Ryneczek

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Nie Sty 05, 2014 9:30 am

Podniosła głowę słysząc głos araba. Czuła, że tracił nad sobą panowanie. Zresztą sam kazał się jej bronić. Podsunął coś w jej stronę, ale Tsuki nawet nie zauważyła co to było, bowiem ciężkie glany przygniotły ją ponownie do ziemi. Wampir napierał na nią tak mocno, że myślała, że za chwilę się udusi. Próbowała dosięgnąć przedmiot, który podsunął jej arab, ale był za daleko. W tym samym momencie usłyszała głos burmistrza. Zmienić jej świat na "lepszy" ? Czy on po prostu nie chciał zamienić Tsuki w wampira? Poczuła , że ciężkie glany nie przygniatają jej już do chodnika i że może oddychać. Chciała się wyrwać, ale w tej chwili poczuła jak silne męskie dłonie unoszą ją do góry. Spojrzała na araba.
-U... Uciekaj - szepnęła. Zadrżała, kiedy usłyszała, jak burmistrz mówi coś o dzieciach. Tsuki i dzieci? Ona nawet przez pięć minut nie umiałaby się zająć dzieckiem sąsiadki, a co dopiero przez całą dobę, siedem dni w tygodniu swoim własnym. Ale zaraz uświadomiła sobie, że przecież mówi on o dalekiej przyszłości. Spojrzała na araba. Ale... z nim? Czy oni przypadkiem nie mają tych swoich haremów, a w tej całej ich Świętej Księdze,, czy jak to oni nazywają, nie zostało zapisane, że mężczyzna ma obowiązek pokazywać kobiecie gdzie jej miejsce bijąc ją? O nie, Tsuki już w tym momencie dziękuje. Czuła jak burmistrz mocno ją trzyma. Oczekiwał odpowiedzi. Po jej policzkach wciąż spływały łzy. Miała wybór. Życie jako wampir, albo śmierć. Nieśmiertelność, albo śmierć. Wieczna młodość, albo śmierć. Nawet nie pomyślała o tym, jak trudno jej będzie jako wampirowi. Tsuki należała do osób, które cieszyły się życiem. A w takich chwilach nie myśli się o konsekwencjach, tylko robi się wszystko, aby ocalić swoje życie. To trochę samolubne, ale tak właśnie jest. Wzięła głęboki oddech.
- Chcę - powiedziała drżącym głosem spuszczając głowę. Nie chciała w tej chwili patrzeć na araba. Nie umiałaby mu spojrzeć w oczy. Jej drące dłonie rozwiązały jej szalik, który upadł na ziemię tuż przed arabem. Zamknęła oczy z przerażeniem czekając na to, co będzie dalej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pon Sty 06, 2014 8:07 pm

Jego strach do szlachetnych nie był oparty tylko o to, że mógł zginąć od jednego ciosu lub zostać zniewolonym i wykorzystywanym do ataków na ludzi. Bał się końca przemiany, którą mogła zapewnić krew kogoś takiego. Nie wiedział, czy wtedy nie stanie się całkowitą bestią, która już w ogóle nie panuje nad szałem. Oprócz tego, stałby się równocześnie istną zabaweczką w rękach takiego wampira. Musiałby słuchać bez żadnego sprzeciwu, bo inaczej zostałby zabity. Na co komu bezużyteczny, słaby stwór, którego trzeba karmić, a nie ma z niego żadnego pożytku? Tamir zdecydowanie nie sprawdziłby się w roli pieska dywanowego, czy kotka, który całe dnie leży na poduszce przy kominku. Nie potrafił mruczeć.
Szkarłat cieczy wypływającej z drobnego ciała był tak intensywny w zapachu, że poprzez wyobraźnię oddziaływał na wszystkie zmysły. Woń podpowiadała, iż smak jest delikatny, bicie przerażonego serca aż kusiło, by się rzucić na ofiarę, widok krwi pokazywał w głowie obrazy gryzienia dziewczyny, trzymania jej, by nie mogła uciec lub nawet trochę się wiercić. Naukowiec zwilżył lekko wargi, patrząc na człeczynę wzrokiem lekko nieprzytomnym, jak gdyby był zamyślony. Czerwone tęczówki nieruchomo patrzyły przed siebie. Ciągle walczył, choć wiedział, że nie wygra. Próbował odkładać w nieskończoność to, co i tak się zdarzy. Tej nocy na pewno pozbawi życia parę istnień, by obudzić się gdzieś rankiem i nie pamiętać, co się działo. Znów będzie musiał się tłumaczyć, gdzie nagle zniknął i że widziano go gdzieś, gdzie nie powinien być tak późno wieczorową porą.
Zamrugał szybko, unosząc głowę i patrząc na burmistrza. Zaśmiał się. Najpierw cicho, krótko, żeby wreszcie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, w którym wyraźnie dźwięczało szaleństwo. Przestał nagle, wlepiając wzrok psychola w dwójkę przed sobą.
Dzieci? Na chuj mi dzieci... – prychnął w rozbawieniu. Zachichotał. Coś wyraźnie było nie tak z jego umysłem. – Chłopie, ja jej nawet nie znam – dorzucił po bardzo krótkiej chwili przerwy.
A potem świat się dla niego zatrzymał. Poziom E zamarł, obojętniejąc. Spojrzał na dziewczynę, w myślach powtarzając jej krótką odpowiedź. „Chcę.” Miała wybór i widziała, co dzieje się z kimś przemienionym, a jednak wybrała źle. Nagle straciła w oczach dredowatego, stała się zwykłym, szarym człowieczkiem. Mięsem. Podszedł bliżej i ujął jej twarz w dłonie, uniósł, zmuszając, by na niego spojrzała. Przechylił delikatnie głowę, patrząc jej w oczy spod przymrużonych powiek.
Mylisz się. Nie chcesz. Nawet nie wiesz, jak źle wybrałaś i jak będziesz przez to cierpieć. Skusiła cię wizja nieśmiertelności i piękna, co? Potęgi, władzy, bycia lepszą niż inni? Będziesz zwykłym psem na usługach panów. Weź swój ostatni oddech, skarbie – jego twarz przybrała mało przyjemny wyraz. Pokazał jej kły i zawarczał dziko, gdy jedną dłonią zjechał po jej szyi. Wiedział, gdzie nacisnąć, by pozbawić tchu i właśnie to zrobił. Nieświadomie zaczął aż wbijać paznokieć w delikatne, ludzkie ciałko. – Miałaś wybór. Ty w przeciwieństwie do mnie go miałaś. Nie wykorzystałaś szansy, nawet jej nie doceniłaś. Będziesz żałowała – warknął, wbijając palec mocniej. Jeśli ją udusi... co z tego? Już nie była dla niego ważna. Tylko mu się wydawało, że jest inna, że warto z nią porozmawiać i nie zagryźć. A powinien to zrobić, gdy tylko usiadła obok. – Cierp. I niech twoja dusza odnajdzie spokój – rzucił szeptem, odsuwając się. Zlizał krew z kciuka, nienawistnym wzrokiem wpatrując się w błękitnooką. Teraz miał ochotę się na nią rzucić. Całe ciało araba drżało, nie mogąc już znieść walki z prawdziwą naturą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Sty 07, 2014 10:59 am

Co za przedstawienie! Pełne emocji smutku, zdrady i czegoś tam jeszcze, czego Samuru znać nawet nie chciał. Dla niego liczył się teraz fakt zrujnowania życia dziewczynie na oczach nienawidzącego swojego wampirzego bytu araba. Było wiadome, że przestanie ją dażyć jakimkolwiek szacunkiem, o ile arab w ogóle płeć przeciwną szanuje. Zna wiele przypadków porwania kobiety, zrobienia z niej niewolnicy, nie mającej prawa do niczego. Oczywiście, nie żałował takich osób, same doskonale wiedziały na co się szykowały.
I może właśnie Samuru przypadkiem ratuje taką damę ze szponów fanatycznego świra? Przecież na pierwszy rzut oka było widać, że jest coś z nim nie tak. Zresztą jaki wampir jest normalny?
Zatem Tamir nie znał dziewczyny, szkoda. Szlachetny musi nie nacieszyć płaczem Tsuki i nienawiścią do całego świata poziomu E. Który oczywiście podszedł, lecz do dziewczyny. Zmrużył gadzie ślepia, ściskając nieco mocniej ofiarę.
- Wystarczy tej przemowy. Ta panna pragnie należeć do mnie.
Warknął, kiedy tylko arab zostawił nieszczęsną pannę w spokoju. Wtedy przysunął ją bardziej do siebie, odgarnął włosy z szyi, odsłaniając tętnice. Aż ślepia zalśniły czystym szkarłatem, a usta rozchyliły się same, żeby za chwilę przyssać się do ciała Tsuki. Kły weszły bez problemu, raniąc dosyć mocno i kiedy połknął pierwszy łyk ciepłej krwi, zatopił się głębiej. Wsunął dłoń pod plecy ofiary, a druga dłoń trzymała jej głowę. Kątem oka obserwował wściekłego Araba, który aż kipił ze złości, a przeklęty głód pożerał go od środka. Niech cierpi. Samuru po swojej robocie, zajmie się i nim. A trzeba też dodać, że zapach krwi stał się jeszcze intensywniejszy. Wytrzyma?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Sty 07, 2014 3:08 pm

Pożałowała swoich słów z chwilą, gdy je wypowiedziała. Arab miał rację. Skusiła ją wizja wieczności i piękna. Egoistka... Tak bardzo egoistka... , pomyślała Niczym nie różnię się od tych, którymi gardzę... Znienawidziła samą siebie. Chciała umrzeć. Tak, uduś mnie! , pomyślała patrząc arabowi w oczy, gdy ten mocno złapał ją za szyję. W jej oczach nie było już strachu. Tylko żal. Żal do samej siebie o to, że tak łatwo dała się skusić wampirowi. O to, że jednak okazała się pusta, że liczy się dla niej wiecznie młody wygląd. Że jest okropna. Że go zawiodła. Znała go od niecałej godziny, a czuła się okropnie na myśl, że sprawiła mu zawód. Czuła żal do siebie o to, że okazała się tylko człowiekiem. Uśmiechnęła się do niego łagodnie, czując, że nie może oddychać. Zrobiło jej się ciemno przed oczami. Jego paznokcie boleśnie wbijały się w jej szyję. Wyciągnęła drobną, jeszcze ciepłą dłoń w jego stronę i pogłaskała go po policzku. Jej wargi poruszyły się bezgłośnie układając się w słowo "przepraszam" . Powiedział jej, że będzie cierpieć. Już cierpiała. Miała wrażenie, że zaraz straci przytomność, ale w tej samej chwili arab ją puścił. Wzięła głęboki oddech i zaczęła kaszleć. Normalny odruch. Spojrzała na araba zaskoczona.
- Dlaczego Ty...? - szepnęła. Chciała zapytać dlaczego jej nie zabił, kiedy usłyszała głos burmistrza. Należeć do niego? Być jego wiernym psem? Tsuki zawsze uważała się za wolną istotę, dlatego myśl o należeniu do kogoś wydała się jej gorsza od śmierci. Zaczęła go kopać i wyrywać mu się, ale silne męskie dłonie trzymały ją w żelaznym uścisku. Jęknęła czując kły zatapiające się w jej szyi. Drugi raz w życiu ugryzł ją wampir. Moja krew musi im bardzo smakować , pomyślała, choć wcale nie był to dla niej powód do dumy, czy radości. Raczej do strachu. Ale zaraz wszystko się skończy. Rozluźniła się, pozwalając wbić burmistrzowi kły głębiej w jej delikatne ciało. O dziwo, była spokojna. Niezwykle spokojna, biorąc pod uwagę sytuację. Wiedziała, że wyrywanie się nic nie da. I tak już na to za późno. Z pokorą przyjęła swój los. Zresztą, to była jej decyzja. Będzie jej żałować do końca swoich dni, ale to była jej decyzja. Przerażona dziewczyna, bojąca się o własne życie, jak i towarzyszącego jej wampira, zgodziła się na zostanie jedną z nich. Nie wybaczy sobie tego nigdy. Zresztą, gdyby się nie zgodziła, pewnie by ją rozszarpali. Choć w tym momencie taka śmierć wydawała jej się o wiele lepsza, niż życie jako wampir. Widziała, jak arab cierpi, kiedy jest głodny. I ją czeka to samo. Z drugiej jednak strony, gdyby Tsuki umarła jej rodzice załamali by się. A straszy brat już na pewno by tego nie przeżył. To dla niej teraz studiował medycynę. "Żebym mógł ci pomóc pierwszy, kiedy zabraknie mamy" , w głowie rozbrzmiewały jego słowa, kiedy przyszła do niego porozmawiać, tego dnia, kiedy powiedział, że chce studiować za granicą. Ale czy kiedy Tsuki zostanie wampirem, to jego trud nie pójdzie na marne? Wampiry wszak nie chorują. A przynajmniej tak się Tsuki zdawało.
Na krótki moment podniosła wzrok i znów spojrzała arabowi prosto w oczy. Jakby chciała go przeprosić... Zastanawiała się, czy arab wytrzyma i nie rzuci się na nią. Może ma w sobie resztę człowieczeństwa i samokontroli? Znów pociemniało jej przed oczami.
- Przestań, dość - powiedziała cichutko do burmistrza. Nie wiedziała, czy usłyszał. Zakręciło się jej w głowie i straciła przytomność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Sty 07, 2014 5:03 pm

Spodziewał się możliwości złej oceny dzięki swojemu samotniczemu trybowi życia i braku umiejętności w porozumiewaniu się, ale nie wiedział, że popełni błąd przy tak miłej osobie. Na pierwszy rzut oka nie należała do szarego ogromu nudności, monotonii i braku oryginalności w zachowaniu. Chciała mu pomóc, choć go nawet nie znała, przybliżyła się do niego, gdy poczuła się zagrożona. Ale ostatecznie okazała się być taka jak wszyscy ludzie. Byle przeżyć, zyskać przy tym wiele plusów... Przemiana ma minusy? Gdzie tam, wampir-bestia z ośmioletnim stażem na pewno przesadza, wyolbrzymia i kłamie, żeby tylko ktoś odmówił przyjęcia tak cennego daru! Albo zazdrości, hah. Tak czy inaczej, naukowiec czuł się źle. Raz, że rosnący głód, dwa, że ból głowy, trzy... po prostu czuł się jakby został zdradzony przez najlepszego przyjaciela. Początkowo miał chęć trzymać ją za gardło aż się udusi i po prostu umrze zanim się przemieni. Nadal mogłaby być pożywieniem, ale nie stałaby się krwiopijcą. W końcu... Martwy to martwy. Nie odżyje przez magiczne umiejętności szlachetnego. A jednak puścił ją w ostatnich chwilach. Stwierdził, że to, co ją czeka, jest gorsze wielokrotnie od zwykłej, prostej śmierci. Zawsze też mógł próbować ją zabić potem. Wbicie czegoś w serce, oddzielenie głowy i ciała, zabawa z ogniem... Z tego co słyszał, wampir bardzo podczas czegoś takiego cierpi i nie umiera od razu, jak w przypadku człowieka. Zresztą, jakby chciał ją zabić, to zjadłby ją już dawno.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnął i powoli cofnął, jak gdyby samą miną chcąc jej powiedzieć „właśnie dlatego”. Patrzyła, jak chce uciec, ale jej nie pomógł. Nie zrobił niczego, obserwując jej daremne próby uniknięcia tego, na co tak głupio się zgodziła. Mimo uśmiechu szaleńca błądzącego po jego twarzy, z kącików oczu popłynęły cienkie strumyki łez. Cofnął się powoli o kolejne kroki, zaciskając mocno szczęki, w międzyczasie ocierając wierzchem dłoni ślad śliny z kącika ust. Człowieczeństwo ciągle walczyło z bestią, która nie chciała rzucać się na ofiarę kogoś o tak wysokim statusie. Mógł walczyć o jedzenie z kimś sobie równym, ale strach i mimowolny szacunek robiły swoje. W tej chwili zmysł słuchu zaczął wyłapywać innych ludzi w okolicy, węch szukał woni szkarłatu innej niż ta, którą wydzielała dziewczyna parę metrów od niego.
Zatrzymał się, przymykając oczy, delikatnie pochylając głowę i przykładając dłonie do czoła. Zasyczał z bólu, odsłaniając ostre kły. Trudno stwierdzić, czy działo się tak z głodu, przez walkę, zmęczenie, czy ot tak. Świat mu zawirował, gdy znów spojrzał przed siebie. Zachwiał się i osunął na kolana. Poczuł coś ciepłego na wardze. Najpierw to liznął, potem przesunął palcami pod nosem. Krew. Całkiem spore ilości ciemnej substancji po prostu popłynęły w dół, jeszcze bardziej go osłabiając. Spojrzał w stronę gryzionej akurat w tej samej chwili, gdy ona spojrzała na niego, dlatego też nieco zdezorientowany wzrok zmienił się w grymas nienawiści. Regeneracja zadziałała na tyle szybko, że po kolejnym przesunięciu wierzchem dłoni pod nosem, większa ilość cieczy się nie pojawiła. I już mogłoby się wydawać, że wszystko będzie dobrze, kiedy nagle stracił kontakt z rzeczywistością i wylądował całkowicie na śniegu. Zdecydowanie powinien mniej się przemęczać...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Sty 07, 2014 6:43 pm

Wyrywała sie czy nie, Samuru ma gdzieś. Chciał ugryźć dla zabawy, nie dla zdobycia służki. Na co mu taki darmozjad? A widok cierpiącego poziomu E jeszcze bardziej uchachał samolubnego burmistrza. No cóż, takie życie.
Szlachetny po zakończeniu swojego posiłku, upuścił dziewczynę, nawet nie sprawdzając czy przeżyła. Niech się zagryzą, Samuru chętnie by na to popatrzył, no ale... tak jakoś brak czasu. Przekroczył swój nowy twór, nie zwracając już uwagi na los obu poziomów E. To co ma być, będzie. Z powrotem skierował się w swoją stronę.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Sty 07, 2014 8:07 pm

Kiedy się obudziła nie była już człowiekiem. W powietrzu unosił się słodki zapach. Taki ... dziwny, nowy. Drażnił jej zmysły niemal doprowadzając ją do szału. Powoli otworzyła oczy, które zabłysły szkarłatem. Cała była przysypana białym puchem, ale nie czuła zimna. Właściwie, to nic nie czuła. Jej płaszcz poplamiony był jej krwią i to właśnie jej zapach czuła Tsuki. To przypomniało jej o tym, jak bardzo jest głodna. Rozejrzała się dookoła. Ujrzała nieprzytomnego araba. Chyba burmistrz nic mu nie zrobił? Podniosła swój szalik z ziemi , otrzepała go ze śniegu i zawinęła wokół bladej szyi. Żeby go nie denerwować. Podeszła do wampira i uklęknęła obok niego. Pochyliła się nad nim i pogłaskała po policzku. Delikatnie złapała go za ramiona i potrząsnęła nimi, chcąc go obudzić. Miała nadzieję, że nic mu nie jest. Delikatnie dźgnęła go w policzek.
- Ej, wstawaj - powiedziała - Już mnie nie lubisz?
Czuła się okropnie. Coś wewnątrz niej nakazywało rzucić się na pierwszego lepszego przechodnia, ale Tsuki się przed tym wzbraniała. Czuła się... Silniejsza niż wcześniej. Zwykle przez anemię była osłabiona, ale teraz czuła się znacznie silniejsza. Choć była głodna, bardzo głodna. Miała wrażenie, że to tylko zły sen, który zaraz się skończy, ale kiedy wsunęła dłoń pod szalik i dotknęła szyi zmieniła zdanie. A więc była wampirem. Pijącą krew bestią przebraną za człowieka. Spojrzała na araba. Czy za to ją nienawidzi? Za to, że chciała zostać wampirem? I nim została...
- No weź! Nie bądź na mnie zły... - powiedziała - Po prostu... Działałam pod wpływem impulsu. Normalnie bym się na to nie zgodziła, no...
Zastanawiała się, czy wampir w ogóle ją słyszy. Nie, raczej był nieprzytomny. Albo udawał. Tsuki znów dźgnęła go w policzek, który nagle wydał się jej dość ciepły.
- A tak w ogóle, to jestem Tsuki - powiedziała bawiąc się jego dredami. Boże, wiedziałam, że po przemianie w wampira dużo się we mnie zmieni, ale nie wiedziałam, że będę gadała do nieprzytomnego faceta! Uśmiechnęła się i pociągnęła go lekko za włosy. Nachyliła się nad nim jeszcze bardziej.
- Jestem głodna - szepnęła mu do ucha.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Sty 08, 2014 1:26 am

Jego pierwszą reakcją na przywrócenie świadomości wcale nie było poderwanie się z pytaniem „co się stało”. Wymamrotał coś niezrozumiale, będąc trząchanym. Jeśli to miały być oddzielne słowa, które coś oznaczały, to zlały się w jeden bełkot bez ładu i składu, a do tego brzmiał nieco arabsko. Nie otworzył oczu, nie potrafił się do końca przebudzić. Czuł wszelki dotyk, dźwięk docierał do niego mimo lekkiego opóźnienia i zagłuszenia, ale oczy widziały tylko ciemność, węch zawiódł, a smak zimowego powietrza i krwi po prostu zanikł. Ciężko stwierdzić, czy tak naprawdę owa świadomość powróciła. Nie oddychał, ale jako wampir nie musiał, nie ruszał się, choć lekko reagował na próby obudzenia go. W pewnym momencie pokazał zęby, warcząc ostrzegawczo, jednak nic poza tym. Kły wyglądały jak wtedy, gdy przez chwilę natura bestii przejęła kontrolę nad jego ciałem. Były ostre i długie, kolorystycznie pasując do świeżego śniegu, który był tłem ciemnej łepetyny naukowca.
Wszystkie zmysły nagle powróciły. Uderzyły go tak bezlitośnie niczym morskie fale skalisty brzeg podczas straszliwego sztormu. Rozchylił wargi, oddychając dość głośno. Raczej z przyzwyczajenia niż potrzeby. Szumiało mu w głowie, nozdrza atakował zapach krwi i ludzi. Był tak głodny, że zacznie mordować. Znowu zabije wielu niewinnych zanim uświadomi sobie, co robi i oprzytomnieje. I znowu nie było w pobliżu Katsu, który mógł go przed tym wszystkim choć trochę powstrzymać. Rozchylił powieki, przez chwilę nie mogąc skupić wzroku szkarłatnych, świecących oczysk. Wreszcie ujrzał nad sobą dziewczę, które jakoś źle mu się kojarzyło. Dwie natury nie dzieliły ze sobą zbytnio wspomnień. Ludzki Tamir nie pamiętał ataków szału, a jego wersja-bestia nie do końca zdawała sobie sprawy z tego, co go otacza. Nie rozpoznawał nawet bliskich osób, a co dopiero takie „znane” krótki czas. Dredowaty zmarszczył nos, odsłaniając kły ponownie. Zaczął warczeć tak, jakby chciał ją od siebie odgonić. Kłapnął zębami na rękę dotykającą jego włosów, ale jej nie ugryzł. Co najwyżej lekko szturchnął, nie wyrządzając szkód. Nieważne, czy mu się przedstawiła. Za kilka godzin nie będzie wiedział, co się działo, a możliwe, że nawet jej nie rozpozna, choćby nie wiem co zdążyli zrobić.
Złapał ją za ramiona i sprawił, by wylądowała na plecach. Siedział na niej, trzymając za ręce i uniemożliwiając jej ruchy. Mimo bycia wampirem, była nim jakieś pięć minut. Jej ciało na pewno było osłabione i nie dałoby rady dorosłemu mężczyźnie, który już trochę jako krwiopijca przetrwał. Nawet, gdyby ważył sporo mniej, nadal był ciężarem dociskającym drobne ciało do podłoża. Pochylił się nad nią, warcząc gardłowo. Brzmiał zupełnie jak rozdrażniony pies. Mała kropelka śliny wylądowała na jej policzku, gdy Jarrah nienawistnie wpatrywał się w jej oczy. Wydawałoby się, że zaraz ją pogryzie, ale nie była już człowiekiem. Była przy nim bezpieczna, póki całe człowieczeństwo w nim nie zaniknie. Pochylił szybko łeb i wydawałoby się, że ugryzie ją w szyję, szarpiąc żyły, mięśnie i całą resztę. Zamiast tego, złapał za jej szalik i szybkim pociągnięciem go zdjął. Spojrzał na ślad po ugryzieniu szlachetnego, znów warknął i z niej zlazł. Warkot nagle się urwał, wampir zerknął gdzieś w tył. Człowiek. Wybrał złą porę i złe miejsce. Tamir podbiegł do niego, objął człeczynę i na dzień dobry rozszarpał mu gardło, by nie wzywał pomocy. Ubity posiłek wylądował na śniegu, który szybko zabarwił się na szkarłat. Arab wielokrotnie wbijał się w różne miejsca jego szyi, pijąc ciepłą, życiodajną substancję, brudząc nią ubrania i siebie. Pierwsza ofiara tej nocy i zdecydowanie nie ostatnia. To było za mało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Sty 08, 2014 3:39 pm

Zaśmiała się czując kły ocierające się o jej rękę. Chciała mu powiedzieć, że ją łaskocze, ale nie zdążyła. Wampir przewrócił ją na ziemię i usiadł na niej. Chciała się wyrwać, ale silne dłonie ją przytrzymywały. Cała ta sytuacja wydała się Tsuki śmieszna. Już drugi raz dziś jakiś mężczyzna-wampir rzuca ją na ziemię. Mhm... Aż tak mają ochotę na jej krew? Albo i na nią? Nie, to pierwsze jest bardziej prawdopodobne. Zresztą, kto by ją chciał? Na świecie chodzi wiele pięknych dziewczyn. Piękniejszych od niej. I normalnych, a nie takich zakręconych. Uśmiechnęła się niewinnie do trzymającego ją wampira, tak, jakby nic się nie stało.
- No i dlaczego na mnie warczysz? - zapytała udając oburzenie, choć z trudem powstrzymywała się przed wybuchnięciem śmiechem. Nie bała się go. Nie wiedziała dlaczego. Przemiana dała jej coś, czego wcześniej nie miała - pewność siebie. Choć w tym momencie trochę przesadzała. Mógł ją rozszarpać, mimo tego, że była wampirem. Ale Tsuki wiedziała, że nie zrobiłby tego. Nie teraz. Patrzyła zaskoczona jak zdziera z niej szalik i patrzy na ślad po ugryzieniu burmistrza. Jęknęła kiedy z niej zszedł.
- Tak szybko mnie zostawiasz? - zapytała wycierając policzek rękawem płaszcza. Podeszła do araba rozszarpującego swojego ofiarę. Stała dość blisko, więc krew z rozszarpywanego gardła trysnęła prosto na jej policzki. Starła czerwoną ciecz z policzka wierzchem dłoni i zlizała ją z ręki. Była przepyszna. A jej słodki zapach unosił się w powietrzu doprowadzając Tsuki do szału. Spojrzała na mężczyznę. On raczej nie podzieli się z nią swoją ofiarą. Zresztą, nawet nie musiała z nim walczyć. Zobaczyła młodą kobietę wychodzącą ciemnej z uliczki. Wampirzyca obnażyła kły i pobiegła w jej stronę. Przewróciła ją za ziemię, zatkała usta ręką i wbiła swoje kły w jej ciało. Krew... Tyle krwi... Była naprawdę słodka. I ciepła. Czuła, jak rozchodzi się po całym jej ciele. Wspaniałe uczucie. Podniosła się. Dziewczyna jeszcze żyła. Tsuki nie była taką bestią, żeby zabić. Nie, jeszcze nie. Podeszła do araba wciąż zajętego swoją ofiarą i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Dość, wystarczy ci ... - powiedziała.

//Mam nadzieję, że administracja mnie nie zje za to pisanie za NPC ;O
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 09, 2014 9:57 pm

W chwili obecnej jej krew już go nie obchodziła. Nie była krwią ludzką i prawdopodobnie już nigdy nie będzie, a wampir nie smakował za dobrze. Zajeżdżał truposzem. A na nią... Cóż. Tak szczerze? Nie obchodziły go takie sprawy. Była mu całkowicie obojętna od pierwszej chwili. Skoro teraz miał wieczność na zakochanie się, to po prostu się nie spieszył. Gdyby jeszcze chociaż ktoś mu się podobał... Nope. Tamir przejawiał totalny brak zainteresowania związkami albo i nawet zwykłemu wykorzystywaniu ciała innej osoby dla przyjemności. Faceci mogli mu się dziwić, ale serio. Nawet nie podniecało go, jak się gapił na jakąś nagą laskę. Nie, żeby wchodził w dziwne miejsca w internetach... Czasami hakerstwo wymagało włamania się do czyjegoś komputera albo na stronę. Ale wracając do tematu – nie podniecały go nagie laski, a i faceci byli mu obojętni. Po prostu był teraz wściekły i to sprawiło, że się na nią „rzucił”.
W odpowiedzi tylko warknął głośniej i bardziej wyszczerzył kły. Powinna się bać, nawet, jeśli teraz już nie była człowiekiem. Bestia mogła równie dobrze zaatakować innego żywego inaczej, w najlepszym wypadku zostawiając wspomnienia bólu i długotrwałej regeneracji. A w najgorszym nawet zabić. Mógł przecież poczuć zagrożenie dla swoich łowów, w końcu każdy krwiopijca to konkurencja i podbieranie ofiar. Ale fakt, dobrze wiedziała. Nie zrobiłby, bo poczuł żywiciela. Gdyby jednak nie jakiś biedny człowieczek, zapewne to ona stałaby się przekąską.
Kąsał raz za razem, wbijając długie zębiska tak bardzo, jak tylko mógł. Łapczywie chłeptał szkarłatną ciecz, raz po raz przejeżdżając samym językiem po ranach lub przysysając się do nich. Nie zareagował na dotyk dziewczyny. Dalej osuszał ciało nieszczęśnika, warcząc tylko nieco i przerywając na parę sekund, kiedy pił. Podniósł się dopiero, gdy krew przestała wypływać z licznych ran. Całkowicie pozbawił człeczynę tego, co było niezbędne do życia. Powoli uniósł głowę. Jego twarz była umazana na czerwono. Czubek nosa, okolice ust, broda, powoli krople spływały po gardle. Szkarłatne plamy znaczyły białą koszulę tu i ówdzie. Z względnym spokojem, podniósł się i wyprostował, patrząc na ciało. Przejechał językiem po wargach. Rzucił jakieś słowo, które brzmiało jak warknięcie i było chyba arabskie. „Więcej.” Wzrok bestii-szaleńca rozejrzał się za kolejnym śmiertelnym nieszczęśnikiem. Nie rzucił się na kobietę, którą wcześniej zaatakowała druga wampirzyca. Ruszył w jedną z uliczek, która prowadziła do bloków schowanych nieco w głębi. Tam dorwał następną ofiarę, którą przycisnął do ściany całym ciałem i zaczął się posilać. Krzyki nie rozlegały się zbyt długo, wbił się prosto w tętnicę. Arab przymknął oczy, rozkoszując się smakiem ciepłej cieczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pią Sty 10, 2014 5:10 pm

Tak, tak się tłumacz. Nikt nie chce walniętej i prawie płaskiej Tsuki. Prawie! Może i była bardzo chuda, ale deski do prasowania z niej zrobić nie można. W dodatku była wiecznie zakręcona i żyła jakby w innym świecie. Często zdarzało jej się po prostu "odpłynąć" . W dodatku miała bardzo częste zmiany humoru. No i wcale nie była taka słodka i niewinna na jaką wyglądała. Jak była młodsza biła się z chłopcami z sąsiedztwa. Dlatego rodzice wręcz zamknęli ją w domu. A gdy była starsza i trochę bardziej rozgarnięta, to zaczęli zabierać ją na te ich nudne bankiety lekarzy, prawników i tak dalej... Co ośmiolatkę może to obchodzić? Tak właściwie tylko na tych bankietach rodzice okazywali jej uwagę, w domu była dla nich powietrzem. Póki nie psuła dobrego imienia rodziny nie ma sensu zwracać na nią uwagi. Straszy brat , jak to starsi bracia mają w zwyczaju, znęcał się nad nią. Psychicznie i fizycznie. Kiedy wyjechał do internatu do liceum sytuacja w domu trochę się uspokoiła. Potem jak wrócił zaczął być dla niej dobry i często przytulał, ale Tsuki się go dalej bała. Całe dnie spędzała z różnymi nianiami. Los chciał, że trafiła na wampirzycę. Wydawała się taka cicha i spokojna. I rzeczywiście była. Ale na poziomie E ciężko kontrolować swój głód krwi. Ugryzła Tsuki. Ale sama tego chciała. Tak samo jak teraz z własnej woli została wampirem. Uśmiechnęła się gorzko. Coś ją od zawsze pchało w stronę wampirów. Wracając do tematu - Tsuki już dawno temu przywykła do tego, że nikt się nią nie interesuje, dlatego też nie liczyła na to, że jakikolwiek mężczyzna mógłby zwrócić na nią uwagę. Była zbyt inna niż reszta.
Spojrzała na araba z troską w oczach. W dalszym ciągu nie widziała w nim bestii. A nawet go rozumiała, bo czuła przecież to samo co on. Według Tsuki prawdziwymi bestiami byli szlachetni zamieniający w wampiry przypadkowych ludzi spotkanych na ulicy. Nie wiedziała jak to było z wampirem stojącym przed nią, ale z jego słów wynikało że nie chciał tego. A ona miała szansę. I zmarnowała ją... Rozumiała, że jest na nią zły. Ale kiedy czuje się, że twoje życie wisi na włosku chce się je ratować za wszelką cenę. No i zgodziła się na takie głupstwo. Ale czy wiedziała, jak to będzie naprawdę? Dlaczego wszyscy wymagali od Tsuki żeby podejmowała dojrzałe i rozważne decyzje?! Chwila słabości, jedno głupie zdanie i teraz Tsuki będzie cierpieć do końca swojego życia. Ale to JEJ życie. Nie rozumiała, dlaczego ktoś miałby być zły na nią za decyzję odnośnie jej życia, a nie jego? Odsunęła się od mężczyzny widząc jak bardzo ubrudzony jest krwią. Na moment jej oczy zabłysły szkarłatem. Zakryła usta szalikiem i cofnęła się o jeszcze kilka kroków. Nie chciała tego. Nie chciała zabijać. Atakować - tak, ale nie zabijać! Pobiegła za arabem do następnej uliczki. Kiedy zobaczyła, że rzuca się na kolejną ofiarę zadrżała. Przecież ona też tak mogła skończyć. Zaczęła robić śnieżki i rzucać nimi w wampira w celu odwrócenia jego uwagi od ofiary.
- Hej! Tępy krwiopijco! - zawołała, choć wcale nie uważała go za tępego. Po prostu musiała zwrócić na siebie jego uwagę. A co będzie potem? To się okaże.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Sty 11, 2014 7:47 pm

Dzieciństwo spędzone na samotnym zamykaniu się w pokoju i czytaniu książek o tematyce zdecydowanie mało dziecięcej jakoś musiało wpłynąć na jego psychikę. W szkole był też raczej średnio lubiany. Obwoływano go kujonem, rzucano wiele mało przyjaznych słów. Jedyne, co lubili w nim rówieśnicy to to, że czasami dawał spisywać prace domowe, dobrze tłumaczył coś, czego inni nie rozumieli i umożliwiał innym dostawanie szóstek. Szczególnie, kiedy robił czyjś sprawdzian za kogoś, bo swój skończył długo przed czasem. Bardzo szybko skończył podstawówkę, a potem szkołę średnią. Potrafiono przenieść go w środku roku do wyższej klasy, bo po prostu nudził się na lekcjach. Weekendy, przerwy świąteczne, wakacje... Nie wychodził z domu, żeby powłóczyć się po mieście z przyjaciółmi. Nie miał ich. Jedynymi rzeczami, które mógł tak nazwać, były książki, a one nie prosiły o przewietrzenie się. Rodzina była dla niego po prostu żywymi osobami wpadającymi co chwila do pokoju i przeszkadzającymi w nauce. Nigdy nie potrafił rozmawiać, nie odczuwał emocji w taki sposób, jak inni. Nie potrafił nawet powiedzieć, kiedy ostatnim razem tak naprawdę był szczerze szczęśliwy, kiedy uśmiech nie był wymuszony, śmiech brzmiał prawdziwie. Istota walnięta bardzo by do araba pasowała, bo sam też nie był w pełni normalny, lecz najzwyczajniej nie potrzebował bratniej duszy. Może kiedyś jego serce postanowi zabić mocniej z czyjegoś powodu, jednak teraz się na to nie zanosiło. Ciężko było do niego dotrzeć, szczelnie się izolował od społeczeństwa, zamykał we własnym pokręconym umyśle. Nikt nie miał na niego żadnego wpływu – po prostu robił co chciał, bo robił to dla siebie. Nie był ograniczony. Nie posiadał nawet pana, jak większość wampirów jego typu.
Zabijał, bo czuł taką potrzebę. Instynktownie chciał ograniczyć liczbę poszlak, które mogły doprowadzić łowców do niego. Do mordercy. Gdyby był fanatycznym wyznawcą Allaha, zapewne nawet by go to bawiło, w końcu zabijał „niewiernych”. Jego wiara ograniczała się całe szczęście do regularnych modlitw o określonych porach, zachowywania postu, obchodzenia świąt i pielgrzymce do Mekki, którą już zdążył odbyć. Nie wysadzał centrów handlowych, nie rozrzucał granatów na prawo i lewo. Nienawidził pozbawiania życia i skrycie cieszył się, że nigdy niczego nie pamiętał. Jeszcze bardziej cieszyłby się, gdyby w ogóle nie musiał tego robić, ale wiedział, że to nie jest możliwe. Będzie taki do końca swojego nędznego żywota. Póki go ktoś nie zabije, albo sam tego nie zrobi. A szczerze mówiąc, wcale nie chciał iść wąchać roślinek od ich mniej uroczej strony.
Odwracanie uwagi zadziałało dopiero po chwili. Wyrwał kły z ciała ofiary i spojrzał w kierunku dziewczyny. Wkurzony wzrok, warczenie niczym wściekły pies, świecące szkarłatem ślepia. Taki widok w ciemnej uliczce nocą mógłby być naprawdę straszny dla zwykłego człowieka. Odsunął się od martwego już ciała o parę kroków, przez co pacnęło ono o ziemię. Ruszył w kierunku wampirzycy, szczerząc kły, jak gdyby chciał się zaraz na nią rzucić, ale stanął po paru krokach. Przyłożył dłoń do czoła, sycząc z bólu. Zatoczył się lekko, uderzając drugą ręką w ścianę, gdy próbował się nie wywrócić. Warknął cicho, gdy to zrobił. Prawdopodobnie złamał którąś z kości, ale najwyraźniej nie przejął się tym aż tak bardzo. Uniósł głowę, rzucając spojrzenie dziewczynie. Jego oczy wyglądały normalnie, a może nawet były bardziej brązowe, niż czerwone, w przeciwieństwie do stanu sprzed ataku szału. Wzrok nie utrzymał się jednak długo na jej sylwetce. Dredowaty łeb znów się pochylił, Tamir stracił siłę i poleciał na śnieg, znów tracąc przytomność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Nie Sty 12, 2014 1:29 pm

Hiro Hamada, straszy brat Tsuki, wysiadł z taksówki przy rynku. Mógł oczywiście pojechać nią aż do samego hotelu, ale wolał się przejść. Właśnie przyleciał ze Stanów. Do Tsuki. Musiał zobaczyć ją jak najszybciej, zanim już całkiem oszaleje i nie będzie pamiętał nikogo. Zanim utraci resztę samokontroli. Rodzice nie wiedzieli o jego wizycie. Zresztą, podobnie jak siostra, nigdy ich nie obchodził. Nie chciał ich widzieć. Od razu wyczuł zapach krwi. Cholera. , pomyślał wyciągając tabletki krwi. Wsunął jedną na język. Działaj do cholery! Zanim znowu się na kogoś rzucę! . Odruchowo przyśpieszył kroki. Nagle zobaczył leżącego człowieka. Pachniał krwią. Bez zastanowienia skierował się w tamtą stronę. Uklęknął przy nim, ale już nie żył. Wampir? To wygląda jak robota poziomu E!, Hiro przyglądał się ranom ofiary. Jest tu więcej wampirów? I to w dodatku... Boże, Tsuki może być w niebezpieczeństwie! Podniósł swoją walizkę z ziemi i skierował się w stronę hotelu. Plan był taki ; miał się zameldować i pobiec prosto do Akademii Cross. Ale może najpierw zadzwonić do Tsuki? Tak też zrobił. Wyciągnął telefon i wybrał numer młodszej siostry z listy kontaktów. Jakież było jego zdziwienie, kiedy usłyszał dzwonek dziewczyny w sąsiedniej uliczce! Skręcił tam szykując się już na najgorsze. Stanął jak wryty widząc całą i zdrową Tsuki pochylającą się nad nieprzytomnym mężczyzną. Arabem, o ile się nie mylił. Wampirem. Poziomem E. Takim jak on. Zadrżał. Dziewczyna , która właśnie wyjmowała z kieszeni telefon też była wampirem. Jej szkarłatne oczy lśniły w mroku.
-Tsuki... - wyszeptał - Chyba mamy sobie dużo do powiedzenia.
Tsuki gwałtownie podniosła głowę i spojrzała bratu w oczy.
- Tak... - wyczuła, że straszy brat jest wampirem - Mamy sobie dużo do powiedzenia. Ale najpierw trzeba się zająć tym tutaj!
Hiro skinął głową i uklęknął obok nieprzytomnego wampira. Cały ubrudzony był krwią, od czego zakręciło mu się w głowie. Wyciągnął tabletki i wziął jeszcze jedną. Podsunął garść siostrze. Dziewczyna oglądała jedną przez chwilę. Jej niania, która ją ugryzła miała takie same. Bez zastanowienia połknęła dwie. Resztę wsunęła do kieszeni.
- Zabił dwóch - powiedziała cicho - Na szczęście tylko dwóch. Dobrze, że stracił przytomność, bo zaraz pewnie rzuciłby się na mnie... On mnie nienawidzi.
- Znasz go? - zapytał Hiro próbując ocucić wampira delikatnie klepiąc go po policzku. Dziewczyna pokręciła przecząco głową.  - Więc dlaczego mówisz, że cię nienawidzi? Oho, chyba się budzi. Odsuń się, może być dalej niebezpieczny.
Tsuki schowała się za plecami brata w milczeniu obserwując araba.
- Chodźmy stąd - powiedziała - On nie chce mnie widzieć.
Hiro skinął głową i wstał. Tsuki tylko pochyliła się jeszcze raz nad arabem i zdjęła swój szalik, który założyła mu na szyję. Wstała i udała się z bratem w stronę hotelu. Przez całą drogę milczeli. Tsuki nie chciała mu powiedzieć, jak to się stało, że jest wampirem. On też nic nie mówił. Zrozumiała, że nie jest to dla niego przyjemny temat. Zatrzymali się przy wejściu do hotelu.
- Pójdę już. Nie martw się, nic mi się nie stanie. Przyjdź jutro do Akademii - powiedziała i pocałowała brata w policzek, po czym zniknęła w ciemnościach. Potrzebowała pomyśleć w samotności. Hiro to uszanował. Mimo to wciąż martwił się o nią. Westchnął. Najwyżej zadzwoni do niej potem, żeby się upewnić.

[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 30, 2014 12:15 pm

Nie można było nigdzie przejść spokojnie. Którędy by się nie ciągnęła, tam zawsze znalazła jakieś paskudztwo. Zawsze coś ją zaskakiwało. ZAWSZE znajdowała MASAKRĘ. Trudno było jej powiedzieć, czy to jej specjalne zadanie, przez które miała zbierać trupy i składać rannych, czy po prostu jej umysł płatał jej figle. Jedno i drugie było straszne w efektach. Wyglądało co najmniej odrażająco. Tak jak dziś.
- Co do...?
Zwłoki. Truchła. Ciała. Krew. Wszędzie była krew.
Dlaczego tylko ona miała takiego pecha? Zawsze to samo. Zawsze musiała trafić gdzieś, gdzie nie powinna, bo Los musiał tak sterować jej drogami. Dokuczał jej. Wydawało się, że się mścił, choć tak naprawdę nie miał za co. Nigdy mu nie zaszkodziła i nie próbowała z nim walczyć. Robiła wszystko tak, jak on nią pokierował. Można było nawet powiedzieć, że była marionetką czasu. Zwykłą pacynką, której sznureczki tkwiły w rękach jakiegoś dziwacznego Stwórcy.
Kimkolwiek on był, na pewno nie nosił imienia boskiego. Zawsze wpędzał ją w ból i cierpienie. Nawet, jeśli to nie jej działa się krzywda, musiała to wszystko oglądać.
Może to tylko omam? Oby.
Jednak wszystko było zbyt prawdziwe, nawet jak na silne urojenia. Przetarła oczy, po raz kolejny rozglądając się dookoła. Rozcięta skóra, mięśnie, zmasakrowane szyje, zniszczone dusze i wyssane życia wędrujące w ciężkim, śmierdzącym powietrzu utwierdzały ją w przekonaniu, że to nie kolejne dzieło jej mózgowej współlokatorki, jaką była psychoza. Dostrzegła jeszcze jeden fakt.
Ona go znała.
- Tamir... - szept przeciął ciszę, tak paskudnie dokuczającą ludzkości, a skrzypiący śnieg, krzyczący z bólu pod podeszwami ciężkich butów, zwiastował, że coś zbliża się do mężczyzny. Czy to słyszał, czy nie; czy chciał teraz kogoś zeżreć, czy nie - odważyła się. Przyjaciół się nie zostawia. Nawet, jeśli mogliby cię rozszarpać. Teraz już biegła, prosto do znajomej łepetyny, przyozdobionej dredami. - Tamir! TamTam!
Rozpoczęło się szarpanie za włosy i rękawy. Panikowała. Co innego miała robić? Przecież nie wiedziała, czy w ogóle oddychał. Po wielu staraniach udało jej się go jakoś podciągnąć z łepetyną na swoje kolana.
Żył.
Wystarczyła ta informacja, żeby z jej ust wyrwało się westchnienie ulgi. Nie uspokoiło jej to jednak do końca. Przecież wciąż istniała obawa, że mu się pogorszy, że jest chory, osłabiony, że ma jakieś obrzęki...
- TamTam... żyj żesz... znaczy, obudź się... Tamir...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pon Cze 09, 2014 5:50 pm

Był zadowolony i lekko zdziwiony, kiedy dziewczynka nie próbowała wnikać w jego wygląd. Zawsze miał plan by nawciskać bzdur tak, żeby nie było żadnych podejrzeń. Grunt to dobra ściema, a Kajl był w tym bardzo dobry.
Jak widać to dzieci w tych czasach jeszcze umieją dziękować. Skinął pokornie głową w stronę Ismeny. Jak to zazwyczaj bywa z dziećmi, można im mówić nawet 100 razy jedno i to samo, a one i tak to zapomną, jednak to co nie muszą pamiętać to pamiętają doskonale.  
Miał zamiar iść już z dziewczyną w skazane miejsce jednak zatrzymał się słysząc dalszą wypowiedz dziewczynki. Śmiesz mi rozkazywać dzieciaku? Gdy tylko o tym pomyślał jego spojrzenie stało się groźniejsze, a jego wyraz twarzy nie był taki spokojny jak dotychczas. On tu się stara był miłym, a ona co? Nie wiesz z kim rozmawiasz więc, bądź milsza mogłaś trafić na gorszego niż ja. Mogę Ci złamać kręgosłup gołymi rękoma, ale jestem jeszcze miły i spokojny, ale tylko do czasu. Nic nie mówił, jeśli Ismena dobrze odbierze jego spojrzenie to będzie spokojnie i miło.
-Chodź..- I nie pierdol. Wskazał jej ręką by ruszyła. Chciała tylko pomocy, więc musiał ochłonąć. Tamta bojka nie dawała mu jeszcze spokoju. Wziął kilka głębszych wdechów i wyluzował się. Jego wyraz twarzy był teraz spokojny. -Chodź, chodź.- Nie można sie denerwować na takie piękne istoty.
Gdy dziewczyna tylko ruszyła za wampirem ten, aby przerwać ciszę rzekł.
-Jestem Kajl.- Przedstawił się, może nabierze więcej zaufania do niego znając jego imię. Nie wymagał od dziewczyny, że się przedstawi, ale to tylko imię.
Dotarli w końcu na rynek, a Kajl pokazał młodej kobiecie, gdzie jest sklep, którego szukała.
-jeszcze w czymś mogę pomóc?-Zapytał, może jeszcze będzie potrzebować pomocy. Lubił spędzać czas z ludźmi. Może i jest bestią, ale stara się być dobrym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Cze 17, 2014 5:17 pm

Cóż, Ismena, jak widać, oszczędziła mu zbędnych kłamstw. Poza tym znając życie i tak by nie uwierzyła. Sama w swoim fachu, zwanym powszechnie łganiem, nabyła niemało doświadczenia. I na sto procent rozpoznałaby nieprawdę stworzoną przez człowieka.
Pewnie nikt by nie uwierzył, gdyby jakiejś osobie opowiedziano, że blondynka podziękowała komuś, bo zdawała się wszystkim dookoła okropną zrzędą. Fakt, zachowała się jak młoda diva, lecz w jej środku skrywało się bogate wnętrze. Oczywiście, o ile można uznać ogromną wiedzę i spryt za skarb. W końcu istniało na świecie dość szerokie grono osób, które wyznawało całkiem inną piramidę wartości, czyż nie?
Kiedy posłał w jej kierunku spojrzenie śmierci, nic sobie z niego nie robiła. Wytrzymała jego spojrzenie, choć nabrała ochoty, aby odpłacić mu pięknym za nadobne i też na niego tak krzywo popatrzeć. Nieładnie. Jeszcze by pomyślała, że ma złe zamiary wobec niej.
Kręgosłup? Ha, dobre sobie! Jej na własnym życiu niezbyt zależało, a co dopiero pomyśleć o zdrowiu... Mogłaby nawet poruszać się na wózku inwalidzkim i by jej to nie przeszkadzało. Sztuka przetrwania. Trzeba się cieszyć z tego, co się ma. A jak się nie ma z czego cieszyć... To i egzystencja jest bez sensu.
Dobra, źle oceniła faceta. Albo miał jakieś zaniki pamięci, albo coś, wszak cały czas gadał "Chodź". Bez przesady. Słuchem muzycznym jakoś się specjalnie nie odznaczała, jednak nie była też głucha, żeby jej coś sto razy powtarzać.
- Aha - odpowiedziała, gdy Kajl wyjawił jej swoje imię. Nie była głupia. Nie przedstawiła się celowo. Jeżeli coś by się stało, jej tożsamość zachowano by w tajemnicy. Jej to służyło jako zabezpieczenie - jeśli spaprze w jakimś stopniu to wszystko, to przynajmniej nikt nie zarzuci jej, że nie wykazała ani odrobiny ostrożności.
Odetchnęła z ulgą, kiedy został jej wskazany kierunek drogi do sklepu.
- Nie, dziękuję. - Odparła grzecznie, jednakowoż zarazem obojętnie. - Dalej już sama trafię.
Zwróciła się w stronę mężczyzny. Chce jeszcze coś od niej, czy może już skierować się w swoją stronę?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pon Cze 23, 2014 9:57 am

Ale ta młodzież wychowana.... Wypadało by sie przedstawić, jak i towarzysz się przedstawił, ale przecież nie o to mu chodziło. Westchnął słysząc jej odpowiedz, skoro nie chce, to Kajl nie będzie jej do tego zmuszał. Jej wola.
Kajl, się nie martwił o swoją tożsamość, zawsze można nawciskać bredni, a ludzie nie będą w to wnikać. I komu bardziej uwierzą jak by coś się stanie z winy wampira. Dorosłemu, czy piętnastoletniemu dziecku?  Ale Kajl nie jest bestią i nie ma zamiaru jej robić, jakiej kol wiek krzywdy.
Uśmiechnął się kiedy Ismena ruszyła w skazany kierunek. Czy Kajl cały czas gadał "Chodź"?  Tylko raz powtórzył.
Słysząc podziękowanie z ust Ismeny uśmiechnął się delikatnie.
-Nie ma problemu, ale musisz uważać, bo nie wiadomo co za ścierwo tutaj chodzi.- Przy dziecku wypowiadać takie słowa... uu nie ładnie, ale skąd Kajl miał wiedzieć, że rozmawia piętnastolatką? Nie ma przecież tabliczki na czole z jej danymi. Jednak wyglądała młodo, ale Kajl nie miał zamiaru bawić się w zgadywanie jej wieku. A z resztą, jak imienia nie powieszała to wieku tym bardziej nie poda.
Podszedł do niej słysząc jej ostatnią wypowiedz i poczochrał ją lekko po głowie, lecz po chwili odszedł na krok.
-Zgaduję że jesteś uczennicą z Akademii, czy źle trafiłem?- Zapytał patrząc na dziewczynę. Czym jest rozmowa, kiedy nasz rozmówca patrzy wszędzie tylko nie na osobą z, którą rozmawia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Cze 25, 2014 9:05 am

Na westchnięcie Kajla tylko lekko przymknęła oczy i wydęła wdzięcznie usta. Robiła, co chciała; a ludzie grali jej marionetki. Tak miało po prostu być.
Jeśli gość nie zamierzał działać na jej szkodę, tym lepiej dla niej. Już dawno się poznała na jego pokojowym nastawieniu. W sumie to ona też zdawała się dość ugodowa... Tylko niestety trochę pyskata, dlatego nikt jej nie chciał. Ale co ona się będzie przejmować - ma siebie, tyle do szczęścia jej wystarczy.
Puściła mimo uszu niekulturalne wyrażenie mężczyzny. Każdemu zdarza się od czasu do czasu powiedzieć coś niewłaściwego. Poza tym od dawien dawna nabierała coraz więcej pewności, że jej śpiewka w stylu starej umy działa na jej niekorzyść. Zresztą, jeżeli Kajl wziął ją za starszą niż jest, to się nie będzie sprzeciwiała... Lubiła być traktowana jak dorosła.
- Dobrze pan trafił - odpowiedziała z nieodgadnionym wyrazem twarzy i ruszyła w stronę sklepów. Miała dość rzeczy do zrobienia i ogromny tupet, aby przerywać rozmowę. Ale co poradzić? Spieszyła się.

[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Cze 28, 2014 8:55 am

Co jakiś czas patrzył dookoła siebie, rozglądając się czy w okolicy nie dzieje się coś ciekawego, bo tu zaczął się bardzo nudzić, ale przecież nie będzie aż taki złośliwy i nie powie "Ej, Ty zanudzasz mnie".
Czy traktował ją jak osobę dorosłą, tak, ale to tylko dlatego, iż była on obcą dla niego osobą, jak by ją znał na pewno nie byłby taki miły.
Uśmiechnął się lekko, gdyż zgadł gdzie chodzi dziewczyna. Hymm, może zagram w totka. Pomyślał sobie.
Odejść tak bez pożegnania, nie ładnie, ale Kajl też miał zamiar to zrobić, ale koleżanka go wyprzedziła. Kiedy dziewczyna odeszła, sam skierował się do uliczki, by tak móc coś zjeść. Gdy tylko tam dotarł, złapał jakiegoś starszego chłopaka i nie zważając na jego protesty ugryzł go.  Po posiłku wymazał mu wspomnienie o tym i wyruszył dalej.
[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Lip 03, 2014 7:14 pm

Powrót na stare śmieci miasta nie zajął młodej, czarnowłosej istotce zbyt dużo czasu. Wyjazd poza miasto podziało pozytywnie na samopoczucie ale tęsknota za przybraną, cmentarną rodziną okazała się zbyt silniejsza, niżeli pozostanie w małej japońskiej chatce na wsi. Zbyt duży spokój, zbyt mało chaosu i zniszczenia, jakie zwykle noszą za sobą Oni. Naciągnęła mocniej na ramię czarną, materiałową torbę, stąpając przed siebie żwawym krokiem. Nie przyglądała się kolorowym, mocno jażącym japońskim reklamom, widocznym niemal na każdym większym budynku. Miasto nigdy nie spało, oślepia dwadzieścia cztery godziny na dobę. I tego jej najbardziej brakowało.
Przystanęła na środku chodnika, przyciągając do siebie torbę. Zaczęła w niej grzebać i szukać paczkę fajek, jaką zawsze miała przygotowaną na właśnie takie chwile uniesienia. Długie, mentolowe papierosy - damskie uzależniacze. Nie przeszkadzało stanie na środku i zagradzanie drogi. Sadako nigdy nie dba o szczegóły, a tym bardziej o innych w jej otoczeniu. Czasami i rodzina cierpiała na ludzkim stylu bycia samolubną księżniczką, która tylko zaznaczała swoją ludzką delikatność. Trzymając dwoma palcami papierosa, wsadziła go do ust i podpaliła, używając zapalniczki obitą szkarłatną skórą. Nawet tak drobny przedmiot, idealnie komponował się z jej klimatycznym ubiorem i czerwonymi, długimi paznokciami spiłowanymi na ostre pazury. Wiatr łagodnie poruszył smoliste włosy w ruch, opadające luźno na prostych plecach. Nie zwracała w ogóle uwagi na mijających ją ludzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Lip 03, 2014 7:48 pm

Artur wybrał się na spacer, zwiedziony pokusą poznania miasta, która choć nie mogła się równać myśli, wartej więcej niż nawet najwspanialsze gmachy, a przecież będąca ich źródłem, to była urozmaiceniem dla codzienności. Nie mając jednak żadnych konkretnych planów skierował się na tutejszy rynek, którego istnienie było jednym z licznych dziwactw ludów dalekiego wschodu. Tam też zatrzymał się przy centralnie umieszczonej fontannie, oczy kierując na jej szczyt i słuchając przez kilka długich minut spokojnego szumu roznoszącego się w powietrzu za sprawą kropel uderzających o powierzchnię wody.
Gdy już jednak oderwał swój wzrok od wody rozejrzał po placu i całkiem przypadkiem właśnie w tej chwili dość specyficznie ubrana osoba postanowiła zapalić, nie zważając na innych przechodniów. Zwykle takie zjawisko nie zwróciłoby jego uwagi, zignorowałby je, jak to robi się z wieloma innymi osobami, dziś jednak ten spacer mógł zostać urozmaicony przez krótką rozmowę, tym bardziej jeżeli charakter rozmówcy nie należy do zbyt przyjaznych. Ruszył więc w stronę nieznajomej i kilka kroków później już był na tyle blisko, że pomimo spacerujących tu ludzi dziewczyna mogła usłyszeć jego dłonie, które pięciokrotnie spotkały się w tym geście afirmacji, dziś brzmiącym wyjątkowo ironicznie.
-Witam
Powiedział chwilę po tym, jak prawa dłoń uniosła się w górę i ściągnęła czarny kapelusz w powitalnym geście. Na razie jednak nie powiedział nic więcej, bo przecież nie miał celu, a nudne byłoby nie zaryzykować zostania uznanym byle akwizytorem, pragnącym coś sprzedać - choć nie wyglądał, ubrany w czarny płaszcz i tego samego koloru kapelusz przywodził na myśl znacznie bardziej jakiegoś wariata, który zapomniał, że XX wiek już minął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Lip 03, 2014 8:54 pm

Nie raz obok niej przeszedł Japończyk w garniturze, trzymający teczkę. Wiecznie się spieszyli, wiecznie zapracowani, nie mający nawet chwili na krótkotrwały odpoczynek. Dziwiła im się aż nazbyt. Wychowana na wzór europejskiej rodziny, nie znała czegoś takiego jak pracocholizm, bliższa bardziej ku lenistwu i pyszności. Wędrowała wzrokiem po twarzach, mając wreszcie nieodparte wrażenie o niesamowitym podobieństwie między wszystkimi mieszkańcami kraju Kwitnącej wiśni. Wydmuchała dym z ust, strzepując popiół delikatnym uderzeniem palca o powierzchnię papierosa. Jej czarne spojrzenie spoczęło na czarną postać, która wyrosła naprzeciwko. Elegancki gest przywitania przyozdobił uśmiechem bladą jak na śmiertelniczkę twarzyczkę. W lewym policzku pojawił się przyjemny dołeczek - Znamy się? - posłała zagadkowe spojrzenie mężczyźnie w czerni. Wiedziała, że to wampir. Te stworzenia rozsiewają w okół siebie pociągającą aurę jakiej i Sadako nie potrafiła się oprzeć. Przez dłuższy czas przyglądała się licu nieznajomego, nie rozpoznając w nim żadnego tutejszego mieszkańca azjatyckiego państwa. Turysta? Biznesmen? - Co masz bratku pod płaszczykiem? - puściła figlarne oczko kapelusznikowi, dając znać o własnym żarcie nie na miejscu. Mógł wziąć ją przecież za nietutejszą kurwę, a bynajmniej nią nie była.


Ostatnio zmieniony przez Sadako dnia Pią Lip 04, 2014 10:20 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Lip 03, 2014 9:33 pm

Żyjąc na świecie od wielu wieków, ma się zupełnie inne podejście do czasu niż człowiek, który pragnie łapać każdą chwilę, w obawie, że tych mu zabraknie. Między innymi dlatego miał teraz czas rozmawiać z nieznajomą mu osobą, która poza intrygującym ubiorem i nieco nietutejszym zachowaniem - w końcu znani są Japończycy ze swej uprzejmości - nie była przecież w niczym inna od setki mieszkańców tego miasta, a tym samym jedynie ślepy los sprawił, że stał teraz przed nią, a przy tym postanowił pozwolić sobie na małą grę.
Założył na głowę swój kapelusz i wysłuchał jej pierwszego pytania z dłonią uniesioną nad nim nieznacznie, która jednak opadła, gdy tylko drugie ze słów wyszło z ust nieznajomej. Na twarzy wampira pojawił się delikatny uśmiech, nie zdradzający w żadnym razie zamiarów Artura, który w spokoju, z niezmienny wyrazem twarzy, wysłuchał jej kolejnych słów i na ich dźwięk spojrzał tylko w górę na gwiazdy, jednocześnie z tym odpowiadając na jej pierwsze pytanie:
- Mów mi Artur.
Przedstawił się krótko, do ostatniej chwili wahając się, czy na potrzeby dzisiejszego przedstawienia nie zmyślić innego imienia, po co w końcu wszystkim rozgłaszać kim jest w rzeczywistości? Już drugi raz to zrobił, lecz to nic. Po tych słowach spojrzał na rozmówczynię i zrobił krok do przodu, stając tuż przed nią i unosząc dłoń na wysokość jej ust, przy okazji zabierając jej papieros, na który następnie spojrzał.
- Na twoim miejscu zadałbym nieco inne pytanie. Chcesz spróbować raz jeszcze?
Po tych słowach przeniósł swoją dłoń tak, że upuszczony papieros spadł na ziemię, a on wciąż, stojąc około pół metra od rozmówczyni, przyglądał się jej z góry. Na twarzy pozostał wciąż ten sam, lekki uśmiech, teraz mogący być uznany za uśmiech szaleńca, który knuje właśnie jakiś podstęp i spokojne oczy, wpatrzone w nieznajomą bez przesadnej fascynacji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pią Lip 04, 2014 10:55 am

Nie czuła żadnego podobieństw do Japończyków. Nie chodzi głównie o wygląd, a o zachowanie. Jak zdążył zauważyć wampir, kobieta w czerni wyraźnie zarażała swoją bezpośrednością, zapominając o taktownym przywitaniu z całkiem nieznajomym jej wampirzym osobnikiem. Wgapiona bezczelnie w bladzizne twarzową, wypalała do końca papierosa. Na uśmiech uniosła jedynie prawą brew. Nie odwzajemniła grymasu, wiedząc o braku szczerości. Nie musi znać wampira, żeby wiedzieć o jego kłamstwie. Te potworny zawsze kłamią, a głównie płeć męska. Dlatego Sadako tak wielbi zimne serca płci przeciwnej isot niemarłych. Ponownie wydmuchała dym. Delikatny wietrzyk skierował tytoniową truciznę prosto na oblicze wampira - Nie kojarzę żadnego typa imieniem Artur. Ale miło mi, jestem Sadako. - miała nadzieję, że nie odbierze jej jako Japonki, bowiem to tylko imię, urojenie Gabrielli Kuroiashita - przybranej matki Sadako. I nie musi się obawiać, kobieta ma w swoim zwyczaju trzymać głęboko każde informacje o wampirach. No chyba, że w jakiś sposób podpadną.
Pozwoliła na wyciągnięcie kończącego się papierosa z ust pociągniętych czerwoną szminką. Zmrużyła lekko oczy, otoczone czarną kaskadą długich rzęs - A o czym mam porozmawiać z nieznajomym stworem nocy? W jakiej krwi gustujesz? Jakie miejsce na ciele najbardziej odpowiada dla twojego ugryzienia? - posłała mu kokieteryjny uśmiech, łapiąc w dwa palce kosmyk swoich włosów plącząc z niego loczka. Uwielbia patrzeć na wampiry, na ich bestialską naturę i bycie prymitywnym stworzeniem, słoniącym się przed całym światem pozorami człowieczeństwa. Sadako można śmiało nazwać fanką nadnaturalnych stworzeń i nie umiała się z tym ukrywać, kiedy owe stworzenie dawało jej wyraźne znaki własnej ułudy. Tak jak ten tutaj Artur.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pią Lip 04, 2014 2:27 pm

Niezależnie od imienia, które nosiła Sadako nie była ona w żaden sposób powiązana z tym krajem. Nie chodzi tu tylko o wygląd, ten jest rzeczą drugorzędną, szczególnie dziś, gdy podróż na drugi koniec świata nie zajmuje więcej niż dawniej przebycie wysp japońskich z północy na południe. Nie było w niej ani odrobiny japońskiej kultury, słynnego w świecie perfekcjonizmu, czy też nakazu szacunku wobec każdego wyrażanego we wciąż jeszcze popularnych ukłonach, które w Europie odeszły wraz z burżuazyjnymi rewolucjami.
Nie poruszywszy nawet okiem, gdy dym poruszony wiatrem znalazł się na jego twarzy, wciąż tylko przyglądał się nieznajomej - myśląc przy tym jaki powinien być tej małej gry finał. W końcu nie można sobie pozwolić na wmawianie jej, że jest jego dawno zaginioną znajomą, czy też inne zmyślne opowieści, do których wprowadzenia w życie trzeba choć trochę kreatywności.
Na dźwięk jej słów zaśmiał się tylko cicho, kpiąc z oczywistości pierwszego członu wypowiedzi, którego semantyczne połączenie z drugim było tak dalece abstrakcyjne, że trudno było traktować je poważnie. Przypomina się nawet pewien obrazek wysłany mi przez znajomego, w którym ktoś wywieszał obrazy przedstawiającego jego znajomych - po jednym na każde imię. Tyle że tutaj sytuacja byłaby odwrotna - nie drążmy tego tematu, zbyt błahego na wplatanie go w sytuację.
Słysząc jej słowa, Artur na chwilę zamknął oczy zastanawiając się na tym, czy spotkanie osoby tak dalece świadomej wszystkiego, a przy tym wciąż będącej jedynie człowiekiem jest dla przedstawienia ciekawym urozmaiceniem, czy jedynie przeszkodą, do osiągnięcia zamierzonego rezultatu. Gdy jednak ponownie spojrzał na nią swoimi szkarłatnymi oczyma, ponownie na jego twarzy pojawił się lekki uśmiecha, a palce wampira objęły podbródek dziewczyny, unosząc jej twarz nieznacznie w górę, przy tym odsłaniając szyję, bądź też umieszczoną na niej obrożę - bo jak ta jest duża i ile zasłania informacji nie posiadam, a więc proszę o umieszczenie ich w następnym poście.
- Jest jedno pytanie, które w obecnej chwili warte jest zadania przed tymi o mój gust kulinarny.
Jego lewa dłoń, dotąd wolna złapała jej rękę w nadgarstku, unosząc ją lekko w górę, oczywiście o ile ona się temu nie sprzeciwiała, nie miał zamiaru przecież szarpać się na środku zaludnionego placu. W innym wypadku po prostu cofnął swoją dłoń.
- Pozwolę Ci jednak samej odgadnąć to jedno, najwłaściwsze dla tej chwili, zdanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 4 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach