Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Mei Czw Lut 06, 2020 12:56 am

Hera w tym momencie została uraczona spojrzeniem wyrażającym urażenie.
- Byłaś w zakonie i nie wysłałaś mi ani jednego zdjęcia? Ani jednego? - obruszyła się. Nie była zła, tylko zwyczajnie rozbawiona. . - No nie wierzę. Domagam się, byś kiedyś mi opowiedziała o tym. I nie trzeba, sporo jest wszędzie takich "cudnych" miejsc. Tylko trzeba uważać na... eee... wyznawców. By nie trafić na jakiegoś świrusa - w dniu dzisiejszym dawało się znaleźć skrajne przypadki. Fanatycy religii... Czarnowłosa czuła, że ze swoim szczęściem, od razu natrafiłaby na któregoś z nich. A dalszy rozwój wydarzeń... wolała sobie nie dopowiadać. Nie chciała kusić losu i podsuwać mu pomysły, jak bardzo umilić jej życie.
Wzięła od niej szklankę mleka i obarczyła ją krytycznym spojrzeniem. Biały płyn nie różnił się niczym od tego, co widywała w sklepie lub na śniadaniach rodzinnych.
- Obstawiam, że wywołałoby niemałą sensację - skomentowała. - Ale pewnie i tak wolą mleko... eee... kokosowe? Sojowe? Nie wiem, czym dokładnie się teraz faszerują - upiła mały łyk napoju. Nie była wybitną fanką takich napój, ale smak był wystarczająco znośny, by nie zdecydowała się ukazać światu zawartość żołądka.
Mleko jak mleko, tylko inne pochodzenie miało w tym przypadku.
Wyciągnęła rękę po jedno z ciasteczek. Już miała zacisnąć palce na upatrzonym smakołyku, gdy słowa Hery wybiły ją z rytmu. Odwróciła głowę w jej stronę, zamierając w miejscu.
- Brzmi okropnie. Omijałabym z daleka takich typów - odparła. - I zadzwoniła po policję - wolała sobie nie wyobrażać aż takiego zbliżenia do drzewa. Co trzeba mieć w głowie, by czuć chęć intymnego zbliżenia do roślinności?
- Hera? - w jej głos wkradła się nuta troski. Pomijając taką przypadłość, reakcja dziewczyny różniła się całkowicie od tego, co prezentowała wcześniej. Mei posłała jej pytające spojrzenie. Ta krótka zmiana wystarczyła wampirzycy do zrozumienia, że przyjaciółka musiała mieć jakieś doświadczenie z taką osobą. I w dodatku niezbyt miło je wspominała. Jednak nie chciała naciskać na nią i stawiać ją pod ścianą, wypytując o dokładniejsze szczegóły.
Chociaż...
Nim jednak dowiedziała się cokolwiek więcej, do jej uszów dobiegło pukanie do drzwi. Wypuściła z siebie cicho powietrze, po czym odwróciła ciało w kierunku wejścia do pokoju. Jej spojrzenie zrobiło się chłodniejsze. Wzrokiem oceniała intruza. Rodzina? Nie wyglądał na brata Hery. Reakcja wyraźnie wskazywała, że nie byli to rodzice. Dalsza rodzina? Poczuła ukucie irytacji. Miała paskudne uczucie tego, że oceniał ją na równi z pewnym osobnikiem, który czekał jedynie na zbawienie. Tam w łóżku, no. Pewnie. Czemu nie? W końcu niższa krew to plebs, nie? - prychnęła w myślach, wkurzając się bardziej. Zarazem wiedziała, że nie zdziwiłoby ją takie podejście.
Przecież nie byłoby to pierwszy raz.
- Dobry wieczór - przywitała się bez cienia emocji. Nie siliła się na nic więcej, skoro nie była większym obiektem zainteresowania. Za to spojrzała pytająco na dziewczynę.
- Jesteś pewna? Jestem pewna, że ochlapie nas - podzieliła się ze swoim spostrzeżeniem. Pomijając ucierpienie innych mebli.
- Miło poznać - powiedziała automatycznie uprzejmą formułkę, gdy została przedstawiona. Usiadła na skraju łóżka, tym razem decydując się na wzięcie jednego z ciasteczek.
- To twój lekarz na uboczu? - spytała się spokojnie, biorąc mały kęs słodkości. - Ładnie to tak uciekać od wizyt? - spytała żartobliwie. - Niegrzeczna pacjentka. Chyba nie planujecie teraz robić spotkania? - zerknęła na Jisai'a.
Chcę tym bardziej wiedzieć, co chciała mi powiedzieć, zanim on tutaj wszedł.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Lut 11, 2020 7:23 pm

Jaki by to nie był moment, i tak nie spodziewałby się gorącego przywitania. Nie jako doktor. Kto lubi chodzić do lekarza na badania? Ta profesja kojarzy się od razu z pogorszonym stanem zdrowia, słabszą kondycją, jakimś zaburzeniem w normalnym trybie życia. Ale czy nie lepiej już zajmować się żywymi niż tymi, którzy za niedługo mieliby paść ofiarą kłów krwiopijców? Jisai nie miał tego dylematu, wręcz żył z tego, że selekcjonował, badań i dostarczał ludzkie kroplówki. Egzystował oddany swojej pracy, aczkolwiek napotkanie na swej drodze Dziedziczki Zamku zmieniło część myśli z tych zmechanizowanych i pełnych rutyny na rzecz poszerzania życia o nowe barwy.
Można więc powiedzieć, że cieszył się z odwiedzin, nawet jeśli musiały być podszyte pretekstem. Nie wypadało mu przyjść bez powodu, tak przynajmniej uważał. Do tej pory nie musiał o nikim innym myśleć w innych kategoriach niżeli zaspokajanie zachcianek.
Wieść o nietkniętym młodzieńcu leżącym na środku pokoju w najlepsze zrosiła czoło Błękitnowłosego o jedną, małą zmarszczkę niepokoju. Po tylu dniach pokuty powinna ochoczo wbić ząbki w posiłek, a tu tylko popijawka mlekiem i przygryzanie ciasteczkami. Sam siebie skarcił, że pozwolił na to, by najpierw przybyły przystawki, a nie danie główne.
- Ubolewam nad tym faktem.
Czyżby nie wybrał odpowiedniego obiektu do konsumpcji? Czy rzeczywiście wraz z przyjaciółką postanowiła przysiąść do przekąsek i nie zostawić miejsca na obiad? Zamiast tego, bardziej dla frajdy ze spełnienia zachcianek, kazała nagiemu człowiekowi zabić się ostrym narzędziem.
Ignorując na moment hasającego, wesołego golasa, zdołał podejść bliżej dziewcząt i skinieniem głowy odpowiedzieć na uprzejme przywitanie. Akurat Jisai nie był typem, który kierował się tego typu etykietami (choć często musiał zmuszać się do pewnych, utartych schematów savoir-vivre), lecz nie wypadało być grubianinem. Nawet niechcący. Może był trochę za blisko, kiedy Mei usiadła na skraju łóżka, bo rzucał długi, chudy cień na jej postać. A ów cień był mroźny, nawet jeśli słowa roztapiały lodowiec.
- Skoro jesteś kimś tak bliskim dla Hery, to dla mnie zaszczyt poznać cię, Mei.
Błękitne tęczówki zdawały się wwiercać przenikliwie w istotę wampirzycy, ale nie z wyższością, co z żywą jak na wampira ciekawością. Jaką to posiadła wiedzę, aby zaskarbić sobie w Kuroszce sympatię? Dziedziczka Zamku nie zadawała się bowiem z byle kim. Nie licząc Jisai'a, ale to tylko ze względu na profesję. W każdym bądź razie w myślach winszował Czarnulce tak udanych i trafnych kontaktów. Mieć poparcie u Kurosza to nie lada pomoc.
Dając oddech gościowi, odsunął się o krok i skręcił na pięcie w stronę Hery. Dama bezczelnie przypomniała, że nie wstawiła się na kontrolne oględziny, lecz nie mógł robić wyrzutów przy Mei. No, może odrobinę.
- W normalnych okolicznościach byłyby trzy w przerwach co cztery dni. Licząc jednak, że miałaś wstawić się trzeciego dnia od ostatniego spotkania, i że każdy dzień zwłoki to kolejny możliwy termin wizyty... jedenaście badań.
Szybka i dokładna kalkulacja mogła sprawiać wrażenie oziębłej, gdzieś tam tliła się troska, której nie umiał tak zobrazować jak powinno się. Martwił się, nie mniej Hera była dorosła i musi sama podejmować pewne decyzje. Nad niektórymi mógł jedynie załamać ręce i coś z tym fantem zrobić. Miał ku temu obecnie świetną okazję.
- Nie zajmę długo, Mei. Obiecuję nie zakłócać spokoju na dłużej niż dziesięć minut, ale najpierw...
Latający tu i ówdzie goły gagatek zaczynał działać na nerwach Jisai'a, na którego to wpadł w trakcie poszukiwania czegoś do podcięcia żył. Instynkt drapieżnego robala wybudził się w oka mgnieniu. Prędki chwyt jedną dłonią za tors, podźwignięcie i przywarcie przyszłego truchła do ściany trwało ułamki sekund. Może i by wystarczyło podać ostre narzędzie, lecz nawet urok rzucony przez wampira mógł nie być na tyle mocny, aby samemu odebrać sobie życie. Najprawdopodobniej poraniłby się i dopiero w konsekwencji wykrwawienia pozbawiłby się egzystencji, ale tak jak i Mei nie zamierzał marnować krwi. Nie po tym, jak coraz ciężej było mu uzyskać zdrowych ludzi. Wybuch nowej epidemii nie sprzyjał łowom, zmęczenie dilera dawało się ze znaki, nie mógł pozwolić sobie na bezsensowny rozbryzg posoki.
Gdy jedną ręką trzymał duszącego się człowieka, drugą sięgnął do kieszeni fartucha i wydobył stalowe ustrojstwo zakończone ostrym szpikulcem wydrążonym w środkowej części. Był to specyficzny kranik, taki jak do drewnianych beczek z winem, tylko o tyle zmechanizowanym, że wyposażonym w małą przyssawkę. Dzięki temu można było dosłownie wycisnąć z człowieka tyle krwi, ile miał. Niezbędny wihajster własnej produkcji, kiedy trzeba szybko uzupełnić zapasy w woreczkach. Usadowił duszącego się nieszczęśnika na tyłku na podłodze, a potem wbił ostrze kraniku w szyję, by za kilka sekund mieć już prywatną baryłkę z posoką dla pań.
Po tym wszystkim zgrabnie nalał do dwóch szklanek szkarłatną substancję, postawił naczynia na stoliku i przeszedł do sedna sprawy jakby nigdy nic.
- Nie wiem czy wspominałaś przyjaciółce, ale powinna wiedzieć, że nie możesz uciekać od spożywania krwi. Skoro nie chcesz przychodzić na badania, to przynajmniej zadbaj o codzienny posiłek. Wypij całą szklankę. Im szybciej, tym będę mniej natrętny.
Naprawdę nie przejął się - jakby nie spojrzeć - zabójstwem młodzieńca. Był dla niego jedynie produktem do spożycia, ewentualnie do jakiś badań, aby nie traktować go jako żywą istotę. Nie mógł być sentymentalny, nawet do najbardziej zadbanych ofiar, jakie ochraniał przed najgorszym możliwym losem. To, co miało miejsce w pokoju gościnnym to jedno ze spokojniejszych zgonów, jakie mogły spotkać tutejsze lodówki.
- Tobie też radzę skorzystać, póki jest świeża dostawa.
Przesunął palcem drugą szklankę ku Mei, żeby nie myślała, że obie porcje należą jedynie do Hery. Zresztą zawsze mogła zażyczyć drugą dawkę, choć Jisai wątpił, aby kwapiła się do spełniania zaleceń lekarza na uboczu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Lut 19, 2020 9:18 pm

Dała Mei pstryczek w czoło.
Nawet się wtedy jeszcze nie znałyśmy, słońce. Jak miałam ci wysłać zdjęcie? Zresztą istnieją gorsi fanatycy niż religijni. Znacznie gorsi. Choćby pieprzeni weganie – mruknęła poirytowana.
Kiedyś było jej obojętne, czym kto się żywił, i wręcz w pełni akceptowała różne dziwactwa w stylu kamień z rana jak śmietana zamiast pyszniutkiej krwi – ale teraz się to zmieniło i pałała nienawiścią wobec miłośników diet roślinnych.
Faszerują się sokiem z brzozy i łzami małych pączków na drzewach – odparła drętwo, niemal jak trup, patrząc przed siebie z nienawiścią i rozpaczą jednocześnie. Pech chciał, że akurat wbiła wzrok w tego ludzkiego biedaka, który z radości aż podrapał się po głowie i niepewnie do niej pomachał.
No kurwa, co za debil. Przecież zaraz zginie.
Hera była bardzo bliska wyżaleniu się przyjaciółce: próbowała w końcu przejść do rozmowy, do której zbierała się przynajmniej od kilku godzin, jednak nagła wizyta Jisaia w tym przeszkodziła – a dziedziczka Zamku sama nie wiedziała, czy chciała przy swoim słudze mówić o tak prywatnych szczegółach.
W sumie, skoro był jej samozwańczym lekarzem, chyba powinna zdradzić mu sekret swojego braku apetytu, nie? Ale… wolała to zrobić na osobności. We dwoje.
Chociaż kto wie, może zaraz zmieni zdanie i wykrzyczy Jisaiowi prosto w twarz, że cierpi przez pewnego idiotę, który wolał od niej własną matkę i drzewa?
Hera w ogóle nie zwróciła uwagi na to, jak na siebie popatrzyli Mei i Jisai, oraz nie próbowała odgadnąć, czy przypadli sobie do gustu. Przywitała ich ze sobą? Przywitała. Niczego więcej nie musiała robić – przede wszystkim liczyło się dla niej to, aby to ona czuła się swobodnie.
Nie, Mei, nie jestem pewna, jestem najbardziej niepewnym stworzeniem na ziemi, ale już mnie wkurwia, że tam tak leży i że nic się z nim nie dzieje. Chcę trochę akcji, chcę krzyków, pisków i krwi. Niech też ma jakąś frajdę z życia, a raczej ze śmierci, skoro ty mu nic nie dałaś – wyjęczała w końcu dziedziczka Zamku, przecierając zamaszyście twarz dłońmi i odwracając się tyłem do pozostałych wampirów.
Wizyta Jisaia sprawiła, że ukłuło ją lekkie poczucie winy, więc aby je uciszyć, rozkazała chłoptasiowi rozpłatać sobie gardło albo żyły, cokolwiek – byleby wokół nie było męczącej ciszy i uprzejmej wymiany zdań.
Lekarz, doradca, kolega, wszystko naraz – wymamrotała do Mei, po czym podniosła się w końcu z łóżka. Mętnym wzrokiem spojrzała na Jisaia, ale jednocześnie odpowiedziała na pytanie przyjaciółki: – A dlaczego nie tutaj? Mei, może też się chcesz przebadać? Jisai, co ty na to, mój drogi, wciśniesz w grafik jeszcze jedną pacjentkę?
Na wieść o liczbie badań cicho jęknęła i przez moment próbowała udawać, że nie dosłyszała albo że ta informacja wcale nie padła, ale w końcu dała za wygraną – świdrujące, zimne spojrzenie Jisaia zadziałało na tyle skutecznie, że na moment odechciało jej się fochów i tupania nóżkami.
Wystawiła w stronę sługi dłoń i uniosła tylko trzy palce.
Nadróbmy jedną wizytę. Trzy badania. Nie więcej. Do jedenastu musiałabym pewnie oddać całą krew, a to mi się absolutnie nie podoba. Zresztą… Och, Jisai, cholera, on miał się sam zabić! – fuknęła, gdy zobaczyła, jak sługa zajął się ludzkim chłopakiem. Spokorniała jednak, kiedy wyjął swoje urządzonko i zaczął wyciskać z ofiary krew tak, jakby była jakimś soczystym owocem. Hera aż zagwizdała z podziwem – takie coś jej się podobało. – Chyba jednak muszę cię częściej odwiedzać, dla widoku takich cudów warto.
Z wdzięcznością odebrała od Jisaia szklankę, ale nie zaczęła od razu pić. Powąchała krew i mimowolnie się skrzywiła. Nie dlatego, że to chłopięce życie wydało jej się mdłe, nie, wręcz przeciwnie, ofiara miała najpewniej wyjątkowo słodką krew, ale po prostu… Herze nadal wszystko podchodziło do gardła na sam zapach porządnego jedzenia.
Sięgnęła więc po ciasteczko i leniwie zamoczyła je we krwi. Powoli wgryzła się w smakołyk i zaczęła go przeżuwać. Inaczej nie była w stanie przełknąć posoki.
Całą? – jęknęła głośno, podchodząc bliżej Jisaia i niemal wciskając mu na siłę szklankę. – A nie możemy najpierw się zbadać? Pacjent powinien być chyba na czczo, czyż nie? Nie można jeść tuż przed badaniem, wyniki będą niemiarodajne!
I ostentacyjnie odwróciła się do niego tyłem. Niczym obrażone dziecko założyła ręce na piersi. Nie odsuwała się od Jisaia, stała tuż przed nim, tylko po prostu chciała mu widokiem swoich tyłów dać do zrozumienia, że tak łatwo się nie podda i nie wypije całej krwi od razu, ot, bo tak sobie zażyczył jej lekarz na uboczu.
Mei, pomóż mi się rozebrać – niemal zażądała do przyjaciółki, wyciągając w jej stronę ręce. – Najważniejsze badania przeprowadza się na nagich ciałach, prawda, Jisai? Mei nazwała mnie wcześniej niegrzeczna pacjentką, ale w takim razie obiecuję się poprawić. Przygotuję się należycie!
I skinieniem głowy zachęciła Czarnulkę do tego, aby do niej podeszła i ją rozebrała. Jisai zresztą, jeśli chciał, również mógł w tym pomóc – w końcu jako lekarzowi powinno mu zależeć na właściwym przeprowadzeniu badania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Mei Czw Mar 05, 2020 2:54 am

Burknęła coś niezrozumiałego pod nosem i potarła dwoma palcami czoło w miejscu, w którym dostała pstryczka.
- No niech ci już będzie - mruknęła nieco pokornie, zarazem uważniej obserwując zachowanie przyjaciółki. W głowie zapaliła się jej ostrzegawcza lampka, a myślami przeczesywała wspomnienia, próbując sobie przypomnieć, czy Hera reagowała tak gwałtownie wcześniej. Chyba nie... - więc jeśli nie, to co musiało się wydarzyć przez ten czas? Wypadałoby się dowiedzieć... Tylko kiedy? Widok nieznajomego sprawił, że póki co nie zapowiadało się na to. Na dodatek fala negatywnych emocji jaka ją zalała z jego winy, wcale nie poprawiała niczego. Jego zachowanie odczytała w jeden z gorszych sposobów, a kolejne sekundy utwierdzały ją w tym.
Tylko, że musiała chociaż spróbować odłożyć te negatywne emocje na bok i skupić się na całej rozmowie. I ogólnie nie wyskakiwać z tym wszystkim... nawet w momencie, gdzie postanowił górować nad nią swoim wzrostem.
Spokojnie. Jesteś spokojną, miłą wampirzycą, więc nie dasz się ponieść emocjom... Czy on mnie do cholery jasnej prowokuje?
- Nie przypominam sobie, bym była od dawania przyjemności w TAKI SPOSÓB przyszłemu posiłkowi - stwierdziła oschle na kolejne słowa Hery. - Rany, na samą myśl czuję zażenowanie - jęknęła, zasłaniając dłońmi twarz. - I wydaje mi się, że takie rozrywki załatwia się całkowicie inny sposób - dorzuciła, patrząc na nią przez palce. - I trzymaj na wodzy swoje fetysze.
Wolała zdecydowanie odłożyć kwestię nieszczęśnika na bok. Jeszcze trochę i z tego wszystkiego będzie mieć tylko sny o nim. A tego akurat niezbyt pragnęła.
Pokręciła przecząco głową na jej propozycję.
- Nie chcę - odparła stanowczo i momentalnie. - Doceniam twoją troskę, ale podziękuję. A może próbujesz mi uświadomić, że powinno się leczyć mój romantyzm? - lekko zadrżała jej powieka. - Nieważne.
Drążenie dalej w tematykę nie było jej na rękę. Tym bardziej, że nie zamierzała obcemu mężczyźnie zdradzać cokolwiek więcej. Nie potrafiła nastawić się pozytywniej na niego. Może o to w tym chodziło, że nie powinna?
Przewróciła oczami, słuchając ich rozmowy na temat wizyt. Za to...
- Hera... - popatrzyła na nią poważnie. - Czy ty... jesteś w ciąży? - brak apetytu i zły humor... W dodatku te wypowiedzi, które dla Mei były tajemnicze... Skończyło się na takim, a nie innym wniosku. - Powinnaś tym bardziej dobrze się odżywiać.
Westchnęła cicho. Zdecydowanie zaczynała mieć ochotę zrobić jej coś innego niż rozebrać ją.
- Jesteś pewna? A właściwie, jaki to typ badania? - spytała się jej, podchodząc bliżej. - Serio nie prościej ci się samej rozebrać? - dorzuciła, dość szybko manipulując ubraniem. No, o ile nie zostanie powstrzymana, to Hera kilkanaście sekund później pożegnała się z górnym ubiorem, które odłożyła na czystą część jednego z łóżek. Pozostawała bielizna... albo jeszcze podkoszulka, o ile ją miała pod sobą.
- Urosły ci? - burknęła, wskazując palcem na lewą pierś. - Kiedy niby? - naburmuszyła się, po czym zerknęła na mężczyznę. A potem znów na Herę. -Tylko nie mów, że mam cię CAŁKOWICIE rozebrać - popatrzyła na nią z mroczniejszą aurą.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Mar 21, 2020 4:30 pm

Nie wiedział, co powinien zrobić w sytuacji, gdzie Pani Dworu bezczelnie unika badań, ale jest jego Pracodawczynią. Chyba to każdy dylemat pracownika, który ma nad sobą szefa. A jak do tego doda się jeszcze fakt, że relacja przyjaciółki i Hery była dość mocno rozwinięta, ciężko przestrzegać zasad lekarskich o intymności pacjentów. Ha, nie, to nie w tym problem. Badanie badaniem, lecz obie panny były atrakcyjne, a on miał na tym punkcie swoisty fetysz. Gładkie lica, duże oczy, zadbane włosy, pachnące ciała, energiczne i elektryzujące. Gdyby mógł tak przejechać językiem po... abrrr, stop! Nie powinien tak przenikliwie wwiercać ślepi w dziewczęta, ani tym bardziej wyjawiać w jakikolwiek inny sposób, że pobudziły niezdrowe ośrodki emocjonalne nigdy-niezaspokojonego-w-należyty-sposób wampira.
Musiał trzymać się kurczowo planu. Zbadać Herę, patrzeć jak przy nim pije szklankę krwi, być grzecznym wobec jej uroczego gościa, najlepiej nie zająć za dużo czasu. A Dziedziczka Zamku na przekór wolała przedłużać wizytę i wodzić za nos Jisai'a, któremu dokuczało zmęczenie, ograniczona cierpliwość przez natłok pracy, niewypita krew w naczyniach oraz atrakcyjność pań. Zwłaszcza to ostatnie doskwierało mu najbardziej, a każde słowo wypowiedziane z gardziołek krwiopijczyń wciągał mocniej niż narkotyk. Bo na brak cierpliwości stosował inne środki, jak chociażby szybsze pozbawienie życia niewinnego młodzieńca.
- Najpierw przebadam panienkę, a później przyjaciółkę, jeśli wyrazi zgodę.
Upiekłby dwie pieczenie na jednym ogniu? Wreszcie mógłby dotknąć cudnego wampirzego ciała, a nie ludzką niedoskonałość? Delektować się ich perfekcyjnym kształtom, parametrom, nacieszyć wszystkie zmysły? Musiał bardzo uważać, aby nie przekształcić fascynacji w coś znacznie gorszego.
Co do samych badań. Damy już i tak zjadły ciastka, nie były na czczo, więc wyniki mogą być odrobinę zniekształcone. To za mała przeszkoda dla kogoś, kto siedział w dziedzinie biologii ponad trzy czwarte swego życia. Jego ojciec nauczył go, jak wyselekcjonować próbki nawet będące narażone na czynniki zewnętrzne. Ale w tej chwili, kiedy Mei zdejmowała z Hery kolejne części ubioru, zaspokajał głód wiedzy anatomii doskonałego ciała kobiety.
- Należy zapewnić całkowity komfort podczas badania, dlatego warto pozbyć się wszelkich przeszkód.
Mówił to tak chłodnym głosem, jakby czytał jako lektor tekst do filmu przyrodniczego, i jakby nie było w rozbieraniu się do naga żadnej nowości. W zasadzie Jisai widział już wiele ciał, żywych i martwych, ale nigdy wampirzych. Nawet trupów krwiopijców nie da się zbadać, bo przemieniają się w pył.
Tak czy inaczej miał sposobność i nie zamierzał jej zmarnować. Co prawda nie sprostuje mylnych wniosków Mei, bo o takich szczegółach nie wypadało mu mówić, lecz powinna mieć oko na Herę. Po zajęciu miejsca zgrabną pupcią (nagą lub w bieliźnie) na krześle, eleganckim ruchem sięgnąłby do walizki i wyjąłby strzykawkę, sterylne igły w opakowaniu, waciki, środek dezynfekujący, specjalistyczny stetoskop zaś przewiesiłby przez kark. Dodatkowo przygotowałby kolejny mechanizm własnej produkcji, który potrafi zbadać ciśnienie krwi wampirom. Wiadomo biologia ludzka i wampirza pod względem krwioobiegu jest różna, stąd trzeba dostosować do potrzeb mieszkańców zamku.
- Proszę powiedzieć, kiedy ostatni raz spożywałaś krew? W jakiej ilości i w jakim wydaniu?
Wypowiadając te słowa zetknął słuchawkę stetoskopu na szyi Hery, by stopniowo zmieniać rejony ciała, w tym na dekolt... który chyba obadał z trzy razy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Mar 22, 2020 4:49 pm

Łypnęła kątem oka na Mei. W inny sposób? A jaki w tym był niby problem? Herze nie przeszkadzało, że ktoś mógłby patrzeć, jak uprawia seks, nieraz robiła to na czyichś oczach (zwłaszcza jeśli ten ktoś miał się dołączyć). Mei mógł przeszkadzać fakt, że ten chłoptaś to jedzenie, okej, to normalne, ale to, że Hera była tuż obok? Przecież takie rozrywki są naturalne i trzeba być z nich dumnym!
Romantyzm romantyzmem, Jisai nie jest psychologiem, z tego, co wiem. Chciałam po prostu, abyś skorzystała z usług jednego z najlepszych medyków do spraw wampiryzmu na świecie, ale skoro nie chcesz… – mruknęła przeciągle, puszczając przepraszający uśmiech w stronę Jisaia. Już nie miała siły do kolejnego przekomarzania się z Mei.
Najwyżej doprowadzi ją do szału swoim własnym badaniem i biadoleniem. Chociaż na razie to Czarnulka wzbudziła w niej wściekłość swoją uwagą o – ja cię pierdolę – ciąży.
Hera rzuciła w nią nadgryzionym ciastkiem. Nie mocno, ale mogła pobrudzić ubranie.
OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! CIĄŻA?! NIBY Z KIM?! – wyrzuciła rozpaczliwie, po czym wzięła kilka głębokich wdechów. Cholera, jednak wypaplała przy Jisaiu więcej, niż planowała. Zawiesiła smętnie głowę i wycedziła przez zaciśnięte zęby: – Ja już nie mam z kim zachodzić w ciążę, Mei.
Hera po tych słowach stała drętwo i czekała, aż przyjaciółka pomoże jej zrzucić ciuchy. Spojrzała na nią naburmuszona, choć już nieco łagodniejszym wzrokiem.
Ja się nie znam, ale nie miej kosmatych misji. Moich braci, tak jak kiedyś ojca, dopadła ta przeklęta choroba rodu. Muszę się mieć na baczności. Jeśli też to mam, powinnam jak najwcześniej ją wykryć. Jisai mi pomaga – wyjaśniła, stojąc nieruchomo, gdy Mei pomagała jej ściągnąć ciuchy. – Ale nie martw się, nikt cię tu nie zarazi. To dopada tylko Kuroszy, i to raczej tych w linii prostej.
Herę zawsze rozpierała duma, że była bezpośrednią dziedziczką całego rodu i że nie spłodził jej żaden z dalekich kuzynów albo nie urodziła żadna służka Testamenta czy Ringa. Ale taka czystość krwi miała też swoje minusy – i choroba była jednym z nich.
Zawsze były duże. A jak twoje? Chcesz, żebyśmy zmierzyły i porównały? – spytała, wystawiając jej język i łapiąc się za własny biust, który JESZCZE przyozdabiała bielizna.
Ale Hera nie omieszkała pozbyć się także i jej – po chwili paradowała już całkiem nago przez Mei i Jisaiem. Nigdy nie wstydziła się swojego ciała i póki nikt nie ośmielał się z niej szydzić, po prostu się wesoło obnażała.
Pozwalała się też zresztą dotykać innym osobom, o ile nie zachodziło to za daleko – i dzięki temu Jisai ponownie mógł znaleźć się blisko jej ciała i wodzić po nim dłońmi. Hera w tym momencie miała wyjątkowo wybuchową mieszankę dobrego i złego humoru, ale lekarz ze swoim badaniem wstrzelił się akurat w moment, gdy oddanie mu swojego ciała nie było dla niej uwłaczające.
Usadowiła się na krześle, wyprostowała i mruknięciem lekko pogoniła Jisaia, aby zajął się badaniem. Szklanki krwi nadal nie wypiła. Gdyby kolekcjoner trupów badał ją po raz pierwszy, pewnie nie zaufałaby całemu osprzętowaniu, jakie właśnie wyjął na jej oczach. Ale kilka miłych spotkań już odbyli, więc Hera pod tym względem była spokojna.
Teraz, parę łyków, w wydaniu tego pięknisia – mruknęła, wskazując na zwłoki chłopaka. – A wcześniej… Mei, piłam coś wcześniej? – poleciała z pomocą do przyjaciółki, bo w zasadzie nie mogła sobie przypomnieć poprzedniego posiłku.
Wczoraj na pewno nie, dwa dni temu chyba też nie. Może trzy? Albo cztery? W sumie skąd sama Mei mogła wiedzieć?
Jasna cholera, aż samą ją zmartwiło, że psychicznie nadal nie odczuwała głodu. Kto wie, może za jakiś czas dopadnie ją ogromna żądza krwi i nadrobi wtedy wszystkie dni nieumyślnego postu?
Na razie jeszcze nie komentowała sposobu, w jaki Jisai ją badał – więc mógł spokojnie błądzić palcami po szyi, dekolcie, a nawet piersiach. Wypięła zresztą biust tak, aby mógł jak najdokładniej ją osłuchać, niemniej kątem oka bacznie obserwowała sługę.
Gdy znalazł się przy jej nozdrzach, zaciągnęła się jego zapachem.
A jak tam twoja przemiana, Jisai? Nadal jesteś uroczą skolopendrą? – wysyczała mu do ucha. – Może krew takiego robaczka jak ty podziałałaby na mnie zbawiennie i przywróciła mi apetyt, co sądzisz?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Mei Sob Kwi 11, 2020 1:42 am

Przewróciła oczami w duchu.
- Nie potrzebuję - odpowiedziała z całkowitą pewnością  w głosie. - Czuję się świetnie. A skoro mojego romantyzmu i tak nie wyleczy, to pozostaje mi jedynie żyć z nim. Długo i szczęśliwie, w oczekiwaniu na swojego księcia z rumakiem - przy ostatnich słowach niemalże prychnęła. Wdawanie się w taką tematykę przy obcym wampirze... Czuła, że musiała mieć w tym momencie chwilę słabości. Czy w ten sposób dorzuciła mu dodatkowe powody do pogardzania jej osobą?
Wymamrotała coś o ślinie w momencie, gdy dostała ciastkiem, po czym otrzepała ubrania.
- Już, już. Żartowałam - tak ostrej reakcji się nie spodziewała ujrzeć. Zararazem ton i sposób wypowiedzi dawał do myślenia mocno. Trzepnęła ostatnim okruszkiem na podłoże, rozważając to. Chyba w niebie nie jest za wesoło, co? - pomyślała. - A podobno to ja się nie znam na humorze.
Przewróciła oczami, nie przerywając rozbierania ciemnowłosej.
- Jestem uosobieniem czystości - burknęła. - W momentach, w których nie dostaję ciastkiem. I rozumiem, rozumiem - czy to na pewno dobrze, by była obecna przy takich badaniach? Zastanawiała się, czy Hera nie powinna pozostać sama... Ale z drugiej strony, skoro zdecydowała się już teraz na zaległe badania, uznała, że to nie jej problem. - Prędzej dostanę wirusy od obślinionego ciastka - żachnęła. - Niż jakąś genetyczną chorobą - chociaż nie zdziwiłoby jej ani trochę, gdyby okazało się, że sama na coś cierpiała. Wiedziała, że z jej "szczęściem" było wiele możliwe.
- Nie, spadaj - odpowiedziała jej, po czym zakryła ramionami własne piersi. - Moje nadal rosną. I wcale nie są małe - dodała, mimo iż nie było zapytania na ten temat. Porównanie tych atrybutów mogło co najwyżej dobić Mei, która w tym momencie uznała, że nie ma czym specjalnie się pochwalić.
Po skończonej robocie rozsiadła się wygodnie na łóżku i zasłoniła dłonią usta, tłumiąc ziewnięcie. Przeprowadzanie badań nie było jej ulubionym zajęciem do oglądania, jednakże skoro i tak nie było nic do roboty... Chociaż z szacunku dla przyjaciółki starała się nie gapić jak krowa na to wszystko.
Co do pytania o pożywianie się...
- Nieee... Nie przypominam sobie...? - przynajmniej nie, gdy były razem. Wzruszyła lekko ramionami, starając się ignorować fakt powiązany z zachowaniem mężczyzny. Nie widziała wszystkiego, ale jednak. Przewróciła oczami, po czym położyła się na plecach, wbijając wzrok w sufit.
- Nuda. Długo wam to zejdzie tak właściwie? - rzuciła pytanie w eter. Co mogła teraz ze sobą zrobić, skoro owa dwójka miała swoje zajęcie?


z/t wszyscy - Fabuła zakończona
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Pokój gościnny [Pierwsze piętro] - Page 3 Empty Re: Pokój gościnny [Pierwsze piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach