Apartament Molly
Strona 4 z 6
Strona 4 z 6 • 1, 2, 3, 4, 5, 6
Re: Apartament Molly
Hej mała, a co jeśli to wszytko tylko sen?
Otulona mrokiem, zdana na łaskę oprawcy, który niecelnie posłał kulkę w bark zamiast prosto w serce. Co jeśli obudzi się leżąc w kałuży własnej krwi a pierwszym co zobaczy będzie twarz osiedlowego przestępcy znudzonego dręczeniem poprzedniej ofiary.
Horror.
Owszem, to mogło się tak skończyć gdyby nie duża dawka szczęścia podczas oddawania strzału i zbieg okoliczności w postaci jej osobistego księcia przechadzającego się kilkanaście metrów dalej. A teraz? Póki co nie oddałaby go za nic na świecie i nie zamieniła na żadnego innego mężczyznę. Pomimo okolicznościowego braku ogłady w słownictwie, który ujawniał się w najmniej oczekiwanym momencie, zamiłowania do brudnych pieniędzy i alkoholu pitego w szklankach bez popitki, był kimś, na kogo patrzyła sercami zamiast źrenic. Zauroczona, zadurzona i kompletnie zaślepiona nowym uczuciem, była gotowa porzucić własną rodzinę jeśli ta jej nie zaakceptuje. A dokładnie na to się zapowiadało. Prawdopodobnie miała przed sobą kogoś, kto jest i będzie najbliższym jej człowiekiem.
Plany na przyszłość? Coś już majaczyło na horyzoncie ale była to tak odległa perspektywa, że Lori nie śmiała zgadywać co stanie się za rok czy nawet dziesięć lat. Jeszcze tydzień temu kwartał był przepaścią, która oddzielała lata młodzieńcze od względnej dorosłości. Teraz? Teraz nawet i setka nie stanowiła większego problemu zapatrując się na kwestie związane ze starzeniem i ogólnym wyglądem. Problem był inny i o wiele bardziej złożony. Czas zawsze przynosi jakieś zmiany i jeśli nie są związane z tym co na zewnątrz, to nikt nie jest w stanie przewidzieć tego co wyprawia się w duszy i sercu. Nuda, monotonia i przyzwyczajenie zabijały niejeden związek w zwykłym świecie przeciętnych ludzi. Dorzucając do mieszanki górę pieniędzy i nieograniczone możliwości, szanse na porzucenie gwałtownie rosły. Skąd mogła wiedzieć jaki był Kuro. Czy był z tych wiernych i oddanych czy może lubił skakać z kwiatka na kwiatek póki miał ku temu możliwość. Ze swoją krwią nie mogła mieć wygórowanych oczekiwań a utwierdził ją w tym jeszcze Grig. Nie pozostało jej więc nic innego jak żyć z dnia na dzień i wierzyć, że sen nie pryśnie niczym mydlana bańka.
Otulona mrokiem, zdana na łaskę oprawcy, który niecelnie posłał kulkę w bark zamiast prosto w serce. Co jeśli obudzi się leżąc w kałuży własnej krwi a pierwszym co zobaczy będzie twarz osiedlowego przestępcy znudzonego dręczeniem poprzedniej ofiary.
Horror.
Owszem, to mogło się tak skończyć gdyby nie duża dawka szczęścia podczas oddawania strzału i zbieg okoliczności w postaci jej osobistego księcia przechadzającego się kilkanaście metrów dalej. A teraz? Póki co nie oddałaby go za nic na świecie i nie zamieniła na żadnego innego mężczyznę. Pomimo okolicznościowego braku ogłady w słownictwie, który ujawniał się w najmniej oczekiwanym momencie, zamiłowania do brudnych pieniędzy i alkoholu pitego w szklankach bez popitki, był kimś, na kogo patrzyła sercami zamiast źrenic. Zauroczona, zadurzona i kompletnie zaślepiona nowym uczuciem, była gotowa porzucić własną rodzinę jeśli ta jej nie zaakceptuje. A dokładnie na to się zapowiadało. Prawdopodobnie miała przed sobą kogoś, kto jest i będzie najbliższym jej człowiekiem.
Plany na przyszłość? Coś już majaczyło na horyzoncie ale była to tak odległa perspektywa, że Lori nie śmiała zgadywać co stanie się za rok czy nawet dziesięć lat. Jeszcze tydzień temu kwartał był przepaścią, która oddzielała lata młodzieńcze od względnej dorosłości. Teraz? Teraz nawet i setka nie stanowiła większego problemu zapatrując się na kwestie związane ze starzeniem i ogólnym wyglądem. Problem był inny i o wiele bardziej złożony. Czas zawsze przynosi jakieś zmiany i jeśli nie są związane z tym co na zewnątrz, to nikt nie jest w stanie przewidzieć tego co wyprawia się w duszy i sercu. Nuda, monotonia i przyzwyczajenie zabijały niejeden związek w zwykłym świecie przeciętnych ludzi. Dorzucając do mieszanki górę pieniędzy i nieograniczone możliwości, szanse na porzucenie gwałtownie rosły. Skąd mogła wiedzieć jaki był Kuro. Czy był z tych wiernych i oddanych czy może lubił skakać z kwiatka na kwiatek póki miał ku temu możliwość. Ze swoją krwią nie mogła mieć wygórowanych oczekiwań a utwierdził ją w tym jeszcze Grig. Nie pozostało jej więc nic innego jak żyć z dnia na dzień i wierzyć, że sen nie pryśnie niczym mydlana bańka.
- Spoiler:
Początek pieszczot przysporzył jej odrobinę zakłopotania. Nie wiedziała czy patrzeć w dół, w sufit czy nadal zasłaniać oczy. W końcu ponownie wsparła się na łokciach nie umiejąc pozostać cicho w odpowiedzi na to co fundował jej językiem. Nie, nie udawała, nie robiła tego dlatego żeby nadmuchać męskie ego. Westchnięcia, jęki i mruknięcia – to wszytko pokazywało jak dobrze trafił z okolicznościowym „prezentem".
Skoro tak dobrze mu szło może powinien tam lądować częściej?
Do pewnego momentu każdy pojedynczy nacisk i muśnięcie zamieniało się w impuls. Dopiero po czasie, kiedy ruchy nabrały na intensywności a dziewczyna zupełnie przestała się przejmować swoją nagością i tym, że już dokładniej jej się przyjrzeć nie może, w okolicy podbrzusza zaczęło się kłębić coś, co ostatnim razem zwiastowało orgazm. Najgorsze co mógłby teraz zrobić – to przestać. Takie coś można rzucić do jednego worka razem z torturami. Na całe szczęście żaden podobny wyskok nie przyszedł mu do głowy i niedługo później oddech dziewczyny stał się szybszy co dawało jasny sygnał, że jeszcze chwila i dojdzie. Nim jednak tak się stało, w euforii i uniesieniu, wpięła paznokcie lewej ręki w dłoń spoczywającą na jej udzie. Kilku sprawnych ruchów w wilgotnym wnętrzu dopełniło dzieła. Wyginając plecy w łuk na tyle na ile pozwalała na to przestrzeń kanapy, zacisnęła palce na dorwanej wcześniej małej poduszce - jednej z paru sztuk rzuconych w nieładzie na wypoczynek. Doszła...
Tak dobrze jak teraz nie było jej nigdy i nawet jeśli miała zamiar wstać i podciągnąć się do stabilniejszego siadu, to nic z tego. Drżące łydki i kolana jak z waty pozwoliły jedynie na to żeby zsunąć się w dół wprost na jego uda. Jeszcze w emocjach i roztrzęsieniu objęła go lewą ręką w pasie, zaś prawą wplotła we włosy z tyłu głowy. Przylegając do niego ciasno wtuliła na chwile policzek w zagłębienie miedzy szyją a barkiem. Jeśli miała gdzieś odzyskać równowagę, to tylko w jego ramionach ~
Rozanielona i jeszcze delikatnie zarumieniona na policzkach, zaczęło składać drobne pocałunki najpierw na szyi mężczyzny a później kolejno na płatku ucha i policzku by finalnie skubnąć zadziornie dolną wargę. Przygryzła ją swoimi niezbyt pokaźnymi ale z pewnością ostrymi kiełkami - krótko... Odchyliwszy się ku tyłowi, patrząc prosto w nietypowe tęczówki kochanka, zaczęła rozpinać guziki jego ciemnej koszuli. Kolejno od góry aż do dołu. Po ostatnim ze wszystkich, wsunęła po dwa palce z lewej i prawej strony delikatnego materiału, zrzucając go ku tyłowi.
– Pomożesz? – szepnęła z nietypowym dla siebie w tej sytuacji uśmiechem. W chwili gdy Zaren walczył z mankietami, ponownie pocałowała jego usta. Tym razem odważniej niż poprzednio. Koszula zdjęta? To idźmy dalej... W końcu Molly wsparła się na barkach szlachetnego i wstała na równe nogi, łapiąc go przy okazji za rękę. Kierunek sypialnia.
Serio zastanawiał się czy woli ciastko czy komplementy?
Po drodze do niewątpliwie ulubionego mebla, Lori zatrzymywała się przynajmniej dwa razy nie mogąc się odkleić od ust mężczyzny. Wręcz przepadała za jego dotykiem, za tym jak ją obejmował, głaskał, przytulał... Sypialnia – szczelnie zasunięte zewnętrzne rolety nie przepuszczały najmniejszego promyka słońca, jedynie bławe światło bijące od strony salonu, które nim się tu wdarło, musiało pokonać krótki korytarz. Pomieszczenie było skąpane w półmroku - zdecydowanie lepszym od ostrego blasku żarówek. W końcu dotarli do dwuosobowego łoża, które na dobą sprawę pomieściłoby i 3 osoby zachowując przy tym ich komfort wypoczynku. Tu ostatni raz pocałowała mężczyznę rozpinając jego pasek. Charakterystyczny odgłos metalu, guzik przy spodniach i w końcu suwak.
Stała przy materacu, czuła jak materiał pościeli dotyka jej łydek. Za sobą miała całą długość mebla wykończonego przy wezgłowiu stosem ułożonych poduch w różnych rozmiarach.
Dwie równo rozstawione szlufki na wysokości bioder – to za nie lekko pociągnęła do dołu zsuwając materiał spodni na połowę ud. Utrzymując kontakt wzrokowy z kochankiem, usiadła na krańcu materaca zahaczając dwa palce o gumkę męskich bokserek.
Zdecyduje się? Spróbuję, zawsze musi być ten pierwszy raz.
– Mogę? – zapytała zakładając z góry, że się zgodzi. Nie musiała patrzeć na wprost żeby upewnić się co do skrywanego pod materiałem kształtu. Tak samo jak przewidywała zgodę, tak samo miała nadzieję na dużą dozę wyrozumiałości. W końcu jeszcze nigdy nie robiła czegoś takiego i jedyne czym mogła się kierować to własnym instynktem.
Oparła drugą dłoń na jego udzie ~ pozycja i wysokość idealna. Nawet nie będzie musiała klękać...
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Na jej szczęście książę z Rosyjskim podejściem do sprawy był wtedy w pobliżu i akurat miał przebłysk swojej "łagodnej" natury ~ nie miał nikogo oprócz swojego gangu, więc kobieta była cudownym nabytkiem, ale nie.. Nie planował tego od początku, nie zaplanował tego, że będzie siostrą Esmeradly, że będzie miała powiązania z oświatą łowiecką i nie planował także tego, że tak cholernie wpadnie mu w oko ~ nie tylko swoją nienaganną urodą, a także i swoim łagodnym zachowaniem, potrzebował przeciwwagi w swoim życiu i ją znalazł, w ledwo żywej, małej kobiecie która postanowiła wybrać zły zakręt przez poczucie obowiązku ~ oprawca, który popełnił błąd atakując poprzednią ofiarę, popełnił jeszcze jeden i tym razem śmiertelny, bo wystrzelił kulę w stronę czarnowłosej. Wszystko by mu pewnie uszło na sucho gdyby parę metrów dalej nie wracał lekko pijany kapitan Bratvy z jednego ze spotkań. Nabuzowani i podpici faceci bardzo szybko rozprawili się z niedoszłym przestępcą rozpruwając go na dwie części ~ i dobrze!
On również nie zmieniłby jej w tej chwili na nikogo innego, trzeba przyznać, że był naprawdę zauroczony tym łagodnym podejściem do sytuacji, tym co potrafiła zrobić, skłoniła go nawet do przeprosin, wiesz kiedy ostatni raz kogoś przeprosił? Gregora w Rosji za połamanie ręki jego kuzynowi. Jakieś cztery lata temu? No właśnie ~
Faktycznie po jakimś czasie mogli się sobie znudzić, ale też wcale nie musiało tak być, wampiry łączyły się w pary na bardzo długo i monotonia nie wkradała się tak często w ich związki, bo przecież mogli wszystko, a dodać tutaj pieniądze i możliwości Zarena ~ mogli naprawdę wszystko. Chciała zwiedzić świat? Uprawiać seks w miejscach w których nie powinno się tego robić? Wszystko było z nim możliwe ~ wystarczyło chcieć.
Faktycznie, w normalnym przypadku ze swoją krwią nie mogłaby liczyć na zbyt wiele, w ogóle nie powinna być w stanie znaleźć się blisko takiego wampira jak Kuroaishita, ale tutaj wchodziło znacznie więcej zmiennych niż w normalnych tego typu relacjach. Był jej stworzycielem, wiadomo, że twórcy często dopuszczali się rzeczy, które uważali że się im należą od swoich żeńskich "służek" z Molką, było trochę inaczej. Jego nie obchodziły takie rzeczy, on chciał towarzystwa, a to że rozwinęło się w coś więcej, bo było tam miejsce, które nie było zajęte i jeśli Lorraine chciała je zająć to uda się jej to bez większego wysiłku. Potrzebował tego, ona tego chciała, więc w czym problem?
To jaki był dokładnie dopiero się dowie, nie dziś, nie jutro i nie za tydzień ~ w swoim czasie na pewno. Może będzie rozczarowana, może będzie miło zaskoczona, to już była tylko i wyłącznie jej decyzja i jej odczucie odnośnie "księcia z ciemnej alei z masą brudnych pieniędzy i pijącego wódkę prosto ze szklanki bez żadnej popitki" Jakie miasto, taki książę.
On również nie zmieniłby jej w tej chwili na nikogo innego, trzeba przyznać, że był naprawdę zauroczony tym łagodnym podejściem do sytuacji, tym co potrafiła zrobić, skłoniła go nawet do przeprosin, wiesz kiedy ostatni raz kogoś przeprosił? Gregora w Rosji za połamanie ręki jego kuzynowi. Jakieś cztery lata temu? No właśnie ~
Faktycznie po jakimś czasie mogli się sobie znudzić, ale też wcale nie musiało tak być, wampiry łączyły się w pary na bardzo długo i monotonia nie wkradała się tak często w ich związki, bo przecież mogli wszystko, a dodać tutaj pieniądze i możliwości Zarena ~ mogli naprawdę wszystko. Chciała zwiedzić świat? Uprawiać seks w miejscach w których nie powinno się tego robić? Wszystko było z nim możliwe ~ wystarczyło chcieć.
Faktycznie, w normalnym przypadku ze swoją krwią nie mogłaby liczyć na zbyt wiele, w ogóle nie powinna być w stanie znaleźć się blisko takiego wampira jak Kuroaishita, ale tutaj wchodziło znacznie więcej zmiennych niż w normalnych tego typu relacjach. Był jej stworzycielem, wiadomo, że twórcy często dopuszczali się rzeczy, które uważali że się im należą od swoich żeńskich "służek" z Molką, było trochę inaczej. Jego nie obchodziły takie rzeczy, on chciał towarzystwa, a to że rozwinęło się w coś więcej, bo było tam miejsce, które nie było zajęte i jeśli Lorraine chciała je zająć to uda się jej to bez większego wysiłku. Potrzebował tego, ona tego chciała, więc w czym problem?
To jaki był dokładnie dopiero się dowie, nie dziś, nie jutro i nie za tydzień ~ w swoim czasie na pewno. Może będzie rozczarowana, może będzie miło zaskoczona, to już była tylko i wyłącznie jej decyzja i jej odczucie odnośnie "księcia z ciemnej alei z masą brudnych pieniędzy i pijącego wódkę prosto ze szklanki bez żadnej popitki" Jakie miasto, taki książę.
- Spoiler:
- W sumie nie był w tym aż tak wyszkolony, żeby wiedzieć gdzie co i jak ~ miał jedynie swój instynkt i godziny obejrzanych filmów instruktażowych, więc skoro szło mu tak dobrze, więc może faktycznie powinien częściej odwiedzać południe? Chętnie. Lubił to, spodobało mu się, więc Lorraine rzeczywiście byłą tutaj szczęśliwą wygraną.
Oczywiście, że w takiej chwili by nie przerwał, przecież nie był okrutny i wiedział jak bardzo wkurwiające mogłoby być to, że druga osoba przerwała tuż przed samym sensem dla którego robi się takie rzeczy, bo liczy się zaspokojenie, nie? No, więc Lori nie musiałą się tym martwić, bo jak zaczął dosyć nieśmiało i ostrożnie tak skończył już przyłożony w stu procentach oraz zdeterminowany, a więc doszła.. Otarł usta, a następnie tylko przejechał kciukiem wzdłuż wargi i odsunął się lekko do tyłu, wpierw składając pocałunek na jej udzie, ale bardzo szybko mógł ją objąć w całości, no to tak zrobił. Jedną dłoń położył na nagich plecach, a drugą na jej karku, lekko wbijając palce, ale zupełnie niewinnie, nie mogła tego odczuć jako ból, a raczej jako mocno uścisk.
Przyznam, ze bardzo mu sie to podobało i dawał się całować tu po szyi, następnie dalej i dalej, aż do momentu gdy przygryzła jego wargę to tylko cofnął po fakcie głowę z pytającym wzrokiem dotykając językiem miejsca ugryzienia, rozchylił lekko usta, a następnie uformował je w uśmiech. Czyżby się podobało? Cały czas wzdychała, jęczała i mruczała, więc raczej się jej podobało, a późniejszej reakcji wcześniej się nie spodziewał, więc na pewno nacisnął wszystkie odpowiednie guziki. Gdy złapała go za rękę, to oczywiście wstał wraz z nią, ale za każdym razem gdy zatrzymywała się po drodze do sypialni, to on również ochoczo obejmował ją w pasie, a nawet naciskał na nią ciałem lekko, dając coraz to bardziej namiętne pocałunki, aż doszli do momentu gdy łydki Lori spotkały się z satynową pościelą.
Tam oczywiście kiwnął ochoczo głową gdy zapytała słodko czy jej pomoże, bo gdy wysuwał ramiona z koszuli w tym momencie postanowił powalczyć z mankietami odpinając je sprawniej niż powinien ~ koszula opadła na ziemię tuż przy łóżku.
Nastrój w sypialni był trochę inny niż wcześniej, bo tutaj jedynie było lekkie swiatło w przeciwieństwie do dobrze oświetlonego salonu, ale jeśli to jej bardziej odpowiadało to czemu nie, on natomiast pozbył się uczucia wstydu już za pierwszym razem, w pełnym świetle mógł działać dokładnie tak samo jak w "romantycznym" nastroju opuszczonych rolet i półmroku, no ale idźmy krok dalej.
W momencie gdy rozpięła mu pasek i było słychać charakterystyczny dźwięk metalu spojrzał na nią z góry z lekkim uśmiechem wyciągnął dłoń do jej policzka, który wpierw pogładził.
Usiadła..
Spodnie na spokojnie zjechały wpierw do połowy ud, a później znacznie niżej, gdy pociągnęła za dwie szlufki ujawniając kryjące się do tej pory wyraźne wybrzuszenie w okolicach krocza ~ dziwne? No nie bardzo, sam fakt sprawienia przyjemności swojej kochance był dla niego wystarczającym paliwem na utrzymanie pełnej gotowości, a każdy kolejny krok tylko bardziej go nakręcał ~ słodka i wyrafinowana Lori siedziała zupełnie nago przed nim, nie mógł się powstrzymać przed skierowaniem ciekawskiego wzroku w dół gdy jej palce odchyliły materiał bokserek.
-Oczywiście. - mruknął jedynie cicho, można by go posądzić o niewiadomo jaką wiedzę w danej dziedzinie, ale też nie miał za bardzo doświadczenia w podobnych sprawach, raz czy dwa w Rosji za pieniądze to się nie liczyło, oczywiście że lepiej by było od czułej i kochającej dziewczyny, czyżby właśnie to miała na myśli? Wszystko na to wskazywało. Wyrozumiałość? Jest jej pełen, zresztą jak mówiłem ~ nie ma do czego przyrównać, bo to będzie pierwszy raz kiedy faktycznie nastąpi to z własnej i nie przekupionej woli ~ Delikatnie ujął w dłoń kosmyk jej włosów, zakręcając go na palcu.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
- Spoiler:
- Siedząc jeszcze na jego kolanach, w momencie kiedy zacisnął palce na jej karku, odgięła głowę lekko ku tyłowi patrząc mu równocześnie prosto w oczy. Pomimo, że było to jakąś minimalną formą przemocy albo inaczej, dominacji... próbą pokazania kto tu rządzi, to niechętnie musiałaby przyznać, że poczuła lekkie ciarki. Dlaczego niechętnie? Wystarczyło na nią spojrzeć. Takie rzeczy do niej nie pasowały. W kontaktach z otoczeniem i przez osoby, z którymi rozmawiała, była postrzegana jako typ spokojnej, grzecznej i poukładanej dziewczyny. Co tu dużo mówić o środowisku jeśli osobiście nigdy nie posądzała siebie o to, że bardziej intensywne pieszczoty mogą przypaść jej do gustu. A tu proszę, nawet jeśli odchyliła się ku tyłowi w geście obronnym to tylko czysto instynktownie. Chyba nie miałaby nic przeciwko gdyby taki rodzaj sprawiania przyjemności rozwinąłby się bardziej w przyszłości. A czemu? To kwestia zaufania. Chociaż Zar miał o wiele, wiele więcej siły niż ona i mógłby prawdopodobnie skręcić jej kark gołymi rękami, to nie wydawał się typem faceta, który nie zna granic.
Klimat sypialni odpowiadał jej bardziej, zdecydowanie... i nie chodziło tutaj o pogaszenie wszystkich świateł ale bardziej o romantyczną atmosferę. Na następny raz kupi świeczki... i miejmy nadzieję, że nic nie podpali. Sam wystrój był utrzymany w ciemnych barwach więc ciepłe płomyki będą pasowały idealnie. Widząc jak wyciągnięta dłoń sunie ku jej policzkowi, przechwyciła ją i sama docisnęła lekko do skóry łasząc się jak kot. Jak na faceta jego dłonie były zadbane, nie szorstkie a delikatne, przyjemne w dotyku. Nie ma się co oszukiwać – miał chłopców od brudnej roboty.
Zsuwając się w dół do siadu, rozsunęła nogi na tyle aby mógł między nimi stanąć. Najpierw spodnie, to one zaliczyły podróż przez uda, kolana a następnie zatrzymały się na kostkach. Podobnie bielizna, z tym, że tu się nieco dłużej ociągała. Już w korytarzu kiedy przytulał ją do siebie czuła nacisk na brzuch więc wiedziała czego się spodziewać. Naprężony kształt pod ciemnym materiałem bokserek... przełknęła ślinę.
Raz czy dwa w Rosji? Tak fachowo z pewnością nie będzie ale czy to takie ważne? Lepiej niech nie przyznaje się głośno do takich przygód. Dla własnego spokoju i szeroko pojmowanego dobra...
Odchylając gumkę bielizny jedną ręką, drugą sięgnęła po nabrzmiałą zawartość. Trzymając w prawej dłoni męskość, zsunęła bokserki do kolan gdzie później samoistnie opadły na spodnie. Jeśli chciał całkowicie wyjść z reszty ciuchów, to miał okazję zrobić to teraz. Przez kilka następnych minut może nie być takiej możliwości ~
Skupiając uwagę na tym czym właśnie przyszło jej się bawić, nawet nie dostrzegła kosmyka własnych włosów na palcach mężczyzny. Delikatnie i z pewnością ostrożnie, zsunęła niewielki nadmiar skóry w kierunku samej nasady. Dopiero pochylając się do przodu i obejmując wargami zdecydowanie mniejszą część całej długości, uniosła spojrzenie ku górze. O dziwo ziemia nie zadrżała, nikt nie wypadł zza progu chcąc ją za to ukamienować więc to nic złego! Co innego gdyby dowiedziała się mama...
Ruch powtórzyła dwa razy nim znów wyjęła go i docisnęła do podbrzusza sunąc wilgotnym językiem od dołu aż po sam żołądź, dokładnie w tym miejscu gdzie od spodu zaznaczało się wyraźne zgrubienie. Mając w buzi delikatnie słony posmak, oblizała usta i ponownie wsunęła go już ciut głębiej. Nawet pokusiła się z czasem o kilka płynnych ruchów zaciśniętej z wyczuciem dłoni. Raz czy dwa wyprężyła plecy i uniosła wysoko głowę domagając się pamiętnego pocałunku ale zaraz później wracała do oralnej pieszczoty. Nabierając z każdą chwilą doświadczenia i chęci na więcej, od czasu do czasu sunęła pazurkami a to po udzie a to po pośladku kochanka zostawiając lekko różowe pręgi, które bardzo szybko znikały.
– Podoba Ci się kochanie? – zapytała wysuwając język i oblizując główkę. W końcu odważyła się wsunąć go na tyle, na ile była wstanie cały czas patrząc do góry. A skończyło się tak, że chcąc odzyskać możliwość oddechu, szybko go wysunęła. Kilka nitek srebrzystej śliny ciągle łączyło jej dolną wargę z nabrzmiałą męskością, którą ponownie wsadziła do buzi. Na zmianę drażniła go językiem, zataczała nim kółka, dociskała żołądź do podniebienia, sunęła po wewnętrznej stronie policzka, ssała i bawiła się dłonią nie domyślając się zamiarów mężczyzny. Chciał skończyć w jej buzi? Domyśli się?
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
- Spoiler:
- Coś w tym było, zdecydowanie można by przypisać Molly typ łagodnej, poukładanej dziewczyny, której nie były w głowie podobne akcje, a nawet jeśli już to zawsze wyobrażał sobie ją jako wyrażającą oburzenie zaistniałą sytuacją ~ a tu proszę. Oczywiście, że Zaren znał umiar i z łatwością mógł kontrolować swoją siłę, bo trochę dziwnie zamienić Choke me Daddy na Bury me Daddy. No, ale to w przyszłości, na razie oboje raczej sprawdzali na ile mogą sobie pozwolić, więc pewnie z każdym kolejnym razem będzie próbował brnąć trochę dalej do własnych granic, oczywiście, że lubił poczucie wyższości, wyłożenia dominacji w końcu miał taki typ osobowości, ale też nie był jednym z tych, którzy mogliby iść bez końca w te stronę i dodawać to coraz groźniejsze, boleśniejsze rzeczy ~ nie, nie strzeli jej w pysk nagle w amoku uniesienia, co najwyżej przyciśnie, złapie za nadgarstki ograniczając ruch, ale to wszystko.
Świeczki? Raczej nie był gościem, który by o tym pomyślał, więc dobrze, że miał Molly, która zamierzała zadbać o wszystkie dziwne "wzmacniacze" nastroju i inne tego typu pierdoły. Dla niego nie było różnicy czy robił to z zapalonym światłem, przedpokoju czy też w salonie, to akurat najmniejsze jego zmartwienie, ale zdecydowanie nie zamierzał narzekać ~` bo po co? Źle na tym nie wychodził.
W momencie kiedy miał więcej swobody to gdy dała mu możliwość opuścił resztę swoich ciuchów stając przed nią wyprostowany, może ona była pochłonięta całym nowym doświadczeniem, ale jego palce wplotły się w jej włosy bezpowrotnie przynajmniej na parę dobrych minut.
No raz czy dwa w Rosji i była to profesjonalna opieka, ale nie można było tego porównać z tym co działo się teraz, gdyby miał wybierać to postawiłby wszystkie pieniądze na obecną chwilę, nic nie mogło się z tym równać ~ wiadomo, że to był pierwszy raz ale nie była w tym zła ~ wręcz przeciwnie. Z pierwszą chwilą gdy tylko opuścił wzrok w dół to aż lekko rozchylił usta ze zdziwienia z których wydostało się przeciągłe sapnięcie, a także mogła w końcu poczuć jak nie tylko palce, ale i dłoń zamknęła się na jej włosach, starał się bardzo nie ciągnąć za nie, ale do czasu.
Tak, nie ma nic gorszego niż to jakby dowiedziała się jej mama i ziemia zatrzęsła się w jednym momencie kończąc na jej wizycie zza rogu ~ Brzmi jak wstęp do dobrego horroru, ale nic takiego nie miało miejsca. Była sama, była zdana na siebie i szło jej naprawdę dobrze, bo nie musiała się długo gimnastykować gdy szlachetnemu po raz pierwszy ugięły się kolana i uniósł głowę do góry coraz to mocniej ściskając jej włosy. Było naprawdę dobrze.
Dopiero w momencie kiedy się do niego odezwała spojrzał na nią z góry i rozluźnił całkowicie dłoń obejmującą jej włosy, oraz uśmiechnął się lekko ~ na twarzy malowała mu się błoga euforia.
-Mhm, jest wspaniale. - nie próbował jakoś nawiązywać z nią specjalnych konwersacji, bo oczywiście, że nie chciał jej przerywać, ale jeśli wróciła i tym razem wróciła do pracy bardziej intensywnie oraz z większą determinacją to między niespodzianką w jej ustach a kolejną minutą było bardzo niewiele ~ Pozwolił sobie jeszcze na chwilę przyjemności, aż znów objął jej włosy i odciągnął ją od siebie cały zdyszany, na bardzo miękkich nogach. Gdyby teraz go popchnęła do tyłu prawdopodobnie nie zachowałby zbytniej równowagi, może skończy w ten sposób następnym razem, teraz dopóki był pełen "wigoru" zamierzał się z nią kochać. W końcu to kobieta, mogła przeżywać wiele orgazmów na raz, z mężczyznami bywało różnie, w tym przypadku może i potrafił utrzymać się w miarę na satysfakcjonującym poziomie, to na pewno był to tylko raz na następne pół godziny.
Spojrzał na nią z lisim, dosyć chytrym uśmiechem i podał jej dłoń, jeśli go złapie za rękę to uniesie ją w górę, pocałuje bardzo namiętnie, a następnie uniesie na ręce, które wcześniej trzymał na jej biodrach ~ kierunek? Co powie tą małą szafeczkę nocną? Łóżko było wygodne, ale podłoga miała do siebie więcej. Wtedy właśnie zejdzie niżej na kolanach odstawiając swoją kochankę na podłoże przy łóżku.
Zaren strąci wszystko co leżało na niej, a następnie odwróci Lorraine tyłem do siebie i pchnie ją całym ciałem do przodu by wsparła łokcie na szafce, a tyłek uniosła do góry, do którego przyklei się szybciej niż ćma do światła.
-Mogę? - skoro ona zadaje retoryczne pytania, on również ~ w końcu w obecnych czasach każdy ruch bez "zgody" drugiej osoby jest uważany za gwałt.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
- Spoiler:
- Pozory mylą. Chociaż to nie do końca tak bo skoro sam akt był dla niej pierwszyzną, to nigdy nie mogła powiedzieć, że w 100% jest typową, grzeczną, młodą kobietą – trudno określić coś na zaś póki się nie spróbuję. To dość ciekawe, że z pozoru niewinna, zawstydzona dziewuszka o cielęcym spojrzeniu, odkrywa nowe rzeczy, które zupełnie przypadają jej do gustu! Głaskanie i trzymanie włosów w garści wcale nie było złe. Najważniejsze, że nie przyszło mu do głowy pchanie się do przodu. Gdyby zaczął być natarczywy, to duże szanse, że niedoświadczone dziewczę zaczęłoby się krztusić i może nawet zraziłaby się, a tak? Małymi krokami do przodu. Coś co dla niektórych jest aktem zarezerwowanym wyłącznie dla pań lekkich obyczajów, wcale nie było takie złe. Mężczyźni nie są trudni w obsłudze a i sama zabawa w sprawianie przyjemności poszła jej całkiem sprawnie i bez większych przeszkód. Okazywanie miłości w każdy możliwy sposób było czymś normalnym i z pewnością wpływało pozytywnie na temperaturę w związku.
Kwestia wiedzy mamy a nie daj Bóg i taty... z jej perspektywy to nadal nie było nic złego ALE gdyby tak zamienić się miejscami? Co jeśli w przyszłości sama miałaby córkę w podobnym wieku, która któregoś pięknego dnia przyprowadzi do domu chłopaka przedstawiając go jako kolegę? Myśl o tym, że jej własne dziecko będzie robiło podobne rzeczy. To wszytko diametralnie zmieniało postać rzeczy. Czyli współżycie własnego dziecka to niewątpliwie temat do przemilczenia. Lepiej się nie domyślać, nie pytać, a najlepiej nigdy o tym nie rozmawiać. Im się mniej wie tym lepiej się śpi.
Oj wcale nie chciała prowadzić z nim teraz długich rozmów. Potrzebowała szybkiej odpowiedzi bo tak jak i on wcześniej – starała się i oczekiwała jakiegoś potwierdzenia, że wszystko jest tak jak być powinno. Po krótkim zapewnieniu, które zupełnie jej wystarczyło, wróciła do poprzedniego zajęcia i kiedy już naprawdę dobrze jej szło, pociągnął ją do tyłu za włosy. Puściła go unosząc pytający wzrok. Szybko pojęła, że jeszcze moment i doszedłby wprost na jej język a wcale nie miał takiego zamiaru, przynajmniej nie tym razem.
I ona otarła wilgotne wargi wierzchem dłoni nim wstała na równe nogi. Zarzucając ręce na jego szyję wspięła się na palce mrucząc podczas pocałunku jak kociak. Chwilę bawiła się końcówkami włosów dociskając do torsu nagie piersi. Wzięta na ręce pisnęła krótko i w ramach współpracy objęła udami mężczyznę w pasie. Chwytając jego żuchwę uniosła ją do góry i pocałowała jeszcze raz. Była pewna, że za sekundę rzuci ją na miękkie łóżko. Myliła się. Zamiast zrobić mały obrót i wylądował plecami na chłodnej satynie, zarejestrowała krótkie przejście kilka kroków dalej. Z ciekawością obróciła się w momencie gdy już z nią klękał. Podłoga? Włochaty, ciemny dywan? Nie, jednak szafka. Jednym machnięciem ręki strącił lampkę i stojący obok niej budzik, który potoczył się wprost pod ścianę. Ciekawe czy go zepsuł – szkoda bo ładny ~
Skupiając wzrok na srebrnym zegarze w stylu vintage, nawet nie zauważyła kiedy się do niej dobrał. Bez najmniejszego trudu obrócił ją tyłem i zmusił do oparcia łokci na twardym, niewielkim blacie. Słysząc pytanie, uśmiechnęła się połowicznie pod nosem czując równocześnie jego dłonie na swoim ciele. Pochyliła się nieco do przodu, wygięła delikatnie plecy i wypięła pupę. Jednocześnie założyła prawą stopę na zgięcie za kostką lewej, uda razem. Pozbywając się z trudem uśmiechu, obróciła głowę aby napotkać jego zachłanne spojrzenie.
– A co jeśli powiem, że nie? – zapytała czując przylegającą do niej twardą męskość. Mało tego, zataczała tyłkiem lekkie kółka z lewej na prawą i z prawej na lewą. Drażniła się z nim mając z tego osobistą satysfakcję.
– Przecież wiesz, że możesz wszystko – skróciła własną zabawę nie dręcząc dalej kochanka. To nie było tak, że przyjemność zarezerwowana dla niej miała miejsce kilkanaście minut temu i na tym koniec. Był ciąg dalszy i osobiście nie miała najmniejszego zamiaru odbierać sobie kolejnych uniesień. Ponownie obróciła głowę pochylając ją nieco do dołu. Przymknęła powieki mając już jakąś wiedzę na temat tego co teraz się stanie.
Grzecznie czekała i już nie zamierzała drgnąć żeby przypadkiem nie wytrącić go z równowagi.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
- Spoiler:
- Była w tym jakaś racja, że zachowanie dotyczące tego aspektu życia dopiero się rozwijały u Molly. Tutaj bardziej chodziło o pierwsze wrażenie, może i błędne tak jak i jej, że niby jestem gejem. NO HALO. Wciąż to pamiętam. Faktem jednak było to, że był bardzo szczęśliwy, że mógł wraz z nią odkrywać te nowe zachowania i korzystać ze wszystkiego co miała mu do zaoferowania.
Wiadomo, że natarczywość po obu stronach bywała czymś co mogłoby skutecznie zabić nie tyle co sam akt, a całą relację, zresztą Zaren nigdy nie rozumiał natarczywości, bo po co skoro i tak już się zgodziła i nawet sama zaczęła? W swoim tempie dostanie dokładnie to samo co mógłby dostać gdyby ją w jakiś sposób pośpieszał, zresztą ~ gdyby chciał zrobić to szybko i po swojemu to właśnie by to zrobił, w tym wypadku było inaczej. Okazywanie miłości pod każdym względem zdecydowanie wpływało na rozwój intymności i z pewnością miało dużo więcej zalet niż wad, był zadowolony z Lorraine, cholernie zadowolony co zresztą okazał przez czułość, delikatność i każde inne najmniejsze szczegóły za które był odpowiedzialny gdy byli razem, sam na sam.
Może nie brnijmy tak daleko w odległą przyszłość i cuda typu narodziny Jezusa, bo pomimo tego, że Zaren nie planował dzieci ani teraz ani NIGDY W ŻYCIU to jeszcze musiałaby się przebić przez piętnaście różnych klinik aborcyjnych, ale faktycznie gdyby w jakiś sposób członek Rosyjskiej mafii został ojcem to wyobrażacie sobie co by się działo gdyby faktycznie to była córka i przedstawiła jakiegoś frajera jako swojego "przyjaciela?" Rozumiem nadopiekuńczych ojców, ale byli też tacy o których było głośno. Córki mafiozów raczej nie miały zbyt dużego powodzenia przez jeden krótki i dosyć nieprzyjemny fakt, co by mogło się stać takiej osobie. Zresztą ~ to samo tyczyło się Lorraine. Zaren również bywał zazdrosny i lepiej by nie dawała mu do tego powodów, bo przecież nie chciałaby aby jakiś jej kolega skończył w porannych wiadomościach jako kolejna ofiara rosnącej przestępczości w tym mieście, prawda?
Właśnie szło dobrze, szło zbyt dobrze, dlatego też w pewnym momencie odciągnął ją od siebie i mimo że zeszła jej krótka chwila by zrozumieć po co to zrobił to chyba dotarło do niej, że jeszcze chwila i mógłby zostawić niespodziankę prosto na jej języku, a do tego dojdzie jeszcze pewnie nie raz, bo przecież oboje lubili oglądać się bez ubrań i sprawiać sobie przyjemność, nawet i bez tradycyjnego seksu, ale tym razem ~ musiał ją mieć.
To czy po wszystkim zepsuł parę akcesoriów takich jak lampa, czy budzik to nie miało żadnego znaczenia, najwyżej wyśle któregoś z chłopaków by kupił mu nowe, albo lepiej! Wyśle Molly, będzie miała dziewczyna zajęcie by udekorować trochę smutne jak pizda mieszkanie wiecznego kawalera, w końcu każde miejsce po jakimś czasie potrzebowało dotyku kobiecej dłoni.
Z zaciekawieniem obserwował jak próbowała go drażnić i to całkiem z powodzeniem, bo gdy tylko wypięła się lekko i zaczęła kręcić tyłkiem na boki uśmiechając się pod nosem to mogła z łatwością stwierdzić, że nie utrzymywał kontaktu wzrokowego z nią ani przez chwilę, był zahipnotyzowany jak przez magiczne yoyo. Nie musiała tak naprawdę czekać zbyt długo, bo szlachetny bardzo szybko ujął swoją własną męskość w dłoń i nakierował ją na konkretny punkt i popchnął biodra do przodu ~ tym razem nauczony już doświadczeniem nie zaczynał tego niezdarnie i w pośpiechu, teraz jego ruchy były znacznie płynniejsze poczynając od bardzo, ale to bardzo powolnych na samym początku do przyzwyczajenia swojej kochanki.
-Wtedy byłbym rozczarowany, Kochanie. - uśmiechnął się, powoli poruszając biodrami do przodu i do tyłu nabierając pewnego rytmu do swojej gry. Ręce wpierw położył na jej biodrach zahaczając o jej kształtny i pełny tyłek, później? Później będzie próbował pewnie małej gimnastyki czyli przeniesienia ich na front, dobierając się do pewnego miejsca, które jeszcze niedawno drażnił językiem.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Oj tam... bycie gejem to nic złego i wcale myśli w tym kierunku nie były bezzasadne bo chodziło jej o to, że Zaren jest bardzo zadbanym facetem. Nie dość, że był, jest... przystojny to jeszcze dobrze ubrany, z gustem. Ale fakt, myślała stereotypami i teraz mogło jej być z tym odrobinę źle. Nie przyzna się do tego, przemilczy. Nie wracajmy do tego!
Ok, temat rodziny był bardzo odległy i nie ma co go ruszać bo na to faktycznie o wiele za wcześnie ale temat dziecka? Zaren go nie chciał. A to bardzo ciekawe bo zarówno za pierwszym razem jak i teraz uporczywie się o nie starał. Molly kompletnie się nad tym nie zastanawiała bo wychodziła z założenia, że być może tak duża różnica w poziomach krwi jest wystarczająca przeszkodą żeby zajść. Nikt jej tego nigdy nie wyłożył. Owszem, doskonale wiedziała jak to działa u zwykłych kobiet ale u wampirów? Zapyta. Wiedza Zara na ten temat z pewnością miała głębokość studni więc jak tylko będzie po wszystkim to poprosi o krótkie wyjaśnienia. Bo ona raczej nie miałaby nic przeciwko gdyby coś . Lubiła dzieci a dzieci lubiły ją. Nigdy nie miała problemu z nawiązaniem kontaktów z najmłodszymi. Jej łagodne usposobienie i podejście do życia czyniło z niej idealną mamę. Poza tym już miała epizod w swym życiu, w którym otarła się o macierzyństwo ale na tamten czas – problem... rozwiązał się sam. I wtedy wizyta u lekarza chodziła jej po głowie ale gdyby nie zrządzenie losu, nigdy nie usunęłaby ciąży. Tak niepozorny zabieg, który trwał naprawdę krótko, zdołowałby ją i złamał psychicznie. Nie byłaby wstanie zabić własnego dziecka. A on już znając ją na tyle, powinien się tego domyślać.
Zakupy? Hm. Molly nie była fanką biegania po galeriach. Jeśli była taka konieczność, to owszem, ale w każdym innym przypadku wolała zrobić sobie białą kawę z łyżeczką cukru, odpalić laptopa i zamawiać wszystko bez wychodzenia spod kocyka. Tłum ją męczył. Jeżeli już koniecznie miałaby wyjść chociażby dla zabicia czasu i z powodu nudy, to zrobiłaby to wieczorem po 19 i na pewno nie w okresie świątecznym. Zar przypuszczał, że Lori jak każda kobieta uwielbia biegać po sklepach... a tu proszę, trafił mu się domator. Dobry film, kanapa i koc – tak, zakupy, promocje, galerie – nie. Co do gustu dziewczyny, sądzę, że będzie pan zadowolony. Poza tym, że lubiła kolory bezpieczne takie jak biel, czerń czy szarość, to dodatki w tym wypadku nie były niczym skomplikowanym. Mieszkanie było nowe i urządzone według najnowszych standardów. Wcale nie trzeba w nie dużo inwestować. A co najbardziej ożywia każde wnętrze? Kwiaty! To nic, że Lori nie miała do nich ręki i każdy zakup można traktować jako przejście do jej prywatnego hospicjum dla flory bo dłużej niż miesiąc nie pociągnął jeszcze żaden. Lubiła je kupować i podlewać – chyba za bardzo :v
Ok, temat rodziny był bardzo odległy i nie ma co go ruszać bo na to faktycznie o wiele za wcześnie ale temat dziecka? Zaren go nie chciał. A to bardzo ciekawe bo zarówno za pierwszym razem jak i teraz uporczywie się o nie starał. Molly kompletnie się nad tym nie zastanawiała bo wychodziła z założenia, że być może tak duża różnica w poziomach krwi jest wystarczająca przeszkodą żeby zajść. Nikt jej tego nigdy nie wyłożył. Owszem, doskonale wiedziała jak to działa u zwykłych kobiet ale u wampirów? Zapyta. Wiedza Zara na ten temat z pewnością miała głębokość studni więc jak tylko będzie po wszystkim to poprosi o krótkie wyjaśnienia. Bo ona raczej nie miałaby nic przeciwko gdyby coś . Lubiła dzieci a dzieci lubiły ją. Nigdy nie miała problemu z nawiązaniem kontaktów z najmłodszymi. Jej łagodne usposobienie i podejście do życia czyniło z niej idealną mamę. Poza tym już miała epizod w swym życiu, w którym otarła się o macierzyństwo ale na tamten czas – problem... rozwiązał się sam. I wtedy wizyta u lekarza chodziła jej po głowie ale gdyby nie zrządzenie losu, nigdy nie usunęłaby ciąży. Tak niepozorny zabieg, który trwał naprawdę krótko, zdołowałby ją i złamał psychicznie. Nie byłaby wstanie zabić własnego dziecka. A on już znając ją na tyle, powinien się tego domyślać.
Zakupy? Hm. Molly nie była fanką biegania po galeriach. Jeśli była taka konieczność, to owszem, ale w każdym innym przypadku wolała zrobić sobie białą kawę z łyżeczką cukru, odpalić laptopa i zamawiać wszystko bez wychodzenia spod kocyka. Tłum ją męczył. Jeżeli już koniecznie miałaby wyjść chociażby dla zabicia czasu i z powodu nudy, to zrobiłaby to wieczorem po 19 i na pewno nie w okresie świątecznym. Zar przypuszczał, że Lori jak każda kobieta uwielbia biegać po sklepach... a tu proszę, trafił mu się domator. Dobry film, kanapa i koc – tak, zakupy, promocje, galerie – nie. Co do gustu dziewczyny, sądzę, że będzie pan zadowolony. Poza tym, że lubiła kolory bezpieczne takie jak biel, czerń czy szarość, to dodatki w tym wypadku nie były niczym skomplikowanym. Mieszkanie było nowe i urządzone według najnowszych standardów. Wcale nie trzeba w nie dużo inwestować. A co najbardziej ożywia każde wnętrze? Kwiaty! To nic, że Lori nie miała do nich ręki i każdy zakup można traktować jako przejście do jej prywatnego hospicjum dla flory bo dłużej niż miesiąc nie pociągnął jeszcze żaden. Lubiła je kupować i podlewać – chyba za bardzo :v
- Spoiler:
Blat szafki był krótki a kant nieprzyjemnie wbijał się jej w przedramiona. Po lewej na podłodze leżał budzik, po prawej stało łóżko z tą wielką kupą poduch. Sięgnąć po jedną? Mogło być jej znacznie wygodniej niż do tej pory gdyby podłożyła sztukę pod łapki. Trudno, wytrzyma ~
Odwróciwszy głowę od Zara który najwyraźniej był zainteresowany teraz inną częścią ciała niż jej buzia, wbiła wzrok w ciemny wzór tapety. Kiedy w nią wszedł, mruknęła przeciągle niewątpliwie zadowolona z ostatecznej decyzji. Póki rytm był spokojny, sama poruszała się w miarę możliwości do przodu i do tyłu tracąc niemal kontakt z męskością i na powrót się na nią nadziewając dociskając przy tym pośladki do jego bioder. Czując wędrującą po swym ciele dłoń, rozsunęła nieco nogi bo dotychczasowa pozycja uniemożliwiała tą formę fundowania przyjemności. Taka spokojna miłość w połączeniu z masażem zwinnych palców sprawiła, że rozpływała się pod nim.
– Nigdy bym nie chciała Cię rozczarować – ponownie spojrzała na swojego mężczyznę przez ramię przygryzając dolną wargę.
– Jak długo jeszcze wytrzymasz skarbie? – zapytała ciekawa czy to dopiero wstęp do czegoś dłuższego czy raczej początek końca. Niewątpliwie chciałaby to przeciągnąć jak najdłużej się da mając przy tym marną wiedzę co do męskich ograniczeń. Gdyby dokładnie wiedziała jak to działa, to może nie wiłaby się pod nim i nie jęczała po każdym pchnięciu bo niechcący jeszcze bardziej nakręcała kochanka. Trudno było się oprzeć i siedzieć cicho kiedy porywał ją do przysłowiowego nieba.
Zaczynając masaż wrażliwego miejsca musiał się liczyć z tym, że teraz może to zająć znacznie dłużej niż za pierwszym razem. Drugi i każdy następny orgazm rozwleka się w czasie i może lepiej skupić się na tym innym wariancie. Skoro już doszła dziś w ten sposób to teraz czas na odmienna możliwość osiągnięcia szczytu. Wystarczy sięgnąć pamięcią wstecz kilkanaście godzin, żeby przypomnieć sobie jak bezproblemowo wywołał u niej orgazm.
– Chcę na Ciebie wejść – jęknęła gdy nabrał szybkości na tyle, że zaczęła przygryzać własne palce.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Nie można na pierwszy rzut oka zakładać, że bogaty facet jest od razu gejem. Szanujmy się, po prostu lubił o siebie zadbać to wszystko. W sumie dobrze, że mu się nigdy nie przyznała, ze sprzedała najlepszej kumpeli, że jest homo, bo wtedy ta relacja mogłaby wyglądać trochę inaczej przez urażoną dumę szlachetnego, a tak? Tak mieli większe pole do popisu na tej płaszczyźnie.
Zaren wcale nie starał się aż tak bardzo, może krew nie wykluczała możliwości ani wszystko inne, ale może był przekonany, że jest bezpłodny, bo właśnie taki był? Kto to wie ~ pewnie dowie się wszystkiego w swoim czasie, więc jeśli pojawiłoby się dziecko to nie świadczyło by to za dobrze o Pannie Green. Możę był, może nie był. Zostawmy ten temat na razie w eterze aż nie przyjdzie czas na rozmowie o takich typu rzeczach, co Ty na to?
Oczywiście, że z góry założył, że kobieta właśnie była jedną z tych które uwielbiały chodzić po sklepach i wydawać pieniądze na pierdoły do wyposażenia domu, bo tak naprawdę on kupił mieszkanie z całym wyposażeniem prosto z katalogu dla bogatych dupków, więc go wcale nie obchodziło co rozbił, co było w pobliżu, ani jak bardzo było mu to przydatne do życia. Podczas ostatnich dni jest w domu częściej niż bywał w przeciągu ostatnich trzech miesięcy, a to już powinno dużo świadczyć o relacji jaką miał z małą Lorraine. No cóż, trzeba przyznać, że gdyby Molly miała teraz jakieś małe dziecko to szlachetny by pewnie nie zainteresował się nią w ten sposób, bo zapierdalanie na siebie, na kobietę i na małego brajanka już przekraczały jego wyobrażenia przyszłości, więc może i to zrządzenie losu nie było takie najgorsze? Co prawda dziewczyna musiała wiele przejść, ale tym razem znalazła się w ramionach gościa, który nie dopuści do żadnej krzywdy kobiety tak długo jak będzie pozostawała wierna, czuła i lojalna to nie musiała się martwić wieloma rzeczami, jedynie tym, że jej wymarzony książę był brutalny gdy popchnęło się go ku takim czynom ~ zresztą samo wspomnienie co zrobił z gościem, który ją zaatakował? Nie miał lekkiej śmierci, mimo że nie on zadał ostateczny cios to krew była na jego rękach, a teraz? Gdyby ktoś dotknął Lorraine to pewnie sam by wymierzył samosąd, przez własne dłonie.
Zaren wcale nie starał się aż tak bardzo, może krew nie wykluczała możliwości ani wszystko inne, ale może był przekonany, że jest bezpłodny, bo właśnie taki był? Kto to wie ~ pewnie dowie się wszystkiego w swoim czasie, więc jeśli pojawiłoby się dziecko to nie świadczyło by to za dobrze o Pannie Green. Możę był, może nie był. Zostawmy ten temat na razie w eterze aż nie przyjdzie czas na rozmowie o takich typu rzeczach, co Ty na to?
Oczywiście, że z góry założył, że kobieta właśnie była jedną z tych które uwielbiały chodzić po sklepach i wydawać pieniądze na pierdoły do wyposażenia domu, bo tak naprawdę on kupił mieszkanie z całym wyposażeniem prosto z katalogu dla bogatych dupków, więc go wcale nie obchodziło co rozbił, co było w pobliżu, ani jak bardzo było mu to przydatne do życia. Podczas ostatnich dni jest w domu częściej niż bywał w przeciągu ostatnich trzech miesięcy, a to już powinno dużo świadczyć o relacji jaką miał z małą Lorraine. No cóż, trzeba przyznać, że gdyby Molly miała teraz jakieś małe dziecko to szlachetny by pewnie nie zainteresował się nią w ten sposób, bo zapierdalanie na siebie, na kobietę i na małego brajanka już przekraczały jego wyobrażenia przyszłości, więc może i to zrządzenie losu nie było takie najgorsze? Co prawda dziewczyna musiała wiele przejść, ale tym razem znalazła się w ramionach gościa, który nie dopuści do żadnej krzywdy kobiety tak długo jak będzie pozostawała wierna, czuła i lojalna to nie musiała się martwić wieloma rzeczami, jedynie tym, że jej wymarzony książę był brutalny gdy popchnęło się go ku takim czynom ~ zresztą samo wspomnienie co zrobił z gościem, który ją zaatakował? Nie miał lekkiej śmierci, mimo że nie on zadał ostateczny cios to krew była na jego rękach, a teraz? Gdyby ktoś dotknął Lorraine to pewnie sam by wymierzył samosąd, przez własne dłonie.
- Spoiler:
- Blat faktycznie był niewygodny, ale Zaren miał swoją wizję na ten wieczór i niestety nie brał pod uwagę takich zmiennych jak brak wygody przy opieraniu się o blat szafki, jeśli już tak jej źle było to mogła sięgnąć po poduszkę, ale jak widać zrezygnowała z tego pomysłu.
Przez krótka chwilę był zainteresowany jej tyłkiem, rzeczywiście poświęcał mu znacznie więcej uwagi niż powinien, ale hipnoza bardzo szybko minęła, wraz z pierwszym wejściem zaczął czytać już znaki całego ciała wydawane przez jego kochankę. Masaż fundowany przez zwinne palce wcale nie miał na celu przyśpieszenia czynności, bo wiadomo trzeba było jej dać trochę czasu na regenerację, ale zdecydowanie miał na celu wzmocnienie całego aktu, dlatego też się o to pokusił. Poruszał się rytmicznie w przód i tył, a za każdym razem gdy dociskała do niego swoje bioderka, zaciskał na nich palce jednej dłoni.
Na jej pierwsze stwierdzenie tylko lekko się uśmiechnął i docisnął ją z kolejnym pchnięciem trochę mocniej do siebie ~ również spoglądając w tym wypadku prosto na nią.
-Mogę spróbować. - w momencie gdy to wypowiedział postarał się trochę zwolnić całą akcję, ale faktycznie każdy jęk, każde westchnięcie, każde wicie się pod nim wcale tutaj nie pomagało, wręcz przeciwnie ~ nakręcało go bardziej i bardziej, że z jego mądrego rozplanowania tempa wyszła dupa i zamiast zwolnić to jeszcze przyśpieszył do całej akcji.
Nie musiał wcale sięgać pamięcią daleko, bo pamiętał tamten wieczór bardzo dobrze i zamierzał go powtórzyć, ale z przemyślenia wyrwał go słodki głos Lorraine ~ chciała na niego wejść? No.. tego to się akurat nie spodziewał, ale wcale nie zamierzał tutaj protestować, warto próbować nowych rzeczy, a może akurat mu się spodoba, więc gdy tylko ją usłyszał to postarał się zwolnić swoje ruchy do minimum, a następnie całkowicie przestać i się od niej odsunąć, podciągnąć ją wpierw za ramiona do siebie na kolana i złożyć pocałunek na jej szyi, następnie przejechać dłonią po całkiem ładnie wyrobionym brzuchu i nawet delikatnie przygryźć jej skórę na karku.
-Nie mogę się już doczekać. - taka była prawda, nie mógł się doczekać, bo chciał to zobaczyć na własne oczy.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Oj już ją Kayla wymolestuje na wszystkie strony gdy się tylko spotkają. Dla niej nie było niewygodnych tematów i hamulców, które powstrzymywałyby ją przed zadawaniem nawet intymnych pytań. Zacznie się od tego, że Zar faktycznie nie jest gejem, później zapyta czy już się całowali a później znając wścibskość łowczyni, zapyta nawet czy Molly uprawiała seks i to w jakiej pozycji. A najgorsze było to, że to jej nie minie. Kay to taki typ osoby, która musiała wiedzieć wszystko od A do Z. I jak tu nie wyjść na zamkniętą w sobie skoro otoczenie oczekuje takich wyznań? Lepsza taka przyjaciółka Kayla nich żadna ~
Nie świadczyłoby dobrze o Pannie Green? Raczej powinien się cieszyć, że wszystko z nią w porządku, no halo! Przypadki i wpadki się zdarzają każdemu więc nie ma co płakać ‘ nad rozlanym mlekiem’ tylko brać odpowiedzialność za swoje czyny. Jesteśmy wszyscy dorośli i różnie w życiu bywa. Z taką pozycją i górą forsy nie ma problemów nie do przeskoczenia i faktycznie, nazbierało się trochę tematów do poruszenia więc jeśli Zar chciał się po wszystkim położyć pod kołderką i zasnąć odwrócony tyłeczkiem, to nic z tego. Najpierw przyjdzie mu odpowiedzieć na parę bardzo poważnych pytań. Wiecznie nie może być beztrosko i różowo, czasem trzeba zejść na ziemię ~
Mieszkanie było naprawdę ładne tylko trochę małe. Dla jednej osoby i to jeszcze faceta w sam raz ale we dwoje może być ciut ciasno. Ciekawe jaki metraż jest za ścianą i czy ktoś w przyszłości nie zechciałby odsprzedać drugiego apartamentu. Wtedy można byłoby przebić ściany i połączyć pomieszczenia. Bo... przydałaby się sypialnia dla gości, jakiś gabinet, garderoba i druga toaleta bo w momencie gdy będą chcieli razem wyjść to się pozabijają. I gdyby Zar zapytał ją o to teraz, to serio myślała o nim w bardzo długiej perspektywie. To czy wszystko będzie toczyło się w podobnym sielankowym nastroju zależało wyłącznie od niego. Molly nie załatwiała nikomu kurw z Europy ani nie miała kolegów z cygańskimi prostytutkami przy boku ale również była bardzo zazdrosna. Tak, w inny sposób niż Zar, to już ustalone ale łatwo złamać jej serduszko.
A co by było gdyby urodziła dziecko Samuru? To już tak skomplikowane że trudno jednoznacznie przewidzieć ciąg dalszy tej ponurej historii. Z pewnością nie mieszkałaby tutaj, tylko z rodzicami. Oni zajmowaliby się wnukiem, a ona kończyła studia. Tylko kwestia miłości do owocu gwałtu była tym, co niszczyło i zakrzywiało cały obraz macierzyństwa. Z pewnością patrząc na młode, widziałaby tamtego sukinsyna, który zniszczył jej życie. Nie tylko Zaren mógłby być szczęśliwy z obrotu sprawy gdyby wiedział o wszystkim... ona też sądziła, że dobrze się stało. Los zdecydował za nią pozostawiając czyste sumienie. Lepszego wyjścia z tak chujowej sytuacji nie mogła sobie wymarzyć...
Nie świadczyłoby dobrze o Pannie Green? Raczej powinien się cieszyć, że wszystko z nią w porządku, no halo! Przypadki i wpadki się zdarzają każdemu więc nie ma co płakać ‘ nad rozlanym mlekiem’ tylko brać odpowiedzialność za swoje czyny. Jesteśmy wszyscy dorośli i różnie w życiu bywa. Z taką pozycją i górą forsy nie ma problemów nie do przeskoczenia i faktycznie, nazbierało się trochę tematów do poruszenia więc jeśli Zar chciał się po wszystkim położyć pod kołderką i zasnąć odwrócony tyłeczkiem, to nic z tego. Najpierw przyjdzie mu odpowiedzieć na parę bardzo poważnych pytań. Wiecznie nie może być beztrosko i różowo, czasem trzeba zejść na ziemię ~
Mieszkanie było naprawdę ładne tylko trochę małe. Dla jednej osoby i to jeszcze faceta w sam raz ale we dwoje może być ciut ciasno. Ciekawe jaki metraż jest za ścianą i czy ktoś w przyszłości nie zechciałby odsprzedać drugiego apartamentu. Wtedy można byłoby przebić ściany i połączyć pomieszczenia. Bo... przydałaby się sypialnia dla gości, jakiś gabinet, garderoba i druga toaleta bo w momencie gdy będą chcieli razem wyjść to się pozabijają. I gdyby Zar zapytał ją o to teraz, to serio myślała o nim w bardzo długiej perspektywie. To czy wszystko będzie toczyło się w podobnym sielankowym nastroju zależało wyłącznie od niego. Molly nie załatwiała nikomu kurw z Europy ani nie miała kolegów z cygańskimi prostytutkami przy boku ale również była bardzo zazdrosna. Tak, w inny sposób niż Zar, to już ustalone ale łatwo złamać jej serduszko.
A co by było gdyby urodziła dziecko Samuru? To już tak skomplikowane że trudno jednoznacznie przewidzieć ciąg dalszy tej ponurej historii. Z pewnością nie mieszkałaby tutaj, tylko z rodzicami. Oni zajmowaliby się wnukiem, a ona kończyła studia. Tylko kwestia miłości do owocu gwałtu była tym, co niszczyło i zakrzywiało cały obraz macierzyństwa. Z pewnością patrząc na młode, widziałaby tamtego sukinsyna, który zniszczył jej życie. Nie tylko Zaren mógłby być szczęśliwy z obrotu sprawy gdyby wiedział o wszystkim... ona też sądziła, że dobrze się stało. Los zdecydował za nią pozostawiając czyste sumienie. Lepszego wyjścia z tak chujowej sytuacji nie mogła sobie wymarzyć...
- Spoiler:
Ona z żaden sposób nie śmiała mu tej wizji zakłócać. Wręcz przeciwnie, była otwarta na wszelkie propozycje i sugestię. Z taką dozą zaufania i kij tym... – miłości, mógł zrobić z nią co chciał a ona wcale nie musiała się bać, że finalnie źle na tym wyjdzie.
Wsparta w jednej pozycji nie narzekała na to co wyrabiał tam niżej, wręcz odwrotnie. Domyślała się, że za wygodnie to mu nie jest a mimo to ciągle poświęca jej więcej uwagi niż sobie. Doceniała, serio...
– Spróbuj – odgarnęła włosy na prawą stronę odsłaniając zarysowany na grzbiecie kręgosłup i spory tatuaż róży znajdujący się na większej części górnego odcinka kręgów. Ciernisty kwiat wykończony czerwonymi płatkami zaczynał się ciut wyżej niż łopatki. Lubiła go chociaż przez umiejscowienie całkiem zapomniała o nietypowej ozdobie. Czy on zwrócił na nią uwagę? Miło by było. W końcu kosztowało ją to trochę stresu i cierpienia. Symbolika nie była przypadkowa i każdy mógł ją interpretować na swój sposób bo na upartego niezbyt trudno upatrywać bólu w połączeniu z delikatnością i pięknem.
– Szybko – uśmiechnęła się pod nosem na tak ochoczą zgodę. Gdy tylko pociągnął ją do siebie, przylgnęła plecami do jego klatki piersiowej. W jedną z jego dłoni wplotła własne palce, zaś drugą przesunęła na nagą pierś. Tam bywał zdecydowanie zbyt rzadko. Chciała żeby ją dotykał, głaskał, obejmował - bo to też było bardzo przyjemne. Może nawet nie zdawał sobie z tego sprawy ale prócz miejsca między nogami były inne czułe punkty. O i nawet przypadkowo odkrył jeden z nich bo gdy tylko przygryzł fragment skóry na karku, Lori wciągnęła gwałtownie powietrze. Tego się nie spodziewała ale ulegle opuściła głowę nie chcąc się temu opierać.
– Ja też – odrywając się niechętnie od mężczyzny, wstała i pociągnęła go za sobą na łóżko. Może i podłoga miała o wiele większy metraż ale nie była tak miękka i przyjemna jak materac. – Chodź skarbie – mruknęła kradnąc buziaka nim położył się wygodnie prawie na środku tego wielkiego mebla. Chwilę pochylała się nad nim napastując pocałunkami wargi, później szyję, obojczyk, mostek, brzuch aż w końcu znów ujęła w dłoń sterczącą męskość i wsunęła między wilgotne usta. Tym razem nie miała najmniejszego zamiaru zabawiać się w ten sposób długo. To tylko miły akcent przed dalszą częścią. Wcale nie musiała mu mówić o tym, że gdy odstęp czasu między zmianami pozycji jest zbyt długi, to najzwyczajniej każde kolejne „pierwsze" wejście jest mało przyjemne z powodu braku wilgoci. Dlatego też umyślnie na końcu przejechała językiem po samej główce zostawiając na niej ślinę. Tzn powinna o tym powiedzieć ale się wstydziła – tak to ujmijmy. Problem rozwiązała sama, dzielna dziewczynka.
Kiedy już przygotowała odpowiedni grunt i odłożyła zabawkę na miejsce to stanęła nad szlachetnym oglądając go z góry od głowy aż po same stopy. Nie mogła się zdecydować ale w końcu wybrała. Jeden krok wystarczył żeby zatrzymać się okrakiem nad biodrami kochanka, tyłem do niego. Schodząc na kolana wzięła jeszcze raz do ręki męskość i pozwoliła zniknąć jej w swym ciepłym wnętrzu. Aż przeszedł ją dreszcz kiedy docisnęła pośladki do jego bioder. Podpierając się dłońmi z przodu, rytmicznie przesuwała się ku górze sprawdzając jaki zakres ruchów może wykonać. Spokojnie mogła wyprostować plecy i zająć ręce czymś innym bo mała szansa, że straci równowagę. Lewą więc zebrała rozpuszczone do tej pory kosmyki w wysoki kuc, w tej też chwili zerknęła przez ramię na reakcję szlachetnego. Mogła się nawet założył, że zaczął macać jej pupę szybciej niż cokolwiek innego. Najwyraźniej był fanem damskich krągłości i proszę bardzo, mógł ściskać do woli a gdy i jej będzie dłużej niewygodnie utrzymywać kucyka w górze, sama wsunie obie dłonie pod własną pupę i uniesie ją nieco żeby dorzucić do i tak hulającego na dobre ognia. Teraz będzie miał jeszcze lepszy widok na własny sprzęt, który co chwila zanurzał się głęboko w kobiecym wnętrzu ~
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Kobiety to faktycznie ciekawe istoty ~ dla Zarena było to trochę dziwne, aby wspominać o podobnych rzeczach ze szczegółami, ponieważ gdy on opowie chłopakom, że wspiął się na szczyt swojej nowej kochanki to jedynie mrukną z aprobatą i zapytają jak było, bez dodatkowych szczegółów, rozmiarów itd, a znając kobiety, które gadały dosłownie o wszystkim nie tylko wypyta ją o dane walory, a także o to w jakiej pozycji, jak długo i gdzie to robili, trochę prywatności? Co się dzieje za zamkniętymi drzwiami apartamentu dzielnicy nocnej, zostaje za zamkniętymi drzwiami dzielnicy nocnej, czy już nie ma żadnych świętości?
Czy ja wiem, że powinien się cieszyć? Nie planował potomka i zdecydowanie będzie się wzbraniał przed zaakceptowaniem faktu, że jeśli coś już wyjdzie to będzie jego, bah nawet by w to nie do końca chciał uwierzyć i nie wiadomo jak potoczyłaby się ta relacja dalej, ale zdecydowanie wziąłby pewnie w swoim czasie odpowiedzialność, choć nie ukrywam, że wolałby tego uniknąć, jeśli tak bardzo chciała zabawiać się z zasłonami przez najbliższe parę lat ich związku to już wybór należał tylko do niej.
Właściwie jak już o tym wspominasz to rzeczywiście miał taki plan by po wszystkim odwrócić się tyłeczkiem i pójść spać, bo był chłop zwyczajnie zmęczony, a już nie wspominajmy o tym, że po całym akcie będzie jeszcze bardziej wykończony, ale też była racja, sielanka w różowych okular nie mogła trwać wiecznie i w końcu będą musieli porozmawiać, bez zajmowania się swoimi nagimi ciałami dla rozproszenia całej uwagi od sytuacji ~ Jeśli takie było jej życzenie to Zaren z nią porozmawia, tylko co dalej?
Molly musiała zrozumieć pewne reguły rządzące światem przestępczym, a także fakt, że te pieniądze za które mógł sobie kupić takie rzeczy jak to mieszkanie, nowy samochód prosto z salonu czy cały barek drogich alkoholi nie spadały z nieba, niestety aby zarobić takie pieniądze musiał często posuwać się do szarych wyborów moralnych, zniszczenia komuś życia, by zbudować na tych gruzach swoje własne. Kurwy z Europy były tylko jednym z dochodów dla Bratvy, dla samego Zarena może trafiało z dwadzieścia procent tego całego precedensu, mimo ze interes był w całości jego ~ that's how mafia works. Musiała się wyzbyć zazdrości w pewien sposób i nabyć trochę zaufania i przekonania, że mimo obracania się w towarzystwie samych kurew, gangsterów i brudnych pieniędzy będzie potrafił trafić do domu z czystą głową wolną od pokus tego stylu życia ~ on był w tym tylko dla pieniędzy i tego musiała się trzymać, chętnie by jej to wszystko wyjaśnił, ale odcięła się od informacji na temat tego biznesu, nie chciała o tym słyszeć, bo wydawało się to okrutne i w ogóle nie pasujące do wizerunku Zarena, a otóż prawda moja droga, taki właśnie był Zaren. W domu był inny niż tam na zewnątrz niszcząc życie czyjeś córki, wpychając biedactwo pod groźbą śmierci do kontenera i wywożąc za ocean. Takie były realia.
Ważne, że nie urodziła dziecka Samuru i wszystko wyszło w miarę dobrze, był pewien, że do jego stylu życia była w stanie przywyknąć jak każda kobieta mafii, czyli dobrze wiedząc co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, ale udawaniem że tego nie było ~ to był przepis na suckes.
Czy ja wiem, że powinien się cieszyć? Nie planował potomka i zdecydowanie będzie się wzbraniał przed zaakceptowaniem faktu, że jeśli coś już wyjdzie to będzie jego, bah nawet by w to nie do końca chciał uwierzyć i nie wiadomo jak potoczyłaby się ta relacja dalej, ale zdecydowanie wziąłby pewnie w swoim czasie odpowiedzialność, choć nie ukrywam, że wolałby tego uniknąć, jeśli tak bardzo chciała zabawiać się z zasłonami przez najbliższe parę lat ich związku to już wybór należał tylko do niej.
Właściwie jak już o tym wspominasz to rzeczywiście miał taki plan by po wszystkim odwrócić się tyłeczkiem i pójść spać, bo był chłop zwyczajnie zmęczony, a już nie wspominajmy o tym, że po całym akcie będzie jeszcze bardziej wykończony, ale też była racja, sielanka w różowych okular nie mogła trwać wiecznie i w końcu będą musieli porozmawiać, bez zajmowania się swoimi nagimi ciałami dla rozproszenia całej uwagi od sytuacji ~ Jeśli takie było jej życzenie to Zaren z nią porozmawia, tylko co dalej?
Molly musiała zrozumieć pewne reguły rządzące światem przestępczym, a także fakt, że te pieniądze za które mógł sobie kupić takie rzeczy jak to mieszkanie, nowy samochód prosto z salonu czy cały barek drogich alkoholi nie spadały z nieba, niestety aby zarobić takie pieniądze musiał często posuwać się do szarych wyborów moralnych, zniszczenia komuś życia, by zbudować na tych gruzach swoje własne. Kurwy z Europy były tylko jednym z dochodów dla Bratvy, dla samego Zarena może trafiało z dwadzieścia procent tego całego precedensu, mimo ze interes był w całości jego ~ that's how mafia works. Musiała się wyzbyć zazdrości w pewien sposób i nabyć trochę zaufania i przekonania, że mimo obracania się w towarzystwie samych kurew, gangsterów i brudnych pieniędzy będzie potrafił trafić do domu z czystą głową wolną od pokus tego stylu życia ~ on był w tym tylko dla pieniędzy i tego musiała się trzymać, chętnie by jej to wszystko wyjaśnił, ale odcięła się od informacji na temat tego biznesu, nie chciała o tym słyszeć, bo wydawało się to okrutne i w ogóle nie pasujące do wizerunku Zarena, a otóż prawda moja droga, taki właśnie był Zaren. W domu był inny niż tam na zewnątrz niszcząc życie czyjeś córki, wpychając biedactwo pod groźbą śmierci do kontenera i wywożąc za ocean. Takie były realia.
Ważne, że nie urodziła dziecka Samuru i wszystko wyszło w miarę dobrze, był pewien, że do jego stylu życia była w stanie przywyknąć jak każda kobieta mafii, czyli dobrze wiedząc co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, ale udawaniem że tego nie było ~ to był przepis na suckes.
- Spoiler:
- No to świetnie, zaufanie przedewszystkim ~ faktycznie, może nie było mu zbyt wygodnie, ale poświęcał jej znacznie więcej uwagi, bo istniała jedna niepisana zasada. Jeśli kobieta była zadowolona to będzie tego więcej i więcej, a dwa ostatnie razy podobały mu się wystarczająco by się przyzwyczaić do takiego obrotu spraw, co by było gdyby nagle Molly zamknęła przysłowiowo nogi? No nic miłego!
Oczywiście, że zamierzał spróbować, nawet kiwnął do niej głową gdy się odwróciła na chwilę by potwierdzić tylko swoje i jej słowa, wcale nie było łatwo, bo gdyby tylko przyśpieszyć w danym momencie można by osiągnąć szczyt i mieć to za sobą, ale po co? Było miło, było przyjemnie i zdecydowanie gorąco więc przez samokontrolę robił co mógł by spowolnić nieuniknioną rzecz, która z każdą chwilą się zbliżała, ale ku jego zaskoczeniu ~ udało się, a następnie można było nawet chwilę odsapnąć, niezbyt długo, ale zawsze wystarczająco by powrócić do całej sytuacji ze świeżym podejściem.
Z czasem nauczy się doceniać wszystkie ważne punkty, ale jak na razie gdy przesunęła jego dłoń na jedną z nagich piersi to został tam wystarczająco długo by pogłaskać, pomasować i docenić tą cześć ciała, niektóre rzeczy trzeba było po prostu pokazać i zwrócić na nie uwagi, wcale nie potrzebował jakichś wielkich znaków z wielkimi napisami dla kretów, ale właśnie takich małych subtelnych gestów.
Na krótką zachęte oczywiście się podniósł i następnie położył na miękkim materacu, wpychając jedną rękę pod głowę by unieść trochę spojrzenie na wspaniały obraz niskiej, rozpalonej i całkowicie nagiej kobiety. Później gdy postanowiła się lekko nachylić to oczywiście przejechał dłońmi wzdłuż jej ciała na ile mu pozwalała obecna pozycja, nawet ją do siebie przyciągnął by skraść ten pierwszy pocałunek nim postanowiła iść dalej, a co do miłego aktu ~ był zaskoczony, zdecydowanie zaskoczony, bo przez krótką chwilę wplótł palce w jej włosy gładząc je czule, ale nie trwało to zbyt długo i może to nawet lepiej, bo nie wiem ile byłby w stanie odeprzeć chęć zakończenia tego, co mógł zrobić wcześniej. Nie zrobił i chwała mu za to, bo to nie był koniec wieczoru pełnego atrakcji.
Gdy stanęła nad nim na równych nogach był pewien moment w którym zmarszczył lekko brwi, bo może kłociło się to z jego wizją, ale bardzo szybko uległ temu w niekończącym się "hulającym" ogniu tej chwili, gdy powoli zsunęła się na kolana tyłem do niego to może faktycznie wpierw powinien położyć obie dłonie na jej krągłej pupie, ale zamiast tego wcisnął obie dłonie pomiędzy miejsce w którym zaczynały się jej uda, a kończył się tors, palcami zahaczając o jej brzuch, delikatnie przejeżdżając po nim jak po czystym płótnie ~ dopiero później zabrał jedną z rąk i faktycznie ulokował ja na tyłku kobiety, który sobie zamierzał wyściskać ile tylko mógł.
Sam widok opadającego ciała kochanki na nabrzmiała męskość na który miał w tej chwili doskonały podgląd był wystarczająco podniecający by szlachetny wyprostował się cały i nawet lekko uniósł biodra do góry, by nie tracić za dużo kontaktu ~ ważne, że ona znała swoje możliwości, a on za każdym ruchem jej pomagał by nie wysunęła się zbyt daleko. Było przyjemnie, było miło i co za każdym razem sygnalizował przez krótkie westchnięcie czy też mocniejsze zaciśnięcie palców na alabastrowej skórze. Nawet w pewnym momencie przejął jej kucyk z zebranych włosów i utrzymywał go w górze, a lewą dłoń zatrzymał na jej podskakującej piersi by zamknąć ją szczelnie w swoich palcach. Naprawdę był szczęśliwy, że nie zakończył tego w pierwszej turze gdy miał ku temu okazję ~ zrobił co należało i z kazdą chwilą dostawał tylko więcej i więcej wspaniałych doznań. Warto? Oczywiście.
Leżenie niczym księżniczka było zdecydowanie miłe i przyjemne, ale nie mogło też trwać wiecznie, bo w pewnym momencie życia każdego mężczyzny przychodzi taka chwila w której warto się ruszyć ~ tak było też w tym wypadku.
Zaren nie puszczając oczywiście jej włosów, złapał ją mocno za biodro i przechylił na bok, dopiero wtedy postanowił rozluźnić uścisk na jej długich, pięknych włosach. Wepchnął dłoń pod jej udo i podtrzymał jej nogę do góry, a sam oparł jedną stopę mocno na łóżku, zakładając jej nogę na swoje kolano ~ nie tracąc przy tym kontaktu ciał, jeśli wiadomo o czym mowa. Wolną w tej chwili dłonią oparł o jej policzek wpierw go głaskając, a następnie przyciskając lekko na szyję, by wyciągnęła łabędzi atut lekko do góry, gdy on będzie poruszał własnymi biodrami do przodu i do tyłu, w dosyć rytmiczny, ale i szybki sposób. Tak o to kończy się historia gdy Molly była w pełnej kontroli ~
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Ale baby takie są! Gadają o wszystkim i o wszystkich. Niektóre mówią tylko po to aby mówić. Bywają egzemplarze, którym buzia się wcale nie zamyka i ciekawe jest to, że znajdują swoje drugie połówki. Jak to jest wytrzymać całe życie z wiecznie nakręconą katarynką? Osobiście nie wiem ale musiała w tym wszystkim być jakaś metoda czy sposób. Najprościej byłoby wpuszczać wszytko jednym uchem a wypuszczać drugim... albo odciąć się od bodźców słuchowych skupiając uwagę wyłącznie na własnych przemyśleniach. Jeśli chodzi o aspekt komunikacji to z kobietami bywało ciężko. Nawet Molly była świadkiem sytuacji gdy trzy koleżanki zaczęły obgadywać czwartą gdy tylko ta odeszła. A chwilę wcześniej całowały się w policzek na pożegnanie! Na szczęście ją podobne historie ominęły szerokim łukiem bo co tu dużo gadać...nie miała zbyt wielu znajomych. Za to teraz miała chłopaka, którego zazdrościłaby jej każda jedna panna zarówno z czasów szkoły średniej jak i uczelni. Wysoki, przystojny, bogaty i wpływowy. Jeśli tylko jej rodzina zaakceptowałaby ten związek to dziewczyna osiągnęłaby pełnię szczęścia.
Kayla była bardzo otwarta i bezpośrednia. Dla niej nie było tematów wstydliwych i tych skrytych pod tajemniczym określeniem – tabu. Mówiła i pytała o wszytko prosto z mostu. Coś co dla innych było intymne i powinno zostać tajemnicą, dla niej było czymś zwykłym, ludzkim i nawet nie zająknęła się zadając coraz to odważniejsze pytania. A co na to Molly? A no biedna gimnastykowała się na wszystkie strony a i tak efekt był taki, że wzdychając poszukiwała jakiś odpowiednich słów i odpowiadała na pytania. Co innego miała robić? I Zara nie ominie przyjemność poznania łowczyni. To najbliższa dusza jego Lori więc to oczywiste, że prędzej czy później będzie chciała ich sobie przedstawić.
On będzie z tego powodu przeszczęśliwy, z pewnością...
Standard! Szkoda, że nie wyjmie paczki fajek i nie zapali jednego w łóżku po wszystkim. Ok, biedaczek przez ostatnie kilkadziesiąt godzin funkcjonował na najwyższych obrotach. Biegał ze spotkania na spotkanie a i w domu specjalnie nie mógł odpocząć. Taki obrót spraw był w całości winą Lori ale szczególnie nie narzekał. Ona za to wynudziła się i wyspała za wszystkie lata. Odrobina wyrozumiałości – oczywiście, że pozwoli mu pójść spać, w swoim czasie. Mało tego, nie dość, że sama przykryje go kołderką, to przylgnie do boku i będzie pilnowała żeby się nie odkopał ♡ A dalej? Teraz zegar wskazywał mniej więcej godzinę 9 rano. Do zachodu słońca było wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Na następną noc ona nie miała żadnych planów, wszystko było zależne od niego i od tego czy jeśli wyjdzie, to czy ją ze sobą zabierze.
Chyba jeszcze zbyt wcześnie żeby mówić o metodach wyłudzania upragnionych rzeczy, wywierania presji czy forsowania własnego zdania przez najbardziej wyrafinowany rodzaj szantażu – brak dostępu do majtek kobiety. Szlaban na seks? Tak też można ale co musiałby zrobić Zar i jakie granice przekroczyć żeby Molly wpadła na tak sadystyczny pomysł. Poza tym sama, bez podpowiedzi od życzliwych osób, by tego nie wymyśliła. Owszem, obrażona czy zmartwiona złym zachowaniem drugiej połówki nie miałaby nawet zamiaru myśleć o łóżkowych przygodach ale kto wie czy najbliższa przyszłość i życie w tak szorstkim świecie nie zmieni jej podejścia? Na tyle na ile to możliwe chciała się trzymać od tego z daleka ale nikt nie obieca jej złotej klatki. Prędzej czy później część zobaczy a części pomyśli się sama. Trzeba być naprawdę upartym żeby widzieć tylko to co się chce ~
Kayla była bardzo otwarta i bezpośrednia. Dla niej nie było tematów wstydliwych i tych skrytych pod tajemniczym określeniem – tabu. Mówiła i pytała o wszytko prosto z mostu. Coś co dla innych było intymne i powinno zostać tajemnicą, dla niej było czymś zwykłym, ludzkim i nawet nie zająknęła się zadając coraz to odważniejsze pytania. A co na to Molly? A no biedna gimnastykowała się na wszystkie strony a i tak efekt był taki, że wzdychając poszukiwała jakiś odpowiednich słów i odpowiadała na pytania. Co innego miała robić? I Zara nie ominie przyjemność poznania łowczyni. To najbliższa dusza jego Lori więc to oczywiste, że prędzej czy później będzie chciała ich sobie przedstawić.
On będzie z tego powodu przeszczęśliwy, z pewnością...
Standard! Szkoda, że nie wyjmie paczki fajek i nie zapali jednego w łóżku po wszystkim. Ok, biedaczek przez ostatnie kilkadziesiąt godzin funkcjonował na najwyższych obrotach. Biegał ze spotkania na spotkanie a i w domu specjalnie nie mógł odpocząć. Taki obrót spraw był w całości winą Lori ale szczególnie nie narzekał. Ona za to wynudziła się i wyspała za wszystkie lata. Odrobina wyrozumiałości – oczywiście, że pozwoli mu pójść spać, w swoim czasie. Mało tego, nie dość, że sama przykryje go kołderką, to przylgnie do boku i będzie pilnowała żeby się nie odkopał ♡ A dalej? Teraz zegar wskazywał mniej więcej godzinę 9 rano. Do zachodu słońca było wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. Na następną noc ona nie miała żadnych planów, wszystko było zależne od niego i od tego czy jeśli wyjdzie, to czy ją ze sobą zabierze.
Chyba jeszcze zbyt wcześnie żeby mówić o metodach wyłudzania upragnionych rzeczy, wywierania presji czy forsowania własnego zdania przez najbardziej wyrafinowany rodzaj szantażu – brak dostępu do majtek kobiety. Szlaban na seks? Tak też można ale co musiałby zrobić Zar i jakie granice przekroczyć żeby Molly wpadła na tak sadystyczny pomysł. Poza tym sama, bez podpowiedzi od życzliwych osób, by tego nie wymyśliła. Owszem, obrażona czy zmartwiona złym zachowaniem drugiej połówki nie miałaby nawet zamiaru myśleć o łóżkowych przygodach ale kto wie czy najbliższa przyszłość i życie w tak szorstkim świecie nie zmieni jej podejścia? Na tyle na ile to możliwe chciała się trzymać od tego z daleka ale nikt nie obieca jej złotej klatki. Prędzej czy później część zobaczy a części pomyśli się sama. Trzeba być naprawdę upartym żeby widzieć tylko to co się chce ~
- Spoiler:
Kto by przypuszczał, że tak niewielka kobieta może mieć władzę nad większym i silniejszym od siebie facetem i to przy użyciu nie siły a sprytu. Wcale nie robiła tego specjalnie ale prędko pojęła, że są chwilę kiedy ma całkowitą kontrolę i to zaczęło jej się podobać. Nie dość, że towarzyszyła jej satysfakcja z udanej zabawy, w której wcale nie miała doświadczenia to jeszcze jemu się podobało! I najlepsze jest to, że tym razem nie była na żadnych prochach, na które mogłaby zrzucić pomysłowość czy odwagę. Robiła to co uważała za słuszne i od samego początku nie wpakowała się na żadną minę. Ani razu nie przygryzła tam gdzie nie trzeba, nie zawadziła ostrym kiełkiem ani nie złapała tak żeby sprawić mu ból. Jak do tego momentu było niesamowicie przyjemnie, dobrze a to nadal nie koniec.
A te ściągnięte brwi kiedy tak stała nad nim? Wyglądało na to, że niezupełnie pojmował jej zamiary ale szybko rozwiała wszelkie wątpliwości zajmując miejsce. Jedna wielka improwizacja... Błądzące po ciele dłonie tylko dodawały pewności siebie. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo lubiła jego dotyk. Każde muśnięcie sprawiało, że napinała mięśnie brzucha wciągając przy tym powietrze. Co jakiś czas mruczała wyginając plecy, a przy tym balansowała biodrami to do góry to na dół. Zdarzyło jej się też nieco wiercić zataczając niewielkie koła. Mając jednak na uwadze, że pozycja nie daje zbyt dużego pola do popisu, miała zamiar z kolan przejść na stopy. Już nawet oderwała od pościeli prawe kolano kiedy jej plany pokrzyżowała niespodziewana utrata równowagi. Wykorzystując przewagę siły i gabarytów, szlachetny strącił ją z siebie ciągle dbając o to, żeby oba ciała były złączone. Z zarzuconą za jego kolano nogą, wylądowała na boczku, plecami do kochanka. Na tyle na ile było to możliwe wyprężyła ciało tak aby było mu jeszcze wygodniej nadawać w końcu szybszy rytm. Zagryzając wargę odchyliła również i głowę odsłaniając szyję, do której najwyraźniej chciał się dobrać. A jaki był zamiar... chciał ją całować a może gryźć? Lewą dłoń przełożyła tak, że na moment wplotła szczupłe palce we włosy mężczyzny. Pociągnęła wcale niedelikatnie chwytając przy tym możliwie kontakt wzrokowy. Czyżby ktoś robił się zadziorny i zaczynał pokazywać pazury? Nieważne... epizod trwał krótko bo zamiast trzymać w garści kilka kosmyków, objęła piersi, które przy każdym pchnięciu ku uciesze męskiego oka podskakiwały a z czasem stawało się to nawet bolesne. Czas, który spędziła na górze dał się jej udom nieco we znaki więc to, że trzymał jej nogę było strzałem w dziesiątkę.
Unieruchomiona, z największą rozkoszą przylegała plecami do swego kochanka, którego tempo ruchów znacznie różniło się od tego, które narzuciła ona. Było szybsze i gwałtowniejsze a w pokoju prócz westchnięć i jęków, roznosił się dźwięk dwóch uderzających o siebie ciał. Z każdą mijająca sekundą było jej coraz lepiej aż w końcu ponownie złowi kochanka spojrzeniem po to aby tylko gdy uwolni biust, polizać palce lewej dłoni i zjechać nimi do łechtaczki. To chyba nic złego, hm?
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
To, że baby takie są to akurat nic dziwnego, tylko gadają i gadają i to na tematy, które powinny przemilczeć, ale dopóki nie zamierzała się zwierzać z podobnych akcji jakiemuś gościowi w podejrzanym barze lub "koledze" z pracy to przecież nie działa się żadna krzywda, prawda? U niego ta historia będzie wyglądać zupełnie inaczej jeśli już zgodzi już komuś ją powtórzyć, jeśli będą to chłopaki z Bratvy to pewnie obgadają kształt tyłka Molly i jeśli któryś posunie się o milimetr za daleko z jakimś głupim komentarzem to kapitan nie będzie miał żadnych skrupułów by zacisnąć pięść i wybić drugiemu wampirowi zęby jednym, sprawnym uderzeniem ~ No, ale tacy już byli faceci. Tak długo jak był zachowany "dobry"smak to tak długo temat nie był Tabu.
Cóż, na pewno będzie mogła się pochwalić nie jednej znajomej z czasów szkolnych czy też ze studiów, ale czy rodzina zaakceptuje fakt, że ich córeczka stała się wampirzycą i mało tego, pieprzy się ze szlachetnym? To już kwestia ~ rodziny. Nie można było od nich tego oczekiwać, ale zdecydowanie Zaren przed tym nie ucieknie, jemu już wcześniej zapaliły się iskierki w oczach gdy tylko wspomniała o wizycie u zatwardziałych łowców.
Co do poznawania obecnych łowczyń z tutejszej oświaty to bym nie szedł aż tak daleko w przeświadczenie, że Zaren będzie zachwycony, nie będzie. Układ z oświatą nie wyszedł dokładnie tak jakby sobie tego życzył, ale nie zamierzał atakować łowców bez wyraźnego powodu, liczył że dowódca oświaty będzie miał takie samo zdanie, bo po co przysparzać rozlewu krwi do tego wszystkiego. Faktem było na pewno, że nie zamierzał specjalnie spotykać się z koleżanką Molly i jeśli będzie mógł tego uniknąć to pewnie się wykręci jak to tylko było możliwe. Kapitan Mafii to nie jest najlepszy towarzysz na dziewczęce spotkania przy winku, trzeba mieć to na uwadze.
Tak, do tego wszystkiego wypadałoby jeszcze zapalić papierosa w łóżku, ale dużo można o nim powiedzieć, a także o jego mieszkaniu. Jednym z tych rzeczy był fakt, ze nie było tu żadnej popielniczki, co znaczyło że nie palił w mieszkaniu, jedynie na balkonie. Jako wampir miał dużo bardziej wyczulony węch i papierosy w mieszkaniu zdecydowanie mu przeszkadzały, więc przynajmniej o to nie musiała się martwić, ale odwrócić się i zasnąć to już zupełnie co innego ~ faktycznie. Funkcjonował na najwyższych obrotach, często zapierdalał z miejsca na miejsce, a przez ostatnie dni prawie w ogóle nie zmrużył oka, ale fakt. Nie narzekał. Bo jeśli by narzekał to w tej chwili by spał smacznie zamiast robić to co właśnie robił, a tego przecież żadne z nich nie chciało, po wszystkim to i owszem wyśpi się, jeszcze tylko przebrnąć przez dosyć ciekawą konwersacje. Co chciała usłyszeć? Że jest jego dziewczyną i będą dotyczyć ich pewne reguły związku? No pewnie dokładnie to usłyszy, nawet będzie miała swoje pięć minut na powiedzenie o tym co mogłoby jej przeszkadzać, a z rzeczy których będzie w stanie zrezygnować pewnie by zrezygnował.
Chciała wyłudzić od niego przez blokadę dostępu do własnej bielizny? Serio, to było tak typowe, że aż niepoważne. Serio chciałaby sobie sama odmówić przyjemności, aby jego "ukarać"? Istniało wiele innych sposobów, mogła go po prostu o coś poprosić, Zaren bardzo dużo by dla niej zrobił i to był fakt! Przez krótkie chwili w swoim życiu czasami chciałby zrobić coś dla drugiej osoby, oczywiście zaraz po tym jak skończy ze sobą ~ najpierw zadowoli siebie, a później resztę! Był szlachetny, więc tak to niestety wyglądało.
Prędzej czy później zobaczy i usłyszy wiele, a także większości się będzie domyślała, pytanie tylko co z tym zrobi? Mogłaby się wystraszyć albo zaakceptować nową rzeczywistość w której przyszło jej żyć, bo Zaren może i nie był delikatny i kochany za jakiego go miała dla całego świata, ale czy to ważne skoro dla niej taki był? No.. dylemacik moralny, co?
Cóż, na pewno będzie mogła się pochwalić nie jednej znajomej z czasów szkolnych czy też ze studiów, ale czy rodzina zaakceptuje fakt, że ich córeczka stała się wampirzycą i mało tego, pieprzy się ze szlachetnym? To już kwestia ~ rodziny. Nie można było od nich tego oczekiwać, ale zdecydowanie Zaren przed tym nie ucieknie, jemu już wcześniej zapaliły się iskierki w oczach gdy tylko wspomniała o wizycie u zatwardziałych łowców.
Co do poznawania obecnych łowczyń z tutejszej oświaty to bym nie szedł aż tak daleko w przeświadczenie, że Zaren będzie zachwycony, nie będzie. Układ z oświatą nie wyszedł dokładnie tak jakby sobie tego życzył, ale nie zamierzał atakować łowców bez wyraźnego powodu, liczył że dowódca oświaty będzie miał takie samo zdanie, bo po co przysparzać rozlewu krwi do tego wszystkiego. Faktem było na pewno, że nie zamierzał specjalnie spotykać się z koleżanką Molly i jeśli będzie mógł tego uniknąć to pewnie się wykręci jak to tylko było możliwe. Kapitan Mafii to nie jest najlepszy towarzysz na dziewczęce spotkania przy winku, trzeba mieć to na uwadze.
Tak, do tego wszystkiego wypadałoby jeszcze zapalić papierosa w łóżku, ale dużo można o nim powiedzieć, a także o jego mieszkaniu. Jednym z tych rzeczy był fakt, ze nie było tu żadnej popielniczki, co znaczyło że nie palił w mieszkaniu, jedynie na balkonie. Jako wampir miał dużo bardziej wyczulony węch i papierosy w mieszkaniu zdecydowanie mu przeszkadzały, więc przynajmniej o to nie musiała się martwić, ale odwrócić się i zasnąć to już zupełnie co innego ~ faktycznie. Funkcjonował na najwyższych obrotach, często zapierdalał z miejsca na miejsce, a przez ostatnie dni prawie w ogóle nie zmrużył oka, ale fakt. Nie narzekał. Bo jeśli by narzekał to w tej chwili by spał smacznie zamiast robić to co właśnie robił, a tego przecież żadne z nich nie chciało, po wszystkim to i owszem wyśpi się, jeszcze tylko przebrnąć przez dosyć ciekawą konwersacje. Co chciała usłyszeć? Że jest jego dziewczyną i będą dotyczyć ich pewne reguły związku? No pewnie dokładnie to usłyszy, nawet będzie miała swoje pięć minut na powiedzenie o tym co mogłoby jej przeszkadzać, a z rzeczy których będzie w stanie zrezygnować pewnie by zrezygnował.
Chciała wyłudzić od niego przez blokadę dostępu do własnej bielizny? Serio, to było tak typowe, że aż niepoważne. Serio chciałaby sobie sama odmówić przyjemności, aby jego "ukarać"? Istniało wiele innych sposobów, mogła go po prostu o coś poprosić, Zaren bardzo dużo by dla niej zrobił i to był fakt! Przez krótkie chwili w swoim życiu czasami chciałby zrobić coś dla drugiej osoby, oczywiście zaraz po tym jak skończy ze sobą ~ najpierw zadowoli siebie, a później resztę! Był szlachetny, więc tak to niestety wyglądało.
Prędzej czy później zobaczy i usłyszy wiele, a także większości się będzie domyślała, pytanie tylko co z tym zrobi? Mogłaby się wystraszyć albo zaakceptować nową rzeczywistość w której przyszło jej żyć, bo Zaren może i nie był delikatny i kochany za jakiego go miała dla całego świata, ale czy to ważne skoro dla niej taki był? No.. dylemacik moralny, co?
- Spoiler:
- Nie trzeba wcale nic przypuszczać, dobry użytek z cechy sprytu i większość mężczyzn traciło głowę dla pozornie mniejszej i niegroźnej kobiety. Od zarania dziejów dupa była dosyć skuteczną bronią zdolną powalić niejednego tyrana i twardziela, a Molly chyba własnie zdawała sobie z tego doskonale sprawę, bo pomimo wstydliwych początków i całej tej niewinnej relacji wydawała się być bardzo pewna siebie ~ może po prostu bardzo dobrze czuła się w jego towarzystwie, a może to było coś innego, ale o takie rzeczy należałoby już spytać samą Lorraine. Nie będziemy tutaj grać w tak zwane "Co miał autor na myśli"
Faktycznie, od samego początku bardzo dobrze jej szło zdawanie się na sam instynkt, wiedziała jak, gdzie i kiedy nacisnąć odpowiedni przycisk by cała machina ruszyła dalej, naprawdę mu się to cholernie podobało i gdyby się dało to chciałby więcej bez końca.
Sciąganięte brwi oznaczały tylko jedno, a mianowicie zdziwienie i lekką przeszkodę w wizji, która bardzo szybko zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni, bo wampir był zachwycony tym wszystkim co udało jej się zrobić, nie dość że miał odpowiedni widok z dołu to na dodaatek sobie trochę odpoczął, a zresztą to cholernie podniecające gdy mniejsza istota próbuje swoich sił na pozornie złym i wielkim mężczyźnie. Z każdym ruchem dostarczał jej dotyku, przejeżdzania palcami po strategicznych punktach i wyczuwał każde naprężenie i każdą prezentacje walorów przez kochankę, był zachwycony. Poprzednia pozycja nie dawała jej zbyt dużo swobody, ale kiedy miała już na myśli przejść dalej to bardzo szybko pokrzyżował jej plany przez strącenie jej z siebie i uniesienie jej nogi w górę, a także nadaniu własnego tempa. Wampir nie był w tym momencie delikatny jak do tej pory, bardzo mocno zaciskał dłoń na jej nodze by nie upuścić jej przez przypadek, a także druga dłoń błądziła w okolicach jej piersi, przenosząc się na szyję, zamykając w stanowczym, intensywnym uścisku, nie na tyle by pozbawić ją "powietrza" może z ludzkiego odruchu wciąż go nabierała, więc mogłaby się przerazić. Uścisk był intensywny, ale nie na tyle by odciąć dopływ "powietrza" więc mogła sobie to zapisać jako kolejne przejście z delikatnej, do bardziej intensywnej miłości. Także dłoń którą mocno trzymał jej udo przycisnęła się bliżej do jej torsu, przez co miała za darmo zapewniony trening rozciągania, który z pewnością będzie odczuwać parę godzin po całym stosunku.
Trwało to dłuższą chwilę i oczywiście, że ruchy jej dłoni nie były niczym złym, w końcu chciała sobie dodać doznań, to nic złego ~ A sam fakt i takie zachowanie u pozornie grzecznej dziewczynki wprawiał tego faceta w jeszcze większe podniecenie co dało się bardzo łątwo odczuć przy ruchach, które z umiarkowanych, szybkich stały się chaotyczne, nastawione na największą przyjemność w odczuciu każdego pchnięcia. Nie trwało to też zbyt długo, bo zmienił pozycję na samym końcu na tą ostateczną ~ chciał jej patrzeć w oczy tym razem, bo trzeba przyznać, że widok jak się pod nim wiła i jak sama sobie dogadzała był cholernie trafiony.
Przewrócił kobietę na plecy i szybko wdrapał się na szczyt unosząc jej jedną nogę do góry, by mogła spokojnie oprzeć ją na jego ramieniu, a sam położył jedną dłoń na jej piersi, a drugą tuż obok jej głowy naciskając na nią całym ciałem, kolejny trening rozciągania? Będzie miała z głowy na dwa dni. Balansował na granicy całej długości swojego przyrodzenia, które wysuwał prawie do samego końca i wchodził w nią coraz z większym impetem. Wiadomo, że dążył do końca, ale także i do -ostrzejszego- stosunku.
Opuszczony na kolanach patrzył prosto jej w oczy bez wytchnienia, czasami pod nosem w jednym z licznym sapnięć i uniesień wzdychając cicho skróconą wersję jej imienia, wiadomo jaką Lori.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Spokojnie, to nieco dziwne ale ona nie miała kolegów. Znaczy, Zarowi to najmniej będzie przeszkadzać ale musi zakodować sobie, że Lori to typ samotnika. Egoistyczne podejście do sprawy było dość zrozumiałe dla zaborczej osoby. Brak dużej ilości znajomych, przyjaciół, kolegów i koleżanek to mniejsza szansa na potencjalne kłopoty. Co miałaby w sumie mówić na piątkowym spotkaniu przy piwku z soczkiem w knajpie. „Hej, mój chłopak to przywódca bandy i chodzi z klamką przy tyłku, handluje prostytutkami i wprowadza na rynek nowy narkotyk... chcecie spróbować?” Słabo.
Molly nie umiała kłamać a nawet podejmując próby oszustwa, można było czytać z niej jak z otwartej książki. Szybko traciła kontakt wzrokowy, szukała jakiegoś zajęcia dla dłoni i stawała się bardziej nerwowa. Nie raz i nie dwa Zaren przekona się na własnej skórze kiedy mówi prawdę a kiedy delikatnie się z nią mija.
Tu też pojawiało się dla niej małe zadanie do wykonania. Mianowicie musiała wymyśleć nieskomplikowaną bajeczkę dla otoczenia na wszelki wypadek. Coś co będzie oklepane i na tyle nudne, że każdy uwierzy. Czym zajmował się jej chłopak? Pracował w szeroko pojętym handlu. Kłamstwo? Nie. Miał stanowisko kierownicze. Pomijanie prawdy? No nie! A na końcu był również przedsiębiorcą umiejętnie lokującym kapitał. Nie mogę przeżyć tych bułgarskich prostytutek...
Jak można nie chcieć poznać najlepszej, jedynej przyjaciółki swojej kobiety? Sama przezorność i przyszłościowe myślenie mówiło jasno, że to bardzo dobry pomysł. Warto wiedzieć z kim Molly się zadaje, kogo słucha i kto ma na nią wpływ. A co jeśli Kayla byłaby wyrafinowaną i przebiegłą żmiją, która spiskowałaby za jej plecami chcąc doprowadzić do rozpadu świeżego związku? Poza tym gdyby w grę wchodzi fakt, że to profesja jest przeszkodą dla Zara, to Molly mogłaby poczuć się osobiście urażona. To prawie jak rasizm! Łowca to znaczy, że gorszy? Lori była tą uległą stroną i często zamiast postawić na swoim, przytaknie ale na tym akurat jej zależało. Zarówno Kayla jak i Zaren byli dla niej ważnymi osobami i chciała oboje sobie przedstawić. Nawet jeśli spotkanie miałoby trwać tylko chwilę. Jeśli naprawdę czegoś chciała, umiała być uparta, jeszcze się przekonasz.
Kwestia rozmowy kiedy on faktycznie będzie totalnie padnięty nie jest najlepszym pomysłem. Wszytko okaże się za parę minut ale temat nie był na tyle pilny, żeby odmawiać sobie odpoczynku. Upartość upartością ale Molly lubiła słowo kompromis i nie raz będzie próbowała wcielić je w życie. Obstawanie przy swoim świadczyło o silnym charakterze i pewności jaką można mieć w danej sytuacji i chwili więc nie było sensu zmuszać kogoś do wyznań bo po prostu to nie jest coś co ucieknie jak zając. Jeszcze się nasłucha jak to bardzo ją kocha, że nigdy nie zdradzi, że jest cudowna i naj naj naj... Dla mężczyzn to zbędne gadanie i nawijanie makaronu na uszy ale kobiety lubią słuchać takie rzeczy. Nawet te, które nie umieją przyjmować komplementów w należyty sposób, kodują czułe słówka więc warto. W przyszłości to zaowocuje ~
Oj to nie tak, że coś chciała. Na tym etapie bliskości wystarczyło że był przy niej i już cała była szczęśliwa i zadowolona. Nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość i czy Zaren będzie miał szczególny talent do wyzwalania w ukochanej gromadzonych pokładów złości. To tylko jedna z opcji, alternatywa i brzydkie zagranie, nie powiem, że nie ale czy nie zdarzają się sytuacje kiedy trzeba wyjąć przysłowiowego asa z rękawa. Tajna kobieca broń w okrutnym męskim świecie. I nazywaj to jak chcesz, ważne, że skuteczne.
Molly nie umiała kłamać a nawet podejmując próby oszustwa, można było czytać z niej jak z otwartej książki. Szybko traciła kontakt wzrokowy, szukała jakiegoś zajęcia dla dłoni i stawała się bardziej nerwowa. Nie raz i nie dwa Zaren przekona się na własnej skórze kiedy mówi prawdę a kiedy delikatnie się z nią mija.
Tu też pojawiało się dla niej małe zadanie do wykonania. Mianowicie musiała wymyśleć nieskomplikowaną bajeczkę dla otoczenia na wszelki wypadek. Coś co będzie oklepane i na tyle nudne, że każdy uwierzy. Czym zajmował się jej chłopak? Pracował w szeroko pojętym handlu. Kłamstwo? Nie. Miał stanowisko kierownicze. Pomijanie prawdy? No nie! A na końcu był również przedsiębiorcą umiejętnie lokującym kapitał. Nie mogę przeżyć tych bułgarskich prostytutek...
Jak można nie chcieć poznać najlepszej, jedynej przyjaciółki swojej kobiety? Sama przezorność i przyszłościowe myślenie mówiło jasno, że to bardzo dobry pomysł. Warto wiedzieć z kim Molly się zadaje, kogo słucha i kto ma na nią wpływ. A co jeśli Kayla byłaby wyrafinowaną i przebiegłą żmiją, która spiskowałaby za jej plecami chcąc doprowadzić do rozpadu świeżego związku? Poza tym gdyby w grę wchodzi fakt, że to profesja jest przeszkodą dla Zara, to Molly mogłaby poczuć się osobiście urażona. To prawie jak rasizm! Łowca to znaczy, że gorszy? Lori była tą uległą stroną i często zamiast postawić na swoim, przytaknie ale na tym akurat jej zależało. Zarówno Kayla jak i Zaren byli dla niej ważnymi osobami i chciała oboje sobie przedstawić. Nawet jeśli spotkanie miałoby trwać tylko chwilę. Jeśli naprawdę czegoś chciała, umiała być uparta, jeszcze się przekonasz.
Kwestia rozmowy kiedy on faktycznie będzie totalnie padnięty nie jest najlepszym pomysłem. Wszytko okaże się za parę minut ale temat nie był na tyle pilny, żeby odmawiać sobie odpoczynku. Upartość upartością ale Molly lubiła słowo kompromis i nie raz będzie próbowała wcielić je w życie. Obstawanie przy swoim świadczyło o silnym charakterze i pewności jaką można mieć w danej sytuacji i chwili więc nie było sensu zmuszać kogoś do wyznań bo po prostu to nie jest coś co ucieknie jak zając. Jeszcze się nasłucha jak to bardzo ją kocha, że nigdy nie zdradzi, że jest cudowna i naj naj naj... Dla mężczyzn to zbędne gadanie i nawijanie makaronu na uszy ale kobiety lubią słuchać takie rzeczy. Nawet te, które nie umieją przyjmować komplementów w należyty sposób, kodują czułe słówka więc warto. W przyszłości to zaowocuje ~
Oj to nie tak, że coś chciała. Na tym etapie bliskości wystarczyło że był przy niej i już cała była szczęśliwa i zadowolona. Nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość i czy Zaren będzie miał szczególny talent do wyzwalania w ukochanej gromadzonych pokładów złości. To tylko jedna z opcji, alternatywa i brzydkie zagranie, nie powiem, że nie ale czy nie zdarzają się sytuacje kiedy trzeba wyjąć przysłowiowego asa z rękawa. Tajna kobieca broń w okrutnym męskim świecie. I nazywaj to jak chcesz, ważne, że skuteczne.
- Spoiler:
Niewinność i wstydliwość nie ma zupełnie nic do umiejętności szybkiego przyswajania wiedzy. Pojmując co sprawia jej najwięcej frajdy, brnęła w to tracąc po drodze wszystkie hamulce. Seks był lepszy niż najdroższe wino a nawet cała góra narkotyków, którymi obracał Zar. Miłość miała jedną cechę wspólną ze wszystkim co daje kopa – uzależniała ~
Gdyby odczytała chociaż jeden niepokojący sygnał ze strony partnera, jeden niewłaściwy grymas czy uwagę, momentalnie przestałaby zabawiać się w zdobywcę ziemi nieznanej a co gorsza, nie wykluczone, że zamknęłaby się w sobie. Na całe szczęście do niczego takiego nie doszło i zamiast ukrywać wszystkie żądze i pomysły, wcielała je kolejno w życie. Ku zadowoleniu swojego pana :>
Próba sił to dobre określenie bo pomimo tego, że dziewczyna uważała siebie za wysportowaną i w dobrej kondycji, to pozycja odbiegała od neutralnej, niewymagającej wysiłku. Najzwyczajniej po pewnym czasie zaczęły jej drżeć uda i głównie z tego powodu chciała trochę pokombinować. Cóż, może innym razem bo jej księżniczka ocknęła się z letargu i nagle doszła do wniosku, że pora wziąć sprawy w swoje ręce i pokazać kto tu rządzi. Pierwsze kilkanaście sekund na boku było jeszcze na tyle ‘spokojne', że faktycznie udało jej się zjechać dłonią do wrażliwego punktu i dosłownie zatoczyć kilka kółeczek. Czy to perspektywa nadchodzącego finału, czy też obraz robiącej sobie dobrze parterki, do końca trudno było określić co tak podziałało ale Zaren nagle zaczął się zachowywać jak spuszczony z łańcucha pies w obecności samicy. Nie dość, że docisnął jej nogę prawie, że do samej klatki, to jeszcze przywarł dłonią do szyi. W odruchu paniki Molly odpuściła zabawę z samą sobą i wbiła paznokcie w napastującą ją rękę. Trudno wyjaśnić fakt, że nadal miała odruch nabierania powietrza ale racjonalnie przestała myśleć już dawno temu. W obawie przed odcięciem dopływu tlenu podniosła brodę łudząc się, że to działa na zasadzie potrzasku – im mniej protestujesz, tym pułapka pozostawia więcej swobody. I już zniosłaby to zadziorne duszenie gdyby nie ból w biodrze. Już nie wiedziała czy to mięśnie czy ścięgna. Wiedziała, że coś w jej ciele napręża się niczym struna i zaczyna niepokojąco dygotać. Z radości gdy tylko przekręcił ją na plecy prawie westchnęła. Zdążyła wyprostować obie nogi ciesząc się, że w końcu da odpocząć zmęczonej kończynie. Ledwo złączyła kostki a ten poderwał jedną z nich do góry zarzucając wysoko na bark. I to znowu tą samą. No kurwa!
Ściągając brwi w geście przelotnego przerażenia wyprężyła ciało unosząc miednicę pod bardzo wymagającym kątem – tak, z przymusu... Biorąc pod uwagę, że swoim całym cielskiem wywierał na nią ogromny nacisk, przez chwilę sadziła, że zaraz spasuje. Na zmianę rzucała niecenzuralne słowa wplatając w to wszytko i imię Boga. Sama nie wiedziała czy chciała żeby przestał czy żeby przyspieszył czy może jak najszybciej doszedł. Otoczona rozrzuconymi poduszkami, z kupą mięśni niemal boleśnie rozpychającą się w jej wnętrzu, musiała odnaleźć jakiś punkt zaczepienia. Coś co pozwoli jej dotrwać do końca. I znalazła ~ to banalne ale wystarczyło spojrzeć w górę i złapać kontakt wzrokowy z tym niemal szczytującym facetem. Prócz wysiłku i zmęczenia było coś innego... Zaciskając zęby odchyliła głowę dając tym samym jasny znak, że chce poczuć na sobie coś jeszcze – jego kły. Było jej wszystko jedno bo nóg nie złoży razem nawet i do wieczora a skoro już posuwa ją bez opamiętania, to przy dodatkowym bodźcu i odrobinie szczęścia może i sama dojdzie. Nie wiedziała czemu ale bardzo chciała żeby zatopił zęby w jej szyi, na tamten moment nie był to akt pożywiania się a coś niesamowicie podniecającego. Już bardziej jego nie mogła być a gdyby tylko miał moralne opory to ona już wplecie w jego włosy dłoń i przyciągnie gwałtownie. To oznacza, że będzie musiała jeszcze mocniej nadwyrężyć stawy i mięśnie.
Czyli trudności w chodzeniu po naprawdę udanym seksie nie były czymś co można wsadzić między bajki a przekona się o tym już za parę chwil.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Nie miała kolegów? Hej ~ tym lepiej.
Molly może była typem samotnika, ale jej życie znacznie się wydłużyło od tej chwili, nie będzie musiała kupować kotów w wieku trzydziestu lat, może trzystu? W pewnym momencie swojego jakże to długiego życia znajdzie pewnie się parę osób z którymi będzie chciała spędzać czas, a do tego były już potrzebne jakieś zasady nie?
No, ale bez przesady mogła opowiadać o wielu rzeczach, niekoniecznie o fakcie, że jej facet handluje prostytutkami, alkoholem, narkotykami i chodzi z gnatem przypiętym do tyłka, a nawet dwoma jeśli miałbym już być dokładny. Było wiele tematów o których można było rozmawiać na zapoznawczych wieczorkach, a pewne tematy musiała przemilczeć, bo pomimo tego, że nie była to Włoska Mafia, a jeśli mam być dokładniejszy to Italo-Amerykańska to wciąż była mafia i obowiązywała Omerta, jednakże pod inną nazwą. Tym bardziej potrzebowali rozmowy szybciej niż mogło się wydawać, więc zmęczenie Zarena wcale nie było tutaj odpowiednią wymówką ~ przemęczy się jeszcze tą krótką chwilę by wyjaśnić parę tematów. Nie mogą przecież bez ustanku się pieprzyć, nie? Chociaż czy to byłoby takie najgorsze? Myślę, że nie.
Skoro była takim słabym kłamcom to zdecydowanie Zaren będzie miał łatwe życie, nie umiała kłamać to będzie bardzo prosto czytelne, za to dla niej? Cóż mimo że mężczyzna był z nią niebywale szczery to był doskonałym kłamcą i potrafił zmieniać maski jak jeszcze sprawniej jak tutejsze małolaty swoje "całe światy"
Serio wymyślenie kłamstwa typu czym zajmuje się szlachetny stanowiło aż takie wyzwanie? Było wiele zawodów w których szło się świetnie wzbogacić, ale też nie musiała bardzo mijać się z prawdą, bo przecież w pierwszym spojrzeniu to wampir był przedsiębiorcą, który posiadał własne firmą zajmującą się przewozem, handlem i różnymi innymi fajnymi rzeczami, wystarczy że pominie szczegóły i wcale nie będzie to już podejrzane. Z czasem, bo z czasem ale na pewno zainteresują się nim lokalne i krajowe organizacje rządowe do zwalczania przestępczości zorganizowanej i to właśnie na to będzie musiała być gotowa w przyszłości Lorraine. Wiedzieć jak się zachować gdy do mieszkania wkroczy parunastu mężczyzn ubranych w mundury poszukujących broni, pieniędzy czy papierów ~ czegokolwiek co mogłoby mieć związek z przestępczością, ale też nie musiała się aż tak bardzo martwić, bo o takich akcjach Zaren będzie wiedział z wyprzedzeniem paro godzinnym, w końcu nawet agenci byli do kupienia, trzeba było tylko znać odpowiednią cenę.
No cóż ~ spotkanie z Kaylą. Skoro to przyjaciółka Lori to prędzej czy później i tak będzie musiał się z nią zobaczyć chociaż nie wiem jak dokładnie miałoby to spotkanie wyglądać. Molly rzeczywiście myśli, że dlatego bo kumpluje się z Kaylą to ona automatycznie zaakceptuje wampira w postaci Kapitana Rosyjskiej Mafii? No niezupełnie, chociaż Zarenowi to zwisało, łowcy w ogóle mu nie przeszkadzali tak długo jak nie pchali łap w jego interesy byli jak zwyczajni ludzie z którymi można porozmawiać ~ wcale nie traktował rasy ludzkiej jako worki z krwią, wcale nie miał zamiaru być negatywnie nastawiony od samego początku, to ludzie bywali większymi rasistami niż wampiry and that's a fact.
To czy będzie miał w przyszłości talent do wyzwalania u niej ataków nagromadzonej złości czy będzie potrafił złagodzić to wszystko za pomocą magicznej różdżki ~ to znaczy bardzo dobrze dobranych słów i tak dalej to już kwestia czasu. Z tym trzeba się urodzić i do każdego przemawiało to w trochę inny sposób, jak będzie u Molly? Mógł nawijać makaron na uszy mówiąc jak to bardzo ją kocha i jak to zawsze będzie przy niej, ale skąd miał wiedzieć, że chciała to właśnie usłyszeć? Jedno mówić co chciała usłyszeć, a drugim było faktycznie tak myśleć chociaż ~ tutaj nie będzie dramatu w postaci, że mówił jej tylko co chciała usłyszeć. On naprawdę coś do niej czuł, a co? To już trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze i wyciągnąć z niego siłą.
Molly może była typem samotnika, ale jej życie znacznie się wydłużyło od tej chwili, nie będzie musiała kupować kotów w wieku trzydziestu lat, może trzystu? W pewnym momencie swojego jakże to długiego życia znajdzie pewnie się parę osób z którymi będzie chciała spędzać czas, a do tego były już potrzebne jakieś zasady nie?
No, ale bez przesady mogła opowiadać o wielu rzeczach, niekoniecznie o fakcie, że jej facet handluje prostytutkami, alkoholem, narkotykami i chodzi z gnatem przypiętym do tyłka, a nawet dwoma jeśli miałbym już być dokładny. Było wiele tematów o których można było rozmawiać na zapoznawczych wieczorkach, a pewne tematy musiała przemilczeć, bo pomimo tego, że nie była to Włoska Mafia, a jeśli mam być dokładniejszy to Italo-Amerykańska to wciąż była mafia i obowiązywała Omerta, jednakże pod inną nazwą. Tym bardziej potrzebowali rozmowy szybciej niż mogło się wydawać, więc zmęczenie Zarena wcale nie było tutaj odpowiednią wymówką ~ przemęczy się jeszcze tą krótką chwilę by wyjaśnić parę tematów. Nie mogą przecież bez ustanku się pieprzyć, nie? Chociaż czy to byłoby takie najgorsze? Myślę, że nie.
Skoro była takim słabym kłamcom to zdecydowanie Zaren będzie miał łatwe życie, nie umiała kłamać to będzie bardzo prosto czytelne, za to dla niej? Cóż mimo że mężczyzna był z nią niebywale szczery to był doskonałym kłamcą i potrafił zmieniać maski jak jeszcze sprawniej jak tutejsze małolaty swoje "całe światy"
Serio wymyślenie kłamstwa typu czym zajmuje się szlachetny stanowiło aż takie wyzwanie? Było wiele zawodów w których szło się świetnie wzbogacić, ale też nie musiała bardzo mijać się z prawdą, bo przecież w pierwszym spojrzeniu to wampir był przedsiębiorcą, który posiadał własne firmą zajmującą się przewozem, handlem i różnymi innymi fajnymi rzeczami, wystarczy że pominie szczegóły i wcale nie będzie to już podejrzane. Z czasem, bo z czasem ale na pewno zainteresują się nim lokalne i krajowe organizacje rządowe do zwalczania przestępczości zorganizowanej i to właśnie na to będzie musiała być gotowa w przyszłości Lorraine. Wiedzieć jak się zachować gdy do mieszkania wkroczy parunastu mężczyzn ubranych w mundury poszukujących broni, pieniędzy czy papierów ~ czegokolwiek co mogłoby mieć związek z przestępczością, ale też nie musiała się aż tak bardzo martwić, bo o takich akcjach Zaren będzie wiedział z wyprzedzeniem paro godzinnym, w końcu nawet agenci byli do kupienia, trzeba było tylko znać odpowiednią cenę.
No cóż ~ spotkanie z Kaylą. Skoro to przyjaciółka Lori to prędzej czy później i tak będzie musiał się z nią zobaczyć chociaż nie wiem jak dokładnie miałoby to spotkanie wyglądać. Molly rzeczywiście myśli, że dlatego bo kumpluje się z Kaylą to ona automatycznie zaakceptuje wampira w postaci Kapitana Rosyjskiej Mafii? No niezupełnie, chociaż Zarenowi to zwisało, łowcy w ogóle mu nie przeszkadzali tak długo jak nie pchali łap w jego interesy byli jak zwyczajni ludzie z którymi można porozmawiać ~ wcale nie traktował rasy ludzkiej jako worki z krwią, wcale nie miał zamiaru być negatywnie nastawiony od samego początku, to ludzie bywali większymi rasistami niż wampiry and that's a fact.
To czy będzie miał w przyszłości talent do wyzwalania u niej ataków nagromadzonej złości czy będzie potrafił złagodzić to wszystko za pomocą magicznej różdżki ~ to znaczy bardzo dobrze dobranych słów i tak dalej to już kwestia czasu. Z tym trzeba się urodzić i do każdego przemawiało to w trochę inny sposób, jak będzie u Molly? Mógł nawijać makaron na uszy mówiąc jak to bardzo ją kocha i jak to zawsze będzie przy niej, ale skąd miał wiedzieć, że chciała to właśnie usłyszeć? Jedno mówić co chciała usłyszeć, a drugim było faktycznie tak myśleć chociaż ~ tutaj nie będzie dramatu w postaci, że mówił jej tylko co chciała usłyszeć. On naprawdę coś do niej czuł, a co? To już trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze i wyciągnąć z niego siłą.
- Spoiler:
- No w sumie jesli tak stawiała sprawę to faktycznie bycie grzeczną i ułożoną nie miało nic wspólnego z przyswajaniem wiedzy, jeśli podobało jej się w co brnęła dalej i dalej przy okazji tracąc każde zahamowanie to tym lepiej dla niej! W sumie, Zaren był bardzo zadowolony z faktu, że odkrywała samą siebie właśnie przy nim. Nie ma nic lepszego. No i seks był dobry, naprawdę dobry, nie mam tutaj żadnego ale. Nie było tutaj żadnego sprzecznego sygnału, nie było tutaj żadnego grymasu wszystko szło gładziutko jak po maśle, mogła być naprawdę z siebie dumna, że przy okazji ~ nie tylko sprawiała przyjemność sobie samej, ale zadowalała Zarena w stu procentach.
Wraz z upływem czasu pojawiły się niemałe akrobacje w której jedna i druga strona miała dużo do powiedzenia, na szczęście Zaren był na tyle silny i wytrzymały by ją utrzymać w dokładnie takiej pozycji jaką sobie wymarzył i nie zamierzał z niej rezygnować przez dłuższy czas ~ aż nadszedł właśnie moment zmiany w którym na jej nieszczęście podparł sobie jej nogę na ramieniu, tą samą za którą wcześniej ją podtrzymywał, rzeczywiście będzie miała dziewczyna problemy na dzień dzisiejszy z postawieniem zwykłych kroków, ale czy to w tym nie było piękne?
Co go popchnęło do takiego rozwiązania? Zdecydowanie była to perspektywa końca, a wizja pomagającej sobie partnerki tylko ją wzmocniła i od tego momentu nie było już żadnego odwrotu. Szlachetny złapał ją mocno i nie zamierzał wypuścić już do samego końca, to że ją boli noga będzie musiała zostawić na sam koniec ~ Wbite paznokcie w jego rękę tylko przyśpieszało nieuniknione bo dodawało mu to hmm.. Ciężko powiedzieć, dodatkowej kontroli? Szczerze nie spodziewał się takiego obrotu spraw, chciała by ją ugryzł i to niezbyt delikatnie, bo zdecydowanie dawała mu ku temu sygnały, ale może trochę krwi w tym wszystkim ożywi jeszcze bardziej i tak już dosyć żywą atmosferę. Miał przez chwilę opory i problemy z odczytaniem jej zamiarów, ale moment w którym wplotła dłoń w jego włosy i przyciągnęła go mocniej do siebie by ją ugryzł rozmył już wszystkie watpliwości. Wampir po chwili zatopił śnieżnobiałe kły w szyi swojej kochanki, mrucząc zadowolony gdy krew przechodziła przez zębiska, a dolne partie dawały wyraźny znak, że to już był kres jego wytrzymałości ~ mogła się tego spodziewać, bo nagle z regularnego tempa posuwania bez opamiętania zrobiło się dosyć chaotycznie, jego ruchy były mocne, szybkie i bardzo zdecydowane. Przymknął oczy gdy kończył i wcale nie bawił się z opuszczaniem ciała kochanki ~ co będzie to będzie. Kły zacisnęły się jeszcze bardziej na jej szyi sprawiając pewnie nie mały ból, ale mogła być pewna że to koniec, bo nagle zaczął zwalniać, wykonując jeszcze parę bardzo ociężałych i zmęczonych pchnięć ~ ale wiadomo, że lepiej zostać w kobiecie te parę sekund dłużej dla jej przyjemności, póki była taka możliwość. Dopiero na sam koniec gdy już wszyscy sobie ładnie dojdą i skończy się to głębokie i intensywne uniesienie to się z niej wysunie, podpierając się na obu rękach nad nią, wcześniej uwalniając jej nogę, by mogła w końcu odstawić ją na miękki materac a także spojrzy na jej oblicze, zakrwawioną szyję i te piękne szmaragdowe oczy, dysząc ze zmęczenia.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Teraz kiedy ma swoją drugą połówkę to kot może być jedynie dodatkiem a co by nie urazić zawziętych obrońców zwierząt za przedmiotowe traktowania żywej istoty – częścią rodziny. Śpiąca przy mrugającym ogniu w kominku zimną kulka, najlepiej w kolorze czarnym albo rudym, to wcale nie głupi pomysł. Gdyby przypadkiem na wycieraczce zawieruszyła się jakaś znajda, to czarnowłosa tak długo jęczałaby Zarowi za uszami, że tam zgodziłby się dla świętego spokoju. Tak więc teraz kot to nie konieczność a jedynie urozmaicenie. Problem w tym, że gdyby Molly przywykła do towarzystwa futrzaka, a jej żywot zakładając, że wszystko pójdzie dobrze – będzie ciut dłuższy to ile tych kotów mogłaby mieć? Najbezpieczniej byłoby dawać ciągle to samo imię co by Garfielda nie pomylić któregoś razu z Klakierem.
Ze wszystkich negatywnych cech, które nie koniecznie były wynikiem umyślnego działania, trzeba zarzucić jej naiwność. Owszem, była niesłychanie łatwowierna ale dla przeciwwagi mało gadatliwa co działało na plus. Sama z siebie nie zaczynała rozmowy, nie opowiadała co u niej słychać, jak się czuje itp. Sprawy zmieniały obrót gdy ktoś zaczynał ciągnąć ją za język. Ze zwykłej ludzkiej uprzejmości starała się odpowiadać chociażby połowicznie. I tutaj mógł pojawić się problem w przyszłości. Nad łykaniem wszystkiego jak młody pelikan zaczęła pracować już jakiś czas temu. Z jakim skutkiem? Jeszcze nie miała szansy się przekonać ale kilka poważnych rozmów i wyłożenie kawy na ławę powinno jej dostatecznie uświadomić co wolno a co nie. Pod względem przyswajania zasad Molly była niezwykle plastyczna. Wystarczyło włożyć odrobinę wysiłku, wyjaśnić pewne kwestie bez owijania w bawełnę i pozwolić na zadawanie pytań. Przyswajania wiedzy szło jej sprawnie jako bycie szkolnym kujonem i molem książkowym, tym bardziej załapie naukę życiową.
Czy Zaren zdawał sobie z tego sprawę czy też nie, prócz posiadania dziewczyny, z którą był na równi, miał względem niej jeden, dodatkowy obowiązek, któremu będzie musiał poświęcić swój cenny czas. W natłoku poważnych spotkań i w momentach spędzonych na szeroko pojętej miłości żadne o tym nie myślało ale nadejdzie taki moment kiedy będzie musiał nauczyć ją paru cennych sztuczek mogących uratować jej w przyszłości życie. Będąc przy nim czy mając wokół siebie chłopców była bezpieczna. Ale co będzie jeśli coś pójdzie nie tak i nagle los zmusi ją do zadbania o własny tyłek? W poprzednim ciele chociaż samoobrona i przetrwanie szło jej marnie, to chociaż miała bagaż wiedzy teoretycznej. Teraz nie wiedziała nic i oby taka wiedza nigdy nie była jej potrzebna ale... lepiej dmuchać na zimne.
Ze wszystkich negatywnych cech, które nie koniecznie były wynikiem umyślnego działania, trzeba zarzucić jej naiwność. Owszem, była niesłychanie łatwowierna ale dla przeciwwagi mało gadatliwa co działało na plus. Sama z siebie nie zaczynała rozmowy, nie opowiadała co u niej słychać, jak się czuje itp. Sprawy zmieniały obrót gdy ktoś zaczynał ciągnąć ją za język. Ze zwykłej ludzkiej uprzejmości starała się odpowiadać chociażby połowicznie. I tutaj mógł pojawić się problem w przyszłości. Nad łykaniem wszystkiego jak młody pelikan zaczęła pracować już jakiś czas temu. Z jakim skutkiem? Jeszcze nie miała szansy się przekonać ale kilka poważnych rozmów i wyłożenie kawy na ławę powinno jej dostatecznie uświadomić co wolno a co nie. Pod względem przyswajania zasad Molly była niezwykle plastyczna. Wystarczyło włożyć odrobinę wysiłku, wyjaśnić pewne kwestie bez owijania w bawełnę i pozwolić na zadawanie pytań. Przyswajania wiedzy szło jej sprawnie jako bycie szkolnym kujonem i molem książkowym, tym bardziej załapie naukę życiową.
Czy Zaren zdawał sobie z tego sprawę czy też nie, prócz posiadania dziewczyny, z którą był na równi, miał względem niej jeden, dodatkowy obowiązek, któremu będzie musiał poświęcić swój cenny czas. W natłoku poważnych spotkań i w momentach spędzonych na szeroko pojętej miłości żadne o tym nie myślało ale nadejdzie taki moment kiedy będzie musiał nauczyć ją paru cennych sztuczek mogących uratować jej w przyszłości życie. Będąc przy nim czy mając wokół siebie chłopców była bezpieczna. Ale co będzie jeśli coś pójdzie nie tak i nagle los zmusi ją do zadbania o własny tyłek? W poprzednim ciele chociaż samoobrona i przetrwanie szło jej marnie, to chociaż miała bagaż wiedzy teoretycznej. Teraz nie wiedziała nic i oby taka wiedza nigdy nie była jej potrzebna ale... lepiej dmuchać na zimne.
- Spoiler:
Serio potrzebował aż takiej zachęty? Jeżeli miał jakieś hamulce związane ze sprawianiem jej dodatkowego bólu lub upuszczaniem krwi, to jedno zdecydowane szarpnięcie pomogło przekroczyć cienką granicę między okazywaniem miłości a zwierzęcym instynktem pełnej kontroli i posiadania. Intensywna praca jego bioder, zaciśnięte na jednej piersi palce i dwa ostre zęby niemałych rozmiarów przerywające wcale niedelikatnie ciągłość skóry.
Zrobił to.
To czy mu pomogła, delikatnie do tego popchnęła, nie miało żadnego znaczenia. Sapnięcia, mruczenie i jęki zmieniły się w krzyk kiedy kilka pojedynczych kropel krwi spłynęło na obojczyk i dekolt. Pomimo cholernie niewygodnej pozycji i rozciągania, które przerodziło się w mrowienie, to szybkie tempo i cały erotyzm sprawił, że i ona doszła wpinając pazury w męskie, naprężone ramiona. Po tym całym napięciu i fali przyjemności, przeszył ją dreszcz. Pieczenie i ból okazała cichym syknięciem ale w żadnym wypadku nie śmiała nawet drgnąć żeby nie pogorszyć stanu świeżej rany. Nim jednak przestał spijać z niej posokę przejechała dłonią po jego łopatce i barku. Była tak niesamowicie zmęczona, że początkowo wodziła jedynie wzrokiem po twarzy i ciele kochanka. Ostrożnie wsunęła dłoń pod własne kolano pomagając odstawić nogę na pościel. Czuła się jak po przebiegnięciu maratonu i to bez wcześniejszego przygotowania. Cóż, to wysiłek na własne życzenie ale czy ktoś w tym pokoju narzekał? Oczywiście, że nie.
W końcu jej wzrok napotkał zamglone spojrzenie kochanka. Wyciągnąwszy rękę ku górze, jedynie pogładziła kciukiem skórę policzka.
– Nie mam siły – uśmiechnęła się delikatnie mając świadomość, że chyba nikt nigdy nie sprawił jej większej przyjemności. To co robił facet nad nią to czysta magia i jak tak dalej pójdzie to zacznie żałować, że ich drogi nie skrzyżowały się wcześniej. Jak przez tyle lat mogła obchodzić się bez podobnych uciech? A może nie każdy jest taki dobry. Jedno jest pewne – Zar miał w przysłowiowych spodniach bardzo dobry argument na przyszłość a czarami nie musiał się martwić, machanie różdżką wychodziło mu doskonale. Zadowolona i spełniona kobieta – czego chcieć więcej?
– Krwawię? – sięgnęła dłonią do obojczyka zbierając na palec sporą ilość jeszcze ciepłej substancji. Jej zapach był intensywny ale coś powstrzymywało ją przed oblizaniem. Wcześniej robiła to nie raz standardowo rozcinając skórę nożem do np. Chleba. Nie mając pomysłu na pozbycie się własnej posoki, wsunęła opuszka palca między wargi mężczyzny. On pewnie nie będzie miała dylematów co z tym zrobić. Regeneracja zdziała cuda i u wampira jej klasy tylko trzeba dać jej chwilę. Jeśli Molly nie chciała pobrudzić pościeli to chwila cierpliwości się opłaci. To samo tyczyło się dołu – kiedy tylko Zaren wyszedł z niej, powoli przekręciła miednicę na bok tak aby nasienie, jeśli już, spływało na jej udo, nie na łóżko. Zaraz zaliczy szybki prysznic... Chociaż w jej przypadku z tą szybkością to może być różnie ale jakby na to nie patrzeć to była cholernie zadowolona z tego co tu miało miejsce.
– Zaren, mógłbyś mi pomóc wstać ? – podparła się na łokciu chcąc jeszcze raz skubnąć jego wargę a jeśli jej nie czmychnie, to będąc wystarczająco blisko szepnie – Chyba lepiej być już nie może.
I jeśli już faktycznie szlachetny postawi ją na równe nogi to Molly najpierw chwilę postoi przy łóżku w totalnym bezruchu. – Tylko nie śmiej się ze mnie – zastrzeże grożąc palcem chociaż jej dylemat związany z przemieszczaniem się był poważny to do tego trochę zabawny i uroczy. W końcu powoli pójdzie w kierunku łazienki nie czując nie czego tak bardzo, jak tego nieszczęsnego bioderka ~
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Dobra, wszystko fajnie, ale po jaką cholere tak naprawdę był jej kot? Potrzebowała zajęcia w stylu "musze się czymś opiekować?" Człowieku, masz mnie! Ja zawsze chętnie opierdolę coś na ciepło. Niestety wątpie, aby taka znajda była w wielkim apartamentowcu w nocnej dzielnicy na bóg wie którym piętrze, dlatego raczej marne szanse są z tego, by Molly mogła suszyć głowę wampirowi o przygarnięcie futrzaka. Na razie taka opcja całkowicie była poza tym obrazkiem, który oboje sobie razem stworzyli, może w przyszłości jak będzie bardzo marudzić, że nudzi się w domu to szlachetny po prostu zostawi jeden z plastików i powie, szalej do woli. Tak ~ miał środki by móc sobie na to pozwolić.
No cóż, tutaj było pewne przeciwieństwo do Molly, bo z drugiej strony Kuroiashita lubił bawić się rozmową we wszelkie możliwe sposoby, lubił gadać, owijać w bawełnę, lubił natłok słów, który wprowadzał właśnie wycofane osoby w niemałe zakłopotanie. Operował całkiem zręcznie językiem i nie mam tutaj na myśli takiego popisu jak jeszcze pół godziny temu, chociaż to też! Głównie chodziło mi o wywieranie presji oraz o zbudowanie pewnego rodzaju obrazu swojej osoby. Każdy wiedział, że Szlachetny jest groźny, ale słowa oraz nastawienie jakie wprowadzał do tych rozmów było wręcz kojące z jego strony, przez co często słabsze jednostki były bardzo skołowane, a Molly? No cóż, przy Lorraine był raczej normalny, nie czarował specjalnie, bo nie czuł że musi ~ tutaj pokazywał swoje prawdziwe odbicie gubiąc wszystkie ozdobne maski po drodze do celu.
Właściwie to sobie zdawał doskonale sprawę z tego, że będzie musiał nauczyć ją przetrwania, a może będzie szczęściarą i odziedziczy po nim jedną z najsilniejszych mocy, które miał w swoim zanadrzu i trening będzie tylko formalnością? Cóż, z pewnością nauczy jej paru rzeczy, z pewnością w pewnym momencie swojego długiego życia dostanie specjalną klamkę, której z pociskami anty wampirzymi ~ From Russia with Love.
Chyba umiała korzystać z broni palnej? W końcu była szkolona na łowcę, nieprawdaż? Wszystko było oczywiście do dogadania, ale musiałby widzieć od niej przynajmniej minimalny zapał, bo na razie uważał, Lorraine za osobę, która nie chce opuszczać mieszkania i kleić mu się do pleców w każdym momencie swojego życia, na chwilę obecną jeszcze było to słodkie i fajne, zobaczymy jak długo mu to zajmie nim będzie go to po prostu wkurwiało. Na razie nie musieli tego psuć ~ nie?
No cóż, trzeba przyznać że to całe kręcenie się w pościeli i nie tylko zabrało mu trochę energii i rzeczywiście wykazywał znaczne zmęczenie, ale uśmiech nie schodził mu z ust, był zadowolony, naprawdę zadowolony i spełniony przynajmniej na tę noc/poranek ~ będzie miała ze dwa dni spokoju nim pewnie znowu będzie stał przyczepiony do jej pośladków i nie tylko.
Słowa pod tytułem, nie mam już więcej siły uderzyły go w uszy i sprawiły jedynie, że ze spełnionego uśmiechu zrobił się bardziej wykrzywiony i lisi, cwaniacki i zadowolony z siebie ~ przepełniony pewnością. Bardzo ładny komplement, trzeba to przyznać.
-Mhm, ja też. Powinniśmy to robić częściej. - cicho się zaśmiał i pogłaskał lezącą na boku kobietę po biodrze podczas gdy sam z niej zszedł i usiadł obok na łóżku, szukając wzrokiem swoich bokserek ~ prysznic? E tam, umyje się rano. Wampiry nie śmierdzą, rasa wyższa i tak dalej.
To, że ona go potrzebowała to akurat nie było niczym dziwnym, ponieważ w przeciwieństwie do swojej partnerki, on nie miał za wielu niezidentyfikowanych substancji w sobie czy na sobie, taki mały bonusik. Gdy wypatrzył już swoje bokserki w tym całym bałaganie to zszedł z łóżka na chwilę i wciągnął je na tyłek stając przy łóżku i położył dłoń we włosach dziewczyny, głaskając ją czule.
-Tylko lekko, starałem się nie rozerwać Ci skóry. - uśmiechnie się do niej i nachyli się do jej palców, które podtrzyma w swojej dłoni i obliże z reszty ciepłej posoki, która udało jej się wcześniej zebrać.
Oczywiście, że sytuacja była lekko zabawna, przynajmniej z jego perspektywy, ale robił wszystko co mógł by nie śmiać się ze swojej wybranki, że nie mogła się podnieść ~ zamiast tego po prostu wsunął łapy pod jej plecy i barki, a następnie uniósł ją ramiona bez większego trudu. Trwając w tej chwili gdy trzymał ją na rękach pozwolił jej na kradzież jednego całusa, skubnięcie ust i tak dalej, a następnie odstawił ją na ziemię, dosyć delikatnie by złapała grunt pod nogami.
Gdy dziewczę odwróci się w stronę łazienki to położy jeszcze dłoń na nagim tyłku, ściskając go dosyć solidnie z małym uśmiechem na ustach.
-Lepiej być nie może? Popadnę jeszcze w samozachwyt, ale miło, że C się podobało, tym bardziej powinniśmy to robić częściej, nie uważasz? - co chciał usłyszeć? "Pewnie, będziemy robić to codziennie" Tak, zdecydowanie to chciał usłyszeć, ale na inne miłe słowa również przytaknie i wypuści ją do łazienki by mogła się ogarnać, a sam?
Sam pozbiera ubrania z podłogi i rzuci je na krzesło, a co do garderoby Molly to również ją zbierze i położy na stoliku w kącie, przecież nie będzie robił prania, od tego była już Lorraine.
No cóż, tutaj było pewne przeciwieństwo do Molly, bo z drugiej strony Kuroiashita lubił bawić się rozmową we wszelkie możliwe sposoby, lubił gadać, owijać w bawełnę, lubił natłok słów, który wprowadzał właśnie wycofane osoby w niemałe zakłopotanie. Operował całkiem zręcznie językiem i nie mam tutaj na myśli takiego popisu jak jeszcze pół godziny temu, chociaż to też! Głównie chodziło mi o wywieranie presji oraz o zbudowanie pewnego rodzaju obrazu swojej osoby. Każdy wiedział, że Szlachetny jest groźny, ale słowa oraz nastawienie jakie wprowadzał do tych rozmów było wręcz kojące z jego strony, przez co często słabsze jednostki były bardzo skołowane, a Molly? No cóż, przy Lorraine był raczej normalny, nie czarował specjalnie, bo nie czuł że musi ~ tutaj pokazywał swoje prawdziwe odbicie gubiąc wszystkie ozdobne maski po drodze do celu.
Właściwie to sobie zdawał doskonale sprawę z tego, że będzie musiał nauczyć ją przetrwania, a może będzie szczęściarą i odziedziczy po nim jedną z najsilniejszych mocy, które miał w swoim zanadrzu i trening będzie tylko formalnością? Cóż, z pewnością nauczy jej paru rzeczy, z pewnością w pewnym momencie swojego długiego życia dostanie specjalną klamkę, której z pociskami anty wampirzymi ~ From Russia with Love.
Chyba umiała korzystać z broni palnej? W końcu była szkolona na łowcę, nieprawdaż? Wszystko było oczywiście do dogadania, ale musiałby widzieć od niej przynajmniej minimalny zapał, bo na razie uważał, Lorraine za osobę, która nie chce opuszczać mieszkania i kleić mu się do pleców w każdym momencie swojego życia, na chwilę obecną jeszcze było to słodkie i fajne, zobaczymy jak długo mu to zajmie nim będzie go to po prostu wkurwiało. Na razie nie musieli tego psuć ~ nie?
No cóż, trzeba przyznać że to całe kręcenie się w pościeli i nie tylko zabrało mu trochę energii i rzeczywiście wykazywał znaczne zmęczenie, ale uśmiech nie schodził mu z ust, był zadowolony, naprawdę zadowolony i spełniony przynajmniej na tę noc/poranek ~ będzie miała ze dwa dni spokoju nim pewnie znowu będzie stał przyczepiony do jej pośladków i nie tylko.
Słowa pod tytułem, nie mam już więcej siły uderzyły go w uszy i sprawiły jedynie, że ze spełnionego uśmiechu zrobił się bardziej wykrzywiony i lisi, cwaniacki i zadowolony z siebie ~ przepełniony pewnością. Bardzo ładny komplement, trzeba to przyznać.
-Mhm, ja też. Powinniśmy to robić częściej. - cicho się zaśmiał i pogłaskał lezącą na boku kobietę po biodrze podczas gdy sam z niej zszedł i usiadł obok na łóżku, szukając wzrokiem swoich bokserek ~ prysznic? E tam, umyje się rano. Wampiry nie śmierdzą, rasa wyższa i tak dalej.
To, że ona go potrzebowała to akurat nie było niczym dziwnym, ponieważ w przeciwieństwie do swojej partnerki, on nie miał za wielu niezidentyfikowanych substancji w sobie czy na sobie, taki mały bonusik. Gdy wypatrzył już swoje bokserki w tym całym bałaganie to zszedł z łóżka na chwilę i wciągnął je na tyłek stając przy łóżku i położył dłoń we włosach dziewczyny, głaskając ją czule.
-Tylko lekko, starałem się nie rozerwać Ci skóry. - uśmiechnie się do niej i nachyli się do jej palców, które podtrzyma w swojej dłoni i obliże z reszty ciepłej posoki, która udało jej się wcześniej zebrać.
Oczywiście, że sytuacja była lekko zabawna, przynajmniej z jego perspektywy, ale robił wszystko co mógł by nie śmiać się ze swojej wybranki, że nie mogła się podnieść ~ zamiast tego po prostu wsunął łapy pod jej plecy i barki, a następnie uniósł ją ramiona bez większego trudu. Trwając w tej chwili gdy trzymał ją na rękach pozwolił jej na kradzież jednego całusa, skubnięcie ust i tak dalej, a następnie odstawił ją na ziemię, dosyć delikatnie by złapała grunt pod nogami.
Gdy dziewczę odwróci się w stronę łazienki to położy jeszcze dłoń na nagim tyłku, ściskając go dosyć solidnie z małym uśmiechem na ustach.
-Lepiej być nie może? Popadnę jeszcze w samozachwyt, ale miło, że C się podobało, tym bardziej powinniśmy to robić częściej, nie uważasz? - co chciał usłyszeć? "Pewnie, będziemy robić to codziennie" Tak, zdecydowanie to chciał usłyszeć, ale na inne miłe słowa również przytaknie i wypuści ją do łazienki by mogła się ogarnać, a sam?
Sam pozbiera ubrania z podłogi i rzuci je na krzesło, a co do garderoby Molly to również ją zbierze i położy na stoliku w kącie, przecież nie będzie robił prania, od tego była już Lorraine.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Wszytko zależy od punktu widzenia. Kot był czymś zwykłym, przeciętnym, normalnym. Należałoby się cieszyć z tak nieskomplikowanych pomysłów czy potrzeb. A czemu? Temu, że przy takiej ilości pieniędzy jaką posiadał Zar i przy kompletnym braku ograniczeń, zawsze może wpaść na genialny plan przygarnięcia czegoś większego. Np. Puma? Trochę skomplikowana sprawa bo potrzeba pozwolenia od weterynarza, kilku związków i dużej przestrzeni żeby zwierz mógł się wybiegać. Przy kobietach zawsze należy się cieszyć z tego, że nie jest gorzej. Tak więc kicia, chomik, żółw czy jeż – bierz jak leci, nie marudź.
Jasna sprawa, że przez naprawdę długi czas wszystkim co do życia niezbędne będzie tylko i wyłącznie Zar ale kiedyś nadejście taki dzień, w którym przydałoby się jakieś urozmaicenie. Bo co jeśli jej love zniknie na całe trzy tygodnie a nie będzie mógł jej ze sobą zabrać to bieda uschnie z tęsknoty. Zawsze zajęcie i opieka nad jakimś żyjątkiem wypełni jej nudę.
No chyba, że niebawem zakup zwierzęcia okaże się zbędny :>
To, że on był rozgadany a ona ciut mniej, to tylko zaleta. Molly to typowy słuchacz, który umie skupić uwagę na rozmówcy i obdarzyć go prawdziwym zainteresowaniem. Jej facet z pewnością ma w zanadrzu wiele ciekawych historii, którymi będzie mógł ją raczyć przez wszystkie długie wieczory. Kiedy już oczywiście odklei się od jej tyłka ~
Poza tym wcale nie trzeba udawać skupiania uwagi przy kimś tak ciekawym. A jego przeszłość, mogę się założyć, była barwna i o wiele bardziej złożona niż jej. Bo co ona mogła opowiadać mu? Jak powinno się uczyć żeby szybciej przyswoić wiedzę? Wątpię by go to poruszyło.
Moce?! Zupełnie o tym zapomniała. Kolejny temat, o którym nikt jej nigdy nie wspominał. To znaczy kojarzyła, że stwórca przekazuje jedną ze swoich kilku ale jak to działało, na czym polegało i kiedy się ujawniało? Nie miała zielonego pojęcia. Do tej pory nie przypuszczała, że podobna wiedza będzie jej potrzebna, a co za tym idzie nie dopytywała. Naturalnie, że byłoby najlepiej gdyby Lori umiała dać sobie radę sama i tym samym odjęła Zarowi jednego zmartwienia – troszczenia się o swoje dziewczę. W tej materii jak zawsze będzie się starała być pilnym uczniem a co do mocy – to już nie zależało od niej. Szkoda. Klamka? Chwileczkę, miała swoją tylko Zar ją zabrał i do tej pory nie raczył oddać. Jej broń również zawierała naboje przeznaczone specjalnie dla pijawek a co lepsze, sama umiała takie robić. Przy odrobinie dobrych chęci i odpowiednim zapleczu mogłaby takich trochę naprodukować – no chyba, że jej umiejętność zanikła wraz z tętnem i ostatnim szarpnięciem umierającego serca.
– W ciągu kilkunastu godzin, robiliśmy to już dwa razy. Może porozmawiamy? Opowiesz mi coś o sobie? – zapytała z przekąsem nie mając nic złego na myśli. W gruncie rzeczy to zaczęli wszystko od tak zwanej dupy strony... ale jak już nacieszyli się sobą na jakiś czas, to może faktycznie zamienią parę zdań w spokoju.
Niezidentyfikowane substancje? Czyżby to jakaś aluzja co do testów DNA hipotetycznego potomstwa?!
Fakt faktem, że ona musiała wziąć szybki prysznic zmywając nie tylko to co miała na udach ale także resztki krwi. Jeśli nie zmoczy włosów to zajmie jej to krótką chwilę. A jeżeli Zaren w tym czasie nie położy się wygodnie, nie zagrzebie w kołdrze i nie zamknie oczu to coś tam pogadają!
– Lubię jak mnie głaskasz – przymknęła oczy pozwalając gładzić się po głowie. Jego dotyk był tak delikatny i subtelny, że naprawdę trudno było sobie wyobrazić tego faceta w naturalnym środowisku, otoczonego przez handlarzy i prostytutki, które sprowadza z odległych krajów.
– O, dzięki – westchnęła prostując plecy. Podpierając dłonie na biodrach, ruszyła powoli przed siebie a odwróciła się tylko na chwilę uderzając dłonią w łapę, która przykleiła się do jej tyłka. – Uspokój się – burknie pod nosem powstrzymując grymas uśmiechu. W tym dużym facecie, złym i groźnym, był mały chłopiec, który pierwszy rwał się do żartów a nawet jeśli się myliła, to z pewnością potrzebował miłości pod każdym względem.
– Tak Zaren, a nawet dwa razy dziennie – krzyknęła już z korytarza nie mając najmniejszej ochoty na seks dopóki nie dojdzie do siebie. Marzyła o tym żeby przeszedł jej ból w biodrze i szczerze to z miłą chęcią usiadłaby na paczce mrożonego groszku. Miłość w tym wydaniu jest niezwykle podniecająca ale dochodzenie do siebie trwa dłużej niż normalnie. Podsumowując jednak lepsze to niż dwuminutówka pod kocem.
Zanim przeszła przez próg łazienki wstąpiła do salonu gdzie pogasiła wszystkie światła i wyłączyła tv. Dopiero po tym pomyślała o prysznicu i szorowaniu skóry na obojczyku. Po ugryzieniu nie było śladu. Kończąc szybką toaletę zmieniła wodę na chłodną, taką po której zadygotała jak liść na jesiennym wietrze ale i nie czuła wcześniejszego zmęczenia. Mocząc stopami zimne płytki, wytarła się dokładnie mięsistym ręcznikiem, który odwiesiła na wysoki, drabiniasty grzejnik.
Pięć minut? Tyle jej nie było. Wystarczająco żeby zasnął? Przekonajmy się...
– Zaren gdzie jest moja piżama? – wpadła do salonu rozglądając się po łóżku, podłodze i... krześle?! No nie...
Jeden obrót na pięcie i stała przodem do wielkiej szafy, z której wyciągnęła jakąś męską bluzkę w rozmiarze... dużym. Kiedy ją założyła to idealnie zakryła jej pośladki i ... tyle wystarczyło.
– Zareeeen? – zaczęła wchodząc na łóżko. Usiadła sobie naprzeciw mężczyzny po turecku przyciskając bluzkę dłonią do materaca żeby zasłonić to co mogłoby rozproszyć jego uwagę. Teraz chciałaby żeby patrzył jej w oczy ~
– A skąd się biorą dzieci u wampirów? – przechyliła głowę lekko na bok nie mając na twarzy nawet cienia uśmiechu. Ona pytała całkowicie serio.
– To znaczy wiem jak to się dzieje u kobiet, u ludzi, a tu? Tak samo? – pomijając kwestie, że Molly potrafiła się wstydzić, to po tym wszystkim chyba poruszy każdy nurtujący ją aspekt.
Jasna sprawa, że przez naprawdę długi czas wszystkim co do życia niezbędne będzie tylko i wyłącznie Zar ale kiedyś nadejście taki dzień, w którym przydałoby się jakieś urozmaicenie. Bo co jeśli jej love zniknie na całe trzy tygodnie a nie będzie mógł jej ze sobą zabrać to bieda uschnie z tęsknoty. Zawsze zajęcie i opieka nad jakimś żyjątkiem wypełni jej nudę.
No chyba, że niebawem zakup zwierzęcia okaże się zbędny :>
To, że on był rozgadany a ona ciut mniej, to tylko zaleta. Molly to typowy słuchacz, który umie skupić uwagę na rozmówcy i obdarzyć go prawdziwym zainteresowaniem. Jej facet z pewnością ma w zanadrzu wiele ciekawych historii, którymi będzie mógł ją raczyć przez wszystkie długie wieczory. Kiedy już oczywiście odklei się od jej tyłka ~
Poza tym wcale nie trzeba udawać skupiania uwagi przy kimś tak ciekawym. A jego przeszłość, mogę się założyć, była barwna i o wiele bardziej złożona niż jej. Bo co ona mogła opowiadać mu? Jak powinno się uczyć żeby szybciej przyswoić wiedzę? Wątpię by go to poruszyło.
Moce?! Zupełnie o tym zapomniała. Kolejny temat, o którym nikt jej nigdy nie wspominał. To znaczy kojarzyła, że stwórca przekazuje jedną ze swoich kilku ale jak to działało, na czym polegało i kiedy się ujawniało? Nie miała zielonego pojęcia. Do tej pory nie przypuszczała, że podobna wiedza będzie jej potrzebna, a co za tym idzie nie dopytywała. Naturalnie, że byłoby najlepiej gdyby Lori umiała dać sobie radę sama i tym samym odjęła Zarowi jednego zmartwienia – troszczenia się o swoje dziewczę. W tej materii jak zawsze będzie się starała być pilnym uczniem a co do mocy – to już nie zależało od niej. Szkoda. Klamka? Chwileczkę, miała swoją tylko Zar ją zabrał i do tej pory nie raczył oddać. Jej broń również zawierała naboje przeznaczone specjalnie dla pijawek a co lepsze, sama umiała takie robić. Przy odrobinie dobrych chęci i odpowiednim zapleczu mogłaby takich trochę naprodukować – no chyba, że jej umiejętność zanikła wraz z tętnem i ostatnim szarpnięciem umierającego serca.
– W ciągu kilkunastu godzin, robiliśmy to już dwa razy. Może porozmawiamy? Opowiesz mi coś o sobie? – zapytała z przekąsem nie mając nic złego na myśli. W gruncie rzeczy to zaczęli wszystko od tak zwanej dupy strony... ale jak już nacieszyli się sobą na jakiś czas, to może faktycznie zamienią parę zdań w spokoju.
Niezidentyfikowane substancje? Czyżby to jakaś aluzja co do testów DNA hipotetycznego potomstwa?!
Fakt faktem, że ona musiała wziąć szybki prysznic zmywając nie tylko to co miała na udach ale także resztki krwi. Jeśli nie zmoczy włosów to zajmie jej to krótką chwilę. A jeżeli Zaren w tym czasie nie położy się wygodnie, nie zagrzebie w kołdrze i nie zamknie oczu to coś tam pogadają!
– Lubię jak mnie głaskasz – przymknęła oczy pozwalając gładzić się po głowie. Jego dotyk był tak delikatny i subtelny, że naprawdę trudno było sobie wyobrazić tego faceta w naturalnym środowisku, otoczonego przez handlarzy i prostytutki, które sprowadza z odległych krajów.
– O, dzięki – westchnęła prostując plecy. Podpierając dłonie na biodrach, ruszyła powoli przed siebie a odwróciła się tylko na chwilę uderzając dłonią w łapę, która przykleiła się do jej tyłka. – Uspokój się – burknie pod nosem powstrzymując grymas uśmiechu. W tym dużym facecie, złym i groźnym, był mały chłopiec, który pierwszy rwał się do żartów a nawet jeśli się myliła, to z pewnością potrzebował miłości pod każdym względem.
– Tak Zaren, a nawet dwa razy dziennie – krzyknęła już z korytarza nie mając najmniejszej ochoty na seks dopóki nie dojdzie do siebie. Marzyła o tym żeby przeszedł jej ból w biodrze i szczerze to z miłą chęcią usiadłaby na paczce mrożonego groszku. Miłość w tym wydaniu jest niezwykle podniecająca ale dochodzenie do siebie trwa dłużej niż normalnie. Podsumowując jednak lepsze to niż dwuminutówka pod kocem.
Zanim przeszła przez próg łazienki wstąpiła do salonu gdzie pogasiła wszystkie światła i wyłączyła tv. Dopiero po tym pomyślała o prysznicu i szorowaniu skóry na obojczyku. Po ugryzieniu nie było śladu. Kończąc szybką toaletę zmieniła wodę na chłodną, taką po której zadygotała jak liść na jesiennym wietrze ale i nie czuła wcześniejszego zmęczenia. Mocząc stopami zimne płytki, wytarła się dokładnie mięsistym ręcznikiem, który odwiesiła na wysoki, drabiniasty grzejnik.
Pięć minut? Tyle jej nie było. Wystarczająco żeby zasnął? Przekonajmy się...
– Zaren gdzie jest moja piżama? – wpadła do salonu rozglądając się po łóżku, podłodze i... krześle?! No nie...
Jeden obrót na pięcie i stała przodem do wielkiej szafy, z której wyciągnęła jakąś męską bluzkę w rozmiarze... dużym. Kiedy ją założyła to idealnie zakryła jej pośladki i ... tyle wystarczyło.
– Zareeeen? – zaczęła wchodząc na łóżko. Usiadła sobie naprzeciw mężczyzny po turecku przyciskając bluzkę dłonią do materaca żeby zasłonić to co mogłoby rozproszyć jego uwagę. Teraz chciałaby żeby patrzył jej w oczy ~
– A skąd się biorą dzieci u wampirów? – przechyliła głowę lekko na bok nie mając na twarzy nawet cienia uśmiechu. Ona pytała całkowicie serio.
– To znaczy wiem jak to się dzieje u kobiet, u ludzi, a tu? Tak samo? – pomijając kwestie, że Molly potrafiła się wstydzić, to po tym wszystkim chyba poruszy każdy nurtujący ją aspekt.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Punkt widzenia i zdecydowanie wolałbym kota niż co innego, proszę mi tu nie insynuować jakichś herezji na które nigdy nie były i nigdy nie będzie zgody ~ jeśli Molly chciała kota wystarczyło jedynie poprosić, bo tak naprawdę co powstrzymałoby szlachetnego przed spełnieniem zachcianki swojej dziewczyny? No raczej nic. Zresztą niegdyś mądry człowiek powiedział : Dziecko to najgorsze z możliwych zwierząt domowych i tego się trzymajmy w tej fabule.
Mogło się i tak zdarzyć, że Zarena nie będzie przez dłuższy czas, więc zwierzątko domowe nie było najgorszym pomysłem, bo lepiej aby towarzystwa dotrzymywał jej zwierzak niż np jakiś koleś imieniem Brad czy inny Chad. Prawda? No właśnie, więc jak wspominałem już wyżej, jedyne co musiała zrobić to poprosić, bo gdzie biedny, niedomyślny facet miałby się zorientować, że właśnie tego potrzebowała jako urozmaicenia życia. Na niektóre wypady będzie mógł ją zabrać ze sobą, jeśli nie będą na prawdziwej "robocie" gdzie nie będa latały kule obok głów i gdzie nie będzie rozlewu krwi, a jedynie spotkania towarzyskie i imprezy, bo takie też bywały.
A no moce, bywało tak, że wampiry przemienione budziły bardzo rzadko własną moc, w większości przypadków dziedziczyły po prostu po swoim twórcy, a Lorraine jeszcze nie widziała pełnego zakresu możliwości Zarena i może nie zobaczy jeszcze przez długi czas, ale naprawdę miał pełen asortyment ciekawostek i gdy odziedziczy po nim jedną z tych silnych i bardzo drastycznych mocy to będzie musiał jej faktycznie pomóc w jej obsłudze, bo jedno się z czymś narodzić, a drugie przekształcić dar w perfekcje.
Dałby jej nową broń, bo o starej tak naprawdę dawno zapomniał i leżała gdzieś w kącie w jednej z kryjówek Bratvy pod ścianą, ale też czy można go za to obwinić? Jak coś od niego chciała powinna to po prostu powiedzieć, bo miał za dużo na głowie by pamietać o takich drobnostkach jak telefon czy stara broń anty wampirza nafaszerowana w kule. A tak? Nic nie mówiła i liczyła, że nagle dostanie to z powrotem? Zapomnij Maleńka.
Na jej słowa uniósł głowę do góry i się uśmiechnął lekko ~` gadanie? No dobra, w sumie tak dawno nie był pusty, że jeśli jakiś czas był idealny na rozmowę bez schodzenia na inne tematy, albo dosłownego wchodzenia to właśnie ten.
Zaren machnął ręką gdy odchodziła w stronę łazienki dając znak, że pogadają jak wróci. Sam w tym czasie wciągnął na dupę jakieś lekkie spodnie tzw po domu i jakąś czystą koszulkę by również nie odwracać uwagi swojej kobiety od rozmowy, nie?
Gdy wróciła to już był w miarę ubrany w co się dało tylko narzucić na siebie i opierał się tyłkiem o parapet przy otwartym oknie z którego leciał przyjemny dla skóry chłód. W ustach wampira był do połowy spalony papieros, a jego złote tęczówki intensywnie wpatrywały się w jeszcze nagą posturę wampirzycy, dopiero gdy odprowadził ją wzrokiem do szafy w której znalazła za dużą koszulkę to zaciągnął się po raz kolejny ~ następnie wypuszczając pozbawiony koloru dym w stronę okna. Gdy siadła na łóżku to zgasił papierosa na parapacie zewnętrznym i wyrzucił niedopałek za okno, które zostawił otwarte ~ by posłuchać miasta.
Gdy usiadła i zaczęła zadawać mu dziwne pytania lekko przechylił głowę, ciąża i tak dalej? Wykluwają się z jajek? A jak myślisz?
-Normalnie. Kiedy Tata Miś kocha Mame Miś to zamykają się w sypialni i po paru minutach, mama miś jest w ciąży. Powinnaś spytać o to mojego starego, mam chyba z ósemkę rodzeństwa jak nie więcej, ale jeśli się tym martwisz to przestań. Mam minimalne szansę by spłodzić dzieciaka przez jakieś tam komplikacje związane z moim wspaniałym okazem. - zaśmiał się głupio. Taka była prawda, Zaren był mało płodny, było podejrzenie że był CAŁKOWICIE bezpłodny, a niech to kule biją, jaki pech.
-No i jesteś świeżą wampirzycą, zanim Twoje ciało przystosuje się do bycia w klinicznie martwą wraz z innymi organami mogą minąć miesiące, jak nie lata, dlatego nie zupełnie przejmowałem się antykoncepcją. - zamknął okno i zrobił parę kroków w stronę łóżka, a następnie usiadł na jego skraju lekko garbiąc plecy, splatając dłonie i opierając łokcie na udach.
-Jasne, że możemy pogadać, zresztą trzeci raz w ciągu tych kilkunastu godzin mógłby mnie pozbawić ochoty na następny tydzień, poczekam aż się obudzisz. - znów się cicho zaśmiał, ale odwrócił do niej buźkę z krzywym uśmiechem na twarzy. -Co byś chciała o mnie wiedzieć? Jestem kapitanem Rosyjskiej Mafii i nigdy nie zajdę dalej przez moją nieczystą krew. Nie jestem w stu procentach Rosjaninem, mimo że mój ród wywodzi się z tamtych stron. Co do rodu to już chyba wiesz, że to głównie sami popierdoleńcy i zwyrodnialcy, którzy nie potrafią trzeźwo myśleć. Ja, na Twoje i moje szczęście to potrafię. Szanuje rasę ludzką, nie twierdzę że jest poniżej mnie i tak dalej, każdy kto jest w stanie przynieść zysk czy korzyść lub być po prostu użytecznym niezależnie od rasy zasługuje na szacunek. Podobnie jest z krwią u wampirów, dlatego nie przejmuj się pierdoleniem Twojego Ex dowódcy i niedoszłego męża. - zakrył usta i zachichotał przez dłoń.
-Tak długo jak jesteś ze mną i z chłopakami to tak długo nikt nie będzie oceniał Cię przez pryzmat krwi, jeśli ktoś by tego spróbował to następnego dnia wyłowią jego okaleczone zwłoki z pobliskiej rzeki. Nie jestem księciem z bajki Lori, ale posiadam pewne zasady. To raczej zarys ogólny czegoś o mnie o co prosiłaś. Chyba, że mam coś jeszcze dodać? - przechylił głowę z uśmiechem. Imponującym było to, że wampir nie drgnął ani powieką przy wypowiadaniu tych wszystkich słów.
Mogło się i tak zdarzyć, że Zarena nie będzie przez dłuższy czas, więc zwierzątko domowe nie było najgorszym pomysłem, bo lepiej aby towarzystwa dotrzymywał jej zwierzak niż np jakiś koleś imieniem Brad czy inny Chad. Prawda? No właśnie, więc jak wspominałem już wyżej, jedyne co musiała zrobić to poprosić, bo gdzie biedny, niedomyślny facet miałby się zorientować, że właśnie tego potrzebowała jako urozmaicenia życia. Na niektóre wypady będzie mógł ją zabrać ze sobą, jeśli nie będą na prawdziwej "robocie" gdzie nie będa latały kule obok głów i gdzie nie będzie rozlewu krwi, a jedynie spotkania towarzyskie i imprezy, bo takie też bywały.
A no moce, bywało tak, że wampiry przemienione budziły bardzo rzadko własną moc, w większości przypadków dziedziczyły po prostu po swoim twórcy, a Lorraine jeszcze nie widziała pełnego zakresu możliwości Zarena i może nie zobaczy jeszcze przez długi czas, ale naprawdę miał pełen asortyment ciekawostek i gdy odziedziczy po nim jedną z tych silnych i bardzo drastycznych mocy to będzie musiał jej faktycznie pomóc w jej obsłudze, bo jedno się z czymś narodzić, a drugie przekształcić dar w perfekcje.
Dałby jej nową broń, bo o starej tak naprawdę dawno zapomniał i leżała gdzieś w kącie w jednej z kryjówek Bratvy pod ścianą, ale też czy można go za to obwinić? Jak coś od niego chciała powinna to po prostu powiedzieć, bo miał za dużo na głowie by pamietać o takich drobnostkach jak telefon czy stara broń anty wampirza nafaszerowana w kule. A tak? Nic nie mówiła i liczyła, że nagle dostanie to z powrotem? Zapomnij Maleńka.
Na jej słowa uniósł głowę do góry i się uśmiechnął lekko ~` gadanie? No dobra, w sumie tak dawno nie był pusty, że jeśli jakiś czas był idealny na rozmowę bez schodzenia na inne tematy, albo dosłownego wchodzenia to właśnie ten.
Zaren machnął ręką gdy odchodziła w stronę łazienki dając znak, że pogadają jak wróci. Sam w tym czasie wciągnął na dupę jakieś lekkie spodnie tzw po domu i jakąś czystą koszulkę by również nie odwracać uwagi swojej kobiety od rozmowy, nie?
Gdy wróciła to już był w miarę ubrany w co się dało tylko narzucić na siebie i opierał się tyłkiem o parapet przy otwartym oknie z którego leciał przyjemny dla skóry chłód. W ustach wampira był do połowy spalony papieros, a jego złote tęczówki intensywnie wpatrywały się w jeszcze nagą posturę wampirzycy, dopiero gdy odprowadził ją wzrokiem do szafy w której znalazła za dużą koszulkę to zaciągnął się po raz kolejny ~ następnie wypuszczając pozbawiony koloru dym w stronę okna. Gdy siadła na łóżku to zgasił papierosa na parapacie zewnętrznym i wyrzucił niedopałek za okno, które zostawił otwarte ~ by posłuchać miasta.
Gdy usiadła i zaczęła zadawać mu dziwne pytania lekko przechylił głowę, ciąża i tak dalej? Wykluwają się z jajek? A jak myślisz?
-Normalnie. Kiedy Tata Miś kocha Mame Miś to zamykają się w sypialni i po paru minutach, mama miś jest w ciąży. Powinnaś spytać o to mojego starego, mam chyba z ósemkę rodzeństwa jak nie więcej, ale jeśli się tym martwisz to przestań. Mam minimalne szansę by spłodzić dzieciaka przez jakieś tam komplikacje związane z moim wspaniałym okazem. - zaśmiał się głupio. Taka była prawda, Zaren był mało płodny, było podejrzenie że był CAŁKOWICIE bezpłodny, a niech to kule biją, jaki pech.
-No i jesteś świeżą wampirzycą, zanim Twoje ciało przystosuje się do bycia w klinicznie martwą wraz z innymi organami mogą minąć miesiące, jak nie lata, dlatego nie zupełnie przejmowałem się antykoncepcją. - zamknął okno i zrobił parę kroków w stronę łóżka, a następnie usiadł na jego skraju lekko garbiąc plecy, splatając dłonie i opierając łokcie na udach.
-Jasne, że możemy pogadać, zresztą trzeci raz w ciągu tych kilkunastu godzin mógłby mnie pozbawić ochoty na następny tydzień, poczekam aż się obudzisz. - znów się cicho zaśmiał, ale odwrócił do niej buźkę z krzywym uśmiechem na twarzy. -Co byś chciała o mnie wiedzieć? Jestem kapitanem Rosyjskiej Mafii i nigdy nie zajdę dalej przez moją nieczystą krew. Nie jestem w stu procentach Rosjaninem, mimo że mój ród wywodzi się z tamtych stron. Co do rodu to już chyba wiesz, że to głównie sami popierdoleńcy i zwyrodnialcy, którzy nie potrafią trzeźwo myśleć. Ja, na Twoje i moje szczęście to potrafię. Szanuje rasę ludzką, nie twierdzę że jest poniżej mnie i tak dalej, każdy kto jest w stanie przynieść zysk czy korzyść lub być po prostu użytecznym niezależnie od rasy zasługuje na szacunek. Podobnie jest z krwią u wampirów, dlatego nie przejmuj się pierdoleniem Twojego Ex dowódcy i niedoszłego męża. - zakrył usta i zachichotał przez dłoń.
-Tak długo jak jesteś ze mną i z chłopakami to tak długo nikt nie będzie oceniał Cię przez pryzmat krwi, jeśli ktoś by tego spróbował to następnego dnia wyłowią jego okaleczone zwłoki z pobliskiej rzeki. Nie jestem księciem z bajki Lori, ale posiadam pewne zasady. To raczej zarys ogólny czegoś o mnie o co prosiłaś. Chyba, że mam coś jeszcze dodać? - przechylił głowę z uśmiechem. Imponującym było to, że wampir nie drgnął ani powieką przy wypowiadaniu tych wszystkich słów.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Zdrada, nie było nawet takiej możliwości. Ten typ człowieka miał w sobie coś, co można nazwać bezgranicznym przywiązaniem i zaufaniem jednocześnie. Miłość i dobre stosunki na co dzień to klucz do sukcesu. Nikt kto jest szczęśliwy nie szuka zrozumienia w ramionach innych osób. Wyjazdy i rozstania zdarzają się każdemu ale to nie powód żeby natychmiast robić przysłowiowy skok w bok. Jak bardzo zraniona musiała być kobieta albo znudzona żeby posunąć się do podobnych rzeczy? Lori nigdy tego nie przerabiała i miała głęboką nadzieję, że podobne przygody ominął ją szerokim łukiem. I tu nie chodziło o sam fakt gniewu i kary jaka by na nią spadła ale o coś bardziej przyziemnego i związanego bezpośrednio z nią. Mianowicie ta istota należała do tych kruchych i nieodpornych psychicznie. Dziwny układ, tajemnica a w końcu zdrada nie były dla niej kompletnie. Jeśli o to chodzi, mógł być spokojny pozostawiając ją nawet na kilka tygodni, jeśli zajdzie taka potrzeba.
– Przeszkadza mi ten zapach jak nigdy wcześniej – zmarszczyła nos wachlując przestrzeń przed nim. Zupełnie jakby to miało sprawić, że intensywna woń spalanego tytoniu nagle zniknie. To czysta hipokryzja, z której święcie zdawała sobie sprawę – sama lubiła palić ale nienawidziła gdy ktoś robił to w domu. W lokalach unikała pomieszczeń dla palących jak ognia. Woń nieprzyjemnie i bezlitośnie wgryzała się zawsze w jej włosy i ubrania. Dymu unikała zawsze ale to jak mocno go teraz czuła, było wręcz uciążliwe. [coloe=white] – Wiem, że to Twoje mieszkanie ale to mnie jeszcze bardzo drażni, zrozum – [/color] kontynuowała stojąc przodem do szafy a tyłem do rozmówcy – bardzo niekulturalnie…
Koszulka jaką wyjęła z samego szczytu równo złożonych ubrań, była w kolorze czarnym. Po naciągnięciu jej przez głowę, pogładziła mały znaczek na lewej piersi niespecjalnie mu się przypatrując. Kto tu poukładał wcześniej wszystko jak od linijki? Sprzątaczka, gosposia, a może regularnym gościem była mama Zara, która pilnowała by synusiowi niczego nie brakowało ~
Pomimo pierwszej pozycji jaką przyjęła na materacu, szybko zagrzebała się pod kołdrę na swoim miejscu od okna – to już ustaliliśmy wcześniej. Otworzone o tej porze okno nie było niczym przyjemnym, zwłaszcza dla tak ciepłolubnej istoty jak Lori. W ostatniej chwili powstrzymała się przed komentarzem związanym z możliwością zachorowania przez przeziębienie. Przecież przed chwilą wyszła spod prysznica. Kiedy już miała zarzucić, że o nią nie dba, przypomniał jej się bardzo banalny fakt – w pewnym sensie była martwa i żadne przeziębienie a nawet grypa nie były jej już straszne. W skrócie – koniec z wizytami u lekarzy. Tym razem mu się upiekło.
Podciągając się do wygodnej pozycji siedzącej, z jakąś wielką poduchą za plecami, liczyła na poważny wykład na intrygujący ją temat. Zamiast tego usłyszała coś podobnego co wyłożyła jej mama gdy była jeszcze dzieckiem a Esme uporczywie twierdziła, że Molly przyniósł bocian.
Przekrzywiając głowę na jedną ze stron mruknęła cicho pod nosem wcale nie zadowolona z takiego zbycia. Miętoląc w palcach róg tkaniny chwilę biła się z myślami czy ciągnąć temat czy na razie odpuścić. Z pewnością ku uciesze mężczyzny, dała mu spokój nie tylko na dziś ale na dłuższy okres. Jeśli stwierdził z całą pewnością, że nie trzeba się przejmować, to posłucha. Najwyżej rok 2020 będzie usłany w niespodzianki, a co tam!
– Zaren! Czy Ciebie to bawi? – zacisnęła zęby układając usta w mały dziubek gdy tylko zaczął śmiać się z jej niedoszłego małżeństwa. Uh… ten temat był jak pole minowe a ona skakał po nim w najlepsze nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo ją to drażni. W akcie desperacji i wkurzenia, złapała jedną z poduszek i cisnęła w stronę mężczyzny. Powinien być wdzięczny, że nie stali w kuchni a Lori nie miała pod ręką wałka. Miękki ‘jasiek’ powinien przywołać go choć trochę do porządku. Jeśli nie, to wyciągniemy ciężki sprzęt i zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni.
– Okej, jest kilka kwestii, które chciałabym jeszcze poruszyć – zaczęła. Mogło to oznaczać dwa pytania a równie dobrze dwadzieścia. Stoicki spokój i niewzruszona mina mężczyzny tylko dodawały jej odwagi – był taki cierpliwy zawsze czy to jakiś wyjątek od reguły?
– Chciałabym żebyś oddał mi mój telefon i broń – kwestia obrony, chociaż przed chwilą poruszona, nie do końca zaspakajała poczucie bezpieczeństwa dziewczyny. Nawet otoczona chłopcami Zara, z czystego przyzwyczajenia wolała mieć przy sobie pistolet. A po co? Nawet po to żeby w krytycznej sytuacji móc się odgonić od takiego karła. Szlachetny bez mrugnięcia okiem stwierdziłby, że pomysł jest totalnie głupi i szalony ale przyparta do ściany, musiała mieć jakiegoś asa w rękawie. A telefon? W tych czasach życie bez niego to jak funkcjonowanie bez ręki. Pomijając mało teraz istotny fakt jakiś portali społecznościowych, Molly musiała mieć kontakt z Zarenem. Jak niby miałaby się z nim komunikować na odległość? Wysyłanie gołębi było dobre kilka wieków temu.
– Kolejna ważna kwestia i aż głupio mi pytać ale… - potarła czoło wzdychając krótko pod nosem. Pytanie nie było głupie tylko zadane w nieodpowiednim czasie. Powinna się zainteresować tym tematem kilkanaście godzin wcześniej. A tak? Było ciut niezręcznie.
– Czy Ty kogoś masz? – zmierzyła go wzrokiem pełnym powagi i zniecierpliwienia. To, że mówił o braku towarzystwa nie oznaczało, że nie miał kogoś z kim widywał się bardzo rzadko a kto przy najbliższej okazji wyłupi Molly oczy. Co by zrobiła gdyby do mieszkania wpadła jakaś zazdrosna panna? Z pewnością spaliłaby się w pierwszej kolejności ze wstydu. Później? Nawet nie chciała o tym myśleć...
-Kim ja dla Ciebie jestem? - idąc za ciosem rzuciła jeszcze jedno pytanie mając nadzieję na ustalenie jakiś reguł jeśli oczywiście nie usłyszy, że jest zwykłą służką, którą traktuje przy okazji jako obiekt do zaspakajania swych pierwotnych instynktów. To byłby prawdziwy cios.
– Przeszkadza mi ten zapach jak nigdy wcześniej – zmarszczyła nos wachlując przestrzeń przed nim. Zupełnie jakby to miało sprawić, że intensywna woń spalanego tytoniu nagle zniknie. To czysta hipokryzja, z której święcie zdawała sobie sprawę – sama lubiła palić ale nienawidziła gdy ktoś robił to w domu. W lokalach unikała pomieszczeń dla palących jak ognia. Woń nieprzyjemnie i bezlitośnie wgryzała się zawsze w jej włosy i ubrania. Dymu unikała zawsze ale to jak mocno go teraz czuła, było wręcz uciążliwe. [coloe=white] – Wiem, że to Twoje mieszkanie ale to mnie jeszcze bardzo drażni, zrozum – [/color] kontynuowała stojąc przodem do szafy a tyłem do rozmówcy – bardzo niekulturalnie…
Koszulka jaką wyjęła z samego szczytu równo złożonych ubrań, była w kolorze czarnym. Po naciągnięciu jej przez głowę, pogładziła mały znaczek na lewej piersi niespecjalnie mu się przypatrując. Kto tu poukładał wcześniej wszystko jak od linijki? Sprzątaczka, gosposia, a może regularnym gościem była mama Zara, która pilnowała by synusiowi niczego nie brakowało ~
Pomimo pierwszej pozycji jaką przyjęła na materacu, szybko zagrzebała się pod kołdrę na swoim miejscu od okna – to już ustaliliśmy wcześniej. Otworzone o tej porze okno nie było niczym przyjemnym, zwłaszcza dla tak ciepłolubnej istoty jak Lori. W ostatniej chwili powstrzymała się przed komentarzem związanym z możliwością zachorowania przez przeziębienie. Przecież przed chwilą wyszła spod prysznica. Kiedy już miała zarzucić, że o nią nie dba, przypomniał jej się bardzo banalny fakt – w pewnym sensie była martwa i żadne przeziębienie a nawet grypa nie były jej już straszne. W skrócie – koniec z wizytami u lekarzy. Tym razem mu się upiekło.
Podciągając się do wygodnej pozycji siedzącej, z jakąś wielką poduchą za plecami, liczyła na poważny wykład na intrygujący ją temat. Zamiast tego usłyszała coś podobnego co wyłożyła jej mama gdy była jeszcze dzieckiem a Esme uporczywie twierdziła, że Molly przyniósł bocian.
Przekrzywiając głowę na jedną ze stron mruknęła cicho pod nosem wcale nie zadowolona z takiego zbycia. Miętoląc w palcach róg tkaniny chwilę biła się z myślami czy ciągnąć temat czy na razie odpuścić. Z pewnością ku uciesze mężczyzny, dała mu spokój nie tylko na dziś ale na dłuższy okres. Jeśli stwierdził z całą pewnością, że nie trzeba się przejmować, to posłucha. Najwyżej rok 2020 będzie usłany w niespodzianki, a co tam!
– Zaren! Czy Ciebie to bawi? – zacisnęła zęby układając usta w mały dziubek gdy tylko zaczął śmiać się z jej niedoszłego małżeństwa. Uh… ten temat był jak pole minowe a ona skakał po nim w najlepsze nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo ją to drażni. W akcie desperacji i wkurzenia, złapała jedną z poduszek i cisnęła w stronę mężczyzny. Powinien być wdzięczny, że nie stali w kuchni a Lori nie miała pod ręką wałka. Miękki ‘jasiek’ powinien przywołać go choć trochę do porządku. Jeśli nie, to wyciągniemy ciężki sprzęt i zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni.
– Okej, jest kilka kwestii, które chciałabym jeszcze poruszyć – zaczęła. Mogło to oznaczać dwa pytania a równie dobrze dwadzieścia. Stoicki spokój i niewzruszona mina mężczyzny tylko dodawały jej odwagi – był taki cierpliwy zawsze czy to jakiś wyjątek od reguły?
– Chciałabym żebyś oddał mi mój telefon i broń – kwestia obrony, chociaż przed chwilą poruszona, nie do końca zaspakajała poczucie bezpieczeństwa dziewczyny. Nawet otoczona chłopcami Zara, z czystego przyzwyczajenia wolała mieć przy sobie pistolet. A po co? Nawet po to żeby w krytycznej sytuacji móc się odgonić od takiego karła. Szlachetny bez mrugnięcia okiem stwierdziłby, że pomysł jest totalnie głupi i szalony ale przyparta do ściany, musiała mieć jakiegoś asa w rękawie. A telefon? W tych czasach życie bez niego to jak funkcjonowanie bez ręki. Pomijając mało teraz istotny fakt jakiś portali społecznościowych, Molly musiała mieć kontakt z Zarenem. Jak niby miałaby się z nim komunikować na odległość? Wysyłanie gołębi było dobre kilka wieków temu.
– Kolejna ważna kwestia i aż głupio mi pytać ale… - potarła czoło wzdychając krótko pod nosem. Pytanie nie było głupie tylko zadane w nieodpowiednim czasie. Powinna się zainteresować tym tematem kilkanaście godzin wcześniej. A tak? Było ciut niezręcznie.
– Czy Ty kogoś masz? – zmierzyła go wzrokiem pełnym powagi i zniecierpliwienia. To, że mówił o braku towarzystwa nie oznaczało, że nie miał kogoś z kim widywał się bardzo rzadko a kto przy najbliższej okazji wyłupi Molly oczy. Co by zrobiła gdyby do mieszkania wpadła jakaś zazdrosna panna? Z pewnością spaliłaby się w pierwszej kolejności ze wstydu. Później? Nawet nie chciała o tym myśleć...
-Kim ja dla Ciebie jestem? - idąc za ciosem rzuciła jeszcze jedno pytanie mając nadzieję na ustalenie jakiś reguł jeśli oczywiście nie usłyszy, że jest zwykłą służką, którą traktuje przy okazji jako obiekt do zaspakajania swych pierwotnych instynktów. To byłby prawdziwy cios.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
No i dobrze, przynajmniej tym nie będzie się musiał martwić w przyszłości ~ już pomijając fakt, że byłaby trochę głupia gdyby jednak poszła tą drogą. Czego jej tu niby brakowało? Miała towarzystwo, miała bardzo dobrze ustawioną sytuację finansową, a także właściwie mogła robić co jej się tylko podobało i zawsze byłaby chroniona przed konsekwencjami, w większości. Dobrze mieć z tyłu głowy fakt, że mógł zaufać Molly na tej płaszczyźnie, z pewnością jej się to opłaci w przyszłości, jak zatem było z nim?
Zaren zwyczajnie nie miał czasu na podobne akcje i nie był ani trochę zainteresowany kwestią niewierności, dlaczego? Po co. Po jaką cholerę miałby się pchać w drugie drzwi, jak pierwsze były zawsze otwarte. Lorraine niczego mu nie odmawiała, a na dodatek starała się ze wszystkich sił aby mu się przypodobać, po co niszczyć coś takiego jednorazowymi paroma minutami seksu, co? Głupota jakby na to nie spojrzeć. Nic mu nie brakowało, był dokładnie tam gdzie chciał być w tej chwili.
Jej marudzenie na temat otwartego okna oraz palenia papierosów było trochę nie na miejscu, co z tego że jej to przeszkadzało, to było jego mieszkanie i akurat nie miał ochoty wychodzić na zewnątrz, już bez przesady ~ zresztą czy ona sama nie paliła? Powinna docenić fakt, że nie kurzył przy zamkniętych oknach tylko miał na tyle ogłady by uchylić okno i wyjebać kiepa za okno, a także nie robił tego przy niej bezpośrednio.
Lekko zmarszczył brwi gdy odsuwał się od okna i przechylił głowę na bok.
-Nie marudź. Przyzwyczaisz się, zresztą uchyliłem okno. - Mruknął jedynie gdy siadał na łóżku.
Kto to wszystko poukładał? Dobre pytanie. Mama raczej nie odwiedzała go w domu więc musiał być to ktoś inny, na pewno nie był to mieszkający tu mężczyzna. Domem zajmowała się czasem jego siostra, czasem była to Svetlana z baru, czasem był to Ivan. Tak, im więcej wiadomo o Karle tym bardziej zaskakujące to było.
Rok 2020 będzie dokładnie taki sam jak ten, żadnych niespodzianek. Dobrze, że odpuściła ten temat, bo Zarenowi robiło się niedobrze na samo wspomnienie, że mógłby z czasem spłodzić potomka, najgorzej na świecie. Wampir obserwował dziewczynę z zainteresowaniem jak szukała sobie miejsca w tym wszystkim ,a także jak schowała się w końcu pod kołdrę by przyjąć pozycję siedzącą i patrzeć wprost na niego.
Czy bawił go fakt, że miała poślubić Darkhawka? Kurewsko, to największa zabawa jaką miał od bardzo długiego czasu, to było komiczne. Może i ten temat był dla niej ciężki, ale będzie musiała się nauczyć z nim żyć, bo facet wcale nie zamierzał przestać robić sobie z niego żartów przy każdej możliwej okazji. Gdy wycelowała w niego poduszką to jedynie uchylił się by nie dostać prosto na twarz, a ta poleciała dalej w róg pokoju.
-Jasne, a Ciebie nie? To przecież przezabawne. Jest od Ciebie starszy ile? Dwadzieścia, trzydzieści lat? Chuj wie. Myślałem, że szukali Ci męża, a nie sugar daddy. - zachichotał, zasłaniając usta, ale następnie machnął reką w powietrzu z przechyloną głową i głupim uśmiechem na twarzy.
-Oj dobra, już się nie złość. Na razie Ci odpuszczę. - uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej, a sam wstał z krawędzi łożka i obszedł je dookoła by usiąśc przy Molly i wpleść rękę w jej włosy by ją czule pogłaskać.
Oczywiście, że nie zawsze był taki spokojny i opanowany, to po prostu mina wyćwiczona przez lata i niewiadomo co siedziało w jego głowie po słowach "musimy porozmawiać" lub "jest jeszcze kilka kwestii" Nie zmieniał wyrazu twarzy, nawet nie mrugał zbyt wiele tylko po prostu przeszywał ją wzrokiem z sekundy na sekundę.
Telefon i broń ~ Zaren pogładził się po skroni lekko zaciskając oczy jakby próbował sobie intensywnie przypomniec co z tym wszystkim zrobił, a następnie wzruszył ramionami.
-Gnaty mam właściwie wszędzie. Tylko nie Twojego. Ustawie Cię z Vadimem, to sobie wybierzesz coś nowego. Również mamy kule, które krzywdzą wampiry. - mruknął cicho i sięgnął po telefon by napisać wiadomość na klawiaturze ekranowej. -Albo wypchnij fałszywą ściankę w szafie za garniturami i sobie coś wybierz. Nie pamiętam gdzie kurwa zostawiłem Twoje zabawki. - Naprawdę nie pamiętał. A co do telefonu, co on z nim zrobił. Pamiętał jedynie, że wyciągał z niego kartę, która leżała w kuchni w pudełeczku na lodówce.
-Karta z Twoim numerem jest w pudełku na lodówce, a telefon.. Chyba go rozjebałem. Ehh.. - poszukał starych spodni leżących gdzieś na ziemi i gdy je w końcu znalazł to wsadził łapy w tylną kieszeń i wyciągnął z nich portfel. Ile kosztuje fajny telefon? Skąd miał wiedzieć.
Otworzył portfel i wyciągnął równowartość tysiąca pięciuset dolarów w japońskiej walucie (Nie wiem ile to kurwa jest) i położył na szafeczce nocnej z uśmiechem, a następnie schował portfel do tej samej kieszeni, a spodnie cisnął gdzieś w kąt. Typowo.
-Kup sobie nowy. - To chyba pokrywało wszystko co właśnie od niego chciała.
Zaraz, zaraz kolejne pytanie było lekko nie na miejscu, nie uważasz? Poszli do łóżka dwa razy, a ona się pyta dopiero teraz czy kogoś ma? Oj Molcia, naprawdę? Zaren spojrzał na nią poważnie jak nigdy dotąd.
-Oczywiście, Siedem żon niczym Arabski szejk. - pokręcił głową lekko zażenowany, ale na usta wdarł mu się uśmiech ~ na swój sposób było to jednak trochę urocze.
-Nie mam nikogo, podobasz mi się. Nie wiem kim jesteś, wiem kim mogła byś być. Chciałbym, żebyś była kimś więcej niż dziewczynką dotrzymująca mi towarzystwa na spotkaniach czy w sypialni. Może zostaniesz moją dziewczyną na początek, a dalej to już zobaczymy. - No, teraz już chyba odpowiedział na wszystko, nurtowało ją coś jeszcze? Oczywiście, że nie miał zamiaru zadawać jej ciosów, niech się nie martwi nie wdepnęła w nic czego mogłaby naprawdę żałować. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Zaren zwyczajnie nie miał czasu na podobne akcje i nie był ani trochę zainteresowany kwestią niewierności, dlaczego? Po co. Po jaką cholerę miałby się pchać w drugie drzwi, jak pierwsze były zawsze otwarte. Lorraine niczego mu nie odmawiała, a na dodatek starała się ze wszystkich sił aby mu się przypodobać, po co niszczyć coś takiego jednorazowymi paroma minutami seksu, co? Głupota jakby na to nie spojrzeć. Nic mu nie brakowało, był dokładnie tam gdzie chciał być w tej chwili.
Jej marudzenie na temat otwartego okna oraz palenia papierosów było trochę nie na miejscu, co z tego że jej to przeszkadzało, to było jego mieszkanie i akurat nie miał ochoty wychodzić na zewnątrz, już bez przesady ~ zresztą czy ona sama nie paliła? Powinna docenić fakt, że nie kurzył przy zamkniętych oknach tylko miał na tyle ogłady by uchylić okno i wyjebać kiepa za okno, a także nie robił tego przy niej bezpośrednio.
Lekko zmarszczył brwi gdy odsuwał się od okna i przechylił głowę na bok.
-Nie marudź. Przyzwyczaisz się, zresztą uchyliłem okno. - Mruknął jedynie gdy siadał na łóżku.
Kto to wszystko poukładał? Dobre pytanie. Mama raczej nie odwiedzała go w domu więc musiał być to ktoś inny, na pewno nie był to mieszkający tu mężczyzna. Domem zajmowała się czasem jego siostra, czasem była to Svetlana z baru, czasem był to Ivan. Tak, im więcej wiadomo o Karle tym bardziej zaskakujące to było.
Rok 2020 będzie dokładnie taki sam jak ten, żadnych niespodzianek. Dobrze, że odpuściła ten temat, bo Zarenowi robiło się niedobrze na samo wspomnienie, że mógłby z czasem spłodzić potomka, najgorzej na świecie. Wampir obserwował dziewczynę z zainteresowaniem jak szukała sobie miejsca w tym wszystkim ,a także jak schowała się w końcu pod kołdrę by przyjąć pozycję siedzącą i patrzeć wprost na niego.
Czy bawił go fakt, że miała poślubić Darkhawka? Kurewsko, to największa zabawa jaką miał od bardzo długiego czasu, to było komiczne. Może i ten temat był dla niej ciężki, ale będzie musiała się nauczyć z nim żyć, bo facet wcale nie zamierzał przestać robić sobie z niego żartów przy każdej możliwej okazji. Gdy wycelowała w niego poduszką to jedynie uchylił się by nie dostać prosto na twarz, a ta poleciała dalej w róg pokoju.
-Jasne, a Ciebie nie? To przecież przezabawne. Jest od Ciebie starszy ile? Dwadzieścia, trzydzieści lat? Chuj wie. Myślałem, że szukali Ci męża, a nie sugar daddy. - zachichotał, zasłaniając usta, ale następnie machnął reką w powietrzu z przechyloną głową i głupim uśmiechem na twarzy.
-Oj dobra, już się nie złość. Na razie Ci odpuszczę. - uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej, a sam wstał z krawędzi łożka i obszedł je dookoła by usiąśc przy Molly i wpleść rękę w jej włosy by ją czule pogłaskać.
Oczywiście, że nie zawsze był taki spokojny i opanowany, to po prostu mina wyćwiczona przez lata i niewiadomo co siedziało w jego głowie po słowach "musimy porozmawiać" lub "jest jeszcze kilka kwestii" Nie zmieniał wyrazu twarzy, nawet nie mrugał zbyt wiele tylko po prostu przeszywał ją wzrokiem z sekundy na sekundę.
Telefon i broń ~ Zaren pogładził się po skroni lekko zaciskając oczy jakby próbował sobie intensywnie przypomniec co z tym wszystkim zrobił, a następnie wzruszył ramionami.
-Gnaty mam właściwie wszędzie. Tylko nie Twojego. Ustawie Cię z Vadimem, to sobie wybierzesz coś nowego. Również mamy kule, które krzywdzą wampiry. - mruknął cicho i sięgnął po telefon by napisać wiadomość na klawiaturze ekranowej. -Albo wypchnij fałszywą ściankę w szafie za garniturami i sobie coś wybierz. Nie pamiętam gdzie kurwa zostawiłem Twoje zabawki. - Naprawdę nie pamiętał. A co do telefonu, co on z nim zrobił. Pamiętał jedynie, że wyciągał z niego kartę, która leżała w kuchni w pudełeczku na lodówce.
-Karta z Twoim numerem jest w pudełku na lodówce, a telefon.. Chyba go rozjebałem. Ehh.. - poszukał starych spodni leżących gdzieś na ziemi i gdy je w końcu znalazł to wsadził łapy w tylną kieszeń i wyciągnął z nich portfel. Ile kosztuje fajny telefon? Skąd miał wiedzieć.
Otworzył portfel i wyciągnął równowartość tysiąca pięciuset dolarów w japońskiej walucie (Nie wiem ile to kurwa jest) i położył na szafeczce nocnej z uśmiechem, a następnie schował portfel do tej samej kieszeni, a spodnie cisnął gdzieś w kąt. Typowo.
-Kup sobie nowy. - To chyba pokrywało wszystko co właśnie od niego chciała.
Zaraz, zaraz kolejne pytanie było lekko nie na miejscu, nie uważasz? Poszli do łóżka dwa razy, a ona się pyta dopiero teraz czy kogoś ma? Oj Molcia, naprawdę? Zaren spojrzał na nią poważnie jak nigdy dotąd.
-Oczywiście, Siedem żon niczym Arabski szejk. - pokręcił głową lekko zażenowany, ale na usta wdarł mu się uśmiech ~ na swój sposób było to jednak trochę urocze.
-Nie mam nikogo, podobasz mi się. Nie wiem kim jesteś, wiem kim mogła byś być. Chciałbym, żebyś była kimś więcej niż dziewczynką dotrzymująca mi towarzystwa na spotkaniach czy w sypialni. Może zostaniesz moją dziewczyną na początek, a dalej to już zobaczymy. - No, teraz już chyba odpowiedział na wszystko, nurtowało ją coś jeszcze? Oczywiście, że nie miał zamiaru zadawać jej ciosów, niech się nie martwi nie wdepnęła w nic czego mogłaby naprawdę żałować. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Głupota swoją drogą, tak samo jak charakter i działanie pod wpływem impulsu, zbyt duża ilość alkoholu albo chęć zrobienia po złości, a może i zauroczenie? Ile osób zdradzających tyle różnych wymówek i odpowiedzi ale fakt faktem, że ta leżąca w stosie poduszek kobieta nie podejrzewała siebie o podobne wyskoki w żadnym, nawet najczarniejszym scenariuszu. Ten typ skazany był na łaskę jednostki silniejszej, dominującej i oddawał się jej w całości co też nie było koniecznie na plus. Najważniejszy we wszystkim jest umiar i odpowiedni balans. Nie można popadać ze skrajności w skrajność. Oby nie było takiej konieczności ale Molly najszybciej nauczy się niezależności od swego stwórcy gdy zmusi ją do tego sytuacja. Tak jak nic nie da się w 100% zaplanować, tak można rzec, że nie zostawi Zara z przyczyn, które zawsze widnieją na dole każdej listy – różne. Niemal wszytko zależało od jego sprawności w obsłudze delikatniejszej jednostki. O ile on oferował jej pieniądze, ogólny dobrobyt, przygody i bezpieczeństwo, tak ona mogła obiecać mu stworzenie czegoś co można nazwać prawdziwym domem. I nie chodzi tutaj o cztery ściany, nowoczesne wnętrza czy drogie dodatki ale coś co liczy się o wiele bardziej, przynajmniej z jej prostego punktu widzenia – ciepło ~ miejsce do którego chce się wrócić po ciężkim dniu. Odkładając do tego szczyptę miłości, szacunku i zrozumienia myślę, że to bardzo rozsądny układ. Nawet na te ciężkie i dziwne czasy...
– Nie jesteś wyrozumiały. Widać, że długo mieszkałeś sam – pogroziła palcem zachowując odpowiedni dystans. Dlaczego? A no nie wiedziała co przyjdzie mu do głowy. Doskonale pamiętała jak dogłębnie poruszył go fakt analizy psychologicznej jaką sprezentowała mu na początku znajomości. Był typem faceta, który nie lubi kiedy ktoś dyktuje mu warunki a ona owszem, zdawała sobie z tego sprawę bardzo delikatnie przekraczając granicę. Można powiedzieć, że musnęła ją delikatnie stopą tylko po to żeby przetestować szlachetnego. Uwaga była na tyle subtelna a poruszona kwestia błaha, że nie powinien jej zbytnio rozdmuchiwać. Jeśli się odniesie to dobrze, z premedytacją podrażniła czuły punkt pod tytułem „to moje mieszkanie i będę robił co chcę”. Otóż już nie do końca chłopczyku ~
Szlachetny karzeł układał bluzki i koszule Zara? Klękajcie narody. Czy to oznacza, że któregoś pięknego dnia Molly wejdzie do domu a mały będzie siedział w salonie na podłodze i parował jej skarpetki? Czy to tak właśnie działa, że jeżeli ona tu teraz mieszka to właśnie spadły na nią wszystkie dotychczasowe obowiązki osób ogarniających wcześniej to lokum? Pranie, sprzątanie, prasowanie, zakupy? Czemu na ten temat on milczy. Kobiety są domyślne ale bez przesady. Miało być życie księżniczki a tymczasem trochę w tym wszystkim kopciuszka.
– Zaren nie rusza Cię jakie to byłoby dla mnie straszne? Postaw się na moim miejscu – warknęła ostatnie zdanie żałując, że pocisk w postaci poduszki chybił celu lądując gdzieś na podłodze. Kto to będzie musiał posprzątać? Naturalnie, że ona. Różnica wieku to jedno ale tu wcale już nie chodziło o Vlada ale o ojca Molly! To tu tkwił cały ferment sytuacji. Jej było najzwyczajniej w świecie przykro, że ktoś kogo kochała bezgranicznie i darzyła ogromnym szacunkiem, wbił jej taką szpile. A ten tutaj zamiast zlitować się nad niedolą dziewczyny, miał najlepszy ubaw od dłuższego czasu i wcale się z tym nie krył. To ją powoli zaczynało irytować i skoro odważyła rzucić w niego poduszką, to z pewnością zrobi krok dalej wchodząc na pierwszy stopień drabiny przemocy fizycznej.
– Nie mów o tym już nigdy bo nie wiem co Ci zrobię – zabrzmiało wcale nie groźnie a z pewnością bezradnie. Bo tak szczerze to co ona mogła mu zrobić i w jaki sposób dokuczyć? Nie znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć gdzie wbić odpowiednią szpilkę. Kwestia radzenia sobie z Zarenem w trybie żartownisia była jeszcze na etapie raczkowania. Jeżeli jednak częściej będzie fundował jej takie dowcipy śmieszne dla jednej strony, to w akcie desperacji zapewne coś wymyśli.
– O jeju rób mi tak – jęknęła wsuwając się pod jego rękę i zarzucając mogę na jego biodro. Molly uwielbiała gdy ktoś bawił się jej włosami. U fryzjera praktycznie zawsze przysypiała a zdarzało jej się nawet pomrukiwać. Niestety po dwóch czy trzech ruchach ręką Zareb wstał i zaczął szukać czegoś po kieszeniach.
– Nie no wróć – skrzywiła się patrząc na to co wyczynia jej love. On chyba nie rozumiał jeden, bardzo ważnej i podstawowej kwestii. – Ale ja tam miałam kontakty i zdjęcia. Zaren, jak to zniszczyłeś – przywołała go ruchem dłoni robiąc obok siebie wystarczająco dużo miejsca. Najchętniej położyłaby mu głowę na klacie a nogę tak jak tamtym razem, zarzuci na biodro. Podobnie przerzuci przez niego rękę przyczepiając się jak pasożyt do żywiciela. – Podrap – zażyczyła sobie zamykając powieki. Jeszcze gdzieś po omacku cmoknęła policzek mężczyzny i czy chciała czy nie, musiała przyznać, że było jej idealnie. Znając życie jemu pewnie zaraz zrobi się gorąco ale trudno...
Kwestii nowego aparatu i forsy nie skomentowała. Trudno wymagać przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy więc jedyne co pozostało to akceptacja oraz wiara w to, że chociaż najważniejsze numery zapisała na karcie. Szkoda jedynie zdjęć ale przy dużej ilości szczęścia może zapisały się w chmurze? Teraz nie pamiętała czy korzystała z czegoś takiego i jakie było hasło. To temat do głębszej analizy.
– Na dobry początek może być – wsunęła chłodną dłoń pod jego koszulkę przytulając się mocno. Bycie ósmą żoną wcale nie było takie złe. Z plusów można wymienić chociażby towarzystwo innych pań albo możliwość wymiany ubrań pomiędzy sobą. A poważnie to Molly chociaż niepozorna to bardzo zaborcza istota i nie było najmniejszej możliwości, że dzieliła się mężczyzną chociaż z jedną, inną kobietą. – Wygodnie Ci? – poruszyła się wzdychając z błogości własnego stanu.
– Nie jesteś wyrozumiały. Widać, że długo mieszkałeś sam – pogroziła palcem zachowując odpowiedni dystans. Dlaczego? A no nie wiedziała co przyjdzie mu do głowy. Doskonale pamiętała jak dogłębnie poruszył go fakt analizy psychologicznej jaką sprezentowała mu na początku znajomości. Był typem faceta, który nie lubi kiedy ktoś dyktuje mu warunki a ona owszem, zdawała sobie z tego sprawę bardzo delikatnie przekraczając granicę. Można powiedzieć, że musnęła ją delikatnie stopą tylko po to żeby przetestować szlachetnego. Uwaga była na tyle subtelna a poruszona kwestia błaha, że nie powinien jej zbytnio rozdmuchiwać. Jeśli się odniesie to dobrze, z premedytacją podrażniła czuły punkt pod tytułem „to moje mieszkanie i będę robił co chcę”. Otóż już nie do końca chłopczyku ~
Szlachetny karzeł układał bluzki i koszule Zara? Klękajcie narody. Czy to oznacza, że któregoś pięknego dnia Molly wejdzie do domu a mały będzie siedział w salonie na podłodze i parował jej skarpetki? Czy to tak właśnie działa, że jeżeli ona tu teraz mieszka to właśnie spadły na nią wszystkie dotychczasowe obowiązki osób ogarniających wcześniej to lokum? Pranie, sprzątanie, prasowanie, zakupy? Czemu na ten temat on milczy. Kobiety są domyślne ale bez przesady. Miało być życie księżniczki a tymczasem trochę w tym wszystkim kopciuszka.
– Zaren nie rusza Cię jakie to byłoby dla mnie straszne? Postaw się na moim miejscu – warknęła ostatnie zdanie żałując, że pocisk w postaci poduszki chybił celu lądując gdzieś na podłodze. Kto to będzie musiał posprzątać? Naturalnie, że ona. Różnica wieku to jedno ale tu wcale już nie chodziło o Vlada ale o ojca Molly! To tu tkwił cały ferment sytuacji. Jej było najzwyczajniej w świecie przykro, że ktoś kogo kochała bezgranicznie i darzyła ogromnym szacunkiem, wbił jej taką szpile. A ten tutaj zamiast zlitować się nad niedolą dziewczyny, miał najlepszy ubaw od dłuższego czasu i wcale się z tym nie krył. To ją powoli zaczynało irytować i skoro odważyła rzucić w niego poduszką, to z pewnością zrobi krok dalej wchodząc na pierwszy stopień drabiny przemocy fizycznej.
– Nie mów o tym już nigdy bo nie wiem co Ci zrobię – zabrzmiało wcale nie groźnie a z pewnością bezradnie. Bo tak szczerze to co ona mogła mu zrobić i w jaki sposób dokuczyć? Nie znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć gdzie wbić odpowiednią szpilkę. Kwestia radzenia sobie z Zarenem w trybie żartownisia była jeszcze na etapie raczkowania. Jeżeli jednak częściej będzie fundował jej takie dowcipy śmieszne dla jednej strony, to w akcie desperacji zapewne coś wymyśli.
– O jeju rób mi tak – jęknęła wsuwając się pod jego rękę i zarzucając mogę na jego biodro. Molly uwielbiała gdy ktoś bawił się jej włosami. U fryzjera praktycznie zawsze przysypiała a zdarzało jej się nawet pomrukiwać. Niestety po dwóch czy trzech ruchach ręką Zareb wstał i zaczął szukać czegoś po kieszeniach.
– Nie no wróć – skrzywiła się patrząc na to co wyczynia jej love. On chyba nie rozumiał jeden, bardzo ważnej i podstawowej kwestii. – Ale ja tam miałam kontakty i zdjęcia. Zaren, jak to zniszczyłeś – przywołała go ruchem dłoni robiąc obok siebie wystarczająco dużo miejsca. Najchętniej położyłaby mu głowę na klacie a nogę tak jak tamtym razem, zarzuci na biodro. Podobnie przerzuci przez niego rękę przyczepiając się jak pasożyt do żywiciela. – Podrap – zażyczyła sobie zamykając powieki. Jeszcze gdzieś po omacku cmoknęła policzek mężczyzny i czy chciała czy nie, musiała przyznać, że było jej idealnie. Znając życie jemu pewnie zaraz zrobi się gorąco ale trudno...
Kwestii nowego aparatu i forsy nie skomentowała. Trudno wymagać przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy więc jedyne co pozostało to akceptacja oraz wiara w to, że chociaż najważniejsze numery zapisała na karcie. Szkoda jedynie zdjęć ale przy dużej ilości szczęścia może zapisały się w chmurze? Teraz nie pamiętała czy korzystała z czegoś takiego i jakie było hasło. To temat do głębszej analizy.
– Na dobry początek może być – wsunęła chłodną dłoń pod jego koszulkę przytulając się mocno. Bycie ósmą żoną wcale nie było takie złe. Z plusów można wymienić chociażby towarzystwo innych pań albo możliwość wymiany ubrań pomiędzy sobą. A poważnie to Molly chociaż niepozorna to bardzo zaborcza istota i nie było najmniejszej możliwości, że dzieliła się mężczyzną chociaż z jedną, inną kobietą. – Wygodnie Ci? – poruszyła się wzdychając z błogości własnego stanu.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
Wymówki tego typu zawsze pasowały do osób słabych, osób które nie rozumiały i nie czuły tego, co powinno być na pierwszym miejscu wchodząc w jakikolwiek związek, takie osoby nie zasługiwały na szacunek, nawet najmniejszy, ale już mniejsza. Molly nie była jedną z nich, więc jej łagodne podejście, jej całe zastosowanie do obecnych czasów i sposób w jaki to robiła był na tyle imponujący, że na pewno Zaren za szybko nie zsiwieje gdyby mu to kiedykolwiek groziło.
Obsługa delikatniejszej istoty to coś w czym raczej nie był dobry, ale wampir ma dużo więcej czasu na naukę niż zwykły człowiek, więc może z czasem uda mu się wpasować w te standardy ~ Chociaż, czy będzie w ogóle do tego chętny? To już temat rzeka. Nie miał nic przeciwko tak zwanej ciepłej atmosferze, którą mogła zaoferować mu Lorraine, ale niech nie myśli, że któregoś pięknego dnia nagle stwierdzi "to czas przejść na emeryturę" Nie, Zaren nie należał do tego typu ~ on będzie trzymał się tego stylu życia tak długo jak będzie dawał mu potrzebną do egzystencji adrenalinę. Lubił, a nawet uwielbiał ryzyko, więc jeśli zetrą się na płaszczyźnie wytłumaczenia sobie jak będzie wyglądać ich życie w przyszłości i jeśli Molly liczyła na coś łagodniejszego to niestety będzie zawiedziona. Ten wampir nie potrafił żyć bez ryzyka. Zresztą był cholernie dobry w tym co robi. Gdyby zarządzanie organizacją przestępczą było konkurencją olimpijską, zdecydowanie oprócz pięknego mieszkania miałby także gablotę na złote puchary i medale z tej właśnie konkurencji.
-Otworzyłem okno, jestem. - No, a niby nie? Naprawdę za dużo oczekiwała jak na sam początek, będzie ciężko mu się przyzwyczaić, że w tym mieszkaniu jest ktoś jeszcze oprócz niego, zresztą tak rzadko do niego zaglądał w ciągu ostatnich lat, a teraz? Teraz był tu bardzo często, ciekawe czemu.
Masz rację, nie cierpiał gdy ktoś go analizował, był krzywy na swój ulubiony sposób i bardzo mu to odpowiadało, nie ma powodu by ktoś mu to wytykał. Jeśli to akceptowała to dobrze dla niej, a jeśli nie to właśnie co? Przecież się nie wyprowadzi to raz, a dwa to przecież mu tego nie powie wprost, bo z tego mogłaby się wywiązać nie lada kłótnia. Jaki kopciuszek ~ jeśli nie chce tego robić to niech mu o tym zwyczajnie powie, że potrzebuje pomocy to z ilości w którą miał w samym portfelu zapłaciłby za pracę sprzątaczki na najbliższe trzy miesiące, to akurat był najmniejszy problem ~ Szlachetny nie przywiązywał do tego żadnej uwagi, więc jeśli Molly będzie chciała się podjąć tych obowiązków to mogła skończyć bardzo niedoceniona za poświęconą prace, ponieważ jak wspominałem już wczesniej, on zwyczajnie nie zwracał na to uwagi ~ jest czysto to jest czysto, na chuj drażyć temat.
-Huh? Masz na myśli zostanie żoną na pokaz i uprawianie seksu z dwa razy starszym gościem tylko po bożemu? Chuj wie. Nie potrafię się postawić w tej sytuacji, nie jestem kobietą. No, ale skoro to aż Tak Cię boli to postaram się z tego nie żartować, chociaż wciąż uważam to za przezabawne. - ominął jaska bez problemu, więc nie przywoła go do porządku w tak prosty sposób, a co innego mogła mu zrobić? No właśnie ~ był od niej silniejszy i tak naprawdę jeśli chciałaby go skrzywdzić to mogłoby się to źle skończyć, a doszliśmy już tego, że Molly taka nie była. Po prostu będzie musiała zaakceptowac niektóre fakty, że spotkanie tego właśnie faceta może zmieniło jej całe życie, ale czy naprawdę było ono gorsze od tego, które zaplanowali dla niej rodzice?
Uśmiechnął się lekko i ciepło gdy wsunęła się pod dłoń, nie omieszkał jej pogłaskać jeszcze chwilę do tego wszystkiego, ale faktycznie ~ zaraz jego uwaga została rozproszona przez rzucanie hajsem na prawo i lewo.
-Nie rób z tego aż takie tragedii, zniszczyłem. Zgubilem, nie pamiętam co z tym zrobiłem. Wiem tylko, że ostatnio dałem go Vasiliemu, więc jeśli nie zużył całego internetu na przeglądanie dziecięcej pornografii to możesz go odzyskać, jeśli wciąż go ma. Chociaż, już pewnie dawno FBI namierzyło ten telefon jak został u tego zboczeńca. - Dla Zarena było to zabawnę. Znał swoich ludzi i wiedział o ich wadach, pedofilia, rzecz której nie można wybaczyć w normalnym społeczeństwie, była dla Zarena czymś ~ Hmm.. Gdyby to był ktoś kogo nie zna to pewnie zabiłby gościa bez mrugnięcia okiem, ale w tym przypadku nie potrafił przywołać żadnej, ale to żadnej empatii dla ofiar tego skurwysyna. Miał to po prostu gdzieś, można nazwać go apatycznym.
Zaren wsunął się głębiej na łóżko, opierając się o poduszki z tyłu i objął Lorraine ramieniem, ze zgiętym łokciem uniósł przedramię wraz z dłonią by ją pogłaskać raz jeszcze i podrapać lekko po głowie ~ tego chciała? Bo nie do końca zrozumiał.
Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czubek głowy i przysunął ją do siebie ramieniem, którym była objęta by mogła spokojnie sobie przetrawić parę informacji.
-No na dobry początek, ale z tego co widzę nie masz zbytnio doświadczenia w tych sprawach, chcesz o czymś pogadać, zanim wyjdą dziwne nieporozumienia pod tytułem że zrobię coś, co w Twoich oczach jest niedopuszczalne, więc od razu mi powiedz czego oczekujesz, a ja mogę jedynie zrobić to samo. Przede-wszystkim uważaj na siebie, bo nie chce urządzać w mieście krwawej łaźni gdy coś Ci się stanie, a po drugie to chyba nie muszę mówić, że jestem zazdrosny o swoje rzeczy, a tym bardziej o swoją kobietę. Także jeśli masz jakiś adoratorów oprócz starucha to racz im powiedzieć, że łapy z dala. - nie mógł sobie odpuścić tego żartu, zbyt bardzo odpowiadało mu robienie sobie żartów z niedoszłego małżeństwa Molly i Griga. ~ Grig był człowiekiem, był stary i cholernie poważny, ciekawe jakby to miało wyglądać.
Obsługa delikatniejszej istoty to coś w czym raczej nie był dobry, ale wampir ma dużo więcej czasu na naukę niż zwykły człowiek, więc może z czasem uda mu się wpasować w te standardy ~ Chociaż, czy będzie w ogóle do tego chętny? To już temat rzeka. Nie miał nic przeciwko tak zwanej ciepłej atmosferze, którą mogła zaoferować mu Lorraine, ale niech nie myśli, że któregoś pięknego dnia nagle stwierdzi "to czas przejść na emeryturę" Nie, Zaren nie należał do tego typu ~ on będzie trzymał się tego stylu życia tak długo jak będzie dawał mu potrzebną do egzystencji adrenalinę. Lubił, a nawet uwielbiał ryzyko, więc jeśli zetrą się na płaszczyźnie wytłumaczenia sobie jak będzie wyglądać ich życie w przyszłości i jeśli Molly liczyła na coś łagodniejszego to niestety będzie zawiedziona. Ten wampir nie potrafił żyć bez ryzyka. Zresztą był cholernie dobry w tym co robi. Gdyby zarządzanie organizacją przestępczą było konkurencją olimpijską, zdecydowanie oprócz pięknego mieszkania miałby także gablotę na złote puchary i medale z tej właśnie konkurencji.
-Otworzyłem okno, jestem. - No, a niby nie? Naprawdę za dużo oczekiwała jak na sam początek, będzie ciężko mu się przyzwyczaić, że w tym mieszkaniu jest ktoś jeszcze oprócz niego, zresztą tak rzadko do niego zaglądał w ciągu ostatnich lat, a teraz? Teraz był tu bardzo często, ciekawe czemu.
Masz rację, nie cierpiał gdy ktoś go analizował, był krzywy na swój ulubiony sposób i bardzo mu to odpowiadało, nie ma powodu by ktoś mu to wytykał. Jeśli to akceptowała to dobrze dla niej, a jeśli nie to właśnie co? Przecież się nie wyprowadzi to raz, a dwa to przecież mu tego nie powie wprost, bo z tego mogłaby się wywiązać nie lada kłótnia. Jaki kopciuszek ~ jeśli nie chce tego robić to niech mu o tym zwyczajnie powie, że potrzebuje pomocy to z ilości w którą miał w samym portfelu zapłaciłby za pracę sprzątaczki na najbliższe trzy miesiące, to akurat był najmniejszy problem ~ Szlachetny nie przywiązywał do tego żadnej uwagi, więc jeśli Molly będzie chciała się podjąć tych obowiązków to mogła skończyć bardzo niedoceniona za poświęconą prace, ponieważ jak wspominałem już wczesniej, on zwyczajnie nie zwracał na to uwagi ~ jest czysto to jest czysto, na chuj drażyć temat.
-Huh? Masz na myśli zostanie żoną na pokaz i uprawianie seksu z dwa razy starszym gościem tylko po bożemu? Chuj wie. Nie potrafię się postawić w tej sytuacji, nie jestem kobietą. No, ale skoro to aż Tak Cię boli to postaram się z tego nie żartować, chociaż wciąż uważam to za przezabawne. - ominął jaska bez problemu, więc nie przywoła go do porządku w tak prosty sposób, a co innego mogła mu zrobić? No właśnie ~ był od niej silniejszy i tak naprawdę jeśli chciałaby go skrzywdzić to mogłoby się to źle skończyć, a doszliśmy już tego, że Molly taka nie była. Po prostu będzie musiała zaakceptowac niektóre fakty, że spotkanie tego właśnie faceta może zmieniło jej całe życie, ale czy naprawdę było ono gorsze od tego, które zaplanowali dla niej rodzice?
Uśmiechnął się lekko i ciepło gdy wsunęła się pod dłoń, nie omieszkał jej pogłaskać jeszcze chwilę do tego wszystkiego, ale faktycznie ~ zaraz jego uwaga została rozproszona przez rzucanie hajsem na prawo i lewo.
-Nie rób z tego aż takie tragedii, zniszczyłem. Zgubilem, nie pamiętam co z tym zrobiłem. Wiem tylko, że ostatnio dałem go Vasiliemu, więc jeśli nie zużył całego internetu na przeglądanie dziecięcej pornografii to możesz go odzyskać, jeśli wciąż go ma. Chociaż, już pewnie dawno FBI namierzyło ten telefon jak został u tego zboczeńca. - Dla Zarena było to zabawnę. Znał swoich ludzi i wiedział o ich wadach, pedofilia, rzecz której nie można wybaczyć w normalnym społeczeństwie, była dla Zarena czymś ~ Hmm.. Gdyby to był ktoś kogo nie zna to pewnie zabiłby gościa bez mrugnięcia okiem, ale w tym przypadku nie potrafił przywołać żadnej, ale to żadnej empatii dla ofiar tego skurwysyna. Miał to po prostu gdzieś, można nazwać go apatycznym.
Zaren wsunął się głębiej na łóżko, opierając się o poduszki z tyłu i objął Lorraine ramieniem, ze zgiętym łokciem uniósł przedramię wraz z dłonią by ją pogłaskać raz jeszcze i podrapać lekko po głowie ~ tego chciała? Bo nie do końca zrozumiał.
Uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czubek głowy i przysunął ją do siebie ramieniem, którym była objęta by mogła spokojnie sobie przetrawić parę informacji.
-No na dobry początek, ale z tego co widzę nie masz zbytnio doświadczenia w tych sprawach, chcesz o czymś pogadać, zanim wyjdą dziwne nieporozumienia pod tytułem że zrobię coś, co w Twoich oczach jest niedopuszczalne, więc od razu mi powiedz czego oczekujesz, a ja mogę jedynie zrobić to samo. Przede-wszystkim uważaj na siebie, bo nie chce urządzać w mieście krwawej łaźni gdy coś Ci się stanie, a po drugie to chyba nie muszę mówić, że jestem zazdrosny o swoje rzeczy, a tym bardziej o swoją kobietę. Także jeśli masz jakiś adoratorów oprócz starucha to racz im powiedzieć, że łapy z dala. - nie mógł sobie odpuścić tego żartu, zbyt bardzo odpowiadało mu robienie sobie żartów z niedoszłego małżeństwa Molly i Griga. ~ Grig był człowiekiem, był stary i cholernie poważny, ciekawe jakby to miało wyglądać.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Nikt nikomu nie kazał z niczego rezygnować. Dom to odskocznia od pracy, miejsce gdzie nie trzeba trzymać pozorów, miejsce gdzie można być totalnym sobą nawet jeśli wiąże się to z zostawianiem przy wannie brudnych skarpetek. To co Lori chciała dać nie miał żadnego związku ze stroną materialną. Były rzeczy, których kupić nie można a to właśnie jedna z nich. Jedyni cenili sobie życie kawalera, w którym nie było miejsca na dodatkową osobę, drudzy w to wchodzili akceptując oddanie połowy szafy w sypialni i stos kosmetyków w łazience gdzie stał ich ulubiony żel do mycia twarzy, ciała, włosów i felg aut (tak, ten od wszystkiego). Kobiety razem z toną własnych rzeczy wnosiły ciepło i coś co trudno nazwać ale to mieszkanie już nigdy nie będzie tak puste jak do tej pory. Zawsze ktoś będzie czekał.
Kwestia sprzątania nie była niczym skomplikowanym. Molly przez jakiś czas mieszkała sama we własnym lokum więc zebranie po sobie ubrań, upranie, uprasowanie i ułożenie ich w półce nie było absolutnie żadnym problemem. Było to raczej coś normalnego i gdyby Zar raz czy dwa przejechał się na odkurzaczu po podłodze też by mu korona z głowy nie spadła. Dziewczyna była wychowana w normalnym domu gdzie jak chyba większość dziewczynek miała wpajane pewne zasady. Nie, nie chodzi o to, że mężczyzna ma zarabiać pieniądze a ona powinna być cichą kurą domową stojącą przy garach. Czystość, ład i porządek sprawiał jej przyjemność i w takim mieszkaniu żyło się lepiej. To chyba oczywiste i proste. Poza tym, która wampirzyca wyższej krwi wywiesiłaby gacie na suszarce nie lamentując o swym ciężkim losie? Chyba żadna. Grig miał trochę racji co do jej najniższego szczebla ale w tym aspekcie to duży plus. Molly pamiętała jak wygląda zwykłe, przeciętne życie bez służącej, odźwiernego, kucharza czy cholera wie kogo jeszcze. Zatrudnienie ich wszystkich byłoby dla niej upokarzające. Mieszkanie wcale nie było duże i nawet z nudy będzie wykonywała wszystkie obowiązki, które spoczywały na niej do tej pory. Zresztą skoro Zar jest często w pracy to też mało brudzi. Taki mały plusik sytuacji.
– Jezu Zaren przestań! Nie chcę tego słuchać! – uniosła oczy do sufitu i natychmiast zakryła je dłońmi. Rozmowa o seksie a dokładnie umieszczanie kogoś w tym scenariuszu z partnerem wychodziło poza jej dobry smak. Molly chociaż niepozorna, to obdarzona świetną wyobraźnią, umiała ujrzeć praktycznie wszystko co chciała.
– Posłuchaj. Jeszcze raz wspomnisz ten temat to Cię ugryzę. A wiesz, że nie umiem tego robić i będzie bolało. Obiecuję - mówiła wskazując na niego palcem oskarżycielsko. W jej słowach nie było ani grama żartów. Była teraz śmiertelnie poważna zdając sobie sprawę z tego, że właśnie natrafił na jej bardzo delikatny punkt. I to podobało jej się najmniej. Przy każdej możliwej okazji będzie jej to wypominał albo jak się opije. Faceci tacy są.
– Jakiej pornografii. Z mojego telefonu? Przecież to chore, zabroń mu – na samą myśl o wykorzystywaniu dzieci przez starszego faceta robiło jej się słabo a nawet niedobrze. Na dobrą sprawę ten fakt mógł również przemilczeć. Jeśli to nie jest kolejne śmieszkowanie, a na to wyglądało, to Molly już nigdy nie będzie patrzyła na tamtego gościa tak samo. To chore i obleśne.
– Jak dobrze – przymknęła powieki kiedy zaczął ją głaskać i drapać po głowie. Jak tak dalej pójdzie, daje jej dziesięć minut na pożegnanie się ze światem rzeczywistym. Gdyby nie była tak padnięta to zaproponowałaby mu jeszcze masaż. Tzn żeby on pomasował ją naturalnie ale to innym razem. W tej pozycji było przytulnie, cieplutko i najważniejsze, że mogła się w niego mocno wtulić. Przynajmniej do czasu kiedy szlachetny nie zacznie narzekać, że chce się przekręcić, że już nie czuje ręki, że mu gorąco, niewygodnie itp. Itd. Testowanie wytrzymałość przed zaśnięciem – czas start.
– To oczywiste, że ja też nie chcę żeby i Tobie coś się stało. Nawet nie chce myśleć co zrobię jak będziesz musiał gdzieś beze mnie wyjechać. – Najgorsza zawsze jest bezsilność i niewiedza bo wątpię, że jej druga połówka będzie przez cały czas wisiała na telefonie zdając relacje z tego co się obecnie dzieje. Wiadomo, że pierwszy raz będzie najgorszy a każdy kolejny zniesie lepiej. Przyzwyczajenie zrobi swoje. – Okej, ten klub, w którym byliśmy, mówiłeś, że znasz właściciela, byłeś tam wcześniej. Co tam się dzieje? – Zapytała z czystej ciekawości nie mając pojęcia, że to nie dyskoteka z dobrą muzyką i drinkami przy barze a lokal dla bogatych panów z niezbyt odzianymi paniami. Czyżby intuicja?
– Nie mam kolegów. Jedyny przedstawiciel płci męskiej z jakim mam, miałam jakiś kontakt na zasadzie wymiany paru zdań jest wampirem i ma uszy. Takie jak kot, o tutaj – dotknęła miejsca na głowie Zara gdzie pamiętała lokalizację uszków Shiro. Łowcy się przecież nie liczą, bo tamto to sprawy zawodowe. A tak? Samuru – wiadomo, nie ma o czym gadać i w sumie tyle. – Nie lubię wampirzyc… tych dobrze urodzonych. Wszystkie są piękne i pewnie latają wokół Ciebie przy każdej okazji – odezwała się zazdrość kreśląc przy okazji paznokciem jakieś wzorki na boku mężczyzny. Fakt faktem, że wszystkie przedstawicielki rasy nocnej były piękne ale Molly uważała, że te szlachetne są wyjątkowe. Dlaczego? Tak się już chyba utarło, przynajmniej w jej głowie.
Kwestia sprzątania nie była niczym skomplikowanym. Molly przez jakiś czas mieszkała sama we własnym lokum więc zebranie po sobie ubrań, upranie, uprasowanie i ułożenie ich w półce nie było absolutnie żadnym problemem. Było to raczej coś normalnego i gdyby Zar raz czy dwa przejechał się na odkurzaczu po podłodze też by mu korona z głowy nie spadła. Dziewczyna była wychowana w normalnym domu gdzie jak chyba większość dziewczynek miała wpajane pewne zasady. Nie, nie chodzi o to, że mężczyzna ma zarabiać pieniądze a ona powinna być cichą kurą domową stojącą przy garach. Czystość, ład i porządek sprawiał jej przyjemność i w takim mieszkaniu żyło się lepiej. To chyba oczywiste i proste. Poza tym, która wampirzyca wyższej krwi wywiesiłaby gacie na suszarce nie lamentując o swym ciężkim losie? Chyba żadna. Grig miał trochę racji co do jej najniższego szczebla ale w tym aspekcie to duży plus. Molly pamiętała jak wygląda zwykłe, przeciętne życie bez służącej, odźwiernego, kucharza czy cholera wie kogo jeszcze. Zatrudnienie ich wszystkich byłoby dla niej upokarzające. Mieszkanie wcale nie było duże i nawet z nudy będzie wykonywała wszystkie obowiązki, które spoczywały na niej do tej pory. Zresztą skoro Zar jest często w pracy to też mało brudzi. Taki mały plusik sytuacji.
– Jezu Zaren przestań! Nie chcę tego słuchać! – uniosła oczy do sufitu i natychmiast zakryła je dłońmi. Rozmowa o seksie a dokładnie umieszczanie kogoś w tym scenariuszu z partnerem wychodziło poza jej dobry smak. Molly chociaż niepozorna, to obdarzona świetną wyobraźnią, umiała ujrzeć praktycznie wszystko co chciała.
– Posłuchaj. Jeszcze raz wspomnisz ten temat to Cię ugryzę. A wiesz, że nie umiem tego robić i będzie bolało. Obiecuję - mówiła wskazując na niego palcem oskarżycielsko. W jej słowach nie było ani grama żartów. Była teraz śmiertelnie poważna zdając sobie sprawę z tego, że właśnie natrafił na jej bardzo delikatny punkt. I to podobało jej się najmniej. Przy każdej możliwej okazji będzie jej to wypominał albo jak się opije. Faceci tacy są.
– Jakiej pornografii. Z mojego telefonu? Przecież to chore, zabroń mu – na samą myśl o wykorzystywaniu dzieci przez starszego faceta robiło jej się słabo a nawet niedobrze. Na dobrą sprawę ten fakt mógł również przemilczeć. Jeśli to nie jest kolejne śmieszkowanie, a na to wyglądało, to Molly już nigdy nie będzie patrzyła na tamtego gościa tak samo. To chore i obleśne.
– Jak dobrze – przymknęła powieki kiedy zaczął ją głaskać i drapać po głowie. Jak tak dalej pójdzie, daje jej dziesięć minut na pożegnanie się ze światem rzeczywistym. Gdyby nie była tak padnięta to zaproponowałaby mu jeszcze masaż. Tzn żeby on pomasował ją naturalnie ale to innym razem. W tej pozycji było przytulnie, cieplutko i najważniejsze, że mogła się w niego mocno wtulić. Przynajmniej do czasu kiedy szlachetny nie zacznie narzekać, że chce się przekręcić, że już nie czuje ręki, że mu gorąco, niewygodnie itp. Itd. Testowanie wytrzymałość przed zaśnięciem – czas start.
– To oczywiste, że ja też nie chcę żeby i Tobie coś się stało. Nawet nie chce myśleć co zrobię jak będziesz musiał gdzieś beze mnie wyjechać. – Najgorsza zawsze jest bezsilność i niewiedza bo wątpię, że jej druga połówka będzie przez cały czas wisiała na telefonie zdając relacje z tego co się obecnie dzieje. Wiadomo, że pierwszy raz będzie najgorszy a każdy kolejny zniesie lepiej. Przyzwyczajenie zrobi swoje. – Okej, ten klub, w którym byliśmy, mówiłeś, że znasz właściciela, byłeś tam wcześniej. Co tam się dzieje? – Zapytała z czystej ciekawości nie mając pojęcia, że to nie dyskoteka z dobrą muzyką i drinkami przy barze a lokal dla bogatych panów z niezbyt odzianymi paniami. Czyżby intuicja?
– Nie mam kolegów. Jedyny przedstawiciel płci męskiej z jakim mam, miałam jakiś kontakt na zasadzie wymiany paru zdań jest wampirem i ma uszy. Takie jak kot, o tutaj – dotknęła miejsca na głowie Zara gdzie pamiętała lokalizację uszków Shiro. Łowcy się przecież nie liczą, bo tamto to sprawy zawodowe. A tak? Samuru – wiadomo, nie ma o czym gadać i w sumie tyle. – Nie lubię wampirzyc… tych dobrze urodzonych. Wszystkie są piękne i pewnie latają wokół Ciebie przy każdej okazji – odezwała się zazdrość kreśląc przy okazji paznokciem jakieś wzorki na boku mężczyzny. Fakt faktem, że wszystkie przedstawicielki rasy nocnej były piękne ale Molly uważała, że te szlachetne są wyjątkowe. Dlaczego? Tak się już chyba utarło, przynajmniej w jej głowie.
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Re: Apartament Molly
No okej ~ czyli będzie jedną z tych którym udało się przyzwyczaić do takiego życia prędzej czy później, brzmiało to na razie bardzo dobrze i aż się chciało spróbować. Zaren będzie na pewno zadowolony z takiego obrotu spraw, że jego wybranka nie będzie miała zamiaru suszyć mu głowy o to, że żyje niebezpiecznie o to, że prowadzi takie a nie inne interesy. Na pewno nie będzie mógł jej obiecać, że będzie ostrożny, bo przecież on żył z ryzyka, więc czekają ją naprawdę trudne chwilę jeśłi była jedną z tych które martwią się o swojego faceta za każdym razem gdy nie ma go w pobliżu.
Sprzątanie to bardzo trudny temat, on był za to wychowany przez pierwsze lata swojego życia w Zamku, a później wyjechał do Włoszech czy Rosji gdzie obracał się w towarzystwie samych gangsterów, którzy mieli własne pokojówki, które dymali w międzyczasie, ale zawsze było czysto ~ Nigdy nie sprzątał i w ogóle ten aspekt w życiu pomijał, zresztą skoro mowa o koronie to był w końcu wampirem szlachetnym, był cholernie bogaty, czemu miałby sprzątać? Nie brudził za bardzo, a ciuchy oddawał do pralni, więc po co to wszystko? No cóż, jeśli będzie chciała się tym zająć to nie widzę przeszkód, ale czy szlachetna czy wampirzyca wyższej krwi lamentowałaby aż tak bardzo? Wspomnieniami sięganymi do wszystkich poznanych szlachetnych musiałbym się zgodzić. Były cholernie nadęte i denerwujące, aż dziw, że ten wampir żadnej nie odstrzelił. Cóż, tamtych czasów był raczej gnojkiem, któremu to nie przeszkadzało, teraz jako jeden z poważniejszych członków swojej rodziny, a także kapitan mafii zdecydowanie mógłby zrobić komuś krzywdę, większą czy mniejszą, ale na pewno dotkliwą.
-Już się tak nie złość. Dam temu na razie spokój. - uśmiechnie się do niej i korzystając z okazji i pozycji w której się znajdował po prostu przyciśnie ją trochę mocniej do siebie. Na razie nie było mu gorąco, niewygodnie czy ogólnie źle, więc nie odtrącał jej od siebie, ale spać, to będzie spał odwrócony dupą w jej stronę, bo jeśli nie mógł sobie położyć jednej nogi zgiętej w kolanie na prawie całości łóżka to był zrzędliwy, a raczej Molka nie da się zwinąć jak naleśnik pod nim, więc zostawało im sypianie odwróconymi do siebie plecami. Zresztą tak było znacznie bardziej komfortowo.
Co do jej groźby to ją kompletnie zignorował i nie kontynuował ani nie sprzeciwiał się za bardzo, po prostu uznał, że Molka nie była na tyle szalona by go gryźć bez ostrzeżenia, bo należy pamiętać, że wciąż był szlachetnym i dzielił się swoją krwią tylko i wyłącznie wtedy kiedy miał na to ochotę, czyli bardzo rzadko.
-Nie jestem jego starym czy pierdoloną opiekunką. To co robi w wolnym czasie chuj mnie interesuje tak długo jak przychodzi i jest niezawodny w robocie, którą wykonuje dla mnie. - takie były realia pracowania w Mafii, każdy z jego ekipy miał jakieś skrzywienie, akurat Vasily miał największe, ale po co rozstrząsać ten temat, nie było o czym mówić tak długo jak jego życiowe "pasje" nie przeszkadzały mu w wykonywaniu solidnej gangsterskiej roboty.
Zaren machnął ręką by odrzucić od siebie ten temat całkowicie w połączeniu z kontaktem wzrokowym by Molly mogła to zrozumieć. Nie ma co kontynuować tego smutnego jak pizda tematu. Masaż, który on miał zrobić? A co jeszcze szanownej pani przynieść, upiec placka w kuchni i zamówić najdroższe wino? No bez przesady, on również był padnięty, więc to całkowicie odpadało, ale może któregoś dnia ~ jak będzie grzeczna i zasłuży to czemu nie.
Zaren przysunie Molly bliżej siebie i przyciśnie lekko jej policzek do swojej klatki piersiowej, a dłonią pogładzi jej włosy.
-Jesteś dużą dziewczynką Lorraine, jeśli mam zginąć to usłyszy o tym cały świat. Nie martw się, nie łatwo się mnie pozbyć. - odklei ją od siebie by spojrzeć jej w oczy i nawet ją pocałuje delikatnie, nie żeby mu się znowu chciało ~ bo ileż można. To był całus zwykłego uczucia, nie pożądania na tą chwilę.
-Mhm, znam wszystkich właścicieli klubów, którzy się liczą w tym mieście. Z połową robię interesy, a druga połowa płaci mi za przysłowiową ochronę, czyli pilnujemy by lokal nie miał nieszczęśliwego pożaru czy innego wypadku jak to w życiu bywa. W zamian za część zysków czasami też pomożemy wyprosić bardzo uciążliwą klientelę, poza tym zaopatruje ich w kradziony alkohol lub nielegalne imigrantki, które służą za tancerki albo dziwki. - machnie ręką jakby właśnie przekazał najbardziej zwyczajną informację na świecie. -Chociaż tam gdzie byliśmy nie uświadczysz tego na górze to w podziemiu jest wizyta tylko dla panów, w którym Bułgarka Marina czy inna głupia kurwa weźmie w co tylko sobie życzysz za odpowiednią opłatą. Dbamy o to, żeby tak było, a no i zysk jest z tego całkiem pokaźny. - Mhm, kolejna informacja, ale skoro to właśnie chciała usłyszeć, to niech nie marudzi że podaje jej zbyt dużo szczegółów.
Na następne słowa jedynie się do niej miło uśmiechnął, kącik jego ust z czasem uniósł się do góry by zatrzymać się w szerokim, nawet lekko kpiącym uśmiechu ~ a później już tylko stłumiony śmiech.
-Mmm, też ich nie lubię. Są strasznie trudne w obyciu, banda pierdolonych księżniczek które rozkładają nogi przed każdym kto ma dobre nazwisko i odpowiednie zaplecze finansowe. Zwykłe suki ze szlachetnym rodowodem. Nie masz o co być zazdrosna, po tysiąckroć wolałbym wrócić do domu do Ciebie niż spędzić chociaż pięć minut z tymi szlachetnymi wampirzycami, które znam. - No, to chyba pokrywało całą rozmowę nie? Jeszcze była tutaj kwestia przyjaciela kota na co tylko zrobił głupią minę, bo nie potrafił sobie tego za bardzo wyobrazić.
Sprzątanie to bardzo trudny temat, on był za to wychowany przez pierwsze lata swojego życia w Zamku, a później wyjechał do Włoszech czy Rosji gdzie obracał się w towarzystwie samych gangsterów, którzy mieli własne pokojówki, które dymali w międzyczasie, ale zawsze było czysto ~ Nigdy nie sprzątał i w ogóle ten aspekt w życiu pomijał, zresztą skoro mowa o koronie to był w końcu wampirem szlachetnym, był cholernie bogaty, czemu miałby sprzątać? Nie brudził za bardzo, a ciuchy oddawał do pralni, więc po co to wszystko? No cóż, jeśli będzie chciała się tym zająć to nie widzę przeszkód, ale czy szlachetna czy wampirzyca wyższej krwi lamentowałaby aż tak bardzo? Wspomnieniami sięganymi do wszystkich poznanych szlachetnych musiałbym się zgodzić. Były cholernie nadęte i denerwujące, aż dziw, że ten wampir żadnej nie odstrzelił. Cóż, tamtych czasów był raczej gnojkiem, któremu to nie przeszkadzało, teraz jako jeden z poważniejszych członków swojej rodziny, a także kapitan mafii zdecydowanie mógłby zrobić komuś krzywdę, większą czy mniejszą, ale na pewno dotkliwą.
-Już się tak nie złość. Dam temu na razie spokój. - uśmiechnie się do niej i korzystając z okazji i pozycji w której się znajdował po prostu przyciśnie ją trochę mocniej do siebie. Na razie nie było mu gorąco, niewygodnie czy ogólnie źle, więc nie odtrącał jej od siebie, ale spać, to będzie spał odwrócony dupą w jej stronę, bo jeśli nie mógł sobie położyć jednej nogi zgiętej w kolanie na prawie całości łóżka to był zrzędliwy, a raczej Molka nie da się zwinąć jak naleśnik pod nim, więc zostawało im sypianie odwróconymi do siebie plecami. Zresztą tak było znacznie bardziej komfortowo.
Co do jej groźby to ją kompletnie zignorował i nie kontynuował ani nie sprzeciwiał się za bardzo, po prostu uznał, że Molka nie była na tyle szalona by go gryźć bez ostrzeżenia, bo należy pamiętać, że wciąż był szlachetnym i dzielił się swoją krwią tylko i wyłącznie wtedy kiedy miał na to ochotę, czyli bardzo rzadko.
-Nie jestem jego starym czy pierdoloną opiekunką. To co robi w wolnym czasie chuj mnie interesuje tak długo jak przychodzi i jest niezawodny w robocie, którą wykonuje dla mnie. - takie były realia pracowania w Mafii, każdy z jego ekipy miał jakieś skrzywienie, akurat Vasily miał największe, ale po co rozstrząsać ten temat, nie było o czym mówić tak długo jak jego życiowe "pasje" nie przeszkadzały mu w wykonywaniu solidnej gangsterskiej roboty.
Zaren machnął ręką by odrzucić od siebie ten temat całkowicie w połączeniu z kontaktem wzrokowym by Molly mogła to zrozumieć. Nie ma co kontynuować tego smutnego jak pizda tematu. Masaż, który on miał zrobić? A co jeszcze szanownej pani przynieść, upiec placka w kuchni i zamówić najdroższe wino? No bez przesady, on również był padnięty, więc to całkowicie odpadało, ale może któregoś dnia ~ jak będzie grzeczna i zasłuży to czemu nie.
Zaren przysunie Molly bliżej siebie i przyciśnie lekko jej policzek do swojej klatki piersiowej, a dłonią pogładzi jej włosy.
-Jesteś dużą dziewczynką Lorraine, jeśli mam zginąć to usłyszy o tym cały świat. Nie martw się, nie łatwo się mnie pozbyć. - odklei ją od siebie by spojrzeć jej w oczy i nawet ją pocałuje delikatnie, nie żeby mu się znowu chciało ~ bo ileż można. To był całus zwykłego uczucia, nie pożądania na tą chwilę.
-Mhm, znam wszystkich właścicieli klubów, którzy się liczą w tym mieście. Z połową robię interesy, a druga połowa płaci mi za przysłowiową ochronę, czyli pilnujemy by lokal nie miał nieszczęśliwego pożaru czy innego wypadku jak to w życiu bywa. W zamian za część zysków czasami też pomożemy wyprosić bardzo uciążliwą klientelę, poza tym zaopatruje ich w kradziony alkohol lub nielegalne imigrantki, które służą za tancerki albo dziwki. - machnie ręką jakby właśnie przekazał najbardziej zwyczajną informację na świecie. -Chociaż tam gdzie byliśmy nie uświadczysz tego na górze to w podziemiu jest wizyta tylko dla panów, w którym Bułgarka Marina czy inna głupia kurwa weźmie w co tylko sobie życzysz za odpowiednią opłatą. Dbamy o to, żeby tak było, a no i zysk jest z tego całkiem pokaźny. - Mhm, kolejna informacja, ale skoro to właśnie chciała usłyszeć, to niech nie marudzi że podaje jej zbyt dużo szczegółów.
Na następne słowa jedynie się do niej miło uśmiechnął, kącik jego ust z czasem uniósł się do góry by zatrzymać się w szerokim, nawet lekko kpiącym uśmiechu ~ a później już tylko stłumiony śmiech.
-Mmm, też ich nie lubię. Są strasznie trudne w obyciu, banda pierdolonych księżniczek które rozkładają nogi przed każdym kto ma dobre nazwisko i odpowiednie zaplecze finansowe. Zwykłe suki ze szlachetnym rodowodem. Nie masz o co być zazdrosna, po tysiąckroć wolałbym wrócić do domu do Ciebie niż spędzić chociaż pięć minut z tymi szlachetnymi wampirzycami, które znam. - No, to chyba pokrywało całą rozmowę nie? Jeszcze była tutaj kwestia przyjaciela kota na co tylko zrobił głupią minę, bo nie potrafił sobie tego za bardzo wyobrazić.
- Zaren
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.
Re: Apartament Molly
Przyzwyczajenie to złe słowo. Lepszym było akceptacja. Trudno było przyzwyczaić się do myśli, że ktoś kogo kochasz wychodzi z domu i może do niego nie wrócić. Każdy drżałby na samą myśl, że coś może pójść nie tak i następne widzenie odbędzie się w szpitalu albo co gorsza na tamtym świcie – jeżeli on istnieje. Akceptacja była czymś w rodzaju przyjęcia do wiadomości profesji drugiej połówki. Nie da się wyłuskać tylko pozytywnych cech człowieka i tylko tego co jest dla nas proste i przyjemne. To raczej przygarnięcie z całym dobrodziejstwem inwentarza począwszy od humorków i ogromnego poczucia własnej wartości, przez skrzywionych kompanów przy boku a skończywszy na robocie, która była bardzo niebezpieczna. Owszem, będzie się martwiła za każdym razem i na pewno nie raz wydepta ścieżkę od drzwi do okna wypatrując z oddali czarnego auta na znajomych blachach. Z jej strony również nie było całkowicie kolorowo. W każdej chwili oświata mogła upomnieć się o swoją dawną pracownicę, tak samo jak Esme o siostrę czy rodzice o córkę. Z jej przeszłością i jego planami na podbój miasta raczej nuda im nie grozi a momenty względnego spokoju, takie jak teraz, powinny być dobrze zapamiętywane. Prawdziwa sielanka.
Czyli nici z podziałem obowiązków we wspólnym gniazdku. Szkoda. Plusem było to, że Zaren jak sam twierdził, mało brudził. Co innego jego chłopcy bo z tego co Lori zdarzyła zauważyć, każdy czuł się jak u siebie. Piwsko, meczyk w telewizji a wisienką na torcie były buciory jednego z nich na stole. To był już szczyt! – Zaren a chłopaki? To trochę krępujące, że wchodzą tu jak do siebie. Nie mam zamiaru zbierać po nich pustych flaszek. Musisz z nimi porozmawiać – ok, po swoim facecie ogarnie ale tych wszystkich pajaców obsługiwać nie będzie. Sam Zar powinien dojść do wniosku, że to nie jest zajęcie dla jego kwiatuszka ~
– No. Dobrze... – temat jej niedoszłego narzeczonego zamknięty. Tyle jej do szczęścia na tą chwilę wystarczyło. Przyciśnięta mocniej mruknęła jak kociak. Tak ściskać i przytulać mógł ją co noc a właściwie co rano. Nigdy by się o to nie podejrzewała ale takie tłamszenie się sprawiało jej przyjemność. Chociaż to zupełne przeciwieństwo tego co podobało jej się kilkanaście minut temu, tak ten dotyk, subtelny i czuły, sprawiał, że prawie się rozpływała. Zar był na bardzo dobrej drodze do uzyskania wszelkich pozwoleń. Pewnie nie był z tych co to proszą się o możliwość wyjścia z kolegami na piwo ale w tym stanie Molly przytaknęłaby mu na prawie wszytko. Prawie, bo... no właśnie.
Lori też miała swoją ulubioną pozycję do snu i było to leżakowanie albo na brzuchu albo z nogą zadartą wysoko na pozwijaną w rulon kołdrę. Jakiś czas temu kupiła sobie nawet poduchę dla kobiet w ciąży, na której spało się wręcz cudownie. Chociaż poduchy nie zabrała ze swojego mieszkania to godnie zastąpi ją wampir. Żeby się nie zdziwił jeśli nagle ktoś przylgnie do jego pleców i przełoży kopytko przez bok. Ewentualnie ukradnie całą kołdrę – uroki spania we dwoje.
– A gdyby to była Twoja córka? – podjęła opierając brodę na klatce piersiowej mężczyzny i szukając z nim kontaktu wzrokowego. Potencjalna odpowiedź nasuwała się sama ale widząc relacje dopuściła. – Dobrze, nie będę drążyć – oparła się policzkiem jak wcześniej.
Placek i wino? Bardziej pasuje jakaś pizza ale przepraszam. Czy komuś stałaby się krzywda gdyby choć raz zrobił niespodziankę drugiej stronie? Czy wszytko musiało być za coś? A gdzie bezinteresowność się pytam, gdzie szczere chęci i możliwe sprawianie radości drugiej połówce.
Cholera jasna...
– Nawet tak nie mów. Nigdzie się nie wybierasz, a już na pewno nie na tamten świat. – wizja możliwej śmierci była tak przytłaczająca, że czarnula odpędziła ją od siebie niemal z automatu. W jej bajce o księciu, główny bohater żyje długo w szczęściu i dobrobycie. Nie było innej możliwości i innego scenariusza.
Wiadomo, że całus był niewinny i tak też go potraktowała. Ile można – dokładnie. Tak jak buziak nie jest jednoznaczny z zaproszeniem do współżycia, tak nawet jej strój a w sumie jego brak, nie świadczy o tym że znowu chce. W tej zwykłej koszulce i to bez majtek, leżała praktycznie z dupą na wierzchu. Fakt, że przykrywała ją kołdra ale to żadne wytłumaczenie. Dodatkowo w tej pozycji nie czuła lekkiego pieczenia i dyskomfortu tam na dole. Jak na jej liche doświadczenie dwa razy w tak krótkim czasie to wyczyn i chociaż było super to dajmy dojść każdemu do siebie.
– Mhym, rozumiem... a Zareeeeen...? – dźwignęła się żeby nieco zmienić dotychczasową pozycję. Mianowicie zdjęła nogę z biodra mężczyzny i podparła się ręką na boku patrząc na niego intensywnie. Hm, szykowało się jakieś bardzo ciekawski pytanie.
– A Ty chodzisz do takich klubów i patrzysz na te panie? – czy to było pytanie naiwne? Pozornie tak ale na Boga, która normalna baba machnęłaby ręką na to, że jej facet ogląda gołe dupy na rurze? Oczywiście to tylko wybadanie terenu i bardzo niepozorny wstęp do dalszej części. W idealnym świecie to czas kiedy Zar zakłada klapki na oczy i nie widzi już żadnej samicy poza tą jedyną. Niestety jego zawód i hobby jednocześnie sprawia, że przebywanie w miejscach tylko dla panów to raczej codzienność a Molly będzie musiała to zaakceptować i przyjąć do wiadomości zapewnienie, że „one go wcale nie interesują”. Brzmiało to totalnie słabo ale cóż poradzić? Nie można mieć wszystkiego i naturalnie byłoby cudownie gdyby była jedyną nagą jaką widzą jego żółte tęczówki... no niestety ~
– Jesteś jedynym szlachetnym wampirem jakiego miałam przyjemność poznać. Nie znam nawet żadnej wampirzycy. Może masz chociaż jedną normalną koleżankę, z którą mogłabym się spotkać od czasu do czasu hm? Zastanów się – dobrze byłoby mieć martwą znajomą w tej dzielnicy albo chociażby w mieście. Kogoś, kto nie oceni ją przez pryzmat niżej krwi ani nie będzie akceptował wyłącznie ze względu na Zarena. To drugie może być trudne bo wiadomo, że dobre znajomości są opłacalne ale warto spróbować. W tym wszystkim Molly nawet na chwilę nie zapomniała o Kayli tylko nie zawsze wzajemna wizyta będzie dobrym pomysłem. No i fajnie czasem pogadać z kimś kto nie jest członkiem mafii i ma biust. Wiadomo, solidarność jajników itp. To jak będzie?
Czyli nici z podziałem obowiązków we wspólnym gniazdku. Szkoda. Plusem było to, że Zaren jak sam twierdził, mało brudził. Co innego jego chłopcy bo z tego co Lori zdarzyła zauważyć, każdy czuł się jak u siebie. Piwsko, meczyk w telewizji a wisienką na torcie były buciory jednego z nich na stole. To był już szczyt! – Zaren a chłopaki? To trochę krępujące, że wchodzą tu jak do siebie. Nie mam zamiaru zbierać po nich pustych flaszek. Musisz z nimi porozmawiać – ok, po swoim facecie ogarnie ale tych wszystkich pajaców obsługiwać nie będzie. Sam Zar powinien dojść do wniosku, że to nie jest zajęcie dla jego kwiatuszka ~
– No. Dobrze... – temat jej niedoszłego narzeczonego zamknięty. Tyle jej do szczęścia na tą chwilę wystarczyło. Przyciśnięta mocniej mruknęła jak kociak. Tak ściskać i przytulać mógł ją co noc a właściwie co rano. Nigdy by się o to nie podejrzewała ale takie tłamszenie się sprawiało jej przyjemność. Chociaż to zupełne przeciwieństwo tego co podobało jej się kilkanaście minut temu, tak ten dotyk, subtelny i czuły, sprawiał, że prawie się rozpływała. Zar był na bardzo dobrej drodze do uzyskania wszelkich pozwoleń. Pewnie nie był z tych co to proszą się o możliwość wyjścia z kolegami na piwo ale w tym stanie Molly przytaknęłaby mu na prawie wszytko. Prawie, bo... no właśnie.
Lori też miała swoją ulubioną pozycję do snu i było to leżakowanie albo na brzuchu albo z nogą zadartą wysoko na pozwijaną w rulon kołdrę. Jakiś czas temu kupiła sobie nawet poduchę dla kobiet w ciąży, na której spało się wręcz cudownie. Chociaż poduchy nie zabrała ze swojego mieszkania to godnie zastąpi ją wampir. Żeby się nie zdziwił jeśli nagle ktoś przylgnie do jego pleców i przełoży kopytko przez bok. Ewentualnie ukradnie całą kołdrę – uroki spania we dwoje.
– A gdyby to była Twoja córka? – podjęła opierając brodę na klatce piersiowej mężczyzny i szukając z nim kontaktu wzrokowego. Potencjalna odpowiedź nasuwała się sama ale widząc relacje dopuściła. – Dobrze, nie będę drążyć – oparła się policzkiem jak wcześniej.
Placek i wino? Bardziej pasuje jakaś pizza ale przepraszam. Czy komuś stałaby się krzywda gdyby choć raz zrobił niespodziankę drugiej stronie? Czy wszytko musiało być za coś? A gdzie bezinteresowność się pytam, gdzie szczere chęci i możliwe sprawianie radości drugiej połówce.
Cholera jasna...
– Nawet tak nie mów. Nigdzie się nie wybierasz, a już na pewno nie na tamten świat. – wizja możliwej śmierci była tak przytłaczająca, że czarnula odpędziła ją od siebie niemal z automatu. W jej bajce o księciu, główny bohater żyje długo w szczęściu i dobrobycie. Nie było innej możliwości i innego scenariusza.
Wiadomo, że całus był niewinny i tak też go potraktowała. Ile można – dokładnie. Tak jak buziak nie jest jednoznaczny z zaproszeniem do współżycia, tak nawet jej strój a w sumie jego brak, nie świadczy o tym że znowu chce. W tej zwykłej koszulce i to bez majtek, leżała praktycznie z dupą na wierzchu. Fakt, że przykrywała ją kołdra ale to żadne wytłumaczenie. Dodatkowo w tej pozycji nie czuła lekkiego pieczenia i dyskomfortu tam na dole. Jak na jej liche doświadczenie dwa razy w tak krótkim czasie to wyczyn i chociaż było super to dajmy dojść każdemu do siebie.
– Mhym, rozumiem... a Zareeeeen...? – dźwignęła się żeby nieco zmienić dotychczasową pozycję. Mianowicie zdjęła nogę z biodra mężczyzny i podparła się ręką na boku patrząc na niego intensywnie. Hm, szykowało się jakieś bardzo ciekawski pytanie.
– A Ty chodzisz do takich klubów i patrzysz na te panie? – czy to było pytanie naiwne? Pozornie tak ale na Boga, która normalna baba machnęłaby ręką na to, że jej facet ogląda gołe dupy na rurze? Oczywiście to tylko wybadanie terenu i bardzo niepozorny wstęp do dalszej części. W idealnym świecie to czas kiedy Zar zakłada klapki na oczy i nie widzi już żadnej samicy poza tą jedyną. Niestety jego zawód i hobby jednocześnie sprawia, że przebywanie w miejscach tylko dla panów to raczej codzienność a Molly będzie musiała to zaakceptować i przyjąć do wiadomości zapewnienie, że „one go wcale nie interesują”. Brzmiało to totalnie słabo ale cóż poradzić? Nie można mieć wszystkiego i naturalnie byłoby cudownie gdyby była jedyną nagą jaką widzą jego żółte tęczówki... no niestety ~
– Jesteś jedynym szlachetnym wampirem jakiego miałam przyjemność poznać. Nie znam nawet żadnej wampirzycy. Może masz chociaż jedną normalną koleżankę, z którą mogłabym się spotkać od czasu do czasu hm? Zastanów się – dobrze byłoby mieć martwą znajomą w tej dzielnicy albo chociażby w mieście. Kogoś, kto nie oceni ją przez pryzmat niżej krwi ani nie będzie akceptował wyłącznie ze względu na Zarena. To drugie może być trudne bo wiadomo, że dobre znajomości są opłacalne ale warto spróbować. W tym wszystkim Molly nawet na chwilę nie zapomniała o Kayli tylko nie zawsze wzajemna wizyta będzie dobrym pomysłem. No i fajnie czasem pogadać z kimś kto nie jest członkiem mafii i ma biust. Wiadomo, solidarność jajników itp. To jak będzie?
- Molly
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Strona 4 z 6 • 1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 4 z 6
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|