że nie wierzył w działalność wampirka... Dla niego nadal był słabym gównem. Poza tym jego wygląd... Mały wystraszony koteczek, który by chętnie spierdolił... A tu nie ma gdzie, lecz czy na pewno? Tak czy inaczej, mężczyzna niebawem nieco rozłożył ręce po czym zaczął coś mówić w obcym języku, na co sam ogień okręgu robił się niespokojny, a wszyscy w nim obecni, zaczęli się szarpać dość wyraźnie, lecz niebawem przestali z tą różnica iż wampiry które były przywiązane do beli, jak i ten który leżał, zwyczajnie się spopielili... Shiro też nim był, lecz czemu nadal żył?

Shiro:
Czujesz się bez wątpienia zagrożony, zwłaszcza kiedy zobaczyłeś, jak mężczyźni przywiązani do belek, jak i leżący jeden na ziemi, spopiela się, zostawiając po sobie kupkę ubrań... Mężczyzna nadal coś szeptał, a ty mogłeś wyraźnie słyszeć  jak serca ludzi także coś się z nimi dzieje? A co... po diametralnym przyspieszeniu, zwyczajnie się zatrzymały, a ciała na belkach zaświadczały. Stałeś w okręgu jako jedyny żywy i czułeś uczucie lekkiego uderzania w ciebie niewidzialnej siły, która jakby pchała, bądź przyciągała przyciągała Cię na środek okręgu, gdzie okrąg w którym na początku leżałeś zaczyna się jeżyć kolorem Czerni.


***********************************
Szukał jedzenia i to on miał byś Tym drapieżnikiem, a jak się jednak okazało sam został ofiarą i to czego? Koszyczka... Co za paradoks... Wilk w przebraniu owcy, i owca w przebraniu wilka. Było jednak za późno... Łapa wampira, została pochwycona przez dziwny koszyk, jak to sam ujął. Nie mógł wyjąc dłoni, co też doskonale odczuł. Zaczął warczeć, jak i szarpnął ręką, zapewne uruchomiając kolejną aparaturę w koszyczku, przez którą coś mu się wbiło do ręki. Oj wampirek się denerwował, a nieznajomy obserwował go uważnie, jak i z podłym uśmiechem którego oczywiście ten nie mógł zauważyć.
Gabriel był wściekły, no w końcu coś mu łapę atakowało, nic dziwnego więc, że próbował się uwolnić, biorąc na pierwszy odstrzał właściciela koszyka. Użył mocy, by go odrzucić od siebie, jak i aby zniszczyć koszyczek... Sam jednak mógł również odczuć sile odrzutu. Choć była ona skierowana głównie na nieznajomego, który owszem został odrzucony na najbliższe drzewo, po którym też zjechał, lecz i sam zatoczył się kilka kroków w tył. Jeśli będzie również rozwalić Koszyk to i to mu się uda, przez co uwolni rękę, a kawałki kosza opadną na ziemie.

Gabriel: Tak samo jak pozostali i ty masz niezbyt ciekawie. Zostałeś zraniony, więc jak to się mówi, najlepszą obroną jest atak, przez co i ty zaatakowałeś. To przyniosło obfite plony, bo nie tylko rozwaliłeś, tym samym uwolniłeś dłoń, ale też mogłeś patrzeć, jak mężczyzna z impetem wylądował na drzewie, a w sumie pod nim, wijąc się chwile pod nim. To jednak nie był koniec. Miejsce zranienia zaczęło Cię piec i to dość niemiłosiernie, a jakby tego było mało, czułeś jak ta ci drętwieje. Nie minęła chwila, a ty miałeś pewność że coś zostało Ci wpuszczone do ciała, bowiem poprzez krwiobieg, wystarczyła niecała minuta, by trucizna rozeszła się po całym ciele, sprawiając że masz problem z ustaniem, jak i dopada Cię senność, która rośnie, zmuszając najpierw byś upadł po czym pewnie zaśniesz.

************************************

To miejsce na prawdę było dziwne, zapewne Gabriel nie miał co do tego wątpliwości. Tak czy inaczej został wepchany do jakieś ściany,która go gdzieś przeniosła? Wtf? Co o tym można myśleć? Gdyby nad tym się zastanowić, to może to być główna przyczyna plotek. W końcu Garbiel gdzieś zniknął czyż nie?
Garruch nie wiedział zbytnio gdzie wylądował, bo niby stąd. Odwrócił się i popukał ścianę... Nic jednak nie wskazywało że coś było za nią... Skoro jednak nie miał innego wyboru to musiał iść dalej. No cóż...
Skierował się korytarzem, zapewne też czując chociażby nutę ciekawości, gdzie dojdzie. Nic dziwnego. Szedł, krok za krokiem, aż do momentu gdy mógł się wyprostować, przez co przeszedł go nikły ból, spowodowany dłuższym pochyleniem. Przeszedł on jednak tak szybko jak się pojawił. Katem oka jednak mogłeś zauważyć iż widzisz kontury jakiś drzwi lub coś podobnego. Dzieliło Cię od tego miejsca nie więcej jak 5 m.
Podchodząc do niego, zauważyłeś drzwi. Drewniane, o zwyczajnych zawiasach, które pewnie łowca dałby wyważyć z użyciem nie wielkiej siły. Jednak nie musiał, bowiem drzwi były normalne, otwierały się do środka. PO otworzeniu uch, mógł zobaczyć światło, ba niebo... Jak i maksymalnie 5 schodków kamiennych przed sobą, które prowadziły wyżej. Jeśli jednak Gabriel chciał je liczyć, to było ich aż 4! TAk dokładniej wyglądało wyjście i w sumie pustkowie, które otaczało Gabierla NA terenie nie było nic w sumie. Kilka drzew, suchy już mech, który porósł także suchą ziemie. Lecz było coś co mogło zdziwić łowce, bowiem niedaleko były tory, które bez wątpienia gdzieś prowadziły, lecz gdzie?

Gabriel:
Szedłeś dzielnie, wiedząc, że tunele tego typu muszą się gdzieś kończyć. To Cię nie zwiodło, dlatego też doszedłeś do wyjścia, do drzwi, które przepuściły Cię w sumie bez większych problemów. Mogłeś wyjść na zewnątrz powdychać sobie świeżego powietrza, jak i mogłeś odczuć lekki powiew wiatru na swojej twarzy. No i co dalej... Pustkowie... Tory, których koniec widziałeś, zwyczajnie jakby się kończyły właśnie nieopodal. Biegły jednak w stronę pagórka, okrążając go, po czym ginęły za nim. Nie było tutaj nic... Lecz nie miałeś wątpliwości. Miejsce to było opuszczone, jak i stare. Tory zardzewiałe... Jeśli jednak podążysz nimi, dotrzesz do Tego miejsca


Kolejka: Gabriel, Shiro, po nim Garruch.
Posty mają być do dnia 10 marca.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Gość Wto Mar 07, 2017 3:27 pm

Obawiał się, że moc może uszkodzić jego dłoń, ale wolał zaryzykować niż dać uciąć sobie rękę krwiożerczemu koszykowi. Zdrową ręką odruchowo zasłonił twarz, czując siłę odrzutu. Syknął, gdy dłoń została oswobodzona. Widok powalonego przeciwnika wywołał w Gabrielu chwilowe uczucie radości, które szybko zostało sprowadzone do parteru, kiedy czarnowłosy uświadomił sobie, że tak naprawdę nie wyszedł z tego małego starcia zwycięsko. Zatoczył się do tyłu, walcząc z własnym ciałem, które usilnie próbowało odmówić mu posłuszeństwa. Mimowolnie padł na kolana, podbierając się nienaruszoną ręką. Wiedział, że nie ma szans na szybkie oddalenie się z tego miejsca. Musiałby całkiem postradać umysł, aby próbować zwiać i sądzić, że to ma jakikolwiek sens. Może gdyby działanie tajemniczej substancji nie ścięło go z nóg, mógłby oddalić się na względnie bezpieczną odległość, aby dojść do siebie i nieco odpocząć.
Czołgając się, zbliżył się do nieznajomego, który postanowił zgrywać zagubionego Kapturka. Jednak tym razem, to Kapturek okazał się bardziej cwany, wymigując czystokrwistego.
Uniósł zdrową rękę na wysokość twarzy i zatopił w niej kły.
To absurdalne.
Pozwoli krwi lecieć swobodnie, aby nakierować ranę do ust przeciwnika. On też powinien nieco zakosztować tej rozkosznej trucizny, która teraz płynęła w żyłach Gabriela.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Mar 08, 2017 3:19 pm

Umrzesz? O co mu chodziło? Chciał zabić małego kotka... Znaczy się kotołaka? Shiro wpatrywał się uważnie w nieznajomego, nie wiedząc, jak to oceniać. Oczywiście, oprócz tego, że cała ta sytuacja była chora.
- Co? O co ci chodzi? Jakie plany? - może jako zły charakter wygada się z tego, co chciał zrobić? Tak przynajmniej bywało w filmach. Dobra. Połudzić się można, ale skoro i tak zapowiedział śmierć małego, to równie dobrze może go oświecić, o co właściwie tutaj chodziło.
- Shiro... Zresztą, co cię to obchodzi? - burknął natomiast. - Równie dobrze mógłbyś się sam przedstawić - głupie, dziecinne zachowanie... To wpierw nasuwało się na myśl, gdy widziało się to, co robił rudowłosy. Jednakże to właśnie był sposób, by zakryć własny strach, jak również nie popadać w panikę.
Zwłaszcza, gdy wszyscy wokół niego zaczęli umierać.
Ciężko było nie zauważyć tego, gdy to wszystko wyłapywał swoimi zmysłami. Cichnące serca ludzi. Przemianę ciał wampirów w pył. Zabił ich. Ich wszystkich. Paroma dziwnymi słowami - tak mu się wydawało, bo słyszał je, zanim doszło do tego. Ale...
Dlaczego właściwie on przeżył?
Do tego dochodził fakt, że coś ciągnęło go do środka okręgu - w sumie teraz zauważył, że ciągle znajdował się w nim. I ta czerń... Jego instynkt wręcz wariował, nakazując mu ucieczkę. W błyskawicznym tempie.
Wbił pazury w podłoże, zaciskając mocno palce, by utrzymać się tego. Warknął zirytowany, próbując w umyśle wymyślić sposób działania. Cokolwiek. Coś, by nie dać... Ale czego? Nawet tego nie wiedział.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by OP Garruch Pią Mar 10, 2017 8:54 pm

Pomyśleć o tym można było na różne sposoby. Wampirze moce potrafiły być bardzo różnorodne... Tak samo jak magia, którą nawet on władał. Ściana sama z siebie nie ożyła, a widowiskowe pchnięcie na które nie mógł zareagować... było również nader zastanawiające.
Przemykanie niskim pomieszczeniem było długie i dość uciążliwe, ale coraz to wyższe pomieszczenie dawało nadzieję. I tak nie miał wyjścia więc parł przed siebie, ale oczywiście z rozwagą, starając się oglądać co ma pod nogami. W końcu jednak przyszedł kres kuli światła, która i tak już długo wytrzymała. Zgasła znacznie szybciej niż się pojawiła, przez chwilę więc wielki facet musiał przystanąć i poczekać, aż oczy przyzwyczają się do ciemnicy w której był... Może i nie był wampirem, jednak jego przekleństwo picia wampirzej krwi, dawało mu możliwość widzenia przynajmniej na te dwa metry od siebie, aby widzieć co miał pod nogami.
Droga na zewnątrz nie była szybka kiedy poruszasz się z uwagą przy każdym kroku. W końcu jednak się udało wpaść wręcz na drzwi, które wyrosły przed mężczyzną tak samo nagle jak znalazł się w tym piekielnym korytarzu.
Ile mógł tak przejść? Sto? Pięćset metrów? Nie mając zbyt dużego wyboru po prostu otworzył drzwi, mając broń w pogotowiu.
I tak oto znalazł się na zewnątrz? Nie zauważył podwyższającego się poziomu terenu, ale być może na dużym dystansie było bardzo niewielkie wzniesienie, którego nie odczuł.
Wyszedł na zewnątrz oglądając się za siebie dla pewności, a następnie zamknął za sobą stare drzwi. Przeszedł po stopniach i rozglądnął się dokładnie.
Pierwsza myśl... Zaszedł dalej niż mu się wydawało.
Chwilę później jednak stwierdził, że jego tępo poruszania się nie było przecież wampirzym biegiem, ażeby wyszedł tak daleko...
-Pewnie nawet nie zauważyłem, kiedy mnie zaatakowano...
Powiedział sam do siebie i poszukał w kieszeni komórkę. Była tam? Może i była, ale zapewne iluzja nie pomyślała o dodaniu istotnego elementu, ażeby na pustkowiu była jakaś sieć, albo jakiś zasięg... Nie miało to jednak większego znaczenia. Garruch mocniej zacisnął dłoń na rękojeści broni, a następnie po prostu owinął sobie łańcuch dookoła ręki i dość rozluźnił ją.
To było nieprawdopodobne, ażeby się teleportował bez najmniejszego odczucia, a może było? Która może być godzina w tym świecie? Jest późny wieczór jak wcześniej? Miasta w pobliżu nie było i to był wystarczający dowód na to, iż to jest pieprzone oszustwo. Jego umysł pracował, starał się odnaleźć ostatnie realne wspomnienie... Na pewno rozmowa przed domem była prawdziwa... ale co dalej? Może padł jak długi zaraz po zamknięciu drzwi?
Wiedział, że spóźniona próba odcięcia umysłu od napływu nieprawdziwych iluzji mijał się z celem- To nie była umiejętność działająca sama z siebie i nie zawsze 'atak' umysłu musi być wyczuwalny. Ahhh. Mógłby się rozwodzić nad prawdziwością swoich rozmyślań, ale był w tej chwili z pewnością na czyjejś łasce- w labiryncie jego wymysłów...
-Chcesz się bawić, fiucie? To się zabawmy...
Warknął w przestrzeń i bez większego strachu ruszył przed siebie. Co się ma stać to się stanie. Po drodze rozglądał się- owszem, ale na pustkowiu nic nie było. Tory... Na pustkowiu tory prowadzące do statku. Chyba ktoś tu miał jakieś popierdolone wyobrażenia.
Spodziewał się, że stanie się coś zupełnie nieoczekiwanego chociażby miał się czołgać do tego wejścia, dlatego bez większych ogródek wszedł do środka i po raz kolejny stworzył światło.
Od tej pory z pewnością będzie wszystko dookoła siebie postrzegać przez pryzmat iluzji...
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Mar 12, 2017 9:38 pm


"Za każdym razem kiedy zabijasz, umiera część ciebie."
Gabriel poczuł smak zwycięstwa, lecz tylko przez chwile, bowiem potem nastąpiła gorysz. Poczuł skutki jakie ofiarował mu koszyczek chwile przed tym, jak został uszkodzony. Ta niewiedza czym został zatruty... Co robić, szybko! czas się liczy... Co teraz będzie? Wampir czuje słabość, ciało odmawia mu posłuszeństwa... Co jeśli to nie tylko usypiać, a jakiś wirus? Klęknął sobie czując wyraźnie działanie dziwnej substancji. Na ucieczkę było już za późno o czym Gabriel doskonale wiedział. Nie zamierzał jednak czekać aż substancja całkiem sprawi że będzie bezbronny.
Mężczyzna mimo wszystko był ogłuszony, widocznie nie spodziewał się takiego ataku od swojej ofiary, która również wycięła mu psikusa. Gabriel mógł próbować podać wampirowi Krew, przez co ten odzyskując jasność umysłu choć trochę, złapie Gabriela za rękę po czym się wgryzie w jego nadgarstek, nie chcąc puścić, a nawet zacznie z niego pić, no chyba że ten postanowi wyrwać mu swoją rękę, raniąc ją bardziej. Zerknie na Gabriela nieco otępiałym spojrzeniem, lecz ten mógł poczuć, a może raczej wyczuć zadowolenie nieznajomego.
-Zabawimy się dłużej...
Co oznaczały te słowa? Tego wampir nie mógł być pewny, lecz nie miał wątpliwości, Czerwony Kapturek ma jeszcze coś w rękawie...

Gabriel: Wykonałeś cwany ruch przeciwko swojemu oprawcy, który na obecną chwile był nieprzytomny. postanowiłeś to wykorzystać, przez co przyczołgałeś się do niego. Postanowiłeś mu podać swoją krew, na którą wampir zareagował jak na wabik, przybliżając się do rany, by się w nią wgryźć, póki co nadal otępiały. Napił się a to chyba było najważniejsze. Po całym akcie oprze się z powrotem o pień drzewa, przymrużając oczy, czując także to co ty. Jednak jakby tego było mało... Zacząłeś odczuwać dziwne ciepło, a osłabienie dalej Cię się opuszczało, lecz tez nie pogłębiało, przez co nie powinieneś zasnąć. W zamian tego zaczniesz odczuwać nic innego jak pobudzenie. Czyżby mężczyzna nafaszerował Cie afrodyzjakiem i to mocnym? A teraz zamiast samemu być pobudzonym, pobudzisz niebawem i mężczyznę...

***********************************
Umrzesz... To chyba jednoznaczne określenie. Kotek się zastanawiał wątpił w możliwości mężczyzny? niezależnie od tego, mimo wszystko żył, a to chyba było najważniejsze. Sytuacja była wyrwana niczym z koszmaru, który Shiro wolałby oglądać, a nie w nim uczestniczyć...
-Plany... Jesteś młodziakiem, masz tyle energii w sobie... Potrzebuje Twej siły by obudzić coś co zniszczy was raz na zawsze...
Czyżby plan dotyczący wiele więcej osób, a Shiro był naczyniem? Czy coś podobnego? Co sobie ten pomyśli? Jego sprawa zaś odpowiedzi na pytania Kotołaka były ubogie, okrojone, co bez wątpienia wzbudzi niepokój chłopczyka
-Obchodzi mnie to tyle, bym wiedział jak podpisać słój z twoimi prochami... Oj zapewne niezbyt optymistyczna opcja. popiół oznaczał śmierć jak nic. Czyżby Kotek miał tutaj umrzeć... O jejku, nieznajomy niezbyt wydawał się być tym wzruszony, a jedynie co zauważył, to to że jego wiezień zadawał coraz więcej pytań i nie dziwiło go to...
-Jestem tym co włada tym domem od lat...
Takiej odpowiedzi an pewno nie mógł się spodziewać, jednak czy to faktycznie była prawda o ginących dzieciach, młodzieży? Czyżby mężczyzna był odpowiedzialny za ich zniknięcie? Kolejne jednak jego działanie mogły potwierdzić tą tezę, bowiem wampir był świadkiem śmierci kolejnych 6 istot.
Shira ciągnęło w okrąg w którym się obudził, walczył z tym, lecz siła jaka nim pchała była silniejsza, przez co ten będzie czuł jak pazury osuwają się po kamienistej podłodze. Tak czy inaczej kot zostanie wciągnięty do okręgu, a czarne znaczenia okręgu zaczęły wydawać z siebie wydawać smród przepalonego popiołu. Mężczyzna nadal coś cytował.
Nagle Bum!


Shiro: Nie miałeś szans z tym co tutaj się działo, wiedziałeś że mężczyzna ma wobec ciebie nieczyste zamiary, dlatego też twój strach był ponad normą. Co to będzie się działo? Dlaczego było tak? Czy wyjdziesz stąd? Nie byłeś niczego pewny. Siła magi jaką operował mężczyzna, wciągnęła się do okręgu w którym zacząłeś swoją historie w tym pomieszczeniu. Nagle jednak nastąpił wybuch, a jego siła spowodowała odrzut, który wyrzucił Ciebie poza wszelkie okręgi, przez co twardo opadniesz na kamienne płyty. Poczujesz ból uderzenia, przez który nie będziesz mógł w pierwszej chwili stać, lecz przy rozejrzeniu się, zobaczyć iż nastała ciemność... W oddali jednak dało się słyszeć ciche szmery, jak i syknięcie, bez wątpienia nieznajomego. Czyżby też został poczęstowany siłą odrzutu...

************************************

Wampiry się rozwijały, jak i posiadały coraz większy plecach mocy. Gabriel doskonale o tym wiedział i nie wydawał się być zaskoczony jakąś sytuacją w której się znalazł. Nic dziwnego, doświadczenie robi po prostu swoje. Gabriel był pełen spokoju, jak i pełen myśli, które i tak odganiał na bok, bowiem nie an teraz było rozmyślanie o niektórych kwestiach. Nie miał innego wyboru szedł dalej, tak jak prowadził go ziemny korytarz, przez co dotarł do drzwi, które były jakby wybawieniem dla mężczyzny. Nie mógł określić ile przeszedł ale najważniejsze chyba było to, że jednak znalazł wyjście z tego przeklętego kanału.
Wyszedł an zewnątrz będąc w niemałym szoku, bowiem wiedział że nie przebył odpowiednio tyle drogi by wylądować gdzie? Na pustkowiu. Dookoła poza tym wejściem nie było tak na prawdę nic... To mogło jedynie potwierdzić iż łowca został ofiarą dziwnego teleportu, który go przerzucił, jednak gdzie? Garruch postanowił wyjąc komórkę. Mógł była ona na swoim miejscu i w doskonałym stanie, lecz o zasięgu na takim zadupiu mógł zapomnieć... Mógł sprawdzić nawet godzinę, lecz była ona nocną porą, nieco późniejsza niż tą którą przybył pod dom. Ze zdziwieniem też mógł zauważyć że czas w telefonie został wstrzymany. Chwila rozmyślań nad tym co się działo z Garruchem, może faktycznie był jeszcze w tym domu, a ktoś kto go zaatakował mógł nawet uśpić czy coś. Może to sen, może faktycznie iluzja. łowca nie był głupi, wiedział jednak że coś jest nie tak. Dziwne, a raczej nielogiczne konstrukcje przed nim... Ktoś kto się z nim faktycznie bawił, musiał mieć sporo wyobraźni, bądź nie miał dobranych dobrze szczegółów dla swojej ofiary. Tak czy inaczej wracając do Grrucha ten postanowił iść.
przez całą drogę nić się jednak nie działo, nikt go nie atakował, a po wejściu do praktycznie wraku statku, mógł odczuć ponowne czyjąś obecność, ba nawet mógł kogoś wyczuć, lecz czy on wyczuwał człowieka? Po pokonaniu pierwszego wejście, mógł dostrzec iż starek był niedokończony w środku, bądź był w czasie rozbiórki, przez co pojawił się w dość dużym pomieszczeniu. Pełno okien, gdzieniegdzie zardzewiałych części...  
-Czekałem na Ciebie... Sprowadzenie Cię tutaj jednak było nadmiar proste... Mężczyzna póki co nie pokazywał się, a jego głos lekko roznosiło się przez echo. Był jednak nie daleko...

Gabriel: Nie byłeś głupi, lecz doskonale wiedziałeś że ktoś się tobą bawi co mogło cię wkurwić. Nie zamierzałeś jednak stać w miejscu, dlatego ruszyłeś przed siebie. Dotarłeś do statku, który jednak nie nadawał się do użytkowania. Niekompletny, zardzewiały i bez wątpienia stary. Wszedłeś do środka, widząc iż statek został po części rozebrany, a ty sam wylądowałeś na drewnianych deskach, które jednak miały już sporo do życzenia. Wyczuwałeś kogoś, a nawet po chwili usłyszałeś nie byłeś tutaj jedynym człowiekiem, jednak mimo iż posiadałeś światło zlokalizowanie nieznajomego wydawało się być trudne.


Kolejka: Gabriel, Shiro, po nim Garruch.
Posty mają być do dnia 17 marca.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Gość Wto Mar 14, 2017 10:52 pm

Był świadom tego, że od utraty świadomości dzieli go zaledwie parę sekund. Ucieczka w takim stanie nie miałaby najmniejszego sensu, dlatego postanowił zrobić coś, co mogłoby osłabić przeciwnika, choć ryzykował własnym kosztem. Wątpił, aby utrata krwi w takim stanie, była pożądana. No, ale trudno zachować całkowitą jasność umysłu, gdy trucizna przejmuje kontrolę nad każdą tkanką ciała. Syknął, gdy nieznajomy wgryzł się w rękę. Szarpnął nią lekko, ale brak siły był na tyle żałosny, że poza czekaniem na nagły sen, nic więcej nie mógł zrobić.
Ale sen nie nadchodził.
Zamiast niego, Gabriel poczuł coś całkiem innego. Źrenice wampira gwałtownie rozszerzyły się, zdradzając działanie eliksiru. Z gardła wampira wydobył się stłumiony warkot. Nie odzyskał sił, ale czuł się dziwnie pobudzony. Zerknął na mężczyznę, którego przed chwilą nafaszerował własną krwią.
Niedobrze.
- Masz jeszcze jakieś niespodzianki w zanadrzu? - wycharczał. Powinien zebrać wszystkie utajnione siły i próbować uciec? Jeśli działanie dziwnego specyfiku co chwilę dawało inny efekt, to równie dobrze mógł za minutę paść niczym kłoda. Wstał, przytrzymując się drzewa. Wbił paznokcie w korę.
Spróbuje odejść jak najdalej od Kapturka. Walka w tych okolicznościach na pewno nie poprawiłaby dziwnej sytuacji, a czarnowłosy jednak posiadł jakieś resztki instynktu samozachowawczego. Trucizna także powinna osłabić przeciwnika, ale to Gabriel dostał większą dawkę, co nie mogło działać na jego korzyść.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Mar 15, 2017 3:09 pm

Naprawdę chce mnie zabić... I do czegoś wykorzystać... - nie czuł się za pewnie w danej chwili. Natłok, a jednak jednocześnie brak informacji wzbudzał jedynie niepokój. I oczywiście sam lęk, ale... On już towarzyszył mu przez ten cały czas.
- Cholera... Nie chcę - jest tyle fajnych istot, dlaczego akurat padło na małego, kotowatego wampira? Aż tak bardzo miał pecha w życiu? Jeśli tak... Cóż, nie mógł na to już wiele poradzić. Na własne nieszczęście.
- Ta... Miło z twojej strony, że chcesz to jakoś oznaczyć - burknął cicho. - Ale ja nie zamierzam umierać.
Nagle w niego wstąpiła odwaga? Nie. Może. Nie wiadomo nawet, ponieważ sam chłopak nie miał kompletnego pojęcia.
Hę? To od ciebie mam słodkości... - przekrzywił nieco głowę, po czym pokręcił ją, by pozbyć się z umysłu niepotrzebnych myśli. Cholewka, dziwne myśli mnie teraz z tego wszystkiego nachodzą.
Dobra, nie ma co myśleć nad tym dalej! Zwłaszcza, że musiał teraz skupiać swoją uwagę na tym, by nie dać się wciągnąć - co też niestety, lecz kiedy próbował to powstrzymać, nie udało się... Został wciągnięty... Paskudny zapach uderzył w niego, ale...
Zaraz potem wyrzuciło go stamtąd.
Uderzenie było mocne i sprawiło, że na moment go zamroczyło. Ittaj! Próbował jakoś powstać, ale jednak... Nie udało się. Na dodatek widział... A raczej nie widział. Totalna ciemność. I w dodatku dobiegł do niego syk nieznajomego.
Więc co na to Shiro?
Kierując się dźwiękami, próbował, najpierw na czworakach, a potem już wstając, zaczynać oddalać się od okręgu i głosu tamtego osobnika - nie zamierzał nawet sprawdzać co się stało. Co to, to nie. I ciemność? Zdecydował zaryzykować i iść, bez dostępu do jednego z zmysłów.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by OP Garruch Sro Mar 15, 2017 6:32 pm

Czy się wkurwił? Owszem, jednak stłumił swój gniew... Musiał to uczynić skoro sytuacja nie była na tyle pewna. Jego oponent w obecnej sytuacji był 'gdzieś' i na próżno mógł go szukać w ciemnym statku. Zanim jednak postanowił wykonać swój ruch, zaczął po prostu skupiać się na węchu. Był w końcu w stanie wyczuć krew wampirzą, a zamknięte pomieszczenie raczej mu to ułatwiało.
Skupił się na tym na tyle, że w momencie usłyszenia głosu, cofnął prawą nogę i od razu ustawił się w pozycji gotowości do walki, wystarczyło puścić łańcuch, który nagle opadł na ziemię z dość hałaśliwym dźwiękiem. Gotowy do potyczki w mniej niż dwa uderzenia serca, a jednak się nie ruszył. Skupienie na nietęgiej teraz twarzy było oznaką dość żywiołowej pracy mózgu. Sytuacja przed nim... Widział przed sobą jedynie pustą przestrzeń, a głos w takich miejscach mógł się nieść na duże odległości bez większego problemu. Szybka decyzja i postanowił zrobić krok w tył, a następnie następny i następny. Obejrzał się krótko przez ramię, żeby nie doznać kolejnego zawodu w postaci jakiejś blokady, albo czegoś co zechce go popchnąć. W takim przypadku ucieknie teleportem w górę. Tak- na pokład statku, który może i dokładnie nie widział, jednak spoglądanie na niego z daleka wystarczyło, żeby się tam dostać.
Co innego jeśli miał możliwość cofnięcia się- wtedy z pewnością zechce zachować swoje umiejętności dla siebie- lepiej mieć kilka asów w rękawie na inną sytuację.
Czy coś powiedział? A niby czemuż by miał? Nie interesowało go kompletnie nic prócz wyjścia z tego cholernego miejsca. Jeśli przy okazji uda mu się dopaść właściciela głosu to tym lepiej.
Wycofanie się na jakieś pięć metrów spod wyjścia wystarczy. Wtedy też zgasi swoje światło, które nie będzie mu obecnie potrzebne i sięgnie po wodę święconą ze swojego pasa...
Jeśli i do tej pory kompletnie nic się nie stanie... to po prostu wyleje połowę menzurki na łańcuch, a drugie pół zachowa w garści, żeby przy okazji chlusnąć jeśli zajdzie taka potrzeba.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Mar 26, 2017 12:19 pm

Gabriel czuł dziwne skutki działania koszyczka na nim. Co zostało mu podane? Co spowoduje, co jeszcze się stanie? Gabriel tego nie wiedział, dlatego rosnący niepokój, powodował iż Gabriel improwizował. Działania były niezbyt przemyślane, jednak to jaki skutek przyniosą, dopiero zostanie wyjawione po jakimś czasie. No a teraz...
Gabriel podzielił się swoją krwią z mężczyzną, który bez wahania wgryzł się w nią. Choć nieznajomy wiedział iż jego ofiara była pod wpływem środku ze strzałki z koszyczka, to mimo to nie zawahał się i ugryzł. Ręka co prawda nie została mu wyszarpana, ale czerwony kapturek pozwolił an jej zabranie z jego ust. Teraz trza było czekać aż nieznajomy także się zatruje, co nadeszło z każdą kolejną chwilą. Nieznajomy wiedział co było w koszyczku i co będzie się teraz działo, dlatego spojrzał na Gabriela obserwując go uważnie, zaś na jego ustach dało się zobaczyć uśmiech, podły, kpiący uśmiech, co nie wróżyło na pewno nic dobrego...
-Gdzie zabaweczko?
Mruknął mężczyzna widząc, jak Gabriel wspina się po korze by wstać. Sam zaś nie wstawał, a spojrzał na kopyto wampira, by wykonać dość solidne pchnięcie, swoją nogą w jego, chcąc tym samym wyprowadzić go z równowagi. Niezależnie od tego czy Gabriel by ustał czy nie, Mężczyzna sprowadzi go z powrotem na ziemie, uderzając go w miejsce bezwarunkowe, pod kolanem, co spowoduje automatyczne jego zgięcie.
-Nie myśl, że uciekniesz, a teraz rozbieraj się, nim Ci pomogę.
Choć mężczyzna miał Gabriela na wyciągnięcie, ręki, to nie robił mu póki co nic, lecz jego głos nie był już takim spokojnym i przyjemnym jak do niedawna. Ociekał groźbą.


****************************************************

Nieznajomy bez wątpienia pragnął krzywdy kota, dlatego też myśli o ucieczce, były całkowicie na miejscu. Nie wiadomo do czego dążył mężczyzna, lecz jego potęga, z jaką łatwością odbierał innym życie, mogła wzbudzać jedynie, jeszcze więcej lęku. Chłopak mógł protestować, próbować walczyć z potęgą mężczyzny, który nie był wzruszony zachowaniem, ani próbą ucieczki kota.
-Gdyby mnie to interesowało co ty zamierzasz, to myślisz, ze zrobiłbym z Ciebie naczynie chłopcze?
Czy Shiro na prawdę myślał, że to że powie że mnie chce, że ma inne zamiary, sprawi że mężczyzna się zlituje nad nim i pozwoli odejść? Jeśli tak myślał to musiał być wyjątkowo głupiutki, no ale koty...
-Słodkości? Ta kukła co Ci to dała miała jeszcze do złapania jednego frajera... Ciekawe jak im idzie...
O kim mówił? o Garruchu? raczej nikomu sie nie wydawało że taki chłop jak tamten człowiek mógłby być tym frajerem, no ale kto wie! No ale co bądź, chłopak został tutaj sprowadzony na żądanie nieznajomego, co do tego Kot nie mógł mieć wątpliwości, skoro wpadł mu do pomieszczenia, gdzie było jakby wszystko ustalone już. Może legenda o ginących dzieciach była prawdziwa... W końcu Kotek zginął prawda?
Czyżby potem jednak coś poszło nie tak? Nastąpił wybuch. światło zgasło, a wszelkie ofiary, jak i sam prowadzący odczuli siłę odrzutu. Co się z każdym po kolei stało, do czego doszło? Nic nie było pewne, jednakże Shiro nie zamierzał tego sprawdzać, a chciał uciekać, lecz gdzie skoro wszędzie ciemno.
W chwili gdy Kotek słyszał odgłosy mężczyzny, który także odczuł siłę odrzutu, mógł także usłyszeć w głowie szept, kobiety, który o dziwo był jemu znany. Był to głos kobiety, która mu ofiarowała pudełko.
"Choć tutaj Kotołaku... Szybko... Dopóki nie wstaje..."
Czy chciała pomóc, czy też nie, kotołak musiał coś robić, patrząc na to że mężczyzna może zapragnąć ponowić próbę. Warto dodać iż Shiro nie czuje tego dziwnego uczucia które jakby blokowało mu moce.


********************************************

Garruch miał chyba najgorzej z tej całej trójki, nie dość że wyjebało go w miejsce, kompletnie mu obce, na jakieś zadupie, w którym pojawił się w trudny wytłumaczalny sposób, to an dodatek mógł mieć wrażenie, że ktoś się nim bawi. Człowiek nie był głupi i stąpał twardo po ziemi, dlatego też jego czynności były przemyślane. Lecz czy to wystarcza? Usłyszał głos, co odebrał jako odgłos  ostrzegawczy bowiem postanowił sie nieco wycofać. Chwila zamysłu, po czym wykonany skok na pokład statku. Nie miał z tym większego problemu. Mógł także śmiało zając się przygotowywaniem swojej broni do ataku, który zapewne niebawem nadejdzie.
Co nosa łowcy mógł dojść zapach człowieka, co mogło mu się wydać dziwne, ale mimo iż odór nie był wyraźny, to jednak wszystko wskazywało iż bawi się z nim człowiek. Frustrujące, nieprawdaż? Nieznajomy jednak już nie odezwał się do Garrucha w chwili jego wycofania, tak jakby czekał na to co mężczyzna zrobi.
Zaś sam Gabriel mógł stać i stać i nadsłuchiwać co się dzieje, czy nikt nie idzie itp. Jeśli jednak ruszy się, by się choć trochę rozejrzeć, w zależności gdzie się pojawi, czy na pokładzie, czy nieco zejdzie, to ujrzy sylwetkę w czerni. Czarny płaszcz niczym smoła będzie lał się do ziemi, zaś na łbie będzie kaptur kryjący istotę, która stała, przy kilku dość dużych deskach, stojących opartych o ściany podpokładu. Nic nie mówił, ani nic się nie ruszał, po prostu stał,a  dojrzenie jego twarzy było także niemożliwe, bowiem ta ginęła w ciemnościach pod płaszczem.



Jako rekompensatę za brak posta z mej strony, proszę podać po jednym numerku od jeden do pięciu. Mogą się powtarzać.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Mar 27, 2017 10:31 pm

Ucieczka. Tak... Cokolwiek, by trzymać się z daleka od tamtej osoby. Shiro nadal miał w głowie jego słowa, odnoszące się do tego, co też chciał z nim zrobić, jak również i... Właściwie to tamtej kobiety, od której to wszystko się zaczęło. Kukłą? To jego marionetka? Służąca? - nie wiedział i nie był pewny czy właściwie się kiedykolwiek dowie. Zresztą... Nie przejmował się akurat tym, mając na głowie nieco większe problemy. Jak chociażby tamten zły osobnik, który próbował go zabić.
Nie chciał używać mocy w obawie, że tamten będzie mógł go o wiele łatwiej wyśledzić. Jednakże te ciemności... Musiał się zdawać na inne zmysły, bo wyostrzony, koci wzrok, niekoniecznie musiał mu teraz pomagać.
Kim jesteś? - odezwał się natomiast w myślach. - Chcesz mnie ponownie zwieść?
Rudowłosy też odczuł, że brakuje wcześniejszego uczucia, jakby ktoś blokował mu moce. On był odpowiedzialny za to? - patrząc na jego dokonania, wampirek wiedział, że wcale, a wcale by go nie zdziwiło to.
Przełknął nieco ślinę, posuwając się ostrożnie przed siebie.
Do jasnej cholewki, czy ja właściwie znajdę stąd wyjście?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by OP Garruch Czw Mar 30, 2017 4:31 pm

// Od 1 do 5... Hmmm. Zawsze uważałem, że mając wybór kilku numerów to ludzie zawsze wybierają te środkowe jak na złość. Ja więc wezmę 1. Wciąż jednak nie wiem jednak jakiego rodzaju to nie niespodzianka O,o //

Łowca czuł ludzką krew? Było to tak samo prawdopodobne jak po prostu jakaś plama krwi w starym pomieszczeniu i nic więcej. Pozorni ludzie raczej stronią od magii, a Garruch akurat stąpał po świecie na tyle długo oraz widział tyle rzeczy, że nie przypisywał żadnych wydarzeń demonom. Prawdziwymi demonami zawsze byli ludzie, albo wampiry.
Skoro zagrożenie z tyłu nie nadeszło to nie było powodu, ażeby skakać do góry. Stąd też własnie pozostawił dla siebie umiejętność teleportacji. Broń przygotował i spokojnie spoglądał na nią jak leci płyn po łańcuchu. Chwilę potem ruszył kilka kroków w przód, żeby znów stanąć w miejscu w pozycji bojowej- bokiem, lewą nogą do przodu.
Kiedy podniósł wzrok, zobaczył swojego niedoszłego przeciwnika. Czy aby jednak na pewno to on? Stary inkwizytor wątpił w to.
Mógł sobie stać, a więc mimo wszystko nie ruszy się w stronę ciemnej sylwetki. Sytuacja go irytowała i zresztą widać to było na jego facjacie. Tylko szaleniec rzuciłby się znów w mrok na postać w czarnym płaszczu. Równie dobrze płaszcz mógł lewitować, a zaraz nad wejściem mógł się czaić prawdziwy przeciwnik. Może i powinien bez słowa po prostu czekać... jednak wkurwienie dawało o sobie znać. Nie wiedział gdzie był- czy wyniesiony w inny świat czy siedział w jakiejś pieprzonej iluzji...
-Kończmy tą farsę. Nie mam czasu na bzdury...
Warknął wystarczająco głośno, ażeby go istota w statku usłyszała. Jeśli nic się nie stanie... To i on nie zamierzał się ruszyć. Skończyła się zabawa w wodzenie za nos i prowadzenie go tam, gdzie sobie życzył właściciel tajemniczego głosu z wcześniej.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Gość Nie Kwi 02, 2017 10:13 pm

Krzywił się nieznacznie, gdy uderzył kolanami w ziemię. Palcami zjechał po drzewie, zostawiając między paznokciami kawałki kory. Żałował, że nie miał przy sobie czegoś, co ogłuszyłoby przeciwnika za jednym zamachem.
Zaskoczenie przemknęło po twarzy wampira, gdy usłyszał polecenie przeciwnika. To z pewnością był coś, co go zaskoczyło. Gdyby ktoś godzinę temu powiedział mu, że spotka na mieście niezrównoważonego geja, wyśmiałby taką osobę.
Jednak teraz nie było mu do śmiechu.
Ktoś tu chyba pomylił dom publiczny z ulicą. To, że Gabriel wcześniej szedł drogą, nie oznacza, że nieznajomy mógł od razu wziąć go za panią lekkich obyczajów. Czarnowłosy byłby w stanie zrozumieć to, że facet w dziwny sposób szuka ofiar, aby je potem zjeść, ale gwałt na ulicy, na której w każdej chwili ktoś mógł się zjawić, odbiegał od tego, co mieściło się pod nazwą "nienormalne, ale mało zaskakujące".
Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował, Gadzie oczy zalśniły, gdy odbiło się od nich światło ulicznych latarni. Szybkim ruchem - na tyle szybkim, na ile pozwalało przemęczenie - dosięgnął rękojeści noża, który do tej pory spoczywał w pokrowcu. Palce pewnie zacisnęły się na zimnym metalu, który dodał trochę otuchy swojemu właścicielowi. Skoro nie mógł uciec, to musiał działać inaczej. Jak potem spojrzałby na siebie w lustrze, gdyby nie podjął próby wyplątania się z tej chorej sytuacji.
Rzuci nożem celując w serce nieznajomego. Bez względu na to, czy ruch się uda, wampir użyje mocy wybuchu, aby wysadzić prawą dłoń napastnika.

Wybieram piątkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Kwi 09, 2017 7:26 pm

Cornelius Weidenhards napisał:Shiro miał wiele szczęścia mimo wszystko, a to dlaczego? Nie było nadal wiadome do czego chłopak został tutaj sprowadzony. Widok potęgi mężczyzny który od tak zabijał inny nie był krzepiący, a co jeśli rytuał by się powiódł, co by się wtedy stało z kotkiem? Czy Shiro zastanawiał się nad tym, zapewne nie, bowiem na to nie było czasu, a trza było się pospieszyć, bowiem nigdy nie wiadomo czy koleś czasem nie ma plany B, nie?  Mężczyzna był niebezpieczny i co do tego Shiro nie miał wątpliwości, jak i do tego iż kobieta która wszystko zapoczątkowała nie do końca chyba była tego świadoma. Dziwny jest ten świat... ♫ ♫ ♫
powalony mężczyzna póki co nie wyjawiał się, jak i nie odszywał, zapewne czując konsekwencje niepowodzenia swojego rytuału, co zapewne go wkurzyło do tego stopnia, że był bardziej łasy na złapanie kota. W końcu to była jego ofiara nie? W międzyczasie gdy mężczyzna był zajęty sobą, Shiro postanowił uciekać bo mógł! Doszedł do niego szept, który był albo realny, albo w jego głowie. Był to kobiecy głos a kot wiedział nawet do której kobiety należał.
-Kotołaku to nie czas na pytania... Chodź chodź...
Kobieta unikała, albo grała na czasie, nie odpowiadając na pytania, a tylko poganiała kotka, któremu podawała cicho kierunki z taką dokładnością, że Shiro niebawem, mógł niebawem odczuć chłód, jak i się zorientować iż jest pomiędzy ścianami, w korytarzu, który prowadził do drzwi.
-Kotku szybciej... On już idzie...
Po tonacji głosu jakim posługiwała się kobieta dało się wyczuć jakby strach, który oczywiście nie był bezpodstawny.  Jeśli Shiro się nie pospieszy do drzwi, które były zamknięte lecz klucz był w drzwiach, więc trza było go przekręcić, to zostanie ponownie złapany, zapewne już z brakiem możliwości ucieczki.

*********************************

Gabriel był coraz bardziej rozdrażniony, jak i pobudzony. Żałował kilku rzeczy i słusznie, bowiem nie wiadomo co jeszcze nieznajomy ma do pokazania mu. Oby jednak nic mu nie pokazywał, a najlepiej będzie jak da mu spokój i pójdzie. Ale to by było przecież zbyt piękne, no nie? Wampir nie zamierzał pozwalać Gabrielowi odejść, zwłaszcza teraz kiedy rozpoczyna się prawdziwa zabawa! Rozkaz jaki Gabriel otrzymał zupełnie go zaskoczył, a nieznajomy z satysfakcją się przyglądał reakcji wampira na jego słowa. Niezależnie od tego czy miejsca były pomylone czy nie, Gabriel wpadł w sidła i czuł wyraźne działania afrodyzjaku, który został mu podany. Uczucie gorąca, jak i budujący się namiot w jego spodniach, nie był niczym, co powinno się dziać.  Był bardziej omamiony od nieznajomego, który nie zamierzał odpuszczać, lecz póki co czekał. W chwili gdy ten jednak sięgnął po ostrze nieznajomy zmrużył oczy i jakim zdziwieniem się okazało, kiedy wampir postanowił się osłonić dłonią, prawą. Ostrze wbiło się w nie, po czym naparło na rękę, dotykając ino piersi nieznajomego, lecz nie wbiło się w nie. Po chwili jednak ręka nieznajomego doznała małego wypadku, zderzenia z mocą Gabriela, co wywołało jęk bólu u wampira, który spojrzał an rękę, a raczej na to co z niej zostało zarówno z bólem, jak i z gniewem. Spojrzenie po chwili skierował na Gabriela, który mógł poczuć na swoich nogach, jak coś dziwnego go owija. Tym czymś były korzenie drzewa, pod którym oboje byli. Zaczęło się od nóg pędząc wyżej. Warto dodac iż korzenie wybrały drogę, pod ubraniami wampira.
*************************
Jak widać nawet odnośnie krwi nie można być pewnym, lecz w kadłubie nie było czuć wampira. Czyżby może używał mocy maskującej, ale zaraz zaraz, gdyby tak było to ile by tych mocy miał? Może z kimś działał, kto wie. Garruch jednak nie dawał się wodzić za nos i zachował zimną krew. Nie krzyczał, nie warczał. Wykazał się spokojem, a to najczęściej wkurwia potencjalnego rywala. Tak czy inaczej Gabriel posunął się do przodu, będąc przygotowanym na wszystko. Widok jednak dziwnej sylwetki w czerni, nie zmniejszył jego czujności, a nawet zaczął wątpić w to, czy tam faktycznie ktoś jest, czy to tylko atrapa.  Łowca nie przesuwał się dalej, a czekał, wyszukując dowodów na to, że ten cały płaszcz to lipa. Jego przekonanie mogło jednak nieco ulec zmianie w chwili, gdy gdy ujrzał że płaszcz poruszył się, na tyle, by, przez nikłą chwile z cienia wyłoniło się kawałek twarzy. Możliwe że to tez była iluzja, kto wie.
-Nie sprowadziłem Cię tutaj, by z tobą walczyć. Usiądź, chciałem chwile pogadać.
Czy tego się spodziewał Garruch? Głos dochodził od nieznajomego w płaszczu co mogło by po raz kolejny upewnić łowce w przekonaniu, że to nie iluzja. Mówiąc o siadaniu, wskazał na stają już ławkę, która niekoniecznie byłą do użytkowania, ale póki co jeszcze stała, jeszcze.
-Czy jest coś, co byś pragnął?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by OP Garruch Nie Kwi 09, 2017 8:05 pm

Zimna krew? Starał się jak mógł, ale z każdą chwilą czuł się coraz bardziej zirytowany tym wszystkim. Gdyby mógł to zapewne rozpieprzyłby teraz tamten dom kobity, która wyglądała za odpowiedzialną za to wszystko.
W ciemności coś się poruszyło i skrawek twarzy jegomościa był widoczny- to wcale nie pomagało. Jego słowa również wcale nie uspokoiły jego nerwów. Na prawdę uważał, że po takim 'powitaniu' po prostu wejdzie do środka i sobie usiądzie? Za kogo on się miał i czy na prawdę uważał, iż stary inkwizytor po prostu zaufa od tak potencjalnemu oponentowi?
-Chcesz rozmawiać? Proszę Cie bardzo...
Wcale się nie rozluźnił, broń się nie schowa, a Garruch co jakiś czas i tak spojrzy krótkim ruchem za swoje plecy, ażeby nie dać się zaskoczyć.
-Wytłumacz się i przedstaw... Być MOŻE wtedy będę miał powód do odpowiadania na jakiekolwiek Twoje pytania...
Gdyby inkwizytor był tak łatwowierny to byle dziecko mogłoby go podejść i wbić mu w serce nóż... Teraz znajdował się na nieznanym gruncie, z nieznaną osobą i sama podróż do tego miejsca była nieprawdopodobnie dziwna. Nadal nie potrafił zauważyć czy to strasznie rzeczywista iluzja, czy na prawdę się teleportował w jakiś przedziwny sposób. Naturalnym było to, że nie zaufałby nawet puszystemu króliczkowi, który beztrosko hasałby sobie po trawie po tak gównianym zadupiu. Czy podejrzewał moce kamuflażu? Dalej uważał to za iluzję i stąd właśnie wszystkie niedogodności w postaci poruszających się ścian, braku zasięgu i przedziwnej scenerii zaraz po wyjściu z podziemi.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Shiro Fuyuki Pią Kwi 14, 2017 12:33 am

Nie podobało mu się to za bardzo... I nie wiedział, czy powinien zaufać tamtej kobiecie. Mimo wszystko to od niej się to zaczęło! Gdyby nie dała mu tamtego pudełka, nie trafiłby tu... I nie musiałby walczyć o własne życie.
Odpowiadaj. Nie próbuj nic trzymać w tajemnicy, jeśli chcesz, bym ci zaufał - odpowiedział jej natomiast, nieco niechętnie, w myślach. No dobra, może i Shiro był ufnym wampirkiem, ale no... Przecież ona zrobiła mu coś takiego okropnego! Więc przecież od tak nie odzyska owego zaufania, prawda?
Mimo wszystko kierował się jej słowami. Prawidłowość kierunku była tak dokładna, że... W którymś momencie można by odczuć strach. Ale nie rudowłosy. Już wystarczyło mu, że goni go szaleniec z nadludzką mocą, pozwalającą mu zabić innych od tak.
No bo po co dokładać sobie jeszcze więcej strachu?
W końcu zaczął odczuwać chłód. Gdzie ja jestem? Ciężko było stwierdzić to wszystko, skoro nadal się nic nie widziało! No, ale... Dobra. Nie ma co się negatywnie nastawiać, przynajmniej jeszcze bardziej nie.
A słysząc jej kolejne słowa i strach zawartych w nich, zdecydował się dostosować do tego. Przyspieszył, by niedługo potem znaleźć się przy drzwiach. Może nie widział, ale pozostałe zmysły pozwalały mu wycenić, że przed nim pojawiła się jakaś przeszkoda. Wyciągnął dłonie przed siebie i ostrożnie zaczął poszukiwać czegokolwiek... Aż w końcu natknął się na klamkę.
Zamknięte. Na szczęście również był i klucz, więc szybko przekręcił go i otworzył drzwi...
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Gość Nie Kwi 16, 2017 4:08 pm

Gdyby rzuciła się na niego piękna wampirzyca, nie miałby takich oporów, ale wewnętrzny instynkt podpowiadał mu, nieznajomy nie okaże się ponętną kobietą przemienioną w mężczyznę. Na samą myśl o bliższym zbliżeniu z innym facetem miał ochotę zwrócić posiłek. Zdecydowanie nie gustował w swojej płci. Musiał mieć wielkiego pecha, że wśród tylu osób natrafił akurat na szalonego i zboczonego typa, który pomylił ulicę z burdelem. Jeśli chciał się zabawić, to mógł poszukać kogoś chętnego!
Przez chwilę zatliła się w nim mała iskierka nadziei. Co prawda ostrze nie wbiło się w miejsce, które celował, ale przynajmniej udało mu się pozbyć dłoni nieznajomego. Musiał przyznać, że Kapturek był dosyć odporny na ból, skoro zbyt długo nie ubolewał nad swoją ręką. Korzystając z chwilowej nieuwagi przeciwnika, czarnowłosy postanowił spróbować zwiększyć dystans między nim a sobą, odpychając się nogami i rękami, jednak jego plany kolejny raz wzięły w łeb, gdy coś zaczęło skradać się pod jego ubraniami. W gadzich oczach pojawił się cień niepewności. Wcześniejsza radość z małego sukcesu ulotniła się w mgnieniu oka.
- Przestań! - warknął, łapiąc za korzenie. Nie mógł użyć mocy wybuchu, aby pozbyć się tego dziadostwa. Może trzeba było zastanowić się dwa razy przed podjęciem decyzji. Tyle, że on nie miał wystarczająco dużo czasu, aby go marnować na rozważanie za i przeciw. Spróbuje rozerwać korzenie i je odrzucić. Cóż, w końcu pięły się tam, gdzie zdecydowanie nie powinny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Kwi 23, 2017 10:08 am

Kobieta, czy faktycznie była odpowiedzialna za wszystko? Kto wie, sam Garruch mógł jedynie się zastanawiać, lecz posiadał doskonałą świadomość o tym iż w domu byli nie tylko oni dwoje, co w sumie patrząc na teraźniejszą sytuacje nie było istotne. Łowca nadal bywał niezbyt wierzący odnośnie realnej postaci nieopodal niego. Trudno, nie musiał wierzyć i dobrze robił, bowiem wyglądał na osobę która jest realistą. Gabriel nie wiedział do końca co ma myśleć o zaistniałej sytuacji. Czyżby mężczyzna, bądź też sam byt sprowadził go tutaj tylko po to by z nim pogadać. Tak się natrudzić dla rozmowy? Coś tu naciągane wszystko było, co tylko pobudzało podejrzenia łowcy. Nie chował broni, jak i zerkał co jakiś czas za siebie. Za plecami mężczyzny nic się nie działo, a nieznajomy stał nadal w miejscu.
-Oczyść się w świetle Stwórcy. "Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Omega..."
Zapewne nie takiego wytłumaczenia spodziewał się Garruch, który po chwili mógł zobaczyć że nieznajomy nieco się poruszył, wykonując kilka kroków w jego kierunku, lecz jak an złość, nie było widać jego twarzy. Kurcze może faktycznie iluzja...
-Jam jest Omega, a teraz schowaj swoją zabawkę, bowiem zadbam o to być nigdy nie wrócił do swojego świata...
Zjawa się ponownie odezwała, lecz tym razem jej głos był ciut innej barwy, jakby grubszej i cichej, co jednak nie powodowało iż było go słuchać słabiej.

*****************************************

Shiro mógł się zastanawiać, myśleć, główkować na tym co się będzie działo dalej, co będzie się działo teraz i za jakiś czas. Nie mógł jednak stać bezczynnie w miejscu, a musiał uciekać. Ten chory psychopata któremu coś nie wypaliło był ogłuszony, lecz tak samo jak Shiro nie na długo. Czas się kończył a kotołak nie miał innego wyjścia jak zaufać kobiecie i iść za jej głosem do rzekomego wyjścia. Tak też się stało. Shiro kierowany głosem dojdzie do jakiś drzwi. Były zamknięte, lecz na całe szczęście był klucz. Otworzył je i szybko przebrnął do kolejnego pomieszczenia. Te natomiast było o wiele jaśniejsze, tu tam pochodnia, a ściany wyglądały na ceglane, pod stopami była ziemia, co mogło oznaczać że kotołak był pod ziemią. Był to korytarz który prowadził w różne strony, bowiem wyglądał jak labirynt, lecz niebawem dało sie słyszeć trzask drzwi, które niebawem Shiro otworzył. Był to mężczyzna który na pewno nie był zadowolony iż jego zabawka uciekła, a fakt iż Shiro nie zamknął drzwi ponownie na klucz nie był zbytnio pokrzepiający... Kobieta zamilkła.
-kici kici...

****************************************

No cóż każdy ma tam jakieś marzenia, Gabriel możliwe że też miał, lecz teraz zamiast jakieś pięknej kobiety z wywalonymi cycami, z odkrytą pupcią pojawił się mężczyzna, bez cycków bez odkrytej pupci. Co najgorsza chętny się zabawić Gabrielem... Choć mógłby sobie szukać innych ofiar, to pech chciał że wypadło na wampirka, który sam się napatoczył!...
Mężczyzna stracił rękę, a jego reakcja na jej stratę była zadziwiająca, lecz miała swoje wytłumaczenie... Którym był środek, a raczej trutka, która i mu została podana. Gabriel miał chwile czasu na ucieczkę, która została tak samo zniszczona jak ostatni plan. Mężczyzna mimo bólu i chwilowego opanowania, zerknął badawczo na swoją rękę, która była w opłakanym stanie, krwawiła co powodowało że tez słabł. Nie miał też dużo czasu, nie wiedział ile utrzyma wampira, ale skoro go już miał to korzenie zaczęły pełzać pod jego spodniami, wyżej i wyżej. Spodnie Gabriela nic dziwnego że zaczną pękać, przez naprężenie. Gabriel zaczął szarpać się z nimi, przez co korzenie mocniej owinęły się wokół wampira nóg, ba nawet na jego biodrach, lecz koniec końców Gabriel mógł odczuć że pnącza nie rwały się, a raczej słabły, póki co jednak nie spadały z nóg a ich końcówki zedrą z wampira bieliznę. Co z nieznajomym jednak... Siedział pod drzewem i nie wstawał, a owinął swoje ranne ramie, by tak nie krwawiło.
-Zabije Cię kurwo...

Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dzień Duchów  - Page 2 Empty Re: Dzień Duchów

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach